To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Nic się nie kończy, póki się nie skończy...część pierwsza

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 11:07
Temat postu: Nic się nie kończy, póki się nie skończy...część pierwsza
Tak chyba można opisać moją sytuację.
Cześć, mam na imię Bartek i jestem alkoholikiem.
Dziwnie to się czyta, a pewnie jeszcze gorzej mówi na głos. Pozwólcie proszę, że podzielę się z wami historią.
Jest pewnie tak zwykła jak historia każdego z was. I dlatego pewnie tak niezwykła dla mnie.
Doskonale pamiętam dzień, od kiedy zaczęły się moje problemy. To dzień, kiedy zdałem egzamin z języka polskiego do liceum. Koledzy zaprosili mnie na piwo, celem uczczenia końca "podstawowego etapu edukacji". Pierwszy raz w życiu piłem alkohol i od razu musiałem wypić 3 piwa. Skończyło się to oczywiście nachlaniem i kacem na egzaminie z matematyki. Potem zaczęło się liceum. Stwierdzam teraz, że też we wszystkich przypadkach picia albo kończyły się fundusze albo ja. Innej sytuacji nie było. Ale nikt na to nie zwracał uwagi wtedy. Nie było podejrzane, że w dzień 18 urodzin koledzy przyniesli mnie do domu o 13, a sam impreza miała się zacząć o 20... Nikt nawet nie powiedział że to wstyd i żenada - każdy uznał to za niezły numer. Pod koniec liceum na imprezie poznałem kobietę mojego życia. Po 6 latach bycia razem oświadczyłem się, a oświadczyny zostały przyjęte. Chociaż już wtedy wiedziała że coś jest nie tak. Botem był ślub i pierwsze dziecko. Wreszcie kolejne. Tak więc mam 2 śliczne córeczki, które kocham całym sercem. Żona twierdzi że ich nie kocham, bo jakbym miał jakieś uczucia to bym nie pił. Ale to nie tak chyba jest. Czy jeżeli zachorowałbym na raka, to też by powiedziała, że ich nie kocham? Nie jest tak, że jak wstanę to od razu myślę o butelce. Nie jest też tak, że muszę wypić codziennie. Ale wpadam w pułapkę weekendu - od piątku już kombinuję, myślę jak będzie fajnie. Chowam się z tymi piwami, znoszę je na raty - dwa po pracy, dwa jak do sklepu idę i tak dalej i tak dalej. Potem je piję, oczywiście też po kryjomu. Oficjalnie jedno - dwa piwa, a nieoficjalnie 5 następnych. Myślę sobie jak będzie fajnie film obejrzeć, zrelaksować się i wypić coś, a potem muszę ten film oglądać drugi raz, bo nic nie pamiętam. W dodatku piję te piwa w kiblu albo w piwnicy, na szybko. Doszedłem już do wprawy i wypijam butelkę w 8 sekund. Przecież nic mi to nie daje, jakby mi ktoś przywalił młotkiem w łeb - łapię błyskawicznego muła. Już mam tego dosyć, wstyd mi jak jasna cholera. Żebym miał faktycznie z tego jakiś relaks. A tu nic. W nocy nie słyszę jak dzieci płaczą, a nawet jak słyszę to wstaję skacowany i narzekam jaki to ciężki mam los. Kilka sytuacji z ostatnich dni spowodowało, że zacząłem na nowo szukać jakieś pomocy, leku. Bo wiem, że to choroba i muszę się wyleczyć i wiem, że jak w przypadku choroby, sam się nie wyleczę, nie ma co się oszukiwać. A co to za sytuacje? Pierwsza, ta najgorsza - okazało się że kamerzysta, który nagrywał nam film z wesela zakupił partię feralnych płyt dvd. Okazało się że nie istnieje żadna kopia filmu z wesela, bo u wszystkich płyty stały się puste. Ja szalałem, próbowałem odzyskiwać z tych płyt co się da (udąło mi się odzyskać pierwszy taniec i parę innych scen). Ale na mojej żonie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Kompletnie ją to nic nie obeszło. Chyba zaczyna też mieć mnie serdecznie dosyć. I kolejna sytuacja - córeczka powiedziała mi że mnie kocha. Dodała że mówi mi to na ucho, bo to specjalnie dla mnie... Ma dopiero trzy latka i nie rozumie tego, że z jej ojcem jest coś nie tak, nie przeszkadza jej odór alkoholowy. Jeszcze nie przeszkadza... Nie chcę im zmarnować życia, czytałem wypowiedzi dzieci alkoholików - większość życzy rodzicom śmierci. Ja sobie życia bez nich nie wyobrażam, ale nie mogę się uporać z tym problemem. Do tego jeszcze non stop żonę kłamię. Sam zabijam ostatnie uczucia jakie może do mnie żywić. A przecież nie chcę tego. Planujemy się budować, mamy działkę, chcemy brać kredyt. Ale ona się boi. Ja zresztą też zaczynam mieć stracha.
Jak się napiję, to nie jestem agresywny. Nie wrzeszczę, nie awanturuję się, nigdy ręki na nikogo nie podniosłem. Łapię po prostu muła i się "resetuję". Ale mam już tego dosyć. I co z tego. Idę do sklepu, mówię sam sobie że żadnego piwa, a za chwilę wracam a tu w siatce 4 butelki wesoło dzwonią. I już mam tego dosyć. Ale co z tego, jak co sobie postanowię to nic z tego nie wychodzi? Doświadczyłem w ostatnich trzech latach więcej klęsk niż wojsko polskie w całej naszej historii... Nie chcę stracić rodziny, bez nich nic nie znaczę. Mam nadzieję że nie jest już za późno.
No i to wszystko, ot cała moja zwykła historia...

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:09

bartes123 napisał/a:
Cześć, mam na imię Bartek i jestem alkoholikiem.

...witaj Bartek, jestem ZbOlo - alkoholik...

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 11:20
Temat postu: Re: pokonany zanim zdążył powalczyć
bartes123 napisał/a:
wiem, że to choroba i muszę się wyleczyć i wiem, że jak w przypadku choroby, sam się nie wyleczę, nie ma co się oszukiwać


No to już bardzo dużo wiesz.
Pytanie brzmi - co z tym zrobisz?

Witaj na forum. :)
Alicja - alkoholiczka i DDA

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 11:22

Witaj, Tomek, alkoholik.
bartes123 napisał/a:
Doszedłem już do wprawy i wypijam butelkę w 8 sekund.

Jeżeli mam być pod wrażeniem to jestem, ale nigdy nie mierzyłem sobie czasów. :)
bartes123 napisał/a:
Oficjalnie jedno - dwa piwa, a nieoficjalnie 5 następnych.

Standard, kto tego nie zna....
bartes123 napisał/a:
Ale na mojej żonie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Kompletnie ją to nic nie obeszło.

Ja bym też nie płakał nad rozlanym mlekiem, sam przyznaj że to nie jest ważna sprawa, są ważniejsze, które kładziesz jak pijesz.
bartes123 napisał/a:
Chyba zaczyna też mieć mnie serdecznie dosyć

Cóż... też standard...

Kulfon - Pon 28 Lut, 2011 11:26

Witaj 433

bartes123 napisał/a:
Dziwnie to się czyta, a pewnie jeszcze gorzej mówi na głos.


kwestja wprawy i akceptacji :p

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:28

bartes123 napisał/a:
No i to wszystko, ot cała moja zwykła historia...

...masz rację, to standardowy scenariusz do filmu "Życie alkoholika"...
bartes123 napisał/a:
Mam nadzieję że nie jest już za późno.

...nigdy nie jest za późno... są alkoholicy, którzy przestają pić tylko po to by umrzeć trzeźwo - oczywiście tego Ci nie życzę!
bartes123 napisał/a:
Bo wiem, że to choroba i muszę się wyleczyć

...błędne myślenie! Alkoholizm to choroba, ale NIGDY się z niej nie wyleczysz!!!
Reasumując! Bartku, proponuję byś poszukał ośrodka i poszedł na terapię...

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 11:31

Dzięki za miłe przyjęcie. Wiecie, chwilę jakąś po narodzinach pierwszej córki też zarejestrowałem się na jednym forum dla alkoholików. Ale poczytałem te wszystkie posty i zaczęło mnie to drażnić. Najwięcej to że według ludzi tam świat dzieli się na abstynentów i alkoholików. Olałem ten temat, bo wiadomo, sam sobie poradzę. No co sobie nie poradzę jak sobie poradzę. No i siedzę dzisiaj w robocie, kaca mam jak cholera, śmierdzi mi z paszczy a najgorszy jest moralniak. Ja już się nawet nad sobą nie użalam, po prostu jak patrzę w lustro to mam ochotę dać sobie po pysku. Szkoda gadać. Chociaż tak bardzo bym chciał, nie wyobrażam sobie co można robić w piątek lub sobotę bez piwa... Co za głęboka du**...
ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:37

bartes123 napisał/a:
nie wyobrażam sobie co można robić w piątek lub sobotę bez piwa...

...no to zacznij! Ja nie piję od dwóch lat, wcześniej byłem zawodowym degustatorem piwa - i powiem, że da się bez piwa... żyć i to bardzo fajnie...

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 11:40

bartes123 napisał/a:
ludzi tam świat dzieli się na abstynentów i alkoholików.

Hmmm świat alkoholików to się dzieli na pijących lub niepijących, choć czasem ciężko rozróżnić...
bartes123 napisał/a:
Chociaż tak bardzo bym chciał, nie wyobrażam sobie co można robić w piątek lub sobotę bez piwa

To zadaj sobie pytanie co lubisz, oprócz alkoholu. Pływanie? Spacer? Książki? Jakiś sport? Klejenie modeli? Artystyczne wiązanie krawatów? Gra po sieci w szachy? Zwiedzanie? Jest nieskończenie wiele możliwości...

Mario - Pon 28 Lut, 2011 11:40

bartes123 napisał/a:
No i to wszystko, ot cała moja zwykła historia...

Smutno się czyta. Następne zmarnowane życie, następna rozbita emocjonalnie rodzina, następne smutne dzieciństwo, następna kobieta żałująca wyboru, następny sprowadzony do problemu pustej czy pełnej flaszki, człowieczy los. :/

Chyba się na jakis czas będę musiał przenieśc na jakieś weselsze Forum, bo czasami mam juz dośc, czytania po raz tysieczny, swojego własnego życiorysu :| :|

tomcio. - Pon 28 Lut, 2011 11:46

"pokonany zanim zdążył powalczyć"

Trochę optymizmu by się przydało. :>

Nie chcę prawić żadnych rad, bo nie ma wiedzy ani doświadczenia, może za rok ;)

Trzymam kciuki i przeżywam(przeżywałem) podobną sytuację(oszukiwanie żony itd itp) do twojej, tyle, że to co Ty robisz co weekend ja codziennie :-/

JaKaJA - Pon 28 Lut, 2011 11:51

Witaj na forum :)
Agnieszka alkoholiczka i dda :)

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 12:01

Marc-elus napisał/a:

To zadaj sobie pytanie co lubisz, oprócz alkoholu. Pływanie? Spacer? Książki? Jakiś sport? Klejenie modeli?

W myślach czytasz, czy jak?
http:/ /www.koga.net.pl/forum/viewtopic.php?f=530&t=24503&start=60#p29510
http:/ /www.koga.net.pl/forum/viewtopic.php?f=537&t=31604&start=90#p43336
Niestety, obecnie nałóg powoduje, że nie jestem w stanie wykonać nic do modelu - na trzeźwo trzęsą mi się ręce, po pijaku nie ogarniam tematu...
Mnie żona nie stawiała ultimatum, nie wygrażała. To chyba najgorsze, boję się że już jej wisi. Ile można kogoś okłamywać. W dodatku jakiś czas temu podczas rozmowy obiecałem zarzekając się że się zmienię, że to już koniec picia. W tajemnicy chciała zrobić niespodziankę i kupiła bilety na bal karnawałowy. Mieliśmy iśc w sobotę 5 marca. Oczywiście po tym jak skacowany leżałem w niedzielę do południa, możemy o tym wyjściu zapomnieć.
Czemu tak jest, że w tę pułapkę tak łatwo się wpada? Cholera jasna, jak zaczynałem pić to nigdy nie ze świadomością że tak skończę. Ale ok dłuższego czasu upijam się tylko na smutno - a jeszcze w czasie picia łapię doła i wymyślam sobie od pijaczków i alkoholików. Rano mam moralniaka i doła. Cholera, chodzę przez większość dnia tak zdołowany, że to aż niemożliwe.
Wysyłam właśnie zdjęcia maluchów i żony do wywołania. Otapetuję sobie pokój w pracy, piwnicę gdzie robię modele oraz włożę kilka do portfela. Będę wślepiał się w nie za każdym razem jak mnie najdzie ochota.
Najbliżej na terapię mam do Leszna. Obawiam się że mam za dużo wstydu, żeby zgłosić się do swojej parafii lub miasta rodzinnego. A w pracy podpisałem oświadczenie o nieuzależnieniu, bez tego by mnie nie zatrudnili, więc nawet nie mam z kim w pracy pogadać. To muszę chyba wam truć...

Wiecie, największego stracha mam po lekturze tego:
http:/ /forum.o2.pl/temat.php?id_p=5321184&start=480
Nie mogę uwierzyć że można się stać takim bydlęciem. Ale przecież nikt się pijakiem nie rodzi. Ani mordercą ani złodziejem. Żadne dziecko nie jest od razu żulem z rowu. Jakieś zmiany i degrengolada muszą zachodzić w psychice pijaka, że staje się takim potworem. Nie wyobrażam sobie co można zrobić drugiemu człowiekowi, żeby ten bez żenady życzył ci śmierci. I do tego własne dziecko.

Edit -
Zdezaktywowałam nieregulaminowe linki
Wiedźma

Klara - Pon 28 Lut, 2011 12:05

Witaj Bartku :)
Mario - Pon 28 Lut, 2011 12:12

bartes123 napisał/a:
Nie wyobrażam sobie co można zrobić drugiemu człowiekowi, żeby ten bez żenady życzył ci śmierci. I do tego własne dziecko.

Nie tylko własne dziecko. I zona to potrafi, a i czasami nawet matka.Paradoks polega na tym, że im bliższy alkoholikowi to człowiek, tym bardziej mu w pewnym momencie życia tego życzy..
Obcym w zasadzie to wisi.

A co trzeba zrobić innemu człowiekowi ? Wbrew pozorom niewiele. Wystarczy intensywnie pić. Ot , tak około 20 lat. Reszta juz sie wtedy znajdzie sama.

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 12:15

bartes123 napisał/a:
Mieliśmy iśc w sobotę 5 marca. Oczywiście po tym jak skacowany leżałem w niedzielę do południa, możemy o tym wyjściu zapomnieć.

Do 5tego jeszcze czas, może jednak pójdziecie?
bartes123 napisał/a:
Najbliżej na terapię mam do Leszna. Obawiam się że mam za dużo wstydu, żeby zgłosić się do swojej parafii lub miasta rodzinnego.

Do parafii to chyba na spotkania AA, na terapie to do poradni specjalistycznej musisz pójść.
To dwie różne rzeczy, nie myl, ja pomyliłem jak nie byłem jeszcze tego świadom.

Ładne rzeczy robisz, ja się na tym zupełnie nie znam. Drugi post Twój jest z listopada 2010, nie tak dawno, przecież możesz wrócić do modeli niedługo, ręce przestaną telepać za jakiś czas(pewnie z tydzień-dwa), pytanie.... czy chcesz....
bartes123 napisał/a:
boję się że już jej wisi.

O tym się nie przekonasz jak nie przestaniesz tankować.... albo inaczej, właśnie jak będziesz pił to dowiesz się że naprawdę Jej to już wisi...

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 12:16

Mario napisał/a:
A co trzeba zrobić innemu człowiekowi ? Wbrew pozorom niewiele. Wystarczy intensywnie pić. Ot , tak około 20 lat. Reszta juz sie wtedy znajdzie sama.

...tak, to prawda...

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 13:08

Marc-elus napisał/a:

bartes123 napisał/a:
Najbliżej na terapię mam do Leszna. Obawiam się że mam za dużo wstydu, żeby zgłosić się do swojej parafii lub miasta rodzinnego.

Do parafii to chyba na spotkania AA, na terapie to do poradni specjalistycznej musisz pójść.
To dwie różne rzeczy, nie myl, ja pomyliłem jak nie byłem jeszcze tego świadom.


Właśnie obawiam się że nie wszystko jeszcze rozumiem. Ale wiem z doświadczenia jak nerwowo użytkownicy forum reagują na proste w ich mniemaniu pytania.
Do tej pory znalazłem gdzie w Lesznie odbywają się mityngi AA i o której godzinie.
Ale gdzie szukać informacji o ośrodkach terapii to już nie wiem. Może to ze strachu, albo ze wstydu, żeby się tam pokazać.
To też jest paradoks - pijak nie wstydzi się tego że chodzi non stop nachlany albo że śmierdzi, nie wstydzi się dobiegać na 5 razy do sklepu, po makaron i przy okazji piwko. Ale jak ma iść, spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać że sam sobie nie umie pomóc to zaprze się pazurami i będzie rzucał sobie te kłody pod nogi...
Jakby ktoś był z okolic Leszna, albo miałby jakąś informację i byłby chętny się nią podzielić, to chętnie dowiem się gdzie w Lesznie na terapię i jak to wygląda.

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 13:16

bartes123 napisał/a:
Ale wiem z doświadczenia jak nerwowo użytkownicy forum reagują na proste w ich mniemaniu pytania.

...bo my nerwusy jesteśmy... ale nie przejmuj, będziesz taki sam... ;)

Klara - Pon 28 Lut, 2011 13:19

bartes123 napisał/a:
gdzie szukać informacji o ośrodkach terapii

Tu: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html

Pati - Pon 28 Lut, 2011 13:26

bartes123 napisał/a:
sam się nie wyleczę, nie ma co się oszukiwać

Otoz to.
Witaj Bartes :)

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 13:28

bartes123 napisał/a:
To też jest paradoks

...ale to ma każdy z "naszego resortu"... ;)

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 13:28

bartes123 napisał/a:
nerwowo użytkownicy forum reagują na proste w ich mniemaniu pytania.

Spoko, w razie czego pytaj, ten "beton" zasiedziały z schematach trzeźwienia od wielu lat niech się lepiej nie denerwuje, bo zapiją :wysmiewacz: Ja tam nie pije od 2mieś, sam dowiaduje powoli o co chodzi.

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 13:30

Marc-elus napisał/a:
ten "beton"

... :mysli: kogo masz na myśli... ;)

Klara - Pon 28 Lut, 2011 13:34

Marc-elus napisał/a:
sam dowiaduje powoli o co chodzi.

Tak myślałam, że ta terapia i AA, to pic :mgreen:

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 14:06

Klara napisał/a:
bartes123 napisał/a:
gdzie szukać informacji o ośrodkach terapii

Tu: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html


Klaro, dziękuję. Dla Ciebie to był drobny gest, a dla mnie kolejne popchnięcie w plecy, żeby coś zacząć z tym robić. Jak wygląda taka terapia, czego mogę się spodziewać? Znalazłem adres w Lesznie, napisałem maila. Wstydzę się dzwonić...

Właśnie mi się przypomniało że ochroniarz w pracy miał mi na dzisiaj przynieść litra spirytusu. Akurat dzisiaj był na zmianie. Na szczęście nie miał go ze sobą bo zapomniał. Oczywiście z oferty się wycofałem...

Klara - Pon 28 Lut, 2011 14:08

bartes123 napisał/a:
czego mogę się spodziewać?

Rozmowy, zrozumienia, pomocy...
Najpierw zadzwoń i zaklep termin.
Zrób to już. Teraz. Póki masz jeszcze ochotę :tak:

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 14:11

bartes123 napisał/a:
czego mogę się spodziewać?


Najpierw rejestracji.
Potem długiego oczekiwania na pierwszą wizytę u terapeuty lub terapeutki.
A potem, wyznaczonego dnia o wyznaczonej godzinie wchodzisz na trzęsących się ze strachu nogach do gabinetu, gdzie siedzi on lub ona i wtedy pada pytanie:
"Z czym pan do mnie przychodzi?"
I w tym momencie język ci kołkiem w gardle staje i nie wiesz co powiedzieć...

No a potem to już jakoś samo leci... :luzik:

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 14:13

Witaj :)
Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 14:14

bartes123 napisał/a:
Jak wygląda taka terapia, czego mogę się spodziewać?

Polewają wódki i podłączają do prądu ;)
U mnie mam raz w tygodniu terapie grupową, na której prowadząca "rozmawia" z pacjentami, omawiamy(dyskutujemy) zagadnienia "alkoholowe", generalnie na razie nie odkryliśmy Ameryki, no ale to moje zdanie, w końcu są też osoby które nie czytają Dekadencji tzn wiedzą mniej o swoim problemie.
Do tego mam spotkania z psychologiem indywidualnie, tam.... cóż, to sprawa między mną a psychologiem :)
Tak jak napisałem wcześniej, ja na razie zaczynam dopiero.
Spotkania AA to inna sprawa, generalnie zbierają się alkoholicy, bez psychologów, terapeutów itd. Opisują swoje przeżycia, stany, sposoby na niepicie, taka wymiana doświadczeń. Inni jeszcze odnajdują w tych spotkaniach to czego jakoś ja nie czuje, tzn wspólnotę, możliwość "wygadania się", widać wyraźnie że to im pomaga.
Jeżeli coś przekręcam to proszę "starszyznę" o sprostowanie i uzupełnienie. :)

evita - Pon 28 Lut, 2011 14:20

o ja cię :szok: ale extra te twoje modele :okok:

no i witam cię :)
Ewa żona alkoholika ;)

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 14:25

;) Tak jest, z tym, że u mnie lali czysty spirytus, pewnie dlatego, że było wiele dam i akumulator wiadomo gdzie podłączali :mgreen:

Po tym już wszystko spokojnie i cierpliwie do główki przyjmujesz, no chyba co by nie. Wtedy kończysz jak Jack Nicholson w Locie :mgreen:

Marcellus opisał to wyżej, więc mam nadzieję, że złapiesz żart

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 14:28

Te, futrzak, tu człowiek cierpi, a ty się nabijasz... Nieładnie, nieładnie... :nono:

(A gdzie ten akumulator podłączali?)

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 14:30

Tomoe napisał/a:
(A gdzie podłączali?)


Tam gdzie Laura na Filona doładnie patrzyła i patrzyła i dumała :mgreen:

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 14:32

Tomoe napisał/a:
Te, futrzak, tu człowiek cierpi, a ty się nabijasz... Nieładnie, nieładnie.


Skrucha, 9 marca z tej okazji wybiorę się do kościoła :mgreen:

Mario - Pon 28 Lut, 2011 14:38

bartes123 napisał/a:
A w pracy podpisałem oświadczenie o nieuzależnieniu, bez tego by mnie nie zatrudnili

Aha. Dopiero teraz doczytałem.

Przemyśl dokładnie wszelkie aspekty tej sprawy. Musisz wiedzieć, że w oczach wielu przepisów i tych co te przepisy interpretują, uzalezniony od alkoholu nie jestes wtedy gdy pijesz, tylko wtedy gdy już jestes zdiagnozowany i leczony.Kiedy w oficjalnych papierach masz ksywkę " gostek z F 10"
Taki paradoks fsdf43t

Tak sie składa, że mam dośc przykre doswiadczenia w tym względzie.Warto by było. żebys miał to na uwadze.

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 14:58

Mario napisał/a:
bartes123 napisał/a:
A w pracy podpisałem oświadczenie o nieuzależnieniu, bez tego by mnie nie zatrudnili

Aha. Dopiero teraz doczytałem.

Przemyśl dokładnie wszelkie aspekty tej sprawy. Musisz wiedzieć, że w oczach wielu przepisów i tych co te przepisy interpretują, uzalezniony od alkoholu nie jestes wtedy gdy pijesz, tylko wtedy gdy już jestes zdiagnozowany i leczony.Kiedy w oficjalnych papierach masz ksywkę " gostek z F 10"
Taki paradoks fsdf43t

Tak sie składa, że mam dośc przykre doswiadczenia w tym względzie.Warto by było. żebys miał to na uwadze.


No zaraz, chwila. Czy mam to połączyć z tym że przed terapią się rejestruję? Czy zostanę wtedy wpisany w jakiś rejestr ogólnopolski? Czy idąc dalej oznacza to że pan z ABW, który co 5 lat dokonuje sprawdzenia mojej osoby (ma dostęp do moich mandatów i mandatów mojej rodziny) bez żadnych problemów wyciągnie informację że chodzę na terapię? Czy też są to informacje utajnione? Bo robi się niefajnie pomału...

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 15:04

bartes123 napisał/a:
an z ABW, który co 5 lat dokonuje sprawdzenia mojej osoby (ma dostęp do moich mandatów i mandatów mojej rodziny) bez żadnych problemów wyciągnie informację


Dla ABW alkoholizm to poważna sprawa i pomimo tego, że dane są utajnione, oni maja do nich dostęp. Bezpieczeństwo narodowe.

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 15:06

bartes123 napisał/a:
No zaraz, chwila. Czy mam to połączyć z tym że przed terapią się rejestruję?

...idąc na terapię podajesz swój PESEL... szczerze mówiąc, nie jesteś anonimowy. Ogólnopolski system jeszcze nie działa... ośrodki muszą mieć Twój PESEL, by dostać kaskę... ot, życie...

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 15:14

Czyli raz się zarejestruję i do końca życia będę alkoholikiem??? Chyba sobie jednak tam zadzwonię do tego ośrodka. Nie chce mi się wierzyć, żeby przy sprawdzaniu obdzwaniali tysiąc przychodni...
Klara - Pon 28 Lut, 2011 15:17

Mario napisał/a:
Tak sie składa, że mam dośc przykre doswiadczenia w tym względzie.

Nie dodałeś, że zaczęły się, bo nie przestałeś pić i wpadłeś..... :mgreen:

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 15:18

bartes123 napisał/a:

No zaraz, chwila. Czy mam to połączyć z tym że przed terapią się rejestruję? Czy zostanę wtedy wpisany w jakiś rejestr ogólnopolski? Czy idąc dalej oznacza to że pan z ABW, który co 5 lat dokonuje sprawdzenia mojej osoby (ma dostęp do moich mandatów i mandatów mojej rodziny) bez żadnych problemów wyciągnie informację że chodzę na terapię? Czy też są to informacje utajnione? Bo robi się niefajnie pomału...


Przestań panikować. Rejestrujesz się jako pacjent, jak w każdej innej specjalistycznej przychodni. :roll:
Tam obowiązuje tajemnica lekarska. Bez twojej zgody nic nikomu nie ujawnią o tobie.

Mario - Pon 28 Lut, 2011 15:21

Cytat:
Nie dodałeś, że zaczęły się, bo nie przestałeś pić i wpadłeś..

I tu sie grubo, ale to grubo mylisz. Problemy sie zaczęły dopiero wtedy kiedy sie " wyleczyłem" i kiedy oficjalnie zostałem alkoholikiem. Poki piłem, wszystko z moimi papierami było w porządku

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 15:23

Zajęte mają...
ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 15:24

Mario napisał/a:
Poki piłem, wszystko z moimi papierami było w porządku

...dokładnie tak...
bartes123 napisał/a:
Czyli raz się zarejestruję i do końca życia będę alkoholikiem???

...teoretycznie tak! Tylko jak pisałem wcześniej, ogólnopolski system nie działa, więc chcąc dostać np. pozwolenie na broń - idziesz po kwit, że się nie leczysz do innej dzielnicy miasta...

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 15:25

bartes123 napisał/a:
Zajęte mają...

Pewnie ABW do nich dzwoni... :wysmiewacz:

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 15:26

Tomoe napisał/a:
Bez twojej zgody nic nikomu nie ujawnią o tobie.

...są instytucje, którą mogą wejść w posiadanie takich informacji... :bezradny:

Jacek - Pon 28 Lut, 2011 15:26

cześć Bartek :)
bartes123 napisał/a:
to choroba i muszę się wyleczyć

Bartku,wyobraź sobie że jeszcze nikt tego nie dokonał
to raczej działa jak alergia
jest gites,gdy tego unikasz

Mario - Pon 28 Lut, 2011 15:33

ZbOlo napisał/a:
Pewnie ABW do nich dzwoni.

Dobre :p

Ale tak na poważnie , to róznie z ta tajnoscią leczenia bywa. Na ostatnim Odwyku byłem świadkiem jak pały dzwoniły do sekretariatu z zapytaniem czy " przebywa u państwa pan X "
Gówniara zza burka podała nie wiadomo komu z drugiej strony drutu wszystkie dane człowieka. Od kiedy jest, że był na detoksie i dokładnie kiedy ma planowo wyjść.

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 15:34

ZbOlo napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Bez twojej zgody nic nikomu nie ujawnią o tobie.

...są instytucje, którą mogą wejść w posiadanie takich informacji... :bezradny:


Czyli lepiej jawnie chlać, bo wtedy nikt się nie zorientuje, żeś alkoholik? :wysmiewacz:

Mario - Pon 28 Lut, 2011 15:35

Tomoe napisał/a:
Czyli lepiej jawnie chlać,

Czasami lepiej. Nie wszyscy pracują w GOK :roll:

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 15:36

No nie mogę się dodzwonić, jakiś dziwny sygnał. Maila napisałem i też nikt nie odpisuje. Może wolne mają?
Leszno
17. Poradnia dla Osób z Problemami Alkoholowymi
Mickiewicza 2
64-100 Leszno
tel.: 065/ 655202940
email: poradniastopa@op.pl Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Może ktoś spróbować zadzwonić, czy aby wszystko dobrze robię?

Wiedźma - Pon 28 Lut, 2011 15:36

Mario napisał/a:
Na ostatnim Odwyku byłem świadkiem jak pały dzwoniły do sekretariatu z zapytaniem czy " przebywa u państwa pan X "
Gówniara zza burka podała człowiekowi z drugiej strony drutu wszystkie dane człowieka. Od kiedy jest, że był na detoksie i dokładnie kiedy ma planowo wyjść.

Pewnie chodziło o naszego DługiegoXP 8) :mgreen:

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 15:39

Mario napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
Pewnie ABW do nich dzwoni.

Dobre :p

Ale tak na poważnie , to róznie z ta tajnoscią leczenia bywa. Na ostatnim Odwyku byłem świadkiem jak pały dzwoniły do sekretariatu z zapytaniem czy " przebywa u państwa pan X "
Gówniara zza burka podała nie wiadomo komu z drugiej strony drutu wszystkie dane człowieka. Od kiedy jest, że był na detoksie i dokładnie kiedy ma planowo wyjść.


Pewnie miał wezwanie i nie dotarł. Sprawdzali informacje które podał. Ja oczywiście mam zamiar przy następnym wypełnianiu ankiety opuścić akapicik o uzależnieniu od czegokolwiek i twardo iść w zaparte. Zatem o ile nie ma ogólnego rejestru to nikt mnie nie wytropi. Bo szkoda byłoby pracy - dobra, spokojna, jestem w niej szczęśliwy. No i dobrze zarabiam (tak mi się wydaje). To uczciwa praca i cieszę się że ją mam. Ale rodzina jest dla mnie najważniejsza, więc jak będą jakieś konsekwencje tej rejestracji to pal sześć. Tylko niech już odbiorą, bo normalnie się czuję jakby ktoś zwalniał gilotynę i się zacięła...

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 15:42

Mario napisał/a:
Nie wszyscy pracują w GOK :roll:


A wcale że nie w GOK.
To jest centrum kultury w mieście, które ma 63 tysiące mieszkańców.
A ja pracuję na stanowisku kierowniczym. :P
Mam nad sobą jednego szefa.
A mój szef ma szefa w ratuszu.
Taka jest hierarchia.
I jakoś nie czuję że ryzykuję.

Mario - Pon 28 Lut, 2011 15:50

bartes123 napisał/a:
Pewnie miał wezwanie i nie dotarł

No nie do końca. Stał wtedy jakieś cztery metry ode mnie ;)

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 15:53

Tomoe jak zwykle swoje :)
Jest to ten minus leczenia się, nie ukrywajmy(tak Tomoe, minus, i bez bzdurnych argumentów że może "lepiej jest pić").
ABW oraz inne instytucje mają dostęp do tych danych, a argument że nie ma ogólnopolskiego systemu jest git, kwestia jak długo nie będzie.... Z własnego doświadczenia Wam powiem że w tych instytucjach(które mają dostęp do danych) też pracują ludzie, a jak zaczyna się robić nieciekawie to zaraz wychodzą takie rzeczy... A niby skąd takie wiadomości, że xxx o którym piszą w gazetach leczył się na yyy...

Mario - Pon 28 Lut, 2011 15:56

Cytat:
I jakoś nie czuję że ryzykuję.

Oj Tomoe, Tomoe. Miasto może miec nawet 60.000 000 mieszkańców nie tylko 63.000. ;) I co z tego. Owszem Twoja praca jest ważna, ale to tylko instytucja kultury.

Nawet sobie sprawy nie zdajesz ile jest zawodów, gdzie zdiagnozowany alkoholizm ( i to wcale nie czynny) wyklucza w naszym kraju człowieka, z możliwości jego spełniania :bezradny:

I pomyśleć - qr**- że młodszy Busch jest trzeżwym alkoholikiem :roll:

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 15:57

Na pałownie miał wezwanie a nie do ośrodka...
NVM.
Nie mogę się do tego Leszna dodzwonić. W drugą stronę mam blisko też do Kościana, ale pod jednym numerem miła Pani mi powiedziała, że muszę się zarejestrować i jak zwolni się miejsce to mnie przyjmą na oddział... To podziękowałem.
A pod drugim numerem w Kościanie Panie prosiły mnie o telefon jutro jak będzie wyspecjalizowana osoba. Widać lepiej w poniedziałek nie zaczynać wychodzenia z nałogu, nie każdy ma dla nas czas. Pomału kończę pracę i jadę do domu. Odezwę się wieczorem. Chociaż jak już pisałem, nie mam problemu z piciem w ciągu tygodnia - tak sobie czas wypełniam zabawą z dziećmi, usypianiem ich, itd, że ani się obejrzę a tu 21 i sklep zamknięty. I spokój.
Dziękuję wam wszystkim za wsparcie, za pomoc i dobry humor. Teraz wiem, że jestem w dobrym towarzystwie. Myślę, że jak dzisiaj się przemogłem to i jutro się przemogę i ten telefon wykonam...

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 15:59

Mario napisał/a:

Nawet sobie sprawy nie zdajesz ile jest zawodów, gdzie zdiagnozowany alkoholizm ( i to wcale nie czynny) wyklucza w naszym kraju człowieka, z możliwości jego spełniania :bezradny:


Ja już takie dyskusje przerabiałam na jakimś innym forum.
Ile konkretnie jest tych zawodów?
I jakie?
Wal konkretami.

Klara - Pon 28 Lut, 2011 15:59

bartes123 napisał/a:
nie mogę się dodzwonić

Tamten adres oznacza jakąś przychodnie która jest spółką cywilną i rzeczywiście w tel. mówią, że nie ma takiego numeru, ale znalazłam Ci przychodnię w Lesznie tu:
http://www.rynekmedyczny....1997786/kontakt
Telefon ma normalny sygnał, ale nikt nie odbiera. Może Ty spróbuj.
A może zadzwonisz do poradni w innym sąsiednim mieście, np. w Ostrowie?

Mario - Pon 28 Lut, 2011 15:59

bartes123 napisał/a:
ale pod jednym numerem miła Pani mi powiedziała, że muszę się zarejestrować i jak zwolni się miejsce to mnie przyjmą na oddział... To podziękowałem

Przepraszam, że spytam. A czego Ty sie spodziewałeś ?

Mario - Pon 28 Lut, 2011 16:01

Tomoe napisał/a:
I jakie?
Wal konkretami.

W moim szeroko pojetym fachu, co najmniej pięć. Co do nazw. Wybacz, ale aż tak bardzo to ja się odsłaniać nie zamierzam :p

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 16:12

Tomoe napisał/a:
Wal konkretami.

Proszę: skromna sprawa jaką jest prowadzenie studia DTP(przypadek mojego kooperanta, przyjaciela)
Miał mieć zlecenie z MONu, opracowywać materiały dla nich, te materiały miały klauzule poufne(nawet nie tajne czy ściśle tajne), z tym że są przepisy które to regulują więc nie musiał mieć certyfikatu do tego typu rzeczy, wystarczy że podpisał zobowiązanie. Już miał podpisywać, a tu... nagle się okazało że wyciągnęli mu że 9lat wcześniej był karany(za udział w bójce, tak naprawdę się bronił ale... przekroczył granice obrony koniecznej).
Zaraz powiesz że karany to nie leczący się... owszem, z tym że nikt nie żądał od niego zaświadczenia o niekaralności. Zlecenie, całkiem pokaźne, przeszło mu obok nosa. Dowiedział się o tym tylko dlatego że jego znajoma pracuje właśnie w MONie, stąd miał zapytanie.
Takich przypadków jest więcej....

Mario - Pon 28 Lut, 2011 16:16

Marc-elus napisał/a:
Takich przypadków jest więcej

No właśnie.Niech cie pały złapią z 0,3 promila, dostań za to grzywnę a potem spróbuj się zatrudnić za ochroniarza w Netto. Powodzenia fsdf43t

Wiedźma - Pon 28 Lut, 2011 16:18

Szanowni Panowie, jakoś Wam obawa o ujawnienie alkoholizmu nie przeszkadzała w piciu,
natomiast w leczeniu to już owszem. Teraz to musztarda po obiedzie, za późno na takie refleksje.

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 16:20

Klaro, pod nowy numer również nie mogę się dodzwonić - widać pech poniedziałkowy. Ale spokojnie, to akurat załatwię. Jestem głupi, ale nie aż tak głupi. Zazwyczaj dumny byłem z tego, że nigdy tego samego błędu dwa razy nie popełniam. Aż do tego konkretnego przypadku. Od 1996 roku go popełniałem. Chyba czas powiedzieć pass. Swojego już się w życiu nachlałem. Trzeba odpocząć i ratować co się da. Przede wszystkim rodzinę.
Część z was jest zapewne małżonkami pijaków. Do was kieruję to pytanie - czy da się jakoś zaufanie odbudować? Czy można zaufać na powrót pijakowi? Ta odpowiedź nie bedzie miałą i tak wpływu na moje działania - terapii się poddam chyba że mnie odstraszy doktorek skutecznie. Tak więc proszę o uczciwe odpowiedzi. Jak ma zaboleć, to lepiej się oswajać z tym zawczasu.
Przypuszczam, że dopóki się to nie scentralizuje nikt mnie nie wynajdzie że się leczę albo leczyłem. A zresztą, co ma być do będzie. Bez rodziny i tak bym do pracy nie chodził. To jak ją stracę to po co mi praca?

staaw - Pon 28 Lut, 2011 16:28

bartes123 napisał/a:
czy da się jakoś zaufanie odbudować? Czy można zaufać na powrót pijakowi?

Witaj Bartes. Zaufanie się da odzyskać chociaż to trwa. Ale wytrzeźwieć dla kogoś innego niż Ty sam, nie wytrzeźwiejesz. Zapijesz kiedy tylko zrobi się lepiej, wiem co mówię. Sam tak miałem.
Jak boisz się ujawnienia danych, myślałeś o mitingu AA? Nie jest to terapia, ale olbrzymie wsparcie.
I nie ma zapisów :lol2:

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 16:28

bartes123 napisał/a:
Nie chce mi się wierzyć, żeby przy sprawdzaniu obdzwaniali tysiąc przychodni


Oczywiście, że nie dzwonią do przychodni, zapytania idą do NFZ. Nie ma finansowania za leczenie martwych dusz a anonimowy możesz być, ewentualnie, we wspólnocie AA.

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 16:29

Wiedźma napisał/a:
jakoś Wam obawa o ujawnienie alkoholizmu nie przeszkadzała w piciu,
natomiast w leczeniu to już owszem

Mi akurat nie przeszkadza żadna obawa, ale chyba nie wiesz Ewo o co nam chodzi, lub udajesz.
Nie wstydzę się swojego alkoholizmu, ale też nim się nie chwale. Może wiedzieć mój sąsiad, kuzyn, czy też kumpel, snu z powiek mi to nie spędza.
Tu natomiast mówimy o potwierdzeniu tego w odpowiednich rejestrachdo których ma dostęp szereg instytucji, a więc i ludzi. Oni nie będą widzieć tego że ktoś nie pije od x lat, jest uznany w swoim fachu, odpowiedzialny profesjonalista. Oni dostrzegają tylko słowo alkoholik, a sama wiesz co to oznacza dla człowieka który nic nie wie na ten temat.

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 16:35

Marc-elus napisał/a:
wiesz co to oznacza dla człowieka który nic nie wie na ten temat.


Dla tych, którzy wiedzą, oznacza dokładnie to samo: duże prawdopodobieństwo nawrotu, zapicia i powrót do czynnego alkoholizmu. Ryzyko duże, brak zaufania, skreślamy gościa. Koniec kropka, tak jest i tak będzie.

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 16:40

aazazello napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
wiesz co to oznacza dla człowieka który nic nie wie na ten temat.


Dla tych, którzy wiedzą, oznacza dokładnie to samo: duże prawdopodobieństwo nawrotu, zapicia i powrót do czynnego alkoholizmu. Ryzyko duże, brak zaufania, skreślamy gościa. Koniec kropka, tak jest i tak będzie.


Możesz mi wierzyć lub nie, ale mimo tego że jestem alkoholikiem nigdy nie zawaliłem zlecenia przez alkohol. Pracowałem nawalony, pracowałem dobrze, jedyne co to raz się klientka obraziła że nie odbierałem od niej telefonu... No niezbyt chciałem, język mi się plątał....
Zawalałem inne rzeczy, ale żaden z klientów nigdy na tym nie ucierpiał, co najwyżej ja. To było jak piłem. Tyle w temacie.

Mario - Pon 28 Lut, 2011 16:47

Marc-elus napisał/a:
ale chyba nie wiesz Ewo o co nam chodzi, lub udajesz.

Spoko. Udaje. Po prostu nasza Ewa rozumuje słuszna linią. Najpierw terapia, a po niej choćby potop :roll:

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 16:49

Marc-elus napisał/a:
Możesz mi wierzyć lub nie, ale mimo tego że jestem alkoholikiem nigdy nie zawaliłem zlecenia przez alkohol. Pracowałem nawalony, pracowałem dobrze


Wierzę tobie, możesz wierzyć lub nie, nigdy nie byłem w pracy pod wpływem.
Mnie chodziło o inną sprawę, o dostęp do informacji i ryzyko wypływu tych informacji od alkoholika, obecnie nie pijącego, a w przyszłości? kto wie.
Służby w tym przypadku mają, eufemistycznie, ograniczone zaufanie i nie wydają certyfikatów.

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 16:52

Mario napisał/a:
Najpierw terapia, a po niej choćby potop


Jeśli nie terapia lub AA, to tylko potop. Bez alternatyw. Certyfikat bezpieczeństwa tak czy siak między pośladki będziesz mógł wsadzić. Czyż nie? Nie masz tej świadomości?

staaw - Pon 28 Lut, 2011 16:52

Oficjalnie podaję wszystkim służbom że jako alkoholik sam do siebie nie mam zaufania i pokornie proszę by nie ujawniały mi danych za których wyklepanie po pijaku mógłbym zostać rozstrzelany.

Tyle w temacie.

Mario - Pon 28 Lut, 2011 17:01

aazazello napisał/a:
Nie masz tej świadomości

Mam. Biega mi tylko o to, że jak ktos ma taka a nie inna pracę, to zanim zadzwoni, zarejestruje sie i na terapie pójdzie, powinien pewne rzeczy sobie poukladać. przemysleć, dowiedzieć się.

To mu zajmie kilka dni, może nawet godzin. Warto być swiadomym tego co cie może spotkać.Jakoś sie do tego przygotować i takie tam.
Co z tego, ze gostek wróci z leczenia, wymachujac wypisem niczym sztandarem , skoro ni stąd ni zowąd dostanie po du*** takim dialogiem :
Przykro nam panie X. Super z pana gośc. Wspaniale , że pan nie pije, ale .................................. ( ..)

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 17:05

Mario napisał/a:
Mam. Biega mi tylko o to, że jak ktos ma taka a nie inna pracę, to zanim zadzwoni, zarejestruje sie i na terapie pójdzie, powinien pewne rzeczy sobie poukladać. przemysleć, dowiedzieć się.


Masz rację, specjalistą w tej dziedzinie nie jestem, ale są goście, którzy świetnie radzą sobie tylko poprzez AA i w tym przypadku problem się rozwiązuje.

Mario - Pon 28 Lut, 2011 17:07

aazazello napisał/a:
poprzez AA i w tym przypadku problem się rozwiązuje.

Chyba nie sądzisz, ze mityngi tez nie są pod obserwacją ? :mgreen: :mgreen: :mgreen:

staaw - Pon 28 Lut, 2011 17:10

Mario napisał/a:
Co z tego, ze gostek wróci z leczenia, wymachujac wypisem niczym sztandarem , skoro ni stąd ni zowąd dostanie po du*** takim dialogiem :
Przykro nam panie X. Super z pana gośc. Wspaniale , że pan nie pije, ale .................................. ( ..)

Tylko na tym sztandarze nigdzie nie jest napisane że jest wyleczony :bezradny:

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 17:11

Mario napisał/a:
Chyba nie sądzisz, ze mityngi tez nie są pod obserwacją ?


:rotfl:

Myślę, że są, przecież każdy pijak to złodziej i kabel, więc roi się tam od TW :mgreen:

Klara - Pon 28 Lut, 2011 17:12

Mario napisał/a:
Biega mi tylko o to, że jak ktos ma taka a nie inna pracę, to zanim zadzwoni, zarejestruje sie i na terapie pójdzie, powinien pewne rzeczy sobie poukladać. przemysleć, dowiedzieć się.

Jak poukłada, przemyśli i nie zadzwoni, to tę pracę i tak straci, a innej może już nie dostać, bo kto przyjmie menela?

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 17:13

staaw napisał/a:
Tylko na tym sztandarze nigdzie nie jest napisane że jest wyleczony


Jak nie wyleczony, znaczy się pijak :mgreen:

Mario - Pon 28 Lut, 2011 17:16

Cytat:
Jak nie wyleczony, znaczy się pijak

No własnie !! I to jest rozwiązanie. I ABW syte i owca cała :mgreen: :mgreen:

aazazello - Pon 28 Lut, 2011 17:16

Marc-elus napisał/a:
80letnia przeorysza w klasztorze żeńskim

:rotfl:

Cóż jej pozostało poza memento mori :mgreen:

staaw - Pon 28 Lut, 2011 17:16

Marc-elus napisał/a:
Jesteś bardziej ortodoksyjny niż kamikadze czy 80letnia przeorysza w klasztorze żeńskim

Powiedział bym realistą. Im dłużej nie piję (roku jeszcze nie ma, a to i tak mój osobisty rekord świata) tym mniejsze zaufanie do siebie mam. A leczę się trzy lata :szok:

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 17:18

staaw napisał/a:
Im dłużej

staaw napisał/a:
leczę się

staaw napisał/a:
tym mniejsze zaufanie do siebie mam.


Tak, pewnie coś w tym jest ;)

Jacek - Pon 28 Lut, 2011 17:26

bartes123 napisał/a:
W drugą stronę mam blisko też do Kościana

:shock:
jak blisko
i jak pasją twoją są łódki
to Dębiec czy Wonieść ???
odpisz na PW

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 20:27

I teraz powiedzcie mi, jak trafny tytuł dobrałem w kontekście ostatnich dwóch stron dyskusji? Chyba jednak zaryzykuję, jutro zadzwonię porozmawiać z tą psycholog czy terapeutką. Spytam się jej, co ona myśli. Wydaje mi się koledzy, że ABW bardziej interesuje czy byłem karany za wybryki pod wpływem, rachunki za izbę i takie tam. Niż za leczenie i terapię. Zawsze jest też opcja medialnego samobója - w karteczce czy jestem uzależniony wstawić ładnie krzyżyk i rozwinąć myśl ;)
Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 20:30

No chwała Bogu, że jesteś odporny na tych czubeczków...
Myślałam, że cię śmiertelnie nastraszyli.

A może jesteś wystarczająco mocno przekorny. :rotfl:

Marc-elus - Pon 28 Lut, 2011 20:35

Ależ nikt nikogo nie straszył, tylko uświadamialiśmy mu fakty, które Ty i Ewa próbowałyście deprecjonować.
Sam chodzę na terapie, ilość potencjalnych plusów wydaje mi się nieporównywalnie większa niż potencjalnych minusów.

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 21:53

Tomoe napisał/a:
No chwała Bogu, że jesteś odporny na tych czubeczków...
Myślałam, że cię śmiertelnie nastraszyli.

A może jesteś wystarczająco mocno przekorny. :rotfl:


Nie nastraszyli. Zastanawiam się czy jak mnie wyleją jako informatyka, to szybko znajde robotę przy łopacie... I jak to wpłynie na wierzytelność kredytową... Ale decyzja zapadła już wcześniej - zaczynam terapię. Żona już coś podejrzewa - chodzi i szczerzy się pod nosem...

rejek - Pon 28 Lut, 2011 22:00

bartes123 napisał/a:
I teraz powiedzcie mi, jak trafny tytuł dobrałem w kontekście ostatnich dwóch stron dyskusji? Chyba jednak zaryzykuję, jutro zadzwonię porozmawiać z tą psycholog czy terapeutką. Spytam się jej, co ona myśli. Wydaje mi się koledzy, że ABW bardziej interesuje czy byłem karany za wybryki pod wpływem, rachunki za izbę i takie tam. Niż za leczenie i terapię. Zawsze jest też opcja medialnego samobója - w karteczce czy jestem uzależniony wstawić ładnie krzyżyk i rozwinąć myśl ;)


Bartes może ci nikt nigdy tego nie wygrzebie.
Ale musisz się przygotować na to że w pewnych dokumentach urzedowych takie pytanie "czy jesteś uzależniony od ..." czy tam "czy leczyłeś się psychiatrycznie..." występuje.
A na końcu może być np : "swiadomy odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań... i podpis.
Co może załatwić cię na całe życie lub jego jakąś część .
Nawet gdy będziesz swiadkiem zagryzienia kury sąsiadki przez psa sąsiada.
Ty zeznasz że nic nie widziałeś ,podpiszesz ,sąsiad poda ze sie leczyłeś i skłamałeś,sprawdzą,wszczęcie sprawy z urzędu,i dostaniesz tam chyba 2-kę w zawiasach.

Ja nie mówię żeby straszyć czy żebyś wybierał -leczenie albo spokój z ABW
Ja ci mówie jak jest w tym p...nym kraju.

Tak jak ktoś pisał wcześniej.
Póki leżysz oszczany pod płotem a się nie leczysz -to cię nikt nie zdiagnozuje i alkoholikiem nie będziesz w świetle prawa.

Możesz być jedynie alkoholikiem-samozwańcem w AA :wysmiewacz:

KICAJKA - Pon 28 Lut, 2011 22:09

Witaj Bartku :)
Mario - Pon 28 Lut, 2011 22:10

bartes123 napisał/a:
Zastanawiam się czy jak mnie wyleją jako informatyka, to szybko znajde robotę przy łopacie

Ataaaaam. Jakby co zawsze możesz zostać posłem :roll: W ostateczności Tomoe wezmie Cię do siebie 8)

pterodaktyll - Pon 28 Lut, 2011 22:15

Cześć :)
Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 22:15

Mario napisał/a:
bartes123 napisał/a:
Zastanawiam się czy jak mnie wyleją jako informatyka, to szybko znajde robotę przy łopacie

Ataaaaam. Jakby co zawsze możesz zostać posłem :roll: W ostateczności Tomoe wezmie Cię do siebie 8)

Wiesz, jakoś nie uśmiecha mi się zostać zwycięzcą pośród zgliszczy, nawet jeśli to tylko zgliszcza mojego życia. Mam rodzinę na utrzymaniu, żona nauczycielka za wiele nie zarabia...

ale zresztą, i tak od jakiegoś czasu myślałem o założeniu własnej firmy. Roboty po wioskach i miasteczkach dla informatyka jest pełno... Czasami w weekendy z robotą nie wyrabiałem, wcale nie przez picie, chlałem jak skonczyłem prace - jestem profesjonalista.
Ale miałem 3 letni epizod pracy jako kelner w Poznaniu - oj tam to dawałem do kotła jak szalony kapelusznik

pinocchio - Pon 28 Lut, 2011 22:26

bartes123,
w Polsce działa bardzo dużo prywatnych ośrodków leczenia odwykowego.
Tam za terapię sie płaci z własnej kieszeni, ale za to nie musisz nawet mówić jak się nazywasz.
Oczywiście nie podajesz żadnych Peseli, Nipów, itp..
Byłem - sprawadziłem.

A NFZ niech wydaje kasę na biedne chore dzieci i innych naprawdę potrzebujących tych pieniędzy.

hej
:D

Jonesy - Pon 28 Lut, 2011 23:46

No nic, dzięki za ciepłe przyjęcie oraz za natychmiastową ofertę pomocy. Może coś z tego wyjdzie. Narazie lecę do łóżka póki jeszcze jest tam dla mnie miejsce. Ruch niesamowity dzisiaj, dziewczynki migrują... Ta duża też.
Mam zagwozdkę do rozwiązania, rozwiążę ją jutro w czasie rozmowy z tą terapeutką. A że mam urlop, to może pojawię się osobiście u niej poradzić się co i jak. Ona chyba będzie wiedziała lepiej, czy grozi mi jakieś sprawdzanie.
Dobrej i spokojnej nocy wam życzę...
Sobie też

pterodaktyll - Pon 28 Lut, 2011 23:48

bartes123 napisał/a:
Dobrej i spokojnej nocy wam życzę...
Sobie też

Amen........... :)

Marc-elus - Wto 01 Mar, 2011 06:51

bartes123 napisał/a:
chlałem jak skonczyłem prace - jestem profesjonalista.

Godne pochwały, ja zazwyczaj też :wysmiewacz:
rejek napisał/a:
swiadomy odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań... i podpis

Eeeetam, non-stop to podpisuje, przestało robić wrażenie, obojętnie czy prawdę podpisuje czy nie....

Mario - Wto 01 Mar, 2011 07:44

bartes123 napisał/a:
zagwozdkę do rozwiązania, rozwiążę ją jutro w czasie rozmowy z tą terapeutką. A że mam urlop, to może pojawię się osobiście u niej poradzić się co i jak

Raczej nastaw się od razu na to drugie. Z doświadczenia wiem, że przez telefon to ci raczej żaden terapeuta porad udzielał nie będzie.Tym bardziej jesli jest z publicznego zakładu.

Oni bardzo szanują swój czas i raczej mało elastyczni są, jesli chodzi o takie rzeczy.
Prawdopodobnie usłyszysz propozycję podjęcia terapii w jakimś tam bliższym czy dalszym terminie.
Jesli bedziesz naciskał ze swoim problemem, to głos w słuchawce zmieni ton na taki bardziej autorytatywny i usłyszysz prawdopodobnie taki tekst, jaki ze dwie strony temu serwowała Ci Klara.

aazazello - Wto 01 Mar, 2011 10:14

Tomoe napisał/a:
No chwała Bogu, że jesteś odporny na tych czubeczków...


ja tam wolę swojskie, proste, szeleszcząco-rwące ŚWIR :mgreen:

aazazello - Wto 01 Mar, 2011 10:20

bartes123 napisał/a:
Zastanawiam się czy jak mnie wyleją jako informatyka, to szybko znajde robotę przy łopacie

Spoko, jest duże ssanie na pracowników niewykwalifikowanych w budownictwie.
Mario napisał/a:
Ataaaaam. Jakby co zawsze możesz zostać posłem

Chociaż posłowanie wydaje się lepszą fuchą.
Nic nie robisz, siedzisz, gazetkę czytasz.
Jak dobrz pokombinujesz, to dwie dyszki miesięcznie wyciągniesz. Jesienią wybory :mgreen:
bartes123 napisał/a:
Mam zagwozdkę do rozwiązania, rozwiążę ją jutro w czasie rozmowy z tą terapeutką

Bardzo rozsądne podejście
:okok:

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 10:27

Witam z rana, a raczej z przedpołudnia. Jeden z kolegów z forum zaproponował mi wczoraj pomocną dłoń - jeżeli się zdecyduję i zapasuje mi wszystko z godzinami (znaczy żona wróci z rady na czas) to pojadę na mityng.
Czytałem trochę na forum tematów, bardzo często powtarza się ta wielka radość po pierwszym dniu bez kaca. Ja tego nie mam, bo zachlewałem głównie w weekendy. Ale jak obudzę się w poniedziałek i nie będę miał żadnej puszki ani butelki na koncie to chyba z radości się posikam...
Dzisiaj mam wolne, bo załatwiałem coś w mieście, więc to ja odstawiałem małe do niani. Starsza co chwila mizdrzyła się i mówiła że mnie kocha (starsza - ma 3 latka...). Nie wyobrażam sobie jak mógłbym stać się dla niej wrogiem albo katem.
To co mnie zawsze odciągało od terapii i leczenia, to to, że dochodziłem do wniosku, że przecież tak źle ze mną nie jest. Ot trochę popiję, ale nie jestem agresywny, nie awanturuję się, wstydu nie robię, długów nie robię.
A jednak - od jakiegoś czasu zauważyłem, że lubię dojeżdając autem do domu pstryknąć sobie piwkiem i pół puszki obrócić. Jak teraz o tym pomyslę to jestem w szoku, przecież przez 10 lat nie miałem żadnego mandatu...
Na urodzinach małej też byłem na małym gazie. I zacząłem się z najmłodszą bawić, podrzucać ją i tak dalej. Jej się podobało, ale przecież miałem setę i 3 piwa w du***. Jakby mi wypadła i się zabiła albo połamała? Miałbym dziecko kalekę do końca życia - i to przeze mnie...
Nie wiem czy daleko mi do dna czy nie, tego się chyba nie da określić. Ja widzę, że dobrze ze mną nie jest, to już jakieś zmiany w głowie musiały się porobić, że stałem się takim durnym nieodpowiedzialnym osłem... Ale jakie by to dno nie było, nie planuje sprawdzać jak jeszcze niżej można dolecieć. Jest szansa, że jak zrobię z sobą porządek, to moje dzieci będą miały radość z ojca, a ja nie będę musiał się wstydzić siebie samego. No i może żona mi wybaczy. Ale tyle razy ją czarowałem, że nie chcę jej nawet nic teraz mówić...
Sorry jak kogoś zanudzam, jestem strasznym gadułą. Ale tylko przez internet, normalnie mam problemy z wylewnością uczuć ;)

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 10:29

Mario napisał/a:
aazazello napisał/a:
Jesienią wybory

No właśnie. Tym bardziej , że tu sporo osób z Wlkp. Elektorat jak znalazł ;)


Chciałem napisać, że nie mam zwyczaju nie dotrzymywac obietnic więc nie nadaję się na polityka, ale patrząc na moje wyczyny, troszkę bym tu skłamał.
Problem polega na tym, że naprawdę kocham moją pracę. Daje mi sporo radości i satysfakcji. No i non stop się rozwijam. Byłoby mi szkoda.

