To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Tymczasowy......

T76 - Nie 20 Paź, 2013 17:56
Temat postu: Tymczasowy......
Hej!
Na obecną chwilę brak mi pomysłu na ,,mądry" tytuł tematu......gdy mi przyjdzie coś do głowy poproszę o zmianę, ale nie tytuł jest tu najważniejszy.

Ostatni raz alkohol miałem w ustach 3-go czerwca 2013 roku......
To był początek mojej próby życia bez alkoholu.......(przekopiuję gotowca którego pisałem na samym początku)......

T76 na innym forum w dniu 06/06/2013 napisał/a:
,,Hhm....Jak to ciężko zacząć....

Więc może tak od początku.....popijało się od szkoły średniej......tak zwyczajnie - jeden wieczór i już - bez potrzeby klinowania na drugi dzień. Z czasem ktoś z kolegów powiedział że trzeba przyklinować bo cierpi. Mi alkohol na drugi dzień jeszcze przez gardło nie przechodził. Ale z czasem i owszem najpierw piwko, później drugie i koniec. Kac znikał i gitara. Ale do pewnego czasu. Jeszcze kilka lat temu dziwiłem się jak można zawalić dzień w pracy po to żeby pić. A jednak można. Można nawet dwa. Powiedzmy, że tak dla śmiechu (jeszcze kilka lat temu) określałem się jako alkoholik weekendowy tylko że w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć kiedy nie piłem w weekend (oprócz pracujących całe szczęście). Od niedzieli do czwartku nic. W piątek ogień, w sobotę poprawka, w niedzielę zdychanie i tak w koło. Jeszcze jak żona nie miała prawa jazdy to czasem się udało powstrzymać od większego picia w piątek, ale jak już zrobiła to pewien luzik. Z zakupami sobotnimi już sobie radziła beze mnie więc w piątek bez ograniczeń - jak nie najwięcej się (pije/piło - sam nie wiem). Najdłuższy ciąg jaki miałem to 5 dni(do ostatniego weekendu). 3 dniówki wcześniej też się zdarzały. Ale w ten weekend przeszedłem samego siebie.....6 dni......zacząłem w środę (bo czwartek i piątek wolny). I tak poleciało od środy poprzez czwartek, piątek, sobotę i niedzielę bo w poniedziałek i tak się nie będę nadawał do pracy to sobie przedłużę o jeden dzień weekend i w zasadzie trzeba było przedłużyć o dwa bo w poniedziałek tak się leczyłem, że do godz.20-tej byłem równo zakręcony. We wtorek od rana przyszło na szczęście opamiętanie, to chyba praca jeszcze jakoś działa też całe szczęście, ale co z tego jak przyszło teraz zapłacić za te 6 dni....zimno, a spocony......łeb kwadratowy, ...... nie mogłem dziecku podpisać oceny w dzienniczku tak mi się ręce trzęsły......, żona zrobiła herbatę i musiała mi ją trzymać...(żal jej było na mnie patrzeć - może dlatego że nie awanturuję się jak chlam) - gdybym chciał klinować to tylko z gwinta bo kieliszek, ....co tam kieliszek literatką bym się nie napił....., serce mało ze mnie nie wyleciało, bezsenność kompletna...... otępienie w głowie, oczy nie wiem jak u kogo, a raczej u czego.....po prostu dziad przed lustrem. Brakowało chyba tylko padaczki i majaków bo wtedy byłby pełen zespół odstawienny. Więc tak jako tako mi przeszło, wczoraj byłem w pracy - czułem się jeszcze źle ale znośnie, apetyt się poprawił, opuchlizna złazi że tylko wprawione oko się pozna że coś było nie tak. Generalnie zostały nocne poty, ale to zapewne już były ostatnie - w każdym razie da się już żyć, tylko........jak już wszystko do cna przejdzie to będzie ten pie....rzony piątek i .........................................................................no własnie, co dalej?????????? Wiem że to nie do Was pytanie......Chyba przyszedł taki czas że potrafiłbym odmówić po tym zdychaniu, ale jeszcze tych piątków przede mną trochę jest no i już raz 5 - cio dniówka była i obietnica niepicia też. Co prawda to kilka lat temu było, ale było..... . Nie wiem, czy mam nie pić wcale czy raz na miesiąc, czy na dwa......, czy na trzy? Czy dam radę tylko jeden dzień żeby nie klinować..... Mam jeszcze misz masz we łbie ale cieszę się że udało się wyjść z tego okropieństwa np. wczoraj bez piwa. Znaczy jakaś tam wola trzeźwego myślenia jest....Ja nawet nie bardzo wiem czego oczekuję wchodząc na to forum.... Rady? Nie wiem.....Może jest ktoś kto robił tak jak ja? Kto był/jest pijakiem weekendowym....Może szukam motywacji do niepicia...Mam nadzieję że wywiąże się jakiś temat i coś konkretnego postanowię......
Czy w ogóle można pić i nie mieć z tym problemu?

P.S. Dodam, że wracając z pracy do domu mam takie towarzystwo że uważają że ja nie mam problemu.....bo niby Oni po dwa piwka na drogę a ja wcale, co z tego jak w piątek od południa już kombinuję gdzie się nachlać.........(zanim tak nie popłynąłem to sam tak myślałem, a teraz zaczynam myśleć że jest jednak na odwrót)

Pozdrawiam serdecznie i idę się umyć z tego smrodu bo chyba cała tablica mendelejewa w nocy mi przez skórę wypłynęła....."

Ech.....jak sobie to przeczytałem po jakimś czasie to aż mi się niedobrze zrobiło....
Dziś mija mi 139 -ty dzień bez alkoholu. Sporo się dowiedziałem od ludzi z neta o trzeźwieniu, dostałem kilkadziesiąt rad i dzięki temu trzymam się i ,,jakoś" sobie radzę. Oprócz znajomości internetowych chodzę również na mityngi i tam otrzymuję potężną dawkę mocy. W ostatnim czasie musiałem opuścić 3 mityngi pod rząd i poskutkowało to niedobrymi myślami na temat alkoholu. Zaczął mnie przerażać sylwester.... że nie przetrzymam i ulegnę pokusie. Wiem, że nie powinienem o tym myśleć bo liczy się tylko dziś, mimo to takie myśli mam. Do tego ostatnio nie mam zbyt łatwej sytuacji w domu.....moja żona nie dostrzegała mojego problemu....., w każdym razie przekonałem ją że go mam i przynajmniej nie marudzi jak chodzę na mityngi. Na skutek zmian w moim zachowaniu przestaliśmy się dogadywać..... . jakby tego było mało w zeszłym tygodniu wypiła dość sporo alkoholu na imieninach teścia..... - nie robiłem wyrzutów bo to w końcu ja mam problem, nie Ona.....ale wczoraj tak się uwaliła, że nie miała nawet siły do mnie gadać :( Powiedziałem jej dziś że to mi nie pomaga, że jak ją taką widzę to tracę sens życia bez alkoholu, że źle to na mnie działa i nie wierzę że coś się zmieni...... Co do niej dotarło nie wiem bo nie odpowiedziała nic.... .

piotr7 - Nie 20 Paź, 2013 18:13

Zachowanie Twojej żony świadczy o tym że nie ma najmniejszego pojęcia co to takiego alkoholizm. Ale i Ty tkwisz mocno w okowach nałogu ( piło się , piwko ) chlałem piwo i już.

Myślę że sporo pracy przed tobą .Ale bądź silny , warto .

T76 - Nie 20 Paź, 2013 18:29

piotr7 napisał/a:
Ale i Ty tkwisz mocno w okowach nałogu ( piło się , piwko ) chlałem piwo i już.

Nie mówię że nie. Teraz nazywam rzeczy po imieniu. Pamiętaj Piotrze że to post z początku czerwca.
piotr7 napisał/a:
Zachowanie Twojej żony świadczy o tym że nie ma najmniejszego pojęcia co to takiego alkoholizm.

Mało tego......Ja myślę że ją ten problem bezpośrednio dotyczy, ale nie zamierzam trzeźwieć za nas dwoje......Tylko czy tak długo wytrzymam...

zołza - Nie 20 Paź, 2013 18:31

T76 napisał/a:
,,Hhm....Jak to ciężko zacząć....


Jest cięzko. :bezradny: Przynamniej na samym poczatku ,szczególnie przyznać sie przed samym soba ,ze jest sie alkoholikiem.
Opisujesz swoja historie, kazdy ja ma ;) jedna bardziej podobna do drugiej. Kazde z nas przechodziło to co Ty ( oczywiscie w różnych nasileniach) Dobrze,że tu trafiłes. Jest na forum wielu ludzi ,ktorzy chętnie podziela sie z Toba swoim doświadczeniem i udzielą rad jak przetrwać. Decyzje o trzeźwieniu już podjąleś i to jest w tej chwili najwazniejsze . Tego sie mocno trzymaj -reszta przyjdzie łatwiej gdy nie bedziesz pił .Trzeźwienie i zmiana myslenia potrzebuje czasu -daj go sobie.
Jestem Zolza :) alko
Trzymam kciuki :okok:

endriu - Nie 20 Paź, 2013 18:34

T76 napisał/a:
Sporo się dowiedziałem od ludzi z neta o trzeźwieniu, dostałem kilkadziesiąt rad i dzięki temu trzymam się i ,,jakoś" sobie radzę.

to jest dobre na początek, bo też tak zaczynałem, ale następnym krokiem u mnie była terapia, bez niej chlałbym dalej...

yuraa - Nie 20 Paź, 2013 18:35

Jacku z tego gotowca zrobiłem cytat
dla jasności

ja pierwszego Sylwestra spędziłem w domu , z tym że żona wiedziała i rozzumiała w czym problem. kolejnego juz na zabawie organizowanej przez ludzi z AA, rozejrzyj sie popytaj moze gdzieś coś będzie w tej Warszawie.
no ale co z żoną ?
zastanawia mnie czy aby przypadkiem nie przeszkadza jej Twoje niepicie ?

zołza - Nie 20 Paź, 2013 18:35

Cytat:
Ja myślę że ją ten problem bezpośrednio dotyczy, ale nie zamierzam trzeźwieć za nas dwoje......Tylko czy tak długo wytrzymam...


