To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Moje trzeżwe życie

Eila - Pon 03 Gru, 2012 12:16
Temat postu: Moje trzeżwe życie
Witajcie
Tak jak obiecałam mój nowy temat.
Moja droga do trzeżwości była bardzo wyboista i bolesna.
Przed prawie pięcioma laty po ostrym rocznym ciągu w stanie prawie agonalnym wylądowałam na detoksie w prywatnej klinice(mój mąż podjął decyzję o prywatnym leczeniu -myslę że chciał dobrze uznał że tak będzie lepiej i tyle)Pojechałam tam pod wpływem ,bo wytrzeżwieć już sama nie mogłam .Pod okiem lekarzy moje zejście do zera promili i walka o życie .Wysokie ciśnienie i utrata przytomności,przez dłuższy czas nie mogli mnie dopudzić-na szczęście się udało i przeżyłam.Niestety po tym detoksie tylko trzytygodniowa abstynencja ....i powtórka z rozrywki ponownie klinika ,detoks i tym razem decyzja o wszywce.Tak funkcjonowałam przez cztery lata byłam szczęśliwa ,chodziłam do psychologa przez rok i prawie uwierzyłam ,że problem z alkoholem mam za sobą(dodam ,że wtedy nie podjęłam terapii)Nawet nie wiem kiedy zaczęłam pić .Zaczęło się banalnie od lampki szampana na Sylwestrze...apotem to już samo poszło swoim torem.I pewnego pięknego dnia wstałam rano i nie mogłam oddychać-ja się zwyczajnie dusiłam bez dawki alkoholu.Panika ,płacz o wszystkim opowiedziałam mężowi i od początku to samo....detoks i niestety wszywka....Tak było pięć miesięcy temu...jestem w trakcie terapii którą kończę za miesiąc i decyzją aby się tutaj zarejestrować -bo mnóstwo dobrej energii tutaj jest ;)

Jestem trzeżwa ale niestety problemy dopiero się zaczynają-moje małżeństwo się sypie...rodzina już mnie tak nie kocha...bo trzeżwa już nie jestem taka fajna ..nie organizuję co weekend imprez nie stawiam wódy itd.DO d...py z taką koleżanką nie????
Ale idą drogą którą pokazała mi terapia i nie zawrócę choćby nie wiem co ...bo stawką jest moje życie.
Pozdrawiam
Ela

szymon - Pon 03 Gru, 2012 12:42

Eila napisał/a:
Jestem trzeżwa ale niestety problemy dopiero się zaczynają-moje małżeństwo się sypie...rodzina już mnie tak nie kocha


bo jesteś "nowa" i Cię nie poznają, jesteś obca dla nich, nie do poznania

nigdzie nie jest napisane, że po zaprzestaniu picia problemy same znikają,
wręcz przeciwnie, pojawia się ich więcej?
no nie! zauważam ich więcej ale sposób ich rozwiązywania "na trzeźwo" jest całkiem inny.

także nie łam się, nawet jeśli by rzucali kamieniami w plecy, wsparcie jest ważne od rodziny, jednak nie decyduje o Twoim trzeźwieniu
pozdrawiam
szymek

Eila - Pon 03 Gru, 2012 12:48

szymon napisał/a:
bo jesteś "nowa" i Cię nie poznają, jesteś obca dla nich, nie do poznania


Cześć Szymek
Moja terapeutka uprzedziła mnie już na pierwszym spotkaniu ,że przemiany jakie we mnie nastąpią nie spodobają się mojemu mężowi i nie tylko 8|
Ale to chyba dobrze-bo to oznacza ,że terapia działa :radocha:

szymon - Pon 03 Gru, 2012 12:54

Eila napisał/a:
Moja terapeutka uprzedziła mnie


ooo! to ciekawa terapeutka, skąd ona mogła to wiedzieć :D
no, ale co prawda, to prawda... zazwyczaj rodzina nie poznaje młodego "trzeźwiaka"

moja do tej pory mnie niekiedy nie poznaje, ale to jej (rodziny) odczucia a nie moje, także za bardzo mnie to nie interesuje :skromny:
w tym wszystkim, najważniejsze jest słowo JA, nie oni, tamci, bo oni tak, bo oni tamto ...

Eila napisał/a:
bo mnóstwo dobrej energii tutaj jest ;)

jeszcze zapomniałem, że ładnie to napisałaś :)

MILA50 - Pon 03 Gru, 2012 12:56

Eila napisał/a:
,detoks i tym razem decyzja o wszywce.Tak funkcjonowałam przez cztery lata byłam szczęśliwa

Tak funkcjonowałam przez 10 lat,w każdą rocznicę(po roku)zapijałam i od nowa...
Poszłam wreszcie na terapię i nie piję już ponad 2 lata....małżeństwo dawno już było tylko papierowe no to rozwiodłam się....mnie dzieci zaakceptowały w pełni jako tę trzeźwiejącą
a tym,którzy nie akceptują nie muszę odpowiadać,nareszcie żyję. :]



Witaj Eila.

Eila - Pon 03 Gru, 2012 13:02

MILA50 napisał/a:
Poszłam wreszcie na terapię i nie piję już ponad 2 lata..

Witaj MILA50 :buzki:
Mam nadzieję ,że teraz również mnie się uda ;)

MILA50 - Pon 03 Gru, 2012 13:09

Eila napisał/a:
Mam nadzieję ,że teraz również mnie się uda ;)

Ja już nie miałam innego wyjścia ani sił na dalsze picie...
Uda się Tobie jeśli będziesz o sobie myślała,często niestety wbrew temu co spotka Cię od bliskich....najpierw Ty. :okok:

Jo-asia - Pon 03 Gru, 2012 13:26

Eila napisał/a:
Ale idą drogą którą pokazała mi terapia i nie zawrócę choćby nie wiem co ...bo stawką jest moje życie.

Trzymaj się tego dziewczyno :okok:
ja nie piję 9 miesiąc, trochę znajomych zgubiłam po drodze...
rodzina, hmm...no dzieci mnie wspierają, mąż nadal ma wątpliwości, a o reszcie nie warto gadać
Zmieniam siebie a jeśli innym to nie na rękę...no cóż widocznie tak miało być :)

Eila - Pon 03 Gru, 2012 13:44

Jo-asia napisał/a:
ja nie piję 9 miesiąc, trochę znajomych zgubiłam po drodze...


Hej Jo-asia :buzki:
Z moich starych znajomych nie został nikt...ale mam nowych którzy mam wrażenie mnie lubią :skromny:
Mąż ostatnio mi powiedział ,że mam inne zdanie..cokolwiek to znaczy.
Ale chcę zmienić siebie a jeżeli innym nie jest po drodze...cóż takie bywa życie :)
Za chwilkę jadę na terapię :]
Do wieczorka :papa:

grzesiek - Pon 03 Gru, 2012 13:51

Eila napisał/a:
,chodziłam do psychologa przez rok i prawie uwierzyłam ,że problem z alkoholem mam za sobą(dodam ,że wtedy nie podjęłam terapii)Nawet nie wiem kiedy zaczęłam pić

Witaj Eila, po co chodziłaś do psychologa to nie wiem.
Nie wiem też ,jak można mieć problem z alkoholem.
Wynika z tego,że wszystko co opakowane jest w szklaną butelke noże stanowić problem.
Ty normalnie jesteś chora na chorobę,która nazywa się ALKOHOLIZM.
Chorobę nie uleczalną i śmiertelną. Ta choroba to jest Twój problem. Alkohol to tylko chemia,której nadużywanie i brak kontroli doprowadza do uzależnienia,do problemu.
Ja gdy nadużyję Domestosu przy sprzątaniu toalety też mam problem,bo dusi i śmierdzi niesamowicie.Mam wtedy wybór nie nadużywać , sprzątać bez Domestosu ,zmienić produkt.
Jeśli chodzi o alkohol są tylko dwa kierunki : używać albo nie.Wybór należy do Ciebie.
Co dały Ci wszywki? zastanów się
Kto zawiezie Cię na kolejny detox gdy zabraknie męża ?
Terapia to pobieranie wiedzy na temat choroby alkoholowej, to otrzymywanie narzędzi do pracy nad sobą nad własnymi zachowaniami,nad własnym życiem. Tylko ty musisz tych narzędzi później używać właściwie.
To,że się zmieniasz to tylko wyjdzie Ci na dobre, a co sądzą i mówią inni to ich NIE TWÓJ problem. Powodzenia.

rufio - Pon 03 Gru, 2012 13:55

Eila napisał/a:
Mam nadzieję ,że teraz również mnie się uda

Sratata yup-tup sialalal benc - udać to panno może się kiedy nie podrzesz rajstopy podczas przeskakiwania przez płot - lub trafić piłką do kosza z 26 m .
Tu ma być zrobione - to zrobię i tak ma być jak JA chce . Inaczej to idź na pogaduszki do poduszki a nie na terapię .

prsk :nerwus:

Enja - Pon 03 Gru, 2012 14:35

Witaj,

mam na imię Ania, jestem alkoholiczką i nie piję od ponad 10 lat.

Kiedy przestałam pić, moje grono znajomych bardzo się skurczyło, ale skoro alkohol był dla nich ważniejszy ode mnie :bezradny: ..... nie tęsknię za nimi.

Również dla rodziny było trudne do przyjęcia, że zaczęłam siebie szanować i mieć swoje zdanie. Pijącego alkoholika łatwo wykorzystywać, gdy jedzie na poczuciu winy. U mnie to już się ułożyło, ale początki nie były łatwe.

Co do małżeństwa, sama musisz ocenić sytuację i zastanowić się czego Ty chcesz. Przydałaby się szczera rozmowa z mężem i jasne określenie swoich potrzeb.
Ja akurat byłam w związku partnerskim i mój partner nie zaakceptował mojej zmiany i odszedł. Czasami i tak bywa.


Eila napisał/a:
Mam nadzieję ,że teraz również mnie się uda


Nadzieja, że coś się samo uda daleko Cię nie zaprowadzi. Trzeźwość to codzienna praca, ciężka, czasami niewdzięczna, ale naprawdę WARTO :tak:

Jędrek - Pon 03 Gru, 2012 20:25

Eila napisał/a:
bo trzeżwa już nie jestem taka fajna

Ja też trzeźwy nie jestem taki fajny:
- nie zarzygam mieszkania;
- nie nasikam w łóżko:
- nie narobię debetów bo potrzebuję na chlanie;
- nie wracam codziennie na bani do domu;
- nie nażrę sie nachlany i nie pójdę spać zaraz po powrocie;
- teraz dzieci się mnie nie boją... nie to co dawniej- wybuchałem na nie z byle powodu;
- nie kłócę sie notorycznie z żoną;
- nie jeżdżę po pijoku samochodem;
- nie wyzywam matki, chociaż czasem mnie korci....
NO NUUUUDA POTWORNA
Pozdrawiam

Eila - Pon 03 Gru, 2012 23:22

Paniusia napisał/a:
Nadzieja, że coś się samo uda daleko Cię nie zaprowadzi. Trzeźwość to codzienna praca, ciężka, czasami niewdzięczna, ale naprawdę WARTO


Witaj Paniusiu :buzki:
Wiem o tym wiem :tak: Jestem pod wrażeniem jak terapia już mnie zmieniła...to niesamowite ja jestem zupełnie innym człowiekiem :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Staram się codziennie pracować nad sobą i nie zapominać o tym co dostaję na terapii.
Dla mnie to wszystko było bardzo trudne-dzisiaj rozmawiałyśmy na terapii o mojej pierwszej wizycie na której nie mogłam wydusić z siebie słowa.Dzisiaj jestem pewna siebie ,wiem czego chcę i nie zapominam o pokorze.
grzesiek napisał/a:
Witaj Eila, po co chodziłaś do psychologa to nie wiem.


Sama nie wiem :wysmiewacz: Chyba nie widziałam różnicy między psychologiem a terapeutą :boisie: Wstyd się przyznać ale tak było :skromny:

Eila - Pon 03 Gru, 2012 23:34

rufio napisał/a:
Sratata yup-tup sialalal benc


Trele morele bum :wysmiewacz:
rufio napisał/a:
Tu ma być zrobione - to zrobię i tak ma być jak JA chce


Tak jest.Się rozumie pse Pana :okok:

Enja - Pon 03 Gru, 2012 23:37

Eila, ja swój czas terapii wspominam jako okres tak naprawdę spędzony pod kloszem. Pomimo, że była krew, pot i łzy, czułam się na terapii bezpiecznie. Dopiero codzienne życie okazało się wyzwaniem, z którym nie zawsze sobie radziłam.
Teraz zaczynam się zmagać z problemem DDA i czekam na terapię, ale to inny temat.

Trzyma za ciebie kciuki :kciuki:

:buzki:

Eila - Pon 03 Gru, 2012 23:46

Paniusia napisał/a:
Trzyma za ciebie kciuki


Dzięki bardzo :buziak:
Mam troszkę obawy ..za miesiąc koniec terapii i czeka na mnie prawdziwe życie bez cotygodniowych wizyt na terapii.
Otwiera się następny etap w moim życiu-ale tak naprawdę to czekam kiedy przestanie działać wszywka-teraz ona jest moim kloszem niestety.Zaszyłam się bo zupełnie sobie nie wierzyłam ale teraz wiem też ,że poszłam ''na łatwiznę'' :(

Enja - Wto 04 Gru, 2012 00:00

Eila napisał/a:
przestanie działać wszywka


nigdy nie byłam w takiej sytuacji, w tym względzie polegałam i polegam tylko na sobie. Ale tak naprawdę ja też mam taki klosz - totalną, bezwarunkową akceptację mojej bezsilności wobec alkoholu. I tego Tobie życzę z całego serca :okok: :buzki:

pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 09:35

Eila napisał/a:
Zaszyłam się bo zupełnie sobie nie wierzyłam ale teraz wiem też ,że poszłam ''na łatwiznę''

Cały odwyk odbyłem, mając właśnie wszywkę i pamiętam, że w pewnym momencie w ogóle przestałem ją zauważać. W trakcie terapii mój sposób myślenia zaczął się tak diametralnie zmieniać, że to czy mam wszywkę czy nie, stało mi się całkowicie obojętne. Jeżeli solidnie przepracujesz terapię, to od Ciebie będzie zależało co dalej zrobisz ze swoim życiem. Pod kloszem niestety siedzieć się nie da. Ja od razu po podstawowej poleciałem na pogłębioną i mogę polecić taki model trzeźwienia. Wiem, że wychodzimy pełni entuzjazmu, gotowi góry przenosić a życie dość szybko i czasem w sposób brutalny weryfikuje te nasze chęci i dlatego taki kontakt z fachowcami po terapii, jest jakimś zabezpieczeniem, zanim zaczniemy naprawdę żyć. :)

Eila - Wto 04 Gru, 2012 10:36

pterodaktyll napisał/a:
Cały odwyk odbyłem, mając właśnie wszywkę i pamiętam, że w pewnym momencie w ogóle przestałem ją zauważać. W trakcie terapii mój sposób myślenia zaczął się tak diametralnie zmieniać, że to czy mam wszywkę czy nie, stało mi się całkowicie obojętne


Kiedy cztery lata temu miałam pierwszą wszywkę to zupełnie o niej nie pamiętałam...nie odliczałam dni kiedy przestanie działać bylo mi to zupełnie obojętne ponieważ tak bardzo cieszyło mnie trzeżwe życie :lol2:
Teraz kiedy podjęłam terapię mając wszywkę po raz drugi -jest zupełnie odwrotnie.Staram się pracować według zasad terapii...mam większą świadomość i możedlatego mam troszkę obawy :mysli:
Ale przecież czasu nie cofnę mam wszywkę i już :milczek:
Staram się wynieść z terapii jak najwięcej.Poza tym terapeutka powiedziała mi ,że na początku możemy się spotykać kiedy uznam że takiego spotkanie potrzebuję.
Ale żyć za mnie nie będzie -wiem o tym i już nie mogę się doczekać tego mojego samodzielnego życia :radocha: Grunt to pozytywne myślenie :hura:

pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 10:38

Eila napisał/a:
Grunt to pozytywne myślenie

Tego nie da się ukryć, bardzo pomaga w życiu :)

Tajga - Wto 04 Gru, 2012 12:32

Eila napisał/a:
Grunt to pozytywne myślenie :hura:

Oczywiście w granicach rozsądku ;)

Eila - Wto 04 Gru, 2012 12:47

:tak:
Tajga napisał/a:
Oczywiście w granicach rozsądku



Of course :luzik:

piotr7 - Wto 04 Gru, 2012 12:49

Cześć Eila.

