czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Alkoholik w oczach innych
violkademolka - Wto 17 Sty, 2012 13:39 Temat postu: Alkoholik w oczach innychSiemka.Wczoraj na mittingu zajawił się ciekawy temat,a mianowicie stosunek ludzi,społeczeństwa do alkoholika.Co "normalni"ludzie myślą o alkoholiku,czy prawdą jest ,że postrzegani jesteśmy jako rynsztok,dno,brud,smród i ubustwo?Wiele było takich opinii na mittingu,ale ja mam trochę inne spostrzeżenia i przemyślenia.W moim życiu tabletki były od dzieciństwa,alkohol pojawił sie w ósmej klasie(teraz mam 50-kę )Trzezwieję drugi raz tak na serio.Gdy piłam ,miałam gdzieś, zdanie i opinię o mnie innych(wszechwiedzący pępek świata),wtedy przebywałam naprawdę w towarzystwach skrajnych,moje zachowania graniczyły z patologią.Nieobce były mi izby,kratki,komendy,urazówki.Byłam na dnie,ale teraz gdy trzezwieję uważam sie i inni podobnie,za wartościowego człowieka,czystego,dokładnego,spokojnego w obyciu trzezwiejącego alkoholika.Mam szacunek w pracy,doceniają mnie a wiedzą że jestem alkoholiczką i się leczę.Dorosłe moje dzieci okazują mi wiele serca,miłości i dopingują w trzezwieniu.Jestem z partnerem alkoholikiem,który też sie leczy i wzajemnie się wspieramy.Znajomi z którymi piłam już nie proponują mi alkoholu,wymieniamy pozdrowienia,nie nagabują mnie nawet gdy są pod wpływem.W sklepach witają mnie z usmiechem,świat cały jakby się do mnie uśmiechał.
Ktoś powiedział na tym mittingu"trzezwieję dla siebie"i to jest dla mnie violi alkoh.i lekom.odpowiedż na opinie innych o alkoholikach.Teraz jestem tą lepszą Violką i nie mam powodów się wstydzić swojej choroby tak długo jak jestem trzeżwa.Jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie?(" : co człowiek to inne doświadczenie")skromny:yoytek - Wto 17 Sty, 2012 14:05 Do mnie docierają opinie od dość odległych osób, zwłaszcza z jakiś sklepów, w których się kiedyś zaopatrywałem. To jest dość ciekawe, ponieważ to ja te panie zagaduje teraz, bo można ze mną pogadać, a kiedyś byłem ponurym, wiecznie skacowanym gburem. Trochę jest to u nich żal, bo przecież nie kupuję teraz także papierosów, ale wyczuwam szacunek. Niemniej niespecjalnie biorę do głowy tych sygnałów, bo ja przecież byłem chory, a teraz po prostu znormalniałem.
Trochę inna sytuacja jest w pracy- tam nie widzieli mnie pijanego, ale wiedzą o mnie już co nieco po 6tym roku. Przyszedłem do nich jak miałem kilka miesięcy abstynencji. Ja wtedy byłem nadal mocno zakręcony, ale jakoś ze mną wytrzymali
Jestem ewenementem w każdym razie, bo odmawiam gdy bywają (rzadkie) okazje do napicia się.grzesiek - Wto 17 Sty, 2012 14:09 Witaj Violu. Niska świadomość o chorobie w społeczeństwie wciąż utożsamia alkoholika z brudnym,śmierdzącym, leżącym na lub pod ławką osikany itp. Punkt widzenia z mienia sie ,gdy dowiemy się coś więcej o chorobie.Ja Grzesiek alkoholik,podobnie jak Ty odzyskałem zaufanie w pracy,wśród znajomych,w rodzinie choć to trochę trwało. Nikt już mnie nie wytyka palcem,bo jestem trzeźwy,szanują moje zdanie,bo mówie trzeźwo i logicznie. Nie mam napisane na czole "jestem alko" Ci co wiedzą to szanują fakt,że się do tego przyznaję, a Ci
którzy nie wiedzą albo już zapomnieli jak piłem i kupowałem alkohol, albo zastanawiaja się co się stało,że się zmieniłem.
Od kiedy uznałem swoją bezsilność wobec alkoholu i trzeźwieję dla siebie ,nie staram się wnikać co sądzą inni o mojej zmianie życia i postępowania.grzesiek - Wto 17 Sty, 2012 15:06
Cytat:
Jestem ewenementem w każdym razie, bo odmawiam gdy bywają (rzadkie) okazje do napicia się.
więc nie jesteś sam,choć nie zmienia to faktu,że już potrafię dobrze się bawić i przebywać w towarzystwie odpowiednim dla mnie na trzeźwo.rufio - Wto 17 Sty, 2012 15:23 Nad tym się nie zastanawiam
Już słów nie rozdrabniam
Mówią bo mówią
W domysłach się gubią
Na nic tłumaczenie
Kiedy brak słów zrozumienie gabra - Wto 17 Sty, 2012 16:18
grzesiek napisał/a:
Witaj Violu. Niska świadomość o chorobie w społeczeństwie wciąż utożsamia alkoholika z brudnym,śmierdzącym, leżącym na lub pod ławką osikany itp. Punkt widzenia z mienia sie ,gdy dowiemy się coś więcej o chorobie
Niestety tak ludzie odbierają alkoholików tylko taki co pije i mieszka na dworcu to alkoholik 100% a taki co juz w domu pije dobry koniak to nie.O wiele gorzej są postrzegane kobiety bo mężczyźnie to jeszcze wypada pić. Kobiecy alkoholizmi jest bardziej tępiony niź prostytucja. Pijany ojciec ujdzie w tłoku ale pijana matka to katastrofa zaraz jej dzieci odbiorą i pozbawia praw. Kiedyś mój znajomy mi powiedział: "Mi wypada pić bo jestem mężczyzną" Jak powieziałam komuś że ide na odwyk to zostałam potraktowana z buta.Ludzie nie rozumieją a niektórzy po prostu nie chca zrozumieć bo tak wygodniej.szymon - Wto 17 Sty, 2012 16:48
gabra napisał/a:
Ludzie nie rozumieją a niektórzy po prostu nie chca zrozumieć bo tak wygodniej.
nie przejmuję się tymi co nie rozumieją lub tymi co nie chcą zrozumieć.
ja rozumiem i to mi wystarcza.cool - Wto 17 Sty, 2012 16:55 witajcie Ludzie nie rozumieją a niektorzy poprostu nie chcą zrozumieć bo tak im wygodniej bardo mądre zdanie i bliskie mi ja widze jak wyjeżdzam z olsztyna do rodziców nawieś i niemogą zrozumieć że niepije mimo tego że znają mnie z czasów gdy pilem kiedyś zadali mi pytanie czy wstydzę sie że bylem na odwyku odpowiadalem nie gdyż wstydzę sie czasu gdy pilem alko.i patrzą z niedowierzaniem a cześć ludzi poprostu niema świadomości o alkoholiźmie i to jest smutne ale ja zatem cieszę sie że niepije i od jakiegoś czasu mogę ucyć sie odpowiedzialności za siebie i moją nażyczoną co jest motywacją dlamnie żeby moja wlasna rodzina byla inna trzeźwa rozmawiająca z sobą i to jest fajne pozdrawiam yoytek - Wto 17 Sty, 2012 17:42 Można walić w dzwon (adekwatne użalania się, ale komu dzwonią? Przecież nie zdrowym. To ja chory mam się dostosować do stanu istniejącego, bo to ja piłem- co najwyżej mogę mieć orientację jak jestem postrzegany i nic ponadto.
Notorycznie użalający się dostają ode mnie ignora- wiedzą co mają ze sobą robić, a ja się chronię w ten sposób.Tajga - Wto 17 Sty, 2012 18:47 Temat postu: Re: Alkoholik w oczach innychUważam że jestem raczej "normalna," lecz kiedy dawno temu, w czasach kiedy myślałam , że internet ..."to jest taki pan", i nie miałam gdzie poczytać na temat...idąc na swój pierwszy miting myślałam, że zastanę tam mężczyzn w kufajkach, w beretach z antenką, z wystająca flaszka denaturatu z kieszeni. Wiadomo co zastałam Świadomość ludzi zmieniła się od tamtej pory, jednak nie na tyle by uznać kogoś pijącego koniak wieczorami ( jak tu ktoś wspomniał) za alkoholika. Mój były na szczęście mąż celował w ośmieszaniu mnie. Zawsze udawało mu się odsuwać ode mnie nowo poznanych ludzi którzy zaczynali darzyć mnie sympatią. Padało hasło "alkoholiczka czyli wcielenie wszelkiej zgnilizny", i robiło się koło mnie pusto. Nigdy się tym zbytnio nie przejmowałam, to ONI mieli problem, ja byłam nadal trzeźwa. A może to nie byli mądrzy ludzie? A po co mi głupi znajomi? Olin - Wto 17 Sty, 2012 19:40 Postrzegania alkoholika jako tylko tego co lezy w rowie lub w podartych ciuchach zebrze pod sklepem,jest powszechne.Ja sama do niedawna tak myslalam.Jak mieszkalam jeszcze w Polsce,syganlzowalam problem mojej lekarz.Pamietam jak mi powiedziala ze to zalezy od inteligencji czy ktos sie stoczy czy nie z powodu alkoholu,wiec nie mam sie co martwic.To byla lekarz,ktora sama mi przyznala ze jej tato pil a ona jest obicazona tak jakby genetycznie tym ze musi sie pilnowac z alkohlolem,lecz alkoholizm to juz patologia i nas nie dotyczy .
