ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - DROGA DO NIKĄD - szukam na nowo sensu
joanna.o - Pon 06 Lut, 2012 10:40 Temat postu: DROGA DO NIKĄD - szukam na nowo sensu Dzień dobry,
Ten poniższy tekst zamieściłam już w powitalni, ale myślę że to będzie odpowiedniejsze miejsce:
Na imię mi Joanna i jestem alkoholiczką od ......... hmmmm na właśnie od kiedy? na 100% nie wiem, ale jedno co dziś wiem na 200% to, to ze jestem alko.
Pozwólcie że przytoczę list jaki napisałam do mojego męża, te spostrzeżenia, które przyszły tak znienacka tak mnie przeraziły, że nie potrafiłam wyrazić je słowami.
05/01/2012
" Ostatno przestałam całkowicie sobie radzić z emocjami... moje reakcje na stres, na czyjeś posunięcia - które wydawały się być w każdym calu skierowane przeciwko MNIE, doprowadzały - poprawka - doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Czuję się wręcz jak szybkowar, który za chwilą ma wybuchnąć. J to ciągłe uczucie, że jest ze mną coś nie tak...
No właśnie to wszystko skłoniło mnie do przeprowadzenia wgłębliwej samoanalizy, probuje odnaleźć odpowiedź na pytanie od jakiego czasu njestem tak nerwowa, rozbita?
Tak, tak zwalałam to na hormony po porodzie, na lae CHWILA, zaraz minie 2 lata od urodzin Kubusia - to nie to.
Idąc dalej tym tropem, a właściwie cofając się w stecz, dochodzę do wniosku, iż te moje narwy zaczęły się, kiedy rzuciłąm palenie. UFFF no tak to by wszystko tłumaczyło, przestałam palić w listopadzie (2009r.), no i rzezcywiście stałam się bardziej nerwowa. No ale znowu zapala się w głowie jakaś lampka!!! przecież taki stan nie powinien trwać aż tak długo, wszakże nie palę już ponad 2 lata.
... gdzieś po drodze przychodzi mi jeszcze coś do głowy ot: kiedy urodził się aKuba, nie mogłam doczekać się kiedy zacznę ponownie palić, a że karmiłam piersią i nie ,miałam sumienia "zabijać własnego dziecka nie zaczęłam palić. I tak miesiąc po miesiącu upływał czas ... aż po 9 mies wróciłam do pracy, przestałam karmić ale do palenia nie wróciłam.
No ale do rzeczy - jest jeszcze jedna sprawa której jeszcze nie poruszyłam ALKOHOL!
To spostrzeżenie mnie przeraziło - do papierosów nie wróciłam , ale zaczęłam PIĆ...
Teraz to widzę bardzo jasno - przecież kiedy rzuciłam palenie, zaszłam w ciążę, przestałam też pić... te moje nerwy to czyhający uśpiony głód, głód alkoholowy....
Po powrocie do pracy trochę odżyłam, zmiana otoczenia, rozmowa z innymi ludźmi (coś innego niż tylko pieluchy sprzątanie gotowanie itd). Jednakże z dnia na dzień czułam się gorzej. Siedziała we mnie jakby .... pustka. Codzienne obowiązki, rutyna i ukojenie.... alkoholem wieczorową porą - kilka piwek. Aż zauważyłam że ja piję cały czas, no na co dzień to tak 2=3 piwa, nie więcej no bo trzeba przecież wstać na drugi dzień do pracy no i jeszcze jakoś funkcjonować. No a jak nadchodził wyczekiwany weekend - piątek po pracy, no to można było sobie dać lepiej, drinki z colą, czy też piwko....
Sobota mdłości..., zmęczenie, drżenie rąk potocznie zwany KAC.
a ze dzisiaj sobota i jutro człowiek do roboty iść nie musi, no to co robię KLINUJĘ, no nie tak po całości, tylko 1-2 piwka z rana, no bo przecież przede mną cały dzień (sprzątanie, gotowanie , zajmowanie się dzieckiem) I tak mijał weekend - piecie i leczenie ran po zapiciu. Święta też okazały się tylko okazją do zapicia.......
MOje stwierdzenie a właściwie jeszcze mysł nie wypowiedziana głośno Boże jestem ALKOHOLICZKĄ!!!! - przeraziła mnie. Nie piję już 4 dzień,ale jakoś nie umiem wyobrazić sobie życia bez wypicia JUŻ NIGDY WIĘCEJ PIWA, czy też drinka...
