To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - picie w pracy przeszkadza

yuraa - Pon 09 Mar, 2009 09:42
Temat postu: picie w pracy przeszkadza
Wczoraj po godz. 6.00 mieszkaniec Polic wrócił do swojego domu po nocnej zmianie w pracy. Drzwi mieszkania otworzył kluczem. Wewnątrz zobaczył powywracane meble, wszystkie przedmioty porozrzucane, a w pokoju na kanapie śpiącego zupełnie obcego mężczyznę. Domyślając się, iż jest to włamywacz natychmiast powiadomił Policję.

Policjanci przybyli na miejsce zatrzymali włamywacza. Okazał się nim 25 - letni Krzysztof D. W chwili zatrzymania był nietrzeźwy i miał 3,5 promila alkoholu w organizmie.

Jak ustalono w nocy włamał się do mieszkania przez drzwi balkonowe. W barku znalazł whisky, które popijał w czasie demolowania mieszkania i szukania łupów. Jednak zmęczony nocnymi poczynaniami zasnął na kanapie.

Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu został przesłuchany. Jak wyjaśnił, był pijany i niewiele pamięta.

Krzysztof D. odpowie za kradzież z włamaniem do mieszkania. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.

sierż. sztab. Jolanta Szalińska oficer prasowy KPP Police, 2009-03-04


jeszcze jeden przykład że picie przeszkadza w wykonywaniu pracy

Jagna - Pon 09 Mar, 2009 10:53

Zdecydowanie przeszkadza.. :uoee:

Ja borykam się teraz z dylematem co zrobić i czy w ogóle.
Pracuję z koleżanką, która jest pięćdziesięciolatką, bardzo sympatyczną, ale...własnie. Wiemy w pracy, że ona pije, niejednokrotnie przychodzi pod wpływem, a mnie się nawet wydaje, że podtrzymuje stan rauszu podczas pracy.
Często nie dociera do pracy w ogóle, spóźnienia, całe masy tragedii rodzinnych i wypadków losowych na usprawiedliwienie..
Ja nie znam jej długo, bo sama pracuję tam niespełna rok, jednak z opowieści współpracowników, ta sytuacja trwa juz kilka lat, z tym, że wcześniej były to jedynie podejrzenia, co do nadużywania alkoholu, teraz jednak zaczyna być niebepiecznie, bo praca jaką wykonuje, jest bardzo odpowiedzialna i związana jest z zagrożeniem życia człowieka.

Kilka dni temu, kierownik wyczuł silną woń alkoholu od niej,postraszył poinformowaniem dyrektora...Ale na tym się skończyło, że uzależniona koleżanka przysięgła poprawę, że do pracy będzie przychodzić trzeźwa.
Kierownikowi to wystarczyło...ja próbowałam rozmawiać z kierownikiem, bo sytuacja wydzarzyła się przy mnie, sugerowałam leczenie choroby na terapii, jednak kierownikowi wystarczyły obietnice i wiara w to, że jakoś się wykaraska, że wystarczy silna wola i dobre chęci, o leczeniu jakoś nikt nie chce słyszec, bo przecież L4 na minimum 5 tygodni to niedorzeczność! sama sobie da radę...A ja wątpię.
Miałam ochote porozmawiać z tą koleżanką, ale unika nas, jedyne chwile kiedy zdarza nam się być sam na sam, to kiedy idziemy zapalić- co jest rzadkością, z braku czasu.

Dziewczynie grozi dyscyplinarka, a zważając na jej wiek- może już nie miec mozliwości podjęcia pracy w tym zawodzie w ogóle... Rozmawiać? I jak rozmawiać?

stiff - Pon 09 Mar, 2009 11:02

Jagna napisał/a:
Rozmawiać? I jak rozmawiać?

Ja mam podobne dylematy...
Czesc kumpli z którymi pracuje nagminnie jest wczorajszych,a teraz kiedy nie pracujemy,to balangi sa na porządku dziennym.Ja sie wyłączam i jakoś bardzo niekorzystnie sie to na mnie nie odbija...Mam jakis autorytet i próbuje im wyjaśnić ,ze to droga donikąd i przyznają mi racje,ale chcą zloty środek,aby przestali.Ja takiego nie mam i kolo sie zamyka...
Szczęśliwszy jednak jestem gdy wyjeżdżają do Polski...

Wiedźma - Pon 09 Mar, 2009 11:06

Jagna napisał/a:
Rozmawiać? I jak rozmawiać?

Jasne, że rozmawiać, ale najlepiej byłoby poprzeć rozmowę własnym przykładem,
a tego jak wiem, wobec współpracowników chcesz uniknąć. W takim razie może być trudno.
Możesz być posądzona o wtrącanie się w nieswoje sprawy, o zrzędzenie i takie tam...
Przypomnij sobie siebie z czasów czynności alkoholowej - jak odbierałaś uwagi na temat swojego picia?
Koleżanka może potraktować rozmowę nie jako próbę pomocy z Twojej strony,
ale jako ingerencję w prywatność :?

Jagna - Pon 09 Mar, 2009 11:17

Wiedźma napisał/a:
Koleżanka może potraktować rozmowę nie jako próbę pomocy z Twojej strony,
ale jako ingerencję w prywatność


Otóż to, a zaczyna być bardzo źle i kwestia dni kiedy wyleci z pracy, jej praca jest bardzo odpowiedzialna gdyż to ona wprowadza inwazyjne substancje do organizmu pacjentów. Kierownictwo jej picie bierze za przejaw słabej woli i w ostatniej rozmowie usłyszała " Ależ wypij sobie drinki z mężem w sobotę, ale w poniedziałek to bez przesady, masz być w pracy trzeźwa.
Ta koleżnaka jest dobrze sytuowana- świetnie zarabiający mąż, mogłaby także prywatnie się leczyć...chcę jej to jakoś przekazać, tylko tak, jak napisałaś Wiedźmo w tym nowym miejscu pracy nie chcę o sobie mówić.

Wiedźma - Pon 09 Mar, 2009 11:34

Kurde, ale to poważna sprawa, jeśli od czynnej alkoholiczki może zależeć ludzkie zdrowie i życie.
Dziwi mnie beztroska kierownictwa, przecież to ono weźmie na siebie odpowiedzialność,
jeśli, nie daj Boże, coś się stanie jakiemuś pacjentowi :?

Jagna - Pon 09 Mar, 2009 11:42

Wiedźma napisał/a:
Dziwi mnie beztroska kierownictwa, przecież to ono weźmie na siebie odpowiedzialność,
jeśli, nie daj Boże, coś się stanie jakiemuś pacjentowi


Tak...zdarzałao juz się,że wzywano inną dziewczynę do pracy, gdyż ta była odsuwana, ale te jej wybryki alkoholowe są dawkowane , myslę że jak w najbliższym czasie się to powtórzy, będzie zwolniona z hukiem, oby tylko pacjent jej nie poczuł, bo teraz ludzie zaczęli na to zwracać uwagę, są wręcz wyczuleni na to- alkohol w służbie zdrowia i dobrze, bo bardzo duzo się piło w tej branży podczas pracy. Niestety :/

Anonymous - Pon 09 Mar, 2009 12:32

Jagna, wziąć koleżankę na papierosa, albo na chwilę rozmowy po zmianie, nie musisz mówić o sobie, ale dobitnie jej pwoiedzieć, ze wszyscy to widzą, ze przychodzi pod wpływem i że czuć od niej alkohol. Zapewnić, z eta rozmowa pozostanie między Wami i podac argument, że zagraża życiu pacjentów nie wspomę już o tym, że sama siebie niszczy
i co można zrobić, żeby zaprzestać picia i zostawić ją z tą wiadomością.

Ps. Jagna a gdyby coś sie wydarzyło złego w pracy z jej winy, nie targały by Toba emocje, typu "kurdę dlaczego wcześniej nie zareagowałam?"

Wiedźma - Pon 09 Mar, 2009 13:05

Faktycznie, Dorcia ma rację - nie ma się co z nią cackać, tylko powiedzieć wprost jak to wygląda z zewnątrz.
Przecież tu nie chodzi tylko o prywatną sprawę jej picia, ale o zagrożenie jakie stwarza pacjentom.
Jagna, możesz jej także powiedzieć, że jeśli szybko coś z tym nie zrobi (terapia!!!),
to powinna się liczyć ze zwolnieniem dyscyplinarnym z pracy, bo w ten sposób się postępuje z takimi osobami.
Trudno, niech jej będzie przykro i nieprzyjemnie, ale niech to wreszcie nią potrząśnie.

Jagna - Pon 09 Mar, 2009 13:33

Dziękuję! Podjęłam decyzję- porozmawiam z nią , podrzucę także numer telefonu do poradni i terapeuty, więcej nie mogę nic zrobić.
Ale źle się z tym czułam, że tak naprawdę nikt nie reaguje, licząc na jej rozsądek i silną wolę.
A to nie tak, bo sama wiem jak ze mną było. :/

Wiedźma - Pon 09 Mar, 2009 13:43

Opowiesz nam jak poszło?
Bardzo jestem ciekawa...

Anonymous - Pon 09 Mar, 2009 13:47

Jagna i dobrze, zreszta opisałam Ci jak było w moim przypadku, to wcale nie jest trudne :D
Jagna - Pon 09 Mar, 2009 14:01

Tak :)

Pewnie, że napiszę Wam, myślę niejedeno z nas jeszcze zetknie się z taką sytuacją.

