To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Co jest miarą dobrych wyborów?

szika - Sob 02 Lis, 2013 10:40

Ok, pytanko wobec tego: w jaki sposób będziesz wiedział czy ranisz? czy krzywdzisz? co jest miarą dobrych wyborów?
nie to, że Cie kontruję, ale chciałabym nadążac za Twoim tokiem rozumowania...

baracca - Sob 02 Lis, 2013 12:00

szika napisał/a:
Ok, pytanko wobec tego: w jaki sposób będziesz wiedział czy ranisz? czy krzywdzisz? co jest miarą dobrych wyborów?

Spokój mojego ducha i to co mnie w życiu spotyka.

pterodaktyll - Sob 02 Lis, 2013 12:59

szika napisał/a:
co jest miarą dobrych wyborów?

Postrrzeganie przez innych jako, że ważniejszy jest odbiór od przekazu

szika - Sob 02 Lis, 2013 13:15

baracca napisał/a:
Spokój mojego ducha i to co mnie w życiu spotyka.


Moja wnuczka ma półtora roku, miała taka zabawę, że wbijała z całej siły paznokcie w skórę dorosłego. Mama (moja synowa) z czułością i cierpliwie tłumaczyła małej, że to boli. Ja będąc młodą matką irytowałam się i krzyczałam na dziecko. Moja wnuczka prawdopodobnie zrozumiała o co chodzi i już tego nie robi. Moje dzieci przestawały coś robić ze strachu przed karą, ale czy zrozumiały co to takiego "nie rób drugiemu co tobie niemiłe" to nie jestem pewna, dziś ranią innych ludzi bez skrupułów (córce rzadko, ale synowi bardzo często się to zdarza).
Wniosek taki (i po co to piszę) że jeśli mała dostanie od matki dobry wzór, matka z miłością dziecko nauczy, to mała potem w życiu dorosłym nie będzie miała problemów z odróżnieniem czy rani i krzywdzi czy nie. Nawet nie będzie się nad tym zastanawiała, zapytana nie będzie zapewne nawet umiała wytłumaczyć skąd to wie, po prostu będzie ze spokojem ducha, a z otoczenia nie będą musiały napływać przekazy "nie rób tego, bo to boli". To oczywiście wielki skrót myślowy.
Zmierzam do tego, że aby móc odróżniać odruchowo co dobre a co złe (dla innych i dla siebie też) to najpierw pierwotnie musiało się pojawić zdrowe poczucie winy gdy człowiek zrobił coś źle. Na bazie tego poczucia buduje się własnie moralność, własnie nasze pogodzenie się ze światem i innymi ludźmi, ów spokój o którym pisałeś.
Natomiast zupełnie inna sytuacja dotyczy przykładowo takiej sytuacji, gdy psychopata krzywdzi druga istotę i zachowuje przy tym absolutny spokój. Nie targają nim żadne uczucia, żadne poczucie winy, nie słyszy również sygnałów od otoczenia, ukarany więzieniem na przykład nie rozumie po co ta kara jest, nie wyciąga wniosków.
Wolny zapytał jak radzić sobie z poczuciem winy, zatem ja wyszłam z założenia, że owo poczucie z jakichś powodów ma, no chyba, że to była zaczepka. Już samo pytanie może świadczyć, że samorefleksję, o której pisałam wcześniej, Kolega Wolny ma. Szacun za to, dla mnie ta rozmowa jest inspiracją do poskładania pewnych rzeczy w całość, nawiązuje do moich obecnych wątpliwości. Być może wrócę do tego w moich rozważaniach ale już w moim wątku.

szika - Sob 02 Lis, 2013 13:51

pterodaktyll napisał/a:
szika napisał/a:
co jest miarą dobrych wyborów?

Postrrzeganie przez innych jako, że ważniejszy jest odbiór od przekazu


dokładnie tak! nie mamy prawa decydować za innych czy to co robimy (mówimy) ich krzywdzi czy nie!

Jo-asia - Sob 02 Lis, 2013 15:55

szika napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
szika napisał/a:
co jest miarą dobrych wyborów?

Postrrzeganie przez innych jako, że ważniejszy jest odbiór od przekazu


dokładnie tak! nie mamy prawa decydować za innych czy to co robimy (mówimy) ich krzywdzi czy nie!


teraz pytanie..
co w takim razie, gdy moją intencją jest..pomoc
podam przykład z branży..
zona współ i jej "twarda miłość"
krzywdzi.. czy kocha?
kto, tu, w tej sytuacji, powinien czuć się winny a kto krzywdzony?

baracca - Sob 02 Lis, 2013 15:56

szika napisał/a:
to najpierw pierwotnie musiało się pojawić zdrowe poczucie winy gdy człowiek zrobił coś źle.

No widzisz - a ja od razu się zapytam co to jest zdrowe poczucie winy? Kiedy jest niezdrowe? A kiedy robi się toksyczne? Jak to zdefiniować? Kto o tym decyduje? Ja? Inni?
Same pytania...
szika napisał/a:
dokładnie tak! nie mamy prawa decydować za innych czy to co robimy (mówimy) ich krzywdzi czy nie!

Cóż szika - skoro twierdzisz, że nie macie prawa to nie macie.
Ja nawet nie zamierzam decydować.

A za starym dziwakiem z Królewca powtórzę - Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie.

olga - Sob 02 Lis, 2013 16:02

Jo-asia napisał/a:
zona współ i jej "twarda miłość"
krzywdzi.. czy kocha?


....kto kogo w takiej sytuacji krzywdzi? a może nie siebie na wzajem tylko siebie samych?....

Jo-asia - Sob 02 Lis, 2013 16:09

olga napisał/a:
a może nie siebie na wzajem tylko siebie samych?....

i to jest właśnie sedno sprawy..
gdy czuję się ja krzywdzona...
to wtedy oznacza to dla mnie, że to ja siebie krzywdzę
gdy czuję, że kogoś krzywdzę
to ja moje działanie opieram na poczuciu winy

gdy nie ma poczucia winy, nie ma poczucia krzywdy, u mnie
fakt, może ktoś głośno krzyknąć STOP,
ja mogę się zreflektować, nie brnąć dalej, wycofać się
nie dlatego, że czuję sie winna, bo nie taka była moja intencja a z czystego szacunku dla kogoś
nawet wtedy, gdy ten ktoś nie ma racji...

szika - Sob 02 Lis, 2013 16:40

macie rację, dokonuję nadinterpretacji i przykładam swoją miarę, projektuję swój świat...

ojciec, który wydziela pasem razy dziecku, tak został wychowany, tak go nauczono, taki miał wzór, że to najlepsza droga do dobrego wychowania dziecka, leje to dziecko w dobrej wierze, że słusznie postępuje... on uważa, że robi to dla dobra dziecka... intencje ma najlepsze...

nie wiem, może ja jestem z innego świata w takim razie nie pasuję tutaj, bo mój porządek świata jest taki, że ten ojciec ma prawo zrozumiec swój błąd (no chyba, że uważacie że nie popełnia błędu) ma prawo chcieć ten błąd naprawić, ale żeby mógł to uczynić musi sie u niego pojawić poczucie winy, inaczej zmiana jego sposobu wychowania dziecka będzie czymś narzuconym przez otoczenie (bo czasy sie zmieniły i głoszone są lub prawem zaczęły byc chronione prawa dziecka) a nie wyszłoby to od niego samego...

sorki, ale ja się wycofuję, jeśli lanie dziecka (bo ojciec ma dobre intencje) jest ok to nie ma tu miejsca dla mnie ...

Jo-asia - Sob 02 Lis, 2013 16:44

szika, nie rozmawiamy o krzywdzie cielesnej...
przynajmniej ja, odniosłam takie wrażenie

pterodaktyll - Sob 02 Lis, 2013 16:48

Jo-asia napisał/a:
co w takim razie, gdy moją intencją jest..pomoc

A ktoś o nią poprosił czy tak sama z siebie, bo to zup0ełnie co innego.....

Jo-asia - Sob 02 Lis, 2013 17:08

pterodaktyll napisał/a:
A ktoś o nią poprosił czy tak sama z siebie, bo to zup0ełnie co innego.....

a jakie to ma znaczenie?
czy pijący mąż poprosi o pomoc?
tak,.. kup mi flaszkę :p

jeszcze do sziki
nie chodzi mi o to aby nie poczuć winy aby ją wypierać
ona jest potrzebna
ja przed nią długo uciekałam, bałam się powiedzieć o sobie.. tak skrzywdziłam
bałam się tego uczucia.. tego bólu
dopiero gdy je dopuściłam, oczyściłam siebie

i wyciągnęłam wnioski
zrozumiałam.. nie było dla mnie innej drogi, to tak musiała się stać
od zawsze czułam się winna, nie mając powodu
każde działanie szło w kierunku, zadośćuczynienia
czyli egoistyczne pobudki.. robiłam coś, bo tak wypada, tak trzeba, tak powinnam
nie brałam odpowiedzialności na siebie, a korzystałam z odpowiedzialności "społecznej", która nie zawsze jest sprawiedliwa

trudno mi to wyjaśnić.. bez przykładu a tego przykładu co mam nie chcę użyć

dzisiaj gdy słyszę w sobie głos.. tak powinnaś postąpić, najpierw pytam czy ja tego chcę
i wtedy to jest szczere,
i nawet jeśli kogoś, moja decyzja boli, ja umiem przyjąć to na swoje barki
przykro mi, że ktoś cierpi
nie cierpi z mojej złośliwości, czy bo chcę mu dokopać, czy chcę się zemścić
on nie godzi się z moją prawdą i ma do tego prawo

przeżyłam to
taka sytuacja skończyła się dla mnie i dla niego w spokoju
gdybym czuła się winna, w tej sprawie.. była by kłótnia, szukanie dowodów, tłumaczenie
inaczej racjonalizowanie.. udowadnianie swojej racji

często zadawałam sobie pytanie.. czy chciałbym być w takiej sytuacji jak mój m. ma ze mną
nie, nie chciałabym aby mnie nie kochano.. to była pierwsza odpowiedź
a czy chciałabym aby był ze mną tylko dlatego abym się nie czuła skrzywdzona.. z litości?
chyba nie muszę mówić, co sobie odpowiedziałam ...

pterodaktyll - Sob 02 Lis, 2013 17:17

Jo-asia napisał/a:
a jakie to ma znaczenie?

