To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

Kraj Rad - Dieta VLCD, bardzo restrykcyjne koktajle

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 09:54
Temat postu: Dieta VLCD, bardzo restrykcyjne koktajle
Zdecydowałam się z kilku powodów na zastosowanie diety typu VLCD (nazw produktów pewnie nie można stosować, ale jedna jest znana od wielu lat, a teraz aktualnie w tv reklamowana jest nowa - dostępna w aptece). Muszę schudnąć, bo już wpywa to na zdrowotność.

Powody "za", kłopoty wynikające z nadwagi:
1- krążenie w prawej nodze prowadzące w skrajnym zaniedbaniu do słoniowatości!!! Nogę prawą mam o 3 cm grubszą od lewej a i lewa w kostce, w najwęższym miejscu ma 27 cm
2 - liczne bóle - plecy, nadgarstki,
3 - zadyszka
4 - zerowa kondycja
5 - rozbuchana potrzeba żarcia słodyczy
6 - rzuciłam palenie, boję się, że już w ogóle się upasę jak moja mama
7 - ryzyko astmy - po paleniu i po mamie,
8 - mała ruchliwość - bo ciężko d**ę ruszyć
9 - psychiczne aspekty nadwagi - poczucie niskiej atrakcyjności, unikanie zbliżeń, mimo zapewnień ze strony partnera, że jemu się podobam
10 - ogólniej dążenie do samodoskonalenia się
11 - BMI 35.29 (prawidłowe dla mnie to do 25)
12 - obciążenie rodzinne cukrzycą insulinozależną
13 - zaraz się zacznie plac zabaw z Kajtkiem, a mój bęben przeszkadza mi w najprostszych ruchach, nie mówiąc o tych bardziej skomplikowanych łamańcach

minusy tej diety w moim przypadku
1 - podkarmiam malucha jeszcze piersią, raz dwa razy na noc lub w nocy - niewiele
2 - nie wiem czy to świństwo da się przełknąć

plusy tej diety w moim przypadku
1 - schudnę ileś
2 - łatwiej będzie "rzucić" jedzenie słodyczy wiedząc, że nic kompletnie poza torebkami nie mogę jeść
3 - ma to być wstęp do kontynuacji w postaci zdrowej diety na dłuższy czas, chcę się zmotywować do nie jedzenia słodyczy efektami restrykcji przez 2-3 tygodnie
4 - mam nadzieję odmłodzić się - cofnąć zdrowotne konsekwencje, których nabawiam się przez żarcie słodyczy
5 - czekają mnie w ciągu najbliższego roku dwie operacje - z powodu nadczynności tarczycy i druga urologiczno-ginekologiczna.
6- kiedyś jedna z VLCD stosowałam, była skuteczna, jakoś z niej wyszłam bez jo-jo, minęło kilkanaście lat żebym się upasła.

W domu obiady gotuje ojciec, który nas zmanipulował z sobie tylko znanych powodów do nie gotowania przeze mnie czy Jarka. Jęczał, narzekał, że nie je się tego co ugotował, mimo, że nikt go nie prosił o te przysługę. Jest czynnym alkoholikiem, nie ma z nim dyskusji, obraża się, płacze że nie potrzebny, masakra. Gotuje tłusto, słono i w zasadzie smacznie, ale ja i tak unikam jego obiadów. Ja gotuję Kajtkowi (przy nim też się najem) moi starsi chłopcy raz na sto lat w ogóle, żeby uniknąć krzywego wzroku ojca. Często też "odchudzam" Kajtkowi i sobie dania ojca, jak nie przesolił, nie polewając sosem czy coś, zależy co ugotował.

Słodycze, czekolady, wafelki żrę bez opamiętania od dawna, miałam od dzieciństwa okresy kompulsywnego jedzenia np. nutelli, nie ma już chyba ilości smakołyków, po zjedzeniu której miałabym mdłości, zasłodziłabym się. Jakimś cudem chyba nie mam cukrzycy, ale boję się to tak do końca sprawdzić, bo liczę na to, że zdążę się uchronić powrotem do jedzenia normalnego. Przecież to jakaś paranoja! Ja taka mundra, odpowiedzialna, a rujnuję swoje życie wpędzając się w nałóg słodyczowy.
Muszę od czegoś zacząć, bo przez blisko 40 lat, parę diet, wahań wagi, depresji w której w dwa miesiące schudłam 20 kg, przez chore emocje, współuzależnienie, okresy picia, a przede wszystkim przez żarcie słodyczy upasłam się do 101 kg!!!
Mam "ciężką" grubszą od drugiej nogę, przeraża mnie to ale zanim trafię na państwową wizytę do chirurga naczyniowego to nie wiem co będzie przecież, muszę zacząć coś robić, bo takie tumiwisienie, udawanie, że ktoś coś zrobi za mnie, odkładanie na kiedyś i traktowanie siebie z największą na świecie lekkomyślnością to przecież nie pasuje do mnie. Ani do obrazu, jaki mam w głowie na swój temat. Szczególnie do mnie w trakcie terapii. Zależy mi na zbyt wielu rzeczach na raz, ale z kolei odkładanie ich grozi mi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, Więc skoro tak, to zrobię wszystko na raz. Żadna z tych chorób na dodatek nie kwalifikuje mnie do marnej nawet renty, więc mimo tego, że ledwie żyję, będę musiała zachrzaniać jeszcze 20 parę lat.
Oj dorobiłam się niefrasobliwością wobec siebie paru kłopotów zamartwiając się kłopotami innych przez calutkie życie. Cieszę się, że to w końcu zauważyłam.

No to sobie ulżyłam. A teraz zaraz zamawiam tę dietę i będę informować co i jak na bieżąco :)

zimna - Czw 19 Kwi, 2012 10:07

Mam pytanka :)
Ile ma twój maluch?
Czy konsultowałaś dietę z lekarzem?
Wiesz że powinnaś odstawić dziecko od piersi w czasie odchudzania? (bezwzględnie dla dobra dziecka)

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 10:14

Maluch skończył rok, lekarz dietetyk przyjąć mnie może w listopadzie. Maluch sam się odstawia od piersi, a żarcie przeze mnie ton słodyczy też nie wpływa na niego zdrowo.
zimna - Czw 19 Kwi, 2012 10:29

Rok karmienia wystarczy( chodzi tez o Twoje zdrowie), tym bardziej, że sama masz wątpliwości co do jakości pokarmu a przeciwciał już nie przekazujesz w mleku.
smokooka napisał/a:
Maluch sam się odstawia od piersi, a żarcie przeze mnie ton słodyczy też nie wpływa na niego zdrowo.

