To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Czyż nie dobija się koni.

kamo - Wto 26 Cze, 2012 22:32
Temat postu: Czyż nie dobija się koni.
Kiedy koń odpada z wyścigu z połamanymi nogami, nie będzie się długo męczyć. Gdy my odpadamy z wyścigu szczurów, nie mamy tyle szczęścia. Musimy jeszcze długo dogorywać, albo sami ze sobą skończyć, co nie jest proste. Najzabawniejsze (i najstraszniejsze) jest to, że nawet po pomyślnym zakończeniu wyścigu szczurów jedyne, co nam pozostaje, to umrzeć.


Czy nie warto się zastanowić nad dobijaniem leżącego.Skąd się bierze taka chęć?
Czy nie warto się skupić na konstruktywnej formie pomocy innym userom.
Zastanowić się nad brakiem przyjaznej atmosfery i wsparcia drugiemu alkoholikowi.
wiem że jest to możliwe ale czy człowiek chce być człowiekiem dla drugiego człowieka?
Czy też lepiej sobie poprawić nastrój pod wszystko mówiącym tytułem "CZYŻ NIE DOBIJA SIĘ KONI"
Tak się zastanawiam nad tym,czy myśląc jak powyżej trzeżwy jestem?
zachęcam do dyskusji.....

olga - Wto 26 Cze, 2012 22:39

No i sie zastanowiłam. Brutalny ten swiat, brutalne to życie. Kazdy skupiony na sobie. Trudno wyciagnąć ręke po pomoc, bo mozna co najwyzej w nia oberwać.
Nie raz tego doświadczyłam, wiec juz jej nie wyciagam i nie dziwi mnie już nic.

Kiedyś miałam taki podpis - motto w stopce " niebo gwieździste nade mna prawo moralne we mnie". Teraz , uważam, już nieaktualne.

JaKaJA - Wto 26 Cze, 2012 22:39

kamuś zapytam przewrotnie czy Ty byłeś na terapii? a jeśli byłeś to jakie informacje zwrotne najbardziej zapamietałeś? i jakie wkur*** cie tak,że miałes ochotę w pierwszej chwili wstać i wyjść a po chwili zastanowiłeś się i pomyslałeś: Kurde mają rację.... :mysli:
alkoholizm to nie łaskotki ani inne pitu-pitu!!! zbyt wiele ludzi umiera przez to,że mieli głaskaczy wokoło :roll: 8|

matiwaldi - Wto 26 Cze, 2012 22:47

kamo napisał/a:
Czy nie warto się zastanowić nad dobijaniem leżącego.Skąd się bierze taka chęć?
Czy nie warto się skupić na konstruktywnej formie pomocy innym userom.


jeżeli temat dotyczy usera uzależnionego to .....dobrze będzie jak poczytasz i tzw "twardej miłości "

często kop w du..... jest skuteczniejszy od przytulenia..........

olga - Wto 26 Cze, 2012 22:49

matiwaldi napisał/a:
jeżeli temat dotyczy usera uzależnionego


rzeczywiście, widzę, ze mój post odstaje od waszych, ale ja piszę z pozycji osoby nieuzależnionej

matiwaldi - Wto 26 Cze, 2012 22:52

olga411 napisał/a:
ale ja piszę z pozycji osoby nieuzależnionej



oczywiście Ciebie wolałbym przytulić .......
:skromny: sdfgdrg

kamo - Wto 26 Cze, 2012 22:52

JaKaJA napisał/a:
kamuś zapytam przewrotnie czy Ty byłeś na terapii?


Byłem na terapii.
Na pierwszej której nie ukończyłem to w zasadzie wszystko mnie wkurzało.
Na drugiej nie które bo drugą przechodziłem dla siebie.
chyba to że przez swoje picie krzywdziłem innych i że mam pijane myślenie.
Pewnie by się coś znalazło jeszcze ale mi się pomału oczy zamykają i ciężko mi się skupić by sobie przypomnieć.
Postaram się przypomnieć i Tobie napiszę.

pannaJot - Wto 26 Cze, 2012 22:53

Ja nie sądzę, żeby to było dobijanie. Byłam głucha na wszelkie sugestie..I zapiłam.
kamo - Wto 26 Cze, 2012 22:56

matiwaldi napisał/a:
kamo napisał/a:
Czy nie warto się zastanowić nad dobijaniem leżącego.Skąd się bierze taka chęć?
Czy nie warto się skupić na konstruktywnej formie pomocy innym userom.


jeżeli temat dotyczy usera uzależnionego to .....dobrze będzie jak poczytasz i tzw "twardej miłości "

często kop w du..... jest skuteczniejszy od przytulenia..........


Ale co uważasz za konstruktywne kop w d..........?
Ja nie lubię tzw przytulania ale są też sposoby by dotrzeć do innego alko niż kopniak i o to mi chodzi w tej dyskusji.

Dziubas - Wto 26 Cze, 2012 22:57

Brawo Kamo :brawo:
Zastanawiam się nad tym od... kilku dni, ale nie umiałem tak ładnie tego w słowa "ubrać".
Od kilku dni obserwuję dziwne zachowanie na forum.
Zauważyłem, że kilku userów, którzy mało się wypowiadali, a jeżeli już to ich wypowiedzi były bardzo ( w moim odczuciu) emocjonalne, "wyszli" na forum i zaczęli "atakować".
Moje skojarzenie było jedno : piranie wyczuły krew, lub, sępy poczuły truchło.
W kilku wątkach, chcą Oni udowodnić komuś picie, zamiast podzielić się swoim doświadczeniem na drodze do trzeźwości. Może nie macie takiego doświadczenia?
Od... kilku dni mam "podbite" emocje, bo coś złego ( w mojej ocenie) dotknęło mojego znajomego, ale nie wypowiadam się w tym temacie, bo nie mam wiedzy co do winy kogokolwiek za zaistniałą sytuację.
Napiszę wprost.
Bardzo mnie zabolało to, że Ci, którzy mają tak mało do zaproponowania, tak zajadle walczą z Tymi co coś do przekazania mają.

matiwaldi napisał/a:
często kop w du..... jest skuteczniejszy od przytulenia..........

Tak Mati, kop na rozpęd, ale nie grupowy lincz.

Jonesy - Wto 26 Cze, 2012 23:05

Ja wiem co mi pomogło. I nie było to głaskanie ani przytulanie.
Czy się przewróciłem i połamałem nogi? Czy leżałem i nie mogłem się ruszyć, a myśleć mogłem tylko o końcu? Nie, nie spotkało mnie to. Głównie dlatego, że trafiłem na osobę, która potrafiła rozpieprzać cegiełka po cegiełce ten przepiękny pałac iluzji jaki sobie wybudowałem wokół mojego uzależnienia. Nie pierdzieliła się ze mną, tylko bezlitośnie pokazywała skutki mojego picia. I w końcu dotarło do mnie co się dzieje.
Kamo, żaden alkoholik, a mam tu na myśli trzeźwiejącego alkoholika, nie "dobije tego konia". Bo alkoholik czynny to taki koń, że on tak naprawdę nie ma połamanych nóg. Jemu się wydaje, że ma połamane, że już jest koniec.
Nie ma takie bagna z którego nie da się wyjść. Z niektórych jednak wychodzi się niemiłosiernie ciężko. Konie, z drugiej strony, nie mają tak dobrze. Im się nie daje szansy na życie w stajni mimo połamanych nóg. Nie rehabilituje się ich, bo to nie przynosi zysków. Tłumaczy się to "oszczędzaniem cierpienia" i "strzela się w łeb". Osoba chora, w szczególności na chorobę alkoholową ale każdą inną, ma ten luksus że koniem nie jest - można go ratować do skutku.
To jest zasadnicza różnica między człowiekiem i koniem. Jest jeszcze jedna, jaka mi przyszła do głowy - o wiele ważniejsza różnica - koń, jakby nie był skonstruowany przez Boga, nigdy nie będzie dążył do autodestrukcji, nigdy nie będzie pragnął "strzału w łeb", nawet mimo "połamanych nóg" - jego wola przetrwania jest tak wielka, że wszystko inne jest nieważne. Człowiek znowu - to już zupełnie inna bestia.

Dobranoc.

staaw - Śro 27 Cze, 2012 05:30
Temat postu: Re: Czyż nie dobija się koni.
kamo napisał/a:
Czy nie warto się skupić na konstruktywnej formie pomocy innym userom.

A czy można pomóc osobie która twierdzi że wie lepiej?
Ja dobrze pamiętam że dopóki nie zaryłem mocno w chodnik byłem mądrzejszy od lekarza i terapeuty, a co dopiero ludków z forum...
Kiedy miałem gorszy dzień i nie chciało mi się kłócić, siedziałem na terapii i myślałem "co oni za bzdury pi****ą, przecież to nie o mnie"...
kamo napisał/a:

Zastanowić się nad brakiem przyjaznej atmosfery i wsparcia drugiemu alkoholikowi.

