To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

Do poczytania, do przemyślenia... - "W dżungli podświadomości" Beata Pawlikowska

szika - Sob 16 Lis, 2013 12:19
Temat postu: "W dżungli podświadomości" Beata Pawlikowska
Fragment książki "W DŻUNGLI PODŚWIADOMOŚCI", wyd. G+J, premiera 20 marca 2013

Jesteś dzieckiem. Nawet jeśli masz już sto lat, to wciąż w głębi duszy jesteś tym samym dzieckiem, które rozglądało się kiedyś po świecie i dziwiło. Wielu rzeczy nie pamiętasz. Ale twoja podświadomość zna je wszystkie. Czasami było tak ciężko, że groziło ci niebezpieczeństwo przepalenia wszystkich emocjonalnych bezpieczników. Nie mów, że tak nie było, bo to tylko znaczy, że tego nie pamiętasz. W życiu każdego człowieka zdarzały się chwile, kiedy psychicznie nie był w stanie unieść tego, co się wydarza dookoła. Mam podać przykład?

Jesteś chory. Masz dwa latka. Lekarz mówi, że śląskie powietrze ci nie służy, powinieneś zmienić klimat.

- No ale jak to zmienić klimat? – twoja mama chwyta się za głowę. – Przecież nie możemy się przeprowadzić!
- Proszę wysłać dziecko na wakacje, na kilka tygodni do krewnych – radzi lekarz.

Rodzice uznają, że to jedyne rozsądne rozwiązanie. Skoro często chorujesz, a lekarz twierdzi, że ta powracająca choroba jest związana z miejscem, gdzie się wychowujesz, trzeba cię ratować.

- Może wyślemy go do mojej siostry? – proponuje twój tata. – Mazury, czyste powietrze, przyroda.

Zostajesz zapakowany do samochodu i wyruszacie w drogę. Następnego dnia widzisz swoich rodziców po raz ostatni. Tak ci się przynajmniej wydaje. Oni oczywiście wrócą, ale ty wtedy jeszcze o tym nie wiesz. Czujesz tylko przerażenie i rozpacz, że cały świat, jaki dotychczas znałeś, właśnie się rozpadł, zginął i został pogrzebany. Wszystko, co kochałeś, odeszło. Wszystko, co dawało ci poczucie bezpieczeństwa, znikło. Zostałeś porzucony.

Przypominam, że masz dwa latka, a twój rozum nie jest w stanie objąć i racjonalnie sobie wytłumaczyć całej sytuacji. Ty nie wiesz co to znaczy „zmiana klimatu” ani „dla twojego dobra”. Jedyne, czego pragniesz całą swoją istotą, to czuć bliskość matki. Bo ona jest wszystkim, co masz. Z twojej ówczesnej perspektywy, rzecz jasna.

I nagle matka odchodzi. Porzuca cię. Zostawia cię samego.

Jasne, z racjonalnego i dorosłego punktu widzenia możesz powiedzieć:
- Przecież nie zostawiła mnie samego, tylko pod opieką ciotki. Ciotka była bardzo dobrą, serdeczną kobietą. Moja mama nigdy nie zrobiłaby niczego, żeby mnie skrzywdzić.

Naturalnie. Tak myśli dorosły.

A dziecko czuje tak:
- To koniec!!! Przestaję żyć! Zostaję odcięty od tego, co daje mi życie! Ginę! Umieram! Rozpadam się!

Gdyby umiało nazwać te uczucia słowami, gdyby potrafiło opisać je sobie samemu, ciotce i rodzicom, nie byłoby sprawy. Nazwanie czegoś po imieniu przynosi ulgę i spokój.
Ale dwuletnie dziecko tylko czuje i coś musi zrobić z tymi emocjami. Czasami można je wypłakać. Ale jeśli jest ich więcej? Więcej niż można przekazać przez łzy i krzyk? Więcej niż taki mały człowiek jest w stanie udźwignąć swoim małym sercem? Jeśli jest ich tak dużo i są takie ciężkie, przerażające i rozpaczliwe, że cały rozpada się od wewnątrz i ma wrażenie zbliżającej się śmierci?

Wtedy do pomocy rzuca się podświadomość.

Z jej punktu widzenia to, co się właśnie zdarzyło, było zagrożeniem życia. Tak wielkie emocje i taka wielka rozpacz to poważne niebezpieczeństwo, że jeśli będą się powtarzały, psychika nie wytrzyma takiego obciążenia i stanie się coś złego. Sami wiecie, że silny stres może doprowadzić do ataku serca, wylewu, paraliżu i innych fizycznych sposobów uwolnienia emocji, które były tak silne, że psychika nie była w stanie sobie z nimi poradzić.

Zadaniem podświadomości jest chronić ciebie przez całe życie i wspierać ciebie w taki sposób, żebyś unikał sytuacji niebezpiecznych i stanowiących zagrożenie życia. To dlatego podświadomość ostrzega, żebyś podmuchał na gorącą zupę zanim poparzysz przełyk, przypomina, żebyś przed wejściem na jezdnię sprawdził czy nie nadjeżdża samochód i każe mięśniom wywołać dreszcze kiedy jest zimno, bo dzięki takim gwałtownym skurczom organizm się rozgrzewa.

Wracam do dwuletniego chłopca. Rodzice wyszli. Drzwi zostały zamknięte. W jego głowie brzmi ogromny, ogłuszający i paraliżujący wszystkie inne myśli alarm:
- AAAAAA!!!!!!! To koniec!!!!! Zostałem sam!!!! Straciłem życie!!!!!! Koniec!!!!! Koniec!!!!!! Koniec!!!!!!!

Podświadomość wie, że taki wielki strach i stres to niebezpieczeństwo. Trzeba mu natychmiast w jakiś sposób zaradzić. Ale jak?... Przecież nie jest w stanie zmusić rodziców do powrotu. I nie jest w stanie z perspektywy swojego dwuletniego istnienia racjonalnie tego faktu zaakceptować. Jedyne, co może zrobić, to go ukryć. Ukryć przed samym sobą. Chwycić cały ten strach i rozpacz, wrzucić go do piwnicy, zatrzasnąć żelazne drzwi i udawać, że go tam nie ma. Bo jeśli będziemy udawać, że go tam nie ma, to nie będziemy musieli go doświadczać.

Pokrętne rozumowanie, ale skuteczne na pewien czas. Poza tym przypominam, że podświadomość posiada tylko taki zasób wiedzy, jaki zdobyła w dotychczasowym doświadczeniu. Jaką dorosłą mądrość może posiadać dwuletnie dziecko?

W chwili kiedy strach i rozpacz są tak wielkie, że całemu systemowi grozi zawieszenie albo awaria, trzeba działać natychmiast. Podświadomość wie, że nie jest w stanie udźwignąć ciężaru takich gwałtownych emocji, więc postanawia je zneutralizować.

Nie może ich zignorować, bo są zbyt wielkie i zbyt bolesne.

Nie może ich zaakceptować, bo zbyt bardzo ranią i tną serce jak żyletki.

Jedyne, co pozostaje w takiej sytuacji, to zgarnąć je błyskawicznie na wielką szuflę i wrzucić do żelaznej skrzyni, po czym zatrzasnąć wieko i nigdy, przenigdy go nie uchylać.

Ale te przerażające emocje, to poczucie strachu, opuszczenia, odtrącenia, samotności i prawie śmierci nie znikają. Są jak stado trolli zatrzaśniętych w żelaznej skrzyni. Stukają w wieko, wyją w ciemności i domagają się wypuszczenia na wolność.

Słyszysz je czasami. Wtedy, kiedy ogarnia cię bezbrzeżny, potworny smutek, depresja i rozpacz, której prawdziwego powodu nie umiesz odgadnąć. To wołają właśnie te emocjonalne trolle z przeszłości.

Ale ty nic nie wiesz o ich istnieniu. Nie wiesz nawet, że nosisz w sobie taką żelazną skrzynię, w której zostały zatrzaśnięte.

Bo twoja podświadomość nie pozwala, żebyś znalazł tę skrzynię i ją otworzył. Robi to z uporem dwuletniego dziecka, które wie, że to może grozić śmiercią z rozpaczy. Nie ma świadomości tego, że masz już dwadzieścia albo czterdzieści lat i byłbyś w stanie udźwignąć prawdę o sobie samym. Teraz mógłbyś stawić czoła tym emocjom i nie istniałoby już ryzyko, że cię zabiją.

Nie. Twoja podświadomość kilkadziesiąt lat temu podjęła decyzję, że najbezpieczniej będzie zatrzasnąć bolesne uczucia w żelaznej skrzyni i nigdy do niej nie zaglądać. Z jej ówczesnej perspektywy nie mogła przewidzieć jakie to będzie miało dla ciebie uboczne konsekwencje w życiu.

