To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Pomoc najbliższych podczas terapii

evita - Pon 26 Mar, 2012 18:13
Temat postu: Pomoc najbliższych podczas terapii
Dzisiaj zostałam zaskoczona pismem od indywidualnego terapeuty alko o poniższej treści :

Cytat:
Leczenie osoby uzależnionej jest często skuteczniejsze gdy rodzina pacjenta włącza się w proces terapii. Dodatkowe informacje pomogą nam w szerszym spojrzeniu na problemy pacjenta i możliwości udzielenia mu efektywniejszej pomocy. Bardzo prosimy o odpowiedzi w formie listu na poniższe pytania :

i tu pytania typu jak wygląda jego picie, jakie ma przerwy itp
na końcu pytanie czy wyrażam zgodę na użycie tych informacji w pracy terapeutycznej.

Poza tym dostałam również zaproszenie na spotkanie rodzin pacjentów co może mi ponoć pomóc inaczej spojrzeć na problem alkoholowy.

Stąd też moje poniższe pytanie :

czy Wam w okresie trzeźwienia pomogłaby w jakikolwiek sposób świadomość, że partner/ka czynnie uczestniczy w Waszym trzeźwieniu w taki sposób jaki mnie zaproponowano ? Czy byłoby to zachętą do intensywniejszej pracy nad sobą czy też może wprost przeciwnie bo przecież potwierdziłoby to tylko fakt, że nadal macie swojego/ją partnera/kę w garści ?

evita - Pon 26 Mar, 2012 18:16

Od razu też piszę co ja postanowiłam :) Na pytania odpowiem i odeślę zwrotną wiadomość. Jeśli zaś chodzi o spotkanie to jeśli tylko moje dzieci zechcą to zawiozę je tam ale ja sama nie będę w tym uczestniczyć.
matiwaldi - Pon 26 Mar, 2012 18:24

evita napisał/a:
....Jeśli zaś chodzi o spotkanie to jeśli tylko moje dzieci zechcą to zawiozę je tam ale ja sama nie będę w tym uczestniczyć.


Twoje...czy Wasze ....???

moja Żona była na terapii dla współ..... i na początku żyło nam się dobrze..........choć nie od razu ......

evita - Pon 26 Mar, 2012 18:27

matiwaldi napisał/a:
moja Żona była na terapii dla współ.....

tu nie rzecz w tym, że żona była na terapii dla współ ile o to czy by to coś tobie pomogło w jakikolwiek sposób gdyby uczestniczyła w twojej terapii :)

matiwaldi napisał/a:
Twoje...czy Wasze ....???

nasze ale ze względu na nikły wkład w postaci jednego mikroskopijnego plemniczka - to jednak moje :mgreen:

kosmo - Pon 26 Mar, 2012 18:30

evita napisał/a:

nasze ale ze względu na nikły wkład w postaci jednego mikroskopijnego plemniczka - to jednak moje :mgreen:

Mimo wszystko Wasze...

Janioł - Pon 26 Mar, 2012 18:31

evita napisał/a:
wkład w postaci jednego mikroskopijnego plemniczka
ale jakże istotnego w całym procesie
yuraa - Pon 26 Mar, 2012 18:49

zadziwiony jestem tym że terapia do Ciebie się zwrociła w takiej formie.

terapia była dla mnie i raz spytali mnie (terapeutowie) czy nie zechciałbym stawić sie na tzw sesji rodzinnej z żoną by malżonka zrozumiala założenia i sposoby mojego leczenia.
ale nie po to by włączała sie w moją terapie.
spytali mnie więc moglem powiedzieć tak lub nie.
akurat po namysle powiedziałem: tak
i byłem z żoną na pogawędce z terapką.
nie wiem co Ona wyniosła z tego spotkania ale nie wtrącala
sie w moje leczenie/trzeźwienie.
określilbym małżonki postawę jako: zyczliwy, opanowany kibic tj taki co śledzi z zainteresowaniem mecz ale nie wybucha przesadnym entuzjazmem przy dobrym zagraniu ani też za głośno nie gwiżdże przy kiksie

myślę że forma zaproponowana Tobie Evito mnie by przeszkadzała, mając swiadomość że to co powiem może byc uzyte przeciwko mnie gadal bym pod publikę.
raczej ciężko mi by było skupić się na celu terapii

matiwaldi - Pon 26 Mar, 2012 18:50

evita napisał/a:
.... ile o to czy by to coś tobie pomogło w jakikolwiek sposób gdyby uczestniczyła w twojej terapii :)


myślę,że na początku mojej terapii Jej udział spowodowałby we mnie protest,zamknięcie się na terapię.......przecież często (tak wówczas wydawało mi się ) piłem przez Nią ......


evita napisał/a:
nasze ale ze względu na nikły wkład w postaci jednego mikroskopijnego plemniczka - to jednak moje :mgreen:


ale gdyby nie ten malutki wkład byłyby Twoje dzieci inne,a pewnie kochasz Je takie jakie są i za to ,że są ....