Ja widzę że ci którzy chcą słuchać, wsparcie dostają...
Ale jeżeli komuś w AA przeszkadza Bóg, terapeutka jest młodą głupią siksą, psychiatra próbuje otruć ogłupiającymi tabletkami.... takiemu i forum nie pomoże...
No można się jeszcze uchlać bo mnie nikt nie rozumie...

kamo napisał/a:

Tak się zastanawiam nad tym,czy myśląc jak powyżej trzeżwy jestem?

Rok temu człowiek z Warszawy, nie pijący już miesiąc, pisał na innym forum że pije tydzień, niema nic do jedzenia, ale na terapię nie pójdzie...
Błagał o pomoc...
Pomogłem mu, zmarnowałem pół dnia, by za jego zgodą, umieścić go na izbie wytrzeźwień, po wytrzeźwiałce miał pójść na detox...
Wiem że na detox nie dotarł (choć daleko nie miał), zniknął z forum...
A ja zostałem ze zrujnowanymi uczuciami...
Na szczęście obyło się bez terapii dla współuzależnionych, sam sobie wbiłem do głowy że od pomocy pijakom są odpowiedni ludzie, a ja mam się zająć sobą...

szymon - Śro 27 Cze, 2012 05:53

kamo napisał/a:

Tak się zastanawiam nad tym,czy myśląc jak powyżej trzeżwy jestem?

uwaga: piszę do kogoś, nie bezpośrednio do autora wątku ;)

moim zdaniem błąd, bo szukasz ideału, lgniesz do niego, chcesz ująć to w jakiś ramy, chcesz policzyć trzeźwość, porównać ją do mojej czy kolegi trzeźwości.
tego się nie da zrobić, porównać...

np. ja i moje zachowanie jest trzeźwe na 73%, a Twoje na 97%

jeżeli każdy zajrzałby do swojego pierwotnego, dziewiczego środka, do takiego z dzieciństwa, bez programu, bez kodowania jakim programują nas: rodzce, szkoła, otoczenie, społeczeństwo, forum, koledzy i koleżanki, to zauważyłby, ze to jest nieskończone dobro i pozytywna energia.
niestety poprzez programowanie od urodzenia, uczą nas że pieniadze, zę dom, ze rodzina, że trawnik ładnie przystrzyżony, ze jak jesteś w ciąży to trzeba się ohajtac :p
jedno wielkie zamieszanie w głowach! sami sobie robimy kuku od urodzenia, moze nie bezpośredni ale poprzez wcześniejsze pseudo nauki, które serwują nam najbliżsi.

jakbyś nie podpatrywał u kogoś sposobu czy metody na trzeźwienie, na rozwój, tylko wypracować swój własny.
to jest czad, to jest siła w bezsilności, to mnie motywuje do pracy na sobą, takie moje zdanie.

kamo - Śro 27 Cze, 2012 07:02

Cytat:
moim zdaniem błąd, bo szukasz ideału, lgniesz do niego, chcesz ująć to w jakiś ramy, chcesz policzyć trzeźwość, porównać ją do mojej czy kolegi trzeźwości.
tego się nie da zrobić, porównać...


Jeśli chodzi o szukanie ideału to dążę do tego by być jak najlepszym człowiekiem,jak poczytałem trochę o krokach i porozmawiałem z alkoholikami którzy pracują lub pracowali ze sponsorem na krokach to takie wnioski mi się nasunęły że
żyjąc zgodnie z programów 12 kroków i dekalogiem zmierzam ku ideałowi człowieka.
oczywiście dopiero na koniec mego życia będę mógł powiedzieć czy choć trochę zbliżyłem się do ideału.
Nie chodzi mi o porównanie takie jak podałeś w % bo to do niczego nie prowadzi,lecz jednak o porównywanie swych doświadczeń.Mogę wziążć coś dla siebie z twoich lub na odwrót by zmieniać swe postępowanie a co za tym idzie życie na lepsze.
O czymś takim myślałem .

kamo - Śro 27 Cze, 2012 07:10

staaw napisał/a:
A czy można pomóc osobie która twierdzi że wie lepiej?


Można powiedzieć co ię samemu robiło w takim stanie jak dana osoba.
Ja też kiedyś myślałem że wiem lepiej-poprostu chciałem pić i robiłem wszystko by podważyć co się do mnie mówiło.
Uważam jednak że warto spróbować tak by nie zaszkodzić sobie i nie wyładować swej frustracji na tej osobie gdy widzę że cały mój wysiłek poszedł na marne.

jal - Śro 27 Cze, 2012 07:15

Myślę,że moje myślenie jest zawsze subiektywne i nie jestem w stanie ocenić siebie właściwie ale mogę wyciągać wnioski z opinii ludzi którzy mnie otaczają i jeżeli mam zwroty pozytywne to jest szansa ,że zmieniam się na lepsze...
Nie wiem co znaczy być ideałem... i do niego nie dążę ale pragnę być coraz lepszym od siebie.

matiwaldi - Śro 27 Cze, 2012 07:20

Dziubas napisał/a:
Bardzo mnie zabolało to, że Ci, którzy mają tak mało do zaproponowania, tak zajadle walczą z Tymi co coś do przekazania mają.

matiwaldi napisał/a:
często kop w du..... jest skuteczniejszy od przytulenia..........

Tak Mati, kop na rozpęd, ale nie grupowy lincz.


wywołany do tablicy odpowiem tak"

....jak możesz przekazać komuś coś ,czego sam nie posiadasz.....


stosując tę zasadę nie piszę tam,gdzie moje doświadczenie jest znikome....gdzie poziom moich obecnych emocji związanych z własnymi problemami mógłby więcej złego,niż dobrego zrobić .....
natomiast widząc /czytając Tych,których posty zalewają każdy wątek i są "jedynie słuszne" nie mogę sie powstrzymać......bo tak jak wyżej napisałem mam osłabioną kondycje emocjonalną .....
tych ,którzy wiedzą wszystko "lepiej" zawsze słychać najwięcej,a tych ,którzy dużo wiedzą ........to trzeba mieć szczęście,żeby posłuchać.....

a co do linczu........jak pierwszy raz poszedłem na terapie,aby "nauczyć" sie pić,bo tak wówczas myślałem, wydawało mi się,że grupa-----
tych przemądrzałych,zarozumiałych,cwaniaczków ---- chce mnie zniechęcić,a ja taki mądry nie dam się zlinczować i dam sobie radę sam........rok bez mała jeszcze zajęło mi odróżnienie pokory od upokorzenia.....a gdy stanąłem oko w oko ze stwórca (na własne życzenie) z pełnymi gaciami strachu i pełen pokory poprosiłem o pomoc !!!
poprosiłem, ale nie szukałem sposobu na załatwienie swoich spraw,nie chciałem znaleźć metody,nie szukałem wsparcia dla moich urojeń i chorych uczuć -----ja poddałem się terapii !!!! poddałem się.....
dzisiaj nie pije i dni bez alko liczę w setkach i jest mi z tym dobrze.....
a informacje zwrotne w postaci postów/rozmów/maili wywołują we mnie (bez względu na treść chwalebną,czy złośliwą) tylko jedną reakcje -zastanowienie....

pisałem już gdzieś,że poziom mojej samooceny nie musi się karmić cudzym zdaniem ....

krótko mówiąc/pisząc mam gdzieś co o mnie myślisz/myślicie/myślą .....

bez tego wiem jaki skromy i mądry jestem sdfgdrg

Dziubas - Śro 27 Cze, 2012 07:31

matiwaldi napisał/a:
nie mogę sie powstrzymać.....

Ciekawe, że nastąpiło to jak "polała się krew"
No tak, przecież...
matiwaldi napisał/a:
mam osłabioną kondycje emocjonalną .....


matiwaldi napisał/a:
co do linczu...