Wystarczy,ze bedziesz trzeźwiał za siebe -nie szukaj wspolników.To Ty masz problem :)

Kryształ - Nie 20 Paź, 2013 18:41

yuraa napisał/a:

no ale co z żoną ?
zastanawia mnie czy aby przypadkiem nie przeszkadza jej Twoje niepicie ?

Do pewnego czasu picie też większości współmałżonków nie przeszkadza.Potem błagają by koszmar się szybko zakończył.

T76 - Nie 20 Paź, 2013 18:59

zołza napisał/a:
Decyzje o trzeźwieniu już podjąleś i to jest w tej chwili najwazniejsze . Tego sie mocno trzymaj -reszta przyjdzie łatwiej gdy nie bedziesz pił .

Tego się trzymam, ale mam wrażenie że jest ciężej niż było na samym początku.....a może po prostu innego typu problemy......Muszę to na spokojnie przemyśleć i poukładać....
endriu napisał/a:
ale następnym krokiem u mnie była terapia

Powiem Ci że na terapię nie jestem gotowy.....Myślę że nawet gdybym poszedł to odwaliłbym ją dla świętego spokoju tylko, a nie na tym rzecz polega..... . Nie mówię nie, ale jeszcze nie teraz...
Do tego moja praca jest taka że mam bardzo niestabilne godziny pracy i często wyjeżdżam w delegację....
yuraa napisał/a:
Jacku z tego gotowca zrobiłem cytat

Dzięki, tak to powinno wyglądać :)
yuraa napisał/a:
zastanawia mnie czy aby przypadkiem nie przeszkadza jej Twoje niepicie ?

Sądzę że po prostu robię się inny, zmieniam się, mam energię, olewam *p****, rozgraniczam co ważne, a co nie ważne...... Ona też lubiła wypić....to prawda że nie klinuje, ale w tygodniu kilka piw wypija a w soboty więcej.... Nie próbuję jej leczyć, ale jako mąż mam prawo wyrazić swoją dezaprobatę do odoru alkoholu jaki od niej czuję. Ciężko mi na razie jasno określić sytuację jaka się wytworzyła.....
zołza napisał/a:

Wystarczy,ze bedziesz trzeźwiał za siebe -nie szukaj wspolników.To Ty masz problem :)

Zdaję sobie z tego sprawę ...jednak żyję z nią pod jednym dachem i to nie jest kolega którego można po prostu odsunąć od siebie.... Nie piję dla siebie, ale nie przypuszczałem że żona tego nie zrozumie.....że będzie mi roznosić smród wódy po domu....spodziewałem się raczej wsparcia....
Czasem myślę że to pokuta za to moje chlanie.....

matiwaldi - Nie 20 Paź, 2013 19:00

T76 napisał/a:
Tylko czy tak długo wytrzymam...



ja wytrzymałem pięć lat.......na terapii właśnie powiedziano mi,abym nie podejmował ważnych decyzji na początku niepicia,gdy moje myślenie jeszcze pachniało wódą .....
potem jeszcze już po rozmowie dwa lata czekałem na zmiany,ale niestety rozwiodłem się .....
może Matka moich dzieci nie ma problemu z alkoholem,ale ja miałem problem z Jej piciem...


zołza napisał/a:
Wystarczy,ze bedziesz trzeźwiał za siebe -nie szukaj wspolników.To Ty masz problem



ale pijący współmałżonek (nawet nieuzależniony) ma wpływ na obniżenie motywacji......

zołza - Nie 20 Paź, 2013 19:09

matiwaldi napisał/a:
ale pijący współmałżonek (nawet nieuzależniony) ma wpływ na obniżenie motywacji......


zgadza sie :okok: tylko czy ma sie kolejny raz poświecać ?
a może lepiej odrazu postawić sprawe na ostrzu noża -jak nie przestanesz popijać to odejdę ? :wysmiewacz: bo moje trzeźwienie jest najważniejsze ;)

To dobra motywacja? :mysli:

T76 - Nie 20 Paź, 2013 19:10

matiwaldi napisał/a:
ale pijący współmałżonek (nawet nieuzależniony) ma wpływ na obniżenie motywacji......

Strzał w dziesiątkę. Na szczęście na mityngach łapię moc. Czuję się po nich naprawdę dobrze. Celowo zjawiam się tam w piątki - w dni w które przeważnie zaczynało się chlanie....
Mam nadzieję że ujrzy pozytywy mojego niepicia i coś się zmieni.... - w sensie że żona ujrzy....

szymon - Nie 20 Paź, 2013 19:22

T76 napisał/a:

Strzał w dziesiątkę


żebyś nie dostał strzała w stope, albo co gorsza w kolanko ;)
nie ma czegoś takiego, jak obniżona motywacja przez żonę, szefa, sąsiada czy kuźwa kwadratowego pieroga :uoee:

mitingi sa za***iste, super sprawa, jest OK :okok:
ale se tam nie podyskutujesz, nie porozmawiasz, nie dostaniesz *j****, ze to czy tamto, to marzeniowe myślenie, tzw pijane myślenie, błędne myślenie

popatrz jak to zabrzmi: mam dzisiaj obniżoną motywację, bo mnie żona tak wyprowadziła z równowagi, ze ło ho ho, mało braknie i coś łyknę :glupek:
na terapii uczą, jak do takich sytuacji podchodzić, jak się zachować, jak zareagować, co robić
także wiesz ;)

matiwaldi - Nie 20 Paź, 2013 19:31

szymon napisał/a:
nie ma czegoś takiego, jak obniżona motywacja przez żonę,




a wnosiłeś kiedyś do domu -Młody Człowieku ;) - o trzeciej nad ranem pijaną żonę,bo właśnie nie mogąc otworzyć otwartych drzwi wpadła do przedpokoju śpiewając i budząc dzieci ...............

nie piłem i nie piję dla siebie,ale pamiętam co czułem tego wieczoru...............

Tajga - Nie 20 Paź, 2013 19:47

szymon napisał/a:
nie ma czegoś takiego, jak obniżona motywacja przez żonę

Żony nie miałam, ale miałam męża który pił przy mnie,
zmuszał ( tak zmuszał) do wyjścia pod parasole z sąsiadami, "bo jak nie pójdziesz to się tak nawalę
że wszystko rozp.......jak wrócę".
Na mitingi nie mogłam chodzić bo sobie nie życzył, "możesz chodzić jak mnie nie ma, a teraz jestem i masz siedzieć ze mną"
To siedziałam, a on i tak wychodził do sąsiada na piwo.
O moim alkoholizmie rozpowiadał na lewo i prawo, jaki to on jest biedny.
I zapiłam po ośmiu latach, tejże motywacji i wsparcia nie mając.
Więc żeby zachować trzeźwość i odzyskać swoje dawne życie zmuszona byłam podziękować
panu po 20 latach za udział w komedii małżeńskiej.

wolny - Nie 20 Paź, 2013 20:08

T76 napisał/a:
. Nie piję dla siebie, ale nie przypuszczałem że żona tego nie zrozumie.....że będzie mi roznosić smród wódy po domu....spodziewałem się raczej wsparcia....
Zapewne jesteś super facet to nie ulega wątpliwości,. gdyż sam fakt zrozumienia,. że masz problem z uzależnieniem już sam w sobie jest bardzo pozytywny.
Ale spójrz na swój problem z innej strony czy czasem twoja trzeźwość nie jest uwarunkowana ???
Będę trzeźwiał pod warunkiem że żona mnie zrozumie, będę trzeźwiał pod warunkiem że nie będę czuł odoru wódy, będę trzeźwiał pod warunkiem że żona będzie mnie wspierać itd itp to nie jest proces trzeźwienia moim skromnym zdaniem ,.to jest abstynencja uwarunkowana , gdy nie spełnione zostaną warunki to sie nachlam.... ale mogę się mylić ,.tego nie wiem :bezradny:

szymon - Nie 20 Paź, 2013 21:38

matiwaldi napisał/a:
pamiętam co czułem tego wieczoru...............


nie ma co, przeżycie było :pocieszacz:
w ułamku sekundy mogłeś poczuć: "po co ja to robię" ale nie napiszesz, że odebrało Ci to motywację, wzmocniło ją, utrwaliło, przyklepało, zapiekło
z perspektywy czasu jakby kolega w średnim wieku to ocenił?
osłabiło Cię to aż tak? :roll:

Tajga napisał/a:
O moim alkoholizmie rozpowiadał na lewo i prawo, jaki to on jest biedny.
I zapiłam po ośmiu latach, tejże motywacji i wsparcia nie mając.


własnie nie wiem kto jest biedny, czy on czy Ty,
zwalając winę na to, że tejże, czy tamtej motywacji i wsparcia zabrakło
nie mając wsparcia wśród bliskich, rodziny, znajomych, sąsiadów, całego powiatu ect to ja cienko to wszystko widze u siebie :p

matiwaldi - Nie 20 Paź, 2013 23:19

Cytat:
z perspektywy czasu jakby kolega w średnim wieku to ocenił?



istotnie nie zapiłem.......ale chwila zwątpienia była.....
najważniejsza Kobieta mojego życia (wówczas) upadała,a ja ...byłem zagubiony.... mogę pisać dyrdymały,że to,czy tamto.......ale w tym jednym momencie mi alkoholikowi przyszła do głowy tylko jedna myśl............i Bogu dziękuję,że nie miałem alkoholu w domu.......
gdy posprzątałem rzygowiny ,a Ona zasnęła,już nie miałem wątpliwości ani ochoty......

po trzecim takim zdarzeniu doszło do rozmowy,a po dwóch latach od rozmowy do rozwodu.....

dzisiaj nie wiem,czy pije,czy nie.......ba ja nawet nie chcę wiedzieć ,bo albo włączy mi sie współczucie,albo pycha ........bo ja nie jestem wolny ,od ludzkich uczuć ...........

