WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Początkująca jeszcze nie współuzależniona ale już uwikłana.
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 10:42 Temat postu: Początkująca jeszcze nie współuzależniona ale już uwikłana. Witam,
Mój związek trwa 4 miesiące, po dwóch miesiącach znajomości i wspólnego imprezowania Y przez sytuację - wylanie przeze mnie ostatniego jego drinka i pokazanie mu, że bardzo mi się nie podoba jego zachowanie trzaśnięcie drzwiami i zero kontaktu z mojej strony - wpadł w ciąg 3 dniowy. W ostatnim dniu ciągu poprosił o spotkanie powiedział, że idzie na terapie. Miesiąc w ośrodku. Wyszedł, minął miodowy miesiąc zaczęły się głody i się stało - zapił. Na drugi dzień rano powiedziałam koniec związku. Wieczorem zmiękło mi serce, wspólna noc. Na drugi dzień spotkałam się z jego terapeutą.
Postanowiłam go rzucić, postawić warunki. Wściekł się, winą obarczył mnie, powiedział, że jestem dwulicowa i do tego mam huśtawki nastrojów i to ze mną jest coś nie tak. Jest na głodzie alkoholowym - nie dociera do niego argumentacja. Rzecz się działa w ten weekend wczoraj go poinformowałam o mojej decyzji.
Czy powinnam go wspierać w leczeniu i dać mu drugą szansę ( po pierwszym ciągu gdy był w ośrodku powiedziałam, ze jeszcze raz i koniec) czy powinnam go definitywnie zostawić żeby przejrzał na oczy, że coś traci?
Jeszcze nie jestem współuzależniona, zachowałam zdrowy egoizm ale nie mam pewności, czy mnie nie zmanipuluje gdy dam mu drugą szansę.
Jak to jest na tym głodzie? Czy dotrze do niego, że to przez picie?
Chciałabym się z kimś spotkać porozmawiać. Jestem z Wrocławia.
Klara - Wto 22 Lis, 2011 10:48
Witaj Hanuszko
Hanuszka napisał/a: | ( po pierwszym ciągu gdy był w ośrodku powiedziałam, ze jeszcze raz i koniec) |
No to bądź konsekwentna.
...a tak w ogóle, to U C I E K A J !!!!! od niego najdalej jak się da.
Nie zastanawiaj się nad tym, czy coś do niego dotrze.
Jeśli w ogóle dotrze, to zgłosi się do Ciebie TRZEŹWY i bez wymówek.
Jeżeli tak nie będzie, to będzie znaczyło, że NIE MA KOGO ŻAŁOWAĆ!
pterodaktyll - Wto 22 Lis, 2011 11:06
Witaj Hanuszko
Hanuszka napisał/a: | Czy powinnam go wspierać w leczeniu i dać mu drugą szansę |
Czy Ty naprawdę nie masz nic lepszego do roboty oprócz niańczenia dorosłego faceta? Pasuje Ci coś takiego?
Hanuszka napisał/a: | Jeszcze nie jestem współuzależniona, zachowałam zdrowy egoizm |
I tego się trzymaj, jeśli mogę coś doradzić........
Hanuszka napisał/a: | nie mam pewności, czy mnie nie zmanipuluje gdy dam mu drugą szansę.
|
Jako wieloletni manipulant mogę powiedzieć, że na pewno........
Hanuszka napisał/a: | Chciałabym się z kimś spotkać porozmawiać. Jestem z Wrocławia. |
Są tu współuzależnione z Wrocka, penie się do Ciebie odezwą
pietruszka - Wto 22 Lis, 2011 11:26
Hanuszko, a czemu Cię ciągnie do alkoholika? Ekscytujące życie? Brak poczucia własnej wartości?
Cytat: | Janet G. Woititz w "Małżeństwie na lodzie; "Kopciuszek to tylko bajka. Twój królewicz będzie prawdopodobnie wymiotował w Twój szklany pantofelek" |
Jacek - Wto 22 Lis, 2011 11:37
cześć Hanuszko
Hanuszka napisał/a: | Jeszcze nie jestem współuzależniona, zachowałam zdrowy egoizm ale nie mam pewności, czy mnie nie zmanipuluje gdy dam mu drugą szansę. |
jeśli nie jesteś współuzależnioną ...to skąd pomysł na danie drugiej szansy???
przemyśl to bo właśnie takie myślenie uzależnia
Whiplash - Wto 22 Lis, 2011 11:45
pietruszka napisał/a: | Hanuszko, a czemu Cię ciągnie do alkoholika? |
Pietruszko, a Ciebie? To że 6 lat nie pije, nie zmienia faktu, że wciąż jest alkoholikiem...
