ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Alkoholik od 18 lat
ricoJG - Pią 01 Mar, 2013 21:32 Temat postu: Alkoholik od 18 lat Witam, jestem 36-letnim alkoholikiem od 18 lat. Gdy to do mnie dotarło że połowę swojego życia tak naprawdę przepiłem postanowiłem coś z tym zrobić. Straciłem już przez alkohol jedno małżeństwo a teraz powoli tracę kolejny związek z kobietą którą bardzo kocham. Nie chcę już tak żyć, że każdy problem zapijam "zimnym piwkiem", bo nie potrafię stawić mu czoła. Obecnie zapijam już nawet emocje które się we mnie pojawiają i to zarówno te pozytywne jak i negatywne. Moja kobieta zaczyna się ode mnie oddalać (jest również Anonimową Alkoholiczką, uczestniczy aktywnie w mityngach i tam poznała kogoś kto ją zauroczył). Postanowiłem walczyć o związek, wiem że alkohol to poważny problem i chcę to świństwo rzucić tak dla siebie jak i dla Niej. Ale w dużej mierze chcę to zrobić dla siebie, bo jeśli nie uratuje związku to może chociaż uratuje życie i zdrowie dla siebie. I znowu będę mógł spojrzeć w lustro i powiedzieć że zrobiłem wszystko aby znowu móc się czuć dumnym z siebie i się zaakceptować.
pterodaktyll - Pią 01 Mar, 2013 21:36
Witaj
leon - Pią 01 Mar, 2013 21:37
Czesc
rybenka1 - Pią 01 Mar, 2013 21:37
Witaj .
Pastel - Pią 01 Mar, 2013 21:44
Witaj RicoJG.
ricoJG napisał/a: | Nie chcę już tak żyć, |
To czas na zmiany.
Czarny - Pią 01 Mar, 2013 21:53
Cześć ricoJG
Borus - Pią 01 Mar, 2013 22:09
Cześć RicoJG...
matiwaldi - Pią 01 Mar, 2013 22:41
cześć
Jo-asia - Pią 01 Mar, 2013 22:49
Witaj
Jonesy - Pią 01 Mar, 2013 22:49 Temat postu: Re: Alkoholik od 18 lat
ricoJG napisał/a: | Witam, jestem 36-letnim alkoholikiem od 18 lat. |
Kurde, ja juz tak mam, ze jak czytam 36-letni alkoholik od 18 lat, to od razu widzę gościa co ma 36 lat i 18 już nie pije.
Dziwnie mi się ta nazwa alkoholik zakodowała, nie?
A potem czytam dalej i jednak zonk - alkoholik to nie abstynent ;/
szymon - Pią 01 Mar, 2013 23:00
ricoJG napisał/a: | Postanowiłem walczyć o związek |
przerabiałem - jak to mówią alkoholicy
taka wujek dobra rada - najpierw TY........................ a potem długo, długo nic i dopiero myślenie o ratowaniu związku
jedna kobietę już straciłeś, teraz tracisz druga, sam doskonale wiesz dlaczego
Eila - Pią 01 Mar, 2013 23:24
Witam
ricoJG - Sob 02 Mar, 2013 05:20 Temat postu: Coś w tym jest Szymon ale nie do końca... Coś jest Szymonie w tym co mówisz. Moje małżeństwo rozpadło się po 10 latach choć tak naprawdę przez ostatnie 4 lata już go nie było i spajały nas tylko dzieci. Ona nie mówiła nic a ja zapijałem ten brak jakichkolwiek jej emocji do mnie. Teraz przez alkohol rozwalam kolejny związek. Musze się napić żeby wyjść z emocjami przed siebie. Wiem ze być może nie uratuje tego związku ale chce zrobić tyle żeby moc potem spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć "słuchaj facet starałeś się zawalczyłeś nie wyszło trudno". Ona też chce walczyć choć dopuszcza się zdrady emocjonalnej wchodzi mocno w relacje z tym drugim facetem, prosiłem żeby dokonała wyboru bo lepsze jest nie męczyć tak bardzo nas obojga. Dla mnie to taki emocjonalny terror i lecę w dół psychiczny. To strasznie trudne,gdyż ona jest rozchwiana w uczuciach a im dłużej nie jest w stanie podjąć decyzji tym ja czuję że coraz bardziej się oddalam i wpycham ją w ramiona tego drugiego....