Nie ma porównania z ilością toksyn przedostających sie do mleka matki w trakcie redukcji tkanki tłuszczowej w której toksyny są rozpuszczone.
Dodam że w trakcje karmienia występuję wzmożone zapotrzebowanie na cukry, wiec po odstawieniu małego powinno być Ci łatwiej ograniczyć słodycze.
Ja z tą dietą byłabym ostrożna, twój stan ogólny z tego co napisałaś wymaga konsultacji lekarskiej - niepokojące są twoje problem naczyniowe .Nie mona przewidzieć jak drastyczna zmiana odżywiania i szybki spadek wagi wpłynie na Twój organizm, głownie chodzi o zmiany biochemiczne - produkty uboczne metabolizmu itd. Do tego rzucanie palenia :szok:
Przy twoim BMI i innych kłopotach, to nie żarty przemyśl to jeszcze, może na początek powoli ogranicz słodycze. Powolutku wprowadzaj zmiany.

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 11:02

Zimna - dziękuję za takie spojrzenie na sprawę, jednak jestem strasznie zmęczona wieloma rzeczami. Jestem bezsilna wobec swojego żarcia słodyczy, zanim dostanę się do dietetyka minie parę miesięcy, operacji licznych guzów tarczycy odkładać dłużej niż na najbliższy rok nie mogę, mam zespół metaboliczny, mam ograniczyć spożywanie węglowodanów (od prawie dwóch lat mam stwierdzony) nic z tym nie umiałam zrobić. Chcę zacząć jak najszybciej, a z czasem włączyć porady dietetyka, nie mogę paść się nadal, a stopniowe ograniczanie słodyczy jest niewykonalne. Ileż razy ja to rozsądne próbowałam wcielić w życie! Dieta którą już opłaciłam wystarczy na 8 dni restrykcyjnego stosowania lub 14 przy mieszanym sposobie (3 posiłki z torebki i dwa normalne niskokaloryczne). Przesyłka przyjdzie w przyszłym tygodniu.
Dotychczasowe doświadczenia wskazują na totalną porażkę, ale faktem jest, że nie leczyłam współuzależnienia tylko swobodnie w nie popadałam. Może jednak 8 czy 14 dni ostrej diety nie zrujnuje mojego organizmu, tylko da rozpęd na dalsze dni rozsądnego żywienia, a te kilka kilogramów jakie schudnę da dodatkową motywację i ułatwi "urwanie" słodyczy z diety.
Z lekarzami się konsultuję jak stara hipochondryczka od dwóch miesięcy przynajmniej raz w tygodniu, każdy mówi o konieczności schudnięcia, ale nie podaje żadnej metody. Dietetyk już wiadomo kiedy. Na co mam czekać? Każda próba jaką podejmę będzie moją własną autorską, bo kto inny niż dietetyk rozpisze mi dietę? Jak będę czekać to dorobię się jeszcze ze 20 kilogramów żrąc dalej. Konsekwencje jakie będą wtedy? To samonapędzająca się maszyna samozagłady.
Zimna, ja muszę! I chcę!

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 11:22

Smoczyco, znasz "Metodę Gabriela"?
Właśnie przeczytałam jego książkę, jestem pod wrażeniem i zaczynam wprowadzanie w życie zaleceń.
O efektach póki co za wcześnie mówić, ale metoda wydaje mi się obiecująca.

Tymczasem cieszę się, że odeszła mnie obsesja wieczornego obżerania się słodyczami
i mam nadzieję, że już samo to powinno spowodować ubytek wagi (niezależnie od wyczytanej metody).

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 11:32

Akurat o tym pierwsze słyszę, zaraz się zapoznam w necie ki diabeł.
Wieczorne słodyczowanie odeszło dzięki zaleceniom Gabriela, czy cud się stał?

Ze trzy lata temu miałam okres, że odeszło mi całkiem. W ogóle nie chciało mi się słodyczy, a jak już zjadłam to wcale mi nie smakowało, trwało to parę miesięcy. Niestety nie mam pojęcia dlaczego taki cud mnie spotkał, a potem oczywiście wróciło, nie umiem tego przeanalizować.

wampirzyca - Czw 19 Kwi, 2012 11:35

ja zaś Smoczku czytałam że jak wątroba jest chora przeciążona to ma sie bardzo ochote wtedy na słodkie...
smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 11:37

Wątróbkę to ja mam zdrową, dopiero co robiłam enzymy, poprzednie usg narządów też nic nie wskazywało, a następne mam w maju.
wampirzyca - Czw 19 Kwi, 2012 11:40

a moze zamiast słodyczy to sobie jedz lody smietankowe.....sorbenty....lody maja mniej kalorii niz batoniki...itp....i są lekkostrawne :lody:
smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 11:44

Ech... to już tak od samego rana sorbenty czekoladowe z wafelkiem mam zajadać :mgreen: :p

taką dietę to ja mam od lat :D

Wampirku, ja nie umiem zastąpić tej cholernej czekolady i wafelków niczym rozsądniejszym, kończy się na tym, że cały dzień będę jadła lody a wieczorem nagrodzę się paroma wafelkami. Dno.

wampirzyca - Czw 19 Kwi, 2012 11:46

smokooka napisał/a:
Wampirku, ja nie umiem zastąpić tej cholernej czekolady i wafelków niczym rozsądniejszym, kończy się na tym, że cały dzień będę jadła lody a wieczorem nagrodzę się paroma wafelkami. Dno.


to jak uzależnienie ...........rozumiem cię Smoczku :pocieszacz:

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 11:51

No właśnie...
esaneta - Czw 19 Kwi, 2012 11:55

wampirzyca napisał/a:
sorbenty

smokooka napisał/a:
sorbenty czekoladowe


Jesteście pewne, że sorbentami się delektujecie? :szok:
Może to jednak sorbety? :skromny:

wampirzyca - Czw 19 Kwi, 2012 11:57

esaneta napisał/a:
Może to jednak sorbety?


:panika: no tak rg5th67j

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 11:57

Ja wiem czym się dialektuję - spoko :wysmiewacz:
specjalnie tak napisałam :D

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 12:14

smokooka napisał/a:
Wieczorne słodyczowanie odeszło dzięki zaleceniom Gabriela, czy cud się stał?

To akurat osiągnęłam przy pomocy głodówki (gdzieś już wcześniej pisałam,
że tylko w ten sposób potrafię przerwać słodyczowy ciąg :oops: ),
tym niemniej mam nadzieję, że dzięki Gabrielowi uda mi się ten stan utrzymać na stałe,
bo dotychczas, niestety, były to krótkotrwałe okresy szczęśliwości... :|

Gabriel twierdzi, że napady żarłoczności miewamy dlatego,
że nie dostarczamy organizmowi tego, co on naprawdę potrzebuje.
Karmimy go bezwartościowymi śmieciami, których nie może wykorzystać do odżywiania tkanek,
więc odkłada je jako zapas paliwa na czarną godzinę (w naszych bioderkach na przykład)
i nadal się drze, że jest głodny. Trza mu dawać to czego chce, wtedy da nam spokój
i będzie mógł racjonalnie prowadzić gospodarkę energetyczną.

