To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Noworoczne refleksje...

Rado - Wto 30 Gru, 2014 11:27
Temat postu: Noworoczne refleksje...
Witam
Niemal równo rok temu bo w sylwka ostatni raz zapiłem i czy tego chcę czy nie przychodzi refleksja jak w "Pod Mocnym Aniołem" ...tym razem będzie inaczej.
Nie chodzi o to że się jutrzejszego dnia boję nic z tych rzeczy,tylko po świętach śniło mi się że mnie "harcerze" czyli straż miejska złapali za...picie piwa w miejscu publicznym...
Sen był tak wyrażny ze nawet gęby zuchów pamiętam do dziś :mgreen:
Żałuję ze dziś nie będzie mnie na meetingu gdyż będę do 22 w pracy ale w miarę możliwiści chadzam regularnie,ale tylko jakieś 2 max 3 razy w miesiący i nigdy nie chodziłem częsciej ba rok temu nie chodziłem wcale i jestem pewny że dlatego "obchlałem mordę" :mgreen:
Pamiętam też bardzo dokładnie jak rok temu straciłem wiarę i sens w trzeżwe życie i dziś na szczęscie nawet wyobrazić sobie nie mogę dlaczego wtedy tak myślałem choć paradoksalnie wydaje mi się ze wiem.
Wtedy przed zapiciem wszystko wydawało mi się takie nudne,byłem sam dodatkowo i znalazłem szybko wymówkę że przecież coś mi się od życia należy...
Dziś wiem że nudne i przede wszystkim plugawe to było pijackie życie,wtedy odzierałem się z możliwości wyboru który dziś odzyskuje kazdego dnia bo tym własnie dla mnie jest trzeżwość,możliwością świadomego i wolnego od substancji psychoaktywnych wyboru.

yuraa - Wto 30 Gru, 2014 12:58

Rado napisał/a:
Niemal równo rok temu bo w sylwka ostatni raz zapiłem

no to jutro Ci pogratuluję roku pełnego :)

Wiedźma - Wto 30 Gru, 2014 16:13

yuraa napisał/a:
jutro Ci pogratuluję

A jeśli to był iluśdniowy ciąg? :roll:

Rado - Śro 31 Gru, 2014 09:41

Faktycznie to był ciąg a raczej zaciąg bo więcej zdecydowanie było w nim dni a nawet tygodni trzeżwych i trwało to nijakie życie do Maja,więc do okrągłego roku muszę jeszcze sporo popracować każdego dnia by wytrwać.
Kiedy osioł myli się dwa,razy idzie na salami fsdf43t

matiwaldi - Czw 01 Sty, 2015 10:03

Rado napisał/a:
Kiedy osioł myli się dwa,razy idzie na salami


dobre......dobre ........ lubię salami....... :mgreen:

8)

Rado - Czw 01 Sty, 2015 21:35

A ja nawet nie wiem jak smakuje ale strasznie spodobało mi się to powiedzonko,gdy je usłyszałem z ust Leszka Orłowskiego przy okazji meczu ligi hiszpańskiej omal z fotela nie spadłem.
Wczoraj na szczęście wyciągnąłem wnioski z zeszłorocznego sylwestra i po raz pierwszy w życiu obudziłem się 1 Stycznia "czysty jak łza"

dziadziunio - Czw 01 Sty, 2015 22:41

Rado napisał/a:
po raz pierwszy w życiu obudziłem się 1 Stycznia "czysty jak łza"


To miłe i wspaniałe uczucie... :brawo:
Trzymaj się, pozdrawiam :pocieszacz:

Rado - Nie 04 Sty, 2015 10:07

Jak sobie przypomnę poprzednie Sylwestry...brrrr, to od razu wiem że innej od "czystej"drogi dla mnie nie ma.
Pozdrawiam

Rado - Śro 25 Lut, 2015 11:00

Gdyby ktoś być może się zastanawiał co u mnie to odpowiadam że bywało gorzej :)
Zaczynałem na forum z cyfrą 218 dziś mam 294 i co najważniejsze zmieniłem strategię nie rozglądam się łapczywie za kolejnymi dniami a skupiam się na dzisiejszym i starać się go jak najlepiej przetrwać.
Kiedyś panicznie myślałem o rocznicy "rok trzezwosci" a dziś czuję ze to będzie zwykły szary dzień jak te przed i te po nim.
Na meetingu kolega mnie "pocieszył" ze kolejny rok może być nawet trudniejszy i powaznie się zastanawiam czy w ogóle go na meetingu świętować i chwilowo jestem na nie.
Przeciez tych wszystkich lat pijackich tez jakoś nie świętowałem.
Teraz najwazniejsza jest dla mnie joga oczywiscie po trzezwosci,nabyłem świetną ksiązkę i trenuję regularnie od Lipca,a od Lutego intensywniej.

adania - Śro 25 Lut, 2015 14:38

Hej Rado :)
ja nie swiętowałam rocznic, tak jakos wyszło. Ale już tą w tym roku planuję uczcić. Za trzeźwością mam już pewne osiągniecia, takie moje zdawało by się malutkie, ale dzięki nim teraz nie piję.

MILA50 - Czw 26 Lut, 2015 08:04

Rado napisał/a:
nabyłem świetną ksiązkę i trenuję regularnie od Lipca,a od Lutego intensywniej.


gratuluję :) napisz coś więcej o książce

Prawy - Pią 27 Lut, 2015 14:01

U mnie rok trzeźwości to był dzień jak co dzień , nawet nie myślałem o tym zbytnio , nie czekałem na niego , dosłownie nic z tego powodu się nie zmieniło u mnie. Dla mnie w tym dniu alkohol nie istniał.
Czarny - Sob 28 Lut, 2015 00:55

Rado napisał/a:
Na meetingu kolega mnie "pocieszył" ze kolejny rok może być nawet trudniejszy

Cześć :D
Prawdę mówiąc ja u siebie czegoś takiego nie stwierdziłem.
W czym miałby niby być trudniejszy???
Nie słuchaj takich opowieści tylko po prostu idź do przodu.
Powodzenia ;)

adania - Sob 28 Lut, 2015 10:30

Czarny napisał/a:
Rado napisał/a:
Na meetingu kolega mnie "pocieszył" ze kolejny rok może być nawet trudniejszy


Prawdę mówiąc ja u siebie czegoś takiego nie stwierdziłem.
W czym miałby niby być trudniejszy???


Dla mnie drugi rok był łatwiejszy.

