To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - żona alkoholika

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 11:07
Temat postu: żona alkoholika
witam wszystkich. Mój mąż jest weekendowym alkoholikiem. Jesteśmy razem od 6 lat a w małżeństwie od 4. Na szczęście nie mamy dzieci. On pije regularnie w każdy weekend, w niedziele wyrzuty sumienia, zapewnienia o poprawie itd... a od piątku czy soboty dalej to samo. Miarka się przebrała w lutym, kiedy dostałam telefon od niego z pracy, że mam go zabierać bo jest pijany (zdarzyło się to pierwszy raz). Ogarnęła mnie panika i niemoc. Miałam przed oczami czarny scenariusz, że zostanie bez pracy, a my nie będziemy mieli za co żyć (pracujemy oboje, ale mamy kredyt hipoteczny i żeby się utrzymać musimy pracować we dwoje). Wtedy skończyło się moje milczenie i ukrywanie. Coś we mnie pękło. On po wytrzeźwieniu był przerażony. Nawet zgodził się na terapię. Umówiłam nas ale jak przyszło co do czego to musiałam iść sama. Chodziłam przez 3 miesiące, trochę mi pomagało ale miałam wrażenie że nie rozumiemy się z moją terapeutką. Teraz jestem umówiona do kogoś innego. Najgorsze jest to, że tak bardzo go nienawidzę a zarazem tak strasznie kocham, że jest mi podwójnie ciężko. Czasem chciałabym od niego odejść żeby się w końcu uwolnić, ale zastanawiam się jak to będzie. Mamy kredyty, zobowiązania...
endriu - Wto 07 Sie, 2012 11:17

Anka85 napisał/a:
Teraz jestem umówiona do kogoś innego.
:okok:

nie zwlekaj, idź na terapię, albo choćby do al-anon

Marc-elus - Wto 07 Sie, 2012 11:18

Cześć Aniu. :)
Anka85 napisał/a:
Umówiłam nas ale jak przyszło co do czego to musiałam iść sama.

Alkoholicy mają terapie dla siebie. Jak chcą, to idą.
Prowadzanie za rączkę nic nie zmieni, nawet jak będzie chodził. Jest sporo uzależnionych którzy:
-chodzą bo rodzina chce żeby chodzili
-chodzą bo mają taki nakaz z sądu.
-chodzą bo sprawa rozwodowa w toku, chcą mieć papiery które "wzmocnią" ich pozycje.

To nie zdaje egzaminu zazwyczaj, choć czasem jest tak że już podczas terapii zmienia się ich nastawienie i chcą sami chodzić, dla siebie.
Anka85 napisał/a:
Mamy kredyty, zobowiązania...

No to masz(Ty) problem, bo jak chłop nic nie zrobi to i tak pracę straci, a kredyty sama będziesz spłacać.... w Polsce jest tak że ściga się tego dłużnika którego można łatwo dopaść, a łatwiej dopaść o kasę np Ciebie niż jakiegoś alkoholika który nie będzie miał nawet na wino za 3zł.

pterodaktyll - Wto 07 Sie, 2012 11:24

Anka85 napisał/a:
Mój mąż jest weekendowym alkoholikiem.

A cóż to za dziwny stwór.......... :mysli:
Witaj :)

Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 11:30
Temat postu: Re: żona alkoholika
Anka85 napisał/a:
w lutym, kiedy dostałam telefon od niego z pracy, że mam go zabierać bo jest pijany


To on pracuje w weekendy?

Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 11:32
Temat postu: Re: żona alkoholika
Anka85 napisał/a:
miałam wrażenie że nie rozumiemy się z moją terapeutką


Ty nie rozumiałaś terapeutki, czy ona ciebie?
Na czym polegało to niezrozumienie?

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 11:36

chodziłam na terapię 3 miesiące i miałam wrażenie że nic mi nie pomaga. U mnie to współuzależnienie jest bardzo głębokie, ponieważ odsunęłam się od wszystkich moich znajomych, w zasadzie oprócz rodziny nie mam nikogo. Dlatego teraz wybieram się do psychologa, żeby trochę porozmawiać o mnie, moich lękach, żebym znowu zaczęła wychodzić do ludzi. Na terapi rozmawiałyśmy głównie o alkoholu a to dla mnie za mało.
Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 11:40

Powiedz czego ty oczekujesz od swojej terapii, od swojego terapeuty? W jakim celu tam chodzisz? Co chcesz osiągnąć?

Jeśli pójdziesz do kogoś, kto się nie zna na współuzależnieniu - bo zwykli psychologowie się nie znają - to uciekniesz od swojego problemu.

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 11:44

osoba do której się wybieram ma doświadczenie ponieważ pracuje z alkoholikami w szpitalu na detoksie. Także nie jest to psycholog bez doświadczenia.
Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 11:52

Tobie jest potrzebny specjalista od terapii współuzależnienia, a nie od alkoholików na detoksie.
Nie odpowiedziałaś mi na moje pytania, dotyczące twoich oczekiwań wobec twojej terapii i celu, jaki chcesz osiągnąć.

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 11:59

chciałabym przestać kontrolować mojego męża, przestać się tym wszystkim aż tak bardzo przejmować, nauczyć się na nowo wychodzić do ludzi i rozmawiać z nimi. Poza pracą jak nie pójdę do rodziny to siedzę w domu. Chciałabym to zmienić.
Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 12:05

Mam pomysł. Idź do Al-Anon. To bardzo dobry "poligon doświadczalny" w nauce wychodzenia do ludzi.
Izolacja, ukrywanie problemów rodzinnych przed otoczeniem, nie oznacza że jesteś jakimś szczególnie ciężkim przypadkiem współuzależnienia.
Jesteś typowym przypadkiem.
Wszystkie współuzależnione tak mają.