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 12:21

Tak, własnie czytam pierwszy rozdział, ten dostępny na stronie.
A a'propos przerwania ciągu słodyczowego wymyśliłam, że będę pić te koktajle przez te parę dni, bo są pełnowartościowo zbilansowane. Nie mogę przy dziecku w ogóle przestać jeść przecież.
Na forum kafeteria widzę opinie dziewczyn o Gabrielu, niezłe nawet, jakieś wizualizacje, jakieś terroryzowanie się tygrysami, to obce dla mnie metody...

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 12:26

A wczoraj i dzisiaj zrobiłam sobie test jak lody wpływają na moją żarłoczność -
tak sobie wymyśliłam, bo w zamrażalniku zalegały zapomniane lody z poprzedniej epoki
i szkoda mi było ich wyrzucić, choć badziewiate były :oops: Dwa dni z rzędu jadłam na śniadanie lody :lody:
No i niestety - wczoraj ciężko mi było wytrzymać do obiadu i zjadłam go znacznie więcej niż zamierzałam,
a dziś już po godzinie włączyło mi się takie ssanie, że musiałam wsunąć nadprogramowy posiłek.
Wniosek - lody nie dla mnie :nie:
Mam nadzieję, że ten test nie przywróci mnie na dawne koleiny :stres1:

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 12:31

smokooka napisał/a:
jakieś wizualizacje, jakieś terroryzowanie się tygrysami, to obce dla mnie metody...

Dla mnie to nic nowego, bo to elementy takie trochę rodem z huny,
a ja się różnymi podobnymi czarami interesowałam swego czasu.
Pewnie dlatego właśnie ta książka od razu do mnie trafiła -
odkurzam sobie wspomnienia ze szkoły czarownic

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 12:32

Widzę Wiedźmo, że nie ja jedna mam tego charakteru problemy. Ostatnio testuję świeżego ogórka pokrojonego na plasterki zamiast chrupania wafelków, jabłko rewelacyjnie zapełnia mi brzuch, nie chce mi się tak jeść, ale co z tego jak w głowie i tak siedzi jeden WIELKI WAFEL.
esaneta - Czw 19 Kwi, 2012 12:37

smokooka napisał/a:
w głowie i tak siedzi jeden WIELKI WAFEL


To może chociaż ryzowy.
Sama lubie coś przegryzac pracujac przy kompie.
I gdybym jadła wówczas słodycze, to pewnie nie byłabym w stanie dźwignąć swoich 4 liter z krzesła a dzieki wafelkom ryzowym jakos daje radę. :)

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 12:42

To nie ten "rodzaj" chrupkości ;) nie lubię ryżowych. Mam obsesję chrupania, ale niestety marchewki nie pochrupię z kolei przez braki zębowe, a protezka i marchewka się nie lubią. Odkrywam za to chrupki chlebek, ale on też ma kalorie. Staram się znajdować zamienniki tego co kocham :)
smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 12:43

Jak tak czytam tego Gabriela (ten rozdział ze strony) to jego opowieść jest całkiem podobna do moich doświadczeń.
Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 12:47

smokooka napisał/a:
Ostatnio testuję świeżego ogórka pokrojonego na plasterki zamiast chrupania wafelków, jabłko rewelacyjnie zapełnia mi brzuch, nie chce mi się tak jeść,

Ja się ostatnio zapycham kapustą pekińską :wysmiewacz:
Dość skuteczna jest, bo włóknista i trzeba się trochę namęczyć z konsumpcją
i zanim ją zdołasz pogryźć, to do mózgu już dotrze informacja, że jesteś najedzona.
Ogórek jak na mój gust jest za łatwy :beba:

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 12:49

Żebyś tylko skośnych oczu nie dostała :wysmiewacz:
wampirzyca - Czw 19 Kwi, 2012 12:53

esaneta napisał/a:
wafelkom ryzowym jakos daje radę.



ja też je zajadam ;)

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 13:15

Wafelki ryżowe - znaczy siem styropianki? :mniam:
wampirzyca - Czw 19 Kwi, 2012 13:19

trzeszczą pod zębami ;)
zimna - Czw 19 Kwi, 2012 13:33

smokooka napisał/a:
Może jednak 8 czy 14 dni ostrej diety nie zrujnuje mojego organizmu, tylko da rozpęd na dalsze dni rozsądnego żywienia, a te kilka kilogramów jakie schudnę da dodatkową motywację i ułatwi "urwanie" słodyczy z diety.

:bezradny:
smokooka napisał/a:
mam ograniczyć spożywanie węglowodanów (od prawie dwóch lat mam stwierdzony) nic z tym nie umiałam zrobić.

Ogłoś bezsilność i zacznij się leczyć.
Serio i dieta jakakolwiek cudowna pomoże Ci tak jak esperal . Postaraj się stosować rozsądnie te cuda, że byś kity nie odwaliła , masz problem Smoka, nie w brzuchu a w głowie :bezradny:

Klara - Czw 19 Kwi, 2012 13:37

Wiedźma napisał/a:
nie dostarczamy organizmowi tego, co on naprawdę potrzebuje.

Skąd wiedzieć, czego on potrzebuje?
Z licznika BMI wychodzi mi wprawdzie, że mam lekką nadwagę, ale miewałam w życiu różne okresy i wiem, że u mnie każdy rodzaj jedzenia zamienia się w tłuszczyk na biodrach.
Żeby chociaż nieco wyżej.... :bezradny:

esaneta - Czw 19 Kwi, 2012 13:39

Klara napisał/a:
Żeby chociaż nieco wyżej....

najlepiej w tej części pomiędzy talią a szyją fsdf43t

Klara - Czw 19 Kwi, 2012 13:48

esaneta napisał/a:
najlepiej w tej części pomiędzy talią a szyją fsdf43t

Otóż to! :tak:
Niestety - u mnie ta część ostatnia tyje, a pierwsza chudnie gdy przypadkiem do tego dochodzi :(

esaneta - Czw 19 Kwi, 2012 13:49

Mam tak samo, kiedy próbuje zgubic coś w obwodach - wole więc pozostac przy swoich parametrach fsdf43t
Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 13:59

Klara napisał/a:
Skąd wiedzieć, czego on potrzebuje?

A to już sprawa dietetyków ;)
Gabriel zaleca zdrową żywność oraz pomoc organizmowi w przyswojeniu jej -
tu niestety trzeba zaopatrzyć się w parę suplementów, bo nasze przewody pokarmowe
są tak wyjałowione i zdegenerowane, że nie dają rady prawidłowo trawić
i robić użytku nawet z ekologicznej żywności.
Konkretnie trzeba włączyć enzymy trawienne i probiotyki, które zwykle bierzemy
tylko w razie zaburzeń gastrycznych i po antybiotykach. On zaleca brać je ciągle...