Krzysztof 41 - Sob 02 Mar, 2013 07:12
Witaj
esaneta - Sob 02 Mar, 2013 09:23
Witaj Rico
Jacek - Sob 02 Mar, 2013 09:25
cześć rikoJG
pterodaktyll - Sob 02 Mar, 2013 09:25
ricoJG napisał/a: | dopuszcza się zdrady emocjonalnej wchodzi mocno w relacje z tym drugim facetem, prosiłem żeby dokonała wyboru bo lepsze jest nie męczyć tak bardzo nas obojga. Dla mnie to taki emocjonalny terror i lecę w dół psychiczny. To strasznie trudne,gdyż ona jest rozchwiana w uczuciach a im dłużej nie jest w stanie podjąć decyzji tym ja czuję że coraz bardziej się oddalam i wpycham ją w ramiona tego drugiego. |
Jeżeli miałbym coś Ci radzić na podstawie własnych, zresztą bardzo podobnych doświadczeń, to tylko to, żebyś jak najprędzej zakończył ten związek. Jeżeli kobieta odeszła od Ciebie mentalnie, to właściwie nie masz już czego szukać w takim związku a jeżeli dodatkowo w tym wszystkim jest Twój alkoholizm, to naprawdę szkoda Twojego czasu i życia. Zajmij się lepiej sobą i swoim leczeniem, a będzie z tego większy pożytek dla Ciebie a przede wszystkim dla dzieci. Lepiej dla nich będzie jeśli będą miały matkę i ojca niż taką patologiczną "rodzinę". Wiem co mówię........
ricoJG - Sob 02 Mar, 2013 09:50
Mentalnie Pterodaktyllu to ona jest pomiędzy młotem a kowadłem. Ja w pewnym momencie związku tez uległem fascynacji inną kobietą (pociągnęły mnie w niej takie przyziemne sprawy tzn. praca, rozmowy na tematy na które nie jestem w stanie rozmawiać z moją partnerką). Relacja która tworzyła się pomiędzy nami została jednak przerwana przeze mnie w momencie jak powiedziałem tej drugiej że mi się podoba i wtedy zrozumiałem że to nie jest warte mojego związku z obecną, że łączy mnie jednak wiele więcej z obecną partnerka i nie jestem na szali w stanie położyć wszystkiego co mnie z nią łączy dla kaprysu zauroczenia. Trzeba pogodzić się że nie da się mieć w życiu wszystkiego. Opowiedziałem mojej o tym co się zadziało (tak sobie obiecaliśmy że będzie szczerość i zaufanie w naszej relacji) i dałem jej wyraźnie do zrozumienia że na dzień dzisiejszy liczy się ona i nasz związek. Ona jest bardzo słabej konstrukcji psychicznej (leczenie z alkoholizmu, terapie psychologiczne, szpital psychiatryczny) i przypłaciła całą tę historię psychozą. A teraz ja dostaje po tyłku bo ona w podobnej sytuacji nie jest w stanie dokonać wyboru. Wiem że ją kocham i chce walczyć o związek ale to Ona musi dokonać właściwego wyboru. Nie wiem może jestem staromodny albo ktoś nawet może powiedzieć żałosny. Ale ja zdusiłem swoje zauroczenie zanim zagłębiłem się w relację z drugą kobietą. Nie jestem w stanie zrobić tego co robi ona czyli utrzymać trójkąta uczuciowego.
pterodaktyll - Sob 02 Mar, 2013 09:55
Skoro Twoja Partnerka nie potrafi (nie chce) dokonać jakiegoś wyboru, to niestety spada to na Ciebie. Utrzymywanie takiej sytuacji nie służy ani Tobie ani jej, ze względu głównie na chorobę alkoholową..........pewnie wiesz co znaczy dla nas, takie życie na wysokich obrotach emocjonalnych....
