To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - jestem NOWA

marlish - Czw 26 Wrz, 2013 22:19
Temat postu: jestem NOWA
Witam...
szukam pomocy... proszę o podpowiedzi co zrobic, jak się zachować... mąz pije od kilku lat... niestety już dotykamy dna przez niego... dwa razy starcił prawko... ma wyrok w zawiueszeniu... teraz kogos pobił i za milczenie ma zapłacić... traci pracę... bierze już chwilówki... Mamy 3letniego i 5letniego syna a ja nie wiem co zrobić żeby dzieci miały normalny dom :(

leon - Czw 26 Wrz, 2013 22:20

Czesc :>
marlish - Czw 26 Wrz, 2013 22:23

cześć
pterodaktyll - Czw 26 Wrz, 2013 22:29

marlish napisał/a:
szukam pomocy..

marlish napisał/a:
nie wiem co zrobić żeby dzieci miały normalny dom

Wiać gdzie pieprz rośnie i to jak najprędzej...........
Witaj. :)

marlish - Czw 26 Wrz, 2013 22:31

he he już mi się tu podoba :)
nie mam gdzie uciec... tak mi się teraz wydaje... mieszkam w jego domu, w małej miejscowości, nie mam dochodów, mój syn zaczął teraz chodzić do szkoły... nie widzę wyjścia jak zostać i coś z tym zrobić

margo - Czw 26 Wrz, 2013 22:47

Witaj :)
Linka - Czw 26 Wrz, 2013 22:48

marlish napisał/a:
mieszkam w jego domu, w małej miejscowości, nie mam dochodów, mój syn zaczął teraz chodzić do szkoły... nie widzę wyjścia jak zostać i coś z tym zrobić

zacznij od alimentów na dzieci

witam :)

Janioł - Czw 26 Wrz, 2013 22:50

marlish napisał/a:
nie widzę wyjścia jak zostać i coś z tym zrobić
poszukać innych rozwiązań i uciekać lub twarda miłość z interwencjami policji, sądami i przepychankami
Czarny - Czw 26 Wrz, 2013 22:57

Cześć :D
Klara - Pią 27 Wrz, 2013 07:10

Witaj Marlish :)

marlish napisał/a:
mieszkam w jego domu, w małej miejscowości, nie mam dochodów

Tak jak Linka napisała - zacznij od alimentów na dzieci i na siebie (jeśli nie masz dochodów), a następnie ruszaj na poszukiwanie pracy, żeby się finansowo uniezależnić.

Zapoznaj się z zawartością naszego "Niezbędnika współuzależnionych":
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

olga - Pią 27 Wrz, 2013 07:23

witaj :)
od czego zacząć?.......przestać żyć nadzieją, że coś sie zmieni na lepsze.....i zacząć działać tylko na korzyść własną i dzieci.....

Jacek - Pią 27 Wrz, 2013 07:52

cześć marlish :)
smokooka - Pią 27 Wrz, 2013 08:46

Marlish, załatw natychmiast rozdzielność majątkową, bo te "chwilówki" spadną na Ciebie. Pozew o alimenty złóż do sądu - za darmo i rozpatruj wszelkie możliwości usamodzielnienia się finansowego. Działaj. Mam wrażenie, że bardzo energiczna z Ciebie dziewczyna :okok: Witaj :hejka:
marlish - Pią 27 Wrz, 2013 08:50

po tym co piszecie wynika, że nie mamy już szansy? ja naprawdę żyję nadzieją...
wydaje mi się, że skoro zdecydował się na leczenie (dopiero od tygodnia) to może jakoś się to ułoży jeszcze...

marlish - Pią 27 Wrz, 2013 08:54

ja chyba faktycznie jeszcze nie wiem co to za choroba :(
pterodaktyll - Pią 27 Wrz, 2013 08:57

marlish napisał/a:
ja chyba faktycznie jeszcze nie wiem co to za choroba :(

Nie, nie masz zielonego pojęcia......... :bezradny:

smokooka - Pią 27 Wrz, 2013 09:00

Gwarancji nie ma nigdy... jednak Twoje zdecydowane ruchy w celu zabezpieczenia siebie i dzieci dadzą Ci ratunek a jemu być może do myślenia.
Tak czy siak w obecnej sytuacji jesteś w niebezpieczeństwie: że zostaniesz sama bez środków do życia, że może Cię zacząć bić, o ile jeszcze nie bił, że będzie coraz gorzej, że komornicy wejdą Ci do domu i będą żądać spłaty od Ciebie itd

To czy macie szansę - też zadawałam sobie takie pytania. W końcu zrozumiałam, że póki on pije albo jest niestabilny, to dzieci i ja wpadamy w coraz większą czarną d**ę. Musiałam postawić wszystko na jedną kartę, zająć się sobą i dziećmi, a nie czekaniem na alkoholika. Kiedy ja to zrobiłam, on też zaczął coś zmieniać w sobie. Teraz mam wreszcie spokojną rodzinę, niepijącą i pełną :)

Klara - Pią 27 Wrz, 2013 09:01

marlish napisał/a:
wydaje mi się, że skoro zdecydował się na leczenie (dopiero od tygodnia) to może jakoś się to ułoży jeszcze...

Może się ułoży, a może nie...
Dlatego zacznij dbać o siebie i o dzieci, co wcale nie znaczy, że musisz przekreślić męża.
Po prostu pozwól mu wyskoczyć z krótkich spodenek i niech zacznie ponosić konsekwencje swoich działań. Niech się leczy z własnej (a nie z Twojej) woli.
Wiesz, że Ty też powinnaś się leczyć ze współuzależnienia?
W Niezbędniku masz adresy poradni i grup Al-Anon.

Jacek - Pią 27 Wrz, 2013 09:13

marlish napisał/a:
wydaje mi się

tak :tak:
mnie również się wydawało gdy szedłem na leczenie
i mówi ci to alkoholik
oprzytomniałem,dopiero gdy żona odeszła z dziećmi
wtenczas zrozumiałem co tracę,,i na tyle coś we mnie pękło ,że w tym czasi postanowiłem nie pić alkoholu
i nie piję do dziś ,już parę lat
żona z dziećmi wróciła po dwóch latach

olga - Pią 27 Wrz, 2013 10:09

Jacek napisał/a:
oprzytomniałem,dopiero gdy żona odeszła z dziećmi

Tylko nie czepiaj się tego stwierdzenia jak tonący brzytwy bo lepiej być mile zaskoczoną niż rozczarować się po raz kolejny bo każde takie rozczarowanie dla nas współuzależnionych to coraz większy ból nie do zniesienia, wchodzenie coraz bardziej w nerwicę......a szanse na jego otrzeźwienie są niestety niewielkie.....a poza tym, jeżeli się usamodzielnisz, będziesz miała wybór (pod warunkiem, że on coś zacznie ze sobą robić) czy wrócić do niego - trzeźwiejącego alkoholika i żyć na beczce prochu czy układać sobie życie bez niego......

Jacek - Pią 27 Wrz, 2013 10:34

olga napisał/a:
Jacek napisał/a:
oprzytomniałem,dopiero gdy żona odeszła z dziećmi

Tylko nie czepiaj się tego stwierdzenia jak tonący brzytwy bo lepiej być mile zaskoczoną niż rozczarować się po raz kolejny

dokładnie tak jak Olga mówi
moja żona ,naprawdę odeszła,,bez zamiaru powrotu
to moje starania dopiero dały jej aby się nad powrotem zastanowiła

pannamigotka - Pią 27 Wrz, 2013 18:52

ani ucieczka od męża ani nic innego nie polepszy Twojego życia, to musisz zrobić niezależnie od czynników zewnętrznych
no i powiedzmy sobie szczerze- na tym etapie nie ma mowy o żadnym odejściu, tak mocno do niego przylegasz, tak bardzo jesteś zależna pod wieloma względami

najpierw trzeba zająć się sobą, choć się nie chce. terapia i al-anon

potem, jak nabierzesz siły i pewności siebie- sprawy sądowe. oczywiście należałoy zacząć od tego, ale bez punktu pierwszego albo do sądu nie trafisz albo wycofasz się jeszcze przed 1. rozprawą
a więc alimenty i rozdzielność majątkowa
można zrobić rozdzielność wsteczną, jeśli nie wiedziałaś o zaciąganych długach

potem, po dłuższym czasie ew. decyzje c do rozstań, przeprowadzek itd
na to musisz być gotowa, do tego musisz nauczyć się konsekwencji (terapia) i poczuć silniejsza (terapia, al-anon), nie być z problemem sama (al-anon)

zajmij się po kolei tymi punktami, stosuj się do hasła BÓJ SIĘ I RÓB


No i pisz co u Ciebie, to tez pomaga

Krzysztof 41 - Pią 27 Wrz, 2013 19:15

Witaj :)
marlish - Sob 28 Wrz, 2013 06:51

ale mam pełną głowe myśli... znalazłam już miejsce na leczenie dla siebie, po weekendzie tam ide I dostałam super propozycje pracy... więc mogłabym się usamodzielnić, z drugiej strony boję się, że jak pójdę do pracy to on będzie z dziećmi i będzie cholera wie co robił... boję się o dzieci... bo jeszcze malutkie są i potrzebują opieki...

