To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - zagubiona

zagubiona20 - Pon 27 Sie, 2012 23:46
Temat postu: zagubiona
Mam 20 lat. Jestem tu, gdyż mój ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Popada w alkoholizm. Chciałabym mu jakoś pomóc za nim się porządnie stoczy i popadnie w ten okropny nałóg. Ale czuję się strasznie bezradna, a najgorsze jest to, że nie mam żadnego wsparcia. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Czasem mi się wydaje, że to tylko ja zauważam, że ojciec ma problem. Mój ojciec należy do osób, którym szkodzi alkohol, wystarczy, że wypije kilka piw i już jest pijany. Jak już się napije to musi w taki sposób by się nawalić na całego. Tak jest co weekend. Często siada po alkoholu za kierownicę. Wiele razy mu tłumaczyłam, że to jest niebezpieczne, że stwarza zagrożenie dla siebie jak i dla innych. Za każdym razem jak tylko próbuję z nim porozmawiać, to kończy to się kłótnią, tzn, on krzyczy, ubliża mi i nawet zdarzyło się że mnie kilka razy uderzył. Raz tak mocno że się przewróciłam i uderzyłam głową o biurko. Kilka dni spędziłam w szpitalu, ze wstrząsem mózgu. Niestety głupia jestem i nie powiedziałam prawdy. Nie potrafiłam się przyznać do tego, że to ojciec mnie uderzył. Powiedziałam wtedy że się poślizgnęłam. On nie potrafi rozmawiać. Tylko krzyczy. Nie cierpi gdy mu się mowi co ma robić, lub jak się go poprawia. Staram się jak mogę, ale to wszystko mnie już strasznie przerasta.
Mam nadzieję, że znajdę tu jakieś wsparcie...

montreal - Pon 27 Sie, 2012 23:53

Twój ojciec ma ogromny problem. Tym bardziej ma problem,kiedy podnosi rękę na własną córkę. To już podlega pod paragraf, jest więc to problem także prawny. Nadużywa, znęca się psychicznie i fizycznie. To już cała masa problemów Twojego ojca. Nie jestem kompetentny, by udzielać Ci mądrych rad,ale swoje wiem. Myślę, że tu znajdziesz ludzi, którzy mogą Ci pomóc, przynajmniej słowem. A po tych czasami można bardzo długo płakać w poduszkę. Słowa też potrafią dać kopa w mózg i albo popchnąć do przodu,do światełka, w którym bezradność zacznie nabierać kolorków wiedzy. A skoro jest wiedza, to następnym krokiem jest działanie. Lub jałowe nastawianie policzka kochającemu tatusiowi...
Trzymaj się. I witaj na forum ludzi,którzy mają/mieli podobne problemy.

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 00:07

Słowa strasznie ranią, gorzej jakby ktoś cię uderzył. Któregoś dnia chciałam z nim pogadać o jego zachowaniu itp On się tylko jeszcze bardziej wściekł, krzyczał i wśród wielu obelg które usłyszałam na swój temat powiedział, że ma nadzieję iż nigdy nie będę miała dzieci gdyż byłabym beznadziejną matką i mnie uderzył tak mocno, że straciłam równowagę i upadłam. Te słowa znacznie bardziej zabolały niż uderzenie. Po tym zdarzeniu jak gdyby nic wyszedł zostawiając mnie samą. To było chyba pierwszy raz co mnie uderzył. To wydarzenie sprawiło, iż nie miałam już na to wszystko siły, tak strasznie mnie to bolało. Pomyślałam wtedy by się zabić, ale nie dałam rady. Wtedy też myślałam że słowa ojca się sprawdzają, że jestem słaba, beznadziejna i nic nie potrafię zrobić...
montreal - Wto 28 Sie, 2012 00:13

Masz dwadzieścia lat. Nie wiesz, co zdarzy się jutro. Wiedz jedno: nie możesz być bita przez ojca. Nie możesz być obrzucana przez niego obelgami. Nie usprawiedliwiaj tego i nie zgadzaj się z jego słowami. To rodzaj tyrana. A z tyranami, jako osobami silniejszymi od jednostki, czas poradzić sobie w inny sposób. Moze poprosić o pomoc Państwo Polskie. Są przecież odpowiednie instytucje, skoro nie czujesz się na siłach, zeby zrobić cokolwiek. Cóż... Nie każdy rodzi się silny jak tur. Czasami trzeba poprosić o pomoc kogoś, kto wie, jakim sposobem poradzić sobie z TAKIM ojcem. W takim wypadku może to nie tylko sprawa tylko rodziny.
Janioł - Wto 28 Sie, 2012 00:20

zagubiona20 napisał/a:
Wtedy też myślałam że słowa ojca się sprawdzają, że jestem słaba, beznadziejna i nic nie potrafię zrobić...
nie jestes taka to poprostu bezradność i bezsilnośc wobec choroby ojca i całego *ku**** związanego z ta chorobą
zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 00:48

ale zazwyczaj jak mnie uderzył, to... w sumie sobie wtedy zasłużyłam, sama byłam nie w porządku. On nie jest złym człowiekiem. Pomimo tego bardzo go kocham. Chcę mu pomóc a nie ściągać na niego kłopoty, zgłaszając fakt iż mnie uderzył. Nie wiem co mam robić, ale boję się, gdziekolwiek z tym zgłosić.
Janioł - Wto 28 Sie, 2012 00:52

zagubiona20 napisał/a:
Chcę mu pomóc a nie ściągać na niego kłopoty, zgłaszając fakt iż mnie uderzył. Nie wiem co mam robić, ale boję się, gdziekolwiek z tym zgłosić.
nie robiąc z tym nic tylko mu pomagasz pić , może to na początku ciężko zrozumieć ale tylko zgłoszeniem na policję możesz mu pomóć a przede wszystkim uchronić siebie , zaczyna się od pięsci kończy na najbardziej popularnym narzędziu zbrodni ...nożu z czarną rączką , poczytaj o twardej miłości
Dora - Wto 28 Sie, 2012 01:09

Ty chyba żartujesz ! Bił Cię wielokrotnie, a Ty uważasz że należało Ci się ?! Absolutnie nie ! Zaraz to zgłoś, nie można tak żyć w zastraszeniu. Masz prawo do normalnego zycia. Poczekaj, zaraz dziewczyny Ci doradzą, teraz jest pózno, ale rano masz wsparcie :okok: Trzymaj się i wróć na forum :cacy:
Janioł - Wto 28 Sie, 2012 04:42

zagubiona20 napisał/a:
Nie wiem co mam robić, ale boję się, gdziekolwiek z tym zgłosić.
jesli nic nie zrobisz strach tylko będzie narastał
endriu - Wto 28 Sie, 2012 07:15

zagubiona20, poczytaj o współuzależnieniu
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

Klara - Wto 28 Sie, 2012 08:23

Zagubiona, masz 20 lat.
Na jakim etapie samodzielności jesteś w tym momencie? Czy uczysz się, czy pracujesz? Czy jesteś na utrzymaniu rodziców, czy też finansowo niezależna?

Brutalna prawda o problemie Twojego ojca jest taka, że Ty nie możesz mu pomóc tłumacząc, że ma kłopot, bo jego choroba jest chorobą zakłamania. On po prostu JEST PEWIEN, że Ty nie masz racji.
Z drugiej strony - jest dorosły i jako taki - ma prawo zrobić ze swoim życiem to, co mu się podoba.
Ty możesz natomiast zadbać o SWOJE ŻYCIE, o swój komfort i własne szczęście.
Taka zmiana najczęściej zaczyna się od pójścia na terapię.
Pod linkiem który podał Ci Endriu są omówione problemy, z których być może nie wszystkie dotyczą Ciebie, lecz część z nich mogłaby przeczytać Twoja mama.
Żeby uzupełnić swoją wiedzę, przeczytaj jeszcze to: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1665

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 08:50

Klaro, odpowiadając na Twoje pytania. Skończyłam szkołę i zdałam maturę w tym roku. Od października planuję studia zaoczne i jak dobrze pójdzie to być może od września staż. Nie mogę się wyprowadzić, bo jesteśmy w trudnej sytuacji materialnej, ledwie wiążemy koniec z końcem. Mama pomimo że jest chora haruje od rana do wieczora byśmy mieli co jeść, ojciec w zależności od tego jaki ma dzień pomaga jej w zakładzie. Mam dwóch młodszych braci, ale jeden już się częściowo usamodzielnił i do domu wraca tylko na noc. Ale Sławuś moje słońce kochane ma dopiero 14 lat i nie mogę go zostawić samego, bo on wie że w tej sytuacji może liczyć tylko na mnie, nie mogę zawieźć go, a poza tym cały dom jest na mojej głowie. Chłopak jest w trudnym wieku i małe zaniedbanie może doprowadzić, że i on może np popaść w złe towarzystwo itp. Wiecie jak to jest z dziećmi, które czują się samotne i nie mają żadnego wsparcie w domu. Zaczynają go szukać gdzie indziej, i nie kiedy to się nawet może tragicznie skończyć. Ja już jestem do tego wszystkiego sceptycznie nastawiona. Dlatego staram sie jak mogę by mój brat nie musiał się na mnie jeszcze zawieźć.
Klara - Wto 28 Sie, 2012 09:14

zagubiona20 napisał/a:
Skończyłam szkołę i zdałam maturę w tym roku. Od października planuję studia zaoczne i jak dobrze pójdzie to być może od września staż.

To nawet nieźle się składa.
Proponuję Ci, żebyście na początek, razem z mamą siadły sobie do lekturki wiadomości znajdujących się pod linkami, które podał Endriu i ja, a równocześnie - żebyście wszyscy zostawili ojca i jego picie i zajęli się sobą, a jeśli będzie agresywny, wzywali policję.

To taki elementarz zachowań osób, których dotyka problem alkoholizmu.

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 17:16

Mamę tylko interesuje praca. Już jakiś czas temu próbowałam z nią porozmawiać na ten temat, ale ona tylko urwała, że nie będzie ze mną o tym rozmawiać. Nic do niej nie dociera. Ona uważa to za zwykły kryzys w małżeństwie, a nie zauważa tego że on nadużywa alkoholu, choć też się pod tym względem denerwuje i jest wielka kłótnia.
Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 17:33

zagubiona20, Jesteś tą starszą siostrą, ale nie jesteś matką swojego rodzeństwa... Ech, mnie to się jedynie ręce rozkładają gdy czytam co przeżywasz...
Myślę, że czytaj sama i działaj dla siebie samej. Mama widocznie należy do tych siłaczek co to wszystko same chcą dźwigać i wszystkiemu podołać, ale co to za życie?!

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 17:44

Moja mama taka nie jest, ja to widze, jak ona wszytko przeżywa... jest wykończona zarówno psychicznie jak i fizycznie... ale ja jestem taka jak ona, nigdy nie proszę o pomoc, zawsze starałam sobie radzić sama, ale już nie dałam rady i dlatego tu jestem....
KICAJKA - Wto 28 Sie, 2012 17:56

Nie jesteś w stanie zmienić rodziców -
możesz zmienić tylko siebie
Nie jesteś w stanie pomóc rodzicom -
muszą sami tego chcieć -
możesz pomóc tylko sobie:tak:

Od tego są fachowcy - terapeuci
w poradni uzależnień i współuzależnień
i grupy wsparcia dla DDA

zagubiona20 napisał/a:
zawsze starałam sobie radzić sama, ale już nie dałam rady i dlatego tu jestem....
I właśnie dlatego Ty szukaj pomocy dla siebie :)
Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 18:01

zagubiona20 napisał/a:
już nie dałam rady i dlatego tu jestem....


I całe szczęście, że wreszcie choć Ty nie dałaś rady :pocieszacz:
A mama musi widocznie też już nie dawać rady :bezradny:

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 18:53

mówicie o grupach wsparcia i o terapiach, ale brak mi odwagi aby tam pójść, aby zgłosić się na takie spotkania.Nie potrafię się przyznać do tego że mogę być DDA. Jest mi strasznie ciężko. Dziś chciałam iść na takie spotkanie, ba nawet byłam, ale strach mnie sparaliżował i nie weszłam. Stchórzyłam i nawet nie przekroczyłam progu tego ośrodka. Jestem zła na siebie, że nie potrafiłam się wystarczająco zmobilizować. Boję się, że nigdy nie przezwyciężę tego strachu...
Klara - Wto 28 Sie, 2012 18:57

zagubiona20 napisał/a:
Dziś chciałam iść na takie spotkanie, ba nawet byłam, ale strach mnie sparaliżował i nie weszłam.

Czy wiesz, że w środku są sami DDA, że tam nie ma innych ludzi?
Jeśli byłaś przed ośrodkiem leczenia uzależnień, to oprócz DDA są tam współuzależnieni i uzależnieni.
Wśród pracowników - prawdopodobnie znakomita większość takich samych jak Ty i ja (oraz wszyscy co tu do Ciebie piszą) :D

wrotka - Wto 28 Sie, 2012 19:56

zagubiona20 napisał/a:
Jestem tu, gdyż mój ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Popada w alkoholizm. Chciałabym mu jakoś pomóc za nim się porządnie stoczy i popadnie w ten okropny nałóg


hej zagubiona20 :)
niestety nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości w tym sensie że nie dasz rady pomóc ojcu, wiem to bo jestem w tej samej sytuacji co ty i ja przeżywałam to samo też chciałam mu pomóc też mu się wiele mówiło ale on wiedział swoje :szok: . cały czas mówił mi że to jego sprawa co on robi i wmawiał mi że nie pije a codziennie nawalony chodził to co zarobił to przepijał. wydaje mi się że nie powinnaś się załamywać tym co on robi.
ja zrozumiałam to dopiero po dłuższym czasie bycia na forum

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 21:03

Klaro, domyślam się tego, ale ja niestety nie potrafię nad sobą zapanować, kiedy wyobrażam sobie, że obcym ludziom mam opowiadać o swoich problemach o tacie o jego chorobie to aż mnie skręca w środku, a poza tym.... wydaje mi się że tu chyba nie tylko to chodzi... wydaje mi się że ta blokada mi się włącza również ze strachu...ze strachu, że ojciec się dowie, a wtedy w domu miałabym już istne piekło...
Wrotka owszem nasze sytuacje są podobne, ale w jaki sposób mam się nie przejmować, nie załamywać tym co ojciec robi??? On niszczy naszą rodzinę, ale pomimo tego bardzo go kocham, bo wiem, że to przez to iż jest chory. Sama już nie wiem co mam o tym myśleć...

Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 21:08

Marzenko, w powitalni podałam Ci namiary na mitingi dla DDA, tam będą tylko tacy sami jak Ty, ja i zapewne większość tutejszych forumowiczów. Im wcześniej sięgniesz po pomoc tym prędzej możesz poczuć ulgę.
Dobrze, że tu jesteś, zawsze chętnie pomożemy, pocieszymy a Ty zadecydujesz czy chcesz więcej.. :)

endriu - Wto 28 Sie, 2012 21:10

mi było już takk źle z piciem i tak byłem zdesperowany, że mimo swojej nieśmiałości poszedłem do ośrodka i to była moja najlepsza decyzja w życiu,
dasz radę

Klara - Wto 28 Sie, 2012 21:12

zagubiona20 napisał/a:
kiedy wyobrażam sobie, że obcym ludziom mam opowiadać o swoich problemach o tacie o jego chorobie to aż mnie skręca w środku

Nie wiem, czy krążyłaś pod miejscem, w którym odbywają się mityngi DDA, czy też pod ośrodkiem leczenia uzależnień.
W tym pierwszym wypadku wchodzisz, mówisz dzień dobry, siadasz i... nic nie musisz mówić. Możesz wyłącznie słuchać.
W ośrodku najpierw trzeba się zarejestrować i umówić na pierwsze spotkanie z terapeutą. Gdy dojdzie do spotkania siadasz twarzą w twarz z człowiekiem, który dużo wie, a pewnie jeszcze więcej słyszał i najlepiej jakbyś mówiła O SOBIE, bo to Ty potrzebujesz pomocy, a alkoholizm ojca jest źródłem Twoich problemów.
zagubiona20 napisał/a:
.ze strachu, że ojciec się dowie

Po pierwsze - skąd niby miałby się dowiedzieć?
Po drugie - zabroni Ci się leczyć?

pietruszka - Wto 28 Sie, 2012 21:15

zagubiona20 napisał/a:
kiedy wyobrażam sobie, że obcym ludziom mam opowiadać o swoich problemach o tacie o jego chorobie

Cześć zagubiona - na początek nie musisz nic mówić, możesz posłuchać innych, mają podobne doświadczenia, jak Ty :)
zagubiona20 napisał/a:
ta blokada mi się włącza również ze strachu...ze strachu, że ojciec się dowie

najgorsze to prawdopodobnie robisz sobie sama w głowie - to takie "nie kala się własnego gniazda", "własne brudy pierze się we własnym domu", itd... Ojcu (ani nikomu z rodziny) nie musisz się tłumaczyć, dokąd chodzisz - jesteś już dorosła, pomimo, że mieszkasz z rodzicami, masz prawo zadbać o siebie, własne zdrowie...
acha... i nawet jeśli zachowałaś się nie tak wobec ojca, to on nie ma prawa podnieść na Ciebie ręki... to przemoc i przestępstwo.

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 21:16

Dziękuję Wam wszystkim, od 12 roku życia, nigdy nie mogłam na nikogo liczyć, zawsze byłam zdana na siebie. A tu dostaję takie wielkie wsparcie. Dodajecie mi otuchy. Bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum. Nigdy bym nie pomyślałam, że taka rozmowa, może aż tak pomagać. Dzięki :D
Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 21:19

zagubiona20 napisał/a:
ojciec się dowie

Nie dowie się jeśli mu nie powiesz. Wszędzie na tych spotkaniach obowiązują pewne zasady, więc nie masz się czego obawiać.
zagubiona20 napisał/a:
opowiadać o swoich problemach o tacie o jego chorobie
Wyobraź sobie, że ja stara baba mówiąc o sobie, o śmierci ojca miałam łzy w oczach. Też czułam się cholernie źle, ale nie mówiłam tego koleżankom, tylko terapeutce czyli osobie która dobrze zna te tematy, wie ile nam DDA to bólu sprawia 8|
endriu - Wto 28 Sie, 2012 21:22

zagubiona20 napisał/a:
Nigdy bym nie pomyślałam, że taka rozmowa, może aż tak pomagać. Dzięki :D


w realu takie rozmowy jeszcze bardziej pomagają
jutro pędem na terapię albo al-anon :lol2:

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 21:33

Klaro to była poradnia uzależnień. Ojciec ma swoje sposoby na pewno by się jakoś dowiedział. Czy zabronił by mi się leczyć? Jak byłam w II to chyba klasie technikum - nie ważne ale jakoś połowa technikum. Mieliśmy raz w tygodniu spotkania z psychologiem. Tak całą klasą. Któregoś dnia poprosiła mnie abym została po lekcji. Wyczuła, że jest coś nie tak. Bardzo ją polubiłam, więc jej w wielkim skrócie opowiedziałam o tym co się dzieje. Ona wtedy poprosiła mnie abym ojcu zaproponowała, czy by nie chciał do niej przyjść porozmawiać. Ona nie jest terapeutką tylko z PPP i nie posiada żadnego certyfikatu ani tym podobne, ale chciała z nim porozmawiać. Jak tylko wspomniałam o tym ojcu on się tak wściekł, powiedzial że nie będzie wariata z siebie robił. Próbowałam mu wyjaśnić, że to psycholog a nie psychiatra, ale nic nie docierało do niego. Dla niego wszyscy psycholodzy, terapeuci, psychiatrzy to wariaci od których trzeba trzymać się zdala bo i z ciebie wariata zrobią... Jak teraz myślisz? Zabroniłby mi czy nie?
Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 21:48

zagubiona20, Niestety nasz system "pomocy" w szkołach, ośrodkach zdrowia jest jaki jest :/ Nawet lekarze nie mają wystarczającej wiedzy, doświadczenia we wszystkich dziedzinach medycyny, dlatego warto samemu zadbać o siebie i iść do specjalisty. Jeśli wybierzesz się w takie miejsce masz większą pewność, że nikt nie popełni takiej gafy. Alkoholizm to choroba duszy, chory wstydzi się jej i zrobi wszystko by było mu łatwiej żyć i w tym tkwić, za wszelką cenę - nawet kosztem dzieci :/ Jeśli dowiesz się więcej o tej chorobie zrozumiesz w jakiej matni siedzi Twój ojciec, ale tylko on sam może zechcieć z niej wyjść. I najlepiej będzie gdy wszyscy zostawią go w cholerę... Dla Waszego wspólnego dobra.
Ale nie wolno pozwolić ciągnąć się w dół a on Wam to robi...

