To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

12 KROKÓW - krok 3

Wiedźma - Pią 06 Mar, 2009 15:52
Temat postu: krok 3
Krok Trzeci
"Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy"

Podczas gdy Krok Drugi możemy traktować jako obietnicę nadziei
to Krok Trzeci wyraźnie nawołuje do aktu wiary.
Wiara w środki umożliwiające nam powrót do zdrowia jest jasną sprawą,
a inną jest osobiste zaangażowanie się w powrót do zdrowia.
Krok Drugi sugeruje „Siłę Wyższą”,
Krok Trzeci zawęża definicję do „Boga jakkolwiek Go rozumiemy”.
Konieczne jest podjęcie decyzji że potrzebujemy Boga w naszym życiu.
Krok ten wymaga od nas aktu wiary.
Wielu z nas nie rozumie wiary w Boga, a jeśli już to mieszamy pojęcia.
Nauczenie się wiary w Boga nie jest niemożliwe.
Krok Trzeci nie wymaga od nas natychmiastowego nawrócenia.
Nie ma ograniczenia czasowego na rozwijanie w sobie wiary,
ale Krok Trzeci nawołuje do podjęcia decyzji.
Spełnienie decyzji odnośnie powierzenie naszej woli i naszego życia opiece Boga,
jest procesem odbywającym się dzień po dniu przez całe nasze życie.
Bóg, tak jak Go rozumiemy.
Krok Trzeci zakłada że istnieje Bóg,
którego należy rozumieć i że każdy z nas rozumie Boga na swój sposób.
W początkowym etapie trzeźwienia nie powinniśmy pozwolić na to,
żeby nasze rozumienie Boga stało się zagadnieniem kontrowersyjnym.
Trzeba zaakceptować fakt że w miarę pracy nad Programem w nas samych
jak i w naszym rozumieniu Boga zajdą ważne przemiany.
W miarę jak nauczymy się lepiej rozumieć siebie samego oraz innych ludzi,
obudzimy w sobie lepszą zdolność rozumienia Boga.
Nasza decyzja.
Wyraz „jeżeli” został nazwany najważniejszym wyrazem w słowniku.
Jeżeli nie bylibyśmy bezsilni,
jeżeli nasze życie nie byłoby możliwe do kierowania,
jeżeli nie bylibyśmy pierwszorzędnym przykładem „uporu niepohamowanego uczucia”,
żadna część Programu nie odnosiłaby się do nas
i naszej bardzo ważnej decyzji zawartej w Trzecim Kroku.
Stoimy w obliczu jeszcze wielu takich „jeżeli”.
Dla wielu z nas będzie to trudny okres
ponieważ nasza decyzja pociąga za sobą
zmianę wielu ważnych obszarów naszego dotychczasowego życia.
Możemy wcale nie mieć szczerej chęci zaprzestania picia.
Może będziemy musieli z niechęcią uznać,
że Program pomaga innym ludziom uzależnionym, ale jest nie dla nas.
Może nadal szukamy sposobu pogodzenia dalszego picia z osiąganiem owoców stanu trzeźwości,
takich jak np. szacunek dla siebie i innych.
Ale wcześniej czy później stwierdzimy, że jest to dla nas sprawą niemożliwą.
Będziemy musieli podjąć decyzję:
czy będziemy współtworzyć nasze życie czy uciekać od niego.
Jest to najważniejsza decyzja jaką musimy podjąć.
Musimy podjąć decyzję dotyczącą działania pomimo istniejącego lęku,
a nie jako wynik tego lęku.
Powierzenie naszej woli i naszego życia opiece Boga,
tak jak Go rozumiemy jest wykonaniem naszej decyzji działania w oparciu o wiarę.
Powierzenie naszej woli i naszego życia opiece Boga.
Możemy zrozumieć co znaczy podjąć decyzję, ale nie rozumiemy co mamy właściwie robić.
Program sugeruje, że jest bardzo dużo do zrobienia.
Krok Trzeci wymaga od nas abyśmy uświadomili sobie
nasz przeszły sposób myślenia
oraz nasze przeszłe postawy i sposób w jaki musimy je zmienić
w celu wykonania podjętej przez nas decyzji.
Codziennie mamy wiele przykładów
dających nam okazję do zbadania naszej szczerości odnośnie powierzenia.
• Jeżeli znajdujemy się w obliczu sytuacji,
która daje nam opcję aby zachować się egoistyczne
albo w sposób nieegoistyczny – którą opcję wybierzemy ?
• Czy pozwalamy sobie troszczyć się o dobro i potrzeby kogoś innego,
czy też instynktownie przedkładamy wyżej nasze potrzeby ?
• Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym czy nasza małżonka (małżonek)
czy też inni członkowie rodziny są zadowoleni czy smutni,
czy są chorzy czy zdrowi,
czy też nadal jesteśmy zajęci samym sobą ?
• Czy podejmujemy ryzyko wyrażania się o sobie i przedstawiania siebie w sposób uczciwy,
czy też nadal staramy się przypodobać innym w celu uzyskania od nich aprobaty
– nawet za cenę własnej godności i własnego szacunku ?
• Czy tolerujemy wady i błędy innych,
czy też osądzamy ich poświęcając więcej czasu na ocenę
ich osobowości niż na ocenę własnej osobowości ?
• Czy w naszych codziennych sprawach ćwiczymy cierpliwość,
czy też nadal hołdujemy zasadzie z naszego dzieciństwa
„Chcę mieć to co chcę i wtedy kiedy chcę” ?
• Czy zaczynamy akceptować odpowiedzialność za nasze postępowania
i czy z miejsca uznajemy nasze błędy czy tez nadal szukamy alibi,
czy też posądzamy i winimy innych za nasze błędy ?
• Czy pozbyliśmy się naszych dawnych uraz,
czy też nadal je pielęgnujemy i pozwalamy na to,
aby „kwitły” one w naszym stanie rozczulania się nad samym sobą ?
• Czy uświadomiliśmy sobie,
że żywienie uraz czyni nam samym większą krzywdę niż komukolwiek innemu,
a litość nad samym sobą jest tylko o krok dalej od nałogowego picia alkoholu ?
• Czy załatwiamy bieżące problemy dzisiaj, czy też znajdujemy się w sytuacji,
w której mamy tendencję do manipulowania lub odwlekania tego,
bez względu na wpływ jaki wywrze nasz brak działania na innych ?
• Czy patrzymy na siebie samych i na inne sytuacje życiowe realistycznie,
czy nadal oczekujemy od nas samych i od naszego życia więcej
niż mamy prawo oczekiwać, narażając się w ten sposób na rozczarowania,
frustracje oraz na powrót do nałogowego picia alkoholu ?
W naszej próbie przesunięcia ogniska naszego życia ze sfery materialnej do duchowej
musimy wziąć pod uwagę bardzo ważny czynnik, którym jest anonimowość.
Dwunasta Tradycja wyszczególnia,
iż „anonimowość jest podstawą duchową wszystkich naszych tradycji,
przypominającą nam aby przedkładać zasady ponad osobiste ambicje”.
Musimy pracowicie śledzić naszą motywację i regularnie zadawać sobie pytania:
• Czy stosujemy Program w sposób egoistyczny czy też bezinteresowny ?
• Czy wykorzystujemy anonimowość we Wspólnocie
jako „parawan pod którym możemy się schować”,
czy też widzimy nasza anonimowość tylko jako okazję dla bezinteresownej pomocy
innym bez oczekiwania w zamian za nią osobistego uznania czy nagrody ?
W powierzaniu naszej woli i naszego życia opiece Boga,
tak jak Go rozumiemy nie możemy spodziewać się perfekcji,
ale jeżeli wysilimy się z całego serca
i będziemy pamiętali o ostrzeżeniu zawartym w Wielkiej Księdze
przypominającym nam o tym,
iż nasz niepełny wysiłek nie przyniesie nam pożytku,
to powinniśmy zaobserwować u siebie poprawę.

Podsumowanie.

Może nasze podejście do sprawy winno być przedstawione
w bardziej religijnym tonie, powołującym się na ustępy z Biblii
dotyczące naszego poddania w stylu
„Twoja wola, nie moja wola"
ale powinniśmy pamiętać o tym że
Wspólnota AA została stworzona dla wszystkich alkoholików,
bez względu na ich wyznanie,
a jedynym wstępnym warunkiem przynależności do niej jest
szczera chęć zaprzestania picia.
Jesteśmy przekonani, że dla tych z nas, którzy są uzależnieni,
niewielkie są szanse dojścia do zdolności zrozumienia Boga,
a jeszcze mniejsze dla powierzenia własnej woli i własnego życia opiece Boga,
jeżeli nadal będziemy egzystowali pod wpływem alkoholu,
albo jeżeli będziemy stale zajęci tylko zaspokajania tych potrzeb.
Praktyczne zastosowanie Programu celem utrzymania całkowitej abstynencji
jest sprawą najważniejszą.
Kolejno, w miarę jak będziemy pogłębiali naszą zdolność
do utrzymania trzeźwości oraz prowadzenia odpowiedniego życia,
w miarę jak stopniowo będziemy pogłębiali nasze zrozumienie
w stosunku do innych ludzi, poprzez związek z nimi polegający
na wzajemnym popieraniu się,
stopniowo dojdziemy do wyraźniejszego zrozumienia Boga.
To właśnie będzie wzmacniało nasza decyzję oraz czyniło nas silniejszymi
w powierzaniu naszej woli i naszego życia opiece Boga.