A na co ta za przeproszeniem wszywka działa ?

Janioł - Wto 04 Gru, 2012 13:14

piotr7 napisał/a:
A na co ta za przeproszeniem wszywka działa ?
na kieszeń zaszytego i zaszywającego
Eila - Wto 04 Gru, 2012 13:14

piotr7 napisał/a:
A na co ta za przeproszeniem wszywka działa ?


Na rozwalenie wątroby??? :mysli:

Powiem tak -cztery lata temu gotowa byłam g....no zjeść żeby tylko już nie pić...poza tym myslałam że wszyscy alkoholicy tak robią :skromny:

Teraz kiedy wychodziłam z detoksu byłam tak ''znieczulona ''że dałam się tam zaprowadzić jak ''krowa na łańcuchu'' :wysmiewacz:

Mąż powiedział -jedziemy na wszywkę -no to pojechaliśmy :szok:
Potem poszłam na terapię i zrozumiałam co zrobiłam :[
Ale tak naprawdę to myslę że bałam się o to że zapiję do pierwszej wizyty 8|

leon - Wto 04 Gru, 2012 17:29

piotr7 napisał/a:
A na co ta za przeproszeniem wszywka działa ?

Mnie straszyla kiedys cztery miesiace :boisie:

piotr7 - Wto 04 Gru, 2012 19:37

To była tzw krótkoterminowa czy placebo?
Eila - Wto 04 Gru, 2012 19:49

leon napisał/a:
Mnie straszyla kiedys cztery miesiac



Nie rozumiem...dlaczego przez cztery miesiące :mysli:
Sądziłam że wszywka działa około roku 8|

piotr7 - Wto 04 Gru, 2012 19:51

No właśnie
leon - Wto 04 Gru, 2012 20:02

Eila napisał/a:
leon napisał/a:
Mnie straszyla kiedys cztery miesiac



Nie rozumiem...dlaczego przez cztery miesiące :mysli:
Sądziłam że wszywka działa około roku 8|

Przepilem ja,wyladowalem na pogotowiu z klopotami z cisnieniem,ale potem juz sie pilo mormalnie :wysmiewacz:

Eila - Wto 04 Gru, 2012 20:17

leon napisał/a:
Przepilem ja,wyladowalem na pogotowiu z klopotami z cisnieniem,ale potem juz sie pilo mormalnie


Ojej :boisie: Ja bym się nie odważyła xcc

leon - Wto 04 Gru, 2012 20:20

Eila napisał/a:
Ojej :boisie: Ja bym się nie odważyła xcc

Bylo to 15 lat temu,pic mi sie chcialo,bylo to mocniejsze od strachu :mgreen:

Eila - Wto 04 Gru, 2012 20:35

leon napisał/a:
Bylo to 15 lat temu,


Czy to znaczy że póżniej już nie piłeś :mysli:
Cytat:
,bylo to mocniejsze od strachu
_________________


U mnie na szczęście strach jest zdecydowanie silniejszy ,a poza tym wcale nie chce mi się pić :blee:

leon - Wto 04 Gru, 2012 20:53

Eila napisał/a:
Czy to znaczy że póżniej już nie piłeś :mysli:

Pilem nastepne 15 lat...

Eila - Wto 04 Gru, 2012 21:16

leon napisał/a:
Pilem nastepne 15 lat...


Sorry Leon....właśnie przed chwilką przeczytałam Twój temat :buzki:

leon - Wto 04 Gru, 2012 21:27

Eila napisał/a:
leon napisał/a:
Pilem nastepne 15 lat...


Sorry Leon....właśnie przed chwilką przeczytałam Twój temat :buzki:

Wiec wszystko wiesz,dopiero jak alko mi uszkodzilo nerwy 5 miesiecy temu i nie jestem w stanie normalnie pracowac,staram sie cos zrobic w temacie nie spozywania...

Eila - Wto 04 Gru, 2012 22:17

leon napisał/a:
Wiec wszystko wiesz


Każdy ma swój czas i własną drogę.

leon napisał/a:
,staram sie cos zrobic


To Twoje życie Leon-kto jak nie Ty o nie zawalczy :mysli:


Will be ok. :okok: Don't worry :luzik:

kj100pn - Wto 04 Gru, 2012 22:35

leon napisał/a:
Eila napisał/a:
leon napisał/a:
Pilem nastepne 15 lat...


Sorry Leon....właśnie przed chwilką przeczytałam Twój temat :buzki:

Wiec wszystko wiesz,dopiero jak alko mi uszkodzilo nerwy 5 miesiecy temu i nie jestem w stanie normalnie pracowac,staram sie cos zrobic w temacie nie spozywania...


Dorobiłeś się polineuropatii alkoholowej? Czy dopadło cie inne wredne choróbsko?

leon - Wto 04 Gru, 2012 22:40

kj100pn napisał/a:
Dorobiłeś się polineuropatii alkoholowej? Czy dopadło cie inne wredne choróbsko?

Dokladnie nie wiem,na badaniu nerwow,elektrody,igly polaczone z kompem,doktor powiedzial mi,ze jakis wirus uszkodzil mi nerwy i wychodzenie z tego moze potrwac 2-3 lata,a w 100%-tach moze nigdy...Bede znal dokladny raport za jakies 2 tygodnie.

kj100pn - Wto 04 Gru, 2012 23:00

Ja sie dorobbiłem sztywnego karku od złej pozycji przy kompie, dzięki temu mam problem z chodzeniem. Na szczęście neurolog wykluczył mi wszelkie schorzenia neurologiczne.
Mama miała udar mózgu więc jestem na tego typu objawy przeczulony. Zbiegło sie to w czasie jak sie przesiadłem na komunikacje publiczną i nosiłem laptopa na jednym ramieniu.
Od 2 miesięcy chodze na masaże i biore leki na rozluźnienie mięsni, jest coraz lepiej bo początkowo nie mogłem nawet auta prowadzić. Jeszcze 2 miesiące i ponoć wszystko wróci do normy.

Eila - Śro 05 Gru, 2012 21:20

Ależ ja dzisiaj miałam wspaniałydzień :lol2: :lol2: :lol2: :lol2: :lol2:
Po ostatnich zawirowaniach to bardzo miła odmiana :rotfl:
I wyobrażcie sobie ,że nic takiego szczególnego się nie wydarzyło -ot życie po prostu.
Odwiedziła mnie osoba z którą ostatnio miałam ''na pieńku'' i jestem z siebie dumna gdyż nie dałam się ponieść emocjom,pełen luzik ,uśmiech od ucha do ucha :lol2: to jest to :okok:
Potem pojechałam na angielski a tam fajna atmosfera-i jeszcze się czegoś przy okazji nauczyłam 5t4b 5t4b 5t4b
Tak mi dzisiaj lekko i przyjemnie że postanowiłam się z Wami tym podzielić :papa:

Eila - Pon 10 Gru, 2012 12:32

Witajcie :buzki:

O ile w kwestii alkoholizmu jestem dosyć dobrze wyedukowana(kończę terapię)tak w kwestii współuzależnienia moja wiedza jest w pojiakach :bezradny:
Ostatnio terapeutka zakazała mi wręcz rozmawiać z mężem o jego i moim uzależnieniu.Mówiła że do niego nic nie dotrze ,że szkoda czasu itd Ale ja oczywiście musiałam być mądrzejsza i jakoś tak wyszło że zaczęliśmy rozmawiać.....Wydawało mi się ,że jeśli mu choć w niewielkim stopniu powiem o szkodliwości ,o tym jak alkohol niszczy nasze życie ,zdrowie itd.to skłonie go do refleksji,do pomyślenia o sobie ,życiu ,o nas.....Jakież było moje zdziwienie kiedy mój wspaniały powiedział mi że On to sobie poradzi,,,jakoś to będzie, jeszcze nie pije tak szkodliwie i w ogóle to on pije bo zwyczajnie lubi ...ale jak powiedział gorzej jest ze mną :boisie: bo ja sama nie mogłam przestać i co by się stało gdyby nie było jego???? Jak bym sobie poradziła?? .....Oniemialam... 8|

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 12:41

Eila napisał/a:
akież było moje zdziwienie kiedy mój wspaniały powiedział mi że On to sobie poradzi,,,jakoś to będzie, jeszcze nie pije tak szkodliwie i w ogóle to on pije bo zwyczajnie lubi ...ale jak powiedział gorzej jest ze mną bo ja sama nie mogłam przestać i co by się stało gdyby nie było jego???? Jak bym sobie poradziła?? .....Oniemialam...

I po co Ci to było??? Twój luby zminimalizował swoje picie, zracjonalizował że właśnie taki jest Ci potrzebny, zmanipulował żeby pić dalej a Ciebie zostawił z otwartą buzią. Uważaj kochana, żeby Ci muszka nie wpadła :rotfl: Przykro mi Eila, jedyne co możesz zrobić to skupić się na sobie, a jemu dać wolną rękę i unikać wciągania w jałowe gadki. :buziak: :pocieszacz:

Eila - Pon 10 Gru, 2012 12:48

smokooka napisał/a:
I po co Ci to było???


No właśnie chyba po to aby po raz kolejny otworzyły mi się oczy :glupek:
Tylko to takie trudne patrzeć na ukochaną osobę jak powoli brnie w alkoholizm :zlezka:

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 12:49

No wiem coś o tym... :pocieszacz:
yuraa - Pon 10 Gru, 2012 12:56

Eila napisał/a:
mój wspaniały powiedział mi że On to sobie poradzi,,,jakoś to będzie, jeszcze nie pije tak szkodliwie i w ogóle to on pije bo zwyczajnie lubi ...ale jak powiedział gorzej jest ze mną

zwyczajny mechanizm przeniesienia;
owszem piję ale zobacz jak inni piją, no na pewno maja problem , ja nie

Eila - Pon 10 Gru, 2012 12:57

smokooka napisał/a:
No wiem coś o tym...


Naprawdę nic nie można zrobić???
Dobija mnie ta bezradność :(
Patrzeć i nie reagować...to takie trudne :[

Chociaż przez pewien czas mi się to udawało...ale żle z tym się czułam :(
Ale zajmę się sobą -mimo wszystko :]

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 12:58

Eila napisał/a:
Naprawdę nic nie można zrobić???
:nie:
Eila - Pon 10 Gru, 2012 12:59

yuraa napisał/a:
no na pewno maja problem , ja nie



Dokładnie tak jest....chociaż ostatnio przyznał ,że jednak problem dostrzega...no ale jeszcze nic z tym nie robi bo jeszcze nie ma strat jako takich...ech :zalamka:

grzesiek - Pon 10 Gru, 2012 13:02

Gdy kończyłem terapię też wydawało mi się,że jestem wyedukowany i nawet jestem w stanie pomagać innym.Szybko się przekonałem,że tak nie jest. Nadal musiałem myśleć wyłącznie o swoim problemie. Inni mając podobnie muszą sami zadbać o siebie. Jeśli ktoś będzie potrzebował pomocy,dobrej rady,to sam o nią poprosi ( jeśli będzie chciał ).Nie da się na siłę nakłonić kogoś do trzeźwienia.
Twój mąż musi sam zrozumieć,że jego picie szkodzi nie tylko jego osobie ,ale też innym. Np. tobie czy innym bliskim. Czasem dobrze jest mieć w domu literaturę,broszury o szkodliwości picia,niech sobie leżą gdzieś w widocznym miejscu,może druga osoba sięgnie po nie z ciekawości, w momencie gdy będzie sama w domu,bez skrępowania.

Eila - Pon 10 Gru, 2012 13:06

grzesiek napisał/a:
Czasem dobrze jest mieć w domu literaturę,broszury o szkodliwości picia,niech sobie leżą gdzieś w widocznym miejscu,może druga osoba sięgnie po nie z ciekawości, w momencie gdy będzie sama w domu,bez skrępowania.


Też o tym pomyślałam :mysli:
A może polecicie mi jakieś książki ,czasopisma które warto przeczytać...sama skorzystam bo do tej pory nic nie czytałam -tylko to co kazała terapeutka.Powiedziała ,że na książki przyjdzie czas ...może już pora???

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 13:48

Eila napisał/a:
Patrzeć i nie reagować...to takie trudne


Ja reaguję tak jak umiem na dany moment. Jeśli się awanturuje, szantażuje wzywam policję - tak było miesiąc temu, kiedy zapił po 9 miesiącach terapii, mitingów. Nie zdało się to na wiele, poza przetrzeźwieniem, doprowadzeniem się do używalności. nie wyszedł z nawrotu zapił w czwartek. Teraz mieszka gdzie indziej po kolejnych szantażach i awanturach. Skracam mu komfort picia w taki sposób na jaki jestem gotowa. Moja gotowość się rozwija z kolejnymi "razami", jak się będzie starał dalej uwolnię się od niego. Moje granice są coraz konkretniejsze i twarde. Mi też nie jest łatwo, ale zaczęłam widzieć (dzięki terapii współuzależnienia i trzeźwieniu od 11 miesięcy) co to w ogóle jest. Przede wszystkim ja staję się dla siebie ważna i wreszcie siebie słucham. Ja wreszcie mam prawo. Cokolwiek mam prawo. Co mi się tylko zachce, zamarzy, mam prawo dbać o siebie i bronić swoich granic.

Eila - Pon 10 Gru, 2012 14:04

smokooka napisał/a:
Ja wreszcie mam prawo. Cokolwiek mam prawo. Co mi się tylko zachce, zamarzy, mam prawo dbać o siebie i bronić swoich granic.


