To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - W jaki sposób odebrać komfort picia?

olga - Sob 23 Lut, 2013 12:40
Temat postu: W jaki sposób odebrać komfort picia?
Zakładam temat. Świeżynkom na pewno się przyda ta wiedza.
olga - Sob 23 Lut, 2013 12:54

Myślę, że najlepiej byłoby zeby wypowiedzieli sie nasi niepijący alko co takiego odbierało im ten komfort. Ja nie umiałam chyba tego komfortu odebrać bo mój alko nie przestał pić.
staaw - Sob 23 Lut, 2013 12:59

Tak na zawołanie i teoretycznie to nie umiem...

Na pewno należało by się przestać troszczyć. Zrzucić z piedestału na który się (z dużą pomocą małżonki) wdrapał...
Nie interesować się czy pije czy niema za co, czy ma co jeść...

Rozdzielił bym kasę. Swoją część może przepić w jeden dzień lub tydzień, może też kupić sobie jedzenie...
No i te nieszczęsne okresy pruby:"jak nie będziesz pił przez tydzień...", tyle to dla świętego spokoju każdy głupi wytrzyma, a co dopiero sprytny i obrotny alkoholik...

Małgoś - Sob 23 Lut, 2013 13:09

olga napisał/a:
Ja nie umiałam chyba tego komfortu odebrać bo mój alko nie przestał pić.


widocznie danemu osobnikowi brak komfortu nie przeszkadza :/
Ja myślę, że to kwestia wewnętrznej, indywidualnej motywacji do zmiany CAŁEGO swego życia a my (partnerzy) często nie mamy na to wpływu - choć bardzo nam się to nie podoba. :bezradny:

inka70 - Sob 23 Lut, 2013 13:15

Mój nigdy nie straci komfortu picia bo jak ja mu zabiore to znajduje inną pocieszycielkę , która komfort mu stworzy -to taki obrotny żuczek :wysmiewacz:
staaw - Sob 23 Lut, 2013 13:17

inka70 napisał/a:
jak ja mu zabiore to znajduje inną pocieszycielkę

Wyślij jej kwiaty i jego bieliznę...

Małgoś - Sob 23 Lut, 2013 13:19

inka70 napisał/a:
Mój nigdy nie straci komfortu picia bo jak ja mu zabiore to znajduje inną pocieszycielkę , która komfort mu stworzy -to taki obrotny żuczek :wysmiewacz:


Ja bym o takim kimś nie mówiła już "mój" :evil2"

inka70 - Sob 23 Lut, 2013 13:20

staaw napisał/a:
Wyślij jej kwiaty i jego bieliznę
I smycz ,żeby go lepiej trzymała bo ciągle wraca jak bumerang
Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 13:20

Moje zdanie..............przestać myśleć o odebraniu jemu komfortu picia a zająć się własną osobą...
bo tak, to on zabiera mój komfort życia...

inka70 - Sob 23 Lut, 2013 13:21

Małgoś napisał/a:
Ja bym o takim kimś nie mówiła już "mój"
i widzisz to moje współ wyłazi jak słoma z butów :wysmiewacz: poprawie się od teraz będzie ex
Małgoś - Sob 23 Lut, 2013 13:25

inka70 napisał/a:
moje współ wyłazi

Ano taki urok pomagaczek.... :]

Ale to wszystko można zmienić :okok:

Iwa - Sob 23 Lut, 2013 13:55
Temat postu: Re: W jaki sposób odebrać komfort picia?
olga napisał/a:
Zakładam temat. Świeżynkom na pewno się przyda ta wiedza.


thank's :buzki:

esaneta - Sob 23 Lut, 2013 14:13

Jo-asia napisał/a:
przestać myśleć o odebraniu jemu komfortu picia a zająć się własną osobą...