Pewnie dlatego przez tak dlugi czas mi do glowy nie przyszlo ze moge byc alkoholiczka,no bo jezeli wszyscy dookola twierdza ze alkoholik to tylko lump z pod sklepu,to mi nic nie grozi.
Od roku,mowilam Olinkowemu ze ja to potrzebuje pomocy,bo chyba jestem alkoholiczka.Nie wierzyl mi.Nawet mi nie uwierzyl gdy ja juz dokladnie wiedzialam ze alkoholiczka jestem.Nie lubil jak tak siebie nazywalam,probowal przekonywac ze alkoholik to ten co sie trzescie i dzien rozpoczyna od picia,a ja przeciez tak nie mam,to albo nie jestem alkoholiczka albo jestem jakas inna alkoholiczka,ta lepsza.Olinkowy jest Norwegiem,wiec ta opinia o alkoholikach nie dotyczy tylko Polski.
Ja sie nie wstydze ze jestem trzezwiejaca alkoholiczka,lecz nie mam potrzeby tez informowania o tym wszystkich dookola,bo po co.Znajomym z ktorymi od czasu do czasu imprezy alkoholowe sie robilo,odpowiedzialam na ostanie zaproszenie ze nie pije bo alkohol zaczal mi na cere szkodzic gg4g5 i nie mam zamiaru ich uswiadamic co do mojej choroby bo i tak to nic nie da,nie uwierza,bo przeciez alkoholik to nie ma domu i rodziny........Moja osobista mama mowi,corus ja wiem ze masz problem z alkoholem ale zeby zaraz alkoholiczka,nie co to to nie .
Ja tam wiem swoje,jestem alkoholiczka,ale nikomu nie mam zamiaru sie z tego tlumaczyc ani tego tlumaczyc bo i tak nie zrozumieja Ci co alkoholikami nie sa.Marc-elus - Wto 17 Sty, 2012 19:43
Olin napisał/a:
corus ja wiem ze masz problem z alkoholem ale zeby zaraz alkoholiczka,nie co to to nie
blanet - Wto 17 Sty, 2012 21:47 Witajcie, dziś miałem dość "dziwne" dla mnie spotkanie, otóż od pewnego czasu raz, czasem dwa razy w tygodniu mijam się z dawnym znajomym, z którym zdarzało mi się swego czasu coś łyknąć. Na chwilę obecną to dość nieszczęśliwy człowiek - przynajmniej na takiego wygląda (żona wywaliła go z domu, codziennie przesiaduje w pub-ie i przegrywa kaskę na automatach). Mijając go zagadnąłem co tam słychać - powiedział że OK, na co ja że u mnie stara bieda ... On na to ochrypniętym głosem - Ta k...wa bieda !!! (z takim jakimś wyrzutem) i po chwili dodał z jeszcze większym wyrzutem (zabrzmiało niemal jak oskarżenie) - Słyszałem, że nie pijesz !!! Odpowiedziałem, że owszem i poszedłem. Jakoś dziwnie się czuję ....
A wracając do tematu postrzegania przez innych, to z racji niedoinformowania jakie panuje wśród Polaków na temat choroby alkoholowej staram się nie afiszować. Najbliżsi i dobrzy znajomi wiedzą o co chodzi i są raczej dumni, sąsiedzi jak najbardziej dostrzegają że nie piję ale jakoś specjalnie nie komentują (bynajmniej przy mnie) - raczej namawiają. W pracy nie piję bo nie można - więc raczej nikt się nie dziwi. Postronni nie wiedzą, że mam problem, więc raczej myślą że jestem ideologicznym abstynentem z własnego wyboru.
Pozdrawiam i życzę trzeźwości bez względu na to co myślą inni, choć jestem świadomy, że każdy z nas liczy się z tym i przeżywa to co powiedzą inniOlin - Wto 17 Sty, 2012 22:14
blanet napisał/a:
Ta k...wa bieda !!! (z takim jakimś wyrzutem) i po chwili dodał z jeszcze większym wyrzutem (zabrzmiało niemal jak oskarżenie) - Słyszałem, że nie pijesz !!! Odpowiedziałem, że owszem i poszedłem. Jakoś dziwnie się czuję ....
To byla zazdrosci o to ze udalo Ci sie przestac pic,chocby na chwile.
Ja tez zawsze zadroscilam tym co nie pili,strasznie zdroscilam.Marzylam o tym zeby byc trzezwa ale nie umialam taka byc,nie wiedzialam jak to zrobic zeby przestac.Mysle ze ten twoj kumpel ma podobnie.losowynick - Wto 17 Sty, 2012 22:18 Fajnie się Was czyta. Ja dodam jedno moje spostrzeżenie że ci co to tak nie rozumieją że ty możesz być alkoholikiem niekiedy sami mają problem, a przecież jeżeli uznają ciebie za alkoholika mimo że ty pijesz mniej niż oni to kim oni są? Wolą wyśmiać i uśmiechnąć się pod nosem bo co niby mają począć. Oczywiście to tylko opisany jeden przypadek z wielu.violkademolka - Śro 18 Sty, 2012 08:04 Witajcie>Super się Was czyta,to lepsze od najmądrzejszych książek tematycznych. Ale do rzeczy,chcę tylko dodać,że jak piłam było się czego wstytdzić,a teraz jestem szczęśliwa i dumna,że trzezwieję i jak pisaliście to ja muszę się dostosować,wtopić w normalne życie.Nie raklamuję swojej choroby,ale też się jej nie wstydzę.O ile lżej jak wstyd opuścił moje ja.Buziaki i dzięki grzesiek - Śro 18 Sty, 2012 12:30
blanet napisał/a:
Pozdrawiam i życzę trzeźwości bez względu na to co myślą inni, choć jestem świadomy, że każdy z nas liczy się z tym i przeżywa to co powiedzą inni
wiesz ,kiedyś brałem to do siebie i troche mnie takie pytania drażniły ,czemu nie piję, a może jednego, itp. Teraz nie tłumaczę i nie reaguje na takie pytania emocjonalnie. DZIĘKUJĘ NIE PIJĘ. to jest moja odpowiedź na jakiekolwiek propozycje,( głupi się nie domyśli, a mądry pomyśli,że tak ma być.) nie tłumaczę i nie wyjaśniam.
Szkoda czasu. Każdy może zapytać o to wujka google.Gonzo.pl - Śro 18 Sty, 2012 12:56 Alkoholik w oczach innych...
http://komudzwonia.pl/vie...p=371034#371034violkademolka - Czw 19 Sty, 2012 08:55 No cóż Gonzo,ja jestem także współuzależniona i to ze wszystkich możliwych zródeł.Ojciec alkoholik,poprzedni partner alkoholik tak jak i obecny.Były mąż tez uzależniony.Fajnie no nie.Obecnie Radek(mój obecny)nie pije i się leczy,z ojcem nie mam kontaktu a poprzedni partner załatwił mnie na cacy,ale to inna historia.Od dziecka otoczona byłam alkoholikami,co gorsza pijącymi alko.Partner mojej Mamy (pytasz...tez alkoh.czasami nie pił,jak się zaszył)Dziecko mające tylko w zasadzie takie wzorce musiało chyba popłynąć.Alkoholizm mój ale nie tylko mój zniszczył mi życie,zabrał wszystko a jeszcze dodatkowo musiałam walczyć z otoczeniem pijącym i niszczącym nie tylko siebie.Chorobę tę jak Widzisz znam od potrzewki i wszechstronnie.A mimo to uważam się za dobrego,pracowitego i inteligentnego człowieka(kompleksy milion ale mniejsza o nie).Leczę się i znowu zaczynam poznawać życie trzezwe,czyli dla mnie nieznane,bo ja je znałam zza kieliszka właściwie od dziecka.Ale robię to dla siebie i na obecnej mojej drodze mam szczęście nie spotykać ludzi potępiających mnie.pozdro grzesiek - Czw 19 Sty, 2012 09:57 Witaj violkademolka. Nawiąrzę do tematu,bo coś mi się przypomniało z czasów, kiedy zacząłem coś zmieniać w swoim życiu.
Od 1987- 2003 roku mieszkałem i pracowałem w Poznaniu. Pierwsze kroki w kierunku abstynencji zrobiłem w 2000r. kiedy to poszedłem na terapię w Gnieźnie. Tam jako mało świadomy i nie znający jeszcze choroby alkoholowej doznałem szoku. Jak ja sam postrzegałem innych alkoholików. W mojej grupie był nauczyciel,ksiądz, bezrobotny,matka malutkich dzieci i wiele innych osób. Sam zastanawiałem się wtedy , co oni tu robią?Nie mając podstawowej wiedzy o chorobie nie zdawałem sobie sprawy,że nie istotne jest pochodzenie,wykształcenie,IQ,oraz stan majątkowy.Alkoholizm to choroba i tak jak inne choroby śmiertelne pod wpływem innych czynników może opanować każdego człowieka.
