Do poczytania, do przemyślenia... - Czy warto trwać przy alkoholiku
Maciejka - Pią 21 Lis, 2014 17:44 Temat postu: Czy warto trwać przy alkoholiku http://dziendobry.tvn.pl/...oliku,5113.html
pterodaktyll - Pią 21 Lis, 2014 20:30
Nie, nie warto....
Whiplash - Pią 21 Lis, 2014 21:41
Obejrzałem... Strasznie kobita pitoli...
szymon - Sob 22 Lis, 2014 10:54
Whiplash napisał/a: | Strasznie kobita pitoli.. |
jeden z lepszych Twoich komentarzy
pietruszka - Sob 22 Lis, 2014 15:03
hmmm... znam poglądy Pani Ewy, znam jej zaangażowanie w propagowanie interwencji. Swojego czasu w Poznaniu - nawet była wystawiona sztuka/drama o jej autorstwa o przeprowadzaniu interwencji. Sama wierzę, że interwencja może być najskuteczniejszą chyba metodą skłonienia alkoholika do podjęcia decyzji o własnym leczeniu, choć i tak pewnie skuteczność nie będzie większa niż 10, no może 20 %. Problem w tym, że osoba współuzależniona nie jest w stanie przeprowadzić samodzielnie interwencji. Do tego potrzebny jest dobry terapeuta i właśnie - chętnie widziany mądry pracodawca. Tylko ilu w Polsce jest pracodawców, którym "zależy" na pracowniku na tyle, by się tak angażować?
I ilu jest tak naprawdę przygotowanych terapeutów, by pomóc zainteresowanej grupie przeprowadzić skuteczną interwencję i przygotować poszczególne osoby do uczestnictwa? Na mojej terapii - wszystkie dostałyśmy informację o tej metodzie, żadna z dziewczyn nie zdecydowała się jej przeprowadzić, przynajmniej nie w czasie terapii... Inna sprawa, że chyba żadna nie była gotowa na zastosowanie się do wytycznych. Ot choćby problem z konsekwencją...
No i jedna sprawa - do mnie nie trafia... A co z dziećmi? Czy można je niejako "skazywać" na wciąż trudną sytuację w domu? Pamiętam pierwsze miesiące trzeźwienia "Pietrucha" i mojego do tego zdrowienia - w tym przypadku cieszę się, że nie mamy dzieci - to był naprawdę trudny okres.
Z czasem - coraz bardziej do mnie przemawia - model amerykański - co do tzw. rekonstrukcji rodziny - zaleca się odczekać co najmniej dwa lata, aż alkoholik nieco okrzepnie w tej trzeźwości i ewentualnie wtedy można myśleć o przyjęciu takiej osoby pod rodzinny dach. I moim zdaniem - to ma ręce i nogi.
matylda35 - Nie 23 Lis, 2014 08:37
Okazuje się również, że przeprowadzenie interwencji jest niezłym zarobkiem. Otóż na moją terapię grupową trafiła kobitka z miejscowości oddalonej o 15 km od mojej. Jej mąż jest po interwencji księdza, który bierze za taką usługę 2 tysiące, jej przebieg też jest wyjątkowy. Rodzina po wcześniejszym umówieniu się z księdzem, pakuje takiej osobie potrzebne rzeczy do torby, informuje pracodawcę, że nie będzie jej przez chyba 6 tyg w pracy. W dniu interwencji pojawia się ksiądz i zmusza taką osobę do wyjazdu, nie wiem co on mówi jej na osobności, ale tego samego dnia taka osoba jest w drodze do ośrodka. Sposób takiej interwencji cieszy się dużym zainteresowaniem, terapeutka nazywa to porwaniem
OSSA - Nie 23 Lis, 2014 08:58
Moim zdaniem tak interwencja, porwanie czy jak to zwał, nie warta jest funta kłaków jak sam zainteresowany nie będzie chciał się leczyć i utrzymywać trzeźwość.
Mój były mąż był na terapii w kilku ośrodkach, detoksach i terapiach otwartych , zamkniętych, wszywki itd. niestety uparty jest wcześniej, czy później zapijał. Dlatego jak mi ostatnio zapukał sąsiad , okazało się specjalista ds. uzależnień i powiedział, że może mi pomóc załatwić mu terapię , powiedziałam to nie ze mną ma rozmawiać, ja najwyżej mogę przekazać jego wizytówkę, a co on zrobi to nie mój problem.
Cóż były spakował się i wyprowadził, chyba nie pije
matylda35 - Nie 23 Lis, 2014 09:10
Zapomniałam dopisać, że jej mąż jest teraz osobą niepijącą, aktywną w AA. Co nie znaczy, że popieram taką formę nacisku, opisałam ją bo pierwszy raz w życiu spotkałam się z taką metodą. Zresztą szkoda tyle kasy
yuraa - Nie 23 Lis, 2014 10:06
matylda35 napisał/a: | Jej mąż jest po interwencji księdza, który bierze za taką usługę 2 tysiące, jej przebieg też jest wyjątkowy. |
wiesz coś więcej ? bo to ciekawe bardzo
matylda35 - Nie 23 Lis, 2014 11:56
Tylko tyle, że człowiek stawiany jest przed faktem dokonanym, jest spakowany, pracodawca też o wszystkim wie. Najpierw rozmawia rodzina a póżniej wkracza ksiądz, nie zawsze ta rozmowa odbywa się pokojowo, podobno potrafi krzyczeć. Nie wiadomo jakie metody słowne stosuje, ale nie sprzeciwiają się takim "porwaniom". W cenie usługi wliczone są: skierowanie od lekarza do ośrodka, dowóz na miejsce i to chyba wszystko. Moja terapeutka mówiła, że ksiądz był wcześniej członkiem komisji do rozwiązywania problemów alkoholowych, ale został usunięty. Podobno w tej miejscowości jest duże zainteresowanie tą usługą, jeśli ktoś jest biedny to schodzi z ceny.
|
|