To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Zielona jestem

mia83 - Śro 12 Wrz, 2012 14:26

Czytam czytam.... I wiem, że też muszę się wziąć w garść i ruszyć na terapię. Ale tak strasznie się wstydzę.. no i boję tej fazy muru, ale też boję się rzeczywistości bez picia, co ja pocznę z tymi wszystkimi moimi "przyjaciółmi", z którymi imprezy polegają na zalewaniu się. W zasadzie innych nie mam. Kto mnie kopnie w tyłek, kiedy jednak będę chciała kupić piwo... Mieszkam z dala od domu rodzinnego, nie mam tu w Poznaniu naprawdę bliskich ludzi...
Ale wiem jedno - inaczej nie ruszę do przodu, a mogę wiele stracić.
I stąd pytanie - jakiego terapeutę w Poznaniu możecie polecić? Nie chcę w tym celu zakładać osobnego wątku, więc może tu mi ktoś doradzi :) . Chodzi oczywiście o terapię dofinansowaną z NFZ.

Pozdrawiam,
Mia

yuraa - Śro 12 Wrz, 2012 14:52

mia83 napisał/a:
I stąd pytanie - jakiego terapeutę w Poznaniu możecie polecić?

Mia tu nie prowadzimy rankingu terapeutów.
terapeuta nie leczy, to Ty masz sie leczyć pod kierunkiem terapeuty.
jednemu pomoże spotkanie z panem X a innemu z panią Y.
po prostu udaj sie do najblizszego albo dalszego osrodka terapi uzaleznień.
terapeute zawsze możesz zmienić, jesli poczujesz że praca z nim niewiele ci daje.

a prawdziwych przyjaciół poznałem dopiero jak przestałem pić

mia83 - Śro 12 Wrz, 2012 15:05

Małgoś - to nawet fajnie, że tu ich tyle :) . A z tym wstydem masz rację, nie ja pierwsza i ostatnia, która do takiego specjalisty trafię...
Yuraa - wiem, że każdy jest inny i łapie inną "chemię" (lub nie łapie w ogóle) z drugą osobą. Ale ja już tak mam, że wolę pójść przetartym szlakiem, po uspokojeniu "ta osoba jest w porządku". Takie unikanie ryzyka i rozczarowań (tych akurat rzadko daje się uniknąć). Liczę zatem na Poznaniaków, jeśli znajdą tu mój post :) .

smokooka - Śro 12 Wrz, 2012 15:08

yuraa napisał/a:
jednemu pomoże spotkanie z panem X a innemu z panią Y.


Mia, odnosząc się do słów Yury:
Mojej terapeutki wiele osób, z którymi rozmawiałam, nie lubi w ogóle. Ja mam z nią wspaniałe porozumienie. Bardzo ją cenię za profesjonalizm. Nie każdemu to pasuje, niektórzy chcą sami siebie nadal oszukiwać, a jej się nie da :)
Ona jest specjalistką zarówno od alkoholizmu jak i współuzależnienia. Na indywidualnych spotkaniach przerabiamy wszystkie moje sprawy, od chlania począwszy na seksie skończywszy. To naprawdę pomaga zrozumieć siebie. Odnaleźć genezę problemów, już samo znalezienie jej bardzo pomaga otworzyć oczy. Szczerze mówiąc, odkąd się sobą zajmuję z zaufaniem do terapeutki, łatwiej mi utrzymywać abstynencję. Ba! Mądrzeję i dojrzewam :)

:)

Małgoś - Śro 12 Wrz, 2012 15:12

mia83 napisał/a:
nie ja pierwsza i ostatnia, która do takiego specjalisty trafię...


Ktoś tu na forum pisał, że np w Stanach terapie, wspólnota AA jest inaczej odbierana niz w Polsce. Ale co się dziwić... Stany są symbolem ludzi sukcesu, tam sukces jest sukcesem, a w Polsce... daleko w tyle pod tym względem jesteśmy.
Alkoholizm to choroba cywilizacyjna (chyba) i jak wejdziesz na mityng i zobaczysz tych ludzi, jak jest wielu podobnych, masę... warto iść.
Naprawdę powodem do zmartwienia będzie tylko Twoje dalsze picie a znajomymi się nie martw. Jak Yurra napisał wcześniej tych prawdziwych przyjaciól poznaje się na trzeźwo,

endriu - Czw 13 Wrz, 2012 09:53

mia83 napisał/a:
obawiam się tej rewolucji, chyba przede wszystkim towarzyskiej


ja alkoholik już zapomniałem o towarzystwie pijących,
już się nie spotykam, nie chodzę na imprezy,

na terapii mamy takiego kozaka, już chyba na 4 terapii jest, były didżej (były bo już go nigdzie nie chcą)
wczoraj opowiadał jak to był na koncercie i zszedł do nich znany wykonawca "artystom można więcej" i zaczął częstować lufką i o mało odruchowo nie pociągnął :glupek:
dostał *j**** od nas,

nie ma powrotu do takiego towarzystwa jeśli chcę trzeźwieć

piotrAA82 - Czw 13 Wrz, 2012 09:58

Cześć Mia83. To w końcu kiedy idziesz na tą terapię, bo nic nie napisałaś. Czy może zamierzasz jeszcze trochę poczekać, aż będzie gorzej i uznasz że to już czas? :p
mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 11:07

szymon napisał/a:
wygląd będzie dla Ciebie motywacją w zaprzestaniu picia?


Będzie.
Ale nie tylko, przed nim samopoczucie (w tym kondycja psychiczna), zdrowie, poczucie zapanowania nad własnym życiem i możliwość realizacji własnych celów, zamiast spędzania dni nad planowaniem kolejnych "imprez".

Nie mam swojej rodziny. Gdybym miała - ta motywacja byłaby szersza i silniejsza.
I wiem, że nie będę tej rodziny miała, jeśli nie uporządkuję siebie samej.

piotrAA82 napisał/a:
Cześć Mia83. To w końcu kiedy idziesz na tą terapię, bo nic nie napisałaś. Czy może zamierzasz jeszcze trochę poczekać, aż będzie gorzej i uznasz że to już czas?

Ech... jeszcze nie zadzwoniłam, ale jestem tak blisko tej decyzji, jak jeszcze nigdy nie byłam.

Jonesy - Czw 13 Wrz, 2012 11:14

mia83 napisał/a:

Ech... jeszcze nie zadzwoniłam, ale jestem tak blisko tej decyzji, jak jeszcze nigdy nie byłam.


Mitingi? Grupy wsparcia? Jakikolwiek kontakt z żywym alkoholikiem?
Forum alkoholowe to nie żywy alkoholik :mgreen:

Robisz cokolwiek dla swojej trzeźwości? Pytam, bo ja tak samo jak Ty, zarejestrowałem się i pisałem przez jakiś czas na forum alko 4 lata temu. Niestety, jeszcze "nie byłem gotowy" i musiałem kolejne 2 lata poładować w palnik...

Masz 29 lat, jesteś młoda i zapewne ładna, fajna imprezowa dziewczyna. Jeszcze...

smokooka - Czw 13 Wrz, 2012 11:16

Jonesy napisał/a:
Forum alkoholowe to nie żywy alkoholik


:( mam upodobania nekrofilskie ;(

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 12:11

Jonesy napisał/a:

Mitingi? Grupy wsparcia? Jakikolwiek kontakt z żywym alkoholikiem?
Forum alkoholowe to nie żywy alkoholik :mgreen:

Jeszcze nic. Od niedawna zaczęłam dostrzegać, że mam naprawdę problem. Mimo, że już 4 lata temu pisałam na gazetowym forum Uzaleznienia jak to radośnie się upijam (sic!) :oops: . I niewiele się od tamtego czasu zmieniło.
Cytat:
Masz 29 lat, jesteś młoda i zapewne ładna, fajna imprezowa dziewczyna. Jeszcze...

Najlepsze jest to, że ciągle miałam głupie przekonanie, że to niemożliwe, żeby JUŻ W MOIM WIEKU (haha, a przecież wcale nie taka młódka ze mnie) już określać siebie alkoholiczką. A na tym forum widzę wielu rówieśników, osób niewiele młodszych lub niewiele starszych, które nie dość, że już dawno się przed sobą do alkoholizmu przyznały, to już są w trakcie terapii...
To otwiera oczy.

Cytat:
Robisz cokolwiek dla swojej trzeźwości? Pytam, bo ja tak samo jak Ty, zarejestrowałem się i pisałem przez jakiś czas na forum alko 4 lata temu. Niestety, jeszcze "nie byłem gotowy" i musiałem kolejne 2 lata poładować w palnik...

To dla mnie ważne słowa.
Tak naprawdę nie robię jeszcze nic. A na dodatek za 2 tyg. długi urlop. Na szczęście taki aktywny, z plecakiem na plecach i w górach. Bez upijania się, oby.

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 12:13

smokooka napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Forum alkoholowe to nie żywy alkoholik


:( mam upodobania nekrofilskie ;(


A dla mnie to jak kontakt z żywym człowiekiem, tylko zapośredniczony, na początek łatwiejszy. Od czegoś trzeba zacząć. Więc nie bój się Smokooka - jam żywa, oddycham! Jeszcze :) .

endriu - Czw 13 Wrz, 2012 12:19

mia83, dzwoń do ośrodka i zapisz się na terapię

na terapii jestem jednym z najstarszych, tam chodzi dużo młodych ludzi

na AA jestem jednym z najmłodszych

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 12:54

Dziękuję Wam...
takiej ilości mądrych słów w tak krótkim czasie dawno nigdzie nie przeczytałam... Sama mam wrazenie, że mimo iluś tam znajomych to dość mroczny i depresyjny okres w moim życiu. Niewiele mnie cieszy, niewiele daje prawdziwą satysfakcję. Tydzień temu w pracy dopadł mnie taki dół, samotność i poczucie bezsensu, że jestem w tym mieście, że wracałam do domu płacząc. Potem oczywiście "pocieszyłam" się alkoholem.
Aaaj nie lubię takiego użalania się nad sobą.

Jonesy - Czw 13 Wrz, 2012 13:25

Tak naprawdę to lubisz takie deprechy. A raczej nie Ty, a Twój umysł. To się nazywa nałogowa regulacja uczuć - wzbudzasz w sobie zniechęcenie i żal albo złośc, żeby wprowadzić się w odpowiedni nastrój. I oczywiście zaraz znieczulić, bo lekarstwo na ból, łzy, smutek i złość znasz bardzo dobre. Ale spokojnie - dojdziesz i do tego.

Zaś co do urlopu z plecakiem - czy jedziesz sama czy z kimś bliskim? Jeżeli z kimś bliskim to czy jest on świadomy Twojego problemu? Jeżeli z kolegami i koleżankami, to czy imprezują na wyjazdach? Czy dasz radę zawinąć się do pokoju/namiotu wiedząc że dopiero 20:00 a oni zaczynają imprezę? Czy dasz radę tę sztuczkę powtórzyć przez wszystkie wieczory wycieczki? Ja pojechałem na urlop 6 miesięcy po tym jak przestałem pić - z żoną i dziećmi. Dzielnie w trzeźwości wytrwałem. Niestety - miesiąc później pojechałem na zlot do kolegów - miałem tyle samo szans na powodzenie, co śnieżka wrzucona do wrzątku... Po tym wydarzeniu zerwałem kontakty z pijącymi znajomymi (nieważne czy dużo pijącymi czy normalnie - dla mnie nawet naparstek to za dużo) a w tym roku wyjazd na zlot w ogóle odwołałem. I nie piję już 13 miesiąc. Za to parę tygodni temu byłem na innym zlocie z zupełnie innymi znajomymi. Takimi co to nie piją, takimi co to ich poznałem tutaj.

Ty pewnie na ten urlop i tak pojedziesz, stwierdzając że nie wypada odmawiać, nie można się od ludzi odwracać, nie można się zamknąć w 4 ścianach. I ok, po prostu jeszcze to do Ciebie nie dociera, ale spokojnie - daj czas czasowi i wszystko zobaczysz w innej perspektywie. Może też być tak, że pojedziesz i spędzisz cudowne, trzeźwe wakacje. Wszystko jest możliwe, pod warunkiem że będziesz szczera ze sobą samą. Nie z nami i nie na pokaz - że piszesz że wiesz, że jesteś świadoma i tak dalej - to tylko słowa. Ważne co tak naprawdę Ty czujesz w środku.

Słowami klasyka kończąc "trzeźwych wyborów życzę" :)

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 13:41

Jadę z 2 koleżankami, wcale nie takimi bliskimi (nie znają mojego problemu), ale też zupełnie spoza mojego pijackiego grona. Raczej piją niedużo i nie w celu imprezowym jest ten wyjazd. ALE: pewnie jakieś mniejsze ilości alkoholu będą (typu piwo po zejściu ze szlaku).
Teraz tak myślę, że w pełnej rezygnacji z alkoholu istnieje też dla mnie kolejna przeszkoda. Bo niby nic zlego w takim piwie po wędrówce... I tak, jak z chęcia zrezygnuję z wielkich popijaw i imprez, które się kończą rano strasznym samopoczuciem (i dalszym piciem), tak nie chcę rezygnować z kontaktu z ludźmi, którzy od czasu do czasu wypiją piwo. Być może by utrzymać z nimi kontakt będę musiała przejść lekcję - jak rezygnować i odmawiać... Tylko chyba zasada jest taka, że alkoholik w ogóle nie powinien mieć w pobliżu alkoholu, nawet najmniejszej ilości...

yuraa - Czw 13 Wrz, 2012 13:51

mia83 napisał/a:
Bo niby nic zlego w takim piwie po wędrówce... I tak, jak z chęcia zrezygnuję z wielkich popijaw i imprez, które się kończą rano strasznym samopoczuciem (i dalszym piciem), tak nie chcę rezygnować z kontaktu z ludźmi, którzy od czasu do czasu wypiją piwo.

oj widze Mia że Ty niewiele jeszcze wiesz o swojej przypadłości, Ty wciąż myślisz że możesz jeszcze stawiać warunki swojej chorobie.
ja czarno widzę ten wypad z plecakiem

Jonesy - Czw 13 Wrz, 2012 14:10

Długa i wyboista droga przed Tobą - dosłownie i w przenośni...
Też tak mówiłem, nawet kłóciłem się jak głupi.
Teraz ostatnio w pociągu 3 razy się przesiadałem - za pierwszym razem odór, za drugim też. Dopiero za trzecim razem na korytarzu na stojąco mogłem oddychać komfortowo.
Bo widzisz Mia - JA po prostu JUŻ NIE CHCĘ tak żyć. Nie że mi się wydaje że nie mogę, że czuję że nie powinienem. Ja nie chcę i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby trzeźwość swoją i swój komfort w tej trzeźwości utrzymać.
Piwko po szlaku? Poważnie? Piwko po cięzkim dniu pracy. Piwko na nerwy, na stresa, na smutek. Przecież każdy pije, prawda? Prawda?

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 14:49

Prawda. Takimi schematami myślę. I choć zaczynam być świadoma problemu, to nie jestem praktycznie w ogóle świadoma tych wszystkich mechanizmów, które mną rządzą i tym, dlaczego tak, czy inaczej się czuję, zachowuję czy reaguję.
Jestem na samym początku i czytając niektóre wątki coraz szerzej otwieram oczy...

Klara - Czw 13 Wrz, 2012 14:56

mia83 napisał/a:
Jestem na samym początku i czytając niektóre wątki coraz szerzej otwieram oczy...

Wybierz się na mityng:
http://www.aa.org.pl/mityngi/index010.htm
DZISIAJ!!!

piotrAA82 - Czw 13 Wrz, 2012 15:01

mia83 napisał/a:
A dla mnie to jak kontakt z żywym człowiekiem, tylko zapośredniczony, na początek łatwiejszy


Nie, nie Mia83 to nie to samo. Na forum możesz maskować się, a terapeuta Cię rozgryzie momentalnie, nie oszukasz go tak łatwo, bo Twoje zachowanie będzie wiele mówiło o Tobie, komunikacja niewerbalna, mowa ciała.

mia83 napisał/a:
A na dodatek za 2 tyg. długi urlop. Na szczęście taki aktywny, z plecakiem na plecach i w górach. Bez upijania się, oby.


No oby :mysli:

dromax - Czw 13 Wrz, 2012 15:19

mia83 napisał/a:
Czytam czytam.... I wiem, że też muszę się wziąć w garść i ruszyć na terapię. Ale tak strasznie się wstydzę.. no i boję tej fazy muru, ale też boję się rzeczywistości bez picia, co ja pocznę z tymi wszystkimi moimi "przyjaciółmi", z którymi imprezy polegają na zalewaniu się. W zasadzie innych nie mam. Kto mnie kopnie w tyłek, kiedy jednak będę chciała kupić piwo... Mieszkam z dala od domu rodzinnego, nie mam tu w Poznaniu naprawdę bliskich ludzi...
Ale wiem jedno - inaczej nie ruszę do przodu, a mogę wiele stracić.
I stąd pytanie - jakiego terapeutę w Poznaniu możecie polecić? Nie chcę w tym celu zakładać osobnego wątku, więc może tu mi ktoś doradzi :) . Chodzi oczywiście o terapię dofinansowaną z NFZ.

Pozdrawiam,
Mia

:? Takie gadki typu : muszę, trzeba by, wiem że - nic nie dają. należy podjąć DECYZJĘ przełamując wstyd. Bo niby przed kim masz się wstydzić? Przecież w Poznaniu są setki grup AA i wszyscy tam są alkoholikami - więc jaki jest problem?
8) Tam znajdziesz wielu, wielu przyjaciół takich prawdziwych. Z pewnością zastapią oni tych od butelki. terapii w Poznaniu jest multum. do wyboru do koloru. Oni tam na AA polecą ci coś konkretnego.

piotrAA82 - Czw 13 Wrz, 2012 15:42

Nie odkładaj swojej decyzji o podjęciu leczenia na jutro, jutro odłożysz na pojutrze, pojutrze na... itd. i tak będziesz odkładać i brnąć w to g***o dalej i dalej, a im dalej zabrniesz tym ciężej Ci będzie się podnieść i z niego wyjść, pamiętaj o tym, nikt z Nas nie zacznie za Ciebie trzeźwieć, tak czytam Twoje wypowiedzi i musisz być bardzo fajną i inteligentną kobietą, tyle że ja już w tym momencie muszę unikać ludzi pijących w realu, czyli Ciebie też bym musiał, bo jesteś czynną alkoholiczką.
A tak na marginesie to ja również nie założyłem rodziny jeszcze, zostałem praktycznie sam jak palec, bo musiałem podjąć decyzję, że uciekam od dawnego towarzystwa, mam już coraz więcej nowych niepijących znajomych, ale powiem Ci szczerze bardziej sobie cenię to że mam jednego prawdziwego znajomego niż 20 takich którzy byli mi tylko potrzebni wcześniej żeby się z nimi napić i odwrotnie. Bez butelki nie szłoby z nimi nic załatwić.

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 22:39

Obejrzałam właśnie "Kiedy mężczyzna kocha kobietę"... Kiedyś sądziłam, że to tak naiwny film. Teraz nie wiem ile ma w sobie naiwności, ale zobaczyłam pewne zachowania czy mechanizmy. Jestem okropnie wzruszona i nie wiem gdzie to napisać, wiem, że offtopuję strasznie. Zupełnie inaczej odebrałam ten film teraz... i aż głupio mi, że wzruszam się tym filmem, przecież Wy macie takie doświadczenia ze swojego życia. Ja nie mam, nie byłam na terapii, ani na mityngach. Na razie dowiaduję się co ta choroba naprawdę oznacza. Zielona jestem.
pterodaktyll - Czw 13 Wrz, 2012 22:45

mia83 napisał/a:
Na razie dowiaduję się co ta choroba naprawdę oznacza.

Mia, tak podczytuję ten Twój wątek i ze swojego wieloletniego doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że jak czegoś konkretnego ze sobą nie zrobisz, to na własnej skórze, dość szybko zaczniesz się przekonywać co to znaczy choroba postępująca i nieodwracalna a taki właśnie jest alkoholizm.

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 22:54

piotrAA82 napisał/a:
Nie odkładaj swojej decyzji o podjęciu leczenia na jutro, jutro odłożysz na pojutrze, pojutrze na... itd. i tak będziesz odkładać i brnąć w to g***o dalej i dalej, a im dalej zabrniesz tym ciężej Ci będzie się podnieść i z niego wyjść, pamiętaj o tym, nikt z Nas nie zacznie za Ciebie trzeźwieć, tak czytam Twoje wypowiedzi i musisz być bardzo fajną i inteligentną kobietą, tyle że ja już w tym momencie muszę unikać ludzi pijących w realu, czyli Ciebie też bym musiał, bo jesteś czynną alkoholiczką.
A tak na marginesie to ja również nie założyłem rodziny jeszcze, zostałem praktycznie sam jak palec, bo musiałem podjąć decyzję, że uciekam od dawnego towarzystwa, mam już coraz więcej nowych niepijących znajomych, ale powiem Ci szczerze bardziej sobie cenię to że mam jednego prawdziwego znajomego niż 20 takich którzy byli mi tylko potrzebni wcześniej żeby się z nimi napić i odwrotnie. Bez butelki nie szłoby z nimi nic załatwić.


piotrAA82 - masz rację. I tak muszę wszelkie działania odłożyć do momentu powrotu z urlopu. Nie oszukujmy się - nic wcześniej nie zrobię i nie będę Was oszukiwać. Jadę z 2 dziewczynami zupełnie spoza mojej "ekipy". Pisałam już wcześniej, że są raczej niepijące, ale jak będzie - to zależy przecież tylko ode mnie. Dobrze, że to góry i że wymagana jest sprawność i aktywność, a nie zaleganie na kacu (to akurat kilku moim znajomym i MI TEŻ wychodzi najlepiej). Pójdę jak wrócę, wcześniej nie ma szans. Druga połowa października...

pterodaktyll Urlop może się okazać mniej alkoholowy niż codzienność. Bo samotność w codzienności mnie zabija (poprzez alkohol). Tzn. ja siebie samą wlewając to w siebie. Tak czy inaczej - druga połowa października...

smokooka - Czw 13 Wrz, 2012 22:56

Zadzwonić i umówić termin możesz już jutro, akurat Ci wypadnie na drugą połowę października mniej więcej.
pterodaktyll - Czw 13 Wrz, 2012 22:56

mia83 napisał/a:
Tak czy inaczej - druga połowa października...

Twoje życie, Twoje wybory i ..... Twoje konsekwencje. Powodzenia :)

szymon - Czw 13 Wrz, 2012 23:01

mia83 napisał/a:
Druga połowa października...


ooo, to zdążysz zapuchnąć

mia83 - Czw 13 Wrz, 2012 23:24

smokooka napisał/a:
Zadzwonić i umówić termin możesz już jutro, akurat Ci wypadnie na drugą połowę października mniej więcej.

Ok, to jest konkret, nie znałam okresu oczekiwania. Zadzwonię.
Moim celem nie jest zapuchnięcie...

szymon - Czw 13 Wrz, 2012 23:27

mia83 napisał/a:
Moim celem nie jest zapuchnięcie...


jak bedziesz piła to spuchniesz :(

moonyain - Pią 14 Wrz, 2012 00:21

szymon napisał/a:
jak bedziesz piła to spuchniesz :(


ktoś tu jest złośliwy :D

Z tego co zaobserwowałem, to wszystko zależy od organizmu. Jeden parę lat popije i już "spuchnie", inny chleje całe życie i nie będzie taki spuchnięty jak tamten po kilku latach.
No, ale Ty, z tego co piszesz, masz tendencję do tego nieszczęsnego "puchnięcia"...

Żeby ślady nadużywania alkoholu zaczęły znikać trzeba najpierw całkowicie przestać pić. Wiem, co mówię, w końcu sam miałem okazję się o tym przekonać..

Alkoholik72 - Pią 14 Wrz, 2012 05:23

Faaaajna ta choroba :)
Przez naście lat chlania wydawało mi się się nikt nic po mnie nie widzi. Bo i po czym.. normalnym facetem byłem, więcej niż inni wokoło nie piłem...
Dopiero podczas trzeźwienia okazało się że wiele, wiele osób wokoło wiedziało, a jak nie wiedziało - to przypuszczało.
Skąd? Poza sytuacjami gdy widzieli więcej niż powinni : to własnie to coś co charakteryzuje takie osoby jak ja. Cóż to jest? CHm.. przecież idąc ulicą widać często że ktoś ma problem. Cera, odpowiednie rysy twarzy, wygląd, zachowanie, charakterystyczny zapach którego nie zabija wbrew temu co mi się kiedyś wydawało guma mietowa czy goździki. Patrząc na siebie codziennie - nie widziałem tego ( albo po prostu nie chciałem dostrzec).
Ale to się zmieniało.
Czy to odwracalne? Część na pewno tak - zapach zniknął, wory pod oczami też, bardziej dbam o siebie - więc i cera się zmieniła. Ale nie mam co się okłamywać - ślady zostaną...
Ale w końcu to tylko jedna z wielu ( mniej waznych konsekwencji tego co w życiu robiłem :)
Pozdrawiam ciepło
Jerzy

szymon - Pią 14 Wrz, 2012 07:27

moonyain napisał/a:
No, ale Ty, z tego co piszesz, masz tendencję do tego nieszczęsnego "puchnięcia"...


miałem taką tendencje, MIAŁEM - to czas przeszły
i nie musiałem pić 20 lat, czy 5... wystarczył weekend i w poniedziałek miałem bąbla na głowie zamiast niej samej.

moonyain napisał/a:
Wiem, co mówię, w końcu sam miałem okazję się o tym przekonać..


to cieszę się, ze odpuchłeś

piotrAA82 - Pią 14 Wrz, 2012 08:18

Jeśli o mnie chodzi i moje puchnięcie po dłuższym ciągu alkoholowym, to przyznaję że też nieciekawie na drugi dzień wyglądałem. Wyglądałem jak jakiś skośnooki. Twarz cała czerwona i napuchnięta a oczy malutkie. Ale się wstydziłem w pracy tego :szok: Jak capiło ode mnie alkoholem to już nie muszę dodawać, do tego też jak człowiek pił gdzieś po melinach to ciężko żeby dbał o higienę osobistą.
smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 08:20

piotrAA82 napisał/a:
o tego też jak człowiek pił gdzieś po melinach to ciężko żeby dbał o higienę osobistą.



Jaki człowiek? Piotrze?

moonyain - Pią 14 Wrz, 2012 08:30

szymon napisał/a:
miałem taką tendencje, MIAŁEM - to czas przeszły
i nie musiałem pić 20 lat, czy 5... wystarczył weekend i w poniedziałek miałem bąbla na głowie zamiast niej samej.


Nie bierz sobie tak moich słów do serca, bo one nie były do Ciebie tylko do autorki. W końcu ona martwi się puchnięciem, nie Ty:)

Ale skoro już chcesz rozmawiać o sobie, to powiem Ci, że "tendencji" nie MIAŁEŚ tylko MASZ nadal i zawsze będziesz mieć. To tak samo jakbyś napisał, że BYŁEŚ alkoholikiem :p

szymon - Pią 14 Wrz, 2012 08:40

moonyain napisał/a:
Ale skoro już chcesz rozmawiać o sobie


lubię rozmawiać, lubię... ale nie lubię się policzkować na wzajem :)

a jakbym napisał, ze BYŁEM alkoholikiem - to przeszkodziłoby Ci to w czymś?
zaburzyłoby to Twój światopogląd?
jakbym potwierdził, ze nie mam tendencji do puchnięcia?
nic to nie zmieni w Twojej głowie, ani w mojej.

PS
jakoś we wrześniu mija roczek... gratki przy okazji :)

moonyain - Pią 14 Wrz, 2012 08:55

szymon napisał/a:
nic to nie zmieni w Twojej głowie, ani w mojej.


W sumie masz rację. Nie ma sensu niepotrzebnie bić piany.

szymon napisał/a:
PS
jakoś we wrześniu mija roczek... gratki przy okazji :)


Dzięki;)

piotrAA82 - Pią 14 Wrz, 2012 09:09

smokooka napisał/a:
piotrAA82 napisał/a:
o tego też jak człowiek pił gdzieś po melinach to ciężko żeby dbał o higienę osobistą.



Jaki człowiek? Piotrze?


Źle napisałem, powinno być : do tego też, że jak piłem (ja Piotr alkoholik) gdzieś po melinach to ciężko żebym dbał o higienę osobistą. :) :p

iksigregzet - Pią 14 Wrz, 2012 09:51

smokooka napisał/a:
piotrAA82 napisał/a:
o tego też jak człowiek pił gdzieś po melinach to ciężko żeby dbał o higienę osobistą.



Jaki człowiek? Piotrze?
... tak to jest ten etap " człowiek sie musiał napić... "... ja jest później, tak myślę
smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 09:53

piotrAA82 napisał/a:
le napisałem, powinno być : do tego też, że jak piłem (ja Piotr alkoholik) gdzieś po melinach to ciężko żebym dbał o higienę osobistą.



:tak: :)

Tajga - Pią 14 Wrz, 2012 09:56

greg napisał/a:
" człowiek sie musiał napić... "

Lub..."MY piliśmy okropnie"

iksigregzet - Pią 14 Wrz, 2012 09:58

dobrze już dobrze :D od razu odpisałem a powinienem przeczytać całość... ehh " człowiek urodził się mądry a później była szkoła " ...
iksigregzet - Pią 14 Wrz, 2012 09:59

smokooka napisał/a:
piotrAA82 napisał/a:
le napisałem, powinno być : do tego też, że jak piłem (ja Piotr alkoholik) gdzieś po melinach to ciężko żebym dbał o higienę osobistą.



:tak: :)
xbtny
iksigregzet - Pią 14 Wrz, 2012 10:11

... każdy ma swoje dno Mia, ja się targowałem z alkoholem ok 10 lat, nie chciał zjechać z ceny. A jazzowałem ok 20 lat, jak chodziłem napompowany jak balon na wino i nie mogłem już pić dobierałem dragi.
mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 10:12

Słuchajcie kochani, jako że temat sluszny, bo naprawdę zielona jestem w temacie tej choroby i leczenia... Napiszcie proszę jeszcze jak wyglądają początki terapii, to pierwsze spotkanie...
Nie chcę zaczynać od mityngu, wolę pogadać sam na sam ze specjalistą. I wiem, że każdego rozliczacie tu z tego, czy już zadzwonił i poszedł, czy jeszcze nie. Ale oprócz tego, że chcę pójść, to potrzebuję też takich informacji... 8|
Jakie sa początki, jakie byly Wasze początki?

smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 10:14

Ja zaczynałam i zawsze zaczynam od dzień dobry, potem samo leci.... :)
mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 10:15

greg napisał/a:
... każdy ma swoje dno Mia, ja się targowałem z alkoholem ok 10 lat, nie chciał zjechać z ceny. A jazzowałem ok 20 lat, jak chodziłem napompowany jak balon na wino i nie mogłem już pić dobierałem dragi.


