ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - lęk
Anonymous - Sob 16 Maj, 2009 23:37 Temat postu: lęk Lęk to negatywny stan emocjonalny związany z przewidywaniem nadchodzącego z zewnątrz lub pochodzącego z wewnątrz organizmu niebezpieczeństwa, objawiający się jako niepokój, uczucie napięcia, skrępowania, zagrożenia. W odróżnieniu od strachu jest on procesem wewnętrznym, nie związanym z bezpośrednim zagrożeniem lub bólem.
Lęk staje się patologiczny gdy stale dominuje w zachowaniu, gdy nie pozwala na swobodę, a w konsekwencji prowadzi do zaburzeń. Reakcje lękowe tracą swoją przystosowawczą funkcję i są nieadekwatne do bodźców, a niepokój wywołują sytuacje nie mające znamion zagrożenia.
Lęk staje się często punktem krystalizacyjnym dla innych objawów, przybiera postać
1. nieokreślonego niepokoju,
2. napadów lękowych bądź
3. zlokalizowaną - dotyczącą określonej części ciała lub sytuacji. Od lęku odróżnia się strach wywołany konkretnym zagrożeniem.
Rodzaje lęku
* lęk odczuwany - wyczekiwanie na wydarzenia przykre, o których nie wiemy nic konkretnego.
* lęk domniemany - stan emocjonalny powstający na podstawie wyobrażeń, a nie rzeczywistego zagrożenia
* lęk ukryty - przemieszczenie z przejawu w postać np. somatyczną.
* lęk wolnopłynący - uczucie przenikającego nieokreślonego niepokoju
* lęk napadowy (paniczny) - ostry napad lęku z poczuciem przerażenia (obawa przed śmiercią lub zwariowaniem) oraz z silnymi objawami wegetatywnymi
* agitacja - silny lęk z towarzyszącym niepokojem ruchowym
* lęk fobiczny (sytuacyjny) - obawa przed określoną sytuacją, która doprowadza do jej unikania
http://pl.wikipedia.org/wiki/L%C4%99k
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 06:17
A skąd! Nie pozbyłam się lęku!
On towarzyszył mi przez cały okres mojego picia i jeszcze długo przed nim, chyba od zawsze.
Pozostał ze mną do tej pory - nie tak silny jak dawniej, ale ciągle jest... Pisałam już gdzieś tutaj o nim.
Pojawia się najczęściej z rana, tuż po przebudzeniu.
Straszy mnie jakimś nieszczęściem: chorobą, śmiercią kogoś bliskiego,
nędzą, osamotnieniem lub inną dowolną katastrofą.
Co prawda zwykle opuszcza mnie po wypiciu pierwszej porannej kawy,
jednak często pozostawia po sobie dość przykry nastrój i nie pozwala cieszyć się w pełni
tymi wszystkimi fajnymi rzeczami jakie mam w moim trzeźwym życiu.
To taki upierdliwiec, który spieprzył mi dzieciństwo i wczesną młodość,
przed którym próbowałam się schować do butelki,
i przed którym z tej butelki uciekłam po 30 latach siedzenia w niej.
No i kurna, nie da się uciec! Ciągle rezyduje w mojej głowie i sercu,
każe mojej duszy siedzieć na ramieniu...
Z wymienionych w poście Utopii rodzajów lęku zakwalifikowałabym go do punktów 1 i 2:
* lęk odczuwany - wyczekiwanie na wydarzenia przykre, o których nie wiemy nic konkretnego.
* lęk domniemany - stan emocjonalny powstający na podstawie wyobrażeń, a nie rzeczywistego zagrożenia
W sumie nie wiem, może także punkt 3:
* lęk ukryty - przemieszczenie z przejawu w postać np. somatyczną.
- cholera wie, która moja dolegliwość fizyczna jest lękiem spowodowana,
być może tak jest, ale przez całe życie przepełnione lękiem nie kojarzę takich faktów.
Tak sobie myślę, że może gdybym doświadczyła ataku panicznego lęku,
poczułabym potrzebę jakiegoś radykalnego działania.
Natomiast ten mój odwieczny niezmienny lęk tak wrósł w moją codzienność,
tak się do niego przyzwyczaiłam, że nie stanowi dla mnie bodźca do dokonywania zmian.
To taki niewielki bałagan, dla którego nie chce się wyciągać odkurzacza.
Z resztą doświadczenie mnie nauczyło, że działania przeciwko niemu podejmowane kończyły się dla mnie źle:
alkoholizm, lekomania, parę innych nieudanych rzeczy...
No to w końcu przestałam działać. Zniwelowałam tylko powstałe szkody, tzn przestałam pić i ćpać,
pozostając nadal w towarzystwie odwiecznego mojego lęku.
Mam nadzieję, że opuści mnie on w godzinie mojej śmierci, kiedy to już niczego nie będę musiała się bać.
A z resztą cholera go wie - może wtedy będzie mnie straszył ogniem piekielnym,
albo jakimś innym wiecznym potępieniem? No bo taka to złośliwa małpa jest!
