To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Nie wiem jak się zachować...

Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 09:52
Temat postu: Nie wiem jak się zachować...
Poznałam niedawno pewną babeczkę. W wieku coś w okolicach mojego, samotna, bez pracy, mieszka z córką. Często nosi ciemne okulary by zasłonić oczy. A kilka dni temu pod okiem nakleiła sobie plaster, bo podobno aż takie ma uczulenie na jakiś krem :shock: Paplałyśmy sobie o kremikach, puderkach i tp, ja coś tam jej sugerowałam by zmieniła w pielęgnacji ale powiedziałam też, że mi bardzo cera się poprawiła gdy przestałam pić. Na to ona podchwyciła temat (co zauważyłam niestety później) z niby zdziwieniem w stylu "a to ty piłaś? a dużo? często?. I nie zajarzyłam... Doszłyśmy do drogerii i tam zauważyłam, że babeczka ma nie tylko plaster pod okiem ale na czole ma solidne zadrapanie... I dotarło do mnie, że nie powiedziała prawdy. Wyglądało to jakby wyrżnęła gdzieś głową o kant mebla czy coś w tym rodzaju. Połączyłam to do kupy i nie wiem co dalej...
staaw - Nie 12 Sie, 2012 09:58

Myślę że ziarenko zasiałaś, jak będzie chciała wie gdzie Ciebie szukać.
Jak będziecie rozmawiały, możesz przeprosić że nie możesz dłużej rozmawiać bo na mityng się spieszysz.
Możesz dać książeczkę ze spisem mityngów...
Według mnie nic więcej zrobić nie możesz, to ona powinna Cię szukać, jeżeli zechce...

Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 10:05

staaw napisał/a:
Myślę że ziarenko zasiałaś


Mam taką nadzieję...

staaw - Nie 12 Sie, 2012 10:06

Małgoś napisał/a:
staaw napisał/a:
Myślę że ziarenko zasiałaś

Mam taką nadzieję...

Im bardziej Ty będziesz chciała, tym mniejsze szanse że staniesz się wzorem a nie ofiarą alkoholika...

Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 10:11

staaw napisał/a:
Małgoś napisał/a:
staaw napisał/a:
Myślę że ziarenko zasiałaś

Mam taką nadzieję...

Im bardziej Ty będziesz chciała, tym mniejsze szanse że staniesz się wzorem a nie ofiarą alkoholika...


Słuszna uwaga Stasiu... nie pomyślałam o tym wcześniej.

staaw - Nie 12 Sie, 2012 10:14

Małgoś napisał/a:
Słuszna uwaga Stasiu...

Przećwiczyłem na własnej skórze. Bolało... :bezradny:

pterodaktyll - Nie 12 Sie, 2012 20:24

Małgoś napisał/a:
. Połączyłam to do kupy i nie wiem co dalej...

Czekać............ :?

Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 20:37

staaw, Ja nie pomyślałam że ona może próbować swoich sztuczek na mnie... bo to kobieta 8|

pterodaktyll napisał/a:
Czekać............


I tak zrobię....
A przy okazji będę dokładniej słuchać co mówi i jak mówi.

piotrAA82 - Pon 13 Sie, 2012 03:53

Witam wszystkich fsdf43t
Ja mam kolegę, którego mi bardzo szkoda jak się stacza powoli, jest alkoholikiem. Mówiłem mu kiedyś, że ja nie piję bo się leczę i jestem alkoholikiem. On mówił że też musi z tym "kiedyś" coś zrobić. Był nawet na rozmowie indywidualnej z terapeutą, prosił mnie o kontakt do niego więc mu dałem numer telefonu. Spotkał się z nim chyba ze dwa razy i na tym zakończył terapię. To miało miejsce rok temu. Teraz wiem że pije znacznie więcej i częściej niż przed rokiem. Trochę dziwnie się z tym czuję, że patrzę na to jak się chłopak powolutku stacza, ale wiem że nic nie jestem w stanie zrobić. Pewnie jak straci pracę, rodzinę , poniesie większe konsekwencje swojego picia sam pokornie zgłosi się z powrotem na terapię. Oby tylko nie było za późno. Każdy z nas zna kogoś kto pije, jest dobrym człowiekiem, ale niestety nie chce przestać. I my takiej osobie nie jesteśmy w stanie pomóc, podać ręki, bo ta ręka zostanie odrzucona :|
Pozdrawiam wszystkich, idę właśnie do pracy 8)

