To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - gosiekowa droga

Gosiek - Wto 11 Gru, 2012 14:56
Temat postu: gosiekowa droga
Witam jeszcze raz i dziękuję za mile powitanie w przywitalni.
Postanowiłam dołączyć do braci Dekadencji i napisać co nie co o swojej drodze ku trzeźwości.
Nie piję od kwietnia 2012.
Jak zaczęłam pić ? - a normalnie - najpierw studia i imprezowanie, piłam dosyć mocno, ale nie byłam uzależniona.
Potem po kilku latach i urodzeniu dzieci wieczory nie wiadomo dlaczego zaczęły wyglądać bardzo podobnie, ja + butelka wina + telewizor.
Na początku to były 2-3 wieczory w tygodniu i 2 lampki wina na wieczór. Pod koniec to już było 5 wieczorów w tygodniu i za każdym razem cała butelka.
Wypijałam więc 20 butelek (!) wina miesięcznie i miałam minimum 20 megakaców rano.
Przestraszyłam sie mocno jak pewnego weekendu mąż wyjechał z dziećmi, a ja jak zwykle wieczór zamierzałam spędzić w gronie butelki, ale nie doczekałam wieczoru i zaczęłam pić już o 13 tej. Przyszła mi do głowy myśl, że to calkiem fajnie i moglabym tak codziennie. Przetraszyłam się bardzo, że moje życie może być zminimalizowane do butelki i następnego dnia bylam na spotkaniu AA, a w ciągu kolejnego tygodnia zostałam zdiagnozowana jako alkoholiczka. Dodatkowo zauważyłam, że mam bardzo silne stany depresyjne po spożyciu alkoholu i bałam się, że jak tak dalej pójdzie to moja motywacja do życia spadnie do zera...
Po zaprzestaniu picia było mi dosyć ciężko, godziny wlekły się i pierwszy tydzień dłużył się w nieskończoność. Potem coraz lepiej, miesiąc miodowy w najlepsze.
W domu nie spożywa się alkoholu, nie ma wina (jakieś whisky prezentowe stoją, ale tego nie wyrzuciłam). Mąż jak wróci po piwie to śpi w innym pokoju. Mam dosyć komfortową sytuację.
Niestety uczucie euforii po miesiącu miodowym minęło. Przychodzą gorsze chwile i załamania. Coraz częściej myślę, że może to wszystko bez sensu, że łatwiej mi było pijąc...
Liczę na to, że to minie. Chodzę do psycholog 1 x tydzień i to mi dużo daje, czasami uczęszczam na grupę kobiecą AA.
Wydawało mi się, że sam fakt niepicia wystarczy, aby mój mętlik w głowie był bardziej do ogarnięcia i żebym odczuwała spokój, a mam wrażenie, że niestety im dalej tym więcej emocji we mnie narasta: ostatnio strasznie się wkurzylam tym, że moja koleżanka opowiadała jak to jest jej fajnie po 40 tce, ile ma energii i ile jej się rzeczy chce robić - a mnie jakby szlak trafił - bo ja czuję się jak wypompowany balonik - beż życia, bez pracy, bez marzeń, bez planów i bez celu. I najgorsze wydaje mi się, że tak już zostanie.
I tu moja chora głowa podpowiada - no jak Ci tak do d..y, to może chociaż weselej byłoby przy winie.
Z plusów, które wszyscy zauważają to to, że udało mi się schudnąć kilkanaście kilogramów - i to wiem na 100%, że bez odstawienia alkoholu nie byłabym w stanie tego osiągnąć.
Postanowiłam pisać u was taki niby-dziennik - zeszytu uczyć nie udało mi się prowadzić, dlatego te wpisy będę trochę tak traktować. Ups, pierwszy post za mną, Pozdrawiam,

plusio - Wto 11 Gru, 2012 15:06

ja tez jestem bez zycia, bez pracy, bez niczego. Ty masz rodzine, ja nawet tego sie nie dorobilem. I tak zostanie, bo niby co ma sie zmienic? wiec nie licz, ze cos sie zmieni, licz na siebie.
Gosiek - Wto 11 Gru, 2012 15:47

Cytat:
licz na siebie


I z tym mialam zawsze najwiekszy problem - za malo wierze w swoje możliwości, sama dla siebie jestem najsurowszym krytykiem. Chcę to zmienić, nie wiem jeszcze jak.

plusio - Wto 11 Gru, 2012 15:53

ja nawet mozliwosci nie mam, a chcialbym w co wierzyc.
Enja - Wto 11 Gru, 2012 15:56

Gosiek napisał/a:
Liczę na to, że to minie.


samo nie minie. :nono:

Gosiek napisał/a:
Chodzę do psycholog 1 x tydzień i to mi dużo daje, czasami uczęszczam na grupę kobiecą AA.


Przede wszystkim terapia. Indywidualna i grupowa. Co to za psycholog? Czy to specjalista od uzależnień?

Mam na imię Ania, jestem alkoholiczką, nie piję od ponad 10 lat. :tak:

plusio - Wto 11 Gru, 2012 15:59

Terapia tez nic nie daje.
Ja wlasnie koncze i chyba jestem gorszy niz przed.

Enja - Wto 11 Gru, 2012 16:10

plusio napisał/a:
Terapia tez nic nie daje.


Plusiu, daje, tylko trzeba chcieć wziąć ;)

Gosiek - Wto 11 Gru, 2012 16:16

Cytat:
Przede wszystkim terapia. Indywidualna i grupowa. Co to za psycholog? Czy to specjalista od uzależnień?


