To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Czy żyję dla trzeźwości ?

jorgus777 - Nie 03 Lip, 2011 21:22
Temat postu: Czy żyję dla trzeźwości ?
Mam dylemat, bo często słyszę wypowiedzi ludzi w moim najbliższym gronie to znaczy trzeźwych alko, że trzeźwość jest najważniejsza w ich życiu i że żyją dla trzeźwości.
A ja żyję dla "marzeń" ( pragnień), a trzeźwość jest tylko elementem towarzyszącym, jest nieodzowna aby osiągać "marzenia". Więc co jest ważniejsze "marzenia" czy trzeźwość.
Co jest silniejsze trzeźwość czy pragnienia". A co to jest trzeźwość, czy trzeźwość może być marzeniem, a czy w ogóle można cokolwiek osiągnąć nie będąc trzeźwym,... wątpię ??!! Chyba że własne dno. A nie nazwałbym tego osiągnięciem.

stiff - Nie 03 Lip, 2011 21:30

jorgus777 napisał/a:
A co to jest trzeźwość, czy trzeźwość może być marzeniem,

U czynnego alko na pewno... :D
jorgus777 napisał/a:
że trzeźwość jest najważniejsza w ich życiu i że żyją dla trzeźwości.

Ja wytrzeźwiałem dla zycia i tylko to mnie trzyma w trzeźwości...
jorgus777 napisał/a:
Co jest silniejsze trzeźwość czy pragnienia".

To sa dwa nieodłączne elementy, ponieważ aby realnie myśleć o spełnieniu pragnień,
trzeba być trzeźwym...

Wiedźma - Nie 03 Lip, 2011 21:37

jorgus777 napisał/a:
żyją dla trzeźwości.

A ja - podobnie jak Stiff - jestem trzeźwa dla życia.
Dla mnie trzeźwość nie jest celem samym w sobie, ale warunkiem dążenia do celów i osiągania ich.

ZbOlo - Nie 03 Lip, 2011 21:38

jorgus777 napisał/a:
co to jest trzeźwość

...dla mnie - osoby prostej - odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczne. Trzeźwość = Fundament. Pracuję nad tym by ten fundament był mocny, bo na nim buduję trwałość mojej rodziny, mojej firmy, moje marzenia...etc...

pterodaktyll - Nie 03 Lip, 2011 21:45

Wiedźma napisał/a:
Dla mnie trzeźwość nie jest celem samym w sobie, ale warunkiem dążenia do celów i osiągania ich.

Pod tym się podpisuję

Marc-elus - Nie 03 Lip, 2011 21:46

Ja również.
Gonzo.pl - Nie 03 Lip, 2011 23:20

Człowiek trzezwy robi to co trzeba, wtedy kiedy trzeba.
Nie moje, ale identyfikuję się.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 06:25

Gonzo.pl napisał/a:
Człowiek trzezwy robi to co trzeba, wtedy kiedy trzeba.

...i jak trzeba... (czyli dobrze)...

Ibik - Pon 04 Lip, 2011 08:17

jorgus777 napisał/a:
jest nieodzowna aby osiągać "marzenia

bo jak piłem nie miałem marzeń.Trzeźwieje więc by marzyć i spełniać te marzenia.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 08:22

Ibik napisał/a:
bo jak piłem nie miałem marzeń

....a ja marzyłem, ze wygram miliony w lotto... wypiłem 2x200, kładłem się do wanienki i... dzieliłem "swoje wygrane pieniądze".... chore, pijane marzenia.... :(

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 09:04

jorgus777 napisał/a:
Mam dylemat, bo często słyszę wypowiedzi ludzi w moim najbliższym gronie to znaczy trzeźwych alko, że trzeźwość jest najważniejsza w ich życiu i że żyją dla trzeźwości.
A ja żyję dla "marzeń" ( pragnień), a trzeźwość jest tylko elementem towarzyszącym, jest nieodzowna aby osiągać "marzenia". Więc co jest ważniejsze "marzenia" czy trzeźwość.


Wielu ludzi, w tym bardzo znanych, którzy wpisali się trwale w karty historii, polityków, artystów, odkrywców, piło na umór, byli alkoholikami lub pili nadmiernie. Mimo to realizowali swoje plany, ambicje i marzenia i odnosili w swoich dziedzinach sukcesy. Widać z piciem bywa różnie, nie każdego alkohol wyrzuca na margines społeczny i pozbawia możliwości realizacji własnych celów.

Jonesy - Pon 04 Lip, 2011 09:06

Ja sobie myślałem tak, że jak trafię 6 w totka, to wybuduję sobie basen i wypełnię go piwem. I będę sobie w nim pływał i piwko pił...
Halibut - Pon 04 Lip, 2011 09:15

Jonesy napisał/a:
I będę sobie w nim pływał i piwko pił...


Mam nadzieje, ze nie należysz do tych, co sikają do basenu. 8|

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 09:20

Jonesy napisał/a:
I będę sobie w nim pływał i piwko pił...

...trzeba było zatrudnić się w browarze... ;)

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 09:21

Halibut napisał/a:
Mam nadzieje, ze nie należysz do tych, co sikają do basenu. 8|

....są tylko Ci co sikają i Ci co się nie przyznają... :bezradny:

Ibik - Pon 04 Lip, 2011 09:21

ZbOlo napisał/a:
....a ja marzyłem, ze wygram miliony w lotto

też tak marzyłem,ale na kacu,bo po wypiciu bylem tak szczęśliwy i taki mocny,że mi te miliony z lotto nie były potrzebne...Gorzej na drugi dzień było :(

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 09:30

A ja kiedy piłem, marzyłem o tym samym, o czym marzyłem kiedy nie piłem. Różnica polegała tylko na tym, że kiedy piłem wydawało mi się, że realizacja moich marzeń jest czymś oczywistym i nastąpi niebawem.
ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 09:36

Halibut napisał/a:
A ja kiedy piłem, marzyłem o tym samym, o czym marzyłem kiedy nie piłem.

....ja teraz też mam marzenia... ale bardziej realne....

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 09:41

Myślisz, że moje po kielichu nie były realne?
ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 09:47

Halibut napisał/a:
Myślisz, że moje po kielichu nie były realne?

....Hali, może masz racje, że marzenia były podobne, ale czas który poświęcałem "rozważaniom" na temat tych marzeń były o wiele dłuższy, patologicznie dłuższy...

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 09:49

Halibut napisał/a:
Myślisz, że moje po kielichu nie były realne?

Myślę że były nierealne, jeżeli były z gatunku tych których byś nie dał rady zrealizować gdy piłeś.

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 09:54

ZbOlo napisał/a:
ale czas który poświęcałem "rozważaniom" na temat tych marzeń były o wiele dłuższy, patologicznie dłuższy...


Tak - czas ma swoją wymierna wartość, lepiej go zainwestować w bardziej realne przedsięwzięcia. A jak już wygrasz te kilka baniek to o Halim nie zapomnij, chociaż piwko postaw. :jezor:

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 09:55

Marc-elus napisał/a:
Myślę że były nierealne, jeżeli były z gatunku tych których byś nie dał rady zrealizować gdy piłeś.


np.

Jonesy napisał/a:
Ja sobie myślałem tak, że jak trafię 6 w totka, to wybuduję sobie basen i wypełnię go piwem. I będę sobie w nim pływał i piwko pił...

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 09:59

Halibut napisał/a:
A jak już wygrasz te kilka baniek to o Halim nie zapomnij, chociaż piwko postaw. :jezor:

...jak wygram - nie zapomnę, a piwka nie postawię... :bezradny: religia mi zabrania... ;)

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 10:02

Elvis Presley przed śmiercią strzelał z rewolweru do tysięcy żarówek które pływały w jego basenie. Przyznam szczerze, że wcale bym się nie zdziwił gdyby się okazało, że basen był wypełniony piwem.
Halibut - Pon 04 Lip, 2011 10:03

ZbOlo napisał/a:
religia mi zabrania...


