ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Mam dosc bycia alkoholikiem
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 09:31 Temat postu: Mam dosc bycia alkoholikiem Chce byc zdrowy. Nie liczyc miesiecy abstynencji. Czuje ze jestem uzalezniony od gadania, ze jestem alkoholikiem. Rozumiem, ze tozsamosc alkoholika i kult abstynencji pomaga i chroni przed mechanizmami. Ale mam juz ich dosyc (nie to, ze przed ludzmi bo od daaawna nie mialem problemu powiedziec np pracodawcy ze jestem; przed soba samym), Wywalam to na smietnik. Skoro mowilem kiedys ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem'' to teraz chce mowic ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie?
Jo-asia - Śro 24 Wrz, 2014 09:42
dtstgseete napisał/a: | Da sie? |
a czemu miałoby się nie dać?
Guido - Śro 24 Wrz, 2014 09:59 Temat postu: Re: Mam dosc bycia alkoholikiem
dtstgseete napisał/a: | Skoro mowilem kiedys ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem'' to teraz chce mowic ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie? |
A może: "Nie piję, bo nie piję" ?
szika - Śro 24 Wrz, 2014 10:00
a ile nie pijesz?
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 10:57
Miesiac temu spozylem alkohol po dlugiej abstynencji. To byl wynik chyba wlasnie mojego buntu, ciekawosci, przekory, checi przekroczenia granicy. Niepokoje sie, bo oceniam to jako malo zdrowy czyn. Ale nie zaluje.
Tajga - Śro 24 Wrz, 2014 11:05
dtstgseete napisał/a: | ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie? |
dtstgseete napisał/a: | Miesiac temu spozylem alkohol po dlugiej abstynencji |
I to by było na tyle.
szika - Śro 24 Wrz, 2014 11:27
dtstgseete napisał/a: | Miesiac temu spozylem alkohol po dlugiej abstynencji. To byl wynik chyba wlasnie mojego buntu, ciekawosci, przekory, checi przekroczenia granicy. Niepokoje sie, bo oceniam to jako malo zdrowy czyn. Ale nie zaluje. |
skoro nie żałujesz to może poprostu nie jestes alkoholikiem... weź se daj spokój z abstynencją i pij kiedy masz ochotę... co stoi na przeszkodzie? po co ten cały cyrk z abstynencją?
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 11:31
Ok dzieki za wypowiedz. Dostrzeglem niekonsekwencje juz wtedy. Zaszkodzilem zdrowiu i podjalem bezsensowne ryzyko (biorac pod uwage dramatyczna przeszlosc moja). Ale cos tu zobaczylem, przezylem, malo stracilem (wypite 70 g wodki, nie zrobilo spustoszenia w moim organizmie) Licze, ze szkody nie nastapia wieksze.
Moj przyjaciel spozywa 1 piwo na miesiac i jeden kieliszek wodki na rok. Srednio. (jak go znam, to pewnie na imieninach cioci powie mu ktos ,,twoj ojciec wypil a ty nie wypijesz'' wiec krzywi sie i łyka pewnie ) Mowi, ze praca i rozne inne wrazenia zycia mecza go wystarczajaco, zeby mial sie do tego jeszcze truc alkoholem, po ktorym (nawet w takiej dawce jakie podalem) zle sie czuje i bezposrednio po spozyciu i na drugi dzien rozkojarzony. On nie pije, bo jest zdrowy. Chcialbym tak wlasnie zamiast mowic ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem''
alkoholik - Śro 24 Wrz, 2014 12:01
dtstgseete napisał/a: | Chcialbym tak wlasnie zamiast mowic ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem'' |
Ba, kto by nie chciał.. ale niestety nasze chciejstwa nie mają żadnej mocy sprawczej. Na dzień dzisiejszy a alkoholizmu nie da się wyleczyć.
yuraa - Śro 24 Wrz, 2014 12:24
dtstgseete napisał/a: | Miesiac temu spozylem alkohol po dlugiej abstynencji. |
czyli nie kłamali ci co z nimi gadałem
widzisz Jacku, pijesz czy nie pijesz dla siebie ale zawsze znajdzie sie ktoś kto sie zmartwi, bedzie analizował, dociekał.
masz dość ? idź na Bulwar zobacz ja wyglądają "prawdziwi" alkoholicy
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 12:24
Taki punkt widzenia chcialbym przedstawic, ze alkoholicy niepijacy maja podejscie do alkoholu zdrowsze, niz ci, ktorzy pija go ,,okazyjnie, towarzysko, zgodnie z normą itp'' (moglbym napisac ,,niz ci zdrowi'' gdybym okazyjne czy towrzyskie spozywanie trucizny uwazal za zdrowe).
Zgodnie z tym punktem widzenia - roztwory alkoholu znane pod nazwa ,,piwo'' ,,wodka'' czy ,,wino'' widzialbym w sprzedazy w sprzedazy nie w sklepach spozywczych a na artykulach chemicznych. Powiedzmy miedzy podpalkami do grilla a sprayami zapachowymi do kibla. Wtedy nie byloby iluzji, ze zdrowy czlowiek spozywa alkohol.
Wskakuje na to forum raz na pol roku; a jestem z natury gadula wiec prosze o wyrozumialosc ze chce sie poudzielac... )
dziadziunio - Śro 24 Wrz, 2014 12:43
dtstgseete napisał/a: | (nie to, ze przed ludzmi bo od daaawna nie mialem problemu powiedziec np pracodawcy ze jestem; przed soba samym) |
Czesto słyszę jak ktoś zaskoczył, że jest alkoholikiem będąc na terapi. Że chwila ta była dla niego ,,tą,, od której zaczął swoje nowe zycie. Dzień w którym znalazłem się na mitingu i słyszałem słowa wypowiadane przezemnie mam na imię Krzysztof i jestem alkoholikiem były najgorszym dniem mojego zycia. O tym, ze nim jestem i piję inaczej niż innni,,zdrowi,, jak to napisałeś wiedziałem od zawsze. Po moim przyznaniu się dopiero zacząłem pić, dopiero zobaczyłem i poprzebywałem sobie w swiecie o którego istnieniu nie miałem jeszcze zielonego pojecia. Dziś już nie, ale dawniej byłem czasami pewny, że alkoholizm mój to otaczający mnie świat i mieszkajacy w nim ludzie. Że gdybym zmienił otoczenie, miejsce i wyjechał gdzieś gdzie nikt nie zna moich poprzednich dokonań, mógłbym bez problemu zacząć wszystko od nowa. To było wygodne i mądre gdyż wyobrażenie to pozwoliłoby mi uciec od odpowiedzialności i zrzucić całość winy na otaczajacy mnie swiat..
Dziś żyję pomiedzy tymi którzy byli swiadkami mojego potwornego upodlenia, dziś jestem tu gdzie ludzie pamietają skad i z czego się dzwignąłem. Dziś jak wypowiadam cytowane wyzej słowa wiem, ze to nie bajka i wiem skad wracam i gdzie mogę..... skończyć.....
A może nie sklepy chemiczne a całkowity zakaz byłby lepszy? Trzeba przecież chronić zdrowych ludzi....
Co Ty na to?
Jura ma rację i bulawar jest wspaniałym miejscem na zakończenie takich własnie rozważań.....
miłego
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 12:44
yuraa napisał/a: | masz dość ? idź na Bulwar zobacz ja wyglądają "prawdziwi" alkoholicy |
Nie rozumiem przekazu tego ,,wersetu'' Co chcesz mi nim powiedziec? (wczesniejszy fragment chyba rozumiem; chodzi, ze zrobilo sie zamieszanie). Mam przyjemnosc, ze sie odezwales Yoda, dawno nie rozmawialismy
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 13:02
dziadziunio napisał/a: | sklepy chemiczne a całkowity zakaz byłby lepszy |
Ach nie, nie! Nie kierujmy dysqsji na tory inzynierii spolecznej (nie przewidzialem, ze moja wypowiedz moze byc tak interpretowana) Ja jestem przekonany o mojej malej zdolnosci podejmowania decyzji w moim wlasnym zyciu, a co dopiero w sprawach ktore dotyczyylby innych czyli zakazow nakazow. Licze tylko tutaj na na zywą wymiane doswiadczen, emocji, moze czasem ciete riposty, wymowne gesty
yuraa - Śro 24 Wrz, 2014 13:18
dtstgseete napisał/a: | Nie rozumiem przekazu tego ,,wersetu'' |
byleś kiedy na Bulwarze na mityngu ? polecam celem nabrania pokory.
zobaczysz tam ludzi którym alkohol zabrał wszystko
szika - Śro 24 Wrz, 2014 14:29
hmmm... wiesz... nie bardzo jest jasne co jest u Ciebie problemem?
czy chodzi Ci wyłącznie o to w jaki sposób miałabyś odmawiać picia alkoholu?
czy ja dobrze rozumiem? chciałbyś w jakis konkretny sposób wypowiadać to, że nie pijesz bo..?
co przeszkadza abys mówił: "nie pije bo jestem zdrowy"?
przeciez możesz sobie tak mówić.. co to przeszkadza... jakie to ma znaczenie?
siwy56 - Śro 24 Wrz, 2014 16:57
Dobry indianin to martwy indianin. Zdrowy alkoholik to.......
Jacek - Śro 24 Wrz, 2014 19:53
dtstgseete napisał/a: | teraz chce mowic ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie? |
a co to za bzdety ???
skoro jesteś zdrowy,i skoro nie chcesz pić ,,to masz takie prawo i po co te tłumaczenia
a samo to ,że kombinujesz,i się tłumaczysz,,świadczy że coś masz na sumieniu
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 23:08
Bo sie boje. Raz, ze pamietam dawne czasy, a dwa, ze to ostro rzucenie rekawicy tym, ktorzy mowia, ze alkoholizm jest nieuleczalny. Do tego wystapienie z wspolnoty Anonimowych ALKOHOLIKOW. Zostaje sam. Nie mam odwagi powiedziec ,,jestem zdrowy'' ale chce odejsc od patrzenia na siebie jak na chorego.
Nie mam watpliwosci co do objawow alkoholizmu u mnie kiedys. Nawet po roku abstynencji gdy na horyzoncie pojawila sie stabilizacja materialna (czyli dach nad glowa i praca) momentalnie pojawila sie mysl ,,no to teraz moglbym sie spokojnie napic''. Prawdziwa mysl - i przestraszylem sie jej wtedy. Wszystkie mechanizmy dzialaly.
Dzis tez obserwuje te mechanizmy u siebie. Pojawiaja sie przy bezsilnosci, bezradnosci buncie, rozgoryczeniu - w trudnych chwilach. Mysle, ze taki mechanizm zadzialal wtedy, gdy spozylem alkohol miesiac temu. Wiec mam cos na sumieniu. Przeciez tego nie ukrywam.
Jednak sam bunt, ktory byl motorem tego (domniemanego) mechanizmu - sam w sobie nie postrzegam jako destrukcyjny. Zdrowy raczej i zamierzam pojsc dalej tropem tego buntu; deklaruję pragnienie zdowia, bycia wolnym od alkoholu (i innyc uzywek) ale porzucajac tozsamosc alkoholika. Licze, ze pisanie, mowienie na ten temat pomoze w mojej samotnosci. Tak, jak wszystkie uwagi ktore przeczytam/uslysze na ten temat. A jesli jestem na zlej drodze - to da mi szanse wczesnie zawrocic. To trudne jest, ze proba porzucenia alkoholizmu wyklucza mnie ze wspolnoty Alkoholikow (anonimowych). Ale wlasnie tego chce. Nie wyklucza mam nadzieje z forum ludzi wolnych od alkoholu
dtstgseete - Śro 24 Wrz, 2014 23:44
a propos bulwaru - zapomniales Dżedaj, ze ja mieszkalem w schronisku dla bezdomnych przez 3 lata w czasie mojej abstynencji. A mozliwe, ze i tej zimy bede mieszkac. Nie polecam, ale krzywda mnie zadna nie spotkala.
Zaraz zaraz... czy wlasnie przylapalem Cie na dzieleniu ludzi na Bulwar i niebulwar... ? Myslimy schematami to nie wstyd, ale czasem tylko komplikuje.
aja - Czw 25 Wrz, 2014 00:10
Przeczytałam Twoje posty dość dokładnie i muszę powiedzieć, że wywołują one u mnie dość negatywne emocje.
Alkoholizm nie jest uleczalny- a przyczyna jest prosta najpierw czynny alkoholik sprawia, że jego życie kręci się wokół picia, potem trzeźwiejący alkoholik kręci się wokół nie picia. Słowem w centrum jest alkohol- najpierw, żeby pić a w drugim przypadku żeby nie pić. Takie są fakty.
Mam jednak wrażenie (może się mylę, nie wiem) że czepiasz się sprawy zupełnie małoznaczącej. Sama terminologia i nazewnictwo vide "jestem alkoholikie,", "jestem zdrowy" niczego w Twoim życiu nie zmieni, niezależnie od tego jak o sobie będziesz mówił.
Cytat: | Taki punkt widzenia chcialbym przedstawic, ze alkoholicy niepijacy maja podejscie do alkoholu zdrowsze, niz ci, ktorzy pija go ,,okazyjnie, towarzysko, zgodnie z normą itp'' (moglbym napisac ,,niz ci zdrowi'' gdybym okazyjne czy towrzyskie spozywanie trucizny uwazal za zdrowe). | '
Z tą opinią zupełnie się nie zgadzam. Głównie dlatego, o czym wspomniałam już wcześniej- nazwijmy to alkoholocentryzmem. Alkohol nie jest trucizną, jest używką jak wiele innych- jeśli korzystamy z niego z rozwagą to nie ma nic złego w jego spożywaniu. Nie można też zaprzeczyć, że alkohol bywa stosowany w celach leczniczych np. jako składnik leku.
Nie zrozumcie mnie proszę źle- to nie jest pochwała alkoholu jakkolwiek pojętego. Ale wydaje mi się, że sam fakt iż ktoś szuka potwierdzenia, że niepijący alkoholik ma zdrowsze podejście do alko niż osoba niepijąca budzi we mnie niepokój- i przynajmniej potencjalnie świadczy o problemie.
Czarny - Czw 25 Wrz, 2014 01:19 Temat postu: Re: Mam dosc bycia alkoholikiem [quote="Guido"] dtstgseete napisał/a: |
A może: "Nie piję, bo nie piję" ? |
Właśnie, po prostu i nie wydaje mi się bym miał jakikolwiek powód lub potrzebę tłumaczyć się z tego że np. nie pije...nie śpiewam...na rurze nie tańczę...itp.
Znajomi i rodzina wiedzą, jak akurat z jakiś powodów uznam że mi się chce podzielić z kimś że jestem alkoholikiem to mówię, nie to zwyczajnie mówię że nie pije i tyle.
dtstgseete - Czw 25 Wrz, 2014 01:25
aja napisał/a: | Słowem w centrum jest alkohol- najpierw, żeby pić a w drugim przypadku żeby nie pić. Takie są fakty. |
Ciesze sie, ze zostalem zrozumiany. Wlasnie przeciwko temu alkoholocentryzmowi sie buntuje. I obserwuje co bedzie
Gdzies ktos na forum napisal ,,nie jestem wylacznie alkoholiczka''. Moje ,,mam dosc bycia alkoholikiem'' jest bardziej powiedziane.
Dobrze ruzumiem to, ze nie zmieni sie nic w moim wnetrzu od etykiety alkoholik czy niealkoholik. Albo alkoholik w 10 procentach (byle nie w promilach).
Chce zwrocic uwage jednak, ze na mityngach AA i w osrodkach terapii uzaleznien etykieta jest istotna. W AA trzeba mowic jestem alkoholikiem (nic dziwnego - to sa anonimowi ALKOHOLICY, chocby ktoras tam tradycja mowila, ze jedynym warunkiem jest chec zaprzestania picia to tradycja swoje, a zycie i nazwa AA - swoje). A w osrodku terpii uzaleznien nie ma oferty z zakresu nazwijmy to ,,profilaktyki dla czujacych zagrozenie wszechobecnoscia towarzyskoscia alkoholu'' - masz tam mowic, ze jestes uzalezniony (nieuleczalnie!) i wtedy mozesz poddac sie leczeniu. Etykieta tez pomaga - przypomina o zagrozeniu. Tak czy owak - nawet jesli cos zmieniaja te etykiety to sa rzeczywiscie zewnetrzne sprawy. Zmierzyc sie mi przyjdzie, ze pozostawia mnie to samemu sobie. I fajnie, ze jest forum
Co do podkreslania szkodliwosci alkoholu czy uzywek mamy krancowo inne zdania. Nie zgodzimy sie tu. Ja unikam nie tylko alkoholu, ale papierosow kawy herbaty. Nawet miesa - mam przekonanie, ze jest spozywane przez ludzi w ilosciach wyraznie przekraczajacych rzeczywiste zapotrzebowanie organizmu czlowieka (a przynajmniej ja mam takie tendencje jesli nie pilnuje tego) - czyli jakby uzywka. No cóż hmm... nie wyobrazam sobie zycia bez cukru i slodyczy. Oddalam od siebie swiadomosc tego, ze ich spozycie ma najpewniej zle konsekwencje dla mojego zdrowia.
Ejjj. a czemu negatywne emocje! Mam przemądrzaly ton wypowiedzi pewnie
baracca - Czw 25 Wrz, 2014 07:42
aja napisał/a: | Alkoholizm nie jest uleczalny (...) Słowem w centrum jest alkohol- najpierw, żeby pić a w drugim przypadku żeby nie pić. Takie są fakty. |
Słowem uleczenie następuje kiedy alkohol - w taki czy inny sposób - przestaje być w centrum.
dtstgseete napisał/a: | Wlasnie przeciwko temu alkoholocentryzmowi sie buntuje. |
On jest przypisany do tożsamości alkoholika. Jeśli porzucisz tożsamość porzucisz alkoholocentryzm. Cała filozofia.
Czy każdemu będzie odpowiadać albo będzie potrzebna? - to już jest inne pytanie.
alkoholik - Czw 25 Wrz, 2014 07:52
Chcesz się napić to się napij i nie zawracaj gitary. A jak szukasz pomocy to nie kombinuj tylko poproś o nią, a przynajmniej powiedź szczerze w czym tkwi problem. Pozdrawiam.
Whiplash - Czw 25 Wrz, 2014 08:07
dtstgseete, Tak Cię podczytuję na wyrywki trochę, ale odnoszę wrażenie, że ty chciałbyś żeby ktoś zrobił pstryk i żebyś był zdrowy... Do wniosków o jakich pisze baracca, baracca napisał/a: | Jeśli porzucisz tożsamość porzucisz alkoholocentryzm. | można dojść i nie jest to jakieś arcytrudne, ale nie myśl, że przestawisz myślenie bez pracy nad sobą. Gdybyś umiał zmienić swoje nastawienie samodzielnie nie byłoby tego wątku, zakładam więc, że potrzebujesz pomocy. Jeśli jednak nie przyjmiesz takiej jaką Ci oferują (czy to AA, czy to terapie) nie dziw się, że tak naprawdę tkwisz w beznadziejnym położeniu. To, w jaki sposób jesteś "etykietowany" jest wynikiem wieloletnich doświadczeń. Taki sposób utrwalania tożsamości działa u większości, co nie znaczy że działa u wszystkich. Terapia czy AA to jedynie narzędzia i to nazwałbym wielofunkcyjne. Mi terapia pomogła w wielu sprawach, ale od początku nie stosowałem wszystkich zaleceń w ciemno. Jeśli coś mi nie pasowało - a wiedziałem, że nie będzie dla mnie problemem - nie brałem tego pod uwagę. Obecnie, choć wiem i pamiętam, że jestem alkoholikiem, w zaden sposób nie wpływa to na moje życie. Nie piję alkoholu nie dlatego, że nie mogę, czy że jestem alkoholikiem. Po prostu nie widzę w tym najmniejszego sensu. A więc da się, tę tożsamość która tak Ci przeszkadza, zepchnąć na drugi plan. Tylko, najsamprzód trzeba uporządkować całą resztę swego myślenia. Nie zabieraj się od drugiej strony... No, chyba, że rzeczywiście nie chcesz przestawać pić... Wtedy zastanów się co tu robisz? Chcesz innych przekonać że jednak picie jest fajne? To pewnie masz takie szanse jak my przekonać Ciebie, żebyś nie pił
Pogodnego dnia życzę
PS.:
alkoholik, kto dał Ci prawo ustalania kto i co może pisać na publicznym forum? jeśli uważasz że ktoś Ci "zawraca gitarę" to go zignoruj po prostu... Pozdrawiam...
alkoholik - Czw 25 Wrz, 2014 08:21
Whiplash napisał/a: |
alkoholik, kto dał Ci prawo ustalania kto i co może pisać na publicznym forum? jeśli uważasz że ktoś Ci "zawraca gitarę" to go zignoruj po prostu... Pozdrawiam... |
Ja nikomu nie zabraniam, bo oczywiście takiego prawa nie mam, natomiast odnoszę wrażenie (być może mylne), że kolega szuka powodu do wypitki i w tym sensie napisałem żeby nie zawracał gitary i nie dorabiał filozofii, a pisać oczywiście może i powinien. Pozdrawiam.
Jo-asia - Czw 25 Wrz, 2014 08:44
dtstgseete,
tak czytam i...sama jakiś czas temu, oderwałam tę etykietę
Twój bunt, jest mi bliski
dla mnie, nie tyle chodziło o nie nazywanie siebie alkoholiczką..co zwrócenie sobie uwagi, że nie tylko tu..tym..jestem
W Twoim buncie, przeciw mówieniu na mityngu..widzę coś innego (może się mylę)...brak akceptacji
Nie umiesz..nie chcesz się z nim zmierzyć.
Zapicie...po to aby, tego właśnie dokonać...śmiały pogląd.
Powiem tak, jak przestaniesz racjonalizować...będziesz otwarty, nic Ci nie grozi.
Mój bunt, pozwala mi na etykietowanie się wtedy kiedy chcę. To we mnie nic nie zmienia. Na mityngi chodzę sporadycznie...i w sumie po to, aby spotkać przyjaciół, posłuchać co u nich.
Nie piję i nie dorabiam do tego...filozofii.
Alkoholizm, DDA...to, te same części składowe mnie.. jak kobieta, matka, córka, żona, kasjerka...
W środku, cały czas...ta sama osoba, pełna osoba...jedna
Whiplash - Czw 25 Wrz, 2014 08:57
Guido napisał/a: | No, niektórzy to potrafią (...) jak ten Święty Jerzy od Trzeźwości, co to szemrze gdzieś w podziemiach bez ustanku. |
A wiesz na pewno, że dokonał tego bez pracy nad sobą?
Jacek - Czw 25 Wrz, 2014 09:02
dtstgseete napisał/a: | momentalnie pojawila sie mysl ,,no to teraz moglbym sie spokojnie napic''. |
w człowieku,siedzą dwie zakodowane rzeczy (zakodowane gdzieś dawno temu)
jedna z nich,to odruch bezwarunkowej chęci zrobienia czegoś,co uważa za stosowne (i zrobienie tego uważa za odpowiednie,i nieszkodliwe, dla niego samego,i innych)
a drugą rzeczą,jest silna chęć ,,,obrony tej pierwszej
i wcale,nie musi to być chęć sięgania po alkohol
ale coś czego nie możemy się tak łatwo wyzbyć ,coś co jest,a głupio się temu przyznać że to nami kieruje i nazywamy "nałóg"
dtstgseete - Czw 25 Wrz, 2014 11:33
alkoholik napisał/a: | wrażenie (być może mylne), że kolega szuka powodu do wypitki |
Nie. Napisalem, ze licze na wymiane doswiadczen emocji. Licze na poczucie wspolnoty w wolnosci od alkoholu bez kurczowego trzymania sie AA i bez dogmatu nieuleczalnosci alkoholizmu. Wygadanie sie i poczytanie odniesien do mojego sposobu myslenia, ktore moga mi w razie czego zapalic swiatelko. Statystyka nie daje mi szans. Oficjalnie jestem w nawrocie i tyle i szukam powodu do wypitki
No i licze, ze sobie pogadam po prostu. Do tej pory przeprowadzilem wiele rozmow na ten temat, wiele smsow poszlo... Wizyty u terapeuty, psychiatry (po incydencie). Wszystko ulecialo. A tutaj zostanie. Bedzie mozna wrocic poanalizowac w przyszlosci...
Tomek - Czw 25 Wrz, 2014 11:41
Mam bardzo silne i nieodparte wrażenie, że jest to rozmowa o "nieprzeżytym żalu po stracie możliwości swobodnego i kontrolowanego picia alkoholu, która (możliwość kontrolowanego picia) gdzieś bardzo dawno zginęła w oparach alkoholu i kolejnych fazach uzależnienia (w drugiej?). Osoba uzależniona mówiąca o sobie "jestem zdrowa" skacze wprost do betoniary.
Czasem (chyba zawsze) mogę powiedzieć nie potrzebuję alkoholu by zrobić, mieć, być itp" po prostu jeśli nie umiem lub nie można inaczej wiem, że nie zrobię, nie będę miał, nie będę itd.
aja - Czw 25 Wrz, 2014 11:43
Teraz chyba trochę lepiej rozumie o co Ci chodzi-a mój negatywny odbiór pewnie wynikał z nierozumienia.
Wiesz dla mnie etykietka (nie tylko alkoholizmu) ma znaczenie głównie praktyczne. Etykietki i kody są dla specjalistów, to ułatwia im porozumiewanie się, co jest konieczne w przypadku pracy w zespołach interdyscyplinarnych. Wyobraź sobie, że masz obskoczyć trzech lekarzy, a zamiast powiedzieć czym Cię zaetykietkowano musisz, każdemu opowiadać o swoich objawach od początku.
Ale zgadzam się, że etykietki są upierdliwe jeśli człowiek za bardzo wierzy w ich moc sprawczą
Z etykietką jest tak jak z każdą trzeba się z nią pogodzić, przyjąć ją i żyć dalej z większą świadomością siebie i swoich ograniczeń, ale nie masz obowiązku noszenia transparentu, że jesteś alko, nie musisz o tym opowiadać, ani krzyczeć na ulicy żeby wszyscy wiedzieli.
Nie musisz też mówić, że nie pijesz bo jesteś alkoholikiem, nie pijesz bo taki styl życia wybrałeś, bo tak chcesz (o ile to prawda oczywiście). Z niejedzenia mięsa czy nie palenia chyba się nie tłumaczysz?
Inna sprawa, że czasem to etykietka trzyma człowieka w ryzach, wtedy warto z niej skorzystać- ale to też nie jest przymus a tylko możliwość wyboru.
"Mam dość bycia alkoholikiem" to takie pobożne życzenie, które się nie spełni chociażbyś je powtarzał z uporem maniaka. Co innego "nie jestem wyłącznie alkoholikiem- bo oprócz tego jesteś chociażby forumowiczem, a pewnie i inne role społeczne bierzesz na klatę
dtstgseete - Czw 25 Wrz, 2014 11:44
Tomek - to tesknota za niepiciem, bez koniecznosci kontrolowania tego niepicia.
szika - Czw 25 Wrz, 2014 15:39
a ja uważam że całe to dziamgolenie tematu to własnie alkoholocentryzm....
mnie nawet by do głowy nie przyszło żeby się zastanawiac nad takimi rzeczami o jakich tu mowa.. podczytuję i dziwię się jakie to ludzie maja problemy... jestem..nie jestem... juz samo deliberowanie o tym świadczy, że na bank zdrowy to Ty nie jestes - to moja opinia...
szika - Czw 25 Wrz, 2014 15:43
według mnie to jest szukanie problemu tam gdzie go nie ma, a odwracanie uwagi od tego gdzie on jest...
baracca - Czw 25 Wrz, 2014 15:54
dtstgseete napisał/a: | to tesknota za niepiciem, bez koniecznosci kontrolowania tego niepicia. |
No to wszystko w twoich rękach.
Ale uprzedzam - od pstryknięcia palcami się to nie zrobi...
Tomek - Pią 26 Wrz, 2014 10:09
Tomek - to tesknota za niepiciem, bez koniecznosci kontrolowania tego niepicia.
wujek dobra rada by powiedział: przestań kontrolować, picie i nie picie,
idź w kierunku: nie muszę, nie muszę, nie muszę, nie muszę, już tam nie muszę i tam też
to picie było lekiem (fałszywym lekiem) na to, na tamto, na coś jeszcze i jeszcze, buduj swoje możliwości i umiejętności, gdzie ich nie miałeś, rozwijaj się bez pomocników psychoaktywnych,
jedz nasiona i mniej cukrów, trudności przyjmuj nie jako wyzwanie, ale pytanie czy to dla mnie,
powtarzaj sobie dla siebie kiedy upadasz lub masz trudności, albo jak Cie zdenerwuje "sąsiadka lub pani w sklepie, ba polityk w TV": Kocham Cię, przepraszam, proszę wybacz mi, dziękuję - spróbuj , powtarzać te słowa kiedy masz chęć na picie, właśnie odmówiłeś picia i innych trudnych sytuacjach (powiem ci w tajemnicy, że to instrukcja do przykazania miłości, a zaczynasz stosując tą instrukcję od najważniejszej jego części - miłości samego siebie - "Zero Ograniczeń" - Joe Witae)
Wipiłeś lufę - niedawno, ok nie straciłeś świadomości, mogłeś nie pić dalej, ale gdybyś stracił świadomość - popłynąłbyś na niezmierzony ocean alkoholowego upadku i upodlenia, mówisz: nie można niżej niż tam gdzie byłem - zapewniam cię - można
Kochaj się, przepraszaj,szanuj i wybaczaj SOBIE - później pokochasz bliźnich, nigdy wczesniej
szika - Pią 26 Wrz, 2014 10:23
Tomek napisał/a: | mówisz: nie można niżej niż tam gdzie byłem - zapewniam cię - można |
podpisuję sie i smiem podejrzewać, że kolega jeszcze tego nie doswiadczył co najgorsze
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 12:33
Dziekuje za glosy w temacie czytam z uwaga. Niektore dodaja mi przekonania, ze dobrze jest (i wtedy budzi sie niepokoj, watpliwosci ze moze cos niebezpiecznego dla zdrowia pomijam). Inne pokazuja na pulapki (wtedy zwieksza sie moj upor w dazeniu swoja droga i przekonywaniu ze dobrze robie). Ach ta moja automatyczna przekora. Czy to alkoholickie, czy po prostu ludzkie. Wieczny dzieciak...