Witaj Aniu
Tak, to specjalistka od uzależnien. Jest bardzo dobra.
Jezeli chodzi o terapię grupową to zasugerowała DDA - ale później bo powiedziala, że teraz mechanizmy choroby mogłyby przeszkadzać w terapii

smokooka - Wto 11 Gru, 2012 16:17

plusio napisał/a:
Ja wlasnie koncze i


Plusiek, kończysz pewien etap terapii i terapeuta powinien Ci to powiedzieć, a jak nie to sam pytaj. Dąż do czegoś co pozwoli stanąć Ci realnie na nogach.

kj100pn - Wto 11 Gru, 2012 16:17

Plusiu dorobiłeś się chyba depresji i sama terapia nic ci nie da, potrzebujesz szerszej pomocy.
smokooka - Wto 11 Gru, 2012 16:26

Cześć Gosia :) Fajnie, że tu jesteś i że już nas trochę znasz :) Ja jestem Agnieszka, alkoholiczka, współuzależniona i dda.
Myślałaś o zwiększeniu ilości spotkań z terapeutką, albo częstszym uczestnictwie w mitingach w tym trudniejszym okresie? Dlaczego tylko kobiece?

Enja - Wto 11 Gru, 2012 16:35

Gosiek napisał/a:
zasugerowała DDA


czyli uzależnione DDA. To tak jak ja. Ale rzeczywiście DDA na razie sobie odpuść. Za terapię DDA w zasadzie powinno się zabrać najwcześniej po 2 latach trzeźwienia. Ja czekałam 10 lat i dopiero się za to zabieram. Trochę późno, ale wydawało mi się, że dam sobie radę sama. I nie dałam.

Co do terapii dla uzależnionych. Dla mnie indywidualna była uzupełnieniem do grupowej. Grupa bardzo dużo daje - mnie osobiście najbardziej pomagały informacje zwrotne otrzymywane od członków grupy. Na indywidualnej nie masz takich możliwości.

Gosiek - Wto 11 Gru, 2012 16:39

smokooka napisał/a:
Cześć Gosia :) Fajnie, że tu jesteś i że już nas trochę znasz :) Ja jestem Agnieszka, alkoholiczka, współuzależniona i dda.
Myślałaś o zwiększeniu ilości spotkań z terapeutką, albo częstszym uczestnictwie w mitingach w tym trudniejszym okresie? Dlaczego tylko kobiece?


Bo wydaje mi się ze kobiety inaczej piją. Ja tylko wino, i to w domu, bez klinowania to wydaje mi się, że zacznę sie porównywać i zaraz dojdę do wniosku, że ja to tylko taka udawana alkoholiczka.
Chodzę na terapię prywatnie 1 x w tygodniu - to na to mogę sobie pozwolić. Ja mam zawsze duże poczucie winy (to mój wyzwalacz wewnętrzny) - jak będę chodzić częściej, to (mimo że mnie stać) będę miała wrażenie, że dzieciom od ust odejmuję....

Enja - Wto 11 Gru, 2012 16:47

Gosiek napisał/a:
kobiety inaczej piją


mechanizm choroby jest taki sam

Gosiek napisał/a:
Chodzę na terapię prywatnie


a nie masz możliwości korzystania z bezpłatnej terapii? Bezpłatna nie znaczy gorsza - tam naprawdę są świetni fachowcy.

Gosiek napisał/a:
dzieciom od ust odejmuję....


ale jak będziesz piła, to za jakieś "inne" pieniądze?

Gosiek - Wto 11 Gru, 2012 16:55

Wiem, że bezpłatna to nie gorsza. I nie o to chodzi. Zaproponowano mi terapię zamkniętą, albo dochodzącą 3 miesiące od 8-16. Ale ja sobie tego nie wyobrażam, żeby być codziennie - od lat prowadzilam własną działalność i teraz jeszcze ją zakańczam. Czasami muszę odwiedzić księgową. Czasami wyjechać do innego miasta.
Oprócz tego jak zobaczyłam w przychodni gdzie mnie skierowano kilku mężczyzn zakwalifikowanych na terapię, to wyglądali jak wyjęci z celi - tatuaże atramentem itp. Przeraziło mnie to i nie wyobrażałam sobie tego. Pomyślę nad grupową jako uzupełnienie terapii

Jacek - Wto 11 Gru, 2012 16:57

Gosiaczku,tym jesteśmy ,czym żyjemy - tym czym się karmimy (w tym przypadku "rozumowanie - nasze myśli")
więc odrzuć to
Gosiek napisał/a:
Coraz częściej myślę, że może to wszystko bez sensu, że łatwiej mi było pijąc...

Gosiek napisał/a:
I tu moja chora głowa podpowiada - no jak Ci tak do d..y, to może chociaż weselej byłoby przy winie.

zaczni swoje życie traktować,tak jak był właśnie zasadziła małą roślinkę
taką od ziarenka
jesteś właśnie na etapie wsadzenie do ziemi i paru podlewań
więc nie oczekuj od razu że puści pąki i listeczki
teraz od ciebie będzie zależeć,czy o tę roślinkę zadbasz
a i taki nadejdzie rezultat
a nadejdzie na pewno

Enja - Wto 11 Gru, 2012 17:03

Gosiek, fakt, że ja z terapiami dla uzależnionych nie jestem na bieżąco.

Ale możesz sobie wybrać ośrodek, i jeżeli tam gdzie byłaś źle się czujesz to możesz iść gdzie indziej.

http://www.parpa.pl/content/category/1/5/10/ - tu są adresy placówek

Z tego, co wiem, są terapie prowadzone po południu 2 lub 3 razy w tygodniu.

Gosiek - Wto 11 Gru, 2012 17:21

Jacku, to piękne co napisałeś. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po przeczytaniu Twojego postu to to, że ja nigdy o sobie z taką czułością i uwagą nie myślę.
Zawsze za mało osiągnęłam, za kiepska jestem itp., a zdaję sobie sprawę że to ziarenko zasadził mi w głowie mój tata, a ja je do dziś często "podlewam" zamiast dać mu uschnąć.