A chociażby takie, że jak ktoś pcha się z tą pomocą "przed szereg", to zazwyczaj przynosi to więcej szkody niż pożytku

Jo-asia - Sob 02 Lis, 2013 17:20

pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
a jakie to ma znaczenie?

A chociażby takie, że jak ktoś pcha się z tą pomocą "przed szereg", to zazwyczaj przynosi to więcej szkody niż pożytku

to dlatego, tak rzadko się udzielam w tematach "świeżaków" ;)
nie, mam na myśli sytuacje naturalnie wypływające w życiu..

pterodaktyll - Sob 02 Lis, 2013 17:26

Jo-asia napisał/a:
mam na myśli sytuacje naturalnie wypływające w życiu

Chyba się zdziwisz, ale ja też :mgreen:

Jo-asia - Sob 02 Lis, 2013 18:21

pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
mam na myśli sytuacje naturalnie wypływające w życiu

Chyba się zdziwisz, ale ja też :mgreen:

Ja długo nie rozumialam..jak to możliwe, że ja krzywdze
Nie jestem złośliwes nie ruszam co nie moje, ustępuje jak tylko mogę..itp
Długo tlumaczylam to alkoholem...bo pilam
Przestałam pić..a krzywda co rusz wylazila...a ja tylko chciałam być trzezwa
aż do mnie dotarło...nie bierz niczego do siebie i bądź nieskazitelny w słowach
Reszta..przyszła z czasem :)

wolny - Sob 02 Lis, 2013 22:28

A może ktoś wie kto jest twórcą winy ,winy która tak po prawdzie jest fikcją ,tak samo zresztą jak i jej twórca,. przeszłość też nie istnieje ale w nią wierzyłem i tylko kłopoty miałem , z winą jest to samo ,..nie ma winnych. Jakieś kodeksy moralne,. czy prawne,. to wymysły logicznych rozumnych egusiów,.. to nicość jest i służy jednemu celowi , sponiewierać nosiciela,.. zniszczyć i uśmiercić,... bo taki jest cel nadrzędny egona ,..
Ktoś może powiedzieć no bez prawa to anarchia by była ,.. pewnie że by była ,..ale gdyby tak zostawić to prawo ludzkie i zastosować tylko jedno przykazania "nie krzywdź " , czy to jedno przykazanie nie puściłoby z torbami cale te systemy prawne całego świata :mysli:
Ale o czym ja tu pisze toć to mrzonki są , :roll: ale czy na pewno , ja jakoś staram sie indywidualnie to prawo nie krzywdź stosować na co dzień i to jakby samo sie to życie naprawiało,.. nie interesi mnie co robią inni , bo co mnie to obchodzi,.. robią jak uważają,.. jak komuś pomogę,. to nie ja to uczyniłem to on sam to uczynił,. a jak skrzywdzę,. to też nie ja,. tylko ten ktoś to sam uczynił :mysli:

pterodaktyll - Sob 02 Lis, 2013 22:43

Błądzisz............Synu :bezradny:
wolny - Sob 02 Lis, 2013 22:52

pterodaktyll napisał/a:
Błądzisz............Synu


Też tak kiedyś miałem :wysmiewacz: zmądrzałem 8| i broń Boże abym kogokolwiek nakłaniał do tego zmądrzenia,. ani mi siem śni !! :bezradny:

szika - Nie 03 Lis, 2013 06:49

wolny,
Ok, rozumiem że skoro ja jestem z partnerem, który mnie krzywdzi, to tak naprawdę ja sama siebie krzywdzę, bo decyduję się być z nim, nie odchodzę, w tym przypadku Twoja teoria jest słuszna.
A teraz hipotetycznie: Twoja Córka jedzie samochodem z dzieckiem do przedszkola, na drodze w jej auto uderza inny kierowca, tfu tfu oczywiście. Dziecko ginie, a Córka zostaje kaleką. Pójdziesz do niej do szpitala i w ramach pocieszenie powiesz Jej "Córko Moja Ty sama siebie skrzywdziłaś?"
Kierowca nie chciał tego wypadku, na przejście dla pieszych wybiegło dziecko, chciał uciec i zjechał na lewy pas prosto na samochód Twojej Córki.
W sądzie kierowca mówi: wysoki sadzie nie mam żadnych wyrzutów sumienia i nie czuje się winny śmierci dziecka i kalectwa kobiety.... po czym żyje sobie nadal jak gdyby nigdy nic, a Ty okazujesz mu pełne zrozumienie.
Tak w Twojej opinii wygląda świat?

Ps. Wiem, że to trolownia, a jak sama nazwa wskazuje - wypuszcza się tu userów, żeby z nich zakpić, ośmieszyć. Licze się z tym, że dostane odpowiedź wymijającą.

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 08:54

Ha... i tu Cię mam...
szika napisał/a:
w moim odczuciu, to nieuczciwe byłoby z mojej strony widzieć, że ktoś sam siebie oszukuje i jeszcze tę osobę w tym utwierdzać

...jeżeli ta osoba, do której napisałaś te słowa, poczuje się skrzywdzona,to co wtedy?
Będziesz odczuwać poczucie winy? Czy może jednak nie, bo kłóciło by się to z twoim poglądem,a ta osoba jednak sam siebie krzywdzi?

Wiedźma - Nie 03 Lis, 2013 08:55

szika napisał/a:
wysoki sadzie nie mam żadnych wyrzutów sumienia i nie czuje się winny śmierci dziecka i kalectwa kobiety.

Już gdzieś tutaj coś takiego przeczytałam, z rozwinięciem:
"...nie mam wyrzutów sumienia z powodu tej śmierci, bo byłem tak pijany, że wogóle nie pamiętam wypadku..."
Jak dla mnie to mistrzostwo świata :|

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 09:04

Spłycacie i rzucacie jakieś przykłady zachowań dla obrony swoich teorii i wszystko skończyło się na pijanym kierowcy...ehh...
Moim zdaniem nie chodzi o nie odczuwanie poczucia winy i nie krzywdzenie,ale o odpowiedzialność za swoje wybory, o świadomość konsekwencji podjętych decyzji...
jeżeli mówię/robię coś komuś,powinienem być świadomy,że adresat może nie odebrać tego zgodnie z moimi intencjami.

szika - Nie 03 Lis, 2013 09:21

Dziubas, zaraz zaraz...
została tu postawiona teza, że w wielkim skrócie wina nie istnieje i nie ma miejsca na poczucie winy...

moje posty odnosza się do tej własnie, dokładnie tej tezy...

czy Ty również reprezentujesz to stanowisko skoro cieszy Cię przyłapanie mnie na jakiejś niekonsekwencji (w Twoim rozumieniu)?

ja mam inne zdanie na ten temat, co nie oznacza, że próbując zrozumieć czyjeś stanowisko nie szanuję go... a że pojawia się negacja po obu stronach to chyba naturalne, na tym chyba polega wymiana poglądów?

czekam na odpowiedź Wolnego na moje pytanie, dyskusja na temat po czyjej stronie jest wina, kto ma to poczucie winy odczuwac albo nie to zupełnie inna rozmowa i uważam, że aby to miało sens to dobrze by było założyc odrębny temat (poniewaz takie rozważania będa świadectwem, że jednak wina i poczucie winy istnieja i sa w konkretnych przypadkach uzasadnione, czyli będa dotyczyły tezy przeciwnej do postawionej tutaj), w którym będziemy sie temu przyglądać...

tutaj odzywam się tylko i wyłacznie w kwestii poznania zdania grupy ludzi negujących w ogóle istnienie winy i poczucia winy...

moglibysmy tak?

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 09:30

szika napisał/a:
tutaj odzywam się tylko i wyłacznie w kwestii poznania zdania grupy ludzi negujących w ogóle istnienie winy i poczucia winy...

szika, ja też do nich należę. To są "konsekwencje", a czy poczuje się winny, czy też nie, zależy wyłącznie od mojego umysłu (myśli).
Żeby to zobrazować posłużę się przykładem z wypadkiem:
"Matka z dzieckiem przechodzi przez drogę, w miejscu niedozwolonym. Zza zakrętu wyjeżdża samochód,kierowca chcąc ominąć pieszych wpada na latarnie. Kto jest winny?
Matka? A może dziecko, które ciągnęło ją na drugą stronę do sklepu z cukierkami? A może to sklep jest winny, albo cukierki?... Wiesz kto jest winny?... Ten,który to poczucie winy sobie w umyśle stworzy."

szika - Nie 03 Lis, 2013 09:38

Dziubas napisał/a:
Wiesz kto jest winny?... Ten,który to poczucie winy sobie w umyśle stworzy.


ok, już teraz rozumiem jakie masz stanowisko... czyli w sytuacji opisanego przeze mnie wypadku j.w. na miejscu Wolnego dokładnie tak byś postąpił - na skargi własnej Córki, na płacz i jej poczucie krzywdy, że została kaleką do końca życia, powiedziałbyś, ze skoro czuje się skrzywdzona to tak naprawdę sama się skrzywdziła, a do sprawcy wypadku nie czułbyś żalu i złości, uważałbyś, że człowiek ma sobie prawo dalej żyć spokojnie bez cienia wyrzutów sumienia...
czy ja dobrze Cię rozumiem?

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 09:44

szika napisał/a:
człowiek ma sobie prawo dalej żyć spokojnie bez cienia wyrzutów sumienia...

Oczywiście, że ma prawo, jak każdy z nas, jest wolny i dokonuje swoich wyborów.
Nie ja jestem "sędzią" i nie mi oceniać.
szika napisał/a:
powiedziałbyś,uważałbyś

Nie wiem szika, co bym zrobił w takiej sytuacji, a raczej , co by wymyślił mój umysł. Myślę, że gdyby był w takim stanie jak jest teraz, to prawdopodobnie nie szukał bym winnych, a starał się wesprzeć pokrzywdzoną... ale to ja tak mam.... teraz.

szika - Nie 03 Lis, 2013 09:44

Dziubas napisał/a:
Ten,który to poczucie winy sobie w umyśle stworzy."


a to stworzenie sobie poczucia winy to czy ja dobrze rozumiem, że ma miejsce droga manipulacji własnym umysłem, jako stworzenie czegoś co nie istnieje? a nie jako naturalna, ludzka emocja?

szika - Nie 03 Lis, 2013 09:46

Dziubas napisał/a:
wesprzeć pokrzywdzoną

ale Wolny i Baracca twierdzą, że nie ma czegos takiego jak pokrzywdzona, więc jaka rację bytu ma wspieranie? przeciez krzywda nie istnieje - w świetle tej teorii jest wytworem ludzkiego umysłu tak samo jak poczucie krzywdy

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 09:49

szika napisał/a:
ma miejsce droga manipulacji własnym umysłem, jako stworzenie czegoś co nie istnieje? a nie jako naturalna, ludzka emocja?

