To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Mamusia musi odejść !!!!

Jras4 - Śro 04 Lut, 2015 17:09
Temat postu: Mamusia musi odejść !!!!
To temat dla alko .którzy pjiąc i bendąc DDA mieli nadopiekunczą ,,Matke ,, rodzine Wszyscy zyli za pjiącego .wszyscy wiedzieli lepiej co pjak ma robić co dla niego dobre
co w przypadku kiedy pjiak przestaje pić ,zaczyna inne zycie nie na niby ,nie dla nich ale dla siebie i na powaznie ,co w twdy gdy rodzina która zyła za niego tego nie akceptuje nie chce go takiego ,,innego ,, nie dajacego soba manipulwac , mającego własne plany ,własne zycie
i nagle okazuje sie że jego plany i jego dobro nie jest dobrem ,,Mamusi ,,
Co robić ? kiedy wiemy ze czas odciąc pępowine ale ta jest ze stali a nóż który mamy nie odetnie jej
Co robic gdy to staje sie ciężarem ,zaczyna duśić . meczyć ...Walka nic nie daje prożba tez ani grozba .....i słyszysz,,wolałem cie jak piłeś ...
Wszelkie podobienstwo do postaci fikcyjnych jest fikcyjne wiec nie piszmy ,,do kogoś ,, ale o swoich przezyciach wtedy unikniemy walki na noże miedzy Alko a Czarnym Szwadronem Śmierci ...
a i ps ... jestes spokoiny ... unikasz prubujesz tłumaczyć ... czasem maz dośc wiec nic nie robisz ale czujesz ze ze chwile zaczniesz wojne ale taką ze ..własnie wielkie że

Ann - Śro 04 Lut, 2015 18:07

Ja Ci powiem Tomek tak..
Nie jestem DDA. Ino DDD bo dysfunkcja w domu, a nie alkoholizm.
Przez wiele lat matka miała mnie centralnie gdzieś. Z mojego punktu widzenia. Ja nie wiem czy ją przerastało moje picie i moje zachowanie, czy ona tego nie widziała, czy widzieć nie chciała. Nie wiem.
Jednakże w momencie kiedy przestałam pić, matka powiedziała kiedyś do mnie: no to ja się za Ciebie wezmę! Ja Cię wychowam! Przypomnę, że miałam wtedy skończone 24 lata. Kiedy miałam 12 lat jej nie było, kiedy miałam 16 nadal jej nie było, zjawia się kiedy mam 24 lata i zaczynam mieć swoje zdanie i chce mnie nagle wychowywać (czyt. sterować mną po swojemu).
Nie piję 1,5 roku.. i powiem Ci, że nasze relacje zmieniły się okrutnie.
Na początku to była walka na noże i dosłownie i przenośni.
Ja chciałam szacunku a jego nie było. Ja chciałam mieć prawo do swojego zdania, a matka gdzieś podświadomie wyniuchała, że ja się zmieniam i chciała za wszelką cenę mieć udział w moim nowym życiu (nie wiedziała wtedy o leczeniu, dowiedziała się dopiero jak nie piłam rok).
Początkowo moje 'plany na życie' począwszy od faktu, że wychodzę z domu na kilka godzin i nie mówię gdzie jadę/idę.. były powodem do wypominek, krzyków i szantażu.. a także do wojen, w których leciały ku***. Ja miałam swoje zdanie. Coraz częściej je mam.
Początkowo bardzo uparcie i w małych, maleńkich sprawach trzymałam się swojego zdania.. i walczyłam o to jak lwica, krzykiem, groźbą, płaczem - czyli dokładnie taką metodą jaką ona stosowała wobec mnie. Później taktykę zmieniłam - wychodziłam jeśli mnie nie szanowała, znaczy nie brała pod uwagę mojego zdania. Wychodziłam bez słowa, bez przytakiwania, bez kłótni. Wychodziłam i robiłam swoje. Ona się obrażała, wściekała, milczała. Czyli skoro ja milczę - milczy i ona.
Później zobaczyła, że jestem uparta, ale nie waleczna. Nie tak waleczna jak kiedyś. Nie wchodzę w jej gierki.. i przestała się wtrącać.. owszem zdarzy jej się. zdarzy.. nie powiem, że nie.. i foch się zdarzy i złość się trafi.. ale ja nadal działam wobec niej na spokojnie.. po swojemu.

Zawsze chciała bym była taka jak ona sobie mnie wymyśliła - maskotka, wspaniałe dziecko, zawsze jako mała dziewczynka musiałam robić to co chciała. Nawet jeśli ja tego nie chciałam. Później było jak było, ale nawet pijaczką się chwaliła przed obcymi przy okolicznościach jakiś ważnych.. a ja udawałam, że wszystko gra, udawałam jej cudowne dziecko, bo ona tego chciała. Dzisiaj.. jestem sobą. Ale myślę, że ona też musiała to zaakceptować. Bez tego nie byłoby nic. Mój upór i spokój bez wdawania się w słowną polemikę to jedno, a jej odrobina chęci to drugie.
Ja ze swoją jestem dzień w dzień pod jednym dachem.
Ktoś kto chce uporządkować hierarchię z matką, która jest dalej, ma trudniej - tak mi się wydaje.