Klara - Pią 26 Wrz, 2014 12:56
dtstgseete napisał/a: | Wieczny dzieciak... |
Rozwój emocjonalny zatrzymuje się na etapie, w którym zaczęło się nadużywanie alkoholu.
Jeśli zacząłeś pić w wieku kilkunastu lat, to teraz po prostu dorastasz i być może właśnie jesteś w okresie buntu wieku dorastania
Jo-asia - Pią 26 Wrz, 2014 13:02
dtstgseete, zmieniłeś ostatni wpis
krnąbrność i przekora.....dla mnie, to były pomocne cechy
jak i...niepokój
dzięki temu...stałam się czujna, uważna
widzę więcej....rozumiem więcej
mój horyzont się poszerzył, światopogląd się poszerzył
do tego....to świadome, wzięcie odpowiedzialności za mnie, za mój alkoholizm i inne takie tam...
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 13:18
Jo-asia napisał/a: | dtstgseete, zmieniłeś ostatni wpis |
Sens pozostal. Przeredagowanie to tylko. Korzystam z tych 15 minut, ktore mi daje system po wyslaniu - z korzyscia dla czytajacych to przeciez ma byc, a nie dla mnie.
Klara napisał/a: | dorastasz i być może właśnie jesteś w okresie buntu wieku dorastania |
Obiekt buntu w tych okolicznosciach jest inny. Czyli nie przeciw prykom rodzicom (bez ktorych oczywiscie w poczatkowych latach zycia bym nie przezyl) i ich materializmowi. Teraz bunt przeciw ,,prykom'' mitingowcom (bez ktorych w pewnym momencie zycia bym zginal) i ich abstynecjolizomowi. Bunt to zdrowa postawa moim zdaniem. Daje szanse na poprawe. Bylebym go teraz przezyl, nie spieprzyl, nie ,,przepil'' na przyklad. Wypracowal cos mojego. I takie glosy zachety tu wyczytuje. Choc to tak niebezpieczne z taka przeszloscia jak moja...
Jonesy - Pią 26 Wrz, 2014 13:26
dtstgseete napisał/a: | (...) i ich abstynecjolizomowi (...) |
Niespożyte możliwości umysłu alkoholika nigdy nie przestaną mnie zadziwiać...
szika - Pią 26 Wrz, 2014 13:35
dtstgseete napisał/a: | Choc to tak niebezpieczne z taka przeszloscia jak moja... |
e tam niebezpieczne... a co Ci grozi.. według mnie im szybciej tym lepiej dla Ciebie, mniej sie bedziesz męczył, krócej... istnieje taka szansa przynajmniej...
piszesz "słowa zachęty"... hmmm... będę się upierała, że jest to odwracanie uwagi od zasadniczego problemu czyli od tego, że zapiłeś... i nie żałujesz jak sam stwierdziłes... ale to ja tak widzę...
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 13:36
I tu dochodzimy do sedna Jonesey. Czekalem na to. Mialem napisac juz to wtedy, gdy w trzecim poscie tematu ktos zadal krotkie pytanie ,,ile nie pijesz''. Ale odczekalem. Do tera. Ja wiem dlaczego sie wkurzylem na mityngi i atmosfere. Miedzy innymi oczywiscie. Juz pisze.
Spotykam na spotkaniach AA ludzi, ktorzy maja 10 15 20 lat abstynencji. Mowia rzeczy, ktore po prostu w glowie sie nie mieszcza. Tonem, ktorego zaden czlowiek nie powinien (moim zdaniem) sluchac. Na poparcie tego ma sluzyc jedno zdanie ,,jestem troche w ruchu'' albo ,,nie pije juz jakis czas'' i ma byc wszystko jasne, bo jednak wszyscy wiedza kto ile nie pije. Osoby nowe o stazu w ruchu, abstynencji kilkutygodniowej kilkumiesiecznej sa przydatni tylko o tyle, o ile mądruś jakis moze dla wlasnych nieznanych ale dobrze wyczuwalnych intencji - zrobic mu zastrzyk z wlasnej mądrosci. Kto popelnil przestepstwo i trafi do wiezienia, a nie jest zly - to tam sie stanie. W mojej goryczy jestem bliski powiedzenia tego samego o mityngach. To gorzkie i mocne slow. I moze powinienem lagodniej. Ale ten problem wystepuje w AA i cala masa ludzi z ktorymi rozmawiam przyznala to. Nawet co uczciwsi z tych, ktorzy ,,sa juz troche w ruchu''
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 13:42
szika napisał/a: | że zapiłeś... i nie żałujesz jak sam stwierdziłes |
Zostawmy na boku kwestie czy spozycie 70 g wodki to zapicie. Zgodze sie dla swietego spokoju, ze tak.
Czujej wiec, ze to zapicie to byl blad. Moglem zrobic 100 sposobow zeby cos wykrzyczec, a ja pokazalem jezyk w taki gupkowaty sposob. Ale tez nie zaluje. To dziwne i sprzeczne, wysmiejj mnie jesli chcesz.
Janioł - Pią 26 Wrz, 2014 13:49
dtstgseete napisał/a: | Zostawmy na boku kwestie czy spozycie 70 g wodki to zapicie. | zdecydowanie tak , jam ortodoks jest w tej kwestii i uważam że nawet spożywanie wina w czasie mszy jest świadomym zapiciem i sam doświadczyłem tego że dwa piwa to też nie zapicie ( a w kwestii długości nie picia było to po 11 latach abstynencji)i udawało mi się na tym poziomie 4 ...5 razy w ciągu roku aż przyszedł ciąg ośmiu miesięcy dzien w dzień ...może dlatego jestem taki ortodoksyjny
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 13:53
Janioł napisał/a: | zdecydowanie tak , jam ortodoks jest w tej kwesti |
Ja tez . I nie tylko dla swietego spokoju, ale i z wewnetrznego poczucia przyznam racje, bo czuje, ze tu pokazaly sie mechanizmy braku rozsadku. Wypicie jakiejkolwiek ilosci to nic rozsadnego nie tylko dla alkoholika, ale dla zdrowego tez.
Jonesy - Pią 26 Wrz, 2014 14:04
dtstgseete napisał/a: | I tu dochodzimy do sedna Jonesey. Czekalem na to. Mialem napisac juz to wtedy, gdy w trzecim poscie tematu ktos zadal krotkie pytanie ,,ile nie pijesz''. Ale odczekalem. Do tera. Ja wiem dlaczego sie wkurzylem na mityngi i atmosfere. Miedzy innymi oczywiscie. Juz pisze.
Spotykam na spotkaniach AA ludzi, ktorzy maja 10 15 20 lat abstynencji. Mowia rzeczy, ktore po prostu w glowie sie nie mieszcza. Tonem, ktorego zaden czlowiek nie powinien (moim zdaniem) sluchac. Na poparcie tego ma sluzyc jedno zdanie ,,jestem troche w ruchu'' albo ,,nie pije juz jakis czas'' i ma byc wszystko jasne, bo jednak wszyscy wiedza kto ile nie pije. Osoby nowe o stazu w ruchu, abstynencji kilkutygodniowej kilkumiesiecznej sa przydatni tylko o tyle, o ile mądruś jakis moze dla wlasnych nieznanych ale dobrze wyczuwalnych intencji - zrobic mu zastrzyk z wlasnej mądrosci. Kto popelnil przestepstwo i trafi do wiezienia, a nie jest zly - to tam sie stanie. W mojej goryczy jestem bliski powiedzenia tego samego o mityngach. To gorzkie i mocne slow. I moze powinienem lagodniej. Ale ten problem wystepuje w AA i cala masa ludzi z ktorymi rozmawiam przyznala to. Nawet co uczciwsi z tych, ktorzy ,,sa juz troche w ruchu'' |
Wiesz, mnie akurat chodziło o Twój własny umysł w tym konkretnym przypadku...
Ja też widziałem na mitingach to co chciałem zobaczyć. Ale znalazłem drogę alternatywną w grupie wsparcia. A co Ty zrobiłeś dla siebie, po tym jak okazało się że mitingi Ci nie po drodze?
szika - Pią 26 Wrz, 2014 14:06
dtstgseete napisał/a: | szika napisał/a: | że zapiłeś... i nie żałujesz jak sam stwierdziłes |
Zostawmy na boku kwestie czy spozycie 70 g wodki to zapicie. Zgodze sie dla swietego spokoju, ze tak.
Czujej wiec, ze to zapicie to byl blad. Moglem zrobic 100 sposobow zeby cos wykrzyczec, a ja pokazalem jezyk w taki gupkowaty sposob. Ale tez nie zaluje. To dziwne i sprzeczne, wysmiejj mnie jesli chcesz. |
żeby była jasność - to JEST zapicie..
co do wysmiania... uwierz, że gdy patrzę że ktoś stoi na krawędzi przepaści to ostatnia rzecz jaka by mi przyszła do głowy to smiech... co w tym śmiesznego? to jest tragiczne.. w końcu chodzi o ludzkie zycie... jakby nie było...
ale co do picia ja wyznaję zasadę, że jesli ktos jeszcze nie osiagnął przysłowiowego dna to lepiej dla niego osiągnąć je jak najszybciej... zasiąść z flachą, albo najlepiej ze skrzynką wódki, zamknąć się w mieszkaniu na tydzień, dwa i chlać... chlać aż się pożałuje.... wtedy możemy rozmawiać o trzeźwieniu... bo teraz wybacz - to trochę jakby gadać z czynnym... no nie czarujmy się... jak dla mnie to jest czynny alkoholizm...
smokooka - Pią 26 Wrz, 2014 14:08
Zapicie jest zapiciem, spożycie świadome alkoholu w jakiejkolwiek postaci i dowolną drogą jest złamaniem abstynencji. Są jednak sytuacje, a dowiedziałam się o tym dopiero co, że naprawdę nie wiedziałabym co robić...
Koleżanka przyjmuje chemioterapię, której jednym ze składników jest gorzała, prosto w żyłę. Wczoraj o tym rozmawialiśmy w domu i nie doszliśmy do żadnych wniosków właściwie...
Założyłam sytację, że to ja jestem w jej skórze, ona już dostawała inne leki chemioterapeutyczne, nie skutkowały, więc dostała taki... co ja bym zrobiła - nie wiem po prostu nie wiem, ratowanie życia z udziałem substancji, która mnie pod względem duchowym zabija. A docelowo i tak i tak śmierć. Gdzieś, kiedyś....
dziadziunio - Pią 26 Wrz, 2014 14:11
szika napisał/a: | przysłowiowego dna |
A co to dla Ciebie Szika, oznacza? Jak wygląda dno?
szika - Pią 26 Wrz, 2014 14:16
moje dno to było wtedy gdy miałam przed sobą wybór: albo coś zrobić ze sobą, ratować się jeszcze, próbowac przynajmniej (tak wtedy uwazałam - że dla mnie nie ma ratunku, bo jestem beznadziejna) albo odebrac sobie zycie... bo nie mogłam sama ze sobą już wytrzymać, nienawidziłam siebie za to, że piję... kazde picie łączyło się z kacem moralnym, dołem... nic już nie przynosiło ulgi... było już tylko bardzo źle...
kolega - jak widac - jest daleko od tego stanu... wypił se i jest z tego zadowolony... no cóż...
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 14:20
Jonesy napisał/a: | A co Ty zrobiłeś dla siebie, po tym jak okazało się że mitingi Ci nie po drodze? |
O tym chce pisac. Rozmawiam o tym, przygladam sie, staram sie chronic zdrowie.
Nie patrze w kategoriach abstynencji. Lecz w kategoriach zdrowia. I wtedy wiele spraw jest prostszych. Nie trzeba rozwazac cukierkow, wina mszalnego czy chemioterpii. Przyklad inny: plyn do plukania ust moze zawierac alkohol. Kiedys nie kupowalem takiego plynu z powodu - bo zlamie abstynencje. Dzis tez nie kupie, choc pieprze abstynencjalizm. Nie kupie bo alkohol szkodzi zdrowiu.
szika napisał/a: | co do wysmiania... uwierz, że gdy patrzę że ktoś stoi na krawędzi przepaści to ostatnia rzecz jaka by mi przyszła do głowy to smiech... co w tym śmiesznego? to jest tragiczne.. w końcu chodzi o ludzkie zycie... jakby nie było... |
Tak tylko napisalem, z obawy przed szyderstwem widzac sprzecznosc w stwierdzeniach ,,błąd'' i ,,nie żaluje''. Błąd wiadomo czemu, a nie żaluje - bo nie zaluje doswiadczenia, jesli na cos sie przyda. Nie wiem... Namawiasz mnie na doswiadczenie ze skrzynkną??
No cóż temat jest powazny i trudny. I niebezpieczny.
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 14:35
szika napisał/a: | wypił se i jest z tego zadowolony... no cóż |
Widze, ze Ty nie jestes. Burzy to Twoj swiat uładzony? Boisz sie skutkow uzaleznienia (potocznie sie mowi dno) ale boisz sie, ze cos podwaza wspanialy mur, co Cie przed tym broni. Ja tez sie boje. Dostrzeglem tez ze ten mur chroni, ale i wypacza. Rozmawiajmy o tym.
Tez mialem dno. Przekonaj mnie ze moja opowiesc o tym pomoze Ci w czyms - to opowiem.
szika - Pią 26 Wrz, 2014 14:40
dtstgseete napisał/a: | Namawiasz mnie na doswiadczenie ze skrzynkną?? |
ja Cie do niczego nie namawiam, zwariowałes???
napisałam swoje zdanie... to Ty sam decydujesz przecież o swoim zyciu i o tym co robisz...
na razie "pływasz"...
Tajga - Pią 26 Wrz, 2014 14:42
dtstgseete napisał/a: | Ale ten problem wystepuje w AA i cala masa ludzi z ktorymi rozmawiam przyznala to. Nawet co uczciwsi z tych, ktorzy ,,sa juz troche w ruchu'' |
Tak, występuje.
Również..."nie piję już jakiś czas", i powiem Tobie że w moim pierwszym ( bo było i jest nadal drugie) podejściu do mitingów słuchałam tych samych zwrotów.
Również dziwiło mnie po co komu cudze piciorysy?
Buntowałam się, walczyłam, i w rezultacie zapiłam, bolesna to była lekcja dla mnie.
Dawanie świadectwa ma jednak cel, pokazuje ( temu co chce zobaczyć),
że nie tylko ten nowy, nie odparowany do końca po alkoholowym maratonie,nie tylko ON był w tak zwanej czarnej du***.
Nie ON jeden był na dnie i mieszkał w parku na ławce.
Potrzebne to jest, daje nadzieję na wyjście z zaklętego kręgu.
Co z tym zrobi, to już insza inszość.
dtstgseete napisał/a: | Na poparcie tego ma sluzyc jedno zdanie ,,jestem troche w ruchu'' albo ,,nie pije juz jakis czas'' i ma byc wszystko jasne, bo jednak wszyscy wiedza kto ile nie pije. |
Na mitingach na których bywam tak się właśnie mówi, i nie dlatego że wszyscy wiedzą,ale dlatego że poza rundką gdzie się wszyscy przedstawiają, nie operuje się latami, miesiącami, czy dniami liczonymi w tysiącach, pychą by to zalatywało.
Whiplash - Pią 26 Wrz, 2014 14:43
dtstgseete napisał/a: | Przekonaj mnie ze moja opowiesc o tym pomoze Ci w czyms |
Jak już to tylko Tobie może pomóc...
szika - Pią 26 Wrz, 2014 14:48
dtstgseete napisał/a: | Widze, ze Ty nie jestes. Burzy to Twoj swiat uładzony? Boisz sie skutkow uzaleznienia (potocznie sie mowi dno) ale boisz sie, ze cos podwaza wspanialy mur, co Cie przed tym broni |
wiesz? ja nie potrzebuję analizy... to nie ja poddaję się tutaj oglądowi tylko Ty...
ale pocieszę Cie... nie jestes tu jedyny, który gdy tylko czyta konfrontujące zdania na swój temat zaczyna analizować rozmówcę...
zatem... dziękuję za rozmowę, znikam, życzę powodzenia...
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 15:34
szika napisał/a: | gdy tylko czyta konfrontujące zdania na swój temat zaczyna analizować rozmówcę |
Blyskotliwa analiza mnie, po moim konfrontujacym zdaniu na Twoj temat. Dopowiadam sobie co czujesz kiedy czytasz takiego lolka jak ja, bo mi tez sie zdarza rozmawiac z ludzmi, ktorzy ,,wypili tylko jedno piwo''... I reaguje wlasnie tak, jak Ty - wszystkie te argumenty o dnie, ze cos tu nie gra, szukanie sprzecznosci w rozumowaniu i czarnowidztwo, do tego jestem gnojek, bo proboje zdyskredytowania (np za bledy ortograficzne), szyderstwa i kpinki...
aja - Pią 26 Wrz, 2014 16:24
Kod: | plyn do plukania ust moze zawierac alkohol. Kiedys nie kupowalem takiego plynu z powodu - bo zlamie abstynencje. Dzis tez nie kupie, choc pieprze abstynencjalizm. Nie kupie bo alkohol szkodzi zdrowiu. |
Dla mnie to właśnie jest skrzywiony przez alkohol światopogląd.
Nienazywanie rzeczy po imieniu nie zmienia ich istoty.
Bo jakbyś długo i okrężnie tego nie tłumaczył bo płynu nie kupujesz przez zawartość alkoholu. I to jest własnie kręcenie się wieczne wokół alkoholu. Człowiek który nie jest uzależniony- w ogóle nie wpadłby na taką rozkminę.
Dobrze, że nie pijesz- bo to nie jest zdrowe. Ale w życiu bym nie zaryzykowała stwierdzenia, że potrafisz się sam zaakceptować.
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 16:40
aja napisał/a: | Człowiek który nie jest uzależniony- w ogóle nie wpadłby na taką rozkminę |
Rozumiem o czym piszesz. Tzn kminię.
Podam argument, ze ktos, kto ma siasc za chwile za sterami samolotu, albo po prostu za kierownica - moglby juz wpasc na taka rozkmine.
Kupilem wczoraj sobie tonik. Nie pijam tego. Nie pije coli po poludniu bo mam klopoty z zasnieciem, nie bylo oranzady, a tonik byl w promocji. Sprawdzilem dzisiaj w necie jakie sa skutki uboczne chininy. Piloci amerykanscy maja zakaz siadania za stery 72 godziny po spozyciu toniku! Wpadlem na taka rozkmine - to znaczy, ze jestem chininoholikiem. W ogole jestem kofeinoholikiem skoro unikam kawy a uwielbiam jej smak. Odmawiam sobie bo mnie po niej telepie
aja - Pią 26 Wrz, 2014 17:33
dtstgseete napisał/a: | dam argument, ze ktos, kto ma siasc za chwile za sterami samolotu, albo po prostu za kierownica - moglby juz wpasc na taka rozkmine.
|
Zdecydowanie nikt z moich znajomych, ani ja nie unikamy płukania ust (ani też użycia toniku do twarzy na alko, nie mamy też problemu żeby zjesć cukierka alkoholowego) przed jazdą samochodem. Bo taka dawka alkoholu nie ma wpływu na nic- co najwyżej na chcicę u alkoholika. Pewnie dlatego, że nie jest to jazda po spożyciu, więc nie ma problemu.
szukasz dziury w całym.
Klara - Pią 26 Wrz, 2014 18:37
dtstgseete napisał/a: | Teraz bunt przeciw ,,prykom'' mitingowcom (bez ktorych w pewnym momencie zycia bym zginal) i ich abstynecjolizomowi. Bunt to zdrowa postawa moim zdaniem. |
Tak, ale tego rodzaju bunt jaki Ty sobie uskuteczniasz jest właściwy dla innego wieku. Ty JUŻ DAWNO nie jesteś nastolatkiem i czas dorosnąć w ekspresowym tempie.
Jest określenie opisujące takich starych niedorosłych - dzidzia piernik
Janioł - Pią 26 Wrz, 2014 18:45
Klara napisał/a: | Tak, ale tego rodzaju bunt jaki Ty sobie uskuteczniasz jest właściwy dla innego wieku. | kolejny dowód na to że czynny alkoholizm zatrzymuje rozwój emocjonalny i lub wręcz powoduje jego cofnięcie
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 18:58
Klara napisał/a: | dzidzia piernik |
dziadziunio - Pią 26 Wrz, 2014 20:07
szika napisał/a: | kolega - jak widac - jest daleko od tego stanu... wypił se i jest z tego zadowolony... no cóż... |
Tak sobie myślę, ze to jest jego zycie i jego prawo..Po cóż wiec bicie piany i wypalanie adrenaliny..
Dno jest chwilą w przeciagu której zauważyć musisz, ze za cały bezsens i beznadzieję życia w której obecnie się znajdujesz tylko Ty ponosisz pełną odpowiedzialność...
Są jednak ludzie którzy pomimo tej wiedzy piją nadal....
Troszkę to, to więc przypomina mi próbę nawiązania dialogu ze ślimakiem..inny swiat, inny klimat, inna budowa, inne realia....więc jaki i skąd...... jakikolwiek dialog?
Ciepło pozdrawiam
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 20:37
Przydatny glos w dysqsji, dziadziunio. Otóz z zainteresowaniem przygladam sie slimakom. Lubie programy przyrodnicze. Naukowcy kopiuja nature przy opracowywaniu ludzkich technologii. Ja lubie dialog z tym co ma inna budowe, inny swiat inny klimat. Kolejny odcinek ,,Sensacje XX wieku'' wlasnie sie zaczynaja w TV Historia. Inny klimat inny czas. A ja se poogladam...
dziadziunio - Pią 26 Wrz, 2014 21:07
dtstgseete napisał/a: | Ja lubie dialog z tym co ma inna budowe, inny swiat inny klimat |
Przecież Tobie nie zabraniam . Osobiscie wolę nawiązywać kontakt, prowadzić dialog, wymieniać doświadczenia....monologów już dość się nagadałem...
spadam, trzym się, miłego
dtstgseete - Pią 26 Wrz, 2014 21:43
Aj zezłościłem sie. Oburzylem. Wejsc na forum w temat gdzie - jak dla mnie - wcale nudno nie jest i wpisac ,,szkoda gadac''. ,Tak Twoj post zobaczylem. Se mysle ,,to nie gadaj''.
Ale jutro nowy dzien inaczej spojrze. Ma byc bezchmurne niebo nad Szczecinem...
Wiedźma - Sob 27 Wrz, 2014 17:05
smokooka napisał/a: | Koleżanka przyjmuje chemioterapię, której jednym ze składników jest gorzała, prosto w żyłę. Wczoraj o tym rozmawialiśmy w domu i nie doszliśmy do żadnych wniosków właściwie...
Założyłam sytację, że to ja jestem w jej skórze, ona już dostawała inne leki chemioterapeutyczne, nie skutkowały, więc dostała taki... co ja bym zrobiła - nie wiem po prostu nie wiem, ratowanie życia z udziałem substancji, która mnie pod względem duchowym zabija. A docelowo i tak i tak śmierć. Gdzieś, kiedyś.... |
Może to kogoś zdziwi, ale ja bym się nie zawahała.
Tu i teraz robić wszystko, żeby nie dać się rakowi, a alkoholizmem martwiłabym się później...
Z resztą po złamaniu abstynencji wiedziałabym co robić i gdzie szukać pomocy.
Ale zaznaczam, że mówię tu jedynie o sytuacji ekstremalnej - ratowaniu życia.
...żeby nie było, że dla mnie zapicie to nic takiego, bo wiem jak się ratować...
baracca - Sob 27 Wrz, 2014 17:16
smokooka napisał/a: | Koleżanka przyjmuje chemioterapię, której jednym ze składników jest gorzała, prosto w żyłę. |
Wiedźma napisał/a: | Z resztą po złamaniu abstynencji wiedziałabym co robić i gdzie szukać pomocy. |
Hmm... tutaj to rozważania robią się już absurdalne....
Wiedźma - Sob 27 Wrz, 2014 17:24
baracca napisał/a: | tutaj to rozważania robią się już absurdalne.... |
Na szczęście (dla mnie) są czysto teoretyczne.
dtstgseete - Nie 28 Wrz, 2014 05:19
smokooka napisał/a: | A docelowo i tak i tak śmierć. Gdzieś, kiedyś.... |
Wiedźma napisał/a: | czysto teoretyczne |
Mocno inspirujace dla mnie - do rozwazan o zyciu, o przeżywaniu zycia i przeżywaniu smierci (jesli mozna tak napisac), cierpieniu
(jako nie-przyjemnosci) i unikaniu go (sposobach i konsekwencjach u mnie i u otoczenia). Nie mysle tu w jakimkolwiek zwiazku z alkoholem, tylko tak po prostu...
baracca - Nie 28 Wrz, 2014 09:22
Klara napisał/a: | Tak, ale tego rodzaju bunt jaki Ty sobie uskuteczniasz jest właściwy dla innego wieku. Ty JUŻ DAWNO nie jesteś nastolatkiem i czas dorosnąć w ekspresowym tempie. |
Czemu uważasz, że to co pisze dtstgseete jest przejawem niedojrzałości?
Dlaczego ten bunt jest młodzieńczy?
Klara - Nie 28 Wrz, 2014 09:49
baracca napisał/a: | Dlaczego ten bunt jest młodzieńczy?
|
Ponieważ usiłuje zburzyć zastaną sytuację, którą "starzy" uważają za normalną.
dtstgseete napisał/a: | Obiekt buntu w tych okolicznosciach jest inny. Czyli nie przeciw prykom rodzicom (bez ktorych oczywiscie w poczatkowych latach zycia bym nie przezyl) i ich materializmowi. Teraz bunt przeciw ,,prykom'' mitingowcom (bez ktorych w pewnym momencie zycia bym zginal) i ich abstynecjolizomowi. |
Czasem młodzi (tu: nowi) są skuteczni i wprowadzają zmiany, a czasem dorastają i stan przeciw któremu się buntowali przyjmują jako swój, albo budują coś nowego po swojemu, a stare zamiera.
baracca - Nie 28 Wrz, 2014 10:01
Klara napisał/a: | Ponieważ usiłuje zburzyć zastaną sytuację, którą "starzy" uważają za normalną. |
I to uważasz za przejaw niedojrzałości?
Klara napisał/a: | Czasem młodzi (tu: nowi) są skuteczni i wprowadzają zmiany, a czasem dorastają i stan przeciw któremu się buntowali przyjmują jako swój |
Może lepszym słowem byłoby gnuśnieją?...
Stają się leniwi, ślepi, wygodni?
Klara - Nie 28 Wrz, 2014 10:15
baracca napisał/a: | I to uważasz za przejaw niedojrzałości? |
Niedojrzałością nazywam bunt przeciwko postawom ludzi, którzy pomagają, bo przecież wspomniał, że mu pomogli.
Człowiek dojrzały pozostawiłby to w spokoju i budował własne struktury działające według jego ideałów.
baracca napisał/a: | Może lepszym słowem byłoby gnuśnieją?...
Stają się leniwi, ślepi, wygodni? |
Może....
Jacek - Nie 28 Wrz, 2014 10:21
baracca napisał/a: | Klara napisał/a:
Czasem młodzi (tu: nowi) są skuteczni i wprowadzają zmiany, a czasem dorastają i stan przeciw któremu się buntowali przyjmują jako swój
Może lepszym słowem byłoby gnuśnieją?...
Stają się leniwi, ślepi, wygodni?
|
zanim ogrodnik zrozumie że "starych drzew nie należy przesadzać" wiele musi w swym ogrodzie się nakopać
baracca - Nie 28 Wrz, 2014 10:44
Klara napisał/a: | Niedojrzałością nazywam bunt przeciwko postawom ludzi, którzy pomagają, bo przecież wspomniał, że mu pomogli. |
Ach.... o to chodzi. To może dla równowagi feedback dla dtstgseete z innej strony, żeby pokazać odmienną perspektywę.
@dtstgseete
Bardzo dobrze, że się buntujesz, że poszukujesz. Formuła w jakiej otrzymałeś pierwszą pomoc się wyczerpała, a twoje pytania świadczą o tym, że wreszcie dojrzałeś. Porzuciłeś opłotki strachu, wyrosłeś z lęków. Życie to nieustanne zmiany, a gotowość do przyjęcia tych zmian, otwarcie się na nie jest właśnie dojrzałością - Twój bunt, o którym napisałeś to właśnie początek. Zaczynasz szukać drogi, żeby iść naprzód zamiast uparcie stać w miejscu i chować się za swoimi lękami, fobiami i kompleksami...
Jacek napisał/a: | zanim ogrodnik zrozumie że "starych drzew nie należy przesadzać" wiele musi w swym ogrodzie się nakopać |
... zanim ogrodnik zrozumie, że nikt tu nie pisze o przesadzaniu...
