To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - dda - wstyd, bezradność, upokorzenie

mmonika - Nie 27 Paź, 2013 20:51
Temat postu: dda - wstyd, bezradność, upokorzenie
Witam wszystkich,

Postanowiłam napisać bo tak naprawdę szukam usprawiedliwienia dla swojego postępowiania.

Po krótce opiszę sytuację. Wychowałam się w domu gdzie ojciec był alkoholikiem, bicia nie było ale ślad na psychice pozostał, mama rozwiodła się, weszła w nowy związek jeszcze gorszy jak poprzedni a ja i siostra tkwiłyśmy w tym.

Związałam się z facetem 10lat starszym, też alkoholikiem, z którym miałam dziecko. Po roku odeszłam, po jakimś czasie dostałam mieszkanie komunalne, ciekawą pracę , zaczęłam studia, wydawało się że wszystko się układa.

Poznałam faceta, też alko, był dobrym człowiekiem, serce ma na dłoni, opiekował się nami, jest p prostu chorym człowiekiem. Próbował leczenia wielokrotnie ale bezskutecznie, ostatnio wpadał w ciągi regularnie co miesiąc, nie mogłam pozwlić by moja 7letnia córka na to patrzyła, musiałam powiedzieć mu że ma wyjść z domu i nigdy się nie pokazywać.

Po rozmowach wyszedł, nie dawał znaku życia tel nie odpowiadał, myśłałam, że poszedł na odwyk, już miałam go odwiedzić kiedy dostałam telefon od sąsiadki że ktoś koczuje w mojej piwnicy - to był on - 30 letni chłopak, zasikany, śmierdzący, brudny i pijany.

Zabrałam go z piwnicy, pozwoliłam się umyć, zjeść itp. Dzwoniliśmy do jego rodziców, brata którzy odmówili pomocy ale musiałam kazać mu wyjść.

Najgorsze są teraz te wyrzuty sumienia, że wyszedł, że jest pewnie na ulicy, i bezradność, samotność. Nie wiem jak żyć ...

Dlatego tutaj jestem

endriu - Nie 27 Paź, 2013 20:52

Cześć :)
Jacek - Nie 27 Paź, 2013 21:01

cześć Moniko :)
to trudna decyzja,ale najlepsza z możliwych dla ciebie i dziecka

ulena - Nie 27 Paź, 2013 21:01

Witaj!!! dobrze, że tutaj jesteś pamiętaj o dziecku , nie stwórz mu takiego domu w jakim Ty doratsałaś . Zostaw zajmij się WAMI. Fajnie , ze jesteś tutaj z nami
leon - Nie 27 Paź, 2013 21:03

Czesc :>
Klara - Nie 27 Paź, 2013 21:06

Witaj Moniko :)

mmonika napisał/a:
musiałam kazać mu wyjść.

To bardzo przykre, ale nie mogłaś zrobić inaczej.
Jeśli będzie chciał, wytrzeźwieje. Ty za niego tego nie zrobisz.

Tymczasem Ty mogłabyś zająć się swoim współuzależnieniem i DDA po to, żeby przez całe życie nie trafiać na uzależnionych partnerów.

margo - Nie 27 Paź, 2013 21:14

Cześć Mmoniko! Fajnie, że z nami jesteś :)
rybenka1 - Nie 27 Paź, 2013 21:32

Witaj Monisiu .
Eila - Nie 27 Paź, 2013 22:23

mmonika napisał/a:
Najgorsze są teraz te wyrzuty sumienia


Wiem co czujesz :pocieszacz: kiedyś też targały mną ogromne wyrzuty sumienia ...one mnie wręcz zabijały...poradziłam sobie z tym i teraz jestem szczęśliwa.
Jedyne co możesz zrobić to zadbać o siebie i córeczkę

Witaj na forum Monisiu ;)

pietruszka - Nie 27 Paź, 2013 23:21

Witaj Moniko :)

mmonika napisał/a:
Zabrałam go z piwnicy, pozwoliłam się umyć, zjeść itp. Dzwoniliśmy do jego rodziców, brata którzy odmówili pomocy ale musiałam kazać mu wyjść.


