To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - małomiasteczkowa anonimowość

Andres - Nie 27 Lis, 2011 23:23

Mniej więcej w tym samym czasie co pomysłodawczyni tematu (maj 2009) byłem pierwszy raz na mitingu w swojej miejscowości (jedyna grupa w mieścinie). Było z pozoru miło bo zbyt dużo odniesień religijnych ale do przeżycia. Efekty jednak niezbyt fajne.
Po prostu pewnej wyjątkowo nawiedzonej Pani zapodziało się pierwsze z dwóch A.
Po kilku dniach zaczepiła żonę z życzliwym pytaniem jak sobie radzę (to jeszcze bajka), po kilku następnych czułem się już jak bohater opowiadania "Pętla" Marka Hłaski. Każdy ze znajomych wyrażał "szczere" zainteresowanie.
Sympatyczny początek trzeźwienia?
Wolałem jeździć kilkanaście, kilkadziesiąt km na spotkania niż być karmą ciekawskiej gawiedzi.

szymon - Nie 27 Lis, 2011 23:36

Andres napisał/a:
Po prostu pewnej wyjątkowo nawiedzonej Pani zapodziało się pierwsze z dwóch A


ehhh, moja terapeutka (była) jest luźno powiązana z szefostwem firmy.
przez miesiąc chodziłem jak trędowaty po firmie ;)
da się przeżyć, w końcu to ja jestem najważniejszy :]

Andres - Pon 28 Lis, 2011 00:15

Wyjaśniam to było dawno i olałem zarówno sytuację jak i tą Panią
Gonzo.pl - Pon 28 Lis, 2011 00:42

Andres napisał/a:
Wyjaśniam to było dawno i olałem zarówno sytuację jak i tą Panią

Tak, ale do tego się dojrzewa z czasem, a przerazonego nowicjusza, poczatkujacego w terapii i AA takie sytuacje mogą dobić.

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 11:08

Gonzo.pl napisał/a:
przerazonego nowicjusza, poczatkujacego w terapii i AA takie sytuacje mogą dobić.

Powiedziane jest, co cię nie zabije, to cię wzmocni :mgreen:

Jonesy - Pon 28 Lis, 2011 12:40

Sytuacje tego typu są do tej pory moją bolączką.
Tym bardziej że wiem, jak sam kiedyś reagowałem.
Dlatego też do tej pory nie mogę się przemóc, żeby temu nieszczęsnemu mężowi kuzynki mojej żony pomóc.
Sam dobrze wiem, że jakby rok temu przyszedł do mnie ktoś z rodziny i powiedział, że chodzi na aa i chce mi pomóc, pierwsze co bym zrobił to poszedł do żony i po rodzinie i opowiadał, jaki to z niego degenerat, że na aa chodzi ,a ja taki normalny chłop tylko sobie trochę wypić lubię.
Taka prawda w małych miejscowościach - osikany, zarzygany, leżący z krowami gospodarz, co jak wstanie *p**** żonie a potem ją przeleci, o ile z krową nie pomyli i nie wydoi w niedzielę idzie do kościoła wesoło zalatując, ale nikt mu słowa złego nie powie. A jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.

Pieprzona Polska.

To o czym napisał Andres to był mój koszmar z miesięcy luty - marzec. Wy piszecie, że alkoholik swojego pozna i zrozumie. Ja dzielę alkoholików na takich co to chcą sobie pomóc i na takich co ściemniają dla świętego spokoju. Obydwie kategorie mają wstęp na miting i na grupę wsparcia.

Podobnie jak nie chciałbym, żeby ludzie wiedzieli że mam raka i chodzę na chemię (nie mam, spokojnie), podobnie jak moja żona nie chce żeby ktoś się dowiedział o jej schorzeniu, tak ja nie chcę żeby ktoś wiedział o mojej chorobie, o ile nie postanowię go poinformować. Takie moje zdanie.

Andres - Pon 28 Lis, 2011 14:01

Jestem zmuszony jeszcze kilka rzeczy dodać.
Ta nieprzyjemna dosyć sytuacja nie zabiła mnie i chociaż przyznaję, przez pewien czas chciałem tą Panią udusić (gwałt z pewnych przyczyn nie wchodził w grę) ona również ocalała.
Paradoksalnie, cała opisana sytuacja pomogła mi. Dlaczego?
Po pierwsze jeżeli wcześniej zupełnie nie dostrzegałem opinii innych muszę ponieść konsekwencje choćby były dotkliwe.
Po drugie nabyłem pewnego dystansu do grup AA. Nie chłonę wszystkiego bezkrytycznie a próbuję czerpać coś, co jest pożyteczne. Co to znaczy: unikam grup w których królują piciorysy a wybieram te, gdzie cokolwiek się realizuje czasami by liznąć trochę wiedzy, czasami dla spotkania ze znajomymi, itd.

Klara - Pon 28 Lis, 2011 14:02

Jonesy napisał/a:
A jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.

A to się zagalopowałeś Jonesy! :lol: :szok:

Jonesy - Pon 28 Lis, 2011 14:32

Klara napisał/a:
Jonesy napisał/a:
A jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.

A to się zagalopowałeś Jonesy! :lol: :szok:


Ale co Ty, na małej wsi chyba nie mieszkałaś nigdy.

Poza tym sprawa ma Klaro drugie dno. Pomimo tego, że nałóg mój jest oczywisty i się nie zasłaniam ani nie bronię, prawda jest taka, że zareagowałem na problem na tyle szybko, że oprócz mnie i żony nikt go nie zauważył.
Myślę że ostatnie 9 miesięcy, gdy nikt nie zauważył że nie piję są najlepszym dowodem na to, że nikt nie widział też tego że piję.
To po co mam się sam ujawniać, bądź, co jeszcze lepsze - ryzykować swoją anonimowość? Lub anonimowośc mojej żony, z którą rozmawiałem na ten temat, przy okazji gdy pytałem się czy jej mama się o coś pyta. Jej mama się o nic nie pytała, a ona nie ma zamiaru czuć wszędzie "współczujących spojrzeń" jak to ma źle bo z pijokiem żyje.
A strzał tego typu, że idę na AA, a dzień potem wszyscy wiedzą w mojej miejscowości to jakaś paranoja.
Przeczy to nawet samej nazwie. Anonimowi Alkoholicy. Nie Jawni Alkoholicy.

Marc-elus - Pon 28 Lis, 2011 14:40

Prawda jest taka, że w małej wsi, ale też w mieście, alkoholizm jest tematem rodem z opowieści o Batmanie. Ktoś coś słyszał, "znajomy znajomego zna kogoś kto....", ale ni cholery nikt nie spotkał.
Oczywiście mówię tu o alkoholikach trzeźwiejących, takich którzy normalnie się zachowują, uśmiechają się, mówią "Dzień dobry"... Meneli spod sklepu znają wszyscy.

Klara - Pon 28 Lis, 2011 14:43

Jonesy napisał/a:
Ale co Ty, na małej wsi chyba nie mieszkałaś nigdy.

Mieszkam na wsi.
Mało tego! Większość z tutejszych mieszkańców jest w jakiś sposób spokrewniona ze sobą.
Nie kryję tego, że najgorszy okres przeżyłam tylko dzięki terapii.
Kilka osób radziło się mnie, co robić z problemem bliskiej osoby.
Często słyszę opinię o kimś, że nie daje rady ze swoim piciem, że nawet poszedł do AA, ale nie wytrwał...
Mój mąż też swego czasu nie krył tego, że się leczy, chociaż w jego wypadku to leczenie nie przyniosło pozytywnych efektów.

Myślę Jonesy, że demonizujesz wpływ czyjejś opinii, na swoje życie.
Nikt nie zauważył, że piłeś????
Nie rozśmieszaj mnie!

Jonesy - Pon 28 Lis, 2011 15:16

Klara napisał/a:

Myślę Jonesy, że demonizujesz wpływ czyjejś opinii, na swoje życie.
Nikt nie zauważył, że piłeś????
Nie rozśmieszaj mnie!


Nie jesteś i nigdy nie będziesz w moich butach, tak jak ja nigdy nie będę w Twoich. To nie pisz z łaski swojej co kto zauważył a co nie. Przeczytaj lepiej dokładnie co napisałem wcześniej.

Nie każdy alkoholik chleje pod sklepem, leje żonę i chodzi oszczany albo zarzygany. Ale skoro temat robi się dla Ciebie śmieszny, to podziękuję za udział w i tak jałowej dyskusji.

Kolega napisał w jakim poważaniu ma się anonimowość w anonimowych alkoholikach, a ja się do tego ustosunkowałem. Skoro Ciebie to śmieszy, to brawo. Dla mnie to poważna sprawa. Tobie może się podobać że robią z Ciebie Matkę Teresę od Pijaczków, ale mnie niekoniecznie, że będą mnie wytykać palcami, bo robię coś dla siebie.

Klara - Pon 28 Lis, 2011 15:48

Cóż, myślę że w tym zaślepieniu, to Ty niezbyt dobrze czytasz to, do czego się odnoszę.
Przede wszystkim, nie zwróciłeś uwagi na to, do czego odniosłam się w pierwszym z moich postów uważając, że fantazja Cię poniosła.

Jasne, że nie zamierzam polemizować z Waszą Zarozumiałością.

Fine :D

staaw - Pon 28 Lis, 2011 19:46

Jonesy napisał/a:
A strzał tego typu, że idę na AA, a dzień potem wszyscy wiedzą w mojej miejscowości to jakaś paranoja.

Jonesy, Ty się wstydzisz że jesteś trzeźwym alkoholikiem?

yuraa - Pon 28 Lis, 2011 19:56

tu nie o wstyd chodzi a o bezpieczeństwo zainteresowanego i jego rodziny.
nikt nie ma prawa zdradzić kogo widział na mityngu AA.
ojciec alkoholik z AA to stygmat dla jego dzieci, wiesz że mogą miec przesrane w szkole i to wsród rówiesników jaki kadry nauczycielskiej

Alkoholik72 - Pon 28 Lis, 2011 19:57

Wydawało mi się że nikt nie widział.. że jeszcze wtedy nie miałem problemu.. 2 lata temu spotkałem człowieka z którym 10 lat wcześniej pracowałem. Spytał się czy to prawda że już nie piję... Zrobiłem wieeeelkie oczy - jak to .. skąd.. czemu.. przecież wtedy.. - i opowiedział mi że wszyscy się zastanawiali jak długo tak pociągnę, jak wszyscy wiedzieli że w szafce mam pochowane flaszki, jak chodziłem do szatni "podreperować siły", jak wracałem wykończony z delegacji, jak podczas nawet urodzin w firmie - chodziłem do szatni bo było mi mało.. itd itd... Dziś wiem że wiele, wiele osób wiedziało, kilka dawało mi znaki, wielu wielu oceniało.. I słusznie.
CO do anonimowości - ciężko zabierać mi głos.. bo mieszkam w dość dużej miejscowości - i nie mam problemu z "sąsiadami".. ale wiem też - że jak na wyjeździe brakło mi gorzoły - to potrafiłem jechać po nią 30 km.. Że potrafiłem w nocy naginać 4 km. na stację benzynową...
Tak naprawdę chyba problem czy ja chcę ... bo jak chcę to mogę zawsze pojechać 20 czy 30 km dalej. I tak jest na mojej grupie - mamy kilka osób które przyjeżdżają z dość daleka.. bo chcą.
Pozdrawiam serdecznie

staaw - Pon 28 Lis, 2011 20:01

yuraa napisał/a:
tu nie o wstyd chodzi a o bezpieczeństwo zainteresowanego i jego rodziny.
Może ja rzeczywiście inaczej to odbieram...
U mnie guzik kogo obchodzi czy ja czynny czy też trzeźwy alkoholik... Przypuszczam że jakbym żonę lał, też nikogo by nie ruszało...

Blokowisko....

Co do tajemnicy rzeczy zasłyszanych na mityngu, to oczywiście, nie powinno się wynosić i nie wynoszę.
Czy ktoś o mnie powie znajomemu to mi obojętne jest...

yuraa - Pon 28 Lis, 2011 20:07

dokładnie , masz kilkadziesiąt grup AA w okolicy i pelną anonimowość
ja mam dwadzieścia kilka w ciągu godziny drogi od domu.
a w małych mieścinach jedna, dwie grupy w tygodniu często dopasowane do rozkładu jazdy PKS i pełno życzliwych oczu obserwujacych wejście

staaw - Pon 28 Lis, 2011 20:10

yuraa napisał/a:
pełno życzliwych oczu obserwujacych wejście

To już wiem co zrobię jak mnie teściowa wkurzy...
Tam jest jedna grupa raz w tygodniu na rynku...
:cwaniak:

Klara - Pon 28 Lis, 2011 21:04

yuraa napisał/a:
ojciec alkoholik z AA to stygmat dla jego dzieci, wiesz że mogą miec przesrane w szkole i to wsród rówiesników jaki kadry nauczycielskiej

No naprawdę, Jurek!
Przesadziłeś tak samo, jak Jonesy tu:
Jonesy napisał/a:
jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.

staaw - Pon 28 Lis, 2011 21:07

Ja tam nie wiem...
Może na wsi rzeczywiście ksiądz z ambony głosi krucjatę przeciw trzeźwym alkoholikom...
Ja odnoszę wrażenie, kiedy mówię że jestem alkoholikiem, że ludzi to niewiele obchodzi...

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:09

Jonesy napisał/a:
jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.


O czym Ty opowiadasz?

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:10

yuraa napisał/a:
w małych mieścinach jedna, dwie grupy w tygodniu często dopasowane do rozkładu jazdy PKS i pełno życzliwych oczu obserwujacych wejście

I ja na taką grupę chodzę :mgreen:

Zapomniałeś wziąć życzliwe oczy w cudzysłów :dokuczacz:

yuraa - Pon 28 Lis, 2011 21:11

Klara napisał/a:
No naprawdę, Jurek!
Przesadziłeś

no cóż mnie to nie dotknęło osobiscie ale o takim zdarzeniu słyszalem

Klara - Pon 28 Lis, 2011 21:27

yuraa napisał/a:
o takim zdarzeniu słyszalem

No może to było zdarzenie jednostkowe - nie mogę ręczyć za wszystkich, ale naprawdę, uogólnianie problemu stygmatyzowania to prawdziwy wymysł.

Borus - Pon 28 Lis, 2011 21:47

Klara napisał/a:
zdarzenie jednostkowe


Jak łyżka dziegciu w beczce miodu... :uoee:

Klara - Pon 28 Lis, 2011 21:54

Borus napisał/a:
Jak łyżka dziegciu w beczce miodu... :uoee:

No wiesz, ja się spotkałam z sytuacją, gdy matka mnie uprzedzała, ze dziecko ma inne nazwisko niż ona, bo jest pozamałżeńskie.
Przyszła do mnie "załatwić", żebym nie traktowała dziecka gorzej niż inne.
Byłam w szoku, że coś takiego mogło jej przyjść do głowy :szok:
Widocznie ktoś jej powiedział, że słyszał od kogoś, że dzieci pozamałżeńskie są w szkole stygmatyzowane cr4c

szymon - Pon 28 Lis, 2011 21:55

rozumiem jonseya, który "niby" przesadza, rozumiem.
mieszkam na wsi, a wieś wsi nie równa.
wszystko zalezy od tego czy wcześniej "wieś" widziała delikwenta czy nie.
i tyle w temacie, pamiętajcie, że ludzie sa prze ku*** i potrafią swoją niewiedza dużo narobić nieprzyjemności rodzinie, bliskim, etc...

sam piłem piwo pod sklepem wracając z pracy, to co widziała "wieś" to około 10-20% mojego spożycia. czyli niewiele.
nie biłem, nie rzygałem, nie chodziłem ojszczany po "wsi"
"wieś" wie, ze jestem sam, że nie ma żony.
jest dużo łatwiej odpowiedzieć "wsi" dlaczego tak jest a nie inaczej.
na czole nie mam nic wybitego ale jak ktoś bardzo chce wiedzieć to mu mówię prawdę - i tak nie wierzy.
dlaczego jonsey ma zdradzać swoją tajemnicę, by pierdzieli w mąkę "wsiowi koledzy"?
dlatego rozumiem jonseya, który moze nieco koloryzuje całą sytuację, ale nie znamy jego "wsi"!!!

pamiętam, jak bałem się iść na terapię, pamiętam jak Klara pnapisała mi na PW, ze to ja jestem najwazniejszy, że bez terapi sobie nie poradze i takie tam *p****...
pamiętam jak wspominałem, ze u mnie w "mieście" jest pani terapeutka, która ma powiązanie z właścicielami firmy.
podobna sytuacja jak w AA gdzie zagubiono pierwszą z liter. przez miesiąc dziwnie się na mnie patrzyli, nawet jeden "odważny" zapytal wprost czy to prawda.
przyznałem się bo się cieszyłem tą terapią, nawet jakaś duma była, że się odwazyłem.

teraz to sie śmieje z tego, tak to ze mną było :skromny:

Jonesy - Pon 28 Lis, 2011 22:28

Podzieliłem ludzi znowu, trudno, bywa i tak.
Stasiu, jakoś tak strasznie często się zdarza że w określenie "trzeźwiejący alkoholik" ludzie trzeci widzą tak "trzeźwiejący alkoholik".
I ani mnie, ani tym bardziej mojej żonie nie uśmiecha się odpowiadać w sklepie czy po mszy uczynnym sąsiadkom, na pytania : "i jak sobie kochanienka radzisz z tym pijakiem", czy też "nie lepiej by Ci było kopnąć go w d**ę i za uczciwego gospodarza wyjść"...
Nieco koloryzuję? Fakt, nie da się tego opowiedzieć normalnie, bo wiem od razu jakie są wasze reakcje, zresztą widać je w tym poście.
W pobliskiej miejscowości, gdzie mieszkałem 25 lat są dwa mitingi w tygodniu - we wtorek i w czwartek. Czwartkowy przy rynku, co mi się niespecjalnie uśmiecha i wtorkowy. Pech jest taki, o czym też już pisałem, a w co mi nie chcieliście wierzyć, że wtorkowy miting znajduje się obok ośrodka terapeutycznego, i obecnośc na nim muszą zaliczyć pensjonariusze. Którzy zazwyczaj nie są w ośrodku z własnej woli, aby zerwać z obrzydliwym nałogiem, a po to, bo mają sądownie nakazane odbycie lub kurator kazał. Przychodzą tacy i śpią na mitingu albo dłubią w nosie. I to takich ludzi własnie widziałem na moim pierwszym mitingu, o czym zaświadczyć może Jacek. I dlatego gdy trafiła mi się okazja grupy wsparcia niezwłocznie z niej skorzystałem i jeżdżę na nią 50 km w jedną stronę. Nie problem, pomaga mi. I jeździ kilka osób z mojego kawalerskiego miasta. A skoro jeżdżę na grupę i spotykam się z terapeutką, i jest dobrze, nie widzę powodów żeby na siłę szukać alternatyw. Będzie potrzeba znajdę miting w Poznaniu. Ostatnio na grupę dołączył Pan szef zakładu mechanicznego, o którym już pisałem. Pan ten chodził do jednej klasy z moim ojcem i teściem. Oczywiście w rozmowie się to wydało, nie ukrywam się na grupie, zacząłem ufać tym ludziom. Przynajmniej części.
Ale ów Pan zaczął pić z powrotem.

Tak Klaro - ludzie gadają. Zwłaszcza jak zawiszczą. A częściej ze zwykłej głupoty ludzkiej. A nie każdy alkoholik jest degeneratem na bezrobociu i nie każda żona alkoholika jest maltretowana. Po co ma się wydać że się leczę i że jestem alkoholikiem? Ani mi to nie pomoże ani mojej żonie w niczym.
Po co mam iść do szefa i mu powiedzieć "Szefie, jestem alkoholikiem" skoro jego to nie interesuje. Jest chyba zadowolony z mojej pracy, w końcu nie tak dawno mnie awansował.
Po co mam teściowej gadać "masz zięcia alkoholika kobieto, ale nie martw się, jest niewielka szansa że Twoja córka przeżyje ze mną szczęśliwe życie" - pomoże to komuś?
Dwójka dorosłych, zainteresowanych problemem ludzi odbyła niejedną poważną rozmowę. Było o ryzyku, odpowiedzialności, rozwodzie i tak dalej. Decyzję podjęliśmy taką a nie inną - brniemy w to razem dalej. Nie potrzebujemy widowni.
Powiedziałem kilu kolegom o moim problemie - paru z nich okazało się jednak nie być tak zdeklarowanymi kolegami jak sądziłem. Jeden do tej pory nie może tej informacji przetrawić i pojąć. Potrzebne im to było albo mnie że im to powiedziałem? Niby tak, nie muszę teraz tłumaczyć się albo unikać zaproszeń - po prostu nikt się zapraszaniem nas nie kłopota. Ale mam innych znajomych - trzeźwych znajomych z grupy. Im ufam. Oni mogą zaufać mnie. Zaufanie to nie tani i chodliwy towar - to raczej rzadko spotykany zasób.
Trzeźwieję, nie piję, stanąłem przed problemem, zaakceptowałem fakt i poddałem się temu, że będę żył odtąd bez alkoholu. Dzisiaj nie piję. Co będzie jutro? Nie wiem. Ale mam w tym wszystkim prawo do anonimowości.

Anonimowi alkoholicy Klaro, z podkreśleniem na anonimowi.

Stasiu, ja się cieszę że trzeźwieję. Moja żona jest z tego dumna. Nie sądziłem że będzie tak jak jest, że tak wszystko się ułoży.
Tylko wiesz do czego bym tę sytuację porównał?
Do takiej oto czysto hipotetycznej sytuacji:
Hipotetycznie idziesz do dentysty i w czasie zabiegu ten jakoś zaraża Cię wirusem. Kurcze, to aids. Jest zdiagnozowany, mówisz o tym żonie - w końcu należy podjąć decyzję - życie z Tobą to ryzyko. Żona Ci ufa - w końcu nie latałeś po burdelach, ot po prostu zycie napisało scenariusz. Bierzesz leki opóźniające, pilnujecie się, kontrolujecie stale. Mówicie komuś o tym? Żeby dzieci wasze musiały w szkole siedzieć przy innych ławkach, żeby nikt do was nie przychodził, nikt was nie zapraszał? Chyba nie. I teraz Stasiu idziesz jak co miesiąc zbadać krew z rodziną. Niestety pech, w punkcie pracuje pani, która mieszka na tym samym osiedlu co i wy - własnie zaczęła pracę. I za chwilę już wszystko wie. Oczywiście anonimowośc anonimowością, ale bezpieczeństwo na osiedlu musi być. Nawet nie mógłbyś mieć do niej pretensji.

I jak wam się to podoba? Fajne co? Nikt nie zawinił. Ale w gównie leżycie wy i cała wasza rodzina.

Więc Klaro, Stasiu i cała reszto, zanim zaczniecie pisać, że życie jest czarne albo białe, popatrzcie trochę na te wszystkie odcienie szarości po drodze.

Ja nie chcę peanow na moją cześć, nie chcę pochwał, klepania po pleckach. Staram się jak mogę radzić sobie w moim życiu na trzeźwo. Raz idzie mi lepiej, raz gorzej. Ale to moje życie i wara innym od niego.

Gonzo.pl - Pon 28 Lis, 2011 23:24

Jonesy, fajnie mi sie Ciebie czytało, nawet jeśli nie ze wszystkim sie zgadzam.
Ale na koniec to doje...chałes do muru.
Naprawde nie widzisz róznicy?
Dla ciebie alkoholizm to to samo co AIDS?
I uważasz, że ktokolwiek w społeczeństwie odbiera to po równi?
AIDS jest diaboliczny, bo zakaźny, ludzie sądzą, że przez dotyk, moze przez oddech ;)
Ale chyba o alkoholiźmie tak nie myśla.
Co z tego, jeśli nawet nazwa mnie pijakiem i degeneratem?
Czyż nim nie byłem?

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 23:36

Marc-elus napisał/a:
szymon napisał/a:
zadrapali by cie u mnie na wsi

Stałby się pierwszym męczennikiem wśród tęczowych alkoholików.

Kurde, u mnie we wsi nikt jakoś nie chciał mnie rozdrapać a co najmniej pół wsi wie kim jestem i co gorsza czasem ktoś przychodzi do mnie po radę jak postępować ze swoją pijaną "połową" :bezradny:

szymon - Pon 28 Lis, 2011 23:40

bo ty mieszkasz na wsi a ja na "wsi"
mój niewielki sukces to namowa babki 75 i córki 55, by się wyprowadziły od gościa alko 57.
nie pił 2 miesiące, ale widziałem go o 5 rano po sklepem po "bułki".
mówią dziewczyny, ze odpoczęły trochę :(

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 23:46

szymon napisał/a:
bo ty mieszkasz na wsi a ja na "wsi"

Nie mój drogi. Ja w ogóle się ze swoim alkoholizmem nie kryłem po powrocie z odwyku a co więcej niektórzy ludzie i to zależni niejako ode mnie "służbowo" wiedzieli gdzie pojechałem i po co. To nie jest kwestia wsi czy "wsi" tylko tego czy potrafisz to przekazać w taki sposób, żeby Cię raczej podziwiali za decyzję a nie wytykali palcami.............ot i cała filozofia. Pamiętaj, że mówiąc komuś o swoim problemie, niejako "przerzucasz" na niego ten problem...........

szymon - Pon 28 Lis, 2011 23:54

pterodaktyll napisał/a:
ie mój drogi. Ja w ogóle się ze swoim alkoholizmem nie kryłem po powrocie z odwyku a co więcej niektórzy ludzie i to zależni niejako ode mnie "służbowo" wiedzieli gdzie pojechałem i po co. To nie jest kwestia wsi czy "wsi" tylko tego czy potrafisz to przekazać w taki sposób, żeby Cię raczej podziwiali za decyzję a nie wytykali palcami.............ot i cała filozofia. Pamiętaj, że mówiąc komuś o swoim problemie, niejako "przerzucasz" na niego ten problem...........


mój droższy niż drogi ja.
mam takie samo zdanie.
jednak by do tego dojść, by ludzie do tego doszli, trzeba było sobie ich urobić przez te kilka miesięcy....
są jednak tacy co dalej omijaja mnie jak trendowatego a sami popuszczają jak wypiją trzecie :p
nie mam napisanego kim jestem, to jest moje. nie chwale się tym.
nie interesuje mnie co o mnie mówią na wsi, miałem i myślę, ze mam dobrą opinię.
ale określenie alkoholik, przełykają z czkawką w gardle.
co ja na to poradze, mam większe problemy od sklepowych bojek ;)
powtarzam sobie, że to ja jestem najwazniejszy ;)

pietruszka - Wto 29 Lis, 2011 00:10

pterodaktyll napisał/a:
To nie jest kwestia wsi czy "wsi"

ja bym powiedziała, że przede wszystkim kwestia " czy komuś to wisi".
Wiecie co widzę w tych rozmowach :lęk przed ocenami ze strony innych, mieszkam w bloku, większości sąsiadów nie znam, ale często okazuje się, ze to oni mnie znają. I wiedzą o mnie znacznie więcej, niż ja sama wiem... :wysmiewacz:

Cóż ... uważam, że to ich problem... Widać albo sami nie mają problemów - wtedy można odrobinę pozazdrościć, albo - co bardziej prawdopodobne - ze strachu przed własnymi problemami zajmują się życiem innych... by zagłuszyć swoje...