wolf - Sob 07 Mar, 2009 10:04

ja Cie krece................prawie sie nawrocilem
Wiedźma - Sob 07 Mar, 2009 10:08

Nareszcie! :hura:
Ate - Sob 07 Mar, 2009 10:10

ja tego nawet nie czytam , Wiedzmo, :? przyjmuje do wiadomosci ze te kroki sa ale jakos nie moge uwierzyc w ich "przeslanie" zbyt gornolotne to wszystko jest, oderwane od rzeczywistosci, ale pewnie tysiacom alkoholikow sie przydaja :)
wolf - Sob 07 Mar, 2009 10:18

Ate napisał/a:
ja tego nawet nie czytam , Wiedzmo, przyjmuje do wiadomosci

ot i babska logika :wysmiewacz:

Jacek - Sob 07 Mar, 2009 10:35

"Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy"
Przez co wierzącym w Boga,łatwiej
ale tu nie chodzi o samego Boga,co sugerują kroki
1) Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
2) Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
i słowa z kroku 3)--jakkolwiek Go pojmujemy"
a więc
jesteśmy bez silni // że przestaliśmy kierować własnym życiem.
uwierzyliśmy,że siła większa od nas samych
jakkolwiek Go pojmujemy
tu nic nie wskazuje że my musimy za siłę większą uważać Boga
może to również być drugi człowiek
liczy się to że ja przyznaję się że nie dam rady sam i jest mnie potrzebna pomoc z zewnątrz,i ja jej nie otrzymuję bezpośrednio tylko duchowo
to co usłyszę i tyle ile z tego zrozumiem i wyniosę te z korzyścią

wolf - Sob 07 Mar, 2009 11:28

Jacek napisał/a:
za siłę większą uważać Boga
może to również być drugi człowiek

ja juz dawno na to wpadlem Jacek
sam siebie uwazam za wlasnego boga--------o kazde z Was tez uwazam za rownorzedne mi bostwa
niektore nawet za wazniejsze ode mnie..............i z duzo wiekszymi mozliwosciami do zmiatania mnie z nieba trzexwosci wirtualanej ..............wprost do trollowni piekielnej :D

Jacek - Sob 07 Mar, 2009 12:37

wolf napisał/a:
o kazde z Was tez uwazam za rownorzedne mi bostwa
niektore nawet za wazniejsze ode mnie

co za dzień,wpierw to się wyśniło komuś jakim ja tarrzan - teraz tom bostwo
a dopiero co południe,a co do wieczora się może zdażyć :szok:

endriu - Sob 16 Mar, 2013 15:00

Krok ten składa się z dwóch części.

Wiem, że w moim dawnym życiu powinienem był juz wiele razy umrzeć albo przynajmniej zostać ranny – a jednak nigdy do tego nie doszło. Ktoś – lub coś – czuwał nade mną. Chcę wierzyć, że moje życie zawsze znajdowało się pod opieką Boga. Tylko On decyduje o tym, ile dni jeszcze przeżyję.

Część dotycząca kwestii woli (samowoli albo woli Boga) sprawia mi większą trudność. Dopiero gdy doświadczę silnego bólu emocjonalnego lub zakończonych porażką prób naprawienia siebie – staje się gotów do oddania swego życia w ręce Boga. I to poddanie się Jego woli jest niczym cisza po burzy. Gdy moja własna wola pokrywa się z przewidzianą dla mnie wolą Boga, odczuwam wewnętrzny spokój.


"Codzienne Refleksje"
Copyright © 1997, Alcoholics Anonymous World Services, Inc. All Rights Reserved, Wszystkie prawa zastrzeżone

jal - Sob 16 Mar, 2013 16:57

Dla mnie krok 3 brzmi :
Niech się dzieje wola Twoja a nie moja Panie.

endriu - Sob 16 Mar, 2013 17:00

jal, myślę, że to jest pójście zbyt daleko,
tylko tam gdzie nie mam wpływu na coś to :tak:

jal - Sob 16 Mar, 2013 17:49

Rozumiem... ale skoro nie kieruję swoim życiem ? choć od czasu do czasu ,mam wrażenie,ze kieruję.
Zazdroszczę ludziom,którzy mają bezgraniczną Wiarę... ja niestety o nią się nadal modlę.

pozdrawiam ciepło :)

Jacek - Sob 16 Mar, 2013 18:10

sama wiara,jest już samą w sobie siłą
Jacek - Sob 16 Mar, 2013 18:15

jal napisał/a:
ale skoro nie kieruję swoim życiem ? choć od czasu do czasu ,mam wrażenie,ze kieruję.

czyż nie mamy danej wolnej woli ???
jedyne nie zawsze dążymy po przez z jej korzystając,w dążeniu ku jego woli

yuraa - Sob 16 Mar, 2013 18:25

ja kieruję swoim postępowaniem
np: mogę kupić mąkę jaja ser i żona zrobi pierogi
albo kupić paczkę zamrozonych pierogów
i jak siła wyższa zdecyduje załapię się na salmonellę i spędze noc na kiblu.
czyli ja dokonuję wyborów wierząc ze skutek bedzie taki jakiego oczekuję czyli w tym wypadku pelny żołądek. ale efekt tak naprawdę nie zależy ode mnie

oczywiście to jaskrawy przykład Siła Wyższa ma ważniejsze sprawy na głowie niz moja d....

Jacek - Sob 16 Mar, 2013 18:34

yuraa napisał/a:
ja kieruję swoim postępowaniem
np: mogę kupić mąkę jaja ser i żona zrobi pierogi

no cóż ,to raczej plan postępowania
a żona już o tym wie??? :szok:

Jo-asia - Nie 17 Mar, 2013 08:22

yuraa napisał/a:
oczywiście to jaskrawy przykład Siła Wyższa ma ważniejsze sprawy na głowie niz moja d....

moim zdaniem, dla SW, wszystkie sprawy mają taki sam poziom ważności..

Dziubas - Nie 17 Mar, 2013 13:48

Pierwsze trzy kroki, to dla mnie narzędzie do rozmontowania mojego ego :)
endriu - Pon 18 Mar, 2013 18:10

Cytat:
Wiem, że w moim dawnym życiu powinienem był już wiele razy umrzeć albo przynajmniej zostać ranny – a jednak nigdy do tego nie doszło. Ktoś – lub coś – czuwał nade mną.


Z pracy "10 najboleśniejszych konsekwencji długofalowych picia":

Uraz głowy. W maju 2009 r. pijany chodziłem po knajpach w K... Byłem w pubie CK... Tam już byłem mocno pijany. Piłem piwo i nawet próbowałem tańczyć. Widziałem, że wielu osobom nie podoba się to bo już się zataczałem. Wyszedłem po pieniądze do bankomatu, który był tuż przy wyjściu. Na polu było już ciemno. Pamiętam tylko moment wkładania karty do bankomatu i wiem, że wtedy zatrzymało mi kartę bo nie byłem w stanie wpisać pinu. Potem już nic nie pamiętam. Obudziłem się na izbie wytrzeźwień w zakrwawionym prześcieradle. Okazało się, że przewróciłem się lub ktoś mnie uderzył w głowę czymś -tego do dzisiaj nie wiem. Miałem rozciętą głowę z tyłu. Z notatki policyjnej wiem, że pogotowie mnie zabrało do szycia ale byłem tak agresywny i wulgarny, że wezwano policję, która zawiozła mnie do izby wytrzeźwień. Na drugi dzień głowa do szycia już się nie nadawała. Po parunastu dniach rana zabliźniła się ale ciągle mnie bolało to miejsce. Poszedłem do lekarza, który skierował mnie do neurologa. Ten skierował mnie na tomograf. Tomograf nic nie wykrył ale głowa w tym miejscu bolała mnie jeszcze długo...

Thomasson - Pią 20 Sty, 2017 22:06

Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece boga, jakkolwiek go pojmujemy

Ja nie mogę, on może, ja mu pozwolę. To jest często powtarzany skrót pierwszych trzech kroków. Mam pozwolić. Brzmi pasywnie. Moje lenistwo by się ucieszyło. Ale nie ma tak łatwo.

Aby zrobić ten krok musiałem odpowiedzieć sobie na kilka pytań: czego siła większa oczekuje ode mnie? Co konkretnie mam robić? Czy chcę tego? Niestety, ten krok bardzo nie lubi ogolników. Aby określić postęp to muszę mieć punkt odniesienia. Jakąś strategie. Jakiś plan. Szczegółowy, mierzalny, realny, logiczny. Uwierzyłem że medytacja pomoże mi wyleczyć alkoholizm/narkomanię. Po zdobyciu odpowiednich informacji, wiedziałem że: muszę medytować regularnie, minimum 20 minut dziennie, a efekt wypracowany w medytacji przenosić do pozostałej części życia.

Powierzyć swoją wolę... czyli chcieć tego samego co siła większa. Chodzi o szczerość intencji. W moim przypadku: chcieć postrzegać rzeczy takie, jakimi są, bez odejmowania ani dodawania niczego. Teoretycznie bardzo proste. Ale w praktyce... to ten krok ma drugą część, bez której nic się nie uda.

Powierzyć swoje życie... te które mam, i te które potencjalnie mogę mieć. Teraźniejszość i przyszłość. Byłem mistrzem w planowaniu. Mało co z tych planów wchodziło w życiu, ale plany był zawsze. Plan A, plan B, plan C. Myślenie życzeniowe, marzenia itd A teraz miałem się tego wyrzec bo w jakiś tam krokach, jakoś tak napisali. Bez wiary z kroku drugiego nie dał bym rady. Musiałem zaakceptować fakt że moje życie ulegnie zmianie, i że nie wiem jak będzie wyglądać. Jedno jest pewne - będzie inaczej.

