ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Po drugiej stronie barykady
ania78 - Śro 08 Lut, 2012 23:27 Temat postu: Po drugiej stronie barykady Dlaczego taki temat? Najpierw wstęp. Kiedy w kwietniu 2009 r. zapadła decyzja, że jadę się leczyć, że mam problem i to jest jedyne wyjście, żeby ratować swoje życie, nie przypuszczałam, że za jakiś czas to ja będę mówić o sobie komuś kto potrzebuje takiej samej pomocy. Jeszcze powiem, że to moi rodzice wyczuli, że coś się ze mną dzieje (tata też jest alko, po leczeniu w 1993r.) Przyjaciółka rodziców, lekarka, od niej dostałam skierowanie na leczenie. Wszyscy wiedzieli, że pije ale to długa historia, w każdym razie była w ciągu od roku ale najgorsze było kilka ostatnich tygodni. Moja mama jeździła do niej, ona błagała o pomoc i piła dalej. Dwa tygodnie temu byłam u niej, chociaż bałam się mojej własnej reakcji na to co zobaczę. Owszem była podpita ale porozmawiałam z nią. Płakała, wyzywała i tak na zmianę. W końcu powiedziała, że pojedzie na terapię i na drugi dzień moi rodzice ją zawieźli i została:) Zrobiłam to czego uczą w AA mówiłam o sobie. O swoich lękach, nastrojach, itp. ale tak jak napisałam w temacie: nigdy bym nie przypuszczała, że to ja stanę po drugiej stronie barykady:) Nie wiem czy ta rozmowa wpłynęła na jej decyzję, nie chcę sobie jakiś zasług przypisywać, ale cieszę się, że mogłam się przyczynić do tego, że pojechała, a co będzie dalej...kto wie:)
cool - Czw 09 Lut, 2012 00:05
ania78 napisał/a: | Jeszcze powiem, że to moi rodzice wyczuli, że coś się ze mną dzieje (tata też jest alko, po leczeniu w 1993r.) Przyjaciółka rodziców, lekarka, od niej dostałam skierowanie na leczenie |
witaj Aniu to zdanie swiadczy dlamnie o tym że jak gdzieś w rodzinie jest osoba uzależniona w miejszym lub wiekszym stopniu wływa to na rodzine pod warunkiem że ta osoba umie utrzymać abstynecje.i jest to szansa dla bliskich
ania78 napisał/a: | W końcu powiedziała, że pojedzie na terapię i na drugi dzień moi rodzice ją zawieźli i została:) Zrobiłam to czego uczą w AA mówiłam o sobie. O swoich lękach, nastrojach, itp. ale tak jak napisałam w temacie: nigdy bym nie przypuszczała, że to ja stanę po drugiej stronie barykady:) |
zawsze trzeba mieć nadzieje że to pomoże ,a napewno już zepsuje komfort picia alko. pozdrawwiam
szymon - Czw 09 Lut, 2012 06:49
ania78 napisał/a: | Nie wiem czy ta rozmowa wpłynęła na jej decyzję, nie chcę sobie jakiś zasług przypisywać |
czesc, ja tam młody alkoholik jestem
jeżeli komus coś opowiem o sobie, to tylko dla tego, by sobie pomóc.
nie czuję się odpowiedzialny za to, czy ktoś pije czy trzeźwieje.
to jej/jego sprawa nie moja.
nie mam zamiaru latać po powiecie i zbierać "kolegów" spod sklepu.
nie mam zamiaru ratować 1/100 by się lepiej poczuć.
ja to tak czuję i odbieram.
nie angażuje się w czyjś alkoholizm - wystarczy mi mój
Jonesy - Czw 09 Lut, 2012 08:47
szymon napisał/a: |
nie angażuje się w czyjś alkoholizm - wystarczy mi mój |
Dobrze gada Polać m...eee tfu tfu
yoytek - Czw 09 Lut, 2012 10:33
Czasem muszę się czepnąć i spytam się: Czy ta lekarka jest znana w Zakopanem?
ania78 - Czw 09 Lut, 2012 12:09
No i właśnie o to chodzi, że cała ta sytuacja bardzo źle na MNIE wpłynęła, więc już żadnego bawienia się w apostoła trzeźwości tylko myślenie o sobie:/ A co do pytania czy jest znana w Zako? tu się prawie wszyscy znają:)
Jonesy - Czw 09 Lut, 2012 12:29
ania78 napisał/a: | No i właśnie o to chodzi, że cała ta sytuacja bardzo źle na MNIE wpłynęła, więc już żadnego bawienia się w apostoła trzeźwości tylko myślenie o sobie:/ A co do pytania czy jest znana w Zako? tu się prawie wszyscy znają:) |
Rozmowy z alkoholikami jak najbardziej - ale TYLKO z trzeźwiejącymi.
Przynajmniej póki co. A jest to jedno z tych długich w czasie "pókich co"...
grzesiek - Czw 09 Lut, 2012 12:43
ania78 napisał/a: | nie chcę sobie jakiś zasług przypisywać, ale cieszę się, że mogłam się przyczynić do tego, że pojechała, a co będzie dalej...kto wie:) |
Aniu ,takie pomaganie zawsze odbija się na zdrowiu pomagającego,bo spotkanie z osobą nietrzeźwą nie wpływa dobrze na psychikę i uruchamia głód alkoholowy, co może skończyć się w konsekwencji zapiciem.
Rozumie twoje zachowanie ,bo chciałaś ratować matkę,a nie innego alkoholika.
Cudem jest,że udało ci się ją nakłonić do leczenia, w chwili gdy była pod wpływem.
Teraz przestań już myśleć o tym co będzie. Ty podałaś dłoń i zrobiłaś wszystko co było możliwe,a nawet więcej. Jak z tej pomocy skorzysta twoja mama i czy będzie chciała trzeźwieć, tylko siła wyższa wie ( jakkolwiek to rozumiesz). Teraz najważniejsza jest twoja
trzeźwość i praca nad sobą.Pogody ducha.
yoytek - Czw 09 Lut, 2012 12:44
ania78 napisał/a: | No i właśnie o to chodzi, że cała ta sytuacja bardzo źle na MNIE wpłynęła, więc już żadnego bawienia się w apostoła trzeźwości tylko myślenie o sobie:/ A co do pytania czy jest znana w Zako? tu się prawie wszyscy znają:) |
Gdybym ja przeczytał, że w mieście L. jest taki jeden (i tu mój zawód), którego namówiłaś jak był pijany na terapię, to zrobiłoby mi się łyso, zwłaszcza jakbym zaczynał dopiero swoją drogę do trzeźwości. Nie chodzi o czepianie, ale zachowywanie bezpieczeństwa- ja mogę swoją anonimowość łamać, inny powinien ją szanować. Chyba wczoraj ktoś opisał charakterystyczną sytuację, więc taka skłonność w narodzie do mówienia o cudzych doświadczeniach istnieje. Może inaczej- ochrona informacji przynajmniej deklaratywna jest na mityngach.
|
|