Wiem, do dna raczej się zbliżam, niż je osiągnęłam (może większego kopa bym miała). Ale nie chcę zachodzić aż tak daleko. Jeszcze pracuję w fajnym miejscu, jeszcze daję radę. Ale psychicznie i emocjonalnie coraz bardziej się pogrążam i zamykam. I jestem coraz bardziej samotna - to moje denko.

smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 10:16

Jak zadzwonisz i będziesz miała termin pierwszej konsultacji to może powiem Ci coś więcej ;)
pannaJot - Pią 14 Wrz, 2012 10:18

mia83 napisał/a:

Napiszcie proszę jeszcze jak wyglądają początki terapii

telefonicznie zarejestrowałam się do poradni. Stanęłam blada ze strachu w dniu wyznaczonego terminu. Zapukałam. Powiedziałam dzień dobry...I zostałam na kolejne miesiące.
Nie jest tak strasznie terapeuta przecież też człowiek :)

Czarny - Pią 14 Wrz, 2012 10:37

mia83 napisał/a:
Słuchajcie kochani, jako że temat sluszny, bo naprawdę zielona jestem w temacie tej choroby i leczenia... Napiszcie proszę jeszcze jak wyglądają początki terapii, to pierwsze spotkanie...
Nie chcę zaczynać od mityngu, wolę pogadać sam na sam ze specjalistą. I wiem, że każdego rozliczacie tu z tego, czy już zadzwonił i poszedł, czy jeszcze nie. Ale oprócz tego, że chcę pójść, to potrzebuję też takich informacji... 8|
Jakie sa początki, jakie byly Wasze początki?
Skontaktowałem się z terapeutą uzależnień telefonicznie, umówiłem na spotkanie, na które przyszedłem(trzeźwy i przestraszony-to drugie niepotrzebnie), rozmowa, diagnoza, kilka ogólnych uwag i informacji o chorobie, zalecenie dalszego leczenia(powie wszystko co i jak) w moim przypadku terapia stacjonarna(zamknięta) powtarzam w moim.dalej według Jego wskazówek.Czyli telefon lub osobiście jak znasz godziny przyjęć.Powodzenia!!! :okok:
iksigregzet - Pią 14 Wrz, 2012 10:50

... terapia nie boli, to najlepsza rzecz jaka mnie dotąd w życiu spotkała. A terapeuta okazał się takim samym człowiekiem jak ja, też miał swoje problemy, ale to ja jestem alkoholikiem i ja do niego przyszedłem po pomoc, a nie na odwrót.
mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 11:37

smokooka napisał/a:
Jak zadzwonisz i będziesz miała termin pierwszej konsultacji to może powiem Ci coś więcej ;)


Uch wredota :zeby: ! Ale dobrze to na mnie działa...
Po 2 dniach aktywności na forum zdecydowałam się i napisałam do Poradni. Tak - napisałam poprzez formularz zgłoszeniowy i poprosiłam o termin wizyty. Jak odpiszą to zadzwonię i dopasuję termin. Napisałam, ponieważ w pracy w tej chwili nie mogę dzwonić prywatnie, a poza tym w takiej sprawie nawet nie chcę tutaj.

Pierwsze koty za płoty, jeszcze się tym nie stresuję...

smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 11:40

Mia, nie ma czym się stresować, zaufaj w fachowość, profesjonalizm i umiejętność właściwego podejścia do Ciebie - Ty po prostu idziesz do psychologa. Nic nadzwyczajnego, a na pewno nie do bania się.
mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 12:16

Dzięki :)

Lekki offtop muszę uskutecznić, bo zauważyłam podpis u Dory na mój temat.
Widzę, że ma czerwoną kartkę za "zadymiarstwo" w wątku nowego użytkownika. Nie wiem czy chodzi o mój wątek, ale coś mnie chyba ominęło....
O co chodzi??? :bezradny:

smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 12:18

Nie to nie o Ciebie chodzi. To chodzi o świnię :smieje: - broniła kogoś tym słowem nazywając innego łobuziaka.
mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 12:20

No dobra, nie moja sprawa, co nie zmienia faktu, że "latam" w jej podpisie, w sumie nawet zabawnie, pozdrawiam Dorę :) .
smokooka - Pią 14 Wrz, 2012 12:23

nic się nie martw, ja też u niej latam, to taki trik html czy coś - luzik, każdy widzi swój nick i tyle
rufio - Pią 14 Wrz, 2012 12:23

mia83 napisał/a:
O co chodzi???

Nie istotne tu co jakis czas cos przybywa :wysmiewacz:

Co do pierwszej wizyty w terapii potrzebne są
1.Zaświadczenie o nie zaleganiu z podatkami
2. Odpis aktu urodzenia ( znaczki skarbowe niekoniecznie )
3. Data ostatniej spowiedzi .
4. Paragon fiskalny ostatniego zakupu używek .
5. Nowa fryzura - makijaż dzisiejszy .
6. Brak strachu w plecach .
7. Mocne postanowienie poprawy ( zaświadczenie o spowiedzi niekonieczne ).

prsk

Dora - Pią 14 Wrz, 2012 12:25

Kurczę już zmieniłam, za dużo tłumaczenia.. Jak wpiszesz [ you ] bez spacji w nawiasie, to każdy zobaczy swój nick...
Wiedźma - Pią 14 Wrz, 2012 12:25

mia83 napisał/a:
"latam" w jej podpisie

Nie tylko Ty tam latasz, każdy użytkownik forum widzi tam swój nick.
Jeśli się wylogujesz, powinnaś w tym miejscu widzieć słowo "gość".
To taki trick z kodami, jak wpiszesz:
Kod:
[you]
to efekt będzie właśnie taki.

Tajga - Pią 14 Wrz, 2012 12:26

8. Opinia sąsiadów ;)
Dora - Pią 14 Wrz, 2012 12:27

To nie było personalnie do Ciebie, ech stara a gupia jestem ucxc4 Wybacz :prosi:
Dora - Pią 14 Wrz, 2012 12:29

rufio napisał/a:
Data ostatniej spowiedzi .
j67j6
mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 13:40

Dora napisał/a:
To nie było personalnie do Ciebie, ech stara a gupia jestem ucxc4 Wybacz :prosi:



Hahah... dobre... to zabłysłam intelektem :D . Już wszystko jasne i możesz zostawić poprzedni podpis, jeśli chcesz ;) )).

mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 13:43

rufio napisał/a:
mia83 napisał/a:
O co chodzi???

Nie istotne tu co jakis czas cos przybywa :wysmiewacz:

Co do pierwszej wizyty w terapii potrzebne są
1.Zaświadczenie o nie zaleganiu z podatkami
2. Odpis aktu urodzenia ( znaczki skarbowe niekoniecznie )
3. Data ostatniej spowiedzi .
4. Paragon fiskalny ostatniego zakupu używek .
5. Nowa fryzura - makijaż dzisiejszy .
6. Brak strachu w plecach .
7. Mocne postanowienie poprawy ( zaświadczenie o spowiedzi niekonieczne ).

prsk


23r I co ja teraz pocznę...

Klara - Pią 14 Wrz, 2012 13:46

Mia83 napisał/a:
23r I co ja teraz pocznę...

Mia, oczywiście wiesz, że Rufio sobie żartuje, prawda? :D

mia83 - Pią 14 Wrz, 2012 13:50

Klara napisał/a:
Mia83 napisał/a:
23r I co ja teraz pocznę...

Mia, oczywiście wiesz, że Rufio sobie żartuje, prawda? :D


Nie no błagam, mam aż tak słabą opinię tutaj? :D Wierzcie mi - poczucie humoru i wyczucie ironii mam, jeszcze tu wszystkiego nie pokazałam :lol2: .

kas25 - Nie 16 Wrz, 2012 13:32

witaj mia83, miło cię poznać :kwiatek:

Cytat:
Po 2 dniach aktywności na forum zdecydowałam się i napisałam do Poradni. Tak - napisałam poprzez formularz zgłoszeniowy i poprosiłam o termin wizyty.


Też wysłałam kiedyś podobny formularz. Nie odpisali.

Cytat:
Jak odpiszą to zadzwonię i dopasuję termin.


A jeśli nie odpiszą?

Wiesz Twój temat jest mi bardzo bliski :)
Wszystkiego dobrego mia83,

mia83 - Nie 16 Wrz, 2012 15:08

kas25, jestem na to przygotowana, że mogą nie odpisać (choć moim zdaniem powinni reagować) i jestem nastawiona na to, by zadzwonić.

Cytat:
Wiesz Twój temat jest mi bardzo bliski:)


No domyślam się :) . Jak dla większości tutaj pewnie. A u Ciebie jak to wygląda? :)

staaw - Nie 16 Wrz, 2012 15:22

mia83 napisał/a:
mogą nie odpisać [...] i jestem nastawiona na to, by zadzwonić.

A nie możesz po prostu tam pójść?

(ja dzwoniłem kilkanaście razy, ciągle sekretarka się włączała, wreszcie stwierdziłem że trzeba ruszyć.... kształty... )

leszek111 - Nie 16 Wrz, 2012 15:37

mia, może jeszcze masz czas na podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia, jesteś takaaaaaaaa młoda, tyle imprez przed tobą, tyle nie wypitych piw po zejściu ze szlaku w górach, tyle przygód, których przecież nie przeżyjesz jak skończysz z piciem sic. :beczy:
smokooka - Nie 16 Wrz, 2012 15:40

Leszek, a u ciebie wszystko w porządku? Nie pomyliłeś przypadkiem forum?
pterodaktyll - Nie 16 Wrz, 2012 15:43

Cytat:

mia, może jeszcze masz czas na podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia, jesteś takaaaaaaaa młoda, tyle imprez przed tobą, tyle nie wypitych piw po zejściu ze szlaku w górach, tyle przygód, których przecież nie przeżyjesz jak skończysz z piciem sic.

Kolega oczywiście żartował, tak sądzę :)

NANA - Nie 16 Wrz, 2012 15:45

:tia: albo włączył mu się - żal po stracie ... ;)
smokooka - Nie 16 Wrz, 2012 15:45

Nie byłoby mnie stać na taką prowokację w wątku nowej użytkowniczki, nie znając jej poczucia humoru.
:)

kas25 - Nie 16 Wrz, 2012 15:48

Cytat:
jestem na to przygotowana, że mogą nie odpisać


Nie odpisali i podobnie jak ty planowałam zadzwonić. Ale mijały tygodnie, poczułam się lepiej, pewniej i minął kolejny rok z butelką w tle. Tak to właśnie u mnie wyglądało w bardzo dużym skrócie. Gdzieś tam to jest w moim temacie. Nie warto Mia. W końcu jesteśmy młode i wszystko przed nami fsdf43t :mgreen:

pannaJot - Nie 16 Wrz, 2012 15:49

leszek111 napisał/a:
mia, może jeszcze masz czas na podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia, jesteś takaaaaaaaa młoda, tyle imprez przed tobą, tyle nie wypitych piw po zejściu ze szlaku w górach, tyle przygód, których przecież nie przeżyjesz jak skończysz z piciem sic. :beczy:

czasem źle dobrana ironia szkodzi zamiast pomagać...

smokooka - Nie 16 Wrz, 2012 15:56

Kolega wolał zwiać z forum, niż skonfrontować swoje słowa z reakcją na nie. To świadczy o czymś. Według mnie trzeba mierzyć siły na zamiary :)
Żal po stracie można ujawniać w osobistym wątku. A za swoją radę weźmiesz odpowiedzialność Leszku?

smokooka - Nie 16 Wrz, 2012 16:01

pannaJot napisał/a:
leszek111 napisał/a:
mia, może jeszcze masz czas na podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia, jesteś takaaaaaaaa młoda, tyle imprez przed tobą, tyle nie wypitych piw po zejściu ze szlaku w górach, tyle przygód, których przecież nie przeżyjesz jak skończysz z piciem sic. :beczy:

czasem źle dobrana ironia szkodzi zamiast pomagać...



Mia, ta Leszka rada to......






zdechła ryba.

leon - Nie 16 Wrz, 2012 16:09

leszek111 napisał/a:
mia, może jeszcze masz czas na podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia, jesteś takaaaaaaaa młoda, tyle imprez przed tobą, tyle nie wypitych piw po zejściu ze szlaku w górach, tyle przygód, których przecież nie przeżyjesz jak skończysz z piciem sic. :beczy:

Mysle,ze autor po prostu nie wierzy,iz Mia zechce podjac decyzje o zaprzestaniu picia w tak mlodym wieku...

pannaJot - Nie 16 Wrz, 2012 16:10

Ja też miałam 29 lat jak przestałam pić. I nie żal mi pijanych imprez, robienia z siebie debilki, użalania sie na kanapie, rzygania i poczucia wstrętu do samej siebie
leon - Nie 16 Wrz, 2012 16:12

pannaJot napisał/a:
Ja też miałam 29 lat jak przestałam pić. I nie żal mi pijanych imprez, robienia z siebie debilki, użalania sie na kanapie, rzygania i poczucia wstrętu do samej siebie

Nie uogolniam,odnosze sie tylko do postu leszka.Ja osobiscie zycze Mia dobrych wyborow

Marc-elus - Nie 16 Wrz, 2012 16:12

Cześć Mia, Tomek jestem. :)
mia83 napisał/a:
Najlepsze jest to, że ciągle miałam głupie przekonanie, że to niemożliwe, żeby JUŻ W MOIM WIEKU (haha, a przecież wcale nie taka młódka ze mnie) już określać siebie alkoholiczką

Jestem niewiele starszy od Ciebie, właściwie to trochę młodszy niż to wynika z mojego profilu.
Raz obudziłem się na ławce, jakieś 5km od miejsca w którym mieszkałem na wakacjach. Na ławce w środku lasu, na przystanku PKS, z ogromnym kacem.
Chcesz tak?
Innym razem obudziłem się na podłodze u siebie w domu, w kałuży moczu.
Chcesz tak?
Kiedyś spędziłem noc w areszcie, do dziś nie wiem za co, w celi po prawej - bułgarskie prostytutki, w celi po lewej - jakiś typ co zadźgał żonę nożem.
Chcesz tak?

Mógłbym tak wymieniać bardzo długo.....

Jeżeli masz wątpliwości co do tego czy powinnaś się leczyć - poczekaj na jeszcze lepsze(czyli gorsze) rzeczy jakie Cię spotkają. Wtedy nie będziesz miała wątpliwości, choć właściwie mechanizm iluzji i zaprzeczeń jest tak silny że i to może nie pomóc.

Nie stałem nigdy pod sklepem z czerwonym nosem, prosząc o złotówkę, nie kradłem żeby pić, nie jestem agresywny po alkoholu, zazwyczaj jak piłem to nieźle się maskowałem, sporo znajomych było zdziwionych że się leczę....
Krótko mówiąc, "z zewnątrz" nikt by nie powiedział że jestem alkoholikiem, w stereotypowym(ogólnospołecznym) rozumieniu tego słowa.

Jeszcze raz się przedstawię - Tomek, alkoholik, miło mi. ;)

leszek111 - Nie 16 Wrz, 2012 16:42

dopijałem się 30 lat, upadłem na n-te dno, bo byłem wciąż młody i na jutro odkładałem to co było w moim życiu najważniejsze, aż najbliższa mi osoba powiedziała basta i spakowawszy się odleciała do USA, teraz jest w UK, odwiedza mnie dwa razy w roku, przyglądając się z odległości tysięcy kilometrów mojemu uporowi, w sprawdzaniu czy może jednak istnieje kontrolowane picie!!!!!!!!! :(
mia83 - Nie 16 Wrz, 2012 16:57

Wow... odeszłam od komputera, by wreszcie w chacie posprzątać, wracam, a tu tyle odpowiedzi!
Leszkową ironię zrozumiałam... ruszyła mnie we właściwy sposób, fakt, że mam takie myślenie - jestem "młoda" (no wg mnie już nie taka młoda), a tu mam tak wywrócić do góry nogami swoje życie... Wiem, że w tym właściwym kierunku i że powinnam to zrobić.
Tak naprawdę takiego przewrotu chcę, chcę by ktoś mnie "przekołczował", chcę poznać nowych ludzi i zmienić się. Nie mogę oczekiwać innych efektów robiąc to samo, jak powiedział ktoś mądry. A teraz oprócz stabilnej pracy nie ma za wiele radości w moim życiu. Za to jest wiele samotności.
Zatem zadzwonię tam, mimo że jeszcze tydzień temu to było dla mnie bardzo odległe....

Dzięki kochani...

Cytat:
Chcesz tak?

Marc-elus - nie chcę, zdecydowanie tak nie chcę...

O co chodzi z Szymkowymi nogami?

Marc-elus - Nie 16 Wrz, 2012 17:07

mia83 napisał/a:
O co chodzi z Szymkowymi nogami?

Też nie wiem, kiedyś słyszałem jak się chwalił że będzie szybszy niż Usain Bolt, pewnie o to..... :lol:
mia83 napisał/a:
nie chcę, zdecydowanie tak nie chcę...

Na własny użytek picie i mechanizmy u alkoholika nazywam "krainą czarów".
Tam nie ma wstępu logika, dobre chęci, zasady czy to co w Tobie najlepsze.
Rządzi alkohol, jak to ktoś napisał, "szklany Bóg".

leszek111 - Nie 16 Wrz, 2012 17:20

mia, jesteś bystra, tacy jak ty posiądą pogodę ducha, życzę Ci tego oby jak najszybciej, inni za Ciebie od 1935 roku zgłębiają ten problem :)
mia83 - Nie 16 Wrz, 2012 17:28

leszek111 napisał/a:
mia, jesteś bystra, tacy jak ty posiądą pogodę ducha, życzę Ci tego oby jak najszybciej, inni za Ciebie od 1935 roku zgłębiają ten problem :)


Nie przesadzajmy już z tą ironią.

leon - Nie 16 Wrz, 2012 17:31

leszek111 napisał/a:
, inni za Ciebie od 1935 roku zgłębiają ten problem :)

Taaak,Bill dobry stary Bill,ohh....

mia83 - Nie 16 Wrz, 2012 21:46

Czytam to forum i czytam i stwierdzam, że jestem bardzo nieświadoma. Wiem, że wiele w moim życiu dzieje się nie tak, wiem, że mogę mieć jakieś cechy DDA, ale nigdy tego nie przemyślałam, nikt nie pomógł mi tego usystematyzować. Znaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy... Od długiego czasu czułam, że ze mną nie do końca jest w porządku, od lat ciągnęło mnie w stronę psychologii, czytam regularnie prasę psychologiczną, potem zainteresowałam się coachingiem, potem warsztatami "naprawiającymi".
A to wszystko o kant stołu rozbić - terapii mi trzeba i konsekwencji...

Tak się chciałam podzielić, bo otworzyły mi się oczy. Wydawało mi się głupio, że na terapię skupioną na alkoholizmie nie ma co iść, bo będę tylko to picie wałkować, zamiast się zająć "prawdziwymi moimi problemami".
:glupek: ze mnie, nie?

smokooka - Nie 16 Wrz, 2012 21:48

Nie kochana, nie głupek. Robisz kolejne kroczki. Proces identyfikacji trwa, opadanie mgły iluzji i zaprzeczeń też. Życzyć Ci tylko mogę, aby się nie cofała, ale jak się czasem zatrzymasz, nie miej do siebie żalu, każdy z kroczków potrzebuje swojego czasu, musi minąć jak ta najdłuższa żmija. Idź więc i pozbądź się trwogi.
pterodaktyll - Nie 16 Wrz, 2012 21:49

mia83 napisał/a:
:glupek: ze mnie, nie?

skoro zauważyłaś, że
mia83 napisał/a:
- terapii mi trzeba i konsekwencji...

To nie taki znowu...... :glupek:

staaw - Nie 16 Wrz, 2012 21:50

mia83 napisał/a:
Wydawało mi się głupio, że na terapię skupioną na alkoholizmie nie ma co iść, bo będę tylko to picie wałkować, zamiast się zająć "prawdziwymi moimi problemami".

Terapeuta na grupiwej mawiał : "Firmy ciężkie pieniądze mi płacą za to co do was mówię [pijaki] "...
Bardzo mnie tym znerwiał (to w nawiasie kwadratowym dopowiadałem sobie sam)...

Terapia to nie tylko o alkoholu jest...

szymon - Nie 16 Wrz, 2012 22:06

mia83 napisał/a:
Tak się chciałam podzielić, bo otworzyły mi się oczy.


Młoda!
Tutaj tylko literki, wyrazy, całe zdania...
Piszą je ludzie, którzy mają podobne problemy do Twoich.
Często nie widać miny, uśmiechu, mimiki twarzy tego wirtualnego rozmówcy.
Nawet jeśli wydaje Ci się jedna czy druga dobrą radą, może być w rzeczywistości przeciwieństwem.
Nie ma tutaj profesjonalistów, którzy leczą alkoholizm - jest za to spora grupka userów, którzy przechodzili to samo co Ty, podpowiadają co zrobić, jak oni to robili, jak ja to robiłem.

Oczy otworzyły mi się na terapii, było tak kilkanaście osób + terapeuta zajęciowy, prowadzący...
No i dopiero konfrontacja z tymi ludźmi z "branży" pomogła mi zrozumieć istotę uzależnienia.
Dlatego każdemu będę podpowiadał, że jeżeli chce ktoś zmienić swoje życie, chce być trzeźwym, to terapia uzależnienia (nawet dwa dni w tygodniu, popołudniami) będzie takim prologiem w nowym, lepszym życiu :)

oczywiście, standardowo dobrych wyborów życzę [by wiking]

swallow - Nie 16 Wrz, 2012 22:54

Terapie i teraz obecnie mitingi dają mi życie. Gdybym kiedyś nie weszła do ośrodka.....byłoby po mnie. Nie było mi łatwo, ale z tego co piszesz, potrzebujesz usystematyzować, uporządkować swoje także inne problemy. Terapia dała mi ogromną wiedzę o mnie samej, przyswoiłam sobie sposoby postępowania, reagowania, wyrażania swoich uczuć, emocji, / bez których teraz nie wyobrażam sobie już życia/, potrzebnych mi codziennie w kontaktach z ludźmi. Terapeutki i sama grupa nauczyły mnie jakby...nowego alfabetu życia....
Nie mogę czasami zrozumieć jak mogłam tak długo sobie być...żyć bez tych prawideł, mądrości związanych z naszą psyche. Wiadomo, głównym tematem była choroba alkoholowa, ale w niej też tkwiły moje słabości, moje głupie zachowania, moje lęki, obawy, jakieś zagubienie w świecie. Wiedza którą wyniosłam z tych miesięcy terapeutycznych / byłam na trzech terapiach/ , teraz daje mi ogromne korzyści, jestem mimo swojego uzależnienia - zupełnie kimś innym, wtajemniczonym w to co dzieje się w mej duszy:) Mam dobre podwaliny żeby dalej nad sobą i swoim życiem pracować. Ze zrozumieniem tego co się dzieje we mnie i dookoła mnie. Mam "wyostrzone okulary". I powiem Ci jeszcze, że uwielbiałam te godziny spędzone w ośrodku, nawet wtedy kiedy płakałam.To naprawdę oczyszcza.

Jonesy - Pon 17 Wrz, 2012 08:25

Od pierwszego dnia gdy tam trafiłem, nie ma żadnego innego miejsca w którym chciałbym być w czwartek po południu jak na spotkaniu mojej grupy wsparcia.
Są tam ludzie od dwudziestukilku lat do siedemdziesięciu. Dogaduję się z każdym i z każdą - z gospodarzem, nauczycielką, pracownikiem produkcyjnym, emerytem, zleceniowcem złotą rączką, właścicielem firmy spedycyjnej, właścicielem ośrodka wczasowego, mechanikiem, historykiem i tak dalej - nie ma znaczenia. I nie gadamy ze sobą tylko na tematy alkoholowe, ale o dzieciakach, budowie, życiu, problemach - zyskałem nowych, trzeźwych znajomych, których bardzo sobie cenię. Mogę do nich zawsze zadzwonić, podjechać, pogadać, nie ma nigdy problemu.
Też się bałem o to co ludzie powiedzą, że ktoś się dowie, że będzie wstyd, że taki młody jestem. No jestem młody, mam trzydzieści lat i jestem alkoholikiem. I co? Mam się załamać i pić z tego powodu? Najważniejsze zrobić pierwszy krok - a potem każdy kolejny :)

Ps. Ja też wysyłałem formularze i nagrywałem się na sekretarki. Do czasu aż kolega z Dekadencji nie wziął mnie za szmaty do terapeutki do klubu. A tam było tak, że najpierw ja bagatelizowałem i wypierałem się a ona drążyła, a potem to ja prosiłem, żeby ze mną rozmawiała bo mam problem.

iksigregzet - Pon 17 Wrz, 2012 08:44

mia83 napisał/a:
Wydawało mi się głupio, że na terapię skupioną na alkoholizmie nie ma co iść, bo będę tylko to picie wałkować, zamiast się zająć "prawdziwymi moimi problemami".
Moim skromnym zdaniem to w tym co już napisałaś jest wszystko tylko ja bym wstawił inne słowa i troszkę zmodyfikował a brzmiało by tak... " Wydaje mi się i to mądre jest, że na terapię skupioną na alkoholizmie chcę iść bo będę tylko to picie wałkować i zajmę się w końcu prawdziwymi moimi problemami " :]
rufio - Pon 17 Wrz, 2012 09:02

Pije bo .......
Chce się napić bo .......
Nie mogę przestać pić bo ......
Na te i inne jeszcze dylematy dostaniesz odpowiedź wróć znajdziesz w sobie odpowiedź przy pomocy terapii i całej bandy terapeutycznej . No nie tak od razu ale po iluś tam paczkach chusteczek - setkach liter przelanych na papier i litrach tuszu ( cokolwiek ktokolwiek przez to co rozumie ) zużytych dojdziesz do wniosków ... swych , że .... i tu pozostawiam Cie w niepewności .


prsk

swallow - Pon 17 Wrz, 2012 23:38

:tak: Dokładnie tak Rufio jak napisałeś - chusteczki, setki liter, litry tuszu / do liter i do rzęs/ - ale warto było - dzięki temu jeszcze nie jestem w zupie:)
smokooka - Wto 18 Wrz, 2012 14:31

Jakie masz Mia rozterki jeszcze?
smokooka - Śro 19 Wrz, 2012 10:16

Mia, pytałam a nie dostałam odpowiedzi... ???
mia83 - Śro 19 Wrz, 2012 10:21

Smokooka, przepraszam, nie zauważyłam wczoraj Twojego pytania, często dość pobieżnie "przelatuję" to forum, swój wątek zaniedbuję.
Rozterki? Boję się zadzwonić. I tyle, chciałabym żeby ktoś to zrobił za mnie, albo ktoś ze mną tam poszedł. Ale nie mam tu takiej osoby, więc sama się muszę za fraki wziąć.
Rozterek co do słuszności terapii nie mam. Ale nie wiem, jak sobie później poradzę :( .

smokooka - Śro 19 Wrz, 2012 10:26

mia83 napisał/a:
Ale nie wiem, jak sobie później poradzę


To powinno okazać się prostsze niż myślisz. Dostaniesz "narzędzia" jak radzić sobie z typowymi dla rozpoczynających abstynencję sytuacjami. Nie twórz scenariuszy na niewyobrażalną przyszłość. Nie wiesz i nie dowiesz się dzięki nim, jaka będzie.

piotrAA82 - Śro 19 Wrz, 2012 12:33

Pamiętaj Mia83 że w Twoim przypadku czas nie płynie na Twoją korzyść. Im później podejmiesz decyzję o tym żeby tam zadzwonić tym gorzej dla Ciebie. Wiesz przecież że dla siebie będziesz trzeźwieć, więc potrzebny Ci jest ktoś żeby zaprowadzić Cię za rączkę :uoee: Cały czas wydaje mi się że robisz wszystko, żeby tylko tam nie zadzwonić, takie szukanie usprawiedliwień na siłę. Ja na Twoim miejscu bardziej bym się bał tego co Cię czeka jeśli nie zgłosisz się po fachową pomoc, chyba jesteś tego świadoma. Pisałaś coś że wysyłałaś formularz, ale wydaje mi się że wewnętrznie to miałaś taką nadzieję, że nikt na niego nie odpowie. :p Pozdrawiam.
Jo-asia - Śro 19 Wrz, 2012 21:09

mia83 napisał/a:
Boję się zadzwonić.

też najpierw pisałam, odpowiedź dostałam i tak nie zadzwoniłam :(
upłynął rok jak dorosłam do tej decyzji, mam nadzieję że tyle czekać nie będziesz

najtrudniejszy był pierwszy krok, potem poszło już samo - mam na myśli podjęcie decyzji

mia83 - Czw 20 Wrz, 2012 09:03

Jo-asia napisał/a:
mia83 napisał/a:
Boję się zadzwonić.

też najpierw pisałam, odpowiedź dostałam i tak nie zadzwoniłam :(
upłynął rok jak dorosłam do tej decyzji, mam nadzieję że tyle czekać nie będziesz

najtrudniejszy był pierwszy krok, potem poszło już samo - mam na myśli podjęcie decyzji


Dostałam od nich odpowiedź przedwczoraj, przez te 2 dni gryzłam się z tym, ale zadzwoniłam i umówiłam się. Wizyta 10. października (wcześniej nie ma mnie w mieście).

piotrAA82 napisał/a:
Pisałaś coś że wysyłałaś formularz, ale wydaje mi się że wewnętrznie to miałaś taką nadzieję, że nikt na niego nie odpowie.

Liczyłam na odpowiedź bardzo. Choć może z niewłaściwych pobudek, bo z przekonania, że jak już się ktoś zgłasza, to powinni rzucić wszystko i pomagać. Chyba byłabym nawet zła, gdyby nie odpsali.

No nic, krokiem milowym i tak będzie wejście tam.

smokooka - Czw 20 Wrz, 2012 09:06

mia83 napisał/a:
zadzwoniłam i umówiłam się. Wizyta 10. października (wcześniej nie ma mnie w mieście).


No to się teraz zacznie :mgreen:

Klara - Czw 20 Wrz, 2012 09:08

mia83 napisał/a:
Wizyta 10. października.

:brawo:

leon - Czw 20 Wrz, 2012 09:10

mia83 napisał/a:
. Wizyta 10. października

Powodzenia :okok:

mia83 - Czw 20 Wrz, 2012 09:13

smokooka napisał/a:
mia83 napisał/a:
zadzwoniłam i umówiłam się. Wizyta 10. października (wcześniej nie ma mnie w mieście).


No to się teraz zacznie :mgreen:


Aj Smoczko, co się zacznie? :bezradny:

aha - od soboty dłuższy czas będę wyjechana i odłączona od netu, więc nie myślcie, że stchórzyłam, uciekłam i tu nie zaglądam. Wrócę :) .

smokooka - Czw 20 Wrz, 2012 09:17

mia83 napisał/a:
Aj Smoczko, co się zacznie?


Zacznie się Twoja nowa droga Mia. :kciuki:

pterodaktyll - Czw 20 Wrz, 2012 09:21

Klara napisał/a:
mia83 napisał/a:
Wizyta 10. października.

:brawo:

Ja jednak poczekam aż się ta wizyta odbędzie, zanim zacznę gratulować :mgreen:

Za chęć do życia i miłość do ojczyzny nie gratuluję :p

mia83 - Czw 20 Wrz, 2012 09:25

pterodaktyll napisał/a:
Klara napisał/a:
mia83 napisał/a:
Wizyta 10. października.

:brawo:

Ja jednak poczekam aż się ta wizyta odbędzie, zanim zacznę gratulować :mgreen:

Za chęć do życia i miłość do ojczyzny nie gratuluję :p


I masz rację Pteruś. Sama sobie jeszcze niczego nie gratuluję, choć tak daleko jeszcze nie byłam...

smokooka - Czw 20 Wrz, 2012 09:27

mia83 napisał/a:
Sama sobie jeszcze niczego nie gratuluję, choć tak daleko jeszcze nie byłam...


Żebyś się tylko na tym wyjeździe nie cofnęła za mocno...

pterodaktyll - Czw 20 Wrz, 2012 09:28

mia83 napisał/a:
tak daleko jeszcze nie byłam...




:mgreen:

Klara - Czw 20 Wrz, 2012 09:48

pterodaktyll napisał/a:
Ja jednak poczekam aż się ta wizyta odbędzie, zanim zacznę gratulować :mgreen:

Myślę, że Mia jest na świadomą obywatelką i zdaje sobie sprawę z tego, że akurat zablokowała termin i jeśli nie pójdzie na spotkanie, to będzie miała na sumieniu innego potrzebującego alkoholika, który mógłby w tym czasie skorzystać z konsultacji.

mia83 - Czw 20 Wrz, 2012 10:08

Klara napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Ja jednak poczekam aż się ta wizyta odbędzie, zanim zacznę gratulować :mgreen:

Myślę, że Mia jest na świadomą obywatelką i zdaje sobie sprawę z tego, że akurat zablokowała termin i jeśli nie pójdzie na spotkanie, to będzie miała na sumieniu innego potrzebującego alkoholika, który mógłby w tym czasie skorzystać z konsultacji.


