To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Wpływ relacji z rodzicami na późniejsze życie

staaw - Czw 29 Wrz, 2011 21:37

elzbieta2011 napisał/a:

Oni nigdy nam tego nie wypominali

Kiedy powiedziałaś jak ciężko było Twoim rodzicom, skojarzyło mi się z moim dzieciństwem... Tylko ja cały czas słyszałem jak mama poświęca się, od ust sobie odejmuje byśmy z bratem wyszli na ludzi... Nie do końca się udało :bezradny:

OSSA - Czw 29 Wrz, 2011 21:38

Cytat:
Flandra napisał/a:
A kiedy jestem w dołku jestem jeszcze bardziej podatna na zranienia ... tzn. jeszcze mocniej oczekuję, że ludzie będą mnie dobrze traktować. A takie oczekiwania są ... idiotyczne 8|


Słusznie zauważyłaś ja też jak jestem w dołku trudniej znoszę krytykę innych.
Alk. wykorzystywał to przeciwko mnie, dokładał mi jeszcze bardziej , bo miał okazję udowodnić ,że nie jestem taka bez skazy. Jak mi się coś udało , obrażał się , nie wiem czy chciał popsuć mi radość sukcesu , czy był zazdrosny , albo po prostu wredny. Teraz im mniej z nim gadam to tym lepiej się czuje.

Pati - Czw 29 Wrz, 2011 21:39

esaneta napisał/a:
Ludzie twierdzą, że jestem nieprzystepna i surowa (raz nazwano mnie nawet zimną rybą )

Kurde ja też tak miałam.
Mnie nazywano zimną suką niestety :uoee:
Uważam,że to mechanizmy obronne naszego ''strachu'' tak działały.
Odbierano Nas tak jak Nasza postawa wskazywała(ta na zewnątrz) :szok:

staaw - Czw 29 Wrz, 2011 21:41

Pati napisał/a:
Mnie nazywano zimną suką niestety
Nie znali się. Mało się nie poparzyłem o Twoje serduszko...
olga - Czw 29 Wrz, 2011 21:45

U mnie w domu też tak było, że potrzeby mieliśmy z bratem zaspokojone. Mimo ogólnego niedostatku nie byliśmy głodni, ojciec na kontrakcie od 84 roku, spodnie z Pewexu, kasety Basf i jakieś tam inne, ale brat był "ty łysolu" a ja :" i tak nic z ciebie nie będzie" jak się mama wkurzyła.
Pati - Czw 29 Wrz, 2011 21:46

pietruszka napisał/a:
Która z Was miała tak:
-"dostałam 5 z minusem"
- A dlaczego minus?

O rany ja nie miałam piątek.
Ale właśnie mnie oświeciło,że ja tak czasem mówie do córki.
Tylko,że dlatego bo wiem i uczyłam ją umiała na 5 a dostała5-.
Co to ma być :wysmiewacz:

OSSA - Czw 29 Wrz, 2011 21:49

staaw napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:

Oni nigdy nam tego nie wypominali

Kiedy powiedziałaś jak ciężko było Twoim rodzicom, skojarzyło mi się z moim dzieciństwem... Tylko ja cały czas słyszałem jak mama poświęca się, od ust sobie odejmuje byśmy z bratem wyszli na ludzi... Nie do końca się udało :bezradny:


To nie tak, oni też chcieli byśmy wyszli na ludzi , zdobyli coś czego oni sami nie mogli , bo były inne czasy. Każdy rodzic chce by jego dziecko miało lepiej niż on sam. Moi zawsze ciężko pracowali , nawet jak nie musieli , to sobie znaleźli jakieś zajęcie. To też było nie dobre , nawet jak później było nas stać na kupienie im np. wczasów, to był problem, bo nie chcieli jechać. Teraz synowie jadą do babci by jej pomóc , a ona ich obsługuje jak małych chłopców.

Pati - Czw 29 Wrz, 2011 21:53

staaw napisał/a:
Nie znali się.

Mało tego Staaw Oni MNIE nie znali w ogóle :blee:
staaw napisał/a:
Mało się nie poparzyłem o Twoje serduszko...

Ojej aż tak? :skromny:
Dziękuję Stasiu bardzo mi miło to czytać :buziak:

olga - Czw 29 Wrz, 2011 21:53

Pati napisał/a:
O rany ja nie miałam piątek.
Ale właśnie mnie oświeciło,że ja tak czasem mówie do córki.
Tylko,że dlatego bo wiem i uczyłam ją umiała na 5 a dostała5-.
Co to ma być


Po co jej piątki szczęśliwsza będzie, czy Ty raczej. Moje uczą się średnio, zwalam to na współuzależnienie( moja córka w psychiatryku wylądowała w zeszłym roku tak się o tatusia martwiła). Teraz tłumaczę: każdy z nas robi to co do niego należy i stara się robić to dobrze i tylko tyle, zachęcam, motywuję i nie wyciągam konsekwencji. Pamiętam wywiadówki ze swoje3go dZieciństwa i nie funduję tego moim dzieciom

beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:21

olga411 napisał/a:
. Pamiętam wywiadówki ze swoje3go dZieciństwa i nie funduję tego moim dzieciom
Ja też nie.Moja matka jak wracała z zebrania ,najpierw waliła w pysk,a potem była dzika awantura.Raz specjalnie nie zdałam,a potem poszłam się zabić.Na złość Jej. 8|
olga - Czw 29 Wrz, 2011 22:26

beata napisał/a:
,najpierw waliła w pysk,


Moja potrafiła się do mnie przez tydzień nie odzywać i dopiero była awantura. Ty wiesz co to znaczy tydzień czekać na awanturę, wolałabym od razu w pysk dostać i mieć z głowy

beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:27

olga411 napisał/a:
Ty wiesz co to znaczy tydzień czekać na awanturę, wolałabym od razu w pysk dostać i mieć z głowy
A ja wolałbym mieć inną matkę,a nie zwykłego dziecioroba bez uczuć.
pietruszka - Czw 29 Wrz, 2011 22:29

beata napisał/a:
Raz specjalnie nie zdałam,a potem poszłam się zabić.Na złość Jej.

:pocieszacz:

olga - Czw 29 Wrz, 2011 22:31

beata napisał/a:
wolałbym mieć inną matkę


No niestety, matki się nie wybiera. Moja już 13 lat nie żyje więc nawet nie mogę z nią pogadać. Mogę Ci tylko powiedzieć, że przez jakiś czas po jej śmierci śniło mi się, że ona jednak żyje i to był koszmar. We śnie tłumaczyłam sobie, że to niemożliwe, przecież umarła, to mi się śni.

beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:32

pietruszka napisał/a:
beata napisał/a:
Raz specjalnie nie zdałam,a potem poszłam się zabić.Na złość Jej.

:pocieszacz:
Już mi przeszło,ale potem długo żyłam na złość Jej.Dziś jest m obojętna.Nie umie mnie już zezłościć.Nie m takiej władzy.
Flandria - Czw 29 Wrz, 2011 22:36

beata napisał/a:
Raz specjalnie nie zdałam,a potem poszłam się zabić.Na złość Jej.

aż nie wiem co napisać :pocieszacz:

beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:40

Flandra napisał/a:
aż nie wiem co napisać
Miałam 17 lat,czułam się nierozumiana,niekochana ....i nie widziałam sensu życia.Moja matka potrafiła nazwać mnie ku**ą tylko za to,że były papierki na biurku,czy nie wyrzucone śmieci.
Ate - Czw 29 Wrz, 2011 22:43

Beatko, bardzo cenie u Ciebie ze masz odwage tak szczerze mowic o sobie. I rowniez za to ze nie gloryfikujesz rodzicow, tylko widzisz jacy byli naprawde.. Wspolczuje Ci takiego dziecinstwa :buziak:
beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:43

Cytat:
Mogę Ci tylko powiedzieć, że przez jakiś czas po jej śmierci śniło mi się, że ona jednak żyje i to był koszmar.
Ja tak miałam z teściową,alkoholiczką.Cieszę się,że już nie żyje. 8|
olga - Czw 29 Wrz, 2011 22:44

beata napisał/a:
Miałam 17 lat,czułam się nierozumiana,niekochana


Uciekałam z domu do pani pedagog szkolnej żeby się wyżalić i wracałam do domu, a ona stała w oknie i czekała, więc się o mnie bała a uczuć nie umiała okazać. Nigdy nie usłyszałam słowa kocham

beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:44

Ate napisał/a:
Beatko, bardzo cenie u Ciebie ze masz odwage tak szczerze mowic o sobie.
Tak,teraz mam,nie boję się uczuć,nawet jak są złe.
beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:46

olga411 napisał/a:
Nigdy nie usłyszałam słowa kocham
Moja matka była aż nadto wylewna przy rodzinie,na pokaz.Przytulała,głaskała.Długo potem reagowałam na czyjeś przytulenie,lękiem.Paraliżowało mnie po prostu.Dopiero chodząc na mityngi otworzyłam się na ludzki dotyk,pogłaskanie,przytulenie.
pterodaktyll - Czw 29 Wrz, 2011 22:49