Na boga!!! Co to za religia, która spragnionego zabrania napoić.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 10:10

Halibut napisał/a:
Co to za religia, która spragnionego zabrania napoić.

...realizm....

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 10:28

Realizm ma nie wiele wspólnego z religią. Wszak religia opiera się na cudach. A swoją drogą jak byś wygrał te kilka baniek to, co byś zrobił z kasą? Ja na ten przykład kupiłbym sobie bezludna wyspę, na niej wybudował dom i tam zamieszkał z moimi psami. Zainstalował bym kilka wyrzutni rakiet dla przywitania nie proszonych gości i wybudował podziemny rurociąg podłączony do kilku renomowanych browarów w Europie. Kurek po mojej stronie rury zabezpieczył bym solidną kłódką, w prawdzie wyspa bezludna ale licho nie śpi. :roll:
ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 10:32

Halibut napisał/a:
wybudował podziemny rurociąg podłączony do kilku renomowanych browarów w Europie.

...toś Ty piwosz jest... ;)

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 10:33

Halibut napisał/a:
Realizm ma nie wiele wspólnego z religią.

...ale to jest moja religia i pozwól, że będę w nią wierzył....

Wiedźma - Pon 04 Lip, 2011 10:35

Halibut napisał/a:
Wielu ludzi, w tym bardzo znanych, którzy wpisali się trwale w karty historii, polityków, artystów, odkrywców, piło na umór, byli alkoholikami lub pili nadmiernie. Mimo to realizowali swoje plany, ambicje i marzenia i odnosili w swoich dziedzinach sukcesy. Widać z piciem bywa różnie, nie każdego alkohol wyrzuca na margines społeczny i pozbawia możliwości realizacji własnych celów.


Podałeś, Hali, bardzo niebezpieczny argument dla jeszcze pijących,
żeby pić spokojnie dalej, skoro w tak doborowym towarzystwie.

Tyle że trzeba mieć świadomość, że jak ktoś jest na świeczniku i ma kasę,
zejście za margines nie grozi mu tak szybko jak zwykłemu śmiertelnikowi.
Choćby dlatego, że ma potrzeby upodlać się dla zdobycia alkoholu
i jego degeneracja społeczna jest znacznie bardziej przeciągnięta w czasie.
I może sobie taki jeden gostek z drugim realizować swoje marzenia - mniej lub bardziej pijane -
dopóki zdrowie mu na to pozwoli, albo śmierć przedwczesna nie zabierze (bo przecież kasa nie jest jego problemem).
A jakie jest marzenie pijaczka-szaraczka? Ano, żeby zdobyć parę zetów na klina.
I na inne marzenia nie ma już siły, ochoty, ani miejsca w mózgu.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 10:37

Halibut napisał/a:
A swoją drogą jak byś wygrał te kilka baniek to, co byś zrobił z kasą?

...ha, to jest pytanie! 99% ludzi odpowie, że założyłoby fundacje pomagającą dzieciom chorym (to mrugnięcie oka do Boga, żeby się zdecydował położyć palec fortuny na Ciebie)... Ja - gdybym nie zwariował - ustawił bym swoją rodzinę. I podróże... i wsio...

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 10:44

Wiedźma napisał/a:
A jakie jest marzenie pijaczka-szaraczka? Ano, żeby zdobyć parę zetów na klina.

Proszę nie spłaszczać marzeń zwykłych chlejusów, ja tam miałem marzenia "ambitne" i mam, ale trochę inne. :lol:
Wiedźma napisał/a:
degeneracja społeczna jest znacznie bardziej przeciągnięta w czasie.

Tylko finansowa, bo szacunek tracą szybciej(ale i tak wolniej od zwykłego Kowalskiego), pozycje mogą utrzymać tylko do czasu.

A tak apropos pijaczków z wyżyn społecznych, to widziałem piękną scenę z 2mieś temu, na stacji benzynowej. Podjeżdża BMW X6 w pięknej wersji, wysiada kolunio z kobietą, obydwoje dobrze ubrani... Ona, ładna kobieta ok 40dziestki, elegancka. On facet koło 60lat, skubaniec ledwo co szedł, a jak płacił w kasie to mu wszystko leciało z rąk. ZA musiał mieć i to w dobrym wydaniu, nie było gorąco a on cały mokry.... Z resztą, po twarzy widać co najmniej 30lat "walki" z alkoholem....
Tak sobie pomyślałem, jak to dobrze że to nie ja....

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 10:56

Wiedźma napisał/a:
Podałeś, Hali, bardzo niebezpieczny argument dla jeszcze pijących,
żeby pić spokojnie dalej, skoro w tak doborowym towarzystwie.


Napisałem o faktach, jaki to będzie argument zależy od interpretacji czytającego. Nie jestem zwolennikiem pisania półprawd, czy stosowania przemilczeń w imię jakiejś - nazwijmy to szczytnej idei. Moim zdaniem, tak naprawdę tylko wiedza i świadomość pozwala nam wyrwać się z pęt własnych słabości. Nikt nie jest tu dzieckiem żeby dawkować mu prawdę, nikt też nie jest nauczycielem żeby oceniać ile, kto powinien wiedzieć. Zresztą to, o czym napisałem nie jest niczym nowym. I nie uważam żeby był to argument za piciem. Dla mnie jest to argument za pewną złożonością zjawisk i ludzkiej psychiki i za tym, że nie można wszystkich wkładać do jednego worka i broń boże nie mam tu na myśli siebie. Mnie alkohol rzuciłby by do parteru, jestem za słaby żeby pogodzić picie z pełnią życia. Jeżeli jest to w ogóle możliwe. Ci ludzie na pewno wiele tracili, choć potrafili się utrzymać na górze.

Tomoe - Pon 04 Lip, 2011 10:59

Wiedźma napisał/a:

A jakie jest marzenie pijaczka-szaraczka? Ano, żeby zdobyć parę zetów na klina.
I na inne marzenia nie ma już siły, ochoty, ani miejsca w mózgu.


W sobotę spotkałam w Biedronce pijaczka-szaraczka.
Stał przede mną w kolejce do kasy. Bardzo był napuchnięty i czerwony na twarzy. Kupował dwa *j**** o smaku wiśniowym i dwie chińskie zupki z makaronem. Płacił dychą. Wystarczyło mu i na napój, i na obiad.
A jakoś mi smutno, kiedy go sobie przypomnę. :(

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 11:02

Marc-elus napisał/a:
Tylko finansowa, bo szacunek tracą szybciej(ale i tak wolniej od zwykłego Kowalskiego), pozycje mogą utrzymać tylko do czasu.


Tym bardziej, że sa na świedczniku, pod czujnym okiem mediów. Choc nie dotyczy to wszystkich np. Winston Churchill szanowany za życia i po śmierci.

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 11:04

Halibut napisał/a:
Winston Churchill szanowany za życia i po śmierci

Tak był przedstawiany, ze względu na dokonania(sprzedanie Polski Rosjanom też) a jakim był człowiekiem na codzień? Nie wiemy....

Wiedźma - Pon 04 Lip, 2011 11:15

Halibut napisał/a:
Napisałem o faktach, jaki to będzie argument zależy od interpretacji czytającego. Nie jestem zwolennikiem pisania półprawd, czy stosowania przemilczeń w imię jakiejś - nazwijmy to szczytnej idei.

Ależ właśnie to Ty napisałeś półprawdę sugerując, że tym gościom z wyższych półek alkohol mniej szkodzi.
Tymczasem Marcel ją uzupełnił w swojej refleksji:
Marc-elus napisał/a:
A tak apropos pijaczków z wyżyn społecznych, to widziałem piękną scenę z 2mieś temu, na stacji benzynowej. Podjeżdża BMW X6 w pięknej wersji, wysiada kolunio z kobietą, obydwoje dobrze ubrani... Ona, ładna kobieta ok 40dziestki, elegancka. On facet koło 60lat, skubaniec ledwo co szedł, a jak płacił w kasie to mu wszystko leciało z rąk. ZA musiał mieć i to w dobrym wydaniu, nie było gorąco a on cały mokry.... Z resztą, po twarzy widać co najmniej 30lat "walki" z alkoholem....
Tak sobie pomyślałem, jak to dobrze że to nie ja....