Dziękuję Wam bardzo za zainteresowanie moim problemem... Od wczoraj mam ochotę w końcu krzyczeć wszystkim co tak naprawdę dzieje się w moim domu... w końcu to do mnie dotarło...

zołza - Sob 28 Wrz, 2013 08:03

marlish,

Cześć. :)

Odejść od niego ...Byle szybko ;)

margo - Sob 28 Wrz, 2013 08:58

marlish napisał/a:
że jak pójdę do pracy to on będzie z dziećmi i będzie cholera wie co robił


A nie masz możliwości podrzucenia maluszków na przykład do dziadków?

marlish napisał/a:
mam ochotę w końcu krzyczeć wszystkim co tak naprawdę dzieje się w moim domu


Tylko nie poprzestań na samym krzyczeniu :) Myślę, że Pannamigotka rozpisała Ci dość szczegółowy plan działań ;) Ja jestem trochę młodsza od Ciebie, więzy małżeńskie mnie jeszcze nie trzymają, dzieci także - mimo to schemat działań chyba jest podobny. Ja zaczęłam od zbierania wszelkich informacji na temat choroby, rozmów na forum, później Al-anon i terapia - tam już dowiesz się co dalej. Trzymaj się!

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 11:28

dziadkowie to jego rodzice, koło 70tki którzy nigdy nie chcieli siedziec z dziecmi Dlatego nawet jak pracowałam to opiekunke miałam :( ale to się nie opłaca Moja mama znowu woli jeździć za granicę i kasę mi dac, zakupy zrobic i sama ma dochód niż zostawać na stałe z wnukami... w sumie to jej się nie dziwię

W ogóle to mam takie wrażenie, że wszyscy się ode mnie odwracają, nie wiem czy nie wiedzą jak się zachować? w ogóle wszyscy wiedzieli o wybrykach mojego męża tylko ja nie Wiedzieli o problemach w pracy, z policją a ja dowiedziałam się ostatnia... Mam żal do ludzi, że nie dali mi szansy zadziałać wcześniej... teraz już tak daleko to zabrnęło Chociaż to właśnie może to jest to jego DNO?

Dziubas - Sob 28 Wrz, 2013 11:48

marlish napisał/a:
Mam żal do ludzi, że nie dali mi szansy zadziałać wcześniej.

Nie miej żalu do nikogo,a tym bardziej do siebie.
Nie zareagowałaś, bo nie mogłaś (kropka)
marlish napisał/a:
to właśnie może to jest to jego DNO?

Nie patrz się czy to jego dno,skup się na sobie. Czy to już TWOJE DNO?
Czy potrzebujesz zjechać jeszcze "głębiej" ?

olga - Sob 28 Wrz, 2013 14:48

marlish napisał/a:
może to jest to jego DNO?

Moj eks borygo wypil, byl juz na tamtym swiecie....powiedzial, ze to bylo jego dno, ze dostal drugie zycie....pije nadal.... :bezradny:

Klara - Sob 28 Wrz, 2013 15:02

Marlish, masz w swojej miejscowości żłobek i przedszkole?
Kawa - Sob 28 Wrz, 2013 19:41

Witam serdecznie;
marlish - Sob 28 Wrz, 2013 21:10

mój też już dostał zapaści... Starszy syn poszedł teraz do zerówki, a młodszego nie chcą w moim przedszkolu bo ma astmę :( wszyscy boją się z nim zostawać i też stąd moje nie chodzenie do pracy... bo kto mnie przyjmnie jak on w ciągu pierwszego roku czycia leżał 7 razy w szpitalu :(
dostałam właśnie propozycje pracy ale z tą organizacją mam problem... zawsze jakby nie było na męża mogłam liczyć... chociaż pił trzymał się jakoś że ja nawet nie widziałam, że jest pod wpływem... jeżdził samochodem, załatwiał wszystko Samej jakoś sobie tego nie wyobrażam... jeszcze nie

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 21:12

poruszaliście temat rozdzielności majątkowej... ile to kosztuje???
szymon - Sob 28 Wrz, 2013 21:19

marlish napisał/a:
ile to kosztuje???


przed notariuszem mniej niż 800, zależy od wartości majątku
wpisz sobie w google "rozdzielność majątkowa notariusz" lub "rozdzielność majątkowa przed sądem"

jezeli sie dogadacie, to szybciej przed notariusze,
w sądzie taniej ale trzeba długo czekać a i nieprzyjemne to moze być bardziej niż przed notariuszem

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 21:22

majątku nie mamy tylko długi...
marlish - Sob 28 Wrz, 2013 21:45

tak sobie siedze i czytam poprzednie tematy... kurcze lata leczenia terapii i o d... potłuc??? czy jest ktoś kto mi powie, że można się z tego wyleczyć? jest jakieś małżeństwo, które się nie rozpadło, kobieta która na nowo zaufała? mąż który zaczął żonę na rękach nosić???
naiwna jestem -wnioskuje to po postach różnych- ale jeszcze chce to naprawić...
ja znam jedną alkoholiczkę, która od 10lat nie pije- to siostra mojego męża- może to rodzinne?

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 21:46

żle napisałam nie "wyleczyć" ale nauczyc się na trzeźwo na nowo żyć!
zołza - Sob 28 Wrz, 2013 22:16

Dziubas napisał/a:
Tutaj rachunek ekonomiczny nie ma nic do rzeczy, tu już są straty i nie ma nic do zyskania.


Jak to nie ma - istnieje jeszcze rozwód z winy pijaka , wyrzucenie go z mieszkania ,alimenty na dzieci i żonę ( lub meza oczywiscie :skromny: )

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 22:18

na taki rachunekekonomiczny akurat nie patrze :szok:
zołza - Sob 28 Wrz, 2013 22:20

marlish napisał/a:
na taki rachunekekonomiczny akurat nie patrze


Moze pora popatrzeć ;)

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 22:22

na yetapie poszedł... ale z tego co czytam to po kilka razy ludzie chodzą... Cholera muszę się obudzić chyba z tego koszmaru
Ciągle nie wierzę w to co tu czytam...

zołza - Sob 28 Wrz, 2013 22:24

marlish napisał/a:
Ciągle nie wierzę w to co tu czytam...


