To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - poproszę o radę fachowców

Ela K - Śro 31 Sie, 2011 18:02
Temat postu: poproszę o radę fachowców
Witajcie,

Historia alkoholizmu mojego męża zaczęła się ładnych kilka lat temu. Po wielu prośbach, groźbach, szantażach itd od tygodnia jest na terapii zamkniętej. Jest silnie zmotywowany do zmian, ale ja wcale dzięki temu wszystkiem nie nabrałam pewności, że teraz będzie wszystko dorze. Wiem, że nikt mi nie da żadnej gwarancji i że czas leczy rany, ale na tym etapie po prostu nic mnie nie przekonuje. Prośba, o kilka prostych rad jak nie dać się zwariować, jak przekonać się żeby dać mu jeszcze jedną szansę. Czy rzeczywiscie pierwsze tygodnie, miesiące abstynencji są najgorsze, czy z czasem łatwiej nad tym panować? Czy terapia + mitingi mają taką uzdrowicielską moc? No i jak można komuś trzeźwiejącemu pomóc lub przynajmniej nie zaszkodzić? Z góry jestem bardzo wdzięczna za wszelkie słowa i porady.

staaw - Śro 31 Sie, 2011 18:05

Witaj Elu...
Dam Ci jedną radę, zajmij się SOBĄ i nie przeszkadzaj/ nie interesuj się tym co on robi...

Stanisław.

Jacek - Śro 31 Sie, 2011 18:26

cześć Elka :)
Ela K napisał/a:
jak przekonać się żeby dać mu jeszcze jedną szansę.

Elu,jak by ci to powiedzieć,żadnych szans,a mało już jemu ich dałaś
w stosunku do niego,powiewaj,jak największym chłodem
bo od tego będą widoczne jego starania i motywacja
no i po tym poznasz czy warto jeszcze z nim być

Flandria - Śro 31 Sie, 2011 18:34

Ela K napisał/a:
No i jak można komuś trzeźwiejącemu pomóc lub przynajmniej nie zaszkodzić?

"daj przykład a nie wykład"
poszukaj dla siebie grupy wsparcia np. mitingów Al-Anon ( http://www.al-anon.org.pl/spis.html ) albo/i terapii współuzależnienia, po tym co przeszłaś przez ostatnie kilka lat i co nadal przechodzisz pewnie przyda Ci się również fachowe wsparcie ( http://www.psychologia.ed...hologiczna.html )

no i polecam literaturę fachową np. "Koniec współuzależnienia"

stiff - Śro 31 Sie, 2011 18:56

Ela K napisał/a:
Prośba, o kilka prostych rad jak nie dać się zwariować,

On dostanie narzędzia z których będzie mógł korzystać, aby nie wrócić do picia,
a Ty zajmij się sobą jak Ci radzi Flandra...
Powodzenia... :)

Klara - Śro 31 Sie, 2011 19:03

Witaj Elu :)

Właściwie z własnego doświadczenia niewiele mogę Ci powiedzieć, bo mój mąż po jednym leczeniu zamkniętym zapił "dopiero" po miesiącu, a po kolejnych - jego abstynencja trwała około tygodnia i mogę Ci powiedzieć tylko to, co sama usłyszałam na mityngu Al-Anon.
Gdy z radością zakomunikowałam, że mąż poszedł na leczenie, jedna z uczestniczek przestrzegła mnie, żebym za wiele sobie po tym nie obiecywała.
Akurat w tym wypadku miała rację.
Tobie życzę, żeby się udało i podpisuję pod tym, co napisali moi przedmówcy.
Gdy zajmiesz się sobą i swoim współuzależnieniem, to niezależnie od tego czy Twój mąż będzie już trzeźwy, czy nie, Ty będziesz miała własne cele.
No i koniecznie przeczytaj tę książkę, którą poleciła Ci Flandra: http://www.empik.com/koni...,8336,ksiazka-p

KICAJKA - Śro 31 Sie, 2011 19:25

Witaj Elu :)
Ja szukałam pomocy dla siebie po 4 latach z aloholikiem :( Niestety jeszcze 7 lat trwały jego leczenia i powroty do picia. 8| Dzięki Al_anon potrafiłam zająć się sobą i tam dostałam wiele wskazówek jak postępować. Oczywiście do tego wiele literatury-to wszystko pomogło mi żyć obok a niespodzianką było zaprzestanie picia. :)

Lenka - Śro 31 Sie, 2011 20:57

Witaj Elu :) - Lenka alkoholiczka.
Jakoś mi tak " nie wypadało " wypowiadać się w tych wątkach. Zmobilizowało mnie to :
Ela K napisał/a:
Po wielu prośbach, groźbach, szantażach....... jest na terapii zamkniętej
................
Cytat:
Jest silnie zmotywowany do zmian

