To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - zadzwonił człowiek

yuraa - Wto 07 Kwi, 2009 14:14
Temat postu: zadzwonił człowiek
Wczoraj po południu zadzwonił do mnie człowiek, nie znam go,
wygrzebał mój numer w necie, rozmawialiśmy na FU dwa lata temu. tak widocznie było choć nie pamiętam za bardzo. no ale zadzwonił.
problem ma - nasz wspólny problem.
pogadalismy 20 minut. zaproponowałem mu wizyte tutaj,
widzę że był. wieczorem.


ale problem jest taki że dał mi numer do swojej żony z prosbą bym z nią pogadał z pozycji niepijącego, bo potrzebuje facet wsparcia od rodziny a ma tylko poniżenie i dołowanie, jak twierdzi jest na skraju załamania.mysli samobójcze itp

ja tam mogę zadzwonić, zreszta powiedziałem że muszę się mentalnie przygotować i prawdopodobnie to zrobię. tylko czy to nie pogorszy jeszcze jego stosunków domowych.

Marc, moze sie *ku**** że to napisałem ale zrobiłem to,
szukam rozwiązania

Ksenia34 - Wto 07 Kwi, 2009 14:42

yuraa z mojego punktu widzeia,to ja bym bardzo chciala aby ktos pogadal z moim.takze mozesz sprobowac.
Ate - Wto 07 Kwi, 2009 14:46

a z kolei z mojego punktu widzenia to ja bym na miejscu Marca nie miala Ci tego za zle, iz tutaj napisales o Nim. Cieszylabym sie , ze ktos autentycznie sie zaanagzowal szuka rozwiazan i zalez mu na tym aby mi pomoc :)
Anonymous - Wto 07 Kwi, 2009 14:57

a z mojego punktu widzenia to nie ma co się wtrącać w sprawy domowe- bo nie wiesz yurra czy chodzi tylko o jego picie- przeważnie to są lata krzywdy którą trudno zapomnieć kobiecie :(
yuraa - Wto 07 Kwi, 2009 17:30

no właśnie, dylemat jest.

przypomniały mi sie słowa kolegi a raczej przytoczone przez niego słowa jego żony:
"wybaczyłam ci, ale nie potrafię zapomnieć"
rozwiedli sie po osmiu latach jego trzeźwosci

Jacek - Wto 07 Kwi, 2009 19:46

utopia napisał/a:
przeważnie to są lata krzywdy którą trudno zapomnieć kobiecie

Marc jeśli mnie czytasz ,to weź się w garść
nikt tego za Ciebie nie załatwi,jeśli sam nie załatwisz
a zaczni od szczerego zaprzestania picia
dokładnie tak miałem i też liczyłem że sam prezes klubu i kumpel zarazem za mnie coś załatwi
owszem wysłuchała go żona,a na koniec powiedziała stanowcze "nie"
mnie już wogle nie chciała na ten temat słuchać
w końcu ile tych obietnic było,i też cierpliwie to znosiła
aż do stanowczego "nie"koniec z tym
ja w końcu zrozumiałem,i uparcie trzeźwiałem
opłaciło się po dwóch latach zawierzyła

A;) - Czw 09 Kwi, 2009 15:47

Jacek napisał/a:
aż do stanowczego "nie"koniec z tym
ja w końcu zrozumiałem,i uparcie trzeźwiałem
opłaciło się po dwóch latach zawierzyła

I chyba w tym tkwi ewentualne powodzenie. Nie w telefonach, nie w rozmowach czy to osobistych czy poprzez pośredników (tym bardziej).
Mogę powiedzieć za siebie.
Nie ma takiej osoby na świecie (włącznie z moim byłym mężem), która przekonałaby mnie do czegokolwiek. Za dużo było tych obietnic, za dużo rozczarowań. Dziś nie wierzę w obietnice, dziś liczą się dla mnie tylko fakty. Ktoś powie, że nie chce czekać dwa lata, nie chce czekać ani chwili, bo teraz chce uzyskać wsparcie rodziny. Ale ta rodzina ma prawo żyć jak żyje, robić co robi, nie musi dawać żadnego wsparcia. Może także pojmować wsparcie zupełnie inaczej niż oczekujący tego rodzaju pomocy.
Piszę to, bo ..... no cóż, chyba i ode mnie były mąż oczekuje "wsparcia". Tylko coś mi się wydaje, że własnie to "wsparcie" inaczej pojmuje.
Gdybym ja dostała taki telefon raczej zadziałałby negatywnie, ale to ja. Potraktowałabym to jako swego rodzaju nacisk na moją osobę, manipulację. Ciężko i boleśnie pracowałam na terapii na to, by otrząsnąć się z przeszłości i nie pozwolę tego zniszczyć. Mam jeszcze wiele do zrobienia a moja terapia trwała ok. 2 lat i uważam, że nadal trwa tylko już bez udziału psychologów. Uczę się żyć normalnie, uczę się wychowywać dzieci normalnie.
Moje już trzy lata ciężkiej pracy nad sobą i wsparcia szukałam sobie sama.

Życzę mu oczywiście jak najlepiej i nie powiem, że jego los jest mi obojętny, ale o siebie musiałam zadbać sama i nikt nie był w stanie zrobić tego za mnie. Im bardziej musiałam się starać tym lepsze efekty to dawało. A skoro mogłam ja, to inni też mogą.

yuraa - Czw 09 Kwi, 2009 16:11

A;) napisał/a:
Może także pojmować wsparcie zupełnie inaczej niż oczekujący tego rodzaju pomocy.


dzięki A:)

A;) - Czw 09 Kwi, 2009 16:16

yuraa napisał/a:
dzięki A:)


Miło mi jeśli pomogłam w jakiś sposób. To trudny temat dla mnie i sama o tym sporo ostatnio myślałam. Tak łatwo zaplątać się z chęć "pomocy", tej źle pojmowanej, tej współuzależnionej. Tak łatwo, bo to siedzi gdzieś w srodku głęboko. Ale przecież już sprawdziłam, że to nie działa. Zmieniłam swoje postępowanie, uczę się na błędach, bo przecież wciąż je popełniam i widzę, że dopiero teraz do niego powoli dociera, że coś z jego piciem nie tak. Dopiero teraz mówi o terapii, o niepiciu..... Kiedyś cieszyłabym się jak dziecko. Dziś chyba mam więcej "cierpliwości"..... pozyjemy zobaczymy. W końcu słowa to tak mało....

rufio - Czw 09 Kwi, 2009 18:23

Ja jakis czas temu zrobiłem cos podobnego - pisałem o tym - w tej chwili jestem wrogiem nr 1 dla jednej jak i dla drugiej strony - jestem obarczany i winny ich błedów - spróbowałem raz i jestem wyleczony do końca z takich przysług. Moim zdaniem - Nie - .
Decyzja i tak bedzie Twoja .


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group