Eeech dziewczyny....... :pocieszacz: :buziak: ..........cóż tu można więcej powiedzieć :bezradny:
pietruszka - Czw 29 Wrz, 2011 22:51

olga411 napisał/a:
nie usłyszałam słowa kocham

ja też :( ale u mnie to sztafeta była. Babcia żyła wystarczająco długo, żebym zobaczyła jak pomiata moją matką. Pewnie babcia miała tak samo u prababci. I tak to się ciągnęło przez pokolenia. Cieszę się, że ja miałam szansę to wszystko zrzucić z pleców. Ale to wymagało czasu i wypłakanego morza łez. I pewnych skutków już się nie cofnie. Teraz mam już życie w swoich łapkach i tak łatwo go nie puszczę :p

rybenka1 - Czw 29 Wrz, 2011 22:51

Alez ja to wszystko tak rozumie . :buziak: :tak: :tak: cos nie cos bym mogła dorzucic. :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :buziak: :buziak:
olga - Czw 29 Wrz, 2011 22:52

Cytat:
otworzyłam się na ludzki dotyk,pogłaskanie,przytulenie.
_________________
Co dzień rano budzę się piękniejsza...ale dziś to już normalnie przesadziłam


Ja bardzo nie lubię jak ktoś zbliża się do mnie zanadto, zawsze trzymam dystans, a niedajboże, żeby mnie chwycił za rękę. Nie pamiętam, żebym u matki na kolanach siedziała.

olga - Czw 29 Wrz, 2011 22:56

pietruszka napisał/a:
Babcia żyła wystarczająco długo, żebym zobaczyła jak pomiata moją matką.


Ja pamiętam moją babcię, to była kobieta, która by muchy nie zabiła, nigdy nikomu złego słowa nie powiedziała, ale za to dziadek lał ją ile wlezie i to chyba tak się odbiło na mojej mamie.

beata - Czw 29 Wrz, 2011 22:57

pterodaktyll napisał/a:
Eeech dziewczyny....... :pocieszacz: :buziak: .
Dzięki,aż mi się łezka w oczkach zakręciła. :buziak:
pietruszka napisał/a:
. Teraz mam już życie w swoich łapkach
I to jest najfajniejsze.Ja też.Dawno temu postanowiłam,że ja nigdy nie będę taka jak matka.I tak jest.
Córka ma prawo do wyborów,błędów,własnych decyzji.Ja stoję z boku i obserwuję.Nie boi się powiedzieć mi o ocenach,o tym,że coś nawywijała.Nawet Jej mówię,,że jak coś się Jej w szkole nie podoba,ma prawo bronić tam swojego zdania,a Ja się jeszcze dołożę. :mgreen:
Cieszy mnie gdy przychodzi do domu i mówi,że koleżanka,ta czy ta mówi,ze ma fajną mamę,że Jej zazdroszczą. :)

olga - Czw 29 Wrz, 2011 23:00

beata napisał/a:
Dawno temu postanowiłam,że ja nigdy nie będę taka jak matka


Też wyciągnęłam wnioski, dzieci mają prawo do błędów.

beata - Czw 29 Wrz, 2011 23:00

Kiedyś za swoje współuzależnienie obwiniałam męża i teściową.Dziś wiem,że najwięcej cech wyniosłam z domu rodzinnego,gdzie nie było problemu alkoholowego.Tu na forum dowiedziałam się,że jestem DDD.Myślę,że kiedyś zdecyduję się na terapię w tym kierunku.
Flandria - Czw 29 Wrz, 2011 23:01

beata napisał/a:
Cieszy mnie gdy przychodzi do domu i mówi,że koleżanka,ta czy ta mówi,ze ma fajną mamę,że Jej zazdroszczą.

wow :)
:okok:

olga - Czw 29 Wrz, 2011 23:02

beata napisał/a:
zdecyduję się na terapię w tym kierunku.



Też to planuję

staaw - Czw 29 Wrz, 2011 23:03

U mnie też nie było problemu alkoholowego, co nie znaczy że miałem szczęśliwe dzieciństwo...
Popieprzone to wszystko :bezradny:
Jeszcze coraz częściej łapię się na powielaniu wad rodziców...

beata - Czw 29 Wrz, 2011 23:04

A moja matka nadal nie może zrozumieć,że moje czternastoletnie dziecko,wyższe ode nie o pół głowy potrafi usiąścć mi na kolanach isię przytulić.Dla Niej to kosmos. :roll:
olga - Czw 29 Wrz, 2011 23:05

staaw napisał/a:
Jeszcze coraz częściej łapię się na powielaniu wad rodziców...


Mnie się udaje tego nie robić, ja mam inny charakter ( po babci), le żeby mieć serce miękkie to trzeba mieć d**ę twardą, a u mnie z tym jerst różnie.

Flandria - Czw 29 Wrz, 2011 23:07

staaw napisał/a:
U mnie też nie było problemu alkoholowego, co nie znaczy że miałem szczęśliwe dzieciństwo...
Popieprzone to wszystko

dzisiaj byłam świadkiem, jak matka wrzeszczała na malca (góra 5-letniego):
- "nic cię nie boli, to Twoja głupota cię boli"
Była trzeźwa. Mały płakał. Straszne.

beata - Czw 29 Wrz, 2011 23:07

Pamiętam,ze ostatni raz uderzyła mnie w twarz po moim wyjściu ze szpitala.To był Jej ostatni raz,bo wtedy prawie Jej oddałam. 8|
Pati - Pią 30 Wrz, 2011 06:19

beata napisał/a:
Moja matka jak wracała z zebrania ,najpierw waliła w pysk,a potem była dzika awantura.

O matko :zemdlal: smutne to
Ja pamiętam jak dostałam lanie gdyż nie rozumiałam matmy (nie nawidzę jej do dziś) w piątej klasie.
Tak mi ojciec pasem wtłukł,że posikałam się na dywan :oops: :(

Pati - Pią 30 Wrz, 2011 06:24

staaw napisał/a:
Jeszcze coraz częściej łapię się na powielaniu wad rodziców...

Oj ja też Staaw.
Na szczęście już baaardzo żadko to robię (powielam) :)

Ate - Pią 30 Wrz, 2011 07:27

Flandra napisał/a:
dzisiaj byłam świadkiem, jak matka wrzeszczała na malca (góra 5-letniego):
- "nic cię nie boli, to Twoja głupota cię boli"
Była trzeźwa. Mały płakał. Straszne.
ja zwracam uwage w takich wypadkach.. kiedys w centrum handlowym widzialam rodzicow ktoprzy starsznie krzyczeli i szarpali moze 3 -4 letnia dziewczynke, mala plakala.. zagotowalo sie we mnie.. zapytalam tylko : jak jestescie tacy chojracy to moze na mnie sie rzucice. Ojciec prawie doskoczyl mi do gardla, a ja : a tylko sprobuj, widzisz roznica miedzy mna a tym biednym dzieckiem jest taka, ze ja moge sie obronic a ono nie, i trzeba byc ostatnia swinia zeby to wykorzystywac.
Ate - Pią 30 Wrz, 2011 07:39

Pati napisał/a:
Ja pamiętam jak dostałam lanie gdyż nie rozumiałam matmy (nie nawidzę jej do dziś) w piątej klasie.
ja dostawalam tak, ze trzy czwarte roku szkolnego nie chodzilam na wf, bo ciagle bylam cala w siniakach
beata - Pią 30 Wrz, 2011 08:22

Najbardziej chyba jednak mnie zaskoczyła,gdy kiedyś powiedziała mojemu pijącemu mężowi,że powinien mnie czasami walnąć,a Ona na to nic nie powie...a jeszcze Go poprze.Wtedy chyba moje serce dla Niej zamarzło. :(
Ate - Pią 30 Wrz, 2011 08:25

beata napisał/a:
powiedziała mojemu pijącemu mężowi,że powinien mnie czasami walnąć,a Ona na to nic nie powie...a jeszcze Go poprze
ze tez takie kreatury chodza po swiecie :?
Flandria - Pią 30 Wrz, 2011 11:35

Ate napisał/a:
ja zwracam uwage w takich wypadkach..

ja mówię znajomym jeśli coś jest nie tak
takim napotkanym na ulicy zupełnie obcym ludziom - jakoś mi trudno, może to kwestia tego, że trzeba reagować natychmiast? sama nie wiem ...
beata napisał/a:
kiedyś powiedziała mojemu pijącemu mężowi,że powinien mnie czasami walnąć

moja matka mówiła tak mojemu bratu 8|

małami - Pią 30 Wrz, 2011 15:18

beata napisał/a:
Najbardziej chyba jednak mnie zaskoczyła,gdy kiedyś powiedziała mojemu pijącemu mężowi,że powinien mnie czasami walnąć,a Ona na to nic nie powie...a jeszcze Go poprze.
:shock:
olga - Pią 30 Wrz, 2011 15:29

beata napisał/a:
gdy kiedyś powiedziała mojemu pijącemu mężowi,że powinien mnie czasami walnąć,


