To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - alkohol jest wszędzie

MS - Sob 31 Sie, 2013 05:23

Jędrek napisał/a:
Po dwóch latach przebywania obok alkoholu postanowiłem przebywać od niego zdala.


Jestem "młody" stażem, więc nie bardzo rozumiem na czym polega różnica pomiędzy "obok" a "z dala". Dla mnie to to samo, a może się mylę.

Jędrek - Sob 31 Sie, 2013 10:08

MS napisał/a:
Jędrek napisał/a:
Po dwóch latach przebywania obok alkoholu postanowiłem przebywać od niego zdala.


Jestem "młody" stażem, więc nie bardzo rozumiem na czym polega różnica pomiędzy "obok" a "z dala". Dla mnie to to samo, a może się mylę.

No dziwne.
Słowacja jest obok Polski
USA jest z dala.....
Chodzi mi o dystans .... wyzwalacze tzw :) Bo emocje moje podświadomie mnie dominowały...

MS - Sob 31 Sie, 2013 10:42

Jędrek napisał/a:
No dziwne.
Słowacja jest obok Polski
USA jest z dala.....
Chodzi mi o dystans .... wyzwalacze tzw :) Bo emocje moje podświadomie mnie dominowały...
Cytat:



ale jak to się ma do alkoholu? czy on jest obok, czy daleko? to nie ma znaczenia - nie jestem z nim.
Nie da się żyć z dala od alkoholu, bo on zawsze jest obok, czy w pobliskim sklepie, czy w pubie - jest wszędzie - jest obok. Ja uczę się żyć obok i nie sięgać po niego.

Jędrek - Sob 31 Sie, 2013 20:04

MS napisał/a:

ale jak to się ma do alkoholu? czy on jest obok, czy daleko? to nie ma znaczenia - nie jestem z nim.
Nie da się żyć z dala od alkoholu, bo on zawsze jest obok, czy w pobliskim sklepie, czy w pubie - jest wszędzie - jest obok. Ja uczę się żyć obok i nie sięgać po niego.

nie ma znaczenia powiadasz.....
A stawiasz go sobie obok na nocnej szafce przy łóżku i nie sięgasz po niego?
Trzymasz w swoim mieszkaniu gdziekolwiek alkohol? Chodzisz do knajpy i siadasz obok pijących ludzi?

MS - Sob 31 Sie, 2013 20:50

Nie stawiam alkoholu obok łóżka, niemniej jednak przechodzę codziennie OBOK przynajmniej kilku sklepów z alkoholem (w tym moim) i kilku knajp. W dzisiejszym świecie alkohol jest wszędzie - obok - tzn. na wyciągnięcie ręki, wystarczy wejść do sklepu, który zawsze jest "po drodze" i po prostu kupić. Unikanie alkoholu nie polega wg. mnie na całkowitej izolacji od otaczającego świata, a w miarę możliwości unikaniu "okazji" i trwaniu w postanowieniu.
Nie wyobrażam sobie, że nagle pozbyć się biznesów, które prowadzę, czy też chodzeniu kanałami, żeby nie oglądać sklepów z alkoholem.

Jędrek - Nie 01 Wrz, 2013 15:27

MS napisał/a:
Nie wyobrażam sobie, że nagle pozbyć się biznesów, które prowadzę, czy też chodzeniu kanałami, żeby nie oglądać sklepów z alkoholem.

A ja sobie wyobrażam. Nawet to robiłem w psychozie przed wylądowaniem w psychiatryku. Ale było za późno :)

MS - Nie 01 Wrz, 2013 16:39

Jędrek napisał/a:
MS napisał/a:
Nie wyobrażam sobie, że nagle pozbyć się biznesów, które prowadzę, czy też chodzeniu kanałami, żeby nie oglądać sklepów z alkoholem.

A ja sobie wyobrażam. Nawet to robiłem w psychozie przed wylądowaniem w psychiatryku. Ale było za późno :)


No właśnie - w psychozie. Czy teraz zmieniłeś codzienne trasy przechadzek, tak żeby nie przechodzić obok "okazji"? Moim zdaniem to niemożliwe. Wszędzie jest jakiś sklep, sklepik, pub. Chyba sukces polega na tym, żeby nie zauważać, że tam jest alkohol, albo patrzeć na alkohol jako na coś obojętnego i nie przeznaczonego dla mnie.