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 14:02

broń Boże nieeeeeeeeeeeeeeeee
coście poszalały ,żadnej rozmowy
czyście zapomniały że aby z tego wyjść jest potrzebny wielki "kopniak"lub potężny wstrząs
wyobraźmy sobie sytuację tak
Jagusia jej mówi to i owo
czy ona się do tego przyzna,wręcz przeciwnie jeżeli się na nią nie obrazi to w najgorszym przypadku,jej słowa będzie miała głęboko gdzieś
Jaguś nie rzucaj się z motyką na słońce,bo będzie to dla Ciebie przykre doświadczenie
jedyne i to na prawdę jedyne wyjście to otwarcie porozmawiać i przygotować dyrektora
że jest taka sytuacja i znasz jej możliwości wyjścia po przez leczenie
ale jak mam być szczery to ja bym się na to nie odważył
choćby dlatego że dla dyrektora lepszym wyjściem może się okazać zmiana pracownika na nowego niż leczyć obecnego
i wtedy Ty Jaguś będziesz źle z tym się czuła

Wiedźma - Pon 09 Mar, 2009 14:04

Jacek napisał/a:
coście poszalały ,żadnej rozmowy
czyście zapomniały że aby z tego wyjść jest potrzebny wielki "kopniak"lub potężny wstrząs

Jacek, ale w tym konkretnym przypadku takim wstrząsem może być śmierć pacjenta.
Uważasz, że należy na to czekać?

Jagna - Pon 09 Mar, 2009 14:11

Dokłednie jest tak, jak mówi Wiedźma :|
Anonymous - Pon 09 Mar, 2009 14:11

Poszalały nie poszalały, Jagna powie co ma do powiedzenia, a co kobita z tym zrobi to jej problem.
stiff - Pon 09 Mar, 2009 14:15

Jacek napisał/a:
coście poszalały ,żadnej rozmowy
czyście zapomniały że aby z tego wyjść jest potrzebny wielki "kopniak"lub potężny wstrząs

Przed ścianą chyba nie wyhamowałeś... ucxc4
Ze Tobie czy mi życie kopa musiało dać .abyśmy mogli wyhamować ,to nie znaczy wcale ,ze wszystkim sie należny,bo niby dlaczego mogą mieć lepiej...
Trzeba wziasc poprawkę ,ze nie każdy człowiek w obliczu alko staje sie automatycznie
bezmózgowcem... :roll:
Taka rzeczowa rozmowa i bezstronne przedstawienie sytuacji może pozwolić danej osobie na inne spojrzenie na to co robi...
cdn...

Jagna - Pon 09 Mar, 2009 14:18

stiff napisał/a:
Ze Tobie czy mi życie kopa musiało dać .abyśmy mogli wyhamować ,to nie znaczy wcale ,ze wszystkim sie należny,bo niby dlaczego mogą mieć lepiej


To trochę tak, jak się mówi teraz w AA ,że dno się podwyższyło, czyli nie trzeba upadać tak nisko, żeby przestać, przyznam ze to brzmi optymistycznie.

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 14:19

Wiedźma napisał/a:
Jacek, ale w tym konkretnym przypadku takim wstrząsem może być śmierć pacjenta.
Uważasz, że należy na to czekać?

powiedz o tym tej pani może się przejmie
Ewuś ja zdania nie zmienię,a opisałem jedyne wyjście jakie poskutkuje to przez dyrektora
bo słowa kierownika nie poskutkowały
można osobiście można anonimem
dyrektor też może mieć cieniutką wiedzę na temat alkoholizmu i jej choroby
no dobra Jagusia może spróbować z nią pogadać,ale musi sobie zdać sprawę że może jak to napisałem być to dla niej przykrym doświadczeniem
lepiej by mnie było o tym mówić gdy bym znał sytuacje z bliska
nasuwa mnie się pytanie ,jak zareagowała po słowach kierownika -czy nadal nadużywa
jeśli tak to to co mówię może być pewnikiem

stiff - Pon 09 Mar, 2009 14:22

Przykład z mojego życia...
Pracowałem z młodym zonkisiem który miał małe dziecko...A na budowie gorzała lala sie ostro.On z paroma kawalerami zaczął sie rozwijać ostro.Zdarzyło sie ,ze zanocował u kumpli zamiast wrócić do domu...Kumaty kumplus byl to pogadałem z nim bez owijania w bawełnę i podałem mu fakty z mojego życia kiedy bylem w jego wieku i gdzie dzisiaj jestem,choc juz nie pije...
Zmienił prace i do kiedy bylem jeszcze w Polsce to wiem,ze skończył z takim życiem...
Zapewniam ,ze to nie ściema...

Anonymous - Pon 09 Mar, 2009 14:22

Jacek, a dlaczego stosowac drastyczne środki, jak można zacząc od rozmowy.

Ja juz obgadałam ten temat z Jagną i opisałam sytuację z moja koleżanką, zmieniła swój styl życia. Reszty nie chce mi sie opisywac.

Stiff, wierzę, że miałes taki przypadek i że rozmowa poskutkowała.

stiff - Pon 09 Mar, 2009 14:23

Jagna napisał/a:
jak się mówi teraz w AA ,że dno się podwyższyło,

Zdrowy rozsadek to podpowiada... :roll:

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 15:27

dorcia100 napisał/a:
Jacek, a dlaczego stosowac drastyczne środki, jak można zacząc od rozmowy.

Dorcia skarbie o kim mówisz,i o czym,o jakich środkach drastycznych
wskaż choć jeden jeśli takowego użyłem
jak dokładnie przeczytacie moje wypowiedzi to dojdziecie do wniosku że chodzi mnie o samo poczucie Jaguni
a sytuacje można ratować przez rozmowę z dyrektorem
ale okej obyście mieli rację,bo zgadzam się ta owa pani może posłuchać,i oby tak było
------
a ja wam podam przykład jeden z wielu z mojego życia
rok temu późną jesienią byłem sobie na wypoczynku w sanatorium na willi mieszanej damsko męskiej
i ja tam byłem jako jedyny alkoholik,przynajmniej który się do tego przyznawałem
na krótko przed moim opuszczeniem sanatorium,przyszedł pacjent,który nie musiał się przyznawać że jest alko,robił wypady i wracał z ciężkim oddechem,a raczej wyziewem,nazwijmy sobie go pan "R"
osoba która miała zemną kontakt telefoniczny,zadzwoniła,abym ratował pana "R"bo go złapali na wypiciu
ja byłem przeciwny temu ratowaniu,ale ze względu na osobę która mnie prosiła zrobiłem to,wchodzę do gabinetu pani doktor i grzecznie poprosiłem o rozmowę pan "R"był obecny
przedstawiłem swoją sytuacje co i jak gdzie i po co na czym i dla czego
gdy skończyłem z ust pani doktor padły słowa ,panu już dziękuję,a pan "R"poczeka na korytarzu
w tym czasie pani doktor zrobiła wypiskę po czym jedna z pielęgniarek wręczyła panu "R"
a ja,no cóż o jedno doświadczenie jestem do przodu
a żebyście to dobrze ocenili,to postawcie się na miejscu pani doktor,(chyba można powiedzieć doświadczona)no nie ???

stiff - Pon 09 Mar, 2009 15:47

Jacek napisał/a:
przedstawiłem swoją sytuacje co i jak gdzie i po co na czym i dla czego
gdy skończyłem z ust pani doktor padły słowa ,panu już dziękuję,a pan "R"poczeka na korytarzu

Jacek Ty to mało domyślny jesteś... :roll:
Z koniaczkiem gdybyś poszedł,to sprawę byś załatwił... :p
A tak wnerwiłeś jeszcze bardziej dyrekcje ,bo rzadko kto nie chla w takich przybytkach... :roll:

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 16:12

stiff napisał/a:
bo rzadko kto nie chla w takich przybytkach..

wiesz przyznam Ci racje i poważnie i nie poważnie bo to faktycznie mogło odmienić by losy -choćby i na guza na głowie a kształt by zależał od wielkości i kształtu szkła
no tylko skąd u mnie miał przyjść taki pomysł jak ja już flachą nie wojuje
i wszystko co ma z tym temat odsuwam ,chyba na poważnie to biorę zbyt
jednak myślę że nic nie dzieje się bez przyczyny bo i ja i "R"jakieś doświadczenie przeżyliśmy tyleż że pan "R"nie bardzo z tego wnioski wyciągną ,co dziennie na skróty idę przez to sanatorium do pracy i z pół roku temu spotkałem go
-------------
taka ciekawostka,my miejscowi nazywamy to sanatorium,a po fachowemu się zwie to
Wojewódzki Szpital dla psychicznie i nerwowo chorych
dawno temu kiedy mnie się jeszcze nie śniło że kiedy kolwiek będe alko
to leczył się tu nasz znakomity () aktor Bohdan Łazuka
a w moim albumie to zdjęcie śniegiem zasypane i podążająca żona w kierunku skrótu przez wspomniany obiekt

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 16:29

Pokonać wstyd
yuraa - Pon 09 Mar, 2009 16:36

w ciekawym kierunku temat z notki prasowej poszedł.
ale mniejszaa z tym.

chciałem w pewnym momencie krzyknąc ( do Jagny) NIEEEE
ale Jacek mnie ubiegł.

co jej powiesz???
przeciez ona to wszystko wie, osoba wyształcona zdaje sobie sprawę ze skutków pomyłki w obsłudze pacjenta, wie a mimo to pije.

ja na swoim stanowisku pracy mogłem przez błędną decyzje doprowadzić do katastrofy ekologicznej ze skutkami smiertelnymi i co i przychodziłem nawalony do pracy i dociązałem sie tam jeszcze.
znalał sie jeden, przyszedl pogadać i powiedział mi to co doskonale wiedziałem.
po jego wyjsciu poszedłem chlac i znowu do pracy poszłem pijany.
a chronili mnie tam bo przecież człowiek i fachowiec, specjalnie przysłali kolege z innego wydziału by mi "pomagał"

Jagna?? odważysz się powiedzieć- jestem alkoholiczka, chcem ci pomóc??? bo cie rozumiem.

nie zrób sobie krzywdy

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 16:56

yuraa napisał/a:

Jagna?? odważysz się powiedzieć- jestem alkoholiczka, chcem ci pomóc??? bo cie rozumiem.

tak to robi zaufanie słuchacza
ważne są też słowa wypowiadane,aby słuchacz słyszał że nie jest sam w tym dołku
podam wam przykład
cytuję siebie"coście poszalały ,żadnej rozmowy "
nie powinienem tak zaczynać zdania bo pewnie uraziłem waszą dumę
lepiej by było--dziewczyny a nie lepiej by było ..........................

stiff - Pon 09 Mar, 2009 17:13

yuraa napisał/a:
Jagna?? odważysz się powiedzieć- jestem alkoholiczka, chcem ci pomóc??? bo cie rozumiem.

