To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Psychoterapia i terapia uzależnień

strawberry_inc - Wto 22 Lis, 2011 22:22
Temat postu: Psychoterapia i terapia uzależnień
Witam!

Mam pewien problem i zastanawiam się nad nim mocno - czy da się pogodzić terapię taką w klasycznym ujęciu z terapią uzależnień? Czy da się odbyć je w tym samym czasie? Podobno jak się podejmuje terapię uzależnień to nie można mieć w tym samym czasie żadnej innej. Ile w tym prawdy? Czy są jakieś wyjątki? Muszę to wiedzieć...

Może w skrócie opowiem mój problem: od ok 10 miesięcy uczęszczam na terapię (tę w ujęciu klasycznym) i akurat teraz, kiedy zaczęło się na niej dużo dziać i kiedy kontakt z terapeutą jest pogłębiony na jaw wyszło, że najwyraźniej nieco nadużywam alkoholu. Byłam na konsultacji alkoholowej i została zalecona mi terapia uzależnień a w związku z tym zrobienie przerwy w tej pierwszej terapii. Dla mnie nie ma takiej opcji, nie wyobrażam sobie w tym momencie robić sobie żadnej przerwy, tym bardziej że wiadomo, że nie będzie to miesiąc czy dwa a znacznie dłużej. Czy znacie przypadki osób, które robiły dwie takie terapie jednocześnie i wyszło im to na dobre?

Pozdrawiam, S.I.

Wiedźma - Wto 22 Lis, 2011 22:38

strawberry_inc napisał/a:
od ok 10 miesięcy uczęszczam na terapię (tę w ujęciu klasycznym)
A co to za terapia? Ujęcie klasyczne niewiele wyjaśnia,
lepiej będzie gdy powiesz, w jakim problemie ma Ci ona pomóc.

yuraa - Wto 22 Lis, 2011 22:39

coś mi tu uzależnieniem od terapii zapachnialo,
skonsultuj to ze swoim klasycznym (cokolwiek to znaczy) psychoterapeutą

pterodaktyll - Wto 22 Lis, 2011 22:42

yuraa napisał/a:
coś mi tu uzależnieniem od terapii zapachnialo,

Własnie coś takiego mi się tez po łbie pałętało............

Andres - Wto 22 Lis, 2011 23:00

Coś jeszcze "nieco nadużywam alkoholu" niestety jest z tego gatunku jak "jestem trochę w ciąży". A w temacie psychoterapia to psychoterapia te same narzędzia te same techniki itd natomiast rzeczą terapeuty a raczej jego portfela jest ćwiartowanie twojego problemu
Gonzo.pl - Wto 22 Lis, 2011 23:09

Witam Cię.
Marek alkoholik.
Cytat:
Coś jeszcze "nieco nadużywam alkoholu" niestety jest z tego gatunku jak "jestem trochę w ciąży".

Dla mnie znaczyłoby to po prostu "Jestem alkoholikiem i nie chcę się do tego przyznac".
Alkoholizm jest przyczyną wielu kolejnych problemów psychicznych i osobowościowych.
Dlatego terapia odwykowa traktowana jest jako podstawa. Dopiero po jej odbyciu mozna brać się za "pozostałości". Czyli DDA, przemoc domową, molestowanie i wszelkie inne problemy.
Zaznaczam, że nie wiem, jak jest u Ciebie, przedstawiam to ogólnie.

strawberry_inc - Wto 22 Lis, 2011 23:56

Wiedźma napisał/a:
A co to za terapia? Ujęcie klasyczne niewiele wyjaśnia,
lepiej będzie gdy powiesz, w jakim problemie ma Ci ona pomóc.


Poznawczo-behawioralna, zgłosiłam się na nią z depresją i pomogło - depresji nie ma ale wciąż borykam się z innymi problemami, które próbujemy rozwiązać, w tym: niekonstruktywne radzenie sobie ze stresem (alkohol ale też obżarstwo, wcześniej uzależnienie od gry internetowej, cięcie się i jakieś mniejsze inne - generalnie to wszystko jest u mnie wymienne).


pterodaktyll napisał/a:
yuraa napisał/a:
coś mi tu uzależnieniem od terapii zapachnialo,

Własnie coś takiego mi się tez po łbie pałętało............


Myślałam też o tym przez chwilę ale wydaje mi się, że w tym momencie to kwestia tego, że kontakt z terapeutą jest pogłębiony - terapeuta jest bardzo ważną dla mnie osobą, wsparciem, którego teraz potrzebuję, jedyną osobą która bezwarunkowo mnie akceptuje, nie ocenia. No i wreszcie coraz bardziej odczuwam zbawienne skutki tej terapii.


AAndy napisał/a:
Coś jeszcze "nieco nadużywam alkoholu" niestety jest z tego gatunku jak "jestem trochę w ciąży".

Gonzo.pl napisał/a:
Dla mnie znaczyłoby to po prostu "Jestem alkoholikiem i nie chcę się do tego przyznac".


Stwierdzenie "nieco nadużywam alkoholu" jest rzeczywiście niefortunne - prawda jest taka, że mocno nadużywam alkoholu tylko robię to okresowo. I jedynie jak się nadarzy okazja co w moim przypadku oznacza, że nikt (czyt. rodzice) mnie nie może kontrolować. W ciągu roku jest to zawsze jak rodzice wyjeżdżają z domu - jeśli nie ma ich 3 dni to ja przez trzy dni jestem praktycznie nieprzytomna z upicia. Ale to się zdarza raz na jakieś półtora, może dwa miesiące. Sprawa ma się zupełnie inaczej w wakacje - wtedy zazwyczaj ja wyjeżdżam i wtedy właściwie przez 90% czasu kiedy jestem poza domem jestem pod wpływem %. Natomiast kiedy są studia i jestem zawalona robotą nawet nie mam czasu pomyśleć o alkoholu. Nie ma takiej opcji żebym zawaliła szkołę z powodu jego nadużycia. Byłam na konsultacji w tej sprawie i terapeuta powiedział, że z pewnością używam alkoholu w sposób ryzykowny. Nie nazwał mnie alkoholikiem a czy rzeczywiście nim jestem dowiem się pewnie niebawem na tej terapii uzależnień. A może z tego co piszę możecie stwierdzić, że to już alkoholizm? Wydaje mi się jednak, że za mało tu o mnie informacji. Tak czy inaczej: jeśli jestem alkoholikiem jestem gotowa przyznać się do tego przed sobą i podjąć walkę z nałogiem.

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi.

Masakra - Wto 22 Lis, 2011 23:56

strawberry_inc napisał/a:
najwyraźniej nieco nadużywam alkoholu

Niestety tak sie nie da. Albo sie jest uzaleznionym od alkoholu albo nie. Terapeuta tez bez powodu na terapie uzaleznien nie kieruje- bo jest to terapia dla alkoholikow. Jesli nim jestes to jestes chora tak samo jak ja i Ci panowie co stoja pod sklepami i prosza o 50 groszy. Niestety taka jest prawda. Prawda jest tez taka ze sama sie z tego nie wygrzebiesz (prawdopodobnie Twoj terapeuta tez to wie dlatego ci to zasugerowal)

Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 00:07

strawberry_inc napisał/a:
A może z tego co piszę możecie stwierdzić, że to już alkoholizm? Wydaje mi się jednak, że za mało tu o mnie informacji.