Alkohol jednakowo działa na wszystkich, niezależnie o pozycji społecznej.
A jedynie wcześniej wypracowana owa pozycja pozwala na wolniejsze staczanie się - bo z wyższego poziomu.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 11:16

Halibut napisał/a:
Ci ludzie na pewno wiele tracili, choć potrafili się utrzymać na górze.

...a co by było gdyby nie pili...? Wysocki, Hemingway, Reymont, Riedl i wielu, wielu innych wielkich, kochanych, podziwianych... wszyscy Ci umierali w samotności, w bólach - ciekawe, czy zastanawiali się się... czy było warto...????

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 11:18

Marc-elus napisał/a:
Tak był przedstawiany, ze względu na dokonania


To miałem na mysli.

Marc-elus napisał/a:
a jakim był człowiekiem na codzień? Nie wiemy....


Pewnie się nigdy nie dowiemy. Jeżeli w grę wchodzą narodowi bohaterzy od razu włącza sie cenzurę. W imię nie poszkalowanej opinii. Jednak wystarczająco wielu szubrawców jest wśród ludzi trzeźwych żeby posługiwać się argumentem, że to alkohol wykoleja moralnie ludzi, choć zapewne w wielu wypadkach tak się zdarza.

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 11:22

ZbOlo napisał/a:
ciekawe, czy zastanawiali się się... czy było warto...????


Moim zdaniem sprawa jest jasna, nigdy nie warto chlać, traci sie znacznie więcej niż zyskuje.

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 11:28

Wiedźma napisał/a:
Ależ właśnie to Ty napisałeś półprawdę sugerując, że tym gościom z wyższych półek alkohol mniej szkodzi.


Ja napisałem Wiedźmo, że byli tacy którzy mimo to, że pili realizowali swoje ambicje i marzenia. I nie widzę w tym żadnego przekłamania.

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 11:32

Wiedźmo, ja nie opisałem tej sytuacji myśląc że "im alkohol mniej szkodzi".
Szkodzi tak samo, tylko skutki mniej widoczne, ale te finansowe tylko...
Ten facet to był wrak. Nie da się ładnie ubrać, wsiąść do luksusowego samochodu i nagle przestać być alkoholikiem.

Jonesy - Pon 04 Lip, 2011 11:33

Ci wszyscy sławni ludzie - to jest paradoks. Najpierw robią wszystko co moga, żeby gwiazdami zostać. A robią wiele. Jak już zostaną gwiazdami, to najczęściej dzięki fanom, którzy ich produkty kupują. Ale gdy do głosu dojdzie kasa i brak konsekwencji, a raczej, inne kryteria dla konsekwencji (patrz Polański i wypowiedzi gwiazd że artyście wolno więcej), wtedy okazuje się jak głęboko w tyle mają fanów. Zaczyna się chlanie i narkotyki. Potem kończą się fani i zostaje już tylko chlanie i narkotyki.
Ale są jednostki, którym naprawdę dobrze idzie w tym wszystkim Metallica, Rolling Stones, Aerosmith, Charlie Sheen, Oliver Reed i wielu wielu innych. Są to jednak gwiazdy starszego i o wiele większego formatu - wyjadacze, a wiele opowieści o nich to mity pod publikę - żeby zrobić ich jeszcze gorszymi. Chociaż pododbno Oliver Reed tak chlał na planie Gladiatora, że Scott chciał go wywalić do domu :)
Natomiast młodym gwiazdkom się ta sztuka nie uda. Dlaczego? Bo żaden z nich nie jest kelnerem, sprzątaczem ,pracownikiem myjki. Żaden z nich po kolanach do sukcesu nie idzie -dostają wszystko na tacy. I kończy się też wszystko na tacy.
Nie ma czegoś takiego jak bezpieczny nałóg, albo kontrolowany nałóg. Każdy nałóg z samej definicji jest zły i szkodliwy. Psychicznie, fizycznie i społecznie.

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 11:33

Halibut napisał/a:
traci sie znacznie więcej niż zyskuje

Dobry tytuł na nowy temat, jakoś słowo zysk mi nie bardzo pasuje.... :D

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 11:35

Marc-elus napisał/a:
jakoś słowo zysk mi nie bardzo pasuje.... :D

...tarci się więcej, niż się dostaje... ;)

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 11:38

Jonesy napisał/a:
Potem kończą się fani i zostaje już tylko chlanie i narkotyki.

Nie, potem zawsze można zrobić "myk" pt. odnalazłem Boga w sercu.
Ile to gwiazd i gwiazdeczek płaczę przed kamerami że "to alkohol, to wszystko przez niego". A kto lał żonę? Kto ćpał koks po dwóch wyrokach za posiadanie? Kto dymał tancerki i wszystko co chodzi i na drzewo nie ucieka?
Darzę tych ludzi pogardą, bo może 10% z takich naprawdę zrobiło zwrot, reszta pod publiczkę, co się okazuje po jakimś czasie....

Jonesy - Pon 04 Lip, 2011 11:38

Halibut napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Ależ właśnie to Ty napisałeś półprawdę sugerując, że tym gościom z wyższych półek alkohol mniej szkodzi.


Ja napisałem Wiedźmo, że byli tacy którzy mimo to, że pili realizowali swoje ambicje i marzenia. I nie widzę w tym żadnego przekłamania.


Myślę, że R. Riedl gdyby żył, popolemizowałby z Tobą trochę na temat realizacji ambicji w czasie uzależnienia. O ile by nie poszedł w tango od razu. Pomimo całego swojego talentu, w mojej ocenie był durniem i egoistycznym idiotą. Cóż jednak, skoro do tego własnie nas sprowadza nałóg. Nie wiem, na ile film o nim jest zgodny z faktami, ale jeżeli nawet w połowie, to przez pół swojego życia tworzył będąc po uszy we własnym gównie.

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 11:41

Marc-elus napisał/a:
Wiedźmo, ja nie opisałem tej sytuacji myśląc że "im alkohol mniej szkodzi".


:mgreen: :mgreen: :mgreen:

Toście sie dogadali. Wiedźmie chodziło o to, że uzupełniłeś moje przekłamanie, czyli że nie jest tak jak piszę.
Który człowiek o zdrowym rozumie zaryzykował by stwierdzenie, że alkohol gościom z wyższej półki mniej szkodzi. Status społeczny nie ma tu nic do rzeczy. Co do zaplecza finansowego to jest zrozumiałe, że łatwiej i bardziej komfortowo pić tym którzy mają kase.

Wiedźma - Pon 04 Lip, 2011 11:50

Marc-elus napisał/a:
Wiedźmo, ja nie opisałem tej sytuacji myśląc że "im alkohol mniej szkodzi".
Szkodzi tak samo, tylko skutki mniej widoczne, ale te finansowe tylko...
Ten facet to był wrak. Nie da się ładnie ubrać, wsiąść do luksusowego samochodu i nagle przestać być alkoholikiem.

Właśnie tak Cię zrozumiałam, Marcel :tak: Przecież napisałam, że uzupełniłeś półprawdę,
czyli pokazałeś jej niewidoczną wcześniej część.
Widzisz - dla Halego to okazało się jasne, a dla Ciebie nie! :wysmiewacz:


Halibut napisał/a:
Który człowiek o zdrowym rozumie zaryzykował by stwierdzenie, że alkohol gościom z wyższej półki mniej szkodzi.

