To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - umarł mój teść - śmierć - mam problem z emocjami

smokooka - Śro 09 Maj, 2012 15:32
Temat postu: umarł mój teść - śmierć - mam problem z emocjami
Zmarł dziś mój teść. Kompletnie nie umiem się zachować, nie wiem co czuję. Zareagowałam na tę wiadomość równie bezsensownie jak na wiadomość o śmierci mojej matki. Tymi samymi słowami "żartujesz!" - czuję się absurdalnie wrzucona w emocje, których nie umiem.
Najbardziej zastanawia mnie czy będę umiała zachować się wspierająco i odpowiednio wobec mojego partnera. Chciał pojechać sam, kilkadziesiąt kilometrów od domu.
Kiedy Heniek, teść umierał był przy nim sąsiad, matka poszła gdzieś. Nie ma jej. Przyjechała policja i czekają na Jarka.
Dla Jarka ojciec był bardzo bardzo ważny. Mimo dwubiegunówki, mimo różnych awantur i pijaństwa bardzo go kochał. Jarek też kochał a żal za wszystkie złe rzeczy gdzieś sobie zrozumiał i ułożył. Do matki emocje są koszmarnie trudne i zaplątane. Jest "ciężką" alkoholiczką.
Zerwał z nimi prawie kontakty. Już jakieś trzy lata temu. Rzadko ich widywał. Może raz dwa razy w roku. Przez ich choroby i dla swojego spokoju.
Bardzo zależy mi, żeby Jarkowi pomóc, ale kompletnie nie wiem jak.
Jarek nie chciał, żeby ktoś z nim jechał, nie chciał, żeby ktoś oglądał jego zapijaczoną matkę. Sam nie pije 3 miesiące. Jest na terapii, na aa. Martwię się.

Kiedy umierała moja matka, nie poczułam nic. Dziś, mimo braku kontaktu z teściem, poczułam coś, miałam krótką migawkę, taką ulotną myśl o nim. On do mnie przyszedł.
Moja matka do dziś nie przyszła a minęło 3,5 roku.

Mam prawie 40 lat i nadal niewyobrażalne jest dla mnie to że ludzie umierają.
Piszę o tym w dda, bo na terapii przekonuję się jak bardzo nie umiem żyć, radzić sobie z emocjami, nie znam ich i nie rozumiem jakim cudem przeżyłam te 40 lat w takiej nieświadomości. Moje problemy wynikają z pochodzenia z toksycznej rodziny.
Czy to normalne, że w chwili dowiadywania się o czyjejś - istotnej osoby - śmierci nic nie czuję? Taką jakąś pustkę i brak satysfakcji z siebie (dotyczącej jakiegoś zaspokojenia emocji, czegoś w rodzaju poczucia właściwego przeżywania) i lęk?
Próbowałam umówić się do swojej terapeutki na cito, ale niestety na cito nie da się, pozajmowane ma terminy jutro i pojutrze, potem to już za późno na takie rozpatrywania. Trzeba jakoś działać już. Ja mogę nazwać swój stan zamrożeniem. Podobnie się czułam jak zmarła matka.
Co właściwie mam robić?
Jak Wy przyjmujecie podobne wiadomości i nawał emocji, których nawet nie umie się nazwać, nawał pytań do siebie, które nawet trudno wyartykułować? Może ktoś rozmawiał o czymś podobnym z terapeutą, ktoś to poukładał i ma tę "satysfakcję" z przeżywania właściwych emocji w takiej ciężkiej chwili?

staaw - Śro 09 Maj, 2012 15:33

:pocieszacz:
smokooka - Śro 09 Maj, 2012 15:38

Dzięki Stasiu.
Klara - Śro 09 Maj, 2012 15:40

smokooka napisał/a:
właściwych emocji

To są Twoje emocje (lub ich brak) i jeśli nic Cię z tym człowiekiem nie wiązało, to trudno żebyś czuła wielki ból tylko dlatego, że tak byłoby "właściwie".
Ważne, że uszanujesz ból jego syna.
smokooka napisał/a:
Bardzo zależy mi, żeby Jarkowi pomóc, ale kompletnie nie wiem jak.

Bądź przy nim, gdy tego będzie chciał i słuchaj tego, co będzie miał do powiedzenia.

Współczuję Ci :pocieszacz:

yuraa - Śro 09 Maj, 2012 15:40

wyrazy współczucia

smokooka napisał/a:
ak Wy przyjmujecie podobne wiadomości i nawał emocji

jako fakt na ktory nie mam wplywu.
nie umiem rozpaczać, wypada wyrazić żal a ja nie umiem

OSSA - Śro 09 Maj, 2012 15:43

nie wiem co powiedzieć, bardzo mi przykro, :pocieszacz:
szymon - Śro 09 Maj, 2012 15:51

wyrazy współczucia :pocieszacz:
pietruszka - Śro 09 Maj, 2012 15:58

smokooka napisał/a:
Czy to normalne, że w chwili dowiadywania się o czyjejś - istotnej osoby - śmierci nic nie czuję?