To już musisz stwierdzić sama.
Dałem Ci link w Twoim wątku w Powitalni.

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 00:16

Dziękuję Marku. Zrobiłam test i wyszło, że wiele wskazuje na to, że jestem uzależniona. Nie wiem na ile te testy są miarodajne ale tak czy inaczej wiem, że potrzebuję pomocy. Już rozglądam się za miejscem gdzie będę mogła uczęszczać na terapię uzależnień.
Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 00:23

Życzę Tobie dobrych wyborów.
Terapia odwykowa obejmuje także rozpoznawanie swoich uczuć, pracę nad prawidłowym wyrażaniem emocji, nad zmianą postrzegania siebie i swiata.
I jest to naprawde pasjonujące :okok:

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 00:45

strawberry_inc napisał/a:
Poznawczo-behawioralna, zgłosiłam się na nią z depresją i pomogło - depresji nie ma ale wciąż borykam się z innymi problemami, które próbujemy rozwiązać, w tym: niekonstruktywne radzenie sobie ze stresem (alkohol ale też obżarstwo, wcześniej uzależnienie od gry internetowej, cięcie się i jakieś mniejsze inne - generalnie to wszystko jest u mnie wymienne).
No to myślę, że spokojnie możesz zająć się terapią odwykową, a te klasyki odłożyć na później.
Z resztą być może okaże się, że kontynuacja nie będzie potrzebna,
bo terapia odwykowa rozprawia się z tymi samymi problemami.
Jednak jeśli chodzi o depresję, to dopytam - czy jesteś pewna,
że miałaś prawdziwą depresję zdiagnozowaną psychiatrycznie?
Bo często jest ona mylona ze stanami depresyjnymi spowodowanymi nadużywaniem alkoholu.
Przemawiałby za tym fakt, że depresja zniknęła u Ciebie po psychoterapii,
a zwykle potrzebna jest farmakologia...

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 00:51

Tak, to była depresja stwierdzona psychiatrycznie, zażywałam przez półtora roku (***) w dawce 20mg (w porywach do 30mg) i jestem przekonana, że bez proszków bym sobie nie poradziła z depresją (aczkolwiek bez terapii też). Na dzień dzisiejszy z moim obecnym stanem wiedzy jestem przekonana, że moje problemy z alkoholem wynikły z depresji a nie odwrotnie, że depresja z nadużywania alkoholu. Choć z pewnością w którymś momencie te dwa procesy zaczęły się wzajemnie nakręcać, takie błędne koło...




Edit -
usunęłam nazwę leku
- Wiedźma

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 00:57

Aha, więc to nie sama psychoterapia pomogła Ci na depresję.
Rozumiem.
Pewnie zatem będzie tak, że po zakończeniu terapii odwykowej
będziesz musiała pozostawać pod kontrolą psychiatry, bo depresja miewa nawroty.

Przy okazji - na naszym forum nie używamy nazw leków, zwłaszcza psychoaktywnych.

Flandria - Śro 23 Lis, 2011 01:38

Wiedźma napisał/a:
Przemawiałby za tym fakt, że depresja zniknęła u Ciebie po psychoterapii,
a zwykle potrzebna jest farmakologia...

:shock:

skąd masz takie informacje?

Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 03:00

Flandra napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Przemawiałby za tym fakt, że depresja zniknęła u Ciebie po psychoterapii,
a zwykle potrzebna jest farmakologia...

:shock:

skąd masz takie informacje?

Nie sądzę i nie słyszałem o tym, żeby depresję (jednostkę chorobową) można było leczyć inaczej, niż farmakologicznie.
Cytat:
Ponieważ źródła depresji nie są typowo i tylko psychologiczne, skuteczność psychoterapii w leczeniu choroby afektywnej jest wątpliwa. Powinna być ona traktowana jako środek wspomagające, a nie główna i jedyna metoda leczenia.

Zródło: Depresja.net.pl - Leczenie depresji.

szymon - Śro 23 Lis, 2011 05:23

Gonzo.pl napisał/a:
Nie sądzę i nie słyszałem o tym, żeby depresję (jednostkę chorobową) można było leczyć inaczej, niż farmakologicznie.


tak jak alkoholizm na terapii czy mitingach? ehhh

Marc-elus - Śro 23 Lis, 2011 05:29

strawberry_inc napisał/a:
Stwierdzenie "nieco nadużywam alkoholu" jest rzeczywiście niefortunne - prawda jest taka, że mocno nadużywam alkoholu tylko robię to okresowo.

strawberry_inc napisał/a:
przez trzy dni jestem praktycznie nieprzytomna z upicia. Ale to się zdarza raz na jakieś półtora, może dwa miesiące.

Widzisz Truskawkowa, wyziera z Ciebie alkoholizm. Próbujesz sama sobie zminimalizować swoje picie.
Spokojnie, to typowe u alkoholika. :)

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 06:29

Flandra napisał/a:
skąd masz takie informacje?

Oczywiście tylko ze słyszenia. Nie jestem specjalistą.
Zatem jeśli się mylę, a Ty wiesz lepiej, to mnie popraw.

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 09:22

Wiem, że psychoterapeuci lubią wierzyć w to, że sama psychoterapia wystarczy w leczeniu depresji ale wg mnie to nieprawda. A przynajmniej w moim przypadku bo wiem, że bez proszków najzwyczajniej w świecie nie trafiłabym do terapeuty - nie było takiej siły, która by mnie ruszyła z łóżka a co dopiero skłoniła do pracy nad sobą. Tak więc uważam, że tabletki pomagają zrobić pierwszy krok ale bez przepracowania problemów same w sobie są niewiele warte.

A tak z innej beczki: zadzwonię dziś do centrum odwykowego i jak się da to od razu tam pójdę. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać na spotkanie bóg wie ile... Chcę problem z alkoholem mieć jak najszybciej z głowy. Chociaż nie, to nie prawda. Jestem gotowa pracować nad alkoholem tyle ile trzeba, tylko wciąż nie mogę znieść wizji zaprzestania spotkań z moją obecną terapeutką, to jest dla mnie totalnie nie do przyjęcia. W dniu dzisiejszym otrzymam informację czy jest możliwość kontynuowania tej terapii równolegle z terapią uzależnień. Szansa na to jest minimalna (o ile w ogóle jakaś jest) tak więc wariuję z niepewności i siedzę jak na szpilkach...

Pozwólcie, że uczynię sobie z tego miejsca mój stały wątek - wciąż w kwestii alkoholizmu dręczy mnie mnóstwo pytań a z czasem pojawią się też pewnie nowe. Czytałam inne wątki innych osób i widzę, że wielu z Was ma naprawdę spore doświadczenie i wiedzę w tej kwestii a poza tym jesteście bardzo wspierający. Wsparcie mi się przyda.

