To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Żona Alkoholika

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 16:19
Temat postu: Żona Alkoholika
Witam
Mój problem jest troszkę nie typowy.
Mój mąż jest w tej chwili na detoksie w szpitalu. Przed wyjazdem obiecywał mi i całej bliskiej rodzinie że po detoksie zostanie na leczeniu. Niestety po 2 dniach pobytu w szpitalu postanowił zmienić zdanie. Dowiedziałam sie też od niego że nie chce już chodzic na żadne spotkania ponieważ już nie widzi u siebie żadnego problemu. Ja niestety sie boje że jesli wróci zacznie znów pić. Czy może mi ktoś podpowie jak go zachecic i pokazać mu że problem dalej jest i sam nie zniknie

Dora - Pon 02 Lip, 2012 16:23

Daj mu spokój, niech się zapije, każdy ma prawo zyc jak chce. Problem to masz Ty, musisz odciąć sie od niego, a to jest bardzo trudne :bezradny:
milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 16:29

Nie potrafie się odciąć od niego. W jaki sposób mam to zrobić? W końcu prosił mnie sam o pomoc bym pomogła mu przestać pić
smokooka - Pon 02 Lip, 2012 16:35

Witaj Milko! :przytul:
Niestety, Twój problem wydaje mi się całkowicie typowy, a sytuacja w najmniejszym calu nie jest wyjątkowa. Takich sytuacji przeżyłam ze swoim mężem wiele, kiedy on w zespole odstawiennym solennie i uroczyście przysięgał, że to ostatni raz. Tych ostatnich razy było przez 4 lata około 30. Póki nie przestałam mu "pomagać" w piciu, póki nie stracił wszystkiego, póty nie chciał przestać pić. Czcze gadanie. Teraz oboje nie pijemy...
Dobrze, że tu trafiłaś. Warto jest skorzystać z doświadczeń ludzi, którzy przeżywali takie sytuacje. Coś tu znajdziesz co będzie natchnieniem w Twoim życiu.

Agnieszka współuzależniona i do niedawna nadużywająca alkoholu.

Wiedźma - Pon 02 Lip, 2012 16:39

milka2112 napisał/a:
Mój problem jest troszkę nie typowy.

Twój problem jest jak najbardziej typowy.
Twój mąż reprezentuje normalną postawę i zachowanie czynnego alkoholika
stojącego przed podjęciem decyzji - pić albo nie pić.
Tym bardziej, jeśli jest do podjęcia tej decyzji nakłaniany i ponaglany przez najbliższych.
Bo prawda o tej chorobie jest taka, że jeśli on sam, z własnej wewnętrznej motywacji
nie zapragnie być trzeźwy, to żadne pomaganie ani przymuszanie nie sprawią, że przestanie pić.
Ja jestem co prawda alkoholiczką, więc za bardzo nie chcę się tu mądrować,
ale zaraz Ci tu nasze dziewczyny współuzależnione wytłumaczą,
że powinnaś przede wszystkim zadabać o siebie i o dzieci, jeśli je macie.

Witaj na forum.
Ja mam na imię Ewa.

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 17:44

Z tym zostawieniem samemu sobie niejestem pewna bo już raz go zostawiłam i wpadł na samo dno. Dlatego prosił mnie teraz o pomoc i nie wiem co dalej
Witam
Emilia

szymon - Pon 02 Lip, 2012 17:50

cześć, tu szymek alkoholik


Emilko :)
jak wygląda Twój normalny-nienormalny dzień? :skromny:

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 17:52

Pełen zmartwień i smutku Szymonie :zmeczony:
Wuśka. - Pon 02 Lip, 2012 17:52

Witaj, Milko.
Gaja - Pon 02 Lip, 2012 17:53

Witaj - Gaja
milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 17:54

Witaj Wuśka
smokooka - Pon 02 Lip, 2012 17:55

milka2112 napisał/a:
po detoksie zostanie na leczeniu. Niestety po 2 dniach pobytu w szpitalu postanowił zmienić zdanie

milka2112 napisał/a:
Dlatego prosił mnie teraz o pomoc i nie wiem co dalej


Emilko, manipulujesz sama sobą. Nie oszukuj się.
Ja pomyślałam pewnego dnia jak chcę, aby wyglądało moje życie i do tego zaczęłam dążyć. Przewartościowałam kilka rzeczy, mimo ogromnej miłości do męża, dostrzegłam wreszcie (udręczona i umęczona) że z nim pijącym nic z tych planów nie osiągnę. Niebawem okazało się, że można. Odrzuciłam niańczenie pijaka, wkręcanie się w jego manipulacje, grę w bicie piany i "wysadziłam" wszystko w powietrze. Póki co mogę powiedzieć, że miałam szczęście, bo niedługo czekałam, aby przekonać się, że mąż jednak nadal chce patrzeć w tę samą stronę co ja. Ale do tego musiało upłynąć duuużo wody. Musiałam (a i wreszcie chciałam) zacząć od siebie. Gdyby nie patrzył w tę samą stronę, też kontynuowałabym swoją drogę, choćby bez niego.

Borus - Pon 02 Lip, 2012 17:55

Cześć Milko... :)
milka2112 napisał/a:
już raz go zostawiłam i wpadł na samo dno.

...chyba to jeszcze nie było jego dno?! :mysli:

Borus alkoholik :skromny:

Wuśka. - Pon 02 Lip, 2012 17:59

Milka czytałam twoje wypowiedzi i wiem jedno, że jeśli Twój mąż nie będzie chciał się leczyć sam
to nic z tego nie będzie.Nie masz wpływu na jego postępowanie.
Najważniejsza jesteś TY sam, więc pomyśl o sobie.

KICAJKA - Pon 02 Lip, 2012 18:05

Witaj Emilko :)
Mój przez wiele lat prosił o pomoc,obiecywał,przysięgał ... i nic.
Przestało mi się to podobać i poszukałam pomocy dla siebie w Al anon-
nie chciałam tak dalej żyć,czekając od zapicia do zapicia.
Zrozumiałam,że muszę ratować siebie a on może przestać jeśli
sam naprawdę będzie tego chciał. :tak:

szymon - Pon 02 Lip, 2012 18:09

milka2112 napisał/a:
Pełen zmartwień i smutku Szymonie :zmeczony:


ano widzisz, tak to juz jest a alkoholikami praktykującymi.
ty myślisz, że pomagasz jemu
że pomagasz wam
a tak naprawde pomagasz mu tylko w piciu :uoee:
bolesne jest to straszliwie, bo skąd masz wiedzieć co robić :bezradny:

posłuchaj tutaj mądrych kobiet (mamy też jednego kolegę)
co już przeszli ten trudny początek,
wiedzą co i jak robić
posłuchaj ich i zadbaj o SIEBIE, bo na to masz wpływ, na nic innego :okok:

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 18:16

Czyli uważacie żebym odsuneła się od niego całkowicie i w dodatku miała bym dalej patrzec jak marnuje sobie życie albo je powoli poprawia?
Do jego przyjazdu zostało kilka dni może ktoś z tamtejszych lekarzy mu coś w końcu w głowe wsadzi 2ff3

smokooka - Pon 02 Lip, 2012 18:20

Milka, nikt nie da Ci recepty ani pigułki, która naprawi wszystkie problemy. Tylko Ty znasz swoją i męża sytuację i chodzi o to, abyś pośród naszych rad i dotychczasowych wątków w dziale Współuzależnienie znalazła dla siebie inspirację. Już to pisałam. Nie sądzę, aby ktoś chciał wziąć na siebie odpowiedzialność za to co dalej z Tobą i mężem będzie. To Ty możesz zobaczyć swoje światełko, sama podejmując jakieś kroki.
milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 18:28