Dla mnie ciekawe jest to, że nie napisałaś, że chciałabyś, żeby mąż przestał pić.
Nie wierzę, że po trzech miesiącach terapii już ci to pragnienie przeszło.
Mnie trzymało dwa lata od rozpoczęcia terapii, nawet jeśli wstydziłam się do tego przyznać. :)

Nadal nie rozumiem, co oznacza że nie rozumiałyście się z twoją terapeutką. Możesz to jakoś bardziej precyzyjnie wyjaśnić? :)

szymon - Wto 07 Sie, 2012 12:09

Anka85 napisał/a:
Mój mąż jest weekendowym alkoholikiem


to na mnie byś powiedziała - popołudniowo-wieczorny alkoholik

witam na forum ;)
szymek alkoholik

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:10

przestałam wierzyć że on przestanie pić. Np. teraz oboje mamy urlop a ja nawet nie wiem gdzie on jest. Wczoraj wyszedł ok 10 rano i do tej pory nie wrócił. a co do nie rozumienia się z moją terapeutką to może i jest tak że ja jeszcze tak do końca nie jestem gotowa na terapię. bo jak jestem na niego wściekła to poszłabym gdziekolwiek, byle mi pomogli a jak on nie pije i jest wszyskto "dobrze" to nie chcę chodzić na terapie i rozmawiać o alkoholizmie.
Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:13

witaj szymon. nazywam mojego męża weekendowym alkoholikiem ponieważ w tygodniu żadko pije, chociaż też się zdarza, ale głównie w weekendy bo ma wolne.
pterodaktyll - Wto 07 Sie, 2012 12:18

Anka85 napisał/a:
nazywam mojego męża weekendowym alkoholikiem ponieważ w tygodniu żadko pije,

Alkoholizm to choroba postępująca i nieodwracalna, weź to pod uwagę

szymon - Wto 07 Sie, 2012 12:19

Anka85 napisał/a:
w tygodniu żadko pije, chociaż też się zdarza, ale głównie w weekendy bo ma wolne.


najdroższa,
on pije ciągle, caaaaaały tydzień.
tylko w weekendy jest nawalony jak eserszmit i Ci to zaczyna przeszkadzać...

Anka85 napisał/a:
Wczoraj wyszedł ok 10 rano i do tej pory nie wrócił.

to jest jego normalne zachowanie?

Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 12:22

A to my od wczoraj mamy weekend?
A ja w pracy siedzę jak ta głupia... :shock:

Sorry, Aniu, ale sama widzisz, jak twoje myślenie zniekształca rzeczywistość.

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:25

pewnie masz racje...
smokooka - Wto 07 Sie, 2012 12:25

Cześć Anka. Możliwe, że masz tak mocno zakorzenione mechanizmy obronne, że nie umiesz zaufać terapeutce (mówimy o indywidualnej terapii?) i dlatego nie możecie dojść do porozumienia. Może zdarzyło się podczas rozmów z nią coś, co zaburzyło Twoje poczucie bezpieczeństwa? Ja ostatnio miałam coś w tym rodzaju na grupowej do swojej terapki, dopiero moja indywidualna jakoś pomogła mi to zrozumieć. Miałam przez to obiektywnie małe zdarzenie, zniechęcenie do terapii w ogóle. Czułam coś w rodzaju przesilenia, przeterapeutyzowania, ale to tylko w mojej głowie się działo. Zresztą ta niechęć poszła też na wspaniałą terapeutkę, u której zawsze się czuję, jakby była tylko dla mnie w tym ośrodku, a leczy przecież całe rzesze współuzależnionych i ma też specjalizację w leczeniu uzależnionych. Absurdalnie się z tym czułam, nie wiedziałam o co mi właściwie chodzi. Teraz znów z chęcią dziś idę na grupę a jutro na indywidualną. Pomyśl, porozmawiaj z nową terapeutką o tym co czułaś. Warto.
Ja też pozbyłam się wszystkich bliższych znajomych i akurat nie ze wstydu, ale dla własnej trzeźwości, nie ma zresztą do kogo/czego wracać. Alkoholowa przeszłość to dla mnie historia, którą będę pamiętać, aby nie zapomnieć czego się ustrzegłam w porę zostając abstynentką i podejmując intensywną terapię współuzależnienia. Wychodzę od sześciu miesięcy z zaczopowania w które się wpędziłam przez 39 lat (czyli od urodzenia).
Dlatego piszę Ci, że warto dla siebie przeanalizować, gdzie działają mechanizmy obronne, może Twoja historia jakoś przypomina moją, a u mnie to działa.
Poza tym - gdzie, w jakim ośrodku się leczysz? W OTU?

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:29

chodziłam na terapię indywidualną do poradni przy naszym szpitalu.
Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 12:31

Dawno przerwałaś? Wstydzisz się że przerwałaś? Boisz się tam wrócić?
leon - Wto 07 Sie, 2012 12:35

ja tez bylem weekendowy przez ostatnie 2 lata.nie mniej niz litr dziennie od piatku do niedzieli.od poniedzialku do czwartku nic,bo wiem,ze jak dotkne piwo to od razu lece po litra.ostatnie 9 dni urlopu chlanie od rana do wieczora z kompem.moze z pol godziny "rozmawialem" z zona podczas "urlopu...Bylem tylko weekendowy..
Witam i pozdrewiam

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:35

przerwałam w czerwcu. Do tej samej terapeutki i tak nie wrócę bo jest w ciąży i już na zwolnieniu.
smokooka - Wto 07 Sie, 2012 12:36

Anka85 napisał/a:
terapię indywidualną do poradni przy naszym szpitalu.


Aniu, ale to nic nie mówi. Jaka to poradnia? Zdrowia psychicznego? Terapii uzależnień i współuzależnienia? (moja się tak właśnie nazywa). Może istotne w jakim mieście, bo czasem w małych miastach nie ma specjalistycznych ośrodków?

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:37

witaj leon
poradziłeś sobie?

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:38

terapii uzależnień i współuzależnienia
Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:43

zaskakuje mnie to, że nikt z Was nie napisał mi, że mam go zostawić. Mi jest trudno uwierzyć, że mój mąż mógłby przestać pić.
Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 12:43

Anka85 napisał/a:
przerwałam w czerwcu. Do tej samej terapeutki i tak nie wrócę bo jest w ciąży i już na zwolnieniu.


To nie trzeba było tak od razu? :D
Idź na Al-Anon, posłuchaj dziewczyn i pogadaj z nimi. Może one ci polecą ze swojego doświadczenia jakąś dobrą terapię.
Najgorsze co możesz zrobić, to zamknąć się teraz z problemem w domu.

Klara - Wto 07 Sie, 2012 12:44

Witaj Aniu :)
Chodziłaś na rozmowy indywidualne z terapeutką, a czy nie odbywały się równolegle zajęcia grupowe?

Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 12:45

Anka85 napisał/a:
zaskakuje mnie to, że nikt z Was nie napisał mi, że mam go zostawić


A potrafiłabyś go zostawić?
Na tym etapie, na którym teraz jesteś, moim zdaniem nie potrafiłabyś. To po co mam ci doradzać rozstanie?
Ja ci doradzam profesjonalną terapię i Al-Anon.
Tam się możesz nauczyć tego czego nie umiesz.
Zresztą rozstanie nie zlikwiduje twojego współuzależnienia.

