To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Głód miłości i inne wariactwa DDA

MILA50 - Sob 03 Lis, 2012 20:32
Temat postu: Głód miłości i inne wariactwa DDA
Czarny napisał/a:
Ale jak??? Czy Ci się udaje to . Ja też próbuję z różnym skutkiem. :nerwus:

No jak....wiem,że tak mam i w chwili kiedy wchodzi to mi na głowę np.ten perfekcjonizm to
"roztłumaczam" sobie iż nie muszę być taka doskonała i mówię o tym głośno-co kiedyś było niemożliwe.Co do mylenia litości z miłością....mam nadzieję,że tym razem to jest prawdziwe uczucie tylko typ faceta taki jaki zawsze był...wymagający mojego wsparcia itd.
Obłaskawiam czyli godzę się na pewne moje cechy osobowości ale staram się aby nie były
dominujące w moich decyzjach.

Klara - Sob 03 Lis, 2012 20:41

MILA50 napisał/a:
mam nadzieję,że tym razem to jest prawdziwe uczucie tylko typ faceta taki jaki zawsze był...wymagający mojego wsparcia itd.

Mila, Ty wiesz, czyją matką jest nadzieja???
Ty zamiast mieć tę nadzieję, zasuwaj na terapię dla DDA :( , a facet potrzebujący Twojego wsparcia, to "bluszcz" nie wart Twojej uwagi.

MILA50 - Sob 03 Lis, 2012 20:49

Klaro! ja mam już za dużo latek aby zrobić terapię DDA,rozmawiałam o niej nie raz z terapeutami...2 lata po terapii-ok.już je mam ale ja nie na starcie życia jestem...
wiem,ze bez terapii muszę być świadoma tego całego DDA...ale patrzę na życie z wielu perspektyw...np.chroniczna samotność duszy...więc sama wiesz...

Klara - Sob 03 Lis, 2012 22:06

MILA50 napisał/a:
ja mam już za dużo latek aby zrobić terapię DDA

Mila! W porównaniu ze mną, to Ty jesteś młoda, ale rozumiem Ciebie w kwestii terapii DDA, bo w tym względzie miałam to samo, co Ty.
Wobec powyższego powiem Ci tylko tyle, że tu wśród współuzależnionych i DDA postawę którą zaprezentowałaś twierdząc, że kolejny facet potrzebuje Twojego wsparcia nazywamy postawą "p********ej siostry miłosierdzia".
MILA50 napisał/a:
chroniczna samotność duszy.

Czy taki bluszcz jest w stanie ukoić samotność duszy??? :szok:

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 09:41

Klara napisał/a:
postawą "p********ej siostry miłosierdzia

Och dobra kobieto ale zafundowałam sobie nockę...
przed udaniem się do łóżkowej czytelni zerknęłam czy coś napisałaś...
jestem też nadwrażliwcem i dźgnęło mnie do kości...
zgadzam się na takie miano.....sama na nie pracuję ale...
przy świadomości jakie nam cechy łatwiej jest mi hamować zapędy w złą str.
jestem raniona ale i dostaję też to czego nie miałam a wciąż pragnęłam..
jeszcze się tego tortu nie najadłam.
Czasami myślę,że to DDA jest bluszczem.

Klara - Nie 04 Lis, 2012 10:29

MILA50 napisał/a:
jestem też nadwrażliwcem i dźgnęło mnie do kości...

Mila, jeśli Cię to uraziło, to bardzo przepraszam c4fscs
Mam odwagę cytować to określenie, gdyż opisuje ono także i moje zachowania, chociaż od jakiegoś czasu zdarza mi się przechodzić dalej bez pochylania się nad jakimś "kwilącym biedactwem", ale czuję się wówczas dość nieswojo :bezradny:
Identyfikuję się z nim i dlatego tak mi się spodobało.
Jest celne jak mało które :tak:

pterodaktyll - Nie 04 Lis, 2012 10:32

Klara napisał/a:
Jest celne jak mało które

To prawda, :) a do tego, o ile pamiętam, wymyślone przez naszą współuzależnioną userkę, więc chyba nie ma się o co obrażać :)

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 12:37

pterodaktyll napisał/a:
więc chyba nie ma się o co obrażać

Nie obraziłam się...dźgnęło czyli trzepnęło mną,przypomniało mi kim tak naprawdę często
jestem w relacji z facetem.

KICAJKA - Nie 04 Lis, 2012 16:55

MILA50 napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
więc chyba nie ma się o co obrażać

Nie obraziłam się...dźgnęło czyli trzepnęło mną,przypomniało mi kim tak naprawdę często
jestem w relacji z facetem.
Siem przyznaję bez bicia :skromny:
tak się nazwałam jak wiele rzeczy do mnie dotarło
czytając to forum.
Przez pół życia na to pracowałam - przestałam dzięki Al_anon
ponad 20 lat temu. :tak:
Tylko tutaj uświadomiłam sobie dlaczego tak się stalo,
mimo wspaniaego dzieciństwa
i cudownych rodziców miałam sporo cech DDD. :bezradny:
Się pozbywam pomalutku tego co mi uwiera,
czytając i analizując co dziewczyny po terapii piszą :buzki:

lotus - Nie 04 Lis, 2012 17:10

MILA50 napisał/a:
uczucie tylko typ faceta taki jaki zawsze był...wymagający mojego wsparcia itd.


Ciekawi mnie ten temat tzn. Bycia wsparciem dla kogoś w związku czy małżeństwie… w którym momencie staje się to toksyczne? Co o tym myślicie? Bo wsparciem dla siebie nawzajem trzeba być, ponieważ rózne są momenty w życiu. Nie jesteśmy superludźmi… DDA czy nie

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 18:27

lotus napisał/a:
Bycia wsparciem dla kogoś w związku czy małżeństwie… w którym momencie staje się to toksyczne? Co o tym myślicie? Bo wsparciem dla siebie nawzajem trzeba być, ponieważ rózne są momenty w życiu. Nie jesteśmy superludźmi… DDA czy nie

Witaj lotus...alkoholiczką jestem,DDA też
Napiszę co przez lata obserwowałam u mnie w tej toksykologii
-mam/miałam wszystko pod kontrolą,również to co nie powinno mnie obchodzić,co mnie nie dotyczyło bezpośrednio,zabieram/łam powietrze do swobodnego oddechu partnera-a sama pilnie strzegłam swoich granic
-zapominam/am o SOBIE
-chodzi o to by gonić króliczka a moim zdaniem DDA nie tylko nie ucieka ale wręcz
wciska się nawet wtedy a może zwłaszcza wtedy gdy obawia się porzucenia

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 18:30

KICAJKA napisał/a:
Siem przyznaję bez bicia :skromny:
tak się nazwałam jak wiele rzeczy do mnie dotarło

Ja tam mówię skrótem-durne DDA 8|

lotus - Nie 04 Lis, 2012 20:11

MILA50 napisał/a:

-chodzi o to by gonić króliczka a moim zdaniem DDA nie tylko nie ucieka ale wręcz
wciska się nawet wtedy a może zwłaszcza wtedy gdy obawia się porzucenia


Nie do końca rozumiem co masz w tym zdaniu na myśli. Proszę powiedz coś więcej na ten temat.