Tomoe - Wto 01 Mar, 2011 10:30

Mnie nie zanudzasz. Czytam z zainteresowaniem. :)
ZbOlo - Wto 01 Mar, 2011 10:33

bartes123 napisał/a:
Sorry jak kogoś zanudzam, jestem strasznym gadułą

...wcale nie zanudzasz, a jak czujesz, że musisz pisać - to pisz...

evita - Wto 01 Mar, 2011 10:34

bartes123 napisał/a:
Jeden z kolegów z forum zaproponował mi wczoraj pomocną dłoń

zapewne to ten, który i mnie na nasze forum przyciągnął ;)
bartes123 napisał/a:
Starsza co chwila mizdrzyła się i mówiła że mnie kocha

pamietam jak i ja ojcu takie bajki wstawiałam bo ... było mi go szkoda, że nikt go nie kocha to tak go troszkę połechtałam, żeby mu przykro nie było :/
bartes123 napisał/a:
Sorry jak kogoś zanudzam

ja czytam od dechy do dechy i nie czuję się znudzona :)

emigrantka - Wto 01 Mar, 2011 10:37

bartes123, pisz , a najlepsze jest to
bartes123 napisał/a:
że stałem się takim durnym nieodpowiedzialnym osłem..
:mgreen: :mgreen:
Tomoe - Wto 01 Mar, 2011 10:37

Ojejku, jakie ślicznotki. :)
Sama słodycz.... :buzki:

emigrantka - Wto 01 Mar, 2011 10:41

zawsze chcialam miec corcie ...slodziutkie ksiezniczki !!
Mario - Wto 01 Mar, 2011 10:44

Fajne dziewuszki :) Ta panna z lewej, przypomina mi moją, kiedy była w jej wieku :)
aazazello - Wto 01 Mar, 2011 10:45

Dziewczynki śliczne, młodsza jest rozkoszna, ale radziłbym tobie, abyś zdjął stąd zdjęcia, do tej części mają dostęp również niezarejestrowani. Gdzieś tutaj jest album, gdzie ludzie trzymają swoje fotki.
evita - Wto 01 Mar, 2011 10:48

ewentualnie załóż swój wątek w pamiętniku i tam dodawaj focie ! tam wstęp mają tylko zarejestrowani ;) na wstęp do galerii trzeba sobie zasłużyć :wysmiewacz:

śliczne dziewczynki !!!!!!!

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 10:49

Pozamiatałem. W przypływie chwili chciałem pokazać. Żony nie pokazałem, bo to towarek rozpoznawalny - nauczycielka. Po co jej wstydu robić niepotrzebnie.
aazazello - Wto 01 Mar, 2011 10:52

bartes123 napisał/a:
Żony nie pokazałem, bo to towarek rozpoznawalny - nauczycielka. Po co jej wstydu robić niepotrzebnie

Eeeeee, nie bądź taki nieużyty. Pewnie nie ma się czego wstydzić kobitka i znajdziesz tutaj wielu koneserów piękna

Mario - Wto 01 Mar, 2011 10:52

aazazello napisał/a:
do tej części mają dostęp również niezarejestrowani.

Trochę racji w tym jest. Jestes tu drugi dzień a wiemy o Tobie wszystko. Gdzie mieszkasz, jak wygladasz, jak wygladaja Twoje dzieci, na jakich forach pisujesz a bardziej inteligentny kilka info by jeszcze o Tobie wysnuł.

Świat jest z zasady zły, kolego Bartes ;)

emigrantka - Wto 01 Mar, 2011 11:11

Mario napisał/a:
Świat jest z zasady zły, kolego Bartes
to nie swiat jest zly ,to ludzie podli
Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 11:26

Wiecie że jestem alkoholikiem i że zamierzam się leczyć. Rodzona matka tego o mnie nie wie. Nawet nie podejrzewa...
Po prostu miałem potrzebę być nieco otwarty. Pomogło mi się przełamać.
Teraz już schodzę w podziemie - będę jak Chuck Norris w "Zaginionym w Akcji"...
A co do żony - widzieliście moją obmierzłą gębę i ślicze dzieci. Jak myślicie za kim się wydały? Mamuska sliczna jak marzenie, dlatego nie pokazuje, bo by mi tu zaraz wszystkie kawalery i rozwodniki zlecieli. A że chwilowo cinka ze mnie konkurencja, mogłoby być niewesoło.
Jeżeli jednak takie wasze sugestie, a mimo nałogu śmiem myśleć o sobie jak o człowieku intelignetnym, pozmieniam co niektóre wpisy, conieco się anonimizując.

evita - Wto 01 Mar, 2011 11:34

bartes bez przesady :) ja już tu jestem blisko dwa lata, inni jeszcze dłużej i jakoś nie słyszałam, żeby komuś z powodu swej wylewności na tym forum trafiła się jakaś przykra historia :) mogę ci tylko zasugerować, żebyś poprosił wiedźmę o zmianę swojego nicka jeśli gdzieś w sieci jesteś pod tym rozpoznawalny ;) chyba większość z nas tutaj ma swój wyjątkowo osobisty nick, pod którym nigdzie więcej w cyberprzestrzeni się nie pokazuje ;)
Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 11:53

Ej, no ja myślałem że w świecie jakiś zasad żyjemy, tak? Ja mam swoją "babę", sam sobie znalazłem (mnie znalazła raczej), kocham ją ponad życie i jest dla mnie najpięknieszą kobietą kobieta jaką w życiu spotkałem czy widziałem na oczy. Myślałem naiwnie że każdy szanujący się małżonek tego samego doświadcza...
Jestem teraz w głębokim szoku. Mój światopogląd się zawalił. A przez gadanie z wami pokleił mi się makaron ;)
Żona mnie zabije...
I nie mogę starych postów edytować. Za to napisałem o zmianę nicku.
Dzięki za rady. Za porady też.

evita - Wto 01 Mar, 2011 12:00

bartes123 napisał/a:
Myślałem naiwnie że każdy szanujący się małżonek tego samego doświadcza...

młody jeszcze jesteś to i nie wiele wiesz :wysmiewacz:
bartes123 napisał/a:
I nie mogę starych postów edytować.

na to masz bodajże 15 minut od zatwierdzenia ;) napisz do naszej kochanej adminki a pewnie poprawi ci to co trzeba ;)
Ponadto załóż sobie swój pamiętnik a tam będziesz mógł sobie pozwolić na odrobinę więcej wylewności ;)

Mario - Wto 01 Mar, 2011 12:10

Cytat:
Ej, no ja myślałem że w świecie jakiś zasad żyjemy,

Zasad ? :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Nie zapomnij na jakim Forum jesteś. Oj naiwny, naiwny :roll:

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 12:20

No my tu gadu gadu, a tymczasem obiadek już uszykowany i posprzątane. Teraz jeszcze ogień zrobić, coby dziewczęta miały ciepło jak wrócą.
A się możecie wykłócać ile wlezie, żony i tak nie pokażę. A rozwodniczki, panny i żonate póki co nie mogą za bardzo liczyć na legalny związek z moją żoną. Chociaż odkrycie "drugiej siebie" mogłoby być niezłą podstawą do unieważnienia ślubu kościelnego...
Lepiej jednak odpukajmy...

ZbOlo - Wto 01 Mar, 2011 12:37

bartes123 napisał/a:
żony i tak nie pokażę

...trudno... ;) ...mam nadzieję, że jakoś przeżyjemy... ;)

rufio - Wto 01 Mar, 2011 13:45

Naiwniak - wytrzezwiej i zacznij mówic "nie" - w dosłownym tego słowa znaczeniu i wtedy obserwuj reakcje - bardzo duzo Ci to powie jak naprawde jest i kim jestes .
aazazello - Wto 01 Mar, 2011 14:45

Mario napisał/a:
Cytat:
Ej, no ja myślałem że w świecie jakiś zasad żyjemy,

Zasad ?
Nie zapomnij na jakim Forum jesteś. Oj naiwny, naiwny

hehehe, daj mu trochę czasu, wiesz, świeżak, jak popracuje nad swoją destrukcją, to przestanie nas czarować :mgreen:

Mario - Wto 01 Mar, 2011 15:00

aazazello napisał/a:
jak popracuje nad swoją destrukcją

Destrukcję to tu widać jak na dłoni. Z samych postów bartesa wyziera.
No , spójrzmy.
bartes123 napisał/a:
Ja mam swoją "babę", sam sobie znalazłem (mnie znalazła raczej), kocham ją ponad życie

Co z tego tekstu wynika ? :roll: Skoro kolega kocha swoją żonę bardziej niż życie a mimo tego niszczy ją swoim alkoholizmem, to znakiem tego wolałby dla niej umrzeć, niżli z alkoholu zrezygnowac.
Mniej sobie ceni życie niżli gorzałę.
Przecietnie zdolny terapeuta, chwyciłby sie tej frazy niczym rzep psiego ogona i na jej podstawie umiejscowił uzaleznienie bartesa gdzieś tak .............niech pomyslę............. w połowie fazy chronicznej :bezradny:

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 16:30

No mamy uciech sto. To i dobrze, ja się nie gniewam. Chociaż czasami nie rozróżniam za dobrze co ironia a co ostra krytyka. Ale jakoś to przeżyję.
Wiecie, nie wiem jak było u was, ja u siebie teraz nie odczuwam nic złego w domu - wszyscy sobie żartują, każdy ma dobry humor, nawet żona. Tylko ja się gotuję w środku przed dzisiejszym mityngiem (mam nadzieję że na niego dotrę).
W ogóle jakoś tak dziwnie się czuję. Weselej...

Stokrotka - Wto 01 Mar, 2011 16:49

Jonesy napisał/a:
W ogóle jakoś tak dziwnie się czuję. Weselej...


I tak trzymaj. Do przodu :) Trzymam kciuki :kciuki:

ferdynand - Wto 01 Mar, 2011 16:51

ZbOlo napisał/a:
bartes123 napisał/a:
nie wyobrażam sobie co można robić w piątek lub sobotę bez piwa...

...no to zacznij! Ja nie piję od dwóch lat, wcześniej byłem zawodowym degustatorem piwa - i powiem, że da się bez piwa... żyć i to bardzo fajnie...


da się - i co z tego ,ze na początku się cierpi - potem to już miodowe lata ;)

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 21:33

No i jestem po pierwszym w życiu mityngu. Gdyby nie Jacek, nigdy bym tam nie wszedł. Jacku, dziekuję że po mnie wyszedłeś. Teraz jestem po długiej rozmowie z żoną. Stwierdziła, że nie podejrzewała mnie o to, że taki krok wykonam. Ja w sumie też nie, powiem szczerze. Myślałem że trochę pogadam tutaj, popiszę i jakoś to będzie. i Jak za magicznym pstryknięciem problem zniknie. Po dzisiejszej wizycie wiem już jakie mam cholerne szczęście. Dotarło do mnie kim się stałem, zanim zraziłem wszystkich dookoła do siebie, zanim rodzina mnie zostawiła. Mam szansę uratować się praktycznie bez wiekszych konsekwencji (o ile uda mi się obejść problem służb...)
A teraz słuchajcie. W poniedziałek zarejestrowałem się na 3 forach na raz. Ale coś mnie tknęło i zacząłem pisać tylko tu. Cos mnie znowu tknęło i tu i ówdzie pozwoliłem sobie na nadmierną, według niektórych, szczerość. Dzięki temu namierzył mnie Jacek. I dzięki temu dzissiaj zaliczyłem mityng, mam namiar na terapeutke która przyjmie mnie być może na koszt miasta a nie nfz. Jak zwykle, jak przez całe moje życie, ktoś nade mną czuwa. I zawsze spycha mnie na dobrą ścieżkę, chociaż ja z uporem maniaka dążę w destrukcję.

W oczach żony nie widziałem wstydu albo zażenowania, jak podejrzewałem że zobaczę. Zobaczyłem dumę i jakiś błysk nadziei. Teraz muszę go tylko rozdmuchać.

KICAJKA - Wto 01 Mar, 2011 21:39

Jonesy napisał/a:
W oczach żony nie widziałem wstydu albo zażenowania, jak podejrzewałem że zobaczę. Zobaczyłem dumę i jakiś błysk nadziei. Teraz muszę go tylko rozdmuchać.
Wygląda,że masz spore szanse :okok: Od Ciebie tylko zależy czy tego nie zmarnujesz i tego Ci życzę :kciuki: :)
Tomoe - Wto 01 Mar, 2011 21:48

Wiesz, błysk nadziei pojawił się pewnie dlatego, że pierwszy raz w życiu zrobiłeś coś konkretnego.
Bo słodkie, potulne i nadskakujące stworzonko, na poczuciu winy po kolejnym alkoholowym ciągu, to ona pewnie już nieraz w domu miała.

Ja z doświadczenia wiem, że alkoholik na poczuciu winy to najcudowniejsza istota na świecie... Ale jak tylko sobie swoje poczucie winy podleczy i uśpi czujność otoczenia, to w nagrodę zaraz idzie chlać!!! 8|

Jonesy - Wto 01 Mar, 2011 22:00

Wiem Tomoe, dość długo korzystałem z tej opcji...
Ci kolesie na mityngu, oni po prostu napędzili mi cholernego stracha. Chyba będę tam zaglądał. Chyba regularnie. Wejść tam i się przywitać, to chyba mniejszy wstyd niż wejść do sklepu i na dzieńdobry usłyszeć "ile żuberków"...

Jacek - Wto 01 Mar, 2011 22:15

Jonesy napisał/a:
Gdyby nie Jacek, nigdy bym tam nie wszedł.

ja jednak nie przypominam sobie abym cię tam wnosił
ani szarpał ,aby cię wciągnąć na siłę
innym słowy coś ci podpowiadało idź i bierz bo to dobre jest
to było w tobie,to byłeś ty i wreszcie to była twoja decyzja
ja w tym nie brałem udziału jak już to tylko próba motywacji
ale ruch należał do ciebie
tak samo jest z piciem
nikt cię nie odciągnie od picia ,gdy przyjdzie popołudniowy piątek a ty tak zadecydujesz
jak również nikt nie namówi gdy ty nie będziesz chciał pić
to jest twój wybór

tomcio. - Wto 01 Mar, 2011 22:16

Jonesy napisał/a:
W oczach żony nie widziałem wstydu albo zażenowania, jak podejrzewałem że zobaczę. Zobaczyłem dumę i jakiś błysk nadziei. Teraz muszę go tylko rozdmuchać.


Ja mam wciąż podobne odczucia, byłem na razie na jednym mityngu, ale nic nie powiedziałem. Troszkę mam obawy, wiem, że robie dobrze, ale ciężko na głos mówić o swoich "słabościach" - jakoś to jest, że ludziom, których ledwo znamy łatwiej jest się wygadać..... takie złudne poczucie anonimowości.

Jonesy napisał/a:
niejszy wstyd niż wejść do sklepu i na dzieńdobry usłyszeć "ile żuberków"


Ostatnio w sklepie widziałem chłopaka w moim wieku z czteropakiem i gorzałką 200ml w ręku... dopiero do mnie dotarło, że te flaszeczki to chyba tylko dla pijaków produkują, masakrycznie facet wyglądał - jakbym widział siebie: ten błysk w oku, mocny uchwyt towaru, prędzej upadnie i nabije sobie guza niż flaszkę wypuści....

właśnie mi się przypomniało, kiedyś moja niespełna 1.5 córa wyjęła piwo z torby i zbiła na kafelkach - czy pomyślałem o niej? NIE! rzuciłem przekleństwo i czułem wk....nie, za to że stłukła jedną butelkę........ wstyd

Jonesy - Śro 02 Mar, 2011 00:15

No nic, życzę wszystkim spokojnej i dobrej nocy. Ja pewnie nie zasnę dzisiaj za szybko, mam trochę do przekompilowania...
Komputer naprawiony = zlecenie wykonane. Można iść spać.
Dzieki jeszcze raz wszystkim za całe wsparcie.

Pati - Śro 02 Mar, 2011 10:25

Jonesy napisał/a:
Dzieki jeszcze raz wszystkim za całe wsparcie

Podaj dalej :)

Mario - Śro 02 Mar, 2011 11:30

Dlaczego Schwarzenegger ? :mysli:
Jonesy - Śro 02 Mar, 2011 11:37

Mario napisał/a:
Dlaczego Schwarzenegger ? :mysli:


Dlaczego Schwarzenegger jako Jericho Cain... Obejrzyj "End Of Days".

Mario - Śro 02 Mar, 2011 11:46

Dlaczego Schwarzenegger w Twoim awatarze.Moja koleżanka twierdzi, że każdy obrazek mówi coś o jego właścicielu. Podświadomość coś ma ponoć z tym wspolnego.

Stąd moje pytanie :)

aazazello - Śro 02 Mar, 2011 11:51

Mario napisał/a:
Dlaczego Schwarzenegger


Hasta la vista, baby.
Nie pamiętasz? Każdy chciałby mieć taką moc :mgreen:

Jonesy - Śro 02 Mar, 2011 12:14

Aha, no to by chyba musiało znaczyć, że moja podświadomość bardzo lubi Arnolda. Co by się zgadzało z resztą mnie, która to reszta jest w posiadaniu całej kolekcji dvd filmów z nim. A End Of Days to akurat jeden z moich ulubionych - dojrzalszych filmów tego aktora. Zaś sam Jericho Cain, to człowiek, który po stracie rodziny popadł w alkoholizm, ale w obliczu silniejszego przeciwnika jakim jest szatan zawierzył Bogu i zwyciężył. Nie koniecznie alkoholizm, ale szatanowi sprał d**ę modelowo.
Ot i wszystko przyjacielu Mario. Nie za wszystko odpowiada podświadomość. Podświadomie to próbowałem wrzucić avatara gifowskiego - wiesz taki bączek z Incepcji (niestety dałem radę go podczepić tylko pod profil). Z kolejnej znowu strony poprosiłem o zmianę nicku na Jonesey (w najbliższą niedzielę na dwójce leci Indiana Jones 4 - obejrzyj i będziesz wiedział skąd ten Jonesey).
Ale trochę racji masz, coś z tą podświadomością jest. Podświadomie czułem doła od jakiś trzech lat gdy się upijałem, no nie potrafiłem znaleźć już w tym radochy. Waliłem na szybko, łapałem muła i tyle z tego było. Poczym podświadomośc podpowiedziała mi, że coś jest nie tak. Albo żona to była. A może podświadomość uosobowiona przez żonę? Musimy spytać Twojej koleżanki.
Nie mniej jednak bardzo lubię Arnolda. Cenię jako sportowca, który osiągnął wielki sukces, cenię jako człowieka który potrafił zawalczyć o swoje i zostać gubernatorem. inna rzecz że kiepskim, z czego najwyraźniej zdał sobie sprawę, bo wraca do aktorstwa. Do tego bardzo lubię Stallone'a, Willisa, Van Damme'a, Lundgrena, Stathama i wszystkich innych bohaterów kiczowatego kina B lat 80-90.
Cynthie Rothrock też bardzo lubię, coby kobitki znowu nie wrzeszczały o dyskryminację.

Jonesy - Śro 02 Mar, 2011 12:23

I jak się to ma do mojego avatara???
Jonesy - Śro 02 Mar, 2011 12:31

A mnie dały dzisiaj rano buzi 3 dziewczyny... (2 zazwyczaj dawały ale ta jedna to ciężko z nią było - chyba skutek wczorajszej rozmowy). Nie napiszę teraz: oby się kolejny raz nie przejechała bo to moja sprawa prywatna. Chcę mieć tak codziennie. I nawet jeszcze lepiej.



Ciekawe czy o tym też mówi moj avatar - jest on bardzo wielki wbrew temu co widać. Jakieś 188 cm wysoki. W kablu też ma nieźle ;)

ZbOlo - Śro 02 Mar, 2011 12:40

Jonesy napisał/a:
A mnie dały dzisiaj rano buzi 3 dziewczyny...

...a mnie również... :)

aazazello - Śro 02 Mar, 2011 12:59

Jonesy napisał/a:
End Of Days to akurat jeden z moich ulubionych - dojrzalszych filmów tego aktora

Sztuka to bardzo subiektywna dziedzina ludzkiej aktywności.

Borus - Śro 02 Mar, 2011 15:34

ZbOlo napisał/a:
Jonesy napisał/a:
A mnie dały dzisiaj rano buzi 3 dziewczyny...

...a mnie również... :)
...a mnie pies, o! :foch:
Wiedźma - Śro 02 Mar, 2011 17:58

Borus napisał/a:
...a mnie pies

:pocieszacz:

Jonesy - Czw 03 Mar, 2011 09:43

Napisałem długi post i przypadkiem go usunąłem. A że w pracy siedzę, to nie mam czasu znowu go pisać. Napiszę tyle - czuję coraz bardziej, że weekend się zbliża... I mam przeczucie, że podświadomośc zaczęła stwarzać podłoże pod wypicie już zaraz po mityngu, kiedy to stwierdziłem hurraoptymistycznie, że mam szczęście, że tak źle ze mną nie jest. Teraz zaczynam się pomału bać. Głowa płata mi figle...
Tomoe - Czw 03 Mar, 2011 09:52

No to może gdzieś tę głowę zanieś... :)
Jonesy - Czw 03 Mar, 2011 10:02

W e wtorek idę. Znalazłem (Jacek znalazł) terapeutkę co jej miasto płaci za usługi raz w tygodniu. Do niej pójdę i pogadam. Może się służbom bezpieczeństwa wymigam z widelca...
Tomoe - Czw 03 Mar, 2011 10:06

We wtorek to już będzie po weekendzie.
A ty się boisz weekendu. I nie bez powodu, bo weekend najbardziej kojarzy ci się z piciem.
Może się wybierz na mityng przed weekendem i pogadaj z żywymi ludźmi o swoim lęku.

Kulfon - Czw 03 Mar, 2011 10:08

Jonesy napisał/a:
Napiszę tyle - czuję coraz bardziej, że weekend się zbliża... I mam przeczucie, że podświadomośc zaczęła stwarzać podłoże pod wypicie już zaraz po mityngu, kiedy to stwierdziłem hurraoptymistycznie, że mam szczęście, że tak źle ze mną nie jest. Teraz zaczynam się pomału bać. Głowa płata mi figle...


to nie podswiadomosc :p

to swiadoma samomanipulacja ;)

Kulfon - Czw 03 Mar, 2011 10:16

w ludzkim mozgu jest osrodek odpowiadajacy za zadowolenie,
sprobuj go w ten weeken poszmyrac czym innym niezeli % :P

a jak wejdzie to ci w nawyk, to ze weekend mozna spedzac inaczej,
to "zapomnisz" o gorzale i nie bedziesz sie tak weekendami podniecac,
tak bylo u mnie :mgreen:

emigrantka - Czw 03 Mar, 2011 10:18

Jonesy, koniecznie jakas pasja cos co zajmie i rece i glowe
najtrudniejszy pierwszy raz ...

Jonesy - Czw 03 Mar, 2011 12:08

Ależ mnie gonią w robocie dzisiaj...
Wchodzę na chwilę na forum i już złe wiadomości.
Chyba dzisiaj na spotkanie pójdę.
Emigrantko, mam piękną pasję chyba, ale jestem na etapie okuć i zawiasów, a ręce mi się trzęsą mocno. Te maleństwa mają po 3 mm...
Tak więc chyba w weekend będzie wieczór filmowy z popcornem, a w sobotę rodzinne pieczenie pizzy.
Dzięki że jesteście.

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 07:35

Jonesy, nie wiem jak u Ciebie ale u mnie piękne słoneczko, w sam raz na spacer.
Trzymaj się w weekend, jak przetrzymasz to będzie coraz lepiej, łatwiej.
Jonesy vs. Alkoholizm, round one, let's get ready to rumbleeeeeeee!!! :bije:
;)

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 08:24

Ło matko, spokojnie :lol2:
U mnie słoneczko też świeci a nie przygrzewa (kiedyś wuja mieciu po golnięciu łyka stwierdził :grzeje a nie przyodziewa").
Na razie arbajtam sobie od 15 minut. Znaczy kawka mi się parzy. Wstałem sobie o 5:15, zjadłem dobre sniadanko. Dzień mam tak wypełniony, że w domu dopiero po 17 jestem. Praca i dojazdy trochę czasu zabierają. Ale jak już wspominałem, to nie piątkowych poranków się obawiam. Sobotnie i niedzielne stanowią problem.
Co mam więcej napisać... Może jak kawkę wypiję to się rozruszam trochę.

A taka sytuacja z dzisiejszego dnia:
Po zjedzeniu śniadanka, celem relaksu pozwoliłem sobie na lekturę biedronko-gazetki. A tam po kolei:
grzane piwko po amreykańsku
grzane winko
i wszelakie inne dobra...
Cholerna biedrona...

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 08:57

Jonesy napisał/a:
Po zjedzeniu śniadanka, celem relaksu pozwoliłem sobie na lekturę biedronko-gazetki. A tam po kolei:
grzane piwko po amreykańsku
grzane winko
i wszelakie inne dobra...
Cholerna biedrona...

Mój drogi, to ty widzisz w gazetce tego typu dobra. Twoja podświadomość przygotowuje się do tego, co zawsze robisz w weekend. Niestety tak to działa, więc musisz być bardzo ostrożny i czujny. Żarty się skończyły, za parę godzin weekend.
Najczęstsze wytłumaczenie osób, która zapiły jest takie: nie wiem, jak to się stało, nagle zobaczyłem, że wypiłem sześciopak.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 08:59

... i zrobiłem to w jakimś transie.... :roll:

Tylko ja się pytam: co ty ROBISZ, żeby się w ten weekend nie napić?
Bo "trzymam się", "trzymam się" "trzymam się" - to jest tylko coraz mocniejsze zaciskanie pośladków.
A zwieracze mogą puścić od tego wysiłku...
Czego nie dalej jak wczoraj byliśmy u innego "świeżaka" świadkami. :(

staaw - Pią 04 Mar, 2011 09:01

aazazello napisał/a:
Najczęstsze wytłumaczenie osób, która zapiły jest takie: nie wiem, jak to się stało, nagle zobaczyłem, że wypiłem sześciopak.

Najtragiczniejsze jest że mówią PRAWDĘ :bezradny:
Z mojego doświadczenia wiem że taki impuls autodestrukcji przechodzi max po półgodzinie. Byle się czymś zająć.

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 09:13

Mam do zrobienia wszystkie zawiasy w kuterku moim. Jak je zrobię, to mam zamiar postarzyć burty - przetrzeć je gruboziarnistym papierem ściernym, następnie malować różnymi bejcami i wcierać kolory, przecierać je. Potem mam przeszlifować papierem drobnoziarnistym. I na koniec zaolejować. Bo pokostu lnianego nie mam ;(
Jakby tego było mało, po wklejeniu zawiasów w nadbudówki, muszę też wkleić bulaje, następnie nadbudówki podbejcować tu i ówdzie i zaolejować.
Potem muszę zrobić okucia do steru i jego mocowanie do kadłuba. Że o rumplu nie wspomnę. Muszę też wzmocnić blaszką miedzianą "brelę" - pomieszczenie sternika. Jak już skończę te wszystkie *p****, to okaże się że jest kwiecień 8|
I zabiorę się za maszty. Następnie za żagle. W międzyczasie jakiś miesiąc zajmie mi przygotowanie ropewalka do wyplatania lin z nitek, potrzebnych do olinowania ruchomego lub stałego. Potem oczywiście bloczki i okucia, tudzież różnego rodzaju kausze i inne. Wreszcie wyposażenie pokładu. Ale to już będzie czerwiec fsdf43t
W sierpniu jadę na zjazd modelarski do Tczewa i mniemam że model będzie ukończony.
Oczywiście jakbym poczuł rekotrzęśćca to mam do zalakierowania i przykręcenia barierki, bo najmłodsza okazuje się niezłą emigrantką. I do tego wspinaczem schodowym.
A jak udam, że ryzyko jest zbyt duże, to schowam się do łóżka z żoną i obejrzymy któreś z poniższych:

The Next Three Days
Sanctum
Yogi Bear
Little Fockers
Justified s.2 ep.1,2,3,4
House MD s.7
Due Date

A może po prostu pogadam z wami na forum i obejrzę sobie po raz tysięczny Indianę Jonesa.

Nie bedę chodził do sklepu, nie będę rył po lodówce teścia. Będę unikał widoku każdej flaszki czy puszki jak ognia. Przez najbliższy czas mam zamiar unikać walki jak tylko się da.

Chyba że oczywiście macie jakieś inne pomysły?

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 09:17

Ja tam nie wiem, co robią inni alkoholicy, żeby nie pić w weekend.
Ja skończyłam terapię, przestrzegam zaleceń dla trzeźwiejących alkoholików, dwa razy w tygodniu chodzę na spotkania AA, pracuję nad programem 12 kroków.
I nie piję. Ani w tygodniu, ani w weekendy.
Dziś idę na spotkanie mojej grupy AA na godzinę 18.00.
Przez pierwsze trzy lata mojego trzeźwienia regularnie w soboty i niedziele jeździłam autobusami na mityngi.
I nie piłam.
A ty, Schwarzenegger, zrobisz jak zechcesz. Może ty jesteś mocniejszy ode mnie...
Może tobie takie metody nie są potrzebne. :bezradny:

Wiedźma - Pią 04 Mar, 2011 09:17

staaw napisał/a:
impuls autodestrukcji przechodzi max po półgodzinie.

I dlatego jest tak ważne, żeby nie trzymać alkoholu w domu.
Zorganizowanie go - od pomysłu do realizacji - zajmuje jednak trochę czasu
i jest szansa, że po drodze przyjdzie refleksja...
A jeśli mamy go w zasięgu ręki, szanse wytrzymania głodu są bliskie zeru.

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 09:21

I tu niestety muszę przyznać Wiedzmie rację,doświadczyłam na własnym tyłku i nie polecam tego typu 'eksperymentów;";) dziś w moim domu nie ma butelek,kieliszków,alkoholi,nawet barek zlikwidowałam i jest mi duuuuużo,dużo lżej :) Pomysł z zajęciem,fajny ale z mitingiem jeszcze lepszy ;)
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 09:22

Da radę, byle nie oglądał z żoną "Leaving Las Vegas", muzyka Stinga i widok faceta pijącego z gwinta(bo inaczej się nie da) pod wodą w basenie nastraja cokolwiek melancholijnie. :wysmiewacz:
staaw - Pią 04 Mar, 2011 09:23

Jonesy napisał/a:
Nie bedę chodził do sklepu, nie będę rył po lodówce teścia. Będę unikał widoku każdej flaszki czy puszki jak ognia. Przez najbliższy czas mam zamiar unikać walki jak tylko się da.

Walka istotnie, NIC nie da. Co do sklepu, po ostatnim zapiciu trzy miesiące nie wchodziłem nawet po bilet do kiosku, później tylko sklepy bez alkoholu, teraz mi obojętne... No może pracować w monopolu bym nie dał rady :]

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 09:25

W okresie kiedy piłam, zawsze miałam super plany na weekend...
Przez kilka miesięcy co tydzień przed weekendem planowałam, że pomaluję altankę w ogródku.
A potem, w poniedziałek o czwartej nad ranem, budziłam się w panice... zdumiona i przerażona, co to się znowu ze mną stało, że ja znowu tej altanki nie pomalowałam, tylko dwa dni chlałam. A przecież taki miałam fajny plan... :roll:

staaw - Pią 04 Mar, 2011 09:28

Tomoe napisał/a:
A potem, w poniedziałek o czwartej nad ranem, budziłam się w panice... zdumiona i przerażona, co to się znowu ze mną stało, że ja znowu tej altanki nie pomalowałam, tylko dwa dni chlałam. A przecież taki miałam fajny plan...

Skąd wiesz co robiłem w weckendy :szok:
Przed nimi zresztą też :lol2:

sabatka - Pią 04 Mar, 2011 09:31

Jonesy, jakiej wielkości ten kuterek??
Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 09:37

Tomoe, idę na spotkanie z psychologiem we wtorek. Nie wiem jak mógłbym to przyspieszyć, wierz mi że gdybym mógł poszedłbym szybciej. Czy są dzisiaj u nas spotkania AA, dowiem się. Jak będzie ze mną źle poproszę żonę żeby mnie zawiozła i poczekałą na mnie a potem odwiozła do domu. Ja też przez ostatnie kilka lat miałem sporo planów na weekend. Niektóre był nawet iście ułańskie.
Ja się nie skarżę, że bombardujecie mnie z każdej strony, nawet na forum modelarskim unikamy głupiego poklepywania po plecach...

Nie wiem co mam dalej napisać, aby nikogo nie urazić. Jak mam zielone światło na walenie z mostu to dajcie znak. Jak nie, siedzę Cicho i czytam dalej. Widzę że i tak, nic co bym nie napisał nie zmieni tego co o mnie myślicie (nikogo tu nie oszukujemy, wy przez to już dawno przechodziliście i wiecie o co chodzi).

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 09:37

Jonesy napisał/a:
Mam do zrobienia wszystkie zawiasy w kuterku moim.

Jeżeli piłeś w weekendy przy modelowaniu, to sobie odpóść, nie rób tego zajmij się czymś innym. Musisz unikać miejsc, ludzi, czynności przy których piłeś.

Jonesy napisał/a:
Nie bedę chodził do sklepu, nie będę rył po lodówce teścia. Będę unikał widoku każdej flaszki czy puszki jak ognia. Przez najbliższy czas mam zamiar unikać walki jak tylko się da.

Pozbądź się alkoholu z domu, każdej flaszki bo:
Wiedźma napisał/a:
taaw napisał/a:
impuls autodestrukcji przechodzi max po półgodzinie.

Masz wtedy trochę czasu i trzeba iść do sklepu, chociaż wciąż wisi nad tobą lodówka teścia. Możesz zrobić coś z jej zawartością?

Tomoe napisał/a:
Przez pierwsze trzy lata mojego trzeźwienia regularnie w soboty i niedziele jeździłam autobusami na mityngi.
I nie piłam.

Najcenniejsza wskazówka. Spróbuj nakręcić się pozytywnie.

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 09:39

Jonesy napisał/a:
Ja się nie skarżę, że bombardujecie mnie z każdej strony, nawet na forum modelarskim unikamy głupiego poklepywania po plecach..

Nie wiedziałem, że modelowanie jest śmiertelną, nieuleczalną chorobą, która ma destrukcyjny wpływ na życie twoje i twoich najbliższych.

staaw - Pią 04 Mar, 2011 09:42

Jonesy napisał/a:
Nie wiem co mam dalej napisać, aby nikogo nie urazić.

Prawdę

A właściwie to co uznaje za prawdę Twój (jeszcze) zatruty mózg...

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 09:46

Jonesy napisał/a:
Jak będzie ze mną źle poproszę żonę żeby mnie zawiozła i poczekałą na mnie a potem odwiozła do domu.


No, nie, ja nie wytrzymam!!!
On poprosi żonę!!!
A ty, ku***, co, inwalida jesteś?
Bozia ci nie dała nóżek? :evil:

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 09:49

Jonesy napisał/a:
nic co bym nie napisał nie zmieni tego co o mnie myślicie

Człowieku, ja ciebie nie oceniam. Nie chciałbym, żebyś zaczął pić. Taka solidarność alkoholików i tyle

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 09:51

wyedytowałem, chyba sobie pofolgowałem za ostro, a nie powinienem. Co poradzę, nerwowy jestem, a wysłuchiwanie od rana że się napiję wieczorem wcale mi nie polepsza nastroju.
Ale zielone światło dostałem, to będę pisał szczerze.

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 09:53

Nieźle się rozkręciłeś.
sabatka - Pią 04 Mar, 2011 09:55

:zdziwko:
staaw - Pią 04 Mar, 2011 09:59

Jonesy napisał/a:
Nie jestem pie*****ym inwalidą, ale jak poczuję że chcę sięnapić, to wolałbym żeby ktoś ze mną był,
[...]
Bo wtedy wejdę na forum, napiszę jak mi to przykro że działałem w amoku a Ty będziesz mogła napisać, że miałaś pie*****ną rację.


Właśnie chodzi o to byś zrozumiał że to TWÓJ problem, a żona może najwyżej wreszcie odejść jak nic z tym nie zrobisz.
Właśnie postawa biednego nieporadnego misia ułatwiała mi picie. Cóż ja mogę? Nikt mi nie chce pomóc i przytulić to se tę butelczynę chociaż przytulę...
To nie jest teoria, ja (i wielu innych) to przeżyłem.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 10:07

staaw napisał/a:
to TWÓJ problem

:tak:
I to jest TWOJA brocha, co ty z nim zrobisz. :)
Twoje życie - twoja odpowiedzialność.
Twoje wybory - twoje działania - twoje konsekwencje.

staaw - Pią 04 Mar, 2011 10:09

Tomoe napisał/a:
Twoje wybory - twoje działania - twoje konsekwencje.

Kiedy to zrozumiesz, rozpoczniesz nowe, trzeźwe życie.
Czego Ci z serca życzę.

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 10:10

sabatka napisał/a:
:zdziwko:


Ciiiiiiiiiii

Skala 1:36, więc skoro w prawdziwości miał jakieś 13 metrów, teraz ma niecałe 30 cm. Nieco mogę się mylić.

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 10:12

Jonesy napisał/a:
Ale zielone światło dostałem, to będę pisał szczerze.

Szczerze tzn. wulgarnie?
Nie chcę i nie potrafię zdiagnozować twojego stanu, ale takie rozdrażnienie jest typowy dla osób, które odczuwają głód alkoholowy, ssanie w żołądku lub po prostu i trywialnie chce im się chlać. Myślę, że trudny weekend przed tobą.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 10:13

Spokojnie, to ja pierwsza rzuciłam mięsem.
I niczego nie zamierzam edytować. :nie:

Bo jak ja czytam, że dorosły chłop oczekuje od żony, żeby mu szanowną d**ę wygodnie woziła autem na mityngi AA, to mnie to deczko wk***ia. :)

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 10:19

Tomoe napisał/a:
Spokojnie, to ja pierwsza rzuciłam mięsem.
I niczego nie zamierzam edytować. :nie:


Sam się wyedytowałem, a co...

aazazello napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ale zielone światło dostałem, to będę pisał szczerze.

Szczerze tzn. wulgarnie?
Nie chcę i nie potrafię zdiagnozować twojego stanu, ale takie rozdrażnienie jest typowy dla osób, które odczuwają głód alkoholowy, ssanie w żołądku lub po prostu i trywialnie chce im się chlać. Myślę, że trudny weekend przed tobą.


Kolego, sorry jak Cię zgorszyłem, przyszedłem sobie rano w dobrym humorze do pracy, zrobiłem sobie kawkę, chciałem wejść na forum i się przywitać i teraz dwie pewno wersje:
1)padłem ofiarą ataków i wciąż od kilkunastów postów wyczytuję, że się napiję wieczorem, co ani fajne ani przyjemne nie jest;
2)kilkoro naprawdę fajnych ludzi stara się mnie obudzić i doradzić, żebym nie dał du**.

Serce mi mówi, że doświadczam tego drugiego, ale po kolejnym poście typu "napijesz się, napijesz" rozum zaczyna podpowiadać coś innego.

Jak bawicie się ze mną w bad cop/good cop to była by to dobra chwila, żeby włączył sie w dyskusję good cop.

sabatka - Pią 04 Mar, 2011 10:21

Jonesy napisał/a:
Skala 1:36, więc skoro w prawdziwości miał jakieś 13 metrów, teraz ma niecałe 30 cm. Nieco mogę się mylić.

też kiedyś robiłam żaglówkę i bawiłam się w modelarstwo, ale to raczej miało pływać niż wyglądać. kadłub był z żywicy epoksydowej plus mata szklana pokład ze sklejki. była różowo fioletowa. szkoda że nie mam zdjęć :/

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 10:24

Zgadzam się, żony dla swojego dobra lepiej nie mieszać.
Mąż prosił mnie abym mu ziółka robiła bo ma jakieś zejście po cholernych dziwnych substancjach i obiecywał, że tym razem będzie inaczej a wieczorkiem mówił, że jednak nie wytrzyma i musi iść po alkohol, bo on tak strasznie cierpi.
Byłam podwójnie wściekła, a najbardziej za to, że znowu mu uwierzyłam i usługiwałam. Bo czułam się jak służąca.

Jeżeli chcesz przestać pić to najlepiej nic żonie jak najmniej mówić i zacząć działać. Tak przynajmniej ja bym oczekiwała.

staaw - Pią 04 Mar, 2011 10:24

Jonesy napisał/a:
Jak bawicie się ze mną w bad cop/good cop to była by to dobra chwila, żeby włączył sie w dyskusję good cop.

:pocieszacz: To wszystko z troski o Ciebie, przyjacielu. Weckendy to najgorszy czas dla pijaków chcących zostać alkoholikami :mysli:

Mario - Pią 04 Mar, 2011 10:25

Cytat:
Ale zielone światło dostałem, to będę pisał szczerze.

To nie takie głupie jest. Podejrzewam, że w realu nie masz na kim odreagować swojej złości. Konwenanse, kindersztuba i takie tam.
Czasami nawrzucanie komuś ch** ( jak sie to pisze ? ) w necie jest bardzo pomocne.
Jakby co, możesz zacząć ode mnie. Poświęcę się :bezradny:

yuraa - Pią 04 Mar, 2011 10:28

kolego Jonesy , czytam czytam i nie widzę bys był odmiennie traktowany od innych reszty uczestników. a twoja chora pijacka wyobraźnia filmy kreci ,cos o atakach i przepowiedniach klęski wieczornej.
widzialem juz przypadki takie. no tak mówili że się nakiram to i sie nakirałem.
do du** takie forum, nic mi nie pomogli.

ty masz sam sobie pomóc

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 10:28

Jonesy napisał/a:
padłem ofiarą ataków i wciąż od kilkunastów postów wyczytuję, że się napiję wieczorem, co ani fajne ani przyjemne nie jest;


Serio?
Poproszę o cytaty z tych kilkunastu postów, w których coś takiego wyczytałeś...
Bo ja, widzisz, też czytam ten temat i zauważyłam, że jedyną osobą, która napisała, że się dziś wieczorem napijesz, jesteś ty.

Ja ci tylko pisałam co ja robiłam i nadal robię, żeby nie pić.
A ty zrobisz jak zechcesz. :bezradny:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 10:45

Nie rozumiem dlaczego pomysł żeby do zawiozła żona jest zły?
Przecież w wielu przypadkach wypisywaliście żeby w chwili zwątpienia ktoś był przy człowieku, jeżeli to ma mu pomóc to ok.
Przywoływanie przypadku że ktoś komuś zrobił ziółka a potem ten pił dalej jest bez sensu, ktoś chodził do AA a potem pił dalej, co z tego?
To nie usługiwanie również, to po prostu troska o najbliższych.
Cel uświęca środki, a Jones jeszcze jest w takim stanie że lepiej niech się nie naraża, wszędzie sklepy a i pod chmurką dobrze się pije, ciepło na dworze.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 10:48

To jest zrzucanie odpowiedzialności na innych za swoje trzeźwienie. I za swoje picie też. W domyśle: napiłem się, bo mnie nie wsparłaś i nie przypilnowałaś.

Niedojrzałość i nieodpowiedzialność. :nono:
Jaśnie Pan Dzidziuś...

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 10:56

Tomoe napisał/a:
To jest zrzucanie odpowiedzialności na innych za swoje trzeźwienie. I za swoje picie też. W domyśle: napiłem się, bo mnie nie wsparłaś i nie przypilnowałaś.

Niedojrzałość i nieodpowiedzialność. :nono:
Jaśnie Pan Dzidziuś...


Taaa, niech lepiej nic nie zrzuca i skoczy po drodze ja jednego.
Głupoty wypisujesz Tomoe, za wcześnie na próbowanie jego silnej woli.
A może inaczej, niech przez pierwsze trzy miesiące nie idzie do AA, na terapie, nie otrzymuje żadnej pomocy, niech nie zrzuca odpowiedzialności na kogoś innego.... :glupek:
Jak wytrzyma to wtedy jaśnie państwo go przyjmą, bo jak nie wytrzyma to nie warto żeby miejsce zajmował... Twoja to teoria...

Mario - Pią 04 Mar, 2011 11:00

Marc-elus napisał/a:
To nie usługiwanie również, to po prostu troska o najbliższych.

W każdym innym wzgledzie tak. Plecy można umyć komuś, herbatę zrobić, pilota podać od telewizora i takie tam.
Jeśli natomiast chodzi o sprawy okołotrzeżwosciowe w dosłownym tego słowa znaczeniu, to alkoholik raczej sie nikim innym ( tym bardziej żoną ) nie powinien nie wyręczać.
No chyba, że on sam prawko po pijaku stracił, autobusów w danej miejscowości nie ma a mityng jest kilkanascie kilometrów od niego.
Nie pytaj dlaczego tak jest lepiej. Nie wiem. Ja tego nie wymysliłem :roll:

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 11:02

Wiesz co Marcelku?
Ja się solidnie za siebie wzięłam wtedy, kiedy przyszedł w moim życiu taki moment, kiedy już ANI MINUTY DŁUŻEJ NIE CHCIAŁAM ŻYĆ TAK JAK PRZEDTEM!!!

I na nikim, kurna, się nie wieszałam.
Robiłam to, co miałam do zrobienia.
Sama poszłam na terapię. Sama poszłam do AA.
Nikt mnie za rączkę nigdzie nie prowadził, nikt mnie nigdzie nie woził, nikt mnie do niczego nie namawiał. Działałam. I moje działania przynosiły efekty.
Bo ja po prostu nie chciałam więcej pić!
Bo miałam DOŚĆ PICIA!

Nikt mi czerwonych dywaników pod nóżkami nie rozkładał. Przeciwnie - byli tacy, którzy mi moje trzeźwienie mocno utrudniali, bo było im nie na rękę.

A ten tu kolega Arnold, jak widzę, jeszcze się bardzo ale to bardzo ze sobą cacka, bo on jest najwyraźniej jeszcze NIEDOPITY. 8|

Mario - Pią 04 Mar, 2011 11:06

Tomoe napisał/a:
bo on jest najwyraźniej jeszcze NIEDOPITY

Chyba Tomoe przeginasz ;) Arnold nie jest niedopity, on jest po prostu niedoinformowany.
Gdzie niby miałby sie pewnych spraw nauczyć. Skąd ma wiedzieć co jest teraz dla niego dobre a co złe ?
Jest tu dopiero trzeci dzień a wizytę u terapeuty ma dopiero mieć.

Bądz wyrozumiała :)

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 11:07

Marc-elus napisał/a:
iech przez pierwsze trzy miesiące nie idzie do AA, na terapie, nie otrzymuje żadnej pomocy, niech nie zrzuca odpowiedzialności na kogoś innego.... :glupek:


Co ty tu pieprzysz, facet?
Mityngów jest jak psów w schronisku. Wystarczy się rozejrzeć. Codziennie coś się znajdzie, jak się chce!!!

staaw - Pią 04 Mar, 2011 11:07

Marc-elus napisał/a:
A może inaczej, niech przez pierwsze trzy miesiące nie idzie do AA, na terapie, nie otrzymuje żadnej pomocy, niech nie zrzuca odpowiedzialności na kogoś innego....

Przestać pić to żaden problem, wielokrotnie to robiłem. Dopiero kiedy zacząłem ponosić konsekwencje swoich wyborów, łącznie z wpadaniem na jednego (no setka mi nie zaszkodzi), rezultaty zaczęły być trwałe...
Owszem, zakupy robiła żona, ja nie miałem przy sobie pieniędzy kiedy wychodziłem z domu, ale nie wtajemniczałem żony w moje alkoholowe plany, osiągnięcia i porażki. Po zapiciu leczyła mnie witaminkami jednak tylko kiedy przyszedłem do siebie ster mojego życia wracał do mnie. A ja bogatszy w nowe doświadczenia odkrywałem że odpowiedzialność nie jest taka straszna jak mi się po pijaku wydawało...

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 11:08

Zadziwiające....niejeden z alko jak pił to pare km.po flaszkę biegał w śniegu i mrozie,zrobił WSZYSTKO,stawał na rzęsach by tę flaszkę mieć SAM dokonywał cudów by się narąbać a gdy dostanie po tyłku,umęczy się i łaskawie zechce spróbować nie pić to WSZYSCY powinni go wspierać,pomagać,opiekować się nim,bo on ma dobrą wolę... 8|
Mario - Pią 04 Mar, 2011 11:12

JaKaJA napisał/a:
Zadziwiające....niejeden z alko jak pił to pare km.po flaszkę biegał w śniegu i mrozie,zrobił WSZYSTKO,stawał na rzęsach by tę flaszkę mieć SAM dokonywał cudów by się narąbać a gdy dostanie po tyłku,umęczy się i łaskawie zechce spróbować nie pić to WSZYSCY powinni go wspierać,pomagać,opiekować się nim,bo on ma dobrą wolę...

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:
Zdanie miesiąca, powiedziałbym !!

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 11:13

Mario napisał/a:
Arnold nie jest niedopity, on jest po prostu niedoinformowany.
Gdzie niby miałby sie pewnych spraw nauczyć. Skąd ma wiedzieć co jest teraz dla niego dobre a co złe ?


On tu już dostał wystarczająco dużo informacji.
Tylko że on woli sobie modele składać i czekać aż go żona zawiezie na mityng...
Przecież on tu, na tym forum, przeczytał, że kilkanaście osób mu napisało, że on się dzisiaj wieczorem napije...
O, i tyle wziął dla siebie z tego, co mu tu ludzie piszą. :)

Mario - Pią 04 Mar, 2011 11:16

Tomoe napisał/a:
że on się dzisiaj wieczorem napije

Każdy widzi to, co chce zobaczyć. Nawet jak tego czegoś tam nie ma :bezradny:

Żeby to tylko nie zadziałało na zasadzie samosprawdzającej sie przepowiedni :|

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 11:17

Tomoe napisał/a:
Przecież on tu, na tym forum, przeczytał, że kilkanaście osób mu napisało, że on się dzisiaj wieczorem napije
to ja prawie codziennie powinnam pić :P :wysmiewacz:
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 11:22

Tomoe napisał/a:
Co ty tu pieprzysz, facet?

Po pierwsze to nie odzywaj się tak, ja nie księżniczka ale sobie tego nie życzę, pracujesz w instytucji kulturalnej to się zachowuj.
Nie piszę o AA, ale o terapii, o czekaniu miesiąc czasu, moim czekaniu.
Tak to wrzeszczysz na całe forum: NA TERAPIE NA TERAPIE NA TERAPIE!!!
A jak mi wyznaczono termin miesiąc po moim zgłoszeniu to wytłumaczyłaś to tym że być może to taki test, jak klient wytrzyma przez miesiąc to go przyjmą, jak nie wytrzyma to nie warto się nim zajmować.
Czas gra rolę wg Ciebie czy nie? Bo mamy tu dwa sprzeczne zdania, obydwa Twoje.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 11:31

Chwila, moment, Marcelku.
Zacznijmy od początku.
Jak to z tobą było?
Ty zapytałeś mnie na pw czy też na gg, czy mogłabym ci polecić jakiegoś dobrego specjalistę w Warszawie. No to ci poleciłam najlepszego, jakiego znam.
Zarejestrowałeś się.
Kazali ci czekać bodajże trzy czy cztery tygodnie.
Bo ten akurat specjalista nowych pacjentów przyjmuje tylko w środy.
Pożaliłeś mi się wtedy, że taki odległy termin ci wyznaczono.
Ale już sam, z własnej inicjatywy, żadnego innego ośrodka ani innego specjalisty dla siebie nie szukałeś.

Więc ja ci odpisałam, pół żartem, pół serio, że może chcą cię wypróbować, czy wytrzymasz cztery tygodnie bez alkoholu, bo po co ma wybitny specjalista tracić czas dla kogoś, kto już na starcie nie ma wystarczająco silnej motywacji.
Ty jak się okazuje, nie czekałeś biernie na tę wizytę, tylko poszedłeś na mityng grupy AA, którą SAM sobie znalazłeś. Widocznie ci zależało na trzeźwości. :)
Tak było? :)

PS. Na jednej z moich pierwszych wizyt mój terapeuta powiedział mi:
"Proszę ode mnie nie oczekiwać, że ja będę strażnikiem pani abstynencji. Ani ja nim nie będę, ani nikt inny. Pani jest jedynym strażnikiem swojej abstynencji."

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 11:32

Marc-elus napisał/a:
Przecież w wielu przypadkach wypisywaliście żeby w chwili zwątpienia ktoś był przy człowieku, jeżeli to ma mu pomóc to ok.
Przywoływanie przypadku że ktoś komuś zrobił ziółka a potem ten pił dalej jest bez sensu, ktoś chodził do AA a potem pił dalej, co z tego?
To nie usługiwanie również, to po prostu troska o najbliższych.


Nie zrozumiałeś mnie. Ja napisałam to aby nie nadwyrężał zaufania swojej żony. Bo pewnego dnia powie mu że ma dość.
Czułam się 100 razy gorzej gdy wciągał mnie w swoje gierki, pt. jaki ja jestem biedny, jak ja cierpię. Ja mu wierzyłam a on widząc że mnie ugłaskał robił swoje. Miałam poczucie krzywdy, byłam oszukiwana, zawiedziona.
Nie oceniam twoich zamiarów Jonesy, tylko chcę ci pokazać co może czuć i myśleć twoja żona. Ona zapewne ma dużo swoich problemów, które musi ciągle odkładać na bok.

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 11:33

Marcelusie jeśli alkoholik osiągnie swoj dno i faktycznie NiE CHCE PIĆ to zrobi WSZYSTKO by się nie napić!!! Ja zostałam potraktowana przez ośrodki zamknięte poza moim miastem okropnie,nie zyczę nikomu czegoś takiego,chciałam za wszelką cenę uniknąć leczenia u siebie,nie dało się,czekałam grzecznie w kolejce na szpital jaki nie cieszy się dobrą opinią,ale wiedziałam,że TO JA MAM WYTRZEŹWIEĆ a nie moi koledzy z pokoju,system,okoliczności....czekałam grzecznie na swoją kolej Bogu dziękując,ze wogóle znaleźli dla mnie miejsce.NIE JA JEDNA CHLAŁAM i nie ja jedna chciałam wytrzeźwieć....lekcja pokory nr.1 ;)
Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 11:38

JaKaJA napisał/a:
NIE JA JEDNA CHLAŁAM i nie ja jedna chciałam wytrzeźwieć....lekcja pokory nr.1 ;)


Otóż to. :okok:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 11:39

Tomoe napisał/a:
pół żartem, pół serio

Acha to widocznie różnica w interpretacji Twojej wypowiedzi, bo ja tam uśmiechu nie widziałem.
Tomoe napisał/a:
Tak było?

Tak było :tak:

Jednocześnie mogę powiedzieć że w moim wypadku czekanie miesiąc nie miało żadnego znaczenia, jak trzeba by było to czekał bym trzy miesiące. Tu się zgadzam z
JaKaJA napisał/a:
NiE CHCE PIĆ to zrobi WSZYSTKO by się nie napić
.

Podsumowując: ponaglanie pójścia na terapie czy do AA ma sens? Bo już się zgubiłem :)

Cytat:
Ona zapewne ma dużo swoich problemów, które musi ciągle odkładać na bok.

Mam się śmiać?

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 11:45

ja jestem wdzięczna komus,kto jak zdarta płyta powtarzał; idz na miting,idz...idz no....w pewnym momencie zrozumiałam,że muszę tam iść skoro nie chcę pić a innym dzięki temu się udało....poi pierwszym mitingu,było dla mnie "za wcześnie" jeszcze nie dopiłam się dostatecznie,musiałam "poćwiczyć" jakiś czas picia"kontrolowanego" ale kiedy dno nadeszło wiedziałam już co robić,dokąd iść itp.bo właśnie ktoś kiedys "łeb mi suszył" powtarzaniem jak mantre: AA>TERAPIA>>>>TERAPIA<AA...;)
Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 11:51

Marc-elus napisał/a:
Cytat:
Ona zapewne ma dużo swoich problemów, które musi ciągle odkładać na bok.


Mam się śmiać?


Chyba nadal jestem niezrozumiała :bezradny:

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 11:53

Ja cię zrozumiałam stokrotko ;) :buziak:
Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 11:54

:)
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 11:57

Stokrotka napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Cytat:
Ona zapewne ma dużo swoich problemów, które musi ciągle odkładać na bok.


Mam się śmiać?


Chyba nadal jestem niezrozumiała :bezradny:


Albo ja jestem tępy :rotfl:
Rozumiem kwestie tego że wiele razy byłaś zawiedziona, rozumiem że żona nie jest od tego żeby prowadzać za rękę do AA. Chcę jedynie powiedzieć że najważniejsze jest żeby alkoholik przetrzymał chwile w których jest najsłabszy, żeby nie zapił po prostu.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 11:58

A jeśli ten alkoholik jeszcze - albo już - nie ma żony?
To kto ma być strażnikiem jego abstynencji?