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 22:00

Ja nie potrafię - jak to ujęłaś - zostawić go w cholerę, to jest mój ojciec i jaki by on nie był powinnam go wspierać, wspierać w chorobie. Bo to przecież jest choroba.
pietruszka - Wto 28 Sie, 2012 22:06

zagubiona20 napisał/a:
jaki by on nie był powinnam go wspierać, wspierać w chorobie. Bo to przecież jest choroba.

tiaaaaa..... tylko cały paradoks w tej chorobie jest taki, że więcej można pomóc, nie pomagając.... bo pomaganie odwleka konfrontację z rzeczywistością....
Poczytaj tu:

http://www.pracowniapsych..._pomagierzy.htm

Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 22:09

zagubiona20 napisał/a:
to jest mój ojciec i jaki by on nie był powinnam go wspierać, wspierać w chorobie


Jeśli będziesz pomagała ojcu pić to wbijasz mu gwóźdź do trumny... :/
Wiem jakie emocje Tobą targają... sama robiłam ojcu rosołki :skromny:
Dla swojego dobra poczytaj wskazówki dla współuzależnionych... Tam jest to wyjaśnione. To choroba śmiertelna i nie są to żarty. 8|

pterodaktyll - Wto 28 Sie, 2012 22:13

zagubiona20 napisał/a:
to jest mój ojciec i jaki by on nie był powinnam go wspierać, wspierać w chorobie.

Powiem Ci jak mnie wsparły moje dzieci. Wypięły się na mnie totalnie i dopiero to spowodowało min., że ruszyłem d**ę żeby coś ze sobą zrobić. Wcześniej ni cholery mi się nie chciało.........skoro dawały sobie jeździć po głowach a były wtedy mniej więcej w Twoim wieku.

Klara - Wto 28 Sie, 2012 22:13

zagubiona20 napisał/a:
Jak teraz myślisz? Zabroniłby mi czy nie?

Niczego nie ma prawa Ci zabraniać - JESTEŚ DOROSŁA
On może robić ze swoim życiem to, co mu się podoba, gdyż jest dorosły, ale Ty również możesz to samo - a nawet możesz "robić z siebie wariata" jeśli zechcesz :D

leon - Wto 28 Sie, 2012 22:17

zagubiona20 napisał/a:
to jest mój ojciec i jaki by on nie był powinnam go wspierać,

Czym dluzej Twoj Ojciec bedzie widziaj jakiekolwiek oznaki akceptacji swej postawy pijac,tym dalej oddala sie podjecie przez niego decyzji o zrobieniu cos z chlaniem,tak to widze,mowie to jako alkoholik.

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 22:24

ale to wszystko jest skomplikowane, to co, mam patrzeć jak on się coraz bardziej stacza? on jeszcze nie pije codziennie, ale boję się że w końcu zacznie, że przejdzie z ,,weekendowego" na ,,codziennego" alkoholika...wtedy to ja już bym nie wytrzymała tego...
Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 22:28

Marzenko, jeśli ojciec nie zacznie się leczyć, to czy tego chcesz czy nie będzie gorzej... I Ty nie masz na to wpływu. Gdy to zrozumiesz będzie Ci o wiele lżej, bo to nie jest Twój ciężar tylko ojca. Póki co to dźwigasz go nie wiadomo za jakie grzechy bo przecież nie za swoje... :/
pterodaktyll - Wto 28 Sie, 2012 22:29

zagubiona20 napisał/a:
on jeszcze nie pije codziennie, ale boję się że w końcu zacznie, że przejdzie z ,,weekendowego" na ,,codziennego" alkoholika.

A masz jakiś pomysł żeby to powstrzymać? Zrozum! Nie masz absolutnie żadnej możliwości przeciwdziałania. Alkoholik i tak ZAWSZE postawi na swoim tzn napije się. Jedyne co możesz zrobić to odciąć sie od tego i namówić mamę, żeby zrobiła to samo. Nie ma innej mozliwości pomocy alkoholikowi. Dopóki mu tego komfortu picia nie wytrącicie, będzie pił i będzie coraz gorzej. To choroba postępująca i nieodwracalna.

Dziubas - Wto 28 Sie, 2012 22:32

zagubiona20 napisał/a:
ale to wszystko jest skomplikowane, to co, mam patrzeć jak on się coraz bardziej stacza? on jeszcze nie pije codziennie, ale boję się że w końcu zacznie, że przejdzie z ,,weekendowego" na ,,codziennego" alkoholika...wtedy to ja już bym nie wytrzymała tego...

To nie jest uzależnione od Ciebie.
Paradoksalnie im bardziej będziesz się nim opiekować, tym większe szanse, że przejdzie na "codzienne" chlanie. Choć możliwe, że już to robi, tylko Ty minimalizujesz,
lub o tym nie wiesz.

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 22:38

Jakby pił codziennie to bym to zauważyła....Na prawdę nic nie mogę w tej sytuacji zrobić? Nie mogę mu pomóc? Mam spokojnie patrzeć jak on na moich oczach się stacza? nie potrafię w taki sposób. On za nic nie pójdzie na leczenie, chyba że by się wydarzyła jakaś tragedia i by się wtedy otrząsną... wtedy kto to wie...
leon - Wto 28 Sie, 2012 22:39

zagubiona20 napisał/a:
wtedy to ja już bym nie wytrzymała tego...

to On ma nie wytrzymac tego,ma nie widziec,waszej akceptacji dla tego co robi,ma nie czuc Waszego wspolczucia,bo on taki biedny,ze musi sie napic,ma nie czuc sie bezkarny gdy Was krzywdzi,ma nie czuc akceptacji dla swego chlania,w zadnych okolicznosciach,czyli zero wspolczucia dla niego,zero karmienia,zero tolerancji dla Jego agresywnych zachowan,zostawic go samego z jego chlaniem,albo cos przemysli i zrobi cos z tym,albo nie,decyzja jest w Jego reku,moze cos przemysli jak zobaczy,ze zostaj sam.Jak bedziecie mu dalej "pomagac"to wykonczy Was i siebie,ciekawe,tylko Kogo szybciej?

pterodaktyll - Wto 28 Sie, 2012 22:42

zagubiona20 napisał/a:
.Na prawdę nic nie mogę w tej sytuacji zrobić? Nie mogę mu pomóc?

Tylko tak, jak Ci tu piszą. To sami fachowcy, przeszli już przez to i wiedzą........
zagubiona20 napisał/a:
On za nic nie pójdzie na leczenie,

Ja tez tak mówiłem przez parę lat i dopiero kiedy odwrócili sie ode mnie najbliżsi zacząłem myśleć
zagubiona20 napisał/a:
chyba że by się wydarzyła jakaś tragedia i by się wtedy otrząsną... wtedy kto to wie...

Owszem wydarzy sie i to na pewno jesli nic nie zrobisz. TY a nie Twój ojciec.

Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 22:45

zagubiona20 napisał/a:
ale to wszystko jest skomplikowane, to co, mam patrzeć jak on się coraz bardziej stacza? on jeszcze nie pije codziennie, ale boję się że w końcu zacznie, że przejdzie z ,,weekendowego" na ,,codziennego" alkoholika...wtedy to ja już bym nie wytrzymała tego...


Tak, to straszne... alkoholizm nie leczony jest śmiertelną chorobą. Niszczy nie tylko samego chorego ale Bogu ducha winną rodzinę, dzieci... Odczłowiecza.
Bliscy mogą pomóc alkoholikowi można jedynie odwracając się od niego, wtedy jest mu bardzo ciężko samemu ze swoją chorobą i zaczyna szukać ratunku. Jeśli jeszcze choć trochę myśli może zapukać do właściwych drzwi po pomoc. Ale tylko on sam może podjąć taką decyzję i musi mu być bardzo źle na świecie. Bardzo, bardzo źle...

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 22:47

Kogo szybciej? raczej mnie... ta cała sytuacja doprowadza mnie do wariacji, odbija mi już momentami, są momenty kiedy mam już wszystkiego tak dosyć, że chciałabym umrzeć, skończyć z tym cierpieniem, z tą bezradnością, niemocą. Już raz próbowałam sobie coś zrobić, ale miałam wielkie szczęscie i swojego ANIOŁA STRÓŻA....
Dziubas - Wto 28 Sie, 2012 22:48

zagubiona20 napisał/a:
On za nic nie pójdzie na leczenie

OK, stwierdziłaś fakt,ja to już znam,przerabiałem.
zagubiona20 napisał/a:
chyba że by się wydarzyła jakaś tragedia

O tak, a największą tragedią dla mnie była utrata tz komfortu picia,czyli brak pomocy od bliskich mi osób.

Dziubas - Wto 28 Sie, 2012 22:53

zagubiona20 napisał/a:
z tą bezradnością, niemocą.

bezradność zamień na bezsilność,a niemoc przekuj w siłę.
Bezsilność wobec problemu ojca,na który nie masz wpływu.
Siłę do zmian w życiu, SWOIM ŻYCIU.

pterodaktyll - Wto 28 Sie, 2012 22:55

zagubiona20 napisał/a:
chciałabym umrzeć, skończyć z tym cierpieniem, z tą bezradnością, niemocą.

A nie lepiej podjąc wreszcie jakąś konkretną decyzję? Dzieciaku, Ty jeszcze nie wiesz co to jest życie a już planujesz odejść...........? :pocieszacz:

Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 23:01

Dobrze, że tu jesteś... Możesz przeczytać co piszą tacy sami jak Twój ojciec, też alkoholicy. To samo przerabiali, piszą o własnym doświadczeniu. Bo tak wyglądają mechanizmy tej choroby.
Pewnie wiele buntu jest teraz w Tobie, miałaś nadzieję, że ktoś podpowie coś mądrego jak pomóc tacie przestać pić. Ale sposób naprawdę jest tylko jeden: ZERO KOMFORTU PICIA. Jeśli chce niech sam go sobie zapewni, a to już nie jest takie fajne... Bo bycie chorym wcale nie jest przyjemne, to ciężka i bolesna choroba, chory naprawdę cierpi, miewa wyrzuty sumienia...ale macki choroby są silniejsze :/

leon - Wto 28 Sie, 2012 23:05

pterodaktyll napisał/a:
Kogo szybciej? raczej mnie... ta cała sytuacja doprowadza mnie do wariacji,

Twoje zycie sie dopiero zaczyna,wiele przed Toba,zostaw alkoholika samemu sobie,nie boj sie Go,Czujesz sie zagrozona,telefon na policje,prawo jest po Twojej stronie

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 23:07

Na tym świecie i tak nikomu na mnie nie zależy... Jedyna osoba która mnie tak na prawdę kochała to był mój dziadek który zmarł jak miałam 12 lat. Bardzo mi go brakuje. Wiele razy myślę o tym, jak bardzo chcialabym być z nim. Ale za każdym razem jak tylko pomyślę o samobójstwie jako rozwiązaniu to uświadamiam sobie, że przecież mój dziadek by tego nie chciał, by nie pochwalił takiego rozwiązania i automatycznie odganiam takie myśli... raz mi się nie udało...Do końca się jeszcze z jego odejściem nie pogodziłam i tak szczerze nie jestem jeszcze gotowa by o nim opowiadać....no i się poryczałam...
Halloween - Wto 28 Sie, 2012 23:08
Temat postu: Re: zagubiona
zagubiona20 napisał/a:
Mam 20 lat. Jestem tu, gdyż mój ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Popada w alkoholizm. Chciałabym mu jakoś pomóc za nim się porządnie stoczy i popadnie w ten okropny nałóg. Ale czuję się strasznie bezradna, a najgorsze jest to, że nie mam żadnego wsparcia. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Czasem mi się wydaje, że to tylko ja zauważam, że ojciec ma problem. Mój ojciec należy do osób, którym szkodzi alkohol, wystarczy, że wypije kilka piw i już jest pijany. Jak już się napije to musi w taki sposób by się nawalić na całego. Tak jest co weekend. Często siada po alkoholu za kierownicę. Wiele razy mu tłumaczyłam, że to jest niebezpieczne, że stwarza zagrożenie dla siebie jak i dla innych. Za każdym razem jak tylko próbuję z nim porozmawiać, to kończy to się kłótnią, tzn, on krzyczy, ubliża mi i nawet zdarzyło się że mnie kilka razy uderzył. Raz tak mocno że się przewróciłam i uderzyłam głową o biurko. Kilka dni spędziłam w szpitalu, ze wstrząsem mózgu. Niestety głupia jestem i nie powiedziałam prawdy. Nie potrafiłam się przyznać do tego, że to ojciec mnie uderzył. Powiedziałam wtedy że się poślizgnęłam. On nie potrafi rozmawiać. Tylko krzyczy. Nie cierpi gdy mu się mowi co ma robić, lub jak się go poprawia. Staram się jak mogę, ale to wszystko mnie już strasznie przerasta.
Mam nadzieję, że znajdę tu jakieś wsparcie...



Bierną postawa nic nie osiągniesz. Wręcz przeciwnie, swoja postawą tylko przyspieszasz jego upadek.
Myślę że w życiu zawsze trzeba się bronic, inaczej będziesz ofiarą z "urzędu" ot po prostu tylko dlatego że Ciebie "można" "palnąć", bo to nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji.
Skoro zdarza mu się już teraz być agresywnym, a jak napisałaś ,że nie jest on jeszcze zupełnym alkoholikiem. Co będzie gdy Twój tatko dostanie się na "szczyt" alkoholowego wtajemniczenia... ?
Broń się , nawet używając do tego pomocy policji, jeżeli on jest w gruncie rzeczy jeszcze do uratowania, to może właśnie szok uzmysłowi mu co wyrabia, inaczej, to jakiż on ma powód żeby się zacząć na sobą zastanawiać, przecież gdy trzeźwieje to jego mały świat jest ciągle ok, a więc... ?
Mój tatko też miał swoją fazę, tylko ja miałem mniejszy kłopot aniżeli Ty, byłem chłopakiem, a więc któregoś dnia obroniłem się sam, ale co by było gdybym był młodszy albo dziewczyną...?
Postaw tatce raz na zawsze granicę której nie może przekraczać, możliwe że to uświadomi mu że źle postępuje.
Powodzenia.

pterodaktyll - Wto 28 Sie, 2012 23:08

zagubiona20 napisał/a:
Na tym świecie i tak nikomu na mnie nie zależy..

Zdaje się pisałaś, że masz młodszego brata..................

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 23:15

Owszem, mam, Sławuś ma 14 lat....
Małgoś - Wto 28 Sie, 2012 23:15

zagubiona20 napisał/a:
Na tym świecie i tak nikomu na mnie nie zależy...


:nunu:

Jeszcze na pewno nie raz się przekonasz że jesteś lubiana ;) Tylko teraz masz takie smutne myśli, bo sytuacja nie wesoła...
Ktoś fajnie nazwał DDA - kwiaty zakwitłe na betonie :sun:

pterodaktyll - Wto 28 Sie, 2012 23:17

zagubiona20 napisał/a:
Owszem, mam, Sławuś ma 14 lat....

To może zanim popełnisz jakieś kolejne głupstwo, pomyśl przez chwilkę jak on będzie się po tym czuł a nie myśl tylko o sobie.

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 23:35

wtedy to ja już o niczym nie myślałam o sobie również nie...o sobie nigdy nie myślę, zawsze to inni są ważniejsi...
Halloween - Wto 28 Sie, 2012 23:39

zagubiona20 napisał/a:
Na tym świecie i tak nikomu na mnie nie zależy... Jedyna osoba która mnie tak na prawdę kochała to był mój dziadek który zmarł jak miałam 12 lat. Bardzo mi go brakuje. Wiele razy myślę o tym, jak bardzo chcialabym być z nim. Ale za każdym razem jak tylko pomyślę o samobójstwie jako rozwiązaniu to uświadamiam sobie, że przecież mój dziadek by tego nie chciał, by nie pochwalił takiego rozwiązania i automatycznie odganiam takie myśli... raz mi się nie udało...Do końca się jeszcze z jego odejściem nie pogodziłam i tak szczerze nie jestem jeszcze gotowa by o nim opowiadać....no i się poryczałam...



Uświadom sobie że samobójstwo jest czynem potwornie egoistycznym,Twój brat... kto mu jeszcze zostanie gdy ciebie zabraknie.
Masz 20 lat, to niewiele, ale wystarczająco by sporo rozumieć, by zdawać sobie sprawę z tego, że tak jak Ty potrzebujesz kogoś bliskiego tak i ten 14nasto latek, ma podobne odczucia, a cmentarz to paskudne miejsce , szczególnie wtedy gdy odwiedza się tam kogoś bliskiego.
To banał co napiszę, ale prawdą jest to że nawet najgorsza sytuacja zawsze kiedyś znajduje pozytywne zakończenie, natomiast samobójstwo nie tylko jest poddaniem się ale i strasznym pogorszeniem sytuacji tych pozostałych.
Tak jak napisałem w poprzednim poście.
"Stand up and fight" Gdzieś to slyszalem w jakiejś muzyce i spodobało mi się. :okok:
Powstań i walcz, przestani być ofiarą a stan się kobietą.

Linka - Wto 28 Sie, 2012 23:46

Jestem żoną czynnego alkoholika, matką 4 dzieci, w tym dwojga już dorosłych.
.Mnie też bardzo ciężko utrzymać rodzinę, ale to jest mój problem.
Późno co prawda ale jednak wystąpiłam o alimenty na młodsze dzieci, te starsze wiedzą, że też mogą się o nie ubiegać.
Jak mi pomagają dzieci? żyją własnym życiem, mają swoich przyjaciół, rozrywki i nie uzależniają swych planów od picia czy nie picia ojca.
Całe wakacje pracują , aby mieć na studia.
Owszem pomagają mi w opiece nad najmłodszą 10-letnią córką, ale sporadycznie. To jest moje dziecko a nie ich.
Brata nie musisz niańczyć wystarczy, że on wie, że zawsze może na Ciebie liczyć.
To co możesz najlepszego zrobić, to zacząć dbać o siebie, o swoje zdrowie.
Teraz Ty jesteś najważniejsza.

montreal - Wto 28 Sie, 2012 23:49

Linka. W kilku zdaniach zawarłaś bardzo prostą, skromną, ale jakże piękną prawdę o kobietach,matkach i żonach.
zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 23:49

Halloween:
Turisas - Stand Up And Fight piosenka ma przepiękne słowa... dzięki że mi o niej przypomniałeś, kiedyś motywowała mnie do życia do działania, a teraz zupełnie o niej zapomniałam...

zagubiona20 - Wto 28 Sie, 2012 23:58

Linka w tym co mówisz jest dużo racji... już nie długo odpocznę od tego całego chaosu w domu... oczywiście jak dobrze pójdzie... złożyłam wniosek o staż w szkole do której kiedys chodziłam, ten wniosek złożyłam w urzedzie pracy już 1,5 tygodnia temu i do tej pory czekam na wiadomośćze szkoły czy przyjęli mój wniosek czy nie. Jeśli bym dostała ten staż to by było cudownie. Od 8-16 by mnie nie było w domu, później bym mogła jeszcze gdzieś iść i wrócić późno do domu. A od października zaczynam studia zaoczne więc wtedy to już zupełnie bym odizolowała się od domu... Pon-czw jedna szkoła pt-ndz druga szkoła... wtedy bym trochę odpoczęla od tego wszystkiego...
Linka - Śro 29 Sie, 2012 00:13

zagubiona20 napisał/a:
Pon-czw jedna szkoła pt-ndz druga szkoła... wtedy bym trochę odpoczęla od tego wszystkiego...

na pewno , prosze jednak , żebyś skorzystała z terapii.
zwłaszcza, że napisałaś:
zagubiona20 napisał/a:
.o sobie nigdy nie myślę, zawsze to inni są ważniejsi...

przed Tobą najważniejsze życiowe wybory :buziak:

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 00:24

staram się ze sobą walczyć, mam nadzieję, że jak najszybciej mi się uda przebić ten wielki mur i zgłosić się na terapię...
Linka - Śro 29 Sie, 2012 00:29

zagubiona20 napisał/a:
mam nadzieję, że jak najszybciej mi się uda przebić ten wielki mur i zgłosić się na terapię...

to może już dziś? będę trzymać kciuki i pewnie nie tylko ja, dobranoc :papa2:

leon - Śro 29 Sie, 2012 00:31

Linka napisał/a:
to może już dziś? będę trzymać kciuki i pewnie nie tylko ja, dobranoc :papa2:

ja sie tez przylaczam :okok:

montreal - Śro 29 Sie, 2012 00:33

Kochana Zagubiono. Mur stoi, nie ucieknie. Przebić go można albo łbem teraz, na szybko. Albo też trzeba czasu i pracy, by też go przebić. Pierwszy sposób skończy .się bólem, zwątpieniem i jeszcze czymś.Drugi wymaga czasu i pomyślunku. Sama wybierz, któren jest lepszy.
Małgoś - Śro 29 Sie, 2012 10:29

zagubiona20 napisał/a:
staram się ze sobą walczyć, mam nadzieję, że jak najszybciej mi się uda przebić ten wielki mur i zgłosić się na terapię...