ricoJG - Sob 02 Mar, 2013 10:15
Tak wiem, walka i działanie przeciwko swoimi wewnętrznymi emocjom to najprostsza droga do sięgnięcia znowu po alkohol, ale wiem że oboje chcemy to naprawiać i czemu mamy nie spróbować jeśli oboje chcemy. Ważne jest też to żeby mieć w kimś bliskim wsparcie. Wiem że są dzieci i one na pewno mnie kochają ale te małe istotki nie zagwarantują wsparcia na poziomie kogoś dorosłego....dlatego postanowiłem skorzystać z grupy internetowej, żeby zacząć szukać ludzi w swoim życiu nie być samemu bo to było i jest tak naprawdę główną przyczyną mojego alkoholizmu. Trzeba zacząć uczyć się proszenia o pomoc.
szymon - Sob 02 Mar, 2013 10:22
ricoJG napisał/a: | oboje chcemy to naprawiać i czemu mamy nie spróbować jeśli oboje chcemy |
jezeli jest deklaracja z obu stron (w co za nie wrze, no ale to moje ...) to czemu nie...
leczcie sie kochani, ale OSOBNO!!!
ricoJG napisał/a: | Ważne jest też to żeby mieć w kimś bliskim wsparcie |
egoistyczny TY potrzebujesz wsparcia, pomocy, przytulenia i du** jasiu maryna
a prawdziwy, pierwotny, naturalny JG tego nie potrzebuje, bo sobie poradzi, tak jak sobie radził przed 18 rokiem życia nie chlejąc piwska i wódy... prawda?
ricoJG - Sob 02 Mar, 2013 10:33
No nie chlał, ale był młody kumplował się z wieloma ludźmi, uprawiał sport, lubił się uczyć a potem przyszło piwsko i zabrało dotychczasowe życie...zostało się samemu z całymi bateriami puszek po piwie, najlepsi bo milczący przyjaciele - nie opierniczą nie będą się znęcać........a z tym leczeniem to masz rację koniecznie OSOBNO bo nie leczysz się dla kogoś tylko dla siebie !!!
szymon - Sob 02 Mar, 2013 10:39
ricoJG napisał/a: | No nie chlał, ale był młody kumplował się z wieloma ludźmi, uprawiał sport, lubił się uczyć |
no to chłopie masz tera pole do popisu - wystarczy pstryknąć palcem i możesz do tego wrócić - widzisz choćby jeden problem?
ricoJG napisał/a: | potem przyszło piwsko i zabrało dotychczasowe życie |
ale pieprzysz
samo przyszlo? piwo to taki plyn w butelce, on stoi na ladzie w sklepie a nie chodzi !!!!
piwo nie zabiera Ci radości, przez piwo nic nie straciłem w ostatnich 25 miesiącach...
czyli obalam ten MIT, ze piwo coś zabiera
co innego chlanie tego piwska, a bardziej konsekwencje chlania
ricoJG - Sob 02 Mar, 2013 10:51
No w sumie tak....to tylko półprodukt do tego by zmienić życie i dopóki jest szczelnie zamknięty to nie jest groźny ale jest jeszcze coś takiego jak związek przyczynowo-skutkowy. Jakby go w ogóle nie było to nie było by problemu jego zawartości....
szymon - Sob 02 Mar, 2013 11:01
ricoJG napisał/a: | związek przyczynowo-skutkowy. Jakby go w ogóle nie było to nie było by problemu jego zawartości.... |
najdroższy,
jakby, co by było, może... :ble:
na świecie jest mnóstwo ludzi, ktorzy nie maja takiego problemu jak TY, a pija przecież to samo piwo.
to w piwie jest problem czy w osobie pijącej, która nie potrafi sobie poradzić? (przynajmniej większość na początku tak myśli)
ricoJG - Sob 02 Mar, 2013 11:26
Problem jest w osobie a nie w tym że jest coś co można wypić bo przecież równie dobrze można nie wypić. Tylko to zależy od osoby....Ciężkie to wszystko. Czasami mam wrażenie że biorę sobie za dużo oczekiwań na barki a może rzeczywiście żeby to było taką silna próbą charakteru powinienem jednak odejść od Niej. Dzisiaj zaskoczyła mnie stwierdzeniem że Ona potrzebuje od innych osób czegoś czego nie otrzyma ode mnie i dlatego wchodzi sobie w relacje z innymi ludźmi żeby sobie to od nich brać....
