WSPÓŁUZALEŻNIENIE - fazy zdrowienia- współuzależnienie
pannamigotka - Nie 09 Gru, 2012 20:16 Temat postu: fazy zdrowienia- współuzależnienie Ostatnio się dowiedziałam, że moje myśli i działania to jest klasyczne współuzależnienie. Ja myślałam, że coś drgnęło, a tu znów cios. Znów brak nadziei. Na jego trzeźwienie (choć pozoruje całkiem sympatycznie) i na moje lepsze życie z nim lub bez niego (bez znaczenia)...
Eh, aż się zawstydziłam i nie poprosiłam o te fazy (są?). No bo skoro jest tak beznadziejnie, to i po co? Czy jakieś dobre kobitki posiadają stosowną wiedzę i chcą się nią podzielić?
p/s jeśli taki temat już był, to proszę o doklejenie do starego i wtedy sobie poczytam
ewa29 - Nie 09 Gru, 2012 20:30
Ciekawy temat założyłaś Dorotko i też chętnie poczytam na ten temat jeśli ktoś będzie miał życzenie się w tym temacie pisemnie wypowiedzieć. (udało mi się jeszcze na trochę lapka pożyczyć )
Klara - Nie 09 Gru, 2012 20:48
Trochę się boję dziś odzywać, bo jestem opacznie rozumiana, więc pozwolę sobie jedynie na wklejenie linków w których są opisane objawy tej dysfunkcji:
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
http://www.opoka.org.pl/b...aleznienie.html
Rozumiem, że zmniejszanie się tych cech jest równoznaczne z wychodzeniem ze współuzależnienia.
Wiedźma - Nie 09 Gru, 2012 20:55
Pannamigotka szuka - jak sądzę - czegoś analogicznego do faz trzeźwienia (miesiąc miodowy, faza muru itd...)
Ja się z czymś takim nie spotkałam w odniesieniu do współuzależnienia, no ale ja zbyt wiele o nim nie wiem...
staaw - Nie 09 Gru, 2012 20:56
Ja myślałem o czymś w rodzaju betoniary współuzależnienia....
Ciekawe czy ktoś coś takiego wymyślił?
A może jest tyle dziedzin w których potrzebne są zmiany że ta betoniara musiała by być piętnastowymiarowa?
Z drugiej strony porządkowanie pewnych obszarów jest uzależnione od domknięcia innych.
Czy jest jakaś kolejność działań?
Wiedźma - Nie 09 Gru, 2012 21:00
staaw napisał/a: | Ja myślałem o czymś w rodzaju betoniary współuzależnienia.... |
Betoniarka to fazy uzależnienia, nie zdrowienia.
Nie wiem, czy współuzależnienie jest postępujące jak uzależnienie...
Bo jeśli nie, to taka betoniarka nie miałaby racji bytu
ewa29 - Nie 09 Gru, 2012 21:04 Temat postu: Fazy zdrowienia rodziny alkoholowej coś jeszcze znalazłam może się przyda
http://ww.org.pl/strona.php?p=2917
pannamigotka - Nie 09 Gru, 2012 21:15
Wiedźma napisał/a: | Pannamigotka szuka - jak sądzę - czegoś analogicznego do faz trzeźwienia (miesiąc miodowy, faza muru itd...)
|
Tak, dokładnie tego szukam. Ktoś mi coś po al-anon powiedział- tamta to jest w fazie sprzątania, ale nie dopytałam, co to za fazy. Całkiem możliwe, że ich nie ma albo są nieopisane.
Wiedźma - Nie 09 Gru, 2012 21:16
Cytat: | Fazy zdrowienia rodziny alkoholowej |
A więc jednak istnieją!
staaw - Nie 09 Gru, 2012 21:24
Wiedźma napisał/a: | Cytat: | Fazy zdrowienia rodziny alkoholowej |
A więc jednak istnieją! |
To są fazy zdrowienia RODZINY, a co jeżeli współuzależniona zdrowieje samodzielnie?
pannamigotka - Nie 09 Gru, 2012 21:24 Temat postu: Re: Fazy zdrowienia rodziny alkoholowej
Ks. Kieliszek zapewne wie o czym pisze , natomiast nie jestem pewna, czy są to te fazy, bo są one ściśle związane z alkoholikiem- z tym, czy on pije czy nie, a mi chodzi o osobę współuzależnioną i o jej kondycję niezależnie od picia czy nie picia osoby bliskiej.
Chociaż coś w tym jest, bo po iluś tam tygodniach autentycznej poprawy i ULGI właśnie, odczuwam coś na kształt kolejnej fazy tzn UJAWNIANIA SIĘ TRUDNOŚCI i rzeczywiście, moja głowa zbombardowana jest problemami (nie związanych z nim, ale ze sobą) i czuję, że nie dam rady, że to nie ma sensu, że tego jest za dużo...
Natomiast moje stany nie mają związku z piciem czy nie piciem Łukasza, są niezależne od jego humorów i manipulacji, bo mówię tu nie o moim nastroju, a o takich dłuższych falach właśnie.
staaw - Nie 09 Gru, 2012 21:25
pannamigotka napisał/a: | Wiedźma napisał/a: | Pannamigotka szuka - jak sądzę - czegoś analogicznego do faz trzeźwienia (miesiąc miodowy, faza muru itd...)
|
Tak, dokładnie tego szukam. Ktoś mi coś po al-anon powiedział- tamta to jest w fazie sprzątania, ale nie dopytałam, co to za fazy. Całkiem możliwe, że ich nie ma albo są nieopisane. | Jakbyś się dopytała, to byś się dowiedziała...
olga - Nie 09 Gru, 2012 21:26
Wiedźma napisał/a: | Nie wiem, czy współuzależnienie jest postępujące jak uzależnienie... |
jest, ja miałam wrażenie, ze w jakis matrix wchodzę
pannamigotka - Nie 09 Gru, 2012 21:28
staaw napisał/a: | Wiedźma napisał/a: | Cytat: | Fazy zdrowienia rodziny alkoholowej |
A więc jednak istnieją! |
To są fazy zdrowienia RODZINY, a co jeżeli współuzależniona zdrowieje samodzielnie? |
Otóż to, szukam czegoś tylko odnośnie współuzależnionych, bo alkoholik może nie zdrowieć w ogóle lub w innym tempie. Oczywiście sytuacja, w której zdrowieje cała rodzina jest sytuacją idealną, ale nie zawsze tak bywa.