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 11:48
pietruszka napisał/a: | Hanuszko, a czemu Cię ciągnie do alkoholika? Ekscytujące życie? Brak poczucia własnej wartości? |
DDA. Już dawno odkryłam to w sobie, po przeczytaniu "Kobiety, które kochają za bardzo." Jednak nigdy wcześniej nie byłam z alkoholikiem ale każdy mój partner miał jaką dysfunkcję (zwykle był w jakiś sposób emocjonalnie niedostępny) miłość kończyła się za każdym razem gdy przełamałam tę barierę.
Dzięki literaturze dotyczącej DDA i toksycznych związków opanowałam swoje tendencje. Jednak nie potrafię zakochać się w normalnym, zdrowym mężczyźnie, są nudni. Na całe szczęście znając swój problem dbam o dystansowanie się i obserwowanie swoich zachowań. W przypadku tego związku cóż - dzięki temu, że wcześniej zajęłam się swoim problemem nie wpadłam w sieć uzależnienia choć nie ukrywam, że walczę ze swoją słabością. Dlatego jestem tutaj.
pterodaktyll - Wto 22 Lis, 2011 11:50
Hanuszka napisał/a: | nie potrafię zakochać się w normalnym, zdrowym mężczyźnie, są nudni |
................................
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 11:56
Jacek napisał/a: | cześć Hanuszko
Hanuszka napisał/a: | Jeszcze nie jestem współuzależniona, zachowałam zdrowy egoizm ale nie mam pewności, czy mnie nie zmanipuluje gdy dam mu drugą szansę. |
jeśli nie jesteś współuzależnioną ...to skąd pomysł na danie drugiej szansy???
przemyśl to bo właśnie takie myślenie uzależnia |
Z prostej przyczyny. Czytając na temat współuzależnienia dowiedziałam się, że - powinnam zająć się sobą itp. ale też wspierać go gdy chce się leczyć. Mój chce się leczyć. W tym momencie - dzisiaj ma spotkanie w sprawie terapii nawrotu i miting, jutro też miting.
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 12:05
Terapeuta kazał dać mu kopa w siedzenie na razie - tak zrobiłam. Wróci z podkulonym ogonem jak rzeczywiście będzie chciał się leczyć. Ciężki temat ale myślę, że terapeuta wie najlepiej. Jednak co robić gdy on na prawdę zacznie leczenie i będzie chciał wrócić i oczekiwał wsparcia? Da się go wspierać nie uzależniając się?
pterodaktyll - Wto 22 Lis, 2011 12:07
Hanuszka napisał/a: | Da się go wspierać nie uzależniając się? |
Tak samo jak miec ciastko i zjeść ciastko.................
KICAJKA - Wto 22 Lis, 2011 12:08
Hanuszka napisał/a: | Mój chce się leczyć. W tym momencie - dzisiaj ma spotkanie w sprawie terapii nawrotu i miting, jutro też miting. |
Witaj Hanuszko
Mój też chciał się leczyć po kilka razy w roku a ja naiwnie czekałam cztery lata i zdążyłam się współuzależnić.
Potem jeszcze siedem leczyłam siebie zanim przestał- nie zawsze tak bywa-lecz pomyśl czy warto
pietruszka - Wto 22 Lis, 2011 12:10
Whiplash napisał/a: | Pietruszko, a Ciebie? To że 6 lat nie pije, nie zmienia faktu, że wciąż jest alkoholikiem... |
razem w związku jesteśmy 17 lat. Czemu mnie ciągnęło do alkoholika?
Przede wszystkim niskie poczucie własnej wartości, a on "mnie tak kochał". Tak mogłam być pewna tej jego miłości, że nie widziałam, że w rzeczywistości on czerpie znacznie więcej korzyści z tego związku niż ja. A poza tym - nie był nudny. Miałam wcześniej kilku adoratorów, ale byli tacy nudni, tacy poukładni, a mnie ciągnęło do tych skoków adrenaliny.