Tak jest! :nunu:
Terapeutka młoda taka... specjalizację dopiero robi. Mam nadzieję, że będzie w porządku.

JaKaJA - Czw 20 Wrz, 2012 11:47

mia wiesz,że ja sama sobie postawiłam diagnozę jak byla w Twoim wieku ? Jednak dojście do terapeuty i właściwe leczenie zajeło mi jeszcze prawie 3 lata :shock: dobrych wyborów Ci życzę i trzymam kciukasy :)
piotrAA82 - Czw 20 Wrz, 2012 20:57

Moje terapeutki są też w trakcie robienia specjalizacji, ale są moim zdaniem świetne w tym czym się zajmują. Widać że robią to z pasją a nie z przymusu. A dodatkowo są jeszcze bardzo ładne :)
Mia super że zadzwoniłaś, mam nadzieję że 11 października najpóźniej zobaczę Twój wpis na forum odnośnie odbytego spotkania z terapeutką :p . Udanego wyjazdu Ci również życzę i oczywiście bezalkoholowego. :)

endriu - Czw 20 Wrz, 2012 21:02

niektórzy lubią jeszcze pochlać przed terapią
endriu - Wto 25 Wrz, 2012 09:31

hej Mia, gdzie jesteś?
smokooka - Wto 25 Wrz, 2012 09:33

endriu napisał/a:
hej Mia, gdzie jesteś?


W górach?

leon - Wto 25 Wrz, 2012 10:35

endriu napisał/a:
hej Mia, gdzie jesteś?

Na wakacjach bez netu,wraca 10-go pazdziernika....

endriu - Wto 25 Wrz, 2012 13:28

aha, no to czekamy...
mia83 - Wto 09 Paź, 2012 13:43

Witajcie! :skromny:

Wróciłam 05. października w piątek... Wyjazd był jak dla mnie mało alkoholowy (jak dla mnie!), bo piłam tam o wiele mniej niż piję w swoim mieście (ha! parę razy wiązało się to z pokonywaniem ssania w żołądku i chęci na większą ilość alkoholu... żeby nie przeginać z chęcią napicia się w oczach moich towarzyszek). Ale jednak trochę alkoholu było.

Co do 10. października - to na wtedy miałam umówioną wizytę w Ośrodku w Poznaniu. W trakcie mojego pobytu na urlopie dostałam telefon stamtąd, że ze względu na nieobecność terapeutki przesuwają moją wizytę na 24. października. Poczułam się, jakbym odebrała telefon z zupełnie innego świata, do tej informacji podeszłam zupełnie obojętnie, tak jakby temat mnie w ogóle nie dotyczył.
Wróciłam 05. października w piątek wieczorem i do niedzielnego wieczoru piłam w samotności. Dziś (drugi dzień w pracy) jako tako doszłam do siebie i stwierdziłam, że to nie im ma przecież zależeć, ale mi - zadzwoniłam tam i zapytałam, czy jakikolwiek inny terapeuta ma wolny wcześniejszy termin po południu. Niestety nie - został 24.10, g. 17.30.
Nie mam siły teraz umawiać się w zupełnie innej przychodni, a tam odwoływać. Jakoś przecież doczekam...
Chciałam nie odzywać się na forum od powrotu do momentu pójścia na pierwszą wizytę, bo czuję, że to jakoś nie fair, bo nie jestem wolna od alkoholu. A i mam obawę, że każde moje słowo będzie zbijane, a wątek będzie wracał do słów "poszłaś w końcu na spotkanie?". Więc mówię Wam otwarcie, idę 24.10, wcześniej jednak chcę tu być.

smokooka - Wto 09 Paź, 2012 13:47

Dobrze, że jesteś. Zobaczymy co będzie dalej :)
Tajga - Wto 09 Paź, 2012 14:06

mia83 napisał/a:
piłam tam o wiele mniej niż piję w swoim mieście

Dlaczego W OGÓLE piłaś ten alkohol???

szymon - Wto 09 Paź, 2012 14:13

mia83 napisał/a:
Więc mówię Wam otwarcie, idę 24.10, wcześniej jednak chcę tu być.


fajna deklaracja

z mojego skromnego doświadczenia wiem, że większość obietnic alkoholika jest bez pokrycia.
napisze więcej,
jakbyś chciała iść do terapeuty, to w 10min znalazłabyś adres i na nazajutrz byś się tam udała, porozmawiałabyś ze specjalistą.
do tej wyznaczonej daty masz jakieś plany?
masz zamiar popijać alkohol "niby mniej"?

pietruszka - Wto 09 Paź, 2012 14:21

szymon napisał/a:
jakbyś chciała iść do terapeuty

Jak Pietruch się wybrał do poradni, okazało się, że terapeuta, z którym miał rozmawiać dojedzie później i niestety go nie przyjmie (bo ma grupę) siedział i czekał byleby ktokolwiek z nim pogadał... I po grupie facet go przyjął, chociaż zdaje się tylko na 30 minut, ale już za kilka dni miał dla niego więcej czasu, a po tygodniu już był na grupowej. Ot, jak się komuś ziemia pod tyłkiem pali... i naprawdę nie chce pić... Terapeuci też są nie w ciemię bici, jak widzą, że ktoś desperacko potrzebuje pomocy i siedzi uparcie w poczekalni to wiedzą, ze najczęściej naprawdę potrzebuje pomocy. No i jeszcze jest w razie czego AA.

szymon - Wto 09 Paź, 2012 14:30

pietruszka napisał/a:
Terapeuci też są nie w ciemię bici, jak widzą, że ktoś desperacko potrzebuje pomocy


byłem świadkiem, jak "kolega" przyszedł na grupę, nie zapisany, prosto z ulicy, nie pod wpływem
powiedział tak: zapiłem trzy dni temu i bardzo potrzebuję właśnie teraz waszej pomocy, czy mogę posiedzieć z wami choć trochę

terapeutka go posadowiła w rogu i gość sam zaczął opowiadać co się stało.
do dzisiaj go widuję na "mieście", odpowiada mi uśmiechem.

yuraa - Wto 09 Paź, 2012 14:51

pietruszka napisał/a:
jak widzą, że ktoś desperacko potrzebuje pomocy i siedzi uparcie w poczekalni to wiedzą, ze najczęściej naprawdę potrzebuje pomocy

ja pojechalem, niby wcześniej umowiony na 13;00 a w recepcji mi mówi że nie ma żadnegom terapeuty, bo ktos tam zachorował a wszyscy inni maja właśnie zajęcia na grupach.
to moze jutro niech pan przyjdzie.
powiedziałem
NIE, będę tu siedział i czekał az mnie ktos przyjmie bo ja 10 dni nie piję i naprawdę nie chcem znowu zacząć a po za tym 3,40 na bilet wydałem a mogłem przepić.
no i siedziałem z godzinę i w koncu znalazł sie ktos kto mnie przyjął

Marc-elus - Wto 09 Paź, 2012 15:36

pietruszka napisał/a:
Terapeuci też są nie w ciemię bici, jak widzą, że ktoś desperacko potrzebuje pomocy i siedzi uparcie w poczekalni to wiedzą, ze najczęściej naprawdę potrzebuje pomocy.

Oczywiście, u mnie w poradni jest tak że można umówić się "poza kolejnością", gdy ktoś chce, i jak nie ma "osobistego" terapeuty, to przyjmie każdy inny, w wolnej chwili.
Kiedyś ktoś powiedział mi że czasem terapeuci dają "na przeczekanie" termin 2-3tyg, żeby wiedzieć że pacjent naprawdę chce, a nie krótko po ciągu, zagoniony przez żonę, przyszedł bo jest przerażony, a za chwilę się odwidzi.
Jednak ta teoria, choć logiczna, wydaje mi się odrobinę okrutna.... :roll:

pietruszka - Wto 09 Paź, 2012 15:48

Marc-elus napisał/a:
Jednak ta teoria, choć logiczna, wydaje mi się odrobinę okrutna.... :roll:

eee. tam... z drugiej strony... może szkoda kasy podatników na leczenie tych, co nie chcą się leczyć? Przecież wtedy można przeznaczyć większe środki dla tych, co leczyć naprawdę chcą... na dodatkowe grupy wsparcia, warsztaty, terapie pogłębione, a nawet... na wygodniejsze krzesła w poradni... a tak... jak w alkoholiku nie ma tego rąbnięcia w dno to po co wyrzucać pieniądze? Swojego czasu słyszałam, że był pomysł, żeby NFZ płacił tylko za pierwszą, ewentualnie drugą terapię, bo przecież są tacy, którzy terapię traktują jak wszywkę - ma zaleczyć na jakiś czas "bo nawroty są wpisane w tę chorobę". O robią dziesiątą terapię, osiem detoksów, a pomiędzy terapiami wciąż piją. Przyznam się szczerze, że wtedy trochę gotuje się we mnie krew, kiedy jednocześnie dowiaduję się, że brak pieniędzy na terapię DDA, rozwinięcie pomocy psychologicznej dla dzieci, czy współuzależnionych.

Marc-elus - Wto 09 Paź, 2012 15:55

pietruszka napisał/a:
Swojego czasu słyszałam, że był pomysł, żeby NFZ płacił tylko za pierwszą, ewentualnie drugą terapię

He, a ja słyszałem że bezpłatny(NFZ) miałby być jeden detox w roku, za następne płaciłby pacjent..... :mgreen:

pietruszka - Wto 09 Paź, 2012 16:02

Marc-elus napisał/a:
He, a ja słyszałem że bezpłatny(NFZ) miałby być jeden detox w roku, za następne płaciłby pacjent..... :mgreen:

luksus :p

mia83 - Wto 09 Paź, 2012 16:05

Marc-elus napisał/a:
Kiedyś ktoś powiedział mi że czasem terapeuci dają "na przeczekanie" termin 2-3tyg, żeby wiedzieć że pacjent naprawdę chce, a nie krótko po ciągu, zagoniony przez żonę, przyszedł bo jest przerażony, a za chwilę się odwidzi.
Jednak ta teoria, choć logiczna, wydaje mi się odrobinę okrutna.... :roll:


Może i tu tak jest, z punktu widzenia "systemu" (a to przecież nie prywatne wizyty, choć i nie darmowe) - może szkoda kasy i czasu na takich, którzy po paru rozmowach wrócą do starych nawyków i tyle ich widziano.
Po Waszych postach zaczęłam się zastanawiać, na ile mi zależy.. Czy na tyle, by pójść osobiście nieumówiona i czekać... Skoro jeszcze paręnaście dni temu telefon tam był dla mnie wyczynem. :(
Tajga - ja jeszcze nie przestałam pić (wcześniej napisałam to zdanie z jakimiś nadmiarowymi słowami "tak naprawdę", "chyba", "w ogóle" - co ten mózg plecie :szok: ).

Być może zaczynam od końca - najpierw umawiając się na terapię, zamiast najpierw zaprzestać picia. Może powinnam tak jak yuraa - poczuć, że już nie piję np. 10 dni i mieć silne poczucie - ratujcie mnie, bo zaraz zacznę.
Ale myślę sobie tak: początek niepicia - pierwsze dni może i będzie łatwy. Ale co zrobić potem - z zaproszeniami na różne wyjścia, z całym tym życiem towarzyskim, bez którego nie mam tu nic... Mam wrażenie, że WSZYSTKO trzeba zmienić. Dlatego najpierw szukam pomocy i przewodniczki, którą ma być dla mnie terapia i terapeutka (wiem, że pewnie to źle pojmuję...), a potem dopiero chcę wiedzieć jak to robić dalej.

A przy tym wszystkim jeszcze coś mi mówi, co jakiś czas, że z nudów sobie wymyśliłam problem (ale to tak zupełnie na marginesie, to chyba ten mechanizm iluzji?).

Tajga - Wto 09 Paź, 2012 16:17

mia83 napisał/a:
Ale co zrobić potem - z zaproszeniami na różne wyjścia, z całym tym życiem towarzyskim, bez którego nie mam tu nic...

Odpowiedz sobie w duszy na czym Ci bardziej zależy...
na SOBIE, czy na TOWARZYSTWIE?
Towarzystwo bez Ciebie da sobie radę.
TY bez fachowej pomocy terapeutów....dasz radę?

Marc-elus - Wto 09 Paź, 2012 16:24

mia83 napisał/a:
ale to tak zupełnie na marginesie, to chyba ten mechanizm iluzji?

Nie nazwała byś mechanizmu iluzji "czymś na marginesie" gdybyś wiedziała że to on "ustawia" Ci życie.... :)

rybenka1 - Wto 09 Paź, 2012 20:51

Ja jak przyszłam do Osrodka ,to od razu przyjoł mnie terapeuta .Po godz rozmowie kazał przyjsc jak będzie kierownik tzn P.psycholog .powiedziła ,że bedzie za około 2 godz .Ja byłam tak zdesperowana ,że powiedziłam ,że poczekam i czekałam w osrodku .Przyszła Pani psycholog i znów rozmowa i kazała mi przyjść za tydzień ,ale też dała mi numer telefonu .Więc jeśli mi zależy mogę dzwonic wczesniej i dzwoniłam .Miejsce znalazło śie po dwóch dniach .Podobno ktoś zrezygnował ,widocznie tak miało byc .Nic nie dzieje śię bez przyczyny. :skromny:
pterodaktyll - Wto 09 Paź, 2012 20:57

mia83 napisał/a:
przy tym wszystkim jeszcze coś mi mówi, co jakiś czas, że z nudów sobie wymyśliłam problem

Twój alkoholizm Ci to mówi :mgreen:

Gabi74 - Śro 10 Paź, 2012 18:44

hej mia83-im wcześniej zaczniesz się leczyć tym lepiej dla Ciebie. powodzenia! :D
piotrAA82 - Śro 10 Paź, 2012 21:14

Cześć Mia83.
Fajnie, że wróciłaś :) i jesteś na forum i szczerze piszesz co i jak.
mia83 napisał/a:
Ale myślę sobie tak: początek niepicia - pierwsze dni może i będzie łatwy. Ale co zrobić potem - z zaproszeniami na różne wyjścia, z całym tym życiem towarzyskim, bez którego nie mam tu nic... Mam wrażenie, że WSZYSTKO trzeba zmienić.

A to co wyróżniłem odnosi się do mojego przypadku ;) , nie wiem czy Ty będziesz musiała wszystko zmieniać, nie jestem terapeutą ;)

mia83 - Śro 10 Paź, 2012 21:39

Dzięki za odzew :) :) .

Na razie nie chcę zbyt wiele pisać... stoję jakby w "rozkroku", sama muszę sobie to przemyśleć. W rozkroku, czyli - widzę jakie mogą być korzyści z zupełnej przemiany swojego stylu życia, z drugiej - ciągle trudno mi wyobrazić sobie te zmiany, głód, wstyd itp.
Nie chcę w tym, co piszę ciągle być niekonsekwentna, nie lubię takiej rozlazłości.
Czekam na spotkanie z terapeutką, chciałabym już z Wami podzielić się tym, jak było i co dalej.
A na razie nie piję od 48h, a nie upijam się od 72h (śmiać mi się chce jak to podliczyłam, bo wydawało mi się, że to już tak długo). Jeszcze bez wielkich postanowień, czy tak zostanie na wiele dni. Na razie mam postanowienie dziś i w ciągu najbliższej doby nie piję. Najbliższy weekend mógłby być pracujący...

Jonesy - Śro 10 Paź, 2012 21:50

mia83 napisał/a:
te zmiany, głód, wstyd itp.


Zmiany? O tak, ale na lepsze.
Głody? Zapewne, ale to nie śmierć, to da się pokonać, przepracować i opanować.
Wstyd? Nigdy, jaki wstyd? Że miałaś problem z alkoholem ale sobie z nim poradziłaś i nie pijesz?

Czarny - Śro 10 Paź, 2012 21:59

mia83 napisał/a:
Na razie mam postanowienie dziś i w ciągu najbliższej doby nie piję.
Ogranicz się do postanowienia Dziś Nie Piję wystarczy, z tych dziś składają się lata :D Powodzenia :okok:
mia83 - Śro 10 Paź, 2012 21:59

Jonesy napisał/a:

Wstyd? Nigdy, jaki wstyd? Że miałaś problem z alkoholem ale sobie z nim poradziłaś i nie pijesz?


Wstyd, że będę musiała powiedzieć iluś osobom, że w ogóle mam problem z alkoholem. Chociaż podejrzewam, że wiele osób z mojego otoczenia już go widzi i nie traktuje mnie zbyt poważnie.
Masz rację.
Echh weekendów na początku mogłoby nie być :( ...
Jak tu spotkać się w piątek wieczorem z dawno niewidzianymi 2 kumplami. Przy herbacie? Oni ostatecznie i tak piją mniej niż ja ( :roll: ), ale wolą się spotkać na piwo niż na herbatkę. Na razie chyba odpuszczę to spotkanie.

Jonesy - Śro 10 Paź, 2012 22:07

Wiesz, ja powiedziałem dwóm najlepszym kolegom. Takim, co to konie moglibyśmy kraść. I co się stało? Kontakt się urwał. Ja pisałem, że wywalili mnie z grupy, że olewają mnie i tak dalej. Rok później pogadaliśmy szczerze i od serca - okazało się że wciąż jestem ich najlepszym kumplem, tylko tak bardzo chcieli żeby mi się udało, że sami dobrowolnie ucięli ze mną kontakty, żeby mnie nie kusiło picie w ich towarzystwie. Bo to ja miałem problem a nie oni.
Prawdziwi kumple znają Cię lepiej niż ty sama.

yuraa - Śro 10 Paź, 2012 22:08

mia83 napisał/a:
Wstyd, że będę musiała powiedzieć iluś osobom, że w ogóle mam problem z alkoholem

a po co ?
nie wystarczy"
postanowiłam nie pić i uszanujcie moja decyzję

mia83 - Śro 10 Paź, 2012 22:15

Jonesy - to nie są tacy znajomi, że mogłabym z nimi konie kraść. Ostatnio złapałam się na tym, że nie mam ani jednego takiego kumpla czy kumpeli :( . A Twoi zachowali się świetnie, choć w trakcie musiałeś się z tym b. źle czuć.
Tak w ogóle dokopałam się do Twojego wątku (pierwszego chyba): http://komudzwonia.pl/vie...?t=3797&start=0

Napisałeś tam:
Jonesy napisał/a:
Nie jest też tak, że muszę wypić codziennie. Ale wpadam w pułapkę weekendu - od piątku już kombinuję, myślę jak będzie fajnie. Chowam się z tymi piwami, znoszę je na raty - dwa po pracy, dwa jak do sklepu idę i tak dalej i tak dalej. Potem je piję, oczywiście też po kryjomu. Oficjalnie jedno - dwa piwa, a nieoficjalnie 5 następnych.


:shock: wypisz wymaluj jak u mnie. Też z tymi filmami obejrzanymi... odcinkami seriali, których kompletnie nie pamiętam, ba... rozmowami telefonicznymi, faktami z rozmów, które mieszam :( . I to nie rozmów na imprezach - ale np. na czacie na fb, gdy piję w samotności i z kimś pytluję.
Znoszenie na raty miałam, gdy nie mieszkałam sama. Chowanie się też...

yuraa napisał/a:
a po co ?
nie wystarczy"
postanowiłam nie pić i uszanujcie moja decyzję


Może faktycznie... za dużo scenariuszy sobie wymyślam...

Czarny - Śro 10 Paź, 2012 22:31

mia83 napisał/a:
Może faktycznie... za dużo scenariuszy sobie wymyślam..
Nie przejmuj się, też tak miałem.Nawet nie wiem kiedy,moje nie picie innym znormalniało.
mia83 - Czw 18 Paź, 2012 19:21

Muszę to obwieścić, bo przełamałam się... No pewnie przy waszych doświadczeniach nie ma się czym chwalić. Ale w mojej skali to jest duży krok:
Tak, jak wcześniej pisałam w jednej z poradni miałam umówioną wizytę na 24.10 (wcześniej na 10.10, ale mi przeniesiono). Stwierdziłam, że naprawdę nie ma na co czekać. Nie ukrywam też, że zmotywowaliście mnie swoimi doświadczeniami (np. yuraa - jak napisałeś, że siedziałeś i uparcie czekałeś, aż ktoś Cię przyjmie).
Tamta poradnia, do której początkowo się zapisałam jest prawie na drugim końcu miasta, polecono mi ją, dlatego tam najpierw zdecydowałam się uderzyć. Ale potem ten odległy termin... a na dodatek uświadomiłam sobie, że to, że mam daleko kiedyś stanie się dla mnie świetną wymówką, by rezygnować z wizyt/z terapii.
Miałam (i mam nadal) dziś dość swojego stanu, znowu przemęczenie, znowu lekki kac (niestety!), to mnie popchnęło do decyzji, by po prostu pójść osobiście. I nie do tej odległej przychodni, ale do takiej na moim osiedlu, parę przecznic od domu. Po pracy tam pojechałam, najpierw długo "czaiłam się" w korytarzu, bo w pokoju, który był jednocześnie recepcją, sekretariatem itp. kręciło się kilka osób (potem się zorientowałam, że to osoby tam zatrudnione). W końcu weszłam, zapytałam o możliwość zapisania się na wizytę, w ogóle zachowywałam się jak ofiara losu (myślałam, że zapadnę się pod ziemię, gdy musiałam powiedzieć, że chodzi o mnie i o uzależnienie od alkoholu)... Jedna pani długo szukała w terminarzach terapeutów terminu szybszego niż 24.10. Nic się nie znalazło, już miałam wychodzić, kiedy druga pani rzuciła - że jednej z terapeutek wypadł pacjent jutro o 8.10 rano i czy mogłabym przyjść o tej porze. Zatem tak - jutro o 8.10 przed pracą idę na moją pierwszą rozmowę.
Powinnam się jakoś przygotować? Napiszcie proszę...
Boję się oczywiście, że po jutrzejszym spotkaniu nie będzie wolnych terminów (nie kolidujących mi z pracą) przez kilka tygodni :uoee: ... ale może uda się ustalić jakiś plan spotkań, czy terapii.
Gdy wychodziłam z Ośrodka - przed budynkiem stała grupka osób czekających chyba na mityng o 18tej. Na razie nie wyobrażam sobie, by do nich dołączyć.
Nie wiem jak będzie - ale dobrze, że poszłam dziś. Jutro pewnie będę się czuła lepiej fizycznie i psychicznie, a po jakimś czasie znów zacznę uznawać, że cały ten problem sobie wymyśliłam...
W tej chwili jestem otwarta na to, co powie mi terapeutka i chcę robić tak, jak z nią ustalę.

cool - Czw 18 Paź, 2012 19:27

mia83 napisał/a:
W tej chwili jestem otwarta na to, co powie mi terapeutka i chcę robić tak, jak z nią ustalę.


:okok: początek jest trudny ale ważne aby wykonać ten pierwszy krok ,będzie ok ;)

Marc-elus - Czw 18 Paź, 2012 19:28

mia83 napisał/a:
Powinnam się jakoś przygotować? Napiszcie proszę...

Co by się nie działo, mów prawdę i nie wstydź się.
Jesteś tam pacjentką, jak u lekarza. Lekarze znają wiele przypadków, są specjalistami, nie będziesz tam sensacją. :)

smokooka - Czw 18 Paź, 2012 19:28

No! :skromny:
Tajga - Czw 18 Paź, 2012 19:32

Brawo!!! :kwiatek:
Mnie na pierwsza terapię mąż zaciągnął, sama bym się nie odważyła iść.
Ale później było mi tam fantastycznie.

Marc-elus - Czw 18 Paź, 2012 19:32

mia83 napisał/a:
Gdy wychodziłam z Ośrodka - przed budynkiem stała grupka osób czekających chyba na mityng o 18tej. Na razie nie wyobrażam sobie, by do nich dołączyć.

Być może czekali na terapie grupową, to co innego niż miting.
Na samym początku jest drętwo, ale potem, jak poznasz ludzi, całkiem dużo humoru jest.

Czarny - Czw 18 Paź, 2012 19:35

mia83 napisał/a:
W tej chwili jestem otwarta na to, co powie mi terapeutka i chcę robić tak, jak z nią ustalę.
______
I to Ci wystarczy za całe przygotowanie.Ja na pierwszą wizytę poszedłem z takim właśnie nastawieniem, opłacało się. Nie przejmuj się na wyrost,nic strasznego Cię w czasie trwania wizyty nie spotka. Nawet gdybyś się denerwowała, niepotrzebnie zresztą, to normalka, większość tak ma. Powodzenia :okok: :okok: :okok: [/code]
staaw - Czw 18 Paź, 2012 19:41

Dobra... nachwalili Cię już, to ja Ciebie zganię za to zdanie:
mia83 napisał/a:
No pewnie przy waszych doświadczeniach nie ma się czym chwalić.

Porównywanie się z innymi nigdy na dobre nie wychodzi, a przecież Ty jesteś wyjątkowa jak śnieżynka. Czy można porównać dwie śnieżynki?

mia83 - Czw 18 Paź, 2012 19:42

Marc-elus napisał/a:
mia83 napisał/a:
Gdy wychodziłam z Ośrodka - przed budynkiem stała grupka osób czekających chyba na mityng o 18tej. Na razie nie wyobrażam sobie, by do nich dołączyć.

Być może czekali na terapie grupową, to co innego niż miting.
Na samym początku jest drętwo, ale potem, jak poznasz ludzi, całkiem dużo humoru jest.

Pewnie tak, ale po kolei, najpierw wolę indywidualnie, muszę się na to wszystko otworzyć...

Poza tym jak ich zobaczyłam, to pojawiła się głupia myśl, że do nich nie pasuję (to byli głównie faceci), jak oni i o czym ja, taka "panienka z dobrego domu" miałabym z nimi gadać? Piszę o tym otwarcie, mimo że wiem, że to źle o mnie świadczy. Po prostu sama się dziwię takim swoim myślom i chcę je pokonać.

mia83 - Czw 18 Paź, 2012 19:43

Dziękuję Wam!!! Mam w sobie wielką ufność wobec tej terapeutki, oby mi jej starczyło do jutrzejszego poranka. W ogóle bardzo się cieszę, że to rano, a nie po południu! :]
Marc-elus - Czw 18 Paź, 2012 19:46

mia83 napisał/a:
Piszę o tym otwarcie, mimo że wiem, że to źle o mnie świadczy

Nie świadczy źle, tylko mówi że jesteś chora.
A tak na marginesie, rób tak samo u terapeutki. fsdf43t

smokooka - Czw 18 Paź, 2012 19:47

mia83 napisał/a:
Mam w sobie wielką ufność wobec tej terapeutki,


Dla mnie to jest najważniejsza sprawa ułatwiająca mi i umożliwiająca w ogóle powracanie do prawdy. Do starej prawdy nowymi oczami :)

staaw - Czw 18 Paź, 2012 19:50

mia83 napisał/a:
Piszę o tym otwarcie, mimo że wiem, że to źle o mnie świadczy.

Uważam że szczerość świadczy bardzo dobrze o Tobie...
(Ja też miałem myśli że AŻ TAKIM alkoholikiem to nie jestem, myślę że to obrona mózgu by mu gorzały nie zabrać)
mia83 napisał/a:
Po prostu sama się dziwię takim swoim myślom i chcę je pokonać.

Po co pokonywać? Pokochaj je... Zobaczysz jak fajnie to działa.
Jeżeli myśli są projekcją uzależnionego mózgu, zaakceptowane znikną same, jeżeli są zaś Twoimi prawdziwymi uczuciami, możesz je modyfikować, zastanawiać się dla czego te uczucia są takie a nie inne.
Jeżeli są szkodliwe, możesz je zmieniać, jednak uczucia zwalczane, czy też wypierane, prędzej czy później powrócą ze zdwojoną siłą...

Jo-asia - Czw 18 Paź, 2012 19:54

mia83 napisał/a:
Po pracy tam pojechałam, najpierw długo "czaiłam się" w korytarzu, bo w pokoju, który był jednocześnie recepcją, sekretariatem itp. kręciło się kilka osób (potem się zorientowałam, że to osoby tam zatrudnione). W końcu weszłam, zapytałam o możliwość zapisania się na wizytę, w ogóle zachowywałam się jak ofiara losu (myślałam, że zapadnę się pod ziemię, gdy musiałam powiedzieć, że chodzi o mnie i o uzależnienie od alkoholu)... Jedna pani długo szukała w terminarzach terapeutów terminu

To moja opowieść ;)
Rozmowa dla mnie była jak zrzucenie kamienia, od niej zaczęło się moje nowe życie :)
Powodzenia :)
mia83 napisał/a:
Poza tym jak ich zobaczyłam, to pojawiła się głupia myśl, że do nich nie pasuję (to byli głównie faceci), jak oni i o czym ja, taka "panienka z dobrego domu" miałabym z nimi gadać?

Tak pomyślałam jak przekroczyłam próg odwyku, tyle że tam były same kobiety. Jak opuszczałam ten ośrodek widziałam to już zupełnie inaczej :)

plusio - Czw 18 Paź, 2012 23:27

mia83 chyba masz tak samo jak ja

Ja tez chodze do odrodka i sam sie zastanawiam o co kaman?
Zapisalem sie na terapie, ale sam mam miloin glosow po co?
Przeca ja jestem z tych, co ja zrobie? Przeca ja jaram z kumplami, pije, cpam amfe i co ja mam tera im powiedziec? Ze spadam? Dzis jaramy i jest super, a jutro co? Juz nie zapalisz ze mną? Przeca tak mowiles ze ci za***iscie?
Powiem wam, ze ciezko tak rzucic znajomych od cpania i picia. Nie mowiac ze ciezko jest odciac sie od tych uzywek, ale drugie.
Odciac sie od tych kumpli, czasem przyjaciol.
Przeca jak walimy, jak bierzemy, oni sa nasi, to nasza spolecznosc
W tej spoilecznosci zyje4my, wiemy tego zlapali, ten odtaja, tamten bedzie miec dobry stuff na weekend. To nasze zycie
I co dalej?
Tak koniec i co im powiedziec
wiadomo, towarzystwo nieciekawe, ale to ludzie, to nasi, i co im powiedziec?

Małgoś - Czw 18 Paź, 2012 23:37

plusio napisał/a:
To nasze zycie


Ale to właśnie jest to życie z którego jesteś tak zadowolony :wysmiewacz:

Klara - Pią 19 Paź, 2012 07:12

mia83 napisał/a:
jutro o 8.10 przed pracą idę na moją pierwszą rozmowę.

W chwili kiedy to piszę, prawdopodobnie zaczynasz rozmowę z terapeutką.
Trzymam kciuki za to, żeby ta chwila była początkiem Twojego nowego życia :kciuki:

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 09:02

Klara napisał/a:
mia83 napisał/a:
jutro o 8.10 przed pracą idę na moją pierwszą rozmowę.

W chwili kiedy to piszę, prawdopodobnie zaczynasz rozmowę z terapeutką.
Trzymam kciuki za to, żeby ta chwila była początkiem Twojego nowego życia :kciuki:


Dziękuję!!! :buzki:

Tak, o tej porze zaczynałam, rozmowa trwała 50 min, więc chyba standardowo.
Terapeutka bardzo empatyczna, fajna, ciepła, sporo starsza ode mnie i doświadczona. Najpierw był wywiad (dlaczego uważam, że mam problem, jak piję, kiedy, z kim, sama, od kiedy itp). Potem założenie karty, zaproszenie na spotkanie AA (wybieram się w sobotę rano, to dopiero będzie stres...), no i podpisanie kontraktu.
Z kontraktem mam największy problem, nie dlatego, że oznacza niepicie - to przecież wiedziałam. Problemem jest dopasowanie godzin spotkań grupy terapeutycznej (maks. 3 nieobecności dopuszczalne) i godzin terapii indywidualnej do moich godzin pracy. Da się, choć to niezła ekwilibrystyka będzie i nie wiem, jak mam wytłumaczyć szefowej, że w te dni muszę być na 8mą i wyjść ok. 16tej, tego dnia na 10tą (bo rano mam spotkanie). Nie chcę się przyznawac do terapii. Pracuję tu 3 lata i jeszcze nie robiłam takiego zamieszania z godzinami, nie wiem jak to wytłumaczyć... W tym tłumaczeniu się widzę największy problem, bo na samą moją pracę nie wpłynie to, czy będę o 8-mej, czy o 10tej.