T76 - Pon 21 Paź, 2013 08:06

szymon napisał/a:
w ułamku sekundy mogłeś poczuć: "po co ja to robię"

I tak właśnie było.... Nagle straciłem sens w to co robię ze sobą.....To coś jakby z nóg ścięło....ręce opadły i dopiero po chwili zacząłem się zbierać, że nie chcę wyglądać jak ona, że kac, itd. Pozbierałem się, ale co będzie następnym razem?....Takie sytuacje nie są mi do niczego potrzebne i to we własnym domu.... . Od kogoś bym wyszedł w takiej chwili a z własnego domu????Dokąd mam iść?.... . Dobrze że nie dałem się wciągnąć w żadne dyskusje i poszła spać......
W tej chwili sobie pomyślałem że może powinienem spojrzeć na tą sytuację z innej strony. Bardziej pozytywnie..... że poradziłem sobie z tym chwilowym spadkiem motywacji....bo przecież mogłem iść szukać chlania...- powód był....a jednak postanowiłem wytrwać nie pijąc.... Może tak właśnie należy myśleć....

matiwaldi - Pon 21 Paź, 2013 08:19

T76 napisał/a:
Może tak właśnie należy myśleć....



nie może,a na pewno !!!!

T76 - Pon 21 Paź, 2013 08:28

Zmienić cholerne myślenie.....
Jacek - Pon 21 Paź, 2013 08:37

T76 napisał/a:
Ech.....jak sobie to przeczytałem po jakimś czasie to aż mi się niedobrze zrobiło....
Dziś mija mi 139 -ty dzień bez alkoholu. Sporo się dowiedziałem od ludzi z neta o trzeźwieniu, dostałem kilkadziesiąt rad i dzięki temu trzymam się i ,,jakoś" sobie radzę.

jeśli myślisz ze dzięki temu se dajesz rade,,to zapewniam cię że jesteś w błędzie
przypomni sobie ile to razy przypominałeś wspomnienia po których zaklinałeś się ze już więcej nie ruszysz alkoholu
przypomni sobie ilu już ci dawało dobre rady,,a w myśli o nich myślałeś aby sobie już poszedł z tymi radami
bo ty i tak teraz przed oczyma masz piwo które za chwile popijesz
zwróć uwagę ze ja nie piszę ze to są złe oceny postępku
a jedynie określenia zwrotu co daje pomoc tobie
i tą zasadniczą pomocą,,,jesteś Ty sam
bo to Ty chcesz otrzymać ,bo to Ty bierzesz dla siebie,bo to Ty chcesz
złe wspomnienia czy inni z radami,mogą ci tylko podać na tacy
ale to w tobie musi być,abyś zechciał lub nie wziąć i coś z tym zrobić

Jacek - Pon 21 Paź, 2013 08:44

T76 napisał/a:
... Może tak właśnie należy myśleć....

no cóż,,myśli ci jeszcze nie raz się zmienią
ale gdy takie będziesz sobie wbijał możesz mieć większą pewność,że podświadomość je zapamięta i takie odda

Jonesy - Pon 21 Paź, 2013 12:14

matiwaldi napisał/a:
ja nawet nie chcę wiedzieć ,bo albo włączy mi sie współczucie,albo pycha ........bo ja nie jestem wolny ,od ludzkich uczuć ...........


Ja pierniczę, jesteś dla mnie, na prawdę GOŚĆ!!! Mało kto ma odwagę szczerze takie coś napisać, a to sama prawda!!!

Anonymous - Pon 21 Paź, 2013 12:42

Wy naprawdę boicie się alkoholu? Martwicie się, że pewnego dnia zapijecie? :/
T76 - Pon 21 Paź, 2013 13:13

Jacek napisał/a:
jeśli myślisz ze dzięki temu se dajesz rade,,to zapewniam cię że jesteś w błędzie
przypomni sobie ile to razy przypominałeś wspomnienia po których zaklinałeś się ze już więcej nie ruszysz alkoholu
przypomni sobie ilu już ci dawało dobre rady,,a w myśli o nich myślałeś aby sobie już poszedł z tymi radami
bo ty i tak teraz przed oczyma masz piwo które za chwile popijesz

Dokładnie, tak było Jacku.....z tym że......wtedy nawet mi przez myśl nie przeszło że jestem alkoholikiem. Nie dopuszczałem nawet takiej myśli że mogę żyć bez alkoholu....
Przynajmniej to się zmieniło.
PSG-1 napisał/a:
Wy naprawdę boicie się alkoholu? Martwicie się, że pewnego dnia zapijecie?

Ja Tak.... cf2423f
Na razie panicznie boję się że nie wytrzymam i ulegnę pokusie w sylwestra...., ale o tym już pisałem :( Dobrym pomysłem było by wybranie się na sylwestra do AA, ale nie sadzę że żona wyrazi taką chęć......

smokooka - Pon 21 Paź, 2013 13:27

T76 napisał/a:
Na razie panicznie boję się że nie wytrzymam i ulegnę pokusie w sylwestra...., ale o tym już pisałem Dobrym pomysłem było by wybranie się na sylwestra do AA, ale nie sadzę że żona wyrazi taką chęć......


Ten paniczny strach to nic innego jak pozostawiona otwarta furtka w umyśle.

Ja przez taką furtkę w sylwestra weszłabym znów do picia. Przyjdzie ten dzień i od otwarcia oczu będę się mordować, wypić czy nie wypić, będę na siłę "wytrzymywać" i tak parę godzin aż się strasznie zmęczę, będę wypompowana, zrezygnowana, wkurzona, pusta w środku i w ciężkiej depresji. Mój umysł wtedy mi powie "a co się będziesz tak mordować, tak się męczysz, taki ważny dzień a ty leżysz i kwiczysz. Natychmiast wstawaj! Rusz się! Wystarczy pierwszy łyk piwa i natychmiast będzie ci lepiej! Głupia ty, przecież na pewno się pomyliłaś i nie jesteś żadną alkoholiczką, tyle czasu nie piłaś i nic nadzwyczajnego się nie stało. No idź już po to piwo, baw się dobrze." Ja jednak dziś jeszcze mam wybór. Poszłabym na miting i powiedziałabym o tej otwartej furtce. Zamknęłaby się dzięki temu z trzaskiem.

Ja miałam taką furtkę jeśli chodzi o emeryturę, wyobrażałam sobie, że jako starsza pani będę mogła usiąść z fotelu przed telewizorem lub z książką no i przede wszystkim z piwem i papierosem. To był mój niemalże cel. No i przyszedł dzień, w którym na mitingu przyjaciel powiedział o sobie, opowiedział o swojej otwartej furtce identycznej jak moja. Podniosłam rękę, jak skończył powiedziałam że opowiedział też o mnie i że mu bardzo dziękuję. To chyba była moja ostatnia furtka, ale jak znajdę jakąś jeszcze to zrobię tak samo, opowiem o niej i tym samym ją zamknę.

Wybranie się na sylwestra w grono alkoholików niepijących jest dobrym pomysłem. Nikt też udzielając Wam ślubu nie kazał przysięgać że imprezy będziecie spędzać razem. Więc kto powiedział, że żona musi wyrazić taką samą chęć? To też może być Twoja otwarta furtka. Przecież w pełnej zgodzie możecie się umówić że ona pójdzie tam gdzie piją a Ty pójdziesz tam gdzie nie piją. I wszystko powinno być w porządku. A do sylwestra jeszcze tyyyyle czasu. W ogóle o nim nie myślę.

Dora - Pon 21 Paź, 2013 13:35

Ja długo miałam takie marzenie: Domek (malutki) pełen zwierzaków, gdzie będe sobie mieszkała sama, nikogo nie wpuszczała, chodziła po nim nago i trzymała w jednym reku piwo a w drugim wódkę :mgreen: I nikt mi nie będzie zrzędził nad uchem, straszył, wylewał, bił sie ze mną ! I dalej zresztą cenię sobie swoją samotność, tylko już bez alko :)
Tajga - Pon 21 Paź, 2013 13:37

Cytat:

Ja długo miałam takie marzenie: Domek (malutki) pełen zwierzaków, gdzie będe sobie mieszkała sama, nikogo nie wpuszczała, chodziła po nim nago i trzymała w jednym reku piwo a w drugim wódkę :mgreen: I nikt mi nie będzie zrzędził nad uchem, straszył, wylewał, bił sie ze mną !