Mój mąż to taki ''kulturalny alkoholik''pije tylko wieczorami ,prawie nigdy w ciągu dnia.Chociaż kiedy ja również piłam to on miał gorzej bo musiał ze mną pić non stop bo ja nie potrafiłam przestać...musiał się mną opiekować i tak i tak dalej...więc teraz ja mam mieć prawo???? mam czegokolwiek chcieć ,dbać o siebie ,chcieć np.mieć dostęp do konta :[ a po co??? przecież on mi pieniądze zawsze daje gdy potrzebuje i w ogóle to czego ja się czepiam????Ale to wszystko prawda że wiodę bardzo wygodne życie i kiedyś z tego powodu miałam wyrzuty sumienia -dziś to się zmieniło a on nie potrafi tego zaakceptować-pewnie uważa ,że niewdzięczne ze mnie stworzenie :evil:

Eila - Pon 10 Gru, 2012 14:22

smokooka napisał/a:
Jeśli się awanturuje, szantażuje wzywam policję




Mój mąż nigdy się nie awanturuje :nie: za to kiedy ja piłam to robiłam mu awantury za każdym niemalże razem :skromny: Pod koniec okresu picia alkohol wyzwalał we mnie ogromną agresję ,byłam bardzo nieprzyjemna,agresywna,impulsywna ,ordynarna ech ...straszny to był czas :zalamka:

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 14:30

A wiesz, że istnieje przemoc ekonomiczna? Złota klatka? Przemoc emocjonalna? http://www.oik-chelm.cba....&id=9&Itemid=15

On wykorzystuje to, że jesteś alkoholiczką do swoich celów. To jest bardzo nie w porządku.
Mi bardzo trudno przyszło oswojenie się z tym, że jestem ofiarą przemocowca, chociaż nie uderzył mnie nigdy. Potrzebowałam konkretnej wiedzy, że to właśnie dlatego tak źle się czuję w różnych sytuacjach i nie wiem o co chodzi. Przecież to takie normalne było również w moim domu rodzinnym. Mój partner owszem jeszcze mnie nie uderzył, ale szarpnąć za rękaw, za kaptur już potrafi. Nie będę czekać na rozwój wypadków. Skala przemocy rozwija się z czasem.

Eila - Pon 10 Gru, 2012 14:33

smokooka napisał/a:
wiesz, że istnieje przemoc ekonomiczna? Złota klatka? Przemoc emocjonalna?


Dzięki :kwiatek: Poczytam sobie... :buziak:

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 19:06

Eila napisał/a:
.Wydawało mi się ,że jeśli mu choć w niewielkim stopniu powiem o szkodliwości ,o tym jak alkohol niszczy nasze życie ,zdrowie itd.to skłonie go do refleksji,do pomyślenia o sobie ,życiu ,o nas.....Jakież było moje zdziwienie kiedy mój wspaniały powiedział mi że On to sobie poradzi,,,jakoś to będzie, jeszcze nie pije tak szkodliwie i w ogóle to on pije bo zwyczajnie lubi ...ale jak powiedział gorzej jest ze mną bo ja sama nie mogłam przestać i co by się stało gdyby nie było jego???? Jak bym sobie poradziła?? .....Oniemialam...

też próbowałam "ratować" męża...ale gdy tylko zaczął mówić, co ze mnie za alkoholiczka, że sobie to wmawiam, takie picie to nie alkoholizm...odpuściłam
dlaczego? bo czułam się zagrożona, bałam się, że kiedyś może mnie przekonać
trudno się pogodzić z tym, że dalej brnie...a co ja mogę :bezradny:
widzi jak ja teraz żyję, widzi jak poprawiły się moje relacje z dziećmi, że potrafię się śmiać...zapraszałam go na mityngi - tyle mogę
reszta, to jego wybór - jeśli mnie poprosi o pomoc - wtedy to zrobię

Eila - Pon 10 Gru, 2012 23:05

Jo-asia napisał/a:
jeśli mnie poprosi o pomoc


Tak -tylko ja mam wrażenie że on nigdy nie poprosi mnie o pomoc 8|
Ale nie mam na to wpływu więc muszę przestać się zamartwiać i zadbać o siebie :okok:

Dzięki Jo-asia,Smokooka :buzki:

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 23:07

Eila napisał/a:
ja mam wrażenie że on nigdy nie poprosi mnie o pomoc 8|

Dopóki będzie miał komfort chlania, to na pewno nie

Eila - Pon 10 Gru, 2012 23:22

pterodaktyll napisał/a:
Dopóki będzie miał komfort chlania, to na pewno ni


A co mogę zrobić?Jak zabrać mu ten komfort picia? :mysli:
On jest bardzo niezależny -ma firmę ,pieniądze.
W mojej obecności nie pije ,bo mu zabroniłam,alkoholu też w domu nie przechowuje,kiedy wypije więcej zabroniłam mu się dotykać-co mogę jeszcze zrobić :mysli:

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 23:30

Eila napisał/a:
co mogę jeszcze zrobić

Wyprowadzić się zanim przechla firmę i kasę bo wtedy będziesz miała wyrzuty sumienia, a teraz? Sama piszesz, że ma wszystko co mu do życia i picia potrzebne ( Ty jesteś tylko mniej lub bardziej przykrym dodatkiem do tego, bo nie pozwalasz pić w swojej obecności) Daruj, musiałem to napisać żebyś była świadoma......... :buziak:

Eila - Pon 10 Gru, 2012 23:38

pterodaktyll napisał/a:
Ty jesteś tylko mniej lub bardziej przykrym dodatkiem do tego,


:zalamka: -zabolało.....ale dzięki Pterodaktyll :zlezka:

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 23:43

Eila napisał/a:
-zabolało.....ale dzięki Pterodaktyll

Taka to nasza choroba....... :bezradny: :pocieszacz: :buziak:

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 23:53

O odbieraniu komfortu picia :) na swoim przykładzie.
W swoim tempie być może zaczniesz kompletnie nie dbać o jego potrzeby, o to czy zje, czy będzie miał czyste gacie i uprasowaną koszulę, o to, czy wziął lekarstwo, czy zadzwonił do swojej matki z życzeniami itd itp. Kiedy będzie wkręcał w manipulacje, obwinianie Cię, w szantaże, przemoc jakiegokolwiek rodzaju możesz nie dawać się sprowokować, możesz wyjść, możesz robić swoje niezależnie od tego jak bardzo on się stara wyprowadzić Cię z równowagi. Możesz zacząć rozwijać swoje pasje, poświęcać czas swoim sprawom i nie mieć go dla niego. W sytuacjach przemocowych możesz iść do dzielnicowego lub opieki społecznej założyć Niebieską Kartę. Możesz zakończyć związek... Są jeszcze oczywiście inne działania, chciałam Ci pokazać ile drobnych rzeczy i poważniejszych kroków możesz zrobić jeśli poczujesz się gotowa. Wielkie zmiany przychodzą małymi kroczkami. A najciekawsze jest to, że to W TOBIE SIĘ ONE DZIEJĄ i alkoholik zabiera Ci coraz mniej energii. Im bardziej skupiasz się na sobie i sprawach ważniejszych od czyjejkolwiek flaszki tym mniej zwracasz uwagę na pijącego.
Po miesiącach trzeźwienia mojego J. kiedy zapił raz i drugi zauważyłam, że nie samo tylko zapicie jest dla mnie dyskomfortem, ale i jego jazdy, kiedy odstawia alkohol. Te początkowe dni, kiedy ma milion nastrojów w ciągu godziny, łasi się, przeprasza, denerwuje, mądrzy, znowu łasi, znowu mądraluje, i tak ciągle. Postawiłam nową granicę, żeby sobie dać czas na zastanowienie się co dalej i żeby nie przeżywać tego, że nie może jeść, że jeszcze wypaca smrody, nie wysłuchiwać tego wszystkiego itd. Poprzednio złamałam się trochę za wcześnie, chociaż kilka dni nie było go w domu. Teraz mieszka w pracy. Aż postanowię coś. Trochę próbował mnie zbić z tropu, to zablokowałam przed nim facebooka, telefon ustawiłam na tryb samolotowy i odcięłam się wysyłając mu chwilę przed tym wiadomość, że jak będzie mnie nachodził i używał przemocowych sposobów to już umiem wezwać policję. I spokój. Owszem odzywa się mailowo, ale bez cyrków, nie naciska zbyt mocno, nie ma pola do manipulacji i chorych zachowań. Załatwił co miał załatwić na ten czas, coś tam planuje ze spraw, które zaniedbał, nie wchodzę w te sprawy, nie wypytuję kompletnie o nic. Jest mi o niebo lżej niż bywało wcześniej, kiedy to wszystko działo się w mojej obecności. To się nazywa, że zadbałam o siebie, tak jak umiałam na ten moment najlepiej.
Trochę to odbieranie komfortu picia też testuję, bo skąd niby mam wiedzieć jak to działa. No ale działa, na mnie działa. A co on będzie postanawiał z biegiem czasu skąd mi wiedzieć? Aż taką czarownicą nie jestem... ;) :buziak:

Eila - Pon 17 Gru, 2012 23:15

No i jestem w dołku :beczy:
Od tygodnia coś się zaczęło dziać ...a może już wcześniej :bezradny:
Miałam kończyć terapie i niestety nie kończę...nie piję pięć miesięcy i moja terapeutka powiedziała mi dziś że obawia się u mnie nawrotu.
Nie napisałam pracy zadanej tłumacząc się brakiem czasu...święta itd.Z mężem cały czas huśtawki nastrojów w związku z jego piciem ..przy porządkach w szafkach znalazłam puste butelki po alkoholu i tak bardzo zapragnęłam się napić...tylko przez chwilę ...a jednak..potem impreza urodzinowa na której zjadłam tort który okazał się być czymś nasączony..nie wyczułam alkoholu ale tak się wystraszyłam że przez cały czas o tym myślałam...i dzisiejszy poranek to ''kosmos''.Obudziłam się poirytowana,zła nie wiadomo na co i z przerażeniem stwierdziłam że trzęsą mi się ręce!!!!!Wewnątrz cała dygotałam nie mogłam sobie ze sobą poradzić...no i zaprzestałam pisania dzienniczka uczuć-uświadomiłam sobie że nie robię tego od dawna :zalamka: Dostało mi się dzisiaj na terapii jestem załamana.... od tygodnia nie chodzę na moje ukochane zajęcia,straciłam wiarę ...i jestem tak samo załamana i wściekła,że po raz kolejny zapomniałam o SOBIE.Nikt mnie nie wspiera w mojej chorobie,zostałam sama na pokładzie i tak cholernie ciężko uwierzyć ponownie ,że warto nie pić :beczy: Tak mi ciężko nikt mnie nie rozumie -dla wszystkich jestem jakimś dziwadłem ...Dobrze że chociaż tutaj mogę się wypłakać zxczxc zxczxc zxczxc

sylwia28 - Pon 17 Gru, 2012 23:52

A co to za terapia, ze sie po 5 miesiacach konczy? Ja chodze 8 i jestem kawalek za polmetkiem...
A wogole piszesz tez, ze nie napisalas zadnej pracy... to nie uczestniczylas w terapii, po prostu chodzilas na nia... butelki w domu, impreza urodzinowa(podejrzewam, ze z alkoholem) czyli zalecen tez nie przestrzegasz... nie dziwi mnie wiec Twoj nawrot... Walcz Eila, przypomnij sobie w jakim stanie bylas na detoksach...moze to Cie chociaz troche zmotywuje, ze WARTO NIE PIC!!! Trzymam kciuki.

Dominik - Wto 18 Gru, 2012 00:09

Eila, Mam znajomą, która po 4 latach abstynencji obudziła się z okropną delirką. Nawroty są normalną sprawą. Trzeba nauczyć się je rozpoznawać i co najważniejsze nauczyć się z nimi radzić. I nie jesteś żadnym dziwadłem. Ja staram się zapobiegać nawrotom:
- nie trzymam w domu alko,
- nie trzymam kieliszków,
- nie chodzę w miejsca, wktórych piłem,
- nie spotykam i nie rozmawiam z ludźmi z którymi piłem,
- nie nosze przy sobie pieniędzy,
- rzuciłem prace w której pili wszyscy dookoła

i najwazniejsze : chodze na mityngi. chodzę kilka razy w tygodniu. Otaczam się trzeźwiejącymi alkoholikami. Pisz kiedy tylko będzie Ci źle.

Eila - Wto 18 Gru, 2012 08:36

sylwia28 napisał/a:
nie napisalas zadnej pracy.


Nie napisałam ostatniej pracy-wszystkie pozostałe napisałam.
sylwia28 napisał/a:
A co to za terapia, ze sie po 5 miesiacach konczy?

Chodzę na terapię prywatną
sylwia28 napisał/a:
butelki w domu, impreza urodzinowa

Butelki znalazłam zupełnie przypadkiem które schowałam pewnie bardzo dawno temu,a impreza urodzinowa była dziecka więc nie mogłam nie pójść.
Staram się przestrzegać zalecenia-ale jak widać to nie takie proste.
Do tej pory radziłam sobie gorzej lub lepiej...jakoś to leciało ...ale teraz to masakra ..boli mnie codziennie głowa mam też bóle brzucha jestem ogólnie rozbita, płaczliwa.
Nawet z najbliższą rodziną mam nieporozumienia,mąż też uważa ,że nie mam racji.
No i święta za pasem...nie wiem czy ktoś przyjdzie z rodziny .Wigilia zawsze była u mnie w domu bardzo wesoła i przyjeżdżała cała rodzina....w te świeta nie wiem czy ktoś przyjedzie ..no bo po co????Przecież u Eli się nie pije to co my tam będziemy robić????.Najgorsza jest świadomość ,że nikt mnie nie wspiera...zostałam sama...
Co ja mam zrobić????? Jak sobie pomóc????

Jędrek - Wto 18 Gru, 2012 08:45

Eila napisał/a:
Nie napisałam pracy zadanej tłumacząc się brakiem czasu

pretekst może
Eila napisał/a:
Obudziłam się poirytowana,zła

Moje drugie oznaki, że zjeżdżam schodami ruchomymi w dół.....
Eila napisał/a:
no i zaprzestałam pisania dzienniczka uczuć-

Moje pierwsze oznaki, że zaczynam odpuszczać prace nad sobą....
Eila napisał/a:
i jestem tak samo załamana i wściekła,że po raz kolejny zapomniałam o SOBIE

Wypada wrócić...podnieść się i przeć dalej....trzeźwą drogą.
Dla mnie podstawą są Dzienniczek uczuć i wdzięczności.... codziennie, bez wyjątków- jak odpuszczam to zaczynam sie cofać.... taka choroba.

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 08:45

Eila, ile razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni byłaś na mitingu AA? Brniesz w nawrocie ku zapiciu, to że masz świadomość nawrotu niestety niewiele załatwia. Wcześniej przeleciałaś nonszalancko całą masę sygnałów

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=23051#23051

żeby znaleźć się o grubość szkła od zapicia, poczytaj też to:

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=3153#3153

Tylko Ty podejmiesz decyzję co zrobisz. Idą Święta... możesz zachować godność i trzeźwość, możesz też wrócić do wszystkiego co najgorsze pamiętasz i jeszcze posunąć się w to głębiej.

Dobrych wyborów Ci życzę i tego co dla Ciebie najlepsze.

Klara - Wto 18 Gru, 2012 08:46

Eila napisał/a:
Co ja mam zrobić????? Jak sobie pomóc????

Tak mi wpadło do głowy, że będąc w Twojej sytuacji i mając do dyspozycji pieniądze (z tego co pisałaś, to je masz), wyjechałabym na ten czas gdzieś.... np. w Bieszczady do naszej Ulenki która jest niepijącą alkoholiczką (i z tego co pisze wnioskuję, że ma miejsca dla gości), albo w jakieś inne ustronie...

Jędrek - Wto 18 Gru, 2012 08:51

Eila napisał/a:
Najgorsza jest świadomość ,że nikt mnie nie wspiera...zostałam sama...
Co ja mam zrobić????? Jak sobie pomóc????

