To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Jak Feniks z popiołów - cześć Wam ponownie

tomcio. - Pon 26 Paź, 2015 15:13
Temat postu: Jak Feniks z popiołów - cześć Wam ponownie
Cześć,
ostatni raz tu byłem 4 lata temu! Fajnie, że konto nie zostało usunięte ;)
Cóż, witam ponownie, po kolejnych latach totalnej klapy...
...aż nie mogę uwierzyć jak to możliwe, że pomimo takiego zapału na początku wciąż pogrążam się w totalnie w bycie urojeń.
Nie będę pisał co robiłem i jak nisko upadłem, ale powiem co mnie popchnęło do zguby..
.. lecytyna!
Po 3.5 mc abstynencji wyjechałem na zagraniczny kontrakt - zabrałem ze sobą butelkę zbawiennej dla mózgu lecytyny - niestety nie sprawdziłem składu, w którym było alko...
domyślacie się co się stało po pierwszej łyżce. Nie powinno nic, ale sygnał do mózgu poszedł...
.. i dalej krąży od kilku lat :(

pozdrawiam Was
T

zołza - Pon 26 Paź, 2015 16:45

Ha ha ha ,lecytyna powodem zapicia i to już po pierwszej łyżce - tego numeru jeszcze nie słyszałam :mgreen:
Cześć :mgreen:

Wiedźma - Pon 26 Paź, 2015 17:35

tomcio. napisał/a:
.. lecytyna!

:zemdlal:

Ann - Pon 26 Paź, 2015 18:25

Tomcio, ja Cie nie znam.. Nic nie wiem i odniesc sie nie moge. Taki ogolny zarys bys podal?
Nagle wrociles.. Dlaczego?

No ale z ta lecytyna to dales 23r . Z ciekawosci wypiles butelke do konca jak rozumirm.. Nie przeszlo przez mysl wywalic?

tomcio. - Pon 26 Paź, 2015 22:53

Ann napisał/a:
Tomcio, ja Cie nie znam.. Nic nie wiem i odniesc sie nie moge. Taki ogolny zarys bys podal?
Nagle wrociles.. Dlaczego?

No ale z ta lecytyna to dales 23r . Z ciekawosci wypiles butelke do konca jak rozumirm.. Nie przeszlo przez mysl wywalic?



haha bardzo się cieszę, że Was rozbawiłem :)
Ale pisałem poważnie! Wtedy, gdy byłem na dobrej drodze, nawet przejście obok stoiska z alko powodowało u mnie zawrót głowy... Dlatego tamtego feralnego dnia, gdy udało się zdobyć ciekawą pracę, wydawało mi się, że będzie dobrze.... Mój organizm po prostu tak zareagował na minimalną ilość alkoholu, że stwierdziłem od razu "nic się nie stanie jak jedno piwko wypije"... no i wypiłem, po czym poszedłem po następne... historia podobna do innych
(tak na marginesie, na etykiecie później doczytałem, aby nie stosować m.inn. przy chorobie alkoholowej)

A czemu wróciłem?
Cóż.... po 10 latach ciągłego picia zaczynam budzić się z tego pijackiego letargu... próby wątrobowe wypadają bardzo źle, w nocy łapią mnie mrowienia, skurcze, lęki, bezsenność, żona co chwila łapie mnie na dziurach w pamięci, mam ataki złości wobec dzieci - domyślam się, że mam już pewne zmiany w systemie nerwowym, do tego dochodzą stany "depresyjne", poczucie beznadziei, bezsensu, bezcelowości, odsunięcie się od przyjaciół, no i na pewno coraz gorsza wydajność w pracy....
hmmmm to tak myślę na początek tyle :o
Wiem, że zrypałem sobie kawał życia i czuję, że dalsze picie po kryjomu (a raczej dopijanie się jak żona zaśnie ile się da) doprowadzi życie moje i najbliższych do jakiejś tragedii.

motywację mam
charakter słaby i niestabilny

pozdrawiam,
T

Ann - Pon 26 Paź, 2015 23:50

tomcio., masz jakieś elementarne podstawy wiedzy o chorobie alkoholowej? Uczulony na orzeszki też nie sprawdzałbyś składu produktu jaki spożywasz? :mysli:

Z mojego punktu widzenia, chciałeś i wypiłeś. Szukałeś powodu i znalazłeś. Przyszła myśl.. i dalej poszło jak z bata.
Dobrze, że wróciłeś, ale zrób coś z tą kotwicą, która Cię wciąż i wciąż ciągnie na dno.
Próby wątrobowe i wszystkie inne fizyczne dolegliwości świadczą o tym, że namacalnie się niszczysz. Emocjonalnie szukasz gdzieś jakiejś drogi wyjścia... ale czy chcesz naprawdę, mocno?


Ja przez kilka ostatnich lat picia (pamiętam to jak przez mgłę), wchodziłam na różne fora alkoholowe, czy inne czaty alkoholowe. Wiecznie pijana, bo wtedy miałam odwagę... i jojczyłam jaka ja biedna i nieszczęśliwa, że muszę pić i przestać nie mogę.
Doszłam później do punktu, w którym ani pic nie mogłam, ani nie pić. Przymus chlania i wyniszczenie organizmu, doprowadziło do pieprznięcia o beton tak mocno, że do dziś oczy zamykam w grymasie na samo wspomnienie. Cóż. Czego mogę Ci życzyć tak od siebie, z serca....? Mocnego i szybkiego zarycia.

Jaką motywację?
Bo nie samą motywacją człowiek żyje. Zresztą odnoszę wrażenie, że nie przestałeś pić... a jedynie gdzieś tam w przyszłości być może to zakładasz.

tomcio. - Wto 27 Paź, 2015 09:26

Ann napisał/a:
tomcio., masz jakieś elementarne podstawy wiedzy o chorobie alkoholowej? Uczulony na orzeszki też nie sprawdzałbyś składu produktu jaki spożywasz?


cześć Ann,
Nie - nie mam, żadnej publikacji medycznej na temat choroby alkoholowej nie czytałem.
Jedynie pojedyncze artykuły plus książka o AA.
Pytasz o etykietę? Po fakcie zerknąłem co takiego w składzie ma syrop, że tak dobrze smakuje ;) , ale zostawmy już proszę tę lecytynę.

Cytat:
Mocnego i szybkiego zarycia.

Rozwiń tę myśl :)

Cytat:
Bo nie samą motywacją człowiek żyje. Zresztą odnoszę wrażenie, że nie przestałeś pić... a jedynie gdzieś tam w przyszłości być może to zakładasz.


Ale bez motywacji, co ja rozumiem poprzez określenie sobie celu jaki chciałbym osiągnąć w przyszłości, nie dam rady ruszyć do przodu. Bez tego zostaje tylko kupić skrzynkę wódki i zamknąć się na cały świat. Wierzę w to, że jeżeli sobie poukładam w głowie hierarchię wartości, zagłuszę swój egoizm (bo to w końcu egoizm pcha nas do chlania, prawda?) no i otrzymam pomoc/wsparcie z zewnątrz, to może w końcu uda się wyjść na ulicę z podniesioną głową, a nie puszką piwa..

Cytat:
a jedynie gdzieś tam w przyszłości być może to zakładasz.


Proszę więcej wiary w ludzi Ann :) Domyślam się, że z punktu widzenia "wygi trzeźwości" i mając w pamięci swoją drogę do trzeźwienia można założyć, że moja droga będzie bardzo kręta, może nawet z przepaścią ;) Ale ja mam wiarę, że będzie dobrze :) na razie od poniedziałku jest - to tylko 1 dzień dla Ciebie, dla mnie to krok do przodu ;)

dzięki Ann
pozdrawiam Was,
T

Ann - Wto 27 Paź, 2015 10:22

tomcio. napisał/a:
cześć Ann,
Nie - nie mam, żadnej publikacji medycznej na temat choroby alkoholowej nie czytałem.
Jedynie pojedyncze artykuły plus książka o AA.
Takich rzeczy o jakich ja mówię, można się dowiedzieć na terapii. Na AA czasem też. A także dużo czytają i pytając. Jak dowiedziałam się na co jestem chora to szukałam, czytałam, chciałam wiedzieć możliwie najwięcej. No .. może czasem zbyt wiele :P .
Ale to uchroniło mnie przed zadaniem sobie kolejnego kuku, aż po dzień dzisiejszy.


Życzę Ci 'mocnego i szybkiego zarycia' - rozwijam: życzę Ci, być dostrzegł straty, ogromne straty i konsekwencje jakie ponosisz pewnie już dziś, a przed jakimi się wzbraniasz swoimi mechanizmami. Życzę Ci, choć to przykre, byś stracił coś ważnego dla siebie, lub doświadczył czegoś tak przykrego, że Cię ocuci. Możliwie najszybciej i najboleśniej. Innej drogi z mojego punktu widzenia nie ma.

tomcio. napisał/a:
Ale bez motywacji, co ja rozumiem poprzez określenie sobie celu jaki chciałbym osiągnąć w przyszłości, nie dam rady ruszyć do przodu. Bez tego zostaje tylko kupić skrzynkę wódki i zamknąć się na cały świat.
Skrzynkę wódki jeszcze zdążysz kupić. A według mnie Anki alkoholiczki, mierzenie gdzieś tam w przyszłość, nie mając świadomości teraźniejszości, to jak jazda samochodem i patrzenie na miejsce docelowe na mapie, zamiast na drogę za szybą, na to co jest teraz. Rozpieprzyć się łatwo tuż za rogiem. Wybieganie w przód jest bezcelowe. Owszem dobrze jest mieć cel. Mały cel, mały krok, a nie poprzeczka wywalona gdzieś w pi*** do przodu. Dopóki nie odnajdziesz się tu gdzie stoisz dziś, nie pobiegniesz do przodu. Trzeba najpierw spojrzeć w dół, pod nogi, sprawdzić czy buty zasznurowane, powoli zrobić kroki, by nauczyć się biegać.
Przyszłość? Po co Ci ona dziś? żeby myśleć o tym, że do końca życia masz nie pić? Dziś, dziś, dziś. To dziś mnie ratuje, każdego dnia na nowo. I tego spojrzenia Ci życzę.

tomcio. napisał/a:
Wierzę w to, że jeżeli sobie poukładam w głowie hierarchię wartości, zagłuszę swój egoizm (bo to w końcu egoizm pcha nas do chlania, prawda?) no i otrzymam pomoc/wsparcie z zewnątrz, to może w końcu uda się wyjść na ulicę z podniesioną głową, a nie puszką piwa..
Hierarchia wartości, duże i piękne słowa. A pamiętasz, że na pierwszym miejscu w tej całej hierarchii masz być Ty, ale nie jako pyszałek ale jako ktoś o kogo całym sercem masz się troszczyć?
Nie wiem czy innych pcha do chlania egoizm, mnie do chlania pchało coś zupełnie innego. Ból istnienia i chęć ucieczki. Z biegiem czasu, owszem egoistycznie pod siebie podporządkowałam codzienność. Ale to później.
Gdzie szukasz wsparcia? I jakiego wsparcia oczekujesz?

tomcio. napisał/a:
Proszę więcej wiary w ludzi Ann Domyślam się, że z punktu widzenia "wygi trzeźwości" i mając w pamięci swoją drogę do trzeźwienia można założyć, że moja droga będzie bardzo kręta, może nawet z przepaścią
Nie jestem wygą trzeźwości :nie: i tak się nie czuję, bo wciąż czuję się maluczka w obliczu choroby, która nadal potrafi mi warczeć za uchem głośno i przeraźliwie. A wiary w ludzi mam bardzo wiele, choćby to że bardzo chcę Ci pomóc - jest moją wiarą w to, że się zaczepisz. No i uważam, że nie ma prostej drogi do trzeźwości, ale jest właśnie, stroma, kręta, czasem na niej wieje i zmarznięty deszcz przecina twarz, czasem jest burza, czasem mgła taka, że drogi nie widać, czasem gęsty ciemny las i pełno dzikiej zwierzyny, a czasem nagle przed nosem pojawia się urwisko i refleks może uratować jedynie. Wiem coś o tym. Ale i tak uważam, że to najwspanialsza droga jaką mogłam wybrać.

tomcio. napisał/a:
na razie od poniedziałku jest - to tylko 1 dzień dla Ciebie, dla mnie to krok do przodu
każdy z nas zaczynał od 1 dnia. Oby dzień za dniem, sumowały się do siebie kolejne 24 godziny. Tego też Ci życzę, żeby nie było, że tylko złych rzeczy Ci życzę :P .
Jacek - Wto 27 Paź, 2015 10:34

tomcio. napisał/a:
Nie - nie mam, żadnej publikacji medycznej na temat choroby alkoholowej nie czytałem.
Jedynie pojedyncze artykuły plus książka o AA.

witaj tomciu :)
widzisz dla mnie wiedza,na początku była tak ważna że jej szukałem
i był to taki we mnie instynkt,że dziś po latach ,okazało się ze nie było ważne czy znalazłem
za to ważne że usilnie szukałem - ta chęć zaprowadziła mnie właśnie tam do kąd zmierzać chciałem
gdyż w tamtych czasach,bynajmniej w mojej dziurze zamieszkania,mało było o takową literaturę

tomcio. - Wto 27 Paź, 2015 11:37

Dzięki Wam za dobre słowa :)
Szczególnie Ann, za tak drobiazgową i momentami epicką odpowiedź na moje wątpliwości i pytania :)
Tak na prawdę mógłbym rzec za klasykiem "wiem, że nic nie wiem" - i z pewnością byłaby to najprawdziwsza prawda. :oops:
tylko co mi zostaje? czy jestem sam sobie w stanie pomóc? czy jeżeli przeczytam i zrozumiem zawartość kilku/nastu pozycji w literaturze dot. choroby pozwoli mi to lepiej podjąć leczenie?