Jacek - Nie 28 Wrz, 2014 12:11
baracca napisał/a: | ... zanim ogrodnik zrozumie, że nikt tu nie pisze o przesadzaniu... |
to dlaczego to tak odczytałeś ...
dtstgseete - Nie 28 Wrz, 2014 15:36
baracca napisał/a: | Formuła w jakiej otrzymałeś pierwszą pomoc się wyczerpała, |
baracca napisał/a: | Porzuciłeś opłotki strachu, wyrosłeś z lęków. Życie to nieustanne zmiany, a gotowość do przyjęcia tych zmian, otwarcie się na nie |
baracca napisał/a: | zamiast uparcie (...) chować się za swoimi lękami, fobiami i kompleksami. |
Rozumiemy sie. Szukam wsparcia wymiany doswiadczen moze pokazania pulapek.
Zrobilem blad wypijajac, bo to dosc ryzykowna demonstracja byla. Bylo minelo.
AA i terapie nauczyly mnie nawykow, ktorych nie rozumialem, wykonywalem ze strachu. Musialem uznac sie za chorego skoro uwazalem, ze tylko chory nie pije. Dzis sklaniam sie do tego, ze tylko chory pije (nawet jesli to ,,tylko'' tzw towarzyskie kotntrolowane). Argument - kto widzial osoby pijace towarzysko podpalke do grila i uznalby, ze sa zdrowe? A roztwory alkoholu to juz ok?
Klara napisał/a: | Czasem młodzi (tu: nowi) |
Powolywanie sie a priori na ,,nowosc'' i mlodosc to argument pozamerytoryczny. Moze sluszny jakby to powiedziec - statystycznie. Moze ukrywac lenistwo i skostnienie pogladow, ktorych broni. Co tez z kolei jest przeciez naturalne w sytuacji, gdy nowy - burzy tak pracowicie wprowadzony ład. W praktyce rozsadne uwazam byloby rozwazanie kazdego przypadku ,,nowego'' jako indywidualnego. Jesli ma sie na to czas i chec. Jesli nie, to slowa ,,szkoda gadac..." widze jako w porzadku i uczciwe - tak dlugo, dopoki wwypowiedziane wyraznie we wlasnym imieniu, bez domyslnej sugestii ze to ,,postawa rozsadnego eksperta''.
Klara napisał/a: | Człowiek dojrzały pozostawiłby to w spokoju i budował własne struktury działające według jego ideałów |
Daje lajka. Bunt mlodzienczy, ale postawa i przezycie moze byc dojrzale. I to chce rozwinac.
dtstgseete - Nie 28 Wrz, 2014 16:21
Podobno Franciszek z Asyżu sie zbuntowal i zaczal rozdawac biednym majatek... swojego ojca. I na golasa se chodzil demonstracyjnie. Tak wyrazil siebie... Dzis mialby do dyspozycji wiecej srodkow ekspresji - zostalby np po prostu hiphopowcem...
Wiem wiem, pewnie to legenda, a nie prawdziwe zycie.
Klara - Nie 28 Wrz, 2014 16:27
dtstgseete napisał/a: | Powolywanie sie a priori na ,,nowosc'' i mlodosc to argument pozamerytoryczny. |
Sądziłam, że już nie muszę tłumaczyć od nowa. Określenie "młody" wzięło się z rozmowy o młodzieńczym buncie wynikającym z okresu dojrzewania, a więc także z niedojrzałości, która każe negować wszystko. Jak leci. Określenie "nowy" użyłam zamiennie, bowiem o Tobie nie mogę napisać młody, bo przecież masz już swoje lata. Jeśli zatem przeżywasz okres buntu, to --> patrz posty ze str. 2 tego wątku.
Troszkę nie rozumiem całego Twojego wywodu dotyczącego cytatu o młodych (nowych) oraz odniesienia się do słów, że szkoda gadać, gdyż nie ja ich użyłam.
dtstgseete - Nie 28 Wrz, 2014 16:40
Klara napisał/a: | odniesienia się do słów, że szkoda gadać |
nie odnosilo sie do Twoich slow
Odniesienie do mlodych/nowych/nowicjuszy/niedoswiadczonych (czy tez ŹLE doświadczonych) - tez niekoniecznie musi byc zaraz do Twojego punktu widzenia/opinii. Raczej taka filozoficzna uwaga w tle, rozbicie skojarzenia, ze bunt=burzenie=deptanie=glupota --- ktore jest uproszczeniem, prawda?
Staram sie unikac powolywania na moje doswiadczenie i nie-nowosc (kto ile nie pije, jakie kto ma dno itp). By nie rozkrzaczać dysqsji skupic sie na merytorycznych argumentach.
baracca - Pon 29 Wrz, 2014 10:53
dtstgseete napisał/a: | AA i terapie nauczyly mnie nawykow, ktorych nie rozumialem, wykonywalem ze strachu. Musialem uznac sie za chorego skoro uwazalem, ze tylko chory nie pije. |
O to mniej więcej chodzi.
I to jest dobre na początek, bo jakoś trzeba się pozbyć złego nawyku tzn. sięgania po wutkę przy każdej okazji.
Niektórym to wystarczy do końca życia, inni zapominają o strachu i albo wracają do chlania albo... zaczynają żyć - zdrowi i wolni od strachu.
Należy przy tym pamiętać, że to nie jest droga dla każdego.
MILA50 - Pon 29 Wrz, 2014 11:12
baracca napisał/a: | zaczynają żyć - zdrowi i wolni od strachu |
no ok. a co z pamięcią dotyczącą relacji :ja -alkohol?
znika bo przyjęłam styl życia,że alkohol nie jest mi potrzebny? w sensie konieczny?
zapominam,że nawet jeśli nie jest potrzebny,konieczny to nadal nie dla mnie?
takie proste przejście,że kiedyś był niezbędny(w skrócie) a dziś niepotrzebny?
ja nie umiem zapomnieć,że alkohol może "mnie uwieść" a jestem wolna od strachu.....
dziadziunio - Pon 29 Wrz, 2014 11:14
baracca napisał/a: | Niektórym to wystarczy do końca życia, inni zapominają o strachu i albo wracają do chlania albo... zaczynają żyć - zdrowi i wolni od strachu. |
Baracca, pełen szacunek i bardzo nisko schylam przed Tobą głowę... baracca napisał/a: | że to nie jest droga dla każdego |
Jak myślisz kto może iść, taką właśnie drogą?
pozdrawiam
Tajga - Pon 29 Wrz, 2014 11:32
MILA50 napisał/a: | ja nie umiem zapomnieć,że alkohol może "mnie uwieść" |
Miluś, ja nawet nie chcę zapomnieć o tym, że alkohol może mnie uwieść".
Niby zapomniałam, ale jednak gdzieś sobie mam małą szufladkę z tą pamięcią o tym co było, jak było,i co mogło by jeszcze się stać.
baracca - Pon 29 Wrz, 2014 11:49
Pisałem o tym dziesiątki razu - tutaj i na innych forach.
Stawiasz takie a nie inne pytania, podążasz swoją ścieżką. Widać tak ma być i tak jest dobrze.
Wcześniej już napisałem - to nie jest droga dla wszystkich.
dziadziunio napisał/a: | Baracca, pełen szacunek i bardzo nisko schylam przed Tobą głowę... |
Dziękuję, chociaż... nie uważam tego za powód do szacunku.
Ani do jego braku.
dziadziunio napisał/a: | Jak myślisz kto może iść, taką właśnie drogą? |
Nie wiem, nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałem.
Bardziej to wszystko traktuję na zasadzie pokazania, że można tak iść.
A wyboru każdy dokonuje sam.
MILA50 - Pon 29 Wrz, 2014 12:02
Tajga napisał/a: | mam małą szufladkę z tą pamięcią o tym co było, jak było,i co mogło by jeszcze się stać. |
no i o to pytałam kolegę,czy u Niego jest pełne zapomnienie-wyparcie powodów dla,których
przyjął nowy styl życia-alkohol nie jest mi do niczego potrzebny wiec go nie spożywam....czy ta droga nie dla każdego jest całkowitym odcięciem się od przeszłości czy tylko zmianą tego co możliwe....
dziadziunio - Pon 29 Wrz, 2014 12:07
baracca napisał/a: | strachu |
W tamtym roku miesiac po zapiciu jechałem nad morze zamknąć sezon. Podczas póltora godzinnej podróży tak się nakreciłem, ze wysiadając z busa poszedłem prosto do sklepu. Chciałem kupić sobie wódkę..Stojąc jednak w sklepie i patrząc na butelki z alkoholem nie czułem już strachu, a jak on zniknął to i straciło to wszystko dla mnie sens.......
Nie wiem czy jeszcze zapiję czy nie? wiem jednak, że po tym zdarzeniu strasznie trudno będzie mi to jeszcze uczynić. I masz rację....mogę i chcę już zacząć w końcu żyć....
pozdrawiam ciepło
Tajga - Pon 29 Wrz, 2014 12:17
MILA50 napisał/a: | czy ta droga nie dla każdego jest całkowitym odcięciem się od przeszłości czy tylko zmianą tego co możliwe.... |
Tak sobie teraz myślę, że całkowicie nie można odciąć się od przeszłości.
Można zmienić myślenie o tej przeszłości.
KIEDYŚ wspominając swoje pijane wybryki czułam wstyd,
PÓŹNIEJ byłam przerażona tym co było moim udziałem.
TERAZ myślę.... "co za cholerna choroba, co alkohol za pomysły w głowie rodzi".
Siedząc stale w KIEDYŚ i PÓŹNIEJ chyba bym wróciła do picia....
Jacek - Pon 29 Wrz, 2014 12:50
baracca napisał/a: | zaczynają żyć - zdrowi i wolni od strachu. |
to dlaczego się tłumaczą czyżby się czego strachali ???
dziadziunio - Pon 29 Wrz, 2014 12:57
Może mają już dość bycia innymi, pośrodku swoich? Może dlużej już tak nie chcą?
dtstgseete - Pon 29 Wrz, 2014 15:12
Jacek napisał/a: | czyżby się czego strachali |
Boi sie, boi. Przeszlosc pamietam. Kiedys tez mowilem na kacu - alkohol to trucizna - a 3 dni pozniej bylo wszystko to samo. Boi sie boi.
Nie jestem przeciw tym, ktorzy - w rozmowach ze mna - mowia ,,ja tam nic nie chce zmieniac. Chodze na mityngi, nie pije i bede robic tak dalej, bo to u mnie dziala''. Ale co innego szanowac i przytakiwac im, a co innego sluchac ich gledzenia. Czasem sie nawet ich obawiam, stracham. Mitynguje sobie wiec teraz przez neta. Jak widac daleko nie ucieklem od tych mityngow. Licze, ze to nie bunt ukierunkowany na deptanie. Bunt ukierunkowany na ucieczke, troche pokazanie języka i... No wlasnie co dalej - ostroznosc, psychoterapie nie-alkoholowe jest moze troche wyjsc. Nie kazda moze prowadzi w dół. AA podsuwa sponsorowanie (czyli przejscie programu w rygorze, dyscyplinie). Bo przeciez w programie AA o alkoholu jest tylko pierwszy krok. A o bieganiu na mityngi, w ogole o samej wspolnocie - nie ma ani slowa (dopiero w tradycjach). Program nie mowi ,,nie pij'' program mowi bądź zdrowy - a Twoje zdrowie samo utrzyma Cie z dala od alkoholu. Na to licze. No ale jak byc zdrowym, kiedy mam dbac o moja tozsamosc alkoholika?? Lipa. Bądź tu mądry.
Tak czy owak - to sa rozwazania niebezpieczne - nieodroznialne prawie od mechanizmow uzaleznienia. To jest trudna sprawa.
Jo-asia - Pon 29 Wrz, 2014 15:21
I ciesz się..że mądry nie jesteś
pytaj..szukaj...bądź sceptyczny i korzystaj z wiedzy, którą masz
odpowiedzi przyjdą
zrozumienie..także
Jacek - Pon 29 Wrz, 2014 15:38
Cytat: | Boi sie, boi. Przeszlosc pamietam. Kiedys tez mowilem na kacu - alkohol to trucizna - a 3 dni pozniej bylo wszystko to samo. Boi sie boi. |
noo i od wszystko całe te zdanie mówi ,i tyle w nim stracha
bo ni o to loto aby się przez całe życie strachać ,,,a o te pomięć jak by chęć wróciła w te powroty
to takie cóś,jak by alergia na sierść ,jak pamiętam przeszłość,to nie bede głaskał kociaka
na cało szczęście tej alergii nimum jeno od szkła obchodzę dużym kołem
trzymaj się dtstgseete
baracca - Pon 29 Wrz, 2014 16:33
dtstgseete napisał/a: | Program nie mowi ,,nie pij'' program mowi bądź zdrowy - a Twoje zdrowie samo utrzyma Cie z dala od alkoholu. |
Kombinujesz w dobrą stronę - to działa tak na około. Głowne zadanie programu to przerobienie cię w zdrowego człowieka, zrównoważonego wewnętrznie i zewnętrznie. Trzeźwość (czy tam abstynencja bo to nieistotne) w tym układzie pojawi się samorzutnie i jako efekt uboczny.
Staniesz się normalny, a żeby nie pić nie będzie ci potrzebna żadna specjalna świadomość czy pamięć czy cokolwiek. A już na pewno nie strach.
To oczywiście jedna z dróg prowadząca do celu. Są też inne...
Zasadniczo trzeba zejść z utartej ścieżki.
Tak jak tutaj:
MILA50 napisał/a: | zapominam,że nawet jeśli nie jest potrzebny,konieczny to nadal nie dla mnie? | Jeśli nie jest potrzebny,konieczny jakie znaczenie ma rozważanie czy dla mnie czy nie dla mnie? Równie dobrze możemy sobie rozważać... bo ja wiem? - czy benzyna lotnicza jest dla mnie...
Tak to działa panie kolego dtstgseete - bój się pan dalej. Albo nie...
Jacek - Pon 29 Wrz, 2014 17:04
baracca napisał/a: | A już na pewno nie strach. |
barciu,co ty z tym strachem tak - już samo to świadczy o tobie ze się strachasz
strachasz się być innym
baracca napisał/a: | Staniesz się normalny, |
to że dla mnie najważniejsze jest dbanie o siebie,,ma zemnie robić wariata,(jakiego ułomka)
dla mnie dbanie o siebie,,o swoje trzeźwe zdrowie,,,jest właśnie czymś normalnym
i nie stracham się użyć,określenia ze się obawiam sytuacji,w której mogę zaskoczyć
może właśnie to ze mnie robi człeka trzeźwego
Jo-asia - Pon 29 Wrz, 2014 17:31
Jacek napisał/a: | strachasz się być innym |
tak, tego strachałam się, najbardziej
nie starczało mi..jak pisał baracca, wyczerpałam dostępne środki
miałam wątpliwości...i bałam się ich
w sumie, nie miałam wyjścia, bo życie w strachu.. to nie życie
na wątpliwości i pytania..zaczęłam dostawać odpowiedzi... strach odszedł,
alkoholizm stał się jednym.. z części, mojego doświadczenia
jest, chyba najcenniejszy... bardzo wiele mnie nauczył
MILA50 - Pon 29 Wrz, 2014 18:30
baracca napisał/a: | Jeśli nie jest potrzebny,konieczny jakie znaczenie ma rozważanie czy dla mnie czy nie dla mnie? |
ano takie znaczenie dla mnie,że w moim życiu zdarza mi się korzystać,spożywać,używać
również tego co nie jest potrzebne,konieczne......w takim przypadku alkohol u mnie nie
jest brany pod uwagę ponieważ ja pamiętam jaką mam z nim relację.....jasne ,że to moja droga i nie ma w niej strachu a jedynie zapamiętane doświadczenia a raczej ich skutki.
Jacek - Pon 29 Wrz, 2014 19:02
Jo-asia napisał/a: | alkoholizm stał się jednym.. z części, mojego doświadczenia
jest, chyba najcenniejszy... bardzo wiele mnie nauczył |
wyciągam podobne wnioski
staną na mej drodze,,trudno,żyje se dalej i staram się wyciągać wnioski i ulepszać
a wiem ze nie ucieknę od tego kim jestem,co robiłem w przeszłości , tu i teraz zmieniam
czy to za mnie mówi że - jestem alkoholikiem
dtstgseete napisał/a: | Mam dosc bycia alkoholikiem |
tak jestem dla siebie ,jestem aby pamiętać alergiczną przeszłość,tę nie pohamowaną chęć bez powodu,a robienie go z niczego,aby sięgnąć po alkohol,aby się nachlać
to mój dobry sposób,dla mnie oczywiście,i z nim kroczę moją drogą trzeźwości
pamiętam swe początki,to w nich nie miałem obaw czy straszka,aby se zaplanować (pomarzyć) aby znaleźć się gdzieś daleko,w delegacji,tam gdzie mnie nie znają
abym mógł w cichym samotnym kąciku,malutkiego łyczka dać - a resztę butelki odstawić
początki te nie były takie małe ze 4 lata drogi trzeźwości już było
jednak myśl doświadczeń i rozsądku przeplatała się z tą chorą myślą - więc nadal mawiałem na prawo i lewo,znajomym a nawet czasem nieznajomym - jestem alkoholikiem
dziś przybyło parę latek,a z nimi i większy staż a i myśl - co mnie dało te obawy,ten strach
nie wiem ,ale ważne że trzeźwy jestem
na pewno nie wmawiam se że jestem alkoholikiem ,bo jestem
wiele doświadczeń na mej drodze życia o tym mówi - ale to już inny temat
dtstgseete - Pon 29 Wrz, 2014 20:09
MILA50 napisał/a: | w moim życiu zdarza mi się korzystać,spożywać,używać
również tego co nie jest potrzebne,konieczne...... |
Rzeczywiscie - to jest trudny moment. Wtedy tozsamosc alkoholika jest jak parasol - jak napisalas, MILA50. Wtedy, gdy przychodzi chęć ,,przyświrowania bażanta''. Zrobic cos pod prąd. Nie jestem palaczem, ale raz na dwa miesiące - raz na pół roku zapalam papierosa nie wiadomo po co. Dwa trzy machy i wyrzucam. Czasem wypijam kawę choć dobrze wiem, jak będę sie czuć. Wiem, ale ,,zapominam sobie'', nie dowierzam - sprawdzam. Teraz tez mam ochote na cole, stoi w lodowce. A wiem, ze wypije i nie bede mogl zasnac. I nie chodzi o cole tylko tak jakby takie zrobienie czegos nie tak, jak powinno byc, innego niz na co dzien, psotnego... Skąd to sie karamba bierze...?
zołza - Pon 29 Wrz, 2014 20:16
dtstgseete napisał/a: | I nie chodzi o cole tylko tak jakby takie zrobienie czegos nie tak, jak powinno byc, innego niz na co dzien, psotnego... Skąd to sie karamba bierze...? |
Bo możesz to zrobić ...
yuraa - Pon 29 Wrz, 2014 22:08
dtstgseete, świetny avatar
rufio - Pon 29 Wrz, 2014 22:23
Przeczytałem i mogę prosić aby ktoś mi wytłumaczył gdzie jest problem w " nie byciu alkoholikiem " .Jeżeli już ktos dojrzał aby zadawać takie pytania to znaczy , że może juz życ jak chce i nie zastanawiać się gdzie jest prawa reka i lewa noga .
szymon - Pon 29 Wrz, 2014 22:35
dtstgseete napisał/a: | Skąd to sie karamba bierze...? |
może powoli odkrywasz drugiego dtstgseete (boże, musiałem ręcznie to pisać) co Ci podpowiada co robić, któryś Ty jest teraz? to jest pytanie...
Jo-asia - Wto 30 Wrz, 2014 08:02
Jacek napisał/a: | staną na mej drodze,,trudno,żyje se dalej |
jest częścią mojej drogi i nie "trudno" a fajnie..dobrze..dziękuję, że właśnie on
moje "mam dość bycia alkoholikiem", wiązało się z krążeniem nieustannie wokół alkoholu
moje "głody" nie wyglądały jak np u sziki
mnie się pić chciało..może z trzy razy
mnie dopadał bezsens i pragnienie śmierci,
przypisywanie wszystkiego co czułam...alkoholizmowi, było naciąganiem faktów i oszukiwaniem siebie
zaś, myślenie o sobie w kategoriach alkoholiczki, nie pozwalało sobie wierzyć
wierzyć w to co czuje i myślę
szymon napisał/a: | co Ci podpowiada co robić, któryś Ty jest teraz? to jest pytanie... |
i na to pytanie, nadal sobie odpowiadam
przy jednym założeniu, niepodważalnym
alkohol jest zbędny w moim życiu, zagłusza mnie
tylko, wolna od niego...jestem w stanie siebie poznać
piotr7 - Wto 30 Wrz, 2014 09:19 Temat postu: Re: Mam dosc bycia alkoholikiem
dtstgseete napisał/a: | Chce byc zdrowy. Nie liczyc miesiecy abstynencji. Czuje ze jestem uzalezniony od gadania, ze jestem alkoholikiem. Rozumiem, ze tozsamosc alkoholika i kult abstynencji pomaga i chroni przed mechanizmami. Ale mam juz ich dosyc (nie to, ze przed ludzmi bo od daaawna nie mialem problemu powiedziec np pracodawcy ze jestem; przed soba samym), Wywalam to na smietnik. Skoro mowilem kiedys ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem'' to teraz chce mowic ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie? | zawsze można zostać abstynentem
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 09:37
rufio napisał/a: | problem w " nie byciu alkoholikiem " |
To obawy.
Tozsamosc alkoholika, czujnosc na mechanizmy, mityngowanie, liczenie dlugosci abstynencji - to swietny straznik przed sieganiem po alkohol. Buntuje sie chce to odrzucic. A jednak boje sie mechanizmow. Boje sie, ze alkohol moze tez wpasc mi w rece przypadkowo wcale bez mechanizmow uzaleznienia (pisano o tym w postach wczoraj). I wroci tamto.... Za młody na sen, ale juz za stary na grzech. Za bardzo buntowniczy, przemadrzaly i zrazony, jak na kontynuacje mityngowania w AA, za madry i przezorny - jak na brawure i beztroske odrzucenia parasola AA (i tchórzliwy).
Tajga - Wto 30 Wrz, 2014 09:54
dtstgseete napisał/a: | Boje sie, ze alkohol moze tez wpasc mi w rece przypadkowo wcale bez mechanizmow uzaleznienia |
O co chodzi w tym zdaniu?
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 10:19
Tajga napisał/a: | dtstgseete napisał/a: | Boje sie, ze alkohol moze tez wpasc mi w rece przypadkowo wcale bez mechanizmow uzaleznienia |
O co chodzi w tym zdaniu? |
O to:
MILA50 napisał/a: | w moim życiu zdarza mi się korzystać,spożywać,używać
również tego co nie jest potrzebne,konieczne | (post http://komudzwonia.pl/vie...ghlight=#732334 )
i wtedy - nawet jesli nie wystapi mechanizm uzaleznienia - to i tak moze przypadkiem trafic na alkohol...
Janioł - Wto 30 Wrz, 2014 10:26
dtstgseete napisał/a: | Boje sie, ze alkohol moze tez wpasc mi w rece przypadkowo wcale bez mechanizmow uzaleznienia | a od tego to nie są mechanizmy ino przestrzeganie zaleceń abstynenckich
Tajga - Wto 30 Wrz, 2014 10:34
No teraz rozumiem, dzięki.
Osobiście nie demonizowałabym takiego "przypadkowego wpadnięcia
alkoholu w ręce bez tych mechanizmów"... właśnie dlatego że bez mechanizmów.
To nie jest tak, że łyknie sobie człowiek nieświadomie syropa z alkoholem, lub torta zje,
i od razu leci do monopolowego.
Oczywiście człowiek który chce "nie pić" i dąży do tego świadomie i konsekwentnie.
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 10:40
Janioł napisał/a: | przestrzeganie zaleceń abstynenckich |
Wlasnie. Mysle, ze przestrzeganie zalecen abstynenckich (przynajmniej niektorych) jest rozsadne takze dla zwyczajnych udzi, ktorzy nigdy nie pili destrukcyjnie.
Unikac towarzystwa pijacego - nawet pijacego kontrolowanie. Nie trzymac w domu alkoholu. To niekoniecznie zalecenia dla pijakow. Ktos zdrowy, swiadomy szkodliwosci alkoholu na mozg i samopoczucie - nie trzyma alkoholu. Przynajmniej nie w lodowce, ani na polce (jako cos spozywczego). Najwyzej w szafce pod zlewem obok rozpuszczalnika No i na poleczce przy lustrze w lazience obok zmywacza do paznokci. Po prostu nie umacniac schematu o spozywczosci alkoholu (ktory to schemat zostal nam dany od wiekow, ale czy sluszny - to zdania sa podzielone).
aja - Wto 30 Wrz, 2014 10:51
dtstgseete napisał/a: | Ktos zdrowy, swiadomy szkodliwosci alkoholu na mozg i samopoczucie - nie trzyma alkoholu. Przynajmniej nie w lodowce, ani na polce (jako cos spozywczego). Najwyzej w szafce pod zlewem obok rozpuszczalnika |
Dla mnie to jest myslenie uzależnionego. Ja nie mogę to inni też powinni widzieć, że tak się nie robi.
Zaczynam mieć wrażenie że Twoje chcę być zdrowy- sprowadza się do tego, że skoro Tobie szkodzi alkohol i wszystko co z nim związane to dobrze byłoby gdyby wszyscy inni też uznali, że muszą żyć tak jak ty- unikając alko. Otóż nie muszą.
MILA50 - Wto 30 Wrz, 2014 10:59
dtstgseete napisał/a: | MILA50 napisał/a:
w moim życiu zdarza mi się korzystać,spożywać,używać
również tego co nie jest potrzebne,konieczne |
Miły kolego w moim poście chodziło o to,że alkoholu nie spożywa się bo nie jest ani potrzebny ani konieczny.....no więc takie usytuowanie alko. "pozwala"na sięgnięcie po niego mimo braku potrzeby i konieczności jak np. u mnie podgryzanie słonych paluszków,zjedzenie wcale nie najsmaczniejszych a na pewno niekoniecznych anyżkowych cukierków....zdarza mi się je spożywać...gdybym taka rangę nadała alkoholowi- to też czasami ......bo niby dlaczego nie?Myślałam tu o "prawdziwości powodu rezygnacji z picia alkoholu".
Tajga ma racje twierdząc(a tak zrozumiałam),że koncentracja na myśli-oto spożywam alkohol powoduje uruchomienie mechanizmów.....koncentracja na tym a nie sam przypadkowy kontakt....używam płynu do płukania ust ale nie pije w tym momencie alkoholu w moim pojęciu.
olga - Wto 30 Wrz, 2014 11:00
dtstgseete napisał/a: | Wlasnie. Mysle, ze przestrzeganie zalecen abstynenckich (przynajmniej niektorych) jest rozsadne takze dla zwyczajnych udzi, ktorzy nigdy nie pili destrukcyjnie.
Unikac towarzystwa pijacego - nawet pijacego kontrolowanie. Nie trzymac w domu alkoholu. To niekoniecznie zalecenia dla pijakow. Ktos zdrowy, swiadomy szkodliwosci alkoholu na mozg i samopoczucie - nie trzyma alkoholu. |
hehehe ale smieszne a dlaczegoz to nie? u mnie w lodowce dwa piwa stoja a ja w tej chwili jem biszkopty i popijam herbata
jak kiedys przed eksem ajerkoniak, co go do lodow smietankowych kupilam, schowalam gleboko do szafki to o nim zapomnialam i sie byl zepsul, wylalam wiec do zlewu bez zalu
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 11:38
Aja rozumiem, ze moja analiza moze zostac odebrane jako napastliwe, narzucajace coś czy potepiajace. Twierdzenie moje, ze ,,Zdrowy nie trzyma'' brzmi tak, ze jesli trzyma, to jest be niezdrowy, że POWINNO sie nie trzymac... Nie zwrocilem uwagi na te moja forme mojej wypowiedzi. Ja nie mam potepienia ani dla tych, co pija dzien w dzien pod sklepem (póki z dala ode mnie) i nie mowie im co maja trzymac a czego nie trzymac. Ani dla tych, co trzymaja barek dla gosci. Ale to wdzieczny temat dla analizy. Analiza w pewnym sensie dla sportu na moj uzytek i na moja korzysc. Wylacznie moja. Wychodzi sprzecznosc - bilboardy mowiace o tym, ze alkohol szkodzi np kobietom w ciazy, po alkoholu nie prowadze - w pewnej opozcji do barku z alkoholem utrzymywanym w domu nawet jesli to dla gosci. Nic nie zabraniam, nic nie postuluje w sprawach norm! Szukam ile jest dwa plus dwa. Publicystyka i argumentacja na moj uzytek, a nie Kowalskiego. A przy tym - po pierwsze sam do konca nie wiem czy moj wynik będzie lepszym wynikiem, niz pięć, ktore wychodzi Kowalskiemu, i po drugie jesli Kowalskiego nigdy nie spotkam, to czemu nie przytaknac mu, ze pięć? A nawet i pięćset. Nie mam ambicji naprawiania świata. A moze mam i o tym nie wiem i od kogoś tu się dowiem o tym...
olga - Wto 30 Wrz, 2014 11:46
zdrowy nie powinien trzymac alkoholu w domu bo moze stac sie alkoholikiem, nie powinien tez zapalek bo moze stac sie piromanem, nozy.............
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 11:46
MILA50 napisał/a: | w moim poście chodziło o to,że alkoholu nie spożywa się bo nie jest ani potrzebny ani konieczny.....no więc takie usytuowanie alko. "pozwala"na sięgnięcie po niego mimo braku potrzeby i konieczności jak np. u mnie podgryzanie słonych paluszków,zjedzenie wcale nie najsmaczniejszych a na pewno niekoniecznych anyżkowych cukierków....zdarza mi się je spożywać...gdybym taka rangę nadała alkoholowi- to też czasami ......bo niby dlaczego nie? |
No i tak zrozumialem i dlatego zacytowalem i trafiło do Tajgi. Co tam Ty zrozumialas z tego, co Tajga dalej pisze - to juz pozostawie do ustalenia miedzy Wami...