Głaskania po główce brakuje?? :)
O jaka biedna dziewczynka.... nie chce jej się iść na mityng, nie chce się pisać dzienniczka uczuć, nie chce się napisać prace na terapię....bo tyle na głowie i tak mi źle, i nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie wspiera... taka sama jestem...
A na kaca dobrze było samej?
Ja sobie wbiłem do głowy jedno- powiedział mi to terapeuta...." moge robić wszystko, ale najważniejsze, żebym nie pił"
Ja się napiłem.... zapiłem po dwóch miesiącach środki psychotropowe... i to było moje dno. Oddział Zamknnięty w Szpitalu Psychiatrycznym

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 08:53

Fakt, że już jesteś pewna nawrotu. Skłoń się do przemyślenia czego chcesz TY a nie Twoja choroba. Sprawdziłaś już mitingi?
Eila - Wto 18 Gru, 2012 08:56

Jędrek napisał/a:
jak odpuszczam to zaczynam sie cofać


Boleśnie tego doświadczam niestety :zalamka:
Klara napisał/a:
Bieszczady do naszej Ulenki która jest niepijącą alkoholiczką (i z tego co pisze wnioskuję, że ma miejsca dla gości), albo w jakieś inne ustronie...


Super pomysł :)
smokooka napisał/a:
możesz zachować godność i trzeźwość,


Oczywiście trzeżwość jest dla mnie najważniejsza ,ale to boli kiedy jest się osamotnionym

pterodaktyll - Wto 18 Gru, 2012 09:01

Eila napisał/a:
.boli mnie codziennie głowa mam też bóle brzucha jestem ogólnie rozbita, płaczliwa.
Nawet z najbliższą rodziną mam nieporozumienia,mąż też uważa ,że nie mam racji.
No i święta za pasem...nie wiem czy ktoś przyjdzie z rodziny

O kurde! Tyle "wspaniałych" powodów żeby sobie ulżyć w jedyny sposób jaki znamy.........
Weź się w garść, bo to od Ciebie zależy czy "skorzystasz" z tych pretekstów. Na bóle głowy i brzucha jest tabletka na literę "N", a na resztę tych "przypadłości" mityng i solidny zmęcz fizyczny. Na początek powinno wystarczyć

Eila - Wto 18 Gru, 2012 09:01

Jędrek napisał/a:
Głaskania po główce brakuje??


Brakuje....ja bardzo wrażliwa kobietka jestem :skromny:
Jędrek napisał/a:
nie chce jej się iść na mityng, nie chce się pisać dzienniczka uczuć, nie chce się napisać prace na terapię....bo tyle na głowie i tak mi źle, i nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie wspiera... taka sama jestem...


Bo to wszystko prawda :skromny:
Ale od dzisiaj przestawiam się na CHCE mi się.... chociaż mi się nie chce ;)

szymon - Wto 18 Gru, 2012 09:07

Eila napisał/a:
Brakuje...
4g5
smokooka - Wto 18 Gru, 2012 09:10

Eila napisał/a:
Brakuje....ja bardzo wrażliwa kobietka jestem



Eila napisał/a:
Ale idą drogą którą pokazała mi terapia i nie zawrócę choćby nie wiem co ...bo stawką jest moje życie.


I co byś nie mówiła o tym, jak marnie wygląda teraz Twoje życie i towarzystwo, nam tutaj zależy na Tobie. :)

:mama:

Eila - Wto 18 Gru, 2012 09:31

smokooka napisał/a:
nam tutaj zależy na Tobie.


Nie bez powodu wybrałam właśnie TO forum :)
Od dawna Was czytam i wiem że można na Was liczyć :okok:
Teraz muszę pilnie wyjechać :papa: Trzymajcie kciuki-bardzo tego potrzebuję 8|

yuraa - Wto 18 Gru, 2012 09:44

ja w czasie terapii znalazłem taka bratnią duszę
Siostrą w trzeźwieniu ją nazywałem a Ona mnie bratem
jak było źle miałem do kogo zadzwonić.

Eila - Wto 18 Gru, 2012 13:18

Zauważyłam ,że zły nastrój u mnie pojawia się rano i znika koło południa.Teraz czuję się troszkę lepiej,może dlatego że wyjechałam z domu z mamą zrobiłyśmy zakupy,poszłam na cmentarz do ojca....
Nawet coś zjadłam,siedzę i piszę co czuję.
A jeszcze dosłownie dwie godziny temu miałam tzw.'' gulę w gardle''-doskonale znam to uczucie....tak się czułam kiedy byłam na silnym głodzie,w okresie kiedy piłam.Parę dni temu pisałam o tym w temacie pięknej łasiczki chyba że to mija i takie tam...tylko zapomniałam dodać że to powraca...niestety :(
Wieczorkiem idę na aerobic i zaczynam pisać dzienniczek uczuć,napiszę też zaległą pracę....mogłabym pójść na miting ale nigdy nie byłam więc ...
Koniecznie przydał by się też plan awaryjny..i tu jest problem muszę pomyśleć :zmeczony:

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 13:27

Eila napisał/a:
mogłabym pójść na miting ale nigdy nie byłam więc ...
Koniecznie przydał by się też plan awaryjny..i tu jest problem


Ela, sama sobie w jednym zdaniu stwarzasz i rozwiązujesz problem. Idź na miting, a całe to zdanie nabierze zupełnie nowego sensu i nada go Twojemu trzeźwieniu.
Ja kiedyś też nigdy nie byłam na mitingu i co z tego? Poszłam i chętnie chodzę na następne, regularnie. Oczywiście się denerwowałam, wymyślałam, ale w końcu doszłam do wniosku, że przecież nie usłyszą ode mnie niczego, czego by nie znali :glupek:
jedynym warunkiem przystąpienia do AA jest chęć zaprzestania picia, poza tym wszystko odbywa się tam w formie dobrowolności - chcesz to mówisz, nie chcesz to nie mówisz... Z czasem pokochasz tych ludzi. Oni nie piją "tylko" 24 godziny (i tak ciągle)
Jest jeszcze takie powiedzenie: przynieś swoje ciało, głowa (serce, dusza) przyjdzie później.
Nie szukaj demonów tam gdzie ich nie ma Ela. To wspólnota kobiet i mężczyzn. Nikt tam Cię nie zje.

Eila - Wto 18 Gru, 2012 13:42

smokooka napisał/a:
To wspólnota kobiet i mężczyzn. Nikt tam Cię nie zje.


Wiem oczywiście :tak: do tej pory uważałam że AA nie jest mi potrzebne nie czułam takiej wewnętrznej potrzeby więc nie zastanawiałam się nad tym.Teraz myślę o tym coraz częściej więc może mój czas nadchodzi... :tak: W domu nie mogę liczyć na zrozumienie...a tam byłabym wśród ''swoich''.....

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 13:43

Eila napisał/a:
a tam byłabym wśród ''swoich''.....


Póki będziesz gdybać nadal niczego nie zmienisz.... Idź. Po prostu dziś idź.

Eila - Wto 18 Gru, 2012 13:47

smokooka napisał/a:
Idź. Po prostu dziś idź.


I love You :buziak:

Dzięki że mi pomagasz jestem wzruszona :zlezka:

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 13:59

Eila napisał/a:
smokooka napisał/a:
Idź. Po prostu dziś idź.


I love You :buziak:

Dzięki że mi pomagasz jestem wzruszona :zlezka:


Kochana nie pitol mi tu, tylko coś postanawiaj. Ja sobie teraz wychodzę na parę godzinek, a jak wrócę to chcę efekty wiedzeć :)

:buziak:

grzesiek - Wto 18 Gru, 2012 15:46

Eila idź i jak wrócisz to napisz jakie masz wrażenia. Nawet jak będą różne to idź jeszcze raz,tam poznasz ludzi do których możesz sie otworzyć, wygadać o problemach,zapoznać kogoś na kogo będziesz mogła liczyć. Nie czekaj. Powodzenia!
Eila - Wto 18 Gru, 2012 15:57

Dzisiaj już nie dam rady...mąż wyjechał -nie mam samochodu a do najbliższego AA mam prawie 20 kilometrów...bo ja na wsi mieszkam bardzo urokliwej bo wśród lasów ale wszędzie jest daleko bez samochodu jestem uziemiona 8|
Tajga - Wto 18 Gru, 2012 16:36

smokooka napisał/a:
Ja sobie teraz wychodzę na parę godzinek, a jak wrócę to chcę efekty wiedzeć :)

No kochana, teraz to masz przechlapane.
Nie odczepi się Smokooka dopóki nie pójdziesz na miting.
;)

leon - Wto 18 Gru, 2012 16:38

Tajga napisał/a:
No kochana, teraz to masz przechlapane.
Nie odczepi się Smokooka dopóki nie pójdziesz na miting.

To sie bullying nazywa :wysmiewacz:

Tajga - Wto 18 Gru, 2012 16:44

A może to się troska nazywa?
I dobrzeżyczliwość :foch1:

leon - Wto 18 Gru, 2012 16:45

Cytat:
A może to się troska nazywa?
I dobrzeżyczliwość :foch1:

Bullying,ale w dobrej wierze :rotfl:

Eila - Wto 18 Gru, 2012 17:05

Tajga napisał/a:
No kochana, teraz to masz przechlapane.
Nie odczepi się Smokooka dopóki nie pójdziesz na miting.


Cała przyjemność po mojej stronie :)
Miło mieć takie ''natrętne '' towarzystwo :wysmiewacz:
A tak naprawdę to bardzo się cieszę że Was mam :]
Dla mnie to taka forma mitingów,chociaż wiem że to nie to samo co face to face

Klara - Wto 18 Gru, 2012 17:26

Oj, Eila!
Mnie się zdaje, że nie wybierasz się na mityng, bo nie chcesz mieć do czynienia z "gorszymi" alkoholikami :(

Wiedźma - Wto 18 Gru, 2012 17:35

Eila napisał/a:
Zauważyłam ,że zły nastrój u mnie pojawia się rano i znika koło południa.

Ja mam podobnie od zawsze - rano fatalne samopoczucie i - co najgorsze - czarne myśli :evil:
Ale znalazłam sobie na to proste wytłumaczenie - niskie ciśnienie.
I mam na to radę - kawa po diabelsku krótko po przebudzeniu.
Krew zaczyna żwawiej krążyć, dostarcza mózgowi więcej tlenu i wszystko mija jeszcze przed południem :mgreen:

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 17:37

Ech, lipa.
bunia - Wto 18 Gru, 2012 17:39

Wiedźma napisał/a:
Ja mam podobnie od zawsze - rano fatalne samopoczucie i - co najgorsze - czarne myśli :evil:



...przyznam się , :oops: że też tak mam ....

Eila - Wto 18 Gru, 2012 20:50

Wiedźma napisał/a:
kawa po diabelsku krótko po przebudzeniu.
Krew zaczyna żwawiej krążyć, dostarcza mózgowi więcej tlenu i wszystko mija jeszcze przed południem


Też dzień zaczynam od kawki i przeglądu informacji w necie :)
Klara napisał/a:
bo nie chcesz mieć do czynienia z "gorszymi" alkoholikam


Zawsze mnie boli taka opinia-bo ona oznacza że ja czuję się lepsza według osoby która tę opinię pisze....gdybyś tylko wiedziała jak się czuję,jak niską mam samoocenę która prawdopodobnie jest jedną z przyczyn mojej choroby ,gdybyś wiedziała jak myślałam i nadal czasem myślę o sobie,bardzo ciężko jest mi nadal uwierzyć że jestem wartościową osobą,że coś jeszcze mogę w życiu zmienić....nie wiem czy jestem gorsza czy lepsza..myślę że nie o to chodzi ...gdybyś ,gdybyś dosyć już tego gdybania nie mam wpływu na to jak o mnie pomyślisz...ale cenię każdą napisaną opinię skierowaną w moją stronę i jestem Wam wdzięczna :kwiatek:

smokooka napisał/a:
Ech, lipa.


Przykro mi że Cię rozczarowałam Smokooka :|

smokooka - Wto 18 Gru, 2012 21:00

Eila napisał/a:
Przykro mi że Cię rozczarowałam Smokooka


Trudno. To nie kwestia rozczarowania, po prostu szkoda.

Jędrek - Wto 18 Gru, 2012 21:44

Wiedźma napisał/a:
Ja mam podobnie od zawsze - rano fatalne samopoczucie i - co najgorsze - czarne myśli
Ale znalazłam sobie na to proste wytłumaczenie - niskie ciśnienie.
I mam na to radę - kawa po diabelsku krótko po przebudzeniu.
Krew zaczyna żwawiej krążyć, dostarcza mózgowi więcej tlenu i wszystko mija jeszcze przed południem

Ojej- koszmar jakiś :(
Biorąc pod uwagę że wstaję o 4.30 pół życia miałbym zmarnowane :(

Klara - Wto 18 Gru, 2012 22:01

Eila napisał/a:
Zawsze mnie boli taka opinia

To nie była opinia, lecz pytanie, które bywa zasadne i cieszę się, że w tym wypadku tak nie jest.
Jeśli chodzi o zaniżoną samoocenę, to mogłybyśmy sobie podać ręce. W moim wypadku na ten przykład jest to defekt absolutnie niewyleczalny, a mimo to, gdy miałam pójść na pierwszy mityng Al-Anonu, odbywający się w samym centrum dużego miasta, nie umiałam odpędzić od siebie wyobrażenia, że zastanę tam szczerbate kobieciny w chustkach na głowach.
Tak miałam :oops: :bezradny:
W rzeczywistości musiałam nieco popracować nad sobą, żeby dorównać tym eleganckim, wesołym dziewczynom, które spotkałam i miałam szczęście poznać.
Pisząc do Ciebie tamto zdanie miałam na myśli ewentualne wyobrażenia, które mogą blokować u Ciebie chęć pójścia na mityng AA.

Wiedźma - Śro 19 Gru, 2012 06:16

Jędrek napisał/a:
Biorąc pod uwagę że wstaję o 4.30 pół życia miałbym zmarnowane :(

Lekkie nieporozumienie, albo raczej mój brak precyzji w wypowiedzi. Już prostuję.
Pisząc, że wszystko mija jeszcze przed południem nawiązałam do tego, że zły nastrój Eili mija koło południa.
A powinnam napisać, że u mnie mija wkrótce po kawusi, czyli zwykle już o poranku :)

Eila - Śro 19 Gru, 2012 08:18

Wiedźma napisał/a:
zły nastrój Eili mija koło południa.


Witajcie :buzki:
Dzisiejszy poranek nie jest taki zły,siedzę sobie piję kawę i przeglądam Dekadencję-to już staje się moim zwyczajem :]
Ale wiem ,że wystarczy drobnostka aby demony wróciły,dlatego bacznie obserwuję siebie,staram się nie denerwować i sprawiam sobie małe przyjemności np. dzisiaj wybieram się do salonu piękności zrobić się na bóstwo :manicure: g45g

Miłego Dnia :papa:

smokooka - Śro 19 Gru, 2012 08:27

Eila napisał/a:
dzisiaj wybieram się do salonu piękności zrobić się na bóstwo


O! To będziesz w mieście! Masz może jeszcze jakieś inne plany? :figielek:

Ela - nie zliczę ile osób po ogłoszeniu nawrotu jednego dnia - w następnym pisało, że już lepiej.... To charakterystyczne.