A to wskazuje na uzależnienie psychiczne, no bo jak sie teraz tak zastanowię to piłam bez względu na okazję. Nie nie tak chciałam napisać może tak: jak wydarzyło się coś przyjemnego trzeba było to uczcić - alkoholem, jak działo sie coś złego trzeba sie było napić żeby op tym zapomnieć, a jak nie działo sie nic nadzwyczajnego, to co ? to tzrba było się napić , a żeby coś dziać się zaczęło....Idę po poradni leczenia uzależnień. Pić przestałam, nic prostszego, ale żeby nigdy nie zacząć to z tym już gorzej. Teraz muszę wytrzeźwieć w głowie, wiem że muszę, bo mam dla kogo żyć Jestem ALKOHOLICZKĄ .... Wiem że są dwie drogi albo dalej pić i sobie rozwalić doszczętnie życie, albo zyć w całkowitej abstynencji i na powrót układć sobie wszystko w głowie. Na dzisiaj tyle wiem, nie chcę pić!"
joanna.o - Pon 06 Lut, 2012 11:38
Nie piję ponad miesiąc, dopiero miesiąc. Ale nie miałam jeszcze odwagi pojść do psychoterapety. Dalej chęć jest ale zawsze stoi mi cos na przeszkodzie - a może to kolejna manipulacja w mojej glowie?
Wiem że musze poprzestawiać sobie tok myslenia i dojść do tego aby móc szczerze powiedzieć: NIE CHCĘ PIĆ! DZIŚ NIE PIJĘ a nieee NIE MOGĘ PIĆ, NIGDY SIE NIE NAPIJĘ!!
W przeciągu tego miesiąca miałam rózne nastroje:
PIERWSZE 5 DNI ABSTYNENCJI: horror nie mogłam spać, mysli krazyły niemal bezusttannie wokoł alkoholu, i ta pustka taka wewnętrzna znieczulica, nie moglam nigdzie znaleść sobie miejsca
DRUGI TYDZIEŃ ABSTYNENCJI: Jakie życie jest piekne bez alkoholu, roznosila mnie jakaś energia wewnętrzna, można powiedzieć uskrzydlała...... i
KOLEJNY TYDZIEŃ, DZIEŃ PO DNIU..: minęło uskrzydlenie, powrót do rzeczewistości, raz jest lepiej raz gorzej ale bez alkoholu!
Mam doWas pytanie, jak sobie radzicie z odmawianiem picia alkoholu? Czy jawnie mowiecie wszem i wobec że jesteście alkholikami?
NAJGORSZE SĄ WEEKENDY: poraz kolejny w tą sobotę przyjechała do mnie tesciowa, a własciwie do mojego małego, poraz kolejny przywożąc piwo. Proszę o rade co byście zrobili na miom miejscu a mianowicie:
Za pierwszym razem jak przyjechała teściowa z piwem odmówiłam po prostu mówiąc dziękuję nie piję.
Ale na tym się nie skończyło, zaczęły się dociekania dlaczego nie pijesz?
i- powiedziałam: bo mam takie postanowienia noworoczne. Koniec kropka skonczyło się dopytywanie. Oni pili piwo a ja uciekłam do łazienki i się po prostu trzęsłam oblał mnie pot, nigdy czegoś takiego nie doznałam!!!!
Po jakimś miesiącu znowau nas nawiedziła, jak akurat przyjechała ja zażywałam relaksująca kapiel. Mąż oznajmił przez zamknięte drzwi, że przywióżł mi teściową.
Czar chwili relaksu od razu prysł ..... wychodze po jakiejś godz. z łazienki, piją piwo na stole stoi puszka jeszcze nie otworzona. Po szybkim rzucenieu do niej słów powitalnych cześć mamo, słysze: ty dalej nie pijesz piwa? po moim krótkim: no tak pada: CO CI SIĘ W GŁOWE ROBI?????
ROZUMIECIE? ja osłupiałam po tym co usłyszałam, szybko wyszłam do kuchni rzucając, CO? MI SIE NIBY ROBI COŚ W GŁOWĘ? (w myslach pomyślałam to tobie odpier..........a)
Myślałam że ją zabiję !
Proszę napiszcie czy i Wy macie takie trudne sytuacje? i jak sobie z nimi radzicie.