Klara - Czw 19 Kwi, 2012 14:04

Wiedźma napisał/a:
trzeba włączyć enzymy trawienne i probiotyki, które zwykle bierzemy
tylko w razie zaburzeń gastrycznych i po antybiotykach.

A, to dziękuję ergr
To już coś wiem

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 14:20

Klaro, przeczytaj tę książkę, na pewno znajdziesz w niej więcej przydatnych dla siebie porad.
Mi co chwila szczęka opadała w trakcie czytania - "jakie to oczywiste i logiczne! dlaczego sama na to nie wpadłam?!"
Nie będę Ci podawała namiarów, bo jesteś mistrzynią Google,
ale przeczytaj sobie na zachętę pierwszy rozdział dostępny na stronie poświęconej tej metodzie.

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 14:22

Wcięłam się Smokookiej z tym Gabrielem, a przecież ona miała pisać o diecie VLCD (cokolwiek to znaczy).
Pewnie trzeba będzie wydzielić osobny wątek, albo skorygować tytuł bieżącego :wstyd:

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 14:39

Wszystko jest ok z Gabrielem, przymierzam się do kontynuacji swojego jedzenia już z metodami Gabriela, bo rzeczywiście to ciekawe, trochę nawiedzone, ale dzięki stosowaniu jego porad można i należy nawiązać kontakt z podświadomością, co ja z przyjemnością uczynię :)
Flandria - Czw 19 Kwi, 2012 14:46

w Shape'ie były kiedyś ćwiczenia dla matek z maluszkami

szczerze mówiąc najbardziej irytujące jest to, że jak ktoś się odchudza dietą to później już można z nim porozmawiać wyłącznie o tym co dzisiaj jadł, co mu szkodzi, gdzie ma za dużo tłuszczyku itd itp
dla porównania: z ludźmi, którzy odchudzają się sportem można porozmawiać o wszystkim (mają mnóstwo energii itp)

ponieważ nieznośnie irytują mnie tego typu wątki napiszę to raz i wyraźnie:

weźcie d*** na jakiś aerobik, basen, siłownię zamiast marudzić o odchudzaniu :baba:

sport to zdrowie, również to psychiczne :p

idę

Klara - Czw 19 Kwi, 2012 14:50

Wiedźma napisał/a:
Nie będę Ci podawała namiarów

Haha :lol:
Już patrzyłam, tylko że ja w tym względzie przypominam naszego Pastela.
Owszem, czytam, słucham co inni mówią, a następnie i tak swoje robię.
Książkę kupię i sama jestem ciekawa, czy tym razem się podporządkuję.

Edit:
Flandria napisał/a:
z ludźmi, którzy odchudzają się sportem można porozmawiać

...o siłowni, o suplementach, w co zamienia się tłuszczyk i czy "kaloryfer" jest cool... :uoee:

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 14:59

Flandria napisał/a:
nieznośnie irytują mnie tego typu wątki

Przecież nikt Ci nie każe do nich zaglądać.

Flandria - Czw 19 Kwi, 2012 15:05

Wiedźma napisał/a:
Przecież nikt Ci nie każe do nich zaglądać.

ale ostatnio w co drugim wątku czytam o odchudzaniu 8|
Klara napisał/a:
..o siłowni, o suplementach, w co zamienia się tłuszczyk i czy "kaloryfer" jest cool...

o siłowni - tak, często [o basenie, i innych miejscach, wyjazdach na narty, wycieczkach rowerowych itd itp], ale raczej w kontekście tego co się tam wydarzyło, ewentualnie o osiągniętych wynikach, którymi dana osoba się chwali, a nie w kontekście samego odchudzania
Jak się ma na talerzy 2 liście sałaty zamiast obiadu to uwaga koncentruje się tylko na żarciu i to na wiele godzin, bo organizm dopomina się o swoje. I na tym polega błędne koło.

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 15:10

Z moim poczuciem wartości, poczuciem rytmu, czuciem ciała i zażenowaniem własnym wyglądem nie wybiorę się do siłki, na basen czy aerobik bo próbowałam wielokrotnie i wiem jak fatalnie się czuję w grupie, w której prężą się piękne, szczupłe i pozbawione kompleksów (a przynajmniej na takie wyglądają) silne psychicznie wspaniałe kobiety.
Moje dda charakteryzuje się między innymi kompletnie wypaczonym widzeniem siebie utrwalonym przez prawie 40 lat, a terapia długo przede mną. Nie będę więcej samodzielnie walczyć z postrzeganiem siebie wśród ideałów. Za dużo mnie to kosztuje, jak mnie będzie stać psychicznie to na basen z największą chęcią polecę biegusiem.

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 15:15

Cytat:
Jak się ma na talerzy 2 liście sałaty zamiast obiadu to uwaga koncentruje się tylko na żarciu i to na wiele godzin, bo organizm dopomina się o swoje.

No to ja ze stoickim spokojem powiem, że "Metoda Gabriela" nie jest dietą i nie zaleca ograniczeń.
Wręcz przeciwnie - chodzi w niej o to, że aby osiągnąć i utrzymać prawidłową wagę
należy JEŚĆ , a nie NIE JEŚĆ
A Ty, Flandro jedna, ciesz się, że masz idealną sylwetkę i nie musisz uczestniczyć w tych irytujących wątkach.
Ja w Twoim wieku też nie musiałam, bo była ze mnie całkiem zgrabna laska :skromny:

Flandria - Czw 19 Kwi, 2012 15:19

smokooka napisał/a:
Z moim poczuciem wartości, poczuciem rytmu, czuciem ciała i zażenowaniem własnym wyglądem nie wybiorę się do siłki, na basen czy aerobik bo próbowałam wielokrotnie i wiem jak fatalnie się czuję w grupie, w której prężą się piękne, szczupłe i pozbawione kompleksów (a przynajmniej na takie wyglądają) silne psychicznie wspaniałe kobiety.


"kto z kim przystaje - takim się staje"
jeśli naprawdę te kobiety tak Ci imponują - to właśnie powinnaś jak najwięcej spędzać z nimi czasu - po jakimś czasie wychwycisz na czym polega "sekret" bycia piękną i wspaniałą ...

edit:
i jeszcze jedno: zwalanie winy na brak poczucia własnej wartości, syndromy DDA i inne takie nigdzie Cię nie zaprowadzi

Flandria - Czw 19 Kwi, 2012 15:20

Wiedźma napisał/a:
A Ty, Flandro jedna, ciesz się, że masz idealną sylwetkę i nie musisz uczestniczyć w tych irytujących wątkach.

nigdy nie mówiłam, że mam idealną sylwetkę ...