Kilka tygodni temu poszedłem prywatnie do psychoterapeuty, który ma w swojej karierze doświadczenie w pracy z alkomatami, po godzinnej sesji stwierdził, że najpierw musimy się zająć moją głową (tj. problemami natury psychicznej - relacji z ojcem itp) i dopiero kiedy zaczniemy prostować moją psyche, to będziemy mieli dobry grunt do podjęcia walki z %
Tak go mniej więcej zrozumiałem. Wyszedłem z gabinetu podbudowany, ale już tam nie wróciłem.. chyba do mnie nie dotarł.

To co chcę teraz zrozumieć, to słowa Ann o byciu tu i teraz. Muszę zrozumieć to kim jestem, całe ponad 10-letnie picie zaczęło się na dobre po studiach - do dzisiaj tkwię w bagnie niezrozumienia siebie i mojego miejsca. Nigdy tak na prawdę nie pogodziłem się z rolą w jakie ubrało mnie przeznaczenie (które przecież tak na prawdę nie istnieje, bo sami jesteśmy sobie kowalami losu :boisie: ) - i tu koło się zamyka.
Pisałem egoizm, bo ostatnie lata, to picie dla poprawy własnego samopoczucia. Ciągle i ciągle, w kółko zapychanie własnego nieszczęścia butelką wódki - czy to nie najgorszy egoizm z możliwych? Do tego dochodzi krzywdzenie innych.
Nie wiem czy można się zmienić z dnia na dzień, wtedy gdy byłem kilka razy na AA nie mogłem zrozumieć tej grupy - cieszyli z błachostek dnia codziennego, właściwie to spotkania te polegały na podtrzymaniu się w stanie radości z życia.
Jaką radość z życia ma "czynny" pijak? Z picia, dlatego wtedy AA odrzuciłem. Teraz rozumiem chyba, że w idei AA poza spotkaniami i utwierdzaniu się wzajemnie, że dobrze jest potrzebna jest pomoc specjalisty/sponsora? - który zrobi z nami dobry plan restrukturyzacyjny :prosi: Bo przecież każdy plan wprowadzenia zmian musi opierać się na stanie zerowym z którego zaczynamy,
tak więc z pokorą patrze pod nogi Ann 8)

Janioł - Wto 27 Paź, 2015 11:42

tomcio. napisał/a:
Kilka tygodni temu poszedłem prywatnie do psychoterapeuty,
ze zapytam gość jest lub też był specjalistą od uzależnień ?
Ann - Wto 27 Paź, 2015 11:53

tomcio. napisał/a:
wiem, że nic nie wiem
i też dobrze na dziś.
tomcio. napisał/a:
tylko co mi zostaje? czy jestem sam sobie w stanie pomóc? czy jeżeli przeczytam i zrozumiem zawartość kilku/nastu pozycji w literaturze dot. choroby pozwoli mi to lepiej podjąć leczenie?
ja Ci powiem jak to u mnie było. 7 miesiecy mitingów, później terapia kiedy stałam nad przepaścią.. i do dziś terapia z mitingami, praktycznie nieprzerwanie (chyba, że coś krzyżuje drogę).
Chcieć to móc.. a Ty chcesz? sam sobie odpowiedz. Samo czytanie książek i chodzenie z Wielką Księgą w ręku nic nie da.
Może po prostu bez zastanawiania się.. lepiej podjąć leczenie. ;)

tomcio. napisał/a:
psychoterapeuty, który ma w swojej karierze doświadczenie w pracy z alkomatami, po godzinnej sesji stwierdził, że najpierw musimy się zająć moją głową (tj. problemami natury psychicznej - relacji z ojcem itp) i dopiero kiedy zaczniemy prostować moją psyche, to będziemy mieli dobry grunt do podjęcia walki z %
Pewnie większe zaufanie miałabym dziś, ba, największe do psychoterapeuty uzależnień, niż do kogoś kto ma po prostu styczność przy okazji z alkoholikami.
Ja, kiedy chciałam od razu na początku drogi porządkować wszystko, na już, szybko to się ciągle potykałam o własne nogi i kopałam samą siebie w d**ę. Minęło ponad dwa lata... a ja jeszcze nie jestem gotowa by przebiec przez wiele spraw. Stoję z daleka, a czasem jeszcze zamykam oczy, by ich nie widzieć, choć doskonale wiem, że one tam są. Powiem tak. Do babrania się w gównie zawsze przyjdzie czas, trzeba najpierw się do tego przygotować, żeby nie wpaść po uszy. Ja na niektóre sprawy jeszcze poczekam, na niektóre relacje, na ich uporządkowanie, na ich podjęcie i przepracowanie, bo jeszcze nie jestem gotowa. Jeszcze nie czas. I MNIE się wydaje, że taka kolejność jest odpowiednia. Ochłonąć, stanąć stabilniej... i dopiero myśleć co dalej. Kim jestem. Gdzie jestem. I po co.

tomcio. napisał/a:
Nie wiem czy można się zmienić z dnia na dzień, wtedy gdy byłem kilka razy na AA nie mogłem zrozumieć tej grupy - cieszyli z błachostek dnia codziennego, właściwie to spotkania te polegały na podtrzymaniu się w stanie radości z życia.
Poszukaj sobie, jeśli chcesz, temat Jo-asi "JA" ... tam właśnie wspomniałam o tym o czym Ty tutaj mówisz. ;)

tomcio. napisał/a:
Teraz rozumiem chyba, że w idei AA poza spotkaniami i utwierdzaniu się wzajemnie, że dobrze jest potrzebna jest pomoc specjalisty/sponsora? - który zrobi z nami dobry plan restrukturyzacyjny
AA jest wspólnotą, która daje wsparcie, jedni przebiegają przez program ze sponsorem i już, inni żyją nim na co dzień wolniej przez niego przechodząc. Każdy ma swoją drogę i ja żadnej nie neguję jeśli pomaga. Ja osobiście na sponsora się nie odważyłam, ale mam coś innego w to miejsce, drugą alkoholiczkę, z którą rozmawiam, piję kawę i się zwierzam z problemów. Do tego mam terapeutów :roll: .. terapeutę, bo jeden wspaniały człowiek, już żyje tylko w moim wspomnieniu.
Sponsor to jedno, a specjalista to drugie i zupełnie inne ;) .

tomcio. - Wto 27 Paź, 2015 15:03

Janioł napisał/a:
ze zapytam gość jest lub też był specjalistą od uzależnień ?

Praca z uzależnionymi nie jest jego główną specjalnością, wiem tylko że współpracuje z jakimś kółkiem abstynentów, poza tym prowadzi szeroko rozumiane terapie zaburzeń psychicznych, propaguje przy okazji różne terapie filozofii dalekiego wschodu... taki misz masz ;)

Ann napisał/a:
ja Ci powiem jak to u mnie było. 7 miesiecy mitingów, później terapia kiedy stałam nad przepaścią.. i do dziś terapia z mitingami, praktycznie nieprzerwanie (chyba, że coś krzyżuje drogę).


A powiedz mi, czy przez te 7mc udało Ci się zachować całkowitą trzeźwość? Zgaduję, że podjęcie terapii miało wpływ z "pogorszeniem" i przyjęciem substancji?.. a może to właśnie walka z chorobą wywołuje u nas kolejne inne zaburzenia emocjonalne? wiesz, taki efekt domino..

Cytat:
Minęło ponad dwa lata... a ja jeszcze nie jestem gotowa by przebiec przez wiele spraw


Kurcze, tak sobie myślę - czy moje wszystkie problemy w relacjach z ludźmi, "skazy" psychiczne, doły, dołki, zaburzenia itd. są tylko i wyłącznie konsekwencją picia? A może to jest tak, że alkohol jest takim katalizatorem i tak na prawdę to nie alkohol nas niszczy sam w sobie, ale ujawnia jakiś patogen będący w nas? I co dalej, z patologii picia popadnę w patologię trzeźwości? :p Nie, no żartuje oczywiście... pamiętam sprzed 4 lat, gdy zaglądałem tu na forum, zacząłem myśleć, właściwe każdą minutę życia podporządkowywać obsesyjnej myśli o swojej nieuleczalnej chorobie. Może dlatego nie jestem (nikt nie jest) w stanie wyleczyć się sam, bo mechanizmy rządzące tą destrukcją są tak na prawdę rozpracowane i przez psychologię i leczenie może podjąć tylko terapeuta?
Co nasz popycha do działań? Może właśnie wiele osób odnajduje podczas leczenia Boga? Jakby nie patrzeć religia, gdy się to ogarnie, daje sens istnienia, daje jakiś cel, nawet tak odległy jakim jest śmierć i zmartwychwstanie.
Na zasadzie tu i teraz, ale też później. Oddanie się całkowicie Bogu i jego woli i postępowanie w pełnej zgodzie z wytycznymi wiary?

ps.
Tak sobie przypomniałem, żeby zapytać: czy ktoś z Was stosował wspomagająco protokół witaminowy dr Roger J. Williams?

Ann - Wto 27 Paź, 2015 15:14

tomcio. napisał/a:
A powiedz mi, czy przez te 7mc udało Ci się zachować całkowitą trzeźwość? Zgaduję, że podjęcie terapii miało wpływ z "pogorszeniem" i przyjęciem substancji?.. a może to właśnie walka z chorobą wywołuje u nas kolejne inne zaburzenia emocjonalne? wiesz, taki efekt domino..
od pierwszego dnia zaprzestania picia tj od 8 lipca 2013 po dzień dzisiejszy, nie przerwałam abstynencji. Źle zgadłeś z terapią ;) . Terapia uratowała mi d**ę, w chwili kiedy wydawało mi się, że nie mam innej drogi jak powrót do chlania. Na terapii zrozumiałam co jest co i jak się z tym wszystkim żyje. ;)
Walka z chorobą.. tu ma nie być walki tomcio. W walce nie ma wygranych i przegranych są tylko przegrani... bo się o nią pokusili. Tylko spokój i poddanie się. Bezsilność... kojarzysz?

tomcio. napisał/a:
Kurcze, tak sobie myślę -
a po co Ci to dziś wiedzieć? ;)

tomcio. napisał/a:
pamiętam sprzed 4 lat, gdy zaglądałem tu na forum, zacząłem myśleć, właściwe każdą minutę życia podporządkowywać obsesyjnej myśli o swojej nieuleczalnej chorobie
uwierz mi, że teraz (tj. myślę o czasie czynnego alkoholizmu) jeszcze bardziej masz zaprogramowaną każdą jedną minutę życia pod alkohol.... toteż jak następuje zmiana... jak ja przestałam pić to przez pewien czas ciągle myślałam i o piciu i o niepiciu .. całkiem normalne.

tomcio. napisał/a:
mechanizmy rządzące tą destrukcją są tak na prawdę rozpracowane i przez psychologię i leczenie może podjąć tylko terapeuta?
mechanizmy choroby, dla mnie są niewidoczne, a przynajmniej na początku były czarną magią. Ale jak kilka osób mówiło mi, że mam ogon, to ostatecznie zaczynałam im wierzyć i okazywało się zazwyczaj, że mięli rację. Ja widzę coś u mojej przyjaciółki alkoholiczki, coś czego nie widzi ona, a ona zdarza się, że widzi coś co dla mnie jest zupełnie zakryte. Ale obydwie jesteśmy z tych co korzystały z terapii.

tomcio. napisał/a:
Oddanie się całkowicie Bogu
Myślę, że jest tak jak mówisz, że wielu, którzy weszli na drogę trzeźwości na nowo odnaleźli Boga. Czy też obrali go jako SW. Bóg jakkolwiek go pojmujesz. Dla każdego może być to coś innego. Wiara jest sprawą indywidualną. Ale wszystko co pomaga, nie szkodzi :)
tomcio. - Wto 27 Paź, 2015 15:41

Ann napisał/a:
uwierz mi, że teraz (tj. myślę o czasie czynnego alkoholizmu) jeszcze bardziej masz zaprogramowaną każdą jedną minutę życia pod alkohol.... toteż jak następuje zmiana... jak ja przestałam pić to przez pewien czas ciągle myślałam i o piciu i o niepiciu .. całkiem normalne.


haha to mnie pocieszyłaś :)

Ann napisał/a:
Ja widzę coś u mojej przyjaciółki alkoholiczki, coś czego nie widzi ona, a ona zdarza się, że widzi coś co dla mnie jest zupełnie zakryte.