Największa zmiana - to że dopuszczam do siebie myśl o pójściu na mityng w sobotę o 9.30 i na terapię grupową w poniedziałek (tu w zasadzie nie mam wyjścia). Jeszcze niedawno dopuszczałam myśl jedynie o chowaniu się u terapeuty w gabinecie na terapii indywidualnej.

plusio napisał/a:
Odciac sie od tych kumpli, czasem przyjaciol.
Przeca jak walimy, jak bierzemy, oni sa nasi, to nasza spolecznosc
W tej spoilecznosci zyje4my, wiemy tego zlapali, ten odtaja, tamten bedzie miec dobry stuff na weekend. To nasze zycie
I co dalej?
Tak koniec i co im powiedziec
wiadomo, towarzystwo nieciekawe, ale to ludzie, to nasi, i co im powiedziec?


Plusio - też mam z tym problem. Też mam grupkę znajomych, z którymi jestem zżyta, którzy walą równo (na imprezach), a wyjście na spotkanie z samymi dziewczynami tez oznacza wypitych parę piw. Też jeszcze nie mam pomysłu, co z tym zrobić i co im powiedzieć. To jest problem, ale więcej sobie chrzanię piciem. Zresztą oni już też przestają mnie traktować poważnie. W ich oczach jestem mało odpowiedzialną, dość zabawną i niepoważną dziewczynką. Jeśli nic nie zmienię, to nigdy nie zbuduję normalnych relacji z ludźmi. Zawsze będę się bawiła w takie rozśmieszające wszystkich dziecko.
Nie oni jedyni na świecie Plusio. Przynajmniej sama staram to sobie uświadomić.

Marc-elus - Pią 19 Paź, 2012 09:28

mia83 napisał/a:
Pracuję tu 3 lata i jeszcze nie robiłam takiego zamieszania z godzinami, nie wiem jak to wytłumaczyć...

A nie czujesz, że jeżeli 3lata nie prosiłaś o przesunięcie godzin, nie spóźniałaś się, to teraz masz do tego prawo?
Nie musisz się też tłumaczyć, masz potrzebę związaną z Twoim stanem zdrowia i tyle, jednak z doświadczenia wiem że szczerość w tym temacie czasem popłaca.

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 09:41

Marc-elus napisał/a:
mia83 napisał/a:
Pracuję tu 3 lata i jeszcze nie robiłam takiego zamieszania z godzinami, nie wiem jak to wytłumaczyć...

A nie czujesz, że jeżeli 3lata nie prosiłaś o przesunięcie godzin, nie spóźniałaś się, to teraz masz do tego prawo?

Nie no, zdarzało mi się spóźniać - czasem. Zdarzało się przesuwać rozpoczęcie pracy na 10tą, bo na 9tą nie byłam w stanie wstać. A potem pół dnia siedziałam otępiała.
Ostatecznie więcej pożytku będą ze mnie mieli obecnie, nawet jeśli będę ciągle zmieniac godziny.

Marc-elus napisał/a:

Nie musisz się też tłumaczyć, masz potrzebę związaną z Twoim stanem zdrowia i tyle, jednak z doświadczenia wiem że szczerość w tym temacie czasem popłaca.

Nie no, na razie szczerość w tym temacie odpada...

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 10:47

No i już jest problem.
W przyszłą środę po 16tej powinnam mieć wizytę u psychiatry w ośrodku (krótką i rutynową, ale przyjmuje tylko wtedy). A muszę jechać w delegację! Z której średnio mogę się wykręcić. Czy takie spotkanie z psychiatrą jest warunkiem niezbędnym by zacząć terapię? Bo na grupową w poniedziałek mogę iść, tylko mi ta środa nie pasi...

smokooka - Pią 19 Paź, 2012 10:50

Zadzwoń do ośrodka, powiedz w czym rzecz i przełóż termin. Sprawdź najpierw jaki będzie Ci pasował. Żeby znowu nie było manewrów.
mia83 - Pią 19 Paź, 2012 10:54

Tak zrobię. Pola do manewrów w temacie akurat tej krótkiej wizyty nie mam zbyt wiele - bo on zawsze w środy przyjmuje. Tylko mam nadzieję, że mogę zacząć grupową bez tej diagnozy. Faktycznie dopytam bezpośrednio, nie boję się już ich aż tak heh.
smokooka - Pią 19 Paź, 2012 11:00

mia83 napisał/a:
Faktycznie dopytam bezpośrednio, nie boję się już ich aż tak heh.


I bardzo słusznie :)

piotr7 - Pią 19 Paź, 2012 11:51

mia 83 jesteś na właściwej drodze :okok:
mia83 - Pią 19 Paź, 2012 12:10

Taaak, tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi :( .

Napiszcie mi jeszcze proszę - ile trwa zwykle mityng AA?

smokooka - Pią 19 Paź, 2012 12:11

Standardowo 2 godziny z 10 minutową przerwą po pierwszej godzinie. Bywają, bardzo rzadko, mitingi godzinne.
smokooka - Pią 19 Paź, 2012 12:12

mia83 napisał/a:
Taaak, tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi


Nie chrzań.

Tajga - Pią 19 Paź, 2012 12:16

mia83 napisał/a:
tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi :( .

Hmmm

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 12:25

Tajga napisał/a:
mia83 napisał/a:
tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi :( .

Hmmm

Tak, wiem jak to wygląda. Ale postaram się tak wynegocjować, żeby wszędzie zdążyć. Chciałabym nawet codziennie widzieć się z terapeutą, jestem głodna tej wiedzy i wskazówek.

Marc-elus - Pią 19 Paź, 2012 12:26

mia83 napisał/a:
Taaak, tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi

Wiesz co powiedział terapeuta do którego poszedłem za pierwszym razem?
"Pan wybierze poradnie gdzieś niedaleko domu, nie będzie Pan chociaż miał "wykrętów" żeby nie iść, "bo pada, zimno i daleko" itd."

Musisz zrozumieć, choć to może nie być łatwe, że Twoja podświadomość może działać przeciw Tobie.

Możesz czuć się gorzej jak będziesz miała iść do poradni, możesz mieć tysiące spraw "innych" do załatwienia itd. Spraw, które Ty sama tak ustawisz(nieświadomie) lub wydadzą Ci się nie "do przełożenia i najważniejsze na świecie", idealne żeby akurat sabotować terapie.
Nie musi tak być, ale może.

Alkoholizm jest tak trudny do leczenia gdyż "broni się". Mi pomogło to co napisała do mnie pewna osoba z forum: "Masz w głowie przyjaciela, ale też wroga".

Szymon przytoczył kiedyś na forum bajkę:
Pewien stary Indianin Cherokee nauczał swoje wnuki. Powiedział im tak:
- Wewnątrz mnie odbywa się walka. To straszna walka.
Walczą dwa wilki:jeden reprezentuje strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancję, użalanie się nad sobą, poczucie winy, urazę, poczucie niższości, kłamstwa, fałszywą dumę i poczucie wyższości.Drugi to radość, zadowolenie, zgoda, pokój, miłość, nadzieja, akceptacja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, życzliwość, współczucie i wiara.Taka sama walka odbywa się wewnątrz was i każdej innej osoby.Dzieci myślały o tym przez chwilę, po czym jedno z nich zapytało:
- Dziadku, a który wilk wygra?
- Ten, którego nakarmisz – odpowiedział stary Indianin


Nic dodać, nic ująć. :)

staaw - Pią 19 Paź, 2012 12:27

mia83 napisał/a:
Taaak, tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi


Spokojnie, tu masz spis mityngów w całej Polsce, zawsze znajdziesz trochę czasu.
Według mnie to nawet lepiej chodzić na różne grupy...
http://www.aa.org.pl/main...0®ion_aa=001

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 12:42

Marc-elus napisał/a:
mia83 napisał/a:
Taaak, tylko że jak na złość młyn i dużo wyjazdów w pracy się kroi

Wiesz co powiedział terapeuta do którego poszedłem za pierwszym razem?
"Pan wybierze poradnie gdzieś niedaleko domu, nie będzie Pan chociaż miał "wykrętów" żeby nie iść, "bo pada, zimno i daleko" itd."

Musisz zrozumieć, choć to może nie być łatwe, że Twoja podświadomość może działać przeciw Tobie.

Wiem to, dlatego zmienilam termin i przychodnię - na wcześniejszy i na bliższą miejscu zamieszkania (5 min od mojego bloku). Pisałam o tym zresztą...
Jestem teraz zła, szefowa wlasnie planuje przyszły tydzień i prawie codziennie mam z nią gdzieś jeździć (a powroty są późno). To nie jest kwestia mojej podświadomości. Jestem zła w tej chwili. Wiele tygodni nie działo się w pracy nic, albo prawie nic, a teraz młyn z jakimś projektem. I nie chrzanię, choć na pewno Wam to na to wygląda. Na razie przynajmniej wygląda na to, że w poniedziałek na tą 17tą zdążę na pierwsze spotkanie na grupowej.
Co do mityngów to planuję na różne, zresztą tak doradziła mi terapeutka, żeby spróbowała na kilku i wybrała najodpowiedniejsze AA dla siebie. A pytałam o dlugość trwania, bo zgodnie z radą terapeutki mam sobie dokładnie zaplanować czas - szczególnie w sobotę i niedzielę. Skoro zwykle 2h, to już wiem co mam robić, dzięki :) .

staaw - Pią 19 Paź, 2012 12:45

mia83 napisał/a:
najodpowiedniejsze AA dla siebie

AA jest jedno...
Grup jest dużo...

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 12:47

staaw napisał/a:
mia83 napisał/a:
najodpowiedniejsze AA dla siebie

AA jest jedno...
Grup jest dużo...

Skrót myślowy - chodziło mi o grupę AA oczywiście :) .

grzesiek - Pią 19 Paź, 2012 13:18

mia83 napisał/a:
. Skoro zwykle 2h, to już wiem co mam robić, dzięki :)

nie tak do końca,czasami może być dłużej i co w tedy? owszem,można wyjść ,ale czy oto chodzi?

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 16:41

grzesiek napisał/a:
mia83 napisał/a:
. Skoro zwykle 2h, to już wiem co mam robić, dzięki :)

nie tak do końca,czasami może być dłużej i co w tedy? owszem,można wyjść ,ale czy oto chodzi?

Nie o to chodzi, nie chcę też na mityngach patrzeć na zegarek.

Plany na 2 przyszłe tygodnie w pracy mnie dobiły, wygląda na to, że praktycznie zaraz po podpisaniu kontraktu zapowiadają się 3 nieobecności na terapii grupowej ;( . Nie wykręcę się od tych wyjazdów w pracy, musiałabym tam powiedzieć prawdę - to nie wchodzi w grę...
W każdym razie w niedzielę idę na mityng kobiecy, a 31.10 mam spotkanie indywidualne.
Tylko tę grupową będę miała na początku w rozsypce, bo nie zdążę na spotkania. Boję się, że mi się przez to zerwie kontrakt i nie będe mogła kontynuować terapii :zalamka:

Jo-asia - Pią 19 Paź, 2012 17:08

mia83 napisał/a:
Problemem jest dopasowanie godzin spotkań grupy terapeutycznej (maks. 3 nieobecności dopuszczalne) i godzin terapii indywidualnej do moich godzin pracy.

mia83 napisał/a:
Plany na 2 przyszłe tygodnie w pracy mnie dobiły, wygląda na to, że praktycznie zaraz po podpisaniu kontraktu zapowiadają się 3 nieobecności na terapii grupowej

Coś mi się wydaje, że bez przyznania się do choroby, nici z terapii :(

Dziubas - Pią 19 Paź, 2012 18:19

Jo-asia napisał/a:
mia83 napisał/a:
Problemem jest dopasowanie godzin spotkań grupy terapeutycznej (maks. 3 nieobecności dopuszczalne) i godzin terapii indywidualnej do moich godzin pracy.

mia83 napisał/a:
Plany na 2 przyszłe tygodnie w pracy mnie dobiły, wygląda na to, że praktycznie zaraz po podpisaniu kontraktu zapowiadają się 3 nieobecności na terapii grupowej

Coś mi się wydaje, że bez przyznania się do choroby, nici z terapii :(


Dokładnie to samo chciałem napisać.
Mia, twoja siła wyższa chyba chce cię nakłonić do szczerości. ;)

piotrAA82 - Pią 19 Paź, 2012 20:58

:) Super Mia83 że poszłaś na terapię. Niczym się nie przejmuj, najważniejsze że wkroczyłaś nareszcie na właściwą drogę. Będziesz sama siebie zadziwiać pozytywnie :) Ja bym pracodawcy nie powiedział chyba o tym że jestem uzależniony i chodzę na terapię, bo co tu ukrywać wstydziłbym się :p
leon - Pią 19 Paź, 2012 21:01

Mia madrych decyzji zycze,trzymam :kciuki:
leon - Pią 19 Paź, 2012 21:02

piotrAA82 napisał/a:
:) Ja bym pracodawcy nie powiedział chyba o tym że jestem uzależniony

Tez sie nie przyznaje.Moj szef szydzi z uzaleznionych

Małgoś - Pią 19 Paź, 2012 21:03

piotrAA82 napisał/a:
Ja bym pracodawcy nie powiedział chyba o tym że jestem uzależniony i chodzę na terapię, bo co tu ukrywać wstydziłbym się


A po co od razu mówić wszystko?
Chyba można mieć jakieś swoje prywatne i ważne sprawy z których nie trzeba się spowiadać :evil:

Myślę, że koleżanka i tak już dużo dla siebie zrobiła...
Coś zaczęła przestawiać w swoim widzeniu siebie i to jest bardzo ważne.
Jak się chce to się szuka sposobu...

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 21:34

Dziękuję za dobre słowa. :)

Jakiś czas byłam offline i bałam się, że wrócę tutaj i po tym, co napisałam, dostanę bęcki.

Małgoś Trochę się w głowie zmienia, to prawda.
Choć wcale na razie nie poprawia mi to humoru. Byłam dziś na koncercie poezji śpiewanej (w domu kultury, żadnych pokus). Ale znajomi (dalsi), z którymi tam poszłam już przed mówili - "to jak, po koncercie na browara? Dawno się nie widzieliśmy!".
I cały koncert zamiast cieszyć się muzyką i siedzieć zasłuchana - biłam się z myślami: jak tu się wymigać/a może pójdę wypiję sok/ale sok???? bez sensu/to dwa piwa/nie - piwa nie mogę/muszę się wymigać. I tak w kółko. Po koncercie znajoma powiedziała, że jest zmęczona i że wracają prosto do domu. Odetchnęłam z ulgą i też wróciłam. No to jestem - piję melisę i zjadłam kolację - pal licho, że po 22giej. Przynajmniej nie będzie mnie głód do niczego prowokował.

A co do pracy to już się zdystansowałam nieco - powiedzieć nie powiem, ale będę szukała sposobu, przede wszystkim jak pójdę w poniedziałek (bo wtedy jeszcze zdążę) to zapytam terapeutki, co w takiej sytuacji mam zrobić.

Chwilowo mi lepiej, buziaki dla Was :buzki:

yuraa - Pią 19 Paź, 2012 22:12

mia83 napisał/a:
Po koncercie znajoma powiedziała, że jest zmęczona i że wracają prosto do domu

a Ty nie możesz tak po prostu powiedzzieć, tylko tłuczesz w glowie scenariusze.
nie ważne jak sie czujesz czego chcesz tylko co inni pomyslą , powiedzą ?
Wielokrotko ;) masz prawo do wlasnego zdania

mia83 - Pią 19 Paź, 2012 22:30

Zawsze tłukę, bo mam jakiś imperatyw bycia konsekwentną (przed koncertem powiedziałam spontanicznie, że ok - pójdę, potem kombinowałam) i ogarniętą.
Koniec końców robię zupełnie przeciwne wrażenie. I przejmuję się za bardzo myślami i wrażeniami innych osób - kwestia do przepracowania.

Małgoś - Pią 19 Paź, 2012 23:25

mia83 napisał/a:
(przed koncertem powiedziałam spontanicznie, że ok - pójdę, potem kombinowałam


Potrzeba akceptacji jest dla Ciebie ważniejsza niż Twoje zdanie... 8|
A przecież tak nie można żyć, to niszczy Ciebie i pogrąża coraz bardziej.
Nie jesteś przypadkiem DDA?

endriu - Sob 20 Paź, 2012 08:22

mia83, nie możesz chodzić na koncerty, tym bardziej ze znajomymi, z którymi piłaś,

ja powiedziałem w pracy, że jestem alkoholikiem, poszedłem na terapię dzienną - 2 miesiące na zwolnieniu lekarskim
a pamiętam że sobie kręciłem filmy, że sobie nie dadzą rady beze mnie, że firma padnie, że będę bezrobotny i takie tam...
a teraz wszyscy zadowoleni :D

mia83 - Sob 20 Paź, 2012 08:50

Małgoś napisał/a:

Potrzeba akceptacji jest dla Ciebie ważniejsza niż Twoje zdanie... 8|
A przecież tak nie można żyć, to niszczy Ciebie i pogrąża coraz bardziej.
Nie jesteś przypadkiem DDA?

Nie wiem... No dobra wywnętrzę się trochę. Mam młodych rodziców i byłam wychowywana przez kilka osób. Babcia od strony ojca piła (była w fazie chronicznej jak sądzę), dziadek nie pił - zajmował się nią - przyjeżdżałam do nich co wakacje na parę tygodni. W ciągu roku trochę u babci i dziadka od strony matki (babcia nie piła, dziadek popijał, ale cały czas "pod kontrolą", pracował na wysokim stanowisku do końca życia). Mój tata nie pije (w końcu DDA po matce - nieuświadomione bez terapii), matka zaczęła dużo pić po rozwodzie (rozwód był z jej woli), teraz od wielu lat mieszka sama i sądzę, że prawie co wieczór popija.
Ale nie mam z dzieciństwa wyraźnych wspomnień pijaństwa rodziców (może jakieś pojedyncze po imprezach), ale nie traciłam przez to poczucia bezpieczeństwa. Wręcz raczej trzymano mnie pod kloszem i byłam raczej z tych wychuchanych niż zaniedbanych. Jedyne silne wspomnienia związane z alkoholem, to zapijająca się babcia od strony ojca. Koszmar.
Zatem nie wiem... :bezradny: Jedno jest pewne - potrzeba akceptacji mnie blokuje i dusi. Nawet teraz głupio mi odmawiać spotkań ze znajomymi, bo najbardziej boję się, że się poobrażają. Rozumowo wiem, że to głupie.

endriu napisał/a:
a pamiętam że sobie kręciłem filmy, że sobie nie dadzą rady beze mnie, że firma padnie, że będę bezrobotny i takie tam...
a teraz wszyscy zadowoleni


Niby tak, ale też społecznie inaczej odbiera się picie mężczyzn, a inaczej kobiet...

Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 09:24

mia83 napisał/a:
Mam młodych rodziców i byłam wychowywana przez kilka osób.

No to miałaś dokładnie jak ja.
Z jednej strony młodzi rodzice to fajna sprawa, ale trudno o młodych i dojrzałych :/
A tak bez rozkminiania gruntownego układów rodzinnych, to te wzorce (działanie dla kogoś, na pokaż) wiąże się z naszymi późniejszymi kłopotami. Bo nie potrafimy ocenić co naprawdę jest ważne dla nas, Mamy problem co wybrać bo nas tego nie nauczono.
Sama też bardzo potrzebowałam ciągłej akceptacji ze świata zewnętrznego (znajomi) bo nie byłam pewna swojej wartości. Nie nauczono mnie że to co robię jest ważne i cenne, musiałam to słyszeć od kogoś by się upewnić. Takie ciągłe przeglądanie się w "lusterku" świadczy o braku pewności siebie, tego trzeba zostać nauczonym. Jak nie było zdrowej rodziny, to kto miał to zrobić?
mia83 napisał/a:
potrzeba akceptacji mnie blokuje i dusi

Ona musi przestać być Ci potrzebna... to jest możliwe gdy zrozumiesz, że ludzie z zewnątrz nie są Twoim życiem :buziak:

Marc-elus - Sob 20 Paź, 2012 09:57

endriu napisał/a:
mia83, nie możesz chodzić na koncerty

Może.
Pić też może.
Pytanie: czy chce?

Radek Grzybek - Sob 20 Paź, 2012 12:33

Wczesniej udało mi się utrzymać ponad 2 letnią abstynencję. Myślałem że juz sobie dam radę , zaczołem chodzić w msc. gdzie sie pije i spotykac sie ze starymi znajomymi. No i stało sie to co stac sie musiało - zapiłem i tak mi zeszło potem 2 lata na piciu wydawało mi się ze kontrolowanym . tak sie kontrolowałem w tym piciu ze skończyło się na ostrych objawach delirium i wyladowaniu na detoxie . teraz juz ponad 4 miesiace jestem trzeźwy uczeszczam do terapety na grupe terapetyczna no i mityngi AA . Moja rada - unikaj jak ognia dawnych znajomych i msc. gdzie piłaś . szkoda ze dopiero teraz to moge powiedzieć :oops:
Tajga - Sob 20 Paź, 2012 12:39

Witaj Radku.
Jestem Ula, alkoholiczka. :)

Radek Grzybek - Sob 20 Paź, 2012 12:47

Witam cię Ulu . Jestem również alkoholikiem. Z własnych doświadczen zyciowych wiem jedno, z tą chorobą samemu nie ma się szans lub sa one bardzo małe. tak jak ktos wyzej pisał bardzo wazne sa kontakty z zywymi alkoholikami bezposrednio , sam kontakt poprzez forum tylko to wg. mnie za mało. Zmykam bo na szczęście nie zdązyłem jeszcze przepic wszystkiego i rodzinna czeka :)
piotrAA82 - Sob 20 Paź, 2012 12:49

mia83 napisał/a:
Jedno jest pewne - potrzeba akceptacji mnie blokuje i dusi. Nawet teraz głupio mi odmawiać spotkań ze znajomymi, bo najbardziej boję się, że się poobrażają. Rozumowo wiem, że to głupie.


Nie musisz się tym przejmować. Pójdziesz na terapię i tam nauczysz się jak odmawiać, żeby nie napić się alkoholu. Ja musiałem całkowicie zmienić towarzystwo w którym się obracałem. A w 90 procentach obracałem się wśród ludzi uzależnionych (alkohol, narkotyki), i większość wielokrotnie karana. I pojawił się w mojej głowie wymyślony scenariusz że przecież zostanę sam jak palec, wszyscy się na mnie obrażą, przecież ja całkowicie przestanę wychodzić z domu bo niby po co. Sprawdziło się tylko to że faktycznie zostałem sam jak palec, przez początkowy okres, teraz już mam znajomych, przyjaciół brak, ale wolę być sam niż mieć takich znajomych autsajderów, pijących, ćpających, bijących, kradnących, mających pieniądze pomimo że nigdzie nie pracują. Sam taki byłem więc nie piszę tego żeby pokazać że jestem lepszy. Na nich mogę zawsze liczyć pod warunkiem że postawię flaszkę :uoee:
I Mia nie zdziw się jeśli pójdziesz w odstawkę przynajmniej częściowo. Osoby z którymi się zadawałaś a które same mają problem z alkoholem zaczną Ci w jakiś sposób dogryzać, nie będą potrafiły Cię zrozumieć, natomiast osoby które piją tylko niewielkie ilości i kontrolują picie nie będą Ci robiły żadnych uwag w związku z powziętą przez Ciebie decyzją o abstynencji. A codziennie się będziesz przekonywała jak słuszna to jest decyzja i masz to za darmo. I dopiero przejrzysz na oczy ilu jest wartościowych ludzi wokół Ciebie, ludzi którzy nie piją i zauważysz że wcale tych pijących ludzi nie ma tak dużo jak się wydawało do tej pory. :p Czy powinnaś zmienić towarzystwo czy nie to pytanie na które już tylko Ty znasz odpowiedź i powinnaś wybrać rozwiązanie które będzie sprzyjać utrzymaniu trzeźwości, bo to w tej chwili jest najważniejsze. Mądrych decyzji Ci życzę, wiem że dasz radę :)

Jo-asia - Sob 20 Paź, 2012 15:02

Ja też miałam dylemat, czy powiedzieć w pracy czy też nie.
Byłam na leczeniu zamkniętym, L-4 miałam 2 miesiące.
Nigdy wcześniej tak długo mnie nie było. W Firmie pracuję 10 lat, znają mnie wszyscy, a zatrudnionych około 100 osób.
Już będąc na detoxie, przyznałam się do choroby parom osobom z pracy.
Gdy wróciłam, niektórym, którzy pytali mówiłam prawdę, innym że jest już dużo lepiej.
Rodzina cała wie.

Nie stresuje mnie proszenie o wolne, bądź zamianę, gdy mam terapię :)
Nikt wprost mnie nie upokorzył a plotkami się nie zajmuję.
Mam też uczucie, że gdy mówię o swoim alkoholizmie, niektórzy się wstydzą słuchać. Wówczas nie ciągnę tematu.

Jedyną osobą, która podważa moją chorobę jest mój mąż.
Męczy mnie gdy po raz kolejny tłumaczę to samo :(
Może kiedyś do niego to dotrze ;)

piotrAA82 - Sob 20 Paź, 2012 15:19

Jo-asia napisał/a:
Mam też uczucie, że gdy mówię o swoim alkoholizmie, niektórzy się wstydzą słuchać. Wówczas nie ciągnę tematu.


Ja staram się na ten temat nie dyskutować poza mityngami i terapią. Przecież nie wszyscy mają ochotę słuchać o moim alkoholiźmie, podobnie jak ja czasami nie mam ochoty słuchać o problemach innych osób czasami. Ale faktycznie kiedy komuś wspominałem o swojej chorobie w pracy odniosłem wrażenie podobne jak Joasia, czyli wstyd słuchającego.

plusio - Sob 20 Paź, 2012 16:18

no a ja ide w poniedzialek, a nic nikomu nie powiedzialem. Nie wiem w ogole jak to ogarnąc. W poniedzialek mam na 9 do osrodka, a od 6 beda za mna dzwonic. Co ja im powiem? Przeca chyba zwariuja beze mnie. Pewnie pomysla, ze jaki wał robie bo mi sie robic nie chce.
Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 16:28

plusio napisał/a:
Pewnie pomysla, ze jaki wał robie bo mi sie robic nie chce.


W sumie dziwisz im się?
Na opinię sami pracujemy...

leon - Sob 20 Paź, 2012 17:29

plusio napisał/a:

no a ja ide w poniedzialek, a nic nikomu nie powiedzialem. Nie wiem w ogole jak to ogarnąc. W poniedzialek mam na 9 do osrodka, a od 6 beda za mna dzwonic.

Trzymam Plusio za Ciebie :kciuki: .

Dora - Sob 20 Paź, 2012 18:27

Ja też :kciuki: Powodzenia :okok:
piotr7 - Sob 20 Paź, 2012 19:34

:brawo: :brawo: :brawo:
rybenka1 - Sob 20 Paź, 2012 19:54

:kciuki:
piotrAA82 - Sob 20 Paź, 2012 20:24

:brawo: Dobra decyzja Plusio :) Trzymam kciuki
Marc-elus - Sob 20 Paź, 2012 21:43

Jo-asia napisał/a:
Mam też uczucie, że gdy mówię o swoim alkoholizmie, niektórzy się wstydzą słuchać.

Nie tylko Ty masz to odczucie, to fakt.
Dlatego też przy niektórych nie poruszam tego tematu, po co ich wprawiać w zakłopotanie.
Ja, alkoholik, nie wstydzę się mówić o chorobie.
Oni, zdrowi, wstydzą się słuchać. :roll:

pterodaktyll - Sob 20 Paź, 2012 21:56

Marc-elus napisał/a:
Ja, alkoholik, nie wstydzę się mówić o chorobie.
Oni, zdrowi, wstydzą się słuchać

No to ich problem......

staaw - Sob 20 Paź, 2012 22:14

Dzisiaj mówienie o swojej chorobie daje mi jedną, za to największą korzyść...
Nikt w pracy nie może plotkować na ten temat.... bo wszyscy wiedzą...
Jednak gdybym powiedział przed zatrudnieniem, nie dostał bym tej pracy... :bezradny:

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 00:33

staaw napisał/a:
Dzisiaj mówienie o swojej chorobie daje mi jedną, za to największą korzyść...
Nikt w pracy nie może plotkować na ten temat.... bo wszyscy wiedzą...
Jednak gdybym powiedział przed zatrudnieniem, nie dostał bym tej pracy... :bezradny:

Ja się boję, że jak powiem - to stracę zaufanie i twarz w tej pracy. Że relacje przybiorą zupełnie inny charakter i będę na przegranej pozycji.
Dlatego na razie nie biorę tego pod uwagę.

A tak z innej beczki - upłynął piątek, upłynęła sobota (wieczór spędzony bezalkoholowo na graniu w planszówki ze znajomymi), pierwszy taki weekend chyba od lat - bez alkoholu.

Ale nastrój słaby, strasznie mnie samotność uwiera i to, że nie czuję tu od nikogo wsparcia, nikomu nie mogę powiedzieć jak jest, nikomu na tyle nie ufam. Sama sobie zapracowałam pewnie na ten brak prawdziwej przyjaźni...

staaw - Nie 21 Paź, 2012 00:43

mia83 napisał/a:
staaw napisał/a:
Dzisiaj mówienie o swojej chorobie daje mi jedną, za to największą korzyść...
Nikt w pracy nie może plotkować na ten temat.... bo wszyscy wiedzą...
Jednak gdybym powiedział przed zatrudnieniem, nie dostał bym tej pracy... :bezradny:

Ja się boję, że jak powiem - to stracę zaufanie i twarz w tej pracy. Że relacje przybiorą zupełnie inny charakter i będę na przegranej pozycji.
Dlatego na razie nie biorę tego pod uwagę.

U mnie wiele osób pije, również szkodliwie...
Małymi dawkami uświadamiałem ich dla czego ja JUŻ nie piję, najczęściej w żartach...
Kolega skarży się że go głowa boli, ja mu na to że świetnie go rozumiem bo jak byłem pijakiem też mnie często bolała, wtedy najlepszy klinik a nie żadne prochy...
Zero współczucia... :rotfl:

Zacząłem to jednak robić kiedy wynikami swojej pracy przekonałem innych że można mi zaufać...

leon - Nie 21 Paź, 2012 00:43

mia83 napisał/a:
a się boję, że jak powiem - to stracę zaufanie i twarz w tej pracy. Że relacje przybiorą zupełnie inny charakter i będę na przegranej pozycji.
Dlatego na razie nie biorę tego pod uwagę.

Ja nikomu sie nie zwierzalem w pracy z mojego alkoholizmu,mysle,ze to moja prywatna sprawa..Moj szef kpi z alko,wiec na zrozumienie nie liczylbym..
Wiele ostatnich lat pilem sam,wiec nie mam tego dylematu,co powiedziec znajomym od picia.U mnie zmienilo sie tylko tyle,ze teraz nie pije,ale dalej wiekszosc czasu spedzam rowniez sam z soba..
powodzenia Ci zycze,wiem,ze nie bedzie latwo,mloda jestes...

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 00:46

leon napisał/a:

powodzenia Ci zycze,wiem,ze nie bedzie latwo,mloda jestes...