Jeszcze raz cofnę się do tego momentu, kiedy rozpaczasz, serce ci pęka, bo wiesz, że twój świat właśnie się rozpadł, a ty zostałeś opuszczony, porzucony i skazany na śmierć.

Podświadomość chwyta za łopatę, zgarnia twoją rozpacz, strach, panikę, wrzuca je do żelaznej skrzyni, zatrzaskuje wieko i umieszcza ją tak głęboko w twojej duszy, żeby była niewidoczna. O tak, podświadomość potrafi robić takie sztuczki.

A jednocześnie zapisuje na przyszłość następujący komunikat:

- Trzeba za wszelką cenę bronić się przed opuszczeniem. Nie wolno się rozstawać. Nie wolno odchodzić. Nie wolno niczego zmieniać. Trzeba zawsze bronić tego, co jest. Nie wolno być słabym. Trzeba zawsze być silnym. Nie wolno poddawać się rozpaczy. Trzeba zawsze sobie radzić. Trzeba zawsze opanować sytuację.

Uwaga!!! Przeczytaj te rozkazy jeszcze raz. Czy wiesz co one oznaczają w rzeczywistości?

Oto tłumaczenie z podświadomego na rzeczywiste:

Trzeba za wszelką cenę bronić się przed opuszczeniem. Nie wolno się rozstawać. Nie wolno odchodzić.

Muszę się związać z kimś na zawsze. Nieważne czy jestem szczęśliwy, czy nie. Bo czym jest właściwie szczęście? Szczęście to właśnie to, że mam męża albo żonę. Mąż mnie bije? To prawda, ale to jest mój mąż. Nie mogę odejść. Żona mnie zdradza? Tak, ale to jest moja żona. Nie wolno mi odejść. Muszę ratować ten związek. Zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji, kosztem mojego zdrowia, szczęścia, nawet jeśli mam połamane żebra, bo mąż znów mnie zbił. Muszę.

Mogę zdradzać, mogę być nielojalny, mogę kłamać i oszukiwać, ale nigdy przenigdy nie mogę odejść i nie mogę pozwolić, że on odszedł/ona odeszła.

Widzicie to? Teraz rozumiesz dlaczego istnieją rodziny patologiczne? Dlaczego mąż bije żonę przez długie lata, a ona nie ma odwagi, żeby zgłosić to na policję? Bo trzyma ją skrzynia pełna trolli. Trzyma ją podświadome przekonanie, że najgorsze, co się może zdarzyć, to rozstanie i opuszczenie.

I na nic przydadzą się racjonalne tłumaczenia. Ona sama przyzna, że tak nie powinno być. I sama przyzna, że właściwie może chciałaby odejść, ale po prostu nie może. Po prostu nie może.

- Dlaczego nie możesz? – zapytasz ze zdumieniem, bo przecież ona przed chwilą przyznała, że znęcanie się fizyczne jest złe.

- Nie mogę – odpowie tylko. – Po prostu nie mogę.

Bo ona sama nie wie co ją trzyma w tym związku.

Tak samo jest z żonami alkoholików, którzy wracają nad ranem pijani. Nie mają pieniędzy, tracą pracę, stają się emocjonalnie odlegli, niedostępni, jakby zamknięci za szklaną szybą. A żona takiego alkoholika żyje nadzieją, że może to się kiedyś zmieni, ale ponad wszystko boi się zmiany i rozstania. Pierze jego ubrania, sprząta po nim, usprawiedliwia go przed znajomymi i pracodawcą, stara się nie poruszać tematu alkoholu i milczy. I trwa. Bo skrzynia z trollami z przeszłości nie pozwala jej zrobić tego, co z racjonalnego punktu widzenia byłoby jedynie słuszne: przyznać się do prawdy, że mąż jest uzależniony
od alkoholu, że jej życie to koszmar i że to małżeństwo już dawno przestało mieć sens.

Nie, to niemożliwe. Ona będzie zaprzeczać tak długo, jak tylko się da. Będzie dorabiała ideologię, racjonalizowała, wymyślała argumenty. Podświadomość nie pozwoli się przyznać do tego, że jest po prostu zwyczajnie kompletnie bezradna.
Bo dawno zapisane rozkazy w podświadomości brzmią:

- Nigdy nie przyznawaj się do słabości. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy nie wolno dopuścić do rozstania.

Bo opuszczenie to najbardziej przerażająca i paraliżująca, śmiertelnie niebezpieczna rzecz na świecie.

Rzeczywiście, z punktu widzenia dwuletniego dziecka, które widzi jak rodzice zamykają za sobą drzwi i zostawiają je w obcym domu, to może być przerażająca i zabójcza wizja końca świata.

Ale z punktu widzenia dorosłej kobiety, która jest już samodzielna i mogłaby ułożyć swoje życie tak, żeby być szczęśliwa?...

Mogłaby, gdyby była w stanie pozbyć się żelaznej skrzyni z trollami z piwnicy swojej podświadomości. Musiałaby najpierw tę skrzynię odnaleźć, potem zdobyć się na odwagę, żeby ją otworzyć. Wtedy te ukryte, nigdy nie doświadczone w pełni uczucia wyskoczyłyby na wolność, ogarnęły ją, a jeśli miałaby śmiałość przyznać się do nich, nazwać je po imieniu, przeżyć, wypłakać albo w inny sposób uzewnętrznić, to wreszcie mogłaby się od nich na zawsze uwolnić.

A kod w jej podświadomości, mówiący o tym, że nigdy nie wolno dopuścić do rozstania, ponieważ rozstanie oznacza opuszczenie, rozpacz i śmierć, zostałby zapisany na nowo, na przykład w taki sposób:

- Jestem wolna. Moim obowiązkiem jest dbać o siebie. Nie ma złych uczuć, których nie wolno czuć. Wszystkie uczucia są dobre, bo wszystkie wyrażają jakąś część mnie. Nie zgadzam się na poniżanie i brak szacunku. Nie zgadzam się na szantaż emocjonalny, bicie ani udawanie, że jest pięknie, jeśli w rzeczywistości jest źle. Biorę odpowiedzialność za to, jak wygląda moje życie. Szukam rozwiązań. Nie uciekam w kłamstwa, nie buduję fałszywej fasady, za którą ukrywa się brzydka prawda. Chcę żyć pięknie. Chcę kochać. Chcę być uczciwa.

Tak, tak, ja też się tego uczyłam przez wiele lat.

Nosiłam moją skrzynię z trollami i przez większość życia uważałam, że trzeba być najsilniejszym na świecie. Nigdy nie wolno się przyznać do rozpaczy ani smutku. Aż nagle odkryłam, że prawdziwa siła polega na tym, żeby zmierzyć się z własnym strachem. Przyznać się do rozpaczy. Zamiast zaprzeczać i udawać, przyznać się do prawdy. Nie chodzi o to, żeby pochwalać własną słabość i litować się nad sobą. Chodzi o to, żeby pozwolić sobie na odczuwanie wszystkich emocji, jaki w sobie noszę. Nie zabraniać sobie żadnego uczucia, bo jeśli zakazujesz sobie coś czuć, to tworzysz następną żelazną skrzynię z szalonymi trollami, które będą do końca życia waliły piętami o wieko, żeby wydostać się na wolność.

Czuję wszystko. Wolno mi czuć wszystko. Wolno mi nawet czuć rozpacz – tyle tylko, że od chwili, kiedy wypuściłam trolle na wolność, nie ma już żadnego powodu do rozpaczy

Tak, to jest najbardziej niezwykłe: dopóki się spinasz i zaprzeczasz, dopóki nie pozwalasz sobie przyznać się do tego, co naprawdę czujesz, jesteś nieszczęśliwy. Tak jakby ta żelazna skrzynia z ukrytymi, zakazanymi emocjami, obciążała ciebie fizycznie i psychicznie tak bardzo, że nie masz więcej siły.

W chwili kiedy odważysz się przeżyć wszystkie emocje, nawet te smutne i trudne, stajesz się wolny. A kiedy jesteś wolny, jesteś radosny i masz siłę.

Żelazna skrzynia dwuletniego dziecka z opisanego wyżej przykładu ma jeszcze kilka innych
konsekwencji w dorosłym życiu. Oto ciąg dalszy tłumaczenia z podświadomego na rzeczywiste:

Nie wolno niczego zmieniać. Trzeba zawsze bronić tego, co jest.

Tłumaczenie: Każda zmiana to zagrożenie mojego bezpieczeństwa. Nie chcę zmian. Jeżeli coś postanawiam, tak musi być. Nie wolno zmieniać decyzji ani planów. Dotyczy to wszystkich sytuacji: planów na wakacje, trasy do pracy, przyzwyczajeń, sposobu myślenia. Nie wolno nigdy niczego zmieniać. Nigdy.