Tempe - Nie 17 Maj, 2009 07:52
Wiedźma napisał/a: | Pojawia się najczęściej z rana, tuż po przebudzeniu. |
Wiedźma napisał/a: | Co prawda zwykle opuszcza mnie po wypiciu pierwszej porannej kawy,
jednak często pozostawia po sobie dość przykry nastrój i nie pozwala cieszyć się w pełni
tymi wszystkimi fajnymi rzeczami jakie mam w moim trzeźwym życiu. |
Wiedźmo, masz dokładnie tak jak ja.
Też z rana po przebudzeniu źle się czuję.
Nic mi się nie chce.
Odczuwam jakiś nieokreślony lęk.
Też trochę lepiej się czuję po wypiciu kawy.
Chciałem kiedyś odstawić kawę, ale paradoksalnie czułem się jeszcze gorzej.
Przez ten lęk dodatkowo uzależniłem się od tabletek, które brałem rano.
Ten lęk odbiera mi chęć działania.
Dobrym rozwiązaniem jest zwykły płacz, po którym czuję się znacznie lepiej, ale płacz nie przychodzi często, niestety...
wolf - Nie 17 Maj, 2009 08:13
paradoskalnie tabletki---------pozwalaja sie zmiejszyc, lub nawet wyeliminowac leki. lecz nalezy samemu dokonac wyboru-czy jest to lek, ktory paralizuje, dewastuje zycie .........i wtedy branie tabletek jest niska cen za funkcjonowanie.........czy tez odstawic tabletki zupelnie i innymi metodami radzic sobie, jesli strachy nie sa az tak uniemozliwiajace zycie.
zycie w nieustannym strachu.........nawet takim tyci-tyci...........jest nie do zniesienia na dluzsza mete. bo wszystko sie kreci wokol niego.
jemy, spimy, pracujemy, bawimy sie.........pod jego czujnym okiem . to takie zycie na cenzurowanym
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 08:45
stachst napisał/a: | Też trochę lepiej się czuję po wypiciu kawy. |
No bo to jest pewnie kwestia organiczno-fizjologiczna związana z niskim ciśnieniem -
jakieś spowodowane nim niedotlenienie mózgu czy coś takiego. Chemia i tyle.
I może zamiast wędrować do psychiatry po antydepresanty powinniśmy łykać guaranę na przykład...?
No ale nie wiem, czy to jest takie proste.
Myślę, że gdyby było, nie byłoby problemem tak wielu ludzi...
wolf napisał/a: | zycie w nieustannym strachu.........nawet takim tyci-tyci...........jest nie do zniesienia na dluzsza mete |
Jest do zniesienia, Wolfie. Człowiek jest w stanie znieść bardzo wiele.
Ja to znoszę i aż tak bardzo nie cierpię. Co nie znaczy, że nie wolałabym tego wyeliminować.
Tylko mi się motywacja skończyła - lęk bardzo zelżał po odstawieniu alkoholu i prochów,
demony zapadły w drzemkę i w związku z tym odczuwam ulgę.
Nie jest idealnie, ale nie jest już tak źle jak było i to wydaje się mi wystarczać na dzień dzisiejszy.
Ale może jutro zechcę to zmienić, sie okaże.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 09:01
Wiedźma napisał/a: | Jest do zniesienia, Wolfie. Człowiek jest w stanie znieść bardzo wiele. |
a ja twierdze ,ze jest nie do zniesienia na DLUZSZA METE ..........i fertig
to ,ze czlowiek moze zniesc wiele.........wiadomo
ale jaki z tego pozytek ?............niewielki
zyje , bo zyje...........i stosuje mnostwo unikow, samoograniczen, na codzien . tylko z jednego powodu................na wszelki wypadek.itd etc
Jacek - Nie 17 Maj, 2009 09:03
wolf napisał/a: | zycie w nieustannym strachu |
brzmi jak horror
choć ja mawiam że strach moim przyjacielem,bo dzięki niemu nie zapijam
to nie znaczy że ja żyję w ciągłym napięciu
że ja lubię się śmiać to nie znaczy że bez przerwy chichotom
po prostu wiem jak się zachować stosownie w danym momencie, zależnie co akurat w danym momencie się napatoczy
wolf - Nie 17 Maj, 2009 09:05
Jacek napisał/a: | brzmi jak horror |
ale ludzie tak maja Jacku.........niestety
i pobozne zyczenia, albo okragloslowne porady. niczego nie zmienia.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 09:08
ma znajomego...........gdy bierze bezynowce.chodzi zadowolony, ma zapal do pracy i takie tam inne. potem zaczyna zwiekszac dawke................po pewnym czasie znow odstawia leki. meczy sie, ma napady irracjonalnej paniki, boi sie wszystkiego ,choc nie wie czego. i tak w kolko
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 09:15
Jacek napisał/a: | ja mawiam że strach moim przyjacielem,bo dzięki niemu nie zapijam |
Jacku, strach - tak, jak najbardziej jest nam potrzebny, abyśmy dzięki niemu unikali niebezpieczeństw.