Dziękuję. S.I.

Klara - Śro 23 Lis, 2011 09:30

strawberry_inc napisał/a:
wciąż nie mogę znieść wizji zaprzestania spotkań z moją obecną terapeutką, to jest dla mnie totalnie nie do przyjęcia.

To wygląda tak, jakby łączyło Cię z nią coś więcej niż stosunek pacjent - terapeuta.
Dziwne :shock:

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 09:30

strawberry_inc napisał/a:
Chcę problem z alkoholem mieć jak najszybciej z głowy.

No niestety, tak się nie da. Alkoholizm to nie grypa, o której można zapomnieć po wyleczeniu objawów.
Alkoholizm to choroba przewlekła i nieuleczalna. Alkoholikiem nie przestaje się być do końca życia
i nie można nigdy przestać dbać o swoją trzeźwość,
gdyż w przeciwnym wypadku choroba wraca ze zwielokrotnioną siłą.
Nigdy nie będziesz miała alkoholizmu z głowy.

Marc-elus - Śro 23 Lis, 2011 09:41

Wiedźma napisał/a:
Nigdy nie będziesz miała alkoholizmu z głowy.

Wyryj sobie to zdanie na ścianie.
Ludzie całe życie "walczą" z alkoholizmem i co? Nic, mały odsetek żyje bez picia, ale nikt z nich nie zapomina o tym kim jest.
Reszta wali w najlepsze, jedni mniej(do czasu), inni więcej. Jeszcze inni(co na studiach pili "raz na 2-3mieś" fsdf43t ) w wieku 40lat umierają na wylew.
W papierach mają "przyczyna zgonu: wylew", ale to bzdura. Umarli na alkoholizm. Gdyby nie pili, nie mieliby wylewu.

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 09:41

Klara napisał/a:
strawberry_inc napisał/a:
wciąż nie mogę znieść wizji zaprzestania spotkań z moją obecną terapeutką, to jest dla mnie totalnie nie do przyjęcia.

To wygląda tak, jakby łączyło Cię z nią coś więcej niż stosunek pacjent - terapeuta.
Dziwne :shock:


Niee, mi się to wydaje normalne na etapie, na którym jestem :) Działają różne mechanizmy typu idealizacja terapeuty, bezgraniczne zaufanie do terapeuty i z pewnością przeniesienie. Z zewnątrz rzeczywiście może to nieciekawie wyglądać ale jestem przekonana, że w tej kwestii wszystko ze mną w normie.

Wiedźma napisał/a:
strawberry_inc napisał/a:
Chcę problem z alkoholem mieć jak najszybciej z głowy.

No niestety, tak się nie da. Alkoholizm to nie grypa, o której można zapomnieć po wyleczeniu objawów.
Alkoholizm to choroba przewlekła i nieuleczalna. Alkoholikiem nie przestaje się być do końca życia
i nie można nigdy przestać dbać o swoją trzeźwość,
gdyż w przeciwnym wypadku choroba wraca ze zwielokrotnioną siłą.
Nigdy nie będziesz miała alkoholizmu z głowy.


Mam tego świadomość i to mnie przeraża. Przeraża mnie totalnie fakt, że nie będę mogła się nigdy napić alkoholu. Czytałam gdzieś jakiś artykuł i wspominali nam o tym w szkole, że tworzy się nowe podejście, że po iluś latach abstynencji alkoholik jednak będzie mógł się napić symbolicznej lampki wina i tej myśli się łapię. Pewnie zaraz powiecie, że to kolejny objaw alkoholizmu u mnie :) Pewnie tak jest...

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 09:59

strawberry_inc napisał/a:
tej myśli się łapię

Jeżeli ma Ci to pomóc w utrzymaniu abstynencji, to się jej łap,
ale pamiętaj, że to jest brzytwa, której chwyta się tonący.

Whiplash - Śro 23 Lis, 2011 10:11

Wiedźma napisał/a:
brzytwa, której chwyta się tonący

Tylko czemu łapać za ostrze? :bezradny:

Marc-elus - Śro 23 Lis, 2011 10:21

Whiplash napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
brzytwa, której chwyta się tonący

Tylko czemu łapać za ostrze? :bezradny:

Na początku, to i łodzi nie chcesz, bo myślisz że potrafisz chodzić po wodzie. :D

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 11:07

Piąty raz wybieram numer do centrum odwykowego i się rozłączam... Co ja mam powiedzieć? "Dzień dobry, nadużywam alkoholu, chciałabym się umówić na konsultację."? To mi nie chce przejść przez gardło...
Marc-elus - Śro 23 Lis, 2011 11:11

strawberry_inc napisał/a:
"Dzień dobry, nadużywam alkoholu, chciałabym się umówić na konsultację."?

A jak dzwonisz bo Cię serce boli to co mówisz? "Poproszę o konsultacje z kardiologiem".
Specjaliści od uzależnień to też lekarze, a alkoholizm jest chorobą.
Idziesz do lekarza, tak to potraktuj.

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 11:27

Zrobione! Konsultacja niestety dopiero za tydzień ale grunt, że ruszyło to do przodu :D
Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 11:45

Ważne, że zrobiłaś pierwszy krok. Teraz tylko konsekwencja. Powodzenia życzę :okok:
Marc-elus - Śro 23 Lis, 2011 13:28

strawberry_inc napisał/a:
Zrobione! Konsultacja niestety dopiero za tydzień ale grunt, że ruszyło to do przodu :D

Brawo. :brawo:

Flandria - Śro 23 Lis, 2011 13:32

Wiedźma napisał/a:
Oczywiście tylko ze słyszenia. Nie jestem specjalistą.
Zatem jeśli się mylę, a Ty wiesz lepiej, to mnie popraw.


nie wiem czy się mylisz
po prostu nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak jednoznacznym stwierdzeniem ...

jeśli leki antydepresyjne maja aż takie znaczenie to chyba psychiatrzy powinni do nich przekonywać tych wystraszonych taką metodą leczenia pacjentów ... ?
mnie nikt nie przekonywał i nigdy nie usłyszałam też, że bez leków, nie pozbędę się stanów depresyjnych ...

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 14:21

Flandra napisał/a:
nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak jednoznacznym stwierdzeniem ...

A ja niczego jednoznacznie nie stwierdziłam, bo i nie mam ku temu podstaw.
Wszak użyłam słowa "zwykle", a nie "zawsze" - a to byłoby stwierdzeniem jednoznacznym.
Z tego co wiem z rozmaitych nieoficjalnych źródeł (tzn z relacji znajomych, z różnych tekstów w necie itp)
depresję leczy się farmakologicznie. Podobnie miałabym pełne prawo napisać,
że na ból gardła zwykle pomagają przepisywane przez internistę tabletki do ssania.
Odnoszę wrażenie, Flandro, że czepiasz się byle się czepiać. Tylko po co?