Yura wiesz,ze nie o to chodzi.Wiadomym jest,ze nie z każdym możemy o czymś takim rozmawiać.
Sama musi ocenić czy taka rozmowa ma sens i czy rzeczywiście będzie wysłuchana...

Jacek - Pon 09 Mar, 2009 17:19

stiff napisał/a:
Sama musi ocenić czy taka rozmowa ma sens i czy rzeczywiście będzie wysłuchana...

jeśli znasz tajemnice i złoty środek na to,to zdradź chętnie poznam

stiff - Pon 09 Mar, 2009 17:23

Jacek napisał/a:
jeśli znasz tajemnice i złoty środek na to,to zdradź chętnie poznam

Rakieta i kosmos oto zloty środek,choć ponoć w kosmosie można spotkać alkohol... :D
Zloty środek to Ty znasz kopa i po schodach w dol... :roll:

stiff - Pon 09 Mar, 2009 17:37

Jacek napisał/a:
a z Tobą można ???


Jacek doskonale znam te teksty ,którymi w tym temacie sie posługujesz i mam na nie alergie.Dla mnie liczy sie człowiek,a nie jakiś terapeutyczno-mityngowy bełkot...
Człowiek to nie maszyna i każdy inaczej reaguje na te same bodźce.Jednego zmobilizuje do działania ,a drugiego popchnie w oblicza śmierci...
Wiec chyba jest jasne co chce powiedzieć ,mówiąc ,ze sama musi ocenić jak postąpić,bo ani Ty ,ani ja nie znamy człowieka...

Ate - Pon 09 Mar, 2009 17:48

Tak , tak , wielu sila rzeczy projektuje wlasne przezycia i doswiadczenie na innych, w sumie trudno tego uniknac, bo zawsze jest to dla nas "najlatwiejszy" punkt odniesienia. To co jest dobre dla jednego zupelnie nie zadziala na innego, rownie dobrze kop w tym przypadku moze zadzialac tak, ze babka po stracie pracy zapije sie na smierc. Mozna sugerowac pewne rozwiazania ale czy nalezy wyrokowac ktore jest na pewno dobre ,ktore zle?
stiff - Pon 09 Mar, 2009 18:09

Jacek napisał/a:
tak jakoś przed oczami przeleciały mnie twoje posty

Jacek sympatyczny gość jesteś,ale wyrywanie zdań z kontekstu mija sie z celem jakiejkolwiek rozmowy...Rozumie ,ze sie ze mną nie zgadzasz,Ale w ten sposob to nie jest rozmowa a odbijanie piłeczki...

taki ósmy - Pon 09 Mar, 2009 21:32

Wiedźma napisał/a:
Szorujcie z tą weną na Peryferie


Ale chyba nie ja ? Tak sie składa, że o wyrzucaniu za wódkę po dwudziestu latach pracy, mam wiele do powiedzenia :?

stiff - Pon 09 Mar, 2009 21:45

Cytat:
Tak sie składa, że o wyrzucaniu za wódkę po dwudziestu latach pracy, mam wiele do powiedzenia

Słuchamy Cie Osmy... :mysli:

taki ósmy - Pon 09 Mar, 2009 21:48

stiff napisał/a:
Słuchamy Cie Osmy

To dluga historia. Smutna wprawdzie, ale ze szczęśliwym zakonczeniem :roll:
Nauczyła mnie jednego !! Mogę pić wszedzie tylko nie w robocie :roll: Nauka nie idzie w las 8)

stiff - Pon 09 Mar, 2009 21:50

taki ósmy napisał/a:
Mogę pić wszedzie tylko nie w robocie :roll:

Ale odkrycie... :wysmiewacz:
Ile lat Ci to zajęło,aby dojść do tak skrajnych wniosków... :roll:

taki ósmy - Pon 09 Mar, 2009 21:52

stiff napisał/a:
Ile lat Ci to zajęło,aby dojść do tak skrajnych wniosków

Dwadziescia trzy :/

stiff - Pon 09 Mar, 2009 21:56

taki ósmy napisał/a:
Dwadziescia trzy :/

Mnie na tyle chlania ,to nigdy za gorzale nie wywalili z pracy... :roll:
Mialem zasadę,ze po pijaku sie nie pracuje wiec przestawałem chodzić do roboty i miałem porzucenie... :D
Nawet kiedy chlałem nie tolerowałem pijanych w pracy...

taki ósmy - Pon 09 Mar, 2009 21:59

stiff napisał/a:
Mnie na tyle chlania ,to nigdy za gorzale nie wywalili z pracy

No mnie własciwie też nie, no bo raptem jeden raz. A pierwszy ponoć sie nie liczy :roll:

Jagna - Wto 10 Mar, 2009 13:28

No i...porozmawiałam z tą koleżanką. To chyba był fart, że obie pracowałysmy wieczorem, jest nas dużo i rotacja ogromna. Skoro nastał dogodny moment, nie mogłam tego poniechać.
Poszłyśmy na "szybkiego papierosa" , miałam normalnie tremę, wysłuchałam was wszystkich wczoraj, opinie za i przeciw...ale rozpoczęłam temat.
Zaskoczyłam ją chyba swoją odwagą i to w jaki sposób o tym mówiłam, nie trułam jej jak wszyscy- nie pij, powstrzymaj sie, uważaj...
Powiedziałam, że zauwazyłam co się dzieje, że chyba może mieć problem, że to niezawiniona choroba i sama może sobie nie poradzić, o tym jakim jest zagrożeniem praca w takim stanie, o pacjentach, malych dzieciaczkach.
Poleciały łzy, wtedy pokazałam jej mozliwosci wyjscia z tej sytuacji.
Troche opowiedzialam o leczeniu, powiedzialam ze mam takich przyjaciół( nie sklamalam-mam :p ), powiedzialam ze po leczeniu mozna normalnie i fajnie zyc, ze kobietom jest ciezko ale jest to mozliwe.
Zapytala gdzie ma pojsc...Podpowiedzialam, podalam nawet kontakt do terapeutów i poradni.
Zapytala czy jeszcze bedzie mogla ze mna o tym rozmawiac, zapytala o srode czyli jutro.
Tak , wiec jutro rozmowy ciag dalszy.
Na koniec, wycierajac łzy podziekowala mi, serio, az mnie za gardlo scisnelo i przytulila sie do mnie.

Wiecie, co...ale potem bylam rozedrgana, czyli to byl jednak stresik, ale teraz jestem szczesliwa ze sie odwazylam i porozmawialam. Ona wie, ze...jej praca wisi na wlosku. Teraz juz wszystko zalezy od niej samej. A ja nie wykluczam, ze kiedys jej powiem o sobie.

wolf - Wto 10 Mar, 2009 13:30

Jagna napisał/a:
Ona wie, ze...jej praca wisi na wlosku.

to niezla motywacja-------jesli praca jest dla niej wazna

wolf - Wto 10 Mar, 2009 13:31

ja ci powiem JAGNA----dosc dlugo sadzilem, ze chowajac glowe w piasek-oszczedzam sobie wrogow i trudnosci
a okazalo sie dokladnie na odwrot
czasami tylko musze bardziej zdbac o forme w jakiej wyrazam swoja "troske" o przyjaciol :D

Jagna - Wto 10 Mar, 2009 13:37

wolf napisał/a:
ja ci powiem JAGNA----dosc dlugo sadzilem, ze chowajac glowe w piasek-oszczedzam sobie wrogow i trudnosci
a okazalo sie dokladnie na odwrot
czasami tylko musze bardziej zdbac o forme w jakiej wyrazam swoja "troske" o przyjaciol


I dokładnie o to chodzi Wolf, chowanie głowy w piasek...to egozim, tumiwisizm i świety spokój, ja jednak rozumiem to, ze terapeuta mnie ganił gdy w pierwszych miesiącach mojego niepicia chcialam zbawiac swiat i leczyc wszystkich znajomych alkoholikow. Potrząsnął mną, byłam nawet zła wtedy ale teraz wiem, ze sama bardzo slaba moglam nie dosyc ze nic nie pomoc, to siebie sciagnac z powrotem tam gdzie byłam- do picia.
Na długo dałam sobie spokój z pomagierstwem, uspokoiłam się, uznałam ze na sile nigogo nie ulecze i jeszcze jedno- ZE NIEKAŻDY mocno pijący to alkoholik.
Wczoraj rozmawiałam, na tyle ile umiałam pomogłam, a co ona z tym zrobi...niezbadane sa wyroki fsdf43t

Wiedźma - Wto 10 Mar, 2009 13:39

Brawo, Jagienka! Spisałaś się na medal :)

Teraz pozostaje czekać, co ona z tym zrobi.
Z tego co piszesz można wywnioskować,
że ziarenko zostało zasiane i ma szansę wzejść :okok:

wolf - Wto 10 Mar, 2009 13:40

Jagna napisał/a:
chowanie głowy w piasek...to egozim, tumiwisizm i świety spokój


tylko pozornie, bo potem sie okazuje ze:
trzeba pracowac za takiego kogos
ukrywac jego wpadki przed przelozonymi
czuc sie zazenowanym, gdy szef sie wscieknie-a samemu sie przeciez nie naskarzy z lojalnosci
dodatkowo robi sie przykro-gdy na nszych oczach-ktos sam siebie niszczy i my go lubimy-bo znamy go z czasow gdy byl jeszcze w pelni wartosciowy

gdyby moja zona------schowala kiedys glowe w piasek..........to bym juz dawno temu zdechl pod plotem gdzies w pijanym widzie w polsce.
bo zawsz jak "czulem" nadciagajace klopoty-------to zwiewalem z domu

"pomagierstwo"............to calkiem inna bajka :D
i niech ja szlag :D

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 13:43

wolf napisał/a:
to niezla motywacja-------jesli praca jest dla niej wazna

o tuż to,a tak jak opowiadasz na to wskazuje
Jagna napisał/a:
A ja nie wykluczam, ze kiedys jej powiem o sobie.

wiedz jednak że Ona podobnie myśli
Jaguniu po cichu liczyłem na twoją odwagę,i myślę że troszkę Cię swoją gadką przygotowałem
teraz już jej nie odmawiaj,stałaś się jej,coś w rodzaju sponsorki :okok:

wolf - Wto 10 Mar, 2009 13:48

Jacek napisał/a:
teraz już jej nie odmawiaj,stałaś się jej,coś w rodzaju sponsorki


Jacek-nie przesadzaj
krakow budowali 700 lat----a potem stal sie zabytkiem :D

euforia ---------bywa zlym doradca
:D

jeden z moich psow-------gdy byl jeszcze maly-jak zwykle przeszedl test na "wyjmowanie" kosci z pyska bez warkniecia-zeby wiedzial kto rzadzi w domu
i sie ucieszylem jak nie warknal.
a on skubany---------zezarl mi potem calkiem nowiutkie adidasy-jak go zostawilem samego w domu :D
i ani warknal potem-jak wrocielm do domu
ino patrzyl na mnie jakos dziwnie :wysmiewacz:

stiff - Wto 10 Mar, 2009 13:50

Jagna napisał/a:
No i...porozmawiałam z tą koleżanką. To chyba był fart, że obie pracowałysmy wieczorem, jest nas dużo i rotacja ogromna. Skoro nastał dogodny moment, nie mogłam tego poniechać.