Gdy już się coś postanowi, to nie ma co zwlekać. Przeszedłem od postanowienia do powierzenia. I doświadczyłem rozczarowania. Zamiast spodziewać się trudności, oczekiwałem samych fajności. Medytacja była bardzo nie przyjemna a przez to i nie regularna. Zacząłem szukać powodów aby nie siadać na poduszce. Szukałem usprawiedliwień. Wpadłem w pułapkę wyrzutów sumienia. A w życiu codziennym wcale nie było kolorowo, bo gdyby było to wcale bym nie potrzebował kroków i leczenia. Im gorzej mi się powodziło, tym większe nadzieje wiązałem z medytacją. Im większe nadzieje wiązałem z medytacją, tym gorzej ona mi wychodziła. Jedyną korzyścią z siedzenia był kontrast. Widziałem, jak czarne na białym, że mój umysł szaleje - i to bez narkotyków.

Miałem dwa wyjścia: odpuścić albo zmienić taktykę. Potrzebowałem dowiedzieć się co dokładnie jest we mnie takiego co powoduje porażkę. Jakie cechy charakteru oddzielają mnie od siły większej? Mam narzędzie z którego nie umiem skorzystać. Sprawą najwyższej wagi było zrobienie jakiegoś obrachunku...

Tibor - Sob 21 Sty, 2017 09:24

Chce się podzielić tutaj własnym doświadczeniem, zgoła innym od poprzednika, mając na uwadze wlanie troszkę optymizmu w ten Trzeci Krok.
Czytając Thomassona poczułem się w pewnym momencie jak w filmie "Krzyżacy" kiedy Jurand czekał pod bramą zamku chyba w Szczytnie a w tych murach skruszeni chrześcijanie zadawali sobie różne pokuty, np. poprzez samobiczowanie.

Pragnę zwrócić uwagę na istotne słowo Postanowiliśmy. Do tego Kroku jest "przyklejona" pewna zagadka. Siedzą trzy żabki nad brzegiem stawu, dwie z nich postanowiły wskoczyć do wody. Pytanie, ile żab pozostało na brzegu? Ja oczywiście błędnie udzieliłem odpowiedzi, że jedna. Właściwa odpowiedź to trzy. Dwie postanowiły tylko. Postanowienie to jeszcze nie działanie...
Cytat:
Gdy już się coś postanowi, to nie ma co zwlekać. Przeszedłem od postanowienia do powierzenia. I doświadczyłem rozczarowania
...bo może się skończyć tak jak w powyższym cytacie.
W Trzecim Kroku jestem jeszcze słaby, mam mnóstwo śmieci w głowie. Opróżnianie śmietnika zaczyna się w Kroku Piątym (formalnie, bo oczywiście można robić to w dowolnym momencie czując gotowość). Jestem za słaby by doskonalić więź z Bogiem, by medytować, bo cały bagaż śmieci, który dźwigam na plecach (w głowie) jest trudny do uniesienia.

Pytanie do Kroku Trzeciego brzmi: Czy jestem skłonny uwierzyć w istnienie Siły Wyższej? Czyli teoretycznie nie muszę na ten moment wierzyć, ale wystarczy, że dopuszczam taką ewentualność. Jeśli szczerze akceptuje istnienie Siły Wyższej lub możliwość dopuszczenia uwierzenia, to jest już to krok milowy.

Powierzenie woli i życia. W najprostszych słowach. Woli = myśli, życia = działania. Czyli... powierzenie moich myśli i działań opiece Boga.
W tym momencie powinno iść jakieś konkretne działanie. W moim przypadku było to pierwsze w życiu podjęcie służby prowadzenia mitingu okraszone sporym stresem oraz pierwsza w życiu spikerka. W tym drugim wypadku spaliłem się. Przez kilka minut mówiłem po czym się zaciąłem, przeprosiłem i podziękowałem. Nie potrafiłem mówić. Miałem straszny wstyd, ale po mitingu mnóstwo osób dodało mi otuchy i poczułem, że TA Siła działa.

Jeśli uznam, że istnieje jakaś Siła Wyższa lub dopuszczam możliwość jej istnienia w przyszłości to ważne, aby bez zbędnej zwłoki przystąpić do Kroku Czwartego. Krok Czwarty może wywołać silne emocje (tak było u mnie). Najtrudniejsze dla mnie w życiu to prawda o sobie samym. Nie byłbym w stanie uczciwie się rozliczyć, gdybym sądził, że to sponsor, powiernik, czy ktokolwiek inny (człowiek) mnie ocenia czy rozlicza. Przyjąłem dzięki Krokowi Trzeciemu, że to Bóg będzie mnie oceniał, a sponsor jest tylko słuchaczem.

Później Krok Piąty nie stanowił dla mnie problemu. Od tego momentu mógłbym rzec, że rozpoczęło się moje trzeźwienie (jakkolwiek je pojmuje) w takim sensie, że poczułem ten pierwszy przejaw wolności, gdzie moimi działaniami, decyzjami nie kierował lęk, jak było wcześniej.

Wtedy też, przy Kroku Piątym zacząłem nawiązywać więź z Bogiem.
Zatem Krok Trzeci to dla mnie "tylko" postanowienie, potem Krok Czwarty i Piąty to konkretna robota i w Kroku Szóstym okazuje się, że dzięki tej sumiennie i uczciwie wykonanej robocie jestem gotowy do pozbycia się wad.
Główny ciężar zrzuciłem więc teraz mogę doskonalić więź z Bogiem... wcześniej to zbyt duże ryzyko.

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 13:54

Same postanowienie jest słuszne w przypadku gdy materiały do kroku 4 leżą i czekają. Postanowienie połączone z działaniem daje dobry fundament pod krok 4. Bo działanie jak wspomniał mój przedmówca, jest skazane na porażkę, gdyż na tym etapie jestem za słaby a w głowie jest za duży śmietnik.
Tibor - Sob 21 Sty, 2017 20:06

Thomasson napisał/a:
Same postanowienie jest słuszne w przypadku gdy materiały do kroku 4 leżą i czekają.
A w czym problem?
Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 20:50

Gdy ma się materiały to każdy następny krok jest przewidywalny. Bez materiałów jest trochę inaczej, co zresztą opisuje od kilku dni. Nie mam nic do korzystania z takich szablonów. To jak plan treningowy dla określonej grupy podobnych do siebie ludzi. Jakiś procent ludzi nie mieści się z tym przedziale. I tu dobra rada do sponsorów: trudności podopiecznych mogą nie wynikać z braku pokory. To temat rzeka
Tibor - Sob 21 Sty, 2017 20:57

Robienie programu "na czuja", na ślepo o lasce?
A nie lepiej sobie ułatwiać?

Jesteś przekonany, że lepiej po swojemu niż przez wypracowaną metodę od 80ciu lat przez i sprawdzoną przez setki tysięcy lub miliony ludzi?

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 22:15

Owszem, sprawdzona metoda przez setki tysięcy ludzi. Ale tych którym ta metoda nie pomogła nikt nie liczy. Oni są w przedziale z napisem "niektórzy nie mogą lub nie są w stanie poddać się temu prostemu programowi... tacy się po prostu urodzili"

Ja próbowałem dwa razy tych bardziej konserwatywnych metod. Nie działało - bardziej z mojej winy, niż z winy metody.

A teraz, niby na czuja, a jednak działa. Z moich wpisów można zauważyć że nie jest to tak do końca na ślepo.
Jeśli moja metoda w moim przypadku przynosi porządne efekty to nie widzę powodów by sobie komplikować.

Tibor - Nie 22 Sty, 2017 08:53

Mam prośbę Thomasson, na spokojnie zadaj sobie pytanie dlaczego zacytowałeś fragment wybiórczo. W całości ten fragment z "Jak to działa" brzmi:
Cytat:
Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto
postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracają
do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie
poddać się temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to
mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do
zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy
nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili.

*) wytłuszczenie fragmentu moje

Aha. Nie musisz mi odpowiadać, ba, ja nawet tej odpowiedzi od Ciebie nie chce.

Jesteś inteligentny (sądząc po doborze słów) więc może spróbuj opracować tą swoją metodę, która nie wymaga bezwzględnej uczciwości. Skoro działa...
Jestem przekonany, że miliony alkoholików na całym świecie postawi ci setki, a może nawet tysiące pomników.

Postanowiłem to sprostować, bo czasem może zagląda tutaj ktoś, kto może chce iść drogą TEGO Programu i trafiając na twoje przemyślenia, może go to mocno zniechęcić.
Każdy ma prawo do własnej interpretacji programu 12 kroków, ale warto się zastanowić czy to o czym pisesz jest Programem 12 Kroków Anonimowych Alkoholików czy twoim programem.
Cytat:
Aby zrobić ten krok musiałem odpowiedzieć sobie na kilka pytań: czego siła większa oczekuje ode mnie? Co konkretnie mam robić? Czy chcę tego?

Skąd Ty to wziąłeś? Powiedz szczerze.
Kto lub co ci kazało odpowiadać na kilka pytań? (własna interpretacja czegoś?).
Cytat:
Niestety, ten krok bardzo nie lubi ogolników. Aby określić postęp to muszę mieć punkt odniesienia. Jakąś strategie. Jakiś plan. Szczegółowy, mierzalny, realny, logiczny.
Skąd te wnioski? Ktoś ci je przekazał? A może jakiś cytat z "AA", by rozjaśnić moje wątpliwości?
Cytat:
Po zdobyciu odpowiednich informacji, wiedziałem że: muszę medytować regularnie, minimum 20 minut dziennie, a efekt wypracowany w medytacji przenosić do pozostałej części życia.