pietruszka - Nie 09 Gru, 2012 21:41
Anna Wobiz (Wspóluzależnienie w rodzinie alkoholowej. Czym to się je i jak tym się nie udławić) opisuje takie "kamienie milowe" w procesie zdrowienia, z zastrzeżeniem, że tak było w jej przypadku:
- nadzieja (możliwa jest zmiana)
-wiara (odbudowanie wiary w swoje siły)
- determinacja (nikomu i za żadną cenę nie dać się zepchnąć z drogi)
-zaufanie (do terapeutów, do siebie)
-odwaga
Etapy zdrowienia (niekoniecznie w tej kolejności u każdego):
-przyczajenie (przyglądanie się sytuacji, poznawanie ludzi, w tym okresie lęki o utratę anonimowości)
-etap poznawczy (zapoznawanie się z wiedzą o współuzależnieniu, alkoholizmie oraz próby konfrontowania własnego życia z wiedzą książkową, z wykładów; częste w tym okresie budzenie się bądź odmrażanie uczuć, etap nadwrażliwości i emocjonalnego rozchwiania, huśtawa emocjonalna)
- samopoznanie
- etap buntu (brak zgody na taki los, jednocześnie nauka rozpoznawania swoich granic, dawanie sobie prawa do własnej indywidualności, do odrębnego zdania, do osobistych opinii i decyzji, na tym etapie dużo złości; jednocześnie nabieranie szacunku do siebie
-etap działania
-względnie prawidłowe funkcjonowanie w rodzinie i społeczeństwie
- powrót do zdrowia w sferze duchowej
Tak w skrócie spisałam...
Sama się też pod tym podpiszę, bo i u mnie było podobnie, choć przechodzenie z etapu na kolejny było bardzo płynne, te grancie nie były ostre... U mnie na początku był dużo buntu, dużo złości i braku zgody... Myślę, że u każdego "zdrowienie" może wyglądać ciut inaczej, bo i każdy ma do przepracowywania inne obszary w nieraz w innej kolejności...
staaw - Nie 09 Gru, 2012 21:42
olga napisał/a: | Wiedźma napisał/a: | Nie wiem, czy współuzależnienie jest postępujące jak uzależnienie... |
jest, ja miałam wrażenie, ze w jakis matrix wchodzę |
1.Grzeczna dziewczynka
-ustępowanie miejsca w autobusie
-załatwianie drobnych sprawunków dla sąsiadów
-krycie spóźnień koleżanek w pracy
2.Niezastąpiona
-załatwianie spraw urzędowych za członków rodziny
-samodzielne dbanie o finanse rodziny
-usprawiedliwianie zachowań innych ludzi
3.Perfekcjonistka
-przejęcie całkowitej kontroli nad życiem domowym
-planowanie dnia co do minuty, ograniczenie snu
-przejmowanie w pracy obowiązków mniej kompetentnych (czyli wszystkich) koleżanek
4.Matka Teresa
-udzielanie się w stowarzyszeniach na rzecz obrony słabszych i uciśnionych
-szukanie dodatkowych zajęć zarobkowych
-oszczędzanie na własnych potrzebach
-uzależnienie nastroju w zależności od nastroju innych ludzi
5.Skrajne wyczerpanie
-przemoc fizyczna i psychiczna w stosunku do najbliższych
-zaniedbywanie wyglądu
-apatia bądź euforia bez logicznego wytłumaczenia
6.Śmierć w wyniku udaru, zawału lub wypadku...
O kolejności możemy dyskutować, a na fazach zdrowienia się nie znam...
pietruszka - Nie 09 Gru, 2012 21:44
staaw napisał/a: | O kolejności możemy dyskutować, a na fazach zdrowienia się nie znam... |
Stasiu, o sobie piszesz?
staaw - Nie 09 Gru, 2012 21:48
pietruszka napisał/a: | staaw napisał/a: | O kolejności możemy dyskutować, a na fazach zdrowienia się nie znam... |
Stasiu, o sobie piszesz? |
O wynikach moich 36 letnich badań. Obiekt umarł na skutek udaru mózgu więc o zdrowieniu nie mogę nic powiedzieć...
pietruszka - Nie 09 Gru, 2012 21:58
Muszę Cię rozczarować... według Twojej rozpiski byłabym współuzależnioną w około kilkunastu procentach... Wiele tych cech jest związanych bardziej z syndromem DDA niż z samym współuzależnieniem...i nawet... nie dotyczyłoby każdego DDA.
O dysfunkcji pod nazwą współuzależnienie możemy mówić od związania się z osobą uzależnioną, ciężko chorą przewlekle, chorą psychicznie, itp.
staaw - Nie 09 Gru, 2012 22:09
pietruszka napisał/a: | według Twojej rozpiski byłabym współuzależnioną w około kilkunastu procentach... |
Zapomniałem dopisać że rozpiskę czytasz na własne ryzyko, nawet nie pomyślałem że ktoś potraktować poważnie ten tekst jako fazy rozwoju współuzależnienia...
pietruszka - Nie 09 Gru, 2012 22:12
staaw napisał/a: | nawet nie pomyślałem że ktoś potraktować poważnie ten tekst jako fazy rozwoju współuzależnienia... |
Stasiu... Hydepark jest gdzie indziej...
staaw - Nie 09 Gru, 2012 22:14
A umiesz już wywalać bez zamykania tematu?
pietruszka - Nie 09 Gru, 2012 22:15
staaw napisał/a: | |
szukasz zaczepki?
staaw - Nie 09 Gru, 2012 22:17
pietruszka napisał/a: | staaw napisał/a: | |
szukasz zaczepki? |
Jeszcze mi życie miłe...
pietruszka - Nie 09 Gru, 2012 22:18
staaw napisał/a: | Jeszcze mi życie miłe... |
no...
pannamigotka - Pon 10 Gru, 2012 09:19
Pietruszko, czułam, że coś napiszesz i liczyłam na to. Tylko, że ja znowu w kropce, bo z tego:
pietruszka napisał/a: |
- nadzieja (możliwa jest zmiana)
-wiara (odbudowanie wiary w swoje siły)
- determinacja (nikomu i za żadną cenę nie dać się zepchnąć z drogi)
-zaufanie (do terapeutów, do siebie)
-odwaga |
to niestety nic o mnie- oprócz zaufania do terapeutów- mam ogromne.
