To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - dlaczego???

anusia - Czw 12 Lut, 2015 21:55
Temat postu: dlaczego???
...jestem dda, tak myslalam bynajmniej od wrzesnia, przeczytalam "rozwinac skrzydla" I czytalam o sobie, tak, moj ojciec byl alkoholikiem, moj byly maz tez, z ramion meza wpadlam w objecia narkomana a pol roku temu poznalam... trzezwego alkoholika, to wlasnie on nakierowal mnie na wlasciwe tory, prowadzil za reke, wspieral I pewnego dnia po prostu pokazal swoje oblicze przepelnione chamskim wrecz egoizmem, na moje niesmiale sprzeciwy odpowiadal, ze nic nie rozumiem bo jestem dda, odszedl kiedy wspomnialam o planowanym wyjsciu na mityng al-anon, we mnie pozostala pustka I zal ale na mityng poszlam I zrozumialam, ze jestem wspoluzalezniona, od mojego bylego meza I od tego niepijacego partnera tez, dlaczego w aa jest tyle egoizmu? Dlaczego tak bardzo potrzebuja adoracji? Dlaczego odszedl skoro ja go tak bardzo kocham? Rozsypalam sie I nie potrafie sie poskladac... :beczy:
Mała - Czw 12 Lut, 2015 21:59

:pocieszacz:
Klara - Czw 12 Lut, 2015 22:05

Witaj Anusiu :pocieszacz:

Poczytaj o sobie: O współuzależnieniu i wychodzeniu z uwikłania

Tosia - Czw 12 Lut, 2015 22:18

:pocieszacz: anusia, :buziak:
staszek - Czw 12 Lut, 2015 22:44

Cześć anusia. :pocieszacz:
OSSA - Pią 13 Lut, 2015 21:46

anusia napisał/a:
Dlaczego odszedl skoro ja go tak bardzo kocham?


Aniu jest taka piosenka do tanga trzeba dwojga, mój były mąż odszedł po 30 latach związku, z dnia na dzień wynajął mieszkanie i wyprowadził się, byłam załamana,jak on mógł mnie tak zostawić, nie wyobrażałam sobie życia bez niego, byłam przekonana, że nie dam sobie sama rady itd.

Od tego czasu minęło kilka miesięcy i jednego już dziś jestem pewna nie chcę by do mnie wrócił, to nie była miłość tylko iluzja, strach przed samotnością, przed wzięciem swojego życia we własne ręce.

Dziś mogę powiedzieć mój był mąż odchodząc zrobił mi największą przysługę, taki kubeł zimnej wody był mi bardzo potrzebny by wyprostować swoje chore myślenie.
Nie szukam nowego partnera, jest sama, ale nie jestem samotna. Oczywiście czasem jest mi smutno, bo chciałam mieć obok kogoś bliskiego, ale jak sobie przypomnę te emocję, stres związany z jego piciem, trzeźwieniem, nawrotami, głodami :boisie:

OSSA - Pią 13 Lut, 2015 22:00

milutka zastanów się co piszesz w wątku nowej userki, ona przyszła tu szukać pomocy, a nie vz4 :klotnia:

Nie przenoś swoich osobistych urazów na wszystkich facetów, cóż podli i wredni potrafią być również abstynenci. :bezradny:

margo - Pią 13 Lut, 2015 22:39

Cześć Anusiu :) Fajnie, że u nas piszesz. A powiedz mi, jesteś DDA, a czy chodziłaś na terapię? Wiesz, mam bardzo podobny problem do Ciebie, tak sobie ostatnio nawet stwierdziłam, że przyciągam do siebie ciągle, bardzo brzydko to nazwałam, "emocjonalnych inwalidów". Ale jednak odeszłam od tej koncepcji, całkiem niedawno uświadomiłam sobie, że to we mnie i w moim podejściu do partnera leży cały mój problem. Ja nie przyciągam "złych facetów", ja po prostu pcham im się w ramiona. Gdybym była zupełnie zdrowa, to partnerzy trudni emocjonalnie odpychaliby mnie, po prostu. To normalny instynkt samozachowawczy. Jako, że jestem DDD i współuzależniona to sama, na własne życzenie, pcham się w takie związki z podwyższoną adrenaliną. Ale wiesz, uświadomiłam sobie, że to wszystko zależy ode mnie. Czasami może się zdarzyć, że swoim chorym zachowaniem mogę doprowadzić do niepożądanych sytuacji nawet z partnerami zupełnie zdrowymi emocjonalnie. Doszłam do wniosku, że najważniejsze jest to, żeby zająć się sobą i pracować nad poczuciem swojej wartości, tak, aby nie pozwolić się skrzywdzić i naprostować sobie "skrzywiony celownik" i aby pozwolić sobie po prostu na bycie szczęśliwą. Ale to moje całkiem świeże przemyślenia, a już troszkę dłuższa droga terapeutyczyna za mną :)
matiwaldi - Sob 14 Lut, 2015 05:36

