To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - terapia niemile widziana !?

Julia - Czw 08 Lip, 2010 18:16

Cieszę się bardzo,że się odezwałaś.
Moje zdrowienie nadal przebiega bez pomocy specjalistów,
nie twierdzę,że z ich pomocy nigdy nie skorzystam.
Czuję się w miarę dobrze, oby tak dalej.

Urszula - Czw 08 Lip, 2010 19:02

Julia napisał/a:
Moje zdrowienie nadal przebiega bez pomocy specjalistów,
nie twierdzę,że z ich pomocy nigdy nie skorzystam.

To fajnie, Julio, że sobie radzisz! Ale samej jest ciężko...
Jeśli masz możliwość skorzystania z terapii, to dlaczego nie spróbować? Dlaczego nie ułatwić sobie, zamiast samej miotać się i chandryczyć z uzależnieniem?
Ja się broniłam wszystkimi czterema kończynami przed "stratą czasu" jaką wydawała mi się być terapia. Jezuuu!, ile barykad musiałam sforsować, nim zdecydowałam się na fachową pomoc! A teraz jestem bardzo zadowolona.
Przecież jak terapeuta nie będzie Ci pasował, lub dojdziesz do wniosku, że "nie tędy droga" - zawsze możesz zrezygnować!!!
Terapia sprawdza się w moim przypadku, w Twoim wcale nie musi. Ile ludzi, tyle różnych ścieżek... Myślę, że na początku na każdą z nich wejść warto, by się przekonać dokąd prowadzi.

Julia - Czw 08 Lip, 2010 19:58

Urszulo...
Pisałam w moim wątku,że z jakich powodów nie chcę iść na terapię.
Jestem pośrednio zawodowo związana z Poradniami Leczenia Uzależnień
i mam świadomość tego że nie spotkałabym się ze zrozumieniem mojej choroby
w pracy.Jest to środowisko hermetyczne i wiem jak traktuje się osoby ,które mają jakiekolwiek problemy. Nie można liczyć na zrozumienie problemu ,a wręcz odwrotnie.
Jest to jeden z głównych powodów dla których nie korzystam z terapii.

Flandria - Czw 08 Lip, 2010 21:50

Julia napisał/a:
Jestem pośrednio zawodowo związana z Poradniami Leczenia Uzależnień
i mam świadomość tego że nie spotkałabym się ze zrozumieniem mojej choroby
w pracy.Jest to środowisko hermetyczne i wiem jak traktuje się osoby ,które mają jakiekolwiek problemy. Nie można liczyć na zrozumienie problemu ,a wręcz odwrotnie.


w swoim wątku napisałaś:

Julia napisał/a:
Proszę żeby nie odczytać tego,ze chcę się licytować swoimi przeżyciami ale zaręczam
że było tyle traumy,że dla trzech osób byłby kłopot żeby to udźwignąć.


traumę można leczyć nie tylko w ośrodkach uzależnień, ale u każdego psychologa i to prywatnie, bez żadnej dokumentacji itd

chcieć to móc ...

Julia - Pią 09 Lip, 2010 05:12

Cytat:


traumę można leczyć nie tylko w ośrodkach uzależnień, ale u każdego psychologa i to prywatnie, bez żadnej dokumentacji itd

chcieć to móc ..

Flandro ... pisałam o leczeniu uzależnienia.
Natomiast w kwestii przeżyć traumatycznych korzystam z pomocy specjalistów.
Dobrego dnia.

Tomoe - Pią 09 Lip, 2010 07:55

Julia napisał/a:

Jestem pośrednio zawodowo związana z Poradniami Leczenia Uzależnień
i mam świadomość tego że nie spotkałabym się ze zrozumieniem mojej choroby
w pracy.Jest to środowisko hermetyczne i wiem jak traktuje się osoby ,które mają jakiekolwiek problemy. Nie można liczyć na zrozumienie problemu ,a wręcz odwrotnie.


Aż mnie zatelepało, kiedy przeczytałam te bzdury!!! :nerwus:

yuraa - Pią 09 Lip, 2010 08:23

Tomoe napisał/a:
Aż mnie zatelepało, kiedy przeczytałam te bzdury!!

może i bzdury ale niedawno dowiedziałem się że policjanci w służbie czynnej leczą się po kryjomu, maja przesrane jak naczalstwo dowie się o terapii albo o AA

rufio - Pią 09 Lip, 2010 08:31

yuraa napisał/a:
policjanci w służbie czynnej leczą się po kryjomu

Adwokaci - prokuratorzy i pracownicy urzedów miasta- tez - moze wiaże sie to z wiarygodnościa - chociaz jak moze byc wiarygodny ten co codziEn na rauszu ? Problem głeboki ak Rów Mariański ale tak juz jest - mentalność - moda a moze ?

Wiedźma - Pią 09 Lip, 2010 08:57

To, że przedstawiciele niektórych zawodów mają przesrane, to rozumiem.
Ale przesrane maja raczej nie z powodu leczenia, ale popadnięcia w alkoholizm, prawda?
Podjęcie leczenia jedynie ujawnia problem.
A na to co napisała Julia trzeba brać poprawkę, że są to słowa czynnej alkoholiczki.
Ja bym jej obawy odczytała raczej tak, że środowisko zawodowe terapeutów nie da się zmanipulować.
No i oczywiście nie będzie tolerowało wśród siebie czynnego alkoholika.

Tomoe - Pią 09 Lip, 2010 08:57

yuraa napisał/a:
policjanci w służbie czynnej


Ale Julia nie jest policjantką w służbie czynnej, adwokatem ani prokuratorem.
Ona wyraźnie mówi o swoim środowisku zawodowym jako "blisko związanym z Poradniami Leczeniami Uzależnień". :P

Tomoe - Pią 09 Lip, 2010 09:01

Wiedźma napisał/a:

A na to co napisała Julia trzeba brać poprawkę, że są to słowa czynnej alkoholiczki.


... której praca przeszkadza w leczeniu, ale nie widzi tego, że picie coraz bardziej przeszkadza jej w pracy i że jeśli będzie nadal piła, to tę pracę i tak wcześniej czy póżniej straci.

Typowe schematy myślenia alkoholika przed leczeniem..

Urszula - Pią 09 Lip, 2010 14:38

Wiedźma napisał/a:
Ja bym jej obawy odczytała raczej tak, że środowisko zawodowe terapeutów nie da się zmanipulować.
No i oczywiście nie będzie tolerowało wśród siebie czynnego alkoholika.

A trzeźwiejącego, czy nawet trzeźwego alkoholika będzie? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie!!!
Dlatego w pełni rozumiem obawy Julii przed ujawnieniem uzależnienia, a co za tym idzie, automatycznego pożegnania się z pracą.

Tomoe - Pią 09 Lip, 2010 14:40

Urszula napisał/a:

A trzeźwiejącego, czy nawet trzeźwego alkoholika będzie? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie!!!


Przegrałaś!!!
W bardzo wielu ośrodkach terapeutycznych pracują trzeźwi alkoholicy - nawet jako terapeuci. :)

Urszula - Pią 09 Lip, 2010 15:02

Tomoe napisał/a:
Przegrałaś!!!
W bardzo wielu ośrodkach terapeutycznych pracują trzeźwi alkoholicy - nawet jako terapeuci.

To na jakie konto mam Ci przesłać te dwa dolary?

Urszula - Pią 09 Lip, 2010 16:37

Tomoe napisał/a:
W bardzo wielu ośrodkach terapeutycznych pracują trzeźwi alkoholicy - nawet jako terapeuci.

Być może. Nie będę się spierać, bo nie mam doświadczenia ani z ośrodkami uzależnień, ani z terapeutami. Ponoć moja terapka Marta też w przeszłości kilka wanienek alko wyżłopała. Dała mi nawet swój pamiętnik do przeczytania i wzięcia pod rozwagę...
Z drugiej strony wiem, z własnego już doświadczenia, jak w społeczeństwie traktowani są trzeźwi alkoholicy. Takim po prostu się nie ufa i nie zatrudnia. Łatwiej już chlać i wypierać się tego w żywe oczy, niż przyznać się do prób trzeźwienia.
Opowiem historię z własnego podwórka, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce:
Szkoła społeczna, w której pracowałam, na gwałt potrzebowała nauczyciela j.francuskiego, bo nauki tegoż języka zażyczyli sobie płacący wysokie czesne rodzice.
W tamtych latach rusycystów było na kopy, anglistów i germanistów też nie brakowało, ale akurat o nauczyciela francuskiego było ciężko.
Po rozpisaniu konkursu, do dyrektora zgłosiła się starsza pani, która biegle władała tym językiem i dawała prywatne lekcje, aczkolwiek na codzień nauczała historii w jednym z techników. Została przyjęta z otwartymi ramionami, wszyscy byli happy i... została ze szkoły wykopana z dnia na dzień.
Powód? Ktoś "życzliwy" doniósł do Kuratorium, że owa pani przed laty (po śmierci męża i syna) miała problemy z alkoholem. Na nic zdały się odwołania, dziesiątki zaświadczeń lekarskich, że już od -nastu lat nie pije, itd. Kobicina straciła pracę nie tylko w naszej szkole, ale i za pracę w technikum jej podziękowali, choć każdy przyznawał, że była świetną nauczycielką.
Dla nikogo nie było tajemnicą, że pan kurator to "pierwszy oliwa" w województwie! Dyrektor naszej szkoły też nie raz przychodził do pracy z opuchniętą gębą i zaczerwienionymi ślepkami, od WF-istów zawsze zionęło gorzałą, a bywało, że Rady Pedagogiczne kończyły się "poczęstunkiem"...
Ale nikt z w/w postaci nigdy otwarcie nie przyznawał się do tego, że pije. Nikt nawet nie usiłował walczyć z uzależnieniem. Na zasadzie: nie leczę się, bo przecież nie jestem alkoholikiem, mnie ten problem nie dotyczy, trzeba się baczniej przyglądać tym, którzy się leczą, bo to są prawdziwi alkoholicy!
Jakaś "dobra dusza" wygrzebała w przeszłości mojej starszej koleżanki, że ta korzystała z poradni antyalkoholowej, ona temu nie zaprzeczyła, nie wyparła się pozaprzeszłych problemów i... Bogu dzięki, że osiągnęła wiek, kiedy mogła przejść na wcześniejszą emeryturę. Do emerytury dorabiała jeszcze przez jakiś czas prywatnymi lekcjami j.francuskiego, więc z głodu nie umarła.
Ale gdyby przed laty nie szukała pomocy w poradni, pewnie całej tej sprawy by nie było.

Urszula - Pią 09 Lip, 2010 17:59

yuraa napisał/a:
niedawno dowiedziałem się że policjanci w służbie czynnej leczą się po kryjomu, maja przesrane jak naczalstwo dowie się o terapii albo o AA

I pewnie to prawda! A naczalstwo najprawdopodobniej samo chleje... Chodzący na mitingi podwładny musi być dla naczalstwa czymś w rodzaju wyrzutów sumienia, więc "huzia na Józia!".
Dziwisz się policajom, którzy leczą się po kryjomu? Ja nie. Zbyt wiele mają do stracenia ujawniając swoje problemy. Dla mnie najważniejszym byłoby, że się leczą, ale dla naczalstwa są alkoholikami i tyle!

Urszula - Pią 09 Lip, 2010 18:28

Tomoe napisał/a:
Ale Julia nie jest policjantką w służbie czynnej, adwokatem ani prokuratorem.