Żeby nic z tym nie zrobić :(

Dominik - Śro 19 Gru, 2012 08:29

Eila
ten salon piekności napewno dobrze na Ciebie wpłynie(jak na każdą kobiete) ,do tego jeszcze strzel sobie spore zakupy i już bedziesz zadowolona:P Ja od rana katuje się muzyką(moje kolejne uzależnienie) i czuje, że dzisiejszy dzień będzie spokojny czego życzę również Tobie :D

Tajga - Śro 19 Gru, 2012 13:07

Eila napisał/a:
np. dzisiaj wybieram się do salonu piękności zrobić się na bóstwo :manicure: g45g

Lepiej by było gdybyś dotarła w końcu na miting,
poprawiłabyś sobie duszę, nie tylko twarz i fryzurę :)

dziadziunio - Śro 19 Gru, 2012 13:35

Tajga napisał/a:
Lepiej by było gdybyś dotarła w końcu na miting,
poprawiłabyś sobie duszę, nie tylko twarz i fryzurę


No co Ty Tajga..?
Duszy przecież nie zobaczysz, twarzą można zachwycać.. :boisie:
Ciepło pozdrawiam :)

leon - Śro 19 Gru, 2012 13:44

Eila napisał/a:
,że wystarczy drobnostka aby demony wróciły,dlatego bacznie obserwuję siebie,staram się nie denerwować i sprawiam sobie małe przyjemności np. dzisiaj wybieram się do salonu piękności zrobić się na bóstwo :manicure: g45g

Milego,usmiechnietego dnia zycze :sun:

Eila - Śro 19 Gru, 2012 13:52

smokooka napisał/a:
O! To będziesz w mieście! Masz może jeszcze jakieś inne plany?


Osz Ty :P
Dominik napisał/a:
dzisiejszy dzień będzie spokojny czego życzę również Tobie


Dzięki Dominik :buzki:
smokooka napisał/a:
w następnym pisało, że już lepiej.... To charakterystyczne.


Myślisz :mysli: Ale naprawdę cieszę się że dzisiejszy dzień jest spokojny :)
A kosmetyczkę to miałam zapisaną już dwa tygodnie temu :foch:
A przed pójściem na mityng powstrzymuję mnie jakiś irracjonalny strach :mysli:
czy może mechanizmy choroby działają :mysli: chyba jedno i drugie :bezradny:

Eila - Śro 19 Gru, 2012 14:05

smokooka napisał/a:
Żeby nic z tym nie zrobić


Moja Droga dzięki bardzo że sprowadzasz mnie na ziemię :wstyd:

leon napisał/a:
Milego,usmiechnietego dnia zycze


Wzajemnie Leon :buzki:

Dominik - Śro 19 Gru, 2012 14:18

Mnie mityngi bardzo pomagają. Przeważnie tylko słucham, ale były i takie na których wyrzuciłem z siebie to co mnie męczyło i robie to za każdym razem kiedy tego potrzebuje. I często bywa tak, że ktoś mówi o sobie tak jakbym słyszał siebie i wtedy wiem, że nie jestem jakimś odrębnym przypadkiem :mgreen:
leon - Śro 19 Gru, 2012 14:24

Eila napisał/a:
Wzajemnie Leon :buzki:

Dzieki :)

yuraa - Śro 19 Gru, 2012 15:04

Eila napisał/a:
przed pójściem na mityng powstrzymuję mnie jakiś irracjonalny strach

w książeczce "Trzeźwe myśli''

jest takie zdanie:
"Nie chciałem iśc do AA bo bałem się że przestanę pić"
w twoim przypadku myslę że chodzi o strach przed zamknieciem sobie kolejnej furtki do powrotu alkoholu.
w rozstaniu się z nałogiem , jakimkolwiek nałogiem pomaga by jak najwięcej ludzi wiedziało;
ten konkretny czlowiek nie pije (nie pali, niećpa czy co tam jeszcze).
ja kiedy idę po swoim osiedlu prawie zawsze spotkam kogoś kto wie że nie piję.
jakbym zapił to chyba tylko piwnicami ze wstydu bym sie poruszał i
bym sie w efekcie już nie wygrzebał

grzesiek - Śro 19 Gru, 2012 15:51

yuraa napisał/a:
"Nie chciałem iśc do AA bo bałem się że przestanę pić"
w twoim przypadku myslę że chodzi o strach przed zamknieciem sobie kolejnej furtki

Właśnie tak, a jedynym warunkiem przynależności do AA jest szczera chęć zaprzestania picia.
Taki dylemacik. Wystarczy zrobic listę zysków i strat. Co zyskam będąc trzeźwym , a co stracę,lub jak kto woli - Co zyskam pijąc, a co stracę.
Idąc do kina też wchodze do sali wypełnionej ludźmi,nie znając ich , siadam obok innych,nie koniecznie zapoznając się ze wszystkimi zgromadzonymi i nie ogarnia mnie strach przed ich obecnością.( w półmroku).

Eila - Śro 19 Gru, 2012 15:56

yuraa napisał/a:
"Nie chciałem iśc do AA bo bałem się że przestanę pić"


Myślę że to zdanie nie o mnie-no chyba że jest to nieświadome :bezradny:
yuraa napisał/a:
w rozstaniu się z nałogiem


Ale to już tak -może to moja żałoba po piciu???? :mysli:
yuraa napisał/a:
jakimkolwiek nałogiem pomaga by jak najwięcej ludzi wiedziało;


Przestałam pić -to fakt wszyscy wiedzą (tak jak wiedzieli ,że piję)i na tym cała ich wiedza się kończy.Moi znajomi ,rodzina oczywiście dostrzegli zmiany jakie we mnie zaszły ale nigdy otwarcie nie powiedziałam że jestem alkoholiczką :boisie:

smokooka - Śro 19 Gru, 2012 16:48

Eila, będę bardzo szczęśliwa, jak przestaniesz oszukiwać siebie :) pójście na miting to nie pójście na ścięcie, nie ma się czego irracjonalnie bać. Do dentysty idzie się znacznie trudniej, a zabiegi kosmetyczne są dla mnie często bardzo bolesne, w przeciwieństwie do zwykłego posiedzenia przy herbatce i posłuchania jak bardzo jestem na swoim miejscu. Ja nareszcie nie czuję się dzięki temu jakaś dziwna, inna, nienormalna, bardzo mitingi pomagają mi w podbudowaniu sympatii do siebie.
Dziubas - Śro 19 Gru, 2012 17:40

smokooka napisał/a:
pójście na miting to nie pójście na ścięcie, nie ma się czego irracjonalnie bać.

Chyba jednak jest:
Eila napisał/a:
nigdy otwarcie nie powiedziałam że jestem alkoholiczką

Głośne przyznanie się przed sobą i innymi może jest ciężkie, ale zamyka kolejną furtkę.
Z drugiej strony stoi choroba, która broni się jak może, franca jedna.

grzesiek - Czw 20 Gru, 2012 14:26

Cytat:
Głośne przyznanie się przed sobą i innymi może jest ciężkie, ale zamyka kolejną furtkę.

...a gdy zrzuci się ten ciężar głośno i wyraźnie,to twierdzenie " ja alkoholik" nie jest już tak trudne do wypowiedzenia,a jednocześnie ułatwia przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu i ułatwia trzeźwieć.

Eila - Czw 20 Gru, 2012 15:23

grzesiek napisał/a:
ja alkoholik


Akceptuję to że jestem alkoholiczką,przed sobą już jakiś czas temu otwarcie przyznałam się do alkoholizmu.Mam straszne obawy przed powiedzeniem tego innym ludziom :(
Mam to chyba wyniesione z dzieciństwa...bo wstyd, bo co ludzie powiedzą,nie mów nikomu co się dzieje w domu itd.Takie regularne lekcje dostawałam od mojej mamy aby ukrywać ojca alkoholika.Co z tego że wszyscy wiedzieli że pije...ważne aby nie dowiedzieli się co się dzieje w domu..i tak mi zostało do dziś :(
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie???? :zmeczony:

smokooka - Czw 20 Gru, 2012 15:26

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie????


Hmmm 23r

Eila - Czw 20 Gru, 2012 15:30

smokooka napisał/a:
Hmmm


Nie?????? :( :zalamka:

smokooka - Czw 20 Gru, 2012 15:37

Eila, zrobisz jak zechcesz. Możesz nawet wyważać otwarte drzwi.







Jedno, co na pewno warto dla siebie zrobić, to spróbować, Zamiast kombinować jak to Tajga powiedziała wczoraj wyjątkowo opornej dziewczynie: zielony rowerek czy czerwony sweterek. Masz do wyboru zapicie w nawrocie i miting. Gdzieś pomiędzy jest jeszcze "coś" co robisz dla swojej trzeźwości czyli - nic.

yuraa - Czw 20 Gru, 2012 15:51

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie????

pewnie jakieś szanse są ale może z AA będa większe.
mi sie bez AA nie udawało dłużej niż 100 dni,
poszedłem, nie pije 120 miesięcy

Jo-asia - Czw 20 Gru, 2012 16:00

Eila napisał/a:
Mam straszne obawy przed powiedzeniem tego innym ludziom

ja miałam podobnie, przed tym nim trafiłam na detox..będąc tam powiedziałam paru osobom..tyle, że przez telefon..
potem trafiłam na terapię zamkniętą..po jej ukończeniu moja cała rodzina już wiedziała..
jednak, do pracy wracałam z obawami "powiedzieć - nie powiedzieć"..
mówiłam tym, u których widziałam empatię..teraz wiedzą już chyba wszyscy..
Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie????

jeśli to Twój jedyny wybór..jeśli nic innego nie robisz..to samo Forum, to za mało :(
ja nadal chodzę na terapię grupową, korzystam z indywidualnej, mityngi rzadko..niestety, bardzo mi ich brakuje..

Tajga - Czw 20 Gru, 2012 16:05

smokooka napisał/a:
Możesz nawet wyważać otwarte drzwi.

Ja takie targowanie się nazywam
napieraniem z całej siły na drzwi, na których
wyraźnie jest napisane "Ciągnąć". ;)
Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie???? :zmeczony:

Nie wiem co myślą inni, ale ja myślę że nie.
MNIE się nie udało, od czasu jak skończyłam terapię
"udawało" mi się nie pić osiem lat.
Nie piłam, nie rozwijałam się też, nie odnawiałam swojego życia.
Bardzo bolało jak upadłam na tyłek, oj jak bolało!!!
Eila napisał/a:
Mam straszne obawy przed powiedzeniem tego innym ludziom :(

Jakim INNYM???
Ty nie masz tego powiedzieć w kościele na sumie, tylko na grupie AA.
Uważasz, że jesteś lepsza od nich/nas?
Oni też się przedstawiają..."mam na imię X i jestem alkoholikiem.
To gdzie tu wstyd?
Napisz prosto, że nie chce Ci się iść, i gitara.
Miękkiego lądowania życzę jak coś.

Dziubas - Czw 20 Gru, 2012 16:06

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie????

Takie pytanie, to (moim zdaniem) szukanie potwierdzenia;"tak nie poradzę sobie, więc po co to wszystko". Odrzuć to! Po prostu odrzuć to pytanie. Nie mnie Cię oceniać.
Jedyne co mogę napisać to: idź mi AA pomogło

Jeżeli ktoś mówi Ci:" Ta kawa jest lepsza od tamtej", to co robisz? Czy spróbujesz tej polecanej? Czy będziesz się bała spróbować, bo może nie przypaść Ci do gustu?

Dobrych wyborów życzę ;)

leon - Czw 20 Gru, 2012 16:15

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie???? :zmeczony:

Ja nie przekonalem sie do AA,staram sie byc trzezwy przy pomocy forum i terapeltki,nie zawsze z dobrym skutkiem...,wiec moze cos w tym AA jest.Terapeltka dotradzala mi kontakt z trzezwym alkoholikiem,lecz ja uparty jestem.

Pastel - Czw 20 Gru, 2012 16:20

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie????

Szanse istnieją zawsze. AA nie jest ani gwarantem trzeźwości, ani jedyną metodą jej osiągnięcia.
Ale to:
yuraa napisał/a:
pewnie jakieś szanse są ale może z AA będa większe.
mi sie bez AA nie udawało dłużej niż 100 dni,
poszedłem, nie pije 120 miesięcy

bardzo mi się spodobało. :skromny:
:brawo:

jolkajolka - Czw 20 Gru, 2012 17:24

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie???? :zmeczony:


Moje kontakty z AA ograniczają się obecnie jedynie do tego forum. Nie piję 7 lat,ale przez pierwsze 3,5 roku chodziłąm na mityngi. Tak,że mi pomogły w pierwszej fazie leczenia. :)

Eila - Czw 20 Gru, 2012 20:03

Chciałabym Wam bardzo podziękować za odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie
Jo-asia napisał/a:
.jeśli nic innego nie robisz..to samo Forum, to za mało


Od pięciu miesięcy chodzę na terapię ale prywatnie.Spotykam się z terapeutą raz w tygodniu przez dwie godziny.Piszę prace ,poznałam mechanizmy mojej choroby,trochę mówiliśmy też o moim współuzależnieniu i DDA,poznaję siebie ,uczę się kim jestem(bo do tej pory zupełnie nic o sobie nie wiedziałam,nie przyszło mi do głowy że mogę poświęcać czas dla siebie ,mnie nie było do tej pory!!!!)małymi kroczkami odzyskuję swoje jestestwo i bardzo mi się to podoba :)

yuraa - Czw 20 Gru, 2012 20:10

Eila napisał/a:
Od pięciu miesięcy chodzę na terapię ale prywatnie.

to znaczy jak rozumiem spotykasz sie tylko z terapeutką w cztery oczy ?
nie masz kontaktu z innymi ludźmi z podobnym problemem. ?

Eila - Czw 20 Gru, 2012 20:16

yuraa napisał/a:
spotykasz sie tylko z terapeutką w cztery oczy ?


Tak - tylko z terapeutką.

Tajga - Czw 20 Gru, 2012 20:17

Eila napisał/a:
Tak - tylko z terapeutką.

I masz zamiar tak do końca życia?

Eila - Czw 20 Gru, 2012 20:21

Tajga napisał/a:
I masz zamiar tak do końca życia?


Nie....do początku mojego nowego życia :)

Tajga - Czw 20 Gru, 2012 20:23

Eila napisał/a:
Nie....do początku mojego nowego życia :)

Też tak kiedyś mówiłam :)
I to życie mnie skorygowało :(

staaw - Czw 20 Gru, 2012 20:40

Eila napisał/a:
Myślicie że bez AA nie mam szans na trzeżwe życie????

Uważam że bez wsparcia ludzi trzeźwych nie masz szansy (lub minimalne) wystartować w trzeźwe życie...
Nie musi być to AA, może być Koło Niepijących Gospodyń Wiejskich, gdzie przędąc nitkę będziecie rozmawiały o swoich problemach...
Jest jeden warunek: ludzie którym powiesz o swoich problemach muszą Ciebie zrozumieć. I tu zaczynają się schody... Jeżeli niealkoholikowi powiesz że chce Ci się pić a nie możesz, wzruszy ramionami i powie "To nie pij, w czym problem?"

Ja rok chodziłem na terapię, byłem na kilku mityngach i zapijałem systematycznie, krótko przed zarejestrowaniem się na forum przeżyłem (z trudem) swój ostatni ciąg. Mimo że kilkudniowy, mało nie zapiłem się na śmierć, rozcieńczałem wódkę bo organizm już jej nie przyjmował a ja chciałem dalej pić...