Powiedzcie mi jeszcze taką rzecz od jakich terapii powinien zacząć by go troszke ukierunkować w jakiś sposób
smokooka - Pon 02 Lip, 2012 18:33

Od terapii dla współuzależnionych i od mitingów Al-anon. Ty jak zechcesz to zaczniesz od tego. A on? Cóż, nie moja sprawa ....
Klara - Pon 02 Lip, 2012 18:39

Witaj Milko :)

Gdy nareszcie otworzyły mi się oczy i zorientowałam się, że mój mąż nie chce przestać pić, że z pijanym niczego nie ustalę i niczego więcej nie dokonam, a zamartwiając się o niego tylko siebie rujnuję, zaczęłam tak się zachowywać, jakby on nie istniał.
Puściłam jego sprawy i pozwoliłam mu żyć tak jak on chce, przy czym musiał mieszkać w swoim pokoju, sam o siebie dbać i nie wtrącać się do moich spraw.
Niektórym takie życie bardzo przeszkadza i zaczynają się leczyć.
Mój mąż też był wielokrotnie na leczeniu, ale natychmiast po powrocie pił dalej.

Piszę to, żebyś wiedziała, że alkoholik zrobi co zechce, ale Ty nie powinnaś się dostosowywać do tego, co on chce, lecz powinnaś żyć własnym życiem tak, jak Ty sobie życzysz, tak jak dla Ciebie jest najlepiej.
Tu są najważniejsze wiadomości dla Ciebie: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Zapoznaj się z tym, bo warto!

Klara - Pon 02 Lip, 2012 18:41

milka2112 napisał/a:
od jakich terapii powinien zacząć by go troszke ukierunkować w jakiś sposób

Ty nie jego kierunkuj, Ty siebie pokieruj na terapię: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

szymon - Pon 02 Lip, 2012 18:43

milka2112 napisał/a:
Powiedzcie mi jeszcze taką rzecz od jakich terapii powinien


źle ułożyłaś pytanie ;)
powinno być:
Powiedzcie mi jeszcze taką rzecz od jakich terapii powinnam zacząć
to smokooka Ci odpisała

a jeżeli chodzi o starego, to zadaj mu tylko pytanie:
1. czy ma problem z alkoholem (niech odpowie)
2. co zrobiłby by trzeźwieć... yyy tak z 80 lat


milka2112 napisał/a:
w dodatku miała bym dalej patrzec jak marnuje sobie życie
mozesz bez tego dodatku, ile już zdrowia straciłaś na to patrzenie?
ile dni patrzyłaś? dwa, tydzień czy kilka lat?

napisz co ostatnio zrobiłaś dla siebie: np jakies SPA, fryzjer, miły wieczór z koleżankami w piżamach, kompiel w błotku :skromny:

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 18:53

Szymon
Kilka ładnych latek
Co dla siebie nie pamiętam już

szymon - Pon 02 Lip, 2012 18:57

milka2112 napisał/a:
Co dla siebie nie pamiętam już


bo to nie zanik pamięci ale tego naprawdę niewiele było :(
bo koncentruje sie panienka na mężu, na alko-menie a nie na sobie.

kliknij w Klarowego linka, poczytaj i opowiedz co o tym sądzisz :)
Klara napisał/a:
Tu są najważniejsze wiadomości dla Ciebie: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Zapoznaj się z tym, bo warto!

Jacek - Pon 02 Lip, 2012 19:02

milka2112 napisał/a:
Powiedzcie mi jeszcze taką rzecz od jakich terapii powinien zacząć

dobre pytanko
cześć Miki :)
mam na imię Jacek,jestem alkoholikiem
opowiem ci pokrótce moją historyjkę zanim zacząłem się tak przedstawiać jak to zrobiłem powyżej
byłem na terapii i nie uważam to za czas stracony
jednak nie ona,terapia mnie w biła do głowy abym zrozumiał że jestem alkoholikiem
ale zwykła wstrząsowa terapia dana mnie przez moją kochającą żonę
kochała,opierała,obiadek podsuwała,czasem i uprasowała
chroniła,kryła,aż któregoś dnia,powiedziała doś i se poszła
ja nie widziałem że mnie zabrakło - opierania,obiadków,uprasowań
ja dojrzałem że tracę osobę którą kochałem - zabrała też dzieci
to był dla mnie wstrząs ,,,to była najlepsza terapia jaką otrzymałem
wtenczas dostałem takiej ochoty już nie chodzenia na meetingi grupy AA-owskiej
ale wręcz tam biegania
i nie wiem po co bo się nie zastanawiałem wtenczas czy jestem alkoholikiem
pragnąłem wtenczas jednego - być trzeźwy
"Ja" zapragnąłem dla siebie być trzeźwy,aby takiego mnie zobaczyła żona i do takiego wróciła

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 19:03

Właśnie tę lektórke czytam i widze że ja sama też mam problem
esaneta - Pon 02 Lip, 2012 19:23

milka2112 napisał/a:
widze że ja sama też mam problem

o to właśnie chodzi - im wcześniej zaczniesz dbać o SIEBIE, tym wiekszego bólu i cierpienia sobie oszczędzisz.
Na początek poszukaj sobie terapii.
Prowadzą ją Ośrodki Leczenia Uzaeleżnien w całej Polsce i nie są odpłatne.
Idziesz tam, mówisz, ze jesteś żona alkoholika i to wystarczy. O reszte dopytają sami i sami Cię dalej poprowadzą/dostosują terapię.

Witaj :)
Esaneta, szczęśliwa żona czynnego alkoholika :]

KICAJKA - Pon 02 Lip, 2012 19:27

milka2112 napisał/a:
dodatku miała bym dalej patrzec jak marnuje sobie życie
A Ty swojego nie marnujesz żyjąc jego pijackim życiem ???
Co z Twoim własnym??? 8|

esaneta - Pon 02 Lip, 2012 19:30

KICAJKA napisał/a:
Co z Twoim własnym???

a dzieci? Milka, macie dzieci?

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 21:06

Nie nie mamy dzieci.
Nie przyszedł jeszcze na to czasi dziekować Bogu że jeszczeich nie mamy :|

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 21:07

Kicajka moje życie jest strasznie szare zmartwienia płacz albo czesto dochodzi nawet do tak zwanego kompletnego doła
Żeglarz - Pon 02 Lip, 2012 21:16

milka2112 napisał/a:
Z tym zostawieniem samemu sobie niejestem pewna bo już raz go zostawiłam i wpadł na samo dno. Dlatego prosił mnie teraz o pomoc i nie wiem co dalej

Witaj Emilio,
No widzisz, wówczas mu pomogłaś i jaki tego był skutek? Zaczął znowu pić.
A gdyby sam się z tego dna wygrzebał, może by mu bardziej zależało, żeby tam znowu nie wpaść?
A tak tobie zależy, jemu nie.
On tylko potrzebuje osoby, która go wyciągnie z dna jak tam wpadnie. I dopóki będzie miał przy sobie taką osobę, dopóty nic ze sobą nie zrobi.
Przepraszam za to co teraz napiszę, ale dla niego jesteś tylko narzędziem do wyciągania z dna, gdy tam się znajdzie. I im szybciej to zrozumiesz i w to uwierzysz, tym szybciej pomożesz sobie i paradoksalnie jemu.