margo napisał/a:
mam bardzo podobny problem do Ciebie, tak sobie ostatnio nawet stwierdziłam, że przyciągam do siebie ciągle, bardzo brzydko to nazwałam, "emocjonalnych inwalidów". Ale jednak odeszłam od tej koncepcji, całkiem niedawno uświadomiłam sobie, że to we mnie i w moim podejściu do partnera leży cały mój problem. Ja nie przyciągam "złych facetów", ja po prostu pcham im się w ramiona.



jesteś bardzo mądrą osóbka Margo !!!!! mimo młodego wieku wyciągasz wnioski,które pozwalają Ci na rozwój :brawo:

niestety znam i takich ludzi ,którzy całe życie będą uważali,że świat zmówił sie przeciwko nim ......


i jeszcze słowo do autorki tematu : pytasz dlaczego ?
ano właśnie dlatego,abyś odróżnić ,gdy spotkasz właściwego !!!!

8)

OSSA - Sob 14 Lut, 2015 07:29

Aniu wracaj :prosi:
Klara - Sob 14 Lut, 2015 08:10

Z gorącej dyskusji wydzieliłam nowy wątek: Szara rzeczywistość
pietruszka - Sob 14 Lut, 2015 14:51

anusia napisał/a:
Dlaczego odszedl skoro ja go tak bardzo kocham? Rozsypalam sie I nie potrafie sie poskladac...

Czytałaś "Kobiety,które kochają za bardzo?" A kochasz sama siebie, a przynajmniej lubisz?
Pewnie też swoje znaczenie ma skłonność do ryzyka, a może właśnie ucieczka od poczucia własnej odpowiedzialności? U mnie to też miało swoje znaczenie.
Też miałam dziwną skłonność do facetów z jakąś dysfunkcją, normalni byli do tego jacyś tacy zbyt nudni, poukładani, przewidywalni. Bardziej mnie pociągli Ci rozrywkowi, większą fantazją, przynajmniej przy nich nie musiałam być sama bardzo stateczna i odpowiedzialna.

OSSA - Sob 14 Lut, 2015 14:57

pietruszka napisał/a:
normalni byli do tego jacyś tacy zbyt nudni, poukładani, przewidywalni


Takie cechy u facetów zaczęłam dopiero doceniać z wiekiem :skromny: , kiedy byłam młoda raczej szukałam towarzysza co skoczył by ze mną bungee.

anusia - Sob 14 Lut, 2015 23:30
Temat postu: tak, lubie sama siebie...
... kiedy poznalam H myslalam, ze wlasnie przerwalam moje pasmo niepowodzen I porazek zyciowych, 5 lat temu odeszlam od meza-alkoholika bo nie chcialam aby nasza corka miala takie samo dziecinstwo jak ja, bo nie chcialam zyc jak moja mama, paradoksalnie kiedy dowiedzialam sie o juz nie piciu H pomyslalam, ze wreszcie ktos normalny, spedzilismy razem 4 dni, 4 pelne 24/7 I dla mnie wbrew wczesniejszym obawom byly to wspaniale chwile, 2 ostatnie tygodnie to dla mnie meka,skrajne emocje buzujace w mojej glowie, nie, nie zakochuje sie z leku przed samotnoscia, umiem zyc sama tak aby nie czuc sie samotna ale ja kocham, kocham takim jakim poznalam , nie rozumiem dlaczego to nagle tak sie zmienilo, skad w nim tyle egoizmu, krytyki do mojej osoby, na kazde moje asertywne zwracanie uwagi, ze jego slowa mnie bola, odbijal pileczka mowiac, ze nic nie rozumiem, bo jestem ďda, zylam w zawieszeniu przez 14 dni I...spadlam, podnioslam cos ze soba, poszlam na grupe al anon, chociaz on mi ja odradzal, twierdzil, ze skoro wczesniej odeszlam od alkoholika to nie jestem wspoluzalezniona a ja juz wiem, ze jestem, dlaczego tak bardzo chcial to przede mna ukryc? Dlaczego tak bardzo bal sie tego slowa?
pietruszka - Sob 14 Lut, 2015 23:39