Flandria - Śro 23 Lis, 2011 14:28

Wiedźma napisał/a:
Odnoszę wrażenie, Flandro, że czepiasz się byle się czepiać. Tylko po co?


nie czepiam się tylko się dziwię

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 14:32

No to się dziw. Choć nie uważam, żebym napisała coś dziwnego.

...a Yura nas pewnie stąd wywali i taki będzie finał...
325t5

Flandria - Śro 23 Lis, 2011 14:33

Wiedźma napisał/a:
Choć nie uważam, żebym napisała coś dziwnego.

nic dziwnego nie napisałaś :)

Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 14:37

Według mojej wiedzy jednostka chorobowa F 33 czyli depresja nie powstaje z konkretnych powodów, które mozna by zanalizować i leczyc psychoterapia.
To są albo stany subdepresyjne, albo problemy osobowościowe, często wystepujące u osób z depresją.
http://online.synapsis.pl...armakologiczne/

yuraa - Śro 23 Lis, 2011 14:38

Cytat:
Przeraża mnie totalnie fakt, że nie będę mogła się nigdy napić alkoholu.

a mnie przeraża że kiedys mógłbym sie napić
Wiedźma napisał/a:
a Yura nas pewnie stąd wywali i taki będzie finał...

moze tak może nie

Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 14:44

Cytat:
moze tak może nie

Jutro posprząta :lol:

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 14:45

yuraa napisał/a:
a mnie przeraża że kiedys mógłbym sie napić

A to ja mam podobnie.
jak sobie pomyślę, że mogłabym obudzić się na kacu, albo na bani,
to wolałabym się nigdy nie obudzić :/

yuraa napisał/a:
moze tak może nie

:stres1:

Borus - Śro 23 Lis, 2011 16:28

Wiedźma napisał/a:
jak sobie pomyślę, że mogłabym obudzić się na kacu, albo na bani,
to wolałabym się nigdy nie obudzić

Też wolałbym ten drugi wariant... :uoee:

szymon - Śro 23 Lis, 2011 16:37

nie projektujcie filmów :[
DebbieH - Śro 23 Lis, 2011 18:31

Cześć Strawberry_Inc!
Miałam podobne dylematy. Stany depresyjne towarzyszyły mi od zawsze i "nie stroniłam" od alkoholu, a dziś jestem trzeźwiejącą alkoholilczką. Chodzę na terapię uzależnień, chociaż na początku miałam trafić na terapię współuzależnienia. Ba, trzy lata temu skonczyłam sesje psychodynamiczne, które trwały 2 lata po 2 razy w tygodniu, też były związane ze stanami depresyjnymi.
Jeśli chciałabyś pogadać to zapraszam na pw, odnoszę też wrażenie, że jesteśmy w podobnym wieku:) Pozdrawiam!

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 18:54

DebbieH napisał/a:
Cześć Strawberry_Inc!
Miałam podobne dylematy. Stany depresyjne towarzyszyły mi od zawsze i "nie stroniłam" od alkoholu, a dziś jestem trzeźwiejącą alkoholilczką. Chodzę na terapię uzależnień, chociaż na początku miałam trafić na terapię współuzależnienia. Ba, trzy lata temu skonczyłam sesje psychodynamiczne, które trwały 2 lata po 2 razy w tygodniu, też były związane ze stanami depresyjnymi.
Jeśli chciałabyś pogadać to zapraszam na pw, odnoszę też wrażenie, że jesteśmy w podobnym wieku:) Pozdrawiam!


Oo, super, na pewno się odezwę. Marzę o terapii psychoanalitycznej ale na razie mnie na takową nie stać, może kiedyś. Chętnie się czegoś o niej dowiem :)

Zbycho-Hanys - Śro 23 Lis, 2011 19:22

Strawberry, chodzisz na jedna psychoterapię,chcesz zacząć drugą (uzaleznień) i mażysz o trzeciej psychoanalitycznej??????????????
czy y czasem nie jestes uzależniona od terapi????
dla mnie to jakies dziwne..........

pzdr zbycho-alkoholik

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 19:56

Fakt, może to niezbyt normalne :) Jestem zafascynowana psychoterapią ogólnie z racji chęci wykonywania tego zawodu w przyszłości.
pterodaktyll - Śro 23 Lis, 2011 20:00

strawberry_inc napisał/a:
Jestem zafascynowana psychoterapią

Ale coś marnie wyglądasz...........taka wychudzona :mgreen:

Borus - Śro 23 Lis, 2011 20:03

pterodaktyll napisał/a:
coś marnie wyglądasz...........taka wychudzona


Wprawdzie lubię szczupłe, ale bez przesady... :szok:

Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 20:06

strawberry_inc napisał/a:
Jestem zafascynowana psychoterapią ogólnie z racji chęci wykonywania tego zawodu w przyszłości.

uprzedziłas mnie...
Zamierzałem napisać, że tylko brakuje, byś planowała studia w tym kierunku.
Nie jestes zafascynowana....
Ty zyjesz tylko terapiamii.
Czy to jakaś odmiana hipochondrii?

szymon - Śro 23 Lis, 2011 20:06

Borus napisał/a:
Wprawdzie lubię szczupłe, ale bez przesady...


może od tyłu lepiej wyglada :mgreen:

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 20:15

Gonzo.pl napisał/a:
strawberry_inc napisał/a:
Jestem zafascynowana psychoterapią ogólnie z racji chęci wykonywania tego zawodu w przyszłości.

uprzedziłas mnie...
Zamierzałem napisać, że tylko brakuje, byś planowała studia w tym kierunku.
Nie jestes zafascynowana....
Ty zyjesz tylko terapiamii.
Czy to jakaś odmiana hipochondrii?


Nie planuję studiów - już na nich jestem, mniej więcej w 1/3 :) A terapiami nie żyję. Akurat mam ciężki okres więc rzeczywiście to jest mój motyw przewodni ale to się kiedyś skończy, nie będę całe życie poddawać się terapii. W tej chwili fascynują mnie te wszystkie zjawiska jakie dzieją się podczas tych spotkań. Wierzę, że moje obecne doświadczenie będę mogła wykorzystać w przyszłej pracy by pomóc innym.

yuraa - Śro 23 Lis, 2011 20:21

jak jeszcze napiszesz że pochodzisz z dysfunkcyjnej rodziny to już będzie komplet
Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 20:27

Cytat:
jak jeszcze napiszesz że pochodzisz z dysfunkcyjnej rodziny

Moja pierwsza myśl, czy nie szukasz więzi emocjonalnych tam, gdzie na pewno je znajdziesz, gdzie nie zostaniesz odrzucona?
Może być to niebezpieczne dla ciebie, ale jeszcze bardziej dla Twoich przyszłych klientów (pacjentów).

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 20:28

yuraa napisał/a:
jak jeszcze napiszesz że pochodzisz z dysfunkcyjnej rodziny to już będzie komplet


Nigdy wcześniej o tym tak nie myślałam - wiedziałam, że z moją rodziną jest coś nie tak ale rzeczywiście - wygląda na to, że pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny...