Pisałaś o swoich planach... ja też kiedyś chciałam uciec z domu, nie mieszkać w nim, wymyślałam cuda byle tylko odciąć się od rodziny. O brata się nie martwiłam, miałam inną sytuację. On oczko w głowie mamusi nie musiał martwić się o nic. Ja byłam córunia tatunia - alkoholika. Kiedyś był fajnym facetem, nie zmienił się z dnia na dzień, to trwało latami...a ja przystosowywałam się do jego zmian. Nauczyłam się radzić ze wszystkim tak jak on sobie radził (czyli nie radził), rozmawiać z najbardziej wybuchowym cholerykiem a w końcu pić. Bo pierwsze % zaaplikowałam sobie podbierając ojcu śliwowicę na bimbrze. I byłam święcie przekonana że jest OK.
Im wcześniej zajmiesz się sobą, tym większe masz szanse na zdrowe życie, na swoje własne życie.
Zrób sobie testy na DDA, sprawdź sama siebie, zobaczysz to co ja już widzę. A widzę młodą dziewczynę która już na starcie ucieka od życia... które może być piękne i szczęśliwe, wcale nie musi być takie samo jak życie rodziców. Trzeba tylko samemu zadecydować jakie ono ma być, czy takie jak nas nauczono, wmówiono czy nasze własne, przez nas wybrane.
Masz wiele szczęścia, bo już tu jesteś... wiele osób zaczyna dopiero gdy z DDA przeistoczą się w żony czynnych alkoholików albo same wejdą w regulowanie uczuć różnymi substancjami :/ Póki co wzorce sama widzisz jakie masz... I tylko Ty możesz je zmienić.

Tomoe - Śro 29 Sie, 2012 16:47

Witaj, Zagubiona.
Skoro jest ci trudno wyjść do żywych DDA, to może na początek zajrzyj tu:

http://www.dda.pl

To jest stronka prowadzona przez Dorosłe Dzieci Alkoholików.
Może tam znajdziesz motywację do poszukania pomocy dla siebie? :)

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 20:17

Dzięki Tomoe. Ten dzień był koszmarny, ale za razem wiele w moim życiu zmieni. Jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Moja mama jednak nie dała rady, nie jest tak silna jak to myślała, jej serce nie wytrzymało i dziś rano miała zawał...
Ale zacznę od początku. Moja mama jest szwaczką i pracuje w domu, a raczej w budynku obok domu. Gdy ojciec jest trzeźwy to jej pomaga. Wstałam rano i stwierdziłam, że pójdę zobaczyć jak dziś sytuacja wygląda. Oczywiście ojciec znów wystawił ją do wiatru. Pojechał auto naprawiać, do znajomego który mieszka jakieś 2 km od nas. Pewnie znowu wróci pijany... bo jak tu inaczej auto naprawiać, ale mniejsza z tym. Po mamie widać było, że się pokłócili – ale to żadna nowość, oni codziennie się kłócą – więc uznałam, że jej trochę pomogę. Później przyszedł jeszcze Sławuś. W pewnym momencie wstała mama, a chwilę później chwyciła się za klatkę piersiową i zsunęła na ziemię. Podbiegłam do niej, byłam prawie pewna, że to zawał. Interesuję się medycyną i wiele o tym czytałam. Ułożyłam ją w pozycji półsiedzącej i wezwałam pogotowie. Rozmawiając z tą kobitką, powiedziałam jej, że wydaje mi się że to zawał (mieszkam na wsi i za nim pogotowie by tu dotarło to trochę czasu by minęło), więc się jej zapytałam, czy mogę mamie podać nitroglicerynę (wiedziałam że to jest na zawał, na serce), była chwila ciszy po czym odpowiedziała, że jeśli mam ją w domu to tak. Powiedziałam Sławkowi, żeby został przy mamie i ją obserwował, jakby coś się działo to żeby krzyczał, odległość nie jest duża między domem, a zakładem więc bym słyszała i pobiegłam do domu, do babci apteczki, wiedziałam że ona ma ten lek. Chwilę później przyjechało pogotowie i ją zabrało. Po jakimś czasie dopiero sobie coś uświadomiłam... Sama podałam jej nitroglicerynę, a co by było, gdyby to nie był zawał? Przecież nie jestem lekarzem. Uznałam że później będę na tym się zastanawiać. Próbowałam się do ojca dodzwonić ale oczywiście telefonu nie odbierał. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do szpitala. Jak tam dojechałam, to już była po badaniach i spała. Lekarz dał jej jakieś tabletki i powiedział, że będzie spała do rana, bo jest wycieńczona i musi zregenerować siły. Potem poprosił mnie o rozmowę. Nie wytrzymałam, byłam tak wściekła na ojca, bo to wszystko przez niego. Byłam załamana i roztrzęsiona, streściłam mu historię o ojcu, a on widząc w jakim jestem stanie, wezwał psychologa szpitalnego do mnie. Była bardzo miła. Opowiedziałam jej o wszystkim. Rozmawiałyśmy chyba ze dwie godziny. Nie wytrzymałam już i się poryczałam. Obiecała, że mi pomoże. Jutro pogada z mamą i spróbuje ją namówić na terapię, bo ona przez ojca alkoholizm popadła w pracoholizm. Później zadzwoniła do swojej znajomej, też psycholog, a raczej terapeutki, która się specjalizuje właśnie w tej dziedzinie DDA itp i umówiła mnie z nią, ale dopiero na za dwa tygodnie, bo ona ma teraz urlop. Pomimo urlopu tamta psycholog obiecała wpaść jutro i pogadać z moją mamą, a przy okazji będę miała okazję ją poznać. Zastanawiam się tylko nad jednym.... czy nie zabrać ze sobą jutro Sławusia. Widzę jak on to wszystko przeżywa. Nie jest mu łatwo, ale nie przyzna się, bo nie chce mnie martwić dodatkowo. Ja to wiem. Jestem jego siostrą i doskonale wiem kiedy mu jest smutno, a kiedy jest szczęśliwy. A teraz ewidentnie on udaje, robi dobrą minę do złej gry. Może jak by porozmawiał z kimś bezstronnym, ale za razem znającym się na rzeczy, byłoby mu łatwiej... Sama nie wiem co robić w tej sytuacji. Muszę to jeszcze przemyśleć... Ten dzień dał mi dużo do myślenia. To wszystko przez ojca. Nienawidzę go, po prostu go nienawidzę. Zniszczył wszystko. Mama przez niego mogła umrzeć. Dziś już wszystko zrozumiałam. Koniec z kochaną córeczką. Od dziś nie mam ojca. Jeśli nie weźmie się za siebie, nie zrozumie tego, że jest chory i nie pójdzie do lekarza to może zapomnieć o tym że ma córkę. Jutro zamierzam mu to wszystko powiedzieć. Dziś tego nie zrobię, bo jeszcze do domu nie wrócił, a jak wróci to będzie na pewno pijany, więc dyskusja z nim będzie bezsensowna. Od dzisiejszego dnia wiele się zmieni, przynajmniej w moim życiu. Mam nadzieję, że w końcu mama wszystko zrozumie i uświadomi sobie co straciła i ile krzywdy mi wyrządziła, bo ona też w porządku nie była. Zostawiła mnie zupełnie samą z tym wszystkim, a sama uciekła w pracę...

Tomoe - Śro 29 Sie, 2012 21:03

Czasami tak jest, że dopiero silne kryzysy stają się początkiem zmian.
Oby w twoim przypadku tak właśnie się stało. :pocieszacz:

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:06

Tomoe i tak się stanie, czuję to. wszystko się zmieni jak pójdę na terapię....
leon - Śro 29 Sie, 2012 21:08

zagubiona20 napisał/a:
Tomoe i tak się stanie, czuję to. wszystko się zmieni jak pójdę na terapię....

trzymam kciuki.. :okok:

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:16

dzięki Leon...obawiam się tylko spotkania z ojcem...
zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:16

:-(
leon - Śro 29 Sie, 2012 21:18

zagubiona20 napisał/a:
dzięki Leon...obawiam się tylko spotkania z ojcem...

dlaczego?

Krzysztof 41 - Śro 29 Sie, 2012 21:22

Cytat:
staram się ze sobą walczyć

Nie walcz bo polegniesz, poddaj się zrozum i zacznij zdrowieć wszystko zależy tylko od Ciebie samej.
Musisz postarać się o racjonalne myślenie a życie nabierze innego wymiaru.

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:30

Sama nie wiem dlaczego. Ojciec jest strasznie nerwowym człowiekiem i nie lubi gdy mu się mówi robi źle i się go poucza. Boję się jego reakcji na to co mam mu do powiedzenia...
leon - Śro 29 Sie, 2012 21:30

Nie daj sie zastraszyc,czujesz sie zagrozona,telefon na policje
zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:34

a jesli zdarzy się tak że nie zdąże tam zadzwonić??? przecież może i tak być. Nie potrafię przewidzieć co mu do łba przyjdzie, czy czasem w furie nie wpadnie, dostanie ataku szału, lub BÓG wie czego
Linka - Śro 29 Sie, 2012 21:34

zagubiona20 napisał/a:
Mam nadzieję, że w końcu mama wszystko zrozumie i uświadomi sobie co straciła

nawet jeżeli się tak nie stanie, to Ty już wiesz, że nie chcesz tak żyć, że można sobie pomóc.
Nie musisz powielać błędów swojej mamy.
Przytulam Cię mocno

Linka - Śro 29 Sie, 2012 21:35

zagubiona20 napisał/a:
Boję się jego reakcji na to co mam mu do powiedzenia...

możesz poprosić kogoś aby był w tym czasie w pobliżu?

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:36

Dzięki Linka :D
zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:38

Nie mam kogo o to poprosić Linka... Z nami mieszka babcia a co ona biedna zrobi? prędzej na zawał zejdzie niż zareaguje...
leon - Śro 29 Sie, 2012 21:40

Linka napisał/a:
możesz poprosić kogoś aby był w tym czasie w pobliżu?

dokladnie tak

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:42

wiem, pogadam z chłopakami powiemy mu o tym wspólnie z Kamil moj drugi brat, jemu ojciec nic nie zrobi. Prędzej on mógłby ojcu coś zrobić...
pterodaktyll - Śro 29 Sie, 2012 21:49

zagubiona20 napisał/a:
Ten dzień był koszmarny, ale za razem wiele w moim życiu zmieni.

Stare porzekadło mówi, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Mam nadzieję, że i w Twoim przypadku tak będzie. Życzę Ci dużo siły i pogody ducha, bo niełatwy czas przed Tobą :pocieszacz: :buziak:

zagubiona20 - Śro 29 Sie, 2012 21:55

Wiedziałam, że tu dostanę wsparcie, ale nigdy bym nie pomyślała, że aż tak duże:D bardzo wam wszystkim dziękuję, jesteście kochani:D
leon - Śro 29 Sie, 2012 21:56

zagubiona20 napisał/a:
Wiedziałam, że tu dostanę wsparcie, ale nigdy bym nie pomyślała, że aż tak duże:D bardzo wam wszystkim dziękuję, jesteście kochani:D

powodzenia :okok:

ewa29 - Śro 29 Sie, 2012 22:09

zagubiona20 napisał/a:
edziałam, że tu dostanę wsparcie, ale nigdy bym nie pomyślała, że aż tak duże:D bardzo wam wszystkim dziękuję, jesteście kochani:D


Powodzenia Marzenko :)

Tomoe - Czw 30 Sie, 2012 09:37

A ja odradzam konfrontację z ojcem.
To może być po prostu niebezpieczne, zwłaszcza jeśli po wypiciu alkoholu jest agresywny.
Zresztą na alkoholików gadanie nie działa.
On musiałby zostać postawiony przed faktami dokonanymi żeby cokolwiek zaczęło do niego docierać.
Jeśli chcesz mu pomóc - pozwól mu ponosić konsekwencje jego zachowań.
Na przykład - konsekwentnie i stanowczo broń się przed agresją, wzywając policję. Niech ojciec się przekona, że przemoc nie ujdzie mu na sucho.
Nie jesteś niczyim workiem bokserskim i nikt nie ma prawa cię bić bezkarnie. Przemoc fizyczna to przestępstwo.

Widzę, że twoja mama jest silnie współuzależniona i nic nie robi aby bronić siebie i dzieci przed agresywnym alkoholikiem, ale ty jesteś już dorosła i możesz po9dejmować działania w swojej obronie nawet jeśli w tym względzie nie znajdziesz zrozumienia u mamy.

Jo-asia - Czw 30 Sie, 2012 10:42

Twoja opowieść z dnia wczorajszego strasznie mnie poruszyła
czuję jaki ciężar nosisz i jak trudno Ci go samej unieść

pamiętam jak podobne sytuacje mnie spotykały,
gdy zapanowałam nad nimi - czułam się dumna
myślałam o wszystkim, wszystkich i myślałam, że mam nad wszystkim kontrolę
pozwalało mi to zapomnieć o sobie
paradoksalnie, takie zdarzenia były mi potrzebne, żeby czuć swoją wartość

życzę Ci abyś myślała o sobie, życzę Ci konsekwencji :) powodzenia

Małgoś - Czw 30 Sie, 2012 12:29

Jo-asia napisał/a:
podobne sytuacje mnie spotykały,
gdy zapanowałam nad nimi - czułam się dumna


Bo tak niewiele trzeba by poczuć swoją siłę, moc...
Ofierze wystarczy gdy zacznie się bronić...
A babskiemu bokserowi... szkoda słów :evil:

Ja od siebie dodam jeszcze, że nie gadałabym z ojcem... Jeśli tylko próbował by mnie zastraszać, szczuć, podnosić rękę - natychmiast tel pod 112. On nie może czuć się bezkarny! Nie możecie ulegać temu co Wam robi ten człowiek. Matka jest strzępem człowieka, Wy zastraszeni... tak nie można żyć.

zagubiona20 - Czw 30 Sie, 2012 14:22

Witajcie. Byłam dziś ze Sławkiem u mamy w szpitalu, ale o tym później. Najpierw opowiem wam jak z chłopakami wygarnęliśmy dziś rano wszystko ojcu. Wrócił wczoraj późno w nocy, więc nie było sensu z nim dyskutować gdyż był pijany. Ale rano w trójkę... bo nie wiem czy wspominałam, ale mam jeszcze jednego brata on ma 19 lat, wygarnęłam mu wszystko. Powiedziałam mu że jeśli mu na nas zależy to ma się wziąć w garść i zdecydować na leczenie, że od dziś koniec będzie z wszystkim. Że przez niego mama jest w szpitalu i tego mu nigdy nie wybaczymy. że w tej chwili może zapomnieć że ma nas, bo już na nas nie będzie mógł liczyć, że za wszystko teraz on sam odpowiada i koniec z niańczeniem itp.
Pewnie się domyślacie co on zrobił... ale nie, nie nie rzucił się na nas i nas nie pobił... powiedział że ma nas w du*** i że możemy się pier*****, po czym wyszedł. Dokąd, to można się domyślić, pewnie znowu się nawalić.
Wracając do mamy i do szpitala. Mama nie chciała z nikim rozmawiać, ani z panią psycholog, ani z nami. Kazała nam się wynosić. Byłam załamana tym jak ona nas potraktowała. Siedzieliśmy trochę na korytarzu, musiałam pomyśleć. Po czym powiedziałam, żeby Sławek jeszcze chwilę zaczekał, a ja do niej weszłam. Powiedziałam tylko, że my jej o nic nie obwiniamy, że wszystkim nam jest trudno, że powinniśmy się zgłosić na terapię. Powiedziałam jej żeby pamiętała, iż ma nas i bardzo ją kochamy...Poczekałam chwilę, miałam nadzieję, że coś powie, ale milczała... więc wyszłam, wzięłam Sławka i wróciłam do domu. Poznałam panią psycholog do której będę za 2 tygodnie chodzić. Miałam nadzieję że Sławek z nią pogada, ale nie chciał, a ja nie chciałam go do niczego zmuszać. Może zmieni zdanie.

Małgoś - Czw 30 Sie, 2012 15:41

Teraz masz jak na dłoni powody dla których powinnaś zadbać o siebie samą. Ojciec ma swoje jazdy, mama swoje... a Ty siedzisz w tym wszystkim i na razie masz ochotę walić pięściami... ale przejdzie Ci, znieczulisz się tak jak mama... jeśli nie będziesz działać.
Każde z Was widzi sprawy rodziny ze swojej strony i siedzi w swoich schematach. Im bardziej siedzi ze szkodą dla siebie tym bardziej się pogrąża i brnie w muł. To dlatego jeśli Ty się ruszysz możesz przerwać ten stan i każdy z osobna będzie miał szansę skorzystać (jeśli zechce).
mocno trzymam za Ciebie kciuki.

KICAJKA - Czw 30 Sie, 2012 19:14

zagubiona20 napisał/a:
Poznałam panią psycholog do której będę za 2 tygodnie chodzić.

Tego się trzymaj - to będzie najważniejszy krok jaki zrobisz dla siebie.
Skoro uświadamiasz sobie,że jest Ci źle to korzystaj,
żeby było lepiej,lżej ale konsekwentnie.
Będę trzymać :kciuki:

zagubiona20 - Czw 30 Sie, 2012 19:38

nic mi nie wychodzi, wszystko mi się sypie, z rąk wypada. W nocy nie mogę spać. Więc w ciągu dnia jestem zmęczona i rozkojarzona. Na niczym nie mogę się skoncentrować.... wszystko standardowo chrzanie;-(
Tomoe - Czw 30 Sie, 2012 20:15

Zajrzałaś na stronę DDA?
Zajrzyj, poczytaj, zachęcam.
Zobaczysz jaka jesteś typowa, jak wiele osób ma tak jak ty.
Zobaczysz też jak sobie radzą.