Odsyłam do WK, rozdział "Praca z innymi".
Dzięki Mati, że się odezwałeś :p

Jonesy - Śro 27 Cze, 2012 08:14

Dziubas napisał/a:

Ciekawe, że nastąpiło to jak "polała się krew"


Jaka krew się polała? Administracja usunęła niewygodne konto, dając użytkownikowi zakaz możliwości pisania na forum. Takie jej (administracji) prawo.
Cały czas wam się wydaje, że demokracja to takie coś, co jest wszędzie. A jak nie, to zawsze można ją wymusić. No to wyobraźcie sobie, że Ewy nikt nie wybierał w demokratycznym głosowaniu na szefową Dekadencji. To Ewa i grupa znajomych, postanowili założyć własny portal, o takiej a nie innej tematyce, gdzie pisać mogą ludzie z takimi a nie innymi problemami, akceptując regulamin i zasady panujące na forum, ale również akceptując fakt, że właścicielką forum jest Ewa.
Moim zdaniem i tak ma dużo cierpliwości, że w ogóle odpowiada na zaczepki i "protesty". Jakie w ogóle protesty? Wchodzisz do czyjegoś domu i zaczynasz protestować przeciwko temu co robi właściciel? No bez jaj. Kiedyś na forum modelarskim, do którego dawałem linki, wywalono użytkownika. Notabene użytkownika, który sam współtworzył to forum od zera. Niestety jego sposób bycia oraz odzywki spowodowały taką a nie inną decyzję admina. Ale z racji tego, że go znałem i był w głębi duszy w porządku facetem i naprawdę genialnym modelarzem, który wiele pokazywał, wziąłem na swoje barki "misję obrony i sprowadzenia go". Zacząłem pisać do admina pw i na shoutboxie. Po paru minutach już pisać nie mogłem - nawet nikt się nie spytał ani nie skomentował - za podważanie decyzji admina - ban na miesiąc. Najlepsze jest to, że ów broniony przeze mnie sam stwierdził, że jestem głąbem :bezradny:

Nie nawiązuję już do koni leżących, skaczących, latających czy innych. Nawiązuję do sytuacji w której użytkownik, który notorycznie był solą w oku administracji, od ponad roku non stop miał jakieś "ale" do każdej decyzji, pisał wszędzie gdzie się dało i jak się dało i i wywoływał skrajne emocje, został z forum usunięty, po nie jednym, dwóch, trzech, a po dziesiątkach ostrzeżeń. Nie widzę, gdzie tu się"polała krew".

Sorry, ale w przypadku for internetowych, jedyny sposób, w jaki może objawić się demokracja, to zasada - "nie podoba Ci się forum - zmień na inne"

kamo - Śro 27 Cze, 2012 08:46

Jonesy napisał/a:
Jaka krew się polała? Administracja usunęła niewygodne konto, dając użytkownikowi zakaz możliwości pisania na forum. Takie jej (administracji) prawo.


właśnie nie wygodne.
Cytat:
fakt, że właścicielką forum jest Ewa.

tego nikt nie neguje
Cytat:

Wchodzisz do czyjegoś domu i zaczynasz protestować przeciwko temu co robi właściciel?


Do domu to raczej nie ja patrzę na to trochę inaczej ponieważ jest to forum publiczne więc każdy tu może wejść.
Cytat:

pisał wszędzie gdzie się dało i jak się dało i i wywoływał skrajne emocje, został z forum usunięty,


Czy to zabronione pisać gdzie się chce?Sam piszesz gdzie chcesz.Ja również

Myślę by iść twoim tokiem rozumowania to powinno być forum dla wybranych po jakiejś weryfikacji a skoro Wiedżma udostępnia je dla wszystkich ludzi to jest to forum publiczne a za tym powinna iść demokracja która obowiązuje w tym kraju.
Oczywiście że chcąc tutaj przebywać muszę przestrzegać obowiązujących tu zasad ale to powinno dotyczyć wszystkich uczestników bez względu na status jaki posiada na forum.

Wiedźma - Śro 27 Cze, 2012 08:46

Jonesy napisał/a:
za podważanie decyzji admina - ban na miesiąc

O, to ładne. Dziękuję za pomysł :cwaniak:

KARO - Śro 27 Cze, 2012 09:00

Kamo odniosę się do wypowiedzi szymona .

Rzecz w tym ,że nie ma czegoś takiego jak ideał . Nie możesz więc do niego dążyć .
Naśladujesz tylko czyjś pomysł na zdrowienie z nadzieją ,że to ten najlepszy .
Jest najlepszy dla tego ,kto to wymyślił . Sam musisz znaleźć swój sposób.
Zajrzyj w głąb siebie .Twoje problemy są w tobie i tam też jest sposób ich rozwiązywania ;)

kamo - Śro 27 Cze, 2012 09:12

KARO napisał/a:
Rzecz w tym ,że nie ma czegoś takiego jak ideał . Nie możesz więc do niego dążyć .


Np;osoby uznane za święte uważa się za ideał bo po przez swoje życie i dawanie świadectwa stali się świętymi.
Ja już napisałem w jaki sposób Ja mogę dożyć do mojego ideału i nikomu nie narzucam swojego myślenia.
Każdy może mieć inny ideał.
I szukam go ale o tym już napisałem kilka postów wcześniej.

szymon - Śro 27 Cze, 2012 09:35

kamo napisał/a:
I szukam go ale o tym już napisałem kilka postów wcześniej.


będziesz rozczarowany jak już znajdziesz, bo nie sam cel jest ważny a droga do niego

edit
:buzki:

kamo - Śro 27 Cze, 2012 09:41

szymon napisał/a:
będziesz rozczarowany jak już znajdziesz, bo nie sam cel jest ważny a droga do niego


Nie sądzę a to dlatego że jak już pisałem chcę się oprzeć na programie 12 kroków AA a to program na całe życie.
A nikt nie został też świętym za życia.

KARO - Śro 27 Cze, 2012 09:44

A jak znajdziesz juz ten ideał Kamo to co zrobisz ?
kamo - Śro 27 Cze, 2012 09:51

Już znalazłem i to nie jeden.
Np;św Maksymilian Maria Kolbe.
Jego świadectwo mówi mi że powinienem nauczyć się kochać ludzi,szanować ich.
Być odważnym bez względu na okoliczności i jak trzeba stanąć w obronie życia ludzkiego.
Na podstawie życia tylko tego człowieka widzę jak wiele mam do zrobienia w swoim życiu.

Halibut - Śro 27 Cze, 2012 09:51

szymon napisał/a:
będziesz rozczarowany jak już znajdziesz, bo nie sam cel jest ważny a droga do niego

Bo droga jest celem. Zgrabna myśl, ale bardzo smutna w swoim przekazie. Myślę, że droga może dać poczucie sensu i spełnienia nawet wtedy, jeżeli nie będzie nam dane osiągnąć celu, ale tylko wtedy, kiedy jest realna szansa (nadzieja) dojścia do celu. Inaczej jest neurotyczną ucieczką od rzeczywistości.

KARO - Śro 27 Cze, 2012 09:58

Podziwam Cię Kamo za wybór osób do naśladowania,ale wyznaję inną teorię.
Powodzenia.

kamo - Śro 27 Cze, 2012 10:00

Halibut napisał/a:
Bo droga jest celem. Zgrabna myśl, ale bardzo smutna w swoim przekazie. Myślę, że droga może dać poczucie sensu i spełnienia nawet wtedy, jeżeli nie będzie nam dane osiągnąć celu, ale tylko wtedy, kiedy jest realna szansa (nadzieja) dojścia do celu. Inaczej jest neurotyczną ucieczką od rzeczywistości.


Ja wierzę że Pan Bóg nakreślił moją drogę.Ja wybieram czy nią podążę z pokorą,z akceptacją i w zgodzie ze samym sobą.Co staram się robić gdyż zboczyłem kiedyś z właściwej drogi a teraz proszę Pana by mi pomógł na nią wrócić.

kamo - Śro 27 Cze, 2012 10:02

KARO napisał/a:
Podziwam Cię Kamo za wybór osób do naśladowania,ale wyznaję inną teorię.
Powodzenia.


A ja to szanuję.

KARO - Śro 27 Cze, 2012 10:04

Uważam,że Twoja droga jest równie dobra jak moja ,ja też tak zaczynałam :)
rufio - Śro 27 Cze, 2012 10:08

Jest tu kilkunastu stałych " pisaczy " dlaczego tu są ?
Moim zdaniem - znaleźli swój "kawałek podłogi " chcą i dla siebie , i przy tym działaniu także dla innych znaleźć rozwiązanie różnych problemów . Pobyt tutaj pomaga i na chwile odrywa od dni codziennych .Czytając różne przypadki coś biorą również do siebie i nieraz przykład innych umożliwia znaleźć rozwiązanie ich spraw . Tylko jest "ale" - zawsze jest jakieś " ale " czy swoim zachowaniem swoim słowem nie za bardzo dają do zrozumienia , że ich słowa jest mądrzejsze ? Ostateczne ?
Prze nasza Dekadencje przez te lata przewinęło się kilkadziesiąt jeżeli nie kilkaset osób - niektórym pomogliśmy niektórym nie . Jedni chcieli słuchać - inni słuchali tylko siebie .Jedni pomogli sobie sami przez wczytanie się w słowa " starszych " inni wybierali tyko to co im pasowało lub nie burzyło ich widzenia świata . Jest parę osób które pomimo upadków trzymają się tego " monitora ' bo już zadają sobie sprawę , że to już " ostatni brzeg " , inni bo znaleźli tu " podobne fale " - jest tez lub była grupa tych co swoje frustracje dnia realnego ( niedocenienie) przelewają w słowa nie zawsze adekwatne do danej sytuacji . Zdarzają się również przypadki " JA " . To jest nieuniknione i tak zawsze będzie gdzie znajdą się więcej niż trzy osoby .I muszą być ci którzy pełnią piecze nad jako takim porządkiem . Forum to nie sejm , gdzie wszystko wszystkim wolno i nie za żadnych konsekwencji . A jeżeli coś jest własnością ogółu to to nie ma żadnej własności .

prsk

Tajga - Śro 27 Cze, 2012 10:30

Halibut napisał/a:
Bo droga jest celem.