Dlatego poza terapeutą dobrze byłoby mieć takiego przyjaciela od "niepicia" ;) niestety Ci co mi zostali, nadają się na pogaduchy, ale nie przy kawie tylko przy flaszce...

Dzięki Ci Anno za ciepłe słowa!

ps.
Ostatnio słuchałem ciekawą audycję jednego z psychoterapeutów (o raczej nieszablonowym podejściu do leczenia) http://audycje.tokfm.pl/o...erapeuta/27006_
i
http://www.robertrutkowski.pl/index.php/audio1

Wrzucam jako ciekawostkę i zajęcie na kilkanaście minut.

Ann - Wto 27 Paź, 2015 15:44

tomcio. napisał/a:
Dlatego poza terapeutą dobrze byłoby mieć takiego przyjaciela od "niepicia"
ja swoją znalazłam na mityngu AA. I to wcale nie relacja sponsorki i podopiecznej czy jak to tam nazywają.. ale przyjaźń, która się rozwinęła i zbliżyła nas.
tomcio. - Wto 27 Paź, 2015 16:11

Jeszcze nie wiem jak poradzić sobie w obecnej sytuacji z rodziną... :szok:
Tak na prawdę to nikt nie wie ile litrów wódki w siebie wlałem w życiu, ile flaszek po cichu wynosiłem rano wygarniętych z szopy na ogrodzie itd.
Czy wstyd to rodzaj kary? czy raczej etap w zdrowieniu?

Na razie dorastam, a raczej dojrzewam do podjęcia decyzji - ja chcę! ale cholerny diablik :evil2" siedzący gdzieś głęboko w korze mózgowej szepce mi do ucha "hej stary, dobrze robisz - zamydlasz, że chcesz się poprawić - uspokoisz resztkę swego dobrego sumienia i znowu pójdziemy w tango! i powiesz 'do zobaczenia za 4 lata' oszołomom z Dekadencji"

ps.
poprawiony link
http://audycje.tokfm.pl/o...terapeuta/27006

Ann - Wto 27 Paź, 2015 16:16

Link sama sobie poprawiłam.
Oszołomom mówisz cczxc

Wiesz ja mogę Ci zasadzić kopa jak byś chciał. To też umiem i wielokrotnie kopa dostałam, za co jestem wdzięczna wszystkim, którzy zakopali mnie w tyłek bym poszła do przodu, także wiesz jak co to się polecam :zeby:

Możesz iść w tango. Proszę bardzo. Droga wolna. I beton czeka ... i zarycie czeka.
Wszystko czego nie doświadczyłeś jest jeszcze przed Tobą.
W rowie nie spałeś? Idź pić, kiedyś spał będziesz.

Klara - Wto 27 Paź, 2015 16:18

tomcio. napisał/a:
nikt nie wie ile litrów wódki w siebie wlałem w życiu, ile flaszek po cichu wynosiłem rano wygarniętych z szopy na ogrodzie itd.

Hahahah...... :lol:
Dobreeee! :smieje: g45g21

zołza - Wto 27 Paź, 2015 16:46

tomcio. napisał/a:
Praca z uzależnionymi nie jest jego główną specjalnością, wiem tylko że współpracuje z jakimś kółkiem abstynentów, poza tym prowadzi szeroko rozumiane terapie zaburzeń psychicznych, propaguje przy okazji różne terapie filozofii dalekiego wschodu...

Osobiście uważam ,że jak ktoś łapie się wszystkiego to nie jest specjalistą tak na prawdę w niczym. :bezradny:
Alkoholikiem ( nadal wg mnie) powinien zajmować się psychoterapeuta uzależnień ...Osobiście miałam dodatkowo szczęście bo mój terapeuta jest niepijącym alkoholikiem. Wcześniej dwie panie psycholożki zwyczajnie zrezygnowały ze mnie :oops: Niestety miałam już dość dużą wiedzę na temat uzależnienia i robiłam z nimi co chciałam , uświadamiając im ich niewiedzę . Pan Antoni szybciutko pokazał mi gdzie moje miejsce i chwała mu za to :okok:
tomcio. napisał/a:
Ostatnio słuchałem ciekawą audycję jednego z psychoterapeutów (o raczej nieszablonowym podejściu do leczenia) http://audycje.tokfm.pl/o...erapeuta/27006_

Nie wierze ani w nowoczesne , niesprawdzone metody ani w powrót do picia kontrolowanego. Alkoholikiem zostaje się całe życie. Jedyna droga to całkowita abstynencja , poznanie mechanizmów uzależnień i wiedza jak sobie z nimi radzić. I najważniejsze- drugi alkoholik z którym można pogadać o wszystkim i o niczym , który zrozumie to wszystko co w Tobie siedzi , co przeżywasz, z czym się zmagasz bo...bo On miał/ma jak nie identycznie to przynajmniej bardzo podobnie( czyli grupa wsparcia lub/i AA)
A Ty Tomcio nie rozdrabniaj się na drobne, nie oszukuj ani rodziny( i tak wie) ani tym bardziej siebie ,że masz jeszcze czas. Nie masz ...przed Tobą tylko równia pochyła do coraz obrzydliwszego bagna. ;)

szymon - Śro 28 Paź, 2015 08:12

tomcio. napisał/a:
' oszołomom z Dekadencji"


tu bym dyskutował, kto jest oszołomem :wysmiewacz:

tomcio. - Śro 28 Paź, 2015 09:56

Cześć,
nowy dzień, słońce świeci :hejka:

ale wczoraj zapi....ekanke zrobiłem! :p
nie wiedziałem co robić, więc zabrałem się za sprzatanie w kuchni i gotownie "cokolwiek z czegokolwiek z lodówki"

Ann napisał/a:
Oszołomom mówisz


no taaa, chyba większość pijaków, dla których "picie to życie" (motto życiowe mojego kumpla od butelki) traktuje abstynentów jak oszołomów xcc

Cytat:
W rowie nie spałeś? Idź pić, kiedyś spał będziesz.

eh... żeby tylko, ale co z tego, gdy po otrzepaniu kolan z kurzu beznadziei można uratować zmęczone ciało butelką zimnego piwa ? :?

Tutaj jeszcze wspomnę wątek mojego 'kolesia od butelki' - jakieś 3 tyg. temu trafił na kilka dni do ośrodka uzależnień od alko i narkot., beznadzieja - okazało się, że poza % dawkował sobie czasami kokainę, doszedł zespół otella (to wiem od żony). Wyszedł, spotkałem go - mówił, że szok - doświadczenie które dało mu obuchem po głowie.... i tak sobie wtedy pomyślałem "nooo straciłem koleżkę do kielicha". Jasne. Kilka dni później sączył na klatce "miętową" - mówił, że ogranicza i się "wycisza" hmmm nie wiem co będzie z nim, spotykam go czasami, chodzi zamulony zapewne na lekach od psychiatry, wczoraj na parkingu rzucił mi hasło "z moją na razie się nie dogadujemy, mieszka u matki, ale ja już nie pije, nie ciągnie.."

Jakoś nie wierze.

Czym jest to osławione "dno", ""zaryjesz i się odbijesz"

Mam wrażenie, że upadek alkomata dla osoby "z zewnątrz" to właśnie utrata rodziny, pracy, zdrowia... Próbuję, raczej chciałbym, odszukać mojego dna dużo, dużo wcześniej. Trochę tego oczekiwałbym po terapii - takiego markowanego ciosu prosto w serce.

Zołza napisał/a:
Nie wierze ani w nowoczesne , niesprawdzone metody ani w powrót do picia kontrolowanego.


Co do metod nowoczesnych, to nie skreślałbym ich z góry. To chyba kwestia czasu, ruch AA/12 kroków ma pewnie najwięcej, że tak się wyrażę "sympatyków" na świecie. Zawsze jest szansa, że inna metoda da mierzalne rezultaty w postaci iluś tam trzeźwych abstynentów :) (w picie kontrolowane to ja chyba też nie wierzę - chodź pewnie to marzenie wielu ;) )

Cytat:
Nie masz ...przed Tobą tylko równia pochyła do coraz obrzydliwszego bagna.


Wiem, ślizgam się w dół jak zawodowy surfer :p

rufio - Śro 28 Paź, 2015 10:49

Te Ptero g..... sz na "młode " lata . Normalnie 'tramwaj przejechał mi śniadanie "

Tomcio pisz tak dalej , może w końcu zrozumiesz sam siebie .


prsk

tomcio. - Śro 28 Paź, 2015 10:49

Cytat:
Tak przy okazji. Czy Autor tematu nie ma nic przeciwko przeniesieniu go do działu alkoholizm. W powitalni zazwyczaj tylko się witamy.


No jasne! nie pytaj tylko przenoś, to ja łamię reguły ;)

tomcio. - Śro 28 Paź, 2015 11:53

Dobra, jak już jestem z moim wpisem w odpowiednim miejscu, to chciałbym zapytać jeszcze raz:

Czy stosował ktoś z Was, spotkał się, słyszał lub ma swoje zdanie na temat suplementacji wg zaleceń dr. Roger J. Williams'a ?

Pytam co o tym sądzicie, od razu podkreślam, że traktuję to jako ciekawostkę. Sam doktor, to nie jakiś fikcyjny kaznodzieja, tylko wykładowca, biochemik, członek Akademii Nauk w USA. W laatch 5o-tych opublikował teorię, że alkoholizm można leczyć suplementacją witam, po spotkaniu się z atakami ze strony AA wycofał się z tej publikacji. Nigdy nie przeprowadzono badań klinicznych ( tak zrubsza ze str. en.wikipedia.org/wiki/Roger_J._Williams)

Ciekawy artykuł autorstwa tego gościa opisujący problem alkoholizmu w stanach (po ang. http://bioinst.cm.utexas.edu/williams/255.htm). Ogólnie facet napisał sporo publikacji na ten temat.

Nasze po polsku podejście do tej sprawy, tak mocno łopatologicznie (nie trafia do mnie ta forma) jest tutaj:
http://www.akademiawitaln...ger-j-williams/

Jeszcze raz podkreślę zanim zaczniecie we mnie rzucać kamieniami :roll: zrgvr
nie mam zamiaru traktować tego jako substytutu normalnego leczenia, może jako uzupełnienie?

pterodaktyll - Śro 28 Paź, 2015 17:37

"Urocza" jest ta nasza choroba. Nasza alkoholowa podświadomość zrobi absolutnie wszystko a nawet więcej żeby tylko się napić.
tomcio. napisał/a:
nie mam zamiaru traktować tego jako substytutu normalnego leczenia, może jako uzupełnienie?

