To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Montreala temat o Przemijaniu

montreal - Pią 21 Paź, 2011 23:21
Temat postu: Montreala temat o Przemijaniu
Jeszcze nie teraz.
Jeszcze nie.
Już.

Jest taka opowieść o ludziach ze złota tak przepełnionych chciwością, że budują wokół siebie wysoki, ceglany mur. Jest też pewna historia o drzewach wysokich na kilometry, które budują domy, by żywić się mięsem i krwią mieszkańców. Jeśli sobie dobrze przypominam, to jest też taka bajka o ludziach z dalekiej przyszłości przybywających współcześnie jako turyści, by obserwować jak najpiękniejszego maja w dziejach Ziemi w naszą planetę uderza kometa i daje jej nowy początek.
Ja opowiem Wam o czym innym i pragnąłbym, by zabrzmiało to jak bajka. Czy mnie się to uda? To zależy li tylko od Was, moi drodzy. Zatem…
Już.

Lubicie czasem patrzeć na Księżyc?
Ja również.
Najpierw był tylko zainteresowany. Wiecie, świat jest nudny nocą, a z nudów robi się przecież wiele zwariowanych rzeczy. Jedną z nich jest obserwowanie świata jako takiego, bo świecić Księżyc przecież musi.
Zobaczył wtenczas latarnię. Była pomalowana na czarno, smukła i wyniosła. Patrzyła na swój mały świat pełen lip i jednej, drewnianej ławki, która siedziała sobie poniżej. Obie były wiecznie senne i, na swój sposób, samotne.
Księżyc się uśmiechnął patrząc na ich niesprecyzowane ciepło i spokój. Zauważcie, jak mało takich postaci, moi drodzy. Brat Życie i siostra Świat pędzą na łeb i na szyję, a tu trzeba się zatrzymać. Głupie, prawda?
Opowieść zacznę, kiedy nastał poranek.
Dziewczyna ze spiętymi w kucyk włosami usiadła na ławce. Po chwili trzymając telefon w jednej dłoni podbiegł do niej chłopak z dwoma włoskimi lodami, niezdarnie je niosąc w drugiej. Jednego oddał dziewczynie, coś powiedział i oboje się uśmiechnęli. Nagle pochylił się i pocałował jej brzuch.
Odeszli nieśpiesznie trzymając się za ręce.
Potem było ciche skrzypienie kółka w przedniej ośce wózka spacerowego. Prowadził go młody tata pochylając się nad dzieckiem i coś tłumacząc. Mamy nie było, ale czy tak naprawdę była tu dziś potrzebna? Mężczyzna zapalił papierosa osłaniając płomień dłonią i usiadł na ławce. Kilka minut patrzył przed siebie, po czym zgasił niedopałek podeszwą buta, wstał, poprawił dziecku kocyk na kolanach, otrzepał spodnie z resztek popiołu i odszedł.
Potem przyszła niedziela pełna lodów w rożkach, wat cukrowych, baloników z helem i małej karuzeli.
Nie chcecie gadać o wesołym miasteczku?
Nie znacie katarynek?
Ach! Jakże dużo tracicie!
Już?
Zacząć?
Tak!
W poniedziałek słychać było rolki, które usiadły pod naszą latarnią, poprawiły wiązania i znikły. One zawsze szybko znikają, prawda?
We wtorek pojawił się chłopak całujący brzuch dziewczyny w czerwonej sukience. Odeszli uśmiechnięci. Potem była para z wózkiem spacerowym i małżeństwo kupujące watę cukrową i lody. Potem mignęły rolki…
A potem, kiedy na metalowej powierzchni naszej latarni pojawiły się pierwsze pęcherze rdzy, wieczorem, pod jej światło podeszła dwójka staruszków. Usiedli na ławce zmęczeni.
- Odpocznijmy – zaproponował dziadek oparty o laskę.
- Odpocznijmy – odpowiedziała kobieta.
Siedzieli przez chwilę w ciszy, po czym mężczyzna odwrócił się, dotknął starczą dłonią starej powierzchni latarni i pocałował zonę w policzek. Następnie delikatnie chwycił ją pod ramię i pomógł wstać.
- Idziemy? – zapytał.
- Idziemy – odpowiedziała.
- Bardzo cię kocham – powiedział Księżyc i przetarł oczy.
A teraz cisza.
Już?
Poszło!
Istnieją opowieści o śmierci, narodzinach i rozkładzie. Moja historia nie jest o przemijaniu. Bardziej o jesieni, która sprawia, że świat płynie swoim wyznaczonym torem kolorowiąc życie niezliczonymi barwami.
Moja krótka opowieść to jednak refleksja na temat niezliczonych niedziel pełnych waty cukrowej, baloników napełnionych helem i lodów w rożkach.
I katarynki.
Już.