Gonzo.pl - Pon 26 Mar, 2012 19:04

W końcówce mojej terapii zaawansowanej jednym z zadań było przyniesienie listu od małżonka/małżonki na temat strat w małzeństwie spowodowanych piciem. jak łatwo się domyslić, zadanie dla mnie było niewykonalne.
Listy te były czytane na grupie i omawiane. Było to dla mnie dość szokujące, powiedziałem w informacjach zwrotnych, że oczywiście widzę potrzebe rozmowy alkoholika z rodziną, rozliczenie się ze swoimi przewinami, ale raczej z własnej potrzeby lub w terapii indywidualnej i nie podejmuję sie wypowiedzi.
Dodam, ze w związku z tym zadaniem trzy osoby (wszystkie kobiety) przerwały terapię.
Ale tez powiem, ze facet, ktory swoje picie dotychczas lekceważył, wręcz zdębial po przeczytaniu listu, dotarło do niego.

Flandria - Pon 26 Mar, 2012 19:15

evita napisał/a:
gdy rodzina pacjenta włącza się w proces terapii.

dziwne sformułowanie
ciekawie czy chodzi o terapię współuzależnienia? bo jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby chodziło o coś innego 8|

cool - Pon 26 Mar, 2012 19:32

evita napisał/a:

Leczenie osoby uzależnionej jest często skuteczniejsze gdy rodzina pacjenta włącza się w proces terapii.


moim zdaniem do takiej sytuacji w mojej rodzinie by nie doszło , za dużo było wspólnych urazów do siebie :( a po pewnym okresie jak jestem w leczeniu mogę stwierdzić że to jest nie realistyczne , żyjemy w dwóch światach odkąd ja nie pije :)

Jędrek - Pon 26 Mar, 2012 21:16

evita napisał/a:
czy Wam w okresie trzeźwienia pomogłaby w jakikolwiek sposób świadomość, że partner/ka czynnie uczestniczy w Waszym trzeźwieniu w taki sposób jaki mnie zaproponowano ?


Ja poprzez samotne picie i użalanie się nad sobą doprowadziłem u siebie do wyobcowania. Przez dwa lata borykałem się sam ze sobą i *ku**** na innych. Żona, która podczas picia była moim wrogiem numer jeden uczestnicząc czynnie-cokolwiek to znaczy- w MOIM bałaganie emocjonalnym i MOICH huśtawkach emocjonalnych doprowadziła by się do nerwicy i dwóch lat by nie wytrzymała. I tak nam trudno się dogadać, chociaż jestem już o niebo stabilniejszy niż te dwa lata temu...
A poza tym mając ją zbyt troskliwą u boku doszedłbym faktycznie do wniosku, że jest dobrze, więc co tu zmieniać?? :)
Ona chodziła na AL- ANON a ja włóczyłem się po terapiach i mityngach miotając się emocjonalnie...
Zbyt "ciasne" towarzystwo nie pozwoliłoby mi na zastanowienie się nad sobą :(
Bo ja musiałem się zastanowić nad sobą bardzo porządnie...a nie mieć wyrzuty sumienia, że znowu się wyładowałem na żonie, która chciała mi pomóc. I nienawidziłem jak mi ktoś chciał pomóc!!!!. Bo ja- Pan i Władca- nie przywykłem podczas picia do tego żeby mi ktoś pomagał. Bo ja wiedziałem na początku, że poradzę sobie sam....i miałbym pretekst do "...jakbyś się nie wpierdzielała, to bym nie zapił" ...itp

evita - Pon 26 Mar, 2012 22:34

dziękuję za wszystkie odpowiedzi :kwiatek:
poczytałam, pomyślałam i już wiem co zrobię z tym wszystkim ... ale coby nie było, że co nagle to po diable to prześpię się z tym wszystkim i jutro opiszę moją decyzję :)

pterodaktyll - Pon 26 Mar, 2012 22:49

evita napisał/a:
dziękuję za wszystkie odpowiedzi :kwiatek:

Moje zdanie na ten temat znasz..........dobrych wyborów. :pocieszacz:

KICAJKA - Wto 27 Mar, 2012 12:31

Evitko,ja na początkowych terapiach mena starałam się współpracować,
bywał w różnych ośrodkach i wszędzie prosili o współpracę -
rodzinka jego nie chciała a ja próbowałam -
nawet pomagałam zadania pisać - efekty wiesz jakie były :bezradny:
Nauczona doświadczeniem dałam sobie spokój,
zajęłam się sobą,potem dzieckiem i obojgu wyszło to na dobre :skromny:
Co nie znaczy,że u każdego będzie tak samo -
to Ty musisz wiedzieć czy chcesz w tym uczestniczyć, czy nie-
i nie rób sobie wyrzutów sumienia,że coś nie zrobiłaś :pocieszacz: :buziak:

grzesiek - Wto 27 Mar, 2012 13:06

yuraa napisał/a:
nie wiem co Ona wyniosła z tego spotkania ale nie wtrącala
sie w moje leczenie/trzeźwienie.
określilbym małżonki postawę jako: zyczliwy, opanowany kibic tj taki co śledzi z zainteresowaniem mecz ale nie wybucha przesadnym entuzjazmem przy dobrym zagraniu ani też za głośno nie gwiżdże przy kiksie

podobnie było w moim przypadku i to pomogło nam obojgu.
Żona nie musiała sie obawiać o mnie,a mi dało to komfort i spokój w trzeźwieniu,a nie chęć usilnego pomagania mi w tym co robięza wszelką cenę.Zrozumiała,że to tylko ode mnie zależy jak ja będę trzeźwiał i czy w ogóle będę.
Rozmowa z terapeutą była na płaszczyźnie pół prywatnej w naszym domu.

Jacek - Wto 27 Mar, 2012 13:56

evita napisał/a:
czy Wam w okresie trzeźwienia pomogłaby w jakikolwiek sposób świadomość, że partner/ka czynnie uczestniczy w Waszym trzeźwieniu w taki sposób jaki mnie zaproponowano ?

Ewuniu,powiem ci tak
gdy by mnie wtenczas tak zaproponowano,to ja bym się zgodził i był bym hepii
jednak dziś,swoją drogę trzeźwości rozumiem inaczej
gdy bym podjął decyzję takiej zgody,to wiem że to by było trzeźwienie dla niej
a to ma być dla mnie samego
i tu nie chodzi o uczucie
evita napisał/a:
bo przecież potwierdziłoby to tylko fakt, że nadal macie swojego/ją partnera/kę w garści ?

bo nigdy w taki sposób o tym nie myślałem
jak już to były by to myśli w stylu "a widzisz potrafię"
i świadczyły by one o trzeźwieniu na pokaz,czyli dla partnera
dziś jestem pewien że obecność życiowego partnera na terapii by mnie przeszkadzało
bo ja mam być trzeźwy również po za terapią i po za obecnością partnera
to co piszę opieram na przeżytych faktach
gdy moja żona chciała abym poszedł na terapię i się leczył - to ja grzecznie poszedłem
i pokazałem że mogę
gdy jednak mnie zostawiła samego - coś bardzo mnie zaczęło zależeć na trzeźwości
a różnica była taka że po pokazie wytrzymałem pół roku do występów z alkoholem w roli głównej
a o okresie gdy mnie samemu zaczeło zależeć na trzeźwości - mogę tylko powiedzieć tyle
że było to tak dawno temu i trwa nadal
kurde musiał boleć ten kop samotności że coś mnie się popimpkało aby tak długo o suchym pysku być
powiem teraz krótko
jestem takim metodom spół z partnerem przeciwnym
umiał pokazać ze potrafi se sam wlewać
to niech umie i sam odmawiać
a korzyści i tak będą w spół

grzesiek - Wto 27 Mar, 2012 14:10

Jacek napisał/a:
umiał pokazać ze potrafi se sam wlewać
to niech umie i sam odmawiać
a korzyści i tak będą w spół

i to jest właśnie ten komfort trzeźwienia o którym pisałem. :szok:

Jacek - Wto 27 Mar, 2012 14:47

yuraa napisał/a:
określilbym małżonki postawę jako: zyczliwy, opanowany kibic tj taki co śledzi z zainteresowaniem mecz ale nie wybucha przesadnym entuzjazmem przy dobrym zagraniu ani też za głośno nie gwiżdże przy kiksie

ja tam na meczach się nie znam
ale pamiętam jak mój śp. przyjaciel mawiał "Brazylia to potrafi grać pod publikę - ale gdy idzie o finały,to też przegrywają"
gdy bym miał określić moją panią to też mnie tak kibicowała
kryła,żywiła,itp , bo widziała jakieś nadzieje,,, bo opierała je na moich obietnicach i zagrywkach
ale gdy tylko się zorientowała że to tylko nadzieja ,,, położyła krechę obojętności
nawet nie przyszła na mecz
wtenczas to dopiero zagrałem finałowy mecz i co ???
i przyszła i została :]

