To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Definicja współuzależnienia

smokooka - Czw 11 Kwi, 2013 10:13
Temat postu: Definicja współuzależnienia
Piszę właśnie własną definicję czym jest współuzależnienie, może razem spróbujemy stworzyć taką definicję, w której nie zabraknie niczego?

To mój początek:

Współuzależnienie powstaje na skutek związku emocjonalnego z osobą dysfunkcyjną emocjonalnie, uzależnioną, chorą, przemocową lub apodyktyczną. Polega na powolnym kształtowaniu się mechanizmów obronnych i umiejętności przetrwania w traumatycznych okolicznościach. Często rozpoczyna się w dzieciństwie. To powolny proces oparty na nieświadomym przesuwaniu granicy własnego poczucia bezpieczeństwa, poczucia wartości, wartości etycznych. To zaniechanie zajmowania się sobą, niedostrzeganie siebie, swoich potrzeb, zatracanie się w poddaniu się centralnej osobie, powodujące zaburzenia adaptacyjne, błędne postrzeganie rzeczywistości, zmiany osobowościowe, powodujące zgorzknienie, poczucie braku perspektyw, zaniedbania ważnych dziedzin życia, jak wychowanie dzieci, dom, praca, mogące prowadzić do depresji, zachowań kompulsywnych, rozwinięcia uzależnienia. Jedynym celem staje się przejmowanie odpowiedzialności za osobę będącą w centrum uwagi, układanie się pod jej potrzeby, nastroje, emocje, życie jej życiem. To błędne postrzeganie rzeczywistości i szukanie szczęścia poza sobą, charakterystyczne jest dla tej postawy myślenie życzeniowe, patrzenie na siebie przez pryzmat domyślnych opinii, zaplątanie się w pozornych działaniach mających przynosić zmiany a utrwalających i pogłębiających złą sytuację. Niesie ze sobą nadodpowiedzialność i nadkontrolę, czyli zachowania mające jak najdalej oddalić współuzależnioną osobę od siebie samej.

pannamigotka - Czw 11 Kwi, 2013 11:47

Dodam brak działania, tkwienie latami w sytuacji beznadziejnej, bezradność, brak wiary w to, że sobie poradzę bez niego, niewykorzystywanie możliwości prawnych czy administracyjnych, a nawet jeśli dojdzie do rozwodu, separacji czy wyroku o alimenty- dalsze tkwienie przy alkoholiku.
Współuzależnienie to dla mnie związanie właśnie, brak zdrowego myślenia, tłumaczenie latami "nie jestem gotowa", "boję się", to dla mnie też narzekanie- dużo łatwiej narzekać na alkoholika niż zajrzeć wgłąb siebie.
To pierwsze co mi przychodzi do głowy. Dodałabym jeszcze hasło: MASKA. To przeciwieństwo narzekania- u nas wszystko ok, nie ma problemów, zobacz jak ładnie wyglądam, tak nie wygląda żona alkoholika. Ja wyglądałam dużo lepiej jak mój alkoholik pił i z tego co widzę nie jestem jedyna- jak zobaczyłam zdjęcia koleżanki z okresu, w którym jej mąż pił- a ona wystylizowana jak na wybieg, uśmiech od ucha do ucha, ona na to- założyłam maskę, w środku przeżywałam koszmar.

Mysza - Czw 11 Kwi, 2013 16:18

smokooka napisał/a:
Niesie ze sobą nadodpowiedzialność i nadkontrolę, czyli zachowania mające jak najdalej oddalić współuzależnioną osobę od siebie samej.

Smoka, ja bym odwróciła kolejność.
Dla mnie współuzależnienie to utrata samej/samego siebie, zagubienie, zatracenie.
Brak możliwości usłyszenia tego co w duszy każdego/ każdej z nas gra.