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 11:51
olga napisał/a: | nie powinien |
To zle slowo. Zostawmy to słowo ,,powinien''. Spróbujmy z innej strony.
Zgodzimy sie z tym, ze niezaleznie od stanu zdrowia - blizej do siegniecia po nóż w ,,złych'' celach gdy nóż jest, niz wtedy, gdy go nie ma. Bliżej do sięgnięcia po zapałki w ,,złych'' celach, gdy zapalki są, niż gdy ich nie ma. Blizej do siegniecia po alkohol w zlych celach gdy alkohol jest pod reka, niz gdy go nie ma. Niezaleznie od bycia alkoholikiem czy nie.
Tylko że zapałki sa potrzebne w domu - nawet jesli bardzo rzadko - to jednak warto mieć. Nóż codziennie. A alkohol??
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 11:59
Usunalem to ,,hehe'' z konca posta z godz 12.46 - jeszcze zdazylem przed uplywem 15 minut po wyslaniu. Prowokacyjne bylo... Tak czy owak przyjemnie mi sie gawędzi
Tajga - Wto 30 Wrz, 2014 12:20
dtstgseete napisał/a: | Blizej do siegniecia po alkohol w zlych celach gdy alkohol jest pod reka, niz gdy go nie ma. |
To czy jest blisko czy daleko akurat dla alkoholika nie ma znaczenia, zafiksowany na picie, z daleka zrobi blisko.
Zaciekawiły mnie te "złe cele"?
To o konsumpcję chodzi?
I jeszcze jedno pytanie...zaciekawił mnie już dawno tytuł Twojego wątku.
Masz zamiar coś z tym zrobić?
Bo na dzień dzisiejszy, przy stanie światowej medycyny prędzej mogę stać się mężczyzną ,niż nie alkoholiczką dtstgseete napisał/a: | Prowokacyjne bylo... Tak czy owak przyjemnie mi sie gawędzi |
Też tak myślę.
Jonesy - Wto 30 Wrz, 2014 12:22
Ty się może, kolego drogi, skup jednak na swoim problemie z alkoholem, a nie na problemie statystycznego, nieszczęsnego Kowalskiego.
Skoro Ty masz problem z alkoholem, to znaczy że Tobie on szkodzi. Ale racja jest w tym, że alkoholikowi może zaszkodzić nawet piwo, co je pije Hiszpan na wczasach... W sumie to alkoholikowi wszystko może zaszkodzić jak to dobrze i z wyobraźnią zinterpretuje
olga - Wto 30 Wrz, 2014 12:32
dtstgseete napisał/a: | Tylko że zapałki sa potrzebne w domu - nawet jesli bardzo rzadko - to jednak warto mieć. Nóż codziennie. A alkohol?? |
tu masz racje, alkohol niezbedny nie jest, nie jest nawet potrzebny............ale zdrowy czlowiek moze miec fanaberie i moze miec ochote sie napic, pozytku z tego zadnego tak jak i z opychania sie biszkoptami w moim wypadku ale szkody tez nie
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 12:33
Tajga napisał/a: | przy stanie światowej medycyny prędzej mogę stać się mężczyzną ,niż nie alkoholiczką |
Slyszalem ludzi, ktorzy mowia, ze wyzdrowieli z alkoholizmu. Mowia np ,,nie pilem wiele lat bedac w AA ale moja zona pewnego razu powiedziala ze moze wolalaby mnie tamtego pijacego''. Czy cos w tym sensie. Ci ludzie przemawiaja na spotkaniach tzw ,,warsztatach sponsorowania''. Mowia wyzdrowielismy. Mam to nagrane. Publika sie wzburzyla, ktos tam zabral glos... Ale facet przemawiajacy (w sumie to bylo trzy osoby) wyjasnili, ze wyzdrowienie to jedno a reakcja na spozycie alkoholu to drugie - to z alkoholem okreslaja jako alergie z ktorej nawet po wyzdrowieniu - nie ustepuje. Niejako fizyczne a nie psychiczne. No nie znam sie - kto chce, niech idzie na te sponsorowanie.
Dla unikniecia nieporozumien: nie jestem propagatorem sponsorowania. Ale tez nie przeciwnikiem. Nie uczestniczylem tez w tym spotkaniu, ale sa nagrania mp3. Takie spotkania odbywja sie w calej polsce organizowane przez AA. To tylko odpowiedz na post o stanie medycyny.
Mnie akurat dalo do myslenia co innego. Poszedlem kiedys do terapeuty bez zwiazku z alkoholem - nie od uzaleznien. Na starcie mowie mu, ze jestem alkoholikiem. A on dal mi do zrozumienia, ze gwno go to obchodzi. Zastrzegl, ze oczywiscie gdybym byl czynnym alkoholikiem, to oczywiscie odeslalby mnie na odwyk. Ale poniewaz nie piję to nie bedzie o tym gadal ze mna. Ja jestem (bylem) ortodoksyjnym przestrzegaczem zalecen z terapii. Przywiazany do tozsamosci alkoholika jako ratujacej przed destrukcyjnym piciem. Spotykam sie z nim od pol roku i zawsze, gdy zdarzalo mi sie (i zdarza) mowic o sobie do niego w kontekscie alkoholizmu - punktuje mnie roznymi wtraceniami ,,a dlaczego pan o tym wspomnial?'', ,,a jakie ma tu znaczenie alkoholizm?'' itp... A kiedy wypilem nawet nie powiedzial slowa. - To tez w sumie jest w kontekscie stanu medycyny.
Tajga - Wto 30 Wrz, 2014 12:53
dtstgseete napisał/a: | Slyszalem ludzi, ktorzy mowia, ze wyzdrowieli z alkoholizmu. |
Też słyszałam, nawet czytałam takie prawdy tu na Forum, nawet więcej Tobie powiem, znam osobiście kilku takich "ozdrowieńców".
I co to zmienia?
Picie kontrolowane w przypadku alkoholika nie istnieje.
dtstgseete napisał/a: | To tylko odpowiedz na post o stanie medycyny. |
Co ma medycyna do mitingów AA, do sponsorowania? dtstgseete napisał/a: | to z alkoholem okreslaja jako alergie z ktorej nawet po wyzdrowieniu - nie ustepuje. |
Sprzeczność.
Jacek - Wto 30 Wrz, 2014 13:05
rufio napisał/a: | Przeczytałem i mogę prosić aby ktoś mi wytłumaczył gdzie jest problem w " nie byciu alkoholikiem " |
jeśli kierowca idzie pieszo nie musi się uważać za kierowcę
ale gdy siada ponownie do auta,wcale nie musi ponownie zdawać prawka
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 13:05
Tajga Sponsorowanie (czy tak naprawde przejscie przez 12 krokow w rygorze, dyscyplinie) włączyłem do metod ,,medycyny''. Nazwijmy to ,,medycyną ludową''. Na uzytek tego posta. Terapeuta to tez w koncu nie medycyna. Nie znam sie.... Medycyna to chyba dopiero psychiatria... Czy to takie wazne w tej dysqsji?
Cytat: | znam osobiście kilku takich "ozdrowieńców".
I co to zmienia? |
Nawet jesli dla Ciebie i dla mnie nic, to dla nich chyba ma znaczenie. I moze dla kogos jeszcze. Skoro jeżdżą i trąbią o tym (bo oni z Angli przyjechali nawet chyba) a ludziska sluchają...
Tajga - Wto 30 Wrz, 2014 13:19
dtstgseete napisał/a: | Sponsorowanie (czy tak naprawde przejscie przez 12 krokow w rygorze, dyscyplinie) |
dtstgseete napisał/a: | włączyłem do metod ,,medycyny''. |
Błąd.
W temacie AA nie wiesz NIC.
To tak, jak ja nie potrafię zrobić tortu, wiem jak wygląda, wiem jak smakuje, ale zielonego pojęcia nie mam jak to się po kolei robi.
dtstgseete napisał/a: | Oni z Angli przyjechali nawet... |
To szmat świata przejechali, no popatrz jakie biedne chłopaki. dtstgseete napisał/a: | Tak czy owak przyjemnie mi sie gawędzi |
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 13:26
Nie wiem nic o AA. Kto wie... Ludzi w AA dziele na mityngowcow (wsrod ktorych jest wewnetrzny lagodny podzial na ,,radosciowo-smutkowo-gawedziarzy'' i ,,tematykow'') i sponsorowcow.
rufio - Wto 30 Wrz, 2014 13:32
Jacek napisał/a: |
rufio napisał/a:
Przeczytałem i mogę prosić aby ktoś mi wytłumaczył gdzie jest problem w " nie byciu alkoholikiem "
jeśli kierowca idzie pieszo nie musi się uważać za kierowcę
ale gdy siada ponownie do auta,wcale nie musi ponownie zdawać prawka |
Acha no dobrze tylko po jaka cholerę cały czas rzucać do jednego worka na śmieci ? Przecież on ma swa ograniczona pojemność w końcu się zapełni i śmieci będą leżeć obok .W książce "Wzgórze błękitnego snu " jest takie zdanie " Bóg spojrzał na nich - uśmiechnął się , odwrócił i zajął się swymi sprawami "I ja tez kiedyś spojrzałem w lustro i zobaczywszy tę twarz powiedziałem " jesteś alkoholikiem i ... dobrze " i zająłem się ważniejszymi sprawami niż dumanie " jestem nie jestem "A ,że jestem to przypomina się kiedy mam kolejna rocznicę lub wpadam na chwile do swego ośrodka lub odwiedzam czubków no w tym ostatnim to nie zawsze kojarzy mi się z nałogiem A oprócz tego , że jestem alkoholikiem jestem również łysy i ci ? I nic - mam więcej miejsca do całowania a ,że jestem alkoholikiem to inaczej patrze na pewne sprawy i .. tez jest dobrze .
prsk
dziadziunio - Wto 30 Wrz, 2014 13:56
rufio napisał/a: | jestem również łysy |
Znam wielu. Zawsze chciałem ale jakoś mi nie wyszło...
Może tak z tym jest, ze jak nie chcesz to jesteś..a jak nie jesteś(jeszcze)to możesz się w każdej chwili takim stać....
Tajga - Wto 30 Wrz, 2014 13:56
dtstgseete napisał/a: | Nie wiem nic o AA. |
Raczej tak skoro piszesz..... dtstgseete napisał/a: | To trudne jest, ze proba porzucenia alkoholizmu wyklucza mnie ze wspolnoty Alkoholikow (anonimowych). |
to raczej nie wiesz.
W sumie nie musisz, i tak Ciebie polubiłam
Tajga, alkoholowa "ortodokska" nie miała, nie ma, i nie będzie miała sponsora,
i nie będzie nigdy niczyim sponsorem....wie jedno alkoholizm zmienił moje życie
na in plus.
I czy ten alkohol stoi w sklepie, czy u córki w pokoju, w szafce pod zlewem ( jedna z moich skrytek też ) czy ja siedzę w gronie pijących
dopóki sama nie będę chciała wyłykać, to nie jest dla mnie zagrożeniem.
Jak będę chciała to sobie kupię.
Tak że, kółko się zamyka.
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 14:07
No wlasnie czytajac takie posty jak rufia - uswiadamiam sobie to, co na poczatku tylko podejrzewalem, czy bylo moim tajnym odkryciem. Na poczatku - mam na mysli na poczatku buntu. Ze traktujac AA i alkoholizm jako sposob na zycie mocno sie ograniczylem. Ja poddalem sie praniu mozgu na terapii i slepo powtarzalem zaklecia. Przede wszystkim uznalem, ze poza mityngowaniem, byciem w nurcie AA nie ma dla mnie zycia. Moze cos takiego maja ludzie, ktorzy wiele lat przepracowali w korporacji? I pewnego dnia cos sie zawalilo. Zbuntowalem sie wiec, wzialem na cel tozsamosc alkoholika i kult abstynencji. Wypilem troche z przekory, zeby podniesc reke i zobaczyc jak to jest. Poszedlem na otwarty mityng AA i pierwszy raz zamiast ,,mam na imie Jacek i jestem alkoholikiem'' powiedzialem ,,mam na imie Jacek'' (bez alkoholika). Wsrod ludzi, ktorzy od lat mnie znaja - na pewno zauwazyli, ze nie powiedzialem, a nikt nie mogl mi formalnie zarzucic ,,Ej! Przedstaw sie!'' Bo mityng otwarty. A mimo to caly sie trzeslem, bo taki mialem plan wybierajac sie na otwarty mityng...
To, plus to, ze wypilem 70 gramow bylo (oprocz tego, ze najprawdopodobniej mechanizmem uzaleznienia) to bylo wyskoczenie z tego nurtu. Chcialbym tak jak rufio. Znam takie osoby, co chodza na mityng AA raz na miesiac. Ja dopiero nad tym musze popracowac. Moj plan jest chodzic tylko na otwarte. Bo tam nie czuje przymusu mowienia, ze jestem alkoholikiem na siłe. To, czy dodam czy nie dodam ,,jestem alkoholikiem'' to zrobie sobie w zaleznosci od pogody. A nie z przymusu ideologicznego. No nie wiem... Tak dziecinnie sie jeżę: ,,nie bedzie mi nikt mowil co mam robic i grozil palcem, wywieral presje grupy, ze jak nie powiem ze jestem alkoholikiem - to znaczy ze oooj tam - stracony jest - pewnie zaraz pojdzie pic''
rufio - Wto 30 Wrz, 2014 14:32
dtstgseete napisał/a: | Chcialbym tak jak rufio |
Odpowiem Ci jak zwykł odpowiadać tow.Stalin
-Żeby Rufio mógł napisać-powiedzieć co powiedział-napisał to musiał przejść drogę pełna dziur i pułapek .Zajęło mu to 4 lata po ukończeniu 2 letniej terapii czyli jak wychodzi z dodawania 6 lat .Od dwóch lat Rufio dopiero patrzy i czuje jak nie alkoholik - lub alkoholik w stanie trzeźwym .Ma w nosie lub innej części ciała ten swój alkoholizm - niech się nim przejmują - zajmują inni - Rufio na to nie ma czasu ani ochoty . Przyjdzie czas kiedy obudzisz się pewnego razu i stwierdzisz , że alkoholizm ma Cie w głębokim a Ty jego też .
prsk
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 14:37
Zeby spojrzec inaczej na mityngowanie i AA musialem stanac przeciwko wszystkim mityngujacym i przeciwko samemu sobie zaangazowanemu mityngowcowi. Oczywiscie moglbym rano przy goleniu albo przy kolacji wieczorem powiedziec sobie ni z gruszki ni z pietruszki ,,dobra, od dzis zmniejszam czestotliwosc do raz na miesiac'' - (ja, ktory na mityngu bywalem minimum raz na tydzien (bo takie jest zalecenie z terapii) a zeby ,,sie wykazac dobra wola w sprawie swojego zdrowienia'' - chodzilem nawet czesciej i bylem dumny z tego, oprocz tego dyzurowalem w punkcie informacyjno kontaktowym). No wiec moze ktos tak, ale nie ja. U mnie nie moglo to sie stac inaczej, niz pod wplywem konkretnego (teatralnego?) impulsu. A ze przy tym lyknalem - to tak samo moze dowodzi mechanizmow, jak to, ze wylanie resztek na drugi dzien po ,,lyknieciu'' - moze dowodzic ze nic sie nie dzieje. Psychiatra ktoremu wszystko opowiedzialem orzekl, ze w tej sprawie nic nie przesądza - zobaczymy w perspektywie czasu.
rufio - Wto 30 Wrz, 2014 14:45
Po cholere tak często ?
Idź wtedy kiedy czujesz potrzebę a nie bo tak trzeba . Zresztą co ja tam wiem nigdy nie byłem na mityngu .
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 14:49
rufio napisał/a: | Idź wtedy kiedy czujesz potrzebę a nie bo tak trzeba |
To juz sie zlało w jedno. Przy losowych przypadkach opuszczenia mityngu cotygodnowego stawalem sie niespokojny o swoje zdrowie. Mityngowcy tak mają.
rufio - Wto 30 Wrz, 2014 14:57
Jakby to powiedzieć ?
Czyli przymus wewnętrzny - parcie na pęcherz ?
Konieczność wyższego rzędu ? Brak alternatywnego działania
dtstgseete napisał/a: | niespokojny o swoje zdrowie. |
A co to za monstrum frazeoologiczne ?
rufio - Wto 30 Wrz, 2014 15:01
Ciąg dalszy - napisałes , ze nie tylko Ty tak twierdzisz , zmieniłes ostatnie zdanie . Za dużo zaglądasz w ten ciemny komin - uzależnienia - za mało patrzysz w słońce . Zostaw w piwnicy ten Swój alkoholizm i wyjdź na pietro.
szika - Wto 30 Wrz, 2014 15:51
rany julek...
jak mi sie pić chce a z jakichś powodów nie piję... to się chociaz o tym piciu nagadam do woli...
dtstgseete - Wto 30 Wrz, 2014 15:56
szika napisał/a: | rany julek...
jak mi sie pić chce a z jakichś powodów nie piję... to się chociaz o tym piciu nagadam do woli... |
Kolejna przenikliwa analiza. Dziekuje. Klikam ,,pomógł'' przy Twoim poście
,,Pomogła''.
Jacek - Wto 30 Wrz, 2014 19:49
rufio napisał/a: | Acha no dobrze tylko po jaka cholerę cały czas rzucać do jednego worka na śmieci ? |
Serafinku,myślę ze sam worek wystarczy - takowy symbol
rufio napisał/a: | " jest takie zdanie " Bóg spojrzał na nich - uśmiechnął się , odwrócił i zajął się swymi sprawami " |
tylko w jednym przypadku spotkałem się gdzie syn boży zrobił coś za innych
rufio napisał/a: | kiedyś spojrzałem w lustro i zobaczywszy tę twarz powiedziałem " jesteś alkoholikiem i ... dobrze " i zająłem się ważniejszymi sprawami niż dumanie " |
Serafinku,a zastanowiłeś się kiedyś nad tym,komu ty to teraz mówisz???
kogo to tak naprawdę obchodzi???
wielu osobą słowo "ja jestem alkoholikiem" ciężko przychodzi
nie wiem co kto w takim momencie odczuwa
ale pewnie słyszy taki wewnętrzny głos,,głos który mówi - jesteś słabiutki w porównaniu z innymi
lepiej i dumniej się czuje gdy użyje słów - "ja jestem abstynentem"
ja,Jacek mam to gdzieś,,kto se tam gada ,,to jego sprawa
ja nikomu nie mówię ze "ja jestem alkoholikiem"
nawet wtenczas gdy mówię to Tobie czy innej osobie
ja Jacek mówię to sobie,,,wypowiadając głośno - abym dobrze słyszał
Tomek - Pią 03 Paź, 2014 14:04
Napisalem, ze licze na wymiane doswiadczen emocji. Licze na poczucie wspolnoty w wolnosci od alkoholu bez kurczowego trzymania sie AA i bez dogmatu nieuleczalnosci alkoholizmu.
No dobra , czuję się tu na maxa obco, wiem, że nie znajdę bratniej duszy, cóż...nie chodzę na mitingi AA wogle, tzn. zawsze jak zmieniam miejsce zamieszkania idę na jakiś miting bo do wspólnoty należę, nie wiem dokladnie ile lat nie pije, przyjałem datę 14 kwietnia jako rocznice bo tak mi łatwiej zapamiętać, wybrałem inną drogę rozwoju niż AA, powinienem już wrócić do picia i zapić się na śmierć bo namieszałem w swoim i innych życiu jakjuż nie piłem, zrobiłem sie sam bezdomnym i buduję swój Dom na zadupionej wsi podlaskiej, miałem marzenie posiadania konia, mam ich siedem i trenerkę PZJ w swojej chacie, w mojej gminie chyba wszyscy piją bo nie ma wspólnoty AA, chyba ją zainicjuję, ale pewnie później wyjde na swoja niepokorną ścieżkę rozwoju, z sąsiadów cenię tego co pije, ten suchy alkoholik z naprzeciwka truł moje konie na pastwisku, jestem terapeuta uzależnien i nigdy nie wejdę w prace w tej terapii - praca na ugorze, lepiej wejść w różne działania skierowane na rozwój osobisty i coś tam robię, szanuje wspólnoty AA i najbardziej zatwardziałych aowców, mam wywalone na dawne koleżanki terapeutki od uzależnień, które w głębi duszy nienawidziły uzależnionych i pogardzały nimi bo same miały niepoprzerabiane swoje matki i ojców alkoholików, zbieram zioła, oczyszczam wątrobę, łamie często zasady zdrowego życia, zadaję się z osobami idącymi w rozwój, nigdy nie przyznaje się na mitingach, że miałem cokolwiek wspólnego z terapeutyzowaniem - czasami przychodzi myśl: kiedyś w takiej sytuacji napiłbym się, mija zmeczenie lub zwątpienie - ja nie pije bo nie chcę i nie muszę.
Jo-asia - Pią 03 Paź, 2014 14:26
Tomek, czytałam Twoje pierwsze posty, na tym Forum...
cieszę się, że piszesz, znowu
Tomek napisał/a: | czuję się tu na maxa obco |
daj, się poznać.. poznasz nas
wyobcowanie minie? w sumie nie masz nic do stracenia
szika - Pią 03 Paź, 2014 14:36
Tomek napisał/a: | Napisalem, ze licze na wymiane doswiadczen emocji. Licze na poczucie wspolnoty w wolnosci od alkoholu bez kurczowego trzymania sie AA i bez dogmatu nieuleczalnosci alkoholizmu. |
no własnie ja tego nie potrafię pojąć... po co w ogóle zastanawiac się nad uleczalnościa alkoholizmu? no niech mi ktoś wreszcie może wyjasni czemu to ma słuzyć? bo ja za żadne skarby świata nie widze w ogóle takiej potrzeby, wrecz przeciwnie - uważam, że zastanawianie się nad tym, deliberowanie o tym, rozprawy i gadanie...to jest - picie na sucho... no tak to z mojego punktu widzenia wygląda...
no i nie rozumiem co to oznacza kurczowe trzymanie się AA... nie wiem... może ja jakaś inna jestem ale według mnie to idę na miting gdy poczuje taka potrzebę, lub poprostu tę potrzebę stwierdzam rozumowo (na przykład gdy pojawiały mi się sny alkoholowe i moja wiedza mówiła mi, że to jakis etap nawrotu)... no ale kurczowo??? czy to oznacza, że kurczowe trzymanie się to jazda na d*** i robienie wszystkiego byleby się nie napić? ja pamietam takie stany na samym poczatku trzeźwienia, ale teraz? no tak to dla mnie wygląda...
ja nie czaję o co w tym watku w ogóle chodzi... czytam inteligentnych ludzi.. inteligentne, elokwentne wypowiedzi... ale zawartość... no jak dla mnie to nie moje głowe jakby powiedział Jerzy...
Jo-asia - Pią 03 Paź, 2014 16:06
szika napisał/a: | po co w ogóle zastanawiac się nad uleczalnościa alkoholizmu |
ten temat sam wynika/ł..gdy mówi się...."nie chodzę na mityngi, nie chodzę na terapię, nie utrzymuje kontaktu z niepijącymi alkoholikami".. to tzw. lekarstwo na alkoholizm.
Dla mnie "uleczeniem", jest wzięcie odpowiedzialności, że teraz nie podpieram się "dogmatami", powtarzanymi i na terapii i AA.
Od samego początku słyszałam...do końca życia. Byłam zakręcona, na punkcie zapijających i u każdego powtarzało się jedno...nie chodziłem na mityngi.
Ci ludzie, po dwadzieścia lat, co najmniej raz na tydzień tam przychodzą. Choć nigdy nie zapili. Dla mnie odcięciem się od tego... "wyzdrowieniem" było szika napisał/a: | idę na miting gdy poczuje taka potrzebę |
Tu zaś, wspominając o tym... najczęściej pojawia się skojarzenie... wyzdrowiałam=mogę pić
Inną sprawą jest jeszcze, czas niepicia.
Jak, pierwszy rok..pozostawiam bez dyskusji, tak później.. czas, ma małe znaczenie (moja ocena z dziś), dla mnie...
dtstgseete - Pią 03 Paź, 2014 18:21
szika napisał/a: | no i nie rozumiem co to oznacza kurczowe trzymanie się AA |
Trzymanie sie zalecenia terapeutycznego ze raz w tygodniu przynajmniej byc na mityngu AA. Chcesz czy nie chcesz, a jesli nie chcesz - to tym bardziej isc, bo to znaczy ze kombinujesz cos i zaraz zapijesz... Nie slyszalas o takim rezonowaniu? Z czasem przychodzi uzaleznienie od mityngow, przekonanie jedynie slusznej drogi (naturalne, bo o ta wlasnie droga uratowala przeciez ze szponow smierci), fundamentalizm (w tym wrzucam tez dogmat o nieuleczalnosci). I niepokoj by aby sie nie oddalic, nie myslec po swojemu, bo katastrofa! Pilnowanie by ani na kroczek nie zboczyc, bo wilk-alkoholizm rozszarpie. Nie mozna lekcewazyc zalecenia, bo to samowola, a gdzie samowola, tam zaraz zaczniesz pic. Dlatego nie rozumiesz, z czym sie zmierzylem (sam w sobie sam ze soba). Albo przekomarzasz sie, Hę?
szika - Pią 03 Paź, 2014 18:25
dziekuję Joasiu, że próbowałas odpowiedzieć na pytanie...ale ono raczej było do Autora wątku jak i do kolegi Tomka... dziękuję choć Twoja odpowiedź - jak dla mnie - na owo pytanie odpowiedzi nie daje...
Jo-asia napisał/a: | ten temat sam wynika/ł..gdy mówi się...."nie chodzę na mityngi, nie chodzę na terapię, nie utrzymuje kontaktu z niepijącymi alkoholikami".. to tzw. lekarstwo na alkoholizm. |
no tego na przykład nie rozumiem... co ma piernik do wiatraka?
ja wiem jedno... osoba uzalezniona - oprócz zmian w uczuciach (nałogowa regulacja uczuć) - niestety ma zniszczone mechanizmy obronne przeciw truciźnie... jak choćby na przykład klinowanie... osoba zdrowa "na drugi dzień" nie tknie alkoholu - po zatruciu... nie będzie mogła na niego patrzeć, wachać go, nie wspominając o spozyciu... mechanizm obronny osoby zdrowej - nieuzaleznionej spowoduje tzw odrzucenie alkoholu...
uzalezniony niestety tego juz nie ma i nigdy miec nie będzie... uzalezniony może a nawet pragnie napić się na tzw. klina... i lepiej się poczuje - na chwilę... jak to nieraz mawiali w moich stronach "czym się strułeś tym sie lecz".. to tylko jeden przykład, można mnożyc dalej jak choćby zmiana tolerancji na alkohol... w zalezności od fazy rozwoju choroby...
czyli - żeby nie rozwlekać - osoba uzalezniona od alkoholu już nigdy fizjologicznie nie będzie funkcjonowała tak jak osoba zdrowa, zmiany są trwałe i nieodwracalne... zatem nawet jak najgłębsze przepracowanie terapii emocji, zmiana dotychczasowego zycia i Bóg wie co jeszcze, zmiana przekonań itd "załatwią" jedna stronę uzaleznienia, ale niestety nie spowoduja odbudowania sie fizjobiologii organizmu..
zatem według mnie zadawanie pytania w stylu "czy jestem chory czy zdrowy", buntowanie sie "nie chcę, mam dośc" czy też "Licze na poczucie wspolnoty w wolnosci od alkoholu bez ..(...)" cokolwiek co zaprzecza oczywistosci uzaleznienia to jest to wołanie "chce mi sie pić"... nawet jesli uzalezniony nie nazywa tego dosłownie, a we wszelakich przenośniach... taki - nazwałabym to - głód intelektualny... przejawiający sie własnie wałkowaniem tej tematyki... wracaniem do niej stale i niezmiennie...
przeciez co stoi na przeszkodzie rozmawiac o rozmaitych tematach, które pojawiają się w zyciu uzaleznionych bez otoczki terapeutycznej i AA-owskiej? przykładowo sny alkoholowe... co w tym złego, że w rozmowach pomocowych, wsparciu ja przywołam to czego się nauczyłam w terapii... na przykład to, że sny alkoholowe biora się z napięcia, nierozładowanych emocji, że to nawrót - który zaniedbany może doprowadzić do spozycia... że to na pewno sygnał ostrzegawczy, że cos sie dzieje..że jest potrzeba zadbania o siebie... zwrócenia swojej uwagi do wewnatrz siebie...