Po powrocie do pracy kolejny raz doznałem szoku, jak współpracownicy postrzegali mnie.
Wiadomo,że wiedzieli gdzie i po co byłem. Przyglądali mi się, obserwowali jakbym wrócił
z podróży w kosmos i choć byli to ludzie z którymi piłem nie mieli odwagi zapytać ,co to jest terapia zamknięta i co mi dała,lecz wyczuwalne było,nie wypowiedziane pytanie, jak długo wytrzymam bez alkoholu.
Mam nadzieję,że w obecnych czasach zwiększy się świadomość ludzi,szczególnie młodych po przez edukację w szkołach. Już są zajęcia o życiu w rodzinie,więc i tematy uzależnień też przestają być tematami tabu,ale trzeba na to czasu,tak jak ze świadomością o AIDS.yoytek - Czw 19 Sty, 2012 13:02 Miałem okazję podczytać poglądy osób spoza obszaru uzależnień:
http://www.charaktery.eu/...oba-alkoholowa/
Przyznam dość dziwnie się tam czułem i niezbyt mogłem się odnaleźć.olka - Czw 19 Sty, 2012 14:39 Rok temu będąc na badaniach okresowych,na które skierował mnie zakład pracy natrafiłam na kompletnie walniętego lekarza.W kartotece było zaznaczone na czerwono i drukowanymi literami "PO LECZENIU ODWYKOWYM F10.2."Gościu zażądał ode mnie zaświadczenia o kontynuacji leczenia,podbił tylko na pół roku stwierdzając,że przy takim symbolu choroby nigdy nie podbije mi na dłużej.Poczułam się jak wyrzutek społeczeństwa.Miałam problem z załatwieniem tego zaświadczenia,bo tylko na mitingi chodziłam,ale jakoś się udało.Paradoksalnie ten sam lekarz w okresie mojego chlania,kiedy przychodziłam do niego śmierdząca starą gorzałą podbijał mi na wtedy na trzy lata!!!!To tylko raz spotkała mnie taka sytuacja.Po leczeniu w pracy do dziś ze strony "sztabu" mam ogromne wsparcie,od rodziny również,a niedowiarki z początku tylko czekali,aż Olka znów pójdzie chwiejnym krokiem i myślę,że co poniektórzy do dziś czekają...Oby nigdy się nie doczekali,ale to już zależy wyłącznie ode mnie.violkademolka - Pią 20 Sty, 2012 14:55 Hejka!Nio i sami widzimy,że świat jest podzielony a co człowiek to inna reakcja.Mam dowody sympatii dla mnie niepijącej i zdeklarowanej alkoholiczki i oby było tak dalej.Dzięki za posty i czekam na Wasze dalsze przemyślenia i doświadczenia w tym(i nie tylko w tym)temacie.Pozdro violka violkademolka - Pon 30 Sty, 2012 15:46 Pół roku trzezwieję,nie jestem sucha ale trzezwieje,bez 1 dnia przerwy.Było raz lepiej raz gorzej,ale to co się ze mną dzieje od trzech dni jest męką nie do opisania i cały czas nie jestem pewna,czy nie pójdę po flaszkę.Psycha siadła,objawy książkowe,ale zalecenia książkowe już nie chcą działać.Jestem jeszcze w pracy,niechęć do wszystkiego i wszystkich(NIe użalam się nad sobą,ale muszę się wypisać,to jeden z moich sposobów radzenia sobie(śmiesznie mi to brzmi).Fakt,już trzeci dzień trzyma,a ja nie wypiłam.Siły mnie opadają.Na 17 idę na terapię,więc czas sobie wypełniam.Z ludzmi nie chce mi się gadać,boję się swoich zachowań,gdy ktoś coś powie i mi nie zagra.Halt utrzymany,już bym chciała być na terapii.Boję się wyjść,że skręce do sklepu,kurdeeeeeeeeee.Tak jeszcze nie miałam,a jak "t o"czułam to w czasie jak piłam i wtedy spod ziemi zdobyłam "ulżacz".Teraz nie chcę,ale widzę,,,ze to za mało.Lęk i złość to moi obecni towarzysze.Sorry za ble,ble ale tu mi lepiej pisać niż w zeszycie.Jutro rano będę tu,jeśli nie zapiję,a naprawdę N I E C H C E!!!!!!!!Gonzo.pl - Pon 30 Sty, 2012 16:08
violkademolka napisał/a:
Jutro rano będę tu,jeśli nie zapiję,a naprawdę N I E C H C E!!!!!!!!
Co to znaczy "jeśli nie zapiję"?
Dobrze wiesz, co robić, doskonale sobie radzisz. Na terapii omów otwarcie ten problem.
Potraktuj to jako naukę na przyszłość. Kolejnym razem będzie Ci łatwiej.
I pamietaj o tym:
Cytat:
Dziś jest owym jutrem,o które martwiłam się wczoraj.
Będziesz chciała pogadać - dzwoń nr na pw.olka - Pon 30 Sty, 2012 16:34 Ja też idę na terapie,więc idziemy razem i póżniej do domu grzecznie.Zawsze możesz
Gonzo.pl napisał/a:
Będziesz chciała pogadać - dzwoń nr na pw.
flacha to nie wyjście,to kolejna śmierć za życia.Przypomnij sobie ten okrutny ostatni kac,kiedy wszystkie wnętrzności się odzywały,te żyganie,biegunka,ból głowy nie do zniesienia,poty itd.To wróci jak bumerang jak się napijesz!!!!olka - Pon 30 Sty, 2012 21:43 I co???Nie ma,echo!!!!Coś długo ta terapia.... a już wiem,rano masz do nas zawitać,przypomniało mi się...no to jak wróce z pracy to pewno będziesz violkademolka - Wto 31 Sty, 2012 07:12 Uff,jestem trzezwa i oprócz małego lęku nic mi nie dolega.Dzięki za troskę i za to że nie jestem nigdy sama. .Na terapii mgr i ludzie pokazali mi zupełnie w innym świetle to co mnie napadło(silny stres) i dostałam cudowne podpowiedzi jak sobie mogę poradzić z przyczynami tych stanów,jak je usunąć.Winiłam za to Radka(mój partner)a problem tkwi we mnie w mojej nadtroskliwości i braniu wszystkiego na siebie.Na razie tylko myślę i układam sobie wszystko w tej małej główce i jak będę gotowa chcę zmienić to co sprawia mi ból,bo pić nie chcę.To na tyle idę popracować,choć ochoty zero.Trza się zmusić. cool - Śro 01 Lut, 2012 19:57 Super że sobie poradziłaś
violkademolka napisał/a:
Na terapii mgr i ludzie pokazali mi zupełnie w innym świetle to co mnie napadło(silny stres) i dostałam cudowne podpowiedzi jak sobie mogę poradzić z przyczynami tych stanów
czyli to jest przykład jak inni ludzie z grupy są pomocni w radzeniu sobie z głodami terz tak miałem
pozdrawiam tak trzymaj grzesiek - Czw 02 Lut, 2012 09:17
nawrocik napisał/a:
w radzeniu sobie z głodami
...chyba z emocjami.
Nie wszystko od razu musi być głodem.cool - Czw 02 Lut, 2012 11:03 Witaj
grzesiek napisał/a:
...chyba z emocjami.
masz racje dzięki niepomyślałem w ten sposób Urszula - Nie 05 Lut, 2012 10:36 Alkoholik w oczach innych? Hmmm...
Mogę napisać, jak to jest na "mojej" wsi spokojnej, wsi wesołej.
Tu ludziska też dzielą społeczeństwo na dwie kategorie: trzeźwych i alkoholików.
Z tym, że trzeźwy wcale nie musi być trzeźwy, wystarczy, że nie leży w rowie obrzygany i ojszczany, ma siłę w pozycji mniej-więcej pionowej powlec się do sklepu po kolejnego "mamrota" i wyartykułować mniej-więcej zrozumiale: - Pani Kasiu, k..., pani da ze dwie flaszki.
W oczach "mojej" wsi, taki gościu nie jest jeszcze alkoholikiem, bo NIE MUSI się leczyć.
Alkoholikiem postrzegany jest dopiero ten, którego już kończyny dolne utrzymać nie mogą i chleje pod sklepem w pozyjcji półleżącej, codziennie, od ranka do zmroku. Albo ten, który podjął próby wygrzebania się z nałogu.
Zaczął się leczyć? Ano, widać MUSI!!! Jakby nie musiał, to by się nie leczył...
Alkoholik zasługuje na najgłębsze potępienie!
Ale tak w ogóle, to "zdrowym" i "trzeźwym" kilka szklaneczek dziennie nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie! Trzeba przecież czymś leczyć wczorajszego kaca, nie?rufio - Nie 05 Lut, 2012 14:14 Ula - musi ty głupi a idz pacanie wypij jednego a nie bedzie mi tu alkoholików szukał -Urszula - Pon 06 Lut, 2012 21:27 Rufio!