Jak to który człowiek?
No przecież Halibut własnoręcznie napisał/a:
Wielu ludzi, w tym bardzo znanych, którzy wpisali się trwale w karty historii, polityków, artystów, odkrywców, piło na umór, byli alkoholikami lub pili nadmiernie. Mimo to realizowali swoje plany, ambicje i marzenia i odnosili w swoich dziedzinach sukcesy. Widać z piciem bywa różnie, nie każdego alkohol wyrzuca na margines społeczny i pozbawia możliwości realizacji własnych celów.


:P

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 11:55

Jonesy napisał/a:
ale jeżeli nawet w połowie, to przez pół swojego życia tworzył będąc po uszy we własnym gównie.

Może i bez chlania zrobili by więcej dla siebie i innych. Ale i tak mimo to zrobili dużo. Swoje wycierpieli, zapłacili za błędnie obraną drogę. Pewnie gdyby mogli wybierać raz jeszcze to unikaliby wódy jak diabeł święconej wody. To jednak nie zmienia faktów. A co do durniów i egoistów to wsród trzeźwych też ich nie brakuje.

Jacek - Pon 04 Lip, 2011 12:01

Halibut napisał/a:
Wielu ludzi, w tym bardzo znanych, którzy wpisali się trwale w karty historii, polityków, artystów, odkrywców, piło na umór, byli alkoholikami lub pili nadmiernie. Mimo to realizowali swoje plany, ambicje i marzenia

Wiedźma napisał/a:
A jakie jest marzenie pijaczka-szaraczka? Ano, żeby zdobyć parę zetów na klina.
I na inne marzenia nie ma już siły, ochoty, ani miejsca w mózgu.

ale jaja :szok:
moim skromnym zdaniem,to ani jedni ani drudzy nie czują się spełnieni
a więc co za tym idzie nici z marzeń
w takim razie do jakiej społeczności mogę zaliczyć się ja,szkolny woźny z zawodu malarz budowlany
wyobraźmy sobie że ci pierwsi stanęli przed drzewkiem palmy kokosowej
i zapragnęli tych kokosów,a więc się do nich pną
niekiedy stawiając sobie to nowe poprzeczki
mają te swoje kokosy - znam paru takowych,i nie robią wrażenia o spełnionych marzeniach
a wystarczyło by tylko zrozumieć i cieszyć się z tego co się ma
ja kiedyś też się przyglądałem takiej palmie (marzeniami oczywista)
ale zrozumiałem to coś,no że trza mieć pewne zdolności
niestety zdałem sobie sprawę że ja ich nie mam :zalamka: i posadziłem se jabłonkę
i jeszcze ściąłem czubek,by się nie trza było za wysoko piąć
to mnie łowoc w duł poszoł ,no to se siadnoł pod tym moim drzewkiem ,no i tak je mam na wyciągnięcie ręki
no to pewnie ze mnie szaraczek o innych kokosach - nie ważne ide podlać te moje drzywko

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 12:01

Wiedźma napisał/a:
:P

Wiedźma jak to Wiedźmy ciagle czaruje. :zeby:

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 12:07

Jacek napisał/a:
nie ważne ide podlać te moje drzywko

...ważne by cieszyć się takim owocem jaki się ma... i nie łypać z zazdrością na kokosy... ;)

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 12:16

Tym bardziej, że kokos swoje waży. I jak sie urwie spod listeczka i w głowę pr***ierdoli to marzenia mogą się skończyć boleśnie. Żeby nie powiedzieć jak zawsze.
ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 12:18

Halibut napisał/a:
Żeby nie powiedzieć jak zawsze.

...no właśnie, mierz siły na zamiary... albo odwrotnie.... ;)

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 12:21

ZbOlo napisał/a:
...no właśnie, mierz siły na zamiary..


Znaczy trzeba mieć mocną głowę. :wysmiewacz:

Jacek - Pon 04 Lip, 2011 12:26

Halibut napisał/a:
Tym bardziej, że kokos swoje waży.

eee,każdy owoc swoją wagę ma i boli gdy upadając trafi w głowę
tylko czym jest życie gdy nie potrafimy
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami."

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 12:26

Halibut napisał/a:
Znaczy trzeba mieć mocną głowę. :wysmiewacz:

...albo osłonięty łeb... ;)

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 13:29

Cytat:
Ale są jednostki, którym naprawdę dobrze idzie w tym wszystkim Metallica, Rolling Stones, Aerosmith,

Jones, to są jednostki? to są tragedie pojedyńczych ludzi, tworzących te zespoły. Rozwody, odwyki, zawały, śmierci kliniczne... No gratuluję wzorców.
Witkacy pewnie był normalny, stwierdzicie, Liza Minelli, Elizabeth Taylor szczęśliwe.
Co wiemy o innych? To, co podają do prasy.
Szczęsliwi nie piją.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 13:34

Gonzo.pl napisał/a:
Szczęsliwi nie piją.

...to prawda...

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 13:37

Gonzo.pl napisał/a:
Szczęsliwi nie piją.

Ciekawe, z tej strony nad tym się nie zastanawiałem.... Ale chyba to racja, skoro znakomita większość pije żeby w jakiś sposób poprawić sobie samopoczucie, to naprawdę szczęśliwy człowiek tego nie potrzebuje....

Ibik - Pon 04 Lip, 2011 13:41

Gonzo.pl napisał/a:
Szczęsliwi nie piją.

ponoć "trzeźwi nie tworzą"

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 13:45

Marc-elus napisał/a:
naprawdę szczęśliwy człowiek tego nie potrzebuje....

Tylko nie pisz mi, że szczęśliwy to ten, co wygrał milion
:> o czymś innym myślę.

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 13:47

Ibik napisał/a:
ponoć "trzeźwi nie tworzą"

Kto chce pić, znajdzie wytłumaczenie. W tym temacie stereotypów, mitów, kłamstw do wyboru...

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 13:52

Marc-elus napisał/a:
to naprawdę szczęśliwy człowiek tego nie potrzebuje....


Na pewno nie potrzebuje bo i po co. Ja bym raczej zapytał czy picie stoi w sprzeczności z możliwością uzyskania szczęścia?

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 13:54

Ibik napisał/a:
ponoć "trzeźwi nie tworzą"


Problemów. :p

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 13:55

Ibik napisał/a:
ponoć "trzeźwi nie tworzą"

...moim zdaniem bzdura...

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 13:55

Halibut napisał/a:
Ja bym raczej zapytał czy picie stoi w sprzeczności z możliwością uzyskania szczęścia?

Sądzę że nie, ale to teoria i rzadkie przypadki.... w 97% stoi w sprzeczności... no ale alkoholik jest od tego żeby podzielić włos na czworo i być w tych 3% :rotfl:

Flandria - Pon 04 Lip, 2011 13:57

tak a propos uzależnionych gwiazd

Możdżer (u Wojewódzkiego)
http://www.dailymotion.co...yska_shortfilms

gdzieś od 7:45

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 13:57

Halibut napisał/a:
Ja bym raczej zapytał czy picie stoi w sprzeczności z możliwością uzyskania szczęścia?

Zamiast czysto akademickiej dyskusji spytałbym po prostu siebie.

staaw - Pon 04 Lip, 2011 14:01

Marc-elus napisał/a:
no ale alkoholik jest od tego żeby podzielić włos na czworo i być w tych 3%
g45g21
Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 14:03

Ręce i nogi opadają.
:akysz:

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 14:05

Gonzo.pl napisał/a:
Zamiast czysto akademickiej dyskusji spytałbym po prostu siebie.


Myślę, że picie nałogowe i postępujące w swojej konsekwencji jest formą samounicestwienia fizycznego i duchowego, stoi, zatem w sprzeczności ze szczęściem, które jest afirmacją życia. Choć picie może przybierać różne formy i stadia i tu zaczyna się pole do dyskusji. W każdym razie jakie by nie było na pewno nie pomaga a na pewno przeszkadza.

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 14:13

Halibut napisał/a:
Myślę,

Widzę.
I nawet zgadzam się z tym, co myślisz.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 14:18

Halibut napisał/a:
W każdym razie jakie by nie było na pewno nie pomaga a na pewno przeszkadza.