Wtedy poszedłem nie na mityng, tylko PO RATUNEK. Ledwo dolazłem...
Nie stawiałem warunków, kocich bobków bym się najadł żeby uwolnić się od tej obsesji.
Na szczęście wystarczyło słuchać co mówią inni, później sam zacząłem mówić...
Zrezygnowałem z terapii, odnalazłem Boga (o dziwo, był to całkiem inny Bóg niż Go sobie dotychczas wyobrażałem) zaangażowałem się w służbę w AA... okazało się że przegiąłem w drugą stronę. Po za AA nie widziałem świata, jeżeli ktoś powiedział by coś złego na Wspólnotę gotów byłem wyzwać go na udeptaną ziemię lub zamordować skrycie...

Dzisiaj AA już mi nie wystarcza, szukam wspólnoty gdzie ludzie wyznają podobne wartości do moich (chrześcijańskie) a jednocześnie są wolni od fanatyzmu religijnego. Poprostu... normalni...

yuraa - Czw 20 Gru, 2012 20:54

Zjawisko efektu sufitowego dotyczy procesu trzeźwienia. Na początku trzeźwienia alkoholik jest bardzo zmotywowany, każdy kolejny dzień w trzeźwości postrzega jako sukces, wraz z wydłużaniem się okresu abstynencji bywa, że ta motywacja spada, pojawia się znudzenie, człowiek spoczywa na laurach. Wydaje mu się, że co miał zrobić, tego juz dokonał i koniec. Tymczasem trzeźwienie jest skomplikowanym procesem i gdy czujemy, że na danym poziomie (piętrze) zrobiliśmy już wszystko, powinniśmy przejść piętro wyżej, aż znowu dosięgniemy sufitu. To przechodzenie na kolejne piętra w praktyce oznacza dodawanie nowych elementów, podejmowanie nowych działań, pasji związanych z pozostawaniem w trzeźwości. W ten sposób wprowadzamy w nasze życie dynamizm i zapobiegamy powrotowi do nałogu.
http://portal.abczdrowie....-efekt-sufitowy

pterodaktyll - Czw 20 Gru, 2012 22:16

Eila napisał/a:
Tajga napisał/a:
I masz zamiar tak do końca życia?


Nie....do początku mojego nowego życia

A kiedyż nastąpi ten uroczysty moment, jeśli wolno spytać? :mysli:

smokooka - Czw 20 Gru, 2012 22:18

pterodaktyll napisał/a:
Eila napisał/a:
Tajga napisał/a:
I masz zamiar tak do końca życia?


Nie....do początku mojego nowego życia

A kiedyż nastąpi ten uroczysty moment, jeśli wolno spytać? :mysli:



Można go odkładać do końca świata :mgreen:

pterodaktyll - Czw 20 Gru, 2012 22:37

smokooka napisał/a:
Można go odkładać do końca świata

A można o dzień dłużej? :mysli:

smokooka - Czw 20 Gru, 2012 22:38

pterodaktyll napisał/a:
smokooka napisał/a:
Można go odkładać do końca świata

A można o dzień dłużej? :mysli:


Szczególnie 13 stycznia 2013 i tak rokrocznie w pierwszych tygodniach roku. :mgreen:

Eila - Czw 20 Gru, 2012 22:45

pterodaktyll napisał/a:
A można o dzień dłużej?


Nie można -koniec świata za nieco ponad godzinę :figielek:

leon - Czw 20 Gru, 2012 22:49

smokooka napisał/a:
Szczególnie 13 stycznia 2013

Czemu akurat w moje urodziny,czyzby byl to jakis przelomowy dzien walki z alkoholizmem :rotfl:

Eila - Czw 20 Gru, 2012 22:50

staaw napisał/a:
. okazało się że przegiąłem w drugą stronę. Po za AA nie widziałem świata, jeżeli ktoś powiedział by coś złego na Wspólnotę gotów byłem wyzwać go na udeptaną ziemię lub zamordować skrycie...


:boisie2: :boisie2: :boisie2:

yuraa - Czw 20 Gru, 2012 22:57

Eila napisał/a:


:boisie2: :boisie2: :boisie2:

co się Eila strachasz, nie każdy tak ma że się całym sobą angażuje,
mi po pewnym czasie przeszło a też tak miałem
AA albo śmierć

Eila - Czw 20 Gru, 2012 23:10

yuraa napisał/a:
a też tak miałem
AA albo śmierć


No właśnie... :(
Znam kilku alkoholików z których AA zrobiło dziwaków,zachowują się bardzo dziwnie i w życiu codziennym są nie do zniesienia,ciągle głoszą jakieś hasła ,poglądy i nieustannie mówią o Bogu.Żona jednego z nich powiedziała do mnie że już chyba wolała jak on pił i zastanawia się nad odejściem.Nie zrozumcie mnie żle nie chcę nikogo obrazić,osobiście nie mam też nic do AA zdaję też sobie sprawę że nie wszyscy przecież tak się zachowują ;)

staaw - Czw 20 Gru, 2012 23:16

Eila napisał/a:
Znam kilku alkoholików z których AA zrobiło dziwaków,zachowują się bardzo dziwnie i w życiu codziennym są nie do zniesienia,ciągle głoszą jakieś hasła ,poglądy i nieustannie mówią o Bogu.

To nie AA robi z ludzi dziwaków, tylko ludzie zapominają że we wszystkim należy zachować umiar.
Alkohol piją praktycznie wszyscy, jednak pewien odsetek, nie umiejąc go pić, zostaje alkoholikami...

Swoją drogą... uważam że lepiej być dziwakiem niż pijakiem...

leon - Czw 20 Gru, 2012 23:19

Eila napisał/a:
Znam kilku alkoholików z których AA zrobiło dziwaków,zachowują się bardzo dziwnie i w życiu codziennym są nie do zniesienia,ciągle głoszą jakieś hasła ,poglądy i nieustannie mówią o Bogu

Mi na angielski AA nie podobalo sie zachowanie "Krwawych Diakonow",oni na przywitanie obejmowali sie,to bylo obrzydliwe :blee:

pterodaktyll - Czw 20 Gru, 2012 23:20

Eila napisał/a:
Znam kilku alkoholików z których AA zrobiło dziwaków

Nic z tych rzeczy. To oni sami, utraciwszy cele trzeźwienia, trzymają się kurczowo tego co im zapewnia utrzymywanie abstynencji, natomiast trzeźwieniem tego nazwać już nie można.....moim zdaniem oczywiście

staaw - Czw 20 Gru, 2012 23:23

pterodaktyll napisał/a:
trzeźwieniem tego nazwać już nie można.....moim zdaniem oczywiście

Moim również...

Eila - Czw 20 Gru, 2012 23:25

zimna napisał/a:
to mówi Pani, która chodzi z trutką wszytą w tyłek


A co ma piernik do wiatraka przepraszam????? :mysli:

staaw - Czw 20 Gru, 2012 23:28

Eila napisał/a:
zimna napisał/a:
to mówi Pani, która chodzi z trutką wszytą w tyłek

A co ma piernik do wiatraka przepraszam????? :mysli:

Dowiesz się jak trutka zniknie...

Dominik - Pią 21 Gru, 2012 06:44

Eila napisał/a:
yuraa napisał/a:
a też tak miałem
AA albo śmierć


No właśnie... :(
Znam kilku alkoholików z których AA zrobiło dziwaków,zachowują się bardzo dziwnie i w życiu codziennym są nie do zniesienia,ciągle głoszą jakieś hasła ,poglądy i nieustannie mówią o Bogu.Żona jednego z nich powiedziała do mnie że już chyba wolała jak on pił i zastanawia się nad odejściem.Nie zrozumcie mnie żle nie chcę nikogo obrazić,osobiście nie mam też nic do AA zdaję też sobie sprawę że nie wszyscy przecież tak się zachowują ;)


też znam takich ludzi... ale NIE PIJĄ! i nadal Żyją! ja wolałbym się zachowywać jak nawiedzony(trzeźwy) niż łazić od sklepu do sklepu ,od meliny do meliny i żeby mnie ludzie palcami wytykali i omijali szeeeeeeeeeeeerokim łukiem :/

cool - Pią 21 Gru, 2012 07:26

Dominik napisał/a:
Żyją! ja wolałbym się zachowywać jak nawiedzony(trzeźwy) niż łazić od sklepu do sklepu


ale co to za życie z takim nawiedzonym znam takich i im nie zazdroszczę zachowania dumne , i zero wzoru dla ludzi ,którzy zaczynają trzeźwieć :)

Dominik - Pią 21 Gru, 2012 07:42

nawrocik napisał/a:
Dominik napisał/a:
Żyją! ja wolałbym się zachowywać jak nawiedzony(trzeźwy) niż łazić od sklepu do sklepu


ale co to za życie z takim nawiedzonym znam takich i im nie zazdroszczę zachowania dumne , i zero wzoru dla ludzi ,którzy zaczynają trzeźwieć :)

Znam trzeźwiejących, którzy najwiecej czasu poświęcają właśnie swojej rodzinie. Tym się wzorują. Wiem, że jeśli ja nie będę pił to cała rodzina na tym skorzysta a przede wszystkim JA

cool - Pią 21 Gru, 2012 07:56

Dominik napisał/a:
Znam trzeźwiejących, którzy najwiecej czasu poświęcają właśnie swojej rodzinie. Tym się wzorują. Wiem, że jeśli ja nie będę pił to cała rodzina na tym skorzysta a przede wszystkim JA


:okok:

staaw - Pią 21 Gru, 2012 08:04

To ja wam opowiem moją rozmowę z koleżanką...

-*ku**** jestem. Powiedziałam szefowej że traktuje mnie jak popychadło, nie dość że pracuję w Wigilię to jeszcze w Sylwestra, a Kaśka ma wolne. Niema sprawiedliwości na tym świecie.

-Kaśka odbiera godziny...

-I co z tego że Kaśka odbiera godziny, ja nie mogę awaryjnie przychodzić i nie będę...

-Jesteś zła że pracujesz, czy że Kaśka ma lepiej od Ciebie?

-Zła jestem że Kaśka nie pracuje, przecież musimy być traktowani tak samo...

-Ale Kaśka zostawała po godzinach...

-To jej sprawa, ale w Sylwestra powinna pracować...

-Wiesz że czuła byś się lepiej myśląc o sobie, zamiast o innych?

-Ja tak nie umiem, Kaśka powinna pracować...

Zakończyłem rozmowę...

grzesiek - Pią 21 Gru, 2012 11:10

Jakim INNYM???
Ty nie masz tego powiedzieć w kościele na sumie, tylko na grupie AA.
Uważasz, że jesteś lepsza od nich/nas?
Oni też się przedstawiają..."mam na imię X i jestem alkoholikiem.
To gdzie tu wstyd?
Napisz prosto, że nie chce Ci się iść, i gitara.
Miękkiego lądowania życzę jak coś.

Ja na mitingi chodze systematycznie ,prowadzę miting od kilku m-cy i wiem,że w ten sposób pomagam innym trzeźwość utrzymać.
Na czole nie mam napisane ja alkoholik.Mówię te słowa wtedy kiedy uważam że tak trzeba.
Na ulicy,czy u znajomych nikt nie musi wiedzieć ,że ja mam problem.Osoby którym JA chciałem powiedzieć wiedzą,że nie piję i dla czego. Poza tym nie afiszuję się z AA na czole.
Prowadzę normalne życie,a codzienny trzeźwy poranek nie traktuję już jako sukces uzyskany nie piciem /na d***/dnia poprzedniego ,tylko jako normalne funkcjonowanie bez wspomagaczy i środków zmieniających moją świadomość.
Idąc na miting mogę powiedzieć o swoich problemach ludziom,którzy mnie zrozumieją ,lepiej niż rodzina,mogę też wysłuchać wypowiedzi innych i wyciągnąc wnioski ,co robią i jak postępują by trzeźwieć,nie muszę szukać rozwiązań do unikania błędów, bo oni mówią o tym jakie błędy popełniali,a ja mogę temu zapobiec,po przez analizę i wnioski wspomniane.Sam piszę sobie receptę na chorobę w konsultacji z innymi alkoholikami. Nie da mi tego ani lekarz,ani terapeuta,tym bardziej jak w Twoim przypadku prywatny tet a tet .
w tajemnicy przed innymi.

Dominik - Pią 21 Gru, 2012 11:17

grzesiek napisał/a:
Jakim INNYM???
Ty nie masz tego powiedzieć w kościele na sumie, tylko na grupie AA.
Uważasz, że jesteś lepsza od nich/nas?
Oni też się przedstawiają..."mam na imię X i jestem alkoholikiem.
To gdzie tu wstyd?
Napisz prosto, że nie chce Ci się iść, i gitara.
Miękkiego lądowania życzę jak coś.

Ja na mitingi chodze systematycznie ,prowadzę miting od kilku m-cy i wiem,że w ten sposób pomagam innym trzeźwość utrzymać.
Na czole nie mam napisane ja alkoholik.Mówię te słowa wtedy kiedy uważam że tak trzeba.
Na ulicy,czy u znajomych nikt nie musi wiedzieć ,że ja mam problem.Osoby którym JA chciałem powiedzieć wiedzą,że nie piję i dla czego. Poza tym nie afiszuję się z AA na czole.
Prowadzę normalne życie,a codzienny trzeźwy poranek nie traktuję już jako sukces uzyskany nie piciem /na d***/dnia poprzedniego ,tylko jako normalne funkcjonowanie bez wspomagaczy i środków zmieniających moją świadomość.
Idąc na miting mogę powiedzieć o swoich problemach ludziom,którzy mnie zrozumieją ,lepiej niż rodzina,mogę też wysłuchać wypowiedzi innych i wyciągnąc wnioski ,co robią i jak postępują by trzeźwieć,nie muszę szukać rozwiązań do unikania błędów, bo oni mówią o tym jakie błędy popełniali,a ja mogę temu zapobiec,po przez analizę i wnioski wspomniane.Sam piszę sobie receptę na chorobę w konsultacji z innymi alkoholikami. Nie da mi tego ani lekarz,ani terapeuta,tym bardziej jak w Twoim przypadku prywatny tet a tet .
w tajemnicy przed innymi.

podoba mi się ta wypowiedz. Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami :brawo:

Eila - Sob 22 Gru, 2012 09:22

Dzień dobry :mikolaj:

Zapewne na każdy temat można powiedzieć tyle złego co dobrego.Nigdy nie kwestionowałam słuszności bycia AA uważam że AA wykonuje ''kawał dobrej roboty''.Tutaj dostałam na tacy same superlatywy przynależności do AA i za to Wam serdecznie dziękuję.Jesteście żywym dowodem na to że warto na swej drodze do trzeżwości spotkać społeczność AA :tak:
Miłego Dnia :mikolaj: :mikolaj: :mikolaj:

Eila - Nie 23 Gru, 2012 20:48

Zdrowych pogodnych i wesołych


.................ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA...............
Samych pogodnych ,miłych i serdecznych chwil w gronie rodzinnym.
Oraz Szczęśliwego Nowego Roku..................................... :buzki: :buzki: :buzki:

Eila - Wto 25 Gru, 2012 19:20

A więc półmetek Świąt za nami :okok:
Jestem bardzo zadowolona gdyż to był pierwszy raz kiedy było inaczej....
Nie dałam się zwariować że wszystko zrobić muszę,że muszę kogoś zaprosić ,że muszę to muszę tamto ...nie :nie:

Wigilia była wyjątkowo wcześniej i BEZ alkoholu :radocha: dzięki temu o 20 tej naczynia w zmywarce już się myły a my z mężem i naszym pieskiem :pies: na kanapie przed telewizorem .I najważniejsze dla mnie po raz pierwszy chyba od 15 lat byłam na pasterce :lol2: Kiedy stałam tam w kościele poczułam że życie ma sens i prawie płakałam kiedy w zupełnych ciemnościach w kościele chór zainicjował ''Wśród nocnej ciszy''.Byłam szczęśliwa że tam stoimy razem ,trzeżwi ... świadomi tej mistycznej chwili.Życie jest piękne mimo wszystko...zachowam te chwile na póżniej....na potem kiedy być może będzie gorzej powróci wspomnienie kiedy stałam tam w kościele o północy i coś zrozumiałam...... :papa:

grzesiek - Pią 28 Gru, 2012 13:00

Eila napisał/a:
Kiedy stałam tam w kościele poczułam że życie ma sens i prawie płakałam kiedy w zupełnych ciemnościach w kościele chór zainicjował ''Wśród nocnej ciszy''.Byłam szczęśliwa że tam stoimy razem ,trzeżwi ...