A skąd wiesz,że nie istnieje,może tylko zostało zapomniane?
A ta , jak piszesz, "naturalna emocja" to tylko wymysł Twojego umysłu,
zakodowane "jedynie słuszne" reakcje na bodźce zewnętrzne?

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 09:51

szika napisał/a:
nie ma czegos takiego jak pokrzywdzona

To tylko słowa, etykietki, pokrzywdzona, poszkodowana, kaleka, jakie to ma znaczenie jak ją nazwiemy...

baracca - Nie 03 Lis, 2013 09:56

szika napisał/a:

(...) i Baracca twierdzą, że nie ma czegos takiego jak pokrzywdzona,

ceewd

szika - Nie 03 Lis, 2013 10:02

Dziubas napisał/a:
A skąd wiesz,że nie istnieje,

no własnie nie wiem, zauważ, że zapytałam Ciebie o Twoje zdanie, oczekiwałam odpowiedzi, a dostałam pytanie do mnie:(

co do Córki ... w szpitalu gdy płacze napisałeś, że byś wspierał...
idąc tokiem rozumowania postawionej przez Was tezy, skoro nie ma winy, nie ma poczucia winy, to nie ma tez krzywdy - to logiczne, a zatem nie ma czegoś takiego jak pokrzywdzona (tu od razu odpowiedź do baracca) ... no bądźcie konsekwentni twierdząc coś...

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 10:23

szika napisał/a:
własnie nie wiem, zauważ, że zapytałam Ciebie o Twoje zdanie, oczekiwałam odpowiedzi, a dostałam pytanie do mnie:(

A to już Twój problem :mgreen:
Dostałeś pytanie i odpowiedz sobie na nie... bo ja nie wiem... , czy ty wiesz, co wiesz, i jak wiesz.

olga - Nie 03 Lis, 2013 10:32

alllle wolnych nam sie namnożyło :szok:

:p

zołza - Nie 03 Lis, 2013 10:33

szika napisał/a:
co do Córki ... w szpitalu gdy płacze napisałeś, że byś wspierał...

idąc tokiem rozumowania postawionej przez Was tezy, skoro nie ma winy, nie ma poczucia winy, to nie ma tez krzywdy - to logiczne, a zatem nie ma czegoś takiego jak pokrzywdzona


Dokładnie tak. Pewne rzeczy poprostu sie dzieja ,nie mamy na nie wpływu i nie mozemy przewidziec konsekwencji tego co stanie sie gdy znajdziemy sie własnie w tym miejscu i o tej porze. Wydarzył sie wypadek ( zdarzaja sie -niestety). Kierowca nie czuje wyrzutów sumienia bo nie zrobił nic co miałoby na celu skrzywdzic kogokolwiek. Stało sie jak sie stało :bezradny: .Żałuje tej osoby ,ona czuje sie pokrzywdzona ale dlaczego przez kierowce ?,moze przez los?,albo wyrzuca sobie ,ze gdyby nie była w tym miejscu o tej porze nic złego by sie nie stalo?. Gdybanie :uoee: nic nie zmieni. Stało sie. :( Kierowca z racji człowieczeństwa i szacunku dla tej osoby ( bez poczucia winy ale ze swiadomoscia konsekwencji wydarzenia) odwiedza kobiete w szpitalu (nawet nie musi). Interesuje sie jej losem i samopoczuciem. Nie jako pokrzywdzonej ale jako drugim człowiekiem,którego los doswiadczył nieszczesciem.

matiwaldi - Nie 03 Lis, 2013 10:36

olga napisał/a:
alllle wolnych nam sie namnożyło :szok:

:p
:buahaha:
szika - Nie 03 Lis, 2013 10:43

do Dziubasa:
ja swój porządek świata mam i będę mu wierna... możesz to podeptać - w końcu to trolownia, tu można wszystko, ośmieszyć, wykpić, nie szanować... wlazłam na własne życzenie to mam... chciałam zrozumieć, bo własnie z takim partnerem żyję... on nie odczuwa poczucia winy w ogóle... intencje miałam dobre - dla mnie...
wybacz Dziubas, ale ja na zasadzie "domyśl się" to funkcjonowałam kupę lat temu, tez tak robiłam, dziś to postrzegam jako okrucieństwo z mojej strony, bo wymagałam od kogos niemozliwego... oczywiście Ty ode mnie nie wymagasz, po prostu masz to gdzieś czy ja rozumiem czy nie, prawda? w końcu to mój problem...
ja pozostanę przy swoim, tu szczególnie - przy umowie pierwszej i trzeciej z książki, którą mi poleciłeś...

Mysza - Nie 03 Lis, 2013 10:43

matiwaldi napisał/a:
olga napisał/a:
alllle wolnych nam sie namnożyło :szok:

:p
:buahaha:

obserwując ludzi, którzy akceptują to co się zdarza, nie chowają uraz z przeszłości, wybaczyli sobie, więc innym nawet nie mają co wybaczać, dziękują za każde doświadczenie i w nim szukają nauki dla siebie... życzę sobie by coraz więcej się ich mnożyło :serce:

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 10:44

matiwaldi napisał/a:
olga napisał/a:
alllle wolnych nam sie namnożyło :szok:

:p
:buahaha:

ooo... matiwaldi też jest "wolny"... tylko On "wolny inaczej" :mgreen:

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 10:45

szika napisał/a:
przy umowie pierwszej i trzeciej z książki, którą mi poleciłeś.

...jest jeszcze piąta ;)

matiwaldi - Nie 03 Lis, 2013 10:46

Cytat:
ooo... matiwaldi też jest "wolny"... tylko On "wolny inaczej"


dziękuję za dobre słowo Sławku !!!! :okok:

olga - Nie 03 Lis, 2013 10:51

Tylko psychopaci, którzy nie posiadają jakiejkolwiek zdolności do empatii nie poczuwaja się do winy, w ich pojęciu nie ma czegoś takiego jak krzywda, pokrzywdzony, ofiara. Każdy zdrowy psychicznie i emocjonalnie człowiek potrafiący wczuć sie w położenie drugiej osoby jeśli zawini wobec niej świadomie odczuwa wyrzuty sumienia i chce zadośćuczynic.
szika - Nie 03 Lis, 2013 10:55

zołza, dziekuję za Twoją odpowiedź, może to sie wyda dziwne, ale ja się z tym co napisałaś w stu procentach zgadzam!!!!
to jak to przedstawiłaś to obraz "po burzy", ale czy ja sie mylę, jesli powiem, że zdecydowana większość ludzkości zanim osiągnie taki stan umysłu jak napisałaś i Mysza też to przechodzi przez PROCES poradzenia sobie z emocjami?
u kierowcy pojawia się poczucie winy "rany boskie co ja zrobiłem!", dopiero potem, po opanowaniu tego, a więc po upłynięciu jakiegoś czasu, procesu wybaczenia sobie, "przepracowania poczucia winy" patrzy na to inaczej?
dziewczyna pokaleczona w wypadku, do tego straciła dziecko - jest w szoku, potem jest rozzalona, wsciekła, przechodzi proces godzenia się ze stratą dziecka i swoim kalectwem... ale poczucie krzywdy które się w niej najpierw pojawia JEST!
no sorry, ale nie znam przypadku, gdy człowiek ulega wypadkowi i od razu, natychmiast jest z tym pogodzony :( otwiera oczy po narkozie, dowiaduje się że nie ma nóg i mówi: no trudno, los tak chciał...

może my mówimy o tym samym tylko w innym kontekście? ja tuz po zdarzeniu, kiedy pojawiają sie emocje jako ludzka normalna reakcja, Wy po przejściu PROCESU?

zołza - Nie 03 Lis, 2013 11:24

szika napisał/a:
ale poczucie krzywdy które się w niej najpierw pojawia JEST!


Tylko czy jest to poczucie krzywdy ? Przecież nikt jej nie skrzywdził. Nie ma winowajców. Moze poprostu szuka wytłumaczenia, winnych, odpowiedzialnych za ta tragedie .Kogos na kogo można by zrzucić ta udreke. Byłoby łatwiej pogodzić sie z tymi faktami. Obwinia wszystkich dookoła , los , Boga , ludzi?
I to drążące mózg pytanie i poczucie niesprawiedliwosci - Dlaczego ja ?Dlaczego mnie to spotkało?
A dlaczego nie mnie ? :mysli:

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 11:41

Własnie...
zołza napisał/a:
A dlaczego nie mnie ?
... to jest akceptacja, życie w teraźniejszości, pogodzenie z siłą wyższą... czy jak tam to nazwać, żeby każdy zrozumiał. ;)

moim zdaniem oczywiście ;)

Jo-asia - Nie 03 Lis, 2013 11:47

szika napisał/a:
może my mówimy o tym samym tylko w innym kontekście? ja tuz po zdarzeniu, kiedy pojawiają sie emocje jako ludzka normalna reakcja, Wy po przejściu PROCESU?

jeżeli mogę, tak czuć po "procesie"
co mi broni, czuć się tak "tu i teraz"?

szika - Nie 03 Lis, 2013 11:49

Zapewne wszystko po trochę, to jest tak wielkie cierpienie, że człowiek nie ma w sobie racjonalności ani kszty... nie wiem, nie byłam w takiej sytuacji, mogę sobie tylko próbować wyobrazić... to jak sobie pokrzywdzona/y w wypadku poradzi to to już indywidualna sprawa, jeden pójdzie do psychologa (w szpitalach do ofiar wypadków psychologowie przychodzą niejako z "urzędu", nie zawsze, ale jednak) inny zatopi się w poczuciu krzywdy do końca zycia, jeszcze kto inny będzie sie modlił, dróg tyle co ludzi ..
Zołza skoro zadajesz takie pytania jak zadałaś, skoro próbujesz znaleźc na nie odpowiedź, to chyba dobrze rozumiem, ze to własnie empatia?
Bo ja wlaśnie tak - czuje empatię wobec tej dziewczyny, a zatem jeśli ktos twierdzi, że poczucia krzywdy nie ma, ze nie istnieje, że jest wytworem wyobraźni, manipulacją to ja mam bunt - bo czy ja odczuwam empatię wobec czegoś co tak naprawde nie istnieje? A kto może miec prawo zaprzeczania cierpieniu tej dziewczyny i z jakiego tytułu? Cierpi bo sama sie krzywdzi więc sama sobie na swoje uczucia zapracowała? No kaman ...