pietruszka napisał/a: | Etapy zdrowienia (niekoniecznie w tej kolejności u każdego):
-przyczajenie (przyglądanie się sytuacji, poznawanie ludzi, w tym okresie lęki o utratę anonimowości) |
Tak, to o mnie. Niestety nadal boję się utraty anonimowości, byłam na spotkaniu mikołajkowym mojego klubu, niestety dziennikarze robili zdjęcia, co już spędza mi sen z powiek (spotkanie zorganizowane przez UM i prezenty dla dzieci właśnie z ich pieniędzy)
pietruszka napisał/a: | -etap poznawczy (zapoznawanie się z wiedzą o współuzależnieniu, alkoholizmie oraz próby konfrontowania własnego życia z wiedzą książkową, z wykładów; częste w tym okresie budzenie się bądź odmrażanie uczuć, etap nadwrażliwości i emocjonalnego rozchwiania, huśtawa emocjonalna) |
To z pewnością o mnie, choć huśtawka emocjonalna mija i uspakajam się.
pietruszka napisał/a: | - samopoznanie
- etap buntu (brak zgody na taki los, jednocześnie nauka rozpoznawania swoich granic, dawanie sobie prawa do własnej indywidualności, do odrębnego zdania, do osobistych opinii i decyzji, na tym etapie dużo złości; jednocześnie nabieranie szacunku do siebie
-etap działania
-względnie prawidłowe funkcjonowanie w rodzinie i społeczeństwie
- powrót do zdrowia w sferze duchowej |
A reszta - niestety nie o mnie, jeszcze daleka droga przede mną
pannamigotka - Pon 10 Gru, 2012 09:24
Pietruszko, coś w tym jest, bo rzeczywiście 2 pierwsze etapy mam tak jakby za sobą (czy w trakcie), ale teraz przede mną samopoznanie i bez Twojego wpisu też to wiedziałam (czułam?). Tylko, że to jest dla mnie najtrudniejszy etap i właśnie chyba nie do przeskoczenia. W zasadzie do tej pory żyłam obok swojego życia...
a i jeszcze odnośnie etapu podejmowania decyzji- ostatnio podjęłam 3 ważne, życiowe... to jest jakieś pocieszenie, chociaż, mam lęk przed zmianami i boję się panicznie, ale podjęłam
pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 09:25
pannamigotka napisał/a: | ostatnio podjęłam 3 ważne, życiowe... to jest jakieś pocieszenie, chociaż, mam lęk przed zmianami i boję się panicznie, ale podjęłam |
Nie taki diabeł straszny...........wiem z własnych doświadczeń
pietruszka - Pon 10 Gru, 2012 11:22
Migota, spokojnie... myślę, że na siłę nic nie przyspieszysz... po prostu w terapii też potrzebne jest trochę cierpliwości... Jak byłam "w trakcie" to nawet trudno byłoby mi stwierdzić gdzie dokładnie byłam... teraz z perspektywy czasu widzę to dopiero wyraźniej...
a lęk... lęk jest naturalny... myślę, że każda z nas go czuła... i to całe samopoznanie wcale nie jest takie straszne... Ani nie odkryłam w sobie potwora (chociaż się tego spodziewałam, a co gorsza bałam się, że i inni go zobaczą ), ani żadna ze mnie chodząca doskonałość. Ot znacznie lepiej znam teraz siebie, swoje słabe strony (nad którymi mogę sobie spokojnie dalej pracować albo dać spokój) ale też swoje mocne strony. Też lepiej poznałam własne potrzeby, i to co we mnie najważniejsze, takie jądro samej siebie, jak obrałam tę cebulkę z warstw nałożonych przez oczekiwania Innych wobec mnie.
I nieraz w czasie terapii się dziwiłam tak fajnie, pozytywnie, wiele odkryć było naprawdę bardzo przyjemnych
pietruszka - Pon 10 Gru, 2012 11:24
Acha... i nadzieją i wiarą na zmianę to głównie napełniałam się na Al-anonie, patrzyłam na dziewczyny, które już wcześniej przebyły tę drogę i widziałam, że żyje się im lepiej, lżej, że rozkwitają.
pannamigotka - Pon 10 Gru, 2012 11:34
pietruszka napisał/a: | Acha... i nadzieją i wiarą na zmianę to głównie napełniałam się na Al-anonie, patrzyłam na dziewczyny, które już wcześniej przebyły tę drogę i widziałam, że żyje się im lepiej, lżej, że rozkwitają. |
Ja mam podobnie, dzięki al-anon dowiedziałam się, że z tego całego współuzależnienia MOŻNA wyjść, ja wcześniej o tym nie wiedziałam! Tamte dziewczyny (i chłopaki ) bardzo mi imponują (mam wręcz wrażenie, że jestem cały czas za nimi, że za nimi nie nadążam), szczególnie mam szacunek dla jednej babki, która uporała się ze swoim współuzależnieniem i żyje z czynnym alkoholikiem i jest szczęśliwa! Ona mnie bardzo wspiera (trzyma też kciuki za trzeźwienie ł.), jak mam chwile zwątpienia, to chwali, że i tak wcześnie się obudziłam, że zaczynam coś zmieniać, że jestem na dobrej drodze. A moja terapeutka powiedziała, że cudownie wybieram sobie z tego, co mówią do mnie inni TO CO CHCĘ USŁYSZEĆ. Tzn, że mam sobie tylko czekać, że inni zaczęli zmiany wcześniej itd I znów kop w zad, ta moja terapka oczekuje ode mnie bardzo radykalnych zmian i twierdzi, że czas działa na moją niekorzyść, a ja czuję, że właśnie potrzebuję bardziej wsparcia i czasu właśnie a nie ponaglania... Ona ma rację, ale ja tez mam jakieś swoje ograniczenia (czy może to raczej wymówki?).
pietruszka - Pon 10 Gru, 2012 11:45
pannamigotka napisał/a: | a ja czuję, że właśnie potrzebuję bardziej wsparcia i czasu właśnie a nie ponaglania... Ona ma rację, ale ja tez mam jakieś swoje ograniczenia (czy może to raczej wymówki?). |
A ja tak sobie pomyślałam, że sama siebie blokujesz, czegoś się boisz? I tu raczej musisz sama znaleźć odpowiedź...