święte słowa Joasiu :)
Zgadzam sie z Tobą całkowicie.
Ja tak uczyniłam, polecam innym współcierpiącym :)

szymon - Sob 23 Lut, 2013 15:17

Jo-asia napisał/a:
przestać myśleć o odebraniu jemu komfortu picia a zająć się własną osobą...
bo tak, to on zabiera mój komfort życia...


rewelacyjnie, doskonale, świetnie g6jyfn
moim "skromnym" zdaniem lepszego sposobu nie ma :mgreen:

można wyskoczyć z niepraniem, niegotowaniem, niespaniem i tym podobnymi pierdami... ale i tak w podświadomości u tej osoby współuzależnionej będzie ZAKODOWANE,
ze robi to nie dla siebie, a dla pieprzonego alko - czyli jakby nie było - MYŚLI bez przerwy o alko :uoee:
a jak wszyscy doświadczeni z branży wiedza, nie ma to wpływu na to, czy alkoholik będzie pil, czy nie będzie

jeszcze raz Pani Jo-asiu szacuneczek 8)

Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 15:22

szymon napisał/a:

jeszcze raz Pani Jo-asiu szacuneczek 8)

:skromny: dziękuję...miło mi
a ja bym zrobiła jeszcze jeden myk
i temat zmieniła
W jaki sposób poprawić sobie komfort życia.....
i tyczyło by się wszystkich działów :skromny:

staaw - Sob 23 Lut, 2013 15:28

Jo-asia napisał/a:
W jaki sposób poprawić sobie komfort życia.....

Problem w tym że żadna początkująca współcośtam tego nie kupi.
Jeżeli ma pomóc ALKOHOLIKOWI, to korzeń kudzu kupi, albo wrzącym olejem będzie go polewała, z domu wyrzuci. Jednak dla siebie? Po co?
Jej jest dobrze, tylko żeby tyle nie pił...

Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 15:32

staaw napisał/a:
Problem w tym że żadna początkująca współcośtam tego nie kupi.

i nie tylko ona :bezradny:
DDA i alko mają podobnie...czyż nie?

staaw - Sob 23 Lut, 2013 15:36

Dla tego uważam że równie ważna jest treść przekazu jak i jego forma.
Można jawnie propagować egoizm, wzbudzając sprzeciw.
Można również powiedzieć że najbardziej pomagamy kiedy sami jesteśmy szczęśliwi.

Niby kosmetyczna różnica, a jednak ważna...

pterodaktyll - Sob 23 Lut, 2013 15:51

Powiem krótko. Nie można nikomu pomóc, będąc samemu niespójnym emocjonalnie, a zwłaszcza wytrącać alkoholikowi komfort picia, bo to taka bestyja, że natychmiast to zauważy i nie da się zrobić w przysłowiowego konia. Najpierw trzeba zrobić porządek ze sobą a nie "uszczęśliwiać" kogoś innego.



.......krk........

olga - Sob 23 Lut, 2013 15:55

Ja uważam, że liczenie na jakiekolwiek efekty na skutek naszego działania jest robieniem sobie samej wielkiej krzywdy. Kropka.
staaw - Sob 23 Lut, 2013 15:58

olga napisał/a:
Ja uważam, że liczenie na jakiekolwiek efekty na skutek naszego działania jest robieniem sobie samej wielkiej krzywdy.

Ja zanim zacznę działać, sprawdzam jakie to przyniesie efekty.
Działań bezcelowych nie podejmuję...

pietruszka - Sob 23 Lut, 2013 15:58

Jo-asia napisał/a:
a ja bym zrobiła jeszcze jeden myk
i temat zmieniła
W jaki sposób poprawić sobie komfort życia.....

Przyklasnę Ci Jo-asiu :brawo: i to moim zdaniem jest klucz do (własnego sukcesu) i lepszego życia. A alkoholik? Porzucony albo znajdzie sobie inną tyczkę do pięcia się jak bluszcz, albo zostanie sam ze swoim alkoholizmem i wtedy... nikła nadzieja, że coś mu zaświeci, choć rzadko się to zdarza. :bezradny:

olga - Sob 23 Lut, 2013 16:06

staaw napisał/a:
Działań bezcelowych nie podejmuję...