Jo-asia - Nie 03 Lis, 2013 11:54

szika napisał/a:
Cierpi bo sama sie krzywdzi więc sama sobie na swoje uczucia zapracowała?

nie mylić...zasłużyła
nie mylić.. pokarała siebie
szika napisał/a:
A kto może miec prawo zaprzeczania cierpieniu tej dziewczyny i z jakiego tytułu?

ja sobie takiego prawa nie daję
ja to rozumiem
dzięki temu skupiam uwagę wyłącznie na niej.. a nie na sobie i "głaskaniu" swojego poczucia winy

olga - Nie 03 Lis, 2013 11:54

zołza napisał/a:

szika napisał/a:
ale poczucie krzywdy które się w niej najpierw pojawia JEST!



Etapy żaloby
I. Faza szoku i zaprzeczenia. Z tym etapem spotykamy się tuż po dowiedzeniu się, że bliska nam osoba nie żyje. Siła oraz długość wstrząsu będzie zależeć od tego, jak bardzo byliśmy zżyci z osobą, w jakim wieku była ona była, czy umarła naturalnie czy też w nagłym wypadku. Często mamy poczucie odrealnienia, jakby to nie działo się naprawdę. Rzadko w tej fazie towarzyszy nam płacz i rozpacz. Raczej znajdujemy się w stanie otępienia. Często powinności pogrzebowe załatwiamy jak „maszyny”, wszystko robimy jakby automatycznie. Tak jakby ta sytuacja nie dotyczyła nas samych. Niektórzy potrzebują kilku minut, inni kilku dni, a jeszcze inni tygodni lub nawet miesięcy, by dotarła do nich informacja, że strata jest autentyczna
II. Dezorganizacja zachowania. Tu najczęściej pojawiają się trudności w sprostaniu codziennym obowiązkom. Sytuacje, które wcześniej były dla nas naturalne, obecnie potrafią nas wprawić w strach, w przerażenie. Często czujemy się nieporadni. Nasza aktywność zawodowa wyraźnie spada (i nie tylko zawodowa). Czujemy się bez energii. Często dochodzi do zaburzeń snu. Jedni mogliby spać na okrągło, inni mają problemy z zasypianiem. Dodatkowo mogą pojawić się zaburzenia łaknienia. Nasze myśli i emocje skoncentrowane są głównie na zmarłym. Czasami nawet budzimy w sobie nadzieje, że spotkamy zmarłego, że jego śmierć to tylko głupie nieporozumienie. Tej fazie często towarzyszy uczucie poczucia winy, poczucia krzywdy, izolowanie się od innych.
III. Złość/ bunt. Tutaj najczęściej odczuwamy różne rodzaje złości: na Boga, na los, na osobę zmarłą, na wszystkich i na wszystko. Swoja złość kierujemy na siebie bądź na innych. Często też odczuwamy zazdrość, że inni mogą się cieszyć szczęściem rodzinnym, a my już nie możemy. Zawiść również jest uczuciem, które może się w tej fazie pojawić.
IV. Smutek/ depresja. W tej fazie czujemy się dotknięci ogromnym smutkiem. Przepełnia nas żal i rozpacz. Nic nas nie cieszy. Czujemy się apatyczni i niezdolni do podejmowania wysiłku. Mamy ciągłe uczucie zmęczenia i wyczerpania. Nieraz mamy nieprzemożoną potrzebę snu. Zaniedbujemy siebie i rodzinę. Unikamy znajomych. Potrafimy większość wolnego czasu spędzać w łóżku. Tracimy apetyt. Zamykamy się w sobie. Często płaczemy. Czujemy się osamotnieni i niezrozumiani przez innych. Przyszłość widzimy w czarnych barwach. Nasze myśli skoncentrowane są głównie na zmarłym i na bezsensie życia.
V. Akceptacja/ pogodzenie się ze stratą. Powoli odzyskujemy aktywność oraz zainteresowanie życiem towarzyskim, rodzinnym, zawodowym. Nie rzadko podejmujemy nowe role i zadania życiowe. Temat straty nie wywołuje już w nas bólu. Czujemy się pogodzeni ze śmiercią bliskiej osoby.
Czas trwania każdej faz jest sprawą bardzo indywidualną. Nie ma wytycznych, co do długości ich trwania. Fazy mogą się przenikać wzajemnie, przeplatać. Nie można przejść do 5 fazy, nie doświadczając wcześniejszych etapów. Nie ma drogi na skróty. Nie można od tego uciec. Jedyne, co można zrobić, to starać się ją PRZEŻYĆ.

Dobrze jest mówić o swoich uczuciach, wyrażać je, mówić o swoim bólu. Osoby osierocone często potrzebują mówić o zmarłym. Dajmy sobie do tego prawo. Nie trzymajmy tego w sobie. Kiedy mamy potrzebę płakać – płaczmy, kiedy chce nam się krzyczeć – krzyczmy (jeśli mamy taką możliwość), jeśli chcemy się złościć – złośćmy się. Najgorsze, co możemy zrobić, to zamknąć się w sobie, robić dobrą minę do złej gry i udawać, że nic się nie stało.

http://pomocpostracie.com.pl/etapy-zaloby

szika - Nie 03 Lis, 2013 11:55

Jo-asia napisał/a:
co mi broni, czuć się tak "tu i teraz"?

Asiu z całym szacunkiem, bo bardzo Cię lubię i cenię, ale sorry, tak można bez końca :(

Klara - Nie 03 Lis, 2013 11:58

Według mnie "Filozofia Wolnych" pomaga w bardzo wygodnym usadowieniu się w TU I TERAZ bez żadnych konsekwencji.
To nic, że biłem, niszczyłem, raniłem. To nic, że byłem łajdakiem.
Byłem, i co z tego, gdy to NIE ISTNIAŁO? To przecież są twory czyjejś wyobraźni, a rany, blizny, te cielesne i te moralne - TO BYŁO! Jeśli kogoś boli wspomnienie, to przecież jego wina 8|
Łatwo tak podejść do tego. Najłatwiej oprawcy :(

olga - Nie 03 Lis, 2013 12:01

Klara jak zwykle krótko, zwięźle i na temat w kilku zdaniach potrafi uchwycić sedno sprawy. :brawo:
baracca - Nie 03 Lis, 2013 12:05

szika napisał/a:
A kto może miec prawo zaprzeczania cierpieniu tej dziewczyny i z jakiego tytułu?

Ale tu było o poczuciu winy szika.
Jej cierpienie nie jest efektem świadomego działania więc o poczuciu winy nie może być mowy. Można współodczuwać, można cierpieć razem z nią, ale nikt w sposób świadomy, z premedytacją jej nie skrzywdził.
Zatem gdzie tu miejsce na winę, na poczucie winy?...
Wina, krzywda, cierpienie istnieją, ale poczucie winy może się pojawić i powinno się pojawić tylko wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją krzywdzi się innych.

baracca - Nie 03 Lis, 2013 12:06

Klara napisał/a:
Według mnie

Bardzo dobrze napisane. :brawo:

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 12:09

Klara napisał/a:
Według mnie "Filozofia Wolnych" pomaga w bardzo wygodnym usadowieniu się w TU I TERAZ bez żadnych konsekwencji.
To nic, że biłem, niszczyłem, raniłem. To nic, że byłem łajdakiem.
Byłem, i co z tego, gdy to NIE ISTNIAŁO?
Klara, istniało, ale nie istnieje,tu jest różnica.
ta filozofia,o której piszesz, wynika również z programu 12-tu kroków (pewno w al-anon jest podobnie), a Ty skupiłaś się (mam wrażenie) na zadośćuczynieniu. Co ma dać z siebie ten co krzywdził, żeby "odkupić" winy ,biczować się do końca swoich dni... tego oczekujesz?

Mysza - Nie 03 Lis, 2013 12:10

Klara napisał/a:
Według mnie "Filozofia Wolnych" pomaga w bardzo wygodnym usadowieniu się w TU I TERAZ bez żadnych konsekwencji.
To nic, że biłem, niszczyłem, raniłem. To nic, że byłem łajdakiem.
Byłem, i co z tego, gdy to NIE ISTNIAŁO? To przecież są twory czyjejś wyobraźni, a rany, blizny, te cielesne i te moralne - TO BYŁO! Jeśli kogoś boli wspomnienie, to przecież jego wina 8|
Łatwo tak podejść do tego. Najłatwiej oprawcy :(

ile razy powinien wg Ciebie Klaro przepraszać oprawca za swoją winę? czy za każdym razem kiedy ofiara sobie o krzywdzie przypomni? a co jesli ofiara nie chce o tym zapomniec? czy oprawca ma całe zycie przepraszać? A czy ofiara...nigdy nie była oprawca???

Klara - Nie 03 Lis, 2013 12:14

Dziubas napisał/a:
tego oczekujesz?