Whiplash - Śro 23 Lis, 2011 21:24

:buahaha:
Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 23:25

Co się chichrasz, Wypłosz?
Że terapia DDD się przyda?

Whiplash - Śro 23 Lis, 2011 23:34

Wiedźma napisał/a:
Co się chichrasz, Wypłosz?

Bo mam wrażenie, że jakby zasugerować terapię... :mysli: nie wiem, np uzależnienia od hazardu, to też się zaraz okaże że w pchełki na pieniądze gra... :bezradny:

Wiedźma - Śro 23 Lis, 2011 23:41

No może to jednak jest rodzaj hipochondrii i nie ma tu nic do śmiacia.
Strawberry, mam nadzieję, że nie robisz tych terapii prywatnie,
bo z takim Twoim nastawieniem to Cię terapeuci z torbami puszczą :|
Przydałby się jeden porządny, nie mający interesu w zatrzymywaniu pacjentki,
żeby stwierdził czy rzeczywiście masz problem z terapiami...

strawberry_inc - Śro 23 Lis, 2011 23:54

Ale ja naprawdę nie mam problemu z terapiami. Pisałam wcześniej, że teraz jestem w ważnym momencie i w pogłębionym kontakcie z terapeutką. Każdy chyba zareagowałby wielkim strachem i niepewnością gdyby jego terapia w takim momencie stanęła pod znakiem zapytania. Na szczęście właśnie dowiedziałam się, że nie ma konieczności jej przerywania :D :D :D Mam jednak postawione pewne warunki, takie jak całkowita abstynencja i właśnie równoległa praca z innym terapeutą nad problemem z alkoholem. To mi całkowicie odpowiada. Dziękuję Wam za Wasze wypowiedzi, nawet te nieprzychylne - dajecie mi dużo do myślenia, będzie to dodatkowy materiał do przerobienia na terapii.

Wiedźma, odpowiadając jeszcze na Twoje pytanie: za pierwszą terapię płacę bo na bezpłatną czekałabym pół roku albo i lepiej, natomiast ta od alkoholu będzie za free.

Gonzo.pl - Śro 23 Lis, 2011 23:55

No co, podążamy za Stanami. Niedługo kazdy będzie miał prywatnego psychologa. Lepsze to niz np. tanatoreksja :sun:
Flandria - Czw 24 Lis, 2011 00:20

ja bym chciała zauważyć, że są różne zaburzenia, choroby i problemy natury psychicznej

jednym wystarczy kilka sesji - i po sprawie
innym - wieloletnia terapia i wsparcie farmakologiczne a może nawet i pobyt w szpitalu :roll:

trochę irytuje mnie to, że czasem wrzucacie wszystkich do jednego worka piętnując wieloletnią terapię

zdecydowanie lepiej, jeśli ktoś "chucha na zimne" i leczy się psychoterapią niż jeśli osoba zaburzona psychiczna będzie "siłować się" z otaczającym światem i zaliczać kolejne traumy

Gonzo.pl - Czw 24 Lis, 2011 00:29

Cóż, ja po około 3 miesiacach terapii odwykowej i jakims tam psychicznym dojsciu do minimalnej równowagi, chciałem iśc za ciosem i naprawiac wszystko naraz. I DDD i problemy interpersonalne i poczucia własnej wartosci i jeszcze inne problemy z dzieciństwa rzutujące na dzisiaj. Poumawiałem się z terapeutami, psychologami. I wszedzie usłyszałem to samo - Po kolei... Około dwóch lat terapia odwykowa i jesli cos pozostanie nie załatwione, zapraszamy.
Nie da się wszystkiego naraz.

strawberry_inc - Czw 24 Lis, 2011 07:59

Mam do Was kilka pytań. Mianowicie: jak sobie radzicie z niepiciem w różne święta (np. urodziny czy Sylwestra)? Rozumiem, że nawet lampka szampana jest niedozwolona? Jak reaguje na to otoczenie - osoby, które nie wiedzą o problemie? I tak właściwie komu mówić o problemie a komu nie? Jak powiedzieć rodzicom (mieszkam z nimi więc chyba powinni widzieć)? I jak powiedzieć przyjaciółce, której ojciec był alkoholikiem? Kiedyś powiedziała mi, że nigdy nie chce mieć do czynienia z alkoholikami. Boje się, że mnie odrzuci, tym bardziej że ma małego synka i może nie będzie chciała żeby miał on do czynienia z kimś takim jak ja... Czy te wszystkie moje wątpliwości zostaną rozwiane na terapii? Z góry dzięki za odp.
jal - Czw 24 Lis, 2011 08:08

Ja powiedziałem wszystkim,że jestem alkoholikiem... chociaż oni wszyscy wiedzieli o tym dużo wcześniej niż ja ! :)

Terapia również do tego przygotowuje...

Marc-elus - Czw 24 Lis, 2011 08:34

strawberry_inc napisał/a:
jak sobie radzicie z niepiciem w różne święta (np. urodziny czy Sylwestra)?

Nie pije i tyle.
strawberry_inc napisał/a:
Jak reaguje na to otoczenie - osoby, które nie wiedzą o problemie?

Różnie, zazwyczaj nikt nie robi problemu. No ale zdarzy się ktoś "nieznajomy" kto smęci i męczy, to jeszcze się nie zdarzyło żeby "Ja już swoje w życiu wypiłem" nie zadziałało.
Oczywiście, przy zgrai ciotek i wujków czy nieznajomych możesz nie chcieć tak powiedzieć, z resztą, zrozum, nie musisz się nikomu tłumaczyć z tego że nie pijesz. "Nie pije, dziękuje".
Nauczysz się, po pewnym czasie to nie będzie problem, więcej, może i coś zabawnego wyniknie.
strawberry_inc napisał/a:
I tak właściwie komu mówić o problemie a komu nie?

To temat rzeka, można by się doktoryzować z tego. Musisz sama zadecydować, ale nie wszyscy muszą wiedzieć.
strawberry_inc napisał/a:
Jak powiedzieć rodzicom (mieszkam z nimi więc chyba powinni widzieć)?

Usiądź z nimi, popatrz głęboko w oczy i powiedz. Jednocześnie, może dowiedz się więcej o alkoholizmie i potem to zrób. Uświadom ich z czym ta choroba się wiąże.
strawberry_inc napisał/a:
I jak powiedzieć przyjaciółce, której ojciec był alkoholikiem? Kiedyś powiedziała mi, że nigdy nie chce mieć do czynienia z alkoholikami.

Jeżeli Przyjaciółka szanuje Ciebie jaką jesteś to dalej będzie szanować, prawda?
strawberry_inc napisał/a:
może nie będzie chciała żeby miał on do czynienia z kimś takim jak ja...

Wydajesz się całkiem miłą osobą. :)
Czujesz się gorsza? Dlaczego?