Moja trzeźwa droga jest moim celem.
Podążać drogą do końca swych dni, do zamknięcia oczu na zawsze.
Moimi "świętymi" są moi przyjaciele ze Wspólnoty.
Ludzie którzy pokazują jak żyć w zgodzie ze sobą, z innymi,
jak przekładać Program AA na zwykłe, spokojne życie.

Każdego dnia zaczynać swoją trzeźwą drogę.
Dopóki żyję ta droga nie ma końca.

kamo - Śro 27 Cze, 2012 10:36

Zgadzam się z tobą Tajgo.
Pomyślałem też że mogę brać przykład z innych tak jak napisałem ze świętych ale nie tylko,przecież są na tym świecie ludzie którzy żyją w sposób który według mnie jest wart naśladowania i z ich życia mogę czerpać aspirację do własnej drogi życia.

Tajga - Śro 27 Cze, 2012 10:48

kamo napisał/a:
i z ich życia mogę czerpać aspirację do własnej drogi życia.


:tak:
Kiedy na początku swojej drogi miałam chwile zwątpienia, małe odruchy
żeby jednak negować swoją chorobę, kiedy jeszcze się mocowałam ze sobą...
ONI stawali mi przed oczami.
Jeden mieszkał w śmietniku, drugi na ławce w parku...KIEDYŚ.
Powstali, nie piją ponad dwadzieścia pięć lat..czyli można!
"Chcę być taka jak ONI", i to mi pomagało.

Na początku to była chęć utożsamienia się z NIMI,naśladownictwo
teraz głęboka wdzięczność, za wskazanie swoim życiem, dobrej drogi dla mnie.

kamo - Śro 27 Cze, 2012 11:40

Na początku po zaprzestaniu picia i ćpania miałem żal do Pana Boga że mnie tak ciężko doświadcza,że moje życie to porażka a tylko alkohol pomaga mi o tym zapomnieć.
Dzisiaj widzę że dzięki tej chorobie mogę stać się lepszym człowiekiem,wyzwolić spod ucisku i zakłamania swój umysł.
A życie nie jest porażką lecz wielkim darem i powinienem starać się jak najlepiej potrafię przez nie iść.
Uczę się dawać siebie innym ludziom a w zamian dostaje dużo ciepła i miłości.
Kiedyś nie wiedziałem ile to może dać radości i poczucia spełnienia.

JaKaJA - Śro 27 Cze, 2012 12:33

Kamo,powiem Ci tak,kiedy byłam na terapi zamkniętej w szpitalu psychiatrycznym,gdzie byli i psychicznie chorzy i detox i przejściówka i terapia,naoglądałam się wiele przezyłam szok i dotknełam najgorszego obrazu alkoholizmu o jakim mi się nie śniło (to mnie nie dotyczy ;) ) przywieźli chłopaka ok 27 lat w stanie agonalnym (po imprezie padł i już sam nie wstał) widziałam jak umierał po stokroc,płakałam nad jego łózkiem modlac się by przeżył. TO MNIE PORAZIŁO,korkociag na poczatku życia.....uratowali go,przeżył,rozmawiałam z Nim nie raz na palarni ,łagodnie i delikatnie kładłam do głowy to co już wiedziałam,jak ja piłam itd. wydawało mi się,że coś zaskoczyło w nim,że faktycznie i On sie przeraził 8| jakie było moje zdumienie gdy po kilku dniach jak juz poczuł się silny i zdrowy stwierdził SAM SOBIE PORADZĘ...wyszedł jak najszybciej i tyle go widzieli 8| przyjechał po Niego kumpel i słyszałam jak klepiąc go po plecach mówił : ale dałeś ognia,staryyy..." no faktycznie,czad pomyślałam ucxc4 i wtedy uświadomiłam sobie,że ratując Mu życie ,lekarze zablokowali łóżko a w tym czasie umierał ktoś kto chciał iść się leczyć ale już nie zdąrzył bo nie było miejsca 8| od klepania po pleckach są kumple od kieliszka,Ja,Ty czy inni alkoholicy jacy nie piją dziś,są od tego by uświadomić takiemu komuś,że to nie jest dyskoteka i czad,ale walka o życie dosłownie i w przenośni.
Nie muszę tego robić,nie muszę pochylać się nad nikim,nie muszę nawet tracić energii na mówienie ostrych słów,bo świętą nie będe i nawet nie chce być :evil2" daleka jestem też od dażenia do IDEAŁU bo to ułuda-ideałów nie ma a stawiać się na równi ze świetymi to co najmniej hipotryzja, Człowiek nie jest ani dobry ani zły,ideałem też nie będzie,może jedynie zyć tak by innym i sobie nie robić krzywdy i zmieniać swoje kiepskie postępowanie.
ZAWSZE natomiast,mam w głowie to,że mam dług do spłacenia,żyję dzięki temu,że ktoś mi kiedyś powiedział: a idz i sie zachlej nawet,co mnie to obchodzi? ale jak bedziesz chciała wytrzeźwieć wróć,pomogę Ci.
Mówienie,że alkoholicy sa "wybrańcami",doprowadza mnie do białej gorączki,klepanie się po pleckach,przechwałki itd. to EGO,przerośniete,nadmuchane,wybujałe EGO ,bo jak można chwalić siebie samego za zaprzestanie czegoś,czego nigdy nie powinnismy byli robić (pić destrukcyjnie) ??? :shock: :roll:

kamo - Śro 27 Cze, 2012 13:10

Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiałaś ale ja się do świętych nie porównuje a chcę brać przykład.
Co do ideałów to nie zakładam że nim będę ale próbuję to sprawia że się zmieniam na lepsze.
Zgadzam się że nie alkoholicy nie są wybrańcami.
A to że Pan Bóg mnie oświecił i dostrzegłem swój alkoholizm i zaprzestałem picia to dla mnie jest powód do zadowolenia bo ja sobie tej choroby nie wybierałem.
Postanowiłem nie pić i zmienić swoje życie czy to nie jest powód do zadowolenia?

Cytat:
rukcyjnie) ??? :shock: ,bo jak można chwalić siebie samego za zaprzestanie czegoś,czego nigdy nie powinnismy byli robić (pić dest :roll:


Z tym stwierdzeniem bym się zgodził gdybym był świadomy tego zanim podjełem decyzję o zaprzestaniu picia.Tą świadomość dała mi terapia i mityngi AA

Romuald - Śro 27 Cze, 2012 14:10

Komo, czego się naczytałeś? Bo zycie nasze jest prozaiczne, marzymy, śnimy, tak to już jest.
Kązdy by chciał by życie było rozbłyskiem, a tu proza życia , i ech. Myślę że zawsze trzeba pomyśleć, chociaż ja rad nie udzielam.

kamo - Śro 27 Cze, 2012 14:43

Romuald napisał/a:
Komo, czego się naczytałeś? Bo zycie nasze jest prozaiczne, marzymy, śnimy, tak to już jest.
Kązdy by chciał by życie było rozbłyskiem, a tu proza życia , i ech. Myślę że zawsze trzeba pomyśleć, chociaż ja rad nie udzielam.


Wiesz życie mnie nie rozpieszcza.Jestem po dwóch operacjach kręgosłupa,siedzę w domu od 6 miesięcy jak kołek.Z domu się ruszam jak muszę bo podróżować nie mogę.
Sądzę się z byłą żoną.
Teść pije,o teściowej nie pisze bo nie potrafię nawet opisać tego co ona wyprawia.
Z matką i rodzeństwem nie mam kontaktu bo trzeba by było mi pomóc to łatwiej było olać syna i brata
Z żoną mogę jedynie porozmawiać osobiście.
I mam telefoniczny kontakt z kilkoma kolegami a mimo to nie pije.
Miałem chwile zwątpienia ale mimo to nie jojce jakie to życie jest szare i prozaiczne,najłatwiej załamać ręce i biadolić.
Ja mam po co żyć i dla kogo.
Dostałem szansę i chcę ją wykorzystać jak najlepiej potrafię,uważam że życie jest piękne choć nie zawsze jest lekko i trzeba stawiać czoła wielu problemom.
A wszystko to mi się udaje tylko dlatego że nie piję i próbuję coś ze sobą robić.
I nie do końca rozumiem twoją sugestie.