Jo-asia napisał/a: | że teraz nie podpieram się "dogmatami", powtarzanymi i na terapii i AA. |
czy przykład który podałam powyżej odnosnie snów alkoholowych... to juz te "dogmaty" czy jeszcze nie? dogmaty to takie straszne słowo... a według mnie to wiedza potrezbna każdemu z nas... równiez tym oświeconym i przebudzonym... a może tym osobom tymbardziej? jakby naturalnie?
czyli gdzie tu dogmatyzowanie? co w tym złego? nienaturalnego?
szika - Pią 03 Paź, 2014 18:31
dtstgseete napisał/a: | Trzymanie sie zalecenia terapeutycznego ze raz w tygodniu przynajmniej byc na mityngu AA. |
szczerze? pierwsze słysze o takim zaleceniu... na mojej liście zaleceń terapeutycznych niczego takiego nie miałam... owszem miting w okreslonych sytuacjach ale jako jedna z alternatyw... działanie gdy pojawiają sie sygnały ostrezgawcze... kazdy z nas miał swoje... mam kumpli z grupy, którzy nigdy na mitingu nie byli, albo może raz na grupie wstepnej - z nakazu... i nigdy przenigdy nikt nie robił z tego problemu... wrecz przeciwnie: jesli ktoś na grupie mówił, że po mitingu czuje sie gorzej, że bardzo źle na niego wpływa - otrzymywał zalecenie "to nie chodź...przynajmniej na razie, może spróbujesz później"... znam takich co wcale nie chodzą i jest ok... ale nigdy nie zastanawiali sie czy sa chorzy czy zdrowi... poprostu maja swoje metody samopomocy... i tu nie chce aby wypadło nieskromnie... mam paru kumpli, którzy zamiast na miting wpadają do mnie do pracy pogadać... i tak jest od lat... już zaraz dziesięciu... ale w moim realu nigdy nie ma rozmów typu "mam dośc bycia alkoholikiem"... no dziwie sie bo dopiero tu na forum spotykam się z takimi "problemami"...
zimna - Pią 03 Paź, 2014 18:40
szika napisał/a: | osoba zdrowa "na drugi dzień" nie tknie alkoholu - po zatruciu... nie będzie mogła na niego patrzeć, wachać go, nie wspominając o spozyciu... mechanizm obronny osoby zdrowej - nieuzaleznionej spowoduje tzw odrzucenie alkoholu...
uzalezniony niestety tego juz nie ma i nigdy miec nie będzie... uzalezniony może a nawet pragnie napić się na tzw. klina... i lepiej się poczuje - na chwilę... jak to nieraz mawiali w moich stronach "czym się strułeś tym sie lecz".. |
SZIKa nie to zły przykład , to nie prawda, można nie być wstanie zaklinować powąchać itp, nie pic ciągami, nie mieć potów , nie mieć snów alkoholowych i byś regularnym alkoholikiem - przykład żywy- JA.
szika - Pią 03 Paź, 2014 18:41
dtstgseete napisał/a: | Dlatego nie rozumiesz, z czym sie zmierzylem (sam w sobie sam ze soba). Albo przekomarzasz sie, Hę? |
no tego to tez nie rozumiem rzeczywiscie... albo rozumiem ale inaczej...
ja to rozumiem nie, że "mam dośc bycia alkoholikiem" a "mam dość wpajania mi przekonań na które sie nie zgadzam, bo są wbrew mnie"... tak by lepiej to brzmiało... swoją droga masz pecha i współczuje wobec tego.. że trafiłes na taka terapię czy tez grupe mitingową... ja jak żyję nigdy nie słyszałam czegos takiego:
dtstgseete napisał/a: | I niepokoj by aby sie nie oddalic, nie myslec po swojemu, bo katastrofa! Pilnowanie by ani na kroczek nie zboczyc, bo wilk-alkoholizm rozszarpie. Nie mozna lekcewazyc zalecenia, bo to samowola, a gdzie samowola, tam zaraz zaczniesz pic. |
nikt mnie czyms takim nie karmił, u nas czegos takiego nie ma i nie było... stąd moje zdziwienie...
dtstgseete - Pią 03 Paź, 2014 18:42
szika napisał/a: | to jest to wołanie "chce mi sie pić" |
Oczywistosci zmieniaja sie. Kiedys za podwazenie niektorych oczywistosci palili na stosie bo traktowali to jako wolanie ,,x^&$$#$&*#". Szanuje Twoja podejrzliwosc dopoki podkreslasz, ze to Twoja prywatna opinia lub podajesz zrodla eksperckie, statystyke. I cenne dla mnie, ze mam ja w tym temacie. Czas pokaze, co ja wolam. Wierze, ze zyczysz mi dobrze i temat jednak jest ciekawy, skoro tyle napisalas.
szika napisał/a: | nikt mnie czyms takim nie karmił, |
A mnie tak - i ja chwycilem sie tego. I to uratowalo moje zycie pare lat temu - nie umarlem. Tzn nie umarlem wtedy - umre kiedy indziej zrobie pareset tysiecy (milionow) oddechów wiecej, pare tysiecy kup wiecej i troche wiecej zamieszania - co prawdopodobnie malo komu sprawi róznice... ale to inny temat.
szika - Pią 03 Paź, 2014 18:44
zimna napisał/a: | SZIKa nie to zły przykład |
zimna owszem - w zalezności od fazy rozwoju alkoholizmu... u nas wisiała taka tablica z "macicą" (takie miałam zawsze skojarzenia)... owszem znam takie przypadki, kiedy choroba nie rozwinęła sie do tego stopnia i ktos dojrzał do zdrowienia... ale to rzadkie przypadki... w kazdym razie znacznie rzadsze... raczej zdecydowana większośc pije do przynajmniej fazy ostrzegawczej i dopiero cos ze soba robi...
szika - Pią 03 Paź, 2014 18:47
dtstgseete napisał/a: | Szanuje Twoja podejrzliwosc dopoki podkreslasz |
to nie podejrzliwość... to spostrzerzenia na pierwszy rzut oka... mam nadzieję, że tam gdzie pisałam o bardziej celnym sformułowaniu tematu wystarczająco wyjasniłam o co mi chodzi...
szika - Pią 03 Paź, 2014 19:00
podsumowując... czy ja dobrze rozumiem... wybierasz kontakt z drugim alkoholikiem (to forum dla alkoholików) zamiast mitingu - bo tak Ci bardziej pasuje, tak jest bardziej w zgodzie z Tobą... czy tak? dobrze teraz rozumiem?
czy sie może mylę i jednak nie godzisz sie ze swoim alkoholizmem jak w tytule wątku?
oczywiście, że dobrze Ci zyczę, natomiast zupełnie nie pociąga mnie "ciekawość" tego tematu... to nie jest tematyka - według mnie - warta wałkowania... szkoda na nią czasu...
zimna - Pią 03 Paź, 2014 19:01
szika napisał/a: | owszem znam takie przypadki, kiedy choroba nie rozwinęła sie do tego stopnia i ktos dojrzał do zdrowienia... ale to rzadkie przypadki... |
Są to dzięki Bogu coraz częstsze przypadki przynajmniej u nas , szczególnie młodzi ludzie żyjący intensywnie, bardziej świadomi szybko orientują się, że coś jest nie tak i działają bo na działanie i rozwiązywanie problemów byli" programowani"
Pomyślałam że, pisząc tak kategorycznie
szika napisał/a: | ja wiem jedno...osoba zdrowa "na drugi dzień" nie tknie alkoholu - po zatruciu... nie będzie mogła na niego patrzeć, wachać go, nie wspominając o spozyciu... mechanizm obronny osoby zdrowej - nieuzaleznionej spowoduje tzw odrzucenie alkoholu...uzalezniony niestety tego juz nie ma i nigdy miec nie będzie. |
nie wzięłaś pod rozwagę okoliczności, że osoba czytająca w takim stadium choroby oczywiście odbierze to w jedyny możliwy sposób czyli ; ach to jest ok. mogę pić dalej...i to jeszcze długo.
yuraa - Pią 03 Paź, 2014 19:03
szika napisał/a: | u nas wisiała taka tablica z "macicą" |
a nie spotkałem sie z takim okresleniem ale podoba mi się
u nas mówili na to betoniarka
szika - Pią 03 Paź, 2014 19:14
zimna, osoba, która to przeczyta - osoba, która ma świadomość o której wspominałaś... to jesli bedzie miała pić to bedzie piła... bo przeczytanie tego bedzie dla niej jedynie pretekstem... ktos jesli orientuje się, że "cos jest nie tak" i naprawde chce przestac pic... nie bedzie sie nawet nad tym zastanawiał... taqk uważam... a dlaczego? chocby na podstawie swoich doświadczeń... gdy weszłam na to forum aby popracować w dziale DDA nad swoim dzieciństwem... moich tematów już nie ma... ale pamiętam jak dzis jak to było... ja pisałam... wylewałam z siebie, w mojej ocenie konstruktywnie "pracowałam" terapeutycznie a ciagle w moim temacie było cos pisane - cos co miało mnie zatrzymac... moge poprosic o przywrócenie mojego wątku z archiwum... czasem forumowicze tak bardzo zagalopowywali się w krytykowaniu mnie, że zupełnie watek tracił sens... a moje wpisy były jedynie niewielkimi przerywnikami... mam ten watek zapisany... czasem jak czytam to mi włos na głowie sie jeży... poprostu jak bardzo sie czegos chce i potrezbuje to sie to robi wbrew temu co otoczenie na to...
jak zaczynałam trzeźwieć to wszyscy moim bliscy (oprócz dzieci) wyśmiewali mnie "cos ty sobie wymysliła", nakłaniali "napij się" i wogle działy sie dantejskie sceny... i.... jakoś nie piję i nigdy nie zapiłam... bo ważniejsze było dla mnie co ja a nie co ktoś...
dtstgseete - Pią 03 Paź, 2014 19:17
szika napisał/a: | bardziej celnym sformułowaniu tematu |
Przegapilem chyba. Zgadzam sie, ze tytul tego tematu moze byc roznie interpretowany. malo sie nad tym zastanawialem bo on mial byc dla MNIE - taki skierowany do srodka. Nie chcialem tu sie rozwodzic o AA bo dysqsja by zeszla na temat AA a chcialem uczynic bohaterem tego tematu emocje zwątpienia, strach itp. Jakkolwiek wielka jest AA i warta wielu slow i opracowan to bohaterem mojego zycia pozostane niezmiennie JA. Jest inny temat dzisiaj powstal w ktorym moge bardziej sie wyzalic/wyrazic wdziecznosc - wzgledem innych zewnetrznych do mnie spraw w kontekscie wspolnoty AA i terapii. Bardzo mi to pasuje tutaj jest: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=9644
szika napisał/a: | to nie podejrzliwość... |
Niezaleznie od tego, czy to u Ciebie to podejrzliwosc czy nie, to ja mam podejrzliwosc do siebie samego ze ten temat to moze byc moje wolanie ,,chce mi sie pic''.
szika - Pią 03 Paź, 2014 19:25
dtstgseete napisał/a: | Zgadzam sie, ze tytul tego tematu moze byc roznie interpretowany. Ale ten temat jest dla MNIE - taki skierowany do srodka. Nie chcialem tu sie rozwodzic o AA bo dysqsja by zeszla na temat AA a chcialem uczynic bohaterem tego tematu emocje zwątpienia, strach itp. Jakkolwiek wielka jest AA i warta wielu slow i opracowan to bohaterem mojego zycia pozostane niezmiennie JA. |
oczywiście, że temat jest dla Ciebie... tu wreszcie wyjasniasz trochę o co Ci chodzi... teraz juz więcej rozumiem... choć nie odpowiedziałes na pytanie czy to bunt przeciw alkoholizmowi...
co do AA - ja o AA dyskutowac równiez nie chce... jak dla mnie to kwestia wyboru kazdego z osobna... kazdy ma swoją droge... jeden taką, drugi inną...
nie będe ukrywała... Twoje intencje jak dla mnie są zakamuflowane i nie za bardzo jasne... ale ok... znam to... mam takiego mena... gadamy, gadamy a dopiero po jakims czasie dowiaduję sie konkretnie o co mu chodziło... zatem niczemu sie juz dziwic nie bede i czekam, że jednak jakies konkrety - jasne dla mnie - w tym temacie wynikną... czego zycze z całego serca... abys poukładał sobie... bo to jest każdemu bardzo potrzebne...
zimna - Pią 03 Paź, 2014 19:26
szika napisał/a: | osoba, która to przeczyta - osoba, która ma świadomość o której wspominałaś... to jesli bedzie miała pić to bedzie piła.. |
No to, po co na forum pomocowym, natłukłaś w rok prawie 1300 postów merytorycznych... po 9 latach abstynencji - naprawde tylko dla siebie?
Osoba która przychodzi na forum zwykle potrzebuje informacji i wsparcia. Właśnie skończyła pić, jest w du*** i szuka pomocy. Zaoferujemy jej : masz pić będziesz pić .
Jo-asia - Pią 03 Paź, 2014 20:45
"przeciez co stoi na przeszkodzie rozmawiac o rozmaitych tematach, które pojawiają się w zyciu uzaleznionych bez otoczki terapeutycznej i AA-owskiej?"
jeśli alkoholik...podejmuje temat, jest w nawrocie..ma głoda
lekarstwo..terapia czy mityng
Ja na zamkniętej, miałam obowiązek być na mityngu a na pogłębionej też był, choć nie egzekwowali.
O samodzielnym myśleniu alkoholika nigdy nie słyszałam.
Pewnie czym więcej lat się nie pije..tym to przejście w samodzielność jest...bardziej naturalne. Gdy gotowość na to, przychodzi wcześniej.....odbierane jest , jak bunt.
To takie moje..spostrzeżenia.
szika - Pią 03 Paź, 2014 21:09
Jo-asia napisał/a: | Pewnie czym więcej lat się nie pije..tym to przejście w samodzielność jest...bardziej naturalne. Gdy gotowość na to, przychodzi wcześniej.....odbierane jest , jak bunt. |
tego nie wiem... to co napisałas wyjasnia, że w Polsce są różne podejścia w terapii czy AA... w mojej terapii od poczatku ważne było samodzielne podejmowanie decyzji, odpowiedzialnośc za siebie, a wszelkie zalecenia były nie jako nakazy a jako wskazówki, z których mogłam ale nie musiałam korzystać... do dzis pamiętam - to było na samym poczatku terapii - jak moja terapka cos tam mi wpierała, jakieś cos swojego... a ja na następną sesje przyszłam z buntem, że ja to widze inaczej... bałam się potwornie to powiedziec, ale gryzłam sie i postanowiłam zaryzykowac i powiedziec uczciwie... a ona? zaskoczyła mnie tak, że buzie rodziawiłam szeroko - ona mnie pochwaliła!!! z uśmiechem, dumą i zadowoleniem... i jeszcze, że cieszy sie, że może być moją terapeutka...
to co piszecie jest mi zupełnie obce ... stad konsternacja i te wszystkie pytania...
Ann - Pią 03 Paź, 2014 21:29
Nie chce mi się czytać całości, bo w jeden dzień napisaliście dwie strony.. ale za każdym razem jak widzę ten temat: mam dość bycia alkoholikiem... przypomina mi się to co mówi mój terapeuta.. czy da się urodzić w innym ciele, raz jeszcze z tą samą świadomością? No nie.. w szyję się nie ugryziesz. Tyle w temacie.
dtstgseete - Sob 04 Paź, 2014 18:25
Cytat: | nie konstruktywna rozmowa a agresywne ataki |
Cytat: | sorry dla Autora wątku za te chyba mniej wartosciowe posty |
Niekonstruktywne, mniej wartosciowe, ale interesujace pod innymi wzgledami - mozna bardziej swojsko sie poczuc, a nie jak wśród krawatów i ekspertow:
W sumie to wszystkie racje sa - jak mi sie wydaje - zrozumiale. Kwestią jest tylko rozne doswiadczenia, etap przemyslen, etap postawy: surowosc albo lagodnosc, podejrzliwosc (do wlasnych mysli i dazen i cudzych) albo zaufanie (do wlasnych mysli i dazen i cudzych) ,, slepe posluszenstwo'' zasadom albo wlasna droga. W roznych proporcjach przemieszane i roznie podkreslane, eksponowane.
Na ,,szkoda gadac'' albo ,,i tyle w temacie'' irytowalem sie, bo odczytywalem to jako pretendowanie do opinii eksperta, zaszufladkowanie w niskiej szufladzie, ze niewarte uwagi (niczyjej!). Ale jesli do czyjegos ,,szkoda gadac'' albo ,,to tyle'' dopowiem slowa ,,...z mojej strony'' (czyli ze strony opiniodawcy) - no to jakos lzej, ze to jego prywatna opinia. I I że jest dobrze. Przeciez nie zamierzam nikogo przymuszac zeby powiedzial wiecej, niz ,,tyle w temacie'' albo niz ,,szkoda gadac''. Przeciwnie - niech zostawi miejsce tym, ktorzy zechca opisac swoje doswiadczenia, bledy lub sukcesy w podobnej jak moja sytuacji.
Jo-asia - Nie 05 Paź, 2014 15:27
szika napisał/a: | w mojej terapii od poczatku ważne było samodzielne podejmowanie decyzji, odpowiedzialnośc za siebie, a wszelkie zalecenia były nie jako nakazy a jako wskazówki, z których mogłam ale nie musiałam korzystać |
tak, na zakończenie.. bo trochę nadużywam gościnności dtstgseete,
Ja, odebrałam w taki sposób...
myślę, że miał na to wpływ, cel.. jaki sobie postawiłam... nie zapić
ich sugestie... były dla mnie, jak przykazania
stąd, aby samodzielnie myśleć... przechodziłam "bunt"
zaś.. to działo się w celu, osiągnięcia spokoju, szczęścia i spełnienia (wtedy określałam to, jako: wolność )
Tomek - Pon 06 Paź, 2014 09:41
Trzymanie się zalecenia terapeutycznego ze raz w tygodniu przynajmniej być na mityngu AA.
- osobiście bardzo rzadko słyszałem o takim zaleceniu, wiesz raczej była to propozycja
ale są miejsca na świecie, gdzie wymaga się od pacjenta/klienta zbieranie podpisów z pobytów na mitingach, samo działanie grupy wspólnotowej ma bardzo dużą moc działania, dla mnie jest starsze od historii AA, sama struktura grupy na charakter anarchistyczny - krąg, anonimowość, kapelusz, brak kierownictwa - to wszystko wpływa na stworzenie specyficznej energii.
Wiesz zainteresował mnie ten temat bo, sam gdzieś jestem/byłem blisko niego;
spotkałem dobrego nauczyciela - jakże odmiennego w działaniach od rygorystycznych starych aa-działaczy;
mam różne zamysły dotyczące swojego działania pomocowego, jednym z nich jest praca z osobami bezdomnymi;
rozmawiam głównie po to by usłyszeć samego siebie...
np. daję dobre rady i nie daję - czasem warto usłyszeć swoją dobrą rade i zastosować ja wobec siebie
Jacek - Pon 06 Paź, 2014 09:50
Tomek napisał/a: | ale są miejsca na świecie, gdzie wymaga się od pacjenta/klienta zbieranie podpisów z pobytów na mitingach |
skoro
Tomek napisał/a: | brak kierownictwa |
to kto to niby ma takowe uprawnienia???
Tomek - Pon 06 Paź, 2014 09:59
Tomek, czytałam Twoje pierwsze posty, na tym Forum...
cieszę się, że piszesz, znowu
Tomek napisał/a:
czuję się tu na maxa obco
daj, się poznać.. poznasz nas
wyobcowanie minie? w sumie nie masz nic do stracenia
ten tekst Jo-anny zastanowił mnie dlaczego pojawiłem się w temacie,
cóż "fajnie" jak ktoś się cieszy pojawieniem się kogoś, ale jak mówi stare przysłowie:" każda wizyta cieszy jak nie wejściem to wyjściem" - zrobiło mi się trochę cieplej i miło, wyszedłem z forum, kiedy w swoim życiu powiedziałem pewnym sprawom stanowcze NIE i działo się dużo, mało akceptowalnie społecznie, rewolucyjnie i baaardzo trudno - mój kolega stwierdził w pewnym momencie "cóż droga do wieczności nie znosi kompromisów"
Wyobcowanie jest takie samo jak bliskość w myśl zasady: "wszyscy idziemy w tym samym kierunku, ale czasami różnymi drogami",
wśród osób trzeźwiejących są osoby idące swoją niepokorną samodzielną drogą i te, które w bezpieczny sposób trzymają się wypracowanych reguł;
jedni i drudzy są potrzebni,
_________________
Jo-asia - Pon 06 Paź, 2014 10:45
Tomek napisał/a: | Wyobcowanie jest takie samo jak bliskość |
no a mnie oświeciło
ja, wyobcowanie...sklasyfikowałam, stąd od razu...trzeba się go pozbyć, zmienić...
przybij
Thomasson - Pon 06 Paź, 2014 11:54
Jest choroba jest leczenie. Na początku w terapii i w AA brałem wszystko bez zastrzeżeń. Ubierałbym się na pomarańczowo gdyby było takie zalecenie. Teraz inaczej na to patrze. Kiedyś, na początkach AA ktoś zostawał sponsorem po kilku miesiącach trzeźwienia, dzisiaj obserwuje osoby które są kilkanaście lat w AA, często po kilka mityngów w tygodniu, w służbach na kilku grupach, po pracy ze sponsorem, po warsztatach, po różnych zlotach "radości" itd a niektórzy jeszcze piszą po milion postów na forach itd. a w wypowiedziach na mityngach słyszę jak potężna jest choroba, jak wiele mają do zrobienia. AA jako siła wyższa bywa bardzo czasochłonna. Są tacy co bez AA i terapii dają radę. Są tacy co odeszli od AA i nie zapili. Skoro ja sam nie umiałem i potrzebowałem AA to znaczy że ludzie są różni. Leczą się chorzy. ZDROWI SIĘ NIE LECZĄ. W przypadku uzależnienia elementem choroby może być wszystko: stosunek do pracy, relacje z ludźmi, ORAZ STOSUNEK DO LECZENIA.
Czym jest zdrowie? Dla mnie jest to stan równowagi we wszystkich aspektach życia. Zdrowie jest to stan wewnętrznej autonomii, wolność ku byciu sobą. Dla mnie zdrowy człowiek nie korzysta z używek, nie potrzebuje. Wielu mistrzów duchowych zaleca abstynencje jako coś pomocnego w osiągnięciu spokoju. Żydowski dekalog stanowi też dobre zalecenia na drodze do zdrowia, spokoju. A z drugiej strony słyszę że alkohol bywa też lekiem, a bardziej konserwatywni powiedzą że JEZUS PIŁ WINO. Alkohol to narkotyk. Jezus narkotyzował się (podaję fakt, nie moralną ocenę).
Podsumowując: rozdzielam leczenie na formalne i nie formalne (nie wiem czy formalne to dobre słowo). Formalne to AA, program, terapia itd a nie formalne to wprowadzanie zdrowych zachowań w życie. Napisałem w innym wątku że sukcesem jest wyjść z AA. Sukcesem jest leczenie nie formalne np poprawa nastroju przez spacer po parku zamiast czwartej mocnej kawy ( która działa w mózgu jak narkotyk), np rozwiązanie konfliktu bez przemocy zamiast agresji, egoistycznego wymuszenia posłuszeństwa.
Niektórzy przychodzą na mityngi i piorą brudy, opowiadają jak bardzo są nie zdrowi w nie zdrowym świecie. Myślę że nie wprowadzają zdrowych zachowań w życie przez co pojawia się frustracja, głody alkoholowe i POTRZEBA WIĘKSZEGO ZAANGAŻOWANIA W AA. co przynosi krótkotrwałą ulgę, jednak prowadzi do kolejnej skrajności.
Stosowanie 12 kroków w codziennym życiu daje szansę odejść od AA, zachowanie alkoholika nie jest wyzwalaczem głodu alkoholowego, alkoholik radzi sobie ze stresem i trudnymi emocjami w zdrowy sposób. I GRA GITARA.
(możecie powiedzieć że czepiam się AA, mam nawrót, zaraz zapije... albo że na d*** zachowuje abstynencje)
matiwaldi - Pon 06 Paź, 2014 12:06
Thomasson napisał/a: | (możecie powiedzieć że czepiam się AA, mam nawrót, zaraz zapije... albo że na d*** zachowuje abstynencje) |
czepiasz się AA,masz nawrót,zaraz zapijesz......albo na d*** zachowujesz abstynencję.....
co dalej mówić/pisać .......???
szika - Pon 06 Paź, 2014 13:18
Thomasson, czy mógłbyś wyjasnic jaka jest róznica pomiędzy Thomasson napisał/a: | AA, program, terapia itd |
a
Thomasson napisał/a: | wprowadzanie zdrowych zachowań w życie | ?
dla mnie to jedno i to samo, zwyczajnie to drugie wynika z pierwszego..a dla Ciebie?
szymon - Pon 06 Paź, 2014 13:58
szika napisał/a: | dla mnie to jedno i to samo |
dobre podsumowanie podobnie postrzegam, bo jak tu nie porównać pozytywnych zmian w życiu do czegoś normalnego, budującego nowe
szika - Pon 06 Paź, 2014 14:38
szymon napisał/a: | dobre podsumowanie |
dziekuje..
można to porównac do ksiązki kucharskiej i kogoś kto w ogóle nie umie gotować... najpierw korzysta z ksiązki... ileś czasu... każdy tyle ile potrzebuje.. aż w końcu sam zaczyna gotować bez ksiązki... raz, że wiele przepisów już zna na pamięć i nawet się nie zastanawia tylko dodaje składniki jakby odruchowo... dwa - przy nowych pomysłach, na przykład potrawa podpatrzona w restauracji, to wykorzystując już zdobyte umiejętności samodzielnie wymyśla składniki, proporcje itd...
jedno z drugim nie jest w żadnym konflikcie, wręcz przeciwnie... to samodzielne gotowanie jest następstwem wcześniejszej nauki..
pewien terapeuta z mojej poradni mawiał: po co wyważać otwarte drzwi?
szymon - Pon 06 Paź, 2014 15:03
szika napisał/a: | po co wyważać otwarte drzwi? |
pewien pterodaktyl mawia podobnie od dekad
szika - Pon 06 Paź, 2014 15:20
ja wtedy - prawie 10 lat temu - nie bardzo rozumiałam o co mu chodzi? dlaczego on tak mówi?
ja byłam zachwycona wszystkim co sie działo wokół mnie... to, że ktoś nie gani mnie, nie krytykuje za to, że piłam, ktoś poświęca mi swoja uwagę, ktos mnie lubi, rozumie, ktoś ze mną rozmawia, ktoś odpowiada mi na moje pytania i nikt mnie nie lekcewazy... do tego dokonywałam wielkich odkryć ameryki, że można w jakiejs sytuacji postapić tak a tak i zdrowo rozwiązać problem... uczyłam się siebie i ogarniał mnie zachwyt, zdziwienie.. z czasem potem i szacunek do swojej osoby, do siebie... wybaczenie sobie... to trwało ale w końcu zaczęłam sama "gotowac"... dziś praktycznie "ksiązek kucharskich" nie potrzebuje...
wtedy nie rozumiałam po co to o wywazaniu drzwi... dziś... dziś patrzę: "ocho.. własnie się gosciu mocuje, pcha, cisnie, męczy, upocony, umęczony"... podpowiadam: "naciśnij klamkę"... a ten nic..dalej się mocuje...
no to co mi pozostaje?
odwracam sie i ide w swoją stronę... chce - niech sie męczy... nie się mocuje... ja z nim pchac nie będę...
wszelkie pchanie wspólnie z kimś kto łomem traktuje otwarte drzwi uwazam za współuzaleznienie... kiedys był tu taki user Staff.... bardzo mądrze to kiedys powiedział...
Thomasson - Pon 06 Paź, 2014 21:23
Przykład książki kucharskiej jest ok.
Przykład z terapii np RET czyli wybieram z pamięci jakąś trudną sytuację, opisuje ją, przypominam sobie swoje myśli, następnie emocje które są konsekwencją tych myśli, a dalej patrze na reakcje. Robiłem to kilka razy, raz pamiętam na sytuacji przemocy wobec psa. Następnie biorę taką sytuację i przy użyciu wyobraźni modeluje myśli na bardziej korzystne, zwracam uwagę na emocje i na koniec sprawdzam jaka mogłaby być moja reakcja.
To takie trochę gdybanie, ale ma na celu uświadomnić mi i uwrażliwić mnie na związek między myślami, emocjami i zachowaniem. Robiłem to na terapii siedząc na krześle w towarzystwie innych pacjentów, żaden pies nie doznał przemocy w tej chwili. To nazywam leczeniem formalnym. Następnie już w realnym, codziennym życiu gdy napotykam trudną sytuacje to staram się dostrzec własne myśli (często orientuje się dopiero gdy poczuje złość) i zmienić myślenie na bardziej korzystne. To nazywam leczeniem nie formalnym.
Przykład z AA. Na mityngu pojawia się temat 12 kroków, staram się wyłapać coś dla siebie. Na spotkaniu ze sponsorem omawiam aktualnie stawiany krok. Dostaje pewne wskazówki, nawet jakąś prace do napisania, przemyślenia. To nazywam leczeniem formalnym. Częścią teoretyczną kroku. W części praktycznej, już w codziennym życiu dostosowuje swoje zachowanie do teorii czyli np przyznaje się do popełnienia błędu (krok 10), lub np praktykuje medytacje (krok 11).
Na początku leczenia ta granica nie jest wyraźna. Wiele wysiłku to praca nad świadomością, zmianą poglądów, uznaniem faktów, akceptacją. Najpierw teoria później praktyka. Kroki 10 i 11 mówią o zdyscyplinowaniu. Tutaj do właściwego myślenia dochodzi właściwe postępowanie.
Mityng to słabe miejsce na praktykowanie trzeźwości. Miłe towarzystwo, atmosfera, zasady. To nie to samo co spotkanie z sąsiadem z którym X lat toczyło się wojnę o wszystko.
dtstgseete - Pon 06 Paź, 2014 22:03
Mi tez sie podoba z ta ksiazka kucharska.
Wepchne kij w mrowisko jeszcze bardziej (byc moze bedzie to otwieranie łomem otwartych drzwi). Biore ksiazke sobie. Jest napisane na niej ,,Anonimowi Alkoholicy''. Otwieram. A tam takie cos:
Anonimowi Alkoholicy
Historia o tym, jak tysiace mężczyzn i kobiet zostało uzdrowionych z alkoholizmu
Pytanie - czy te tysiace chodza na mityngi i mowia ,,jestem alkoholikiem''. Czy maja tozsamosc osoby chorej? Czy chorej uzdrowionej? Czy zdrowej i juz nie chorej...? Rety...