Tylko po jaką cholerę Ci te dwa w jednym jeśli mogę spytać. O metodzie słyszałem i z tego co wiem nie poleciłbym jej nikomu, kto naprawdę chce żyć w zgodzie ze swoim alkoholizmem i panować nad nim w jakikolwiek sposób

Ann - Śro 28 Paź, 2015 19:45

tomcio. jak tam? co wykombinowałeś dziś?
Jonesy - Śro 28 Paź, 2015 20:18

O, cześć Tomaszu. Kopę lat.
Córka to już chyba sama się kąpie, co? Bo moje zdążył już zacząć do szkoły chodzić obie przez ten czas ;)

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 09:30

pterodaktyll napisał/a:
Tylko po jaką cholerę Ci te dwa w jednym jeśli mogę spytać. O metodzie słyszałem i z tego co wiem nie poleciłbym jej nikomu, kto naprawdę chce żyć w zgodzie ze swoim alkoholizmem i panować nad nim w jakikolwiek sposób


cześć 'dinozaurze' ;)

właśnie o to mi chodziło, żeby nie wyszło jak Szydło :) Nie podchodzę do tego jak do panaceum na mój zryty łeb. Zainteresowało mnie bardziej podejście od strony biochemii i wpływu jaki alkohol przecież ma na moją/nasze struktury w mózgu (od strony budowy komórek, połączeń nerwowych itp)
Wystarczy spojrzeć w Wikipedii jakie skutki ma niedobór poszczególnych witamin z grupy B, jeżeli alko rzeczywiści powoduje stałe ich niedobory, to suplementacja wydaje się mieć sens.

Może, żeby lepiej zobrazować o co biega - to jak np. z treningiem siłowym - większość ludzi którzy podchodzą do tego profesjonalnie wspomaga się suplementami, aby efekty były lepsze (zresztą dotyczy to większości dyscyplin sportowych).

To, że ta metoda wylecza z czegokolwiek to nie wierzę, gdyby tak było, facet dostałby Nobla :brawo:

Cytat:

Wysłany: Wczoraj 19:45
tomcio. jak tam? co wykombinowałeś dziś?


Ann, no nic złego. Poszedłem znowu w gotowanie :) To, czego raczej nie zrobiłem, to nie zrobiłem zakupów wieczorem. bałem się, że jak przejdę koło półki z butelkami, to coś zapodam.

Najgorsze o czym teraz myślę, to że wcześniej nie raz rano skacowany obiecałem sobie, że tego dnia nie pije, z czasem jak kac w pracy mijał było ok... dochodziła godz. 19-20 i już nie było mocnych. ZAWSZE znajdywałem jakiś pretekst, żeby zrobić zakupy (a to mleko, jajka, woda itd) - najgorsze, że żona wiedziała, że idę przy okazji po piwo - i zawsze wracałem z zakupami i 1-2 piwami. Każdy z Was wie, że drugą konkretną działkę %% miałem ukrytą w podręcznym miejscu....

Dzisiaj się cieszę z tego co mam, jak nic się złego nie stanie to dotrwam do jutra. A jutro piątek, w każdy piątek cieszyłem się nie z tego, że weekend, że spędzę czas z rodziną itp itd - tylko z tego, że mogę mocno się zachlać i rano nie muszę wsiadać w auto i jechać ze strachem czy gdzieś za rogiem nie stoi patrol :krzyk:

Dzisiaj już od serca siądę i poszukam w necie namiary na najbliższe kółko AA. Trochę się boję, ale myślę, że dam radę w kapeluszu wstydu usiąść przy innych i się przyznać.
Z formalnego punktu widzenia - czy jeżeli kiedyś "ujawniłem się i przyznałem", mogę pojawić się na grupie zamkniętej?

Jonesy napisał/a:
O, cześć Tomaszu. Kopę lat.
Córka to już chyba sama się kąpie, co? Bo moje zdążył już zacząć do szkoły chodzić obie przez ten czas


AAAAAAAAAAAAAA!!!! :radocha:
nie wierzę! :D
Jak wiedzę jesteś master of drunkaholics! :D
Wow, chylę czoła i pędzę po zgrzewkę soku z buraków ;)
Tyle lat minęło! Pamiętam zaczynaliśmy dokładnie w tym samym momencie :) Szacun za wytrwałość, jesteś gość!

No panie, moja mała też w tym roku poszła do I klasy :) Do tego w międzyczasie urodził mi się chłopak (ma teraz 2 latka) - tak więc od jakiegoś czasu znowu się babram w pieluchach :krzyk:
Fajnie, że jesteś - pozdrawiam i serdecznie gratuluję, *j****, że Ci się wciąż udaje :brawo:

pozdrawiam Cię B.!

Jonesy - Czw 29 Paź, 2015 09:37

No trochę muszę sprostować to i owo. Też miałem gorszy okres niestety, wstyd przyznać i zapiłem. :bezradny:
Ale na chwilę obecną jest coraz lepiej, więc nie łam się i bierz się za siebie.

Witaj z powrotem.

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 09:49

Jonesy napisał/a:
No trochę muszę sprostować to i owo. Też miałem gorszy okres niestety, wstyd przyznać i zapiłem.
Ale na chwilę obecną jest coraz lepiej, więc nie łam się i bierz się za siebie.


Ech, co ja bym dał za pojedyncze zapicia w porównaniu do co_wieczornego_zalewaniu_robaka ;)

Biorę się, biorę. Impuls póki co dał mi stan mojego zdrowia, teraz pracuję nad moją psychiką. Inaczej jak tylko zdrowie mi się poprawi, to znowu złapię za szkło i będzie c44vc :boisie:

Ann - Czw 29 Paź, 2015 10:37

tomcio. napisał/a:
Poszedłem znowu w gotowanie
No to gotuj chłopie, gotuj, maluj, rysuj i koloruj, biegaj, pływaj, filmy oglądaj, z dzieckiem klocki układaj, albo gumą z majtek strzelaj.. rób wszystko by robić cokolwiek, zamiast siedzieć i dumać, że czegoś Ci brakuje.
tomcio. napisał/a:
bałem się, że jak przejdę koło półki z butelkami, to coś zapodam.

Początki zaprzestania picia u mnie, wyglądały mniej więcej tak, że niczym diabeł święconej wody unikałam widoku alkoholu, nawet w sklepie chodziłam między regałami z drugiej strony alejki, by ominąć widok butelek... i robiłam to w zorganizowanym pośpiechu :mgreen: komiczne to było, ale na dobre mi wyszło :) ,, ba nawet na bardzo dobre.

tomcio. napisał/a:
ZAWSZE znajdywałem jakiś pretekst, żeby
już Ci chyba wspominałam o moich pretekstach i powodach ;) . Toż to takie oczywiste ;) I takie znajome.
Ale poważnie mówiąc, bardzo często było też tak, jak na mnie alkoholiczkę przystało, że ja miałam szczerą chęć zrobienia zakupów niealkoholowych i mocno w to wierzyłam, że wychodzę po chleb, a wracałam z piwami. Mocno wierzyłam czasem w to, że wychodzę się spotkać na chwilę ze znajomym i wcale nie planowałam picia w danym momencie, a jednak... wracałam napita. :bezradny:


tomcio. napisał/a:
Dzisiaj się cieszę z tego co mam, jak nic się złego nie stanie to dotrwam do jutra. A jutro piątek,

myślał indyk o niedzieli a w sobotę łeb ucięli. :nunu: Dziś i tylko dziś niech będzie Twoim początkiem :) . 24 godziny wciąż na nowo rozpoczynające się przed Tobą i nic więcej w kwestiach trzeźwościowych.
A jak 24 godziny zbyt długo, dziel na 12, 8 lub nawet na 15 minut. Każdy kryzys jaki może nadejść, to niczym fala. Fala odpływa i przypływa.. i odpływa znów. Nic nie trwa wiecznie.

tomcio. napisał/a:
Dzisiaj już od serca siądę i poszukam w necie namiary na najbliższe kółko AA. Trochę się boję, ale myślę, że dam radę w kapeluszu wstydu usiąść przy innych i się przyznać.
skąd jesteś? :drapie:
To dobrze, że sie boisz, to znaczy że czujesz. :okok:

tomcio. napisał/a:
Z formalnego punktu widzenia - czy jeżeli kiedyś "ujawniłem się i przyznałem", mogę pojawić się na grupie zamkniętej?
czy byles wówczas przyjety do wspólnoty AA?
rufio - Czw 29 Paź, 2015 10:53

Młodzieńcze za dużo dywagujesz i abstrahujesz .
To ma być krótko i bezmyślnie - DZIŚ NIE PIJĘ .
Wstajesz - patrzysz na tego tam w lustrze absztyfikanta i mówisz :

"No te koleś dziś ani ani - jasne - no !"

A wieczorem masz powiedzieć tez temu tam w po drugiej stronie -Alicji - Da się?

Da .

No to do jutra .


prsk


prsk

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 11:35

Ann napisał/a:
A jak 24 godziny zbyt długo, dziel na 12, 8 lub nawet na 15 minut. Każdy kryzys jaki może nadejść, to niczym fala. Fala odpływa i przypływa.. i odpływa znów. Nic nie trwa wiecznie.
rufio napisał/a:
Młodzieńcze za dużo dywagujesz i abstrahujesz .
To ma być krótko i bezmyślnie - DZIŚ NIE PIJĘ .


W sumie racja 8| , trochę mam sceptyczny stosunek do życia i pewnie dlatego już się martwię co będzie za dzień, dwa, tydzień....

Ann napisał/a:
skąd jesteś?
To dobrze, że sie boisz, to znaczy że czujesz.
czy byles wówczas przyjety do wspólnoty AA?


Wenecja Północy jak mówią jedni lub wioska z tramwajami jak mawiają inni :D - czyli ze Szczecina.
Co do drugiego pytania to odp. brzmi - tak, raczej na pewno tak. Byłem wtedy mokro nakręcony w związku z chorobą i chciałem sobie pomóc.

Tylko własnie grupa mi nie podpasowała i to był powód dla którego zerwałem z tym, potem już sprawy potoczyły się trybem "równi pochyłej".

I to nie jest chyba tak, że każdy musi się w danej grupie odnaleźć? Na jednym z ostatnich mit. czas spędziłem nie w salce tylko z gościem, który miał akurat dyżur pod telefonem - i z nim na prawdę szczerze pogadałem.

Ann - Czw 29 Paź, 2015 11:40

tomcio. napisał/a:
czyli ze Szczecina.
http://www.aa.org.pl/regi...=11&m1=Szczecin
tomcio. napisał/a:
brzmi - tak, raczej na pewno tak
Jeśli zostałeś przyjęty do Wspólnoty, nie zgłaszasz wówczas, że jesteś na mityngu po raz pierwszy, a jednocześnie masz prawo do uczestnictwa w mityngach zamkniętych, bo jesteś jej członkiem. :mgreen:

tomcio. napisał/a:
Tylko własnie grupa mi nie podpasowała i to był powód dla którego zerwałem z tym, potem już sprawy potoczyły się trybem "równi pochyłej".
Wiesz, czasem faktycznie może być tak, że to nie to, że coś bardziej drażni niż pomaga.. ale ja na ten przykład tak miewam w gorszych dla mnie okresach czasu. No po prostu wówczas nawet ulubiona grupa staje się bandą (wybaczcie określenie) idiotów. Ale to już chory łeb projekcje kręci.

Chodziłam też kiedyś na inną grupę, ale już z pół roku tam nie byłam, nie zmuszam się. Nie katuję. Nie czuję tego tam i już.

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 12:21

Cytat:
Niby dlaczego w jakikolwiek sposób grupa ma się dopasowywać do Ciebie....to tylko Twoje projekcje i pobożne życzenia....


No nie wiem czy się mogę z Tobą zgodzić 8)

1. Gość, który akurat wtedy dyżurował pod infolinią AA i z którym uciąłem sobie ponad godzinną pogadankę sam powiedział, że ta grupa też mu się nie podoba i dopiero przy którejś tam z kolei poczuł się ok.

2. Miałem wtedy ledwie 30lat, średnia wieku była 50+ - byłem tam 3 razy i 3 razy czułem się obco, nie wiem, może oni znali się świetnie również poza AA i to ja im nie "podpasowałem"? Na przerwach stałem w kącie wpatrzony w podłogę, ciekawy ale jednak zagubiony w nowym otoczeniu.