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 19:29

Witajcie... dziś chciałam podzielić się z wami z odrobiną szczęścia które mnie spotkało tego dnia. Odebrałam dyplom zawodowy. Zdałam egzamin zawodowy!!! Dziś przyszły wyniki i świetnie mi poszedł, choć bałam się, że go oblałam. Od dziś jestem technikiem żywienia i gospodarstwa domowego, ze specjalizacją organizowania usług cateringowych:D
Później byłam odwiedzić mamę, chciałam jej się pochwalić. Nawet pogadałyśmy trochę, ale od razu na wstępie powiedziała, że nie chce gadać o ojcu. Rozmawiałyśmy tak o niczym, ale miło było... Coś mi się zdaje, że chyba jednak zgodziła się porozmawiać z panią psycholog tylko boi się do tego przyznać, może się wstydzi, sama nie wiem, ale nie pytała jej o to, bo nie chcę jej zniechęcić. Jak będzie gotowa sama mi powie... nawet ze skręconym nadgarstkiem czuję się świetnie. Wczoraj weszłam na stołek, by sprzątnąć na szafie. Jakieś pół roku temu ojca prosiliśmy by go naprawił, myślałam że ten stołek jest naprawiony ale on nawet go nie tknął. Jak na nim stanęłam rozsypał się, a ja upadłam na posadzkę w kuchni. Cieszę sie że to tylko tak się skończyło.

leon - Pią 31 Sie, 2012 19:34

zagubiona20 napisał/a:
Od dziś jestem technikiem żywienia i gospodarstwa domowego,

witam w gronie technikow,technik elektryk jestem,gratulacje :brawo:

Dora - Pią 31 Sie, 2012 19:48

A ja technik gastronom, po studium - ze specjalnością dietetyk. Witaj w gronie 98l9i Gratuluję :brawo:
leon - Pią 31 Sie, 2012 19:52

Dora napisał/a:
A ja technik gastronom,

O Dora,to Masz zdecydowanie "konsumpcyjny zawod",haha :smieje:

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 19:54

Witaj Dora... Super:-) też myślałam o dietetyce, ale jednak wybrałam organizację. Choć teraz planuję zupełnie inny kierunek i studia pedagogiczne, bo kocham dzieci...:-)
Dora - Pią 31 Sie, 2012 19:55

Ale wcale w nim nie pracuję, bo nie lubię gotować :smieje:
leon - Pią 31 Sie, 2012 19:57

Dora napisał/a:
Ale wcale w nim nie pracuję, bo nie lubię gotować :smieje:

a ja w moim nie pracuje,ale lubie gotowac

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 19:57

Wiesz że ja też, potrafię coś ugotować i nawet dobre wychodzi. Jeszcze nikogo nie otrułam...heheh, wolę piec ciasta:D to lubię. ale najbardziej lubię pracę z małymi dziećmi:D
Dora - Pią 31 Sie, 2012 20:01

Łoj, podziwiam, ja małych dzieci wręcz obsesyjnie nie znoszę :mgreen:
leon - Pią 31 Sie, 2012 20:02

Dora napisał/a:
Łoj, podziwiam, ja małych dzieci wręcz obsesyjnie nie znoszę :mgreen:

ja tez nie cierpie tych malych... :wnerw:

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 20:08

a ja je kocham, mają takie beztroskie życie i są przeurocze, kochane, a poza tym mam z nimi dobry kontakt. Opiekuję się czasem 1,5-roczną Laurą. Jestem jedyną ciocią którą akceptuje... Jakiś czas temu nawet z koncertu zrezygnowałam by się nią zająć, bo mojej kuzynce - jej mamie coś nagłego wypadło.
leon - Pią 31 Sie, 2012 20:09

zagubiona20 napisał/a:
a ja je kocham, mają takie beztroskie życie i są przeurocze, kochane, a poza tym mam z nimi dobry kontakt. Opiekuję się czasem 1,5-roczną Laurą. Jestem jedyną ciocią którą akceptuje... Jakiś czas temu nawet z koncertu zrezygnowałam by się nią zająć, bo mojej kuzynce - jej mamie coś nagłego wypadło.

to moze Ty dobrym czlowiekiem jestes,Co? :)

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 20:13

tego nie wiem, nikt mi jeszcze nie powiedział, a samemu trudno to ocenić:-(
Klara - Pią 31 Sie, 2012 20:22

zagubiona20 napisał/a:
Zdałam egzamin zawodowy!!!

Brawo! :brawo:
Moje gratulacje! 98l9i

pterodaktyll - Pią 31 Sie, 2012 21:40

zagubiona20 napisał/a:
Odebrałam dyplom zawodowy. Zdałam egzamin zawodowy!!!

Moje gratulacje :brawo:
zagubiona20 napisał/a:
teraz planuję zupełnie inny kierunek i studia pedagogiczne, bo kocham dzieci.

Spore wyzwania przed Tobą. To bardzo odpowiedzialna praca........ :tak:

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 21:48

wiem że to jest odpowiedzialna praca, ale wytrwam i dam rade, dlatego, że będę robiła to co kocham...
leon - Pią 31 Sie, 2012 21:54

zagubiona20 napisał/a:
wiem że to jest odpowiedzialna praca, ale wytrwam i dam rade, dlatego, że będę robiła to co kocham...

Ja nigdy nie zylem z tego co lubie.To luksus dzisiaj

montreal - Pią 31 Sie, 2012 21:56

Jesteś fantastyczną Współuzależnioną, Zagubiona. Zazdroszczę Ci świeżości i zaangażowania w Sprawę. Jestem Alkoholikiem,któren szuka takich autorytetów. I z nich spija... :)
Montreal pozdrawia nieszczęśliwą babę... :)

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 21:58

Montreal to jest wzruszające co mi napisałeś.. dziękuję...
montreal - Pią 31 Sie, 2012 22:03

Ee tam... Proszę [mont się czerwieni...].
Cała jednak siła w Tobie to to, że jesteś... nieskażona tą całą Terapią.
Proszę bardzo [mont nadstawia policzek i usta...] :)

zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 22:15

nieskażona tą całą terapią... co masz na myśli montreal?
pterodaktyll - Pią 31 Sie, 2012 22:15

zagubiona20 napisał/a:
będę robiła to co kocham...

To bardzo cenne ......... :)

montreal - Pią 31 Sie, 2012 22:17

To, co myślę teraz, już zostawiam sobie. :) W każdym razie - serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia.
Krzycho.

Dora - Pią 31 Sie, 2012 22:18

Jak to - nieskażona terapią ? :shock:
montreal - Pią 31 Sie, 2012 22:19

Tak to.
zagubiona20 - Pią 31 Sie, 2012 22:19

wiesz Dora też tego nie rozumiem....
leon - Sob 01 Wrz, 2012 00:56

zagubiona20 napisał/a:
nieskażona tą całą terapią...

:mysli: dowcipnis..

Dora - Sob 01 Wrz, 2012 01:00

Pełnia dziś, :bezradny:
leon - Sob 01 Wrz, 2012 01:02

no,czubasy nie moga spac
zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 21:58

Dziś już nie dałam rady. Po kolejnej pijackiej i agresywnej kłótni z ojcem wezwałam policję. Sławuś pojechał do kolegi i miał u niego na noc zostać. Ojciec przyszedł do domu pijany, jak raz sprzątałam i zaczął przeszkadzać, jak głupia kazałam mu się wynosić i mi nie przeszkadzać, chyba że sam chce dokończyć. Wściekł się, nigdy go takiego nie widziałam, wpadł w furię, jakby go coś opętało, sama nie wiem jak to określić. Wydzierał się, a potem mnie uderzył, a później po raz drugi to powtórzył. Kompletnie nad sobą nie panował, bałam się, że coś mi zrobi i zamknęłam się w łazience. Strasznie się bałam. Przerażona i roztrzęsiona zadzwoniłam na policję. Przyjechali i go zabrali a mnie kazano się zgłosić na komendę, aby złożyć zgłoszenie, czy coś tam. Ciągle nie mogę w to uwierzyć ;-( Teraz jestem zupełnie sama. Jest mi tak strasznie źle ;-(
montreal - Sob 01 Wrz, 2012 22:01

Byle nie wpadać w panikę. Swoje zrobiłaś. Dobrze zrobiłaś. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki za Ciebie.
szymon - Sob 01 Wrz, 2012 22:07

zagubiona20 napisał/a:
eraz jestem zupełnie sama. Jest mi tak strasznie źle ;-(


posiedź z nami :cacy2:


leon - Sob 01 Wrz, 2012 22:10

montreal napisał/a:
Dziś już nie dałam rady. Po kolejnej pijackiej i agresywnej kłótni z ojcem wezwałam policję

nie mialas innego wyjscia,Twoj ojciec musi zrozumiec,ze nie jest ponad prawem.Trzymaj sie :)

Klara - Sob 01 Wrz, 2012 22:12

zagubiona20 napisał/a:
złożyć zgłoszenie, czy coś tam.

Założyć Niebieską Kartę.
Koniecznie idź tam w poniedziałek :pocieszacz:

Na przyszłość jednak pamiętaj, że NIE NALEŻY WDAWAĆ SIĘ W KŁÓTNIĘ Z PIJANYM, bo Ty się denerwujesz, on staje się agresywny, a na drugi dzień i tak o niczym nie pamięta.

zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 22:13

ale jest mi teraz tak strasznie źle ;( on mi tego nigdy nie wybaczy, tak samo matka;(
montreal - Sob 01 Wrz, 2012 22:14

Może nie są tego warci...?
zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 22:15

to są moi rodzice, i jacy by oni nie byli, zawsze nimi będą, i bardzo ich kocham i to najbardziej boli... ;(
Jo-asia - Sob 01 Wrz, 2012 22:16

zagubiona20 napisał/a:
zadzwoniłam na policję

Jestem z Ciebie dumna, że to zrobiłaś. :)
Ja nie miałam tyle odwagi.
Trzymaj się i nie poddawaj! Pozdrawiam :pocieszacz:

zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 22:21

Tu nie chodzi o odwagę Jo-asiu, tylko o strach, jakby mnie raz uderzył i sobie poszedł to bym nie zadzwoniła na gliny, ale on mnie 2 razy uderzył i gdybym nie uciekła do łazienki na pewno zrobiłby to po raz kolejny, potem się do drzwi dobijał. Bałam się że je zaraz wyważy. Tak cholernie się bałam, nie wiedziałam co mam robić, to był impuls, a nie odwaga... a teraz jest mi z tym tak strasznie źle ;(
Dziubas - Sob 01 Wrz, 2012 22:33

zagubiona20 napisał/a:
jakby mnie raz uderzył

A jakby Cię raz uderzył, a Ty uderzyłabyś się o coś twardego i ....
Tobyś na pewno nie zadzwoniła, a tatusiek, którego tak bardzo kochasz, trafiłby na 25-letni odwyk.
Potraktuj to jako ratowanie siebie i pomoc jemu.

pterodaktyll - Sob 01 Wrz, 2012 22:36

zagubiona20 napisał/a:
Tak cholernie się bałam,
:pocieszacz:
zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 22:38

;(
Dziubas - Sob 01 Wrz, 2012 22:45

:pocieszacz:
zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 22:50

wiesz Dziubas... tak sobie myślę... może i lepiej byłoby gdyby mnie wtedy uderzył tak mocniej a ja bym o coś uderzyła... może bym wtedy zaznała spokoju ;(
leon - Sob 01 Wrz, 2012 22:51

zagubiona20 napisał/a:
. może bym wtedy zaznała spokoju ;(

za mloda jestes,zeby w ten sposob "zaznawac spokoju"

Dziubas - Sob 01 Wrz, 2012 23:02

zagubiona20 napisał/a:
bym wtedy zaznała spokoju

Zaznasz spokoju jak nauczysz się radzić sobie ze swoimi emocjami.
Nie możesz się obwiniać za coś, czemu nie jesteś winna.
Winny jest twój ojciec i kropka.
Bicia drugiej osoby nie da się niczym wytłumaczyć,tym bardziej słabszej.
Idź na komisariat, załóż ojcu "niebieską kartę",niech wie, że nie zezwalasz na przemoc.
Za każdym razem, gdy ośmieli się podnieść rękę na któregoś członka rodziny, a Ty będziesz tego świadkiem, dzwoń na policję, niech się przemocowiec boi.
A dla siebie też coś zrób, idź na terapię, na mityng DDA,lub Al-annon.
Powodzenia,dziś zaczęłaś nowy rozdział w swoim życiu.
Trzymam kciukasy :okok:

zagubiona20 - Sob 01 Wrz, 2012 23:42

ale nie mam siły kontynuować, tego nowego rozdziału Dziubas, bo wiem że będzie tylko gorzej. Teraz ojciec mnie znienawidzi, matka jak się tylko o tym dowie, to zejdzie na kolejny zawał i mnie też znienawidzi ;( taka jest prawda... nigdy w zyciu mi nic nie wychodziło, zawsze wszystko chrzaniłam ;(
pterodaktyll - Sob 01 Wrz, 2012 23:45

zagubiona20 napisał/a:
zawsze wszystko chrzaniłam

To teraz pieprz to wszystko i spróbuj zająć się sobą. Nie jesteś odpowiedzialna za rodziców tylko oni za Ciebie.....

Dziubas - Sob 01 Wrz, 2012 23:49

zagubiona20 napisał/a:
. Teraz ojciec mnie znienawidzi, matka jak się tylko o tym dowie

Może tak, a może kiedyś będzie Ci wdzięczny za uratowanie mu życia, skąd możesz to wiedzieć?
Nie kręć sobie filmów co może być. :pocieszacz:

Jo-asia - Nie 02 Wrz, 2012 17:58

zagubiona20 napisał/a:
nigdy w zyciu mi nic nie wychodziło, zawsze wszystko chrzaniłam

ja przez tą krótką chwilę, gdzie pozwalasz mi uczestniczyć w Swoim życiu, widzę zaradną, silną, kochającą dziewczynę, próbującą za wszelką cenę (nawet własnego życia) ratować swoich bliskich.
Może teraz tego Twoi rodzice nie docenią, uwierz mi wybrałaś słuszną drogę i nie zawracaj z niej.
Wiem, ciężko Ci z tym teraz, nie widzisz tego, jednak Twoja postawa wobec ojca, może się okazać dla niego zbawienna - tyle że to już od niego zależy.
Teraz nadszedł czas żebyś zajęła się sobą i to jak najszybciej :)
Trzymam kciuki :)

jak będziesz myślała - tak w życiu będziesz miała

zagubiona20 - Nie 02 Wrz, 2012 19:01

ja przez tą krótką chwilę, gdzie pozwalasz mi uczestniczyć w Swoim życiu, widzę zaradną, silną, kochającą dziewczynę, próbującą za wszelką cenę (nawet własnego życia) ratować swoich bliskich.


Wcale nie uważam że jestem zaradna i silna :(
Nie radzę sobie...
Choć dziś byłam na policji i założyłam ojcu niebieską kartę... jest mi z tym bardzo źle...
Jeszcze bardziej mnie boli to, że go bardzo kocham, a on mnie tak okrutnie traktuje ;(

szymon - Nie 02 Wrz, 2012 19:04

zagubiona20 napisał/a:
eszcze bardziej mnie boli to, że go bardzo kocham, a on mnie tak okrutnie traktuje


powiedz mu to jak będzie trzeźwy

Zuch dziewoja z Ciebie :pocieszacz:

esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 19:08

zagubiona20 napisał/a:
Choć dziś byłam na policji i założyłam ojcu niebieską kartę

Brawo, Młoda Osóbko :brawo: nie jest to łatwe, ale na pewno pomoże Tobie a i, paradoksalnie, ojcu może pomóc.

Dziubas - Nie 02 Wrz, 2012 19:10

Jesteś coraz silniejsza. Dałaś w ten sposób do zrozumienia,
że nie godzisz się na przemoc
:brawo:

zagubiona20 - Nie 02 Wrz, 2012 19:11

Szymon myślisz że go to poruszy?? nie ma bata, ja mu wiele rzeczy próbowałam mówić, błagałam, prosiłam, a nawet groziłam (w sensie że jak się nie zmieni to straci córkę), ale to nic nie dawało ;(
czasami sobie myślę, że mu już po prostu na nas nie zależy ;(

esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 19:13

zagubiona20 napisał/a:
myślisz że go to poruszy??

tu nie chodzi o to, by go poruszyć, tu chodzi o Twoje bezpieczeństwo.
Sama jestem ofiarą przemocy domowej (mąż w kwietniu tego roku został skazany)
dzieciom moim też się "oberwało"

Dziubas - Nie 02 Wrz, 2012 19:14

zagubiona20 napisał/a:
Szymon myślisz że go to poruszy?? nie ma bata, ja mu wiele rzeczy próbowałam mówić, błagałam, prosiłam, a nawet groziłam (w sensie że jak się nie zmieni to straci córkę), ale to nic nie dawało ;(
czasami sobie myślę, że mu już po prostu na nas nie zależy ;(

Dopóki za groźbami nie poszły czyny, to ja też się ślizgałem.
Musisz być konsekwentna w tym co robisz.Za słowami muszą iść czyny.
To właśnie robisz i za to :brawo:

zagubiona20 - Nie 02 Wrz, 2012 19:24

wszyscy mi tu mówicie, albo dajecie do zrozumienia, że dobrze zrobiłam wzywając policję, zakładając niebieską kartę itp, ale to dlaczego mi jest z tym aż tak bardzo źle? miało być lepiej a jest gorzej... ojciec mnie teraz znienawidzi, matka tak samo... Dziś nie chciała, abym przyszła do niej do szpitala, abym ją odwiedziła, nie wiem dlaczego, czy ona już o wszystkim wie? Może policja była i u niej w szpitalu? nie wiem, nie chciała mi powiedzieć - dlaczego mam nie przyjeżdżać...
Jo-asia - Nie 02 Wrz, 2012 19:29

zagubiona20 napisał/a:
dziś byłam na policji i założyłam ojcu niebieską kartę..

zuch dziewczyna :)
postępujesz dobrze,
boli gdy kochająca osoba krzywdzi,
stawiając mu granice pokazujesz, że Ci na nim zależy, że go kochasz,
ojciec teraz tego nie zobaczy - jest chory,
:pocieszacz:
zagubiona20 napisał/a:
Wcale nie uważam że jestem zaradna i silna

jak zadbasz jeszcze o siebie to sama tak o sobie powiesz :)
zagubiona20 napisał/a:
matka tak samo... Dziś nie chciała, abym przyszła do niej do szpitala, abym ją odwiedziła, nie wiem dlaczego

może jej wstyd, że sama tego nie zrobiła wcześniej?
nie wiesz co nią kieruje, dopóki nie usłyszysz odpowiedzi od niej, nie dawaj jej sobie sama (nie kręć filmów)

Dziubas - Nie 02 Wrz, 2012 19:40

zagubiona20 napisał/a:
. ojciec mnie teraz znienawidzi, matka tak samo.

Dla Twojego ojca, w tej chwili, nic się nie liczy, za wyjątkiem flachy, co sam wam powiedział
zagubiona20 napisał/a:
. powiedział że ma nas w du*** i że możemy się pier*****, po czym wyszedł. Dokąd, to można się domyślić, pewnie znowu się nawalić.

A matka, pewno musi się oswoić z tą sytuacją.

yuraa - Nie 02 Wrz, 2012 19:45

zagubiona20 napisał/a:
dlaczego mi jest z tym aż tak bardzo źle?

to wychowanie
-czcij ojca swego itd
-nie mów nikomu co sie dzieje w domu
-nie s... we własne gniazdo
itp itd

przeczytaj to

Mam prawo do wszystkich dobrych chwil, za którymi tęskniłem przez te wszystkie lata, a których nigdy nie dostałam.
Mam prawo do radości w tym życiu - tu i teraz; nie tylko do chwilowego, euforycznego uniesienia, ale do czegoś bardziej trwałego.
Mam prawo odprężać się i bawić - nie używając alkoholu, narkotyków i innych 'stymulatorów'.
Mam prawo aktywnie dążyć do ludzi, miejsc i sytuacji, które pomagają mi osiągnąć dobre życie.
Mam prawo powiedzieć o tym, gdy czuję, że coś nie jest dla mnie bezpieczne lub gdy nie jestem na coś gotowy.
Mam prawo nie brać udziału ani w aktywnym, ani w biernym zachowaniu rodziców, rodzeństwa czy innych osób, robiących ze mnie 'wariata'.
Mam prawo do podejmowania ryzyka w granicach rozsądku i do eksperymentowania z nowymi sposobami zachowań.
Mam prawo zmieniać moje nastawienie, moją strategię i mój sposób myślenia.
Mam prawo do popełniania pomyłek i do niespełniania własnych oczekiwań.
Mam prawo opuścić towarzystwo osób, które świadomie lub przez nieuwagę tłamszą mnie, wpędzają w poczucie winy czy upokarzają. Dotyczy to również mojego rodzica alkoholika, rodzica niealkoholika i każdego członka rodziny.
Mam prawo położyć kres obcowaniu z ludźmi, którzy powodują, że czuję się poniżany lub upokarzany.
Mam prawo czuć to, co czuję.
Mam prawo ufać swoim uczuciom, sądom, wrażeniom i intuicji.
Mam prawo, jako integralna osoba, rozwijać się duchowo, umysłowo, mentalnie i emocjonalnie.
Mam prawo wyrażać wszystkie swoje uczucia w sposób niedestrukcyjny, w bezpiecznym miejscu i czasie.
Mam prawo do takiego czasu, jaki jest mi potrzebny, abym, dzięki eksperymentom z tymi nowymi ideami, mógł wprowadzić zmiany w swoim życiu.
Mam prawo do selekcjonowania tego, co otrzymałem od rodziców - do przyjęcia tych rzeczy, które dają się zaakceptować i do odrzucenia wszystkiego, co dla mnie jest nie do zaakceptowania.
Mam prawo do życia zdrowego pod względem psychicznym i duchowym, nawet jeśli będzie ono częściowo lub w całości odbiegać od filozofii przekazanej mi przez rodziców.
Mam prawo do znalezienia mojego miejsca w świecie.
Mam prawo korzystać z powyższych praw - żyć w taki sposób, w jaki ja sam chcę i nie czekać aż mój rodzic wydobrzeje, będzie szczęśliwy, zwróci się o pomoc lub przyzna, że sam ma problem.

wrotka - Nie 02 Wrz, 2012 19:49

dokładnie zgadzam się z tym co napisał yuraa są to bardzo mądre słowa :)
Jo-asia - Nie 02 Wrz, 2012 20:26

yuraa napisał/a:
przeczytaj to......Mam prawo do...

dzięki, ja sama o tym często zapominam :)

Tomoe - Nie 02 Wrz, 2012 20:48

zagubiona20 napisał/a:
dziś byłam na policji i założyłam ojcu niebieską kartę...