Rado - Pon 02 Mar, 2015 12:53

MILA50 napisał/a:
Rado napisał/a:
nabyłem świetną ksiązkę i trenuję regularnie od Lipca,a od Lutego intensywniej.


gratuluję :) napisz coś więcej o książce

Wydawnictwo Buchman autorka Vimla Lavlani 194 strony głównie ilustracje z instrukcją ćwiczeń.
Dla mnie początkującego nawet więcej niż mogę chwilowo ogarnąć,bo jak wiadomo jogi są 4 rodzaje:dla sportu,dla zdrowia,dla odpręzenia i relaksu oraz dla umysłu i ducha czyli każdy znajdzie coś dla siebie,tak są podzielone rozdziałami w książce bo ich fachowe nazewnictwo brzmi :Radża,Bhakti,Karma,Dżana.
Dalej własną indywidualną charakterystykę fizyczną i emocjonalną określają dosze Pitta,Vata,Kapha i dla każdej doszy dopasowujemy optymalnie ćwiczenia.
Wszystkie ćwiczenia jogi są oparte na rozciąganiu,odpręzeniu i głębokim oddychaniu.
Celem jogi nie jest budowanie mięśni lecz ich harmonijny rozwój,to tak w wielkim skrócie...
Co do innej kwestii trudności kolejnych lat trzeżwości to szczerze nie zastanawiam się nad tym zbytnio bo to niczego nie zmieni tylko moja ciągła praca i rozwój osobisty jest gwarantem ewentualnej poprawy jakości życia,znaczy tak mi się wydaję fsdf43t

MILA50 - Wto 03 Mar, 2015 12:13

Rado napisał/a:
Wydawnictwo Buchman autorka Vimla Lavlani 194 strony głównie ilustracje z instrukcją ćwiczeń.


dzięki :) małe sprostowanie bo zakradł się błąd-Lalvani.......może nabędę

Rado - Wto 03 Mar, 2015 20:05

MILA50 napisał/a:
Rado napisał/a:
Wydawnictwo Buchman autorka Vimla Lavlani 194 strony głównie ilustracje z instrukcją ćwiczeń.


dzięki :) małe sprostowanie bo zakradł się błąd-Lalvani.......może nabędę

Okazuje się ze książkę napisały dwie różne autorki...Lavlani jest na okładce i boku książki wewnątrz jest już Lalvani :D

Rado - Wto 07 Kwi, 2015 15:14

Rzadko piszę ale podzielę się z wami pewnym spostrzeżeniem odnośnie kolejnego zapewne etapu trzeżwienia lub powrotu do żywych jak kto woli.
Chodzi o agresję jaka nadal we mnie jest mimo 335 dni abstynencji,jest rzecz jasna mniejsza niż w zeszłym roku ale czasem mi się wydaje ze tylko nieznacznie.
Nadal są sytuacje i pewnie nadal będą które wymykają się spod kontroli jak np.kilka dni temu w pracy gdy przełożony "się zagalopował" a ja nie byłbym chyba sobą gdybym nie odpalił mi "torpedy" dla równowagi w dżungli...
Pamiętam jak 1 raz usłyszałem w necie od Osiatyńskiego że problemem alkoholika wcale nie jest alkohol tylko on sam a dokładnie niedojrzałość emocjonalna...od razu wiedziałem że jestem w domu.
Martwią mnie i strasznie męczą takie sytuacje gdzie zwyczajnie zawór bezpieczeństwa nie wytrzymał i pózniej kila dni z głowy na rozmyślaniem gdzie nawaliłem...
Zawsze od kiedy pamiętam miałem problem z tym niepotrzebnym czasem komentarzem lub chyba raczej z chęcią pokazania siły słownej która nigdy nie kończyła się w żaden sposób satysfakcją z mojej strony.
W moim przypadku to chyba bardziej jeszcze potrzebna mi będzie praca nad temperamentem niż troska o ewentualne zapicie.
Pozytywne w tym wszystkim jest na szczęście to że przez minione 11 miesięcy abstynencji nie pomyślałem nawet realnie o chęci napicia się i nie zwątpiłem w sens trzeżwego życia choć czasem jest ono bolesne.
Sikając pod wiatr idziesz na łatwiznę :mgreen: (nie mogłem się powstrzymać)

Rado - Czw 23 Kwi, 2015 15:40

Mam pytanko do tych ze stażem rocznym i więcej abstynencji.
Jako że jestem na ostatniej prostej do 1 rocznicy dziś 351 dzień pomy

Rado - Czw 23 Kwi, 2015 15:48

Mam pytanko do tych ze stażem rocznym i więcej abstynencji.
Jako że jestem na ostatniej prostej do 1 rocznicy dziś 351 dzień i niemal autostrada przede mną.
Chodzi mi po głowie by coś sobie kupić na 1 rocznicę coś niekoniecznie taniego...
Czy też mieliście podobne dylematy przed 1 rocznicą ?
Jestem strasznie ciekaw waszych opinii na ten temat bo chyba nie ma specjalnie nic w tym złego że po roku morderczej przygody zrobić sobie odrobinę frajdy.
Wyczytałem nawet że był ktoś kto rocznicę alkoholem uczcił...dobre :mgreen:

adania - Czw 23 Kwi, 2015 16:03

Rado napisał/a:
Wyczytałem nawet że był ktoś kto rocznicę alkoholem uczcił...dobre :mgreen:


Dla mnie smutne, ten ktoś przegrał swoje życie.
A co do przyjemnosci z okazji rocznicy to czemu nie, mozna sobie sprawić prezent oby to nie był alkohol.

anna panna - Czw 23 Kwi, 2015 17:34

moim zdaniem ja bym kupiła sobie coś mi jeszcze daleko do roku
Tosia - Czw 23 Kwi, 2015 17:38

anna panna napisał/a:
mi jeszcze daleko do roku

ale kolejny dzień zbliża Cię do roku, dzień po dniu..24h i nim się spostrzeżesz będzie rok!

zołza - Pią 24 Kwi, 2015 07:04

Rado napisał/a:
Jestem strasznie ciekaw waszych opinii na ten temat bo chyba nie ma specjalnie nic w tym złego że po roku morderczej przygody zrobić sobie odrobinę frajdy.


A cóż to znowu za wyczyn? :uoee: Nagradzać się za to , że stajesz się normalny ? Juz to ,że nie pijesz powinno być frajdą , masz możliwości robić to na co masz ochotę każdego dnia :okok:

zimna - Pią 24 Kwi, 2015 07:45

adania napisał/a:
Dla mnie smutne, ten ktoś przegrał swoje życie.