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:47

nic nie wiem o zajęciach grupowych
smokooka - Wto 07 Sie, 2012 12:47

Anka85 napisał/a:
terapii uzależnień i współuzależnienia


Czyli teoretycznie wszystko na swoim miejscu :) Staraj się nie podchodzić do nowej terapeutki posługując się schematem z poprzednich wizyt. Przełamałam swoje podejście "jak pies do jeża" i widzę konkretne efekty, chociaż to dopiero pół roku. Ale musiałam sobie wytłumaczyć, że chcę to robić i muszę być wobec siebie i terapeutki szczera, żeby terapia dała mi efekty.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego napisałaś że za dużo rozmawiałyście o alkoholizmie? Pytam w kontekście tego, że u mnie to ja mówię o tym co potrzebuję, a indywidualna i grupa mnie słucha, nikt nie narzuca mi tematu. Jedynie na grupie wstępnej, edukacyjnej poruszane były z góry zapowiedziane tematy, dużo z nich dotyczyło alkoholizmu dla zrozumienia z czym się mierzymy.

olga - Wto 07 Sie, 2012 12:47

Idź do poradni to sie dowiesz i umówisz
Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:48

dziękuję wszystkim za wsparcie. Trochę otworzyliście mi oczy. Piszę "trochę" bo jeszcze długa droga przede mną.
Klara - Wto 07 Sie, 2012 12:50

Anka85 napisał/a:
nic nie wiem o zajęciach grupowych

Moim zdaniem terapia indywidualna, bez grupowej - jest niepełna.
Może akurat wówczas kiedy Ty chodziłaś do ośrodka, nie zebrała się jeszcze nowa grupa, ale gdy pójdziesz teraz do kolejnej terapeutki, koniecznie o to zapytaj.

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 12:51

my działałyśmy według planu tzn. moja terapeutka na każdej wizycie mówiła mi na jaki temat będziemy rozmawiać na następnym spotkaniu.
smokooka - Wto 07 Sie, 2012 12:55

Ania, kwestia tego, czy go zostawisz, czy będziesz z nim dalej to wyłącznie Twoja decyzja. Każda może okazać się słuszna. Paradoksalnie, leczona współuzależniona często jest przykładem dla alkoholika. Ale dobrze, że nie karmisz się nadzieją, że przestanie pić. Dla Ciebie to bardzo ważny krok.
Sama zresztą pewnie już wiesz, że brak pomocy i "natrząsania" się nad alkoholikiem jest najlepszą formą pomocy. Przede wszystkim dla Ciebie, bo masz więcej przestrzeni do myślenia o sobie i tym co rzeczywiście jest wartościowe i ważne w Twoim życiu. Dla alkoholika to jedyna opcja, że być może zachce mu się zatrzymać rozwój tej postępującej i śmiertelnej choroby. A Ty pokonując kolejne kroki w uzdrawianiu siebie w pewnym momencie będziesz doskonale wiedziała jak chcesz żyć.
Masz dzieci?

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 13:00

nie mam dzieci
smokooka - Wto 07 Sie, 2012 13:01

Anka85 napisał/a:
mówiła mi na jaki temat będziemy rozmawiać
Klara napisał/a:
Może ...., nie zebrała się jeszcze nowa grupa


I może to właśnie dlatego terapeutka postanowiła wprowadzić Cię trochę w teorię, żebyś była świadoma, co ten Twój mąż w ogóle wyprawia? Mam nadzieję, że będziesz odczuwała większą satysfakcję u nowej terapki.

Dora - Wto 07 Sie, 2012 13:11

leon napisał/a:
ja tez bylem weekendowy przez ostatnie 2 lata.nie mniej niz litr dziennie od piatku do niedzieli.od poniedzialku do czwartku nic,bo wiem,ze jak dotkne piwo to od razu lece po litra.ostatnie 9 dni urlopu chlanie od rana do wieczora z kompem
O to ja też tak miałam, dokładnie tak samo...
Jacek - Wto 07 Sie, 2012 13:55

cześć Anka :)
Shimka - Wto 07 Sie, 2012 13:55

dorzuce od siebie w temacie braku porozumienia z terapeutką; terapię przerwałam, bo zniechęciłam się do kobiety. Takie wszystko albo nic ;) . Z perspektywy czasu (teraz chcę wrócic na terapię) zabrakło z mojej strony informacji zwrotnej! Gdybym powiedziała, że coś nie odpowiada, mogłybyśmy o tym porozmawiać i dotrzec do sedna i/lub zmieniłabym terapeutkę :)
pietruszka - Wto 07 Sie, 2012 14:28

Cześć Anka :) Tak się zastanawiam, czy jeszcze troszeczkę nie łudzisz się, że Twój mąż nie jest alkoholikiem (no takim pełną gębą). Mi było trudno siebie zaakceptować jako partnerkę alkoholika, nawet jak mój Pietruch przestał pić i poszedł na terapię. Bo w tym określeniu "dziewczyna alkoholika" odczuwałam coś na kształt własnej porażki życiowej. Nawet w pewnym momencie miałam myśli, czy aby nie "zrobiłam" z niego alkoholika. I takie myśli pojawiały mi się w czasie mojej terapii... tak mnie długo do mnie wracało takie współuzależnieniowe myślenie. Piszesz, że nadal żyjesz rytmem picia-niepicia Twojego męża. Trochę wiedzy na temat alkoholizmu już masz... wiesz, że alkoholizm to choroba postępująca? Mój Pietruch też pił w pewien sposób weekendowo: w weekendy dawał czadu, w zwykłe dni po prostu był wciąż na rauszu, ale nie upijał się. I już nie było wcale tych lepszych dni, kiedy na poczuciu winy starał się "odbudować nasz związek".
Małgoś - Wto 07 Sie, 2012 15:39

pietruszka napisał/a:
Mi było trudno siebie zaakceptować jako partnerkę alkoholika, nawet jak mój Pietruch przestał pić i poszedł na terapię. Bo w tym określeniu "dziewczyna alkoholika" odczuwałam coś na kształt własnej porażki życiowej


Ja miałam podobne przemyślenia.. pierwsza miłość - narkoman, druga-alkoholik, mąż-pracoholik, aktualnie - alkoholik i dotarło do mnie, że w końcu mój rodzony ojciec, wzorzec mężczyzny to alkoholik, więc dziwne by były inne moje wybory.
A przecież wokół są zdrowi faceci :shock:
No ale nie użalam się już nad sobą, bo w sumie wyszło całkiem nieźle. Tyle, że wiem że to ja miałam (a może nadal mam) problem z wzorcami. I skoro już wiem, to coś mogę zmienić w tym temacie.