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 15:25

Ale gdzie ja napisałam, że te kobiety mi imponują? To już nadinterpretacja Flandrio. Te akurat mnie irytują, budzą negatywne emocje. Z kobietami, już wcześniej gdzieś pisałam, że w ogóle mam problem. Nie umiem ich. To praca na lata, a schudnąć muszę i chcę już.
Flandria - Czw 19 Kwi, 2012 16:01

smokooka napisał/a:
Ale gdzie ja napisałam, że te kobiety mi imponują?

oj czepiasz się pojedynczych słów

smokooka napisał/a:
To praca na lata, a schudnąć muszę i chcę już.

tak gdzieś do 80tki? :mysli: :mgreen:
po co chcesz schudnąć? żeby być irytującą zołzą? :wysmiewacz:

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 16:04

Hmmm, rzeczywiście źle znosisz tematy o odchudzaniu, bo widzę, że nawet pierwszego posta nie przeczytałaś :mgreen:
A irytującą zołzą nie, nie chcę być, bo jedna na forum wystarczy :wysmiewacz: fsdf43t

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 16:05

:buahaha:
pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 17:16

smokooka napisał/a:
teraz zaraz zamawiam tę dietę i będę informować co i jak na bieżąco

Zamów se lepiej kije do nordic walking to samo przejdzie............oczywiście jak będziesz ich używać zgodnie z ich przeznaczeniem :mgreen:

zimna - Czw 19 Kwi, 2012 17:36

Wiedźma napisał/a:
trzeba włączyć enzymy trawienne i probiotyki, które zwykle bierzemy
tylko w razie zaburzeń gastrycznych i po antybiotykach. On zaleca brać je ciągle...

Rozumiem że do końca życia, ponieważ te naturalnie produkowane substancje podawane z zewnątrz prze dłuższy czas powodują, że organizm przestaje je wytwarzać samodzielnie lub wytwarzanie znacznie ogranicza.
Enzymy trawienne :szok:
Powodem przybierania na wadze przez osoby które sie tu wypowiadały nie są zaburzenia metaboliczne(tak wynika z opisu) - tylko nadmierne spożycie węglowodanów (żarcie słodyczy w ilościach hurtowych i to często wieczorem) . Nie rozumiem dlaczego chwytacie sie wszystkich sposobów, najbardziej kuriozalnych i niebezpiecznych dla zdrowia, z wyjątkiem tych polecanych przez lekarzy. :bezradny:

Marc-elus - Czw 19 Kwi, 2012 17:42

zimna napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego chwytacie sie wszystkich sposobów, najbardziej kuriozalnych i niebezpiecznych dla zdrowia, z wyjątkiem tych polecanych przez lekarzy

Na przykładzie alkoholika: korzeń kudzu, hipnoza wywołana przez Roberta Nowaka, liść aloesu kładziony na zad... wszystko, byle nie rzucić nałogu.
Pozoracja działań. Cudowne teorie które zrobią wszystko za uzależnionego.

dsv5gh

smokooka - Czw 19 Kwi, 2012 18:16

pterodaktyll napisał/a:
smokooka napisał/a:
teraz zaraz zamawiam tę dietę i będę informować co i jak na bieżąco

Zamów se lepiej kije do nordic walking to samo przejdzie............oczywiście jak będziesz ich używać zgodnie z ich przeznaczeniem :mgreen:


Jeśli to będą te Twoje, to ja właśnie chcę jakoś im przeciwdziałać.
Dieta przeciwdziałania kijom po prostu to będzie.

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 18:30

zimna napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego chwytacie sie wszystkich sposobów, najbardziej kuriozalnych i niebezpiecznych dla zdrowia, z wyjątkiem tych polecanych przez lekarzy. :bezradny:

A gdzie coś takiego wyczytałaś?
Czy lekarze nie zalecają zdrowego, racjonalnego odżywiania?
Bo głównie na tym polega metoda, o której napisałam.

ulena - Czw 19 Kwi, 2012 19:25

Smooka !!! Wiele razy jakies diety cud stosowałam , chydłam potem tyłam potem znów chudłam ,a potem tyłam , apotem znów --tyłam i... tyłłam , aż również zaczęłam miec problemy ze zdrowiem, taki hipopotam się przewalał po domu , narzekając jak to jest mi ciężko i oddychac i chodzić i się usmiechać więc znów wszystko zagryzałam tylko, że ja tonami tłustych mięsków i tak to trwało, aż się wkurzyłam i właśnie zero diet cud tylko zwykłe MŻ(mniej żreć) zero kolacji -bolało jak diabli noce nie przespane, zagryzałam zęby z głodu i powolutku wdrażanie sportu czyli- najzwyklejsze spacery ze słynnymi Pterodaktylowymi kijkami , jak schudłam 10kg w pół roku to juz było lżej(pilnowałam by nie szybciej niż 0,5kg tygodniowo) i i kolejne pół roku i znów 10kg ale to to już była sama przyjemność , a jaka kondycja, a póżniej jak się nauczyłam jeśc to rzuciłam palenie, a dziś??? wejdź na moja galerię , a po górach wymiatam najwiekszych twardzieli. Zupełnie jak w przypadku alkoholizmu -cierpliwości - nie da się ot tak schudnąc tak samo jak i szybko nie przytyłas , bo przecież nie stało sie to w miesiąc czy dwa . Smooka więc uzbrój się w cierpliowść i samozaparcie jak w przypadku terapii. Powodzenia i trzymam kciuki :okok:
pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 20:08

smokooka napisał/a:
Jeśli to będą te Twoje, to ja właśnie chcę jakoś im przeciwdziałać.

Moje? a dlaczego? nie oddam za chińskiego boga :nerwus:
smokooka napisał/a:
Dieta przeciwdziałania kijom po prostu to będzie.

wolę swoje kije a Ty jak sobie tam chcesz. :p

zimna - Czw 19 Kwi, 2012 21:04

Wiedźma napisał/a:
A gdzie coś takiego wyczytałaś?
Czy lekarze nie zalecają zdrowego, racjonalnego odżywiania?
Bo głównie na tym polega metoda, o której napisałam.

No tego akurat tu nie wyczytałam, przeczytałam natomiast o restrykcyjnej diecie "kotalowej" którą chce stosować chorą osoba, wyczytałam o suplementacji ciągłej, dostarczaniu, (również ciągłym)enzymów trawiennych itp. - nawet o czarach coś było.
Wszystko ok. jeżeli gadają sobie Panie których największy problem, to dodatkowe 4 kg i przyciasne, ulubione spodnie . Ale co innego gdy chodzi o zdrowie osoby o BMI 35 z problemem naczyniowym -( zagrożenia, zatoru itp.) tylko dla tego zabrałam głos.
Ale to przypomina dyskusje z Pastelem - ja pass. Bez urazy.