Możesz opowiedzieć coś więcej o tym, jak to się odbyło? :)

zagubiona20 - Nie 02 Wrz, 2012 22:12

Ogólnie nic ciekawego do opisywania Tomoe...
Trafiłam na głupiego buca, który na samym wstępie dał mi do zrozumienia, że wszystko co złe na tym świecie to moja wina – chyba kiepski dzień miał.
Na początku jak tam weszłam, powiedziałam, że dzień wcześniej była u mnie interwencja i kazano mi się zgłosić, więc pokierowano mnie do odpowiedniego pokoju. Tam właśnie siedział ten ,,przemiły” pan, na którego widok, największą ochotę miałam odwrócić się napięcie i stamtąd uciec, ale było za późno. Poprosił mnie do środka. Najpierw formalności (chyba ze 30 min) potem musiałam o wszystkim opowiedzieć (to mnie też wkurzyło jak nie wiem co, bo to nie było dla mnie łatwe, wręcz przeciwnie, cholernie trudne, a on poganiał mnie tak, jakby to była jakaś opowieść o wyprawie w góry lub co innego). Jak doszłam do obrażeń jakich mi dokonał mój ,,kochany” tatuś zdjęłam okulary, które wówczas miałam (piękne limo z prawej strony i rozcięta warga - dla niewtajemniczonych). On mnie wtedy wysłał do jakiegoś innego pokoju, abym zrobiła fotki, które miałam przynieść i on je dołączył do akt, które tworzył (czy jakoś tak). Potem powiedziałam, że wiele osób radziło mi założyć niebieską kartę, czy coś takiego. On powiedział, że ją utworzą i tyle tego całego spotkania. Wydaje mi się, że on podszedł dość olewacko do mojej sprawy...

Wow opisałam to zaledwie w kilku zdaniach, a tam siedziałam pół dnia i wyszłam stamtąd tak wykończona psychicznie, jakby czołg po mnie przejechał....

Tomoe - Nie 02 Wrz, 2012 22:22

Bardzo interesujące.
I to się wszystko działo na komendzie policji, w Łodzi, w niedzielę?
I zdjęcia twoich obrażeń ci zrobili w sąsiednim pokoju, powiadasz? Tak od razu, na poczekaniu, nieodpłatnie?
Bardzo interesujące... :mysli:

Małgoś - Pon 03 Wrz, 2012 14:43

Tomoe napisał/a:
Bardzo interesujące.
I to się wszystko działo na komendzie policji, w Łodzi, w niedzielę?
I zdjęcia twoich obrażeń ci zrobili w sąsiednim pokoju, powiadasz? Tak od razu, na poczekaniu, nieodpłatnie?
Bardzo interesujące... :mysli:


Też mnie to wszystko dziwi... i nawet wcale nie trochę, tylko bardzo.

No... ale może wcale nikt nas tu w balona nie robi...? :mysli:

zagubiona20 - Pon 03 Wrz, 2012 16:33

nikt was w balona nie robi, dziś byłam dokończyć formalności na tej komendzie i całą resztę, na komendzie nawet w niedziele wszyscy pracują, tjk w szpitalu....
Nie miałabym powodu, by wam wciskać jakiś kit, bo po co....
Nie mam pojęcia jak to wszystko działa, napisałam tylko jak to u mnie wyglądało... :bezradny: :(

Dora - Pon 03 Wrz, 2012 18:57

I ja Ci wierzę, bo kiedyś po sobotniej awanturze z piobiciem, byłam na obdukcji i policjanci zaprosili mnie na zeznania w niedzielę.. Dopiero w niedzielę przyjęli zeznania i przyjęli zdjęcia z obdukcji, załozyli niebieską kartę.. Ale sama policja mnie tam zawiozła w sobotę na pogotowie. Także niedziela nie jest przeszkodą...
zagubiona20 - Pon 03 Wrz, 2012 19:14

dziękuję Dora, już się bałam, że i tu wszystko skończone, że już na nikogo nie można liczyć ;(
jeśli tutaj będą mnie uważać za kłamcę, to nie mam po co tu przychodzić, bo tego nie zniosę...
jestem osobą uczciwą i prawdomówną. Poza tym kłamstwo jest bezsensowne, bo tak czy siak prawda wcześniej czy później wyjdzie na jaw....

wlod - Pon 03 Wrz, 2012 19:50

[quote="Małgoś"]
Tomoe napisał/a:
Bardzo interesujące.
I to się wszystko działo na komendzie policji, w Łodzi, w niedzielę?
I zdjęcia twoich obrażeń ci zrobili w sąsiednim pokoju, powiadasz? Tak od razu, na poczekaniu, nieodpłatnie?
Bardzo interesujące... :mysli:


Też mnie to wszystko dziwi... i nawet wcale nie trochę, tylko bardzo.

No... ale może wcale nikt nas tu w balona nie robi...? :mysli: [/quote
Brawo tego mozna sie po Tobie spodziewac zamiast zrozumiec ze zyjemy w RP i chociaz prawo mamy niezle to wlasnie ludzie je psuja,zadufani i podejrzliwi.Moze Ty wlasnie tego nie doswiadczylas moze nie rozumiez co zagubina napisala to jest przemoc .
Zrobilas sluszenie wzywajac policje zakladajac tatusiowi -damskiemu bokserowi niebieska karte wiem co czujesz gdyz kiedys wbrew sobie postapiłem podobnie dotyczylo syna mojego ,przez pol roku bylem sam jednak pozniej syn mi podziękowal za to co jemu zrobilem gdyz tą decyzja uratowalem mu zycie

zagubiona20 - Pon 03 Wrz, 2012 19:56

Wlod...dziękuję... mnie jest na prawdę bardzo trudno...
wlod - Pon 03 Wrz, 2012 20:15
Temat postu: odpowiedz
Podjelas sie trudnego tematu tak czestu ukrytego przez wiele rodzin gdyz przewaznie pomoc przychodzi za pózno,gdy dochodzi do tragedii.Dziwie sie tylko ze nie mamy skutecznej terapi na przemoc w rodzinie.Gdyz sa regiony w RP gdzie sie to zaczyna zmieniac ale sadze ze przed nami jeszcze dluga droga.Jest taki film jak taka sytuacje jaka Ciebie dotyczyla zalatwiaja sluzby do tego powolane w USA w ciagu kilkunastu godzin damskiego boksera przekwateruja do domku poza jego rodzina a sad nakazuje leczenie i dopóki rodzina nie wyrazi zgody nie ma powrotu do domu,jednoczesnie dbaja o rodzine ktora tej przemocy doznala.Ten film mam do dzisiaj a minelo juz prawie dwadziesicia lat gdy go ogladalem Jak widzisz nasze prawo jest powolne i malo skuteczne
zagubiona20 - Wto 04 Wrz, 2012 08:09

witajcie... mam nadzieję, że teraz znów wszystko wróci do normy, bo ja na prawdę nie jestem tutaj po to by robić kogoś w balona i zmyślać. Jest mi strasznie ciężko i szukam wsparcia.
Moja mama wczoraj wróciła do domu, jak się dowiedziała o tym wszystkim, to się nie odzywa teraz do mnie. Wykrzyczała mi, że teraz wszyscy będą gadać, że u nas policja była. mieszkamy na wsi, wieści szybko się rozchodzą, zwłaszcza takie sensacje. Że życia nie będziemy mieć itp. Ja sobie zaczęłam myśleć, to może powinien mnie ojciec zatłuc, wtedy ludzie by mniej gadali :bezradny: potem ojciec wrócił, nie wiem czemu go dłużej nie zatrzymali, przecież złożyłam zeznania... :mysli: Dzięki Bogu nawet się do mnie nie odezwał, ale między rodzicami była wojna na całego. Chodziło o to, że ojciec nie pracuje tylko się opieprza i głupoty mu w głowie... Matka tak się wkurzyła, że bałam się, iż na drugi zawał zejdzie :(

zagubiona20 - Wto 04 Wrz, 2012 08:34

Dzięki Klara, miło wiedzieć, że są tu jeszcze ludzie, którzy cię nie oskarżają tylko rozumieją i chcą na prawdę pomóc... Wczorajszy dialog tutaj prowadzony na prawdę mnie zabolał, te słowa Tomoe...
Klara - Wto 04 Wrz, 2012 08:41

zagubiona20 napisał/a:
Wczorajszy dialog tutaj prowadzony na prawdę mnie zabolał

Spokojnie :pocieszacz:

Często się zdarza na takim forum jak nasze, że ludzi ponoszą emocje wtedy, gdy zapominają o tym, że nie jesteśmy tu po to, żeby prowadzić śledztwo lub za wszelką cenę dochodzić, czy rozmówca mówi prawdę.
Nie znaczy to, że daję prawo do kłamstwa, bo nie lubię być oszukiwana, jednak uważam, że wystarczy powątpiewanie w prawdomówność zawrzeć w jednym poście i na tym poprzestać.

Tomoe - Wto 04 Wrz, 2012 08:48

I tak właśnie uczynię, Klaro, jak radzisz.

Interesujące jest, że użytkowniczka "zagubiona", której tak bardzo przede mną wszyscy bronicie, dziś pisze, że mieszka na wsi, a pod awatarkiem ma jak byk napisane "w Łodzi" i zeznania składała na komendzie w Łodzi.
Raz pisze, że założyła ojcu niebieską kartę, za drugim razem tłumaczy się że żadna karta nie została założona, dopiero jej tę kartę założą.
Raz pisze, że mieszka z nimi babcia, a za drugim razem opowiada, że po zabraniu ojca przez policję została w domu zupełnie sama.

Przyznaję otwarcie:
Nie wierzę w opowieść tej osoby.
Uważam, że ktoś się tu świetnie bawi kosztem waszej naiwności i łatwowierności.

Takie jest moje zdanie.
I tego się będę trzymać.
Fora internetowe znają takie przypadki tworzenia fikcji i konfabulacji. I sa to nierzadkie przypadki.
Raz nawet jedna panienka, po wielomiesięcznym snuciu swoich opowieści o ciężkim życiu z ojcem alkoholikiem ogłosiła, że ma dość życia i idzie się zabić i połowa forum tak się zaangażowała, że dzwoniła do niej i wysyłała smsy. Bez odpowiedzi.
Aż wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i zawiadomił policję.
I prawda wyszła na jaw.

Ja mam wrażenie, że z naiwności i łatwowierności jestem już wyleczona.
Nie wierzę tej osobie.
Widzę że jako jedyna w tym gronie mam takie stanowisko. Trudno - możecie mnie zlinczować, a zdania nie zmienię.

I na tym poprzestanę. :)

zagubiona20 - Wto 04 Wrz, 2012 08:51

Miło, że tak uważasz Klaro... :) Czuję się na prawdę bardzo samotna, na tym świecie - w realu - jestem zupełnie sama, nie mogę na nikogo liczyć :(
zagubiona20 - Wto 04 Wrz, 2012 09:00

Cholera jasna Tomoe ty się na prawdę na mnie uwzięłaś!!! Jestem ze wsi pod Łodzią, napisałam Łodź bo przeceiż nie będę podawała dokładnego adresu zamieszkania, bo głupia nie jestem. Mieszkam z babcią, która aktualnie przebywa w sanatorium, chcesz poznać dokładne szczegóły??? A poza tym nie przekręcaj moich słów, już na samym początku powiedziałam, że mi ją założą, a nie, że ją założyli, to jest różnica tylko naucz się czytać ze zrozumieniem, a nie gnoisz innych!!!! Nie pozwolę się obrażać, ani nic z tych rzeczy. Mówię prawdę i to jest ważne. Ty wierz w to bądź nie, twoja sprawa, tylko proszę cię weź w końcu przestań rozsiewać te bzdury tylko zachowaj je dla siebie. Już jasno określiłaś jakie jest twoje zdanie. Nie musisz tego kilkakrotnie powtarzać. Nikt nie karze ci się wypowiadać pod moim tematem.
Tomoe - Wto 04 Wrz, 2012 09:05

Zatem kontynuuj swoją opowieść i tyle.
Mną i moim zdaniem nie musisz się przecież przejmować.
Prawda sama się obroni. :)

Wiedźma - Wto 04 Wrz, 2012 09:06

Tomoe napisał/a:
I na tym poprzestanę. :)

I tego się trzymaj, bardzo Cię proszę.

Tomoe - Wto 04 Wrz, 2012 09:16

Odbierz pw, proszę.
:)

Tajga - Wto 04 Wrz, 2012 09:18

Tomoe napisał/a:
Nadal policjanci mają obowiązek wypełniania Niebieskiej Karty na miejscu przeprowadzania interwencji.

Mój , jeszcze WTEDY mąż przyjechał do domy sie przespać za darmo
przed koleją sprawa rozwodową.
Nie wiedząc jak mi dowalić, uderzył w mój słaby punk, mianowicie w moje koty.
Zapowiedział, że jak jutro wrócę z sądu, to on jednak będzie pierwszy i je wyrzuci na dwór.
Miał jeszcze klucze do mieszkania. Przy okazji zabrał się za wyrzucanie przez okno
kanapy córki.
Zadzwoniłam na policję, przyjechali, kazali się natychmiast jemu ubierać i wychodzić z nimi.
zapytałam ile interwencji trzeba, aby założyć niebieską kartę?
Przy pierwszej wizycie policji, na życzenie osób poszkodowanych zakłada się
niebieską kartę W MIEJSCY INTERWENCJI.
Jeszcze mnie przepraszali, że nie mają przy sobie, i kolega zaraz pójdę do radiowozu.
To było 3 lata temu, i nie sądzę, alby się coś zmieniło, a nawet gdyby, to tylko na lepsze.
Kartę założyli, powiedzieli, żebym się skontaktowała z dzielnicowym,co tez na drugi dzień uczyniłam.
Po dwóch miesiącach niespodziewanie odwiedził mnie w domu pan dzielnicowy,
z panią psycholog.
Takie są procedury odnośnie przemocy domowej.
I również nie wierzę, w zdjęcia na komendzie, zaoczne obdukcje, itp.
Ludzie, kto się bawi w takie coś??? :szok:

Małgoś - Wto 04 Wrz, 2012 09:33

Tomoe napisał/a:
Prawda sama się obroni.


:tak:

Ja wczoraj pisałam ale dosyć nieskładnie bo mi młody sterczał nad głową...
Więc dzisiaj też dopiszę, że długo szukałam w necie informacji co i jak mam zrobić by bronić się przed atakami, tyle że mój mnie gnębił w inny sposób (np wyrywał mnie ze snu w środku nocy, wyzywał itp) Poza interwencją policji nic mi nie pomogli, nie zasugerowali. NIC. Gady chciałam się umówić na spotkanie do Niebieskiej Linii to terminy były dwutygodniowe. Nie wiem, możliwe, że gdyby mnie uderzył, to pomoc otrzymałabym jakąkolwiek. Więc dziwi mnie to co pisała zagubiona...
Kompletnie nie rozumiem dlaczego Tomoe nie może wyrazić swoich wątpliwości lub ich rozwiać? Dlaczego od razu dostaje wiadro pomyj na głowę... Przecież wyraziła swoją opinię i uzasadniła ją. Czy nie ma do niej prawa?

matylda35 - Wto 04 Wrz, 2012 09:36

Moja bardzo dobra koleżanka, wezwała policję w środku nocy, bo jej nawalony mąż odstawiał niezły cyrk. Przyjechali niemal natychmiast, niebieską kartę założyli na miejscu, mało tego o trzeciej nad ranem przyjechał do niej funkcjonariusz, po to żeby zapytać się czy wszystko jest w porządku i oddał jej pieniądze, które znalazł u jej męża. Na marginesie, dostał ten jej mężulek niezły łomot na komendzie. Tak jest u mnie w niewielkim mieście.
Klara - Wto 04 Wrz, 2012 09:36

Wczorajszą dyskusję o Niebieskiej Karcie, oraz inne posty dotyczące drążenia tematu przeniosłam do wątku: Fachowość

Zagubiona!
Zachęcam Cię do przeczytania wiadomości zawartych w temacie "Przemoc w rodzinie": http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

Wiedźma - Wto 04 Wrz, 2012 09:44

Małgoś napisał/a:
Kompletnie nie rozumiem dlaczego Tomoe nie może wyrazić swoich wątpliwości lub ich rozwiać? Dlaczego od razu dostaje wiadro pomyj na głowę... Przecież wyraziła swoją opinię i uzasadniła ją. Czy nie ma do niej prawa?

Jakich pomyj? Małgosiu, nie przesadzaj.
Oczywiście, że każdy ma prawo do wyrażenia swojego niedowierzania,
ale tłuczenie śledztwa przez kilka stron wątku nowej userki to już przesada.

Wiedźma - Wto 04 Wrz, 2012 09:49

Aha - no i bardzo bym prosiła, żeby dalsze dywagacje na ten temat (o ile jeszcze takie będą)
zamieszczać w wydzielonym przez Klarę wątku p.t.: Fachowość .
Pozwólmy Zagubionej odetchnąć i skupić się na tym, co teraz naprawdę dla niej ważne.

matylda35 - Wto 04 Wrz, 2012 10:15

zagubiona20 napisał/a:
(mieszkam na wsi i za nim pogotowie by tu dotarło to trochę czasu by minęło)
trzeba uważnie czytać Tomoe :) . Trzymaj się Zagubiona, jestem z Tobą.
szymon - Sob 08 Wrz, 2012 23:31

:)
zagubiona20 - Sob 08 Wrz, 2012 23:55

Witajcie ponownie! Wróciłam, bo samotność mi doskwierala i głupie myśli do głowy przychodziły... Pewna osoba poradziła mi, abym tu wróciła... Przyjmiecie mnie ponownie???
Linka - Sob 08 Wrz, 2012 23:57

:) :) :)
zagubiona20 - Sob 08 Wrz, 2012 23:58

dzięki:)
Mysza - Sob 08 Wrz, 2012 23:58

:)
Wiedźma - Nie 09 Wrz, 2012 00:05

:przytul:
szymon - Nie 09 Wrz, 2012 00:08

23r
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 00:10

szymon wiesz że to nie było proste???
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 00:11

wróciłam, bo się boję... coraz częściej myślę o samobójstwie;-(
szymon - Nie 09 Wrz, 2012 00:13

czego się boisz?
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 00:17

tego, że w końcu to zrobię, że się zabiję
szymon - Nie 09 Wrz, 2012 00:26

nie nakręcaj się, wstaniesz jutro to pogadamy wspólnie :skromny:
pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 00:30

:buziak:
Słoneczko, ja też miałam... :pocieszacz: A teraz dla mnie słoneczko świeci. I dla Ciebie zaświeci :mama:

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 00:37

w sumie macie rację, jest późno, położe się i jutro pogadamy...dobrej nocy wszystkim życzę :)
pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 00:43

Spokojnej nocy "odnaleziona" :)
Wiedźma - Nie 09 Wrz, 2012 00:48

Jasne, Młoda - prześpij się, a jutro wstanie nowy dzień, może jakieś nowe szczęście...?
Nie ma co się spieszyć z umieraniem, bo możesz się nie załapać na coś fajnego. Szkoda by było, no nie?
Umrzeć zawsze zdążysz, to jest taka rzecz, którą warto odwlekać jak najdłużej.
Teraz jesteś w dołku, ale pamiętaj - wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija.
Będzie dobrze :)

Borus - Nie 09 Wrz, 2012 07:48

zagubiona20 napisał/a:
w sumie macie rację, jest późno, położe się

Pamiętaj, że ranek zawsze jest mądrzejszy od wieczora... :pocieszacz:

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 11:43

Witajcie... a jednak ten dzień również nie będzie należał do zbytnio udanych cf2423f Mam nadzieję, że chociaż u was lepiej...
leon - Nie 09 Wrz, 2012 11:48

zagubiona20 napisał/a:
Witajcie... a jednak ten dzień również nie będzie należał do zbytnio udanych cf2423f Mam nadzieję, że chociaż u was lepiej...

opowiadaj,co u ciebie?myslalem o Tobie

Dziubas - Nie 09 Wrz, 2012 11:50

zagubiona20 napisał/a:
jednak ten dzień również nie będzie należał do zbytnio udanych

A skąd to założenie?
Przecież dopiero południe :)

leon - Nie 09 Wrz, 2012 11:53

Dziubas napisał/a:
Przecież dopiero południe :)

przepraszam za cukier,ale wyjales mi to z ust Dziubas

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 11:56

Leon u mnie nic nowego, ojciec wrócił, matka mi zarzuca że nie potrzebnie dzowniłam na gliny, bo teraz cała wieś gada - to jak raz mam gdzieś - chyba lepiej byłoby jakby mnie wtedy zatłuk, mniejszy problem byłby... poza tym mam problemy ze zdrowiem...