Ale my tu mówimy nie o strachu, ale o LĘKU, tym irracjonalnym uczuciu nie wynikającym
z żadnego zewnętrznego zagrożenia, a rodzącym się w nas samych i niczemu dobremu nie służącym.
Jacek - Nie 17 Maj, 2009 09:15
wolf napisał/a: | boi sie wszystkiego ,choc nie wie czego. i tak w kolko |
ja to nawet nie wiem po co się tych uczuć mamy uczyć
ale jak dobrze kojarzę ,to chyba właśnie po to aby na tyle zrozumieć że one są i na tyle rozróżniać ,aby z nich korzystać a nie w nie wpadać
Jacek - Nie 17 Maj, 2009 09:19
Wiedźma napisał/a: | Ale my tu mówimy nie o strachu, ale o LĘKU, |
sorki bardzo,przyznaję się że nie czytałem tych długich wypowiedzi
jeśli tu jeszcze zabiorę głos,to będzie znaczyło że to nadrobiłem
Anonymous - Nie 17 Maj, 2009 09:35
ja miałam lęk straszny w trakcie picia i wzmógł się po zaprzestaniu- miałam takie lęki że dusiłam się w domu i w nocy miałam ochotę wyjść z domu bo ściany mi się zwężały a przedmioty stawały się ogromne- taki lęk tez miałam gdy byłam dzieckiem- teraz tego nie odczuwam i to jest jeden z czynników który codziennie popycha mnie do abstynencji- przez ten lęk chciałam się zabić- nie spalam to było okropne- teraz mam mniejsze lęki tak zwane czarnowidztwo - czyli domniemany- mam nadzieję że z upływem lat ten lęk też minie
wolf - Nie 17 Maj, 2009 09:48
Jacek napisał/a: | ja to nawet nie wiem po co się tych uczuć mamy uczyć
ale jak dobrze kojarzę ,to chyba właśnie po to aby na tyle zrozumieć że one są i na tyle rozróżniać ,aby z nich korzystać a nie w nie wpadać |
znasz taki stan?/:
czlowiek sie budzi zlaty potem ze strachu, nie wieco mu grozi, nawet nie zdaje sobie sprawy ze jest dzien juz...........i sie boi
wszystkiego..................to nie znaczy od razu, ze wlezie w bukier-niektorzy sobie z tym nauczyli sie radzic, inni znow maja takie stany na poziomie niezwykle wysokim itd itp
nie piszemy tu o strachu , gdy podchodzi do Ciebie podpity 2-metrowy malolat i cedzi prze zeby: kopsnij szluga
taki strach , to pikus
Ksenia34 - Nie 17 Maj, 2009 10:23
A czy lek to bedzie to samo co strach.Bo ja bardzo strachliwa jestem,nie ogladam niczego co jest straszne,bo nie moge spac i potem przez kilka dni drecza mnie demony.Kiedys w Londynie pracowalam w takim hotelu i nawkrecali mi ze pokoj 102 jest nawiedzony i faktycznie ta dzialy sie dziwne rzeczy,nigdy nie wchodzilam tam sama.Boje sie caly czas w sumie,ale wlasnie sa to leki nie uzasadnione,codziennie cos innego.Od niedawna zaczynam stawiac temu czolo i wtedy wydaja sie takie malutkie.Dzis rano takze zmierzylam sie z lekiem,moja corka ma dziwna linie na nodze ktora idzie od zakazonego palca u nogi,i juz sobie wkrecilam ze moze to zakazenie i umrze,zaraz maz jedzie z nia na pogotowie,napewno nic to nie jest ale ja juz panikuje i wyobrazam sobie najgorszy scenariusz.Mysle,ze nigdy nie uwolnie sie od leku,a najgorzej to boje sie smierci kogos bliskiego,ze bedzie mnie nawiedzal,to dopiero jest chore.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 10:26
to o czym piszesz Kseniu-------raczej przypomina rozne fobie.........bo jest dosc dokladnie okreslone
Ksenia34 - Nie 17 Maj, 2009 10:39
Wolfie,moze i to jest fobia,ale ja jakos tego tak nie zauwazylam,boje sie duchow i juz.Nie chce sie wkrecac ta fobia bo kurcze jeszcze zaczne sie na nia leczyc.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 10:41
Ksenia34 napisał/a: | Nie chce sie wkrecac ta fobia bo kurcze jeszcze zaczne sie na nia leczyc. |
leczyc sie na banie sie duchow?..............nie slyszalem o takiej terapii, wiec nie masz sie czego bac
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 10:42
Ksenia napisał/a: | A czy lek to bedzie to samo co strach |
Kseniu, lek i strach odczuwamy jako bardzo podobne, może nawet identyczne uczucia.
Po prostu boimy się
A lęk od strachu różni się swoim źródłem oraz skutkami, jakie powoduje.
Strach jest - jak już wyżej napisałam - emocją potrzebną (mimo, że nieprzyjemną),
bo ostrzegającą przed niebezpieczeństwem zagrażającym nam zazwyczaj z zewnątrz.