No i co z tego? Julia czuje się zagrożona utratą pracy, choć nie jest pracownikiem tzw. wymiaru sprawiedliwości. I pewnie ma podstawy do tego typu obaw.
Twierdzenie:
Tomoe napisał/a:
W bardzo wielu ośrodkach terapeutycznych pracują trzeźwi alkoholicy - nawet jako terapeuci.
nie musi dotyczyć środowiska, w którym obraca się Julia.
Ja na jej miejscu też nie byłabym skora do chwalenia się przed światem, że właśnie rozpoczęłam terapię anty-.
Poza tym powszechnie wiadomym jest, że najzagorzalszymi i najokrutniejszymi sędziami w cudzej sprawie są neofici!
Nie przypadkiem islamiści do akcji terrorystycznych wykorzystują głównie "świeżo nawróconych"...

Wiedźma - Pią 09 Lip, 2010 20:20

Urszula napisał/a:
gdyby przed laty nie szukała pomocy w poradni, pewnie całej tej sprawy by nie było.

I być może jej też już by na tym świecie nie było :/

pterodaktyll - Pią 09 Lip, 2010 21:53

Urszula napisał/a:
A trzeźwiejącego, czy nawet trzeźwego alkoholika będzie? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie!!!
Dlatego w pełni rozumiem obawy Julii przed ujawnieniem uzależnienia, a co za tym idzie, automatycznego pożegnania się z pracą.

Piszesz bzdury Urszulko. Mnie "wyciągnął" z tego bagna terapeuta-trzeźwy alkoholik (od 18 lat zresztą)

pterodaktyll - Pią 09 Lip, 2010 21:57

Urszula napisał/a:
nie musi dotyczyć środowiska, w którym obraca się Julia

Praktycznie w każdym ośrodku są tacy a co więcej są to moim (i nie tylko moim) zdaniem, najlepsi terapeuci....

Wiedźma - Pią 09 Lip, 2010 22:39

pterodaktyll napisał/a:
Mnie "wyciągnął" z tego bagna terapeuta-trzeźwy alkoholik

Mnie też :tak:

Małgoś - Pią 09 Lip, 2010 22:46

Wiedźma napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Mnie "wyciągnął" z tego bagna terapeuta-trzeźwy alkoholik

Mnie też :tak:


Gdybym miała wybierać, to właśnie takiego!

Małgoś - Pią 09 Lip, 2010 23:40

Kulfon napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Mnie "wyciągnął" z tego bagna terapeuta-trzeźwy alkoholik


A mnie Czubeczki z tego Forum :P


Przyznam że tutejsze czubeczki już mi wiele pomogły...

Serio, serio g6jyfn

Jacek - Sob 10 Lip, 2010 08:01

Wiedźma napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Mnie "wyciągnął" z tego bagna terapeuta-trzeźwy alkoholik

Mnie też :tak:

kto by to nie był,podstawowym czynnikiem był mój zdrowy rozsądek
a cała reszta była tylko dodatkiem,bez której jednak było by to nie możliwe

pterodaktyll - Sob 10 Lip, 2010 09:05

Kulfon napisał/a:
A mnie Czubeczki z tego Forum

Kulfi!!! Dostaniesz w ucho za te herezje.........lecz się w realu a nie w necie.......... :nono:

Kulfon - Sob 10 Lip, 2010 10:40

pterodaktyll napisał/a:
Kulfon napisał/a:
A mnie Czubeczki z tego Forum

Kulfi!!! Dostaniesz w ucho za te herezje.........lecz się w realu a nie w necie.......... :nono:


jakie tam lec zenie, wystarczy przeciez nie pic :p


a tak powazniej,
to ja siem pytam kto mi wytlumaczyl, ze esperal to nie lekarstwo
i powiedzal, ze to sie do poradni uzaleznien trzeba wybrac ?? :nerwus:

czarna róża - Sob 10 Lip, 2010 10:44

Myślę że powoli podejście ludzi co do trzeżwiejących alkoholików zaczyna się zmieniac,inaczej było 15 -10 lat temu..troszkę inaczej zaczyna byc dzisiaj..może dlatego że AA w Polsce coraz lepiej funkcjonuje,ośrodki,mitingi,spotkania chocby w Licheniu czy Częstochowie,filmy dokumentalne na ten temat,filmy fabularne,alkoholicy,ich rodziny ,ich przyjaciele..i jakoś idzie do przodu..Oczywiście zawsze można się spotkac z błędnymi przekonaniami,utartym myśleniem..tak zwani normalni ludzie potrafia byc zwyczajnie głupi i okrutni,ale to czy ich zdanie będzie ważniejsze, zależy tylko od człowieka który boryka się z problemem.
Małgoś - Sob 10 Lip, 2010 11:30

pterodaktyll napisał/a:
Kulfon napisał/a:
A mnie Czubeczki z tego Forum

Kulfi!!! Dostaniesz w ucho za te herezje.........lecz się w realu a nie w necie.......... :nono:


Pewnie, że leczyć można się tylko w realu... :)
Ale od czegoś trzeba zacząć, a netowe gadki są jak znalazł...

pterodaktyll - Sob 10 Lip, 2010 11:41

Kulfon napisał/a:
kto mi wytlumaczyl, ze esperal to nie lekarstwo
i powiedzal, ze to sie do poradni uzaleznien trzeba wybrac ??

Małgoś napisał/a:
od czegoś trzeba zacząć, a netowe gadki są jak znalazł...

No dobrze, już dobrze.................chciałem tylko przypomnieć.. :lol2:

Kulfon - Sob 10 Lip, 2010 11:44

Małgoś napisał/a:
Ale od czegoś trzeba zacząć, a netowe gadki są jak znalazł...


a Ty tak dlugo bedziesz zaczynala ... :roll:

Małgoś - Sob 10 Lip, 2010 13:49

Kulfon napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ale od czegoś trzeba zacząć, a netowe gadki są jak znalazł...


a Ty tak dlugo bedziesz zaczynala ... :roll:


Spokojnie Kulfon :)
Najpierw musiałam się dobrze porozglądać by zrozumieć sytuację. I wierz mi, te dwa miesiące zaglądania tutaj w las nie poszły...

Urszula - Sob 10 Lip, 2010 14:00

Wiedźma napisał/a:
Urszula napisał/a:
gdyby przed laty nie szukała pomocy w poradni, pewnie całej tej sprawy by nie było.

I być może jej też już by na tym świecie nie było


Źle się wyraziłam.
Nie chodziło mi o to, że udała się po pomoc, bo to było słuszne i zbawienne. Chodzi o to, że poszła do ogólnodostępnej poradni, gdzie narażona była na spotkanie różnych ludzi, niekoniecznie życzliwych.
Miała do wyboru mnóstwo prywatnych gabinetów, z których mogła skorzystać cichaczem i nikt by o tym nie wiedział. Mogła też szukać pomocy poza miejscem zamieszkania. Mogła, mogła, mogła... Mleko wykipiało i szkoda gdybać.
Rozmawiałyśmy nawet o tym już po jej zwolnieniu i pluła sobie w brodę, że leczyla się "oficjalnie"... Bardzo jej współczułam, bo naprawdę sprawa dawno już się "przedawniła", okres picia miała krótki, przez kolejne długie lata nie piła, a i tak została potraktowana jak czynna alkoholiczka, która nie powinna mieć kontaktu z młodzieżą.
Dla starszej, samotnej kobiety, której całym życiem była szkoła, był to cios tak ogromny, że aż dziwne, iż nie wróciła do nałogu!

Jacek - Sob 10 Lip, 2010 14:05

Kulfon napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ale od czegoś trzeba zacząć, a netowe gadki są jak znalazł...


a Ty tak dlugo bedziesz zaczynala ... :roll:

spoko :luzik: przeca wybiera się w realne spotkanie ze mną :] w Licheniu

Urszula - Sob 10 Lip, 2010 14:08

pterodaktyll napisał/a:
Praktycznie w każdym ośrodku są tacy a co więcej są to moim (i nie tylko moim) zdaniem, najlepsi terapeuci....

Mnie też się wydaje, że to muszą być najlepsi terapeuci. Któż lepiej zrozumie bliźniego, jeśli nie ten, który na własnej skórze doświadczył tego samego?
Ale w ośrodkach pracują nie tylko terapeuci - trzeźwi alkoholicy... Przypuszczam, że Julia boi się tej całej reszty, która może jej zaszkodzić.

Urszula - Sob 10 Lip, 2010 15:19

czarna róża napisał/a:
tak zwani normalni ludzie potrafia byc zwyczajnie głupi i okrutni,

I zwykle tacy są, choć faktycznie coś zaczyna się powoli zmieniać na lepsze.
Ta "lepszość" nie dotyczy jednak sytuacji, kiedy starasz się o pracę - przynajmniej w USA. Wiem, bo składałam aplikacje w kilku firmach. Oprócz złożenia podania i CV, musiałam jeszcze wypełniać ankiety, w których były pytania o uzależnienia (nie tylko od alko) typu: - jak często pijesz alkohol?; - czy kiedykolwiek byłeś uzależniony od alkoholu?; - czy leczyłeś się z choroby alkoholowej?, itp.
Oczywistym idiotyzmem są szczere odpowiedzi na te pytania, bo jeśli ktoś się przyzna do podobnych problemów (nawet w zamierzchłej przeszłości), nawet pozytywne rekomendacje z poprzednich miejsc pracy nie są brane pod uwagę.
To samo dotyczy zatrudnionych już pracowników w większych firmach.
Znajomy trzeźwy alkoholik, którego spotkałam na moim pierwszym spotkaniu AA, wyleciał z banku tylko dlatego, że ktoś przykaraulił go, iż bierze udział w mitingach.
Został zawezwany do menadżerki filii banku i usłyszał: - Jesteś świetnym kasjerem, wszyscy bardzo cię lubimy, doceniamy twoją pracę, ble, ble, ble, bleble i przykro mi, że musimy się rozstać, ale musimy, bo jesteś alkoholikiem...
Nie pomogły tłumaczenia, że już od kilku lat nie pije!
Chodzi na mitingi - znaczy się alkoholik, koniec, kropa.

czarna róża - Sob 10 Lip, 2010 16:09

Aż mi się w głowie nie mieści,że można kogoś za to zwolnic,jeśli facet może udowodnic że nie pije od ilus lat,uczęszcza w terapii,a zwolnili go tylko za to ze uczęszcza na mitingi to powinien pozwac taki bank,chyba w stanach pozywa się wszystkich i za wszystko..
U mnie w pracy pare lat temu pewnien sanitariusz miał problem z piciem,dano mu kilka szans,chłopak poszedł na terapie zamkniętą,teraz cały czas się mitinguje,słowem..ułożyło się..inny też pił,zawalał robote,tak samo dostał szanse..nie skorzystał,zwolnili go..ale nie było jak dotąd przekreślania kogokolwiek za to że się stara,dlatego przykro mi czytac że gdzieś tam..a i u nas..skreśla sie ludzi którzy się leczą.

pterodaktyll - Sob 10 Lip, 2010 17:10

Urszula napisał/a:
Przypuszczam, że Julia boi się tej całej reszty, która może jej zaszkodzić.