Staśku, nie wiesz do czego zdolna jest współuzależniona. Ona ma nadzieję, że jak da obiad, nie da obiadu, upierze, nie upierze.......itd......to może wreszcie przejrzy na oczy, ciągle ma nadzieję i przestanie ją mieć jak zrobi wszystko co tylko się da żeby on przestał pić. I to jest jedyny jej cel w życiu. Innych nie posiada.

staaw - Sob 23 Lut, 2013 16:14

olga napisał/a:
zrobi wszystko co tylko się da żeby on przestał pić. I to jest jedyny jej cel w życiu. Innych nie posiada.

Teraz wystarczy przekonać ją że by pomóc, powinna go zostawić w spokoju, pozwolić dorosnąć...
Wtedy mając poczucie że jednak zrobiła coś dla niego, pozbywa się wyrzutów sumienia że nie zrobiła nic. Przecież na każdej terapii podają na tacy jedyny sposób pomagania alkoholikowi...
Że niektórzy nie są zdolni dorosnąć to już inna sprawa...

Małgoś - Sob 23 Lut, 2013 16:21

olga napisał/a:
zrobi wszystko co tylko się da żeby on przestał pić. I to jest jedyny jej cel w życiu. Innych nie posiada.

I dopóki nie zajmie się swoim życiem, to wciąż będzie nieszczęśliwa bo szczęścia nie można uzależniać od świata zewnętrznego tylko znaleźć je w sobie. Kropka.

Dzisiaj na fb koleżanka skomentowała pewien tekst który tam umieściłam. A napisała, że 5 x czytała i nie rozumie, więc coś z tym tekstem jest nie tak.
A tekst był taki:
"Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:
- Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
- Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.
Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa." A. de Mello

Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 16:22

staaw napisał/a:
Ja zanim zacznę działać, sprawdzam jakie to przyniesie efekty.
Działań bezcelowych nie podejmuję...

nie rozumiem Cię :bezradny:
skąd niby wiesz, co..jaki i kiedy efekt przyniesie?
możesz podać przykład?

ja, jako alkoholiczka...dzisiaj wiem, że dla mnie największym sprzymierzeńcem był mój mąż egoista...nie pomagał w niczym a jeszcze dokładał swoje cegiełki
jako żona egoisty, wiem, że czym mniej się nad nim użalam...czym mniej mu pomagam, tym szybciej...łatwiej on robi się odpowiedzialny...nie tylko za siebie

staaw napisał/a:
Teraz wystarczy przekonać ją że by pomóc, powinna go zostawić w spokoju, pozwolić dorosnąć...

przekonać aby zajęła się sobą...kosmetyczna różnica a jednak ważna ;)

nie wiem czemu staaw, coś się Ciebie dziś czepiłam :szok:
nie miej mi za złe :prosi:

szymon - Sob 23 Lut, 2013 16:22

pietruszka napisał/a:
A alkoholik? Porzucony albo znajdzie sobie inną tyczkę do pięcia się jak bluszcz


tyczki, tyczki, tyczki :hura:
ja uwielbiać tyczki, uwielbiac zycie, jest za***iscie

PS
uuuu........ łooooo....... źle.... wszystko złe.... popatrz tu, popatrz tam, wszędzie wszystko źle, nie mam pieniedzy, jestem chory, baba mi nie daje pic, wszystko jest trudne, trzeba cierpiec, uuuuu, posluchaj wiadomosci g45g21

staaw - Sob 23 Lut, 2013 16:38

Jo-asia napisał/a:
staaw napisał/a:
Ja zanim zacznę działać, sprawdzam jakie to przyniesie efekty.
Działań bezcelowych nie podejmuję...

skąd niby wiesz, co..jaki i kiedy efekt przyniesie?
możesz podać przykład?