Pozdrawiam,
Paweł

Żeglarz - Pon 02 Lip, 2012 21:20

milka2112 napisał/a:
moje życie jest strasznie szare zmartwienia płacz albo czesto dochodzi nawet do tak zwanego kompletnego doła

Twoje życie jest normalne jako dla osoby żyjącej z alkoholikiem.
I tylko Ty sama możesz je zmienić na lepsze. Niestety do tej zmiany najczęściej potrzebne jest odłączenie się psychiczne, emocjonalne i fizyczne od alkoholika.
Gdy to się jednak zrobi, wiesz jakie życie staje się piękne? Sorry, Ty jeszcze nie wiesz, ale ja wiem i mogę Ci zaświadczyć. I wiele osób z tego forum.

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 21:21

Czemu musi być wszystko takie trudne? cf2423f
Żeglarz - Pon 02 Lip, 2012 21:22

milka2112 napisał/a:
Właśnie tę lektórke czytam i widze że ja sama też mam problem

Dobrze widzisz. Zajmij się tylko nim, a reszta się ułoży.
Czego Ci szczerze życzę. :)

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 21:25

Dzięki Paweł ale to nie takie proste bo jeśli ja od mojego męża znikne zawsze bedzie jeszcze jego mama która koło niego wszystko zrobi
Żeglarz - Pon 02 Lip, 2012 21:32

Ale na to już wpływu nie masz.
Możesz jej jedynie zasugerować, albo starać się namówić na terapię.
Matkom niestety jeszcze trudniej jest wyrwać się ze współuzależnienia.

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 21:39

Ona sie zawsze tłumaczy jak jest coś do załatwienia ze nie ma czasu jak cos to mnie wysyła :uoee:
olga - Pon 02 Lip, 2012 21:43

Witaj Milka. Ja jestem byłą żoną czynnego alko.

milka2112 napisał/a:
zawsze bedzie jeszcze jego mama która koło niego wszystko zrobi


O to się nie martw. Jak przejrzy na oczy to jej obrzydnie.

Żeglarz - Pon 02 Lip, 2012 21:44

milka2112 napisał/a:
jak cos to mnie wysyła

Widzisz Milko i nad tym też mogłabyś popracować, żeby to zmienić.
Dla Ciebie, dla Twojego zdrowia, dla Twojego poczucia własnej wartości potrzebne jest, żebyś to Ty decydowała o sobie, a nie inni za Ciebie.
Można to zmienić. Owszem wymaga wysiłku, ale można i warto.

milka2112 - Pon 02 Lip, 2012 21:48

Jego mama żyła tyle lat z alkoholikiem że jej nie zbrzydnie.
A co do mojego zdrowia psychicznego czasem czuje że jest na skraju wyczerpania

yuraa - Pon 02 Lip, 2012 21:57

cześc milka, jeszcze się chyba nie witałem :)
milka2112 napisał/a:
Jego mama żyła tyle lat z alkoholikiem że jej nie zbrzydnie.

chcesz tak samo, pomału pomału przywyknąć.

wiesz że jak żabę wrzucić do gorącej wody od razu wyskakuje
a ta sama żaba podgrzewana powoli siedzi az sie zupa z niej zrobi

Żeglarz - Pon 02 Lip, 2012 22:11

milka2112 napisał/a:
A co do mojego zdrowia psychicznego czasem czuje że jest na skraju wyczerpania

Najwyższy czas się nim zająć.
Zajmij się Milko najpierw swoim zdrowiem. A jak sobie z tym poradzisz wówczas będziesz się zastanawiała co dalej.

JaKaJA - Pon 02 Lip, 2012 22:20

Witaj milko-agnieszka alkoholiczka i dda :)
,wiesz,że TYLKO ratując siebie samą możesz pomóc mu wytrzeźwieć?
uwierz mi,że On sobie poradzi z Tobą czy bez ciebie. Puki dasz mu komfort picia-będzie pił,kiedy go odbierzesz,ma szanse przejżeć na oczy.
Jak to zrobić dowiesz się tu,na al-annon i w terapii dla wspołuzależnionych.
Przytulam.

milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 11:36

Jak wyglądają terapie dla współuzależnionych?
Linka - Wto 03 Lip, 2012 12:00

milka2112 napisał/a:
Kicajka moje życie jest strasznie szare zmartwienia płacz albo czesto dochodzi nawet do tak zwanego kompletnego doła

witaj Milka,
uwierz że ono wcale nie musi takie być,
mój mąż nadal pije ale nie jest to powodem mojego zamartwiania się , ja mam swoje własne życie, Al-anon ,spotkania z psychologiem, terapeutą, środowisko trzeźwych alkoholików i ich rodzin w moim mieście.
Mam cudowne dzieciaki, pracę i to teraz jest ważne. Jestem radosną osobą . Często rozmawiam z żonami alkoholików, tyle tylko,że one najczęściej chca się wyżalić ale zrobić coś tylko dla siebie już niekoniecznie :(
to nie znaczy , że nie mam dołków, ale nie są to juz doły

olga - Wto 03 Lip, 2012 12:17

milka2112 napisał/a:
Jak wyglądają terapie dla współuzależnionych?

Idź do poradni, tam sie wszystkiego dowiesz.

pietruszka - Wto 03 Lip, 2012 12:18

milka2112 napisał/a:
Jak wyglądają terapie dla współuzależnionych?

U mnie w poradni wpierw była tzw. grupa edukacyjna - takie mini wykłady o alkoholizmie, funkcjonowaniu rodziny z problemem alkoholowym, dzieciach, współuzależnieniu, u mnie była to taka grupa rotacyjna - czasem wchodziło się w środek, tak by nie czekać. Potem był kolejny cykl spotkań - tu już się pracowało nad współuzależnieniem, uczyłyśmy się asertywności, radzenia sobie ze stresem, itd. Kolejna była grupa tzw. uczucia - tu pracowało się nad radzeniem sobie z emocjami. Tak wyglądała tzw. grupowa u mnie. Na indywidualnej zarówno obgadywało się bieżące własne problemy, jak i pracowało nad najbardziej palącymi trudnościami. Ja sobie na indywidualnej pracowałam najbardziej nad moim DDD i niskim poczuciem własnej wartości, a i problemami, które akurat mnie dotyczyły indywidualnie - czyli radzeniem sobie w sytuacji, kiedy alkoholik zaczyna trzeźwieć, bo to też bywa niełatwe.

Z tego co wiem, poradnie pracują na swoich programach i mogą w szczegółach się różnić między sobą. Ale podstawą jest polepszenie sobie komfortu życia, pomimo przeżycia traumy, jaką jest życie z czynnym alkoholikiem.

Klara - Wto 03 Lip, 2012 12:35

pietruszka napisał/a:
Z tego co wiem, poradnie pracują na swoich programach i mogą w szczegółach się różnić między sobą.