Gdzie Ty takie informacje znalazłeś? Znowu po swojemu czy ktoś ci sugerował medytacje po 20 minut dziennie?

Podzielę się czymś.
Lubiłem, a czasem nawet nadal lubię sobie poleniuchować (wada: lenistwo). Przez pewien czas jeździłem na takie szkolenia na godz. 12, o 11 musiałem wyjść z domu, żeby zdążyć. Czyli mniej więcej o 9:30 najpóźniej wstać z łóżka, żeby wykonać sugestie zgodnie z programem, pójść do sklepu po pieczywo, higiena osobista, śniadanie itp.
Bardzo często wydłużałem ten czas, choć już nie spałem. Zadawałem sobie pytania (dyskutowałem sam ze sobą) w stylu: "a może jeszcze 10 minut" "chyba muszę w sklepie zapłacić kartą, bo nie mam gotówki" "a może znowu będzie awaria terminala" "do bankomatu nie po drodze po stracę 5 minut" "ten serek co wczoraj go kupiłem był nie świeży" "kupię sobie bułkę grahamkę zamiast wrocławskiej" i wiele, wiele innych tego typu pytań. Setki pytań a zero działana.
Czas naglił po czym o 10:30 wyskakiwałem z łóżka, do łazienki na kilkanaście sekund, biegiem do sklepu, cały w nerwach, że kolejka, że po co ta wstrętna baba wybiera akurat teraz wędliny, kiedy mi się spieszy, wracałem do domu, jak był czas to na odpieprz szybka modlitwa i bez zjedzonego śniadania wychodziłem z domu. Miałem już dzień ustawiony po swojemu. Głodny, wściekły na cały świat, tylko nie na siebie.

Dlaczego? Bo robiłem po swojemu, bo zadawałem sobie setki pytań z rana, zamiast wykonać jakieś konkretne działanie, to wolałem nad nim rozmyślać. Interpretowałem sobie, że jeśli poleżę sobie pół godziny dłużej to mi będzie służyło, ale w dłuższym czasie efekt lenistwa był opłakany. Tak robiłem podczas swojej pierwszej próby programu ze sponsorem. Musiałem się potknąć, aby na własnej skórze przekonać się, że po swojemu to droga donikąd.

Dzisiej nie zastanawiam się. Dzisiaj po prostu robie. Budzik zadzwoni i wstaje. Dzisiaj pisząc te słowa jestem już dawno po codziennym porannym rytuale, po śniadaniu i całkowicie gotowy by przeżyć ten dzień w użyteczności dla innych. I jest to dla mnie wielka wdzięczność za cud życia.

Thomasson - Nie 22 Sty, 2017 11:43

1) Fakt, przytaczałem fragment z głowy, nie dokładnie, ale nie miałem zamiaru dokonywać manipulacji. Fragment o którym mowa wskazuje że nie każdy może wyzdrowieć na programie. Z jakich przyczyn to już dłuższa historia. Może przez geny - "tacy się po prostu urodzili" albo przez słabość charakteru - "nie są zdolni do zachowania uczciwości". Czasami dokonuje się nadinterpretacji tego fragmentu, jakoby mówił że zdrowienie "po swojemu" jest wyrazem pychy i jest skazane na porażkę. Autorzy książek AA nie mają monopolu na uczciwość. Droga którą opisuje jest moja, wynikająca z moich doświadczeń, i myślę że nie jest pozbawiona uczciwości. Nie próbuje oferować nikomu jakiejś matody na łatwiejszą i łagodniejszą drogę.

2) Pytania które sobie zadaje wynikają z mojej własnej interpretacji i rozumienia słów: postanowić, powierzyć, swoją wolę, swoje życie. Dlaczego te pytania a nie inne? Bo tak podpowiadała mi intuicja i rozsądek. To nie są pytania i wnioski absolutnie obowiązkowe dla każdego pracującego na programie. Są moje, subiektywne. Jedyny fragment/cytat z jakiego korzystałem przy kroku 3 brzmi "postanowiliśmy powierzyć swoją wolę i swoje życie opiece boga"

3) Instrukcje do medytacji dostałem od pewnego mnicha z Sri Lanki. Są zbierzne z tym czego dowiedziałem się od mistrzów zen, z mojego miasta. Nie są to moje widzi mi się. Jednym z zaleceń było - "nie uznawaj nigdy niczego za prawdziwe tylko na mocy czyjegoś autorytetu. Dopiero po osobistym dokładnym sprawdzeniu i przetestowaniu, dokonuj stosownych osądów."

P.S. cieszę się że podchodzisz krytycznie do moich wpisów

Tibor - Nie 22 Sty, 2017 19:57

Thomasson, wszystko jest w jak najlepszym porządku, takie jakie być powinno. Nikt nie ma monopolu na uczciwość ani na trzeźwienie.

Błędnie zasugerowałem się twoim nagłówkiem "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece boga, jakkolwiek go pojmujemy" więc sądziłem, że piszesz o TYM konkretnym kroku z TEGO konkretnego programu z "Anonimowi Alkoholicy". Przyznaje, że mnie to zmyliło. W takim razie też nie powinieneś się dziwić, że:
Cytat:
Fragment o którym mowa wskazuje że nie każdy może wyzdrowieć na programie. Z jakich przyczyn to już dłuższa historia
bo skoro ktoś zupełnie niezorientowany natknie się na twój nagłówek i przeczyta to co napisałeś o swoim kroku trzecim, to potem idzie w świat z taką wiedzą, jaką idzie.
Takie skojarzenie mi się nasunęło, że ktoś wrzucił nagłówek "Alternatywy 4" a opis dał ze "Zmiennicy".

Ale warto rozmawiać, być dociekliwym, bo przynajmniej wiemy teraz, że pisałeś tylko o twoim rozumieniu słów "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece boga, jakkolwiek go pojmujemy" do czego nikt tobie prawa nie odmawia, o swoim trzecim kroku, o mistrzach zen, o Sri Lance, itd. Stworzyłeś swój autorski program i tego ci gratuluje, należy się tylko cieszyć i najważniejsze, że działa.
Ja pisałem o Kroku Trzecim z TEGO konkretnego Programu 12 Kroków z "Anonimowych Alkoholików" i stąd ta niespójność. Przepraszam.

Przy okazji z "Codziennych Refleksji" na 22 stycznia.
,,NIE KOMPLIKUJ!'

Kilka godzin później opuszczałem doktora Boba... Ten wspaniały, dobrze znany, szeroki uśmiech znów zajaśniał na jego twarzy, gdy powiedział niemal żartobliwie: ,,Pamiętaj, Bill, nie spaskudśmy tego. Zachowajmy to w prostocie!' Odwróciłem się, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Wtedy widziałem go po raz ostatni.
ANONIMOWI ALKOHOLICY WKRACZAJĄ W DOJRZAŁOŚĆ, STR. 278

Po wielu latach zachowywania trzeźwości, od czasu do czasu stawiam sobie pytanie: ,,Czy to naprawdę może być aż takie proste?' A potem, na mityngach, spotykam niegdysiejszych cyników i sceptyków, którzy dzięki AA wyrwali się z piekła nałogu - uporządkowali swoje życie, nauczyli się znosić siebie i świat bez pomocy alkoholu, podzielili swój czas na dwudziestoczterogodzinne odcinki i żyjąc w teraśniejszości, stosują kilka zasad Programu najlepiej jak potrafią. Gdy widzę to wszystko, po raz kolejny uzmysławiam sobie, że chociaż nie zawsze jest łatwo, to Program działa - o ile tylko niczego zbytnio nie komplikuję.

Thomasson - Pon 23 Sty, 2017 00:30

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgodzić się z Tobą. Program 12 kroków z "Anonimowych Alkoholików" to coś innego niż to co ja opisuje. Jesteśmy w panelu 12 kroków w temacie krok 3 i chyba to miejsce jest bardziej do opisywania swoich doświadczeń i przemyśleń. Bardziej rzetelne teksty i bardziej oficjalne należy szukać u źródła czyli w książkach. Jest 12 kroków z "AA", inne z dodatkowymi objaśnieniami do fragmentów z książki, inne z różnych warsztatów, 12 kroków anonimowych narkomanów, 12 kroków DDA, chrześcijańskie 12 kroków, i też "codziennie refleksje" pokazują mnogość interpretacji. Nawet sugestie do programu AA są nie spójne z książką "AA" bo np w książce nie ma sugesti aby codziennie dzwonić do ludzi.

Książka "Anonimowi alkoholicy" w moim odczuciu daje dużo swobody. W rozdziale "jak to działa" jest wymienione w punktach 12 kroków i chyba te 12 zdań to sedno sprawy. W dalszych rozdziałach opisane jest bardziej szczegółowo jak to może wyglądać w praktyce. Ale nie jest to sztywne. Np gdzieś czytałem (nie pamiętam źródła, ale książka aprobowana przez AA) że dr Bob zaczął trzeźwość od zadośćuczyniania. Warto zauważyć że AA wzorowało się na grupach oksfordzkich czyli było uwikłane w kontekst tamtych czasów, co oczywiście nie jest złe. Dzisiaj nie ma Bibli na mitingach.