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 12:00

To co, jedziemy dalej?? Ktoś ma coś jeszcze do dodania?
Zaraz czym prędzej znajdę jakiś adres, gdzie dzisiaj w okolicy odbywa się miting i pobiegnę w te pędy. Co prawda nie napisałem że mnie coś dzisiaj gryzie, albo że się napiję. Napisałem że wciąż czytam że się napiję, to jest różnica. Ale dla większości z was i tak już przegrałem, bo nie biegam codziennie na terapie. Może macie rację, może za mało jeszcze wiem o życiu i o nachlaniu. Ale nie planuję się doedukować w tych akurat aspektach.
Koleżanko Tomoe, po pierwsze dzięki za to jakże unikatowe wsparcie, bo wiem że to wsparcie, po drugie na imię mam Bartek, ale z racji waszych rad zmieniłem nick na Jonesy, nie na Arnold, to porszę, badź łaskawa zwracać się tak jak ja do Ciebie (ja ci od Fantastów nie piszę). Po trzecie wreszcie rozumiem, że jak żona znowu, jak wczoraj powie że chciała by mi jakoś pomóc w terapii powiem że ma się odczepić, bo mi przeszkadza, unieść się dumą i cierpieć w milczeniu względnie lecieć na miting.
Wiecie, teraz to już sam nie wiem co przeze mnie przemawia, *ku****, głód alkoholowy czy oglónie mi odj***je.
Widzę jednak, że usiłując mi pomóc macie naprawdę niezłą zabawę...

Dodam tylko (co prawda g***o to znaczy bo byłem dopiero 1 raz) że na pierwszy mój miting zdecydowałem się sam. Na koniec pomógł mi kolega, ale decyzję podjąłem świadomie i samemu.

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 12:08

Jonesy napisał/a:
Po trzecie wreszcie rozumiem, że jak żona znowu, jak wczoraj powie że chciała by mi jakoś pomóc w terapii powiem że ma się odczepić, bo mi przeszkadza, unieść się dumą i cierpieć w milczeniu względnie lecieć na miting.


Dlaczego tak agresywnie. Możesz je powiedzieć, że to jest twój problem z którym ty sam musisz sobie poradzić, że ona nie wiele może teraz zrobić. Dziękujesz jej za chęć pomocy i działasz.

Marc-elus napisał/a:
Albo ja jestem tępy
Rozumiem kwestie tego że wiele razy byłaś zawiedziona, rozumiem że żona nie jest od tego żeby prowadzać za rękę do AA. Chcę jedynie powiedzieć że najważniejsze jest żeby alkoholik przetrzymał chwile w których jest najsłabszy, żeby nie zapił po prostu.


Wydaje mi się, że wystarczającym wsparciem jest to że żona nie odejdzie i nie będzie mu gadała jaki to on jest straszny.

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 12:11

Jonesy nie jeż się,masz swój rozum,wiesz czego chcesz prawda??? powyciągaj sobie to co ci posłuży.Też tak byłam a tomoe mnie wybitnie wkurzała :p ale to właśnie jej słowa dotarły do mnie,fakt,ze po fakcie ale skubana miałą ację w 100% często ją ma ;) więc nie jeż się,nie wściekaj.Żony nie odpychaj ale nie zrzucaj na nią odpowiedzialności,zajmij się sobą i pozwól jej decydować o tym co ona chce.Jeśli sama wyjdzie z propozycją zawiezienia cię-przyjmij z wdzięcznością,jesli nie,jedz sam,duży chłopczyk jesteś :) To,że cię nosi widać wyraźnie,to,że się boisz też,dostałeś pomysł(jedz na mitng) nie chcesz być sam,rozumiem ale "uwieszanie: się na zonie nie jest dobrym pomysłem,poprostu.Sam wpadłeś w alkoholizm i sam musisz z niego wyleźć,bo nikt kompletnie nikt,choćby się ze****ał nie wytrzeźwieje za Ciebie i to wszyscy chcą Ci powiedzieć :)
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 12:11

Jones, nie słuchaj walniętych bab ;) przez jedną przemawia jej religia, przez drugą jak została olana przez męża ileśtam razy.
Idź na miting, poszukaj terapii, wywal cały alkohol który jest w domu, unikaj sklepów z alkoholem, dobrze że żona chce Ci pomóc, skorzystaj z tego.
To moje zdanie, ja tak właśnie robię, no już nie unikam sklepów i nawet jakiś likier w domu jest, ale na początku wywaliłem chyba z litr wódy i parę piwek.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 12:11

Jonesy napisał/a:
Ale dla większości z was i tak już przegrałem


Ale to przecież nie ja, tylko ty sam zatytułowałeś swój temat: "Pokonany zanim zdążył powalczyć".
Sam siebie z góry skazujesz na porażkę w zmaganiach z alkoholem?
Czy to my ci to robimy?

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 12:13

Marc-elus napisał/a:
nie słuchaj walniętych bab
chcesz w dziąsło???? :tupie:
Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 12:14

Cytat:
Jones, nie słuchaj walniętych bab przez jedną przemawia jej religia, przez drugą jak została olana przez męża ileśtam razy.


Czasami warto wysłuchać historii tych walniętych bab, bo może z taką babą mieszka.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 12:15

Marc-elus napisał/a:
Jones, nie słuchaj walniętych bab ;)


Nie, no pewnie, słuchaj Marcelka, a będziesz się resetował regularnie co kilka dni.
Bo twoja trzeźwość tyle właśnie trwa, prawda, Bartek? :)

staaw - Pią 04 Mar, 2011 12:17

Jonesy napisał/a:
Ale dla większości z was i tak już przegrałem, bo nie biegam codziennie na terapie. Może macie rację, może za mało jeszcze wiem o życiu i o nachlaniu. Ale nie planuję się doedukować w tych akurat aspektach.

Który tam Bartkowi źle życzy? 34vcdc
Widzisz? Nie ma takiego...
Nie jesteś przegrany, jesteś tylko na początku drogi, kiedyś sam będziesz się śmiał z tego co tu napisałeś i jak łatwo było Ciebie wkurzyć :lol2:
Jonesy napisał/a:
Po trzecie wreszcie rozumiem, że jak żona znowu, jak wczoraj powie że chciała by mi jakoś pomóc w terapii powiem że ma się odczepić, bo mi przeszkadza, unieść się dumą i cierpieć w milczeniu względnie lecieć na miting.

Dla czego od razu ma się odczepić? Pokaż jej czynem że jesteś facetem. Na kobitki to działa, nawet mężatki. Słów to ona z pewnością ma dosyć.
Jonesy napisał/a:

Wiecie, teraz to już sam nie wiem co przeze mnie przemawia, wk***i*, głód alkoholowy czy oglónie mi odj***je.

Planujesz trzeźwy weckend, a dla Twojego mózgu to poważne zagrożenie, będzie walczył.
Jonesy napisał/a:

Widzę jednak, że usiłując mi pomóc macie naprawdę niezłą zabawę...

No :lol2: Przypominają mi się czasy kiedy byłem piękny, młody i pijany (nawet kiedy alkomat wskazywał zero).
Dziękuję Tobie że nie pozwalasz zapomnieć mi kim byłem i kim jestem.
Jonesy napisał/a:

Dodam tylko (co prawda g***o to znaczy bo byłem dopiero 1 raz) że na pierwszy mój miting zdecydowałem się sam. Na koniec pomógł mi kolega, ale decyzję podjąłem świadomie i samemu.

:okok: To mały krok Bartka lecz olbrzymia porażka Polskiego Monopolu Spirytusowego.
Oby tak dalej a będzie dobrze :okok:

Nigdy nie mów że coś g***o znaczy, życie składa się z takich nic nie znaczących sekund.

Mario - Pią 04 Mar, 2011 12:22

Marc-elus napisał/a:
i nawet jakiś likier w domu jest

Wiesz co Marceli ? Czuje do Ciebie pewien rodzaj sympatii , więc Ci równie sympatycznie cos powiem.
Zauważyłaś zapewne, że do wielu spraw tutaj, pdchodzę z pewną rezerwą i przymróżeniem oka.
Tak juz mam i wcale się z tym nie kryję.

Ale wierz mi, czego jak czego, ale alkoholu to bym się w domu trzymać nie odważył.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 12:24

Marc-elus napisał/a:
przez jedną przemawia jej religia


A może po prostu TRZEŹWOŚĆ przez tę "walniętą babę" przemawia, co?
Pomyślałeś przez chwilkę o tym? :)

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 12:32

Mario napisał/a:
alkoholu to bym się w domu trzymać nie odważył

Spoko, to likier którego w życiu bym nie wypił, Baileys owoce leśne, nawet jak w domu nic nie było a klinowałem, to ledwo żywy do sklepu szedłem, tego nie tykam, jak trucizna dla mnie. Absoluta Black Currant bym nie trzymał w domu....

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 12:34

Ooooo.... mocujemy się z likierkiem? :lol2:
No wiadomo... co tobie, mocarzowi, taki likierek może zrobić? :)

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 12:43

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ale dla większości z was i tak już przegrałem


Ale to przecież nie ja, tylko ty sam zatytułowałeś swój temat: "Pokonany zanim zdążył powalczyć".
Sam siebie z góry skazujesz na porażkę w zmaganiach z alkoholem?
Czy to my ci to robimy?


Zaraz się przyczepisz że na avatar dałem zdjęcie z filmu w którym Arnold grał alkoholika, i to takiego bezczelnego chama, co to zgon zaliczył zanim zaczął się leczyć. Taki tytuł wpadł mi do głowy jak w poniedziałek na kacu postanowiłem coś zrobić z życiem, bo nie wiem czy jestem trzeźwy, wiem tylko że nie piję od 4 dni. Od i tyle wszystkiego.

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 12:45

:D :D przypomniało mi się coś : ja nigdy nie pijałam dzinu whyskey (czy jak to się pisze) itp.głównie piwo,wino a wódka tylko w drinkach mocno roźcieńczonych, w domu stał bareczek dumnie zaopatrzony w różne "dobre"alkohole,bo "nie robił mi" (to było po mojej 1 próbie zaprzestania picia) i tak nie robił mi ten bare dzień,dwa,trzy......aż przyszedł dzień,że dorwałam się do pierwszej butelki z brzegu,pech chciał,że była to nalewka domowej roboty na spirycie i jeszcze czymś tam,kop ok.70% wychlałam prawie połowe i na 2 dzień byłam bardzo ździwiona co mi sie stało,przecież JA TEGO NIE PIJAM :P :wysmiewacz: o tym jak cierpiałam nie wspomnę,ale oczywiście g***o nie wnioski z tego wyciągnełam a wiedza moja wówczas była rzadna :|
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 12:52

Tomoe napisał/a:
Nie, no pewnie, słuchaj Marcelka, a będziesz się resetował regularnie co kilka dni.

Nie wiem skąd ten wniosek.
JaKaJA napisał/a:
chcesz w dziąsło????

Stokrotka napisał/a:
Czasami warto wysłuchać historii tych walniętych bab, bo może z taką babą mieszka.

Tomoe napisał/a:
przez tę "walniętą babę"

Toż to grupowy atak na moją skromną osobę, niesportowo tak napadać alkoholika już na początku trzeciego miesiąca trzeźwienia... tfu, drugiego, przez miesiąc oczekiwałem na terapie, to się nie liczy....
Drogie Panie, żartowałem tylko przecież z tymi "walniętymi babami", wszem wiadomo iż nie ma nic piękniejszego, mądrzejszego, bardziej doświadczonego niż trzeźwiejąca alkoholiczka lub współuzależniona. g6jyfn

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 12:52

Jonesy napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ale dla większości z was i tak już przegrałem



Ale to przecież nie ja, tylko ty sam zatytułowałeś swój temat: "Pokonany zanim zdążył powalczyć".
Sam siebie z góry skazujesz na porażkę w zmaganiach z alkoholem?
Czy to my ci to robimy?



Zaraz się przyczepisz że na avatar dałem zdjęcie z filmu w którym Arnold grał alkoholika, i to takiego bezczelnego chama, co to zgon zaliczył zanim zaczął się leczyć. Taki tytuł wpadł mi do głowy jak w poniedziałek na kacu postanowiłem coś zrobić z życiem.


Tytuł dałeś taki jak postrzegałeś dana sytuację. Nic nie dzieje się przez przypadek - ale to jest moje zdanie.
ja obecnie mam "chcę zmienić swoje życie" ale rok temu dałabym tytuł :"Jak jemu pomóc". Bo takie było moje postrzeganie rzeczywistości.

Jonesy napisał/a:
wiem tylko że nie piję od 4 dni.


i tak tzremaj dalej :okok:

JaKaJA - Pią 04 Mar, 2011 12:55

Marc-elus napisał/a:
iż nie ma nic piękniejszego, mądrzejszego, bardziej doświadczonego niż trzeźwiejąca alkoholiczka lub współuzależniona.

ALE WAZELINA!!!! :wysmiewacz: ja się nie dam omamić jakim wiechciem badyli :p :foch1:

Mario - Pią 04 Mar, 2011 12:58

Marc-elus napisał/a:
Baileys owoce leśne

Marc-elus napisał/a:
Absoluta Black Currant


No żesz qr** !! Przepiłem prawie 30 lat życia a czegoś takiego nie miałem w ustach :| A mówią , że alkoholizm to demokratyczna i sprawiedliwa choroba :?

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 12:59

Tomoe napisał/a:
No wiadomo... co tobie, mocarzowi, taki likierek może zrobić?

Akurat ten likierek nic, równie dobrze nie powinienem trzymać w domu Aknosanu, taka sama wartość do spożycia dla mnie.
JaKaJA napisał/a:
tak nie robił mi ten bare dzień,dwa,trzy

Zobaczymy ile czasu mi nic nie zrobi to świństwo, po jakim zameldować że jeszcze stoi?
Jak go ruszę dowiecie się z mojego pamiętnika o tym pierwsi, zanim go skończę. :)
Coście się uczepiły tego likieru? Niech stoi, moja Pani czasem go wypije kieliszek, zawsze pyta czy mi nie będzie przeszkadzać.

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 12:59

JaKaJA napisał/a:
ja się nie dam omamić jakim wiechciem badyli


Dokładnie takich gadek słyszałam już tysiące. :beba:
Przecież wiesz, że my współuzależnione gdy się leczymy to już się nie nabieramy. ;)

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 13:00

Coś ty, JaKaJa!
Nie bierz tego dosłownie.
To był ukryty komunikat: "Baby są głupie!"

A tobie, Marcelku, powiem jedną rzecz:
Ja zauważyłam, że ty masz problem z identyfikacją i poczuciem przynależności.
I w swojej grupie terapeutycznej, i w swojej grupie AA czujesz się "inny od innych".
Za to tutaj na forum bardzo łatwo się identyfikujesz ze "świeżakami", którzy zapijają. I bronisz tych zachowań, które sprzyjają zapiciom.
Pomyśl o tym...

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 13:06

Tomoe napisał/a:
Ja zauważyłam, że ty masz problem z identyfikacją i poczuciem przynależności.
I w swojej grupie terapeutycznej, i w swojej grupie AA czujesz się "inny od innych".

Wreszcie coś konkretnego. Poniekąd pewnie tak jest. Jestem zwykłym alkoholikiem, ale nie możesz powiedzieć że zwykłym człowiekiem, bo za mało masz danych.
Tomoe napisał/a:
Za to tutaj na forum bardzo łatwo się identyfikujesz ze "świeżakami", którzy zapijają. I bronisz tych zachowań, które sprzyjają zapiciom.

Identyfikuje się bo jeszcze pamiętam doskonale taką sytuacje, a gdzie Ty zobaczyłaś obronę zachowań które sprzyjają zapiciu? Że likier mam w domu?
Wszyscy na tym forum którzy mają choć kapkę alkoholu w domu, obojętnie w jakiej postaci, sprzyjacie zapiciu, tako rzecze Tomoe ;)

To nie mój temat, w razie czego to proszę kontynuować w komentarzach do mojego pamiętnika.

Mario - Pią 04 Mar, 2011 13:09

Marc-elus napisał/a:
Wszyscy na tym forum którzy mają choć kapkę alkoholu w domu, obojętnie w jakiej postaci, sprzyjacie zapiciu

A miej se i wiadro.............nie wiem czego. Dykty, rozpuszczalnika czy czegoś tam innego.
Ale nie spożywczego alkoholu w oryginalnej butelce stojącego w domowym barku !!!

Marceli !! Pomysl trochę :?

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 13:09

A z jakiego powodu zapił niedawno nasz kolega forumowicz, którego wcześniej chwaliłeś za "połowę sukcesu"?

Zapił, bo miał piwo w lodówce i whisky w domu. Bo miał pod ręką.
Piwo mu wylądowało, a whiskacza przyturlała mu teściowa.
A jego, ot, diabełek uszczypnął.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 13:11

Mario napisał/a:

Marceli !! Pomysl trochę :?


A po co? Łatwiej się kłócić z tą wredną Tomoe...

Mario - Pią 04 Mar, 2011 13:11

Znasz chyba tę powiastkę o teatralnej strzelbie, co to jak wisi na scianie, to z góry wiadomo , że w czwartym akcie musi wystrzelić :D
Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 13:17

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Już wiem, co robicie, żeby zająć sobie czas w weekendy, kiedy ryzyko jest największe - jedziecie ze "świeżakami, którzy zapijają"...

Zaczyna mi się podobać na tym forum, a Tomoe zaczynam coraz bardziej lubić.

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 13:17

Ludzie, przecież wyraźnie napisałem żeby bohater(który jest coraz to na dalszym planie) tego tematu wywalił alko z domu. Jest gdzieś w poprzednich postach.
Temat likieru proszę już porzucić, ewentualnie z chęcią poznam Wasze opinie i podyskutuje, ale nie tutaj.
Jonesy, teraz ja jestem pod obstrzałem, ale przyjmuje to z humorem, jak nie piłem pierwszy tydzień to też mnie wnerwiali, kwestia Twojego samopoczucia.
Będzie lepsze jak przetrzymasz.
Mario napisał/a:
w czwartym akcie musi wystrzelić

Znam :rotfl:

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 13:25

U mnie nie ma co wystrzelić, wywaliłem wszystko co było. Reszta to już zachowania indywidualne domowników z którymi przyszło mi mieszkać. A nie będę łaził im po pokojach i do toreb zaglądał. Nie zdażyło mi się też nigdy w śniegu kilometry dymać do sklepu po flachę. Ot, jak o 21 sklep zamkną, to koniec i po ptokach. Tak do tego zawsze podchodziłem. Z podkreśleniem na zawsze.
Znowu się tłumaczę...

Mario - Pią 04 Mar, 2011 13:26

Jonesy napisał/a:
Ot, jak o 21 sklep zamkną, to koniec i po ptokach.

Poważnie ? :shock:

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 13:28

Jonesy napisał/a:

Już wiem, co robicie, żeby zająć sobie czas w weekendy, kiedy ryzyko jest największe - jedziecie ze "świeżakami, którzy zapijają".


Ja ci już napisałam co JA robiłam w weekendy przez pierwsze trzy lata mojej trzeźwości, żeby nie zapić. :)
A teraz milknę, żeby ci nie odbierać wiary, że ty sam sobie poradzisz. :)

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 13:29

Jonesy napisał/a:
jak żona znowu, jak wczoraj powie że chciała by mi jakoś pomóc w terapii

Dla mnie żona było bardzo dużym wsparciem, cenię to i jestem wdzięczny. Nie uważam, aby było w tym coś, co nie pozwala trzeźwieć. Nie uważam, aby wsparcie i pomoc twojej żony była nie na miejscu. Jeżeli boisz się, że możesz po drodze zbłądzić, jedź z żoną.

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 13:30

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:

Już wiem, co robicie, żeby zająć sobie czas w weekendy, kiedy ryzyko jest największe - jedziecie ze "świeżakami, którzy zapijają".


Ja ci już napisałam co JA robiłam w weekendy przez pierwsze trzy lata mojej trzeźwości, żeby nie zapić. :)
A teraz milknę, żeby ci nie odbierać wiary, że ty sam sobie poradzisz. :)


Czyli co bym nie napisał w poniedziałek, ty już swoje wiesz teraz. Słitaśno siostro.

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 13:30

Jonesy napisał/a:
Widzę jednak, że usiłując mi pomóc macie naprawdę niezłą zabawę...


Myślę, że tylko ty to dostrzegasz.

Mario - Pią 04 Mar, 2011 13:32

aazazello napisał/a:
Jeżeli boisz się, że możesz po drodze zbłądzić, jedź z żoną.

A jeśli w następny piątek żona nie bedzie miala czasu ?

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 13:33

staaw napisał/a:
To mały krok Bartka lecz olbrzymia porażka Polskiego Monopolu Spirytusowego.

:rotfl: Pięknie

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 13:36

aazazello napisał/a:
Jonesy napisał/a:
jak żona znowu, jak wczoraj powie że chciała by mi jakoś pomóc w terapii

Dla mnie żona było bardzo dużym wsparciem, cenię to i jestem wdzięczny. Nie uważam, aby było w tym coś, co nie pozwala trzeźwieć. Nie uważam, aby wsparcie i pomoc twojej żony była nie na miejscu. Jeżeli boisz się, że możesz po drodze zbłądzić, jedź z żoną.


Połowa z was jedzie po mnie, że wykorzystuję żonę, połowa radzi, że jak chce pomóc to skorzystać ze wsparcia. Czy ja gdzieś tu napisałem, że ma za mnie przestać chlać? To jej w zasadzie powiedziałem jak się pierwszy raz po mitingu spytała jak może mi pomóc w tym co chcę zrobić. Spytałem się, czy może za mnie przestać chlać... Odpowiedziała że nie, więc powiedziałem że inaczej nic nie zrobi. A o podwiezienie chciałem poprosić, w przypadku gdybym czuł się za słaby, żeby dotrzeć tam bez pokus. Może jak bym się urodził koazkiem jak Tomoe to bym zasuwał aoutobusem po polsce i mitingował. Każecie dzielić dobę na godziny, godziny na minuty i całą resztę, żeby nie zapić. A ja chciałbym żeby żona, która sama chciała JAKOŚ mi pomóc, zawiozła na spotkanie, cobym przypadkiem nie uległ, co nie twierdzę że się zdarzy. To nie jest sposób, żeby przetrzymać te pół godziny kryzysu?

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 13:37

Dzięki aazazello, bo już myślałem że wszyscy tutaj są zdania że powinien się rozwieść, żeby żona mu nie przeszkadzała w jedynie słusznej drodze trzeźwienia.
aazazello napisał/a:
tylko ty to dostrzegasz.

Eeetam, mamy rozrywkę, część chce się okazać "kapłanami trzeźwienia", co nie zmienia faktu że piszemy tu głównie po to żeby podzielić się swoimi doświadczeniami w celu uświadomienia Jonesa jak uniknąć zapicia.

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 13:46

Jonesy napisał/a:
Połowa z was jedzie po mnie, że wykorzystuję żonę, połowa radzi, że jak chce pomóc to skorzystać ze wsparcia

Mamy różne doświadczenia i dzielimy się nimi z tobą. Są zasady ogólne, są i takie, które sam musisz znaleźć i wprowadzić w swoje życie.

Jonesy napisał/a:
A ja chciałbym żeby żona, która sama chciała JAKOŚ mi pomóc, zawiozła na spotkanie, cobym przypadkiem nie uległ, co nie twierdzę że się zdarzy


Dobrze ciebie zrozumiałem i w/g mnie jest to ok.

Bez urazy, ale obrażasz się niepotrzebnie tam , gdzie nikt nie chce ciebie skrzywdzić. Powinieneś słuchać, to o twoje życie chodzi, nie Tomooe, czy innych, skorzystaj z doświadczenia ludzi, którzy przechodzili przez to , co ty.

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 13:48

Mario napisał/a:
A jeśli w następny piątek żona nie bedzie miala czasu ?


Mario, czy ma się tym martwić dzisiaj?

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 13:50

Jonesy napisał/a:
Może jak bym się urodził koazkiem jak Tomoe to bym zasuwał aoutobusem po polsce i mitingował.


A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?
Ja w czerwcu 2004 roku byłam już w takim stanie psychicznym, że miałam do wyboru: albo leczenie - albo samobójstwo. Bo mnie się już po prostu odechciało żyć. Nie miałam już siły TAK żyć. Ja bym takiego życia dłużej nie wytrzymała. To co ja wtedy, pod koniec mojego picia czułam, to było coś znacznie gorszego i znacznie silniejszego niż strach i rozpacz.

Więc ja do tego terapeuty i do tego AA szłam z pokornie, nisko pochyloną głową.
PO POMOC tam szłam, z pokorą i nadzieją, że tam ktoś coś wreszcie ze mną zrobi żebym ja przestała pić. PO POMOC szłam a nie ZA KARĘ.
Chodziło o moje życie. Bo moje zycie było zagrożone. Po prostu. Tylko tyle - i aż tyle. :)

Mario - Pią 04 Mar, 2011 13:50

Jonesy napisał/a:
Połowa z was jedzie po mnie, że wykorzystuję żonę

Wiem, że cięzko to zrozumieć, ale uwierz że tak w tym konkretnym przypadku jest.

W KK często sie śpiewa " Co dla zmysłów niepojęte, niech dopełni wiara w nas " Głupi tego nie wymyślił :)

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 13:59

Tomoe napisał/a:
A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?

Jakoś nie zauważyłem żeby Ciebie oceniał. Stwierdził jedynie fakt że nie jest takim kozakiem jak Ty, żeby na miting autobusem przez pół Polski jechać. Ja też nie jestem.

staaw - Pią 04 Mar, 2011 14:00

Jonesy napisał/a:
Połowa z was jedzie po mnie, że wykorzystuję żonę, połowa radzi, że jak chce pomóc to skorzystać ze wsparcia.

Ano widzisz, zdania są podzielone. Główne wytyczne trzeźwienia są wspólne, ale w szczegółach różnimy się jak płatki śniegu.
Ja kiedy kilka razy prosiłem o pomoc i dostawałem ją, za kolejnym razem żona nie mogła i miałem wspaniałą wymówkę, ONA nie może choć ja CHCĘ....
Może dla Ciebie było by to wyzwaniem by zrobić przeciw przeszkodzie. Tego nie wiem...
Jonesy napisał/a:

Czy ja gdzieś tu napisałem, że ma za mnie przestać chlać? To jej w zasadzie powiedziałem jak się pierwszy raz po mitingu spytała jak może mi pomóc w tym co chcę zrobić. Spytałem się, czy może za mnie przestać chlać... Odpowiedziała że nie, więc powiedziałem że inaczej nic nie zrobi.

Mądrze jej powiedziałeś, teraz do czynu :brawo:
Jonesy napisał/a:
A ja chciałbym żeby żona, która sama chciała JAKOŚ mi pomóc, zawiozła na spotkanie, cobym przypadkiem nie uległ, co nie twierdzę że się zdarzy. To nie jest sposób, żeby przetrzymać te pół godziny kryzysu?

Nadal twierdzę że jest to sposób zwodniczy. Przyjmować pomoc należy z wdzięcznością, ale od pomocy nie można uzależniać wypełnienia swoich obowiązków.

Nie bierz ze sobą pieniędzy i ubierz się ładnie, żeby Ci nikt złotówki na piwo nie dał :wysmiewacz:

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 14:00

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Może jak bym się urodził koazkiem jak Tomoe to bym zasuwał aoutobusem po polsce i mitingował.


A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?
Ja w czerwcu 2004 roku byłam już w takim stanie psychicznym, że miałam do wyboru: albo leczenie - albo samobójstwo. Bo mnie się już po prostu odechciało żyć. Nie miałam już siły TAK żyć. Ja bym takiego życia dłużej nie wytrzymała. To co ja wtedy, pod koniec mojego picia czułam, to było coś znacznie gorszego i znacznie silniejszego niż strach i rozpacz.

Więc ja do tego terapeuty i do tego AA szłam z pokornie, nisko pochyloną głową.
PO POMOC tam szłam, z pokorą i nadzieją, że tam ktoś coś wreszcie ze mną zrobi żebym ja przestała pić. PO POMOC szłam a nie ZA KARĘ.
Chodziło o moje życie. Bo moje zycie było zagrożone. Po prostu. Tylko tyle - i aż tyle. :)


Masz całkowitą rację, nic o Tobie nie wiem. Nie miałem żadnego prawa tak napisać. Nie moją intencją było Ci ubliżyć. W zdenerwowaniu po prostu odpyskowałem. Bardzo Cię za to przepraszam.
Wielu rzeczy jeszcze nie rozumiem, a słuchając was, jeszcze więcej wolałbym uniknąć definitywnie. Dlatego, pomimo mojej impulsywności, jestem każdemu i każdej z was wdzięczny.
Mario, czy to bedzie chamstwo jak się spytam czy masz żone i czy była ona z tobą w tym okresie gdy trzeźwiałeś? Jeżeli Cię to czymś urazi, pytanie uważam za niebyłe.

staaw - Pią 04 Mar, 2011 14:01

Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?

Jakoś nie zauważyłem żeby Ciebie oceniał. Stwierdził jedynie fakt że nie jest takim kozakiem jak Ty, żeby na miting autobusem przez pół Polski jechać. Ja też nie jestem.

Co ta terapia potrafi zrobić z kobiety :szok:
Nawet Kopciuszka na Kozaka zmieni...

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 14:06

Bartku, wyluzuj się, zaparz sobie melisy(ktoś już to pisał? bo nie wiem w tym rozgardiaszu).
Tomoe tak już ma, mi życzyła żeby moja Pani ode mnie odeszła jak siedziałem przed kompem skacowany i ledwo żywy, z cholernym poczuciem winy bo spie.... święta wielu osobom przez chlanie. Pewnie to robi w dobrej wierze, ale nie dociera do niej że niestety nie pomaga, jedynie podnosi ciśnienie, co nie jest wskazane.
Zamiast wdawać się przepychanki słowne, rób swoje. Za jakiś czas może nawet likier będziesz mógł trzymać w domu ;)

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 14:07

Marc-elus napisał/a:
nie jest takim kozakiem jak Ty, żeby na miting autobusem przez pół Polski jechać. Ja też nie jestem.


Aaaa.... no to szkoda... że taką mamy w dzisiejszych czasach słabą i mało odporną na niewygody życia młodzież. :bezradny:

Mario - Pią 04 Mar, 2011 14:09

Jonesy napisał/a:
Mario, czy masz żone i czy była ona z tobą w tym okresie gdy trzeźwiałeś?

Nie.

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 14:09

staaw napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?

Jakoś nie zauważyłem żeby Ciebie oceniał. Stwierdził jedynie fakt że nie jest takim kozakiem jak Ty, żeby na miting autobusem przez pół Polski jechać. Ja też nie jestem.

Co ta terapia potrafi zrobić z kobiety :szok:
Nawet Kopciuszka na Kozaka zmieni...


Raczej SUPER-Terapeutkę, szybką jak samuraj, niewrażliwą na ciosy jak damasceńska stal, ostrą jak klinga Yoshitomo. :) Taka już jest...

aazazello - Pią 04 Mar, 2011 14:12

Marc-elus napisał/a:
Za jakiś czas może nawet likier będziesz mógł trzymać w domu


Obyś nie przekozaczył :mgreen:

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 14:13

Marc-elus napisał/a:
bo już myślałem że wszyscy tutaj są zdania że powinien się rozwieść, żeby żona mu nie przeszkadzała w jedynie słusznej drodze trzeźwienia.


Nie zauważyłam aby była mowa o rozwodzie. Raczej z mojej strony było pokazanie jak może czuć się żona, która pomagając mu się zwodzi. Każdy ma inną wytrzymałość. Moje słowa miały za zadanie ostrzec przed tym.
Tak sobie myślę Bartku, że może uwierz nam na słowo, że nikt tu nie chce cie skrzywdzić a za jakiś czas sam ocenisz jak było.

Jacek - Pią 04 Mar, 2011 14:14

Jonesy napisał/a:
Co prawda nie napisałem że mnie coś dzisiaj gryzie, albo że się napiję.

Bartku i myślisz że byś nam o tych zamiarach napisał
w takich momentach się milknie i zaczyna się walka z myślami
i na pewno wtenczas nie w głowie aby o tym kogoś o tym poinformować

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 14:16

Stokrotka napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
bo już myślałem że wszyscy tutaj są zdania że powinien się rozwieść, żeby żona mu nie przeszkadzała w jedynie słusznej drodze trzeźwienia.

Tak sobie myślę Bartku, że może uwierz nam na słowo, że nikt tu nie chce cie skrzywdzić a za jakiś czas sam ocenisz jak było.


Wierzę. Jakbym nie wierzył wam w to co piszecie, już bym wisiał jako wylogowany po tym ostrzale jaki mi sprzedaliście. Kierownik wszedł do mojego pokoju i jak na niego spojrzałem to spierdzielał aż się kurzyło. Musiałem biedaka gonić. Dopiero pod windą go dorwałem...

staaw - Pią 04 Mar, 2011 14:19

Wieczorkiem na chłodno jeszcze raz przeczytaj...
Myślę że już zauważysz różnicę w postrzeganiu rzeczywistości :mysli:

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 14:24

Marc-elus napisał/a:

Tomoe tak już ma, mi życzyła żeby moja Pani ode mnie odeszła jak siedziałem przed kompem skacowany i ledwo żywy, z cholernym poczuciem winy bo spie.... święta wielu osobom przez chlanie.


Nie mój drogi, ja tylko wyraziłam nadzieję, że ONA zbyt szybko do ciebie nie wróci.

Bo wtedy, przypomnę, jedyne co ze sobą zrobiłeś, to zaszyłeś sobie rozum do du**. I nic więcej. Na takim etapie działania byłeś wtedy. I wszystkim wmawiałeś, że ty pijesz tylko szlachetne trunki... Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie... :bezradny:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 14:27

Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Tomoe tak już ma, mi życzyła żeby moja Pani ode mnie odeszła jak siedziałem przed kompem skacowany i ledwo żywy, z cholernym poczuciem winy bo spie.... święta wielu osobom przez chlanie.


Nie mój drogi, ja tylko wyraziłam nadzieję, że ONA zbyt szybko do ciebie nie wróci.


Jakby szybko nie wróciła to niestety miałbym jedno więcej usprawiedliwienie do picia.
A tak to na miting pogoni, na terapie zachęci, niestety nigdzie nie podwiezie, to ja ją muszę wozić. :bezradny:
Same plusy z tego że jest :) no ale właśnie dlatego że było źle docenia się że teraz jest dobrze.

staaw - Pią 04 Mar, 2011 14:28

Tomoe napisał/a:
Nie mój drogi, ja tylko wyraziłam nadzieję, że ONA zbyt szybko do ciebie nie wróci.

Czegoś podobnego życzyłem innemu użytkownikowi. Już wiem że wdzięczności nie doświadczę :bezradny:

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 14:32

Marc-elus napisał/a:

Same plusy z tego że jest :)


... współuzależniona i ci matkuje. :)

Kulfon - Pią 04 Mar, 2011 14:35

aazazello napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Widzę jednak, że usiłując mi pomóc macie naprawdę niezłą zabawę...


Myślę, że tylko ty to dostrzegasz.



aazazello zapewne twoj avatar przyczynia sie do takiego odbioru przekazywanych wiadomosci :roll:

Tomoe napisał/a:
No wiadomo... co tobie, mocarzowi, taki likierek może zrobić?
ja do dzis pamietam co potrafi piwo bezalkoholowe ... g45g21
aazazello - Pią 04 Mar, 2011 14:47

Kulfon napisał/a:
aazazello zapewne twoj avatar przyczynia sie do takiego odbioru przekazywanych wiadomosci

przygadał kocioł garnkowi, kurczaczku :mgreen:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 14:47

Tomoe napisał/a:
współuzależniona i ci matkuje.

Przed paroma postami pisałaś
Cytat:
A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?

Nic nie wiesz o niej, o sytuacji u mnie w domu, obecnej i przeszłej, tego w jakim stopniu doświadczyła ona mojego alkoholizmu.
Ciekawe jaką podwójną moralność stosujesz, a na sztandarach prawda i wyzwolenie. :wysmiewacz:

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 15:00

Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
współuzależniona i ci matkuje.

Przed paroma postami pisałaś
Cytat:
A co ty o mnie wiesz i co ty wiesz o powodach, jakie mnie skłoniły do leczenia, że tak mnie oceniasz?

Nic nie wiesz o niej, o sytuacji u mnie w domu, obecnej i przeszłej, tego w jakim stopniu doświadczyła ona mojego alkoholizmu.
Ciekawe jaką podwójną moralność stosujesz, a na sztandarach prawda i wyzwolenie. :wysmiewacz:


Tak dosadny nie chciałem być. Ale to jest akurat prawda.
Nikt do końca nie wie wszystkiego o naszym uzależnieniu, jak ono wyglądało, jak zaczęliśmy się leczyć. Skrzywdziłem żonę i to bardzo, kłamstwem i nie dotrzymywaniem obietnic. Również niedpowiedzialnością. Ale czy zrzucałem na nią kiedykolwiek winę za mój alkoholizm? Nigdy. Nie podniosłem nigdy na nią ręki, podobnie jak na dzieci. Ja nawet nie wydarłem się na nią nigdy porządnie. Nie ma między nami nienawiści, skończyło się na zawiedzeniu i smutku. To nie ja jej mówię, że ma mi pomagać, bo jestem teraz pepkiem świata. Na tekst, że trzeźwieję dla niej i dzieci i że jest z tego powodu dumna, powiedziałem, że chyba zwariowała. A jakby mnie zostawiła to dla kogo miałbym trzeźwieć? Dla siebie to robię, nie dla nich, dla tego żeby co rano budził mnie uśmiech i buziaki. A że chce coś robić a nie siedzieć z założonymi rękoma? No nie powiem jej, że ma spadać na drzewo.

Zaś co do kolegi Mario, nie wiem co znaczy odpowiedź "nie" - jeżeli żona odeszła, to współczuję ale z kolei myślę że widzisz jakie mam szczęście, że moja jeszcze zdecydowała się zostać. Natomiast kolego Mario, jeśli nie miałeś żony nigdy, to myślę że trochę dziwnie się wypowiadać na temat tego czy przeszkadza czy nie. Ja nie mam żony alkoholiczki, to nie doradzam co mają zrobić z partnerami ludzie którzy takich posiadają. Bo skąd możesz wiedzieć jak to jest móc porozmawiać z kimś bliskim, tak szczególnie jak żona?

Ale co ja tam wiem, 4 dzień jestem trzeźwy. U mnie 4 dni to przecież codzienność...

jolkajolka - Pią 04 Mar, 2011 15:03

[quote="Jonesy]Ale co ja tam wiem, 4 dzień jestem trzeźwy. U mnie 4 dni to przecież codzienność...[/quote]

Wiesz,wiesz. Cztery dni to czasem ogromne osiągnięcie :) I trzymaj kurs ;)

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:03

Słuchaj, Marcelusie, ja czytam, myślę i wyciągam wnioski.
Ty tu od początku października 2008 roku nastukałeś prawie 700 postów, robiąc sobie niemal roczne przerwy w "forumowaniu" - przeznaczone na picie.

Myślisz, że nie czytałam albo że przeoczyłam daty?

Widzę wyraźnie że teraz, od pewnego czasu, znowu się zaczynasz tak samo zaciekle wykłócać, jak się wykłócałeś przed swoimi poprzednimi przerwami w "forumowaniu".
Znowu cię nosi??? :evil:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:05

Tomoe napisał/a:
Bo wtedy, przypomnę, jedyne co ze sobą zrobiłeś, to zaszyłeś sobie rozum do du**. I nic więcej. Na takim etapie działania byłeś wtedy.

A to było słuszne czy nie? Bo w innym temacie(Tomcia) skrzętnie ominęłaś moją wypowiedz(jak to Ci się zdarza gdy coś nie pasuje), czy wszywka jako wspomaganie(a nie zamiast, żebyś nie przekręciła moich słów) na pierwszym etapie trzeźwienia ma sens?
Ja mam doświadczenie dobre z tym, więc popieram. Tomcio jakby się zaszył to może by dotrwał do terapii, a tak to.... Nie ma co też demonizować, zapił i tyle.
Bartku, to wypowiedz tylko dla Tomoe, na nic nie namawiam. Po prostu nie lubię jak ktoś przekręca fakty i słowa żeby jego było na wierzchu. Moje na razie jest, bo nie pije...(zaraz złapią mnie za słówko "na razie" ;) )

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 15:07

Jonesy napisał/a:
Ale czy zrzucałem na nią kiedykolwiek winę za mój alkoholizm?

Może tak być, ale ona może czuć to inaczej i obwiniać siebie za twoje picie. Ale to moja fantazja.

Kiedyś nie mogłam w to uwierzyć ale ostatnio osoba kompetenta powiedziała mi że jest to możliwe. Zdażało się że mój ojciec po pijaku wyzywał moją mamę, gdy następnego dnia ja szłam do niego z pretensją jakim prawem on tak ją nazywa. Był w szoku i mówił że gadam głupoty. Myślał, że mne okłamuje. Podobno jest to możliwe.
Czy jesteś w 100% pewny co mówisz i jak się zachowujesz gdy jesteś pijany?

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:07

Przeczytaj, Marcelusie, to co ci napisałam powyżej.

I znajdź sobie inne "mięso polemiczne".
Ja się z polemiki z tobą wycofuję.
Nie będę ci tu robić za wieszak na twoje rozhuśtane emocje.

Mario - Pią 04 Mar, 2011 15:09

Jonesy napisał/a:
. Nie podniosłem nigdy na nią ręki, podobnie jak na dzieci. Ja nawet nie wydarłem się na nią nigdy porządni

Cos mi sie w związku z tym przypomniało. Na Odwyku pisało sie pracę pt. " Dlaczego jestem wartościowym człowiekiem". Ot ,tak chyba żeby podnieśc osobiste mniemanie alkoholików o sobie.

No i jeden gostek czyta.Jestem bo : ble, ble ble ...........no i tak w połowie, pada zdanie: " bo nigdy nie uderzyłem swojego dziecka. Nawet po pijanemu "

Salwa śmiechu rozniosła sie po całym Oddziale :mgreen:
Oczywiście, Bartek to nie a propo Ciebie. Po prostu tak mi sie przypomniało 8)

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:09

Marc-elus napisał/a:
czy wszywka jako wspomaganie(a nie zamiast, żebyś nie przekręciła moich słów) na pierwszym etapie trzeźwienia ma sens?


Nie, wszywka nie ma sensu.
Wszywka powoduje strach, ale nie zmniejsza głodu alkoholowego.
Dlatego tak wielu alkoholików "zapija" wszywki. Mimo strachu.

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:13

Tomoe napisał/a:
robiąc sobie niemal roczne przerwy w "forumowaniu" - przeznaczone na picie.

Ależ tu się całkowicie mylisz, nie zaglądałem na forum ponieważ dobrze mi się żyło, w większości bez alkoholu. Jak zwykle nadinterpretujesz coś, tworzysz z tego teorie przystającą do Twoich przekonań.
Teraz jestem na forum ponieważ też mi się dobrze żyje, bez alkoholu, ale po prostu nie zapominam o wrogu, więc dobrze jest poczytać opinie czy porady innych, bo nie chce pić za rok czy dwa( a nie przez rok czy dwa, jak sobie wysnułeś). Traktuje forum jako część terapii, poszerzania swojej wiedzy o mojej chorobie, skutecznej walce z nią.
Tomoe napisał/a:
wyciągam wnioski.

Właśnie widać jakie....
Tomoe napisał/a:
zaciekle wykłócać

Zaciekle to Ty się wykłócasz, jakby ktoś nie zauważył to wyjechałaś do mnie z mięchem, a ja jestem spokojny. :wysmiewacz:

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:16

Marc-elus napisał/a:
ponieważ dobrze mi się żyło, w większości bez alkoholu


No comments.... :zemdlala:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:19

Tomoe napisał/a:
Nie będę ci tu robić za wieszak na twoje rozhuśtane emocje.

Oj a ja myślałem że przedstawisz jakieś argumenty, a nie tak osobiście pojedziesz po mojej osobie.... Gdzie dostrzegasz huśtawki emocji u mnie?
Tomoe napisał/a:
Dlatego tak wielu alkoholików "zapija" wszywki. Mimo strachu.

A dlaczego tak wielu alkoholików podczas terapii zapija lub po niej?

Cóż, jak argumentów brak to koniec dyskusji i wycieczki osobiste....

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:19

Marc-elus napisał/a:
jakby ktoś nie zauważył...


... to ty się zawsze i wszędzie wpychasz ze swoimi złośliwymi komentarzami pod moim adresem, kiedy nikt cię o zdanie nie pyta i kiedy temat ani trochę ciebie nie dotyczy...

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:21

Marc-elus napisał/a:
Gdzie dostrzegasz huśtawki emocji u mnie?


Nie dalej jak wczoraj sam o nich pisałeś. Z nadzieją, że kiedyś ci to przejdzie. :roll:

CytujE:
Marc-elus napisał/a:
Za to czuje że zbyt się momentami irytuje, tzn szybko, ale też szybko to mija. Mam nadzieje że to minie.

Mario - Pią 04 Mar, 2011 15:23

Cytat:
Zaś co do kolegi Mario, nie wiem co znaczy odpowiedź "nie"

Nie, to znaczy nie.Czyli nie mam żony przy sobie , ani nie ma jej przy mnie kiedy utrzymuję abstynencje.Była ze mna kiedy piłem.
Bartek. Tu nie chodzi o żonę, brata, szwagra czy kuzynkę.
Tu chodzi o to, ze jeśli dziś ktos cie zawiezie na mityng, na który z powodzeniem mógłbyś pojechać sam, to za jakiś czas będzie wyglądac tak.

- Kochanie. Dziś nie mogę Cię zawieżc na mityng bo ( tu wpisz co chcesz )
- Poważnie ? ! Szkoda. Ale za tydzien będziesz wolna, prawda ?
- Chyba tak.Ale co ? Nie możesz sam pojechać ?
- Mógłbym, ale wiesz jak to jest. Tyle na mnie niebezpieczeństw na miescie czyha. Wolałbym z tobą
- No niby Kochanie rację masz. Ostatnio byłam z tobą i szczęśliwie wróciłeś.
- No
- to co, za tydzień ?
- Dobrze Skarbie. Jak ty o mnie dbasz. Kocham cię

Przerysowane być może , ale bardzo prawdopodobne :mgreen:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:23

Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
ponieważ dobrze mi się żyło, w większości bez alkoholu


No comments.... :zemdlala:

Tak, napisałem to słowo żeby nie przemilczać, jak Ty to robisz gdy coś Ci nie pasuje.
Napisałem również że chwycisz się jednego słówka, ale nie sądziłem że akurat tego.
Piłem alkohol, tak, ale nie piłem przez rok, tylko raz na jakiś czas. Pod koniec tamtego roku coraz częściej, żeby zakończyć katastrofą. Dlatego tu jestem, dlatego się leczę.
Nic Cie nie upoważnia do pisania że piłem z przerwami na forum, bo tak po prostu nie było.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:27

Marc-elus napisał/a:

Piłem alkohol, tak, ale nie piłem przez rok, tylko raz na jakiś czas.


Czyli piłeś sobie ciągami. A między ciągami picia dobrze ci się żyło. :roll:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:28

Tomoe napisał/a:
kiedy nikt cię o zdanie nie pyta i kiedy temat ani trochę ciebie nie dotyczy

No może jeszcze zabronisz mi się odzywać, bo nie piszę po Twojej myśli?
Tomoe napisał/a:
Nie dalej jak wczoraj sam o nich pisałeś. Z nadzieją, że kiedyś ci to przejdzie

Pewnie, czasem mnie irytują pewne rzeczy, sądzę że jest to wynik nie-pica alkoholu.
Doświadczyłaś tego na forum w jakiejkolwiek mojej wypowiedzi? Z naciskiem na wypowiedzi w Twoim kierunku?

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:30

Nie, skądże, zawsze byłeś wobec mnie miły, uprzejmy, opanowany i ani razu nie pozwoliłeś sobie na żadną złośliwość pod moim adresem... :)
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:33

Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Piłem alkohol, tak, ale nie piłem przez rok, tylko raz na jakiś czas.


Czyli piłeś sobie ciągami. A między ciągami picia dobrze ci się żyło. :roll:


Kolejna teoria Twoja, nie wiesz jak było a kłapiesz dziobem. Jeżeli raz w miesiącu napicie się bez kontynuacji właściwej alkoholikom nazywasz ciągiem, to gratuluje.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:36

Marcelku, ja jestem ciekawa, czy ty na terapii i na mityngach, w żywych kontaktach z żywymi ludźmi, też jesteś taki wygadany? :)
Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:38

Marc-elus napisał/a:
złośliwy jestem


Owszem. Jesteś.

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:41

Tomoe napisał/a:
Marcelku, ja jestem ciekawa, czy ty na terapii i na mityngach, w żywych kontaktach z żywymi ludźmi, też jesteś taki wygadany? :)


Nie, tylko w stosunku do fanatyków "religijnych", lubiących przeinaczać fakty ;)
Dobra już, ależ zaśmieciliśmy temat.... Oj Tomoe, dajmy spokój, każdy ma swoje racje, jak to powiadasz "Tego się trzymajmy"....

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:42

Jak powiada Ewangelia: "Po owocach ich poznacie". :)
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:42

Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
złośliwy jestem


Owszem. Jesteś.


Wiem, akurat to jedna z moich wad, czasem się nie potrafię powstrzymać, nie bierz tego do siebie.

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:45

Drogi Marcelku, kiedy kończyłam swoją podstawową terapię uzależnień, mój terapeuta stwierdził, że mam dwie cechy, które będą moimi najsilniejszymi atutami w trzeźwieniu: INTELEKT i ZŁOŚLIWOŚĆ.
Więc i ja się tą wadą chętnie posługuję. I niechętnie z tego rezygnuję.
A w tym AA to nic tylko: pokora i pokora... ;)

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 15:45

Mario napisał/a:
Tu chodzi o to, ze jeśli dziś ktos cie zawiezie na mityng, na który z powodzeniem mógłbyś pojechać sam, to za jakiś czas będzie wyglądac tak.

- Kochanie. Dziś nie mogę Cię zawieżc na mityng bo ( tu wpisz co chcesz )
- Poważnie ? ! Szkoda. Ale za tydzien będziesz wolna, prawda ?
- Chyba tak.Ale co ? Nie możesz sam pojechać ?
- Mógłbym, ale wiesz jak to jest. Tyle na mnie niebezpieczeństw na miescie czyha. Wolałbym z tobą
- No niby Kochanie rację masz. Ostatnio byłam z tobą i szczęśliwie wróciłeś.
- No
- to co, za tydzień ?
- Dobrze Skarbie. Jak ty o mnie dbasz. Kocham cię

Przerysowane być może , ale bardzo prawdopodobne


ja myślę, że wcale nie jest to przerysowane. :)
Widzisz zastanów się kogo chcesz za żonę - spełnioną, szczęśliwą, która ma prawdziwego mężczyznę w domu czy nadopiekuńczą mamusie. Bo może się tak okazać, że ona sama wejdzie w taką role i długo zajmie jej powrót do "normalności". A życie z taką osobą dla ciebie wcale nie musi być łatwe. Ale jak wspomniałam to są tylko moje fantazje :)

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 15:47

Mario napisał/a:
Cytat:
Zaś co do kolegi Mario, nie wiem co znaczy odpowiedź "nie"

Nie, to znaczy nie.Czyli nie mam żony przy sobie , ani nie ma jej przy mnie kiedy utrzymuję abstynencje.Była ze mna kiedy piłem.
Bartek. Tu nie chodzi o żonę, brata, szwagra czy kuzynkę.
Tu chodzi o to, ze jeśli dziś ktos cie zawiezie na mityng, na który z powodzeniem mógłbyś pojechać sam, to za jakiś czas będzie wyglądac tak.

- Kochanie. Dziś nie mogę Cię zawieżc na mityng bo ( tu wpisz co chcesz )
- Poważnie ? ! Szkoda. Ale za tydzien będziesz wolna, prawda ?
- Chyba tak.Ale co ? Nie możesz sam pojechać ?
- Mógłbym, ale wiesz jak to jest. Tyle na mnie niebezpieczeństw na miescie czyha. Wolałbym z tobą
- No niby Kochanie rację masz. Ostatnio byłam z tobą i szczęśliwie wróciłeś.
- No
- to co, za tydzień ?
- Dobrze Skarbie. Jak ty o mnie dbasz. Kocham cię

Przerysowane być może , ale bardzo prawdopodobne :mgreen:


Ależ umiecie się czepiać wszystkiego. Masakra. Nie napisałem, że poproszę żonę, żeby mnie woziła na mitingi. Napisałem, że jak po drodze z pracy do domu, co mi zajmie półtora godziny poczuję że muszę, z naciskiem na muszę się urżnąć to dla bezpieczeństwa poproszę żeby pojechała ze mną. I z tego wyszła wojna. Nie powiedziałem, że moją obecnośc na mitingach uzależnię od tego czy mnie będzie wozić.
Dobra nieważne. Masz kolego talent do trafnego punktowania. A także podsumowywania. To co podałeś to byłby bardzo trafny i możliwy scenariusz, z koniecznym zwróceniem uwagi na końcowe zdanie żony. Zazwyczaj tak to u nas było - chlanie, potem awantura, obietnica poprawy i uderzenie szczere w pierś, dwa dni testowego obrażania, a potem tulenie celem wspierania, w końcu piwko w nagrodę na początku weekendu... Z głupim nie rozmawiasz.
Wierzę jednak, że ten etap sobie z żoną wyjaśniliśmy. Poprosiłem ją również, żeby przez jakiś czas zrezygnowała z alkoholu, dla mojego dobra. Zgodziła się. Na teściów i szwagra nie mam wpływu, nie moja rodzina najbliższa żeby od nich wymagać nie wiadomo jakich poświęceń.
Przyjaciele, jeśli tak mogę was nazwać, prosiłbym was bardzo, abyście nie kłócili się z mojego powodu. Nie chciałbym, żeby mój problem stał się przyczyną waszych animozji. Doceniam pomoc od każdego z was, po prostu ten naskok z samego rana kompletnie wytrącił mnie z równowagi, a broniąc się chaotycznie chwytałem się wszystkiego czego mogłem, żeby odeprzeć zarzuty.
Za chwilę wychodzę do domu. Moje myśli co do alkoholu w dzisiejszym dniu, krążyły jedynie wokół tego, żeby chwycić jakąś butelkę i *pie**al* w monitor, to taka reakcja na mówienie prawdy prosto w oczy.
Jakby ktoś nie doczytał, potwierdzę jeszcze raz dosadnie:
byłem we wtorek na mitingu i mam silne postanowienie kontynuować te wizyty. A w przyszły wtorek na 16 idę na spotkanie z terapeutką. A na 18 na miting.
Nie mam w domu alkoholu pochowanego ani na widoku, poza butlą 50 litrową mojego szwagra, który ma w niej wino - tego już nie przeskoczę. jedynym słabym odstraszaczem jest to, że nie pijam wina, a silnym odstraszaczem, że baniak stoi u teściów w sypialni.
Jestem pełen dobrej wiary i pozytywnej energii.
Nie proszę o odrobinę wiary we mnie, przecież wcale się nie znamy i jestem alkoholikiem, sam mam czasami kłopoty z zaufaniem sobie.
Mimo wszystko jednak dziękuję wszystkim i życzę wam miłego popołudnia.
Odezwę się jeszcze pod wieczór aby pogawędzić troszkę.

Klara - Pią 04 Mar, 2011 15:51

Marc-elus napisał/a:
Jeżeli raz w miesiącu napicie się bez kontynuacji właściwej alkoholikom nazywasz ciągiem, to gratuluje.

... a mnie się ciągle wydaje, że Marc-elus pisze tak, jakby nie był jeszcze na ŻADNYM spotkaniu terapeutycznym, ani na ŻADNYM mityngu :(

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 15:53

Jonesy napisał/a:

Przyjaciele, jeśli tak mogę was nazwać, prosiłbym was bardzo, abyście nie kłócili się z mojego powodu.


No coś ty, nie bierz tego do siebie.
My się nie kłócimy z twojego powodu.
My się kłócimy z każdego powodu.
Ale to nie jest takie groźne, jak mogłoby wyglądać. :luzik:

A Przyjaciółmi jak najbardziej możesz nas nazywać. :tak:
Trzymaj się. :okok:

Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 15:54

Klara napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Jeżeli raz w miesiącu napicie się bez kontynuacji właściwej alkoholikom nazywasz ciągiem, to gratuluje.

... a mnie się ciągle wydaje, że Marc-elus pisze tak, jakby nie był jeszcze na ŻADNYM spotkaniu terapeutycznym, ani na ŻADNYM mityngu :(

Masz racje, wydaje Ci się. Nie będziemy polemizować, już wystarczająco nie na temat napisałem.

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 15:54

Jonesy napisał/a:
Ależ umiecie się czepiać wszystkiego. Masakra. Nie napisałem, że poproszę żonę, żeby mnie woziła na mitingi.


Tu nie chodzi o wożenie po mityngach tak dosłownie. Rozumiem to tak aby nie wciągać żony w swoje leczenie. Ja nie mogłam tego kiedyś zrozumieć, jak to ja pomagając mu w trzeźwieniu faktycznie pomagałam mu w piciu. :szok:

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 15:55

Tomoe napisał/a:
My się nie kłócimy z twojego powodu.
My się kłócimy z każdego powodu.
:smieje:
staaw - Pią 04 Mar, 2011 16:00

Stokrotka napisał/a:
Tomoe napisał/a:
My się nie kłócimy z twojego powodu.
My się kłócimy z każdego powodu.
:smieje:

A co mamy iść się upić ze stłumionymi emocjami...
Krew nie woda...

Mario - Pią 04 Mar, 2011 16:19

Stokrotka napisał/a:
Ja nie mogłam tego kiedyś zrozumieć, jak to ja pomagając mu w trzeźwieniu faktycznie pomagałam mu w pici

Mądra z Ciebie dziewczynka :brawo:

Abstrahując od całego tego zamieszania.Uważam ,że najbardziej kombinują ci, którzy niewiele albo i nic przez gorzałę nie stracili. Wymiernego czywiscie. Nie mówię o Wartosciach i takich tam, bo tego sie pozbył każdy.
Fajnie sobie tak mówić z usmiechem na ustach o likierze w barku ( to tylko przykład, Marceli ) i o podobnych rzeczach, jak ma sie jeszcze rodzinę, dzieci przy boku, dom, auto , prawo jazdy, kasę na koncie, mieszkanie, przyjaciół, dalsza rodzina nie zapomniała jak masz na imię, znajomi odpowiadają na twoje dzień dobry a nie krzywią się w grymasie.......... et cetera, ble, ble, ble.