Gonzo.pl napisał/a:
I nawet zgadzam się z tym, co myślisz.

...ja też... ;)

Ibik - Pon 04 Lip, 2011 14:20

Halibut napisał/a:
Ibik napisał/a:
ponoć "trzeźwi nie tworzą"


Problemów. :p

Z wyjątkiem polityków(choć i tu są niezłe odloty...)

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 14:24

To inny gatunek. :lol2:
Jak już trzezwy, to niedowartościowany.
Władzunia mu się marzy. Jak tu nie pić :wysmiewacz:

Halibut - Pon 04 Lip, 2011 14:26

Gonzo.pl napisał/a:
Widzę.
I nawet zgadzam się z tym, co myślisz.


No to jak się dogadaliśmy i już się z sobą zgadzamy to proponuję po kielichu. Za szczęście!!! Oby było z nami!!! :mgreen:

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 14:28

Cytat:
No to jak się dogadaliśmy i już się z sobą zgadzamy to proponuję po kielichu.

Ty się dogadaj z kimś innym. Może pora dogadać się ze sobą samym?

Janioł - Pon 04 Lip, 2011 14:59

Halibut napisał/a:
Za szczęście!!!
za to warto wypić po kielichu .......soku pomarańczowego bez dadatków , ci na Titanicu mieli kasę i zdrowie tylko szczęścia nie mieli
Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 15:12

andrzej napisał/a:
ci na Titanicu mieli kasę i zdrowie tylko szczęścia nie mieli

:brawo:
A i tak komuś po kilku butelkach zdaje się, że "tam wiecznie trwa muzyka, a oni a tańcu śnią..."

jorgus777 - Pon 04 Lip, 2011 21:18

Wszystkie wypowiedzi są bardzo interesujące i warte przemyśleń, nawet te z nuta humoru ale mnie najbardziej zafascynowała jedna wypowiedź: że trzeźwość należy traktować jako fundament na którym buduje się całą resztę, rodzinę, sukces, marzenia itd itp. Tego mi było brak, to najtrafniejsza wypowiedź moim skromnym zdaniem ale to tylko moje zdanie i proszę się tym nie sugerować.
szymon - Pon 04 Lip, 2011 21:20

jorgus777 napisał/a:
Tego mi było brak
czesć jorgusie!!

bo czymże byłbym bez solidnego fundamentu...

rybenka1 - Pon 04 Lip, 2011 21:22

Witaj Jorguś. :okok:
jorgus777 - Pon 04 Lip, 2011 21:32

szymon, rybenka1, WItam serdecznie !
jorgus777 - Pon 04 Lip, 2011 21:33

szymon, hihihih o jaki fundament ci chodzi :szok: :szok:
jorgus777 - Pon 04 Lip, 2011 21:36

Dobranoc!!!!!
szymon - Pon 04 Lip, 2011 21:36

jorgus777 napisał/a:
szymon, hihihih o jaki fundament ci chodzi
zbudowany na trzeźwości nad, którą codziennie trzeba zapie... pracować, bo zła się nie ulęknę :)
ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 06:30

Cytat:
najbardziej zafascynowała jedna wypowiedź: że trzeźwość należy traktować jako fundament na którym buduje się całą resztę, rodzinę, sukces, marzenia

....tak to widzę, tak to czuję...

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 08:57

jorgus777 napisał/a:
najbardziej zafascynowała jedna wypowiedź: że trzeźwość należy traktować jako fundament na którym buduje się całą resztę, rodzinę, sukces, marzenia itd itp. Tego mi było brak, to najtrafniejsza wypowiedź


jorgus777 napisał/a:
A ja żyję dla "marzeń" ( pragnień), a trzeźwość jest tylko elementem towarzyszącym, jest nieodzowna aby osiągać "marzenia".


No proszę, ten brak spójności pachnie małą prowokacją. :D

Trzeźwość to stan normalności, nie może zastąpić żadnego życiowego fundamentu. Równie dobrze moglibyśmy napisać, że zdrowie psychiczne lub fizyczne jest życiowym fundamentem. Trzeźwość jest ważna, bo pozwala nam świadomie ocenić rzeczywistość i naszą w niej role. Jest jak dobre i jasne widzenie, dzięki któremu możemy dostrzec swoje błędy, i bieżący etap życiowych prac. Oczywiście pod warunkiem, że na skutek innych powodów nie mamy bardziej lub mniej trwale popsutego widzenia świata. Gdyby trzeźwość miała być fundamentem to większość ludzi, którzy nie mieli problemów z alkoholem miałaby już gotowy życiowy fundament. To śmieszne i wielkie uproszczenie noszące znamiona myślenia życzeniowego na zasadzie jak przestane pic i wytrzeźwieje to wszystko będzie dobrze i łatwo się ułoży. Niestety - wytrzeźwienie to dopiero pierwszy krok, który powala świadomie i racjonalnie zaplanować życie. A co każdy sobie zaplanuje, wymyśli i jakie będzie miał przekonania i co zdoła z tego zrealizować to już zależy od jego pracy, determinacji i życiowej mądrości. Życie i tak zweryfikuje wszystkie nasze działania.

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 09:09

Halibut napisał/a:
Trzeźwość to stan normalności

....dla ludzi zdrowych, nie uzależnionych...!!!! Dla alkoholików to stan do którego się dąży... osoba uzależniona nigdy nie będzie trzeźwa. Reasumując - trzeźwość dla alkoholika jest, swoistym bilansem otwarcia, białą czystą kartką, kamieniem węgielnym.... Tak myślę, Hali....

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 09:17

ZbOlo napisał/a:
Halibut napisał/a:
Trzeźwość to stan normalności

....dla ludzi zdrowych, nie uzależnionych...!!!! Dla alkoholików to stan do którego się dąży... osoba uzależniona nigdy nie będzie trzeźwa. Reasumując - trzeźwość dla alkoholika jest, swoistym bilansem otwarcia, białą czystą kartką, kamieniem węgielnym.... Tak myślę, Hali....

Wierze że trzeźwość jest stanem normalnym dla wszystkich ludzi. Alkoholicy jedynie osiągnęli stan nienormalności poprzez picie.
Pisząc że to stan do którego się dąży ale nigdy go nie będzie to chyba błąd, gonimy za króliczkiem którego nie można złapać? Jakbym tak myślał bo mógłbym iść pić już dziś.

Bilans otwarcia też mi nie pasuje, bo wierze że nie jest to stan "początkowy" do dalszego życia tylko proces w trakcie którego się zmieniamy, on trwa, być może będzie trwał długo, w jego trakcie zapisuje kartkę, ale jeszcze sporo gryzmołów pozostało do wytarcia....

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 09:23

ZbOlo napisał/a:
Reasumując - trzeźwość dla alkoholika jest, swoistym bilansem otwarcia, białą czystą kartką, kamieniem węgielnym.... Tak myślę, Hali....


Zgadzam się z tobą, niektórzy płacąc za swoje błędy do stanu normalności muszą dochodzić ciężka pracą. Nie zmienia to jednak faktu, że w ten sposób osiągają tylko stan normalności. Trzeźwego widzenia świata. I nic po za tym. A gloryfikowanie stanu trzeźwości u alkoholików, czynienie z niego wartości samej w sobie nie służy niczemu dobremu. Bo przekłada języczek uwagi na początek drogi, którą trzeźwy alkoholik ma do pokonania.

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 09:26

ZbOlo napisał/a:
Halibut napisał/a:
Trzeźwość to stan normalności

....dla ludzi zdrowych, nie uzależnionych...!!!! Dla alkoholików to stan do którego się dąży...


Marc-elus napisał/a:
Wierze że trzeźwość jest stanem normalnym dla wszystkich ludzi. Alkoholicy jedynie osiągnęli stan nienormalności poprzez picie.


Zgadzam się z Marc-elusem

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 09:36

Halibut napisał/a:
Zgadzam się z Marc-elusem

...szanuję Wasze zdanie, ale podzielam inny pogląd...
Cytat:
Alkoholicy jedynie osiągnęli stan nienormalności poprzez picie.