:pocieszacz:
Smoczku - wszystko jest normalne. W obliczu śmierci nasze reakcje mogą być różne i... to też normalne. Każdy ma jakiś zasób swoich doświadczeń ze śmiercią, każdy ma swój osobisty do niej stosunek, a na to nakłada się własna relacją z osobą, która odeszła.
oczywiście jest szablon przeżywania żałoby, taki model teoretyczny, ale w głębi serca to wszystko jest znacznie mniej "modelowe". (poczytaj na przykład tu: http://lps.pl/pl/?page_id=1036)
Istotność osoby? Ciekawie to nazwałaś - też może być różna, bo pewnie czymś innym jest odejście starej schorowanej ciotki, czymś innym odejście bliskiego kogoś bliskiego (bo wtedy bardziej liczy się dla nas ból tej bliskiej nam osoby i to, czy umiemy ją wesprzeć), czymś innym odejście przyjaciela, partnera, rodzica, dziecka....
Im nam bliżej było razem - tym większy ból, żal, smutek, czasem poczucie winy i krzywdy, a nawet złość i bunt. I moje ostatnie odkrycie: w żałobie się jest bardzo amemu, nawet jeśli obok są współczujący ludzie, chętni by Cię przytulić (co czasem też jest bardzo potrzebne) to ten ból wewnątrz jest bólem bardzo samotnym, z którym wcześniej czy później będzie trzeba samemu się uporać. Wiem, ze najgorsze, co można usłyszeć : to nie płacz, weź się w garść - uważam, że nieprawda - najlepiej wypłakać się, ale też warto sobie samemu wewnętrznie na ten płacz i smutek pozwolić)
smokooka napisał/a:
Co właściwie mam robić?
żyć, wsłuchać się w siebie, nie planować, jak i co powinnaś odczuwać
smokooka napisał/a:
przeżywania właściwych emocji w takiej ciężkiej chwili?

a jakie to są właściwie czy właściwe emocje? Wszystkie emocje są właściwie - bo są Twoje i tylko Twoje. no chyba, że szukasz emocji akceptowalnych społecznie :zemdlala: masz prawo do przeżywania żałoby tak jak ją przeżywasz, to Twoje emocje, twoja żałoba ( a nawet jakbyś chciała to jej brak) i wara innym od tego.

Tak na marginesie to zastanawiam się, czy najbardziej nie boisz się, jak poradzi sobie z emocjami Twój partner, wszakże jeszcze dość świeży w swojej abstynencji?

Linka - Śro 09 Maj, 2012 16:00

smokooka napisał/a:
Zmarł dziś mój teść. Kompletnie nie umiem się zachować, nie wiem co czuję.

ja też chyba nic nie czułam, obcy człowiek, z którym już wcześniej zerwałam kontakt.
Potrafił tylko ranić wszystkich dookoła....
no może żal że przecież mogło być inaczej

kosmo - Śro 09 Maj, 2012 16:06

Szczere wyrazy współczucia... :pocieszacz:
smokooka - Śro 09 Maj, 2012 16:07

Głównie chodzi mi o to, że mam zakorkowane emocje z gatunku trudnych, przykrych. One ze mnie nie wychodzą. Stąd ten brak jak to nazwałam "satysfakcji" z przeżywania, one są ale odczuwam je płytko, wiedząc, że są głębsze i za nic nei umiem się z nimi rozprawić aby poczuć ulgę.
pannaJot - Śro 09 Maj, 2012 16:14

:pocieszacz:
pietruszka - Śro 09 Maj, 2012 16:22

smokooka napisał/a:
one są ale odczuwam je płytko, wiedząc, że są głębsze i za nic nei umiem się z nimi rozprawić aby poczuć ulgę.

Spokojnie Smoczku, ja odczuwania niejako "na nowo" emocji uczyłam się jakiś czas jak raczkujące dziecko, a przecież jesteś w terapii, prawda? To nie przyszło z dnia na dzień, nie obudziłam się pewnego słonecznego dnia i nie poczułam w pełnej rozciągłości "całego bólu duszy: - zresztą chyba by mnie to zabiło. Ta nauka uczuć od nowa to proces, dość długi...
Inna sprawa, że to zamrażanie uczuć ma za zadanie chronić nas, to przecież mechanizm obronny. Inna sprawa - że ten mechanizm jest obosieczny - nie czujemy w pełni przykrych uczuć - często mamy problem z odczuwaniem tych miłych: radości, poczucia szczęścia, itd.
Ale... przecież nie ma przymusu "czucia". Teść nie musiał być Ci bliską osobą, wcale nie "musisz" odczuwać straty, nie ma takiej konieczności... Kto tak powiedział?