(To moje opowiadanie, ale nie chciałbym, byście traktowali to jako tekst literacki.
Ja dobiegam czterdziestki, wielu z Was jest już po tej granicy. Jak patrzycie na Przemijanie, jakie są Wasze refleksje na temat upływu Czasu. Co planujecie jeszcze, co zostawiacie za sobą? Czy przykrywacie siwiznę, czy też macie to w du***? Czy patrzycie na dzieci, czy na siebie?

Jras4 - Pią 21 Paź, 2011 23:33

pominełeś małego wrednego kaznodzieję co własne ułomnośći ukrywał pod płaszczem sutanny
Gonzo.pl - Sob 22 Paź, 2011 00:12

Ty chcesz mnie dzisiaj zmusić do myślenia...
Kurde, mam ostatnio te myśli że nic w życiu nie osiagnałem, że kupę lat zmarnowałem, że niczego nie da się naprawić...
Tylko, że mnie nauczono traktowac to jako uzalanie sie nad soba, jako głód alkoholowy. I tak robie, bo gdybym sie w to zaczął zagłebiac, to faktycznie tylko iść i pić. :)
No i wolę iść do przodu, rozwijać się, coś osiagnąć.
Bardziej, niż przemijanie martwi mnie, że nadal ze mnie taki niepowazny gówniarz.

kosmo - Sob 22 Paź, 2011 01:07
Temat postu: Re: Montreala temat o Przemijaniu
montreal napisał/a:
Jak patrzycie na Przemijanie, jakie są Wasze refleksje na temat upływu Czasu. Co planujecie jeszcze, co zostawiacie za sobą? Czy przykrywacie siwiznę, czy też macie to w du***? Czy patrzycie na dzieci, czy na siebie?

Urodziłam się, bo musiałam, dłużej w brzuszku u mamuśki nie było sensu się gnieździć, zresztą odwieczne prawa natury zdecydowały za mnie...
I co?
Zimno, dali mi klapsa w du**sko na powitanie i się rozryczałam...
A teraz zastanawiam się ..., dlaczego...?
Czy ten klaps mnie tak zabolał, czy to, że od każdej następnej sekundy zbliżam się do oczywistej oczywistości, czyli tak zwanego końca mojej drogi...?
A co po drodze...?
Szczęście, smutek, radość, smutek, euforia, smutek, śmiech, smutek, płacz, smutek...
I tak bez końca...
Osiągnięcia...?
Może i kilka by się znalazło, ale czasami były to sukcesy opłacone łzami, bo zawsze jest coś za coś... Nie ma lekko...
Czas...
Ano płynie i sztuką jest godzić się z tym, bez jakichś dodatkowych kombinacji w stylu darcia szat...
Ja swoje życie traktuję jak Stachura, jako teatr, a właściwie dwa teatry...
Teraz mam już za sobą pewien etap, a nawet dwa...
Zaliczam kopy w du**sko, ale też mam cudowne uczucie, że gdybym nie zaczęła w pewnym momencie pić, nie znalazłabym się tutaj, więc właściwie wszystko ma swoje dobre i złe strony...
Bo gdzie poznałabym tylu wspaniałych ludzi, tyle dobrych duszków, które mimo wszystko czuwają nade mną, ja to wiem...
Nigdy nie brałam pod uwagę Przeznaczenia, ale jak nazwać to, co mnie spotyka teraz...?
Patrzę na siebie, na swoją rodzinę i jestem spełniona jako matka, żona, kochanka...
Wszystko jednak się kiedyś kończy i ja to też wiem, więc z godnością przyjmuję to, co mi niesie i jeszcze przyniesie życie...
Kocham ludzi i jednocześnie czasami ich krzywdzę, ale kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem...
Nie ma ideałów, więc i ja nie pretenduję do takiego miana, mimo to myślę, że udało mi się w tej bajce zwanej życiem coś dobrego zrobić, a że jeszcze nie wybieram się nigdzie, to może będzie ciąg dalszy...

