To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Stopień pierwszy Al-Anon

pannamigotka - Nie 10 Mar, 2013 15:35
Temat postu: Stopień pierwszy Al-Anon
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i że nie jesteśmy
w stanie kierować naszym życiem

pannamigotka - Nie 10 Mar, 2013 15:41

Dla mnie to najtrudniejszy ze stopni, ale najważniejszy.

Nieuznanie swojej bezsilności wiąże się dla mnie z brakiem możliwości zrobienia pół kroku do przodu.

Czy muszę kontrolować moje życie w każdym calu?
Czy wiem, co dla alkoholika jest najlepsze, a czego musi unikać, jak ma żyć?
Czy pogodziłam się z tym, że nie wyleczę alkoholika?
Że moja miłość go nie wyleczy i miłość dzieci?

Czy zaakceptowałam jego chorobę? Czy uzyskuję rzetelną wiedzę na ten temat?

Na ile jestem skłonna do wyrzeczeń, do zmiany życia?

Czy jestem w stanie zaakceptować to, że alkoholik pije?
Czy jestem w stanie zaakceptować, że się nie leczy i leczył nie będzie?
Czy jestem w stanie zaakceptować to, że chodzi na mityngi i terapie i nie ma czasu dla rodziny?
Czy jestem w stanie zaakceptować, że przerywa terapię? że ma nawrót?
Czy jestem w stanie zaakceptować bezalkoholowe życie, zmianę przyjaciół, zmianę sposobów spędzania wolnego czasu?

Zapraszam do refleksji.

pannamigotka - Nie 10 Mar, 2013 15:51

Czy zmuszam alkoholika do tego, by robił to, czego ja chcę?
Czy mam kontrolę nad innym człowiekiem?

Stopień pierwszy to nie rozpaczliwe stwierdzenie

Pokora ------> zrzucenie ze swoich barków ciężaru

"AKCEPTACJA NIE OZNACZA ZGADZANIA SIĘ Z UPOKARZAJĄCĄ SYTUACJĄ, ALE OZNACZA POGODZENIE SIĘ Z JEJ ISTNIENIEM, A ŻEBY WTEDY ZADECYDOWAĆ, JAK SIĘ W ZWIĄZKU Z NIĄ ZACHOWAĆ"
Dzień po dniu w AL-ANON

Co mogę kontrolować, a czego nie?
Czy zaakceptowałam, że alkohol jest tak silny, że z nim nie wygram żadnym sposobem?

"Żyj i pozwól żyć innym".

BARBARA - Nie 10 Mar, 2013 17:48

pannamigotka napisał/a:
AKCEPTACJA NIE OZNACZA ZGADZANIA SIĘ Z UPOKARZAJĄCĄ SYTUACJĄ, ALE OZNACZA POGODZENIE SIĘ Z JEJ ISTNIENIEM, A ŻEBY WTEDY ZADECYDOWAĆ, JAK SIĘ W ZWIĄZKU Z NIĄ ZACHOWAĆ"
Dzień po dniu w AL-ANON

Właśnie tak dziś czuję swoją bezsilność, wiem że nie mam wpływu na jego zachowanie i picie.

Scarlet O'Hara - Nie 10 Mar, 2013 18:01

pannamigotka napisał/a:
Dla mnie to najtrudniejszy ze stopni, ale najważniejszy.

.


:tak: Myślę,że gdyby nie to dalej dreptałabym w miejscu.
Pamiętam ten moment kiedy to do mnie dotarło.
Wracałam do domu taka lekka i taka..........szczęśliwa wbrew temu,że w domu kipiało.

ewa29 - Nie 10 Mar, 2013 22:37

W moim życiu,był moment zobojętnienia na alkoholizm S. i reszty alkoholików w mojej rodzinie i też miałam, tak jak
Scarlet O'Hara napisał/a:
Wracałam do domu taka lekka i taka..........szczęśliwa wbrew temu,że w domu kipiało.
tyle ,że byłam akurat w domu częściej niż poza domem.
Ten stan był, ale na krótko.Teraz jest tak,że dalej obojętna jestem na alkoholików,na ich picie.Jeżeli chodzi o S. nigdy się nie pogodzę i nie zaakceptuję jego picia.Chociaż wiem,że alkohol wygrywa.