Jędrek - Nie 01 Wrz, 2013 20:43

MS napisał/a:
Czy teraz zmieniłeś codzienne trasy przechadzek, tak żeby nie przechodzić obok "okazji"?
Wiem co powinienem Ci napisać, żebyś nie usiłował mnie przekonać, ale tego nie napiszę. Każdy ma swoją drogę :) I ja się najlepiej uczę na swoich błędach... chociaż to wali o glebę czasami.
MS - Pon 02 Wrz, 2013 06:06

Jędrek napisał/a:
Wiem co powinienem Ci napisać, żebyś nie usiłował mnie przekonać, ale tego nie napiszę.


Nie chcę wypaść jako "zadziorny, ale napisz proszę, może będzie to dla mnie pomocnym przykładem Twojego doświadczenia?

:/

Jędrek - Pon 02 Wrz, 2013 07:09

MS napisał/a:
Jędrek napisał/a:
Wiem co powinienem Ci napisać, żebyś nie usiłował mnie przekonać, ale tego nie napiszę.


Nie chcę wypaść jako "zadziorny, ale napisz proszę, może będzie to dla mnie pomocnym przykładem Twojego doświadczenia?

To nie będzie moim doświadczeniem jak napiszę to co chcesz usłyszeć :)
MS napisał/a:
No właśnie - w psychozie. Czy teraz zmieniłeś codzienne trasy przechadzek, tak żeby nie przechodzić obok "okazji"?

A moje doświadczenie jest takie: Psychoza nie wzięła sie moim zdaniem z bardziej zachmurzonego nieba, albo z zepsutej sałatki... Wg mnie to był miszmasz boćów:
1. z jednej strony chęć niepicia i zmiany swojego życia;
2. a z drugiej bagatelizowanie zaleceń terapeutów i wystawianie sie na wyzwalanie dawnych zachowań. Widok piwa równa się picie piwa. Koledzy z którymi piłem 19 lat równa się zbliżający sie stan upojenia.... a tu wyzwalacze nic za soba nie niosły... nie było ulgi, nie było ukojenia.... nie było zapomnienia... no to zaczęło się fiksowanie.
No ale to są moje wnioski. A ja mogę nadinterpreetować, przesadzać i popadać w skrajności.... no bo mi sie śmieszne wydawło na pierwszej terapii, że ja mam unikać alkoholu.... czego tu się bać? Butelki? Ja muszę się siebie bać, bo niestety ale wiele lat szedłem na łatwiznę i mam ciągotki do tego dalej.... To takie proste: kufel, kufel .... i ulga. Zamiast się borykać z jakimiś tam wytycznymi do trzeźwego życia....

MS - Pon 02 Wrz, 2013 12:12

Jędrek: Trudno się z tym nie zgodzić, tym bardziej, że masz o wiele większe doświadczenie. Sam wiem, że gdy spróbowałem na własną rękę (zaciśniętą d*pą) to po miesiącu skończyło się kolejnym miesiącem picia. Nie zamierzam bagatelizować zaleceń terapeutów!
Wydaje mi się, że nasza rozmowa kręci się wokół różnicy pomiędzy "obok" a "z dala".

Zdaję sobie sprawę z faktu, że bliskość alkoholu (na wyciągnięcie ręki) może wraz z innym wyzwalaczem spowodować, że po niego po prostu sięgnę. Niemniej jednak uważam, że w dzisiejszym świecie niemożliwa jest całkowita izolacja od bliskości alkoholu. On jest wszędzie.
Nie powiesz mi chyba, że nie mam racji?

Jędrek - Pon 02 Wrz, 2013 12:28

MS napisał/a:
On jest wszędzie.
Nie powiesz mi chyba, że nie mam racji?