Agulka76 - Pon 10 Gru, 2012 11:48
staaw napisał/a: | olga napisał/a: | Wiedźma napisał/a: | Nie wiem, czy współuzależnienie jest postępujące jak uzależnienie... |
jest, ja miałam wrażenie, ze w jakis matrix wchodzę |
1.Grzeczna dziewczynka
-ustępowanie miejsca w autobusie
-załatwianie drobnych sprawunków dla sąsiadów
-krycie spóźnień koleżanek w pracy
2.Niezastąpiona
-załatwianie spraw urzędowych za członków rodziny
-samodzielne dbanie o finanse rodziny
-usprawiedliwianie zachowań innych ludzi
3.Perfekcjonistka
-przejęcie całkowitej kontroli nad życiem domowym
-planowanie dnia co do minuty, ograniczenie snu
-przejmowanie w pracy obowiązków mniej kompetentnych (czyli wszystkich) koleżanek
4.Matka Teresa
-udzielanie się w stowarzyszeniach na rzecz obrony słabszych i uciśnionych
-szukanie dodatkowych zajęć zarobkowych
-oszczędzanie na własnych potrzebach
-uzależnienie nastroju w zależności od nastroju innych ludzi
5.Skrajne wyczerpanie
-przemoc fizyczna i psychiczna w stosunku do najbliższych
-zaniedbywanie wyglądu
-apatia bądź euforia bez logicznego wytłumaczenia
6.Śmierć w wyniku udaru, zawału lub wypadku...
O kolejności możemy dyskutować, a na fazach zdrowienia się nie znam... |
Taa... jaby brać to na poważnie to moja mama miała wszystkie punkty łącznie z ostatnim Ja mam 5
staaw - Pon 10 Gru, 2012 17:31
Agulka76 napisał/a: | Taa... jaby brać to na poważnie to moja mama miała wszystkie punkty łącznie z ostatnim Ja mam 5 |
Tak to już jest z błazeństwem, jeden dostrzeże ziarnko prawdy, drugi pieprzu.
Ale jak mawiał mój ulubiony bohater literacki: "Gdyby wszyscy byli mądrzy, to co drugi by od tego zgłupiał"...
Słoneczko - Śro 26 Gru, 2012 22:18
staaw napisał/a: | Tak to już jest z błazeństwem, jeden dostrzeże ziarnko prawdy, drugi pieprzu.
Ale jak mawiał mój ulubiony bohater literacki: "Gdyby wszyscy byli mądrzy, to co drugi by od tego zgłupiał"... | Ciekawe... Baaardzo ciekawe, intrygujące...
Słoneczko - Nie 03 Mar, 2013 12:55
pietruszka napisał/a: | Anna Wobiz (Wspóluzależnienie w rodzinie alkoholowej. Czym to się je i jak tym się nie udławić) opisuje takie "kamienie milowe" w procesie zdrowienia, z zastrzeżeniem, że tak było w jej przypadku:
- nadzieja (możliwa jest zmiana)
-wiara (odbudowanie wiary w swoje siły)
- determinacja (nikomu i za żadną cenę nie dać się zepchnąć z drogi)
-zaufanie (do terapeutów, do siebie)
-odwaga
Etapy zdrowienia (niekoniecznie w tej kolejności u każdego):
-przyczajenie (przyglądanie się sytuacji, poznawanie ludzi, w tym okresie lęki o utratę anonimowości)
-etap poznawczy (zapoznawanie się z wiedzą o współuzależnieniu, alkoholizmie oraz próby konfrontowania własnego życia z wiedzą książkową, z wykładów; częste w tym okresie budzenie się bądź odmrażanie uczuć, etap nadwrażliwości i emocjonalnego rozchwiania, huśtawa emocjonalna)
- samopoznanie
- etap buntu (brak zgody na taki los, jednocześnie nauka rozpoznawania swoich granic, dawanie sobie prawa do własnej indywidualności, do odrębnego zdania, do osobistych opinii i decyzji, na tym etapie dużo złości; jednocześnie nabieranie szacunku do siebie
-etap działania
-względnie prawidłowe funkcjonowanie w rodzinie i społeczeństwie
- powrót do zdrowia w sferze duchowej | Chcę wrócić do tego watku. Dzis mogę się zmierzyć z prawdą o sobie, bardzo tego potrzebuję,
nazywam to konfrontacją sama ze sobą.
Sumujac te fazy, przeszłam je wszystkie, wszystkie ze zrozumieniem...
Ale jednak odwaga przed wyrażaniem swoich uczuć, czy tez działaniem,
najpierw przybiera kulminację w postaci euforii,
i nagle opada do zera, wole zniknąć, zaszyć sie cichutko przed światem,
Potem wraca odwaga w działaniu, jestem już zorganizowana, pewniejsza siebie.
Jeszcze, jeszcze pracy sporo nad sobą. Potrzebuję równowagi, czy osiągnę?
Chcę tego bardzo.
Gdyby nie to bezcenne forum, nie wiem, jakbym dzień przetrwała,
chłonę wiedze i chcę ja wdrazac w swoje życie.
pannamigotka napisał/a: | szczególnie mam szacunek dla jednej babki, która uporała się ze swoim współuzależnieniem i żyje z czynnym alkoholikiem i jest szczęśliwa! | Ja sie wycofałam z takiego związku
Dzis wiem, ze żyłabym w ciągłym strachu,
poddałabym sie znów manipulacjom,
aby miec swięty spokój, i ten paraliżujący strach,
że dzieci będa dysfunkcyjne, tak jak ja jestem,
i ta trauma moja z dzieciństwa.
W zaden sposób, bym nie pomogła
ani sobie, ani dzieciom, ani samemu partnerowi,
piłby tak jak chce, wiem, ze nie miałabym wpływu,
aby przestał, tylko dlatego, bo ja tego chcę
Słoneczko - Nie 03 Mar, 2013 17:28
Dziękuje za p.w. pannamigotka, najmocniej cie przepraszam, że sie tutaj wypowiedziałam.
Tak szczerze to z poczucia winy, ze nie potrafiłam spróbować jeszcze raz że mi zabrakło odwagi, meczę sie z tym. Jestem do d..y, wiem
Źle mnie odbierasz, a ja widocznie zły przekaz daję.
Przepraszam, to sie juz nie powtórzy.
Obiecuję
Klara - Nie 03 Mar, 2013 19:43
Słoneczko73 napisał/a: | najmocniej cie przepraszam, że sie tutaj wypowiedziałam.
Tak szczerze to z poczucia winy, ze nie potrafiłam spróbować jeszcze raz że mi zabrakło odwagi, meczę sie z tym. Jestem do d..y, wiem
Źle mnie odbierasz, a ja widocznie zły przekaz daję. |
Z wielką przyjemnością i podziwem czytam posty Pannymigotki, ale z całym szacunkiem Słoneczko, niepotrzebnie przepraszasz za to, że podzieliłaś się SWOIM doświadczeniem.