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 00:32

A'propos ludzkiego gadania i trzeźwych zachowań. W maju wchodziłem na dalszą terapię grupowa, we wtorki. wtedy zrezygnowałem z prowadzenia mitingów na swojej grupie macierzystej. Wyjasniłem powody, przeprosiłem, podziekowałem, grupa wybrała nowego prowadzacego.
Niedawno grupe mi zlikwidowano, wiec wtorki mam wolne. Tydzien temu byłem tam na mitingu, zreszta tez przypadkowo trafiłem na miting inwenturowy i wybory słuzb.
I w przerwie kolega mi mówi: A bo wiesz, mówili, ze ci sie grupa nie podobała, że wolisz prowadzic na Dworcowej, ze nie chcesz do nas przychodzić.
Odpowiedziałem tylko, ze wolałbym, zeby słuchał tego, co ja mówie, a nie pijanych gadek.
Ludzie gadali, gadają i gadać będą. Tym podnoszą swoje samopoczucie.
Ale dlaczego mnie miałoby to obchodzić?

staaw - Wto 29 Lis, 2011 05:27

Jonesy napisał/a:
Podzieliłem ludzi znowu, trudno, bywa i tak.

Ja to widzę pozytywnie...
Wypowiadasz się emocjonalnie, lecz (na razie) bez agresji...
Gdybyśmy myśleli to samo, po cholerę forum by było?
Jonesy napisał/a:

Stasiu, jakoś tak strasznie często się zdarza że w określenie "trzeźwiejący alkoholik" ludzie trzeci widzą tak "trzeźwiejący alkoholik".

Dla tego, tylko się nie denerwuj, uważam zbyt szybkie zaprzestanie picia za niebezpieczne...
Ja tyle nawywijałem po pijaku, że teraz mogę być tylko DUMNY z tego że jestem TRZEŹWIEJĄCYM alkoholikiem... Reszta mi wisi...
Jonesy napisał/a:

I ani mnie, ani tym bardziej mojej żonie nie uśmiecha się odpowiadać w sklepie czy po mszy uczynnym sąsiadkom, na pytania : "i jak sobie kochanienka radzisz z tym pijakiem", czy też "nie lepiej by Ci było kopnąć go w d**ę i za uczciwego gospodarza wyjść"...

Mam doświadczenia z małego miasteczka... Im bardziej żonka coś ukrywała, tym bardziej byliśmy na ustach wszystkich dewotek...
Ja ją nauczyłem iść za rękę główną nawą w kościele i siadania w pierwszej ławce...
Pogadali i znudziło się... Rok mieszkała w Warszawie (na zatracenie dzieciak poszedł, kochanieńka, w tej Warszawie to sodomia z gomorią...)...
Później ślub... cała wieś liczyła kiedy się dziecko urodzi... urodziło się 10 miesięcy po ślubie... ale to z pewnością przenoszone było...
Jonesy napisał/a:

Powiedziałem kilu kolegom o moim problemie - paru z nich okazało się jednak nie być tak zdeklarowanymi kolegami jak sądziłem. Jeden do tej pory nie może tej informacji przetrawić i pojąć. Potrzebne im to było albo mnie że im to powiedziałem? Niby tak, nie muszę teraz tłumaczyć się albo unikać zaproszeń - po prostu nikt się zapraszaniem nas nie kłopota.

Sam sobie odpowiedziałeś... A oni się jeszcze cieszą że więcej wódki dla nich zostanie...
Jonesy napisał/a:
Ale mam w tym wszystkim prawo do anonimowości.

Nie w naszych "orweloskich" czasach... Kiedy wujek google śledzi co robisz w necie (ja zauważyłem że wyświetla mi się dużo reklam ośrodków leczenia uzależnień, podczas gdy na kompie mojej córki, wcale ich nie ma)...
Kamery są praktycznie wszędzie, no i w Warszawie jest bilet miesięczny imienny, ze zdjęciem, wpisany w system komputerowy. Jeżeli go zgubię, mogę pójść do ZTMu, dadzą mi drugi z pozostałą częścią kasy a ten zgubiony zablokują... Świetna sprawa, tylko....
Wchodząc na stację muszę tym biletem otworzyć bramkę... Jaką mam gwarancję że w ten sposób ktoś nie może wyśledzić kiedy jeżdżę do pracy i mi bomby nie podłożyć w bramce?
Długo przeskakiwałem bramki w imię anonimowości (mając bilet, nic mi kontrolerzy nie zrobią, paru tylko goniło za mną, bileciki do kontroli.... i bardzo zawiedzeni odchodzili :lol2: )...
Jonesy napisał/a:
Więc Klaro, Stasiu i cała reszto, zanim zaczniecie pisać, że życie jest czarne albo białe, popatrzcie trochę na te wszystkie odcienie szarości po drodze.

Bartku, ja myślę że w szarości to można się bawić, kiedy alkohol już porządnie z głowy wywietrzeje... W tedy można zacząć świadomie wybierać własny sposób na trzeźwość...
W pierwszym okresie wszelkie kompromisy i szarości są bardzo niebezpieczne...
U mnie pierwszy okres skończył się w momencie, kiedy na pytanie lekarza medycyny pracy czy piję alkohol, odpowiedziałem że JUŻ nie, ale zdaję sobie sprawę że jeszcze mój stan neurologiczny pozostawia wiele do życzenia...

Jonesy - Wto 29 Lis, 2011 08:47

Witam z rana. Wreszcie jakiś fajny i konstruktywny temat wyszedł. A problem jest poważny w moim odczuciu i bardzo wielu z nas się z nim boryka.
Bo prawda jest taka, że czuję coś, co można nazwać wstydem, a może raczej obawą. Nie, nie wstydzę się tego że nie piję, że jestem trzeźwiejącym alkoholikiem. Nie wstydzę się tego, że w porę powstrzymałem destrukcję i siebie i swojej rodziny. Nie wstydzę się tego, że usiłuję żyć jak normalny facet, że wstając rano i patrząc w lustro uśmiecham się i wiem, że ten dzień będzie super. Że będzie trzeźwy.
Wstyd mi za to, że do tego doprowadziłem, że jestem alkoholikiem. Że zanim zostałem trzeźwiejącym alkoholikiem byłem alkoholikiem. Poddałem się chorobie, nie walczę z nią, żyję i robię dla siebie co mogę, czasem nawet mam siebie za egoistę, że za mało czasu rodzinie poświęcam, a za dużo sobie. Z drugiej strony, jak sobie pomyślę, że mogłem chlać cały czas i mieć wszystko i wszystkich w du***, to jeszcze baczniej i troskliwiej zajmuje się sobą i pielęgnowaniem tego daru jaki odnalazłem, a jakim jest trzeźwe życie.
Czuję wstyd i obawę wyniesione z domu, wyuczone w polskim społeczeństwie, w społeczeństwie, gdzie trzeźwiejącego alkoholika nie tyle docenić, co nie potępić potrafią inni alkoholicy bądź współuzależnieni. Większość z reszty widzi we mnie po prostu pijaka. Może z czasem do tego przywyknę, z czasem przestanie mi to robić różnicę. Póki co jednak mam 30 lat, jesteśmy młodym małżeństwem, dopiero zaczynamy życie. Nie chcę sobie fundować jazd na samym już początku i wytykania palcami. Bo ludzie są wścibscy, zawistni i wredni. I potrafią te sekrety wyciągnąć przy najmniej spodziewanej okazji. Anonimowość to moje prawo, i chcę z niej korzystać, niezależnie od tego jakie motywy mi przyświetlają.
Tak bym ten temat zostawił, ale jest jeszcze jedna kwestia, która mnie nurtuje i nie daje mi spokoju. A czuję że jak nie pogadam z kimś o tym, to będę to dusił cały czas w środku.
Przepraszam za to co napiszę, jeżeli ktokolwiek z was poczuje się tym urażony lub zraniony, nie było to moim zamiarem ani teraz ani nigdy wcześniej. Po prostu dusi mnie to strasznie i muszę o tym pogadać.
To nie o tym, kto jest lepszym alkoholikiem albo gorszym, każdy z nas ma swoje życie, każdy z nas wypił ile było mu dane, lub jeszcze wypije. Jeden whiskey, inni wódę, jeszcze inny wino lub denaturat. Obojętnie jak drogie trunki byśmy nie pili, tak samo ciężko każdemu z nas zaakceptować fakt, naszej choroby. Ale ja nie o tym, bo co do tego że jestem alkoholikiem, to nie mam wątpliwości. Cieszę się tylko, że nie dane było mi kosztować denaturatu i innych specyfików i poprzestałem na napojach nieco bardziej klasycznych. Chodzi mi o to, o czym napisał i Stanisław i Ptero. Niby podobnie ale różnie.
staaw napisał/a:

Dla tego, tylko się nie denerwuj, uważam zbyt szybkie zaprzestanie picia za niebezpieczne...
Ja tyle nawywijałem po pijaku, że teraz mogę być tylko DUMNY z tego że jestem TRZEŹWIEJĄCYM alkoholikiem... Reszta mi wisi...


pterodaktyll napisał/a:
szymon napisał/a:
bo ty mieszkasz na wsi a ja na "wsi"

Nie mój drogi. Ja w ogóle się ze swoim alkoholizmem nie kryłem po powrocie z odwyku a co więcej niektórzy ludzie i to zależni niejako ode mnie "służbowo" wiedzieli gdzie pojechałem i po co. To nie jest kwestia wsi czy "wsi" tylko tego czy potrafisz to przekazać w taki sposób, żeby Cię raczej podziwiali za decyzję a nie wytykali palcami.............ot i cała filozofia. Pamiętaj, że mówiąc komuś o swoim problemie, niejako "przerzucasz" na niego ten problem...........


Ja póki co nie zdążyłem nawywijać. Jak wcześniej pisałem - nie musiałem nigdy szefowi powiedzieć "kurde, ale mam kaca, nie dam rady dzisiaj", nie mówiłem szefowi nigdy "kurde, szefie, piwko se wypiłem do obiadu". Zacząłem odwalać numery, nie powiem, bo jazda 5 kilometrów samochodem z puszką piwa w łapie, to nie jest normalne. Dwa razy tak zrobiłem i to tuż przed lutym tego roku. To był sygnały które ja wychwytywałem. Wiedziałem że coś nie jest tak jak powinno być i dlatego poszedłem się leczyć.

Ptero, Ty się nie kryłeś, tobie wisiało czy się dowiedzą i tak dalej. Powiedz, ale szczerze, czy gdyby nikt nie wiedział o Twoim piciu, nadal by Ci tak wisiało i nadal byś tak dumnie opowiadał że się leczysz?
Bo widzicie, są różne dna - każdy ma swoje. Ale wydaje mi się, że ludziom, którzy spadli głębiej, jakoś łatwiej jest powiedzieć z dumą - jestem trzeźwiejącym alkoholikiem.


Uff, trochę mi ulżyło jak się rozpisałem. Jest jeszcze jedna rzecz, która mi "zalega", a którą chciałbym się z wami podzielić.
Czułem że muszę komuś o tym powiedzieć, czułem wielką potrzebę akceptacji tego co robię ze strony innych osób. Nie tylko żony. Dlatego też na powierników tej tajemnicy wybrałem moich ówczesnych najlepszych kolegów. Właśnie - okazali się byłymi najlepszymi kolegami. Nie docenili tego, że się przed nimi otworzyłem, że powiedziałem im prawdę o sobie. Bardzo to było trudne dla mnie, długo sobie wyrzucałem, że po co gadam, że czym mam się chwalić. Po długiej walce, powiedziałem jeszcze jednej osobie - szafarzowi, sędziemu z mojej okolicy. Znamy się dobrze, niejedno przegadaliśmy. Widziałem to niedowierzanie u niego, tę reakcję, gdy myślał że żartuję i gdy zdał sobie sprawę jak jestem poważny. Teraz, gdy się widujemy, zapraszamy się na kawę, pyta co tam u mnie, czy daję radę. Nie żałuję, że jemu powiedziałem. Nie jestem jeszcze gotowy stanąć dumnie i to powiedzieć, patrząc wszystkim w oczy. Jest dla mnie kolosalną różnicą wstać na grupie lub mitingu i powiedzieć "Jestem Bartek i jestem alkoholikiem", a co innego w domu na urodzinach - "nie piję, bo jestem alkoholikiem". Być może coś się zmienia, być może gdy nie będę pił przez dłuższy czas, przestanie to mieć dla mnie znaczenie, a stanie się takim określeniem jak magister, lub inżynier. Że będę mógł to powiedzieć bez zająknięcia, a moje życie będzie dowodem na to, że będąc trzeźwiejącym alkoholikiem jestem dobrym człowiekiem. Że moja żona powie kiedyś, "tak mój maż jest alkoholikiem, nie pije od x czasu". Póki co jednak, jestem tylko lub aż anonimowym alkoholikiem. Z bardzo krótkim stażem trzeźwości. Dzisiaj wstałem trzeźwy. Co będzie jutro, zobaczymy jutro.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 11:24

Cytat:
wyświetla mi się dużo reklam ośrodków leczenia uzależnień, podczas gdy na kompie mojej córki, wcale ich nie ma)...

staaw, reklamy od dawna są spersonalizowane, zależne od tego, na jakie strony wchodzisz, co ściągasz, czego słuchasz...

Jonesy, ja myślę że to nie kwestia tego, jak nisko upadłes (widać dośc nisko, skoro Tobie to wystarczyło), a samoakceptacji, a raczej jej braku, chęci dostosowania się do środowiska, mimikry, Ja bym to nawet nazwał strachem przed opinią ludzi.
Jak wiesz, ja pewne sprawy ukrywałem całe życie, nawet przed przyjaciółmi.
Teraz potrafię o tym rozmawiać. Dlaczego? Bo ja zaakceptowałem siebie w pełni.

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 11:25

Cytat:
Ptero, Ty się nie kryłeś, tobie wisiało czy się dowiedzą i tak dalej. Powiedz, ale szczerze, czy gdyby nikt nie wiedział o Twoim piciu, nadal by Ci tak wisiało i nadal byś tak dumnie opowiadał że się leczysz?

Chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Ja nie latałem po wsi i ogłaszałem wszem i wobec żem alkoholik i do tego po terapii. Wystarczyło, że poszedłem raz czy drugi na mityng we wsi i pewnie już cała wieś wiedziała. Jeżeli ktoś mnie spytał ( i spyta) jak to jest z tym moim alkoholizmem, to usłyszy jednoznaczną odpowiedź i niech sobie z nią robi co chce. W moim życiu nie zmieni to już na pewno niczego, ale to z kolei nie znaczy, że wszystkim naokoło będę się "uzewnętrzniał", ba powiem więcej. Jesli JA uznam, że z jakichś powodów niewygodnie mi się do tego przyznać, to mówię krótko, ze swoje już w życiu wypiłem i ucinam całą dyskusję na temat picia czy napicia się. Jak dla mnie-działa :)

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 11:28

Aha....
Myślę, że jeśli teraz o tym nie mówisz, udajesz, że nigdy nie piłeś, bo nikt nie widział...
to za X lat wcale o tym nie powiesz. Będziesz jeszcze bardziej tego się wstydził i to ukrywał.

Marc-elus - Wto 29 Lis, 2011 11:50

Gonzo.pl napisał/a:
Myślę, że jeśli teraz o tym nie mówisz, udajesz, że nigdy nie piłeś, bo nikt nie widział...

Jeżeli to założenie, być może masz racje, ale przecież to że
Gonzo.pl napisał/a:
teraz o tym nie mówisz
nie oznacza od razu ktoś się wstydzi i ukrywa.
Ja nie mam problemów z mówieniem o moim alkoholizmie, ale nie czuje też potrzeby żeby o tym trąbić.
Kiedyś opisywałem sytuacje na weselu, gdybym był tam sam, gdybym nie znał bardzo dobrze Państwa Młodych i chciał zepsuć gościom zabawę to zrobiłbym wykład o alkoholizmie(w odpowiedzi na natręta)
Jednak, moja druga połowa mogłaby się czuć zakłopotana, Młodzi też, a dodatkowo goście raczej nie chcieliby słuchać o mojej chorobie gdy się dobrze bawią.
Ja nie mam nic do ukrycia, nie rozwinąłem języka bo akurat taka była sytuacja. To wszystko.
Mając raka jelita niekoniecznie na przyjęciu trzeba tłumaczyć się dlaczego nie jesz ciężkostrawnych potraw. Więcej, w niektórych sytuacjach jest to nietaktowne.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 11:59

Cytat:
nie oznacza od razu ktoś się wstydzi i ukrywa.

Odniosłem się do całości tego, co pisał Janesy.
Marc-elus napisał/a:
gdybym nie znał bardzo dobrze Państwa Młodych i chciał zepsuć gościom zabawę to zrobiłbym wykład o alkoholizmie(w odpowiedzi na natręta)

A jak to się ma do tego, co ja piszę? Czy sądzisz, że ja bym zrobił wykład?
Ja także nie stoję na Starym rynku z megafonem.
Ale nie zaprzeczam już ani swojemu piciu, ani swojej chorobie, ani swojemu trzeźwieniu.

Marc-elus - Wto 29 Lis, 2011 12:05

Gonzo.pl napisał/a:
A jak to się ma do tego, co ja piszę?

Nie pisałem pod Twoim kątem. :)
Gonzo.pl napisał/a:
Ale nie zaprzeczam już ani swojemu piciu, ani swojej chorobie

Ja również nie zaprzeczam, nie gadam o "antybiotykach jakie właśnie biorę", o tym że "lekarz mi zabronił bo mam wrzody żołądka" czy że "wiara mi nie pozwala".
Nie skłamie w tym temacie, co nie znaczy że na pytanie każdego odpowiem.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 12:14

Marc-elus napisał/a:
Nie skłamie w tym temacie, co nie znaczy że na pytanie każdego odpowiem.

Nadal myślę, że to się wiąże z ogólna akceptacją siebie, nie uważasz? :)
Kiedyś pewne pytania mnie krępowały, peszyły, nie wiedziałem jak się zachowac, co odpowiedzieć, a odpowiadac nie chciałem.
I to mogło dotyczyc np. pytania o wysokość zarobków. :lol: Lub innych.
Teraz nie mam problemów, by powiedzieć, ze to tylko moja sprawa.

grzesiek - Wto 29 Lis, 2011 12:26

Cytat:

gonzo, moim zdaniem on widzi różnice ale "wieś" nie widzi.
przyjedź do mnie, zrobisz wykład na ambonie,
Temat: różnice miedzy AIDS a Alkoholizmem
Prowadzący: 2w1
Czas: 2h
Rzeczywisty czas: 1min
Ofiara: Gonzo
UNICEF: rozdaje kolorowe ubrania


chłopie, zadrapali by cie u mnie na wsi :p
_________________
im dłużej jestem trzeźwy tym większą moc ma alkohol a ja jestem słabszy

Pewien ksiądz,z pobliskiej wsi przyjechał do nas na miting otwarty z prośbą,żeby zrobic miting u niego w parafii , bo pija,bo bieda,bo patologia.On wstępnie miał poruszyć temat picia z ambony i zaprosić chętnych na umówiony termin.Pojechaliśmy grupą ponad 10 osób,robimy miting otwarty,nagle przychodzą miejscowi- ( 3) trzy kobiety,których chłopy chleją a one szukają wsparcia i pomocy bo sobie już nie radzą. O czym,to świadczy, piją bo tak im jest dobrze,Nie widzą potrzeby to zmieniać bo kto na wsi się nazwie alkoholikiem,żeby go sąsiedzi wytykali? Przecież wszyscy piją...

Marc-elus - Wto 29 Lis, 2011 12:27

Gonzo.pl napisał/a:
to się wiąże z ogólna akceptacją siebie, nie uważasz?

Cytat:
Kiedyś pewne pytania mnie krępowały, peszyły, nie wiedziałem jak się zachowac, co odpowiedzieć, a odpowiadac nie chciałem.

Być może, ale nie u mnie. :)
Jedynie co, to nie opowiadam ze względu na sytuacje czy osoby trzecie. A bo ja wiem czy klientka która chce u mnie złożyć zamówienie nie ma męża alko, może miała ojca skur...syna alko, nie jest nieleczoną współ? W związku z czym może ocenić mój profesjonalizm przez ten pryzmat. Tylko tyle.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 12:33

No nie, dlaczego niby miałbys z klientka rozmawiac na ten temat?
ale jeśli np. ona zechce Ci wręczyć alkohol w podziekowaniu, może się zdarzyć, ze do tego dojdzie. Życie niesie różne sytuacje.
Moja szczerość i otwartość może komus pomóc. W ten sposób trafił na terapie mój kolega z pracy. W ten sposób trafił do poradni mój kolega z podstawówki. Bo rozmawiałem o sobie z jego siostrą i poprosiła mnie o pomoc.
Kupując kwiaty na pogrzeb kolegi z AA, wyszła rozmowa z panią kwiaciarką. I zaczeła mnie pytać o swoje współuzależnienie. Umówiłem się z nią i dałem namiary na przydatne strony www i poradnie,
Jestem z tego zadowolony.

Marc-elus - Wto 29 Lis, 2011 12:53

Gonzo.pl napisał/a:
dlaczego niby miałbys z klientka rozmawiac na ten temat?

A dlaczego miałbym rozmawiać? Na temat cukrzycy swojej Mamy też nie rozmawiam.
Za przeproszeniem, jak mam biegunkę też się nie chwale.... fsdf43t
Gonzo.pl napisał/a:
ale jeśli np. ona zechce Ci wręczyć alkohol w podziekowaniu, może się zdarzyć, ze do tego dojdzie. Życie niesie różne sytuacje

Zdarza się, nawet ostatnio, po prostu mówię "Dziękuje" i oddaje butelkę komuś innemu. Jeżeli dostałem od kogoś obcego, to nie robię tego przy darczyńcy. oczywiście.
Czasem dodaje też że nie piję alkoholu, żeby w przyszłości mógł ktoś kupić coś lepszego, np słodycze. :>
Gonzo.pl napisał/a:
Moja szczerość i otwartość może komus pomóc.

Tak może być, ale ja na razie zadbam bardziej o siebie.

szymon - Wto 29 Lis, 2011 13:02

grzesiek napisał/a:
Nie widzą potrzeby to zmieniać bo kto na wsi się nazwie alkoholikiem,żeby go sąsiedzi wytykali? Przecież wszyscy piją..



ważne jest to, bym ja postępował zgodnie z własnym sumieniem.
niech tam se gadają, niech se wytykają... może mało problemów swych mają.
"na wsi wszyscy piją" - co mi tam :beba:

Jonesy - Wto 29 Lis, 2011 13:25

Tyle wyszło z mojego szczerego elaboratu :bezradny:
Marek jak zwykle generalizujesz. Dlaczego mi wypisujesz, że ja wstydzę się siebie i swojego alkholizmu? Że nie rozmawiam o tym? Przecież rozmawiam, z terapeutką, z grupą wsparcia. Z żoną. Starczy. Ja nie jestem osobą medialną, żeby wywiadów udzielać. Sam się nie interesuję co u innych w domu to nie chcę żeby ktoś się interesował co u mnie.
Czy ja zaprzeczam swojemu piciu? Przecież wyraźnie podkreślałem, że fakt iż piłem i jestem alkoholikiem jest niezaprzeczalny.
Tylko że póki co, chciałbym pozostać anonimowym alkoholikiem.

Może z czasem nabiorę śmiałości.

Ale przyznam się że problem ten nurtował mnie mocno aż do tego stopnia, że rozmawiałem o nim i na grupie i z terapeutką. Szczególnie pod kątem rodziny. Stanęło na tym, że jak sami się nie spytają, to nie mam po co się wychylać, skoro nie czuję takiej potrzeby.
Nie czuję.
Jestem świadomy tego kim byłem, kim jestem i co robię żeby być w przyszłości.
Nie potrzebuję pokazywać tego innym.
Nie potrzebuję.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 13:29

Jonesy napisał/a:
Marek jak zwykle generalizujesz. Dlaczego mi wypisujesz, że ja wstydzę się siebie i swojego alkholizmu?

Dodaję - ja to tak odbieram. Nie - zaprzeczasz, ale w społeczeństwie wstydzisz sie, to wynika przeciez z tego, co piszesz. Więc wyciągam swoje wnioski. Nie musisz się z nimi zgadzac.
Czy to znaczy, ze wolisz nie słyszec tego, co nie zgadza się z twoim punktem widzenia?

Jonesy - Wto 29 Lis, 2011 13:31

szymon napisał/a:
grzesiek napisał/a:
Nie widzą potrzeby to zmieniać bo kto na wsi się nazwie alkoholikiem,żeby go sąsiedzi wytykali? Przecież wszyscy piją..



ważne jest to, bym ja postępował zgodnie z własnym sumieniem.
niech tam se gadają, niech se wytykają... może mało problemów swych mają.
"na wsi wszyscy piją" - co mi tam :beba:


Zastanów się kolego przesympatyczny, czy gdyby żona Twoja była z Tobą po dziś dzień, czulibyście się obaj komfortowo, gdyby nagle cała wiocha zaczęła o was gadać. Może i przez dzień, albo przez rok. Gdyby Twoi rodzice powiedzieli o Twojej żonie, że przecież pijesz przez nią, bo Cię rozpiła, zaś Twoja teściowa gadała Twojej żonie, że z pijakiem siedzi. I wszędzie te "zatroskane" i "smutne" spojrzenia...
Czy może nie modlisz się o to, żeby móc robić to co robisz, z nią przy Tobie i żeby się wszyscy serdecznie *p****? Bo to wasze życie, a nie publiczne? Tak rozumiem anonimowość.
Nie musisz mi odpisywać, tylko się zastanów nad tym.

Jonesy - Wto 29 Lis, 2011 13:33

Gonzo.pl napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Marek jak zwykle generalizujesz. Dlaczego mi wypisujesz, że ja wstydzę się siebie i swojego alkholizmu?