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 21:34

zimna napisał/a:
nawet o czarach coś było.

To był akurat skrót myślowy - chodzi o medytacje i wizualizacje -
no chyba nie sądzisz, że to może zagrozić zatorem fsdf43t
Oczywiście możesz nie wierzyć w skuteczność pracy z podświadomością
i faktycznie wówczas u Ciebie ona nie poskutkuje.

A suplementy?
Nie wiem, czy z enzymami trawiennymi jest tak jak mówisz
(tzn czy organizm przestaje produkować własne),
ale napewno zainteresuję się tym. Myślę jednak, że gdyby tak było,
to na ulotkach byłby podany dozwolony czas zażywania, a niczego takiego nie znalazłam.
Natomiast wyczytałam, że z wiekiem znacznie spada ich wytwarzanie przez organizm,
co jest przyczyną różnych chorób i dolegliwości zwłaszcza u ludzi starszych
(do których już zaczęłam się zaliczać niestety :bezradny: )
i ta właśnie suplementacja stanowi ich profilaktykę, a także wspomaga leczenie.
Probiotyki? Przecież tego nie trzeba brać w postaci suplementów,
wystarczy kupując jogurt wybierać ten ze szczepami bakterii probiotycznych.
Tym też mogę sobie zaszkodzić Twoim zdaniem?
Nie wiem, czy sama nie doczytałam, czy też autor książki nie napisał
jak długo stosować te suplementy (zalecał jeszcze omega 3) -
do czasu osiągnięcia właściwej wagi, czy dożywotnio.
Ale to wyjdzie w drugim czytaniu, bo zamierzam je uskutecznić.



Aha - moje BMI = 27.
I nie porównuj mnie więcej z Pastelem, OK?

OSSA - Czw 19 Kwi, 2012 21:35

ulena napisał/a:
Zupełnie jak w przypadku alkoholizmu -cierpliwości - nie da się ot tak schudnąc tak samo jak i szybko nie przytyłas , bo przecież nie stało sie to w miesiąc czy dwa . Smooka więc uzbrój się w cierpliowść i samozaparcie jak w przypadku terapii. Powodzenia i trzymam kciuki


To chyba jest główny problem , zbieramy te zbędne kilogramy przez lata zgubić je chcemy w ciągu kilku dni. Tak może zrobić osoba , która owszem trochę przytyła i nie mieści się w ulubiony ciuch lub nową sukienkę, którą kupiła na impreza celowo o rozmiar mniejszą. Natomiast w przypadku dużej nadwagi nie ma takiej opcji.

Osobiście od lat walczę z nadwagą, ale niestety diety cud oprócz odchudzenia mojego portfela nie dały trwałych efektów.
W moim przypadku to nie wynik nadmiernego objadania się, tylko zwykłego lenistwa , samochód i siedząca praca wystarczy by przez lata wyhodować ....

zimna - Czw 19 Kwi, 2012 22:05

Wiedźma napisał/a:
wystarczy kupując jogurt wybierać ten ze szczepami bakterii probiotycznych.
Tym też mogę sobie zaszkodzić Twoim zdaniem?

Przez dłuższy czas - tak ,moim zdaniem.
Wiedźma napisał/a:
Aha - moje BMI = 27.

Sory ale nie wiem kompletnie o co Ci chodzi?
Wiedźma napisał/a:
I nie porównuj mnie więcej z Pastelem, OK?.

Nie chodziło mi personalnie o Ciebie , pisałam ogólnie o dyskusji
ale tak odebrałaś -Ok.
Wiedźma napisał/a:
chodzi o medytacje i wizualizacje -
no chyba nie sądzisz, że to może zagrozić zatorem.

:bezradny:

matiwaldi - Czw 19 Kwi, 2012 22:09

Wiedźma napisał/a:
moje BMI = 27.


sorki nie chcę się wcinać,ale powiedzcie/napiszcie mi proszę co to jet to BMI ???

Wiedźma - Czw 19 Kwi, 2012 22:22

zimna napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Aha - moje BMI = 27.
Sory ale nie wiem kompletnie o co Ci chodzi?

O nic mi nie chodzi, nawiązałam jedynie do tego:
zimna napisał/a:
Wszystko ok. jeżeli gadają sobie Panie których największy problem, to dodatkowe 4 kg i przyciasne, ulubione spodnie . Ale co innego gdy chodzi o zdrowie osoby o BMI 35 z problemem naczyniowym -( zagrożenia, zatoru itp.) tylko dla tego zabrałam głos.

OSSA - Czw 19 Kwi, 2012 22:36

Skąd się biorą zbędne kilogramy
http://facet.interia.pl/a...ramy,nId,598503

Wiedźma - Pią 20 Kwi, 2012 10:41

zimna napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
wystarczy kupując jogurt wybierać ten ze szczepami bakterii probiotycznych.
Tym też mogę sobie zaszkodzić Twoim zdaniem?

Przez dłuższy czas - tak ,moim zdaniem.

A dlaczego?

smokooka - Pią 20 Kwi, 2012 20:10

Kupiłam dziś styropianki - zmieniły się od czasu, kiedy je ostatnio jadłam. Na szczęście na lepsze :)
Wiedźma - Pią 20 Kwi, 2012 20:13

Kupuj bez dodatku soli - troszkę mniej smaczne, ale w odchudzaniu powinno się unikać soli.
smokooka - Pią 20 Kwi, 2012 20:17

Wieloziarniste kupiłam, trochę solone, ale mało.
esaneta - Pią 20 Kwi, 2012 20:18

a jaki smak? :skromny:
ulena - Pią 20 Kwi, 2012 20:36

smokooka napisał/a:
Wieloziarniste kupiłam, trochę solone, ale mało.