Każda z nas to doświadczenie ma inne i każda przeżywa je po swojemu.
Jestem osobą, która żyła obok czynnego alkoholika do końca. Do jego (nietrzeźwej) śmierci. Bacznie też obserwuję zachowania osób utrzymujących, że wyleczyły się ze współuzależnienia i to moje doświadczenie i moja obserwacja pozwalają mi utrzymywać, że szczęśliwe życie u boku czynnego alkoholika jest legendą. Wiadomo zaś, że w każdej legendzie jest ziarenko prawdy, ale więcej zmyślenia.
Jeśli zaś chodzi o wyleczone współ... to raczej bym ten objaw porównała do leczonego alkoholizmu.
To znaczy, że wszystko jest w porządku do czasu, aż się pojawi impuls wyzwalający. Gdy coś się w życiu nie układa tak jak powinno, współuzależnienie z ogromną siłą pojawia się znowu.
Podobnie jak pierwszy kieliszek/piwo u alkoholika
pterodaktyll - Nie 03 Mar, 2013 19:53
Słoneczko73 napisał/a: | Jestem do d..y, |
Jestem innego zdania na ten temat
pannamigotka - Nie 03 Mar, 2013 21:33
Słoneczko73 napisał/a: |
Przepraszam, to sie juz nie powtórzy.
Obiecuję |
Czy ja dobrze rozumiem, że przepraszasz mnie za to, że wypowiedziałaś się w tym wątku?
Słoneczko, chyba nie zrozumiałaś mojej pw. Aż muszę ją jeszcze raz przeczytać, bo może wyraziłam się źle. Zaraz wracam.
edit: Napisałam p.w. tam się wszystko zawiera. Może jednak uda nam się dogadać, na co liczę, jak nie teraz to kiedyś.
Duszek - Nie 03 Mar, 2013 21:43
Słoneczko73 napisał/a: | Dziękuje za p.w. pannamigotka, najmocniej cie przepraszam, że sie tutaj wypowiedziałam.
Tak szczerze to z poczucia winy, ze nie potrafiłam spróbować jeszcze raz że mi zabrakło odwagi, meczę sie z tym. Jestem do d..y, wiem
Źle mnie odbierasz, a ja widocznie zły przekaz daję.
Przepraszam, to sie juz nie powtórzy.
Obiecuję |
Słoneczko kolejny raz dziś czytam Ciebie i ...brak mi słów .
Nie możesz dziewczyno wszystkich za wszystko przepraszać.
To forum - bynajmniej tak mi się wydaję - jest po to aby się wypowiadać i dzielić swoimi przemyśleniami.
Na szczęście każdy człowiek jest inny i ma prawo do swojego własnego, czasem odbiegającego od ogółu zdania. Jedni odbierają nas pozytywnie a inni negatywnie i nic na to nie poradzimy. Najważniejsze abyś Ty czuła się szczęśliwa sama z sobą.
Bądź taką jak jesteś czyli przede wszystkim szczerą i otwartą. Ja tak to widzę.
I podpisuję się również pod wypowiedzią Klary!
Ps. Pannamigotko - mam nadzieję, że nie masz żalu że w twoim wątku.
pannamigotka - Nie 03 Mar, 2013 21:43
Klara napisał/a: | szczęśliwe życie u boku czynnego alkoholika jest legendą. |
Pytanie czy można być szczęśliwym człowiekiem w ogóle i stale? Pytanie czym jest dla nas szczęście. Pytanie czy potrzebujemy alkoholika czynnego czy trzeźwiejącego, czy w ogóle innego człowieka, aby być szczęśliwym? Czy szczęście to jest to, co dają nam inni na tacy, czy wypracowujemy sobie sami?
Ehhh.. tak tylko pytam i takie mi się myśli plączą zupełnie jak Wolnemu
Odpowiedzi nie znam.
pannamigotka - Nie 03 Mar, 2013 21:49
Duszku, my miałyśmy ze Słoneczkiem już dawno spięcia i te przeprosiny to w związku z dzisiejszą pw między nami.
To ja teraz Słoneczko PRZEPRASZAM jeśli Cię czymś uraziłam.
Mamy po prostu różną sytuację, różne poglądy, ale ten sam problem tj alkoholizm bliskiej osoby.
Duszek - Nie 03 Mar, 2013 21:49
pannamigotka napisał/a: |
szczególnie mam szacunek dla jednej babki, która uporała się ze swoim współuzależnieniem i żyje z czynnym alkoholikiem i jest szczęśliwa! |
To zdanie dziś utkwiło mi najbardziej...
Czy można żyć z czynnym alkoholikiem i być szczęśliwą osobą...?
pannamigotka - Nie 03 Mar, 2013 21:52
Duszek napisał/a: | pannamigotka napisał/a: |
szczególnie mam szacunek dla jednej babki, która uporała się ze swoim współuzależnieniem i żyje z czynnym alkoholikiem i jest szczęśliwa! |
To zdanie dziś utkwiło mi najbardziej...
Czy można żyć z czynnym alkoholikiem i być szczęśliwą osobą...? |
Też w to nie wierzyłam, dopóki nie spotkałam, ale też nie mogę ocenić ile w tym prawdy, bo przecież nie mieszkam z nimi i nie uczestniczę w ich życiu. Znam to tylko z relacji.
pterodaktyll - Nie 03 Mar, 2013 21:53
Duszek napisał/a: | Czy można żyć z czynnym alkoholikiem i być szczęśliwą osobą...? |
Można i z wrzodem na du***, ale czy to aż takie szczęście?
pannamigotka - Nie 03 Mar, 2013 21:55
pterodaktyll napisał/a: | Duszek napisał/a: | Czy można żyć z czynnym alkoholikiem i być szczęśliwą osobą...? |
Można i z wrzodem na du***, ale czy to aż takie szczęście? | Gorzej, jak ktoś z forumowiczów ma wrzód na du*** i jest szczęśliwy, a to będzie heca!
Duszek - Nie 03 Mar, 2013 21:59
pannamigotka napisał/a: | Duszku, my miałyśmy ze Słoneczkiem już dawno spięcia i te przeprosiny to w związku z dzisiejszą pw między nami.
To ja teraz Słoneczko PRZEPRASZAM jeśli Cię czymś uraziłam.