Temat jest: "Alkoholik w oczch innych", nie?
No, to piszę, jak znakomita większość społeczności wsi, w której dane jest mi chwilowo mieszkać, podchodzi do problemów alkoholowych.
Podejrzewam, niestety, że wciąż mentalność mieszkańców "mojej" wioski nie jest ewnementem na mapie Polski, czy nawet Europy.rufio - Pon 06 Lut, 2012 22:18 Nie tylko Twej wioski nie tylko - jeszcze musi byc iles tam trupów i pobic i innych przyjemności aby to zmienic ale dopóki państwo bedzie czerpac zyski dopóty nie bedzie sie starac aby zmienic spojrzenie . A my to juz inna bajka bo przeciez swój chop napic sie trzeba i wypada . CzekacJanioł - Pią 10 Sie, 2012 00:34
violkademolka napisał/a:
Uff,jestem trzezwa i oprócz małego lęku nic mi nie dolega
czy tak jest dalej ?violkademolka - Czw 20 Lut, 2014 12:34
Janioł napisał/a:
violkademolka napisał/a:
Uff,jestem trzezwa i oprócz małego lęku nic mi nie dolega
czy tak jest dalej ?
No hej wszystkim znanym i nieznanym!
Przeczytalam post z sierpnia 2012 i tak mi sie slodko zrobilo.Jestem trzezwa od 2,5 roku!!!!!!!
Czy to nie cudowne:))
Trwam i jakze inne teraz sa problemy i radosci niz wtedy .Czas mija i ja sie zmieniam,choc teraz mam jakas depreche.Nie chce pic,nie widze juz wszedzie oznak nawrotu.Teraz to widze swoje emocje ,ktore sa efektami moich niedobrych mysli.Nie moga ostatnio pozytywnie,pogodnie myslec.Taka beznadzieja mnie ogarnia,nicosc i niechec,a co za tym idzie zlosc,wycofanie i niechec.Wiem ze to przeminie,tyko nie wiem kiedy.Dzis bylam na mojej ukochanej grupie AA i wyszlam rozdrazniona(przez jedna osobe)czyli problem tkwi we mnie.Oj uczenia sie zycia jest trudne i bardzo wyczrpujace.Wszystko w moim swiecie jest ok...praca,dom,przyjaciel(teaz nie pije przeszlo 2 lata).I co ze mna nie tak?O piciu nie mysle,ale zmeczona jestem takim stanem.
leon - Czw 20 Lut, 2014 13:14
violkademolka napisał/a:
No hej wszystkim znanym i nieznanym!
Przeczytalam post z sierpnia 2012 i tak mi sie slodko zrobilo.Jestem trzezwa od 2,5 roku!!!!!!!
Czesc Hyptopter - Czw 20 Lut, 2014 14:36
violkademolka napisał/a:
No hej wszystkim znanym i nieznanym!
Jeszcze wczoraj nieznany, poznany od niechcenia...Janioł - Czw 20 Lut, 2014 14:41
violkademolka napisał/a:
O piciu nie mysle,ale zmeczona jestem takim stanem.
a zrobienie czegoś miłego dla siebie, jakieś SPA relaksik i inne takie ....może pomoże a na pewno nie zaszkodzisnajper - Pią 28 Lut, 2014 14:48 "Oj uczenia sie zycia jest trudne i bardzo wyczrpujace.Wszystko w moim swiecie jest ok...praca,dom,przyjaciel(teaz nie pije przeszlo 2 lata).I co ze mna nie tak?O piciu nie mysle,ale zmeczona jestem takim stanem."
Ja od czterech lat powtarzam, że trzeźwe życie jest do d.... trzeba odpowiedzialnym być o dziwo za swoje słowa też, empatia się przywlekła nie wiadomo skąd i każe się pochylić nad człowiekiem słabym, okazało się też, co przyjąłem z niejakim zdziwieniem, że nie zawsze mam rację. No na plecy mnie powaliła świadomość istnienia wokoło ludzi, którym na mnie zależy i to też jest do du.... odebrali mi tak już oswojoną i przyswojoną moją własną samotność, a to taki dobry powód był. No ciężko jest, bardzo, ale jakbym miał wrócić ciałem i duchem do starych czasów i przyzwyczajeń, to udaję się do najbliższego żeglarskiego i kupuję linę.
Pozdrawiam i odwagi, da się żyć. rufio - Pią 28 Lut, 2014 18:54 Snajper - racje się ma zawsze tylko nieraz ta racja nie jest z nami po drodze . A ,że trzeźwe życie jest do d*** to jest dopiero RACJA i co z tego ?
prsk
Violka a Ty się nie martw - zostaw to innym . snajper - Sob 01 Mar, 2014 10:30
rufio napisał/a:
Snajper - racje się ma zawsze tylko nieraz ta racja nie jest z nami po drodze . A ,że trzeźwe życie jest do d*** to jest dopiero RACJA i co z tego ?
prsk
Violka a Ty się nie martw - zostaw to innym .
Kochany....to sarkazm tylko sarkazm. Mówiąc wprost za nic bym nie zamienił tego do du... na to fajne z przed 4 lat.Jacek - Sob 01 Mar, 2014 11:26
snajper napisał/a:
Ja od czterech lat powtarzam, że trzeźwe życie jest do d....
rufio napisał/a:
że trzeźwe życie jest do d*** to jest dopiero RACJA i co z tego ?
i tu z wami się nie zgadzam
powiedzmy sobie ze u alkoholika,który właśnie wkroczył na drogę trzeźwości (trzeźwe życie)
ten czas jak by jemu się wydłużył,i jeśli jest na etapie "żal po stracie" (to ten czas gdy czas był zajęty piciem) a teraz nie wie co z tym czasem zrobić,lub nie potrafi go se rozplanować i bierze jak leci
a tu kłania się przysłowie - "tak masz jak se pościelisz" (czy jakoś tak)
a więc trzeźwość i program z tym powiązany,jest odrębną rzeczą ,a niżeli samo trzeźwe życie - to ten kawałek,który samemu trza sobie rozplanować
nie zawsze wyjdzie jak to się zaplanuje,lecz nie obwinia się za to samą trzeźwość,,,w którą się właśnie weszło
a próbuje do skutku ulepszyć swe życie,tak aby je nie było trza pozywać "że było do d..."Franc - Sob 01 Mar, 2014 11:47
violkademolka napisał/a:
stosunek ludzi,społeczeństwa do alkoholika.Co "normalni"ludzie myślą o alkoholiku,czy prawdą jest ,że postrzegani jesteśmy jako rynsztok,dno,brud,smród i ubustwo?
Sam tak długo myślałem i między innymi dla tego tak długo nie docierało do mnie że ja jestem alko bo przecież mam prace nie tłukę kobity i piję jak wszyscy
snajper napisał/a:
Mówiąc wprost za nic bym nie zamienił tego do du... na to fajne z przed 4 lat.
Myślę dokładnie tak samo rufio - Sob 01 Mar, 2014 13:15 A ja co powiedziałem ? O rany z tej powagi to za chwilę zelówki będą się odklejać.Poważnie to mogę brać wizytę u fryzjera , poranne mycie zębów .Nie wszystko brać śmiertelnie poważnie do niektórych rzeczy potrzebny jest dystans i jedno oko zamknięte . Nie będzie zgody co niektórych do tych słów i bardzo dobrze - nie trzeba się zgadzać ze mną .Pijane życie jest do d*** a i trzeźwe tez tylko która d*** przyjemniejsza ? Pijane życie tez miało-ma swe przyjemności i trzeźwe tez a które przyjemniejsze to już wybór indywidualny . Masło- maslane ? Być może a musi logiczne ?
prsk stanisław - Sob 01 Mar, 2014 17:58 A dlaczego ja jestem inny.Jestem normalnym facetem który nie pije alkoholu..To w naszych głowach jest innośćsnajper - Wto 04 Mar, 2014 14:39
Jacek napisał/a:
a więc trzeźwość i program z tym powiązany,jest odrębną rzeczą ,a niżeli samo trzeźwe życie - to ten kawałek,który samemu trza sobie rozplanować
Jak już mamy tak na poważnie to trzeźwość i trzeźwe życie nie jest niczym odrębnym, jeżeli nie bawimy się w semantykę i nie traktujemy trzeźwości jako nie picia, jest to spójne jak nie wiele innych rzeczy w życiu. Planowanie, zresztą bardzo ważne, nijak się ma do odbioru trzeźwego życia.snajper - Wto 04 Mar, 2014 14:43
stanisław napisał/a:
A dlaczego ja jestem inny.Jestem normalnym facetem który nie pije alkoholu..To w naszych głowach jest inność
A w czymże Ty jesteś inny?bluer - Nie 09 Mar, 2014 23:51
rufio napisał/a:
Pijane życie jest do d*** a i trzeźwe tez tylko która d*** przyjemniejsza ? Pijane życie tez miało-ma swe przyjemności i trzeźwe tez a które przyjemniejsze to już wybór indywidualny . Masło- maslane ? Być może a musi logiczne ?