staaw - Sob 22 Paź, 2011 07:26
Temat postu: Re: Montreala temat o Przemijaniu
montreal napisał/a:

Ja dobiegam czterdziestki, wielu z Was jest już po tej granicy. Jak patrzycie na Przemijanie, jakie są Wasze refleksje na temat upływu Czasu. Co planujecie jeszcze, co zostawiacie za sobą? Czy przykrywacie siwiznę, czy też macie to w du***? Czy patrzycie na dzieci, czy na siebie?

Siwizny to mam pojedyncze pasemka (nie jestem blondynką :rotfl: ) na brodzie, nie przeszkadza mi to...
Widzę ile w życiu spieprzyłem, czasem mam poczucie przegranego życia, przecież mogłem zostać prezydentem... Jednak szybko wraca PEWNOŚĆ że zostałem kimś więcej. Zostałem uczciwym człowiekiem, który może w każdej chwili spojrzeć w lustro...

Kiedy piłem, często pojawiały się myśli że jestem stary i życie swoje przeżyłem...

Teraz czasem tak mówię do dużo młodszych koleżanek, kiedy chcę by zaspokoiły mą próżność mówiąc że jestem w kwiecie wieku... :lol2:

evita - Sob 22 Paź, 2011 08:58

Gonzo.pl napisał/a:
mam ostatnio te myśli że nic w życiu nie osiagnałem, że kupę lat zmarnowałem, że niczego nie da się naprawić...

to jest to co i mnie prześladuje niestety :| żałuję, że moje ostatnie 25 lat przeleciało mi między palcami tak bardzo bezproduktywnie, że aż płakać się chce. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu gdy to moje dzieci dopiero wchodziły w swój świat zabawek i że nie mogę wskazać im innej drogi niż tę jaką zobaczyli. Żałuję, że ja, wcześniej osoba pełna wigoru, społeczniczka, spełniająca się poprzez działanie stałam się kimś kto poddał się bez walki dając się stłamsić ... taka kukiełka na sznurkach, które można było sobie pociągać jak tylko się chce a ja ? a ja nic nie robiłam żeby temu zapobiec :evil:
Ktoś kiedyś o mnie powiedział, że w "mojej duszy nie znajdziesz jednego siwego włosa" i bardzo się mylił ... moja dusza to same siwe włosy.
Teraz staram się nadrobić stracony czas ale jest na to zdecydowanie za późno. Przemijanie dopadło mnie zbyt wcześnie niź bym sobie tego życzyła i nic na to nie poradzę :bezradny:

Gonzo.pl - Sob 22 Paź, 2011 09:18

evita napisał/a:
moja dusza to same siwe włosy.