I według mnie w wyniku owego zatracenia następuje skupienie uwagi na osobach drugich, trzecich...i kolejnych.
Ten brak skupienia się na samej/samym sobie, ta niemożność, brak umiejętności zajęcia się samym sobą prowadzi do nadkontroli i nadodpowiedzialności i do ...wszystkich tych objawów o których pisałaś.
Tak tylko wtrąciłam swoje trzy grosze :mgreen:

pietruszka - Czw 11 Kwi, 2013 18:26

nieumiejętność podejmowania decyzji, brak konsekwencji w działaniu
myślenie życzeniowe, nieumiejętność rozróżniania rzeczywistości od myślenia życzeniowego, skłonność do zaniechania działania w oczekiwaniu na działanie z zewnątrz (ktoś to rozwiąże, ktoś mnie wybawi)

Dla mnie osobiście (choć nawet specjaliści się o to spierają) - to dysfunkcja, niezdrowy mechanizm obronny, który prowadzi do ciężkich chorób psychicznych i somatycznych związanych z długotrwałym przebywaniem w stanie permanentnego stresu... ba... nieleczone współuzależnienie może prowadzić do śmierci wskutej stresu i zaniedbań własnego zdrowia.

ot... tak mi się nasunęło...

OSSA - Czw 11 Kwi, 2013 19:13

pannamigotka napisał/a:
to dla mnie też narzekanie- dużo łatwiej narzekać na alkoholika niż zajrzeć wgłąb siebie.


Mnie osobiście to współ .... coś tam pasowało, przecież zawsze można było obronić się, przez niego, bo on ciągle, nie dbam o siebie, bo nie mam czasu, pieniędzy, nie robię lub robię coś źle, bo ... gdyby nie on, to ... ale ...

Kiedy od separowałam się od niego emocjonalnie i musiałam przyjrzeć się sobie w grg45 , stanąć w prawdzie przed moim synami, to wcale taki :aniolek: nie jestem.
Oj dużo pracy nad sobą mnie czeka :skromny:

Jo-asia - Czw 11 Kwi, 2013 19:15

A mnie się nasunęło...że ta definicja, którą stworzyłyście...dotyczy mnie....alkoholiczki 8|
mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię

pietruszka - Czw 11 Kwi, 2013 19:19

Jo-asia napisał/a:
mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię

:tak:
ot... wbrew pozorom wcale nie stoimy po przeciwnych stronach barykady...
to jakiś sposób na ucieczkę od siebie, własnych trudności, nieumiejętności emocjonalnych i życiowych... uzależnieni używają swoich używek - współuzależnieni - w tym celu - osoby uzależnione.

Klara - Czw 11 Kwi, 2013 19:34

Jo-asia napisał/a:
A mnie się nasunęło...że ta definicja, którą stworzyłyście...dotyczy mnie....alkoholiczki 8|

Uzależnienie nie wyklucza współuzależnienia.
Bardzo możliwe, że Ciebie ta dysfunkcja również dotyka.

pannamigotka - Czw 11 Kwi, 2013 19:35

pietruszka napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię

:tak:
ot... wbrew pozorom wcale nie stoimy po przeciwnych stronach barykady...
to jakiś sposób na ucieczkę od siebie, własnych trudności, nieumiejętności emocjonalnych i życiowych... uzależnieni używają swoich używek - współuzależnieni - w tym celu - osoby uzależnione.

No właśnie. To może pokusimy się o to, co było na początku naszej współuzależnieniowej/ uzależnieniowej drogi?
U mnie był to brak poczucia własnej wartości, a powodem tego dom rodzinny taki a nie inny. Alkohol towarzyszył mi od najmłodszych lat i tata wesoły po % i mama wyładowująca swoje frustracje na mnie.
U Lukasza było podobnie- alkohol w tle, matka skupiona na sobie, tata agresor, zerowe poczucie własnej wartości, ucieczka w alkohol.
Moja siostra- choć ją matka traktowała zupełnie inaczej i jest pewna siebie i przebojowa- nadużywa alkoholu/ pije na granicy ryzyka.

OSSA - Czw 11 Kwi, 2013 19:59

pannamigotka napisał/a:
To może pokusimy się o to, co było na początku naszej współuzależnieniowej/ uzależnieniowej drogi?