Dodaję - ja to tak odbieram. Nie - zaprzeczasz, ale w społeczeństwie wstydzisz sie, to wynika przeciez z tego, co piszesz. Więc wyciągam swoje wnioski. Nie musisz się z nimi zgadzac.
Czy to znaczy, ze wolisz nie słyszec tego, co nie zgadza się z twoim punktem widzenia?


Tak, wstydzę się, przecież napisałem tak. Wstydzę się i mam obawy. Być może za jakiś czas, gdy ludzie się dowiedzą i fala opadnie zacznie mi to powiewać. Póki co uważam, że tego typu "kuracja wstrząsająca" przyniosła by i mnie i mojej rodzinie więcej szkody jak pożytku.
Ja nie trzeźwieję na pokaz. Ja to robię dla siebie.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 13:38

Jonesy napisał/a:
żeby się wszyscy serdecznie *p****?

Jeżeli ludzie widzą, ze sobie nic nie robie z ich gadania, sami sie *pie**al*.
Nie musze i nie chcę przemykać się pod ścianami :)

Jonesy - Wto 29 Lis, 2011 13:45

Nie przemykam się i nie unikam. Gdy ktoś się spyta odpowiem. W innym przypadku nie widzę potrzeby nawijania o tym. Podobnie się ma to do spotkania anonimowych alkoholików. Nie po to chodzi się na miting aa, żeby potem o tobie gadali. Gdyby to było normalne, to nie były by to mitingi anonimowych alkoholików, a grupy znajomych alkoholików.
Tak ja to widzę.
Takie moje zdanie na ten temat.

Kurczę, kupę "własnych flaków" tu wylałem dzisiaj.
Zmęczony jestem jak mało kiedy.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 13:54

Jonesy napisał/a:
Nie po to chodzi się na miting aa, żeby potem o tobie gadali.

Masz całkowitą rację.
Tylko ja sam mam tylu znajomych, że czasami już nie wiem, kto skąd jest, kto kogo zna, kto co o kim wie.
Zreszta wśród wielu AA nie jest to problemem.

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 14:28

Flandro, podobnie postepowałem całe swoje pijane życie.
staaw - Wto 29 Lis, 2011 15:14

Gonzo.pl napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Nie po to chodzi się na miting aa, żeby potem o tobie gadali.

Masz całkowitą rację.
Tylko ja sam mam tylu znajomych, że czasami już nie wiem, kto skąd jest, kto kogo zna, kto co o kim wie.

To jest koronny argument by być szczerym, nie łgać...
Plotki biorą się również wtedy, kiedy trzem różnym ludziom podam trzy różne "prawdy"...

Jonesy, ja mam już za sobą okres kiedy wstydziłem się swojej choroby, później potrafiłem, nagabywać, tak NAGABYWAĆ do AA każdego kto pił częściej niż dwa razy do roku... Ten okres ekshibicjonizmu również mam już za sobą.
Teraz mówię, jeżeli ktoś jest zainteresowany, czasem w żartach... Ale nie wstydzę się choroby...
Myślę że Ty również dojdziesz do tego etapu, to będzie kamień milowy na Twojej drodze trzeźwienia. Powiesz "jestem alkoholikiem" takim samym tonem na mityngu i przyjęciu rodzinnym...

Jonesy napisał/a:

Wstyd mi za to, że do tego doprowadziłem, że jestem alkoholikiem.

Domyślam się jak podle musisz się czuć kiedy doprowadzisz do kataru... :pocieszacz:
Wiesz że ja pijąc pierwsze w życiu piwo, nie piłem z ciekawości, tylko poczułem że coś mi załatwia? Mogę z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że byłem alkoholikiem zanim wypiłem pierwsze piwo....

Żbik - Wto 29 Lis, 2011 16:24

staaw napisał/a:
ja mam już za sobą okres kiedy wstydziłem się swojej choroby, później potrafiłem, nagabywać, tak NAGABYWAĆ do AA każdego kto pił częściej niż dwa razy do roku... Ten okres ekshibicjonizmu również mam już za sobą.
Teraz mówię, jeżeli ktoś jest zainteresowany, czasem w żartach... Ale nie wstydzę się choroby...
Myślę że Ty również dojdziesz do tego etapu


Wszystko wymaga czasu... Chodząc na pierwsze mityngi oglądałem się za siebie, czy ktoś ze znajomych mnie nie widzi, a najśmieszniejsze, że sporo znajomych spotykałem już w środku, na sali :)

szymon - Wto 29 Lis, 2011 18:29

Jonesy napisał/a:
Zastanów się kolego przesympatyczny, czy gdyby żona Twoja była


ale nie jest :mgreen:
po co projektujesz film i to w dodatku nie swój, tracisz cenną energie na to. :skromny:
nie chcę myśleć, co by było jakby było gdyby było a nie jest :beba:

Jonesy napisał/a:
Czy może nie modlisz się o to, żeby móc robić to co robisz, z nią przy Tobie

modlę się :skromny:
do św judy :p

Jonesy napisał/a:
Nie musisz mi odpisywać

nie muszę ale chcę zfert
napisałem ci wcześniej, że cię rozumiem, że ludzie na "wsi" są wredni, firanki się ruszają jak przechodzisz pod oknami... :oczyska:
każdy z nich, ma zapewne jakiś tam problem, tak jak ja i ty :bezradny:
są i tacy, ze sprawdziliby czy chodzisz drugi dzień w tych samych majtach :uoee:
na takich, trzeba wypracować specjalne, tylko dla nich uprzejmości i pogodę ducha zv4
ja w taki sposób radze sobie z moimi ananaskami sdfgdrg
choć niekiedy zdarza mi się odpowiedzieć brzydko, :wstyd:
ciekawych mojej historii zapraszam na kawę w sobotę, z całą serdecznością, nie odwiedzają mnie :rozpacz:
nie odwiedzają mnie, bo pewnie nie pamiętają rozmów pod sklepem, na przystanku (pod kościołem ich nie ma) fsdf43t
koleżanka raz mi powiedziała, że mi odje...ało na tej terapii, mitingach i zlotach. :glupek:
ta sama kiedyś składała życzenia, że to niesamowite, to co ja robię. :brawo:
a ja nic szczególnego nie robię przecież ;) :mysli:

im bardziej się chowasz tym bardziej cię widać - nie widzisz tego? xc4fffv
a teraz ci dosram ostro!!!!! :cwaniak:
24h zawsze tobie życzę kolego przesympatyczniejszy :radocha: :lol2: :rotfl:

Andres - Wto 29 Lis, 2011 18:54

Oświadczenie
JESTEM alkoholikiem ale nie takim jak ci orzygani, osrani goście z przystanku tylko GORSZYM! bo więcej otoczenie oczekiwało ode mnie, więcej zniszczyłem.
PIŁEM lepsze alkohole – jestem więc dodatkowo GŁUPSZYM bo dokładnie te same efekty można było uzyskać pijąc mózgotrzepy za kilka zł.
MIAŁEM pozycję zawodową, zaufanie nawet wśród potencjalnych klientów, szacunek wśród znajomych. Byłem kimś (w takiej małej skali ale coś już znaczyło)
MAM to co zostało czyli sześć literek przed nazwiskiem, wiek, który nie zachęca do zaczynania od nowa oraz to, co wypracowałem: wątpliwą reputację zawodową, niepewność jutra, niepewność czy ocaleje rodzina i olbrzymi WSTYD!
Tak, wstydzę się i to wyjątkowo. Bo jak podnieść głowę gdy dźwiga się garb, w którym jest kilka, kilkanaście lat życia w obłędzie niszczenia wszystkich i wszystkiego.
Nie wstydzę się mówić o alkoholizmie ale wstydzę się że teraz jestem tym kim jestem, wstydzę się że jestem alkoholikiem.
Powiedzenie nie wstydzę się choroby….?????? (każdy kombinuje: prostata, impotencja, syfilis ale 90% nie wpadnie na alkoholizm)
Określenie choroba alkoholowa to termin medyczny nadużywany przez alkoholików by marginalizować problem. Mój przyjaciel często w takich sytuacjach mówi: "na następnym mitingu dostaniesz bulionik, termofor i półgodzinne głaskanie".
Wybaczcie, jeżeli ktoś pieprzy, że nie ma się co wstydzić, oczekuje dowodów uznania bo nie pije, kombinuje jak inaczej nazwać alkoholizm, obwieszcza całemu światu że jest alkoholikiem i żąda uznania, (cytat z wcześniejszych postów) "niejako przerzuca problem na innych…….". polecam ponowną kurację bo to objaw nawrotu - stosowanie mechanizmów typowych dla czynnego alkoholizmu.
Jestem autorem postu, który ożywił temat po serii buziaków i uścisków. Post dotyczył naruszenia zasady anonimowości w AA. Sprawa oczywiście incydentalna a jednak wskazująca na jedną prawdę: grupy AA, tak jak wszystkie inne społeczności tworzą ludzie ze wszystkimi zaletami, wadami, przywarami. "Każde stado ma tą białą inaczej owcę". To jest normalne, ot ludzkie. Nie zaś jakby chcieli niektórzy AA jako twór idealny.
I znowu odniosę się do wcześniejszego postu, w którym autor manifestacyjnie nie kryje alkoholizmu - jego sprawa - jest jednak pewna różnica pomiędzy publicznym oświadczeniem, wyznaniem a "poufną informacją" rozprzestrzenianą "sekretnymi kanałami" w wyniku której dwa słowa "Andrzej alkoholik" rozrastają się do: "A wie Pani on jest zabójcą nienarodzonych, dewiantem, psychopatą, seryjnym mordercą itd. (to oczywiście swobodne dywagacje). Fakt faktem największą szkodę odniosły osoby najbliższe. Dlatego też jeżeli takie publiczne wyznania kogoś rajcują a przy okazji nie przejmuje się wytykaniem polecam jako miejsce oświadczenia - wywiadówkę dziecka. Gwarantuję doskonałą analizę szczerości społecznej w ujęciu fantastyczno naukowym oraz zbiorowego współczucia.
W tamtym czasie byłem tak zachwycony AA, że byłem gotów ruszyć w teren by nieść światło nadziei zbłąkanym. Po tym incydencie realnie spojrzałem na AA - to tylko ludzie. Być może dzięki temu teraz myślę inaczej.
Andrzej trzeźwy inaczej (może taka nazwa dla alkoholizmu)

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 20:54

Flandra napisał/a:
czyli jak to robisz?

Jak na razie dość skutecznie jak widać na załączonym obrazku :mgreen:
Flandra napisał/a:
co mówisz?

Przeważnie....paszoł wont. Raz bardziej, raz mniej kulturalnie, w zależności od poziomu intelektualnego namawiającego :mgreen:

endriu - Wto 29 Lis, 2011 21:17

pterodaktyll napisał/a:
Przeważnie....paszoł wont.

czyli ostro i z grubej rury...

no muszę być przygotowany na jutro,
myślałem, że się pterodaktyll, podzieli tu doświadczeniem w kwestii
Cytat:
czy potrafisz to przekazać w taki sposób, żeby Cię raczej podziwiali za decyzję a nie wytykali palcami.............

może jakieś rozwinięcie?

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 21:18

endriu napisał/a:
Cytat:
czy potrafisz to przekazać w taki sposób, żeby Cię raczej podziwiali za decyzję a nie wytykali palcami.............

może jakieś rozwinięcie?

jeśli nie masz tego w sobie to ni chu, chu.

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 21:32

endriu napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Przeważnie....paszoł wont.

czyli ostro i z grubej rury.

Może przeczytaj całą odpowiedź w tej kwestii zamiast wyciągać część z kontekstu :mgreen:
endriu napisał/a:
myślałem, że się pterodaktyll, podzieli tu doświadczeniem w kwestii

Bardzo chętnie tylko co własciwie chcesz wiedzieć. Jak się asertywnie odmawia picia? Oczekujesz jakiejś uniwersalnej recepty? Nie istnieje niestety i wszystko zależy od tego czy chcesz się napic czy nie bo od tego zależy z kolei czy jesteś przekonywujący w tym co mówisz czy nie...........to tak w skrócie :)

endriu - Wto 29 Lis, 2011 22:08

no niestety nie mam tego w sobie,
jestem zakłopotany i czerwienię się jak ktoś zażartuje z mojego alkoholizmu

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 22:14

endriu napisał/a:
no niestety nie mam tego w sobie,

No to niestety masz wciąż ten problem.............
endriu napisał/a:
jestem zakłopotany i czerwienię się jak ktoś zażartuje z mojego alkoholizmu

Wiesz co? Powtarzaj sobie codziennie rano przy goleniu do lustra, jestem alkoholikiem, jestem alkoholikiem i ku*** mać w życiu tak dobrze się z tym nie czułem............głupio brzmi ale pomaga
Pisałem już o "przerzucaniu problemu" na innych. Nie bój się tego.........

endriu - Wto 29 Lis, 2011 22:27

pterodaktyll napisał/a:
Jeżeli ktoś mnie spytał ( i spyta) jak to jest z tym moim alkoholizmem, to usłyszy jednoznaczną odpowiedź

jaką?
pterodaktyll napisał/a:
Pamiętaj, że mówiąc komuś o swoim problemie, niejako "przerzucasz" na niego ten problem...........

tzn dobrze czy źle dla mnie tak jest
pterodaktyll napisał/a:
Nie bój się tego.........

tego przerzucania?


ja chyba ciemny jakiś jestem
bo że debil to już wiem od yuraa

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 22:34

endriu napisał/a:
jaką?

Najczęściej taką-dziękuję nie piję a jak ktoś nalega to mówię, że swoje już wypiłem i nie będę pił
Natomiast jak chcę komuś "dokopać" to mówię nie piję bo jestem alkoholikiem i patrzę delikwentowi w oczy przy tym. Efekt zawsze jest ten sam. Nikt nie wie co zrobić z taką informacją i tu masz odpowiedź na pozostałe swoje pytania. Jest wszakże drobny zonk. Musisz być przekonywujący a to oznacza, że wierzysz w to co mówisz :mgreen:

kosmo - Wto 29 Lis, 2011 22:52

pterodaktyll napisał/a:
endriu napisał/a:
jaką?

Najczęściej taką-dziękuję nie piję a jak ktoś nalega to mówię, że swoje już wypiłem i nie będę pił
Natomiast jak chcę komuś "dokopać" to mówię nie piję bo jestem alkoholikiem i patrzę delikwentowi w oczy przy tym. Efekt zawsze jest ten sam. Nikt nie wie co zrobić z taką informacją i tu masz odpowiedź na pozostałe swoje pytania. Jest wszakże drobny zonk. Musisz być przekonywujący a to oznacza, że wierzysz w to co mówisz :mgreen:

Bardzo chciałabym tak umieć, ale na razie tylko omijam szerokim łukiem wszelkie zagrożenia dla mnie... :(

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 23:01

kosmopolitanka napisał/a:
Bardzo chciałabym tak umieć,

Mnie się też "z powietrza" to nie wzięło, trzeba tylko chcieć........

Gonzo.pl - Wto 29 Lis, 2011 23:06

Cytat:

ja chyba ciemny jakiś jestem
bo że debil to już wiem od yuraa



Flandria - Śro 30 Lis, 2011 00:14

pterodaktyll napisał/a:
Przeważnie....paszoł wont. Raz bardziej, raz mniej kulturalnie, w zależności od poziomu intelektualnego namawiającego


mój drogi fny

pterodaktyll napisał/a:
szymon napisał/a:
bo ty mieszkasz na wsi a ja na "wsi"

Nie mój drogi. Ja w ogóle się ze swoim alkoholizmem nie kryłem po powrocie z odwyku a co więcej niektórzy ludzie i to zależni niejako ode mnie "służbowo" wiedzieli gdzie pojechałem i po co. To nie jest kwestia wsi czy "wsi" tylko tego czy potrafisz to przekazać w taki sposób, żeby Cię raczej podziwiali za decyzję a nie wytykali palcami.............ot i cała filozofia. Pamiętaj, że mówiąc komuś o swoim problemie, niejako "przerzucasz" na niego ten problem...........

pisząc o decyzji pisałeś chyba o odwyku a nie o odmawianiu picia? :mysli: ja tak w każdym razie to zrozumiałam i o to pytałam :mgreen:

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 12:01

Flandra napisał/a:
pisząc o decyzji pisałeś chyba o odwyku a nie o odmawianiu picia? :mysli: ja tak w każdym razie to zrozumiałam i o to pytałam :mgreen:

Za to ja przestałem rozumieć o co pytasz ale mi to nie przeszkadza, bo kobiety i tak nie da się zrozumieć :mgreen:

Whiplash - Śro 30 Lis, 2011 14:24

pterodaktyll napisał/a:
dziękuję nie piję

Kiedy jeszcze piłem, to po wypowiedzeniu powyższego tekstu zawsze się śmiałem... Z siebie. Zawsze zaznaczałem, że nie da się tego poważnie o mnie powiedzieć... :oops:
Teraz kiedy to mówię, co najwyżej się uśmiechnę :) Trochę takiej samodumy we mnie się budzi, że teraz wreszcie mówię to poważnie :) i
pterodaktyll napisał/a:
wierz(ysz)ę w to co mów(isz)ę
(dopisek mój :mgreen: )
Flandria - Śro 30 Lis, 2011 18:01

pterodaktyll napisał/a:
Za to ja przestałem rozumieć o co pytasz


ja zrozumiałam, że oznajmiasz "jestem alkoholikiem" w jakiś super hiper extra sposób, który sprawia, że "Cię raczej podziwiają niż wytykają palcami" :mgreen:
No i pytałam o ten sposób właśnie :lol2:

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 21:33

Flandra napisał/a:
ja zrozumiałam, że oznajmiasz "jestem alkoholikiem" w jakiś super hiper extra sposób,

Łomatko....................... :szok:

staaw - Śro 30 Lis, 2011 21:51

Flandra napisał/a:
ja zrozumiałam, że oznajmiasz "jestem alkoholikiem" w jakiś super hiper extra sposób

Przecież to dziecinnie proste....
Obejmuje się dziewczynę ramieniem, szepcze do uszka że ma się pewną przypadłość...
Kiedy ona zaintrygowana robi zdziwione oczy, delikatnie na boczek trzeba z nią odejść, snując opowieść o zmarnowany dzieciństwie....

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 21:54

Cytat:
Obejmuje się dziewczynę ramieniem, szepcze do uszka że ma się pewną przypadłość...
Kiedy ona zaintrygowana robi zdziwione oczy, delikatnie na boczek trzeba z nią odejść, snując opowieść o zmarnowany dzieciństwie....

Manipulant.......... :p ............. g45g21

hellmix - Śro 30 Lis, 2011 21:59

Mieszkam w małym miasteczku na Śląsku ale powiem wam szczerze mam to w du*** co i kto o mnie myśli ja przynajmniej mam świadomość że jestem alkoholikiem i się tego nie wtydzę bo przynajmniej coś w tym kierunku robię TRZEŹWIEJĘ a ci co wytykają palcami czy o mnie coś gdzieś tam sobie mówią czy o innym trzeźwiejącym alkoholiku nich sami spojrząna siebie bo wcale nie są lepsi tylko że nie chcą uświadomić sobie że też mają problem czy cukrzyka trzeba winić za to że jest cukrzykiem???
staaw - Śro 30 Lis, 2011 22:04

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
Obejmuje się dziewczynę ramieniem, szepcze do uszka że ma się pewną przypadłość...
Kiedy ona zaintrygowana robi zdziwione oczy, delikatnie na boczek trzeba z nią odejść, snując opowieść o zmarnowany dzieciństwie....

Manipulant.......... :p ............. g45g21


Morfinista... od 8 minuty :lol2:


Gonzo.pl - Śro 30 Lis, 2011 22:08

Hellmix, ja myślę ze to jedyna droga do szczerości ze samym soba :tak:
Urszula - Śro 30 Lis, 2011 22:50

yuraa napisał/a:
tu nie o wstyd chodzi a o bezpieczeństwo zainteresowanego i jego rodziny.
nikt nie ma prawa zdradzić kogo widział na mityngu AA.

Prawa?!
Yuraa, o czym Ty piszesz? :shock:
Dobre obyczaje (do których przecież i dyskrecja przynależy) dawno już zanikły w naszym społeczństwie. :bezradny:

Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się w tym miejscu anegdotka związana z chlejstwem przedwojennego generała.
Pan generał, rankiem po wczorajszej solidnej popijawie, odbiera z rąk ordynansa wyprany, wyczyszczony i odprasowany mundur mówiąc:
- No, patrzcie, patrzcie, jaka to ta dzisiejsza młodzież! Nawet pić porządnie nie potrafią!!! Wczoraj jeden z podchorążych tak się schlał, że obrzygał mi cały mundur.
- Melduję posłusznie, panie generale, że nie tylko mundur panu obrzygał, ale też nasrał panu w spodnie.

Urszula - Śro 30 Lis, 2011 23:50

hellmix napisał/a:
Mieszkam w małym miasteczku na Śląsku ale powiem wam szczerze mam to w du*** co i kto o mnie myśli

Ja też mam w ostatnim ogniwie układu trawiennego to, co kto o mnie myśli!
Ale mam rodzinę.
Mam Mamę, brata, mego osobistego kolegę współmałżonka, dzieci, wnuki i całą resztę kuzynów i powinowatych.
Dlaczego odium mojego uzależnienia miałoby spadać na nich?
hellmix napisał/a:
czy cukrzyka trzeba winić za to że jest cukrzykiem???

A nie widzisz różnicy między alkoholizmem a cukrzycą?
My, alkoholicy, my sami, z własnej i nieprzymuszonej woli wpędziliśmy się w to g***o, więc nie życzę sobie, by ktoś oceniał moje wnuczki, czy kogokolwiek z mojej rodziny, na kanwie mojego uzależnienia!
Dlatego głośno do alkoholizmu nigdy się nie przyznam.
Ci, którzy powinni o tym wiedzieć już wiedzą. Reszcie świata nie zamierzam obwieszczać przy dźwięku fanfar na cztery strony świata, że trzeźwieję, bo wcześniej chlałam przez lat trzydzieści.
Trzeźwienie nie jest żadnym bohaterstwem!!! :p
A czasem przyznanie się do trzeźwienia może wyrządzić więcej szkody, niż publiczne zalanie ryła.

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:53

Urszula napisał/a:
Ci, którzy powinni o tym wiedzieć już wiedzą. Reszcie świata nie zamierzam obwieszczać przy dźwięku fanfar na cztery strony świata, że trzeźwieję, bo wcześniej chlałam przez lat trzydzieści.
Trzeźwienie nie jest żadnym bohaterstwem!!! :p
A czasem przyznanie się do trzeźwienia może wyrządzić więcej szkody, niż publiczne zalanie ryła.
:brawo: :brawo: :brawo: ............ :okok:
staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:54

Urszula napisał/a:

My, alkoholicy, my sami, z własnej i nieprzymuszonej woli wpędziliśmy się w to g***o, więc nie życzę sobie, by ktoś oceniał moje wnuczki, czy kogokolwiek z mojej rodziny, na kanwie mojego uzależnienia!
Uleńko!!!!! Jakie sami? :szok:
Fakt że nikt nam nie wlewał na siłę... Jednak to że się uzależniliśmy wynika z pewnych cech naszego mózgu (psychiki?)...
Ja odkryłem że alkoholikiem byłem PRZED wypiciem pierwszego piwa... piłem je nie z ciekawości, lecz dla ukojenia bólu...

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:56

staaw napisał/a:
Ja odkryłem że alkoholikiem byłem PRZED wypiciem pierwszego piwa..

Niooo.....a nadgorliwość gorsza od faszyzmu jest.......... :p

staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:58

pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Ja odkryłem że alkoholikiem byłem PRZED wypiciem pierwszego piwa..

Niooo.....a nadgorliwość gorsza od faszyzmu jest.......... :p

Tym razem Ciebie nie rozumiem.....
Ja właściwie NIGDY nie kontrolowałem spożycia.... Mogłem długo nie pić, ale na wszystkich prywatkach odchodziłem od stołu ostatni...

Gonzo.pl - Śro 30 Lis, 2011 23:59

Urszula napisał/a:
Mam Mamę, brata, mego osobistego kolegę współmałżonka, dzieci, wnuki i całą resztę kuzynów i powinowatych.
Dlaczego odium mojego uzależnienia miałoby spadać na nich?

A coś takiego się stało, czy to tylko Twoje "co by było, gdyby..."? :)

pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 00:00

staaw napisał/a:
Tym razem Ciebie nie rozumiem.....

Nie szkodzi..........ważne żebyś sam siebie rozumiał, idę spać..............z pewnych względów :mgreen:

szymon - Czw 01 Gru, 2011 00:05

Cytat:
Ja odkryłem że alkoholikiem byłem PRZED wypiciem pierwszego piwa


mój pradziadek tak mówił o nienarodzonym prawnuczku... to bedzie alkoholik

staaw - Czw 01 Gru, 2011 00:07

szymon napisał/a:
Cytat:
Ja odkryłem że alkoholikiem byłem PRZED wypiciem pierwszego piwa


mój pradziadek tak mówił o nienarodzonym prawnuczku... to bedzie alkoholik
Nie kpij Szymonie...
Ja NAPRAWDĘ nigdy nie piłem dla przyjemności... Alkohol umożliwiał mi "normalne" funkcjonowanie w społeczeństwie....

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 00:08

szymon napisał/a:
tak mówił o nienarodzonym prawnuczku... to bedzie alkoholik

Dlaczego???

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 00:17

staaw napisał/a:
Ja NAPRAWDĘ nigdy nie piłem dla przyjemności...

No ja chyba też nie...
Ale co rozumiesz pod pojeciem przyjemności. Jeśli piłem na imprezie, żeby w ogóle móc rozmawiać, bawic się, czuć się swobodnie to chyba tez dla funkcjonowania, nie?
Ale głównie to dla zagłuszenia nieprzyjemnych uczuć. Choć oczywiście później one jeszcze się pogłębiały pod wpływem alkoholu.

staaw - Czw 01 Gru, 2011 00:25

Mamy podobny model picia.... Gonzo....
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 00:29

staaw napisał/a:
Mamy

Mamy? :lol:
staaw napisał/a:
podobny model picia

Bo chyba podobne "powody" mieliśmy...

staaw - Czw 01 Gru, 2011 00:31

Gonzo.pl napisał/a:
Bo chyba podobne "powody" mieliśmy...

Nie wiem jakie były Twoje. Ja musiałem być we wszystkim najlepszy, a wychodziło jak zawsze... :bezradny:

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 01:49

staaw napisał/a:
Jakie sami?
Fakt że nikt nam nie wlewał na siłę... Jednak to że się uzależniliśmy wynika z pewnych cech naszego mózgu (psychiki?)...