Moja matka napuszczała ojca na mnie. Ojciec jako typ "nieobecny" najczęściej nie bardzo wiedział o co chodzi, ale jak raz walnął to pękła błona bębenkowa w moim uchu

beata - Pią 30 Wrz, 2011 16:12

Flandra napisał/a:
moja matka mówiła tak mojemu bratu
:pocieszacz: Ech....w zasadzie trochę się licytujemy,ale z drugiej strony to fajne,że umiemy o tym mówić,że nie dusimy tego w sobie. :)
olga - Pią 30 Wrz, 2011 16:22

Pamiętam jak po śmierci mojej mamy pierwszy raz powiedziałam, że się cieszę ,że jej nie ma i opowiedziałam mój sen to poczułam się jakoś lżej, ale poczułam też zażenowanie jak tak mogę przecież to moja mama a na dodatek jeszcze nie żyje i nie może się bronić. W naszym kręgu kulturowym przyjęte jest, że o zmarłych nie mówi się źle albo co najwyżej nie mówi się wcale. Ja uważam, że gdybym nic nie mówiła na jej temat to byłoby mi o wiele ciężej, a tak to może się z nią już trochę pogodziłam, nie czuję do niej nienawiści.
Flandria - Pią 30 Wrz, 2011 16:23

beata napisał/a:
Ech....w zasadzie trochę się licytujemy

ja tak tego nie odbieram :)
po prostu niektóre rzeczy nas łączą ...
beata napisał/a:
to fajne,że umiemy o tym mówić,że nie dusimy tego w sobie.

to podobno podstawa zdrowia psychicznego - nie wstydzić się tego, co nas spotkało :)

beata - Pią 30 Wrz, 2011 16:26

Flandra napisał/a:
nie wstydzić się tego, co nas spotkało
Ja nawet znalazłam pozytywy.Pomimo takiego dzieciństwa,a może właśnie dzięki niemu,lepiej rozumiem swoje dziecko i jestem lepszą mamą. ;)
olga - Pią 30 Wrz, 2011 16:42

beata napisał/a:
Ja nawet znalazłam pozytywy.Pomimo takiego dzieciństwa,a może właśnie dzięki niemu,lepiej rozumiem swoje dziecko i jestem lepszą mamą.



Zgadzam się z Tobą, takie przeżycia uczą "na własnej skórze". Ja uważam, że jestem bardzo dobrą mamą, moje dzieci przychodzą do mnie ze wszystkim i nie boją się. Niedawno moja córka powiedziała mi,że chcą rozpocząć współżycie ze swoim chłopakiem, gdybym ja to powiedziała mojej mamie to zwyzywałaby mnie od najgorszych.

beata - Pią 30 Wrz, 2011 16:51

olga411 napisał/a:
gdybym ja to powiedziała mojej mamie to zwyzywałaby mnie od najgorszych.
Mnie moja,by chyba zatłukła. :szok:

Na razie nie myślę o współżyciu mojego dziecka,ale pamiętam jak zazdrościłam koleżankom,że mogły pogadać o tym z mamami.
Wolę dziewczynę zaprowadzić do ginekologa,pomóc wybrać metodę antykoncepcyjną niż niańczyć dziecko nastoletniej córki.

Ps.Zastanawiam się czy nie powinno nam się wydzielić osobnego wątku,bo trochę mieszamy Eli.

olga - Pią 30 Wrz, 2011 16:58

Mojej mamie się wydawało, że "takie rzeczy mnie nie dotyczą" to jeszcze mało powiedziane, że one wogóle w świadomości nie istnieją, a jak się okazało, że istnieją rzeczywiście to rozpętało się piekło. Moja mama miała plan co do mojej przyszłości a ja zrobiłam wszystko na odwrót :jezor:
olga - Pią 30 Wrz, 2011 16:59

beata napisał/a:
Ps.Zastanawiam się czy nie powinno nam się wydzielić osobnego wątku,bo trochę mieszamy Eli.



chyba masz rację, myślałam o tym

beata - Pią 30 Wrz, 2011 17:02

olga411 napisał/a:
Mojej mamie się wydawało, że "takie rzeczy mnie nie dotyczą" to jeszcze mało powiedziane, że one wogóle w świadomości nie istnieją, a jak się okazało, że istnieją rzeczywiście to rozpętało się piekło. Moja mama miała plan co do mojej przyszłości a ja zrobiłam wszystko na odwrót :jezor:
A uwierzysz,że moja mam zabroniła mi spać z moim przyszłym mężem jak byłam w czwartym miesiącu ciąży. :wysmiewacz:
pterodaktyll - Pią 30 Wrz, 2011 17:07

beata napisał/a:
uwierzysz,że moja mam zabroniła mi spać z moim przyszłym mężem jak byłam w czwartym miesiącu ciąży.

:buahaha:

Ale jestem gotów w to uwierzyć, bo sam widziałem jak matka (nie moja) z łoża śmierci dyrygowała dorosłą córką.........

olga - Pią 30 Wrz, 2011 17:11

beata napisał/a:
A uwierzysz,że moja mam zabroniła mi spać z moim przyszłym mężem jak byłam w czwartym miesiącu ciąży.



U mnie było dokładnie tak samo!! Mój stary ( wtedy jeszcze młody) mieszkał z nami ( nie ze mną ) jakiś czas przed ślubem. Ja też byłam w ciąży, ale ja miałam swój pokój a on swój. W dniu ślubu wprowadził się do mnie. UI tak na h. to wszystko, bo brzuch mi było widać. Przypominam, że miałam już 23 lata a nie 15

beata - Pią 30 Wrz, 2011 17:15

olga411 napisał/a:
U mnie było dokładnie tak samo
Do dziś dnia zacieszam na samo wspomnienie. :wysmiewacz:
beata - Pią 30 Wrz, 2011 17:24

olga411 napisał/a:
beata napisał/a:
Ps.Zastanawiam się czy nie powinno nam się wydzielić osobnego wątku,bo trochę mieszamy Eli.



chyba masz rację, myślałam o tym


Klaro :krzyk: Wydzielisz nam wątek o rodzicach?
Może pod tytułem"Wpływ relacji z rodzicami na późniejsze życie"Albo jakoś tak. :skromny:

Jonesy - Pią 30 Wrz, 2011 17:24

Wyczyny moich starych przed ślubem to temat na osobną książkę.
OStatnie co pamiętam zanim się wyprowadzałem z hukiem to że żona moja przyszła chce się wżenić w naszą "dobrą" rodzinę...

Oczywiście gdyby moja matka dowiedziała się że jestem alkoholikiem i się leczę, stwierdziłaby jednoznacznie że to żona mnie rozpiła. Bo przecież u niej w domu było wszystko w porządku i nigdy alkoholu nie ruszałem...

pterodaktyll - Pią 30 Wrz, 2011 17:34

beata napisał/a:
pod tytułem"Wpływ relacji z rodzicami na późniejsze życie"Albo jakoś tak.
Pierwszą połowę życia człowiekowi marnują rodzice, a drugą już sam sobie "pieprzy". Może być? :mgreen:
beata - Pią 30 Wrz, 2011 18:22

pterodaktyll napisał/a:
Pierwszą połowę życia człowiekowi marnują rodzice, a drugą już sam sobie "pieprzy"
Coś w tym jest.Tylko,że to i tak Ich wina.
olga - Pią 30 Wrz, 2011 18:27

beata napisał/a:
Tylko,że to i tak Ich wina.


Masz rację. Na marne pocieszenie powiem Ci, że kiedyś od terapeutki usłuszałam ,że wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni, ponieważ wszystkie rodziny takie są

beata - Pią 30 Wrz, 2011 18:37

olga411 napisał/a:
,że wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni, ponieważ wszystkie rodziny takie są
Ja w to nie wierzę. :nie:
olga - Pią 30 Wrz, 2011 18:48

[quote="beata"]Ja w to nie wierzę.
_________________

Ja uważam, że czasami zdarzają się normalni, ale chyba rzadko

KICAJKA - Pią 30 Wrz, 2011 19:14

beata napisał/a:
olga411 napisał/a:
,że wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni, ponieważ wszystkie rodziny takie są
Ja w to nie wierzę. :nie:

Ja też nie wierzę -nie muszę bo znam dużo rodzin bez jakichkolwiek dysfunkcji -ale sporo dzieci osób z takich rodzin sami sobie gotują piekło. :tak:
Zwłaszcza gdy stosują "wychowanie bezstresowe" :szok:

Flandria - Pią 30 Wrz, 2011 19:21

beata napisał/a:
Tylko,że to i tak Ich wina.

tego najlepiej nie rozpatrywać w kategorii winy itp
gdyby chcieć kogoś obwiniać, być może trzeba by sięgnąć kolejne pokolenie wstecz, a później kolejne pokolenie wstecz itd itd, albo być może "winnym" okazałaby się jakaś tragedia z przeszłości...