W moim przypadku tak zwyczajnie zakochałam się, nie miałam pojęcia o chorobie alkoholowej, nigdy nie widziałam pijanego ojca, nie było w domu awantur. Owszem rodzice kłócili się, ale nie przekraczali pewnych granic. Chronili nas , do domu nie mieli wstępu nasi pijący krewni, no po co mieli przychodzić , jak nie było c44vc .

Dlatego weszłam w ten związek jak w masło, kochałam i wierzyłam, że jestem silna, moja miłość go zmieni i takie tam .... a wyszło ... ślub , dziecko , później kolejne i miałam związane ręce. On stopniowo mnie tłamsił, udowadniał, że nic nie znaczę, nie dam sobie rady, każdą pomyłkę wykorzystywał by mi dokopać, każdy sukces był powodem do obrażania się. Czułam się winna, że pada deszcz, świeci słońce i osiągnęłam swoje dno. Teraz powoli .......

Men nie pochodzi z patologicznej rodziny, tatuś, mamusia, najlepszy uczeń, studia zagranicą. Dlaczego :mysli: najpierw jego siostra wyszła za alkoholika, później men ..... gdzie był początek, to jak rozważanie co pierwsze jajko czy kura.

smokooka - Czw 11 Kwi, 2013 19:59

Jo-asia napisał/a:
A mnie się nasunęło...że ta definicja, którą stworzyłyście...dotyczy mnie....alkoholiczki 8|
mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię


To tak jak ja zupełnie, współuzależniona początkowo od matki wpadałam w coraz głębszą kałużę, ukojenia szukając w alkoholu, jedzeniu, licznych kompulsywnych zachowaniach

pietruszka - Czw 11 Kwi, 2013 22:20

OSSA napisał/a:
to jak rozważanie co pierwsze jajko czy kura.

ja tam u któregoś przodka znalazłam w księgach metrykalnych tak podaną przyczynę śmierci: delirium tremens... To było akurat gdzieś około 1850 roku...

A ile ciekawych historyjek o rodzinnych dysfunkcjach usłyszałam, zajmując się genealogią. Dysfunkcja na dysfunkcji... porozwiązywały się języki...

Ot rzeczywiście sztafeta pokoleń...

Jo-asia - Czw 11 Kwi, 2013 22:21

Ja się raczej zastanawiam..i zadaję pytania...po co? mnie spotkało, w tym przypadku uzależnienie?...po co? mnie właśnie spotkała taka a nie inna szansa?...po co?
po co, mi takie doświadczenia?.....
i jedna z odpowiedzi jakie znalazłam...to, po to...abym dzisiaj doceniała..zauważała...doświadczała przeciwieństwa...tamtych....
bez tych trudnych wspomnień...moje życie nie miało by, tak wielkiej wartości dzisiaj :)

smokooka - Pią 12 Kwi, 2013 07:49

Jo-asia napisał/a:
po co? mnie właśnie spotkała taka a nie inna szansa?...po co?
też o tym myślę i doszłam do wniosku, że to właśnie ja mam przerwać swoistą sztafetę pokoleń i pokazać dzieciom, że można inaczej.
esaneta - Sob 13 Kwi, 2013 07:21

a mnie to się nie chce już sobie przyglądać :uoee:
Żeglarz - Sob 13 Kwi, 2013 07:50

esaneta napisał/a:
a mnie to się nie chce już sobie przyglądać

Mam to samo.
Jednak jeszcze przyglądam się innym. Może kiedyś też się od tego uwolnię :mysli:

olga - Sob 13 Kwi, 2013 08:03

Żeglarz napisał/a:

esaneta napisał/a:
a mnie to się nie chce już sobie przyglądać

Mam to samo.


dokładnie :nerwus: koniec przyglądania sie sobie, jestem jaka jestem i chyba nic juz nie chcę zmieniać :)