Ten przysłowiowy likier w szafce, zacząłby być może przeszkadzać dopiero wtedy, gdy ma się jedną koszulę na grzbiecie i w pamięci nie tak dawny dylemat. Żyć, czy umierać.
Tomoe pisała tu przed chwilą dokąd doszła. I ja jej wierzę, bo też tam byłem.

I tak sobie myślę, że moze lepiej likierek wyp*****ć z domu niżli sprawdzać to co powyżej na własnej skórze. Amen :)

anakonda - Pią 04 Mar, 2011 17:23

Mario napisał/a:
Fajnie sobie tak mówić z usmiechem na ustach o likierze w barku ( to tylko przykład, Marceli ) i o podobnych rzeczach, jak ma sie jeszcze rodzinę, dzieci przy boku, dom, auto , prawo jazdy, kasę na koncie, mieszkanie, przyjaciół, dalsza rodzina nie zapomniała jak masz na imię, znajomi odpowiadają na twoje dzień dobry a nie krzywią się w grymasie.......... et cetera, ble, ble, ble.



ehhhhhhhhhhhhh......... mozna powiedziec ze naleze do tych "szczesliwcow" co przepili wszystko totalna pozoga byla ciezko bylo trzezwiec terapia itp bo do czego tu bylo wracac jak juz nic nie bylo

Jacek - Pią 04 Mar, 2011 19:03

Jonesy napisał/a:
czy zrzucałem na nią kiedykolwiek winę za mój alkoholizm? Nigdy. Nie podniosłem nigdy na nią ręki, podobnie jak na dzieci. Ja nawet nie wydarłem się na nią

Bartku,i te słowa niech będą największym powodem do twej trzeźwości
gdyż brnięcie w dalsze pijaństwo,może być wielką krzywdą dla twej żony i dzieci
gdyż twojej żonie przyjdzie kiedy decydować o rozstaniu (z powodu twego picia)
będzie miała trudny wybór bo z jednej strony twój alkoholizm
z drugiej zaś ,jesteś dobrym człowiekiem
i niechaj cię nie zwodzi że wygra miłość
dokładnie miałem tak samo,dlatego wiem jak bardzo mogłem krzywdzić - kochając

Jonesy - Pią 04 Mar, 2011 21:20

No i po imprezie. Piątek mam z głowy dzięki kolegom z forum...
Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 21:23

Czy mam rozumieć, że napiłeś się przez nas?
jolkajolka - Pią 04 Mar, 2011 21:35

Jonesy napisał/a:
No i po imprezie. Piątek mam z głowy dzięki kolegom z forum...


Nie kumam... :bezradny:

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 21:38

A co to niby może oznaczać, że alkoholik o 21.20 stwierdza, że "piątek ma z głowy" i jest "po imprezie"... :roll:
jolkajolka - Pią 04 Mar, 2011 21:44

Tomoe napisał/a:
A co to niby może oznaczać, że alkoholik o 21.20 stwierdza, że "piątek ma z głowy" i jest "po imprezie"... :roll:


No cóż,moim zdaniem, cała impreza jeszcze przed nim ;)

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 21:46

Jolka, lepiej spadajmy stąd, bo znowu będzie przez nas... dsv5gh
Marc-elus - Pią 04 Mar, 2011 21:47

Tomoe, też mam piątek z głowy, dobrze jest być w domu :) a Ty znowu od razu sądzisz że chłopak popłynął ;)
A tak serio to Jonesy, co się dzieje? Wszystko ok?

Stokrotka - Pią 04 Mar, 2011 21:49

Tomoe napisał/a:
A co to niby może oznaczać, że alkoholik o 21.20 stwierdza, że "piątek ma z głowy" i jest "po imprezie"...


wydaje mi się, że wspominał, że zamykają sklep o 21 i nie ma gdzie kupić alkoholu wiec uznał że może być spokojny. Tak mi się wydaje...

pterodaktyll - Pią 04 Mar, 2011 21:50

Tomoe napisał/a:
mam rozumieć, że napiłeś się przez nas?

Mów za siebie :p

Tomoe - Pią 04 Mar, 2011 21:57

Przecież napisał "dzięki kolegom".
A ja jestem koleżanka. :P

Bartek, melduj się!

Kulfon - Pią 04 Mar, 2011 22:34

Jonesy napisał/a:
No i po imprezie. Piątek mam z głowy dzięki kolegom z forum...


:mysli: ... , ze niby "cos" przeze mnie ?? :roll:

ja przed dwiema godzinami mialem okazje sobie lyknac i nikt by nie wiedzial,
a nawet przez mysl mi przelecialo jakby to bylo .... :evil:

mylem rece, blat i narzedzia w 94% roztworze czystego c2h5oh poszlo z pol litra,
podraznilo nozdza, pokusa sie pojawila na sekunde, ale wybralem co innego ;)
a moglem przeciez sie napic i zwalic na cokolwiek

jezeli mnie biednego alkoholika, nauczyli m. in. tez tu na forum,
ze mam wybor, i to ja decyduje jak chce zyc,
to i Ty jestes wstanie nauczyc naturalnie jezeli tego tylko chcesz,
bo nikt cie do tego nie zmusi fsdf43t

yuraa - Pią 04 Mar, 2011 23:38

ja też mogłem sie dzis napić i nikt by nie wiedzial,wczoraj sie mogłem napić i przedwczoraj sie mogłem napić.

ja bym wiedział.

od 19;30 do 21;30 są codziennie w sanatoriumowej kawiarence tance hulanki, piwo dostepne w sprzedaży, siedzimy w osmiu chlopa przy stoliku. szesciu pije, ja i pewien Zbyszek nie pijemy. (Zbyszek od 28 lat). w pierwszy wieczor sie odnaleźliśmy po soku owocowym w szklance.
pytania czemu nie piję były w pierwszy dzień, wystarczyło zdecydowane: nie piję żadnego alkoholu i nikt nie naciskał.
jak gra muzyka idę potańczyć bo po to tam chodzę, ci co chodzą pić piwo siedzą i piją.


net mi dzisiaj o dziwo dziala w pokoju. może w ramach rekompensaty za całodzienna sraczkę :mysli:
trzydziestu ludzi padło ofiarą zbiorowego żywienia :wysmiewacz:

Jonesy - Sob 05 Mar, 2011 00:11

Stokrotka napisał/a:
Tomoe napisał/a:
A co to niby może oznaczać, że alkoholik o 21.20 stwierdza, że "piątek ma z głowy" i jest "po imprezie"...


wydaje mi się, że wspominał, że zamykają sklep o 21 i nie ma gdzie kupić alkoholu wiec uznał że może być spokojny. Tak mi się wydaje...


i nic więcej.
A dzieki kolegom z forum? A no dzieki nim, bo ani żony ani mitingu do tego dzisiaj nie mieszałem.

Jestem jeszcze z wami.
Dobrej i stosunkowo udanej nocki.

Ps. żart się nie udał - miałem prostować o 21:30, ale komp mi wysiadł ( a w zasadzie dorobił się nowej płyty głównej, procka, pamięci i dysku twardego)

Kulfon - Sob 05 Mar, 2011 00:15

to dobrze, ze kolega nadal w szalupie a nie na fali ;)
Jacek - Sob 05 Mar, 2011 00:22

Jonesy napisał/a:
A dzieki kolegom z forum? A no dzieki nim, bo ani żony ani mitingu do tego dzisiaj nie mieszałem.

Bartku,zrozum ty wreszcie,że zawdzięcza to sobie

staaw - Sob 05 Mar, 2011 05:07

Jonesy napisał/a:
Ps. żart się nie udał - miałem prostować o 21:30, ale komp mi wysiadł ( a w zasadzie dorobił się nowej płyty głównej, procka, pamięci i dysku twardego)

Znaczy....że wykorzystałeś obudowę, bo zasilacz do nowego procka też pewnie nowy?

stiff - Sob 05 Mar, 2011 05:36

yuraa napisał/a:
może w ramach rekompensaty za całodzienna sraczkę

Ło matko, nie urok to sraczka... :wysmiewacz:

morfeusz - Sob 05 Mar, 2011 05:49

Albo przemarsz wojsk sowieckich!!!Skąd u was tyle jadu?
Tomoe - Sob 05 Mar, 2011 06:38

Jonesy napisał/a:
Ps. żart się nie udał - miałem prostować o 21:30


No to chwała Bogu, że nadal jesteś trzeźwy. :)
I tak trzymaj!!! :okok:

Jacek - Sob 05 Mar, 2011 10:48

Tomoe napisał/a:
No to chwała Bogu, że nadal jesteś trzeźwy. :)
I tak trzymaj!!! :okok:

może to głupio zabrzmi
ale mnie to nic nie obchodzi,czy on trzeźwy czy też nie
ale nie powiem cieszy,jak widzę ziomka co robi coś z tym :]

Jonesy - Sob 05 Mar, 2011 15:32

Witam!
Dzionek mija spokojnie, a pracowicie. I na unikach. Na forum widzę też spokój. I dobrze.
Do usłyszenia

pterodaktyll - Sob 05 Mar, 2011 17:02

Jonesy napisał/a:

Dzionek mija spokojnie, a pracowicie. I na unikach

Boksujesz się z kimś? :mysli:

Ula - Sob 05 Mar, 2011 18:44

Ja po wyjsciu z terapi dostałam zalecenia i tez sie do nich stosuje.Nie ma w domu zadnego alkoholu.Tam gdzie chowałam alkohol stoi woda do picia.Zerwałam kontakty z kolezankami z ktorymi piłam kiedys,one sa namnie obrazone do tej pory.Ale ja sie tym nie przejmuje.Mitingi i terapia to dla mnie najwazniejsze zeczy w zyciu.Wiem ze bez nich nie poradziła bym sobie.AA bezemnie bedzie długo ale ja bez AA nie dam rady.
Zawsze mam wody przy sobie,nigdy nie chodze głodna.

Jonesy - Sob 05 Mar, 2011 20:36

Jak narazie jest jak z tym gościem co skoczył z ostatniego piętra wieżowca. Co piętro ludzie pytali się czy wie co robi. A on na to odpowiadał "póki co jest ok"...
Borus - Sob 05 Mar, 2011 20:53

Jonesy napisał/a:
"póki co jest ok"...
dobre! :okok:
Jonesy - Nie 06 Mar, 2011 06:59

Kto rano wstaje, ten jest niewyspany... Albo ma dzieciaki chore :beczy:
staaw - Nie 06 Mar, 2011 07:03

:pocieszacz:

Mocno marudzą? Wieku albo nie doczytałem, albo nie napisałeś...

Jonesy - Nie 06 Mar, 2011 07:44

1.5 i 3 lata. Ale obie babeczki, to dzielnie znoszą cierpienie.
staaw - Nie 06 Mar, 2011 10:34

Jonesy napisał/a:
1.5 i 3 lata. Ale obie babeczki, to dzielnie znoszą cierpienie.

Masz szansę się z nimi pogadać, poczytać książeczkę, fajnie masz.
Jak moje były w tym wieku dostawały telewizor a ja spokojnie sączyłem "jeden" browar... :evil:

Jonesy - Nie 06 Mar, 2011 12:04

Teoretycznie, jak bombardowałem, to w weekend i to od wieczora. Taka ze mnie łajza. Teoretycznie myśle że jestem "bezpieczny" do następnego piątku. Chociaż w moim przypadku, mój "spaczony umysł" i tak samo "spaczona wola" powodują, że nawet po pół roku, nie będę się uśmiechał z radością. Po prostu wiem dobrze sam, ile byłbym gotowy wytrzymać by uśpić czujność swoją i wszystkich dookoła. Muszę popatrzeć w głąb siebie i zobaczyć, czy to ja trzeźwieję, czy to alkohol mnie oszukuje.
No, to byłem wreszcie w 100% szczery. Teraz mnie zjedzcie...

staaw - Nie 06 Mar, 2011 12:13

Jonesy napisał/a:
Muszę popatrzeć w głąb siebie i zobaczyć, czy to ja trzeźwieję, czy to alkohol mnie oszukuje.

Patrzeć wgłąb siebie? Myślę że warto, ale na terapii, AA w kościele. Jak zaczniesz w siebie patrzeć w samotności, dojdziesz do wniosku że jesteś jeszcze większą łajzą niż w rzeczywistości i o wypadek nietrudno...
W samotności to krótki rachunek sumienia wieczorem, dzienniczek uczuć i KONIEC.

Kiedyś przeczytałem podręcznik interny. Jak zacząłem się zastanawiać, to tylko raka szyjki macicy u siebie nie znalazłem...

Trzeźwieć, to nie dołować się demonami przeszłości, ale pracować by nowych demonów nie tworzyć :okok:

stiff - Nie 06 Mar, 2011 12:31

Jonesy napisał/a:
Po prostu wiem dobrze sam, ile byłbym gotowy wytrzymać by uśpić czujność swoją i wszystkich dookoła

U mnie to działało na tej zasadzie, ze proporcjonalnie do przerwy w piciu,
później nadrabiałem zaległości, ale to tez do czasu,
kiedy kompletnie przestałem panować nad piciem... 8|

Jonesy - Nie 06 Mar, 2011 12:36

We wtorek terapia i miting... I tak do skutku.
Tomoe - Nie 06 Mar, 2011 12:38

Jonesy napisał/a:
Muszę popatrzeć w głąb siebie i zobaczyć


Sam niewiele zobaczysz. Potrzebujesz kogoś kto ci wyjmie twoje chore myślenie z głowy, położy je na własnej dłoni i podsunie ci tę dłoń pod oczy. Jeśli w tym momencie nie zaciśniesz powiek - to jest szansa że coś zobaczysz.

Tomoe - Nie 06 Mar, 2011 13:01

Jonesy napisał/a:
We wtorek terapia i miting... I tak do skutku.

I bardzo dobrze, tak trzymaj. Skutek bedzie taki, że będziesz sie potrafił śmiać znacznie wczesniej niż za pół roku.

Pierwsze dwa tygodnie po odstawieniu alkoholu są najgorsze.
Jak ci miną dwa tygodnie abstynencji, wejdziesz w fazę "miesiąca miodowego" i twoje samopoczucie na jakiś miesiąc znacznie się poprawi. :)

Jonesy - Nie 06 Mar, 2011 13:08

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
We wtorek terapia i miting... I tak do skutku.

I bardzo dobrze, tak trzymaj. Skutek bedzie taki, że będziesz sie potrafił śmiać znacznie wczesniej niż za pół roku.

Pierwsze dwa tygodnie po odstawieniu alkoholu są najgorsze.
Jak ci miną dwa tygodnie abstynencji, wejdziesz w fazę "miesiąca miodowego" i twoje samopoczucie na jakiś miesiąc znacznie się poprawi. :)


Tomoe, ale generalnie ja mam dobre samopoczucie. Pominąwszy to, że nieco szybciej kończy mi się cierpliwość :skromny:
Ale słucham was i wierzę wam. "miesiąca miodowego" nie oczekuję, ani żadnej nagrody. I tak mi się nie należy. Sam w g***o wlazłem, nikt mnie nie popychał, to i sam (teoretycznie) muszę z tego wyleźć. Ale liczę, że w piątek znowu zmieszacie mnie z błotem?

staaw - Nie 06 Mar, 2011 13:11

Jonesy napisał/a:
"miesiąca miodowego" nie oczekuję, ani żadnej nagrody.

Nikt Ciebie nie pyta o zdanie. Masz mieć miesiąc miodowy bo to się należy każdemu alkoholikowi z urzędu :lol2:

Poczytaj o fazach trzeźwienia, będziesz wiedział co Ciebie czeka...
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=17728#17728

Tomoe - Nie 06 Mar, 2011 13:12

Jak pójdziesz we wtorek na tę terapię i na mityng, to ja cię z niczym nie będę mieszać, tylko cię po główce pogłaszczę w nagrodę, o tak:
:cacy:

Borus - Nie 06 Mar, 2011 13:16

Jonesy napisał/a:
liczę, że w piątek znowu zmieszacie mnie z błotem?
...polubiłeś to, czy jak? :lol2:
Tomoe - Nie 06 Mar, 2011 13:18

Masochista. :wysmiewacz:
Jonesy - Nie 06 Mar, 2011 13:25

Dajcie spokój, byłem tak nabuzowany, że jakby ktoś mi piwo otworzył to bym mu to piwo razem z otwieraczem i kapslem na koniec w du**sko wepchnął. I jeszcze zakopał w zad, żeby lepiej się przyjęło...
stiff - Nie 06 Mar, 2011 13:30

Jonesy napisał/a:
We wtorek terapia i miting... I tak do skutku.

Tylko nic na sile, zrozumienie przychodzi z czasem...

Tomoe - Nie 06 Mar, 2011 13:31

Kiedy byłeś taki nabuzowany? W ten piątek? :)
Jacek - Nie 06 Mar, 2011 13:34

Jonesy napisał/a:
Muszę popatrzeć w głąb siebie i zobaczyć, czy to ja trzeźwieję,

tak :tak:
Jonesy napisał/a:
czy to alkohol mnie oszukuje.

:nie: neu
to twoja kusząca podświadomość
to twoje ego (ja) ,które woli się do tego nie przyznać
a jednocześnie zrzucić na alkohol (gdyż nasze ego,czuje się przeto dumnie że to nie ono robi coś źle)
dlatego do skutku powtarzam że to co robisz to robisz to ty sam i dla siebie
w moim przypadku wygląda to tak
- ja idę się napić bo tego chcę
- ja nie piję bo tego chcę
- ja trzeźwieję i nie ruszam alkoholu bo tego chcę ja
- trzeźwieję dla siebie bo tego chcę ja
- żona nie toleruje mego picia,ja nie piję bo ja tego chcę
- ja nie piję,bo gdy rano wstaję chcę na trzeźwo widzieć uśmiechy mych dzieci,bo ja tego chcę -- bo ja to wszystko chcę
- gdy ktoś mnie to wszystko karze robić - no robię bo ja tak decyduję bo ja tak chcę

Marc-elus - Nie 06 Mar, 2011 14:51

Ja nie miałem miesiąca miodowego :beczy: pewnie dlatego że podczas ostatniego roku nie gazowałem ostro, a tylko od przypadku.
pterodaktyll - Nie 06 Mar, 2011 17:24

Marc-elus napisał/a:
Ja nie miałem miesiąca miodowego

Było się ożenić :wysmiewacz:

jolkajolka - Nie 06 Mar, 2011 21:04

Jonesy napisał/a:
[. Ale liczę, że w piątek znowu zmieszacie mnie z błotem?


Coś kolega masochistyczne zapędy przejawia ;)
Ale jeśli Ci zależy... :)

tomcio. - Pon 07 Mar, 2011 00:37

Jacek napisał/a:
- żona nie toleruje mego picia,ja nie piję bo ja tego chcę


A ja odnosząc się do tego oraz wcześniejszej dyskusji na temat roli żony/męża w trzeźwieniu, chciałbym wyrazić swoje (subiektywne) zdanie): Mówcie co chcecie, wg. mnie niepijący żona/maż są samą swoją obecnością pomocni w pierwszej(w moim przypadku) fazie(etapie) trzeźwienia, bo (gdy im zależy na naszej trzeźwości):
- dają wsparcie swoją miłością
- wiedzą co chcemy osiągnąć i są obserwatorami sukcesów (nawet jednego dnia niepicia)
- są w pewnym stopniu batem i nadzorcą w jednym (w ograniczonym stopniu, ale jednak ich codzienna obecność i wiara w sukces pomagają w walce z nałogiem) - "który nawet najlepszy sportowiec nie będzie bardziej przykładał się do treningów pod okiem czujnego trenera?" - i niech na postać tego trenera składać się będzie tak terapeuta, wspólnota AA jak i własny partner

Jonesy - Pon 07 Mar, 2011 09:06

Ale Tomaszu, w takim przypadku musisz być przede wszystkim szczery z małżonkiem do bólu. Nie bedąc szczerym, nie uświadamiasz go (współmałżonka) o swoim problemie, a co za tym idzie nie umożliwiasz mu/jej okazania Ci odpowiedniego wsparcia. Co więcej, traktuję taką nieszczerość jako swego rodzaju furtkę (wyjście awaryjne - back door) na wypadek małej ochotki - ona i tak nie wie, że się leczysz, więc nie zrobi wielkiego halo z tego że piwko czy dwa sobie wypijesz.
W moim przypadku, a było to cholernie ciężkie, bo widziałem jak zmieniała się twarz mojej żony, gdy uczciwie mówiłem o moim problemie, a po próbie bagatelizacji opisałem kilka moich akcji pod jej nosem, zmusiłem się do absolutnej szczerości. I codziennie teraz szczerze i uczciwie z nią rozmawiam - nie robimy z tego tematu tabu. To problem i ten problem do tyczy zarówno mnie (alkoholika) jak i jej (współmałżonka alkoholika).
Jak to się u nas sprawuje? Ano mamy kolejny tydzień. I zapowiada się cudownie.

Ps. Byłoby jeszcze cudowniej, gdyby nie te napady złości i impulsywność...

Jonesy - Pon 07 Mar, 2011 09:10

staaw napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ps. żart się nie udał - miałem prostować o 21:30, ale komp mi wysiadł ( a w zasadzie dorobił się nowej płyty głównej, procka, pamięci i dysku twardego)

Znaczy....że wykorzystałeś obudowę, bo zasilacz do nowego procka też pewnie nowy?


No skąd wiedziałeś? Generalnie z racji tego że dysk zmieniłem na sata, musiałem kupić zasilacz, który takiego satowca zasili. Ostała się faktycznie obudowa i nagrywarka. Pacjent po operacji jest szczęśliwy, chodzi jak marzenie i jest gotowy na przyjęcie dwóch młodocianych użytkowniczek. Szczerze mówiąc obudowa pamięta czasy studenckie i nigdy nie przypuszczałem że na tak szowinistycznym komputerze znajdą się kiedyś takie rzeczy jak gry Barbie czy bajki o My Little Pony czy inne Wróżki Dzwoneczki...

evita - Pon 07 Mar, 2011 09:17

w temacie j/w :
mój lapek przestał mi płyty czytać :beczy: przez co cierpię bardzo bo nie mogę też nic nagrywać :zalamka: jest jakiś domowy sposób na sprawdzenie powodów tej przypadłości czy od razu do fachowca muszę oddać sprzęt ?

staaw - Pon 07 Mar, 2011 09:20

Jonesy napisał/a:
No skąd wiedziałeś?

Sam muszę wymienić nagrywarkę w swoim komputerze, jeszcze czyta, ale nagrywa kiepsko na najniższej prędkości to tak 1 na 4 płyty zniszczy, razem z obudową stanowią ostatnie elementy komputera kupionego dawno dawno temu... ale komputera nie zmieniałem :wysmiewacz:

Evito, są cd czyszczące. Może pomóc...

Jonesy - Pon 07 Mar, 2011 09:26

@ staaw - nagrywarka dvd lightscribe ata LG - jakieś 120 złotych.
@ Evita - z lapami jest gorzej, nagrywarkę można dokupić w dwóch konfiguracjach - zewnętrzną na usb (jakieś max 140 złotych) oraz wewnętrzną (tu myślę że powyżej 150 złotych). i teraz tak - jak laptok mądry to idzie ją (tą nagrywarę) wybebeszyć po wciśnięciu przycisku pod spodem laptoka. Wywala się ją i wkłada nową. Gorzej jak trzeba laptoka rozkręcać - wtedy do fachowca. A co do płyt czyszczących, to tak jak z wrzodami. Można je leczyć denaturatem. Ale czy to rozwiązanie nas w 100% satysfakcjonuje??

aazazello - Pon 07 Mar, 2011 09:28

Jonesy napisał/a:
Byłoby jeszcze cudowniej, gdyby nie te napady złości i impulsywność.


Napady złości, które są prawdopodobnie skutkiem głodu alkoholowego, będą pojawiać się, o ile zaczniesz trzeźwieć, coraz rzadziej.
Całkowite wyeliminowanie ich wymaga zmiany twojej osobowości, a więc potrzebna jest wola, czas i fachowiec.

Jacek - Pon 07 Mar, 2011 09:42

tomcio. napisał/a:
Mówcie co chcecie, wg. mnie niepijący żona/maż są samą swoją obecnością pomocni

tomcio. napisał/a:
- dają wsparcie swoją miłością

tomcio. napisał/a:
- są w pewnym stopniu batem i nadzorcą w jednym

Tomcio,jeśli ty nie będziesz tego chciał to nikt ci w tym niepiciu nie pomoże
cała reszta może być wsparciem,motywacją,i co tam jeszcze
ale od ciebie zależy czy będziesz pił ,czy też nie będziesz pił

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 08:16

I nastał poranek i dzień 9....
ZbOlo - Wto 08 Mar, 2011 08:20

Jonesy napisał/a:
I nastał poranek i dzień 9....

..., i niech trzeźwy będzie...

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 08:40

Póki co astronom nie przewiduje nic innego :)
ZbOlo - Wto 08 Mar, 2011 08:47

Jonesy napisał/a:
Póki co astronom

...chyba Ty też masz na to wpływ... ;)

pterodaktyll - Wto 08 Mar, 2011 09:51

Jonesy napisał/a:
I nastał poranek i dzień 9..

I wyszedł Jonessy na ganek i zawołał.....


p***ę ........nie piję :mgreen:

Jacek - Wto 08 Mar, 2011 09:53

pterodaktyll napisał/a:
p***ę ........nie piję :mgreen:

znaczy się masz na myśli sexi uprawia :mgreen:

Tomoe - Wto 08 Mar, 2011 09:56

Jonesy napisał/a:
We wtorek terapia i miting...


To już dziś.... :skromny:

ZbOlo - Wto 08 Mar, 2011 09:56

pterodaktyll napisał/a:
p***ę ........nie piję :mgreen:

Jacek napisał/a:
znaczy się masz na myśli sexi uprawia

...racja! Bo by mogło wylać się... lepiej pi****lić niźli pić... :okok:

Jacek - Wto 08 Mar, 2011 10:04

ZbOlo napisał/a:
..racja! Bo by mogło wylać się... lepiej pi****lić niźli pić... :okok:

no i po jednym użytku to ubytek
przy drugim zaś przybytek :mgreen:

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 10:22

Niestety, niedzielne figle skutecznie uniemożliwił miłościwie nam panujący Jaśnie Komorowski i jedyna słuszna a właściwa partia PO swoim występem w Wiadomościach w TVP1, które to miały być swojego rodzaju "zagłuszaczem" a okazały się *pie**al*...
Ot żona postanowiła na chwilkę przysiąść i posłuchać, dlaczego jaśnie wielmożny a miłościwie nam panujący imć hrabia Bronisław może a nie musi zgodzić się na nowego premiera... I poprosiła abym sobie chwilunię poczekał z żądzami...
Wiecie, nie wiecie jak moja żona wygląda... Więc nie możecie sobie wyobrazić dlaczego mnie diabli wzięli :beczy:

Tomoe - Wto 08 Mar, 2011 10:29

Nie wiem jak ty wyglądasz, skoro przegrałeś z Bronkiem... :wysmiewacz:
ZbOlo - Wto 08 Mar, 2011 10:29

Jonesy napisał/a:
Wiecie, nie wiecie jak moja żona wygląda... Więc nie możecie sobie wyobrazić dlaczego mnie diabli wzięli

...no, nie wiemy i niestety nie możemy sobie wyobrazić... :bezradny: ...ale jak my, z żoną, chcemy poharcować... to Komorowskiego wypraszamy... ;)

Wiedźma - Wto 08 Mar, 2011 10:41

Jonesy napisał/a:
Póki co astronom nie przewiduje nic innego :)

...chyba astrolog...? :drapie:

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 10:44

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
We wtorek terapia i miting...


To już dziś.... :skromny:


Dzięki za przypomnienie. Specjalnie zwalniam się z pracy. Uwierzysz, nie mogę się już doczekać... Ale mam inny problem, chociaż to pewnie nie problem. Otóż jak już wspominałem, stosuję zasadę pełnej szczerości w związku. Znaczy mówię żonie co planuję na następny dzień, o której wrócę i tak dalej. Ja też tak wolę być informowany, dzięki temu nie muszę się zamartwiać co ona robi i dlaczego telefonu nie odbiera. Ale zauważyłem, że po tygodniu euforii żona ma już dosyć wspominania o terapii czy spotkaniu. W ogóle chyba by już ten rozdział zamknęła - ot, tydzień wytrzymałem i już jest cacy. Jest dumna, poszła do kościoła i podziękowała i raczej nie dopuszcza do siebie informacji, że problem jest nieco "cięższej natury". Chyba że trafiłem na naprawdę kochaną kobitę, która stwierdziła że w nic się nie wtrąca, cobym nie czuł się manipulowany. Stoi sobie i z boku obserwuje co robię i jak. Nie zauważam że ma jakiś wstręt, na prawdę wygląda na szczęśliwą. Czyli że pewnie znowu ja się nakręcam???

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 10:48

Wiedźma napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Póki co astronom nie przewiduje nic innego :)

...chyba astrolog...? :drapie:


Zaraz widać że w Heroes nie grałaś... To co Ty w tej pracy robisz? na dekadencji siedzisz cały czas???

Marc-elus - Wto 08 Mar, 2011 11:00

Jonesy napisał/a:
która stwierdziła że w nic się nie wtrąca

A pomyślałeś że może ją mało interesuje sprawa terapii, AA? Ona po prostu chce żebyś nie pił, to wszystko, nie dostaje orgazmu na widok ulotki poradni terapii uzależnień(jak co niektórzy ;) )
Leczenie ważna sprawa, być może najważniejsza, ale żoną, domem też się trzeba zająć, nie to żebym mówił że tego nie robisz. Po prostu po to trzeźwiejesz żeby normalnie żyć, a nie po to żyjesz żeby trzeźwieć. :)

yuraa - Wto 08 Mar, 2011 13:00

Jonessy a czemuż to niby zona ma zyc twoja terapią ?
ja mam w swojej małżonce życzliwego kibica, przyjęla do wiadomości że czasem ide na spotkanie ze swoimi popaprańcami, wie że jest to mi potrzebne i nie przeszkadza ale też nie przypomina i nie kontroluje- dzisiaj miałeś iść, czemu sie nie ogoliłeś?.
to mój czas i ja nim dysponuję tak jakbym szedl na ryby albo na brydźa.

a do galerii wstęp nie jest uzależniony od stażu nie picia, raczej od zaufania jakie zdobędziesz tutaj treścia swoich postow. moim zdaniem w porzo gość jesteś

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 13:30

yuraa napisał/a:

a do galerii wstęp nie jest uzależniony od stażu nie picia, raczej od zaufania jakie zdobędziesz tutaj treścia swoich postow. moim zdaniem w porzo gość jesteś


Za komplement ze strony Twojej, wdzięczność moja wielką jest :)

Zaczyna powoli to do mnie docierać, że nic wielkiego nie robię ani bohaterskiego. Powodu do dumy też nie ma kobita moja za wiele, ot będzie miała chłopa jak jakieś 70% innych kobitek na tym padole...

Mimo wszystko jednak, ten luz psychiczny, że z wieczora nie muszę się wytężać jak by tu ją przechytrzyć, gdzie zbunkrować, jak wypić... Ludzie kochani, kiedyś był wywiad z oszustem z Allegro (nota bene złapanym). Chłop mówił że zasuwał po 18 godzin dziennie 7 dni w tygodniu. Zmieniał lokacje, ogłoszenia, różne punkty wysyłki itd. A zarabiał jakieś3 - 4 tysiaki miesięcznie... Rozumiecie o co mi chodzi? "Próżny trud". I na co mu to było? I na co mi to było?

Aczkolwiek mówię to, mając świadomość, że cały czas unikam swojego wroga. W obliczu bezpośredniej konforntacji zapewne bym się conajmniej posrał... (przepraszam dziewanny i co wrażliwszych menżczyznów za wyrażenie - chodziło mi o dosadność).

Tomoe - Wto 08 Mar, 2011 13:43

"Sukcesu sens
przy walce byków
polega na
sztuce uników"
... jak śpiewał kiedyś Wojciech Młynarski. :D

Tomoe - Wto 08 Mar, 2011 13:58

"Corrida jak życie się toczy,
wygrywa, kto w porę uskoczy,
a kark pod nóż da w końcu ten,
kto ciągle prze na oślep łbem". :D

Tu masz tę piosenkę w całości:
http://vladexpat.wrzuta.p...a_o_torreadorze

Wiedźma - Wto 08 Mar, 2011 14:19

Jonesy napisał/a:
Zaraz widać że w Heroes nie grałaś

ffg65

Jonesy napisał/a:
To co Ty w tej pracy robisz?

W jakiej pracy? :shock:

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 20:20

Spełniło się moje marzenie jako pacjenta - jestem "ciekawym przypadkiem" :p
A na poważnie, od czwartku zaczynam terapię i spotkania w grupie wsparcia. Co z tego wyniknie, będę informował. Mam niesamowite szczęście, dzięki Jackowi trafiłem na naprawdę konkretną terapeutkę. To było pozytywne popołudnie i wieczór. Leczenie na nfz, ale jakoś to będzie. Żadne czyny nie mogą pozostać bez konsekwencji.

Aha, chyba będę musiał wysłać też żonę na terapię - zaczęła sobie wyrzucać, że może to wszystko niepotrzebne i że może sama mi wgadała alkoholizm do głowy. Powiedziałem jej, że zdrowi normalni ludzie nie mają w zwyczaju przy weekendzie wracając z kebabiarni autem chlać piwko przez drogę. Jako że ta informacja była dla niej swego rodzaju nowum, skutecznie ją to zamurowało...

I weźcie ktoś wywalcie mi te linki o NK i zdjęciach, jak ja nie mogę to mi w wątku moim własnym nie będzie nikt prywaty urabiał :)

yuraa - Wto 08 Mar, 2011 20:42

Jonesy napisał/a:
I weźcie ktoś wywalcie mi te linki o NK i zdjęciach,

dokleiłem do tematu
osoby z dostępem....

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 20:46

Za stracony czas Twój, końca nie ma wdzięcznośc moja :)
Jacek - Wto 08 Mar, 2011 21:13

Jonesy napisał/a:
dzięki Jackowi trafiłem na naprawdę konkretną terapeutkę.

Bartku ile razy mam się powtarzać
ja tu tylko wystąpiłem w roli drogowskazu,podobnie ta terapeutka
a całe konkrety zależą tylko od ciebie
i od ciebie zależy co z tym zrobisz
no widzę że robisz i jest ok :okok:
dam ja tobie przykład jaki przeszedłem na własnej skórze
całą moją terapie to właśnie ta terapeutka prowadziła
nawciskała mnie konkrety
i to właśnie przez nią uwierzyłem że jestem alkoholikiem
ale po wyjściu z terapi,po jakimś minionym pół roku
zawierzyłem ja sam sobie we własną samokontrole picia - i pojechałem
więc co bym nie robił czy nie będę pił - czy też zapiję
to zależy tylko odemnie co ja zrobię
a takich drogowskazów na swej drodze to już miałem ho ho a może jeszcze więcej
i ja tylko wertuję z ich doradztwa i wybieram co dobre dla mnie
ale to ja decyduję

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 21:51

Nie dajcie się Jackowi zwieść. To naprawdę człowiek o wielkim sercu.
A dzisiaj w pracy naprawiłem koledze laptopa (a nawet "przypadkiem" włączyłem mu kartę wifi, którą przez 4 lata nie udało mu się włączyć). I zaoferował mi jako tantiem flaszkę spirytusu...
Ależ spierniczałem stamtąd. Koleś chyba pomysli że jakiś pomylony jestem :)

Oczywiście nie muszę mówić, że był czas, gdy dysponowałem niezłym przepisem na Iceówkę...

JaKaJA - Wto 08 Mar, 2011 21:59

ja nie uważam żeś nienormalny-najzdrowsza reakcja ;) jak mi się koło tyłka pali to też mówię kolokwialnie :spier*****aj i już mnie nie ma ;)
Tak trzymaj!!! 98l9i :buzki:

Jacek - Wto 08 Mar, 2011 22:15

Jonesy napisał/a:
Nie dajcie się Jackowi zwieść. To naprawdę człowiek o wielkim sercu.

nie przerywaj,mów jeszcze :skromny:
a tak poważnie,Bartusiu nie rozumiemy się ,gdyż tu nie chodzi o wielkość czy małość serca kogoś
to jest swoją drogą jak ty sobie oceniasz czyjąś pomoc
ale mnie chodzi jaki ważny wkład jest twojej osoby
na ile ważne jest tu twoje własne Ja
bo na co te pomoce z zewnątrz gdy twoje ja nie ruszy d*** i nic nie zrobi
Bartku a twoją wdzięczność to ja widzę ,bo cieszy mnie to że działasz
że jesteś tu z nami ,i to że zachowujesz się tak jak powinieneś (czyli że twoje Ja coś robi)

Jonesy - Wto 08 Mar, 2011 22:46

Bo mi się zaczyna podobać to moje życie coraz bardziej. Takim niewielkim kosztem. Mao że nic nie muszę dawać, to wystarczy zrezygnować...
Mam nadzieję że wejdzie mi to w krew...

JaKaJA - Wto 08 Mar, 2011 22:52

Jonesy napisał/a:
nic nie muszę dawać,
nie tak,musisz dać bardzo dużo z siebie w terapii,na codzień...zmiana myślenia,nawyków i wiele innych rzeczy,wiele pracy przed Nami ale warto,naprawdę warto!!! ja bardzo wiele zostawiłam,zmieniłam do tej pory a mam zamiar zrobić jeszcze więcej bo jakoś mojego zycia wzrosła bardzo mocno i widzę wyraźnie,że ta droga jest najlepszą z dróg ;) Nie poddawaj się choćby nie wiem co i do przodu!!! kibicuję Ci i trzymam kciuki mocno :)
Dzień kobiet to dobry dzień na nowy początek ;)

Jonesy - Śro 09 Mar, 2011 20:24

I dzieciaczki już kimają w najlepsze... Mnie wróżka dzwoneczek spać nie dała - za mocno nadawała. To teraz mogę sobie poforumować...
Jonesy - Czw 10 Mar, 2011 21:16

Jestem po terapii grupowej.

Wreszcie trafiłem w odpowiednie miejsce. Tak przynajmniej mnie się wydaje. Super grupa, już dosyć zgrana, wielu niepijących dużym stażem. Nie boją się powiedzieć co myślą, walą prosto z mostu i potrafią cię bezlitośnie podsumować. I do tego terapeutka - pełen profesjonalizm. Czuję, że moje szanse właśnie wzrosły dwu a nawet trzykrotnie. Ja po prostu aż chcę tam jeździć... Z mitingiem tak nie miałem, nie wiem czemu - może inna jakość spotkań. Póki co we wtorek terapia indywidualna, w czwartek grupowa. A po terapii wracam samochodem z współtowarzyszami do mojej miejscowości i druga terapia - taka męska rozmowa bez skrępowania. Wiem już teraz że:
1. mam problem,
2. nie jestem pierwszy i nie ostatni któremu to się zdarzyło
3. mam cholerne szczęście w nieszczęściu że ocknąłem się tak szybko
4. trafiłem na świetne forum, w nim na Jacka, dalej patrząc na terapię
5. może mi się udać żyć normalnie, bez alkoholu w moim życiu.
Nie czuję euforii.
Czuję zadowolenie. I ulgę. Bez strachu czekam na nadchodzące dni...

aazazello - Czw 10 Mar, 2011 21:21

Jonesy napisał/a:
Jestem po terapii grupowej

Przepraszam, ale z tego co napisałeś, to ta grupa bardziej przypomina grupę wsparcia a nie terapeutyczną. Pewien jesteś, że to grupa terapeutyczna?

Mario - Czw 10 Mar, 2011 21:28

Jonesy napisał/a:
Super grupa, już dosyć zgrana, wielu niepijących dużym stażem.

Chyba jednak nie fsdf43t

Jonesy - Czw 10 Mar, 2011 21:43

terapeutka powiedziała, że poprowadzi ze mną terapię indywidualną we wtorki i otwartą. No to logicznym pomyslałem, że to grupa terapeutyczna, jak terapia otwarta. Ale jak piszecie, że to grupa wsparcia to i może tak jest... Skąd mam wiedzieć jaka jest różnica???
Tomoe - Czw 10 Mar, 2011 21:43

Na moje oko - terapeutyczna.
To są przecież grupy otwarte - jedni kończą terapię, inni zaczynają, jedni przychodzą, inni odchodzą... może być spora różnica w stażu abstynencji pacjentów. :)

Jonesy - Czw 10 Mar, 2011 21:45

Mario napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Super grupa, już dosyć zgrana, wielu niepijących dużym stażem.

Chyba jednak nie fsdf43t


AA co masz dokładnie, Mario na myśli?

Jonesy - Czw 10 Mar, 2011 21:47

Tomoe napisał/a:
Na moje oko - terapeutyczna.
To są przecież grupy otwarte - jedni kończą terapię, inni zaczynają, jedni przychodzą, inni odchodzą... może być spora różnica w stażu abstynencji pacjentów. :)


Tak Tomoe, tak bym to opisał. Ale w tym jest grupa osób, które jeżdżą tam już z 5 lat. Nie dwuosobowa i nie trzy. Nawet nie 5-osobowa.
No mnie odpowiada.

szymon - Czw 10 Mar, 2011 21:49

Jonesy napisał/a:
terapeutka powiedziała, że poprowadzi ze mną terapię indywidualną


jak patrze na twój awatar to też bym poprowadził indywidualnie... a tak na powaznie to wytrwałości w działaniach

aazazello - Czw 10 Mar, 2011 21:56

Jonesy napisał/a:
Tak Tomoe, tak bym to opisał. Ale w tym jest grupa osób, które jeżdżą tam już z 5 lat

Jak myślisz, Tomoe, jaka to jest grupa?

Wiedźma - Czw 10 Mar, 2011 21:57

loczek napisał/a:
jak patrze na twój awatar to też bym poprowadził indywidualnie...

...gdybyś był terapeutką - mam nadzieję... :wstyd:

Jacek - Czw 10 Mar, 2011 21:57

Jonesy napisał/a:
terapeutka powiedziała, że poprowadzi ze mną terapię indywidualną

jeśli to ta terapeutka
to jestem spokojny
wiem że jest profesjonalistką
a reszta zależy od ciebie

Tomoe - Czw 10 Mar, 2011 22:01

aazazello napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Tak Tomoe, tak bym to opisał. Ale w tym jest grupa osób, które jeżdżą tam już z 5 lat

Jak myślisz, Tomoe, jaka to jest grupa?


No, to na pewno nie jest podstawowa grupowa terapia uzależnień. :nie:

To może być coś w rodzaju spotkań społeczności ośrodka.
Gdyby to była grupa wsparcia - nie prowadziłaby jej terapeutka.
Grupy wsparcia przy ośrodkach są grupami samopomocowymi.

Nie wiem w czym uczestniczy Jonesy, bo z taką formą pracy grupy jeszcze się nie spotkałam.
No ale grunt, że mu to pasuje. Nie jest sam. :)

aazazello - Czw 10 Mar, 2011 22:25

Tomoe napisał/a:
Gdyby to była grupa wsparcia - nie prowadziłaby jej terapeutka.
Grupy wsparcia przy ośrodkach są grupami samopomocowymi

W "moim" ośrodku grupę wsparcia prowadzi terapeuta, wiec praktyka jest raczej różna.

Tomoe - Czw 10 Mar, 2011 22:28

Jak już wspomniałam, w takiej formie pracy nie uczestniczyłam i nie znam jej - więc się nie będę wypowiadać na temat co to właściwie jest. Ale najwidoczniej to działa, skoro są żywe dowody pięcioletniej abstynencji. :)
Jonesy - Czw 10 Mar, 2011 22:39

O, no weź przestań. Jest Pan Jurek, co 16 lat nie pije i tam chodzi, bo czuje że musi. Ale paru się też przekręciło już. I parę dziewczyn również... Niestety ale ta batalia najwyraźniej jest bezlitosna dla cwaniaczków...
Do mnie ta forma przemawia. A terapeutka nie boi się przywalić z "grubej rury" - jedna kobita powiedziała, że po terapii jest i pije kontrolowanie po 2 piwka dziennie od dwóch miesięcy. I nie chce chodzić na terapie ale chodzi bo kurator nakazał. To jej powiedziała, że ona (terapeutka) ją zwalnia, jak nie chce chodzić, to nie musi, nikt jej zmuszał nie będzie. A ona nie chce na terapii takich co to z musu chodzą. Ciekawe czy przyjdzie za tydzień... A swoją drogą to za mną właśnie siedziała i chyba była na lekkiej bani...

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 08:36

No i witam w ten piątkowy poranek. Leci już 12 dzionek jak jestem normalny. Dobrze mi z tym. Ale wczoraj przez większość dnia miałem naprawdę głupie myśli. Głównie na temat "przecież ja nie jestem alkoholikiem" i tak się cały czas przekonywałem. Nawet w oczekiwaniu na samochód na terapię zadzwoniłem do żony i się pytam: "słuchaj, czy ja się aby nie wydurniam niepotrzebnie?" Odpowiedziała, że nie i mam jechać, bo jej się bardzo podoba jak teraz jest. Naprawdę się cieszę że pojechałem. Jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Nawet jeśli koledzy z form nie umieją za bardzo ustalić co to dokładnie jest za grupa. A mnie tam odpowiada.
ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 08:45

Jonesy napisał/a:
Leci już 12 dzionek jak jestem normalny

...tak trzymaj Jon...
Jonesy napisał/a:
Dobrze mi z tym

...pamiętaj, że mogą przyjść "dni bez słońca"... na krótko...

Mario - Pią 11 Mar, 2011 08:59

Jonesy napisał/a:
Ale wczoraj przez większość dnia miałem naprawdę głupie myśli. Głównie na temat "przecież ja nie jestem alkoholikiem" i tak się cały czas przekonywałem

Dlatego tez pierwszą rzeczą jaka powinno się na jakiejkolwiek terapii robić, to udowodnienie człowiekowi, że jednak alkoholikiem jest.Bezsilnośc też, ale to juz potem i to trochę inna bajka.
Sa bardzo proste na to sposoby.
Natomiast - według mnie oczywiscie- nie ma nic gorszego jak ktoś, kto pił w miarę " inteligentnie" i poprzez picie mało co wymiernego stracił, skonfrontuje swoje życie z kimś kto chlał na maksa destrukcyjnie.
Takie porównania ( bez udowodnienia sobie, że jest sie też alkoholikiem) zwykle kończą się własnie tym co powyżej.Na zasadzie..........nie może być, abysmy chorowali na to samo.
Upraszczam, ale tak jest.

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 09:24

Znaczy się jakie są Twoje zalecenia i sugestie Mario? Co Ty byś zaproponował w tym konkretnym przypadku?
ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 09:34

Mario napisał/a:
Upraszczam, ale tak jest.

Jonesy napisał/a:
Co Ty byś zaproponował w tym konkretnym przypadku?

...ja nie piłem wyniszczającą (no może ostatni miesiąc), pozostała przy mnie rodzina, mam gdzie mieszkać. Nigdy się nie zaszyłem, nie byłem na "wytrzeźwiałce, nie budziłem w śmietniku... Na początku mojej trzeźwej drogi, pycha szeptała mi do ucha: "...ty to jesteś inny, lepszy alkoholik niż Ci koledzy z terapii... przecież to degeneraci. Chodzą jak cyborgi, nie potrafią sklecić zdania... ty jesteś lepszy - a może ty nie jesteś..." STOP! I tu włączałem sobie film: "ZbOlo posikany w łóżku", "Zarzygany ryj Ojca Chrzestnego"... etc... Pokora mnie ratowała. A teraz już wiem kim jestem i kim nie chciałbym być...

Mario - Pią 11 Mar, 2011 09:46

Jonesy napisał/a:
Co Ty byś zaproponował w tym konkretnym przypadku?

Sorry. Pomimo pychy jaka mnie przepełnia, nie czuję się az tak kompetentny :/

Jacek - Pią 11 Mar, 2011 10:05

Jonesy napisał/a:
Leci już 12 dzionek jak jestem normalny.

Jonesy napisał/a:
Dobrze mi z tym.

Jonesy napisał/a:
jej się bardzo podoba jak teraz jest

Jonesy napisał/a:
Naprawdę się cieszę że pojechałem.

Jonesy napisał/a:
Jedna z lepszych decyzji w moim życiu.

o boshe :szok: ,co ja narobiłem ???
i teraz,już nic nie będzie takie samo
Jonesy napisał/a:
Jedna z lepszych decyzji w moim życiu.

cieszy mnie to
że stajesz się samodzielny ,i rozumiesz,że co by nie było to twoja decyzja

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 10:05

Mario napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Co Ty byś zaproponował w tym konkretnym przypadku?

Sorry. Pomimo pychy jaka mnie przepełnia, nie czuję się az tak kompetentny :/


Aha, to ok, rozumiem. Ogólnie to widzę, że miałbyś coś przeciwko spotkaniom na które chodzę, coś według Ciebie, nie jest tam robione jak być powinno, ale jak być robione powinno nie powiesz, bo "czujesz się niekompetentny". No i trochę zdenerwowało mnie stwierdzenie, że na spotkaniu powinni mi udowodnić że jestem alkoholikiem. A jak, przyjacielu się takie rzeczy udowadnia? Puszczą Ci film z życia - takie co soczystsze kawałki? Ja o tym, że mam problem jestem świadomy od ponad roku jak nie dłużej. Kilka razy próbowałem samemu, z wiadomym skutkiem. W końcu zdecydowałem się na miting, potem na spotkanie z terapeutą, wreszcie na tę grupę. Czy uważasz przyjacielu, że chodzę tam aby się dowartościować na dalszej drodze picia? Czy może szukam ostrych wrażeń niczym bohater "Fight Club" który też na wszystkie spotkania chodził bo go to relaksowało?
Mnie nikt nie musi nic udowadniać, ja wiem kim jestem. Wspomniałem o moich wczorajszych rozmyślaniach, żeby pokazać jakie sztuczki robi mój umysł. Pewnie za jakiś czas będę doświadczał podobnej sytuacji - "tyle już nie pijesz, masz wszystko pod kontrolą. Jeden strzał nic nie zaszkodzi"... Powiedz kolego Mario, czy tobie udowodniono dobitnie że jesteś alkoholikiem? Czy to udowodnienie skutecznie powstrzymało Cię od picia? Bo z tego co napisałeś zrozumiałem, że mają mnie zamknąć w ciemnym pokoju, non stop puszczać filmy z pijackimi urywkami i tłuc do łba jak roboty zombie "jeeesteeś aaaalkooohoooliiiikiiieeemmm....." No więc ja to wiem. Nic nie jestem lepszy od każdego z nich. Mam tylko odrobinę więcej szczęścia, które jak wykorzystam odpowiednio, to oszczędzę sobie dalszych przejść, jakie sobie oni zafundowali. A dzięki rozmowom z nimi podtrzymuję w sobie tę cheć bycia kimś normalnym.

Uff, napisałem się. Ci co chcą mogą to zapisać na karb mojego nakręcania się przed weekendem. Ci co nie chcą, może zauważą w tym monologu sens i logikę.

Ja się nie stawiam za lepszego albo gorszego. Szczerze mówiąc kolego Mario, niejednokrotnie dochodziłem do wniosku, że to że życie nie wytarło mną gleby i rynsztoka może stanowić dla mnie potencjalne niebezpieczeństwo, właśnie dla tego, że umysł tak lubi sobie pogrywać. Chodzi o to, aby sobie wszystkie klocki w głowie poukładać na miejsce. Nie twierdzę, że mam poukładane, ale mam plan. A zawsze byłem dobry w klockach lego :)

aazazello - Pią 11 Mar, 2011 10:06

Jonesy napisał/a:
miałem naprawdę głupie myśli. Głównie na temat "przecież ja nie jestem alkoholikiem"

Dopóki w pełni nie zaakceptujesz swojego alkoholizmu, dopóty będziesz miał tego typu wątpliwości. W twoim przypadku, jak w każdym innym, jedynym sposobem na uniknięcie takich myśli jest akceptacja. Tylko tyle i aż tyle.

Jonesy napisał/a:
Nawet jeśli koledzy z form nie umieją za bardzo ustalić co to dokładnie jest za grupa

zapewniam ciebie, że kolegom z forum to rybka, na jaką chodzisz grupę. Twoja broszka. Natomiast uwielbiają toczyć spory formalne, tudzież akademickie :mgreen:

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 10:08

Jacek napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Leci już 12 dzionek jak jestem normalny.

Jonesy napisał/a:
Dobrze mi z tym.

Jonesy napisał/a:
jej się bardzo podoba jak teraz jest

Jonesy napisał/a:
Naprawdę się cieszę że pojechałem.

Jonesy napisał/a:
Jedna z lepszych decyzji w moim życiu.

o boshe :szok: ,co ja narobiłem ???
i teraz,już nic nie będzie takie samo
Jonesy napisał/a:
Jedna z lepszych decyzji w moim życiu.

cieszy mnie to
że stajesz się samodzielny ,i rozumiesz,że co by nie było to twoja decyzja


Aleś się napracował z tymi cytatami. Jak prawdziwy edytor.
Nasłuchałem się na jednym spotkaniu historii takich, że włos się na głowie jeżył ze strachu i grozy. A vice versa - w mojej opowieści był taki moment że i terapeutka wymiękła. Ale zrzuciłem to z siebie. A był to jeden z tych wybryków, których już nigdy nie chcę powtórzyć...

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 10:09

aazazello napisał/a:

zapewniam ciebie, że kolegom z forum to rybka, na jaką chodzisz grupę. Twoja broszka. Natomiast uwielbiają toczyć spory formalne, tudzież akademickie :mgreen:


Wierz mi kolego, zauważyłem :nerwus:

Marc-elus - Pią 11 Mar, 2011 10:21

Jonesy napisał/a:
Czy może szukam ostrych wrażeń niczym bohater "Fight Club" który też na wszystkie spotkania chodził bo go to relaksowało?

Dobry film.

Ja Ci nie potrafię doradzić, poza potwierdzeniem tego co ZbOlo napisał.
ZbOlo napisał/a:
Na początku mojej trzeźwej drogi, pycha szeptała mi do ucha: "...ty to jesteś inny, lepszy alkoholik niż Ci koledzy z terapii... przecież to degeneraci. Chodzą jak cyborgi, nie potrafią sklecić zdania... ty jesteś lepszy - a może ty nie jesteś..."

Nie można pić kontrolowanie, może się to udać raz, dwa, dziesięć, a za jedenastym już będzie źle. Przetestowałem to na sobie, jak wielu z tu obecnych.
Dla mnie słowo "pokora" w trzeźwieniu niewiele znaczy, bo niby co ma znaczyć?
Jestem alkoholikiem, nie mogę pić do końca życia. Sięgnięcie po alkohol może zniszczyć mi wiele z tego na co tak ciężko pracuje. Jestem upośledzony, w tej walce alkohol ma dzięki temu tak wielką przewagę że można wygrać bitwę, wojny się wygrać nie da, jeżeli będę próbował pić kontrolowanie, czy po prostu pić. Same fakty.

aazazello - Pią 11 Mar, 2011 10:26

Jonesy napisał/a:
zapisać na karb mojego nakręcania się przed weekendem. Ci co nie chcą, może zauważą w tym monologu sens i logikę

Fakt, w swoim monologu jesteś niepotrzebnie agresywny, nie dostrzegam w twoim monologu ani sensu, ani logiki, widzę w nim natomiast brak elementarnej wiedzy o chorobie i twoje wyobrażenia o niej.

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 10:44

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Czy może szukam ostrych wrażeń niczym bohater "Fight Club" który też na wszystkie spotkania chodził bo go to relaksowało?

Dobry film.

Ja Ci nie potrafię doradzić, poza potwierdzeniem tego co ZbOlo napisał.
ZbOlo napisał/a:
Na początku mojej trzeźwej drogi, pycha szeptała mi do ucha: "...ty to jesteś inny, lepszy alkoholik niż Ci koledzy z terapii... przecież to degeneraci. Chodzą jak cyborgi, nie potrafią sklecić zdania... ty jesteś lepszy - a może ty nie jesteś..."

Nie można pić kontrolowanie, może się to udać raz, dwa, dziesięć, a za jedenastym już będzie źle. Przetestowałem to na sobie, jak wielu z tu obecnych.
Dla mnie słowo "pokora" w trzeźwieniu niewiele znaczy, bo niby co ma znaczyć?
Jestem alkoholikiem, nie mogę pić do końca życia. Sięgnięcie po alkohol może zniszczyć mi wiele z tego na co tak ciężko pracuje. Jestem upośledzony, w tej walce alkohol ma dzięki temu tak wielką przewagę że można wygrać bitwę, wojny się wygrać nie da, jeżeli będę próbował pić kontrolowanie, czy po prostu pić. Same fakty.


29 stron w tym temacie. Napisz mi proszę, w którym miejscu napisałem, że moją intencją jest picie kontrolowane?
Podzieliłem sie tylko myślami jakich doświadczałem przed wyjazdem. Rozumiem, że żaden z was takich myśli nie doświadcza, bo "dogłębnie wam udowodniono że jesteście alkoholikami" oraz że "zdobyliście gruntowną wiedzę".
Dochodzę pomału do wniosku, że według niektóych z was, muszę iść utartym szlaczkiem - na zamkniętą terapię, do psychologa, na terapię indywidualną, na terapię grupową, na mitingi aa. I dopiero wtedy będę doinformowany i uświadomiony. Przypuszczam, że (o ile mi się uda) za 2 miesiące napiszę że nie piję, stwierdzicie że mam d***, przy 5 miesiącu napiszecie że jesteście ciekawi kiedy pęknę. Może się przypadkiem zdarzyć że i rok wytrzymam, to też pewnie skomentujecie. A jak po 4 czy 5 latach wypiję (albo za miesiąc lub 2) powiecie, no to było do przewidzenia...

ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 10:44

Jonesy napisał/a:
Mnie nikt nie musi nic udowadniać, ja wiem kim jestem

"...obyś nigdy nie wyzdrowiał...", takie życzenia m.in. słyszałem na mojej drugiej rocznicy trzeźwienia... jakie to mądre!