No młoda to pojęcie względne, ale jakie wiek ma tu znaczenie? Miałeś tu na myśli, że przez to że młoda to będzie mi trudniej?

leon - Nie 21 Paź, 2012 00:52

mia83 napisał/a:
Miałeś tu na myśli, że przez to że młoda to będzie mi trudniej?

Dokladnie,mam na mysli moj wlasny przyklad,ja powaznie potraktowalem alkoholizm w wieku 50-ciu lat,gdy juz zdazyl mnie uszkodzic nie tylko psychicznie ale i fizycznie.W Twoim wieku bylem juz dawno uzalezniony,ale nigdy by mi do glowy nie przyszlo,zeby nie pic juz do konca zycia...moze bedziesz madrzejsza ode mnie i tego Ci zycze

staaw - Nie 21 Paź, 2012 01:09

Ja myślę że podstawową trudnością w trzeźwieniu w młodym wieku jest zbyt wielka potrzeba zachowania dobrych relacji z ludźmi w pracy...

Po za pracą mogę sobie dobierać przyjaciół, w pracy nie mogę, więc staram się by wszyscy mnie lubili. Według mnie to jest błąd.

Ja wychodzę z założenia że kochać mnie nikt nie musi, nie interesuje mnie co o mnie myśli, ale szanować się musimy. Jak na razie nieźle na tym wychodzę...

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 01:18

staaw napisał/a:
Ja myślę że podstawową trudnością w trzeźwieniu w młodym wieku jest zbyt wielka potrzeba zachowania dobrych relacji z ludźmi w pracy...

Nie tylko w pracy... dla mnie bolesne jest jakiekolwiek odrzucenie, czy utrata tego, co mam w relacjach. Kurde czuję się totalnie pogubiona.

staaw napisał/a:
Po za pracą mogę sobie dobierać przyjaciół, w pracy nie mogę, więc staram się by wszyscy mnie lubili. Według mnie to jest błąd.

Pracę też można zmienić (choć nie chciałabym)...
Echh nie będę na razie tłuc tych scenariuszy w głowie i wyobrażać sobie jak będzie. Tego nie wiem przecież. Skupię się na dniu jutrzejszym. Idę spać...

staaw napisał/a:

Ja wychodzę z założenia że kochać mnie nikt nie musi, nie interesuje mnie co o mnie myśli, ale szanować się musimy. Jak na razie nieźle na tym wychodzę...

Mądre i wydaje się takie proste, a dla mnie jest takie trudne. Chyba jeszcze dojrzałości mi do tego brak. I uniezależnienia się od opinii innych.

staaw - Nie 21 Paź, 2012 01:28

mia83 napisał/a:
Chyba jeszcze dojrzałości mi do tego brak. I uniezależnienia się od opinii innych.

Forum jest idealnym poligonem doświadczalnym do ćwiczenia tych umiejętności, pisz więc... :)

Sam wielu rzeczy się tu nauczyłem...

staaw - Nie 21 Paź, 2012 01:30

mia83 napisał/a:

staaw napisał/a:
Po za pracą mogę sobie dobierać przyjaciół, w pracy nie mogę, więc staram się by wszyscy mnie lubili. Według mnie to jest błąd.

Pracę też można zmienić (choć nie chciałabym)...

To nic nie da.
Wielokrotnie zmieniałem pracę, obiecywałem sobie że TERAZ będzie OK... i zawsze wyłaził ze mnie zakompleksiony Stasiek Wdupowłazik... :bezradny:

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 01:36

staaw napisał/a:
mia83 napisał/a:

staaw napisał/a:
Po za pracą mogę sobie dobierać przyjaciół, w pracy nie mogę, więc staram się by wszyscy mnie lubili. Według mnie to jest błąd.

Pracę też można zmienić (choć nie chciałabym)...

To nic nie da.
Wielokrotnie zmieniałem pracę, obiecywałem sobie że TERAZ będzie OK... i zawsze wyłaził ze mnie zakompleksiony Stasiek Wdupowłazik... :bezradny:

No właśnie - Wdupowłazik, to dobre określenie na mnie. Cholera :( . Bez swojego zdania i umiejętności postawienia się. Tylko po alko bardziej "roszczeniowa", bo odwaga jest.

Ech a Forum tak właśnie traktuję. Jako pole do nauki, do trenowania się, do testowania swoich reakcji i też jako kop do działania (dobrze tu jest). Tylko czasem mi głupio, że tak o sobie mędzę ciągle, zamiast u innych czytać i doradzać. Ale co ja jeszcze mogę doradzać...

leon - Nie 21 Paź, 2012 01:40

mia83 napisał/a:
głupio, że tak o sobie mędzę ciągle, zamiast u innych czytać i doradzać. Ale co ja jeszcze mogę doradzać...

Mysl o sobie teraz Ty podejmujesz wazne decyzje,na doradzanie czas tez przyjdzie.

staaw - Nie 21 Paź, 2012 01:42

mia83 napisał/a:
Ale co ja jeszcze mogę doradzać...

Nie DORADZAĆ!
Wyrażać SWOJE zdanie, nie koniecznie zgodne ze zdaniem ogółu.

W moim temacie bardzo mi pomogłaś... :okok:

Tajga - Nie 21 Paź, 2012 08:02

mia83 napisał/a:
Chyba jeszcze dojrzałości mi do tego brak. I uniezależnienia się od opinii innych.

Dojrzałości Tobie nie brak, sam fakt że zaczęłaś walczyć o siebie świadczy
o niej.
Ludzie zawsze gadali, więc nie ma czym się martwić, wszystkim ust nie zamkniesz.
U mnie w pracy wiedzą chyba wszyscy.
Widzieli na własne oczy jak wychodzę, a raczej wypełzam pijana,
Ci co nie widzieli, bo jeszcze wtedy nie pracowali...dowiedzieli się pewnie.
I cóż z tego?
A niech gadają, ja jestem trzeźwa.
Terapia odmieniła mnie na tyle, że nie dbam o opinię innych,
zresztą nikt by nie śmiał nawet wspomnieć w tym temacie przy mnie.
Było właściwie jedno zdarzenie pół roku temu....
Kończyłam pracę, szłam do socjalnego myć kubek....
Mijam pokój w którym siedziały trzy kobiety ( pracują kilka lat, nie widziały mnie pijanej)
i jedna z Nich mówi, "ale zimno, może pani Ula ma coś na rozgrzewkę?".
(Wszystkie te kobiety mają po około 40 lat i są pannami), trochę to mną szarpnęło.
Pewnie ktoś im doniósł, może nie doniósł, może to żart był (celny w sumie....)
Jednak nie byłabym sobą gdybym nie odpowiedziała " Alkohol Was nie rozgrzeje,
Chłopa sobie weźcie, bo Wam chyba chłopa brakuje".
Może poczuły się dotknięte, może nic złego nie miały na myśli, może
jest szerokie i głębokie, ja sobie nie życzę takich osobistych wycieczek.
One zrobiły się czerwone, a ja sobie poszłam do domu.

staaw - Nie 21 Paź, 2012 08:05

Tajga napisał/a:

Jednak nie byłabym sobą gdybym nie odpowiedziała " Alkohol Was nie rozgrzeje,
Chłopa sobie weźcie, bo Wam chyba chłopa brakuje"

:buahaha: :okok:

pterodaktyll - Nie 21 Paź, 2012 08:08

Tajga napisał/a:
Chłopa sobie weźcie, bo Wam chyba chłopa brakuje"

A jedna moja znajoma z dawnych czasów twierdziła, ze żaden chłop tak nie j..... jak kac :mgreen:

Dora - Nie 21 Paź, 2012 09:35

pterodaktyll napisał/a:
A jedna moja znajoma z dawnych czasów twierdziła, ze żaden chłop tak nie j..... jak kac
Święta prawda...
Borus - Nie 21 Paź, 2012 09:57

pterodaktyll napisał/a:
żaden chłop tak nie j..... jak kac
g45g21
plusio - Nie 21 Paź, 2012 10:52

mia83 napisał/a:
staaw napisał/a:
Dzisiaj mówienie o swojej chorobie daje mi jedną, za to największą korzyść...
Nikt w pracy nie może plotkować na ten temat.... bo wszyscy wiedzą...
Jednak gdybym powiedział przed zatrudnieniem, nie dostał bym tej pracy... :bezradny:

Ja się boję, że jak powiem - to stracę zaufanie i twarz w tej pracy. Że relacje przybiorą zupełnie inny charakter i będę na przegranej pozycji.
Dlatego na razie nie biorę tego pod uwagę.

A tak z innej beczki - upłynął piątek, upłynęła sobota (wieczór spędzony bezalkoholowo na graniu w planszówki ze znajomymi), pierwszy taki weekend chyba od lat - bez alkoholu.

Ale nastrój słaby, strasznie mnie samotność uwiera i to, że nie czuję tu od nikogo wsparcia, nikomu nie mogę powiedzieć jak jest, nikomu na tyle nie ufam. Sama sobie zapracowałam pewnie na ten brak prawdziwej przyjaźni...


Mia ja tez sie obawiam, ale wiesz co? Za duzą uwage przywiazujemy co inni powiedzą, co pomyślą. Walić to. Czy oni bedą zagladac do smietnika jak bedziesz tam zdychac?
Ja tydzien temu terapii dziennej nie bralem bod uwage, ale ide i co bedzie to bedzie. Strace prace? Znajde se nową, tam i tak wykorzystywali mnie i najwiecej pracowalem. W sumie ciekaw jestem co beda robic beze mnie. Pewnie zaczna sie klotnie kto ma co robic. A przedtem byl taki jeden glupi co wszystko zrobil. haha
No i bede miec wolne 2 miechy. Odpoczne se troche.
A to tez sprawdzian dla kumpli z roboty. Ja ich bardzo lubie, ale okaze sie kto mnie lubi, a kot udaje tylko fajnego.
Najbardziej boje sie jutrzejszego telefounu o 6 rano, nie wiem co powiedziec,


Aha no i cieszy mnie fakt bede miec wiecej czasu na muzyke, a wlasnie nie dawno dostalem propozycje remixu piosenki Deeper Fragmy, tak wiec bede se nucil

staaw - Nie 21 Paź, 2012 10:58

plusio napisał/a:
Za duzą uwage przywiazujemy co inni powiedzą, co pomyślą. Walić to. Czy oni bedą zagladac do smietnika jak bedziesz tam zdychac?

Plusiu... :okok:

Tajga - Nie 21 Paź, 2012 11:03

plusio napisał/a:
Za duzą uwage przywiazujemy co inni powiedzą, co pomyślą. Walić to. Czy oni bedą zagladac do smietnika jak bedziesz tam zdychac?

Plusiu, nareszcie piszesz jak człowiek który bierze swój los, w swoje ręce.
W czasach kiedy piłam destrukcyjnie, w pracy nikt ze mną nie rozmawiał.
Jedna kobieta nie odpowiadała na moje dzień dobry z rana, wydawała mi klucz do pokoju
więc musiałam z Nią mieć codziennie do czynienia.
Raz nawet widziałam jak splunęła na mój widok.
I po kilku latach spotkałam na mitingu jej syna....powiedziałam jej o tym,
prosiła mnie żebym się Nim jakoś zaopiekowała, bo był wtedy świeżakiem.
Życie pisze różne scenariusze, nie oceniajcie, byście nie zostali ocenieni.
Miałam wielkie wsparcie ze strony dyrekcji, przy rozwodzie
potrzebna mi była opinia z pracy ( mąż przedstawił w pozwie mnie jako (..........).
Ta opinia zaważyła, nie został nawet dopuszczony do słowa kiedy na mnie pluł.
Mądre osoby wspierają i kibicują, nie mądre.......a w cholerę z takimi
do czego Oni nam są potrzebni?

leon - Nie 21 Paź, 2012 11:14

plusio napisał/a:
Najbardziej boje sie jutrzejszego telefounu o 6 rano, nie wiem co powiedziec,


Aha no i cieszy mnie fakt bede miec wiecej czasu na muzyke, a wlasnie nie dawno dostalem propozycje remixu piosenki Deeper Fragmy, tak wiec bede se nucil

W kazdej sytuacji mozna znalesc dobre strony,lubie pozytywny sposob podejscia do zycia.. :p

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 11:43

staaw napisał/a:


W moim temacie bardzo mi pomogłaś... :okok:

Nawet nie wiesz jak się cieszę:)

szymon - Nie 21 Paź, 2012 11:50

zbliża się 24.10 :evil2" :evil2" :evil2"
mia83 - Nie 21 Paź, 2012 11:51

[quote="Tajga"]
mia83 napisał/a:

Mijam pokój w którym siedziały trzy kobiety ( pracują kilka lat, nie widziały mnie pijanej)
i jedna z Nich mówi, "ale zimno, może pani Ula ma coś na rozgrzewkę?".
(Wszystkie te kobiety mają po około 40 lat i są pannami), trochę to mną szarpnęło.
Pewnie ktoś im doniósł, może nie doniósł, może to żart był (celny w sumie....)
Jednak nie byłabym sobą gdybym nie odpowiedziała " Alkohol Was nie rozgrzeje,
Chłopa sobie weźcie, bo Wam chyba chłopa brakuje".
Może poczuły się dotknięte, może nic złego nie miały na myśli, może
jest szerokie i głębokie, ja sobie nie życzę takich osobistych wycieczek.
One zrobiły się czerwone, a ja sobie poszłam do domu.

Świetne!
Ja pewnie w tej chwili umknęłabym bez słowa, a riposta przyszłaby mi do głowy o 20 minut za późno.

Plusio Brawo! Trzymaj się i nie odpuszczaj :) .

A ja dziś idę na mój pierwszy mityng...
Mam do wyboru 2 o 17tej, pierwszy - mieszany (damsko-męski) - ale ten doradzała mi terapeutka. Drugi - kobiecy, o tym mi nie wspomniała, ale rozważam, czy nie lepiej mi do kobiet iść... Jak myślicie? To pierwszy raz, i to może głupie - ale najbardziej obawiam się rozpoczęcia i czekania na wejści i przerwy... Co ja mam wtedy robić, siedzieć, wyjść, zapalić (zdarza mi się), gadać?

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 11:53

szymon napisał/a:
zbliża się 24.10 :evil2" :evil2" :evil2"


Szymon - 24.10 to ja miałam pierwszą wizytę umówioną w Ośrodku na drugim końcu miasta.
W zeszłym tygodniu podjęłam decyzję i pojechałam do przychodni w mojej dzielnicy. Następnego dnia miałam wizytę (fuksem), dostałam wytyczne dotyczące terapii grupowej, mityngów AA, spotkań indywidualnych i zapoznałam się z kontraktem. Zresztą wszystko tu napisałam. Jestem już o krok dalej, co nie znaczy, że jest lepiej (oprócz tego, że nie piję).

staaw - Nie 21 Paź, 2012 11:59

mia83 napisał/a:

A ja dziś idę na mój pierwszy mityng...
Mam do wyboru 2 o 17tej, pierwszy - mieszany (damsko-męski) - ale ten doradzała mi terapeutka. Drugi - kobiecy, o tym mi nie wspomniała, ale rozważam, czy nie lepiej mi do kobiet iść... Jak myślicie?

Myślę że lepiej na mieszany...
Moje subiektywne wrażenie jest takie że kobiece grupy są niepełne.... podobnie jak tylko męskie, blondynów czy maczo.
Takie stawianie barier, izolacja, jest bez sensu...

szymon - Nie 21 Paź, 2012 12:01

czyli się dało ;)


mia83 napisał/a:
Jestem już o krok dalej, co nie znaczy, że jest lepiej (oprócz tego, że nie piję).


jest lepiej a będzie jeszcze lepiej, tylko od jednej Pani to zależy :p

rybenka1 - Nie 21 Paź, 2012 12:19

Ja chodzę na mityngi mieszane ,powiem szczerze ,że na kobiecym nigdy nie byłam .Na mieszanym można usłyszec doświadczenia kobiet i mężczyzn . :okok:
mia83 - Nie 21 Paź, 2012 14:39

Ech nie pomagacie się zdecydować. W sumie też jestem za różnorodnością doświadczeń i brakiem podziałów ze względu na płeć. Ale z drugiej strony obawiam się, że na tym "mieszanym" będą prawie sami faceci. Starsi o 20-30 lat. I że się nie odnajdę...
Wymyśliłam już przesadzanie kwiatów, sprzątanie, a teraz nagle robię obiad z dwóch dań... Chyba tylko po to, żeby nie myśleć i nie iść. Obawiam się, ale nie pójście nic mi nie da... nie przekonam się, czy to dla mnie czy nie (tak sobie tłumaczę). Jeszcze trochę czasu mam, by wyjść.

Klara - Nie 21 Paź, 2012 14:44

Mia, idź na Al. Marcinkowskiego.
BĘDZIE DOBRZE!! :okok:

staaw - Nie 21 Paź, 2012 14:48

Klara napisał/a:
Mia, idź na Al. Marcinkowskiego.

Czy ten mityng NA PEWNO będzie?
W internecie jest na szaro, więc jest niepewny...

Jednak pewniejszy jak na pierwszy raz będzie na Dąbrowskiego....

pterodaktyll - Nie 21 Paź, 2012 14:51

mia83 napisał/a:
Ech nie pomagacie się zdecydować.

Bo to Ty masz zdecydować, co Ci "serce dyktuje" i zgodnie z tym udać się na mityng........mieszany :mgreen:

Klara - Nie 21 Paź, 2012 14:52

staaw napisał/a:
W internecie jest na szaro, więc jest niepewny...

No, rzeczywiście :(
Nie wiem, Jurek był w klubie, ale mówił, że na Dąbrowskiego.
Może się przenieśli. Wieki tam nie byłam :(

Tak, Stowarzyszenie Dom Trzeźwości jest tam gdzie był: http://www.domtrzezwosci.org/
Nie wiem tylko, czy mityngi w dalszym ciągu się tam odbywają.

staaw - Nie 21 Paź, 2012 14:54

Klara napisał/a:
Nie wiem, Jurek był w klubie, ale mówił, że na Dąbrowskiego.

Klub Abstynenta jest na Marcinkowskiego, na Dąbrowskiego jest PIK...
Pewniejszy mityng jest na Dąbrowskiego o 17...
Tylko że same.... kobiety... :rotfl:

Małgoś - Nie 21 Paź, 2012 15:12

plusio napisał/a:
A to tez sprawdzian dla kumpli z roboty. Ja ich bardzo lubie, ale okaze sie kto mnie lubi, a kot udaje tylko fajnego.



dokładnie :tak:

yuraa - Nie 21 Paź, 2012 15:18

Klara napisał/a:
Nie wiem, Jurek był w klubie, ale mówił, że na Dąbrowskiego.

bylem na Dabrowskiego i można rzec ze jest tam centrala poznańskich grup AA.
możesz zadzwonić (061) 853 16 16
codziennie od 18.00 do 22.00
na pewno otrzymasz tam informację o aktualnych miejscach spotkań AA.
kolor szary w spisie ogólnopolskim oznacza że grupa nie utrzymuje kontaktu z tymi co te spisy uaktualniają

Klara - Nie 21 Paź, 2012 15:19

staaw napisał/a:
same.... kobiety... :rotfl:

:lol:
Tak widać pisane...

Tajga - Nie 21 Paź, 2012 18:06

smokooka napisał/a:
Ot niedopatrzenie!

U nas nie ma kobiecych mitingów

yuraa - Nie 21 Paź, 2012 18:19

u nas jest jeden
Perełki sie nazywają, nie chcialy mnie wpuscić nawet jako kolportera literatury AA.
rozłóż książki na tym stoliku,
15 minut,
transakcje zakonczone
to spadaj mężczyzno

Marc-elus - Nie 21 Paź, 2012 18:23

yuraa napisał/a:
u nas jest jeden
Perełki sie nazywają, nie chcialy mnie wpuscić nawet jako kolportera literatury AA.
rozłóż książki na tym stoliku,
15 minut,
transakcje zakonczone
to spadaj mężczyzno

Istne gniazdo harpii..... :D

pterodaktyll - Nie 21 Paź, 2012 18:31

yuraa napisał/a:
transakcje zakonczone
to spadaj mężczyzno

I poszedłeś? :mysli:

piotr7 - Nie 21 Paź, 2012 18:34

Ja bym zmienił awatar :lol2:
yuraa - Nie 21 Paź, 2012 18:34

poszedłem
w sumie chyba głupio bym sie czuł sam i 10 nie byle jakich tylko z AA kobiet

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 19:40

Poszłam, wróciłam i zadowolona jestem :) .
Oczywiście siedziałam na początku zestresowana, gdy prowadzący zapytał, czy jest ktoś nowy - podniosłam rękę. Przy czytaniu 12 Kroków i 12 Tradycji powiedziałam po swoim imieniu ALKOHOLICZKA. Ale to jakbym nie ja mówiła... Dwie Tradycje, które przeczytałam - nawet nie wiem co czytałam w tym stresie.
W każdym razie ujęła mnie atmosfera, to że w przerwie podeszła do mnie jedna z uczestniczek i rozmawiałyśmy całą przerwę.

Zaznaczę, że byłam na mityngu mieszanym.
Strasznie wsiedliście na te mityngi kobiecie... Naprawdę to takie złe?
A wiecie co było na koniec? Podszedł do mnie mityngowy weteran, facet po 60-tce, który dużo na mityngu opowiadał, m.in. o początkach AA przed 28 laty. Podszedł do mnie po mityngu i (oczywiście poza tym, ze pogratulował mi dobrej decyzji) powiedział, że gdybym chciała to tu i tu są mityngi dla kobiet, że może będę się tam lepiej czuła na początku. Powiedział też coś takiego: "tam są same babki, ale kiedyś mnie wpuściły i byłem tam jak książę". To chyba nie takie harpie, co? :) .

Inny gość (zbliżony wiekiem do mnie) powiedział, że przychodź za tydzień tutaj, teraz tak "smutno" było, zwykle jest fajniej. Dla mnie nie było smutno, było pozytywnie.

endriu - Nie 21 Paź, 2012 19:43

mia83, brawo za odwagę
świetnie sobie poradziłaś, teraz trochę teorii na terapii i bedzie dobrze :)

rybenka1 - Nie 21 Paź, 2012 19:44

Kiedyś byłam wystraszona wręcz przerazona jak byłam sama i paru facetów .Teraz czasem też jestem sama na mityngu i jest oky już sie nie denerwuję .Wręcz jest cudownie ,traktują mnie jak kśiężniczkę . :radocha:
Klara - Nie 21 Paź, 2012 19:45

mia83 napisał/a:
było pozytywnie.

:) :okok:

smokooka - Nie 21 Paź, 2012 19:46

Bardzo się cieszę Mia, że przełamałaś tyle oporów :)
Trzymam za Ciebie kciuki :)

leon - Nie 21 Paź, 2012 19:49

Tez trzymam Mia83 :kciuki:
rybenka1 - Nie 21 Paź, 2012 20:04

Mia :okok:
pterodaktyll - Nie 21 Paź, 2012 20:16

mia83 napisał/a:
Poszłam, wróciłam i zadowolona jestem

Znaczy się lekarstwo odpowiednie podano :)
Nie przejmuj sie byle czym, ja jak poszedłem na pierwszy mityng, to sobie zadawałem pytanie co ja robię między tymi wszystkimi alkoholikami, mimo, że sam byłem już w trakcie terapii i doskonale wiedziałem, że też nim jestem. Fajna choroba, no nie? :mgreen:

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 20:16

Dziękuję :skromny:
Bardzo się cieszę, że się przełamałam... prawie już nie poszłam, ale pomyślałam sobie - że nadal będę z niczym, nadal to będzie znak zapytania. A zobaczyłam, że ta grupa daje wsparcie, dawno (albo nigdy) czegoś takiego nie doświadczyłam.

Gdyby nie Dekadencja dalej bym pewnie piła i myślała, że poradnia uzależnień i mityngi AA to samo zło....

mia83 - Nie 21 Paź, 2012 20:18

pterodaktyll napisał/a:
mia83 napisał/a:
Poszłam, wróciłam i zadowolona jestem

Znaczy się lekarstwo odpowiednie podano :)
Nie przejmuj sie byle czym, ja jak poszedłem na pierwszy mityng, to sobie zadawałem pytanie co ja robię między tymi wszystkimi alkoholikami, mimo, że sam byłem już w trakcie terapii i doskonale wiedziałem, że też nim jestem. Fajna choroba, no nie? :mgreen:


No ja siedziałam i myślałam, że pewnie sobie wkręcam tę całą chorobę, ale dobrze mi tu. I oczywiście "moi znajomi pomyśleliby pewnie, że do końca mi odbiło, że tu jestem". Ech :glupek2:

yuraa - Nie 21 Paź, 2012 23:12

mia83 napisał/a:
I oczywiście "moi znajomi pomyśleliby pewnie, że do końca mi odbiło, że tu jestem". Ech

mój brat jak sie dowiedział że chodzę na AA stwierdził że całkiem mnie po...ło.
ale ja żyję a on od roku pod ziemią

Janioł - Pon 22 Paź, 2012 05:30

yuraa napisał/a:
15 minut,
transakcje zakonczone
to spadaj mężczyzno
i to na pewno jest mityng AA ?
PRZECIEŻ JEDYNYM KRYTERIUM JEST CHĘĆ ZAPRZESTANIA PICIA :szok:

Jo-asia - Pon 22 Paź, 2012 11:41

mia83 napisał/a:
tu i tu są mityngi dla kobiet, że może będę się tam lepiej czuła na początku.

Na terapii brałam udział w mityngach kobiecych. Po kilku spotkaniach już znałam wszystkie historie. Po powrocie tylko raz wzięłam udział w takim mityngu. Chodzę na mieszane. Nie wykluczam jednak powrotu do tamtych. :)

rybenka1 napisał/a:
Kiedyś byłam wystraszona wręcz przerazona jak byłam sama i paru facetów .Teraz czasem też jestem sama na mityngu i jest oky już sie nie denerwuję .Wręcz jest cudownie ,traktują mnie jak kśiężniczkę .

Też tak mam :skromny:

mia83 - Pon 22 Paź, 2012 12:01

Ja chcę pójść jutro na kobiecy, na razie próbuję, sprawdzam, gdzie mi będzie dobrze. Terapeutka powiedziała mi coś takiego - z grupami AA jak z butami - trzeba kilka zmierzyć, by znaleźć tę idealną. No to będę mierzyć.

A w ogóle - po wczorajszym spotkaniu czuję, że to ma sens. Poza tym muszę się tym podzielić, że fizycznie czuję się o wiele lepiej, więcej zrobiłam w ten weekend niż zwykle (zwykle nie robiłam prawie nic), lepiej się czuję, lepiej wyglądam, więcej odczuwam. Ale pilnuję się, żeby w jakąs euforię nie wpaść, to dopiero kilka dni...

Jo-asia - Pon 22 Paź, 2012 13:44

mia83 napisał/a:
Ale pilnuję się, żeby w jakąs euforię nie wpaść, to dopiero kilka dni...

Ja odstawiłam alkohol dopiero jak znalazłam się na detoxie.
Pamiętam, po kilku dniach jak energia mnie rozpierała.
Chodziłam po oddziale tam i spowrotem, później biegałam po schodach. Towarzyszyła mi przy tym taka radocha, że nie pije.
Dobrze, że był to oddział psychiatryczny, bo to wtedy było naprawdę idealne miejsce dla mnie ;)
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=17728#17728

Marc-elus - Pon 22 Paź, 2012 13:46

mia83 napisał/a:
No to będę mierzyć.

:)
Teraz, gdy zostałaś przyjęta do Wspólnoty, na pytanie "Czy jest ktoś nowy?", nie zgłaszasz się, choć jesteś nowa na danej grupie.
Jesteś "swoja".
Obojętnie, czy masz dzień trzeźwości, czy 20lat. I nieważne, czy na ostatnim mitingu byłaś wczoraj, czy 20lat temu.
Gdziekolwiek się nie udasz, do Timbuktu czy na antypody, na jakąkolwiek grupę AA wchodzisz jak do siebie.

Powodzenia......

plusio - Pon 22 Paź, 2012 14:05

No a j a wrocilem wlasnie z terapii i mam mieszane uczucia
Przede wszystkiem bardzo mnie boli glowa, chyba ze stresu bo w robocie dalej nic nie powiedzialem i bardzo boje sie zadzwonic
Na terapii to sami starsi ludzie, najmlodszy ma chyba ze 40 lat, sa 3 kobiety, a jest nas troche.
Tak naprawde to chyba za moje problemy to na poglebionej sie moge wziasc, bo tutaj to taka gadnina cos wczoraj robil i takie tam. Sama terapeutka powiedziala, ze na dziennej 2 miesiecznej to duzo nie mozna oczekiwac. No i ja mam tylko przygode z narkotykami, mialem troche pytan jak opowiedzialem troche o sobie. Niektorzy mysleli, ze po narkotykach to sie chodzi po scianach i widzi dziwne rzeczy,hehe.
A rozbawilo mnie kompletnie sytuacja na przerwie
Bo to tak wszyscy mowia o tym piciu, o zachowaniu trzezwosci, wychodzimy z sali, a u jednej babki dzowni telefon. A dzwonek byl taki:
GANDZIA, GANDZIA,.... MARIHUANA
hehehe

mia83 - Pon 22 Paź, 2012 14:11

Jo-asia napisał/a:

.
Dobrze, że był to oddział psychiatryczny, bo to wtedy było naprawdę idealne miejsce dla mnie ;)
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=17728#17728


Wiem wiem, o fazach czytałam... Dlatego poniekąd rozumiem przyczyny tej euforii i wiem, że nie ma co cieszyć się na całego. A z drugiej strony - czyżby tak szybko miałby mi się zacząć miesiąc miodowy? To dopiero 5. dzień bez alkoholu.
Z tym oddziałem psychiatrycznym mnie zmartwiłaś... Może też teraz tam powinnam być, choć trudno się porównywać tak na sucho...

Marc-elus - faktycznie miałam tam poczucie bycia "swoją", to bardzo uwalniające uczucie. Nie mogę się doczekać jutrzejszego mityngu (tak tak, kobiecego).

Jo-asia - Pon 22 Paź, 2012 14:22

mia83 napisał/a:
Z tym oddziałem psychiatrycznym mnie zmartwiłaś...

Nie to miałam na myśli.
Ja nie umiałam tak jak Ty, sama przestać pić. Piłam codziennie przez conajmniej 2 lata. Nikt i nic by mnie od tego nie odwiodło.
A dla mnie to było idealne miejsce, bo mogłam się zachowywać "jak wariatka" a tam to jest normalne ;) bo tak się zachowywałam, nawet się cieszyłam, że mnie zamkną na odwyku ;)

Nie ukrywam, czułam się tam bezpiecznie, podobnie na odwyku. Nie wyobrażam sobie innej drogi leczenia dla siebie. Ja wiem, że terapia stacjonarna - nie zamknięta, byłaby dla mnie trudniejsza.

mia83 - Wto 23 Paź, 2012 16:04

Ja jeszcze jestem w stanie się odwieść od picia, ale na jak długo - tego nie wiem. Na razie się trzymam.
Wczoraj byłam w knajpie ze znajomymi (nie wiedzą o moim problemie, wiedzą, że w tej chwili nie piję). Nie na typowych pogaduchach przy piwie, ale na planszówkach. Byliśmy w czwórkę, jeden kolega zwyczajowo zaproponował idąc do baru "kto jeszcze piwo?", odmówiłam. Potem już o alkoholu nie myślałam, reszta nie piła. Dobrze się bawiłam i skupialam na nich i na grze... Ale to ciągle balansowanie na granicy.

Dziś idę na kobiecy mityng, miejsce podane jest tak ogólnikowo, że nie wiem jak tam trafię :? . Ale dam radę.

plusio - Wto 23 Paź, 2012 17:57

A ja 2 dzien na terapii i powiem wam szczerze, ze coraz wieksza zlosc we mnie narasta. No bo na terapi to ino gadamy cosmy wczoraj robili i nic wiecej sie nie dzieje. Normalniezqara se chyba w leb szczele bo czuje taka h*** ze za***ie zara wszystkich
piotr7 - Wto 23 Paź, 2012 18:03

:milczek:
Marc-elus - Wto 23 Paź, 2012 18:07

plusio napisał/a:
A ja 2 dzien na terapii i powiem wam szczerze, ze coraz wieksza zlosc we mnie narasta. No bo na terapi to ino gadamy cosmy wczoraj robili i nic wiecej sie nie dzieje.