Anka85 - Wto 07 Sie, 2012 17:26

witaj pietruszka :)
pewnie masz rację, trudno mi się przyznać że mój mąż to alkoholik, tym bardziej że w kłótniach on mi wyrzuca, że to ja zrobiłam z niego alkoholika a on wcale nim nie jest. Ciężko mi się przyznć bo miałam bardzo dobry dom. Moi rodzice nie piją, tzn nie są abstynentami ale wszystko jest dla ludzi. Dlatego zastanawiam się jak to się stało że byłam tak ślepa i wybrałam faceta który pije...

Klara - Wto 07 Sie, 2012 17:37

Anka85 napisał/a:
w kłótniach on mi wyrzuca, że to ja zrobiłam z niego alkoholika a on wcale nim nie jest.

Haha :lol:
Ja też popełniłam to przestępstwo. On był smakoszem, a ja wyartykułowałam słowo "Alkoholik" i tak go określałam.
Anka85 napisał/a:
miałam bardzo dobry dom

Nie było w nim agresji, przemocy lub chłodu emocjonalnego? Nie byłaś dołowana, nie podważano Twojego poczucia wartości?
To są "pytania pomocnicze", gdyż możesz być DDD - Dorosłym Dzieckiem z rodziny Dysfunkcyjnej, które ma cechy zbliżone do cech DDA.

pietruszka - Wto 07 Sie, 2012 18:02

Anka85 napisał/a:
Dlatego zastanawiam się jak to się stało że byłam tak ślepa i wybrałam faceta który pije...

prawdopodobnie masz tzw. skrzywiony celownik... I powody mogą być takie jak wyżej Klara podała - właśnie od tego jest między innymi terapia, by odnaleźć pewne szkodliwe schematy, które zaprowadziły Ciebie do alkoholika. Ale jest też dobra wiadomość - można się odkręcić od alkoholika. I wcale nie chodzi tutaj o fizyczne rozstanie - ale, że tak pozwolę to sobie nazwać "wolność umysłową". Myślę Aniu, że na dzisiaj niepotrzebne Ci za bardzo taplanie się we wstydzie i poczuciu winy za zaistniałą sytuację - dzisiaj najważniejsze, byś zadbała o siebie, własne samopoczucie. Może faktycznie dobrym pomysłem jest pójście na Al-anon - to samopomocowe grupy dla bliskich alkoholików - tam zawsze możesz popytać, gdzie w Twojej okolicy są dobre terapie, popytać o terapię grupową. Sama zaczynałam właśnie od Al-anonu, ale zrobiłam też terapię. No i najważniejsze - nie jesteś już sama.

Małgoś - Wto 07 Sie, 2012 18:26

Anka85 napisał/a:
mój mąż to alkoholik, tym bardziej że w kłótniach on mi wyrzuca, że to ja zrobiłam z niego alkoholika a on wcale nim nie jest.


Nie chcę Cie straszyć, ale jego choroba postępuje i będzie gorzej.
Ale jego chorobę zostaw jemu, Ty zajmij się tylko sobą. To nie jest Twoja wina że mąż pije ale on będzie Ci to wmawiał, ba, nawet sobie samemu to wmawia i głęboko w to wierzy. Bo to cały świat jest winny piciu, ale sam pijący nigdy. Uzależniony uważa, że pije bo lubi, albo musi bo ma kaca. Chory umysł ma swoje chore myślenie.

Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 21:57

mój mąż wrócił dzisiaj po 4 dniach cugu alkoholowego. Do tego wydał kupę kasy, mam rozbity samochód bo pożyczył komuś i nie chce się przyznać komu a do tego ten ktoś wyjeździł mi prawie całą benzyne. Po tym zdarzeniu już nie mam żadnych wątpliwości, że mój mąż to alkoholik i że muszę jak najszybciej wrócić na terapię.
olga - Śro 08 Sie, 2012 22:00

Anka85 napisał/a:
Mój mąż jest weekendowym alkoholikiem.


:mysli: przeciagnął mu sie ten weekend 8|

olga - Śro 08 Sie, 2012 22:02

Anka85 napisał/a:
muszę jak najszybciej wrócić na terapię.


:okok: i to jak najprędzej

Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:04

powoli zaczynam sobie uświadamiać że on już od dawna nie jest weekendowym alkoholikiem, tylko takim pełną gębą.
olga - Śro 08 Sie, 2012 22:06

Im predzej to sobie uswiadomisz i pogodzisz sie z tym, tym lepiej dla ciebie.
Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:13

przez jego alkoholozm jestem tak wycofana od ludzi że boję się iść na terapię. Mój mąż swoim piciem doprowadził do tego że każdy kto na mnie spojrzy jest uwarzany przeze mnie za kogoś kto mnie ocenia i to źle ocenia. Ciężko mi przez to wyjść z domu.
smokooka - Śro 08 Sie, 2012 22:16

Ania, mimo wszystko warto ruszyć z kopyta. Te uczucia też na terapii możesz przerobić. A nawet polecam - ja nad podobnymi uczę się, pracuję i już wiem, że ja potrzebuję jeszcze czasu, żeby się z tym uporać, więc Ty go też nie trać.
olga - Śro 08 Sie, 2012 22:18

To jest normalne u żon alkoholików. Terapia pomoże ci uporać sie z tym problemem. Dowiesz sie tam, ze to nie jest Twój wstyd, przecież Ty nie pijesz, nie znikasz z pieniędzmi, nie pozyczasz nieodpowiedzialnym ludziom samochodu.....
Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:19

ja o tym wiem. Jak siedzę przed komputerem to jestem taka mądra a jak przychodzi do wyjścia do ludzi to zaczynam wymyślać 100 wymówek dla których mie musiałabym wychodzić z domu. Wiem że muszę się przełamać i taki też jest mój plan :)
pterodaktyll - Śro 08 Sie, 2012 22:20

Anka85 napisał/a:
mam rozbity samochód bo pożyczył komuś i nie chce się przyznać komu a do tego ten ktoś wyjeździł mi prawie całą benzyne.

Tiaaa.....dlaczego ni cholery w to nie wierzę............ :mysli:




mnie sie przynajmniej udało nie rozbić auta *p**** jeden

smokooka - Śro 08 Sie, 2012 22:20

olga411 napisał/a:
nie pozyczasz nieodpowiedzialnym ludziom samochodu...


o ile to w ogóle prawda...

Marc-elus - Śro 08 Sie, 2012 22:21

Anka85 napisał/a:
Wiem że muszę się przełamać i taki też jest mój plan

Strach ma wielkie oczy... :)

Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:26

nie wierzycie że mi się uda???
pterodaktyll - Śro 08 Sie, 2012 22:27

Anka85 napisał/a:
nie wierzycie że mi się uda???