Teraz rozumiesz skąd się biorą zaciekli ortodoksyjni wyznawcy religii? Tak, to jest też ta sama żelazna skrzynia z trollami. Jeżeli ktoś podświadomie uzna, że religia jest jego oazą bezpieczeństwa, będzie o nią walczył aż do utraty życia. Dokładnie tak samo, jak żona alkoholika walczy o to, żeby nikt nie odkrył, że mąż pije. Tak samo jak maltretowana żona będzie ukrywała to, że jest bita przez męża. Bo niczego nie wolno zmieniać. Bo najgorsze piekło jest lepsze niż nieznany raj. Bo musi być tak, jak jest. Bo każda najmniejsza zmiana grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem. Tak podpowiada doświadczenie zapisane w podświadomości dwulatka, które – jeśli nigdy nie zostanie świadomie zmienione – będzie
obowiązywało do końca życia.

Aha, i jeżeli czujesz w tej chwili głębokie oburzenie, gniew i sprzeciw przeciwko temu, co przed chwilą napisałam, to właśnie jest dowód na to, że ciebie właśnie najbardziej to dotyczy.
Nie żartuję i moją intencją nie jest wywołanie prowokacji. Mówię prawdę. Jeżeli nosisz w
podświadomości przysłowiową żelazną skrzynię z trollami, czyli jeżeli w twojej podświadomości zostały zatrzaśnięte bolesne emocje, do których nie wolno było ci się przyznać, poczujesz bunt. Twoja podświadomość uzna to za potencjalne zagrożenie. To ona kazała ukryć te emocje i do dzisiaj jest przekonana o tym, że tak jest dla ciebie najlepiej. Ale w obliczu prawdy to, co zostało ukryte w twojej podświadomości, budzi się do życia. Stąd biorą się twoje mieszane uczucia, być może także poczucie zagrożenia, gwałtowny protest, gniew, może nawet nienawiść do mnie albo do tego, co napisałam.

Wiem, co mi odpowiesz.

Ale sięgnij głębiej, poza swój strach i poczucie zagrożenia. Zapytaj siebie co naprawdę myślisz. Czego naprawdę się boisz?...

Nie wolno być słabym. Trzeba zawsze być silnym. Nie wolno poddawać się rozpaczy. Trzeba zawsze sobie radzić. Trzeba zawsze opanować sytuację.

Tłumaczenie z podświadomości na rzeczywiste: Muszę udowodnić sobie i innym, że ja zawsze daję sobie radę. Ja jestem najlepsza. Nawet tam, gdzie inni odnoszą klęskę, ja zawsze sobie poradzę. Spójrzcie na te nieszczęsne kobiety, które się rozwodzą. U mnie to jest nie do pomyślenia. Ja zawsze daję sobie radę. Moja rodzina jest przykładna. Mój mąż jest dobry. Muszę uważać, że mój mąż jest dobry, bo w przeciwnym razie musiałabym przyznać się do porażki, a to jest niemożliwe. Mój mąż mnie bije? A czy to jest twoja sprawa? Nie wtrącaj się do mojego życia. Ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Ja muszę chronić moją rodzinę, bo jestem za nią odpowiedzialna.

Widzisz tu sprzeczność? Ona musi chronić swoją rodzinę, bo uważa, że jest za nią odpowiedzialna. Więc z jej punktu widzenia ukrywanie faktu, że mąż ją bije jest słuszne, bo utrzymuje obecny stan. A gdyby przyznała się, że w jej małżeństwie od dawna nie ma ani miłości, ani szacunku, ani przyjaźni, musiałaby przyznać się do życiowej porażki. A to jest przecież niemożliwe. Ona nigdy nie może się do tego przyznać. Ona zawsze musi dawać sobie radę.

Z racjonalnego punktu widzenia zdradzający mąż albo żona alkoholiczka to zaprzeczenie uczciwości, miłości i szacunku, które są bazą dobrego małżeństwa i zdrowej rodziny. Ale podświadomość nie używa racjonalnych argumentów. Podświadomość stosuje tylko rozkazy, które zapisała w sobie bardzo dawno temu.

Jeżeli świadomie nie dotrzesz do tych rozkazów i nie zmienisz ich na bardziej racjonalne i służące twojemu szczęściu, będziesz do końca życia żył lub żyła jako ofiara duchów przeszłości.

źródło: http://www.beatapawlikows...,text,3036.html
Stronka bardzo ciekawa...

Maciejka - Sob 16 Lis, 2013 12:56

Ale tasiemiec nie chce mi sie tego czytać :blee:
Linka - Sob 16 Lis, 2013 13:56

a ja przeczytałam..
i chyba znalazłam odpowiedź

olga - Sob 16 Lis, 2013 15:44

Mnie tez sie nie chcialo ale zerknelam i czytanie mnie wchlonelo. Bardzo dobry, przystepnie i obrazowo napisany tekst. Brawa dla Beaty Pawlikowskiej :brawo: dla mnie to nic nowego, znam to ale przyczytalam z obrzymim zainteresowaniem. Mysle, ze spokojnie mozna nowym wklejac linka kierujacego do tego tekstu.
Dziubas - Sob 16 Lis, 2013 15:56

olga napisał/a:
mozna nowym wklejac linka kierujacego do tego tekstu.

warto przeczytać całą książkę... polecam gorąco ;)

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 15:59

. Nie mają pieniędzy, tracą pracę, stają się emocjonalnie odlegli, niedostępni, jakby zamknięci za szklaną szybą. A żona takiego alkoholika żyje nadzieją, że może to się kiedyś zmieni, ale ponad wszystko boi się zmiany i rozstania[/quote]
szika napisał/a:
I na nic przydadzą się racjonalne tłumaczenia. Ona sama przyzna, że tak nie powinno być. I sama przyzna, że właściwie może chciałaby odejść, ale po prostu nie może. Po prostu nie może.

-

- Nie mogę – odpowie tylko. – Po prostu nie mogę.

Bo ona sama nie wie co ją trzyma w tym związku.

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 16:06

szika napisał/a:
Nie zgadzam się na szantaż emocjonalny, bicie ani udawanie, że jest pięknie, jeśli w rzeczywistości jest źle. Biorę odpowiedzialność za to, jak wygląda moje życie. Szukam rozwiązań. Nie uciekam w kłamstwa, nie buduję fałszywej fasady, za którą ukrywa się brzydka prawda. Chcę żyć pięknie. Chcę kochać. Chcę być uczciwa.


Dla czego nie umiem odejść i żyć tak jak bym chciała :(

olga - Sob 16 Lis, 2013 16:28

BARBARA napisał/a:
Dla czego nie umiem odejść i żyć tak jak bym chciała

przeczytalas wszystko?

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 16:30

Tak przeczytałam zrozumiałam ale nie rozumiem siebie
olga - Sob 16 Lis, 2013 16:37

BARBARA napisał/a:
le nie rozumiem siebie

a ja rozumiem doskonale - lepsze znane pieklo od nieznanego "raju"
Raj w cudzyslowiu napisalam bo rozumiem przez niego zwykle zycie ze zwyklymi troskami, problemami ale i radosciami. Zycie z czynnym alko to prawdziwe pieklo na ziemi. Przy nim co by nie bylo jest rajem.

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 16:42

szika napisał/a:
Zostajesz zapakowany do samochodu i wyruszacie w drogę. Następnego dnia widzisz swoich rodziców po raz ostatni. Tak ci się przynajmniej wydaje. Oni oczywiście wrócą, ale ty wtedy jeszcze o tym nie wiesz. Czujesz tylko przerażenie i rozpacz, że cały świat, jaki dotychczas znałeś, właśnie się rozpadł, zginął i został pogrzebany. Wszystko, co kochałeś, odeszło. Wszystko, co dawało ci poczucie bezpieczeństwa, znikło. Zostałeś porzucony.


Podobno w dzieciństwie byłam w szpitalu ja tego nie pamiętam,tylko z opowiadań siostry ,byłam bardzo cichym dzieckiem jak by mnie nie było.
Pużniejsze lata pamiętam że tylko u jednej ciotki lubiłam zostawać sama, a do dziś nie lubię, przeraża mie jak mam do kogoś jechać i robię tak żeby nie zostac na noc.

szika - Sob 16 Lis, 2013 16:46

Dziubas napisał/a:
warto przeczytać całą książkę... polecam gorąco

Dziubasie nie znalazłam w necie nigdzie jeszcze... niestety wygląda na to, że na ten moment trzeba kupić... znalazłam najtaniej za niecałe 20 złotych plus przesyłka... chcę kipić w poniedziałek... chyba, że masz może jako pdf?