Nie chcę się z Tobą kłócić, opisuję tylko jakie były wtedy moje odczucia po spotkaniach.
Dzisiaj pewnie miałbym w sobie więcej pokory i dał sobie szansę w tamtej grupie, ale gdyby sytuacja ciągnęła się tygodniami to dziś też szukałbym innej.

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 12:52

No dobra, widzisz - Ty rozumiesz takie rzeczy i masz prawo mi takie rady dawać(dzięki), ale co ja mogłem wiedzieć wtedy? Wtedy miałem jakieś oczekiwania wobec grupy, myślałem, że Oni jakoś mnie przygarną jak ulicznego, zapchlonego psa.

Natomiast moja część niezgody dotyczy tego, że patrząc obiektywnie na moją sytuację wtedy i pobudki jakie mną kierowały, miałem swoje (co nie znczy słuszne) racje biorąc nogi zapas.

A dziś jest dziś, dziś jestem prawie 5 lat bardziej zeszmacony, więc i pokora jest! :)
i zostawiam tamten okres i tamte błędy za sobą.

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 13:38

pterodaktyll napisał/a:
Mocno mi pochlebiasz.........

tomcio. napisał/a:
masz prawo mi takie rady dawać(dzięki),

Nie, nie mam żadnego prawa żeby Ci coś radzić, z tej prostej przyczyny, że nikt mi takowego nie dał. Napisałem o SWOICH odczuciach. Jeśli cokolwiek z tego weźmiesz jako swoje to Ty będziesz ponosił konsekwencje a nie ja i tak to wygląda


Nie chodzi o schlebianie czy obwinianie później kogoś, że powiedział/napisał tak czy inaczej.
Ja zwykłem słuchać doświadczonych ludzi, brać ich zdanie pod uwagę.
Rozumiem, że nikt Ci czy komukolwiek tutaj nie dał prawa radzić drugiemu, ale z drugiej strony jaki sens miałoby istnienie tego forum? W mojej sytuacji każda rada jest cenna, nie ważne czy Twoja, Ann, czy Rufiego.
Biorę wasze rady do serca, bardziej niż wóda nie są mi w stanie zaszkodzić :p

I wiesz co, ja nie chcę skończyć jak ostatnio, pozwolę sobie wkleić mail, jaki wysłałem dokładnie 2011.03.26 do jednego kolegi z forum (nie powinien mieć mi za złe ;) )

Cześć,
chwilowo znudziło mi się pisanie w kółko o tym samym - picie/niepicie to nie moje hobby.
W pewnym sensie może i piszę bzdury, ale po lekturze forum i książki Anonimowi Alkoholicy doszedłem
do wniosku, że rzeczywiście piłem za dużo i za często, ale żeby tak się angażować w to całe NIEPICIE i robienie z siebie ofiary
to trochę dla mnie za dużo.,,,
A rady aż tak nie daję. Zdażyło mi się ostatnio, że żona na 3 dni wyprowadziła się z domu z powodu małego remontu
i mimo tego całego cyrku z niepiciem po dwóch dniach roboty kupiłem sobie flaszkę, wypiłem w wannie, zagryzłem pizzą.
Na drugi dzień wypiłem z 4 piwa już raczej niechętnie, bardziej z nudów.
Tydzień przerwy i teraz zagryzam słonecznik z Karmi, tak tak - babski napój - byłem nawet przed chwilą w sklepie 24h po ten słonecznik
z myślą czy aby czegoś nie kupić i po kryjomu siup, ale dałem sobie spokój - co to za przyjemność pić w ukryciu i rano męczyć kaca
Na razie z powodu nastawienia żony w domu zero alkoholu i pewnie tak na dłuuugo zostanie.
A że czaaaasem (chodź nawet teraz nie wiem jakiej okazji) coś gdzieś umiarkowanie wypiję, trudno. Ludzie gorsze rzeczy robią, może bredzę i za rok będę gorzej, może nie.
Zobaczę,
pozdrawiam
tomek

ps.
Oczywiście nie wracam do piwkowania/drinkowania jak kiedyś, po prostu trochę luzuję z tym całym ściskaniem zadka na alkoholizm


Ale wróciłem i to na wyższym biegu. vdfhk

rufio - Czw 29 Paź, 2015 13:50

W sumie Gadzie to sie zgadza ale to jest choroba chyba jedyna gdzie na leczenie nie potrzeba tabletek tylko praca "elitarnych szarych komórek " ;) nie?!


prsk

szymon - Czw 29 Paź, 2015 15:20

a ja mam pytanie dodatkowe :]

co Pana skłoniło, do tego, żeby powrócić do tematu alkoholizmu
co Ci się stało w życiu, że zaczynasz zasięgać opinii na temat nietuzinkowych metod leczenia ?
co tam się w głowie urodziło takiego, że nagle po 3 czy 4 latach jesteś od nowa?

PS
gratuluję dzieciaków, dbaj o całą trójkę! poprzez zadbanie o siebie najsampierw

yuraa - Czw 29 Paź, 2015 15:21

tomcio. napisał/a:
czyli ze Szczecina.
Cytat:
czas spędziłem nie w salce tylko z gościem, który miał akurat dyżur pod telefonem - i z nim na prawdę szczerze pogadałem.

to przyjdź dzisiaj, akurat jak w każdy prawie czwartek siedzę przy telefonie AA, z przedstawicielka ładniejszej części AA siedzimy i czekamy na zbłąkane dusze.
w sali obok odbywa sie mityng

a telefon Punktu Informacyjno Kontaktowego AA w Szczecinie to 91 4500 176

Dekadent Kulfon kiedys do mnie zadzwonił :)

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 17:16

szymon napisał/a:
co Pana skłoniło, do tego, żeby powrócić do tematu alkoholizmu
co Ci się stało w życiu, że zaczynasz zasięgać opinii na temat nietuzinkowych metod leczenia ?
co tam się w głowie urodziło takiego, że nagle po 3 czy 4 latach jesteś od nowa?


hej, po pierwsze to proszę mi tu bez Panów ;)
a co do reszty... zgaduję, że nie jestem tu pierwszym, który podchodził do swojego problemu nie jeden raz. Myślę, że nawarstwiło się kilka spraw, które znowu dały mi do myślenia:
- problemy w pracy: zacząłem odkładać pracę na ostatnią chwilę, codzienny kac nie pozwalał mi się skupić, przestałem sie rozwijać, praca dla mnie to było(jest?) zło konieczne potrzebne do tego żeby opłacić rachunki i mieć cash na picie
- przestałem dbać o wygląd zewnętrzny: buty, ciuchy, fryzurę itp - mówiłem żonie, że mi nie zależy - i to była(jest) prawda spowodowana zapewne chlaniem (bo co ważniejsze?)
- zmiana charakteru, tj. nerwowość, zmiany nastroju, ataki agresji, otępienia, senność zmęczenie - zapewne pewnie szablonowe efekty :p
- problemy zdrowotne: różne bóle wewnętrzne (USG wykazało stłuszczenie wątroby jak u zaniedbanego 60-latka), wysokie wyniki wątrobowe, drętwienie rąk itp

No i zacząłem myśleć: i co dalej? Po co żyć? Może nie warto? Zmarnowane lata, brak osiągnięć....... uzbierało się tego :(

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 17:18

yuraa napisał/a:
przyjdź dzisiaj, akurat jak w każdy prawie czwartek siedzę przy telefonie AA, z przedstawicielka ładniejszej części AA siedzimy i czekamy na zbłąkane dusze.


dzięki yuraa :)
Nie pamiętasz mnie, ale ja Ciebie pamiętam - kiedyś mieliśmy okazję zamienić słówko właśnie jak miałeś dyżur :) Akurat dzisiaj nie mogę, mam trochę czasowo-skomplikowane życie rodzinne :P
rozważam jakiś poniedziałek, środę.... może piątek/weekend?
zobaczy się
pozdrawiam :)

Klara - Czw 29 Paź, 2015 17:21

tomcio. napisał/a:
Akurat dzisiaj nie mogę, mam trochę skomplikowane życie rodzinne :P

Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce - szuka powodu.

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 17:23

Klara napisał/a:
Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce - szuka powodu.

ja się nie wypieram żeby nie iść :)
po prostu nie pasują mi pewne dni tyogdnia i tyle :)

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 22:11

No i zaczęło się!
Mam zjazd i to duży, kolejny powód mojego znieczulania się to gniew.
Staram się, a ta lafirynda nawet nie zauważyła, że od 4 dni nie pije, jeszcze kłóci się o jakieś *p**** (a przecież to ja mam rację) i mamy kolejne małżeńskie starcie, dobrze że chociaż dzieci śpią....
jak wieczorami chlałem to cały świat wokół był mi obojętny, dlatego nieporozumienia przeważnie po kilku cichych głębszych spływały w zapomnienie...na razie kryzys zażegnany- kiedy poszedłem wyrzucić śmieci, w kieszeni poczułem kształt karty płatniczej - nieopodal świecił neon sklepu 24h, mojego ulubionego, gdzie miłe sprzedawczynie same wiedziały co mi każdego wieczora zdjąć z półki kolorowych buteleczek...

Kuźwa, napiłbym się, cholera jedna to jest... czemu złe i dobre emocje pchają człeka do złego :beczy:

smokooka - Czw 29 Paź, 2015 22:12

tomcio., ta kropka zobowiązuje :nono:
Ann - Czw 29 Paź, 2015 22:15

tomcio., zderzenie ze światem bywa bolesne. Wiem coś o tym. Również oczekiwałam pochwalnych hymnów w podzięce za fakt mojego niepicia. Ale jakoś po dziś dzień nadal się ich nie doczekałam ;) .
I w sumie, już mi ich nie trzeba.
Dla kogo chcesz nie pić? Hę?

Pamiętaj, fala przychodzi o odchodzi. 20 minut wzburzenia... i po huraganie wychodzi słońce. Prędzej czy później. A przynajmniej ja tak mam.

yuraa - Czw 29 Paź, 2015 22:16

tomcio. napisał/a:
Staram się, a ta lafirynda nawet nie zauważyła, że od 4 dni nie pije

jak sie starasz ? co konkretnie zmienileś w swoich zachowaniach ?
uśmiechnąłeś się dziś do zony znaczy lafiryndy ?
powiedzialeś jej coś miłego ?
bohater czterodniowy się znalazł

Ann - Czw 29 Paź, 2015 22:26

tomcio. napisał/a:
Kuźwa, napiłbym się, cholera jedna to jest... czemu złe i dobre emocje pchają człeka do złego
A, tego wcześniej nie widziałam ....

Jak to mawiają.. idź pić, a kto Ci broni...

Człeka, znaczy kogo?

tomcio. - Czw 29 Paź, 2015 22:31

To nie tak, wieczorami jestem spięty, a staram się dla siebie, zajmuje się chatą i dzieciakami, sprzątam, gotuje - tzn zawsze to robiłem ale przykładam się jak mogę i nie chodzi o jakieś bohaterstwo, wiec wyluzuj juraa

Nasz związek od lat cierpi i oboje to wiemy, ale staramy się jakoś radzić z codziennością,faz jest lepiej,częściej gorzej, ja sobie jeszcze pomagałem za pomocą %..... ale nie robmy tutaj terapii małżeńskiej
Chciałem się tylko podzielić negatywnymi emocjami, juz jest ok, dzięki Ann, sorry za literowki, ale pisze z wanny-wlazlem do gorącej wody trochę ochłonąć i pomyslec

tomcio. - Pią 30 Paź, 2015 00:28

Dobranoc wszystkim,
"bohater" idzie spać :P

ps.
tak teraz sobie pomyślałem
yuraa napisał/a:
bohater czterodniowy się znalazł


Dla mnie każda kolejna doba to zwycięstwo z nałogiem. Niektórzy z Was pisali, żeby cieszyć się tym co tu i teraz. Każdym dniem, godziną, każdym sukcesem. Ja się cieszę, a zostaje nazwany ironicznie bohaterem
Rozumiem, że w takim podejściu - wojny nigdy nie wygramy, tylko bitwy - wtedy nikt z trzeźwych alkoholików nie staje się bohaterem, chyba że pośmiertnie...
Bohaterów małych bitew nie ma....