...i - moim zdaniem - nie są w stanie wrócić do stanu normalności. Nie chcę tu pisać ani o kiszonych ogórkach, ani o utraconym dziewictwie... ;)

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 09:42

ZbOlo napisał/a:
Nie chcę tu pisać ani o kiszonych ogórkach, ani o utraconym dziewictwie...


Czyżby jedno z drugim miało coś wspólnego? Bo jeżeli tak - to dużo chrzanu do kiszenia, zapewnia twardość i jędrność ogórków, niestety tylko do wiosny. :D

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 09:43

ZbOlo napisał/a:
...i - moim zdaniem - nie są w stanie wrócić do stanu normalności.


A skąd ten pesymizm?

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 09:44

ZbOlo napisał/a:
nie są w stanie wrócić do stanu normalności.

A widzisz, kiszone ogórki odnoszą się do relacji alkoholik-alkohol, a nie do życia. Jeżeli przyjmiemy że alkohol przestał być częścią naszej egzystencji to sądzę że się nie ukisiłem. ;)
Nie chce się zgłębiać w dyskusje o tym że alkohol jest częścią życia wszystkich ludzi bo jest obecny w cywilizacji praktycznie wszędzie.....

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 09:44

Halibut napisał/a:
Czyżby jedno z drugim miało coś wspólnego?

...jak się mocno zastanowić i puścić wodzę fantazji... :mysli: to chyba tak.... ;)

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 09:50

Marc-elus napisał/a:
Jeżeli przyjmiemy że alkohol przestał być częścią naszej egzystencji to sądzę że się nie ukisiłem. ;)

...gdzieś czytałem, że alkoholizm jest rodzajem alergii... a to można tylko leczyć objawowo - trzeźwością, unikaniem alergena...

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 10:04

ZbOlo napisał/a:
...gdzieś czytałem, że alkoholizm jest rodzajem alergii... a to można tylko leczyć objawowo - trzeźwością, unikaniem alergena...

To mi się podoba... unikam alergenu, a poza tym żyje normalnie, doskonaląc się. Kaizen.
Oczywiście "unikanie alergenu" to nie takie chop siup, jest wiele aspektów tego, które to, niestety, ale wkraczają w nasze codzienne życie...
I tu jest cały szkopuł, żeby to unikanie nie przerodziło się w obsesyjne podporządkowanie życia, a jednocześnie żeby było skuteczne.
Wszystko piszę w bardzo dużym uproszczeniu....

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 10:57

Marc-elus napisał/a:
żeby to unikanie nie przerodziło się w obsesyjne podporządkowanie życia

...mam nieodparte poczucie "deja vu", rozmawialiśmy o tym... mam wrażenie, że masz obsesję ;) na punkcie "obsesyjnego traktowania trzeźwości przez alkoholików". Więc powtórzę: nie mam nigdzie wytatuowane hasło "trzeźwość, albo śmierć", w sklepie przechodzę obok regałów z gorzałą, mam kolegów pijących, pozwalam mojej żonie wznosić toast alkoholem. Ale jednocześnie wiem, że alkohol jest nie dla mnie... i, że (na pewno dzisiaj) nie będę go pił.... ;)

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 11:27

ZbOlo napisał/a:
Więc powtórzę: nie mam nigdzie wytatuowane hasło "trzeźwość, albo śmierć",


Zbolo – przecież Marcel nie pisał o tobie. Moim zdaniem jesteś jedną z ostatnich osób, które można podejrzewać o obsesyjne podejście do alkoholu, czy picia.

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 11:40

Marc-elus napisał/a:
I tu jest cały szkopuł, żeby to unikanie nie przerodziło się w obsesyjne podporządkowanie życia, a jednocześnie żeby było skuteczne.


Co ciekawe. Paradoksalnie obsesyjne podporządkowanie życia, niepiciu i unikaniu alkoholu, prowadzi do zapicia.
Kiedyś nawet spotkałem się z taka wypowiedzią terapeuty od uzależnień w stosunku do mojego kolegi – Gdyby Pan powiedział mi, że nigdy już w swoim życiu się nie napije się alkoholu, nie uwierzyłabym, że jest pan na etapie rokującym poprawę. Ale skoro mówi mi Pan, że nie może obiecać, ale będzie się starał i zrobi, co możliwe żeby się nie napić to brzmi dla mnie wiarygodnie. Tak naprawdę chodzi o ładunek emocjonalny, który się kryje za dwoma postawami a który nie bierze się z nikąd.

Ibik - Wto 05 Lip, 2011 12:29

Też to usłyszaem od mojego terapeuty.Trochę to inaczej ujął,tzn. nie wolno mi nastawić się na to,że do końca życia nie będę pił,bo kiedyś stracę wiarę i zapiję.To jakbym zmierzał do celu mając wzrok utkwiony tylko w mecie.Nie widzę wtedy tego co pod nogami,więc się potykam.Muszę podzielić życie na etapy,korzystać ze wszystkiego,żyć,tylko że warunkiem dotarcia do tej mety bez potknię,jest to,że dziś nie piję.Z tych pojedynczych dni składa się cale moje życie,jeśli mam je przejść na trzeźwo,nie mogę zrobić skrótów.
ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 12:52

Ibik napisał/a:
Też to usłyszaem od mojego terapeuty.Trochę to inaczej ujął,tzn. nie wolno mi nastawić się na to,że do końca życia nie będę pił,bo kiedyś stracę wiarę i zapiję.

...pewnie! Chodzi o to by snuć sobie myśli: czy jak będę miał 65 lat, to też nie będę mógł pić? Chodzi mi o to, żeby nie zapominać - ale nie przesadzać... złoty środek... Nie można zapominać, że włożenie palca do wrzątku może się skończyć przykro...

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 12:57

Cytat:
Zbolo – przecież Marcel nie pisał o tobie. Moim zdaniem jesteś jedną z ostatnich osób, które można podejrzewać o obsesyjne podejście do alkoholu, czy picia.

Oczywiście.

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 13:01

Marc-elus napisał/a:
Oczywiście.

....okej, mnie też sie wydaję, że obsesyjne "dbanie o trzeźwość" może nakręcić nawrót i głód...

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 13:11

ZbOlo napisał/a:
mnie też sie wydaję, że obsesyjne "dbanie o trzeźwość" może nakręcić nawrót i głód...

Wiesz, ja sądzę że głód i zapicie to może jedna sprawa, ale ile człowiek może mniej z życia wziąć? Ominie go bardzo wiele, bo skoncentruje się na unikaniu swojego alergenu. Większość energii pójdzie na ten cel.
Doba jest i tak za krótka, nie da się być na wszystkich mitingach w okolicy :lol: Żartuje tylko ;)

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 13:12

ZbOlo napisał/a:
Nie można zapominać, że włożenie palca do wrzątku może się skończyć przykro...