:luzik:
Kto wie kto jest przegrany dziś, jutro On ,Ty, może ja .
Alkoholicy czasem do pełnej abstynencji dochodzą latami; zapijają, najpierw celowo później juz nie :p opracowują całe systemy, przystosowują terapie behawioralne itp ;)
Ten co sto razy zapijał, może być później trzeźwy dziesiątki lat aż do śmierci a ten co pięknie zaskoczył, zniknąć niespodziewanie i po roku ktoś powie, że był na pogrzebie, taka choroba :bezradny: - wymusza pokorę, tolerancje i pewien luz, inaczej :kosa: - i moim zdaniem to jest doby aspekt alkoholizmu. Ja nie rozumiem pogardy alkoholików trzymających abstynencje do tych zapijających. Czasem to przybiera formę niemal agresji, nie wiem o co chodzi, podświadoma zazdrość, lek, że ten tu pije i powoduje," że mój sztuczny mur który z trudem latami budowałem zaczyna sie kruszyć "nie wiem.
Pozostaje robić swoje i mieć nadzieje ale i empatie dla tych którym nie wyszło, bo nie zawsze to nasza osobista zasługa ze jest dobrze. Patrzac przed siebie akoholik (w sile wieku) widzi mam nadzieje dziesiątki lat życia bez alko ale to nie jest proste, sa ludzie- abstynenci którzy nie piją i już, sa zdrowi i pić nie bedą i to jest proste
Ale dla alkoholika, to nie jest proste i jesli ktoś mówi inaczej to albo jest głupi jak but albo zakłamany jak no ....nie wiem co :p .czynny alkoholik,
To może być proste dziś , jutro, po jutrze za rok i niedomyślenia ale za dwadzieścia lat, nie wiem co będzie za dwadzieścia lat, może umrę w rynsztoku, może zawisnę jak wiele alkoholiczek przede mną a może mam taką nadzieje bede cieszyć sie życiem. :)
Wiele zależy ode mnie ale nie wszystko, nie wszystko.
Dlatego ciesze sie dzisiejszym słońcem, godziną 8,43 dzisiejszym dniem 24h.
Pisendlow :serce:

Rado - Pią 24 Kwi, 2015 12:51

Bardzo interesująca odpowiedz dziękuję wszystkim za nie.
Ja przez te już albo tylko bo sam nie wiem 352 dni trzeżwośći nawet przez chwilę nie śmiałem pomyśleć ze już wiem choćby namiastkę o tej przebiegłej i śmiertelnej chorobie.
Mam ogromny szacunek dla ludzi z większym stażem i np.na mitingach dopiero raz oficjalnie zabrałem głos a raz zostałem o niego poproszony a gaduła ze mnie z krwi i kości.
Na szczęscie potrafię słuchać i nie wyrywać się z niedojrzałymi wypowiedziami ale wiem ze już czas to troszkę zmienić no i chcę poprowadzić miting w najbliższym czasie.
U mnie zaskoczyło na tą chwilę bo jutro nie wiem co będzie,po dwóch równych latach od trafienia do AA to była chyba jedyna trafna decyzja w moim życiu po przechlaniu ale dziś wiem ze spadła mi a nieba.

Samsara - Pią 24 Kwi, 2015 13:34

Rado napisał/a:
Czy też mieliście podobne dylematy przed 1 rocznicą ?
Też mam przed sobą prostą, liczę dni bo to mi sprawia najnormalniejszą w świecie radość. Po tylu latach picia, prochów, kiedy dwa tygodnie abstynencji (kontrolowanego 34dd picia :glupek: ), czy przerwy na esperal, to dopiero był dla mnie sukces. Tylko że po latach, na terapii, uświadomiłem sobie, że brałem na potęgę psychotropy, bo nie mogłem pić. I nie mam takiego dylematu jak Ty, będę chciał ten dzień spędzić z przyjaciółmi na mitingu, i tak zrobię. We wcześniejszym poście napisałeś:
Rado napisał/a:
W moim przypadku to chyba bardziej jeszcze potrzebna mi będzie praca nad temperamentem niż troska o ewentualne zapicie.
Rado napisał/a:
Chodzi o agresję jaka nadal we mnie jest mimo 335 dni abstynencji,jest rzecz jasna mniejsza niż w zeszłym roku ale czasem mi się wydaje ze tylko nieznacznie.
Dla mnie to brzmi niepokojąco. Dla mnie powtarzam. Ja inaczej podchodzę do mojego zdrowienia, chodzę teraz, po terapii pogłębionej, na warsztaty 12 Kroków, zdecydowanie częściej chodzę na mitingi, bo czuję że mi to przynosi ulgę, dużo czytam. Każdy ma swoją drogę.
zimna napisał/a:
Ja nie rozumiem pogardy alkoholików trzymających abstynencje do tych zapijających. Czasem to przybiera formę niemal agresji, nie wiem o co chodzi, podświadoma zazdrość, lek, że ten tu pije i powoduje," że mój sztuczny mur który z trudem latami budowałem zaczyna sie kruszyć "nie wiem.
Pisałem w swoich postach na ten temat. Dla mnie "bycie w zapijaniu" kogoś bliskiego, z ośrodka, było bardzo bolesne i niebezpieczne. Teraz współczuję tym co nie dali rady, co przegrywają bitwę w swojej wojnie. Bo jeżeli widzę i czuję, bo tak mam, że z każdej cząstki ciała, z każdego słowa bije chęć zapicia, nic do niego nie dociera z tego co mówię, mówimy, to wiem że jest to dla mnie kosmicznie niebezpieczne. Ja takiego alkoholika nie wyciągnę, a on pociągnąć za sobą może mnie szybko. Za słaby jestem, na razie myślę. Miałem już tak, na szczęście nie zapiłem, a byłem blisko.Robię swoje.
zołza napisał/a:
A cóż to znowu za wyczyn? :uoee:
No co Ty zołzunia? Nie jest to lot na Marsa, ale blisko :zmeczony:
:hejka: Rado, byku, gratuluję :okok:

yuraa - Pią 24 Kwi, 2015 16:40

Samsara napisał/a:
liczę dni bo to mi sprawia najnormalniejszą w świecie radość.

ja liczyłem, nie wiem jak długo no ponad tysiąc na pewno aż gdzieś z wypowiedzi na mityngch zaczęło do mnie trafiać że liczenie to traktowanie nie picia w kategoriach wyczynu, rekordu.
po prostu dziś nie piję jak chcę wiedzieć ile to mogę wpisać swoje 12/02/2002 (najpierw m-c bo to USA strona) w
http://silkworth.net/aa/bb.html

zołza - Pią 24 Kwi, 2015 20:34

Samsara napisał/a:
No co Ty zołzunia? Nie jest to lot na Marsa, ale blisko

Dla mnie od kiedy przestałam liczyć każdy dzień , trzeźwy dzień...życie stało się dużo prostsze, łatwiejsze ...mniej a może nawet wcale nie skupiam myśli na alkoholu ale obserwuję siebie i swoje emocje. Pogodziłam się z alkoholem (pewnie dziwnie to zabrzmi :P ) ale to nie alkohol jest moim przeciwnikiem a ja sama. I wreszcie wiem , że to życie , moje trzeźwe życie jest prawdziwe a tamto na haju było prawdziwą wyprawą na Marsa i Matrixem w jednym , i to było wyczynem ponad moje siły ...teraz wszystko jest takie proste :)
Oczywiście choroba jest chorobą i czasami upomina się o swoje ale nie nagradzam siebie za to , że"systematycznie przyjmuję leki"
I nie mów do mnie Zołzuniu :nerwus:

Samsara - Pią 24 Kwi, 2015 22:15

A ja i tak Wam Dziewczyny i Chłopaku, mimo że to nie mój temat podziękuję :kwiatek:

zołza napisał/a:
I nie mów do mnie Zołzuniu :nerwus:
ff4ghh
Rado - Sob 25 Kwi, 2015 11:35

ankao30 napisał/a:
zołza napisał/a:
, moje trzeźwe życie jest prawdziwe a tamto na haju było prawdziwą wyprawą na Marsa i Matrixem


Wiecie ja też często mówiłam i tak czułam, że żyję w Matrxie.
Zastanawiałam się jaką wzięłam tabletkę, czerwoną czy niebieską. :bezradny:

Teraz jestem bez ale czuję się jak po różowej. :hura:

:kwiatek:

Pamiętam dokładnie cytat z filmu "Wszyscy jesteśmy chrystusami" cytuje:" to niepicie to jest picie nad życię"
oj święte słowa...