Dzięki strachowi uciekamy przed bandziorem i uskakujemy przed pędzącą ciężarówką,
a także stajemy w obronie np naszego dziecka. Skutek - przetrwanie.
Natomiast lęk nie robi nam nic oprócz dużego kuku.
Jego źródło jest w nas samych, jest irracjonalne i nieprawdziwe.
To spreparowana samodzielnie iluzja. Nic się nie dzieje, nic nam nie zagraża,
a my martwimy się na zapas, albo boimy się czegoś co wg nas może nadejść,
a tak naprawdę jest bardzo mało prawdopodobne albo wręcz nierealne.
Zadręczamy się tym lękiem i generalnie strasznie się męczymy, bo paraliżuje on nam ruchy,
uniemożliwiając działanie, utrudniając funkcjonowanie, zatruwając codzienność.
Tę emocję należy starać się wyeliminować całkowicie, bo w przeciwieństwie do strachu
nic dobrego nam nie przynosi, a wręcz przeciwnie - szkodzi nam.
Często jedynie psychiatra jest w stanie to sprawić.
...ale dałam wykład
wolf - Nie 17 Maj, 2009 10:48
".........Natomiast lęk nie robi nam nic oprócz dużego kuku.
Jego źródło jest w nas samych, jest irracjonalne i nieprawdziwe.
To spreparowana samodzielnie iluzja. Nic się nie dzieje, nic nam nie zagraża,
a my martwimy się na zapas, albo boimy się czegoś co wg nas może nadejść,
a tak naprawdę jest bardzo mało prawdopodobne albo wręcz nierealne.
Zadręczamy się tym lękiem i generalnie strasznie się męczymy, bo paraliżuje on nam ruchy,
uniemożliwiając działanie, utrudniając funkcjonowanie, zatruwając codzienność.
Tę emocję należy starać się wyeliminować całkowicie, bo w przeciwieństwie do strachu
nic dobrego nam nie przynosi, a wręcz przeciwnie - szkodzi nam.
Często jedynie psychiatra jest w stanie to sprawić. ............"
zatem nadal sie upierasz ,ze tak sie da zyc na dluzsza mete?
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 10:53
wolf napisał/a: | zatem nadal sie upierasz ,ze tak sie da zyc na dluzsza mete? |
No się da, ale jest to bardzo trudne i nieprzyjemne
wolf - Nie 17 Maj, 2009 10:56
jak sie niema co sie lubi , to sie lubi i tak to czego nie ma
Ate - Nie 17 Maj, 2009 11:39
Kobiety generalnie czesciej maja inklinacje w kierunku odczuwania wszelkiego rodzaju lekow ,czarnowidztwa.
Strach jako taki czuje rzadko, w sytuacji zagrozenia natychmiast przeskakuje do opcji : dzialanie.
Lek natomist towarzyszy mi codziennie, bardzo sie boje , ze strace zdrowie, i teraz, wg Twojej definicji Wiedzmo to chyba jest to jednak starch bo moje odczucia maja racjonalne podloze.
Czasami zdarza mi sie odczuwac to o czym mowicie, taki irracjonalny lek, niepokoj, ale wtedy za wszelka cene staram sie dociec przyczyn takiego stanu rzeczy i okazuje sie ze jakies konkretne wydarzenie to spowodowalo, i jest mi lzej, bo to oznacza ze chyba jeszcze tak do konca nie zwariowalam
Jagna - Nie 17 Maj, 2009 11:52
Czytam Was...już kiedyś o lękach pisaliśmy, nie mogę znaleźć gdzie to bylo.
Ostatnie kilkanaście lat żyłam z lękami,albo one żyły we mnie. Nie od razu zniknęły gdy przestałam pić, ale stopniowo pomału.
Zdarza mi się, że odczuwam strach, ale jak wspomniała Wiedźma to potrzebne uczucie, instynktowne- pomaga w samoobronie. Byle go nie karmić swoimi iluzjami.
Gdy piłam i chyba zanim ...miałam mnóstwo leków i fobii. Koszmarne to było, picie miało uśmierzać lęki a paradoksalnie wybujało je.
Tak bardzo cieszy mnie to moje trzeźwienie, bo ...nie mam już lęków, nie takich jakimi były, jakies malutkie, którym się przyglądam i racjonalizuję, pozbywam się.
Dlatego odstawiłam antydepresanty, obyło sie bezboleśnie, nie są juz mi potrzebne.
Cieszy mnie to, że mogę być wolna. To ja stwarzałam te iluzoryczne lęki, potwory, koszmary. One były tylko wytworem mojego umysłu, uzaleznionego umysłu.
Po raz kolejny polecam Colina P. Sissona "Wewnętrzne przebudzenie" -to tu poczytałam czym są moje lęki, jak sobie z nimi radzić, jak przestać się wiecznie bać. Książka jest rewelacyjna, i nie jest to parapsychologia...ale poczytajcie sami.