Też tak miałam, ale ja chciałam mieć mieszkanie we Wrocławiu, bo daleeeko od wszystkich. ;)

Dora - Pon 21 Paź, 2013 13:38

A ja nad morzem, albo oceanem :lol2:
eremita - Pon 21 Paź, 2013 13:38

Co do sylwestra:
A ja się cieszę na pierwszego trzeźwego sylwestra, jaki mnie czeka. Nie dlatego że miałby być jakąś próbą, punktem charakterystycznym. Nie wiem dlaczego się cieszę. Fakt - nie bywam na zabawie sylwestrowej. Jak co roku na rynku na odliczanie. Ale chyba najbardziej lubię powrót do ciepłego domu, dojadanie ciastek ze świąt i oglądanie Animal Planet z wcale nie świątecznym programem do białego rana. Tak już od kilku lat. I muszę stwierdzić, że z biegiem lat te sylwestry są (były) coraz trzeźwiejsze. No, kończyły się jeszcze dopijaniem drinków w domu ale nie tak, jak w czasach młodości. Dlaczego tak rozwlekle o tym piszę? Bo wydaje mi się, że to wszystko kwestia, czego kto oczekuje po sylwestrze. Jeżeli ma to być szaleńcza zabawa do białego rana, to nie zastąpi tego impreza w ultra niepijącym towarzystwie AA. Dla kogoś, kto oczekuje imprezy na sto fajerek, będzie to jak zupka chińska na wigilię. Może lepiej zmienić plany i zrobić coś zupełnie innego w sylwestra?

Dora - Pon 21 Paź, 2013 13:40

Ja zamieniam się w pracy z jakimś balowiczem, i mam świetną wymówkę :okok:
T76 - Pon 21 Paź, 2013 13:56

smokooka napisał/a:
A do sylwestra jeszcze tyyyyle czasu. W ogóle o nim nie myślę.

Też tak powinienem bo przecież liczą się najbliższe 24 h,....niestety ta myśl wraca.....
Sądzę że dlatego iż sylwester przeważnie kończył się późnym wieczorem dnia następnego....chlanie odchodziło na maxa.. :(

smokooka napisał/a:
Nikt też udzielając Wam ślubu nie kazał przysięgać że imprezy będziecie spędzać razem.

smokooka napisał/a:
Przecież w pełnej zgodzie możecie się umówić że ona pójdzie tam gdzie piją a Ty pójdziesz tam gdzie nie piją.

Rada jest cenna, ale jak na to zareaguje żona???? Nie dowiem się jak nie zaproponuję :)
eremita napisał/a:
Może lepiej zmienić plany i zrobić coś zupełnie innego w sylwestra?

hehe, To jest wręcz pomysł na ciekawy temat :)
Dora napisał/a:
Ja zamieniam się w pracy z jakimś balowiczem, i mam świetną wymówkę :okok:

U mnie wszyscy balują i firma zamknięta na patyk :(

eremita - Pon 21 Paź, 2013 14:41

T76 napisał/a:

eremita napisał/a:
Może lepiej zmienić plany i zrobić coś zupełnie innego w sylwestra?

hehe, To jest wręcz pomysł na ciekawy temat :)

Słuchaj, ja mam kilka pomysłów. Większość z nich wyklucza sylwestrowe picie, bo jest związana z noworoczną wczesno poranną aktywnością fizyczną. Nie każdy lubi co prawda noworoczne skitury, bieg, wycieczkę w góry, czy plażą ale wszystkie mają jeden plus: trzeba wcześnie i grzecznie iść 31 grudnia spać.

T76 - Pon 21 Paź, 2013 18:16

eremita napisał/a:
trzeba wcześnie i grzecznie iść 31 grudnia spać

To jest dopiero wyzwanie :)

Dziubas - Pon 21 Paź, 2013 18:25

T76 napisał/a:
eremita napisał/a:
trzeba wcześnie i grzecznie iść 31 grudnia spać

To jest dopiero wyzwanie :)

Cześć... ja swojego pierwszego na trzeźwo, spędziłem przed kompem na forum...ALE SIĘ DZIAŁO :lol2:

Kryształ - Pon 21 Paź, 2013 18:44

Jacek czytałem ,że nie liczysz swoich dni na bieżąco.
Tutaj masz fajną stronkę od tego
:D

T76 - Pon 21 Paź, 2013 18:59

Kryształ napisał/a:
Jacek czytałem ,że nie liczysz swoich dni na bieżąco.
Tutaj masz fajną stronkę od tego
:D

KŁAMIE FRANCA!!!
Wyszło że dziś 139-ty dzień....:( Sam sobie będę liczył :) bo mi wychodzi 140 :)
Dziubas napisał/a:
Cześć... ja swojego pierwszego na trzeźwo, spędziłem przed kompem na forum...ALE SIĘ DZIAŁO :lol2:

Ale sam nie byłeś na tym forum? :mysli:

Estera - Pon 21 Paź, 2013 19:07

my tu sobie imprezki w sylwestra robimy g4g412 vdf54
T76 - Pon 21 Paź, 2013 19:12

Estera napisał/a:
my tu sobie imprezki w sylwestra robimy g4g412 vdf54

A Panie proszą Panów? zczc :lol:

Estera - Pon 21 Paź, 2013 19:13

też się zdarza, a co! :p
Janioł - Pon 21 Paź, 2013 19:13

T76 napisał/a:
A Panie proszą Panów? zczc :lol:
tak do zlewozmywaka jak naczyń brudnych za dużo
Estera - Pon 21 Paź, 2013 19:14

Janioł :mama: w tym roku nie każemy Ci zmywać fsdf43t
Dziubas - Pon 21 Paź, 2013 19:15

Estera napisał/a:
my tu sobie imprezki w sylwestra robimy g4g412 vdf54

nio... http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7616 , a rok wcześniej w "Knajpie u Ptera", czy jak się to dziadostwo wtedy nazywało :p ,gościliśmy :lol2:

T76 - Pon 21 Paź, 2013 19:18

Noooooo, i nawet na głodnego nie bylo :) hehehe
endriu - Pon 21 Paź, 2013 21:02

ja ostatnie 2 (trzeźwe) sylwester spędziłem w domu z żoną i dziećmi,
zrobiliśmy sobie dyskotekę (w TV i radiu świetnie grają wtedy)
dzieci ubrały pokój w ozdoby, konfetti narobiły
kupiłem więcej fajerwerków i co godzinę wychodziliśmy je wystrzeliwać
frajda była niesamowita
i ten też taki będzie :)

T76 - Wto 22 Paź, 2013 07:50

Postanowiłem się nie nakręcać tym sylwestrem na tyle na ile się da.... myśl o nim powraca, ale będę się starał nie zadręczać nią. Jest jeszcze trochę czasu na oswojenie się z wizją trzeźwego sylwestra. Imieniny przetrzymałem, urodziny przetrzymałem, 3 tygodnie urlopu przetrzymałem to i sylwestrową noc przetrzymam, a jak 1-wszego popatrzę na umęczone twarze to będzie dopiero satysfakcja. A na razie .....DZIŚ NIE PIJĘ !
Kryształ - Wto 22 Paź, 2013 08:01

T76 napisał/a:
Postanowiłem się nie nakręcać tym sylwestrem na tyle na ile się da.... myśl o nim powraca, ale będę się starał nie zadręczać nią. Jest jeszcze trochę czasu na oswojenie się z wizją trzeźwego sylwestra. Imieniny przetrzymałem, urodziny przetrzymałem, 3 tygodnie urlopu przetrzymałem to i sylwestrową noc przetrzymam, a jak 1-wszego popatrzę na umęczone twarze to będzie dopiero satysfakcja. A na razie .....DZIŚ NIE PIJĘ !

Ja traktuję sylwestrową noc jak każdą inną.To jest najlepszy sposób na sukces :D
Oczywiście też dziś nie piję :D

T76 - Wto 22 Paź, 2013 08:26

Kryształ napisał/a:
Ja traktuję sylwestrową noc jak każdą inną.To jest najlepszy sposób na sukces

Na sukces powiadasz.......Gdybym jednak nie ograniczył zabawy sylwestrowej żonie i dziecku to sukces byłby pełen..... :mysli:

Joasia11 - Wto 22 Paź, 2013 09:02

Nie wiem co u mnie bedzie do tego czasu , ale ja od zawsze podchodzilam do tego dnia jak do kazdego innego....Spedzalam jak kazdy weekend do tej pory...Jesli zmienia sie moje weekendy i dnie powszednie to mysle ze i z tym Sylwestrem nie bedzie wiekszych problemow....chodz pewnie czas pokaze:)
T76 - Wto 22 Paź, 2013 09:31

Joasia11 napisał/a:
Nie wiem co u mnie bedzie do tego czasu , ale ja od zawsze podchodzilam do tego dnia jak do kazdego innego...

Ja niestety podchodziłem do niego jak do mega popijawy która najczęściej przeradzała się w dwudniowy jubel :( .....