Cytat:
Myślę że zawsze trzeba pomyśleć, chociaż ja rad nie udzielam.

NANA - Śro 27 Cze, 2012 15:25

Moja trzeźwa droga jest moim celem.
Podążać drogą do końca swych dni, do zamknięcia oczu na zawsze.
Moimi "świętymi" są moi przyjaciele ze Wspólnoty.
Ludzie którzy pokazują jak żyć w zgodzie ze sobą, z innymi,
jak przekładać Program AA na zwykłe, spokojne życie.

Każdego dnia zaczynać swoją trzeźwą drogę.
Dopóki żyję ta droga nie ma końca.[/quote]


Tajgo :buzki: pięknie to ujęłaś ...

Pozdrawiam

NANA - Śro 27 Cze, 2012 15:48

.. Pamiętam swoje uczucie bezsilności , smutku , złości , lęku i bólu wewnętrznego , którego nie potrafię określić słowami . Potrzebowałam zrozumienia , akceptacji i życzliwego słowa . Jakiejś pomocy , a przede wszystkim wiary i nadziei .Potrzebowałam jakiegoś drogowskazu - gdzie iść , co robić i jak , i że w ogóle warto jeszcze coś ze swoim życie robić .
Miałam to szczęście , że spotkałam na swojej drodze ludzi mi życzliwych . Okazali mi ciepło , życzliwość , przyjaźń i akceptację . Usłyszałam pierwsze życzliwe słowa , że i ja mogę żyć bez picia i zażywania , i jak mogę to robić , że mogę być szczęśliwa i zadowolona , jeśli tylko tego będę chciała . Nikt mnie nie krytykował ani nie oceniał , nie udzielał rad . Dzięki nim odkryłam swoją tożsamość - nie jestem inna , jestem alkoholiczką i lekomanką i uczę się żyć z tą chorobą . Nie potrzebuję alkoholu i tabletek , a to co "używki" rzekomo miały mi dawać , odnajduję w Programie 12 Kroków i zasadach duchowych , którymi się kieruję w codziennym życiu .

szymon - Śro 27 Cze, 2012 15:57

Halibut napisał/a:
Bo droga jest celem. Zgrabna myśl, ale bardzo smutna w swoim przekazie.


oj tam, dla mnie wcale nie :)
cyt.
moje drugie ja w środku podpowiada mi, że jak za rok czy dwa lata będę w punkcie X, to to to i tamto.
g***o prawda, to są urojenia, do których chciałem dążyć, przez co okradałem się z codziennego szczęścia jakie mogę spotkać.
kluczem do tego wszystkiego jest to, żeby komuś dawać to, co się ma najlepszego w sobie, żeby dawać to szczere i głębokie dobro, bo przecież to wraca obiegając ziemię dwa razy (w moim przypadku trzy) i to jest prawda.
to się samo dzieje...
to jest tak proste, jak prosty jest drut i tak jasne, jak jasne jest słońce.


a słońce nie jest smutne :nerwus:

kamo - Śro 27 Cze, 2012 16:30

Szymon zgadzam się z tym co napisałeś w 100% bo niby skąd mogę wiedzieć w jakim punkcie życia znajdę się za np;rok.
A to żeby dawać z siebie co najlepsze innym to fakt którego doświadczyłem lecz w tej kwestii jeszcze nie radze sobie najlepiej,wciąż jeszcze we mnie dużo egoizmu i nie zrozumienia,widzę też że mam opory ze zrobieniem czegoś bezinteresownie bo podświadomie nie mówiąc nawet osobie dla której coś robię że oczekuje czegoś w zamian.Nie zawsze tak jest ale się zdarza.Fajnie że to napisałeś.

Tajga - Śro 27 Cze, 2012 17:46

szymon napisał/a:
kluczem do tego wszystkiego jest to, żeby komuś dawać to, co się ma najlepszego w sobie, żeby dawać to szczere i głębokie dobro, bo przecież to wraca obiegając ziemię dwa razy (w moim przypadku trzy) i to jest prawda.
to się samo dzieje...
to jest tak proste, jak prosty jest drut i tak jasne, jak jasne jest słońce.


Mówi się w AA "Oddaj innemu to , co sam dostałeś za darmo".
We Wspólnocie dostałam nadzieje na lepsze życie.

"Nadejdą te szczęśliwe dni..." to też cytat z naszych tekstów.

Kiedy wróciłam na miting, udręczona piciem non stop kolor, odrzucona w rodzinie, wyizolowana w pracy,poniżona na wszelkie możliwe sposoby
przez (byłego na szczęście)
męża, stojąca na krawędzi..uczepiłam się tych słów jak koła ratunkowego.

Uwierzyłam, i czekałam.
W między czasie wytrzeźwiałam fizycznie, naprawiłam stosunki w rodzinie ( ojciec, matka, siostra), i spokojnie chłonęłam słowa które do mnie, do innych
mówiono na mitingach.

Z radością i optymizmem patrzyłam w przyszłość.
Nie oczekiwałam wiele, najważniejsze dla mnie było to,
że przespałam całą noc od deski do deski, że rano nie trzęsły mi się ręce.

Nie złorzeczyłam na zły los, na to że jestem alkoholiczką.
Picie, i dno już było, teraz trzeba zrobić wszystko co możliwe, żeby to nie powróciło.

Nie wierzyłam długo w to, że przeżyję pół roku w trzeźwości, przeżyłam.
Przeżyłam rok, i przestało mnie już interesować ile kartek spadło z kalendarza.

Dla mnie codziennie zaczęty dzień jest cudem.
Tylko ode mnie zależy jak go przeżyję, bo to jest MÓJ dzień.
Mam go na własność dla siebie.

Tak się składa, że jadąc do pracy codziennie o tej samej porze stoję w korku, kilka zmian świateł i skrzyżowanie.
Gdzieś w okolicy jest skup złomu.
I codziennie widzę parę, kobieta i mężczyzna, w wieku nie do określenia.

Patrzę na Nich, na Ich wózek z rupieciami i sobie myślę...
" Patrz Ula, to mogłaś być TY, tak nie wiele brakowało".

Dlatego ja uważam, że zostałam wybrana,wybrana do życia godnego.
Takiego jakie zaplanowali mi rodzice, i jakie zaplanował dla mnie Bóg.

Dał mi czystą kartkę... i zapisuję na niej już tylko trzeźwe dni.

Jędrek - Śro 27 Cze, 2012 20:13

kamo napisał/a:
Gdy my odpadamy z wyścigu szczurów, nie mamy tyle szczęścia. Musimy jeszcze długo dogorywać, albo sami ze sobą skończyć

My zawsze mamy wybór.... być może to zbyt skomplikowane, ale stopniowo zaczynam wierzyć, że ZAWSZE mam wybór.... wystarczy tylko trafnie wybrać he he :)

Halibut - Śro 27 Cze, 2012 21:15

szymon napisał/a:


cyt.
moje drugie ja w środku podpowiada mi, że jak za rok czy dwa lata będę w punkcie X, to to to i tamto.
g***o prawda, to są urojenia, do których chciałem dążyć, przez co okradałem się z codziennego szczęścia jakie mogę spotkać.


Umieć koncentrować się i czerpać przyjemność, szczęście z chwili, żyć tu i teraz, bez dekoncentrowania się na przeszłości i przyszłości, nie jest równoznaczne z życiem bez podążania drogą do osiągnięcia konkretnego zaplanowanego celu. A Jeżeli krążymy w okół Buddyzmu to celem realnym i najbardziej pożądanym jest osiągnięcie oświecenia, przekładając na bardziej dla nas zrozumiany język - określonego stanu świadomości, w którym poczucie własnego odrębnego ja, ego zostaje odrzucone. A człowiek mentalnie stapia się z otaczającym go światem i przepełnia go poczucie jedności i miłości, przez co osiąga kres cierpienia. Można to również nazwać wewnętrznym głębokim spokojem, zrozumieniem i szczęściem. Pewnie drogi do tego celu są różne. Myślę jednak, że wiadomo, o co chodzi. Więc podążanie drogą i planowanie to nie urojenia. Może chodzi Ci o rozróżnienie świadomego racjonalnego planowania ja, które zawsze siłą rzeczy jest egocentryczne, przez co odrywa nas od istoty rzeczy i wiedzie na manowce, a podążania drogą duchowości i intuicji. Dla mnie to bardziej jednak kwestia wyważania. Bo wiedza i świadomość są potrzebna by się zmieniać. Bo chyba nie chodzi Ci o życie tylko chwilą, poddanie się energii czy nurtowi życia i dryfowanie w kierunkach zależnych od prądów, które Cię będą miotać w różnych przypadkowych kierunkach.

szymon napisał/a:
kluczem do tego wszystkiego jest to, żeby komuś dawać to, co się ma najlepszego w sobie, żeby dawać to szczere i głębokie dobro, bo przecież to wraca obiegając ziemię dwa razy (w moim przypadku trzy) i to jest prawda. to się samo dzieje...
to jest tak proste, jak prosty jest drut i tak jasne, jak jasne jest słońce.