Żeglarz - Pią 30 Wrz, 2011 19:25

Tak jak nie ma idealnych ludzi, tak wg mnie nie ma też idealnych rodzin. Ale to, że takich rodzin nie ma nie oznacza, że wszystkie są dysfunkcyjne.
Myślę, że dysfunkcja występuje w rodzinach tam, gdzie nie ma prawdziwej miłości. Ale nawet tam, gdzie taka miłość jest nie uniknie się błędów.

beata - Pią 30 Wrz, 2011 19:27

Flandra napisał/a:
gdyby chcieć kogoś obwiniać, być może trzeba by sięgnąć kolejne pokolenie wstecz, a później kolejne pokolenie wstecz itd itd, albo być może "winnym" okazałaby się jakaś tragedia z przeszłości...
Dziwne,mnie się udało przerwać tę pętlę.
rufio - Pią 30 Wrz, 2011 19:28

Flandra napisał/a:
tragedia z przeszłości...

Wynalezienie koła - bo jak było już koło to sie kręciło a jak sie kreciło można była na tym postawić sagan a w saganie wode i żyto i to sie ładnie kreciło i mieszało a jak sie juz wymieszało to pogrzali to troche na wolnym ogniu i znów mieszało a jak juz było podgrzane i wymieszane ( przez koło ) To sie spróbowało a jak sie spróbowało i okazało sie to dobre to sie wypiło i to wszystko przez tego co wynalazł koło . prsk

olga - Pią 30 Wrz, 2011 19:32

beata napisał/a:
,mnie się udało przerwać tę pętlę.


Myślę, że mnie też.Ja uważam, że nie potrzeba tu specjalnej wiedzy, wystarczy empatia. Tak niektórzy mówią, że skąd matka miała wiedzieć, że tak czy tak się nie robi, jej matka czy ojciec tak robili to ona też. Wystarczy chwila zastanowienia, co dziecko czuje w danej sytuacji.

Flandria - Pią 30 Wrz, 2011 20:17

beata napisał/a:
Dziwne,mnie się udało przerwać tę pętlę.


może jesteś wyjątkowa :)

ja wiem, że gdybym miała dzieci - obarczyłabym je syndromem DDD .. :/

beata - Pią 30 Wrz, 2011 21:42

Flandra napisał/a:
może jesteś wyjątkowa
Zapewne,ale nie tylko ja.Oldze również się udało. :)
Flandra napisał/a:
ja wiem, że gdybym miała dzieci - obarczyłabym je syndromem DDD .
Oj,akurat tego nie możesz wiedzieć. :)
Flandria - Pią 30 Wrz, 2011 23:53

beata napisał/a:
Oj,akurat tego nie możesz wiedzieć.

w sumie masz rację ...
choć wiedząc w jakiej atmosferze wychowywałoby się to dziecię ... :szok:

ale wracając do tego co napisałaś:
beata napisał/a:
Dziwne,mnie się udało przerwać tę pętlę.

przecież 30 lat temu kobiety nie miały takiego wsparcia jak dzisiaj
moja matka jak poszła do adwokata, bo chciała się rozwieść usłyszała pytanie "czy jest wierząca" :evil: zamiast wsparcia dostawała kolejne kłody pod nogi ...

teraz można nawet w kościele unieważnić małżeństwo jeśli przyczyną problemów jest alkoholizm
w ogóle łatwiej o rozwód, łatwiej samotnie wychowywać dzieci, chyba w każdym mieście działa AA, Al-Anon, itd itd

beata - Sob 01 Paź, 2011 06:58

Flandra napisał/a:
przecież 30 lat temu kobiety nie miały takiego wsparcia jak dzisiaj
moja matka jak poszła do adwokata, bo chciała się rozwieść usłyszała pytanie "czy jest wierząca" :evil: zamiast wsparcia dostawała kolejne kłody pod nogi ...

teraz można nawet w kościele unieważnić małżeństwo jeśli przyczyną problemów jest alkoholizm
w ogóle łatwiej o rozwód, łatwiej samotnie wychowywać dzieci, chyba w każdym mieście działa AA, Al-Anon, itd itd
No tak,tylko,że My nie rozmaiamy o pomocy osobom współuzależnionym,o pomocy w sprawie rozwodu,tylko o relacjach matka-dziecko.
Ja też kiedyś byłam głęboko współuzależniona,zaniedbywałam dziecko stawiając ojca na pierwszym miejscu,ale nigdy Jej nie uderzyłam,nie zwyzywałam,

olga - Sob 01 Paź, 2011 07:49

beata napisał/a:
,zaniedbywałam dziecko stawiając ojca na pierwszym miejscu



Ja to jestem chyba jakaś odmienna. Dla mnie dzieci były zawsze na pierwszym miejscu. Alkoholikiem zajmowałam się o tyle, że bardzo martwiłam się o finanse. Mam znajomych, którzy też mieli tego typu problemy w swoich rodzinach i to oni instruowali mnie co mam robić a czego mi robić nie wolno. Od nich dowiedziałam sie jak mam chronić dzieci. Nie do końca się to udało, ale myśle, że w pewnym stopniu tak

olga - Sob 01 Paź, 2011 07:52

Tak sobie pomyślałam - każdy kij ma dwa końce - nadopiekuńcza jestem, staram się być i matką i ojcem równocześnie, nie jest to dobre szczególnie dla syna, bo on potrzebował faceta.
OSSA - Sob 01 Paź, 2011 07:59

Cytat:
quote="olga411"]
beata napisał/a:
Miałam 17 lat,czułam się nierozumiana,niekochana


Uciekałam z domu do pani pedagog szkolnej żeby się wyżalić i wracałam do domu, a ona stała w oknie i czekała, więc się o mnie bała a uczuć nie umiała okazać. Nigdy nie usłyszałam słowa kocham


W moim domu rodzinnym rzadko mówiło się słowo "kocham", czułam się bezpiecznie, Mimo, że ojciec nie życie w komórce mam zapisany tel. "rodzice". Nie raz się łapie, że mówię jadę do rodziców.

Mój były pochodzi z rodziny, gdzie zawsze mówiło się tatuś, mamusia, tatuś dyrektor , synek do końca liceum same piątki, w czasach komuny studia za zagranicą. Teść do żony mówił kochanie. On ma tyle żalu do rodziców, rozpamiętuje jak mu w życiu było ciężko , jak rodzice o niego nie dbali.
ON na żal, że rodzice mogli mu pomóc, mieli możliwości, a nie zrobili nic, studia załatwił sam wygrał konkurs, dostawał przez cały czas stypendium państwowe, od rodziców zero wsparcia. Poszedł w świat w podartych spodniach, a na wyprawę ślubną dostał parę brudnych prześcieradeł.
Teściowie z tego swojego majątku też nie mieli pożytku przyszła inflacja i całą kasę ze skarpety diabli wzięli :wysmiewacz: :wysmiewacz:

Wcale mi ich nie żal, mogę mieć czyste sumienie nic im nie zawdzięczam. Teść zawsze widział m.siostrę i jej rodzinę. Moje dzieci zawsze były tam traktowane, jak drugiej kategorii, miały być ładnie ubrane, żeby dziadek mógł pochwalić się przed sąsiadami i znajomymi.
W domu teścia najlepiej gdyby siedzieli w kącie i nic nie ruszali,a wyjazd do teścia wspominam jak największy koszmar, choć nigdy nie było alk., krzyku , bicia tylko tatuś , mamusia.

olga - Sob 01 Paź, 2011 08:06

Mam wrażenie ,że to wszystko było na pokaaz przed ludźmi i przed samym sobą, nie było tam prawdziwych uczuć. Nieraz się widzi jak idą w niedzielę do kościoła, odstrojeni, dzieci przodem, oni za rączkę a jak wrócą do domu to leją się po pyskach ile wlezie tylko tak żeby ludzie nie widzieli i nie słyszeli.
OSSA - Sob 01 Paź, 2011 08:28

olga411 napisał/a:
Mam wrażenie ,że to wszystko było na pokaaz przed ludźmi i przed samym sobą, nie było tam prawdziwych uczuć. Nieraz się widzi jak idą w niedzielę do kościoła, odstrojeni, dzieci przodem, oni za rączkę a jak wrócą do domu to leją się po pyskach ile wlezie tylko tak żeby ludzie nie widzieli i nie słyszeli.


Tak masz rację u teściów wszystko było na pokaz , synek jak miał piątki był cacy, jak można się było pochwalić, że studiuje za granicą. :pocieszacz: :pocieszacz:

Jak wrócił i oprócz dyplomu, przywiózł uzależnienie od alkoholu to miał *pie**al* najlepiej na drugi koniec Polski, by o tym nikt się nie dowiedział.
Mało tego tatuś i mamusia , a jego siostra wyszła za mąż za alk. dość szybko się wymiksowała z tego związku. Tatuś jej pomógł finansowo. Później jej syn jako nastolatek ćpał . Ona nie miała żadnych skrupułów pożyczać forsę od mojego m. dla swojego synka. Tylko jak odbiła się od dna , synek wżenił się w bogatą rodzinę, to o braciszku zapomniała, Po naszym rozwodzie zmieniła nr telefonu, żeby przypadkiem brat jej nie niepokoił "swoimi problemami".

olga - Sob 01 Paź, 2011 08:47

elzbieta2011 napisał/a:
Po naszym rozwodzie zmieniła nr telefonu, żeby przypadkiem brat jej nie niepokoił "swoimi problemami".