Staaw, cechy mózgu i psychiki cechami, ale jeśli ma się mózg, to powinno się go od czasu do czasu używać.
Ja dla swego chlejstwa nie szukam w tej chwili żadnego usprawiedliwienia ani w genach, ani w predyspozycjach mózgu do picia, ani w innych takich tam!
Początkowo piłam, by nie odstawać od towarzystwa.
Potem piłam, bo było mi z tym dobrze.
Piłam, bo alkohol dodawał mi pewności siebie.
Piłam, by zyskać złudną pewność, że coś mogę, coś potrafię...
Piłam, bo na bani świat był mniej skomplikowany.
Piłam, piłam, piłam - w potajemce i ukryciu, czyli zdawałam sobie sprawę z tego, że postępuję głupio i nagannie. :mgreen:
Gdybym sobie z tego sprawy nie zdawała, chlałabym oficjalnie na umór! Wiedziałam, że postępuję źle, więc kryłam się z tym.
Więc co tu mówić o cechach mózgu i psychiki?!
Sama siebie wrypałam w rynsztok.
Może inni wpadli w choróbsko z innych powodów, może "tak było im pisane", w każdym razie ja uzależniłam się na własne życzenie. :evil2"

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 02:13

Gonzo.pl napisał/a:
A coś takiego się stało, czy to tylko Twoje "co by było, gdyby..."?

Hej, Gonzo, masz oczy i uszy? Masz odrobinę wyobraźni?
No, to rozejrzyj się po tym cudnym świecie, popatrz trochę na bliźnich i wyciągnij wnioski z ludzkich zachowań!
Fakt, że akurat w moim przypadku jeszcze nic się takiego nie stało, nie dowodzi, że stać się nie może. A to moje "co by było gdyby" jest całkiem realne i na wyciągnięcie ręki.
Czy moje trzeźwe dzieci koniecznie muszą przed ludźmi świecić ślepiami z tytułu mojego uzależnienia? A wnuczki do końca życia nosić stygmat babki alkoholiczki?
Im mniej osób wie o moim chlejstwie, tym większa szansa na to, że nikt im kiedyś tego w oczy nie wyrypie.

staaw - Czw 01 Gru, 2011 06:08

Urszula napisał/a:
staaw napisał/a:
Jakie sami?
Fakt że nikt nam nie wlewał na siłę... Jednak to że się uzależniliśmy wynika z pewnych cech naszego mózgu (psychiki?)...

Staaw, cechy mózgu i psychiki cechami, ale jeśli ma się mózg, to powinno się go od czasu do czasu używać.
[...]
Może inni wpadli w choróbsko z innych powodów, może "tak było im pisane", w każdym razie ja uzależniłam się na własne życzenie.

Mi skończyły się głody od kiedy nauczyłem się z podniesioną głową powiedzieć o sobie JA ALKOHOLIK... Dalszej jazdy na poczuciu winy z pewnością bym nie wytrzymał...
Urszula napisał/a:

Im mniej osób wie o moim chlejstwie, tym większa szansa na to, że nikt im kiedyś tego w oczy nie wyrypie.
Pozwolę sobie mieć przeciwne zdanie...
Im bardziej ukrywany sekret rodzinny, tym szybciej przenosi się pocztą szeptaną i wypływa karykaturalnie przerysowany na światło dzienne w najmniej spodziewanym momencie...

Uwierz, że to że mieszkam w dużym mieście, nie powoduje że jestem anonimowy. Sąsiedzi są tak samo wścibscy.... tylko dla własnego spokoju udają że nie widzą...
Kiedy "nie miałem" problemu z alkoholem, ludzie mnie unikali, nie wchodzili ze mną do windy, nie pamiętali gdzie mieszkam, z trudem mówili dzień dobry....
Kiedy żona powiedziała JEDNEJ sąsiadce że się leczę, po krótkim okresie zacząłem spotykać się z dowodami sympatii, nie wiem skąd okazało się że wielu ludzi wie jak mam na imię...
Kiedy zachlałem i nie byłem w stanie wypikać kodu na domofonie, PIERWSZY RAZ w życiu ktoś przyszedł do żonki i powiedział że siedzę pod klatką nie mogąc wejść...

Dzięki tym doświadczeniom, nie boję się już ludzi. Oni mogą minie skrzywdzić tylko tyle, na ile im pozwolę...

hellmix - Czw 01 Gru, 2011 06:58

to prawda nikt na siłę nam nie wlewał sami sobie jesteśmy winni tylko że z drugiej strony uznaliśmy bezsilność wobec alkoholu i co z tym robimy jak pisałem szybciej TRZEŹWIEJEMY a jest masa ludzi którz nas "wytykają palcami" a sami w gruncie rzeczymają ten sam problem bardziej o to mi chodziło dlatego nie wtydzę się tego że jestem alkoholikiem no i oczywiście wszem i wobec tego nie głoszę jestem tej zasady niech każdy patrzy na siebie i wszystko będzie ok
Andres - Czw 01 Gru, 2011 07:11

staaw napisał/a:
Uwierz, że to że mieszkam w dużym mieście, nie powoduje że jestem anonimowy. Sąsiedzi są tak samo wścibscy.... tylko dla własnego spokoju udają że nie widzą...
Kiedy "nie miałem" problemu z alkoholem, ludzie mnie unikali, nie wchodzili ze mną do windy, nie pamiętali gdzie mieszkam, z trudem mówili dzień dobry....
Kiedy żona powiedziała JEDNEJ sąsiadce że się leczę, po krótkim okresie zacząłem spotykać się z dowodami sympatii, nie wiem skąd okazało się że wielu ludzi wie jak mam na imię...

Tu jest sedno sprawy. W małym mieście, na wsi nie jesteś anonimowy fakt. Natomiast reakcja na ODWYK jest krańcowo inna. Nie ten jest alkoholikiem (oczywiście w tym najgorszym znaczeniu) co nie trzeźwieje miesiącami "to tylko pijak". Ten co poszedł na ODWYK jest automatycznie katem swojej rodziny alkoholikiem itd. a rodzina wcale nie styka się z dowodami sympatii a jest źródłem "sensacji". Różnica jest kolosalna. Powiedzenie że jest podobnie ma się tak do rzeczywistości jak znajomość problemów prowincji wśród od lat zasiadających na ul. Wiejskiej naszych reprezentantów.

szymon - Czw 01 Gru, 2011 07:23

hellmix napisał/a:
niech każdy patrzy na siebie i wszystko będzie ok


to by nudno na forum było, o życiu nie wspomnę :p
z kogo brać przykłady, kogo naśladowac, jak sie nia zachowywać?
czy wypracowac sobie własny styl w trzeźwieniu?

Andres - Czw 01 Gru, 2011 07:26

Powiedzenie nie wstydzę się alkoholizmu uważane na prowincji za przejaw hipokryzji. Dlatego jestem alkoholikiem i wstydzę się tego. Nikt nie utożsamia alkoholizmu z chorobą a a równa ją z największą patologią, dewiacją itd. Jeżeli ktoś twierdzi, że nie sprawia mu trudności publiczne wyznanie, że jest alkoholikiem polecam jako miejsce oświadczenia - wywiadówkę dziecka. W tym momencie nawet w wielkim mieście zadziałają podobne mechanizmy. Do dzieci od razu przylgnie odpowiednia etykieta.
hellmix - Czw 01 Gru, 2011 07:27

szymon napisał/a:
hellmix napisał/a:
niech każdy patrzy na siebie i wszystko będzie ok


to by nudno na forum było, o życiu nie wspomnę :p
z kogo brać przykłady, kogo naśladowac, jak sie nia zachowywać?
czy wypracowac sobie własny styl w trzeźwieniu?


nie chodzimi o forum tylko o życie codzienne z tym kim chcę rozmawiać o alkoholiźmie to moja wolna wola rozmawiam

Andres - Czw 01 Gru, 2011 08:18

Urszula napisał/a:
Piłam, piłam, piłam - w potajemce i ukryciu, czyli zdawałam sobie sprawę z tego, że postępuję głupio i nagannie. :mgreen:
Gdybym sobie z tego sprawy nie zdawała, chlałabym oficjalnie na umór! Wiedziałam, że postępuję źle, więc kryłam się z tym.
Więc co tu mówić o cechach mózgu i psychiki?!
Sama siebie wrypałam w rynsztok.
Może inni wpadli w choróbsko z innych powodów, może "tak było im pisane", w każdym razie ja uzależniłam się na własne życzenie.


Zgadzam się z Tobą z jedną tylko różnicą
Piłem w ukryciu, piłem sam nie tylko po to by nikt się o tym nie dowiedział ale dlatego że w samotności stworzyłem sobie komfort picia.
Tak skutecznie zacierałem ślady, że nawet najbliżsi sąsiedzi nie wiedzieli o tym.
Tym boleśniej odczuła to moja rodzina, gdy sprawa się rypła


Cytat:
Mi skończyły się głody od kiedy nauczyłem się z podniesioną głową powiedzieć o sobie JA ALKOHOLIK... Dalszej jazdy na poczuciu winy z pewnością bym nie wytrzymał...


Szczerze gratuluję. Ja jeszcze nie mogę podnieść głowy bo zbyt duży garb dźwigam (to nie jest próba użalania się nad sobą a jedynie gorzki fakt) zarówno w opinii społecznej jak i najbliższej rodziny.
Niestety dalej jadę w poczuciu winy.

rufio - Czw 01 Gru, 2011 08:32

1.Gonzo pipczys jak porabany - fajnie , ze znalazł sie taki temat troche mi lzej przez pare dni chodziłem jak struty - trzy dni straciłem kontrakt z powodu , że uczeszczałem na terapie - w firmie z która miałem podpisac umowe okazało sie , ze pracuje jeden taki który miał epizod w tym samym osrodku i mnie poznał i oczywiście głośno i wyrażnie o tym powiedział i du** papała szef zerwał rozmowy - bo co innego jakbym sobie golnął a co innego , że juz nie pije i to po TERAPII - JESTEM NIEWIARYGODNY bo moge w każdej chwili sie napic i nie dotrzymam umowy . I było jeszcze pare innych kwiatków ale tamte to juz inny kaliber - A podobno mieszkam w b.dużym mieście - nie wdziwie sie więc , że niektórzy wola miec to ukryte - Był przypadek , że faceta juz po pół roku terapii wezwano na komisariat czy jest w porządku bo dostali doniesienie , że jest cos nie halo w rodzinie . Jak pił i robił wojne to pies z kulawa noga sie nie zainteresował a jak zacząl wracac do życia to sie zaczęło . A sprawa wypłynęł abo żona na pytanien "kochanych " sasiadów odpowiedziała , ze teraz jes dobrze bo mąz zaczął sie leczyc i zaczyna byc normalnie . Ot polskie stosunki sasiedzkie .prsk
Klara - Czw 01 Gru, 2011 08:52

Andres napisał/a:
Ten co poszedł na ODWYK jest automatycznie katem swojej rodziny alkoholikiem itd. a rodzina wcale nie styka się z dowodami sympatii a jest źródłem "sensacji".

No, naprawdę Andres, sam stwarzasz sobie problemy i kręcisz filmy w swojej głowie.
Czy ktoś leczącemu się alkoholikowi powiedział, że jest katem dla rodziny, jeśli to nie było faktem?
To, co napisałeś jest tak samo wymyślone jak poniższy cytat:
Jonesy napisał/a:
A jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.

Czy jakiegoś leczącego się alkoholika nie wpuszczono do kościoła i nasłano na niego policję?
Andres napisał/a:
Jeżeli ktoś twierdzi, że nie sprawia mu trudności publiczne wyznanie, że jest alkoholikiem polecam jako miejsce oświadczenia - wywiadówkę dziecka.

Po co oświadczać to na wywiadówce dziecka?
To nie jest wywiadówka dla ojca jak sama nazwa wskazuje!
Wystarczy, że ojciec przychodzi na nią TRZEŹWY!

Mnie się wydaje, że wszystkie obawy, o których tu dyskutujemy biorą się z tego, że niektórym ciągle się jeszcze wydaje, że gdy pili przez x lat, to nikt tego nie zauważył, co jest bzdurą i zakłamywaniem rzeczywistości.
Jeśli w małym, wiejskim/małomiasteczkowym sklepiku ktoś na dzień dobry kupuje piwo, albo choćby bombkę, to już wszystko o nim wiadomo nawet wtedy, gdy nie chodzi pijany po ulicach.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 08:52

Urszula napisał/a:
hellmix napisał/a:
Mieszkam w małym miasteczku na Śląsku ale powiem wam szczerze mam to w du*** co i kto o mnie myśli

Ja też mam w ostatnim ogniwie układu trawiennego to, co kto o mnie myśli!
Ale mam rodzinę.
Mam Mamę, brata, mego osobistego kolegę współmałżonka, dzieci, wnuki i całą resztę kuzynów i powinowatych.
Dlaczego odium mojego uzależnienia miałoby spadać na nich?
hellmix napisał/a:
czy cukrzyka trzeba winić za to że jest cukrzykiem???

A nie widzisz różnicy między alkoholizmem a cukrzycą?
My, alkoholicy, my sami, z własnej i nieprzymuszonej woli wpędziliśmy się w to g***o, więc nie życzę sobie, by ktoś oceniał moje wnuczki, czy kogokolwiek z mojej rodziny, na kanwie mojego uzależnienia!
Dlatego głośno do alkoholizmu nigdy się nie przyznam.
Ci, którzy powinni o tym wiedzieć już wiedzą. Reszcie świata nie zamierzam obwieszczać przy dźwięku fanfar na cztery strony świata, że trzeźwieję, bo wcześniej chlałam przez lat trzydzieści.
Trzeźwienie nie jest żadnym bohaterstwem!!! :p
A czasem przyznanie się do trzeźwienia może wyrządzić więcej szkody, niż publiczne zalanie ryła.


Cukrzycy nie zabijają na drogach pod wpływem alkoholu :bezradny:
Jakby ta teoria, że alkoholizm jest chorobą od urodzenia był faktem, wydaje mi się że nie każdy dostawał by prawo jazdy ot tak od razu. Czy też prawo do wykonywania zawodu lekarza, chirurga, żołnierza i tak dalej.
Skoro jednak tak nie jest, oto moja teoria na ten temat:
Rozumiem tą drogę, że alkoholizm to jest choroba, że niektórzy uważają, że najprawdopodobniej są alkoholikami od urodzenia. Gdy ktoś zostawi za swoim życiem jedynie zgliszcza, zniszczoną rodzinę, masę długów, popalone mosty, wytłumaczenie, że jest to choroba i przecież biedny alkoholik nie jest winien, bo był chory od urodzenia jest nie tyle wygodną, co litościwą furtką, bo gdybym ja stanął w obliczu tak wielkich strat i przyjął to "na klatę" zapewne skończyło by się sznurem i drzewem o poranku :bezradny:
Wydaje mi się, ale nie mogę być pewien, bo współuzależniony nie jestem, wydaje mi się, że wytłumaczenie, że mąż czy żona nie zostali alkoholikami z czasem, a byli od urodzenia, jest też jakąś szansą dla współuzależnionych partnerów, szansą aby wybaczyć i zacząć żyć na nowo. Bo przecież to choroba, jak zapalenie płuc, to nie człowiek jest winny temu całemu syfowi, tylko choroba.
A powiedzcie mi zatem, czy z narkomanią jest podobnie? Człowiek rodzi się narkomanem? Albo seksoholikiem? Palaczem? Czy z zapaleniem płuc człowiek się rodzi? Zapalenie płuc się łapie, gdy nie wyleczy się zaziębienia, gdy nie zadba się odpowiednio o siebie, GDY W PORĘ NIE WYCHWYCI SIĘ SYMPTOMÓW.

JA jestem alkoholikiem, JA piłem, JA kupowałem sobie alkohol, JA sobie polewałem. JA robiłem bajzel w moim życiu i najbliższych.
Ale też mogę o sobie powiedzieć, że to JA podjąłem decyzję o trzeźwieniu. Bo JA wychwyciłem symptomy mojej choroby (przy niemałej pomocy żony, muszę napisać). Z tego jestem dumny.

To są moje przemyślenia. Tylko i wyłącznie moje. Do taki doszedłem myśląc intensywnie i kontemplując to wszystko, co dzieje się dookoła mnie od 9 miesięcy.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 08:56

Urszula napisał/a:
staaw napisał/a:
Jakie sami?
Fakt że nikt nam nie wlewał na siłę... Jednak to że się uzależniliśmy wynika z pewnych cech naszego mózgu (psychiki?)...

Staaw, cechy mózgu i psychiki cechami, ale jeśli ma się mózg, to powinno się go od czasu do czasu używać.
Ja dla swego chlejstwa nie szukam w tej chwili żadnego usprawiedliwienia ani w genach, ani w predyspozycjach mózgu do picia, ani w innych takich tam!
Początkowo piłam, by nie odstawać od towarzystwa.
Potem piłam, bo było mi z tym dobrze.
Piłam, bo alkohol dodawał mi pewności siebie.
Piłam, by zyskać złudną pewność, że coś mogę, coś potrafię...
Piłam, bo na bani świat był mniej skomplikowany.
Piłam, piłam, piłam - w potajemce i ukryciu, czyli zdawałam sobie sprawę z tego, że postępuję głupio i nagannie. :mgreen:
Gdybym sobie z tego sprawy nie zdawała, chlałabym oficjalnie na umór! Wiedziałam, że postępuję źle, więc kryłam się z tym.
Więc co tu mówić o cechach mózgu i psychiki?!
Sama siebie wrypałam w rynsztok.
Może inni wpadli w choróbsko z innych powodów, może "tak było im pisane", w każdym razie ja uzależniłam się na własne życzenie. :evil2"


Uściskał bym Cię Orszula moja droga, gdybym tylko mógł. Mówisz paluszkami na klawiaturze dokładnie to co mnie kłuje w sercu.


Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wielką ulgę przynosi mi ten temat. I to, że mogę się tu wygadać z wami.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 09:02

rufio napisał/a:
1.Gonzo pipczys jak porabany - fajnie , ze znalazł sie taki temat troche mi lzej przez pare dni chodziłem jak struty - trzy dni straciłem kontrakt z powodu , że uczeszczałem na terapie - w firmie z która miałem podpisac umowe okazało sie , ze pracuje jeden taki który miał epizod w tym samym osrodku i mnie poznał i oczywiście głośno i wyrażnie o tym powiedział i du** papała szef zerwał rozmowy - bo co innego jakbym sobie golnął a co innego , że juz nie pije i to po TERAPII - JESTEM NIEWIARYGODNY bo moge w każdej chwili sie napic i nie dotrzymam umowy . I było jeszcze pare innych kwiatków ale tamte to juz inny kaliber - A podobno mieszkam w b.dużym mieście - nie wdziwie sie więc , że niektórzy wola miec to ukryte - Był przypadek , że faceta juz po pół roku terapii wezwano na komisariat czy jest w porządku bo dostali doniesienie , że jest cos nie halo w rodzinie . Jak pił i robił wojne to pies z kulawa noga sie nie zainteresował a jak zacząl wracac do życia to sie zaczęło . A sprawa wypłynęł abo żona na pytanien "kochanych " sasiadów odpowiedziała , ze teraz jes dobrze bo mąz zaczął sie leczyc i zaczyna byc normalnie . Ot polskie stosunki sasiedzkie .prsk


Ciebie też bym wyściskał, nawet mimo że jesteś facet, a dwa - masz krowę w avatarze :bezradny:

Andres - Czw 01 Gru, 2011 09:13

Klara napisał/a:
Andres napisał/a:
Ten co poszedł na ODWYK jest automatycznie katem swojej rodziny alkoholikiem itd. a rodzina wcale nie styka się z dowodami sympatii a jest źródłem "sensacji"

No, naprawdę Andres, sam stwarzasz sobie problemy i kręcisz filmy w swojej głowie.
Czy ktoś leczącemu się alkoholikowi powiedział, że jest katem dla rodziny, jeśli to nie było faktem?

Tak przesadzone ale mechanizm działa w ten właśnie sposób. W pojęciu ogólnym prowincjonalnej rzeczywistości tak to funkcjonuje. "kat" to tylko słowo podkreślające moc problemu. To wszystko działa na zasadzie "pił to pewnie i bił " zaraz potem "pił i bił" a później "pił i katował" Tak powstają wieści gminne.
Klara napisał/a:
Andres napisał/a:
Jeżeli ktoś twierdzi, że nie sprawia mu trudności publiczne wyznanie, że jest alkoholikiem polecam jako miejsce oświadczenia - wywiadówkę dziecka.

Po co oświadczać to na wywiadówce dziecka?
To nie jest wywiadówka dla ojca jak sama nazwa wskazuje!


Tu również użyłem by wskazać tylko jedną sprawę - mechanizmy akceptacji lub odrzucenia działają wśród dzieci w sposób identyczny zarówno na prowincji jak i w metropolii.

To tylko słowa, słowa przybliżające problem.

Niestety prawdą niezaprzeczalną jest, że próba leczenia jest postrzegana automatycznie przez pryzmat nie mających poparcia w rzeczywistości faktach o jak najbardziej pejoratywnym znaczeniu.
Wróć do postu, który rozpoczyna ten wątek.

Andrzej

rufio - Czw 01 Gru, 2011 09:15

1 Pozwalam sie wysciskac i jak bede w B to przypomne Ci o tej obietnicy :skromny:
2. To nie krowa tylko pełno rasowy byczek zarodowy - fakt o wygladzie facjaty wskazujacy na filozofa bo jest mądry . prsk

rufio - Czw 01 Gru, 2011 09:19

Andres napisał/a:
Niestety prawdą niezaprzeczalną jest, że próba leczenia jest postrzegana automatycznie przez pryzmat nie mających poparcia w rzeczywistości faktach o jak najbardziej pejoratywnym znaczeniu.

Niechetnie ale przyznaje Ci racje . Duzo jeszcze wody w Wisle musi upłynac aby zmieniła sie mentalność i postrzeganie pewnych spraw - .Pararela słowna w tym przypadku jest jak najbardziej na miejscu
Pijak - spoko chłop a ze tłucze zonke i naczynia widocznie zasłuzyła - ( tylko co winne naczynia )
Alkoholik - o tu trzeba sie pochylic "cos jest na rzeczy - niedobrego "

Klara - Czw 01 Gru, 2011 09:23

Andres napisał/a:
Niestety prawdą niezaprzeczalną jest, że próba leczenia jest postrzegana automatycznie przez pryzmat nie mających poparcia w rzeczywistości faktach o jak najbardziej pejoratywnym znaczeniu.
Wróć do postu, który rozpoczyna ten wątek.

Wybaczcie - Andres i inni, którzy są tego samego zdania co on.
Ciągle mam wrażenie, że mieszkamy w dwóch różnych Polskach, na innych krańcach świata, w innych rzeczywistościach, na zupełnie innych prowincjach :bezradny:

rufio - Czw 01 Gru, 2011 09:27

Klara napisał/a:
Ciągle mam wrażenie, że mieszkamy w dwóch różnych Polskach, na innych krańcach świata, w innych rzeczywistościach, na zupełnie innych prowincjach

Masz racje Klaro i tu masz 10 pkt . Jakby to był mój temat za to zdanie miałabys u mnie punkt . Sa miejsca w Polsce gdzie facet w kapeluszu jest traktowany jak prezes banku a ten co nosi białe adidasy na pewno jest gejem .

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 09:31

Klara napisał/a:
Andres napisał/a:
Niestety prawdą niezaprzeczalną jest, że próba leczenia jest postrzegana automatycznie przez pryzmat nie mających poparcia w rzeczywistości faktach o jak najbardziej pejoratywnym znaczeniu.
Wróć do postu, który rozpoczyna ten wątek.

Wybaczcie - Andres i inni, którzy są tego samego zdania co on.
Ciągle mam wrażenie, że mieszkamy w dwóch różnych Polskach, na innych krańcach świata, w innych rzeczywistościach, na zupełnie innych prowincjach :bezradny:


Nie mam żadnych oporów żeby powiedzieć komuś iż jestem alkoholikiem, bez obawy to robię ale... łatwiej powiedzieć komuś kto mnie zna, wie jakim jestem człowiekiem. Taka osoba widzi wtedy: Marcelus, jest alkoholikiem.
Osoba nieznajoma, nie wiedząca nic o naszej chorobie, mająca myślenie zawężone do wizji alkoholik-menel-oprawca-dno, najpierw zobaczy ALKOHOLIK... dopiero później Marcelus, a i to nie jest pewne że nie poprzestanie na samym "alkoholik"....

Andres - Czw 01 Gru, 2011 09:37

Klara napisał/a:
Ciągle mam wrażenie, że mieszkamy w dwóch różnych Polskach, na innych krańcach świata, w innych rzeczywistościach, na zupełnie innych prowincjach :bezradny:


Tak, z przykrością stwierdzam. Dodam tylko, że zarówno tu, gdzie mieszkam jak i w wielu innych małych społecznościach gorszym jesteś bo się tutaj nie urodziłeś "ot przywłoka jakaś". Tak

rufio napisał/a:
Sa miejsca w Polsce gdzie facet w kapeluszu jest traktowany jak prezes banku a ten co nosi białe adidasy na pewno jest gejem .


Samo sedno problemu. Ogół nie postrzega cię takim jakim jesteś a przez pryzmat stereotypów.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 09:37

Klaro, przecież Rufio dał Ci przykład z własnego życia.
Ja podobnie kiedyś pisałem - dopóki piję, szczam pod siebie i rzygam ale pracuję, w mojej firmie jest ok. Idę się leczyć z alkoholizmu i automatycznie mi odbierają certyfikaty i wylot.

Tylko że wtedy twierdziliście, że to moje mechanizmy obronne, że maskuję mój problem.
Tymczasem ja świadomy swojej choroby byłem i jestem nadal. Po prostu nie chcę żeby inni o niej wiedzieli.
Z porównania do zapalenia płuc, czy jakiejkolwiek innej choroby. Też bym nie chciał, żeby inni o tym wiedzieli, bo i po co? Dla współczucia? żeby mnie ktoś pochwalił?

A że temat zebrań Cię drażni, Klaro? Gdyby inni rodzice wiedzieli, że moje dziecko ma ojca alkoholika, jak myślisz, czy ktoś by pozwalał dzieciom odwiedzać moją córkę? Ty byś swojemu dziecku pozwoliła iść w odwiedziny, do domu gdzie siedzi alkoholik?