jal - Pon 13 Sie, 2012 07:16

Nieraz najlepszą formą pomocy... jest przestać pomagać.
Jo-asia - Wto 14 Sie, 2012 10:46
Temat postu: Nie wiem jak się zachować...
Wychodzi na to, że i u mnie pojawił się podobny problem tyle że z mężem.
Początkowo jego zachowanie tłumaczyłam sobie tym, że nie rozumie na czym polega alkoholizm. Więc ogólnie próbowałam mu temat przybliżyć.
Z czasem zaczęłam zauważać niepokojące objawy:
szukanie okazji do picia,
jazda rowerem po pijanemu,
wyłapywać zdania typu "jak się napiję to mu dopiero wszystko wygarnę", "ja alkoholikiem nie jestem".
Nadal myślałam, że to po terapii we wszystkich widzę alkoholików.
Jednak jak ostatnio usłyszałam "lepiej gdybyś nie paliła a piła dalej", a syna się pytał "czy mama niebyła lepsza gdy piła", do tego (choć dobrze wie, że tego nie toleruje) zaczyna pić przy mnie, zostawia alkohol w domu, jestem (prawie pewna), że ma problem.

Terapeutka powtarzała mi, że nie mam się skupiać na mężu - ale jak tego nie robić.
Jak z tego wybrnąć? on staje sie dla mnie wyzwalaczem.
coś muszę zrobić.
Tylko nie wiem co?

Tomoe - Wto 14 Sie, 2012 12:06

Ja o swoich doświadczeniach napisałam w twoim temacie "weselnym", bo tam pojawił się motyw twojego pijącego męża.
I teraz nie wiem, gdzie kontynuować ten wątek. 8|

Małgoś - Wto 14 Sie, 2012 13:55

Jo-asia napisał/a:
Terapeutka powtarzała mi, że nie mam się skupiać na mężu - ale jak tego nie robić.


Mój K. też skupiał się za bardzo na mnie a to zwyczajnie szkodziło jemu samemu bo ja i tak byłam jak beton. On się terapeutyzował, pogłębioną zaliczył i w pewnym momencie zatrzymał się bo mną się zajął. A w taki sposób nie można się rozwijać. Każde musi robić swoje koło siebie samego...
I wydaje mi się, że najlepszym motywatorem dla tej drugiej osoby są jego efekty, sukcesy. Ja tak miałam widząc to że on staje się coraz lepszy, ludzie (całkiem obcy) cenią go za jego pracę, za to co i jak robi dla siebie, to mnie motywuje do działania dla siebie samej.

Jo-asia napisał/a:
Jak z tego wybrnąć? on staje sie dla mnie wyzwalaczem.
coś muszę zrobić.
Tylko nie wiem co?

Ja bym postawiła sprawę jasno w temacie zostawiania butelek itp czyli nie życzę sobie tego i już.
I rób swoje, niech widzi że Twoja zmiana daje Ci szczęście (czego nie było wcześniej, gdy piłaś), niech zobaczy Ciebie w lepszych relacjach z synem, ze znajomymi, uśmiechniętą etc.
A czasem bywa tak, że ludzie muszą się rozstać bo już im nie po drodze razem... I myślę, że co by się nie stało to Ty dasz sobie radę (bo potrafisz wziąć sprawy w swoje ręce) i to jest najważniejsze.