Jesteś mistykiem, przez co doświadczasz tego, w co inni chcą uwierzyć lub tego, co inni pragną zrozumieć. Ale to nie znaczy, że tak jest. Ja mogę napisać, że agresja rodzi agresję, a współczucie i dobro w sposób naturalny bywają odwzajemnione, ale muszę dodać, że nie zawsze. Wierzę jednak, że w każdym człowieku przeważa dobro i jest tylko kwestią nieszczęścia lub braku świadomości to, że ludzie się z nim rozmijają.

rejek - Śro 27 Cze, 2012 21:20

rufio napisał/a:
Jest tu kilkunastu stałych " pisaczy " dlaczego tu są ?
Moim zdaniem - znaleźli swój "kawałek podłogi " chcą i dla siebie , i przy tym działaniu także dla innych znaleźć rozwiązanie różnych problemów . Pobyt tutaj pomaga i na chwile odrywa od dni codziennych .Czytając różne przypadki coś biorą również do siebie i nieraz przykład innych umożliwia znaleźć rozwiązanie ich spraw . Tylko jest "ale" - zawsze jest jakieś " ale " czy swoim zachowaniem swoim słowem nie za bardzo dają do zrozumienia , że ich słowa jest mądrzejsze ? Ostateczne ?


Ja jestem na tym forum od?...no własnie nawet nie pamietam od kiedy jestem bo to dla mnie nie ważne .Nie zlewam każdego tematu swoimi postami ,staram się tylko czasem odpowiadać na pytania w nich zadawanie .Czytam czasem,czasem odbijam na pare miesięcy.Ja uważam że sam fakt, codziennego siedzenia na forum jest już dość do du**. Oczywiście wiem, że część przychodzi tu po to, żeby się ponapinać, że tacy są *j**** bo nie piją (żałosne swoją drogą), ale to też im szkodzi. Nie nie jestem silny i za***isty. Silni i *j**** problemów z piciem nie mają i nie ladują na forum ani w AA.
Nawet nie wiedza że coś takiego istnieje.
Ci co mają do powiedzenia dużo i na każdy temat -raczej jak mnie życie nauczyło przekazują dużo słów ale w nich mało treści.
Ktoś kiedyś miał na tym forum fajne motto w stopce (cyt z pamięci)
"Najgorsze co może cię spotkać to utknięcie na tym forum (bez obrazy dla użytkowników)' czy coś takiego
Ja bym dodał że utknięcie w kręgu AA,kroków,terapii,tradycji,warsztatów,dni trzezwosciowych,rozpoznawaniu głodów,omijaniu wyzwalaczy itp..itd..

...i mogę być dla tych "za***istych" piranią ,szczurem czy scierwojadem ...lotto mi to :p

szymon - Śro 27 Cze, 2012 21:23

Halibut napisał/a:
Myślę jednak, że wiadomo, o co chodzi


tak, dziękuję

JaKaJA - Śro 27 Cze, 2012 22:01

a ja długo jeszcze zastanawiałam się nad tą rozmową i tak sobie mysle,że ktoś kto zna już drogę,bo już WIE jeśli będzie chciał pomocy-znajdzie ją,w tej chwili mityngów jest masa,ośrodków jeszcze więcej itd.Jeśli ktoś był na detoxie,czyta forum czas jakiś to WIE bo dostał wiedzę jakiej potrzebuje.
dlaczego więc mam pochylać sie nad kimś z wyrozumiałością,troską i głaskaniem po główce nad kimś kto tej pomocy nie chce? na siłe go ciągnąć?? po co ? moje EGO nie potrzebuje już pompowania tego rodzaju działaniami. On(ten ktoś) ma swoją wolną wole tak jak i ja ją mam wiec : rób co chcesz człowieku.
Ciepło,wyrozumiałość i troska przemawia przez kazdego z wypowiadających się np. tu czy na mityngu-to jest pomoc ŻYWA, bez popierdułek pt.jeju znowu zapiłeś,tak mi strasznie przykro,choć przytulę Cię,pogłaszczę.... następnym razem bedzie inaczej :shock: za co mam głaskać??? i jak ma być inaczej skoro droga ta sama? jesli ktoś twierdzi,że SAM SOBIE PORADZI,to ma do tego święte prawo.
Tu stawka jest bardzo wysoka ŻYCIE i jesli ktoś nie kuma,że to nie zabawa w "uda się,nie uda się" to ja moge mu życzyć szcześcia tylko i modlić sie by z kolejnego zapicia udało się wyjść cało 8| 8|

kamo - Czw 28 Cze, 2012 07:24

JakaJa. Jeśli do mnie kierujesz te słowa to powiem ci że wybrałem swoją drogę trzeżwienia.
Do grudnia ubiegłego roku regularnie raz w tygodniu spotykałem się z terapeutką i kilka razy w tygodniu chodziłem na mityngi.Na jednej z grup podjąłem służbę z której musiałem zrezygnować ponieważ jak już pisałem w grudniu miałem operację kręgosłupa.Po operacji przez miesiąc leżałem w łóżku i jak tylko poczułem się lepiej to próbowałem wrócić do normalnego życia.Praca w której nie musiałem fizycznie pracować,mityngi i cała reszta.Niestety za wcześnie było na to wszystko i kręgosłup nie wytrzymał.Byłem nad gorliwy i to moja wina.Na początku marca przeszedłem kolejną operację.
Przez pierwszy miesiąc nie wstawałem z łóżka,póżniej trochę chodziłem po domu.
Teraz chodzę na spacery bo na tyle sobie mogę pozwolić,bardzo brakuje mi mityngów na które bym chodził lecz mieszkam na wsi i do miasta mam ponad 30km a ze względu na operację nie mogę podróżować co czynię tylko jak muszę udać się do lekarza.
nie potrzebuję głaskania bo wiem gdzie się zgłosić w razie potrzeby co zresztą uczyniłem.
Mam problemy ze snem i to znaczne więc pojechałem do psychiatry a przy okazji na mityng ale w głowie cały czas świadomość mojego chorego kręgosłupa.Złamałem zalecenie lekarza o nie podróżowaniu ale gdybym nie pojechał to bym złamał abstynencje.
W miedzy czasie widziałem się z terapeutką ze dwa razy i zorganizowałem to tak bym mógł iść na mityng.Dzisiaj też jadę.Mam pełną świadomość tego że nie powinienem jeszcze podróżować bo to dla mnie niebezpieczne ale coś muszę robić bo nie chcę zapić a potrzebuję pomocy terapeuty i mityngów które były wpisane w moje życie.
Znalazłem się na tym forum bo mam dużo wolnego czasu i szczerze mówiąc to wolałbym mieć możliwość chodzenia na mityngi.
Uważam podobnie jak już ktoś napisał;

Cytat:
Ja uważam że sam fakt, codziennego siedzenia na forum jest już dość do du**. Oczywiście wiem, że część przychodzi tu po to, żeby się ponapinać, że tacy są *j**** bo nie piją (żałosne swoją drogą), ale to też im szkodzi. Nie nie jestem silny i za***isty. Silni i *j**** problemów z piciem nie mają i nie


po za tym że jestem silny i td.
Nie jestem silny i jestem alkoholikiem i narkomanem a gdy potrzebuję pomocy to wiem gdzie się udać.
Siedząc tu na tym forum potrzebuję rozmowy czasami nawet o *p**** oraz czytając posty innych możliwość dostrzeżenia siebie swoich wad.

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 09:38

kamo nie wiem skąd Twoje odczucie,że pisałam o Tobie? :shock: czy ty zapiłeś a ktoś "pojechał" po Tobie,nie.(choć nie wiem,może cos mi umkneło ;) )
Ja pisałam o swoich własnych odczuciach i przemysleniach dot.tytułu wątku-nic wiecej.
Gdybym sama przez lata picia nie "ćwiczyła" tego i owego,gdybym nie spotykała takich "grających w ruletkę" z flaszką na prawie kazdym mityngu w szpitalu itd. to bym się nie odzywała....kiedy słucham gdy ktoś kolejny raz i kolejny i kolejny wkłada paluchy do prądu i jest ździwiony,że go poraziło,ręce opadają i nie mam miejsca już na wyrozumiałość. Przykre ale moim psim obowiązkiem jest dbanie o SWOJĄ TRZEŹWOŚĆ a dyskusje z pijanymi,jak sam wiesz w grę nie wchodzą.