Tez sie ciesze ,ze Twoja rozmowa doszła do skutku i moze cos zmieni u tej osoby... :)

wolf - Wto 10 Mar, 2009 13:52

no dobra-----ja tez sie ciesze
lecz pozostane z pewna niesmiala ................obojetnoscia :D

stiff - Wto 10 Mar, 2009 13:52

Jacek napisał/a:
myślę że troszkę Cię swoją gadką przygotowałem

Jacek Ty miałeś zupełnie inny pomysł na rozwiązanie tej kwestii... :D

Jagna - Wto 10 Mar, 2009 13:56

wolf napisał/a:
no dobra-----ja tez sie ciesze
lecz pozostane z pewna niesmiala ................obojetnoscia


Ja się nie ekscytuję, narazie ostrożnie, jeszcze guzik może być, mam tylko nadzieję ...że może, może. Cieszę się bardziej z tego własnie niechowania głowy w piasek.

Ale śliczna kula Wiedźmo :rotfl: Taka...optymistyczna i dobrotliwa :]

Jagna - Wto 10 Mar, 2009 14:00

Jacek napisał/a:
teraz już jej nie odmawiaj,stałaś się jej,coś w rodzaju sponsorki


Odmawiać, to ja jej nie będę, ale pomocy w zakresie jej leczenia, jednak już żadnego krycia, zmowy milczenia.
Sponsorka...trudna rola, sama poszukuję sponsorki. Serio. Hop, hop czy jest ktoś chętny ? ( jedynie kobieta!)

wolf - Wto 10 Mar, 2009 14:01

Wiedźma napisał/a:
Nio!

\
juz to widze oczami wyobraxni.........normalnie sie obsmialem " przekrzykujac" sie tutaj z Wami-jak to pomiedzy emerytami :D

wiesz ci Wiedxma?..............Ty powinnas walnac tutaj jakis kacik astrologiczny
bedzie weselej--------i moze kilku nowicjuszy na to poderwiemy :D

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 14:37

stiff napisał/a:

Jacek napisał/a:
myślę że troszkę Cię swoją gadką przygotowałem

Jacek Ty miałeś zupełnie inny pomysł na rozwiązanie tej kwestii... :D

Stiv poczytaj ze zrozumieniem moje posty
ja tamtej osoby nie znam,a próbowałem doradzić Jaguni w co się pakuje
Jagna napisał/a:
Sponsorka...trudna rola, sama poszukuję sponsorki.

Jaguś jeśli tamta Osoba Tobie zaufała i coś z tym będzie robić to wiedz że nie raz się do Ciebie zwróci
Wolfie,wiem co mówię
w realu mam takiego gościa z sąsiedniego bloku i nie żebym był jego sponsorem ,to on mnie obrał sobie na jakiś tam przykład
i jak zbliża się godzina 18:00 we wtorek ,to mam telefon --i co idziesz
a kiedyś u niego na chacie mnie się wypowiedziało że ja już tak na meetingi nie będę chodził (nie żeby od grupy się odczepić ale z lenistwa po tylu latach) łomatko jaką litanie musiałem wysłuchać--bo zapije bo bez meetingu nie dam rady i takie tam
chcę powiedzieć że wiem co znaczy raz pokazać drogę to później głupio z niej zejść

Anonymous - Wto 10 Mar, 2009 14:43

Jacek napisał/a:
chcę powiedzieć że wiem co znaczy raz pokazać drogę to później głupio z niej zejść


jacek na warsztaty asertywności Ty idź

Jacek napisał/a:
jak zbliża się godzina 18:00 we wtorek ,to mam telefon --i co idziesz


ja bym odpowiedziała- nie idę ale Ty idź i pomyśl o mnie

mam wrażenie że robisz coś przeciw sobie- po co? nie mam pojęcia

wolf - Wto 10 Mar, 2009 14:44

Jacek napisał/a:
Wolfie,wiem co mówię


ok
Jacku
ja sie przeciez nie czepiam........
ja sie poprostru na sponsora sam nie nadaje-------ale i ich sobie nie szukam
poprostu-------jedyne autorytety jakie uznaje--------niestety juz umarli :D
ot taka wolfowa przypadlosc
ale gdyby ulrych von jungingen zmartwychwstal-------to kto. wie?
pewnie , bym go poprosil o funkcje giermka----z prawem do omijania celibatu zakonnego :D

stiff - Wto 10 Mar, 2009 14:51

Jacek napisał/a:
a próbowałem doradzić Jaguni w co się pakuje

Próbowałeś nie tylko ja przekonać,ze trzeba spaść na dno aby później sie od niego odbić... :roll:
Dlatego pisałem o terapeutyczno-mityngowym bełkocie...
Wiem,ze jeżeli wierzysz w to co głosić próbujesz,to nasza dyskusja w tym temacie jest bezsensowna i bezprzedmiotowa... :roll:
Stad pisałem ,ze człowiek sie liczy i indywidualne podejście do każdego,który tej pomocy oczekuje ,choć jeszcze nie wie ,ze jej chce...

wolf - Wto 10 Mar, 2009 14:54

no i dobra-Jagna wlasnie wepchla kolezanke na samo dno
a czy sie odbije od niego--czy je przebije to sprawa kolezanki
wyobrazacie sobie sytuacje:
kobieta w pracy-czuje ze ma klopoty-a tU PODCHODZI DO NIEJ PRZYJACIOLKA I mowi z troska:
masz problem z alkoholem ..............dno

stiff - Wto 10 Mar, 2009 14:55

utopia napisał/a:
a może Jacuś trzeźwieje tak dla świętego spokoju żeby nie gadali

Uważam,ze niektórzy zbyt dosłownie przyjmują i próbują realizować różne programy z terapii i AA,co nie zawsze im i tym którym próbują to wpoić na zdrowie wychodzi...

stiff - Wto 10 Mar, 2009 15:00

wolf napisał/a:
no i dobra-Jagna wlasnie wepchla kolezanke na samo dno

Nie rób jaj,bo doskonale wiesz o co biega... :D
wolf napisał/a:
masz problem z alkoholem ..............dno

Człowiek ,który niby wie ,ale nie potrafi sobie tego uzmysłowić,to czasami taka rozmowa pomaga mu sie przełamać i przyznać przed samym sobą ,ze problem jest i trzeba go rozwiązać...
Przecież nie kazdy jak ja,o czym moglem sie przekonać,musi tyle w życiu nawywijać i popalić mosty,aby zrozumieć ,ze tak żyć sie nie da...

wolf - Wto 10 Mar, 2009 15:01

ale my se tutaj siedzimy-i znamy sie juz na tyle, ze nie musimy se "dosrywac" ideologicznie
mnie czasami........bawi ten entuzjazm Jacka-----ale jak sobie pomysle o tym na zwyczajnie-------to dochodze do wniosku:
Jacek tego nie robi w formie inwazyjnej,ani nie prowadzi tu misji wzorem ,swietej pamieci wirtualnej Dromaxa od matki boskiej lichennej------i niech se uprawia swoje modlitwy ,skoro jemu sie sprawdzaja :D

wolf - Wto 10 Mar, 2009 15:02

stiff napisał/a:
Przecież nie kazdy jak ja,o czym moglem sie przekonać,musi tyle w życiu nawywijać i popalić mosty,aby zrozumieć ,ze tak żyć sie nie da...


no i na tym czasem wlasnie polega definicja "dna".........jak w sytuacji gdy wydaje Ci sie ,ze nikt problemu z picie4m nie widzi-nagle osoba Ci zaprzyjaxniona mowi bez ogrodek:
masz problem i to duzy...........wstyd wtedy jak cholera
a to bywa denne uczucie

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 15:10

utopia napisał/a:

ja bym odpowiedziała- nie idę ale Ty idź i pomyśl o mnie

mam wrażenie że robisz coś przeciw sobie- po co? nie mam pojęcia

Asiu jest jeszcze coś takiego jak "nieś posłanie"lub "daj drugiemu co sam otrzymałeś"
ale faktycznie robię to wbrew mojej woli,i nie żebym nie wiedział poco -bo wiem
wolf napisał/a:
ja sie przeciez nie czepiam.

czepiasz,czepiasz-ale ja nie mam pretensji-czułem potrzebę wytłumaczenia :)

Anonymous - Wto 10 Mar, 2009 15:11

Jacek napisał/a:
Asiu jest jeszcze coś takiego jak "nieś posłanie"lub "daj drugiemu co sam otrzymałeś"

jasne - ale wiesz najpierw Ty się liczysz- jeśli z czymś się źle czujesz masz prawo odmówić- co to za posłanie skoro na siłę niesione?

stiff - Wto 10 Mar, 2009 15:12

wolf napisał/a:
masz problem i to duzy...........wstyd wtedy jak cholera

Właśnie ten niuansik mam na myśli,kiedy namawiam do rozmowy z takim człowiekiem... :roll:
Kiedy człowiek potrafi jeszcze sie wstydzić,ze za dużo pije... :roll:
Kiedy zaczyna mieć w tylnej kieszeni,co inni o tym myślą,to juz jest za późno na takie rozmowy...