Żeglarz - Sob 13 Kwi, 2013 08:10

olga napisał/a:
jestem jaka jestem i chyba nic juz nie chcę zmieniać

No chyba, że kolor włosów na głowie :)

olga - Sob 13 Kwi, 2013 08:19

Żeglarz napisał/a:
No chyba, że kolor włosów na głowie


to jest myśl :lol2: tylko jaki?

rufio - Sob 13 Kwi, 2013 12:26

Jestem uzależniony i jednocześnie współuzależniony .
Uzależniony od alkoholu i współuzależniony od Siebie . Przez te parę lat kiedy nie pije zrobiłem wiele rzeczy i mądrych i mniej mądrych których bym nie zrobił lub zrobił inaczej gdybym nie był uzależniony i w związku z tym jestem również współuzależniony od tych czynności i zadań które determinują moje zachowanie w związku z uzależnieniem . Sprzeczność ? Być może ?A może jednak nie ? Jedno nie wyklucza drugiego .

Jo-asia - Sob 13 Kwi, 2013 12:33

rufio napisał/a:
Uzależniony od alkoholu i współuzależniony od Siebie .

w tym wypadku....to gratuluję takiej dysfunkcji ;)

Scarlet O'Hara - Nie 14 Kwi, 2013 07:15

Uchodzę za osobę zrównoważoną,spokojną bezkonfliktową.
Jestem w stanie dogadać się prawie z każdym. W pracy lubiana,przyjaciółki od dziecka bez kłótni,zawiści ,zazdrości.

Jednak moje reakcje na pijanego męża burzyły mi cały ten obraz mojej osoby.
Czułam się źle.Z jednej strony spokojna a z drugiej demon :evil: .
Nie chciałam być taka. Zastanawiałam się co mi jest dlaczego jestem dwiema osobami w jednym ciele.

O alkoholiźmie miałam pojęcie tyle co nic.Wierzyłam we wszystkie mity więc nijak pasowało mi to do mojej sytuacji.
Kiedy natrafiłam właśnie na definicję współuzależnienia ( a nigdy nie słyszałam o czymś takim) byłam oburzona bo samo słowo brzmiało dla mnie jakoś tak okropnie.

Szukać i szperać zaczęłam kiedy zaczęło mi to już przeszkadzać bo emocje,które mną targały wykańczały mnie.Wieczny strach,niepokój, popadałam ze skrajności w skrajność emocjonalą .Obecna ciałem ale duchem gdzieś dlaleko .Czułam,że to co się ze mną dzieje nie jest normalne.

Moje przekonania kłóciły się z tym kim się stawałam nie mogąc nad tym zapanować.
Najbardziej doskwierało mi udawanie.

pannamigotka - Nie 14 Kwi, 2013 08:35

Scarlet O'Hara napisał/a:
byłam oburzona bo samo słowo brzmiało dla mnie jakoś tak okropnie.

Ja z kolei nie powiedziałabym o sobie, że jestem koalkoholiczką. Nie lubię tego słowa :nie:

Iwa - Nie 14 Kwi, 2013 12:38

pannamigotka napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
byłam oburzona bo samo słowo brzmiało dla mnie jakoś tak okropnie.

Ja z kolei nie powiedziałabym o sobie, że jestem koalkoholiczką. Nie lubię tego słowa :nie:


Mnie generalnie ''raziły'' te 2 słowa;
Gdy pierwszy raz ktoś powiedział mi, że jestem współuzależniona, to byłam oburzona, no bo jak... przecież ja nie piję;
Musiałam po prostu wgłębić się w tą defincję;


Teraz już mi one nie przeszkadzają, ale nie ''szastam'' tymi słowami wśród ludzi ;)

Linka - Nie 14 Kwi, 2013 14:14

pannamigotka napisał/a:
Ja z kolei nie powiedziałabym o sobie, że jestem koalkoholiczką. Nie lubię tego słowa :nie:

ja mam tak samo,
kiedyś jak zaczęłam doszukiwać się przyczyn, powodów itd.
spotkałam się z określeniem "kobiety kochającej za bardzo"
i ten termin jest mi bliższy