Nie można zapominać to prawda, ale też nie można kierować się strachem, bo to rodzi niezdrowe frustracje. Najłatwiej się okłamywać, kto może powiedzieć, że coś się na pewno zdarzy albo na pewno nie zdarzy. Tylko frustracja podpowiada takie rozwiązania. A co najważniejsze, - że jeżeli się zdarzy to przekreśla wszystko, co do tej pory osiągnęliśmy. Czasem słuchałem dziwnych teorii o zerowaniu liczka i wracania do początku. Tak jakby wpadka wpisana w chorobę, incydent rzucał światło na całokształt i diametralnie zmieniał jego znaczenie. To jest kwestia drogi a nie alkoholu, jednorazowego zapicia, z którym większości tak i tak nie raz przyjdzie się zmierzyć. Czy taki sposób widzenia nie jest forma obsesji, która wyolbrzymia i zniekształca fakty.

rufio - Wto 05 Lip, 2011 13:12

Życie dodatkiem do trzezwości ?
Trzeżwość dodatkiem do życia ?
TO TAKI SAM DYLEMAT JAK TO CZY
TABAKIERA DO NOSA CZY NOS DO TABAKIERY ?
Jesteśmy/jestem trzeżwi/y tylko dlatego że zastanawiamy/am sie że jesteśmy/jestem trzeźwi/y ?
Jesteśmy/em trzeźwi/wy zastanawiając sie czy ten stan cos nam/mi da ? Czy tez moze cos nam/mi dac ? A moze to kolejny przystanek, a może nowa trasa w drodze ku końcu ? Przeciez jeżeli urodziłem sie takiego a takiego dnia i m-ca to tego juz nie zmienie i nie zastanawiam sie - dlaczego ? To moze nie dzielic włosa na czworo i po prostu zyc jak codzien - pamietając o ułomnosciach ale nie zawracac sobie tym głowy ? i tyle .prsk

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 13:13

rufio napisał/a:
pamietając o ułomnosciach ale nie zawracac sobie tym głowy

....o tym właśnie piszę od paru stron... ;)

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 13:14

Halibut napisał/a:
Nie można zapominać to prawda, ale też nie można kierować się strachem,

...dokładnie...

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 13:22

Ibik napisał/a:
Muszę podzielić życie na etapy,korzystać ze wszystkiego,żyć,tylko że warunkiem dotarcia do tej mety bez potknię,jest to,że dziś nie piję.Z tych pojedynczych dni składa się cale moje życie,jeśli mam je przejść na trzeźwo,nie mogę zrobić skrótów.


Ważne jest nie to żeby przejść życie na trzeźwo, ale to żeby z trzeźwości zrobić właściwy użytek. Ale żeby to zrobić to te wszystkie pojedyncze dni trzeba poskładać w jedną konsekwentna drogę, a trzeźwość jest po to potrzebna żeby ją dostrzec i nie zgubić z oczu.

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 13:31

rufio napisał/a:
Życie dodatkiem do trzezwości ?
Trzeżwość dodatkiem do życia ?
TO TAKI SAM DYLEMAT JAK TO CZY
TABAKIERA DO NOSA CZY NOS DO TABAKIERY ?


Można też tabakierę włożyć do du py, a nos do tabiekiery. Wtedy tabakiera Bedzie do du py a nos w tabakierze. I sprawa się wyjaśni, a zapach będzie bardziej komfortowy

staaw - Wto 05 Lip, 2011 13:31

Marc-elus napisał/a:
Ominie go bardzo wiele, bo skoncentruje się na unikaniu swojego alergenu. Większość energii pójdzie na ten cel.

Co go ominie? Trzy czy cztery razy w roku bywam na uroczystościach rodzinnych gdzie jest pity alkohol...
Pełna kultura, nikt się nie zatacza, nie kłóci.... jednak dla mnie ci ludzie po 2 kieliszkach zaczynają zachowywać się nieracjonalnie, bełkoczą bez sensu... Pragnę by takie "przyjemności" omijały mnie szerokim łukiem, czasem muszę uczestniczyć w tych Dionizjach jedynie przez wzgląd na rodzinę...
Jednak uważam to za obowiązek towarzyski a nie przyjemność. Przyjemność jest wtedy kiedy mogę się wykręcić...

Gonzo.pl - Wto 05 Lip, 2011 13:38

Cytat:
Doba jest i tak za krótka, nie da się być na wszystkich mitingach w okolicy

A parę miesięcy zbyt mało by choć na jeden dotrzeć.
A ja myślałem, że aowcy na Ciebie polują i siłą na mitingi biorą. Z taką zaciekłością się wypowiadasz o AA

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 13:44

staaw napisał/a:
Co go ominie? Trzy czy cztery razy w roku bywam na uroczystościach rodzinnych gdzie jest pity alkohol...
Pełna kultura, nikt się nie zatacza, nie kłóci.... jednak dla mnie ci ludzie po 2 kieliszkach zaczynają zachowywać się nieracjonalnie, bełkoczą bez sensu...

Po co leziesz tam gdzie mówią żebyś nie szedł? :lol:

Nie miałem na myśli akurat takich sytuacji, choć to też można podłączyć.. Chodzi mi o sytuacje typu 4xtyg miting, unikanie wszelkich miejsc gdzie pity jest alkohol itd,
Jeżeli Tobie się nie podoba to nie idziesz bo Ci się nie podoba, prawda? To jest słuszne podejście.
Ja byłem ostatnio na tym ślubie, też mi się nie podobało od któregoś momentu, ale i tak chciałem i musiałem tam być. To był ślub mojego Przyjaciela.

Pewnie, powiesz że jeżeli ktoś czuje potrzebę i jest mu dobrze z mitingami 4x tyg to ok.
Tylko ja zadam pytanie: czy jego życie nie jest ubogie? Bo jeżeli nie ma ciekawszych rzeczy do roboty, to jasne, siedzi na mitingu non-stop. Nie ma nawet czasu spróbować czego innego....

Teraz czekam na "wielkie grzmoty" od AAowców ;)
Tylko przykład z tymi mitingami podałem.

staaw - Wto 05 Lip, 2011 13:46

Marc-elus napisał/a:
Po co leziesz tam gdzie mówią żebyś nie szedł? :lol:

Nie znasz mojej teściowej :bezradny:

Marc-elus napisał/a:

Tylko ja zadam pytanie: czy jego życie nie jest ubogie? Bo jeżeli nie ma ciekawszych rzeczy do roboty, to jasne, siedzi na mitingu non-stop. Nie ma nawet czasu spróbować czego innego....

Zdziwił byś się ilu ludzi NAPRAWDĘ po za mityngiem nie ma co ze sobą zrobić...
Nie zawsze z własnej winy...

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 13:55

staaw napisał/a:
Zdziwił byś się ilu ludzi NAPRAWDĘ po za mityngiem nie ma co ze sobą zrobić...
Nie zawsze z własnej winy...

Wiem, żal mi ich, ale zauważ, kto mówi żeby w AAowskim towarzystwie nie zorganizować innych rozrywek zamiast siedzenia w salce?
Kluby motoryzacyjne w Wawie ciekawą rzecz wymyśliły, spotykają się, ale nie po to żeby gadać ile niutonometrów na kołach kto ma, ale.... grają w piłkę nożną. Można? Można.
A kto nie powiedział żeby zorganizować np rozgrywki szachowe, grupa na grupę? Pewnie gdzieśtam są, ale jakoś o nich cicho. Tysiące pomysłów można zrealizować....

Gonzo.pl - Wto 05 Lip, 2011 13:58

Marc-elus napisał/a:
Pewnie, powiesz że jeżeli ktoś czuje potrzebę i jest mu dobrze z mitingami 4x tyg to ok.
Tylko ja zadam pytanie: czy jego życie nie jest ubogie? Bo jeżeli nie ma ciekawszych rzeczy do roboty, to jasne, siedzi na mitingu non-stop. Nie ma nawet czasu spróbować czego innego....

A ja mam pytanie?
Jakie życie ma ktoś, kto na mitingi nie chodzi, a całe dnie i noce o nich pisze?
Mnie się tłumaczyć nie musi, więc komu? Sobie się tłumaczy.

Janioł - Wto 05 Lip, 2011 14:01

Marc-elus napisał/a:
Tysiące pomysłów można zrealizować....
i takie są np istnieją wojewódzkie ligi abstynenckie , są przeglądy twórczości wszelkiej maści i rodzaju , sam grywam w takich rozgrywkach piłkarskich
Gonzo.pl - Wto 05 Lip, 2011 14:02

Marc-elus napisał/a:
A kto nie powiedział żeby zorganizować np rozgrywki szachowe, grupa na grupę? Pewnie gdzieśtam są, ale jakoś o nich cicho. Tysiące pomysłów można zrealizować....