Wiesz czego się nauczyłam kiedy znalazłam się na przysłowiowym zakręcie? Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, najlepiej stanąć z boku żeby można było w razie czego odciąć

rufio - Sob 01 Paź, 2011 12:24

Flandra napisał/a:
choć wiedząc w jakiej atmosferze wychowywałoby się to dziecię ... :szok:

Atmosfere to TY budujesz i stwarzasz - a Ty z góry juz zakładasz ze bedzie kicha . Ciekawe podejście . 8|

Flandria - Sob 01 Paź, 2011 14:02

beata napisał/a:
No tak,tylko,że My nie rozmaiamy o pomocy osobom współuzależnionym,o pomocy w sprawie rozwodu,tylko o relacjach matka-dziecko.

to w jakim jesteśmy stanie psychicznym wpływa na to jak zachowujemy się wobec innych, szczególnie tych słabszych od nas osób czyli dzieci ...
Z moich obserwacji wynika, że im ktoś szczęśliwszy - tym mniej krzywdzi innych. Nie musi odreagowywać itd
I jestem pewna, że w innej sytuacji, w innych warunkach itd moja matka zachowywałaby się inaczej :bezradny:
Choć oczywiście to jej nie usprawiedliwia

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 16:29

Flandra napisał/a:
beata napisał/a:
No tak,tylko,że My nie rozmaiamy o pomocy osobom współuzależnionym,o pomocy w sprawie rozwodu,tylko o relacjach matka-dziecko.

to w jakim jesteśmy stanie psychicznym wpływa na to jak zachowujemy się wobec innych, szczególnie tych słabszych od nas osób czyli dzieci ...
Z moich obserwacji wynika, że im ktoś szczęśliwszy - tym mniej krzywdzi innych. Nie musi odreagowywać itd
I jestem pewna, że w innej sytuacji, w innych warunkach itd moja matka zachowywałaby się inaczej :bezradny:
Choć oczywiście to jej nie usprawiedliwia


Często usprawiedliwiamy swoje zachowanie tym, że ktoś nas skrzywdził.
Dziecko dostało pałę, bo nauczyciel się uwziął. Matka bije dziecko, bo sama była bita, itd.
M. pił, bo rodzice nie dbali o niego, później ja byłam złą żoną, szef się uwziął, korki na drodze, dziecko pyskowało. Zawsze coś lub ktoś zawinił nigdy on :bezradny: :bezradny:

Ja też nie jestem szczęśliwa, ale nigdy z tego powodu nie szukałam zapomnienia w ...
:flacha: Życie mnie nie głaskało :cacy: , ale czy mam prawo wyładowywać się na innych.

beata - Sob 01 Paź, 2011 16:32

elzbieta2011 napisał/a:
Ja też nie jestem szczęśliwa, ale nigdy z tego powodu nie szukałam zapomnienia w ...
:flacha: Życie mnie nie głaskało :cacy: , ale czy mam prawo wyładowywać się na innych.
:brawo:
OSSA - Sob 01 Paź, 2011 16:34

rufio napisał/a:
Flandra napisał/a:
choć wiedząc w jakiej atmosferze wychowywałoby się to dziecię ... :szok:

Atmosfere to TY budujesz i stwarzasz - a Ty z góry juz zakładasz ze bedzie kicha . Ciekawe podejście . 8|



Do tanga trzeba dwojga, możesz bardzo się starać, ale jeśli inni nie chcą to :blee: :blee:

DanaN - Sob 01 Paź, 2011 17:49

olga411 piszesz;
"Wiesz czego się nauczyłam kiedy znalazłam się na przysłowiowym zakręcie? Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, najlepiej stanąć z boku żeby można było w razie czego odciąć[/quote]


Oczywiście że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu... i najlepiej się odciąć. Najzdrowiej byłoby.
Moja mama jak już pisałam jest osobą nadopiekuńczą. Próbuje kierować moim życiem (udziela rad itp..) , martwi się o moje finanse, o to czy mam co jeść, przynosi mi obiadki... (Kasa i obiadki... to wygodne dla mnie... nie powiem, że nie..). Jednak wiem że mama zrobiła mi tym krzywdę. Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.

kahape - Sob 01 Paź, 2011 17:54

DanaM napisał/a:
Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.
też uważam, że nie powinni, ale są ludźmi dorosłymi i robią co im się podoba.

Pytanie powinno brzmieć inaczej-
Czy dorosłe dzieci powinny pozwalać rodzicom wtrącać się w ich życie prywatne.???
Nie zmieniaj rodziców, zmień siebie,
Ty pozwalasz (masz otwartą furtkę na oścież) to i włażą z butami do ciebie.
pozdr

DanaN - Sob 01 Paź, 2011 17:57

kahape napisał/a:
DanaM napisał/a:
Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.
też uważam, że nie powinni, ale są ludźmi dorosłymi i robią co im się podoba.

Pytanie powinno brzmieć inaczej-
Czy dorosłe dzieci powinny pozwalać rodzicom wtrącać się w ich życie prywatne.???
Nie zmieniaj rodziców, zmień siebie,
Ty pozwalasz (masz otwartą furtkę na oścież) to i włażą z butami do ciebie.
pozdr



To druga strona medalu.. Zdecydowanie przyznaje Ci rację!

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:09

DanaM napisał/a:
Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.


Moja mama nie żyje, bywały momenty kiedy płakałam w poduszkę z tęsknoty za nią, wydawało mi się, że gdyby żyła to miałabym SIĘ komu WYGADAĆ, poradzić, ktoś by mnie przytulił, ale jak sobie przypomnę dzieciństwo to dzięki bardzo. Ostatnio był u mnie ojciec wydał mi dobre rady w stylu : masz mieć stałą pracę na etat, cały, dobrze płatną, żeby ci nie brakowało, lekką, żebyś się nie zmęczyła, odkładaj na starość, bo najniższa emerytura to za mało ( nie zapytał czy mam na jedzenie dla dzieci). Zganił mnie jeszcze, że 20 lat temu odeszłam z dobrej pracy i oczywiście tekst: gdybyś nas słuchała to byś tak źle nie wyszła".

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 18:20

kahape napisał/a:
DanaM napisał/a:
Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.
też uważam, że nie powinni, ale są ludźmi dorosłymi i robią co im się podoba.


Chyba za daleko, nawet dorośli nie mogą robić to co im się podoba, w każdym społeczeństwie są jakieś normy, zasady, przepisy, których nie wolno łamać.

Wyobrażasz sobie wspólne mieszkanie, wszyscy dorośli każdy robi, co chce, wraca i wychodzi jak mu się podoba, jeden chce spać , drugi urządza imprezę = koszmar.
:klotnia:

Oczywiście rodzice nie powinni z butami włazić w życie swoich dzieci zarówno małych jak i dorosłych.

kahape - Sob 01 Paź, 2011 18:23

elzbieta2011 napisał/a:
nawet dorośli nie mogą robić to co im się podoba,
Ela, pisząc "dorośli" miałam na myśli, że nie można ich zmieniać, coś im nakazywać, próbować ich poprawiać...
Można ew. samemu nie godzić się na ich postępowanie i nie pozwalać wkraczać za bardzo, za daleko w swoje życie prywatne.
pozdr

DanaN - Sob 01 Paź, 2011 18:24

olga411 napisał/a:
DanaM napisał/a:
Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.


Moja mama nie żyje, bywały momenty kiedy płakałam w poduszkę z tęsknoty za nią, wydawało mi się, że gdyby żyła to miałabym SIĘ komu WYGADAĆ, poradzić, ktoś by mnie przytulił, ale jak sobie przypomnę dzieciństwo to dzięki bardzo. Ostatnio był u mnie ojciec wydał mi dobre rady w stylu : masz mieć stałą pracę na etat, cały, dobrze płatną, żeby ci nie brakowało, lekką, żebyś się nie zmęczyła, odkładaj na starość, bo najniższa emerytura to za mało ( nie zapytał czy mam na jedzenie dla dzieci). Zganił mnie jeszcze, że 20 lat temu odeszłam z dobrej pracy i oczywiście tekst: gdybyś nas słuchała to byś tak źle nie wyszła".



Mama jest, a ja nie umiem z nią rozmawiać.

Mam córkę. Dużo za nią robiłam( bo po co ona ma robić skoro ja nie mam zajęcia... ) starałam się zaspokoić jej zachcianki. Teraz ograniczam to najbardziej jak tylko mogę. Czy ona może mieć do mnie w przyszłości pretensje że dostała za mało...

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:32

kahape napisał/a:
nie pozwalać wkraczać za bardzo, za daleko w swoje życie prywatne.