Źródło współuzależnienia nie leży w samym związku z alkoholikiem. Z jakiegoś powodu ciągnie kobietę (mężczyznę) do osób emocjonalnie mniej dostępnych, skomplikowanych, na przykład uzależnionych. Zwykle powodem jest dzieciństwo, albo DDA albo jakaś inna dysfunkcja. gdzieś ten "celownik" został wcześniej skrzywiony. Tak było i u mnie.
Tak, sama osobiście dałam szansę Pietruszkowemu te 6 lat, kiedy podjęłam wpierw decyzje o odejściu. Ale dałam szansę tylko pod warunkiem podjęcia natychmiastowej abstynencji, zgłoszenia się w ciągu 4 dni do poradni i podjęcia leczenia. A potem dałam sobie (i jemu) termin roku na podjęcie bardziej definitywnych decyzji. A przede wszystkim sobie na odpowiedzenie sobie na pytanie, czy to tylko współuzależnienie czy miłość. Dzisiaj odpowiedź znam. I myślę, że to główna przyczyna, że jesteśmy nadal razem, po prostu coś tam jeszcze tliło się na dnie. No i rachunek krzywd nie był widać tak wysoki, że udało mi się poradzić z poczuciem krzywdy.
Pewien wpływ na moją decyzję o pozostaniu (przy leczącym się alkoholiku) było z pewnością też i to, ze nie mamy dzieci i nie planowałam dzieci.
pietruszka - Wto 22 Lis, 2011 12:16
Hanuszka napisał/a: | Dzięki literaturze dotyczącej DDA i toksycznych związków opanowałam swoje tendencje. |
A nie myślałaś o jakieś terapii dla Siebie? Skoro już wiesz, że jesteś DDA?
Samo czytanie owszem pomaga zdobyć świadomość i wiedzę, ale zwykle chodzi o głębsze emocjonalne przemiany.
Moja terapia mi ogromnie pomogła właśnie w czasie, kiedy Pietruszkowy zaczął to swoje trzeźwienie, po prostu moje myśli były tak skoncentrowane na własnym zdrowieniu, że nie miałam czasu i energii zajmować się Pietruszkowym w czasie jego terapii. No i bardzo dobrze mu to zrobiło
sabatka - Wto 22 Lis, 2011 12:17
Hanuszka napisał/a: | Czy powinnam go wspierać w leczeniu i dać mu drugą szansę |
nie.
Hanuszka napisał/a: | Da się go wspierać nie uzależniając się? |
nie
Hanuszka napisał/a: | Jednak co robić gdy on na prawdę zacznie leczenie i będzie chciał wrócić i oczekiwał wsparcia? |
jaką będziesz miała pewność??
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 12:25
sabatka napisał/a: | jaką będziesz miała pewność?? |
Jaką będę miała pewność, że kontrolujący picie mężczyzna na którymś etapie życia, problemów, frustracji nie zacznie popijać coraz więcej?
Pewności nie masz żadnej nigdy; w tym przypadku jest owszem większe prawdopodobieństwo nawrotu.
pietruszka napisał/a: | Pewien wpływ na moją decyzję o pozostaniu (przy leczącym się alkoholiku) było z pewnością też i to, ze nie mamy dzieci i nie planowałam dzieci. |
Ja nie mogę mieć dzieci, miałam podjąć leczenie ale cierpię na chroniczny brak czasu, mam jednocześnie pracę, studia, szkołę językową, i pasję w weekendy albo spotkania ze znajomymi i jakoś tak się to odwleka ale parcia też specjalnego nie mam i nigdy nie miałam - mam 25 lat więc może się obudzi coś we mnie.
Co do terapii DDA - brak czasu.
bunia - Wto 22 Lis, 2011 12:27
Witaj Hanuszka fajnie że jesteś
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 12:30
bunia napisał/a: | Witaj Hanuszka fajnie że jesteś |
Ja tam się trochę mniej z tego cieszę, że mam taki problem. Ale cieszę się, że się cieszysz
pietruszka - Wto 22 Lis, 2011 12:44
Hanuszko, nie wiem czy się mylę, Ty i tak już podjęłaś decyzję o "daniu tej drugiej szansy", prawda?