Właśnie.
Czasem zazdroszczę Pietruszce tego, że z terapii wyniosła mnóstwo wiedzy.
Moja terapia trwała 9 miesięcy.
Najpierw miałam kilka spotkań indywidualnych, na których nieustannie lałam łzy, a gdy terapeutka wręczyła mi spis grup Al-Anon doszłam do wniosku, że chce się mnie pozbyć i już więcej do niej nie poszłam, a na Al-Anon - i owszem.
W tym samym czasie gdy wzrastał we mnie bunt zebrała się odpowiednia liczba osób i rozpoczęły zajęcia grupowe. Początkowo dość luźne, gdyż jedni rezygnowali, inni dochodzili, a gdy się nieco ustabilizowało, zaczęły się regularne zajęcia rozpoczynające się od tzw. "kółeczka", czyli sprawozdania co nas spotkało w tygodniu, jak sobie z tym poradziłyśmy i czy było inne wyjście z tej sytuacji.
W ten sposób uczyłyśmy się właściwych zachowań, lecz na wiedzę pozostawało już niewiele czasu nad czym terapeutka nieustannie ubolewała.
Mnie to i tak bardzo pomogło, pomogło również pozostałym uczestnikom.
Wiem, gdyż zaprzyjaźniłyśmy się i przez dłuższy czas cyklicznie spotykałyśmy się na "zajęciach domowych" :D

milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 12:47

Znalazłam u siebie w mieście Grupe wsparcia psychologicznego dla osób wspóluzależnionych.
Zaś w tej przychodni gdzie leczy sie uzależnienia dowiedziałam sie że powinnam chodzić do psychologa i to powinno starczyć

Klara - Wto 03 Lip, 2012 12:54

MILKA!!!!!!
Czy Ty byłaś w przychodni z TEJ listy???
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 12:56

tak
pietruszka - Wto 03 Lip, 2012 12:56

Klara napisał/a:
lecz na wiedzę pozostawało już niewiele czasu nad czym terapeutka nieustannie ubolewała.

najważniejsza jest praktyka, czyli jak przenieść wiedzę na tzw. życie codzienne - co właśnie można było przećwiczyć w życiu, a kółeczka służyły u nas głównie dzieleniu się tym, co udało się z danego tematu zrealizować "na zewnątrz", a czego się nie udało wprowadzić. Chyba właśnie najważniejsze było to zbiorowe doświadczenie - no i chęć wprowadzania zmian.
U nas terapeutki dość ostro trzymały się harmonogramu, kółeczko, teoretyczne wprowadzenie do tematu, po przerwie ćwiczenia - no chyba, że któraś miała jakąś totalną jazdę w minionym tygodniu - typu ucieczka z dziećmi w nocy przed przemocowcem - wtedy więcej czasu poświęcało się na danie wsparcia potrzebującej osobie. Dużo materiałów dostawałyśmy do przeczytania "w domu" i zawsze jakieś zadanie domowe. Na ksero na materiały się zrzucałyśmy. Fajnie wspominam tzw. maratony terapeutyczne - jeden cały, czasem dwa z kolei poświęcało się tylko danemu tematowi - na przykład radzeniu sobie ze złością - w sobotę i niedzielę pracowało się intensywnie osiem godzin dziennie z przerwą na obiad. Niestety z tego, co wiem - maratonów już u w naszej poradni nie ma - brak pieniędzy na taką formę pracy. No a przecież trudno, by terapeutki pracowały charytatywnie. No a jeszcze jest już na rynku całkiem pokaźna liczba książek w temacie współuzależnienia i alkoholizmu, choć... jakoś wiedza w czasie terapii wchodziła jakoś tak dogłębniej. A z dziewczynami z terapii też długo utrzymywałyśmy kontakty, z niektórymi mam kontakt do dzisiaj :)

smokooka - Wto 03 Lip, 2012 12:57

A doprecyzuj Milka, czy oni wskazali Ci psychologa u siebie w poradni czy wysłali Cię gdziekolwiek, żebyś radziła sobie sama?
milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 13:00

Smokooka u siebie w poradni
Klara - Wto 03 Lip, 2012 13:10

pietruszka napisał/a:
Niestety z tego, co wiem - maratonów już u w naszej poradni nie ma - brak pieniędzy na taką formę pracy.

W takim razie, w czasie mojej terapii tych pieniędzy już nie było, bo my miałyśmy tylko 2 godziny 1 raz w tygodniu :(
milka2112 napisał/a:
tak

Po prostu nie rozumiem, jak w terapii leczenia uzależnień i współuzależnień mogli Ci powiedzieć, że sam kontakt z psychologiem Ci wystarczy :bezradny:

Edit:
milka2112 napisał/a:
Smokooka u siebie w poradni

To może po prostu skierowali Cię do psychologa na pierwszą wizytę, a później będziesz miała terapię?

milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 13:13

to tak samo jak powiedzieli mi na początku że mojemu mężowi wystarczy tylko terapia u psychiatry i psychologa. Jak sie okazało po wstępnych badaniach mój mąż musiał pojechać na detoks do szpitalaskierował już go wtedy lekarz po przebadaniu
milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 13:15

Klaro dowiem sie w czwartek o 16 bo mnie na tą godzine zarejestrowała
pietruszka - Wto 03 Lip, 2012 13:15

milka2112 napisał/a:
Smokooka u siebie w poradni

znaczy się w poradni leczenia uzależnień i współuzależnienia?
Ja też zaczynałam od kilku spotkań z psychologiem - wpierw było rozpoznanie, diagnoza i decyzja mojej terapeutki-psycholożki, czy "nadaję się" na grupową.

pietruszka - Wto 03 Lip, 2012 13:19

milka2112 napisał/a:
Klaro dowiem sie w czwartek o 16 bo mnie na tą godzine zarejestrowała

o... super :brawo: u nas terminy są w tej chwili około miesiąca. Fajnie, ze udało Ci sie tak szybciutko umówić.

smokooka - Wto 03 Lip, 2012 13:22

Milka, a może po prostu spróbuj pójść do tego psychologa, tam dowiesz się konkretnie, czego możesz oczekiwać od poradni, bo gdybanie co, kto i dlaczego powiedział jest bez sensu. Alkoholikowi, który nie jest na promilach, albo w zespole odstawiennym wystarcza zwykle terapia psychologiczna ewentualnie połączona z leczeniem psychiatrycznym i/lub mitingami AA. Jak coś zagraża jego życiu kierowany może być na detox.
Współuzależnionym już wiesz, że pomagają terapia psychologiczna, być może psychiatra, i/lub mitingi Al-anon.
Zaufaj może poradni, że wie co robi, sprawdź a potem będziesz wiedziała konkretnie, czy widzisz w ich ofercie pomoc dla siebie.

milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 13:22

u nas nie ma z tym problemu.
Psychiatra i psycholog nie tylko przyjmuje ludzi z uzależnieniami każdego kto chce przyjść i pogadać o problemach też przyjmuje

smokooka - Wto 03 Lip, 2012 13:23

No to świetnie, że masz umówioną wizytę. Zobaczysz, powinno być dobrze :)
Klara - Wto 03 Lip, 2012 13:23

milka2112 napisał/a:
Klaro dowiem sie w czwartek o 16 bo mnie na tą godzine zarejestrowała

A, to już jest jasne :tak:
Jesteś Milko oszczędna w słowach, więc wybacz te moje domysły.

milka2112 - Wto 03 Lip, 2012 13:26

smokooka nie bardzo im ufam. W szczególności psychiatrze który tam przyjmuje znam dużo ludzi którzy z tamtąd uciekają i szukają pomocy prywatnie
smokooka - Wto 03 Lip, 2012 13:37

milka2112 napisał/a:
smokooka nie bardzo im ufam


Wszytko to kwestia nastawienia i bycia "przy ścianie" czyli w sytuacji w której ja czułam się że za moment zwariuję, jeśli nie zmienię swojego życia. Nie interesowała mnie opinia ośrodka, tym bardziej że powstał półtora miesiąca przed moją decyzją o podjęciu terapii, a to, żeby nauczyli mnie jak mam sobie pomóc zmienić moje życie. Chodzę tam jak na skrzydłach od pięciu miesięcy. I dalej mnie nie interesuje co inni myślą o tej poradni, o tych psychologach czy o psychiatrze. Nie - bo nikt nie zmieni mnie i życia za mnie. A to kluczowa sprawa w wychodzeniu ze współuzależnienia i z picia.

anulka2 - Śro 04 Lip, 2012 20:44

Klara napisał/a:
pietruszka napisał/a:
Z tego co wiem, poradnie pracują na swoich programach i mogą w szczegółach się różnić między sobą.