Joasia11 - Wto 22 Paź, 2013 09:36

Idac zasada, ktora mi sie podoba....31 grudnia wstaniemy , popatrzymy w lustro i powiemy Dziś nie pije..:)
endriu - Wto 22 Paź, 2013 11:11

T76, jakbyś poszedł na terapię to wiedziałbyś jak sobie z takim sylwestrem radzić :)
T76 - Wto 22 Paź, 2013 12:33

Już dostałem garść porad :mgreen: i tak jak pisałem wyżej....na razie sylwester to odległa sprawa...
Kryształ - Śro 23 Paź, 2013 22:26

Spędziłem kiedyś Sylwestra w górach.Szczególnie polecam poranek noworoczny.Wszędzie cisza i pustka , a ze wszystkiego można korzystać bez kolejek do woli :D
Jras4 - Śro 23 Paź, 2013 22:41

a po co chcecie spędzać tego sylwestra ...połozyć sie spać i koniec
Janioł - Śro 23 Paź, 2013 22:43

Jras4 napisał/a:
a po co chcecie spędzać tego sylwestra ...połozyć sie spać i koniec
i jakby cieszyć się nie ma z czego bo człowiek po północy starszy ;)
eremita - Czw 24 Paź, 2013 09:04

Kryształ napisał/a:
Spędziłem kiedyś Sylwestra w górach.Szczególnie polecam poranek noworoczny.Wszędzie cisza i pustka , a ze wszystkiego można korzystać bez kolejek do woli :D

:okok:

T76 - Czw 24 Paź, 2013 09:43

Jras4 napisał/a:
a po co chcecie spędzać tego sylwestra ...połozyć sie spać i koniec

Gdybym był samotny lub żonaty bez dziecka to pewnie i tak bym zrobił....., ale......
nie chcę pozbawiać dziecka zabaw sylwestrowych i radochy z fajerwerków, a żony zabawy...
Coś się wymyśli.....

eremita - Czw 24 Paź, 2013 09:55

Zawsze możesz się położyć z żoną i zapewnić jej takie fajerwerki, że ho ho!!!
I to na trzeźwo :milczek:

ant69 - Czw 24 Paź, 2013 10:03

T76 napisał/a:
przetrzymam,
T76 napisał/a:
przetrzymałem
T76 napisał/a:
przetrzymałem,

chyba nie o to w tym chodzi...
T76 napisał/a:
Gdybym był samotny lub żonaty bez dziecka to pewnie i tak bym zrobił....., ale......
nie chcę pozbawiać dziecka zabaw sylwestrowych i radochy z fajerwerków, a żony zabawy...
Coś się wymyśli.....

OOOO... jaki troskliwy mąż i tatuś!!!
ejjj chłopie... a jak przepiłeś poprzednie sylwestry to ile cię obchodziła ich (dzieci) zabawa???

Stary!!! nie udzielam rad... ale proszę, idz na terapie i ją dobrze przerób, bo żal mi Ciebie i Twojej rodziny (a wszystko co piszesz to przerabiałem z moją rodziną...)

yuraa - Czw 24 Paź, 2013 10:20

T76 napisał/a:
nie chcę pozbawiać dziecka zabaw sylwestrowych i radochy z fajerwerków, a żony zabawy...

dobrze, w tym wypadku dziecko może byc Twoim sojusznikiem,
jesli żona nie wyobraża sobie zabawy sylwestrowej bez drinka zrób ekstra zabawę sylwestrową dla dziecka

T76 - Czw 24 Paź, 2013 10:53

eremita napisał/a:
Zawsze możesz się położyć z żoną i zapewnić jej takie fajerwerki, że ho ho!!!

a córka do babci :) hehe, a jak :mgreen:
ant69 napisał/a:
T76 napisał/a:
przetrzymam,
T76 napisał/a:
przetrzymałem
T76 napisał/a:
przetrzymałem,

chyba nie o to w tym chodzi...

no nie o to, dlatego tu jestem gdyż jestem chory....w związku z tym nie może być idealnie...
ant69 napisał/a:
OOOO... jaki troskliwy mąż i tatuś!!!
ejjj chłopie... a jak przepiłeś poprzednie sylwestry to ile cię obchodziła ich (dzieci) zabawa???

Sugerujesz żeby olać ich taj jak wtedy kiedy piłem? Bo nie rozumiem przytyku.....
Moje myślenie o rodzinie wynika z tego że nie piję....to chyba jasne...
Byłbym wdzięczny za rozwinięcie Twoich myśli w bardziej klarowny sposób bo nie łapię tak do końca o czym myślisz pisząc te zdania...Pozdrawiam

Joasia11 - Czw 24 Paź, 2013 11:51

Myśle ze ktos tu zle Jacka wypowiedz odczytal , ktora nawiazywala do pojscia samotnego spac :) :)
A tak ode mnie w tym temacie , majac dziecko latwiej wlasnie utrzymac sie , jakis kinder bal czy cos takiego :) Ja wlasnie tak to widze, i napewno bedzie wsrod moich planow na ten dzien :) Super zabawa, moc usmiechow powinny uciszyc glosy "napij sie"....ach i ta dziecieca, szczera radosc :)

endriu - Czw 24 Paź, 2013 17:08

T76 napisał/a:
nie chcę pozbawiać dziecka zabaw sylwestrowych i radochy z fajerwerków, a żony zabawy...


ja nie pozbawiam tego moich dzieci i żony,
bawimy się świetnie bez alkoholu, już Ci o tym pisałem...
trzeba tylko chcieć

T76 - Czw 24 Paź, 2013 19:21

Endriu. Czy Twoja małżonka popija alkohol?
endriu - Czw 24 Paź, 2013 19:30

nie, jest abstynentką :)
T76 - Czw 24 Paź, 2013 19:36

A moja niestety nie jest :( Dwie soboty z rzędu mi popiła ostatnio. Ja nie mam nic przeciwko spędzeniu sylwka i innych uroczystości w sposób w jaki napisałeś.....Tylko czy wszyscy będą za......Jak ją znam to raczej nie bardzo....niestety...
endriu - Czw 24 Paź, 2013 19:57

a po co się nią tak przejmujesz i mówisz o niej? może Ty współuzależniony jesteś? :lol:
smokooka - Czw 24 Paź, 2013 20:54

T76 napisał/a:
Dwie soboty z rzędu mi popiła ostatnio.
:shock: :shock: :oczy: :oczyska: :zemdlal:


endriu napisał/a:
może Ty współuzależniony jesteś?


niestety jedno drugiemu nie przeszkadza :bezradny:

T76 - Pią 25 Paź, 2013 07:02

endriu napisał/a:
a po co się nią tak przejmujesz i mówisz o niej?

Dziwnie się z Tobą rozmawia......staram się naświetlić Ci tylko swoją sytuację w jakiej się znajduję.....

Kryształ - Pią 25 Paź, 2013 07:32

T76 napisał/a:
endriu napisał/a:
a po co się nią tak przejmujesz i mówisz o niej?

Dziwnie się z Tobą rozmawia......staram się naświetlić Ci tylko swoją sytuację w jakiej się znajduję.....

Jak to mawia jeden z userów na innym forum: "Alkoholik to taka istota , która zawsze musi mieć problem ,a jak go nie ma ,to zrobi wszystko żeby go znaleźć" :D

olga - Pią 25 Paź, 2013 07:36

T76, mysle, ze rodzina wolalaby Ciebie trzezwego bez zabawy sylwestrowej niz pijanego z zabawa, noooo chyba, ze malzonce to obojetne, byleby sie napila :roll: wtedy mysl tylko o sobie a nia glowy sobie nie zawracaj :beba:
T76 - Pią 25 Paź, 2013 09:05

Kryształ napisał/a:
Jak to mawia jeden z userów na innym forum: "Alkoholik to taka istota , która zawsze musi mieć problem ,a jak go nie ma ,to zrobi wszystko żeby go znaleźć" :D

Warto to zdanie zapamiętać żeby czasem rozgraniczyć rzeczy ważne od ważniejszych Krysztale :)
Cytat:

T76, mysle, ze rodzina wolalaby Ciebie trzezwego bez zabawy sylwestrowej niz pijanego z zabawa, noooo chyba, ze malzonce to obojetne, byleby sie napila :roll: wtedy mysl tylko o sobie a nia glowy sobie nie zawracaj :beba:

Olgo. Niby moja żona cieszy się że nie piję, natomiast sobie nie odmawia na domówkach alkoholu i jestem świadom że ma do tego prawo bo to JA jestem alkoholikiem. To Ja klinuję na drugi i trzeci dzień, nie Ona. Żona na drugi dzień nie sięga po alkohol aby klinować. Stąd moja obawa że nie odmówi sobie prawa do spędzenia sylwestra tak jak lubi...., czyli imprezka z alkoholem i tańcami. Tu jest problem....Iść z nią i później odchorować libację, zostać w domu....Nie wiem, nie wiem, na razie żadnych planów jeszcze nie ma więc to taka gadka szmatka..... .

olga - Pią 25 Paź, 2013 09:19

a czy ona na terapii byla? czy wie cokolwiek na temat alkoholizmu? Przedstaw jej sytuacje, jesli tego nie zrozumie niech bawi sie w pijacym towarzystwie a Ty spedz sylwestra w taki sposob abys nie zalowal ceewd
T76 - Pią 25 Paź, 2013 09:58

olga napisał/a:
a czy ona na terapii byla? czy wie cokolwiek na temat alkoholizmu?