Dora - Wto 14 Sie, 2012 13:57

To może wywalaj te flaszki które zostawia.. Kilka razy wywalisz i się nauczy.. A jak pijany wzywaj policję, tez przestanie pić w domu ! Musisz się jakoś ratować, bo on to robi specjalnie żebyś zapiła, a to jest dla Ciebie śmierć. Więc nie bój się, ratuj życie..
pietruszka - Wto 14 Sie, 2012 14:25

Dora napisał/a:
bo on to robi specjalnie żebyś zapiła,

niekoniecznie Dora. Tak może manifestować się w nim złość i niezrozumienie obecnej sytuacji, a tym bardziej choroby alkoholowej i nowego układu sił w domu.
Choć możliwe również, że może mieć problem alkoholowy

Dora - Wto 14 Sie, 2012 14:39

Skoro ktoś wie że ja się nie mogę się napić, i pije przy mnie, to jak to nazwać ? Złośliwość to za mało :bezradny:
leon - Wto 14 Sie, 2012 14:44

Dora napisał/a:
Skoro ktoś wie że ja się nie mogę się napić, i pije przy mnie, to jak to nazwać ? Złośliwość to za mało :bezradny:

to musi byc zly,wredny czlowiek

Janioł - Wto 14 Sie, 2012 14:55

Dora napisał/a:
to jak to nazwać ?
normalnie nikt nie ma takiego obowiązku ale to ja mogę wyjść
pterodaktyll - Wto 14 Sie, 2012 15:10

Dora napisał/a:
Skoro ktoś wie że ja się nie mogę się napić, i pije przy mnie, to jak to nazwać

Jak to nie możesz? Albo chcesz albo nie chcesz.........Nie wiem jak Ty ale ja nie jestem pępkiem wszechświata i nikt nie ma obowiązku dbać o moją trzeźwość, poza mną oczywiście :mgreen:

Małgoś - Wto 14 Sie, 2012 21:03

pietruszka napisał/a:
Tak może manifestować się w nim złość i niezrozumienie obecnej sytuacji, a tym bardziej choroby alkoholowej i nowego układu sił w domu.

Też mi się tak wydaje :/ Nie wyrabia facet bo zona okazała się mądrzejsza od niego...

Jędrek - Wto 14 Sie, 2012 21:15

Dora napisał/a:
Skoro ktoś wie że ja się nie mogę się napić, i pije przy mnie, to jak to nazwać ?

Ależ Ty sie możesz napić... pytanie czy chcesz?
Może nie wie, że Tobie przeszkadza to, że ktoś przy Tobie pije????
Pomimo tego, że szanuje Twoje wybory nie siedzi w Twojej głowie i nie widzi tej szamotaniny szarych komórek :)

Jo-asia - Wto 14 Sie, 2012 21:35

Małgoś,
Twoje słowa skłoniły mnie do spojrzenia na tę sprawę w inny sposób :)
bo co ja mogę? mam wpływ na siebie
nie siedzę w jego głowie i nie wiem czy robi to specjalnie, czy ma problem i choroba go do tego prowokuje?
staram się z nim o tym rozmawiać, delikatnie i po jakimś czasie widzę, że ustępuje

Małgoś napisał/a:
I rób swoje


i postaram się tak właśnie robić, a jemu zostawiam wybór czy mu ze mną jeszcze po drodze...

Małgoś - Wto 14 Sie, 2012 21:59

Jo-asia, Najważniejsze że rozmawiacie... i że potrafisz zadbać o siebie. Dla niego to nowa sytuacja, może jeszcze nie dotarło do niego, że Ty już jesteś inna i że takiej jak byłaś kiedy piłaś nie będzie. Ale jesli nie jest głupi do doceni Twoją pracę nad sobą, ano taka optymistka ze mnie i wierzę w ludzi czasem może nawet za bardzo...
A jesli nie doceni to cóż, jego strata, nie Twoja.