Jacek - Wto 11 Gru, 2012 17:37

Gosiek napisał/a:
Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po przeczytaniu Twojego postu to to, że ja nigdy o sobie z taką czułością i uwagą nie myślę.

mmm,,he :mysli: a wiesz,ze te słowa i może są piękne
i może po tych słowach,masz o mnie mój wizerunek
ale zapewniam Cię ze nie zawsze mnie wychodzi w czynach to co w myślach i w słowach
jestem tylko człowiekiem,,no i jak każdy człowiek ma prawo do błędów
jeno nie każdy się do tego przyznaje
i Ty i ja przyznaliśmy się do naszego życiowego błędu
błędu jakim jest słabość do alkoholu
czy teraz nie czujemy się silniejszym
że można było przekroczyć tę barierę wstydu
czyż nie jest to następny plus ,,jaki dało odstawienie alkoholu???

plusio - Wto 11 Gru, 2012 19:52

depresje to ja ma juz z 10 lat ino jak ide do psyhiatry do wszystko jest okej. Oddalem sie w rece specjalistow, lepiej wiedzą co dla mnie dobre. Ale zadam ci pytanko. Czy ty na moim miejscu nie czul bys sie tak samo lub podobnie? Psyhiatra mi powiedzial, ze ja sie czuje wlasciwie do mojej sytuacji i nie da mi ot tak jakis polepszaczy czy czego bo to tak jakbym zas narkotyki wpieprzal. On vby mi dal lekarstwa np jakbym byl zadowolony, bo to by swiadczylo, ze niewlasciwie rozumiem rzeczywistosc
Jędrek - Śro 12 Gru, 2012 08:41

Gosiek napisał/a:
bo ja czuję się jak wypompowany balonik - beż życia, bez pracy, bez marzeń, bez planów i bez celu. I najgorsze wydaje mi się, że tak już zostanie.

Dwa lata po odstawieniu czułem sie paskudnie. 19 lat picia spowodowało, że nie potrafiłem żyć bez....
Ale z drugiej strony nie chciałem nic zmienić w swoim życiu ani w swoim sposobie myslenia.
Dopiero jak mi obrzydła dwuletnia depresja wziąłem sie za siebie. I jest coraz lepiej.
Tak zostałoby gdybym nie zaczął nic ze soba robić.
Samo nie picie alkoholu nie wystarczy. Musiałem sie zacząć uczyc żyć bez....a do tego potrzebowałem zmienić sposób myślenia z zatwardziałego egoistycznego na.... wspólnotowy najoględniej rzecz biorąc.... pozostawiając z egoizmu tylko zakres dotyczący zdrowienia :) tzw zdrowy egoizm....

kj100pn - Śro 12 Gru, 2012 10:46

Znajdź sobie plusio jakieś zajęcie, hobby, sport, jak będziesz siedział w chacie po odstawieniu browarów zwariujesz i nigdy nie wyjdziesz z dołka.

Ja też aktualnie jestem sam, zostawiłem swoją kobiete bo nie potrafilismy się dogadać jak mieszkaliśmy pod jednym dachem. 3 lata życia zmarnowane i zaczynam wszystko od zera.

Żeby unikać samotności mieszkam z rodzicami i babcią i na razie od 3 miesięcy trzymam trzeźwość(względną bo kilka browarów wypiłem w tym czasie ale nie 4 dzień w dzień).

Wiem co czujesz bo samotność + odstawienie % to nieprzyjemna mieszanka ale musisz wytrzymać.

smokooka - Śro 12 Gru, 2012 10:56

Przysłowia mądrością narodów. Wiódł ślepy kulawego .
Gosiek - Śro 12 Gru, 2012 11:45

U mnie takie okresy braku aktywności zawodowej zawsze kończyły się lekką depresją. Tak miałam jak byłam na urlopie wychowawczym. Po pewnym czasie wiodę życie tunelowo - tylko dom, zakupy, telewizor i brak kontaktu z ludźmi poza najbliższą rodziną.
Teraz też to wygląda podobnie - mąż zajęty pracą wieczorami chętnie posiedziałby w domu, a ja po całym dniu siedzenia w domu wieczorami najchętniej omówiłabym się z kimś do kina lub gdzieś wyszła. Ale zdaję sobie sprawę, że sama się ograniczam - i zastanawiam się na ile takie marudzenie i lekka depresja są dla mnie wygodne, bo "zwalniają" mnie od działania. Ostatnio jak rozmawiałam z psycholog na temat pracy zawodowej i tego co mogłabym robić, to odkryłam, że ja to wyobrażam sobie, że jak podejmę decyzję teraz, to powinnam się oddać temu na maksa - żeby na nagrobku napisali jaka to ja fajna byłam. Nie pozwalam sobie na próbowanie i nawet na popełnianie błędów. I ona jak to usłyszała, to stwierdziła, że rzeczywiście z takim podejściem i takimi wielkimi oczekiwaniami, to ze strachu też nic by nie próbowała.
Zastanawiam się na ile takie myślenie "na maksa" jest spowodowane moim spaczonym myśleniem alkoholika?

Gosiek - Śro 19 Gru, 2012 00:02

W piątek byłam na spotkaniu AA. Opowiedziałam ostatnia historie, jak postanowiłam iść do koleżanki na imprezę. Wiedziałam, ze tam będzie alkohol. Przegadałam z terapeutka ze jak
tylko poczuję się niezbyt dobrze, to wyjdę.
Nie za bardzo mi się tam podobało, ale czułam, ze nie mogę wyjść po kilkunastu minutach po przyjściu. Zostałam może na 3 godziny. Czułam jak bardzo zwracam uwagę, że inni pija, co pija, jak pija ... Następnego dnia byłam bardzo nerwowa i całe emocje wyładowałam na córce. Zrobiłam jej awanturę o to, że za wolno robi lekcje. Mąż biegał za mną po domu i próbował mnie uspokoić, a ja miałam ochotę uciec z domu i trzasnąć drzwiami.
Takie momenty przypominają mi że alkohol nie jest mi obojętny. W tym roku zrezygnowałam z pójścia na Wigilię ze znajomymi. Jak to moja terapeutka mówi: alkoholicy nie mają problemu z odstawieniem alkoholu, większy problem i to na czym się wywracają to zmiana całego stylu życia. Przede mną kolejne zmiany - pierwszy bezalkoholowy sylwester.
Na spotkaniu AA temat imprez i chodzenia na nie był bardzo burzliwy. Każdy w tym trudnym okresie zmaga się z nim na swój sposób. W piątek Wigilia w AA - chcę tam być bardzo - to jedyne miejsce gdzie otwarcie mogę mówić kim jestem i co czuję i spotkać podobnie czujące osoby. Do zobaczenia w trzeźwości.