Nic z tych rzeczy.
olga napisał/a:
Przedstaw jej sytuacje, jesli tego nie zrozumie niech bawi sie w pijacym towarzystwie a Ty spedz sylwestra w taki sposob abys nie zalowal ceewd

Dokładnie tak. Najpierw rozmowa. Bez tego nie mam powodu się nakręcać....do tego negatywnie.
Dzięki Olga fsdf43t

Jonesy - Pią 25 Paź, 2013 11:49

T76 napisał/a:

T76, mysle, ze rodzina wolalaby Ciebie trzezwego bez zabawy sylwestrowej niz pijanego z zabawa, noooo chyba, ze malzonce to obojetne, byleby sie napila :roll: wtedy mysl tylko o sobie a nia glowy sobie nie zawracaj :beba:

Olgo. Niby moja żona cieszy się że nie piję, natomiast sobie nie odmawia na domówkach alkoholu i jestem świadom że ma do tego prawo bo to JA jestem alkoholikiem. To Ja klinuję na drugi i trzeci dzień, nie Ona. Żona na drugi dzień nie sięga po alkohol aby klinować. Stąd moja obawa że nie odmówi sobie prawa do spędzenia sylwestra tak jak lubi...., czyli imprezka z alkoholem i tańcami. Tu jest problem....Iść z nią i później odchorować libację, zostać w domu....Nie wiem, nie wiem, na razie żadnych planów jeszcze nie ma więc to taka gadka szmatka..... .[/quote]

Słuchaj, ja Ci powiem tak.
Ja nie klinowałem. Nie awanturowałem się. Nie poszczałem się nigdy ani nie zesrałem. W dzień nie piłem, głównie wieczorami- nocami.
High Life? Tylko dlaczego jak poszedłem na rozmowę z terapeutką to stwierdziła u mnie depresję alkoholową? I dlaczego moja żona, która normalnie sobie spożywała, od czasu do czasu, od momentu mojej (w pełni samodzielnej, bez jej udziału) decyzji o zaprzestaniu picia, nie ruszyła kropelki alkoholu, a wszelkie "alkoholowe prezenty" od razu posyła dalej, żeby w domu ich nie było? Dlaczego pozbyła się wszelkich kufli, kieliszków, szampanówek, drinkówek i tak dalej?
Wiesz czemu? Bo i ja i moja żona mieliśmy tak bardzo dosyć tego "niewinnego popijania" że zrobilibyśmy wszystko byle to już nie wróciło. Moja żona, podobnie jak Twoja, nie miała problemu z alkoholem. Żadnego. Miała za to gigantyczny problem z alkoholikiem - a ta choroba rykoszetem wali w całe Twoje otoczenie.
Można żyć z alkoholizmem i można żyć szczęśliwie, ale nie bez poświęceń. żona pijąca w domu "bo może" to dla Ciebie najgorszy z możliwych wyzwalaczy. I jak g***o wleci w wentylator, to obrudzi nie tylko Ciebie ale też i Twoją żonę. A poza tym, kolego, jeżeli dla Twojej żony, po normalnej szczerej rozmowie, że z nią pijącą czujesz się źle i niekomfortowo, jeżeli dla niej mimo wszystko alkohol w sylwestra będzie ważniejszy niż trzeźwy dzień z rodziną, to mam przykrą wiadomość - najwyraźniej obaj macie z alkoholem problem.

T76 - Pią 25 Paź, 2013 12:21

Jonesy.......- ja jej chyba przeczytam Twój post. Może zrozumie....
Jras4 - Pią 25 Paź, 2013 12:43

Jonesy napisał/a:
drugi i trzeci dzień, nie Ona.
Niemartw sie wszystko pszed nią .. powoli ..spokojnie ...
Jras4 - Pią 25 Paź, 2013 12:51

jest jedna zasada
1) 0 alkoholu przy sobie
2) 0 alko w otoczeniu czyt w domu ,w obejściu
3) 0 pijanych w promieniu 30 m
i zero głupich myśli o sylwestrowej nocy ,czy podobnych ochlaj party
MOŻNA PODKREŚLAM MOŻNA sie bawić bez alkoholu ale i można sie bawić bez zony pijącej u boku
jesli Ona mimo wszystko woli pić to Ty idz gdzie indziej ona ma prawo pić ale Ty masz prawo tam nie być

Joasia11 - Pią 25 Paź, 2013 16:45

Jonesy pogratulowac małzonki, jestem pelna podziwy dla Was !! :) A Twoj post rzeczywiscie nie jednej/jednemu partnerowi alkoholika moglby wiele dac do zrozumienia :) Pozdrawiam :)
rybenka1 - Pią 25 Paź, 2013 21:53

Wszystko da sie pogodzić ,jesli się chce .Ja z mezem co roku chodzimy na Sylwka ,wczesniej jak piłam ,to były to imprezy z alkoholem .Teraz kiedy nie pije ,jezdzimy do klubu abstynenta.Mój maż nie jest alkoholikiem ,może pic.Dla niego nie ma problemu ze mną być na takich zabawach .Świetnie się bawi ,tanczymy ,smiejemy się ,Żeby się swietnie bawić ,wcale alkohol nie jest potrzebny ,teraz to wiem .Towarzyszy mi mąż od paru lat i nigdy nie usłyszałąm od niego ,że było nie teges.Bo do tanga trzeba dwojga ,ale zeby nie było tak różowo ,to mąż sporo ze mną przezył tych złych ,trudnych dni kiedy piłam .Wszystko wie o alkoholizmie ,o mnie .Duzo rozmawiamy ,rozumie i wspiera mnie ,ale też nie odmawia sobie imprez z alkoholem ,ma prawo .Szanuję i akceptuje to ,On może pić ,ja nie ,bo nie chcę i nie umiem .Sie rozpisałam .
Kryształ - Pon 28 Paź, 2013 06:22

Jacek żyjesz?
Szef Cię chyba też nie lubi fsdf43t

ant69 - Pon 28 Paź, 2013 08:27

rybenka1 napisał/a:
Wszystko da sie pogodzić


Masz rację...
Ja mam tak samo tylko z żoną... dużo ze mną przeszła, ale na imprezy bezalkoholowe chodzimy razem... a na alkoholowe (2-3 razy w roku) z koleżankami chodzi sama.

WŁAŚNIE!!!
rybenka1, może się z mężem wybierzesz na andrzejki??? organizuje je klub abstynenta "jonasz" ze Skoczowa.

16.11.2013 w Skoczowie
koszt - 40 zet/osoba
4 posiłki - wszystko z własnego chowu (kotlety, szinki i pieczone prosiyńcie :) )
d-jay i zabawa do rana...

T76 - Pon 28 Paź, 2013 09:45

Kryształ napisał/a:
Jacek żyjesz?
Szef Cię chyba też nie lubi fsdf43t

Siemasz :)
Żyję, żyję, wróciłem wczoraj późnym popołudniem i nie chciało mi się już wchodzić na neta.
Podmęczony jestem bo 2 noce nie na swoim łóżku to dla mnie za dużo :) hehehe
Dobrze że ten tydzień jest krótszy :radocha:

Kryształ - Pon 28 Paź, 2013 10:50

No to spoko.Ja też tylko do czwartku ,a przyszły tydzień mam urlop :mgreen:
endriu - Pon 28 Paź, 2013 12:39

HALT
T76 - Pon 28 Paź, 2013 15:59

endriu napisał/a:
HALT

Mnie się pić nie chce...
Kryształ napisał/a:
a przyszły tydzień mam urlop :mgreen:

Zazdroszczę....będziesz się byczył czy masz jakieś domowe zajęcie?

endriu - Pon 28 Paź, 2013 16:08

T76 napisał/a:
Mnie się pić nie chce...


a jak byłeś "podmęczony", nie przyszło Ci coś do głowy?

dlatego należy przestrzegać programu HALT...

T76 - Pon 28 Paź, 2013 20:09

endriu napisał/a:
T76 napisał/a:
Mnie się pić nie chce...


a jak byłeś "podmęczony", nie przyszło Ci coś do głowy?

Przyszło endriu - łóżko domowe. Mnie jeśli już ciągnie do wódy to w piątki i soboty..... Tak już mam.
Oczywiście HALT mi bardzo pomagał gdy byłem na urlopie i w pierwszych dniach bez alko. Lodów w tym roku zjadłem z 50 litrów.....

endriu - Pon 28 Paź, 2013 20:12

to super :okok: , widzę, że sobie dobrze radzisz Jacku...
Ann - Pon 28 Paź, 2013 20:22

T76 napisał/a:
Lodów w tym roku zjadłem z 50 litrów.....
Lody jak lody, też duuużo ich poszło.. ale krówki.. Słuchajcie, krówki przez pierwsze 3 tygodnie jadłam garściami :jezor:
T76 - Wto 29 Paź, 2013 07:57

endriu napisał/a:
to super :okok: , widzę, że sobie dobrze radzisz Jacku...

Staram się. Chlałem najczęściej w weekendy i właśnie w tym czasie mam najczęściej zawirowania w stronę alkoholu. Do tego w moim otoczeniu właśnie w tym czasie dookoła jest alkohol. Niestety. Dlatego też postanowiłem w piątki chodzić na mityngi które dają mi moc by nie pić, w soboty zajmuję się pracami w domu....właściwie zaległościami wynikającymi z picia....i malutkie kroczki które stawiam do przodu dają mi satysfakcję i umacniają w przekonaniu że warto nie otumaniać się wódą.