Ksenia34 - Nie 17 Maj, 2009 11:55
No to mnie wiedzmo uspokoilas,bo ja jednak tylko strach odczuwam,no przewaznie.No oprocz tego leku przed smiercia meza na przyklad ,ale to narazie mnie az tak bardzo nie meczy.Kurcze jednak chyba nie mam lekow,bo wstaje rano zadowolona i zastanawiam sie co dobrego przyniesie mi nowy dzien.
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 12:03
Ate napisał/a: | bardzo sie boje , ze strace zdrowie, i teraz, wg Twojej definicji Wiedzmo to chyba jest to jednak starch bo moje odczucia maja racjonalne podloze. |
No oczywiście, że jest to strach, ponieważ Twoje dolegliwości są faktem.
Lękiem byłby, gdyby odczuwała go będąc zupełnie zdrowa.
Ate napisał/a: | Czasami zdarza mi sie odczuwac to o czym mowicie, taki irracjonalny lek, niepokoj, ale wtedy za wszelka cene staram sie dociec przyczyn takiego stanu rzeczy i okazuje sie ze jakies konkretne wydarzenie to spowodowalo |
No tak, czasem trudno określić czy to co odczuwamy jest strachem czy lękiem
i wtedy warto poszperać w poszukiwaniu przyczyn, aby chowając głowę w piasek
nie przegapić jakiegoś ostrzeżenia od własnego organizmu bądź podświadomości.
Podświadomość bowiem często widzi i czuje (przewiduje) więcej niż nasz świadomy umysł
i jeśli jesteśmy z nią w kontakcie (np intuicja), możemy uniknąć zagrożenia.
Ja też do końca nie wiem, czy moje poranne lęki są faktycznie li tylko lękami.
A może ich przyczyna tkwi np w moim niedostatecznym zabezpieczeniu materialnym?
Może w mojej tak miłej mi obecnie samotności, która może okazać się moim przekleństwem za parę lat?
Nie do końca mam zaspokojoną moją potrzebę bezpieczeństwa - może właśnie to powoduje mój lęk (strach?).
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:33
podswiadomosc...............jest istnienie nie jest udowodniona
dlatego trudno sie na nia powolywac w powaznej rozmowie
co innego instynkt
lub predyspozycje gatunkowe i myslenie abstrakcyjne u naszego gatunku
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:41
problemem nie jest nazewnictwo i tabelkowanie;
strach - ?/
lek? ile leku w strachu?
ile strachu lekliwego itd etc
problemem tego zjawiska jest jego irracjonalnosc
a nie nazwa wlasna
Jagna - Nie 17 Maj, 2009 12:48
wolf napisał/a: | problemem tego zjawiska jest jego irracjonalnosc
a nie nazwa wlasna |
Otóż to, lęki są iluzją naszego umysłu. W naszym wypadku dodatkowo uzaleznionego.
Jampolsky autor książki "Uzalezniony umysł" pisał wiele o lękach....
Antidotum o dziwo- wowczas dla mnie, gdy ją czytałam, byla....bezbronność.
Hmmm, pomyślałam "jak to?, mam się nie bronić, nie walczyć, nie uciekać?
Otóż to, przestać się bronić, to przestać się bac, lękać, uciekać.
Jakże trudno to pojąć a co dopiero wykonać, ale po przemyśleniu...chodzi o myślenie, nie samo działanie.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:51
Jagna napisał/a: | Jampolsky autor książki "Uzalezniony umysł" pisał wiele o lękach.... |
nie czytam z zasady zydowskich psychiatrow.........sa bezuzyteczni dla goja.
wszystko co odkrywaja i publikuja.........ma swoje korzenie zupelnie gdzie indziej niz nasze.
dlatego cytowana gdzies tutaj niedawno "kompleks portnoja".............jest reprezentatywna tylko dla tamtego kregu kulturowego./oczysiwscie to beletrystyka, a nie zadna publikacja naukowa z dziedziny antropologii Bronxu /
choc nie mozna im/ czyli zydom/ odmowic pewnej roli uniwersalnej
Jagna - Nie 17 Maj, 2009 12:52
Maslow tez był Żydem
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:54
Jagna napisał/a: | Maslow tez był Żydem |
ale nie Cheops
Flandria - Nie 17 Maj, 2009 12:54
odkąd pamiętam boję się, odczuwam lęk itp - przeżywam prawie wszystkie z wymienionych przez Utopię rodzajów lęków
w listopadzie usłyszałam od terapeutki "pani żyje w ciągłym stresie"
dla mnie stres brzmi lepiej niż lęk, bo stres to coś z czym boryka się sporo ludzi, jest wiele poradników, warsztatów itp, które uczą jak sobie z tym radzić
na początku książki, którą kupiłam jest jedno podstawowe ćwiczenie:
należy obserwować siebie i świat wokół - i mówić sobie zdania typu "jestem świadomy/a śpiewających za oknem ptaków", "jestem świadomy/a błękitnego nieba", "jestem świadomy/a, że moje pośladki dotykają krzesła" itd itd
dla mnie to bardzo ważne ćwiczenie - i właściwie clue walki ze stresem, lękiem - im bardziej jestem świadoma tego co się dzieje, im bardziej jestem świadoma swoich uczuć, obaw, przekonań, im bardziej jestem w "tu i teraz" tym mam większe możliwości do przeciwdziałania swoich lękom
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:55
Flandra napisał/a: | im bardziej jestem w "tu i teraz" tym mam większe możliwości do przeciwdziałania swoich lękom |
moja babcia mowila w takich przypadkach:
-przestan bujac w oblokach............to cie ptak nie obsra
Jagna - Nie 17 Maj, 2009 12:56
wolf napisał/a: | to cie ptak nie obsra |
Jak obsra...to na szczęście
Ate - Nie 17 Maj, 2009 12:57
wolf napisał/a: | moja babcia mowila w takich przypadkach:
-przestan bujac w oblokach............to cie ptak nie obsra | albo lataj wyzej od ptakow
Sorry , Flandra, wiem ze temat dla Ciebie wazny
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:57
Jagna napisał/a: | Jak obsra...to na szczęście |
no i takie szczescie potem ,jak jego omen .........czyli gowniane
wolf - Nie 17 Maj, 2009 12:59
polegam glownie na:
doswiadczeniu wlasnym
cudzym ///o ile mu ufam/
instynkcie
rozumie............a i tak bywa roznie.