Ha ha... to coś, co mnie bawi od dłuższego czasu....
Kiedyś mówiłem "wszędzie", "zawsze", "nigdy", "wszyscy".... i rozmijałem sie z prawdą...
Największym moim błędem było uznanie, że wszyscy piją... takie zniekształcenie rzeczywistości w mojej głowie, że trudno było mi się pogodzić z tym że mam nie pić.
I powiem Ci, że w pokoju, z którego piszę nie ma alkoholu. Więc nie jest wszędzie :)

MS - Pon 02 Wrz, 2013 12:33

Nie uważam, ze wszyscy piją, bo akurat w moim otoczeniu nikt. Mówię, ze alkohol jest wszędzie. Właśnie w tej chwili siedzę na zapleczu sklepu, w którym znajduje się m. in. alkohol. To mój sklep, źródło utrzymania mojej rodziny. Mam wokół siebie alkohol WSZĘDZIE. I co dalej mam zrobić? Na prawdę chciałbym usłyszeć trochę wiedzy praktycznej...

Ps.

Jak unikasz wszechobecności sklepów z alkoholem, marketów, sklepów osiedlowych itd.? Produkujesz sobie żywność i inne produkty niezbędne do życia sam?

Jędrek - Pon 02 Wrz, 2013 12:43

MS napisał/a:
Na prawdę chciałbym usłyszeć trochę wiedzy praktycznej...

No i widzisz Pan Panie. Nie mówię ... cały czas nie mówię tego, co chcesz usłyszeć.
I nie mam sklepu z alkoholem, więc nie jestem w stanie dać żadnej praktycznej rady jak unikać wyzwalaczy w takiej sytuacji... zresztą nie lubię dawać rad, bo jestem omylny, jak się całkiem niedawno dowiedziałem :)

Jo-asia - Pon 02 Wrz, 2013 16:20

MS napisał/a:
Nie uważam, ze wszyscy piją, bo akurat w moim otoczeniu nikt. Mówię, ze alkohol jest wszędzie. Właśnie w tej chwili siedzę na zapleczu sklepu, w którym znajduje się m. in. alkohol. To mój sklep, źródło utrzymania mojej rodziny. Mam wokół siebie alkohol WSZĘDZIE. I co dalej mam zrobić? Na prawdę chciałbym usłyszeć trochę wiedzy praktycznej...

Ps.

Jak unikasz wszechobecności sklepów z alkoholem, marketów, sklepów osiedlowych itd.? Produkujesz sobie żywność i inne produkty niezbędne do życia sam?

Jesteś w stanie wyeliminować ten alkohol?
zmienisz branżę?

MS - Pon 02 Wrz, 2013 17:20

Jo-asia napisał/a:
Jesteś w stanie wyeliminować ten alkohol?
zmienisz branżę?


Generalnie nie myślałem o tym... raczej byłoby ciężko.

baracca - Pon 02 Wrz, 2013 18:14

MS napisał/a:
Chyba sukces polega na tym, żeby nie zauważać, że tam jest alkohol, albo patrzeć na alkohol jako na coś obojętnego
Można się też bać - jak kto woli i jak komu wygodnie.

Cały ból z takimi dyskusjami polega na tym, że doświadczenie jednego osobnika jest średnio przekładalne na drugiego. Więc skoro Jędrek woli unikać alkoholu to nie oznacza MS, że nie powinieneś / nie możesz zdobyć się na obojętność.

MS - Pon 02 Wrz, 2013 18:20

To bardzo indywidualna sprawa. Nie stać mnie w tej chwili na to, żeby unikać alkoholu,bo jest on dla mnie towarem. Boję się, że któregoś smutnego dnia mogę o tym "zapomnieć" i się napić...

Nadal jednak będę bronił mojej tezy, że alkohol jest wszędzie i "obchodzenie go szerokim łukiem" jest fizycznie nie wykonalne. Jestem alkoholikiem i nie chcę pić, jednak alkohol jest wszędzie.
Nie sięgam po niego, bo taką podjąłem decyzję, że nie piję i tego się trzymam.

kubus - Pon 02 Wrz, 2013 18:32

Też jestem zdania że alkohol jest wszędzie i nie da się go ominąć ale można ograniczyć "kontakt" z nim...
baracca - Pon 02 Wrz, 2013 18:33

MS napisał/a:
Nie stać mnie w tej chwili na to, żeby unikać alkoholu,bo jest on dla mnie towarem. Boję się, że któregoś smutnego dnia mogę o tym "zapomnieć" i się napić...