prsk
Czesc,
Myślisz, że jest różnica między przyjemonością a szczęściem? MI się zdaje, żę w nietrzeźwej części jest tylko miejsce na odrobine przyjemności w trakcie "oderwania się" a potem myślisz o sobie, że jesteś nikim, natomiast w trzeźwej części życia masz szanse na więcej przyjemności + dajesz sobie szansę bycia szczęśliwym ( od tak po prostu czujesz się dobrze ze sobą samym)drunkjenni - Pon 10 Mar, 2014 14:21 Moim zdaniem wszystko jest dla ludzi, nie którzy nie mogę pić a niektórzy mogę i nie chcą. Ja odnajdowałam szczęśćcie w alkoholu. Piłam czasami tygodniami, ale teraz wszytko się zmieniło nie pije od 3 miesięcy:) I jestem szczęśliwa choć nie nie łatwo.anuszka - Pon 10 Mar, 2014 14:36 ok ja tak sie zastanawiam, co to jest za szczescie w tym alkoholu????,
zastanawiam sie bo moj maz pije na umor , i nie widzial jak dzieci mu porosly , ze sa zdolne , ucza sie , ze sa dobrymi ludzmi,- nie widzi , ze sie martwia o niego , ze na swoj sposob probuja mu pomoc ;
czy to nie jest pojscie na latwizne latwo jest sie zamroczyc bo po co sie starac po co walczyc z kolejnym dniem z klopotami jak wystarczy siegnac po szczescie na polce w sklepie ;
Franc - Pon 10 Mar, 2014 16:44
drunkjenni napisał/a:
I jestem szczęśliwa choć nie nie łatwo.
Z czasem będzie coraz lepiej
anuszka napisał/a:
czy to nie jest pojscie na latwizne latwo jest sie zamroczyc bo po co sie starac po co walczyc z kolejnym dniem z klopotami jak wystarczy siegnac po szczescie na polce w sklepie ;
Odpowiem dyplomatycznie i w przenośni " CO TY WIESZ O ZABIJANIU ?" anuszka - Pon 10 Mar, 2014 17:28
Franc napisał/a:
Odpowiem dyplomatycznie i w przenośni " CO TY WIESZ O ZABIJANIU ?"
wiem , ze alkoholizm meza mnie tez zabijal
chce sie dowiedziec jak to jest nie widziec tego, ??????piotr7 - Pon 10 Mar, 2014 19:27 drunkjeeni
sory a Ty to jesteś on czy ona ?
może gender Franc - Pon 10 Mar, 2014 21:06
anuszka napisał/a:
chce sie dowiedziec jak to jest nie widziec tego, ??????
Słuchaj ja cały czas jak piłem byłem przekonany że nie robię nic złego , najpierw byłem nie świadomy tego później nie za bardzo chciałem dopuścić do siebie myśli że mam problem z alkoholem nawet jak wstawałem po cichu w nocy żeby napić się piwa bo zaczynało mną telepać i jedyną myślą było wziąć łyka żeby poczuć ulgę, też myślałem dam radę jakoś mi to przejdzie jakoś to będzie i jak w końcu poszedłem na terapię to też było to markowane leczenie tak na pokaz że coś z tym robię i to tam dopiero do mnie dotarło i zacząłem naprawdę zdrowieć , Anuszka do tego każdy alkoholik musi dojść sam w przeciwnym razie żadna siła go nie zmusi do zdrowienia Jo-asia - Pon 10 Mar, 2014 22:05
anuszka napisał/a:
ok ja tak sie zastanawiam, co to jest za szczescie w tym alkoholu????,
dobre pytanie...
szczęściem.. jest/była ulga.. możliwość funkcjonowania, "życia".. nie znałam innej możliwości, nie widziałam.. że to niszczy, zabija.. że to, nie jest życie
dzięki alkoholowi.. umiałam żyć, a gdy go brakowało... umierałam
żyłam, jakby we śnie a obudziłam się.. alkoholiczką
akacja46 - Wto 11 Mar, 2014 12:36 Ulga - masz rację, to pułapka i przekleństwo alkoholików. :-(MILA50 - Wto 11 Mar, 2014 22:36
akacja46 napisał/a:
Ulga
dla mnie ulgą była ucieczka przed sobą samą...to mi dawało picie alkoholu anuszka - Wto 11 Mar, 2014 22:49
Franc napisał/a:
Słuchaj ja cały czas jak piłem byłem przekonany że nie robię nic złego , najpierw byłem nie świadomy tego później nie za bardzo chciałem dopuścić do siebie myśli że mam problem z alkoholem nawet jak wstawałem po cichu w nocy żeby napić się piwa ;;, Anuszka do tego każdy alkoholik musi dojść sam w przeciwnym razie żadna siła go nie zmusi do zdrowienia
sory zadaje te pytania po to zeby zrozumiec choc troche , ja biore separacje z mezem ale chce zobaczyc jak to jest z waszej strony zeby mu wybaczyc te 20 lat ciezkich dla mnie bardzo i dzieci , nie rozumiem tego nie ogarniam juz wiem ze mu nie moge nijak pomoc ale moge pomoc sobie tylko nie chce tez zyc w nienawisci do kogos kogo kochalam i kto jet ojcem moich cudownych dziecitomkin - Śro 12 Mar, 2014 00:22 witam tak sobie siedzę i czytam o problemie alkoholowym różnych ludzi którzy tu bywają i szukają pomocy w takiej czy innej postaci czemu tu jestem hmmmm.... trochę z ciekawości a trochę z powodu kolegi z pracy który mnie zdefiniował jako alkoholika nieświadomego cóż trochę albo bardzo trochę chce mi się śmiać z jego określenia z czego się wzięło jego określenie no cóż z tego że jak mam wolne to sobie lubię wypić ze znajomym itd ja uważam że to kontroluję jak nie chcę to nie piję ale wg.kolegi z tytułu że jest to dość systematyczne spożycie to mam problem dodam że kolega się leczy dość intensywnie był kiedyś alkoholikiem teraz jest tym wyleczonym od ponoć dwóch lat dlatego tu sobie zajrzałem i tak czytam o co tu biega ale ale żeby nie było 1996 zostałem okaleczony przez pijanego kierowcę i na własnej skórze wiem w czym problem do dziś nie usłyszałem słowa przepraszam i cóż obyśmy się kiedy nie spotkali bo wtedy argumenty czy przeprosiny nie na wiele się zdadzą a mieszkam w promieniu ok50km od niego czy jestem mściwy nie wiem wiem tylko jedno że jak mnie zaczyna noga boleć uszkodzony staw po zderzeniu czołowym i czasem fajne sny np. jak jadę nocą samochodem i mocno mnie oślepią światła samochodu to mi się śni ciąg dalszy -po zderzeniu straciłem przytomność na ok12godz.-czyli że straciłem nogi lub jestem roślinką itp scenariusze nie raz i dwa zastanawiam się czy takim ludziom powinno się wybaczać z tego co tu czytam większość ludzi którzy tu są największą krzywdę zrobili sobie i swojemu otoczeniu mam pełno w swoim otoczeniu ludzi którzy picie zrobili sposobem na życie nie wiem jak będzie wasza ocena mojej osoby ale od czasu do czasu będę sobie tu bywał i wyrażał swoje opinie jako ten nieświadomy alkoholik co do alkoholu i innych uzależnień uważam że mi to nigdy nie grozi dlaczego no cóż dlatego ze jak mam jakiś mniejszy czy większy problem to ratują mnie trzy rzeczy uwielbiam czytać i tu się przyznaję jest to mój nałóg świadomy druga rzecz to muzyka i trzecia jazda samochodem w połączeniu z drugą daje mi pełny relaks czasem życie tak potrafi zdołować że nic człowieka nie cieszy biorę sobie wtedy książkę i czytam czasem całą noc i cóż z rana patrzę na problem z całkiem innej płaszczyzny...
Wciąż uczę się żyć Na własnej skórze I płacę jak umiem Ten dziwny rachunek.....
.....no cóż tym małym cytacikiem na dziś może dość życzę wszystkim siły do walki z sobą nie z alkoholem bo alkohol jak i wszystko inne w nadmiarze jest ucieczką od problemów jakie niesie nam życie mnie te różne przeciwności tylko jednego nauczyły jak sobie wyznaczam jakiś cel to jak go osiągnę to cieszę się z faktu i dbam by ten wysiłek jaki by nie byl by go osiągnąć nie poszedł na marne mam dla was wszystkich którym się chce mała zagadkę może ktoś zgadnie może nie jak by co dam podp. .....
co to jest .... trwa tylko chwilę a pamięta się go czasem przez całe życie .....
NIEŚWIADOMY...... leon - Śro 12 Mar, 2014 09:09 Czesc pterodaktyll - Śro 12 Mar, 2014 09:50
tomkin napisał/a:
od czasu do czasu będę sobie tu bywał i wyrażał swoje opinie jako ten nieświadomy alkoholik
Ależ wpadaj, czemu nie......poczekamy aż będziesz świadomym alkoholikiem
tomkin napisał/a:
co do alkoholu i innych uzależnień uważam że mi to nigdy nie grozi
Podobnie jak my wszyscy swego czasu ....
tomkin napisał/a:
życzę wszystkim siły do walki z sobą
Daruj ale ja nie upadłem na głowe do reszty, żeby walczyć sam ze sobą. Owiele lepiej jest polubić i zaakceptować samego siebie, zamiast tej beznadziejnej walki. Mnie się sprawdziło, polecam.