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 12:52
pietruszka napisał/a: | Hanuszko, nie wiem czy się mylę, Ty i tak już podjęłaś decyzję o "daniu tej drugiej szansy", prawda? |
Podświadomie tak i tutaj chyba szukałam potwierdzenia bo terapeuta mi tego na pewno nie da. Rozum kłoci się z emocjami i gdzieś jeszcze tli się nadzieja, że przecież może być dobrze.
Dałam sobie czas do końca roku i muszę być konsekwentna w swoim postanowieniu, dlatego zależy mi na kontakcie z kimś kto przez to przechodził.
Estera - Wto 22 Lis, 2011 13:32
witaj, hanuszka. tak czytam i czytam, co piszesz i się zastanawiam czy podjęłaś już decyzję ila szans mu jeszcze dasz? bo on decyzje o leczeniu moze podejmować jeszcze 1856 razy, wiedząc, ze za każdym razem będzie miał twoje wsparcie. przemyśl to i może dajcie sobie szansę jak minie jakiś konkretny czas, w którym on przejdzie kolejne etapy swojego leczenia (swojego czyli: siebie i dla siebie).
a teraz to się zajmij sobą i pozwól jemu na to samo. takie jest moje zdanie. pozdrawiam Cię serdecznie
sabatka - Wto 22 Lis, 2011 13:34
Hanuszka napisał/a: | Rozum kłoci się z emocjami i gdzieś jeszcze tli się nadzieja, że przecież może być dobrze. |
ja mam tak od 4rech lat
posiadasz jeszcze instykt samozachowawczy?
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 19:23
Przywiózł mi rzeczy, jestem po rozmowie z nim. Zachowuje się typowo, wręcz podręcznikowo. Doszukuje się problemów u mnie, jest wściekły, że rzeczywiście go zostawiam i że mam taki zmienny charakter... 'przecież jeszcze wczoraj go kochałam...'.
Żadne słowa, argumenty, prośby do niego nie docierają. Jest na mnie wściekły - to nawet lepiej niż gdyby błagał o powrót. Teraz muszę być po prostu silna i konsekwentna w postanowieniu.
Btw. Nie chciał przyjechać - wymyślił sobie wymówkę, że ma dużo pracy. bo pewnie bał się, że jeżeli zrobi to przed 18 zmuszę go go mityngu AA w ośrodku gdzie wczoraj byłam na rozmowie i gdzie się leczył - boi się konfrontacji, w trakcie rozmowy telefonicznej nie wspomniałam o tym, ale powiedziałam że dziś jestem umówiona na spotkanie z grupą wsparcia dla współuzależnionych - od razu praca zeszła na dalszy plan i za 15 minut był pod domem, oczywiście pierwsze jego słowa, że wcale nie potrzebuje tej grupy wsparcia bo nie jestem współuzależniona...
Dopiero teraz pojmuję jak straszna to choroba.
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 19:29
Ale dociera do mnie też, że gdybym wcześniej wiedziała to co wiem inaczej potoczyłby się jego powrót do trzeźwości. W momencie gdy przyszedł głód na nic zdały się werbalne ostrzeżenia - według terapeuty powinniśmy mieć niewerbalny sygnał, który skłoniłby go do zastanowienia. Ktoś niestety nie dopilnował tego, nie porozmawiał ze mną a byłam mu osobą najbliższą, która pierwsza dostrzeże niepokojące sygnały i tego elementu zabrakło.
Czasu nie cofnę, jest już za późno. Terapia kosztowała ponad 7000 zł. Szkoda pieniędzy, czasu, energii poświęconej i wyrzeczeń.
Borus - Wto 22 Lis, 2011 19:34
Cześć Hanuszko...