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 14:16

Całkiem jak ja kiedy alkoholik przez gardło mi nie przechodziło...
olga - Nie 14 Kwi, 2013 14:22

Linka napisał/a:
"kobiety kochającej za bardzo"

do mnie to by nie pasowało, to nie była miłość tylko lęk o byt

Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 17:17

A mi to już obojętnie jak to się nazywa...współuzależnienie, koalkoholizm, "kobieta kochająca za bardzo"...byle by nauczyć się z tym żyć a najlepiej się z tego uwolnić... :)
staaw - Nie 14 Kwi, 2013 17:19

Żyć sie z tym nie da, najlepiej się uwolnić...
Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 17:29

staaw napisał/a:
Żyć sie z tym nie da, najlepiej się uwolnić...

Właśnie zastanawiam się ostatnio nad tym, czy z tego można się całkowicie wyleczyć...
Czy już zawsze będę wybierała takie osoby, które będę sprawiały mi ból... :mysli:

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 17:33

Duszek napisał/a:

Czy już zawsze będę wybierała takie osoby, które będę sprawiały mi ból...

Według mnie to zależy tylko od Ciebie, czy zasługujesz na coś więcej niż cierpienie...

Kawa - Nie 14 Kwi, 2013 18:13

olga napisał/a:
Linka napisał/a:
"kobiety kochającej za bardzo"

do mnie to by nie pasowało, to nie była miłość tylko lęk o byt


dokładnie :(

Kawa - Nie 14 Kwi, 2013 18:16

Cytat:
Czy już zawsze będę wybierała takie osoby, które będę sprawiały mi ból... :mysli:


Też się tego boję.... zawsze przyciągałam do siebie TE typy;
A jeśli trafił się jakiś normalny to go odrzucałam szybko....
I teraz aż we mnie się wzbiera, bo gdybym była z jednym z moich byłych (utrzymuję z nim kontakt) -to byłabym za pewnie szczęśliwą babką, a nie zgryźliwą'' tetryką'';

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 18:20

Kawa napisał/a:
gdybym była z jednym z moich byłych (utrzymuję z nim kontakt) -to byłabym za pewnie szczęśliwą babką, a nie zgryźliwą'' tetryką''

Obawiam się że jednak nie była byś szczęśliwa więc gdybanie niema sensu...

Kawa - Nie 14 Kwi, 2013 18:23

staaw napisał/a:
Kawa napisał/a:
gdybym była z jednym z moich byłych (utrzymuję z nim kontakt) -to byłabym za pewnie szczęśliwą babką, a nie zgryźliwą'' tetryką''

Obawiam się że jednak nie była byś szczęśliwa więc gdybanie niema sensu...




Hmmm..... czemu tak uważasz :mysli:
Czy dlatego, że jestem w jakiś sposób ''osobą dysfunkcyjną"?

Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 18:30

Kawa napisał/a:
A jeśli trafił się jakiś normalny to go odrzucałam szybko....

Też tak miałam :tak:
Kiedy pojawiał się taki normalny, porządny "chłop" ;) to dla mnie był za grzeczny, za spokojny itd...i uciekałam jak najdalej.
A jak się pojawił kolejny "Łobuz" to jakoś tak bardzo mnie do niego ciągnęło, że trudno było zachować się jak "grzecznej dziewczynce" przystało ;) , ale dałam radę. Kolejnego chorego związku teraz nie chcę.

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 18:33

Kawa napisał/a:

Czy dlatego, że jestem w jakiś sposób ''osobą dysfunkcyjną"?

Przykładowo:

Jesteś osobą lubiącą rządzić więc bierzesz ugodowego, dwa tygrysy w jednej klatce się pozagryzają.
Potrzebujesz adrenaliny, bierzesz maczo, punka, harleyowca... przy ciapie umarła byś z nudów...

A czy to rys charakteru czy dysfunkcja nie mnie oceniać...

Kawa - Nie 14 Kwi, 2013 18:33

Duszek napisał/a:
Kawa napisał/a:
A jeśli trafił się jakiś normalny to go odrzucałam szybko....