Ojca ode mnie odcięła jego druga żona (z zazdrości, bała się, że jej go zabiorę - głupia, po co mi stary ojciec - zrzęda). MiałaM DO NIEJ O TO ŻAL, A TERAZ JESTEM JEJ WDZIĘCZNA. sPORADYCZNE NALOTY i rozmowy telefoniczne w zupełności mi wystarczą.

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 18:34

olga411 napisał/a:
DanaM napisał/a:
Czy rodzice dorosłych ludzi powinni w ogóle zajmować się ich sprawami. Myślę że nie.

Ostatnio był u mnie ojciec wydał mi dobre rady w stylu : masz mieć stałą pracę na etat, cały, dobrze płatną, żeby ci nie brakowało, lekką, żebyś się nie zmęczyła, odkładaj na starość, bo najniższa emerytura to za mało ( nie zapytał czy mam na jedzenie dla dzieci). Zganił mnie jeszcze, że 20 lat temu odeszłam z dobrej pracy i oczywiście tekst: gdybyś nas słuchała to byś tak źle nie wyszła".


To raczej nie rady, a lista życzeń. :czaruje: :czaruje:
Ty chciałaś :cacy: :cacy:

Moi synowie uważają, że są dorośli jak im to odpowiada, ale jak mają sprzątnąć po sobie, :zmeczony: :bezradny: ,

kahape - Sob 01 Paź, 2011 18:35

DanaM napisał/a:
Czy ona może mieć do mnie w przyszłości pretensje że dostała za mało...
dostała tyle ile byłaś w stanie jej dać na tamte warunki, możliwości własne, siły...
To czego nie dostała może uzupełnić sobie teraz. Zdolność uczenia ma.

Uważam, że to nie jest tylko tak, że ile rodzice dadzą tyle mam. Owszem, na starcie w dorosłe życie może tak, ale potem mogę przecież uzupełniać swój bagaż doświadczeń, wiedzy...

Myślę tu np. to, że nie poszłam na studia w domu rodzinnym, (bo moich rodziców nie było stać), nie znaczy, że nie mogę skończyć studiów w dorosłym życiu. Może nie wszystkie kierunki ale napewno coś się znajdzie.

Nie wiem czy wyraziłam jasno o co mi chodzi. Uważam, że nie można zwalać wszystkiego na rodziców.
pozdr

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:36

DanaM napisał/a:
Mama jest, a ja nie umiem z nią rozmawiać.


Nie umiesz, bo Cię tego nie nauczyła, spróbuj sobie przypomnieć jak wyglądały Wasze rozmowy, gdy byłaś dzieckiem, nastolatką. Ja pamiętam tylko komendy ( w najlepszym przypadku)

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 18:37

kahape napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
nawet dorośli nie mogą robić to co im się podoba,
Ela, pisząc "dorośli" miałam na myśli, że nie można ich zmieniać, coś im nakazywać, próbować ich poprawiać...
Można ew. samemu nie godzić się na ich postępowanie i nie pozwalać wkraczać za bardzo, za daleko w swoje życie prywatne.
pozdr


OK masz racje. :luzik:

kahape - Sob 01 Paź, 2011 18:38

olga411 napisał/a:
spróbuj sobie przypomnieć jak wyglądały Wasze rozmowy
nasze rozmowy nie wyglądały "wcale" bo moja mam wciąż słuchała Wolnej Europy.
Machała rękę, żeby dać jej spokój.... a w domu radio "darło się" niemiłosiernie.
Potem ojciec zrobił jej radio w piwnicy (lepiej odbierało) więc nie było już do kogo gadać bo jej nie było.
pozdr

DanaN - Sob 01 Paź, 2011 18:39

olga411 napisał/a:
DanaM napisał/a:
Mama jest, a ja nie umiem z nią rozmawiać.


Nie umiesz, bo Cię tego nie nauczyła, spróbuj sobie przypomnieć jak wyglądały Wasze rozmowy, gdy byłaś dzieckiem, nastolatką. Ja pamiętam tylko komendy ( w najlepszym przypadku)



Sama widzisz...

Miałam tak samo. A dziś mama pyta czemu nie rozmawiam z nią... Po prostu nie umiem z nią rozmawiać ( bo... jak wyżej...)

kahape - Sob 01 Paź, 2011 18:42

DanaM napisał/a:
A dziś mama pyta czemu nie rozmawiam z nią.
czy czasami ona nie widzi w tobie małej córeczki...przybiegnie, przytuli się, a mamunia pogłaszcze po główce.
Może ona nie chce widzieć w tobie Dorosłej Kobiety i rozmawiać z tobą "na równi"
Ona jest matką, owszem, ale... ty również!!
pozdr

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:42

kahape napisał/a:
moja mam wciąż słuchała Wolnej Europy.


Widać wygodniej jej było słuchać radia niż zająć się dzieckiem. Moja była często zamyślona, jakaś nieobecna, jak się do niej zwracałam to musiałam po kilka razy powtarzać a do niej i tak niewiele docierało. Jak się ocknęła to nadrabiała krzykiem.

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 18:47

kahape napisał/a:


Nie wiem czy wyraziłam jasno o co mi chodzi. Uważam, że nie można zwalać wszystkiego na rodziców.
pozdr


:luzik: :luzik: rodzice dają na wędkę, rybę sami musimy sobie złowić.
Sami musimy dokonać wyboru, jak chcemy żyć. Oczywiście nie powinni za bardzo wkracza w nasze prywatne życie , ale to ostatecznie my decydujemy zvx54gs

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:49

elzbieta2011 napisał/a:
rodzice dają na wędkę,



żeby to dali, gorzej jak trzeba samemu ją sobie znaleźć

DanaN - Sob 01 Paź, 2011 18:51

elzbieta2011 napisał/a:

:luzik: :luzik: rodzice dają na wędkę, rybę sami musimy sobie złowić.
Sami musimy dokonać wyboru, jak chcemy żyć. Oczywiście nie powinni za bardzo wkracza w nasze prywatne życie , ale to ostatecznie my decydujemy zvx54gs



:okok:

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 18:51

olga411 napisał/a:
kahape napisał/a:
nie pozwalać wkraczać za bardzo, za daleko w swoje życie prywatne.


Ojca ode mnie odcięła jego druga żona (z zazdrości, bała się, że jej go zabiorę - głupia, po co mi stary ojciec - zrzęda). .


Ty też będziesz stara , jak będziesz się czuła jak twoje dziecko powie - "po co mi stara matka - zrzęda" .

DanaN - Sob 01 Paź, 2011 18:54

olga411 napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
rodzice dają na wędkę,



żeby to dali, gorzej jak trzeba samemu ją sobie znaleźć



...Jak sami ją znajdziemy będzie dla nas bardziej wartościowa

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:54

elzbieta2011 napisał/a:
Ty też będziesz stara , jak będziesz się czuła jak twoje dziecko powie



Wiem, że będę stara, ale mam nadzieję, że nie będę zrzęda. myślę, że będę młoda duchem do końca.

olga - Sob 01 Paź, 2011 18:56

DanaM napisał/a:
.Jak sami ją znajdziemy będzie dla nas bardziej wartościowa


Dokładnie, a poza tym " umiesz liczyć, licz na siebie" jak mówi powiedzenie.

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 18:57

kahape napisał/a:
olga411 napisał/a:
spróbuj sobie przypomnieć jak wyglądały Wasze rozmowy
nasze rozmowy nie wyglądały "wcale" bo moja mam wciąż słuchała Wolnej Europy.
Machała rękę, żeby dać jej spokój.... a w domu radio "darło się" niemiłosiernie.
Potem ojciec zrobił jej radio w piwnicy (lepiej odbierało) więc nie było już do kogo gadać bo jej nie było.
pozdr


Wiesz m. b. jak chłopacy przychodzili z problemem, :klotnia: to włączał głośniej telewizor, nawet jakby leciała reklama podpasek. Tylko później się dziwił, że synowie przestali z nim gadać, a właściwie rozmawiają jak potrzebują kasę lub samochód.

olga - Sob 01 Paź, 2011 19:01

elzbieta2011 napisał/a:
chłopacy przychodzili z problemem,



To i tak nieźle, że w ogóle przychodzili z czymkolwiek do ojca, bo mój syn to chyba nigdy z żadną sprawą do ojca nie poszedł. No chyba ,że z tekstem " no ojciec daj troche kasy" jak ten był oczywiście nietrzeźwy

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 19:02

DanaM napisał/a:
olga411 napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
rodzice dają na wędkę,

żeby to dali, gorzej jak trzeba samemu ją sobie znaleźć



Ja dostałam od rodziców "wędkę", dlatego nie mam do nikogo pretensji, że spieprzyłam sobie życie.

olga - Sob 01 Paź, 2011 19:06

Ja nie mam do nikogo pretensji, ani do rodziców, ani do siebie , ani do alko, ani do systemu. Mam jak mam, uważam, że mimo spieprzonego dzieciństwa radzę sobie dobrze, tylko czemu to wszystko takie trudne i dlaczego tak musiało boleć?
rufio - Sob 01 Paź, 2011 19:15