No jesli zostali uzdrowieni, to juz nie sa alkoholikami, wiec mityngi AA (czyli anonimowych ALKOHOLIKOW) sa juz nie dla nich. No? Kaman...
Moja terapia byla taka, ze nikt nie sluchal. Bylem tresowany tak, ze jesli ktos mnie kopnie w tylek, a ja sie zezloszcze, to mialem natychmiast pomyslec rety zezloscilem sie, wiec jestem w nawrocie czy tam glodzie - lece na mityng Wszystko co myslisz, czujesz i relacje ze swiatem - jest nieprawdziwe i kieruje do wypicia (chory umysl, nalogowe regulowanie emocji, chore ,,ja''). Nie mozesz myslec. Twoj umysl pracuje przeciwko Tobie. Twoje uczucia potrzebuja alkoholu. A to co myslisz o sobie i o innych jest nieprawda.
Przyklad z terapii: Kto chce przeczytac prace jako pierwszy. Cisza. Zglaszam sie mowiac ,,dobra moge ja''. Na to pani do mnie: Dobrze Jacek - przeczytasz zatem jako ostatni.
Ta tresura uratowala mi życie - tzn przedluzyla je - umarlbym pewnie szybciej, a tak - umre kiedy indziej.
Thomasson napisał/a: | Mityng to słabe miejsce na praktykowanie trzeźwości. |
Wlasnie! Na pewnym etapie - zbawienne. Na dalszym - sam nie wiem... Wlasnie temu jest ten temat.
szika - Wto 07 Paź, 2014 05:03
smokooka napisał/a: | nie wiem jaki staff on brał na imię mu albo Stiff albo staaw chyba że był jakiś staff a ja go nie znam wcale? |
Aga gryziesz?
oczywiście, że sie pomyliłam - przepraszam..
chodziło o staaw'a
szika - Wto 07 Paź, 2014 05:46
dtstgseete napisał/a: | Wepchne kij w mrowisko | rzeczywiste watpliwości czy droczenie się?
uważam, że nie ma znaczenia jak sam do siebie mówisz..zdrowy, chory... ważne jakie to niesie konsekwencje w zyciu...
dla mnie na przykład nie ma znaczenia czy ja jestem chora, czy ja jestem zdrowa, w ogóle sie nad tym nie zastanawiam... jakoś... w ogóle tego nie potrezbuje... są wazniejsze sprawy...
ja mam pewien swój własny styl zycia, przezlata utrwalony i nie chcę, nie mam zamiaru go zmieniac, koniec kropka... przykładowo: mój dom jest czysty od alkoholu, nie ma kieliszków, szklanek do piwa... porozdawałam i nie mam... w lodówce nie zyczę sobie butelek ( mam dorosłe dzieci)... do mnie nikt z alkoholem nie przychodzi, wszyscy goscie wiedza, że u mnie picia nie ma... jakos nikomu to nie przeszkadza i dobrze jest... partner nie pije przy mnie NIGDY, gdziekolwiek wychodzimy, nawet juz o tym w ogóle nie rozmawiamy... to się stało takie oczywiste, normalne, proste... to tak z grubsza byłoby chyba wszystko jesli chodzi o codzienne zycie... jesli chodzi o sam alkohol oczywista..
Anonimowych Alkoholików ani żadnej literatury AA nie czytałam... nigdy przez to nie przebrnełam... wolałam praktykę... sam miting... pomagał mi? to chodziłam...
dla mnie terapia i mitingi to było jak dwa tory trasy kolejowej...
na terapii były takie same zielone trawy jak ja plus terapeuta, na mitingach "starsi" z różnymi stażami niepicia, róznymi doświadczeniami... czerpałam jednoczesnie z jednego i drugiego... z każdego na tyle na ile wchodziło mi do głowy i na ile dotyczyło mnie samej, czego potrzebowałam... na mitingach.. zdarzało mi sie odpływac bo była mowa o czyms co nijak nie było mi potrzebne...
wróce do tych konsekwencji... jesli powiedzenie sobie "jestem zdrowy" nie niesie za soba rozluźnienia w stylu zycia w kwestii alkoholowej to wszystko jest ok..według mnie... jesli tak lepiej sie ktos czuje, bo sobie tak mówi, to niech mówi... ale jesli "jestem zdrowy" miałoby dla podświadomości oznaczać "mogę pić, potrafie kontrolować, mogę zyć jak inni" to... wiadomo...
Jo-asia - Wto 07 Paź, 2014 07:46
Thomasson napisał/a: | Najpierw teoria później praktyka. |
zalecenia, które się sprawdziły...po których zastosowaniu, u mnie pojawiało się.. o! to naprawdę działa
z czasem stały się, naturalne, moje
były też taki, które "złamałam".. np. praca przy alkoholu i sprzedaż alkoholu
dtstgseete napisał/a: | Bylem tresowany tak, ze jesli ktos mnie kopnie w tylek, a ja sie zezloszcze, to mialem natychmiast pomyslec rety zezloscilem sie, wiec jestem w nawrocie czy tam glodzie - lece na mityng Wszystko co myslisz, czujesz i relacje ze swiatem - jest nieprawdziwe i kieruje do wypicia (chory umysl, nalogowe regulowanie emocji, chore ,,ja''). Nie mozesz myslec. Twoj umysl pracuje przeciwko Tobie. Twoje uczucia potrzebuja alkoholu. A to co myslisz o sobie i o innych jest nieprawda. |
a to co Ty napisałeś.. było dla mnie największym wyzwaniem i chyba głównym powodem "buntu"
piszesz o tresowaniu..a jak to widzisz, czujesz sam?
czy...czujesz podobnie jak Tomek? Tomek napisał/a: | rozmawiam głównie po to by usłyszeć samego siebie...
np. daję dobre rady i nie daję - czasem warto usłyszeć swoją dobrą rade i zastosować ja wobec siebie |
co znaczą, dla Ciebie słowa...co ciebie dotyka to cie dotyczy?
czy też, co myślisz o "lustrze" w innych ludziach?
Te pytania zdaję po to...aby zobaczyć, co Ty czujesz, myślisz?
Dla mnie było ogromnym zaskoczeniem, gdy pierwszy raz..zobaczyłam, że moja złość..to obrona moich granic, że ta złość...jest zdrowa
dtstgseete - Wto 07 Paź, 2014 09:35
szika napisał/a: | jesli powiedzenie sobie "jestem zdrowy" nie niesie za soba rozluźnienia w stylu zycia w kwestii alkoholowej to wszystko jest ok..według mnie... jesli tak lepiej sie ktos czuje, bo sobie tak mówi, to niech mówi... ale jesli "jestem zdrowy" miałoby dla podświadomości oznaczać "mogę pić, potrafie kontrolować, mogę zyć jak inni" to... wiadomo... |
Zatem zrozumialas o co chodzi w tym temacie. Usunalbym slowa ,,w kwestii alkoholowej'', bo dbalosc o zdrowie dotyczy nie tylko kwestii alkoholwej, takze np nikotynowej, dbalosci o sen, wlasciwe odzywianie itp.
I dalej slowa ,,mialoby (...) oznaczac,moge pic, potrafie kontrolowac, moge zyc jak inni'' zastapilbym slowami ,,moge psocić, potrafie kontrolowac psocenie, moge - jak NIEKTORZY (a nie ,,inni'' i dodalbymbym jeszcze ,,NIEKTORZY lekkomyslni'') ludzie spozywac male dawki trucizny bez znacznej destrukcji - w iluzji, że to jest spozywcze - wyrzadzajac szkode wlasnym emocjom i fizycznie''. Jedni ,,inni'' pija kontrolowanie, maja barek w domu itp, inni ,,inni'' unikaja alkoholu choc nigdy nie byli w destrukcji alkoholowej. Ci pierwsi ,,inni'' sa dla mnie osobami co najmniej o ,,rozluznionym podejsciu do zdrowia'' W OGOLE a nie tylko w kwestii alkoholu.
I na koniec dokonczylbym po slowie ,,wiadomo'': wiadomo - malo zdrowe to jest, a w przypadku osoby z taka przeszloscia - niesie znaczne ryzyko powrotu do destrukcji.
Niestety --- nie mam zadnego urzadzenia, ktore sprawdzi, z ktorym przypadkiem mamy do czynienia w przypadku mojej osoby. Tylko czas. A wiec buntuje sie, chce byc uzdrowiony, a jednoczesnie heh - boje sie byc uzdrowiony bo z tozsamoscia alkoholika tak bezpiecznie bylo. Bezpiecznie, ale sztucznie, coraz mniej sie identyfikuje.. itd itd...
szika - Wto 07 Paź, 2014 09:48
dtstgseete napisał/a: | A wiec buntuje sie, chce byc uzdrowiony, a jednoczesnie heh - boje sie byc uzdrowiony bo z tozsamoscia alkoholika tak bezpiecznie bylo. Bezpiecznie, ale sztucznie, coraz mniej sie identyfikuje.. itd itd... |
odbieram te słowa jako brak akceptacji... pisałam o tym u Moonyana... akceptacja...
u mnie akceptacja to było jak czar.. gdy przyszła - nagle wszystko co do tej pory spędzało mi sen z powiek i z czym się kłóciłam - nagle stało się takie normalne, mało ważne.. ważne stały się inne rzeczy... dziś widze, że znacznie wazniejsze...
ja nie kłóciłam sie ze swoim alkoholizmem... od samego poczatku go akceptowałam... a własciwie jeszcze w trakcie picia, na długo przed rozpoczeciem terapii... przez całe lata wiedziałam, że jestem uzalezniona a piłam... piłam i przez lata było "jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś, może od jutra, za jakiś czas, jeszcze nie jest tak źle"... ale akceptowałam swoje uzaleznienie... problem tkwił w autoagresji... podswiadomie i świadomie chciałam siebie zniszczyć...
dlatego nie potrafię odczuwac empatii wobec buntu przeciwko alkoholizmowi... ja jestem alkoholiczka i co mi to przeszkadza? nic... pewnie, że nie nosze tabliczki na piersiach... ale nie mam problemu gdy klient powie: "widziałem panią w AA"... no i co z tego? co to zmienia? nic...
wazniejsze dla mnie było odbudowanie relacji z dziećmi (mnóstwo sesji miałam w temacie wychowania dzieci), czy też w ogóle zbudowanie... relacji z samą sobą... o co mi chodzi... co mi sie dzieje, co ja czuję... i wiele innych...
dtstgseete - Wto 07 Paź, 2014 09:57
szika napisał/a: | piłam i przez lata było "jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś, może od jutra, za jakiś czas, jeszcze nie jest tak źle"... ale akceptowałam swoje uzaleznienie... problem tkwił w autoagresji... podswiadomie i świadomie chciałam siebie zniszczyć... |
Ja tez tak czulem czasami te autoagresje. ale wtedy, kiedy przezywalem trudnosci. Autoagresja jest w pewnym sensie naturalnym procesem, gdy przezywa sie wrogosc. A nie mozna jej wyrazic. Wyraza sie wtedy ją do bezpiecznego obiektu, zeby nie bylo konsekwencji, nie wchodzic w konflikt z otoczeniem. Albo tez nie wiadomo do kogo te agresje skierowac bo nie daje sie za bardzo określić winnego (wtedy można wykorzystac Tuska ). Najbezpieczniejszym obiektem jest sie samemu dla siebie - stad autoagresja. Dzieci tez sa bezpiecznym obiektem... choc agresja do dzieci moze rodzic wstyd i poczucie winy co jest przykre, ta przykrość to koszt, więc tak fajnie nie jest... (stąd proby tlumaczenia, dorabiania ideologii do bicia i agresji wzgledem dzieci - np tlumaczenie agresji jako ,,metody wychowawczej'' co zwlaszcza u mezczyzn chyba wystepuje). No ale tak czy owak agresja do dzieci kosztuje coś emocjonalnie. A agresja do siebie - jest za darmo - więc heja - palimy, pijemy itd.
No, ale pilem z innych ,,powodow'': ,,na relaks'', ,,na nude'' wszystko inne. Nie tylko z autoagresji.
szika napisał/a: | powie: "widziałem panią w AA"... no i co z tego? co to zmienia? |
No akurat mnie tez to zwisa, co tam inni mowili. Ja nawet pracodawcom mowilem, ze jestem alkoholikiem i bylo fajnie. To nie o innych chodzi (w pierwszym poscie juz napisalem). Teraz zastanawiam sie wyłącznie wewnętrznie. Co ja sam mam myslec o sobie, zeby bylo dobrze.
dziadziunio - Wto 07 Paź, 2014 11:06
dtstgseete napisał/a: | Co ja sam mam myslec o sobie, zeby bylo dobrze. |
I tu chyba leży problem....?
Chyba? nalezy przestać myślę...... o tym co myśleć..... i zacząć coś ze sobą .....robić...
miłego
szika - Wto 07 Paź, 2014 11:28
dziadziunio napisał/a: | Chyba? nalezy przestać myślę...... o tym co myśleć..... |
bardzo słusznie napisane
przestać się zastanawiać nad sprawami mało istotnymi i wymyslic sobie inny problem do myslenia
a jak u Ciebie z relacjami z żoną na przykład? z dziecmi? hę?
dziadziunio - Wto 07 Paź, 2014 11:36
szika napisał/a: | wymyslic sobie inny problem do myslenia |
O tym już napisał..
dtstgseete napisał/a: | (wtedy można wykorzystac Tuska |
Błedne koła są specjalnoscią tego zakładu...
Pozdrawiam Szika
dtstgseete - Wto 07 Paź, 2014 12:08
Zapraszam tu do wypowiedzi tych, ktorzy rozmyślają i chcą rozmyślać i tym sie podzielic. Jesli wynikiem czyichs rozmyslan/doświadczen jest ,,nie myśleć'' to jak najbardziej szanuję taki wniosek i doceniam, że ten ktoś zechciał się nim podzielić.
Inna rzecz, to czy sam nim podążę...
Mi trudno jest niemyslec. Bylem na tescie zawodowym. Wyniki są tutaj:
http://www.agaweb.pl/test-zawodowy
Wynika z niego, ze wlasciwie tylko do myslenia sie nadaje. Zamiast na sile to zmieniac - akceptuje to, ze mysle i to, ze ciagle sie buntuje. I probuje cos z tego sklecić...
Robic cos z soba i rozmyslac. Rozumiem, ze w pewnych sytuacjach jedno moze przeszkadzac drugiemu. W innych wspierac. Jesli rozmyslanie w tym temacie przeszkadza komus w dzialaniu - jest tyle innych tematów.
szika napisał/a: | a jak u Ciebie z relacjami z żoną na przykład? z dziecmi? hę? |
leci jakos, sam nie wiem
http://komudzwonia.pl/vie...p=731665#731665
Tajga - Wto 07 Paź, 2014 12:15
dtstgseete napisał/a: | Co ja sam mam myslec o sobie, zeby bylo dobrze. |
Nie wiem co Ty masz myśleć o sobie, powiem Tobie co myślę o TOBIE.
Lubię Ciebie niesamowicie, ale dlaczego???
Może Ty wiesz, bo ja nie wiem.
Cosik w sobie masz
szika - Wto 07 Paź, 2014 12:17
dtstgseete napisał/a: | Do niczego. |
no to Kochanieńki mam Cię
nie mogę oczywiście napisac, że masz tak samo jak ja miałam... ale ja uwielbiaaaaałam znajdowac sobie tematy zastępcze aby tylko nie zajmowac sie tymi, w których była kicha... nie tyczy to wszystkich oczywiście... ale najbardziej uciekałam od tych, gdzie trzeba by było zrobić największy porządek... głównie od tematu własnie partnera... i mojej z nim relacji...
wreście jakieś podobieństwo znajdłam
dziadziunio - Wto 07 Paź, 2014 12:25
dtstgseete napisał/a: | Zapraszam tu do wypowiedzi tych, ktorzy rozmyślają i chcą rozmyślać i tym sie podzielic. Jesli wynikiem czyichs rozmyslan/doświadczen jest ,,nie myśleć'' to jak najbardziej szanuję taki wniosek i doceniam, że ten ktoś zechciał się nim podzielić. |
Tak jakoś sam z siebie przypomniał mi się bardzo brzydki dowcip..
Żałowała żaba żółwia, ze w skorupce siedział...
....ci w .... stara ....., żółw jej odpowiedział..
dtstgseete napisał/a: | jest tyle innych tematów. |
Masz rację...trzym się
szika - Wto 07 Paź, 2014 12:36
dtstgseete napisał/a: | Ja od wielu juz postow sie domyslilem, ze o to Ci chodzi, zebys ,,mnie miala'' z czyms. |
to raczej uśmiech wreszcie w Twoim watku chyba zaczynam rozumieć Cie lepiej zreszta napisałam że nareszcie dostrzegam jakies podobieństwa ...
zmieniłes wpis, ale zachował sie pierwowzór hehe
naprawdę nie jestem typem "aby przyskrzynić"... jesli tak się czujesz to może to jakies lęki? nieuzasadnione?
szika - Wto 07 Paź, 2014 12:44
dtstgseete napisał/a: | Mozesz. Ale maly sens. Ile jestem w bliskich relacjach z kobietą? Które dzieci? Moje, czy jej? A relacje z moja corka? |
a więc jednak jest tego trochę... podejrzewam że znalazłoby się tematów nad którymi wartałoby popracować...
ale oki... to od Ciebie zalezy...
może jak się uporasz z tym byciem alkoholikiem czy niebyciem, to sam zechcesz pogadać.... wszystko ma swój sens i czas...
dtstgseete - Wto 07 Paź, 2014 13:20
Thomasson o mityngach napisał/a: | Miłe towarzystwo, atmosfera, zasady. |
Tak bylo na poczatku. Z czasem dochodzily doswiadczenia inne, z ktorych wynosze inna odczucia (napisalem tutaj http://komudzwonia.pl/vie...ghlight=#733335 )
Widzialem np jak szacowna pani i okolo 30 letni kolezka kłócili sie kto ma prowadzic mityng. Naprawde ostro. Klotnie pomiedzy pewnymi dwoma panami sa na porzadku dziennym i to nie raz w tygodniu, a przenosza sie z miejsca na miejsce. Do tego wypowiedzi naprawde czasem sporo decybeli, wyladowywanie przykrosci, robienie z wypowiedzi niemal hepeningow, przemów; zdarzaja sie ludzie, ktorzy wchodza na mityng w trakcie, zabieraja glos po czym wychodza. Nie potepiam ich, ale prosze o zrozumienie - mnie to wcale nie bawi. Wiem wiem - prawdziwe zycie tez jest takie. I co z tego? Po prostu zdegustowanie i niesmak. Kult czasu abstynencji - staz abstynencji ma nadac slusznosci wypowiedziom dosc dziwacznym, a maly staz - odbiera prawo do dysqsji ,,nowym'' (mowi sie pochodz troche posluchaj to zobaczysz jak to jest''). Obawiam sie, ze w koncu o mnie zahaczy (zreszta tez zahaczylo - z mojej winy). No i przygladanie sie moze tez byc odczytane jako milczenie - milczaca zgoda.
Kolejne wydarzenie (w kontekscie ogolnego klimatu) stalo sie iskrą dla mnie do odciecia pępowiny. Chcialbym byc aktywny - poszukac alternatywy. Moze gdzies bedzie mi lepiej. Na razie popisalem sie tymi 70 g. Malo chwalebne i dosc teatralne
szika - Wto 07 Paź, 2014 15:42
a gdzie ja napisałam o pracy nad sobą?
miałam na mysli pracę nad trudnymi relacjami, o których sam wspomniałeś...
ale oki... skoro zniżasz się do kpin...
Jo-asia - Wto 07 Paź, 2014 19:12
Największym wyzwaniem dla mnie...nadal, jest mówienie wprost tego, co czuję.
Teoretycznie, tak robię. Praktycznie, "owijam w bawełnę". A później moje intencje, są zupełnie inaczej odbierane, niż był mój zamiar.
Jakby pisanie wprost, było skomplikowane
a jednak, dla mnie bywa...czemu, bo za dużo myślę przy pisaniu
Plus...nadal mam nad czym myśleć
To taka refleksja, co do dzisiejszych wpisów...powyżej.
dtstgseete - Wto 07 Paź, 2014 19:42
Czy chodzi o przekonanie, ze jesli
najpierw przedstawic okolicznosci sprawy, a pozniej sama sprawe
to bedzie lepiej, niz
przedstawic sprawe a pozniej wyjasniac okolicznosci.
To ze strachu przed osadem - tlumaczenie sie ,,z góry''. Obawa przed tym, ze zostana mi przypisane zle intencje.
Niezaleznie czy owijam w bawelne przed, czy po sprawie - to owijam i to wlasnie przez tę obawe
A do tego jeszcze jedna pulapka - przeciez mam prawo miec zle intencje. Co to - nie wolno miec zlych intencji? Ale ja oczywiscie nie dopuszczam tego do siebie, ze moglem miec zle intencje. Heroiczni bohaterowie ksiazek, chrzescijanska kultura milosci blizniego i oddania mu szaty itp. kaze mi uciekac od swiadomosci, ze MIALEM PODLE INTENCJE.
Idealny obraz wlasnych intencji. Gdybym przyznal, ze jestem zly i czasem podstwpnie wrednie dzialal - to narazam sie na odrzucenie, nie zasluguje na bycie z innymi. Dlatego bronie swojego ,,dobrego imienia''.
http://www.deon.pl/inteli...fekcjonizm.html
A przeciez w kazdym jest troche Jezusa i troche Hitlera (mam nadzieje, bo we mnie jest). I nie ma to zwiazku z alkoholikiem.. I jest wszystko w porzadku.
Taka refleksja.
Jo-asia - Śro 08 Paź, 2014 06:52
tak...
teoretycznie u mnie wygląda to tak,
jeśli piszę o sobie...spoko, pilnuję tylko aby przekazać dość jasno
jeśli zaś... na coś chcę komuś zwrócić uwagę... mam tendencję, do "zmiękczania", używam przesadnej ostrożności i przez to wiele tracę
jeśli piszę z otwartą gardą, wprost co czuję i myślę, narażam się
a z drugiej strony... tylko w taki sposób, mogę się dowiedzieć, czy to mój "Jezus czy Hitler" i w ogóle o co mi chodzi
bardzo często, właśnie z takich zachowań dla mnie wypływa lekcja
oświeca mnie
zimna - Śro 08 Paź, 2014 13:39
przepraszam jeżeli to pytanie już padło ,
dtstgseete, dlaczego taki niezwykły nick?
trudno się Ciebie obgaduje, np. " ale ten dsdsdstee to jest #@#@...
poratował byś
Pamiętam jak ktoś go "spolszczył" na- detergent - ślicznie
Thomasson - Śro 08 Paź, 2014 21:38
Fakt, nick fajny. Ale temat trochę zbacza z kursu.
Myślałem ostatnio o tym identyfikowaniu się z chorobą... i o wyzdrowieniu. Pomija się w dyskusji ważny fizyczny aspekt choroby. W AA słyszałem o podziale na ciało, umysł i duszę. Dla mnie dusza i umysł to jedno. Dalej umysł bez ciała też nie istnieje, tak przynajmniej mówi biologia. Jak to się ma do alkoholizmu? Czy można wyzdrowieć fizycznie?
W AA fizyczny aspekt choroby porównuje się do ALERGII. Ale!!! Czy ktoś z alergią na orzeszki miewa głody orzeszkowe pod wpływem stresu, obsesje orzeszkową, i ciągi orzeszkowe? Chodzi o pierwszy kieliszek który uruchamia rzekomo fizyczne uzależnienie. Być może coś w tym jest.
Czytałem kiedyś sensowny artykuł. Kawa podnosi dopaminę (stymuluje odczuwanie zadowolenia) o 70%, alkohol o 300%, amfetamina o 1000%. Długotrwały dopływ dopaminy niszczy układ nerwowy uodparniając go na dopaminę. Nie wiem czy dożywotnio, czy nerwy regenerują się. Dlatego narkomania i stany depresyjne są blisko siebie.
Chodzi mi o to że alkoholik nie dostaje adekwatnej nagrody za wykonanie zadania. Np sport lub nauka też dają zastrzyk dopaminy ( podnoszą na duchu) ale chory odczuwa to słabiej niż zdrowi. Pod tym względem JESTEM I BĘDĘ ALKOHOLIKIEM. A czteropak w sklepie kusi, mówi weź nagrodę nie podejmując wysiłku.
Dodam jeszcze że stan umysłu, emocje wpływają na ciało, oraz stan ciała (np napięcie, uśmiech) przechodzi na emocje. Odczuwam to codziennie. Czuje złość w pięściach, i strach w oczach, spokój w oddechu. Program HALT mówi coś o tym. Jest złość to ciało podpowiada mi stary szkodliwy sposób. Stres tak samo od ciała słyszę choć nie zawsze bezpośrednio, czasem jest to kłótliwość, ucieczka w pracę lub samotność. Nie każdy głód to wódka przed oczami. Dlatego TU i TERAZ wysoko cenię w leczeniu. Kiedy mój umysł jest przy moim ciele to już jest tysiąc problemów mniej.
Wrócę jeszcze do sedna dylematu tego wątku, do psychiki. Powiedzmy że pójdę na wizytę do terapeuty, powiem: "mam problem, nie wiem czy uważać się za chorego" co mi odpowie? Myślę że "skoro jesteś u mnie na wizycie to..."
dtstgseete - Śro 08 Paź, 2014 22:09
Thomasson napisał/a: | Wrócę jeszcze do sedna dylematu tego wątku, do psychiki. Powiedzmy że pójdę na wizytę do terapeuty, powiem: "mam problem, nie wiem czy uważać się za chorego" co mi odpowie? Myślę że "skoro jesteś u mnie na wizycie to..." |
Ja to doswiadczenie mam juz za soba. Nie tylko terapeute, ale i psychiatre od uzaleznien. Bylo to juz po tym, jak spozylem. Domyslam sie, i czuje, ze za kazdym razem gdy tutaj na forum wspominam to spozycie, to brzmi prowokacyjnie (zwlaszcza, ze poniekad taki byl tez cel spozycia - demonstracja (oczywiscie w glowie - bo dla fachowca w temacie jestem w nawrocie i tyle)) ale jednak wspomnialem o nim, bo przy tych spotkaniach bylo to oczywiscie istotne.
Jonesy - Czw 09 Paź, 2014 07:32
Zgodnie z prośbą autora wątku, rozważania dotyczące nicku autora przeniosłem i scaliłem z jego wątkiem w powitalni:
Geneza detergenta
Thomasson - Czw 09 Paź, 2014 09:39
Cytat: | gdy tutaj na forum wspominam to spozycie, to brzmi prowokacyjnie |
Jasne że prowokacyjnie. Sam może i bym chciał napić się jakiejś whisky, odczuć kaca i niestrawności ale strach mnie powstrzymuje. Ostatnio jeden papieros (po kilku latach niepalenia) przerodził się na kilka miesięcy palenia, a nie chciałem palić, trudno było rzucić, wiedza z terapii jakoś mało w tym pomagała. Ale nie pale.
Cytat: | Ja to doswiadczenie mam juz za soba. |
Więc w czym właściwie masz problem? A może chodzi tylko o dyskusje o zdrowieniu.
Ja chodzę na mityng co tydzień i codziennie czytam "refleksje" i "dzień po dniu". Noszę się z zamiarem zmniejszenia ilości mityngów do jednego/dwóch w miesiącu. Prace ze sponsorem mam już za sobą. Terapie też. Myślę nad byciem bardziej niezależnym od AA. Poczynań dokonuje powoli, dając sobie czas na obserwacje siebie. Miewam stany depresyjne, nie tak ostre jak kiedyś. Ostatnio rozwijam w sobie religijność. Siła wyższa podpowiada mi że AA nie jest takie konieczne. Od 5 lat idę do przodu.
Cytat: | cel spozycia - demonstracja |
Rozumiem że chodziło o picie kontrolowane. Nie jestem na tym etapie zdrowienia. Myślę że to wcale nie jest takie nieosiągalne. Tylko trudno namówić tych co wyzdrowieli do tego typu eksperymentów.
Jaki model zdrowienia/zdrowia chciałbyś zademonstrować?
dtstgseete - Czw 09 Paź, 2014 10:00
Thomasson napisał/a: | A może chodzi tylko o dyskusje o zdrowieniu |
Tak chodzi o dyskusje o zdrowiu.
Nie zrozumielismy sie tutaj zdaje sie, dlatego wyjasniam: piszac ,,to doswiadczenie mam za soba'' mialem na mysli konkretne: JEDNA wizyte u terapeuty i JEDNA wizyte u psychiatry - obie po incydencie. (wizyty te byly zreszta zaplanowane wczesniej). Te slowa odnosily sie do Twoich slow co by bylo gdybym poszedl do terapeuty i powiedzial, ze chce zerwac z tozsamoscia alkoholika. Ja wlasnie tak powiedzialem - wiec doswiadczenie wysluchania ,,co terapeuta na to'' oraz ,,co psychiatra na to'' juz mam za soba.
Moje slowa ,,to doswiadczenie m am za soba'' mozna zrozumie jakby ogolnie - o doswiadczeniu z terapia albo z psychiatria ogolnie - jakby na przestrzeni zycia. Ale to NIE BYLO MOJA INTENCJA (co nie znaczy, ze nie bylem na terapi). Teraz mam nadzieje jasne jest, ze nie to mialem na mysli.