Też tak miałam :tak:
Kiedy pojawiał się taki normalny, porządny "chłop" ;) to dla mnie był za grzeczny, za spokojny itd...i uciekałam jak najdalej.
A jak się pojawił kolejny "Łobuz" to jakoś tak bardzo mnie do niego ciągnęło, że trudno było zachować się jak "grzecznej dziewczynce" przystało ;) , ale dałam radę. Kolejnego chorego związku teraz nie chcę.


Mnie nie wiem czy bardziej ''ciągnęło'' czy sama ''przyciągałam" :mysli:
W każdym bądź razie przy ''wyborze'' męża kierowałam się rozumem, latami znajomości (dobrze się czaił)... kiedy wychodziłam za niego - niby ideał.. a tu masz kobieto placek.... :uoee:

Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 18:38

staaw napisał/a:
Jesteś osobą lubiącą rządzić więc bierzesz ugodowego, dwa tygrysy w jednej klatce się pozagryzają.
Potrzebujesz adrenaliny, bierzesz maczo, punka, harleyowca... przy ciapie umarła byś z nudów...

A jak jestem grzeczna, spokojna, ugodowa, poukładana i taka super :rotfl: , to jaki typ potrzebuję?

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 18:40

Duszek napisał/a:

A jak jestem grzeczna, spokojna, ugodowa, poukładana i taka super , to jaki typ potrzebuję?

Znam jeden idealny, niestety od 16 lat zajęty... :bezradny:

Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 18:43

staaw napisał/a:
Znam jeden idealny, niestety od 16 lat zajęty... :bezradny:

:bezradny: no to mnie załamałeś kompletnie :rotfl:
staaw16 -lat zajęty - to Ty chyba nie taki stary jesteś, a mnie kiedyś przywitałeś stwierdzeniem, że mam szanować Twoje biedne stare oczy :nono:

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 18:44

41...
smokooka - Nie 14 Kwi, 2013 18:45

Stasiu, mamy tyle samo lat, ja się czuję wiecznie młoda, a Ty podkreślasz, że stary jesteś. To jak to jest?
Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 18:47

smokooka napisał/a:
Stasiu, mamy tyle samo lat, ja się czuję wiecznie młoda, a Ty podkreślasz, że stary jesteś. To jak to jest?

właśnie jak to jest?

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 18:48

smokooka napisał/a:
Stasiu, mamy tyle samo lat, ja się czuję wiecznie młoda, a Ty podkreślasz, że stary jesteś. To jak to jest?


Duszek napisał/a:
to Ty chyba nie taki stary jesteś


Wszystko jasne?

smokooka - Nie 14 Kwi, 2013 18:49

staaw napisał/a:
Wszystko jasne?
:nie: :mgreen:
Borus - Nie 14 Kwi, 2013 19:01

smokooka napisał/a:
To jak to jest?


Rocznik to jedno a przebieg i zużycie materiału to drugie... :bezradny:

Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 19:03

Borus napisał/a:
Rocznik to jedno a przebieg i zużycie materiału to drugie... :bezradny:

Stasiu czyżbyś miał jakieś kłopoty z tym przebiegiem? :rotfl:

staaw - Nie 14 Kwi, 2013 19:05

Kiedy piłem miałem, teraz znacznie się poprawiło :skromny:
Duszek - Nie 14 Kwi, 2013 20:16

staaw napisał/a:
teraz znacznie się poprawiło :skromny:

I tak trzymaj, bo myślę, że warto! :okok:

pietruszka - Pon 15 Kwi, 2013 06:26

Duszek napisał/a:
Czy już zawsze będę wybierała takie osoby, które będę sprawiały mi ból... :mysli:

ja myślę, że tu chodzi o dwie sprawy:
1. zmienić siebie na tyle (na przykład poczucie własnej wartości i poziom "kochania siebie"), że z osobami toksycznymi będzie nam nie po drodze i wiać będzie się w podskokach przy najmniejszym podejrzeniu toksyczności
2. nauczenie się odpowiednich technik obronnych, głównie asertywności, by nie ulegać manipulacjom, gierkom, i toksycznym zachowaniom takich osób.