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 19:39
Cześć Borus
Mysza - Wto 22 Lis, 2011 19:40
Witaj
wiesz co....poczytaj Ty sobie watki tych, które zostawały przy swoich alko...dając im następną i następną szansę....
prosiły i błagały by poszli na terapię, zawoziły na mityngi, wyciągały z knajp...przebierały, wycierały i po nich sprzątały...a na koniec w podziękowaniu za to wszystko ...dostawały po "mordzie"...
przeczytaj i zastanów się w czym taki facet lepszy od tego normalnego, nudnego.....
zajmij się sobą i przestań myśleć kto popełnił błąd i dlaczego Ciebie nie poinformowano...
on nie jest niepełnoletni i nie jest ubezwłasnowolniony żebyś Ty kierowała jego leczeniem lub trzeźwieniem...on był na terapii, więc to on powinien wiedzieć co zrobić kiedy pojawi się głód....
powodzenia życzę w wyciąganiu wniosków...
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 19:48
Nie myślę kto popełnił błąd, ja to wiem i sam terapeuta złapał się za głowę jak opowiedziałam mu szczegóły postępowania psychologa, który prowadził mojego. Piszę, aby osoby które natknął się na ten wątek nie zawierzały na ślepo terapeutom bo oni też są ludźmi i jak coś nam się nie podoba to warto zwrócić uwagę niż myśleć, że tak ma być.
Ja postanowiłam nie dawać mojemu drugiej szansy i nawet mi to ułatwił swoją złością i przekręcaniem wszystkiego. Teraz po prostu muszę być konsekwentna w postanowieniu i nad tym pracować.
Mysza - Wto 22 Lis, 2011 19:52
Hanuszka napisał/a: | Nie myślę kto popełnił błąd, ja to wiem i sam terapeuta złapał się za głowę jak opowiedziałam mu szczegóły postępowania psychologa, który prowadził mojego |
a ten sam terapeuta nie powiedział Ci żebyś zajęła się sobą i swoją dysfunkcją i nie doradził Ci np terapii dla DDA?
Pati - Wto 22 Lis, 2011 20:27
Witam Cię Hanuszko.
Moim byłym mężem nie wstrząsnął rozwód i zabranie mu praw do dziecka.
Pije do dzisiaj.
Uważam,że dobrze zrobiłam zostawiając go w cholerę
Hanuszka napisał/a: | Czytając na temat współuzależnienia dowiedziałam się, że - powinnam zająć się sobą |
W jaki sposób zajmujesz się sobą jeśli mogę spytać?
Pytam ponieważ w Twoich postach czytam TYLKO o Twoim partnerze.
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 20:44
Poza tym, że pracuję na pełnym etacie, dwa razy w tygodniu po pracy mam szkołę językową, co drugi weekend zajęcia. W ciągu tygodnia trenuję jogę - jest moją pasją niezmiennie od 3 lat. Czytam wszystko i wszędzie (skończyłam filologię polską) i chyba jestem uzależniona od książek, jak zacznę to nie zasnę dopóki nie skończę, nie raz zdarzało mi się iść do pracy po dwóch godzinach snu. Dodatkowo w wolne weekendy od zajęć jeżdżę w góry lub do znajomych w Polsce, bardzo mnie kręcą spontaniczne wypady np. do teatru w Warszawie albo na morze, lub na koncert.
Z moim dzieliłam pasję - góry, basen, rower, duuuużo rowerowania. Na szczęście sezon się skończył do wiosny znajdę nowego partnera do wspólnych wypadów mam nadzieję.
Terapeuta owszem powiedział, żebym zajęła się sobą. Wzięłam to dosłownie. Zrobiłam termin u fryzjera a że lubię się uczyć idę na kurs salsy od wtorku albo na terapię DDA - ale to tzw. prokrastynacja, wiem że muszę ją zrobić więc wyszykuję sobie jak najwięcej zajęć, żeby odgonić myśli. Najtrudniej zająć się tym co najmniej przyjemne.
Pati - Wto 22 Lis, 2011 21:03
Rozumiem.
A kiedy odpoczywasz od tak leżąc sobie i nic nie robiąc?
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 21:28
Specjalnie mam ustawiony budzik pół godziny wcześniej by móc przywitać dzień ot tak leżąc w łóżku, na spokojnie popijając kawę patrząc na moje kwiaty i w sufit i myśleć co mi dziś przyniesie z czym się będę musiała zmierzyć, o czym śniłam, w co się ubiorę
Oprócz poranków nie mam czasu na to. Czasami robię sobie sobotę gospodarczą, wyleguję się w łóżku do południa nie robiąc nic, a potem całe popołudnie zajmuje się domem, generalnym sprzątaniem, praniem firanek, myciem okien, wycieczką do pralni itp. Jednak zdarza się to raz na dwa miesiące nie częściej. Albo robię sobie day spa i nie wychodzę pół dnia z łazienki i się zajmuję swoim ciałem.