Cieszmy się malutkimi sukcesami, drobiazgi te składają się na wielką radość i satysfakcję z tego,że coś dobrego się robi. W taki sposób zauważa się zmiany, życie nabiera koloru i zapachu,nie tylko jest szare i codzienne, bo codziennie może być inne ,lepsze.

Eila - Pią 28 Gru, 2012 13:07

grzesiek napisał/a:
W taki sposób zauważa się zmiany
grzesiek napisał/a:
Cieszmy się malutkimi sukcesami


Tego właśnie się uczę ;)
Dla mnie wszystko było albo czarne ,albo białe...
Teraz uczę się dostrzegać odcienie kolorów życia :skromny:

Pozdrawiam wszystkich w ten piękny słoneczny dzień :buzki: :sun: :sun: :sun:

Franc - Pon 07 Sty, 2013 12:36

staaw napisał/a:
To nie AA robi z ludzi dziwaków, tylko ludzie zapominają że we wszystkim należy zachować umiar.
Tu się zgadzam w 100% z tobą Staaw , tak sobie myślę ( czasem mi sie zdarza :mgreen: ) że może zacerowani nie wszyscy oczywiście ,potrzebują czasu i ten czas właśnie daje im ten bat wszyty w tyłek że nie powinno się jednak mierzyć wszystkich jedną miarą każdy ma swoja drogę do przejścia i dotarcia do momentu w którym naprawdę chce zacząc zdrowieć
Eila - Pon 07 Sty, 2013 13:52

Franc napisał/a:
ten czas właśnie daje im ten bat wszyty w tyłek


Być może tak jest Franc :tak:

Franc - Pon 07 Sty, 2013 14:49

Eila napisał/a:
Być może tak jest Franc
Ty mi tu nie pisz być może cczxc , ty napisz że tak jest , wiesz że ci kibicuje :okok:
Eila - Pon 07 Sty, 2013 23:41

Franc napisał/a:
wiesz że ci kibicuje


Dzięki :buzki:

Staram się staram....raz jest lepiej...raz gorzej ot życie po prostu.
Życie weryfikuje mnie i daje w kość....
Popełniłam ostatnio parę błędów...ale kto ich nie popełnia prawda????
Jestem trochę rozczarowana i smutna.
Teraz muszę z tym smutkiem trochę pobyć....pomyśleć...wyciszyć się i skupić na własnym JA :tak: Ponieważ po raz kolejny o sobie zapomniałam 8|

Mam problem z którym nie potrafię sobie poradzić
Niby wiem jak mam postępować ale w momencie krytycznym wszystko gdzieś ulatuje a ja robię coś zupełnie odwrotnego ...coś co bardzo destruktywnie wpływa na moje samopoczucie :bezradny:
To jest moje zadanie na najbliższe dni poradzić sobie z tym problemem.
Mam wszystkie narzędzia w ręku tylko muszę je teraz umiejętnie wykorzystać.

Eila - Śro 16 Sty, 2013 20:30

Witajcie po kilkudniowej przerwie :buzki:

Dookoła wszyscy chorzy więc nic dziwnego ,że ja też zachorowałam.
Przez kilka dni nie wychodziłam z łóżka.
Gorączka i dreszcze na przemian i do tego potworne bóle pleców ,gardła...szkoda mówić.
Na szczęście jest troszkę lepiej ,na tyle że mam siłę pisać.
Ale są też pozytywy tej sytuacji....mąż stanął na wysokości zadania i opiekował się mną jak dzieckiem,,spełniał każdą moją zachciankę :skromny:
Pomimo ,że nie znoszę takiej bezsilności to pozwoliłam mu aby się mną opiekował....przy moim perfekcjoniżmie i postawie ,że ''ja zrobię to lepiej''było to trudne ale dałam radę :tak:
Dla mnie to był taki mały test ,który myślę zaliczyłam :lol2:
Nawet choroba może nas czegoś nauczyć :)

Eila - Pon 18 Lut, 2013 12:27

Zaczyna się następny etap w moim życiu
Moja terapia skończyła się nagle z powodu choroby terapeutki (właściwie terapia skończyła się jakiś czas temu ale ja czułam ,że chcę jeszcze spotkań...)
To niestety coś paskudnego i obawiam się najgorszego :zalamka:
Bardzo jej współczuję i mam nadzieję ,że jednak będzie dobrze

Obawiałam się troszkę jak to będzie po terapii
Ale czuję wewnętrzny spokój ,że będzie ok. :tak:
Czekam jeszcze kiedy wszywka przestanie działać ...i do przodu :hejka:

Eila - Czw 21 Lut, 2013 21:59

Dzisiaj miała miejsce sytuacja która,która bardzo mnie poruszyła...
Od jakiegoś czasu nie miałam kontaktu z osobami pijącymi....
Unikam takich miejsc gdzie jest alkohol...ale czasem wydarzy się coś na co nie mamy wpływu
Otóż stałam w kolejce do kasy i zupełnie przypadkiem wybrałam kasę gdzie był też alkohol... nawet nie zwróciłam uwagi na alkohol na półce..
Ale dzisiaj było inaczej...ponieważ przede mną stała kobieta ...spojrzałam na Nią i już wiedziałam-ona pije.
Miała w koszyku tylko ziemniaki..kiedy ekspedientka zapytała czy to wszystko
Ona po cichutko odpowiedziała nie...jeszcze małą wódkę proszę
Była taka przerażona i ten wstyd i strach w jej oczach...
Kiedy odbierała resztę zwróciłam uwagę jak trzęsą się jej ręce....ja wiedziałam ,że ona walczy z tym aby tej wódki nie wypić na miejscu...
Miałam ochotę do niej podejść i ją przytulić :( ponieważ w jej osobie zobaczyłam siebie ...I wróciły wspomnienia kiedy ja sam stałam przy kasie i trzęsącymi się rękoma płaciłam za wódkę :beczy:

Życie dało mi kolejną lekcję życia abym nie zapomniała gdzie jestem i kim jestem :(

szymon - Czw 21 Lut, 2013 22:09

Eila napisał/a:
Miałam ochotę do niej podejść i ją przytulić :( ponieważ w jej osobie zobaczyłam siebie ...


:cacy2:

no... ja jak widzę człowieka pod wpływem, to włącza mi się czasami współczucie... ale bardzo szybko mija ten stan

piotr7 - Czw 21 Lut, 2013 22:19

W moim sklepie dziewczyny jeszcze przez kilka tygodni po tym jak przestałem kupować. przy kasie pytały co jeszcze?
rybenka1 - Czw 21 Lut, 2013 22:21

Ja codziennie widzę takie kobiety i mężczyzn i strasznie mi ich żal .
Eila - Pią 22 Lut, 2013 12:56

piotr7 napisał/a:
przy kasie pytały co jeszcze?



Taaa.... albo -to co zwykle???? :szok:

wojtek3213 - Sob 23 Lut, 2013 05:29

Mnie się Panie w sklepie zawsze pytały - czy dzisiaj zestawik duży ,czy mały - flacha , czteropak warki ,i faje -duży / mały o połowę mniej , z wyjątkiem fajek - Patrząc teraz na to wszystko na trzeźwo hmmm ,- ile wstydu ,kasy,zdrowia zmarnowane , ile krzywd bliskim zrobione ,i sobie zrobionych problemów , a potem ich zapijanie - bezsens i błędne koło :(
Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 10:06

piotr7 napisał/a:
pytały co jeszcze?

ja zmieniłam sklep...do stałego punktu zaopatrzenia, od ostatniego picia, zajrzałam może 2 razy.. :bezradny:
Eila napisał/a:
Miałam ochotę do niej podejść i ją przytulić :(

tak, smutno mi gdy widzę takie osoby a zarazem jestem wdzięczna, że dzisiaj moje ręce się nie trzęsą, że dzisiaj nie piję

staaw - Sob 23 Lut, 2013 11:02

Jo-asia napisał/a:
ja zmieniłam sklep...

Aż tak daleko nie chce mi się jeździć... :rotfl:

Eila - Sob 23 Lut, 2013 11:14

Jo-asia napisał/a:
ja zmieniłam sklep


Ja też nie wchodzę do sklepu gdzie zawsze robiłam ''zaopatrzenie''
ponieważ zawsze kiedy tam weszłam wracały wspomnienia i ten dreszczyk emocji :boisie:
teraz już nie ryzykuję a w innych sklepach na półki z alkoholem patrzę raczej bez emocji :tak:
Jo-asia napisał/a:
zarazem jestem wdzięczna, że dzisiaj moje ręce się nie trzęsą, że dzisiaj nie piję


Codziennie za to dziękuję :tak:

Eila - Sob 23 Lut, 2013 11:19

wojtek3213 napisał/a:
ile krzywd bliskim zrobione ,i sobie zrobionych problemów , a potem ich zapijanie - bezsens i błędne koło


Ja już wybaczyłam sobie te wszystkie krzywdy ...
Wybaczyłam sobie i jest mi lżej...poczucie winy i straty zniknęło niemal zupełnie(powraca czasem kiedy mam gorsze dni) ale i one potrafią czegoś nauczyć dlatego pozwalam sobie aby spokojnie przeze mnie ''przepłynęły'' :tak:

kant - Sob 23 Lut, 2013 15:49

Eila napisał/a:
Dzisiaj miała miejsce sytuacja która,która bardzo mnie poruszyła...
Od jakiegoś czasu nie miałam kontaktu z osobami pijącymi....
Unikam takich miejsc gdzie jest alkohol...ale czasem wydarzy się coś na co nie mamy wpływu
Otóż stałam w kolejce do kasy i zupełnie przypadkiem wybrałam kasę gdzie był też alkohol... nawet nie zwróciłam uwagi na alkohol na półce..
Ale dzisiaj było inaczej...ponieważ przede mną stała kobieta ...spojrzałam na Nią i już wiedziałam-ona pije.
Miała w koszyku tylko ziemniaki..kiedy ekspedientka zapytała czy to wszystko
Ona po cichutko odpowiedziała nie...jeszcze małą wódkę proszę
Była taka przerażona i ten wstyd i strach w jej oczach...
Kiedy odbierała resztę zwróciłam uwagę jak trzęsą się jej ręce....ja wiedziałam ,że ona walczy z tym aby tej wódki nie wypić na miejscu...
Miałam ochotę do niej podejść i ją przytulić :( ponieważ w jej osobie zobaczyłam siebie ...I wróciły wspomnienia kiedy ja sam stałam przy kasie i trzęsącymi się rękoma płaciłam za wódkę :beczy:

Życie dało mi kolejną lekcję życia abym nie zapomniała gdzie jestem i kim jestem :(


Dziękuje za tę opowieść Elia. To wielka wartość tego forum dla mnie. Nie widzę siebie w niej z przeszłości, bo do tego nie doszedłem, zatrzymałem się na wzmocnionej pepsi popijanej na ulicy i w autobusie, ale takie historie mówią mi, że moje niepicie to nie tylko wyzwanie i próba odzyskania kontroli, to także szlaban na drodze do takich sytuacji.

Zamierzam zasłużyć na figurę w muzeum figur woskowych z podpisem. "człowiek, który nauczył się na błędach innych" ;)

Eila - Pon 25 Lut, 2013 14:23

kant napisał/a:
że moje niepicie to nie tylko wyzwanie i próba odzyskania kontroli, to także szlaban na drodze do takich sytuacji.


Niepicie może i tak ....
Ale już trzeżwienie to przede wszystkim pogodzenie się ze swoją chorobą.
Uznanie swojej bezsilności wobec alkoholu.
Nie mogę odzyskać kontroli nad piciem-ponieważ bezpowrotnie tę kontrolę utraciłam.

Eila - Sob 09 Mar, 2013 17:11

Wczoraj spędziłam wspaniały wieczór na koncercie z okazji Dnia Kobiet.
Była cudowna atmosfera i super zabawa(bez alkoholu :tak: )
Wróciłam po 23-ciej :skromny:

I tu niespodzianka-wcześniej od męża dostałam bukiet kwiatów a wieczorem mąż zaserwował mi coś extra-upił się...
Zawsze tak robi kiedy wychodzę sama
Trochę się obawiałam ,że znowu się zacznie -zacznę krzyczeć ,denerwować się itd. itd.
Nie pił przez dwa miesiące...ale ja oczywiście wiedziałam ,że to będzie tylko kwestia czasu kiedy zacznie...ale nie o nim tu mowa...

Jego upicie nie zrobiło na mnie wrażenia więc jest wściekły i się nie odzywa..i chyba pije.
W każdym razie ja własnie wybieram się na następną babską imprezkę i zamierzam dobrze się bawić-bez alkoholu of course :tak:

Jestem z siebie dumna ,że zostawiam go samego
Chce marnować swoje życie-proszę bardzo :bezradny:
Ja zamierzam zżycia czerpać garściami a co :lol2: :lol2:

JaKaJA - Sob 09 Mar, 2013 17:34

:mgreen: :brawo:
feeblesoldier - Sob 09 Mar, 2013 19:46

Eila napisał/a:
Ja już wybaczyłam sobie te wszystkie krzywdy ...
Wybaczyłam sobie i jest mi lżej...poczucie winy i straty zniknęło niemal zupełnie(powraca czasem kiedy mam gorsze dni) ale i one potrafią czegoś nauczyć dlatego pozwalam sobie aby spokojnie przeze mnie ''przepłynęły''


w ogóle wydaje mi się, że dopiero wybaczenie sobie, w jakiejkolwiek sprawie, winie, krzywdzie, jaką się komuś wyrządziło - uwalnia i jest bardzo ważne. chciałabym sobie jakoś wybaczyć błędy, które popełniłam. właśnie sobie to uświadomiłam, że bez wybaczenia sobie trudno ruszyć z miejsca, czegokolwiek to wybaczenie dotyczy..

endriu - Nie 10 Mar, 2013 08:38

Eila napisał/a:
Jego upicie nie zrobiło na mnie wrażenia

nie wierzę, wcześniej czy później się to odezwie
dlatego obserwuj się...

Eila - Nie 10 Mar, 2013 10:51

endriu napisał/a:
nie wierzę, wcześniej czy później się to odezwie
dlatego obserwuj się...