A co się spodziewałeś, walk w kisielu czy lądowania UFO?
Spokojnie, to nie wyścig, tu się liczy dokładność i rzetelność, nie szybkość.
mia83 napisał/a:
Wczoraj byłam w knajpie ze znajomymi

Brawo, jeszcze się w Polmosie zatrudnij na kipera...... :zemdlal:
A tak serio, nie uważasz że to trochę za wcześnie na wycieczki do knajp?

plusio - Wto 23 Paź, 2012 18:38

No ale ja tam siedze, jestem aktywny bo chyba wiem duzo i co jest z tego?
Ja sie caly trzese ze zlosci, ja nie wiem juz co mam zrobic?
Kiedy, jak i gdzie ktos pomoze mi z moimi problemami. Kiedy ktos poradzi na moja zlosc, naprawi moije emocje i w ogole kiedy?
Ja im powiedzialem dzisiaj ze sie bardzo zle czuje, ze lzami mowilem ze mnie zlosc rozwala, ze n ie umiem nic zrobic przez tą zlosc, przeca ja dzisiaj ten caly kontrakt potargalem ze zlosci, a oni mi mowia, ze to przejdzie. No ja *p**** se chyba w leb bo juz nie wiem co mam zrobic?

Klara - Wto 23 Paź, 2012 18:52

plusio napisał/a:
Ja sie caly trzese ze zlosci

Potrafisz wymienić np. w punktach CO Cię tak złości?

plusio - Wto 23 Paź, 2012 18:59

Nie wiem, wszystko mnie ro***erdala, ja budze sie rano i juz k*** na wszystko i rzucam wszystkim czym sie da. Przeca na tej terapi ino walkowane jest to nie pic, nie pic, a przeciez ku*** nie o to chodzi. Czemu nikt nie mowi o przyczynach, czemu pijesz, ino ku*** zeby nie pic i nie pic. Ja se zara je**e w glowe. Zadan z terapi nie robie bo nie umiem sie skupic, ja ro***bie zeszyt na milon czesci,

Przez ta zasrana terapie to mam wiecej ku*** zmartwien, chyba zas do***alem se zyciowego bleda jak zwykle sie ku*** migdzie nie moge odnalezc,

No i ta terapia mnie zlosci
Bo ku*** czuje4 sie oszukany, kazdy mowil ze to lekarstwo dla mnei,
a okazuje sie ze to g***o jest, ze to moze jest dobvre dla tych co nie moga przestac pic, to dla takich bo tu alkomat codziennie i musze te 2 miechy byc trzezwym. Kiedy im powiedzialem, ze ostatni raz urwal mi sie film w boze narodzenie to sie spyali to po hu* ja tu jestem.

Klara - Wto 23 Paź, 2012 19:09

Lekarstwo trzeba brać systematycznie przez dłuższy czas, żeby pomogło, a Ty chciałbyś poprawy po jednej dawce.
No, puknij się w głowę Plusio!

O przyczynach możesz rozmawiać, jak już alkohol i narkotyki Ci odpuszczą.
Na razie masz je jeszcze w organizmie, więc niech Ci się nie wydaje...

plusio napisał/a:
to sie spyali to po hu* ja tu jestem.

A kogo Ty masz za wyrocznię że się tak liczysz z ich zdaniem?

No i nie klnij, bo znów wylecisz z forum :bezradny:

Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 19:11

plusio,
nie jestem ekspertem, wydaje mi się, że Twoja złość to objaw głodu alkoholowego.
Ja miałam okropne doły, ryczałam całymi dniami. Wiesz, co mi pomogło?
"Mechanizmy choroby chcą żebym się napiła, robią wszystko, żebym nie widziała innego wyjścia - nie dam się wam, nie będziecie mną rządzić, ja będę rządzić wami."
I robiłam coś miłego dla siebie :) a co? uwielbiam tańczyć, zapisałam się na salsę i takie tam :skromny: - pomogło. :)

plusio - Wto 23 Paź, 2012 19:14

No ale glupio sie tam czuje, bo jestem duzo mlodszy od innych, po za tym to co mowi terpeauta to mam w jednym palcu. Wiec jak mi to moze pomoc? Czy sluchanie 50 letnich dziadziow ktorzy mowia ze wczoraj ogladali bitwe na glosy i fajnie sie czuli wyleczy moja dusze?
Jaki glod? Nie mam ochoty na piwom choc chetnie bym zajaral trawe by ta zlosc minela, ale ja jestem zly od zawsze. Od zawsze jestem zly, gdy pilem raz w tygodniu, rzadziej, tak samo mnie zlosc *pie**al*

A no numer jeden co mnie ro***erdala to brak kasy
Zycie w nedzy, brak kasy, na ta terapie to musze zadupcac na rowerze, dzis lalo, to sie pytali czy mnie czasem nie po***alo

Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 19:24

plusio,
Ja, też się głupio czułam.
Po pierwsze: myślałam, że terapia mnie uzdrowi, że wyjdę i już o chorobie zapomnę :skromny:
Po drugie: jak słyszałam opowieści ile to one wypiły, jakie to numery odchodziły itp i itd - a ja nie miałam się czym "chwalić" :skromny:
Po trzecie: to są jakieś degeneratki a ja mam pracę, rodzinę, dzieci mi nie zabrali... :skromny:
Akurat wiekowo byłyśmy podobne ;)
Dopiero z czasem, dotarło do mnie, że niczym się nie różnię :) wszystkie jesteśmy alkoholiczkami

Głód nie zawsze oznacza, chęć napicia :) może jednak nie wiesz jeszcze wszystkiego ;)

Klara - Wto 23 Paź, 2012 19:29

plusio napisał/a:
Czy sluchanie 50 letnich dziadziow ktorzy mowia ze wczoraj ogladali bitwe na glosy i fajnie sie czuli wyleczy moja dusze?

Zacznij SŁUCHAĆ co mówią, a nie liczyć ich lata.
Pomyśl, że mają więcej doświadczenia i postaraj się z tego korzystać.
Pomyśl, że za jakiś czas Ty też będziesz 50-letnim dziadziem :D

plusio - Wto 23 Paź, 2012 19:36

No tyle ze ja nie chce zyc by zyc. Nie chce przezyc zycia, ino cosik robic fajnego, pozytywnego, np to zasrana muzyke, nie chce ogladac tv i chadzac na spacery. To tez mnie ro***erdala, ze chce byc kims, a zyje jak.SOry przeca ja nie zyje w ogole.
Jo asia ja nie mysle ze mnie terapia uzdrowi i bede normalny. Wiem ze zawsze bede po***any jak nie wiem co
Tak samo nie uwazam ich za degeneratow tylko za nieszczesnikow, bardzo mi ich szkoda, ale w sumie maja tez poczucie humoru i sa fajni.

Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 19:41

plusio napisał/a:
No tyle ze ja nie chce zyc by zyc.

Daj sobie trochę czasu :)
Ja niedawno myślałam tak jak Ty, a teraz...z dnia na dzień jest mi lepiej :)
Cierpliwość, nigdy nie była moją mocną stroną :skromny:
plusio napisał/a:
w sumie maja tez poczucie humoru i sa fajni.

I tak, staraj się częściej myśleć, będzie dobrze ;)

Klara - Wto 23 Paź, 2012 19:42

plusio napisał/a:
Nie chce przezyc zycia, ino cosik robic fajnego, pozytywnego, np to zasrana muzyke, nie chce ogladac tv i chadzac na spacery.

Jedno nie wyklucza drugiego, tylko trzeba zacząć to realizować.
Spo-koj-nie, po-wo-li, a nie tylko CHCIEĆ.
Samym chceniem nie da się niczego dokonać.

Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 19:50

plusio napisał/a:
cosik robic fajnego, pozytywnego, np to zasrana muzyke

zaintrygowało mnie to, możesz opowiedzieć coś więcej na ten temat?

plusio - Wto 23 Paź, 2012 20:26

no robie muzyke, chyba kazdy tu to wie ale hu* z nia bo i tak nie umiem i nic z tego nie mam
yuraa - Wto 23 Paź, 2012 20:54

plusio masz wspólny temat z mia83, no oboje zieloni w terapii jesteście
ale na dłuzszą metę moze sie mylic
zrobie porzządek i będziesz miał swój
zastanów sie nad tytułem, jutro podzielę tematy

plusio - Wto 23 Paź, 2012 20:57

a moze byc nazwa 3 razy D?
du**, du**, du**?

yuraa - Wto 23 Paź, 2012 21:04

nie może być
mimo że sie za d.... uważasz nawet do trzeciej potęgi
ja Cie tak nie widzę

plusio - Wto 23 Paź, 2012 21:07

to jak? Czuje ze sie powiesze za kilka dmi moze byc?
yuraa - Wto 23 Paź, 2012 21:10

plusio napisał/a:
Czuje ze sie powiesze

może być
ale parę dni poczekaj, bo po co wisielcowi temat

mia83 - Wto 23 Paź, 2012 21:37

Cześć Plusio!
Spoko, na razie miło Cię gościć w moim temacie.

Tak wiem, że łażenie do knajp nie jest dobrym pomysłem, tylko że akurat tamto miejsce nie kojarzy mi się z chlaniem i imprezami... Choć.... macie rację.

Mityng kobiecy... hmmm mam mieszane uczucia. Trafiłam akurat na uroczysty - świętowanie 11 lat w trzeźwości jednej z uczestniczek. Opowiadała swoją historię życia... dla mnie coś niesamowitego, nawet nie wiedziałam kiedy się rozpłakałam...
Klimat zupełnie inny niż na mityngu niedzielnym. Widać, że te kobiety są ze sobą zżyte. I tu drugi aspekt... nie czułam zbyt dużej otwartości czy ciepłego przywitania (w niedzielę inaczej zupełnie inaczej było). Ale też chyba nie mogę tego oczekiwać... Na pewno jeszcze tam pójdę.

plusio - Wto 23 Paź, 2012 21:38

hu* ci to pomoze

tak sie bawić nie będziemy, myslałem że w koncu zaczynasz brać sprawy na poważnie.
przymknąlem oko na wcześniejsze słowa nieparlamentarne, ale teraz przesadziłeś


cxvcv54g
:yura:

mia83 - Wto 23 Paź, 2012 21:41

plusio napisał/a:
hu* ci to pomoze

Plusio - sam kreujesz swój świat, swoim nastawieniem i myślami.

Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 21:44

plusio napisał/a:
hu* ci to pomoze

przginasz :uoee:
mia83 napisał/a:
nie czułam zbyt dużej otwartości czy ciepłego przywitania (w niedzielę inaczej zupełnie inaczej było). Ale też chyba nie mogę tego oczekiwać... Na pewno jeszcze tam pójdę.

Nie wiem dlaczego, ale ja miałam podobne odczucia

mia83 napisał/a:
Na pewno jeszcze tam pójdę.

i tak trzymaj :okok:

pterodaktyll - Wto 23 Paź, 2012 21:52

plusio napisał/a:
hu* ci to pomoze
Lekcja pierwsza :plask:
Nie wolno tak do kobiety mówić

Marc-elus - Wto 23 Paź, 2012 21:57

Jo-asia napisał/a:
plusio,
nie jestem ekspertem, wydaje mi się, że Twoja złość to objaw głodu alkoholowego.

Mi też tak to wygląda:
plusio napisał/a:
Od zawsze jestem zly, gdy pilem raz w tygodniu, rzadziej, tak samo mnie zlosc *pie**al*


Plusiu, Twoja choroba się o Ciebie upomina.
Nie dostarczasz jej alkoholu, to i nakręca Cię, żebyś czuł się źle, bo na złość co najlepsze jest?
To przejdzie, ale trzeba czasu.
Myślałeś jak spędzać wolny czas, żeby się odstresować?

plusio - Wto 23 Paź, 2012 22:15

nic mi nie pomaga. moze jak bym kogos zabil by mi przeszlo, ale to musialbym go zmasakrowac nie ino zabic tylko go bic az by nie dalo sie go rozpoznac, hehe. chyba by troszku ulzylo. Moze jeszcze jakies *j**** z fajna d***, heheh....
O jakbym mial auto to bym se pojezdzil tera po okolicy. O pojechalbym se na kebaba i se go zjadl. Pochodzilbym se po miescie, fajki kupil se i bym se palil

Tera gram w GTA 4 i wszystkich *pie**al* jak leci z uzi,heheh

Jonesy - Wto 23 Paź, 2012 22:28

plusio napisał/a:

O jakbym mial auto to bym se pojezdzil tera po okolicy.

Tera gram w GTA 4 i wszystkich *pie**al* jak leci z uzi,heheh


Na szczęście dla wszystkich przypadkowych i celowych niedoszłych ofiar Twojej eskapady, nie masz ani prawa jazdy, ani auta ani roweru. I mam nadzieję cichą, że długo jeszcze ich mieć nie będziesz. :indiana:

plusio - Wto 23 Paź, 2012 23:03

cdvfged
Jras4 - Wto 23 Paź, 2012 23:04

plusio pji sobie dalei smacznego ... hehehe
Jras4 - Wto 23 Paź, 2012 23:04

plusio napisał/a:
nic mi nie pomaga. moze jak bym kogos zabil by mi przeszlo
hehehahaha bawisz mnie hehe
smokooka - Wto 23 Paź, 2012 23:06

Oj Plusio Plusio. Nie atakuj. Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Jeszcze zdążysz to wyedytować.
Jonesy - Wto 23 Paź, 2012 23:09

plusio napisał/a:
Jestes sk***ysynem je***ym. Nienawidze cie ty je***y hu**


Przestań skomleć i weź się za siebie :plask:

leon - Wto 23 Paź, 2012 23:12

plusio napisał/a:
moze jak bym kogos zabil by mi przeszlo,

Trzeba kogos zabic,by sie lepiej bawic... :wysmiewacz:

plusio - Wto 23 Paź, 2012 23:12

zara mnie hu* szczeli, ide po flaszke, nara
Jonesy - Wto 23 Paź, 2012 23:27

plusio napisał/a:
zara mnie hu* szczeli, ide po flaszke, nara


Numerem na szantaż to nie nas synku.
Marsz do łózka gówniarzu i wróć jutro, jak Ci się we łbie naprostuje to i owo.

leon - Wto 23 Paź, 2012 23:36

plusio napisał/a:
zara mnie hu* szczeli, ide po flaszke, nara

Pewnie,a co Bedziesz tak sam siedzial...,jak wszyscy kumple dookola wala...

Janioł - Śro 24 Paź, 2012 05:47

plusio napisał/a:
zara mnie hu* szczeli, ide po flaszke, nara
zawsze lepiej wypić flaszkę niż miałby ch** strzelić , plusio żal mi Ciebie ale jak napisane jest w WK sa nieszczęśnicy którym nie dane jest wytrzeźwieć
Małgoś - Śro 24 Paź, 2012 15:37

plusio napisał/a:
hu* ci to pomoze

tak sie bawić nie będziemy, myslałem że w koncu zaczynasz brać sprawy na poważnie.
przymknąlem oko na wcześniejsze słowa nieparlamentarne, ale teraz przesadziłeś


cxvcv54g
:yura:


Plusiu, a Ty myślałeś, że ktoś da Ci tabletkę na trzeźwienie?
Nie ma tak łatwo! Ty się musisz nauczyć żyć od nowa.
W sumie nie musisz, możesz żyć tak jak potrafisz, tylko od Ciebie zależy czego chcesz od zycia.
chcesz kasy - zarób ją
chcesz fajną babkę - zainteresuj jakąś sobą
chcesz ładne ząbki - to też da się załatwić
itd itp
Zacząłeś coś robić i po jednym dniu widzisz same przeszkody, wszystko jest na NIE. W taki sposób ZAWSZE będziesz tylko tu gdzie jesteś.

Dziubas - Śro 24 Paź, 2012 17:11

plusio napisał/a:
Kiedy, jak i gdzie ktos pomoze mi z moimi problemami. Kiedy ktos poradzi na moja zlosc, naprawi moije emocje i w ogole kiedy?

Plusio,
taki już mój pieprzony los,
że to wszystko co spieprzyłem muszę naprawić sam,
i szczerze radzę Ci zrobić tak samo.
To nie KTOŚ ma Ci pomóc,nikt Cię nie uzdrowi.
Tylko TY SAM jesteś w stanie poradzić sobie ze swoimi problemami.
A terapia :mysli: ... terapia i terapeuta jest po to by wskazywać Ci drogę,
którą powinieneś ,bo nie musisz, podążyć .

mia83 - Śro 24 Paź, 2012 19:22

Echhh nie mam siły na Plusia i chyba mieć nie chcę.
ceewd



Mija mi 7 dni bez kropli alkoholu, takiego wyniku nie miałam na pewno od 5 lat, a prawdopodobnie i od 10.
Dziś mnie cisnęło i intensywnie myślałam o piwie, gdy wracałam z wyjazdu służbowego... przeglądałam nawet spis mityngów, który miałam przy sobie, ale ostatnie dziś były o 19tej - nie zdążyłabym. Potem się zdrzemnęłam i jak już byłam na miejscu - na szczęście jakoś mi przeszło i minęłam TEN sklep.
Potem zadzwoniłam do mamy, bo dawno nie gadałyśmy. I totalnie się zdołowałam. Była pod wpływem, nie tak żeby nie wiedzieć, co mówi, ale nie była sobą. Nienawidzę tego :( .

I obawiam się, że największym wyzwaniem dla trzeźwości będzie dla mnie wyjazd do niej na Wszystkich Świętych. Od wielu lat ZAWSZE jak przyjeżdżałam to wypijałyśmy razem ponad 2 wina (lub więcej), oczywiście gadając i jeszcze zacieszając jaki to mamy ze sobą fajny kontakt.
Nie wiem, jak teraz będzie... Ale zamierzam jej powiedzieć, że wzięłam się za siebie, żeby nie piła przy mnie, że chodzę na mityngi i terapię. Zobaczymy jak będzie... :|

endriu - Śro 24 Paź, 2012 19:28

jak pojechałem na urodziny chrześniaka i okazało się, że jest alkohol, przeprosiłem i wróciłem się do domu,
rozważyłbym nie pojechanie na święta do mamy

Wiedźma - Śro 24 Paź, 2012 20:37

mia83 napisał/a:
obawiam się, że największym wyzwaniem dla trzeźwości będzie dla mnie wyjazd do niej na Wszystkich Świętych

A musisz jechać?
Myślę, że dla Ciebie stanowczo za wcześnie na takie konfrontacje.

Jonesy - Śro 24 Paź, 2012 20:46

Ja tam ją rozumiem - w Poznaniu, źle bo towarzystwo imprezujące. A do domu nijak zwiać, bo tam też niewesoło. Mia, zawsze możesz mamie powiedzieć - podobno matki to najlepsze powierniczki (ale są wyjątki, niestety dla mnie)
mia83 - Śro 24 Paź, 2012 20:49

Dla mnie zawsze była bliska. Nie widziałyśmy się prawie 2 miesiące, nie ma mowy, żebym teraz nie pojechała do niej.
Chcę z nią pogadać o tym, jak jest, o tym że wreszcie doszłam do tego, że mam problem. Chcę jej dać tym przykład, bo wiem, że ona zdaje sobie sprawę, że sama ma problem. Nawet kiedyś mnie przepraszała, że to, że ja tyle piję to przez nią.
Mam nadzieję, że ją to jakoś ruszy, to matka w końcu, a nie kumpela, która będzie chciała mnie namówić do picia. Ciekawa jestem jej reakcji i zachowania w sytuacji, kiedy jej to wszystko powiem i sytuacji, kiedy nie napijemy się wieczorem razem. Potrzebna jest mi ta rozmowa z nią.

Wiedźma - Śro 24 Paź, 2012 20:54

Aha. No dobra. Jednak pamiętaj o tym, że nie tylko wypity alkohol jest dla Ciebie zagrożeniem.
Tamtejszy klimat kojarzący Ci się z alkoholem może wywołać głód. Niekoniecznie od razu ale nawet po kilku dniach.
Nawet jeśli się nie napijesz, możesz odchorować tę wizytę u mamy. Zastanów się czy warto.

Jonesy - Śro 24 Paź, 2012 21:01

Brawi mia, dokładnie tak jak piszesz.
Tylko postaraj się na początku, pomóc matce pomagając sobie. Pozwól sobie na zdrowy egoizm - Ty jesteś teraz dla siebie najważniejsza, nie ona, czy towarzystwo. Jak załapie mama to załapie, jak nie, to jej sprawa - ustal jasne granice, gdy będzie mimo to chciała wypić wino na "otarcie łez i spłukanie brudu" po oczyszczającej rozmowie (chyba Kulfon miał taki epizod po rozmowie z ojcem, że ten mu kielicha zaproponował), daj jej do zrozumienia, że Ty idziesz spać, a ona zostaje sama z flaszką.

I nie kręć filmów na wyrost, ze spokojem i myśl nie dalej niż o następnych 24 godzinach :)

Pamiętaj - nawet u swojej mamy możesz wejść na Dekadencję i pogadać.

endriu - Czw 25 Paź, 2012 15:57

Jonesy napisał/a:
pomóc matce

miałem 2 miesiące nie picia jak próbowałem pomóc bratu,
nie miałem szans, brat już nie żyje,

odwiedziłem go na detoksie, wydrukowałem z dekadencji "CO KAŻDY ALKOHOLIK WIEDZIEĆ POWINIEN", mówiłem o swojej terapii...
pomaganie w tak wczesnym etapie trzeźwienia nie ma szans

szymon - Czw 25 Paź, 2012 16:29

endriu napisał/a:
pomaganie w tak wczesnym etapie trzeźwienia nie ma szans


A w 10 etapie ma szanse?
Możesz pomóc, możesz coś dać od siebie i to jest dobre.
To czy ktoś przyjmie Twoja pomoc czy moją, zależny od przyjmującego, nie od nas.
Ważne jest to, by się nie identyfikować jako uzdrowiciel świata i uciśnionych.

Jonesy - Czw 25 Paź, 2012 18:24

endriu napisał/a:
Jonesy napisał/a:
pomóc matce

miałem 2 miesiące nie picia jak próbowałem pomóc bratu,
nie miałem szans, brat już nie żyje,


Endriu, następnym razem proszę, postaraj się cytować całą wypowiedź, a nie wybrane specjalnie fragmenty, bo odwracasz kota ogonem w mojej wypowiedzi. Ok?

Poza tym, chciałbym Ci powiedzieć, że Twój brat nie żyje nie przez Ciebie - Ty na to nie miałeś żadnego wpływu. Nie musisz i nie powinieneś się tym zadręczać. Taka choroba :bezradny:

mia83 - Czw 25 Paź, 2012 20:46

Cytowanie wybiórcze to norma tu chyba, ale tak jest na wielu forach.
Nie chodzi o to, by dźwigać ją z alkoholizmu, tylko dać do myślenia, nie jestem odpowiedzialna za to, jak to się potoczy dalej...

Jo-asia - Czw 25 Paź, 2012 22:03

mia83 napisał/a:
Nie chodzi o to, by dźwigać ją z alkoholizmu, tylko dać do myślenia, nie jestem odpowiedzialna za to, jak to się potoczy dalej...

Mój tata jest alkoholikiem.
Jak dowiedział się, że idę na odwyk to był zdziwiony, że nie potrafię sama pić.
On przecież potrafi... tydzień nie pije a 3 tygodnie tak ;)
Odkąd jestem trzeźwa rozmawiałam z nim tylko przez telefon, u niego byłam dopiero w zeszłym tygodniu (po 7 miesiącach) :( i odchorowałam.
Wiem, mia83, jesteś w zupełnie innej sytuacji mimo to, uważaj na siebie :)

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 09:43

A ja zapiłam... :oops: :oops: :oops:
Wstydzę się tego, ale chyba bardziej przed wami niż przed sobą...
Zaczęło się od tego, że zgodziłam się na poczęstowanie przez koleżankę winem domowej roboty (pół kieliszka), potem wracając do domu miałam już silne przekonanie, że skoro już wypiłam tę odrobinę, to całe moje liczenie abstynenckich dni - na nic. I tym sobie usprawiedliwiłam zakup 4 piw. Poczułam się z tym znów "jak w domu", bezpiecznie i "u siebie".
No i tyle wczoraj wypiłam... Siedzę teraz zmęczona w pracy i oprócz zmęczenia czuję jakąś tam ulgę (nie wiem skąd ona). Ale dotyczy też tego, że ponownie wróciła mi motywacja do niepicia i znowu kilka kolejnych dni będzie można przeżyć na trzeźwo. Piszę jak jest, bez ściemy. Może jest w tym racja, że na prawdziwe trzeźwienie musi być odpowiedni moment w życiu. Ja bardzo chcę zmienić swoje życie, nie być już sama, ułożyć sobie z kimś życie i do tego mi ta cała terapia i trzeźwość są potrzebne. Tak to sobie tłumaczę i zaklinam rzeczywistość, że jak to zmienię, to i inne sprawy się poukładają... 8|

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 09:44

Aha - idę dziś na mityng, nie mogę się doczekać. No i dziś nie piję.
cool - Pią 26 Paź, 2012 09:49

mia83 napisał/a:
No i tyle wczoraj wypiłam... Siedzę teraz zmęczona w pracy i oprócz zmęczenia czuję jakąś tam ulgę (nie wiem skąd ona)


to chęć dalszego picia

mia83 napisał/a:
Ale dotyczy też tego, że ponownie wróciła mi motywacja do niepicia i znowu kilka kolejnych dni będzie można przeżyć na trzeźwo. Piszę jak jest, bez ściemy. Może jest w tym racja, że na prawdziwe trzeźwienie musi być odpowiedni moment w życiu.


dla mnie osobiście takie tłumaczenie służy dalszemu piciu

mia83 napisał/a:
Ja bardzo chcę zmienić swoje życie, nie być już sama, ułożyć sobie z kimś życie i do tego mi ta cała terapia i trzeźwość są potrzebne.


ale jet warunek ,trzeba nie pić i korzystać z pomocy

Alkoholik72 - Pią 26 Paź, 2012 09:52

mia83 napisał/a:
A ja zapiłam... :oops: :oops: :oops:
8|


Ja pół roku trzeźwości , ukończeniu akademi 8 tygodniowej stacjonarnej w Gorzycach, terapi pogłębionej i mitingów zapiłem. Zniszczyłęm wszystko co wypracowałem w tym czasie.. tragedia, rozpacz w domu, żona utraciła nadzieję że kiedyś będzie lepiej.. itd itd..
Dzisiaj jestem wdzięczny Bogu za to zapicie. Bo z moim nastawieniem i sposobem myślenia to musiało się stać wecześniej czy później. Stało się wcześniej - i konsekwencje nie były aż tak wielkie.
Musiałem się przekonać że jestem alkoholikiem. Że z alkoholem nie mam szans. I udowodniłem sobie. Od tego czasu minęło parę lat..
Zadałem przyjacielowi wyedy pytanie - " Czemu musiałem zapić?".. Odpowiedział pytaniem : " Czy na trzeźwienie przeznaczałeś przynajmniej tyle czasu co kiedyś na ukrywanie swojego picia? " Pozostałem bez słów.

Nos do góry, wyciągnij wnioski i do działania. Trzeźwienie to działanie - konkretne, codzienne działanie w wyznaczonym kierunku. Samo nie picie niczego nie zmieni...
Pozdrawiam ciepło
Jerzy
ps. Fajnie że o tym powiedziałaś. To też duży krok na drodze do uczciwości, z którą w większości mieliśmy problemy.

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 09:57

Dzięki Jerzy :) .

Gdzie mam być uczciwa jak nie tu? Jak nie na mityngach. W tych kwestiach nieuczciwością i ściemą będe krzywdziła tylko siebie.
Cóż - z tym ukrywaniem picia -mieszkam sama i jestem sama, w tej chwili nie mam przed kim ukrywać. Ale z drugiej strony mogę czas poświęcony trzeźwieniu porównywać do czasu przeznaczanego na picie i potem radzenie sobie z jego skutkami.

A co do "momentu w życiu dobrego na trzeźwienie" - spotkałam się z tym określeniem i na mityngach i na forum - "że to nie był jeszcze jej/jego moment". Do mnie też tak pisano. To nie jest usprawiedliwienie, to raczej demotywujące jest...

kj100pn - Pią 26 Paź, 2012 10:03

Mia
Zapiłaś to zapiłaś już tego nie zmienisz, wyciągnij z tego wnioski, 4 piwa to sporo dla kobiety.

Musisz być uczciwa wobec samej siebie, nieważne czy mieszkasz sama, z mamą czy z facetem.
Na forum możesz oszukać, na mitingach AA też ale siebie samej nigdy nie oszukasz....

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 10:12

kj100pn napisał/a:
Musisz być uczciwa wobec samej siebie, nieważne czy mieszkasz sama, z mamą czy z facetem.
Na forum możesz oszukać, na mitingach AA też ale siebie samej nigdy nie oszukasz....


No przecież to właśnie napisałam :lol:

cool - Pią 26 Paź, 2012 10:12

kj100pn napisał/a:
Zapiłaś to zapiłaś już tego nie zmienisz, wyciągnij z tego wnioski,




:okok: trzymaj się to było ważne co teraz :) Mia :)

Marc-elus - Pią 26 Paź, 2012 12:01

mia83 napisał/a:
No i tyle wczoraj wypiłam... Siedzę teraz zmęczona w pracy i oprócz zmęczenia czuję jakąś tam ulgę (nie wiem skąd ona)

Skąd ulga?
Bo mózg dostał co chciał.

Uważaj teraz, wypiłaś, było przyjemnie, nie odczuwasz negatywnych skutków..... dobre podłoże dla "powtórki z rozrywki".
Lepiej by było jakbyś zdychała ledwo żywa, z konsekwencjami.... ale nic straconego, pewnie tak jeszcze będzie. :)

kj100pn - Pią 26 Paź, 2012 12:06

Marc-elus napisał/a:
mia83 napisał/a:
No i tyle wczoraj wypiłam... Siedzę teraz zmęczona w pracy i oprócz zmęczenia czuję jakąś tam ulgę (nie wiem skąd ona)

Skąd ulga?
Bo mózg dostał co chciał.

Uważaj teraz, wypiłaś, było przyjemnie, nie odczuwasz negatywnych skutków..... dobre podłoże dla "powtórki z rozrywki".
Lepiej by było jakbyś zdychała ledwo żywa, z konsekwencjami.... ale nic straconego, pewnie tak jeszcze będzie. :)


Niestety chyba masz racje, tak działa mechanizm uzależnienia od alkoholu...

Ciekawe czy gdybym ja napił się piwa u mnie byłoby podobnie :mysli:

zimna - Pią 26 Paź, 2012 12:09

Marc-elus napisał/a:
Lepiej by było jakbyś zdychała ledwo żywa, z konsekwencjami.... ale nic straconego, pewnie tak jeszcze będzie

Mrcel oj Ty niedobry :nunu:
ale co prawda to prawda 23r
kj100pn napisał/a:
Ciekawe czy gdybym ja napił się piwa u mnie byłoby podobnie :mysli:
:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Jo-asia - Pią 26 Paź, 2012 12:10

mia83, piszesz, że chodzisz na mityngi a co z terapią, co z wizytą u psychiatry?
mia83 - Pią 26 Paź, 2012 12:28

Jo-asia napisał/a:
mia83, piszesz, że chodzisz na mityngi a co z terapią, co z wizytą u psychiatry?