Dora - Wto 14 Sie, 2012 22:27

Może i jestem uprzedzona po prostu do instytucji małżeństwa. A może przykro mi że mąż o mnie nie walczył. Ja bym pogoniła dziada ! Ale nie znam Twojej sytuacji, czasem wystarczy rozmowa, mediacja, wspólna terapia, spróbujcie.. Życzę Wam jak najlepiej, a zwłaszcza Tobie wytrwania w niepiciu. Trzymam kciuki :kciuki:
Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 11:56

Dora, Mój eks swojego czasu był w porządku, dbał o dom i generalnie był OK, ale zmienił się bardzo. Stracił pracę i zaczął eksperymentować a w reakcji na moje niezadowolenie znalazł sobie nową panią :mgreen: Stracił w moich oczach fason, to już nie był ten sam facet z zasadami za którego wychodziłam za mąż.
O Ciebie piszesz, że mąż nie walczył... nie żałuj, widocznie to nie TEN ...

Dora - Śro 15 Sie, 2012 12:08

Ano nie ten, ale innego nie widać.. Do tej pory alko był mi partnerem, teraz pogoniłam i tego dziada, i cóż mi pozostało :bezradny:
Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 12:33

Dora napisał/a:
i cóż mi pozostało


spokój i zdrowie ;)
reszta też przyjdzie... cierpliwości :pocieszacz:

Dora - Śro 15 Sie, 2012 12:53

:rozpacz: żartuję, tak mi dobrze :mgreen:
Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 17:29

Dora napisał/a:
żartuję, tak mi dobrze


No, ja myślę... :mgreen:

piotrAA82 - Śro 15 Sie, 2012 18:45

:D Witam wszystkich :)
A jeśli chodzi o mnie to zauważyłem, że kiedy jestem aż za bardzo dobry, życzliwy dla innych to ludzie to zaczynają wykorzystywać, i jakby starają się mną manipulować. Ale szczerze powiedziawszy ja sobie to tłumaczę tym, że może zmienia się moje myślenie na to normalniejsze z tego pijanego przez wiele lat i jeszcze cały czas włączają mi się mechanizmy iluzji/ zaprzeczania i może ja sobie to wszystko wmawiam a nie jest to tak naprawdę prawdą. Ciężko jest to wszystko czasami rozgryźć :/ , ale mam nadzieję, że z czasem nie będę analizował wszystkiego już tak szczegółowo jak teraz, bo chyba im więcej daną rzecz analizuję i im częściej to robię to wychodzi mi jakoś tak dziwnie. Ale i tak jestem zadowolony ze swojej abstynencji i to jest dla mnie priorytet w tym momencie (idzie dopiero 3 miesiąc abstynencji :p =)
Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności autorkę tematu :)

Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 19:10

Piotrze, ludzie robią nam tylko to na co im pozwalamy. A jeśli czujemy się wykorzystywani to coś nie tak z naszą asertywnością. Zdrowego egoizmu trzeba się nauczyć, bez niego nie da rady być szczęśliwym, wolnym i przede wszystkim zdrowym ;)
A analizowanie i wyciąganie wniosków z siebie samego jest jak najbardziej wskazane, tylko, że to dla mnie jeszcze trudne...

piotrAA82 - Sob 25 Sie, 2012 20:44

No właśnie trzeba się nauczyć asertywności :tak: Ja zauważyłem że teraz to muszę zacząć od tego zdrowego egoizmu u siebie, bo ten niezdrowy znam perfekcyjnie. Kiedy piłem zawsze byłem na NIE, o co ktokolwiek mnie poprosił, teraz już w większości przypadków jestem na TAK pod warunkiem że dana rzecz nie zagraża mojej trzeźwości, zwracam na to baczną uwagę. Ale co zauważyłem muszę jeszcze dużo pracować nad umiejętnością odmawiania i mówienia słowa NIE.
Zauważyłem że ludzie to potrafią bez żadnych skrupułów wykorzystać. Oj kupa pracy przede mną, już czasami nie wiem od czego mam zacząć, bo wszystkiego na raz się nie da :nie:

Małgoś - Sob 25 Sie, 2012 20:59

piotrAA82 napisał/a:
muszę jeszcze dużo pracować nad umiejętnością odmawiania i mówienia słowa NIE


to ważne... mój K. potrafił naobiecywać i nigdy słowa nie dotrzymywał :/ A teraz obiecuje i dotrzymuje tylko nie ma czasu dla siebie... i dla mnie. Wiem, że ciężko pracuje, i taką ma specyfikę pracy że zasuwa głównie wieczorami ale powinien zadbać o czas wolny. HALT się kłania jak cholera. Rozmawiamy o tym, ale jak to pogodzić? Jak zarobić siedząc w domu? :bezradny:
Nie tylko odmawiania trzeba się nauczyć, oj nie tylko tego. :?

piotrAA82 - Sob 25 Sie, 2012 21:08

U mnie właśnie głód się pojawia jak nie przestrzegam HALTu głównie :( . A mam taką pracę że nie mogę go przestrzegać, pracując fizycznie po 12 godzin, więc jak tu uniknąć zmęczenia tego nie wiem :p . Na chwilę obecną nie mam wyjścia i muszę zasuwać :tak: podobnie jak Twój mąż. Niby łatwo się mówi zmień pracę itd. a to nie jest takie proste jak się wydaje. A naprawdę przemęczenie jest najgorszym wyzwalaczem głodu przynajmniej w moim przypadku :tak:
Małgoś - Sob 25 Sie, 2012 21:16

ano właśnie... jak się chce realizować marzenia to innego sposobu raczej nie ma :/
Zmienić pracę? To nie te czasy gdy czy się stoi czy się leży coś się należy.
Trzeba ogarnąć wszystko, i kasę i HALT-a...

Jędrek - Nie 26 Sie, 2012 07:51

Małgoś napisał/a:
Nie tylko odmawiania trzeba się nauczyć, oj nie tylko tego.

Ano.... Jak pierwszy raz odmówiłem żonie to zaczął się nasz kryzys małżeński i do tej pory trwa :) Jakbym otworzył puszkę Pandory....
Odmawianie nie jest takie proste i to nie tylko dla jednej strony :(

Jo-asia - Nie 26 Sie, 2012 09:24

piotrAA82 napisał/a:
Ale co zauważyłem muszę jeszcze dużo pracować nad umiejętnością odmawiania i mówienia słowa NIE.

no tak, jak widzę nie tylko ja mam z tym problem
Jędrek napisał/a:
Jak pierwszy raz odmówiłem żonie to zaczął się nasz kryzys małżeński i do tej pory trwa

ja jeszcze nie spróbowałam odmówić :(
zaczęłam od stawiania granic, wyrażania mojego zdania, boję się jasno i stanowczo powiedzieć NIE :(

Jędrek - Nie 26 Sie, 2012 09:33

Jo-asia napisał/a:
zaczęłam od stawiania granic, wyrażania mojego zdania, boję się jasno i stanowczo powiedzieć NIE

Ale masz jakieś granice, a ja na początku dostosowywałem się we wszystkim....
Po trzech latach po prostu wybuchnąłem bo mi się przepełniło.... i zacząłem chlać na potęgę.... codziennie i coraz więcej.... znalazłem se pretekst żeby uciec w alkohol. Po trzech latach ograniczania i "kontrolowania" i dostosowywania się puściły mi w końcu nerwy i poszło w pi*** całe moje lepsze "Ja"

Małgoś - Nie 26 Sie, 2012 12:34

Jędrek napisał/a:
Jakbym otworzył puszkę Pandory....

Jo-asia napisał/a:
zaczęłam od stawiania granic, wyrażania mojego zdania, boję się jasno i stanowczo powiedzieć NIE


Puszka Pandory to chyba zbyt apokaliptyczne porównanie, choć w sumie niczego sobie... ;)
Te wszystkie zmiany mogą zaskakiwać, a partner przyzwyczajony do bycia panem na włościach raptem traci atrybuty władzy bo okazuje się, że już nie ma pokutnika, skruchy, nie ma na kogo pokrzyczeć, pojawia się ktoś nowy... ale stare w pamięci też siedzi :/


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group