Jo-asia - Sob 25 Kwi, 2015 11:37

Rado napisał/a:

Czy też mieliście podobne dylematy przed 1 rocznicą ?

byłam z siebie dumna, że wytrzymałam rok, nie pijąc.
Do roku, każdy miesiąc odliczałam i był dla mnie sukcesem.

Po roku.. rozluźniłam zwieracze i zaczęłam żyć .. trzeźwieć.
Od tej chwili, nie liczę godzin i dat :rotfl:
choć jest to moment, jak kiedyś był dla mnie Nowy Rok.. gdzie zatrzymuję się aby spojrzeć wstecz i popatrzeć w przód.

Ten pierwszy rok... taki był. To nie oznacza, że jest gorszy.. czy mniej ważny niż kolejne.

pozdrawiam :)

rybenka1 - Sob 25 Kwi, 2015 21:38

Ja na pierwszy rok trzezwosci ,upiekłam ciasto ,dwa i biegusiem na meeting .Do dzisiaj tak robię ,to jest nie tylko moje swieto ,ale też calej wspólnoty AA.Kiedyś zaznaczałam na kalendarzu dni kazdy dzień .Dzisiaj tego nie robię ,ale też jeśli dzień po dniu zbierze się do kupy .To jest jeszcze fajniej . :rotfl:
Rado - Nie 26 Kwi, 2015 08:36

Pamiętam jak na mitingu kolega "pochwalił się" że tych "jedynek" to miał kilka i od razu zapaliła mi się czerwona lampka by tego dnia nie świętować a potraktować jako kolejny dobry udany dzień bo bez alkoholu a że to akurat 365 z kolei i okrągły rok no cóż tylko zostaje się cieszyć,bo na pewno poczucie własnej wartości wzrasta wraz ze stażem abstynencji co chyba jest największym bonusem dla nas.
Obiecuję sobie że po 7 Maja(mój roczek) przestaje liczyć dni i zapisywać je w kalendarzu bo troszkę to staje się męczące ba potrafię policzyć "na zapas"
Bardzo spodobało mi się określenie że liczenie to po troszę traktowanie nie picia w kategoriach wyczynu czy rekordu a wiadomo że jakość a nie ilość jest ważna.

zołza - Nie 26 Kwi, 2015 08:39

Rado napisał/a:
Bardzo spodobało mi się określenie że liczenie to po troszę traktowanie nie picia w kategoriach wyczynu czy rekordu a wiadomo że jakość a nie ilość jest ważna.


I to jest właściwe podejście do trzeźwienia. :okok:
Każdy dzień jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju ;)

Tosia - Nie 26 Kwi, 2015 08:59

Rado napisał/a:
a wiadomo że jakość a nie ilość jest ważna.

Też zaczynam stawiać na jakość ;)
Gratuluję kolejnego dnia 24h :kwiatek:

adania - Nie 26 Kwi, 2015 10:21

ja nawet nie wiem dokładnie, kiedy pzrestałam pić.
Muszę zajrzeć na forum, bo tam pisałam. Jakieś trzy lata bedzie chyba w sierpniu.

Samsara - Nie 26 Kwi, 2015 10:56

Rado napisał/a:
Bardzo spodobało mi się określenie że liczenie to po troszę traktowanie nie picia w kategoriach wyczynu czy rekordu a wiadomo że jakość a nie ilość jest ważna.
No tak, ale yuraa ponad tysiąc przeliczył...
yuraa napisał/a:
nie wiem jak długo no ponad tysiąc na pewno aż gdzieś z wypowiedzi na mityngch zaczęło do mnie trafiać...
Ja sobie na razie liczę, jak długo będę liczył, to się okaże. A mam przekonanie, że nie robię tego tylko dla siebie, bo pamiętam jakie wrażenie wywarł na mnie miting, gdzie byłem na pierwszej rocznicy. To było niesamowite, ta wiara że komuś się udało tyle nie pić...Nie patrzę na moją trzeźwość w kategoriach wyczynu czy rekordu, sukcesu na pewno. Po tylu zmarnowanych latach każdy trzeźwy dzień jest dla mnie bezcenny. :]
Rado - Sob 02 Maj, 2015 07:45

W zasadzie to już przestałem liczyć w momencie gdy kalendarz przewróciłem i pojawił się Maj...szum ulgi wśród owadów...wrzawa.
Nad datą 7 Maja namalowałem koronę więc te parę dni to mogę przewisieć w kiblu na szelkach :mgreen:
Wiara jest to ważne i w trzeżwość i w trzeżwe życie bo bez tego myślę ze nie ma czego szukać,znaczy tak mi się wydaje...

Jacek - Sob 02 Maj, 2015 09:33

Rado napisał/a:
Przedzieranie się przez barierę strachu jest mniej przerazające niż życie w ciągłym lęku,płynącym z poczucia bezradności.

mmm,ciekawa myśl

Rado - Sob 02 Maj, 2015 12:30

Jacek napisał/a:
Rado napisał/a:
Przedzieranie się przez barierę strachu jest mniej przerazające niż życie w ciągłym lęku,płynącym z poczucia bezradności.

mmm,ciekawa myśl

Nie tylko myśl ale i cała książka Susan Jeffers "Nie bój się bać" jest szalenie ciekawa :okok:

Jacek - Sob 02 Maj, 2015 14:02

Rado napisał/a:
"Nie bój się bać"

już sam tytuł - jest zastanawiający

stanisław - Sob 02 Maj, 2015 14:29

yuraa napisał/a:
(najpierw m-c bo to USA strona) w
http://silkworth.net/aa/bb.html
nie liczyłem do dziś
Rado - Sob 02 Maj, 2015 19:31

Jacek napisał/a:
Rado napisał/a:
"Nie bój się bać"

już sam tytuł - jest zastanawiający

Skoro książkę polecił Wiktor Osiatyński to coś musi w niej być fascynującego i jest !