T76 - Wto 29 Paź, 2013 07:59

Ann napisał/a:
Lody jak lody, też duuużo ich poszło.. ale krówki.. Słuchajcie, krówki przez pierwsze 3 tygodnie jadłam garściami :jezor:

Twoje krówki i moje lody :) - to ile nam razem kg. przybyło? :mgreen:

Ann - Wto 29 Paź, 2013 08:31

T76 napisał/a:
Twoje krówki i moje lody ;) - to ile nam razem kg. przybyło? :mgreen:
:beba: cóż to jest wobec życia bez alkoholu :)

:waga:
:mgreen:

T76 - Wto 29 Paź, 2013 12:23

Ann napisał/a:
:beba: cóż to jest wobec życia bez alkoholu :)

Ta jest :) Z otłuszczonym sercem da się żyć :mgreen: fsdf43t

endriu - Wto 29 Paź, 2013 12:29

T76 napisał/a:
w soboty zajmuję się pracami w domu....właściwie zaległościami wynikającymi z picia....


robiłem podobnie zaraz na początku trzeźwienia, jeszcze jak chodziłem na terapię...
dopóki wszystko szlo dobrze (w tych pracach) to ok, ale jak mi się coś nie udało to się zaraz wkurzałem, pojawiał się u mnie głód alkoholowy i się wszystkim wkoło dostawało (żonie, dzieciom), na szczęście teraz po głodach zostały mi tylko niemiłe wspomnienia... :D

T76 - Wto 29 Paź, 2013 12:33

endriu napisał/a:
dopóki wszystko szlo dobrze (w tych pracach) to ok, ale jak mi się coś nie udało to się zaraz wkurzałem, pojawiał się u mnie głód alkoholowy i się wszystkim wkoło dostawało (żonie, dzieciom),

A widzisz. Ja mam podejście takie że nic na siłę. Nie wychodzi to w odstawkę i sprawa nabiera mocy urzędowej jak to się mówi :) Problem przemyślany i kolejna próba. Na ogół jednak wszystko się układa ok gdyż mój plan zajęć na soboty nie jest jakoś szczególnie napchany. Planuję delikatnie, a jak się uda zrobić coś ponad plan to tym większy sukces.

endriu - Wto 29 Paź, 2013 12:36

i bardzo dobrze :okok: , gadasz jakbyś po terapiach był... :)
wampirzyca - Wto 29 Paź, 2013 16:44

Bardzo dawno się nie wypowiadałam ....ale tutaj muszę coś dodać od siebie do osoby którą bardzo szanuję.....ale jednak uważam Jonsey że masz i miałeś sytuacje komfortową jeśli chodzi o wyrozumiałą żonę...ale jakby było na odwrót?.....jakby co tydzień przychodziła po kilku drinkach ?....to co zostawiłbyś ją?...........żeby trzeźwieć sobie samemu w spokoju?...a dzieci....?......myślisz że to takie proste.........

mój mąż mnie nie oszczędzał....ja nie piłam ...a on co tydzień wracał ze zjazdów...''.na zjezdzie''..........nie miałam komforciku...nikt się wkoło mnie nie cackał ze mną....nie wiem może mogłam opuścić męża......a co z synem....a co z nami to nie takie proste..........możecie tutaj nie wiem co pisać...ale jak się chce być trzeźwym to nic nie stanie na drodze ...balujący mąż....żona....alkohol w sklepie....itd.........boświęty Boże nie pomorze nawet zamknięcie w odosobnieniu....w pokoju bez klamek jak się będzie chciało chlać to i tak się sposób znajdzie....ot i co

ale faceci to mają dobrze współuzależnione cackają się z nimi ile wlezie jak czytam to nóż mi się w kieszeni otwiera czasami chociaż sama jest alkoholiczką....a z kobietami to już zupełnie inna bajka...niestety....jest


a do autora wątku napiszę ....nie oglądaj się na żonę....i nie użalaj się nad sobą........pewnie nieraz pomyślałeś no ona może to ja też będę sobie pić....jestem usprawiedliwiony....przecież ona też pije.....a guzik prawda...zostaw ją w spokoju a zajmij się sobą...

Linka - Wto 29 Paź, 2013 17:05

wampirzyca napisał/a:
ale faceci to mają dobrze współuzależnione cackają się z nimi ile wlezie jak czytam to nóż mi się w kieszeni otwiera czasami chociaż sama jest alkoholiczką...

kocham Cię wampirko :buziak:

Kryształ - Wto 29 Paź, 2013 17:08

wampirzyca napisał/a:


ale faceci to mają dobrze współuzależnione cackają się z nimi ile wlezie jak czytam to nóż mi się w kieszeni otwiera czasami chociaż sama jest alkoholiczką....a z kobietami to już zupełnie inna bajka...niestety....jest



I tutaj się mylisz.Im dłużej żona wszystko załatwia za męża alkoholika ,tym gorzej dla niego.
Im wcześniej sami zaczniemy odpowiadać za swoje czyny i ponosić ich konsekwencje tym szybciej zaczniemy działać w kierunku wyjścia z alkoholizmu.

wampirzyca - Wto 29 Paź, 2013 17:12

Kryształ napisał/a:
I tutaj się mylisz.Im dłużej żona wszystko załatwia za męża alkoholika ,tym gorzej dla niego.
Im wcześniej sami zaczniemy odpowiadać za swoje czyny i ponosić ich konsekwencje tym szybciej zaczniemy działać w kierunku wyjścia z alkoholizmu.



no to zacznijcie........czemu im na to pozwalacie :mysli: ..........bo tak jest wygodniej...?...czy się mylę......co ubezwłasnowolnieni jesteście ...nie rozumiem...?

Kryształ - Wto 29 Paź, 2013 17:19

wampirzyca napisał/a:
Kryształ napisał/a:
I tutaj się mylisz.Im dłużej żona wszystko załatwia za męża alkoholika ,tym gorzej dla niego.
Im wcześniej sami zaczniemy odpowiadać za swoje czyny i ponosić ich konsekwencje tym szybciej zaczniemy działać w kierunku wyjścia z alkoholizmu.



czemu im na to pozwalacie :mysli: ..........bo tak jest wygodniej...?.

Pewnie ,że tak!

T76 - Wto 29 Paź, 2013 19:50

Więc mam różne myśli....chyba zależnie od nastroju.....Nieraz myślę że sam ją wciągnąłem w alkohol i teraz czasem sobie popija a ja się wycofałem z badziewia...., a czasem tak jak pisze Kryształ...że gdyby zastosowała bardziej radykalne środki to może wcześniej bym się otrząsnął..... . Oczywiście za nic ją nie obwiniam bo pewnie i tak gdybym swojego dna nie osiągnął to chlał bym dalej...nie zważając na to co mówi... Ot pokrętny łeb alkoholika. Teraz nie mam wyjścia jak zajmować się sobą i tylko sobą...- reszta się ułoży... :mysli:
Jonesy - Śro 30 Paź, 2013 22:39

wampirzyca napisał/a:
Bardzo dawno się nie wypowiadałam ....ale tutaj muszę coś dodać od siebie do osoby którą bardzo szanuję.....ale jednak uważam Jonsey że masz i miałeś sytuacje komfortową jeśli chodzi o wyrozumiałą żonę...ale jakby było na odwrót?.....jakby co tydzień przychodziła po kilku drinkach ?....to co zostawiłbyś ją?...........żeby trzeźwieć sobie samemu w spokoju?...a dzieci....?......myślisz że to takie proste.........



Masz rację i to całkowitą. Miałem i mam komfortową sytuację. Zawsze to podkreślałem, pozwolę sobie zaznaczyć.
Ale powiedz szczerze, czy to coś złego? Czy to znaczy że co, nie trzeźwieję jak wy? Że mam co zrobić? Żonę zmienić, żeby mieć "trudniej" i odpowiednio docenić "szkołę życia"?

Wiesz Kasia, a może jest tak, że moja żona tak bardzo chciała trzeźwego męża, że było to dla niej ważniejsze od piwa w weekend (które zazwyczaj wypijała, jak ja się upijałem)? Może po prostu jej zależało na mojej trzeźwości nieco bardziej niż Twojemu mężowi na Twojej?
A może po prostu częściej i szczerzej z nią na te tematy rozmawiałem? Wyjaśniłem wszystko co i jak?

Parę razy już o tym pisałem - łączy nas choroba. I to że zdecydowaliśmy się z nią żyć. Na tym kończą się podobieństwa, każdy ma inaczej w życiu.

Ps. Ja wiem, że Ty nie pisałaś tego mając na myśli cokolwiek złego. Ale ja nie będę się kajał dlatego, że miałem lub mam lepszą sytuację w życiu. Wiesz, dla niejednej osoby stąd, a nawet dla większości, sytuacja jaką Ty masz, jest po prostu marzeniem ze snu. Każdy ma to co dostał. Pytanie czy potrafi się tym cieszyć i doceniać to? Ja doceniam każdego dnia.

rybenka1 - Śro 30 Paź, 2013 22:52

Jonesy :okok: napisałeś o mnie i moim mężu , też nie odszedł nie zostawił mnie .Unikał alkoholu ,nie pił ,czasem gdzieś poza domem .Pierwszy dzień kiedy byłam na terpii ,czekal na mnie ,tak samo pragnoł ,jak ja żebym nie piła .Rozmawiamy do dzisiaj o moim piciu ,alkoholizmie ,filmy Razem ogladamy .Wspierał i wspiera ,wszyscy wkoło mi mowią Ty to masz szczescie ,bo mam , jestesmy Razem 25 lat .Kto nas poznał w realu ,to wie ,ze nie sciemniam .Kazdego dnia dziekuję Bogu za moją trzezwosc ,za meża i syna.Doceniam to co mam i pielegnuje .
T76 - Czw 31 Paź, 2013 05:49

Jonesy napisał/a:
Ale powiedz szczerze, czy to coś złego? Czy to znaczy że co, nie trzeźwieję jak wy? Że mam co zrobić? Żonę zmienić, żeby mieć "trudniej" i odpowiednio docenić "szkołę życia"?