Jonesy - Czw 24 Lis, 2011 10:03

strawberry_inc napisał/a:
Mam do Was kilka pytań. Mianowicie: jak sobie radzicie z niepiciem w różne święta (np. urodziny czy Sylwestra)? Rozumiem, że nawet lampka szampana jest niedozwolona? Jak reaguje na to otoczenie - osoby, które nie wiedzą o problemie? I tak właściwie komu mówić o problemie a komu nie? Jak powiedzieć rodzicom (mieszkam z nimi więc chyba powinni widzieć)? I jak powiedzieć przyjaciółce, której ojciec był alkoholikiem? Kiedyś powiedziała mi, że nigdy nie chce mieć do czynienia z alkoholikami. Boje się, że mnie odrzuci, tym bardziej że ma małego synka i może nie będzie chciała żeby miał on do czynienia z kimś takim jak ja... Czy te wszystkie moje wątpliwości zostaną rozwiane na terapii? Z góry dzięki za odp.


Masz obawy czy ktoś Cię zaakceptuje trzeźwą? Wstydzisz się tego że nie pijesz? Boisz się "co ludzie powiedzą"?
Dziewczyno, po pierwsze i najważniejsze - powinnaś być cholernie z siebie dumna - właśnie robisz kilometrowy krok na drodze ku lepszemu życiu.
Skoro do tej pory koleżanka Cię akceptowała, dlaczego coś miałoby się zmienić? Czy Twoje trzeźwienie sprawi że będziesz gorszą koleżanką? Czy po pijaku bardziej Cię lubiła?
Dziewczyno, jeżeli ktokolwiek nie doceni Ciebie teraz, gdy trzeźwiejesz, wierz mi, nie jest wart Twojej przyjaźni, miłości czy akceptacji.
Ale też nie popadaj w skrajności - nie kładź się niczym Rejtan w progu z rozerwaną koszulą mówiąc każdemu "jestem alkoholiczką" lub "jestem uzależniona od alkoholu"
Nie wiem jak będzie u Ciebie, ale powiem Ci jak było u mnie. Zresztą, gdzieś już o tym pisałem.
A więc:
1) rodzina - najważniejsza dla mnie w tym bałaganie była żona i dzieci, to ona ze mną żyła i ona wie o wszystkim. Ale dosłownie o wszystkim. Tak by była w pełni świadoma ryzyka, na które się decyduje zostając ze mną. Rodzicom nic nie mówiłem, bo okazało się w czasie luźnej rozmowy, że według nich ich dzieci nigdy nie miały z niczym problemu, w domu nigdy nie było kłopotów z alkoholem i innymi używkami. Oraz że "ta żona jego" ma na mnie zły wpływ. W obliczu takiego podejścia olałem sprawę. Po prostu nie piję na imprezach rodzinnych. I nikt mi się przez ten czas niepicia z alkoholem nie narzucał. Podobnie też nie mówimy o tym ciotkom, kuzynom i całej innej rodzinie, bo po co? Co taki autoostracyzm ma na celu? Nie piję i już. Jakoś każdemu to pasuje póki co.
Ostatnio teściowa coś marudziła o niepiciu (mąż kuzynki żony zachlał się prawie na śmierć), to żona powiedziała jej że ja teraz sportowy i zdrowy tryb życia prowadzę - dobrze jem, nie piję itd. I przeszło. Jak przez 9 miesięcy nie połapała się że żadnej butelki do domu nie przynoszę, a rok temu jeszcze było ich pełno, to po co ją informować niepotrzebnie? Co by mi to dało? Ja pochwał nie oczekuję od nich.
2) przyjaciele - z całej książki telefonicznej ostało mi się może 15 numerów. Tu byłem szczerszy. Niestety, większość osób, z którymi się podzieliłem informacją o moim alkoholizmie albo zareagowała śmiechem albo po prostu ucięła kontakty. Jak już Ci pisałem - skoro nie umieją uszanować mnie niepijącego, nie są warci mojego szacunku. Poza tym tak naprawdę od kiedy przestałem pić, przestałem szukać kumpli do towarzystwa. Więcej czasu spędzam z rodziną i na tym się skupiam. Pozostałą część wolnego czasu to treningi i hobby. A znajomych mam na grupie wsparcia.
3) przyjęcia - z początku nie jeździłem na przyjęcia. Nie spotykałem się ze zrozumieniem, ale też go nie oczekiwałem. I też nie tłumaczyłem za wiele. Nie i koniec - takie mam prawo. Na 18-tkę kuzyna dałem prezent kuzynowi a wujowi i cioci podziękowałem za zaproszenie ale odmówiłem. Paradoksalnie to moi rodzice mieli wtedy wielkiego focha, że tam nie byłem, chociaż sami też nie pojechali, bo im się nie chciało :bezradny:
Teraz jak wychodzi wódka na stół po prostu wstaję i idę pobawić się z dziewczynkami, lub dopilnować żeby się najadły. Albo po prostu rozmawiam, jem i dobrze się bawię.
Nie zdarzyło mi się żeby ktoś mi dalej nachalnie proponował gdy odmówię raz i stanowczo.
Niestety, na własnej skórze jednak przekonałem się, że gdy JA będę chciał się napić, alkohol jest nie tylko zaraz za rogiem, ale tuż pod ręką. A po pierwszym wypitym kieliszku już się strumienia nie da zatrzymać niestety. Bolesna i przykra to była lekcja, ale też lekcja.

Trzeźwienie to nie łatwa sprawa. Zmienisz wiele w swoim życiu, głównie na plus, ale z początku będzie Ci to trudno dostrzec. Profity zaczną spływać niezauważalnie.

Aha, jeszcze jedno - gdy już zaczniesz trzeźwieć, w pewnym momencie obudzisz się rano i stwierdzisz, że cholera nic się nie stało. Nie grają Ci fanfary albo niebiańskie chóry, nikt Ci nie klaska, nikt nie widzi jak bardzo się starasz. Wstań wtedy i uśmiechnij się do siebie w lustrze. Oznaczać to będzie, że zaczęłaś wreszcie normalne, zwykłe życie. Jeżeli będziesz się potrafiła w tym odnaleźć, jeżeli patrząc w to lustro, ze świadomością, że czeka Cię zwykły dzień, w którym coś zjesz, popracujesz, obejrzysz program, potrenujesz, poczytasz coś dobrego a na koniec po kąpieli pójdziesz spać, jeżeli z tą świadomością uderzy Cię, że czeka Cię za***isty dzień, wtedy będzie on taki właśnie.

Spróbuj zacząć trzeźwieć, w końcu - co masz do stracenia?