Jacek - Sob 02 Maj, 2015 21:22

Rado napisał/a:
Skoro książkę polecił Wiktor Osiatyński

nie znam
a czytałeś autora Dale Carnegie - " Jak przestać się martwić i zacząć żyć "

Rado - Pon 04 Maj, 2015 12:07

Jacek napisał/a:
Rado napisał/a:
Skoro książkę polecił Wiktor Osiatyński

nie znam
a czytałeś autora Dale Carnegie - " Jak przestać się martwić i zacząć żyć "

Generalnie mało czytałem zawsze dopiero teraz nadrabiam stracony czas w wielu aspektach życia...
Mocna dydaktycznie jest ponoć (mam ale nie czytałem) Toksyczny wstyd - John Bradshaw.
Jutro idę na swoją grupę i oznajmię "radość" że mam 363 dni i za dwa spinam okrągły rok pracy i przemyśleń.
Cokolwiek się wydarzy przez te parę dni to był bardzo udany dla mnie rok,rok w większości własciwych wyborów ale ogrom pracy jeszcze przede mną.
Choć noc zdaje się być wieczna,nadejdzie złocisty świt :tak:

zołza - Pon 04 Maj, 2015 12:16

Rado napisał/a:
Jutro idę na swoją grupę i oznajmię "radość" że mam 363 dni i za dwa spinam okrągły rok pracy i przemyśleń.

Serdecznie gratuluję :brawo:
Rado napisał/a:
Cokolwiek się wydarzy przez te parę dni to był bardzo udany dla mnie rok,rok w większości własciwych wyborów

A najważnieszy z nich to ten ,że nie pijesz :)

adania - Pon 04 Maj, 2015 13:16

Rado napisał/a:
oznajmię "radość" że mam 363 dni i za dwa spinam okrągły rok pracy i przemyśleń.


Miło mi to słyszeć, a tym bardziej będzie miło tam na grupie. Mam nadzieję, ze jak poczujesz że stoisz w miejscu, to nie wrócisz do starych nawyków, tylko posuniesz się na przód. Ja tak zrobiłam.
Weź jakieś cukierki na rocznicę, a może mały torcik, co by wszystkim było słodko.

Jacek - Pon 04 Maj, 2015 20:01

Rado napisał/a:
Generalnie mało czytałem zawsze dopiero teraz nadrabiam stracony czas w wielu aspektach

ja podobnie , no i ponoć ważne jest to że choć późno to i tak lepiej niż wcale
a moje pijaństwo,nie uważam za okres stracony,,stracony by był gdybym nic z nim nie zrobił
Rado napisał/a:
mam 363 dni

super :okok: :brawo:

rybenka1 - Pon 04 Maj, 2015 20:09

Rado :okok:
Rado - Czw 07 Maj, 2015 19:48

365 dzień...dobiłem,dotrwałem ale życie toczy się dalej tak samo jak wczoraj.
Myślałem że będę podekscytowany tym dniem i samym faktem okrągłego roku ale nic z tych rzeczy i myślę że to nawet i dobrze.
Potwierdza się to o czym pisaliście że nie cyfra dni bez alkoholu jest najważniejsza i że liczenie skrupulatne to troszkę zapędzanie się w kozi róg...bo trzeżwość powinna definiować spójna i w miarę umiarkowana jakość życia a nie ilość dni bez alkoholu,znaczy tak mi się wydaje.
Dziękuje wszystkim za miłe słowa i wsparcie.

Rado - Sob 16 Maj, 2015 19:39

Czuję teraz spokojny powrót do życia po okrągłej rocznicy tak długo przeze mnie wyczekiwanej...chyba zbyt mocno wyczekiwanej.
Ciężkie 2 mitingi poprzedziły moją rocznicę,na pierwszym był gość który jest od 15 lat w AA a jego najdłuższa abstynencja wynosi jak mówi 7 miesięcy...
To był bardzo smutny miting,taki którego nigdy nie zapomnę i w żadnym wypadku nie krytykuję bo nie mam takich uprawnień.
Myślałem ze kolejny już będzie lżejszy bo zawsze rocznicowy(bez 2 dni) myliłem się.
Kolega z 20 letnim stażem w AA i 12 letnią abstynencją zapił...zabrał głos i emocje puściły...myślałem ze serce mi pęknie i nie było nawet okazji zabrać głosu i pochwalić się "roczkiem" uznałem że kolega był bardziej potrzebujący i to on siłą rzeczy zdominował miting.
Takich historii nie wyczytam w żadnej książce,tylko życie i alkohol może pisać tak złowrogie scenariusze.
Ostatnim czasy udało pozbyć mi się obsesji liczenia i zapisywania kolejnych dni i od razu lżej...tyle że wyżej opisana historia utwierdza mnie w przekonaniu że nic lub niewiele wiem o tej przebiegłej chorobie.

zołza - Sob 16 Maj, 2015 20:05

Rado napisał/a:
tyle że wyżej opisana historia utwierdza mnie w przekonaniu że nic lub niewiele wiem o tej przebiegłej chorobie.

Wiesz juz bardzo dużo a wyżej opowiedziane historie uczą nas alkoholików pokory wobec tej przebiegłej choroby. Nigdy nie możemy poczuć się zbyt pewnie , bo ona cały czas w nas jest - uśpiona ale żywa. ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie - dobrze Ci idzie to trzeźwienie :okok:

Jacek - Nie 17 Maj, 2015 13:37

Rado napisał/a:
Myślałem ze kolejny już będzie lżejszy

spokojnie mój drogi,żuć se na luz :luzik:
lecz jednocześnie zrozum,ze życie to nie je bajka - i ciągle nas zaskakuje
ale dopóki coś z tym robisz,jesteś jak płynąca rzeka
jeśli się załamiesz i nic nie robisz,staniesz się jak staw,zarośnięty szuwarami i zamuloną mętną wodą

stanisław - Nie 17 Maj, 2015 13:52

Staż wAA nie daje gwarancji nie picia . Dlatego w AA niema autorytetów . To ja mam zmieniac siebie , a nie stac w miejscu .
Rado - Wto 19 Maj, 2015 11:01

stanisław napisał/a:
Staż wAA nie daje gwarancji nie picia . Dlatego w AA niema autorytetów . To ja mam zmieniac siebie , a nie stac w miejscu .