Nie :nie:
Moim zdaniem nieprzyzwoite jest mówienie, że NIE BYŁO o czymś, co trwało latami i pozostawiło trwały ślad.
No, a już twierdzenie, że winny jest ten, który czuje się pokrzywdzony jest perwersją :(

Tajga - Nie 03 Lis, 2013 12:16

Mój przyszły zięć w zeszłym roku śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych człowieka.
Z tym że miał zielone światło, jechał zgodnie z przepisami, był trzeźwy.
Potrącony był nietrzeźwy, wtargnął prosto pod maskę, nie było szans na wyhamowanie bo
praktycznie kierowca był już na tych pasach.
Byli świadkowie, był monitoring, nie miał żadnych przykrych dla siebie konsekwencji.
Pytałam "zięcia" po jakimś czasie jak się z tym czuje?
Odpowiedział mi że co prawda widzi oczy tego człowieka który wszedł pod maskę patrząc
w jego oczy, jedyne co mógł zrobić to poszedł na pogrzeb ( podsłuchał tam że dwa tygodnie wcześniej ten człowiek próbował się powiesić), sprzedał samochód i żyje dalej.
Gdyby rozmyślał że pozbawił , nawet nie ze swojej winy życia człowieka, to by oszalał.
Co wtedy? Co jak jest się narzędziem tylko?
Co z poczuciem winy małżonka który jest straszony samobójstwem współmałżonka i nie zdąży w końcu zapobiec temu?
Drapać to w sobie, czy się pomodlić i strać się żyć normalnie?
Czy może to jest socjopatyczne zachowanie?

szika - Nie 03 Lis, 2013 12:18

baracca, podobie mozna przyjrzec sie emocjom tego kierowcy jak teraz tej dziewczynie... ale może oszczędźmy już, no chyba, że komuś bardzo zależy...
jedno jest powiązane z drugim bardzo ściśle, obie emocje poczucie winy i poczucie krzywdy sa emocjami czysto subiektywnymi... odczuciami będącymi reakcją na zdarzenie...
to o co mi chodziło to zrozumienie jak to możliwe, że poczucia winy dla kogoś (Wolnego, Ciebie, matiwaldi, Dziubasa i innych) w ogóle nie ma? różnicą jest poradzić sobie z emocją, a nie mieć tej emocji w ogóle... ale ok, rozumiem, że ktos może nie odczuwac jakiejś emocji nigdy... ale to nie oznacza przecież, że jej nie ma...

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 12:21

Tajga napisał/a:
Drapać to w sobie, czy się pomodlić i strać się żyć normalnie?

No właśnie...
A mógłby jeszcze obwinić tego człowieka,że uszkodził mu samochód i żyć z żalem do zmarłego... bo tyle mu krzywdy wyrządził.

baracca - Nie 03 Lis, 2013 12:22

szika napisał/a:
to o co mi chodziło to zrozumienie jak to możliwe, że poczucia winy dla kogoś (Wolnego, Ciebie, matiwaldi, Dziubasa i innych) w ogóle nie ma?

Nie będę pisał za innych, ale ja nigdzie nie twierdziłem, że poczucie winy nie istnieje.
Nie wiem skąd ten pomysł.
ceewd

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 12:29

szika napisał/a:
różnicą jest poradzić sobie z emocją, a nie mieć tej emocji w ogóle... ale ok, rozumiem, że ktos może nie odczuwac jakiejś emocji nigdy...

Oj... szika, nie rozumiesz mnie... Nigdzie nie napisałem,że nie odczuwam emocji (poczucie winy to nie jest emocja)... odczuwam ;) i tak jak "wytłuściłaś", radzę sobie z nimi całkiem dobrze... Przede wszystkim mam świadomość gdy się pojawiają i to ja (przeważnie ;) ) "decyduje" co z nimi "zrobić".

szika - Nie 03 Lis, 2013 12:31

baracca napisał/a:
Nie będę pisał za innych, ale ja nigdzie nie twierdziłem, że poczucie winy nie istnieje.
Nie wiem skąd ten pomysł.

baracca napisał/a:
Więc nie ma miejsca na poczucie winy.


NIE ZAKŁADAJ NIC Z GÓRY.
Znajdź odwagę, by zadawać pytania i wyrazić to czego naprawdę pragniesz. Porozumiewaj się z innymi tak jasno, jak tylko potrafisz, aby uniknąć nieporozumień, smutku i rozczarowań. Stosując się tylko do tej jednej zasady, możesz całkowicie odmienić swoje życie.

nie wiem jak wkleić kolejny cytat gdzie nie odpowiedziałeś mi, a zadałes pytanie, potem było, że to mój problem... :( stąd pomysł... jesli mam sie domyslac to interpretuje to co dostałam, a dostałam tylko tyle co dostałam...
jesli źle zrozumiałam to widocznie nie jestem wystarczająco domyslna...

baracca - Nie 03 Lis, 2013 12:35

szika - napisałem tak jasno, że bardziej się nie da...
Cytat:
Wina, krzywda, cierpienie istnieją, ale poczucie winy może się pojawić i powinno się pojawić tylko wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją krzywdzi się innych.


Cytujesz mnie:
szika napisał/a:

baracca napisał/a:
Więc nie ma miejsca na poczucie winy.

ale nie w całości:

baracca napisał/a:

To co robię teraz - wkładam w to swoje serce i duszę, staram się dokonywać dobrych wyborów, nie ranić innych, nie krzywdzić ich. Biorę ten świat i życie tak jak go rozumiem i pojmuję.
Czy zawsze dokonam tylko dobrych wyborów, patrząc z perspektywy innych ludzi? Nie, ale to ja ich dokonuję, a nie oni za mnie.

Nie mam wpływu na to jak reszta ludzkości interpretuje moje zachowania. I tyle...
Więc nie ma miejsca na poczucie winy.

szika - Nie 03 Lis, 2013 12:43

Dziubas,
Cytat:
została tu postawiona teza, że w wielkim skrócie wina nie istnieje i nie ma miejsca na poczucie winy...

moje posty odnosza się do tej własnie, dokładnie tej tezy...

czy Ty również reprezentujesz to stanowisko?


Dziubas napisał/a:
szika napisał/a:
tutaj odzywam się tylko i wyłacznie w kwestii poznania zdania grupy ludzi negujących w ogóle istnienie winy i poczucia winy...

szika, ja też do nich należę

i tu:
Dziubas napisał/a:
A ta , jak piszesz, "naturalna emocja" to tylko wymysł Twojego umysłu,

Dziubas napisał/a:
Oj... szika, nie rozumiesz mnie... Nigdzie nie napisałem,że nie odczuwam emocji

nie rozumiem, to prawda, cały czas to powtarzam :(

szika - Nie 03 Lis, 2013 13:03

baracca, wydarzenie z ostatniego czasu z firmy niedaleko mnie... prasowalnia makulatury, potężne prasy, jedna się zacięła i makulatura utkwiła, maszyna stoi, brygadzista wysyła młodego chłopaka 21 lat na górę aby popchnął makulature, sam to wiele razy robił... chłopak wchodzi, pcha nogą, maszyna rusza, chłopak zostaje wciągnięty w maszynę... jedna nogę stracił całkowicie, drugą mu ratują, juz miał cztery operacje a czeka go jeszcze sześć... brygadzista po zdarzeniu poszedł sie powiesić, odratowali go ale wylądował w wariatkowie...
nie chciał tragedii chłopca... to była prosta czynność, która sam wiele razy robił...
ok, dziękuję Wam bardzo za rozmowę, o to mi tylko chodziło żeby to wiedzieć czego juz sie dowiedziałam... bardzo dziekuję że zechcieliście i poświęciliście swój czas...

baracca - Nie 03 Lis, 2013 13:09

szika napisał/a:
(..)brygadzista po zdarzeniu poszedł sie powiesić, odratowali go ale wylądował w wariatkowie...

Fajnie szika, tylko czego miałoby to dowodzić?...
Że brygadzista nie mógł znieść myśli, że wysłał chłopaka po kalectwo?
Poczuł winę - a powinien?...

Nie wiem co miałaś na myśli i czego chciałaś dowieść tym przykładem.
Nie bardzo rozumiem...
ceewd

szika - Nie 03 Lis, 2013 13:25

baracca napisał/a:
czego miałoby to dowodzić?...

baracca napisał/a:
Że brygadzista nie mógł znieść myśli, że wysłał chłopaka po kalectwo
dokładnie tak
baracca napisał/a:
Poczuł winę
tak
baracca napisał/a:
a powinien?
nie wiem, poczuł - to fakt... ja tez bym poczuła, ale nie dlatego, że powinnam
baracca napisał/a:
Nie bardzo rozumiem...
że taka emocja może sie pojawic z winy nieumyslnej, ale to juz temat na
Cytat:
dyskusja na temat po czyjej stronie jest wina, kto ma to poczucie winy odczuwac albo nie to zupełnie inna rozmowa i uważam, że aby to miało sens to dobrze by było założyc odrębny temat

bo ja widać temat jest "gorący"...ale to już wedle życzenia Waszego..
ja odpowiedź mam, przynajmniej od Was, że owe emocje jednak istnieją, bo juz naprawdę serio się zastanawiałam jak to mozliwe, że ktos mysli, że nie... ale wyjasniło się... nie wiem tylko jeszcze jak Wolny to widzi, no ale...

baracca - Nie 03 Lis, 2013 13:34

szika napisał/a:
że taka emocja może sie pojawic z winy nieumyslnej

Może się pojawić tylko co z tego ma wynikać?...
To, że ludzie mają różnie to wiem, ale nie pisałem jak ludzie to odczuwają tylko jak ja to odczuwam.
Jak ktoś chce brać na siebie winę, żyć w poczuciu winy za to co dzieje się wokół to jego sprawa nie moja.
Biorę odpowiedzialność za swoje wybory nie za cudze. I za to jak to robię.

szika napisał/a:
ja odpowiedź mam, przynajmniej od Was, że owe emocje jednak istnieją

Bez urazy szika, ale chyba zaczynasz dyskutować sama ze sobą. :evil2"

szymon - Nie 03 Lis, 2013 13:45

bardzo miłego dnia Wam życzę :)
szika - Nie 03 Lis, 2013 13:50

nie dyskutuję, bo już nie ma o czym w tym momencie
Cytat:
Wysłany: Dzisiaj 13:03

Cytat:
dziękuję Wam bardzo za rozmowę, o to mi tylko chodziło żeby to wiedzieć czego juz sie dowiedziałam... bardzo dziekuję że zechcieliście i poświęciliście swój czas...

baracca napisał/a:
chyba zaczynasz dyskutować sama ze sobą

Cytat:
że aby to miało sens to dobrze by było założyc odrębny temat (...)
bo ja widać temat jest "gorący"...ale to już wedle życzenia Waszego..

masz/macie prawo tematu nie podjąć

zołza - Nie 03 Lis, 2013 14:19

szika napisał/a:
masz/macie prawo tematu nie podjąć


Szika -kolejny raz czytając Twoje posty mam wrażenie,że Tobie nie zalezy na dyskusji w danym temacie a tylko na udawadnianiu własnych racji . Prowokujesz w moim mniemaniu dyskusje tylko i wyłącznie po to by by negować poglady innych...Ale może jestem przewrazliwiona :mysli:

szika - Nie 03 Lis, 2013 14:29

nie wiem Zołza, być może masz rację, na pewno w jakimś stopniu tak ... jak czegoś nie rozumiem, to sie tego boję, tym bardziej, że tematyka dotyka bezpośrednio mnie i mojego zycia, wydarzeń stale mi towarzyszących i emocji stale sie pojawiających... bardzo bym chciała żeby ktoś mi tak na spokojnie wytłumaczył jak najgorszemu tumanowi, a odbierane to jest różnie... rozumiem i szanuję... na własne życzenie ładuję się do trolowni i zbieram... byc może taka jest moja droga?
Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 15:28

szika napisał/a:
dbierane to jest różnie... rozumiem i szanuję... na własne życzenie ładuję się do trolowni i zbieram...