A ja przypuszczam, że po prostu buja..........

pterodaktyll - Sob 10 Lip, 2010 17:12

Cytat:
Znajomy trzeźwy alkoholik, którego spotkałam na moim pierwszym spotkaniu AA, wyleciał z banku tylko dlatego, że ktoś przykaraulił go, iż bierze udział w mitingach

Co za porypany kraj ta ameryka. Mnie , jak wróciłem z odwyku, NIE CHCIELI ZWOLNIĆ Z PRACY, mimo, że o to prosiłem :szok:

Jacek - Sob 10 Lip, 2010 19:58

pterodaktyll napisał/a:
jak wróciłem z odwyku, NIE CHCIELI ZWOLNIĆ Z PRACY, mimo, że o to prosiłem :szok:

widocznie zabezpieczali się na przyszłość
nigdy nie wiadomo kiedy się przyda ofiara :roll:

pterodaktyll - Sob 10 Lip, 2010 21:34

Jacek napisał/a:
nie wiadomo kiedy się przyda ofiara

To akurat w tym przypadku nie wchodziło w grę

Jacek - Sob 10 Lip, 2010 22:18

pterodaktyll napisał/a:
Jacek napisał/a:
nie wiadomo kiedy się przyda ofiara

To akurat w tym przypadku nie wchodziło w grę

niii absolutnie :nie:
a tak serio,to nieźle im wyszło skoro tak myślałeś jak oni chcieli :p

pterodaktyll - Sob 10 Lip, 2010 22:26

Jacek napisał/a:
tak serio,to nieźle im wyszło skoro tak myślałeś jak oni chcieli

Tak serio, to prosili żebym się nie zwalniał i musiałem znaleźć kogoś na swoje miejsce bo nie chciałem już tam pracować głównie zresztą ze względu na to, że utrudniało mi to cholernie dalszą terapię.. :)

stiff - Sob 10 Lip, 2010 22:49

pterodaktyll napisał/a:
nie chciałem już tam pracować głównie zresztą ze względu na to, że utrudniało mi to cholernie dalszą terapię.. :)

A ja gdzie bym nie pracował w swoim zawodzie, to zawsze trunkowe towarzycho... :D

Jacek - Sob 10 Lip, 2010 23:06

pterodaktyll napisał/a:
musiałem znaleźć kogoś na swoje miejsce

zaraz wiedziałem że w tym jakiś knyf - a nie to że nie zastąpiony jesteś :mgreen:
a zastępstwo ofiary innym ofiarą to im obojętne kogo na ofiarę pożreć dadzą :mgreen:

Flandria - Nie 11 Lip, 2010 12:27

a tak swoją drogą, to odkąd ten temat został poruszony, to zastanawiam się czy ja będę miała kiedyś problemy dlatego, że leczyłam się w ośrodkach uzależnień ? :roll:
Jakby nie patrzeć, figuruję na liście pacjentów ..., a że istnieje coś takiego jak tajemnica lekarska, to pewnie trudno stwierdzić czy figuruję tam jako DDA czy jako alkoholiczka :roll:

pterodaktyll - Nie 11 Lip, 2010 16:53

Flandra napisał/a:
zastanawiam się czy ja będę miała kiedyś problemy dlatego, że leczyłam się w ośrodkach uzależnień

Nie masz nic lepszego do roboty??

stiff - Nie 11 Lip, 2010 16:58

pterodaktyll napisał/a:
Nie masz nic lepszego do roboty??
Zastanawianie sie i gdybanie to ulubione zajęcie pan i nie tylko, które nie maja pomysłu na życie... :roll:
Flandria - Nie 11 Lip, 2010 17:12

stiff napisał/a:
Zastanawianie sie i gdybanie to ulubione zajęcie pan i nie tylko, które nie maja pomysłu na życie...


dzięki Stiff za tę jakże wnikliwą psychoanalizę

Flandria - Nie 11 Lip, 2010 17:20

zresztą - to nieistotne czy się zastanawiam nad tym czy nie

faktem jest, że leczyłam się, tak jak alkoholicy, w ośrodkach leczenia uzależnień, do tej pory w dwóch

jeśli alkoholicy mogą mieć z tego powodu nieprzyjemne konsekwencje, to oczywiste jest, że ja i inni DDA też

Julia - Nie 11 Lip, 2010 18:03

Tomoe napisał/a:
Aż mnie zatelepało, kiedy przeczytałam te bzdury!!! :nerwus:

Być może dla Ciebie to są bzdury.
Dla mnie to jest poważny problem.
Zastanawiam się nad tym z jaką łatwością przychodzi Wam
ocena innych. :?

Ula - Nie 11 Lip, 2010 18:39

Pracuje w zakładzie gdzie wszyscy wszystkim sie interesuja tylko czychaja na jakas afere.Przed pujsciem na terapi zastanawiałam sie nad tym jak to bedzie jak wroce z terapi co sie bedzie działo.Bałam sie tez tam wrocic bo tam własnie duzo piłam i zastanawiałam sie czy nie zmienic pracy.Przez 6 tygodni myslałam i układałam sobie wszystko.Po wyjsciu z terapi wiedziałam ze najwazniejsza jest dla mnie moja trzezwosc i było mi wszystko jedno czy cały zakład bedzie huczał ze mam problem z alkoholem.Rozwazałam tez zmiane pracy ale poradzilam sobie z tym oznajmiajac w pierwszy dzien mojej szefowej ze nie pije juz wiec prosze mnie do niczego namawiac i do tej pory mam spokoj i pracuje mi sie spokojnie.

Na terapi byli terapełci alkoholicy ktozy mi bardzo duzo pomogli do tej pory mam z nimi kontakt bo staram sie jak tylko jest okazja jechac na naworty czy zloty apsolwetow.A nawet nieraz pojade w niedziele zeby pospacerowac po parku i wypic kawe w osierodku,duzo mi to daje.Wiem jedno ze pujscie na terapie było moja najlesza decyzja w moim zyciu.

Julio jak jabym dalej piła to juz bym tam nie pracowała.

Pozdrawiam ciepł :)

anakonda - Nie 11 Lip, 2010 18:56

Będąc na tej ostatniej terapi też się zetknąłem zwolniem z pracy z powodu leczenia alkoholizmu.Gostek wyszedł a na drugi dzień już dzwonił że jak przyszedł do pracy otrzymał zwolnienie z pracy ( może to miało znaczenie że byl kierowcą autobusu) ale co dziwo że go nie przesuneli do warstatów tylko wyrzucili na zbity ryj.
Jacek - Nie 11 Lip, 2010 19:32

stiff napisał/a:
Zastanawianie sie i gdybanie to ulubione zajęcie pan i nie tylko

ja se lubię czasem zastanowić i pogdybać,nad pracą mnie zadaną
łatwiej wtenczas ją podejść :skromny:

KICAJKA - Nie 11 Lip, 2010 19:55

W moim mieście to jakoś dziwnie wygląda,co chwilę słyszę i widzę,że zakłady pracy i MOPR wysyłają do poradni na leczenie dając szansę poprawy :szok: Choć co niektórzy tylko w dzień terapii i w pracy nie są" pod wpływem" a poza tym normalka :roll: Może nareszcie ktoś robi porządek w tym bajzlu albo na tym zarabia. :mgreen:
stiff - Nie 11 Lip, 2010 22:30

Flandra napisał/a:
dzięki Stiff za tę jakże wnikliwą psychoanalizę

Dla Ciebie wszystko... :p

stiff - Nie 11 Lip, 2010 22:31

Cytat:
ja se lubię czasem zastanowić i pogdybać,nad pracą mnie zadaną

Moze ktoś z boku sie wnerwi i ja za Ciebie wykona... :D

Jacek - Nie 11 Lip, 2010 23:12

stiff napisał/a:
Moze ktoś z boku sie wnerwi i ja za Ciebie wykona... :D

o widzę że też se lubisz pogdybać :mgreen:

milutka - Pon 12 Lip, 2010 07:31

stiff napisał/a:
Zastanawianie sie i gdybanie to ulubione zajęcie pan i nie tylko, które nie maja pomysłu na życie... :roll:
.....Stif ...zgodzisz się chyba ze mną ,że żeby mieć pomysł na życie trzeba trochę pomyśleć ,przemyśleć itp. ;) ....ja bym to Twoje stwierdzenie trochę zmieniła ...nie urazając nikogo 8) Zastanawianie się i gdybanie to ulubione zajęcie tych ,którzy nie maja nic do roboty i się nudzą ;) ....piszę to według swoich doświadczeń ....jak mam sporo zajęć i zapełniony czas to nie mam czasu zawracać sobie głowy bzdurami :p ....i oczywiście nie mam tutaj na myśli postu Flandry :)
Tomoe - Pon 12 Lip, 2010 08:49

Nigdy w życiu nie słyszałam o tym, żeby kogoś zwolnili z pracy za to że jest trzeźwy i dobrze wykonuje swoje obowiązki. Za pijaństwo, owszem, zwalniają. :shock:
jal - Pon 12 Lip, 2010 12:14

Zwalniają z pracy trzeźwych tez z różnych powodów słusznych i wydumanych... a nie trzeźwych to głównie z tego powodu.

PD - janusz

ZbOlo - Pon 12 Lip, 2010 13:03

Tomoe napisał/a:
Nigdy w życiu nie słyszałam o tym, żeby kogoś zwolnili z pracy za to że jest trzeźwy i dobrze wykonuje swoje obowiązki

...są takie przypadki... np. ktoś z rodziny, albo protegowany "kogoś ważnego"... chciałby popracować.... życie jest okrutne, a powód zwolnienia może się znaleźć szybko. Poza tym można tak obrzydzić dzień pracy, że delikwent sam się zwolni... ;)

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 15:23

czarna róża napisał/a:
zwolnili go tylko za to ze uczęszcza na mitingi to powinien pozwac taki bank,chyba w stanach pozywa się wszystkich i za wszystko..

Fakt! W Stanach wszyscy wszystkich o wszystko pozywają do sądów.
A facet nie musiałby uciekać się nawet do drogi sądowej, wystarczyłoby odwołanie do IDES (Illinois Department of Employment Security) i z pewnością zostałby przywrócowny do pracy po udowodnieniu, że nie pije od iluś tam lat.
Dlaczego tego nie zrobił? Szkoda mu było nerwów i zdrowia. Przełożona dała mu do zrozumienia, że ma dwa wyjścia: albo zwolni się sam i bank wystawi mu dobre świadectwo na przyszłość, albo może iść z nią "na udry" i wtedy może się spodziewać, że jako alkoholik będzie pod pilną obserwacją a najmniejsze potknięcie się z jego strony spowoduje zwolnienie dyscyplinarne. Wiadomo, że jak się chce psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie...
Wybrał pierwsze rozwiązanie, czemu trudno się dziwić.

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 16:08

Cytat:
Nigdy w życiu nie słyszałam o tym, żeby kogoś zwolnili z pracy za to że jest trzeźwy i dobrze wykonuje swoje obowiązki. Za pijaństwo, owszem, zwalniają.
jal napisał/a:
Zwalniają z pracy trzeźwych tez z różnych powodów słusznych i wydumanych... a nie trzeźwych to głównie z tego powodu.

Święta racja!
Ale głupich ludzi, którzy na rowni traktować będą czynnego i trzeźwego alkoholika nie brakuje. Takim ludziom wystarczy, że ktoś pił. I choć teraz już nie pije, też według nich zasługuje na potępienie.
Sądzę, że Julia właśnie takich ludzi się obawia i dlatego boi się podjęcia terapii.

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 16:23

Urszula napisał/a:
Sądzę, że Julia właśnie takich ludzi się obawia i dlatego boi się podjęcia terapii.

Powód moim zdaniem byłby dosyć głupi. Z jednej strony własne zdrowie a z drugiej ewentualne nieprzyjemności w pracy

Flandria - Pon 12 Lip, 2010 16:34

mnie w tej całej kwestii zastanawia (tak, znowu uruchomiłam procesy myślowe :P ) dlaczego Julia uważa, że w środowisku ludzi zajmującym się terapią uzależnień nie znalazłaby zrozumienia. Nasuwa mi się prosty wniosek, że jeśli faktycznie tak jest, to pacjenci tego środowiska nie są traktowani najlepiej :/
pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 16:36

Flandra napisał/a:
Nasuwa mi się prosty wniosek, że jeśli faktycznie tak jest, to pacjenci tego środowiska nie są traktowani najlepiej

A mnie się nasuwa, że ściemnia i nie pisze prawdy.........