Jeśli mielibyśmy szukać jakiegoś najbardziej oryginalnego programu AA to chyba musieli byśmy podkreślić 12 zdań z rozdziału "jak to działa" i nic więcej. Wszystko ponad to ,pochodzi z osobistych doświadczeń poszczególnych ludzi. Myślę że właśnie dlatego Bill doprecyzował program ujmując go w 12 punktów.

Nie wiem czy mam prawo mówić że robiłem program wspólnoty AA. Skłaniałbym się do odpowiedzi pozytywnej. Póki co w AA nie ma żadnej federacji wydającej licencje na sponsorowanie. Nie ma testów i uprawnień. Nie ma inspekcji i nadzoru.

Dla laików mam jedną radę - idźcie w diabły i cierpcie katusze - jeśli internet jest waszym bogiem!
A bardziej dociekliwym radzę zapoznać się z treścią ulotki albo skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą

Jędrek - Pią 27 Sty, 2017 10:55

Tibor napisał/a:
więc teraz mogę doskonalić więź z Bogiem

Staram się działać w tym kierunku co najmniej 2x dziennie.... słabi mnie rutyna, więc zmieniam od czasu do czasu coś niecoś... od 2013- go roku

Tibor - Pon 06 Mar, 2017 09:32

Ważny moment kiedy padłem NA KOLANA. To akt pokory i to wyraźny akt pokory dla mnie. Dla mojego rozbujałego ego. Pierwszy raz tą pokorę poczułem gdy chwyciłem za słuchawkę, zadzwoniłem do ośrodka terapii uzależnień i wykrztusiłem: "pomóżcie mi proszę, nie daje sobię rady", drugi raz to było gdy poprosiłem kogoś o przeprowadzenie przez Program, trzeci raz gdy na kolanach zacząłem się próbować modlić.

We wcześniejszej mojej drodze, modlitwę na kolanach uważałem za obłęd, ortodoksję tych, którzy to robią, tak prawdę mówiąc nawet im za bardzo nie wierzyłem (dlaczego? sic!), sądziłem że tylko na mitingach tak opowiadają, ale w realu tego nie robią... no może niektórzy i to tylko czasem.
Zacząłem szukać w tym drugiego dna, skąd takie głupie pomysły mają ci ludzie. Wymyślili sami sobie w sugestiach kolana i zmuszają biednych alkoholików do ich widzimisię. Przecież w krokach nie ma nic o kolanach - tak myślałem przez jakiś czas.

A potem sam przestałem się opierać, bo swoje pomysły mi się i tak wyczerpały.
Gdy to zostawiłem, odpuściłem, modlitwa na kolanach stała się czymś naturalnym. Minimum rano i wieczorem (w razie potrzeby również w ciągu dnia). A jeszcze później okazało się, że to nie było żadne widzimisię, bo w "Dr Bob i dobrzy weterani" na str. 95 jest opisane jak swą drogę rozpoczął Bill Olsson ("trzeci" alkoholik) - "dosłownie kazali mu uklęknąć tam w szpitalu, przy łóżku, pomodlić się i powiedzieć, że powierza swoe życie Bogu".
A dzisiaj znalazłem wpis z 2009r z tego forum:
yuraa napisał/a:
Przyjęta została z całym ceremoniałem do AA, a
ceremoniał wymagał wówczas padnięcia na kolana i powierzenia się opiece Boga
w obecności pozostałych członków.


Ta modlitwa jeszcze na kolanach, rodziła się w bólach. Najpierw była to sama modlitwa w myślach gdy byłem już w łóżku. Wstydziłem się, że ktoś zobaczy jak się modlę. Ja, taki zagorzały przeciwnik kościoła i się modlę? Potem modliłem się pod kołdrą. Aż przyszedł ten moment, kiedy w końcu zgiąłem te kolana przy łóżku , uprzednio przekonując się, że nie ma nikogo w domu. Dziś jestem w stanie się modlę się bez żadnych obaw w domu. Zdarzyło mi się również nie raz w pracy pomodlić na kolanach. Wychodziłem do szatni lub ubikacji... nie mam z tym problemu już.
Ta modlitwa jest mi potrzebna. Temperuje moje ego. Poza tym ja wierzę, moje życie się zmieniło więc nie mam podstaw nie wierzyć :)

Thomasson - Wto 07 Mar, 2017 00:20

Wszystko ładnie pięknie, tylko o co chodzi?
Kiedyś dużo modliłem się, na kolanach też. Nawet w miejscach publicznych, przy kapliczkach. Ale to nie o zgiętość nóg chodziło. Moje modlitwy wyrażały wdzięczność. Dziękowałem za to co dobre w moim życiu. Mówiłem też o tym z czym sobie nie radzę, i w czym potrzebuję pomocy. Modlitwa sw Franciszka podobała mi się. Efekt był taki że czułem się lepiej, bezpieczniej, otoczony troską. Gdy efekt mijał po kilku minutach lub godzinach to musiałem sobie przypomnieć słowa modlitwy i znowu power powracał. Niestety była to zwykła psychomanipulacja. Myśląc o nieprzyjemnych rzeczach czuję się nie przyjemnie. Myśląc pozytywnie czuję się przyjemnie. Taka była moc modlitwy.

Gdy już byłem praktykujacym medytującym dotarłem do pewnych informacji o rodzajach modlitwy. Modlitwa Jezusowa oraz żydowska kawana to modlitwy mało znane. Polegają na powtarzaniu w kółko kilku słów np Jezu Chryste bądź litościw mnie grzesznemu. Chodzi o zajęcie tej części umysłu która odpowiada za myślenie konceptualne. Po jakimś czasie, około godziny, dochodzi do wchłonięcia, czyli do stanu zbliżonego do indukcji podczas hipnozy. W medytacji jest podobnie. Do tego stanu dochodzi się miesiącami lub latami regularnej praktyki. Co wtedy się dzieje? Trudno powiedzieć bo te rzeczy są poza pojęciami, a ja sam też ich nie doświadczyłem. Teoria jest prosta: myślenie konceptualne jest główną przeszkodą do poznania prawdy o sobie i o Bogu. Efektem końcowym jest teosis (nie wiem czy dobrze pamiętam nazwę), czyli doświadczenie jedności z Bogiem. Być może dlatego Jezus był uznany za Boga. Gdzieś w klasztorze na jakiejś greckiej wyspie ciągle jeszcze zgłębiają takie praktyki.

Podsumowując. Owieczka nie ma beczeć idąc za tłumem. Owieczka ma wziąć się do roboty i stać się pasterzem.

Tibor - Wto 07 Mar, 2017 09:19

Z tego co opisujesz to problem tkwi w kroku II a nie III.
Cytat:
myślenie konceptualne jest główną przeszkodą do poznania prawdy o sobie i o Bogu

Nie jest mi to obce. Wiele lat się z tym zmagałem. Usilne trzymanie się swojego odgradzało mnie od Boga, dopiero gdy doświadczyłem "całkowitej" porażki - nie miałem wyjścia. Musiałem się zwrócić do jakiejś nadprzyrodzonej siły, bo wszystko co ziemskie (tu: co konceptualne) nie sprawdziło się w moim wypadku.
Prawdopodobnie stąd też jedni przechodzą TEN Program, inni nie. Jednym wystarcza terapia, innym nie. Jednym potrzeba dziesiątki, setki potknięć, innym jedno wystarcza. Jednym wystarczy wiedza, że nie mogą (nie powinni) pić, innym nie. Jednym wystarcza, że nie piją, innym to za mało. Dla jednych rzeczą niemożliwą jest zachowanie abstynencji bez mitingów, inni w życiu nie byli na mitingu i tą abstynencję bez problemu zachowują.

Ale żeby nie było OffTop.
Uczciwe powierzenie siebie, swojego życia, swoich czynów pozwoliło na pewien przełom w moim życiu. Przede wszystkim przestałem czuć się samotny. Do tamtego czasu pamiętam, że bardzo zależało mi na poznaniu jakiejś kobiety, wchodziłem na portale randkowe, próbowałem flirtować...
To się zmieniło w dość krótkim czasie. Usunąłem swoje konta na tychże portalach, bo przestała mi doskwierać samotność. Do tamtego czasu uważałem (konceptualnie), że żeby nie łamać HALTu to muszę sobie znaleźć kobietę :)
Ten Program bez Boga (jakkolwiek Go pojmuje) nie działa, a z Bogiem można wszystko. Niemożliwe staje się możliwe. Coś co (konceptualnie) "wiedziałem na pewno", że w moim życiu się nie zdarzy (rodzaj pracy, rodzaj niesienia posłania) - dziś to jest i jest to dla mnie chleb powszedni.

Warunkiem było jednak uczciwe "zrobienie" Kroku II. Dopuściłem, że może być inaczej niż wiem, niż myślę. Nawet w sprawach oczywistych.

Thomasson - Wto 07 Mar, 2017 10:51

Mam trochę inne spojrzenie na koncepcję myślenia konceptuallnego. Nie chodzi o zamianę jednych koncepcji na drugie. Nie chodzi o negacje treści koncepcji. Chodzi o mój stosunek do myślenia. A wyjście poza twory konceptualne robię miliony razy dziennie. Gdy słyszę dźwięk to najpierw jest percepcja i świadomość, a później dochodzą uczucia i myśli. To później to są ułamki sekund, po których zaczynam nazywać dane zjawisko. Myślenie percepcyjne jest według mnie drogą do poznania prawdy. Myśląc konceptualnie tworzę koncepcje siebie jako podmiotu i Boga jako przedmiotu. Diabeł tkwi w szczegółach. Słowa klasycznych modlitw opierają się na podziale ja i Bóg. Tak zostaliśmy wychowani. Ale gdy trwam świadomością przy oddechu to nie mam poczucia siebie jako Darka z określoną tożsamością. Myślenie tworzy całą maszynę którą nie do końca jestem, więc budowanie relacji z Bogiem, ze środka tej maszyny, jest trochę nie uczciwe. Przed Bogiem trzeba na golasa, bez masek.