Ryzyko, które musisz samodzielnie oszacować i je przyjąć. Albo nie...

MS napisał/a:
Nadal jednak będę bronił mojej tezy, że alkohol jest wszędzie i "obchodzenie go szerokim łukiem" jest fizycznie nie wykonalne.

No jest dookoła, to fakt. Pytanie co z tym faktem zrobić? Rzeczywistości nie jesteś w stanie zanegować, skoro jak piszesz okoliczności są jakie są to odpowiedzią jest stosunek do tegoż.
1. przyjaciel?
2. wróg?
3. jest mi obojętny?
Plus - podjąłem decyzję, że nie piję i tego się trzymam - bo chcę coś zmienić w sobie i nie chcę dalej tak żyć bo... (tu wstawić odpowiednie) czy też wiem, że mi szkodzi i nie wolno mi pić, bo skończy się zejściem?

MS - Pon 02 Wrz, 2013 18:59

Ha!
Pić nie chcę i nie mogę... droga z alkoholem jako substancją polepszającą nastrój jest jasna.... piechotą, w samotności do grobu.

Z drugiej strony alkohol - jako przyjaciel - towar, w końcu m. in. z niego żyję.

to jest zagwostka co?

abstynent - Pon 02 Wrz, 2013 19:16

MS napisał/a:
Ha!
Pić nie chcę i nie mogę... droga z alkoholem jako substancją polepszającą nastrój jest jasna.... piechotą, w samotności do grobu.

Z drugiej strony alkohol - jako przyjaciel - towar, w końcu m. in. z niego żyję.

to jest zagwostka co?


Mozesz wszystko panie dziejaszku. Pytanie czy tego chcesz?

pterodaktyll - Pon 02 Wrz, 2013 19:43

MS napisał/a:
Pić nie chcę i nie mogę..

MS napisał/a:
Z drugiej strony alkohol - jako przyjaciel - towar, w końcu m. in. z niego żyję.

No to gratuluję sukcesu......mnie przebywanie tylko tydzień w towarzystwie niekoniecznie abstynenckim kosztowało nieomal nawrót choroby i to po paru latach trzeźwienia. Może Ty jesteś "odporniejszy"

smokooka - Pon 02 Wrz, 2013 19:46

Ja póki co wiem, że nie mogłabym pracować gdziekolwiek, gdzie w mojej ręce mogłaby się pojawić butelka alkoholu. Jest taki jeden konkretny, przy którym ślina by mi ciekła i już. Ileś razy może bym dała radę, ale w końcu z butelką na zaplecze. I już. Wiem czego unikać, żeby sobie ślinotoku nie narobić :)
abstynent - Pon 02 Wrz, 2013 20:05

Alkoholizm to diabelska choroba.
zołza - Pon 02 Wrz, 2013 20:07

abstynent napisał/a:
Alkoholizm to diabelska choroba.


Diabeł nie ma z tym nic wspolnego :figielek:

Anonymous - Pon 02 Wrz, 2013 20:12

Ja miałem kiedyś w nocy koszmary, po ostrym chlaniu. Sen wyglądał tak, że widzę twarz potwora - diabła. Ta twarz mówi do mnie piekielnym głosem: Wiesz kim jestem? Jestem Tobą!
Obudziłem się w przepoconym łóżku cały dygocząc.

zołza - Pon 02 Wrz, 2013 20:19

PSG-1 napisał/a:
Ja miałem kiedyś w nocy koszmary, po ostrym chlaniu. Sen wyglądał tak, że widzę twarz potwora - diabła. Ta twarz mówi do mnie piekielnym głosem: Wiesz kim jestem? Jestem Tobą!

Obudziłem się w przepoconym łóżku cały dygocząc.


To nie senne koszmary -to omamy poalkoholowe i halucynacje :uoee:

MS - Pon 02 Wrz, 2013 20:57

smokooka napisał/a:
Ja póki co wiem, że nie mogłabym pracować gdziekolwiek, gdzie w mojej ręce mogłaby się pojawić butelka alkoholu. Jest taki jeden konkretny, przy którym ślina by mi ciekła i już. Ileś razy może bym dała radę, ale w końcu z butelką na zaplecze. I już. Wiem czego unikać, żeby sobie ślinotoku nie narobić :)


U mnie tak było z papierosami. Kilka miesięcy po rzuceniu śliniłem się na widok ekspozytora z fajkami. W przypadku alkoholu (jak na razie) jest inaczej, a może mam inne nastawienie?