Jacek - Czw 24 Lis, 2011 10:52

strawberry_inc napisał/a:
Jak powiedzieć rodzicom (mieszkam z nimi więc chyba powinni widzieć)? I jak powiedzieć przyjaciółce

przyciesz to nie jest obowiązek aby się z tym nosić
to jedynie twoja decyzja jak i kiedy i czy wogóle o tym mówić
ja to robię dla siebie dla własnego dobra ,nie mam zaś przy jakiś zdarzeniach z tym
nazwijmy sobie to "obowiązku tłumaczenia" że nie mogę bo prowadzę auto bo leki biorę i takie tam
jednak zanim komu kolwiek zadecydujesz o tym powiedzieć
spróbuj z tym pożyć i jednocześnie poobracać się w śród innych i pokazać jaka jesteś
aby jak już powiesz komuś o tym to już będziesz miała na swym koncie przykład swej osoby że mimo o przyznaniu się do swej słabości,potrafisz sobie z tym radzić
będą mieli wtenczas do ciebie zaufanie ,które masz podparte swym zachowaniem
strawberry_inc napisał/a:
jak sobie radzicie z niepiciem w różne święta (np. urodziny czy Sylwestra)? Rozumiem, że nawet lampka szampana jest niedozwolona?

to zależy na ile w tobie chęci być trzeźwą i pod żadnym pozorem nie zapić
bo u mnie to nie tylko że sobie stawiłem zakazu wypicia lampki szampana
ale również nazwijmy sobie to "łapania w dłoń"
a wiąże się to z tym że nie robię zakupów alkoholu komuś
nie polewam na imprezach choć sam nie pijam
nie chwytam lampki wina czy szampana przy toaście - nawet gdy by nie wypijając takiego odstawił
jak również nie zastępuje toastu oranżadą czy pepsi
i nikt z tych powodów nie ma mnie za złe ,a jeśli mają to ich problem
pamiętaj nie masz zakazu wypicia,to tylko od ciebie zależy czy chcesz czy też nie
wczytaj się w te dwa zdania które podam poniżej i sobie je porównaj
"NIE MOGĘ PIĆ"
"MOGĘ NIE PIĆ"
jest tylko jedno zdanie przestawione,a ile zmienia znaczenie

Wiedźma - Czw 24 Lis, 2011 11:00

Ja po prostu mówię: dziękuję, nie piję. I nie ma żadnego problemu.
A jeśli ktoś mocno nalega albo wypytuje - mówię, że nie napiję się nawet z nim,
bo alkohol mi szkodzi, co z resztą jest zgodne z prawdą, a brzmi niepodpadająco.
Z tym, że dla Ciebie - będącej na początku drogi do trzeźwości - lepiej by było,
żebyś unikała imprez i innych sytuacji, gdzie pojawi sie alkohol.
Jest to jedno z podstawowych zaleceń dla trzeźwiejących alkoholików .

staaw - Czw 24 Lis, 2011 19:27

strawberry_inc napisał/a:
I jak powiedzieć przyjaciółce, której ojciec był alkoholikiem? Kiedyś powiedziała mi, że nigdy nie chce mieć do czynienia z alkoholikami. Boje się, że mnie odrzuci, tym bardziej że ma małego synka i może nie będzie chciała żeby miał on do czynienia z kimś takim jak ja...

Według większości tzw. "normalnych ludzi" alkoholik to ten który zasikany leży pod płotem. Alkoholik nie może być trzeźwy....
Możesz więc być spokojna że trzeźwej Ciebie nie odrzuci....

Resztę powiedzieli Przedmówcy...

strawberry_inc - Czw 24 Lis, 2011 23:49

Bardzo dziękuję za obszerne i wyczerpujące odpowiedzi. To pomaga. Na razie postanowiłam informować o tym najmniejszą możliwą ilość osób. Nie mówię też rodzicom. Poczekam jak pójdę na konsultację i rozpocznę terapię, jak będę bardziej wiedzieć na czym stoję. Skupię się teraz na tym żeby po prostu nie pić. Tak jak wcześniej pisałam ja mam takie epizody: długo, długo nie piję i w ogóle mnie do alko nie ciągnie ale jak tylko nadarzy się okazja to w zasadzie non stop jestem zalana. W tej chwili jestem w tym momencie kiedy % nie są mi do niczego potrzebne więc jest łatwo. Pod górkę zacznie się jak zostanę sama albo zaczną się święta (u mnie w rodzinie na początku grudnia zaczyna się ciąg świąt, tak że średnio co trzeci dzień jest za co pić i tak do lutego). Mam nadzieję, że będę mieć wystarczająco silną wolę.
staaw - Pią 25 Lis, 2011 06:23

strawberry_inc napisał/a:
Mam nadzieję, że będę mieć wystarczająco silną wolę.

Nie będziesz miała... Jedyne rozsądne co możesz zrobić to nie chodzić na te "uroczystości"...

Marc-elus - Pią 25 Lis, 2011 07:01

strawberry_inc napisał/a:
długo, długo nie piję i w ogóle mnie do alko nie ciągnie ale jak tylko nadarzy się okazja to w zasadzie non stop jestem zalana

To też rodzaj schematu... alkoholik nie pije non-stop. Robi sobie "przerwy", dłuższe lub krótsze, żeby nabrać sił i "udowodnić" sobie(oraz innym) że nie ma problemu, przecież "mogę nie pić".
staaw napisał/a:
Nie będziesz miała... Jedyne rozsądne co możesz zrobić to nie chodzić na te "uroczystości"...

Święte słowa. Po prostu nie idź w takie miejsce. Obojętnie jak "mocna" się czujesz. Nie teraz.
EDIT: z resztą, powiedzmy że będziesz chodzić... ryzykujesz(oprócz picia) tym że będzie Cię męczył głód. "Nie wiadomo dlaczego", będziesz nerwowa, drażliwa np na dzień następny(lub jakiś czas potem) po bytności tam gdzie piją alkohol. Tak byś chciała? Chyba nie... :)

Żbik - Pią 25 Lis, 2011 07:08

Marc-elus napisał/a:
zrozum, nie musisz się nikomu tłumaczyć z tego że nie pijesz. "Nie pije, dziękuje".
Nauczysz się, po pewnym czasie to nie będzie problem, więcej, może i coś zabawnego wyniknie.


Na przyjęciu weselnym u kuzynki, jej mąż chciał mi polać, powiedziałem: "Nie, dziękuję". A on na to: "Co, do AA się zapisałeś?" Ja na to: "Tak, skąd wiedziałeś?!". Wziął to jako żart i dał mi spokój. Na poprawinach już nawet nie pytał :D

Marc-elus - Pią 25 Lis, 2011 07:22

Żbik napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
zrozum, nie musisz się nikomu tłumaczyć z tego że nie pijesz. "Nie pije, dziękuje".
Nauczysz się, po pewnym czasie to nie będzie problem, więcej, może i coś zabawnego wyniknie.