Nazwałbym się bohaterem, ale w znaczeniu postaci literackiej jaką pisze moje życie ;)

szymon - Pią 30 Paź, 2015 06:56

tomcio. napisał/a:
zostaje nazwany ironicznie bohaterem


jak Ci piszą ludzie PAN to nie pasuje, jak piszą BOHATER też nie pasuje

ale jak piszesz na swoją żonę LAFIRYNDA to pasuje

jeżeli piszesz na ogólnopolskim forum tak o kobiecie, to ciekawe co wyprawiasz w domu, kupe chama z Ciebie i tyle

zołza - Pią 30 Paź, 2015 07:58

Gadanie/pisanie masz niezłe... :mgreen: i tylko tyle na dzień dzisiejszy :p
Tajga - Pią 30 Paź, 2015 08:30

tomcio. napisał/a:
Rozumiem, że w takim podejściu - wojny nigdy nie wygramy, tylko bitwy - wtedy nikt z trzeźwych alkoholików nie staje się bohaterem, chyba że pośmiertnie...
Bohaterów małych bitew nie ma....

:mysli: A tak poza tym, to kojarzysz coś z otaczającej Cię rzeczywistości?

tomcio. - Pią 30 Paź, 2015 08:55

szymon napisał/a:
jak Ci piszą ludzie PAN to nie pasuje, jak piszą BOHATER też nie pasuje

ale jak piszesz na swoją żonę LAFIRYNDA to pasuje

jeżeli piszesz na ogólnopolskim forum tak o kobiecie, to ciekawe co wyprawiasz w domu, kupe chama z Ciebie i tyle


Kolego Szymonie:
1. Jakoś nie zauważyłem, żeby ludzie na tym forum zwracali się do siebie per Pan/Pani, a ironiczne nazywanie kogoś bohateremm, za to że kilka dni trzyma się w pionie uważam za lekko krzywdzące.
2. Napisałbym zołza, ale jeszcze jakaś użytkowniczka forum by się obraziła ;) Określenie lafirynda użyłem z mocnym przerysowaniem, ale jeżeli takiś delikatny i wrażliwy, to czytaj blogi kulinarne, tam nie znjadziesz inwektyw (chyba, że coś się komuś przypali :krzyk: )
3. Wypraszam sobie wyzywanie od chamów, a tym bardziej od kupy chama - nigdy nie siedziałem w niczyim chamskim odbycie. xcc

Tajga napisał/a:
:mysli: A tak poza tym, to kojarzysz coś z otaczającej Cię rzeczywistości?


Staram się odnaleźć w tej naszej nowej RP IV ;)
a tak poważnie, to staram się odnaleźć i pogodzić z tą nową rzeczywistością, moim życiu plan B

Tajga - Pią 30 Paź, 2015 09:17

tomcio. napisał/a:
a tak poważnie, to staram się odnaleźć i pogodzić z tą nową rzeczywistością


Fajnie, to na początek...radzę lekturę, znajdź dziesięć szczegółów w swoim życiu.



Feniks z popiołów.... to tak bardziej za jakiś czas, co?

Bitwy też nie wygrasz, kto normalny bije się z alkoholem?
I po co? ;)

tomcio. - Pią 30 Paź, 2015 09:35

Tajga napisał/a:
tomcio. napisał/a:
a tak poważnie, to staram się odnaleźć i pogodzić z tą nową rzeczywistością


Fajnie, to na początek...radzę lekturę, znajdź dziesięć szczegółów w swoim życiu.

Obrazek

Feniks z popiołów.... to tak bardziej za jakiś czas, co?

Bitwy też nie wygrasz, kto normalny bije się z alkoholem?
I po co? ;)


Dzięki za poleconą lekturę. :okok:

Teraz staczam bitwę z moim nałogiem - czuję się jak pies na łańcuchu, na którego końcu stoi kostucha nieustannie skracająca mi okowy... zczc


Ann - Pią 30 Paź, 2015 09:39

tomcio. napisał/a:
Teraz staczam bitwę z moim nałogiem
jak brzmi 1 krok? :mysli: :)
pterodaktyll - Pią 30 Paź, 2015 09:41

tomcio. napisał/a:
Teraz staczam bitwę z moim nałogiem

Dopóki nie zrozumiesz, że w tej walce nie masz nawet cienia szansy żeby zwyciężyć, to pewnie będziesz sie tak miotał jak to sam piszesz, jak:
tomcio. napisał/a:
czuję się jak pies na łańcuchu

I tyle w temacie



tomcio. napisał/a:
kostucha nieustannie skracająca mi okowy...

Nie pitol kolego. Taki argument dla alkoholika to żaden argument. Dawno już olałeś swoje zdrowie i życie, jak zresztą my wszyscy w okresie czynnego picia i epatowanie tym, że jakaś kostucha czeka......no weź mnie nie rozśmieszaj. Sam takie kocobały wygadywałem swego czasu a więc doskonale wiem co Ty, jako kolejny pitolisz :wysmiewacz:



kostucha, no niech ja skonam :buahaha:

tomcio. - Pią 30 Paź, 2015 10:03

pterodaktyll napisał/a:

tomcio. napisał/a:
Teraz staczam bitwę z moim nałogiem

Dopóki nie zrozumiesz, że w tej walce nie masz nawet cienia szansy żeby zwyciężyć, to pewnie będziesz sie tak miotał jak to sam piszesz, jak:
tomcio. napisał/a:
czuję się jak pies na łańcuchu

I tyle w temacie

tomcio. napisał/a:
kostucha nieustannie skracająca mi okowy...
Nie pitol kolego. Taki argument dla alkoholika to żaden argument. Dawno już olałeś swoje zdrowie i życie, jak zresztą my wszyscy w okresie czynnego picia i epatowanie tym, że jakaś kostucha czeka......no weź mnie nie rozśmieszaj. Sam takie kocobały wygadywałem swego czasu a więc doskonale wiem co Ty, jako kolejny pitolisz
kostucha, no niech ja skonam


Twierdzisz, że strach przed śmiercią nie może być impulsem i efektywnym "narzędziem" do próby zaprzestania picia - ?
Nie zgodzę się - nie dlatego, że tak mi się wydaje, tylko dlatego, że mój stary przyjaciel od butelki, teraz kolega (w naszym przypadku - ja,czynny alkomat, rozluźniłem z nim ralacje :oops: ), tak więc 6-7 lat temu miał ostre zapalenie trzustki. Wg lekarzy był blisko zejścia.
Do dziś kropli do ust nie wziął, a na tamten okres był zdecydowanie większych ochlapusem niż ja dzisiaj. I nie przyszło mu to łatwo, ale do dzisiaj radzi sobie świetnie. Nie twierdzę, że wytrzyma do końca życia, ale ta pukająca kostucha napędziła mu niezłego stracha.
Jak wspomniałem kilka postów wyżej stan zdrowia jest jednym z kilku moich katalizatorów.

tomcio. - Pią 30 Paź, 2015 10:15

Ann napisał/a:
jak brzmi 1 krok?


hmmm dobra, użyłem tutaj skrótu myślowego, wiem wiem..... bezsilność
chodzi mi o odzyskanie kontroli nad własnym życiem
Ta bitwa to raczej taka mała potyczka, ta wygrana z pokusą jak wczoraj, że jednak nie poszedłem i nie zapiłem

pterodaktyll - Pią 30 Paź, 2015 10:16

tomcio. napisał/a:
Twierdzisz, że strach przed śmiercią nie może być impulsem i efektywnym "narzędziem" do próby zaprzestania picia - ?

Strach-nie, natomiast lęk może być, ale jak ktoś w taki sposób jak Ty o tym pisze, to znaczy, że raczej manipuluje sam sobą niż naprawdę się jej lęka. Kolego! Sam to wszystko przerabiałem na własnym organizmie. Twój kolega pewnie poczuł ten lęk i dlatego przestał. A jak jest u Ciebie? Strach, lęk, czy po prostu manipulacja? Nie musisz mi odpowiadać. Zajrzyj w głąb siebie i sam zobacz jak to jest...........




tak między nami....jak ja poczułem ten paraliżujący lęk to pognałem na terapię jakby mnie sama śmierć goniła i błagałem ze łzami w oczach żeby mnie tam przyjęli....

pietruszka - Pią 30 Paź, 2015 10:50

Pierwsze miesiące niepicia mojego Pietrucha (a przecież jednak był nawet wtedy na terapii) wspominam jako koszmar. Po pół roku abstynencji i jego i mojej pracy w grupach samopomocowych i terapii była dopiero szansa, że się nie pozabijamy. Tzw. normalność to tak po 1,5 do 2 lat nastąpiła.

Pewnie też byłam "lafiryndą" (chociaż na szczęście nigdy tego na głos nie powiedział) która kazała się leczyć :roll: Na szczęście mój partner zrozumiał dość szybko, że terapię, abstynencję "robi" dla SIEBIE. Miał szczęście do terapeutów i na szczęście na tyle otwarty umysł. No i w naszym przypadku dość silnie ingerowała SW.

smokooka - Pią 30 Paź, 2015 11:12

Tomcio z kropką, nie ustawiaj się w pozycji bitwy, wojny z nałogiem. To znaczy jak se chcesz walczyć to se walcz, ale miej świadomość, że z tym "przeciwnikiem" nie wygrasz.
Sukces możesz osiągnąć akceptacją stanu rzeczy, ciężką pracą nad objawami i zmienionym postrzeganiem rzeczywistości.

tomcio. - Pią 30 Paź, 2015 13:09

Z obserwacji codziennej rzeczywistości uderzająco podobne do siebie są ostanie poranki, w dobrym tego słowa znaczeniu - obudzić się, wstać, pójść do łazienki bez tego bólu istnienia, bez ..... kaca..... dawno zapomniałem jak to jest.....
yuraa - Pią 30 Paź, 2015 16:13

tomcio. napisał/a:
ironiczne nazywanie kogoś bohateremm, za to że kilka dni trzyma się w pionie uważam za lekko krzywdzące.

zabolało ? i miało zaboleć.
na razie poza przerwaniem picia to nic nie osiągnąłeś a już oczekujesz hymnow pochwalnych.
Nie przyszło ci do głowy że lafirynda zauważyła ale woli nic nie mówić by nie zapeszyć albo co gorsza nie wywołać burzy

Tajga - Pią 30 Paź, 2015 17:11

tomcio. napisał/a:
wstać, pójść do łazienki bez tego bólu istnienia, bez ..... kaca..... dawno zapomniałem jak to jest.....


Natomiast ja... bardzo bym nie chciała zapomniec swoich zespołów odstawienia :mgreen:

olga - Pią 30 Paź, 2015 17:46

4 czy 5 dni nie pije i chciałby żeby lafirynda peany na cześć jego trzeżwości śpiewała :smieje: mój eks był "lepszy" bo i miesiąc potrafił nie pić...najpierw się cieszyłam, że przestaje być alkoholikiem a z czasem zaczęłam się bać tej jego trzewości bo wiedziałam, ze prędzej czy później się skończy...taka byłam lafirynda...może Twoja ma tak samo? :drapie:
tomcio. - Pon 02 Lis, 2015 09:42

Więcej pokory tomcio.
Tak,tak - kieruję te słowa do siebie. Mocno ostatnie lata zbłądziłem.
W piątek bezgranicznie ogarną mną gniew, taki gniew.. wiecie... na wszystko, na cały świat.
W tej nienawiści poszedłem do sklepu i z premedytacją nakupiłem alkoholu.
W sobotę rano obudziłem się dręczony potwornymi wyrzutami sumienia. Pierwszy raz w życiu tak bardzo żałowałem, że się napiłem. Poczułem się na prawdę bezsilny.

Miłego poniedziałku.

Ann - Pon 02 Lis, 2015 09:53

:beba: powodzenia
:idzie:

smokooka - Pon 02 Lis, 2015 10:13

Biedny ten Feniks z Popiołów - tylu wyciera sobie nim usta bezrefleksyjnie :mysli: :szok:
Ann - Pon 02 Lis, 2015 14:47

a jeszcze tylko z czystej niepohamowanej ciekawości zapytam Cię tomcio. o jedną rzecz: co zrobiłeś, żeby się nie napić? wtedy w tamtej chwili.
tomcio. - Pon 02 Lis, 2015 15:05

Ann napisał/a:
a jeszcze tylko z czystej niepohamowanej ciekawości zapytam Cię tomcio. o jedną rzecz: co zrobiłeś, żeby się nie napić? wtedy w tamtej chwili.