Anusiu, a po co Ci ta wiedza, co on pomyślał, czego on się bał?
anusia - Sob 14 Lut, 2015 23:53

Poniewaz chce zrozumiec, poniewaz mam jeszcze troche naiwnej nadziei, ze ...zadzwoni i powie, ze on tez nie potrafi zyc beze mnie... ja zylam chwila, dniem dzisiejszym to H planowal, nasze przyszle wakacje, wspolne zamieszkanie, zgodzilam sie i wtedy rozpetalo sie pieklo, napisalam mu to po tym jak sie rozstalismy, ze powinnam powiedziec to co wtedy czulam, ze bardzo go kocham ale powinnismy sie jeszcze powstrzymac z mieszkaniem, w odpowiedzi uslyszalam, ze zapetlil sie we wlasnej pulapce planowania, ze jemu nie wolno
Jacek - Sob 14 Lut, 2015 23:54

cześć Anka :)
anusia - Sob 14 Lut, 2015 23:59

Jacek napisał/a:
cześć Anka :)
nie rozumiem Jacku
anusia - Nie 15 Lut, 2015 00:06

:krzyk: Jacek,
pterodaktyll - Nie 15 Lut, 2015 00:20

anusia napisał/a:
nie rozumiem Jacku

Czy to tak trudno pojąć, że on się po prostu z Tobą przywitał?

anusia napisał/a:

:krzyk: Jacek,

Nie wrzeszczymy :nono: cisza nocna jest... :milczek: .... ;)

anusia - Nie 15 Lut, 2015 00:27

pterodaktyll napisał/a:
anusia napisał/a:
nie rozumiem Jacku

Czy to tak trudno pojąć, że on się po prostu z Tobą przywitał?

anusia napisał/a:

:krzyk: Jacek,

Nie wrzeszczymy :nono: cisza nocna jest... :milczek: .... ;)
nie wrzeszcze , rozumiem przywitanie, nie rozumiem cytatu, z mojej str to byla tylko prosba o wytlumaczenie
OSSA - Nie 15 Lut, 2015 08:15

anusia napisał/a:
Jacek napisał/a:
cześć Anka :)
nie rozumiem Jacku


Aniu w prawym górnym rogu przy każdym poście ma takie okienka:

Cytat:
ignoruj
jak nie chcesz czytać danego autora,
Cytat:
"
jeśli chcesz odnieść się do części wypowiedzi, zaznaczasz wybrany fragment
Cytat:
" cytuj
jeśli chcesz zacytować cały post .

Jacek przywitał się z tobą :luzik:

OSSA - Nie 15 Lut, 2015 08:17

anusia napisał/a:
Poniewaz chce zrozumiec, poniewaz mam jeszcze troche naiwnej nadziei, ze ...zadzwoni


Aniu nie wiem czy dobrze zrozumiałam, poznałaś pana H kilka tygodni temu, obiecywał wspólne życie, a teraz odszedł ?