Gosiek - Śro 19 Gru, 2012 15:10

Dzisiaj prowadząc samochód słuchałam jak zwykle radia. Była audycja o końcu świata. Zadano słuchaczom pytanie - Jak chcieliby spędzić ostatni dzień przed końcem świata.
Pomyślałam i momentalnie w głowie pojawił mi się obrazek: Ja na kanapie z winem w ręku i może czymś dobrym do jedzenia.
Nie było na tym obrazku rodziny, dzieci i przyjaciół. To mnie przeraziło. Podstępna choroba nawet na dzień przed śmiercią chciałaby dostać swoją dawkę alkoholu i odizolować mnie od bliskich.
Druga myśl też chorobowa - a może ja jestem taka egoistyczna i samolubna z natury? Może obecnie "walczę z własną naturą"? A potem strach, że jak tylko sobie odpuszczę i nie będę czujna, to bardzo szybko znajdę się sama na tej kanapie jedynie w towarzystwie butelki.

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 16:00

Gosiek napisał/a:
jak tylko sobie odpuszczę i nie będę czujna, to bardzo szybko znajdę się sama na tej kanapie jedynie w towarzystwie butelki.

O ile oczywiście będziesz miała jeszcze tą kanapę....
Podświadomość to potęga...

Tajga - Śro 19 Gru, 2012 16:26

Gdybym ja usiadła sobie teraz na kanapie
w towarzystwie butelki...to koniec świata
przepowiedziany przez majów wysiada.
To by był mój osobisty KONIEC ŚWIATA.
Więc mam plan, rozstać się z życiem spokojnie,
i na trzeźwo.
:)

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 16:30

Cytat:

Gdybym ja usiadła sobie teraz na kanapie
w towarzystwie butelki...to koniec świata
przepowiedziany przez majów wysiada

Nawet nie chcę myśleć o tym co by się stało............rzeczywiście koniec świata Majów to pikuś przy tym co by sie działo

Dziubas - Śro 19 Gru, 2012 16:35

Tajga napisał/a:
Więc mam plan, rozstać się z życiem spokojnie,
i na trzeźwo.
:okok:
Kolega na mitingu powiedział, że najpewniejszym zamknięciem furtki do powrotu do picia, jest postawienie sobie celu "chcę umrzeć trzeźwy"

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 16:47

Dziubas napisał/a:
najpewniejszym zamknięciem furtki do powrotu do picia, jest postawienie sobie celu "chcę umrzeć trzeźwy"

Zapewne nie pamiętał, że dla dobrego "złodzieja" nie ma zamka nie do sforsowania :bezradny:

Dziubas - Śro 19 Gru, 2012 17:43

pterodaktyll napisał/a:
Zapewne nie pamiętał, że dla dobrego "złodzieja" nie ma zamka nie do sforsowania

Jakoś na to "wytrycha" nie znalazł jeszcze ;)

staaw - Śro 19 Gru, 2012 18:20

Jak się kroczy spokojnie wśród zgiełku, to czas wolniej płynie i doba dłuższą się zdaje...
jolkajolka - Śro 19 Gru, 2012 21:39

staaw napisał/a:
Jak się kroczy spokojnie wśród zgiełku, to czas wolniej płynie i doba dłuższą się zdaje...


To ładne. Twoje,czy zacytowałeś? Pozwolisz,że sobie zapiszę i być może kiedyś zacytuję?

staaw - Śro 19 Gru, 2012 21:42

jolkajolka napisał/a:
staaw napisał/a:
Jak się kroczy spokojnie wśród zgiełku, to czas wolniej płynie i doba dłuższą się zdaje...

To ładne. Twoje,czy zacytowałeś? Pozwolisz,że sobie zapiszę i być może kiedyś zacytuję?

Wymyśliłem o 18:20 jako błazeństwo, okazało się mądrością...
Cytuj na zdrowie Jolciu...

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 21:56

jolkajolka napisał/a:
staaw napisał/a:
Jak się kroczy spokojnie wśród zgiełku, to czas wolniej płynie i doba dłuższą się zdaje...


To ładne.

Niooo..tylko nigdzie zdążyć w ten sposób nie można :p

rybenka1 - Śro 19 Gru, 2012 22:44

staaw napisał/a:
Jak się kroczy spokojnie wśród zgiełku, to czas wolniej płynie i doba dłuższą się zdaje...
no ,to ja za gibka jestem :uoee:
Gosiek - Pon 21 Sty, 2013 15:45

Chodzę na terapie indywidualna 1 x tydzień. Ostatnio wydawało mi się, że jest coraz mniej "odkrywcza" no i doczekałam się przełomu. Terapeutka wyciągnęła z mojej opowieści kilkakrotnie powtarzające się słowo strach. I zaczęłam analizować, że po odstawieniu alkoholu powoli zaczęłam nakręcać się strachem. Wystarczy jakaś głupota - usłyszana wiadomość w tv - a ja w głowie zaczynam kręcić horror. Doszłam do wniosku, że ja "piję" strasząc się.
Potrzebuję huśtawki emocji (wciąż) i funduję je sobie. Trochę niefajne jest to, że nie potrafię polubić tego "nudnego" życia i wciąż potrzebuję silnych emocji. Zastanawiam się, na ile moje połączenie alkoholika i DDA wzmacnia takie klimaty. Od 2-3 dni staram się kontrolować emocje - szczególnie zwracając uwagę na stany lękowe, wewnętrzny dialog i straszenie się.
Zastanawiam się jak dużo będę potrzebowała czasu do tego, aby życie bez alkoholu stało się na tyle atrakcyjne bym nie potrzebowała wzlotów w postaci strachów.
mam nadzieję, że wypowiedziałam się jasno.