Terapię grupową chcę zacząć od 5.11, dwa razy w tygodniu, obecność obowiązkowa. Ze względu na wyjazdy, o których pisałam, nie zaczęłam od razu, bo z miejsca miałabym 2-3 nieobecności.
Terapia indywidualna - kolejne spotkanie z terapeutką 31.10 (nie mogę się doczekać).
Konsultacja u psychiatry - 7.11 (przyjmuje tylko w środy w półgodzinnym przedziale czasu).

Chcę nadal się leczyć, tu się nic nie zmieniło.
Dziś idę na miting.

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 12:30

zimna napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Lepiej by było jakbyś zdychała ledwo żywa, z konsekwencjami.... ale nic straconego, pewnie tak jeszcze będzie

Mrcel oj Ty niedobry :nunu:
ale co prawda to prawda 23r
kj100pn napisał/a:
Ciekawe czy gdybym ja napił się piwa u mnie byłoby podobnie :mysli:
:rotfl: :rotfl: :rotfl:


Eee nie śmiejcie się, to jest głupie, ale każdy musi chyba na własnej skórze przetestować zanim uwierzy, "bo może ze mną będzie inaczej".
Co do tego co napisał Marc-elus - rację ma pełną. Tyłka nie roztrzaskałam.

szymon - Pią 26 Paź, 2012 12:46

mia83 napisał/a:
Ja bardzo chcę zmienić swoje życie, nie być już sama, ułożyć sobie z kimś życie i do tego mi ta cała terapia i trzeźwość są potrzebne. Tak to sobie tłumaczę i zaklinam rzeczywistość, że jak to zmienię, to i inne sprawy się poukładają... 8|


Trzeźwość moze pomóc w znalezieniu partnera, jednak nie daje gwarancji 100%.
To że mało kto podchodzi do "lekko znieczulonej" panny to jedno, już nie pisze o leżącym kadłubie na korytarzu.
Przypomina mi sie moja sytuacja, gdzie po jakimś tam czasie nie picia odkryłem,
że jak to? :nerwus:
Przecież nie pije juz 3 miesiące i nikt mi nie stawia pomników?
Pomniki to odzyskana rodzina, praca, przyjaciele, pochwała, uśmiech sąsiada z rana.
No i jak nic się nie zmieniało w moim życiu (bo nie piłem tylko) to znalazłem pocieszycielkę w płynie.
Nie picie jest proste, to tylko decyzja.
Zmiana całego swojego życia na fundamentach tego niepicia jest już trudniejsza, przynajmniej ja tak miałem.
Zmieniając siebie zmienisz cały świat, sami będą walić drzwiami i oknami ;)
Ale najpierw Ty, później cała reszta.

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 12:57

szymon napisał/a:
No i jak nic się nie zmieniało w moim życiu (bo nie piłem tylko) to znalazłem pocieszycielkę w płynie.

Rozumiem, że to jeszcze przed terapią było?

Cytat:
Zmieniając siebie zmienisz cały świat, sami będą walić drzwiami i oknami ;)
Ale najpierw Ty, później cała reszta.

Wiem, w sumie nawet nie chciałabym budować związku w tej chwili. Jak sama jestem tak posypana...

szymon - Pią 26 Paź, 2012 13:24

mia83 napisał/a:
szymon napisał/a:
No i jak nic się nie zmieniało w moim życiu (bo nie piłem tylko) to znalazłem pocieszycielkę w płynie.

Rozumiem, że to jeszcze przed terapią było?


Mozna napisać, ze przed terapią z NFZ a w trakcie prywatnej terapii.
To nie istotne.

Jeżeli chcesz iść na terapię, po to, bo tam Cię wyleczą, to lepiej nie idź.
To tak jak na studiach... student ma studiować w bibliotece, czytelni, studiować książki.
Same wyklady nic nie dają - trzeba chcieć studiować, trzeba chcieć zmieniać swoje życie.
Na terapię poszedłem, by znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Na terapi dostałem pewną wiedzę, ...może inaczej... jak wykorzystywać tą wiedzę poza ścianami ośrodka leczenia uzależnień.
Jest to pewien schemat doswiadczeń zebrany w program, który klepią każdemu z osobna, można to wszystko w internecie wyczytać...
ale nie usłyszysz w internecie drżącego glosu koleżanki z pracującej w kiosku, płaczącego profesora ładnei ubranego, do którego dotarło, że "on teżtak miał"
W internecie nikt Ci nie odpowie w tej samej chwili na postawione pytanie itd itd

mia83 - Pią 26 Paź, 2012 13:28

Rozumiem, oba elementy trzeba połączyć, zresztą nie zamierzałam leczyć się internetowo.
Potrzebuję przewodnika, wymiany doświadczeń, chcę zmienić swoje życie, bo nie mogę dalej tak wegetować.
Z tą wymianą doświadczeń - też dlatego tak cenię sobie mityngi...

Dora - Pią 26 Paź, 2012 14:59

:pocieszacz: Wiem jak to jest, już tyle razy próbowałam i zapijałam.. Nawet nie liczę 8|
piotrAA82 - Pią 26 Paź, 2012 20:49

Dora napisał/a:
Wiem jak to jest, już tyle razy próbowałam i zapijałam.. Nawet nie liczę 8|


Jeśli ktoś non stop zapija to znaczy że nie wyciąga z tego żadnych wniosków. Nie powiem że jestem w jakikolwiek sposób lepszy, sam zapijałem, ale od momentu pójścia na terapię grupową utrzymuję abstynencję i trzeźwieję. Najbardziej boję się tego, że jeśli zapiję to będę musiał budować wszystko co osiągnąłem przez ten czas kiedy nie piję od nowa, a mogę się przecież już nigdy nie odbić od dna, tego nie wiem, więc wolę tego nie sprawdzać. Mocno wierzę w to że nigdy się nie napiję, pewności jednak nie mam.

Dora - Pią 26 Paź, 2012 20:54

Ja też tak myślałam, za pierwszym razem... :zalamka:
leon - Pią 26 Paź, 2012 21:41

piotrAA82 napisał/a:
Mocno wierzę w to że nigdy się nie napiję, pewności jednak nie mam.

Moja wiara nie jest az tak wielka

smokooka - Śro 21 Lis, 2012 23:30

Mia? Co u Ciebie?
mia83 - Śro 21 Lis, 2012 23:34

Smokooka, Ty masz jakiś szósty zmysł :) Właśnie napisałam u Krecika... ciężko :( .
Wiedźma - Śro 21 Lis, 2012 23:39

mia83 u Krecika napisał/a:
odpadłam, bo piję, bo życie bez alkoholu i przymus wywrócenia wszystkiego do góry nogami mnie przerósł

Życzę Ci, aby jak najprędzej ten przymus zmienił się w potrzebę.
Ale bierne czekanie na ten moment może bardzo boleć i powodować duże straty :|

mia83 - Śro 21 Lis, 2012 23:46

Boję się, strasznie... tych zmian, tego tłumaczenia się przed wszystkimi, łatwiej jest nie zmieniać stylu życia, udawać, że jest normalnie. A tam.... aż mi głupio tak trywialnie tutaj pisać, dlatego się nie odzywałam tyle czasu. Cholercia, a ta pierwsza terapeutka była super, miałam już ustalone wszystko... ale chodzenie na terapię grupową wymagało za dużo tłumaczenia się dookoła w pracy. To mnie przerasta.
Janioł - Śro 21 Lis, 2012 23:54

mia83 napisał/a:
To mnie przerasta.
nie przerasta tylko znacznie łatwiejsze jest picie
mia83 napisał/a:
ale chodzenie na terapię grupową wymagało za dużo tłumaczenia się dookoła w pracy
a z picia i kaców nie musisz się tłumaczyć ?
pterodaktyll - Śro 21 Lis, 2012 23:57

mia83 napisał/a:
chodzenie na terapię grupową wymagało za dużo tłumaczenia się dookoła w pracy. To mnie przerasta.

Kto chce szuka sposobu a kto nie chce szuka powodu. Jeden taki dzisiaj napisał, że nie mógł pójść na mityng bo mu bateria w mp3 padła i by się nudził podczas drogi na ten mityng :rotfl:
Rozumiesz co to za cholerna choroba?

pterodaktyll - Czw 22 Lis, 2012 00:00

mia83 napisał/a:
łatwiej jest nie zmieniać stylu życia, udawać, że jest normalnie.

Chyba tylko przed sobą. Tobie się oczywiście wydaje, że nikt się nawet nie domyśla, że masz taki problem.........o święta naiwności :szok:

Janioł - Czw 22 Lis, 2012 00:00

pterodaktyll napisał/a:
Rozumiesz co to za cholerna choroba?
z całym szacunkiem ale chyba nie , młoda jest ma czas tyle tylko że szkoda ....po prostu szkoda
szymon - Czw 22 Lis, 2012 00:01

Janioł napisał/a:
tyle tylko że szkoda ....po prostu szkoda


czasu czy jej?

mia83 - Czw 22 Lis, 2012 00:01

Janioł napisał/a:
a z picia i kaców nie musisz się tłumaczyć ?

nie, bo jeszcze nie zawalam przez to pracy, jakość pracy na pewno tak, ale na razie to przechodzi bokiem. W końcu wyjdzie bokiem wiem... wstydzę się cholernie w każdym razie.
A że cholerna choroba to się domyślam... spiętrzyłam sobie przeszkody w jakiś niewidzialny mur... a wiem, że tak naprawdę dałoby się. Tylko smutno bez tego alkoholu i dziwnie tak. Pustka. Boże co ja piszę...

pterodaktyll - Czw 22 Lis, 2012 00:03

mia83 napisał/a:
Boże co ja piszę...

*p**** moja droga, *p**** :bezradny:

Jonesy - Czw 22 Lis, 2012 00:29

mia83 napisał/a:

nie, bo jeszcze nie zawalam przez to pracy, jakość pracy na pewno tak, ale na razie to przechodzi bokiem. W końcu wyjdzie bokiem wiem...


Ja tam się cieszę, że nie zafundowałem sobie tego "wychodzenia bokiem" w pracy i w porę podziękowałem. Teraz już się nie muszę tłumaczyć. Teraz to ja się chcę chwalić :mgreen:

Klara - Czw 22 Lis, 2012 08:13

mia83 napisał/a:
łatwiej jest nie zmieniać stylu życia

Wiesz Mia, ja na trzeźwo obserwowałam proces staczania się mojego męża.
On nie zmieniał stylu życia.
Styl życia SAM mu się zmieniał... 8|

yuraa - Czw 22 Lis, 2012 08:18

Klara napisał/a:
On nie zmieniał stylu życia.
Styl życia SAM mu się zmieniał...

dobre to jest Klaro , pozwolisz że kiedys zacytuję

Marc-elus - Czw 22 Lis, 2012 08:32

yuraa napisał/a:
Klara napisał/a:
On nie zmieniał stylu życia.
Styl życia SAM mu się zmieniał...

dobre to jest Klaro , pozwolisz że kiedys zacytuję

Dobre.... i prawdziwe.
Wiem po sobie.

kj100pn - Czw 22 Lis, 2012 08:41

mia83 napisał/a:
Janioł napisał/a:
a z picia i kaców nie musisz się tłumaczyć ?

nie, bo jeszcze nie zawalam przez to pracy, jakość pracy na pewno tak, ale na razie to przechodzi bokiem. W końcu wyjdzie bokiem wiem... wstydzę się cholernie w każdym razie.
A że cholerna choroba to się domyślam... spiętrzyłam sobie przeszkody w jakiś niewidzialny mur... a wiem, że tak naprawdę dałoby się. Tylko smutno bez tego alkoholu i dziwnie tak. Pustka. Boże co ja piszę...


Jakość w pracy pewnie zawalał każdy z nas na tym forum, ja pewnie też chociaż nikt tego nie widział, ja też nie zawsze wszystko na czas, zawsze zrobione ale teraz z perspektywy czasu jak nie piję mogę stwierdzić że mogło być lepiej.

Smutno nie smutno, znajdź sobie zajęcie żeby nie siedzieć w domu i nie myśleć o alkoholu, idź na siłownie, aerobik, zacznij biegać, to naprawde bardzo pomaga powie ci to każdy psycholog. Wypełnij sobie czas i przeorganizuj sobie dzień.

smokooka - Czw 22 Lis, 2012 09:22

Oj Mijka Mijka...... :bezradny:


Nie rezygnuj z forum. Przynoś tu swoje du**sko, do trzeźwiejących ludzi. Dusza też dotrze, bez obaw :pocieszacz:

Ja mogłam decyzję o trzeźwieniu podjąć już jak miałam 22 lata, potem jak miałam 31. Nie wykorzystałam tego, bo to i bo tamto.
Dziś już nie dowiem się jak daleko bym była, gdybym podjęła się trzeźwienia wtedy. Strasznie tego żałuję, podobnie jak masy kretyńskich decyzji podjętych przez chory, zapijaczony mózg. I z tym będę już żyć zawsze, odebrałam sobie szansę na życie bez konsekwencji w obszarze moralności, zdrowia, finansów, rodziny, duchowości. To zupełnie jakby popełniła samobójstwo w wieku 18-19 lat i cudem odżyłam mając 40. Zabrałam sobie całą młodość w imię najpierw wyszumienia się, potem w imię alkoholizmu. Nie popełniłabym tego samobójstwa drugi raz mimo, że teraz te konsekwencje są zmorą i ponoszę je świadomie. Nie można ich zlikwidować, wymazać. Ale można dojrzeć znacznie wcześniej.

mia83 - Wto 29 Kwi, 2014 00:50

wracam ponownie.... w całej tej przerwie, kiedy mnie nie było - i nadal - pijana, marnująca sobie życie. Pozornie nie marnująca, bo praca jest, ale reszta leży. Mam siebie dość, pomóżcie.. Zresztą wiem, że znowu dostanę raczej parę kopów, które kiedyś mnie zniechęciły, bo sama nie chciałam sobie pomóc tak naprawdę. Choć nigdy nie byłam bliżej niż wtedy, bo było już AA i rozpoczęcie terapii.
Ale to nie zmienia faktu, że te 1,5 roku przepiłam, a i nadal nie jestem trzeźwa. Nie wiem jak jutro wstanę do pracy. Bajzel się pogłębia, a ja ciągle szukam usilnie bliskości, która mnie uratuje

Czarny - Wto 29 Kwi, 2014 02:01

mia83 napisał/a:
Choć nigdy nie byłam bliżej niż wtedy, bo było już AA i rozpoczęcie terapii.

Cześć, no to wiesz teraz czego zabrakło. Nie ma co rozpaczać i rozpamiętywać, tylko po prostu na poważnie realizować to co kiedyś zaniedbałaś.
Byłaś blisko a teraz możesz przecież być jeszcze bliżej, zacząć realnie działać, zdrowieć.Czego Ci szczerze życzę :D
Powodzenia. :D

matiwaldi - Wto 29 Kwi, 2014 04:40

Cytat:
Ale to nie zmienia faktu, że te 1,5 roku przepiłam, a i nadal nie jestem trzeźwa.


:mysli:

mia83 napisał/a:
Zresztą wiem, że znowu dostanę raczej parę kopów, które kiedyś mnie zniechęciły,

Ty wiesz ,że to nie te kopy Cie zniechęciły.....
mia83 napisał/a:
bo sama nie chciałam sobie pomóc tak naprawdę.


mia83 napisał/a:
ciągle szukam usilnie bliskości, która mnie uratuje


a może tak po prostu przestań szukać ,tylko zwyczajnie nie pij ,a ona (ta bliskość) sama przyjdzie ..............
8)

Mar123 - Wto 29 Kwi, 2014 07:27

mia83 napisał/a:
szukam usilnie bliskości, która mnie uratuje


Szukasz jej nie tam, gdzie trzeba, na zewnątrz.

Też tak szukałem, ale gdy zjawiał się ktoś taki, to po niedługim czasie sam tę osobę odpychałem. Najbardziej bałem się chyba tego, że jak się za bardzo zbliżymy, to zobaczy, jaki jestem naprawdę, zostawi mnie, wyśmieje, itd. Na terapii, mityngach dowiedziałem się, że najpierw muszę siebie zaakceptować, wyjść do ludzi bez narzucania swoich oczekiwań, żądań, czy jak by to nazwał. I tak jak Mati napisał, ta bliskość przyszła "sama", gdy byłem na nią gotowy.

matiwaldi - Śro 31 Sie, 2016 09:05

cześć 8)

jak tam?

Jędrek - Śro 31 Sie, 2016 12:27

matiwaldi napisał/a:

mia83 napisał/a:
ciągle szukam usilnie bliskości, która mnie uratuje

a może tak po prostu przestań szukać ,tylko zwyczajnie nie pij ,a ona (ta bliskość) sama przyjdzie ..............
8)

"...człowiek, który uważa, iż tylko wystarczy nie pić, nie przemyślał wszystkiego." (Anonimowi Alkoholicy- Do Czynu, str. 71)

"szukajcie, a znajdziecie"

mia83 - Śro 31 Sie, 2016 16:06

matiwaldi napisał/a:
cześć 8)

jak tam?


Cześć!
Wracam z podkulonym ogonem... :oops: tak, jak mi to kiedyś przepowiadaliście tutaj...
Ponownie zarejestrowałam się w OLU, tym razem jestem w nieco innej sytuacji. Tę bliskość o której pisałam znalazłam, mam partnera, którego bardzo kocham i który widzi, co się dzieje (trudno nie widzieć). Najpierw namawiał do zaprzestania picia "siłą woli", wytłumaczyłam mu (też dzięki wiedzy z Dekadencji), że nie istnieje coś takiego... I tak się bujałam sądząc, że jakoś to będzie... aż do wesela znajomych w ostatnią sobotę, gdzie zrobiłam z siebie takie pośmiewisko, a mu przysporzyłam wstydu, że szkoda gadać... Nie chcę tak dalej i nie chcę go stracić.
No to jestem, ale pewnie raczej będę Was czytać niż pisać. Choć kto wie.

PS. Dziś się tylko na chwilę zalogowałam w ciągu dnia, a tu 2 nowe posty w moim wątku, dziękuję! :skromny:

Giaur - Śro 31 Sie, 2016 16:25

Za krótko tu jestem żeby Cię pamiętać.

Cześć 34vcdc

mia83 - Śro 31 Sie, 2016 16:26

Giaur napisał/a:
Za krótko tu jestem żeby Cię pamiętać.

Cześć 34vcdc


Cześć, nie strzelaj ;)
Owszem od 2012 wiele tu nowych twarzy...

matiwaldi - Śro 31 Sie, 2016 18:56

fajnie że jesteś :kwiatek:


Cytat:
No to jestem, ale pewnie raczej będę Was czytać niż pisać. Choć kto wie.


pisząc wyrzucasz z siebie ten cały ból ....pisz i nie przejmuj się takimi jak ja żartownisiami ...
tu o Twoje życie chodzi ....


ja już wiele widziałem i czasem przesadzam....
jeżeli kiedyś Cię zniechęciłem do pisania , to teraz zachęcam !!! będzie Ci łatwiej ...
8)

Jacek - Śro 31 Sie, 2016 20:44

mia83 napisał/a:
Wracam z podkulonym ogonem... :oops:

takowy obraz przedstawia psiaczka spłoszonego i raczej podążającego w przeciwną stronę
przypatrz się sobie moja droga ,ten widok jest u Ciebie zupełnie inny
ile odwagi aby się przyznać temu,no i stawia krok w przód
to Twoja decyzja i twoja siła :okok:

mia83 - Śro 31 Sie, 2016 21:59

Dziękuję Wam, bardzo chcę wytrwać!
mia83 - Wto 06 Wrz, 2016 22:26

Chciałam tylko tu (głównie) dla samej siebie zaznaczyć, że nadal nie piję...
terapia w planie od 16.09, wcześniej w najbliższej przychodni nie ma dostępnej godziny, która by mi pasowała. Mój partner trzyma abstynencję razem ze mną i mówi, że chce by tak zostało. Na razie tak łatwiej.

Giaur - Wto 06 Wrz, 2016 22:34

Może jakiś meeting w międzyczasie?
matiwaldi - Wto 06 Wrz, 2016 23:19

mia83 napisał/a:
Chciałam tylko tu (głównie) dla samej siebie zaznaczyć, że nadal nie piję...



:brawo: :brawo: :brawo:
i to jest dobra wiadomość !
Giaur napisał/a:
Może jakiś meeting w międzyczasie?


a to byłoby dobre posunięcie ....
Trzymam kciuki za dobre decyzje :okok:

8)

szymon - Śro 07 Wrz, 2016 08:27

mia83 napisał/a:
Chciałam tylko tu (głównie) dla samej siebie zaznaczyć, że nadal nie piję...


dzień dobry

napisze to samo, ale może nie to samo

"Chciałam tylko tu (głównie) dla samej siebie zaznaczyć, że nadal JESTEM trzeźwa..."


jaka to dla Ciebie różnica? ;)

matiwaldi - Śro 07 Wrz, 2016 08:44

szymon napisał/a:

jaka to dla Ciebie różnica?


dla Ciebie może ogromna,ale dla Kogoś na początku drogi żadna .....
zawsze dla każdego początek zaczyna się od niepicia !!!
trzeźwienie to proces ,a znam i takich ,co nawet po 12 latach bredzą jak pijani ....
może dopingujmy póki co w niepiciu , a trzeźwienie przyjdzie o ile Dziewczyna będzie chciała .....
8)

Jacek - Śro 07 Wrz, 2016 09:35

matiwaldi napisał/a:
trzeźwienie przyjdzie o ile Dziewczyna będzie chciała .....

i to jest właśnie ta różnica :tak:
nic,ale to nic nie przychodzi samo :nie:
a "alkoholik" z stażem doświadczeń powinien wiedzieć że
matiwaldi napisał/a:
może dopingujmy póki co w niepiciu

jest jedynie przerwą pomiędzy ostatnim a następnym piciem alkoholu
pod słowem "trzeźwienie" nie kryje się jedynie czyn niesięgania po alkohol
ale również praca nad własnym trzeźwo myślącym życiem
nie daje to 100% gwarancji że alkoholik nie sięgnie po alkohol
lecz jednak jest w praktyce widoczne że Ci niepijący alkoholicy bardzo sobie wydłużaja te "niepicie alkoholu" po między ostatnim sięganiu a następnym (zazwyczaj to widoczne trwa w czasie teraźniejszym)
w moim przypadku takowy doping puki co - trwał jedynie a może aż - pół roku
są i przypadki o wiele dłuższych okresów czasowo lub tak zwane częste powroty do picia alkoholu
i to są przypadki właśnie "póki co"
matiwaldi napisał/a:
dopingujmy póki co w niepiciu

matiwaldi - Śro 07 Wrz, 2016 18:48

piszesz Jacuś tak,jakbyś nigdy nie zaczynał i od razu wszystko wiedział .....

martwię się o Ciebie ..... nie odebrałaś telefonu ode mnie .... a stałem w Twoim mieście jakieś pół godziny .... przykro mi ....
8)

Jacek - Śro 07 Wrz, 2016 19:58

matiwaldi napisał/a:
piszesz Jacuś tak,jakbyś nigdy nie zaczynał i od razu wszystko wiedział .....

Woldusiu przeca napisałem
jo Jacek napisał/a:
w moim przypadku takowy doping puki co - trwał jedynie a może aż - pół roku

a więc dziś piszę aby ktoś inny mógł nie popełniać moich błędów
Waldku,zadam tobie pytanie - załóżmy masz firmę budowlaną,przyjmujesz nowego pracownika
no i co??? chciałbyś aby pracował
czy jedynie byś jego do tej pracy aby dopingował (a on by jeno się w ciebie wgapiał)
matiwaldi napisał/a:
martwię się o Ciebie ..... nie odebrałaś telefonu ode mnie .... a stałem w Twoim mieście jakieś pół godziny .... przykro mi ....
8)

no faktycznie o 16:02 :tak: przed chwilą sprawdziłem
Waldku,od 13:00 byłem w pracy,telefonu tam że nie nosze w roboczych ciuchach
a z tymi co mam kontakt telefoniczny zazwyczaj o tym uprzedzam
no szkoda,z przyjemnością bym się z Tobą spotkał i jaką kawe wypił
a placek miałeś ??? :skromny:

mia83 - Pon 12 Wrz, 2016 10:37

Dzięki za wsparcie :) Dla mnie powiedzenie "JESTEM TRZEŹWA", to dużo więcej niż "nadal nie piję".
W każdym razie nadal nie piję, kolejny weekend za mną, a te są najtrudniejsze. Pewna bariera "co ja powiem znajomym" (nie śmiejcie się) przekroczona..
Cztery dni do wizyty w OLU i podpisania kontraktu :)

Jras4 - Pon 12 Wrz, 2016 10:57

mia83 napisał/a:
"co ja powiem znajomym"
zaqcznji od ,,to nie wasza sprawa niechce i tyle jak nie pasuje to won
mia83 napisał/a:
i podpisania kontraktu :)
w to nie wierz to twoja chęc bycia tszeżwą a nie katrakty pomagają
Whiplash - Pon 12 Wrz, 2016 13:56

Jras4 napisał/a:
w to nie wierz to twoja chęc bycia tszeżwą a nie katrakty pomagają

No Iras, niby tak, ale wiesz - mi na samym początku pomógł właśnie kontrakt. A jak? Ano tak, że cholera głupio mi było skłamać. Na początku rzeczywiście moja chęć była najważniejsza, ale jak na około 10 spotkaniu (po 2-3 miesiącach) przyszedł chłopak, który zaczynał ze mną i przyznał sie, że zapił... Powiem Ci, że wtedy pomyślałem sobie, że nie umiałbym być nieuczciwy wobec tych ludzi, a więc i wobec kontraktu. Także niech tam pomaga nawet i zaszyta d... Jeśli chęć przyjdzie z czasem to strach przestanie być ważny, a jak nie przyjdzie, to i strach nie stanie na przeszkodzie. Rzecz w tym jednak, żeby tej chęci doczekać. Czy pod przymusem fizycznym, czy pod psychicznym - wszystko jedno. Ważne żeby wreszcie zaczęło się chcieć zmieniać życie, a nie każdemu przychodzi to od razy. :)

matiwaldi - Pon 12 Wrz, 2016 14:06

mia83 napisał/a:
W każdym razie nadal nie piję


:brawo: :brawo: :brawo:
8)

mia83 - Pią 16 Wrz, 2016 18:03

No to jestem.... po spotkaniu indywidualnym od razu grupowa (była godzinę później). Poszłam za ciosem, bo inaczej nic by z tego nie było... teraz niecałe 20 min przerwy...nie mam co ze sobą robić, krępuję się jeszcze rozmawiać ze wspoluczestnikami (sami panowie), ale jestem...
Kolejny raz w poniedziałek.


PS. Czy mi się wydaje, czy ostatnio jakoś mniej aktywna jest ta część forum (mam na myśli "Alkoholizm i inne uzależnienia"...?

zołza - Pią 16 Wrz, 2016 18:11

mia83 napisał/a:
No to jestem.... po spotkaniu indywidualnym od razu grupowa (była godzinę później). Poszłam za ciosem, bo inaczej nic by z tego nie było... teraz niecałe 20 min przerwy...nie mam co ze sobą robić, krępuję się jeszcze rozmawiać ze wspoluczestnikami (sami panowie), ale jestem...


I bądź c4fscs a to ,że czujesz się trochę osamotniona to normalka. Jesteś pierwszy raz ( pewnie jak 3/4) uczestników ...co prawda są na terapiach i starzy bywalcy ale ich omijaj z daleka ( moja osobista rada) .
Każde kolejne spotkanie będzie łatwiejsze, poznacie się tak (jak zapewne) mało kto Cię zna w życiu . Ludzie z podobnymi problemami bardzo szybko znajdują wspólny język - trzeba się tylko otworzyć .

mia83 - Pią 16 Wrz, 2016 20:05

zołza napisał/a:
mia83 napisał/a:
No to jestem.... po spotkaniu indywidualnym od razu grupowa (była godzinę później). Poszłam za ciosem, bo inaczej nic by z tego nie było... teraz niecałe 20 min przerwy...nie mam co ze sobą robić, krępuję się jeszcze rozmawiać ze wspoluczestnikami (sami panowie), ale jestem...


I bądź c4fscs a to ,że czujesz się trochę osamotniona to normalka. Jesteś pierwszy raz ( pewnie jak 3/4) uczestników ...co prawda są na terapiach i starzy bywalcy ale ich omijaj z daleka ( moja osobista rada) .
Każde kolejne spotkanie będzie łatwiejsze, poznacie się tak (jak zapewne) mało kto Cię zna w życiu . Ludzie z podobnymi problemami bardzo szybko znajdują wspólny język - trzeba się tylko otworzyć .


I tego będę się trzymać! Bardzo dziękuję :kwiatek:

Jednego stałego bywalca już wyczułam - w zadaniu gdy w podgrupach mieliśmy wymienić ileś czynności, które pomogą nam poczuć się lepiej i odreagować - on: "nachlać się".
Niestety jest nas bardzo mało, mam nadzieję, że to się będzie zmieniało :)
Ale nie żałuję!!!

zołza - Pią 16 Wrz, 2016 20:14

Mia :) będzie się zmieniać . Ty tez będziesz się zmieniać .To działa jeżeli tylko jesteś gotowa na to by skorzystać :tak: Mi terapia naprawdę pomogła - tak poważnie bardzo mało wiedziałam o alkoholiźmie ( chociaż wiedziałam z drugiej strony ,że coś ze mną jest nie haloo) Wiedza i świadomość tego ,że tak nie do końca jestem "taka zła" jak uważałam dała mi początek by uwierzyć ,że warto coś z tym zrobić.
smokooka - Sob 17 Wrz, 2016 20:25

Super Mia! Pierwsze koty za płoty.
mia83 - Pon 03 Paź, 2016 22:29

Dzięki! No i kolejne koty za płoty i kolejne spotkania terapeutyczne za mną...
Każde jest inne, na każdym jest ktoś nowy, a czasem kogoś nagle ubywa, mimo że dopiero zaczął...
raz mnie wkurzają straszliwie moi towarzysze, a czasem słucham i odbijam się w tym co mówią...
I chodzę tam coraz chętniej... Bez tego ciężaru w żołądku jak na początku. Choć dopiero sześć spotkań za mną. Coraz mniej się wstydzę, coraz więcej rozumiem... To przedziwne, bo przecież na tej grupie wstępnej Ameryki się nie odkrywa i wszystko, co tam słyszę, zdążyłam już wyczytać w necie.... A jednak.

I chyba powoli zaczynam rozumieć (po swojemu), czemu oprócz terapii ważne są też mityngi... Bardzo brakuje mi rozmowy z osobami spokojnymi, osadzonymi w swojej trzeźwości, doświadczonymi. Bo jednak u nas w grupie bywa niefajny klimat lekkiego obświewania terapii, dystansowania się, niewiary... Nie lubię tego, bo ja się tych spotkań i tego co na nich kurczowo trzymam.
Tak się chciałam podzielić wrażeniami jeszcze-zielonej ;) .

PS. I oczywiście nadal nie piję... już albo dopiero miesiąc i dwa dni, najdłużej chyba od kiedy w ogóle spróbowałam alkoholu... Ale zaczyna się wkradać nuda w miejsce tej radochy, że wreszcie się wysypiam, jestem spokojniejsza, lepiej się czuję i wyglądam.... to chyba normalne, ale to słabe, że te szybkie pozytywne skutki powoli mi się kończą :/

Giaur - Pon 03 Paź, 2016 23:18

Faza muru być może przed Tobą dopiero, zrobi się szaro, buro, bez sensu i bez wrażeń. A może nie? Podobno wiele osób przechodzi te trzy miesiące bezboleśnie, czego i Tobie życzę.
Masakra - Wto 04 Paź, 2016 00:57

Grunt, ze widzisz plusy swojego trzezwienia. Miesiac i 2 dni to bardzo duzo :okok:
To co sie z Toba teraz dzieje jest zupelnie NORMALNE. To minie. Pamietaj o tym. Ja w momentach kryzysu powtarzam sobie te 2 slowa, bo jakkolwiek zle by nie bylo, to i tak bedzie lepiej niz jakbys sie napila. To co sie z Toba teraz dzieje ma podloze chemiczne. Po prostu. Twoj mozg przestal produkowac zwiekszona ilosc endorfinek. Daj sobie czas i trwaj w tym w czym jestes a gwarantuje Ci, ze bedzie lepiej. Po prostu dawalas sobie potezne strzaly dopaminy, a przez to zwykle drobne rzeczy dnia codziennego wydaja Ci sie nieatrakcyjne i nudne. Z czasem nauczysz sie dostrzegac w nich radosc, i wszystko odczuwac glebiej, a najpiekniejsze jest to, ze bedzie to prawdziwe a nie pijacka iluzja. Glowka do gory :pocieszacz:

Thomasson - Wto 04 Paź, 2016 09:33

Nuda to stres, tak kiedyś gdzieś wyczytałam. U mnie nałóg zostawił po sobie wielką czarną dziurę, musiałem sobie znaleźć jakieś zajęcie.