Janioł - Sob 02 Mar, 2013 11:32
sie masz Rico -Andrzej Alkoholik Janioł - wita
piotr7 - Sob 02 Mar, 2013 22:29
Witaj Piotr alkoholik
ricoJG - Pon 04 Mar, 2013 07:57
Uff...I jednak nie posłuchałem Szymona tylko własnego głosu...jestem z moja nadal, poszła szczera rozmowa, zostawiłem ją po prostu z problemem bo stwierdziłem że to tak naprawdę nie mój problem w rozwiązaniu naszego związku. "Jeśli chcesz być szczęśliwa w związku z innym to idź jeśli ze mną to zostań, ja na tą chwilę zajmę się przede wszystkim sobą". Swoim trwaniu w postanowieniu niepicia oraz uporządkowaniem emocji bo z tym (co chyba oczywiste spowodowane jest to mechanizmami alkoholowymi) też mam problemy. Jak powiedziała jedna mądra pani psycholog problem w wyrażaniu a nie przeżywaniu emocji...Okazuje się że metoda: wycofam się mimo że wciąż Cię kocham, abyś mogła zobaczyć czy zyskujesz wchodząc w coś nowego czy tracisz odchodząc ze starego jest w tym przypadku diabelnie skuteczna
Poza tym zrobiłem listę spraw oraz bilans tego co robiliśmy razem jak było dobrze oraz tego co robiliśmy ostatnio przed kryzysem i co wyszło??? Że się zrutynizowałem w związku i dolałem oliwy również sam...Teraz trzeba zacząć na nowo organizować swój dzień życia, z tym że może na początek na bok idzie picie a potem po kolei emocje i inne problemy typu jakieś długi bo jak słusznie zauważono zbyt duża spirala emocji nie służy dobremu leczeniu w alkoholizmie...
smokooka - Śro 13 Mar, 2013 22:45
Witaj Rico! znalazłam Twój wątek, jakoś go przegapiłam Ja jestem Agnieszka, współuzależniona od dzieciństwa, alkoholiczka od 22 lat, żarłok słodyczowy, dda, coś tam jeszcze by się znalazło, w terapii od roku z kawałeczkiem i mam nadzieję na drugie tyle conajmniej. Ze słodyczami sobie jeszcze nie radzę, dlatego planuję poszerzyć "atak" na tę przypadłość, zanim wpadnę w bulimię albo inne g.
smokooka - Czw 14 Mar, 2013 09:03
Takie mi się skojarzyło z Twoją sprawą. Jednak czasem trudno odróżnić prawdę od kłamstwa. A może warto "poznać wroga", zaaranżować spotkanie, poznać gościa i zorientować się co jest grane. Jak mówiłam - ile w tej relacji jest jej przyjaźni a ile Twojej zazdrości. Jeśli to przyjaźń to może i Ty na niej skorzystasz. A jeśli kłamstwo - zadbasz o siebie. Nie zapominaj że jesteś ważny.
ricoJG - Czw 14 Mar, 2013 09:27
Witaj Agnieszko
Trzymasz mnie przy życiu, choć nigdy jeszcze nie byłem takim strzępkiem nerwów jak teraz . Wiesz, chciałem zaaranżować spotkanie ale niestety mój adwersarz woli się spotykać z moją Młodą niż ze mną. Stwierdził że nie chce mnie wpędzać w depresję i jeszcze gorsze huśtawki emocjonalne. Jaki on słodki, jak dba o mnie kto by pomyślał .... Tak po głębszej analizie to stwierdzam że nie chciałbym wchodzić w relacje z człowiekiem, który mówi dziewczynie, która ewidentnie próbuje wejść z nim w głębszą relację i to przy świadkach że on nie jest w tej chwili gotowy na związek a 2 godziny później zbliża się do niej fizycznie. Dwie huśtawki emocjonalne w jednym miejscu podczas spotkania to jak mieszanie wody z karbidem, nie sądzisz??? W każdym bądź razie sielanka która trwała rok i 2 miesiące w moim związku się właśnie zakończyła . Pokłóciłem się wieczorem z Młodą, każde zostało przy swoich racjach, potem pod wpływem twoich trzech dosłownie zdanek w Piwnicy ja doznałem olśnienia i wiem że nic już nie będzie tak jak dawniej ale Trudno się mówi i zaczyna się martwienie o Siebie.