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 16:52

Jakieś 9 lat temu wyjechałam za granicę do ciotki, od drugiego dnia pobytu przez miesiac byłam tak przerażona że wszystkie wieczory :beczy: wróciłam najszybciej jak mogłam wtedy sytuacja w małżeństwie była jeszcze normalna. Nie rozumiem w sobie takich uczuć ,
BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 16:54

[quote="olga"]Raj w cudzyslowiu napisalam bo rozumiem przez niego zwykle zycie ze zwyklymi troskami, problemami ale i radosciami[/quote

Fakt nie znam takiego życia

olga - Sob 16 Lis, 2013 16:55

A mnie dziadkowie wychowywali, rodzice przyjezdzali w niedziele w odwiedziny i wieczorem wracali do Kielc. Moim dziadkowie bardzo mnie kochali ale przypominam sobie moj smutek po odjezdzie rodzicow. W pamieci utkwila mi pewna sytuacja, pamietam ja bardzo wyraznie - mama przywiozla mi lozeczko dla lalek. Stelaz tego lozeczka zrobiony byl z drutu a wyplnienie z takiej gumowej zylki. Rodzice pojechali do domu a ja wzielam nozyczki i te gumke pocielam, zostaly same druty.......po co to zrobilam? przez cale lata bylo mi z tego powodu strasznie wstyd (pewnie uslyszalam karcace wyrzuty) Dopiero moze kilka lat temu zrozumialam, ze byl to krzyk rozpaczy, tesknoty, chec zwrocenia na siebie uwagi.
Dziubas - Sob 16 Lis, 2013 16:56

szika napisał/a:
chyba, że masz może jako pdf?

Nie,mam papierzastą .

olga - Sob 16 Lis, 2013 16:56

szika napisał/a:
chyba, że masz może jako pdf?

przylaczam sie z prosba do Sziki :lol2:

Dziubas - Sob 16 Lis, 2013 16:59

Na fanpage Beaty Pawlikowskiej na FB są bardzo obszerne fragmenty tej i innych książek z tej serii .
BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 17:01

Nikt nigdy nie zwracał na mnie uwagi o nic nie pytał. a pierwszą osobą która powiedziała że mnie kocha i przytuliła był właśnie mąż. No to już chyba rozumiem dla czego nie umiem odejść :(
szika - Sob 16 Lis, 2013 17:03

Dziubas masz na myśli te stronkę, do której dałam link w pierwszym poście? To to jest ten funpage? tu owszem jest duzo, dlatego stronkę też wkleiłam...
ja kupię w poniedziałek, pójdę do Empiku i spróbuję zamówić a jak nie to przez internet kupię... Księge kodów podświadomości też... wydaje się szalenie pomocna...

szika - Sob 16 Lis, 2013 17:04

BARBARA,
Basiu ja Cie doskonale rozumiem, mam tak samo... :(

Dziubas - Sob 16 Lis, 2013 17:07

olga napisał/a:
masz szczeście nie przepisuj

a ja już kawałek drugiej zacząłem przepisywać :beczy:

http://komudzwonia.pl/vie...ghlight=#592967

:p

Dziubas - Sob 16 Lis, 2013 17:09

szika napisał/a:
Dziubas masz na myśli te stronkę, do której dałam link w pierwszym poście?
nie... mam na myśli tą https://www.facebook.com/BeataPawlikowska?fref=ts
szika - Sob 16 Lis, 2013 17:11

dziękuję :)
BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 17:12

Tak Sziko tylko że ja już od długiego czasu sie w tym wszystkim duszę, ostatnio chciałam przeprowadzić się do rodziców ale wiem że z nimi nie dam rady żyć, działają na mnie destrukcyjnie , udusiłabym się u nich kompletnie. Nie wiem już co mam ze sobą zrobić
olga - Sob 16 Lis, 2013 17:25

no to i tak mialas lepiej :mgreen: bo moj pokochal mnie dopiero wtedy jak wyrzucalam go z domu :p
pannaJot - Sob 16 Lis, 2013 17:28

olga napisał/a:
no to i tak mialas lepiej :mgreen: bo moj pokochal mnie dopiero wtedy jak wyrzucalam go z domu :p

Mój też, chociaż to ja się zabrałam. Wtedy tak mocno kochał, że nogami się z tej miłości przykryłam :(

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 17:31

Olguś ja piszę o moich uczuciach, odczuciach i myślach.[quote="olga"] bo moj pokochal mnie dopiero wtedy jak wyrzucalam go z domu[/quote
szika - Sob 16 Lis, 2013 17:37

BARBARA napisał/a:
Nie wiem już co mam ze sobą zrobić

to nie jest łatwe, ja odchodziłam wiele razy, zawsze wracałam, własnie dlatego, że w tych chwilach "na górze huśtawki" było cudownie...
Teraz po miesiącu nie odzywania się mój znów zaczyna podchody, łazi pod blokiem, ale dzięki temu forum i moim przemianom inaczej do tego podchodzę...
Będzie dobrze, dasz radę, przyjdzie czas, że znajdziesz rozwiązania, nie zrażaj się :pocieszacz:

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 17:38

Olguś ja piszę o moich uczuciach, odczuciach i myślach

olga napisał/a:
bo moj pokochal mnie dopiero wtedy jak wyrzucalam go z domu


U niego to było zauroczenie i praktycznie już ze sobą nie byliśmy kiedy się okazało że jestem w ciąży no i moja matka stwierdziła że skoro byłam dobra raz to będę zawsze.
A ja byłam szczęśliwa że mnie nie zostawi, wiem że mie kochał ale nie tak jak ja jego :szok:

BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 17:41

szika napisał/a:
BARBARA napisał/a:
Nie wiem już co mam ze sobą zrobić

to nie jest łatwe, ja odchodziłam wiele razy, zawsze wracałam, własnie dlatego, że w tych chwilach "na górze huśtawki" było cudownie...
Teraz po miesiącu nie odzywania się mój znów zaczyna podchody, łazi pod blokiem, ale dzięki temu forum i moim przemianom inaczej do tego podchodzę...
Będzie dobrze, dasz radę, przyjdzie czas, że znajdziesz rozwiązania, nie zrażaj się :pocieszacz:

Sziko ja tak robiłam x razy i boję się że nadal tak będę robić bo nie wyobrażam sobie być sama

olga - Sob 16 Lis, 2013 17:56

ja na moja samosc nie narzekalam, byl to calkiem mily okres w moim zyciu, czas na odkrywanie na nowo swoich pasji, wyciszanie sie, wsluchiwanie w siebie :chmurka:
BARBARA - Sob 16 Lis, 2013 18:30

Ja nie mam szansy zostać sama w mieszkaniu tak jak ty mogłaś, zaczynac wszystko od nowa od zera w wynajętym mieszkaniu samej, dzieci już dorosłe. Z samotnością sobie radzę książki, praca, forum, robótki ręczne, na brak zajęć nie narzekam a robię tylko to co sama zaplanuję Ogólnie nie jest żle tylko ta pustka emocjonalna, brak blizkości mie dołują.Od dwóch tygodni jest trzeżwy, ale tylko fizycznie.
Dziubas - Nie 17 Lis, 2013 11:43

Wkleję fragment, może komuś się przyda ;)

"Rozdział 28- Samotny Palec"

"Czy jesteś świadoma tego, co o sobie myślisz?

To trudne pytanie, bo Agenci Podświadomości dbają o to, żebyś podtrzymywała dobry wizerunek samej siebie.

Ale są momenty, kiedy Agenci tracą czujność. Czy łapiesz się czasem na myślach, że siebie nienawidzisz? Czy masz ochotę się zabić? Wstydzisz się tego? Nie wstydź się. Ja też chciałam się zabić, bo miałam poczucie totalnego chaosu. Ale gdzieś bardzo głęboko w duszy wierzyłam, że może być inaczej. Że można żyć dobrze, można mieć w życiu radość i poczucie, że wszystko jest tak, jak powinno być. I miałam rację. I jestem gotowa dać ci stuprocentową gwarancję, że tak jest naprawdę.

Tak. Mogę dać słowo honoru. Mogę dać cokolwiek zechcesz na dowód, że to jest możliwe. Przeszłam ze strony rozpaczliwej ciemności na stronę ciepłego światła, więc wiem, że to jest możliwe. Wiem to z doświadczenia, bo przeżyłam to na własnej skórze.

Chcesz spróbować?
To zapytam jeszcze raz:

- Czy jesteś świadoma tego, co o sobie myślisz?

Tak naprawdę, w głębi serca. Zostaw to, co o sobie opowiadasz innym ludziom i to, jak chciałabyś, żeby było. Jak jest teraz?

Lubisz siebie?
Czy lubisz siebie w taki sposób, że zawsze lubisz siebie w każdych okolicznościach i w każdej sytuacji?

Wiesz co oznacza wyrażenie „miłość bezwarunkowa”?
To znaczy, że lubi się kogoś zawsze. Od wieczności po wieczność. Zawsze, absolutnie niezależnie od wszystkiego, co się może zdarzyć. Zawsze. Po prostu zawsze, bez wyjątków i w sposób instynktowny.

Czy kiedykolwiek byłaś zła na swój palec? Wybierz dowolny. Czy byłaś kiedyś na niego zła, czy miałaś ochotę go odciąć, wyrzucić, pozbyć się go, zniszczyć go albo zranić?