Na przyjęciu weselnym u kuzynki, jej mąż chciał mi polać, powiedziałem: "Nie, dziękuję". A on na to: "Co, do AA się zapisałeś?" Ja na to: "Tak, skąd wiedziałeś?!". Wziął to jako żart i dał mi spokój. Na poprawinach już nawet nie pytał :D

Mnie na weselu taki jeden dopadł, "napij się i napij się". No to mu mówię w końcu, bo mnie zmęczył: "Wiesz, ja już swoje w życiu wypiłem, dość...."
A ten na to(lekko zamglonymi oczami): "A nie widać...." :D

To Mario kiedyś napisał, że pogonił natręta: "Dobrze, napije się z Tobą, masz parę dni wolnego? Tyle to pewnie potrwa...."

grzesiek - Pią 25 Lis, 2011 14:51

Jacek napisał/a:
"NIE MOGĘ PIĆ"
"MOGĘ NIE PIĆ"

..A dla czego? każdy może,nikt i nic nie ma prawa ci zabronić. Ja chcę być trzeźwy.
Mała ,wielka różnica.

pterodaktyll - Pią 25 Lis, 2011 16:39

strawberry_inc napisał/a:
(u mnie w rodzinie na początku grudnia zaczyna się ciąg świąt, tak że średnio co trzeci dzień jest za co pić i tak do lutego). Mam nadzieję, że będę mieć wystarczająco silną wolę.

Czy nikt Ci do tej pory nie powiedział, że to pierwsza rzecz jaka traci alkoholik? Silna wola w nas już nie istnieje..............

Andres - Pią 25 Lis, 2011 18:44

Nie śmiem dawać rad, skoro sam mam całą litanię problemów, rzeczy, które mnie przerastają.
A jednak udzielę ci porady, która na 99,9% jest słuszna: Zmień terapeutę!!! Dlaczego? Z podstawowego powodu: Nie ma zielonego nawet pojęcia co Ci jest. Nie stosuje żadnej terapii a jedynie próbuje leczyć objawowo (i to też wątpliwe).
Dla każdego rozsądnego, znającego się na rzeczy terapeuty te kilka zdań, które napisałaś aż skrzeczą: JESTEM UZALEŻNIONA.
Opis Twoich schorzeń idealnie pasuje do tego co kilka lat temu odbierałem jako symptomy chorób a było ich sporo (nie dotknęło mnie tylko zapalenie jajników itd.). Miałem zdiagnozowaną przez psychiatrę depresję leczoną farmakologicznie itd. itd.
Prawdziwy mechanizm był inny - depresja i inne schorzenia to produkt mojego umysłu. Mogłem być chory na wszystko byle by nie przyznać, że to co generuje wszystkie objawy to alkoholizm.
Już sama świadomość „jestem chory i mam to potwierdzone” powodowała, że stopniowo objawy ustępowały. Gdy jednak ten pretekst nie mógł być już brany pod uwagę momentalnie pojawiało się coś innego, typowego dla innej choroby. Po prostu musiało być jakieś zastępstwo.
Dokładnie ten sam mechanizm pojawiał się w przypadku różnych środków psychoaktywnych czy uzależnień np. brałem leki na depresję i zapominałem na pewien czas o alkoholu, ba nawet efekty działania, doznania były przyjemniejsze. Nie znaczyło to jednak że choćby na chwilę przestałem być alkoholikiem.
Po krótkim okresie wykombinowałem, że można jeszcze lepsze efekty osiągnąć łącząc te dwie rzeczy. Cały czas jednak z heroizmem broniłem jednej tezy NIE JESTEM ALKOHOLIKIEM. Zbudowałem całą teorię że nadużywanie alkoholu spowodowane jest przez depresję itd. (*p****).
To wszystko się zmieniło gdy przed samym sobą przyznałem JESTEM ALKOHOLIKIEM. Stało się rzeczą prostą i logiczną - objawy fizyczne, stany lękowe, niechęć do działania, nadmierne wsłuchiwanie się we własny organizm, stawianie siebie w centrum wszechświata, wreszcie usilne poszukiwanie zamienników to tylko standardowe wręcz objawy uzależnienia.
Twój terapeuta nie robi nic, to Ty podświadomie manipulujesz swoim organizmem, terapeutą jak i całą terapią bo JESTEŚ UZALEŻNIONA. To jest błędne koło a Ty niestety już w nim tkwisz. Nawet dywagacje pić czy nie pić w czasie świąt też świadczą bo taka jest natura człowieka uzależnionego. "Jaki jestem wielki bo przez całe święta nie piłem"
Nie chcę byś pomyślała, że na siłę wpycham cię w szufladkę z alkoholikami, narkomanami i innego typu odmieńcami. Nie takie były moje intencje. Znalazłem zbyt wiele analogii do siebie by móc spokojnie czytać.
Wyrzuć zatem tabletki (***) 300 mg nie do kosza a do sracza, przemyśl to bez żadnych polepszaczy. Spróbuj terapii uzależnień oczywiście u innego terapeuty. Jeżeli będziesz miała wątpliwości, rozterki i choćby najgłupsze pytania na takim forum jak to uzyskasz pomoc czy wyjaśnienie. Zrób ten pierwszy krok, najważniejszy!
Powodzenia kolejny na liście Andrzej

strawberry_inc - Śro 30 Lis, 2011 23:05

Witam po krótkiej przerwie :)

Byłam dziś na konsultacjach w centrum odwykowym i wszystko jest jasne: jestem uzależniona, w pierwszej fazie, spełniam 6 kryteriów na 6 bycia alkoholikiem. Teraz w piątek spotkanie z psychiatrą a potem terapia indywidualna lub grupowa - to jest jeszcze do uzgodnienia.

Powiem Wam, że czułam się dziś strasznie w tym centrum. Taka... nie na miejscu. Czuję straszny wstyd tam będąc i strach, że spotkam kogoś znajomego. Może z czasem to przejdzie. Przynajmniej Pani terapeutka fajna, dobrze mi się z nią rozmawiało. Mimo wszystko cieszę się, że tam chodzę i że sprawa ruszyła do przodu. Nie piję już 11 dni :mgreen: Przeraża mnie myśl, że tak już ma być do końca życia :szok:

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:08

strawberry_inc napisał/a:
czułam się dziś strasznie w tym centrum. Taka... nie na miejscu. Czuję straszny wstyd tam będąc i strach, że spotkam kogoś znajomego. Może z czasem to przejdzie. Przynajmniej Pani terapeutka fajna, dobrze mi się z nią rozmawiało. Mimo wszystko cieszę się, że tam chodzę i że sprawa ruszyła do przodu. Nie piję już 11 dni :mgreen: Przeraża mnie myśl, że tak już ma być do końca życia

Wszyscy mamy na początku tak samo, dopiero później okazuje się, że nie taki diabeł straszny................... :mgreen: Powodzenia :)

szymon - Śro 30 Lis, 2011 23:14

strawberry_inc napisał/a:
Przeraża mnie myśl, że tak już ma być do końca życia


uznasz bezsilność do alkoholu za jakiś czas, to ci to minie...

staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:15

strawberry_inc napisał/a:
strach, że spotkam kogoś znajomego

Myślisz że ten znajomy to po pierniczki alpejskie tam przyszedł?

Wiedźma - Czw 01 Gru, 2011 00:21

strawberry_inc napisał/a:
Nie piję już 11 dni

:sztama:

Borus - Czw 01 Gru, 2011 06:04

strawberry_inc napisał/a:
Przeraża mnie myśl, że tak już ma być do końca życia

Wiesz, to wcale nie musi być długo... :mysli:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group