Bardzo podoba mi się to zdanie ze w AA nie ma autorytetów :okok:
Czyli każdy jest równy...ten ze stażem 1 dniowym i 30 letnim...od razu lepiej się poczułem.
Jeszcze lepiej czuję się bez obsesji liczenia kolejnych dni abstynencji i myślenia że jak będę mieć kilka lat trzeżwości to na pewno będę Turbo Kozak :mgreen: bullshit!nie tędy droga...
Pozdrawiam

Rado - Pią 12 Cze, 2015 12:41

Napiszę coś bo mnie "wylejecie" z forum jeszcze za...abstynencję :mgreen: a raczej absencję.
Podzielę się z wami pewnym spostrzeżeniem które zawsze mnie strasznie ciekawiło i zastanawiało.A mianowicie,bardzo długo nie mogłem zrozumieć jak ktoś z dłuższym stażem abstynecji np.rocznym lub kilku letnim itp.wraca do picia...
Przecież ktoś taki posiada wiedzę ba często też i narzędzia do radzenia sobie z tą chorobą i właśnie mimo posiadanej wiedzy i narzędzi jest często bezsilny...tylko dlaczego?
Czy brak przyznania się do bezsilności czy jak kto woli słabe przerobienie 1 kroku o tym decyduje?
Czy może bardziej własna pycha i pośpiech...?
Teraz na swoim przykładzie czuję ze abstynencji nie można planować na zapas tak samo jak niczego innego,trzeba skupiać się i walczyć o dzisiejszy dzień bo jutrzejszy przecież może nie nadejść więc po co martwić się o niego skoro w najlepszym wypadku to będzie dopiero jutro.

zołza - Pią 12 Cze, 2015 13:02

Rado napisał/a:
Przecież ktoś taki posiada wiedzę ba często też i narzędzia do radzenia sobie z tą chorobą i właśnie mimo posiadanej wiedzy i narzędzi jest często bezsilny...tylko dlaczego?

Bo zapomina o tym ,że alkoholizm go dotyczy ...tak było u mnie - nuda , monotonia , nic się nie zmieniało w moim życiu , nie piłam ponadd 3 lata. zero jakiś ekstra doznań adrenalinki - smuty :roll: . Więc dostarczylam ich sobie wracając do picia bo teraz już jestem mądrzejsza , wiem jak to hulaa , zrobie na złość innym bo wcale nie oklaskują i nie zachwycają się moją trzeźwością. Teraz wiem już , że był to poteżny nawrót, włączone mechanizmy choroby alkoholowej( iluzji i zaprrzeczeń ) i bomba wybuchła - nie miałam nikogo kto by zauważył co się ze mną dzieje i powstrzymał :bezradny: P

Rado - Pią 12 Cze, 2015 13:32

Coś w tym chyba jest bo jak na mitingach spotykamy się to często słyszę, czytuję: pryszedłem bym nie zapomniał kim jestem.
Mi wczoraj śniło się że spotkałem znajomego i kupowaliśmy browary...nie piłem go tylko kupowałem.
Kupić bym pewnie kupił ale dla kogoś czego i tak unikam jak ognia tak samo jak spotkań u rodziny i znajomych którzy pojęcia nie mają o tym że nie piję z własnej woli,bo na tłumaczenie im z detalami to nie mam najmniejszej ochoty,poza tym jeszcze jestem za cienki Bolek by doprowadzać do takiej sytuacji by ścierały się argumenty kto tu ma niby rację...zostańmy przy swoich a ja zostanę najlepiej w domu :mgreen:
No ale za niespełna miesiąc mam test poważniejszy,wakacje nad morzem i jadę zupełnie sam i wcale się nie martwię z tego powodu,pewnie rower zabiorę.

Rado - Pią 25 Wrz, 2015 22:19

Rzadko piszę ale uzbierało się ponad 3 miechy bez forum...
Wakacje super udane ale jednak w Tatrach z rowerem rzecz jasna i żadnych niepotrzebnych myśli o alkoholu. no i już pond 500 dni bez tego smrodu dokładnie chyba 508 nie pamiętam nie liczę właściwie już tylko zaznaczam raz na początku miesica 8)
Od ponad dwóch miesięcy jest "ktoś" kto jest w stanie wytrzymać ze mną niemal każdą wolną chwilę :p i nie wiem jak ona to robi ale póki co mi też się to podoba,zwłaszcza ze czuję się znacznie lepiej niż wcześniej pod względem emocjonalnym,na wakacjach pod tym względem to byłem niemal z siebie dumny ale nie wpadałem póki co w zachwyt bo byłem tam zupełnie sam...i było magicznie :okok:

zołza - Sob 26 Wrz, 2015 06:21

Dobrze Cię czytać :okok:
endriu - Sob 26 Wrz, 2015 06:24

Rado, super, pisz częściej :)
Rado - Sob 26 Wrz, 2015 07:39

Podczas samotnych wakacji w Tatrach dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o sobie i nie tylko.
Wielu znajomych kręciło głowami słysząc że sam jadę o przepraszam z rowerem co jest dla mnie wielką różnicą,a jak sobie sobie przypominałem poprzednie które całe "zapierdziałem" u siebie w mieście to mnie nosiło...
Owszem bałem się czy jestem już...gotowy i co szalenie ważne jechałem w miejsce w którym byłem 4 razy wcześniej z byłą partnerką,więc same schody ale mimo to odważyłem się i nie żałuję wręcz przeciwnie.
Jest tylko jeden sposób na sprawdzenie czy jesteśmy na coś gotowi,ruszyć d**ę i to zrobić bez zbędnej filozofii :mgreen: tego dowiedziałem się właśnie w moje cudowne wakacje,ale przecież wiemy to wszyscy tylko czasem ciężko wdrożyć w życie.

Rado - Pią 06 Maj, 2016 20:50

Jutro mam 2 lata trzeżwości i żadnego świętowania nie będzie,kolejny zwykły dzień :tak:
smokooka - Pią 06 Maj, 2016 21:50

:okok:
Rado - Nie 24 Gru, 2017 19:17

Dawno tu nie byłem to juz 3,7 roku abstynencji i od dawna na szczescie przestałem to liczyć😀 pozdrawiam
szymon - Czw 28 Gru, 2017 19:50

Rado napisał/a:
to juz 3,7 roku abstynencji i od dawna na szczescie przestałem to liczyć pozdrawiam


samo-zaprzeczenie --> mechanizm obronny :mgreen:

Rado - Czw 18 Sty, 2018 21:41

Mam pytanko tak z innej beczki jako ze okres przeziębienia itp. Czy. uzycie Amolu np.do natarcia skroni równa się przerwaniem abstynencji?Nie wspominając o puciu bo znam doskonale składnik jego.Kiedyś bylem na saunie i gość polał tym ustrojstwem bez uprzedzenia...myslałem ze się uduszę...wyszedłem.
Wiedźma - Czw 18 Sty, 2018 22:23

Rado napisał/a:
Czy. uzycie Amolu np.do natarcia skroni równa się przerwaniem abstynencji?