Ja sie wyprowadziłem z domu jak miałem 19 lat - na drugi koniec Polski . Jak juz miałem swoje gniazdko - mama przyjechała i próbowała cos tam po swojemu - pokazałem jej wizytówke na drzwiach i powiedziałem "jeszcze jeden taki tekst i pakujesz walizkę i pociąg odjeżdza o godzinie i fru " Zapomnieła sie po pewnym czasie i w ciągu 10 minut była spakowana ( ja spakowałem ) i jedziemu na dworzec - szok był duży i od tamtej pory miałem spokój jak przyjeżdzała . :szok:
kahape - Sob 01 Paź, 2011 19:20

rufio napisał/a:
Zapomnieła sie po pewnym czasie i w ciągu 10 minut była spakowana ( ja spakowałem ) i jedziemu na dworzec
matko jedyna, aż tak????
pozdr

rufio - Sob 01 Paź, 2011 19:22

Aż tak i tylko tak za to wszystko co mi spieprzyła powinna być zadowolona że w ogóle Ja wpuszczałem do Swego mieszkania - prsk
OSSA - Sob 01 Paź, 2011 19:27

rufio napisał/a:
Ja sie wyprowadziłem z domu jak miałem 19 lat - na drugi koniec Polski . Jak juz miałem swoje gniazdko - mama przyjechała i próbowała cos tam po swojemu - pokazałem jej wizytówke na drzwiach i powiedziałem "jeszcze jeden taki tekst i pakujesz walizkę i pociąg odjeżdza o godzinie i fru " Zapomnieła sie po pewnym czasie i w ciągu 10 minut była spakowana ( ja spakowałem ) i jedziemu na dworzec - szok był duży i od tamtej pory miałem spokój jak przyjeżdzała . :szok:


Ja wyprowadziłam się z domu w wieku 15 lat , poszłam do szkoły średniej z internatem, później praca, studia, mąż, dzieci, nie mieszkałam razem z rodzicami. Oni mi ufali nie musieli mnie kontrolować, pomagali, nie raz próbowali kierować moim życiem, ale podobnie jak TY nie pozwoliłam, aby zbytnio się wtrącali, byłam asertywna.
Może byłoby mi łatwiej zawsze mogłabym zwalić na nich winę, że życie mi się nie ułożyło.
:mysli: :mysli:

rufio - Sob 01 Paź, 2011 19:37

elzbieta2011 napisał/a:
Może byłoby mi łatwiej zawsze mogłabym zwalić na nich winę, że życie mi się nie ułożyło

Fakt tez nie moge w pełni zwalac na nich wine ze piłem i sam sobie prawie spieprzyłem życie - coś mi tam przekazali ale sam powinienem wyciągnąc wnioski z tego co było ale musiałem sparzyc sie mocno i wtedy dotarło - może zanim wszedłem w błoto nie za bardzo chciałem przyjąc do wiadomość to co było ?( nazwać to po imieniu ) Ale teraz to już nie istotne Obojga juz nie ma więc nie ma oco kruszyc kopii .

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 19:39

Wiecie ja kiedyś zazdrościłam innym, że ich dzieci takie grzeczne , zawsze słuchają rodziców. Odpowiadają tak mamusi, moi synowie zawsze mają swoje zdanie na każdy temat, zadają pytanie, ale często sami udzielają odpowiedzi. Zwłaszcza młodszy jest takim indywidualistą, ja mu obóz językowy, pokoje dwuosobowe z łazienką, a on nie, albo surwiwal, albo nie pojedzie nigdzie. Ostatecznie każdy z nas spuścił z tonu, pojechał w góry na obóz wspinaczkowy, organizowany przez sprawdzone biuro podróży. Z nim za każdym razem muszę prowadzić negocjacje. :klotnia:
Wiedźma - Sob 01 Paź, 2011 19:40

olga411 napisał/a:
mam nadzieję, że nie będę zrzęda. myślę, że będę młoda duchem do końca.

:oops: Ja raz sie przyłapałam na tym, że zaczynam zrzędzić mojej córce i jej zupełnie nowemu mężowi :gdera:
Szybko ugryzłam się w język :panika: pół nocy nie przespałam, a nazajutrz przeprosiłam Młodych
i obiecałam, że więcej tego nie zrobię. Dopiero wtedy córka przyznała, że też ją to przeraziło :szok:

Myślę, że do tej pory udaje mi się dotrzymywać tej obietnicy.
Nigdy, przenigdy nie chciałabym być taką zrzędą jak mój ojciec i tak zatruwać im życia jak on mi 8|

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 19:43

Wiedźma napisał/a:
olga411 napisał/a:
mam nadzieję, że nie będę zrzęda. myślę, że będę młoda duchem do końca.

:oops: Ja raz sie przyłapałam na tym, że zaczynam zrzędzić mojej córce i jej zupełnie nowemu mężowi :gdera:
Szybko ugryzłam się w język :panika: pół nocy nie przespałam, a nazajutrz przeprosiłam Młodych
i obiecałam, że więcej tego nie zrobię. Dopiero wtedy córka przyznała, że też ją to przeraziło :szok:
|

Każdy z nas popełnia błędy, ważne że sama zauważyłaś i przeprosiłaś.

Gonzo.pl - Sob 01 Paź, 2011 19:47

olga411 napisał/a:
Ja nie mam do nikogo pretensji, ani do rodziców, ani do siebie , ani do alko, ani do systemu. Mam jak mam, uważam, że mimo spieprzonego dzieciństwa radzę sobie dobrze, tylko czemu to wszystko takie trudne i dlaczego tak musiało boleć?

Podoba mi się to , Olga. Teraz myślę tak samo.
całe życie miałem urazy, pretensje, poczucie krzywdy.
Dopiero jak zacząłem trzeźwieć, rozumieć siebie, dorastać, poczułem sie wolny od tych uczuć.

Flandria - Sob 01 Paź, 2011 19:48

elzbieta2011 napisał/a:
Ja też nie jestem szczęśliwa, ale nigdy z tego powodu nie szukałam zapomnienia w ...
:flacha: Życie mnie nie głaskało :cacy: , ale czy mam prawo wyładowywać się na innych.


nikt nie ma prawa wyładowywać się na innych ...
tylko, tak szczerze mówiąc, to ja nie znam nikogo kto robiłby to specjalnie i w pełni świadomie :bezradny:

OSSA - Sob 01 Paź, 2011 19:58

Flandra napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
Ja też nie jestem szczęśliwa, ale nigdy z tego powodu nie szukałam zapomnienia w ...
:flacha: Życie mnie nie głaskało :cacy: , ale czy mam prawo wyładowywać się na innych.


nikt nie ma prawa wyładowywać się na innych ...
tylko, tak szczerze mówiąc, to ja nie znam nikogo kto robiłby to specjalnie i w pełni świadomie :bezradny:


Ja znam, ale unikam takich bezinteresownych złośliwców. :[ :[

olga - Nie 02 Paź, 2011 18:11

rufio napisał/a:
a sie wyprowadziłem z domu jak miałem 19 lat


My po ślubie mieszkaliśmy na początku z moimi rodzicami w czteropokojowym mieszkaniu w bloku. Jazdy były od samego początku. Najpierw urodził się syn potem córka. Z dwójką malutkich dzieci szukałam mieszkania do wynajęcia, bo mój strasznie zapracowany był i nie miał czasu. Po wyprowadzce nie pozwoliłam mojej matce przychodzić do mnie aż nie zmądrzeje i nie przestanie nosa wtykać w nie swoje sprawy. Bardzo chciała widywać wnuki to przynajmniej będąc u mnie nie odzywała się niepytana.

Pati - Nie 02 Paź, 2011 18:36

Flandra napisał/a:
łatwiej samotnie wychowywać dzieci,

No z tym się nie zgadzam Flandro.
Gdy mój ojciec wychowywał mnie i brata było mu lżej niż mnie teraz gdy ja wychowuje dwoje dzieci sama.

OSSA - Nie 02 Paź, 2011 19:17

olga411 napisał/a:

My po ślubie mieszkaliśmy na początku z moimi rodzicami w czteropokojowym mieszkaniu w bloku. Jazdy były od samego początku. Najpierw urodził się syn potem córka. Z dwójką malutkich dzieci szukałam mieszkania do wynajęcia, bo mój strasznie zapracowany był i nie miał czasu. Po wyprowadzce nie pozwoliłam mojej matce przychodzić do mnie aż nie zmądrzeje i nie przestanie nosa wtykać w nie swoje sprawy. Bardzo chciała widywać wnuki to przynajmniej będąc u mnie nie odzywała się niepytana.


Olga twoje dzieci dorosną i mogą odpłacić Ci tym samym. Ja nigdy w obecności moich synów nie mówię źle o moich rodzicach.