W testamencie można coś o tym znaleźć. Jezus mówi że królestwo niebieskie już tu jest. Mówi też że nic co z tego świata nie możemy tam zabrać. Aby coś mieć, trzymać i zabierać, to musimy stworzyć "ja" a później "to moje". Czyli konceptualizować.

Tibor - Wto 07 Mar, 2017 11:15

Wybacz, swoją edukację skończyłem na szkole zawodowej. Na szkołę kamieniami rzucałem, nie rozumiem tego języka. Dobór twoich słów mnie przerasta więc dyskutant ze mnie marny ;)
Thomasson - Wto 07 Mar, 2017 11:25

Dodam coś jeszcze....
O tym jak Jezus wspomina o dzieciach. Że królestwo niebieskie należy do dzieci. Że dziecko wchodzi do królestwa niebieskiego bez żadnego ale. Pokrywa się to z myślą dalekowschodnią. Popatrzcie na dzieci, najlepiej te w wieku 3-4 lata. Jak dziecko zbiera liście w parku to zbiera liście w parku, a jak głaszcze psa to głaszcze psa. U dorosłych jest inaczej, jest konceptualna kontrola nad każdym działaniem. Dlatego te czynności które hamują koncepcje sprawiają tyle radości: taniec, gra na instrumencie, sporty ekstremalne lub akrobatyczne... przy tych rzeczach łatwiej puścić myślenie. W filozofii tao dziecko ma status mędrca. Podobnie z zen.

Tibor - Wto 07 Mar, 2017 11:43

No tak, to jest dla mnie zrozumiałe. Ale co to ma wspólnego z III Krokiem?
Tzn mam takie wrażenie, że cały czas opisujesz stan, że albo wszystko, albo nic. Albo jest się w czarnej d... albo mistrzem, a przecież chodzi "o postęp duchowy a nie o duchowy ideał".

Widzę po sobie, że krok po kroku następuje u mnie zmiana. Choćby przykład ze wczoraj; pojechałem zupełnym przypadkiem (?) na miting (ktoś mnie gdzieś podwoził, a że było to blisko rozpoczynającego się mitingu, postanowiłem wejść i zostać), na którym nie bywam. Okazało się, że prowadzący miting nie dojechał i nikt nie chciał prowadzić więc ja to zrobiłem. Dzisiaj ta moja gotowość do pewnych rzeczy jest automatyczna, bez zastanowienia, bo czuje opiekę Boga nad sobą. Kiedyś prowadzenie mitingu było dla mnie wyzwaniem, stresem, koniecznością pzygotowania się itd.

Chyba przestałem myśleć, a zacząłem robić, działać. To mnie zbliża do Boga. Uczynki.

staaw - Wto 07 Mar, 2017 11:49

Tibor napisał/a:
Albo jest się w czarnej d... albo mistrzem,.

Ja mam tak do dziś... :bezradny:

Thomasson - Wto 07 Mar, 2017 13:24

Odpowiedziałem na post o modlitwie. Modlitwa bywa częścią trzeciego kroku. Bądźmy elastyczni, nie robimy offtopu pisząc o duchowości w kroku 3.

Czy wszystko albo nic. I tak i nie. W duchowości nie ma żadnego rozwoju. Nie ma rozwoju duchowego. To jak patrzenie/widzenie - jest albo nie ma, i nic po środku. Umiejętność wchodzenia w teraźniejszość i przebywania w niej to coś co można wytrenować, więc można to ująć w kategoriach rozwoju. Ale teraźniejszość już tu jest i nie można być w niej do połowy. Taki paradoks niestrawny dla naszych logicznie myślących mózgów :)
W kategoriach dobra i rozwoju może być wiele: prowadzenie mitingow, podlewanie roślin, opowiadanie żartów... ale te wszystkie rzeczy łączy jedno - wychodzenie poza egoistyczne chciejstwa i przebywanie tu i teraz.
Moje życie też ulega zmianie na lepsze, i to bardziej niż sobie na to zasługuje.

Tibor - Wto 07 Mar, 2017 21:54

Thomasson napisał/a:
W duchowości nie ma żadnego rozwoju. Nie ma rozwoju duchowego

Przyznaje, że takie stwierdzenie kończy dyskusje. Rozumiem, że tego jesteś pewien, koniec, kropka, temat wyczerpany?
Cytat:
To jak patrzenie/widzenie - jest albo nie ma, i nic po środku

Mój brat od wielu lat ma postępującą wadę wzroku. Nie wiem jak mógłbym mu wytłumaczyć, że albo widzi, albo nie widzi, gdy on trochę tylko widzi a kiedyś widział dobrze. Że mu się zdaje, że kiedyś widział czy że mu się zdaje, że teraz nie widzi? ;)

W czwartym kroku wyszło mi, że postrzeganie świata bez odcieni to pycha. Albo nie gram w piłkę wcale, albo jestem od razu C.Ronaldo. Albo jestem najlepszy, albo nie zabieram się wcale za robotę. Dalej; nie myli się tylko ten co nic nie robi, zatem ja jestem perfekcyjny :) :) :)

Kiedyś TEN stan (kontakt z Bogiem jako stan umysłu) chwytałem ulotnie, może kilka minut w ciągu dnia. Dziś czuje, że ten stan utrzymuje się u mnie znacznie dłużej i to pozwala mi na działanie bez lęku. Sam fakt, że udało mi się doświadczać tego stanu na początku spowodował, że zachciałem iść tą drogą, bo wiedziałem już (na podstwaie tych krótkotrwałych stanów), że to nie mrzonka... że to jest prawdziwe.
Konieczne jednak było w tym działanie a nie sama modlitwa. Sama modlitwa to za mało.

yuraa - Wto 07 Mar, 2017 23:36

Tibor napisał/a:
Prawdopodobnie stąd też jedni przechodzą TEN Program, inni nie. Jednym wystarcza terapia, innym nie. Jednym potrzeba dziesiątki, setki potknięć, innym jedno wystarcza. Jednym wystarczy wiedza, że nie mogą (nie powinni) pić, innym nie. Jednym wystarcza, że nie piją, innym to za mało. Dla jednych rzeczą niemożliwą jest zachowanie abstynencji bez mitingów, inni w życiu nie byli na mitingu i tą abstynencję bez problemu zachowują.

i to jest cała esencja, bez dorabiania zbędnej ideologii. tak po prostu okiem człowieka, ktory
Tibor napisał/a:
swoją edukację skończyłem na szkole zawodowej.

łączy nas jeden problem ale swoją droge do tzreźwości każdy musi znaleźć sam

deratyzator - Pią 18 Sie, 2017 08:13

Dla mnie trzy pierwsze kroki stanowią całość. Za siłę wyższą obrałem Boga, jak już ,,zgodziłem" się kogoś obrać. Nie musiałem się później boksować z siłą wyższą, większą i największą. Choć nie było łatwo. Trzeci krok jest dla mnie prostym i wygodnym krokiem. Oddałem swoją wolę, myślenie, życie Bogu takiemu jak Go pojmuję. On jest reżyserem, a ja mam spokój. Krok tem mówi też o niekierowaniu moim życiem. Bo je powierzyłem Bogu. Ale czasami jeszcze próbuję wyrywać kierownicę bo ja wiem lepiej. PD :lol2: :lol2: :lol2:
Jacek - Pią 18 Sie, 2017 11:45

deratyzator napisał/a:
Dla mnie trzy pierwsze kroki stanowią całość.

czyli co???
połączyłeś w jedno i zdecydowałeś na odpierdułkę oddać sile wyższej
na moje całą odpowiedzialność zrzucasz na tę siłę wyższą
neuu ,mój drogi,kroki się przerabia po kolei,a nie kombinuje po łatwiźnie
na pewno jesteś gotowy??? czy ktoś Ci kazał

staaw - Pią 18 Sie, 2017 12:50

deratyzator napisał/a:

Trzeci krok jest dla mnie prostym i wygodnym krokiem. Oddałem swoją wolę, myślenie, życie Bogu takiemu jak Go pojmuję. On jest reżyserem, a ja mam spokój.

Całkiem podobnie pojmuję tę kwestię...

Jacek napisał/a:

połączyłeś w jedno i zdecydowałeś na odpierdułkę oddać sile wyższej
na moje całą odpowiedzialność zrzucasz na tę siłę wyższą
neuu ,mój drogi,kroki się przerabia po kolei,a nie kombinuje po łatwiźnie

Ja tam kroków nie przerabiam tylko staram się nimi żyć, ale jak tam komu wygodnie :beba:
Nie zrzucam odpowiedzialności za moje życie na Boga lecz zawierzam moje życie Bogu, starając się jak najrzadziej mówić "tylko nie wymyśl niczego głupiego"...