Dziubasku skąd to założenie? stąd źe ojciec znów pojechał na ryby i na pewno wróci nawalony jak jasny gwint, a już prawie tydzień nie pił, a poza tym już od rana mam kiepski dzień...

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 11:58

Leon na prawdę myślałeś o mnie??? to miłe dziękuje...
Dziubas - Nie 09 Wrz, 2012 12:06

zagubiona20 napisał/a:
stąd źe ojciec znów pojechał na ryby i na pewno wróci nawalony jak jasny gwint, a już prawie tydzień nie pił,

a skąd wiesz w jakim stanie on wróci?
Zakładasz od rana, że będzie pijany i w ten sposób pieprzysz sobie cały dzień.
Zajmij się czymś co sprawi Ci przyjemność, nie zajmuj swojego mózgu wymyślaniem przyszłości.
Na to w jakim stanie wróci Twój ojciec nie masz żadnego wpływu, na to ma wpływ wyłącznie on.

leon - Nie 09 Wrz, 2012 12:09

zagubiona20 napisał/a:

Leon u mnie nic nowego, ojciec wrócił, matka mi zarzuca że nie potrzebnie dzowniłam na gliny, bo teraz cała wieś gada - to jak raz mam gdzieś - chyba lepiej byłoby jakby mnie wtedy zatłuk, mniejszy problem byłby... poza tym mam problemy ze zdrowiem...

pisze do Ciebie ,znajac temat z drugiej strony,twoja mama,jest wspol,wiec bedzie Go kryla,jest chora i nawet o tym chyba nie wiec pomysl o sobie dziewczyno.Jestem uzalezniony od 30-tu lat wiem jak mysli Twoj Tata,zaufaj mi.Alko sa mistrzami w temacie..kontroli emocji

yuraa - Nie 09 Wrz, 2012 12:30

zagubiona20 napisał/a:
bo teraz cała wieś gada - to jak raz mam gdzieś - chyba lepiej byłoby jakby mnie wtedy zatłuk, mniejszy problem byłby

eee tam jak by zatłukl to by w TVN24 powiedzieli

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 13:39

Jutro mam wizytę u gastrologa. Jutro również miałam się skontaktować terapeutką i się umowić na wizyte...ale że będąc u gastrologa, będę w pobliżu tego ośrodka to tam od razu wpadnę... chyba że stchórzę i zabraknie mi odwagi...
leon - Nie 09 Wrz, 2012 13:44

zagubiona20 napisał/a:
.. chyba że stchórzę i zabraknie mi odwagi...

jak to zrobisz,Tata i mama sie uciesza.Pomysl,czasami o sobie,to tylko moje sugestia...

pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 13:45

Cześć słoneczko :sun:
Niestety oboje Twoi rodzice są chorzy, Twoja mama prawdopodobnie zakłamuje rzeczywistość, boi się przesadnie ludzkiej oceny i plotek - tak działa współuzależnienie :pocieszacz:

Na takie gorsze dni warto sobie spisać zajęcia, które przynoszą Ci radość, spokój, zadowolenie, na czym możesz skupić swoje myśli i oderwać się emocjonalnie od sytuacji w domu. Ba... jeśli możesz to i warto fizycznie się oddalić- umówić z koleżanką, pojechać na miting DDA, Ot wszystko to, co odkładasz na później jak będzie lepiej, albo takie rzeczy, które robiłabyś, gdyby Twoje życie było inne. Warto takie rzeczy spisać na kartce i potem (choć wiem jakie to trudne na początku) zrobić z tej listy choćby jedną najprostszą rzecz: pójść na spacer, zadzwonić do kogoś, kogo się lubi, na przekór, pomimo, że nie ma się sił, by się oderwać.
Twoi rodzice są dorośli, niestety - to oni decydują o swoim życiu, ale dobra wiadomość jest taka, że Twoje życie jest w Twoich rękach, choć jeszcze pewnie dziś tego nie widzisz. Gdy jest tak bardzo źle, to widzi się tunelowo, tylko w czarnych kolorach i tak niewiele widać ponadto. Tak działa depresja, a często i po prostu gorszy okres w życiu. Ale z czasem w tym tunelu pojawi się więcej światła - to jest w Twoich rękach. A nawet jak jest bardzo źle można pójść poprosić o pomoc lekarza, osobiście uważam, że sięgnięcie po pomoc fachowców nie jest żadnym wstydem - wręcz odwrotnie - wyrazem dojrzałości i odpowiedzialności za własne zdrowie i samopoczucie.
Pozdrawiam serdecznie, słoneczko :)

Klara - Nie 09 Wrz, 2012 13:46

zagubiona20 napisał/a:
chyba że stchórzę i zabraknie mi odwagi...

:shock: Boisz się terapeuty/tki? :shock:
W ośrodku spotkasz się ze zrozumieniem ludzi, którzy znają takie problemy jak Twój najczęściej z własnego doświadczenia.

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 13:55

Boję się tego, że nie będę potrafiła o tym mówić, że...że... sama nie wiem, ale jakoś się tej wizyty obawiam...
Klara - Nie 09 Wrz, 2012 13:57

zagubiona20 napisał/a:
Boję się tego, że nie będę potrafiła o tym mówić

Nie przejmuj się tym :buziak:
Najwyżej będziesz odpowiadała na zadawane Ci pytania... :D

leon - Nie 09 Wrz, 2012 13:59

zagubiona20 napisał/a:
Boję się tego, że nie będę potrafiła o tym mówić, że...że... sama nie wiem, ale jakoś się tej wizyty obawiam...

jak tego nie zrobisz,Twoj Tata osiagnie swoj cel,bedziesz tanczyc jak on zagra,pomysl o tym,tak mysle

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 14:01

To będzie zadawać pytania? nie wiem jak wygląda terapia, wyobrażenia mam takie jak kiedyś w filmie widziałam... :oops: cf2423f
Małgoś - Nie 09 Wrz, 2012 14:03

zagubiona20 napisał/a:
Boję się tego, że nie będę potrafiła o tym mówić, że...że... sama nie wiem, ale jakoś się tej wizyty obawiam...


Idź... reszta pójdzie łatwiej niż jesteś w stanie to sobie wyobrazić.
Jedyne co będziesz musiała powiedzieć, to to że masz problem. Terapka sama będzie zadawała pytania, Ty tylko będziesz odpowiadać.

A na mityngu DDA w ogóle nic nie musisz mówić, a z własnego doświadczenia powiem Ci, że poczujesz dużą ulgę gdy poznasz ludzi z takimi samymi problemami... a czasem duuuużo większymi nawet i ludzi, którzy teraz dzielą się uśmiechem choć przechodzili przez piekło.

Klara - Nie 09 Wrz, 2012 14:05

zagubiona20 napisał/a:
To będzie zadawać pytania?

No myślę, że jeśli usiądziesz przed terapeutą/tką i będziesz milczała, to będzie musiał/musiała jakoś rozpocząć rozmowę :D
Nie bój się, nie położą Ciebie na kozetce, nie będziesz pod wpływem hipnozy, ani innych czarów, a tak w ogóle, to pierwsza wizyta w poradni najczęściej polega na tym, że rejestrujesz się i otrzymujesz termin pierwszego spotkania.
Bywa, że ten termin jest dość odległy, więc im prędzej tam pójdziesz, tym prędzej załapiesz się na rozmowę :)

leon - Nie 09 Wrz, 2012 14:07

nie byle na terapi dda,jestem na alko,mysle,ze dostaniesz pomoc od fachowcow z forum.Sluze pomoca ze strony alko jak potrzebujes zagubiona20,zawsze do uslug
pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 14:08

Myślę, że większość z nas bała się pierwszej wizyty w poradni, pierwszego mitingu, itd... To strach przed nieznanym, a nieraz jeszcze i paraliżujący wstyd, bo w głowie plączą się takie niezdrowe stereotypy jak "pierz własne brudy w domu", "nie kala się własnego gniazda", "nie mów nikomu, co dzieje się w domu" i inne takie szkodliwe dla nas powiedzonka-wytrychy, które nas blokują przed pójściem po pomoc. Masz coś takiego w głowie?

Mi na moje lęki pomaga:

Cytat:
5 prawd na temat lęku wg Susan Jeffers (“Nie bój się bać” ):

1.Dopóki się rozwijam, lęk zawsze będzie mi towarzyszył.
2. Jest tylko jeden sposób pozbycia się lęku przed zrobieniem czegoś - ruszyć się i to zrobić.
3. Tylko wtedy polubię siebie, kiedy ruszę się... i to zrobię.
4. Nie tylko ja odczuwam lęk, kiedy wkraczam na nowy teren. Każdy go odczuwa.
5. Przedzieranie się przez barierę lęku jest w sumie mniej przerażające niż życie w ciągłym strachu płynącym z poczucia bezradności.


:kciuki:

Małgoś - Nie 09 Wrz, 2012 14:10

Klara napisał/a:
Bywa, że ten termin jest dość odległy,


Oj bywa... ja czekałam trzy tygodnie na pierwszą rozmowę, a kolejne spotkanie też dopiero za trzy tygodnie :/
Ale terapka sama zasugerowała mi mityngi... wiec poszłam.

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 17:58

Mam nadzieję, że ja aż tak długo czekać nie będę musiała...
Pietruszko masz rację, też tak mam, myślę sobie właśnie, że obcym będę mówić o swoich problemach, a może on nie jest aż tak poważny, po co będę komukolwiek czas marnowała i głowę zawracała itd...

pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 19:21

zagubiona20 napisał/a:
że obcym będę mówić o swoich problemach, a może on nie jest aż tak poważny, po co będę komukolwiek czas marnowała i głowę zawracała itd...

Masz prawo prosić o pomoc :)

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 19:35

Niekiedy cięzko mi w to wierzyć... Do tej pory radziłam sobie sama, nigdy nie prosiłam o pomoc....
pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 19:45

zagubiona20 napisał/a:
Niekiedy cięzko mi w to wierzyć... Do tej pory radziłam sobie sama, nigdy nie prosiłam o pomoc....

miałam podobnie... a teraz wiem, że bycie Zosią-samosią to nie najlepszy pomysł... Nadal bywa to dla mnie trudne, ale już nie muszę zaciskać zębów z całych sił i nieść ciężary ponad swoje siły :kciuki:

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 19:48

w szkole cały czas udawałam jaka to jestem szczęśliwa, nikt nigdy nie zauważył, nikt by nie pomyślał, że ja mogę mieć jakiekolwiek problemy. Nigdy nikogo do siebie nie zapraszałam... bałam się...
olga - Nie 09 Wrz, 2012 19:57

Moje dzieci robiły tak samo. Wstydziły sie swojego ojca.
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 19:59

ja się wstydzę zarówno ojca jak i matki. Mam do nich wielki żal i nie wiem czy będę potrafiła im to kiedykolwiem wybaczyć :beczy:
szymon - Nie 09 Wrz, 2012 20:05

na wybaczanie albo nie wybaczanie przyjdzie czas, w swoim czasie :przytul:

polecam nasz niezbędnik - http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=6996
warto odwiedzić stronę naszej koleżanki, jest o tematyce DDA http://flandra.wordpress.com/

pietruszka - Nie 09 Wrz, 2012 20:05

zagubiona20 napisał/a:
w szkole cały czas udawałam jaka to jestem szczęśliwa, nikt nigdy nie zauważył, nikt by nie pomyślał, że ja mogę mieć jakiekolwiek problemy. Nigdy nikogo do siebie nie zapraszałam... bałam się...

tak ma wielu DDA... :(
czas przestać się bać i zacząć żyć inaczej

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 20:24

ja już nie potrafię żyć inaczej...
Dziubas - Nie 09 Wrz, 2012 20:27

zagubiona20 napisał/a:
ja już nie potrafię żyć inaczej..

g...prawda, przyzwyczajenia można zmienić.
Ja chlałem ponad 20-cia lati też myślałem, że inaczej nie potrafię, że inaczej się nie da.
A teraz jestem "suchy".

Klara - Nie 09 Wrz, 2012 20:35

zagubiona20 napisał/a:
ja już nie potrafię żyć inaczej...

Potrafisz :tak:
Nauczysz się.
ZOBACZYSZ, że jeszcze będziesz żyła lepiej :)

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 20:39

ale, czy warto żyć lepiej? czy to wszystko ma jaki kolwiek sens??? z dnia na dzień czuję się coraz gorzej...
olga - Nie 09 Wrz, 2012 20:45

Zmykaj czym prędzej na terapie i do lekarza. Sama z tym sobie nie poradzisz. forum możesz traktować jako dopełnienie terapii a nie srodek zastepczy.
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 20:51

jestem tego świadoma Olga, ale zastanawiam się czy to wszysto, ta cała terapia ma sens... będę komuś głowę zawracała swoimi problemami... będę musiala na nowo przez to wszystko przechodzić, opowiadać, a to nie jest takie proste, to jest cholernie trudne otworzyć się przed kimś zupełnie obcym....
montreal - Nie 09 Wrz, 2012 20:53

Zagubiona, kochana Ty moja! Przestań się mazać i zacznij działać. Obieraj cele, realizuj je. Na początku napisz nam, proszę najfajniejsze zdarzenie, którego byłaś uczestniczką w swoim życiu. Jesteś baba - płaczesz. Ja to rozumiem. Ale jesteś też dorosła baba, która, jak widać, z niejednego chleba piec jadła. Doświadczenia, te bolesne, winny wzmacniać, nie osłabiać. Wiem, że nie każden rodzi się silny i nie każden silny musi być. Chodzi jednak o podstawę, jakiś... nie wiem... kręgosłup, który musi utrzymywać nas w pozycji pionowej, bo inaczej będziemysię garbić. A jak będziemy się garbić, to żadnego Adonisa |(albo Walkirii w moim wypadku) sobie nie znajdziemy. Zatem głowa, kurde do góry i tylko siać, siać i siać. Alleluja i do przodu! :)
Dawaj teraz jakąś fajną historię z życia, bo nikt tu nie uwierzy, że Twoje życie to tylko porażki.

olga - Nie 09 Wrz, 2012 21:02

zagubiona20 napisał/a:
to nie jest takie proste


ja też chodziłam na terapię i chodze nadal, najpierw dla współuzależnionych , teraz zaczęłam DDA. Wierz mi, że najtrudniejszy pierwszy krok, później jest coraz łatwiej. Terapia daje efekty. Wiem to sama po sobie. :tak:

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 21:12

Montreal Fajna historia z życia powiadasz hmmm... nie wiele tego było.... ale ok...
3 lata temu w sierpniu wyjechałam z koleżanką z klasy na praktyki do Zakopanego. 4 tygodnie zdala od domu, samo to już jest cudowne:) po jakiś paru dniach do naszego ośrodka przyjechała grupa sportowców z Koszalina. No i poznałyśmy tam takiego chłopaka, podczas obsługiwania na jadalni. Po jakimś czasie zaprosił nas na spacer. Było to po południowej zmianie z ośrodka wyszliśmy jakoś po 21. Byłam wówczas jeszcze niepełnoletnia, z resztą wszyscy byliśmy. Mieliśmy iść tylko nad Zakopiankę - taki strumyk nie daleko ośrodka, więc nic nie braliśmy ze sobą, żadnych dokumentów itp. No ale trafiliśmy na Krupówki, tak trochę się przedłużył ten spacer hehe. Było po 23 już a że ja o 6 zaczynałam zmianę następnego dnia, zaczęliśmy wracać. Mieliśmy jakieś 20 min do ośrodka, aż tu nagle podjeżdża radiowozik i pytają o dokumenciki (w tym miejscu pozdrawiam panów policjantów zakopiańskich, a może któryś się tutaj wśród nas znajduje??). Oczywiście po 22 osoby niepełnoletnie bez nadzoru osoby pełnoletniej nie mogą same opuszczać miejsca aktualnego przebywania czy jakoś tak. Zaczęła się gadka szmatka, ale oni b yli uparci i nic na nich nie działo, zawieźli nas na komende, potem przyjechał po chłopaka jego trener, a my zostałyśmy. Do 3 w nocy nas trzymali na tej komendzie a potem odwieźli do ośrodka. Zrobili pobudkę naszemu kierownikowi (zachwycony jak jasny gwint). ale przezyłysmy heheh. Następnego dnia trochę koledzy którzy byli znami na praktykach tam zaczęli się śmiać, ale ja ich zgasiłam że po prostu nie miałyśmy już siły wracać z Krupówek i wezwałyśmy darmową taxi...
To moze nie jest aż tak mega ciekawa historia, ale nic innego nie mam w zanadrzu...

montreal - Nie 09 Wrz, 2012 21:17

No i klawo. Takich historii masz pewnie całą masę. Dzięki. Miałaś poczucie humoru wtedy. Teraz też masz chwilę na uśmiech w ciągu dnia?
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 21:24

szczerze??? tj jedyna taka historia... w sumie jest jeszcze jedna o tym jak w kinie jednemu gostkowi przygrzmociłam bo nie potrafił zrozumieć po polsku więc inaczej musialam mu wyjaśnić że ma się odczepić i dać mi spokój... ale tak to nic innego ... uśmiech?? w domu??? chyba żartujesz...
szymon - Nie 09 Wrz, 2012 21:29

zagubiona20 napisał/a:
czy warto żyć lepiej? czy to wszystko ma jaki kolwiek sens???



OSSA - Nie 09 Wrz, 2012 21:32

zagubiona20 napisał/a:
szczerze???

zagubiona broniłam ciebie przed Tomoe na tym forum ale chyba nie potrzebnie sama powędrowałaś na inne, opisując swoją historię , może być ciekawie :mgreen:

życzę powodzenia :mysli:

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 21:35

piękna jest ta piosenka, znam ją i dość często słucham...
montreal - Nie 09 Wrz, 2012 21:39

Nie mówię o uśmiechu w Twoim domu. Mówię o Twoim własnym uśmiechu choćby w biodrze. :) Każden ma. Przypomniałaś sobie drugą, przypomnisz i trzecią. Nie chodzi mnie o to, by się powspominać. Tylko o to, byś choć przez chwilę nie pisała o tym, że jest ch**... Jest tak, że pamiętamy własne wpadki, wypaczenia i porażki. A te fajne, nieraz błahe rzeczy mogą stać się silniejsze przy odrobinie dobrej woli, prawda?
Nic na siłę. Każda dobra decyzja jest dobra. Tylko żeby była dobra. :)
Czego od nas chcesz, Zagubiona?

Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 21:41

OSSA napisał/a:
może być ciekawie :mgreen:

nudzisz się Ossa?
Zagubiona,to prawda trafiłaś na moje macierzyste forum. I fajnie :lol:
Ale nie spodziewaj się złotej recepty,innej niż otrzymałaś tutaj.
Jak nie będziesz chciała się uczyć,to kolejne zmiany szkół nie pomogą.
Życzę Ci powodzenia i radości w życiu ziomalko :)

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 21:45

Ilona... nie bardzo rozumiem o co wam chodzi, chyba się trochę pogubiłam...
szymon - Nie 09 Wrz, 2012 21:49

zagubiona20 napisał/a:
chyba się trochę pogubiłam...


to nic, przecież jesteś troszkę zagubiona... :skromny:

masz jakieś hobby? co lubisz robić w wolnym czasie? fsdf43t

Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 21:51

zagubiona20 napisał/a:
nie bardzo rozumiem o co wam chodzi,

Nieważne ;)

OSSA - Nie 09 Wrz, 2012 21:52

Powiem w takim razie wprost na forum ............... pojawiła się osoba o takim samym nicku co ty , wieku, miejscowości i opisuje tą samą historie .
Oczywiście masz prawo pisać gdzie chcesz, tylko czemu zaprzeczasz ??????