:mgreen:
Widzisz,jak różnie odbieramy... zbieraj szika, zbieraj,... doświadczenia ;)

endriu - Nie 03 Lis, 2013 15:57

Trala lala dyrdy mały wolnego :wysmiewacz:
endriu - Nie 03 Lis, 2013 16:29

Wydawło mi się, że to trollownia :mysli:
Klara - Nie 03 Lis, 2013 16:31

endriu napisał/a:
Wydawło mi się, że to trollownia :mysli:

Nudzi Ci się? :(

Jo-asia - Nie 03 Lis, 2013 16:50

Strach...
bo jeśli mama i tatą nie są winni,
jeśli im przebaczę
strach
bo jeśli to nie jest wina mojego m.
co wtedy zostaje...moja wina..moja wina
jak z tym żyć...
musiałam...chciałam to poczuć...chciałam tego dotknąć
mogłam powiedzieć przeszłość nie ma znaczenia
mogłam nie wybaczyć...sobie
nie umialam nie przebaczyć innym....
miałam dwa wyjścia..
wybrałam pprzypadkowo trzecie....wybaczyłam sobie

Klara - Nie 03 Lis, 2013 16:59

Jo-asia napisał/a:
wybaczyłam sobie

To jestem w stanie zrozumieć, bo to jest chyba coś innego niż wmawianie sobie i innym, że nie ma przeszłości i niczego nie było.

szika - Nie 03 Lis, 2013 17:07

Dziubas napisał/a:
Widzisz,jak różnie odbieramy... zbieraj szika, zbieraj,... doświadczenia

tak Dziubasie, doświadczenia też, i krytykę, i niechęć, bo zadaję niewygodne pytania, w których ludzie widza podstęp, intrygę i złe intencje...
nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że nadal będę szukała odpowiedzi na pytanie jak to się dzieje, że ludzie raniąc nie odczuwają poczucia winy...
moje doświadczenie? tez takie, że tu mi tego nikt nie wytłumaczy...

Dziubas - Nie 03 Lis, 2013 17:07

Klara, przeszłości niema ... i nigdy nie było... jest tylko teraźniejszość :mgreen:
Klara - Nie 03 Lis, 2013 17:12

Dziubas napisał/a:
przeszłości niema

Zgoda. Nie ma.
Dziubas napisał/a:
i nigdy nie było...

A to już (z całym szacunkiem dla Ciebie) wierutna bzdura.

wolny - Nie 03 Lis, 2013 17:13

Powtórzę że winnych nie ma , nie było i nie będzie , jak widać z dyskusji i tak wypływa jeden wniosek ,.. wina jest mniejsza większa jaka by tam nie była ale jest, choć po prawdzie jej nie ma , ale nie o to tu chodzi , gdy pojawia się wina pojawia sie pokuta,. czyli kara i tu jest problem,. bo jak kara(pokuta) to i cierpienie , tylko jak te kare sobie wymierzyć ,wychłostać sie , a może powiesić na przydrożnym drzewie , Zresztą jeżeli ktoś rozumie życie w tu i teraz to wie że przeszłość to iluzja , że nie istnieje,. więc jak może być ktoś coś winien za coś co już nie istnieje. Te dwa elementy ścisłe ze sobą współpracują czyli przeszłość i wina i to należy tylko zrozumieć i wyeliminować z systemu myślowego aby stać się WOLNYM,.. że te elementy to fikcja i iluzja nic poza tym czyli wytwory egona ,.... szatana w ludzkiej skórze, którego naczelnym zadaniem jest przekonać nas że nieszczęście może być naszym szczęściem i robi to bardzo skutecznie czyniąc z nas idiotów wiecznie uganiających sie za szczęściem które jest naszym nieszczęściem , niestety albo stety :bezradny:
Tajga - Nie 03 Lis, 2013 17:24

szika napisał/a:
bo zadaję niewygodne pytania, w których ludzie widza podstęp, intrygę i złe intencje...

No nie przesadzaj, ja to tez ludzie, a niczego takiego nie widzę ;)
szika napisał/a:
jak to się dzieje, że ludzie raniąc nie odczuwają poczucia winy...

Czynny alkoholik które tłucze żonę i dzieci nie odczuwa poczucia winy, bo nie kieruje
swoim życiem, i ważna jest tylko następna flaszka.
Psychopata znęcający się nad małym dzieckiem nie odczuwa poczucia winy, bo ma chory mózg.
Zdrowi ludzie natomiast....mają poczucie winy, w nawet sprawach bardzo błahych,
tak że nie jest tak źle Sziko.

Tajga - Nie 03 Lis, 2013 17:26

wolny napisał/a:
i robi to bardzo skutecznie czyniąc z nas idiotów

Co Ci się bardzo skutecznie NIE UDAJE ;)

wolny - Nie 03 Lis, 2013 17:31

Tajga, miiiii,...????? :szok:
Gdybym Cie nie kochał jak kocham to już bym cie w poczucie winy wpakował :rotfl:

wolny - Nie 03 Lis, 2013 17:33

Tajga, Miliardy ludzi żyje w poczuciu winy a ja tu se pierdacze że jej nie ma,... też coś , znalazł sie niewinny :radocha: :radocha:
Tajga - Nie 03 Lis, 2013 17:40

wolny napisał/a:
Gdybym Cie nie kochał jak kocham to już bym cie w poczucie winy wpakował :rotfl:

Jak mnie nie wpakowali w poczucie winy jak chlałam, to TY mi możesz co najwyżej na piórko naskoczyć :beba:

wolny - Nie 03 Lis, 2013 17:43

Tajga napisał/a:

Jak mnie nie wpakowali w poczucie winy jak chlałam, to TY mi możesz co najwyżej na piórko naskoczyć

To dlaczego dyrdymalisz że jest wina skoro nawet cie w trakcie amoku nie mogli unieszkodliwić poczuciem winy ,.. ach Ty łobuziak jesteś :nono: :buzki:

Tajga - Nie 03 Lis, 2013 17:46

Idę na dwór :kot: :kot: karmić, bo mnie wpędzą w poczucie winy że się ocyngalam, a już czas. :kot: :kot:
wolny - Nie 03 Lis, 2013 17:49

Tajga, Milusiego miałczenia :wysmiewacz:
Tajga - Nie 03 Lis, 2013 17:49

wolny napisał/a:
nawet cie w trakcie amoku

Aha! WTEDY to mi też na piórko mogli naskoczyć, miałam na myśli czas kiedy
zaczynałam trzeźwieć.
Rozmawiamy tu o większych sprawach :bezradny:
Jest zbrodnia, i jest kara.
Jest zbrodnia i jest poczucie winy, no chyba że ktoś jest psychiczny, socjopatyczny,
jest cyborgiem lub....jest Wolnym ;)

wolny - Nie 03 Lis, 2013 17:52

Tajga,
Tajga napisał/a:
.jest Wolnym
,...to ja i paru jeszcze by się znalazło jakby co!!! :figielek:
baracca - Nie 03 Lis, 2013 19:04

wolny napisał/a:
Zresztą jeżeli ktoś rozumie życie w tu i teraz to wie że przeszłość to iluzja , że nie istnieje

Uwolnić się od krzywdy, której doznałem. Uwolnić się od krzywdy, którą wyrządziłem..
Żeby zacząć żyć dzisiaj najpierw trzeba zakończyć rachunki z wczoraj.
:mysli:

szika - Nie 03 Lis, 2013 19:08

baracca napisał/a:
Uwolnić się od krzywdy, której doznałem. Uwolnić się od krzywdy, którą wyrządziłem..
Żeby zacząć żyć dzisiaj najpierw trzeba zakończyć rachunki z wczoraj.

czyli jednak mój "porządek świata" nie jest wyimaginowany, jesteśmy po tej stronie jak widzę... :buziak:

baracca - Nie 03 Lis, 2013 19:15

szika napisał/a:
czyli jednak mój "porządek świata" nie jest wyimaginowany, jesteśmy po tej stronie jak widzę...

szika - napisałem to na samym początku:
baracca napisał/a:
Zaakceptować siebie i zacząć żyć teraz

szika - Nie 03 Lis, 2013 19:25

baracca napisał/a:
najpierw trzeba zakończyć rachunki z wczoraj.

to nie to samo... brakło tego krótkiego zdania :)
juz ok, juz rozumiem Cię :)

szika - Pon 04 Lis, 2013 07:45

Wolny wiesz? a ja może będę matką Teresą ale potraktuję Cie poważnie... piszesz/cie o ważnych rzeczach w tak lekki sposób, że budzi to we mnie strach, dlaczego - o tym później..

wolny napisał/a:
Powtórzę że winnych nie ma , nie było i nie będzie

Dziubas napisał/a:
przeszłości niema ... i nigdy nie było... jest tylko teraźniejszość