Mario - Pią 11 Mar, 2011 10:48

Jonesy napisał/a:
No i trochę zdenerwowało mnie stwierdzenie, że na spotkaniu powinni mi udowodnić że jestem alkoholikiem

Proste, pisane zapewne z serca,beż żadnych podtekstów, podyktowane rozumną inteligencją zdanie.
Ot tak, rzucone w ferworze dyskusji, aby zachować logiczny ciąg wypowiedzi i zupełnie nieświadomie, co do jego ukrytego znaczenia.

A ileż zawiera prawdy o Tobie i jak bardzo pokazuje na jakim etapie akceptacji ( o której koles z wyszczerzonymi zębami ponizej wspomina ) jesteś :)
Jonesy napisał/a:
Powiedz kolego Mario, czy tobie udowodniono dobitnie że jesteś alkoholikiem? Czy to udowodnienie skutecznie powstrzymało Cię od picia

Tak. Dwukrotnie i dobitnie.
Oczywiście, że nie powstrzymało. Kilka lat piłem jako zdiagnozowany i zupełnie pogodzony z taką diagnozą alkoholik.
Pic polega na tym, że ktoś kto zaakceptuje, że jest alkoholikiem, może powrócić do picia a może i nie.
Natomiast ten który tej akceptacji nie ma, powróci zawsze :bezradny:

JaKaJA - Pią 11 Mar, 2011 10:51

hehhh bo my-alkoholicy na początku drogi mamy tak zryte bereciki,że nawet nie zdajemy sobie sprawy co robą z nami mechanizmy choroby....nie ma jednej,jedynej dobrej drogi ale faktem jest,ze to o czym piszesz( terapia,mitingi,grupy wsparcia itp) dają dużo większe szanse na to by abstynencję utrzymać i radzić sobie z głodami i nawrotami w sposób racjonalny i zdrowy a przedewszystkim PORADZIĆ sobie z nimi...
Ja się bardzo cieszę,że nie pijesz już te kilka dni i coś tam robisz z sobą...;)

ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 10:51

Jonesy napisał/a:
A jak po 4 czy 5 latach wypiję (albo za miesiąc lub 2) powiecie, no to było do przewidzenia...

...nawet tak nie myśl... nikt na tym forum nikomu nie życzy zapicia!
Drogi alkoholików są bardzo podobne, a myśli prawie identyczne... musisz nauczyć się słuchać i słyszeć... każdy z nas próbuję "dać Ci narzędzie", byś mógł radzić sobie z nawrotami... spróbuj je dostrzec... a nerwy Ci w tym nie pomogą...

Stokrotka - Pią 11 Mar, 2011 11:01

ZbOlo napisał/a:
...nawet tak nie myśl... nikt na tym forum nikomu nie życzy zapicia!
Drogi alkoholików są bardzo podobne, a myśli prawie identyczne... musisz nauczyć się słuchać i słyszeć... każdy z nas próbuję "dać Ci narzędzie", byś mógł radzić sobie z nawrotami... spróbuj je dostrzec... a nerwy Ci w tym nie pomogą...


Czytając ten wątek również nie zauważyłam aby ktoś życzył ci źle czy wyżywał się na tobie. Natomiast zauważyłam, że sam jesteś bardzo nerwowy i tak jakbyś sam prowokował. Ale mogę się mylić.

Marc-elus - Pią 11 Mar, 2011 11:09

Jonesy napisał/a:
Napisz mi proszę, w którym miejscu napisałem, że moją intencją jest picie kontrolowane?

Nie denerwuj się, napisałem to dlatego żebyś właśnie nie myślał jaki to z Ciebie "kontrolowany" alkoholik, szczególny jak powiedział ZbOlo. Sam piszesz że "masz problem z alkoholem", to się właśnie nazywa alkoholizm, problem to można mieć z wysypką która zniknie. Nerwowy jesteś....
Jonesy napisał/a:
Dochodzę pomału do wniosku, że według niektóych z was, muszę iść utartym szlaczkiem - na zamkniętą terapię, do psychologa, na terapię indywidualną, na terapię grupową, na mitingi aa. I dopiero wtedy będę doinformowany i uświadomiony. Przypuszczam, że (o ile mi się uda) za 2 miesiące napiszę że nie piję, stwierdzicie że mam d***, przy 5 miesiącu napiszecie że jesteście ciekawi kiedy pęknę. Może się przypadkiem zdarzyć że i rok wytrzymam, to też pewnie skomentujecie. A jak po 4 czy 5 latach wypiję (albo za miesiąc lub 2) powiecie, no to było do przewidzenia...

Mylisz mnie z kimś, choć nie przeczę że ktoś może coś napisać tak jak mówisz.
Nie jestem fanatycznym zwolennikiem terapii(w szczególności zamkniętej) czy AA, daleko mi do tego. Po terapii też możesz zacząć pić. Mówię tylko z własnego doświadczenia że mówienie sobie że "mam problem z alkoholem" i nic nie robienie prowadzi do sytuacji "jestem inny, lepszy, nie taki ze mnie menel jak Ci pod sklepem" a potem to jedno piwo, dwa, za miesiąc flaszka z kumplem.... Znam to, oj znam.....

Ja też się *ku**** jak mi to pisali.... teraz się nie denerwuje...

Jacek - Pią 11 Mar, 2011 12:11

Bartku,uwierz w to co ci mówią
bo choć mówią to zdaniami skrótowymi,to wyciągają to z bagażu doświadczeń życiowych
jakie przesili i doświadczyło im życie
ja sam byłem w takich sytuacjach,i gwarantuję ci że nie raz tego doświadczysz
Jonesy napisał/a:
jakie sztuczki robi mój umysł.

a od i przykład
Jonesy napisał/a:
No i trochę zdenerwowało mnie stwierdzenie, że na spotkaniu powinni mi udowodnić że jestem alkoholikiem.

czy nie uważasz że w tym momencie nie byłeś sobą???
czy nie kierowało tobą coś poza tobą ???
i wreszcie to co tak często wspominam - czy to twoje Ja po prostu nie broniło się
Bartku,powiem na moim przykładzie,jak moje ja (moje ego) na początku się broniło
przede wszystkim musiałem zrozumieć,że robię to ja i robię to dla siebie
i nie zauważyłem tego nawet wtenczas gdy już naprawdę to zrozumiałem i naprawdę trzeźwiałem dla siebie
dopiero gdy porównawczo cały okres podchodzenia do pracy nad swoim trzeźwieniem
mogłem porównać i wyciągnąć z tego wnioski
a wliczały się w to i terapia i zapicia , wzloty i upadki ,kontrolowane popijania
aż wreszcie poddanie się i takie prawdziwe przyznanie się że jestem alkoholikiem
i to jest to o czym mówi mario
Mario napisał/a:
udowodnienie człowiekowi, że jednak alkoholikiem jest.

tyleż że nikt ci tego nie udowodni,jak ty sam tego nie zaakceptujesz
Mario z pewnością miał na myśli aby ktoś (terapeuta) przedstawił ci przykład na którym ty sam miał byś się ocenić
ja na ten przykład na terapii od terapeutki Wiesi dostałem zadanie,pójścia na świetlicę
tam wisiała taka wielka tablica,z ok 10 punktami
a te ok 10 pt,miały jeszcze po kilka pod punktów , które określały od 1 - 10
stan alkoholika
a moim zadaniem było się ocenić,w którym punkcie się widzę
ja tam się widziałem w 1 lub 2
a pamiętam że jeden z ostatnich był określany między innymi jako stan padaczkowy
no padaczki nie zaliczyłem,więc tam się wogle nie widziałem
ale ostatecznie pod namową starszych stażem kolegów z pokoju
właśnie odznaczyłem ten punkt z padaczką
i to był mój błąd ,gdyż zrobiłem to dla spokoju,gdyż nie walczyłem aby się czegoś dowiedzieć
koledzy z pokoju,podpowiedzieli że choć widzę jeden podpunkt z danych podpunktów to tam się zapisz,bo inaczej Wiesia ci nie da spokoju i zaatakuje
więc pytam dla kogo ja trzeźwiałem na tej terapii???
dziś mogę sobie porównawczo odpowiedzieć
dla świata,ale nie dla mojego Ja dla siebie
a pierwsze kroki w kierunku trzeźwości pod namową żony
były u lekarza w przychodni na terenie sanatorium (sanatorium jak to się przyjęło u nas gwarowo mawiać)
jednak miałem warunek że żona pójdzie ze mną
była ,lekarz naopowiadał to i owo i zapisał antikol
żona zadowolona,a po wykupie,co dziennie mnie ze szklanką wody podawała
i w jej obecności do dna wypijałem
ale za którymś razem oprócz szklanki wody ,też winkiem zapiłem
oczywiście kontrolowanymi łyczkami,aż do połowy zajechałem
jak coś mnie zaczęło na gardle dusić
resztę wina oddałem koledze,a ja się zmyłem
zanim doszedłem do chaty przeszło
no i pytam dla kogo ja byłem u lekarza???
cheba nie muszę się wysilać aby oddać odpowiedź prawidłową
w końcu już było tak źle ,że nie mogłem się wymigać od propozycji i namowy żony
aby zaliczyć terapię
pamiętam miałem fajną pracę na budowie i wypłacalnego szefa
ale musiałem dla dobra rodziny i namowy żonki odbyć dla mnie tak ważnego punktu jakim była terapia
poszedłem bez wahania do tego lekarza od antikolu po skierowanie
ten mnie skierował na Czarków abym uzgodnił termin
2 lub 3 dni i spakowany (sztućce, szczoteczka do zębów itp) miałem się zgłosić
już nie pamiętam terapia trwała 4 lub 6 tygodni
a po odbyciu moja żona tak mawiała
Jonesy napisał/a:
jej się bardzo podoba jak teraz jest.

i dodawała jeszcze że to był najwspanialszy okres małżeński
i pytam dla kogo trzeźwiałem???
za nim jednak odpowiem,poczekam aż minie pół roku (coś około tego)
bo to właśnie w ten czas zaczęły mnie nachodzić myśli
tyle czasu wytrzymuję,to oznaka że mam nad tym kontrolę
wracał stary nawyk coś w tym stylu
Jonesy napisał/a:
Ale wczoraj przez większość dnia miałem naprawdę głupie myśli.

one wracają,nawet po wielu latach
gdy się nie zrozumie że to co robię robię dla siebie
no bo nie mogę powiedzieć abym zaliczył tę terapie dla siebie
była ona odbębniona dla żony
co jednak nie znaczy że nie otrzymałem na tej terapi narzędzi
tyle że nie mnie się chciało z nich korzystać
nawet po czasie,gdy już naprawdę stanąłem na drodze ku trzeźwości to powiedziałem Wiesi
Wiesiu tam na terapii dałaś mnie coś co ja nawet nie umiałem użyć
Bartku,ja w ciebie wierzę i w twoje intencje do odstawienia alkoholu
ale podobnie jak inni wiem dobrze co potrafi zrobić podświadomość
wiem jakie znaczenie ma "bądź trzeźwy dziś ,nie planuj jutra - bo jutro też kiedyś będzie dziś"
moja wypowiedź nie była by w pełni ,gdy bym nie powiedział w którym momencie
mogłem uznać że trzeźwieję dla siebie
a więc po terapi w pół roku zapiłem i to się ciągnęło jakieś pół roku chlania
aż przyszedł moment gdzie żona wręczyła mnie papier na sprawę rozwodową
nie mogłem uwierzyć że to się dzieje naprawdę
we mnie jak by uderzyły wszystkie pioruny które do teraz walnęły w ziemię
nogi jak z waty ,dzieci już u teściowej
żona wyszła,a we mnie nadzieja jeszcze,pozwoliła na tych nogach się utrzymać i wybiec za nią
żona jednak była już stanowcza przy swoim
ja nie mogłem se dać rady nacisku ,nachlałem się z myślą że to już ostatni raz
na drugi dzień miałem takiego kaca nad kacami
ale to co mnie cisło nie pozwalało sięgnąć po alkohol aby tego kaca leczyć
to był ostatni alkohol we mnie
od tego momentu naprawdę odstawiłem go
odstawiłem go robiąc to dla siebie
aby wróciła żona z dziećmi
bo to one były motywacją ku temu
abym ja miał rodzinę
nie żona trzeźwego męża - bo to tak przy okazji
a niech ma też co chce i dzieci niech mają trzeźwego ojca
ale najważniejsze że ja tego chcę
żonę,dzieci ,nie pić,i to wszystko ja chcę oglądać na trzeźwo

pterodaktyll - Pią 11 Mar, 2011 12:21

Jonesy napisał/a:
Dochodzę pomału do wniosku, że według niektóych z was, muszę iść utartym szlaczkiem - na zamkniętą terapię, do psychologa, na terapię indywidualną, na terapię grupową, na mitingi aa. I dopiero wtedy będę doinformowany i uświadomiony.

Tiaaaa. Tylko do Ciebie jak na razie nie dociera, że trzeźwienie, to gruntowna przebudowa, zdemolowanej przez picie psychiki. Sam na pewno tego nie zrobisz, bo mówiąc krótko nie masz pojęcia jak się za to zabrać.
Jonesy napisał/a:
. Przypuszczam, że (o ile mi się uda) za 2 miesiące napiszę że nie piję, stwierdzicie że mam d***

Czy Ty naprawdę sądzisz, że nikt z nas tego nie przerabiał na własnym grzbiecie?
Jonesy napisał/a:
przy 5 miesiącu napiszecie że jesteście ciekawi kiedy pęknę.

Przyjacielu. To jest Twoje życie i jak je sobie spieprzysz, takie będziesz miał.
Dobrych wyborów życzę, jak mawia mój przyjaciel :)

Maja - Pią 11 Mar, 2011 13:34

ojojoj...niedobrze ze mną,bo bardziej mi do tego,co przechodzi Jonesy...bo w końcu nie było ze mną tak żle,bo przecież jestem bardzo silna i mądra-sama w końcu zdecydowałam się nie pić...moja decyzja...no i nikt mi nie powiedział,ze jestem alkoholiczką...no i w końcu czy na pewno nią jestem???
Maja - Pią 11 Mar, 2011 13:36

Jacek napisał/a:
odstawiłem go robiąc to dla siebie
aby wróciła żona z dziećmi
bo to one były motywacją ku temu
abym ja miał rodzinę
nie żona trzeźwego męża - bo to tak przy okazji
a niech ma też co chce i dzieci niech mają trzeźwego ojca
ale najważniejsze że ja tego chcę
żonę,dzieci ,nie pić,i to wszystko ja chcę oglądać na trzeźwo

Jacku, bardzo pouczający post.
Wszystkiego dobrego:)

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 13:59

Zaczęła się copiątkowa beka z Jonesy'ego...
Stokrotka - Pią 11 Mar, 2011 14:04

ciekawe, że tak to widzisz.
Domyślam sie, że za kilka miesięcy będziesz patrzył na to inaczej.

Marc-elus - Pią 11 Mar, 2011 14:05

Jonesy napisał/a:
Zaczęła się copiątkowa beka z Jonesy'ego...

Przecież Ci tu wszyscy mówią żebyś nie popełniał błędów które zostały popełnione przez nas.
Bądź mądry przed szkodą, a nie jak przysłowiowy Polak.

Spoko, ja też nie mam humoru, jestem w pracy od 6rano, mam ze 38gorączki :(

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 14:18

No więc, weź i wyobraź sobie że mam nawet bardzo dobry humor. Mam z czego być zadowolony.
Dzisiaj mam z czego być zadowolony!

A gdzie ja Marc-elus napisałem, że zamierzam wasze błędy popełniać?

ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 14:22

Jonesy napisał/a:
A gdzie ja Marc-elus napisałem, że zamierzam wasze błędy popełniać?

...tego nie trzeba pisać...

aazazello - Pią 11 Mar, 2011 14:26

Jonesy napisał/a:
Zaczęła się copiątkowa beka z Jonesy'ego...

Wiesz, pomagać można komuś, kto chce tej pomocy, w innym przypadku szkoda czasu i atramentu.

JaKaJA - Pią 11 Mar, 2011 14:30

masz dwa wyjścia albo pośmiać się sam z siebie razem z Nami albo.....;)
Nie pękaj,mnie też "trzepie" najbardziej w piątek i sobote!! ;)

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 14:47

No widzę że co bym nie napisał i tak będzie źle. Piszę że mam dobry humor, źle. Jeszcze mi napiszecie że jestem nielogiczny i agresywny. Piszę że zapowiada się najnormalniejszy dzień i też źle. Napisałem, że wiem że jestem alkoholikiem i też źle. Z racji tego, że napisałem już wszystko, co jest w zgodzie z moimi przemyśleniami i najwyraźniej z akceptacją się nie spotykam, posiedzę sobie cicho i spokojnie. Po co mam się znowu nakręcać albo humor sobie zepsuć. Każde z nas i tak wie swoje.
@ aazazello cieszę się że masz tak silne poczucie misji kolego. Tak sobie dalej powtarzaj. Ale co do dwóch faktów jesteś w błędzie - nie używasz atramentu i nie pomagasz. Przynajmniej mnie. Bo sobie to i może.

JaKaJA - Pią 11 Mar, 2011 14:51

:glupek: tak się zastanawiam czego oczekujesz???
aazazello - Pią 11 Mar, 2011 14:52

Jonesy napisał/a:
aazazello cieszę się że masz tak silne poczucie misji kolego. Tak sobie dalej powtarzaj. Ale co do dwóch faktów jesteś w błędzie - nie używasz atramentu i nie pomagasz. Przynajmniej mnie. Bo sobie to i może

Facet, szczycisz się tym, że masz taki wspaniały i mądry wgląd w siebie a nie zauważasz oczywistej rzeczy: piszesz tutaj od dwóch tygodni i poziom agresywności wzrasta tobie w każdy piątek.
Złośliwość , ironia, sarkazm to również jeden z objawów zachowań agresywnych, ale ty o tym wiesz, przecież ty wiesz wszystko naj.

Klara - Pią 11 Mar, 2011 14:55

Jonesy napisał/a:
Jeszcze mi napiszecie że jestem nielogiczny i agresywny.

Zdaje się, że wolałbyś prowadzić monolog.
Możesz zabronić ludziom komentować Twoje wpisy i wtedy będzie O.K. - będziesz rozmawiał sam ze sobą.
Ja nie widzę, żeby ktoś się z Ciebie naśmiewał.
Po prostu ludzie się dopisują i każdy dodaje jakieś swoje przemyślenia, a Ty się jeżysz.
Całkiem niepotrzebnie :nie:

ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 14:57

Jonesy napisał/a:
No widzę że co bym nie napisał i tak będzie źle

...nie jest tak źle - wrócisz do tych wpisów za parę dni - będziesz miał inny pogląd. Życzę powodzenia Jonesy!

JaKaJA - Pią 11 Mar, 2011 15:00

tak to jest jak z boku wyraźnie widać,że w alkoholiku wszystko krzyczy :CHLAĆ!!!!! a ten nie...nic się nie dzieje....jest super.Wczoraj patrząc na kogoś,słuchając go,zobaczyłm siebie tuż przed zapiciem,te same zachowania,postawy myśli...powiedziałam głośno,co robi,co widzę i że na moje oko,przygotowuje sobie furteczkę a ta w ryk i stwierdziła,że dopiero teraz by się nachlała...moja wina,czy potwierdzenie oczywistych faktów?
Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 15:02

Pierwszy post w piątek 4 marca:
"Wysłany: Pią 04 Mar, 2011 08:24
Ło matko, spokojnie
U mnie słoneczko też świeci a nie przygrzewa (kiedyś wuja mieciu po golnięciu łyka stwierdził :grzeje a nie przyodziewa").
Na razie arbajtam sobie od 15 minut. Znaczy kawka mi się parzy. Wstałem sobie o 5:15, zjadłem dobre sniadanko. Dzień mam tak wypełniony, że w domu dopiero po 17 jestem. Praca i dojazdy trochę czasu zabierają. Ale jak już wspominałem, to nie piątkowych poranków się obawiam. Sobotnie i niedzielne stanowią problem.
Co mam więcej napisać... Może jak kawkę wypiję to się rozruszam trochę.

A taka sytuacja z dzisiejszego dnia:
Po zjedzeniu śniadanka, celem relaksu pozwoliłem sobie na lekturę biedronko-gazetki. A tam po kolei:
grzane piwko po amreykańsku
grzane winko
i wszelakie inne dobra...
Cholerna biedrona..."

Pierwszy post dzisiaj:
"Wysłany: Dzisiaj 8:36
No i witam w ten piątkowy poranek. Leci już 12 dzionek jak jestem normalny. Dobrze mi z tym. Ale wczoraj przez większość dnia miałem naprawdę głupie myśli. Głównie na temat "przecież ja nie jestem alkoholikiem" i tak się cały czas przekonywałem. Nawet w oczekiwaniu na samochód na terapię zadzwoniłem do żony i się pytam: "słuchaj, czy ja się aby nie wydurniam niepotrzebnie?" Odpowiedziała, że nie i mam jechać, bo jej się bardzo podoba jak teraz jest. Naprawdę się cieszę że pojechałem. Jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Nawet jeśli koledzy z form nie umieją za bardzo ustalić co to dokładnie jest za grupa. A mnie tam odpowiada."

No i sobie odpowiedzcie czy ja w oba te piątki zacząłem dzień agresywnie?

aazazello - Pią 11 Mar, 2011 15:06

Jonesy napisał/a:
No i sobie odpowiedzcie czy ja w oba te piątki zacząłem dzień agresywnie?

Odpowiedz mi, tylko szczerze, czy ty chcesz, żebyśmy, poprzez pryzmat swojego doświadczenia, oraz patrzenie na ciebie z boku, informowali ciebie, co widzimy niepokojącego w twoim zachowaniu, czy masz to w głębokim i wolisz nie słuchać i prowadzić monolog?

ZbOlo - Pią 11 Mar, 2011 15:06

Jonesy napisał/a:
No i sobie odpowiedzcie czy ja w oba te piątki zacząłem dzień agresywnie?

...Nie...
...ale bardziej chodzi o to co "pisze" między wierszami "Twój Alkoholizm", my to widzimy... Ty jeszcze nie... czy ja piszę agresywnie...???

Stokrotka - Pią 11 Mar, 2011 15:07

Kiedyś ważna dla mnie osoba, próbując ostatkiem sił przekonać mnie że mam silną depresje powiedziała: "jak ci 5 osób mówi, że jesteś koniem to lepiej sprawdź ceny owsa"
Mario - Pią 11 Mar, 2011 15:12

aazazello napisał/a:
ośliwość , ironia, sarkazm to również jeden z objawów zachowań agresywnych

A jak ktos, z duzym dorobkiem w aspekcie Trzeżwienia tak ma ? To co wtedy ? :roll: :roll:

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 15:13

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Na poprawę humoru...

aazazello - Pią 11 Mar, 2011 15:14

Mario napisał/a:
A jak ktos, z duzym dorobkiem w aspekcie Trzeżwienia tak ma ? To co wtedy ?

To znaczy, że zachowuje się agresywnie :mgreen:

Mario - Pią 11 Mar, 2011 15:46

Cytat:
To znaczy, że zachowuje się agresywnie

Etaaaaaaaaaam :roll: U wspomnianej osoby to po prostu cecha charakteru a nie zachowanie agresywne. Ot, taka malutka, maluteńka, ledwie dostrzegalana wada :mgreen:

KICAJKA - Pią 11 Mar, 2011 16:04

Jonesy napisał/a:
Mam tylko odrobinę więcej szczęścia, które jak wykorzystam odpowiednio, to oszczędzę sobie dalszych przejść, jakie sobie oni zafundowali. A dzięki rozmowom z nimi podtrzymuję w sobie tę cheć bycia kimś normalnym.
Między innymi o to chodzi :) Życzę Ci abyś wytrwale dążył do celu :okok: :kciuki:
Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 20:41

No i jak narazie idzie po mojej myśli...
JaKaJA - Pią 11 Mar, 2011 20:45

znaczy się nie pijesz? ;)
Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 20:58

Znaczy się nie pijem :skromny:
Jacek - Pią 11 Mar, 2011 21:05

Jonesy napisał/a:
nie używasz atramentu i nie pomagasz. Przynajmniej mnie.

Bartku,przyjacielu
może to cię zdziwi co teraz powiem,ale jeśli chodzi o mnie
to ja tobie nie pomagam
ja tu wszedłem na forum aby sobie polepszyć,pomóc
oprucz ciebie było tu paru takich co im popisałem to i owo
ale to tylko tak dla siebie,dla własnego przypomnienia kim jestem
a jeśli coś tam w tych słowach moich ci się spodoba i uszczypniesz dla siebie
to też fajnie - no bo po to tu wszedłeś,prawda???
podobnie jak ja,aby coś uszczypnąć dla siebie

Jonesy - Pią 11 Mar, 2011 22:53

Jacek napisał/a:
Jonesy napisał/a:
nie używasz atramentu i nie pomagasz. Przynajmniej mnie.

Bartku,przyjacielu
może to cię zdziwi co teraz powiem,ale jeśli chodzi o mnie
to ja tobie nie pomagam
ja tu wszedłem na forum aby sobie polepszyć,pomóc
oprucz ciebie było tu paru takich co im popisałem to i owo
ale to tylko tak dla siebie,dla własnego przypomnienia kim jestem
a jeśli coś tam w tych słowach moich ci się spodoba i uszczypniesz dla siebie
to też fajnie - no bo po to tu wszedłeś,prawda???
podobnie jak ja,aby coś uszczypnąć dla siebie


No to jest Twoje zdanie i ja je szanuje. Ja zaś mam swoje zdanie na ten temat. Już to kiedyś Jacku tłumaczyłem zalogowałem się tutaj > popisałem szczerze > pokapowałeś się że z jednego miasta jesteśmy > zaproponowałeś miting > pogadaliśmy o klubie aa i Wiesi > dałeś mi numer telefonu do niej > poszedłem się z nią spotkać > trafiłem do Gostynia na terapię.
I powiedz teraz że nie miałeś w tym udziału? Nie ma tak łatwo...

Pozdrawiam i dobrej nocy życzę wszystkim forumowiczom. Zwłaszcza tym, z którymi nie do końca się zgadzam.

Jacek - Sob 12 Mar, 2011 00:16

Jonesy napisał/a:
I powiedz teraz że nie miałeś w tym udziału?

ależ Bartusiu,ja nigdy temu nie zaprzeczałem
udział w tym był mój ,ale nic by z tego nie wyszło gdyby twoje osobiste ja nic z tym nie zrobiło

Marc-elus - Sob 12 Mar, 2011 21:42

Co tam Jonesy? Luzik? :okok:
Jonesy - Sob 12 Mar, 2011 22:58

Nadal do przodu ;)

Tron-a oglądam. Nowego, bo starego znam na pamięć...
A w kolejce Van Helsing. Jak wytrzymam. Na trzeźwego to wcześniej chodzę spać. Na pewno to coś oznacza, tylko co??? :uoee:

Marc-elus - Sob 12 Mar, 2011 23:32

Jonesy napisał/a:
Na trzeźwego to wcześniej chodzę spać

A ja mam różnie, ale generalnie wcześniej się kładłem jak byłem po alko.
Teraz mam raz tak, raz tak, czasem nie chce mi się spać do 1 w nocy...
Mi się wydaje że to dobrze jak chce Ci się spać, generalnie organizm może odpoczywać bez przeszkód, sen to bardzo zdrowy objaw(no poza paroma schorzeniami).

Jonesy - Pon 14 Mar, 2011 08:05

Jak sen to bardzo zdrowy objaw, to ja muszę być bardzo bardzo zdrowy. Zasypiam natychmiast jak się kładę i spałbym do południa. No ale może to przez to, że w nocy wstaję dopajać małe, i zazwyczaj wstajemy o 6 rano (z racji tego że małym budzików w głowach nie idzie na weekend przestawić...) No i sumienie mam czyste ostatnimi czasy.
Miłego tygodnia wszystkim.

staaw - Pon 14 Mar, 2011 08:10

Jonesy napisał/a:
Jak sen to bardzo zdrowy objaw, to ja muszę być bardzo bardzo zdrowy.

Nie rozpędzaj się, Twoja choroba to F10.2, sen zdrowy, budzenie koszmarne :wysmiewacz:

Powodzenia, miłego tygodnia Jonesy :lol2:

A czyste sumienie, istotnie, pomaga uniknąć koszmarów...

ZbOlo - Pon 14 Mar, 2011 08:10

Jonesy napisał/a:
w nocy wstaję dopajać małe

...ja "doję krówkę" ok. 5 rano - dajemy małej pojeść i... ja do roboty... ;)
Jonesy napisał/a:
Miłego tygodnia wszystkim.

...oby się spełniło... na wzajem...

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 00:31

Idę za ciosem - podobno należy zawsze iśc do przodu, chociaż powoli.
Wespół ze starszą córeczką budujemy drewniany domek dla lalek. Chyba jakiego bloga będę musiał założyć z tego, bo na moim forum szkutniczym mają niezłą bekę z tego projektu...
Spadam "przespać się z problemem"

staaw - Wto 15 Mar, 2011 00:34

Jonesy napisał/a:
Wespół ze starszą córeczką budujemy drewniany domek dla lalek. Chyba jakiego bloga będę musiał założyć z tego, bo na moim forum szkutniczym mają niezłą bekę z tego projektu...

Nie wiedzą, ignoranci, co tracą nie budując domków z córeczkami...

pterodaktyll - Wto 15 Mar, 2011 10:44

staaw napisał/a:
Nie wiedzą, ignoranci, co tracą nie budując domków z córeczkami..

A jeszcze lepiej byłoby zbudować dla córeczki :)

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 11:29

Tu w tym momencie może pojawić się mały problem. Musiałbym Ci kolego szczerze napisać, że bardzo ciężko jest w dzisiejszych czasach zaczynając od "prawie zera" dorobić się samemu i jeszcze dzieci wyprowadzić na prostą. A o co dokładnie chodzi - ano od ślubu mieszkamy u teściów. Dlatego, że wynajem kosztuje, a zawsze uważaliśmy, że lepiej te pieniądze za wynajem zainwestować w kredyt i kupić mieszkanie względnie wybudować się. Jednakże z racji perturbacji zawodowych małżonki (od 4 lat dostaje pracę jako nauczycielka na rok...), no i powiększenia się inwentarza, musieliśmy te plany odłożyć. Ot, proza życia. W chwili obecnej żona ma stabilniejszą sytuację w pracy, ja również jestem po podwyżce i w instytucji pracuję, a dodatkowo dostałem od rodziców śliczną działkę budowlaną. No i poważnie myślimy o budowie. A gdzie mały problem? Ano czytałem niedawno co pisaliście koledze Loczkowi na temat kredytu, i zapewne napiszecie mnie to samo. Cóż mogę powiedzieć, czas nas nie oszczędza, a nerwy też się zużywają i pomału przestaje mi się u teściów podobać coraz bardziej. Dodatkowo mamy tylko jeden pokój a dwójkę dzieci - póki co jest fantastycznie, ale czy tak samo wesoło będzie za parę lat?
No i teraz załóżmy że bierzemy ten kredyt. Na powiedzmy 300 tys. max. Będziemy to spłacać jakieś 30 lat... Domek mały bo i tak na wsi - ot kuchnia, łazienka, toaleta i trzy pokoje. Bo która dziewczynka zostanie na zapyziałej wiosze? Nam się ten klimat podoba, my już z żoną nazachłystywaliśmy się wielkim miastem i nie spodobało się to nam.
No a spłacając kredyt przez 30 lat, załóżmy że się uda i w 25 lat spłacimy to i tak nikt nam nie da drugiego żeby dziewczynki wybudować.
Tak niestety bezczelne i bezwzględne jest polskie państwo, które każdemu na prawo i lewo nakazuje rozmnażanie, ale tylko po to żeby była niewolnicza siła robocza i miał kto płacić podatki. Bo państwo samo w sobie nic nie robi, żeby ułatwić rodzinom start na swoim. Tysiąc złotych becikowego i ulga tysiąc złotych co roku? Fajnie - to weźcie i godnie wychowajcie, wyżywcie i utrzymajcie dzieci zarabiając we dwóch 3000 tysiące na rękę. Do tego opłaty i rachunki. Nawet na kredyt by nie starczyło.
Dlatego też kolego Petrodaktylu buduję z córeczką domek dla lalek. Chociaż mogę jej zapewnić piękne dzieciństwo, do którego będzie mogła wracać w prozie życia dorosłego, gdy będzie kombinować jak samej się ustawić...

ZbOlo - Wto 15 Mar, 2011 11:37

Jonesy napisał/a:
3000 tysiące na rękę

...pewnie 3 tysiące, ale to i tak mało... mam podobną sytuację... :(

anakonda - Wto 15 Mar, 2011 12:24

Przecież jestesmy osobami doroslymi dzieci sa nasze nie panstwowe i to my jako rodzice mamy myslec o naszych pociechach a nie panstwo.Panstwo moze nam pomoc i pomga w jakis sposob (szkoly , szpitale czy innne tam *p****)A gdy dziecko wchodzi w doroslosc to tylko dobra wola panstwa nic wiecej jakby pensje byly przyzwoite to by bylo stac na wynajem itp....zreszta temat rzeka.Przy 3000(wspolne?) tys dochodu taki kredyt brac no no....
pterodaktyll - Wto 15 Mar, 2011 12:27

No cóz .mój żart rykoszetem sie na mnie odbił ale muszę Ci jednak powiedzieć, że ja zaryzykowałem i to więcej niż 300000 i na razie tego nie żałuję a dzieci? Będą miały jeden dom po matce a drugi po ojcu. Z trzecim ten dom zbudowałem i wszystkie jakoś w ten sposób są zabezpieczone a co z tym zrobią??? :bezradny:
Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 12:34

anakonda napisał/a:
Przecież jestesmy osobami doroslymi dzieci sa nasze nie panstwowe i to my jako rodzice mamy myslec o naszych pociechach a nie panstwo.Panstwo moze nam pomoc i pomga w jakis sposob (szkoly , szpitale czy innne tam *p****)A gdy dziecko wchodzi w doroslosc to tylko dobra wola panstwa nic wiecej jakby pensje byly przyzwoite to by bylo stac na wynajem itp....zreszta temat rzeka.Przy 3000(wspolne?) tys dochodu taki kredyt brac no no....


Tak, dzieci są nasze a nie państwa. Ale to państwo trąbi non stop, że naród się starzeje, że łodzi nie chcą mieć dzieci. Dziwisz się że nie chcą? Ja się nie dziwię. Dziecko okazuje się w tych czasach, w tym konkretnym kraju luksusem, na który nie każdy może sobie pozwolić. Bo jasne, nie problem nabombać tych dzieci od groma i trochę. Ale powiedz mi szczerze kolego, ile dzieci jesteś w stanie godnie wychować i wyuczyć przy tych zarobkach i w tych warunkach jakie nam Polska oferuje?
Oczywiście 3000 tysiące to przejęzyczenie. Chodziło mi o hipotetyczną kwotę 3 tysięcy, jaką średnio zarabiające małżeństwo powinno dysponować. Ot nieco powyżej minimum. Jeżeli natomiast dotykasz problemu kredytu przy 3 tysiakach, to faktycznie, byłby to pomysł conajmniej dziwny. Nasze zarobki jednak plasują się nieco lepiej, więc zdolność kredytową mamy, nawet pomimo faktu posiadania dwójki dzieci (co też było moim zdaniem pytaniem lekko nie na miejscu ze strony banku w którym z żoną mamy konta od 10 lat conajmniej).

anakonda - Wto 15 Mar, 2011 12:37

Jonesy napisał/a:
ę. Ale powiedz mi szczerze kolego, ile dzieci jesteś w stanie godnie wychować i wyuczyć przy tych zarobkach i w tych warunkach jakie nam Polska oferuje?


Godnie kazde .... nie myl wychowania dziecka z portfelem .. znam rodziny biedne gdziue sie im nie przelewa a relacje marzenie......


Polska to dziwny kraj ze najlepsze fuchy sa budzetowce i jeszce ciagle im malo :P ...nic nie wytwarzaja a kokosy zarabiaja a jaki social ...ehhhhhhh

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 12:44

pterodaktyll napisał/a:
No cóz .mój żart rykoszetem sie na mnie odbił ale muszę Ci jednak powiedzieć, że ja zaryzykowałem i to więcej niż 300000 i na razie tego nie żałuję a dzieci? Będą miały jeden dom po matce a drugi po ojcu. Z trzecim ten dom zbudowałem i wszystkie jakoś w ten sposób są zabezpieczone a co z tym zrobią??? :bezradny:

Jeżeli posiadasz już jeden dom i Twoja małżonka drugi, a trzeci budujesz, to jesteś w naprawdę komfortowej sytuacji. I powiem brzydko, że bardzo Ci zazdroszczę. Ja uważam, że otrzymawszy działkę od rodziców, dostałem gwiazdkę z nieba. Co prawda mają jeszcze dwa mieszkania w kamienicy w Poznaniu (ale jak już wspominałem dosyć mamy "big city life") a poza tym mam jeszcze rozdzeństwo. W związku z tym doszedłem z rodzicami do wniosku, że to najlepsza decyzja dla wszystkich. Ale posiadać dwa domy i trzeci budować. Nieźle.

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 12:53

anakonda napisał/a:

Polska to dziwny kraj ze najlepsze fuchy sa budzetowce i jeszce ciagle im malo :P ...nic nie wytwarzaja a kokosy zarabiaja a jaki social ...ehhhhhhh


No ja jestem informatykiem akurat. To nawet nic nie wytwarzam. Tylko pilnuję żeby działało. A żona nauczycielka - podobno największy nierób na świecie, tylko nawet ciebie tacy nauczyciele czegoś uczyli. Twoje dzieci również uczą. Tylko kompletny psychol oszczędza na kimś, kto uczy przyszłe pokolenia... Bo póki co to można śmiało powiedzieć w przypadku nauczycieli - jaka płaca taka praca.
No a jeżeli zazdrościsz kolego budżetówce, to startuj smiało, nabory są robione co chwila. Odbębnisz stażu pół roku, następnie jako referent przez 5 lat za powiedzmy (ile jest teraz najniższa krajowa?...) potem starszy referent za tyle samo co referent plus ewentualnie stówka więcej. Ale faktycznie masz socjal. I 4 dni urlopu na żądanie honorowane w pełni. Jesteś pewien że to taka fajna fucha? Chyba że mówisz o stanowiskach kierowniczych, niestety na te od razu nie biorą. Albo o stanowiskach informatycznych lub innych technicznie - tu akurat, z racji tego, że chętnych wielu a miejsc mało, należy się trochę wykazać. Ale tylko trochę. To jak, skusisz się?
I może wychowasz godnie dziecko mając pusty portfel, ale czy będziesz uważał, że dałeś mu wszystko co mogłeś??

anakonda - Wto 15 Mar, 2011 13:09

Jonesy napisał/a:
o a jeżeli zazdrościsz kolego budżetówce, to startuj smiało, nabory są robione co chwila.


NIe zazdroszcze siostre mam nauczycielke znajomych urzednikow itp .....Taki nauczyciel ile wolnego wow...daleko nie musze siegnac tylko do niemiec (mam znajomego juz emerytowany nauczyciel ) to i tak sie dizwi ze dobrze zarabiaja za tyle godzin w pracy...nie bede tu spamowal takimi *p**** ... I nie zazdroszcze tylko pisze ze to nie normalne jest aby praca w budzetowce byla szczytem marzen wiekszosci ludzi chory kraj i zasady ...


Cytat:
Albo o stanowiskach informatycznych lub innych technicznie - tu akurat, z racji tego, że chętnych wielu a miejsc mało, należy się trochę wykazać. Ale tylko trochę.



Byc moze w twoim wypadku tak bylo.....ale praca w dobrze platnej budzetowce to przede wszystkim uklady...w malej spolecznosci lokalnej bardzo dobrze to widac pracuja ciotki wujkowie syowie zieciowie kuzyni ...znjaomii rodziny itd....no moze jakis promil tam tez jest z uczciwych konkursow

morfeusz - Wto 15 Mar, 2011 14:36

A może by tak na początek mieszkanie z Towarzystwa Budownictwa Społecznego by uniezależnić się od teściów?Partycypacja jest 30% resztę dokłada budżet.No chyba,że w twojej miejscowości czegoś takiego nie ma
Jacek - Wto 15 Mar, 2011 14:50

Jonesy napisał/a:
Wespół ze starszą córeczką budujemy drewniany domek dla lalek.

w wojsku to ja posadziłem cały las,młodych drzewek
córci zbudowałem domek dla lalek
jeno jeszcze ze synem mnie nie wyszło :rozpacz:

ZbOlo - Wto 15 Mar, 2011 14:51

Jacek napisał/a:
jeno jeszcze ze synem mnie nie wyszło

...Jacku :pocieszacz: Picasso miał ponad 80 lat jak został ojcem - wszystko przed Tobą...

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 14:53

Jacek napisał/a:

córci zbudowałem domek dla lalek


Juz nie histeryzuj...
Ale najwyraźniej mamy do pogadania. Mów tu szybko, a nawet pisz, jaki domek, z czego robiłeś, jak duży i ile Ci zajęło...
No, czekam, czekam...

ZbOlo - Wto 15 Mar, 2011 14:59

Jonesy napisał/a:
No, czekam, czekam...

...może taki, prosty, gustowny i nie drogi:

Jacek - Wto 15 Mar, 2011 15:08

Jonesy napisał/a:
Mów tu szybko,

spoko,czytałem jeszcze
no mniej więcej jak ten powyżej,co go tam Zbyszko wkleił
jeno może bez tej kolorystyki
ZbOlo napisał/a:
..Jacku :pocieszacz: Picasso miał ponad 80 lat jak został ojcem

znaczy się ,zmalował???
ZbOlo napisał/a:
80 lat jak został ojcem - wszystko przed Tobą...

:shock: tyż mi pocieszynie łłłłłłłłłłłłłłłłłłaaaaaaaaaaaaaaaaaa :beczy:
anakonda napisał/a:
Panstwo moze nam pomoc i pomga w jakis sposob (szkoly...[...]

no kolego,dzieci to ty nie masz,to zaraz widać

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 15:18

ZbOlo napisał/a:
Jonesy napisał/a:
No, czekam, czekam...

...może taki, prosty, gustowny i nie drogi:
Obrazek

Myślałem raczej o czymś w takim stylu...
Wiecie, modelarzem jestem, muszę się porozwijać nieco :)

pietruszka - Wto 15 Mar, 2011 15:28

Może ten link Ci się przyda
https://picasaweb.google.com/sherree2
i ten
https://picasaweb.google.com/KaterinaMaks

Jacek - Wto 15 Mar, 2011 15:35

Jonesy napisał/a:
Myślałem raczej o czymś w takim stylu...

:shock:
kruca fix i poco ja się odzywałem :oops:
zostańmy może przy tym temacie posadzonego lasu :skromny:

Jonesy - Wto 15 Mar, 2011 15:43

pietruszka napisał/a:
Może ten link Ci się przyda
https://picasaweb.google.com/sherree2
i ten
https://picasaweb.google.com/KaterinaMaks


Wow, świetne te liny. Czyżbyś koleżanko uprawiała tę jakże piękną, a dla normalnego mężczyzny niezbyt zrozumiałą sztukę?

Czego się dla dzieci nie robi :)

anakonda - Wto 15 Mar, 2011 15:48

Jacek napisał/a:
no kolego,dzieci to ty nie masz,to zaraz widać



moze wrozenie zostaw bardziej kompetetnym osoba

pietruszka - Wto 15 Mar, 2011 15:49

Jonesy napisał/a:
Wow, świetne te liny. Czyżbyś koleżanko uprawiała tę jakże piękną, a dla normalnego mężczyzny niezbyt zrozumiałą sztukę?

niestety nie, ale ogólnie interesuję się różnymi kreatywnymi robótkami, a jak klasycznej współuzależnionej młotek, wiertarka i szlifierka nie są mi obce :wysmiewacz: I znam pewne ścieżki własnych inspiracji, to dlaczego się nie podzielić tymi dróżkami? Cieszę się że się przydadzą. My niestety dzieci nie mamy, ale pamiętam, że w dzieciństwie to taki domek chciałam mieć, chociaż prawie się nie bawiłam lalkami. Mój tata by pewnie umiał, ale nie miał czasu... Wrrrr... pracoholik był...

Tomoe - Wto 15 Mar, 2011 16:17

pietruszka napisał/a:
jak klasycznej współuzależnionej młotek, wiertarka i szlifierka nie są mi obce


Kurde, to ja nie jestem klasyczna, bo młotek, owszem, znam z praktyki, ale pozostałe dwa narzędzia są mi obce. :szok:

Jacek - Wto 15 Mar, 2011 16:24

anakonda napisał/a:
moze wrozenie zostaw bardziej kompetetnym osoba

drogi anakondziu
uważasz się za kompetentną osobę
a nie masz pojęcia ile mnie szkoła kosztuje
to nie wróżby to są fakty,stąd te podejrzenia braku dzieci u ciebie

pietruszka - Wto 15 Mar, 2011 17:22

Tomoe napisał/a:
pietruszka napisał/a:
jak klasycznej współuzależnionej młotek, wiertarka i szlifierka nie są mi obce


Kurde, to ja nie jestem klasyczna, bo młotek, owszem, znam z praktyki, ale pozostałe dwa narzędzia są mi obce. :szok:

przepraszam za uogólnienie (jeszcze ktoś pomyśli, że to jedna z cech przydatnych do diagnozy współuzależnienia ;) ). Pamiętam na mojej grupie terapeutycznej rozwinęła się dyskusja na temat tradycyjnie męskich prac, wykonywanych przez żony alkoholików. I zaczęła się licytacja na wesoło:
" a ja to skręciłam sama szafę synowi, bo tydzień stała, a mąż nie miał siły".
" o a ja sama kładłam podłogę z paneli, bo jego głowa bolała, a na fachowca nie było mnie stać"
"wszystkie dziury, wszystkie dyble w moim domu są moją robotą"
Jedna z nas nawet sama wymieniała kibel.
Moim "wyczynem" była samodzielna wymiana akumulatora i zdejmowanie tłumika w samochodzie, a i jeszcze wnoszenie kuchenki gazowej z koleżanką.
Ale fakt, moja grupa była dość niezwykła. Kilka wspólnych babskich przeprowadzek nawet mamy za sobą. Ja byłam "transportem" czyli prowadziłam ciężarówkę (no Poloneza Tracka ale tego najdłuższego). Większość z nas terapia wyleczyła z tej samowystarczalności. Mężczyźni mają jednak więcej siły fizycznej i czasem warto przestać być Zosią- Samosią i poprosić o pomoc faceta. Ale choć teraz nie tykam się wiertarki, to szlifiereczki używam, jak mnie najdzie ochota pomajsterkować.

I tak sobie pomyślałam w temacie tego domku dla lalek. Nie pomyślałam nawet, że to moja mama mogła mi taki zbudować. Chyba właśnie tego jednak oczekuje się od Taty. :)

Tomoe - Wto 15 Mar, 2011 17:30

Hmmm... kiedy w 1991 roku wprowadziłam się do tego mieszkania, w którym do dzisiaj mieszkam, własnoręcznie zdrapywałam i myłam wszystkie ściany, a potem malowałam je farbą emulsyjną, pędzelkiem o szerokości 10 centymetrów...
Cztery warstwy farby kładłam na ścianach tą metodą.
I też byłam bardzo dumna z tej swojej samowystarczalności.
Dedeowiec bohater - klasyka gatunku.
A jak chętnie sobie potem pasożytów rozmaitych nawpuszczałam do tego mojego domeczku... :roll:

anakonda - Wto 15 Mar, 2011 17:44

Jacek napisał/a:
drogi anakondziu
uważasz się za kompetentną osobę
a nie masz pojęcia ile mnie szkoła kosztuje
to nie wróżby to są fakty,stąd te podejrzenia braku dzieci u ciebie



Sam teraz (staram sie)wychowuje nastoletniego syna wiem co ile kosztuje i wiesz czasami mnie szlag trafia ze nie mam kasy na cos tam.Ale nie przesdadzajmy rodzice sa od wychowania od placenie panstwo moze nam pomgac lecz nie musi

Jacek - Wto 15 Mar, 2011 19:32

anakonda napisał/a:
Ale nie przesdadzajmy rodzice sa od wychowania od placenie panstwo moze nam pomgac lecz nie musi

jak najbardziej,staram się aby wywiązać się z roli rodzica
a co do państwa,to niektórzy państwo mają takie ulubione powiedzonko
"niedługo będziemy płacić za powietrze,za to że słoneczko świeci"
a nie widzą że już za to płacą
bo to te wymuszone płace
płace które robią z człeka niewolnika i bat nad głową
bo czy to moja wina że się urodziłem
czy mogę coś sobie upolować w lasach aby przeżyć
czy moge coś zasiać na ziemi na której się urodziłem (glob)aby zebrać by móc przeżyć
nie bo to państwowe i to oni mnie nie pozwolą
bo to oni trzymają ten władczy bat i robią ze mnie niewolnika
to jest jeden z powodów dla których nie chodzę na fuchy dodatkową pracę po pracy
bo mnie się to słoneczko i tak należy i powietrze do głębokiego nabrania oddechu
a gdy byś nie zrozumiał tej ostatniej linijki to powiem jaśniej
państwo w pierwej mnie zabiera w postaci ogromnego podatku
aby zaś oddać w postaci szkoły,jakby to ich własny datek
i te cienką zapłatę zwaną wynagrodzeniem za pracę
i po której po pobraniu podatku zostaje na pocieszenie że mam na spłatę raty kredytu
i proszę nie mów mnie że dają ,gdyż to jest to co czasem mnie moje oddawają
i nie zawsze chętnie ,bo rzekomo nie spełniam jakiś warunków
w postaci przekroczenia jednego złotego :wysmiewacz:
no :tak: i niech mnie teraz kto powie że w złotówce nie siła
anakonda napisał/a:
Sam teraz (staram sie)wychowuje nastoletniego syna

przepraszam serdecznie,że źle określiłem twoją wypowiedź

pterodaktyll - Wto 15 Mar, 2011 20:59

Jonesy napisał/a:

Jeżeli posiadasz już jeden dom i Twoja małżonka drugi, a trzeci budujesz

to nie tak, źle zrozumiałeś. W jednym mieszka była żona z dwójką dzieci a ja z najstarszym synem zbudowałem drugi i tam mieszkam :)
Jonesy napisał/a:
Ja uważam, że otrzymawszy działkę od rodziców, dostałem gwiazdkę z nieba.

Cholera żeby mnie ktoś taki prezent zrobił...... :bezradny:
anakonda napisał/a:
.Taki nauczyciel ile wolnego wow.

Bosheee, jeszcze jeden :szok: chętnie się z Toba zamienię

Jacek - Wto 15 Mar, 2011 23:11

pterodaktyll napisał/a:
Jonesy napisał/a:

Jeżeli posiadasz już jeden dom i Twoja małżonka drugi, a trzeci budujesz

to nie tak, źle zrozumiałeś. W jednym mieszka była żona z dwójką dzieci a ja z najstarszym synem zbudowałem drugi i tam mieszkam :)

coś czułem w tym namieszania
Pterusiu przyznaj się bo ja też tak jak Bartuś odebrałem :)

pterodaktyll - Wto 15 Mar, 2011 23:17

Jacek napisał/a:
Pterusiu przyznaj się bo ja też tak jak Bartuś odebrałem

Dyc już napisałem :bezradny:

Jacek - Wto 15 Mar, 2011 23:54

pterodaktyll napisał/a:
to nie tak, źle zrozumiałeś.

to ma być to Dyc
to wtakim razie to Dyć to stary pijacki nawyk :mgreen:

pterodaktyll - Śro 16 Mar, 2011 15:02

Jacek napisał/a:
Dyć to stary pijacki nawyk

A kimże ja jestem jeśli nie starym pijakiem :bezradny: to i tak gadam :lol2:

ZbOlo - Śro 16 Mar, 2011 15:14

pterodaktyll napisał/a:
A kimże ja jestem jeśli nie starym pijakiem

...a dyć to prawda...

Jonesy - Śro 16 Mar, 2011 15:23

Informuję ciekawskich, że wciąż się z wami kulam. Jutro mam kolejną terapio-grupę wsparcia. Może to dziwne, ale nie mogę się doczekać...
No i piątek niezadługo. Trzecie moje podejście do forum będzie... Liczę na was mocno.

A teraz z ciekawostek, patrząc po loginie, można i nawet słusznie dojść do wniosku, że jestem fanem Indiany Jonesa. No cóż, mam małego hopla. Zafundowałem sobie kurtkę robioną przez oryginalnego krawca, który szył na potrzeby 1 i 3 części. A że było mi mało to kupiłem sobie kapelusza... I o ile kurtkę każdy przeżył, to na wzmiankę o kapeluszu żona stwierdziła że mam nie pajacować... Nie będę już wnikał, w to że facet w dobrze zrobionym kapeluszu wygląda elegancko (patrz serial Czas Honoru), ale niektórym nie wytłumaczysz. No i wczoraj, korzystając z ciepłej pogody wróciłem do domu z pracy w kapeluszu. Z początku miałem opory, ale potem stwierdziłem, że co to za dziwny wstyd w porównaniu z tym jak musiałem na mitingu wstać i się przyznać że jestem aa. Ale zaraz naszła mnie druga refleksja - ja się wstydzę kapelusza (dziwne się rzeczy dzieją w łowie człowieka - najpierw kupi za niemałe siano a potem wstyda się nosić), potem wstydzę że się leczę i staram się coś zmienić. Ale jak w sklepie po 6 piw kupowałem, albo w domu mnie kobita w kiblu z piwem łapała to się nie wstydziłem...
Ehhh, głupiś człowiecze, głupiś...

jolkajolka - Śro 16 Mar, 2011 18:06

Dobrze prawisz,Jonesy :)
Jacek - Śro 16 Mar, 2011 19:00

ZbOlo napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
A kimże ja jestem jeśli nie starym pijakiem

...a dyć to prawda...

eee wcale nie :nie:
prawdy są trzy
- ta prawdziwa
- ta pośrednia
- i g***o prawda
no i wy trzymacie się tej trzeciej wersji :figielek:
gdyż prawdą jest to że z alkoholika nie zrobisz pijaka
a stare nawyki pijackie należy niwelować
a nie nimi się przechwalać :mgreen:

Jacek - Śro 16 Mar, 2011 19:01

Jonesy napisał/a:
Może to dziwne, ale nie mogę się doczekać...

mnie to nie dziwi
też tak miałem

pterodaktyll - Śro 16 Mar, 2011 19:26

Jacek napisał/a:
stare nawyki pijackie należy niwelować
a nie nimi się przechwalać

Czepiasz się nieistotnych szczegółów :p

Jacek - Śro 16 Mar, 2011 19:53

pterodaktyll napisał/a:
Jacek napisał/a:
stare nawyki pijackie należy niwelować
a nie nimi się przechwalać

Czepiasz się nieistotnych szczegółów :p

bo cię lubię :p
nie znasz przysłowia "kto się czubi ten się lubi"
no czy robił bym to gdy bym cię nie szanował
zupełnie inaczej bym cię potraktował
a tak jeszcze żyjesz :roll:

pterodaktyll - Śro 16 Mar, 2011 19:57

Jacek napisał/a:
a tak jeszcze żyjesz

Bóg zapłać dobry człowieku :p

Jacek - Śro 16 Mar, 2011 19:59

Ptercio znasz tego kompoza

[img][/img]
pikne nie??? :)

Marc-elus - Śro 16 Mar, 2011 20:02

Jacku, dla Ciebie, ze wspaniałego filmu o ludziach głębokiej wiary:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Jacek - Śro 16 Mar, 2011 20:10

dzięki Tomku :)
pterodaktyll - Śro 16 Mar, 2011 20:17

Jacek napisał/a:
pikne nie??
:chmurka:
Jonesy - Czw 17 Mar, 2011 00:21

Pogralim sobie na obojach, pośpiewalim a teraz Ci co mają bezsennośc (niekoniecznie alkoholową) mogą sobie poczytać:
http://www.dollshouseforu...ho-cottage.html
Tak tak, nie odpuszczam, moja córeczka będzie miała domek dla lalek i to jak dobrze pójdzie do 1 czerwca. A do gwiazdki zrobię kolejny, wiekszy, coby się z siostrą mogła bawić. Powiem wam, że motyw krasnoludków i królewny śnieżki przerabiam na bieżąco - mała lubi te stare bajki disneya...

pietruszka - Czw 17 Mar, 2011 00:53

o ho ho ho Międzynarodowa społeczność budowniczych domków dla lalek :) Niestety zdjęć niezalogowani nie widzą. Ale pochwalisz się tu na forum?
ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 07:29

Jacek napisał/a:
prawdy są trzy
- ta prawdziwa
- ta pośrednia
- i g***o prawda

...parafraza ks. Tischnera... ;)

Tomoe - Czw 17 Mar, 2011 11:21

Jonesy napisał/a:

No i piątek niezadługo. Trzecie moje podejście do forum będzie... Liczę na was mocno.


No, ostatni piątek jakoś przetrwałam cało i zdrowo poza polem bitwy, bo się w twoim temacie nie odzywałam.
Na jutro też mam taki plan... :lol2:

Jonesy - Czw 17 Mar, 2011 12:05

No i masz. Tak czułem, że niektórzy się powstrzymują od wypowiedzi :)
Mimo wszystko jednak liczę na was i na małe podniesienie ciśnienia. Już zaczyna mi takie przebieg piątku w krew wchodzić.
Dzisiaj niestety bez terapii - terapeutka ma zwolnienie lekarskie. Takiej sytuacji to nie zakładałem... (znaczy, nie że bez tego to koniec ze mną, po prostu fakt, że doktor bierze zwolnienie lekarskie mnie zaskoczył)

sabatka - Czw 17 Mar, 2011 12:53

lekarz też człowiek :rotfl:
mój najstarszy trenuje origami, czasem nawet mu się udaje mnie wciągnąć w to. a jak łódeczka??

ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 13:02

Jonesy napisał/a:
Mimo wszystko jednak liczę na was i na małe podniesienie ciśnienia.

...no to chyba prośba do dziewczyn... ;)

ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 13:03

...no chyba, że chcesz by Cię zwyczajnie *ku****...
Jonesy - Czw 17 Mar, 2011 13:22

sabatka napisał/a:
lekarz też człowiek :rotfl:
mój najstarszy trenuje origami, czasem nawet mu się udaje mnie wciągnąć w to. a jak łódeczka??