Właśnie.
Czasem zazdroszczę Pietruszce tego, że z terapii wyniosła mnóstwo wiedzy.
Moja terapia trwała 9 miesięcy.
Najpierw miałam kilka spotkań indywidualnych, na których nieustannie lałam łzy, a gdy terapeutka wręczyła mi spis grup Al-Anon doszłam do wniosku, że chce się mnie pozbyć i już więcej do niej nie poszłam, a na Al-Anon - i owszem.
W tym samym czasie gdy wzrastał we mnie bunt zebrała się odpowiednia liczba osób i rozpoczęły zajęcia grupowe. Początkowo dość luźne, gdyż jedni rezygnowali, inni dochodzili, a gdy się nieco ustabilizowało, zaczęły się regularne zajęcia rozpoczynające się od tzw. "kółeczka", czyli sprawozdania co nas spotkało w tygodniu, jak sobie z tym poradziłyśmy i czy było inne wyjście z tej sytuacji.
W ten sposób uczyłyśmy się właściwych zachowań, lecz na wiedzę pozostawało już niewiele czasu nad czym terapeutka nieustannie ubolewała.
Mnie to i tak bardzo pomogło, pomogło również pozostałym uczestnikom.
Wiem, gdyż zaprzyjaźniłyśmy się i przez dłuższy czas cyklicznie spotykałyśmy się na "zajęciach domowych" :D

Klara mam podobne przemyślenia względem mojej terapii, muszę znaleźć grupę wsparcia z "zajęciami domowymi" :)

Do autorki wątku, bądź dzielna, otwarta, bo nowa wiedza może być przerażająca i na początku możesz wiele spraw nie zrozumieć, czas i wiedza postawią cię na nogi. Trzymam za ciebie kciuki :okok:

Klara - Śro 04 Lip, 2012 21:32

anulka2 napisał/a:
mam podobne przemyślenia względem mojej terapii,

Wiesz, to często zależy także po prostu od terapeutki.
Moja miała mięciutkie serce i po prostu pozwalała nam na rozgadywanie się.
Na tej grupie była dziewczyna która miała okrutnie traumatyczne przeżycia i tak jakby "została na drugi rok", to znaczy terapka zaproponowała jej powtórzenie teapii.
Otóż ta dziewczyna opowiadała, że te kolejne zajęcia z inną osobą dały jej dużo więcej.

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 09:49

Czy przed pierwszym spotkaniem też czuliście wewnetrzny strach że nie dacie rady :panic:
endriu - Czw 05 Lip, 2012 10:10

nie,
ja szedłem z radością na terapię,
mialem tylko lekki wstyd przed samym budynkiem
ale jak się mną juz specjaliści zaopiekowali to już bylo super

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:14

Przechodzi mi z 1000 myśli teraz przez głowę :boisie:
olga - Czw 05 Lip, 2012 10:15

milka2112 napisał/a:
Czy przed pierwszym spotkaniem też czuliście wewnetrzny strach że nie dacie rady


Nie. Ja poszłam przede wszystkim po zrozumienie. Poczułam taką wewnętrzną bliskość z terapeutką i kobitkami z którymi tam sie spotykam.

olga - Czw 05 Lip, 2012 10:16

milka2112 napisał/a:
Przechodzi mi z 1000 myśli teraz przez głowę


:mysli: czego sie boisz?

smokooka - Czw 05 Lip, 2012 10:17

Milka, dasz radę! U mnie wszystko jest dostosowane do mnie, częstotliwość spotkań indywidualnych, tematy, które tam poruszam, podobnie z tematami jest na grupowej, panuje dobrowolność. Mówię tylko to co chcę, na co jestem gotowa.
milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:17

chciała bym mieć już ten pierwszy raz za sobą
milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:19

olga411
Sama nie wiem może tego że zostane wysmiana wszystkiego w sumie

olga - Czw 05 Lip, 2012 10:22

Mam wrażenie, ze podchodzisz do tego jak do pierwszej wizyty u ginekologa, jak by to był chrzest bojowy. Jak nabierzesz zaufania do terapeuty będziesz terapie traktować jak dobrodziejstwo. Tylko tam mozna sie otworzyć i powiedzieć wszystko, całą prawdę i wyrzucić z siebie ból.
smokooka - Czw 05 Lip, 2012 10:23

olga411 napisał/a:
Tylko tam mozna sie otworzyć i powiedzieć wszystko


i wiedzieć, że nikt Ci nie zaszkodzi, a Tobie to tylko może pomóc...

olga - Czw 05 Lip, 2012 10:24

milka2112 napisał/a:
Sama nie wiem może tego że zostane wysmiana wszystkiego w sumie

Kto i z czego miałby sie smiać? Tam przychodzą ludzie z takimi samymi problemami.

Dziubas - Czw 05 Lip, 2012 10:25

olga411 napisał/a:
mozna sie otworzyć i powiedzieć wszystko, całą prawdę i wyrzucić z siebie ból.

Pewno tego się Milka boi.

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:28

Tylko ze ja mieszkam w małej miejscowości i znając moje szczescie zaraz pujdzie plotka na cale miastoto u nas jest najczesciej nie poważne nikt na siebie nie patrzy tylko kazdy na kazdego
:uoee:

olga - Czw 05 Lip, 2012 10:29

Dziubas napisał/a:
olga411 napisał/a:
mozna sie otworzyć i powiedzieć wszystko, całą prawdę i wyrzucić z siebie ból.

Pewno tego się Milka boi.


No tak, grzebanie w sobie jest niekiedy bolesne ale też oczyszczajace.

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:29

Dziubas napisał/a:
olga411 napisał/a:
mozna sie otworzyć i powiedzieć wszystko, całą prawdę i wyrzucić z siebie ból.

Pewno tego się Milka boi.

to jest pestka Dziubasku

Dziubas - Czw 05 Lip, 2012 10:30

olga411 napisał/a:
bolesne ale też oczyszczajace.

Jak nie przełamiesz lęku, to się nie oczyścisz .

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:32

dobra kopniak na otwarcie sie i idziemy tam przed 4 wieczorkiem napisze jak było
smokooka - Czw 05 Lip, 2012 10:32

Fantazjujesz, jesteś scenarzystką? Milka, a chcesz sobie pomóc w ogóle? Wiem, że chcesz. I co, będą gadać, że masz chłopa pijusa i nie możesz tego wytrzymać? A cóż Cię to obchodzi?
yuraa - Czw 05 Lip, 2012 10:38

milka2112 napisał/a:
zaraz pujdzie plotka na cale miasto

też tak miałem, silnie wpojone od dziecinstwa:
''nie ważne jak sie czujesz, ważne co ludzi powiedzo"
wlasnie dzieki terapii zrzuciłem z siebie ten balast,
wiesz jaka ulga

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:38

No właśnie musze sie wziąść w garsc ucxc4
Dziubas - Czw 05 Lip, 2012 10:40

milka2112 napisał/a:
to jest pestka Dziubasku

Tak, na pewno :p
milka2112 napisał/a:
nikt na siebie nie patrzy tylko kazdy na kazdego

Skup się na sobie Milka,a nie na innych, to nie będziesz miała takich dylematów :p

smokooka - Czw 05 Lip, 2012 10:40

Dziś na 16?
olga - Czw 05 Lip, 2012 10:42

yuraa napisał/a:
też tak miałem, silnie wpojone od dziecinstwa:
''nie ważne jak sie czujesz, ważne co ludzi powiedzo"


Ja też w tym wyrosłam, ale nigdy nie miałam oporów przed mówieniem. Nigdy nie obchodziło mnie co ludzie powiedzą. Może dlatego, że jestem z natury bardzo otwarta?