Ja wiem kto to trzeźwiejący alkoholik, wiem kto to uczestnik czy też członek AA. Wiem to od jakiś 9 miesięcy. Wcześniej dokładnie tak samo myślałem.
Wiesz dlaczego? W Polsce nic się nie robi, żeby edukować młodzież pod tym kątem. Bo wiadomo, że jeżeli się nie mówi o problemie, to problemu nie ma.
Stąd nie ma ani słowa o alkoholizmie, jedynie jakieś wzmianki, nic o narkomanii, wirusem HIV zarażają się geje i narkomani, reszta nie ma opcji, w ciążę nie zachodzi się gdy się jest dziewicą i tak dalej. Mało kto, z nietkniętej "skazą" choroby alkoholowej części społeczeństwa wie, że alkoholikiem można stać się w wieku nastu lat. Stąd tak trudno ludziom młodym wyjść z uzależnienia. Bo trudno i im i ich bliskim zdać sobie sprawę z ryzyka i zwracać uwagę na symptomy.
Poza tym spytaj kogokolwiek z młodzieży szkolnej, w wieku od 12 do 20 lat, o to, kto to według nich jest alkoholik. Myślę że znasz odpowiedź. Co mi pomoże, że będę chodził na zebrania córek w garniturze, że będzie mnie stać, na wysyłanie ich do szkółki jeździeckiej, będą miały w domu atmosferę miłości, jak w oczach innych ludzi będę zarośniętym, obesranym pijakiem? I zawsze będzie to wyciągnięte w najmniej spodziewanej sytuacji.

Andres - Czw 01 Gru, 2011 09:50

Marc-elus napisał/a:
Nie mam żadnych oporów żeby powiedzieć komuś iż jestem alkoholikiem, bez obawy to robię ale... łatwiej powiedzieć komuś kto mnie zna, wie jakim jestem człowiekiem. Taka osoba widzi wtedy: Marcelus, jest alkoholikiem.
Osoba nieznajoma, nie wiedząca nic o naszej chorobie, mająca myślenie zawężone do wizji alkoholik-menel-oprawca-dno, najpierw zobaczy ALKOHOLIK... dopiero później Marcelus, a i to nie jest pewne że nie poprzestanie na samym "alkoholik"....


Pięknie powiedziane i naprawdę trafnie.

Ja jednak zwrócę uwagę na:
1. Co innego samemu przyznać a co innego być w tym wyręczany przez osoby nie mające pojęcia o problemie.

2. Sprawa dotyczy w większym stopniu rodziny, która nic nie zawiniła a w skutek wieści gminnej jest odpowiednio zaszufladkowana.

Trudno prostować coś co wyprostować się nie da.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 10:29

Klara napisał/a:
Andres napisał/a:
Ten co poszedł na ODWYK jest automatycznie katem swojej rodziny alkoholikiem itd. a rodzina wcale nie styka się z dowodami sympatii a jest źródłem "sensacji".

No, naprawdę Andres, sam stwarzasz sobie problemy i kręcisz filmy w swojej głowie.
Czy ktoś leczącemu się alkoholikowi powiedział, że jest katem dla rodziny, jeśli to nie było faktem?
To, co napisałeś jest tak samo wymyślone jak poniższy cytat:
Jonesy napisał/a:
A jak Ty powiesz że chodzisz na aa, wstaniesz, uderzysz się w pierś i powiesz "Nazywam się xxx i jestem uzależniony od alkoholu" to Cię do kościoła nie wpuszczą i naślą policję, bo w domu się dzieciom krzywda dzieje.

Czy jakiegoś leczącego się alkoholika nie wpuszczono do kościoła i nasłano na niego policję?

Klaro, bierzesz wypowiedzi Kolegów zbyt dosłownie!
Fakt, że trochę przesadzili z drastycznością przenośni :mgreen: , ale przecież w tym co piszą zawarta jest najszczersza prawda. :evil:
Nasze społeczeństwo nie składa się z samych uczestników ruchu AA, którzy problem znają i rozumieją. A i nawet wśród AA zdarzają się czarne owce łamiące zasadę anonimowości (patrz: post Rufia).
Wśród ludzi ktoś nawalony dzień w dzień jak stodoła po zbiorach budzi mniejszą sensację, niż ktoś, kto otwarcie przyznaje się do podjęcia kuracji antyalkoholowej.
A co? "Musi" się leczyć?! No, to ten dopiero jest prawdziwym alkoholikiem! :wysmiewacz:

Klara - Czw 01 Gru, 2011 10:57

Urszula napisał/a:
Wśród ludzi ktoś nawalony dzień w dzień jak stodoła po zbiorach budzi mniejszą sensację, niż ktoś, kto otwarcie przyznaje się do podjęcia kuracji antyalkoholowej.

Ponieważ nawaleni nie są w stanie się ukryć, wszędzie ich widać i ludzie przywykli do ich widoku, a Wy się chowacie i wstydzicie tego, że nareszcie jesteście normalni.
To jakaś paranoja :szok:
Dlatego może jesteście przez niektórych uważani za dziwadła.
Ci co się tak dziwią nie mają pojęcia, jak wielu jest trzeźwych alkoholików.

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:04

Pies drapał ten kontrakt to sa tylko pieniądze - nie miałem zamiaru o tym pisac bo to nie pierwszy raz ale skoro wyszła taka dyskusja to i napisałem - przed chwila odebrałem maila z innej firmy z która negocjowałem przez pół roku - najwazniejszy szef zatwierdził kosztorys i od przyszłego tygodnia ruszam z robota . Tylko te moje uczucie i reszta po tzw zdemaskowaniu - i to od faceta który tez tam chodził - ( pije dalej stwierdził ,ze to nie dla niego i on jeszcze może ) Przydała sie nauka w osrodku i takie tam rózne cwiczenia które tam robiłem - no ale duzo nie brakowało i byłoby bum . Trudno było mineło . acazegos sie nauczyłem i niech tak bedzie .
Jonesy napisał/a:
Mało kto, z nietkniętej "skazą" choroby alkoholowej części społeczeństwa wie, że alkoholikiem można stać się w wieku nastu lat. Stąd tak trudno ludziom młodym wyjść z uzależnienia. Bo trudno i im i ich bliskim zdać sobie sprawę z ryzyka i zwracać uwagę na symptomy.

Tu daleko nie musimy szukać - vide - KAŚKA - ile czasu trzeba było poświecic i ile słów przelac aby zakwestionowac JEJ stwierdzenie -" w wieku 25 alkoholik to przeciez absurd "

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 11:04

Klara napisał/a:
Ciągle mam wrażenie, że mieszkamy w dwóch różnych Polskach, na innych krańcach świata, w innych rzeczywistościach, na zupełnie innych prowincjach

A wiesz, Klaro, że odnoszę dokładnie to samo wrażenie?
Cóż... widocznie jednak są dwie Polski i dwie rzeczywistości...
Jedna - ta lepsza, mądra, oświecona i szlachetna; druga - to nasza, czyli moja, Rufia, Andresa, itd...

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:07

Urszula napisał/a:
widocznie jednak są dwie Polski i dwie rzeczywistości...

Jedna bliżej gwiazd a druga w.......... 8| kolejkach ( zasiłkach)

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 11:12

Urszula napisał/a:
Hej, Gonzo, masz oczy i uszy? Masz odrobinę wyobraźni?

Wyobraźnię mam znakomitą, na szczęście ona już nie tworzy paranoi, nie kręci filmów, nie boi się własnego cienia.
Ja pewne sprawy ukrywałem całe życie, nie byłem soba, więc teraz wiem dokładnie jakie to było bezsensowne. Szantażować kogoś można tylko tym, co on ukrywa. Robić ze swojego trzeźwienia rzecz wstydliwą? I to nie opinia ludzi to czyni, a sam alkoholik. No paranoja... Uwazac na to co sie mówi, co się robi...
A co zrobia te osoby, chroniace rodzine i prace, kiedy przypadkiem to "się wyda", kiedy szefostwo się dowie? I to wcale nie wskutek spisków podłych ludzi?

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 11:12

Klara napisał/a:
Urszula napisał/a:
Wśród ludzi ktoś nawalony dzień w dzień jak stodoła po zbiorach budzi mniejszą sensację, niż ktoś, kto otwarcie przyznaje się do podjęcia kuracji antyalkoholowej.

Ponieważ nawaleni nie są w stanie się ukryć, wszędzie ich widać i ludzie przywykli do ich widoku, a Wy się chowacie i wstydzicie tego, że nareszcie jesteście normalni.
To jakaś paranoja :szok:
Dlatego może jesteście przez niektórych uważani za dziwadła.
Ci co się tak dziwią nie mają pojęcia, jak wielu jest trzeźwych alkoholików.


Nie, nie chowamy się. Staramy się własnie, jak możemy, wieść normalne życie z tym, co udało nam się uratować.
Jestem normalny i nie piję.
Jestem normalny i jestem trzeźwiejącym alkoholikiem.
Teoretycznie oba zdania znaczą to samo. Ja wolę mówić pierwsze jednak, i wolałbym, żeby inni też tak mnie określali. Co nie znaczy że się wstydzę tego, że jestem trzeźwiejącym alkoholikiem.

Klara - Czw 01 Gru, 2011 11:14

Urszula napisał/a:
Jedna - ta lepsza, mądra, oświecona i szlachetna; druga - to nasza, czyli moja, Rufia, Andresa, itd..

rufio napisał/a:
Jedna bliżej gwiazd a druga w.......... 8| kolejkach ( zasiłkach)

:bezradny: Jonesy na ten przykład mieszka w "mojej" Polsce 8|
Ten problem tkwi chyba w środku - w człowieku.

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 11:18

Klara napisał/a:
Ten problem tkwi chyba w środku - w człowieku.

Jeśli chodzi o tych co się dalej wstydzą, kręcą filmy, to pewnie tak.
Jednak w przypadku człowieka który się nie wstydzi, nie ukrywa, to.... rzeczywiście, problem istnieje w człowieku, innym, tym który sądzi że do obcych ludzi powinien się przedstawiać np "Daniel - alkoholik".
Jakoś nie słyszałem jeszcze rzeczy ktoś się przedstawiał: "Ewa -epileptyczka".

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:20

Jonesy napisał/a:
trzeźwych alkoholików.

Tu jest pies pogrzebany w tym zdaniu - w tym okresleniu - my i wielu welu innych z branży rozumiemy co to znaczy ale dla obcych jest zdanie zaprzeczenie - jest to paralela która wywołuje konsternacje - mózg najpierw przyswoi słowo alkoholik a potem trzeźwy i to nie zawsze . Jak to przeciez nie mozna byc jednoczesnie i Trzeźwym i Alkoholikiem .Może lepiej jak juz mówic to zostac przy Alkoholiku ?

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 11:21

Marc-elus napisał/a:
problem istnieje w człowieku, innym, tym który sądzi że do obcych ludzi powinien się przedstawiać np "Daniel - alkoholik".

Znasz takich?

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 11:24

Gonzo.pl napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
problem istnieje w człowieku, innym, tym który sądzi że do obcych ludzi powinien się przedstawiać np "Daniel - alkoholik".

Znasz takich?

Przejaskrawiłem fsdf43t , osobiście nic takiego nie widziałem, ale np dziękowanie Bogu za to że jest się alkoholikiem uważasz za normalne? A takie osoby znam. :tak:

Klara - Czw 01 Gru, 2011 11:24

I pomyśleć, że cała dyskusja wzięła się z tego, że ktoś się wstydzi pójść na jedyny w miasteczku mityng AA :(
Skończyło się zaś na tym, że tłumaczycie się, dlaczego nie przedstawiacie się każdemu imieniem z dodatkiem "alkoholik".

A może to jest to samo? :szok:

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 11:27

Klara napisał/a:
a Wy się chowacie i wstydzicie tego, że nareszcie jesteście normalni.

Owszem, moją alkoholową przeszłość trzymam ukrytą głęboko za pazuchą, ale wcale nie ze wstydu, że "nareszcie jestem normalna"!
Po prostu uznałam, że łajno komuś do tego, kim byłam jeszcze półtora roku temu! :mgreen:
Wyjawiając prawdę i obnosząc się z trzeźwieniem mogę narobić szkód w cholerę i trochę nie tylko sobie, ale i moim bliskim.
Mam ten komfort, że zmieniłam miejsce zamieszkania, środowisko, gdzie nikt nawet nie podejrzewa mnie o alkoholizm. :) W imię czego więc mam o nim trąbić? :szok:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 11:28

Marc-elus napisał/a:
dziękowanie Bogu za to że jest się alkoholikiem uważasz za normalne? A takie osoby znam.

Tak, znam. Dajmy kazdemu zyc i myśleć jak chce i co chce.
Wiem o co chodzi tym osobom, dziękują za trzeźwość, dziekują za szczęśliwe życie, dziękuja za zrozumienie siebie.
Ludzie nie będący alkoholikami rzadko myślą nad sobą i rzadko pracują nad własnym rozwojem.

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:32

Klara napisał/a:
Jonesy na ten przykład mieszka w "mojej" Polsce 8|
Ten problem tkwi chyba w środku - w człowieku.
_________________

Zgadzam sie tylko co jest w człowieku nie wziąło sie znikąd Ty mieszkasz w Jarzebinie Czerwonej a 30 km dalej jest mieścina która sie nazywa Czeremcha Zielona
W twojej Jarzebinie jest ktos kto w niedziele do kościoła zamiast garnituru wkłada worek na ziemniaki i przepasa sie sznurem konopnym i cała twoja społeczność traktuje go jak swego bo facet ma taki styl bycia i jest w porzo ale w Czeremche taki sam gość jest traktowany jak dziwoląg jak nieten teges . Skąd to sie bierze ? Ano stąd , ze jedna miejscowośc uwaza , że kazdy ma swój kawałek podłogi i należy go brac takim jakim jest - a druga , że ma jednostka przystosowac sie do ogółu - skoro ja ide w zasłonie na procesje to Ty tez masz w niej iść . I to nie podlega ewolucji . Czyli to co człowiek ma w środku poniekąd bierze sie z otoczenia .
Taki mieszkaniec Jarzębiny jak pojedzie w świat moze i bedzie sie dziwił co niektórym rzeczom ale jest wieksze prawdopodobieństwo , że przyjmnie to normalnie bez szoku . A mieszkaniec Czeremchy raczej bedzie próbował uswiadamiac innych , że tak nie wolno bo ... .....

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 11:33

Gonzo.pl napisał/a:
Dajmy kazdemu zyc i myśleć jak chce i co chce.

Otóż to. Dlatego, jak ktoś chce, niech sobie będzie "dziwadłem" co kryje się ze swoim alkoholizmem, nawet jak to jest "mało trzeźwe"....
Ja nie chce.

staaw - Czw 01 Gru, 2011 11:35

Marc-elus napisał/a:

Jakoś nie słyszałem jeszcze rzeczy ktoś się przedstawiał: "Ewa -epileptyczka".
nie słyszałem również żeby epileptyk mówił że nie idzie na dyskotekę bo bierze antybiotyki... (pulsujące światło zwiększa ryzyko ataku epi)
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 11:35

Klara napisał/a:
Ten problem tkwi chyba w środku - w człowieku.

Jak wszystko, Droga Klaro, jak wszystko!
Ale publiczne wywlekanie wnętrzności nie zawsze jest zdrowe. 8|

pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 11:37

Takie mi się mimo woli pytanie nasuwa, czy Wy usiłujecie przekonać się nawzajem czy samych siebie? :mysli:
Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 11:39

Klara napisał/a:
I pomyśleć, że cała dyskusja wzięła się z tego, że ktoś się wstydzi pójść na jedyny w miasteczku mityng AA :(
Skończyło się zaś na tym, że tłumaczycie się, dlaczego nie przedstawiacie się każdemu imieniem z dodatkiem "alkoholik".

A może to jest to samo? :szok:


Nie Klaro, dyskusja zaczęła się od tego, że ktoś poszedł na miting AA i całe miasteczko się o tym dowiedziało. Nie została mu zapewniona anonimowość i naruszono jego prawo do prywatności.
Natomiast niektórzy z was, nasze prawo do prywatności, jakie nam się należy, biorą za oznaki wstydu. Zupełnie błędnie.

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:39

pterodaktyll napisał/a:
usiłujecie przekonać się nawzajem czy samych siebie?
:plotki: :dzwonek:
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 11:40

Gonzo.pl napisał/a:
Ludzie nie będący alkoholikami rzadko myślą nad sobą i rzadko pracują nad własnym rozwojem.

:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Gonzo, chyba się w Tobie zakocham!

Klara - Czw 01 Gru, 2011 11:42

Jonesy napisał/a:
dyskusja zaczęła się od tego, że ktoś poszedł na miting AA i całe miasteczko się o tym dowiedziało

:beba: Mniej więcej na jedno wychodzi.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 11:43

Gonzo.pl napisał/a:

Ludzie nie będący alkoholikami rzadko myślą nad sobą i rzadko pracują nad własnym rozwojem.


No teraz do dowaliłeś do kotła...

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:43

Urszula napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Ludzie nie będący alkoholikami rzadko myślą nad sobą i rzadko pracują nad własnym rozwojem.

Może dlatego ,że nie sa robia to bezwiednie i nie musza zwracac na pewne rzeczy uwagi ?

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 11:45

Klara napisał/a:
Jonesy napisał/a:
dyskusja zaczęła się od tego, że ktoś poszedł na miting AA i całe miasteczko się o tym dowiedziało

:beba: Mniej więcej na jedno wychodzi.


Nie wychodzi na jedno.
Ale napisz mi może, jakie są Twoje przemyślenia na temat etymologii określenia "Anonimowi Alkoholicy"...

Andres - Czw 01 Gru, 2011 11:46

Urszula napisał/a:
Nasze społeczeństwo nie składa się z samych uczestników ruchu AA, którzy problem znają i rozumieją. A i nawet wśród AA zdarzają się czarne owce łamiące zasadę anonimowości


To prawda bo nawet samo AA z punktu widzenia prowincjonalnej rzeczywistości zupełnie odbiega od ideału, który i tutaj jest sprzedawany.

Oto garść przykładów – to są tylko moje, chłodne i realne spostrzeżenia :

Zdecydowana większość grup nie ma żadnego charakteru tzn. królują piciorysy i radości i smutki nic więcej. To jest dobre raz czy dwa, gdy jednak zbudzony zaczynam recytować piciorys "ojca założyciela" to już wesołe nie jest.

12 kroków, 12 tradycji często bywa tylko mantrą klepaną w oryginalnej wersji językowej.

Przerysowana magia zjawiska – popadanie w fałszywą euforię co tylko utwierdza grupę w przekonaniu o słuszności posłannictwa Tutaj chodzi mi o zasklepianiu się wokół tylko i wyłącznie religijnych aspektów trzeźwienia w myśl (Boże, wybacz) "Jezus cię wyleczy ty nie rób nic"

Nie twierdzę jednak, że to co powyżej opisałem nie pomaga alkoholikom.
Mi na pewno nie a za innych odpowiadać nie mogę.

Mam do dyspozycji "1" słownie jedną grupę na której cokolwiek realizuje się poza użalaniem się nad sobą, przypuszczam że to i tak dobra pozycja.

Efekt jest taki, że wielu nie pije, udaje że trzeźwieje i trwa do kolejnego nawrotu.

Uprzedzam komentarz: zamiast narzekać sam zacznij budować grupę.
Tak, to właśnie robię. Na razie to tylko frakcja, trzyosobowy klub dyskusyjny.

Nie mniej jednak fakt pozostaje faktem. Bardzo ciężko trzeźwieje się w prowincjonalnej Polsce.

Andrzej prowincjonalny alkoholik

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 11:49

rufio napisał/a:
sa robia to bezwiednie i nie musza zwracac na pewne rzeczy uwagi

Uhmmmm, na pewno...
Widzę jak w miejscach publicznych odnoszą się do siebie małżonkowie, widzę jak matki traktuja dzieci, widze jak zachowuje się nastoletnia młodziez.
widze, jak przełożony traktuje pracownika, a lekarz pacjenta.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 11:50

Jonesy napisał/a:
Natomiast niektórzy z was, nasze prawo do prywatności, jakie nam się należy, biorą za oznaki wstydu.

Dokładnie tak!
Klara napisał/a:
ktoś się wstydzi pójść na jedyny w miasteczku mityng AA

A może nie wstyd go powstrzymuje? Może obawa przed konsekwencjami jakie może owo pójście za sobą pociągnąć?

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:51

Przeciez napisałem , ze nie musza zwracac na pewne rzeczy uwagi - Ty mi tu wyjeżdzasz zmarginesem a ja o codziennośći :szok: :wysmiewacz:
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 11:53

Cytat:

Uprzedzam komentarz: zamiast narzekać sam zacznij budować grupę.

A ja bym sugerował pojeździć po innych mieścinach, miastach, poznac inne grupy, innych ludzi, inne historie, może inne podejście...
Pewnie w promieniu 30-50 km niejedna grupa się znajdzie.

Andres - Czw 01 Gru, 2011 12:06

Gonzo.pl napisał/a:
A ja bym sugerował pojeździć po innych mieścinach, miastach, poznac inne grupy, innych ludzi, inne historie, może inne podejście...
Pewnie w promieniu 30-50 km niejedna grupa się znajdzie.


Ależ tak w tym momencie opisuję sytuację w promieniu 30-40 km

Prawie trzy lata szukam swojego miejsca w AA

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 12:08

Jonesy napisał/a:
Klara napisał/a:
Jonesy napisał/a:
dyskusja zaczęła się od tego, że ktoś poszedł na miting AA i całe miasteczko się o tym dowiedziało

Mniej więcej na jedno wychodzi.


Nie wychodzi na jedno.

Oczywiście, że nie wychodzi!!!
Rzecz nie w tym, że "całe miasteczko się o tym dowiedziało", a w tym jak to miasteczko zareaguje na tę-że "sensację".
I nie dziwta się ludzie, że jeśli choć raz zasada anonimowości została złamana, to następni alkoholicy będą unikać AA jak diabeł święconej wody. :evil:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 12:16

Andres napisał/a:

Prawie trzy lata szukam swojego miejsca w AA

To znaczy, że masz jakies oczekiwania?
A ja mam miejsce wszędzie. :mgreen:
Wszędzie czuje sie dobrze, nie oczekuje ze ma być "jakoś tam..." jakbym ja chciał, chodze na rózne grupy, słucham różnych ludzi. Do innych miast rzadko jeżdże, ale nasz Fordon to jakby inne miasto....
Oczywiscie, są grupy, z którymi jestem bardziej zwiazany, choćby poprzez pełnione słuzby..
No właśnie, pełnisz jakieś słuzby w AA?

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 12:18

Gonzo.pl napisał/a:
A ja bym sugerował pojeździć po innych mieścinach, miastach, poznac inne grupy, innych ludzi, inne historie, może inne podejście...

:tak: :tak: :tak:
Wszak nie istnieje taki przepis prawny, że koła ratunkowego należy szukać koniecznie w miejscu zamieszkania. :)

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 12:29

Gonzo.pl napisał/a:
Andres napisał/a:

Prawie trzy lata szukam swojego miejsca w AA

To znaczy, że masz jakies oczekiwania?
A ja mam miejsce wszędzie.

Tylko pogratulować!!! ;)
Ale, ale, Gonzo, czy to znaczy, że Ty nie masz żadnych oczekiwań? Na prawdę jesteś aż takim minimalistą?
Dla mnie "wszędzie" oznacza "nigdzie". :bezradny:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 12:32

Cytat:
Ale, ale, Gonzo, czy to znaczy, że Ty nie masz żadnych oczekiwań? Na prawdę jesteś aż takim minimalistą?
Dla mnie "wszędzie" oznacza "nigdzie".

Ale jakie mam miec oczekiwania od grupy, nie rozumiem?
No, niektórzy by np, chcieli zeby było miło, ciepło, przy kawce pogaduszki....
Meeting is meeting, mnie ma przynieść jakies przemyślenia. A ręczę, że kazdy przynosi, jaśli tylko chce się mysleć.

Andres - Czw 01 Gru, 2011 12:45

Urszula napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Andres napisał/a:

Prawie trzy lata szukam swojego miejsca w AA

To znaczy, że masz jakies oczekiwania?
A ja mam miejsce wszędzie.

Tylko pogratulować!!! ;)
Ale, ale, Gonzo, czy to znaczy, że Ty nie masz żadnych oczekiwań? Na prawdę jesteś aż takim minimalistą?
Dla mnie "wszędzie" oznacza "nigdzie". :bezradny:


Gonzo wybacz. Ja odczytuję to jako "Ty śmiesz mieć jakieś oczekiwania?"

Tak mam bo nie chcę się kisić w samozadowoleniu grupy, nie chcę płakać przy piciorysach a szczytować przy opowieściach jak to XXX trzeźwiał tylko z racji przynależności do AA.

Teraz zadam ci pytanie Czy to kolejna gra słów?

Andrzej

Ate - Czw 01 Gru, 2011 12:47

Gonzo.pl napisał/a:
Ale jakie mam miec oczekiwania od grupy, nie rozumiem?
Masz Gonzo, chocby takie zeby na mitingu wszyscy byli trzezwi, sam pisales o tym.
Andres - Czw 01 Gru, 2011 12:50

Gonzo.pl napisał/a:
No, niektórzy by np, chcieli zeby było miło, ciepło, przy kawce pogaduszki....


To kpina z rozmówców i manipulacja.
Kierowanie tematu na bzdety, *p****.
Albo doprowadzanie do kolejnej pyskówki.

Szkoda, że w nadmiarze płodni autorzy postów na tym forum potrafią skutecznie spłaszczyć każdy nawet najważniejszy temat.

Szkoda

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 12:52

Andres napisał/a:
. Ja odczytuję to jako "Ty śmiesz mieć jakieś oczekiwania?"

Nie taki był mój zamiar.
Może taki, że nie warto mieć oczekiwań, bo rzadko się spełniaja. A czy to, co ja sobie wymarzę, wymyśle, jest dla mnie najlepsze?
AA istnieje od lat beze mnie, funkcjonuje, pomaga jednym, innych drazni... jak wiele rzeczy....
U siebie w domu to ja mogę miec oczekiwania i je sobie spełniać, a i to nie zawsze ;)
Zważ, że piszę o sobie i przedstawiam swoje zdanie.

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 12:53

Cytat:
To jest manipulacja. Kierowanie tematu na bzdety, *p****. Albo doprowadzanie do kolejnej pyskówki

O co Ci chodzi, chłopie.
Tu nie można miec swojego zdania widze

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 12:58

Ate napisał/a:
Masz Gonzo, chocby takie zeby na mitingu wszyscy byli trzezwi, sam pisales o tym.

Nie Ate, to nie są oczekiwania, to są podstawowe zasady.
Dziekuję za rozmowę, znowu widzę, ze tu normalnie porozmawiac sie nie da...
:szok:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 13:00

Cytat:

Szkoda, że w nadmiarze płodni autorzy postów na tym forum potrafią skutecznie spłaszczyć każdy nawet najważniejszy temat.