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 17:13

Yuraa, ten wątek powinien mieć jednak jakiś inny tytuł...
"Terapia niemile widziana" nie oddaje istoty rzeczy, bo terapia zawsze i u wszystkich jest mile widziana! Nikt nigdy nie potępi samego faktu leczenia się, gorzej z oceną CZŁOWIEKA poddającemu się terapii.
Przynajmniej ja osobiście bardzo rzadko spotykam się ze zjawiskiem zrozumienia problemu, nawet wśród ludzi, którzy sami chętnie sięgają po alkohol, a co dopiero wśród trzeźwych!
Dla większości trzeźwy alko wcale nie jest "bohaterem, który pokonał sam siebie". Większość ma zakodowane w mózgu, że obojętne - trzeźwy, czy czynny - jest to opój i kryminalista, bo wiadomo, że "każdy pijak to złodziej"...
Zbyt często trzeźwiejący alkoholik odtrącany jest przez środowisko. Nawet częściej, niż czynny.
Ludziskom się wydaje, że skoro ktoś się nie leczy, to znaczy, że nie musi, czyli tak do końca nie jest jeszcze alkoholikiem. Choćby gość dzień w dzień chodził nawalony jak stodoła po zbiorach, jego chlejstwo jest tolerowane do momentu, póki nie spowoduje jakiegoś wypadku, nie zawali czegoś przez alko, albo nie zostanie przyłapany w pracy "pod wpływem". Oczywiście, nikt nie pochwala zachowań takiego gostka, ale patrzy się na to przez palce.
Terapia? Owszem, wszyscy przyklasną!!! Ale... hmm... skoro sam uznał, że musi się leczyć, to znaczy, że problem jest głębszy, to znaczy, że jest PRAWDZIWYM ALKOHOLIKIEM!!!
Takie są moje doświadczenia nie tylko z chicagowskiej polonijnej łączki.
Dlatego wcale nie dziwię się tym, którzy wolą terapię podejmować w ukryciu, nie ujawniać się z nią i nie obwieszczać całemu światu swoich problemów.
Nie wiem, w jakim charakterze pracuje Julia i jakie są jej powiązania z ośrodkami terapeutycznymi, ale skoro odczuwa lęk przed odtrąceniem i utratą pracy, to widocznie ma ku temu powody.

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 17:23

Urszula napisał/a:
rzadko spotykam się ze zjawiskiem zrozumienia problemu,

Urszula napisał/a:
i trzeźwy alko wcale nie jest "bohaterem, który pokonał sam siebie".

Urszula napisał/a:
często trzeźwiejący alkoholik odtrącany jest przez środowisko.

Urszula napisał/a:
skoro sam uznał, że musi się leczyć, to znaczy, że problem jest głębszy, to znaczy, że jest PRAWDZIWYM ALKOHOLIKIEM!!!

Może Cię to zdziwi ale na żadne z Twoich twierdzeń się "nie łapię"pomimo tego, że całe środowisko w jakim się obracam wie, że jestem PRAWDZIWYM ALKOHOLIKIEM :bezradny:

anakonda - Pon 12 Lip, 2010 17:26

Wiadomo ze nie trzeba sobie odrazu tatuować słowo "alkoholik" każdy robi jak uważa ważne aby mu to pomogło a czy to będzie robił w ukryciu i czy tym się będzie afiszował nie ma największego znaczenia
Małgoś - Pon 12 Lip, 2010 17:31

pterodaktyll napisał/a:
Urszula napisał/a:
rzadko spotykam się ze zjawiskiem zrozumienia problemu,

Urszula napisał/a:
i trzeźwy alko wcale nie jest "bohaterem, który pokonał sam siebie".

Urszula napisał/a:
często trzeźwiejący alkoholik odtrącany jest przez środowisko.

Urszula napisał/a:
skoro sam uznał, że musi się leczyć, to znaczy, że problem jest głębszy, to znaczy, że jest PRAWDZIWYM ALKOHOLIKIEM!!!

Może Cię to zdziwi ale na żadne z Twoich twierdzeń się "nie łapię"pomimo tego, że całe środowisko w jakim się obracam wie, że jestem PRAWDZIWYM ALKOHOLIKIEM :bezradny:


A czy przypadkiem ilość takiego czarno-widzenia nie jest zależna od stażu w nowym (trzeźwym) życiu?
Myślę, że inaczej odbierany jest człowiek trzeźwy stosunkowo krótko (bo to może chwilowe) a inaczej taki nie pijący lat naście (naprawdę się zmienił)...

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 17:32

Małgoś napisał/a:
inaczej taki nie pijący lat naście

Na to niestety też się "nie łapię" :bezradny:

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 17:36

Małgoś napisał/a:
inaczej odbierany jest człowiek trzeźwy stosunkowo krótko

Wiesz co usłyszałem od dyrektora placówki w której pracowałem przed odwykiem a z której chciałem się zwolnic po powrocie? Bardzo niechętnie, bo to są najlepsi pracownicy i nie chciałaby się takiego pozbywać. :bezradny: Może ja w jakimś matrixie żyję.... :szok:

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 17:40

pterodaktyll napisał/a:
Powód moim zdaniem byłby dosyć głupi. Z jednej strony własne zdrowie a z drugiej ewentualne nieprzyjemności w pracy

Ptero, powód istotnie wydawać się może głupim...
Ale przecież my niczego o Julii tak naprawdę nie wiemy!
Nie wiemy w jaki sposób powiązana jest ze środowiskiem terapeutów, nie wiemy, jakie ma przesłanki ku temu, by sądzić, że ujawnienie uzależnienia wykopać ją może poza nawias i czy będą to jedynie "nieprzyjemności", czy dalej idące konsekwencje, nie wiemy, ile znaczy dla niej ta praca, itd., itp., etc.
Zresztą, Julia wcale nie twierdzi, że zrezygnowała całkowicie z fachowej pomocy, boi się tylko wypłynięcia na wierzch wiadomości o podjęciu leczenia. Wierzę, że znajdzie jakiś sposób, by "pa tichońku" i w ukryciu jednak z tej pomocy skorzystać.

Małgoś - Pon 12 Lip, 2010 17:44

pterodaktyll napisał/a:
Bardzo niechętnie, bo to są najlepsi pracownicy i nie chciałaby się takiego pozbywać.


Musiało ci wyjątkowo dobrze z oczu patrzeć... ;)

pterodaktyll napisał/a:
Może ja w jakimś matrixie żyję.... :szok:


a żebyś wiedział :mgreen:
wszystkie te obawy, domysły na zasadzie "oni mnie nie akceptują" to jeden wielki matrix... i to tylko w naszych głowach ;)

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 17:46

Urszula napisał/a:
przecież my niczego o Julii tak naprawdę nie wiemy!

Prawdę mówisz. Właściwie po jaką cholerę spekulujemy na ten temat. Przecież to jej życie i nikt za nią decyzji nie podejmie a my jak zwykle od razu krok 12 i hopsasa, wedle zasady...zapomniał wół....... Masz rację, ja się z tej dyskusji wycofuję. Przecież Julia zrobi to co będzie uważała za stosowne do swojej sytuacji i nikomu nic do tego

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 17:48

Cytat:
Może Cię to zdziwi ale na żadne z Twoich twierdzeń się "nie łapię"pomimo tego, że całe środowisko w jakim się obracam wie, że jestem PRAWDZIWYM ALKOHOLIKIEM

No, to masz sakramenckie szczęście!!!
Trafiłeś na fajnych i mądrych ludzi. Co wcale nie oznacza, że Julia też obraca się wśród takich i może bez żadnych obaw ujawnić swój skrzętnie dotąd skrywany sekret.

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 17:48

Małgoś napisał/a:
Musiało ci wyjątkowo dobrze z oczu patrzeć..

Czy te oczy mogę kłamać.... :skromny:
Małgoś napisał/a:
obawy, domysły na zasadzie "oni mnie nie akceptują" to jeden wielki matrix... i to tylko w naszych głowach

Ja o tym już wiem....... ;)

Flandria - Pon 12 Lip, 2010 17:50

pterodaktyll napisał/a:
Przecież Julia zrobi to co będzie uważała za stosowne do swojej sytuacji i nikomu nic do tego


jak to mówią w mojej okolicy: szacun Ptero
:mgreen:

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 17:50

Urszula napisał/a:
No, to masz sakramenckie szczęście!!!
Trafiłeś na fajnych i mądrych ludzi.

Nie łudź się. Nad wypracowaniem tej pozycji to ja musiałem nieco popracować. Samo nic nie przyszło, a szczęście???? Pewnie trochę tak.....

yuraa - Pon 12 Lip, 2010 17:54

Urszula napisał/a:
swój skrzętnie dotąd skrywany sekret.

nie wiem jak to jest u Julii, ale w moim przypadku zapracowałem sobie na
miano: PRAWDZIWY ALKOHOLIK
tylko mi sie wydawało ze to mój skrzętnie skrywany sekret.
dzis pracuje na okreslenie: PRAWDZIWY TRZEŹWY ALKOHOLIK
i podobnie jak Ptero nie jestem szykanowany z tego powodu ani w pracy ani wśród znajomych

Małgoś - Pon 12 Lip, 2010 17:56

pterodaktyll napisał/a:
Czy te oczy mogę kłamać.... :skromny:


No baaa, czarodziej z Ciebie pierwsza klasa :czaruje:
Ale odejść chciałeś Ty, i pewnie dlatego, by zmienić środowisko ;)
pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
obawy, domysły na zasadzie "oni mnie nie akceptują" to jeden wielki matrix... i to tylko w naszych głowach

Ja o tym już wiem....... ;)
_________________


Widać, że sumiennie odrabiałeś prace domowe na terapii ale inni jeszcze mają to przed sobą ;)

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 18:01

Małgoś napisał/a:
czarodziej z Ciebie pierwsza klasa

Tyle mi zostało po mechanizmie iluzji i zaprzeczeń....... :lol2:
Małgoś napisał/a:
odejść chciałeś Ty, i pewnie dlatego, by zmienić środowisko

Nie do końca, już to gdzieś pisałem. Ta praca kolidowała mi mocno z dalszą terapią głównie ze względu na to, że musiałem dojeżdżać ponad 100km do niej i co najmniej 2 dni w tygodniu tam siedzieć od rana do wieczora ;)

Julia - Pon 12 Lip, 2010 18:06

pterodaktyll napisał/a:
A mnie się nasuwa, że ściemnia i nie pisze prawdy.........

Kto Tobie dał prawo do tego,że piszesz delikatnie rzecz ujmując iż piszę nieprawdę???
Urszula napisał/a:
ale skoro odczuwa lęk przed odtrąceniem i utratą pracy, to widocznie ma ku temu powody.

Zapewniam Was( jak słusznie zauważyła Urszula),że mam poważne powody.
Nie pozostaje mi nic innego.jak tylko niektórym z was pogratulować wspaniałych pracodawców i i zrozumienia przez nich Waszej choroby.

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 18:08

Flandra napisał/a:
dlaczego Julia uważa, że w środowisku ludzi zajmującym się terapią uzależnień nie znalazłaby zrozumienia.

Tego Julia też nie napisała. Może nie chodzi jej o terapeutów, a o inne osoby powiązane ze środowiskiem? A może faktycznie są to jedynie jej takie "strachy na Lachy"? A może głównym hamulcowym jest wstyd przed współpracownikami? Co też jest przecież ludzkie...