Mieli prawo odmówić pomocy, Ty miałaś prawo kazać mu opuścić Twoje mieszkanie.
mmonika napisał/a:
Najgorsze są teraz te wyrzuty sumienia, że wyszedł, że jest pewnie na ulicy, i bezradność, samotność. Nie wiem jak żyć ...


Wiesz, że konsekwencja z Twojej strony, strony jego brata i rodziców może (a nie musi) przybliżyć mu jego dno? On zresztą już wie, co może zrobić, zna drogi ratunku dla siebie.

A czy Ty Moniś wiesz, jak ustrzec siebie przed pochopnym wpuszczeniem go z powrotem do swojego życia, jak sprawić by ewentualnie kolejny związek zbudować ze zdrowszym człowiekiem? Miałaś już kontakt z terapią, mitingami w kwestii swojego DDA (a może i współuzależnienia?) ? No i zapraszam do naszego działu DDA i Wspóluzależnienie :)

Maciejka - Pon 28 Paź, 2013 04:49

Witaj Monisiu :) Jaki masz wpływ co on zrobi lub nie zrobi? Własnie pomoc polega na tym zeby zderzył sie z konsekwencjami swojego post,epowania, żeby nie dawać mu komfortu picia. zrobiłas co uważałas za konieczne a co z nim dalej to jego decyzja i wybory. Powtórzę za pietruszką poszukaj pomocy dla siebie i zadbaj o siebie i córkę. :buziak: :pocieszacz:
piotr7 - Pon 28 Paź, 2013 07:51

Witaj

Mimo że boli , to jednak jest to właściwa i chyba jedyna droga.
Dokonałaś dobrego wyboru .Wytrwaj .

Maciejka - Pon 28 Paź, 2013 07:59

A ja chciałam dodac, że histroria nie musi się powtarzać ale od ciebie Monisiu zalezy czy tak się stanie , czy przerwiesz ten zaklęty łancuch pokoleń czy przekażesz własnej córce. :buziak:
mmonika - Pon 28 Paź, 2013 10:20

Zdaję sobie sprawę, że było to jedyne słuszne wyjście.

Moja forma psychiczna jest na tyle kiepska po raz kolejny, że zastanawiam się bardzo poważnie nad udziałem w jakiejś terapii, grupie wsparcia czy wizycie u psychologa.

Nie wiem od czego zacząć, czy takie mityngi są odpłatne?

Poradźcie, doradźcie coś, proszę.

endriu - Pon 28 Paź, 2013 12:49

mitingi nie są płatne
Tobie polecam mitingi Al-anon bo DDA ciężko znaleźć
polecam Ci też terapię dla współuzależnionych z nfz czyli też bezpłatną

Maciejka - Pon 28 Paź, 2013 13:08

Monisia pomoc znajdziesz w Poradni Współuzależnienia i uzaleznienia, po prostu przedstaw problem i umów się na wizyte , psycholog i psychoterapeyta zdecyduje co dalej z tym zrobić i pokieruje dalej. Mozesz też niezaleznie od terapii iśc na grupę wsparcia, Al- Anon wystarczy tam po prostu isc i nawet nie musisz na początek nic mówic , możesz po prostu posłuchac i to jest za darmo to są grupy samopomocowe.
Klara - Pon 28 Paź, 2013 15:09

Moniko, żebyś nie musiała dużo szukać, wklejam Ci:
- adresy poradni uzależnień i współuzależnień: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
- adresy grup Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
- pozostała wiedza, która na pewno Ci się przyda na początek: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

Na terapię do ośrodka należy się zgłosić - telefonicznie lub bezpośrednio, natomiast na mityng możesz iść z ulicy.

mmonika - Wto 29 Paź, 2013 18:46

Dziękuję Wam za odzew i słowa otuchy,
Ciężko przychodzi mi zebrać się by zrobić pierwszy krok w stronę mityngu, psychologa itp., choć wiem że powinnam.
Czuję jakieś wewnętrzne rozdarcie, ciągłe poczucie winy, gdy słyszę, że ktoś wpadł pod metro boję się czy to nie on. Niby mam wparcie przyjaciół, ale ciężko wracać do pustego domu, zadręczać się myślami, nie potrafię się nawet zmobilizować do porządków domowych, wszystko robię bo tylko bo muszę.