Mamy po prostu różną sytuację, różne poglądy, ale ten sam problem tj alkoholizm bliskiej osoby.
|
Pannamigotko ja rozumiem, że jesteście dwiema odrębnymi osobami i macie inne odczucia, poglądy itd...Ja nie oceniam tej sytuacji.
Po prostu trafiłam do Twego wątku i kolejny raz czytam słowa "przepraszam"... i ten mały przekaz w kierunku Słoneczka to taki "mobilizujący kopniaczek" (mam nadzieję!) .
Słoneczko
Klara - Nie 03 Mar, 2013 22:02
pannamigotka napisał/a: | Pytanie czy można być szczęśliwym człowiekiem w ogóle i stale? |
Jasne że nie.
Szczęśliwym się BYWA
Wiesz, przez tych kilka lat (chyba z pięć), kiedy całkowicie odseparowałam się od męża i tylko go widywałam i wyczuwałam węchem gdy przemieszczał się do kuchni, czy łazienki wydawało mi się, że jest mi dobrze, bo byłam panią siebie samodzielną i niezależną. Uśmiechniętą i radzącą sobie z życiem.
Dopiero po czasie - mniej więcej trzy lata po jego śmierci, kiedy nastąpiło odprężenie, zaczęły się ujawniać te wszystkie dolegliwości wynikające z napięcia, a już całkiem nie do "naprawienia" wydaje się napięcie mięśniowe, które nie chce w żaden sposób ustąpić.
Scarlet O'Hara - Nie 03 Mar, 2013 22:16
Myślę,że jedną z faz zdrowienia jest to co napisała olga w wątku inki
olga napisał/a: | Inka a może pomoże Ci powiedzenie "Tego kwiatu to pół światu".
To nie miłość - to współuzależnienie, Gdy wyleczysz współuzależnienie to i "miłość" minie. |
Może nie wszystkich współ to dotyczy ale większości napewno.Ja osobiście czuję już od dłuższego czasu ,że coś jest inaczej.
Duszek napisał/a: |
To zdanie dziś utkwiło mi najbardziej...
Czy można żyć z czynnym alkoholikiem i być szczęśliwą osobą...? |
By być szczęśliwym/ą trzeba zastosować metodę 90 na 10 czyli 90% szczęscia dajemy sobie sami a dopiero 10 % mogą go dać nam inne osoby.
Czy można szczęśliwie żyć z czynnym alko ? Wydaje mi się,że teoretycznie tak ale praktycznie nie wiem czy jest to do zrobienia.
Łatwo się mówi ,nie daj się sprowokować,a niech rośnie sterta prania w łazience itp.itd
To są drobiazgi ale z drobiazgów składa się życie.
Może można się tego nauczyć ? tego nie wiem ,zaraz kończę pierwszy etap terapii ale nic takiego nie słyszałam.
Na ten moment mieszkam z czynnym alko ,który mocuje się sam ze sobą. .Staram się jak tylko mogę dawać sobie szczęście.Dbam o siebie itp.itd.
Jednak przyjdzie raz na jakiś czas taki moment ,że wyprowadzi mnie z równowagi skaczemy sobie do oczu.
Od 1,5 m-c zdarzyło mi sie może 2-3 razy "zapomnieć"jednak chyba jest to nie wiele bo prowokowana jestem niemal że codziennie .
Wedle mojej oceny nie można być tak do końca szczęsliwym żyjąc z pijącym alkoholikiem.
Scarlet O'Hara - Nie 03 Mar, 2013 22:21
Klara napisał/a: | a już całkiem nie do "naprawienia" wydaje się napięcie mięśniowe, które nie chce w żaden sposób ustąpić. |
a próbowałaś gimnastykę,masaż,rolletik ?
uważam,że gimnastyka jest najcudowniejszym lekarstwem (wiem po swoim kręgosłupie).
pannamigotka - Nie 03 Mar, 2013 22:23
Klara napisał/a: |
Wiesz, przez tych kilka lat (chyba z pięć), kiedy całkowicie odseparowałam się od męża i tylko go widywałam i wyczuwałam węchem gdy przemieszczał się do kuchni, czy łazienki wydawało mi się, że jest mi dobrze, bo byłam panią siebie samodzielną i niezależną. Uśmiechniętą i radzącą sobie z życiem. |
Wydaje mi się, że tak właśnie wygląda życie tej osoby, o której piszę.
Klara napisał/a: | Dopiero po czasie - mniej więcej trzy lata po jego śmierci, kiedy nastąpiło odprężenie, zaczęły się ujawniać te wszystkie dolegliwości wynikające z napięcia, a już całkiem nie do "naprawienia" wydaje się napięcie mięśniowe, które nie chce w żaden sposób ustąpić. |
Wiesz, ja takiego stanu odprężenia jeszcze nie zaznałam.
Pierwsze wspomnienie- paraliżujący strach, gdy słyszę kroki mamy. I tak w zasadzie do pełnoletności- wieczny strach w domu. Przemoc fizyczna i psychiczna, również ekonomiczna. I znalazłam sobie wspaniałego 'wybawcę', alkoholika... Aż strach pomyśleć, jak to wszystko ze mnie wyjdzie... bo kiedyś pewnie wyjdzie.
p/s Jeśli mieszkasz na śl to wpadnij na darmowy masaż
pterodaktyll - Nie 03 Mar, 2013 22:25
Scarlet O'Hara napisał/a: | Wedle mojej oceny nie można być tak do końca szczęsliwym żyjąc z pijącym alkoholikiem. |
Jak można być szczęśliwym w związku z człowiekiem chorym, do tego chorym na własne życzenie, a poza tym nie mającego wcale ochoty się leczyć? Trzeba chyba być ......."pi****oną siostrą miłosierdzia", jak to pięknie swego czasu napisała jedna z naszych współuzależnionych userek
Scarlet O'Hara - Nie 03 Mar, 2013 22:35
pterodaktyll napisał/a: | Scarlet O'Hara napisał/a: | Wedle mojej oceny nie można być tak do końca szczęsliwym żyjąc z pijącym alkoholikiem. |
Jak można być szczęśliwym w związku z człowiekiem chorym, do tego chorym na własne życzenie, a poza tym nie mającego wcale ochoty się leczyć? Trzeba chyba być ......."pi****oną siostrą miłosierdzia", jak to pięknie swego czasu napisała jedna z naszych współuzależnionych userek |
ale różni są ludzie ,ja napisałam ,że według mojej oceny bo nie lubię wrzucać wszystkich do jednego wora.
a może takie życie dla kogoś właśnie jest szczęściem?
ja nie wiem? trudno mi w to uwierzyć i gdyby ktoś próbował mi mówić o szczęściu w takiej sytuacji pewnie bym nie uwierzyła.
nie mam wątpliwości co do tego jak ja bym się czuła\ czuję w takiej sytuacji.