Powiem szczerze - z racji tego że od ostatniego roku stocznia (z racji tego że mieści się w piwnicy) była moim bunkrem alkoholowym, miałem obawy żeby tam zajrzeć. Ale przedwczoraj wpadłem na godzinkę, a wczoraj posprzątałem, wywaliłem puszki i flaszki i prawie 3 godziny modelowałem. Zawiasiki robiłem (tyle roboty żeby były ruchome, a drzwiczki i tak wklejone na stałe...) bo nadbudówki trzeba zamontować i maszty stawiać.
No i mam już koncepcję domku. Duży nie bedzie (parter-kuchnia i pokój, oraz poddasze - pokój i łazienka) przed domkiem taras, a na tarasie huśtawka. W skali 1:12 to będzie, więc dosyć duże. Teraz to muszę na papier przenieść. Następnie w Corelu wyrysować. Proste, jak nie trzeba tracić czasu na kombinowanie jak i gdzie się nachlać.

ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 13:24

Jonesy napisał/a:
od ostatniego roku stocznia (z racji tego że mieści się w piwnicy)

...wiem, że to literówka - ale musisz mieć sporą piwnicę... :wysmiewacz:

ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 13:26

Jonesy napisał/a:
Teraz to muszę na papier przenieść. Następnie w Corelu wyrysować. Proste, jak nie trzeba tracić czasu na kombinowanie jak i gdzie się nachlać.

...podziwiam ludzi z pasją... hobby też pomaga w trzeźwieniu..

Marc-elus - Czw 17 Mar, 2011 13:26

Jonesy napisał/a:
stocznia
Jonesy napisał/a:
była moim bunkrem alkoholowym

Piękny kalambur, po prostu staczałeś się tam coraz bardziej. ;)

Jonesy - Czw 17 Mar, 2011 13:32

Tak, słowo stocznia budzi we mnie pewne mieszane uczucia. Zbolo, to nie literówka, stocznia do modeli w skali od 1:36 do 1:96 jak najbardziej nie zajmie za dużo miejsca w piwnicy. Ale swego czasu na pytanie co robię, żona odpowiadała - siedzi w piwnicy i jacht zbija...
ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 13:47

Jonesy napisał/a:
Zbolo, to nie literówka

...a ja myślałem, że od STYCZNIA ostatniego roku, piwnica stała się Twoim bunkrem... no to przepraszam "stoczniowcu"... ;)

ZbOlo - Czw 17 Mar, 2011 13:48

Jonesy napisał/a:
siedzi w piwnicy i jacht zbija...

...lepiej, że jacht niż bąki... :wysmiewacz:

pterodaktyll - Czw 17 Mar, 2011 16:17

Jonesy napisał/a:
Pogralim sobie na obojach, pośpiewalim

Muzyk jakiś?? :mysli:

Marc-elus - Czw 17 Mar, 2011 23:57

Jonesy napisał/a:
Tak, słowo stocznia budzi we mnie pewne mieszane uczucia

Ja po pijaku grzebałem w samochodzie, jak tak teraz pomyśle że i hamulce robiłem.... Masakra...

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 00:01

A ja własnie wróciłem. Trzeci wieczorek przepracowany, jak rodzinka śpi. Idzie robota jak marzenie.
Może jutro wrzucę jakiś wyhemłany skan z odręcznego rysunku tego domku dla lalek, com go wymyślił. No roboty mam wiele...
Marcel, ile ja w tej stoczni nie nacudował na bani... A mam tam 3 piły plus dwie wiertarki. Lutownicę i palnik gazowy. I parę jeszcze innych. Szok, że chata cała, bo by mi Belfergor (teściówka) łeb urwała chyba...

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 00:02

Marc-elus napisał/a:
Ja po pijaku grzebałem w samochodzie

...ja kapałem dziecko... skóra cierpnie.... głupek byłem... :szok:

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 00:03

Jonesy napisał/a:
A mam tam 3 piły plus dwie wiertarki. Lutownicę i palnik gazowy

...to niezły arsenał... :szok:

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 00:04

Jonesy napisał/a:
palnik gazowy

Na propan-butan?
Już sobie wyobrażam scenę jak w kreskówkach: Arnold cały osmalony, w ręku model, wokoło zgliszcza domu :lol:

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 00:14

Nie, no mikropalnik na gaz od zapalniczek :P
Z hardkorów to tylko na krajzedze ciąłem. Ale palnik pro-but też teściu ma, ino że w garażu...

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 00:17

Jonesy napisał/a:
palnik pro-but też teściu ma, ino że w garażu...

...no to większy "pierdut" mógłby być, gdyby były jakieś złoża nafty... ;)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 08:45

Witam wszystkich w ten jakże deszczowy dzionek. Weekend nie napawa zbytnim optymizmem - w taką pogodę deszczową dzieci się nudzą i roznoszą chatę w kawałki ;(
Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 09:37

Tomoe napisał/a:
Dzisiaj jest twój trzeci piątek na trzeźwo. Potrafisz porównać swoje dzisiejsze samopoczucie z tym jak się czułeś tydzień temu i dwa tygodnie temu?
Bardzo jestem ciekawa...
I jeszcze bym cie prosiła o krótki bilans tego, co zrobiłeś dla swojej trzeźwości w tym okresie, odkąd jesteś na forum. jakie formy leczenia zastosowałeś "w realu" i jak oceniasz ich efekty?

Ale to już może w twoim temacie, OK?


Proszę bardzo Tomoe, specjalnie dla Ciebie.
1. samopoczucie mam dzisiaj dokładnie takie samo jak tydzień temu z rana i dwa tygodnie temu z rana. Jak się będzie kształtowało dalej zależy od różnych czynników,
2. wiesz dobrze gdzie uderzyć, żeby przywalić. Oto mój szczery bilans co zrobiłem dla siebie od 28 lutego, kiedy to postanowiłem co postanowiłem:
-byłem na mitingu,
-spotkałem się z terapeutką, która zaproponowała terapię indywidualną oraz grupową (którą to uznaliście za jakiś dziwny twór, ale ustaliliśmy, że jak pomaga to może być)
-byłem raz na terapii grupowej (dlaczego tylko raz, ano dlatego, że terapeutka ma zwolnienie lekarskie i odwołała wczorajsze spotkanie, z tej samej przyczyny nie byłem na terapii indywidualnej we wtorek).
Teraz nie tłumacząc się, ale uprzedzając fakty - możesz (możecie) zarzucić mi, że jak nie ma terapii to przecież mogę chodzić na mitingi aa. Faktycznie mogę, ale po pierwszym mitingu miałem mieszane uczucia - połowa uczestników była tam najwyraźniej z przymusu mając wszystko w du***, 1/4 była świeżo po detoksie i reszta to, za przeproszeniem "raczej emeryci z długim stażem". Za wyjątkiem Jacka. No sorry, ale nie czuję się dobrze w takim gronie, w zasadzie to mało komfortowo. Nikt tam za bardzo nie był chętny do rozmowy. Co innego ta grupa otwarta - mało że towarzystwo zbliżone wiekiem do mnie, to też jakoś bardziej otwarte.
Chciałbym, żebyś (żebyście) mnie dobrze zrozumieli - mam numer telefonu do Jacka, do terapeutki i do jednego z kolegów z terapii (nie pije od ponad 5 lat), w razie czego będę potrzebował pogadać to zadzwonię.

Teraz mógłbym w sumie już posta zatwierdzić i wysłać, ale jeszcze coś napiszę. Zapewne dla niektórych z was, to co zrobiłem, to tak naprawdę nic nie zrobiłem. Ja widzę to inaczej. Po pierwsze, dopuściłem do siebie myśl, że sytuacja w jakiej się znalazłem nie jest normalna. Po drugie postanowiłem coś z tym zrobić - samemu. Nikt mnie nie kopnął w du**sko, nikt mnie nie zostawił, nie dostałem mandatu, nakazu, zwolnienia z pracy. Po prostu w pewnym momencie życia, 28 lutego stwierdziłem że dosyć mam już tego braku kontroli nad swoim życiem i chcę coś z tym zrobić. Szczerze mówiąc nie uważam, że stan mój kwalifikuje mnie na oddział zamknięty czy inny detoks. Nie bujam się po domu licząc pięciominutówki, piętnastominutówki. Staram się wypełnić sobie czas maksymalnie. Poinformowałem też większość znajomych, którzy mogliby być dla mnie zagrożeniem, że nie piję, i że nie jest to stan chwilowy a permanentny. Możecie powiedzieć że nie ma we mnie pokory, ja uważam że jest - nie mam złudzenia gdzieś z tyłu głowy, że za jakiś czas wrócę do picia kontrolowanego, ja przez ostatnie parę lat się tego złudzenia skutecznie pozbawiłem. Nie żałuję żadnej z decyzji jaką podjąłem od 28 lutego.

I wreszcie celem podsumowania - nie ukrywam, że brakuje mi wiedzy. Taką wiedzę zamierzam zdobyć w czasie terapii indywidualnej. Najbardziej zaskakujące są sztuczki jakie nałóg robi z umysłem. Gdy rzucałem papierosy tak tego nie czułem, może dlatego, że miałem znieczulacza. Teraz widzę to z całą jasnością. A raczej nie widzę, ale jestem świadomy tego, że będę manipulowany przez alkohol jeszcze długi czas. Chodzi o to, żeby zdać sobie z tego sprawę, co jest fikcją wytworzoną przez mózg i nałóg a co rzeczywistością. W tym pomaga mi rodzina, głównie żona. Ale też i bez przesady - nie chodzi za mną krok w krok, nie kontroluje mnie. Po kilku poważnych rozmowach doszliśmy do wniosku, że nie będziemy robili z niczego wielkiej hecy. Poczekamy na spokojnie co czas przyniesie. Nic nie przyśpieszymy, bo i po co.

No ale to dopiero trzeci mój tydzień, a jak już wspominałem wcześniej, potrafiłem dużo wytrzymać dla świętego spokoju. I możliwości napicia się w późniejszym terminie. Tylko, że kiedyś każde rzucanie picia było nastawione właśnie na zamydlenie oczu. Tym razem od początku byłem pewien tego co chcę zrobić, co chcę zmienić.

Nie ukrywam, że samopoczucie mam bardzo dobre. Jest mi dobrze z tym, że nie piję. Ale mam cały czas w sobie strach, żebym tego nie spierdzielił. A ten strach się zwiększa z każdą poznaną historią, w której bohater ulega pokusie i zapija. Bo, napiszę teraz szczerze, ale nie chcę nikogo urazić, więc zanim zaczniecie osądzać, przeczytajcie do końca i spróbujcie zrozumieć co chcę powiedzieć. Miałem wiele szczęścia. Co prawda wpadłem w nałóg, ale z jakieś nieodgadnionej przyczyny oprzytomniałem zanim zdążyłem zaliczyć dno, lub narobić bajzlu w swoim życiu. W zasadzie mogę wszystko odkręcić ponosząc tylko jedną "konsekwencję" - nie będę do końca życia pił. Piszę w cudzysłowiu dlatego, że tak naprawdę nie traktuję tego jako konsekwencję czy poświęcenie, to cena jaką muszę zapłacić za głupotę moją i ja się zgadzam ją zapłacić z radością. Ale ta sytuacja (brak uderzenia w dno) ma swoje konsekwencje - większości z was, która przeszła o wiele więcej ode mnie ciężko będzie w to uwierzyć, ale sądzę, że jestem w o wiele większym niebezpieczeństwie niż wy. Ktoś kto widział dno, 100 razy się zastanowi zanim tknie alkohol. Ja tej broni nie mam. Muszę sobie radzić inaczej - muszę czytać te wszystkie historie, słuchać ich i myśleć o nich non stop. Po to żeby zakodować sobie w głowie to co może się stać. Uważam że w tym konkretnym punkcie na ludzi takich jak ja czy Tomasz czyha największe zagrożenie.

Widzisz Tomoe, nie wiem czy dużo zrobiłem dla siebie i dla swojej trzeźwości. Zapewne zaraz to ocenicie. Ja sam siebie nie mogę ocenić, bo nie jestem obiektywny. Ale jedno mogę Ci (Wam) powiedzieć - dla swojej trzeźwości zrobiłem tyle, że zaakceptowałem swoją chorobę, zaakceptowałem fakt że jest nieuleczalna. I uczę się czerpać radość z każdej chwili spędzonej trzeźwo. Czy to dużo czy mało?

jolkajolka - Pią 18 Mar, 2011 09:45

Dla mnie dużo. A jeśli chodzi o osiągnięcie dna,to uważam,że każdy ma swoje. Porównując swoje doświadczenia z doświadczeniami innych,mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że moje"dno" to w zasadzie nic. Ale dla mnie, jak na razie ,aż nadto! I nie chcę szukać innego,wolę tak zostać i tak trzeźwieć. Nie wiem,co mnie jeszcze w życiu czeka,ale staram się trzymać wyznaczonej drogi.
Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 09:46

Jonesy napisał/a:
po pierwszym mitingu miałem mieszane uczucia - połowa uczestników była tam najwyraźniej z przymusu mając wszystko w du***, 1/4 była świeżo po detoksie i reszta to, za przeproszeniem "raczej emeryci z długim stażem". Za wyjątkiem Jacka. No sorry, ale nie czuję się dobrze w takim gronie, w zasadzie to mało komfortowo.


Rozumiem, że Jacek też był na tym mityngu.
Ciekawa jestem, czy ma takie same wrażenia i te same wnioski na temat ludzi, którzy tam byli.... :mysli:

Jacuś, co ty na to, jako drugi znany mi uczestnik tego samego mityngu? :)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 09:53

Tak, Jacek też był na tym mitingu. Skoro już zainicjowałaś to też jestem ciekawy co powie Jacek. Pamiętaj tylko Tomoe, że nie wszystkie odpowiedzi mogą Ci się spodobać.
JaKaJA - Pią 18 Mar, 2011 10:06

Jonesy na moje,zrobiłeś dużo więcej niż ja w na początku mojej drogi,kiedy jeszcze usiłowałam udowodnić sobie i innym,że alkoholiczką nie jestem ;) Dobrze,ze widzisz plusy trzewości a wiedza,ja prócz terapii dużo czytałam na temat,no i rozmowy...rozmowy z alko o dłuższym stażu i wiedzy.Trzymam kciuki :)
Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 10:07

Po prostu jestem ciekawa zestawienia wrażeń dwóch alkoholików uczestniczącym w tym samym wydarzeniu. :)

Ty mówisz, że się czułeś w tej grupie niekomfortowo i z twojego opisu jasno wynika, że ty uważasz, że to postawy i zachowania innych ludzi były tego powodem. Twoim zdaniem - to oni są odpowiedzialni za twój dyskomfort.

Ciekawa jestem czy u Jacka te same postawy i te same zachowania tych samych ludzi również wywołują poczucie dyskomfortu.

Zanim Jacek się się odezwię, coś ci powiem ważnego.
Może to nie w tych ludziach tkwi przyczyna twoich odczuć i wyborów, tylko w tobie?
Twój dyskomfort mógł wynikać z twojego wewnętrznego nastawienia do tych ludzi - a nie z tego jacy oni są.
Czasami wystarczy zmienić swoje wewnętrzne nastawienie do ludzi, aby pozbyć się poczucia dyskomfortu w kontaktach z tymi ludźmi. :)

JaKaJA - Pią 18 Mar, 2011 10:18

Fakt,AA uczy tolerancji,cierpliwości i pokory ;) ja mam to często kiedy np. uczestnik X mówi po raz 10 to samo....;)
Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 10:20

Szczerość za szczerość zatem :)
Będąc początkującym a raczej raczkującym w trzeźwości bywam narażony na różne pokusy. Jak już to napisałem wcześniej, czasami umysł płata mi figle. uważam zatem, że towarzystwo 20-osobowe, w którym ponad połowa to mający wszystko w tyle, siedzący z przymusu penitencjariusze ośrodka zamkniętego są kiepską motywacją dla mnie.
Przypuszczam że wiem do czego zmierzasz Tomoe. Obawiam się, że mogłaś, czytając mnie, dojśc do wniosku że mogę gardzić tymi ludźmi. To byłby błędny wniosek. W pierwszej rozmowie z terapeutką a wcześniej z Jackiem, gdy stwierdzili że przecież pijam tylko w weekendy, więc o co chodzi, powiedziałem krótko i wyraźnie że nie kontroluję swojego picia. Niczym się nie różnię w tym względzie od gościa spod budki z piwem, gospodarza popijającego na polu, czy żula z rowu. Wszyscy mamy ten sam problem, tę samą skazę. Mierzi mnie tylko, że osoby, które mają kompletnie w du*** swoje trzeźwienie, przychodzą na takie spotkania i swoją jawną ignorancją, ironią i lekceważeniem demotywują innych. Być może drażni mnie to bo dopiero zaczynam, nie wiem. Ale drażni. Nie odpowiada mi ta forma. No i idąc dalej tym tropem, teraz będę brzydko szczery, lepiej mi się rozmawia i rozumie problemy alkoholików w moim wieku, gdyż mamy podobne problemy, niż z "jakimś" emerytem. W takich rozmowach chcę znaleźć wzór i przepis na to co robić w określonych sytuacjach, których oni już doświadczyli w swoim trzeźwieniu. Inne problemy dotykają alkoholika na emeryturze czy rencie a zupełnie inne osoba młoda, pracująca, mająca rodzinę. Przepraszam jeżeli zabrzmiało to brzydko, chamsko lub niekulturalnie - po prostu nie wiedziałem jak wyraźniej to napisać. A darzę takim samym szacunkiem każdego, kto na ten szacunek zasługuje.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 10:48

Jonesy napisał/a:
lepiej mi się rozmawia i rozumie problemy alkoholików w moim wieku, gdyż mamy podobne problemy, niż z "jakimś" emerytem. W takich rozmowach chcę znaleźć wzór i przepis na to co robić w określonych sytuacjach, których oni już doświadczyli w swoim trzeźwieniu.


Cóż, ja w takim razie nie jestem odpowiednim rozmówcą dla ciebie, bo mam 48 lat a pić przestałam w wieku 41 lat.

Tylko się zastanawiam, czy znajdziesz wielu 29-latków, którzy mają znacznie dłuższy okres trzeźwości od ciebie...
No ale cóż... skoro takie są twoje kryteria... to ja ich nie spełniam. :nie:

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 10:56

W mojej grupie AA najmłodszy uczestnik ma 26 lat i nie pije ponad dwa lata.
A najstarszy ma 76 lat i też nie pije ponad dwa lata.
A najciekawsze jest to, że oni się bardzo lubią, świetnie się dogadują i spotykają się czasem poza mityngami. Często ten młodszy przywozi starszego na spotkania swoim samochodem. :)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 11:02

Widzisz, na siłę starasz się znaleźć coś, do czego można by się przyczepić. Jestem młody i dobrze się czuję w młodym towarzystwie. Nie moja wina, że źle mi się rozmawia o moich problemach z emerytem, jak on ma mnie zrozumieć skoro doświadcza zupełnie innych problemów. Jak ja mam jego z kolei zrozumieć. Jedyne co nas łączy to choroba. Natomiast jeżeli uważasz, że wiek 47 lat zalicza Cię do grona emerytów i nie mamy o czym rozmawiać, mogę tylko wyrazić swój żal, gdyż dyskusje z Tobą uważam za bardzo budujące.
Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 11:04

Tomoe napisał/a:
W mojej grupie AA najmłodszy uczestnik ma 26 lat i nie pije ponad dwa lata.
A najstarszy ma 76 lat i też nie pije ponad dwa lata.
A najciekawsze jest to, że oni się bardzo lubią, świetnie się dogadują i spotykają się czasem poza mityngami. Często ten młodszy przywozi starszego na spotkania swoim samochodem. :)


W moje grupie jeżdżę z 3 chłopakami w wieku od 30 do 40 lat. Wszyscy pracują i mają stosunkowo młode rodziny. Widzisz jakieś analogie? Po prostu lepiej mi się z nimi rozmawia - podobny styl bycia, podobne słownictwo, podobne problemy dnia codziennego. Ot i całą tajemnica.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 11:12

Aha, rozumiem.
No skoro tacy alkoholicy ci najbardziej pasują, i takich masz akurat blisko siebie, to się ich trzymaj. :)
Tylko mam wrażenie że trochę na wyrost napisałeś "jeżdżę z nimi".
Dopiero raz na tej grupie byłeś. :)

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 11:14

Jonesy napisał/a:
Jedyne co nas łączy to choroba.


No właśnie... taki drobiazg... zupełnie na marginesie...

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 11:16

Tomoe napisał/a:
Aha, rozumiem.
No skoro tacy alkoholicy ci najbardziej pasują, i takich masz akurat blisko siebie, to się ich trzymaj. :)
Tylko mam wrażenie że trochę na wyrost napisałeś "jeżdżę z nimi".
Dopiero raz na tej grupie byłeś. :)


Bo zaczęłaś dyskusję jak w 3 tygodniu jestem. Daj mi czas dopojeździć :uoee:

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 11:20

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Jedyne co nas łączy to choroba.


No właśnie... taki drobiazg... zupełnie na marginesie...


Znowu generalizujesz - "tylko choroba" łączy mnie z alkoholikiem emerytem, z alkoholikami w podobnym przedziale wiekowym łączy mnie już nieco więcej, nie zauważyłaś?
Jak uważasz, z kim rozmawiałoby Ci się łatwiej? Z kimś z kim masz więcej wspólnego, czy z kimś z kim łączy Cię tylko podobna choroba?
Czy leżąc w szpitalu wolałabyś leżeć z ludźmi w Twoim wieku, czy z 18-latkami? Albo 25-latkami? Albo z 70 -letnimi emerytkami?

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 11:28

A co ciebie tam przywiodło, co było jedynym powodem że ty trafiłeś do tych grup?
Nie "jednym z wielu" powodów, i nawet nie "najważniejszym" powodem - lecz, powtarzam - jedynym?

Nie poszedłeś tam po to żeby nawiązywać nowe kontakty towarzyskie, tylko żeby się leczyć z alkoholizmu.
Razem z innymi alkoholikami.

Moja grupa terapeutyczna składała się wyłącznie z mężczyzn.
Jak myślisz, ile ja, jedyna w tym gronie kobieta, miałam wspólnych tematów do rozmów towarzyskich z facetami?
Jak myślisz, co mnie z nimi łączyło?
:)

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 11:29

Jonesy, ja z kolej Ciebie rozumiem. O ile Twoja niechęć do AA może mieć inne podłoże(o tym już Tomoe Ci powie, sam mam problem z "przynależności" do AA, nie jestem całkiem bezstronny), to przede wszystkim jesteś człowiekiem. Jako takiemu może wiele rzeczy Ci nie pasować w danej grupie ludzi, na to składa się wiele rzeczy.
Na siłę to już są tam chodzący, z twojej wypowiedzi wnioskuje że raczej nie za wiele korzystają...
Ciężko wymagać żebyś chodził do tej grupy, źle się czując. Może jest inne wyjście, czy to jedyna grupa w okolicy? Warto by spróbować w innym towarzystwie...

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 11:56

Jonesy, mówiłeś tu coś na temat dna.
Ja ci powiem tak: dno to jest takie fajne miejsce, gdzie nareszcie masz grunt pod nogami. Od niego możesz się odbić.

Gorzej jest wtedy, kiedy jeszcze lecisz...

Ja rzadko używam słowa "dno", bo mam świadomość, że pod każdym dnem może być jeszcze drugie, trzecie, czwarte dno...

Wiem natomiast ze stuprocentową pewnością, że zarówno ja, jak i ci moje przyjaciele, z którymi trzeźwieję, byliśmy w pewnym miejscu, z którego się uwolniliśmy.
To miejsce ja nazywam "piekłem alkoholizmu".

Piekło alkoholizmu to jest takie miejsce, gdzie już nie ma wolnego człowieka, nie ma człowieczeństwa bo nie ma wolności ani godności. W piekle alkoholizmu jest niewolnik, żałosna bezwolna istota, która nawet nie czuje już strachu. Ona, ta istota, czuje coś znacznie gorszego: czuje przerażenie, trwogę.
Czuje, że albo się z tego piekła uwolni, albo umrze, albo odbierze sobie życie, bo takie życie jakie prowadzi, nie jest już życiem człowieka.

Jeśli alkoholik uwolni się z piekła - to będzie czuł tak silny lęk przed powrotem do tego piekła, że zrobi wszystko, absolutnie wszystko, żeby już tam nie wrócić. Bo już tam był, pamięta jak tam było i NIE CHCE tam wracać. Boi się, panicznie się boi powrotu. Ten paniczny strach jest jego największym sprzymierzeńcem, bo taki alkoholik wie że podjął walkę o swoje życie.

Natomiast alkoholik, który się jeszcze targuje, wybrzydza i psioczy, który powiada: Dobrze, w porządku, to wy mnie teraz leczcie, ale na moich warunkach - albo jeszcze nie był w piekle, albo ma kiepską pamięć i szybko zapomina jak mu tam było.
Za mało się jeszcze boi powrotu do piekła.

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 11:58

Marceli ma rację w tym momencie. Dlaczego, mając możliwość, nie mogę dążyć do poprawy komfortu i samopoczucia w czasie rekonwalescencji, która będzie miała charakter długoterminowy?
Chodzę na grupę, gdzie rozmawiamy o swoich problemach. Nie mówimy tylko o tych 12 krokach i tradycjach. Oprócz tego zauważyłem że schemat podobny. Dlaczego mam na siłę chodzić tu i tu?

anakonda - Pią 18 Mar, 2011 12:00

Tomoe napisał/a:
Natomiast alkoholik, który się jeszcze targuje, wybrzydza i psioczy, który powiada: Dobrze, w porządku, to wy mnie teraz leczcie, ale na moich warunkach - albo jeszcze nie był w piekle, albo ma kiepską pamięć i szybko zapomina jak mu tam było.
Za mało się jeszcze boi powrotu do piekła.




Przxestan juz w koncu pie***lic bezsensu w kolko to samo co ty k***wa wiesz masz wszystko prace itd nic nie stracilas wiec wymadrzasz sie o dnach itp....

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:00

Przeczytaj to co napisałam powyżej i odpowiedz sobie - bo mnie ta odpowiedź nie jest do niczego potrzebna - czy doświadczyłeś na sobie piekła alkoholizmu?
aazazello - Pią 18 Mar, 2011 12:03

Jonesy napisał/a:
Dlaczego mam na siłę chodzić tu i tu?

Na siłę się nie da. Szkoda czasu.

anakonda - Pią 18 Mar, 2011 12:03

siedzisz w pracy i piszesz bzdety ksiazkowe
Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:06

anakonda napisał/a:

Przxestan juz w koncu pie***lic bezsensu w kolko to samo co ty k***wa wiesz masz wszystko prace itd nic nie stracilas wiec wymadrzasz sie o dnach itp....


A co ty ku*** wiesz o mnie? Co ty ku*** wiesz o tym w jakim miejscu ja byłam 5 lipca 2004 roku, kiedy wypiłam ostatni w swoim życiu łyk alkoholu?

Byłeś wtedy przy tym?
Przyjdź na mityng to ci o tym opowiem.

anakonda - Pią 18 Mar, 2011 12:09

K***a pelen komfort aby nie byc goloslowny dam ci przyklad alkoholik nie pil kolo 2 lat chodzil na AA ale niestety dlugi odejscie zony utrata pracy i nie wytrzymal ....powiesil sie byl zupelniue trzezwy tak do twojej wiadomosci.Wiec piszac z pozycji komfornistki tak naprawde wielki c****j wiesz ksiazki swoja droga a kazdy jest inny inaczej zlozony a ty non-stop broszurami tu nawijasz...ehhhhh
Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:09

anakonda napisał/a:
siedzisz w pracy i piszesz bzdety ksiazkowe


Błąd.
Siedzę w domu i dopiero wybieram się do pracy. Bo teraz mam fajną pracę. Tylko wiesz dlaczego ja teraz mam? Bo ją zawdzięczam swojej ponad sześcioletniej trzeźwości. A swoją ponad sześcioletnią trzeźwość zawdzięczam terapii uzależnień i wspólnocie AA.
Może za sześć lat ty też będziesz miał. Chyba że pójdziesz chlać.
Tyle. :P

anakonda - Pią 18 Mar, 2011 12:10

wiem to co czytam i co piszzesz non stop to samo jak zacieta plyta dobra nie mam nasttroju do jakis klotni
Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:14

anakonda napisał/a:
broszurami tu nawijasz...ehhhhh


A to ja bardzo przepraszam drogiego kolegę że ja potrafię tak ładnie i poprawnie pisać po polsku. Pełnymi zdaniami, nawet bez błędów ortograficznych.
Koledze się to nie podoba?
Kolega jest lepszy alkoholik, bo tak nie potrafi?
Pewnie jestem jak na twój gust za inteligentna na tę chorobę.
Ale trzeźwa jestem!!! :P

Kolega chce sobie ku***mi porzucać? Znam takie miejsca, gdzie wszyscy to robią. Pokazać drogę?

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:22

anakonda napisał/a:
niestety dlugi odejscie zony utrata pracy i nie wytrzymal ....powiesil sie


Kiedy ja byłam trzeźwa półtora roku, umarł mój partner, alkoholik, w wieku 42 lat. Po dwóch terapiach. Po trzymiesięcznym ciągu alkoholowym. Zapił sie na śmierc, choc próbowałam go ratować od śmierci.
Wytrzymałam.
Bez pracy byłam cały rok w okresie mojej trzeźwości.
Wytrzymałam.
Teraz mam 20 tysięcy długu.
Spłacę.
Wytrzymam.
Jestem chora, biorę leki.
Wytrzymam.
:)

anakonda - Pią 18 Mar, 2011 12:25

przepraszam ... musialem se po ku***wowac..Wlasnie powiesil sie moj kuzyn
Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 12:26

I jak co piątek wzrasta agresja w moim wątku. Mało, że wzrasta agresja, upada też kultura języka. Niestety, każdy z nas, jak się go przyciśnie zaczyna reagować nerwowo. Ale jak ja bym zareagował nerwowo byłby to pewnie znak że chcę się napić.
Tomoe, powiem Ci szczerze, że mogłabyś mieć trochę racji oceniając mnie tak jak mnie oceniasz. Ja może i nawet według Ciebie cwaniakuję. Są różne "piekła alkoholowe" i każdy ma swoje. Jakie było Twoje, nie wiem. Czy byłaś gotowa zakończyć swoje życie? Nie wiem. Nawet nie chcę wiedzieć chyba, bo to Twoje intymne sprawy. Ale ja mogę Ci powiedzieć kiedy zdałem sobie sprawę że jestem bezwolny, że jestem w jak to mówisz "piekle alkoholowym" - było to jak wjechałem samochodem do garażu i kapnąłem się że po drodze wypiłem piwo. Nie na kaca i nie dziesiąte. ot po prostu, pojechałem po burgery i wracając musiałem być tak spragniony, że nie mogłem odczekać 5 minut drogi do domu i wypiłem. Wtedy zdałem sobie sprawę ze swoje bezwolności. Nie przejechałem nikogo wtedy, nie spowodowałem wypadku. Nie robiłem tak zawsze. Po prostu zauważyłem, że nie mam już władzy nad piciem. A piłem w weekendy max po 6-7 piw. Czy takie "piekło alkoholowe" spełnia Twoje standardy? Nie przychodziłem do pracy skacowany, nie piłem w pracy ani po pracy. Niedosięgły mnie żadne przykre konsekwencje mojego picia, a raczej nie zdążyły mnie dosięgnąć, bo w porę się ogarnąłem. Zapewne mógłbym zażeglować o wiele dalej, modlę się żeby mi to zostało oszczędzone. Ja Tobie nie wyrzucam, że pojechałaś o wiele dalej do "swojego piekła", Ty mi nie wyrzucaj, że swojego jeszcze nie osiągnąłem. Spróbuj zauważyć mój punkt widzenia. Nie zrozumcie mnie źle, jestem wam bardzo wdzięczny za wszystko, ale jeżeli tak ma wyglądać dialog na tym forum to ja podziękuję. Bo jesteśmy równi w chorobie. Ty starasz się żyć trzeźwo i ja staram się żyć trzeźwo. I ja mogę upaść i Ty też możesz...

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:33

No nie, z tym długiem to przesadziłam.
Zostało 16 tysiecy.
Część już spłaciłam.
Spłaciłam - bo jestem trzeźwa i mam teraz dobrą pracę.
Ale też dzięki temu kredytowi, który spłacam, moje mieszkanie nie jest już brudną, zasyfioną, cuchnącą *j**** i denaturatem meliną, jaką było siedem lat temu, tylko komfortowym mieszkankiem, z centralnym ogrzewaniem i innymi bajerkami.
Bo jestem trzeźwa i pracuję na to. :)

No to ja już do pracy lecę. Pa.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 12:41

Jonesy, ja cie nie pytałam o co co ty robiłeś kiedy piłeś, nie pytałam o wydarzenia, o zachowania ani o straty...

Ja pytałam o to, co ty wtedy czułeś?
Czy czułeś strach, czy czułeś lęk, czułeś bezradność, czułeś że już naprawdę masz tego dość, że dzieje się z tobą coś strasznego?

Piekła alkoholizmu nie ma na zewnątrz. Piekło jest w tobie.
Piekło alkoholizmu jest w alkoholiku.
Nie dookoła niego.
Wejrzyj w siebie.
Nazwij to co wtedy czułeś.
Nazwij swoje uczucia.

A poza tym taka prośba.
Kiedy czytasz to co ja piszę, nie zastanawiaj się: "co ona tak naprawdę ma na myśli"... "co sie pod tym może kryć" "pewnie sobie myśli że" "pewnie mnie ocenia tak i tak..."? Czytaj słowa. To co mówię, a nie to co ci do tego dokłada twoja głowa. :)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 12:41

Tomoe napisał/a:
anakonda napisał/a:
siedzisz w pracy i piszesz bzdety ksiazkowe


Błąd.
Siedzę w domu i dopiero wybieram się do pracy. Bo teraz mam fajną pracę. Tylko wiesz dlaczego ja teraz mam? Bo ją zawdzięczam swojej ponad sześcioletniej trzeźwości. A swoją ponad sześcioletnią trzeźwość zawdzięczam terapii uzależnień i wspólnocie AA.
Może za sześć lat ty też będziesz miał. Chyba że pójdziesz chlać.
Tyle. :P


I co ja mam Ci napisać? Ja mam cały czas swoją pracę. Dobrą pracę. W dodatku rok temu awansowałem w niej. Mimo alkoholizmu. Wiesz co, może przez to, że od niedzieli do piątku nie piłem, bo się bałem że ją stracę? Może moje piekło było w tym samochodzie z tym piwem? Chyba że czekamy dalej patrząc czy lecę i gdzieś pierdyknę o glebę... Ja uważam że wylądowałem i nóg sobie nie połamałem. Wspinać się z powrotem muszę, ta wspinaczka to odbudowa stosunków z żoną i dziećmi, odzyskanie zaufania. Bo prawdę powiedziawszy, za wyjątkiem mojej woli i zaufania żony niewiele zdążyłem stracić. Czy to czyni mnie w Twoim mniemaniu "gorszym alkoholikiem"? Albo "niepełnym"? Jeżeli tak, to nie widzę sensu kontynuowania tej dyskusji a co za tym idzie mojej obecności na forum. Wywołuję jedynie najwyraźniej tylko niepotrzebną agresję, co nigdy nie było moim zamiarem.

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 12:53

Tomoe napisał/a:
Jonesy, ja cie nie pytałam o co co ty robiłeś kiedy piłeś, nie pytałam o wydarzenia, o zachowania ani o straty...

Ja pytałam o to, co ty wtedy czułeś?
Czy czułeś strach, czy czułeś lęk, czułeś bezradność, czułeś że już naprawdę masz tego dość, że dzieje się z tobą coś strasznego?

)


Nie, no zaparkowałem, spojrzałem w lusterko, otworzyłem kolejnego browara i jeżdżąc po okolicy stwierdziłem, że fajnie byłoby poznać różnych nowych ciekawych ludzi. Stąd pomysł rejestracji na forum, wizyty na mitingu i wreszcie u terapeutki...

Sorry, aż się muszę przeedytować. obiecałem szczerość w końcu. No więc Tomoe, nie czułem lęku ani strachu. Ani że dzieje się ze mną coś strasznego. Czułem natomiast bezsilność i że zaczyna się dziać ze mną coś strasznego. W obliczu tych odczuć postanowiłem udać się na miting i przyznać że jestem alkoholikiem. Następnie w obliczu tych uczuć przyznałem się do tego sobie samemu oraz żonie. Wreszcie również terapeutce i ludziom z grupy. Także kilku znajomym. Ale strachu i lęku nie czułem. I mam nadzieję nie czuć w tym konkretnym przypadku. Jeżeli natomiast uważasz, że to niewystarczające, powróćmy do mojej propozycji z postu poprzedniego.

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 13:12

Tomoe napisał/a:
Bo teraz mam fajną pracę. Tylko wiesz dlaczego ja teraz mam? Bo ją zawdzięczam swojej ponad sześcioletniej trzeźwości. A swoją ponad sześcioletnią trzeźwość zawdzięczam terapii uzależnień i wspólnocie AA.

Ja akurat nie pije od ponad 2mieś i mam świetną pracę, zawdzięczam to pracowitości i pomysłowości od wielu lat, a przede wszystkim braku strachu. Picie nie ma tu nic do rzeczy, no chyba tyle że mógłbym to wszystko spieprzyć jakbym pił dalej, ale nie pije...

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 13:15

Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Bo teraz mam fajną pracę. Tylko wiesz dlaczego ja teraz mam? Bo ją zawdzięczam swojej ponad sześcioletniej trzeźwości. A swoją ponad sześcioletnią trzeźwość zawdzięczam terapii uzależnień i wspólnocie AA.

Ja akurat nie pije od ponad 2mieś i mam świetną pracę, zawdzięczam to pracowitości i pomysłowości od wielu lat, a przede wszystkim braku strachu. Picie nie ma tu nic do rzeczy, no chyba tyle że mógłbym to wszystko spieprzyć jakbym pił dalej, ale nie pije...


Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się podpisać pod tym.

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 13:22

Marc-elus napisał/a:
Picie nie ma tu nic do rzeczy

...ale w tym okresie dwóch miesięcy, rozumiem....

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 13:29

ZbOlo napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Picie nie ma tu nic do rzeczy

...ale w tym okresie dwóch miesięcy, rozumiem....

Odpowiem dokładnie: moje picie miało ograniczony(ale miało, nie zaprzeczam) wpływ na moją prace. Może dlatego że zatrudniam sam siebie miałem mniej strachu przed piciem, nie miałem szefa nad sobą który by mnie mógł zwolnić, wiesz co mam na myśli.
Szkody jakie poczyniłem piciem w pracy są małe, niewymierne.
To że nadal ją mam, jestem z niej zadowolony, mimo trudnej sytuacji w branży, nie mogę przypisać mojemu niepiciu, ponieważ nie pije dopiero od dwóch miesięcy.
Po prostu w moim wypadku picie lub niepicie nie wiąże się z tym że osiągnąłem jako taki sukces. To są dwie różne sprawy.

Kulfon - Pią 18 Mar, 2011 13:31

... ja jak pilem to bardziej ochoczo podejmowalem ryzyko...
... jakos mniej siem balem .... :mysli:

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 13:39

Kulfon napisał/a:
... ja jak pilem to bardziej ochoczo podejmowalem ryzyko...
... jakos mniej siem balem .... :mysli:

Nie o takim braku strachu pisałem :lol:
Po prostu nie boje się nowych wyzwań, na początku wszyscy mówili: "Nie dasz rady, bez kasy, w czasach gdzie konkurencja z wieloletnim doświadczeniem się rozkłada"
Dałem radę, było ciężko, teraz jest trochę lżej. Co nie znaczy że nie trzeba się starać, momentami nawet bardzo...

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 13:41

Marc-elus napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Picie nie ma tu nic do rzeczy

...ale w tym okresie dwóch miesięcy, rozumiem....

Odpowiem dokładnie: moje picie miało ograniczony(ale miało, nie zaprzeczam) wpływ na moją prace. Może dlatego że zatrudniam sam siebie miałem mniej strachu przed piciem, nie miałem szefa nad sobą który by mnie mógł zwolnić, wiesz co mam na myśli.
Szkody jakie poczyniłem piciem w pracy są małe, niewymierne.
To że nadal ją mam, jestem z niej zadowolony, mimo trudnej sytuacji w branży, nie mogę przypisać mojemu niepiciu, ponieważ nie pije dopiero od dwóch miesięcy.
Po prostu w moim wypadku picie lub niepicie nie wiąże się z tym że osiągnąłem jako taki sukces. To są dwie różne sprawy.


Znaczy generalnie, że wcisnąłeś hamulec zanim się rozbiłeś w pracy... Ale jakbyś jechał dalej to i przez pracę byś przeleciał i inne rzeczy również.
Czego nie życzę

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 13:55

Jonesy napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Bo teraz mam fajną pracę. Tylko wiesz dlaczego ja teraz mam? Bo ją zawdzięczam swojej ponad sześcioletniej trzeźwości. A swoją ponad sześcioletnią trzeźwość zawdzięczam terapii uzależnień i wspólnocie AA.

Ja akurat nie pije od ponad 2mieś i mam świetną pracę, zawdzięczam to pracowitości i pomysłowości od wielu lat, a przede wszystkim braku strachu. Picie nie ma tu nic do rzeczy, no chyba tyle że mógłbym to wszystko spieprzyć jakbym pił dalej, ale nie pije...


Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się podpisać pod tym.


Panowie, polecam, abyście poszukali informacji o wysokofunkcjonujących alkoholikach a ponieważ znacie angielski, przynajmniej takie odniosłem wrażenie, to więcej informacji znajdziecie czytając o high-functioning alcoholic.

Jacek - Pią 18 Mar, 2011 13:57

Jonesy napisał/a:
Czy to dużo czy mało?

nic
Bartusiu powtórzę - dla siebie nie zrobiłeś nic
to co opisałeś powyżej to tylko tłumaczenia,typu jaki ja wspaniały
Bartku,ale nie zniechęcaj się,bo widzę tam wiele chęci wkroczenia na dobrą drogę
jest pare rzeczy które nie możesz zrozumieć (o tym za chwilkę)
jest tam parę żeczy których ja nie rozumiem
i tak na przykład
Jonesy napisał/a:
postanowiłem coś z tym zrobić - samemu. Nikt mnie nie kopnął w du**sko,

chodzi mnie o tego kopniaka
skoro nikt to co znaczy ta wypowiedź
Jonesy napisał/a:
potrafiłem dużo wytrzymać dla świętego spokoju.

nie siedzę w twojej głowie,więc nie wiem co miałeś na myśli ,mówiąc o tym spokoju
czy chodzi o spokój rodziny???
wracając do tematu rzeczy jakich nie rozumiesz to mam na myśli to
Jonesy napisał/a:
Co prawda wpadłem w nałóg, ale z jakieś nieodgadnionej przyczyny oprzytomniałem zanim zdążyłem zaliczyć dno,

Bartusiu,to jest właśnie dno
a to co z pewnością masz na myśli że jest dnem
są straty po przez nadużywanie alkoholu
i ludzie którzy omawiają ten temat tymi stratami nazywają kopniakiem w du**sko
lub wstrząsem takim aby człek przewidział na oczy i zobaczył swoje dno
Bartku,to trudne prawda,aby siebie widzieć tym gorszym
tym na dnie
krok pierwszy mówi
1 Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
w części przyznałeś temu sformułowaniu
ale jeszcze by było trzebno zrozumieć że aby wyjść z alkoholizmu
to zrozumieć że przed tym się w niem wlazło
czyli odbić się od dna
Jonesy napisał/a:
nieodgadnionej przyczyny oprzytomniałem zanim zdążyłem zaliczyć dno

no zupełnie jak u mnie
Bartusiu,ja też w to nie wierzyłem
ja też odbębniłem terapię ,poszedłem na nią sam,bez żadnego przymusu
ze strony innych
ale jak by się tak głębiej zastanowić,to jednak przymus był
no bo ludzie bez problemów alkoholowych tam nie muszą się udać
a teraz wracając do twojego pytania
Jonesy napisał/a:
czy dużo zrobiłem dla siebie

twój błąd myślowy,pozwolił mnie na odpowiedz - "nic"
w tej chorobie zwanej dalej chorobą alkoholową
nie można pytania zadać sformułowanego "czy dużo zrobiłem"
wysil się,zadaj to w dobrej formie ,a moja odpowiedz będzie
robisz dużo oby tak dalej :brawo:

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:02

Marc-elus napisał/a:
moje picie miało ograniczony(ale miało, nie zaprzeczam) wpływ na moją prace. Może dlatego że zatrudniam sam siebie

Miałem podobnie, ale czy myślałeś kiedyś o tym inaczej: o utraconych szansach, korzyściach, możliwościach, o tym, gdzie mógłbyś być, gdyby nie picie i kac?

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 14:03

Marc-elus napisał/a:
Może dlatego że zatrudniam sam siebie miałem mniej strachu przed piciem, nie miałem szefa nad sobą który by mnie mógł zwolnić, wiesz co mam na myśli.

...ja też tak pracowałem... przepiłem roczne składki ZUS (pracowników)... paręnaście tysięcy, jak mocz w piach... mnie picie w pracy przeszkadzało... :(

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 14:05

aazazello napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
moje picie miało ograniczony(ale miało, nie zaprzeczam) wpływ na moją prace. Może dlatego że zatrudniam sam siebie

Miałem podobnie, ale czy myślałeś kiedyś o tym inaczej: o utraconych szansach, korzyściach, możliwościach, o tym, gdzie mógłbyś być, gdyby nie picie i kac?


Oczywiście, dlatego napisałem o niewymiernych stratach. Nie sposób wymierzyć utracone szanse, niewykorzystane momenty...

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 14:07

Marc-elus napisał/a:
Nie sposób wymierzyć utracone szanse

...u mnie można było, nawet z odsetkami... :(

Kulfon - Pią 18 Mar, 2011 14:10

Marc-elus napisał/a:
Nie o takim braku strachu pisałem

Przed 2 laty bylem o krok od wlasnego domu, wszystko bylo prawie zalatwione. Cale szczescie, ze wtedy nie sfinalizowalem sprawy, bo siem zycie mi skomplikowalo.
Dzis nadal wynajmuje i boje sie pchac w kredyt na dom, w glownej mierze ze wzgledu na to iz mam swiadomsc podejmowanej decyzji w swietle zwiazku w ktorym zyje gdzie zaufanie zostalo powaznie naruszone

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 14:11

Jonesy napisał/a:
Ja mam cały czas swoją pracę. Dobrą pracę. W dodatku rok temu awansowałem w niej. Mimo alkoholizmu.


No ja w momencie gdy przestałam pić też miałam pracę.
Bardzo dobrą pracę, w prestiżowym zawodzie. Na kierowniczym stanowisku. Z pensją powyżej średniej krajowej. Bo wiesz, ja mimo swojego alkoholizmu ukończyłam dwa wydziały Uniwersytetu Warszawskiego. Mam dwa dyplomy tej uczelni, oba z wyróżnieniem.

Tylko jednego nie wiedziałam, pod koniec mojego picia - w mojej firmie była już przygotowywana lista osób do zwolnienia.
I ja na tej liście już byłam. Tylko o tym nie wiedziałam.
Powiedziano mi o tym dopiero wtedy, kiedy rok już nie piłam.
Dzięki temu, że przestałam pić, uniknęłam zwolnienia.
Gdybym piła dalej - zostałabym zwolniona z pracy.
na sto procent. Byłam na liście do zwolnienia, tylko zostałam z niej skreślona po zaprzestaniu picia. :)

Dwa lata później zresztą sama się z tej firmy zwolniłam.

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 14:13

Ale Jacku, unikasz odpowiedzi na zadane wprost do Ciebie pytanie. Co Ty uważasz o tamtym konkretnym mitingu? Ale z całą szczerością :)
aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:15

Panowie, zwróćcie uwagę, na ważny aspekt choroby alkoholowej: jest to choroba postępująca, w związku z tym w miarę przybywania lat, przybywa również strat (niewymiernych również)
ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 14:20

aazazello napisał/a:
jest to choroba postępująca, w związku z tym w miarę przybywania lat, przybywa również strat (niewymiernych również)

...toś mnie pocieszył... a ja myślałem, że jak przestałem pić będzie tylko lepiej - a tu lepiej nie mówić... :(

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 14:21

aazazello napisał/a:
Panowie, zwróćcie uwagę, na ważny aspekt choroby alkoholowej: jest to choroba postępująca, w związku z tym w miarę przybywania lat, przybywa również strat (niewymiernych również)


Cóż, uważałem to za zbyt oczywiste żeby o tym napisać :D
Dlatego uważam że z piciem jak z paleniem, każda pora jest dobra żeby rzucić. Nie trzeba sięgać dna żeby się przekonać iż jest twarde... Choć właściwie to nie wiem czy nie osiągnąłem swojego, dla każdego w końcu jest inne....

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 14:24

Marc-elus napisał/a:
aazazello napisał/a:
Panowie, zwróćcie uwagę, na ważny aspekt choroby alkoholowej: jest to choroba postępująca, w związku z tym w miarę przybywania lat, przybywa również strat (niewymiernych również)


Cóż, uważałem to za zbyt oczywiste żeby o tym napisać :D
Dlatego uważam że z piciem jak z paleniem, każda pora jest dobra żeby rzucić. Nie trzeba sięgać dna żeby się przekonać iż jest twarde... Choć właściwie to nie wiem czy nie osiągnąłem swojego, dla każdego w końcu jest inne....

Marceli, przed chwilą Jacek wytłumaczył, że dnem jest niemożność zaprzestania picia, która do tej pory była dla mnie alkoholizmem. To co my nazywamy dnem, to tak naprawdę kopniaki w rzyć i otwierzacze oczu.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 14:25

I widzisz, kocurku, to że alkoholizm jest chorobą postępującą, to jest właśnie moim zdaniem główny powód dla którego alkoholicy "z wyższej półki" wolą przebywać tylko z podobnymi do siebie.
Ponieważ przebywanie z tymi, którzy stoczyli się znacznie niżej, mogłoby im pokazać ich własną przyszłość. To, co ich samych czeka - za rok, za dwa lata, za pięć, dziesięć, piętnaście lat...
Ich własną przyszłość - nieuniknioną, nieuchronną, jeśli tylko sięgną po alkohol.

Ale przecież ich zmieniony chemiczne mózg chce żeby oni sięgnęli po tę dawkę chemii, bo on jej potrzebuje, domaga się jej. I zaczyna mówić: Nie patrz tam, nie patrz na tamtych ludzi, nie zbliżaj się do nich, oni nie są tacy sami jak ty, im się to wprawdzie stało, te wszystkie straszne rzeczy, ale tobie to nie grozi, tobie się to nie stanie, ciebie to nie dotyczy...

A do czego chemicznie zmienionemu mózgowi służy takie myślenie?
Do czego ono służy?

Jacek - Pią 18 Mar, 2011 14:29

Tomoe napisał/a:
Jacuś, co ty na to, jako drugi znany mi uczestnik tego samego mityngu? :)

Tomoe napisał/a:
Może to nie w tych ludziach tkwi przyczyna twoich odczuć i wyborów, tylko w tobie?

dokładnie tak :tak:
na meeting chodzimy aby sobie pomóc
na meetingu i po za nim nie oceniamy,ani samego meetingu ani uczestników i ich wypowiedzi
jednak szanuję decyzję Bartka
czasem jednak warto ocenić samopoczucie na obecność w meetingu i uczestników
bo coś co wymuszone może na nas źle wpływać
Bartku proponowałem jednak jeszcze jeden meeting
za nim ocenisz sam meeting może skorzystasz z jeszcze jednego
mam na myśli tego w Czaczu - jak się nie mylę to właśnie dziś (piątek) tam się odbywa
jak masz ochotę daj cynk i zasuwamy
a co do uczestników meetingu
Jonesy napisał/a:
połowa uczestników była tam najwyraźniej z przymusu mając wszystko w du***,

masz dobre odczucia
większość była tam tak samo jak ty ,po raz pierwszy
i tak samo jak ty nie wiele mieli do powiedzenia
byli to pacjenci z terapii ,którzy z pewnością z nakazu mieli do zaliczenia przymusowy meeting
Jonesy napisał/a:
reszta to, za przeproszeniem "raczej emeryci z długim stażem".

ze mną około 5 tam było w tym 2 emerytów
prowadzący co miesiąc się zmienia
a co do wtedy prowadzącego emeryta,to osobiście mamy ze sobą odmienne zdania
odnosi wrażenie jak by chciał wymusić takie a nie inne zachowanie na uczestnikach
jednak ten gościu jest pewnym wzorem,gdyż zanim się dorobił jakiego kolwiek stażu
przez pierwsze lata, deszcz czy słońce w oczy
a on co wtorek na rowerku przez 7 km co wtorek tam był

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:31

ZbOlo napisał/a:
aazazello napisał/a:
jest to choroba postępująca, w związku z tym w miarę przybywania lat, przybywa również strat (niewymiernych również)

...toś mnie pocieszył... a ja myślałem, że jak przestałem pić będzie tylko lepiej - a tu lepiej nie mówić...

Pocieszam: jest to choroba postępująca, w związku z tym, jeżeli nie przestaniesz pić alkoholu, w miarę przybywania lat, przybywa również strat (niewymiernych również)
:buziak:

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 14:33

W tej chwili ja wiem żę miałam ogromne szczęście, że w okresie mojego trzeźwienia mój partner nadal pił.
Bo ja wtedy na trzeźwo z przerażeniem mogłam obserwować jak on się stacza...
I jak błyskawicznie u niego ten proces postępuje.... w półtora roku spadł do poziomu buszowania po śmietnikach, zbierania złomu na flaszkę, do bezdomności, denaturatu... śmierci.
42 lata miał. Młodziutki facet.

A kiedy 10 lat wcześniej go poznałam, jeszcze nie pił w tak straszny sposób i skutki jego picia nie były tak przerażające. 10 lat to jest bardzo długi okres w rozwoju tej choroby.
Miałam niesamowite szczęście, że jego "piciorys" był bogatszy od mojego i że jego choroba była znacznie bardziej zaawansowana od mojej.
Bo widziałam na własne oczy, z bliska, moją własną przyszłość.

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:33

Marc-elus napisał/a:
Cóż, uważałem to za zbyt oczywiste żeby o tym napisać

Oczywista oczywistość :mgreen:
Marcellusie, ale ja mam wrażenie, że tobie umykają oczywistości i niepotrzebnie skupiasz się na nieistotnych szczegółach

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:35

Tomoe napisał/a:
A do czego chemicznie zmienionemu mózgowi służy takie myślenie?
Do czego ono służy?

Retoryczne, czy mnie przepytujesz? :mgreen:

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 14:37

aazazello napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Cóż, uważałem to za zbyt oczywiste żeby o tym napisać

Oczywista oczywistość :mgreen:
Marcellusie, ale ja mam wrażenie, że tobie umykają oczywistości i niepotrzebnie skupiasz się na nieistotnych szczegółach

Dlatego przypominaj mi o tych oczywistych oczywistościach, może bardziej o nich będę pamiętał.

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:39

Marc-elus napisał/a:
Dlatego przypominaj mi o tych oczywistych oczywistościach, może bardziej o nich będę pamiętał.

Szanuję twoje życzenia. Piszesz-masz :mgreen:

anakonda - Pią 18 Mar, 2011 14:40

Dlatego ppisze ze wiekszosc tu z was jest w dosc komfortowej sytuacji nie chce mi sie zbierac cytatow...Latwiej jest sie pozbierac do kupy i sie wymadrzac i sobie piosac o ksiazkach i o innych *p**** .... Tak jak dzis jak uslyszalem ze sie powiesil pomimo 2 lateinej abstynencji i jakies tam pracy ...byl swoistym dla mnie "przykladem" ze z nicosci od zera mozna sie odbic taki zywy przyklad nie jakis tam wymyslony pomimo ze spadl na totalne dno mozna sie odbic .No niestety dzis rano byla zona go znalzla powieszonego osierocil 4 dzieci .... zostawil list min tam napisal "ze go przeroslo wszystko ...ale nie zamierza powracac do picia i nie powroci nie tylko do picia
Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 14:43

Niektóre mechanizmy uzależnienia, z całego systemu iluzji i zaprzeczeń:
- proste zaprzeczanie
- minimalizowanie
- racjonalizowanie
- odwracanie uwagi od siebie
- intelektualizowanie
- uogólnianie
- mechanizm dumy i kontroli...
- mechanizm nałogowego regulowania emocji...


Alkoholik odstawia butelkę, ale system działa...

Jacek - Pią 18 Mar, 2011 14:43

Jonesy napisał/a:
Ale Jacku, unikasz odpowiedzi na zadane wprost do Ciebie pytanie. Co Ty uważasz o tamtym konkretnym mitingu? Ale z całą szczerością :)

no już nadrobiłem po kolei wpierw było twoje pytanie
zaś na temat meetingu pytanie Ali
ale chcesz podsumowania to ci je dam
ten meeting pozwolił mnie przetrwać najtrudniejsze chwile
przez wiele lat nie opuszczałem tam wtorkowych meetingów
jedynie latem gdy byłem w pod Poznanskiej mieścinie na delegacji
a gdy tylko puźna jesień była i roboty budowlane się kończyły
to na meetingu mnie witali słowami "o zima idzie bo Jacek zawitał"
a wiesz dlaczego pozwolił mnie przetrwać te trudne chwile ???
bo ja tego chciałem
bo ja chciałem na ten wtorkowy meeting chodzić
ja podjołem taką decyzje
bo to ja sam tego chciałem
podkreślam znowóż magiczne JA
bo wszystko inne zawiodło gdyż był ale bez mojego obecnego "ja" :)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 14:45

No, kontynuujcie beze mnie te dyskusje.
Do zobaczenia.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 14:49

Powiedz mi proszę, Jonesy, po co ty właściwie jesteś na tym forum?
Do czego ci ono służy?
Czego od niego (od nas) oczekujesz?

Pytam, ponieważ przez to forum przewinęły się - bez przesady - setki takich, którzy łudzili się, że można się leczyć z alkoholizmu przez internet, że to forum im zastąpi realne formy leczenia.
Niestety, szybko zapijali i znikali....