Gosiek - Pon 21 Sty, 2013 16:13

Przeglądając forum znalazłam odnośnik do blogu flandry (DDA) i znalazłam tam taki wpis pod tematem "W co się bawią DDA" - "Cały czas, nawet w czasie gdy bawiłam się z innymi dziećmi w “normalne” gry towarzyszyła mi inna zabawa, której reszta dzieci nie znała – była to zabawa w “czy coś strasznego się dzisiaj wydarzy?”. Zabawa polegała głównie na obserwowaniu czy przypadkiem tatuś nie wraca do domu chwiejnym krokiem, słuchaniu kroków na korytarzu itp. – nauczyłam się żyć w oczekiwaniu na powrót taty, bo wiele od tego zależało. Jako osoba dorosła bawiłam się w nią nadal, tyle, że “czymś strasznym” było wiele innych rzeczy – bałam się kryzysu ekonomicznego, trzęsienia ziemi, 3 wojny światowej, spadającego na dom samolotu i wielu innych czyhających przecież zewsząd zagrożeń."
To podsumowuje mnie w 100% - im więcej mam styczności z DDA tym bardziej widzę, że chyba mój alkoholizm wyrósł na podłożu DDA.
Ale podobno z zaburzeniami DDA można iść na terapie dopiero po około 2 latach od zaprzestania picia.

yuraa - Pon 21 Sty, 2013 16:24

Gosiek napisał/a:
mam nadzieję, że wypowiedziałam się jasno.

całkowicie zrozumiale :)
Gosiek napisał/a:
Potrzebuję huśtawki emocji (wciąż) i funduję je sobie. Trochę niefajne jest to, że nie potrafię polubić tego "nudnego" życia i wciąż potrzebuję silnych emocji. Zastanawiam się, na ile moje połączenie alkoholika i DDA wzmacnia takie klimaty. Od 2-3 dni staram się kontrolować emocje

co ja tu widzę ?
gotuje sie w kociołku i w końcu się zagotuje, energia tłumiona musi gdzieś ujscie znaleźć.
trzeba by ja pozytywnie ukierunkować.
nie wiem Gośku czy oprócz terapii korzystasz z AA, (zaraz doczytam)
ja w pewnym momencie kiedy trzeźwienie na terapiach juz mi spowszedniało zacząłem działac w słuzbach AA, tam zawsze jes co robić.
zająłem głowę czymś co pozwoliło pozwoliło nie mysleć :
nie pije a wcale mi sie nie polepsza

Gosiek - Pon 21 Sty, 2013 16:35

Chodzę do AA - raz w tygodniu, ale nie zdecydowałam się na pełnienie służby. Wydaje mi się, że jestem jeszcze zbyt emocjonalnie niestabilna. Mam chyba dziwne wyobrażenie, że aby pełnić służbę należy:
- co najmniej kilka la nie pic,
- być wzorem w trzeźwieniu - mieć stabilne szczęśliwe życie
- być wzorem dla innych alkoholików
itp, itd...
Chyba próbuje sobie powiedzieć, że ja jestem jakimś szczególnym innym alkoholikiem. Bo "wzorem" w piciu też nie byłam - raczej w zaciszu domowym i wino tylko i nie klinowałam....

yuraa - Pon 21 Sty, 2013 17:10

Gosiek napisał/a:
- co najmniej kilka la nie pic,
- być wzorem w trzeźwieniu - mieć stabilne szczęśliwe życie
- być wzorem dla innych alkoholików

e tam tez tak myslałem, trafilem na intergrupe mając 16 miesięcy nie picia.
(wiem że masz mniej, ale co z tego)
wiesz jakie miałem wrażenia ?
debile banda debili, aktywiści od siedmiu boleści chyba ich popie....

grzesiek - Śro 23 Sty, 2013 15:26

Gosiek napisał/a:
nie zdecydowałam się na pełnienie służby. Wydaje mi się, że jestem jeszcze zbyt emocjonalnie niestabilna.

Powinnaś spróbować, możesz dyżurować, parzć kawę czy herbatę,myć szklanki,tak na początek,czuć się potrzebna. :)

Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 10:50

Nie odzywałam się dawno, ale codziennie czytam wszystkie posty. Dosyć dużo się od stycznia u mnie zmieniło - poradziłam sobie ze stanami lękowymi i jestem uważna na mój codzienny stan emocjonalny. Potrafię wyłapać moment, w którym mam tendencje do nakręcania się jakimś zdarzeniem i zatrzymania się, aby zweryfikować na ile jest to normalne a na ile "pijane" myślenie.
Minął rok od kiedy nie piję i muszę się przyznać, że był to moment, w którym po raz pierwszy poczułam, że jestem zadowolona, że nie piję.
Przebiegłam bieg na 5 km - ja osoba, która miała kiedyś 2 z w-fu - i sprawiło mi to ogromną radość. Jestem systematyczna w ćwiczeniach - ja, która zawsze robiła wszystko w "zrywach" na ostatnią chwilę. W ciągu roku schudłam 15 kg i zmieniałam ubrania na 3 rozmiary mniejsze (radocha na zakupach jest mega, że można sobie pofolgować i wymienić całą garderobę, część najfajniejszych ubrań przerobiłam u krawcowej).
I tak na tej fali samozadowolenia poszłam z mężem na imprezę, na której wiedziałam, że będzie alkohol. Umówiłam się z nim, że jak tylko przestanę czuć się dobrze, to natychmiast wychodzę. I tak zrobiłam. Jak zauważyłam, że przestałam już rozmawiać z ludźmi, a zaczęłam tylko obserwować, co kto ma w kieliszkach i w jakim kolorze, to wyszłam.
Znajomi pomyśleli, że się obraziłam - trudno, nie chciałam kłamać i wymyślać dlaczego natychmiast wychodzę.
Ogłaszam BEZSILNOŚĆ wobec alkoholu. Wydawało mi się, że wyjście w takim momencie uchroni mnie przed skutkami przebywania przy alkoholu.
Co się stało? A mianowicie:
- po powrocie do domu ocknęłam się, że poszłam do spiżarni i zaczęłam oglądać butelki z alkoholem, które tam stały - przyglądałam się czy są otwarte, z którego roku jest akcyza. Robiłam to na autopilocie - zreflektowałam się po 2 minutach i przestraszyłam się, że trzymam je w dłoni, i że następnym razem opamiętam się dopiero po spożyciu.
- nie mogłam zasnąć - chyba do 2-giej w nocy
- rano obudziałam sie z potwornym bolem głowy, ktory pomimo tabletek nie ustępował.
- bylam nastawiona na konflikt, o byle głupotę ropoczelabym wojnę,
- powiedzialam o tym mężowi, że bardzo żle się czuję, żeby wyrzucił alkohol ze spiżarki, bo nie ręcze za swoje odruchy (podświadome) i żeby dal mi pobyć w samotności, bo mi tego potrzeba. To pomogło, ale znowu uzmysłowilo mi z jak potężnym wrogiem mam do czynienia.
Chyba przestanę się targować z chorobą. Jak ja świadomie podejmuję decyzję, że wychodzę bo mi przeszkadza alkohol, to już w mojej podświadomości są zgliszcza.
Nie mogę brać udziału w takich imprezach.
I tu mam problem - bo jeszcze nie wiem jak inaczej się bawić ze znajomymi. Miałam 15 rocznicę ślubu i chcieliśmy ją wyprawić - ale nasi znajomi raczej nie należą do abstynentów i zaproszenie ich na imprezę gdzie nie będzie alkoholu wywoła tylko wielkie zdziwienie i tysiąc pytań. Nie jestem gotowa na szczerość i tłumaczenie się, że jestem alkoholiczką, ale na kłamstwa i wymyślanie dlaczego nie ma alkoholu też nie.
Czuję, że chyba takie imprezy w gronie moich znajomych są już dla mnie niedostępne.