U mnie jest tak, że od 19 lat jestem mężatką i dochodzę do wniosku, że to ja jestem emocjonalnym fundamentem naszego związku. Uciekłam z dysfunkcyjnego domu rodzinnego za granicę i związałam się z dysfunkcyjnym człowiekiem nie wiedząc wówczas nic na temat DDA. Praktycznie natychmiast wpadłam w uzależnienie od marihuany (a nigdy nie sądziłam, że coś takiego mogło być możliwe) co zamąciło moje zdrowe myślenie na następnych 14 lat. Teraz znajduje się w sytuacji gdzie oczywistym dla mnie jest, że związałam się z moim mężem z niewłaściwych powodów, których wyjaśnienie, aby uczynić temu zadość, byłoby długie.

On jest dobrym człowiekiem ale nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie czy jestem z nim ponieważ go kocham czy dlatego, że on mnie potrzebuje. Bardzo wiele nas łączy, mamy dwoje dzieci, mamy podobne przekonania duchowe, system wartości, zainteresowania, jesteśmy otwarci, dużo rozmawiamy itd. Jakkolwiek nie jest jasne dla mnie czy moje wspieranie jego i jego wspieranie mnie to wynik DDA czy co? Ponieważ emocjonalnie oboje jesteśmy raczej bardzo wrażliwi tylko, że ja chyba raczej lepiej sobie radzę w wielu sytuacjach.

A tak poza tym to często zastanawiam się kto wokól nas wyrósł w normalnie funkcjonującej rodzinie. Myślę, że sporo cech DDA czy DDD możnaby przypisać każdemu, szczególnie te o ocenianiu siebie samych i innych, o szukaniu aprobaty o niskim poczuciu własnej wartości…

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 20:55

z tym króliczkiem....ja ze swoimi cechami DDA mam tak,że boję się porzucenia a więc nie uciekam nawet wtedy kiedy jestem raniona,jestem zawsze pod ręka,do dyspozycji,na miejscu,
opatrunek na rany,ja trwam,zniosę wiele, o sobie nie myślę,pomagam nie proszona o pomoc
itp.Jestem tym bohaterem-to taka rola dziecka w rodz.,ja muszę wszystkiego dopilnować osobiście.To ode mnie wszystko zależy.tzw. kozi róg na własne życzenie.
Spotkałam się ze zd.,że DDA często wybierają sobie za partnerów osoby wymagające 'pomocy,'opieki, wspierania-chcą być ratownikiem.To u siebie obserwowałam przez lata.

Klara - Nie 04 Lis, 2012 21:17

Milu wybacz, ale kiedy słyszę lub czytam takie wyznania jak Twoje, przypomina mi się zawsze ta piosenka (czy autorka tego tekstu Agnieszka Osiecka była DDA?):




Siedzieliśmy jak w kinie
na dachu przy kominie,
a może jeszcze wyżej
niż ten dach, dach, dach.
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Znalazłam cię w rynsztoku,
bez szelek i widoków,
za włosy cię wywlokłam
spoza krat, krat, krat.
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Kazałam cię wyczyścić,
posłałam do dentysty,
wsadziłam pół Cedetu
na twój grzbiet, grzbiet, grzbiet.
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Włóczyłam cię po sklepach,
bo byłeś jak Mazepa,
samego masz obuwia
z dziesięć par, par, par.
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Prosiłam godzinami,
byś przestał jeść palcami,
mówiłam co spasiba,
co pardom, dom, dom.
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Wbijałam w łeb,
jak dziecku,
po rusku, po niemiecku:
nie na to jest perfuma,
byś ją pił, pił, pił.
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Przytyłeś mi - ty łotrze,
bo miałeś według potrzeb,
czy dziś obywatela
na to stać?
A ty mnie precz wygnałeś
i tamtą pokochałeś,
to po całowałeś mnie
wtedy tak?

Ty jesteś kawał drania,
to nie do wytrzymania,
na diabła mi potrzebny
taki chłop, chłop, chłop?
Wystawię ci rachunek
za wikt i opierunek,
za każdy pocałunek -
zapłać!
Albo wróć.
Wróć.

lotus - Nie 04 Lis, 2012 21:24

Aha… rozumiem…

Ja też tak mam, że muszę dopilnować osobiście i zorganizować i upewnić się, że wszystko jest “jak należy”. Myślę, że przez to do pewnego stopnia doprowadziłam, że mój mąż zachowuje się jak gdyby był nieudolny …

Czy sądzisz, że wybieranie sobie za partnerów osób wymagających pomocy, opieki i wspierania czy ta chęć bycia ratownikiem jest czymś świadomym czy też nie? Gdy spotkałam swojego męża nie wiedziałam, że jest takim człowiekiem, chyba nawet sądziłam, że jest odwrotnie bo on jest dużo ode mnie starszy więc chyba myślałam, że jest dojrzały i doświadczony itp.

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 21:49

Klara napisał/a:
(czy autorka tego tekstu Agnieszka Osiecka była DDA?

Klaro-nie wiem czy była DDA,o Jej alkoholizmie wiadomo.
Proszę jaśniej napisz o co chodzi?Wprost-tak najlepiej,nie będzie nieporozumień. ;)

Klara - Nie 04 Lis, 2012 21:51

MILA50 napisał/a:
Proszę jaśniej napisz o co chodzi?

Takie luźne skojarzenie z opiekuństwem nad nieudacznymi facetami.
Przeczytałaś tekst tej piosenki? :D

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 22:07

Klara napisał/a:
Przeczytałaś tekst tej piosenki? :D

tak-ja jeszcze więcej porobiłam...

MILA50 - Nie 04 Lis, 2012 22:12

lotus napisał/a:
Czy sądzisz, że wybieranie sobie za partnerów osób wymagających pomocy, opieki i wspierania czy ta chęć bycia ratownikiem jest czymś świadomym czy też nie

lotus-mogę powiedzieć,że spotkałam się z opinią,że podświadomie szukamy takich partnerów bo....umiemy z nimi być,są to starzy znajomi,wiemy jak im dogadzać,realizujemy
ciąg dalszy naszych ról z dzieciństwa...

lotus - Pon 05 Lis, 2012 11:58

MILA50 napisał/a:
umiemy z nimi być,są to starzy znajomi,wiemy jak im dogadzać,realizujemy
ciąg dalszy naszych ról z dzieciństwa...


Tak, tak właśnie jest...

U mnie przede wszystkim tak:
7. Trudności z intymnością w relacjach
Mylisz intymność z omotaniem a kontakt z konformizmem. Wierzysz, że jeśli kogoś kochasz, będziecie lubili te same rzeczy. Przyciągają cię destrukcyjne związki, a nudzą cię zdrowi, stabilni, troszczący się ludzie. Sabotujesz każdy związek, który zaczyna być zbyt bliski.