Jagna - Wto 10 Mar, 2009 15:26

stiff napisał/a:
wolf napisał/a:
masz problem i to duzy...........wstyd wtedy jak cholera

Właśnie ten niuansik mam na myśli,kiedy namawiam do rozmowy z takim człowiekiem... :roll:
Kiedy człowiek potrafi jeszcze sie wstydzić,ze za dużo pije... :roll:
Kiedy zaczyna mieć w tylnej kieszeni,co inni o tym myślą,to juz jest za późno na takie rozmowy...


Pamiętam, że moim piekłem w wyobraźni pijackiej jednak był- wstyd przed ludzmi. Oj tak, coraz mniej go czułam przed bliskimi, ale "nieskazitelność" kobiety z klasą na zewnątrz , jak sobie dumałam , gdyby to jakoś wyszło tam poza domek, oj...masakra.
Dlatego nie piłam w pracy ( nie mowie o czasch gdy pilam jakiegos drinka na dyzurach w starej fajnej pracy) mowie o piciu jak juz musialam...w pracy w poważnym urzędzie.
Bardzo sie tego balam, ze ktos poczuje,dowie sie.
Nie na to nie moglam sobie pozwolic...ale wlasnie tego sie balam, ze za chwile bede chodzic do pracy z malpeczka w torebce.

Bo juz ja zabieralam na imprezy, coby przy stole pic malo( jak na dame przystalo :uoee: a toalecie dopijać.
Jeszcze ta jedna swietosc mi zostala- robota, dlatego jak uslyszalam ostre veto od mamy - nie nie dam Ci juz L4 - bo bralam je "na grype", poczulam sie zaszczuta, wystraszylam sie...co robic? Nie moge isc na kacu do pracy i takie tam.
Powazna rozmowa z mamą oraz przyjaciółką, która w oczy mi powiedziała, że martwi się o mnie bo....widzie, ze popijam.
No, to dla mnie było dnem, bardzo duzym, wtedy czulam sie jak w matni, bez wyjscia, deprecha gigant , mysli samobojcze poraz kolejny.
Takze czasami taka rozmowa z kims, czyjes slowa wprost moga dzialac, na mnie zadziałały.

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 15:27

ja pierdziele nie nadążam z tematem za wami dziś otwieram a tu 170 ponad a ja ledwo w dwóch wyrabiam
dobra żeby było jasno już kiedyś pisałem o tym ze wstydem do kościoła nie chodzę jak już to raz na ruski rok
a do Lichenia jeżdżę z dwóch powodów i nie są to kościoły, Bazyliki ,msze itp.....
po pierwsze jeżdżę aby spotkać się z ludźmi z problemami jak ja
a traktuję to jako odskocznię bo raz w roku mogę wyjechać z żoną ,na inne wycieczki mnie nie stać i to jest ta druga
ceewd :figielek:

wolf - Wto 10 Mar, 2009 15:44

Jacek----tego lichenia uzywalem tylko jako symbolu---nie bierz tego do siebie
mnie tam lichen nie p rzeszkadza----poza wrazeniami architektonicznymi :D
ale do tematu:
mysle ,ze Utopia miala na mysli----bys nie bral na siebie odpowiedzialmnopsci zbyt duzej za kogos innego-ani jemu ani sobie dobrze nie zrobisz
sobie dodasz cudzego balastu---jego rozleniwisz.
wyobrax sobie prosta sytuacje:
nie chodzisz pol roku na mityngi , bo cos tam---/nieistotne co/ po pol roku dowiadujesz sie ze koles zapil-bo przestal chodzic , jak Ty przestales.
no i potem ten koles opowiada, ze zapil , bo zaniedbal spotkania AA-Tobie sie robi wtedy niemilo-jemu sie otwiera w glowie wygodna wymowka
ot i tyle

wolf - Wto 10 Mar, 2009 15:47

Jagna napisał/a:
wstyd przed ludzmi


na terapii gdzie bylem-uzywali doslownie takiej metafory:
najbardziej niebezpieczna dla alkoholika jest-bezwstyd

i nawet mowili o takich/na potrzeby przykladu/-"alkoholik bezwstydny"
bo takiemu juz wszystko wisi, na niczym i nikim mu nie zalezy/ze soba wlacznie/..........czyli poddal sie zupelnie.

oczywiscie to wszytsko pewna dydaktyczna sciema terapiowa--------ale od czegos trzeba zaczac niekiedy ............dobrze od wstydu-poki sie jeszcze go ma

stiff - Wto 10 Mar, 2009 15:47

Jagna napisał/a:
Takze czasami taka rozmowa z kims, czyjes slowa wprost moga dzialac, na mnie zadziałały.

Udalo Ci sie ,ze w odpowiednim momencie ktoś sprowadził cie na ziemie...
Jest ta niewidzialna granica ,po której nic ani nikt nie jest wstanie przekonać alko ,ze ma problem...Wtedy rzeczywiście to bliżej nieokreślone dno musi zadziałać i zaczynasz cos wtedy ze sobą robić lub zapijasz sie i po temacie...

Anonymous - Wto 10 Mar, 2009 15:48

właśnie :) musimy dbać o siebie przede wszystkim i nie bać się czasami odmówić- nie jeden jacuś na świecie który pomoże
Jagna - Wto 10 Mar, 2009 15:56

wolf napisał/a:
nawet mowili o takich/na potrzeby przykladu/-"alkoholik bezwstydny"
bo takiemu juz wszystko wisi, na niczym i nikim mu nie zalezy/ze soba wlacznie/..........czyli poddal sie zupelnie.


Nie znałam tego określenia, ale to ma sens...
Skoro, ja na przykład zaczęłam olewać coraz więcej dziedzin mojego życia, to najprawdopodobniej poleciałoby dalej, jak w dominie....moze w koncu przestałabym sie juz wstydzic. Ech, gdybanie, ale tak ku przestrodze dobrze wiedziec i pamietac, ze koniec w chorobie alkoholwej zmierza ku jednemu :roll:

stiff - Wto 10 Mar, 2009 15:57

wolf napisał/a:
oczywiscie to wszytsko pewna dydaktyczna sciema terapiowa--

Nie do końca sie z tym zgodzę,ponieważ ściemą to było moje życie przed terapia.
Kiedy udawałem,ze wszystko może nie najlepiej ,ale kreci sie we właściwym kierunku...
W miarę upływu czasu mam coraz większe przekonanie,ze tylko dzięki terapii i tego co z niej wyniosłem,nie myślę o laptopie,to pomimo wielu zakrętów z jakich przychodzi mi wychodzić,nigdy nie kusiło mnie aby sięgnąć po butelkę...
U mnie ta* ściema* zadziałała czego wszystkim życzę... :)

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 15:58

wolf napisał/a:

mysle ,ze Utopia miala na mysli----bys nie bral na siebie odpowiedzialmnopsci

dawno już nie biorę
napisałem wyraźnie w moim przykładzie że to on się przyczepił
ja też na początku mego trzeźwienia wziąłem się za ratowanie i to trzy krotnie
wszyscy za nie długo zapili
a teraz co wiem ten jeden sam wpadł że trzeba wyjść z nałogu,chyba bo z daleka sobie kiwnęliśmy piątką :papa2: jak gazety autem po kioskach rozwoził
o drugim mnie doszły słuchy że za przerzut narkotyków aż do Włoch czxcc pojechał
a trzeciemu i to przyjacielowi (o którym już wspominałem) się udało ,ale nie za życia
i te wszystkie doświadczenia mnie nauczyły że właśnie tak decyduje jak Jaguni zalecałem

stiff - Wto 10 Mar, 2009 16:00

Jagna napisał/a:
Nie znałam tego określenia, ale to ma sens...

Wierze ,ze nie będziesz nigdy miała okazji sie przekonać jaki jest rzeczywisty sens tego określenia...
Ja to przeżyłem i nie życzę nikomu...

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 16:09

utopia napisał/a:
musimy dbać o siebie przede wszystkim i nie bać się czasami odmówić

gdy bym nie dbał to już by było po rodzinie,bo to jestem teraz ja
Asiu odmawiam i to w wersji twardej bez tłumaczenia
tamta litania to była jednorazowa szkoła dla niego bo nawet wtenczas wpadł na to i powiedział --właściwie Heniu wcale nie chodzi i trzeźwy jest
a tak apropo Henio z 15 lat tak sobie trzeźwieje i nie chodzi no na początku troszku tam zachaczył

Anonymous - Wto 10 Mar, 2009 17:25

Jacek napisał/a:
Jaguniu po cichu liczyłem na twoją odwagę,i myślę że troszkę Cię swoją gadką przygotowałem


Jacek zimny prysznic.

No nie ja chyb śnię:

Jacek napisał/a:
broń Boże nieeeeeeeeeeeeeeeee
coście poszalały ,żadnej rozmowy



I to by było na tyle.

Jagna, hehehe a nie mówiłam, wcale nie takie trudne pogadać, za to myśle, że po tej rozmowie czujesz się jakby imadło z głowy zdjęto Ci. <buziak> dl aCiebie

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 18:26

dorcia100 napisał/a:
Jacek to co powyżej zacytowałam było "ku pamięci" lub jak kto woli dla odświeżenia pamięci.

moja droga w jakiejś rozmowie zemną się uraziłaś na mnie i teraz sobie robisz jakąś osobistą gre ,i to tylko świadczy o Tobie jaki mały rozumek masz
Ja takie sytuację traktuje poważnie -a Ty traktujesz to jako grę???
i do twojej wiadomości wiedz że ja w obu przypadkach już na początku zdawałem sobie sprawę że jestem na pozycji przegranej
gdy taka rozmowa prowadzi do skutku przegrywam
gdy by wyszło na moje,i z rozmowy wychodzi plajta to bardzo bym się z tym źle czuł
tak widzisz żaden w tym zimny prysznic
uczucie we mnie drzemie,a Ty jakiś karmazynowy mściciel jesteś???