Sama sobie odpowiedziałaś:
Jo-asia napisał/a:
jako żona egoisty, wiem, że czym mniej się nad nim użalam...czym mniej mu pomagam, tym szybciej...łatwiej on robi się odpowiedzialny...nie tylko za siebie

Do tego mówią to na każdej terapii, pozwól drugiemu być odpowiedzialnym za swoje życie...

Przykład mój:
Córka bawiła się pół nocy telefonem, zabrałem i nie przyniosło to efektu.
Teraz ma telefon, ale z całą bezwzględnością egzekfuję ranne wstawanie.
Zaczęła spać w nocy...
Pierwszą prubą źle przewidziałem efekt, za drugim razem osiągnąłem sukces...
Nie chodzi mi o niepopełnianie błędów a o wyciąganie z nich nauki...
Jo-asia napisał/a:
nie wiem czemu staaw, coś się Ciebie dziś czepiłam :szok:
nie miej mi za złe

Mi forum pomaga poprzez zmuszanie do myślenia. Jeżeli masz podobnie, cieszę się że mogę Ci pomóc... :roza:

Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 17:34

staaw napisał/a:
Pierwszą prubą źle przewidziałem efekt, za drugim razem osiągnąłem sukces...
Nie chodzi mi o niepopełnianie błędów a o wyciąganie z nich nauki...

no, tak teraz Ciebie rozumiem
staaw napisał/a:
Mi forum pomaga poprzez zmuszanie do myślenia. Jeżeli masz podobnie, cieszę się że mogę Ci pomóc... :roza:

dokładnie tak, dziękuję :buzki:

Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 17:53

staaw napisał/a:
Do tego mówią to na każdej terapii, pozwól drugiemu być odpowiedzialnym za swoje życie...

tak, tylko jeszcze chciałam dodać...
mnie to wyszło, z moim egoistą, przez przypadek
to taki efekt uboczny...mojej pracy nad sobą...nie było zamierzone to z mojej strony
choć dziś wyciągam, tego wnioski :skromny:

pannamigotka - Sob 23 Lut, 2013 18:24

Dla mnie odebranie komfortu picia alkoholikowi to postawienie siebie na pierwszym miejscu właśnie.
Jednak leczenie i właściwe postępowanie jest bardzo ważne, aby nie ponosić konsekwencji picia za alkoholika, aby nie leczyć go ciepłym rosołkiem, nie ukrywać jego choroby i pijackich występków. Dlatego sens ma jedynie leczenie całych rodzin, nie samego alkoholika i w niektórych krajach alkoholik nie będzie leczony, jeśli żona i dzieci również nie zgłoszą się do leczenia.

Dla mnie odebranie komfortu picia mojemu alkoholikowi to było postawienie ultimatum dotyczące jego leczenia. Dodatkowo brak akceptacji na zapach alkoholu w domu, na odsypianie w domu na miękkiej kanapie. Dla mnie odebranie komfortu to jest nie pomaganie w piciu z obawy o opinię sąsiadów, rodziny, jego utratę pracy.

Dla mnie Jo-asiu odebranie jemu komfortu picia było walkę o dom taki, jakiego chcę ja i jakiego chcę dla mojej córki. Jak przyszedł pod wpływem to niestety musiał opuścić ciepłe mieszkanko i znaleźć sobie nowe. Nie robiłam tego dla niego, aby zaczął trzeźwieć (jego trzeźwienie, to był tylko efekt uboczny, których wcale się nie spodziewałam). A prawda jest taka, że jak długo komfort w piciu miał, tak długo pił.
Oczywiście, że swoją bezsilność wobec alkoholi trzeba uznać, że cokolwiek się zrobi, to i tak może się stać wszystko i chłop się zapije/znajdzie nową wspomagaczkę itd ale co innego pomagać w piciu. Do tego z mojej strony nie ma powrotu.