MILA50 - Wto 06 Lis, 2012 19:45

lotus napisał/a:
Przyciągają cię destrukcyjne związki, a nudzą cię zdrowi, stabilni, troszczący się ludzie. Sabotujesz każdy związek, który zaczyna być zbyt bliski.
_________________

Tak to dokładnie się odbywało i po części tak zostało.Trzeba jednak zrozumieć,że jeśli jako dziecko miałaś zawsze podniesioną adrenalinę bo dom niespokojny, w tym wzrastałaś i innego nie znałaś to ta adrenalina potrzebna jest cały czas..no bo jak?
poukładany chłopiec,spokojny(ach te stare czasy!)był nudny i jakiś inny!
Dziś mam inne spojrzenie ale czy inne podejście?/?

MILA50 - Wto 06 Lis, 2012 20:18

Dzięki pietruszko za wydzielenie tematu...
Przeszłam długą drogę do trzeźwiejącej alkoholiczki....zaczęło się od chorej duszy osamotnionego dziecka,któremu nie okazywano miłości(co nie znaczy nie kochano),
alkoholowi rodzice,dysfunkcjonalna jak to się dziś nazywa rodzina.
Pewien terapeuta powiedział do mnie-cierpisz na głód miłości.
No i zaczęłam analizować to co mnie w życiu spotkało bo takie a nie inne miałam wybory
ale dopiero dziś wiem dlaczego.
Wiem,ze wszyscy ludzie chcą być kochani ale DDA wiele poświęci z SIEBIE aby to osiągnąć.

lotus - Wto 06 Lis, 2012 21:20

MILA50 napisał/a:

poukładany chłopiec,spokojny(ach te stare czasy!)był nudny i jakiś inny!
Dziś mam inne spojrzenie ale czy inne podejście?/?


:tak: Ci pukładani chłopcy jakoś nie wywoływali na mnie najmniejszego wrażenia. :lol2:

lotus - Wto 06 Lis, 2012 22:02

Tak na poważnie… moje spojrzenie na pewno uległo zmianie ale nie mogę zbyt wiele powiedzieć na temat podejścia. Jestem mężatką od 19 lat. Nie chcę zaśmiecać Twojego wątku historią mojego związku ale dzisiaj przyszło mi do głowy takie skojarzenie, że w tym związku doznałam chyba tzw “prania mózgu”.

Mieliśmy dzisiaj okropny dzień. Oto typowy przykład wydarzenia z naszego życia:

Oboje jesteśmy praktycznie bez pracy w tej chwili i akurat dzisiaj nastąpiła pewna kulminacja problemów finansowych. Na szczęście udało mi się jakoś chwilowo temu zaradzić ale chodzi mi w tym momencie o reakcje mojego męża. On najpierw wpadł w panikę, następnie zrzucił na moje barki rozwiązanie problemu po czym zaczął sugerować, że to wszystko moja wina. Wkrotce potem pojawił się nowy problem, który ja ponownie ze względnym spokojem rozwiązałam, po czym pojechaliśmy na zakupy i w samochodzie wysłuchiwałam jak to ja go przecież nie wspieram i jestem bardzo nieprzyjemna. Gdy dojechaliśmy do supermarketu poprosiłam go żeby przestał bo przecież nie możemy tak chodzić po sklepie praktycznie kłócąc się a on na to oburzony spowrotem do samochodu i mówi żebym sama robiła zakupy. Łeb mi w tym momencie pękał no ale trzeba było kupić jakieś jedzenie bo w lodówce echo. Wróciłam do samochodu a on na to, że on tak tu siedział i prawie mu się zasnęło….

Po powrocie do domu nastąpiła kolejna wymiana zdań. Znowu, że ja go nie wspieram itd. Więc pytam go co chciałbyś żebym zrobiła a on na to, żebym tak przytuliła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze…

I tak chyba było między nami zawsze. Ja nie mam nic przeciwko przytulaniu i wcale nie myślę, że coś takiego mu się nie należy bo to facet itd, tylko, że u nas jest tak, że jak ja się źle czuję to on czuje się jeszcze gorzej, jak moi rodzice zmarli, to on był w większym szoku i rozpaczy niż ja, itp itd…

No i oczywiście wieczór kończy się na wypiciu przez niego paru drinków bo przecież, jak to on określił “Dzisiaj był jeden z najokropniejszych dni jego życia, jak tylko sięga pamięcią!”

MILA50 - Śro 07 Lis, 2012 12:59

lotus napisał/a:
żebym tak przytuliła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze…

To Ty matką jesteś wg. niego a nie partnerką?!
Tak to nie miałam ale tak jak Ty zawsze wszystkiemu byłam winna wg.byłego już męża..
Słabi psych. faceci mogą się oprawcami psych.-ja uważam,ze byłam gnębiona psych, przez byłego męża a dlaczego trwałam w tym związku?-nie ma jednej odpowiedzi ale jedną z nich jest fakt,ze wcześniej już miałam trudy życia do pokonania i doszłam w tym do wprawy-normalka.
Cytat:
No i oczywiście wieczór kończy się na wypiciu przez niego paru drinków bo przecież, jak to on określił “Dzisiaj był jeden z najokropniejszych dni jego życia, jak tylko sięga pamięcią!”

hej-dla mnie alkohol był ucieczką od "trudów życia" skończyłam na głębokim uzależnieniu a trudy nie zniknęły.

piotrAA82 - Czw 08 Lis, 2012 10:23

MILA50 napisał/a:

hej-dla mnie alkohol był ucieczką od "trudów życia" skończyłam na głębokim uzależnieniu a trudy nie zniknęły.


Oj nie tylko pewnie dla Ciebie :bezradny: ;)

MILA50 - Czw 08 Lis, 2012 13:20

Zanim odkryłam alkohol,w który długo uciekałam odkryłam świat fantazji.
Nie było mi dobrze tam i wtedy więc wymyślałam sobie świat spokojny,przyjazny dla mnie
i bezpieczny.Świat ,w którym było tak jak ja chciałam żeby było.
Trening czyni mistrz-mówią...
No ...ja zdobyłam mistrzostwo w tym temacie.
Pani Iga śpiewała"a ja mam swój intymny mały świat"...a ja wciąż bywam w swoim intymnym małym świecie-bo?...nadal jest mi tu i teraz niedobrze?
'

Jo-asia - Czw 08 Lis, 2012 13:23

MILA50 napisał/a:
Zanim odkryłam alkohol,w który długo uciekałam odkryłam świat fantazji.
Nie było mi dobrze tam i wtedy więc wymyślałam sobie świat spokojny,przyjazny dla mnie
i bezpieczny.Świat ,w którym było tak jak ja chciałam żeby było.
Trening czyni mistrz-mówią...
No ...ja zdobyłam mistrzostwo w tym temacie.
Pani Iga śpiewała"a ja mam swój intymny mały świat"...a ja wciąż bywam w swoim intymnym małym świecie-bo?...nadal jest mi tu i teraz niedobrze?
'

dokładnie tak myślałam/myślę jak Ty :)
jednak nie poddam się, nie chce zrezygnować z realnego świata...:)