jak pisala Wiedxma....da sie z tym zyc/ czyli lekiem /, ale da sie tez poprawic
Flandria - Nie 17 Maj, 2009 13:11
Ate napisał/a: | Sorry , Flandra, wiem ze temat dla Ciebie wazny |
dysponuję jeszcze jakimiś zasobami poczucia humoru
wolf - Nie 17 Maj, 2009 13:20
Flandra napisał/a: | dysponuję jeszcze jakimiś zasobami poczucia humoru |
napisz to w pw do takiegosiakiego
Flandria - Nie 17 Maj, 2009 13:25
wolf napisał/a: | napisz to w pw do takiegosiakiego |
a myślisz, że on nie wie ?
wolf - Nie 17 Maj, 2009 13:31
Flandra napisał/a: | a myślisz, że on nie wie ? |
mysle jedynie ,ze takie wyznanie osobiste...........uczyniloby te forum jeszcze bardziej zabawnym...........w plaszczyxnie publicznej
Wiedźma - Nie 17 Maj, 2009 16:18
wolf napisał/a: | problemem tego zjawiska jest jego irracjonalnosc
a nie nazwa wlasna |
Nazwa, czy nazwa własna, ma za zadanie określenie stanu faktycznego
czy zdefiniowanego zjawiska i pełni rolę porządkującą. To chyba oczywiste.
I tak - istnieje strach, którego definicję podałam parę postów wcześniej
i istnieje lęk także będący zjawiskiem zdefiniowanym.
Oba zjawiska mają swoje nazwy służące rozróżnieniu ich.
Nie pojmuję zatem dlaczego napisałeś powyższe zdanie
Jeśli sam to rozumiesz, to oświeć mnie, proszę.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 16:57
Wiedźma napisał/a: | Jeśli sam to rozumiesz, to oświeć mnie, proszę. |
poniewaz dywagowaliscie ile jest strachu w leku a ile leku w strachu..........i niczego nie wydywagowaliscie.
kazdy kto przezyl takie psakudztwo wie, o co chodzi...............to emocja/ czy7 odczucie jak kto woli/ podobne do tego gdy budzimy sie w panicznym strachu ,a nie pamietamy co sie nam snilo............choc serce nam dygoce, pot zalewa plecy i zrenice sa wielkie jak talerze.
co tu nazywac?............
a leki irracjonalne.............nalezy albo leczyc farmakologicznie/ zaleznie od natezenia/ , albo szukac pomocy psychologa, lub radzic sobie samemu w oparciu o literature, muzyke, prace,sport,zainteresowania, religie , swiatopoglad, doswiadczenie zyciowe itd itp..
poprostu chce Ci uswiadomic...........nie jestesmy psychologami on-line------tylko zwyklymi ludxmi z jakims bagazem ..........i tylko na takim poziomie mozemy byc wiarygodni w necie
inaczej wyjdziemy na jalowych d*** poruszajacych sie w ramach broszurkowej literatury weekendowej. cos w rodzaju " discovery-psycho-schow"
rufio - Nie 17 Maj, 2009 17:22
Lęki to ja miałem dzien po .. Potem było ich duzo w pierwszym półroczu kiedy juz nie ... Teraz nie mam a jak juz sie cos takiego zdarza to robie dwie rzeczy
1. Wrzescze jak opetany albo spiewam co na jedno wychodzi -
2.Biore malzonke na strone i przechodzi
Lęki były i sa - sa wpisane w nasza podswiadomośc i i nic na to nie poradzimy - wychodzi atawizm - pierwotnośc naszej natury i zadne tam gadanie wszystkich psycho - i psychiatr - nic nie da - to jest tak niezalezne od nas jak mruganie czy oddychanie - trzeba z tym zyc i nie dac sie ponieśc wyobrazni i fobiom .Czyszczenie naturalne organizmu z toksyn i głupich mysli .