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:42

tak jest napewno tam bede nawet troszke wczesniej bo nie lubie sie spóźniać
smokooka - Czw 05 Lip, 2012 10:46

Emilka, będzie dobrze, nikt Cię tam do niczego nie zmusi, wszystko w Twoim tempie. A na ludzi i tak nie masz wpływu. "Niech se gadajo". Myślisz, że teraz nikt nic nie wie? Nie zastanawiają się kobietki kiedy to wszystko pierd...esz? Albo czy Cię nie leje? Albo Ty jego? Ludzie zawsze lepiej wiedzą. Ja o mało nie rozstałabym się ze swoim ze dwa razy dzięki ludziom, jeszcze zanim w ogóle cokolwiek. A teraz mam małego syneczka i wielkiego syna i jestem szczęśliwa.
olga - Czw 05 Lip, 2012 10:46

Dziubas napisał/a:
milka2112 napisał/a:
nikt na siebie nie patrzy tylko kazdy na kazdego

Skup się na sobie Milka,a nie na innych, to nie będziesz miała takich dylematów :p


Często tak jest, że inni aby nie czuć bólu własnego istnienia - szukają tematów zastępczych. Ale czy to Twój problem?

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 10:51

ludzie już i tak gadają tylko nie chce czasami mi sie juz tego słuchac bo zaczynają juz bajki opowiadac
smokooka - Czw 05 Lip, 2012 10:54

Dziś Cię to przygniata w natłoku problemów i emocji, później już nie będzie, nauczysz się z tym żyć, nie zauważając tego. Skupisz się na tym co ważne i nie będziesz rozmieniać się na drobne dla nie Twoich spraw. Trzymam kciuki za Twoje samopoczucie Milka :) :okok:
rufio - Czw 05 Lip, 2012 10:58

milka2112 napisał/a:
właśnie musze sie wziąść w garsc

Nie musisz - chcesz się wziąć za bary z tym dzisiejszym życiem - słowo muszę w podświadomości wzbudza opór - szuka wtedy powodów tysiąc aby - nie - .
A co do ludzi - ich nic nie zmieni - jak ja poszedłem na terapię to pół osiedla wiedziało ( cholera wie skąd ) a na gadanie - odpowiadałem , że tak macie racje i ..... się skończyło - zabrakło" paliwa " czyli zaprzeczeń i mija się z prawdą .Pogadają parę dni i znajda inny temat .

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 11:06

Ja bardzo chce tam isc w koncu zmienic swoje zycie i zrobic cos dla siebie.
Tylko że ta podswiadomosc i tyle pytando siebie. owszem jestem rozbita ale musze sobie z tym poradzić jakoś. Bedzie dobrze przełamanie stachu jest teraz najważniejsze rufio

rufio - Czw 05 Lip, 2012 11:16

Moja droga -
Strach to oszustwo -
Strach to nie pewność
Strach to brak wiary w Siebie
Strach to nieznane .
Jest różnica pomiędzy strachem a obawą - Ty masz obawę jak będzie a nie strach . Nazwij to po imieniu - a to co ma imię to już jest znane - znanego przecież się nie boimy - nie czujemy strachu ?!

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 11:20

rufio napisał/a:
Moja droga -
Strach to oszustwo -
Strach to nie pewność
Strach to brak wiary w Siebie
Strach to nieznane .
Jest różnica pomiędzy strachem a obawą - Ty masz obawę jak będzie a nie strach . Nazwij to po imieniu - a to co ma imię to już jest znane - znanego przecież się nie boimy - nie czujemy strachu ?!


Masz racje

rufio - Czw 05 Lip, 2012 11:27

milka2112 napisał/a:
Masz racje

Wiem - doszedłem do tego po dwóch latach terapii i dwóch latach następnych życia trzeźwego .

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 11:47

tylko czemu człowiek doszukuje sie odpowiedzi a ich nie zna na pytania które go dręcza :/
Linka - Czw 05 Lip, 2012 12:22

milka2112 napisał/a:
ludzie już i tak gadają tylko nie chce czasami mi sie juz tego słuchac bo zaczynają juz bajki opowiadac

ludzie gadali i gadać będą, już dawno przestałam się tym przejmować i o dziwo żadne plotki już do mnie nie docierają.
I jeszcze jedno teraz myślę , że wstyd to by był gdybym nic ze swoim współuzależnieniem nie robiła

olga - Czw 05 Lip, 2012 12:25

milka2112 napisał/a:
tylko czemu człowiek doszukuje sie odpowiedzi a ich nie zna na pytania które go dręcza :/


Każdy doszukuje się sensu, gdyby tak nie było - nie powstała by nauka która zwie sie filizofią.

Klara - Czw 05 Lip, 2012 13:08

milka2112 napisał/a:
mieszkam w małej miejscowości i znając moje szczescie zaraz pujdzie plotka na cale miasto

Mieszkam na wsi.
Początkowo chciałam się ukryć i na Al-Anon poszłam do śródmieścia w (dużym) mieście. Któregoś razu podczas przerwy niemalże się zderzyłam z sąsiadem, który przyszedł na AA.
Wtedy przestało mnie obchodzić to, czy ktoś mnie widział i czy obgaduje.
Od tego czasu kilka razy się zdarzyło, że przychodzili do mnie ludzie z prośbą o radę i nie zauważyłam, żeby mnie ktoś wytykał palcami.
Jestem mało spostrzegawcza - to wiem - ale w tym wypadku nie jest to przedmiotem zmartwień.

smokooka - Czw 05 Lip, 2012 17:15

Emilka i jak było?
milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 17:16

Jestem już w domu po pierwszym spotkaniu.
Było naprawde bardzo fajnie. Pani psycholog bardzo miła na razi nie ma grupowych spotkań ponieważ ludziska raz chodza raz nie tak jakoś wyszło a w dodatku terapeuta sie nie dawno zmienił i nie każdy daży ja zaufaniem jak do poprzedniego :D

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 17:17

za tydzień ide znowu
:lol:

smokooka - Czw 05 Lip, 2012 17:17

No i super :) rozumiem, że umówiłaś się na następne spotkanie?
milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 17:19

tak oczywiscie
Troszke zagadnien i prac domowych dostane g4g412

Klara - Czw 05 Lip, 2012 17:20

milka2112 napisał/a:
za tydzień ide znowu
:lol:

:okok:
Terapeucie też zaufaj! :tak:

milka2112 - Czw 05 Lip, 2012 17:23

bardzo miła i sympatyczna osoba
grg45 w końcu lepiej sie czuje i wiem co i jak

rufio - Czw 05 Lip, 2012 21:15

A strach ma jakieś imię ? ;)
anulka2 - Czw 05 Lip, 2012 21:21

milka2112 napisał/a:
bardzo miła i sympatyczna osoba
grg45 w końcu lepiej sie czuje i wiem co i jak