Pewnie nie. Jesteś emocjonalnie przywiązana do swojego palca i nawet nie zastanawiasz się dlaczego tak jest. I kiedy zapytam czy lubisz swoje palce, to pewnie odpowiesz:

- No tak, jasne, że lubię.

I nie będziesz czuła potrzeby, żeby mi tłumaczyć dlaczego lubisz ten palec. No po prostu. Lubisz go, bo go masz. To jest właśnie miłość bezwarunkowa. Oznacza pełną akceptację bez żadnych warunków. Twój palec nie musi nic robić, żeby zasłużyć na twoją akceptację i na bycie twoim palcem, prawda?

Przenieśmy ten przykład na ludzi i wyjaśnię ci jeszcze raz co stało się w twojej podświadomości.

Był sobie palec. Chociaż Ręka traktowała go dobrze, Palec czuł się samotny i odepchnięty.

- Samotny? – dopytywała się Ręka. – Czy ty z byka spadłeś? Przecież masz obok jeszcze czterech kolegów.

Ale Palec tylko spuszczał głowę i chciało mu się płakać.

Pewnego dnia Palec zauważył, że tak naprawdę czuje się szczęśliwy tylko wtedy, kiedy siedzi pod ciepłą wodą. Ale żeby dostać się pod ciepłą wodę, musi być brudny. Szybko skojarzył fakty: muszę się zabrudzić, żeby poczuć się dobrze.

Logiczne, prawda?
Jeśli się zabrudzę, Ręka włoży mnie pod ciepłą wodę, a wtedy wreszcie poczuję się lepiej.

Agenci Podświadomości zapisali ten wniosek jako sprawdzony kod. Kiedy jest ci źle, musisz się zabrudzić, to doprowadzi do tego, że poczujesz się lepiej.

I powiedzieli Palcowi, że nie musi już o tym pamiętać, oni zadbają o to, żeby zawsze mu o tym przypominać.

No i oczywiście dotrzymali słowa. Jak tylko Palec był smutny, kazali mu natychmiast znaleźć coś brudnego. Kiedy Ręka gotowała zupę, Palec pchał się do warzyw, żeby się pobrudzić. Strasznie się przy tym poparzył, ale osiągnął cel: został pobrudzony, trafił pod ciepłą wodę i poczuł się trochę lepiej. Kiedy Ręka jechała pociągiem, uparł się, żeby szukać czegoś pod siedzeniem. Został pogryziony przez szczura, ale udało mu się wleźć w najczarniejszą dziurę i pobrudzić się tak, że Ręka musiała go długo szorować mydłem. A on wtedy cieszył się jak dziecko. To nic, że następnego dnia Ręka musiała pojechać do szpitala i dostać bolesny zastrzyk przeciwko wściekliźnie. Najważniejsze było to uczucie, którego Palec doznawał pod strumieniem ciepłej wody. Tak działali jego Agenci Podświadomości.

Rozumiesz?
Z tobą jest tak samo.

Jesteś taki sam jak ten Palec, który chce się pakować w brud tylko po to, żeby trafić potem pod łagodny strumień ciepłej wody.

Co byś poradził temu Palcowi?
Tylko nie mów, że ma zrozumieć, że nie jest sam. No, błagam! Co to za rada? Agenci Podświadomości wyśmieją cię.

Serio. Zastanów się. Co ten Palec mógłby zrobić, żeby poczuć się lepiej? Co mógłby zrobić, żeby uwolnić się od tego przymusu siedzenia pod ciepłą wodą?

Znaleźć inny sposób na dobre samopoczucie? Brawo, kombinujesz dokładnie tak jak Agent Podświadomości. Jeżeli z jakiegoś powodu sposób zakodowany przez Agentów przestaje się sprawdzać, zaczynają szukać innego sposobu. Wtedy na przykład osobę uzależnioną od alkoholu zmuszają do sięgnięcia po leki nasenne, w nadziei, że leki dadzą mu to poczucie, czego nie daje mu już alkohol.

To nie jest dobra droga. To jest tylko budowanie jeszcze jednego piętra do fałszywego kodu w twojej głowie.

Myśl dalej.
Co mógłby zrobić Palec, żeby uwolnić się od przymusu brudzenia się w celu trafienia pod ciepłą wodę?

Wiem co powiesz. Że jeśli spotka drugiego Palca, który go pokocha i da mu poczucie bezpieczeństwa, to może przestanie mieć ochotę się brudzić.

Niestety. To też jest agentowski sposób na dalsze manipulowanie rzeczywistością, tyle że w tym przypadku manipulacja nie dotyczy przedmiotów, tylko ludzi. Rozumiesz dlaczego?

Bo Pierwszy palec nosi w sobie jakiś ból, jakąś rozpacz, jakąś samotność, tak? Coś nieukojonego, co ukoić może tylko ciepła woda. Jeżeli zacznie szukać innego Palca, po to, żeby się z nim związać i od niego dostać poczucie ciepła i bezpieczeństwa, to jest to nic innego jak instrumentalne posługiwanie się miłością. I Palec nie jest tu oczywiście winny, bo on racjonalnie będzie mówił tylko coś w rodzaju:
- Chcę się zakochać. Chcę założyć rodzinę. Chcę się ustabilizować.

Ale w rzeczywistości Agenci jego Podświadomości będą usiłowali w ten sposób zdobyć to, czego mu brakuje do poczucia pełni i sensu.

Jeśli czytałeś tę książkę od początku, to być może zauważyłeś rozdział pt. „Intencja”. To jest bardzo ważne. Jeżeli podświadomie szukasz człowieka, który ma ci dać to, czego ci brakuje, to nie będziesz szczęśliwy w miłości. Bo jest to odmiana manipulacji. Oczywiście, ty nie chcesz nikim manipulować, ty chcesz tylko się zakochać i być szczęśliwy, ale twoja podświadomość zmusza cię do manipulowania drugim człowiekiem.

A jeśli coś jest podszyte manipulacją i fałszem, to nie może się udać.
I stąd właśnie biorą się rozwody, zdrady, nieszczęśliwe związki i złamane serca.

No to jeszcze raz.
Co musiałby zrobić Palec, żeby uwolnić się od przymusu siedzenia pod ciepłą wodą?
No? Śmiało.

Żeby Palec mógł uwolnić się od przymusu pakowania się w brud, żeby trafić pod ciepłą wodę, musiałby przekonać Agentów swojej Podświadomości, że to nie jest skuteczny sposób. Tak?

Ale uwaga. Agenci Podświadomości nie mogą zostać z niczym.
Jeżeli powiesz im, że to nie działa, to cię wyśmieją.
Musisz im dać alternatywę.

Musisz im dać inny sprawdzony sposób, który zapewni ci tę samą emocję, którą zdobywali twoi Agenci poprzez manipulację.
Rozumiesz?

Nie możesz im po prostu powiedzieć:
- Przestańcie to robić, bo ja tego nie chcę.
Wyśmieją cię.

A jeżeli będziesz nalegać i grozić, to zgodzą się z tobą, ale i tak będą robili po swojemu. A ty już wiesz, że mają miliony sposobów, żeby cię zmusić to robienia tego, czego oni chcą.

Nie możesz im niczego zabronić, bo oni siedzą tak głęboko ukryci w tobie, że mają nad tobą całkowitą władzę.
Jedyne, co możesz zrobić, to zaprzyjaźnić się z nimi i zacząć ich oswajać. Zacząć ich trenować na zupełnie nowy sposób myślenia.

I to jest właśnie to, co ja zrobiłam. I teraz spróbuję cię tego nauczyć."

Fragment książki "KSIĘGA KODÓW PODŚWIADOMOŚCI", Beata Pawlkowska,
wyd. G+J czerwiec 2013

szika - Nie 17 Lis, 2013 12:24

Ja własnie czytam tę książkę, znalazłam w necie na chomiku :)
szika - Nie 17 Lis, 2013 20:35

Dziubas napisał/a:
Jeżeli powiesz im, że to nie działa, to cię wyśmieją.
Musisz im dać alternatywę.

Dziubas wybrałeś super fragment... nie wiem jak Ci się kopiowało, ja dwie godziny edytowałam post, żeby tak ładnie wyszedł jak wyszedł..
Dla mnie kazdy rozdział Beaty to eureka, to jest to czego mi brakowało, czego szukałam...
Zastanawiam się czy jest jeszcze sens chodzić do terapeutki po 70 złotych za godzinę...

olga - Nie 17 Lis, 2013 20:53

szika napisał/a:
czy jest jeszcze sens chodzić do terapeutki po 70 złotych za godzinę...

nie ma, na NFZ sie nie placi

szika - Nie 17 Lis, 2013 20:55

u nas nie ma na NFZ, a dojazd do innego miasta to podobny koszt i stracony czas... cóż... realia...
NANA - Nie 17 Lis, 2013 20:58

szika napisał/a:
u nas nie ma na NFZ, a dojazd do innego miasta to podobny koszt i stracony czas... cóż... realia...