Bardziej odpoczywam zajmując się domem i swoim ciałem niż nie robiąc nic. Taki nawyk po przeczytaniu książki 'Kobiety, które kochają za bardzo'.
Klara - Wto 22 Lis, 2011 21:41
Hanuszka napisał/a: | wiem że muszę ją zrobić więc wyszykuję sobie jak najwięcej zajęć, żeby odgonić myśli. Najtrudniej zająć się tym co najmniej przyjemne. |
Aha, czyli nie zależy Ci na tym, żeby sobie wyprostować "celownik", by przestał nieustannie trafiać w tych "niezmiernie fascynujących" facetów?
Jacek - Wto 22 Lis, 2011 21:41
Hanuszka napisał/a: | ale też wspierać go gdy chce się leczyć. |
Hanuszeczko mógłbym tu powiedzieć że takie coś nie istnieje
mógłbym - to dlatego że taki przypadek trafia się 1 na miliard
więc nie licz na to że to akurat twój przypadek
za to zasugeruję jak to było w moim przypadku
opijałem się wódą,zaś winami ,do woli i bez żadnej niedogodności ze strony mojej żony
za to ona mnie wspierała ,ciepłym obiadkiem,opraną bielizną
co najwyżej wkurzało mnie te jej gadki o odejściu i rozwodzie
ale i to się dało przeżyć
pamiętam nawet na jej prośbę,dałem się namówić na leczenie odwykowe (terapia)
i nawet zaś potem z pół roku nie piłem
a teraz przeczytaj sobie to jeszcze raz i zwróć uwagę że dopóki moja żona była przy mnie
tak ja sobie mogłem swobodnie popijać
zwróć również uwagę że na leczenie poszedłem dla niej
podkreślę dla niej
i dopóki będziesz go wspierać ,będzie to robił dla ciebie
ale gdy przyjdzie ochota się napić nie zawaha się to zrobić
tak właśnie było u mnie
a dla siebie przestałem pić
w momencie gdy obietnice puściła w życie ,wręczyła mnie papiery na sprawę rozwodową
wtenczas naprawdę zrozumiałem że muszę dla niej przestać pić
a z czasem zrozumiałem że zrobiłem to dla siebie
i tylko w taki sposub możesz być pomocna
zająć się sobą,a jemu dać do zrozumienia aby też zają się sobą
albo chleje dalej,albo przestaje całkowicie - ale daj jemu podjąć tę decyzje samodzielnie
nie zaś za niego
Hanuszka - Wto 22 Lis, 2011 21:55
Jacek napisał/a: | wtenczas naprawdę zrozumiałem że muszę dla niej przestać pić
a z czasem zrozumiałem że zrobiłem to dla siebie |
Widzisz i taki jest schemat drogi do trzeźwości. Najpierw szuka się motywacji na zewnątrz później ma miejsce tzw. uwewnętrzenienie. Tak mi to tłumaczył terapeuta. Zostawiając go traci jeden z argumentów do zaprzeczania typu 'nie jest jeszcze ze mną tak źle, mam pracę, dziewczynę'. Jest szansa, że teraz zmotywuje się do pracy nad sobą, żeby znowu mieć dziewczynę czyli nadal będzie ta motywacja zewnętrzna i jeżeli przejdzie ten okres i zrobi co trzeba to kolejnym etapem jest właśnie motywacja wewnętrzna i tego mu życzę.
Teraz czuję, że dobrą decyzję podjęłam, żebym tylko była konsekwentna...
Jacek - Wto 22 Lis, 2011 22:02
Hanuszka napisał/a: | żebym tylko była konsekwentna... |
życzę ci jej
Mysza - Wto 22 Lis, 2011 22:04
Hanuszka napisał/a: | Teraz czuję, że dobrą decyzję podjęłam, |
podejmij jeszcze jedną, zajmij się sobą.....dla siebie samej, nie dla jego motywacji przestania picia, bo jeśli po jakimś czasie okaże się , że on dla Ciebie/siebie...nie przestał ....to bardzo zaboli...