A Ty w to wierzysz?

yuraa - Śro 08 Sie, 2012 22:28

Anka85 napisał/a:
mój mąż wrócił dzisiaj po 4 dniach cugu alkoholowego. Do tego wydał kupę kasy, mam rozbity samochód

a w innym temacie napisałaś
Cytat:
ja zawsze wiem kiedy mój mąż zacznie pić.

na drugi raz schowaj kluczyki i załóż sobie osobne konto

smokooka - Śro 08 Sie, 2012 22:28

Anka85 napisał/a:
nie wierzycie że mi się uda???


Ania, a czemuż miałoby się nie udać? Skąd wzięłaś to pytanie?

Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:29

tak, nawet jestem już umówiona. dzisiaj pozbyłam się reszty złudzeń że mój mąż sam z siebie przestanie pić.
Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:30

to pytanie było do pterodaktyll
olga - Śro 08 Sie, 2012 22:30

Anka85 napisał/a:
dzisiaj pozbyłam się reszty złudzeń


i bardzo dobrze, prawda boli ale ona Cie wyzwoli, dzieki niej możesz pójść do przodu

olga - Śro 08 Sie, 2012 22:32

Anka85 napisał/a:
mam rozbity samochód bo pożyczył komuś i


pterodaktyll napisał/a:
Tiaaa.....dlaczego ni cholery w to nie wierzę.



smokooka napisał/a:
o ile to w ogóle prawda...


Pytanie odnosiło sie do tej kwestii.

yuraa - Śro 08 Sie, 2012 22:33

Anka85 napisał/a:
jestem już umówiona. dzisiaj pozbyłam się reszty złudzeń że mój mąż sam z siebie przestanie pić.

wyczuwam że oczekujesz od terapii sposobu na spowodowanie zaprzestania picia przez męza.
a może on sobie taki sposób zycia upodobał i nie ma zamiaru przestać.
terapia jest dla Ciebie

Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:35

yuraa masz rację. Tak mi się wydawało za pierwszym razem kiedy byłam na terapii. Myślałam że za moim pośrednictwem moja terapeutka wyleczy mojego męża. I to był błąd.
pterodaktyll - Śro 08 Sie, 2012 22:38

Anka85 napisał/a:
to pytanie było do pterodaktyll

Jeśli Ty w to wierzysz to moje zdanie nie ma tu znaczenia

pietruszka - Śro 08 Sie, 2012 22:42

Kiedy Aniu masz spotkanie? Masz już wyznaczony termin?
Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:43

we wtorek na 18.
pietruszka - Śro 08 Sie, 2012 22:51

Anka85 napisał/a:
we wtorek na 18.

To super... będę trzymać kciuki

Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 22:54

będę się do Was odzywać przed terapią żeby znowu nie stchórzyć :)
Anka85 - Śro 08 Sie, 2012 23:04

dzięki wszystkim za dzisiaj :) dobrej nocy :)
Klara - Czw 09 Sie, 2012 07:04

Wydzieliłam wątek Ulci: Ulcia
Anka85 - Sob 11 Sie, 2012 11:58

co robić gdy mąż wychodzi z domu na chwilę a nie ma go i nie ma. Dzwonić??? Pytać kiedy wróci??? mój jak ma wolne i wychodzi niby tylko na chwilę to znika na parę godzin i zazwyczaj wraca już jest po jakimś piwku.
olga - Sob 11 Sie, 2012 12:14

:bezradny: nic, cokolwiek byś nie zrobiła to bedzie nadkontrola z Twojej strony. Będziesz sie coraz bardziej w to angazować, aż zawładnie to całym Twoim życiem. Nie bedziesz miała siebie dla siebie a tylko dla :mysli: niego?. Jemu to tez sie nie przysłuzy.
yuraa - Sob 11 Sie, 2012 12:16

nic
iść z kolezanka na kawę, do kina. fryzjera sobie zafundować
czy co tam robia kobiety by sobie nastrój poprawić

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 13:46

Anka85 napisał/a:
co robić gdy mąż wychodzi z domu na chwilę a nie ma go i nie ma. Dzwonić??? Pytać kiedy wróci??? mój jak ma wolne i wychodzi niby tylko na chwilę to znika na parę godzin i zazwyczaj wraca już jest po jakimś piwku.


Pomijając stan w jakim wraca...
Ja bym porozmawiała, ale tak na spokojnie. Nie chodzi o kontrolę, ale lubię wiedzieć jak mam planować dzień. No ale jeśli szanowny Pan mąż sobie nie życzy uwzględniania jego osoby w Twoim życiu, to planować trzeba czas dla siebie samej i męża nie uwzględniać :mgreen:
Jak będzie miał kiedyś pretensje, to tylko do siebie :p

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 13:53

Małgos, z "odbezpieczonym" alko ustalenia jakies czynić? :nie: niewykonalne, a dla samej współ wręcz niebezpieczne :uoee:
Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 13:57

esaneta napisał/a:
z "odbezpieczonym" alko ustalenia jakies czynić? niewykonalne


Ano wiem, że to bez sensu raczej, bo on znika w wiadomym celu... :/

Dziubas - Sob 11 Sie, 2012 14:04

Małgoś napisał/a:
esaneta napisał/a:
z "odbezpieczonym" alko ustalenia jakies czynić? niewykonalne


Ano wiem, że to bez sensu raczej, bo on znika w wiadomym celu... :/

Nie o znikanie chodzi, tylko o sens dyskusji z czynnym alko, o czymkolwiek

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 14:08

Dziubas napisał/a:
sens dyskusji z czynnym alko, o czymkolwiek


czyli uważasz, że czynnemu alko nawet warunków wspólnego mieszkania przedstawiać nie ma sensu?

pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 14:12

Małgoś napisał/a:
uważasz, że czynnemu alko nawet warunków wspólnego mieszkania przedstawiać nie ma sensu?

Jeśli do czegoś Ci się to przyda, to jestem dokładnie tego samego zdania co Dziubas :)

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 14:15

pterodaktyll napisał/a:
Jeśli do czegoś Ci się to przyda,


już raczej nie...
no i nie miałam takich problemów z mężem... jak zaczął znikać to wymieniłam zamki, aktualnie jest już eks mężem

Dziubas - Sob 11 Sie, 2012 14:18

Małgoś napisał/a:
Dziubas napisał/a:
sens dyskusji z czynnym alko, o czymkolwiek


czyli uważasz, że czynnemu alko nawet warunków wspólnego mieszkania przedstawiać nie ma sensu?