Dziubas - Czw 28 Cze, 2012 09:47

JaKaJA napisał/a:
.kiedy słucham gdy ktoś kolejny raz i kolejny i kolejny wkłada paluchy do prądu i jest ździwiony,że go poraziło,ręce opadają i nie mam miejsca już na wyrozumiałość

To co? Trzeba go wtedy :plask: żeby w końcu zrozumiał? Żeby robił wszystko tak jak TY? To uważasz za słuszne i dobre dla Ciebie?

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 09:56

Dziubas nie,można zostawić go i iść dalej by nie mówić słów jakie są dla niego przykre,tyle co na to sumienie? hmmm moje nie dałoby mi spać gdybym widząc gdzie ktoś robi bład nie powiedziała tego głośno.
To co jest dobre i słuszne dla mnie,nie musi być dobre dla Ciebie ale w alkoholiźmie jest JEDNA DROGA i tu nie ma miejsca na poklepywanie po pleckach jeśli ktoś ewidentnie powiela swoje własne błędy.
No chyba,ze chce pić dalej-wówczas nic mi do tego 8|


Jeszcze jedno mi się skojazyło : ilu znasz ludzi jacy WYTRZEŹWIELI idąc po swojemu??? bo ja żadnego 8| Nie powiem nigdy(i nie powiedziałam) nic więcej niż sama wiem i doświadczyłam dzięki czemu jestem trzeźwa : tylko terapia i AA może w tym pomóc.

Dziubas - Czw 28 Cze, 2012 10:10

JaKa, spotykam na mitingach ludzi po zapiciach, którzy są po dziesięciu terapiach, którzy o alkoholizmie mają taką wiedzę, że sami mogliby zostać terapeutami. Notorycznie zapijają. Co ja mam do przekazania takiej osobie? Nie mam takich doświadczeń (nie chcę ich mieć).
Są też tacy, którzy gdzieś "błądzą", tu mogę im coś przekazać, opowiedzieć o swojej drodze, ale nie mogę/nie chcę wchodzić w temat emocjonalnie, a tym bardziej próbować kogoś przymuszać do moich racji. Wiem po sobie. Wszystko co ma zrobić"na muska" działa na mnie jak płachta na byka. Za każdym razem gdy byłem "przymuszany" kombinowałem jak od tego uciec.

zimna - Czw 28 Cze, 2012 10:14

JaKaJA napisał/a:
co na to sumienie? hmm moje nie dałoby mi spać gdybym widząc gdzie ktoś robi bład nie powiedziała tego głośno.

I moje :skromny:
JaKaJa bez urazy ale widzę jak od kilku dni latasz po forum i rozsyłasz 8| gdzie sie da, szukając najbardziej opornych .
:bezradny:

Dziubas - Czw 28 Cze, 2012 10:23

zimna napisał/a:
JaKaJA napisał/a:
co na to sumienie? hmm moje nie dałoby mi spać gdybym widząc gdzie ktoś robi bład nie powiedziała tego głośno.

I moje :skromny:
JaKaJa bez urazy ale widzę jak od kilku dni latasz po forum i rozsyłasz 8| gdzie sie da, szukając najbardziej opornych .
:bezradny:

Może to już krucjata, a nie "niesienie posłania" :szok:

pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 10:25

Dziubas napisał/a:
Może to już krucjata, a nie "niesienie posłania"

Krok dwunasty............

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 15:18

zimna napisał/a:
JaKaJa bez urazy ale widzę jak od kilku dni latasz po forum i rozsyłasz gdzie sie da, szukając najbardziej opornych
:shock: zimna,albo nie widzisz co i gdzie piszę albo nie chcesz widzieć.
Jeśli "rozsyłaniem" nazywasz coś,co nie jeden już tu napisał : IDZ NA TERAPIĘ,to w istocie rozsyłam i będę to robić ZAWSZE czy się to komuś podoba,czy nie.
A co do szukania najbardziej opornych,jak to napisałaś,to ja ich nie szukam-Oni sami przychodzą i zapewniam Cię,że pod koniec wakacji będzie ich dużo więcej. 8|
Z racji,że jest to forum otwarte a wątki ogólno-dostępne mam prawo pisać tam gdzie chcę i co chcę z zachowaniem zasad forum i poszanowania drugiej osoby a ja nikomu nie ubliżam,nikogo nie wyzywam i nikomu nie mówię nic uwłaczającego,prócz tego co jest oczywistością w tej chorobie-NIKOMU NIE UDAŁO SIĘ WYTRZEŹWIEĆ SAMEMU.

kamo - Czw 28 Cze, 2012 15:31

JaKaJA napisał/a:
czy ty zapiłeś a ktoś "pojechał" po Tobie,nie.(choć nie wiem,może cos mi umkneło ;) )


W 2010r zapiłem ale nikt po mnie nie pojechał.
Cytat:

a ja długo jeszcze zastanawiałam się nad tą rozmową i tak sobie mysle,że ktoś kto zna już drogę,bo już WIE jeśli będzie chciał pomocy-znajdzie ją,w tej chwili mityngów jest masa,ośrodków jeszcze więcej itd.Jeśli ktoś był na detoxie,czyta forum czas jakiś to WIE bo dostał wiedzę jakiej potrzebuje

Po tym tak wywnioskowałem.Fakt że nie podałaś tam mojego nicku ale piszesz w moim wątku.
Nic złego się nie stało, to co napisałaś skłoniło mnie do tego bym bardziej się otworzył więc wypadało by powiedzieć;Dziękuje za to co napisałaś :okok:

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 16:47

:buzki:
wniosek z tego jeden-mów,bo nigdy nie wiesz kiedy powiesz coś,co może pomóc komuś innemu ;)

Tajga - Czw 28 Cze, 2012 21:28

JaKaJA napisał/a:
jest oczywistością w tej chorobie-NIKOMU NIE UDAŁO SIĘ WYTRZEŹWIEĆ SAMEMU.


Byłam dziś na rocznicowym mitingu.
Właśnie ta oczywista oczywistość była dwa razy wypowiadana. :)

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 21:43

Tajga ja też miałam być na rocznicowym (może to ten sam) ale mój złośliwy mąż powiedział mi o tym o 16.15 (na Jego numer dzwonił z zaproszeniem na 16`nastą ten znajomy)
zapomniałem-usłyszałam i jeszcze : nie potrzebnie dawałem numer tym alkoholikom :shock: :roll: :bezradny:
napisałam to tak w ramach dyskusji o dobijaniu koni-bo to własnie było tekstem poniżej pasa. 8|

Tajga - Czw 28 Cze, 2012 21:46

JaKaJA napisał/a:
Tajga ja też miałam być na rocznicowym (może to ten sam)


Ja byłam na 17 przy Katedrze.
Była Ela kapelusik, i Basia kapeluszowa, znasz?
a Nynka znasz?

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 21:54

no ba :D znam ich wszystkich,mniej lub bardziej :)
Miałyśmy być na tym samym więc mąż ma wp**** qqd23dc bo na 17 bym dała radę dojechać :roll: cczxc cczxc

Tajga - Czw 28 Cze, 2012 21:57

Weź mu :laskabije: sdgwz :amasz: :amasz: odemnie też!
Ludzi było w pip!!!!!!!!

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 22:03

no domyślam się :/
matiwaldi - Czw 28 Cze, 2012 22:14

Dziubas napisał/a:
...spotykam na mitingach ludzi po zapiciach, którzy są po dziesięciu terapiach, którzy o alkoholizmie mają taką wiedzę, że sami mogliby zostać terapeutami. Notorycznie zapijają.....


te dwa zdania sie wzajemnie wykluczają .......

albo mogliby zostać terapeutami....
albo notoryczne zapijają......

bo razem to ja sobie tego nie wyobrażam .......

rozumiem,że ktoś zapije.......ale dopuszczanie tego zapicia jako "wpisane w chorobę" doprowadza do sytuacji,w której zawsze mogę usprawiedliwić swoje zapicie i co więcej być dumny,że się podniosłem..........
jak tak ma wyglądać trzeźwienie.............to ja wolę nie pić tylko .......