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 14:51

Tomoe napisał/a:
- proste zaprzeczanie

Mam się zgadzać jak ktoś mi mówi że jestem wielbłądem?
Tomoe napisał/a:
- minimalizowanie

... jeżeli ktoś stara się wyolbrzymić moje picie, nie patrząc na fakty? Było olbrzymie, nie należy na siłę starać się mówić że było obrzydliwie olbrzymie.
Tomoe napisał/a:
- racjonalizowanie

Racja, tego nie rozumiem, choć terapeutka mi powiedziała że to nie jest tak że picie ma same minusy, plusy tez były. Jakoś na razie ich nie dostrzegam, a przynajmniej są takie małe że aż nie warte uwagi.
Tomoe napisał/a:
- odwracanie uwagi od siebie

Tego nie znam.
Tomoe napisał/a:
- intelektualizowanie

Tu bym prosił o definicje w alkoholizmie.
Tomoe napisał/a:
- uogólnianie

No to widocznie ten mechanizm działa dłuuugo po zaprzestaniu picia ;) i u nie-alkoholików również...
Cytat:
- mechanizm dumy i kontroli...

Na ten temat muszę się jeszcze poduczyć.

aazazello - Pią 18 Mar, 2011 14:57

Jonesy napisał/a:
No, kontynuujcie beze mnie te dyskusje.
Do zobaczenia.

Miłego łikendu :)

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 14:58

aazazello napisał/a:
Miłego łikendu :)

...tia... oby był...

Stokrotka - Pią 18 Mar, 2011 15:07

anakonda napisał/a:
Tak jak dzis jak uslyszalem ze sie powiesil pomimo 2 lateinej abstynencji i jakies tam pracy ...byl swoistym dla mnie "przykladem" ze z nicosci od zera mozna sie odbic taki zywy przyklad nie jakis tam wymyslony pomimo ze spadl na totalne dno mozna sie odbic .No niestety dzis rano byla zona go znalzla powieszonego osierocil 4 dzieci .... zostawil list min tam napisal "ze go przeroslo wszystko ...ale nie zamierza powracac do picia i nie powroci nie tylko do picia


Przykrę. Domyślałam się jaki to musi być szok dla ciebie, dla jego żony dla dzieci. Możliwe, że odczuwacie teraz poczucie winny.
Pewnego dnia wróciłam wcześniej do domu, bo sie bardzo źle czułam. Jak weszłam, znalazłam mojego męża nieprzytomnego z podciętymi żyłam. Myślałam, że nie żyje ale karetka tak szybko przyjechała, że udało się go odratować. Napisał tylko wybaczcie mi.

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 15:13

A teraz inna wersja, skoro nie masz własnej woli i rozumu, słuchaj fanatyków:
Cytat:
- proste zaprzeczanie

Nie wolno Ci mówić nie, na każde zdanie fanatyka masz potakiwać.
Cytat:
- minimalizowanie

Zrobienie z alkoholizmu centrum wszechświata jest na rękę fanatykom trzeźwienia, w końcu warunkuje ich byt.
Tomoe napisał/a:
- intelektualizowanie

Osoby sprawnie intelektualne są niebezpieczne dla fanatyka, obnażają słabość jego twierdzeń. Stanowczo nie polecam, zostaniecie zmieszani z błotem.

Żartowałem tylko ;) ale uwaga, to tez jest zabronione przez fanatyków trzeźwienia, w końcu niech się człowiek nawet trochę nie rozluźni, bo mógłby się poczuć szczęśliwy, a to przeszkadza ponoć w trzeźwieniu.

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 15:16

Pociąg mi zwiał to i wróciłem na moment.
A więc po pierwsze - Jacku, nie do końca szczera była Twoja odpowiedź. Szczera byłaby gdybyś napisał "było tak fajnie na mitingu, że w przerwę zaproponowałem Bartkowi, żebyśmy odpuścili dalszą część i poszli do mnie na kawę"...
Po drugie - Tomoe:
Tomoe napisał/a:
Powiedz mi proszę, Jonesy, po co ty właściwie jesteś na tym forum?
Do czego ci ono służy?
Czego od niego (od nas) oczekujesz?

Pytam, ponieważ przez to forum przewinęły się - bez przesady - setki takich, którzy łudzili się, że można się leczyć z alkoholizmu przez internet, że to forum im zastąpi realne formy leczenia.
Niestety, szybko zapijali i znikali....

Powiedz mi kobieto, czy jedyne co ty umiesz, to generalizować?
Nie piję od trzech tygodni. W tym czasie zarejestrowałem się tutaj, poszedłem na miting, na którym było jak było, załatwiłem numer do terapeutki, byłem u niej na rozmowie, zdecydowałęm się na terapię otwartą grupową i indywidualną. Nie moja wina że byłem na jednym spotkaniu grupy, bo terapeutka się rozchorowała. Ale dla Ciebie to się nie liczy. Co powinienem według Ciebie zrobić, żebyś nie twierdziła że internetem się leczę??? Iść do zakładu zamkniętego??? Po co mam tam iść? Po kiego grzyba? Pytanie do tych, którzy z tego skorzystali, ale szczerze dopowiedzcie, po co skorzystaliście z dobrodziejstwa terapii na oddziale zamkniętym??? Nie czasem po to, żeby było wam łatwiej nie pić przez te pierwsze 3-4 tygodnie? No więc ja nie piję przez te pierwsze 3 tygodnie już i to bez terapii zamkniętej. Ale dla was to nie dobrze. Jacku, pytałem się Wiesi (Wiesia to ta terapeutka o której wam wspominałem) czy uważa że starczy mi terapia indywidualna i grupa, czy lepiej by było żebym chodził na mitingi też i nie powiedziała że mam chodzić. Powiedziała że nie uważa tego za konieczność i że grupa i indywidualna terapia powinny wystarczyć. Zobaczymy, może wystarczy.
A co do forum, wiesz po co mi potrzebne? Żeby pogadać sobie, ot tak po prostu kiedy potrzebuję. Żeby napisać co mnie boli. Wreszcie żeby się nabuzować ostro i potem spuszczać sobie ciśnienie na spokojnie przez resztę dnia.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 15:22

Jonesy napisał/a:
Wreszcie żeby się nabuzować ostro i potem spuszczać sobie ciśnienie na spokojnie przez resztę dnia.


Aha. No to ja ci jako twoje narzędzie do "nabuzowania się ostro" służyć nie będę. :nie:

Jak się nauczysz spokojnie reagować i nie nakręcać się tym co czytasz - może wrócę.
Mechanizm uzależnienia: - nałogowa regulacja emocji.
Uprawiasz to tutaj w każdy piątek.

Mario - Pią 18 Mar, 2011 15:26

Tomoe. Zlitujże się Ty nad tym człowiekiem. Nie pije, dochodzi do siebie, jakieś tam plany ma.
Nie każdy musi się w życiu aż tak upodlić jak co poniektórzy z nas, żeby dojsc do wniosku że czas przestać pić.
Wielka Księga nawet cos na ten temat mówi, ale nie mam Jej w tej chwili pod ręką a cytować z pamięci nie chcę 8)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 15:27

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Wreszcie żeby się nabuzować ostro i potem spuszczać sobie ciśnienie na spokojnie przez resztę dnia.


Aha. No to ja ci jako twoje narzędzie do "nabuzowania się ostro" służyć nie będę. :nie:

Jak się nauczyć spokojnie reagować i nie nakręcać się tym co czytasz - może wrócę.


Po pierwsze jak cytujesz, to nie wycinaj zdań z kontekstu (coś o co Marcela opieprzałaś ostatnio) - wrzuć cały cytat. Po drugie przeczytaj definicję ironii. Może być ta z wikipedii. Głupia odpowiedź na Twoje głupie pytanie.
A po trzecie wreszcie, wiesz co, po co Ty masz rezygnować z wypowiedzi? Przecież masz dłuższy staż i w ogóle jesteś fajna. Ja stąd spadam. Ty sobie posiedź i wciskaj innym dookoła że nie uda się bez terapii zamkniętej.
Pa

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 15:28

Jonesy napisał/a:
czy jedyne co ty umiesz, to generalizować?

Cytat:
- uogólnianie
to jeden z mechanizmów alkoholika. Uważniej czytaj Jones.

Nie denerwuj się tak przyjacielu, tak się składa że co niektórzy muszą zgrywać internetowych terapeutów, fanatyków trzeźwienia(no to moje określenie, trochę pejoratywne ale co tam, jak to stwierdził aazazello "życie nie jest sprawiedliwe" :) ), muszą innym mówić że za krótko trzeźwieją, nic nie wiedzą. Oni za to wiedzą wszystko, tylko czasem nie potrafią trzymać ciśnienia, jak ktoś im próbuje powiedzieć coś nie po ich myśli.
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, przecież są tak wyterapeutyzowani że powinni być bardziej stabilni.
Przede wszystkim nie nakręcaj się, to nie pomaga, przynajmniej w moim wypadku. Idź pobiegaj, wysiłek bardzo odpręża...

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 15:29

No zlitowałam się, Mario.
Idę sobie przecież.
W zeszły piątek w ogóle się nie do niego nie odzywałam, to się "nabuzował" bez mojego udziału. Powiesił sobie swoje emocje na innych wieszakach. Na każdym, kto mu się nawinął.

Mario - Pią 18 Mar, 2011 15:38

Marc-elus napisał/a:
Oni za to wiedzą wszystko, tylko czasem nie potrafią trzymać ciśnienia, jak ktoś im próbuje powiedzieć coś nie po ich myśl

Abstrahując od całości.
Nie wiem Marceli dlaczego, ale gdybym potrzebował jakiejś rady albo i pomocy, to wolałbym się mimo wszystko zdać na Tomoe, niż na Bartka lub Ciebie.

Mam na mysli alkoholizm, oczywiscie :)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 15:40

Abstrahując od całości, jak planujesz uzyskać jakąś pomoc od alkoholika nie pijącego 3 tygodnie, lub alkoholika nie pijącego 3 miesiące, to chyba ta pomoc miałaby polegać na podesłaniu Ci otwieracza do piwa...

W kontekście alkoholizmu oczywiście...

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 15:41

Mario napisał/a:
Nie wiem Marceli dlaczego, ale gdybym potrzebował jakiejś rady albo i pomocy, to wolałbym się mimo wszystko zdać na Tomoe, niż na Bartka lub Ciebie.

Dziwne że nie wiesz dlaczego. :) Ja bym wybrał tak samo, jeżeli tylko byłby to rady i uwagi obiektywne, bo jeżeli bym miał służyć za worek do bicia poprawiając jej jednocześnie humor to nieszczególnie....

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 15:44

A chciałbyś zostać Marceli moim wieszakiem???
Mario - Pią 18 Mar, 2011 15:48

Marc-elus napisał/a:
Ja bym wybrał tak samo, jeżeli tylko byłby to rady i uwagi obiektywne,

I tu jest pies pogrzebany.Gdyby uwagi i rady nam dawane byłyby tylko takimi, jakie chcemy usłyszec, to po co nam owa rada i pomoc.
Przecież i tak wszystko już wiemy ;)

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 15:50

Wybacz, lubię się spierać z Tomoe i trzeźwieć, na nic innego czasu mi nie staje :)
Narażasz nas na ataki, zaraz się odezwie głos szyderczy, dwóch co nic nie wie się dobrało, może jeszcze drugie AA założą....

Jacek - Pią 18 Mar, 2011 15:51

Jonesy napisał/a:
Jacku, nie do końca szczera była Twoja odpowiedź. Szczera byłaby gdybyś napisał "było tak fajnie na mitingu, że w przerwę zaproponowałem Bartkowi, żebyśmy odpuścili dalszą część i poszli do mnie na kawę"...

Bartusiu o co ci tak naprawdę chodzi,czy chcesz wymusić na mnie wstyd ???
tak zawstydziłeś mój postępek :oops:
zastanawiam się czy to zdanie zacytowane nie jest postępkiem z twojej strony
jakiegoś złośliwego zachowania ???
jeśli czym kolwiek cię uraziłem to przepraszam

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 15:53

Mario napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Ja bym wybrał tak samo, jeżeli tylko byłby to rady i uwagi obiektywne,

I tu jest pies pogrzebany.Gdyby uwagi i rady nam dawane byłyby tylko takimi, jakie chcemy usłyszec, to po co nam owa rada i pomoc.
Przecież i tak wszystko już wiemy ;)

Pewnie masz racje, a przynajmniej Twój avatar skłania mnie do myślenia, w końcu nie walnąłem łbem o dno, to ten palec kostuchy przypomina mi o mojej śmiertelności. ;)

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 15:56

Jacku, Tomoe zadała to pytanie ze złośliwości. Żeby mi dogadać. To ja wyciągnąłem od Ciebie odpowiedź ze złośliwości, żeby jej dogadać. Byłeś tylko bronią. Bo widzisz, nie zawsze nam pasuje to gdzie idziemy i co robimy. Ja też byłem średnio zadowolony z tych dziesięciu przymusowiczów. Wnerwiali mnie, nie przyszedłem tam oglądać ich naburmuszonych min, z pretensjami do całego świata bo przyszli na miting. I tu była różnica, która mnie odrzuciła - ja przyszedłem ze szczerą chęcią zrobienia czegoś z życiem swoim i piciem, oni przyszli, bo po zakończeniu terapii zamkniętej im kazali przyjść. Widzisz teraz różnicę Tomoe???
Nie wiem czy byłoby świństwo, które mógłbyś mi wyrządzić i wyprowadzić mnie nim z równowagi.
Nie będę przecież robił sobie z Ciebie Jacku wieszaka dla moich emocji.

Jacek - Pią 18 Mar, 2011 16:18

Jonesy napisał/a:
Jacku, Tomoe zadała to pytanie ze złośliwości. Żeby mi dogadać. To ja wyciągnąłem od Ciebie odpowiedź ze złośliwości, żeby jej dogadać. Byłeś tylko bronią.

w tym przypadku może bardziej amunicją
Bartku ale następnym razem ,kto kolwiek i czym kolwiek będzie do ciebie strzelał
to proszę cię abyś jednak zwrócił uwagę czym tą broń załadujesz zanim wypalisz

Jacek - Pią 18 Mar, 2011 17:00

Jacek napisał/a:
wysil się,zadaj to w dobrej formie ,a moja odpowiedz będzie
robisz dużo oby tak dalej :brawo:

Bartku czy już wiesz o co lotto w tym ???
podpowiem ci jak powinno prawidłowo być sformułowane
a więc nie tak
- "czy dużo zrobiłem dla siebie ???"
a tak
- "czy dużo robię dla siebie ???
widać różnicę prawda

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 20:51

Tomoe napisał/a:
Mechanizm uzależnienia: - nałogowa regulacja emocji.

Nie przesadzaj Święta Inkwizycjo............wychyl się czasem z tej terapeutycznej skorupy i zobacz człowieka

stiff - Pią 18 Mar, 2011 20:53

pterodaktyll napisał/a:
wychyl się czasem z tej terapeutycznej skorupy i zobacz człowieka

Na to nie licz... :wysmiewacz:

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 20:55

stiff napisał/a:
Na to nie licz.

A ktoś Ci powiedział, że na coś liczę? :p
Ot dobra rada starego Pterodaktylla :mgreen:

JaKaJA - Pią 18 Mar, 2011 21:01

Jonesy napisał :
Cytat:
czy lepiej by było żebym chodził na mitingi też i nie powiedziała że mam chodzić. Powiedziała że nie uważa tego za konieczność i że grupa i indywidualna terapia powinny wystarczyć.
tak sobie czytam Was i to jedno zdanie mega mnie uderzyło,z całym szcunkiem dla tej Pani,ale takie zdanie chyba raczej nie powinno paść z Jej ust?? osobiście nie znam terapeuty z takim podejściem,powiem więcej 90 % z nich wręcz zaleca uczestnictwo w mitingach bo prawdą udowodnioną jest,że terapia i uczestnictwo w AA właśnie daje większe szanse na utrzymanie abstynencji i trzeźwienie. Wczoraj poznałam kogoś kto trzeźwieje od 7 lat,z jego grupy cały cykl terapii przeszło ok10 osób a tylko On uczestniczył i uczestniczy w mitingach a dziś po tych latach TYLKO ON NIE PIJE,bo tylko On chodził na mitingi,połwa już umarła a reszta wróciła do picia..... :/ to tyle w temacie mitingów,kazdy ma wybór...
stiff - Pią 18 Mar, 2011 21:06

JaKaJA napisał/a:
a dziś po tych latach TYLKO ON NIE PIJE,bo tylko On chodził na mitingi,połwa już umarła a reszta wróciła do picia...

Wybacz, ale nie ma reguły ani złotego środka,
który zagwarantuje trwale niepicie... :roll:
Faktem jest, ze mi mityngi pozwoliły przetrzymać najtrudniejszy okres po terapii...

JaKaJA - Pią 18 Mar, 2011 21:11

Oczywiście,że nie ma złotego środka!! miałam na myśli to,ze uczestnictwo w mitingach zwiękasza nasze szansa a pozatym )mnie przynajmniej) nie pozwala zapomnieć KIM JESTEM myślę,że docenię to za pare lat kiedy skończą się terapie i zostanie tylko AA...po paru latach nie picia łatwo jest wpaść w pułapkę i "przekozaczyć" a ja za wszelką cenę chciałabym tego uniknąć cokolwiek by się nie działo w moim zyciu!
MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 21:50

Jonesy napisał/a:
Iść do zakładu zamkniętego??? Po co mam tam iść? Po kiego grzyba? Pytanie do tych, którzy z tego skorzystali, ale szczerze dopowiedzcie, po co skorzystaliście z dobrodziejstwa terapii na oddziale zamkniętym??? Nie czasem po to, żeby było wam łatwiej nie pić przez te pierwsze 3-4 tygodnie? No więc ja nie piję przez te pierwsze 3 tygodnie już i to bez terapii zamkniętej. Ale dla was to nie dobrze.


To co ja widzę w Twojej wypowiedzi widzę tylko jedno - PICIE,PICIE i jeszcze raz Picie.
Tak chce Ci się pić że ten alkohol normalnie przez monitor wyczuwam.

Chłopaku ja nie pije teraz tydzień dokładnie tydzień ale i nie piłem 3,5 roku.
Niestety dopiero po roku przerwy zdecydowałem się położyć na ODDZIAŁ ZAMKNIĘTY a powinienem to zrobić na początku tamtej dłuższej abstynencji bo wiem że dostanę tam wsparcie tak jak na AA i wszelakie niezbędne narzędzia którymi będę się posługiwać by nie pić.
Iść na oddział to nie wstyd tylko DUMA bo w końcu wiem że robię dla siebie coś wielkiego niż uciekać od odpowiedzialności.

Ty myślisz że jak ktoś idzie na oddział tylko po to by przetrwać 3-4 tygodnie to się grubo, ale to bardzo grubo mylisz. bo:

- jak chcesz możesz opuścić oddział
- w moim przypadku u Woronowicza robią wszystko żeby zmusić Cię na to abyś się poddał albo został.

To nie jest bajka, tam traktują człowieka jak najgorsze zło ale dzięki Bogu tylko na początku.
Więc jeśli nadal uważasz że OZ jest dla słabych to życzę szczęścia.

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 21:59

Uuuu, a więc mamy tu prawdziwego twardziela, nie pić to nie dał rady, ale przetrwał terapie zamkniętą, więc to istny heros...
Co Ci dała ta gościna u Woronowicza, jak dopiero tydzień nie pijesz?

szymon - Pią 18 Mar, 2011 22:01

Marc-elus napisał/a:
Co Ci dała ta gościna u Woronowicza, jak dopiero tydzień nie pijesz?


a to ze dzisiaj nie pije i jutro też nie bedzie pił, wystarczy.

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 22:06

loczek napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Co Ci dała ta gościna u Woronowicza, jak dopiero tydzień nie pijesz?


a to ze dzisiaj nie pije i jutro też nie bedzie pił, wystarczy.

Po temu większość alkoholików nie musi być na wakacjach u tak szanowanej osoby.

szymon - Pią 18 Mar, 2011 22:10

Marc-elus napisał/a:
większość


no właśnie... jak szczerze nie chce to nie bedzie

MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 22:14

Marc-elus napisał/a:
Uuuu, a więc mamy tu prawdziwego twardziela, nie pić to nie dał rady, ale przetrwał terapie zamkniętą, więc to istny heros...
Co Ci dała ta gościna u Woronowicza, jak dopiero tydzień nie pijesz?


Nie żaden Twardziel.
I nie byłem u Woronowicza tylko zaczynam u niego terapie na OZ za miesiąc lub półtora,
chodziło mi o to że oprócz terapii nie robiłem wtedy nic ani treningów ani mitingów i to mnie pogrążyło - byłem zbyt słaby.

Kulfon - Pią 18 Mar, 2011 22:17

zapominace o jednym ....
wypadki chodza po alkoholikach nawet tych "najtrzezwiejszych",
kto wie co nas spotka w przyszlosci ;) np. jutro

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 22:18

To może doczytaj jeszcze, że mam terapię indywidualną i otwartą z grupą. Ale przecież ty widzisz tylko picie picie picie. Wiesz, tak sądzę, że to twoje picie Ci przesłania ten monitor i chyba ty masz ochotę czekając na te OZ sobie jeszcze chlapnąć. Tak ja to widzę po Twojej wypowiedzi.
MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 22:22

Jonesy napisał/a:
To może doczytaj jeszcze, że mam terapię indywidualną i otwartą z grupą. Ale przecież ty widzisz tylko picie picie picie. Wiesz, tak sądzę, że to twoje picie Ci przesłania ten monitor i chyba ty masz ochotę czekając na te OZ sobie jeszcze chlapnąć. Tak ja to widzę po Twojej wypowiedzi.


Hola hola Tygrysie :P

Ja codziennie chodzę na mitingi chce zrobić 90 na 90 i pić mi się nie chce - nie warto, co by mi to miało dać?? Kaca, kaca moralnego - powtarzam, nie warto.
Chodziło mi tylko o ten dokładny fragment wypowiedzi - agresorze :P

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 22:22

Pewnie, z tym że kolega wpada tutaj i od razu wymiata:
MichalAlkoholik napisał/a:
To co ja widzę w Twojej wypowiedzi widzę tylko jedno - PICIE,PICIE i jeszcze raz Picie.
Tak chce Ci się pić że ten alkohol normalnie przez monitor wyczuwam.

Rozumiem jeszcze jak tak piszę Tomoe, ale Michał który "od tygodnia nie pije" raczej wyczuwa alkohol bo jemu się pić chce. No chyba że poznał te słynne mechanizmy, wyczuwa i przeczuwa, ale nie u siebie...

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 22:24

MichalAlkoholik napisał/a:
Chodziło mi tylko o ten dokładny fragment wypowiedzi

Może poczytaj cały temat, bo jeden fragment wyrwany z kontekstu o niczym nie świadczy.

MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 22:27

Marc-elus napisał/a:
Pewnie, z tym że kolega wpada tutaj i od razu wymiata:
No chyba że poznał te słynne mechanizmy, wyczuwa i przeczuwa, ale nie u siebie...


Z tym się muszę zgodzić ale u siebie też wyczuwam co jak i kiedy tyle ze podczas tamtej 3,5 rocznej trzeźwości o tym zapomniałem.

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 22:29

I tak kolego jak widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie Ty wyjechałeś agresywnie, dla Ciebie ja. Możemy się teraz przerzucać do końca świata i dzień dłużej. Teraz chciałem napisać coś o swoim piciu ale prawda jest taka, że mało wiem na ten temat, nie piję dopiero 3 tygodnie. Będę chciał chodzić na mitingi to pójdę. Na razie odpowiada mi grupa otwarta. A o terapii zamkniętej się nie wypowiadam, bo i co mam powiedzieć jak terapeutka na chorobowym. Poza tym był to ostatni raz, jak powiedziałem o tym co jest między mną a terapeutką i nie życzę sobie żeby ktoś ją krytykował. Koleżanko nie znasz mnie i nie rozmawiałaś ze mną. Terapeutka tak. Myślę że była w stanie wyciągnąć nieco inne wnioski niż Ty.
Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 22:31

Michał, mogę tylko powiedzieć że przykro mi, że Ci się nie udało. Nie znam przyczyn ani sytuacji to nie osądzam. Mnie pozostaje tylko mieć nadzieję, że wytrwam i że ten alkohol co Ci się leje z monitora to jednak nie mój a kogoś innego (żeby już nie pisać że Twój).

To spadam się stoczyć. Bukszpryt muszę narobić i zawiasiki. Będę potem to sobie poczatujemy trochę. Wbrew temu co tu niektórzy piszą, wcale taki agresywny nie jestem, nawet potulny jak owca. Chyba że mi się na siłę "kij w d**ę wpycha", to staję okoniem...

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 22:33

Słuchajcie Tytan i trzeźwienia. Tak na marginesie, czy któryś z Was zadał sobie pytanie do czego mu własciwie ta trzeźwość potrzebna? ;)
MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 22:33

Jonesy napisał/a:
I tak kolego jak widzisz. Koleżanko nie znasz mnie i nie rozmawiałaś ze mną. Terapeutka tak.


Tygrysie weź nie zmieniaj mi płci bo możemy naprawdę zacząć przerzucać! :/

MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 22:42

pterodaktyll napisał/a:
Słuchajcie Tytan i trzeźwienia. Tak na marginesie, czy któryś z Was zadał sobie pytanie do czego mu własciwie ta trzeźwość potrzebna? ;)


Nie pijąc te 3,5 roku wszystko mi się pozmieniało w życiu, poznałem przyszłą żonę, dostałem wymarzona prace dostrzegałem rzeczy (drobnostki) które dawały mi wiele radości.

Moim błędem było to ze nie chodziłem na mitingi i nie miałem gdzie i zapomniałem jak się pozbywać emocji - okazałem się zbyt slaby.

Teraz chce aby moje życie wróciło do normy, chce być trzeźwy, chce żyć czy to nie wystarczy??

yuraa - Pią 18 Mar, 2011 22:43

spokojnie panowie, chyba nieporozumienie zaszło.
Jonesy pisal najwyraźniej do Jakaji tylko nie zacytował odpowiednio

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 22:46

yuraa napisał/a:
spokojnie panowie, chyba nieporozumienie zaszło.
Jonesy pisal najwyraźniej do Jakaji tylko nie zacytował odpowiednio


Dokładnie tam cytat był kierowany. Tylko się śpieszyłem, stąd ta fuszera.

pterodaktyll napisał/a:
Słuchajcie Tytan i trzeźwienia. Tak na marginesie, czy któryś z Was zadał sobie pytanie do czego mu własciwie ta trzeźwość potrzebna? ;)


Kolego wybacz, ale nie zrozumiałem. To do mnie było??

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 22:47

MichalAlkoholik napisał/a:
chce być trzeźwy, chce żyć czy to nie wystarczy??

...dobrymi chęciami, to... itd. myślę, że każdy trzeźwiejący alkoholik podpisałby się pod Twoim hasłem. Ale czy masz jakieś "wzmacniacze i utrwalacze" swoich chęci...???

Jonesy - Pią 18 Mar, 2011 22:48

MichalAlkoholik napisał/a:

Teraz chce aby moje życie wróciło do normy, chce być trzeźwy, chce żyć czy to nie wystarczy??


No widzisz, ja też...

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 22:50

Jonesy napisał/a:
To do mnie było??

To do Was było. Miało być Tytani ale mi się coś omskło ;)

ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 22:52

Marc-elus napisał/a:
Bo w salonie masażu siedzisz i braki w koncentracji widać :p

...albo rozdwojenie jaźni... :wysmiewacz:

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 22:57

ZbOlo napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Bo w salonie masażu siedzisz i braki w koncentracji widać :p

...albo rozdwojenie jaźni.

Przypominam kolegom, że nie oceniamy g45g21

MichalAlkoholik - Pią 18 Mar, 2011 23:05

ZbOlo napisał/a:
MichalAlkoholik napisał/a:
chce być trzeźwy, chce żyć czy to nie wystarczy??

.Ale czy masz jakieś "wzmacniacze i utrwalacze" swoich chęci...???


Zapomniałem dopisać że to że miałem, prace, pieniądze, narzeczona radość z dnia codziennego że to miałem ale straciłem i chce to odzyskać. moja wina - niedopatrzenie.

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 23:07

Zdarza się Michał...
MichalAlkoholik napisał/a:
niedopatrzenie

Ładny eufemizm...

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:08

DAWNIEJ:

Jonesy napisał/a:
Mam drobne obawy, że moje uwalanie się w trupa już od pierwszego podejścia do piwa w pewnej mierze przejąłem po ojcu. Który co prawda nie resetuje ale regularnie pije.


Jonesy napisał/a:
nie piję kilka dni dopiero. Te kilka dni, co nie piłem przez ostatnie parę lat mojego życia.


Jonesy napisał/a:

z racji tego że od ostatniego roku stocznia (z racji tego że mieści się w piwnicy) była moim bunkrem alkoholowym, miałem obawy żeby tam zajrzeć. Ale przedwczoraj wpadłem na godzinkę, a wczoraj posprzątałem, wywaliłem puszki i flaszki


Jonesy napisał/a:
A żone to i przez trzy lata jeszcze powtarzałem pocieszając - kotek, co ty gadasz, patrz - faje rzuciłem to i chlać przestaną jak będzie trzeba"


Jonesy napisał/a:

Będąc początkującym a raczej raczkującym w trzeźwości bywam narażony na różne pokusy.


Jonesy napisał/a:
Teściowe i teściowie są okropni - coś o tym wiem - jak chlałem to mi wciąż wyszukiwali gdzie kitram puchy i butelki, a jak nie piję to co rusz się na ich "inwentarz" napotykam - wczoraj na ten przykład zostawiła (belfergor - matka mojej żony) pół butelki piwa i stało to pół butelki w kuchni pół dnia.

Dzisiaj po kuchni się puchy walają. Ale pytałem żony, czy coś farby puściła po rodzinie i zarzeka się że nadal żyją w świadomości żem szczęśliwie pijący i praktykujący...


Jonesy napisał/a:

Mimo wszystko jednak, ten luz psychiczny, że z wieczora nie muszę się wytężać jak by tu ją przechytrzyć, gdzie zbunkrować, jak wypić...


Jonesy napisał/a:

Cześć, mam na imię Bartek i jestem alkoholikiem.

Doskonale pamiętam dzień, od kiedy zaczęły się moje problemy. To dzień, kiedy zdałem egzamin z języka polskiego do liceum. Koledzy zaprosili mnie na piwo, celem uczczenia końca "podstawowego etapu edukacji". Pierwszy raz w życiu piłem alkohol i od razu musiałem wypić 3 piwa. Skończyło się to oczywiście nachlaniem i kacem na egzaminie z matematyki.

Potem zaczęło się liceum. Stwierdzam teraz, że też we wszystkich przypadkach picia albo kończyły się fundusze albo ja. Innej sytuacji nie było.

w dzień 18 urodzin koledzy przyniesli mnie do domu o 13, a sam impreza miała się zacząć o 20...

Pod koniec liceum na imprezie poznałem kobietę mojego życia. Po 6 latach bycia razem oświadczyłem się, a oświadczyny zostały przyjęte. Chociaż już wtedy wiedziała że coś jest nie tak. Botem był ślub i pierwsze dziecko. Wreszcie kolejne. Tak więc mam 2 śliczne córeczki, które kocham całym sercem. Żona twierdzi że ich nie kocham, bo jakbym miał jakieś uczucia to bym nie pił.

wpadam w pułapkę weekendu - od piątku już kombinuję, myślę jak będzie fajnie. Chowam się z tymi piwami, znoszę je na raty - dwa po pracy, dwa jak do sklepu idę i tak dalej i tak dalej. Potem je piję, oczywiście też po kryjomu. Oficjalnie jedno - dwa piwa, a nieoficjalnie 5 następnych. [/b]Myślę sobie jak będzie fajnie film obejrzeć, zrelaksować się i wypić coś, a potem muszę ten film oglądać drugi raz, bo nic nie pamiętam. W dodatku piję te piwa w kiblu albo w piwnicy, na szybko. Doszedłem już do wprawy i wypijam butelkę w 8 sekund. Przecież nic mi to nie daje, jakby mi ktoś przywalił młotkiem w łeb - łapię błyskawicznego muła. Już mam tego dosyć, wstyd mi jak jasna cholera. Żebym miał faktycznie z tego jakiś relaks. A tu nic. W nocy nie słyszę jak dzieci płaczą, a nawet jak słyszę to wstaję skacowany i narzekam jaki to ciężki mam los.

Do tego jeszcze non stop żonę kłamię. Sam zabijam ostatnie uczucia jakie może do mnie żywić. A przecież nie chcę tego. Planujemy się budować, mamy działkę, chcemy brać kredyt. Ale ona się boi. Ja zresztą też zaczynam mieć stracha.

Doświadczyłem w ostatnich trzech latach więcej klęsk niż wojsko polskie w całej naszej historii....



I DZIŚ:

Jonesy napisał/a:
A piłem w weekendy max po 6-7 piw. Czy takie "piekło alkoholowe" spełnia Twoje standardy?

Niedosięgły mnie żadne przykre konsekwencje mojego picia.

JaKaJA - Pią 18 Mar, 2011 23:09

Jonesy napisał/a:
Koleżanko nie znasz mnie i nie rozmawiałaś ze mną. Terapeutka tak.
rozumiem,że to do mnie było ;)
W istocie nie znam Cię osobiście ale dość dokładnie czytam co piszesz....nie krytykuję Twojej terapeutki ale dziwię się bardzo,że coś takiego powiedziała,poprostu.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:12

Ja też dość dokładnie czytam. Zobacz JaKaJa to, co zacytowałam powyżej.
JaKaJA - Pią 18 Mar, 2011 23:14

czytałam i DOKŁADNIE widać pewne rozbierzności w wypowiedziach,ciekawe dlaczego?? :roll:
Jacek - Pią 18 Mar, 2011 23:21

Jonesy napisał/a:
I tak kolego jak widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie Ty wyjechałeś agresywnie, dla Ciebie ja.

Bartku .Michał cię informował ostrzegając
ty zaś przyjąłeś to za atak
i właśnie to zachowanie u ciebie jest podejrzliwe ta cała obrona i odbijanie jak piłeczki pingpongowej
i nie myśl sobie że ja to mówię ci po złości
a tylko po to abyś mógł to naprawić

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:21

Spotkanie z grupą (jedno) miał 10 marca. Mityng (jeden, niecały) jeszcze dawniej.
Dzisiaj jest 18 marca. A mózg alkoholika pracuje 24 godziny na dobę...

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 23:27

JaKaJA napisał/a:
.nie krytykuję Twojej terapeutki ale dziwię się bardzo,że coś takiego powiedziała,poprostu

Hhhm a co takiego powiedziała? Że nie uważa za konieczność żeby Jones chodził na mitingi.
Moja z kolej(od terapii indywidualnej, bo od grupowej mam inną) mówi żeby było dobrze jakbym chodził. Nie wiem gdzie leży prawda...
JaKaJA napisał/a:
czytałam i DOKŁADNIE widać pewne rozbierzności w wypowiedziach,ciekawe dlaczego

No nieźle to wygląda zestawione, z tym że sam tak mam po trosze... :)
Jacek napisał/a:
Bartku .Michał cię informował ostrzegając

Jacku, z szacunkiem, przeczytaj raz jeszcze to Michał napisał. Jeżeli wjazd z kolana w podbrzusze z powodu chęci agresji nazywasz ostrzeżeniem to nieźle...
Zauważ że zareagował agresywnie nawet na "przejęzyczenie się" Jonesa, raczej nie chęć pomocy tu widać... Co nie znaczy że może mieć racje, ja nie wiem...

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:29

Chce Wam się jeszcze tak po nocy?? :mysli:
Mario - Pią 18 Mar, 2011 23:34

MichalAlkoholik napisał/a:
Ty myślisz że jak ktoś idzie na oddział tylko po to by przetrwać 3-4 tygodnie to się grubo, ale to bardzo grubo mylisz.


Etaaaaaaaaaaam zaraz.Moją motywacją ( obok chęci zaprzestania picia) była głównie ucieczka do przodu.Przed kłopotami różnej natury.
Niebagatelną rolę w chęci" zamknięcia się " odgrywał fakt, że na odwykach wikt i opierunek całkowicie darmowy jest a z racji tego że byłem wtedy ubezpieczony to i parę groszy na konto L4 też wpadło.
Moje wyrzuty sumienia koi fakt, że oprócz mnie kilku takich jeszcze dwumiesięcznych zbiegów, od przykrej rzeczywistosci którą zostawili w domu, też tam było :mgreen:

Co oczywiście nie zmienia faktu, że zwolennikiem terapeutycznego działania terapii zamkniętych, jestem :)

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:34

No właśnie mnie się odechciało.

"Nie dosięgły mnie żadne przykre konsekwencje mojego picia" - uświadomiło mi co tu się naprawdę dzieje.

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:37

Jonesy napisał/a:
Mnie pozostaje tylko mieć nadzieję, że wytrwam i że ten alkohol co Ci się leje z monitora to jednak nie mój


Ano, pozostaje tylko mieć nadzieję... :)

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 23:39

Tomoe napisał/a:
No właśnie mnie się odechciało.

"Nie poniosłem żadnych przykrych konsekwencji mojego picia" - uświadomiło mi co tu się naprawdę dzieje.


Nic się nie dzieje, działa jeden z mechanizmów o których mówisz, a spodziewałaś się że nie będzie działał?
Myślę że Jones też już to widzi, a i dla mnie lekcja niezła.

Czy też minimalizuje jego minimalizacje i lepiej zacząć się bać? Serio całkiem...

Mario - Pią 18 Mar, 2011 23:43

Tomoe napisał/a:
Ja też dość dokładnie czytam.

Oj Tomoe :) Pierwsze posty Bartka pisane były na świeżym poczuciu winy. Stąd taki pesymizm z nich wieje.
Im dalej w abstynencję, tym optymizmu więcej a i pamięć odrobinę zawodzi. Ja w ten sposób jechałem całe lata, więc wiem jak to działa fsdf43t

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:45

Serio?
Jako pierwszy włącza się mechanizm nałogowego regulowania uczuć. Czyli "nakręcanie się". Im silniejsze napięcie, tym silniejsza potrzeba szybkiej ulgi...

Pozostałe mechanizmy systemu iluzji i zaprzeczeń włączają się potem.
A ich działanie polega właśnie na tym, że alkoholik ich działania nie widzi...

Tomoe - Pią 18 Mar, 2011 23:49

Mario napisał/a:

Ja w ten sposób jechałem całe lata, więc wiem jak to działa fsdf43t


Analogia między tobą i Bartkiem wydaje mi się wyjątkowo trafna.
Myślisz, że on też tak pojeździ całe lata, jak ty?
To może byś zechciał kolegom wyjaśnić, jak ty "w ten sposób" jechałeś całe lata.
Młodsi koledzy zapewne nie wiedzą.

Mario - Pią 18 Mar, 2011 23:55

Cytat:
Myślisz, że on też tak pojeździ całe lata, jak ty?

Nie sądzę. Dzisiejsza młodzież mniej odporna jest i fizycznie i duchowo. Jakos Bartka nie widzę na etapie nalewek za 4.99. Obawiam się, że nie dotarłby do tych eliminacji i zakończył biegi na żołądkowej gorzkiej ;)
Cytat:
To może byś zechciał kolegom wyjaśnić, jak ty "w ten sposób" jechałeś całe lata.

Przecież i tak nie uwierzą. Alkoholizm to taka sprytna choroba, że każdy musi dotknąć jej sam. W całości.

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:57

Tomoe napisał/a:
No właśnie mnie się odechciało.

Cytat:
Wysłany: Dzisiaj 23:37

Cytat:
Wysłany: Dzisiaj 23:45

Cytat:
Wysłany: Dzisiaj 23:49

:rotfl:

Marc-elus - Pią 18 Mar, 2011 23:59

Mario napisał/a:
Przecież i tak nie uwierzą

Przekonaj się.
Mario napisał/a:
każdy musi dotknąć jej sam

Po to tu jestem, żeby korzystać z doświadczeń innych. To że przy tym jest zabawnie i miło, to oddzielna sprawa.
To jak? :)

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 00:23

I jak Tomoe, ubaw po pachy nie?
Szkoda że nie ma nigdzie zachowanych Twoich wypowiedzi od pierwszego dnia trzeźwienia. Pewne byłaby z tego taka sama beka...
A nie, sorry, Ty z pokorą poszłaś...

Wiekszość z was zakłada, że robię wszystko po to żeby się nachlać w końcu mimo wszystko. Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??

staaw - Sob 19 Mar, 2011 00:26

Nie znam takiego, co by pokorny był od razu.du**sko musi boleć i 2 złotych do nalewki brakować by pokora przyszła...

Jonesy napisał/a:

Wiekszość z was zakłada, że robię wszystko po to żeby się nachlać w końcu mimo wszystko. Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??
Ja na odstawie własnego piciorysu. Po kilku miesiącach trzeźwości, byłem tak dumny z siebie że MUSIAŁEM się nachlać...
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:27

Jonesy napisał/a:
Wiekszość z was zakłada, że robię wszystko po to żeby się nachlać w końcu mimo wszystko. Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??

Nie obraź się ale ta większośc już dawno przerobiła na własnym grzbiecie to co Ty teraz przerabiasz i nie wszystkim sie tak od razu udawało...........

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 00:29

pterodaktyll napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Wiekszość z was zakłada, że robię wszystko po to żeby się nachlać w końcu mimo wszystko. Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??

Nie obraź się ale ta większośc już dawno przerobiła na własnym grzbiecie to co Ty teraz przerabiasz i nie wszystkim sie tak od razu udawało...........


No to poczekamy i zobaczymy :)

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 00:31

Jonesy napisał/a:
Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??

Ja założyłem i trzymam kciuki :okok: bo jedno to alkoholizm, co powoduje aberracje, a inna sprawa to to że nie chcesz pić.
Nie przejmuj się zbytnio, piątek się już skończył. ;)

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 00:33

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??

Ja założyłem i trzymam kciuki :okok: bo jedno to alkoholizm, co powoduje aberracje, a inna sprawa to to że nie chcesz pić.


Poczekamy, zobaczymy...

Marc-elus napisał/a:
Nie przejmuj się zbytnio, piątek się już skończył. ;)


Zauważyłem - Tomoe się zdezaktywowała...

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 00:35

staaw napisał/a:
Nie znam takiego, co by pokorny był od razu.du**sko musi boleć i 2 złotych do nalewki brakować by pokora przyszła...

Jonesy napisał/a:

Wiekszość z was zakłada, że robię wszystko po to żeby się nachlać w końcu mimo wszystko. Jak to jest, że prawie nikt nie założył w drugą stronę??
Ja na odstawie własnego piciorysu. Po kilku miesiącach trzeźwości, byłem tak dumny z siebie że MUSIAŁEM się nachlać...


Na mitingi nie chodziłeś czy na OZ nie byłeś, że noga się powinęła??

pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:35

Marc-elus napisał/a:
inna sprawa to to że nie chcesz pić.

A jeszcze inna to to, że Twoja podświadomość alkoholika da o sobie znać w momencie kiedy będzie Ci się wydawało, że nic się nie dzieje specjalnego

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 00:38

Od "Nie dotknęły mnie żadne przykre konsekwencje mojego picia" jest prosta droga do "A może ja jednak nie jestem alkoholikiem?"

A potem następuje nieodparta chęć sprawdzenia...

Jeśli nawet sklep zamykają o dziewiątej, to zawsze się można przypadkowo natknąć w kuchni na jakąś puszkę albo niedopitą flaszkę, którą teściowa zostawiła... A potem ją wziąć do reki, ot tak tylko, żeby wylać...

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 00:39

Jonesy napisał/a:
Na mitingi nie chodziłeś czy na OZ nie byłeś, że noga się powinęła??

Zbyt dużo zmiennych jest w równaniu pod tytułem zapicie, żeby tylko trzy czy cztery stanowiły o wyniku. Mi się wydaje że jest bardzo dużo czynników, no ale każdy ma jakiś wpływ, trzeba zwiększać swoją szanse...

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 00:42

Jonesy napisał/a:
Na mitingi nie chodziłeś czy na OZ nie byłeś, że noga się powinęła??

Zbyt dużo zmiennych jest w równaniu pod tytułem zapicie, żeby tylko trzy czy cztery stanowiły o wyniku. Mi się wydaje że jest bardzo dużo czynników, no ale każdy ma jakiś wpływ, trzeba zwiększać swoją szanse...

To miała być ironia w zamierzeniu.

Tomoe napisał/a:
Od "Nie dotknęły mnie żadne przykre konsekwencje mojego picia" jest prosta droga do "A może ja jednak nie jestem alkoholikiem?"

A potem następuje nieodparta chęć sprawdzenia...


Dziękuję że mi ten fakt uświadomiłaś. Jak to miło, że mierzysz mnie najwyraźniej swoją miarką. Tobie się nie udało od razu to i mnie się nie uda.
No to nie pozostaje mi nic innego chyba, jak zamknąć kramik.
To trzymajcie się. I dzięki.

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 00:45

Jonesy napisał/a:
Tobie się nie udało od razu to i mnie się nie uda.


A kto ci powiedział, że mnie się nie udało?
U mnie to już 2448 dni. Bez poślizgów. :)

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 00:46

Jonesy napisał/a:
To miała być ironia w zamierzeniu.

Wiesz dobrze że to nie była ironia, po prostu powiedziałem co na ten temat myślę, bo terapia, otwarta czy zamknięta, AA czy też inne działania nie gwarantują nie picia, a jedynie czynią je bardziej prawdopodobnym.
Feee nawet mi przypisujesz docinki, zapomniałeś że ja tu mam innego adwersarza? ;)

pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:47

Jonesy napisał/a:
Jak to miło, że mierzysz mnie najwyraźniej swoją miarką
Człowieku ona Cię nie mierzy żadną miarką tylko takie są mechanizmy tej choroby o której jak mi się wydaje masz na razie dosyć mętne pojęcie., chcesz walczyć tylko nie bardzo wiesz z czym i jak. to takie moje wrażenie na ten temat, co nie znaczy, że życzę Ci czegoś nieprzyjemnego :)
staaw - Sob 19 Mar, 2011 00:47

Jonesy napisał/a:
Na mitingi nie chodziłeś czy na OZ nie byłeś, że noga się powinęła??

Tak. Byłem bardzo mądrym, trzeźwiejącym siłą własnej woli alkoholikiem. AA to kupa debili, byłem na 2 mitingach i stwierdziłem że z głową coś u nich nie tak...
Niektórzy śmierdzieli wczorajszą, a może i dzisiejszą gorzałą.... nie dla mnie takie towarzystwo...


@Marcellus
Lubię czytać kiedy piszesz z sensem...

pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:49

Marc-elus napisał/a:
terapia, otwarta czy zamknięta, AA czy też inne działania nie gwarantują nie picia, a jedynie czynią je bardziej prawdopodobnym
g45g21 g45g21 :rotfl:
Mam nadzieję że to niezamierzony błąd :lol2:

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 00:51

pterodaktyll napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
terapia, otwarta czy zamknięta, AA czy też inne działania nie gwarantują nie picia, a jedynie czynią je bardziej prawdopodobnym
g45g21 g45g21 :rotfl:
Mam nadzieję że to niezamierzony błąd :lol2:


??? No napisałem że czynią niepicie bardziej prawdopodobnym... ja nie chwytam czy dla Ciebie już za późno? :lol:

pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:53

Marc-elus napisał/a:
ja nie chwytam czy dla Ciebie już za późno? :lol:

Ale jaja....masz rację g45g21 chyba rzeczywiście czas spać :lol2:

staaw - Sob 19 Mar, 2011 00:56

Spoko Marcel,
Po prostu większość ludzi im dalej w noc tym większe zaczyna mówić głupoty, Ty masz odwrotnie...

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 08:09

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
To miała być ironia w zamierzeniu.

Wiesz dobrze że to nie była ironia, po prostu powiedziałem co na ten temat myślę, bo terapia, otwarta czy zamknięta, AA czy też inne działania nie gwarantują nie picia, a jedynie czynią je bardziej prawdopodobnym.
Feee nawet mi przypisujesz docinki, zapomniałeś że ja tu mam innego adwersarza? ;)


Chodziło mi o to, że ja napisałem to ironicznie kolego...

staaw - Sob 19 Mar, 2011 08:12

Jonesy napisał/a:
Chodziło mi o to, że ja napisałem to ironicznie kolego...
Chciałeś napisać ironicznie, a napisałeś prawdę.

Miłego, trzeźwego dnia :lol2:

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 09:14

No to idę z moim stukniętym teściem zapracować na miano wozignoja...
Na wsi fajnie jest!!!
Trzeźwego dnia wam również. I miłego!

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 09:21

Jonesy napisał/a:
I jak Tomoe, ubaw po pachy nie?
Szkoda że nie ma nigdzie zachowanych Twoich wypowiedzi od pierwszego dnia trzeźwienia. Pewne byłaby z tego taka sama beka...
A nie, sorry, Ty z pokorą poszłaś...


Były, były.
Ale tamto forum już dawno nie istnieje... :bezradny:

A poza tym ani przez chwilę się w tym temacie nie bawiłam.
Tu nie ma niczego zabawnego.
Rozmawiamy o chorobie, która jest chroniczna, postępująca, nieuleczalna i śmiertelna.
Nieleczona prowadzi nieuchronnie do przedwczesnej śmierci.
I jest to moja i twoja choroba.

Jak to powiadasz... "jedyne co nas łączy".
Bo stosunek do tej choroby mamy diametralnie inny.
Ja do niej, jak słusznie zauważyłeś, podchodzę z pokorą.
Największych GIGANTÓW powala na kolana.
A ja gigantem nie jestem. :nie:

szymon - Sob 19 Mar, 2011 09:22

Jonesy napisał/a:
No to idę z moim stukniętym teściem zapracować na miano wozignoja...
Na wsi fajnie jest!!!
Trzeźwego dnia wam również. I miłego!


dlaczego jeździsz ze stukniętym teściem?

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 09:37

Tomoe napisał/a:
Tu nie ma niczego zabawnego.

Kargulowa, nie nudź, krok po kroku idziemy naprzód, tempo jest dobre a i miło się idzie, nie ma co batem popędzać. :lol:

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 09:39

Jak to Kargul do Pawlaka mawiał? Kurduplu czy jakoś tak?... :mysli:
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 09:41

Konusie g45g21
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 09:42

No to masz u mnie nową ksywę... :ohoho:

Znalazłam ci też nowy awatarek:

JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 10:37

no nieźle...ja widzę,że większość wypowiedzi tu,jest traktowane jak atak...spisek jakiś czy cóś? :p Ja wiem jedno,alkoholik jaki ma dość picia i życia jakie wiódł do tej pory zrobi ABSOLUTNIE WSZYSTKO by do tamtego życia nie wrócić i to czy stracił wszystko,czy tylko zdrowie i spokój ducha niewielkie ma tu znaczenie,ON NIE CHCE PIĆ więc wszystko co ma mu w tym pomóc traktuje jak błogosławieństwo...nie dyskutuje nad większością świąt wielkiej nocy od świąt Bożego narodzenia tylko idzie tam gdzie ludzie FAKTYCZNIE trzeźwieją...nie przekonam nikogo do mitingów,wiem jednak,że tylko tam spotkałam ludzi jacy nie piją po pare lat i TRZEŹWIEJĄ a co za tym idzie zmienia się ich wnętrze,mysli,postawy...dla mnie to żywy dowód na to co zrobić by sobie pomóc.Wiem,że są ludzie jacy nie chodzą na mitingi i jakoś sobie radzą,ale to nie dla mnie. To tak a propo wypowiedzi Marcelusa z pytaniem chodzić,czy nie chodzić...
A i jeszcze jedno,kiedy JA zaczynałam mówić,że "moje picie nie poczyniło rzadnych strat" w dość szybkim tempie moje kroki kierowały się do sklepu w wiadomym celu....ale może to przypadek,może tylko JA tak miałam....;)

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 10:50

JaKaJA napisał/a:
A i jeszcze jedno,kiedy JA zaczynałam mówić,że "moje picie nie poczyniło rzadnych strat" w dość szybkim tempie moje kroki kierowały się do sklepu w wiadomym celu....ale może to przypadek,może tylko JA tak miałam....;)

Nie powiedziałem że żadnych, tylko że małe, to różnica, mała ale jest. :)
Mam sobie wymyślić dodatkowe straty jakie poniosłem?
To mnie uchroni przed nawrotem choroby?

staaw - Sob 19 Mar, 2011 10:54

Marc-elus napisał/a:

Mam sobie wymyślić dodatkowe straty jakie poniosłem?
To mnie uchroni przed nawrotem choroby?

Może tylko uczciwie poszukać, taki ODWAŻNY rachunek sumienia...
Nie uchroni, zwiększy jedynie szansę że katastrofa nie nastąpi...

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 10:54

Nie, niczego sobie nie musisz wymyślać.
Przede wszystkim rozważ i zdefiniuj, co dla ciebie tak naprawdę oznacza słowo "strata".
A potem się przyjrzyj tylko tym stratom, które rzeczywiście poniosłeś z powodu picia.

Zresztą, jeśli jeszcze trochę cierpliwie poczekasz i nie stracisz motywacji, to będziesz to robił na swojej terapii.

Miłej soboty. :)

JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 10:57

Marc-elus napisał/a:
Mam sobie wymyślić dodatkowe straty jakie poniosłem
czy nie wystarczą Ci te jakie poniosłeś? bo mnie w zupełności tak,jak sobie przypomnę choćby mój stan psychiczny to odechciewa mi się myśleć o reszcie,wymyślać nic więcej nie muszę....
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 11:06

JaKaJA napisał/a:
czy nie wystarczą Ci te jakie poniosłeś?

Oczywiście, ja sobie nie mówię że ZA MAŁO straciłem. Straciłem w sam raz żeby żałować, a nie na tyle dużo żeby rozpaczać.

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 11:07

Jak rozumiesz słowa "straty z powodu mojego picia"? :)
JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 11:08

no to ok. Mnie też w zupełności wystarczy ;)
JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 11:08

Tomoe mnie pytasz?
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 11:11

Tomoe napisał/a:
Jak rozumiesz słowa "straty z powodu mojego picia"? :)

To rzeczy które były a teraz ich nie ma(a chciałbym żeby były) bo piłem. Do tego dochodzą rzeczy które mogłyby być, chciałbym żeby były, a ich nie ma bo piłem.
Co to jest? Test na definicje? :lol:

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 11:23

loczek napisał/a:
Jonesy napisał/a:
No to idę z moim stukniętym teściem zapracować na miano wozignoja...
Na wsi fajnie jest!!!
Trzeźwego dnia wam również. I miłego!


dlaczego jeździsz ze stukniętym teściem?


Bo głupio gnój wozić taczką samemu...

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 11:28

Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Jak rozumiesz słowa "straty z powodu mojego picia"? :)

To rzeczy które były a teraz ich nie ma(a chciałbym żeby były) bo piłem. Do tego dochodzą rzeczy które mogłyby być, chciałbym żeby były, a ich nie ma bo piłem.

Rozumiem.

A jest coś takiego, co traciłeś tylko wtedy kiedy piłeś?
Tylko wtedy?
A teraz tego nie tracisz, bo nie pijesz?
A jeśli zaczniesz pić, to znowu to stracisz?

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 11:37

Tomoe napisał/a:
A jest coś takiego, co traciłeś tylko wtedy kiedy piłeś?
Tylko wtedy?
A teraz tego nie tracisz, bo nie pijesz?
A jeśli zaczniesz pić, to znowu to stracisz?

Oczywiście, są korzyści z niepicia.
Tworzenie związków przyczynowo-skutkowych to dobry sposób na zobaczenie rzeczy takimi jakimi są naprawdę.
Tomoe, jak mi zaraz teorie wyłożysz jak na talerzu to znowu się będę nudził na terapii :) i się czepiać będziesz.

Jacek - Sob 19 Mar, 2011 11:50

JaKaJA napisał/a:
ja widzę,że większość wypowiedzi tu,jest traktowane jak atak...spisek jakiś czy cóś? :p Ja wiem jedno,alkoholik jaki ma dość picia i życia jakie wiódł do tej pory zrobi ABSOLUTNIE WSZYSTKO by do tamtego życia nie wrócić


Aguniu,zgadzam się z tobą :tak:
a czy ty zgodzisz się z moją wypowiedzią???
nie uważaj z mojej strony wypowiedzi za atakujące
ani nawet za nakazujące
one są opowieścią moich przeżyć
ja również widzę to co u innych można nazwać obroną
przypomina mnie moje zachowanie ,lecz dziś wiem że to żadna obrona nie była
a wstydliwe chowanie swego "ja" nie jestem słabiuśki

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 11:51

Nie rozumiesz, kiedy mówię teoretycznie, Marcelku. Nie łapiesz.

Zatem ja ci coś powiem z praktyki, z mojego pijanego życia.Podam tylko kilka konkretnych przykładów.

Kiedy byłam pijana, często urywał mi się film. Potem następnego dnia nie mogłam sobie przypomnieć co robiłam po pijanemu. Traciłam pamięć z powodu picia.

Kiedy byłam pijana, zaczynałam bełkotać. Plątał mi się język kiedy próbowałam coś powiedzieć. Traciłam zdolność mówienia z powodu picia.

Kiedy byłam pijana, nie potrafiłam utrzymać się w pionie. Czasem musiałam sie kogoś albo czegos trzymać, żeby sie nie prewrócić. Traciłam równowagę z powodu picia.

Czasem po pijanemu krzyczałam, robiłam awantury, rzucałam przedmiotami. Traciłam panowanie nad sobą , nad swoimi uczuciami i zachowaniami z powodu picia.

Kiedyś po pijanemu - wybacz dosadność - posikałam się. Straciłam panowanie nad fizjologią swojego organizmu z powodu picia.


Z powodu picia traciłam także:
szacunek dla samej siebie,
poczucie godności,
poczucie zadowolenia z siebie i zadowolenia z życia,
zdrowie,
radość życia,
zaufanie do samej siebie,
zaufanie innych ludzi do mnie,
wolność...


Mogłabym tak długo, długo wyliczać, na przykładzie konkretnych sytuacji z mojego życia, ale to co napisałam powyżej - to są niektóre moje straty z powodu mojego picia.

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 12:05

Tomoe napisał/a:
Nie rozumiesz, kiedy mówię teoretycznie, Marcelku. Nie łapiesz.