Uwielbiam Jacku ten Twój belferski ton, zaczynam się nawet przyzwyczajać.... :rotfl:

Jacek - Pią 18 Sie, 2017 20:03

staaw napisał/a:
Uwielbiam Jacku ten Twój belferski ton, zaczynam się nawet przyzwyczajać....

i o to Stasiu chodzi :zgoda:
Ty czy kto inny nie ma myśleć tak jak ja - ja tego nie oczekuję
moje ma tylko trochu poruszyć,aby zaś do pomyślunku nakierować każdy samemu
bo jeśli jest inaczej np.zbulwersuje,to znaczy nic z drogi i pracy ku trzeźwości

deratyzator - Pią 18 Sie, 2017 21:08

Jacek napisał/a:
deratyzator napisał/a:
Dla mnie trzy pierwsze kroki stanowią całość.

czyli co???
połączyłeś w jedno i zdecydowałeś na odpierdułkę oddać sile wyższej
na moje całą odpowiedzialność zrzucasz na tę siłę wyższą
neuu ,mój drogi,kroki się przerabia po kolei,a nie kombinuje po łatwiźnie
na pewno jesteś gotowy??? czy ktoś Ci kazał

Czyli co?? Czyli kroki stawia się po kolei pierwszy, drugi trzeci. Ja nie potrafię postawić trzech jednocześnie. Razem stanowią one dla mnie jedną całość.
Na Twoje może i zrzucam całą odpowiedzialność na siłę wyższą. Na moje nie. Ale z Twoim nie będę dyskutować. Dzięki za przypomnienie jak się ,,przerabia" kroki ale już gdzieś to słyszałem.
Jacku - na co mam być gotowy? I kto ma mi co kazać? Bo tych pytań nie rozumiem. Mój drogi Jacku proszę o wyjaśnienie. PD :lol2: :D :D

Jacek - Sob 19 Sie, 2017 12:07

deratyzator napisał/a:
Jacku - na co mam być gotowy?

miło że pytasz,to oznaka Twego zainteresowania
a to z kolei oznacza że sam chcesz dla siebie coś zrobić
deratyzator napisał/a:
kroki stawia się po kolei pierwszy, drugi trzeci. Ja nie potrafię postawić trzech jednocześnie.

i to jest słuszna koncepcja
deratyzator napisał/a:
Razem stanowią one dla mnie jedną całość.

a to z kolei dla mnie zabrzmiało jak byś obmyślał przeskoczyć szybciutko przez kilka naraz
ja nie tylko na tym się oparłem,ale z 1 kroku wskoczyłeś do 3
w jeszcze indziej pytasz o jakieś przemyślunki zmian nad programem WK
nuu widzisz mnie wiadomo że z doświadczenia starszych wiadomo że program jest OK i dobrze działa dla tych co go stosują
a kto kąbinuje - to coś jak by szukał łatwiejszej drogi
mój drogi ja tak Cię odebrałem,jak byś kąbinował na łatwiznę
co nie oznacza że dobrze Cię odebrałem
przemyślaj,przemyślaj,lecz nie kąbinuj
trzymaj się :okok:

deratyzator - Sob 19 Sie, 2017 17:47

Jacku ja pytam, a Ty nie odpowiadasz na moje pytania. O co chodzi z tym ,, napewno jesteś gotowy??" czy ktoś Ci kazał" Kurcze nie rozumiem tego i prosiłem Cię o wytłumaczenie. Pytam dlatego by nie kombinować jak piszesz. Po raz kolejny proszę w pokorze wytłumaczenie mi bym ,,nie kombinował na łatwiznę" Piszesz trudnym dla mnie językiem ale może uda mi się zrozumieć Twoje wyjaśnienie. PD :D :D :D
Tibor - Sob 19 Sie, 2017 20:27

Mam podobne zdanie n/t Kroków 1-3 jak Ty deratyzator. Kroki 1-3 to początek i wiara, że mam szanse.
Kroki 4-5 to już zobaczenie siebie w prawdzie, kiedy ta pierwsza kurtyna opadnie. Kroki 6-9 to dążenie do poprawy relacji z innymi ludźmi, a 10-12 do życia na co dzień, na zawsze czyli tak jak wielu mówi, że Program jest na całe życie :)

Jacek - Sob 19 Sie, 2017 20:56

deratyzator napisał/a:
O co chodzi z tym ,, napewno jesteś gotowy??" czy ktoś Ci kazał"

z pracy Cię wyrzucają,żona odchodzi itp...
i to z powodu nadużywania alkoholu
czy jesteś w stanie coś z tym zrobić ???
a ja Tobie odpowiem ,nie :nie:
bo była by to jedynie kombinacja pod tytułem "ktoś kazał"
wcześniej czy później poszło by w zapomnienie
- Gotowość polega na tym że nie dla żony,nie dla szefa z pracy,a dla samego siebie odstawiam alkohol

deratyzator - Sob 19 Sie, 2017 21:43

Widzisz Jacku mi nikt i nic nie kazało przestać pić. Jak czytałeś zapewne 43 historie alkoholików zawarte w WK AA ( Oczywiście brak ich jest w Polskim wydaniu) to ja identyfikuję się z tymi ,, co zatrzymali się w porę" Dlatego nie mów ,,NIE" bo nie masz pojęcia jak było w mojej sytuacji, a nie jestem wyjątkiem. W czasie ostatnich dwóch lat mojego ostatniego picia kupiłem dwa samochody i wybudowałem dom. Nie piszę tego by się chwalić tylko by Ci uzmysłowić, że nikt i nic nie musiał mi kazać. Oczywiście, że teraz wiem że Bóg to spowodował.
Z tym odstawieniem alkoholu kiedyś myślałem jak Ty- że odstawiam alkohol dla siebie. Później zrozumiałem, że zrobiłem to nie dla siebie, a dla drugiego alkoholika, który jeszcze cierpi. Ale to już XII krok. Może Jacku też to odkryjesz. Czego Ci życzę. PD :D :lol2: :lol2:

deratyzator - Nie 20 Sie, 2017 06:32

Tibor z tym dzieleniem kroków na ,,trójki" lub jak Ty piszesz lub jeszcze inaczej, nie ma według mnie mnie większego znaczenia. Ważne jest postawienie kroków. JA też postawiłem kroki 1- 9 i nie muszę do nich wracać. Natomiast wracam do nich na przykład jak pracuję się z podopiecznym lub gdy dzielę się na mitingu doświadczeniem dotyczącym danego kroku no i krok 9 gdy Bóg postawi przede mną osobę, którą skrzywdziłem, a jeszcze jej nie zadośćuczyniłem. Ja też na codzień stosuję już tylko tak jak TY krok 10 - 12 a właściwie stosują się one same. Jak mówi mój przyjaciel z automatu. PD :lol2: :D :D
Jacek - Nie 20 Sie, 2017 09:57

deratyzator napisał/a:
Jak czytałeś zapewne 43 historie alkoholików zawarte w WK AA

neuu :nie: ,,, w ogóle nie miałem okazji jej mieć w rękach
a powiedz teraz jak łączysz te dwie własne myśli ze sobą
deratyzator napisał/a:
zrozumiałem, że zrobiłem to nie dla siebie, a dla drugiego alkoholika, który jeszcze cierpi.

deratyzator napisał/a:
Oddałem swoją wolę, myślenie, życie Bogu

spytam wprost,bo nie rozumiem tych dwojakich pomyślunków
- swoje życie oddajesz Bogu,,,a innych potrafisz kierować ??? :roll:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
deratyzator napisał/a:
Później zrozumiałem, że zrobiłem to nie dla siebie, a dla drugiego alkoholika, który jeszcze cierpi. Ale to już XII krok. Może Jacku też to odkryjesz. Czego Ci życzę. PD :D :lol2: :lol2:

a dlaczego mnie życzysz abym się cofał w rozwoju
mnie jest dobrze tu gdzie jestem,a troszku tu już jestem :]

szymon - Nie 20 Sie, 2017 11:33

staaw napisał/a:
Albo ja mam kłopot z drukowanym albo Twój przekaz jest niejasny dla mnie...


to pierwsze ;)

kupił bilet dawno temu, teraz siedzi w pociągu i zapierdziela az miło, to mu dobrze, temu Jackowi naszemu :manicure:

czerwonamila - Nie 20 Sie, 2017 12:46

Jeden od drugiego chce być mądrzejszy :wysmiewacz:
Jacek - Nie 20 Sie, 2017 13:13

staaw napisał/a:
Deratyzator życzy Ci byś coś nowego odkrył a Ty odpowiadasz że dobrze Ci tu gdzie jesteś.

Stasiu,a co On mnie takiego nowego odkrywa ???
ja już dawno,dawno temu twierdziłem że przestałem sięgać po alkohol dla żony,dla rodziny
po czym zrozumiałem że jednak prawdą jest to że zrobiłem to dla siebie
jak równierz dla siebie jestem tu na forum
dla siebie stosuję krok Xll
dziwnie to brzmi prawda ???
aby to zrozumieć wystarczy zrozumieć to
zmieniaj własne życie,zmieniaj to co jesteś w stanie zmienić
a to znaczy że krok Xll nie można rozumieć dosłownie
gdyż nie możesz mnie dać co Twoje (to co mnie niesiesz) nieprawdasz ???
możesz jedynie zasugerować - a czy wezmę to już moja sprawa (mojego "ja"
a więc możesz trzeźwieć tylko dla siebie
więc nie wmawiaj powtarzając po koledze że coś nowego niesiecie

staaw - Nie 20 Sie, 2017 13:22

Jacek napisał/a:

a więc możesz trzeźwieć tylko dla siebie
więc nie wmawiaj powtarzając po koledze że coś nowego niesiecie

Nie wmawiam po koledze, ja pierwszy mówiłem że nie tylko nie trzeźwieję a wręcz nie żyję dla siebie tylko dla najbliższych. Więc proszę, nie imputuj mnie tu że po koledze coś powtarzam...

Dla siebie to już parę razy miałem ochotę się zabić, dzięki najbliższym żyję i to nie dla tego że chcieli mnie za drzwi walizki wystawić...