Małgoś - Pon 12 Lip, 2010 18:11

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
czarodziej z Ciebie pierwsza klasa

Tyle mi zostało po mechanizmie iluzji i zaprzeczeń....... :lol2:



no to już wiem skąd wzięło się określenie ILUZJONISTA :drapie:
:mgreen:

pterodaktyll napisał/a:
Ta praca kolidowała mi mocno z dalszą terapią


ano widzisz... Ty wiedziałeś co jest dla Ciebie najważniejsze w tym momencie, pracę można znaleźć, a jeśli ktoś szuka przeszkód, nie chce sobie pomóc to wymyśla cuda na kiju :/

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 18:15

Julia napisał/a:

Kto Tobie dał prawo do tego,że piszesz delikatnie rzecz ujmując iż piszę nieprawdę???

Wyraziłem jedynie swoje wrażenia po przeczytaniu Twoich postów ale jak zapewne zauważyłaś ze spekulacji na Twój temat się wycofałem, bo jak słusznie zauważyła Urszula, nic o Tobie praktycznie nie wiem i prawdę mówiąc dopóki nie zechcesz napisać bardziej konkretnie, to cała ta paplanina nie ma większego sensu. Jeśli poczułaś się urażona, przepraszam, obrażanie Ciebie nie było moją intencją .......Twoje życie....jak rozwiążesz swoje problemy, też Twoja sprawa........

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 18:16

pterodaktyll napisał/a:
Nad wypracowaniem tej pozycji to ja musiałem nieco popracować. Samo nic nie przyszło, a szczęście???? Pewnie trochę tak.....

Jasne, że musiałeś popracować! I podejrzewam, że nie tylko "nieco"...
I szczęścia też nie miałeś "trochę tak", musiałeś go mieć całkiem sporo, bo nie wszędzie mógłbś się spotkać ze zrozumieniem.
Najważniejsze, że potrafiłeś pomóc szczęściu i udało Ci się to zrobić!!!

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 18:19

Urszula napisał/a:
nie wszędzie mógłbś się spotkać ze zrozumieniem.

Zapomniałaś, że jestem wolnym człowiekiem i jak komuś nie po drodze moja choroba, to wynocha... ;)

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 18:29

Cytat:
dzis pracuje na okreslenie: PRAWDZIWY TRZEŹWY ALKOHOLIK
i podobnie jak Ptero nie jestem szykanowany z tego powodu ani w pracy ani wśród znajomych

Yuraa, ja też solidnie zapracowałam sobie na miano PRAWDZIWEJ ALKOHOLICZKI. Teraz też próbuję zapracować na określenie TRZEŹWA ALKOHOLICZKA, ale nie chwalę się tymi faktami ani przed dalszą rodziną, ani przed znajomymi. Kto musiał wiedzieć, ten wie - reszcie świata nic do tego!

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 18:35

pterodaktyll napisał/a:
Zapomniałaś, że jestem wolnym człowiekiem i jak komuś nie po drodze moja choroba, to wynocha...

No, to masz podwójne szczęście! Nie każdy o sobie może powiedzieć, że jest naprawdę wolnym człowiekiem...

anakonda - Pon 12 Lip, 2010 18:44

w tych czasach szeroko pojetej "konsumpcji" slowo "wolny czlowiek" to dopiero iluzja :)


A wracajac do tematu co to za roznica czy ktos powie czy nie .Czy bedzie jezdzil na terapie do szkocji w sumie leczymy sie dla siebie nie dla innych wazne aby dana droga ktora wybralismy pomogla nam.

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 18:48

Julia napisał/a:
Zapewniam Was( jak słusznie zauważyła Urszula),że mam poważne powody.

Widzisz, Julio, nie znamy tych powodów, więc nie możemy odnieść się sensownie do Twoich obaw...
Nie chcesz ich ujawniać - Twoja sprawa!
Ale nie dziw się, że w tej sytuacji, nikt na forum niczego doradzić Ci nie może. Doradziłby pewnie zaufany terapeuta...
Niekoniecznie w miejscu Twojego zamieszkania i niekoniecznie związany z ludźmi, z którymi spotykasz się zawodowo na codzień.

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 19:17

arkady_2 napisał/a:
co to za roznica czy ktos powie czy nie .Czy bedzie jezdzil na terapie do szkocji w sumie leczymy sie dla siebie nie dla innych wazne aby dana droga ktora wybralismy pomogla nam.

W sumie tak. Leczymy się dla siebie. Ale czy się powie, czy nie powie... o, tu już otwiera się pole do polemiki!
Można trzeźwieć otwarcie, wyznając wszem i wobec, że jest się alkoholikiem.
I nie zawsze jest to takie fajne... Nie tylko ze względu na własne samopoczucie, możliwość odrzucenia przez trzeźwe środowisko, utratę pracy i temuż podobne *p****, ale i na rodzinę, na którą ściąga się przed znajomymi odium uzależnienia ("o, to ta, której matka jest alko!", "to ten, którego baba musiała iść na odwyk", itd).
Można też terapeutyzować się bez rozgłosu, po kryjomu, po cichutku, licząc na to, że sprawa nie ujrzy światła dziennego i nie narobi nikomu nowego bałaganu.
Moim zdaniem, im mniejszy szum wokół trzeźwienia, tym lepiej dla trzeźwika, który do tej pory za alkoholika przez nikogo nie był uważany.

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 19:32

Małgoś napisał/a:
A czy przypadkiem ilość takiego czarno-widzenia nie jest zależna od stażu w nowym (trzeźwym) życiu?
Myślę, że inaczej odbierany jest człowiek trzeźwy stosunkowo krótko (bo to może chwilowe) a inaczej taki nie pijący lat naście (naprawdę się zmienił)...

Pewnie tak. Ale ten niepijący lat naście też kiedyś był trzeźwym "stosunkowo krótko", no nie?
Jeśli ktoś wytatuował sobie na korze mózgowej, że alkoholikowi nie wolno zaufać, to staż trzeźwości nie ma większego znaczenia. Dla takiego kogoś - alkoholik to alkoholik i w każdej chwili może mieć nawrót...

anakonda - Pon 12 Lip, 2010 19:46

Cytat:
Dla takiego kogoś - alkoholik to alkoholik i w każdej chwili może mieć nawrót...


Ale czy on jest winny obaw znaczy "ktoś" .My jesteśmy chorzy i my powinniśmy znac ograniczenia tej choroby jak i jej konsekwencje jedni ludzi sa tacy drudzy inni i fajnie bo przez to swiat jest ciekawy :)

Flandria - Pon 12 Lip, 2010 19:52

Urszula napisał/a:
Moim zdaniem, im mniejszy szum wokół trzeźwienia, tym lepiej dla trzeźwika, który do tej pory za alkoholika przez nikogo nie był uważany.


swoją drogą to jestem w szoku, że to właśnie TY piszesz takie rzeczy

miałam wrażenie, że w Stanach tego rodzaju problem traktuje się z dużym zrozumieniem, podobno świadomość o chorobie alkoholowej w tym kraju jest bardzo wysoka, i można tam dosyć otwarcie o tym mówić

Kulfon - Pon 12 Lip, 2010 20:02

Urszula napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Zapomniałaś, że jestem wolnym człowiekiem i jak komuś nie po drodze moja choroba, to wynocha...

No, to masz podwójne szczęście! Nie każdy o sobie może powiedzieć, że jest naprawdę wolnym człowiekiem...

Dlaczego niby nie ?? dopoki nie jest sie w :krata: to jest sie wolnym.

a reszta to nasz dobrowolny wybor !!!
np. moja chora praca, dzis moglem zakonczyc babranie sie w bagnie, ale znalazlem "rozwiazanie", tzn. mniejsze zlo finansowe :?

Małgoś - Pon 12 Lip, 2010 20:22

Urszula napisał/a:
Małgoś napisał/a:
A czy przypadkiem ilość takiego czarno-widzenia nie jest zależna od stażu w nowym (trzeźwym) życiu?
Myślę, że inaczej odbierany jest człowiek trzeźwy stosunkowo krótko (bo to może chwilowe) a inaczej taki nie pijący lat naście (naprawdę się zmienił)...

Pewnie tak. Ale ten niepijący lat naście też kiedyś był trzeźwym "stosunkowo krótko", no nie?
Jeśli ktoś wytatuował sobie na korze mózgowej, że alkoholikowi nie wolno zaufać, to staż trzeźwości nie ma większego znaczenia. Dla takiego kogoś - alkoholik to alkoholik i w każdej chwili może mieć nawrót...


Oczywiście że każdy był kiedyś początkującym trzeźwikiem. Ale chodziło mi raczej o to, że większym zaufaniem obdarza się kogoś, kto nie pije już stosunkowo długo. Poza tym myślę, że łatwiej ludziom przełknąć powiedzenie że "kiedyś piłem za dużo" niż "jestem trzeźwym alkoholikiem".

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 20:38

Kulfon napisał/a:
reszta to nasz dobrowolny wybor !!!

To właśnie miałem na myśli pisząc, że jestem wolnym człowiekiem ;)

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 21:42

Cytat:
miałam wrażenie, że w Stanach tego rodzaju problem traktuje się z dużym zrozumieniem, podobno świadomość o chorobie alkoholowej w tym kraju jest bardzo wysoka, i można tam dosyć otwarcie o tym mówić

Hi, hi. hi... Flandro, widzę, że i Ty też uważasz Stany za jakiś ziemski raj!
Moi znajomi w Polsce wyobrażają sobie, że każdy mieszkaniec USA żyje na poziomie o wiele wyższym, niż reszta świata, że pracy tu w brud, że zero problemów, że jest to kraj wolności w bardzo szerokim pojęciu, że można tu otwarcie o wszystkim mówić, pełna demokracja, poszanowanie praw obywatelskich, itd...
W rzeczywistości nigdzie nie ma chyba większego zakłamania, pruderii, obłudy i różnego rodzaju nonsensów prawnych, finansowych i innych, jak właśnie w tym "raju"!
Owszem, tzw. postawa społeczna, poszanowanie praw wolnościowych, czy tolerancja są tu bardzo w cenie, ale tylko na pokaz i na papierze. Rzeczywistość skrzeczy!
Nie tylko w naszym małym polonijnym światku, choć tu uwidacznia się najwyraźniej.
Teoretyczna znajomość problemów związanych z chorobą alko jest rzeczywiście wysoka. Mówić otwarcie też można (szczególnie, jeśli chodzi o innych), ba!, nawet w modzie jest udzielanie moralnego wsparcia trzeźwiejącym alkoholikom, sponsorowanie ośrodków uzależnień i deklaracje, że podziwia się ludzi walczących z nałogiem.
Ale jak przychodzi co do czego, to biznesmen, który końcem roku wybulił dość dużą kwotę na pomoc uzależnionym (może ją sobie odpisać od podatku, stąd zwykle ten koniec roku...), w momencie gdyby mógł zatrudnić trzeźwego alko i w ten sposób mu pomóc, wynajduje tysiące argumentów przeciw. Może dlatego, że tej faktycznej pomocy nie jest w stanie odpisać od dochodu, bo to wartość nieprzeliczalna na dolary?
Podobnie jest z deklaracjami równości rasowej. Men krzyczy głośno, że jest za równością, popiera kosztowne dowożenie czarnoskórych dzieciaków z dalekich przedmieść do szkół w dzielnicach zamieszkiwanych przez białych, ale niech jakiś Murzyn kupi dom obok jego posesji! Natychmiast szuka nowego lokum i przeprowadza się w "mniej śmierdzące miejsce".
Przykłady można mnożyć, mnożyć, mnożyć...
Co innego pływa po wierzchu, zupełnie coś innego kotłuje się pod powierzchnią tego wolnego, świadomego i wspaniałego społeczeństwa. A prawo zawsze stoi po stronie tych, którzy mają kasę i nic nie jest tego w stanie zmienić.
Przyznać się do alkoholowej przeszłości? Mówić o niej otwarcie?
Ależ owszem, możesz jak najbardziej!!!
Nikt ci złego słowa nie powie, nawet ktoś tam poklepie po ramieniu: " - O.K., masz to już za sobą! Cieszę się, że cię poznałem i jestem z ciebie dumny, że tak świetnie sobie radzisz.".
Gdy jednak spytasz, czy w tym układzie byłby skłonny cię zatrudnić (nie pijesz już przecież np. od 2, 4, 6-ciu lat), z całą pewnością usłyszysz: "- Och, gdybym tylko miał wolne miejsce w firmie, od jutra byłbyś moim pracownikiem!".
Po czym jutro przyjmuje do roboty kogoś "bez przeszłości", albo kogoś, kto się do niej nie przyznaje...