Ja na wszystko się zgadzałem byleby mieć "spokój" w danej chwili i odwlec podjęcie jakichkolwiek kroków/decyzji. Dopiero jak żona przestała ze mną rozmawiać, powoli psując mi komfort "życia", zaczynało coś do mnie docierać.
Tak, uważam ,że jakakolwiek dyskusja jest zbędna. Tylko czyny.

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 14:24

Dziubas napisał/a:
jak żona przestała ze mną rozmawiać, powoli psując mi komfort "życia", zaczynało coś do mnie docierać.


Bo tu trzeba być konsekwentnym.... a żony często tylko gadają dużo, a działać się boją :/

Dziubas - Sob 11 Sie, 2012 14:29

Małgoś napisał/a:
Bo tu trzeba być konsekwentnym.... a żony często tylko gadają dużo

Więc po co to pytanie?
Małgoś napisał/a:
czyli uważasz, że czynnemu alko nawet warunków wspólnego mieszkania przedstawiać nie ma sensu?

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 14:39

Dziubas, To było pytanie zamknięte, uważam że porozmawiać i robić to co się postanowiło. Bo nie wiem czy autorka okazywała swoje niezadowolenie ze związku z postępującym w taki sposób facetem. Może on myśli sobie że jej to odpowiada? Albo że pogdera i jej przejdzie? Nie wiem jak jest między nimi ustalone, ale jeśli jednej z osób coś przestaje odpowiadać to się o tym komunikuje.
Dziubas - Sob 11 Sie, 2012 14:53

Małgoś napisał/a:
Może on myśli sobie że jej to odpowiada? Albo że pogdera i jej przejdzie? Nie wiem jak jest między nimi ustalone, ale jeśli jednej z osób coś przestaje odpowiadać to się o tym komunikuje.

Ja "myślałem", że wszystkim odpowiada to co robię, że tak jest "normalnie".
Jeżeli chodzi o gderanie, to tak, tak właśnie przyjmowałem, dopóki za gderaniem nie poszła konsekwencja w działaniu.
Komunikat powinien być jasny i trzeba nauczyć się go wyartykułować, a druga strona musi umieć go odebrać. Mi ta nauka zajęła sporo czasu i dalej się uczę.

staaw - Sob 11 Sie, 2012 14:56

Małgoś napisał/a:
Dziubas napisał/a:
jak żona przestała ze mną rozmawiać, powoli psując mi komfort "życia", zaczynało coś do mnie docierać.

Bo tu trzeba być konsekwentnym.... a żony często tylko gadają dużo, a działać się boją :/

Dokładnie :okok:
Dotyczy to zresztą OBU stron. Tzw myślenie życzeniowe...

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 15:57

Dziubas napisał/a:
Komunikat powinien być jasny i trzeba nauczyć się go wyartykułować, a druga strona musi umieć go odebrać. Mi ta nauka zajęła sporo czasu i dalej się uczę.

To równiez moje nowe doświadczenie.
Zawsze należy przekazywać jasne klarowne informacje, by uniknąć ewentualnych rozczarowań.

Dziubas - Sob 11 Sie, 2012 16:08

staaw napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Dziubas napisał/a:
jak żona przestała ze mną rozmawiać, powoli psując mi komfort "życia", zaczynało coś do mnie docierać.

Bo tu trzeba być konsekwentnym.... a żony często tylko gadają dużo, a działać się boją :/

Dokładnie :okok:
Dotyczy to zresztą OBU stron. Tzw myślenie życzeniowe...

Często występuje myślenie, że partner powinien wiedzieć, domyślić się, o co mi chodzi (przecież tyle się znamy),choć tego nie wyartykułowałem.W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.

edit:
Esa to bardzo ładnie i prosto ujęła :
esaneta napisał/a:
Zawsze należy przekazywać jasne klarowne informacje, by uniknąć ewentualnych rozczarowań.

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 16:12

Dziubas napisał/a:
W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.

co ty wiesz o zawodach współuzaleznionych :evil2"



i nie mam tu na mysli aktywności zawodowej fsdf43t

staaw - Sob 11 Sie, 2012 16:14

esaneta napisał/a:
Dziubas napisał/a:
W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.
co ty wiesz o zawodach współuzaleznionych :evil2"

Nie licytował bym się...

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 16:15

staaw napisał/a:
Nie licytował bym się...

i słusznie :evil2"

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 17:31

Dziubas napisał/a:
Często występuje myślenie, że partner powinien wiedzieć, domyślić się, o co mi chodzi (przecież tyle się znamy),choć tego nie wyartykułowałem.W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.


Właśnie o tym pisałam, by rozmawiać, komunikować się ze sobą bo jak inaczej mamy wiedzieć czego się od nas oczekuje i vice versa ;)
To niby takie oczywiste, ale tylko niby bo jak sięgnąć w nasze korzenie, wzorce to okazuje się, że nie miał nas kto tego porozumiewania się nauczyć. Tutejsze żony to w większości DDA lub DDD czyli potrafimy świetnie gderać, narzekać, rozkładać ręce w niemocy ale nie potrafimy prosto określić czego oczekujemy od partnera. :roll:

pietruszka - Sob 11 Sie, 2012 18:10

Anka85 napisał/a:
Dzwonić??? Pytać kiedy wróci??? mój jak ma wolne i wychodzi niby tylko na chwilę to znika na parę godzin i zazwyczaj wraca już jest po jakimś piwku.

Żyć, jakby go nie było (zresztą i tak jest nieobecny duchem), planować dzień bez niego. Szkoda Twojej energii na zamartwianie się, co z nim się dzieje. Wiesz, ze współuzależnienie nazywa się czasem "chorobą okienną" - tkwimy tak w tych oknach wypatrując, czy "Pan i władca" nie wraca do domu, aż dostajemy odcisków na łokciach, starzejemy się, przybywa nam zmarszczek i nabierając wyglądu zgorzkniałych wiedźm.
Wiem, że to trudne, ale ja na początku "zajmowałam się sobą" na przekór, na siłę. Potem faktycznie zaczęłam zauważać SIEBIE. Ja sobie nawet spisywałam rzeczy na karteczce... posłuchać tej płyty przy filiżance dobrej herbaty, przeczytać rozdział ulubionej książki, pomalować paznokcie, najlepiej wyjść z domu do koleżanki, na miting, do fryzjera, połazić po centrum handlowym, pójść tak po prostu na spacer, napisać maile do dawnych koleżanek....

pietruszka - Sob 11 Sie, 2012 18:19

Małgoś napisał/a:
Właśnie o tym pisałam, by rozmawiać, komunikować się ze sobą bo jak inaczej mamy wiedzieć czego się od nas oczekuje i vice versa ;)

zaraz zaraz, mąż Ani zdaje się jest czynnym alkoholikiem - nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek komunikacji z osobą nietrzeźwą.