I czy powinnam powiedzieć o tym że jestem alkoholiczką? Wiem że oni tego nie zrozumieją..... a może wykorzystaja to przeciwko mnie? tak jak nie zrozumiał tego mój mąż. Powiedział; Aśka przestań przecież ty nie masz żadnego problemu alkoholowego. Wmówiłaś to sobie. Chyba nie widziałaś alkoholika........ naczytałaś się głupot, przecież wszyscy piją........................................................
Wszystko jest przeciwko mnie ale nie dam się...
Jacek - Pon 06 Lut, 2012 11:45
nie uważasz że problem tkwi w takim zachowaniu
joanna.o napisał/a: | szybko wyszłam do kuchni rzucając, CO? MI SIE NIBY ROBI COŚ W GŁOWĘ? (w myslach pomyślałam to tobie odpier..........a) |
szymon - Pon 06 Lut, 2012 11:49
joanna.o napisał/a: | przecież wszyscy piją. |
nie wszyscy
joanna.o napisał/a: | Proszę napiszcie czy i Wy macie takie trudne sytuacje? |
miałem podobnie, wyprowadziłem się od "kochającej" mamy.
mam święty spokój.
diagnozował Cię ktoś?
moonyain - Pon 06 Lut, 2012 11:52
joanna.o napisał/a: | W przeciągu tego miesiąca miałam rózne nastroje:
PIERWSZE 5 DNI ABSTYNENCJI: horror nie mogłam spać, mysli krazyły niemal bezusttannie wokoł alkoholu, i ta pustka taka wewnętrzna znieczulica, nie moglam nigdzie znaleść sobie miejsca
DRUGI TYDZIEŃ ABSTYNENCJI: Jakie życie jest piekne bez alkoholu, roznosila mnie jakaś energia wewnętrzna, można powiedzieć uskrzydlała...... i
KOLEJNY TYDZIEŃ, DZIEŃ PO DNIU..: minęło uskrzydlenie, powrót do rzeczewistości, raz jest lepiej raz gorzej ale bez alkoholu!
|
joanna.o napisał/a: | Oni pili piwo a ja uciekłam do łazienki i się po prostu trzęsłam oblał mnie pot, nigdy czegoś takiego nie doznałam!!!! |
joanna.o napisał/a: | Dalej chęć jest ale zawsze stoi mi cos na przeszkodzie - a może to kolejna manipulacja w mojej glowie? |
Po tym co napisałaś nie ma wątpliwości, że to kolejna manipulacja w Twojej głowie. Ile jeszcze potwierdzeń potrzebujesz?
Jak jest chęć pójścia, to nie czekaj tylko idź. Najtrudniej jest pójść pierwszy raz. No i chyba drugi też nie jest lekki
Wiem, bo niedawno sam to przerabiałem.
cool - Pon 06 Lut, 2012 12:11
joanna.o napisał/a: | . Oni pili piwo a ja uciekłam do łazienki i się po prostu trzęsłam oblał mnie pot, nigdy czegoś takiego nie doznałam!!!! |
to ważne doświadczenie w takich sytuacjach ja np. pilem dużo wody dlamnie pomagało
pozdrawiam
kelpi - Pon 06 Lut, 2012 12:37
joanna.o napisał/a: | Nie piję ponad miesiąc, dopiero miesiąc. |
Brawo, aż miesiąc
joanna.o napisał/a: | Mam doWas pytanie, jak sobie radzicie z odmawianiem picia alkoholu? Czy jawnie mowiecie wszem i wobec że jesteście alkholikami? |
To dla mnie była trudna sprawa, ale przekonałem się że im mniej mówię tym lepiej. "NIE" - To pełne zdanie. I w zupełności wystarczy. Ilekroć próbowałem się tłumaczyć, czy coś tam wymyślać, to tylko się pogrążałem np. przed kumplami
joanna.o napisał/a: | CO CI SIĘ W GŁOWE ROBI????? |
Oczka otwierają
Marc-elus - Pon 06 Lut, 2012 12:37
joanna.o napisał/a: | nie miałam jeszcze odwagi pojść do psychoterapety. Dalej chęć jest ale zawsze stoi mi cos na przeszkodzie - a może to kolejna manipulacja w mojej glowie? |
Nie może tylko na pewno.