milutka - Nie 15 Lut, 2015 09:28

Witaj Anusia :)Pozwolę sobie jeszcze raz udzielić się w Twoim watku i spróbować odpowiedzieć Ci na to pytanie.... bo większość tych mężczyzn ...samotnych oczywiście -nie szuka partnerki na całe życie ...swój nałóg alkoholu zamienili na nałóg zdobywania kobiet ...,a ,że te biedne współuzależnione tak bardzo potrzebują bliskości ,czułosci i zrozumienia często wpadają w sidła takiego" niby trzeźwego "mężczyzny ...a tacy Panowie z racji tego ,że zdrowej i pewnej siebie kobiety nie są w stanie zdobyć bo niestety takie kobiety nie dają się zmanipulować to ranią i nie zwracają na uczucia takich biednych kaczątek jak my :pocieszacz: .. Głowa do góry ,,,czas goi rany a dla Ciebie to lekcja pokory na przyszłość :buziak: :pocieszacz: ....było kres w moim życiu ,że byłam zaślepiona i "łykałam "wszystkie miłe słówka z ust męzczyzn bo mi cholernie tego brakowało ...dopiero teraz widzę jak uciekają jak myszy pod miotłę kiedy widzą ,że kobieta nie da się zmanipulować ...i już nie chcą pomagać ani się opiekować :shock: ...i nie rezygnuj z pomocy dla siebie ...ja bym dorzuciła do tych mitingów terapie dla współuzależnionych ,pomoc psychologa ...a za jakiś czas nie będziesz za nim płakać tylko poczujesz ,że żyjesz i kolejny "niby macho " nie będzie Ci potrzebny ...życzę powodzenia :pocieszacz:
:buziak..... Wielu osobom moje spostrzeżenie się nie podoba ale niestety możemu tutaj regułkami i teoriami pisać ale rzeczywistość jest inna ....nie mówię tutaj również o wszystkich mężczyznach coby nie było ,nie wszyscy są tacy ale niestety wielu ....

Linka - Nie 15 Lut, 2015 09:36

kiedyś to już wstawiałam;
"W terapeutycznych grupach współuzależnionych krąży taka oto przypowieść: Czy słyszałaś o kobiecie, która pocałowała żabę? Myślała, że żaba przemieni się w księcia. Niestety, ona sama przemieniła się w żabę.
Wielu współuzależnionych lubi całować żaby. Jesteśmy w tym bardzo dobrzy. Niektórzy z nas, pocałowawszy mnóstwo żab, nie mogą się już wyzwolić spod ich "uroku". Alkoholicy i inni uzależnieni są ludźmi bardzo pociągającymi. Promieniują siłą, energią i czarem. Obiecują złote góry. Nieważne, że napełniają nas bólem, cierpieniem i niepokojem. W słowach są przecież tacy wspaniali.
Jeśli nie uporasz się ze swoim współuzależnieniem, to rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że nadal będziesz zafascynowana żabami i nadal będziesz je całować. Zresztą nawet jeśli nawet uda ci się uporać z cechami, które czynią z ciebie osobę współuzależnioną, to i tak możesz nadal odczuwać pociąg do żab, ale możesz się przynajmniej nauczyć powstrzymywać chęć wskoczenia za nimi do stawu."
z książki "Koniec współuzależnienia" autorstwa Melody Beattie

milutka - Nie 15 Lut, 2015 09:41

Cytat:
z książki "Koniec współuzależnienia" autorstwa Melody Beattie
_________________
czytałam ją również dwa razy i polecam ....bardzo trafne spostrzeżenie Linko ...i dodam od siebie ,że "całowanie tych żab jest tak jakby nieuniknione ...bo różnie w życiu bywa ale najważniejsze by za nimii nie wskakiwać do stawu :) "a to już jest łatwiejsze do wypracowania ;)
anusia - Nie 15 Lut, 2015 13:52

OSSA napisał/a:
anusia napisał/a:
Poniewaz chce zrozumiec, poniewaz mam jeszcze troche naiwnej nadziei, ze ...zadzwoni


Aniu nie wiem czy dobrze zrozumiałam, poznałaś pana H kilka tygodni temu, obiecywał wspólne życie, a teraz odszedł ?
poznalam H w sietpniu ub roku, w Nowy Ŕok rozmawialismy o probie wspolnego zamieszk od lipca, pieklo rozpetalo sie 2 tyg po tym :(
OSSA - Nie 15 Lut, 2015 14:04

anusia napisał/a:
pieklo rozpetalo sie 2 tyg po tym

Pewnie na dziś jest ci smutno i ciężko, ale moim zdaniem dobrze się stało, że rozstaliście się teraz zanim pan H zamieszkał z Tobą i twoim dzieckiem. Widać on nie był gotowy na poważny związek, na wspólne zwyczajne życie, troski, radości, obowiązki. Cóż czasem tak bywa, wszystko mija nawet najdłuższa żmija. Zobaczysz dla ciebie zaświeci :sun: , jeszcze poznasz właściwego człowieka. :buziak:

anusia - Nie 15 Lut, 2015 14:22

Linka napisał/a:
kiedyś to już wstawiałam;
"W terapeutycznych grupach współuzależnionych krąży taka oto przypowieść: Czy słyszałaś o kobiecie, która pocałowała żabę? Myślała, że żaba przemieni się w księcia. Niestety, ona sama przemieniła się w żabę.
Wielu współuzależnionych lubi całować żaby. Jesteśmy w tym bardzo dobrzy. Niektórzy z nas, pocałowawszy mnóstwo żab, nie mogą się już wyzwolić spod ich "uroku". Alkoholicy i inni uzależnieni są ludźmi bardzo pociągającymi. Promieniują siłą, energią i czarem. Obiecują złote góry. Nieważne, że napełniają nas bólem, cierpieniem i niepokojem. W słowach są przecież tacy wspaniali.
Jeśli nie uporasz się ze swoim współuzależnieniem, to rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że nadal będziesz zafascynowana żabami i nadal będziesz je całować. Zresztą nawet jeśli nawet uda ci się uporać z cechami, które czynią z ciebie osobę współuzależnioną, to i tak możesz nadal odczuwać pociąg do żab, ale możesz się przynajmniej nauczyć powstrzymywać chęć wskoczenia za nimi do stawu."
z książki "Koniec współuzależnienia" autorstwa Melody Beattie
Dziekuje, zwlaszcza za te zabe, zaczynam rozumiec manipulacje, zaczynam ja wyraznie dostrzegac, adal jest mi smutno ale... ja bardzo nie lubie brudnej wody wiec w stawie i tak nie potrafilabym sie odnalezc
Jacek - Nie 15 Lut, 2015 14:30

anusia napisał/a:
nie wrzeszcze , rozumiem przywitanie, nie rozumiem cytatu, z mojej str to byla tylko prosba o wytlumaczenie

a jak dla mnie,to jeszcze za słabo wrzeszczałaś :skromny:
żartuję :skromny: po powitaniu se beszczelnie poszedłem,za moje zachowanie ,serdecznie przepraszam :skromny:
no juz spieszę z wyjaśnieniem ,przyznam ze nie wiem o jaki cytat chodzi bo nic tam nie cytowałem
no i wpadłem na to że cheba chodzi o cytat mojego podpisu
no więc to jest tak
od małego,mimo zakazu domowników,sprowadziłem se psiaczka , i od tamtej pory w moim życiu ze mną zawsze jest jakiś psiaczek
a ten ostatni,a zarazem poraz pierwszy,trafiła mnie się ona,bo to ona jest :skromny:
no i nigdy się nie zastanawiałem nad naszą przyjaźnią
po prostu był on,byłem i ja
mój uśmiech na jego widok,i jego merdający ogonek ,na widok gdy mnie zobaczył
mijał czas,,a pewne doświadczenia ,pozwoliły dostrzec(zauważyć) że ja nie zawsze miałem dla niego/jej ,czas
ja miałem kolegów,szkołę,dziewczynę,pracę,dzieci(i ten najgorszy okres ,,, to był alkohol)
a mimo tego ,, obojętnie z których tych moich czworonożnych przyjaciół
nigdy nie miał do mnie żalu
zawsze cierpliwie czekał/a,aż wrócę,pogłaszczę,coś powiem,przytulę,i pozwolę aby mugł łepek położyć na moich kolanach
za co??? się pytam
nawet on/a nie pytał/a ,,, dlaczego musiałem wyjść do szkoły,pracy,na randkę
jej/jemy ,, wystarczyła ta chwila,,one potrafiły się cieszyć tą jedyną chwilą bliskości
dla tej chwili ,cierpiały w innych chwilach,w milczeniu,bez użalania nad losem
a było to widać w tej chwili,gdy ten ogonek latał jak wahadełko zegara
stąd gdy wypatrzyłem ten cytat,stał się moim mottem życiowym
a stosuje go ,bynajmniej się staram, wprowadzić w życie ,,w różnych sytuacjach
pomaga :skromny:
przypomnę
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )

anusia - Nie 15 Lut, 2015 19:15
Temat postu: witaj Jacku
Witaj Jacku, mocne, niby zwykly przekaz slow a tama puscila i poplynely lzy, takie uczucie bezwarunkowe??? Wlasnie tak sie czulam przez ponad dwa tygodnie, jak psiak czekajacy na swoje 5 minut u Pana, wiecznie w pogotowiu, ze moze za chwile drzwi sie otwora i ktos przytuli i pocieszy jak dawniej, wiecznie w leku, ze nawet jezeli sie otwora to zawsze moze byc cos nie tak i to bedzie z mojej winy bo jestem dda, dostalam od H .''rozwinac skrzydla'' czytalam o sobie, jednoczesnie zastanaeiajac sie dlaczego moje zachowania istnieja dopiero od czadow malzenstwa, wczesniej nie mialam barier i oporow, przeszli mi przez glowe wspoluzaleznienie ale H jak ekspert zaprzeczyl mowiac, ze skoro odeszlam od meza-alkoholika to nie jestem wspoluzalezniona :/ dopiero teraz zaczynam wlasciwie interpretowa jego psychopatyczne zagrywki, zadanie mial ulatwione, mial wszystkie narzedzia w zasiegu reki, pracuje jako resocjaluzator w wiezieniu zrzeszajacym w swoich szeregach ludzi majacych problemy z emocjami, ludzi zamknietych w klatkach... ktos mi powiedzial, ze nic nie dzieje sie bez powodu, poznalam swoja slabosc, bardziej miekka strone, wiem, ze musze sie poskladac od nowa, mityngi daja mi sile, potrzebuje jakis namiarow na lektury, nie mieszkam w Polsce wiec dostep do nich mam raczej w formacie pdf, prosze, badzcie ze mna przez najblizszy czas, potrzebuje teraz obecnosci kogos kto rozumie, potrzebuje, zeby nie zwariowac...
Klara - Nie 15 Lut, 2015 19:31

anusia napisał/a:
nie mieszkam w Polsce

Jeśli masz ubezpieczenie, to KONIECZNIE rozejrzyj się za terapią - w Polsce takie terapie dla osób współuzależnionych są prowadzone przez ośrodki leczenia uzależnień. Bardzo możliwe, że tam gdzie mieszkasz, też są takie ośrodki.

Czytam Twój wątek i powiem Ci tak:
Wiele razy miałam pretensje do mojego pijącego męża o to, że przez całe życie ciągle obiecywał poprawę i twierdził, że od tego momentu będzie już na pewno inaczej. Oczywiście długo się na te obietnice łapałam, a dziś wiem, że byłby o wiele bardziej uczciwy, gdyby mi powiedział, że on nie jest w stanie żyć tak jak mnie się podoba, że nie może się przestawić i że w takim razie żegna.
Z tej przyczyny wydaje mi się, że ten Twój H. wykazał się jakimś rodzajem uczciwości i stwierdziwszy, że nie umie stworzyć normalnego związku, odszedł.
Szkoda tylko, że w tym celu szukał pretekstu i w ten sposób Ciebie dodatkowo zranił, ale przyznaj sama, że lepsze jest to, niż gdyby miał Ciebie ranić przez dłuższy czas Waszego wspólnego mieszkania.