Thomasson napisał/a: | chodziło o picie kontrolowane |
Absolutnie nie (przynajmniej jesli chodzi o świadomość, bo co jest w podświadomosci to nie wiem). Nie zamierzam nic kontrolowac, zamierzam pielegnowac wszystkie zdrowe nawyki. Zamierzam unikac alkoholu nie tylko w jakichkolwiek dawkach spozycia, ale i obecnosci w otoczeniu - bo to zdrowy nawyk nawet dla ludzi nieuzaleznionych.
Chodzilo o co innego o przekorne pokazanie języka wspolnocie AA. ,,Mam dosyc mityngowania, źle sie z wami poczulem, i zobaczcie - nie boje sie wypic - nie boje sie zrobic tego, o czym wy tak strachliwie gledzicie i pielegnujecie lata - ten ma tyle a tamten tyle.'' Ja to czulem wtedy pisze uczciwie - prosze by mnie nie potepiac. Zdaje sobie sprawe, ze moj chory umysl mogl przemawiac - cokolwiek to bylo - tak bylo. Szopke zrobilem. Teraz zastanawiam sie, czy ten szoł pchnął mnie naprzod w czyms, czy cofnął. Oczywiscie dla znawcy tematu jestem w nawrocie i szukam powodu do wypitki a taki tez byl dobry. Czekam co będzie.
Moze sprawa nie jest wcale trudna i powazna i nie zasluguje na miejsce w tej czesci forum - tylko gdzies w Trollowni
Tomek - Czw 09 Paź, 2014 10:08
Chodzi mi o to że alkoholik nie dostaje adekwatnej nagrody za wykonanie zadania. Np sport lub nauka też dają zastrzyk dopaminy ( podnoszą na duchu) ale chory odczuwa to słabiej niż zdrowi.
BŁĄD!
Taki sposób myślenia to schemat brzmiący:
"świat jest taki jak ja go widzę, inni widzą go tak samo" oraz takie trochę
pijane myślenie czyli poszukiwanie szczęścia i zadowolenia, poszukiwanie punktu znajdującego się na widnokręgu, który w miarę przybliżania oddala się
taaaa...
też mi czegoś brakowało, nie dość, że przestałem pić, to do tego ładować się adrenaliną wynikającą z walki ze światem przestępczym (te pościgi 200 km/h i strzelaniny), no i jeszcze doszło do systematycznego burzenia własnego ego czyli droga nie zgodna z ogólnymi tendencjami - było przerąbane, smutek, ponure do du** - no, ale powiędziałem sobie, że fajnie to już było teraz ma być TRZEŹWO do bólu - zabolało, jeszcze jak zabolało....
i przeszło
jest zadowolenie, brak skoków emocjonalnych na bandżi, stabilnie,
krzywa "raz na wozie raz pod wozem" bliska prostej pomimo rewolucyjnej zmiany miejsca zamieszkania i sposobu życia,
właściwie gdyby nie te dwie babska w domu, które walczą ze sobą i robią cały czas podchody by robić to moimi rękami byłoby nudno przyjemnie i nijak w porównaniu do szalonego pijanego życia - przyjemnie nudno, bo szczęście to jedynie brak nieszczęścia, nie kupno nowego samochodu, telewizora, trudno było się przemóc do tej wersji szczęścia - takie to niespołeczne,
a wtedy kiedy chcę mieć przyjemniej idę do swoich pluszaków ważących po pół tony i cieszę się dotykając ich sierści, która robi się coraz bardziej gęsta w miarę skracania się dnia...no i zero odbiornika TV w domu to dopiero rakieta balistyczna z głowicami nieszczęść
dtstgseete - Czw 09 Paź, 2014 10:12
Tomek napisał/a: | skoków emocjonalnych na bandżi |
Wlasnie cos takiego se zafundowalem i wyciagam teraz wnioski. Aby do przodu. Spodobal mi sie Twoj post Tomek a najbardziej ostatnia czesc.
Thomasson - Czw 09 Paź, 2014 10:38
dtstgseete nie potępiam cię w niczym.
Cytat: | BŁĄD!
Taki sposób myślenia to schemat brzmiący:
"świat jest taki jak ja go widzę, inni widzą go tak samo" oraz takie trochę
pijane myślenie czyli poszukiwanie szczęścia i zadowolenia, poszukiwanie punktu znajdującego się na widnokręgu, który w miarę przybliżania oddala się
|
Wyjaśni mi ktoś co to ma wspólnego z tym: Cytat: | Chodzi mi o to że alkoholik nie dostaje adekwatnej nagrody za wykonanie zadania. Np sport lub nauka też dają zastrzyk dopaminy ( podnoszą na duchu) ale chory odczuwa to słabiej niż zdrowi |
Piszesz: przestałem pić, to do tego ładować się adrenaliną
Chyba mylisz dopaminę z adrenaliną Tomku. A tymczasem mam podobny pogląd.
Nie pisze że trzeźwienie to skakanie nad przepaścią. Pisze że to ogromna praca nad wdzięcznością, docenianiem życzliwości. Nie strzelam do gangsterów.
Popularnym schematem radzenia sobie z życiem jest telewizor i 4 piwa. Szybko i tanio. Ja w leczeniu dokonuje wysiłku. Np siadam koło pieca z dobrą książką. Mało w tym adrenaliny. Ale staram się docenić ten spokój, bezpieczeństwo.
Gonitwa za szczęściem to coś innego niż odczuwanie zadowolenia.
dtstgseete - Czw 09 Paź, 2014 11:35
Thomasson napisał/a: | dtstgseete nie potępiam cię w niczym. |
Wiem. Te slowa nie tyczyly Ciebie, a byly ogolnie. Takie zachowanie jak moje jest teatralne jak jakas gra. Sam siebie widze, ze kąsam rękę, która mnie karmiła; choć jednoczesnie doceniam te przeszlosc, to na przyszlosc juz ją odtrącam i to arogancko tak nieladnie. No ale w sumie z drugiej strony jesli komus szkodze, to tylko sobie, prawda? Chyba jasne jest, ze nikogo nie chce tu obrazic. Nie chodze na mityngi i nie mowie - patrzcie - wypilem 70 g i zyje hopsa - a wy jestescie leszczami. Wcale tak nie mowie. Przeciwnie jestem przekonany, ze wielu ludzi potrzebuje mityngowania - ja potrzebowalem. I byc moze to jedyna droga dla nich - dla mnie. Planuje chodzic na mityngi otwarte, siadac w kaciku i w ten sposob manifestowac wobec siebie samego i innych, ze zycie w trzezwosci jest dla mnie wazne (bez mowienia, ze jestem alkoholikiem).
Thomasson napisał/a: | Noszę się z zamiarem zmniejszenia ilości mityngów do jednego/dwóch w miesiącu |
Wlasnie to jest mi bliskie. U mnie zwiazane jest to z jakims rozgoryczenie i jeszcze inne przemyslenia takie ogolne - jak w temacie.
Tomek - Pią 10 Paź, 2014 11:17
Taki sposób myślenia to schemat brzmiący:
"świat jest taki jak ja go widzę, inni widzą go tak samo" oraz takie trochę
pijane myślenie czyli poszukiwanie szczęścia i zadowolenia, poszukiwanie punktu znajdującego się na widnokręgu, który w miarę przybliżania oddala się
Wyjaśni mi ktoś co to ma wspólnego z tym:
Cytat:
Chodzi mi o to że alkoholik nie dostaje adekwatnej nagrody za wykonanie zadania. Np sport lub nauka też dają zastrzyk dopaminy ( podnoszą na duchu) ale chory odczuwa to słabiej niż zdrowi
'wyjaśniam co autor miał na myśli":
wszystko jest indywidualne, tak jak ja widzę świat nikt inny go nie widzi, jak odczuwam poczucie szczęścia jest również indywidualne,
Szereg nieszczęść wynika ze stymulacji społecznej dotyczącej indoktrynacji jednostki praktycznie od urodzenia, w zasadzie jesteśmy tak stymulowani by nie odczuwać szczęścia, by cały czas dążyć do jakiegoś nieistniejącego szczęścia, stymulacja jest tym bardziej prosta, że wynika z funkcjonowania organizmu na zasadzie działania w sytuacjach przynoszących nagrodę (nie możemy się wysikać czujemy dyskomfort, sikamy i jest przyjemność i to jaka), dlatego rozbudowuje się cywilizacyjnie piramidę masłowa u podstawy w przeciwieństwie do pomniejszania podstawy piramidy u zawsze uśniechniętych mnichów buddyjskich to zwiększa konsumpcję taki jest cel cywilizacji mieć nieuśmiechniętych konsumentów, którzy uśmiechną się na chwilę kiedy kupią np. nowego tableta lub walną drina albo czteropak pod mecz przed nowym TVset, który stoi w kupionym na kredyt mieszkaniu,
Niestety nie wszyscy mogą wziąć kredyt by "powiększyć swoje piersi" wg wzoru społecznego, kupują "lek" z akcyzą lub bez i robią sobie pijany świat zniekształcony lekiem, to ich znieczula na zasady lub zamienia szopę w pałac. Alkohol jak i inne psychoaktywne wchodzą w te miejsca gdzie normalnie wchodzą hormony szczęścia, z czasem je eliminują, właściwie naturalne ciasteczka są produkowane, ale zjadane przez producenta, konsument przyzwyczaja się do syntetyków i ich oczekuje, są niby łatwiejsze w przyswajaniu właściwie dają "strzała" przyjemności, "strzała" szybkiego, ale krótko działającego;
no i się zaczyna uzależnienie, to uzależnienie moim zdaniem jest związane głównie z emocjonalnymi skokami;
gdzie tu adrenalina? - kurde blade jest, bo winduje w górę emocje,
to takie uzależnienie krzyżowe.
No i taka jeszcze jedna myśl dla autora tematu:
"nikt w momencie kiedy zaczynał pic lub ćpać nie zamierzał się uzależnić"
dtstgseete - Pią 10 Paź, 2014 12:51
Tomek napisał/a: | ale chory odczuwa to słabiej niż zdrowi | Albo nawet wcale. Odczuwa rozdraznienie; niecierpliwosc w oczekiwaniu, kiedy odbebni te standardowe przyjemnosci, by móc sie zanurzyc w swoja przyjemnosc. W filmie ,,jestesmy Chrystusami'' bylo takie zdanie ,,kiedy w koncu odbebnie te moja obowiazkowa jazde i bede mogl spokoooojnie sobie pic?''.
Mechanizmy uzaleznienia sa mi znane. (Troche to chroni, ale i tak w pewnych sytuacjach moge byc wylacznie widzem tego, co sie ze mna dzieje... tak jest nie tylko wzgledem alkoholu ale i trudnych sytuacji zyciowych albo i nie trudnych nawet - np przesada w ogladaniu tv, siedzeniu przy komputerze (forum, gry komputerowe), pociag do uzywek typu Cola (inni mają np red-bule)). Udalo mi sie wskoczyc na tratwe ratunkowa z napisem AA i terapia. Chce sie teraz z niej wydostac na suchy ląd (jesli nie na suchy, to najbardziej suchy jak to mozliwe), bo na tej tratwie dziwne rzeczy sie dzieja. Zrobic to omijajac pulapki, minimalizujac ryzyko, ze umocze zadek.
Thomasson - Sob 11 Paź, 2014 08:55
Cytat: | taki jest cel cywilizacji mieć nieuśmiechniętych konsumentów, którzy uśmiechną się na chwilę kiedy kupią np. nowego tableta lub walną drina |
Już wiem o co chodziło. Powyższe zdanie ukazuje sedno sprawy ale tu już wkraczamy w politykę. Fakt, kapitalizm i konsumpcjonizm próbuje okraść nas z pieniędzy ale co zrobić. Eskimosem raczej już nie zostanę, choć tęsknię do pierwotnego stylu życia. Dzisiaj TRZEBA żyć na pewnym poziomie, uczestniczyć w wyścigu szczurów, bo inaczej odpowiedni urząd odbierze ci dzieci, mieszkanie... i zostaje śmietnikowa bezdomność, taka asceza XXI wieku. Kiedyś człowiek pierwotny w wolnym czasie szedł w las po drzewo, budował chatę i ŻYŁ. Dzisiaj las jest własnością państwa, ziemia też, a budować bez pozwolenia nie wolno. O ANARCHIOOOO!!!!!
dtstgseete - Sob 11 Paź, 2014 20:16
Thomasson napisał/a: | Eskimosem raczej już nie zostanę, choć tęsknię do pierwotnego stylu życia. | Dzialkowcem - mozna. Thomasson napisał/a: | Dzisiaj TRZEBA żyć na pewnym poziomie, uczestniczyć w wyścigu szczurów, bo inaczej odpowiedni urząd odbierze ci dzieci, mieszkanie.. | Ani to, ani to. Dzialkowcem można. Thomasson napisał/a: | Dzisiaj las jest własnością państwa, ziemia też, a budować bez pozwolenia nie wolno. | Na działkach można (było można; jak bedzie to sie okaże, bo wlasnie chca to zmieniac. Ale to nic - wciagne se na dzialke przyczepe kampingowa albo woz Drzymaly (tzw bonanza)).
Chcą w obrębie moich ogrodów założyc instalację elektryczna. I martwi mnie to. W glosowaniu przeszlo stosunkiem glosow 5 do 1 ze robimy w naszym ROD podpiecie do siecii elektrycznej. Moim zdaniem bokiem nam to wyjdzie ten prad. Tak jak jest - dobrze jest (woda zimna, butla z gazem do podgrzania i gotowania, ogorki ukiszone, ziemniaki marchewki pietruszki i inny towar juz prawie uprzatniety z ,,pola'' bez pradu) - ale cóż - demokracja jest i widze, ze wiekszosc ludzikow z mojego ROD jest na ten prad napalona... Trudno. Trza wysuplac 800 zl (taki koszt od łebka) na podpiecie ROD do pradu i przeciagniecie kabla po alejkach. Cywilizacja nawet tu mnie dopada... Przypilnuję brzdąca narzeczonej raz w tygodniu po poludniu - przez pol roku - to narzeczona sfinansuje mi tę inwestycję mam nadzieje...
Kto chce, niech zyje na poziomie, a ja od kwietnia do wrzesnia jestem na Rodos. Znaczy na ROD(os)
dtstgseete - Sob 11 Paź, 2014 20:31
Tomek napisał/a: | przyjemnie nudno, bo szczęście to jedynie brak nieszczęścia, nie kupno nowego samochodu, telewizora, trudno było się przemóc do tej wersji szczęścia | trzeba bylo troche pomyslec pod prąd, dojść do sedna rzeczy
Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 07:11
Thomasson napisał/a: | Dzisiaj TRZEBA żyć na pewnym poziomie |
zawsze... trzeba było
pytanie, czy te poziomy są mi, do czegokolwiek potrzebne a jak już, to do czego?
czy w ogóle, coś mi jest potrzebne?
które, z tych potrzeb są moje, naturalne a które zostały wywołane na potrzebę, by tylko sprzedać/kupić.. czy aby zniewolić/uzależnić? by wymusić potrzebę poziomu?
i moment, gdy świat... wydaje mi się obcy
gdy, potrzeby innych.. nie są potrzebami moimi
uczucie, że nie jestem z tego świata i próba.. zagłuszenia, tego co czuję i dorównania poziomom nie moim.. i po latach budzę się alkoholiczką
a dziś, znowu jestem w podobnym miejscu, z jedną różnicą.. dziś wiem, że poziomy moje mogą się różnić i będą się różnic, i nie jest to gorsze czy lepsze... a podążać będę za moimi
Tomek - Pon 13 Paź, 2014 09:28
Chce sie teraz z niej wydostac na suchy ląd (jesli nie na suchy, to najbardziej suchy jak to mozliwe), bo na tej tratwie dziwne rzeczy sie dzieja. Zrobic to omijajac pulapki, minimalizujac ryzyko, ze umocze zadek.[b]
- chcieć to móc, głęboki oddech i skacz, ba nawet wystarczy po prostu zrobić krok w tę "ciemność", pamiętaj masz wybór: stać w miejscu lub zrobić świadomy krok jesli jesteś już gotowy, wszystkie konsekwencje musisz brać na siebie w tym drugim przypadku
Dzisiaj TRZEBA żyć na pewnym poziomie, uczestniczyć w wyścigu szczurów, bo inaczej odpowiedni urząd odbierze ci dzieci, mieszkanie... lub zrobić świadomy krok jesli jesteś już gotowy, wszystkie konsekwencje musisz brać na siebie w tym drugim przypadku
- czy masz osobiste doświadczenia w tej dziedzinie? zabrali Ci dzieci, nowy garnitur przyspieszył awans i w znaczący sposób podniósł poziom życia poprzez kupno nowej fury i trójwymiarowego TVset
ja nie idę pod prąd, jestem obok i przyglądam się temu śmietnikowi emocjonalnemu i niewoli cywilizacyjnej, ale z wyczuciem, nie jestem pustelnikiem i nie żyje w śmietniku, daleko mi do pożądania cywilizacyjnego, pieniądze traktuje jak niebezpieczną broń, dzieci mi nie zabrali, ale cywilizacyjny porządek zabrał mi żonę, trójwymiarowy telewizor mam za oknem,a zmywarkę w podlaskiej chacie - to wybór świadomy, nie zachcianki, nigdy samochodu droższego niż 6 tysia i ma wozić ludzi, materiały budowlane i siano na przyczepie, ma być prosto, uważnie i bez leku - takie życie wymaga doświadczeń w tej dziedzinie - nikt nie uciekł z więzienia cywilizacyjnego kiedy uznał je za swój dom, nikomu też się nie udało bez pomocy poza murami więzienia, jest prawdziwie do bólu i trzeźwo
Tomek napisał/a:
ale chory odczuwa to słabiej niż zdrowi
Albo nawet wcale. Odczuwa rozdraznienie; niecierpliwosc w oczekiwaniu, kiedy odbebni te standardowe przyjemnosci, by móc sie zanurzyc w swoja przyjemnosc.
- a skąd wiesz jaka jest norma normalnych, ja nie wiem, wiem, że wszyscy wokół mnie dobrze się bawia na bani - tak jak ja przez 25 lat, że twórcy sa dobrzy pod wpływem - ja też byłem dobry, że mają odwagę poprosić do tańca jak walną lufę - też tak miałem, że są wspaniałymi kochankami po alkoholu, że..., że....dlaczego mam odwzorowywać poziom swojego zadowolenia od pijanego świata, jeśli mam dorównać pijanemu światu jako trzeźwy to odpadam całkowicie,
tak, oni mnie nie kumają: dlaczego nie chcesz jechać z nami na kulig? będzie fajnie! będzie fajnie bo....jedynie konie będą trzeźwe, może na 30 osób znajdę jedną nie pijącą, no ale te pijane towarzystwo" zagłuszy" naszą rozmowę, szkoda mojego czasu i życia, one zaraz się skończy, skoda każdej sekundy - w czasie tej sekundy zobaczę błysk światła, szkoda każdej minuty nawet już nie na oglądania godzinami tv, ale nawet na poświęcenie tych minut na jego kupno - szkoda mojego życia na zastanawianie się czemu nie chodzę uśmiechnięty - bo uznałem stan braku uśmiechu i wyrazu złości na twarzy jako stan największego szczęścia - stan bliski constans jest dla mnie szczęściem
[/b]
piotr7 - Pon 13 Paź, 2014 09:49
dtstgseete napisał/a: | Skoro mowilem kiedys ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem'' to teraz chce mowic ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie? | Moim zdaniem jesteś na najlepszej drodze do zapicia.
Mialem podobnie .
rufio - Pon 13 Paź, 2014 09:57
Ja nie piję bo jestem za leniwy . ot .
prsk
Thomasson - Pon 13 Paź, 2014 10:31
Cytat: | czy masz osobiste doświadczenia w tej dziedzinie? zabrali Ci dzieci, nowy garnitur przyspieszył awans i w znaczący sposób podniósł poziom życia poprzez kupno nowej fury i trójwymiarowego TVset |
Raczej stoję obok i obserwuje. Ostatnio prowadzę dość spartańskie życie, mój majątek szacowałbym na jakieś tysiąc złotych, plus comiesięczna wypłata na przeżycie do 10-tego.
Niektórzy w jednej kieszeni noszą więcej niż ja posiadam wszystkiego.
Wiedźma - Pon 13 Paź, 2014 12:40
rufio napisał/a: | Ja nie piję bo jestem za leniwy . ot . |
A to masz chyba podobnie jak ja - przestałam pić, bo mnie ten cały alkoholizm zmęczył
Tomek - Pon 13 Paź, 2014 13:32
Thomasson napisał/a: | Cytat: | czy masz osobiste doświadczenia w tej dziedzinie? zabrali Ci dzieci, nowy garnitur przyspieszył awans i w znaczący sposób podniósł poziom życia poprzez kupno nowej fury i trójwymiarowego TVset |
Raczej stoję obok i obserwuje. Ostatnio prowadzę dość spartańskie życie, mój majątek szacowałbym na jakieś tysiąc złotych, plus comiesięczna wypłata na przeżycie do 10-tego.
Niektórzy w jednej kieszeni noszą więcej niż ja posiadam wszystkiego. |
Ja przestałem obserwować, żyję ...natomiast np. mój brat kupił sobie w kredyt mieszkanie w apartamentowcu z widokiem na morze i chyba żałuje, że to Bałtyk - czujesz jak to działa, ułamek sekundy po kupnie jest kac, czy to nie pijany świat?
piotr7 napisał/a: | dtstgseete napisał/a:
Skoro mowilem kiedys ,,nie pije, bo jestem alkoholikiem'' to teraz chce mowic ,,nie pije, bo jestem zdrowy''. Da sie?
Moim zdaniem jesteś na najlepszej drodze do zapicia.
|
Jak czytałem ten tekst z punktu widzenia terapeuty to też myślałem: "chce mu się",
Tomek pomyślał: "bratnia niepokorna dusza"
szymon - Pon 13 Paź, 2014 14:47
Cytat: | Jak czytałem ten tekst z punktu widzenia terapeuty to też myślałem: "chce mu się",
Tomek pomyślał: "bratnia niepokorna dusza" |
cześć Tomek, to potrafisz czytać z pkt terapeuty? masz taką wiedzę?
Tomek, zrobiłeś coś dla siebie w ostatnim tygodniu?
robisz coś w temacie?
mozesz o tym opowiedzieć?
btw co atakujemy?
rufio - Pon 13 Paź, 2014 16:02
Wiedźmo , ze nie tyle alkoholizm mnie zmęczył co czynności które wymagają podtrzymania alkoholizmu - ja jestem za leniwy aby wykonywać te rzeczy :
- Ubieranie
- Pójście do sklepu
- Wybór alkoholu
- Powrót
- Otwarcie butelki
- Znalezienie jakiegoś ( czystego )kieliszka
- Przechylenie
-Wyrzucenie pustej butelki do kosza
Za dużo wysiłku .Zdecydowanie wole poleżeć i poczytać .
prsk
dtstgseete - Pon 13 Paź, 2014 18:30
Cytat: | Moim zdaniem jesteś na najlepszej drodze do zapicia.
Mialem podobnie . |
Ciekawy jestem wiecej szczegolow. Jak nie tutaj, to na prywatnej wiadomosci. Prosze, napisz wiecej w Twoim temacie co miales.
Wiedźma - Pon 13 Paź, 2014 21:00
rufio napisał/a: | Wiedźmo , ze nie tyle alkoholizm mnie zmęczył co czynności które wymagają podtrzymania alkoholizmu - ja jestem za leniwy aby wykonywać te rzeczy :
- Ubieranie
- Pójście do sklepu
- Wybór alkoholu
- Powrót
- Otwarcie butelki
- Znalezienie jakiegoś ( czystego )kieliszka
- Przechylenie
-Wyrzucenie pustej butelki do kosza
Za dużo wysiłku .Zdecydowanie wole poleżeć i poczytać .
|
Mnie jeszcze bardziej męczyło ukrywanie mojego alkoholizmu przed otoczeniem i picia przed najbliższymi -
te wszystkie zabawy w kota i mysze z potajemnymi zakupami, chowaniem butelek, zacieraniem śladów itp...
PS
Twój post odgasiłam - w końcu gadamy na temat.
rufio - Pon 13 Paź, 2014 21:06
I te chyłkiem do pracy - gumy , jabłka i napoje różnych smaków , bezdechy i nieśmiertelne
"Kochanie to tylko jedno piwo "- kierowniku dzień wolnego bo ... nogę skręciłem , ząb mnie boli i inne pirdoły . Normalnie zjazd goła d*** po nie heblowanej desce .
prsk
pterodaktyll - Pon 13 Paź, 2014 21:09
rufio napisał/a: | nie tyle alkoholizm mnie zmęczył co czynności które wymagają podtrzymania alkoholizmu |
Wiedźma napisał/a: |
Mnie jeszcze bardziej męczyło ukrywanie mojego alkoholizmu przed otoczeniem i picia przed najbliższymi -
te wszystkie zabawy w kota i mysze z potajemnymi zakupami, chowaniem butelek, zacieraniem śladów itp. |
Jakbym samego siebie widział.........no wypisz wymaluj
rufio napisał/a: | ja jestem za leniwy |
Jakoś podobnie mam...........strasznie dużo wysiłku ten czynny alkoholizm wymaga, szkoda mojej energii.....
rufio - Pon 13 Paź, 2014 21:18
Paradoks
- Ile czasu i ile wysiłku nam zajęło dojście do wniosków które powyżej ?Ile energii i ile czynności ?
Więc nie ma się dziwić , że teraz nam już się nie chce podtrzymywać alkoholizmu .Jak mówił Chmielnicki " Szkoda Howoryty ".
prsk
pterodaktyll - Pon 13 Paź, 2014 21:25
rufio napisał/a: | Ile czasu i ile wysiłku nam zajęło dojście do wniosków które powyżej ?Ile energii i ile czynności ? |
Lepiej nie pytaj..........zresztą sam wiesz
rufio - Pon 13 Paź, 2014 21:27
Wiem i dlatego mam alkoholizm w "szerokim pasmie"a inni się dowiedzą w swoim czasie , idę spać bo jutro podobno idę do pracy .
prsk
Whiplash - Pon 13 Paź, 2014 21:29
rufio napisał/a: | , idę spać bo jutro podobno idę do pracy . |
no chyba, że nogę skręcisz
Tomek - Wto 14 Paź, 2014 08:56
Kiedy byłem kotem w pewnej poradni leczenia uzależnień o swoistym stylu prowadzenia zajęć, który ja ten luz nazywałem "żydowską kawiarenką" mój nauczyciel poprowadził zajęcia pt. "co zrobić by się napić" zaczynając od słów: "mówić jak nie pić nie będziemy wystarczy nie pić" - jeżu, cztery godziny dla 16 pacjentów z rożnych środowisk z różnym wykształceniem, tak sobie pomyślałem, że gdyby 10mln uzależnionych w Polsce poświęciło 1% swojej energii przeznaczonej na to by się napić na inne cele Polska stałaby się pierwszą Japonią.
szymon napisał/a: | cześć Tomek, to potrafisz czytać z pkt terapeuty? masz taką wiedzę? | - no trochę Instytut BK, tysiące godzin terapii własnej, trochę pracy w poradniach i takie tam inne ścieżki i drogi mniej lub bardziej "cywilizowane" nastawione raczej nie na terapię co na rozwój i wewnętrzną jedność oraz równowagę, konwencjonalna "droga białego człowieka" raczej mnie nudzi, zresztą jest przeważnie repliką lub umiejętnościami skradzionymi przez białych z tradycyjnych metod przy jednoczesnym negowaniu faktu kradzieży (jeszcze nie poznałem kogokolwiek kto przyznałby się do swojego złodziejstwa, nawet taki Bert Herlinger, który mówi o źródłach swojej wiedzy jest raczej negowany przez pospólstwo terapeutyczne)
szymon napisał/a: | Tomek, zrobiłeś coś dla siebie w ostatnim tygodniu?
robisz coś w temacie?
mozesz o tym opowiedzieć? | )
w temacie czego, życia?
Robiłem remont swojej chaty, zrobiłem przerwę w remoncie i wyjechałem konno kilkanaście kilometrów po przyjaciela, który jechał konno z odwiedzinami, ponieważ miałem zakwasy od jazdy konnej położyłem się spać przy ognisku w tipi i zjadłem suszonej wołowiny i swojskiej kiełbasy oraz popiłem kawą, dokupiłem dwie szafki kuchenne bo przeszkadza mi ciasnota w tych co jest, patrzyłem się na gwiazdy, księżyc, ogień, słuchałem odgłosów odlatujących żurawi, podziwiałem wschody i zachody słońca, mgłę i stojące w niej konie na pastwisku, całowałem moja kobietę i podziękowałem jej za to że jest, zrobiłem porządek w siodlarni bo mi przeszkadzał i zorganizowałem sobie pomoc przyjaciela do dalszego życia i męskiego towarzystwa, pomogłem innym by mieć spokój, założyłem internet i oświadczyłem raz na zawsze, że w domu nie będzie TV, napisałem tego i inne posty - i wiele innych rzeczy w temacie życia no i trochę starałem się być głupkiem wioskowym co mi słabo wychodzi (staranie),
szymon - Wto 14 Paź, 2014 09:04
jak tu jestem kilka lat, to chyba pierwszy raz mi ktoś odpowiedział tak wyczerpująco, że nie wiem
taki gosć mi podesłał linka do Twojego (dużo) współcześniejszego postu i teraz zrozumiałem, że nie zakumałem wcześniejszego kontekstu
masz jakieś takie wewnętrze ciągotki, by "leczyć" uzależnionych czy ludzi z problemami ale po swojemu, tak jak Ty to rozumiesz?