Słoneczko - Pon 11 Mar, 2013 10:35

Pierwszy stopień zaakceptowałam wówczas,
gdy zrozumiałam trafiając na terapię dla współ... i Al-Anon,
że ta droga nie jest po to,
by ratować alkoholika
i uczyć się pomóc mu wyrwać sie z nałogu,
ale, że ta droga, którą postanowiłam podążać
jest dla mnie.
To ja mam się zmienić,
bo zrozumiałam, że ja tego chcę.

Alkoholika zostawiłam samemu sobie,
nie mam wpływu na jego życie,
ale mam wpływ na własne :tak:

Zaakceptowałam fakt choroby, nieuleczalnej choroby.
Jako człowiek, alkoholik nie jest mi obojętny.

On jest chory.

Zrozumiałam...

Na Al-Anon kiedyś chodziłam po to,
by szukać rozwiązania jak ma przestać pić.
Ja tego sobie życzyłam na tamten czas.
Popełniałam zatem błędy.
Szkodziłam i jemu i sobie.

Obecnie jestem w Al-Anon, po to,
by poukładać swoje emocje
by odnaleźć siebie
by nauczyć się dbać o siebie...
by akceptować chorobę
by ją pojąć inaczej
by nie potępiać ani siebie, ani jego
by nie karać ani siebie, ani jego
by nie mieć wyrzutów sumienia, poczucia krzywdy
by nauczyć się zaniechać nadkontroli

Tak, pierwszy stopień pomógł mi sie przyznać,
że nie potrafiłam kierować swoim życiem

Duszek - Pon 11 Mar, 2013 20:22

Cytat:
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu

To jakoś po malutku do mnie dociera, choć to już zrozumiałam to jednak jeszcze nie czuję tego tak do końca...
Cytat:
że nie jesteśmy w stanie kierować naszym życiem

Jak mam to zrozumieć...? Nie mogę kierować swoim życie...czy życiem alkoholika...
:mysli:

pietruszka - Pon 11 Mar, 2013 21:33

Duszek napisał/a:
Nie mogę kierować swoim życie...czy życiem alkoholika...
dla mnie to oznacza, że ... nie wszystko jest w moich rękach... są sprawy i rzeczy, które są poza moim zasięgiem, dla mnie akurat w ręku mojej Siły Wyższej, czyli Boga. Czasem mogę nie rozumieć planów, jakie ma wobec mnie Bóg, ale wierzę, że chce dla mnie najlepiej... Są sprawy, na które mam wpływ i mogę nimi pokierować, jednocześnie są i te, nad którymi nie mam władzy... choćby właśnie cudza choroba, czy czyjeś życie...
Duszek - Pon 11 Mar, 2013 22:25

pietruszka napisał/a:
Duszek napisał/a:
Nie mogę kierować swoim życie...czy życiem alkoholika...
dla mnie to oznacza, że ... nie wszystko jest w moich rękach... są sprawy i rzeczy, które są poza moim zasięgiem, dla mnie akurat w ręku mojej Siły Wyższej, czyli Boga. Czasem mogę nie rozumieć planów, jakie ma wobec mnie Bóg, ale wierzę, że chce dla mnie najlepiej... Są sprawy, na które mam wpływ i mogę nimi pokierować, jednocześnie są i te, nad którymi nie mam władzy... choćby właśnie cudza choroba, czy czyjeś życie...

Pietruszko dziękuję! :buzki:
Starałam się to zrozumieć i nie potrafiłam :bezradny: No przecież nawet na terapii się słyszy że nasze życie zależy od nas, weź los w swoje ręce itd... A tu nagle coś przeciwnego... :mysli:
Nie szłam tym właściwym torem myślenia. Dzięki za pokierowanie :tak:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group