evita - Wto 27 Mar, 2012 17:36

Po raz kolejny dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo one są nie tylko mnie pomocne bo pewnie i inne współuzależnione wykorzystają ten wątek żeby zrozumieć. Myślę, że wręcz wskazanym byłoby żeby wszystkie powyższe wpisy na forum poczytali sobie również terapeuci.
Co do mojego konkretnego przypadku nadal się zastanawiam i od wczoraj już kilkakrotnie zmieniłam zdanie co do tego jak zareagować. Jaki skutek chce osiągnąć terapeuta tym, że ja odpowiem na jego pytania i że ewentualnie przyjadę na spotkanie ? Czy to nie jest czasami coś w rodzaju interwencji ? Interwencja jest :

* Działaniem z zewnątrz.
* Jest pomaganiem osobie, która nie chce pomocy.
* Jest działaniem wbrew temu, co alkoholik myśli i czego pragnie w sprawie swego problemu.
* Jest atakiem na obrony a nie na osobę uzależnionego.

czyli wiele z tych powyższych czynników miałoby odniesienie do tego czego oczekuje ode mnie terapeuta.

Jeśli mam rację to pozostaje wówczas jeszcze tylko jedno pytanie ... czy ja mam ochotę w tym wszystkim uczestniczyć ?

Klara - Wto 27 Mar, 2012 17:42

evita napisał/a:
czy ja mam ochotę w tym wszystkim uczestniczyć ?

Możesz odmówić udziału, gdy już będziesz wiedziała, o co chodzi.
Może to będzie spotkanie takie, o jakim pisał Jurek?

Flandria - Wto 27 Mar, 2012 19:11

evita napisał/a:
Jaki skutek chce osiągnąć terapeuta tym, że ja odpowiem na jego pytania i że ewentualnie przyjadę na spotkanie ? Czy to nie jest czasami coś w rodzaju interwencji ?

moim zdaniem za dużo się nad tym zastanawiasz

jeśli spełnienie prośby tego terapeuty nie stanowi dla Ciebie problemu to ją spełnij i tyle
Jeśli napisanie tych słów stanowi problem, choćby emocjonalny - nie rób tego.

evita - Nie 01 Kwi, 2012 08:04

no i minął tydzień a moja decyzja była taka :

- zaczęłam wprawdzie odpisywać na pytania ale nie skończyłam, nie wysłałam
- nie jadę dzisiaj na żadne spotkanie, córka też nie ... stwierdziła, że ona chciała tak bardziej ze mną jechać żebym sama nie była a że ja nie jadę to ona też ma ciekawsze zajęcia w tym czasie :roll:

nie wiem czy słusznie zrobiłam czy nie ale nie będę się teraz nad tym zastanawiać bo i tak już za późno :)

pterodaktyll - Nie 01 Kwi, 2012 10:35

evita napisał/a:
nie wiem czy słusznie zrobiłam czy nie

Jesli Cię to nie "uwiera" to zrobiłas dobrze..........

Toffi - Pią 04 Maj, 2012 19:46

bardzo sobie chwalę, że chciałam męża wspierać w leczeniu, bo dlatego poszłam na al-anon i terapię dla współuzależnionych:)
na grupowej spotkałam się z tym, że jedną koleżankę terapeutka zapytała, czy może jej męża skonfrontować z tym, co ona mówi. chodziło o to, że mąż tej dziewczyny chodził z przymusu i dosyć mocno ściemniał. nie wyobrażam sobie takiej współpracy z terapeutą męża.. niekoniecznie pasuje mi rola "kabla", ani szpiegowanie męża, nie zwracałam uwagi nigdy na to, ile on pije. wiedziałam, że za dużo i tyle.
moja matka rozmawiała z lekarzem opiekującym się ojcem, on twierdził, że cierpi na nerwicę, matka, że przez nadużywanie alkoholu- i nic z tego nie wynikło, u ojca nie stwierdzono alkoholizmu, ani on nie uważa się za alkoholika:(


a Ty Evitko, nie żałujesz chyba, że nie podjęłaś tej współpracy?

ps.terapeutka polecała koleżance odwiedzić męża z dziećmi podczas takiego specjalnego dnia dla rodzin. nie wiem jednak jak to miałoby wyglądać, bo koleżanka nie mogła wtedy akurat pojechać

evita - Pią 04 Maj, 2012 19:52

Toffi napisał/a:
a Ty Evitko, nie żałujesz chyba, że nie podjęłaś tej współpracy?

już dawno o tym zapomniałam :beba:
i nie żałuję :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group