Bądź łagodna dla siebie Smoku... :buziak:

Krzysztof 41 - Śro 09 Maj, 2012 16:23

:pocieszacz:
Flandria - Śro 09 Maj, 2012 16:27

smokooka napisał/a:
Czy to normalne, że w chwili dowiadywania się o czyjejś - istotnej osoby - śmierci nic nie czuję?

tak, to normalne

jest 5 etapów przeżywania straty:
1. zaprzeczenie - przechodzisz teraz przez to, informacja o stracie tak na dobrą sprawę jeszcze do Ciebie nie dotarła
2. złość
3. negocjacje
4. depresja
5. akceptacja

Przyjmij moje wyrazy współczucia :pocieszacz:

smokooka - Śro 09 Maj, 2012 16:49

Jesteście kochani, że tak cieplutko mnie przytulacie.
Tych mechanizmów wypierania, zamrażania i innego cudowania z własnymi emocjami to aż się boję, bo widzę już, że wszystko absolutnie robiłam dotychczas pod ich wpływem, a wydawało mi się, że taka mundra jestem, że tak sobie radzę fantastycznie. A ja już ich nie chcę. To znaczy, że chcę świadomie im ulegać lub umieć się zachować nie mechanicznie.
Dlatego w kolejnej trudnej sytuacji chcę coś "zacząć" ze sobą robić.

smokooka - Śro 09 Maj, 2012 18:54

pietruszka napisał/a:

Tak na marginesie to zastanawiam się, czy najbardziej nie boisz się, jak poradzi sobie z emocjami Twój partner, wszakże jeszcze dość świeży w swojej abstynencji?


Poszłam na spacerek i to pytanie krążyło mi cały czas w głowie. Doszłam do wniosku, że Siła Wyższa sprawiła, że to wydarzyło się teraz, kiedy Jarek trzeźwieje i jest w terapii, bo jestem spokojniejsza i bezpieczniejsza się czuję, niż gdyby Heniek zmarł podczas Jarka ciągu. Teraz poradzi sobie z emocjami "jakoś", ma pomoc psychologa, ma terapię grupową, ma chłopaków na mitingach no i ma mnie. Gdyby chlał to nie wyobrażam sobie.
Btw - formalności już załatwił, wrócił do Warszawy i pojechał na godzinę mitingu, nie widzieliśmy się jeszcze. Jak nie pije to jednak jest dorosły, w co nie mogłam uwierzyć wcześniej.
Owszem, trochę się martwię o Jarka, ale nie boję się.

pietruszka - Śro 09 Maj, 2012 19:04

smokooka napisał/a:
Teraz poradzi sobie z emocjami "jakoś", ma pomoc psychologa, ma terapię grupową, ma chłopaków na mitingach no i ma mnie. Gdyby chlał to nie wyobrażam sobie.

super Smoczku... dobrze, że to widzisz... Jak Pietruch zaczął trzeźwieć jego mama - osoba samotna- miała udar. Oczywiście jako wspóluzalężniona i baba miałam ogromną ochotę rzucić się z pomocą. Szczęściem - moja terapeutka powstrzymała mnie. Efekt - Pietruch poradził sobie doskonale z tą trudną sytuacją, dorósł i zmężniał, zdobył doświadczenie jak żyć bez alkoholu mimo trudnych przeżyć, itd... A ja sobie tylko z boczku wspierałam - "tak kochanie poradzisz sobie", "wierzę w Ciebie" itd.

smokooka - Śro 09 Maj, 2012 19:08

I właśnie tak zamierzam. :) dać mu wiarę, że sobie poradzi. Dotychczas byłam oszczędna w wyrażaniu radości, że jest trzeźwy, fajnie sobie żyliśmy przez te trzy miesiące, nie powiem, takiego go kocham i tylko takiego akceptuję, myślę, że przez ten czas uwierzył, że warto być trzeźwym, parę razy głośno to doceniał, bez jakiejś euforii i wariactwa. Teraz co prawda jest w fazie muru, ale cóż, to jego sprawa. Ja mogę tylko wesprzeć i dać trochę siły.
Borus - Śro 09 Maj, 2012 19:58

:pocieszacz:
Babeta35 - Śro 09 Maj, 2012 20:07

Będzie Smoczku dobrze, ja Cię mocno :pocieszacz: i :buziak:
Wiedźma - Śro 09 Maj, 2012 20:27

:pocieszacz:
pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 21:05

Współczuję Ci...........
rybenka1 - Śro 09 Maj, 2012 21:27

:pocieszacz:
NANA - Śro 09 Maj, 2012 21:35

:pocieszacz: :buziak:
smokooka - Czw 10 Maj, 2012 10:27

Dziękuję Wam bardzo. Zadzwoniła moja terapeutka, na jutro znalazła trochę czasu dla mnie w grafiku. W sobotę będzie pogrzeb. Na szczęście chyba umiałam odpowiednio się znaleźć w tej sytuacji wobec Jarka. Nic co przynosi Siła Wyższa nie okazuje się niepotrzebne.
esaneta - Czw 10 Maj, 2012 10:50

:przytul:
DanaN - Czw 10 Maj, 2012 17:30

:pocieszacz:
smokooka - Czw 10 Maj, 2012 17:32

Dzięki dziewczyny, Esia i Dana. Dobrze nie być samej.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group