Tomek - Wto 14 Paź, 2014 13:55
szymon napisał/a: | masz jakieś takie wewnętrze ciągotki, by "leczyć" uzależnionych czy ludzi z problemami ale po swojemu, tak jak Ty to rozumiesz? |
Nie. Nie uczestniczę w leczeniu kogokolwiek bo to nie ma sensu, nikogo nie można uleczyć, każdy musi zrobić to sam z własnej inicjatywy, pragnienia czy potrzeby. jestem zdania, że leczenie objawowe jest dobre jeśli umożliwia wejście na drogę rozwoju (obojętnie jaką).
Samo uzależnienie od alkoholu jest dla mnie tym samym co np. ....no nie wiem, napisze coś kontrowersyjnie no np. rak - i tu i tam człowiek "dostaje w prezencie" mniej lub bardziej na swoje życzenie coś co trzeba leczyć objawowo by nie umarł to daje mu szansę i motywacje na wejście na drogę rozwoju, i tak do tej pory kolekcjonował np. kolejne związki seksualne lub kupował kolejne gadżety, po kopie w tyłek (prawie śmiertelnym) może, ale nie musi rozwinąć się trochę inaczej.
Znam wiele osób posiadających niepohamowaną potrzebę leczenia innych, cóż wynika to przeważnie z ich nieprzepracowanych własnych problemów, którym oczywiście zaprzeczają.
Interesuje mnie właśnie ten kawałek, czyli rozwój, ale tylko w moim osobistym kawałku.
Jak na razie nic mnie nie skłoniło by podzielić się swoimi obserwacjami np. dotyczącymi pewnych zależności pomiędzy stadem koni, a grupą terapeutyczną - w Polsce pod Gdańskiem coś się zaczyna, w Szwecji prowadzi się już tego sporo, tego czyli takich grup terapeutycznych czy rozwojowych. Cóż, ja nie mam motywacji.
Z mojego doświadczenia wynika, że ludzi, którzy chcą coś ze sobą zrobić jest naprawdę niewielu.
Oczywiście można bez umiaru motywować pacjenta do zmian, no można, można - nic trudnego tylko, że to pachnie manipulacją, a to już pijany świat.
szymon - Wto 14 Paź, 2014 15:27
Tomek napisał/a: | Interesuje mnie właśnie ten kawałek, czyli rozwój, ale tylko w moim osobistym kawałku. |
tak troche samolubnie
mnie też interesuje rozwój, ale jakoś tak globalnie bardziej, bo przez to, co ja poprawię w sobie, skorzystają inni i koło się zatacza, wraca do mnie, ale bez wymogu powrotu czegoś dobrego, at tak samo wraca sobie i uśmiecham się wtedy
straszliwie jest modne teraz pomaganie, wpisywanie na społecznościowych portalach głupio-mądrych zdań, nagrywanie filmików na youtube, czy nawet tutaj odgrywanie większej lub mniejsze roli, ale co mi do tego?
moze ktoś ma taką potrzebę, moze to jego etap
Tomek napisał/a: | Z mojego doświadczenia wynika, że ludzi, którzy chcą coś ze sobą zrobić jest naprawdę niewielu. |
a z mojego to tak średnio, wszystko zależy w jakie "społeczeństwo" czy grupę wejdę
Tomek - Śro 15 Paź, 2014 08:50
szymon napisał/a: | tak troche samolubnie |
staram się być egoistą, nie altruistą, ciężko mi z tym, idzie jak po grudzie bo to takie ... jakieś prawdziwe, inni ludzie mówią, że są altruistami, "a odbierają ostatnią koszule biedakom by dać ją innym" - prowokacyjny paradoks na szeroka skalę, wpływy ze sprzedaży akcyzy (legalnych narkotyków) dają państwu około ...% PKB z tego ...% bierze się część i wspaniałomyślnie w myśl najwyższych altruistycznych zasad leczy osoby chore w wyniku sprzedaży tych legalnych narkotyków, coś tam z tego zawsze fizycznie zostanie nie wspominając z budowanych bajek o altruiźmie
szymon napisał/a: | co ja poprawię w sobie, skorzystają inni i koło się zatacza, wraca do mnie, ale bez wymogu powrotu czegoś dobrego, at tak samo wraca sobie i uśmiecham się wtedy |
To ta najważniejsza część chrystusowego przykazania miłości, bingo!!!, jesteś na prostej, starasz się pokochać siebie, zmienić siebie nie świat - bingo!!! Możesz kochać prawdziwie bliźnich, i świat się zmienia,
Ale, czy to nie jest egoizm?
szymon - Śro 15 Paź, 2014 09:31
Tomek napisał/a: | Ale, czy to nie jest egoizm? |
pewnie tak, robię często coś w swoim interesie
dtstgseete - Śro 15 Paź, 2014 12:35
Ja lubie egoizm. Gdzies w moim egoizmie jest zaszyta tez troska o srodowisko i innych ludzi, wiec wszystko gra. Nawet pies - zwierze malo myslace jest wierny, a po smierci pana przygnebiony, wiec zakladam, ze ja rowniez mam takie instynkty... Dopoki jest rownowaga.
Tomek napisał/a: | motywować pacjenta do zmian, no można, można - nic trudnego tylko, że to pachnie manipulacją, a to już pijany świat. | Tak to odczulem w AA - tymi co motywuja - sa ci ,,starsi'' a niekoniecznie zdrowi - oredują z wlasnych niejasnych ale jakis takich dziwnie pachnacych pobudek (nie twierdze ze zlych!). Albo terapeuci - robiacy to przeciez jako prace zawodowa - a niekoniecznie sami zdrowi - z roznymi zapędami dziwnymi. ,,Pachnie'' to dobre delikatne slowo, bo przeciez nigdy nie wiadomo tego, JAK JEST. Temat z tymi Dyrdymalami w Trollowni tez wyraza - zdaje sie - sprzeciw na ten manipulacyjny smrodek; smrodek pijanego swiata (tylko duzo tamtym dziale krecenia kota ogonem i ... manipulacji). (Jerzy fakture za uslugi marketingowe na rzecz Dyrdymalow - wysle poczta).
Tomek - Śro 15 Paź, 2014 13:43
temat fajnie się kręci wokół tytułu napisanego dość prowokacyjnie,
cóż...
kiedy zapytano mnie czy coś w ostatnim tygodniu zrobiłem dla siebie to troszkę się bałem, ze jak opiszę radości, smutki, no życie codzienne to pytający zapyta się mnie kiedy ostatnio coś zrobiłem dla swojej trzeźwości, no i co ja mu bym odpowiedział, chyba jedynie, że nie piłem,
jedynie? czy aż tyle? nie wiem
dtstgseete napisał/a: | Dopoki jest rownowaga. | - bo chyba o to chodzi, również o pokorę, i takie tam inne "dyrdymały"
Tylko, ze trzeba poukładać różne wartości, na nowo odszukać sens słowa równowaga, pokora,....również odszukać sens słowa bóg, honor i ojczyzna
pomysł z chodzeniem na mitingi otwarte, w kontekście takim jak piszesz - moim zdaniem rewelacja
Założyłem sobie jak przestałem pić, że mogę (to nie znaczy muszę) napić się, kiedy już sytuacja przeskoczy "wytrzymałość bohatera kreskówki" no i ....tak zdarzyła się taka sytuacja, nikt by mi nic nie powiedział, ale byłem już w miejscu kiedy chciałem podejmować decyzje świadomie. Przyjąć na garba odpowiedzialność. Czy bolało? Jeszcze jak!
W tamtym miejscu pochyliłem głowę przed tymi, których zabolało i się napili, ale była to też okazja pochylić czoła przed bohaterami, których bolało całe życie i nigdy się nie znieczulili jakimkolwiek izmem, choćby to miałby być nawet religijizm.
szymon - Śro 15 Paź, 2014 13:48
Tomek napisał/a: | kiedy zapytano mnie czy coś w ostatnim tygodniu zrobiłem dla siebie to troszkę się bałem, ze jak opiszę radości, smutki, no życie codzienne to pytający zapyta się mnie kiedy ostatnio coś zrobiłem dla swojej trzeźwości |
ja Cię o to pytałem, a odpowiedziałeś tak, że nie dało się zapytać dalej... o trzeźwość czy alkoholizm
Tomek - Czw 16 Paź, 2014 08:50
Trochę pokrętnie ale w temacie.No więc tak...
Tożsamość osoby uzależnionej, takie stwierdzanie na mitingu "Adam, Leszek, Tomek alkoholik" jest bardzo ważną rzeczą. Moment zwrotny to uznanie siebie za osobę uzależnioną.
Bo to jest jedyna prawdziwa prawda. Wszystko co poza jest złudzeniem. Czasem (przeważnie, z reguły) wychodzi w czasie trzeźwienia, że rozpada się tak misternie i fantazyjnie budowana osobowość, ta osobowość to gorzej niż dom baby jagi bo zbudowany jest na kominie, drzwi zamiast okien, krzywe podłogi, a jego twórca uparcie twierdzi, że jest ok.
Takie pijane domy budują nie tylko osoby uzależnione - to rzeczywistość powszechna wokół nas i lepiej nikomu nie mówić jaki ma dom, to jego dom.
Czemu jest ważne uznanie siebie i przypominanie o tym cały czas, że jest się np. alkoholikiem - bo to bezpieczne miejsce do, którego możemy wrócić kiedy np. zajrzymy w inne elementy naszej osobowości i zaczniemy je naprawiać, ba możemy np zobaczyć że nasz kawałek np....
np. bycie rodzicem jest do bani, spieprzyliśmy wsio, no i możemy tam coś poprawiać, albo stwierdzić, że już nic nie można zrobić, czasem mgła, strach, przerażenie pojawi się gdy takie coś zobaczymy, ale spokojnie mamy swoje bezpieczne miejsce, mamy więcej niż niektóre osoby, które wchodzą na ścieżkę rozwoju i jedyne co wiedza to, że są - nic więcej.
Warto więc szanować ten jedynie pewny element. Z czasem wokół niego pojawią się mniej lub bardziej zbudowane inne elementy osobowości, jednak ten element zawsze zostanie jedynie prawdziwy.
Mój dom to stara drewniana chałupa, bez fundamentów, ale ma sprytnie wylaną płytę fundamentową, stare ściany, ale zabezpieczone od wilgoci ile się dało, nowy dach, nowe okna, nowe drzwi, wewnątrz mnie - wewnątrz tego domu remont będzie trwał do końca mojego życia lub do momentu kiedy uznam, że jestem już zdrowy i mogę pić alkohol.
staaw - Czw 16 Paź, 2014 09:35
A mogę uznać że jestem zdrowy i nie pić alkoholu?
szymon - Czw 16 Paź, 2014 09:49
staaw napisał/a: | A mogę uznać że |
http://youtu.be/Ol65Q2SzqWw
rufio - Czw 16 Paź, 2014 10:03
staaw napisał/a: | A mogę uznać że jestem zdrowy i nie pić alkoholu? |
Kucasz ,masz rymę ?
OSIOŁ BEZ TASZY
Roz w robocie jedyn osioł,
kajś se swoja tasza posioł.
Kaj na drugiy mioł śniodanie,
sznity dwie i kompot z banie.
Ale głód mioł pieronowy,
i se wzioł za żarcie trowy.
Do dziś zostoł przi tyj paszy,
bo se jeszcze nie znod taszy
Tomek - Czw 16 Paź, 2014 11:03
staaw napisał/a: | A mogę uznać że jestem zdrowy i nie pić alkoholu? |
Wiesz możesz wszystko, również uznać, że jesteś zdrowy i nie pić, gorzej będzie by uznał to jakiś specjalista, chociaż...wszystko jest możliwe, pewnie jakiś się znajdzie...
Ja wybrałem wersję bezpieczniejszą - "jestem chory i nie muszę"
staaw - Czw 16 Paź, 2014 11:11
Ja wybrałem bezpieczniejszą dla diebie. Trzeźwymi bądźcie, z listu do Rzymian.
Ze strachu to ja piłem, z wyboru jestem trzeźwy.
dtstgseete - Czw 16 Paź, 2014 12:33
Tomek napisał/a: | wybrałem wersję bezpieczniejszą |
staaw napisał/a: | Ja wybrałem bezpieczniejszą dla diebie |
A ja wersje niebezpieczna buntownika (Guidowego aktora; choc nie czuje sie bohaterem - to raczej zwykly zew mojej natury - nic heroicznego) - jestem (chce byc) nie-alkoholikiem i mam odpowiadac za moje zdrowie jako zwykly czlowiek. A czlowiek zwykly swiadomy unika uzywek, trucizn bez wzgledu na to, czy prawo czy inni uznaja je za spozywcze i sprzedaja w sklepach (jak papierosy czy alkohol) albo trzymaja w barkach i czestuja w goscinie. Jest to trudna droga bez wsparcia AA i tozsamosci alkoholika. Boje sie...
Matinka - Czw 16 Paź, 2014 20:54
Tomek napisał/a: | Tożsamość osoby uzależnionej, takie stwierdzanie na mitingu "Adam, Leszek, Tomek alkoholik" jest bardzo ważną rzeczą. Moment zwrotny to uznanie siebie za osobę uzależnioną.
Bo to jest jedyna prawdziwa prawda. Wszystko co poza jest złudzeniem. Czasem (przeważnie, z reguły) wychodzi w czasie trzeźwienia, że rozpada się tak misternie i fantazyjnie budowana osobowość |
Tomek napisał/a: | ale spokojnie mamy swoje bezpieczne miejsce, mamy więcej niż niektóre osoby, które wchodzą na ścieżkę rozwoju i jedyne co wiedza to, że są - nic więcej.
Warto więc szanować ten jedynie pewny element. Z czasem wokół niego pojawią się mniej lub bardziej zbudowane inne elementy osobowości, jednak ten element zawsze zostanie jedynie prawdziwy. |
Cytat: | Mój dom to stara drewniana chałupa, bez fundamentów, ale ma sprytnie wylaną płytę fundamentową, stare ściany, ale zabezpieczone od wilgoci ile się dało, nowy dach, nowe okna, nowe drzwi, wewnątrz mnie - wewnątrz tego domu remont będzie trwał do końca mojego życia lub do momentu kiedy uznam, że jestem już zdrowy i mogę pić alkohol. |
Cześć Tomku! Czytam Cię uważnie i ciekawi mnie Twoje spojrzenie .
Dlatego zapytam Cię, jak postrzegasz tożsamość alkoholika, jak opisałabyś taką osobowość osoby uzależnionej?
Jeśli tożsamość alkoholika to jedyna prawda i pewnik o nim samym, to na czym miałby polegać "remont" jego osobowości oraz uzdrowienie? Czy jest możliwe picie przy takiej "wylewce pod fundament"?
Dlaczego uzależnienie jako element fundamentu osobowości uznajesz za bezpieczne miejsce?
tlalok - Czw 16 Paź, 2014 21:13
staaw napisał/a: | Ze strachu to ja piłem, z wyboru jestem trzeźwy |
ja ze strachu piłem i ze strachu przestałem
niestety swoje trzeba wypić żeby dokonać właściwego wyboru i być trzeźwym
strach już na zawsze pozostaje i to dzięki niemu zachowujemy trzeźwość
szymon - Czw 16 Paź, 2014 22:20
tlalok napisał/a: | strach już na zawsze pozostaje i to dzięki niemu zachowujemy trzeźwość |
świadomy wybór bardziej, dlaczego piszesz w liczbie mnogiej, że ja zachowuję trzeźwość bo sie czegoś boję?
to co robię i to czego nie robię, wykonuję z radością, normalnością codziennego dnia
jakbym miał do końca życia chodzić posrany, że to albo tamto, to... wybacz
chyba nie tędy droga w tym wszystkim Panie
Janioł - Pią 17 Paź, 2014 08:15
się zgadzam z moim Szanownym Przedmówcą ( przedpiszącym ?) to jak się postrzega motywacje do nie picia to według mojej opinii :
nie chcę pić - bo się boję
chcę nie pić - bo mi z tym nie piciem dobrze
szymon - Pią 17 Paź, 2014 08:29
Janioł napisał/a: | chcę nie pić - bo mi z tym nie piciem dobrze |
a starożytni Indianie mówili, żeby eliminować z życia słowo NIE, bo tam na podświadomość źle to działa i jak się słyszy "nie" to pusta pała podpowiada "a może tak"
czyli to zdanie Szanownego Anioła, można by zapisać tak:
chcę być trzeźwy, bo mi z tym klawo jak cholera itd
Janioł - Pią 17 Paź, 2014 08:32
szymon napisał/a: | chcę być trzeźwy, bo mi z tym klawo jak cholera itd | ot i mądrego warto poczytać
szymon - Pią 17 Paź, 2014 08:43
Janioł napisał/a: | mądrego |
taaaa?
Tomek - Pią 17 Paź, 2014 08:52
Dlatego zapytam Cię, jak postrzegasz tożsamość alkoholika, jak opisałabyś taką osobowość osoby uzależnionej?
Jeśli tożsamość alkoholika to jedyna prawda i pewnik o nim samym, to na czym miałby polegać "remont" jego osobowości oraz uzdrowienie? Czy jest możliwe picie przy takiej "wylewce pod fundament"?
Dlaczego uzależnienie jako element fundamentu osobowości uznajesz za bezpieczne miejsce?
coś mi się źle zacytowało powyżej
Kiedyś obejrzałem z uważnością pewien film: do jednego ze współczesnych mistrzów podszedł kilkunastoletni chłopak i zapytał się co zrobić, od czego zacząć, jeśli to co nas otacza wg filozofii tego mistrza jest złudzeniem, bajką , fałszem; on zadał pytanie: co wiesz na pewno?; chłopak powoli odpowiedział: wiem, że jestem - na twarzach mistrza i chłopaka zagościł uśmiech,
poza jestem nie było nic pewnego, chociaż i to stwierdzenie mogłoby być zanegowane przez wielu filozofów i mistyków
gdyby ten chłopiec był cukrzykiem, chorym na chorobę nieuleczalną, uznałby siebie jako cukrzyka, odszukałby pierwszy element swojego ego, mógłby powiedzieć mam nieuleczalna jak na dzisiejszy dzień chorobę - cukrzyce, jestem cukrzykiem, wprowadzam bezdyskusyjnie zasady życia cukrzyków, nie poświęcam temu jakiejkolwiek zbędnej energii i zajmuję się kolejnym puzelkiem mojego ego itd; mądry chłopiec budowałby kolejne elementy swojej tożsamości od rzeczy najbardziej pewnych.
Cóż by się zmieniło w ego chłopca gdyby kiedyś ktoś wymyślił lek dla cukrzyków, bez jego udziału?
Mógłby przyjąć ten lek lub nie, to byłby jego wybór, to on zadecydowałby czy chce pozostawić ten element ego czy go porzucić, a może nie byłoby to już dla niego ważne. A możliwość dokonania wyborów to...
Dla mnie stwierdzenie, że jestem alkoholikiem jest najbardziej trwałe w moim życiu - porzucam w tym momencie nieodwracalnie to niuniu, którym koloryzowalem i trwale używałem innych mechanizmów wobec bardziej lub mniej realnego świat.
A tak na marginesie takie pełne uznanie siebie jako osoby uzależnionej to przeważnie długotrwały proces ciągnący się latam, stąd min. nawroty, zapicia itd. itp
Czasem ten proces trwa całe życie i ok.
Jo-asia - Pią 17 Paź, 2014 09:42
Tomek napisał/a: | A tak na marginesie takie pełne uznanie siebie jako osoby uzależnionej to przeważnie długotrwały proces ciągnący się latam, stąd min. nawroty, zapicia itd. itp |
i to zdanie oddaje sens, tego co we mnie zrodziło bunt
bo widziałam, że alkohol dla mnie był tylko "przeniesieniem", kolejnym wytłumaczeniem a nie sednem procesu (problemu)
ja swój fundament, buduję na... zdrowiu, zdrowieniu i nie picie jest jego, jest jednym z jego elementów
szymon - Pią 17 Paź, 2014 10:00
Jo-asia napisał/a: | mek napisał/a:
A tak na marginesie takie pełne uznanie siebie jako osoby uzależnionej to przeważnie długotrwały proces ciągnący się latam, stąd min. nawroty, zapicia itd. itp
i to zdanie oddaje sens, tego co we mnie zrodziło bunt |
a można uznać, że jest się uzależnionym czy chorym nawet, czy jeszcze głębiej, nosić piętno przez całe życie i się tym w ogóle nie przejmować? można tak?
czy takie pełne przyznanie kiedyś tam, np 5 lat temu, ma wpływ na to co robię i jak to odczuwam TERAZ?
chyba, że mówicie o codziennym biczowani się alkoholizmem, no to sorry
Janioł - Pią 17 Paź, 2014 10:02
Cytat: |
chyba, że mówicie o codziennym biczowani się alkoholizmem, no to sorry
| i nie masz tu na mysli picia jak rozumiem ?
Jo-asia - Pią 17 Paź, 2014 10:05
Myślę...że to pełne uznanie wtedy, kiedyś jest tym co pozwala mi dziś...
nie biczowac siebie
szymon - Pią 17 Paź, 2014 10:07
Janioł napisał/a: | Cytat: |
chyba, że mówicie o codziennym biczowani się alkoholizmem, no to sorry
| i nie masz tu na mysli picia jak rozumiem ? |
kawusi albo mineralki
Tomek - Pią 17 Paź, 2014 10:33
moim zdaniem to trzymana w dłoni szklanka wody, im dłużej się ją trzyma tym jest cięższa, więcej uwagi temu poświęcam by woda się nie wylała, i albo w końcu zmeczony puszczę, albo wcześniej odstawię na stolik - samo trzymanie jest dość uciążliwe, całkowicie nienaturalne i bezmyślne, wręcz głupawe, no i przeszkadza w życiowych czynnościach
szymon - Pią 17 Paź, 2014 10:36
Tomek napisał/a: | samo trzymanie jest dość uciążliwe |
trzeba wypić i po sprawie
dtstgseete - Pią 17 Paź, 2014 11:00
"Tozsamosc alkoholika jako podstawa zycia" w ringu przeciwko "swiadomosci alkoholizmu jako elementowi jedynie, czesci zycia". To chyba zalezy tez od etapu zdrowienia. A ja jeszcze mocniej po stronie Joasi. Kiedy bede zdrowy, to ten element nawet zniknie. Znowu podam przyklad systemu sponsoringu i krokow programu - tam nie mowi sie o alkoholu oprocz 1 kroku ktory jest oczywisty. Jestem bezsilny nie tylko wobec aloholu, ale tez arszeniku, cyjanku, nikotyny, heroiny, telewizji, sikania, spania, koniecznosci jedzenia. Nikogo to nie dziwi oprocz alkoholika. Zaznaczam, ze nie jestem agitatoem sponsoringu, choc tez i nie przeciwnikiem, ale jakos mi po drodze ta idea wyzdrowienia.
dtstgseete - Pią 17 Paź, 2014 11:12
Kiedys rozmyslalem tez o spacerze chodnikiem - gdzie patrzyc? Pod nogi, czy wyzej miec glowe i patrzyc dokad ide. Motywacja prosta trza patrzec pod nogi bo tyle psich gowien, kaluz i inne tam. No ale trzeba tez patrzec dalej, wybrac trase. No i trzeba mi i jedno i drugie. W zaleznosci od pogody, nawierzchni i od tego jak dobrze znam okolice. A i tak zdarza sie wdepnac w kupe psa albo zabladzic. Nie ma algorytmu.
A co do etapu zdrowienia to skad wiedziec na jakim jestem? Czy krok nie okaze sie tym w przepasc. A jakies kroki trzeba robic, bez tego siedzialbym dzis w shronisku dla bezdomnyc kolejny rok. Sa lekarze, przyjaciele forum...
Tomek - Pią 17 Paź, 2014 11:21
dtstgseete napisał/a: | Jestem bezsilny nie tylko wobec aloholu, ale tez arszeniku, cyjanku, nikotyny, heroiny, telewizji, sikania, spania, koniecznosci jedzenia. |
to po co było tak naprawdę te 70g wódy pite ?
to dyrdymały jeśli mówisz, że to sprzeciw i doświadczenie;
uznajesz arszenik jako coś wobec czego jesteś bezsilny to masz to z bani i nie kręcisz sie wokół tematu,
co do mnie to łamałem po kolei w czasie swojej terapii różne zasady w celu obserwacji jakie są skutki, np. przebywałem na imprezie gdzie był alkohol, wychodziłem jak już czułem, że mój organizm zachowuje się bez alkoholu ale jakbym wypił, czekałem, cierpliwie, po 4ch dniach pokazywał się suchy kac - przyglądałem się z kolei zjawisku suchego kaca i zastanawiałem co z kolei zrobić z tym zjawiskiem - były to czasy, kiedy trudno mi było wyobrazić sobie porzucenie praktycznie wszystkich elementów swojego życia, pracy, rodziny, systemu nawiązywania zależności społecznych...taki etap
nie zdobyłem się jednak na doświadczenie moim zdaniem zagrażające mojej trzeźwości, jakoś sobie zakonotowałem system niepicia bo wiedziałem jak to jest z systemem kontrolowanego picia i jego skutecznością
dtstgseete - Pią 17 Paź, 2014 11:24
To byl blad. To spozycie. Mysle o tym. Zamierzam na nimm skorzystac. To w innym temacie dalem. Po to wlasnie oddzielnie dalem temat. Mowie uczciwie.
A nie lubie pijacych. Unikam. Nawyk zdrowy. Nie mam przekory w tym temacie. Czuje sie tu zdrowy. Niie mam tez marzen o ontrolowaniu. Ani pod relaks juz tez nie. Jedynie trudne sytuacje , takie trudne do wytrzymania... To widze u siebie. a w ogole alkoholu nie lubie. Nic przyjemnego w sensie fizycxnym - organoleptycznie
Jo-asia - Pią 17 Paź, 2014 11:59
Zaskoczyło mnie...że jestem, po jakiejś stronie...hmm
W sumie ten Twój temat, jest dla mnie okazją. Dzięki niemu..ja głośno podsumowałam, zobaczyłam na czym polegał ten mój krok.
Nie czuję się po jakiejś. .stronie.. Jestem sobą a cieszy mnie, że jest tak wielu szukających i znajdujących...swoje własne.
dtstgseete - Pią 17 Paź, 2014 13:26
Po co te wypite. No madre to nie bylo. No ale wczuj sie na chwile... Zle sie poczulem, chcialem krzyknac mam was w du*** i co zrobic? Pepsi wypic? Mocne to bylo tak samo jak gupie Bylo minelo teraz gdy be w podobnej sytuacji chcualbym byc mocny, ale juz nie gupi.Wiem wiem to byl tylko pretekst zeby lyknac. No ale zapytales to masz... Post ten ma wygaszenie.
Joasia z tymi stronami to takie zestawienie tylko. Proba podsmowania. Obie strony sa moje zaleznie co eksponoac w jakim indywidualnym przypadku.
Tera lece na dyrdymaly, tam Guido i Jerzy publicystyke robia
tlalok - Sob 18 Paź, 2014 00:07
szymon napisał/a: | jakbym miał do końca życia chodzić posrany, że to albo tamto, to... wybacz |
lepiej tak niż pijany
każdy uzależniony ma swoją motywację do bycia trzeźwym
lęk przed napiciem wcale nie jest utrapieniem czy eliminacją z normalnego życia
jest takim samym odczuciem które w sytuacjach zagrożenia ma każdy z nas
zagrożeniem dla mnie jest, że się napiję i się zacznie
Driada - Nie 19 Paź, 2014 10:31
Strach nie jest złym motywatorem...uważam ,że dla mnie okazał się być najlepszym z mozliwych.
Przestraszyłam się tak bardzo,że zaprzepaszczę swoje życie,które jest i tak krótkie.Zrobiłam remament w swojej głowie i przestałam pić.
Nie jest to jednak tak,że ten strach towarzyszy mi każdego dnia.Pojawił się raz i towarzyszył mi krótko.
Teraz nie myślę o nim.Wole cieszyć sie z życia,chociaż mam chwile kiedy jest mi źle(jak w dniu kiedy znalazłam to forum).
dtstgseete - Nie 19 Paź, 2014 11:28
Ja tez tak mialem z tym strachem, Driada. I rzeczywiscie dzis strach przed zapiciem jest jakis juz odlegly, abstrakcyjny. Realna jest dzis za to obawa przed szkodliwym poczuciem wolnosci i wejsciem w pewne mechanizmy - w tok myslenia, postepowania, łańcuch zdarzen - ktory doprowadzi mnie do destrukcji. Tak jak w Janiola opowiesci. Wydaje mi sie, ze jest roznica miedzy tym strachem przed zapiciem, a ta obawa, ktora mozna by pieknie nazwac - ciezar rozumienia odpowiedzialnosci za wlasne zycie.
staaw - Nie 19 Paź, 2014 11:55
Strach jest bardzo dobrym motywatorem, jednak najgorszym z możliwych fundamentem trzeźwości.
Wszystkiego...
dtstgseete - Śro 29 Paź, 2014 00:23
Bardzo fajną rzecz tu zrobiliśmy w tym temacie. Niezaleznie od tego, czy jestem alkoholikiem i pojde pić, czy jestem alkoholikiem i nie pojde pic, czy jestem ozdrowialym alkoholikiem (niealkoholikiem) trzymającym sie zdrowej zasady ,,z dala od trucizny'' - jest tu sympatyczny pouczający dialog. Przeczytalem go sobie od poczatku uwaznie - pominalem tylko ostatnich kilka stron.
stanisław - Śro 29 Paź, 2014 09:51
W Wielkiej ksiedze pisze wielu ludzi wyzdrowiało po to jest program bo ja jak mam cały czas sie katowac to predzej czy pozniej pojde pic.
|
|