Klara - Nie 17 Maj, 2009 19:00
Kilkakrotnie zaczynałam pisać w tym temacie i za każdym razem rezygnowałam, bo jakoś trudno mi było sprecyzować, czego się przez większość życia bałam do takiego stopnia że do dziś pozostał mi stan, który nazywam "flakościskiem". Kiedyś myślałam o tym że jestem nieustannie na baczność i w tym tkwi przyczyna, ale teraz już nie jestem, a flakościsk pozostał.
Po przemyśleniach wyszło mi, że bałam się tego co RZECZYWIŚCIE ktoś tam sobie o mnie myśli.
Po raz pierwszy ta myśl przyszła mi do głowy gdy po traumatycznych przeżyciach podczas przygotowywania się do egzaminów kończących szkołę równoległą do powszechnej, nie poszłam na rozdanie świadectw. Gdy przyniesiono mi nagrody za bardzo dobre wyniki w nauce pomyślałam że NA PEWNO nie liczyło się to co umiałam, lecz że WYPADAŁO na zakończenie dać mi nagrodę.
Ta myśl towarzyszyła mi też przez całe zawodowe życie. Gdy ktoś chwalił to, co robiłam, zawsze zapalało mi się światełko i przychodziła myśl że mówi tak, gdyż NIE WYPADA inaczej, albo też bo NIE CHCE MI SPRAWIĆ PRZYKROŚCI, bo przecież to czy tamto nie było tak doskonałe jak być powinno.
Jak chyba każdy człowiek, lubiłam sukcesy, ale rzadko udawało mi się samej ocenić cokolwiek jako sukces.
Porażki natomiast spychały mnie na samo dno rozpaczy, z którego to dna długo się wydłubywałam, bo dodatkowo, wydawało mi się, że KAŻDY mijający mnie człowiek widzi jaka jestem DO NICZEGO, a nie wytyka mnie palcami tylko dlatego że NIE WYPADA.
wolf - Nie 17 Maj, 2009 20:19
to co opisalas.raczej wyglada mi na stlamszone w dziecinstwie poczucie wlasnej wartosci...............ale to tylko moj domysl
i jeszcze jedno mi przyszlo do glowy: od dziecka starsi z mojej rodziny wpajali mi takie zasady:
nie wychylaj sie
nie licz na pochwaly i nagrody
nie przechwalaj sie , bo nie ladnie
a gdy przyjdzie czas.............aniol strus sam o Ciebie zadba i nagroda cie nie minie/// no tak w skrocie//...........i inne tego typu banialuki mi wpajali w glowe ludzie cisi, skromni z mojej rodziny...................prawie niezauwazalni .
ale na szcescie nie cala moja familia taka............bylo tez paru oryginalow
dobranoc Klaro........i dziekuje za ludzkie slowa w nieludzkim temacie
Klara - Nie 17 Maj, 2009 20:41
wolf napisał/a: | od dziecka starsi z mojej rodziny wpajali mi takie zasady: |
Tak, u mnie było dokładnie tak samo....
Stłamszenie? - Też, ale chyba głównie zbyt wielkie oczekiwania którym chciałam sprostać, ale nie potrafiłam sobie wybaczyć porażek, które są nieuniknione po drodze w górę...
To jednak nie zmienia faktu: Stres istniał i był trudny do wytrzymania.
Skończyło się całkowitym wypaleniem zawodowym.
wolf - Wto 19 Maj, 2009 06:24
Klara napisał/a: | Też, ale chyba głównie zbyt wielkie oczekiwania którym chciałam sprostać, ale nie potrafiłam sobie wybaczyć porażek, które są nieuniknione po drodze w górę... |
\ja w ktoryms momencie mialem juz tego dosc i wyprowadzilem sie skutecznie z domu w wieku 16 lat........raz na zawsze
tyle ,ze nadal pozostalo we mnie przeswiadczenie ,ze kazdy wokol czegos ode mnie wymaga , czego ja akurat nie chce, nie lubie, nie mam ochoty , nie potrafie itd etc
dlatego zawsze robilem tylko to co sam uznalem za "swoje"..........taki syndrom wyniesiony z dziecinstwa: "opozycjonista domowy "
i pewnie cos mi zostalo z tego az do dzis
Wiedźma - Wto 19 Maj, 2009 06:29
To jak Ty z taką niesubordynacją odnalazłeś się w armii?