Dziubas - Czw 28 Cze, 2012 22:59

Mati, jestem zmęczony i mi się nie chce z tobą gadać :P
Jak szukasz dymu to z kim innym spróbuj sv4v

Ktoś usunął tą emotkę, taką fajną, tą coby tu pasowała :mgreen:

Borus - Pią 29 Cze, 2012 06:05

matiwaldi napisał/a:
Dziubas napisał/a:
...spotykam na mitingach ludzi po zapiciach, którzy są po dziesięciu terapiach, którzy o alkoholizmie mają taką wiedzę, że sami mogliby zostać terapeutami. Notorycznie zapijają.....


te dwa zdania sie wzajemnie wykluczają .......
Moim zdaniem nie wykluczają się...
Mieć wiedzę a stosować ją w praktyce, to dwie różne sprawy... :mysli:

cool - Pią 29 Cze, 2012 06:10

Cytat:
rozumiem,że ktoś zapije.......ale dopuszczanie tego zapicia jako "wpisane w chorobę" doprowadza do sytuacji,w której zawsze mogę usprawiedliwić swoje zapicie i co więcej być dumny,że się podniosłem..........
jak tak ma wyglądać trzeźwienie.............to ja wolę nie pić tylko .......


zgadzam się z twoim zdaniem , wiedza nie wszystko :) trzeba też mieć motywację aby nie pić ,oraz determinacje aby wiedzę w prowadzić , innym sposobem jest to furtka do kolejnych zapić :)

Wiedźma - Pią 29 Cze, 2012 06:19

Borus napisał/a:
Mieć wiedzę a stosować ją w praktyce, to dwie różne sprawy... :mysli:

Racja. Żeby daleko nie szukać - nasz świętej pamięci Mario :roll:
Toć teorię alkoholizmu miał w małym palcu, a jakoś nie potrafił wytrzeźwieć...
Kilka miesięcy i powtórka z rozrywki.
Gdy ktoś chciał go wnikliwie poczytać, miał możliwość wglądu w swoiste studium alkoholizmu.
Mario tylko pozornie pajacował, a w rzeczywistości bezlitośnie smagał samego siebie sarkazmem i autoironią.

Niech mu tam ziemia lekką będzie -
przynajmniej odszedł (chemicznie) trzeźwy, próbując ułożyć sobie życie...

:(

Jacek - Pią 29 Cze, 2012 08:37

Borus napisał/a:
Moim zdaniem nie wykluczają się...
Mieć wiedzę a stosować ją w praktyce, to dwie różne sprawy... :mysli:

i otóż to :tak:
to jest tak jak się ma do praktyka a teoria
teoretycznie się wie ,a w praktyce się okazuje przejściem z wybojami

Tajga - Pią 29 Cze, 2012 09:51

Jacek napisał/a:
teoretycznie się wie ,a w praktyce się okazuje przejściem z wybojami

Teoretycznie to wiem jak się pływa, wchodzi się do wody i macha wszystkim.
W praktyce za każdym razem idę na dno. Basenu :beba:
Znam nawet ludzi którzy to potrafią, mnie nie wychodzi... :rozpacz:

Jacek - Pią 29 Cze, 2012 10:55

Tajga napisał/a:
Teoretycznie to wiem jak się pływa, wchodzi się do wody i macha wszystkim.
W praktyce za każdym razem idę na dno.

ja miałem podobne doświadczenie bardziej tematycznie z alkoholem
po wiedzy zdobytej na terapii również miałem nabytą niezłą teorię
tyle że próba u mnie w praktyce, zakończyła się odpłynięciem

Tajga - Pią 29 Cze, 2012 11:55

Jacek napisał/a:
tyle że próba u mnie w praktyce, zakończyła się odpłynięciem


:zgoda:
Moja "teoria" nawet mnie tak zmyliła, że uwierzyłam sobie w to
iż znam sposób na picie kontrolowane.
I to była teoria, NIE podparta dalszą pracą nad sobą :(

matiwaldi - Pią 29 Cze, 2012 17:55

co prawda nie chce mi się :

Jak szukasz dymu to z kim innym spróbuj

ale ja nie pisałem o wiedzy tylko :

albo mogliby zostać terapeutami....
albo notoryczne zapijają......



tylko......co ja tam wiem.....

zimna - Pią 29 Cze, 2012 18:55

JaKaJA napisał/a:
:shock: zimna,albo nie widzisz co i gdzie piszę albo nie chcesz widzieć.

W odniesieniu i kontekście Twojego postu.
JaKaJA napisał/a:
co na to sumienie? hmmm moje nie dałoby mi spać gdybym widząc gdzie ktoś robi bład nie powiedziała tego głośno.

Szczerze, kierowana wyłącznie dobrą wola , powiedziałam Ci o swoich postrzeżeniach (dotychczas odbierałam Cie jako zupełnie inną osobę). Przepraszam, pomyliłam się 8| , z drugiej strony dziękuję Ci, czegoś ważnego mnie nauczyłaś -bardzo adekwatnie do tematu tego wątku .
Wszystkiego dobrego

JaKaJA - Pią 29 Cze, 2012 19:01

:bezradny:
szymon - Pią 29 Cze, 2012 19:14

Cytat:
Czyż nie dobija się koni.


jak koń kombinuje pod górę, to możne batem dostać :evil:

cool - Pią 29 Cze, 2012 19:20

szymon napisał/a:
jak koń kombinuje pod górę


to go ściągnie :wysmiewacz: w dół ;)

Jacek - Pią 29 Cze, 2012 20:03

Tajga napisał/a:
Moja "teoria" nawet mnie tak zmyliła, że uwierzyłam sobie w to
iż znam sposób na picie kontrolowane.

no dokładnie miałem tak samo
mówiąc w prost,musiałem doświadczyć na własnej skórze

Tajga - Pią 29 Cze, 2012 20:08

Jacek napisał/a:
no dokładnie miałem tak samo
dfg56s

Więc się rozumiemy...jak te łyse konie nie dobite :)

kamo - Sob 30 Cze, 2012 08:35

Miałem kiedyś ogromny żal do Pana Boga że mnie tak ciężko doświadcza że mi nie pomaga i że mnie opuścił.Byłem na niego obrażony za to wszystko co mnie złego w życiu spotkało,dopiero gdy przeczytano na mityngu pewien tekst przejaśniało mi w głowie.Oto on.

"We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mojego życia.
Po każdym z minionych dni
zostawały na piasku dwa ślady-mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
;- Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą,
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy,gdy mi było tak ciężko?"
Odrzekł Pan:
;- Wiesz,synu,że cię kocham
i nigdy cię nie opuściłem.
W te dni,gdy widziałeś jeden tylko ślad,
Ja niosłem cię na moich ramionach"

Anonim brazylijski

Gdy ów tekst był czytany ja wpatrywałem się w obraz św Maksymiliana Marii Kolbe przypomniałem sobie w tedy jego świadectwo życia które oddał za innego człowieka,będąc w celi śmierci jednoczył się z Panem Bogiem i modlił do nigo.
W tedy zrozumiałem ile we mnie pychy i braku pokory.
Postanowiłem to zmienić i dzisiaj widzę jak mi pomaga i daje mi to co jest dla mnie naprawdę potrzebne.

Dziubas - Sob 30 Cze, 2012 09:05

Kamo, mój żal wynikał, teraz to widzę, z mojego roszczeniowego podejścia do życia.
Wszyscy i wszystko było winne za moje niepowodzenia. Odkąd przestałem oczekiwać
więcej dobrych rzeczy mnie spotyka. Nawet jakaś *p**** potrafi dać mi zadowolenie.

kamo - Sob 30 Cze, 2012 11:39

Dziubas napisał/a:
Odkąd przestałem oczekiwać


Pisałem o swoich oczekiwaniach w poprzednich postach.
Nie wątpliwie wyzbycie się oczekiwań wobec innych poprawia jakość życia i jak napisałeś nawet drobna rzecz cieszy.
Zdarza mi się jednak zapominać o tym i czasem złoszczę się na ludzi że nie chcą zrobić czegoś po mojej myśli,jednak ważne jest że to zauważam i mogę w tedy coś z tym zrobić a konkretniej wyzbyć się mych oczekiwań.

wlod - Sob 30 Cze, 2012 20:15
Temat postu: Oczekiwania
Moje doświadczenie mnie nauczylo ze od wielu lat na nic nie czekam ,nie mam do nikogo pretensji ciesze sie kazdym dniem jakby to miałby byc dzień ostatni.Cieszy mnie ladne zdjęcie ,ktore zrobie,lubie przyrode,ktora mnie zapewnia wszystko Nie mam ambicji i moze dlatego cieszy mnie kazdy dobry dzień w ktorym nie ma emocji i jestem trzezwy.Zbliza sie rocznica abstynencjii cieszy mnie faktze 22lipca bede spikierem na grupie Spikierkiej w Gdyni
Romuald - Śro 04 Lip, 2012 12:23

"Nie bój się cieni, one są dowodem na to , że gdzieś znajduje się światło" O.Wilde chociaż nie mój ulubiony ale cóż. ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group