Flandria - Pon 12 Lip, 2010 21:50

heh 23r
pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 22:05

Kulfon napisał/a:
Flandra napisał/a:
heh 23r


Co heh ???


Ameryka :wysmiewacz:

No co?? Raju żeście nie widzieli??? :wysmiewacz:

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 22:07

Kulfon napisał/a:
a reszta to nasz dobrowolny wybor !!!

Niby tak, Kulfonie, ale to też g*** prawda!
Najczęściej nasze wybory nie są w pełni "dobrowolnymi", bo nie żyjemy przecież w próżni i ograniczają nas przepisy prawa, a wierzących dodatkowo ograniczają doktryny religijne.
Wolny wybór? Wolne żarty!!!
Fatum, Los, Opatrzność, czy jak to tam kto nazywa, stawia nas zwykle przed wyborami, których nie chcielibyśmy podejmować, a często musimy WBREW SOBIE dla SIEBIE.

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 22:10

Urszula napisał/a:
Fatum, Los, Opatrzność, czy jak to tam kto nazywa, stawia nas zwykle przed wyborami, których nie chcielibyśmy podejmować,

Nie tragizuj, z tego składa się życie......
Urszula napisał/a:
często musimy WBREW SOBIE dla SIEBIE

To się nazywa instynkt.....przeżycia ;)

Kulfon - Pon 12 Lip, 2010 22:12

Urszula napisał/a:
często musimy WBREW SOBIE dla SIEBIE


wystarczy usiasc gdzie indziej a wtedy te same rzeczy wygladaja inaczej ;)

Cytat:
Wolny wybór? Wolne żarty!!!

nieprawda :P

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 22:22

Małgoś napisał/a:
Poza tym myślę, że łatwiej ludziom przełknąć powiedzenie że "kiedyś piłem za dużo" niż "jestem trzeźwym alkoholikiem".

A pewnie, że łatwiej!
Słowo ALKOHOLIK niesie w społecznym odczuciu tak samo wiele pejoratywnego ładunku jak słowo ODWYK.
Jedno i drugie jest nacechowane ujemnymi skojarzeniami i wątpię, by w najbliższym czasie ten stan rzeczy uległ zmianie.

pterodaktyll - Pon 12 Lip, 2010 22:24

Urszula napisał/a:
ALKOHOLIK niesie w społecznym odczuciu tak samo wiele pejoratywnego ładunku jak słowo ODWYK.

A ja to wszystko serdecznie p***ę................. ;)

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 22:51

pterodaktyll napisał/a:
Nie tragizuj, z tego składa się życie......

"To tysz to" chciałam wyrazić (ino chyba cóś mi zasię nie wyszło...)!
Nasze "dobrowolne wybory" naszymi wyborami, a życie i tak sobie. Życie jak tam chce!
Mamy wybór pomiędzy piciem i nie piciem, pomiędzy zeszmaceniem się na różne inne sposoby a zachowaniem ludzkiej godności, pomiędzy zgnojeniem kogoś w imię własnej korzyści a olaniem problemu, itd...
pterodaktyll napisał/a:
To się nazywa instynkt.....przeżycia

???!!!
No, nie wiem!
Z moim instynktem przeżycia chyba jest dość kiepsko, bo częstokroć moje działania obracają się przeciwko mnie.

Urszula - Pon 12 Lip, 2010 23:23

Kulfon napisał/a:
wystarczy usiasc gdzie indziej a wtedy te same rzeczy wygladaja inaczej

Prawda!
Kiedy siadam na przeciwko sąsiada przy stole, widzę jego siwy wąs, uśmiechnięte oczy, przyjazną gębę skorą do śmiechu... Ale kiedyś usiadłam za nim i zobaczyłam zwały sadła na plecach, pośladki wylewające się poza krzesło, górę tłuszczu, zupełnie jakby składał się z samej d*** i łysej głowy!
Nie przeszkadza mi to. Obojętnie jak wygląda i z jakiej perspektywy, i tak go lubię!
Pewnie warto przesiadać się z miejsca na miejsce, żeby zyskać inny punkt widzenia...
Ale czy zawsze?

Flandria - Pon 12 Lip, 2010 23:36

Urszula napisał/a:
Pewnie warto przesiadać się z miejsca na miejsce, żeby zyskać inny punkt widzenia...
Ale czy zawsze?


w sumie chyba nawet najgorsza prawda jest lepsza od oszukiwania się ...

Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 00:13

Flandra napisał/a:
Urszula napisał/a:
Pewnie warto przesiadać się z miejsca na miejsce, żeby zyskać inny punkt widzenia...
Ale czy zawsze?


w sumie chyba nawet najgorsza prawda jest lepsza od oszukiwania się ...


Zdecydowanie TAK :tak:

Urszula - Wto 13 Lip, 2010 00:39

pterodaktyll napisał/a:
A ja to wszystko serdecznie p***ę.................

A ja nie!
Bo tu już nie chodzi o moje własne trzeźwienie, na którym według terapki Kaśki powinnam się głównie "sfokusować"!
Jeśli mogę w tej chwili nie dolewać oliwy do ognia i uchronić moich najbliższych przed zlośliwymi i durnowatymi komentarzami osób postronnych, to dlaczego mam tego nie czynić?
Wszyscy znajomi wiedzą, że już nie pracuję w poprzedniej firmie. Kilku zaufanym osobom przyznałam się do powodu zwolnienia, reszcie wytłumaczyłam, że nie dawałam sobie rady ze zbyt ciężką pracą (co zresztą jest zgodne z prawdą)...
Też bym chciała wszystko popier**lić, przestać się przejmować, nie myśleć o niczym i cieszyć się, że w ciągu kolejnego dnia nie zapiłam, więc jestem na najlepszej drodze ku trzeźwieniu...
Ale czy mogłabym powiedzieć swoim własnym dzieciom: "- Pier***ę opinię ludzką, bo to MOJE trzeźwienie! I w ostatnim ogniwie układu trawiennego mam to, co ludzie gadają o mnie i jak to się na was odbija" ???
Pier***ć wszystko jest najłatwiej!!!!!!!
A ja przed laty poszłam na łatwiznę pijąc alko celem złagodzenia emocji...
Teraz już nie stać mnie na żadne "pier**lę"!

anakonda - Wto 13 Lip, 2010 01:04

Urszula wiem (tak mi sie zdaje tylko) co czujesz ja to teraz przerabiam np idac ulica (a to male miasteczko) widze te spojrzenia a w tych spojrzeniach (litosc i jakas niechec i te slowa jakby mieli wyryte na twarzach jak mu ciezko sam pijak to jescze zona pijaczka ktora nawiala) .Syn tak mi sie zdaje tez nie ma lekko bo widze coraz mniej na dwor wychodzi .Ktoś chcial dobrze idac do opieki spolecznej aby sie popytac o kase a wyszlo jak wyszlo.Ale wiesz rozmawialem z synem on to niby rozumie i ja mam nadzieje ze im poprostu to minie bedzie inna sensacja to sie nia zajma.
Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 01:10

arkady_2 napisał/a:
Urszula wiem (tak mi sie zdaje tylko) co czujesz ja to teraz przerabiam np idac ulica (a to male miasteczko) widze te spojrzenia a w tych spojrzeniach (litosc i jakas niechec i te slowa jakby mieli wyryte na twarzach jak mu ciezko sam pijak to jescze zona pijaczka ktora nawiala) .Syn tak mi sie zdaje tez nie ma lekko bo widze coraz mniej na dwor wychodzi .Ktoś chcial dobrze idac do opieki spolecznej aby sie popytac o kase a wyszlo jak wyszlo.


Jest pewne wyjście, jeśli nie dajesz rady unieść ciężaru tych spojrzeń.... Zmienić adres. Najważniejsze jest to co robisz i do czego dążysz, ale wiem jak ludzie potrafią "umilić" życie i dlatego czasem wyprowadzka jest idealnym rozwiązaniem. Myślałeś o tym?

anakonda - Wto 13 Lip, 2010 01:16

Cytat:
Jest pewne wyjście, jeśli nie dajesz rady unieść ciężaru tych spojrzeń.... Zmienić adres. Najważniejsze jest to co robisz i do czego dążysz, ale wiem jak ludzie potrafią "umilić" życie i dlatego czasem wyprowadzka jest idealnym rozwiązaniem. Myślałeś o tym?


Pod most pojde obecnie przygarneli nas moi rodzice jak ty to se wyobrazasz bez pracy itd?Nie mamy juz dokad z synem pojsc i tak chwala im za to ze po tym wszystkim co ja im w zyciu narobilem przygarneli mnie bo synem napewno by sie zaopiekkowali

Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 01:29

arkady_2 napisał/a:
Pod most pojde obecnie przygarneli nas moi rodzice jak ty to se wyobrazasz bez pracy itd?Nie mamy juz dokad z synem pojsc i tak chwala im za to ze po tym wszystkim co ja im w zyciu narobilem przygarneli nie bo synem napewno by sie zaopiekkowali


Nie wyobrażam sobie... ale zawsze jest to jakieś wyjście.

Coś Ci tu napiszę, taki wycinek z życia kobiety, która chlała i straciła by pewnie życie gdyby... nie wyprowadzka. Zostawiła wszystko a w zasadzie nic, bo wszystko przepiła. Zostawiła przeszłość i z kilkoma groszami w kieszeni (i synem alkoholikiem) przyjechała do Warszawy. Początkowo stać ją było jedynie na wynajęcie nory w suterenie na peryferiach. Tam szyła kiecki które sprzedawała na bazarze, bo pracy też nie miała upatrzonej. Razem z synem (już dorosłym) to robili by uciec od środowiska, by zacząć nowe życie. Odbiła się, nikt jej za rączkę nie prowadził, miała jedynie silną wolę i paniczny strach przed alkoholem.... Znalazła pracę w ośrodku pomocy społecznej, wracając do domu zbierała drewno w lesie by ogrzać lichy pokój który wynajmowała... Ale dała radę, stanęła na nogach.
Dlaczego to piszę? Bo chcę byś wyobraził sobie walkę o życie... Czy warto? To wie tylko ta osoba, która się podjęła.

anakonda - Wto 13 Lip, 2010 01:52

Bez urazy ale takie "legendy" niech zostana w ksiazkach moze gdzies tam jakies prawdy sa.W sumie na terapi zamknietej jak tu teraz na otwartej terapeuci kazdy mi radzi ze ucieczka to zaden sposob a jak ma sie choć niewielkie wsparcie to trzeba z tego korzystac.Myslisz ze ja nie chcialem gdzies wyjechac itp ale co to by mi dalo? Naprawde ja chce byc trzezwy i pozyc troche i nie bede z byle powodu uciekal cale zycie uciekalem od problemow od emocj ojcostwa itd .teraz koniec z tym.
Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 02:02

arkady_2 napisał/a:
Bez urazy ale takie "legendy" niech zostana w ksiazkach moze gdzies tam jakies prawdy sa.W sumie na terapi zamknietej jak tu teraz na otwartej terapeuci kazdy mi radzi ze ucieczka to zaden sposob a jak ma sie choć niewielkie wsparcie to trzeba z tego korzystac.Myslisz ze ja nie chcialem gdzies wyjechac itp ale co to by mi dalo? Naprawde ja chce byc trzezwy i pozyc troche i nie bede z byle powodu uciekal cale zycie uciekalem od problemow od emocj ojcostwa itd .teraz koniec z tym.