Jacek - Nie 20 Sie, 2017 14:18

staaw napisał/a:
Nie wmawiam po koledze, ja pierwszy mówiłem że nie tylko nie trzeźwieję a wręcz nie żyję dla siebie tylko dla najbliższych

Stasiu tu w tej naszej dyskusji
czy może uważasz ze miałem polatać po całym forum aby sprawdzić
staaw napisał/a:
Dla siebie to już parę razy miałem ochotę się zabić,

jak najbardziej,takowy czyn był z myślą o sobie
podobnie się ma do
staaw napisał/a:
dzięki najbliższym żyję

to również jest Twój wybór,mający dla kogo żyć ,dla kogo trzeźwieć
ale nikt nie może podjąć za Ciebie tych decyzji
ani rodzina ,ani drugi alkoholik,nie ma na Twoją decyzję wpływu
owszem mogą w jakiś sposób być inspiracją ,czym mogą ułagodzić Twoją i wyłącznie Twoją decyzję
Stasiu,
- czy można za kogoś pić???
- czy można za kogoś trzeźwieć???
- czy można za kogoś żyć
se możesz jedynie słowami określić
- pije za zdrowie X ...
- odstawiłem alkohol dla X
- żyję dla X
- a nawet gdy pójdziesz do burmistrza odnieś papiery żony o pracę
to się możesz pochwalić dobrym uczynkiem,ale byłeś Ty
nawet gdy by to była wymuszona decyzja pod groźbą przyłożonego pistoletu do głowy
zawsze masz wybór i to Ty go podejmujesz
jeśli uważasz że jest inaczej,to se przypomni jak to było gdy się piło
ile to razy własna decyzja podpowiada okazję - a zaś się szuka wytłumaczenia bo,bo,bo,,,
bo lepiej coś tam,niż ja sam i to jest ta cała iluzja
a gdy sponsor zapije to ja też mam???
a gdy żona odejdzie to już nie mam trzeźwieć ???
a może właśnie wtedy mną zachwieje i zrozumiem swój wybór hęę???

staaw - Nie 20 Sie, 2017 16:13

Jacek napisał/a:

staaw napisał/a:
dzięki najbliższym żyję

to również jest Twój wybór,mający dla kogo żyć ,dla kogo trzeźwieć
ale nikt nie może podjąć za Ciebie tych decyzji
ani rodzina ,ani drugi alkoholik,nie ma na Twoją decyzję wpływu
owszem mogą w jakiś sposób być inspiracją ,czym mogą ułagodzić [ (wymusić? spowodować? ) dopiski moje ] Twoją i wyłącznie Twoją decyzję

Zpewnymi oporami mogę zgodzić się z wytłuszczonym...


Jacek napisał/a:

Stasiu,
- czy można za kogoś pić???
- czy można za kogoś trzeźwieć???
- czy można za kogoś żyć
se możesz jedynie słowami określić
- pije za zdrowie X ...
- odstawiłem alkohol dla X
- żyję dla X

Hehe... :nono:
Piszemy czy można trzeźwieć za czy dla?
Ja te słowa odróżniam, choćby po ilości literek...

O ile za kogoś nie da się powyższych rzeczy zrobić, to dla kogoś jest możliwe...

Jacek napisał/a:

nawet gdy by to była wymuszona decyzja pod groźbą przyłożonego pistoletu do głowy
zawsze masz wybór i to Ty go podejmujesz

Gwarantuję Jacku że wiertło trójka w Twoim kolanie spowoduje że Twoja decyzja o niepiciu legnie w gruzach i wyżłopiesz litra spirytusu byleby nie włączali wiertarki...
To będzie Twoja decyzja że zaczynasz pić?

Jacek napisał/a:

jeśli uważasz że jest inaczej,to se przypomni jak to było gdy się piło

Ja piłem :p (czepiam się)
Jacek napisał/a:

a gdy sponsor zapije to ja też mam???

Oczywista że nie...
Jacek napisał/a:

a gdy żona odejdzie to już nie mam trzeźwieć ???
a może właśnie wtedy mną zachwieje i zrozumiem swój wybór hęę???

Wtedy poszukam nowego celu życia i trzeźwienia.
Życie bez celu jest dla mnie bezcelowe... równie dobrze mogę nieżyć...

Jacek - Nie 20 Sie, 2017 18:12

staaw napisał/a:
Gwarantuję Jacku że wiertło trójka w Twoim kolanie spowoduje że Twoja decyzja o niepiciu legnie w gruzach i wyżłopiesz litra spirytusu byleby nie włączali wiertarki...
To będzie Twoja decyzja że zaczynasz pić?

Stasiu,bardzo dobre pytanie - ale to Ty mnie na nie odpowiedz
no cheba nie myślisz ze tego od wiertarki
)) a swoją drogą,skąd wiesz że to trójka była (( :mysli:

Jacek - Nie 20 Sie, 2017 18:14

staaw napisał/a:
Ja piłem :p (czepiam się)

słusznie zauważyłeś :okok:
jakoś się tego nie mogę wyzbyć

staaw - Nie 20 Sie, 2017 18:23

Jacek napisał/a:
staaw napisał/a:
Gwarantuję Jacku że wiertło trójka w Twoim kolanie spowoduje że Twoja decyzja o niepiciu legnie w gruzach i wyżłopiesz litra spirytusu byleby nie włączali wiertarki...
To będzie Twoja decyzja że zaczynasz pić?

Stasiu,bardzo dobre pytanie - ale to Ty mnie na nie odpowiedz
no cheba nie myślisz ze tego od wiertarki
)) a swoją drogą,skąd wiesz że to trójka była ((

Po szkole jestem ślusarzem.
Trójka jest na tyle cienka że nie uszkodzi zbyt wiele a jednocześnie na tyle gruba że się nie złamie w trakcie przekonywania do zmiany decyzji... :p

Tibor - Nie 20 Sie, 2017 19:15

Słyszałem o takiej dziedzinie nauki, która nazywa się gdybologia. Ona jest -zauważyłem- mocno rozpowszechniona wśród alkoholików.

Jakiś czas temu rozmawiałem z kimś, który nie może lub nie chce przestać pić i próbował mi udowodnić, że przestałby gdyby... Podobnie był przekonany, że ja piłbym nadal gdyby... Kiedy mu mówiłem, że dziś czuje, że mam wolny wybór - On, że "czy gdyby cie podpalano ogniem...

Tak mi się to skojarzyło z tym wiertłem trójką. Nie miałem takiej sytuacji jeszcze, żeby mi w kolano wwiercano wiertło fi-3 pod groźbą wypicia spirytusu, ani też pod podobną groźbą podpalano ogniem więc nie mogę się podzielić doświadczeniem.

Jestem ciekaw jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji. Prawdę mówiąc nawet mnie to nie interesuje... jakby co ;)

I cały czas nie wiem dlaczego "trójka"? Z wykształcenia po szkole zawodowej jestem ślusarzem i znacznie bardziej popularnym wiertłem była "czwórka" :rotfl:

Tibor - Nie 20 Sie, 2017 19:40

staaw napisał/a:
Wiem że 3,3 jest zalecane

Do czwórki - 3,2 ;) przelicznik 0,8

Tibor - Nie 20 Sie, 2017 19:44

Spoko.

Nie umiem wygaszać postów. Mam prośbę do moderatorów o usunięcie. Totalny OFF

Jacek - Pon 21 Sie, 2017 06:58

Tibor napisał/a:
Słyszałem o takiej dziedzinie nauki, która nazywa się gdybologia. Ona jest -zauważyłem- mocno rozpowszechniona wśród alkoholików.

Jakiś czas temu rozmawiałem z kimś, który nie może lub nie chce przestać pić i próbował mi udowodnić, że przestałby gdyby...

dokładnie tak jest :tak:
i zdaża się to najczęściej u osobników,którzy boją się odpowiedzialności za swoje występki
w ten sposób się tłumaczą ,zwalając na innych lub na sytuacje zejściową

deratyzator - Pią 13 Paź, 2017 19:40

Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy. Krok III możemy postawić dopiero po dwóch pierwszych krokach. Krok ten jest potwierdzeniem drugiej części I kroku ,,przestaliśmy kierować własnym życiem". Przestałem kierować i nie kieruję do dzisiaj. Oddałem swoją wolę i swoje życie opiece Boga, mojego Boga tak jak ja go pojmuję. Nie kieruję swoim życiem, ale jestem za nie odpowiedzialny. :rotfl: :rotfl: :rotfl: :radocha: :radocha: :radocha:
Janioł - Pią 13 Paź, 2017 22:12

deratyzator napisał/a:
Nie kieruję swoim życiem, ale jestem za nie odpowiedzialny
To trochę tak jak w tym przysłowiu : " kowal zawinił, cygana powiesili "
deratyzator - Sob 14 Paź, 2017 07:06

Albo jak w tym ,,Gdyby kózka nie skakała toby nóżki nie złamała" Albo w tym ,,Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie" :rotfl: :rotfl: :brawo: :brawo:
Jacek - Sob 14 Paź, 2017 11:56

albo jak to
- Baca podcina gałąź na której siedzi
- Baco nie podcina się gałęzi na której się siedzi,bo spadniesz (upomina Bace turysta,który to widzi)
- eee nie (odrzekł Baca i tnie dalej gałąź)
- po jakimś czasie gałąź nie wytrzymuje ciężaru,,,Baca spadł
- pozbierał się otrząsł i rzekł - kurna prorok czy co???


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group