Post nie do mnie, ale temat mój więc się odezwę :) Odkąd nie piję powtarzam że alkoholizm jest jak grypa. Choroba jedna, a powikłań tyle ilu chorych. Oglądałem z moją żoną wczoraj program ,,uwaga" na temat pijaństwa i uzależnienia od alkoholu i gość mówi o rodzajach alkoholików....i w pewnym momencie mówi że są alkoholicy weekendowi...w piątek rura, w sobotę od rana rura, w niedzielę wyhamowanie i do następnego piątku. I żona mówi ...o Jacek to tak jak Ty..... . Mówili też o tym że piwo uzależnia i że ludzie uważają że piwo to nie alkohol i że nie uzależnia.... - a ja do Niej - o! To tak jak Ty......
Choć od tamtego weekendu kiedy popiła nie widziałem jej z puszką w ręku. Co prawda nie było mnie w ostatni weekend w domu to nie wiem co się działo, ale w każdym razie widzę jakąś zmianę na plus. Tak poza tym nie sądzę żeby była uzależniona....raczej dopiero zmierza w nie tą stronę co trzeba a że bariera jest cienka to wiemy to wszyscy....

wampirzyca - Pią 01 Lis, 2013 09:00

Nie wiem Jonsey nie będę się licytować komu bardziej zależało....wiem że mój mąż przeszedł dużo ze mną a cały czas przy mnie jest....może nie wyjaśniliśmy sobie wtedy wszystkiego....może nie rozmawialiśmy....nieważne teraz mój nie pije już pół roku....po tym jak trafił do szpitala kłopoty z sercem...i silny stres...to wiem jaki to jest komfort....

i nikt ci się kajać nie każe...nic również nie miałam rzeczywiście złego na myśli.....

pozdrawiam cię :buzki:

szika - Pią 01 Lis, 2013 10:25

T76 napisał/a:
zajmować się sobą i tylko sobą...- reszta się ułoży...

i tego się trzymaj...
nas na terapii uczono, że pierwsze dwa lata to okres, w którym nie powinniśmy podejmować ważnych decyzji jak rozstania, zajmować się sobą i sobie poświęcić całą uwagę, swojemu trzeźwieniu...
co do Żony to metodą zdartej płyty powtarzać w kółko co robi Tobie Jej popijanie... jesli nie dociera to trudno, opracuj dla siebie plan awaryjny, spanie w innym łóżku, unikanie jej towarzystwa gdy jest pod wpływem... dosłownie kartka długopis i wypunktować co możesz zrobić i korzystac z tego...
Mój mąż popijał, po dwóch latach, właściwie po dwóch i pół rozstaliśmy się, ale nie dlatego, że ja nie wyrabiałam z jego popijaniem, a poprostu tak sie od siebie oddaliliśmy, rozjechaliśmy, kazde miało swoje zycie, że powiedziałam koniec... i nie żałuję, choc cierpiałam bardzo, że nie zawalczył o nas tylko zwyczajnie sobie poszedł... dziś bym zrobiła tak samo... on pije do dziś... ja się trzymam całkiem nieźle...

pietruszka - Pią 01 Lis, 2013 10:51

Jonesy napisał/a:
A może po prostu częściej i szczerzej z nią na te tematy rozmawiałem? Wyjaśniłem wszystko co i jak?


My niby też rozmawialiśmy, ale jeszcze dużo było w tych rozmowach poczucia winy, krzywdy, złości, oboje

:tak:

Do mnie powoli docierało, jakie zmiany są potrzebne. A do tego budził się we mnie bunt, że tyle czasu wszystko było podporządkowane jego piciu, a teraz co? Mam się podporządkowywać jego niepiciu? A figa z makiem, na pewne ustępstwa mogę iść, ale z resztą - niech on sobie radzi sam. Ja chcę żyć normalnie ! - tak miałam.

Owszem - pozwoliłam wynieść szkło (w końcu duża część była moja), jakieś kieliszki, kufle, literatki, owszem, nie piłam w domu, w końcu (mimo wszystko) nie chciałam powrotu do przeszłości, ale wprowadzanie innych zmian zabrało czas i wymagało niemiłych doświadczeń dla nas obojga. Ciągnęłam go na imprezy rodzinne, aż zobaczyłam jak naprawdę męczy się, gdy obok usiadło dwóch rodzinnych alkoholików i zaczęło do niego przepijać, a mu... krople potu zaczęły płynąć po twarzy. Przestałam go ciągnąć na takie imprezy. Moje wyjście na imprezę firmową i wypicie kilku kieliszków wina - skończyło się jegosuchym kacem - przestałam kłaść się do tego samego łóżka, jeśli zdarzyło mi się wypić alkohol.

Ot, po prostu wypracowanie pewnych zasad zabrało czasu, czasem nawet bolesnych doświadczeń. Dla mnie nie wystarczyło przeczytać w książkach, czy usłyszeć na terapii, co powinnam zmienić w naszym wspólnym życiu, dużo ważniejsze i cenniejsze (choć bolesne) było doświadczenie tego w rzeczywistości, by słowo "powinnam" przekuć na "chcę, gdy pewne zachowania stały się moimi decyzjami, a nie powinnościami wobec alkoholika...

krystian12345 - Pią 01 Lis, 2013 11:15

Najbardziej z tej wypowiedzi podoba mi się "chce". Pietruszko.
T76 - Wto 05 Lis, 2013 07:52

I wczoraj stuknęło 5 miesięcy bez alkoholu :brawo: :brawo: :brawo:
Ann - Wto 05 Lis, 2013 09:36

T76, :brawo: :brawo:
endriu - Wto 05 Lis, 2013 10:42

T76, super, 5 miesięcy to bardzo dużo...

najgorszy jest 8 miesiąc, bez terapii ja w 8 miesiącu zapiłem i piłem następne 8 i dopiero miałem dno a potem terapię...

Janioł - Wto 05 Lis, 2013 10:43

endriu napisał/a:
najgorszy jest 8 miesiąc, bez terapii ja w 8 miesiącu zapiłem i piłem następne 8 i dopiero miałem dno a potem terapię...
e ...tam to musiałbym straszyc 1,5 rokiem i 12 latami a tak nie jest
endriu - Wto 05 Lis, 2013 10:44

Janioł, ale bez terapii i AA
leon - Wto 05 Lis, 2013 10:46

T76 napisał/a:
I wczoraj stuknęło 5 miesięcy bez alkoholu :brawo: :brawo: :brawo:

:brawo: :>

Janioł - Wto 05 Lis, 2013 10:48

endriu napisał/a:
Janioł, ale bez terapii i AA
a ja z i jako to róźnica po za tym że większy wstyd w stosunku do ludzi trzeżwiejących i potrafiących utrzymać abstynencje
szymon - Wto 05 Lis, 2013 10:57

Janioł napisał/a:
większy wstyd w stosunku do ludzi trzeżwiejących i potrafiących utrzymać abstynencje


wcale nie wstyd, tylko Twoje wyobrażenie, że "inni" tak to oceniają,
że może czasem palcem wytknie na ulicy albo nawet dopieprzy poniżej pasa na forum
to nie wstyd Panie Andrzej a prawda
kłamstwa i dwulicowości wypada się wstydzić, nie rzeczywistości

Janioł - Wto 05 Lis, 2013 11:02

szymon napisał/a:
to nie wstyd Panie Andrzej a prawda
ja się tam wstydziłem i to moje poczucie wstydu było tak ogromne jak tylko może sobie rozdmuchać chora głowa i inaczej tego bym nie nazwał , wstydziłem się :
że ich zawiodłem
że siebie zawiodłem
że jestem nic nie wart bo nie dałem rady
że jestem gorszy ( i zadrościłem tym co nie zapijali)

jasne że rzeczywistość okazała się inna bi nikt nie dał mi tego odczuć jak przyszedłem skulony ale ten mój wstyd był jak najbardziej realny

szymon - Wto 05 Lis, 2013 11:16

moze mi sie łatwo pisze, ale wstyd pochodzi właśnie od strachu, od ukrywania prawdy

popatrz na to: co ta piękna kobieta o mnie pomyśli? (mam krzywy nos)
czyli wyobrażenia przed oceną kogoś, wywołują wstyd (rumieniec, obawę) bo jestem gorszy od innego, bo jestem ułomny? no sorry Winnetou :?
sam to sobie robie, nikt inny mi tego nie robi
no i pytam tej laski, co z moim nosem, a ona mi tak:
jaki nos, taki ... ;)
a ja żem sie wstydził - niepotrzebnie :p

piotr7 - Wto 05 Lis, 2013 11:22

Cytat:
I wczoraj stuknęło 5 miesięcy bez alkoholu


Ja w ciągu roku , mimo mityngów zapiłem dwa razy .Dopiero po terapii udało mi sie zacząć zmieniać.

Ale gratulacje :brawo: :okok:

Dzisiaj nie piję :tak:

staszek - Wto 05 Lis, 2013 15:25

Super tak trzymaj. :brawo:
T76 - Śro 06 Lis, 2013 08:36

Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :)
Wiecie co....? Mam satysfakcję z tych miesięcy bez alkoholu :mgreen: :mgreen:

Janioł - Śro 06 Lis, 2013 08:46

T76 napisał/a:
Mam satysfakcję z tych miesięcy bez alkoholu
i tego się trzymaj !!!
endriu - Wto 19 Lis, 2013 20:06

jak tam Jacek u Ciebie? :)
Hyptopter - Pon 25 Lis, 2013 10:43

Czy nie uważasz Jacku, że przyjaciołom z tego Forum też jesteś coś winien? :?
yuraa - Pon 25 Lis, 2013 10:47

Hyptopter napisał/a:
Czy nie uważasz Jacku, że przyjaciołom z tego Forum też jesteś coś winien?

oj ,nie poganiaj go bo straci oddech


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group