Do poczytania, do przemyślenia... - Żona jak marzenie
zimna - Sob 01 Lut, 2014 13:41 Temat postu: Żona jak marzenie Nestety tylko fragment.
Między ciągami chodziła ze mną na mecze i przepraszała za chlanie
margo - Sob 01 Lut, 2014 15:17
Ciekawe są też komentarze niektórych pod tekstem...
zimna - Śro 05 Lut, 2014 14:09
Pełny tekst żona jak marzenie
z dodatkami
zimna - Śro 05 Lut, 2014 14:40
"Tym bardziej że alkoholik, nawet ten niepijący, nadal manipuluje. Wyżali ci się, wzbudzi poczucie winy. Wciągnie w swój dół, a jak już jesteś na dnie, wychodzi po twoich plecach, a ty tam zostajesz."
Czy naprawdę osoby współuzależnione tak to odczuwają
smokooka - Śro 05 Lut, 2014 15:06
zimna napisał/a: | "Tym bardziej że alkoholik, nawet ten niepijący, nadal manipuluje. | są też tacy którzy pod płaszczykiem uniesień i poczucia humoru wykorzystują tę "rzadką" umiejętność w stanie "trzeźwości" - taka obserwacja, nie wiem, czy bardziej Smokookiej współuzależnionej czy uzależnionej
Duszek - Śro 05 Lut, 2014 20:42
Bardzo dobry artykuł, szkoda tylko, że te fakty to...prawdziwe życie... uczucia, zachowania i myśli. Czytając kolejny raz zobaczyłam swoje próby zakłamania rzeczywistości i chęć wymazania przykrych wspomnień...jakby mnie to nie dotyczyło...A jednak...
zimna napisał/a: | "Tym bardziej że alkoholik, nawet ten niepijący, nadal manipuluje. Wyżali ci się, wzbudzi poczucie winy. Wciągnie w swój dół, a jak już jesteś na dnie, wychodzi po twoich plecach, a ty tam zostajesz."
Czy naprawdę osoby współuzależnione tak to odczuwają |
Na to nie znam odpowiedzi.
Wiem za to jak trudno jest wyjść ze starych schematów, przekonań, z przeświadczenia, że uda mi się kontrolować zachowanie innych (picie bliskich)...
Wiem jak trudno mimo wielu upokorzeń, ran, zdrad jest zakończyć coś co mnie "niszczy"...
A druga strona...jej walka, próba udowodnienia sobie, zabicie własnych uczuć, kręcenie się w świecie swojej "prawdy" itd...
Smutne to.
zimna - Czw 06 Lut, 2014 09:22
Też nie lubiłam się przytulać, nie mówiłam kocham, on robił to za dwoje, czasem nauczył się z tego żartować. Tez byłam "żoną jak marzenie " Wiem jednak, że pół-świadomie prowokował mnie, żebym później kajała się tygodniami...itp. Manipulacje sa po obu stronach, "każda ze stron coś z tego ma" to prawda która często trudno zaakceptować współuzależnionym.
Zawsze też byłam w centrum uwagi i tak zostało.
Jestem otoczona miłością, czułością, troską, ale zawsze, ja … wokół mnie, zemną, dla mnie. Ja jestem punktem odniesienia, to ja mam być zadowolona, bo jeśli ja będę zadowolona to reszta też.
Teraz jest miedzy nami bardzo dobrze może lepiej niż kiedykolwiek wcześniej … i mój małżonek lata jak szczygiełek, wyłazi z siebie żeby tak zostało.
Ja się zmieniłam i wszystko i wszyscy wokół ze mną, ale -
przeczytałam i zmroziło mnie
Cytat: | Wciągnie w swój dół, a jak już jesteś na dnie, wychodzi po twoich plecach, a ty tam zostajesz." |
Zastanawiam się czy ja nie wyłażę a plecach męża, staje się silna, świadoma siebie, wolna -zdrowieje a on? A on nadal jest skupiony na mnie, beze mnie nie jest wstanie żyć, to mnie chwilami przytłacza.
Kiedy mąż mnie przytula sprawdzam najpierw dokładnie czy mam na to ochotę, jeśli nie to go odepchnę, czasem czuje się jak jakieś źródełko, z którego czerpią, nie mogą bez tego żyć. I tak wszyscy są na mnie emocjonalnie uwieszeni. Ja jestem szczęśliwa, to szczęśliwy jest mój mąż, moje dziecko i pies radośnie macha ogonem.
A ja nie wiem czy tak będzie zawsze, teraz jest dobrze, ale nie wiem czy pewnego dnia nie poczuje, że jednak chce odejść,(to tak naprawdę początek mojej drogi mojego zdrowienia ) nie wyobrażam sobie nawet jak przejąłby to mój mąż. Mój syn, jak by przeżył rozstanie rodziców, teraz rozkwita z każdym dniem.
(Pies na bank by zdechł )
Czasem czuje się jak zakładnik szczęścia mojej rodziny. Takie jakieś pomyślaki wywołał u mnie ten artykuł
yuraa - Wto 11 Lut, 2014 23:45
nie bardzo wiem gdzie to umieścić
to daje tutaj jako zupełne przeciwieństwo żony jak marzenie
w każdym razie kobieta czynu tylko z pomyślunkiem u niej nie tęgo
http://wiadomosci.gazeta....ecin#BoxWiadTxt
olga - Śro 12 Lut, 2014 07:43
tez mialam ochote pewien bar zamknac ale taka "bomba" nie przyszla mi do glowy z reszta na ochocie sie skonczylo co bar winny, ze maz byl ciagle pijany.........
pietruszka - Śro 12 Lut, 2014 10:22
dobrze, że w tamtym czasie na podobny pomysł nie wpadłam, bo umysł pracował na , hmmm... dziwnych obrotach... a przykre emocje, takie jak złość, wychodziły uszami... olga napisał/a: | co bar winny, ze maz byl ciagle pijany......... |
mojemu dawali na krechę, więc dodatkowy motyw miałam
|
|