Jo-asia - Pon 02 Wrz, 2013 21:15

MS napisał/a:


U mnie tak było z papierosami. Kilka miesięcy po rzuceniu śliniłem się na widok ekspozytora z fajkami. W przypadku alkoholu (jak na razie) jest inaczej, a może mam inne nastawienie?

ja na początku, gdy przestałam pić, bałam się alkoholu..reagowałam na niego jak diabeł na święconą wodę
z czasem, gdy moja akceptacja rosła, wszystko się zmieniło
akceptacja...wybór życia bez alkoholu oraz fakt, że alkohol jest wszechobecny
po roku nie picia trafiłam do pracy, gdzie sprzedaję min alkohol
początkowo, bałam się jak zareaguję i pojawił się ślinotok
gdy jednak zastanowiłam się nad tym, doszłam do wniosku...to towar jak każdy inny, ja nie mam zamiaru pić...od tamtej pory, rzadko miewam takie stany a gdy się pojawią...uśmiecham się i mówię sobie "ja wolę wodę i na nią mam smak" ;)

piszesz o nastawieniu, jest to prawdą
jest jednak małe...ale
są nią mechanizmy choroby i o nastawieniu mogę mówić, gdy potrafię je w sobie wychwycić, rozpoznać i nie dać się im zmanipulować lub jestem otwarta na informacje zwrotne, które mówią "Aśka uważaj, coś się dzieje" :)

krystian12345 - Pon 02 Wrz, 2013 21:27

zołza napisał/a:
PSG-1 napisał/a:
Ja miałem kiedyś w nocy koszmary, po ostrym chlaniu. Sen wyglądał tak, że widzę twarz potwora - diabła. Ta twarz mówi do mnie piekielnym głosem: Wiesz kim jestem? Jestem Tobą!

Obudziłem się w przepoconym łóżku cały dygocząc.


To nie senne koszmary -to omamy poalkoholowe i halucynacje :uoee:


Omamy muszą mieć podłoże realne np przedmioty głosy, halucynacje biorą się znikąd. Nie występują omamy przez sen ponieważ mózg nie ma realnych podstaw żeby je wytworzyć, halucynacje też nie mogą występować przez sen. Są to majaki senne lub urojenia senne.

rybenka1 - Pon 02 Wrz, 2013 21:29

Ja omijam szerokim łukiem tam gdzie jest alkohol , nie wchodzę do sklepu gdzie jest ,bo poco .Zalecenia są to się do nich stosuje ,od pięciu lat u mnie w domu nie było alkoholu . Mam ten komfort ,że mąż nie spożywa go w domu .Czasem coś tam wypije ,w garażu ,czy w ogródku .Nie zabraniam ,nie jest alkoholkiem , szanuje to ,że ja nie piję .No ,ale często wącham ,wdycham opary alkoholu w autobusie . Jeśli jest taka możliwosc ,przesiadam się ,jesli nie to skazana jestem na ten smród . Ostatnio ,sporo tego się nawdychałam ,to psikałam ciagle .Takie objawy miałam dziwne .
zołza - Pon 02 Wrz, 2013 21:31

krystian12345, Czy uwazasz ,ze jak odstawiasz alkohol to sen jest naprawde snem ?
krystian12345 - Pon 02 Wrz, 2013 21:36

zołza napisał/a:
krystian12345, Czy uwazasz ,ze jak odstawiasz alkohol to sen jest naprawde snem ?


Gdzie tak napisałem, że po odstawieniu alkoholu sen jest prawdziwym snem. Napisałem o majakach sennych, czyli wypadkową np nadużywania alkoholu.

MS - Pon 02 Wrz, 2013 21:41

Jo-asia napisał/a:
piszesz o nastawieniu, jest to prawdą
jest jednak małe...ale
są nią mechanizmy choroby i o nastawieniu mogę mówić, gdy potrafię je w sobie wychwycić, rozpoznać i nie dać się im zmanipulować lub jestem otwarta na informacje zwrotne, które mówią "Aśka uważaj, coś się dzieje" :)


Jestem na etapie uczenia się wychwytywania tych mechanizmów. Pojawiają się u mnie impulsy, które nagle przychodzą nie wiem skąd - myśli, wspomnienia, osoby, sytuacje, które wywołują chęć napicia się.