wolny - Pon 13 Maj, 2013 11:04

Odraza jest synonimem przywiązania , boisz sie alkoholu , nienawidzisz go , a tym samym jeszcze bardziej sie z nim związujesz , zaakceptuj ten związek chemiczny wreszcie, tak zwyczajnie,. jest to jest , mleko jest, benzyna jest i co rozwodzisz sie nad tym,. jest bo jest i co z tego że jest, wszystko co widzisz wokół siebie jest takie jak powinno być,. niczego nie należy zmieniać tylko zaakceptować,.. im więcej energii wkładasz w te walkę,. tym ona z jeszcze większym impetem wraca do ciebie !!!
Pozdro!! :okok: :mgreen: :mgreen:

Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 11:11

Nie umiem tak, alkohol działa na mnie jak alergen. Przebywając obok niego powoduję, że mam potem zrąbany dzień. Szlam na tą imprezę z takim nastawieniem, że on mogę go kontrolować i ... skończyło się jak wyżej.
Ja się alkoholu nie boję - ja się boję siebie po spotkaniu alkoholu. Działam na autopilocie - po co weszłam do spiżarki o 12 tej w nocy??? Nic nie zamierzałam gotować.

rufio - Pon 13 Maj, 2013 11:14

Gosiek napisał/a:
Czuję, że chyba takie imprezy w gronie moich znajomych są już dla mnie niedostępne.

Na te chwile tak - potem już nie będziesz zwracała uwagę - jeszcze trochę wody w Wiśle musi upłynąć. Nie napinaj się - a rocznice zróbcie sobie z mężem bo to WASZA rocznica a nie znajomych.

Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 11:22

Mam nadzieję, że tak będzie, ale co idę na imprezę to widzę, że jeszcze ten moment nie nadszedł. Rocznicę chcialam zrobić bez alkoholu, bo chcialam nauczyć się jak można bawić sie bez alkoholu, ale ani ja ani mąz nie mamy pomysłu na taką imprezę bez wywoływania sensacji.
Jakieś pomysly?

szymon - Pon 13 Maj, 2013 11:26

Gosiek napisał/a:

Jakieś pomysly?


dzień wolny od pracy, może dwa... wycieczka PKSem w jakieś ciekawe miejsce, kanapki, termos, nocleg w tanim hotelu... tylko Ty i On - Razem

rufio - Pon 13 Maj, 2013 11:31

Coś Ty się uparła na rocznice dla innych - nie jesteś ja Sama piszesz gotowa na taką imprezę .Sama sobie robisz kuku - wyjedz z mężem gdzieś - lub coś podobnego - Moje rocznice spędzam we dwójkę - bez stresu - robimy to co nam pasuje i nie zawracam sobie głowę - " co ja mam powiedzieć , ze nie ma tego czy tamtego " .W tym myśleniu masz dwa problemu
1. Nie nadaje się na imprezy z alkoholem
2. Co mam powiedzieć i jak , że nie ma alkoholu .
Możesz zrobić tak ( moje zdanie )
- robisz przyjęcie i zaznaczasz , że bez alkoholowe bo macie takie życzenie- fanaberie - kaprys - przyjmują to do wiadomości i przychodzą lub przyjmują to do wiadomości i nie przychodzą .
- nie robisz przyjęcia bo -- nie .
Jeszcze jedno to rocznicowe przyjecie czy jak to tam zwał ma być dla WAS czy dla znajomych bo tak wypada ?

Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 11:41

Masz rację Rufio, jakąś desperacją mi tu pachnie. Uparłam się, żeby udowodnić sobie, że może być jak dawniej i że żadne zmiany mnie nie dotyczą. Rocznica to był taki pretekst do tego, żeby urządzić imprezę, bo od roku w nich nie uczestniczę.
Ale na tej ostatniej zauważyłam też, że nie za dobrze bawię się w gronie kilkunastu osób. Impreza była na stojąco, w klubie. Ze względu na temperaturę w klubie wyszliśmy na zewnątrz i staliśmy na chodniku (po 3 godzinach stania na niebotycznych szpilkach nogi wlazły mi w d...). Rozmowy o du*** maryni, taki angielski Small talk, - co u ciebie, co u ciebie, jak dzieci?? Trochę mnie to znudziło i zmęczyło. Zauważyłam, że bawię się lepiej w gronie kilku osób, przy stole (starzeję się?), albo zwiedzając coś, niż stoją w dużym gronie na chodniku. Co nie zmienia faktu, że chyba dojrzewam do tego, aby zrobić alkoholowy "coming out" i powiedzieć o co chodzi, bo to ułatwia życie.