Witaj snajper - Śro 12 Mar, 2014 11:42
tomkin napisał/a:
dodam że kolega się leczy dość intensywnie był kiedyś alkoholikiem teraz jest tym wyleczonym od ponoć dwóch lat
Witam i mam nadzieję, że kolega tak nie uważa.Jonesy - Śro 12 Mar, 2014 13:31 Są dwa rodzaje ludzi kolego - ci którzy mają problemy w jakiś sposób związane z alkoholem i ci którzy ich nie mają.
Teraz zgadnij, którzy marnują czas pisząc na forum pomocowym dla alkoholików
Franc - Czw 13 Mar, 2014 09:44
anuszka napisał/a:
sory zadaje te pytania po to zeby zrozumiec choc troche , ja biore separacje z mezem ale chce zobaczyc jak to jest z waszej strony zeby mu wybaczyc te 20 lat ciezkich dla mnie bardzo i dzieci , nie rozumiem tego nie ogarniam juz wiem ze mu nie moge nijak pomoc ale moge pomoc sobie tylko nie chce tez zyc w nienawisci do kogos kogo kochalam i kto jet ojcem moich cudownych dzieci
Wiesz ja mam to szczęście że nabrałem świadomości że jestem alkoholikiem i pogodziłem się z tym, wiem że to jest nie uleczalna choroba ale wiem też że można z nią normalnie żyć milutka - Sob 15 Mar, 2014 09:19
Cytat:
Anuszka do tego każdy alkoholik musi dojść sam w przeciwnym razie żadna siła go nie zmusi do zdrowienia
i tutaj się z kolegą w 100%zgodzę ...ja różnych sposobów próbowałam ,w koncu oddałam go w ręce fachowców którzy się na tym znają (leczenie na odwyku),rozmawiałam ,krzyczałam ,prosiłam i lipa w końcu zostawiłam go samemu sobie i też lipa ...
Cytat:
ory zadaje te pytania po to zeby zrozumiec choc troche , ja biore separacje z mezem ale chce zobaczyc jak to jest z waszej strony zeby mu wybaczyc te 20 lat ciezkich dla mnie bardzo i dzieci , nie rozumiem tego nie ogarniam juz wiem ze mu nie moge nijak pomoc ale moge pomoc sobie tylko nie chce tez zyc w nienawisci do kogos kogo kochalam i kto jet ojcem moich cudownych dzieci
_________________
Nie wiem jak to jest u innych ale jeśli o mnie anuszko chodzi to wydaje mi się ,że to sobie trzeba poukładać w głowie samemu ..ja mam na przemian różne myśli ,,czasem jestem wściekła i uważam ,że gdyby tylko chciał ,,a skoro pije to nie chce i mu tak wygodnie ...czasem po prostu mi go żal,że nie daje rady ,czasem chce się od niego raz na zawsze uwolnić ...a czasem brakuje mi go jak cholera.... jedno jest pewne zawsze będzie ojcem moich chłopców i myślę ,że nie da się nigdy tak na dobre zapomnieć o złach jakich przez jego picie zaznałam ale również mam w sercu te piękne chwile ,to jakim był człowiekiem kiedy nie pił ,kiedy dbał o mnie ..o dzieci ...... I nie wiem czemu anuszko ale jak czytałam Twój wpis to widziałam w tym pytaniu samą siebie ...kiedyś czytałam nagminnie wypowiedzi alkoholików ,chciałam poprzez to wiedzieć co czuje ,myśli mój mąż ...tak bardzo mi go brakowało ,że nie chciałam wierzyć ,że to choroba ,że to postępuje ,że on się może już nie zmienić ....a teraz z perspektywy czasu staram się jak najmniej skupiać na nim uwagę bo mnie to sporo kosztuje łez i kilka dni wyjętych z życia- chociaż ostatnio coraz szybciej się podnoszę z dołków - ...nie ma co anuszko zagłębiać się w to ,,,szkoda życia pozdrawiam Jacek - Sob 15 Mar, 2014 10:33 cześć tomkin
tomkin napisał/a:
czasem życie tak potrafi zdołować że nic człowieka nie cieszy biorę sobie wtedy książkę i czytam czasem całą noc
mój drogi,,to nie jest nałóg,a świadomy wybór
wybór najspokojniej w życiu zastąpienie jednej rzeczy w drugą
zastąpienie wyboru z rzeczy złej w swobodne ukojenie po przez
tomkin napisał/a:
jak mam jakiś mniejszy czy większy problem to ratują mnie trzy rzeczy uwielbiam czytać i tu się przyznaję jest to mój nałóg świadomy druga rzecz to muzyka i trzecia jazda samochodem
a nałóg u ciebie ,podkreślę - może występować - tu
tomkin napisał/a:
ja uważam że to kontroluję jak nie chcę to nie piję
no cóż,moim zdaniem słowa powinny brzmieć - piję kiedy chcę
lub też - piję sporadycznie,lub w-ogóle
a jeśli ktoś mawia - jak nie chcę to nie piję - to dla mnie brzmi jak zaciekłej podejrzliwej obrony tego - chciejstwa
takowe chciejstwo,,nie musi występować,codziennie
nie musi występować w każdy weekend
ale jak już nastąpi - to alkocholik nie widzi swego wyboru
tylko jak ten koń z klapkami na oczkach brnie na wprost do swego wybranego wyboru
a później mawia
tomkin napisał/a:
większość ludzi którzy tu są największą krzywdę zrobili sobie i swojemu otoczeniu mam pełno w swoim otoczeniu ludzi którzy picie zrobili sposobem na życie
i jeszcze dodając
tomkin napisał/a:
mi to nigdy nie grozi
no bo zawsze to inni piją więcej
bo inni piją te gorsze napoje alkoholowe
ale nie ja
no cóż mój drogi,,jak podkreśliłem,nie uważam ze to ty tak musisz mieć
a jedynie zakreśliłem ze jak to działatomkin - Wto 18 Mar, 2014 20:54 hmm widzę że z niczego w sumie rozwinęła się ładna dyskusja trochę mi się dostało za moją
nieświadomość a trochę pozytywu ale ale dalej se uważam że kolega się lekko pomylił co do mnie jak czytam sobie państwa posty to jeszcze raz potwierdza się moja teoria że alkohol nie jest największym złem i jak zniknie z sklepów i ze sprzedaży to problem zniknie uważam ze nie zniknie jak nie to to tamto ale zawsze się znajdzie cosik żeby uciec od rzeczywistości dlatego ludzi którzy próbują kogoś sprowokować mówiąc przy nich o alkoholu lub namawiając hasłem jeden ci nie zaszkodzi itd to żal mi takich ludzi bo cóż czasem nie umią darować lub pozwolić żyć innym bez używek przecież zawsze cosik musiało być wiec jak to teraz nie ma żadnych i jest może lepiej mały przykładzik z życia wzięty kiedyś kiedyś dawno temu z moimi kolegami byłem sobie młody może piękny i zdrowy a teraz hmmm już nie wiele zostało ale spotkałem jakiś czas temu kolegę któremu się powiodło i to bardzo pod względem finansowym spotkaliśmy się kilka razy i za którymś razem nagle tekst z czego ja jestem taki zadowolony ja pytam o cóż biega a on mi z tekstem ze jak mogę się tak śmiać z byle czego dobry humorek itd jak mogę dalej nie kumam o co... wiec mi mówi że przecież mam tyle lat i cóż mam z tego życia ani kasy za dużo ani inne sprawy nie całkiem itd jak tak można on ma tyle pieniędzy że z jednej kieszeni mógłby moje życie kupić jak to określił cóż tylko się zaśmiałem i stwierdziłem że takie bywa życie cóż gość nie potrafił pojąć że mi do życia wcale nie trzeba aż tylu pieniędzy bo to nie wszystko- moja filozofia to mieć co jeść i gdzie mieszkać mieć pracę i do tego otoczenie w którym się dobrze czuję a w tym otoczeniu jedną jedyną osobę dzięki której jest sens w życiu jest dla kogo walczyć i zwyciężać jak dla mnie wystarczy czasem są takie dni że z niczego człowiek się czuję szczęśliwy i ja tak mam wystarczy jestem tylko wdzięczny za jedno losowi że mnie nie pogrążył w żadnym nałogu że jakoś się uchroniłem przed tym wszystkim czym mogę się cieszyć i jeszcze mogę komuś się na cosik przydać na cokolwiek no nic powodzenia zaś wszystkim którzy tu bywają i walczą cokolwiek by to nie było i zwyciężająJonesy - Czw 20 Mar, 2014 22:58 Spadać gaduły do piwnicy.