Obserwowanie siebie opanowałam już chyba do perfekcji
Wiem,że to klucz do mojej trzeżwości.
I dlatego dzisiaj czuję się jakby ''przejechał po mnie pociąg''
Takie sytuacje zawsze mocno wyczerpują mnie emocjonalnie...więc bardzo długo śpię ,mam suchego kaca ,boli mnie głowa,czuję się ''rozbita ''na kawałki
Terapeutka uczuliła mnie na to ,że jeśli zdecyduję się zostać z mężem to będzie mi trudniej...
W sytuacjach trudnych zawsze sięgałam po alkohol więc nie jest mi łatwo....
Ale wczorajszą moją postawę zaliczam do sukcesów i mam zamiar to kontynuować :tak:

Plany na dziś??? Zabieram psa i wyjeżdżam na cały dzień..... ;) SAMA :luzik:

ricoJG - Nie 10 Mar, 2013 13:06

Witaj Eila,
Może to dobrze, jeśli twój mąż nie pił 2 miesiące to takie otrzeźwienie jak zostanie sam może na niego podziałać na dwie strony. On teraz musi sam dojść do tego za co wypił. Może bał się że Cię traci bo wychodzisz gdzieś sama, wieczorami, spotkasz kogoś kim się zafascynujesz, nie zapanował nad myślami, które w nim się gromadziły bo chciał pokazać mimo wątpliwości że Ci ufa, ale się bał. Jego błąd polegał na tym że tego nie powiedział, grał twardziela a w głębi był strasznie słaby, nie wyraził emocji i zapił....
To trudne ale mi pokazuje drogę twoje postępowanie w utrzymaniu trzeźwości czyli przede wszystkim JA. Choć myślisz też pewnie o nim...

Eila - Nie 10 Mar, 2013 21:22

ricoJG napisał/a:
w utrzymaniu trzeźwości czyli przede wszystkim JA.


Całe życie żyłam dla kogoś
opiekowałam się ,troszczyłam ,pilnowałam,byłam na każde skinienie moich bliskich.
Zaspakajanie ich potrzeb dawało mi złudną siłę i przekonanie ,że jestem wartościowym człowiekiem.Oczekiwałam wdzięczności i zrozumienia-a nie otrzymałam nic :bezradny:
Byłam zszokowana -jak to???? nawet mi nie podziękują????
Aż pewnego dnia terapeutka powiedziała mi
-Oni nie wzięli więcej niż pani SAMA im dała :glupek:

To zdanie mnie olśniło i jednocześnie wstrząsnęło mną do głębi.

Musiałam nauczyć się być trochę egoistką- jeszcze mi z tym żle ale wiem że to słuszna droga :tak:

Jo-asia - Nie 10 Mar, 2013 21:39

Eila napisał/a:
-Oni nie wzięli więcej niż pani SAMA im dała :glupek:

dzięki Eila,
dla mnie dziś te słowa napisałaś :skromny:

Eila - Nie 10 Mar, 2013 21:42

Jo-asia napisał/a:
dzięki Eila,


:buziak: :buzki:

ricoJG - Pon 11 Mar, 2013 07:46

Nie tylko dla Ciebie Jo-asiu, nie tylko dla Ciebie. :rotfl:
ja - Pon 11 Mar, 2013 08:43

ricoJG napisał/a:
Nie tylko dla Ciebie Jo-asiu, nie tylko dla Ciebie

Niestety. :tak:

Eila - Pon 11 Mar, 2013 10:55

W domu cisza jak makiem zasiał... Nie rozmawiamy ze sobą
Jest mi smutno ale tym razem wytrwam i będę konsekwentna.
To dla mnie nowość ponieważ zawsze to ja wykonywałam pierwszy krok ku porozumieniu
Myślę ,że główny problem tkwi w tym ,że my ze sobą nie rozmawiamy
Skrajne emocje -złość ,żal ,gniew ,nienawiść....
A następnego dnia zaczynaliśmy rozmawiam zostawiając problem...
I tak przez lata....

Wczoraj zapaliłam papierosa ...niebezpieczeństwo...wiem ...to tak jakbym sięgnęła po kieliszek

endriu - Pon 11 Mar, 2013 16:10

ciężko tak trzeźwieć w towarzystwie pijącego męża/żony
ja mam szczęście i w domu nikt nie pije
ale na grupie mamy jedną dziewczynę alkoholiczkę, której mąż pije
i wiem jakie to trudne cf2423f

ricoJG - Pon 11 Mar, 2013 16:22

Trudne, trudne jest...ale twój mąż właśnie tak myśli jak powiedziałaś..." zaraz wszystko ucichnie i przejdziemy do rozmowy jak gdyby nigdy nic" albo "no nawaliłem bo napiłem się ale przecież jej dałem kwiaty" tymczasem ten czyn w tej samej głowie brzmi zupełnie inaczej jak się pomyśli "fajnie że dałem żonie kwiaty ale potem wszystko sp....łem bo się schlałem" ...
Eila - Śro 03 Kwi, 2013 16:40

Ostatnio jakoś tak się dzieje ...że uciekam
Uciekam przed ludżmi ..
Nie wiem czy to dobrze czy żle...dobrze mi ze sobą ;)
Uciekam przed ludżmi ,którzy mnie skrzywdzili...
Są to głównie osoby z rodziny więc troszkę mi przykro
Zastanawiam się czy rozmowa tu pomoże ...zacząć rozmawiać???? wyjaśniać????czy może zostawić to swojemu biegowi??? :mysli:
Nie wiem co zrobić ...a mąż twierdzi ,że odsuwam ...oddalam
Ale dzięki temu jestem spokojna ...wyciszona ..uśmiecham się do siebie ;)

Eila - Sob 27 Kwi, 2013 11:56

Jestem przygnębiona i jest mi dziś żle :zlezka:
Tak na zewnątrz pięknie ,ciepełko ...a mnie nijak ten nastrój wiosenny się nie udziela
Mąż chodzi ''nadęty'' a ja powoli mam tego dość
Powiedziałam mu ,że nie będziemy mogli być razem jeżeli nie zdecyduje coś w sprawie swojego uzależnienia...obraził się ,że w ogóle ośmieliłam się tak pomyśleć....
Staram się być spokojna ...ale jego zachowanie powoli burzy mój świat
On mnie nie rozumie...a ja nie potrafię do niego dotrzeć :bezradny:
Błędne koło :(

Idę do ogrodu popracować...to mi zawsze pomaga na chandrę :papa:

grzesiek - Sob 27 Kwi, 2013 12:24

Eila napisał/a:
Idę do ogrodu popracować...to mi zawsze pomaga na chandrę

No i jest sposób.
Nie zmieniaj męża na siłę ,bo powinnaś wiedzieć ,że to nic nie da . Jeśli on sam tego nie zechce,nikt i nic go nie przekona.
Dbaj o siebie ,nie zwracaj uwagi, staraj się nie myślec o jego problemie, a rób wszystko by tobie było lepiej.Miłej pracy w ogrodzie, niech pomoże ci się wyluzować i nie myśleć o problemach .

ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 13:10

nie zmieniaj męża tylko go zmień... w sensie - wymiany ;)
Jras4 - Sob 27 Kwi, 2013 13:11

Eila napisał/a:
...obraził się
on juz wybrał dawno temu czlowiek którego znalaś odszedł na zwasze ...mówisz on nie rozumie i nigdy nie zrozumie ..jedno co mozesz zrobić to zadbac o siebie i rodzine a on jeśli zauważy co sie dzieje i coś zmieni pszyjdzie ale na to są nikłe szanse ..
Jras4 - Sob 27 Kwi, 2013 13:12

ant69 napisał/a:
nie zmieniaj męża tylko go zmień.
hehehe tak utnie mu łeb i przyszyje świński ...doprawdy nie wiem który mądrzejszy hehe
ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 13:25

Jras4 napisał/a:
nie wiem który mądrzejszy hehe


ja wiem... - ten trzeźwy :rotfl:

Jras4 - Sob 27 Kwi, 2013 13:29

czyli świński
leon - Sob 27 Kwi, 2013 14:00

ant69 napisał/a:
Jras4 napisał/a:
nie wiem który mądrzejszy hehe


ja wiem... - ten trzeźwy :rotfl:

Ha,ha,chyba sie troche zagalopowales,jesli dobrze rozumiem,to sugerujesz,iz kazdy niepijacy jest madrzejszyn od pijacego... :lol2: ,czy wypowiedziales sie tylko o przypadku poruszonym przez Jras4 :mysli:

ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 15:12

leon napisał/a:
kazdy niepijacy jest madrzejszyn od pijacego...

aklkoholika

Jras4 - Sob 27 Kwi, 2013 15:28

alkoholik nie pjie a ten co pjie to zwykły pjiak
ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 16:01

coś się pogubiłeś...
leon - Sob 27 Kwi, 2013 16:01

ant69 napisał/a:
leon napisał/a:
kazdy niepijacy jest madrzejszyn od pijacego...

aklkoholika
Czyli,jak mniemam niepijacy alkoholik,ktory nic nigdy w zyciu nie osiagnal,oprocz tego,ze pewnego dnia przestal pic,jest madrzejszy,od np alkoholika Mela Gibsona,ktory jest pijacym akurat alko...,ciekawe :lol2:
ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 16:03

http://pl.wikipedia.org/wiki/Alkoholik
Jras4 - Sob 27 Kwi, 2013 16:04

Cytat:
coś się pogubiłeś...
tak wiele lat temu ...
ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 16:05

Jras4 napisał/a:
tak wiele lat temu ...


najwyższy czas się odnaleźć... :wysmiewacz:

Jras4 - Sob 27 Kwi, 2013 16:27

nic nie zrozumiałeś
ant69 - Sob 27 Kwi, 2013 16:59

no... nic
Eila - Sob 27 Kwi, 2013 19:00

grzesiek napisał/a:
Miłej pracy w ogrodzie, niech pomoże ci się wyluzować i nie myśleć o problemach .


Dzięki Grześ-a wiesz że pomogło ;)
Trawkę zasiliłam nawozem,rododendrony też a potem ogarnęłam mieszkanie-całe posprzątałam ;) Teraz chwilkę odpocznę a potem kąpiel ...książka i lulu.Jestem tak skonana ,że zasnę natychmiast jak się położę.Wysiłek fizyczny :okok: to jest to i na mnie działa.

grzesiek - Sob 27 Kwi, 2013 19:24

Fajnie,,na mnie też to działa,dla tego polecam. :)
Eila - Pon 03 Cze, 2013 07:29

Wczoraj był wspaniały dzień....
po raz pierwszy w tym sezonie udało nam się wybrać na wycieczkę rowerową :radocha:
Nie chcieliśmy się przeforsować więc zrobiliśmy tylko 47 km.
Ale już planujemy następną wycieczką ...tym razem 80 km.
Czułam się fantastycznie ...mamy takie piękne okolice i ścieżki rowerowe ,że grzechem byłoby tego nie wykorzystać.
To był naprawdę fantastyczny dzień i pomyślałam sobie ....jak by mogło pięknie być gdyby....ach ...wiem to myślenie życzeniowe ale czasem sobie pozwalam tak podumać...
Po raz kolejny pomyślałam jak silna i podstępna jest nasza choroba ,która stawia na szali całe nasze szczęście...nasze życie...kosztem upodlenia i kompletnego dna....
Takie zderzenie mojego obecnego szczęścia z tym co było jeszcze chwilę temu...pozwala mi utwierdzać się w przekonaniu...że obrałam słuszną drogę :papa2:

Jo-asia - Pon 03 Cze, 2013 15:46

Eila napisał/a:
Takie zderzenie mojego obecnego szczęścia z tym co było jeszcze chwilę temu...pozwala mi utwierdzać się w przekonaniu...że obrałam słuszną drogę :papa2:

cieszę się, że Ty się cieszysz..i tak to postrzegasz

ja, czytając to zdanie....zdałam sobie sprawę, że nie muszę się w niczym utwierdzać
że moja droga zawsze była słuszna...teraz prowadzi przez inne okolice...a ich widok, zachwyca mnie nie zmiennie :rotfl:

:buzki:

Eila - Pon 03 Cze, 2013 21:04

Jo-asia napisał/a:
że nie muszę się w niczym utwierdzać


Nie robię tego bo MUSZĘ-zwyczajnie sprawia mi to przyjemność :skromny: ...to kim teraz jestem ,co osiągnęłam ...co jeszcze mogę osiągnąć...to przyjemne uczucie spojrzeć do lustra i powiedzieć dzisiaj jestem z siebie dumna :hura: ..i nie zapominać o tym co było...

rybenka1 - Pon 03 Cze, 2013 21:11

Trzezwienie to radosc , radosc z kazdego dnia . :okok: Eila :brawo: :buzki:
Eila - Wto 04 Cze, 2013 15:42

rybenka1 napisał/a:
Trzezwienie to radosc , radosc z kazdego dnia


Rybeńka :okok: masz rację ...teraz potrafię się cieszyć z każdej nawet najmniejszej drobnostki...niektórzy nawet patrzą na mnie podejrzliwie i zastanawiają się czy ze mną wszystko ok. :rotfl:

endriu - Wto 04 Cze, 2013 17:26

a potraficie się smucić?
ant69 - Wto 04 Cze, 2013 18:23

endriu napisał/a:
a potraficie się smucić?

...ciekawe i mądre pytanie. Bardzo długo miałem z tym problem...

Eila - Wto 04 Cze, 2013 19:13

endriu napisał/a:
a potraficie się smucić?


kiedyś byłam ekspertem w tej kwestii :tak:
Ten smutek zapijałam alkoholem....dzisiaj takie uczucia jak smutek czy radość mam w odpowiednich proporcjach-jak ja to mówię na poziome zerowym.....staram się przyjmować co mi przynosi życie i nie popadać w nadmierną euforię ani też nie dramatyzować czy popadać w skrajną depresję :tak:

krystian12345 - Wto 04 Cze, 2013 20:52

Ja potrafię się smucic. Np dzisiaj miałem taki trochę smutny dzień. Czasami się zdarza to nic nadzwyczajnego.
Eila - Pią 29 Lis, 2013 08:48

Zaniedbany ten mój temat...tak długo tutaj nie pisałam...postaram się to naprawić...

Więc zacznę od teraz

Spojrzałam na datę i zdałam sobie sprawę ,że dzisiaj mija rok od momentu gdy się tu zarejestrowałam...czas tak szybko mija...
A we mnie tyle zmian przez ten rok nastąpiło ...w większośći zawdzięczam je bytności tutaj i mądrości osobom z forum.Chciałabym Kochani podziękować Wam za wszystko czego tutaj doświadczyłam,i za to ,że mogę tutaj być i czerpać garściami z Waszych doświadczeń :buzki: :buzki: :buzki:

Dziękuję wszystkim i każdemu osobno :buzki:

Jo-asia - Pią 29 Lis, 2013 11:16

Eila, :buziak:
i wzajemnie :kwiatek: dziękuję, że Jesteś

Eila - Sob 30 Lis, 2013 09:55

Jo-asia, Na Ciebie zawsze można liczyć :buziak:
baracca - Sob 30 Lis, 2013 10:19

Eila napisał/a:
Spojrzałam na datę i zdałam sobie sprawę ,że dzisiaj mija rok od momentu gdy się tu zarejestrowałam...czas tak szybko mija...
A we mnie tyle zmian przez ten rok nastąpiło

Fajnie Eila, że Ci się wszystko układa
Eila napisał/a:
w większośći zawdzięczam je bytności tutaj

W większości zawdzięczasz je sobie i swojej odwadze...

Eila - Sob 30 Lis, 2013 11:49

baracca napisał/a:
W większości zawdzięczasz je sobie i swojej odwadze..


Masz rację :tak: ale to forum zajmuje szczególne miejsce w moim życiu :skromny: i chociaż brakuje mi czasu aby bywać tutaj dłużej ,to codziennie staram się wpaść choćby na chwilkę :skromny: to już stało się nawykiem....przegląd Dekadencji przy porannej kawie...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group