Jacek - Wto 10 Mar, 2009 21:52

dorcia100 napisał/a:
Ty nie siedzisz w moich myślach,

w myślach to i nie,ale wyraziście je opisałaś
dorcia100 napisał/a:
Nie wywołuj mnie do odpowiedzi

żartujesz to było co najmniej drugie Twoje wywołanie,na poprzednie nie reagowałem
Dziewczyno jak cię widzą tak cię piszą może warto by było zmienić wizerunek na taki jaki naprawdę chcesz być widziana
sorki Dorotko ja naprawdę nic do Ciebie nie mam ,a to że miałem inne zdanie niż twoje to warto się aż tak angażować i wrogo nastawiać
ja nie uważam że jestem idealny i nie nieomylny przyznałem to już tu nie raz
--------------------------------------
a co do wypowiedzi w tym temacie nadal twierdzę że najlepszym i fachowym wyjściem było by porozmawianie po przez dyrektora,w końcu chodzi tu o życie wielu pacjętów
a w tym i tej owej pani
a nie jakaś próba ratowania jednej osoby i w tym nie pewna
nie chciał bym tu być czarno widzem ,ale daje tej pani co najmniej trzy dni i będzie od niej woniało alkoholem obym się mylił
oby ta owa osoba posłuchała Jaguni i wyszła na prostą trzymam kciuki

Anonymous - Wto 10 Mar, 2009 22:19

no ja tez nie uważam żeby to coś dało choć może wizja utraty pracy się odbije na niej
z drugiej strony gdyby wszyscy byli tacy żeby od razu latali do przełożonych to byśmy wszyscy potracili pracę :(
z trzeciej strony chodzi o życie pacjentów

bądź tu mądry i pisz wiersze :(

a swoja drogą Jagna przynajmniej nie będzie sobie zarzucać ze nic nie zrobiła :)

rufio - Wto 10 Mar, 2009 22:27

Istotne ze Jagna to zrobila - chciala - potrzebowala - dobrze - Teraz pytanie co z tym zrobi ta osoba / Wykorzysta dobrze - nie - trudno - Rozmowa z Dyrektorem - owszem ale nie Jagna Ta kolezanka musi isc do szefa i przyjąc- uzgodnic warunki - bez tego nic nie ma sensu .Albo - albo .Teraz pilka po jej stronie - Jagna teraz nie wolno Ci sie angażowac ani poganiac - stój z boku i obserwuj - czekaj .
Dlaczego chcecie sie nawzajem przekonac do przekonanych rzeczy i wyborow - przelewanie z pustego w prózne . Przeciez wiadomo że i tak juz wiemy co i jak . Unoszenie sie ze ja to ty tamto jest nie po drodze - kazdy ma swój sposob i dlatego jestesmy tu gdzie jesteśmy . Rewolucje to juz mamy za soba Aurory tu nie ma teraz jest podróz po wodach fiordów

wolf - Śro 11 Mar, 2009 07:34

wiecie?..............cos Wam powiem.
co nieco pracowalem po swiecie-------i zauwazylem pewna odmiennosc
od tego co jest w polsce.
za gramanica :wysmiewacz: ---nikt za nikogo pracowac nie bedzie, nikt tez nie poniesie w razie obsowy odpowiedzialnosci wspolnie jak sie cos pochrzani, nikt za skacowanego jegomoscia nie bedzie siedzial na konstrukcji stalowej na wysokosci i nadrabial to ,ze ten skacowany ledwo zipie. nie wynika to z zadnej wrednosci innych narodow. raczej z wychowania ich w normalnosci.
tam zwyczajnie i po ludzku------przyszedl do mnie szef-powiedzial :
-czlowieku, za duzo pijesz w tygodniu, jesli sie to powtorzy-wylatujesz.

tak zwane skarzenie, rozmowy ostrzegawcze---------to w polsce pozostalosc chyba po komunie i zaborach............."nie kolaborujemy z okupantem"..../to taki skrot myslowo-obyjczajowy/

no i tyle
co o tym sadzicie robaczki?.........

ps-w reichu, holandii itp-gdy jakis matol sobie pogrywa na jezdni w kulki-nikt sie nie wstydzi dzwonic na policje/ bo to o bezpieczenstwo innych ludzi i jego samego chodzi /-----a policvja traktuje takie sprawy normalnie---------stad pewnie taka HISTERYCZNA reakcja naszego pana Rokity------obsluga samolotu powiedziala mu -"NIE"............a On dalej robil swoje w przekonaniu, ze "jakos to bedzie"
no i bylo:..............."niemcy mnie bija ! itd etc"

stiff - Śro 11 Mar, 2009 08:25

wolf napisał/a:
."nie kolaborujemy z okupantem"..

To żaden skrót myślowy,bo inaczej tego wytłumaczyć nie można...
Pod tym względem to i Norwegowie nas zrozumieć nie mogą... :D
Boss nigdy nie potrafi zrozumieć dlaczego , kiedy cos sie dzieje w jego firmie,to on dowiaduje sie o tym dopiero od osób trzecich... :roll:
Mojego kolesia moczymordę i obiboka to rozpracował po dwóch latach dopiero i tylko dlatego ,ze zaczął przeginać na maksa...
On go uważał za jednego z lepszych pracowników,kiedy ten przesypia w robocie każdego kaca,a zdarza mu sie to nader często... :D
Polska przypadłość...

wolf - Śro 11 Mar, 2009 08:41

stiff napisał/a:
Polska przypadłość...


cos w tym jest :D

a teraz nieco inny kilmat---------:
w firmie gdzie pracuje moj mlody-------czesto po pracy robia sobie bibki. i raz pewien koles z anglii zaprosil mojego mlodego, a kumpel tego anglika /chyba wloch/-------ze smiechem powiedzial cos takiego:
" nie zpraszaj go, bo zbanktuyujemy na alkohol, przeciez to polak "

oczywiscie nie bylo w tym zadnego rasizmu-uprzdzen.........znam tych ludzi osobiscie i wiem ,ze sa fajni---------poprostu potrafia sie sami z siebie smiac-i czasami z innych.

moj syn kiedys-gdy niemcy grali dobrze /chyba chodzilo o pilke nozna/-----i glosno sie cieszyli z wielkosci niemieckiego futbolu----powiedzial:
"gdyby nie pilkarski desant z polski---zamiast niemieckich sukcesow-bylby stalingrad " :D

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 13:48

utopia napisał/a:
choć może wizja utraty pracy się odbije na niej

jak najbardziej ,jaką kolwiek podejmie decyzję
jak kiedyś brali nas do dmuchania i po wykazaniu że jestem pod wpływem to poszli mnie na rękę abym sam się zwolnił ,i kogo mam obwiniać za to???
rufio napisał/a:
Rozmowa z Dyrektorem - owszem ale nie Jagna

a niby kto by miał iść,ponoć znamy się na tej chorobie jak nikt
owszem to nie jest mus jeśli się nie czuje aby pójść to wcale nikt nikogo nie zmusza
to nie jest żadne kapowanie donos czy co tam jeszcze
idzie do takiego dyrektora i musi wiedzieć że on może się nie znać na rzeczy,a więc wpierw go przygotowuje ,prosi o jakiś termin rozmowy
gdy dochodzi do rozmowy to wyjaśnia że zdarzają się takie sytuacje w pracy i po leku mówi że zna sprawę od środkowo i wrazie czego jest gotów pomóc

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 13:50

Jacek napisał/a:
gdy dochodzi do rozmowy to wyjaśnia że zdarzają się takie sytuacje w pracy i po leku mówi że zna sprawę od środkowo i wrazie czego jest gotów pomóc


a przyszło Ci na myśl Jacek że ona nie ma zamiaru się ujawniać ze swoim alkoholizmem bo może to jej zaszkodzić?

wolf - Śro 11 Mar, 2009 13:55

ja bym sie trzymal wersji Utopii
a jesli nawet mialbym odbywac jakakolwiek rozmowe z szefem-o moim pracowniku, wspolpracowniku itp-----to ograniczyl bym sie tylko do oceny profesjonalnych askeptow sprawy
mamy w koncu 21 wiek------i szefowie nie sa durniami-wiedza co i jak
a jesli durniami mimo to sa--------zadne wyjasnienia im nie wyjasnia

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 13:58

utopia napisał/a:

a przyszło Ci na myśl Jacek że ona nie ma zamiaru się ujawniać

nie,nie musiało bo znam jej zdanie
i dlatego napisałem że zna sprawę od środkowo,a nie że jest alkoholiczką
a tak wogle to była odpowiedz na słowa Rufia ,czyli tak ogólnikowo

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 14:00

tu nie ma złotego środka- ja nie wiem czy bym rozmawiała z ta kobietą, tu bardziej współuzależnione mają wiedzę ja niestety mogę tylko gdybać
wolf - Śro 11 Mar, 2009 14:01

jakos strasznie "naokolo" piszesz Jacek
takie jakies eufemizmy
"zna sprawe odsrodkowo"...........co to takiego?

spi z ta koleznaka, pija razem wodke
maja wspolnego kochanka?
rozumiesz co mam na mysli?

albo sie w trakcie takiej rozmowy gada powaznie-------ale klepie trzy po trzy jakies ogolniki zza wegla............tylko po co wtedy w ogole gadac?

dla mnie to jakas lipa

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 14:02

no właśnie- odśrodkowo to dla mnie przyznanie do alkoholizmu ale co ja głupia baba tam wiem
wolf - Śro 11 Mar, 2009 14:07

ja sie przekonalem-----ze w polsce -czesto stosuje sie oficjalne przyznawanie do wlasnego alkholizmu w firmie- jako swego rodzaju : nobilitacja, lub wymiennik i piorunochron
i taka jakas...........mitologia
alkoholizm to sprawa prywatna-----a w firmach sie pracuje, a nie prowadzi zycie osobiste i samoleczenie przez pomaganie innym.
i tyle.