http://komudzwonia.pl/vie...p=691891#691891Na naszym forum to nawet trolle zwykle są uzależnionetomkin - Czw 20 Mar, 2014 23:36 witam szanowne państwo zaś tu jestem choć z tego co czytam skoro tu bywam to jestem tym świadomym czy nie to już inna historia ale ale tak abstrahując jak nie jestem alkoholikiem to co nie mogę tu se bywać bo tak są niektóre wypowiedzi chyba mogę czytam ten cały regulamin i wychodzi mi że nie ma przepisu ze trza być deklarowanym wiec jak by co to wg mnie nie jestem a co do Jacka to cóż wypunktował mnie że hej chyba będę się musiał co nie co za niego zabrać hihihi choć podejrzewam że się nie da hmmm gdzieś przeczytałem -jak to zwykle-że bój toczony na słowa jeśli nie jest, logiczny,konstruktywny,i nie na temat jest z góry przegrany, cóż nie ukrywam że bardzo lubię się wygadywać i żeby było na moje ale czytając tu różne posty widzę że ni to jest główny powód większości wizyt więc staram sie więcej czytać a co do Jacka to cóż może jeszcze będzie moim sojusznikiem choć w sumie już jest jego styl nie jest wyśmiewczy tylko bardziej konkretny postaram się dotrzymać kroku może się uda oHalloween - Czw 20 Mar, 2014 23:58
tomkin napisał/a:
witam szanowne państwo zaś tu jestem choć z tego co czytam skoro tu bywam to jestem tym świadomym czy nie to już inna historia ale ale tak abstrahując jak nie jestem alkoholikiem to co nie mogę tu se bywać bo tak są niektóre wypowiedzi chyba mogę czytam ten cały regulamin i wychodzi mi że nie ma przepisu ze trza być deklarowanym wiec jak by co to wg mnie nie jestem a co do Jacka to cóż wypunktował mnie że hej chyba będę się musiał co nie co za niego zabrać hihihi choć podejrzewam że się nie da hmmm gdzieś przeczytałem -jak to zwykle-że bój toczony na słowa jeśli nie jest, logiczny,konstruktywny,i nie na temat jest z góry przegrany, cóż nie ukrywam że bardzo lubię się wygadywać i żeby było na moje ale czytając tu różne posty widzę że ni to jest główny powód większości wizyt więc staram sie więcej czytać a co do Jacka to cóż może jeszcze będzie moim sojusznikiem choć w sumie już jest jego styl nie jest wyśmiewczy tylko bardziej konkretny postaram się dotrzymać kroku może się uda o
a nie mówiłem facet pisze całkiem do rzeczy.
trolownia? Jonesy - Pią 21 Mar, 2014 09:39 tak Halloween. Też tak to widzę.
Szanowny Pan nie ma problemu z alkoholem? To szanownego Pana upraszam o nie zawracanie du** w poważnym dziale i zapraszam do działów piwnicznych, gdzie można również o du*** maryni popisać.Guido - Pią 21 Mar, 2014 10:58
tomkin napisał/a:
hmm widzę że z niczego w sumie rozwinęła się ładna dyskusja trochę mi się dostało za moją
nieświadomość a trochę pozytywu ale ale dalej se uważam że kolega się lekko pomylił co do mnie jak czytam sobie państwa posty to jeszcze raz potwierdza się moja teoria że alkohol nie jest największym złem i jak zniknie z sklepów i ze sprzedaży to problem zniknie uważam ze nie zniknie jak nie to to tamto ale zawsze się znajdzie cosik żeby uciec od rzeczywistości dlatego ludzi którzy próbują kogoś sprowokować mówiąc przy nich o alkoholu lub namawiając hasłem jeden ci nie zaszkodzi itd to żal mi takich ludzi bo cóż czasem nie umią darować lub pozwolić żyć innym bez używek przecież zawsze cosik musiało być wiec jak to teraz nie ma żadnych i jest może lepiej mały przykładzik z życia wzięty kiedyś kiedyś dawno temu z moimi kolegami byłem sobie młody może piękny i zdrowy a teraz hmmm już nie wiele zostało ale spotkałem jakiś czas temu kolegę któremu się powiodło i to bardzo pod względem finansowym spotkaliśmy się kilka razy i za którymś razem nagle tekst z czego ja jestem taki zadowolony ja pytam o cóż biega a on mi z tekstem ze jak mogę się tak śmiać z byle czego dobry humorek itd jak mogę dalej nie kumam o co... wiec mi mówi że przecież mam tyle lat i cóż mam z tego życia ani kasy za dużo ani inne sprawy nie całkiem itd jak tak można on ma tyle pieniędzy że z jednej kieszeni mógłby moje życie kupić jak to określił cóż tylko się zaśmiałem i stwierdziłem że takie bywa życie cóż gość nie potrafił pojąć że mi do życia wcale nie trzeba aż tylu pieniędzy bo to nie wszystko- moja filozofia to mieć co jeść i gdzie mieszkać mieć pracę i do tego otoczenie w którym się dobrze czuję a w tym otoczeniu jedną jedyną osobę dzięki której jest sens w życiu jest dla kogo walczyć i zwyciężać jak dla mnie wystarczy czasem są takie dni że z niczego człowiek się czuję szczęśliwy i ja tak mam wystarczy jestem tylko wdzięczny za jedno losowi że mnie nie pogrążył w żadnym nałogu że jakoś się uchroniłem przed tym wszystkim czym mogę się cieszyć i jeszcze mogę komuś się na cosik przydać na cokolwiek no nic powodzenia zaś wszystkim którzy tu bywają i walczą cokolwiek by to nie było i zwyciężają
Masz już styl jak James Joyce, więc może alkoholikiem też jesteś?Jo-asia - Pią 21 Mar, 2014 11:57
Jonesy napisał/a:
Szanowny Pan nie ma problemu z alkoholem?
a jeśli.. jeszcze, go nie ma?
tak czytam i intryguje mnie pytanie.. czy można, zapobiec uzależnieniu
pamiętam, taki incydent kilka lat, nim się uzależniłam
ktoś mną potrząsnął w związku z moim piciem
zatrzymało mnie to i przez około dziesięć lat.. jeszcze nie miałam problemu
wtedy, po prostu dużo piłam, nie miałam obsesji
zastanawiam się, czy wtedy.. co wtedy.. miałam zrobić aby się nie uzależnić.. miałam jeszcze dużo czasu.. więc pewnie dałby się
czy.. jest możliwe.. zapobieganie?
czy.. tylko możliwe jest leczenie?
a jeśli jest możliwe zapobieganie.. co byście poradzili tomkinowi? zakładając.. że jeszcze nie jest a.. może, jest zagrożonypterodaktyll - Pią 21 Mar, 2014 12:13
Jo-asia napisał/a:
intryguje mnie pytanie.. czy można, zapobiec uzależnieniu
Moim zdaniem, nie. Sam jestem tego przykładem. Miałem różne okresy niepicia, dochodzące do dwóch a może i więcej lat, co nie zmieniało faktu, że moje myślenie na ten temat było kompletnie chore i niestety dopiero z perspektywy długiego czasu, jestem w stanie to dopiero właściwie ocenić. Same okresy niepicia nie stanowią o trzeźwości, bo tą jest dopiero określony sposób myślenia, a nie samo odstawienie alkoholu na krótszy czy dłuższy czas. Jeśli wydaje Ci się, że nie masz problemu, to jak ktokolwiek może Cię przekonać, że jednak go masz? Łatwiej chyba rozwiązać kwadraturę koła. Istota alkoholizmu tkwi w każdym alkoholiku, a właściwie w jego sposobie myślenia i pojmowania rzeczywistości, no i oczywiście sposobów rozładowywania wszelkich emocji. To tak w bardzo ogólnym zarysie.Jonesy - Pią 21 Mar, 2014 12:19
Jo-asia napisał/a:
a jeśli.. jeszcze, go nie ma?
ale że w sensie, że jak na przykład? Bo na podobnej zasadzie możesz stwierdzić, że Twój sąsiad "jeszcze nie ma problemu z alkoholem", a moja żona "jeszcze mnie nie zdradziła" i tak dalej i tak dalej...
Kompletnie bez sensu.
Tomkin twierdzi że nie ma problemu z alkoholem. I szukał potwierdzenia tej teorii u nas. Potwierdzenia nie znalazł, ale dopóki sam nie stwierdzi inaczej, to mu całą dekadencja i pozostałe fora pomocowe nie pomogą.Aska - Pią 21 Mar, 2014 12:24 Jo-asia - podpisuje sie pod tym, co napisal pterodaktyll. Tez jestem tego dobrym przykladem. Do mnie przez dlugi czas tak naprawde nie docieralo, ze mam problem z alkoholem, az do kompletnego uzaleznienia. Przez dlugi czas po prostu dobrze sie bawilam.Guido - Pią 21 Mar, 2014 13:34
Jo-asia napisał/a:
czy można, zapobiec uzależnieniu
pamiętam, taki incydent kilka lat, nim się uzależniłam
ktoś mną potrząsnął w związku z moim piciem
zatrzymało mnie to i przez około dziesięć lat.. jeszcze nie miałam problemu
Może nie miałaś problemu polegającego na obsesji picia, ale chyba tkwiło w Tobie już coś, jakieś nieprzystosowanie, nieumiejętność radzenia sobie z rzeczywistością?
To przecież nie jest tak, że ktoś nie jest uzależniony, a potem - pstryk! - i już jest.