Scarlet O'Hara - Nie 03 Mar, 2013 22:37
pannamigotka napisał/a: |
p/s Jeśli mieszkasz na śl to wpadnij na darmowy masaż |
pewnie zaraz ustawi Ci się kolejka
pterodaktyll - Nie 03 Mar, 2013 22:41
Scarlet O'Hara napisał/a: | może takie życie dla kogoś właśnie jest szczęściem? |
Wierzysz w to?
Scarlet O'Hara - Nie 03 Mar, 2013 22:56
pterodaktyll napisał/a: | Scarlet O'Hara napisał/a: | może takie życie dla kogoś właśnie jest szczęściem? |
Wierzysz w to? |
Mierząc swoją miarą - NIE nie wierzę.
Jednak są różni ludzie i to nie źle pokręceni.
Pewnie nikt o z drowych zmysłach tak nawet nie pomyśli ale...........w sumie co mnie to interesuje?
Klara - Pon 04 Mar, 2013 08:53
Scarlet O'Hara napisał/a: | a próbowałaś gimnastykę,masaż |
Taaak - pomaga na chwilę...
Scarlet O'Hara napisał/a: | rolletik ? |
Tego nie próbowałam, a gabinet mam nawet niedaleko.... hmmm
pannamigotka napisał/a: | Jeśli mieszkasz na śl to wpadnij na darmowy masaż |
Dziękuję za dobre chęci, ale niestety - za daleko
olga - Pon 04 Mar, 2013 08:55
Klara napisał/a: |
Scarlet O'Hara napisał/a:
a próbowałaś gimnastykę,masaż
Taaak - pomaga na chwilę... |
Nie pocieszasz mnie Klarciu.
Klara - Pon 04 Mar, 2013 08:57
olga napisał/a: | Nie pocieszasz mnie Klarciu. |
Olga, bądź dobrej myśli.
Twój staż małżeński był znacznie krótszy niż mój, więc i szansa na wyleczenie jest u Ciebie większa
olga - Pon 04 Mar, 2013 09:00
Klara napisał/a: | Twój staż małżeński był znacznie krótszy |
Tak, tylko, że ja w napięciu żyłam już jako nastolatka.
Scarlet O'Hara - Pon 04 Mar, 2013 09:51
olga napisał/a: |
Tak, tylko, że ja w napięciu żyłam już jako nastolatka. |
U mnie napięcie pewnie nie zeszło ale czuję się jakby trochę bardziej odprężona ,kręgosłup zawsze mnie bolał więc tego nie mogę zaliczyć na poczet stresu ale od października mam "coś" w gardle.W grudniu wyszło ,że tarczyca więc mówili ,ze to uczucie zniknie.Biorę tabletki 2 m-c ,było USG lekarz stwierdził,że dziwne ,że dalej mam tę "kluchę" bo tarczyca wcale nie jest taka duża a ja czuję jak mnie poddusza coś w gardle ,jak mi coś tam przeszkadza.
Skierował mie do laryngologa.......
olga - Pon 04 Mar, 2013 09:58
Nie jestem lekarzem więc nie mogę stawiać diagnozy. Ja też coś takiego odczuwałam. Zaczęłam się odprężać głęboko i spokojnie oddychając. Pomogło. Ja się napinałam aż tak bardzo, że bolały mnie mięśnie klatki piersiowej, międzyżebrowe i gardła. Niekiedy nie mogłam wydusić z siebie słowa. Teraz tylko te plecy.... z tym nie mogę sobie poradzić. Łapię sie na tym, że siedząc wygodnie i, wydawać by się mogło, swobodnie mam napięte mięśnie rąk. Cały czas jestem "przygotowana do walki" tylko walczyć nie mam z kim
Scarlet O'Hara - Pon 04 Mar, 2013 10:12
olga napisał/a: | Nie jestem lekarzem więc nie mogę stawiać diagnozy. Ja też coś takiego odczuwałam. Zaczęłam się odprężać głęboko i spokojnie oddychając. Pomogło. |
Spróbuję.Tylko ja mam to cały czas nawet gdy jestem zrelaksowana.
olga napisał/a: | Teraz tylko te plecy.... z tym nie mogę sobie poradzić. | |
Spróbuj tego myślę,że pomoże.Teściowa moja na to chodzi i jest zachwycona.Ma naprawdę spore problemy z kręgosłupem i biodrem.Teraz śmiga jak 18-nastka .
Pilates – system ćwiczeń fizycznych wymyślony na początku XX wieku przez Niemca Josefa Humbertusa Pilatesa, którego celem miało być rozciągnięcie i uelastycznienie wszystkich mięśni ciała. System pilates to połączenie jogi, baletu i ćwiczeń izometrycznych. Według założeń Pilatesa, metoda ta przyczyniać się ma do: wzmocnienia mięśni bez ich nadmiernego rozbudowania, odciążenia kręgosłupa, poprawy postawy, uelastycznienia ciała, obniżenia poziomu stresu oraz ogólnej poprawy zdrowia osób ćwiczących.
ewa29 - Pon 04 Mar, 2013 13:17
Żądło Leszek
Pierwsze kroki przy wychodzeniu ze współuzależnienia
Współuzależnienie to sytuacja, kiedy dana osoba czuje się uzależniona od kogoś, kto jest uzależniony od nałogu. To typowa sytuacja, w której ktoś jest ofiarą ofiary, czy życiowego nieudacznika. Często ofiara ofiary łudzi się, że jej pomoc czy obecność dla osoby uzależnionej jest niezbędna i czuje się odpowiedzialna za jej życie i przetrwanie.
Czytałeś na temat stosowania afirmacji?
To podstawowa praktyka, jeśli chcesz wyjść ze współuzależnienia. Ważne jest, żeby je zacząć stosować i robić to systematycznie. Po kilku miesiącach praktyki człowiek zaczyna się stawać mistrzem swoich afirmacji.