Jo-asia - Pon 02 Wrz, 2013 21:42

MS napisał/a:
Jestem na etapie uczenia się wychwytywania tych mechanizmów. Pojawiają się u mnie impulsy, które nagle przychodzą nie wiem skąd - myśli, wspomnienia, osoby, sytuacje, które wywołują chęć napicia się.

i co z nimi robisz?

Gringo - Pon 02 Wrz, 2013 23:36

nie pozwol rozwijać sie takim myślom
krystian12345 - Wto 03 Wrz, 2013 07:07

I feel it in my fingers I feel it in my toes alcohol is all around me....
Ann - Wto 03 Wrz, 2013 07:19

Apropos snów.. dwie noce temu śniło mi się, że trzymałam w ręku pękaty kieliszek z jakąś rudą wódą, czy koniakiem :mysli: . W tym śnie leżałam na łóżku i przekręcałam się z boku na bok.. bojąc się przy tym rozlać z tego kieliszka.. i upiłam trochę, żeby było mniej.. :glupek: a później tak strasznie w tym śnie żałowałam.. tak się bałam. :(
Pierwszy taki sen od 8 lipca.

MS - Wto 03 Wrz, 2013 08:18

Jo-asia:
Kiedy przychodzi taki moment najczęściej, zabijam te myśli: "aha, znowu chce mnie dopaść" i przekierowuje je na inne tory. Staram się wtedy myśleć o czymkolwiek innym. Najczęściej słabo to pomaga, więc na dokładkę zmieniam miejsce - wychodzę do innego pomieszczenia, na spacer, gdziekolwiek, byleby uciec od tych myśli. Najważniejsze dla mnie jest być świadomym w takim momencie, że dopadł mnie głód alkoholu i za wszelką cenę nie mogę się napić.
Kiedy już nic nie działa po prostu jak to się mówi zaciskam d*pę.

Jo-asia - Wto 03 Wrz, 2013 08:20

MS, świetnie :)
to u mnie trwało jakiś czas, zanim zagościło na stałe i reaguje z automatu
to, takie przeprogramowanie, oduczanie się wcześniej wyuczonych reakcji
a myśli....to tylko myśli i jeśli nimi zostaną, nic złego się nie stanie ;)

MS - Wto 03 Wrz, 2013 08:25

Gringo napisał/a:
nie pozwol rozwijać sie takim myślom


Za wszelka cenę zabijam je w zarodku. Raz nieświadomie pozwoliłem ewoluować tym myślom, i prawie zaprowadziło mnie to do knajpy na molo. A tak nieświadomie to się pojawiło - byłem na spacerze, słoneczko, ciepło, mnóstwo ludzi - pełen relaks.... ach jak przyjemnie.. kiedyś nieodzownym elementem takiego spaceru było kilka piw "z widokiem na morze". Rozwijałem taką wizję dobre 10 minut. Tak się nakręciłem, że... przerażony wywołanym głodem wróciłem do domu.

Tajga - Wto 03 Wrz, 2013 08:30

MS napisał/a:
że dopadł mnie głód alkoholu i za wszelką cenę nie mogę się napić

Zamień sobie nie mogę na.... nie chcę.
NIE mogę wywołuje taki jednak wewnętrzny opór, zależność od alkoholu.
Nie chcę daje poczucie swobody.....mogę, ale nie chcę.

Dlaczego nie możesz? Możesz, jesteś dorosły, ale Ty już nie chcesz, skończyłeś z tym.

Jo-asia - Wto 03 Wrz, 2013 08:36

MS napisał/a:
Raz nieświadomie pozwoliłem ewoluować tym myślom, i prawie zaprowadziło mnie to do knajpy na molo.

wczoraj byłam w pizzeri, poszłam na spotkanie, rozmowę
dopiero gdy, temat zszedł na alkoholizm...rozejrzałam się wokoło
a tam...bar uginał się pod ciężarem różnych trunków, obok przy stolikach pili piwo
Nie widziałam tego wcześniej!
a był czas, że za nim gdzieś wchodziłam, musiałam mieć pewność, że alkoholu tam nie ma :)

pterodaktyll - Wto 03 Wrz, 2013 08:44

Tajga napisał/a:
Zamień sobie nie mogę na.... nie chcę.