Alkoholik wynajduje sobie coś "naprzeciw", więcej, tak sobie ustawia życie żeby uniknąć pewnych rzeczy.
joanna.o napisał/a: | Proszę o rade co byście zrobili na miom miejscu a mianowicie:
Za pierwszym razem jak przyjechała teściowa z piwem odmówiłam po prostu mówiąc dziękuję nie piję.
Ale na tym się nie skończyło, zaczęły się dociekania dlaczego nie pijesz? |
Zrozum, nie musisz się tłumaczyć nikomu dlaczego nie pijesz. Jednak, osoby które przychodzą do Ciebie do domu, najbliższa rodzina, powinna wiedzieć że jesteś alkoholiczką i na tym etapie bardzo Ci szkodzi kontakt z alkoholem(czego sama doznałaś).
Nie powinnaś przebywać wśród osób pijących, nie powinnaś mieć alkoholu w domu.
Jeżeli ktoś chce się napić piwa, niech to robi nie u Ciebie i nie w Twojej obecności.
Zrozum, musisz o siebie zadbać, bo inaczej będziesz pić.
cool - Pon 06 Lut, 2012 12:49
Marc-elus napisał/a: | Nie powinnaś przebywać wśród osób pijących, nie powinnaś mieć alkoholu w domu.
Jeżeli ktoś chce się napić piwa, niech to robi nie u Ciebie i nie w Twojej obecności. |
bardzo ważne zasady popieram
gratulacjie miesiąc niepicia to wspaniały początk
joanna.o - Pon 06 Lut, 2012 13:29
moonyain napisał/a: | Ile jeszcze potwierdzeń potrzebujesz? |
tak właśnie jest, szukam cały czas potwierdzeń mojego uzależnienia, już to zauważyłam.
Marc-elus napisał/a: | Zrozum, nie musisz się tłumaczyć nikomu dlaczego nie pijesz. Jednak, osoby które przychodzą do Ciebie do domu, najbliższa rodzina, powinna wiedzieć że jesteś alkoholiczką |
Masz rację nie muszę się tlumaczyć. Ale niektóre osoby w tym teściowa, są bardzo dociekliwe żeby nie użyć słowa wścibskie. I przyznając się jej do mojej choroby, cały czas zastanawiałabym się z kim już podzieliła się zdobytą informacją.
Jacek napisał/a: | nie uważasz że problem tkwi w takim zachowaniu |
Jacku piszesz o moim zachowaniu? Wiesz to pytanie teściowej wprawiło mnie w osłupienie i wybiło mozna powiedzieć z tropu. A wiąże się to z pewną zaistniałą sutuacją
Mianowicie: w ubiegłoroczne wakacje teściowa gosciła u siebie swojego drugiegoi syna z żona i dziecvkiem. Podczas miesięcznego ich pobytu (alkohol był stałym bywalcem ich wakacyjnego "odpoczynku", moja teściowa tez nie stronila od picia), na koniec ich pobytu powiedziała swojej synowej że na drugi rok jak bedzie tak piła to nie chce jej widziec u siebie, i ze od dzisiaj w jej domu alkoholu sie nie pije.
W zwiazku z powyższym czy nie uważasz, że moje myśli : chyba jej odp......la są raczej na miejscu, sama nie wie czego chce - jak jedna synowa piła było złe(nazwała ją alkoholiczką i nic nie zrobiła w tym kierunku żeby wniknąć głębiej, zapytać czy może potrzebuje pomocy), jak ja przestałam pić (zaznaczam że przy niej zawsze piłam kontrolnie) to też źle??? dlatego mam duże obiekcje przed odkrywaniem mich słabości przed "mamusią"!!!
grzesiek - Pon 06 Lut, 2012 13:38
joanna.o napisał/a: | NAJGORSZE SĄ WEEKENDY: poraz kolejny w tą sobotę przyjechała do mnie tesciowa, a własciwie do mojego małego, poraz kolejny przywożąc piwo. Proszę o rade co byście zrobili na miom miejscu a mianowicie: |
joanna.o napisał/a: | Proszę napiszcie czy i Wy macie takie trudne sytuacje? i jak sobie z nimi radzicie |
Joanno,jeśli stwierdziłaś,że picie alkoholu to Twój problem,że komplikuje Twoje życie to powinnaś zrobić kilka kroków by to zmienić:
-wizyta u terapeuty,jak najszybciej i nie odwlekaj.
