To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - pierwsze wyznanie

blue_skies - Czw 05 Lip, 2012 22:06
Temat postu: pierwsze wyznanie
Cześć wszystkim.

Chcę dać upust pragnieniu podzielenia się swoją własną smutną historią. Postanowiłam w końcu wziąć się za siebie, ale na początek wolę bez imienia i twarzy, więc dołączę swoją małą opowieść do nieskończonego internetowego zbioru opowieści ludzi cierpiących z powodu alkoholizmu w rodzinie.

W poniedziałek idę na pierwsze, otwarte spotkanie, chłopak mnie namówił.

Studiuję, mam dobrą pracę, szczęśliwy, mocny, dający oparcie związek, przyjaciół za których dałabym się pokroić i słodkiego czarnego królika. Przyszłość maluje się tęczowo, kariera się rozwija, na studiach idzie mi wzorowo, ogółem-sielanka. A pośród tej łąki bezkresnego powodzenia i radości mała ja, która jakoś sobie radzi, której zdarza się być szczęśliwą. A w środku mnie-jeszcze mniejsza ja, przestraszona do granic, czekająca na śmierć, załamana, beznadziejna, bez pragnień, pogrążona w paśmie wspomnień, wybuchająca płaczem podczas nocnego powrotu do domu, płacząca pod prysznicem, płacząca w łóżku.

Moja matka to źródło ambiwalentnych uczuć. Dobra, zła, kochana, szalona, poświęcająca się, agresywna, uśmiechnięta, wulgarna. Uzależniona od alkoholu, a ja-od niej.

Mój ojciec tak samo. Ciepły, kłamliwy, pomocny, podły, spokojny, żałosny. Uzależniony od hazardu. Ale go mniej jest w tej historii. Rozwiedli się, gdy miałam 15 lat.

Historia mojej matki: ostatnie dziecko z wielodzietnej rodziny, oddana na wychowanie dziadkom, trochę niechciana. Często, gdy jest pijana, powtarza historię o tym, jak gryzł ją pies, a jej ojciec, który akurat przyjechał w odwiedziny, nie reagował, tylko się śmiał. Od lat w depresji, wiadomo-życie jej się nie ułożyło. Wyszła ponownie za mąż, bardzo szybko po rozwodzie z moim ojcem, teraz w trójkę mieszkają w jednym mieszkaniu podzielonym na pół. Mój dom murem podzielony, dziesięć palców na lewą stronę...

Wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa: mnóstwo alkoholu, bijatyki, moja matka, pobita przez ojca, z zakrwawioną twarzą, moja matka rzucająca butami na środku ulicy, walająca się po podłodze, rzygająca, krzycząca, przeklinająca, tak całymi nocami. A wówczas, na codzień-lubiana, dość wesoła, mądra. Podczas wszystkich tych nocnych, dantejskich scen przyzywała mnie do siebie i powtarzała, rzygając, że mój ojciec to sk***iel, że jestem najważniejsza w jej życiu, że mam ją przytulić (i tak tuliłam ją całymi nocami). Choć zdarzało się, że zamiast zalewania mnie pijaną miłością, gadaniem do mnie przez całą noc, popychała mnie i wyzywała. Obojętnie, czy miałam 5 lat czy 15.

Całe dzieciństwo płakałam, dalej płaczę. Mam teraz duże oczy, żeby mieściły się gdzieś łzy.

Utrzymuję kontakt z jej mężem, który oczywiście też nie potrafi nic z tym zrobić. Sam nie jest najbystrzejszy, ale to wporzo facet.

Kocham ją bezgranicznie, wypracowała u mnie stały, alarmowy stan zamartwiania się nią. Zamartwiam się, że nic jej nie wychodzi, że stacza się na dno, że tonie w długach. Oczywiście o wzięciu udziału w jakimś meetingu nie chce słyszeć i wpada w szał. Brakuje mi strategii poradzenia sobie z nią, moim punktem honoru jest poukładać jej życie, ale z tyłu głowy wiem, że nie ma nadziei, że któregoś dnia dowiem się że zapiła się na śmierć.

Nie poznałam żadnych swoich dziadków, jedyna normalna ciotka mieszka za granicą i nie mam z nią kontaktu, nie mam rodzeństwa i czuję się przytłoczona odpowiedzialnością i poczuciem winy. Mój chłopak zawsze potrafi mnie uspokoić, ale nie umie wczuć się w moją sytuację, często nie rozumie, co się ze mną dzieje, wychował się w końcu w idealnej rodzinie.

Osiągam jakieś sukcesy, mam jakieśtam cechy, jestem chyba kimś... Ale nie mam pojęcia kim. Kiedyś, zanim poznałam mojego chłopaka, zastanawiałam się, czemu nie próbowałam się zabić i jedyną odpowiedzią, jaka mi przyszła do głowy był fakt, że moja matka by się wtedy sto razy bardziej załamała i zżuliła. Wszystko jest zależne od niej. A kiedyś była business-woman...

W wieku 14 lat straciłam dziewictwo, trochę radości odnajdywałam w przebywaniu ze starszymi punkami, w międzyczasie dostawałam się do finału olimpiady matematycznej, wygrywałam jakieś gimnazjalne literackie konkursy i wracałam do domu... trzęsąc się, że znowu będzie awantura i żenujące czołganie się po ziemi. I w większości przypadków przewidywania się potwierdzały.