MILA50 - Czw 08 Lis, 2012 13:32

Witaj Jo-Asiu
ja w tym świecie wymyślonym BYWAM,żyję w realnym tylko tak mi zostało to schronienie,
azyl...to ma u mnie wiele wspólnego z "kręceniem sobie własnych filmów'-to jest dopiero
masakra. :)
'

Jo-asia - Czw 08 Lis, 2012 23:24

MILA50 napisał/a:
Witaj Jo-Asiu
ja w tym świecie wymyślonym BYWAM,żyję w realnym tylko tak mi zostało to schronienie,
azyl...to ma u mnie wiele wspólnego z "kręceniem sobie własnych filmów'-to jest dopiero
masakra. :)
'

tak, znam to :(
wymyślony świat jest taki bezpieczny..., mój...
Dla mnie jest schronieniem przed ludźmi, uszczęśliwia mnie.
Ostatnio zauważyłam, że ten realny też jest ciekawy, powoli uczę się jak postępować by był dla mnie bezpieczny.
Zostali jeszcze ludzie :(

MILA50 - Pią 09 Lis, 2012 13:11

Dziwna spr. z tym głodem miłości u mnie.
To straszne co teraz napiszę-zawsze chciałam być czyjaś!
Cholera!
To wszystko takie pogmatwane.Wiem,ze byłam kochana(nadal jestem)przez rodziców
ale nigdy nie usłyszałam od mamy-kocham cię,od ojca raz ale był pod wpływem%-to się chyba nie liczy?
Nie było w domu rodzinnym okazywania sobie uczuć,miłości,przytulań,czułych gestów...
tego najwcześniejszego dzieciństwa nie pamiętam ale od kiedy pamiętam-to tego nie było.
Dziś jako dorosła kobieta nadal reaguję jak jeż na spontaniczne,przyjacielskie nawet przytulenie przez inna osobę.Bywa,że aby nie urazić takiej osoby tłumaczę się,ze ja tego nie umiem,że to dla mnie trudne..
Zgroza...pasuje tu jak ulał-zimny wychów cieląt.

Małgoś - Pią 09 Lis, 2012 18:58

MILA50 napisał/a:
Nie było w domu rodzinnym okazywania sobie uczuć,miłości,przytulań,czułych gestów...

Miałam taki sam dom :/
MILA50 napisał/a:
reaguję jak jeż na spontaniczne,przyjacielskie nawet przytulenie przez inna osobę

Dokładnie tak samo mam i ja... Najtrudniej jest mi w stosunku do swoich dzieci, bo chciałabym ale nie potrafię! Czasem myślę, że fajnie by było przytulić któreś, często wiem nawet że tego potrzebują...ale wydaje mi się to takie nienaturalne, wręcz dziwaczne 8|

Jo-asia - Pią 09 Lis, 2012 22:40

MILA50,
wszystko co napisałaś, pasuje jak ulał do mnie :szok:
moje dzieci, nauczyły mnie, okazywania uczuć, przytulania, mówienia "kocham" :)
choć tyle :)

MILA50 - Sob 10 Lis, 2012 12:34

Przytulałam dzieci całą sobą do czasu kiedy weszły w wiek nastolatków.
Wtedy uznałam,że to jak pisze Małgoś jakieś nienaturalne...że już "za duże" na to.
Nie przytulałam również z powodu takiego,że tkwiłam już w uzależnieniu od alkoholu.
Na bliskość,również w formie przytulenia nie pozwalało mi wtedy moje zd. o sobie samej.
Poczucie winy,WSTYD,świadomość,że krzywdzę...itp.
To jak myślałam o sobie było barierą.
To jakbym trędowata był we własnej ocenie i nie chciałam aby tego dotykały...
Mnie to tez bolało...uciekałam więc w swój azyl,schronienie,świat wyobrażony.
To ucieczka od samej siebie....powroty jednak musiały następować.


'

Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 22:36

Strasznie mi smutno, że nie potrafię okazywać czułości :(
a tak trudno się tego, nauczyć w moim wieku,
nie mówię to o dzieciach a np mężu :(
nie potrafię też być spontaniczna, nie mam poczucia humoru...
jak się tego nauczyć? czy ktoś wie?

MILA50 - Sob 10 Lis, 2012 23:38

Jo-asia napisał/a:
potrafię okazywać czułości

Powiem tak..
nie okazywano mi uczuć w rodz. domu to nie umiałam(ale trenuję)ich okazywać.
Była też zbędna,niepotrzebna.Czyny się liczyły.To co robiłam było ważne.Słowa a nie gesty.
Druga str.(były już mąż)tez nie umiał tego.Bólu nie było.Tylko ŚWIADOMOŚĆ zdobyta przez
obserwację innych,wszędzie poza nami samymi dawała znać,że u nas tego brakuje.
Kiedy dziś będąc w innych "okolicznościach przyrody"dostaję dużo czułości to AUTOMATYCZNIE sama ją też daję!
Najpierw było zdziwienie,niewiara w prawdziwość tych gestów-co to się wyprawia?
Dziś się cieszę,że są i uczę się okazywać co czuję...ja dwie strony tak funkcjonują to
po prostu łatwizna.Czujesz,mówisz,dotykasz,patrzysz i cieszysz się tym. :)

Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 23:44

MILA50 napisał/a:
Kiedy dziś będąc w innych "okolicznościach przyrody"dostaję dużo czułości to AUTOMATYCZNIE sama ją też daję!

hm, wiesz nie pomyślałam, że tak to może działać
dzięki, jest więc nadzieja :)

MILA50 - Nie 11 Lis, 2012 11:25

Jeszcze trochę popiszę sobie o tym głodzie miłości...jak on był w sprzeczności z innymi moimi cechami DDA-lękiem przed bliskością,brakiem zaufania do innych ludzi,skrytością.
Chciałam być kochana ale jak ktoś oferował uczucie,zainteresowanie mną,bliskość-
to przyjmowałam postawę osoby nieprzystępnej,trudnej do zdobycia.Nie umiałam okazywać swoich uczuć,w środku mnie było cudownie a na zew.jakieś sprzeczne z tym co czułam postawy.
No to co mnie spotykało?
-odchodzili...kochając?
-porzucali bez słowa
Jak to na mnie działało?no cóż...w prosty sposób-coś do du** ze mną jest,niska samoocena jeszcze bardziej leciała na łeb,na szyję...na chodnik? 8|

lotus - Nie 11 Lis, 2012 13:28

MILA50 napisał/a:
lotus napisał/a:
żebym tak przytuliła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze…

To Ty matką jesteś wg. niego a nie partnerką?!