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 19:37

pietruszka napisał/a:
nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek komunikacji z osobą nietrzeźwą


podejrzewam, że jakieś przerwy w piciu miewa

staaw - Sob 11 Sie, 2012 19:39

Małgoś napisał/a:
pietruszka napisał/a:
nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek komunikacji z osobą nietrzeźwą

podejrzewam, że jakieś przerwy w piciu miewa

Gdy ma dłuższą jak rok, to można spróbować dyskusji...
Mniej więcej tyle paruje z człowieka pijane myślenie...

Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 19:46

staaw napisał/a:
można spróbować dyskusji...


nie dyskusje miałam na myśli tylko coś w rodzaju rozmowy interwencyjnej

a dalej to już czas pokaże...

Dziubas - Sob 11 Sie, 2012 19:46

staaw napisał/a:
Małgoś napisał/a:
pietruszka napisał/a:
nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek komunikacji z osobą nietrzeźwą

podejrzewam, że jakieś przerwy w piciu miewa

Gdy ma dłuższą jak rok, to można spróbować dyskusji...
Mniej więcej tyle paruje z człowieka pijane myślenie...

Tralalala.
Jak nic nie zrobi ze sobą (zmieni podejście), to i kilka lat za mało.
Miałem kilka dłuższych przerw (wymuszonych) i co?
Dalej myślenie miałem "nietrzeźwe".
W przerwie w piciu alkoholik (ja) regeneruje siły, to jak przegrupowanie wojsk, w celu dokonania ataku.

szymon - Sob 11 Sie, 2012 19:46

esaneta napisał/a:
Dziubas napisał/a:
W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.

co ty wiesz o zawodach współuzaleznionych :evil2"


chcesz podyskutować o rozpadzie na milion kawałków? svkl

staaw - Sob 11 Sie, 2012 19:49

Dziubas napisał/a:
Jak nic nie zrobi ze sobą (zmieni podejście), to i kilka lat za mało.

Ja pół roku wytrzymałem tylko raz...
Stąd moje przeświadczenie że dłużej się nie da nie robiąc nic ze sobą...

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 20:29

szymon napisał/a:
esaneta napisał/a:
Dziubas napisał/a:
W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.

co ty wiesz o zawodach współuzaleznionych :evil2"


chcesz podyskutować o rozpadzie na milion kawałków? svkl
to se ne wrati :mgreen:
szymon - Sob 11 Sie, 2012 20:42

esaneta napisał/a:
szymon napisał/a:
esaneta napisał/a:
Dziubas napisał/a:
W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.

co ty wiesz o zawodach współuzaleznionych :evil2"


chcesz podyskutować o rozpadzie na milion kawałków? svkl
to se ne wrati :mgreen:


siem dwa razy nie wchodzim do tej samej wody :mgreen: :mgreen:

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 20:47

szymon napisał/a:
esaneta napisał/a:
szymon napisał/a:
esaneta napisał/a:
Dziubas napisał/a:
W następstwie takich oczekiwań jestem zawiedziony.

co ty wiesz o zawodach współuzaleznionych :evil2"


chcesz podyskutować o rozpadzie na milion kawałków? svkl
to se ne wrati :mgreen:


siem dwa razy nie wchodzim do tej samej wody :mgreen: :mgreen:
ano :p
pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 20:50

Za to sie do innej włazi z podobnym skutkiem zresztą :p
Woda to woda......... :mgreen:

staaw - Sob 11 Sie, 2012 20:54

pterodaktyll napisał/a:
Za to sie do innej włazi z podobnym skutkiem zresztą :p
Woda to woda......... :mgreen:

Można brać tylko szybki prysznic...

esaneta - Sob 11 Sie, 2012 20:55

pterodaktyll napisał/a:
Za to sie do innej włazi z podobnym skutkiem zresztą :p
Woda to woda......... :mgreen:
to powiedział Naczelny Hydroterapeuta Dekadencji :p
szymon - Sob 11 Sie, 2012 20:55

pterodaktyll napisał/a:
Woda to woda......... :mgreen:


bez wody się żyć nie da!

ruscy swego czasu wynaleźli wodę w proszku, ale nie wiedzieli czym rozcieńczyć :szok:

Anka85 - Pon 13 Sie, 2012 14:51

jeśli ktoś z Was był na al-anon niech mi napisze jak tam jest jak się idzi pierwszy raz?
Janioł - Pon 13 Sie, 2012 14:52

Anka85 napisał/a:
jeśli ktoś z Was był na al-anon niech mi napisze jak tam jest jak się idzi pierwszy raz?
na początku jest proba ognia poźniej wody a potem normalne szkolenie teroorystyczne
rufio - Pon 13 Sie, 2012 14:55

Janioł napisał/a:
na początku jest proba ognia poźniej wody a potem normalne szkolenie terrorystyczne

Nie prawda - na początku należy wykonać kwiat lotosu - i zadeklarować dozgonną wierność białej wstążeczce a co do szkolenia "niestety" masz rację - jak na razie bez materiałów wybuchowych ale kto wie ?

Anka85 - Pon 13 Sie, 2012 14:59

a czy ktoś może potraktować moje pytanie powaznie???
staaw - Pon 13 Sie, 2012 15:00

Anka85 napisał/a:
jeśli ktoś z Was był na al-anon niech mi napisze jak tam jest jak się idzi pierwszy raz?
Wejdziesz przestraszona, z wielką ochotą zwiania stamtąd, jednak duma Ci nie pozwoli. Przecież podjęłaś decyzję...

W środku podejdzie do Ciebie miła dziewczyna i po kilku słowach poczujesz się jakbyście znały się od lat...
Po 2 godzinach będzie Ci mało... :)

Marc-elus - Pon 13 Sie, 2012 15:06

Anka85 napisał/a:
a czy ktoś może potraktować moje pytanie powaznie???

Same alkoholiki, skąd mają wiedzieć.... :)

Ja za pierwszym razem w AA byłem wystraszony, a potem zdziwiony z jaką serdecznością zostałem przyjęty...

rufio - Pon 13 Sie, 2012 15:07

Anka85 napisał/a:
a czy ktoś może potraktować moje pytanie powaznie???

Odpowiedzi masz jak bardziej poważne - wejście między takie grono A-AL jest indywidualne dla każdego , u nie ma mądrych .
Lubisz przebywać w otoczeniu całkowicie obcych ludzi ? Jeżeli tak to nie problemu z asymilacja - jeżeli nie - to nie wiadomo jaka by była atmosfera będzie Ci źle . Czy jak się wiązałaś z kimś to tez wszystkich pytałaś się jak to jest ? Nie wymagaj odpowiedzi na to pytanie bo jej po prostu nie ma a wszystkie które są - są subiektywne jak kolor nieba .

prsk :D

staaw - Pon 13 Sie, 2012 15:07

Marc-elus napisał/a:

Ja za pierwszym razem w AA byłem wystraszony, a potem zdziwiony z jaką serdecznością zostałem przyjęty...