I tego się trzeba trzymać, jeżeli chcesz zrozumieć dlaczego nie masz sie czego wstydzić dobrze jest przeczytać coś o mechanizmach alkoholizmu, ja polecam "Małżeństwo na lodzie", bądź otwarta. :D

pietruszka - Pią 06 Lip, 2012 06:09

Fantastycznie Milko :)
Ja jak szłam pierwszy raz na Al-anon to nogi miałam jak z waty. Ło matko jak się bałam i wstydziłam. Najchętniej zwiałabym, ale z drugiej strony jednak była we mnie resztka instynktu samozachowawczego i wiedziałam, że w ten sposób mogę sobie pomóc.
A jak pierwszy raz byłam w poradni to samochód zostawiłam z 500 m dalej :wysmiewacz:
A teraz? Chodzę z wyprostowaną głową i nauczyłam się nie przejmować tym, co sobie Inni myślą - jeśli plotkują i świerzbi ich język - widać sami nie chcą zająć się swoim życiem i w ten sposób podnoszą swoje poczucie własnej wartości, a często sami mają niezłe problemy w swoim życiu. Inna sprawa, ze strach ma wielkie oczy.
Ot moje życie jest w moich rękach i to ja jestem za nie odpowiedzialna, ja chcę żyć lepiej, być szczęśliwsza, żyć bardziej komfortowo.

milka2112 - Nie 15 Lip, 2012 23:51

Jestem zla na siebie !!!!
Po powrocie mojego alko z detoksu nie znalazłam dla siebie czasu ani na terapie.
Do tego doszła mi praca gdziepracuje na 2 zmiane czyli od 14 do 22 a terapia jest od16. Moj alko znow zaczoł pić i zaczely sie problemy z jego zdrowiem pada mu serce. Martwie sie o to i to bardzo co dalej bedzie. Jestem zalamana. Czuje ze trace sily :beczy:

Janioł - Pon 16 Lip, 2012 00:01

milka2112 napisał/a:
z jego zdrowiem pada mu serce.
konsekwencja jego picia ? poza twardą miłością i konsekwencją w uświadamianiu mu że zabija się na własne życzenie pijąc możesz tylko zająć sie sobą pokombinuj z terapią wiem że w moim mieście są też zajęcia rano może sa i u Ciebie .
milka2112 - Pon 16 Lip, 2012 00:12

Andrzeju niestety nie u nas nie dość ze tylko raz jest w tygodniu to jeszcze o 16 :(
Janioł - Pon 16 Lip, 2012 00:19

milka2112 napisał/a:
Andrzeju niestety nie u nas nie dość ze tylko raz jest w tygodniu to jeszcze o 16
to nie najlepiej ale trzymaj się tej terapii choś co drugi tydzień jeśli masz taką mozliwość , on jak sam nie zechce nie jesteś mu w stanie pomóć możesz Tylko sobie i to rób bo zycie z alkoholikiem to piekło ja zabiłbym chyba
jal - Pon 16 Lip, 2012 03:17

milka2112 napisał/a:
Jestem zla na siebie !!!!
Po powrocie mojego alko z detoksu nie znalazłam dla siebie czasu ani na terapie.
Do tego doszła mi praca gdziepracuje na 2 zmiane czyli od 14 do 22 a terapia jest od16. Moj alko znow zaczoł pić i zaczely sie problemy z jego zdrowiem pada mu serce. Martwie sie o to i to bardzo co dalej bedzie. Jestem zalamana. Czuje ze trace sily :beczy:


Detoks bez terapii - przygotowuje organizm do następnego chlania.

Wspieram ciepło :)

Linka - Pon 16 Lip, 2012 10:39

zawsze masz 2 zmianę, czy co drugi tydzień?
możesz pójść na Al-anon, tam nie musisz być regularnie, a może w sobotę są mitingi

olga - Pon 16 Lip, 2012 18:15

milka2112 napisał/a:
pada mu serce


Czemu Ty sie martwisz o serce? przecież to nie Twoje serce :beba:

A powiedz jak Twoje sie ma?

milka2112 - Wto 17 Lip, 2012 19:31

znów czuje ze wpadam w depresje. tak przez pierwszy miesiac ma tylko 2 zmiany a u nas w miescie niestety nie ma zadnych terapii z rana tylko psychiatra przyjmuje nawet psycholog jest po południu
szymon - Wto 17 Lip, 2012 19:45

milka2112 napisał/a:
znów czuje ze wpadam w depresje


jak zobaczyłem Twój awatar to największa deprecha by mi przeszła :]
popatrz se na mój :p

a czy koleżanka może porozmawiać z druga koleżanką co ma/miała podobny problem?
to też swego rodzaju terapia :pocieszacz:

pietruszka - Wto 17 Lip, 2012 20:06

A może masz jakąś grupę Al-anon w pobliżu?
zobacz:
www.al-anon.org.pl

Klara - Śro 18 Lip, 2012 20:39

milka2112 napisał/a:
u nas nie dość ze tylko raz jest w tygodniu to jeszcze o 16 :(

Milko, może masz w pobliżu jakieś większe miasto, gdzie jest więcej ośrodków i więcej możliwości zaplanowania terapii w innym czasie.
Sprawdzałaś, czy masz gdzieś pod ręką grupę Al-Anon?
milka2112 napisał/a:
Jestem zalamana. Czuje ze trace sily :beczy:

Oddziel się od niego!
PRZESTAŃ SIĘ NIM ZAJMOWAĆ!

Edit:
O, widzę, że Pietruszka podała link do grup Al-Anon, a ja tego nie zauważyłam :oops:

milka2112 - Nie 29 Lip, 2012 23:49

Mimo moich 2 zmian ktore ciągne 3tydzień widze u siebie bardzo duże zmiany. zaczynam o siebie sie bardzo martwić. codziennie widze pijaków jak i pijących. ja ich tak oddzielam. pracuje w sklepie spożywczym gdzie jest tani alkohol bez wódy. widze jak sie zachowuje prawdziwy alko a jak pijący piwo i do domu bo żona czeka. alko sa bardzo agresywni jesli zaczyna cos byc nie tak w szczególnosci jak braknie kasy na picie. ja powoli ta prace traktuje jako czesc terapii czuje sie winna pomocy mojemu alko i chce go oddac na leczenie ponowne lub go zostawic samemu sobie. jakie sa wasze głosy
zrgvr

Klara - Pon 30 Lip, 2012 07:26

milka2112 napisał/a:
chce go oddac na leczenie ponowne

Ty go Milko na nic nie oddawaj, bo zdaje się, on już dawno jest dorosły a tylko nie zauważył tego, że czas zrzucić krótkie spodenki małego chłopczyka.
Ty też traktujesz go tak jakby był dzieckiem - chcesz go oddać...
Przeczytaj UWAŻNIE "Zaczarowane koło zaprzeczeń": http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559 , a dowiesz się więcej o błędach jakie popełniasz.

pietruszka - Pon 30 Lip, 2012 09:22

milka2112 napisał/a:
widze jak sie zachowuje prawdziwy alko a jak pijący piwo i do domu bo żona czeka.

hmmm.... mój Pietruch pił głównie piwo i wracał do domu często (do czasu)... a też alkoholik... osób nieuzależnionych zwykle nie spotkasz w monopolowym, bywają tam rzadko, a czasem wcale.