Ano widzisz, to nie legendy, tylko historia kobiety, którą poznałam. I nie chodziło tu o ucieczkę a o zmianę. Przed ową zmianą kobieta ta musiała podjąć decyzję czy zostać tam i być nadal w starym kręgu, czy iść na całość. To był ekstremalny przykład, ale świadczy jedynie o determinacji, woli zmiany dotychczasowego życia. Ze strachem i ucieczką nie ma to zbyt wiele wspólnego, a jeśli nawet, to liczy się jej życie, które wygrała...

Urszula - Wto 13 Lip, 2010 02:05

Małgoś napisał/a:
Jest pewne wyjście,
Małgoś napisał/a:
Zmienić adres.

Małgoś, chyba sama nie wierzysz w to, co piszesz!
Zmienić adres? Jak, za co i gdzie?
Zmienić adres może ktoś, kto dysponuje większą gotówką (a i ten nie zawsze znajdzie odpowiedni pokoik do wynajęcia).
Może się mylę, może w Polsce darmowe mieszkania tylko czekają na lokatorów, a to co słyszę od ludzi w rozmowach telefonicznych i to, co oglądam w TV jest zwykłym kłamstwem i "przebarwieniem"?
W końcu Polskę odwiedziłam ostatnio dwa lata temu i to na na krótko (tylko jeden miesiąc), ale wystarczyło, by napatrzeć się i nasłuchać różnych różności.

Julia - Wto 13 Lip, 2010 02:14

Urszula napisał/a:

Widzisz, Julio, nie znamy tych powodów, więc nie możemy odnieść się sensownie do Twoich obaw..

...o powodach napisałam na początku tego tematu.
Urszula napisał/a:
Ale nie dziw się, że w tej sytuacji, nikt na forum niczego doradzić Ci nie może.

Nie dziwię się.Odnoszę wrażenie,że wg niektórych userów jeżeli ktoś wybrał
inną metodę niż leczenie w Poradni Uzależnień jest osobą niewiarygodną .:/
Urszula napisał/a:
Doradziłby pewnie zaufany terapeuta...
Niekoniecznie w miejscu Twojego zamieszkania

Widzisz tak się składa,że nie mam możliwości skorzystania z terapii w innej miejscowości.
Kroczę sobie zatem powoli swoją drogą i póki co mam się w miarę dobrze.
Dobrego nadchodzącego dnia.

Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 02:17

Urszulko, nie pisz, że ja nie wierzę, bo opisałam jedynie czyjąś historię. Kobieta ta zrobiła to bo czuła, że to jest dla niej szansa. Przepiła wszystko, wylądowała w głębokiej depresji w szpitalu, nie miała nikogo poza synem (już dorosłym). I wyjechała, w ciemno.
Urszula - Wto 13 Lip, 2010 04:39

Małgoś napisał/a:
nie pisz, że ja nie wierzę, bo opisałam jedynie czyjąś historię.

Małgoś, nie twierdzę, że historia, którą opisałaś jest nieprawdziwa!
Ale jestem już dużą dziewczynką i trudno mi jakoś wierzyć w baśnie zakończone happy end'em...
Nasuwają mi się dziesiątki pytań i wątpliwości w związku z tą opowieścią. Całkiem przyziemnych i być może nawet głupich...
Bo skoro tak łatwo odbić się od dna nie mając żadnych zasobów finansowych, nie mając wsparcia w rodzinie i kierując się jedynie chęcią zmiany na lepsze dotychczasowej egzystencji, to skąd tylu bezdomnych na Dworcu Centralnym w W-ie i każdym innym mieście? To skąd tylu żebraków koczujących zima-lato pod wiaduktami kolejki w Chicago? Skąd ci zamarznięci w śmietnikach polskich blokowisk i na ogródkach działkowych? Skąd zaczadzeni, lub "ugotowani" w kotłowniach, potopieni w ciągach kanalizacyjnych na całym świecie?
Nie każdy z nich jest, lub był alkoholikiem. Niektórym po prostu tak się życie ułożyło, zupełnie bez ich winy... I nie każdy miał tyle szcześcia, co kobieta, której historię opisałaś.
Historia, zresztą, wydaje mi się bardzo mało wiarygodna bez udziału dobej wróżki, która zmusiłaby właścicieli "podwarszawskiej nory" do przyjęcia pod dach ubogich lokatorów, zamieniała igły sosnowe w igły do szycia i sprawiła, by kiecki uszyte przez bohaterkę baśni (z czego?, z mgły porannej?, płatków kwiecia akacji?) znajdowały tak wielu nabywców, by wystarczyło na opłacenie czynszu, chlebuś i sól do kwaśnego mleka.
Lepiej niech się Arkady trzyma tego, co ma pewne! Rodzice dają mu dach nad głową, nie odtrącają ani jego, ani wnuka, z czasem i Arkady znajdzie jakąś robotę i wszystko się jakoś ułoży...
Powodzenia, Arkady! Trzymaj się Rodziców i nie podejmuj pochopnych decyzji zmiany adresu, choćby Ci "litościwe" spojrzenia mieszkańców miasteczka wychodziły bokiem.
Nie jest to przyjemne (szczególnie dla Twojego syna), ale lepsze to, niż tułaczka po obcych miejscach bez gwarancji na sukces.

Urszula - Wto 13 Lip, 2010 05:02

Julia napisał/a:
o powodach napisałam na początku tego tematu.

Bardzo enigmatycznie i właściwie tyle, co nic...
Ale na tym forum nikt od nikogo nie oczekuje, żeby zaraz wszystkie wnętrzności wywlekać z siebie ku podziwowi gawiedzi!
Nie chcesz napisać w czym rzecz? - nie piszesz. Nie chcesz posłuchać dobrych rad trzeźwych alko? - nie musisz. Wydaje Ci się, że sama uporasz się z problemem? - próbuj!
Ja też próbuję i już nie raz zostałam za to obhuśtana przez userów!
Jedno, co Ci mogę zdradzić, Julio - na samym forum daleko w trzeźwieniu nie ujedziesz. Owszem, możesz się "wygadać", napisać, co Ci tam się po duszy kołacze i to z całą pewnością pomaga. Ale po prawdziwą pomoc trzeba jednak udać się do profesjonalistów.

Tomoe - Wto 13 Lip, 2010 08:01

Julia napisał/a:

Zapewniam Was( jak słusznie zauważyła Urszula),że mam poważne powody.
Nie pozostaje mi nic innego.jak tylko niektórym z was pogratulować wspaniałych pracodawców i i zrozumienia przez nich Waszej choroby.


Kochanie, to nie są powody. To są wymówki chorego uzależnionego mózgu, stosowane wobec ciebie po to, żebyś mu dostarczyła jego dawki chemii, której mu dostarczałaś przez długie lata, a której mu teraz odmawiasz.
I jeśli będziesz ulegała swoim irracjonalnym lękom przed rzekomo zagrażającym ci odrzuceniem przez środowisko zawodowe - lękom, które produkuje ci twój uzależniony mózg, nie podejmiesz leczenia swojego uzależnienia, a w konsekwencji wrócisz do picia. I będziesz piła coraz bardziej destrukcyjnie, aż stanie się to, czego się tak boisz - środowisko zawodowe cię rzeczywiście odrzuci.
Taki jest nieuchronny bieg rzeczy.

Oczywiście ty mi nie musisz wierzyć, chociaż jestem osobą, która podjęła leczenie, osobą, która nie pije dzięki temu od ponad sześciu lat - a żadne środowisko jej z tego powodu nie odrzuciło. :)
Ty możesz oczywiście wierzyć w to, co ci produkuje twoja chora głowa po to, żebyś się wreszcie napiła.

Mówisz, że nie pójdziesz się leczyć do ośrodka, który jest zbyt blisko twojego domu.
W takim razie poszukaj sobie ośrodka oddalonego od twojego domu, w jakiejś innej miejscowości.
Masz chyba coś takiego jak książka telefoniczna i umiesz czytać i korzystać z telefonu.

Słówko do ciebie, Urszulko z Chicago.
Wszystko co tu piszesz, wyraża twoje obawy, twoje lęki przed odrzuceniem z powodu twojej choroby.
Wiesz, co oznaczają te lęki?
Oznaczają one, że ty jeszcze nie zaakceptowałaś swojego alkoholizmu.
Nie zaakceptowałaś go jako choroby.
I nie zaakceptowałaś siebie jako człowieka chorego na tę chorobę.
Boisz się odrzucenia przez ludzi - bo w istocie sama siebie odrzucasz.
Boisz się potępienia przez ludzi - bo sama siebie potępiasz.
Jest w tobie strach pod tytułem: "ach, co to będzie, jak się wyda" - bo jeszcze sama siebie bardzo się boisz.
Sama ze sobą nie jesteś jeszcze oswojona ani pogodzona.
I dlatego tak świetnie rozumiesz Julię i chętnie potakujesz jej argumentom - bo ona ma do swojego alkoholizmu identyczny stosunek jak ty i stosuje te same zabiegi co ty, żeby się do tego nie przyznać.
:)

Wiedźma - Wto 13 Lip, 2010 08:02

Julia napisał/a:
ktoś wybrał
inną metodę niż leczenie w Poradni Uzależnień

Opowiesz nam bliżej o wybranej przez siebie metodzie?

Tomoe - Wto 13 Lip, 2010 08:12

arkady_2 napisał/a:
ja to teraz przerabiam np idac ulica (a to male miasteczko) widze te spojrzenia a w tych spojrzeniach (litosc i jakas niechec i te slowa jakby mieli wyryte na twarzach jak mu ciezko sam pijak to jescze zona pijaczka ktora nawiala) .Syn tak mi sie zdaje tez nie ma lekko bo widze coraz mniej na dwor wychodzi .


No cóż... teraz widzisz te spojrzenia, bo teraz jesteś trzeźwy. Kiedy piłeś - te spojrzenia też były, tylko ty w pijackim amoku ich nie widziałeś.
Dbaj o swoja trzeźwość, nie wracaj do picia - a wtedy sam zobaczysz, jak zmienią się spojrzenia ludzi kierowane w twoją stronę. To są proste, aczkolwiek nieprzyjemne, konsekwencje twojego picia.
A konsekwencje picia trzeba ponieść. Nie da się przed nimi uciec.

Ja sześć lat temu, wychodząc z mojego mieszkania na klatkę schodową, patrzyłam w podłogę, żeby nie widzieć ludzkich spojrzeń.
A teraz patrzę wszystkim śmiało prosto w oczy i z uśmiechem mówię sąsiadom "dzień dobry". A oni mi odpowiadają z uśmiechem. :)

Tomoe - Wto 13 Lip, 2010 08:16

Urszula napisał/a:

W końcu Polskę odwiedziłam ostatnio dwa lata temu i to na na krótko (tylko jeden miesiąc), ale wystarczyło, by napatrzeć się i nasłuchać różnych różności.