Chyba marlish, po to sie jednak tu pojawiłas - po fakty i doswiadczenia z życia alko :(

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 22:24

zołza napisał/a:
marlish napisał/a:
na taki rachunekekonomiczny akurat nie patrze


Moze pora popatrzeć ;)


chodziło mi raczej, że w d... mam jego mieszkanie i marną wypłatę... wolę u mamusi w jednym pokoju mieszkać jak tak ma wygladać moje życie

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 22:27

po tu jestem i nie wierze że tak to wygląda...
jego siostra alkoholiczka mówiła mi "nie wierz mu" Dziwiłam się bo stanęła przeciwko bratu, po mojej stronie... zastanawiało mnie to bardzo... ale widocznie wiedziała co mówi

yuraa - Sob 28 Wrz, 2013 22:30

marlish napisał/a:
jest jakieś małżeństwo, które się nie rozpadło, kobieta która na nowo zaufała? mąż który zaczął żonę na rękach nosić???

tak, 30 lat razem , srodkowe 10 przepiłem, od 10 nie piję,
małzonka chyba mi zaufała od nowa bo chetnie i z uśmiechem sie do mnie przytula.
na rękach żone poniose ale nie daleko bo to jakby nie patrzył 80 kg

marlish - Sob 28 Wrz, 2013 22:30

Dajcie mi siłę żebym wytrwała!!!! możecie też chwilkę potrzymać kciuki żeby jednak to małżestwo przeżyło
zołza - Sob 28 Wrz, 2013 22:33

marlish napisał/a:
wiedziała co mówi


To pewne :) Widziała wiecej niz inni skoro sama wczesniej piła . I wie ,ze brat sie nie opamięta dopóki nie dostanie od życia po du*** -ale tak solidnie. Czesto utrata rodziny ,dzieci jest tym co do niego dociera . A czasem potrzeba nawet wiecej :bezradny:

Dziubas - Sob 28 Wrz, 2013 22:36

zołza napisał/a:
A czasem
... nic nie pomaga :bezradny:
zołza - Sob 28 Wrz, 2013 22:38

Dziubas napisał/a:
zołza napisał/a:
A czasem
... nic nie pomaga :bezradny:


Niestety :zalamka:

Mysza - Sob 28 Wrz, 2013 23:07

marlish napisał/a:
możecie też chwilkę potrzymać kciuki żeby jednak to małżestwo przeżyło

witaj marlish
Ja chętnie potrzymam kciuki, za Ciebie, za Twoją konsekwencję, za chęć i upór w szukaniu sposobów na wyjście z tego potrzasku, za otwarcie oczu, "podparcie powiek", pomimo silnej chęci ponownego ich zamknięcia, za Twoją wolę walki o lepsze życie dla siebie i Twoich dzieci
Za to, byś stanęła pewnie na własnych nogach, silna i pewna tego w którą stronę chcesz iść i w jakim towarzystwie :kciuki:

rybenka1 - Sob 28 Wrz, 2013 23:13

Witaj kochana ,to musi być jego decyzja ,chęć z z jego strony .Jeśli ,nie bedzie chciał nic nie zrobisz .Moje małżenstwo przetrwało ,jestesmy razem ,razem szczęsliwi .To ja piłam prawie 5 lat ,był przy mnie mąż ,prosił błagał i nic do mnie nie docierało ,przyszedł taki moment ,wydarzenie w życiu ,że ja sama poprosiłam o pomoc ,pomóż mi .Poszukaliśmy ,gdzie mogę isc po pomoc.Dzisiaj nie pije tyle samo już ,jest to najszczęsliwszy okres w moim zyciu .Mąż nosi mnie na rękach ,dbamy o siebie .Życzę Ci aby Twój mąż poszedł po pomoc ,Ty też potrzebujesz pomocy ,malenkie dzieci macie . :pocieszacz: :buziak: Czy przetrwa Wasze małżenstwo ,tego nie wiem ,czas pokaże :buziak: .
olga - Nie 29 Wrz, 2013 07:06

Cytat:
poruszaliście temat rozdzielności majątkowej... ile to kosztuje???

Jesli nie chcesz nic płacić idź do sądu, złóż pozew o zniesienie wspólnoty majątkowej a wraz z nim wniosek o (chyba tak to się nazywa) zniesienie opłaty skarbowej za sprawę. W tym wniosku będziesz musiała wpisać dane, które będą wskazywać, że nie stać Cie na opłatę. Kosztami zostanie obarczony on. Nie wiem jak długo będziesz musiała czekac na sprawę, ja czekałam ok. dwóch miesięcy.

pannamigotka - Nie 29 Wrz, 2013 09:30

yuraa napisał/a:
na rękach żone poniose ale nie daleko bo to jakby nie patrzył 80 kg


:rotfl:

czy się komuś udało- oczywiście, ale dopóki będziesz opierać swoje szczęście na jego trzeźwości, to ja Ci już teraz mówię, że nigdy nie będziesz szczęśliwa i nigdy Wam się nie uda

zmiany zacznij od siebie, nie od niego
on prawdopodobnie wtedy pójdzie za Tobą

ale zmiany muszą być autentyczne, a nie na pokaz

moje pytanie rok temu było- czy JA mogę poczuć się lepiej i pozbyć współuzależnienia, wtedy wydawało się to nierealne, a dziś jestem w miejscu, w którym jestem

czy jemu się uda- nie wiadomo- ale pytanie czy TOBIE SIĘ UDA!

wtedy nie będziesz potrzebowała noszenia siebie na rękach, bo będziesz miała 2 zdrowe nogi i będziesz szła kiedy chcesz i gdzie chcesz

Estera - Nie 29 Wrz, 2013 09:37

marlish napisał/a:
możecie też chwilkę potrzymać kciuki żeby jednak to małżestwo przeżyło


za to możemy potrzymać kciuki w zupełnie innym czasie i miejscu :tak:
póki co będę mocno trzymać kciuki, żebyś jak najszybciej nabrała wiedzy na temat tego, co jest teraz i umiejętności, żeby sobie z tym poradzić :buzki:

nic na siłę. no bo zobacz: po co Ci takie małżeństwo, w którym mąż ściąga na głowę komornika, przepija pieniądze i generalnie ma rodzinę w nosie? a może wolisz takie, w którym Ty będziesz czuła swoją siłę i będziesz potrafiła ją wykorzystać, w którym będziecie się nawzajem po prostu szanować?
najpierw popracuj nad tym jak sobie można radzić w różnych sytuacjach, gdzie szukać pomocy, jak ta pomoc wygląda i jak można z niej korzystać w codziennym życiu itd itp. Nie uzależniaj swojego życia od jego. Jesteście dwiema odrębnymi jednostkami.
Wszystko wymaga czasu i na pewno najtrudniej mi było uzbroić się w cierpliwosć i świadomość, że nie wszystko zmieni się po jednej terapii albo jedej rozmowie. No i rzecz najważniejsza: jego nie zmienisz, co najwyżej może zmienić się sam.
Trzymam kciuki!

margo - Nie 29 Wrz, 2013 10:52

No to może przerywając tą dyskusję...

Marlish, tak jak wszyscy Ci tutaj radzą ja też znów powiem chyba to samo: musisz zadbać teraz o dzieci i o siebie! Nawet jeśli on wróci z terapii i nie będzie pił miesiąc, dwa - nie trać czujności i nie skacz wokół niego jak wokół bohatera, tylko wykorzystaj ten czas na zabezpieczenie siebie - rozdzielność majątkowa to całkiem przydatna rzecz. U mnie w domu moja mama miała niezłego nosa podpisując rozdzielność już przy ślubie - mój ojciec mimo, że nie alkoholik ma ponad 100 tys. długów... Podjęcie decyzji o odejściu to bardzo trudna sprawa, wymagająca dla niektórych czasu. Gdzieś przeczytałam, że nie tylko alkoholicy mają swoje dno, ale współuzależnieni też. Trzeba się zastanowić, na ile człowiek pozwoli się upodlić, aby powiedział w końcu dość... Oby to upodlenie było jak najmniejsze. Ja tak jak Ty wciąż z tym walczę, ale chyba wygrywam - zaczynam dbać o siebie, kochać siebie i szanować siebie. Trzymaj się!

marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:11

ha ha cały dzień mnie nie było ale już zległości w czytaniu nadrobiłam... póki nie rozpocznę terapii to Wy dajecie mi tą siłe... na tyle mi ją daliście, że dzieisaj znalazłam pracę!!!!! sama jestem w szoku Takie sobie ogłoszenie na tablicy koło sklepu :P kelnerka - zupełnie nie moja bajka Poszłam z miejsca bez cv, spontanicznie i od razu mnie przyjęli :hura: dzisiaj juz byłam kilka godzin... praca dla mnie boska bo od 8 do 15 tej więc sobie spokojnie dzieci do mojej mamy podrzucę (teraz jest w kraju, potem się będę martwic co dalej) , a druga zmiana od 15tej do 22giej i mąż posiedzi z dziecmi, krzywdy im nie zrobi...

no to chyba nieźle zaczęłam :D

WIELKIE DZIĘKI!!!!!!! za te kciuki też ;)

smokooka - Nie 29 Wrz, 2013 21:15

Marlish - w tym tempie to ja widzę, że nie myliłam się pisząc, że masz ikrę :okok: Super! I trzymam kciuki za dalsze postępy :kciuki:
Klara - Nie 29 Wrz, 2013 21:16

marlish napisał/a:
dzieisaj znalazłam pracę!!!!!