Fajnie że widzisz potrzebę chodzenia na mitingi.

mia83 - Wto 04 Paź, 2016 20:22

Bardzo bardzo wam dziękuję :skromny:
Potrzebę słuchania mądrzejszych mam, czytam tu dużo, no i w końcu wybiorę się na miting.
Póki co dwa wieczory w tyg spędzam z równie boksującymi się na początku drogi...

mia83 - Pon 14 Lis, 2016 23:17

Witajcie, zaglądam tu teraz rzadko, bo czerpię już siłę i inspirację z innych źródeł, ale to od tego forum zaczęło się moje myślenie o leczeniu. W środę na grupie minie mi dokładnie dwa miesiące odkąd jestem w terapii, a od ponad 2,5 miesiąca nie piję (już nie liczę dokładnie). Coraz częściej chodzę na mityngi (choć to moja terapka indywidualna musiała mnie kopnąć w zadek bym w końcu zaczęła)... Oczywiście sa chwile zwątpienia, ale raczej w kierunku "ale sobie wymyśliłaś problem, wcale nie jesteś uzależniona, fanaberie", niż "chce mi się pić". Szybko jednak przypominam sobie jak było jeszcze niedawno.
A teraz... nie poznaję życia, nie poznaję siebie... teraz widzę to, że tak naprawdę siebie nie znam... myślałam, że jestem supertowarzyską imprezowiczką, gdy tymczasem od dwóch miesięcy najchętniej zaszywam się w łóżku z książką (ostatnio takie wokół tematu: "Jak feniks z butelki"; "Najgorszy człowiek na świecie" - po raz kolejny; teraz "Rehab") i gorącą herbatą, ewentualnie spędzam wieczory z moim facetem (który razem ze mną równo nie pije, za co jestem mu ogromnie wdzięczna)...
Przestałam przepraszać, ze żyję.
Ale to dopiero początek, wiem, że jeszcze będzie trudno...
Pojawia się jeszcze mnóstwo wątpliwości, ale już wiem, że grupa terapeutyczna i spotkania we wspólnocie AA czynią cuda, choć to niby nic nadzwyczajnego...
Boję się strasznie kryzysu i trzymam się 24 godzin, ale czuję, że jest dobrze i gdy tak jest - bardzo chcę się tym cieszyć.
Dlatego chciałam się tym podzielić z Wami :skromny:

Ps. kiedyś się tu odwdzięczę pomagając innym takim, jak ja...

ankao30 - Wto 15 Lis, 2016 08:13

mia83, :okok:

Dwa i pół miesiąca :brawo: teraz masz energię by działać, by przygotować się na okres muru.
Też się bałam kryzysu, czytałam jak fazy przebiegają lecz nie odczułam tego, bowiem nie zawsze tak musi być i nie ma co się bać i kręcić filmów co będzie bo liczy się teraz i tu oraz to by działać.

Miłego dnia :kwiatek:

mia83 - Wto 15 Lis, 2016 11:08

Niby faza muru wedle różnych danych powinna nastąpić już i oczywiście nie chcę kręcić sobie filmów i się bać na zapas... bywa oczywiście trudniej, ale trzeba być tu i teraz (choć to niełatwe).

Dzięki! :kwiatek:

Romuald - Wto 15 Lis, 2016 13:30

Nic nie jest łatwe, ogólnie wszystko jest trudne.. Takie życie, ale chyba lepiej mieć oczy otwarte żeby się obronić :D
Jędrek - Wto 15 Lis, 2016 14:20

Romuald napisał/a:
Nic nie jest łatwe, ogólnie wszystko jest trudne...

Najłatwiej było iść się nachlać, złagodzić i zapomnieć swoje napięcia i zadry... ululać się, nażreć i spać. Trudniej było mi zmierzyć się z rzeczywistością na trzeźwo. To wymaga ode mnie stałej uważności, pokory i zaufania.... powierzenia Bogu... że wszystko będzie jak ma być, a ja muszę tylko uczciwie robić to, co do mnie należy.

Thomasson - Czw 17 Lis, 2016 03:12

Mia. Dobrze się Ciebie czyta.
... a faza muru to będzie piekło, męka i zapicie na mur beton.;)

matiwaldi - Czw 17 Lis, 2016 06:35

Cytat:
... a faza muru to będzie piekło, męka i zapicie na mur beton.;)



na mur beton to największa bzdura jaką przeczytałam ostatnio , a dużo ich czytałem ....

8)

szymon - Czw 17 Lis, 2016 07:48

to sarkazm był
matiwaldi - Czw 17 Lis, 2016 08:42

szymon napisał/a:
to sarkazm był



tak.
8)

mia83 - Sob 19 Lis, 2016 22:59

Thomasson napisał/a:
Mia. Dobrze się Ciebie czyta.
... a faza muru to będzie piekło, męka i zapicie na mur beton.;)

Dzięki za pierwsze zdanie, a drugie to ponoć sarkazm, też tak to odbieram ;) .
Ale nic mądrego tu nie napiszę, filmów staram się nie kręcić, DZIŚ nie piję i tego się trzymam.
Trzymam się też terapii i (zaczynam) AA, powoli nie mogę uwierzyć czemu tak się kiedyś tego bałam...

Dziś też wzięłam udział w całodziennym warsztacie poświęconym 12 Krokom... każde spotkanie w AA odbieram jak cud, nigdy nie czułam takiej serdeczności od tylu osób. Program rozumiem nieco lepiej, ale na realizację przyjdzie jeszcze czas... na razie realizuję Pierwszy Krok w ramach terapii.
Fajnie, że jesteście :)

miroo44ss - Śro 23 Lis, 2016 15:34

pterodaktyll napisał/a:
mia83 napisał/a:
Na razie dowiaduję się co ta choroba naprawdę oznacza.

Mia, tak podczytuję ten Twój wątek i ze swojego wieloletniego doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że jak czegoś konkretnego ze sobą nie zrobisz, to na własnej skórze, dość szybko zaczniesz się przekonywać co to znaczy choroba postępująca i nieodwracalna a taki właśnie jest alkoholizm.

No właśnie. Nie wolno nic pozostawiać własnemu losowi. Spróbuj sobie pomóc.

mia83 - Śro 23 Lis, 2016 21:46

miroo44ss napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
mia83 napisał/a:
Na razie dowiaduję się co ta choroba naprawdę oznacza.

Mia, tak podczytuję ten Twój wątek i ze swojego wieloletniego doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że jak czegoś konkretnego ze sobą nie zrobisz, to na własnej skórze, dość szybko zaczniesz się przekonywać co to znaczy choroba postępująca i nieodwracalna a taki właśnie jest alkoholizm.

No właśnie. Nie wolno nic pozostawiać własnemu losowi. Spróbuj sobie pomóc.


Od niemal trzech miesięcy nie piję, od ponad dwóch jestem w terapii, od trzech tygodni chodzę na mityngi, chyba nie doczytałeś mojego wątku do końca, zaczęłam pozwalać sobie pomóc...

Masakra - Czw 01 Gru, 2016 02:52

mia83 napisał/a:
ale to od tego forum zaczęło się moje myślenie o leczeniu.

Podobnie jak moje :) Cos to forum w sobie ma.
mia83 napisał/a:
Coraz częściej chodzę na mityngi

Ja sie na poczatku trzymalem meetingow calym soba. Chodzilem na kilka grup, jezdzilem do innych miast, na imprezy aa itp. Poza tym na meetingu znalazlem osoby, z ktorymi spedzlaem swoj tzw wolny czas, a wszystko po to zeby nie miec go za duzo na bycie samemu. Poza tym po prostu znalazlem tam przyjaciol :) Terapie traktowalem jako lek na techniczne aspekty choroby- poznawalem tam jej mechanizmy, swoj glod, uczylem sie jak sobie z tym radzic, a na AA dostawalem wskazowki jak zyc na trzezwo i to jeszcze tak zeby to zycie nie bylo kara. U mnie sie sprawdzilo bardzo dobrze :)

mia83 napisał/a:
ale sobie wymyśliłaś problem, wcale nie jesteś uzależniona, fanaberie", niż "chce mi się pić
Polecam krok pierwszy. Najlepiej ze sponsorka. Takie myslenie jest bardzo przewrotne bo nastepna mysla moze byc "skoro nie jestem uzalezniona to 1 piwo nie zaszkodzi" czy cos w tym stylu. Krok pierwszy pomoze Ci uznac swoja bezsilnosc wobec alkoholu i przestac sie targowac, a przede wszystkim pokaze Ci Twoje zycie i to, ze to wcale nie alkohol jest Twoim problemem... ale to juz sama sie przekonaj- fajna przygoda

mia83 napisał/a:
A teraz... nie poznaję życia, nie poznaję siebie..

Dopiero na trzezwo zaczniesz widziec jaka jestes i ile masz do zrobienia. Wczesniej znieczulalas sie alkoholem i nie widzialas nic. Teraz tak naprawde uczysz sie wszystkiego jak male dziecko. Rowniez fajna przygoda jesli tak do tego podejdziesz zamiast widziec w tym negatywy.
Ogolnie czeka Cie bardzo ciekawy i fajny okres w Twoim zyciu... prawdziwe glebokie przezycia. Trzymaj sie tej drogi i nie zaprzataj sobie glowy jakimis murami. Krople wody z czasem wyzlobily wielki kanion wiec i Twoj mur z czasem zacznie sie kruszyc:) Warto wiedziec, ze jest cos takiego i na czym to polega, ale niewarto sie tym zamartwiac. To minie fsdf43t
Powodzenia :)

mia83 - Pon 05 Gru, 2016 18:14

Dzięki Masakro ♥♥

Z każdym tygodniem jest inaczej i lepiej...
Właśnie jadę na mityng.

Najnowsza wątpliwość - czy terapia ma sens... bo spotkałam się z opinią osoby z AA, że to Program dopiero zmienił i zmienia jego życie, a nie terapia (którą również odbył w takim samym trybie w jakim ja to robię)...

Jak to było z Wami? Co zrobiło większe wrażenie na Was i miało lepsze skutki - terapia podstawowa w OLU czy Program zrobiony ze sponsorem w AA?

Janioł - Pon 05 Gru, 2016 18:52

mia83 napisał/a:
Co zrobiło większe wrażenie na Was i miało lepsze skutki - terapia podstawowa w OLU czy Program zrobiony ze sponsorem w AA?
od wrażeń a szczególnie artystycznych jest jazda figurowa na lodzie ;) a mnie pomogło jedno i drugie, nie jestem w stanie powiedzieć co bardziej, moim zdanniem jedno uzupełnia drugie i daje po prostu większe szanse na trzeźwe życie
Tibor - Pon 05 Gru, 2016 18:59

mia83 napisał/a:
Jak to było z Wami? Co zrobiło większe wrażenie na Was i miało lepsze skutki - terapia podstawowa w OLU czy Program zrobiony ze sponsorem w AA?

Chyba nigdy nie jest tak, że któraś z tych prób jest lepsza lub gorsza.
Przechodziłem po kolei wszystkie te formy: terapia zamknięta, terapia dochodząca, terapia indywidualna, mitingi AA, Program 12 Kroków i 12 Tradycji jako podopieczny i jako sponsor. Mam dziś wrażenie, że wszystko się zazębia. Całkiem możliwe, że gdybym wcześniej nie poddał się terapii, to nigdy bym nie poprosił innego człowieka o przeprowadzenie przez Program... może, któż to może wiedzieć?
Z terapii wyciągnąłem sposoby na niepicie. Nauczyłem się abstynencji czyli raczej forma czysto techniczna jak nie pić. Niby niewiele, ale wziąłem sobie mocno do serca program HALT. Potem z czasem uczestnictwo w mitingach AA (dzięki kontaktom z innymi uzależnionymi) dawało mi drobne radości z niepicia czyli pierwsze wdzięczności. Przede wszystkim nawiązywałem nowe kontakty międzyludzkie, co miało u mnie duże znaczenie, bo byłem osobą wycofaną i pełną lęku przed życiem, przed światem, przed ludźmi.
Niby zatem wszystko fajnie, ale miałem spore problemy z uczciwością wzgl. siebie i innych. Po prostu kłamałem. Nadal chciałem by postrzegano mnie, że jestem kimś, a nie byle kim. Chciałem być mądry, elokwentny, piękny i bogaty więc nadal grałem kogoś kim się nie czułem. No i pojawiały się coraz większe wyrzuty sumienia. Owszem, łapałem drobne radości, ale tych złych dni było znacznie więcej. Czasami było nawet po prostu bardzo źle.
W końcu zdecydowałem się na Program 12 Kroków i... teraz mogę powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę. Kiedy wydawało mi się kiedyś, że trzeźwieje, to dziś mogę potwierdzić, że tylko mi się wydawało czym jest trzeźwość. Tak samo tylko wydawało mi się czym jest Program ze sponsorem. Wcześniej oceniałem go negatywnie, pomimo że go nie przeszedłem. Ot, kuriozum!!!
Program 12 Kroków ze sponsorem pokazuje mi jak żyć, a nie jak nie pić. Pokazuje mi czym jest wolność. W efekcie 12 Kroków poczułem całym sobą czym jest miłość do bliźniego, czym jest dawanie siebie. Czasem doświadczam takich sytuacji (jak w sobotę na spotkaniu mikołajkowym), kiedy ukradkiem pojawiają się łzy szczęścia, łzy wzruszenia, że kiedyś dostąpiłem zaszczytu TEJ drogi.

Polecam każdą z tych dróg, ale raczej po kolei. Nie kilka na raz. To moje doświadczenie oraz doświadczenie jako sponsora. Podopieczni, którzy biorą się za Program, uczestnicząc jednocześnie w terapii... szybko rezygnują z Programu.

staszek - Pon 05 Gru, 2016 20:54

mia83 napisał/a:
Co zrobiło większe wrażenie na Was i miało lepsze skutki - terapia podstawowa w OLU czy Program zrobiony ze sponsorem w AA?

Napewno terapia zapoczątkowała moje trzeżwienie,wiedza którą zdobyłem na terapii uświadomiła mi kim jestem i jak z tym życ.A po terapii dalsza kontynuacja leczenia typu warsztaty i mitingi AA.Większe wrażenie dla mnie miała terapia w OLO.Praca w grupach,to było właśnie to,nie było mowy o kłamstwie Dalej mitingi i praca na krokach. :) .

Thomasson - Czw 08 Gru, 2016 13:15

Mia, twoje pytanie jest źle postawione. Pytasz czy schabowy jest lepszym warzywem niż pomarańcza.
Program ma mało wspólnego z alkoholizmem. Terapia też. To wszystko są bardzo ważne podstawy. Służą do zbudowania tożsamości ja jako alkoholika. Ale to tylko początek drogi.
Gdy dopłyniesz łódką na drugi brzeg, to daleko nie dojdziesz niosąc łódkę na swoich plecach.

mia83 - Czw 08 Gru, 2016 15:19

Thomasson napisał/a:
Program ma mało wspólnego z alkoholizmem. Terapia też.


Dla mnie terapia czy Program mają służyć temu, bym nauczyła się żyć na nowo, na trzeźwo ze swoim problemem alkoholowym... I wiem już, że to nie tak że raz się zrobi Program i z głowy... Jednak jedno i drugie mają dla mnie wiele wspólnego z alkoholizmem, choć (przynajmniej w Programie) często wcale nie jest o alkoholu.

Co do samej terapii, to ostatnio robię się na nią obrażona. :roll:
Jestem na "dochodzącej" - grupa 2x w tygodniu 3h i 2h oraz spotkania indywidualne, obecnie 3 miesiąc... Wczoraj po raz kolejny nie zaliczyłam pracy (jestem dopiero na 3 temacie z ośmiu) - naprawdę trudno jest mi się wtłoczyć w tę "strukturę" pracy, opisywanie konkretnych przykładów "zachowując 5-6 cech konkretnego przykładu".
"Nie wiem, nie pamiętam takich przykładów, a może tak naprawdę wcale nie mam tak wielkiego problemu, gdy widzę z czym na grupę przychodzą inni" - takie mam myśli...
Wbrew mojej woli przyrasta też ilość nieobecności (mam już 2 z możliwych 4, a czasami naprawdę trudno jest zdążyć, pracując poza miastem, na terapię na 17), raz spóźniłam się 20 min na 3-godzinne spotkanie - i już nieobecność.
A jak Wam było na terapii, na tym etapie, gdy pisze się prace?? Ewentualnie poszukam takiego wątku...

Powyższe nie zmienia to faktu jednak, że abstynencja i trzeźwość są dla mnie bardzo ważne, nie piję dokładnie 99 dni i nie chcę by to się zmieniało. Chcę nie pić.
Chodzę coraz częściej na mityngi, lubię tam być.
Stąd wzięło się moje wcześniejsze pytanie, czy może jednak zrobić Program zamiast terapii...

Nie wykluczam jednak ewentualnosci, że zaraz Kroki "wkurzą" mnie tak samo, jak terapia. Mimo że na razie AA jawi mi się jako oaza spokoju i wsparcia... I chcę by tak pozostało.

Po prostu zmęczona jestem tym, że mi nie idzie na tej terapii, z drugiej strony wrosłam w nią już w jakiś sposób i nie wyobrażam sobie przerwania (choć mam wrażenie, że zaraz "przerwie się sama", gdy po raz kolejny stojąc w korkach nie zdążę punktualnie na zajęcia).


Thomasson napisał/a:
Gdy dopłyniesz łódką na drugi brzeg, to daleko nie dojdziesz niosąc łódkę na swoich plecach.

Możesz wyjaśnić? :)

Tak wiem - dostanę za to wszystko *j****...
Przepraszam, to chyba jakiś kryzys ucxc4

Janioł - Czw 08 Gru, 2016 15:27

mia83 napisał/a:
Przepraszam, to chyba jakiś kryzys
i to ma też swoją dobra strone bo po kryzysie zazwyczaj przychodzi czas rozwoju...o ile się go wykorzysta
dudek - Czw 08 Gru, 2016 16:10

mia83, możesz "robić" kroki i terapię. Nie rozumiem dlaczego jest przekonanie że to 2 wykluczajace się rzeczy. Mi sponsor powiedział że raczej powinienem odpuścić terapie na co się nie zgodziłem.
Janioł - Czw 08 Gru, 2016 16:24

mia83 napisał/a:
Po prostu zmęczona jestem tym, że mi nie idzie na tej terapii,
możesz rozwinać ? po czym poznajesz że Ci "nie idzie" ?
Thomasson - Czw 08 Gru, 2016 16:27

W regulaminie jesteś pacjentem, jednostką, i nie możesz stać w korkach zupełnie jak byś była człowiekiem. No co ty?
Może nie powinienem tak pisać ale nie muszę być dobry i odpowiedzialny.

Z tą łódką. Tożsamość alkoholika to konstrukt egocentryzmu, czyli zamiatanie sprawy pod dywan. Gdy wbijesz gwóźdź to będziesz z młotkiem do końca życia chodzić? To co na początku pomaga, później mocno ogranicza.

staszek - Czw 08 Gru, 2016 21:37

mia83 napisał/a:
A jak Wam było na terapii, na tym etapie, gdy pisze się prace??

Nie było to łatwe,zderzyć się z prawdą przed grupą.
Ale dowiadywałem się,jaki wpływ moje picie miało na moje życie.
Ja wybrałem terapię zamkniętą,uważałem że potrzebuję tego odosobnienia i skupieniu się
na sobie.Był to dobry i skuteczny wybór.

Jędrek - Pią 09 Gru, 2016 09:00

staszek napisał/a:
....Był to dobry i skuteczny wybór.

A ja niestety nie potrafię ocenić swoich wyborów...
Nie jestem w stanie pójść równocześnie dwoma drogami, żeby sprawdzić, która lepsza... sobie porównać...
więc coraz częściej ufam... powierzam się i ufam, że mój wybór będzie słuszny... jeżeli nie zgodny z moim planem, to może chociaż komuś pomocny... ;)

mia83 - Nie 26 Lut, 2017 19:06

Janioł napisał/a:
mia83 napisał/a:
Po prostu zmęczona jestem tym, że mi nie idzie na tej terapii,
możesz rozwinać ? po czym poznajesz że Ci "nie idzie" ?


Bardzo się wtedy buntowałam, myślałam, że mi nie idzie, bo prace nie były zaliczane, czułam, że stoję w miejscu, męczyłam się.
Ale poddalam się temu z myślą - innej drogi nie ma.
W międzyczasie chwycił mnie potężny głód i chyba po raz pierwszy tak bardzo fizycznie odczułam brak alkoholu.
Przetrwałam.
Od czasu tamtego posta napisałam sześć prac, w najbliższą środę żegnam się z moją grupą i terapią, a dziś po mityngu zaczęłam rozmawiać z moją być może przyszłą sponsorką...
Poddaję się temu co się dzieje i wiem, że to jedyna droga. Nauka cierpliwości chyba po raz pierwszy w życiu.

A w środę minie mi też pół roku abstynencji i cholernie się z tego cieszę sc43545

Tibor - Nie 26 Lut, 2017 21:14

Nie wiem czy ty to widzisz mia83, ale wróciłem do twoich wpisów z grudnia i dzisiejszego. Mam wrażenie, że zrobiłaś kolosalny postęp.
Pogodności, wytrwałości i wiary życzę.
Pozdrawiam :)

mia83 - Nie 26 Lut, 2017 22:01

Tibor napisał/a:
Nie wiem czy ty to widzisz mia83, ale wróciłem do twoich wpisów z grudnia i dzisiejszego. Mam wrażenie, że zrobiłaś kolosalny postęp.
Pogodności, wytrwałości i wiary życzę.
Pozdrawiam :)


Dziękuję bardzo :kwiatek:
Widzę dużo zmian...
Nawet w tak prostej kwestii - ile stresu kosztowało mnie kiedyś pójście na terapię czy na mityngi. A teraz to jest dla mnie jak powietrze...
Ale nie chcę się zatracać w myśleniu jak to jest świetnie, bo może to doprowadzić do myśli "nie mam problemu, jest super, no to - mogę się napić". Pokora przede wszystkim.
W każdym razie już się tak strasznie nie boję jak kiedyś...
I choć teraz codzienne życie wymaga więcej wysiłku (niż to dawne płynięcie bez zastanowienia i "jak wiatr zawieje"), to warto.

Tibor - Pon 27 Lut, 2017 08:46

W ostatnim czasie coraz częściej mi dźwięczą słowa z WK z "Jak to działa", które są czytane na każdym (chyba) mitingu.
ze str.49
"Pozostaje nam zatem prosić was - bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku."

Doświadczyłem tego, że czym dłużej zwlekałem z realizacją poznawania Programu ze sponsorem tym gorzej, trudniej dla mnie. Czym dłużej chodziłem (tylko) na mitingi tym łatwiej przyswajałem sobie takie stereotypy, które dzisiaj w moim odczuciu są błędne i wymyślone przez tych, którzy nie chcą trzeźwieć, np. "w AA nic nie musisz" "co rok jeden krok" "chodząc na mitingi realizuje program" "program jest na całe życie, nie da się go przerobić" "Wielka Księga to są tylko sugestie", robienie jakichś rocznic, itd, itd.

Jeśli czujesz, że to jest ten moment, to nie zwlekaj.
Dla mnie tutaj dobrym przykładem jest Anka30 oraz też inne osoby, które znam z mitingów. Kiedyś uważałem za obłęd, że osoba z roczną abstynencją może sponsorować, ale dziś zmieniam zdanie. Może ci ludzie z roczną abstynencją często jeszcze się gubią, ale mając ok. 3-5 lat abstynencji są już często znacznie dalej niż tacy 20-latkowie, którzy tylko chodzą na mitingi. Ja też z tych doświadczeń czerpie. Czym dłużej się zwleka, tym trudniej pozbyć się starych nawyków.

KaTre - Pon 27 Lut, 2017 17:51

mia83 napisał/a:
A w środę minie mi też pół roku abstynencji i cholernie się z tego cieszę sc43545

mia83 napisał/a:
już się tak strasznie nie boję jak kiedyś...

mia83 napisał/a:
warto.

:brawo: :okok:

mia83 - Pon 27 Lut, 2017 21:32

Ależ to wszystko dla mnie ważne, co tu czytam...
Tibor dziś dzwoniłam do (być może) mojej przyszłej sponsorki, umówiłyśmy się na piątek. Nie zraziła się moim "a może jeszcze nie teraz, nie wiem czy nie lepiej za kilka miesięcy, ze spokojniejszą głową", nie zraziła się i po prostu się spotkamy.
Ważne jest dla mnie to, co napisałeś, nie ma co czekać i szukać usprawiedliwień.

Fajnie :D

KaTre dziękuję :) :)

Jras4 - Pon 27 Lut, 2017 22:43

tak czytam i czytam ,ilośc cukru jakim tu posypujecie sie wzajemnie az mdli
ale ok niech tam mysle sobie ,głupie to bo pjaki
ale to ze ktos kto ma rok jest spasorem to jak herezja !!!!
opamietajcie sie !!! co wart jest taki sponsor !!!!!

mia83 - Wto 28 Lut, 2017 07:12

Wg mnie rok abstynencji na bycie sponsorem to mało... ale co ja się tam znam..
Osoba, z którą rozmawiam i która będzie prawdopodobnie moją sponsorką ma abstynencji kilka lat... ale czy to cokolwiek gwarantuje? Wiem, że nic nie wiem.

Jędrek - Wto 28 Lut, 2017 10:45

Jras4 napisał/a:
ale to ze ktos kto ma rok jest spasorem to jak herezja !!!!
opamietajcie sie !!! co wart jest taki sponsor !!!!!

To że ja potrzebowałem dwóch lat na rozstanie się ze swoim starym życiem nie znaczy, że ktoś potrzebował na to np. 2 miesięcy.
Podstawą jest tu otwarty umysł.
"wiara góry przenosi"
"czucie i wiara bardziej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko"
"szanuj podopiecznego swego, bo może stać się twoim sponsorem" :)

Thomasson - Czw 02 Mar, 2017 22:02

To zależy jak zdefiniujemy sponsora i jego zadanie. Jeśli sponsor ma robić za spis treści do literatury AA to nie musi mieć abstynencji wcale, wystarczy dobra pamięć. Ale jeśli ma być prawdziwym wsparciem to napewno kilka ładnych lat trzeźwienia powinien mieć. Tu chodzi bardziej o fizjologię mózgu niż o te wszystkie wiary, uczciwości i siły wyższe. Czas goi rany w sposób dosłowny, i chociaż można to trochę przyspieszyć, to i tak trzeba kilku lat.

Pamiętam miałem takie fazy:
Ja nic nie wiem, chce się nauczyć - w pierwszym roku abstynencji.
Ja wiem wszystko, chce nauczać - po dwóch latach abstynencji.
Teraz mam fazę - nie muszę wiedzieć wszystkiego - po dwóch miesiącach abstynencji.

Wiedźma - Czw 31 Sie, 2017 06:28

3 czerwca br mia83 napisał/a:
31.08.2017 będzie rok.
Oby :szok:


To przypada dzisiaj, ale... to było ostatnie, co napisałaś na Dekadencji :|
Usunęłaś swoją fotkę z prywatnej galerii.
Wobec tego nie wiem, czy mamy okazję do gratulacji czy powód do zadumy...
Odezwij się, bo to Twoje "oby" nie zabrzmiało optymistycznie :?

Jacek - Czw 31 Sie, 2017 10:02

:notak:
mia83 - Czw 31 Sie, 2017 16:11

Witajcie!!!

Żyję, jestem i tak - dziś rocznica :skromny:
Bardzo Was przepraszam za milczenie, duużo się dzieje, praca nowa i intensywna, do tego remont, duchowy również, bo choć już po terapii, to teraz na Programie. "Wdałam" się w AA "live" i na forum w tym wszystkim czasu braknie i energii. :oops: a tak się kiedyś tych alkoholików bałam...


Za godzinę mam spikerkę na mojej grupie i bardzo bardzo się stresuję, ale to tzw. egocentryczny lęk (oczywiście uświadomiła mi to moja sponsorka). Chciałabym po prostu być użyteczna i opowiedzieć jak było. A prawda jest też taka, że nie podjęłabym leczenia bez czytania i pisania na Dekadencji, za co jestem bardzo wdzięczna i bardzo Wam dziękuję!!

Jadę na mityng, trzymajcie kciuki fsdf43t

Ps. Fotkę usunęłam, bo z Internetem to nigdy nic nie wiadomo, do zobaczenia mam nadzieję na żywo!

Wiedźma - Czw 31 Sie, 2017 18:42

No to kamień z serca...
Fajnie, że się odezwałaś :)
Lecę na górę przygotować imprezkę!
:idzie:

czerwonamila - Czw 31 Sie, 2017 18:54

mia83 napisał/a:
Witajcie!!!

Żyję, jestem i tak - dziś rocznica :skromny:
Bardzo Was przepraszam za milczenie, duużo się dzieje, praca nowa i intensywna, do tego remont, duchowy również, bo choć już po terapii, to teraz na Programie. "Wdałam" się w AA "live" i na forum w tym wszystkim czasu braknie i energii. :oops: a tak się kiedyś tych alkoholików bałam...


Za godzinę mam spikerkę na mojej grupie i bardzo bardzo się stresuję, ale to tzw. egocentryczny lęk (oczywiście uświadomiła mi to moja sponsorka). Chciałabym po prostu być użyteczna i opowiedzieć jak było. A prawda jest też taka, że nie podjęłabym leczenia bez czytania i pisania na Dekadencji, za co jestem bardzo wdzięczna i bardzo Wam dziękuję!!

Jadę na mityng, trzymajcie kciuki fsdf43t

Ps. Fotkę usunęłam, bo z Internetem to nigdy nic nie wiadomo, do zobaczenia mam nadzieję na żywo!



Ja trzymam za Ciebie kciuki :buzki:

Tibor - Czw 31 Sie, 2017 21:09

Gratuluje.
Swoją pierwszą spikerkę również miałem na pierwszą rocznicę. Bałem się jak jasna cholera, bo ja wcześniej nie miałem odwagi nawet zabierać głosu na mitingu. Ale tak się rozkręciłem, że pół godziny chyba gadałem :)

mia83 - Nie 25 Lut, 2018 21:35

Hej,
znów jestem, po przerwie. Zbyt rzadko tu zaglądam...
A to już niemal półtora roku, czas leci jak szalony. Czuję dużą wdzięczność wobec Was i tego forum, często mówię o tym na mityngach, że to tu dostałam pierwsze motywacje by przestać chlać i coś ze sobą zrobić w "realu", a nie tylko oszukiwać się przed kompem.
Tym razem wpadłam i szukam inspiracji do tematów mityngów, kolejne wyzwanie przede mną.
A rok temu nie byłam nawet w stanie się odezwać....

Tibor - Wto 27 Lut, 2018 08:09

No i jak tam? Tematy znalazłaś?
Chyba gdzieś cie widziałem, w któryś styczniowy czwartek, ale nie wiem czy Ty to Ty, wiem tylko, że że ja to ja, ale czy Ty to Ty, to nie jestem pewien ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group