MILA50 - Czw 05 Lut, 2015 20:22

Jras4 napisał/a:
Co robić ? kiedy wiemy ze czas odciąc pępowine ale ta jest ze stali a nóż który mamy nie odetnie jej


Ja nie użyłam do tego noża a jedynie skorzystałam z tego co dała mi terapia uzależnienia od alko.-przerobiłam gruntownie swoją zależność-jej powody-od matki,przestałam się przejmować tym co ona pomyśli i stanowczo,uparcie robiłam swoje.Jeśli próby wytłumaczenia nie dawały rezultatu,mówiłam -to jest moje życie i ja nim teraz kieruję.Dbałam o takt,nie urażałam celowo no i najważniejsze-zrozumiałam dlaczego taka była i dlaczego ja tak długo w tym tkwiłam.....praca nad sobą a nie nad relacja dala u mnie efekt.....nie była nadopiekuńcza ale "nakazująca"-wychowała mnie w poczuciu posłuszeństwa.

Dziś ja jestem matką,moje dziecko DDA,popsułam wiele......

Jras4 - Pią 06 Lut, 2015 14:46

[quote="MILA50"]przestałam się przejmować tym co ona pomyśli i stanowczo,uparcie robiłam swoje.[/quoteza te słowa dzieki ..cąłe sedno ... wypowiedzi mało ale tersciwe Ann tez dzieki
Jras4 - Pią 06 Lut, 2015 14:47

Ann napisał/a:
ś. Nie wchodzę w jej gierki.. i przestała się wtrącać.
własnie
zimna - Pią 06 Lut, 2015 14:55

MILA50 napisał/a:
o dała mi terapia uzależnienia od alko.-przerobiłam gruntownie swoją zależność-jej powody-od matki,przestałam się przejmować tym co ona pomyśli i stanowczo,uparcie robiłam swoje.Jeśli próby wytłumaczenia nie dawały rezultatu,mówiłam -to jest moje życie i ja nim teraz kieruję.Dbałam o takt,nie urażałam celowo no i najważniejsze-zrozumiałam dlaczego taka była i dlaczego ja tak długo w tym tkwiłam.....praca nad sobą a nie nad relacja dala u mnie efekt...

Mila50 :okok: ja dokładnie tak tak samo postąpiłam w relacji z mężem i również przyniosło efekt przynajmniej dotychczas. Trzeba jednak działać z żelazną konsekwencją.
i szczególnie polecam uwadze "praca nad sobą a nie nad relacja dala u mnie efekt..."
:)

rybenka1 - Pią 06 Lut, 2015 22:13

Ja mieszkam w jednym domu z mamą ,manipulowala mną .Dzisiaj już nie robi tego ,bo ja się zmieniłam.Było bardzo trudno ,bolało ,odciełam się ,zyję własnym życiem .Wtrącała się we wszystko ,i nadal by chciała .Tłumaczyłam ,prosiłam i nic ,odpusciłam ,bo jesli mówię coś do niej 20 raz i nadal swoje odpuszczam .Po co mam się spalać ,po co ,po co jeśli Ona nie słucha .Kiedyś mi mama powiedziałą ,teraz to z Tobą dogdac się nie można ,bo ja się zmieniłam .dbam o siebie i moją rodzinę nie lecę na każd skinienie ,jesli jest potrzeba to spoko.Jeszcze teraz czasem próbuje coś uszczypliwego mi powiedzieć ,nie rusza mnie .Wychodzę i tyle ,kiedyś jeszcze mi coś tam powiedziała ,ze co zapomniałaś co robiłaś ,ja na to nie zapomniałam ,ale też nie rozpamietuję .To było ,dzisiaj jest dzisiaj .Już nie wraca do tego .Jras zmiana siebie ,dzisiaj mi się zyje *j**** ,choć w jednym domu z mamą to *j**** ,bo kocham ją . :buzki:
Jras4 - Nie 08 Lut, 2015 11:57

rybka pieknie to napisałaś .. to wartosciowy post i to bardzo
ale mnie zawsze zastanawia co z tymi matkami jest nie tak

Ann - Nie 08 Lut, 2015 12:03

Jras4 napisał/a:
co z tymi matkami jest nie tak
według mnie kochają toksycznie. Amen.
esaneta - Nie 08 Lut, 2015 12:05

A po co Ci ta wiedza Jras? :beba:
Moze wyniosly takie wzorce z domu rodzinnego...
Na sobie sie skupiaj, to najzdrowsze :)

Jras4 - Nie 08 Lut, 2015 12:07

sądze że te załosne indywidua nie wiedza co znaczy kochać czy pomóc ...
ale zaobserwowałem ruzne stany np od warjaci w stylu mamusia szaleje kszyczy ubliża sraszy a kiedy nie reagujesz jak tu radzą panie w powyszych postach ,mamusia pszechodzi w faze wganiania w poczucie winy i skszywdzenia na zasadzie ,,to ja ci tak pomagam a ty tak odpłacasz ...
zastanawiam sie jaka jest kolejna faza ...