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 21:54

ale ja nie zaprzeczam, wypowiadam się na jeszcze 3 innych forach
montreal - Nie 09 Wrz, 2012 21:55

Bardzo trafnie dobrałaś nick. Wiem, że to zabrzmi fajdacko, ale spróbuj przestać się bać. Nie mam dostępu do Twojej głowy, tylko do tego, co napiszesz. Dlatego chciałbym coś się o Tobie dowiedzieć. Opowiedz, kim jesteś? Co robisz w życiu? Jakiego masz ojca już wiemy i to nas nie interesuje. :)
Czym Ty się interesujesz? Jakie masz hobby? Co lubisz?
Odbiję te wszystkie pytania do siebie i możesz liczyć na innych, Naszych Forumowiczów, tak myślę.
Lubisz Muzykę?
Filmy?
Facetów...? !!! :)

szymon - Nie 09 Wrz, 2012 21:55

OSSA napisał/a:
Oczywiście masz prawo pisać gdzie chcesz, tylko czemu zaprzeczasz ??????
zagubiona20 napisał/a:
wypowiadam się na jeszcze 3 innych forach



koniec tematu OSSA :uoee:

montreal - Nie 09 Wrz, 2012 21:56

OSSA teraz offtopujesz... Nikogo w tym temacie nie interesują Twoje problemy z nickami. Zbastuj.
ewa29 - Nie 09 Wrz, 2012 22:03

OSSA napisał/a:
powiem w takim razie wprost na forum ............... pojawiła się osoba o takim samym nicku co ty , wieku, miejscowości i opisuje tą samą historie .
Oczywiście masz prawo pisać gdzie chcesz, tylko czemu zaprzeczasz ??????

OSSA tak Zagubiona pojawiła się na innym forum ale nie wiedziała o Dekadencji e w ogóle istnieje takie forum szukała pomocy wsparcia więc zalogowała się na nim a o dekadencji dowiedziała się w swoim czasie więc miała prawo się i tutaj zalogować

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:07

Coś o mnie... ok...
To że mam na imię Marzena to już chyba wiecie i to że mam 20 lat. To formalności mamy za sobą...
W tym roku skończylam technikum gastronomiczne, zdałam maturę i egzamin zawodowy (z całkiem dobrym wynikiem). Od paźdzernika zaczynam studia zaoczne o kierunku pedagogika. Aktualnie czekam na staż w mojej szkole podstawowej. W połowie sierpnia złożyłam wniosek do Urzedu pracy o staż, a teraz szkoła czeka az oni się odezwą aby podpisać umowę, a że urząd ma na to 30 dni to im się nie spieszy. a ja miałam staż zacząć od 3 września. Więc teraz czekam.
Mam 2 braci - ale to też już chyba wspominałam.
Hobby: muzyka, słucham wszystkiego, czego da się słuchać (nie cierpię piosenek gdzie co drugie słowo jest wulgarne), kocham fotografowanie, uwielbiam długie spacery i jazdę na rowerze. Kocham góry. Hmmm co by tutaj jeszcze dodać.... ulubiony kolor zielony i fiolet...

szymon - Nie 09 Wrz, 2012 22:12

zagubiona20 napisał/a:
mam na imię Marzena to już chyba wiecie i to że mam 20 lat.


ja mam na imię Michał i mam 31lat, jestem alkoholikiem
pamiętam jak tu przyszedłem, też byłem lekko zagubiony, nie wiedziałem co zrobić
po kilku miesiącach już wiedziałem
a moje hobby to teraźniejszość jakkolwiek to pojmowane jest ;)

PS
też lubię robić zdjęcia

montreal - Nie 09 Wrz, 2012 22:15

Mam na imię Krzycho i jestem za***istym alkoholikiem. :)
Piszę, robię. Mam nadzieję. Oto ja - tadaaaam! :)

montreal - Nie 09 Wrz, 2012 22:17

Kochasz fotografowanie, prawda? Masz aparat?
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:19

nom powiedzmy ze mam aparat...
montreal - Nie 09 Wrz, 2012 22:24

Dawaj zatem zdjęcia, jak chcesz! A teraz napisz nam o swojej sytuacji, ale tak, byśmy nie płakali lub śmiali się. Napisz nam tak prosto, byśmy mogli Ci prosto odpowiedzieć.
Proszę. :)

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:31

Cyt. ,,A teraz napisz nam o swojej sytuacji, ale tak, byśmy nie płakali lub śmiali się. Napisz nam tak prosto, byśmy mogli Ci prosto odpowiedzieć."

Montreal, tzn w jaki sposób?
Prosto?
Całość mogę co najwyżej podsumować: Ojciec alkoholik, matka pracoholiczka, obydwoje mają nas głęboko gdzieś. Jestem cholernie nieszczęśliwą osobą...

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:32

a co do zdjęć to nie jest nic ciekawego, nie ma czym się chwalić.... nie jestem jakimś super fotografem...
montreal - Nie 09 Wrz, 2012 22:36

A co z Przeszłością? Zagubiona. Dam Ci numer komórki. To na priw. Jesteś Waryjatką,
OSSA - Nie 09 Wrz, 2012 22:38

zagubiona20 napisał/a:
jestem cholernie nieszczęśliwą osobą...
zagubiona jesteś w wieku moich synów :szok: , całe życie przed tobą , masz jakieś pasje przyjaciół.
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:41

OSSA przyjaciół nie mam, wspominałam już że jestem zupełnie sama i w realu nikogo nie mam... tylko mojego 14-sto letniego brata... gdyby nie on to już dawno by mnie tu... na tym świecie nie było...
a o pasjach już pisałam... nie dawno.

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:42

moja przeszłość??? od 12-stego roku zycia wszystki mi sie już chrzani...ja w ogóle nie mam normalnego zycia
OSSA - Nie 09 Wrz, 2012 22:45

zagubiona20 napisał/a:
moja przeszłość???


zostaw przeszłość tego już nie możesz zmienić zajmij się przyszłością , powodzenia :kciuki:

szymon - Nie 09 Wrz, 2012 22:46

zagubiona20 napisał/a:
ja w ogóle nie mam normalnego zycia


moze się naoglądałaś filmów na TVP1 co to normalne życie mają...
normalne życie to rozwiązywanie problemów, stawianie im czoła, wzloty i upadki, szczęścia i nieszczęścia, dobre i te mniej dobre chwile

szymon - Nie 09 Wrz, 2012 22:48

OSSA napisał/a:
zajmij się przyszłością


nie można się zająć przyszłością, bo jeszcze nie nastała.
zapewne myślałaś o teraźniejszości i działaniach w niej podjętych, które rzutują na przyszłość

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:51

szczęscia to ja w ogóle nie mam... hmm wzloty??? chyba też nie... ale za to upadki i nieszczęścia, całe mnóstwo....
Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 22:55

zagubiona20 napisał/a:
hmm wzloty???

A matura,studia,staż...samo się nie zdarzyło,prawda?
Czy to nie są osiągnięcia?

milutka - Nie 09 Wrz, 2012 22:58

zagubiona20 napisał/a:
szczęscia to ja w ogóle nie mam... hmm wzloty??? chyba też nie... ale za to upadki i nieszczęścia, całe mnóstwo....
bo wydaje mi się słonko ,że patrzysz cały czas w złym kierunku :pocieszacz: znajdz kilka pozytywów ze swojego życia a jeszcze było by lepiej gdybyś zastanowiła się nad tym co mogłabyś i dałabyś radę w najbliższym czasie osiągnąć -postaw sobie jakiś cel i próbuj go zrealizować ,,,zapomnij choć przez chwilkę ,że do tego potrzebni Ci rodzice -jesteś już pełnoletnią osobą i wiele a nawet bardzo dużo teraz zależy od Ciebie :) ...a na początek ,,,jak wstaniesz rano ,,wyjrzyj przez okno ,uśmiechnij się do słońca ,do siebie i z tak pozytywnym myśleniem zacznij nowy dzień ,nowy tydzień ;) pozdrawiam i uśmiechnij się proszę :)
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 22:59

stażu jeszcze nie dostałam i kto wie czy go w ogóle dostanę...
studia? jeśli stażu nie dostanę to i studiów nie będzie, bo są one zaoczne i kosztowne, a jak stażu nie będę miała, to nie będę miala pieniędzy co za tym idzie będę musiala zrezygnować ze studiów...
hmm a matura to fartem zdana a poza tym miałam dobrych nauczycieli...

Linka - Nie 09 Wrz, 2012 23:02

zagubiona20 napisał/a:
jeśli stażu nie dostanę to i studiów nie będzie
a dzienne? nie uda się?
milutka - Nie 09 Wrz, 2012 23:03

zagubiona20 napisał/a:
hmm a matura to fartem zdana a poza tym miałam dobrych nauczycieli...
ja fartem zdałam prawo jazdy ...bo był to 14luty i powiedziałąm egzaminatorowi ,że mąż jest za granicą a ja sama :p i w dodatku w 5msc ciąży :) ,,,,i tak sobie już prowadzę autko 14lat fartem zdane prawko a jakże okazało się potrzebne ;) ...pozytywne myślenie słoneczko to jest to ;)
Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 23:04

zagubiona20 napisał/a:
o fartem zdana

Na ładne oczy raczej jej nie dają :)
zagubiona20 napisał/a:
jeśli stażu nie dostanę

To będziesz się martwić jak nie dostaniesz.Może np.znajdziesz inną pracę,która pozwoli Ci sfinansować studia.
A dlaczego pedagogika?

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 23:05

milutka to do ciebie :)
jedynym pozytywem mojego życia jest mój brat.
a moim celem jest jutro umówić się na terapię i zacząć na nią chodzić...
a żebyś wiedziała, że pierwsze co zrobię jak tylko wstanę to będzie wyjrzenie przez okno, bo z samego rana jadę do centrum do gastrologa i liczę na słoneczny i ciepły dzień, bo w deszcz jakoś nie będzie mi sie chciało z domu wyjść...

Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 23:07

milutka napisał/a:
był to 14luty i powiedziałąm egzaminatorowi

Przy dzisiejszym systemie oceniania,to raczej niemożliwe.Prace są kodowane i anonimowe dla sprawdzającego.Niestety nic na ładne oczy :wysmiewacz:

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 23:10

na dzienne studia to już trochę za póxno, by o tym myśleć...
milutka - prawo jazdy też mam zdałam w listopadzie:)
ilona - pracy szukam od 22 maja i nic do tej pory nie znalazłam, liczę jak nie wiem co na ten staż
a pedagogika dlatego, bo kocham małe dzieci, myślę o specjalizacji przedszkolna - wczesnoszkolna
i również dlatego zależy mi na tym stażu, ze względu na studia...

Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 23:11

Linka napisał/a:
jazdy można zaliczyć

Ale za samą praktykę prawka nie dają 8|

Linka - Nie 09 Wrz, 2012 23:14

zagubiona20 napisał/a:
na dzienne studia to już trochę za póxno, by o tym myśleć...

ale spróbować można

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 23:15

teoria też nie jest trudna, wystarczy wszystkiego wykuć się na pamięć, bo tego na logikę się nie weźmie... przynajmniej ja w ten sposób zdałam. Teoria za I razem a praktyczny za II...
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 23:16

w połowie września???
Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 23:17

zagubiona20 napisał/a:
pedagogika dlatego, bo kocham małe dzieci, myślę o specjalizacji przedszkolna - wczesnoszkolna

Wiesz,celowo spytałam o kierunek z uwagi na dysfunkcję w Twojej rodzinie.
Tak jak o nas współ bez terapii mówi się,że mamy skrzywiony celownik w wyborze partnera...
Tak myślę,że nawet z uwagi na studia i przyszłą pracę -odpowiedzialną,powinnaś skorzystać z terapii i uporać się ze swoimi emocjami.

zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 23:22

jak jestem wśród dzieci, to tak jakbym żyła zupełnie w innym świecie. W lepszym świecie. wszystkie problemy wtedy znikają... kilka lat temu pracowałam jako wolontariuszka na świetlicy u mnie w podstawówce i wtedy już wiedziałam że to jest to. Skończyłam technikum gastronomiczne bo szkoda było mi z niego rezygnować i teraz zamierzam poświęcić się czemuś co tak na prawdę kocham.
Ilona - Nie 09 Wrz, 2012 23:46

zagubiona20 napisał/a:
zamierzam poświęcić się czemuś co tak na

Czyli plan i cel w życiu jest? ;)
Ja tak cały czas krążę wokół Twojej terapii...
Skorzystaj z niej dla siebie i dla tych dzieci,które przyjdą do Ciebie,lub zostaną skierowane jak do pedagoga szkolnego...
Jak nie będą z Tobą chciały rozmawiać,otworzyć się,będą się bały,bo co rodzice powiedzą...Co im doradzisz? Zostawisz,bo nie chcą mówić?
Jak właściwie ocenisz ich sytuację,skoro sama masz "skrzywiony celownik"
Pomyśl jakim możesz być dobrym specjalistą (Twoja terapia +studia pedagogiczne)...

Przeczytaj milion razy,co napisała Ci Milena.

montreal - Nie 09 Wrz, 2012 23:49

Wśród których dzieci? Swoich? Ja też pracuję z dziećmi. Z przedszkolakami. A Ty?
zagubiona20 - Nie 09 Wrz, 2012 23:52

Mówię o dzieciach w szkole...
a o przedszkolu marzę, ale ten staż będzie wszystko obejmował...

montreal - Nie 09 Wrz, 2012 23:57

O jakich dzieciach?
zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 00:11

co o jakich dzieciach ?
montreal - Pon 10 Wrz, 2012 01:26

Spadaj!




_____________
Monti do kogo to było? Zabrzmiało nieciekawie :roll: Proszę o rozsądny dobór słów w wątkach nowych osób.

Dora - Pon 10 Wrz, 2012 01:56

montreal napisał/a:
Spadaj!
:shock:
montreal - Pon 10 Wrz, 2012 06:23

Żartowałem, wybacz ton. :)
zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 06:55

cieszę się, że doszliśmy do porozumienia:)
Małgoś - Pon 10 Wrz, 2012 09:15

Ilona napisał/a:
zagubiona20 napisał/a:
zamierzam poświęcić się czemuś co tak na

Czyli plan i cel w życiu jest? ;)
Ja tak cały czas krążę wokół Twojej terapii...
Skorzystaj z niej dla siebie i dla tych dzieci,które przyjdą do Ciebie,lub zostaną skierowane jak do pedagoga szkolnego...
Jak nie będą z Tobą chciały rozmawiać,otworzyć się,będą się bały,bo co rodzice powiedzą...Co im doradzisz? Zostawisz,bo nie chcą mówić?
Jak właściwie ocenisz ich sytuację,skoro sama masz "skrzywiony celownik"
Pomyśl jakim możesz być dobrym specjalistą
(Twoja terapia +studia pedagogiczne)...

Przeczytaj milion razy,co napisała Ci Milena.


Pięknie to ujęłaś... :)

Z własnego doświadczenia wiem, że ktoś niepoukładany nie jest w stanie układać innych :]
Dlatego najpierw JA...
Zapomnij o pomaganiu innym dopóki sama potrzebujesz pomocy...

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 09:29

To jest mój wielki dzień. Dziś jadę się umówić na terapię. Ciekawe jak długo będę musiała czekać.... No i jeszcze mam konsultacje u gastrologa, masakra...
Małgoś - Pon 10 Wrz, 2012 09:34

zagubiona20 napisał/a:
No i jeszcze mam konsultacje u gastrologa, masakra...


Ale jest piękna pogoda, tak jak chciałaś :)
Co będziesz miała robione u gastrologa (jeśli mogę spytać)?

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 09:47

Od jakiego czasu mam pewne problemy zdrowotne, w piątek byłam u mojego gastrologa ktory mnie leczył od początku, na konsultacji, bo się gorzej czułam, no i fakt jest gorzej... ale po badaniach, on zaczął wspominać o jakieś operacji. Zawsze byłam przekonana (i inni mnie w tym zatwierdzali), że to się leczy farmakologicznie, a tu operacja??? tj młody lekarz, więc doszłam do wniosku że będzie lepiej skonsultować się z innym gastrologiem... oczywiscie nie chce podważać jego kompetencji, bo może to ja coś źle zrozumiałam... Ogolnie mam wrzody dwunastnicy, coś też bylo z żołądkiem nie tak, a teraz sie dowiedziałam że wrzody też atakują trzustkę... sama nie wiem co o tym myśleć....
pterodaktyll - Pon 10 Wrz, 2012 09:54

Zaraz połowa forum będzie się śmiać, ale ja refluksję żołądka wyleczyłem pijąc siemię lniane, oczywiście wcześniej "zaliczyłem" gastrologa, który niewiele mi pomógł. O tym sposobie dowiedziałem się z jakichś starych sposobów babuni czy coś takiego. Mnie pomogło może i Tobie pomoże.
zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 09:59

siemię lniane to ja piję już ho ho i jeszcze dużej... bez rewelacyjnych skutków...niestety...
Małgoś - Pon 10 Wrz, 2012 10:03

zagubiona20 napisał/a:
Ogolnie mam wrzody dwunastnicy, coś też bylo z żołądkiem nie tak,


Dziwisz się?
To Ci nerwy i żale wychodzą... i dosłownie kwasy zżerają Cię :/ A te kwasy sama produkujesz nieświadomie...
Jak nauczysz się luzować, nie brać na siebie zbyt wiele, zostawisz żale i urazy do rodziców to zobaczysz co się będzie działo z ciałem... cuda :)

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 10:07

w cuda przestałam wierzyć już dawno temu....
wiem, że moje problemy zdrowotne wzięły się z tych nerwów, stresu, do tego nie jedzenie i efekt jest widoczny...

Małgoś - Pon 10 Wrz, 2012 10:16

zagubiona20 napisał/a:
w cuda przestałam wierzyć już dawno temu....


Z tymi cudami to dziwna sprawa jest ;)
W pewnym momencie zaczyna się wątpić we wszystko, łącznie z Bogiem... "no bo gdzie On do jasnej cholery jest skoro tyle podłości wokół... ".
Ale gdy się zajmie sobą i tylko sobą, pozna się siebie bez zakłamania i wbijanych nam przez otoczenie fałszywych opinii o sobie i świecie, gdy ten świat pozna się na nowo tylko swoimi oczami, doświadczeniami to wszystko zaczyna się zupełnie inaczej układać, inaczej wyglądać... Czy to nie cud fsdf43t

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 15:20

hej Wam wszystkim :)
przezwyciężyłam strach i umówiłam się do terapeutki. Dzięki Bogu nie muszę aż tak długo czekać. Pierwszą wizytę mam już w piątek....czyli już/albo aż za 4 dni...Któraś z was wspominala, ze musiała czekać aż 3 tyg czy jakoś tak. więc jak mnie terapeutka powiedziała, że mnie wciśnie na piątek to bylam strasznie zdziwiona, musiałam się upewnić czy mówimy o tym najbliższym piątku, ale tak to ten piątek... i wiecie co??? nigdy bym nie pomyślała, że wychodząc stamtąd odczuję taką ulgę....

leon - Pon 10 Wrz, 2012 15:21

zagubiona20 napisał/a:
przezwyciężyłam strach i umówiłam się do terapeutki.

:okok:

Klara - Pon 10 Wrz, 2012 15:25

zagubiona20 napisał/a:
umówiłam się do terapeutki

:brawo:
zagubiona20 napisał/a:
nigdy bym nie pomyślała, że wychodząc stamtąd odczuję taką ulgę

Zobaczysz, jak się dobrze poczujesz po rozmowie :)

pietruszka - Pon 10 Wrz, 2012 15:27

Super :brawo:
Małgoś - Pon 10 Wrz, 2012 15:38

zagubiona20 napisał/a:
Któraś z was wspominala, ze musiała czekać aż 3 tyg czy jakoś tak.


ano to ja :]
u mnie te terminy są okropne i dlatego szukam też dalej, bo spotkania co 3 tygodnie to nieporozumienie 8|

zagubiona20 napisał/a:
wychodząc stamtąd odczuję taką ulgę...


ha ha... dwuznacznie to zabrzmialo, ale co tam... ;)
fajnie, że przełamałaś sie :)

milutka - Pon 10 Wrz, 2012 15:56

zagubiona20 napisał/a:
hej Wam wszystkim :)
przezwyciężyłam strach i umówiłam się do terapeutki
super :okok: ...a uśmiechnęłaś się dziś ? ;)
milutka - Pon 10 Wrz, 2012 15:59

Ilona napisał/a:
milutka napisał/a:
był to 14luty i powiedziałąm egzaminatorowi

Przy dzisiejszym systemie oceniania,to raczej niemożliwe.Prace są kodowane i anonimowe dla sprawdzającego.Niestety nic na ładne oczy :wysmiewacz:
ojtam ...ojtam ;) mam na myśli jazdę a nie testy ;) ..ja pierwsze testy oblałam bo ściągałam drugie na chybił trafił -napisałam i zdałam :p :)
smokooka - Pon 10 Wrz, 2012 16:20

Małgoś napisał/a:
dlatego szukam też dalej, bo spotkania co 3 tygodnie to nieporozumienie


Małgoś, spróbuj na Strusia zadzwonić, fantastyczna poradnia :)

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 16:20

tak milutka, uśmiechnęłam się jak wyszłam od lekarza, a potem od terapeutki :) dziś to jest chyba mój najlepszy dzień od dawien dawien, pomimo drobnego porannego szczegółu kiedy z ojcem się pożarłam...