Zaprzeczenie niesie pewne konsekwencje, moim zdaniem bardzo niebezpieczne. Dziubasie jesli przeszłośc nigdy nie istniała, to nie było również wczorajszego dnia. Skup sie proszę zanim będziesz lekceważącym tonem negował. Skoro nie było wczorajszego dnia to dzisiaj również nie istnieje, prawda? No logiczne. A skoro cos nie istnieje to nic z tym nie można zrobić, nie mamy na to wpływu. Skoro nie mamy na to wpływu to nie mamy nad tym kontroli, a co za tym idzie, nie musimy za to ponosić odpowiedzialności! No bo jak ponosić odpowiedzialnośc za coś co nie istnieje? I tu jest niebezpieczeństwo.
Podobnie z wina i karą. Jesli tego nie ma, winnych nie było, nie ma i nie będzie, to mogę robić wszystko co mi się żywnie podoba (krzywdzić, mordować) i winna nie będę. A zatem nie będe się czuła zagrożona żadna karą, bo jak karać winę, której nie ma?
Niebezpieczeństwo polega na tym, że uzywając baśniowej przenośni z "czterech umów" łatwo ją przeinterpretować na własną niekorzyść - zwolnić się z odpowiedzialności.
Powiem tak - ludzie często gdy nie wiedzą co z czymś zrobić, gdy nie potrafią sobie z czyms poradzić poprostu stwierdzają - tego nie ma. To jest wyparcie - zjawisko na wskroś przebadane przez naukę zajmująca się ludzkim umysłem (celowo nie użyję znienawidzonego słowa psychologia).
Wolny gdy napisałeś:
wolny napisał/a:
gdy pojawia się wina pojawia sie pokuta,. czyli kara i tu jest problem,. bo jak kara(pokuta) to i cierpienie , tylko jak te kare sobie wymierzyć ,wychłostać sie , a może powiesić na przydrożnym drzewie

to ja właśnie widzę, ze nie wiesz co z tym uczynić. Trzymasz coś w dłoni i zastanawiasz się do której szuflady to włożyć. Powiem Ci tak: już jesteś wygrany bo zadajesz pytanie, zastanawiasz się, wielu po prostu wyrzuca do śmieci!
No chyba, że zrobisz tak samo... wywalisz do kubła, koniec nie ma, i nie ma nad czym dumać..
Tylko, że jest tak, że niestety żadna śmieciara po te śmieci nie przyjeżdża i wszystkie te śmieci zostają w naszej...piwnicy... śmierdzą, jest ich tak dużo, że drzwi do piwnicy nie można domknąć...
Wracając do tego wieszania na drzewie, ja to nazwę inaczej - obnoszeniem się. Akurat obnoszenie sie nie jest również rozwiązaniem. Wielu obnosi się ze swoją winą "ja to w życiu narobiłem szajsu" ale nie mają w sobie tego:
wolny napisał/a:
kara(pokuta) to i cierpienie

Już samo cierpienie za wyrządzone krzywdy jest karą i to najlepsza i w zasadzie jedyną, wszystkie inne kary nie maja najmniejszego sensu, bo co da chłosta publiczna na przykład gdy sprawca nie czuje winy? Nic. Ubaw dla publiczności. Choć może nie do końca - może być przestroga dla innych. W dalszym toku myślenia kara to odpowiedzialność, to ponoszenie konsekwencji. A ludzie tego bardzo nie lubia bo sie .... boją.
Ja tez sie boję, oczywiście, że sie boję. Boję sie konsekwencji. Teraz się boję że przybiegnie Zołza (przepraszam, że robię osobista wycieczkę Zołza) i znów powie mi, że chce narzucic swoje zdanie, choc prawdopodobnie zgadza się ze mną w wielu punktach, zlecą się różni i obśmieją. To jest moja odpowiedzialność - zdaję sobie sprawe co mnie może czekac i jestem na to gotowa.
Zatem czym jest wolność tak naprawdę? Czy jak ktoś obnosi się ze swoją wolnością to czy to oznacza, że ją ma? Wolność od kary, winy, od wczoraj, dzis i jutro, od wpływu, od odpowiedzialności? Hitler był człowiekiem wolnym? Otóz nie. Wolność (oczywiście wyłacznie w tym kontekście, bo sama wolnośc ma znacznie szersze znaczenie) to wolnośc wyboru wraz z gotowością do ponoszenia konsekwencji, również kary.
Kochani, a teraz wyjaśniam dlaczego ludzie gdy mówią, że czegoś nie ma budzą strach, myslę, że nie tylko we mnie. Bo ktoś kto twierdzi, że nie ma winy może w kazdej chwili wyrządzic krzywdę, na przykład mnie.

szika - Pon 04 Lis, 2013 08:02

Upssss pospieszyłam się w pewnym wnioskowaniu, zatem dodaję - publiczna chłosta jako kara może odnieść skutek taki, że ukarany będzie się BAŁ kolejnej chłosty, tyle, że strach przed bólem, a brak poczucia winy może sprawic, że ze swoimi "zbrodniami" zacznie sie lepiej kryć, maskować, ukrywać, ale i tak dalej to będzie robił.
Dziubas - Pon 04 Lis, 2013 09:32

szika napisał/a:
Dziubasie, doświadczenia też, i krytykę, i niechęć, bo zadaję niewygodne pytania, w których ludzie widza podstęp, intrygę i złe intencje..

szika, to jest Twoje postrzeganie (projekcja)
szika napisał/a:
tu mi tego nikt nie wytłumaczy...

...nikt, nigdzie Tobie tego nie wytłumaczy... odpowiedź możesz znaleźć tylko w sobie ;)

Dziubas napisał/a:
przeszłości niema ... i nigdy nie było... jest tylko teraźniejszość


OK.. dla jasnego przekazu... niech to zdanie wygląda tak:
Dziubas napisał/a:
przeszłości niema ... jest tylko teraźniejszość
;)

szika napisał/a:
skoro cos nie istnieje to nic z tym nie można zrobić, nie mamy na to wpływu. Skoro nie mamy na to wpływu to nie mamy nad tym kontroli, a co za tym idzie, nie musimy za to ponosić odpowiedzialności! No bo jak ponosić odpowiedzialnośc za coś co nie istnieje? I tu jest niebezpieczeństwo.
Podobnie z wina i karą. Jesli tego nie ma, winnych nie było, nie ma i nie będzie, to mogę robić wszystko co mi się żywnie podoba (krzywdzić, mordować) i winna nie będę. .


Oczywiście,że nie mam wpływu na przeszłość, a tym bardziej kontroli nad nią, mam wpływ tylko na teraźniejszość. To w niej podejmuje decyzje... świadomie... i ponoszę konsekwencje moich wyborów, niezależnie jakie one będą...

szika napisał/a:
uzywając baśniowej przenośni z "czterech umów" łatwo ją przeinterpretować na własną niekorzyść

Dlaczego "prze", a nie np. "nad"? Nie wystarczyło tylko "interpretować"?
Skojarzyło mi się,że "moja interpretacja" jest słuszna , a inne "prze...", albo "nad..." i w trosce o tych co to "prze..." muszę im to uświadomić... żeby się "nawrócili" ;)

Zastanowiło mnie jak to jest z akceptacją i czy można coś akceptować jednocześnie nie zgadzając się z tym (interpretować "inaczej")? :mysli:

szika - Pon 04 Lis, 2013 10:36

Aż sie prosi o wyizolowanie nowego wątku i przychodzi mi do głowy taki tytuł:
Wina, Krzywda i...Wolność
Ale nie mnie o tym decydować.
Dziubas bardzo dziękuję Ci że się odniosłes do moich postów, czuje sie uszanowana :)
Dziubas napisał/a:
szika, to jest Twoje postrzeganie (projekcja)

oczywiście, że tak, że to moja projekcja, tak odebrałam nasza wcześniejszą dyskusję, w której miałam wrażenie jakby inni bronili się przed tym co pisałam, np nie chcąc odpowiadać na pytania...
Dziubas napisał/a:
szika napisał/a:
tu mi tego nikt nie wytłumaczy...

może trudno w to uwierzyć, ale ja serio miałam nadzieję porozmawiać z kimś kto ma podobnie jak mój partner, który bardzo słabo odczuwa empatie, albo wcale i bardzo rzadko poczucie winy... jestem ciekawa czy można NAUCZYĆ się żyć z drugim człowiekiem, gdy sie tak ma, a jeśli tak, to jak to zrobić... Wy mi nie odpowiecie, bo "stety" okazaliście się tymi, którzy te emocje odczuwają...
Dziubas napisał/a:
łatwo ją przeinterpretować na własną niekorzyść

tu masz absolutną rację, przedrostek "prze" jest niepotrzebny, bez niego zdanie ma to samo znaczenie, dziekuję, że zwróciłeś na to uwagę, być może rzeczywiście powinnam się tu dokładniej przyjrzeć dlaczego tak napisałam... na ten moment mam tak:
szika napisał/a:
ja może będę matką Teresą
więc Twoje
Dziubas napisał/a:
muszę im to uświadomić... żeby się "nawrócili"

ma sens... poprzyglądam się, obiecuję i dam znać :)

Dziubas napisał/a:
Zastanowiło mnie jak to jest z akceptacją i czy można coś akceptować jednocześnie nie zgadzając się z tym (interpretować "inaczej")?


to już zaczątek do kolejnej wymiany poglądów, uważam, że bardzo celne pytanie, sama bardzo bym chciała poprzyglądać się sobie i innym jak mają w tym względzie...

pterodaktyll - Pon 04 Lis, 2013 10:39

szika napisał/a:
Aż sie prosi o wyizolowanie nowego wątku

A od którego momentu byś chciała?

szika - Pon 04 Lis, 2013 10:59

pterodaktyll napisał/a:
A od którego momentu byś chciała?

nie wiem, wydaje mi się, ze wczorajsze tez jest ważne, bo pojawiały się ważne pojęcia takie jak intencje i wiele innych...sama nie wiem...a jak inni to widzą? zdaję się na Ciebie Ptero :)

Jacek - Pon 04 Lis, 2013 11:03

Dziubas napisał/a:
przeszłości niema ... i nigdy nie było... jest tylko teraźniejszość

wręcz przeciwnie Sławku
czasu nie można zatrzymać,tak więc to co uważane za czas teraźniejszy
jest tylko w naszej wyobraźni
a istnieje sam płynący czas,więc to co już było i to co będzie
całe nasze życie jest teraźniejszością,od samych narodzin po śmierć
ale już w momencie narodzin zaczyna upływać ,staje się przeszłością i to co dopiero będzie
czas to ruch,bieg ,,którego nie można uchwycić,zatrzymać
ale jesteśmy jego istnieniem i to jest nasz czas teraźniejszości