Dziwna , ta Twoja kraina ...

pannaJot - Nie 17 Lis, 2013 21:04

szika napisał/a:
do terapeutki po 70 złotych za godzinę...

Poszukaj takiej co bierze więcej, może Ci pomoże.

szika napisał/a:
u nas nie ma na NFZ,


To gdzie Ty mieszkasz? U mnie w maleńkiej mieścinie była terapia na NFZ

JaKaJA - Nie 17 Lis, 2013 22:23

Jotka plujesz jadem czy mi się wydaje ? :mysli: a Pawlikowskiej ksiazki polecam z całego serca,obecnie czytam "w dzungli zycia" i w" dzungli miłości " :)
szymon - Nie 17 Lis, 2013 22:25

JaKaJA napisał/a:
w" dzungli miłości "


a jest tam jakiś TARZAN w tej dżungli? :mgreen:

JaKaJA - Nie 17 Lis, 2013 22:30

:glupek:
Dziubas - Nie 17 Lis, 2013 22:39

szymon napisał/a:
a jest tam jakiś TARZAN w tej dżungli?
Sądząc po reakcji,
JaKaJA napisał/a:
:glupek:
to raczej jakiegoś Mowgli możemy się spodziewać :p
szymon - Nie 17 Lis, 2013 22:49

ona dobrze wie, o co chodzi ;)
Maciejka - Pon 18 Lis, 2013 05:05

Moja córka opowiadała jak jej koleżanka chodziła na platną terapie i nie było postepow a terapeutka ją trzymałą bo zwąchała pieniążki u tatusia i szanse na zarobienie.
szika - Pon 18 Lis, 2013 07:49

to była dygresja do tego, że książki Beaty Pawlikowskiej tak wspaniale się czyta, dają takie ukojenie, że warto wydać środki na ich zakup w postaci papierowej, choć każda kosztuje ok 30 złotych... dla mnie są tak przełomowe, że nie wiem czy nie zrezygnować z terapii... ale chodzi mi to po głowie...
Wiedźma - Pon 18 Lis, 2013 08:15

pannaJot napisał/a:
szika napisał/a:
do terapeutki po 70 złotych za godzinę...
Poszukaj takiej co bierze więcej, może Ci pomoże.


Jotka, czy to była złośliwość? :|
Może postaraj się w taki sposób nie okazywać swoich emocji...

:yellow:

Maciejka - Pon 18 Lis, 2013 08:15

Samo czytanie ksiażek nic nie zmieni jeszcze trzeba z nimi pracować i wcielac to w życie. Co do terapii jak to mówią; twoje życie - twoje decyzje i ich konsekwencje tylko ty wiesz co co jest dla ciebie dobre i tylko ty wiesz co ci służy.
szika - Pon 18 Lis, 2013 08:35

Dokładnie tak Perełko... zgadzam się z Tobą...
Tobie chyba Pawlikowska nie przypadła do gustu?...
mnie daje nadzieję... wspaniała osoba, taka bardzo POZYTYWNA ...

Tajga - Pon 18 Lis, 2013 08:50

szika napisał/a:
taka bardzo POZYTYWNA ...

Jak każda alkoholiczka ;)

Wiedźma - Pon 18 Lis, 2013 09:03

Tajga napisał/a:
Jak każda alkoholiczka ;)

Ja bym tak nie generalizowała - znalazłoby się parę mało pozytywnych alkoholiczek :/

zimna - Pon 18 Lis, 2013 09:04

Tajga napisał/a:
Jak każda alkoholiczka

Wyautowała się kiedy? Gdzie?
Ja znam wersje "o mało co, nie zostałam alkoholiczką" :roll:

Maciejka - Pon 18 Lis, 2013 09:06

Szika tu nie chodzi o to czy dany autor przypadł mi do gustu czy nie . Po prostu jestem na etapie gdzie nie potrzebuję na razie czytać ksiązek bo wszystkie odpowiedzi są we mnie.


Tak z innej beczki nie sądzisz , że tu mi pasuje i tu mi pasuje i jeszcze tu czy nie za dużo tego dopasowywania siebie do innych gdzie tu jesteś ty , co jest twoim problemem a co nim nie jset i gdzie jest ta granica?

Tajga - Pon 18 Lis, 2013 09:17

zimna napisał/a:
"o mało co, nie zostałam alkoholiczką"

No ja znam że jest.

szika - Pon 18 Lis, 2013 09:58

http://www.beatapawlikows...ist,1693,2.html
na stronce autorki jest wywiad, w którym mówi o uzależnieniach, anoreksji, bulimii, próbie samobójczej i wielu innych autodestrukcyjnych zachowaniach...
to tym bardziej może dawać nadzieję osobom, które mogą być w takim punkcie życia, gdy wydaje im się, że dla nich ratunku już nie ma...

zimna - Pon 18 Lis, 2013 10:06

Znajdę chwile to poszukam, bo nadal nigdzie nie znalazłam stwierdzenia, że jest alkoholiczka. Zaskoczyła mnie ta informacja.
pannaJot - Pon 18 Lis, 2013 10:11

Wiedźma napisał/a:

Jotka, czy to była złośliwość? :|

:yellow:

Była- biję się w pierś i przyjmuję ostrzeżenie :)

pannaJot - Pon 18 Lis, 2013 10:28

Dziubas napisał/a:
nie bij się, bo Cię będzie bolało :p

Eee delikatnie się biję, nie jestem masochistką...Ale wzruszyła mnie Twoja troska :buziak:

Tajga - Pon 18 Lis, 2013 11:03

Wiedźma napisał/a:

Ja bym tak nie generalizowała

Miałam na myśli Ciebie, mnie i kilka innych alkoholiczek z Forum ;)

BARBARA - Czw 21 Lis, 2013 20:42

JaKaJA napisał/a:
"w dzungli zycia


Od dwóch tygodni mam tą książkę w domu, wypożyczoną z biblioteki, dopiero dziś ją skojarzyłam. :)

szika - Wto 26 Lis, 2013 10:35

Kosmiczny spodek z antenką
Podświadomość jest jak dziecko. Nauczyła się czegoś, zapamiętała i będzie uparcie w to wierzyć. Nawet jeśli to, w co uwierzyła jest niemądre i nieskuteczne. Podświadomość będzie usiłowała przez całe życie uzyskać upragniony efekt, stosując tę jedną wypracowaną przez siebie metodę. Nie podda się tak długo, aż będzie najmniejsza szansa. To znaczy, że będzie cię prowadzić przez życie najbardziej krętą ścieżką, jaką można sobie wyobrazić- bo będzie to jedyna ścieżka jaką zna.

Najbardziej paradoksalnym przykładem tego, o czym tu piszę jest miłość.

To, co podświadomość robi z pojęciem miłości w przypadku 99% ludzi, jest kosmicznym pojazdem z antenką, który w dodatku nie potrafi latać.

Ale zacznę od początku.

Wszystkie problemy jakie masz w życiu, zaczynają się właściwie w tym samym miejscu. Niezależnie od tego, czy jest to otyłość, brak poczucia własnej wartości, uzależnienie od czegokolwiek, strach, choroba- dodaj do tej listy co zechcesz.

Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy jako mały człowiek usiłujesz znaleźć to, co jest ci niezbędnie potrzebne do dalszego życia i rozwoju: poczucie bezpieczeństwa i poczucie, że jesteś kochany.

Podświadomość wyciąga te wnioski zarówno z wielkich, jak i wielu drobnych, pozornie nieistotnych zdarzeń. Oczywiście z prostych, jasnych komunikatów, takich jak choćby "Kocham cię" albo "Mój kochany synku".

Ale poczucie bezpieczeństwa i bycia kochanym powstaje też na skutek mnóstwa innych zdarzeń i doświadczeń. Na przykład z tego, że w domu najczęściej ogląda się filmy, gdzie często ktoś komuś mówi "kocham cię", widać uśmiechnięte twarze i słychać spokojne głosy. Mówię jak najbardziej serio. To jest jeden z elementów, które składają się na całość wizji świata, jaką buduje podświadomość dziecka.

Jeśli świat dookoła jest agresywny, krzykliwy, brzydki, brudny, panuje w nim chaos i bałagan, powstaje poczucie zagrożenia. Na przykład jeżeli w domu słychać często podniesione głosy, kłótnie, a także płynące z telewizora z programów informacyjnych, które relacjonują pełne agresji i podjudzania wypowiedzi polityków zarzucających sobie nawzajem błędy, złą wolę i niewiedzę.

Dorośli świadomie potrafią zracjonalizować wiele spraw. Puścić mimo uszu, zbagatelizować. Ale dziecko tylko chłonie. Chłonie jak gąbka wszystkie sygnały z otaczającego go świata, ponieważ buduje z nich matrycę swojego przyszłego jestestwa. Chłonie, a podświadomość zapamiętuje, analizuje i wyciąga wnioski.