No nie pojmuję
wolf - Wto 19 Maj, 2009 06:32
Wiedźma napisał/a: | To jak Ty z taką niesubordynacją odnalazłeś się w armii? |
wlasnie do armii poszedlem w wieku lat 16
a niesubordynacji -nauczylem sie wlasnie tam / i prawde mowiac, raz mnie za nia chwalili , innym razem odwrotnie..........az wywalili .
ale nie jedna armia na swiecie i placa tam wlasnie za skutecznosc. subordynowani z reguly zajmuja sie kuchnia, kwatermistrzostwem, gazetkami sciennymi............a po cichu handluja paliwem, umundurowaniem, prowiantem, lekarstwami i czym tylko sie da
wolf - Wto 19 Maj, 2009 07:17
wracajac do lekow........nadal potrafi mnie takie cos dopasc. z reguly gdy jestem zmeczony praca, zniechecony jakims dlugotrwalym wysilkiem, znuzony codziennoscia............budze sie i czuje "zagrozenie"..............kompletnie nie wiadomo z jakiej strony.
kiedys upatrywalem w tym "nawrotu" , czy innej bajki. szukalem przyczyny lezacej u podstawy........takiego niby impulsu , ktory to wywolal. a teraz juz wiem, ze to jest stan w miare normalny / u mnie/..........tak poprostu czasami bywa. oczywiscie , gdyby taki stan nie mijal, wtedy bym sie zaczal obawiac na powaznie. ale na dzien dzisiejszy, wem ,ze to mi mija............wystarczy ,ze na "zaparte" wezme sie za prace, za wysilek intelektualny, za zwykle czynnosci domowe. wymaga to pewnej upierdliwosci i skoncentrowania sie na tych czynnosciach... to troche tak jak liczenie wdechow w trakcie medytacji buddyjskich / kto wie o co biega to wie, a kto nie wie i tak mu nie wytlumacze tutaj/...........wazne by: skupic sie na liczeniu oddechow, 1,2,3,4 i wydechow /prawie kaszpirowski / ale skupic w znaczeniu dokladnym: zero pi***ol we lbie..........samo liczenie i powietrze wdychane do mozgu i wydychane z niego
taka hiperwentylcja niemal
ps- glup[i ten "robot".......slowo " p-ier-doly"...traktuje jak wroga
Flandria - Pią 12 Cze, 2009 14:19
oto kilka tekstów mojego "guru" Antoniego Kępińskiego:
"Nieokreślony niepokój jest przeżyciem związanym z samym faktem istnienia i występuje on u każdego człowieka."
"Człowiek więcej boi się tworów własnego umysłu niż konkretnej rzeczywistości."
"Zarówno lęk, jak i ból jest zjawiskiem pozytywnym i negatywnym zarazem."
"Każdy człowiek w mniejszym lub większym stopniu odczuwa lęk przed swym otoczeniem społecznym."
"Każde środowisko jest dobre i złe zarazem."
"Miłość jest jednym z najsilniejszych antidotów na uczucie lęku, dlatego tak ważną odgrywa rolę w relacjach pacjenta z lekarzem i pielęgniarką."
"Zmiana nieznanego w znane, przyszłości w przeszłość, wymaga wysiłku i odwagi."
stiff - Pią 12 Cze, 2009 17:19
Flandra napisał/a: | "Miłość jest jednym z najsilniejszych antidotów na uczucie lęku, dlatego tak ważną odgrywa rolę w relacjach pacjenta z lekarzem i pielęgniarką." |
Miłość pacjenta do pielęgniarki może mieć dla pacjeta zgubne skutki, gdy ta pielęgniarka jest nie tylko asystentka lekarza, a i kochanka...
Flandria - Pią 12 Cze, 2009 17:48
Stiff - może idź pobiegaj trochę co ? ;P
stiff - Pią 12 Cze, 2009 17:52
Flandra napisał/a: | Stiff - może idź pobiegaj trochę co ? |
Robie to, ale nie pomaga...
Jacek - Pią 12 Cze, 2009 18:15
Flandra napisał/a: | "Człowiek więcej boi się tworów własnego umysłu niż konkretnej rzeczywistości." |
święta prawda
tak mam gdy idę np.do stomatologa
no również działa taki umysł w innym kierunku np.
słucham opowieści jak ktoś pięknie opowiada o pewnych miejscach
zachwyt pełen,aż zazdrość bieże
ale gdy tam się znajdę,to dobre stare przysłowie
"wszędzie dobrze,a najlepiej....................." we własnej wyobraźni
a zastanawiałaś się nad czymś takim ile jest przeciwności czegoś tam
np.
nie - tak
prawo-lewo
zdawało by się że dwa a jednak...
np.
nie - sprzeciw - tak
prawo - lewo - w przód - w tył
Flandria - Pią 12 Cze, 2009 21:07
Jacek napisał/a: | a zastanawiałaś się nad czymś takim ile jest przeciwności czegoś tam |
dzień i noc
lato i zima
dobro i zło
itd itd itd
przy czym nic nie jest zupełnie czarne ani zupełnie białe
zupełnie jak w tym symbolu:
Jacek - Pią 12 Cze, 2009 22:16
Flandra napisał/a: | zupełnie jak w tym symbolu:
|
jesss
w złym jest trochę dobra,w dobrem jest trochę zła
Flandria - Nie 11 Paź, 2009 22:37
Audycja radia Euro: Strach
stiff - Nie 11 Paź, 2009 23:04
Flandra horror lepiej sobie obejrzyj...
Flandria - Nie 11 Paź, 2009 23:31
nocoty
no chyba, że będziesz później mnie bronił przed potworami w nocy
|
|