Myślę, że obydwie sprawy są ważne. I wszystkie dotyczą JA, a nie ONI.

Scarlet O'Hara - Pon 15 Kwi, 2013 08:59

Duszek napisał/a:

A jak jestem grzeczna, spokojna, ugodowa, poukładana i taka super :rotfl: , to jaki typ potrzebuję?



Jaki Ty preferujesz typ nie wiem :bezradny: ale mnie by pasował
bez nałogów :>
miły
spontaniczny
męski
mądry
zakochany we mnie szaleńczo :> zapatrzony we mnie jak w obraz :P
taki który by ze mną rozmawiał
twardy
wesoły(uwielbiam się śmiać)
uczciwy
dojrzały
wierny
przedsiębiorczy


bym zapomniała o najważniejszym :zalamka: musiałby mnie szanować :tak:


dodatkowe atuty :bogaty :dokuczacz: :rotfl:
wygląd zewn.:przystojny , tak bym mu sięgała do ramion,kolor oczu i włsów bez znaczenia.

hahaha to nie anons matrymonialny tylko fantazja mnie poniosła. :lol2:
jeszcze sporo mogłabym tutaj dodać ale po co? i tak i tak jeszcze taki się nnie urodził co by mi dogodził ;)

Miłego dnia .

http://www.youtube.com/watch?v=mPyCZ-nGSIc ;)

Kawa - Śro 17 Kwi, 2013 12:16

Scarlet O'Hara napisał/a:


mnie by pasował

bez nałogów :>
miły
spontaniczny
męski
mądry
zakochany we mnie szaleńczo :> zapatrzony we mnie jak w obraz :P
taki który by ze mną rozmawiał
twardy
wesoły(uwielbiam się śmiać)
uczciwy
dojrzały
wierny
przedsiębiorczy


bym zapomniała o najważniejszym :zalamka: musiałby mnie szanować :tak:


dodatkowe atuty :bogaty :dokuczacz: :rotfl:
wygląd zewn.:przystojny , tak bym mu sięgała do ramion,kolor oczu i włsów bez znaczenia.




A mi wystarczy taki, przy którym będę naprawdę szczęśliwa, a mój uśmiech na twarzy - będzie szczery, a nie udawany.

Ps. czyli w gruncie rzeczy - cechy podobne do powyższych ha ha ha :lol2: :lol2: :lol2:

pterodaktyll - Śro 17 Kwi, 2013 12:19

Kawa napisał/a:

A mi wystarczy taki, przy którym będę naprawdę szczęśliwa, a mój uśmiech na twarzy - będzie szczery, a nie udawany.

Ps. czyli w gruncie rzeczy - cechy podobne do powyższych ha ha ha

Ciekaw jestem, co taki facet otrzymałby w zamian............

Scarlet O'Hara - Śro 17 Kwi, 2013 12:51

pterodaktyll napisał/a:
Ciekaw jestem, co taki facet otrzymałby w zamian............


co zasiejesz to zbierzesz :bezradny:

pterodaktyll - Śro 17 Kwi, 2013 20:53

Scarlet O'Hara napisał/a:
co zasiejesz to zbierzesz

Ja już zebrałem i to..........jak biedny w torbę..............chyba nie mam ochoty na więcej

olga - Śro 17 Kwi, 2013 20:57

pterodaktyll napisał/a:
chyba

:drapie:

Kawa - Czw 18 Kwi, 2013 12:15

pterodaktyll napisał/a:
Kawa napisał/a:

A mi wystarczy taki, przy którym będę naprawdę szczęśliwa, a mój uśmiech na twarzy - będzie szczery, a nie udawany.

Ps. czyli w gruncie rzeczy - cechy podobne do powyższych ha ha ha

Ciekaw jestem, co taki facet otrzymałby w zamian............


Oj... chciałbyś wiedzieć :P :nono:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group