olga - Wto 29 Paź, 2013 18:58

mmonika napisał/a:
ale ciężko wracać do pustego domu

Inaczej do tego podejdź - nareszcie wracasz do domu wolnego od alkoholika, cała przestrzeń jest dla ciebie, masz spokój, cisze i nic nie śmierdzi. Pamiętam jak wreszcie udało mi się wyprowadzić mojego alko. Dom zrobił się przytulny i ciepły w przenośni i autentycznie.

mmonika - Wto 29 Paź, 2013 19:41

Muszę jakoś do tego dojrzeć, tylko ciężko mi, każdy z mojego bliskiego otoczenia mówi: wreszcie! nareszcie odżyjesz, zaczniesz żyć swoim życiem. Tylko jak to zrobić jak mi się życie właśnie rozsypało...
Klara - Wto 29 Paź, 2013 19:58

mmonika napisał/a:
Tylko jak to zrobić jak mi się życie właśnie rozsypało...

Gdybyś poszła na terapię, lub przynajmniej na mityng Al-Anon, łatwiej byłoby Ci to wszystko pozbierać i poskładać nowy obrazek.
Moniko, tam spotkasz ludzi z takimi samymi problemami jak Twoje. Usłyszysz jak sobie radzą, znajdziesz pocieszenie, zrozumienie, a czasem nawet radę.
Nie odrzucaj takiej możliwości. Nie pozostawaj z tym sama!
Wygląda na to, ze współuzależnienie dolega Ci teraz bardziej niż DDA. :pocieszacz:

olga - Wto 29 Paź, 2013 20:27

mmonika napisał/a:
jak mi się życie właśnie rozsypało...

ono rozsypalo Ci sie duzo wczesniej ale Ty tego nie widzialas bo mialas jeszcze nadzieje ale to byla tylko uluda......

mmonika - Pią 01 Lis, 2013 10:19

Witam ponownie,

Zdałam sobie sprawę, dzięki Wam i temu, że miałam możliwość zapoznać się z tym co pisaliście, że potrzebuję pomocy specjalisty i w poniedziałek idę po skierowanie do psychologa. Mam nadzieję, że nie będę długo czekać na wizytę.

Przez ten czas biłam się z myślami czy swoimi słowami, czy tym, że właściwie wyrzuciłam A. na ulicę nie przyczyniłam się do jego dna, jednocześnie zdając sobie sprawę, że to było konieczne. Było to tym bardziej trudne, że nie miałam z nim żadnego kontaktu i nie wiedziałam, czy nie koczuje w kolejnej piwnicy albo nie włóczy się gdzieś po mieście. Nie miałam śmiałości zadzwonić do jego rodziców, zapytać czy chociaż żyje. Oni też nie dzwonili. Myślałam z resztą, że muszę się nauczyć żyć bez niego i że jak się wyryczę, to zacznę jakoś funkcjonować.

Dzisiaj jego mama napisała mi sms-a że A. trafił na odwyk, że bardzo mnie potrzebuje i żebym dała mu szansę jakoś z tamtąd zadzwonić do siebie.

Ja też za nim tęsknię, zastanawiam się na ile jest to tęsknota za człowiekiem, uczucie a na ile wynika to z współuzależnienia, dda czy jak kolwiek to nazwać.
Do tego dochodzą pytania mojej córki, która też się do niego przyzwyczaiła.

Nie wiem już co robić. Z jednej strony ulga, że żyje, ale z drugiej nie wiem czy nie powinnam właśnie teraz tego uciąć.

pietruszka - Pią 01 Lis, 2013 10:23

mmonika napisał/a:
i w poniedziałek idę po skierowanie do psychologa.