Ann - Nie 08 Lut, 2015 12:10

Jras4 napisał/a:
nie wiedza co znaczy kochać czy pomóc
wiedzą.. ale mają na to swój indywidualny plan.. który wcale nie jest taki jakiego spodziewa się dziecko.
pietruszka - Nie 08 Lut, 2015 15:00

Jras4 napisał/a:
zastanawiam sie jaka jest kolejna faza ...

Ty się Iras nie zastanawiaj, jaka u nich jest faza, znaczy się matek.
Jedyne na co masz wpływ - to własne myśli, przekonania, postępowanie. Dopóki w tej relacji będziesz czuł się jak szturchane małe dziecko - dopóty będziesz się wściekał, ciskał. Odkryj w sobie w końcu dorosłego Irasa w tej relacji, a po prostu... będzie Ciebie to mniej wnerwiać. Kiedy się denerwujesz, wściekasz - ona najczęściej dalej widzi małego brzdąca, który tupie. Im częściej będziesz umiał zachować dorosłe, opanowane dorosłe zachowanie - tym bardziej Ty będziesz się w tej relacji czuł OK. A ona możliwe, że przez jakiś czas dalej tego nie zauważy, ale Ty będziesz się czuł lepiej.

Jras4 - Nie 08 Lut, 2015 16:40

pietruszka napisał/a:
na najczęściej dalej widzi małego brzdąca, który tupie. Im częściej będziesz umiał zachować dorosłe, opanowane dorosłe zachowanie - tym bardziej Ty będziesz się w tej relacji czuł OK. A ona możliwe, że przez jakiś czas dalej tego nie zauważy, ale Ty będziesz się czuł lepiej.
no coś w tym jest
i nawet to skuteczne jest
ale powtaerzam wszelkie podobienstwo jest fikcyjne

rybenka1 - Nie 08 Lut, 2015 20:22

Ja już się nie zastanawiam dlaczego ,jest taka i już.Mam wpływ na siebie ,na zachowanie moje nie na Jej.odpusciłam i pogodzilam się ,jest mi lzej .Moja mama jak nie reaguje na Jej słowa ,pyta czy Ty mnie słuchasz?Mówię słucham ,a w myślach i tak swoje .Nie bedę się kłocic szkoda moich sił ,na co innego to przeznaczam.Zreszta jak już tak dłuzej mnie nic nie rusza ,to mama też odpuszcza.Dziala to w obie strony ,no ale żeby nie było nudno zawsze o coś się czepi .Kiedyś mówi mi tak ,korytarz umyłaś ,mówię tak ,a Ona -śmieci są .Ja mówię ja myłam ,jeśli uważasz ,że śmieci są to umyj Ty .Cisza ...... nie umyła .Mam spokój :luzik: czasem zaczepki obrócę w żart ,to też pomaga mi tych relacjach .Na dzień dzisiejszy są poprawne . :radocha: :radocha:
Thomasson - Pon 09 Lut, 2015 12:20

Ann napisał/a:
Ja Ci powiem
Dzięki Aniu za tego posta :kwiatek: dobrze czasem Człowieka poczytać :skromny:

W tym problemie Jras widzę dwa aspekty.
Gdy trzeba przed rodzicami się wykazać, merdać ogonkiem by coś dostać... i tu sytuacja patowa, coś za coś, nic za friko.
Albo gdy szuka się akceptacji rodzica, np przekonując do swojego zdania, szukając poparcia itd i tutaj praca nad sobą a nie nad relacją jak ktoś mądrze wspomniał.

A u mnie... od zawsze nędza była, nie mieli mi co dać lub czego zabronić, dali mi wolną rękę (we wszystkim od mycia zębów po chodzenie do szkoły) odkąd poszedłem do podstawówki. Nawet cienia autorytetu dla mnie nie stanowili... Dzisiaj nie ma dyskusji, tłumaczenia się... ale wiem że matka patrzy na mnie jak na 12-latka, czasem ubliża mi to, ale częściej widzę w tym chorobę umysłową - przykre. Chyba tylko współuzależnienie trzyma moją rodzinę razem.

Ann - Pon 09 Lut, 2015 14:35

Thomasson napisał/a:
Dzięki Aniu za tego posta
:skromny:
Jras4 - Czw 12 Lut, 2015 11:14

wytrawałe milczenie i praca z uporem manniaka daje efekty na jak długo ? zobaczymy
BARBARA - Czw 12 Lut, 2015 13:14

Jras4 napisał/a:
wytrawałe milczenie i praca z uporem manniaka daje efekty na jak długo ? zobaczymy

na jak długo wystarczy ci sił ?

Jras4 - Czw 12 Lut, 2015 22:50

nie wiem ... może jutro bug sie zlituje i mnie zabjie i tak uwolni swiat od pjiaka ... a mnie od świata

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group