Smooka są odmiany slim mają połowę mniej kalorii , a smakuja tak samo, a jak się przyzwyczaisz to zobaczysz, że fajnie sobie pochrupac styropianka niż wafelka, teraz w to nie wierzysz , ale kiedyś -wierzę w Ciebie- uwierzysz

Wiedźma - Pią 20 Kwi, 2012 20:52

ulena napisał/a:
są odmiany slim mają połowę mniej kalorii

Styropianków??? :shock:
Łomatko, to czym oni je wypełniają?
Toć są tak nadmuchane, że już chyba bardziej rozrzedzić nie można...

smokooka - Pią 20 Kwi, 2012 21:06

Te co nabyłam mają napisane slim, są firmy na KU...C i szczerze mówiąc są naprawdę niezłe. Chrupią jakoś tak, jak lubię, są miękkie ale chrupiące, szkoda że nie są w czekoladzie z nadzieniem ;) a, i jeden ma 19 kcal :)
jak mi twardo chrupie to mam to w d... :wysmiewacz:

Flandria - Pią 20 Kwi, 2012 21:08

taaa, w ramach odchudzania "lepiej" schrupać 10 chrupek niż zrobić 10 brzuszków :p
OSSA - Pią 20 Kwi, 2012 21:11

Flandria napisał/a:
taaa, w ramach odchudzania "lepiej" schrupać 10 chrupek niż zrobić 10 brzuszków :p


Czepiasz się :nono:

Wiedźma - Pią 20 Kwi, 2012 21:11

smokooka napisał/a:
jeden ma 19 kcal

No popatrz, a klasyczny ma zwykle ponad 30 :shock:
A ile kalorii ma 100g? I ile waży jeden? :drapie:

smokooka - Pią 20 Kwi, 2012 21:12

Syty głodnego nie zrozumie Panno Złośliwa. :uoee:
;)

Wiedźma - Pią 20 Kwi, 2012 21:12

Flandria napisał/a:
niż zrobić 10 brzuszków

Ja każdego ranka, zanim wstanę z łóżka, robię tyle brzuszków, ile mam lat :wstyd:

rufio - Pią 20 Kwi, 2012 21:12

O boże Finlandia przestań tak sie odchudzać bo zmieniasz się co chwile w coś dziwnego z palcem w nosie - niegrzeczne i nie rozpoznawalne 8|
smokooka - Pią 20 Kwi, 2012 21:14

Flandrii się coś po prostu do palca przyczepiło.
A przepraszam to głowa.
:wysmiewacz: :wysmiewacz:

Flandria - Pią 20 Kwi, 2012 21:15

rufio napisał/a:
przestań tak sie

Rufio! Przestań się czepiać mojego czepialstwa :dokuczacz: :mgreen:

Wiedźma - Nie 22 Kwi, 2012 18:19

Sprawdziłam te styropianki slim - czysta ściema!
To całe slim polega na tym, że zamiast 10 sztuk po 10g (38,5 kcal/szt)
w paczce 100-gramowej (tak jest w zwykłych)
jest 15 szt. po 5g (19,25 kcal/szt) w paczce 75-gramowej,
a generalnie mają 385 kalorii w 100 gramach,
czyli dokładnie tyle samo co zwykłe. Kupuj z głową :okulary:
Ja zawsze w torebce noszę lupkę kieszonkową - przydaje się na takie kwiatki.

Borus - Nie 22 Kwi, 2012 18:34

Wiedźma napisał/a:
Ja zawsze w torebce noszę lupkę kieszonkową - przydaje się na takie kwiatki.

...no i kalkulator!? ;)

Wiedźma - Nie 22 Kwi, 2012 18:39

Borus napisał/a:
no i kalkulator!? ;)

Do tej pory nie, ale może warto zacząć :hihi:

smokooka - Nie 22 Kwi, 2012 19:31

Nie no, bez paranoi. Nie kupiłam ich dla napisu slim, tylko dlatego, że Pani dawała spróbować a ja ich wieki nie jadłam, zasmakowały to kupiłam :) a że nie upasę się na nich to będę je spożywać teraz sobie jako wypełniacz i zastępstwo wafelków.
Wiedźma - Nie 22 Kwi, 2012 19:47

smokooka napisał/a:
zastępstwo wafelków.

Chyba, że tak :luzik:

Ale to nie paranoja z mojej strony, tylko zdemaskowanie chwytu marketingowego :wysmiewacz:

smokooka - Nie 22 Kwi, 2012 19:49

Nie no bez paranoi odnosiło się do moich zamiarów Wiedźmko droga :)
rufio - Nie 22 Kwi, 2012 20:41

http://zdrowie.onet.pl/fo...,foto-male.html
esaneta - Pon 23 Kwi, 2012 09:21

Borus napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Ja zawsze w torebce noszę lupkę kieszonkową - przydaje się na takie kwiatki.

...no i kalkulator!? ;)

a ja latarkę :]

Wiedźma - Pon 23 Kwi, 2012 16:59

Rozumiem. Żeby nie kupować w ciemno :aha:

...ja latarkę noszę pod postacią breloczka przy kluczach,
bo czasem na korytarzu panują ciemności... :swieczka:

smokooka - Śro 31 Paź, 2012 13:23

Minęło pół roku odkąd postanowiłam kupić te wstrętne koktajle :wysmiewacz:

Kupiłam, a jakże! Leżały z pięć miesięcy zanim w ogóle spróbowałam tego paskudztwa. Rozrobiłam jeden, spróbowałam, wyplułam i sprzedałam resztę na Allegro :wysmiewacz:

W głębi duszy, serca, wiedziałam tak samo jak z alkoholizmem, że to "zwykłe" uzależnienie pcha mnie do słodyczy. Kompulsywne objadanie się stało się też jednym ze skutków moich chorych, zaniedbanych emocji. Jak to wszystko wyłazi w trakcie terapii, po dłuuuugim okresie kompletnej ignorancji, braku choćby cienia zastanowienia się nad sobą i nad tym co robię. I komu to robię :szok:

Póki co dorastam w materii uzależnienia od słodyczy do ogłoszenia bezsilności, ale nie wiem jak to zrobić. Z alkoholem "poszło" gładko pogodzenie się, że to już, że jestem bezsilna, że poddaję się i postanawiam oddalić go ze swojego życia. A tu mam problem, cuduję, ograniczam, oszukuję siebie samą, a kończy się na pudełku ptasiego mleczka. Tak mnie trzymają mechanizmy, że nawet nie mam szczególnych wyrzutów, że znowu za dużo na raz, że za często. Mam świadomość wynikającą ze zdobywanej sukcesywnie wiedzy, ale blokuję dostęp zdrowemu rozsądkowi do jakiegoś ośrodka w mózgu, który mi powie - "teraz to już przesadziłaś, osiągnęłaś dno i spadaj z tym ode mnie". Każde z moich uzależnień mam rozwinięte na inną skalę i widzę, że słodycze mam już w fazie chronicznej, porównując do betoniarki. Mój chory mózg odsuwa wciąż od siebie konsekwencje, nie psuję sobie zupełnie komfortu jedzenia, oczywiście przed zjedzeniem, bo "po" to co innego. Nie widzę momentu w którym zmieniam to przeświadczenie w głowie i jestem gotowa przyjąć następną dawkę w dowolnej ilości.