Na AlAnonie jest podobnie, tylko chusteczek częściej używają...

rufio - Pon 13 Sie, 2012 15:09

staaw napisał/a:
tylko chusteczek częściej używają...

No nie tylko oczy im służą do tego mokrego .................. :roll:

DanaN - Pon 13 Sie, 2012 15:42

staaw napisał/a:
Anka85 napisał/a:
jeśli ktoś z Was był na al-anon niech mi napisze jak tam jest jak się idzi pierwszy raz?
Wejdziesz przestraszona, z wielką ochotą zwiania stamtąd, jednak duma Ci nie pozwoli. Przecież podjęłaś decyzję...

W środku podejdzie do Ciebie miła dziewczyna i po kilku słowach poczujesz się jakbyście znały się od lat...
Po 2 godzinach będzie Ci mało... :)

staaw napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Ja za pierwszym razem w AA byłem wystraszony, a potem zdziwiony z jaką serdecznością zostałem przyjęty...

Na AlAnonie jest podobnie, tylko chusteczek częściej używają...

Stasiu Ty chodzisz na AlAnon? nie chwaliłeś się 8)

staaw - Pon 13 Sie, 2012 15:48

DanaM napisał/a:
Stasiu Ty chodzisz na AlAnon? nie chwaliłeś się 8)

Nie chodzę, ale mam terrorystkę w domu, więc i informacje z pierwszej ręki...
Szczerze mówiąc wolę mieć w domu AlKaidę niż nieleczoną współcośtam... :wysmiewacz:

DanaN - Pon 13 Sie, 2012 15:51

staaw napisał/a:
Szczerze mówiąc wolę mieć w domu AlKaidę niż nieleczoną współcośtam...

szczerze mówiąc masz "trochę" racji fsdf43t

rufio - Pon 13 Sie, 2012 15:59


I bielizna i terorrist

Małgoś - Pon 13 Sie, 2012 16:35

Anka85 napisał/a:
jeśli ktoś z Was był na al-anon niech mi napisze jak tam jest jak się idzi pierwszy raz?


Najpierw robisz rozeznanie gdzie i kiedy.... i idziesz.
Ja byłam kilka minut wcześniej, powiedziałam "dzień dobry, nie jestem pewna czy dobrze trafiłam" (bo ciut wyżej organizowane są mitngi AA) I pani bardzo sympatyczna mi odpowiedziała, że tutaj odbywają się spotkania Al -anon. No to ja, że "acha, czyli dobrze trafiłam" :lol: Usiadłam przy sporym, długim stole, poczęstowano mnie herbatką :mgreen: I zaczęły się schodzić kobitki... Spokojnie, nie stresuj się... zobaczysz sama że nie ma czego fsdf43t

Anka85 - Nie 19 Sie, 2012 19:12

mój mąż wczoraj cały dzień zwoził drzewo z lasu ale oczywiście wrócił wypity. Dzisiaj był u rodziców na obiedzie i też wrócił podpity. A ja żeby nie prowokować kłótni nie odzywałam się bo po co kłócić się z pijaną osobą. A mój szanowny małżonek odwrócił kota ogonem, stwierdził że jestem wielka pani bo nawet się nie odzywam i jakim prawem mogę mieć mu za złe że wczoraj i dzisiaj był u rodziców i im pomagał. Ale o piciu już nie wspomniał ani słowa. Oczywiście powiedział jeszcze wiele innych rzeczy. Płakać mi się chciało ale obiecałam sobie że będę się starać nie płakać przy nim. ubrałam sie i wyszłam z domu. Po drodze cała aż się trzęsłam. Poszłam do brata, wypłakałam się porządnie i wróciłam do domu. Mąż śpi więc mam spokój. Ale do tej pory czuję jak wali mi serce. I dociera do mnie co mój mąż ze mną robi :( :(
Linka - Nie 19 Sie, 2012 19:20

Anka85 napisał/a:
I dociera do mnie co mój mąż ze mną robi :( :(

:pocieszacz:
uświadomienie sobie tego wszystkiego boli, bardzo boli, ale potem jest już tylko lepiej.
żegnamy się z iluzją, złudzeniami, nierealnymi oczekiwaniami...
Właśnie w tym czasie pomogła mi bardzo psycholog i koleżanki z al-anon.

Jędrek - Nie 19 Sie, 2012 19:26

Anka85 napisał/a:
dociera do mnie co mój mąż ze mną robi

Oj byłem strAsznie zawzięty jak piłem.... i w pełni przekonany że mam rację....a moja żona to wredna, egoistyczna, nadęta, zazdrosna, zawistna suka.... i mogła se gadać, pyskować, krzyczeć- tylko mnie w tym utwierdzała.
No ale jak przestała zwracać uwagę na moje zaczepki i robiła co do niej należało... i więcej nawet... to mnie zastanowiło.... wytrąciło z równowagi..... i dało do myślenia.
Tylko spokój Pani kochana. Nie dać się sprowokować.... zająć się sobą...da się :)
Moja żona poszła do Al Anon jakieś trzy miesiące przed tym jak spróbowałem pierwszy raz odstawić ....

Anka85 - Nie 19 Sie, 2012 19:32

to są okropne uczucia. Z jednej strony wiem że on jest chory a z drugiej tak strasznie boli to co mówi...
Anka85 - Nie 19 Sie, 2012 19:36

gdzie znależć al-anon? gdzie ich szukać?
Jędrek - Nie 19 Sie, 2012 19:39

A wujek Google???
http://www.al-anon.org.pl

Klara - Nie 19 Sie, 2012 19:39

Anka85 napisał/a:
Z jednej strony wiem że on jest chory a z drugiej tak strasznie boli to co mówi...

...bo on wie, gdzie trafić, żeby zabolało.
On w ten sposób chce usprawiedliwić swoje zachowanie.
Gdy okaże się, że z Ciebie "ześlizgują się" te strzały, przestanie.

Zlekceważ to wszystko :pocieszacz:

Klara - Nie 19 Sie, 2012 19:41

Anka85 napisał/a:
gdzie znależć al-anon? gdzie ich szukać?

Tu masz wszystko, a nawet więcej: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

Anka85 - Nie 19 Sie, 2012 19:47

dzięki. Już mam :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group