U nas w sobotę jest mecz piłki nożnej, biegi, koncert Nagiela i dyskoteka. Cały dzień rozrywek dla alkoholików. I nawet o tym nie piszę, bo zaraz Marcyś stwierdzi, jakie to mam smutne życie i kroki klepię

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 14:04

Gonzo.pl napisał/a:
U nas w sobotę jest mecz piłki nożnej, biegi, koncert Nagiela i dyskoteka. Cały dzień rozrywek dla alkoholików.

No i brawo, chylę czoła. Częsty to przypadek że grupy zamiast siedzieć w salce to robią coś innego?

staaw - Wto 05 Lip, 2011 14:04

Są...
Grile, zloty trzeźwościowe, kluby abstynenta...
Na salce się nie kończy, tylko nie wszyscy chcą i mają możliwość...

Imprezy kosztują, AA nie jest dotowane... Nawet w Warszawie są grupy gdzie ledwie na paluszki wystarcza...

Nie rozumiesz pewnej granicy wyizolowania...

Wyobraź sobie że ktoś obieca Ci komfortowe życie do końca Twoich dni, pod warunkiem że za 15 minut wpłacisz mu 15 milionów złotych. Za tydzień odda Ci tę kasę...
Wpłacisz? Do końca życia nie będziesz się już o nic martwił...

Halibut - Wto 05 Lip, 2011 14:22

U AA-owców jest wesoło
Wszyscy razem tańczą w koło
Mają na biegunach konia
I wielkiego zielonego słonia
Długoszyje dwie żyrafy
Fajnych gier pełne szafy
I przestańcie się już kłócić
Bo się Hali będzie smucić
:mgreen:

Marc-elus - Wto 05 Lip, 2011 14:36

staaw napisał/a:
Są...
Grile, zloty trzeźwościowe, kluby abstynenta...
Na salce się nie kończy, tylko nie wszyscy chcą i mają możliwość...

Imprezy kosztują, AA nie jest dotowane... Nawet w Warszawie są grupy gdzie ledwie na paluszki wystarcza...

Nie rozumiesz pewnej granicy wyizolowania...

Wyobraź sobie że ktoś obieca Ci komfortowe życie do końca Twoich dni, pod warunkiem że za 15 minut wpłacisz mu 15 milionów złotych. Za tydzień odda Ci tę kasę...
Wpłacisz? Do końca życia nie będziesz się już o nic martwił...


Wiem że nie ma możliwości w wielu wypadkach, tym bardziej doceniam ludzi którzy coś robią mimo małego pola manewru. W naszym kraju cierpimy na brak środków w wielu dziedzinach i AA nie jest wyjątkiem.
Pytanie: czy wielu ludzi siedzi w salce przy kawie bo tak prościej?
Podam raz jeszcze przykład klubu motoryzacyjnego. Obecnie znajomy Klub zorganizował zlot/wyprawę po Polsce. Załatwili sponsorów na paliwo, imprezy towarzyszące itd. W zamian na tych imprezach sponsorzy za śmieszny grosz mają reklamę. A organizatorzy mogli powiedzieć: wykłada każda załoga po 5kafli i jedziemy. Nie zrobi tego. Szacunkowy koszt "jednego samochodu" to 1000zł., bo resztę dają sponsorzy.
Dzięki temu i mniej zasobni uczestnicy mogli pojechać. Czasem trzeba chcieć.

staaw - Wto 05 Lip, 2011 14:39

Problem w tym że w AA sponsorzy są do czegoś innego :bezradny:

Takie tradycje. Według mnie słuszne...

ZbOlo - Śro 06 Lip, 2011 07:43

staaw napisał/a:
Problem w tym że w AA sponsorzy są do czegoś innego :bezradny:

...a ja ubolewam, że muszą być tej samej płci... :(

stanisław - Śro 06 Lip, 2011 07:48

ZbOlo napisał/a:
.a ja ubolewam, że muszą być tej samej płci..
Nie muszą , ale jest wskazane aby byli tej samej
ZbOlo - Śro 06 Lip, 2011 08:03

stanisław napisał/a:
ale jest wskazane

...a to prawie, jak wyrok :(

wampirzyca - Śro 06 Lip, 2011 10:07

Marc-elus napisał/a:
Chodzi mi o sytuacje typu 4xtyg miting


chyba pijesz do mnie więc ci odpowiem chodze na mityngi 4x w tyg bo lubię spotkałam fajnych ludzi z którymi mam o czym porozmawiac siedzę po godzinie tylko bo wiecej nie mam czasu..................

Zdziwiłbys się jak mam wypełniony cały tydzień jestem kobietą która ma wiele zainteresowań.......wcale nie chodzę tam z nudów tylko po to aby inwestowac w siebie tak bo słuchajac innych uczę się ... nie znasz mnie ale jestem taką osoba że na siłę nigdzie nie pojadę ani nie pójdę .
Pozdrawiam :)

a jak bedę miec mniej czasu to porostu pójde raz na tydzień i spoko :dokuczacz:

Janioł - Śro 06 Lip, 2011 10:10

wampirzyca napisał/a:
4x w tyg
to jeszcze luzik, amerykańska szkoła mówi 90 mityngów w 90 dni i jak komuś to jest potrzebne to a nawet jak nie potrzebne to warto spróbować do zawsze lepsze niż ŻABKA
ZbOlo - Śro 06 Lip, 2011 14:10

andrzej napisał/a:
amerykańska szkoła mówi 90 mityngów w 90 dni

...a co potem...????

Janioł - Śro 06 Lip, 2011 14:27

ZbOlo napisał/a:
a co potem...????
kolejna dawka w zależności od potzreb ,głodów nawrotów i czy Panie na mityngach ładne fsdf43t
ZbOlo - Śro 06 Lip, 2011 14:28

andrzej napisał/a:
kolejna dawka w zależności od potzreb

...to dość intensywna terapia mityngowa... ;)

pterodaktyll - Śro 06 Lip, 2011 20:47

ZbOlo napisał/a:
andrzej napisał/a:
amerykańska szkoła mówi 90 mityngów w 90 dni

...a co potem...????

potem już je polubisz :lol2:

Janioł - Śro 06 Lip, 2011 20:49

pterodaktyll napisał/a:

potem już je polubisz :lol2:
potem się uzależnisz :lol:
jorgus777 - Nie 10 Lip, 2011 18:58

Wszystko jest fajne jak jest uproszczone. nie wiem dlaczego tak się dzieje ale od gdzieś tak 1999 roku jak miałem kolejna wpadkę po 5 latach solówki trzeźwości coś się zrobiło w mojej psychice że uwielbiam upraszczanie, i jak czytam co niektóre wypowiedzi to mi się mdło robi i proszę o nie traktowanie mojej wypowiedzi jako jakiejś kolejnej prowokacji, ale na prawdę nie komplikujmy problemu alkoholowego, ponieważ jest on równie prosty do rozwiązania jak każdy inny ludzki dylemat życiowy, choć można go rozdymać do nieskończoności, przecież to jasne jak słońce że co niektórzy ludzie zrobili sobie z tego nawet niezłe źródło dochodu pisząc wielkie dzieła o niczym, poradniki, wspomnienia i temu podobne dyrdymały które niby to maja pomagać w trzeźwości. Malo tego powstała wielka machina do robienia kasiory na ludzkim nieszczęściu, literatura, prywatne poradnie , prywatne ośrodki terapeutyczne itd itp rozrosło się to do niebotycznych rozmiarów ale tylko dzięki temu ze problem został zagmatwany i ubrany w szaty tajemnicy której rozwiązanie znają nieliczni co jest moim skromnym zdaniem największym oszustwem z jakim można się spotka a rozwiązanie znają najlepiej ludzie którzy trwają w trzeźwości i sami sobie wspólnie mogą pomóc, nie gmatwając problemu.
szymon - Nie 10 Lip, 2011 19:17

jorgus777 napisał/a:
rozwiązanie znają najlepiej ludzie którzy trwają w trzeźwości i sami sobie wspólnie mogą pomóc


czesć jorgi, ładnie napisane :okok:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group