-powinnaś porozmawiać o tym z mężem,żeby był świadomy,że picie alkoholu w Twojej obecności jest nie wskazane i źle się wtedy czujesz
- nie poddawa się
yoytek - Pon 06 Lut, 2012 13:42
Na moje jest tu zbyt wiele wątków poruszonych- ich jest nie sposób załatwić naraz wszystkich.
Ja nie siedziałbym sam ze swoimi alkoholowymi problemami i poszedłbym po pomoc (wskazany jest terapeuta o specjalizacji uzależnienia).
Natenczas zrobiłbym wszystko, aby odizolować się od toksycznej i pijącej osoby. Wiem jakie namiętności mogą wywoływać relacje rodzinne i dla mnie były one silnym zagrożeniem.
Jędrek - Pon 06 Lut, 2012 19:22
SAM to potrafiłem tylko chlanie wymyślić.
Odkąd spotykam się z trzeźwiejącymi (terapia, AA) uczyłem sie od nich...
Myślę, że AA pomogło mi znaleźć sens... Ale dwa lata musiałem tam przynosić ciało.
NINA - Wto 07 Lut, 2012 21:14
Asiu ja bym się nie przejmowała teściową moja długo dociekała dlaczego nie pijemy ja specjalnie jej nie uświadamiałam aż w końcu wypaliła wczoraj że chyba podpisałam krucjatę
to się roześmiałam i nie myślę jej tłumaczyć .
A co do terapii ja odwlekałam ale z noworocznym postanowieniem poszłam i baaaardzo się cieszę jestem na stacjonarnej dwa razy w tygodniu ma trwać 8 miesięcy już miesiąc za mną najgorzej się przełamać i pójść tam no w sumie na początku to strasznie mnie denerwowała moja terapka ale już jest dobrze i nie drażni mnie tak jak na początku a rzekła bym że zaczynam ją lubić
yoytek - Wto 07 Lut, 2012 21:40
NINA napisał/a: | (...) no w sumie na początku to strasznie mnie denerwowała moja terapka ale już jest dobrze i nie drażni mnie tak jak na początku a rzekła bym że zaczynam ją lubić |
Twoja też? To może to ta sama?
pterodaktyll - Wto 07 Lut, 2012 21:45
yoytek napisał/a: | NINA napisał/a:
(...) no w sumie na początku to strasznie mnie denerwowała moja terapka ale już jest dobrze i nie drażni mnie tak jak na początku a rzekła bym że zaczynam ją lubić
Twoja też? To może to ta sama? |
Żebyście wiedzieli jak mnie mój pierwszy terapeuta na odwyku wk****ał. Myslałem, że własnymi rękami drania uduszę............na szczęście mi przeszło
NINA - Śro 08 Lut, 2012 08:40
yoytek napisał/a: | NINA napisał/a: | (...) no w sumie na początku to strasznie mnie denerwowała moja terapka ale już jest dobrze i nie drażni mnie tak jak na początku a rzekła bym że zaczynam ją lubić |
Twoja też? To może to ta sama? |
może ta sama ale bardziej prawdopodobne że na początku dużo rzeczy nas drażni a jeszcze jak taki terapeuta wali Ci całą prawdą między oczy .
yoytek - Śro 08 Lut, 2012 08:50
NINA napisał/a: | yoytek napisał/a: | NINA napisał/a: | (...) no w sumie na początku to strasznie mnie denerwowała moja terapka ale już jest dobrze i nie drażni mnie tak jak na początku a rzekła bym że zaczynam ją lubić |
Twoja też? To może to ta sama? |
może ta sama ale bardziej prawdopodobne że na początku dużo rzeczy nas drażni a jeszcze jak taki terapeuta wali Ci całą prawdą między oczy . |
Fakt sporo dowiedziałem się o sobie, ale przeczuwam, że mnie oszczędzał (edit: teraz doczytałem ptero )
Najlepsze było na grupie jak ktoś czytał pracę, albo wypowiadał się na temat swoich, drażliwych problemów. Nie wiem jak inni, ale ja miałem ubaw, że on brnie i nie widzi tego. Później po kilku własnych prezentacjach już mi to przeszło , ale wrażenie pozostało. Wtedy namacalnie zobaczyłem, że faktycznie żyłem w swoich iluzjach i zaprzeczałem.
|
|