Dlaczego znowu stosujesz osobiste wycieczki?
Dlaczego znowu skręciłes awanturę z niczego?
Odbierasz coś osobiście? Dlaczego?
To jest trzeźwe?

grzesiek - Czw 01 Gru, 2011 13:08

Urszula napisał/a:
Prawie trzy lata szukam swojego miejsca w AA

To znaczy, że masz jakies oczekiwania?
A ja mam miejsce wszędzie.


JA swojego miejsca szukałem 5lat i znalazłem je w AA.
Od momentu kiedy przyszedłem na miting w swojej miejscowości po raz pierwszy.
Wtedy istniały trzy grupy, spotykały się w różne dni,w tym samym miejscu,a ludzie z tych grup często przychodzili na miting 3 razy w tygodniu.Ja też tak robiłem na początku.Oprócz tego czwartego dnia chodziłem do ZK na miting dla osadzonych.
Jedyne czego oczekiwałem, to doświadczeń innych alkoholików i rozpatrywania treści kroków i tradycji. Dla mnie każda grupa jest dobra,bo zawsze daje do myślenia,choćby jedno zasłyszane zdanie.Znam też osoby,które przyjeżdżają z innych miejscowości,bo krępują się i nie do końca wierzą w anonimowość innych ludzi w swojej okolicy. Ważne jest jednak to,że chcą przyjeżdżać i mają wybór grup,których w okolicy( 30-40 km.)jest na prawdę sporo, od poniedziałku do niedzieli są mitingi.

staaw - Czw 01 Gru, 2011 13:12

Gonzo.pl napisał/a:
Ate napisał/a:
Masz Gonzo, chocby takie zeby na mitingu wszyscy byli trzezwi, sam pisales o tym.

Nie Ate, to nie są oczekiwania, to są podstawowe zasady.
Dziekuję za rozmowę, znowu widzę, ze tu normalnie porozmawiac sie nie da...
:szok:
Nie wszyscy uważają te zasady za normalne, Ty oczekujesz że na mityngu będą tylko tacy jak Ty chcesz...
Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 13:14

Oh, już dajcie sobie spokój z argumentami typu
"kłócisz się - pijane myślenie"
"awantura - pijane myślenie"
"przeklinasz - pijane myślenie"

Zdrowi ludzie kłócą się non stop.
Zdrowi ludzie awanturują się.
Zdrowi ludzie też przeklinają.
Oprócz tego bekają, puszczają bąki, jedzie im z paszczy, pocą się i tak dalej. I całą inną rzeszę czynności.

Dlaczego musi być tak, że alkoholik na siłę będzie musiał widzieć w drugim alkoholika?

Andres - Czw 01 Gru, 2011 13:17

Gonzo.pl napisał/a:
Cytat:

Szkoda, że w nadmiarze płodni autorzy postów na tym forum potrafią skutecznie spłaszczyć każdy nawet najważniejszy temat.

Dlaczego znowu stosujesz osobiste wycieczki?
Dlaczego znowu skręciłes awanturę z niczego?
To jest trzeźwe?


Zgadza się ale po raz kolejny słowo, zdanie wyrwane z kontekstu stanowi podstawę bicia piany.
Jeżeli zaś sądzisz, że to jest osobista wycieczka nie potrafię cię z tego przekonania wyprowadzić ale zaręczam że nie.

Chodzi mi o co innego. Przeczytaj całość większość postów zaczyna się XXX powiedział.... Gdzie XXX znaczy kilku zaledwie uczestników forum.
Nie miej więc pretensji gdy mając ważną rzecz do poruszenia rozpatrywana jest rzecz najmniej istotna z inicjatywy XXX wszystko po to by zaspokoić ciekawość XXX
Absolutnie to nie jest wycieczka osobista a raczej do sposobu budowania dyskusji na forum.

Andrzej

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 13:20

Dlatego Jonesy, że jak nie mam takiego samego zdania jak X, Y, bądż Zet, to nie daje sie normalnie rozmawiac, poznac czyjs punkt widzenia. Natychmiast zaczyna sie to, co przed chwilą...
Zresztą chyba dobrze to znasz w stosunku do siebie, prawda...?

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 13:21

Gonzo.pl napisał/a:
Ale jakie mam miec oczekiwania od grupy, nie rozumiem?
No, niektórzy by np, chcieli zeby było miło, ciepło, przy kawce pogaduszki....

Pewnie każdy by chciał! :mgreen:
Ale też każdy, przychodzący na spotkanie z własnej i nieprzymuszonej woli, zdaje sobie chyba sprawę z tego, że:
Gonzo.pl napisał/a:
Meeting is meeting,

I zauważ, że sam sobie przeczysz, bo jednak masz jakieś oczekiwania:
Gonzo.pl napisał/a:
mnie ma przynieść jakies przemyślenia.

A Twoją wypowiedź zrozumiałam dokładniutko tak jak Andres:
Andres napisał/a:
Gonzo wybacz. Ja odczytuję to jako "Ty śmiesz mieć jakieś oczekiwania?"

I bardzo dobrze, że "śmie"! Kompletnym bezsensem byłoby przychodzenie na grupę, gdyby "nie śmiał" mieć jakichkolwiek oczekiwań. :wysmiewacz:
Kiedy sama jeszcze brałam udział w mitingach, oczekiwałam po nich bardzo wielu rzeczy, nie tylko materiału do przemyśleń. Np. oczekiwałam, że uszanowana zostanie moja prywatność i żadne słowo, które padło na spotkaniu, nie wyfrunie na zewnątrz. :skromny:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 13:26

Według mnie, Andres, reakcja była nerwowa, bezpodstawna i nieadekwatna do sytuacji.
Dla mnie temat oczekiwań jest istotny. Rozmywaniem sytuacji sa te drobne zaczepki, które zaraz sie pojawiły obok naszej rozmowy. Ale to norma... ;)

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 13:32

Jonesy napisał/a:
Dlaczego musi być tak, że alkoholik na siłę będzie musiał widzieć w drugim alkoholika?

A ja bym to ujął inaczej.... Alkoholik, obojętnie czy rozmowa o zbiorach pszenżyta czy o fizyce kwantowej, koniecznie stara się wykazać że
-lepiej trzeźwieje od innych alkoholików
więc na siłę
-inni trzeźwieją gorzej, ba, pewnie nie trzeźwieją(w to mu graj)

To tylko sposób na dowartościowanie się, bardzo marny z resztą, wzbudzający mój sprzeciw bo często krzywdzący drugiego człowieka.
Nie tylko wśród alkoholików występuje ten schemat, ale tu jest szczególnie popularny, bo bardzo łatwo na podstawie jednego słowa wyrwanego z kontekstu zarzucić komuś pijane myślenie.

Andres - Czw 01 Gru, 2011 13:39

Gonzo.pl napisał/a:
Według mnie, Andres, reakcja była nerwowa, bezpodstawna i nieadekwatna do sytuacji.
Dla mnie temat oczekiwań jest istotny. Rozmywaniem sytuacji sa te drobne zaczepki, które zaraz sie pojawiły obok naszej rozmowy. Ale to norma... ;)


Czy norma? Nie wiem i nawet nie rozumiem. Nie umiem w ten sposób dyskusji prowadzić. Pragnę jednak zauważyć. cały temat dotyczy prowincji a na prowincji żyję
Reprezentujesz (nie obraź się) teoretyczną stronę zagadnienia i teraz przeczytaj cały temat. Podkreślasz "dla mnie" ........

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 13:39

Tak to chyba nie do końca Marcel.
Ale bardzo często jest tak, że jak braknie już argumentów w dyskusji, zaczyna się zalecanie rozwagi. A przeprowadzane jest to za pomocą:
- pijane masz myślenie
- uważaj na siebie, bo źle to widzę
- wyczuwam u Ciebie chęć napicia
- ty nie trzeźwiejesz
- i podobnego typu pseudo argumenty

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 13:42

Gonzo.pl napisał/a:
Nie Ate, to nie są oczekiwania, to są podstawowe zasady.
staaw napisał/a:
Nie wszyscy uważają te zasady za normalne, Ty oczekujesz że na mityngu będą tylko tacy jak Ty chcesz...

I tego samego chce chyba w dyskusji na tym forum. :?
Jedyną SŁUSZNĄ RACJĄ jest RACJA GONZA!!!
W myśl, że alkoholik alkoholikowi równym jest, bo wszyscy cierpimy na tę samą chorobę. :wysmiewacz:

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 13:44

I jeszcze tylko jedną rzecz napiszę.
Gonzo chciałby, aby na mitingu były tylko osoby trzeźwe.
Andreas, Urszula, ja chcielibyśmy aby nasza anonimowość została zachowana.

Argumentem Gonza jest to, że takie są "zasady" i już.
Nam z kolei zarzuca, że za tym czego my oczekujemy stoi nasz wstyd.
A mnie się wydaje że w określeniu
"Anonimowi Alkoholicy" znajduje się słowo Anonimowi. Słowa "Trzeźwi" ktoś najwyraźniej zapomniał dodać :bezradny:

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 13:45

Masz racje Jones, tylko zastanowiłeś się po co to i dlaczego w takiej formie?
Czyżby los tego drugiego tak bardzo obchodził pierwszego że trzeba zmyślać i dokładać "ilość pijanego myślenia" oponentowi w dyskusji?
To nie troska..... :nie:

To dopiero pijane myślenie..... :(

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 13:46

Jonesy napisał/a:
w określeniu
"Anonimowy Alkoholik" znajduje się słowo Anonimowy. Słowa "Trzeźwy" ktoś najwyraźniej zapomniał dodać

:lol:
To było dawniej, teraz liczy się "trzeźwy i ostentacyjne manifestujący swoją trzeźwość".... fsdf43t

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 13:49

Marcel, przyznaję Ci rację, zapomniałes tylko o diagnozowaniu nawrotów :lol2:
i sugerowaniu awanturnictwa. Te rzeczy zawsze sie sprawdzają.
I że to o czym piszesz, robisz czesto, także w tej chwili.

Andres, tematy ewoluują, zahaczają o inne aspekty także.
Hmmmm... teoretyczne...
Nie znasz ludzi, nie znasz miasta wojewódzkiego sredniej wielkości, prowincjonalnego właśnie. Ludzie obracajacy sie wyłącznie w jednym kregu, Jednej aktywności w tym życiu bez alkoholu, wręcz czyhają na jakies nowości z czyjegoś zycia. Nie maja tych atrakcji w swoim życiu.
Ale to ich problem, nie mój.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 13:49

Mieszkam w relatywnie malej miejscowosci.. tutaj tez chodze na grupe.. na polskie mitingi dojedzam 80 km . Na szczescie tutejsza grupa jest godna zaufania, zdarzyl sie raz przypadek ze zostaly wyniesione wiadomosci na zewnatrz, osoba ta zostala usunieta z grupy.
Ze wzgledow podobnych co u Jonesa nie wyobrazam sobie by obnosic sie z tym, ze jestem alkoholiczka, obecnie mieszkam z trojka dzieci, jeszcze do niedawna mieszkalam z czworka. Dosc im narobilam syfu w zyciu przez swoje picie, zebym jeszcze musiala teraz im dokladac swoja niepotrzebna w sumie szczeroscia. Dzieciaki bylyby napietnowane, tak jak jest napietnowa matka mojego sredniego syna, leczaca sie alkoholiczka. Presja w szkole u tego dzieciaka byla tak ogromna, ze wyprowadzili sie do innego miasta.. chociaz oficjalnie niby nikt nie naplul... Jak widac, nie tylko w Polsce zdarzaja sie takie kwiatki. Moze latwiej jest mowic otwarcie o swoim alkoholizmie, jesli nie ma sie obok rodziny, zwlaszcza dzieci, ktorym po prostu mozna zupelnie niepotrzebnie wyrzadzic dodatkowa krzywde.

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 13:50

Cytat:
I tego samego chce chyba w dyskusji na tym forum. :?
Jedyną SŁUSZNĄ RACJĄ jest RACJA GONZA!!!

A na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 13:57

Gonzo.pl napisał/a:
Marcel, przyznaję Ci rację, zapomniałes tylko o diagnozowaniu nawrotów :lol2:
i sugerowaniu awanturnictwa. Te rzeczy zawsze sie sprawdzają.
I że to o czym piszesz, robisz czesto, także w tej chwili.

Czy ja do Ciebie pisałem? Widziałeś gdzieś w mojej wypowiedzi słowo "gonzo"? Napisałem że "gonzo to czy tamto..."?
Nie. :)
Więc z łaski swojej stosuj się do Twojej wypowiedzi z poprzedniej strony:
Cytat:
Dlaczego znowu stosujesz osobiste wycieczki?

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 14:00

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
w określeniu
"Anonimowy Alkoholik" znajduje się słowo Anonimowy. Słowa "Trzeźwy" ktoś najwyraźniej zapomniał dodać

:lol:
To było dawniej, teraz liczy się "trzeźwy i ostentacyjne manifestujący swoją trzeźwość".... fsdf43t


Nie żebym coś tam podejrzewał, ale mam takie małe odczucie, jakbyś usiłował ustawić moje posty w jakimś konkretnym kierunku... :mysli:

Mnie po prostu chodzi o to, że będąc ludźmi, alkoholikami, kompletnie się od siebie różnimy. Każdy ma swoje powody, każdy ma swoje dno, każdy ma swoje oczekiwania. I ja też miałem oczekiwania wobec mitingów i zostały one na dwóch mitingach brutalnie rozwiane. Na szczęście trafiłem na grupę wsparcia, która idealnie wpasowała się w moje oczekiwania i jej się trzymam i trzymać się będę. Lubię, gdy ktoś gada głupoty powiedzieć "stary, co ty pierniczysz", lubię wyrazić swoje zdanie na jakiś temat, lubię słuchać co inni mają mnie do powiedzenia. Na mitingach na których byłem, tego nie było. W zasadzie to siedzieli tam ludzie w krą, połowa kompletnie zblazowanych (to Ci przymusowi z terapii), a połowa gadała piernik wie o czym. Ktoś rzucił temat i nikt się tego tematu nie trzymał. Najlepsze były komiczne wręcz próby powiedzenia tego co leży komuś na wątrobie, ale tak, żeby podpasowało pod temat mitingu. To co to za sens iść na miting AA, jak nie mogę powiedzieć co mam na wątrobie? Dlatego póki co będę moją grupę wsparcia stawiał nad mitingiem.

Dodatkowo jeszcze napiszę, że mam pracę w której jestem wraz z dojazdami prawie 12 godzin, żonę, dwie małe córki, paru znajomych, rodzinę, hobby i zainteresowania sportowe. I naprawdę mam niewiele czasu, aby udzielać się w społecznościach AA. Jestem w stanie wygospodarować czas w jeden dzień w tygodniu i udać się na grupę. Tak, aby zrobić to na 100%, a nawet na 110%.

Argumenty, że jak piłem to jakoś to wszystko było nie ważne nie przemawiają do mnie. Stawianie flaszki nad całą resztą było pijanym i chorym myśleniem. Teraz trzeźwieję. Odbudowuję wszystko i nadrabiam czas, jaki mi alkohol zabrał. Nadrabiam, a nie zamieniam. Tak ja to widzę. Jak zwykle ja osobiście.

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 14:02

Cytat:
Czy ja do Ciebie pisałem? Widziałeś gdzieś w mojej wypowiedzi słowo "gonzo"? Napisałem że "gonzo to czy tamto..."?
Nie.

Tym razem nie :) Tym razem odniosłem sie do wypowiedzi ogólnej.
Z zdanie że to robisz dopisałem, bo zauwazyłem ze to robisz... :p

Marc-elus - Czw 01 Gru, 2011 14:03

Jonesy napisał/a:
Nie żebym coś tam podejrzewał, ale mam takie małe odczucie, jakbyś usiłował ustawić moje posty w jakimś konkretnym kierunku...

Nic takiego nie zamierzam robić, to był tylko żart.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 14:03

Jonesy napisał/a:
Nam z kolei zarzuca, że za tym czego my oczekujemy stoi nasz wstyd.

Pewnie po trosze ma rację... :?
Np. ja wstydzę się swojej przeszłości. Wstydzę się sama przed sobą.
Ale z pewnością z furkotem koło tyłka latałyby mi opinie innych ludków o mnie, gdyby nie to, że zdaję sobie sprawę, iż odium MOJEGO alkoholizmu może przylgnąć do najbliższych mi osób.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 14:03

Tak mnie własnie naszło sentencjonalnie.
Co myślicie o tym:

"Im więcej w życiu przez alkohol straciłeś/aś, tym łatwiej Ci powiedzieć publicznie JESTEM ALKOHOLIKIEM"

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 14:10

Marc-elus napisał/a:
To było dawniej, teraz liczy się "trzeźwy i ostentacyjne manifestujący swoją trzeźwość"....

g45g21

staaw - Czw 01 Gru, 2011 14:12

Mam głupie pytanie... Kto przeczytał dzisiejsze 24 godziny?
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 14:14

Gonzo.pl napisał/a:
A na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Na podstawie Twoich postów.
Przeczytaj ze zrozumieniem to, co sam napisałeś i zastanów się, jak inni mogą odczywywać "co poeta miał na myśli". ;)

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 14:14

staaw napisał/a:
. Kto przeczytał dzisiejsze 24 godziny?

Aż sie boje napisać, ze czytam "Codzienne Refleksje"....
Odmieniec jakis.... I bezczelny do tego.... ;)

staaw - Czw 01 Gru, 2011 14:16

Jonesy napisał/a:
Tak mnie własnie naszło sentencjonalnie.
Co myślicie o tym:

"Im więcej w życiu przez alkohol straciłeś/aś, tym łatwiej Ci powiedzieć publicznie JESTEM ALKOHOLIKIEM"
:tak:
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 14:19

Cytat:
Przeczytaj ze zrozumieniem to, co sam napisałeś

Pytanie zadałem Tobie. w taki sposób to faktycznie nie ma sensu...
Poza tym tu wiecej osób żyje w zgodzie ze sobą i o tym napisało.
Nie musisz więc w taki sposób bronić swego akurat przede mną...

grzesiek - Czw 01 Gru, 2011 14:19

staaw napisał/a:
Mam głupie pytanie...

...adekwatne do sytuacji,jeśli chodzi o treść medytacji.

Flandria - Czw 01 Gru, 2011 14:21

Klara napisał/a:
Ten problem tkwi chyba w środku - w człowieku.


tak sobie czytam, co tu piszecie ...
jak jeździłam na swoją terapię nerwic - to gdy spotykałam znajomych NIKOMU nie powiedziałam po co jadę do większej miejscowości.
Nerwica nie jest chorobą kojarzącą się z wykluczeniem społecznym itp, ściślej rzecz biorąc nawet nie jest chorobą psychiczną - a jednak, dmuchając na zimne, wolę zachować tę informację tylko dla siebie i osób naprawdę mi bliskich.
Gdybym miała padaczkę czy cukrzycę to pewnie też tak by było.
Zresztą, jedną z rzeczy, których dowiedziałam się na terapii było to, że zapewnić sobie bezpieczeństwo można m.in. poprzez nieinformowanie ludzi o swoich problemach. I myślę, że to prawda - sporo razy wpakowałam się w jakieś kłopoty, tylko dlatego, że powiedziałam o sobie zbyt wiele.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 14:25

Ate napisał/a:
Moze latwiej jest mowic otwarcie o swoim alkoholizmie, jesli nie ma sie obok rodziny, zwlaszcza dzieci, ktorym po prostu mozna zupelnie niepotrzebnie wyrzadzic dodatkowa krzywde.

Otóż to!
Chyba już wystarczająco skrzywdziliśmy najbliższe nam osoby kąpiąc się w alko, by jeszcze z okazji trzeźwienia dokładać im dodatkowych "przyjemności"! 8|

grzesiek - Czw 01 Gru, 2011 14:43

Urszula napisał/a:
Chyba już wystarczająco skrzywdziliśmy najbliższe nam osoby kąpiąc się w alko, by jeszcze z okazji trzeźwienia dokładać im dodatkowych "przyjemności"

To wszystko zależy od świadomości osób,z którymi się na ten temat rozmawia.
W moim przypadku,zrobiłem selekcję i powiedziałem,tym którym uważałem za stosowne,nie poniosłem z tego tytułu żadnych nieprzyjemnych konsekwencji, a nawet odwrotnie, mój syn , córka i żona sa dumni,że potrafiłem coś zmienić w swoim życiu, a w konsekwencji i ich .Żebyście widzieli ich szczęśliwe miny,gdy bawiliśmy się na pikniku trzeźwościowym.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 14:47

Pytanie brzmiało:
Gonzo.pl napisał/a:
A na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Odpowiedziałam na nie zgodnie z moimi odczuciami.
A Ty co? Wolałbyś bezmyślne przytakiwanie i puste oklaski? :evil2"
Mamy prawo różnić się w opiniach i poglądach, z tym, że narzucanie własnych racji innym w sposób autorytarny, budzi mój sprzeciw. :/
Sorry, jeśli Cię uraziłam!
Ale w moim odczuciu startujesz z takiego poziomu, jakbyś chciał wszystkim nam powiedzieć:
- Jesteście zapijaczone d***! Tylko moje trzeźwienie jest najtrzeźwiejsze.

Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 14:54

grzesiek napisał/a:
Urszula napisał/a:
Chyba już wystarczająco skrzywdziliśmy najbliższe nam osoby kąpiąc się w alko, by jeszcze z okazji trzeźwienia dokładać im dodatkowych "przyjemności"

To wszystko zależy od świadomości osób,z którymi się na ten temat rozmawia.
W moim przypadku,zrobiłem selekcję i powiedziałem,tym którym uważałem za stosowne,nie poniosłem z tego tytułu żadnych nieprzyjemnych konsekwencji, a nawet odwrotnie, mój syn , córka i żona sa dumni,że potrafiłem coś zmienić w swoim życiu, a w konsekwencji i ich .Żebyście widzieli ich szczęśliwe miny,gdy bawiliśmy się na pikniku trzeźwościowym.


Własnie Grzesiu - Ty powiedziałeś. Ty wybrałeś, żeby powiedzieć i komu powiedzieć.
Ja powiedziałem też osobom, których wybrałem.

Autor wątku tego przywileju wyboru został pozbawiony - babsko które było na AA rozpowiedziało wszystkim.

Jest duża różnica.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 15:00

grzesiek napisał/a:
To wszystko zależy od świadomości osób,z którymi się na ten temat rozmawia.
W moim przypadku,zrobiłem selekcję i powiedziałem,tym którym uważałem za stosowne

Zrobiłam to samo.
Spora grupa ludzi orientuje się w moim uzależnieniu, ale przed resztą świata nie mam zamiaru się z tym obnosić.
W końcu to MOJE uzależnienie, MOJE trzeźwienie i jako MOJE nie powinno rzutować na resztę rodziny. Dlatego pilnie strzegę swej wstydliwej tajemnicy. Nie tyle ze wstydu, ile z troski o to, by już więcej nikomu nie zrobić "kuku"...

Jras4 - Czw 01 Gru, 2011 15:01

Urszula napisał/a:
Jesteście zapijaczone d***! T
teraz to Ty dyskryminujesz ..wiesz jak ja sie poczułem..
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 15:10

Jonesy napisał/a:
Autor wątku tego przywileju wyboru został pozbawiony - babsko które było na AA rozpowiedziało wszystkim.

Jest duża różnica.

Ano, właśnie!
Dlatego też nie wybrzydzam na tych, których obawa przed podobnymi "babskami" powstrzymuje przed pójściem na miting w najbliższej okolicy.

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 15:29

Jras4 napisał/a:
Urszula napisał/a:
Jesteście zapijaczone d***! T
teraz to Ty dyskryminujesz ..wiesz jak ja sie poczułem..

Jrasku, przecież nie napisałam tego pod Twoim adresem!!!!!!!!!!!!!!!!vdf54
Wyartykułowałam jedynie to, co czuję czytając posty niektórych "najtrzeźwiejszych z trzeźwych".
Ani mi w głowie nazywanie kogoś "zapijaczonym d***", bo przecież sama nie tak dawno ciągnęłam ćmagę jak smoczysko i to bez smoczka!

Ate - Czw 01 Gru, 2011 15:30

Gonzo.pl napisał/a:
Według mnie, Andres, reakcja była nerwowa, bezpodstawna i nieadekwatna do sytuacji.
Dla mnie temat oczekiwań jest istotny. Rozmywaniem sytuacji sa te drobne zaczepki, które zaraz sie pojawiły obok naszej rozmowy. Ale to norma... ;)
Gonzo nie wiem czy dotyczy to rowniez mojego komentarza a propos tego ze nie masz zadnych oczekiwan wobec mitingu..Jesli tak, wyjasniam.. uwazam ze masz.. chocby takie aby przestrzegano zasady trzezwosci. ktorej jestes zwolennikiem.
Na miting chodzi sie po cos.. nie wyobrazam sobie np pojscia na miting gdzie glownym tematem jest uprawa dzialki czy wizyta u gastrologa( a na takim mitingu kiedys bylam i wiecej nie poszlam) mam wobec tego jakies konkretne oczekiwania, chce rozamwiac o nalogu, chetnie wyslucham piciorysow, wyzale sie, jak sama np. nie daje sobie rady. Jesli nie mialabym zadnych oczekiwan. rownie dobrze moglabym zostac w tym czasie w domu

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 17:48

Urszula napisał/a:
Ale w moim odczuciu startujesz z takiego poziomu, jakbyś chciał wszystkim nam powiedzieć:
- Jesteście zapijaczone d***! Tylko moje trzeźwienie jest najtrzeźwiejsze.

może jest jakiś powód, ze tak to odbierasz?
Ate napisał/a:
Na miting chodzi sie po cos.. nie wyobrazam sobie np pojscia na miting gdzie glownym tematem jest uprawa dzialki czy wizyta u gastrologa( a na takim mitingu kiedys bylam i wiecej nie poszlam) mam wobec tego jakies konkretne oczekiwania, chce rozamwiac o nalogu, chetnie wyslucham piciorysow, wyzale sie, jak sama np. nie daje sobie rady.

ate, też na takich bywałem, niestety.
Ale, czy to sa oczekiwania?
Dla mnie to jest sens mitingu, jego cel, mówienie o alkoholizmie.

szymon - Czw 01 Gru, 2011 17:56

staaw napisał/a:
Nie kpij Szymonie...


nie mów mi co mam robić staaw :skromny:

Ate - Czw 01 Gru, 2011 17:59

Gonzo.pl napisał/a:
Dla mnie to jest sens mitingu, jego cel, mówienie o alkoholizmie.
oczywiscie ze tak, bo mam wrazenie ze mamy to samo na mysli ale inaczej to wyrazamy, Oczekuje sie SENSU mitingu, wiec z gory cos sie zaklada, po cos tam sie idzie. I to sa wlasnie OCZEKIWANIA wobec mitingu, dlatego stwierdzenie ze nie ma sie oczekiwan wobec mitingow jest nieprawdziwe. Zdarzaja sie mitingi niewypaly i na takich nikt z nas nie chcialby byc. Nie musisz mi odpowiadac,Gonzo, ale po prostu sie zastanow czy nie mam racji :)
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 18:06

Ja bym ujął inaczej... uczestnicy nie rozumieją sensu mitingu. Opowiadają że byli na basenie i ze kosztuje to tyle i tyle.
Ale, wiesz, staram się zrozumieć że jest im to potrzebne, że cos im to daje...
I po prostu nie chodzę na popierduszki na Moniuszki (nazwa zmieniona, ale tak się u nas mówi) :lol2:

Ate - Czw 01 Gru, 2011 18:21

Gonzo.pl napisał/a:
Ale, wiesz, staram się zrozumieć że jest im to potrzebne, że cos im to daje..
wiesz, tez tak mysle. kazdy czlowiek wyraza to co dla niego wazne, ale niestety poniewaz polskich mitingow tutaj jak na lekarstwo( zwlaszcza w polnocnych Niemczech) to ten jeden jedyny, na ktory moge sobie pozwolic ze wzgledow odleglosciowych i czasowych niech bedzie temu alkoholizmowi poswiecony, a jesli nie, to ja dziekuje, bo nie bede tracila 7 godzin z niedzieli po to zeby wysluchiwac gadek rodem z poczekalni u lekarza. I to wlasnie sa moje OCZEKIWANIA wobec mitingu..
Borus - Czw 01 Gru, 2011 18:21

Gonzo.pl napisał/a:
nie znasz miasta wojewódzkiego sredniej wielkości, prowincjonalnego właśnie.