No właśnie… tak chwilami się czuję.

MILA50 napisał/a:

hej-dla mnie alkohol był ucieczką od "trudów życia" skończyłam na głębokim uzależnieniu a trudy nie zniknęły.


Ja właśnie często się denerwuje kiedy on przy dzieciach mówi, że ma ochotę wypić bo miał trudny dzień. Dla mnie to nie jest dobry przykład wychowawczy. :roll:

staaw - Nie 11 Lis, 2012 13:33

lotus napisał/a:
Ja właśnie często się denerwuje kiedy on przy dzieciach mówi, że ma ochotę wypić bo miał trudny dzień. Dla mnie to nie jest dobry przykład wychowawczy.

NA PRAWDĘ denerwujesz się na to że nie umie w inny sposób poradzić sobie z trudami życia.
Równie dobrze mogła byś się denerwować że nie umie robić na drutach...

lotus - Nie 11 Lis, 2012 13:39

MILA50 napisał/a:
Dziwna spr. z tym głodem miłości u mnie.
To straszne co teraz napiszę-zawsze chciałam być czyjaś!
Cholera!


Ah… jak ja zawsze też tego pragnęłam. Teraz w tym małżeństwie nie umiem powiedzieć czy jestam szczęśliwa czy też nie. Bo nie mam wątpliwości, że mój mąż mnie kocha tylko chyba myślę, że gdybyśmy się rozstali to już nikt nigdy więcej chyba by mnie nie pokochał

MILA50 napisał/a:

To wszystko takie pogmatwane.Wiem,ze byłam kochana(nadal jestem)przez rodziców
ale nigdy nie usłyszałam od mamy-kocham cię,od ojca raz ale był pod wpływem%-to się chyba nie liczy?


Nie odrzucaj kompletnie słów ojca wypowiedzianych po pijanemu, może tylko w takim stanie umiał wyrażać swoje uczucia. Mężczyznom jest o wiele trudniej mówić o swoich uczuciach bo są wychowani aby wyglądać na silnych I jak to kiedyś ktoś powiedział "Chłopcy nie płaczą"

lotus - Nie 11 Lis, 2012 13:46

staaw napisał/a:
lotus napisał/a:
Ja właśnie często się denerwuje kiedy on przy dzieciach mówi, że ma ochotę wypić bo miał trudny dzień. Dla mnie to nie jest dobry przykład wychowawczy.

NA PRAWDĘ denerwujesz się na to że nie umie w inny sposób poradzić sobie z trudami życia.
Równie dobrze mogła byś się denerwować że nie umie robić na drutach...


Masz racje, dnerwuje mnie to, że on ucieka do alkoholu aby “radzić” sobie z trudami życia. Ja też tak mam, że po stresującym dniu mam ochotę na drinka, ale ja nie mówię o tym tak po prostu przy nich bo nie chciałabym aby moje dzieci nauczyły się, że jak się ma trudny dzień to dla relaksu lub aby poczuć się lepiej należy sięgnąć po alcohol.

staaw - Nie 11 Lis, 2012 13:52

lotus napisał/a:
ale ja nie mówię o tym tak po prostu przy nich bo nie chciałabym aby moje dzieci nauczyły się, że jak się ma trudny dzień to dla relaksu lub aby poczuć się lepiej należy sięgnąć po alcohol.

Akurat dzieciom nie trzeba mówić, one odbierają więcej niewerbalnie niż dorosłym się wydaje...

lotus - Nie 11 Lis, 2012 14:18

staaw napisał/a:
lotus napisał/a:
ale ja nie mówię o tym tak po prostu przy nich bo nie chciałabym aby moje dzieci nauczyły się, że jak się ma trudny dzień to dla relaksu lub aby poczuć się lepiej należy sięgnąć po alcohol.

Akurat dzieciom nie trzeba mówić, one odbierają więcej niewerbalnie niż dorosłym się wydaje...


To prawda, im stają się starsze tym bardziej świadome. Zauważają róznice w zachowaniu, głosie itp. Dzieci po prostu wyczuwają co się dzieje, nawet nie umiejąc wyrazić tego słowami.
Bardzo boje się aby nie stać się taka jak moja matka albo raczej jak mój ojciec.

MILA50 - Nie 11 Lis, 2012 19:45

staaw napisał/a:
Akurat dzieciom nie trzeba mówić, one odbierają więcej niewerbalnie niż dorosłym się wydaje...

Dzieci odbierają więcej niż nam się wydaje, zgadzam się z tym,,zapamiętują to,gromadzą w pamięci...
potem w prosty, swój własny sposób kojarzą fakty,które się powtarzają i powstaje....podłoże do kontroli a u DDA nadkontroli-potem to już nawyk a jeszcze potem problem.

MILA50 - Pon 12 Lis, 2012 12:44

:oczyska: nie ma nikogo? no to mogę sobie popisać dalej.
Dziś o wstydzie.
Wrósł we mnie.Jest obecny zawsze,wszędzie.Łączy się to też z odpowiedzialnością za innych
(bliskich,obecnych przy mnie itp.)
Wstyd za siebie to:
-jak można tego nie umieć?
-jak można tego nie wiedzieć?
-jak można tak postąpić?
W wielu przypadkach stałam i nadal stoję z boku,w kącie,nie uczestniczę...
bo może wyjść na jaw....a to niedopuszczalne wg.własnej,bezlitosnej oceny.
Wewnętrzny krytyk to osobny temat...dużo!
Wstyd za bliskie osoby związane jakoś ze mną to:
-to co ty robisz biorę na siebie a sobie nie pozwalam na takie...wszystko...więc wstyd.

Jo-asia - Pon 12 Lis, 2012 13:34

MILA50 napisał/a:
:oczyska: nie ma nikogo?

nie bądź taka pewna ;) ja zawsze mam Cię na oku, jestem wierną słuchaczką :)
Piszesz dzisiaj o wstydzie.
Dzięki terapii potrafię sobie z nim radzić.
Zaakceptowałam to, że nie jestem idealna, nie mam wpływu na innych, nie mam wpływu na przypadki jakie się zdarzają.
Pamiętam jak zawsze wstydziłam się pijanego ojca.
Ostanio (już po terapii), miałam okazję uczestniczyć w ślubie chrześnicy. Mój ojciec też tam był.
Wyglądał jak ostanie nieszczęście. Pijany. Garnitur za duży. Bełkoczący. Głośny.
Rodzina - widziałam - jak się za niego wstydzi. Ja się nie wstydziłam. To nie ja byłam pijana.