Prośbami, groźbami i szantażami 3-krotnie zmuszałam mego męża do leczenia. Wszywek nie liczę. Oczywiście - zgadzał się, jechał - mało !....był zawożony :/ ( panu dyrektorowi pociągiem nie uchodziło ) i ....po góra 3 tyg. uciekał z oddziału. Prosisz o radę - mam jedną - nie licz na cud. A przynajmniej, przygotuj się na rozczarowanie - bo, moim zdaniem, zrobił to "dla świętego spokoju ". Pomóc nie możesz, co najwyżej - nie przeszkadzać i zająć się sobą, jak radzą przedmówcy.
Czuję, że dla Ciebie, to na dziś, prawdziwy szok.....ale....pobędziesz na forumie i dojrzejesz :mgreen: . Tu jest silna grupa koalek, ja w latach 90-tych byłam zdana na swoją intuicję ( bardzo wątpliwą... :uoee: )

Żeglarz - Śro 31 Sie, 2011 21:56

Ela K napisał/a:
na tym etapie po prostu nic mnie nie przekonuje. Prośba, o kilka prostych rad jak nie dać się zwariować, jak przekonać się żeby dać mu jeszcze jedną szansę


Witaj Elu,

To dobrze, że nic Ciebie nie przekonuje. Tak trzymaj.
Poszedł Twój mąż na terapię, a właściwie to chyba go zmusiłaś, to dalej niech już sam się o siebie troszczy, a Ty zatroszcz się o siebie.
On będzie miał motywację tylko wtedy, gdy sam zdecyduje że chce przestać pić. Inaczej prędzej czy później znowu zapije. A Ty będziesz ciągle mu nie wierzyć, obserwować, kontrolować itd. Będziesz stale się kręciła wokół jego picia, albo niepicia.
I to nazywa się współuzależnienie. A współuzależnienie, tak samo jak każde inne uzależnienie trzeba leczyć. Trzeba przejść terapię, trzeba rozeznać w sobie złe, chore, szkodliwe mechanizmy działania, trzeba nauczyć się je kontrolować i zmieniać na nowe, zdrowe, służące Tobie i Twoim bliskim w tym również Twojemu mężowi.

Pomyśl o terapii dla siebie.

Pozdrawiam, Paweł

ZbOlo - Czw 01 Wrz, 2011 04:53

...witaj ElKa.... ZbOlo alkoholik....
Borus - Czw 01 Wrz, 2011 06:36

Cześć Elu... :)
Ela K - Czw 01 Wrz, 2011 10:30

Wielkie dzięki za wszystkie wpisy. Nie zawiodła mnie intuicja, że doświadczeni ludzie mają najwięcej do powiedzenia :D zamówiłam książkę, którą radzicie i zacznę starania o spędzanie każdego dnia dla siebie i dzieciaków. Nie muszę nikomu uświadamiać jakie to trudne :evil: Z natury nie jestem chłodną sobą, ale w tej sytuacji trzeba nauczyć się żyć z dystansem i nie wzbudzać w sobie nadziei. Gorzej, że dzieciaki (4 i 8 lat) będą kopiować moje uczucia i zachowania, a chyba nie chcę, żeby uprzedzały się do ojca. Chociaż właściwie co to za ojciec :evil:
Żeglarz - Czw 01 Wrz, 2011 11:47

Ela K napisał/a:
Gorzej, że dzieciaki (4 i 8 lat) będą kopiować moje uczucia i zachowania, a chyba nie chcę, żeby uprzedzały się do ojca.

Zagrożenie faktycznie jest realne.
Dlatego istotne jest, żeby się Tobie udało zachować dla męża szacunek jako do człowieka, ale piętnować niewłaściwe zachowania. Wówczas przekaz wychowawczy jest zdrowy i czytelny. Ale wiem, że to nie jest łatwe.
Mi się to udało dopiero, gdy wyprowadziliśmy się z domu i gdy po ok. roku od wyprowadzki opadły negatywne emocje.

Krzysztof 41 - Czw 01 Wrz, 2011 12:59

Witaj Elu :)
Jacek - Czw 01 Wrz, 2011 13:49

Ela K napisał/a:
Z natury nie jestem chłodną sobą, ale w tej sytuacji trzeba nauczyć się żyć z dystansem i nie wzbudzać w sobie nadziei.

droga Elżbieto,żadna z tych pań ze współuzależnionych nie były z natury chłodnymi
do tego wymuszenia to my alkoholicy przyłożyliśmy się ,a raczej te nasze zachowania
moja żona również nie była zimną ,chłodną kobietą
i też robiła co mogła,obiecywała groziła i ciągle liczyła na moją poprawę
a ja,ja ciągle wpierałem że piję z kontrolowanym umiarem,a zresztą sam w to wieżyłem
ale przyszedł czas że postanowiła wnieść o rozwód i nie była to już obietnica
i nie było to już oczekiwanie,lecz naprawdę miała dość i stała się bardzo stanowcza w postanowieniu,tak bardzo że powiewało grozą i chłodem
ale co ,ale to dało rezultat,ja otrzeźwiałem
no jeszcze dopowiem że wnosząc o rozwód,wyprowadziła się z dziećmi do mamy
i dlatego ci polecałem ten chłud,bo tylko on może dać choć nie gwarantuje rezultat
gdy da to dobrze,gdy nie da rezultatu to wiesz że nie warto tego życia z nim dalej dzielić


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group