BARBARA - Sob 23 Lut, 2013 21:10

Jo-asia napisał/a:
szymon napisał/a:

jeszcze raz Pani Jo-asiu szacuneczek 8)

:skromny: dziękuję...miło mi
a ja bym zrobiła jeszcze jeden myk
i temat zmieniła
W jaki sposób poprawić sobie komfort życia.....
i tyczyło by się wszystkich działów :skromny:

Joasiu ja chętnie skorzystam z takich rad

rufio - Sob 23 Lut, 2013 21:20

:mysli: :flacha: :nosze: :papa2:
Żeglarz - Sob 23 Lut, 2013 21:25

BARBARA napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
szymon napisał/a:

jeszcze raz Pani Jo-asiu szacuneczek

dziękuję...miło mi
a ja bym zrobiła jeszcze jeden myk
i temat zmieniła
W jaki sposób poprawić sobie komfort życia.....
i tyczyło by się wszystkich działów

Joasiu ja chętnie skorzystam z takich rad


Np. przestać dążyć do osiągnięcia nierealnych celów. A takim celem jest próba dokonania zmiany drugiego człowieka.

Jo-asia - Sob 23 Lut, 2013 22:09

Żeglarz napisał/a:
przestać dążyć do osiągnięcia nierealnych celów. A takim celem jest próba dokonania zmiany drugiego człowieka.

pannamigotka napisał/a:
Nie robiłam tego dla niego, aby zaczął trzeźwieć (jego trzeźwienie, to był tylko efekt uboczny, których wcale się nie spodziewałam)


to właśnie staram się powiedzieć :skromny:

Jo-asia - Nie 24 Lut, 2013 09:21

BARBARA napisał/a:
Joasiu ja chętnie skorzystam z takich rad

ja jestem alkoholiczką przede wszystkim...
i dbanie o swój komfort rozpoczęłam od walki o życie....nie pić
z czasem, przerodziło się to w pracę nad sobą
znalazłam dobry artykuł...może nam pomoże...wyjaśni więcej?

Nadmierna troska

Słoneczko - Nie 24 Lut, 2013 22:50

Żeglarz napisał/a:
Np. przestać dążyć do osiągnięcia nierealnych celów. A takim celem jest próba dokonania zmiany drugiego człowieka.
Znam to autopsji :tak:
A jaka byłam cwana w tym co chciałam osiągnąć i naiwna...

Słoneczko - Nie 24 Lut, 2013 22:52

Jo-asia napisał/a:
znalazłam dobry artykuł...może nam pomoże...wyjaśni więcej?
Jo-asia, :okok: :buziak:
pterodaktyll - Nie 24 Lut, 2013 22:52

Słoneczko73 napisał/a:
jaka byłam cwana w tym co chciałam osiągnąć i naiwna...

Nie Ty pierwsza, ni ostatnia........ :bezradny:

Słoneczko - Nie 24 Lut, 2013 23:00

pterodaktyll napisał/a:
Nie Ty pierwsza, ni ostatnia........ :bezradny:
Teraz, gdy inne mam postrzeganie siebie i wiem jakim kosztem można przypłacić, gdy się uzależniałam od innej osoby, to przyszło mi na myśl, by mieć taką moc i stosować profilaktykę w tym współuzależnieniu. Jednak, gdyby to było takie proste...? Nie jest i nie będzie bowiem uzależnienie i współ... to choroba emocji, umysłu.
Najczęściej dno naszego życia pokazuje, że juz czas, by udać sie do specjalisty po pomoc.
Dobrze nigdy nie jest za późno, by podnieść z tego dna i spojrzeć na siebie z uśmiechem :>

pterodaktyll - Nie 24 Lut, 2013 23:04

Słoneczko73 napisał/a:
Dobrze nigdy nie jest za późno, by podnieść z tego dna i spojrzeć na siebie z uśmiechem

Rzeczywiście...........wiem coś na ten temat ;)

OSSA - Pon 25 Lut, 2013 13:42

Czytam ten temat i zastanawiam się co napisać. Jeśli staram się komuś coś odebrać. zrobić na złość poświęcam temu uwagę , skupiam swoją energię i emocję na kimś. Co mi do daje ....... nic . Nie sprawia mi to przyjemności, że mój facet śpi na schodach przed mieszkaniem, że wzywam policje, wylewanie alkoh. to czysta strata pieniędzy on jak chciał zawsze zdobył %. Mało tego często więcej niż ja wylałam .... bo przecież kupił całą butelkę , a ja "zdobyłam" i wylałam jakieś resztki.