Świat jest groźny jeśli w rodzinnym domu:

- słychać agresję, nienawiść, kłamstwa, manipulacje, kłótnie- niezależnie od tego czy jest to walka polityków w telewizji, walka pomiędzy rodzicami czy gwałtowny film
- panuje bałagan w dosłownym sensie braku porządku i czystości
- pojawia się alkohol, pod wpływem którego znane i kochane osoby zaczynają się inaczej zachowywać.

Tak, wiem, pewnie się ze mną nie zgodzicie. Bo gdybyście się ze mną zgodzili, to musielibyście przyznać, że coś trzeba z tym zrobić. Więc lepiej jest wzruszyć pogardliwie ramionami i powiedzieć, że to nieprawda.
Ale pójdźmy krok dalej.

Podświadomość zapisuje komunikat, że świat jest groźny. Bo z jej perspektywy jest naprawdę niebezpieczny: ciągle ktoś krzyczy, strzela, atakuje, trzeba się bronić, odpierać zarzuty, walczyć, udowadniać.

Strach, walka i konieczność obrony są zaprzeczeniem miłości i poczucia bezpieczeństwa. Nawet jeśli realnie nie ma konieczności walki i obrony, bo napastliwe komunikaty nie pochodzą wprost od rodziców, tylko od innych dorosłych, którzy w pewien sposób są obecni w świecie dziecka, poprzez filmy, gry, telewizję i wszystkie możliwe inne wirtualne rzeczywistości, które w percepcji małego dziecka są równie realne, co świat namacalny.

Poczucie zagrożenia i braku bezpieczeństwa może też jednocześnie brać się z innych źródeł, na przykład z tego, że jestem kochany, tylko wtedy gdy jestem grzeczny. A kiedy coś zbroiłem, to nie jestem kochany. Podświadomość zapisuje: jestem dobry tylko wtedy, kiedy jestem akceptowany. Trzeba za wszelką cenę zabiegać o akceptację ze strony innych ludzi.

Zbierzmy to w całość:

Niezależenie od tego z jakich powodów- prawdziwych czy przesadzonych, słusznych czy niesłusznych, racjonalnych czy kompletnie od czapki- dziecko rośnie w poczuciu, że świat jest groźny. Trzeba się bronić. Z tego pośrednio wynika jeszcze jedno przekonanie: pragnę być bezpieczny. Pragnę być kochany.

Moim zdaniem, 99% ludzi w Polsce żyje właśnie z takim podświadomym pragnieniem, z którego wynikają czasem bardzo zaskakujące konsekwencje.
Skoro pragnę być bezpieczny, pragnę być kochany, podświadomość podsuwa jedyne znane jej rozwiązanie: Muszę znaleźć coś lub kogoś, co/kto da mi poczucie bezpieczeństwa i miłości.

Człowiek zaczyna szukać i testować różne dostępne sposoby zapewnienia sobie tego, co jest absolutnie najważniejsze, czyli bezpieczeństwa i miłości. Ale w rzeczywistości nie zdaje sobie sprawy z tego, czego naprawdę szuka- bo nie jest to jego świadoma decyzja, tylko najpilniejsza potrzeba podświadomości. Szuka więc po omacku i do chwili, kiedy znajdzie coś, co da choćby chwilowe poczucie ulgi. Alkohol. Słodycze. Seks. Narkotyki. Zakupy. Leki uspokajające.

Rozumiesz?

Nasze współczesna cywilizacja jest chronicznie chora na brak poczucia bezpieczeństwa i miłości. Kręci się w kółko jak szczeniak za swoim własnym ogonem, bo cierpi na brak poczucia bezpieczeństwa, które usiłuje ukoić za pomocą alkoholu, cukru, albo seksu- które niczego nie naprawiają i nic nie zmieniają na lepsze, a jedynie wywołują uzależnienie od doświadczenia krótkiej ulgi w cierpieniu. To tak jakby przewlekłe zapalenie płuc leczyć za pomocą kropelek do nosa.

To samo poczucie braku bezpieczeństwa i braku miłości podpowiada ludziom, że muszą jak najszybciej wyjść za mąż albo się ożenić i mieć dzieci. Bo podświadomość żąda, żeby ktoś jak najszybciej dostarczył mi tego, czego tak ogromnie potrzebuję: bycia kochanym, akceptowanym, potrzebnym. Zgodnie z wcześniej zapisanymi informacjami, podświadomość wysuwa teoretycznie słuszny wniosek, że należy założyć koniecznie rodzinę i żyć długo i szczęśliwie.

Teoretycznie słusznie.

Ale powiedzcie sami:

Czy człowiek pełen strachu i braku poczucia bezpieczeństwa jest w stanie kochać? I czy jest w stanie miłość przyjąć?

Czy człowiek cierpiący na dojmujące poczucie braku bezpieczeństwa i miłości jest w stanie komukolwiek dać miłość i bezpieczeństwo?
A jeśli nie jest w stanie dać miłości, to czy potrafi ją przyjąć?
A jeśli nie potrafi jej przyjąć, to czy może oczekiwać, że w małżeństwie wreszcie poczuje się bezpiecznie i szczęśliwie?

No właśnie.

I to jest właśnie ten kosmiczny spodek z antenką, który nie jest w stanie wznieść się w powietrze.

Bo ten, kto nie potrafi kochać, nie umie otworzyć się na miłość.

Nie można dostać czegoś, czego samemu nie jest się w stanie dać.

A najbardziej paradoksalnym zapisem podświadomości jest ten, że muszę znaleźć coś lub kogoś, kto da mi poczucie bezpieczeństwa i miłość.
Ponieważ jedyną osobą, która jest w stanie dać ci trwałe i pełne poczucie bezpieczeństwa i miłości JESTEŚ TY SAM.

Dopiero kiedy ty sam nauczysz się kochać samego siebie, poczujesz ulgę i spokój. I dopiero wtedy będziesz potrafił kochać drugiego człowieka. I dopiero wtedy będziesz w stanie przyjąć i zaakceptować jego miłość.

Możesz nie wierzyć. Sprawdź sam.

Dopiero kiedy nauczysz się kochać samego siebie, dopiero kiedy ty sam staniesz się dla siebie najlepszym, dobrym, przyjaznym i kochającym rodzicem, twoje życie zacznie się naprawdę zmieniać.

Dopiero wtedy zaczniesz poznawać ludzi, którzy też uczą się kochać.
Dopiero wtedy założysz pierwszy szczęśliwy związek z drugim człowiekiem.
Dopiero wtedy przestaniesz się bać i zaczniesz czuć sens życia.
Dopiero wtedy, kiedy szczerze i na zawsze pokochasz samego siebie.

Fragment książki "W DŻUNGLI PODŚWIADOMOŚCI", wyd. G+J marzec 2013


Kończę Dżunglę podświadomości, teraz pora na "Księgę kodów podświadomości":)

Książki wspaniałe, bez terapeutycznych, trudnych słów, czyta się jak beletrystykę, język lekki i zrozumiały.
Czytając miałam wiele momentów zniechęcenia, czasami było nudno, a to moja podświadomość broniła się przed przed zmianą przekonań :)

wolny - Pią 29 Lis, 2013 09:16

szika napisał/a:
Dopiero kiedy nauczysz się kochać samego siebie


Sruty pirduty,... aby to uczynić najpierw trzeba wiedzieć kim sie jest ,.. a to to trochę inna wiedza a ta cała podświadomość to nic innego jak EGO wytresowany sztuczny stwór , był taki czas w moim życiu kiedy uległem fascynacji tego szatana w ludzkiej skórze nawet byłem jego gospodarzem,.ale to mistrz uzależnień więc nie wiem czy warto go zapraszać do swego domu , gdyż jak się w moim przypadku okazało usunięcie jego roli z bycia władcą ,pozwoliło mi na bycie wolnym , wolnym od cierpienia poczucia winy i takich tam innych pirdów życiowych które sprawiały że byłem wiecznie nieszczęśliwy, no ale to moja zdanie nie koniecznie inni muszą w to wierzyć choć najprawdopodobniej nie uwierzą gdyż ta podstępna bestia, ten morderca ludzi na to nie pozwoli aby go unicestwić !!! :evil2"

baracca - Wto 03 Gru, 2013 17:54

wolny napisał/a:
Sruty pirduty

Eeee wolny, niepotrzebnie się unosicie...