Tajga napisał/a:
Nie chcę daje poczucie swobody.....mogę, ale nie chcę.

Bardzo dobry pomysł tyle tylko, że podświadomość tego "nie" nie przyjmuje i co wtedy zostaje..........?

Nie "nie chcę pić" ale "CHCĘ NIE PIĆ". To jest właściwy komunikat dla swojej podświadomości..... JA CHCĘ....

Jonesy - Wto 03 Wrz, 2013 09:04

Ms, znam z grupy wsparcia świetnego faceta, który nie pije już chyba 4 rok. A miał naprawdę ciężkie początki, bo i nawet ostrą depresję. I cały czas prowadził sklep spożywczy na wiosce. Ciężki to był dla niego czas, ale dzięki odbytej terapii, pomocy psychologa i psychiatry no i grupy wsparcia, udało mu się wyjść z dołka, ogarnąć się i zacząć trzeźwieć. W końcu jednak przepisał sklep na córkę, a sam poszedł na zasłużoną emeryturę i robi sobie jako woźny w przedszkolu. Czasem tylko w sklepie pomoże, jak nie ma kto przyjąć towaru.
Jest dla mnie wzorem gościa, który poradził sobie z problemem w trudnej sytuacji, trzyma rodzinę niczym Don Corleone, jest mądrym i ciepłym facetem, z którym można pogadać.

Jemu jakoś się udało zacząć trzeźwieć pracując w sklepie. Ale nie wspomina za dobrze tego okresu. Ot musiał, bo ktoś musiał z rodziny sklep prowadzić a nikt inny nie mógł.

Teraz za to odżywa.

Jest więc Ms nadzieja, że i Tobie się uda, ale czy będzie Ci się to podobać?

Tajga - Wto 03 Wrz, 2013 09:27

pterodaktyll napisał/a:

Nie "nie chcę pić" ale "CHCĘ NIE PIĆ". To jest właściwy komunikat dla swojej podświadomości..... JA CHCĘ....

Czepisz się Wielki Ptaku :)

smokooka - Wto 03 Wrz, 2013 09:34

Tajga napisał/a:
Wielki Ptaku
:smieje:


Mój niegdyś siedmioletni syn już w pierwszych tygodniach pierwszej klasy musiał zmienić szkołę, poddany tym został ogromnym stresom, więc i ja i moi rodzice z którymi wtedy zamieszkaliśmy chuchaliśmy na chłopaka z każdej strony. Na dodatek trafiła mu się zaraz operacja stulejki, więc tym bardziej był rozpieszczany i hołubiony. Pewnego dnia dostałam wezwanie do wychowawczyni w "bardzo poważnej sprawie" jak to ujęła. Ja lecę w szoku, w stresie do Ą Ę pani wychowawczyni, a ta mi pokazuje i tłumaczy zgorszona o co chodzi. W zeszycie od czegoś napisał "mam wielkiego ptaka" - ja osobiście to myślałam że się posikam patrząc na oburzenie jaśnie pani wychowawczyni, no ale wiadomo - synka się broni. Myślałam że to efekty operacji i że to takie odreagowanie :wysmiewacz:
Wróciłam do domu, rozmawiam z synkiem, pytam o co to chodzi - a ten mi wytłumaczył: "mamusiu, bo babcia kupiła dla wujka krawat z Wielkim Ptakiem z Ulicy Sezamkowej i tam było tak napisane" :rotfl: Polewkę mamy do dziś :lol2:

Tajga - Wto 03 Wrz, 2013 09:44

Miałam na myśli wielkie skrzydła, a Ty o czym pomyślałaś Agnieszka? :shock:
smokooka - Wto 03 Wrz, 2013 09:57

tylko i wyłącznie wielkiego ptaka :lol2:
MS - Wto 03 Wrz, 2013 10:46

Tajga napisał/a:
Zamień sobie nie mogę na.... nie chcę.