Dziubas - Pon 04 Lis, 2013 11:05

Jacek napisał/a:
Dziubas napisał/a:
... jest tylko teraźniejszość

wręcz przeciwnie Sławku

całe nasze życie jest teraźniejszością,od samych narodzin po śmierć

Tak se zmanipuluje trochę :mgreen: :dokuczacz:

szymon - Pon 04 Lis, 2013 11:15

Jacek napisał/a:
czas to ruch,bieg ,,którego nie można uchwycić,zatrzymać
ale jesteśmy jego istnieniem i to jest nasz czas teraźniejszości


dobre zdanie

Jacek - Pon 04 Lis, 2013 11:22

szika napisał/a:
może trudno w to uwierzyć, ale ja serio miałam nadzieję porozmawiać z kimś kto ma podobnie jak mój partner, który bardzo słabo odczuwa empatie, albo wcale i bardzo rzadko poczucie winy... jestem ciekawa czy można NAUCZYĆ się żyć z drugim człowiekiem, gdy sie tak ma, a jeśli tak, to jak to zrobić...

polecam poczytać i tu się odwołam do zaleceń żeglaża
gdyż to On zalecił książkę pod tytułem "Emocjonalne wampiry"
http://www.empik.com/emoc...d=CMWko9HxyroCF

Jacek - Pon 04 Lis, 2013 11:24

Dziubas napisał/a:
Tak se zmanipuluje trochę :mgreen: :dokuczacz:

Sławku,ty do mnie coś pisałeś,piszesz czy może dopiero napiszesz :dokuczacz:

Anna B - Pon 04 Lis, 2013 12:21

Chce się wtrącić ........tak sobie czytam i myślę ze nie da się tak zupełnie wymazać tego co było a pamięć wsteczna?I chyba teraz po wielkim poprzednim doświadczeniu wiem ze można pogodzić się z rzeczami przeszłymi ale pod jednym warunkiem.To wszystko co było czy dobre czy złe trzeba wywalić do wierzchu. Na pokrywkę od garnka a nie pod pokrywkę i wyciągać przy jakiś okazjach coś co pasuje.Uczestniczyłam w eksperymentalnej grupie która popracowała sobie dogłębnie na szczegółach z dzieciństwa. Dotąd nie raz pełzałam w dosłownym słowa znaczeniu na kolanach dopóki nie zrozumiałam ze rodzice tak mnie ukształtowali jak umieli i nie ma o co kruszyć kopii. Trzeba się z tym pogodzić prędzej czy później starać się zrozumieć a nie osadzać .Tak czasem mam ze jak sięgnę pamięcią wstecz to sama do siebie się uśmiecham na pamięć tego co było i nie raz z trwogą spoglądam do tyłu ile głupot narobiłam :krzyk:
szika - Pon 04 Lis, 2013 14:31

Jak tu Chłopaki pisali - czas jest ulotny, TA sekunda nigdy się nie powtórzy, już jej nie ma, to prawda. Można by rozkminiać pojęcie czasu bez końca i pewnie forum nam by zabrakło, a jeszcze byśmy nie ustalili wspólnych zeznań i nie zdefiniowalibyśmy tego zjawiska.
Chwili już nie ma, pozostaje jednak po niej coś...jakiś ślad, jakiś skutek.. na przykład wspomnienie, po zastrzyku lek we krwi. Idąc dalej przytoczę teorię, którą naukowcy potwierdzili dzięki najnowszym technikom, że długotrwały stres i brak miłości i troski emocjonalnej u małego dziecka do 3 lat, powoduje trwałe i nieodwracalne zmiany w mózgu. Czyli chwili, dnia, tygodnia, tamtego czasu już nie ma, ale zostaje po nim coś co jest teraz, dziś, w tej sekundzie - czyli skutek, bo takie dziecko idzie później przez życie z ciężarem, z pewna zmianą, która w nim nastąpiła.
Tak jak Ania pisze, niestety bywa, że trzeba wrócić, a skoro wrócić, skoro uznać coś z przeszłości, to ta przeszłość istnieje...

Maciejka - Pon 04 Lis, 2013 14:36

Przeszłośc to historia więc o co ten spór, kazdy ma swoją historię i swoją przeszłość, terażniejszosc jest tu i teraz, przyszlośc jest zakryta i nieznana.

Ważne by nadac sens każdej przemijajacej chwili i życ tak jak bym jutro miałą umrzeć tzn kochac i zyć pełnią życia tu i teraz.

Anna B - Pon 04 Lis, 2013 14:57

Chłopaki maja racje historia .....Sami ją tworzymy i jeśli nadamy dobry wymiar czasowi chwili obecnej to wtedy moim zdaniem łatwiej uporać się z zaszłościami i zrozumieć że na tamten czas to był wybór tez dobry :mysli: h65hj
wolny - Pon 04 Lis, 2013 19:48

szika, w odpowiedzi na Twoją wypowiedź , powiem tak z tym czasem to określmy to jasno, tu i teraz jest wiecznością i nikt nie jest nawet w stanie tej prawdy obalić gdyż prawdę można wykoślawiać,. interpretować jak sie tylko chce,. lecz zmienić się jej nie da,. tylko prawda jest prawdziwa , i slogany typu twoja prawda moja prawda i g***o prawda to tylko wygibas Egonowy nic poza tym durny dyrdymał w najdurniejszym wykonaniu.
jeśli chodzi o manipulacje tym czasem to ego jest mistrzem tejże manipulacji gdyż nasza przeszłość służy jemu właśnie do wywołania poczucia winy w nas samych ,,.a co za tym idzie i kary,.. i tu pojawia sie pytanie kim ja jestem abym podlegał takim prawom jak wina i kara,. kto ma mnie karać i za co , kto dał drugiemu człowiekowi takie uprawnienia aby mógł stosować metody tak szalone w stosunku do samego siebie,. tylko ludzkie ego mogło wymyślić takie porąbane fałszywe prawo nikt inny, a wspominałem że ego to nasz oprawca i zmierza do tego aby nas uśmiercić,. choć śmierć nie istnieje. Gdy dobrze rozpatrzysz przeszłość to służy ona do oceny siebie i innych z tym małym drobiazgiem iż nie mamy prawa nikogo oceniać ani osądzać na podstawie przeszłości to kardynalny błąd gdyż gdy oceniamy kogoś lub siebie na podstawie przeszłości oceniamy coś co dawno już nie istnieje to nie jestem ja sprzed nawet minuty czyli oceniamy nieprawidłowo i stwarzamy sobie iluzje widzimy kogoś tym kim on nie jest i co sie dzieje,..dzieją sie nieporozumienia i nienawiść jeden do drugiego gdyż nasza ocena jest totalnie błędna :bezradny:

szika - Wto 05 Lis, 2013 23:08

wiesz Wolny co mamy podobnie? przynajmniej tak mi się wydaje... chcemy coś bardzo ludziom powiedzieć, przekazać a ludzie tego nie rozumieją, i jeszcze to, że proste rzeczy komplikujemy zamiast upraszczać... no ale może taka nasza uroda :)
z tym czasem i prawdą to łatwo się pogubić i pogmatwać, bo to takie "śliskie" tematy, a jeśli wyjdziemy z założenia, że dla ludzi w grupie najważniejsza jest dobra komunikacja (zrozumienie się wzajemnie) to dobrze jest przyjąć jakieś uproszczenia i schematy... żebyśmy mówili o tym samym, będzie nam łatwiej..
wydaje mi sie, że aby można było odnieść się do tego co napisałeś, ale przede wszystkim zrozumieć, to dobrze by było gdybyś wyjaśnił co rozumiesz pod pojęciem EGO... słowo to ma różne znaczenia ... pojawia się w wypowiedziach, ale nie wiem czy tak samo je rozumiemy...mógłbyś wytłumaczyć?

endriu - Śro 06 Lis, 2013 06:30

ego to coś takiego, że się przepiło całe życie a teraz się wymądrza na forum :figielek:









aha, i żeby nie było to piszę o sobie

Maciejka - Śro 06 Lis, 2013 07:21

szika napisał/a:
dla ludzi w grupie najważniejsza jest dobra komunikacja (zrozumienie się wzajemnie)


Szika czy dobra komunikacja oznacza zrozumienie sie wzajemne czy wystarczy dojść do porozumienia? Czy musimy sie wzajemnie rozumieć żeby sie porozumiec?

szika - Śro 06 Lis, 2013 07:40

perełka napisał/a:
zrozumienie sie wzajemne czy wystarczy dojść do porozumienia? Czy musimy sie wzajemnie rozumieć żeby sie porozumiec?

Masz rację Perełko, to moja projekcja, że ludzie najlepiej jak by sie wszyscy rozumieli nawzajem i byłby hajlajf... to dobre pytanie dla "naszych" rozważań w DDA, więc może tu nie rozwlekajmy?
Zatem dla uproszczenia w tej akurat mojej rozmowie z Wolnym powiedzmy jasno: ja Wolnego chce dobrze zrozumieć.

Jo-asia - Śro 06 Lis, 2013 12:49

szika napisał/a:
miarą krzywdy jest subiektywne odczucie krzywdzonego..

czy jestem w stanie... wszystkich zadowolić?
czy nie lepiej mi to odnieść.. do siebie
jeśli rozumiem, coś mnie nie krzywdzi, to jest ok..
a jeśli to co mnie nie krzywdzi, krzywdzi Ciebie, jest ok..i wtedy moja decyzja
wycofuję się i przepraszam.. jeśli nadal brnę w to, to już mogę to nazwać krzywdą

szika - Śro 06 Lis, 2013 13:00

Joasiu przepraszam, bo już nam sie tak pomieszały tematy, w zasadzie to jedna rozmowa w różnych watkach, przeplatają się, przeniosłam ten post do tego od awantury...
ale namieszałam, sorki :stres1:

Maciejka - Śro 06 Lis, 2013 13:01

Myslę że prawdziwe jest to powiedzenie mojego taty;
Jeszcze się taki nie urodził co by kazdemu dogodził.

Jo-asia - Śro 06 Lis, 2013 13:31

szika napisał/a:
Joasiu przepraszam, bo już nam sie tak pomieszały tematy, w zasadzie to jedna rozmowa w różnych watkach, przeplatają się, przeniosłam ten post do tego od awantury...
ale namieszałam, sorki :stres1:

zauważyłam.. :rotfl:

szika - Śro 06 Lis, 2013 13:34

Jo-asia napisał/a:
zauważyłam..

ło jeju to aż tak widać nawet przez kable, że spłonęłam rumieńcem i o mało nie zapadłam sie pod ziemię? :wstyd2:

szika - Śro 06 Lis, 2013 13:49

pterodaktyll napisał/a:
Czy to jest dobry wybór?

:buahaha:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group