Nikt nigdy nie odkrył, że cierpię. Gdy miałam 12 lat pisałam listy z R., trzy lata starszą. Pisałam, że nienawidzę tego, co robią mi rodzice, że nienawidzę ich, że życie nie ma sensu. Gdy znalazła je matka, przez kilka dni powtarzała mi, że ją zawiodłam, że nie wie, czy odbuduję jej zaufanie i oczywiście "jak mogłam". Bardzo się zdenerwowała, potrzebowała ukoić smutek pełnym kieliszkiem.

I strasznie ją kocham. I nic nie mam jej za złe. I tylko jej współczuję i całe życie próbuję pomóc...

Ale gdy raz na dwa miesiące wracam w rodzinne strony na dwa dni, gdy nauka i praca pozwolą... To jest znowu tą dobrą kobietą, na chwilę... Daje mi kilka zamrożonych, pysznych obiadów, rozmawia ze mną normalnie...
Ale przez połowę czasu, gdy mnie nie ma tam, pije, a gdy rozmawiam z jej mężem przez telefon słyszę w tle demony przeszłości, jej krzyki niezmienne od zawsze, jej halucynacje wiecznie takie same...

Mogłabym pisać w nieskończoność, ale dajmy temu już kres.

Mam 20 lat i jestem rozwalona.
Chciałabym od kogoś jakiegoś anonimowego głosu otuchy, porady...
Mam nadzieję, że nie zanudziłam.
K.

szymon - Czw 05 Lip, 2012 22:12

cześć Pani K. :)

przesyłam dużo Otuuuuuchy 4g5 :pies: :kot: :buziak:
witaj na forum

szymek alkoholik

olga - Czw 05 Lip, 2012 22:15

witaj blue_skies
smutna jest Twoja historia
pocieszające jest to, ze studiujesz, nie mieszkasz z matka, masz swoje życie
wiedz, ze nie masz wpływu na to czy ona bedziee piła czy też nie
chodź na terapie, tam nauczysz sie jak sobie radzić ze swoim współluzależnieneim

Janioł - Czw 05 Lip, 2012 22:16

otuchy masz u mnie pięć kop :) a co do rad to tylko jedna jak najszybszy kontakt ze specjalistą od współuzaleznień
blue_skies - Czw 05 Lip, 2012 22:34

Dziękuję Wam.
Powoli sobie uświadamiam, że mogę mieć osobne życie... Ale kiedy ona sięgnie dna nie wiem, czy się pogodzę z tym, że nie było mnie, że za mało zrobiłam, za mało namawiałam.
Dobrze wiedzieć, że są inni, którzy dzielą podobne problemy (choć oczywiście nie pociesza mnie cierpienie innych, przeciwnie, ale jakoś mniej samotnie mi z tym).

Janioł - Czw 05 Lip, 2012 22:37

blue_skies napisał/a:
Ale kiedy ona sięgnie dna nie wiem, czy się pogodzę z tym, że nie było mnie, że za mało zrobiłam, za mało namawiałam.
nie zrobisz tego za nia i nie wytrzeźwiejesz jedyne co możesz zrobić to zdbac o siebie , jesteś młoda iświat przed Tobą a specjaliści sa od tego by pozbyć sie koszmarów z przeszłości i pomóc nauczyć się żyć bez pręgierza współuzależnienia
Marc-elus - Pią 06 Lip, 2012 08:05

Cześć Niebieska :) , Tomek - alkoholik się kłania.

Ta historia z gryzącym psem, niechcianym dzieckiem... nie znasz swoich dziadków, równie dobrze Matka mogłaby Ci opowiadać jak była przez nich gwałcona jako 3latka.... to ma wzbudzić u Ciebie współczucie oraz "być usprawiedliwieniem" do picia.
Tak samo to:
blue_skies napisał/a:
przez kilka dni powtarzała mi, że ją zawiodłam, że nie wie, czy odbuduję jej zaufanie i oczywiście "jak mogłam".
.

Idź do specjalisty, nie licz że sama sobie dasz z tym radę, takie rzeczy dręczą ludzi nawet do końca życia.... powodzenia.

Klara - Pią 06 Lip, 2012 08:14

Witaj Błękitne Niebo :)

blue_skies napisał/a:
nie wiem, czy się pogodzę z tym, że nie było mnie, że za mało zrobiłam, za mało namawiałam.

Nie możesz być mamą swojej mamy. Już i tak dość długo pełniłaś tę rolę.
Przeczytaj to - akuratna lekturka dla Ciebie: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
Jedyne, co możesz jeszcze zrobić dla mamy, to wydrukować jej adresy poradni: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10 oraz/lub spis mityngów w jej miejscowości: http://www.aa.org.pl/mityngi/ i położyć w widocznym miejscu.
Ty chyba najbardziej teraz potrzebujesz terapii dla osób współuzależnionych.
Życzę Ci spokojnego wychodzenia na prostą :pocieszacz:

jal - Nie 08 Lip, 2012 08:58

Witaj Blue... - terapia to bardzo dobry pomysł.

Powodzenia ,wspieram ciepło :)

Jacek - Nie 08 Lip, 2012 11:36

cześć :)
tascania - Nie 08 Lip, 2012 13:59

:pocieszacz: :przytul: :serce:
pterodaktyll - Nie 08 Lip, 2012 15:09

Witaj :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group