Kupiłem, przeczytałem. Bez zadęcia, bez wymądrzania się, łopatologicznie.
Lekko i jednocześnie przyjemnie, wszystko na temat alkoholizmu i paru jeszcze innych -izmów.
Polecam wszystkim, bo może zmusić do zadania sobie paru pytań. :evil2"

pannaJot - Pią 06 Gru, 2013 11:50

Mikołaj mi przyniósł.... I czytam z zapartym tchem :mgreen:
endriu - Pią 06 Gru, 2013 13:35

jak chodziłem za prezentami na Mikołaja to widziałem w empiku trzy tomy
chyba sobie kupię...
ostatni to chyba "Kurs szczęścia"

smokooka - Pią 06 Gru, 2013 15:28

sobie prezenty kupujesz? też fajnie :radocha:
szika - Pią 06 Gru, 2013 15:57

dużo taniej jest na merlin.pl lub na allegro... Synowej kupowałam pierwszą część "W dżungli podświadomości" za niecałe 15 złotych plus przesyłka, a że brałam kilka książek to wyszło naprawdę tanio... w Empiku płaciłam za moje książki po 31,90, więc różnica jest duża... w mojej ocenie jesli już ktoś chce czytać to koniecznie księgę kodów również, jest to kontynuacja dżungli, bez niej dżungla jest taka - niedokończona...
Druga to "Księga kodów podświadomości", trzecia "Kurs szczęścia"...
w przyszłym roku - do maja - wyjdą kolejne dwie części...

szika - Nie 12 Sty, 2014 09:58

Zawsze ci się wydawało, że to twoje myśli i twoje uczucia i że masz nad nimi kontrolę, ale prawda jest taka, że te myśli i uczucia są twoje tylko w połowie.

Są twoje tylko w takim znaczeniu, że wypływają z twojego umysłu. Ale jednocześnie jest to ta część umysłu, nad którą kompletnie nie masz najmniejszej kontroli.

I nie będziesz jej miał.
Możesz jednak zmienić to, co zostało w niej zapisane.
Czyli fałszywe kody przekuwać na prawdziwe.

To ręczna i mozolna robota. Fałszywe kody zostały wykute w kamieniu. Trzeba je przekuwać litera po literze.

A pierwszym krokiem do sukcesu jest uczciwość wobec samego siebie. To wydaje się proste, ale w rzeczywistości jest bardzo trudne.

Nauczono nas, że są rzeczy, których nie wolno myśleć ani czuć – i to jest jeden z fałszywych kodów w twojej głowie. A tu nagle ja proszę, żebyś postąpił wbrew zaleceniom podświadomości i uczciwie nazywał po imieniu wszystko, co czujesz i wszystko, co myślisz.

Podświadomość natychmiast podsunie ci wstyd i strach.

Wstyd, że te „złe” myśli i uczucia istnieją w tobie. I strach, że jeśli ktoś się o tym dowie, to stanie się coś złego.

I wtedy instynktownie zatrzaskujesz wrota do swojej podświadomości i mówisz:
- Lepiej tam nie zaglądać. Nie wiadomo właściwie co tam znajdę. Może się okaże, że coś tak strasznego, że sam nie będę mógł tego znieść?

Powtórzę jeszcze raz:

Twoja podświadomość to twoje wewnętrzne dziecko. Czy myślisz, że dziecko może skrywać w sobie coś strasznego? Coś takiego, czego nie mógłbyś zaakceptować?

Raczej nie.

Na pewno jednak nosi w sobie dużo strachu. I to jest ta emocja, która podświadomie i podstępnie kieruje twoimi reakcjami i zachowaniami, sprawiając, że czasem robisz, mówisz i myślisz rzeczy, których potem żałujesz.

Ten strach trzeba zaakceptować. Przyznać, że jest. Poczuć go. A potem zamienić na miłość.

Proste?
No jasne, że proste

Jeżeli będziesz uczciwy wobec samego siebie, jeżeli pozwolisz sobie na przyznanie się do tego, co naprawdę czujesz i myślisz, to łatwiej dostrzeżesz te myśli i uczucia, które wypływają z fałszywych kodów.

Chwytaj je wtedy i zamieniaj na pozytywne.
Każdy jeden najmniejszy raz, kiedy zamienisz fałszywy kod na prawdziwy, będzie jednym więcej uderzeniem w żelazną tabliczkę, która pod wpływem twoich świadomych myśli zacznie przybierać pożądany przez ciebie kształt.

Za każdym razem kiedy złapiesz się na zazdrości i powiesz do siebie:

- Nie zazdrość. Nie porównuj się. Myśl pozytywnie. Bądź życzliwy. Kochaj.

Odrobinę podważysz fałszywy kod. Im częściej będziesz powtarzał pozytywne kody, im bardziej będziesz w nie wierzył, tym szybciej dokona się zmiana.

Tylko tyle.
Chwytaj fałszywe kody i zamieniaj je na prawidłowe, pozytywne, które będą ci dawały siłę i prowadziły do szczęścia.

Twoje zadanie sprowadza się więc do tego, żeby:

- umieć rozróżnić fałszywy kod od prawdziwego,
- przyznać się, że jakaś myśl lub emocja powstały z fałszywego kodu,
- chwycić tę myśl albo emocję, spojrzeć na nią
- a następnie zastąpić je pozytywną myślą lub emocją,
- i w ten sposób fałszywe kody przekuwać na prawdziwe.

Rozumiesz?

Patrz na swoje myśli i uczucia.
Nie bój się żadnego z nich.
Nazywaj się po imieniu.
I zamieniaj na pozytywne.

Fragment książki „Trening szczęścia” Beata Pawlikowska, premiera 15 stycznia,
https://www.facebook.com/...8345337183485:0

szika - Czw 05 Lis, 2015 15:39

trafiłam na audiobook ciekawej książki, która mocno koresponduje z "Dżunglą podswiadomości"
Joseph Murphy "Potęga podswiadomości"

https://www.youtube.com/watch?v=BHjHjakiC-Q

8,5 godziny słuchania, zatem słuchawki na uszy i można posłuchac, jesli ktoś lubi taką formę czytania książek..

bardzo pozytywnie odbieram tę książke.. choć mam jedno ale..
to ale odnosi się do wszelkich metod polegających na pozytywnym myśleniu..
otóż według mnie pułapką może stać sie pozytywne myślenie np o bogactwie materialnym.. lub tez o innych rzeczach, które sa naszymi zachciankami, życzeniami, roszczeniami..
tam gdzie użyte jest słowo obfitość, ja rozumiem wolność robienia tego co naprawdę chcę, czego pragnę i co jest dla mnie dobre..

ksiązka jest bardzo pozytywna, optymistyczna, świetnie pokazuje mechanizmy działania podświadomości, odpowiada na wiele pytań, które często na tym forum się pojawiają.. warto jednak czytać z dystansem.. nie do końca dosłownie..
serdecznie polecam :)

Wiedźma - Czw 05 Lis, 2015 16:25

szika napisał/a:
Joseph Murphy "Potęga podswiadomości"

Czytałam tę książkę wieki temu. Chętnie teraz do niej wrócę w tak wygodnej formie.
Dzięki, Szika! :buziak:

szika - Czw 05 Lis, 2015 16:41

fajnie Ewa :>

ksiązka ma swoje lata.. mam papierzaną w domu, ale nie pamiętam roku wydania..
co ciekawe.. od tamtego czasu nauka bardzo się rozwinęła i na wiele z tych rzeczy, o których Murphy pisze, są na dzień dzisiejszy już dowody naukowe.. on tu używa trochę archaicznych czasami okresleń, jednakże do dziś bardzo aktualnych..

ja jestem słuchowcem i mi dobrze tak "wchodzi do głowy".. poza tym na czytanie mam mało czasu, a tak.. mogę np myć naczynia i słuchać.. albo robić cokolwiek innego nad czym nie muszę się bardzo skupiać..

Wiedźma - Czw 05 Lis, 2015 18:08

szika napisał/a:
ja jestem słuchowcem i mi dobrze tak "wchodzi do głowy".. poza tym na czytanie mam mało czasu, a tak.. mogę np myć naczynia i słuchać.. albo robić cokolwiek innego nad czym nie muszę się bardzo skupiać..

Mam tak samo. A ostatnio pasjami spaceruję ze słuchawkami - super sprawa!

szika - Pią 13 Lis, 2015 20:49

Kochani czy ktoś z Was spróbował posłuchać "Potęgę podświadomości"?
przymierzam się do założenia wątku na ten temat..
fajnie byłoby podyskusić o wrażeniach :)
czy ktoś jest zainteresowany?

She - Pią 13 Lis, 2015 20:54

Ja, ale dopiero zaczęłam słuchać więc minie pewnie z tydzień zanim skończę :)
szika - Pią 13 Lis, 2015 21:03

She ale się cieszę :)
ok.. poczekajmy może jeszcze ktos się przyłączy :>

Jo-asia - Pią 13 Lis, 2015 21:06

a ktoś kto czytał dawno... i nie pamięta :skromny:
za to ma ciut... doświadczenia, nada sie do rozmowy? ;)

szika - Pią 13 Lis, 2015 21:16

no pewnie Joaś :)
to juz jest nas trzy :lol2:

szika - Pią 13 Lis, 2015 21:55

znalazłam!!! :lol2:
jest ksiązka do czytania :)
http://www.murphy.waldasektor.pl/index.html


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group