MILA50 - Wto 13 Lis, 2012 20:44

Dziś się zastanawiałam jak "świetnie"udało mi się zakamuflować siebie,tę co w środku,
tylko mnie znaną.
Oszukaństwo w biały dzień!
Harda,wyniosła,nieulękniona,pewna siebie,zarozumiała,ironiczna,lekceważąca,
trudna do zdobycia,nieprzystępna i o zgrozo jeszcze i jeszcze...tak mnie widzieli(nadal coś zostało)inni,taką miałam postawę na zew.
A to przecież mój pancerz,moja ochrona-tej siebie,całkiem "odwrotnej",tej w środku...
Pamiętam wiersz(autor zniknął z pamięci)z czasów młodości,tak pasował do mnie

możesz mnie poznać-nie zaznasz mnie nigdy
całą powierzchnią zwracam się ku Tobie
lecz całym wnętrzem leżę odwrócony.

Klara - Wto 13 Lis, 2012 20:54

Znalazłam! :]

Wisława Szymborska

"Rozmowa z kamieniem"

Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.
- Odejdź - mówi kamień. -
Jestem szczelnie zamknięty.
Nawet rozbite na częsci
będziemy szczelnie zamknięte.
Nawet starte na piasek
nie wpuścimy nikogo.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyną okazją.
Zamierzam przejść się po twoim pałacu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i krople wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna Cię wzruszyć.
- Jestem z kamienia - mówi kamień -
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni śmiechu.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Słyszałam że są w tobie wielkie puste sale,
nie oglądane, piękne nadaremnie,
gluche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj, że sam niedużo o tym wiesz.
- Wielkie i puste sale - mówi kamień -
ale w nich miejsca nie ma.
Piękne, być może, ale poza gustem
twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
a całym wnętrzem leżę odwrócony.

Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Nie szukam w tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód, że byłam prawdziwie obecna,
nie przedstawię niczego prócz słów,
którym nikt nie da wiary.
- Nie wejdziesz - mówi kamień. -
Brak ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
ledwie jego zawiązek, wyobraźnię.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
na wejście pod twój dach.
- Jeżeli mi nie wierzysz - mówi kamień -
zwróć się do liścia, powie to, co ja.
Do kropli wody, powie to, co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
którym śmiac się nie umiem.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
- Nie mam drzwi - mówi kamień.

Źródło: http://gacek33online.repu..._szymborska.htm

MILA50 - Wto 13 Lis, 2012 21:02

Dziękuję bardzo Klaro....jestem teraz znowu nastolatką..przez chwilę :)
MILA50 - Śro 14 Lis, 2012 14:11

To zamknięcie się w sobie skutkuje później jako "utracenie siebie samej",jako brak troski o siebie-to inni (rodzice)wymagają mojego wsparcia,pomocy.
CZAS DAWNY...
Od dziecka pełnię rolę rozjemcy-kiedy się kłócą.Pragnę przecież spokoju.
Żyję jako dziecko pełne strachu,niepokoju,obawy...czy żyje?dopóki nie wróci do domu.
Pełnię rolę opiekunki-to ja czekam całe noce,ja otwieram drzwi,ja pomagam dojść do łóżka,
to ja.. i ja...
Skąd ta rola?
Dlaczego ja a nie brat np.?
A gdzie moja mama?
To z miłości do Ojca,bo to dobry tata był....jednego nie wiedziałam jako dziecko,nie wiedziałam,że....alkoholik to jest....jako nastolatka już wiedziałam ale to niczego nie zmieniło.

MILA50 - Czw 15 Lis, 2012 12:40

Życie toczyło się dalej a ja utrwalałam swoje zachowania,wzmacniałam je nawet,przez częstotliwość,długotrwałość aż stało się moje,typowe dla mnie.Nawyk?
Wraz z moim dorastaniem fiz. zmieniałam trochę,modyfikowałam swoje podejście do siebie
samej i bliskich ale w sposób niewystarczający aby uwolnić się z roli "bohatera"
i z współuzależnienia.Z tym podkładem weszłam w swoje "dorosłe" życie.
Cudzysłów jest dlatego, że psychicznej dorosłości nie osiągnęłam wtedy i jeszcze długo nie
(dopiero idę ku niej).

MILA50 - Pią 16 Lis, 2012 10:17

w tym "dorosłym" życiu to już krótka piłka..
odpowiedzialność za innych miała się dobrze,nieufność i kontrola jeszcze lepiej,
zależność od innych wzmacniana,brak umiejętności obrony własnych granic-wciąż
mówiłam:od jutra to zmienię,jeszcze tylko dziś...
zamknięcie się w sobie wciąż pogłębiane,lojalność źle pojęta,trwanie w toksycznym związku o wiele,wiele za długo no i oczywiście, tkwiąc w rodzinnym domu-przede wszystkim
zrobiło mi się wygodnie,swojsko,po staremu w temacie picia....doszłam do głębokiego uzależnienia od alkoholu.
To wszystko co chciałam o sobie napisać w temacie DDA.
Terapia uzależnień uświadomiła mi w jakich obszarach mam popracować nad sobą.
Ten zalążek trzeźwiejącej alko. już mam,niecierpliwość musiałam poskromić....
ktoś powiedział-pomalutku krasnoludku!

piotrAA82 - Sob 17 Lis, 2012 21:54

Cytat:
Ten zalążek trzeźwiejącej alko. już mam,niecierpliwość musiałam poskromić....
ktoś powiedział-pomalutku krasnoludku!


To o czym piszesz to podstawa, bez tego nie ruszy się dalej z niczym. Przekonałem się o tym i teraz się już nie śpieszę, ale też staram się nie siedzieć z założonymi rękami, czy odkładać pilnych spraw, które kiedyś mnie przerastały na później, bo nie tędy droga. Wiem, że aby zmianie uległo moje stare"pijackie" myślenie potrzebuję sporo czasu i mnóstwo pracy. Ale to jedyna słuszna droga i innej możliwości tak naprawdę nie ma. Kiedyś się chwyciłem tej innej możliwości i dlatego jestem alko.

Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 23:10

MILA50, dawno nie pisałaś :(
Twoje przemyślenia..bardzo mi pomagają..
Pozdrawiam :)

MILA50 - Wto 25 Gru, 2012 23:38

Jo-asia napisał/a:
dawno nie pisałaś :(


dzięki ...trudno mi wspominać dzieciństwo w chwili kiedy moi Rodzice gasną z dnia na dzień,
to takie namacalne wręcz...to za chwilę...
nawet nie wiem co napisać teraz....

Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 23:40

MILA50, :pocieszacz:
rozumiem..przepraszam, nie wiedziałam

MILA50 - Wto 25 Gru, 2012 23:43

nic złego nie zrobiłaś...to ja jestem przed murem...silna jednak jestem :)
Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 23:51

MILA50 napisał/a:
silna jednak jestem

:okok: tak trzymaj :)

MILA50 - Sob 05 Sty, 2013 12:18

Jo-asia napisał/a:
silna jednak jestem


i to mnie przeraża.....
Ojciec postanowił odejść śmiercią głodową...
odmówił przyjęcia wszelkiej pomocy...
w szpitalu do którego Jego zawiozłam jako świadomy i w pełni przytomny człowiek
podpisał odmowę przyjęcia na oddział...
odebrał mi wszelkie możliwości...
nie umiem na to patrzeć...trochę uciekam...
mam poczucie,że nie robię tego czego oczekuje ode mnie mama...
szanuję wybór Ojca ale nie mogę przy Nim być cały czas bo to jakiś kretynizm tak
patrzeć na to....
nikt nie powiedział jak długo jeszcze...
nic nie powiedzieli...
czekać....na śmierć....jest już od 23-ciego grudnia bez jedzenia...
jeszcze pije ale coraz mniej..
jakaś zimna suka ze mnie....

yuraa - Sob 05 Sty, 2013 12:21

:pocieszacz: Mila
Enja - Sob 05 Sty, 2013 12:21

Mila :pocieszacz:
MILA50 - Sob 05 Sty, 2013 12:25

Dzięki Wam....idę teraz do Niego ale pa co?
Nie pozwala nawet na zabiegi pielęgnacyjne bo chce trwać w tym bezruchu i oczekuje szybkiego odejścia ale to przecież nie takie proste...

pterodaktyll - Sob 05 Sty, 2013 12:30

:pocieszacz: Przytulam Cię.........Cóż innego mogę w tej sytuacji
Małgoś - Sob 05 Sty, 2013 12:56

MILA50, :pocieszacz:
pietruszka - Sob 05 Sty, 2013 13:04

:pocieszacz:
Słoneczko - Sob 05 Sty, 2013 13:46

MILA50,mocno ciebie przytulam i życzę dużo cierpliwości (czytając wiem, że ją masz) :pocieszacz: :buziak:
KICAJKA - Sob 05 Sty, 2013 14:42

Milu to jego wybór nie Twój,
tak zdecydował :pocieszacz: :buziak:

Borus - Sob 05 Sty, 2013 17:08

:pocieszacz:
MILA50 - Pon 07 Sty, 2013 09:51

Dzięki za wsparcie,trwam nadal ale coraz trudniej to znoszę.
smokooka - Pon 07 Sty, 2013 09:57

Mila..... bardzo Ci współczuję, nie znam Twojej historii, masz wsparcie terapeutyczne? :pocieszacz:
MILA50 - Pon 07 Sty, 2013 10:03

W moim "klimacie" nie potrzebuję wsparcia terapeuty,jest ok. za chwilę 3 lata trzeźwienia
-daje radę ale to oczekiwanie na śmierć Ojca jest trudne,tu nie mam pomocy lekarza bo
Tata sobie nie życzy i już.

Jo-asia - Pon 07 Sty, 2013 10:28

MILA50, :pocieszacz:
Jacek - Pon 07 Sty, 2013 11:01

MILA50 napisał/a:
ale to oczekiwanie

:pocieszacz:

Linka - Pon 07 Sty, 2013 11:06

MILA50 napisał/a:
ale to oczekiwanie na śmierć Ojca jest trudne,tu nie mam pomocy lekarza bo
Tata sobie nie życzy i już.

Mila, a może zwróciłabyś się po pomoc do hospicjum...pomoc dla siebie

MILA50 - Pon 07 Sty, 2013 16:27

Linka napisał/a:
..pomoc dla siebie


Linko,dzięki ale nie mam takiej potrzeby...
Zaczęło się pomaganie na siłę Ojcu...jest w rodzinie bratowa pielęgniarka,
podała kroplówkę z płynem fizjologicznym bo nie mogą patrzeć na odchodzenie
Ojca...
Tata ma silna miażdżycę,prawie już nie chodził nawet po domu....
wyjściem jest amputacja obu nóg! na co na pewno nie wyrazi zgody...
teraz to ja jestem tą ZŁĄ bo pogodziłam się z decyzją ojca...
Dziś jest przytomny ale czy w pełni świadomy to nie wiem..
zaczęło się już to jego odchodzenie...nic już już nie wiem...

Linka - Pon 07 Sty, 2013 16:33

MILA50 napisał/a:
zaczęło się już to jego odchodzenie...nic już już nie wiem...

:pocieszacz:
nigdy nie byłam w takiej sytuacji :bezradny:

nena - Śro 09 Sty, 2013 00:41

MILA50 napisał/a:
Linka napisał/a:
..pomoc dla siebie


Linko,dzięki ale nie mam takiej potrzeby...
Zaczęło się pomaganie na siłę Ojcu...jest w rodzinie bratowa pielęgniarka,
podała kroplówkę z płynem fizjologicznym bo nie mogą patrzeć na odchodzenie
Ojca...
Tata ma silna miażdżycę,prawie już nie chodził nawet po domu....
wyjściem jest amputacja obu nóg! na co na pewno nie wyrazi zgody...
teraz to ja jestem tą ZŁĄ bo pogodziłam się z decyzją ojca...
Dziś jest przytomny ale czy w pełni świadomy to nie wiem..
zaczęło się już to jego odchodzenie...nic już już nie wiem...


moja mama odchodzila , i wiadomo ze potrzebowala choc ulzenia w tym, zeby nie cierpiec, nie mialam pojecie co robic, mama nie byla pod zadna opieka lekarska, ktos doradzil mi opieke paliatywná, przychodzil lekarz, kontrolowal czy trzeba leki jakie, kiedy kroplowke, przychodzila pielegniarka, przychodzila fizjoterapeutka zeby masowac nogi, wszsytko po to zeby osoba odeszla w mozliwie najmniejszych cierpieniach, nie wyobrazam sobie co by bylo gdybysmy nie dostaly tej pomocy. zawsze warto i zawsze mozesz zrezygnowac w kazdym momencie z tej pomocy.

Jo-asia - Śro 09 Sty, 2013 09:45

MILA50 napisał/a:
zaczęło się już to jego odchodzenie...nic już już nie wiem...

jak moja mama odchodziła..bardzo cierpiała..
brakowało mi szczerości wtedy w stosunku do niej jak i w słuchaniu jej..
a gdy do mnie to dotarło..to czego ona chciała..a na co ja sobie..jej, nie umiałam pozwolić..odeszła
MILA50, :pocieszacz:

hm poprawiam posta..
bo właśnie do mnie dotarło..
jak pogodziłam się z tym, że umiera..ona umarła, to tak jakby czekała na moją zgodę...