Tego Ci gratuluję i cieszę się razem z Tobą :okok:

...ale tego, nie byłabym taka pewna:
marlish napisał/a:
mąż posiedzi z dziecmi, krzywdy im nie zrobi...

Posiedzi, albo nie posiedzi :(
Mój mąż kiedyś zostawił naszą (wówczas) małą córeczkę, która akurat była chora i poszedł pić.
Nie życzę Ci takiego doświadczenia.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 21:19

marlish napisał/a:
że dzieisaj znalazłam pracę!!


No proszę! Gratulację! Chyba też zacznę czytać takie ogłoszenia, albo rozwieszać. Kto wie? ;)

marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:28

Posiedzi, albo nie posiedzi :(
myślę że przez 8 godzin nic się nie wydarzy, w podwórku są teściowie jakby co... będę dzwonić i kontrolować :P dzisiaj nic nie popsuje mi humoru!!!!!

pannamigotka - Nie 29 Wrz, 2013 21:30

marlish napisał/a:
będę dzwonić i kontrolować


43f3

marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:33

dzieci oczywiście :dokuczacz:
wiem wiem!!!

pannamigotka - Nie 29 Wrz, 2013 21:37

marlish napisał/a:
wiem wiem!!!

chyba nie wiesz... nie chcę studzić Twojego zapału... ale nie życzę Ci tego, co ja przeszłam z córką, dziękuję mojej SW, że nie skończyło się to tragedią, też myślałam życzeniowo... teraz wiem, że to była moja odpowiedzialność, nie jego...

ale wracajac do tematu- gratuluję działań i podjęcia pracy. To bardzo ważne.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 21:43

To jednak są bardzo małe dzieci - 3 i 5 lat. Nie uważasz, że to ryzyko zostawiać małe dzieci z osobą, która nie potrafi nawet nad sobą zapanować? Przyznam się szczerze, że ja miałam nawet myśli w związku z moim eks a., że nawet zwierzątka pod opiekę bym mu chyba nie zostawiła, bo kto wie, co mu zrobi. Tylko że mój to był straszny agresor jak wypił...
Linka - Nie 29 Wrz, 2013 21:44

marlish napisał/a:
myślę że przez 8 godzin nic się nie wydarzy

ja też tak myślałam, do czasu, aż z pracy musiałam się zwalniać , bo telefonu nie odbierał.
Spał pijackim snem tak twardo, że musiałam przez okno w kotłowni do domu wchodzić.
Córeczka płakała :(

marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:45

trochę wiem bo jakiś miesiąc temu jak jeszcze nie zdawałam sobie sprawy co tak naprawdę się święci wyjechałam na... w sumie 24godziny Nieszczęścia nie było ale jak mi się przyznał teraz mój ślubny, po tym jak pękło w nim wszystko w tym tygodniu uraczył się wieczorem połóweczką, z rana ćwiarteczką... Dlatego w miarę możliwości będę się asekurować mamą, będę ją też prosić o odprowadzanie syna ze szkoły i siedzenie z nimi w miarę jak będzie mogła
marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:48

agresywny jeszcze nigdy nie był... i pił tak, że ja tego nie widziałam także nie do upadłego... Kurcze tłumacze znowu WRRRRR no jakoś to musi być, na tą chwilę innego wyjścia nie ma
margo - Nie 29 Wrz, 2013 21:53

Wiesz, myślę, że z tym uniezależnieniem finansowym chodzi o to, żeby móc robić coraz dalsze kroki. W momencie, kiedy zamieniacie się jakby miejscami - on pilnuje dzieci gdy Ty pracujesz jesteś od niego nadal zależna. Mimo wszystko to Twoje decyzje - działaj jednak tak, aby przypadkiem nie skrzywdzić niewinnych...
marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:54

[quote="smokooka"]Marlish - w tym tempie to ja widzę, że nie myliłam się pisząc, że masz ikrę :okok: ]

mam chyba to po mamie ;) mój tata tez pił, ale robił okropne awantury, bił mamę, spaliśmy po sąsiadach, zawsze konczyło się interwencją policji... Moja mama, w małej wiosce, w 1990r odważyła się ( naprawdę na tamte czasy i okolicznośi to sukces) i załozyła sprawę o znęcanie się psychiczne... Sprawę wygrała, ojciec dostał wyrok w zawieszeniu Mama wspomina, że od tamtej pory był innym człowiekiem - histroria bez happy endu Ojciec zmarł mając 39lat na zawał...

ja mam siłę po mamie i KOCAHM ją za to!

marlish - Nie 29 Wrz, 2013 21:59

Margo zgadzam się z Tobą, że będę w jakiś sposób zależna... ale skoro wieczory będzie w domu to nie mogę go izolować od dzieci... to są jego dzieci, do tej pory zajmował się nimi, od malutkiego wszystko przy nich robił i nigdy się z tego nie wykręcał... nie mogę inaczej skoro też próbuje mu dac kolejną szansę i czekam na efekt jego terapii... Jeśli zawiedzie to koniec i to już do mnie dotarło, że nowej szansy nie będzie
marlish - Nie 29 Wrz, 2013 22:04

gdyby teraz pił i nie próbował... chociaz nie wiem jak w jego głowie te próby wyglądają... to już bym mnie tu nie było Jego siostra, chociaż mówiła nie wierz mu, powiedziała wesprzyj go ten ostatni raz... i tak robię, walcząć jednak o siebie Nawet on zwrócił mi uwagę, że się zmieniłam przez te kilka dni ;)
margo - Nie 29 Wrz, 2013 22:05

Ok. Oczywiście nikt nie ma prawa podejmować decyzji za Ciebie ani mówić Ci, co masz robić. Tak na prawdę nie znam ani Ciebie ani Twojego męża. To Twoje decyzje. Wszyscy jednak mówią Ci o swoich doświadczeniach, jakie mieli - z troski o Ciebie i Twoje dzieci. Oby to jedno "potknięcie", które uznasz za koniec gry nie okazało się żadną tragedią...
marlish - Nie 29 Wrz, 2013 22:31

dlatego dzięki Wam jestem nastawiona w tą dobrą stronę... ale też teraz inaczej nie mogę zrobić Oby nic się nie wydarzyło... chyba że poszukam jeszcze pracy takiej żebym nie musiała z nim dzieci zostawiać ;) no ale to innym razem... :P
marlish - Nie 29 Wrz, 2013 22:34

chyba muszę się wyspać bo jutro o 8 mam być w pracy, i o 7mej budzić chłopaków :P ale będą mieli niespodziankę! dobranoc i SZCZERZE dziękuję za troskę... wszystko koduję i staram się, chociaż jest mi ciężko, sama siebie nie rozumiem czasem ale się staram
Kawa - Pon 30 Wrz, 2013 08:32

marlish - nie jestem w 100% pewna, ale jeśli nie masz dochodów, to można zrobić rozdzielność przez sąd i wtedy nic nie płacisz;


Co do astmy dzieciaka - wiesz... nie wiem czy teraz nie szukasz jakiś ''ale'', bronisz się przed pracą, boisz się tej całej organizacji itp i szukasz różnych wymówek (ja tak przynajmniej miałam), ale znam dzieci z astmą, okropnymi alergiami - i dzisiejsza medycyna działa cuda - tylko warto poszukać dobrego specjalisty - a są i tacy czasami - nawet na NFZ ;)

Jeśli chodzi o powrót do pracy to ja też mogłam i mogę liczyć tylko na mego alko - i nie zapeszając, bo pewnie zaraz mnie tu ktoś do pionu postawi - ale póki co - sprawdza się dobrze i z każdym tygodniem idzie mu lepiej; I też masakrycznie bałam się tego powrotu, ale pomyślałam sobie, że jak coś pójdzie nie tak, zawsze mogę zrezygnować.
Wiem, że każdy przypadek jest inny, indywidualny - ale warto spisać plusy i minusy powrotu do pracy (życia z alko itp.).