Tak, to ważne, nie nie mogę a NIE CHCĘ. To mój wybór, "nie mogę" sugeruje, ze ktoś lub coś mi zabrania, a ja NIE CHCĘ, bo to moja suwerenna decyzja!

:)

piotr7 - Wto 03 Wrz, 2013 11:09

ja to przerobiłem na JUŻ NIE MUSZĘ i w moim przypadku działa :okok:
Jo-asia - Wto 03 Wrz, 2013 11:21

A ja na....wybieram trzeźwość :)
kas25 - Czw 05 Wrz, 2013 15:49

Czeka mnie spotkanie służbowe :uoee: . Nie stanowi to dla mnie problemu żeby pójść i nie pić, ale wiem że przerodzi się to w huczną zabawę, a średnio mam ochotę na tego typu klimaty. Niestety nie mogłam się wykręcić. Zaprosiłam znajomego, który wie o moim problemie i pójdzie tam ze mną. Taka asekuracja :bezradny:
Jeżu88 - Czw 05 Wrz, 2013 16:01

Ech, czy to takie spotkanie na którym to "wypada być"?.
Bo tam gdzie się pije, to chyba się za bardzo spraw służbowych nie załatwia?
A tym bardziej, jeżeli takie spotkanie przeradza się w huczną zabawę,
to chyba nie ma wiele wspólnego z obowiązkami zawodowymi?
Nie wiem,nie obracam się w środowisku "korporacji", tylko zwykłym trepem jestem,
ale jesteś pewna, że nie dało rady odmówić obecności na takim spotkaniu? :notak:

kas25 - Czw 05 Wrz, 2013 16:08

Jeżu88 napisał/a:
Bo tam gdzie się pije, to chyba się za bardzo spraw służbowych nie załatwia?


zdziwiłbyś się. jeśli chodzi o załatwianie takich wewnętrznych spraw tak to czasami wygląda.

plusio60 - Czw 05 Wrz, 2013 17:49

To zalezy tylko od ciebie jak to wyglada.
Jo-asia - Czw 05 Wrz, 2013 17:59

kas25 napisał/a:
Niestety nie mogłam się wykręcić.

zawsze możesz szybciej...wyjść ;)

kas25 - Czw 05 Wrz, 2013 18:07

Jo-asia napisał/a:
zawsze możesz szybciej...wyjść


dokładnie. taki mam plan :)
obawiam się tego spotkania, nie ze względu na alkohol, ale całe moje picie kręciło się wokół takich imprez. ja już nawet takiej muzyki nie słucham :] bo dla mnie to był wyzwalacz. od razu się nakręcałam. wiem straszne no ale tak miałam. nie wiem jak teraz :bezradny:

Jeżu88 - Czw 05 Wrz, 2013 18:09

Jo-asia napisał/a:
zawsze możesz szybciej...wyjść

Zrobić co trzeba, i uciekać stamtąd, np na jakiś miły spacer po praku we dwoje,
skoro będzie obstawa fny a co pomyślą inni? Ech, ja już nie mam takich problemów...

Ann - Czw 05 Wrz, 2013 21:41

Jestem w odwiedzinach u ciotki, moje przebywanie tu jest po to, żeby jej pomóc w pewnych sprawach.
Zawsze kiedy przyjeżdżałam siedziałyśmy do nocy i popijałyśmy wino/piwo i gadałyśmy sobie.
U niej w domu jest mnóstwo alkoholu, każda butelka napoczęta.. (smakosze) barek w salonie otwarty. Zimne browary w lodówce.. i niby to wszystko nie stanowi dla mnie większego problemu.. do czasu, do póki ciotka nie próbuje mnie częstować uparcie. Po 4 NIE DZIĘKUJĘ, DAJ SPOKOJ WKOŃCU, chciała dać mi do powąchania nowy likier..
jak dobrze, że to tylko 2 dni. "oddam przysługę" i spadam.
Tak, tak wiem. Wyzwalacze.

kas25 - Nie 08 Wrz, 2013 12:22

kas25 napisał/a:
Czeka mnie spotkanie służbowe .


Po prostu nie poszłam. I świat się nie zawalił ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group