Blisko 360 tys. mieszkańców - faktycznie, wiocha... :foch:

:lol2:

Ate - Czw 01 Gru, 2011 18:33

Jeszcze przyszlo mi jedno do glowy, jesli miting nie bedzie spelnial funkcji pomocowej wobec mnie, jesli nie bede czula sie na nim dobrze, jesli nie bedzie taki abym umiala zaakceptowac jego przebieg, jesli bede czula sie obco, oceniana i krytykowana, po prostu z niego zrezygnuje .Ja sobie dosc kuku juz w zyciu uczynilam za wlasna zgoda 8|
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 18:35

Borus, moze nie powinienem, ale napiszę, o co mi chodziło..
Na wszystkich mitingach w mieście (ponad 20 grup) trzon tych samych osób.
innej aktywnosci zyciowej nie maja. Bardzo interesujace jest kto z kim, po co i o której ;)
A moje rozumienie wspólnoty nie obejmuje kieszeni i łóżka ;)

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 18:51

Gonzo.pl napisał/a:
może jest jakiś powód, ze tak to odbierasz?

O! I znowu usiłujesz potraktować mnie z góry. Tylko dlatego, że nie do końca zgadzam się z każdym Twoim słowem. :p
"Głupia Ula ośmiela się mieć jakieś swoje zdanie, więc na pewno musi mieć problemy z własną osobowością."

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 18:55

Urszula, w takie rozmówki to ja nie wchodzę. Przeciez Ty wiesz lepiej co ja myslę. Przecież to ja jestem awanturnik i Cie zaczepiam.
Do juterka.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 19:00

Urszula napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
może jest jakiś powód, ze tak to odbierasz?

O! I znowu usiłujesz potraktować mnie z góry. Tylko dlatego, że nie do końca zgadzam się z każdym Twoim słowem. :p
"Głupia Ula ośmiela się mieć jakieś swoje zdanie, więc na pewno musi mieć problemy z własną osobowością."
pozwolcie ze dzis bede robic za mediatora :) Poniewaz dialog odbywa sie na forum publicznym sama sobie daje prawo interepretacji wypowiedzi.
Gonzo tylko zapytal czy moze jest jakis powod, ze tak to odbierasz >Ula. Teraz przeczytaj swoja odpowiedz prosze... Zinterpretowalas Jego zapytanie jako opersonalny atak, nie dosc tego, ze traktuje Cie z gory to na pewno dlatego, iz osmielasz sie miec swoje wlasne zdanie i mu nie przyklaskujesz.
Tak wlasnie rodza sie konflikty na forum, zreszta w zyciu codziennym tez...

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 19:01

Borus napisał/a:
Blisko 360 tys. mieszkańców - faktycznie, wiocha...

Nioooo... ponad tysiąc razy większa od miejscowości, w której teraz mieszkam. :mgreen:
Ja teraz nawet nie mam wyboru w doborze znajomych, bo codziennie obijam się o tych samych ludzi.
Nie narzekam, bo nie jest mi z nimi źle, ale czasami bywa męczące.

kiwi - Czw 01 Gru, 2011 19:05

Fajna dyskusja !!!!
Pozdrawiam wszystkich i Ciebie Urszulko !!!!!!
Ja bylam na terapi,pomogla mi,ale oczywiscie to tylko i wylacznie odemnie zalezalo......ja bardzo chcialam z tym swinstwem alkoholowym skonczyc.....zyje juz troche trzezwo....co sobie bardzo chwale !!!!!
na zadna grupe AA nie chodzilam i nie chodze i nie bede chodzic.....ja tak zadecydowalam i fajnie i wygodnie i na trzezwo mi sie zyje !!!!!
Poinformowalam osobiscie o swojej chorobie tych co musza i powinni wiedziec .......i co ja uwazalam ze tak powinnam !!!!!!
Pterus napisal,jak sie zyje trzezwo.....to jest bardzo fajna i wygodna choroba.....zgadzam sie z tym calkowicie !!!!!!
Milego wieczoru....ide spac.....dobranoc !!!!!!
Kiwi

Ate - Czw 01 Gru, 2011 19:05

Kiwi!!! Dziekuje!!!!!!!!!!!!
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 19:14

Ate napisał/a:
Gonzo tylko zapytal czy moze jest jakis powod, ze tak to odbierasz >Ula.

Pewnie masz rację, Ate.
Przepraszam!
Jak najdalsza jestem w zamiarach od wszczynania kłótni i awantur. Trochę się zirytowałam i... wyszło jak wyszło! :oops:

Ate - Czw 01 Gru, 2011 19:16

:skromny: :pocieszacz: :buziak: :pocieszacz: :buziak:
Andres - Czw 01 Gru, 2011 19:19

Gonzo.pl napisał/a:
Nie znasz ludzi, nie znasz miasta wojewódzkiego sredniej wielkości, prowincjonalnego właśnie.


Ależ znam, znam - w trochę mniejszym (byłe wojewódzkie) wychowałem się, mieszkałem też w zdecydowanie większym, kilka lat na wsi i w końcu maleńkie miasteczko.
Zdecydowanie najbardziej zasklepionym, ksenofobicznym i wrogo nastawionym dla inności jest środowisko małomiasteczkowe.

Do rzeczy jednak

Kiedyś przeczytałem słowa, których autorem jest chyba Meszuge

"Siłą wspólnoty AA i nadzieją dla osób uzależnionych jest jej program, nie sam miting."

Dały mi one tyle do myślenia by poszukiwać dla mnie najlepszej grupy. Nawet to, że stworzyłem jakieś kryteria doboru wspólnoty wszystko po to bym najlepiej się czuł.
Piciorysy muszą być, żale i smutki też ale przede wszystkim program, program trzeźwienia.

Zatem jeśli realizacja programu jest mówieniem o alkoholizmie to zgadzamy się w 100%, jeśli coś innego Twoja sprawa, Ty tego szukałeś i mam ndzieję odnalazłeś.

Andrzej nerwus i wycieczkowicz

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 19:30

No własnie, skoro to poruszyłes...
Pisałem wielokrotnie, że celem Wspólnoty nie sa mitingi, tylko praca na programie 12 Kroków.
A dla mnie jest to praca ze sponsorem lub na warsztatach 12 Kroków.
Co do Meszuge. Czytam, szanuję, podziwiam, też o tym pisałem.
Jego książka "Alkoholik" potwierdziła mi wiele moich wyborów, wiele moich poglądów i słuszność mojej drogi.

staaw - Czw 01 Gru, 2011 19:34

Gonzo.pl napisał/a:
Czytam, szanuję, podziwiam,

Naśladuję... umknęło...

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 19:40

kiwi napisał/a:
Pozdrawiam wszystkich i Ciebie Urszulko !!!!!!

I ja Ciebie, Kiwi, też!!! :buzki:
kiwi napisał/a:
na zadna grupe AA nie chodzilam i nie chodze i nie bede chodzic.....

Ja chodziłam, ale też już nie będę chodzić.
Wcale nie ze strachu, że ktoś puści bąka i cała wieś się dowie o moim uzależnieniu, po prostu nie odpowiada mi to i już!
O wiele wygodniej trzeźwieje mi się w zgodzie ze wskazówkami i z pomocą mojej terapki, niż z nieustającym wsłuchiwaniem się w piciorysy.
Pamiętam, rzecz jasna, kim jestem, pielęgnuję moje "niepicie" jak skarb najdroższy, ale zauważyłam u siebie pewną prawidłowość: - im mniej myślę o trzeźwieniu, tym rzadziej nachodzą mnie głodziska.
A nachodzą mnie, nachodzą! :szok:
Z tym, że nauczyłam się już, jak radzić sobie z tym cholerstwem. :D

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 19:42

Cytat:
Naśladuję... umknęło...

W AA nie ma autorytetów :lol:
Co ja robię, wiem ja.
Nie zaczepiaj staaw, powiem jasno.

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 19:45

Urszula, ale na mitingach nie ma żadnych piciorysów.
Chyba nawet więcej mówi się o trzeźwieniu i o swoim dzisiejszym spojrzeniu na życie, niz o piciu.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 19:47

A wiecie, ze moja grupa w >Hannoverze liczaca 5 lat nie pracowala na programie? Tylko w kolko te cytowanie krokow, tradycji i rozczulanie sie nad cudotworca Billem..
Wiec oprocz tego , ze zanegowalam przebieg calego mitingu poprosilam o to by zaczac prowadzic program.. Uczestnicy w ogole ( mimo iz znali na pamiec ) nie znali tak naprawde pierwszego kroku, nikt go nigdy nie przerobil.. Ja to w jakis sposob wymusilam...Wyblagalam bysmy zac zeli pracowac konkretnie ..
Gdy opowiedzialam o pierwszym krokul przytaczalam przyklady wlasnej bezsilnosci nagle polaly sie lzy...i nagle zaczelo coraz wiecej osob przychodzic, poniewaz rozniosla sie wiadomosc ze "tam ci pomoga"...
Fajne uczucie... fajne ze ktos przyjdzie i mozna mu pomoc

szymon - Czw 01 Gru, 2011 19:48

Gonzo.pl napisał/a:
Urszula, ale na mitingach nie ma żadnych piciorysów.


ty jesteś alkoholik czy udajesz ? :skromny:

staaw - Czw 01 Gru, 2011 19:49

Gonzo.pl napisał/a:
Nie zaczepiaj staaw, powiem jasno.

Ja tylko wykorzystuję okres dobroci dla stawów, pojęcia nie mam kiedy kończy się okres ochronny... :dokuczacz:

Ate - Czw 01 Gru, 2011 19:49

Gonzo.pl napisał/a:
rszula, ale na mitingach nie ma żadnych piciorysów.
:ate:
endriu - Czw 01 Gru, 2011 19:51

szymon napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Urszula, ale na mitingach nie ma żadnych piciorysów.


ty jesteś alkoholik czy udajesz ? :skromny:


po jednym mitingu można sobie takie zdanie wyrobić
jak zacząłem częściej bywać to okazalo się, że są inne tematy, nie tylko piciorysy

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 19:54

No co Wam jest? Jakie piciorysy są na mitingach? I z jakiej okazji?
Czy ktos przychodzi powiedzieć swój piciorys, bo ja nie rozumiem....
Mówi sie i o swoim piciu i o swoim trzeźwieniu, w odniesieniu do omawianego kroku, tradycji, czy tematu.
Jakie piciorysy?

staaw - Czw 01 Gru, 2011 19:55

Może o spikerki chodzi... :mysli:
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 19:56

Gonzo.pl napisał/a:
Urszula, ale na mitingach nie ma żadnych piciorysów.

8| :szok:
To widocznie trafiałam na katechizację, nie na grupy AA.

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 19:56

Cytat:
Może o spikerki chodzi...

O, to, to, moze tak....
Ale miting spikerski jest specyficznym mitingiem.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 19:59

endriu napisał/a:
szymon napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Urszula, ale na mitingach nie ma żadnych piciorysów.


ty jesteś alkoholik czy udajesz ? :skromny:


po jednym mitingu można sobie takie zdanie wyrobić
jak zacząłem częściej bywać to okazalo się, że są inne tematy, nie tylko piciorysy
tak, sa, ale GLOWNYM tematem jest mowienie o tym co sie czulo gdy sie pilo.. >Jak juz mowilam, nie wyobrazam sobie przebywania na mitingu gdzie bedzie sie tylko mowilo o wymiotach dziecka czy przebiegu ostatnich dni, ktore spedzilo sie miedzy kuchnia a pralka. Wobec tego w ogole nie musze isc na miting, pojde sobie do kola sfrustowanych malzonklw i bede miala to na tacy bez niepotrzebnego robienia kilometrow
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 20:13

Ate, zwrócę się osobiście do Ciebie :luzik:
WSPÓLNOTA.....
To nie jest coś, gdzie idę i wymagam.Ja jestem członkiem wspólnoty, ja decyduję o jej kształcie. Ja także pełnię służby. Dla innych, dla siebie.
Także Ty możesz zaproponować temat mitingu, także Ty możesz zaproponować pracę na krokach. Także Ty, włączywszy się w słuzby możesz prowadzić mitingi, dać coś z siebie innym.
Tu mi troche z róznych stron wymaganiami już zapachniało... :)

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 20:18

Gonzo.pl napisał/a:
Mówi sie i o swoim piciu i o swoim trzeźwieniu, w odniesieniu do omawianego kroku, tradycji, czy tematu.
Jakie piciorysy?

Właśnie takie.
Bez względu na kontekst, na odniesienie do omawianego kroku, tradycji, czy tematu międli się wkoło Macieju raczej o chlejstwie, niż trzeźwieniu.
Przynajmniej ja na takie grupy trafiłam.
Pół bidy, gdy ktoś chciał się wygadać, wyżalić, itd. Gorzej, gdy ktoś z racji dłuższego okresu abstynencji zaczynał się puszyć i chwalić swoim trzeźwieniem. Okrutnie mnie to wkurzało i odbierało chęć do pójścia na następne spotkanie.
Szłam jednak, bo wydawało mi się, że powinnam. Że poza AA nie można żyć trzeźwo. Że stracę jakąś szansę na normalne życie...
Przekonałam się jednak, że można obchodzić się bez mitingów i nie chlać. :skromny:

yuraa - Czw 01 Gru, 2011 20:20

wiecie ja chodzilem sporo na mityngi, ostatnio rzadziej ale bywam
i naprawdę nie pamietam mityngu z piciorysami.
owszem ludzie nawiazują do swego pijanego okresu życia ale zeby zaraz piciorys.
głownie mówi się w myśl zasady
kim bylem co sie ze mną stalo i jaki jestem obecnie
z nawiazaniem do aktualnego na dany miesiąć kroku.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 20:23

Gonzo.pl napisał/a:
Ate, zwrócę się osobiście do Ciebie :luzik:
WSPÓLNOTA.....
To nie jest coś, gdzie idę i wymagam.Ja jestem członkiem wspólnoty, ja decyduję o jej kształcie. Ja także pełnię służby. Dla innych, dla siebie.
Także Ty możesz zaproponować temat mitingu, także Ty możesz zaproponować pracę na krokach. Także Ty, włączywszy się w słuzby możesz prowadzić mitingi, dać coś z siebie innym.
>Ja to wszystko robie Gonzo
Urszula - Czw 01 Gru, 2011 20:23

Gonzo.pl napisał/a:
Także Ty możesz zaproponować temat mitingu, także Ty możesz zaproponować pracę na krokach.

I Ate właśnie to zrobiła!

staaw - Czw 01 Gru, 2011 20:25

Na wszystkich grupach, na jakich byłem ograniczany był czas wypowiedzi do 10 min...
Na jednej leżała niedbale rzucona kartka z napisem "Boże spraw bym nie ględził, odzywał się tylko jak mam coś do powiedzenia" (cyt z pamięci)

Tak na prawdę jak wygląda mityng, zależy tylko od nas... Każda grupa jest samodzielna w swoich postanowieniach...

Też jestem w służbach i widzę jak dużo chętnych jest do krytyki, a jak mało do roboty nad zmianą na lepsze... :bezradny:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 20:29

Cytat:
Gdy opowiedzialam o pierwszym krokul przytaczalam przyklady wlasnej bezsilnosci nagle polaly sie lzy

A to nie jest "piciorys"?

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 20:42

yuraa napisał/a:
owszem ludzie nawiazują do swego pijanego okresu życia ale zeby zaraz piciorys.

Może nie zaraz cały piciorys i jedynie "w nawiązaniu", ale jednak.
I słusznie! Bo wałkowanie czystej teorii, bez poparcia przykładem, nie miałoby sensu.
I spotkania też byłyby bezsensowne, gdyby nikt nie miał prawa się wygadać.
Są ludzie, dla których AA jest czymś, bez czego nie wyobrażają sobie trzeźwienia i są tacy jak ja...
Czy jestem przez to "gorszą alkoholiczką"?

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 20:44

Urszula napisał/a:
Czy jestem przez to "gorszą alkoholiczką"?

Oczywiście, ze nie.
Chyba nikt tak nie twierdzi.

Andres - Czw 01 Gru, 2011 20:58

staaw napisał/a:
Na jednej leżała niedbale rzucona kartka z napisem "Boże spraw bym nie ględził, odzywał się tylko jak mam coś do powiedzenia"


Super

Fakt faktem ale na grupach takich bez jakiejkolwiek wizji radości i smutki rozciągnięte są na całość i bardzie przypominają właśnie piciorysy niż cokolwiek innego. Sam też tak nazywam takie ględzenie

Urszula - Czw 01 Gru, 2011 20:59

Gonzo.pl napisał/a:
Chyba nikt tak nie twierdzi.

No, mam nadzieję!!!
Droga, którą wybrałam, wydaje mi się dla mnie najlepszą.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 21:03

Gonzo.pl napisał/a:
A to nie jest "piciorys"?
jest! nie mam nic przeciwko piciorysom, ale sie wkurzam gdy 14-y raz slysze kroki i tradycje, czy zyciorys nieznanego mi i serdecznie obojetnego Billa . Przychodze do AA po konkretna pomoc , a nie po to, by wysluchiwac jakis regulek . Ja o sobie opowiedzialam raz, a propos pierwszego kroku i nie bede tego robic na kolejnych mitingach... A opowiedzialam to, nie tylko ze wzgledu na to by pomoc sobie samej, ale tez po to by zachecic do wglebienia sie w istote wlasnego alkoholizmu reszte Uczestnikow mitingu, bo jak sie okazalo powtarzanie regulek, zyciorysu Billa, czytanie na okraglo 12 Krokow i Tradycji wprowadzalo stagnacje, niechec i bezsens.
Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 21:25

No właśnie, ja zrobiłem rocznicę, której wcale nie planowałem, na naszej nowej grupie w nowym osrodku.
Poczułem impuls, by tym osobom na poczatku drogi powiedzieć jak nisko mozna upaść i jak mozna godnie i radośnie żyć bez picia.

Ate - Czw 01 Gru, 2011 21:43

Gonzo.pl napisał/a:
zrobiłem rocznicę, której wcale nie planowałem,
Wlasnie ! chodzi o spontanicznosc, zycie, przezywanie emocji tu i teraz, a nie o sztywniackie wpatrywanie sie w stol... Nie masz pojecia Gonzo jak bardzo sie ciesze, ze ta grupa ozyla i nagle ludzie zaczeli po prostu zyc i czuc :)
Jonesy - Czw 01 Gru, 2011 22:38

Właśnie z grupy wróciłem
Grupa wsparcia to grupa wsparcia.
Żaden miting jej nie dorówna.

A jak sobie przypomnę tego prowadzącego traktorzystę z ostatniego mitingu i te jego farmazony o tym, że jeździ sobie po imprezach, bo przecież on nie chce to się nie napije to już sam nie wiem czy się śmiać z tego czy płakać.
Nie spodobało mi się to. Wcale a wcale.
Zresztą Jacek świadkiem. Dwa razy próbowałem. Za drugim razem byłem ostro wkuty.
I co to za jakieś zasady dziwne, że jak mi ktoś pierdzieli głupoty to mu nie mogę powiedzieć "hola koleś, chyba zażeglowałeś za daleko"...
Nie podoba mi się tam.
Wolę grupę.

pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 22:40

Jonesy napisał/a:
Wolę grupę.

Ja też ale na bezrybiu............ :bezradny:

Gonzo.pl - Czw 01 Gru, 2011 22:45

Cytat:
A jak sobie przypomnę tego prowadzącego traktorzystę z ostatniego mitingu i te jego farmazony o tym, że jeździ sobie po imprezach, bo przecież on nie chce to się nie napije to już sam nie wiem czy się śmiać z tego czy płakać.

A ja z takich wypowiedzi wyciagam wnioski, czego nie robić, jaki nie chcę byc. także zastanowienie - a może to ja coś robię źle? (No nie w tym przypadku).
Nikt Ci nie powinien pierdzielic głupot, bo mówi się o sobie.
Od tego jest prowadzący i rzecznik, by dopilnować by tak było, by przerwać wypowiedź w razie potrzeby.
Praktyka bywa inna, wiem.
Ja z kolei mam wspomnienia z grupy samopomocowej, gdzie wszyscy tak pięknie trzeźwieli, tylko te żony takie wstrętne fsdf43t
Na mitingu nie do pomyślenia...
Wiesz, ze ja Twoją drogę szanuję, ale każdy ma swoją...

szymon - Czw 01 Gru, 2011 22:54

pterodaktyll napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Wolę grupę.

Ja też ale na bezrybiu............ :bezradny:


a ja kit ;)

staaw - Czw 01 Gru, 2011 22:56

Gonzo.pl napisał/a:
A ja z takich wypowiedzi wyciagam wnioski, czego nie robić, jaki nie chcę byc.
:tak:
endriu - Pią 02 Gru, 2011 12:20

Jonesy napisał/a:
A jak sobie przypomnę tego prowadzącego traktorzystę z ostatniego mitingu i te jego farmazony o tym, że jeździ sobie po imprezach, bo przecież on nie chce to się nie napije to już sam nie wiem czy się śmiać z tego czy płakać.


czułem się "lepszym" alkoholikiem
czułem się "lepszym" trzeźwiejącym
a teraz chodzę na mitingi i uznałem to, że nawet każdy głupiec ma swoją opowieść
a jak mi coś albo ktoś nie pasuje na mitingu tzn, że mam głód po prostu...

Andres - Pią 02 Gru, 2011 12:37

endriu napisał/a:
teraz chodzę na mitingi i uznałem to, że nawet każdy głupiec ma swoją opowieść


Prawda, święta prawda

endriu napisał/a:
a jak mi coś albo ktoś nie pasuje na mitingu tzn, że mam głód po prostu...


Z tym niestety nie zgodzić się nie mogę
Mi bardzo często "nie pasuje" dominacja kilku (broń Boże nie traktuj tego jako coś osobistego) z większym stażem a na dodatek nie mający zbyt wiele do powiedzenia.
Na czym cierpią ci, którzy długo zbierają się z wypowiedzią, czy są nieśmiali itd.
Wcale nie traktuję tego jako objaw głodu.

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 12:49

endriu napisał/a:
jak mi coś albo ktoś nie pasuje na mitingu tzn, że mam głód po prostu...

Nie przesadzaj, chyba, że po prostu chce Ci się jeść :mgreen:

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 12:52

Ty piszesz:
endriu napisał/a:


czułem się "lepszym" alkoholikiem
czułem się "lepszym" trzeźwiejącym
a teraz chodzę na mitingi i uznałem to, że nawet każdy głupiec ma swoją opowieść
a jak mi coś albo ktoś nie pasuje na mitingu tzn, że mam głód po prostu...


ja czytam:
a teraz chodzę na mitingi i uznałem to, że nawet każdy głupiec ma swoją opowieść
a jak mi coś albo ktoś nie pasuje na mitingu tzn, że mam głód po prostu...
czuję się "lepszym" alkoholikiem
czuję się "lepszym" trzeźwiejącym

Mnie jak ktoś albo coś nie pasuje, to znaczy po prostu, że mi ktoś albo coś nie pasuje.
Głód ma tu, za przeproszeniem, g***o do gadania.

Gonzo.pl - Pią 02 Gru, 2011 12:54

A mnie bardzo nie pasuje opowiadanie o ZUS-ach, KRUS-ach, sądach, lekarzach, oczywiście w kontekscie niekompetencji, spisku i ogólnego syfu w kraju ;)
A jeszcze bardziej nie pasuje mi, gdy prowadzący na to pozwala...

staaw - Pią 02 Gru, 2011 12:56

Gonzo.pl napisał/a:
A jeszcze bardziej nie pasuje mi, gdy prowadzący na to pozwala...

Wtedy zwołuje się inwenturę i zmienia zasady i prowadzącego... :dokuczacz:

Gonzo.pl - Pią 02 Gru, 2011 13:02

Cytat:
Wtedy zwołuje się inwenturę i zmienia zasady i prowadzącego...

A po co by tu zmieniać jakies zasady staaw?
Jeszcze nie lubię, gdy aowiec nie zna znaczenia zwrotu "inwentura grupy".
Służby wybiera się na mitingu roboczym. Może on byc połączony z inwenturą grupy.

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 13:07

Gonzo.pl napisał/a:
"inwentura grupy".

Czemu mi się to kojarzy z Bonawenturą? :mysli:

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:10

Andres napisał/a:
Z tym niestety nie zgodzić się nie mogę

podwójne zaprzeczenie czyli że się zgadzasz :D

pterodaktyll, jak zwykle żartowniś

Jonesy napisał/a:
Mnie jak ktoś albo coś nie pasuje, to znaczy po prostu, że mi ktoś albo coś nie pasuje.
Głód ma tu, za przeproszeniem, g***o do gadania.