Do poradni leczenia alkoholizmu i współuzależnienia - nie potrzebujesz skierowania

http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

olga - Pią 01 Lis, 2013 10:34

Moniko moi teściowie też bardzo chcieli żebym interesowała się ich synem. Na ie pragnęli żeby rodzina się nie rozpadła a ile w tym było obawy, że będą musieli go przyjąć do siebie?......Myślę, że chodziło o to drugie...
mmonika - Pią 01 Lis, 2013 10:37

Dzięki, już mi się pomieszało. To w poniedziałek po pracy od razu idę się zapisać.
szika - Pią 01 Lis, 2013 10:44

mmonika napisał/a:
właściwie wyrzuciłam A. na ulicę nie przyczyniłam się do jego dna

chciałabyś aby tak było, dobrze podejrzewam? aby to już było to dno właściwe? miałabyś uzasadnienie swojej decyzji, jako takiej, która była dobra dla niego (pewnie pomijasz aspekt, że dla Ciebie?)
mmonika napisał/a:
Było to tym bardziej trudne, że nie miałam z nim żadnego kontaktu i nie wiedziałam, czy nie koczuje w kolejnej piwnicy albo nie włóczy się gdzieś po mieście.

utracona kontrola nad sytuacją, dla współuzależnionej to na pewno koszmar, nie ważne, że alkoholika nie ma fizycznie, w głowie nadal jest...
mmonika napisał/a:
Nie miałam śmiałości zadzwonić do jego rodziców, zapytać czy chociaż żyje

podejrzewam, że kosztowało Cię to ogromny wysiłek
mmonika napisał/a:
że jak się wyryczę, to zacznę jakoś funkcjonować.

jak się wyryczysz to będzie Ci chwilowo lżej, ale to nie rozwiąze Twojego problemu, nie zaczniesz inaczej funkcjonować
mmonika napisał/a:
Dzisiaj jego mama napisała mi sms-a

kolejna współuzalezniona :(
mmonika napisał/a:
że bardzo mnie potrzebuje

uwierz on Ciebie teraz wcale nie potrzebuje, przyda mu sie spokój, jadąc do niego w tym stanie co jesteś tylko namieszasz
mmonika napisał/a:
jakoś z tamtąd zadzwonić do siebie.

ja sie w ośrodku nie leczyłam, ale odwiedzałam matkę na leczeniu, wiem, że jak któryś za dużo dzwonił na zewnatrz to zabierano mu telefon
mmonika napisał/a:
Do tego dochodzą pytania mojej córki, która też się do niego przyzwyczaiła.

nie kombinuj bo racjonalizujesz, ciekawe jak się Twojej Córce podobało gdy zaszczanego do domu przyniosłas:(
mmonika napisał/a:
tęsknota za człowiekiem, uczucie a na ile wynika to z współuzależnienia, dda czy jak kolwiek to nazwać

to akurat wszystko jest prawdziwe i autentyczne tęsknisz, czujesz, że kochasz, jestes współuzalezniona i pewnie DDA
mmonika napisał/a:
Z jednej strony ulga, że żyje

i to niech Ci wystarczy
mmonika napisał/a:
nie wiem czy nie powinnam właśnie teraz tego uciąć.

j.w. uwierz, nie jestes mu teraz do niczego potrzebna, zajmij sie sobą...
mmonika napisał/a:
potrzebuję pomocy specjalisty i w poniedziałek idę po skierowanie

nareszcie, brawo!

Przepraszam Cię, że tak Cie wypunktowałam. Nie chcę Cię urazić. Ale tak "współuzaleznionych" postów jak w Twoim wątku to chyba tu jeszcze nie czytałam, ale ja świeża jestem, dopiero dwa miesiące...

margo - Pią 01 Lis, 2013 10:50

Moniczko, myślę, że to dobra decyzja. Ja zanim podjęłam decyzję, żeby pójść na terapię i al-anon strasznie błądziłam. Teraz czuje, że mam jakąś podporę i mi dużo łatwiej - nawet konsekwentnie utrzymywać swoje decyzje, pomimo tego, że moja taka właściwa terapia jeszcze się nie rozpoczęła - po prostu uwierzyłam to, że może być inaczej - a żeby w końcu było inaczej, musiałam zacząć od siebie. Ja wierze, że będzie coraz lepiej. Cieszę się, że się zdecydowałaś. Trzymaj się :pocieszacz:
szika - Pią 01 Lis, 2013 11:22

mmonika napisał/a:
ale z drugiej nie wiem czy nie powinnam właśnie teraz tego uciąć.