Marine - Wto 22 Lis, 2011 22:33
pietruszka napisał/a: | Czemu mnie ciągnęło do alkoholika?
Przede wszystkim niskie poczucie własnej wartości, a on "mnie tak kochał". Tak mogłam być pewna tej jego miłości, że nie widziałam, że w rzeczywistości on czerpie znacznie więcej korzyści z tego związku niż ja. A poza tym - nie był nudny. Miałam wcześniej kilku adoratorów, ale byli tacy nudni, tacy poukładni, a mnie ciągnęło do tych skoków adrenaliny.
Źródło współuzależnienia nie leży w samym związku z alkoholikiem. Z jakiegoś powodu ciągnie kobietę (mężczyznę) do osób emocjonalnie mniej dostępnych, skomplikowanych, na przykład uzależnionych. Zwykle powodem jest dzieciństwo, albo DDA albo jakaś inna dysfunkcja. gdzieś ten "celownik" został wcześniej skrzywiony. Tak było i u mnie.
|
To tak jakbym czytala o sobie!!! Słowo w słowo!
rufio - Wto 22 Lis, 2011 22:53
Hanuszka juz uwikłana
Na zewnątrz bardzo zadbana
W środku zagubiona
Jak sprężyna pokręcona
Gonzo.pl - Wto 22 Lis, 2011 23:50
Hanuszka napisał/a: |
Ja nie mogę mieć dzieci, miałam podjąć leczenie ale cierpię na chroniczny brak czasu, mam jednocześnie pracę, studia, szkołę językową, i pasję w weekendy albo spotkania ze znajomymi |
Dobre...
Wuśka. - Śro 23 Lis, 2011 17:04
Witaj, Hanuszka.
Pati - Śro 23 Lis, 2011 17:45
rufio napisał/a: | Hanuszka juz uwikłana
Na zewnątrz bardzo zadbana
W środku zagubiona
Jak sprężyna pokręcona |
Zgadzam się z tym co napisałeś Rufio
Hanuszka - Śro 23 Lis, 2011 21:05
Oj jest ciężko. Rodzina mojego się odezwała. Bardzo ich lubię i ze wzajemnością. Nie próbują wpłynąć na mnie (na razie) ale przeszkadza mi to, że chcą ze mną rozmawiać o tym co się z nim dzieje. Nie chcę słyszeć na jego temat. Ciężko być asertywnym w stosunku do tak nieszczęśliwych ludzi
Od nich też mam się odciąć? Pomagając im, czuję jakbym pomagała mojemu i mnie to wkurza ale jak to zrobić delikatnie?
Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 21:13
Hanuszka napisał/a: | a że lubię się uczyć idę na kurs salsy od wtorku albo na terapię DDA |
To też mi się podoba.
Hanuszka - Śro 23 Lis, 2011 21:26
Wiecie co, w zasadzie nie wiem czego od was oczekuję. Widzę, że moderacja na tym forum leży i kwiczy. Offtop zamiast merytorycznych wypowiedzi. Myślałam, że osoby które mają doświadczenie i przeżyły swoje podzielą się refleksjami, niestety wartościowych merytorycznie wypowiedzi jest po prostu niewiele. Cóż. Szkoda, że się dobrze bawicie wyłapując z moich wypowiedzi rzeczy, które was bawią, bawcie się nadal, mnie to nie pomoże na pewno. Zmieńcie chociaż nazwę forum, albo bawcie się w hyde parku.
Klara - Śro 23 Lis, 2011 21:32
Hanuszka napisał/a: | wartościowych merytorycznie wypowiedzi jest po prostu niewiele |
Przecież Ty wszystko wiesz najlepiej Hanuszko....
Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 22:22
Hanuszka napisał/a: | Szkoda, że się dobrze bawicie wyłapując z moich wypowiedzi rzeczy, które was bawią, bawcie się nadal, mnie to nie pomoże na pewno. |
Ja się nie bawię. Jestem przerażony Twoim myśleniem.
Może i Ty zwróciłabyś uwagę na to, co Ci podsuwam...
Ale oczywiscie możesz sie obrażać, tak łatwiej.
|
|