Warto sobie wszystko na spokojnie w głowie po układać... dobrze mieć te własne zaplecze finansowe, bo z alimentami to różnie bywa... przynajmniej znam przypadek, gdzie eks nie płaci, a dochód na fundusz przekracza o kilka złotych i kobiecie ciężko finansowo, choć lżej - psychicznie;



edit.
doczytałam do końca - powodzenia w pracy;

marlish - Wto 01 Paź, 2013 21:55

moja praca jest zarąbista :P caaaaały dzień byłam zajęta, nie miałam czasu myśleć... tylko taka nie fajna sytuacja rano była... pan policjant, dzielnicowy chyba był wybadać jaką rodziną jesteśmy, co i jak u nas... przyszło pismo z prokuratury o sprawdzenie męża... :(
Klara - Śro 02 Paź, 2013 06:51

marlish napisał/a:
pan policjant, dzielnicowy chyba był wybadać jaką rodziną jesteśmy, co i jak u nas... przyszło pismo z prokuratury o sprawdzenie męża... :(

Myślę, że to nie jest takie najgorsze ani dla Ciebie, ani dla dzieci.
Mąż zacznie ponosić skutki swoich zachowań i może to będzie kolejnym impulsem do tego, żeby wydoroślał i na serio zaczął trzeźwieć.

pannamigotka - Śro 02 Paź, 2013 07:32

marlish napisał/a:
dzielnicowy chyba był wybadać jaką rodziną jesteśmy, co i jak u nas..

Pan dzielnicowy wie, że mąż jest agresywny po alkoholu, wchodzi w konflikty z prawem i chce CI pomóc. Rozumiem, że go nie wpuściłaś? Czy mąż stosuje na Tobie i dzieciach przemoc fizyczną/ psychiczną?

marlish - Śro 02 Paź, 2013 07:53

nic złego nam się nie dzieje ze strony męża... nic oprócz tego że zawala swoje sprawy takie jak praca no i po raz drugi prawo jazdy, ma wyrok w zawieszeniu więc chyba o to chodzi Wczoraj mąż przyznał się rodzicom że się leczy, więc chyba też już coś do niego dociera
marlish - Śro 02 Paź, 2013 08:04

nic oprócz wykończenia mnie psychicznego, ale nigdy nie podniósł na mnie czy na dzieci ręki... raz tylko w drzwi walnął w nerwach...
pannamigotka - Śro 02 Paź, 2013 08:56

marlish napisał/a:
nic złego nam się nie dzieje ze strony męża...

jestes tego absolutnie pewna?

http://www.psychologia.ed...lkoholowym.html

marlish napisał/a:
więc chyba też już coś do nie :prosi: go dociera

to już chociaż 1 osoba w rodzinie :P

pannamigotka - Śro 02 Paź, 2013 09:01

marlish napisał/a:
nic oprócz wykończenia mnie psychicznego


a więc TYLKO wykończenie psychiczne

nie no supcio :)
a co będzie jak Twoja wytrzymałość psychiczna się skończy i wylądujesz w szpitalu psychiatrycznym, co będzie z dziećmi

a co będzie jeśli wpadniesz na jeszcze lepszy pomysł, nie chcę podsuwać pomysłów, ale z pewnością widziałaś Plac Zbawiciela- tam też była kobitka tylko zgnębiona przez rodzinkę

ten drugi post jest jak dla mnie bardziej szczery choć i tu próbujesz umniejszyć problem

a pomyśl, co będzie z dziećmi, jakie straty one poniosą, jaki wzorzec mężczyzny wynoszą z domu?
a co jeśli on ich wykończy tak samo jak Ciebie, przecież alkoholizm to choroba rodzinna

najwięcej teraz zależy od Ciebie, co Ty z tym zrobisz, bo na męża nie masz wpływu żadnego

zagadka- co zrobić, żeby Cię przestał wykańczać nerwowo, żeby wiedzieć, jak ochronić dzieci, do wygrania toster 8)

margo - Śro 02 Paź, 2013 09:59

Odnoszę wrażenie, że usilnie próbujesz oszukać siebie, że jest wszystko w porządku, że to tylko "wykończenie psychiczne", że to taki pryszcz... odpowiedz sama sobie, szczerze - wszystko w porządku? Czujesz się szczera sama ze sobą? Jesteś wobec siebie fair? Sama dopiero co parę dni temu odpowiadałam sobie na to pytanie, ja odpowiedziałam trzy razy nie... Niepewne jeszcze to moje "nie", ale wiem, że w końcu prawdziwe. Z resztą Pannamigotka ma rację - a co jeśli w końcu z tego "wykończenia" trafisz na oddział?
marlish - Śro 02 Paź, 2013 10:17

nie, macie racje, nie jest w porządku... dla mnie takie wykańczanie psychiczne, zwalanie winy na mnie, szantarzowanie czasem bardzo się na mnie odbiło i był moment że ledwo co się trzymałam Ale życie toczy się dalej a ja nie mogę się cały czas użalac nad swoim losem Tak mnie obdarował mój mąż a teraz ja staję na nogi i po co mam roztrząsać co mi zrobił i jak to na mnie wpłynęło... Poszłam do pracy, mam zajęty dzień, z mężem nie rozmawiam praktycznie, olewam go (nawet sam mi to zasugerował po ostatnim mitingu), śpię sama w swoim pokoju, nie robię za niego już prac domowych tak jak kiedyś (np głupie pranie- nie zrobi niech chodzi jak łajza) Więcej czasu poświęcam dzieciom, bo był już moment że nie miałam siły dla nich :( tak sobie radzę, szczerze z calego serca I nie bronię męża i nigdy już nie będę
pannamigotka - Śro 02 Paź, 2013 10:26

skoro JEST ŹLE to jaki masz plan?
marlish - Śro 02 Paź, 2013 11:31

nie odejdę... jeżeli o to pytasz
poczekam czy jego terapia przyniesie efekty, poczekam aż moje podejście do niego się zmieni, jeśli w ogóle się zmieni :( tego nie wiem
pracę znalazłam więc kaskę swoją będę mieć... a jak dostanę grafik w pracy to w końcu umówię sięJA do psychologa bo teraz to tak mnie rzucają po zmianach i nie wiem jak będę pracować... przecież nie rzucę pracy żeby chodzić na terapię...
no i będę tu zaglądać bo otwieracie mi oczy :p
taki mam plan, czy macie jakieś inne propozycje???

pannamigotka - Śro 02 Paź, 2013 13:28

marlish napisał/a:
czy macie jakieś inne propozycje???

oprócz czekania aż on się opamięta, aż on się zmieni? brak jakiejkolwiek nawet najmniejszej decyzji to ma być plan? Zastanawiam się, czy Ty sobie nie żartujesz, ale potem przypomina mi się, czym dla mnie było podjęcie nawet najmniejszej decyzji, najlepszą decyzją było brak decyzji, także tego... czekaj :) na zdrowie. Szkoda dzieci, ale jest to Twoje pełne prawo zostać tam gdzie jesteś. I nie mówię o rozstaniu, żeby nie było.
marlish napisał/a:
więc kaskę swoją będę mieć

Przynajmniej komornik będzie miał z kogo ściągać za jego długi :okok: Jak na razie to taki pożytek z tego wszystkiego widzę. Na razie sobie stąd idę, bo niestety nie potrzebujesz jeszcze rad ani podpowiedzi, może przyjdzie taki moment, kto wie. Pozdrawiam Cię i bardzo ciepło przytulam.

Linka - Śro 02 Paź, 2013 15:43

pannamigotka napisał/a:
Przynajmniej komornik będzie miał z kogo ściągać za jego długi

tak dla sprostowania: komornik mnie nie ściga za jego długi, nie ma takiego prawa ,
no chyba że udowodni, że to na potrzeby rodziny były zaciągnięte, albo są to zobowiązania wobec ZUS lub US.
Ale pomijając to, śpię spokojniej jak tę rozdzielność mam orzeczoną w trakcie rozwodu.