Malgoś mała literówka... tam miało być ,, wychodząc stamtąd odczułam ulgę" :)

szymon - Pon 10 Wrz, 2012 16:27

no to gratuluje :zgoda:
Wiedźma - Pon 10 Wrz, 2012 16:28

:okok: :okok: :okok:
milutka - Pon 10 Wrz, 2012 16:31

zagubiona20 napisał/a:
tak milutka, uśmiechnęłam się jak wyszłam od lekarza, a potem od terapeutki :) dziś to jest chyba mój najlepszy dzień od dawien dawien, pomimo drobnego porannego szczegółu kiedy z ojcem się pożarłam...
:sztama: ...widzisz jak to pomaga ;) jak wiele zależy od nas samych ;)
Ja dziś prowadząc auto troszkę źle pojechałąm ,kierowca za mną zaczął trąbić ,cośtam krzyczał za kierownicą :szok: ....a gdy udało mu się mnie minąć spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam -przecież jestem tylko kobietą za kierownicą ;) szybko zmiękł i nawet odwzajemnił uśmiech :p ;)

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 16:46

dokladnie, ja też się z tym nie zgadzam.... ja też jestem kierowcą, i chyba całkiem nie złym... przynajmniej jak jechałam z bratem (ze starszym też ma prawko) on nie narzekał :) :)
olga - Pon 10 Wrz, 2012 16:52

to jest głupi stereotyp, że kobieta na drodze jest zagrożeniem :nerwus:
Janioł - Pon 10 Wrz, 2012 16:53

olga411 napisał/a:
to jest głupi stereotyp,
zaraz głupi ;)
olga - Pon 10 Wrz, 2012 16:58

Janioł :baba:

:P

Dziubas - Pon 10 Wrz, 2012 17:17

zagubiona20 napisał/a:
przezwyciężyłam strach i umówiłam się do terapeutki. Dzięki Bogu nie muszę aż tak długo czekać. Pierwszą wizytę mam już w piątek....czyli już/albo aż za 4 dni.

To świetnie :okok:
No i okazało się, że masz kupę szczęścia,ja czekałem miesiąc.

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 17:28

No a co innego miała zrobić, jak nie zapisać mnie jak najszybciej. Zobaczyła, biedną, przerażoną, zagubioną dziewczynę... Kombinowała i umówiła mnie najwcześniej jak się dało...a raczej upchnęła na siłę... no cóż nie ważne... dobrze że aż tyle nie muszę czekać...
OSSA - Pon 10 Wrz, 2012 17:29

Zagubiona czemu to ma służyć??????
Piszesz ten sam temat na kilku forach jednocześnie , nie wiem sprawdzasz nas........ test które odpowiedzi ci bardziej odpowiadają , czy może piszesz jakąś prace na zaliczenie ???

Oczywiście masz prawo , tylko czy starczy ci czasu na życie w realu ???

pietruszka - Pon 10 Wrz, 2012 17:38

OSSA napisał/a:
Zagubiona czemu to ma służyć??????

Ossa spokojnie... zagubiona ma prawo pisać na kilku forach... no chyba, że jej wypowiedzi kłócą się ze sobą, są rozbieżne... :roll:

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 17:39

OSSA żadne z tych rzeczy o ktorych mowisz... nikogo nie sprawdzam itp... po prostu szukam pomocy, dlatego zalogowałam się na kilku forach... czytam co ludzie piszą... osób podobnych do mnie i tego jak sobie z tym radzą, im więcej osób takich poznaję tym lepiej.... przecież to nie jest jakiś problem...chyba że tobie to przeszkadza, ale nic na to nie poradze.
a do tego jak sobie organizuje czas, nie musisz się martwić, radzę sobie...

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 17:41

nie są rozbieżne, nie które wypowiedzi są nawet słowo w słowo takie same, bo je kopiowałam....
szymon - Pon 10 Wrz, 2012 17:47

OSSA napisał/a:
Zagubiona czemu to ma służyć??????
Piszesz ten sam temat na kilku forach jednocześnie , nie wiem sprawdzasz nas........ test które odpowiedzi ci bardziej odpowiadają , czy może piszesz jakąś prace na zaliczenie ???

Oczywiście masz prawo , tylko czy starczy ci czasu na życie w realu ???


szymon napisał/a:
OSSA napisał/a:
Oczywiście masz prawo pisać gdzie chcesz, tylko czemu zaprzeczasz ??????
zagubiona20 napisał/a:
wypowiadam się na jeszcze 3 innych forach



koniec tematu OSSA :uoee:


Ossa moze Ty masz problem, po co czytasz 10 for na raz? może potrzebujesz pomocy?

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 18:39

Nie jestem tu, by komuś robić problemy lub coś w tym stylu. To że wypowiadam się na paru forach nic nie znaczy, po prostu chcę sobie pomóc, czyli robię to, o czy wy wszyscy mówicie... Czy w tym jest coś złego??? Na prawdę nie mam żadnych złych intencji...
OSSA proszę cię uwierz mi w końcu... nie robię niczego złego....

Dziubas - Pon 10 Wrz, 2012 19:12

zagubiona20 napisał/a:
Czy w tym jest coś złego?

Oczywiście, że nie.Pisz śmiało :)

Wiedźma - Pon 10 Wrz, 2012 19:18

Wiele osób pisze na różnych forach, ja dawniej też.
Nie ma w tym nic złego :)

szymon - Pon 10 Wrz, 2012 19:20

zagubiona20 napisał/a:
Na prawdę nie mam żadnych złych intencji...


ooo, to tak jak ja :skromny: :skromny:

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 19:37

No to skoro wszystko zostało wyjaśnione to mam nadzieję, że temat skończony??? Nie chcę po raz kolejny się tłumaczyć, że nic złego nie robię. Że mam dobre intencje. Że szukam tylko wsparcia i zrozumienia. Bo na prawdę to wszystko nie będzie miało sensu skoro ciągle będziecie mnie o coś oskarżać, bądź podejrzewać... Na prawdę, uwierzcie, to nie jest zbyt przyjemne takie ciągle tłumaczenie się... Bo jakbym chciała się zabawić to bym znalazła inne forum służące właśnie do tego, a nie o tak ważnym i trudnym temacie. Nie jestem ani egoistką, ani wredną żmiją która krzywdzi ludzi, jestem wrażliwą i uczciwą osobą.... 8| 8| 8|
szymon - Pon 10 Wrz, 2012 19:46

zagubiona20 napisał/a:
jestem wrażliwą i uczciwą osobą.... 8| 8| 8|


ja też,
dlatego lubię tutaj siedzieć, pisać, czytać co inne koleżanki i inni koledzy piszą...
pomaga mi to
choć niekiedy nie piszą po mojej myśli,
to wiem, ze nie piszą tego, by mnie skrzywdzić
początki są trudne na forach internetowych, zwłaszcza dla takich kobiet jak Ty - wrażliwych :cacy2:

Dora - Pon 10 Wrz, 2012 19:50

Ja Ci wierzę :cacy:
zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 20:24

dziękuję Dora, nie mówię że wszyscy tacy są, ale nic na to nie poradzę, że jestem strasznie wrażliwa i bardzo łatwo mnie zranić... 8| 8| 8|
Ilona - Pon 10 Wrz, 2012 20:39

zagubiona20 napisał/a:
że jestem strasznie wrażliwa i bardzo łatwo mnie zranić... 8| 8| 8|

Po terapii to się zmieni. :skromny:
Ona jest jak taki dobry filtr UV. Słowa nie będą ranić,tak jak słońce nie poparzy delikatnej skóry. ;)

Dora - Pon 10 Wrz, 2012 20:49

Ja się nauczyłam asertywności, na terapii właśnie. A wcześniej, to szkoda gadać :beba: Każdy mnie wykorzystywał :rozpacz:
zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 21:40

Dora świetnie cię rozumiem.... mnie też strasznie wykorzystują :beczy:
coraz więcej dostrzegam u siebie niedoskonałości i tego nad czym muszę porządnie popracować ....

pietruszka - Pon 10 Wrz, 2012 21:45

zagubiona20 napisał/a:
niedoskonałości

nie lubię tego słowa... bo sugeruje, ze można być doskonałym... a stąd niedaleko do chorego perfekcjonizmu...
Wolę słowo trudność, bo niedoskonałość to tak jakby stała skaza, a trudność to coś, nad czym można popracować, by życie stało się łatwiejsze :)

Małgoś - Pon 10 Wrz, 2012 21:50

smokooka napisał/a:
Małgoś, spróbuj na Strusia zadzwonić, fantastyczna poradnia

Dzięki :buziak:
Zerknęłam... kurcze, to koniec świata dla mnie.
Ale sprawdzę jakie mają terminy...
Wiem, że kiedyś było coś dobrego bliżej mnie, gdzieś koło Reduty Ordona czy coś w tym stylu ale za cholerę nie mogę tego znaleźć. Tam trzeba było długo czekać ale ponoć ciekawe warsztaty organizowali i wogóle...

zagubiona20 - Pon 10 Wrz, 2012 21:50

masz rację :)znacznie bardziej mi się podoba to co powiedziałaś, :) dziękuję pietruszka:)
zagubiona20 - Wto 11 Wrz, 2012 14:11

Witajcie...
Miałam wczoraj koszmarny wieczór... tym razem z matką w roli głównej :(
Sławuś przyszedł do mnie i mówi, że w środę ma zebranie w szkole i że pani chciała, aby każdy rodzic przyszedł na nie. Powiedziałam, żeby poszedł powiedzieć mamie, bo to przecież ona jest rodzicem, a nie ja. On powiedział, że mama pewnie nie będzie chciała iść. Poszłam z nim do zakładu do mamy. Na wiadomość o zebraniu stwierdziła, 'a co mnie to obchodzi...'
Nie wytrzymałam... jak to co?? jesteś jego matką, powinnaś się trochę zainteresować swoim synem. To że nas masz w du*** to nie znaczy że i go możesz, on jest jeszcze niepełnoletni i jesteś za niego odpowiedzialna, a ty nic tylko siedzisz w swojej robocie i nic cię nie obchodzi. Nie wiesz co się w ogóle dzieje z twoim dzieckiem.
A ona że ma nas gdzieś i że ją nie obchodzimy – nie wierzę w to co usłyszałam, myślałam że wyjdę z siebie!!!!
My cię nie obchodzimy???? - zapytał się Sławek i nie wytrzymał już, wybiegł i pobiegł do siebie zapłakany... Wykrzyczałam jej tylko ,, co ty wyprawiasz, nie widzisz tego jak go ranisz, on ma dopiero 14 lat, przez ciebie chłopak tylko cierpi, tj twój syn, chcesz żeby cię znienawidził??? kobieto zastanów się nad sobą zanim stracisz wszystko i wszystkich!!!”
Wyszłam i poszłam do mojego Słoneczka. Siedział w pokoju i strasznie płakał. Jak mnie zobaczył powiedział tylko 'ona mnie już nie kocha, nienawidzi mnie, jestem zły'. Usiadłam koło niego, przytuliłam go mocno do siebie, a potem kazałam mu spojrzeć na mnie i powiedziałam, że to nie prawda, że mama go kocha, i że wcale nie jest zły, że po prostu mama się pogubiła w tym wszystkim, że jest chora, i że musi spróbować to jakoś zrozumieć, a przede wszystkim za nic nie może się o to obwiniać.

Kompletnie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Do matki czułam straszną złość. Jak ona mogła coś takiego powiedzieć???

Sławkowi też jest potrzebna fachowa pomoc, ktoś mądrzejszy niż ja...
Przez całą noc o tym myślałam i wpadłam na coś. Przypomniałam sobie o mojej pani psycholog ze szkoły, ona pracuje w poradni pedagogiczno - psychologicznej...
Jak chodziłam do technikum to mnie osobiście bardzo pomogła. Widziała że mam problem, ale nie naciskała, osobiście nie zdołałam się jej o tym opowiedzieć. Wstydziłam się i bałam. Ale to dzięki niej podeszłam i zdałam maturę, egzamin zawodowy. Wpierała mnie. Mam do niej numer i zastanawiam się czy do niej nie zadzwonić...
Powiedziałam dziś rano o niej młodemu i powiedział, że skoro jest taka fajna jak ja mówię, to może spróbować do niej pójść. Ale chce się nad tym jeszcze zastanowić – coraz bardziej mnie ten chłopak zaskakuje. Jestem z niego bardzo dumna.

Ale nie wiem czy to coś zadziała... nie chce go narażać na dodatkowy stres, chyba najpierw sama się z nią spotkam, opowiem jej o wszystkim i zobaczę co powie, jeśli będzie chciała z małym pogadać, to pojadę z nim do niej...

Co wy o tym myślicie????
Już sama nie wiem co mam robić. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć i patrzeć jak moje Słoneczko cierpi. Wczoraj jak zobaczyłam jak on siedzi w pokoju i płacze to myślałam że serce mi pęknie. A jeszcze te słowa, co on powiedział. On się o to wszystko obwinia. Wiem że on mi wielu rzeczy nie mówi, bo nie chce mnie martwić. Jest dokładnie taki jak ja. Tłumi wszystko w sobie i robi dobrą minę do złej gry. Udaje że wszystko jest dobrze, ale tak na prawdę w środku już nie wytrzymuje i pragnie, aby ktoś mu pomógł. Jestem tego pewna. Wiem to po sobie...

smokooka - Wto 11 Wrz, 2012 14:17

zagubiona20 napisał/a:
Nie wytrzymałam... jak to co?? jesteś jego matką, powinnaś się trochę zainteresować swoim synem. To że nas masz w du*** to nie znaczy że i go możesz, on jest jeszcze niepełnoletni i jesteś za niego odpowiedzialna, a ty nic tylko siedzisz w swojej robocie i nic cię nie obchodzi. Nie wiesz co się w ogóle dzieje z twoim dzieckiem.
A ona że ma nas gdzieś i że ją nie obchodzimy – nie wierzę w to co usłyszałam, myślałam że wyjdę z siebie!!!!
My cię nie obchodzimy???? - zapytał się Sławek i nie wytrzymał już, wybiegł i pobiegł do siebie zapłakany... Wykrzyczałam jej tylko ,, co ty wyprawiasz, nie widzisz tego jak go ranisz, on ma dopiero 14 lat, przez ciebie chłopak tylko cierpi, tj twój syn, chcesz żeby cię znienawidził??? kobieto zastanów się nad sobą zanim stracisz wszystko i wszystkich!!!”
Wyszłam i poszłam do mojego Słoneczka. Siedział w pokoju i strasznie płakał.


Nie musiałaś Go na to narażać.

zagubiona20 napisał/a:
Sławkowi też jest potrzebna fachowa pomoc, ktoś mądrzejszy niż ja...


Zdecydowanie tak.

zagubiona20 napisał/a:
nie chce go narażać na dodatkowy stres, c


on ma 14 lat, nie jest małym chłopczykiem, będzie umiał rozmawiać z psychologiem, a przede wszystkim
zagubiona20 napisał/a:
skoro jest taka fajna jak ja mówię, to może spróbować do niej pójść.
sam tego chce. Zagubiona za Niego nic nie zrobisz, ale możesz pokazywać mu rozwiązania. Jako pełnoletnia możesz dopilnować żeby tam poszedł.
zagubiona20 - Wto 11 Wrz, 2012 14:43

Dlatego też zadzwoniłam do pani psycholog - nawet się ucieszyła gdy mnie usłyszała - zapytałam się jej czy znalazłaby dla mnie trochę czasu, bo chciałam porozmawiać i że to jest ważne. Powiedziała, że dla mnie zawsze i kazała mi wpaść dziś po 16 jak raz skończy pracę to wtedy spokojnie porozmawiamy... Tj spoko babka....Zobaczymy co powie...Jak się zgodzi to umówię Sławka i potem go zawiozę na spotkanie...
OSSA - Wto 11 Wrz, 2012 16:52

zagubiona20 napisał/a:
Siedział w pokoju i strasznie płakał. Jak mnie zobaczył powiedział tylko 'ona mnie już nie kocha, nienawidzi mnie, jestem zły'. Usiadłam koło niego, przytuliłam go mocno do siebie, a potem kazałam mu spojrzeć na mnie i powiedziałam, że to nie prawda, że mama go kocha, i że wcale nie jest zły, że po prostu mama się pogubiła w tym wszystkim, że jest chora, i że musi spróbować to jakoś zrozumieć, a przede wszystkim za nic nie może się o to obwiniać.



Zagubiona twój brat ma 4 czy 14 lat ta opowieść zupełnie nie pasuję do chłopaka wieku gimnazjum.

staaw - Wto 11 Wrz, 2012 17:01

OSSA napisał/a:
ta opowieść zupełnie nie pasuję do chłopaka wieku gimnazjum.

Pasuje do chłopaka którego rodzice mają w du*** co się z nim dzieje...

zagubiona20 - Wto 11 Wrz, 2012 18:29

OSSA a niby dlaczego nie pasuje. Rodzice go całkowicie olali, tak jak staaw powiedział mają nas w du***, to jest wrażliwy chłopak... Nie wiem jak według ciebie zachowują się chłopcy w wieku gimnazjum, ale mogłabyś w końcu mi odpuścić. Odkąd tu jestem uwzięłaś się na mnie. Czy coś ci zrobiłam??? Czy tylko mnie gnoisz dlatego, że jestem nowa???? Jeśli tak bardzo ci zawadzam tutaj to powiedz, a zniknę z tego forum... Bo na naprawdę dłużej tego nie wytrzymam....
staaw - Wto 11 Wrz, 2012 18:34

zagubiona20 napisał/a:
Jeśli tak bardzo ci zawadzam tutaj to powiedz, a zniknę z tego forum... Bo na naprawdę dłużej tego nie wytrzymam....

Zawsze będziesz uciekała?
Ja nauczyłem się brać co mnie interesuje a całą resztę traktuję jako nieprzydatne ciekawostki...

Bardzo przydaje się ta umiejętność w realnym życiu, tu nie można nacisnąć "ignoruj"...

pterodaktyll - Wto 11 Wrz, 2012 19:39

OSSA napisał/a:
Zagubiona twój brat ma 4 czy 14 lat ta opowieść zupełnie nie pasuję do chłopaka wieku gimnazjum.

Ty, ekspert. a skąd Ty to tak dokładnie wiesz co pasuje a co nie? Tylko nie odpisuj mi, że masz dwóch synów. Tak się składa, że ja też mam i do tego jeszcze córkę.

pterodaktyll - Wto 11 Wrz, 2012 19:41

zagubiona20 napisał/a:
a zniknę z tego forum.

Tylko spróbuj, to będziemy Cię po całym internecie ganiać :mgreen:

szymon - Wto 11 Wrz, 2012 20:17

zagubiona20 napisał/a:
Czy coś ci zrobiłam??? Czy tylko mnie gnoisz dlatego, że jestem nowa????


cześć Zagubiona20 :)

jeżeli ktoś Ci sprawia przykrość możesz uruchomić ten przycisk jest z prawym, górnym rogu, wtedy Moderacja dostanie anonimowe powiadomienie, że komuś dzieje się krzywda.

ja obiecuję, ze pani Ossa wiecej nie bedzie Cie żądlić, bo jak zacznie, to będe wiedział co zrobić :evil2"

OSSA - Wto 11 Wrz, 2012 20:38

szymon napisał/a:
ja obiecuję, ze pani Ossa wiecej nie bedzie Cie żądlić, bo jak zacznie, to będe wiedział co zrobić


Pani Ossa też wie co robić :papa2:

zagubiona20 - Wto 11 Wrz, 2012 22:02

pterodaktyl jestem, jak na razie nie musicie mnie nigdzie szukać :)
pterodaktyll - Wto 11 Wrz, 2012 22:03

:pocieszacz: :buziak:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group