No bez przesady :glupek:
A co jak Ci pielęgniarka przetrze skórę spirytusem przed zastrzykiem?
Nie dajmy się zwariować!

smokooka - Czw 18 Sty, 2018 22:37

tylko nie łykaj ;) zewnętrznie na skórę tylko, nie n śluzówki i nie do gardła :)
Rado - Czw 18 Sty, 2018 22:37

No tak ale jest to swiadome uzycie etanolu bo kazdy wytrawny klasyk zna składnik amolu.Kiedyś słyszałem coś lepszego,ze zapicie ale nie upicie się(np.1-2 piwo bez dalszych ciągów) to nie zapicie tylko chwila słabości,raczej przerwa w życiorysie☺
smokooka - Czw 18 Sty, 2018 22:44

ale Ty chyba nie na poważnie z tymi banialukami, co?
pterodaktyll - Czw 18 Sty, 2018 22:44

A właściwie do czego Ci ta wiedza potrzebna?
Wiedźma - Pią 19 Sty, 2018 05:37

Aha, kolega ironizuje... :aha:
Rado - Pią 19 Sty, 2018 09:23

pterodaktyll napisał/a:
A właściwie do czego Ci ta wiedza potrzebna?
nie znam nikogo na grupie kto ma kompletną wiedzę w tym temacie,kolega kiedyś nazarł się cukierków z alkoholem i miał poczucie winy ze zapił...ale czy zapił?osobiscie to ja nie mam pojęcia...
pterodaktyll - Pią 19 Sty, 2018 09:37

Rado napisał/a:
kolega kiedyś nazarł się cukierków z alkoholem i miał poczucie winy ze zapił...ale czy zapił?osobiscie to ja nie mam pojęcia...

Moim zdaniem to są dywagacje z cyklu "ile diabłów może tańczyć na łebku szpilki", tyle tylko, że takie dysputy prowadzono w średniowieczu....... i tyle w temacie

rufio - Pią 19 Sty, 2018 10:04

Rado idąc tym tokiem myślenia to juz dawno złamałem abstynencje poniewaz ze wzgladu na bóle spowodowane problemem z kregosłupem i jak sie ostatnio dowiedziałem długim czasem oczekiwania na operacje - zabieg * biore zastrzyki z psychotropami , które pomagaja mi przetrwac .
Kolego nie dajmy sie zwariować .Alkohol jest w 70 % lekarstw - aspiryna , polopiryna itp .A przewbólowe to juz inne składniki które idąc torem myślenia uzależnienia 90 % nie powinno sie stosowac .
Uzywaj amol i inne które Ci pomagaja i zajmij sie odśnieżaniem .


prsk

Janioł - Pią 19 Sty, 2018 12:18

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=59883#59883

a ja mimo wszystko radziłbym stosować się w tym temacie od pkt.2 do pkt 5.
Jestem radykałem w tych sprawach bo mnie to pomogło i zawsze mam przed oczyma scene z "Pod mocnym aniołem" jak to kierowca nie pijąc był pijany ( lał gorzałe do kalosza) ale nie uważam też by zjedzenie cukierka zerowało licznik

Wiedźma - Pią 19 Sty, 2018 16:47

Janioł napisał/a:
a ja mimo wszystko radziłbym stosować się w tym temacie od pkt.2 do pkt 5.

Zgadza się, Janioł, ja też uważam, że sytuacje opisane w tych punktach mogą stanowić zagrożenie
zwłaszcza dla świeżych trzeźwości i dlatego należy ich unikać.
Ale Rado pytał czy otarcie się o któreś z tych zagrożeń jest złamaniem abstynencji - odpowiedziałam, że nie,
co nie znaczy, że w konsekwencji do tego złamania może nie doprowadzić. Bo może :|

Janioł - Pią 19 Sty, 2018 18:11

rufio napisał/a:
Uzywaj amol
a ja tak w kontrze do tego stwierdzenia
rufio - Pią 19 Sty, 2018 18:31

Janioł napisał/a:
a ja tak w kontrze do tego stwierdzenia


Moge prosic więcej i jasniej :mysli:

Rado - Pią 19 Sty, 2018 21:05

A tak poległem we wtorek,rozstaje się z partnerką mielismy kolejną juz gęstą rozmowę,w pracy też się ulało od kilku miesięcy...i juz na niczym mi nie zalezy,na nuczym...tak poszły się *j****...ponad 3 lata bez picia.Ale po kolei,kupilem zgrzewke piwa,spilem trzy i...czegoś tak okropnego chyba nigdy nie piłem.Po tych trzech miałem juz dosc ostatnie wyrzuciłem,byłem pewny ze popłyne z tych emocji.Dzis baba mnie dobiła więc...poszedłem się upić tym razem juz.Kupiłem 2 piwa po których myslałem ze zwymiotuje,tego smaku nie da się zdefiniować, masakra.Po tych dwóch mam nadzieję dosc na dłuzej niz te 3,5 roku.Tak serio to byłem pewny ze z£amałem abstynencje juz dawno używając amol do nacierania zatok...zle się z tym czułem z ciągłym poczuciem winy,tego uczucia to się chyba nigdy nie pozbedę...Zbyt łatwo przyszły mi te lata trzeźwości,rzadko na grupe chodziłem zawsze,ostatnio raz po kilku miesiacach przerwy,wszystko jakieś dziwne było nawet te zapicie trzezwe,teraz to nawet nie mam ucieczki w piwo bo sam smak moze mnie zabić
Matinka - Pią 19 Sty, 2018 21:56

Rado napisał/a:
,teraz to nawet nie mam ucieczki w piwo

Bo nie uciekniesz, możesz się na chwilę znieczulić, ale w konsekwencji narażasz się na powrót do picia, a w najmniejszym razie na poczucie winy. W ten sposób tego, co się wydarzyło nie zmienisz tylko pogorszysz swoje położenie. Trzeźwienie, to też zgoda na trudne emocje w życiu. I przyjęcie odpowiedzialności za tę sytuację, bo jest w tym też Twoje uczestnictwo.
Pomaga rozmowa z terapeutą, albo z kimś komu możesz zaufać.

rufio - Sob 20 Sty, 2018 00:14

Czyli amol to tylko pretekst - przygotówka i sruu
zołza - Sob 20 Sty, 2018 07:29

Rado napisał/a:
jakieś dziwne było nawet te zapicie trzezwe


Wcale nie :nie: Przecież w piciu nie chodzi o smak a o działanie alkoholu. Poszedłem się upić bo....bo życie mnie przerosło ;) Czy na trzeźwo czy z mdłosciami po piwie - WSIO RAWNO :)

Rado - Sob 20 Sty, 2018 08:57

rufio napisał/a:
Czyli amol to tylko pretekst - przygotówka i sruu

To nie tak,amolu stosowałem normalnie dużo wcześniej zawsze tylko nacierając się.
Kiedy zacząłem chodzić na mitingi docierały głosy o szkodliwości tego typu preparatów ba że jeśli ktoś tego używa świadomie to jest to koniec abstynencji.
Dopiero wtedy zapaliła się czerwona lampka,ja osobiście w używaniu amolu nie widziałem żadnego problemu,drażniło mnie i to strasznie gdy ktoś na saunie chciał go użyć do polania kamieni.