W Polsce dziadostwo, w Stanach jeszcze gorsze dziadostwo...
To może ty się, dziewczyno, przeprowadź na Antarktydę. Tam są same trzeźwe pingwiny. :wysmiewacz:

pterodaktyll - Wto 13 Lip, 2010 08:28

Urszula napisał/a:
czy mogłabym powiedzieć swoim własnym dzieciom: "- Pier***ę opinię ludzką, bo to MOJE trzeźwienie

Może zdziwi Cię fakt, ale ja na początku trzeźwienia coś takiego swoim dzieciom powiedziałem, rzecz jasna nie tymi słowami, ale wydźwięk był mniej więcej taki sam. Teraz mam z nimi takie relacje o jakich mogłem tylko pomarzyć swego czasu....
Urszula napisał/a:
Jeśli mogę w tej chwili nie dolewać oliwy do ognia i uchronić moich najbliższych przed zlośliwymi i durnowatymi komentarzami osób postronnych, to dlaczego mam tego nie czynić?

Przede wszystkim chroń siebie a reszta w odpowiednim czasie przyjdzie sama....

Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 14:36

Urszulko, dopiszę jeszcze coś w tym wątku.
Tamta kobieta oczywiście nie od razu była w posiadaniu materiałów i sprzętu, to co opisałam jest jedynie małym fragmentem jej historii. Nie dopytywałam o szczegóły, bo dla mnie najważniejsze było to co osiągnęła. A sposób i czas temu poświęcony to już sprawa jednak marginalna. Wiem, że łatwo nie miała, w wieku ok 40 lat startowała w nowym mieście, od zera! Aktualnie nie dorobiła się majątku, ale jest trzeźwa, na konto co miesiąc wpływa jej emerytura, a że mała, to dorabia pomagając innym.
Jeśli chodzi o bezdomnych, koczujących na dworcach, to zapewniam Cię, że w zdecydowanej większości są to bezdomni z wyboru. Oni sami wybierają taki a nie inny sposób na swoje życie. Zostawiają rodziny, nie chcą się leczyć, nie chcą pracować. Na marginesie napiszę tu, że że pomimo iż w Warszawie czynsze i życie w ogóle jest bardzo drogie, to można znaleźć tanie lokum na peryferiach. Naprawdę! Za pokoik bez ogrzewania (trzeba kupić np kozę lub ogrzewać prądem), z zimną wodą trzeba wyłożyć ok 400 PLN. Drogo?
Jeśli tylko się chce pracę też można znaleźć... o wiele łatwiej niż np w małym miasteczku. Ale trzeba wiedzieć czego się chce.
Nie polecam Arkadiemu tak drastycznych kroków, ale chcę by wiedział, że wyjście zawsze jakieś jest i to o niebo lepsze niż skończenie żywota w kałuży pod płotem.

Julia - Wto 13 Lip, 2010 14:47

Wiedźma napisał/a:

Opowiesz nam bliżej o wybranej przez siebie metodzie?

Po co ta złośliwość?
Pisałam już wielokrotnie co zamierzam robić,zatem powtarzać nie będę.
Tomoe napisał/a:
żadne środowisko jej z tego powodu nie odrzuciło. :)

Gratuluję tak wspaniałego środowiska.
Tomoe napisał/a:
I jeśli będziesz ulegała swoim irracjonalnym lękom przed rzekomo zagrażającym ci odrzuceniem przez środowisko zawodowe

...nie jest to lęk irracjonalny.
Cytat:
Ty możesz oczywiście wierzyć w to, co ci produkuje twoja chora głowa po to, żebyś się wreszcie napiła

...skąd Ty wiesz jak chora jest moja głowa i co produkuje.
Czyżby Wszyscy alkoholicy to klony i leczy się ich identyczna metodą?
Może też stosuje się metodę indywidualnego przypadku?
Po raz kolejny mam wrażenie,że jeśli ktoś nie dostosowuje się do Waszej wizji leczenia, to jest na forum atakowany. Gratuluję empatii.

Małgoś - Wto 13 Lip, 2010 14:59

Julio, wyczuwam wiele niepotrzebnych emocji...? Przecież postąpisz wedle swoich przekonań. Najważniejsze jest by zawalczyć o siebie i nie ważne jak, byle skutecznie. :buziak:
Klara - Wto 13 Lip, 2010 15:27

Julio, gdy czytam to, co piszesz, nie wierzę w Twoje sugestie, jakobyś wiedziała czym jest choroba alkoholowa i jakobyś pracowała jako "pomagacz" (psycholog??).
W czym i komu możesz pomóc, skoro jesteś taka........ obrażalska?? :szok:

Julia - Wto 13 Lip, 2010 15:38

Klara napisał/a:
akobyś pracowała jako "pomagacz" (psycholog??).

Klaro...nie napisałam nigdzie,że pracuję jako psycholog.
Klara napisał/a:
W czym i komu możesz pomóc, skoro jesteś taka........ obrażalska?? :szok:

Klara napisał/a:
nie wierzę w Twoje sugestie, jakobyś wiedziała czym jest choroba alkoholowa

To już naprawdę Twoja bardzo subiektywna ocena.
Nie jestem obrażalska.Mam prawo do riposty i nic więcej.
Może jednak lepiej żebym wszystkie wypowiedzi przyjmowała ze spuszczoną głową
i nie miała swojego zdania???

Wiedźma - Wto 13 Lip, 2010 15:46

Julia napisał/a:
Wiedźma napisał/a:

Opowiesz nam bliżej o wybranej przez siebie metodzie?

Po co ta złośliwość?
Pisałam już wielokrotnie co zamierzam robić,zatem powtarzać nie będę.

A gdzie Ty tu moją złośliwość widzisz? :shock:
Wspomniałaś coś o innej metodzie leczenia alkoholizmu, więc zainteresowałam się tym.
A nie wyczytałam dotąd co zamierzasz robić. No może nie czytałam zbyt uważnie :oops:
a nie bardzo mam czas, aby przekopywać od początku wszystkie Twoje posty.
Tym niemniej wyczytałam, czego nie zamierzasz - nie zamierzasz pójść na terapię,
bo z jakichś powodów obawiasz się ją podjąć.
A skoro wspomniałaś o wyborze alternatywnej metody - dopytałam co to za metoda.
Dziwnie drażliwa jesteś, Julio... Może nie dopatruj się wszędzie ataku na siebie.
Ja nie mam żadnego interesu w tym, żeby Cię atakować.

Julia - Wto 13 Lip, 2010 15:56

Wiedźma napisał/a:
Dziwnie drażliwa jesteś, Julio... Może nie dopatruj się wszędzie ataku na siebie.

Wiedźmo...proszę żebyś zauważyła,że nie dopatruję się we wszystkich postach ataku na mnie...

Wiedźma - Wto 13 Lip, 2010 16:00

Ale w stosunku do mnie zdarza Ci sie to już nie pierwszy raz, prawda?
A ja naprawdę jestem niezwykle pokojowo nastawiona - tak do Ciebie, jak i do reszty świata.
Myślę, że osoby znające mnie dłużej nie mają co do tego wątpliwości,
może w końcu Ty też się o tym przekonasz...

Julia - Wto 13 Lip, 2010 16:18

Cytat:
może w końcu Ty też się o tym przekonasz...

Myślę,że jestem na dobrej drodze . :)

Wiedźma - Wto 13 Lip, 2010 16:22

No daj Boże, daj Boże :)
Urszula - Wto 13 Lip, 2010 18:00

Tomoe napisał/a:
I nie zaakceptowałaś siebie jako człowieka chorego na tę chorobę.
Boisz się odrzucenia przez ludzi - bo w istocie sama siebie odrzucasz.
Boisz się potępienia przez ludzi - bo sama siebie potępiasz.

Dużo jest prawdy w tym, co napisałaś.
Jednak wierz mi, że nie odczuwam panicznego lęku pt. "ach, co to będzie jak się wyda". Cóż, wyda się, to się wyda i trudno. Będzie mi bardzo przykro ze względu na córki i zięciów, ale to tylko tyle!
Chwalić się przed ludźmi nie mam czym, więc się nie chwalę.
A Julię rozumiem, choć przecież wcale nie potakuję jej argumentom; zresztą jakim? - napisała jedynie, że boi się odrzucenia przez środowisko i stąd jej opory przed podjęciem terapii.
Opory rozumiem. Osobiście też miałam wielkie, choć w moim przypadku jakieś reperkusje ze strony pracodawców nie wchodziły w grę.
A strach przed utratą pracy, którą się lubi i wykonuje z przyjemnością, też jest rzeczą naturalną. Chociaż nie wiem, czy Julia swoją pracę lubi... Ja swojej nienawidziłam, mimo to wpadłam w czarną rozpacz, gdy wylądowałam na bruku.
Tomoe, między zrozumieniem a akceptacją postawy jest więkasza różnica, niż między pasikonikiem a koniem!

Tomoe - Śro 14 Lip, 2010 11:48

Julia napisał/a:

...skąd Ty wiesz jak chora jest moja głowa i co produkuje.
Czyżby Wszyscy alkoholicy to klony i leczy się ich identyczna metodą?
Może też stosuje się metodę indywidualnego przypadku?
Po raz kolejny mam wrażenie,że jeśli ktoś nie dostosowuje się do Waszej wizji leczenia, to jest na forum atakowany. Gratuluję empatii.


Jestem niezwykle empatyczna, ponieważ sama jestem alkoholiczką.
I z własnego doświadczenia wiem, co alkoholikowi produkuje jego głowa, żeby go nakłonić do powrotu do picia. Też przez to przechodziłam.
Tak, alkoholizm u kazdego alkoholika jest identyczny i leczy się go - skutecznie - identyczną metodą. Ta metoda to terapia uzależnień i/lub program 12 kroków AA.
Metoda "sam sobie poradzę" jest nieskuteczna.

Julia - Śro 14 Lip, 2010 14:53

Tomoe napisał/a:
Tak, alkoholizm u kazdego alkoholika jest identyczny i leczy się go - skutecznie - identyczną metodą.

....co do skuteczności tego leczenia mam zgoła inne zdanie.
Na chwilę człowiek opuszcza forum i co zastaje??? :szok: ;)

Urszula - Śro 14 Lip, 2010 15:13

Julia napisał/a:
Na chwilę człowiek opuszcza forum i co zastaje???

A co byś chciała zastać, Julio?
Napisz. A nuż da się coś zrobić w tym względzie?...

stanisław - Czw 15 Lip, 2010 06:56

Julia napisał/a:
co do skuteczności tego leczenia mam zgoła inne zdanie.

Niewiem co masz na myśli czy leczenie na terapi czy program AA , bo ja myśle ze to są calkiem inne żeczy. Samo niepicie nie jest równoznaczne z trzezwieniem .

Julia - Pią 23 Lip, 2010 14:24

stanisław napisał/a:

Niewiem co masz na myśli czy leczenie na terapi czy program AA , bo ja myśle ze to są calkiem inne żeczy.

Niewątpliwie masz rację. Jednak mają zasadniczą cechę wspólną - pomoc w zdroweiniu
z uzależnienia.

Urszula - Pią 23 Lip, 2010 14:50

Julia napisał/a:
Niewątpliwie masz rację. Jednak mają zasadniczą cechę wspólną - pomoc w zdroweiniu z uzależnienia.

A jaką drogę wybrałaś dla siebie? Ciągle Zosia-Samosia?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group