rufio - Pon 13 Maj, 2013 12:05

Zmiany są i będą a może to nie są zmiany tylko teraz po roku nie picia zaczynasz wracać do Siebie ? Może tak na prawdę nie lubiłaś takich wieloosobowych imprez i pitu - pitu bez sensu ? Może piłaś dlatego , że w takich imprezach źle się czułaś ? A teraz skoro już wiesz , ze można inaczej spędzać czas te inne Ci nie odpowiadają .Ja w sobotę byłem u żony kuzynki na okrągłych urodzinach i już po 2 godzinach miałem dość . Nie odpowiada mi już takie spędzanie czasu .I nie chodzi mi tu o alkohol z tym się pogodziłem , że on jest jednym z elementów wyposażenia stołu - jak kwiaty a ich podobno ze stołu się nie zjada . Ja po rozpoczęciu terapii prawie dwa lata nie brałem udziału w takich imprezach - szukałem innych wrażeń i sposobów spędzania czasu a teraz nudzę się na takich spotkaniach a tak naprawdę to nigdy nie byłem zwolennikiem spędów . I jeszcze jedno wydawać pieniądze można zawsze inaczej - wydać dla SIEBIE a nie dla innych .A co do powiedzenia alkoholowego coming out- nic nie musisz mówić -sami zauważą jedni się wtedy zapytają a inni będę plotkować . Czy nie lepiej mieć 3-4 znajomych - przyjaciół z którymi jest przyjemność spotkania - milczenia niż robić coś więcej a źle się czuć ?
Eila - Pon 13 Maj, 2013 13:05

Gosiek napisał/a:
Uparłam się, żeby udowodnić sobie, że może być jak dawniej i że żadne zmiany mnie nie dotyczą.


Nic już nie będzie tak jak dawniej ...bo Ty jesteś inna :tak:
To po co na siłę sobie coś udowadniać????
Nie masz ochoty robić imprezy...to nie..nie musisz się nikomu tłumaczyć,jesteś na takim etapie ,że imprezy z alkoholem jeszcze nie dla Ciebie,pamiętaj to Ty jesteś najważniejsza i Twoje zdrowienie a co sobie pomyślą inni??? nie powinno Cię to obchodzić wcale...
moje grono znajomych zmniejszyło się do kilku osób ...zostali tylko ci najbliżsi memu sercu...a co myślą o mnie pozostali??? nie obchodzi mnie to :bezradny: słyszałam różne plotki ,że mówią o mnie ,że stałam się ważna ,że nie piję ,zgrywam damę itd.to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu ,że nie byli oni prawdziwymi przyjaciółmi.
Daj sobie spokój z imprezą dla znajomych-wyjedzcie gdzieś razem i przeżyjcie drugi miodowy miesiąc.Czego Ci z serca życzę :buziak:

wolny - Pon 13 Maj, 2013 16:12

Gosiek, Mimo wszystko uzależniasz swoje szczęście od czynników zewnętrznych i od innych ludzi , z alkoholem walczysz jak z wrogiem( to że twierdzisz że sie go nie obawiasz to kłamstwo przed samym sobą gdyś go akceptowała nawet byś o nim nie wspomniała ) i dopóty tego nie zmienisz będzie ciągle coś nie tak, że może kiedyś tam , albo jak będzie tak lub śmak to wtedy będę szczęśliwa, błądzisz w pętli czasowej albo przyszłość albo przeszłość, a gdzie się podziało tu i teraz ??? :p
Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 17:12

wolny. może dla Ciebie jest to proste jak budowa cepa. "Tu i teraz" jak uczestniczę w imprezie z alkoholem, to w przyszłości, a konkretniej dnia następnego czuję się sponiewierana i w bojowym nastroju. Nie jest to regułą i nie zawsze, ale jak dopada, to wytrąca mnie to z równowagi na tyle mocno, ze muszę 1 dzień przeleżeć w łóżku, a nie chcę. Jak próbowałam jednak przechodzić taki stan, to on i tak kumulował sie i dnia następnego kolo 21 wybucha ze zdwojoną siłą - szkoda mi moich dzieci, żeby doświadczały mnie w takim stanie, bo często im się obrywa.
wolny - Pon 13 Maj, 2013 17:17

Gosiek, To nie tak że ja chcę ci dokuczyć , nie w tym rzecz , to są emocje , a raczej zakodowane działania , sprawianie sobie cierpienia , , to trochę zawiły problem wydawać by sie mogło ale do rozwiązania jest , tylko nie jakimiś drastycznymi metodami ! I nie na forum bo to nie jest miejsce na uzdrawianie , ja tam wierze że sobie poradzisz !!!
Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 20:26

wolny - zakodowane działanie? Jak ja mogłam to sobie zakodować??? Ja zauważyłam tylko pewną prawidłowość. Nie oczekuję takiego zachowania, ale po paru razach zauważam pewną cykliczność.
Ja czegoś nie rozumiem - chyba twierdzisz, że można obcować z alkoholem - może nawet go polewać, wąchać byleby nie pić i wszystko będzie ok.
Cala reszta alkoholików, która ma problem z obcowaniem z alkoholem to Ci , którzy to sobie wmówili (którym to wmówiono na terapii)?

szymon - Pon 13 Maj, 2013 21:12

Gosiek napisał/a:
Ja czegoś nie rozumiem - chyba twierdzisz, że można obcować z alkoholem - może nawet go polewać, wąchać byleby nie pić i wszystko będzie ok.
Cala reszta alkoholików, która ma problem z obcowaniem z alkoholem to Ci , którzy to sobie wmówili (którym to wmówiono na terapii)?