Poza tym uważam, że przesadzasz, twoja matka była u siebie, ty wprowadziłaś się ze swoją rodziną i dwójka małych dzieci. Oczekiwałaś, że matka będzie ponosić koszty takiego towarzystwa, a Ty będziesz rządzić.

Ja od samego początku mieszkałam na swoim, początkowo była to wynajęta sutenera z piecami i łazienką na korytarzu, ale byłam u siebie, my decydowaliśmy co jemy, kiedy sprzątamy, a kiedy się kochamy. U rodziców mogłam mieszkać w dużo lepszych warunkach, ale nie byłam u siebie.

Moi znajomi w tym czasie mieszkali z dwójką dzieci u rodziców, nie dokładali do kosztów utrzymania, jak trzeba to zostawiali dzieci pod opieka dziadków, ale jak matka mówiła, że za mieszkanie, prąd trzeba zapłacić, śmieci wynieść, jedzenie i proszek kupić. :klotnia:
Uważali, że rodzice źli i czepiają się, w końcu rodzice nie wytrzymali duże mieszkanie zamienili na dwa mniejsze.
Znajomi w płacz :beczy: , bo darmowej niani brak, opłaty same się nie zapłaciły, lodówka pusta, proszek do prania kosztuje. Dopiero wtedy dowiedzieli się, co ile kosztuje. :bezradny:

Babeta35 - Nie 02 Paź, 2011 20:12

Ja nie umiem chyba być matką......od 21 odkąd urodziłam córkę żyję w nieustającym poczuciu winy.obwiniam się o wszystko co jej dotyczy, jestem straszna matką i z tym nie umiem sobie poradzić. :(
Pati - Nie 02 Paź, 2011 20:45

Babeta35 napisał/a:
jestem straszna matką i z tym nie umiem sobie poradzić.

Ooooo kochana nie zgadzam się z tym co napisałaś.
Widziałam jaką jesteś mamą.
Jesteś opiekuńcza,stanowcza i kochająca ja tak uważam.
Gdybyś była taka jak napisałaś to myślę,że córka już dawno by z Tobą nie mieszkała :)

pterodaktyll - Nie 02 Paź, 2011 21:04

Babeta35 napisał/a:
nie umiem chyba być matką.....

Pozwolę sobie w to wątpić...........
Babeta35 napisał/a:
obwiniam się o wszystko co jej dotyczy,
Babeta35 napisał/a:
z tym nie umiem sobie poradzić.

To już prędzej ale z kolei ma się to nijak do prawdy o tym jaką matką jesteś.........





Oczywiście moim zadaniem :mgreen:

beata - Nie 02 Paź, 2011 21:21

Babeta35 napisał/a:
żyję w nieustającym poczuciu winy.obwiniam się o wszystko co jej dotyczy, jestem straszna matką
A możesz to rozwinąć?
pterodaktyll - Nie 02 Paź, 2011 21:24

beata napisał/a:
możesz to rozwinąć?

a co to, transparent? :p

beata - Nie 02 Paź, 2011 21:34

pterodaktyll napisał/a:
a co to, transparent? :p
A chcesz w dziób? :klotnia:
pterodaktyll - Nie 02 Paź, 2011 21:37

beata napisał/a:
A chcesz w dziób?

Na takie relacje międzyludzkie, nie ma mojej zgody.... :szok: ....... :p

beata - Nie 02 Paź, 2011 21:40

pterodaktyll napisał/a:
nie ma mojej zgody...


Zrób ze mnie najszczęśliwszą osobę na świecie. :skromny:

pterodaktyll - Nie 02 Paź, 2011 21:43

beata napisał/a:
Zrób ze mnie najszczęśliwszą osobę na świecie.

A jaka rolę mam odgrywać? Ojca czy kochanka? :mysli:

beata - Nie 02 Paź, 2011 21:50

pterodaktyll napisał/a:
? Ojca czy kochanka?
Ojca już mam. :paluszkiem:
pterodaktyll - Nie 02 Paź, 2011 21:52

beata napisał/a:
Ojca już mam.

No to dalej nie pytam :mgreen: ..... ;)

olga - Pon 03 Paź, 2011 08:30

elzbieta2011 napisał/a:
Ja nigdy w obecności moich synów nie mówię źle o moich rodzicach.

Ależ ja też nie, mamy już nie ma, ojciec mieszka 40 km. ode mnie, widujemy się niezbyt często, ja żyję swoim życiem, swoimi problemami. Tutaj na forum zwierzyłam się z tych spraw, z dziećmi na ten temat nie dyskutuję. Pytały mnie nieraz jaka babcia była, to co miałam powiedzieć ,że była wspaniała jak tak nie było, ale nigdy nie zagłębiałam się w temat.

Czym miałyby mi się odpłacić moje dzieci? Ja myślę, że tym samym co dostają ode mnie: troską, zrozumieniem, szacunkiem, szczerością, zaufaniem. Ja tego nie dostałam od rodziców więc trudno żebym im to oddała jak tego nie miałam.

elzbieta2011 napisał/a:
twoja matka była u siebie,


Ja jej się nie wwaliłam. To była oczywista oczywistość tak rozumiana przez moich rodziców. Matka nie mogła zrozumieć tego, że jesteśmy osobną rodziną, że moje dzieci są moimi dziećmi a nie jej, to jak się nimi zajmuję i jak je wychowuję to moja sprawa. Insynuujesz, że nie płaciliśmy rachunków a to nie jest prawda. Wiele rzeczy można było dogadać ale nikt nie miał ochoty na dogadywanie albo raczej nie wiedział, że tak się robi. A ja w wieku 23 lat nie wiedziałam, że najlepiej żyć na własny rachunek i mieć święty spokój. Szybko się dowiedziałam i nie żałuję, chociaż do samej śmierci nie umiałam tej patologicznej pępowiny przeciąć.

Mam wrażenie Elżbieto, że Ty uważasz, że rodzicom należy się szacunek za samo ich istnienie, a ja uważam, że za to jacy są i byli, co dobrego nam z siebie dali. Zrobić i urodzić dziecko to nie sztuka, sztuka je wychować w miłości i szacunku.

elzbieta2011 napisał/a:
takiego towarzystwa,


Myślisz, że złym towarzystwem byłam dla mojej matki? Byłam tak złakniona jej miłości, troski, uwagi nawet jako dorosła, że wszystko bym była oddała za to. Jak się łaskawie do mnie po ludzku odezwała byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.

elzbieta2011 napisał/a:
Ty będziesz rządzić.
Nie zamierzałam rządzić całym domem, bo to ona rządziła i nikt nie miał nic do powiedzenia, ojciec był jak ten Dulski jak mu kazała to chodził naokoło stołu. Ja chciałam rządzić tylko u siebie.

Zabolał mnie ten Twój post. :zalamka: :[ :blee:

OSSA - Pon 03 Paź, 2011 17:24

Cytat:
olga411 napisał/a:


Zabolał mnie ten Twój post. :zalamka: :[ :blee:


Nie miałam zamiaru ciebie obrazić, nie znam twoich rodziców i relacji między wami.
Fakt jeśli dorośli ludzie zamieszkają razem w rodzicami powinni od samego początku uzgodnić zasady, kto za co płaci, żywimy się sami, czy razem. Często dorosłe dzieci wcale nie widzą potrzeby dokładania do kosztów utrzymania. Później na tym tle dochodzi do różnych konfliktów.

Nie uważam, że rodzicom należy się szacunek za sam fakt. Moich szanuje za to jak dbali o mnie i moich synów.

Moja mama mieszka sama, ojciec zmarł, ja i moje rodzeństwo mieszkamy w innych miejscowościach. Ja jak jadę do mamy staram się jej pomóc, on nie bardzo umie prosić o pomoc lub przyjmować coś dla siebie.
Jak jest brat i ja z naszymi rodzinami to jedni gotują obiad, inni podają do stołu, ktoś zmywa, wszyscy mamy czas, by ze sobą pogadać.

Natomiast moja siostra i jej rodzina siedzi, jeden mądrzejszy od drugiego, wygłasza krytykę wszystkich i wszystkiego, a matka robi wszystko.
Szlak mnie trafia, żal mi mamy ona wychowała siostrze dzieci, ona urodziła syna na studiach zostawiła matce, później mieszkali przez klika lat u rodziców z dwójka dzieci, nie wiem czy dokładali się do gara czy nie.
Jej pomogli najwięcej, za wszystko co rodzice dla niej zrobili nigdy nie powiedziała dziękuje. Ma wieczne pretensje, wiecznie jej się coś nie podoba. To dziadkowie wg niej źle wychowali jej dzieci, całe życie pyskowała :klotnia: i teraz się dziwi, że jej dzieci podobnie się zachowują w stosunku do mniej.

olga - Pon 03 Paź, 2011 18:24

elzbieta2011 napisał/a:
od samego początku uzgodnić zasady


Dokładnie, ale u mnie się nie rozmawiało. Mama była przeświadczona, że wszyscy wiedzą o co jej chodzi. Oczywiście rzadko tak się działo i dlatego było tak jak było.,


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group