Podstawowa sprawa wg. mnie to alimenty.
Marlish poszła do pracy....ale to nie zwalnia jej męża z obowiązku łożenia na rodzinę.
Bo może być tak jak u mnie, że to ja przejęłam cały ciężar utrzymania rodziny.
To był dopiero raj dla alko...żyć nie umierać. :uoee:

margo - Śro 02 Paź, 2013 16:28

marlish napisał/a:
poczekam aż moje podejście do niego się zmieni, jeśli w ogóle się zmieni


marlish napisał/a:
poczekam czy jego terapia przyniesie efekty


Na śmierć też będziesz czekać z założonymi rękami? :bezradny: Zacznij już dziś. Przecież czekanie i nic nie robienie daje tyle rezultatów...

O! Przykład. Potykam się na ulicy i leżę. Nie ma nikogo w pobliżu, a ja czekam... myślę - może jakaś magiczna siła mnie podniesie? Muszę Cię zmartwić: dobre wróżki ani skrzaty nie istnieją... Morał? Dopóki sama nie zaczniesz podnosić swojego tyłka z ziemi, dopóty nie wstaniesz. Kolana mogą być poobdzierane - ale dopiero jak wstaniesz możesz iść po plaster i wodę utlenioną. Trzymaj się! :) Starsze ode mnie stażem koleżanki z forum na prawdę dobrze tutaj radzą, warto czasem posłuchać :)

pietruszka - Śro 02 Paź, 2013 20:50

Myśmy oboje robili jednocześnie terapię, ja jeszcze dodatkowo zaczęłam od Al-anon. Po jakimś czasie mieliśmy przynajmniej wspólne tematy i..... wspólne słownictwo ;)
Zapewne, gdybym nie zabrała się za siebie, to żadnego RAZEM by nie było. Któreś by nie wytrzymało.

marlish - Śro 02 Paź, 2013 21:45

ok ok ale jak tak serio pytałam o propozycje... bo już nic nie wiem teraz co znowu robię nie tak
1 dotarło do mnie co się dzieje z moim mężem
2 znalazłam pracę
3 zmieniłam sypialnie
4 nie robię koło niego
5 jak ustalą mi grafik, pójdę na terapię na 100%
6 rozdzielność zacznę załatwiać jak tez będę mieć grafik i ustaloną terapię ( przypominam że mam dzieci więc z czasem wolnym kiepsko u mnie )

i dopiero od czwartku? wyszedł cały temat więc co mogę jeszcze tak szybko załatwić? pytam na poważnie...

P.S. wrociłam z drugiej zmiany a jutro mam pierwszą Padam na twarz

smokooka - Śro 02 Paź, 2013 22:17

Marlish, ja jestem pod ogromnym wrażeniem :okok: najważniejsze jest to, że nie siedzisz z założonymi rękami tylko działasz. Nie musisz wszystkiego ogarniać na raz - i tak się nie da. A tempo masz nie spotykane. Według mnie wszystko co możesz robisz najlepiej jak się da, więc spokojnie :) jak tylko dostaniesz się już na terapię to poświęć na niej czas sobie całkowicie :buziak: wzmocnisz się i będziesz wiedziała co robić.

Wyśpij się teraz mocno cała z siebie zadowolona, masz powody :tak:

szika - Czw 03 Paź, 2013 09:44

Witaj Marlish. Podpisuję się pod tym co napisała smokooka. Szczerze powiem od siebie nie bardzo rozumiem dlaczego miałabyś podejmować super ważne decyzje szybko - natychmiastowo. Moim zdaniem jestes dzielna i odważna.
Plan jest dobry, tego się trzymaj. Jesli rzeczywiście mąż poniesie przykre konsekwencje to jest duża szansa, że zacznie coś robić ze sobą, dlatego nie chroń go, niech się dzieje co chce, zajmij sie sobą i dziecmi. Gratuluje natychmiastwego znaleznienia pracy, wyobrazam sobie, że to nie takie proste, bo teraz musisz organizować jeszcze opiekę do dzieci, ale świetnie sobie radzisz. O alimenty podaj, nawet jak nie bedzie pracował to dostaniesz z Funduszu Alimentacyjnego, zatem warto złożyć pozew jak najszybciej, bo na rozprawę trzeba czekac i też - trzeba sie do niej przygotowac.
Fajnie, że tu trafiłas:) Tu jest mnóstwo naprawdę dobrych ludzi :)

margo - Czw 03 Paź, 2013 14:54

marlish napisał/a:
bo już nic nie wiem teraz co znowu robię nie tak


Spokojnie... Jeśli o mnie chodzi, to tylko trochę zaniepokoiło Twoje myślenie "poczekam, może zrobi się samo" - widocznie źle zrozumiałam. Jeśli czujesz się atakowana przepraszam :oops: Nie chciałam. Po prostu jedynie "czekanie aż coś się zmieni" nie ma sensu - tylko to chciałam powiedzieć. Natomiast cieszę się bardzo, że znalazłaś pracę i bardzo się starasz. Ja osobiście na chwilę obecną jeszcze ufam bardziej doświadczeniu innych osób i terapeutki niż sobie - masę głupich błędów popełniałam, teraz widzę, że słuchanie mądrzejszych daje rezultaty - przede wszystkim spokój (czego nie bierz jako regułę - to moje odczucia tylko :) ). Myślę również, że skoro podjęłaś ten krok i zdecydowałaś się na terapię, to jak już tam będziesz to wiele rzeczy zostanie Ci tam wyjaśnionych i zrozumiesz więcej. Trzymaj się! :pocieszacz:

pietruszka - Czw 03 Paź, 2013 18:21

Marlish
I tak idziesz jak burza :okok:
A nowa praca zwykle wykańcza, zanim okrzepniesz, trochę minie.
A masz w okolicy Al-anon? Dla mnie grupa była takim "ładowaniem akumulatorów": i wypłakać się, i wygadać, i wyciszyć się.

A jak man reaguje na zmiany? I co ważniejsze, jak Tobie z tymi zmianami?

pannamigotka - Czw 03 Paź, 2013 20:37

marlish napisał/a:
5 jak ustalą mi grafik, pójdę na terapię na 100%

Czyli jednak jest jakaś decyzja :)

A przed chwilą jeszcze nie było żadnej, chciałaś czekać na zmianę w nim :D czyli da się i tyle na razie wystarczy- masz plan.

A co do tego 'robienia koło męża' nie rób niczego wbrew sobie, bo gdzieś wyczytasz, żeby nie prać alkoholikowi gaci. Rób po prostu tyle ile chcesz i na ile masz ochotę. I nie w stylu- zrobię mu na złość, będzie miał brudne gacie za karę, że pije- nie o to chodzi. Nie robisz rzeczy, które są po prostu nie szanowane, których nie lubisz itd On nie zacznie trzeźwieć, ze względu na brudne gacie :P Ale za to Ty nie musisz prać brudów, kiedy on nie szanuje ani ubrać ani Twojej pracy.

marlish napisał/a:
co mogę jeszcze tak szybko załatwić?

szybko? a dlaczego szybko?
przede wszystkim przemyśl sobie wszystko, POWOLI LECZ PEWNIE, tzn nic nie warte są nieprzemyślane decyzje podejmowane w emocjach, bo gdy emocje opadają, to min łatwo się takiej decyzji wykręcić
i jak już rzucam hasłami al-anon to dorzucę jeszcze jedno- NAJWAŻNIEJSZE- NAJPIERW
:)

marlish - Czw 03 Paź, 2013 21:02

czyli jednak robię dobrze :) pytam cały czas bo po to tu jestem żeby dowiedziec się od kogos kto ma doświadczenie Dopóki nie spotkam się z kimś w cztery oczy
W przyszłym tyg mam pierwszą zmianę więc się umówię na spotkanie I chyba pójdę tam gdzie mąż... zaczęliśmy dużo o tym rozmawiać, tzn on się otworzył bardziej... ja jeszcze mam bardzo mieszane uczucia co do niego... ale widzę, że on wręcz pędzi na tą terapię... wczoraj nie puścili go z pracy to zadzwonił poinformować swoją panią psycholog... i ogólnie dużo materiałów przynosi do domu i opowiada mi o czego się dowiedział Tak sam z siebie, może faktycznie dociera coś do niego?
ja jeszcze się nie wypowiadam na temat uczuć do niego i planów co dalej z naszym związkiem... nie jestem gotowa bo przed nami długa droga jeśli oczywiście jej nie popsuje...
Dziękuję za złote myśli Wasze!!! czytam jesnym tchem i baaaaardzo się ciszę, że tu jestem i że ktoś mnie rozumie Jak napiszę coś niemądrego to też możecie mnie sprowadzic do pionu (Margo :* ) Po to tu jestem, żeby się nauczyć jakoś z tym wszystskim żyć
Dobrej nocki wszystkim! :)

Klara - Czw 03 Paź, 2013 21:16

marlish napisał/a:
chyba pójdę tam gdzie mąż...