najdroższa, każdy ma inaczej
jeden sie boi jak ognia, robi mu się rzadko w spodniach na widok butelki lub na pstryk otwieranej puszki
drugi omija, nie trzyma w domu, nie prowokuje sam siebie, prosi rodzinę by nie spożywała alkoholu w jego obecności
trzeciemu jest obojętne, czy ktoś pije obok niego szampana czy szklankę wódki

u mnie jest tak, że jakoś rok temu starałem się nie rozmawiać z ludźmi od których czuć alkohol
ale... jakoś się nauczyłem czy zaakceptowałem, ze sytuacje, jak nawalony brat, sąsiad, nieznajomy czy jeszcze ktoś inny, będą mi towarzyszyć dzisiaj
na księżyc się nie wybieram - ja dostosowuje się do otoczenia i wybieram co dla mnie jest dobre

kiedyś pisałem tutaj, ze nie wpuszczę do swojego domu nietrzeźwego - teraz jest inaczej
dzisiaj mówię, ze nie trzymam alkoholu w domu
a jutro? jutro będzie futro, nie wiem co będzie jutro

Gosiek - Pon 13 Maj, 2013 21:49

Dzieki Szymon, Twoj post napawa mnie nadzieją, że z każdym rokiem jest łatwiej. Nie oznacza to jednak że należy tracić czujność.
wolny - Wto 14 Maj, 2013 08:10

Gosiek, Gosiek, Coś ci powiem i postaraj sie to zrozumieć , ale nie na hura :
Każdy nałóg rodzi się z bólu i umiera w bólu . Każdy,.. każde przywiązanie i uzależnienie jest skonstruowane na tej zasadzie . ;)

ant69 - Wto 14 Maj, 2013 17:25

Wolny, Wolny... wszystko Ci się poplątało
wolny napisał/a:
Każdy nałóg rodzi się z bólu

wolny - Wto 14 Maj, 2013 20:10

ant69,
Cytat:

Wolny, Wolny... wszystko Ci się poplątało

Pewien jesteś ??? :shock:

piotr7 - Wto 14 Maj, 2013 21:00

Narodziny mojego nałogu były całkiem przyjemne i to jest jedna z przyczyn dlaczego tak mocno się rozwinął
wolny - Wto 14 Maj, 2013 21:02

piotr7, Ciebie też zapytam ?? Pewien jesteś ???? :shock:
piotr7 - Wto 14 Maj, 2013 21:20

Całkowicie
wolny - Wto 14 Maj, 2013 21:39

piotr7 napisał/a:
Całkowicie

Ciesze sie !!! :shock:

wolny - Śro 15 Maj, 2013 11:33

A wiesz dlaczego sie ciesze,? że ja to mam już za sobą, ten etap , przed tobą jak widzę jeszcze ciekawe przygody??!! :mgreen:
ant69 - Śro 15 Maj, 2013 11:47

och Wolny, Wolny...
Cytat:
Wysłany: Wczoraj 22:39     
piotr7 napisał/a:
Całkowicie

Ciesze sie !!!


Cytat:
Wysłany: Dzisiaj 12:33     
A wiesz dlaczego sie ciesze,? że ja to mam już za sobą, ten etap , przed tobą jak widzę jeszcze ciekawe przygody??!!


Jedna odpowiedź w 2 postach, w odstępie prawie 14 godzin...
Moim skromnym zdaniem świadczy to albo o ociężałości intelektualnej, albo głupiej prowokacji z Twojej strony :wysmiewacz:

wolny - Śro 15 Maj, 2013 12:27

ant69 napisał/a:
Jedna odpowiedź w 2 postach, w odstępie prawie 14 godzin...
Moim skromnym zdaniem świadczy to albo o ociężałości intelektualnej, albo głupiej prowokacji z Twojej strony :wysmiewacz:

Jeżeli chodzi o ścisłość kolego sympatyczny to raczej chyba nie twój problem w jakim tempie ja cokolwiek robię ??? Czyżbyś miał pragnienie mnie zmieniać ????
Nie akceptujesz mojego poziomu intelektualnego to zawsze możesz dopasować swój do mojego albo zrezygnować z zainteresowania tym moim intelektem,. na rzecz swego,.. tego bardziej rozgarniętego ,.. a może się mylę ??? :bezradny:
Co zaś się tyczy prowokacji i to głupiej,..to sugeruje abyś ten swój post porównał z moimi, w moim jakoś nie widzę narzucania swojej woli ani wyrażeń typu głupi,. nie zawiera również żadnej oceny,. typu ociężałość intelektualna, więc jak to jest ,. kto tu wystąpił w roli prowokatora,.. ja czy Ty??? Eguś ci przeszkadza w życiu i to bardzo , dlatego współczuje,. nie użalam sie,.. ale współczuje !!! Na 100 % jesteś super facet, ale,...trochę pracy nad sobą,.. trochę pracy gościu,. bo się normalnie gubisz !!!! ;) Wierze że potrafisz poradzić sobie ze swoimi problemami jak najbardziej w to wierze !!! :okok:

Gosiek - Czw 06 Lut, 2014 23:06

Witam po dlugiej przerwie. Nie pisalam wiele, ale regularnie Was czytam - wszystko i wszystkich - od deski do deski.
Minelo prawie 2 lata odkad przestalam pic. Okres beznadzieji minal. Rozpoczelam terapie DDA i jest to dosyc ciezkie przezycie. Powrot do dziecinstwa daje mi w kosc. Mam metlik w glowie i takie poczucie ze jest tak chaotycznie ze moze byc juz tylko lepiej.
Wybralam sie dzisiaj na film Sierpien w hrabstwie Osage i pożałowałam tego. Straszne klimaty rodziny z ogromnymi zaburzeniami - od alkoholików poprzez lekomankę i inne zawiłości.
Liczyłam na amerykański happy-end, ale wyszłam z kina zdruzgotana. Wg mnie film nie dawał zbytnio nadziei. Pokazuje tez dosyć dobitnie jak nałogi wpływają na kolejne pokolenia. Masakra.
Jutro bedzie lepiej pa

pterodaktyll - Czw 06 Lut, 2014 23:09

Gosiek napisał/a:
Jutro bedzie lepiej pa

Na pewno będzie lepiej, pa pa

leon - Czw 06 Lut, 2014 23:10

Gosiek napisał/a:
Witam po dlugiej przerwie.

Czesc :>

leon - Czw 06 Lut, 2014 23:11

Gosiek napisał/a:
Minelo prawie 2 lata odkad przestalam pic

:brawo: :>


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group