Z pozytywów całej tej mojej nieudolnej akcji schudnięcia i wyzwolenia się z nałogów jest utrata 7 kilogramów w ciągu 6 miesięcy. Żaden sukces, bo zdążyłam coś stracić, odzyskać i znów stracić, chociaż jeszcze przed chwilą łudziłam się, że to będzie baaardzo trwała utrata wagi, skoro tak niespieszna. Znowu chciałam się oszukać, ale "złapałam" to. :zalamka:

aazazello - Śro 07 Lis, 2012 10:47

Myślę, że powinnaś trochę siebie pogłaskać i uznać 7 kg za sukces. Daj sobie troszkę głasków, dziewczyno :) Ja gratuluję.
Nie wiem, jak długo nie pijesz i w związku z tym, nie mam pojęcia, czy odstawienie słodyczy, którymi regulujesz sobie emocje, to w twojej sytuacji dobry pomysł, ale bez tego, niestety, nie ruszysz dalej, czyli w dół :D Podobnie sprawa ma się z papierosami, które bezwzględnie powinnaś rzucić, napisałaś, że rzuciłaś, ale nie wiem, czy jest to aktualne, w trosce o twoje naczynia i ciśnienie. Rzuciłem papierosy i nie przytyłem, ale wymaga to, podobnie, jak dieta, dyscypliny. Po okresie trzeźwości, który uznasz za bezpieczny, możesz próbować odstawić jedno i drugie.
Nie stosuj również żadnych gazetowych diet, wszystkie popularne, nawet montignac, w dłuższym okresie czasu są szkodliwe dla organizmu. Schudniesz zdrowo i bez efektu jojo tylko pod okiem dietetyka. Dietetykowi, który zaproponuje tobie suplementy, podziękuj od razu, szkoda czasu, nieprofesjonalista.
Ruch, powinnaś się ruszać. W twojej sytuacji pozostaje tylko spacer, marsz z intensywnością dostosowaną do twoich możliwości, godzina dziennie, siedem razy w tygodniu, da się zrobić, dziewczyno :)

smokooka - Śro 07 Lis, 2012 10:55

Chłopaku, bardzo Ci dziękuję za rzeczowe podejście do sprawy :)
aazazello napisał/a:
uznać 7 kg za sukces
No dobrze, dobrze :) teraz już 8 :skromny:
aazazello napisał/a:
Po okresie trzeźwości, który uznasz za bezpieczny

dlatego właśnie trochę się rozpieszczam, nie przesadzając od jakiegoś czasu :skromny:
aazazello napisał/a:
Dietetykowi, który zaproponuje tobie suplementy
aazazello napisał/a:
Nie stosuj również żadnych gazetowych diet

naturalnie, jakieś pojęcie już mam, lata doświadczeń ;) poza tym ufam terapeutce, wiem, że ona mnie nie wywiedzie na manowce, a to i tak siedzi w chorej emocjonalności
aazazello napisał/a:
Ruch, powinnaś się ruszać. W twojej sytuacji pozostaje tylko spacer

Tego mi nie brak, przy maluszku nawet jak mi się nie chce, to zasuwam w swoim tempie :)
aazazello napisał/a:
dziewczyno

najpierw się odmłodziłam ciążą w późnym wieku, teraz Ty... :cwaniak: :mgreen:

Zezullcu, miło mi, naprawdę :)

aazazello - Śro 07 Lis, 2012 11:17

smokooka napisał/a:
teraz już 8

Gratuluję konsekwencji.

smokooka napisał/a:
dziękuję za rzeczowe podejście do sprawy

Zgodnie z teorią, która głosi, że jesteśmy z Marsa, ten typ tak ma :mgreen:

piotrAA82 - Czw 08 Lis, 2012 09:58

Z tym objadaniem się słodyczami to i mnie dopada od jakiegoś czasu, a tak naprawdę od momentu kiedy przestałem pić, czyli 6 miesięcy temu. Też muszę z tym zrobić porządek, bo brzuszek mi rośnie. Powiedz Smokooka kiedy rzucamy ten nałóg objadania się słodyczami, razem jest łatwiej. Ale mowa tylko o objadaniu się nimi, bo przecież raz na jakiś czas coś słodkiego można zjeść, oczywiście z zachowaniem umiaru. :tak:
aazazello - Czw 08 Lis, 2012 10:07

piotrAA82 napisał/a:
Z tym objadaniem się słodyczami to i mnie dopada od jakiegoś czasu, a tak naprawdę od momentu kiedy przestałem pić, czyli 6 miesięcy temu. Też muszę z tym zrobić porządek, bo brzuszek mi rośnie

Myślę, że lepiej dla twojej abstynencji będzie, jak z wstrzemięźliwością słodkościową zaczekasz jeszcze 1-1,5 roku. Brzuszek, jeśli będziesz wytrwały, zawsze zrzucisz a jakiegoś regulatorka emocji, pocieszacza, powinieneś mieć, w trudnych chwilach to lepsze od myśli o flaszce. Zaczekasz zrzucisz :)

smokooka - Czw 08 Lis, 2012 10:41

Piotruś, ja sobie powoli chudnę, od jakichś trzech tygodni jakoś mi idzie nie obżeranie się słodyczami, ale jem je dalej. Jakoś rozsądniej. W tym okresie w moim życiu zdarzyło się bardzo stresujące zawirowanie, ale ogarnęłam je inaczej niż zwykle. Dzięki wiedzy terapeutycznej, zastanowiłam się najpierw co właściwie czuję, okazało się że głównie przykrość i smutek, a dopiero potem złość. Zwykle myślałam wyłącznie kategoriami złości na sytuację lub osobę.
Teraz tę złość postanowiłam wykorzystać. Zgodnie z jej "przeznaczeniem" przekułam ją na energię do działania. Jakoś idzie, słodyczami się nie objadam, wdrażam w życie zupełnie nowe rozwiązania zabezpieczające mnie przed podobnymi zdarzeniami w przyszłości.
Pisze o tym dlatego, że moje objadanie się wynika z kompulsywnego regulowania uczuć, zawsze w "coś" wpadam nie radząc sobie z emocjami. Zagłuszaczy może być bez liku!
Teraz czuję się dobrze, mam ogromną satysfakcję, że zrobiłam inaczej, konstruktywnie, dojrzale, mądrze. To daje mi powera i podnosi poczucie wartości. Myślę że to dla mnie bardzo ważne odkrycie. Teraz pora na trening w różnych sytuacjach życiowych. Mogę się tylko prosić Siłę Wyższą, aby pomogła mi tak załatwiać swoje sprawy, zamiast w sposób wynikający z bezmyślnych mechanizmów.
Wracając do Twojego pytania - ja już zaczęłam mniej tego paskudztwa jeść, a Ty zrób jak zechcesz. Kibicuję Ci :)
Prawdą jednak jest to, co napisał Zezullec: nie wszystko na raz, podjąć próbę możesz, ale nie miej do siebie najmniejszych pretensji, jeśli napady żarłoczności powrócą. To mimo wszystko lepsze od powrotu do picia. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group