Jeśli masz wybór, to radziłabym Ci iść do innego ośrodka.
Sytuacja jest wtedy zdrowsza i nie ma pokusy, żeby jedno z Was w jakikolwiek sposób miało ochotę ingerować w leczenie drugiego.

smokooka - Czw 03 Paź, 2013 21:25

Nie to żebym chciała coś mącić, ale my terapeutyzujemy się w tym samym ośrodku, wszyscy terapeuci znają nas oboje choćby z nasiadówek, jakie mają chyba raz w tygodniu i nam to akurat pomaga. U nas była obopólna zgoda na leczenie, nie było wojny i dogadywania żadnego jedno drugiemu. Przez to że terapeuci wszystko wiedzą z psychiatrą włącznie po pierwsze oszczędzamy czas, po drugie bywa to ułatwieniem w odbieraniu np recepty, po trzecie w jakimś minimalnym sensie mamy też małżeńską "terapię" a w każdym razie możemy równie dobrze w razie kłopotów iść razem do wybranego terapeuty i nam pomoże. Myślę po prostu, że to trochę mit, to zalecenie o dwóch różnych ośrodkach. Terapeuta nie ma prawa ulegać manipulacjom przecież. No ale to u nas tak działa, nie wiem jak jest w ośrodkach w całej Polsce. W każdym razie nie ma co też na siłę szukać, jeśli jest taka możliwość i potrzeba to tak - dwa różne ośrodki, jeśli nie ma to nie ma co załamywać rąk.
Trochę namotałam, bo syn mi przerywał pisanie, jakby co to będę tłumaczyć o co mi chodziło :p

pannamigotka - Czw 03 Paź, 2013 21:33

ja również terapeutyzowałam się w 1 ośrodku ale z 2 różnymi terapeutami, ale było tak, że Lukasz byl u mojej terapeutki, bo potrzebowal na JUZ a jego terapeuty nie bylo
to nie jest zakazane
sa rózne teorie
jest to dyskomfort dla terapeuty, bo nic nie moze wypłunąć, tajemnica obowiązuje tak samo

terapeuta moze mnie poinformowac czy L chodzi ale nie moze poinformowac co mówil

smokooka - Czw 03 Paź, 2013 21:35

My oczywiście też mieliśmy różnych terapeutów na początku, teraz już się trochę przemieszało i grupę mój J ma z moją indywidualną, no ale my już ponad półtora roku tam się leczymy.
pannamigotka - Czw 03 Paź, 2013 21:37

aha no i mielismy terapie wspólną
teraz juz chyba nieaktualna, wiele nam dala

Klara - Czw 03 Paź, 2013 21:40

pannamigotka napisał/a:
bo nic nie moze wypłunąć, tajemnica obowiązuje tak samo

Zdarzało się, że dziewczyny skarżyły się na forum na niedyskrecję terapeutów i na tej podstawie napisałam mój post.
Wszystko było dobrze, dopóki mąż nie pił, ale gdy zapijał, okazywało się, że wie to co jego żona mówiła wyłącznie terapeucie.

pannamigotka - Czw 03 Paź, 2013 21:56

Klara napisał/a:
ale gdy zapijał, okazywało się, że wie to co jego żona mówiła wyłącznie terapeucie.

dobrze by było pisać skargi na takich terapeutów, to złamanie tajemnicy zawodowej
i publikować nazwiska w Internecie

natomiast myślę, że jest to margines- ludzie bez wiedzy nt swojego zawodu i zasad, które ich obowiązują

moja terapeutka powedziała, że Lukasz może przyjść o niej, jak ma taką potrzebę- to już jest jej problem, żeby nic nie wypłynęło i nie ukrywa, że dyskomfort i najlepiej dla niej byłoby unikać takich sytuacji, ale po ostatnim zapiciu powiedziala, że moze go prowadzic

pannamigotka - Czw 03 Paź, 2013 21:58

smokooka napisał/a:
i grupę mój J ma z moją indywidualną, no ale my już ponad półtora roku tam się leczymy

nie wiem, czy z nami nie będzie podobnie, ale ja już tam pewnie niedługo pochodzę, bo nie mam takiej potrzeby

pietruszka - Czw 03 Paź, 2013 22:10

Myślę, że terapeucie łatwiej zachować dobrą relację z pacjentem, kiedy jednak pracuje z jednym z partnerów, niż z obojgiem, zapewne łatwiej skupić się na jednej osobie, niż problemach pary. Przecież do terapii par potrzebne jest dodatkowe doświadczenie.

Myśmy też trafili do jednego ośrodka, ale oczywiście do innych terapeutów. Ale była sytuacja, że terapeutka Pietrucha prowadziła grupę wsparcia dla współuzależnionych po terapii, z nastawieniem na asertywność. Sama nie czułam się komfortowo, by chodzić na tę grupę, wiedząc, że jest to terapeutka Pietrucha. Możliwe, że sama ubzdurałam sobie w głowie, że nie mam z nią, nazwijmy to, chemii (poznałam ją w czasie jednych z warsztatów). Więc poczekałam, aż grupę przejęła inna terapeutka i dopiero wtedy zaczęłam chodzić na tę grupę.

marlish - Pią 04 Paź, 2013 06:47

o widzicie i znowu się czegos dowiedziałam :)
u nas w ogóle mało jest takich miejsc gdzie można iśc...

marlish - Wto 08 Paź, 2013 21:25

ej ja chyba na zadupiu jakimś mieszkam... dzisiaj miałam wolne więc się wzięłam za szukanie jakiegoś ośrodka dla mnie Najbliższy termin za 2 tyg... hmmm znalazłam jakieś takie stowarzyszenie zajmujące się pomoca rodzinom alk i w czwartek mam iść ale nie wiem co to w ogóle jest :(
Klara - Śro 09 Paź, 2013 07:34

marlish napisał/a:
ej ja chyba na zadupiu jakimś mieszkam...

Marlish, sprawdzałaś pod tym linkiem?: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10 (dwa tygodnie czekania na pierwszą konsultację, to nie jest jakiś kosmiczny termin)

No i jeszcze Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html

marlish - Śro 09 Paź, 2013 16:30

no mam dwa ośrodki u siebie... dla mnie to jakoś długo trwa... chciałabym już, bo nie długo albo osiwieję, albo się pozabijamy chyba... Mój M dzisiaj stwierdził, że nie będzie dłużej pracował bo ma ciężką pracę i tam go nie chcą zwalniać na spotkania AA Więc poszedł na kolejne l4 i chyba będzie na dziennej terapii... mam taaaaaaki bałagan w głowie, że szok :( i jeszcze do mnie ma pretensje bo JA się nie staram a ON przecież nie pije już od 17go września!!! :krzyk:
:beczy: :beczy: chyba mam przesilenie jakieś dzisiaj

Klara - Śro 09 Paź, 2013 16:54

marlish napisał/a:
no mam dwa ośrodki u siebie... dla mnie to jakoś długo trwa..

Zapisałaś się chociaż na terapię w którymś z nich??? :(
marlish napisał/a:
mam taaaaaaki bałagan w głowie, że szok :(

No masz! 8|
Tylko on i on.
Weź Ty się odwróć, spakuj rzeczy i wyprowadź, bo się z tym wykończysz.
marlish napisał/a:
ON przecież nie pije już od 17go września!!! :krzyk:

No, to co? To jego problem, a nie Twój.