anusia - Nie 15 Lut, 2015 20:31
Temat postu: uczciwosc
Uczciwosc u tego mojego idealnego rowna sie raczej stosowaniu zasady "klin klinem", z jego opowiesci wiem, ze jego byla zona jest dda, moge sie tylko domyslac, ze wspoluzalezniona tez I to bardzo gleboko, H pil przez ponad polowe swojego 38 letniego zycia, po zonie wchodzil w zwiazki z dziewczynami z grupy aa, od kazdej odchodzil do kolejnej, cos na zasadzie jak cos jest nie tak to sprobuje gdzies indziej, bylo kilka mezatek I potem ja, niby ta naprawde, przy ktorej pojawily sie uczucia wyzsze, nie wiem czy kazda z nich byla wiadomoscia dla jego rodziny, ja tak, rozmawial o nas z rodzicami, siostra, dzien po naszym rozstaniu byl juz obok bylej dziewczyny swojego sponsora, dda I al anon, poznalam ja osobiscie na grupie I bylam wsciekla, odezwalo sie gdzies moje rozbuchane ego, zaczelam nas porownywac a teraz jest mi po prostu jej zal, ze jest kolejna, ktora sie na to nabiera, wierzy, ze odszedl do niej ( sporo od niego starszej) od duzo mlodszej od niej wiec tym samym podbudowywuje jej mniemanie o sobie, najsmieszniejsze jest to, ze wszystkie z nas oprocz lekow z przeszlosci mamy jeszcze kolejny tzw wspolny mianownik, wygladamy jak siostry, bardzo podobne do siebie wizualnie, dla mnie to taka ucieczka od zastanowienia sie nad tym co bylo nie tak, gdzie bledy zostaly popelnione, zwyczajne podkulenie ogona I schowanie sie zazakretem, moj byly maz stosowal takie uniki, kiedy juz bylo miedzy nami bardzo zle postanawial sie przeprowadzic I zaczac wszystko od nowa, on naprawde mial wtedy nadzieje, ze zmiana mieszkania pozwoli mu zaczac wszystko od nowa, taka czysta kartka, jeszcze nie zapisana, a H? No coz, moze nie byloby to latwe gdyby przyszedl I powiedzial, posluchaj, nie umiem byc z nikim, to jeszcze nie moja pora, chce zyc sam, zeby Cie nie zranic ale nie bolaloby tak bardzo...nasamym poczatku naszej znajomosci chcialam "zniknac", powiedzialam mu o swoich watpliwosciach I wtedy uslyszalam, ze jezeli znikne to zrujnuje dwa zycia, stworzonedla siebie, a tydzien temu, ze on nie umie zyc z dda, ze ja go niszcze I wczesniej czy pozniej zapije przeze mnie, wiesz jak ja sie wtedy poczulam, nie mam sobie nic do zarzucenia z tej znajomosci, przezten caly czas byyyylaaaam asertywna I rozwazna, on chwytal sie wszystkiegojako zapalnika, padaly teksty typu, dlaczego to zalozylas? Przeciez wiesz, ze cie w tym nie lubie, a ja np mialam na sobie nowa rzecz, ktorej nigdy nie widzial na oczy.... 6 tygodni temu obydwoje razem, wspolnie rzucalismy palenie, po ktorejs kolejnej rozmowie zapytal wprost ile wypalilam , na odp ze nic uslyszalam, ze I tak nie wierzy, zmierzam od tego, ze po kilku tyg niepalenia jestem w stanie wyczuc papierosy od osoby rozmawiajacej ze mna, smiem twierdzic, ze on do palenia wrocil albo tez nie palil tylko przy mnie, po co??? Zaczynam miec teraz watpliwosci czy skoro jesli palil mowiac, ze nie, to codzialo sie z jego piciem, zdarzalo sie, ze znikal na dobe lub dwie tak bez powodu, niby nagly dyzur w pracy, zero kontaktu, wylaczony tel, pojawial sie z powrotem z burza skrajnych emocji, z pogadankadla mnie jakbardzo jest ugruntowany w swoim niepiciu, a co do terapii, nie mieszkam w Polsce, nie mam zielonego pojecia jak to tutaj wyglada, poza tym mam 6 letnio dziecko I nikogo ktomoglby sie nia zaopiekowac od czasu do czasu, I tak mityngi spedza u sasiadek, czuje sie jak idiotka, ale z drugiej strony potrzebuje to z siebie wyrzucic, potrzebuje, zeby nie zwariowac
olga - Nie 15 Lut, 2015 20:40

Nie zastanawialas się nad tym, ze bylas po prostu przygoda dla niego?
pietruszka - Nie 15 Lut, 2015 20:40

Ty się dziewczyno ciesz, żeś się głębiej ww ten związek nie wpakowała. :pocieszacz:
Jacek - Nie 15 Lut, 2015 23:04

anusia napisał/a:
Witaj Jacku, mocne, niby zwykly przekaz slow a tama puscila i poplynely lzy,

tak to czasem w milczeniu, łez spływie po policzkach,pomaga
pomaga na wezbranie głębszego oddechu
a zarazem oddaje Twój przekaz,prze uczuciowej osóbki
tak ,,, mnie też czasem zdarza się ze po policzkach spłyną łezki
czasem to właśnie po jakiejś akcji filmu,który naprowadzi na moje wspomnienia ,gdzie ja w świecie gdy pływałem w alkoholu,zanurzałem tam również najbliższych ,mimo ich sprzeciwu
próśb i gróźb
dziś te łzy mnie się należą
bo mogę coś zauważyć,coś zmienić


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group