smokooka - Czw 14 Mar, 2013 09:31
A jak długo będziecie razem mieszkać? Chyba że coś pokręciłam, bo wnioski sama wyciągam, to nie wiem...
ricoJG - Czw 14 Mar, 2013 09:53
Wiesz pokłóciliśmy się o koncepcje postrzegania relacji... ale w szczerej rozmowie wciąż wiemy że się kochamy i wiele naprawdę wiele nas łączy. Wiesz dziewczyna wynajęła za 400 zł rok temu obskurny pokoik (traf chciał że jako złota rączka robiłem na całym tym hostelu), zrobiła to żeby nie mieszkać w jeszcze gorszej norze z ojcem despotą i pijakiem oraz również nie lepszym braciszkiem tkwiącym w poważnych problemach psychiatrycznych i pijącym tak że demolka mieszkania i policja to była niemal codzienność. Ja byłem wtedy rok po rozwodzie, 5 próbach samobójczych, zapijanie alkoholem swoich smutków, lęków i słabości było na porządku dziennym a do tego jeszcze byłem w domu rodziców tak naprawdę niechcianym bagażem. Jakoś tak się zbliżyliśmy do siebie (w zasadzie jak w większości przypadków - miłość wybuchła gwaaałtownie - to najpiękniejsze chwile w życiu są tak a propos ). Oprócz siebie tak naprawdę to nie mieliśmy nic, ale to kompletnie...Dziś mieszkamy w dwupokojowym (choć wynajętym) mieszkaniu, wiążemy od 1 do ostatniego koniec z końcem, ciężko ale idzie cały czas do przodu, mamy wspólny mały biznesik który rozwija się powoli ale idzie...ehh widzisz wywaliłem to z siebie i ...ale lżej na duszy się zrobiło
dzięki Aguś że jesteś, dzięki wszystkim z Dekadencji że jesteście...
smokooka - Czw 14 Mar, 2013 10:29
Trochę to jak "kochaj i cierp". Nie wykluczam jednak, że się dogadacie. Jednak obojgu Wam (tak mi się wydaje) potrzeba nauczyć się zdrowej miłości. Wasza wydaje mi się uzależnieniowa, jedno od drugiego, może roszczeniowa, nie wiem. Szczerze mówiąc, na podstawie swojego doświadczenia, widzę szansę wyłącznie w terapii, indywidualnie dla każdego z Was, może potem wspólnej. Ja z moim partnerem przeżyliśmy przez 4,5 roku wszystko co wyobrażałam sobie jako najgorsze, ale równocześnie jako najlepsze co mi się może przydarzyć. Tylko mój pierwszy mąż umiał znacznie wcześniej jeszcze mocniej mnie zranić niż mój Jarek. Jednak od roku uczestnicząc oboje w terapii już się coraz mniej krzywdzimy, miłość i przyjaźń nas niesie i daje wiarę, że to wszystko co złe też miało swój sens. Każde z nas samodzielnie pracuje nad sobą, żadnych wspólnych spotkań z terapeutami, nic z tych rzeczy. Każde z nas po swojemu i w swoim tempie wygrzebuje swoje zapleśniałe syfy z całego życia i umiemy sobie dawać teraz to co trzeba, kiedy trzeba i z zachowaniem szacunku. Nie ma już cyrków, obwiniania się, robienia sobie złośliwostek, picia, całej tej podniesionej emocjonalnie chorej atmosfery.
Życzę Ci tego, tych dobrych decyzji, tego otwarcia się na pomoc z zewnątrz.
pterodaktyll - Czw 14 Mar, 2013 10:32
smokooka napisał/a: | Trochę to jak "kochaj i cierp". |
Lepszym rozwiązaniem byłoby "Kochaj albo rzuć"
iksigregzet - Czw 14 Mar, 2013 10:39
ricoJG napisał/a: | Straciłem już przez alkohol jedno małżeństwo |
... zapewniam Cię, że nie przez alkohol. Alkohol był jest i będzie zawsze. Zależy czy go łykasz czy nie. Pozdro
|
|