Jagna porozmawiala-------i git
chwala jej za odwage----
ale reszta ruchow nalezy do tej kolezanki-nie do Jagny-------takie jest moje zdanie.
w koncu jako pijaki dyplomowane---powinnismy wiedziec, ze cudzymi checiami i intencjami------wlASNEGO ALKOHOLIZMU NIE POWSTRZYMALISMY :D

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 14:13

no właśnie nigdy nie rozumiałam tego "chwalenia się" alkoholizmem
wolf - Śro 11 Mar, 2009 14:19

utopia napisał/a:
no właśnie nigdy nie rozumiałam tego "chwalenia się" alkoholizmem


jak bedziesz kiedys szla na jakas rozmowe kwalifikacyjna. powiedz na zakonczenie autoprezenatcji;
jestem sexoholiczka w trakcie terapii z wieloletnia abstynencja.........i lekko wysun jezyk :D

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 14:27

utopia napisał/a:
odśrodkowo to dla mnie przyznanie do alkoholizmu

no i otóż to,gdy bym ja się odważył na taką rozmowę to bym nie obwijał w bawełnę
a odśrodkowo to zacytowałem tym którzy nie lubią się przyznawać że są alkoholikami ale dobrze znają to jako chorobę
i sami widzicie jak trudna jest rozmowa jak ktoś próbuje jakiś podchodów
dla mnie to proste albo mówię w prost
albo wogle nie zaczynam

wolf - Śro 11 Mar, 2009 14:31

wiesz co Jacek........ostatnio dostrzegam u Ciebie/ tylko sie nie obrax/
niepotrzebne /moim zdaniem/ wchodzenie w "cudze buty "
troche tak jak z Tym Twoim kolega
po co Ci to?

lepiej napisac jak bys Ty rozmawial........a nie pisac , jak myslisz ,ze inni mogliby porozmawiac, gdyby to, lub tamto

to chyba meczoce
nikt tu sie raczej nie obraza .....za wyrazanie swego zdania
czasami tylko mamy inne opinie-i niekiedy forma sie roznimy

hej Jacku

montreal - Śro 11 Mar, 2009 14:52

W mojej ostatniej pracy (czysto fizyczna) chłopy pili codzień. Przed, w trakcie i po. Często nawet siedzieliśmy w jednym samochodzie, oni pili, ja jakioś się w tym znajdowałem. Nie dlatego, ze jakoś to specjalnie ukrywałem, nie. Zawsze kiedy mi proponowano alkohol, mówiłem coś w stylu: "nie, dzięki. jak ja choć piwo wypiję, to już polecę po drugie i skończy sie na dziesięciu. dzięki." I zawsze było bez problemu. Kiedy wyjeżdżaliśmy w jakieś delegacje, z daleka od szefa, szedłem na ryby, albo siedziałem przy komórce latając po internecie, albo wymykałem się do kafejek internetowych - trochę kasy na to poszło...
Pamiętam bardzo poważną rozmowę kiedyś w trakcie pracy, kiedy to szef wezwał nas wszystkich po problematycznym, ale tragicznym wypadku, który zdarzył się chłopakowi z mojej firmy.
(Szef kupił działkę i wziął kilku pracowników, żeby tę działkę posprzątać, doprowadzić prąd, itp. Postawił im kilka piw - po dwa bodajże, wieczorem rozpalił grilla juz po ich pracy i postawił już więcej i mocniej. Chłopaki popili się lekko i postanowili jechać na plażę, żeby się wykąpać. Pojechali. W efekcie jeden z nich, osiemnastolatek, jest sparaliżowany do konca życia)
Mój szef gadał o piciu w pracy, groził, uczulał, nie usiał przytaczać przykładów, bo byliśmy po wypadku na świeżo. Przyznam, że kilka dni potem wszyscy byli trzeźwi, milczący i pracowali cholernie wydajnie. Potem jednak wszystko wróciło do "normy".
Ot taka historia.

wolf - Śro 11 Mar, 2009 14:56

samo zycie
stiff - Śro 11 Mar, 2009 14:59

montreal napisał/a:
Potem jednak wszystko wróciło do "normy".

Smutne to Monti,ale my już tak mamy, ze zamiast wyciągać z takich zdarzeń wnioski,
to udajemy ,ze nas to nie dotyczy i nam przydarzyć sie nie może...

wolf - Śro 11 Mar, 2009 15:03

mysle ,ze nie ma co przesadzac z tym wyciaganiem wnioskow
mlodosc ma swoje prawa----i tak czasem bywa
co roku wielu mlodych chlopakow na trzexwo zreszta staje sie kalekami
ja.........jak sobie wspomne niektore moje zabawy z lat mldosci
to autentycznie wlosy mi staja na glowie

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 15:05

wolf napisał/a:
lepiej napisac jak bys Ty rozmawial

ależ wolfie napisałem--nie obwijał bym w bawełne
a kiedyś już opisywałem moją rozmowę z dyrektorką jak mnie przyjmowała
i parę razy już to powtarzałem

wolf - Śro 11 Mar, 2009 15:13

Jacek napisał/a:
[ależ wolfie napisałem--nie obwijał bym w bawełne


to napisales dopiero po tym , jak opisales, co bys powiedzial, gdbys wczul sie w role, tych , co sie nie czuja na silach mowic wprost
:D

juz Ci dzis pisalem Jacek------strasznie kombinujesz
jak kon pod gore
nie ma zadnego powodu-bys chcial wszystkim dogodzic
ani sie tlumaczyc

a na mityng isc nie chciales. choc Cie "bolala noga"/to taka przenosnia/----ale pozedles, bo se pomyslales, co pomysli kolega , ktoremu sluzysz za przyklad.itd etc
no i tutaj tez...........powiedziales co bys powiedzial-chco wcale bys tego nie powiedzial, bo zasadniczo powiedzialbys co innego :D

wyluzuj Jacek---------nikt Cie tu nie ocenia
ani nie wystawia Ci opiniii z trzexwosci
przynajmniej nie na tym forum :D

ja bardzo lubie te nasze pogwarki.nawet jak sie w nich czasami pogubie :wysmiewacz:

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 16:59

Jacek napisał/a:
a odśrodkowo to zacytowałem tym którzy nie lubią się przyznawać że są alkoholikami ale dobrze znają to jako chorobę


a czy to można w ogóle lubić??? ja ani nie lubię alkoholizmu ani lubię- a przyznawanie się do tego że mam z tym problem nie jest jakąś oznaką braku odwagi- nie kumam chyba co chcesz przekazać.

stiff - Śro 11 Mar, 2009 17:11

utopia napisał/a:
a przyznawanie się do tego że mam z tym problem nie jest jakąś oznaką braku odwagi-

Ty nie rozumiesz co Jacek chce powiedzieć pisząc dane słowa,to jak rozumieć powyższe zdanie... :roll:
Co je z Wami... :D

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 17:16

hahaha dobra wytłumaczę

z tego co przeczytałam to jacek uznaje że powinno się iść do kierownika i powiedzieć "panie ja jestem alkoholikiem i drugiego alkoholika wyczuje na kilometr ten pan x ma problem proszę wywalić go z pracy bo tylko tak można mu pomoc"

i napisał że
Cytat:
odśrodkowo to zacytowałem tym którzy nie lubią się przyznawać że są alkoholikami


słowa "nie lubią się przyznawać" mnie obruszyło

bo co tu do lubienia jest?

czy jest ktoś kto lubi swój alkoholizm? czy można lubić przyznawać się lub nie? mam wrażenie że nie którzy ludzie traktują przyznawanie się do alkoholizmu jako oznakę odwagi, a tak nie jest.


zagmatwałam bardziej czy rozwiązałam????

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 17:18

utopia napisał/a:
ja ani nie lubię alkoholizmu

tak Stiv ma rację,bo mnie nie chodzi czy kto lubi czy nie lubi alkohol
tylko o to
utopia napisał/a:
a przyznawanie się do tego że mam z tym problem nie jest jakąś oznaką braku odwagi

i jeśli nie nazywasz to odwagą to wstydem --co i na jedno wychodzi

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 17:23

Jacek napisał/a:
utopia napisał/a:
a przyznawanie się do tego że mam z tym problem nie jest jakąś oznaką braku odwagi

i jeśli nie nazywasz to odwagą to wstydem --co i na jedno wychodzi


nie jacek- jeśli spotkam kogoś z pracy na meetingu to nie będę się chowała za płaszczami ale nie mam zamiaru na czole pisać sobie 'jestem alkoholiczką: i obnosić się z tym bo co to kogo obchodzi jaką mam chorobę? czy mający raka piszą sobie na czole że są chorzy?

stiff - Śro 11 Mar, 2009 17:24

utopia napisał/a:
alkoholizmu jako oznakę odwagi, a tak nie jest.

Nie tyle odwagi co dumy...
Ja rozumie takich ludzi w ten sposób -
-nie ,ze jest dumny z tego powodu,ze jest alko,a dlatego jest dumny z siebie,ze udało mu sie opanować swoje uzależnienie.
Dotąd wszystko jest zrozumiale,ale kiedy zaczynamy eksponować swoja trzeźwość przy każdej nadarzającej sie okazji,to zaczynamy przedstawiać sobą żałosny widok...
Przyznaje,ze tez jestem dumny z siebie,ze przerwałem to błędne kolo,ale zrobiłem to dla siebie i jakiegoś szczególnego uznania czy traktowania mnie nie oczekuje...

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 17:24

utopia napisał/a:
jacek uznaje że powinno się iść do kierownika i powiedzieć "panie ja jestem alkoholikiem i drugiego alkoholika wyczuje na kilometr ten pan x ma problem proszę wywalić go z pracy

nic takiego nie pisałem że powinno tylko jak już
nie że jestem alkoholikiem --tylko że znam sytuacje i wiem jak pomuc (w zdaniu odśrodkowo)
i nie tak drastycznie że zaraz wywalić ,tylko pomóc

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 17:26

Jacku- sytuacje przedstawiłam skrajnie żeby wyostrzyć- nie traktuj tego tak dosłownie. ech trudno nam się dogadać
stiff - Śro 11 Mar, 2009 17:27

Jacek napisał/a:
nie tak drastycznie że zaraz wywalić ,tylko pomóc

Jak pójdziesz z tym do zwierzchnika,to czego oczekujesz... :roll:
Wywali goscia na twarz,a ty zostaniesz kapusiem i po zawodach...
Takie sa realia i przestańmy sie oszukiwać,ze jest inaczej...