Masz na myśli w ten feralny, piątkowy wieczór?
Najgorsze, że ja nic nie miałem zamiaru zrobić! Z premedytacją postanowiłem odciąć się od rzeczywistości, która mnie przerosła.

szymon - Pon 02 Lis, 2015 16:56

oj Tomek, Tomek... liczysz na cud, wyobraź sobie, że takie coś się zdarza, ale w tym przypadku nie Tobie, wiesz dlaczego? bo trzeba cuda zasilać odpowiednią pracą, chcesz o tym pogadać?
Tajga - Pon 02 Lis, 2015 17:46

tomcio. napisał/a:
Z premedytacją postanowiłem odciąć się od rzeczywistości, która mnie przerosła.

zaraz tam odciąć, chlać Ci się chciało i tyle :mgreen:

Klara - Pon 02 Lis, 2015 17:52

Tomcio, mój mąż często wywoływał awanturę wtedy, gdy był w domu i chciał mieć pretekst do napicia.
Wyskakiwał jak Filip z konopi z najdziwaczniejszymi zarzutami i wypadał z domu jak oparzony.
Później wyjaśniał, że każdy pretekst jest dobry do tego, żeby się napić.

Można przypuszczać, że to, co "Ciebie przerosło" należało do kategorii pretekstów.

zołza - Wto 03 Lis, 2015 08:39

tomcio. napisał/a:
Z premedytacją postanowiłem odciąć się od rzeczywistości, która mnie przerosła.

Nic Cię nie przerosło :nie: zwyczajnie jeszcze za mało dostałeś po du*** . Nadal tylko i wyłącznie użalasz się nad sobą i szukasz powodu (a takowy zawsze się znajdzie )by pić (oby tylko nie ponosić konsekwencji) :p Oczywiście to wyłącznie mój odbiór i moje zdanie w temacie ;)

Giaur - Wto 03 Lis, 2015 16:42

tomcio. napisał/a:

Pierwszy raz w życiu tak bardzo żałowałem, że się napiłem. Poczułem się na prawdę bezsilny.


Czyli akurat to zalanie pały było bardzo fajne, przełomowe, ba! terapeutyczne wręcz! Picie wcześniejsze było rzecz jasna całkiem spoko. A z okazji tej bezsilności (czyli zdałeś sobie sprawę że sam nie dasz rady) jakieś kroki podjąłeś, czy czekasz do kolejnego piątku? Mnie też właśnie w piątki taaaaaki gniew ogarniał... Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki to był gniew (taaaaaaaaki duży, poważnie, nigdy nie widziałeś takiego gniewu jakiego ja miałem).

tomcio. - Śro 04 Lis, 2015 09:42

Klara napisał/a:
Tomcio, mój mąż często wywoływał awanturę wtedy, gdy był w domu i chciał mieć pretekst do napicia.
Wyskakiwał jak Filip z konopi z najdziwaczniejszymi zarzutami i wypadał z domu jak oparzony.
Później wyjaśniał, że każdy pretekst jest dobry do tego, żeby się napić.


Taaaa skąd to znam, aczkolwiek u mnie częściej jest tak "stresujący dzień w pracy/deprecha/mam to gdzieś itp", więc mechanizm podobny :/

zołza napisał/a:
Nic Cię nie przerosło zwyczajnie jeszcze za mało dostałeś po du*** .


Oczywiście.... każdy mi to tutaj powtarza :( .. chyba nic innego mi nie zostaje jak się zeszmacić i wpaść do rynsztoku pełnego pijackiej uryny

Giaur napisał/a:
Czyli akurat to zalanie pały było bardzo fajne, przełomowe, ba! terapeutyczne wręcz! Picie wcześniejsze było rzecz jasna całkiem spoko. A z okazji tej bezsilności (czyli zdałeś sobie sprawę że sam nie dasz rady) jakieś kroki podjąłeś, czy czekasz do kolejnego piątku? Mnie też właśnie w piątki taaaaaki gniew ogarniał... Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki to był gniew (taaaaaaaaki duży, poważnie, nigdy nie widziałeś takiego gniewu jakiego ja miałem


Tak jest, piątek to hasło-klucz, który otwiera drzwi do całodobowego ;)

A tak na poważnie to nie wiem co będzie w piątek, w tym temacie uczyę się żyć dziś - analizując poprzedni tydzień wydaje mi się, że już od początku planowałem to całe "zagniewanie".

Dlatego dziś w ogóle nie staram się myśleć o przyszłości w trzeźwości (staram się, co nie znaczy że mi się udaje). Czy coś zrobiłem? W weekend chciałem pójść na AA, ale akurat było już za późno, może jutro zdążę załatwić opieke nad dziećmi i pójde.
A poza tym, to czytam... ale nie o nałogu, wpadła mi ręce ciekawa książka o Bogu, takie rekolekcje dla zagubionych.

Ann - Śro 04 Lis, 2015 20:59

oh tomcio. tomcio. tak jak Cię polubiłam.. tak bym Ci *p****..
:bezradny:
no tak mam...
jak już będziesz wiedział czego chcę to może .. może.

tomcio. - Czw 05 Lis, 2015 08:45

Ann napisał/a:
oh tomcio. tomcio. tak jak Cię polubiłam.. tak bym Ci pr***ierdoliła..
:bezradny:
no tak mam...
jak już będziesz wiedział czego chcę to może .. może.


Cicho być :P

Dzisiaj dobrą kawą celebruję moją kolejną, już szóstą z rzędu dobę w trzeźwości :hura:
Od teraz każdy kolejny dzień to mój kolejny sukces
"i ty możesz zostać bohaterem w swoim domu" :)

Nie ukrywam, wczoraj miałem kryzys - ale, zawinąłem się w koc z melisą w ręku i obejrzałem "Żony z Hollywood" :wysmiewacz:

Generalnie szukam zajęć, nicnierobienie powoduje u mnie myślenie - a raczej rozluźnienie i wtedy zły wilk klepie mnie przyjacielsko po plecach... :evil:

A teraz w międzyczasie przeglądam ośrodki terapii u mnie w mieście, postaram się przełamać i zarejestruje się... albo skorzystam z prywatnego psychoterapeuty (finansowo pewnie to co zaoszczędzę w życiu na chlanie i jego skutki, mogę przeznaczyć na taki cel...)

zołza - Czw 05 Lis, 2015 08:48

tomcio. napisał/a:
albo skorzystam z prywatnego psychoterapeuty

To zły pomysł :nie:

tomcio. - Czw 05 Lis, 2015 09:11

zołza napisał/a:
tomcio. napisał/a:
albo skorzystam z prywatnego psychoterapeuty

To zły pomysł :nie:


Dlaczego?

Loka - Czw 05 Lis, 2015 09:31

tomcio. napisał/a:
zołza napisał/a:
tomcio. napisał/a:
albo skorzystam z prywatnego psychoterapeuty

To zły pomysł :nie:


Dlaczego?


No właśnie, dlaczego?

szymon - Czw 05 Lis, 2015 09:39

Loka napisał/a:
tomcio. napisał/a:
zołza napisał/a:
tomcio. napisał/a:
albo skorzystam z prywatnego psychoterapeuty

To zły pomysł :nie:


Dlaczego?


No właśnie, dlaczego?


bo za wydane pieniądze, można sobie kupić perfumy albo ładną kieckę?

Loka - Czw 05 Lis, 2015 09:54

szymon napisał/a:
bo za wydane pieniądze, można sobie kupić perfumy albo ładną kieckę?

Aha. Więc to o to chodzi.

smokooka - Czw 05 Lis, 2015 10:58

Loka napisał/a:
tomcio. napisał/a:
zołza napisał/a:
tomcio. napisał/a:
albo skorzystam z prywatnego psychoterapeuty

To zły pomysł :nie:


Dlaczego?


No właśnie, dlaczego?


1. Ośrodki leczenia uzależnień mają bardzo dobrą kadrę i to w ramach refundacji NFZ - "darmo"
2. nawet jeśli wymagają ubezpieczenia - to można zarejestrować się w Urzędzie Pracy i po kłopocie jak się go nie ma
3. w ośrodkach nfz są opracowane programy pracy z uzależnionymi
4. etyka zawodowa - prywatny terapeuta to tylko człowiek, może mu bardziej zależeć na kasie niż na zdrowieniu pacjenta
5. zaoszczędzoną kasę można wydać inaczej
6. Nie ma wymówki przed samym sobą, że dziś nie pójdę bo nie mam kasy

zołza - Czw 05 Lis, 2015 11:05

tomcio. napisał/a:
Dlaczego?

Dokąd tak na prawdę nie przyjmiesz do wiadomości tego ,że wcale nie jesteś inny/lepszy? niż reszta ludzi uzależnionych , dokąd nie zobaczysz, nie posłuchasz historii innych i tego jak wygląda alkoholizm nadal będziesz żył w ułudzie , manipulowany przez mechanizm iluzji i zaprzeczeń, prze swoje Ego i rozproszone Ja iż Twój przypadek jest inny/wyjątkowy? Elegancki pan/pani biorący/biorąca 200 za godzinkę choćby i miała nawet chęci Ci pomóc to nadal będziesz dla niej tylko klientem , którego nie może przestraszyć . "jak spadać to z wysokiego konia " - najlepsi są sprawdzeni przez tysiące alkoholików terapeuci uzależnień , fachowcy(certyfikowani przez PARPA ) w tym co robią i pewni tego co robią . Znają się na swojej robocie i niejedno już widzieli . Do tego w OLU masz możliwość uczestniczenia w grupach terapeutycznych dla nowicjuszy a potem stopniowo poznasz zagadnienia dla zaawansowanych " stres" "emocje""złość" 'mechanizmy"...Wiedza to podstawa( przynajmniej tak było w moim przypadku). Wiedzieć, zrozumieć, pogodzić się z faktami i przyjąć do wiadomości.

tomcio. - Czw 05 Lis, 2015 11:17

zołza
smokooka


Dobrze napisane, dzięki - łapię o co chodzi.

Ann - Czw 05 Lis, 2015 22:06

tomcio. napisał/a:
Cicho być
spoko, sajonara :idzie:
tomcio. - Pon 09 Lis, 2015 10:58

Witajcie po weekendzie :)

Ann napisał/a:
spoko, sajonara


Tylko nie odchodź na zawsze :beczy:

Piątkowy wieczór musiałem zrobić zakupy w Lidlu, lista zakupów na kartce i mocne postanowienie.... niestety skręciłem w alejkę z butelkami, stanąłem w dobrze mi znanym miejscu i złapałem za ulubioną flaszkę :oops: .... trzymałem tą mendę w ręku i czułem jak kubki smakowe zaczynają pracować :/
Wziałem głęboki oddech i odłożyłem ją na półkę, olałem resztę zakupów i poleciałem do kasy zapłacić za to co w koszyku.

Sobota rano pojechałem na miting, chwilę się spóźniłem, co chyba nie było dobre :/ (widząc miny obecnych-nie to, że "obcy" to jeszcze się spóźnia)) ale posiedziałem...... posłuchałem, cały czas skubałem obrus i rzadko podnosiłem wzrok na obecnych. W przerwie udałem się do pobliskiego kościoła pogadać z księdzem, wiecie... takie tam dylematy grzesznika..
Później wizyta u rodziców i od razu zderzenie z rzeczywistością, ojciec lekko podpity siedział przed TV , od razu "wyniuchałem" że chowa szklaneczkę pod fotelem.... zwykle zimny drań, tym razem jak zwykle lekko uśmiechnięty...
Wracając zajechałem na stację zatankować. Kiedy płaciłem za benzynę zza pleców dziewczyny patrzyła na mnie ściana wódek... babka 3 razy prosiła mnie o wbicie PINu :[ a ja jak urzeczony wpatrywałem się w żołądkową miętową.
W niedziele wyciągnąłem dzieciaka do kościoła, do którego bardzo rzadko zaglądałem przez ostatnie lata i mogę tylko powiedzieć, że pierwszy raz nie odczułem jakiegokolwiek znudzenia czy zniecierpliwienia.
To tyle z weekendu.

Postaram się wprowadzić sobotnie mitingi na porządek dzienny.

Jeszcze tylko czeka mnie rozmowa z L. Cały czas nie ma tematu alkoholu :( chyba uznaje, że nie ma co poruszać sprawy niepicia, bo prędzej (niż później) się złamię i zapije :/
(o tym, że byłem na mitingu nie wie)
My chyba tylko umiemy się kłócić i drzeć koty :klotnia:

szymon - Pon 09 Lis, 2015 11:07

tomcio. napisał/a:
(o tym, że byłem na mitingu nie wie)


a dlaczego nie wie?