MILA50 - Śro 09 Sty, 2013 10:03

[quote="nena"]nie wyobrazam sobie co by bylo gdybysmy nie dostaly tej pomocy.
Sami zapewniamy Ojcu opiekę w temacie pielęgnacji,kroplówki są podawane ,
nie cierpi na bóle,nie przyjmuje żadnych leków,nie je,tylko pije i słabnie...
nadal nie wyraża zgody na inną pomoc....każdy nowy dzień może jednak przynieść coś nowego...

pterodaktyll - Śro 09 Sty, 2013 10:13

Wiem co czujesz, mój Ojciec odszedł w podobny sposób. Współczuję Ci
MILA50 - Śro 09 Sty, 2013 10:21

pterodaktyll napisał/a:
Współczuję Ci

Dzięki
Teraz myślę,że Ojciec wybrał taką drogę bo jest z tych dla których amputacja
obu nóg w tym wieku jest wyrokiem....

nena - Śro 09 Sty, 2013 16:32

[quote="MILA50"]
nena napisał/a:
nie wyobrazam sobie co by bylo gdybysmy nie dostaly tej pomocy.
Sami zapewniamy Ojcu opiekę w temacie pielęgnacji,kroplówki są podawane ,
nie cierpi na bóle,nie przyjmuje żadnych leków,nie je,tylko pije i słabnie...
nadal nie wyraża zgody na inną pomoc....każdy nowy dzień może jednak przynieść coś nowego...

wiem to jest jak czekanie, obudzi sie dzis czy nie?moja mama tez nie chciala nic, pozostaje czekanie, i spedzic z ta osoba najlepiej jak moge. choc to trudne czasem. trzymaj sie.ciesz sie kazdym kolejnym dniem, ( mam nadzieje ze nie zabrzmi to glupio)

MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 08:57

Mój Tata odszedł wczoraj.
Odczułam ulgę,że skończyło się Jego ciężkie umieranie.
Ja potrzebuję całkowitej samotności żeby móc to spokojnie przeżyć.
Bohater ze mnie do końca.....smutne to jakieś....

smokooka - Pią 18 Sty, 2013 09:13

Mila :pocieszacz:





[*]

yuraa - Pią 18 Sty, 2013 09:22

Współczuję Krysiu

Janioł - Pią 18 Sty, 2013 09:29

współczuje cf2423f
matiwaldi - Pią 18 Sty, 2013 09:40

MILA50 napisał/a:
Mój Tata odszedł wczoraj.



pokój Jego Duszy.........

olga - Pią 18 Sty, 2013 09:46

[*]
Linka - Pią 18 Sty, 2013 09:56

[*]
Jo-asia - Pią 18 Sty, 2013 11:01

[*]
leon - Pią 18 Sty, 2013 11:11

[*]
NANA - Pią 18 Sty, 2013 11:46

[*]

.. Mila.. :pocieszacz:

evita - Pią 18 Sty, 2013 13:07

:pocieszacz:
Zagubiona - Pią 18 Sty, 2013 13:13

:pocieszacz:
nena - Pią 18 Sty, 2013 13:50

wspulczuje bardzo.
choc wiem ze w tym momencie nie ma slow na to.

pterodaktyll - Pią 18 Sty, 2013 14:21

[*]
pietruszka - Pią 18 Sty, 2013 14:58

współczuję [*]
Borus - Pią 18 Sty, 2013 18:15

[*]

:pocieszacz:

Enja - Pią 18 Sty, 2013 20:06

współczuję Mila :pocieszacz:
MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 21:13

Bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Przy Was czuję się jak z bliskimi i przyjaznymi mi przyjaciółmi i za to dziękuję.
Jak na bohatera przystało zniosę również to,że zakończył się też ten mój
"wyśniony" związek.Będę czytała Was nieustannie abym nie bała się tak
jak bać się potrafię.

smokooka - Pią 18 Sty, 2013 21:15

MILA50 napisał/a:
abym nie bała się tak
jak bać się potrafię.


Mila, opowiadaj, rozmawiaj z nami, nie zakopuj się w stany lękowe....

My jesteśmy Twoimi
MILA50 napisał/a:
bliskimi i przyjaznymi mi przyjaciółmi
i to całą bandą przyjaciół. :buziak: :pocieszacz:
MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 21:35

smokooka napisał/a:
nie zakopuj się w stany lękowe...


Stany lękowe dotyczą wyłącznie życia bez partnera-HA Ha
Budowałam zamek na piasku ale trzeźwienie nie pozwoliło mi
udawać przed sobą samą.....no i ciach....a i rycerz okazał się nie taki znów rycerski...
różowe okulary "miłości" to mam chyba przyspawane do brwi..

Słoneczko - Pią 18 Sty, 2013 21:48

[*]
pterodaktyll - Pią 18 Sty, 2013 21:49

MILA50 napisał/a:
różowe okulary "miłości" to mam chyba przyspawane do brwi..

Nie Ty jedna tutaj........ :bezradny:
Cholernie ciężko odebrać Wam te "okulary"....

MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 22:03

pterodaktyll napisał/a:
odebrać


nie ma takiej opcji.....
prawdziwa zosiasamosia zrobi to sama-po co mi te brwi?
pomału to ogarniam tylko tak już chciałabym aby Pogoda Ducha
była we mnie i mnie wspierała...ona jest mi znana i odczuwana ale
zbyt rzadko jeszcze...
dziś jestem spokojny ale smutny alkoholik....
gdzie ten mój tort?

pterodaktyll - Pią 18 Sty, 2013 22:20

MILA50 napisał/a:
dziś jestem spokojny ale smutny alkoholik....

a ja z kolei baaardzo zmęczony alkoholik (całe popołudnie jeżdżenia na nartach skutecznie wybija wszelkie głupoty i złe stany emocjonalne z głowy :mgreen: )

smokooka - Pią 18 Sty, 2013 22:22

MILA50 napisał/a:
gdzie ten mój tort?



MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 22:29

smokooka-o to chodziło... :]
smokooka - Pią 18 Sty, 2013 22:31

MILA50 napisał/a:
smokooka-o to chodziło... :]


Milion myśli, milion emocji, milion zdarzeń i pośród tego wszystkiego jakaś przyjemna okoliczność, w której się czujesz sama?

MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 22:43

pterodaktyll napisał/a:
wybija wszelkie głupoty


no to ja wybiję swoje głupoty jutro....albo pojutrze...albo za tydzień...
ogarnę się....pomyślę....uwolnię od natręctw bycia kochaną....


uśmiechnęłam się teraz...ależ banialuki wypisuję!
Ja jestem ok.To ten czas teraz jest trudny...
Wy mnie wybaczycie przecież.....ja muszę wreszcie pospać,odpocząć.

smokooka - Pią 18 Sty, 2013 22:44

MILA50 napisał/a:
ja muszę wreszcie pospać,odpocząć.



No właśnie.... :buziak:

MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 22:50

smokooka napisał/a:
przyjemna okoliczność,


Przyjemnie jest rozmawiać z kimś kto BEZINTERESOWNIE po prostu w rozmowie uczestniczy,
kto daje a nie odbiera....
ja się zawiodłam sama na sobie a czas odchodzenia Taty pokazał i uzmysłowił mi o co
tak naprawdę w życiu warto walczyć,co jest ważne a co tylko ładne....

smokooka - Pią 18 Sty, 2013 22:52


MILA50 - Pią 18 Sty, 2013 22:59

trzeba było mnie to wcześniej pokazać.. ;)
idę dobra kobieto po sen....

pterodaktyll - Pią 18 Sty, 2013 23:10

MILA50 napisał/a:
..ja muszę wreszcie pospać,odpocząć.
:pocieszacz:
Trudno Ci nie przyznać racji.... :buziak:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group