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 17:30

utopia napisał/a:
nie mam zamiaru na czole pisać sobie 'jestem alkoholiczką: i obnosić się z tym bo co to kogo obchodzi jaką mam chorobę?

Aśka a czy ja komuś kazałem to czynić ,i właśnie że nie kazałem to ująłem słowa odśrodkowo

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 17:31

ja nadal nie kumam co z tym "odśrodkowo" :/
stiff - Śro 11 Mar, 2009 17:31

Jacek napisał/a:
właśnie że nie kazałem to ująłem słowa odśrodkowo

Odśrodkowo to juz mi sie w głowie zakręciło i coraz mnie rozumiem o co wam chodzi... g45g21

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 17:32

Cytat:
Wywali goscia na twarz,a ty zostaniesz kapusiem i po zawodach.

no właśnie Stivi,dlatego napisałem że ja bym się nie odważył

stiff - Śro 11 Mar, 2009 17:34

Jacek napisał/a:
no właśnie Stivi,dlatego napisałem że ja bym się nie odważył

To ty tu czegoś nie rozumiesz,bo nie chodziło o rozmowę ze zwierzchnikiem,a osoba zainteresowana... :roll:
Tak żeś zamotał,ze sam juz nie wiesz o czym piszesz... :D

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 17:40

utopia napisał/a:
ja nadal nie kumam co z tym "odśrodkowo"

to zróbmy to tak,powiedzmy że to Ty idziesz na rozmowę do dyrektora
i co jemu mówisz na ten temat co wiesz o alkoholu
to znaczy że znasz od budowy czyli od środka

Anonymous - Śro 11 Mar, 2009 18:11

Jacek napisał/a:
to znaczy że znasz od budowy czyli od środka

ja bym powiedziała że cuchnie alkoholem i tyle- nie wdawałabym się w dyskusje czy cos wiem na ten temat czy nie wiem

Jacek - Śro 11 Mar, 2009 19:43

"nie że jestem alkoholikiem --tylko że znam sytuacje i wiem jak pomuc (w zdaniu odśrodkowo)"
Wolfie to jest moje zdanie i odnosi się do sytuacji mego tłumaczenia a nie mnie samego :skromny:

wolf - Śro 11 Mar, 2009 19:45

Jacek napisał/a:
nie że jestem alkoholikiem --tylko że znam sytuacje i wiem jak pomuc (


Jacek?..........a na jakiej podstawie twierdzisz ,ze wiesz jak pomoc?//tylko krotko i konkretnie

Ate - Śro 11 Mar, 2009 19:58

:lol: no bo co tu powiedziec
Jacek - Śro 11 Mar, 2009 19:59

Wolfie zacytuję ci całość mojej wypowiedzi
""""
utopia napisał/a:
jacek uznaje że powinno się iść do kierownika i powiedzieć "panie ja jestem alkoholikiem i drugiego alkoholika wyczuje na kilometr ten pan x ma problem proszę wywalić go z pracy

nic takiego nie pisałem że powinno tylko jak już
nie że jestem alkoholikiem --tylko że znam sytuacje i wiem jak pomuc (w zdaniu odśrodkowo)
i nie tak drastycznie że zaraz wywalić ,tylko pomóc """

powtarzam -odnosi się do sytuacji mego tłumaczenia a nie mnie samego
nie twierdzę że ja jestem wszystko wiedzący
tylko w kontekście skoro osoba idąca z kimś pogadać to powinna się tak przedstawić
bo co za sens jak powie nic nie wiem i chcę pomóc
Wolfie podpuszczasz mnie czy naprawdę nie pojmujesz???

Jagna - Śro 11 Mar, 2009 22:01

Dobry wieczór :)
Ja też w tej chwili tu weszłam, i zdązyła zjeść kolację i dalej czytam i czytam, o matko i córko, nieźle się rozpisaliście ;)

Sprawa koleżanki jest na etapie umówionej wizyty u terapeuty, chciała prywatnie dostała tel do prywatnego. We wtorek ma wizytę, co dalej...uwidim. Od poniedziałku przychodzi trzeźwa, fakt wystraszyła się, wcale nie mojej rozmowy( chociaż może tez ?), ale tamtej podbramkowej sytuacji z piątku.

Beniamin - Śro 11 Mar, 2009 22:03

i git, zobaczym co będzie
yuraa - Pią 13 Mar, 2009 15:13

bylem dzis w nocy w pracy, rano przyszli zmiennicy i akurat mój osobisty sie spóźnił.
zostałem kilkanaście minut z następną zmiana.
Jeden z nich był wyraźnie "zmęczony"
tak od razu zauważyłem jak ręke wyciągnął a ona mu wibrowała, potem doleciał do mnie odór. patrzylem jak siadł na miejscu i wykonywal kupę niepotrzebnych ruchów, jak łypał oczami na boki, niby ziewal, pokaszliwał a to takie charakterystyczne było. takie pijackie.cholera przeciez ja tez tak musiałem wyglądać, ostatnio w 2002.
a myslałem ze świetnie mi idzie maskowanie się.

potem zobaczyłem że technolog zawołał kierownika zmiany dyskretnie na bok i rozmawiali zerkając na R. on oczywiście tego nie widział.
też kiedyś nie widziałem

a dwa lata temu R. prosil mnie o pomoc, gadalismy dwie godziny, ale chyba nie umiem nieść posłania

stiff - Pią 13 Mar, 2009 15:21

yuraa napisał/a:
a dwa lata temu R. prosil mnie o pomoc, gadalismy dwie godziny, ale chyba nie umiem nieść posłania

To on nie umie słuchać i wyciągać wniosków...
Ty za niego nie możesz przestać pic...

Anonymous - Pią 13 Mar, 2009 18:47

yuraa napisał/a:
chyba nie umiem nieść posłania


etam- nam niesiesz i jakoś Ci to wychodzi :)

Jacek - Pią 13 Mar, 2009 18:58

yuraa napisał/a:
ale chyba nie umiem nieść posłania

Yura Ty swoje zrobiłeś,widocznie nim to nie wstrząsnęło
a le jeśli kiedykolwiek coś nim wstrząśnie i wejdzie na drogę trzeźwych
to na pewno coś z twoich słów skojarzy a możliwe że i wykorzysta

wolf - Pią 13 Mar, 2009 19:00

yuraa napisał/a:
a dwa lata temu R. prosil mnie o pomoc, gadalismy dwie godziny, ale chyba nie umiem nieść posłania


no i cale szczescie\wiesz jakbys wygladal ,gdybys lazil po ulicy ze swoim poslaniem?
albo jakbys z nim przyszedl na pierwsza zmiane?

juz lepiej badz nieudolnym poslannikiem-niz poslancem jednorazowym-jak to czasami kiedys bywalo

Jagna - Sob 14 Mar, 2009 00:16

Dalszy ciąg wczorajszej dyskusji przeniosłam tu
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=32510#32510
Pasowanie na świętego

yuraa - Śro 18 Mar, 2009 15:51

A ów kolega R. co o nim pisałem nie dostanie kolejnej szansy.
podziekowali mu za wspólpracę.
przykre to ale nie umial czy nie chciał słuchać jak stiff napisał.
został "wolnym" człowiekiem w wieku 56 lat, tragedia

stiff - Śro 18 Mar, 2009 16:12

Próbowałeś i to sie liczy... :roll:
Jagna - Śro 18 Mar, 2009 20:14

A moja koleżanka z pracy milczy,we wtorek miała mieć spotkanie z terapeutą. Dzisiaj mijałysmy się na korytarzu - ja do pracy, ona z pracy. Nie wiem nic więcej i nie zamierzam już pytać, będzie chciała sama przyjdzie porozmawiać. Jedno się poprawiło, przychodzi trzeźwa do pracy, na jak długo .... ceewd
Wiedźma - Śro 18 Mar, 2009 20:34

Znaczy siem - pociągałaś nosem na tym korytarzu? :mgreen:
Jagna - Śro 18 Mar, 2009 20:38

Wiedźma napisał/a:
Znaczy siem - pociągałaś nosem na tym korytarzu


Też, dała mi buziaka w policzek...chyba chciała,żebym poczuła ze jest trzeźwa, wczesniej raczej nie dawała g45g21
O jej "dobrym stanie" oczywiście się mówi, kierownik sam podpytuje nas o nią, nie dziwne odpowiada za to wszystko. Jej bezpośrednie współpracowniczki potwierdzają jej trzeźwy stan i oby tak jej zostało 8|

kiwi - Śro 25 Kwi, 2018 13:41

Czy picie w pracy przeszkadza ?!

Dzis od razu odpowiem .....oczywiscie ze przeszkadza !!!!!

Ale ja juz dosc dlugo pracuje w roznych pracach na roznych stanowiskach i roznych systemach politycznych .....i roznie bywalo .
Najbardziej rozluzniona byla PRL......tam picie alk. bylo na porzadku dziennym.....i nikt sie zbytnio nie dziwil.

No i gdzies tam .....ja sama zaczelam sobie popijac juz w domu .....co mialo oczywiscie wplyw na prace....mialam wiecej szczescia niz rozumu......ze nikt sie do mnie nie doczepial ,bo przeciez widac bylo ze sobie popijam ......a moze szkoda ,ze nikt nic nie mowil .....moze wczesniej bym zaczela moja trzezwosc.

Ale dzis , to moge naprawde napisac ......picie w pracy jest wogle nie tolerowane !!!!. Daja malo szanse .....skorzysta dobrze ,nie skorzysta .....zwalniaja od razu ........ Moim zdaniem za duzo ludzi szuka pracy ,maja wybor ,to po co maja sie meczyc z kims uzaleznionym .

A teraz tez odkad nie pije alk. .......i wiem i sprawdzilam na sobie .....ze nie ma naprawde zadnej okazji czy bez okazji ....zeby wypic ,czy sie napic .
Nawet wiekszosc juz to zrozumiala ......jest szampan ale tez i jest sok .....prawo wyboru kazdy ma .....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group