Proponuję zacząć od spisania na kartce wszystkiego, co cię irytuje w rodzicu, partnerze, czy dziecku, a potem pisanie afirmacji wybaczających mu właśnie to, co irytuje najbardziej. Nieodzowne też będzie pisanie afirmacji wybaczających sobie. Temu powinno towarzyszyć głębokie oddychanie - około 20 głębokich, długich oddechów w ciągu dnia, które mogą przeplatać afirmacje. Po afirmacjach wybaczania należy pisać afirmacje budujące pozytywne nastawienie do siebie, do pracy, do otaczających ludzi. Powinny one być związane tematycznie z afirmacjami przebaczania. Należy jednak zacząć od afirmacji: "Kocham, lubię i szanuję siebie", lub podobnej, np. "zasługuję na miłość, zaufanie", "potrafię być zadowolony z siebie, swego życia i swej rodziny". To ważne, gdyż osoby wychowujące się w rodzinie alkoholika nie potrafią znaleźć powodów do zadowolenia. Wręcz przeciwnie!
Po tych zabiegach można przejść do afirmacji: "mam w sobie wystarczająco dużo miłości do .... {np. dziecka, ojca}, Jestem w porządku wobec siebie i .... {np. dziecka, ojca}.
Osoba wychowująca się w rodzinie, gdzie ktoś jest uzależniony od alkoholu, narkotyków, czy czego innego, ma wiele poważnych problemów. Najczęściej nie potrafi odejść i rozpocząć niezależnego życia, stąd trzyma się domu, w którym jej źle. A przede wszystkim nie zna jasnych reguł gry (w relacjach z ludźmi) i "nie zna dnia, ni godziny". W związku z tym często nie potrafi sobie zaplanować dnia ani zorganizować warsztatu pracy.
Pierwsze zabiegi w tym wypadku powinny wiązać się z zapewnieniem sobie chwil spokoju lub wykorzystaniem tych, które są. Temu może służyć afirmacja: "mam zawsze dogodne miejsce i czas na wykonywanie mojej praktyki duchowej".
W lecie możliwe jest wykonywanie praktyki nawet poza domem. Przecież jest ciepło. Jeśli nie da się nic zrobić w domu, można się wybrać do biblioteki i tam w ciszy i spokoju pracować nad sobą. Ten czas warto przede wszystkim poświęcić na afirmacyjne zagwarantowanie sobie bezpieczeństwa w domu ("jestem bezpieczny we własnym domu, jestem bezpieczny przy...").
Warto też afirmować: "znam jasne reguły gry. W relacjach z innymi kieruję się zawsze jasnymi regułami gry".
W rodzinach współuzależnionych pojawia się problem kiepskiego traktowania siebie. Szczególnie w rodzinie alkoholika jest to problem dość powszechnej natury i dotyczy niskiej samooceny, z którą boryka się wielu ludzi. Stąd konieczność podnoszenia samooceny i przede wszystkim uwalniania się od odpowiedzialności i wstydu za osobę uzależnioną.
Jeśli nie weźmiesz się za rozwiązanie twych problemów, za podnoszenie samooceny, to żaden cudotwórca nie uczyni tego. Możesz sobie poradzić z każdą trudnością i z każdym ograniczeniem. Warto przy tym korzystać z pomocy kompetentnych terapeutów, ale jeśli nie masz pieniędzy, to należy zdecydować się na samodzielną pracę nad sobą. To daje nawet lepsze rezultaty niż „leczenie” przez kogoś innego. Zamiast wydawać pieniądze na spotkania, możesz więcej zainwestować w inspirujące książki, bo powinieneś jak najwięcej czasu spędzać w zupełnie innej atmosferze mentalnej niż panująca w domu!
Wspomaganie auto psychoterapii jest możliwe dopiero wówczas, gdy człowiek sam nad sobą pracuję. Tak więc należy samodzielnie wykonać większość pracy nad sobą.
Osoby pochodzące z rodzin, w których ktoś jest uzależniony, mają problemy z pozytywnym motywowaniem się. Często w ogóle nie znają tego sposobu, a ich samoocena jest bliska "0".
Niektórzy opierają się zachętom do pozytywnych zmian. Wydają im się one nic nie warte. Czekają na cud, który ich zmobilizuje do podjęcia decyzji, zmiany pracy, miejsca zamieszkania itp.
I któż ten cud mógłby uczynić?
Jeśli nie zachęca nas przekonywanie o pozytywach, które wynikają z rozwiązywania problemów i z duchowego rozwoju, to może warto pomyśleć o fatalnych, strasznych konsekwencjach tego, że nie korzystamy z szans. A jak nie korzystamy, to tracimy, cierpimy, męczymy się i jest nam w ogóle źle. Tak czynią osoby motywujące się negatywnie, głównie lękami.
Jednym z nich wystarczy sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli zawalą sobie życie, a inni muszą tego doświadczyć na własnej skórze, żeby poczuć się zmotywowanymi do działania. Ta druga prawidłowość zachodzi najczęściej u osób, które wychowują się w okropnie uzależniających rodzinach. Taka rodzina paraliżuje wolę i odbiera chęć do działania. Należy więc się jej w jakiś sposób przeciwstawić. Oczywiście nie powinna to być zaraz wojna domowa. Znacznie lepiej zacząć od przebaczenia tym, którzy najbardziej ograniczają. Należy im wybaczyć i zwrócić wolność. Warto też afirmować sobie: „Jestem wolny od manipulacji i presji mojej rodziny”.
"Pozwalam innym, by żyli tak, jak na to mają ochotę".
Czy nie dość się już z nimi naszarpałeś nie osiągnąwszy żadnych pozytywnych efektów? Czas to przerwać i zwrócić wolność sobie i osobom, z którymi jesteś współuzależniony. Za pomocą afirmacji osiągniesz więcej niż za pomocą walk, podchodów i kłótni. Zamiast wykłócać się o coś, afirmuj, że na to zasługujesz, a potem, że to masz. Bez tej świadomości i tak nic nie uda ci się wywalczyć. No bo jak nie zasługujesz na to, o co walczysz, to najwyżej dostaniesz w ryło.
To, co opisuje niniejszy artykuł, to są podstawy zmian, które należy wprowadzić na początek wychodzenia ze współuzależnienia. Po jakimś czasie zorientujesz się, że warto opuścić toksyczną rodzinkę i że stać cię, by żyć po swojemu i na swoim.
Jako uzupełnienie pracy indywidualnej proponuję rozejrzeć się za grupą Anonimowych Alkoholików. To nie wstyd. Takie grupy często wspaniale inspirują i pomagają w budowaniu pozytywnego nastawienia. A przede wszystkim nie angażują pieniędzy, a tylko czas.
Ewo! - Też poproszę o źródło do artykułu - pietruszka
|
|