Te moje "załamki" są ściśle związane z tym co się u mnie ostatnio działo i jako żywo przypominaja moje mysli podczas picia. w popadaniu w nie na pewno sprzyja to wszystko, co udało mi się spieprzyć już na trzeźwo.
Ale jeśli ogólnie jestem z życia swojego zadowolony, to i myśli takie powracaja bardzo rzadko. Teraz to chyba z rok ich nie było...
Może na dzisiaj, na teraz czegoś Ci w życiu brakuje...

evita - Sob 22 Paź, 2011 09:24

Gonzo.pl napisał/a:
Może na dzisiaj, na teraz czegoś Ci w życiu brakuje...

moich "braków" jest bardzo dłuuuuga lista 8| a wszystko wynika z tego, że chciałabym nadrobić te wszystkie lata już teraz, natychmiast ! niecierpliwa ? w gorącej wodzie kąpana ? Nie ! to właśnie świadomość przemijania tak mnie ponagla w czasie. Brak stabilizacji finansowej, brak życia szumnie zwanego uczuciowym jest tylko gwoździem do trumny. Nie chcę zakończyć swego żywota jako stara, zgorzkniała jędza, która nie zasłuży sobie nawet na małą chwilkę miłego wspomnienia :zalamka:

Krzysztof 41 - Sob 22 Paź, 2011 09:35

staaw napisał/a:
mówiąc że jestem w kwiecie wieku..

Po 40- stce się zaczyna druga młodość, nowe życie!!! ;)

Gonzo.pl - Sob 22 Paź, 2011 09:58

Krzysztof 41 napisał/a:
Po 40- stce się zaczyna druga młodość,

Ja już nie powiem, co sie zaczyna po pięćdziesiątce

pterodaktyll - Sob 22 Paź, 2011 10:19

Gonzo.pl napisał/a:
Ja już nie powiem, co sie zaczyna po pięćdziesiątce

A co dopiero po dwóch...... :szok:

Gonzo.pl - Sob 22 Paź, 2011 10:21

pterodaktyll napisał/a:
co dopiero po dwóch......

O tym także pomyslałem. Ale ja jechałem na "konserwach".

Krzysztof 41 - Sob 22 Paź, 2011 21:28

Gonzo.pl napisał/a:
Krzysztof 41 napisał/a:
Po 40- stce się zaczyna druga młodość,

Ja już nie powiem, co sie zaczyna po pięćdziesiątce
Obrazek

Lepiej zachowaj to dla siebie daj pocieszyć się parę latek :radocha: :radocha:

Gonzo.pl - Sob 22 Paź, 2011 21:32

Krzysztof 41 napisał/a:
daj pocieszyć się parę latek

jest, jak powinno być. Ale podobno jak po kopie, to po chłopie :szok:

Mario - Sob 22 Paź, 2011 21:40

Gonzo.pl napisał/a:
Ale podobno jak po kopie, to po chłopie

To tylko seksu ponoć dotyczy :/ Duchowo spokojnie dalej możesz się się na wyżyny wspinać :mgreen:

Gonzo.pl - Sob 22 Paź, 2011 22:08

ja znam te Twoje teorie mario i żadna mi sie nie podoba
Mario - Nie 23 Paź, 2011 04:22

Gonzo.pl napisał/a:
mam ostatnio te myśli że nic w życiu nie osiagnałem, że kupę lat zmarnowałem, że niczego nie da się naprawić.

Tez tak mam, ale staram sie o tym nie myśleć, bo jak zaczynam się w to wgłębiać to idę pić.
Wprawdzie jak zacznę na to konto walić, to od razu czuję się lepiej i z perspektywy opróżniającej się flaszki moje życie nie jest już takie bezowocne jak przed jej otwarciem.
Na dłuższą metę to jednak jest męczące, także wolę nie mysleć i nie pić.

To taka poranno-niedzielna refleksja moja w temacie :/ :|

Gonzo.pl - Nie 23 Paź, 2011 04:24

Mario napisał/a:
z perspektywy opróżniającej się flaszki

No tak, sama się opróżnia :p


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group