Nie wiem, w którym momencie ja się uzależniłem, ale wiem że od najwcześniejszego dzieciństwa był we mnie wielki problem, który później dopiero szukał sobie jakiegoś ujścia....
Gdybym wówczas potrafił rozpoznać ten problem - no właśnie, gdybym potrafił, tylko czy to jest możliwe?Aska - Pią 21 Mar, 2014 13:43
Guido napisał/a:
To przecież nie jest tak, że ktoś nie jest uzależniony, a potem - pstryk! - i już jest.
To jest caly proces. Gorzej, ze tego sobie nie uswiadamiany, a dopiero w momencie, gdy proces uzaleznienia jest juz zakonczony. Temat watku "alkoholik w oczach innych" - lata temu alkoholik kojarzyl mi sie z zasinialym czlowiekiem pod przyslowiowa budka z piwem, wiec nie moglam to byc ja - pracujaca, zadbana, itd. I tak sobie ten proces uzaleznienia postepowal...Aska - Pią 21 Mar, 2014 13:45
pterodaktyll napisał/a:
Gdybanie jak i przewidywanie pogody, to jedna z najlepszych rozrywek ludzkości i to od od zarania dziejów
i znowu sie z Toba zgadzam w 100% Guido - Pią 21 Mar, 2014 13:58
pterodaktyll napisał/a:
Gdybanie jak i przewidywanie pogody, to jedna z najlepszych rozrywek ludzkości i to od od zarania dziejów
I z jednym i z drugim ludzkość nie bardzo sobie radzi...Guido - Pią 21 Mar, 2014 14:09
pterodaktyll napisał/a:
Gdybanie jak i przewidywanie pogody, to jedna z najlepszych rozrywek ludzkości i to od od zarania dziejów
Ta rozmowa prowadzi do dość smutnych wniosków...
Jeżeli bowiem człowiek nie potrafi powstrzymać procesu uzależnienia od alkoholu, bo w wieku w którym zaczyna się uzależniać ma po prostu zbyt małą wiedzę o samym sobie, o mechanizmach uzależnienia, etc. --- a proces ów rozpoczyna się, jak w moim przypadku, od traktowania alkoholu jako lekarstwa na nieśmiałość, kompleksy, nieprzystosowanie, etc. --- to w zasadzie można powiedzieć że od najwcześniejszego dzieciństwa jest w pewnym sensie skazany na bycie alkoholikiem.
Można nawet powiedzieć, że od dzieciństwa już JEST alkoholikiem, nawet jeśli nie wziął jeszcze alkoholu do ust.
Ja na przykład, patrząc dzisiaj wstecz na swoje życie, rzeczywiście dochodzę do podobnych wniosków.
Gdyby cofnąć czas o 34 lata, wszystko najprawdopodobniej rozegrałoby się według niemal identycznego scenariusza.
Co na to zwolennicy wolnej woli?Jonesy - Pią 21 Mar, 2014 15:06 Nie wiem jak z wolną wolą ale ja pierwsze piwo wypiłem w 1996 roku w maju i od tamtej pory wiedziałem że to jest to. Zresztą, nie skończyłem wtedy na jednym piwie. A miałem lat 15... Ot po prostu hamulec miałem zerwany i już. Ale znowu nie mogę powiedzieć że miałem słabą wolę, bo narkotyki jakkolwiek zażywałem kilka razy (typu amfetamina) ale zaprzestałem i w nałóg nie wpadłem, chociaż brałem już będąc u szczytu możliwości alkoholicznych moich, gdy byłem kelnerem.
Nie umiem tego nazwać i nie umiem tego określić. Dlatego też nad tym się nie zastanawiam. Wiem co jest dzisiaj, nie wiem co będzie jutro, a na to co było wczoraj nie mam już wpływu Uważam że jest to nieszczęśliwy zlepek podatności psychicznej, apetytu, środowiska, sytuacji społecznej oraz pecha w życiu...
Ale znam ludzi, którzy wpadli w alkoholizm w wieku 40, 50, 60 lat nawet. A wcześniej problemów jakby nie mieli z alkoholem. Pewnie to jakaś skomplikowana jest nauka, ta psychologia nałogów. Ja się na tym nie znam.
Ale wiem jedno - mam znajomą która ma dwójkę chłopców 15 i 17 lat. Uzależnieni od narkotyków. Nie ma pojęcia co począć. Nie miałem odwagi jej powiedzieć, że według mnie nie mają prawie żadnej szansy na happy end Jo-asia - Pią 21 Mar, 2014 19:18 Ja wiem, że dla mnie innej drogi nie było.
Byłam "naznaczona".. "skazana" na alkoholizm. Mimo alkoholika, pod ręką, mimo wiedzy pielęgniarskiej, mimo doświadczeń z AA w rodzinie.. ja wiedzy, na temat alkoholizmu nie miałam. Nie szukałam też pomocy. Nie było jeszcze Dekadencji.
Skąd moje pytanie. Mój syn (20 lat), pije rzadko. Ostatnio rozmawiał ze mną.. kiedy alkohol jest zagrożeniem? Jak to rozpoznać? Pijąc, myśli o uzależnieniu. Moja córka (22), pije sporadycznie i nie myśli przy tym o uzależnieniu. Oni mają.. mnie i moje doświadczenie.
Takich młodych, pewnie jest wielu. Szukają wskazówek.. nim, wpadną w alkoholizm.
Ja wiem, że byłam "nieprzystosowana" i stąd "ratowałam" się alkoholem.
Miałam jakieś próby, pomocy sobie.. nim się uzależniłam, nie miałam wsparcia. Nie miałam kierunku.. drogi działania. Szukałam, na czuja. I nie znalazłam. Mimo to, ta wiedza.. malutka, zdobyta wcześniej, pomogła mi szybciej uprać się..ze sobą, po terapii.zołza - Pią 21 Mar, 2014 21:33
Jacek napisał/a:
będę zawsze dwa kroki przed tobą
a ty jak ten kundel,te dwa za mną
Trzecia głowa do ścięcia? rybenka1 - Sob 22 Mar, 2014 22:54
endriu napisał/a:
zrozumiałem
tomkin - Śro 02 Kwi, 2014 00:22 witam pięknie Szanowne Państwo zaś sobie tu jestem i jak na razie sobie chwalę swój stan czyli nadal uparcie nieświadomy swoich uzależnień lub hmmmm uparcie i skrycie unikanie świadomości o tych że jak zwał tak zwał co do kwestii uniknięcia uzależnienia uważam że da się przy odpowiedniej świadomości co się ze mną dzieje i umiejętnym słuchaniu innych uważam że uciekanie od problemów życia codziennego w alkohol nic nie daje tylko powoduję następny problem który z marginalnego może się stać królem wszystkich wcześniejszych alem się zrobił mądrala to szok ale nadal uważam ze diagnoza kolegi co do mnie jest błędna czasem mi się zdaję że bardziej by chciał żebym miał z tym problem niż żebym chodził i się pysznił faktem że nie jestem choć tego nie robię ale dla niektórych sam fakt że się jest innym niż ktoś sobie wyobraża to już jest źle wnerwia mnie delikatnie mówiąc jego oczekiwanie jak się go powinno traktować z tytułu tego że był alkoholikiem i nie pije myślałem że wszyscy po takich doświadczeniach i po późniejszej terapii chcą być jak święte krowy cóż jak czytam tutaj różne posty to widzę że wcale tak nie jest czyli kamień z serca po mojemu nie ukrywam że w środowisku tzw. nie świadomych pijących w dużych mniejszych i małych ilościach'[wg wyżej wymienionych] panuje przekonanie że po terapii nie można być normalnym itp do nie dawna nie miałem na ten temat zdania no nic na dziś może już dość mądrowania do zaś Szanownym Paniom i a jakże PanomMar123 - Śro 02 Kwi, 2014 08:11
tomkin napisał/a:
po terapii nie można być normalnym
A co to znaczy być normalnym? Normalny już byłem na kilka sposobów: normalny uczeń, normalny pijak, normalny człowiek, itd, itp. I dalej jestem normalny(chyba) ale nie tak, jak kiedyś.Ann - Śro 02 Kwi, 2014 08:50 tomkin, gdybyś mógł używać przecinków i kropek to byłoby fajnie.. bo szczerze mówiąc, przeczytałam cały Twój post i wcale nie wiem o czym on jest. Jonesy - Śro 02 Kwi, 2014 09:39 wkurza się biedak, że kolega nie pije i nie wie jak się w tej sytuacji odnaleźć...
Pewnie będzie tak długo pisał aż mu ktoś potwierdzi że jest z nim wszystko w porządku i potem wróci za jakieś 3 lata pterodaktyll - Śro 02 Kwi, 2014 09:47
Jonesy napisał/a:
i potem wróci za jakieś 3 lata
Jak prawie wszyscy przed nim, bo reszta już nie wróci Jonesy - Śro 02 Kwi, 2014 10:04 Nie, no są jeszcze inne fora, oprócz naszego
Ja tak zrobiłem, że zacząłem na innym szukać zapewnienia że jest ok wszystko, a po 2 latach wróciłem, ale tutaj, bo tam było mi wstyd