Rado - Sob 20 Sty, 2018 09:06

zołza napisał/a:
Rado napisał/a:
jakieś dziwne było nawet te zapicie trzezwe


Wcale nie :nie: Przecież w piciu nie chodzi o smak a o działanie alkoholu. Poszedłem się upić bo....bo życie mnie przerosło ;) Czy na trzeźwo czy z mdłosciami po piwie - WSIO RAWNO :)

To niestety prawda,przerosło i to dużo wcześniej no niestety nie jestem ze stali.
W pracy ostatnie 2 lata może 1,5 roku to co się wyrabia to makabra,głupi jestem że jeszcze to znoszę bo niby myślałem że jestem taaaaki twardy,nikt nie jest.
Znęcanie fizyczno-psychiczne to standart,mamy biegać dosłownie a i tak jest ciągle żle i mało to więc ja przestałem i powiedziałem że skoro się nie nadaje(nikt tego w oczy mi nie powiedział nigdy,bo już dawno brakuje dobrych pracowników) to niech zrobią mi przysługę i mnie zwolnią...
Jakoś na pracę się uodporniłem albo tak mi się wydaję,na pogarszające się stosunki z partnerką zdecydowanie nie,tu poległem na całej lini.amen

Linka - Sob 20 Sty, 2018 09:22

Rado napisał/a:

To niestety prawda,przerosło i to dużo wcześniej no niestety nie jestem ze stali.

Idac tym tokiem myślenia, już dawno powinnam się zapić.
.......bo zła praca, brak pracy, mąż alkoholik, bieda itd....

Matinka - Sob 20 Sty, 2018 10:14

Rado napisał/a:
...tak poszły się *j****...ponad 3 lata bez picia
Rado napisał/a:
Zbyt łatwo przyszły mi te lata trzeźwości

Licznik - a na cóż on i po co, komu do czego?
Jak zmieniłeś się przez ten czas, jak zmienił się Twój stosunek do alkoholu?
Jak dogadujesz się z ludźmi? Jak widzisz swoją pracę? itd.
Rado napisał/a:
nie jestem ze stali.

Może nie chodzi o zaciskanie zębów? Znasz inne sposoby?
Rado napisał/a:
Dzis baba mnie dobiła więc...poszedłem się upić

Czy wygląda Ci to znajomo, jak na zdjęciu sprzed paru lat? Alkohol - jako sprawdzone lekarstwo na całe zło świata, niesmaczne wprawdzie, ale co tam!
Rado napisał/a:
rozstaje się z partnerką mielismy kolejną juz gęstą rozmowę,w pracy też się ulało od kilku miesięcy...i juz na niczym mi nie zalezy
Rado napisał/a:
to niech zrobią mi przysługę i mnie zwolnią...

Rado napisał/a:
kupilem zgrzewke piwa,spilem trzy i...

Rozpędzasz się Rado, bardzo skutecznie i niestety wiadomo, w jakim kierunku.

rejek - Sob 20 Sty, 2018 10:28

Rado weź ty napisz uczciwie -" ludzie napiłem się bo chciałem się napić" -no i co teraz?Pomóżcie,czy co tam -np -"będę tu pisał co czuję,co się ze mną dziej,co w duszy gra itd"
A nie "napiłem się z powodu...." - i dorabiasz do tego ideologię i snujesz baśń kwiecistą.
Ja się "napijałem" bo się chciałem napić.Powód się zawsze znajdzie.
Zrobiłeś co zrobiłeś i tego nie cofniesz.
Ważne co teraz z tym będziesz robił.
I w czym możemy cię wesprzeć .
Sukcesu

Rado - Sob 20 Sty, 2018 19:20

Obawaim się że przez te ostatnie lata zmieniłem się subtelnie,nadal nie mogę się wyzbyć dziwnej wściekłości,zwłaszcza gdy wsiądę na rower a jeżdzę niemal codziennie cały rok i jak widzę zachowanie kierowców którzy chcą mnie chyba rozjechać :/
Wydaje mi się że bez jakieś terapii, grupowej czy indywidualnej nie popchnę swojej trzeżwości na wyższy poziom.
Na pewno zdecydowanie za rzadko na grupę chodziłem,wolałem na basen a droga prawie taka sama.Nie znam chyba nikogo kto chadzał na grupę raz na 2 miesiące a ostatnio rzadziej nawet.

rejek - Sob 20 Sty, 2018 19:53

Cytat:

Obawaim się że przez te ostatnie lata zmieniłem się subtelnie,nadal nie mogę się wyzbyć dziwnej wściekłości,zwłaszcza gdy wsiądę na rower a jeżdzę niemal codziennie cały rok i jak widzę zachowanie kierowców którzy chcą mnie chyba rozjechać :/
Wydaje mi się że bez jakieś terapii, grupowej czy indywidualnej nie popchnę swojej trzeżwości na wyższy poziom.
Na pewno zdecydowanie za rzadko na grupę chodziłem,wolałem na basen a droga prawie taka sama.Nie znam chyba nikogo kto chadzał na grupę raz na 2 miesiące a ostatnio rzadziej nawet.
_________________
Agresja to smutek a śmiech to łzy


Was?
Pijesz dalej?

staszek - Sob 20 Sty, 2018 22:20

Rado napisał/a:
Wydaje mi się że bez jakieś terapii, grupowej czy indywidualnej nie popchnę swojej trzeżwości na wyższy poziom.

I to jest słuszna decyzja.Głowa do góry i do przodu. :)

Rado - Sob 27 Sty, 2018 09:50

Pamiętam moje poprzednie mini zapicie po mini absytencji 72 dniowej(wtedy rekord) trwało od 31 Grudnia do 7 Maja.Piszę mini bo wtedy wiedza była taka,wcale na mitingi nie chodziłem chcialem sam sobie poradzić.Po latach też rzadko,ale bywam na mitingach wiem i czuję ze zbyt rzadko.Jedyne co mam teraz w glowie to pustkę chaos i smutek,bo znów jestem sam z tym wszystkim .Zapicie moje bylo nieuniknione,w 1 dzien stracilem wiarę i sens trzezwego zycia i raczej nie uwazalem się za alkoholika,grzech pychy rósł jak balon i efekt był wiadomy do przewidzenia.
Rado - Śro 31 Sty, 2018 10:56

Temat do zamknięcia proszę o usunięcie wątku
smokooka - Śro 31 Sty, 2018 11:08

A co to się zadziało że taka ostra decyzja?
Whiplash - Śro 31 Sty, 2018 11:44

smokooka napisał/a:
A co to się zadziało że taka ostra decyzja?
czyżby znowu c44vc ??
Rado - Sob 03 Lut, 2018 09:49

Whiplash napisał/a:
smokooka napisał/a:
A co to się zadziało że taka ostra decyzja?
czyżby znowu c44vc ??
jestes zwykłą szmatą do wytarcia kibla na zywo to byś od razu dostał w mordę ale tu jesteś bezpieczny pajacu
esaneta - Sob 03 Lut, 2018 10:14

Rado, wysyłam Cię na dwutygodniowy urlop żebyś mógł ochłonąć.
rejek - Sob 03 Lut, 2018 15:20

Kolega widzę "smutny" inaczej -patrząc na stopkę

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group