Jonesy, ma jak zwykle swoją drogę trzeźwienia i nie uznaje sprawdzonych prawie 100 letnich
Gonzo.pl, na prowadzącego dożywotnio
tyko żeby Ci się nie przydarzyło to co Alkoholikowi72

staaw napisał/a:
Wtedy zwołuje się inwenturę

a co to jest? :shock:

Janioł - Pią 02 Gru, 2011 13:11

pterodaktyll napisał/a:
Czemu mi się to kojarzy z Bonawenturą?
bo to imie tak samo stare jak Ty ?
pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 13:13

endriu napisał/a:
pterodaktyll, jak zwykle żartowniś

Popatrz na siebie z dystansu i też się uśmiechniesz........... ;)

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 13:15

endriu napisał/a:

Jonesy napisał/a:
Mnie jak ktoś albo coś nie pasuje, to znaczy po prostu, że mi ktoś albo coś nie pasuje.
Głód ma tu, za przeproszeniem, g***o do gadania.

Jonesy, ma jak zwykle swoją drogę trzeźwienia i nie uznaje sprawdzonych prawie 100 letnich


Krótko - poproszę w tym momencie dowód w literaturze lub jakikolwiek inny na poparcie twojej tezy.
Że jak mnie coś wnerwia albo mi nie pasuje - to mam głoda.

Bo ja Ci znajdę 10 osób, jak tylko wyjdę z mojego pokoju w firmie, których w danym momencie coś wk***ia i coś im nie pasuje - i wierz mi, głoda one raczej nie mają.

I tak właśnie byłoby na mitingu - ty byś powiedział swoje, a mnie by diabli wzięli. I według Ciebie ja miałbym głoda, a według mnie ty byś gadał od rzeczy.

Endriu, czy ty u siebie co pięć minut widzisz głoda?

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:18

Jonesy napisał/a:
Krótko - poproszę w tym momencie dowód w literaturze lub jakikolwiek inny na poparcie twojej tezy. Że jak mnie coś wnerwia albo mi nie pasuje - to mam głoda.


znajdę Ci to tylko mi daj chwilę,

Jonesy napisał/a:
Bo ja Ci znajdę 10 osób, jak tylko wyjdę z mojego pokoju w firmie, których w danym momencie coś wk***ia i coś im nie pasuje - i wierz mi, głoda one raczej nie mają.


oni nie są alkoholikami

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 13:22

oprócz tego, że jestem alkoholikiem jestem przede wszystkim istotą ludzką.
I jak każda inna istota ludzka, mam prawo się zdenerwować, i ma prawo coś mi nie pasować. Zwłaszcza jak ktoś gada farmazony.
I nie musi być to objaw głodu.

Ale czekam na dowody na poparcie Twojej tezy.

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:23

Aha, ostatnio w ośrodku widziałem taką tablicę wykonaną przez uczestników terapii
na zajęciach o głodzie, pod okiem terapeutów
i tam było, że jak masz chwilę zwątpienia w sens terapii lub mitingów tzn, że masz głoda

muszę kiedyś fotkę tego zrobić i wkleić bo sporo pouczających rzeczy tam było

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:24

na mitingu nie ma farmazonów,
tam się doskonale testuję i obserwuję

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:26

Jonesy napisał/a:
Ale czekam na dowody na poparcie Twojej tezy.

Jonesy, już wiem gdzie o tym czytałem ale mam to w domu
przytoczę Ci to później

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 13:27

Odkładając żarty na chwile, to jedno nie ulega dla mnie wątpliwości. Jeżeli masz ciągle jakieś stany tego typu, to oznacza, że coś niedokładnie przepracowałeś w terapii. To nie jest normalne i mówię Ci to na podstawie swoich doświadczeń. Najprawdopodobniej masz problemy z wyrażaniem uczuć i asertywnością, przynajmniej takie wrażenie robią na mnie Twoje wypowiedzi.
endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:29

pterodaktyll, to do Jonesya czy do mnie?
pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 13:32

endriu napisał/a:
to do Jonesya czy do mnie?

No to przecież Ty masz te "głody" a nie on..............oczywiście, że do Ciebie.

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:34

a co ma asertywność do głodów?
pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 13:36

endriu napisał/a:
co ma asertywność do głodów?

Ano to, że jak nie potrafisz czegoś odmówić tak żeby nie robić nikomu przykrości, to najczęściej później źle się z tym czujesz, co oczywiście przekłada się na Twoje reakcje i stany emocjonalne.

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:43

pterodaktyll napisał/a:
Ano to, że jak nie potrafisz czegoś odmówić tak żeby nie robić nikomu przykrości, to najczęściej później źle się z tym czujesz, co oczywiście przekłada się na Twoje reakcje i stany emocjonalne.


z tym się zgadzam

ale kiedy ja tak ostatnio nie potrafiłem odmówić? gdzieś to wyczytał?

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 13:47

endriu napisał/a:
kiedy ja tak ostatnio nie potrafiłem odmówić? gdzieś to wyczytał?

Ja Ci nie mówię o odmawianiu picia tylko w ogóle o odmawianiu a jeśli chodzi o całośc to ostatnio wszędzie czytam, że masz "głoda" więc Ci tłumaczę jakie mogą być przyczyny tego stanu rzeczy............

endriu - Pią 02 Gru, 2011 13:56

ok, zastanowię się nad tym pterodaktyll,
fakt, że przesadzam z tymi głodami ale tak mnie uczyli na terapii, że na początku trzeźwienia wszystko czego nie potrafię wytłumaczyć jest głodem

ale trochę zboczyliśmy z tematu, bo ja tu pisałem o tym, że co poniektórych wkurzają mitingi a ja przyjąłem taką zasadę, że jak na terapii lub mitingu każą pod stół wejść i szczekać to ja tak robię

staaw - Pią 02 Gru, 2011 13:59

endriu napisał/a:
ok, zastanowię się nad tym pterodaktyll,
fakt, że przesadzam z tymi głodami ale tak mnie uczyli na terapii, że na początku trzeźwienia wszystko czego nie potrafię wytłumaczyć jest głodem

Endriu.... mi się wydaje że Ty taki całkiem początkujący już nie jesteś... :mysli:
Myślisz że po grupie wstępnej, Ciebie od razu na emeryturę wezmą?
Zacznij troszkę samodzielnie myśleć... (na początek niedużo)
:okok:

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 14:01

endriu napisał/a:

ale trochę zboczyliśmy z tematu, bo ja tu pisałem o tym, że co poniektórych wkurzają mitingi a ja przyjąłem taką zasadę, że jak na terapii lub mitingu każą pod stół wejść i szczekać to ja tak robię


I znowu źle napisałeś.
Co poniektórych nie wkurzają mitingi, a jedynie jak ktoś pierniczy farmazony na mitingu.
Dobrze że Ci na terapii lub mitingu nie każą numeru konta podawać i pinu...

Zachowaj trochę zdrowego rozsądku w tym wszystkim. Będzie Ci dużo łatwiej i inni nie będę Cię tak drażnić.

Gonzo.pl - Pią 02 Gru, 2011 14:06

Cytat:
Gonzo.pl, na prowadzącego dożywotnio

Nie mam takich ambicji, niezgodnych z zasadami. Pełnię teraz inne służby, m.in rzecznika grupy, więc czuję się w obowiązku pewne rzeczy wiedzieć. ze względu na system pracy mitingi prowadzę tylko z doskoku.
Cytat:
tyko żeby Ci się nie przydarzyło to co Alkoholikowi72

Nie wiem o co chodzi, nie czytałem. Możesz w skrócie, o co caman?
endriu napisał/a:
staaw napisał/a:
Wtedy zwołuje się inwenturę

a co to jest? :shock:

Nie wiem, czy dobrze pamietam tytuły...
Polecam broszury "Tak działa grupa" i "Tu wszystko się zaczyna". Warto znać zasady działania grupy, kompetencje służb.

Gonzo.pl - Pią 02 Gru, 2011 14:13

Jonesy napisał/a:
Co poniektórych nie wkurzają mitingi, a jedynie jak ktoś pierniczy farmazony na mitingu.

Cytat:
I tak właśnie byłoby na mitingu - ty byś powiedział swoje, a mnie by diabli wzięli.

Jonesy napisał/a:
Będzie Ci dużo łatwiej i inni nie będę Cię tak drażnić

jones, a to endriu ktoś drażni? Nie zauważyłem ;)

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 14:36

Gonzo.pl napisał/a:

Jonesy napisał/a:
Będzie Ci dużo łatwiej i inni nie będę Cię tak drażnić

jones, a to endriu ktoś drażni? Nie zauważyłem ;)


Starzejesz się :bezradny:

Andres - Pią 02 Gru, 2011 15:03

Zbyt długo pozostawałem - w jakby to nazwać?- próżni emocjonalnej by normalne ludzkie (nieprzesadzone) emocje traktować jako głód, sygnał nawrotu itd.

Piłem, nie wyrażałem w zasadzie nic - nic mnie nie cieszyło i nic nie denerwowało bo w swoim wyalienowanym świecie miałem "wszystko poukładane" tzn byłem ja i picie - nic się więcej nie liczyło.

Dzisiaj bardzo spokojny i wyciszony Andrzej

Gonzo.pl - Pią 02 Gru, 2011 15:26

W okresie picia moje emocje szalały. Nerwy, awantury, agresja....
Potem dla odmiany użalanie się, smutek, wyobcowanie.
I tak na okragło...
Dlatego wiem, że powinienem takie stany, ich poczatki już, zauważać u siebie i bacznie obserwować.
Po co? Dlaczego?
Dlatego, ze puszczone luzem doprowadzą do głodu alkoholowego i w konsekwencji myśli o piciu.
A do tego nie dopuszczam.

Andres - Pią 02 Gru, 2011 15:42

Sorry zapomniałem użalanie się nad sobą doprowadziłem do perfekcji łącznie z udawanymi próbami samobójczymi - pod publikę.

Jedyne emocje budziła próba wtargnięcia w mój światek wtedy uciekałem jeszcze głębiej.

Teraz czasami cieszę się że coś mnie boli (nie, nie jestem masochistą) wiem wtedy że żyję.

Andrzej (człowiek tępieje robię coraz więcej błędów ort)

Andres - Pią 02 Gru, 2011 16:12

Wiem oczywiście wiem ale nawet z włączoną funkcją sprawdzania pisowni nikt nie zwlni z obowiązku myślenia
Urszula - Pią 02 Gru, 2011 17:47

endriu napisał/a:
tak mnie uczyli na terapii, że na początku trzeźwienia wszystko czego nie potrafię wytłumaczyć jest głodem

:shock: :szok: :shock:
Są rzeczy na tym prześlicznym świecie, które pod czachą mi się nie mieszczą, ale żeby zaraz głód?!
endriu napisał/a:
co poniektórych wkurzają mitingi a ja przyjąłem taką zasadę, że jak na terapii lub mitingu każą pod stół wejść i szczekać to ja tak robię

Tylko po co?
Mnie pewien nawiedzony "terapeuta" na pierwszym spotkaniu kazał odśpiewać "Czarną Madonnę". :wysmiewacz:
Odśpiewałam razem z nim (fałszował niemożebnie!) i do dziś nie wiem po jakiego muchomora to robiłam. :evil:

Teraz, gdy już ustało we mnie pragnienie trzeźwienia "na siłę", nie poddaję się wszystkim bezsensownym nakazom, które budzą mój sprzeciw. Owszem, mam wielkie zaufanie do mojej terapeutki i uważnie wsłuchuję się we wszystkie jej sugestie, ale do niczego się nie zmuszam. Nawet do szczekania. :mgreen:

endriu - Pią 02 Gru, 2011 18:06

Jonesy, to nie literatura a wypowiedzi Jacka w moim temacie
po tym jak mnie ktoś na meczu wkurzał. Wkleiłem kilka. Link do tematu pod spodem
szczególnie od strony 18-23 wypowiedzi Jacka poczytaj.
Od tego czasu nie drażni mnie żadna wypowiedź na mityngu. Jak coś mi nie pasuje to zaczynam tego u siebie szukać. A w literaturze też gdzieś o tym czytałem, tylko nie pamiętam gdzie, ale se przypomne…
Jacek napisał/a:
endriu napisał/a:
powiedzmy, że jestem zły na coś lub kogoś albo nawet wściekły
i wtedy włącza mi się - oho, to pewnie głód

po prostu stosuj to co sugerowałem do teraz
bo ja tam nie raz sugerowałem, że problem tkwi w tobie
a nie w tym co dzieje się wokół


Jacek napisał/a:
po co się zastanawiać nad puszką u sąsiada na biurku to że inni krzyczą na meczach
a jutro że ktoś w kinie będzie chrapał
no po co ??? siem pytam

Jacek napisał/a:
przeca nie możesz tak myśleć że nie zabierzesz dzieci na mecz
bo ty się skupiłeś na krnąbrnym gości
a może one wcale na niego nie zwracały uwagi
może były tak zafascynowane przebiegiem meczu tak go przeżywały że tamtego krnąbrnego nie słyszały
lub wpadło jednym uszkiem a drugim wypadło
Andrzej ratuj siebie a dzieci bierz na mecz
bo gdy je weźmiesz na ciacho do lepszej restauracji to też może się trafić że kelner który się potknie i zaklnie
albo przeszkadzać ci będzie kołyszący stolik
Andrzej, siebie, a nie wszystkich wokół przestawiasz


http://komudzwonia.pl/vie...r=asc&start=255

Jonesy, Ciebie wkurzają te farmazony mitingowe tak jak mnie ten gość z meczu

Marc-elus - Pią 02 Gru, 2011 18:22

Uważam że na mitingu są różne osoby, więc i wypowiedzi(ich poziom) jest różny... a że być może Jones trafił na taki miting gdzie 90% wypowiedzi nie trzymało pionu: pech.
No właśnie, nie należy przesadzać w tym że "jak się coś nie podoba, to głód, nawrót, dopust boży".

A jak zakwalifikować to że x osób na początku trzeźwienia trafia na miting i bardzo im się nie podoba, a po roku jak pójdą to zupełnie co innego widzą?
Gust się zmienił? Chyba nie.... fsdf43t

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 19:17

Marc-elus napisał/a:
Uważam że na mitingu są różne osoby, więc i wypowiedzi(ich poziom) jest różny...

I właśnie słuchając tych różnych wypowiedzi, uczymy się tolerancji dla drugiego człowieka. Tolerancji, której za grosz w czasie picia nie mieliśmy dla nikogo. Warto o tym pamiętać, jak ktoś beznadziejnie ględzi na mityngu.

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 23:26

endriu napisał/a:


Jonesy, Ciebie wkurzają te farmazony mitingowe tak jak mnie ten gość z meczu


Co Ty mi gościu, będziesz teraz wmawiał że kibol na meczu to to samo co trzeźwiejący podobno (bo prowadzący) facet na mitingu?
Litości, Endriu. Weź troszkę jednak spróbuj popatrzeć na świat realnie.

Odnosząc się do słów Jacka, gdy coś albo ktoś mnie wnerwia, to odkąd nie piję, po prostu wyjaśniam sytuację. I po sprawie. Jak ktoś w pociągu nie zamknie drzwi, to nie nakręcam się, tylko zwracam uwagę lub sam zamykam. Jak ktoś w kinie gada, proszę o spokój. I tyle. Zero agresji czy nerwówki.

Niestety, na mitingu nie można zwrócić uwagi. A ja nie mam pojęcia jak mówiąc o sobie mam powiedzieć przedmówcy, że gada głupoty. Może tego na terapii uczą?

Ptero, ze słuchaniem tego gościa i nauką pokory jest tak samo, jakbyś sobie co wieczór na dwie godziny włączył Rydzyka albo Natanka w radiu co ma ryja. I ćwiczył pokorę. Dasz radę?

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 23:32

Jonesy napisał/a:
ze słuchaniem tego gościa i nauką pokory jest tak samo, jakbyś sobie co wieczór na dwie godziny włączył Rydzyka albo Natanka

Nie pokorę tylko tolerancję a to są dwie różne rzeczy a poza tym zawsze możesz wyjść czy też wyłączyć te radio. Decyzja w obu wypadkach należy do Ciebie
Jonesy napisał/a:
Niestety, na mitingu nie można zwrócić uwagi. A ja nie mam pojęcia jak mówiąc o sobie mam powiedzieć przedmówcy, że gada głupoty.

sorry ale mam wrażenie, że Ty nie bardzo wiesz po co idziesz na ten mityng, skoro chcesz kogoś oceniać...........może lepiej zadaj sobie pytanie, jak odbierane może być Twoje gadanie. Czy jesteś pewien, że zawsze mówisz mądrze i na temat?

Jonesy - Pią 02 Gru, 2011 23:44

Dobra, dyskusja doprowadzi donikąd.
Jestem żywym przykładem na to, że miting mi nie leży. O wiele lepiej czuję się na grupie. I tego będę się trzymał.
Tolerancja tolerancją, a gadanie głupot swoją drogą.

Niestety Ptero lub stety jestem takim typem alkoholika, że jak piłem, to gadałem co mi ślina na język przyniosła. I nie zawsze mogłem się pochwalić tym co gadałem. W zasadzie prawie nigdy. Odkąd pić przestałem, jak nie mam nic mądrego do powiedzenia, to głosu nie zabieram. Stąd i do tej pory na mitingu głosu nie zabrałem.
Wolę raz powiedzieć a mądrze i z sensem, niż co tydzień pleść trzy po trzy.

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 23:50

Jonesy napisał/a:
Odkąd pić przestałem, jak nie mam nic mądrego do powiedzenia, to głosu nie zabieram.

Mnie się zdarza, a co sobie będę żałował..........
Jonesy napisał/a:
do tej pory na mitingu głosu nie zabrałem.

Też nie zabieram jak nie mam nic do powiedzenia.
Jonesy napisał/a:
Wolę raz powiedzieć a mądrze i z sensem, niż co tydzień pleść trzy po trzy.

Dlatego rzadko chodzę na mityngi :mgreen:
A prawdę mówiąc czasem idę na ten mityng spotkać się ze znajomymi a nie pleść co mi ślina na język przyniesie. :mgreen:

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 23:51

Jonesy napisał/a:
Niestety Ptero lub stety jestem takim typem alkoholika, że jak piłem, to gadałem co mi ślina na język przyniosła.

Jeśli wydaje Ci się, że jesteś jakiś wyjątkowy w tym gadaniu, to uprzejmie Cię zawiadamiam, że nic z tego.........ja też :mgreen:

Jonesy - Sob 03 Gru, 2011 00:00

Musisz Ptero nieźle trzeźwieć, bo nawet w piątek o północy fajnie się z Tobą gada :mgreen:
pterodaktyll - Sob 03 Gru, 2011 00:10

Jonesy napisał/a:
Musisz Ptero nieźle trzeźwieć,

Ja nic nie muszę Jonesy. Ja chcę, a to dwie różne sprawy :)

Jacek - Sob 03 Gru, 2011 12:44

Jonesy napisał/a:
Jestem żywym przykładem na to, że miting mi nie leży. O wiele lepiej czuję się na grupie.

Bartusiu, widzisz,masz prawo wybrać miejsce tam gdzie się czujesz swobodnie i bezpiecznie
Jonesy napisał/a:
Niestety, na mitingu nie można zwrócić uwagi. A ja nie mam pojęcia jak mówiąc o sobie mam powiedzieć przedmówcy, że gada głupoty. Może tego na terapii uczą?

Bartuś,trzeźwieć można na każdej grupie,czy to grupa wsparcia,meetingowa,czy jakie tam jeszcze istnieją
a nawet tu na forum,jak również nie uczęszczając na żadną z grup
jest tylko jeden warunek
trzeźwieję dla siebie bo tylko wtenczas naukę trzeźwości biorę pełnymi garściami




nie ważne jak odbywała się rozmowa tych dwóch panów
w jakiej postaci i do jakiej grupy można by ją porównać
jednak ich wypowiedzi były zaczątkiem czegoś wielkiego
i co najważniejsze ,były skuteczne
dlaczego???
bo oni sobie nie wygadywali,który źle czyni
oni rozmawiali o swoich własnych słabościach
oni chcieli je naprawić
każdy z osobna ... swoje błędy i słabostki
ja jestem tylko małym żuczkiem w tej grze ... który ich przykład tylko powtarza
i mam zamiar nadal wystawiać garść ,aby móc dla siebie coś przygarnąć
czy to na grupie (jaką kol wiek) czy też tu na Forum
a tak przy okazji ,jeśli ktoś poczyta moje bazgroły i uzna za pomocne
to też fajowo się z tym poczuję ... choć wcale tego nie wymuszam,nie oczekuję
bo to już nie w mojej mocy

Andres - Sob 03 Gru, 2011 15:48

Jacek napisał/a:
jeśli ktoś poczyta moje bazgroły i uzna za pomocne
to też fajowo się z tym poczuję ..


Teraz powinieneś czuć satysfakcję. Dzięki za tekst

Gonzo.pl - Sob 03 Gru, 2011 15:55

Jacku, ja zawsze czytam wszystkie Twoje przemyślenia i zawsze wiele mi dają. :kwiatek:
endriu - Sob 03 Gru, 2011 16:26

a dla mnie Jacek to na równi z terapeutą
Jacek - Sob 03 Gru, 2011 19:54

Andres napisał/a:
Teraz powinieneś czuć satysfakcję.

Gonzo.pl napisał/a:
Jacku, ja zawsze czytam wszystkie Twoje przemyślenia

endriu napisał/a:
a dla mnie Jacek

dzięki chłopaki sprawiliście mnie szczerą radość
no i bez obawy nie popadnę w samo zachwyt :mgreen:
endriu napisał/a:
a dla mnie Jacek to na równi z terapeutą

nie Andrzeju :nie: nigdy nie porównuje się z innymi
bo choć terapeuci znają tę historię choroby z teorii
a ja zaś z praktyki
to właśnie oni terapeuci mnie pokazali pierwsze kroki
bez których mnie samemu było by trudno i na daremnie wypatrzeć

Gonzo.pl - Sob 03 Gru, 2011 19:59

Jacek napisał/a:
i bez obawy nie popadnę w samo zachwyt

Kto, jak kto Jacku...
Ty zawsze jesteś sobą.

Dariusss3 - Nie 04 Gru, 2011 08:37

Vitam ponownie wszystkich ,nie było mnie 2 dni bo neta nie miałem ,dziś 5-ty dzień jak nie piję ... wczoraj byłem na otwarciu galerii w Opolu na ochronie,jechaliśmy spowrotem to dostaliśmy po piwie w autokarze (za pomoc przy noszeniu płotków) , cały bus pił piwska , a ja sqwoje - sprzedałem !! :)
endriu - Nie 04 Gru, 2011 09:03

Dariusss3 napisał/a:
dziś 5-ty dzień jak nie piję ...

Dariusss3, :okok:
załóż swój wątek

pietruszka - Nie 04 Gru, 2011 15:02

zastanawiałam się gdzie to, ale chyba tu się przyda ;)

rybenka1 - Nie 04 Gru, 2011 20:54

Pietruszeczko ,skad wiedziałaś ,to moja sąśiadaka z przeciwka . :szok:
Urszula - Nie 04 Gru, 2011 21:10

Dariusss3 napisał/a:
cały bus pił piwska , a ja sqwoje - sprzedałem !!

Łoj, Ty to masz łeb do interesów! :brawo:
Ja, w momencie, gdy postanowiłam skończyć z chlejstwem, wszelkie wyrazy wdzięczności i gratyfikacje w postaci procentowego płynu wylewałam wprost do kibla, żeby mnie nie kusiły... :mgreen: Do głowy by mi nie przyszło, że mogę zahandlować! :evil2"
Tak trzymaj!!!

Dariusss3 - Pon 05 Gru, 2011 11:16

Vitam ALL :) dziś 6 dzień bez alkoholu i czuję się dobrze !! dziękuję wszystkim za rady (melisa,vitaminy,sok pomidorowy) to pomomogło !!! już nie mam delirki i się nie pocę w nocy !! wczoraj jak się z żoną kochaliśmy to było niesamowite !! Olka chciała się non-stop całować ze mną !! potem powiedziała że ma łezki w oczach ze szczęścia , bo już nie musi się ze mną na "bezdechu " całować. I to jest piękne ! Pozdrowiom wszystkich ! :)
Marc-elus - Pon 05 Gru, 2011 11:25

Dariusss3 napisał/a:
Olka chciała się non-stop całować ze mną

No i jest motywacja do trzeźwienia.... :lol:

Dorius, teraz tak serio: widzę że się podoba, to ok.
Jednak, najważniejsze jest to, żebyś za miesiąc, dwa, pół roku, nie zapomniał tego czym się różni życie bez alkoholu od życia z alkoholem.
Trzeźwienie to ciężka robota, ale przyjemna, gdy nie zapominasz skąd przyszedłeś.

pterodaktyll - Pon 05 Gru, 2011 11:29

Cytat:
powiedziała że ma łezki w oczach ze szczęścia , bo już nie musi się ze mną na "bezdechu " całować.

Szkoda mi tej Twojej żony...............

endriu - Pon 05 Gru, 2011 12:24

Dariusss3 napisał/a:
...bo już nie musi się ze mną na "bezdechu " całować. I to jest piękne!


po kilku dniach abstynencji i takich igraszkach na drugi dzień już piłem

Dariusss3 - Wto 06 Gru, 2011 07:47

Vitam :) wiesz Andrzej, nawet jak piłem to z sexem nie było problemu,normalnie - statystycznie - 3x w tygodniu ... ;) teraz mieliśmy przerwę prawie tygodniową odkąd mnie z roboty wylali ,ale wracamy do normy :)
grzesiek - Wto 06 Gru, 2011 11:43

Jacek napisał/a:
jednak ich wypowiedzi były zaczątkiem czegoś wielkiego
i co najważniejsze ,były skuteczne
dlaczego???
bo oni sobie nie wygadywali,który źle czyni
oni rozmawiali o swoich własnych słabościach
oni chcieli je naprawić
każdy z osobna ... swoje błędy i słabostki
ja jestem tylko małym żuczkiem w tej grze ... który ich przykład tylko powtarza
i mam zamiar nadal wystawiać garść ,aby móc dla siebie coś przygarnąć
czy to na grupie (jaką kol wiek) czy też tu na Forum

Brawo Jacku,popieram to w pełni. Czasem czytając wypowiedzi na forum,zastanawiam się po co są te kłótnie, spory i przedstawianie swoich racji.
Każdy ,ma swoje zdanie więc jak na mitingu, warto je poznać,wyciągnąć wnioski i nie koniecznie się zgadzać,ale nie krytykować. Dla mnie w ten sposób łatwiej czerpać od innych,bo biorę to co chcę.Jeszcze raz brawo. :okok:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group