chciałabym dodac jeszcze coś w odniesieniu do Twoich rozterek... ja Cie rozumiem...

może spróbuj w ten sposób: dziś, teraz nie podejmuję żadnych decyzji co do związku i człowieka, teraz zajmę się moimi ZACHOWANIAMI czyli tym co robię tu i teraz, o tym będę decydowała...

czyli:
przychodzi sms od jego matki - odpisz krótko, z szacunkiem, że cieszysz sie, że trafił na leczenie (okażesz szacunek, nie zlekcewazysz, napiszesz prawdę, ale nic nie obiecujesz, do niczego się nie zobowiązujesz)
on dzwoni - nie odbieraj, napisz sms, że TERAZ nie chcesz rozmawiać, niech się zajmie sobą, że MOŻE porozmawiacie kiedyś jak będziesz na to gotowa (będzie to zgodne z prawdą, być może Cię ochroni przed jego telefonami, nie zamykasz niczego, bo przeciez sama na dziś nie wiesz, zostawiasz na później rozmowę - na wtedy gdy będziesz już wiedziała czego chcesz, do niczego się tym nie zobowiązujesz)
a jak coś innego się wydarzy i nie będziesz wiedziała co robić to śmiało pytaj tutaj, forumowicze Ci podpowiedzą...

mmonika - Pią 01 Lis, 2013 11:24

Szika, bardzo dobrze, że mi tak dowaliłaś :) Może dzięki temu będę podejmować bardziej racjonalne decyzje, a nie kierować się tylko emocjami i moją potrzebą pomocy.

Trochę mnie przeraziły ostatnie Twoje słowa, że nie czytałaś jeszcze tak "współuzależnionych" postów ale mam nadzieję, że nie jestem stracona i, że da się coś ze mną zrobić - tzn. że MI się uda coś z tym zrobić.

szika - Pią 01 Lis, 2013 11:32

mmonika napisał/a:
ale mam nadzieję, że nie jestem stracona

uśmiechnęłam się :) jesteś słodka :) no sorki :)

powiem Ci tak: na grupę terapeutyczną dla uzaleznionych chodziłam a takimi (przepraszam) sztajmesami, że głowa mała, tacy co to spiryt lotniczy juz pili, jeden stracił przez to wzrok... różni byli, ci poobszczywani z rowów tez i spod sklepów, ci co żebrali pod kauflandem również... ludzie ze społecznego dna... dziś wielu z nich nie pije, wspaniale sobie radzą, pracują, elegancki garniturek, samochód...
nie ma znaczenia jak nisko ktoś upadł, ważne jak bardzo chce się podnieść i o swoje życie zawalczyć... nie ma beznadziejnych przypadków, miałam okazję wiele razy sie o tym przekonać :)
no i bardzo Cie proszę, nie mów, że Ci dowaliłam, starałam się być łagodna... :) napisałam o swoich wrażeniach tylko...
taki pomysł mi się pojawił, zachowaj te swoje wypowiedzi gdzieś, a za parę miesięcy przeczytasz jeszcze raz i zobaczysz, sama to będziesz widziała :)

Klara - Pią 01 Lis, 2013 17:49

mmonika napisał/a:
mam nadzieję, że nie jestem stracona

Moniko, nie jesteś stracona! :D :pocieszacz:
Na pewno zaczniesz z tego wychodzić - gratuluję Ci tak szybkiej decyzji podjęcia leczenia. Nad jedną z naszych koleżanek z forum "pracowałyśmy"...... trzy lata zanim zgłosiła się na terapię, tak że Ty jesteś przy niej jak (hmmm....) Pendolino przy wąskotorówce ;)
Co do reszty, zgadzam się ze wszystkim co napisano przede mną, także z tym, że nie jesteś teraz alkoholikowi do niczego potrzebna. Niech on wreszcie zrzuci krótkie spodenki wiecznego chłopca i nałoży spodnie. NIECH SIĘ ZAJMIE SOBĄ, a Ty też WYŁĄCZNIE SOBĄ.
Być może za jakiś czas obydwoje będziecie gotowi do dorosłej rozmowy.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group