Dlatego moim zdaniem w tym dziale powinien być temat , w jaki sposób zadbać o swój komfort życia nawet wtedy gdy partner pije, a nie jesteśmy gotowe na ostateczne rozstanie.

Linka - Pon 25 Lut, 2013 20:24

OSSA napisał/a:
w jaki sposób zadbać o swój komfort życia nawet wtedy gdy partner pije, a nie jesteśmy gotowe na ostateczne rozstanie.


myślę, że to bardzo ważne pytanie, bo takich jak Ty i ja jest wiele...
może za dużo, ale tak jest i tego nie zmienimy....

pamiętam doskonale jak jeszcze niedawno każda sugestia, by odseparować się od alko budziła mój ogromny sprzeciw,
a już pytanie , dlaczego się pani nie rozwiedzie działało na mnie jak płachta na byka...
gdybym 5 lat temu idąc na Al-anon usłyszała, że mam odejść od męża, albo przynajmniej żyć w separacji, pewnie bym więcej tam nie poszła

a przecież musiałam jakoś przeżyć ten czas , dojrzeć do decyzji, umocnić się,
ten czas był mi potrzebny

OSSA - Pon 25 Lut, 2013 20:51

Linka napisał/a:
a przecież musiałam jakoś przeżyć ten czas , dojrzeć do decyzji, umocnić się,
ten czas był mi potrzebny

Zgadzam się z tobą , to jest proces u każdej z nas przebiega to w innym tempie i najważniejsze by żyć zgodnie ze sobą własnym sumieniem.

Pytanie dlaczego , ja bym............, zrób to tamto ........ działało na mnie jak płachta na byka. Podjęłam decyzję o rozwodzie przyparta do muru, miałam dość odbierania mu komfortu picia. Każda taka akcja kosztowała mnie dużo nerwów, emocji i łez, później złości, a wręcz agresji. Później on trzeźwiał, życie wracało na chwilę do normy i to ja wychodziłam na :glupek: w oczach dzieci, rodziny znajomych, a tak naprawę sama siebie przestałam szanować ...czułam się winna i w końcu uwierzyłam, że zasłużyłam na taki los.

Słoneczko - Pon 25 Lut, 2013 20:54

OSSA napisał/a:
w jaki sposób zadbać o swój komfort życia nawet wtedy gdy partner pije
Ja zapytałam siebie, czego oczekuję od życia, jakie mam pragnienia, kim chcę być, kim jestem, co to znaczy poszanować siebie, czy kocham siebie, czy akceptuję siebie, czy spokój jaki mam teraz bez czynnego alko jest tym spokojem o jakim marzyłam, czy czuję sie teraz bezpiecznie, czy potrafię kochać mądrze i twardą miłością (to moje uczucie na dziś, a kochać kogoś to nic zdrożnego, ba ludzi powinno sie kochać, tak, jak siebie samego), czy jestem gotowa wybaczać, by i mi było wybaczane, czy chcę żyć bez poczucia krzywdy wyrządzanej samej sobie i innym, czy już potrafię cieszyć sie tym co mam, czy dbam o zaspakajanie potrzeb dzieciom, czy chcę by miały zdrowe emocjonalnie i radosne dzieciństwo, czy potrafię wyzbyć się obaw i lęków, poczucia winy, a jesli tak, czy czuje sie z tym dobrze teraz, czy chcę żyć w zgodzie ze sobą, czy chcę być szczęśliwa...