Rozumiem, że chcesz dowiedzieć się jak najwięcej o alkoholizmie (tez tak miałam na początku), ale życzę, żebyś jak najszybciej przeszła do dowiadywania się o współuzależnieniu...
milka2112 napisał/a:
czuje sie winna pomocy mojemu alko i chce go oddac na leczenie ponowne lub go zostawic samemu sobie. jakie sa wasze głosy

Moim zdaniem najlepiej jakbyś spróbowała jednak dotrzeć na Al-anon - tam spotkasz kobietki, które to przechodziły i mogą opowiedzieć ile dało oddanie na komisję, a ile zostawienie alkoholika samemu sobie - i sama będziesz mogła podjąć decyzję, co zamierzasz zrobić, korzystając z ich doświadczeń. Rozumiem, że jeszcze w Tobie tkwi chęć pomocy jemu i sprawienia, aby przestał pić. Prawda jest taka, że zwykle taka motywacja niewiele daje ani Tobie ani alkoholikowi. Bo wtedy Ty zajmujesz się wciąż nim, Ciebie nie ma, a alkoholik podskórnie czuje, ze to próba szantażu (a przecież pewnie tez straszyłaś tysiące razy różnymi konsekwencjami? )

W moim przypadku było tak, że chciałam siebie ratować z depresji i dołka i "prawie-nie-istnienia". Wtedy i mój partner podjął decyzję o zmianie swojego życia... ku mojemu zaskoczeniu. Choć warto pamiętać, że nie zawsze tak jest. Ale przynajmniej jest szansa, że z dwojga uratuje się przynajmniej jedna osoba - żona alkoholika, a jeśli są dzieci to i im można w ten sposób pomóc.

pterodaktyll - Pon 30 Lip, 2012 18:53

milka2112 napisał/a:
czuje sie winna pomocy mojemu alko i chce go oddac na leczenie ponowne lub go zostawic samemu sobie

Ależ oczywiście drugi wariant. Inny nie wchodzi w rachubę. Moim zdaniem, czyli zdaniem alkoholika

milka2112 - Pon 27 Maj, 2013 23:47

czesc znów wracam
mimo mych staran by mąż nie pił sa teraz skutki picia.
wyniszczony organizm do tego stopnia ze juz nie ma siły sie podniesc.
sam se narobił. zniszczona watroba żóltaczka i w dodatku brak witamin i innych minerałów. doszłoprawdo podobnie nawet do uszkodzenia mózgu. odsunełam sie od niego w zeszłym roku i sprawił sobie niespodzianke tego typu teraz prosi mnie o pomoc poniewarz lekarze maja go głeboko w d... . odwiedzam go a oni mnie uważaja za jakiś psychiczny przypadek i powtarzaja meza sie leczy a nie pozostawia samemu sobie to jakis chory obłed :blee:

olga - Wto 28 Maj, 2013 06:06

milka2112 napisał/a:
powtarzaja meza sie leczy a nie pozostawia samemu sobie

Mowia tak, poniewaz nie maja pojecia czym jest uzaleznienie. Nie wpedzaj sie w poczucie winy bo co bys nie zrobila to go nie uleczysz jesli sam nie bedzie tego chcial. Troska o niego to najgorsze co mozesz zrobic.

evita - Wto 28 Maj, 2013 06:45

milka2112 napisał/a:
oni mnie uważaja za jakiś psychiczny przypadek i powtarzaja meza sie leczy a nie pozostawia samemu

zapytaj lekarzy, czy sa straznikami rodzinnego szczescia czy lekarzami ? co im do tego czy ty bedziesz go odwiedzac czy nie :nerwus: nigdzie nie jest napisane, ze to twoj obowiazek ! przy kazdej takiej kolejnej insynuacji powiedz lekarzowi, zeby przygarnal biednego chorego skoro tyle w nim wspolczucia i dodaj, ze teraz juz nie ma sie czego obawiac bo w tym stanie nie zastosuje wobec niego przemocy fizycznej :uoee:

Powala mnie na kolana brak swiadomosci u osob, ktore to co jak co ale najbardziej powinny byc zaznajomione z tematem :bezradny:

milka2112, nie daj sie wciagnac w zadne gierki i zanim pomyslisz o mezu to najpierw sprawdz co u ciebie slychac ;) :pocieszacz:

pannamigotka - Wto 28 Maj, 2013 08:08

Pracowałam kiedyś w szpitalu i wyglądało to wtedy tak, że jeśli ktoś był sam a rodzina go nie odwiedzała, to trzeba było nieraz interweniować. Raz pewien pan miał już wyjść do domu, mieszkał sam, a jego stan zdrowia nie pozwalał na to, by był bez opieki. Szpital odnalazł jego syna, którego on porzucił jak był mały, całe życie nie mieli ze sobą kontaktu i ten syn był zmuszony albo zabrać go do siebie albo zapewnić mu profesjonalną opiekę... I być może tego dotyczą uwagi lekarzy- że obowiązkiem rodziny jest jakaś tam opieka... Jeśli tego nie chcesz, to pozostaje się rozwieźć, wtedy ten obowiązek przejdzie na dzieci, jeśli je macie.

*teraz spojrzałam na Twój wiek... pełnoletnich dzieci zapewne nie masz ;) A więc jeśli nic Cię z tym człowiekiem nie łączy, to rzeczywiście pozostaje rozwód.

Maciejka - Wto 28 Maj, 2013 08:51

Migotka poruszyło się we mnie coś; Całe zycie nam dzieciom wmawiano, że matka ma nas w 4 literach zawsze cała nasza 8 mówiła, że matka będzie kiedyś stara a ojciec umrze to niech radzi sobie sama bo z nami postępowała podle. Nikt jej nie weźmie do siebie ewentualnie zostaje jakiś ośrodek. Dodam , że matka uciekając do dziadka i potem jak nie było jej 3,5 roku nie zadała sobie trudu żeby zainteresowac sie naszą 6 bo wtedy tyle nas było. Brat mając dziś własne dzieci i dobiegając 40- stki ma do niej zal o to do dzisiaj.

Kolejna rzecz; przypomniało mi sie jak mój mąż przed śmiercią leżał s tanie krytycznym w szpitalu i przez moment wisiała możliwość, że mam się nim zająć mimo, iż mieliśmy separację. Byłam wtedy świeżo po terapii i było we mnie dużo złości i żalu do niego za to co nam zgotował jak z nami mieszkał. Gorączkowo zastanawiałam się gdzie go umieścić bo sama nie chciałam sie nim zajmować. Moja najstarsza córka dopiero teraz jak minęło sporo lat od jego śmierci będąc w cerkwi zapaliła za niego świeczkę. Chcę powiedzieć, że niełatwo jest przyjac do wiadomośći, że tato/ mąż zachowywał się bo nie był sobą, bo to choroba i trzeba dużo pracy żeby uporać sę z poczuciem krzywdy jakie zostało w dziecku nawet jeśli już jest dorosłe i ma wlasną rodzinę.

Jacek - Wto 28 Maj, 2013 10:37

milka2112 napisał/a:
odwiedzam go a oni mnie uważaja za jakiś psychiczny przypadek i powtarzaja meza sie leczy a nie pozostawia samemu sobie

no właśnie :tak: i było im przypomnieć kto tu nosi tytuł "doktor"

esaneta - Sob 01 Cze, 2013 12:04

evita napisał/a:
zanim pomyslisz o mezu to najpierw sprawdz co u ciebie slychac

to powinno być credo współuzależnionych- świetne Evi :]


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group