OBUDŹ SIĘ DZIEWCZYNO!!!!
Daj sobie z nim spokój :(

margo - Śro 09 Paź, 2013 18:57

marlish napisał/a:
ej ja chyba na zadupiu jakimś mieszkam


Bez przesady, to tak trochę, jak u lekarza. Trzeba czekać. Ja teraz czekam od ostatniej konsultacji 30.09 do 26.11! To jest dopiero termin... ;) A im szybciej się zapiszesz, tym szybciej się dostaniesz. Czas i tak upłynie... :bezradny:

yuraa - Śro 09 Paź, 2013 19:20

marlish napisał/a:
do mnie ma pretensje bo JA się nie staram a ON przecież nie pije już od 17go września!!!

no to tylko patrzeć jak Cię ukara za niestaranie się

esaneta - Śro 09 Paź, 2013 19:28

yuraa napisał/a:
no to tylko patrzeć jak Cię ukara za niestaranie się

ja to juz tyle razy byłam "ukarana", ze nawet przestałam to karanie zauważać a że sama z soba wytrzymac nie mogłam, to z marszu znalazłam miejsce gdzie mnie przyjęli :]

marlish - Śro 09 Paź, 2013 20:57

nie wiem jak się tu cytuje... ale to z tym, że on nie pije od 17go to było z WIELKĄ ironią napisane :P ja wiem, ze on jest nienormalny skoro jeszcze potrafi na mnie znowu przelewać swoje frustracje To że nie pije to nic dla mnie w tej chwili nie zmienia...
Zapisałam się na ten termin za 2 tyg... swoją drogą on się zapisał z dnia na dzień i nie wiem jak to zrobił :/ Jutro miałam iśc na spotkanie w tej grupei co pomaga rodzinom aa ale mi zmiane w pracy zmienili :( nowa praca więc się nie wychylam i muszę się słuchac

Nie mam gdzie się wyprowadzić :( myślałam że zmiana sypialni wystarczy a tu chyba czas zacząć szukać jakiejś kawalerki....

Klara - Śro 09 Paź, 2013 21:02

marlish napisał/a:
a tu chyba czas zacząć szukać jakiejś kawalerki..

Oj, czas najwyższy! :tak:

marlish napisał/a:

nie wiem jak się tu cytuje...

Zaznacz wybrany fragment i kliknij cytowanie selektywne w prawym górnym rogu postu. To jest ten przycisk:

marlish - Śro 09 Paź, 2013 21:16

matiwaldi napisał/a:
Ty to jesteś Wielki !!!!!
Cytat:


popieram!!!!

marlish - Śro 09 Paź, 2013 21:18

dojdę do wprawy :)

doła mam Jeszcze dziecko mam chore, zmianę w pracy mi zmienili, wszystko jest dziś przeciwko mnie... Nie musicie odpisywac na moje durne użalanie się Taki jakiś nastrój mam więc sobie klikam :(

pietruszka - Śro 09 Paź, 2013 21:45

marlish napisał/a:
wszystko jest dziś przeciwko mnie...

eee... :beba: nie wszystko... to są normalne sprawy, które zdarzają się w życiu... daj sobie prawo do tego, że czasem wiele układa się pod górkę, no ale potem... będzie z górki... :tak: (tylko wpierw i tak wleźć na górę trzeba). A jak się zlezie z tej górki - to w końcu można wybrać mniej trudną drogę.

marlish - Śro 09 Paź, 2013 21:49

czekam z niecierpliwością na to " z górki" :uoee:
Klara - Czw 10 Paź, 2013 06:51

marlish napisał/a:
czekam z niecierpliwością na to " z górki" :uoee:

Zrób pierwszy krok pod górę, później następny i następny.
Gdy już się znajdziesz na szczycie, będziesz mogła sobie schodzić :)
Tylko nie wiem, czy zechcesz :D

Estera - Czw 10 Paź, 2013 09:45

jakiś czas temu, jak jeszcze mój umysł i dusza były w czarnej du***, przyśniło mi się, że wjeżdżałam po schodach samochodem :szok: tak mi się spieszyło pod tę górkę :evil2"
i wiesz, co Ci powiem? dużo lepiej dla mnie było powoli wejść na te schody na własnych nóżkach, pomimo, że ani nie było wygodnie, ani łatwo, zamiast opon zryły się troszkę moje własne stópki, no i podróż trwała długo, bo nie miałam siły wbiegać - wchodziłam powoli schodek po schodku, czasem zatrzymując się, żeby złapać i wyrównać oddech.

Reasumując: moje doświadczenie jest dość banalne i również takie są wnioski z niego płynące, ale teraz wiem, że to DLA MNIE najważniejsze wnioski ostatnich lat. Poczułam na własnej skórze i zrozumiałam, że wszystko ma swój czas i miejsce, a cierpliwość to wielki przyjaciel człowieka.

Pracuj, Dziewojo, nad sobą, a z czasem będziesz dostrzegała oczekiwane efekty :okok: :)

pannamigotka - Czw 10 Paź, 2013 12:29

marlish napisał/a:
Nie musicie odpisywac na moje durne użalanie się Taki jakiś nastrój mam

Piszesz szczerze jak jest, dziś jest gorszy dzień i już- trudno. Naprawdę każda osoba natrafia na przeciwności losu :) Ważne, żeby się nie załamywać i nie pielęgnować złego nastroju. Sama mam do tego skłonności. Ostatnio trafiłam na bardzo trudną osobę we współpracy - pracownik przedszkola- nie potrafiąca przyjąć krytyki, kłamiąca, rozsiewająca niezdrową atmosferę- przyznam, że zatruła mi krew, ale staram się nie wpadać w zły nastój a jak mogę poprawiać- rozmową z koleżanką, mityngiem, ćwiczeniami, kąpielą, masażem, aromaterapią itp Staram się wręcz na siłę zrobić coś, żeby nie wejść pod kołdrę. Pomaga mi kontakt z ludźmi, choć mam tendencje do izolowania się w trudnych chwilach, ale to już wiem i dlatego szukam sposobów, żeby poczuć się lepiej.

margo - Nie 13 Paź, 2013 20:43

Co u Ciebie Marlish? Jak sobie radzisz?
marlish - Czw 29 Maj, 2014 21:18

żyję OOOOOOO pół roku mnie tu nie było!!!!! żyję ja i mój mąż razem
margo - Czw 29 Maj, 2014 21:19

marlish napisał/a:
żyję OOOOOOO pół roku mnie tu nie było!!!!! żyję ja i mój mąż razem


zguba się znalazła :D
opowiadaj co u Ciebie, wszystko gra?

marlish - Czw 29 Maj, 2014 21:21

gra gra oj pomogła mi ta Wasza stronka baaaaardzo
marlish - Czw 29 Maj, 2014 21:24

mąż skończył terapię dzienną- 2 m-ce odbębnił, ja z nim pochodziłam też... pracę zmienił i na dobre mu wyszło, i ja przy okazji zmieniłam :P jak w grudniu mogłam powiedzieć że masakra z nami będzie b on ciągle nerwowy był itd to teraz powiem że jest bosko
smokooka - Czw 29 Maj, 2014 21:28

marlish napisał/a:
pomogła mi ta Wasza stronka baaaaardzo
o! to mamy jakąś stronkę? dawaj adresik! :mgreen:
marlish - Czw 29 Maj, 2014 21:28

zaufania zero nadal bo wiadomo ;) ale nie skresliłam go całkowicie, dałam szanse a on naprawdę się stara.... w razie czego mam juz zabezpieczenie finansowe i mieszkaniowe ale próbuję aby rodzina była razem... ja mam swoje sprawy, na fitness chodzę, do znajomych sama a co on myśli w duszy mam :P jak mam ochotę bzyknąć to bzyknę :D
margo - Czw 29 Maj, 2014 21:30

To fajnie, że sobie radzisz :)
marlish - Czw 29 Maj, 2014 21:30

:* wielka dla wszystkich którzy mi w główce rozjaśnili!!!!!!!!!!!!! :brawo:
matiwaldi - Czw 29 Maj, 2014 21:33

marlish napisał/a:
jak mam ochotę bzyknąć to bzyknę



nie do końca wiem,co masz na myśli,ale bardzo podoba mi się Twój sposób myślenia ........
8)

marlish - Czw 29 Maj, 2014 21:36

alkoholikowi dawać??? bo trzeba dla spokoju??? z tego wyrosłam :P teraz ja stawiam warunki a ON jak chce może się zgodzić na nie albo sp...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group