Ja dziś baaardzo dużo chcę :buziak:
Chcę żyć i pozwolić, by inni żyli :tak:

OSSA - Pon 25 Lut, 2013 21:46

Słoneczko73 napisał/a:
czy dbam o zaspakajanie potrzeb dzieciom, czy chcę by miały zdrowe emocjonalnie i radosne dzieciństwo


Słoneczko to jest dość niebezpieczne ............. bo ja dbając o zaspokajanie potrzeb dzieci często zapominałam o sobie ........ chciałam im w ten sposób wynagrodzić trudne dzieciństwo, nie chciałam by czuli się gorsi wśród rówieśników, zawsze ich potrzeby były ważniejsze niż moje.

Niestety wychowywałam egoistów .... na szczęście trafiłam na terapię i trochę przewartościowałam swoje życie. Dzieci są dla mnie ważne , ale nie rezygnuję ze swoich potrzeb...... oni dorośli i dojrzeli do tego , że mają sprawne ręce i na część swoich potrzeb powinni sami zapracować.

Słoneczko - Pon 25 Lut, 2013 22:06

OSSA napisał/a:
Słoneczko to jest dość niebezpieczne ............. bo ja dbając o zaspokajanie potrzeb dzieci często zapominałam o sobie ........
OSSA, to moja wyliczanka... zauważ, że w tej wyliczance pytań jest miejsce i dla samej siebie, dla mnie. Popełniałam błedy wychowawcze, przyznam się, ale teraz chce poprawić swój komfort zycia, a gdy ja go poprawie to i dzieci też będa miały ten komfort :tak:
Ja chcę dbać o dzieci. Jeśli ja chcę trwać w terapii dla współuzależnionych oraz DDA i ukończyć obie z dobrymi wynikami, to równoznaczne jest, ze będę umiała dbać o swoje dzieci i kochać je mądrze a tym samym nie zapominając o własnych potrzebach.
Nie sądzisz?

OSSA - Wto 26 Lut, 2013 08:38

Słoneczko73 napisał/a:
Nie sądzisz?

Słoneczko źle mnie zrozumiałaś. Ja podzieliłam się tylko własnym doświadczeniem jeśli chodzi o moje dzieci. Masz rację prawidłowa terapia dla współuzależnionych pozwala poukładać sobie również relacje z dziećmi, w moim przypadku pomogła. Kocham je nad życie i jeśli jest taka potrzeba wspieram, pomagam, ale dbam również o siebie , swój komfort życia.

Słoneczko - Wto 26 Lut, 2013 12:07

OSSA napisał/a:
Słoneczko źle mnie zrozumiałaś. Ja podzieliłam się tylko własnym doświadczeniem jeśli chodzi o moje dzieci. Masz rację prawidłowa terapia dla współuzależnionych pozwala poukładać sobie również relacje z dziećmi, w moim przypadku pomogła. Kocham je nad życie i jeśli jest taka potrzeba wspieram, pomagam, ale dbam również o siebie , swój komfort życia.
To jesteśmy tego samego zdania :buziak:

Ja jeszcze podjęłam decyzję potuptania do pani psycholog zajmujaca się trudnymi (chodzi o niepełnosprawność intelektualną) dziecmi i młodzieżą, która mnie będzie wspierała w wychowywaniu moich dzieci. To nie jest łatwe, by być mamą zdrowego butnego dwulatka i nastolatki niepełnosprawnej oraz pełnoletniej panny. Każdy z nich ma zupełnie inne potrzeby, ale jestem na dobrej drodze. Jedyne co mogę łączyć to obdarowanie ich swoją mądra miłością :tak:

OSSA - Wto 26 Lut, 2013 12:34

Słoneczko73 napisał/a:
Jedyne co mogę łączyć to obdarowanie ich swoją mądra miłością


Wiesz z dziećmi to raz jeden krok do przodu dwa to tyłu, moje już są na szczęście samodzielne i niestety nie mam już większego wpływu na ich zachowanie.

Ty możesz dużo więcej zwłaszcza jeśli chodzi o tego maluch , powodzenia :buzki:

Słoneczko - Wto 26 Lut, 2013 19:45

OSSA napisał/a:
powodzenia :buzki:
:buziak:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group