Jonesy - Pon 09 Lis, 2015 12:58

szymon napisał/a:
tomcio. napisał/a:
(o tym, że byłem na mitingu nie wie)


a dlaczego nie wie?


Bo się wstydził powiedzieć :p

tomcio. - Wto 10 Lis, 2015 08:01

szymon napisał/a:
a dlaczego nie wie?


Muszę z nią na spokojnie porozmawiać, ostatnio mamy bardzo burzliwy okres w związku, tak więc z tym dawkowaniem emocji to stopniowo..... (będę chciał wyłożyć wszystkie karty na stół i nie wiem jak L. zareaguje na skalę mojego cichego picia :( *)

Dzisiaj,chyba pierwszy raz w życiu, miałem sen alkoholowy - szokujące doznanie :krzyk:

szymon - Wto 10 Lis, 2015 08:13

tomcio. napisał/a:
będę chciał wyłożyć wszystkie karty na stół


a masz jakieś JOKERy czy same walety? :lol2:

tomcio. - Wto 10 Lis, 2015 08:22

oj słabe te moje karty, same dno :/
szymon - Wto 10 Lis, 2015 08:26

a umiesz szczerze i bez nerwów porozmawiać z L. ? :roll:
Jonesy - Wto 10 Lis, 2015 10:51

Powiem Ci tak, szczerze i od serca, bo znamy się od dawna i dosyć Cię lubię.
Wydaje mi się mocno, że ta rozmowa to nie dlatego że Ciebie coś rusza, tylko dlatego że widzisz, że Twojej żonie się oczy otwierają... Nie odpowiadaj czy tak jest czy nie, zostaw to dla siebie. Wiem gdzie tak było i u kogo i mnie to wystarczy.
Więc może póki co wstrzymaj się z rozmową i kolejnymi obietnicami podlewanymi niemalże do bólu szczerymi wyznaniami a zajmij się sobą i swoim trzeźwieniem. Wydaje mi się skądinąd, że Twoja żona doskonale wie ile i jak pijesz, nawet jak nie daje tego po sobie poznać. A Twoje przyznanie się i potwierdzenie tego teraz, gdy póki co niewiele robisz, może mieć odmienny skutek od tego jaki chcesz mieć.
Uwierz mi na słowo, bo wiem że Iwona przez długi czas nie mogła uwierzyć, potem nie chciała uwierzyć, bo bała się że sen pęknie, a potem stopniowo przechodziła nad tym do porządku dziennego. I wtedy można było zacząć rozmowy.

Co prawda średni ze mnie doradca, bo i tak w ostateczności pokazowo dałem du**, ale cóż, zrobisz z tym co zechcesz. Ja napisałem co uważałem za stosowne.

szymon - Wto 10 Lis, 2015 17:24

Jonesy napisał/a:
Co prawda średni ze mnie doradca, bo i tak w ostateczności pokazowo dałem du**


dałeś przykład, że jesteś swój i robisz dalej swoje, ciekawe dlaczego tak się dzieje, że Ci się chce ;)

tomcio. - Śro 11 Lis, 2015 18:13

Dzięki B.
Większość co napisałeś ma sens :oops:
Jakieś tam nasze rozmowy o nadużywaniu alkoholu przeważnie kończyły się niefajnie ( reagowałem agresywnie)..... może faktycznie czasu nam potrzeba.
Zresztą na wielu innych płaszczyznach nas związek się popsuł, a alkohol był tylko katalizatorem, który nakręcał całą spiralę kolejnych złych emocji :/

Nie ruszyłem jeszcze z terapią - postaram się w następnym tygodniu wziąć sobie do sera to postanowienie.

Póki co mimo, że nie starałem się myśleć u "jutrze", to boje się weekendu :/
Czeka mnie trzydniowy wypad w grupce znajomych rodzin i wiecie.... jeden hotel, lobby i trzy dni styczności z alko (wszystkie 3 rodzinki lubią sobie trochę podrinkować)

miłego wolnego dnia!



Giaur - Śro 11 Lis, 2015 18:20

tomcio. napisał/a:

Czeka mnie trzydniowy wypad w grupce znajomych rodzin i wiecie.... jeden hotel, lobby i trzy dni styczności z alko (wszystkie 3 rodzinki lubią sobie trochę podrinkować)



34dd A Tobie to się przypadkiem specyfik ostatnio nie śnił?

tomcio. - Śro 11 Lis, 2015 18:24

Giaur napisał/a:
A Tobie to się przypadkiem specyfik ostatnio nie śnił?


ano śnił - cały czas pamiętam jak w śnie kupuję flaszkę i zadowolony leje w siebie całą zawartość :/

Giaur - Śro 11 Lis, 2015 18:26

Mało wrażeń? Doczytałem, niedawno to Cię ściana wódy na stacji benzynowej potrafiła zaczarować.... Dobrych wyborów życzę.
tomcio. - Śro 11 Lis, 2015 18:30

Giaur napisał/a:
Dobrych wyborów życzę.

Za to dziękuję :)

Wyjazdu nie mogę odwołać - jedziemy na jakieś tam show Disneya na lodzie - bilety i hotel zarezerwowane pół roku temu, dzieciaki odliczają godziny do wyjazdu.
Coś tam wymyślę, muszę :)

endriu - Śro 11 Lis, 2015 18:30

tomcio. napisał/a:
może faktycznie czasu nam potrzeba

jeszcze tylko 5 lat :okok:
spoko

tomcio. - Śro 11 Lis, 2015 18:40

endriu napisał/a:
jeszcze tylko 5 lat

a co tam - teoria "przestajemy pić po 40stce" ? ;)

Jras4 - Śro 11 Lis, 2015 18:44

może załozycie kącik takie pogaduchy ?
po 40 hehe
,,lepiej być znanym pjiakiem niż anonimowym alkoholikiem ,, hehe

endriu - Śro 11 Lis, 2015 20:38

tomcio. napisał/a:
teoria "przestajemy pić po 40stce"

sprawdza się :okok:

Jonesy - Śro 11 Lis, 2015 20:40

tomcio. napisał/a:

Coś tam wymyślę, muszę :)


tak tak, koniecznie powiedz że jesteś chory...
Chociaż, może jest to niezłą okazja do poćwiczenia silnej woli?

Ostrzeżenie - filmik może wywoływać głody, oglądacie na własne ryzyko!


stanisław - Śro 11 Lis, 2015 21:36

tomcio. napisał/a:
a co tam - teoria "przestajemy pić po 40stce"
Tylko trzeba dożyć do 40 :D tki
rybenka1 - Śro 11 Lis, 2015 22:15

stanisław napisał/a:
tomcio. napisał/a:
a co tam - teoria "przestajemy pić po 40stce"
Tylko trzeba dożyć do 40 :D tki
Ja dożyłam i przestałam pić przed tą magiczną liczbą :radocha1: :radocha1:
Ann - Śro 11 Lis, 2015 22:20

ja gdybym piła nadal do 40 bym nie dożyła ...
jestem tego pewna.

tomcio. - Czw 12 Lis, 2015 10:00

Jonesy napisał/a:
Ostrzeżenie - filmik może wywoływać głody, oglądacie na własne ryzyko!


haha B., kurde spadłem z krzesła - "coś mi się jednak za tą silną wolę należy"

Akurat ja sobie wyrobiłem pewne ścieżki smakowe i nigdy mnie biała nie pociągała.
Sam skecz (dla jednych zabawny dla innych traumatyczny :/ ) mocny w swoim przekazie.

Ann, Rybeńka - też bym chyba nie dożył :(

Miałem już kilka przygód po alko, że dnia następnego dziękowałem (nie wiem komu, niby Bogu?) że żyje...
Największą "próbę" jaką dotychczas przeżyłem, a która powinna mi na prawdę dać do myślenia to wizyta ponad rok temu u znajomych w Norwegii - pojechał tam na szkolenie z firmy i okazało się, żę w tej samej miejscowości pracuje kolega z dawnych lat. Zaprosił mnie na weekend, po przyjeździe od razu miła niespodzianka - na środku kuchni stał dumnie okazały bimbrownik... ciąg dalszy wieczoru się domyślacie... finał tego był taki, że jak wstałem od stołu, to zrobiłem jeden krok po czym upadłem... obudzili mnie następnie dnia... zaprowadziła ich do mnie struga krwi na podłodze 8| okazało się, że upadając wpadłem w kącik z narzędziami budowlanymi i nadziałem się twarzą na taką metalową pacę do gipsu, jej krawędź rozcięła mi skórę od ust do brody, kilka centymetrów niżej i ...moje dzieci nosiłby dzisiaj kwiaty na mój grób....
Czy tamtego ranka coś mnie to nauczyło?
Przed śniadaniem poszły w ruch kolejne lufki na rozruch...tyle jednak miałem jeszcze rozumu, że niedługo później wsiadłem na rower i wróciłem do swojego hotelu lizać rany.

endriu - Czw 12 Lis, 2015 12:52

ten filmik mnie rozczarował, kto z takich kieliszków pije czystą?
jakby walnął ze szklanki to może bym miał głoda...
a tak to tylko obrzydzenie.

vilemo - Czw 12 Lis, 2015 13:41

tomcio. napisał/a:
Dobra, jak już jestem z moim wpisem w odpowiednim miejscu, to chciałbym zapytać jeszcze raz:

Czy stosował ktoś z Was, spotkał się, słyszał lub ma swoje zdanie na temat suplementacji wg zaleceń dr. Roger J. Williams'a ?

Pytam co o tym sądzicie, od razu podkreślam, że traktuję to jako ciekawostkę. Sam doktor, to nie jakiś fikcyjny kaznodzieja, tylko wykładowca, biochemik, członek Akademii Nauk w USA. W laatch 5o-tych opublikował teorię, że alkoholizm można leczyć suplementacją witam, po spotkaniu się z atakami ze strony AA wycofał się z tej publikacji. Nigdy nie przeprowadzono badań klinicznych ( tak zrubsza ze str. en.wikipedia.org/wiki/Roger_J._Williams)

Ciekawy artykuł autorstwa tego gościa opisujący problem alkoholizmu w stanach (po ang. http://bioinst.cm.utexas.edu/williams/255.htm). Ogólnie facet napisał sporo publikacji na ten temat.

Nasze po polsku podejście do tej sprawy, tak mocno łopatologicznie (nie trafia do mnie ta forma) jest tutaj:
http://www.akademiawitaln...ger-j-williams/

Jeszcze raz podkreślę zanim zaczniecie we mnie rzucać kamieniami :roll: zrgvr
nie mam zamiaru traktować tego jako substytutu normalnego leczenia, może jako uzupełnienie?


Tomciu, jak najbardziej suplementuj wit z grupy B. Alkoholik ma potężne niedobory tych witamin. Oczywiście nie jest to zamiast terapii, ale jako uzupełnienie i poprawa swojego zrujnowanego zdrowia.
A skoro trafiłeś na bloga akademii witalności, to czytaj protokoły witaminowe. Pierwszy właśnie jest o pomocy w leczeniu alkoholizmu. Dla sceptyków powtarzam- pomocy nie wyłącznie leczeniu witaminami.
Ze swojej strony mogę polecić witB compleks firmy ******, są tam duże dawki, uderzeniowe.. Z tego co pamiętam to dawka każdej z witamin to 50 mg.



Edit - usunęłam nazwę firmy - na naszym forum niczego nie reklamujemy :gdera:

tomcio. - Czw 12 Lis, 2015 17:18

Cytat:
(...)jak najbardziej suplementuj wit z grupy B. Alkoholik ma potężne niedobory tych witamin (...)


Niom, jeszcze w kilki miejscach znalazlem info, że tiamina (B1) jest w dużych dawkach podawana alkomatom ;)


Cytat:
Ze swojej strony mogę polecić witB compleks firmy *****

Dzięki za info, ja zamówiłem B-50 firmy *******oraz kilka różnych innych suplementów dla siebie i rodzinki z dużego sklepu w Stanach. Cena jakieś ok. 60% tego co w Polsce, a wysyłka kurierem w trzy dni u mnie w domu :szok:


Edit - j.w.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group