Tego to rzeczywiście nie rozumiem, czego nie łapie?
Dobrze rozumiem, napisałem korzyści czyli brak strat, np takich jakie wymieniłaś. Chyba źle się zrozumieliśmy.

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 12:12

Ale kiedy mówiłeś o swoich stratach, to nie mówiłeś o takich samych stratach, o jakich ja mówię.
Mówiłeś, że twoje straty z powodu picia są niewielkie.
Przyjrzyj się moim stratom. Dla mnie to są wielkie straty.

Czy ty ponosiłeś takie same straty, jakie ja powyżej wyliczyłam, czy nie? Czy nigdy nie poniosłeś takich strat?

Jeżeli ponosiłeś takie straty jak ja - to dlaczego ja oceniam moje straty jako wielkie a ty o swoich mówisz: niewielkie?

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 12:33

Tomoe napisał/a:
Jeżeli ponosiłeś takie straty jak ja - to dlaczego ja oceniam moje straty jako wielkie a ty o swoich mówisz: niewielkie?

W pierwszej części swojego posta wymieniłaś straty które dość szybko przemijają i nie pozostawiają konsekwencji, stąd moja ocena ich jako niewielkie.
W drugiej części Twojego posta są straty których nie znam(lub mogę je zakwalifikować do grupy "przemijających"), no może z wyjątkiem utraty zaufania u innych, ale to też raczej nie jest jednoznaczne. Te osoby mi ufają, do puki jestem trzeźwy, to tak w uproszczeniu powiedziane, nie chwytaj się tego.

JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 12:34

Jacek napisał/a:
nie uważaj z mojej strony wypowiedzi za atakujące

Jacku ja nie uważam tych wypowiedzi za atakujące,mam wrażenie,że Jonesy i Marc tak je traktują. ale to moje wrażenie,może się mylę

Jacek - Sob 19 Mar, 2011 12:54

JaKaJA napisał/a:
Jacku ja nie uważam tych wypowiedzi za atakujące

Aguusiu skarbeńku ty mój :buziak:
ja cię o nic nie podejrzewam ani oskarżam
wykorzystałem twoje słowa do mej wypowiedzi jeno - sory i plis bez urazy :prosi:

Mario - Sob 19 Mar, 2011 13:43

Marceli. Nie zapominaj o kilkuset milionach neuroprzekazników, które bezpowrotnie przez swoje chlanie straciłeś :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Aha. No i te..........jak im tam ? Plemniki, też dobrze w swoje witki przez to dostały :mgreen:

JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 13:51

Jacek napisał/a:
Aguusiu skarbeńku ty mój
:chmurka: :skromny:
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 13:59

Mario, a te dodatkowe miliony wypustek synaptycznych w mózgu, które powstały tam w jednym jedynym celu: żeby krzyczeć "pić, pić, pić"? To pikus czy Pan Pikuś?
One już tam są i nie znikną. :nono:

Marc-elus napisał/a:
straty które dość szybko przemijają i nie pozostawiają konsekwencji, stąd moja ocena ich jako niewielkie.


Nooo, taaak, to są bardzo niewielkie bo przemijające straty....
One przemjinęły i nie wrócą, ale... ale pod jednym warunkiem...
Jeśli twój organizm nie zechce wrócić do swojego naturalnego stanu.
Bo naturalnym stanem alkoholika jest stan upojenia alkoholowego.
Trzeźwość nie jest przecież stanem naturalnym organizmu alkoholika.
Trzeżwość to jest stan sztuczny, wypracowany.
Organizm masz zepsuty.
Co gorsze, masz zepsute centrum dowodzenia - to, które mieści się między twoimi uszami.
Te straty - albo je może nazwij zmianami - są nieodwracalnie.
Bedziesz żył do końca życia z takim organizmem jaki masz. Z organizmem alkoholika. W konflikcie ze swoim własnym organizmem, domagającym się alkoholu.
A przecież sam przyznałeś, że nawet terapia, nawet AA, nie gwarantuje dożywotniej trzeźwosci, jedynie zwiększa prawdopodobieństwo... a skuteczniejszych metod jeszcze nie wynaleziono. Byc może kiedyś nauce uda się tego dokonać, ale dotychczas to nie nastapiło...

Czyli... wystarczy jeden mały łyczek...
I wszystkie "przemijające" straty natychmiast powrócą.
A co więcej - pojawią sie nowe, te których jeszcze nie odczułeś, albo których jeszcze zbyt boleśnie nie odczułeś...

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 14:10

Tomoe napisał/a:
One przemjinęły i nie wrócą, ale... ale pod jednym warunkiem...

Pewnie...
Tomoe napisał/a:
Bo naturalnym stanem alkoholika jest stan upojenia alkoholowego.
Trzeźwość nie jest przecież stanem naturalnym organizmu alkoholika.

Tu akurat nie podzielam tego poglądu. Naturalnym stanem każdego człowieka jest stan trzeźwy. To choroba(nieuleczalna niestety, jeszcze ;) ) powoduje chęć napicia się, a po to rozmawiamy, po to terapia oraz inne, żeby trzymać chorobę z dala od człowieka.
Dlaczego uważam że alkoholizm nie jest integralną częścią każdego alkoholika? Bo liczę że jest uleczalny, pewnie za naszego życia to nie nastąpi, ale jednak...
Do tego dochodzi to o czym cały czas wałkujemy, jeżeli mechanizmy o jakich piszesz sterują chęcią napicia się, a bez tych mechanizmów(z kontrolą nad nimi) człowiek jest sobą.
Pamiętaj Tomoe, w przeszłości o wielu chorobach mówiono iż uwolnienie od nich jest możliwe tylko przez zgon.

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 14:18

Marc-elus napisał/a:

Tomoe napisał/a:
Bo naturalnym stanem alkoholika jest stan upojenia alkoholowego.
Trzeźwość nie jest przecież stanem naturalnym organizmu alkoholika.


Tu akurat nie podzielam tego poglądu. Naturalnym stanem każdego człowieka jest stan trzeźwy. To choroba(nieuleczalna niestety, jeszcze ;) ) powoduje chęć napicia się,


No i właśnie usiłując mi zaprzeczyć, potwierdziłeś to, co ja napisałam.

Choroba alkoholika powoduje u niego chęć napicia się. Dlaczego? Bo stan upojenia to jest stan, do którego dąży organizm alkoholika. Czyli jego naturalny stan, najbardziej pożądany.

Zgadzam się z tobą w stu procentach, że trzeźwość jest naturalnym stanem organizmu każdego człowieka... oprócz człowieka chorego na alkoholizm. Na tę chorobę, nieuleczalną, niestety... która powoduje chęć napicia się.
Organizm alkoholika dąży do tego, żeby alkoholik się napił - czyli wrócił do swojego naturalnego stanu.

Skoro jesteś alkoholikiem - musisz się teraz nauczyć żyć jak alkoholik. W nieustającym konflikcie ze swoim własnym organizmem.

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 14:33

Tomoe napisał/a:
Zgadzam się z tobą w stu procentach, że trzeźwość jest naturalnym stanem organizmu każdego człowieka... oprócz człowieka chorego na alkoholizm. Na tę chorobę, nieuleczalną, niestety... która powoduje chęć napicia się.

Tak, z tym że wierze że ta choroba nie jest nieuleczalna.
Porównajmy to do choroby podczas której organizm sam siebie wyniszcza. Dzieje się tak z różnych powodów, ale jedno jest pewne: jest to stan choroby, a więc nienaturalny.
Reasumując: masz racje, do czasu możliwości uleczenia(a nie zaleczenia) naturalnym stanem jest chęć napicia się. Zaleczenie aktualnie istniejące pozwala jedynie na kontrolowanie tej chęci.
Chęć napicia się nie jest naturalna sama w sobie, jedynie chwilowo(podczas trwania choroby) bo stoi w sprzecznością z podstawowymi prawami natury, jak ciągłość zachowania gatunku(Mario, to pod te Twoje plemniki :) )
To już spór czysto akademicki, o słowa...

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 14:43

Marc-elus napisał/a:

Tak, z tym że wierze że ta choroba nie jest nieuleczalna.
(...)
Chęć napicia się nie jest naturalna sama w sobie, jedynie chwilowo(podczas trwania choroby)


"Ta choroba" - to nie jest jakaś tam, cudza choroba. To jest twoja choroba, ona jest w tobie.
Mówisz tak jakbyś tego nie wiedział, mówisz jak o czymś obojętnym, odległym, co ciebie samego w ogóle nie dotyczy.
To jest twoja choroba.
Zatem:
Jak długo będzie trwała twoja choroba? Ile to jest "chwilowo"?
Kiedy zostanie uleczona?
Kto ja uleczy i jakimi metodami?

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 14:49

Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Tak, z tym że wierze że ta choroba nie jest nieuleczalna.
(...)
Chęć napicia się nie jest naturalna sama w sobie, jedynie chwilowo(podczas trwania choroby)


"Ta choroba" - to nie jest jakaś tam, cudza choroba. To jest twoja choroba, ona jest w tobie.
Mówisz tak jakbyś tego nie wiedział, mówisz jak o czymś obojętnym, odległym, co ciebie samego w ogóle nie dotyczy.
To jest twoja choroba.
Zatem:
Jak długo będzie trwała twoja choroba? Ile to jest "chwilowo"?
Kiedy zostanie uleczona?
Kto ja uleczy i jakimi metodami?


Nie dam się sprowokować, zaraz napiszesz że to mechanizm "oddalania choroby od siebie"
Jeżeli nie dociera do Ciebie to co piszę to trudno.
Nie dodawaj 'twoja" do "choroba', to nadużycie w stosunku do mojej wypowiedzi, bo piszę ogólnie o alkoholizmie, a nie o swoim przypadku.
Jeżeli chcesz podyskutować głębiej o mojej chorobie to spadamy do komentarzy do mojego pamiętnika.

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 14:54

Marc-elus napisał/a:

piszę ogólnie o alkoholizmie, a nie o swoim przypadku


Twój przypadek nie jest jednym z przypadków tej choroby?
Bo ja na przykład wszystko co piszę o alkoholizmie, piszę jako alkoholiczka, odnosząca każde swoje słowo do swojej własnej osoby.

Ty jesteś jedynie teoretykiem, badaczem alkoholizmu jako zjawiska?
Jesli opisujesz zjawisko teoretycznie, to ono ciebie w tym momencie przestaje dotyczyć?

Zauważyłam niejednokrotnie, że kiedy rozmowa zaczyna schodzić na twój temat - traktujesz to jako zaczepkę, prowokację, albo wręcz "atak personalny". :shock:

A przecież ty nawet w momentach gdy teoretyzujesz, nadal jestem Tomkiem-alkoholikiem.
No chyba że jednak tym alkoholikiem nie jesteś. :)

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 14:55

Wolałabym, żebyś mi odpowiedział na zadane przeze mnie pytania, zamiast krzyczeć: To prowokacja!!!
Jacek - Sob 19 Mar, 2011 14:56

czy może mnie kto to wszystko streścić ,bo nie chce mnie się tego wszystkiego czytać :skromny:
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 15:02

Tak sobie tylko teoretyzujemy... a ty Jacuś nie czytaj, bo ty jesteś praktykiem. :buziak:
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 15:03

Tomoe napisał/a:
Twój przypadek nie jest jednym z przypadków tej choroby?
Bo ja na przykład wszystko co piszę o alkoholizmie, piszę jako alkoholiczka, odnosząca każde swoje słowo do swojej własnej osoby.

Ty jesteś jedynie teoretykiem, badaczem alkoholizmu jako zjawiska?
Jesli opisujesz zjawisko teoretycznie, to ono ciebie w tym momencie przestaje dotyczyć?

Tomoe, udajesz że nie rozumiesz iż różnica polega na tym że alkoholizm jako choroba pewnie jest uleczalny, a "mój" alkoholizm pewnie jest nieuleczalny? Wiąże się to ze stanem obecnej wiedzy, która pewnie za mojego życia nie posunie się tak znacznie żeby możliwe było wyleczenie mnie.
Dlatego też nie mogę odpowiedzieć na pytania:
Cytat:
Kiedy zostanie uleczona?
Kto ja uleczy i jakimi metodami?

Dodał bym że tak naprawdę może nawet za naszego życia alkoholizm stanie się uleczalny, tego nie wiemy, ale głośno tego nie piszę bo rzucisz się zaraz do szarży pod tytułem "o znalazł się, myśli że jest uleczany, pewnie nie będzie na terapie chodził a czekał na cud". Już raz tak było, w taki lub podobny sposób skomentowałaś mój temat odnośnie badań nad lekiem na uzależnienie.
Ja sądzę że za mojego życia alkoholizm nie będzie uleczalny, przynajmniej działam z takim założeniem.

Jestem alkoholikiem, to pewne :)

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 15:04

Jak na teoretyczne rozważania, za dużo niewiadomych aby miały one, te rozważania, jakąkolwiek wartość praktyczną. Przynajmniej dla mnie. Oceniam je jako nieprzydatne.... :bezradny:
Jacek - Sob 19 Mar, 2011 15:55

Tomoe napisał/a:
Tak sobie tylko teoretyzujemy... a ty Jacuś nie czytaj, bo ty jesteś praktykiem. :buziak:

kurna :nerwus: ty to masz dobre metody aby zachęcić
po tej wypowiedzi aż mnie korci aby te kilka set postów się cofnąć i doczytać 8|

yuraa - Sob 19 Mar, 2011 16:46

Jacek napisał/a:
aż mnie korci aby te kilka set postów się cofnąć i doczytać

ty sie nie korć tylko czytaj bo warto.

Marc-elus napisał/a:
może nawet za naszego życia alkoholizm stanie się uleczalny

Marcelusie czy uleczalny znaczy w Twoim rozumieniu picie pod kontrolą ??

Jacek - Sob 19 Mar, 2011 16:50

yuraa napisał/a:
ty sie nie korć tylko czytaj bo warto.

to mało przekonujące
Jurku zapomniałeś że zakazy więcej korcą do wzięcia udziału

verdo - Sob 19 Mar, 2011 17:07

Tomoe napisał/a:
Trzeźwość nie jest przecież stanem naturalnym organizmu alkoholika.


Tome trzezwosc jest naturalnym stanem organizmu alkoholika.Pokusy ktore sie pojawiaja trwaja tylko chwilke ....no chyba,ze komus chlac sie chce caly czas(24h nieprawdopodobne).Picie to okres przejsciowy-nienaturalny...
Wszystkie inne stany wystepuja u "normalnych" ludzi,te straty ktore wypisalas tez.

Dyskusja bezsensu.

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 17:34

O cholera, nie macie co robić przy weekendzie??? Have some life :)
Mario - Sob 19 Mar, 2011 18:26

Marc-elus napisał/a:
Ja sądzę że za mojego życia alkoholizm nie będzie uleczalny

Więcej optymizmu proszę :okok:

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 19:04

yuraa napisał/a:
Marcelusie czy uleczalny znaczy w Twoim rozumieniu picie pod kontrolą ??

Nie bardzo wiem co by można uznać za "wyleczenie" alkoholizmu.
Jeżeli uznać to za całkowite cofnięcie objawów to tak, należało by przyjąć że można będzie również pić kontrolowanie.
Jednak dla mnie wystarczyło by żeby pociąg do alkoholu zredukować do zera. Nie ma chęci, picie kontrolowane nie jest potrzebne. Z tym że wtedy nie można mówić o funkcjonowaniu jako normalny człowiek, byłby to rodzaj kaleki.
Mario napisał/a:
Więcej optymizmu proszę

Wiesz, mi się nie marzy pić kontrolowanie, wystarczy żebym nie miał pokus, jak się wkur...ie żeby nie ciągnęło.
No ale jak wyleczenie to wyleczenie w pełnym tego słowa znaczeniu. ;)

Jones, jak przeszkadzamy to napisz, w końcu to Twój wątek, ale jak próbowałem na ten temat dyskutować w innym, specjalnie do tego stworzonym, to na mnie napadli.

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 19:30

Mnie tam nie przeszkadza. Dziwię sie tylko, że w taką śliczną sobotę nie macie nic lepszego do roboty. W końcu to nie jakiś tam piątek... Ale czujcie się jak u siebie w domu :)
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 19:36

Jonesy napisał/a:
że w taką śliczną sobotę

Jesteś na Karaibach czy miesiąc miodowy się zaczyna?

Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 19:40

Jonesy napisał/a:
Dziwię sie tylko, że w taką śliczną sobotę
:shock:

U mnie zawieje i zamiecie, śnieg, deszcz , zero słońca.

Chyba faktycznie zaczął ci się miesiąc miodowy. :wysmiewacz:

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 20:34

Jonesy napisał/a:
w taką śliczną sobotę


Śliczną? U mnie za oknem śnieg i mróz. :)

Jonesy - Sob 19 Mar, 2011 20:48

Kurde, jesteśmy w tym samym kraju??? Słoneczko świeciło cały dzień. Jeszcze na 18 do kościoła spacerkiem poszliśmy z żoną...
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 20:52

Potęga mechanizmów, trzeba było słuchać Tomoe g45g21
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 20:57

Jonesy napisał/a:
Kurde, jesteśmy w tym samym kraju???


A gdzie jest napisane że w całym kraju była dzisiaj taka sama pogoda?
Obejrzyj sobie może TVN meteo...

To nie jest w końcu taki znowu mały kraj... :)

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 21:04

Widzisz Koleżanko, nie chce być uszczypliwy ale trochę muszę.
Ty wiesz, ja wiem, że różnica zdań jest spowodowana odmiennymi warunkami atmosferycznymi w różnych miejscach kraju.
A gdyby to chcieć przypisać to miesiącowi miodowemu? Jones nie pije odpowiedni już czas, warunki są spełnione? Tak.
Łatwo da się wiele rzeczy przypisać do mechanizmów alkoholizmu, a nie zawsze musi to być prawda. Człowiek, wszechświat, rządzi się prawami różnymi, alkoholizm to jedynie bardzo drobny wycinek całości....

Nie dyskutujmy na ten temat, wieczór jest ładny, mimo że pogoda brzydka ;)

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 21:22

Marc-elus napisał/a:

Ty wiesz, ja wiem, że różnica zdań jest spowodowana odmiennymi warunkami atmosferycznymi w różnych miejscach kraju.


Ty wiesz, ja wiem, a Jonesy się dziwi że nie u wszyscy widzą to samo co on... :lol2:

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 21:26

Marcelku, ja widzę, że ty uparcie chcesz udowodnić, że nie ma żadnej wiedzy ani żadnej obiektywnej prawdy na temat alkoholizmu. Że jest mnóstwo różnych alkoholizmów - i twój jest inny od mojego.
Że nie ma jednego alkoholizmu, takiego samego u wszystkich alkoholików, zdefiniowanego, opisanego, w znacznym stopniu poznanego, schematycznego, który u każdego alkoholika działa w ten sam sposób.

Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 21:33

Tomoe napisał/a:
ty uparcie chcesz udowodnić, że nie ma żadnej wiedzy ani żadnej obiektywnej prawdy na temat alkoholizmu.

Całkowicie nie, wierze że wiedza na temat naszego schorzenia jest głęboka, a będzie jeszcze większa.
Jedynie powiedziałem żeby czasem w zachowaniu alkoholika na siłę nie doszukiwać się mechanizmów, bo czasem jego zachowaniem może sterować co innego.
Pewnie w iluśtam% będzie to ten paskudny nałóg, ale w iluś% będzie to wychowanie, środowisko, okoliczności, a nawet... warunki atmosferyczne ;)

Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 21:37

Dla alkoholika jest bezpieczniejsze jeśli kilka razy niepotrzebnie przypisze swoje emocje, sposób myślenia i zachowania mechanizmom swojej choroby, niżby miał kilka sygnałów ostrzegawczych przez nieuwagę i nieostrożność przeoczyć.
stiff - Sob 19 Mar, 2011 21:43

Marc-elus napisał/a:
Pewnie w iluśtam% będzie to ten paskudny nałóg, ale w iluś% będzie to wychowanie, środowisko, okoliczności, a nawet... warunki atmosferyczne

Tylko jakie to ma znaczenie jeśli już jesteś alko... :roll:
Szukanie przyczyn nie zmienia faktu, chyba, ze szukasz usprawiedliwienia,
ale wtedy daleka droga do trzeźwości...

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 00:07

Kurde, naprawdę była ładna pogoda.
Ale jak wolicie wersję z miesiącem miodowym - wasza wola...

pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 00:10

A nie pasuje Ci wersja, że podczas miesiąca miodowego jest ładna pogoda? ;)
Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 00:15

A jest możliwa taka wersja, że moja żona też go obchodzi???
Marc-elus - Nie 20 Mar, 2011 00:48

Jonesy napisał/a:
A jest możliwa taka wersja, że moja żona też go obchodzi???

Jak mówiłem, nie wszystko wiemy o alkoholizmie. g45g21

aazazello - Nie 20 Mar, 2011 08:28

Marc-elus napisał/a:
Jedynie powiedziałem żeby czasem w zachowaniu alkoholika na siłę nie doszukiwać się mechanizmów, bo czasem jego zachowaniem może sterować co innego.
Pewnie w iluśtam% będzie to ten paskudny nałóg, ale w iluś% będzie to wychowanie, środowisko, okoliczności, a nawet... warunki atmosferyczne

Marcellusie (Wallace?) załóż sobie( dla własnego bezpieczeństwa i zwiększenia prawdopodobieństwa, że nie wrócisz do picia) na najbliższe dwa lata, że za tym wszystkim stoją jednak mechanizmy. Następnie, jeżeli będziesz miał taką potrzebę, wróć do tych rozważań.
Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
A jest możliwa taka wersja, że moja żona też go obchodzi???

Jak mówiłem, nie wszystko wiemy o alkoholizmie.


:rotfl:

stiff - Nie 20 Mar, 2011 09:20

Jonesy napisał/a:
A jest możliwa taka wersja, że moja żona też go obchodzi???

Sadze, ze robi sie wtedy bardziej podejrzliwa i oczekuje,
co nowego kombinujesz... :D

JaKaJA - Nie 20 Mar, 2011 11:46

no więc ja też mam miesiąc miodowy,bo u mnie słoneczko 13 stopni i wiosna na całego :mgreen: :lol2:
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 11:51

u mnie też miesiąc miodowy bo piękne słoneczko za oknem. :lol2:
aazazello - Nie 20 Mar, 2011 12:01

JaKaJA napisał/a:
u mnie słoneczko 13 stopni i wiosna na całego

U mnie też :mgreen:

Jacek - Nie 20 Mar, 2011 12:03

a u mnie zwykła wiosna :beczy:
nie przeca wiosna to jutro bedzie :roll:

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 12:35

ej ej, miesiąc miodowy zaczyna się w 3 tygodniu trzeźwienia i trwa... miesiąc?
Ja mogę mieć, Tomek może mieć. Ale reszta to już zazdrośnie się podszywa :)
Ale pogoda dzisiaj prawdziwie wiosenna. Słońce i chmurki na przemian...
Co z tego, mogłoby nawet padać. Ważne że na trzeźwo.

Marc-elus - Nie 20 Mar, 2011 12:40

Jonesy napisał/a:
Ja mogę mieć, Tomek może mieć.

Jeżeli o mnie mówisz to ja niestety nie miałem miodowego, jestem innym alkoholikiem, gorszym :rozpacz:

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 12:43

Trzeba sobie było nie zaszywać straszaka... :wysmiewacz:
mirekbardini - Nie 20 Mar, 2011 12:44

To sa lepsi i gorsi alkoholicy ?
Falszywa pokora jest najglebsza forma pychy :wysmiewacz:

Wiedźma - Nie 20 Mar, 2011 13:08

Jonesy napisał/a:
ej ej, miesiąc miodowy zaczyna się w 3 tygodniu trzeźwienia i trwa... miesiąc?

Tu się dowiesz.

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 14:05

No, czyli dobrze napisałem. Po drugim tygodniu i trwa około miesiąca. Trochę szkoda jak go przechodze, naturalną konsekwencją będzie zatem faza muru, którą wolałbym sobie odpuścić...
Marceli, chodziło mi o Tomka z Pustki... Ty po 3 miesiącach na miesiąc miodowy możesz liczyć tylko w sytuacji, która raczej Ci się może nie spodobać...
A propo's, szanowne grono, dzisiaj Oczko :)
Dobrowolnie, bez kombinowania nigdy tak daleko nie dotarłem. Bo z kombinowaniem (znaczy, że celem było późniejsze napicie się w świętym spokoju) to i ponad miesiąc wytrzymałem. Teraz jednak widzę inny priorytet w tym marszu. Inną ideę.

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 20:45

Tyle osób zraziłem do siebie, że nikt nawet mi Oczka nie pogratuluje :(

A ja od 19:00 ZULU w stoczni przesiaduję i maltretuję zawiasiki...

sabatka - Nie 20 Mar, 2011 20:48

gratulacje g6jyfn
to teraz czekamy na roczek :sztama:

staaw - Nie 20 Mar, 2011 20:48

:hejka: Ładne te oczko, do miesięcznicy blisko...

Agresji również jakby ciut mniej było...

No dobra, kończę, tu pokora nie pycha Ci potrzebna :wysmiewacz:

stiff - Nie 20 Mar, 2011 20:49

Jonesy napisał/a:
Tyle osób zraziłem do siebie, że nikt nawet mi Oczka nie pogratuluje :(

Oczekujesz aplauzu czy tez robisz to dla siebie... :roll:

szymon - Nie 20 Mar, 2011 20:51

[quote="Jonesy"]Tyle osób zraziłem do siebie, że nikt nawet mi Oczka nie pogratuluje :(
[quote]
ja ci pogratuluje za rok.
jak zaczynałem ze swoim niepiciem to po dwóch dniach patrzyłem na wszystkich czy czasem już nie zauwazyli... po tygodniu.... po miesiącu... po trzech, kurde mówię sobie co jest z nimi????

nie widzą tego. z sistrą rozmawiałem wczoraj i coś powiedziała ".... ale przecież ty pijesz"
jak nóż w plecy, przecież ja już tyle nie pije. zapracowac na to musimy małymi kroczkami kolego. :pocieszacz:

PS
weź tam popracuj troszkę a nie patrz się tylko w monitor.... :wysmiewacz:

Jacek - Nie 20 Mar, 2011 20:53

Jonesy napisał/a:
że nikt nawet mi Oczka nie pogratuluje

pffitam :beba:
Jonesy napisał/a:
Tyle osób zraziłem do siebie

c4fscs

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:55

Jonesy napisał/a:

Dobrowolnie, bez kombinowania nigdy tak daleko nie dotarłem.


I naprawdę uważasz, że teraz nie kombinujesz?
Chcesz gratulacji?
No to gratuluję "oczka".
Ale sam pisałeś, że i ponad miesiąc kiedyś wytrzymywałeś.
Więc może jednak czas na gratulacje przyjdzie, gdy tym razem pobijesz własny rekord? :mysli:

Dlaczego tobie tak zależy na aplauzie, pochwałach, podziwie, akceptacji? Robisz to na pokaz czy dla siebie? :mysli:

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 21:04

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:

Dobrowolnie, bez kombinowania nigdy tak daleko nie dotarłem.


I naprawdę uważasz, że teraz nie kombinujesz?

Nie wiem, a jak uważasz??

Tomoe napisał/a:
Chcesz gratulacji?
No to gratuluję "oczka".
Ale sam pisałeś, że i ponad miesiąc kiedyś wytrzymywałeś.
Więc może jednak czas na gratulacje przyjdzie, gdy tym razem pobijesz własny rekord? :mysli:

Co Ty, na pewno dowalisz mi w nerę wtedy.
Tomoe napisał/a:

Dlaczego tobie tak zależy na aplauzie, pochwałach, podziwie, akceptacji? Robisz to na pokaz czy dla siebie? :mysli:


Ahh, Tomoe, mój ulubiony Anioł Doliny :)
A kto powiedział, że mi tak zależy? Chciałem się najzwyczajniej w świecie pochwalić. Po prostu bo się z tego cieszę. A człowiek lubi się chwalić przed bliskimi lub przyjaciółmi. Ot tak bez większego powodu. Ty też non stop wtrącasz ile już nie pijesz. Na mnie to akurat robi wrażenie.

Marc-elus - Nie 20 Mar, 2011 21:06

A ja gratuluje, mimo że dla mnie taki czy dłuższy okres niepicia to praktycznie żaden wysiłek, to wiem jak może to być trudne.
Dla mnie nie problem nie pić parę miesięcy, tylko co z tego? Co dalej? Dlatego też w zachwyt nie wpadaj, bo to pułapka.., Przynajmniej ja tak miałem... Człowiek uczy się na błędach...

Marc-elus - Nie 20 Mar, 2011 21:10

Cytat:
Ty też non stop wtrącasz ile już nie pijesz. Na mnie to akurat robi wrażenie.

Na mnie nie za bardzo, o wiele bardziej wole jak się chwali innymi rzeczami, sukcesami w pracy, kącikiem kawowym.... Nie pijesz aby żyć, a nie żyjesz aby nie pić....

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:10

Argumentu w postaci stażu mojego niepicia używam w jednym jedynym celu.
Daję w ten sposób wyraźny, jasny sygnał:
"Jeśli będziesz robić to co ja, osiągniesz to co ja. Bo ja, trzeźwa od 5 lipca 2004 roku alkoholiczka, jestem żywym przykładem skuteczności metod, które stosowałam i stosuję."

Ja tu nie reklamuję siebie i nie liczę na poklask.
Ja swoim stażem trzeźwości daję gwarancję skuteczności metod, które stosuję.
To moja jedyna motywacja. :)

A teraz odpowiedz sam sobie na pytanie: Czy ty stosujesz te same metody?

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:13

Tomoe napisał/a:
Jeśli będziesz robić to co ja, osiągniesz to co ja.

Wiedziałem, ze masz zadatki na guru, ale nie pomyslalem,
ze tak szybko Ci sie to objawi... :D

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:14

Cytat:
. Nie pijesz aby żyć, a nie żyjesz aby nie pić....

Dokładnie tak... :)

Marc-elus - Nie 20 Mar, 2011 21:15

Tomoe napisał/a:
daję gwarancję skuteczności metod

Eeeetam, już dziesiątki razy mówiliśmy że jeżeli jeden lek działa na danego chorego to nie znaczy że będzie działał na innego, jest to co najwyżej prawdopodobne, więc o gwarancji nie może być mowy.
Tylko co próbować? To co zadziałało na wielu czy absolutną niewiadomą lub to co wiadomo że raczej nie zadziała? :lol:

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:16

Chłopaki, w tym wszystkim naprawdę nie chodzi o "wytrzymuję", ani o "trzymam się", ani o "udaje mi się", ani o "walczę z tym".

Chodzi o: "Podjąłem leczenie swojego alkoholizmu. Leczę się. Zdrowieję."

Sukcesy w pracy i kąciki kawowe - to efekty. :lol2:

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:18

Tomoe napisał/a:
"Podjąłem leczenie swojego alkoholizmu. Leczę się. Zdrowieję."

I to Ci sie chwali, ale nie pieprz głodnych kawałków o jedynie słusznej drodze... :D

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:21

Wiesz, Stiff, ,kiedy ćwiczyłam aikido, nauczyłam się, że najlepszą metodą nauki jest metoda naśladownictwa. I że po to, aby osiągnąć jakiekolwiek efekty, trzeba długo naśladować i powtarzać proste formy.
Odchodzić od form i tworzyć własne można dopiero wtedy, gdy się opanuje w wystarczającym stopniu te najprostsze, podstawowe "kata".
Nie każdy, kto wchodzi na matę, jest od razu mistrzem. :)

pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 21:24

Tomoe napisał/a:
Stiff, ,kiedy ćwiczyłam aikido,

Zapachniało...............krwią j67j6

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:26

Eeee tam... zaraz krew...

Tylko trochę kontuzji... Zwichnięcie stawu skokowego, nadwyrężone nadgarstki, złamane dwa palce u stóp, usunięta łękotka w lewym kolanie... :)
Wszystko ma swoją cenę... :)

jolkajolka - Nie 20 Mar, 2011 21:26

Ja jestem trzeźwa od 1 listopada 2005 roku i nie robię nic,co robi Tomoe. To jak z tą słuszną drogą jest ;)
pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 21:27

Tomoe napisał/a:
Tylko trochę kontuzji... Zwichnięcie stawu skokowego, nadwyrężone nadgarstki, złamane dwa palce u stóp, usunięta łękotka w lewym kolanie..

Tomoe napisał/a:
Nie każdy, kto wchodzi na matę, jest od razu mistrzem.

:bezradny:

staaw - Nie 20 Mar, 2011 21:29

Tomoe napisał/a:
Eeee tam... zaraz krew...

Tylko trochę kontuzji... Zwichnięcie stawu skokowego, nadwyrężone nadgarstki, złamane dwa palce u stóp, usunięta łękotka w lewym kolanie... :)
Wszystko ma swoją cenę... :)

To u Ciebie. A przeciwnicy? Przeżył któryś? g45g21

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:29

Ale wiele się nauczyłam i to czego się na macie nauczyłam, przeniosłam potem "żywcem" na moje zdrowienie z alkoholizmu... :)
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:31

staaw napisał/a:
A przeciwnicy? Przeżył któryś? g45g21


Raz instruktora zabiłam. Ale wrócił z tego tunelu... :lol2:

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:33

Dodam od siebie jeszcze to...
Na dziś już wiem, ze picie alko było przyczyna większości moich niepowodzeń życiowych,
a co za tym idzie, to od czasu kiedy udało mi sie go wyeliminować ze swojego życia,
to zrozumiałem, ze sukcesy jakie z trudem osiągnąłem mogę stracić wraz z wypiciem pierwszego kieliszka...
A to oznacza jedno, ze mi się to nie opłaca, bo nie stać mnie na eksperymenty...
Dlatego aby zachować trzeźwość nie muszę sie wiecznie terapeutyzowac,
ani dożywotnio korzystać z pomocy ze wspólnoty AA , co nie pomniejsza faktu,
ze udział we wspólnocie na początku drogi był dla mnie czymś niezbędnym,
aby zachować trzeźwość...

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:36

Tomoe napisał/a:
gdy się opanuje w wystarczającym stopniu te najprostsze, podstawowe "kata".

Widocznie bardzo trudno sobie przyswajasz te wzorce skoro zajmuje Ci to tyle czasu... :D

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:36

Jakie metody leczenia swojego alkoholizmu stosowałeś? Jak długo to trwało?
stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:38

jolkajolka napisał/a:
nie robię nic,co robi Tomoe.

Podobnie ja, a nie pije od 13 stycznia 2005 r. ...

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:41

Nie zapominaj Stiff, że ja jestem "trzy w jednym": i alkoholiczka, i współuzależniona, i DDA.
Może po prostu mam więcej od ciebie do posprzątania w sobie, w różnych kawałkach mojego "ja"?


A jeśli chodzi o przynależność do AA, to nie jest u mnie na zasadzie "przychodzę do sklepu i biorę dla siebie".
To jest "przekazywanie dalej".
Darmo dostałaś - darmo oddaj.
Pomagając innym - pomagasz sobie.
Jak w preambule AA: "Aby trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu".
:)

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:49

Tomoe napisał/a:
"Aby trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu".

Ja to robię w realu, bez pośrednictwa AA...
A tak na marginesie, to nigdy nie zapomniałem skąd przyszedłem...

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:49

AA działa "w realu", Stiff. :)
stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:51

Tomoe napisał/a:
Pomagając innym - pomagasz sobie.

Czasami odnoszę wrażenie, ze co niektórzy tylko sobie,
pod pretekstem niesienia pomocy innym... :roll:
To takie wciskanie dziecka w brzuch innym, niezależnie od tego czy chcą...

stiff - Nie 20 Mar, 2011 21:53

Tomoe napisał/a:
AA działa "w realu", Stiff. :)

Moze nieprecyzyjnie sie wyraziłem,
ale chodziło mi o to ze nieistotne jest miejsce...

staaw - Nie 20 Mar, 2011 21:54

stiff napisał/a:

Czasami odnoszę wrażenie, ze co niektórzy tylko sobie,
pod pretekstem niesienia pomocy innym...

Tu się zgodzę. Mi pomaga pochylenie się nad cudzym problemem, swoje wyraźniej wtedy widzę...

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 21:58

A co mnie obchodzą "co poniektórzy"?
Ja mówię o sobie...
Przykład: wymyśliłam sobie, że założę grupę AA w pobliżu mojego domu, żebym miała na spotkania 15 minut spacerkiem. Wybrałam miejsce, namówiłam paru alkoholików żeby zrobili to ze mną. Załatwiliśmy salkę, zaczęliśmy się spotykać. Na pierwszym mityngu było nas czworo.
Na spotkaniu z okazji trzeciej rocznicy działalności grupy było na tej salce 65 osób.
Sami przyszli. :)

W naszej grupie rozdawane są okolicznościowe kartki z okazji "urodzin" w trzeźwości.
Zaczynają się właśnie "objawiać" indywidualne trzecie rocznice trzeźwości alkoholików z tej grupy.. :)
Pomagając sobie - pomagam innym. Pomagając im - pomagam sobie.
Tak to działa. To jest bardzo realne. :)

stiff - Nie 20 Mar, 2011 22:15

Tomoe napisał/a:
Przykład: wymyśliłam sobie, że założę grupę AA w pobliżu mojego domu,

No i fajnie, tylko, ze ja obrałem inna drogę, choć celu nie straciłem z horyzontu
jakim jest życie w trzeźwości...
Mi nie jest po drodze, aby cześć swojego życia poświęcać dalej alkoholowi...
Zbyt wiele życia mu poświeciłem, by dalej sie toczyło wokół niego... :roll:

Jacek - Nie 20 Mar, 2011 22:17

Tomoe napisał/a:
Eeee tam... zaraz krew...

Tylko trochę kontuzji... Zwichnięcie stawu skokowego, nadwyrężone nadgarstki, złamane dwa palce u stóp, usunięta łękotka w lewym kolanie... :)
Wszystko ma swoją cenę... :)

:tak:
a do przykładu można podpatrzeć ten styl na filmach z Stevenem Seagalem
czy tam się coś lało ??? prócz w morde :mgreen:

pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 22:17

stiff napisał/a:
Mi nie jest po drodze, aby cześć swojego życia poświęcać dalej alkoholowi...
Zbyt wiele życia mu poświeciłem, by dalej sie toczyło wokół niego.
:tak: :okok:
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 22:31

Stiff napisał/a:
Mi nie jest po drodze, aby cześć swojego życia poświęcać dalej alkoholowi...
Zbyt wiele życia mu poświeciłem, by dalej sie toczyło wokół niego... :roll:


Alkoholowi, Stiff?
A kto tu mówi o alkoholu?

Ja mówię o trzeźwości.

I o tym, że można tę trzeźwość przekazywać innym ludziom.
I mówię również o tym, że w trzeźwym życiu można być człowiekiem twórczym.
Można coś tworzyć.
Coś co potem działa w życiu innych ludzi, przynosi im korzyści.

Ja na przykład zawodowo organizuję koncerty muzyczne, na które przychodzą setki, a czasem tysiące ludzi. I każdy z nich coś dla siebie z takiego przeżycia artystycznego wynosi. Moja praca zawodowa jest twórcza. Jest w niej element rozwoju, duchowości.

Stworzyłam grupę AA, w której ludzie trzeźwieją.
Każdy z nich, każdy z trzeźwiejących alkoholików z tej grupy coś wynosi, co potem wykorzystuje w swoim codziennym życiu. Coś stworzyłam. I to działa. Jest w tym element duchowości, rozwoju.

Tego co tworzę - nikt mi nie odbierze. Bo to mnie samą wzbogaca i umacnia. :)

JaKaJA - Nie 20 Mar, 2011 22:36

Tomoe napisał/a:
Tego co tworzę - nikt mi nie odbierze. Bo to mnie samą wzbogaca i umacnia

ot i wszystko ;) znam terapkę,alkoholiczkę jaka zrobiła studia by zostać terapeutką właśnie,po to by pomóc sobie i innym....ja bardzo cenię takich ludzi,znam kilkunastu jacy sami trzeźwiejąc robią coś ważnego i dobrego dla innych,sami podkreslają że czerpia dla siebie bardzo dużo ale nie zapominają po co to robią...

stiff - Nie 20 Mar, 2011 22:36

Tomoe napisał/a:
A kto tu mówi o alkoholu?

To chyba na innych mityngach czy terapiach bywaliśmy
Tomoe napisał/a:
Tego co tworzę - nikt mi nie odbierze.
... :D
Kto by śmiał...
A tak poważnie, to każdy ma swoje cele, które oddalają go od alko,
ale dalej twierdze, ze nie ma jedynie słusznej drogi,
a i o pokorze warto pamiętać niezależnie od stażu trzeźwości... :roll:

stiff - Nie 20 Mar, 2011 22:39

JaKaJA napisał/a:
,sami podkreslają że czerpia dla siebie bardzo dużo ale nie zapominają po co to robią...

Tylko czy spotkałaś się z tym co pisze Tomoe,
ze trzeba tak postępować jak oni, aby mieć gwarancje trzeźwości... :roll:

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 22:41

To wszystko co robię - uczy mnie pokory.
Bo pokora - to jest odkrywanie i akceptowanie całej prawdy o sobie.
Nie tylko prawdy o swoich wadach i niedoskonałościach - ale także prawdy o swoich zaletach, talentach, możliwościach, umiejętnościach.

Kiedyś uwielbiałam się pławić w analizowaniu swoich wad, braków, niedoskonałości. To nie była pokora. To było dowalanie sobie, użalanie się nad sobą, umniejszanie siebie - bardzo masochistyczna forma pychy.

stiff - Nie 20 Mar, 2011 22:46

Tomoe napisał/a:
To wszystko co robię - uczy mnie pokory.

Cytat:
"Jeśli będziesz robić to co ja, osiągniesz to co ja. Bo ja, trzeźwa od 5 lipca 2004 roku alkoholiczka, jestem żywym przykładem skuteczności metod, które stosowałam i stosuję."


Gdzie tu pokora... :roll:

dadof2 - Nie 20 Mar, 2011 22:47

[quoteMi nie jest po drodze, aby cześć swojego życia poświęcać dalej alkoholowi...
Zbyt wiele życia mu poświeciłem, by dalej sie toczyło wokół niego... :roll: [/quote]

o to, to! niektorzy trzezwi alkohollicy maja tendencje do robienia oltarza z trzezwosci. i traktowania swojego alkoholizmu ( bezsilnosci wobec alkoholu) jako usprawiedliwienia swoich dzialan zanim byli trzezwi ale tez ' w razie czego' jak zapija - bo przeciez jestem bezsilny.

ja pilem zeby wypelnic pustke. teraz nie pije i pustka pozostala. musze sobie ja wypelnic ale juz nie alkoholem i tematami z nim zwiazanymi. nie bede patrzec na ludzi wokol mnie i moich znajomych i zastanawiac sie czy maja 'problem' czy nie. zajme sie swoim zyciem i innymi, przejemniejszymi, dla mnie, sprawami.

stiff - Nie 20 Mar, 2011 22:49

dadof2 napisał/a:
zajme sie sowim zycie i innymi, przejemniejszymi, dla mnie sprawami.

To moje słowa akurat i sie z tym identyfikuje... :D

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 22:57

stiff napisał/a:
Tomoe napisał/a:
To wszystko co robię - uczy mnie pokory.

Cytat:
"Jeśli będziesz robić to co ja, osiągniesz to co ja. Bo ja, trzeźwa od 5 lipca 2004 roku alkoholiczka, jestem żywym przykładem skuteczności metod, które stosowałam i stosuję."


Gdzie tu pokora... :roll:


A gdzie tu widzisz brak pokory?
Napisałam o sobie prawdę.
Przecież ja naprawdę stosowałam i stosuję te metody.
Więc polecam naśladownictwo, ponieważ u mnie okazały się skuteczne.
Ja jestem tego przykładem.
Polecam innym coś - co u mnie działa.
Nie polecam czegoś, czego na sobie nie wypróbowałam.
To chyba uczciwe z mojej strony?
:)

Ty możesz polecić coś, co zadziałało u ciebie.
:)
Jolkajolka może polecić coś, co zadziałało u niej.
:)

pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 22:59

Tomoe napisał/a:
Ty możesz polecić coś, co zadziało u ciebie.

Ja mogę................. :skromny:








Nie bierz życia zbyt poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z tego żywy......... :mgreen:

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 23:01

Zdziwisz się - ja się cieszę życiem i to co robię w życiu - daje mi mnóstwo radości i satysfakcji.
Potrafię się śmiać, śpiewać, skakać i tańczyć z radości. Lubię ludzi, choć czasem sie z nimi kłócę. Nie jestem ponurakiem i może to potwierdzić każdy kto mnie poznał osobiście.

A kontuzje... ot, leczę. :)

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 23:12

Tomoe napisał/a:
Lubię ludzi, choć czasem sie z nimi kłócę.


Jak w realu jesteś taka jak online, to chyba kto czasem jest częściej...
:skromny:

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 23:13

A z kim ja tutaj jestem - twoim zdaniem - w jakimś konflikcie? :)
Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 23:16

Tomoe napisał/a:
A z kim ja tutaj jestem - twoim zdaniem - w jakimś konflikcie? :)


Kochana, a dla Ciebie kłótnia to konflikt???

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 23:24

Odpowiem pytaniem na pytanie.
Myślisz że jeśli komuś mówię: rób to co ja a osiągniesz to co ja - to mówię tak dlatego, że mu źle życzę? Że mu chcę zaszkodzić?

Jonesy - Nie 20 Mar, 2011 23:36

Odpowiem tak, według mnie właśnie ją zaczynamy. Tylko po kontynuacji powiesz że jestem agresywny bo chcę się napić, a o sobie powiesz, że jesteś pełna miłości do bliźniego, bo mi chciałaś do rozumu przemówić.
Dlatego też nie kontynuujmy tego sporu. Co bym Tomoe nie robił, nie piję już/dopiero 21 dni. Póki co jest to skuteczne. Zmienię gadkę jak zacznę zauważać że coś jest nie tak.

anakonda - Nie 20 Mar, 2011 23:40

w/g Tomoe, to tylko jak kon z klapkami trzeba ponoc innej metody nie ma :) jak pila koncetrowala sie na piciu teraz jak nie pije koncetruje sie nie na piciu
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 23:49

No nie, akurat przed chwilą musiałam się skoncentrować na wyczyszczeniu kuwety. Ale nie jesteśmy na forum www. miau.pl więc wybaczcie, o kształtach, kolorach i zawartości kocich kuwet nie będę tutaj dyskutowała.
To jest forum o konkretnej tematyce.

Kiedyś grupka alkoholików próbowała założyć w internecie forum, gdzie rozmawialiby o wszystkim, tylko nie o swoim alkoholizmie.
Bardzo udany był to eksperyment. Tylko krótkotrwały...
:smieje:

staaw - Nie 20 Mar, 2011 23:52

Tomoe, czy na tym forum podałaś linka do Dekadencji?

Tak się czepiam, bo Ciebie lubię...

Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 23:56

Tam pisują także alkoholicy. Ale o swoich kotach, nie o swoim alkoholizmie. :)
Cóż, muszę wrócić do poprzedniego posta i zdezaktywować link do tamtego forum. :oops:

Zrobione. :)

stiff - Pon 21 Mar, 2011 06:04

Tomoe napisał/a:
A z kim ja tutaj jestem - twoim zdaniem - w jakimś konflikcie? :)

Ze mną na pewno nie... :)

Marc-elus - Pon 21 Mar, 2011 07:37

Jonesy napisał/a:
jestem agresywny bo chcę się napić

No, niektóre wypowiedzi Tomoe to niezły wyzwalacz. ;)
Jonesy napisał/a:
Zmienię gadkę jak zacznę zauważać że coś jest nie tak.

Jak nic nie zauważysz to będzie znaczyło że to gorsze niż jakbyś zauważył, okaże się iż Twoja pijana podświadomość całkowicie steruje Twoim postrzeganiem. :)

Jones, pewnie już wiesz, ale i tak powiem Ci jak ja odczuwam "krucjatę".
Jak wpadłem tutaj tuż po świętach, ledwo żywy, to usłyszałem iż leć na terapie i do AA, co też zrobiłem. Teraz słyszę że to iż AA nie podoba mi się to "moja pijana podświadomość", po prostu nie chce to siebie dopuszczać pewnych rzeczy.
To że po prostu może AA mi nie pasować z innych względów nie jest w ogóle brane pod uwagę.
Ostatnio też usłyszałem że "chodzić chodzisz, ale czy uczestniczysz? Bo można chodzić i nie uczestniczyć" Jak już się okaże że uczestniczę, to padnie kwestia iż można uczestniczyć ale nie rozumieć. Dla tych co zrozumieli to pozostanie stosowanie tego w praktyce, nie jest to równoznaczne. :lol: A Ci co stosują w praktyce a zapijają sami są sobie winni, "pękają", bo przecież metody są doskonałe, muszą działać.
Za rok Tomoe dojdzie do wniosku że nie pije przez rok ale niczego się nie nauczyłem, pewnie nie pije ze strachu bo jestem zaszyty, a pijane myślenie mam dalej. ;)
Chociaż to będzie ciężki zgryz, bo padnie liczba "rok" w kontekście esperalu, który nie działa :wysmiewacz:

pterodaktyll - Pon 21 Mar, 2011 10:13

Marc-elus napisał/a:
padnie liczba "rok" w kontekście esperalu, który nie działa

Czy gra Pan dalej? :mgreen:

Ula - Pon 21 Mar, 2011 10:33

Mario napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Oni za to wiedzą wszystko, tylko czasem nie potrafią trzymać ciśnienia, jak ktoś im próbuje powiedzieć coś nie po ich myśl

Abstrahując od całości.
Nie wiem Marceli dlaczego, ale gdybym potrzebował jakiejś rady albo i pomocy, to wolałbym się mimo wszystko zdać na Tomoe, niż na Bartka lub Ciebie.

Mam na mysli alkoholizm, oczywiscie :)


Mario zgadzam sie całkowicie z Toba. :) Ja te forum traktuje jako pomoc w mojej trzezwosci.Posty Tomoe Jacka,Jurka i wielu innych forumowiczow bardzp pomagaja mi.Lubie Tomoe za to ze pisze to co czuje i mysli chociaz nieraz to boli,na poczadku tez miała inne zdanie na rozne tematy a jak sie puzniej okazało fajnie miec przyjacoł ktorzy tak fajnie trzezwieja.To jest moja i tylko moja opinia.
Bede sie zbierac lece do terapełtki pogadac :)

Jonesy - Pon 21 Mar, 2011 10:45

Już wyleciał. Ale mnie to nie przeszkadząło wcale a wcale. Ten wątek jest taki jak ja. Nie interesuję się tylko i wyłącznie niepiciem, jak ten koń w klapkach. Mam szerszy zakres zainteresowań. osobiście dla mnie wątek może wrócić. A zaczyna dotykać ważnych kwestii związanych z uczciwością i legalnością oprogramowania.
Jacek - Pon 21 Mar, 2011 10:45

Ula napisał/a:
Ja te forum traktuje jako pomoc w mojej trzezwosci.Posty Tomoe Jacka,Jurka

:shock:
poważnie ???
no to czas o pączku pogadać :mgreen:
a tak zupełnie poważnie to tego mojego pączka proszę nie traktować :mgreen:
wystarczy Danusiu że tu jesteś,mnie pomaga twój spokój i twoja aktywność
którą tu opisujesz a w realu aktualizujesz
:)

Jacek - Pon 21 Mar, 2011 10:50

Jonesy napisał/a:
Nie interesuję się tylko i wyłącznie niepiciem, jak ten koń w klapkach. Mam szerszy zakres zainteresowań.

ależ Bartku nikt ci tego nie zabrania
na terapii wręcz zalecają aby się zająć czymś ,aby pozatykać te pustki myślowe o ciągłym alkoholizmie
ale również ostrzegają aby nie zamienić jednego nałogu w drugi

Jonesy - Pon 21 Mar, 2011 11:08

Jacku wierz mi, że mam tyle zajęć, że jakoś mi ostatnie dni mijają bez żadnych natrętnych myśli. Staram się nad tym przejść do porządku dziennego. Chorzy na raka też nie żyją chorobą cały czas i robią co mogą aby normalnie funkcjonować.
Wiedźma - Pon 21 Mar, 2011 11:19

Jonesy napisał/a:
Już wyleciał. Ale mnie to nie przeszkadząło wcale a wcale. Ten wątek jest taki jak ja. Nie interesuję się tylko i wyłącznie niepiciem, jak ten koń w klapkach. Mam szerszy zakres zainteresowań. osobiście dla mnie wątek może wrócić. A zaczyna dotykać ważnych kwestii związanych z uczciwością i legalnością oprogramowania.

Jesteś autorem wątku, ale nie jego zarządcą.
To jest forum dla alkoholików, Twój temat jest w dziale Alkoholizm.
To forum rządzi się określonymi zasadami.
Możesz sobie do woli dyskutować o legalności oprogramowania w HydeParku,
ale w dziale Alkoholizm rozmawiamy o alkoholizmie.
Zważ, że Twój watek czytają także osoby, które nie biorą udziału w rozmowach,
ale szukają informacji na temat uzależnienia. Mają się przekopywać przez offtopy?
Jeśli zapragną informacji o legalności oprogramowania, wejdą na forum dla informatyków.
I tam pewnie nie będzie rozmów o alkoholizmie... :roll:

Jonesy - Pon 21 Mar, 2011 11:22

Wiedźma napisał/a:
Czy musze wyrzucić tego lapka? Obrazek


No to co się pytasz, czy masz wyrzucić???

Wiedźma - Pon 21 Mar, 2011 11:24

:nunu:
Jacek - Pon 21 Mar, 2011 11:43

Wiedźma napisał/a:
:nunu:

a mniem to nawet nie pytasz :foch:

stiff - Pon 21 Mar, 2011 19:14

Jacek napisał/a:
ale również ostrzegają aby nie zamienić jednego nałogu w drugi

Jaki nałóg masz na myśli... :roll:

Leniu - Pon 21 Mar, 2011 22:37

Tak śledzę ten temat odkąd powstał i powiem Ci Jonesy że dziwię się i Tobie i pozostałej reszcie.
Tobie , bo nie wiem jak Ty to wytrzymujesz (przecież czytanie tekstów Tamoe zakrawa o samookaleczenie) a reszcie , bo przyjęła swego rodzaju MISJĘ ratowania Jonesy`a .
Moim zdaniem Ci wszyscy misjonarze prędzej zapiją niż Ty - napadają na Ciebie cholera wie za co.
Poza tym jak Ty zapijesz(czego Ci oczywiście nie życzę!) , to za 3 tygodnie znowu będziesz bił swój rekord a oni ???
Myślę , że Ty trzeźwiejesz sobie powolutku a na forum wchodzisz żeby się pośmiać z czubeczków jak się kłócą :radocha:

Marc-elus - Pon 21 Mar, 2011 22:45

Leniu napisał/a:
napadają na Ciebie cholera wie za co

Bezpodstawne ataki też o czymś świadczą, ale akurat nie o atakowanym...

pterodaktyll - Pon 21 Mar, 2011 22:54

Leniu napisał/a:
jak Ty zapijesz(czego Ci oczywiście nie życzę!) , to za 3 tygodnie znowu będziesz bił swój rekord a oni ???

Trzeźwienie nie polega na "biciu rekordów" co Ty pleciesz...........

JaKaJA - Pon 21 Mar, 2011 23:03

Leniu napisał/a:
czytanie tekstów Tamoe
no właśnie min.Jej teksty uważam za bardzo wartościowe i wnoszace wiele w temacie uzaleznienia...a tekst o "biciu rekordów" pozostwię bez komentarza.... :uoee:
Leniu - Pon 21 Mar, 2011 23:09

pterodaktyll napisał/a:
Leniu napisał/a:
jak Ty zapijesz(czego Ci oczywiście nie życzę!) , to za 3 tygodnie znowu będziesz bił swój rekord a oni ???

Trzeźwienie nie polega na "biciu rekordów" co Ty pleciesz...........


Ptaku może nie czytałeś paru postów ale tam właśnie Jonesy pisze , że nikt mu nie gratuluje i pojawiły się porównania do rekordu.
Ja użyłem tego sformułowania właśnie w odniesieniu do tych porównań
Tak nawiasem mówiąc to widziałem tu posty , gdzie ludzie wyliczają sobie ile dni nie piją .
Nie wiem nie znam się - ja sobie jeszcze nigdy dni nie liczyłem Wiem tylko , że półtora roku wkrótce pyknie . Ale tak szczerze to chyba podchodzę do tego też w ten sposób , bo nigdy ponad rok nie miałem abstynencji.

Leniu - Pon 21 Mar, 2011 23:11

JaKaJA napisał/a:
Leniu napisał/a:
czytanie tekstów Tamoe
no właśnie min.Jej teksty uważam za bardzo wartościowe i wnoszace wiele w temacie uzaleznienia...a tekst o "biciu rekordów" pozostwię bez komentarza.... :uoee:


A nie uważasz , że od tego są ośrodki terapeutyczne ?
Odnśnie rekordów poczytaj wyżej.

Marc-elus - Pon 21 Mar, 2011 23:20

Ja poniekąd rozumiem te wyliczanki pt "nie pije od xxxx", pewnie dzięki takiemu zachowaniu niektórzy lepiej znoszą chwile zwątpienia... pycha ich chroni przed zapiciem... nie piszę do nikogo konkretnie.
Ja tam nie liczę, nie pije prawie 3mieś i ani mi w głowie pamiętać ile to dokładnie dni, bo mam ważniejsze rzeczy do roboty niż robić za liczydło....

pterodaktyll - Pon 21 Mar, 2011 23:22

Leniu napisał/a:
Ptaku może nie czytałeś paru postów

Zapewniam Cię, że wielu postów nie czytam, bo szkoda na to czasu, natomiast jeśli piszesz:
Leniu napisał/a:
jak Ty zapijesz(czego Ci oczywiście nie życzę!) , to za 3 tygodnie znowu będziesz bił swój rekord

To dla mnie przekaz jest taki, że Jones już coś osiągnął i nawet jak zapije, to następnym razem może dłużej jeszcze wytrzyma w tej trzeźwości, tylko że w ten sposób może mu życia nie wystarczyć żeby wreszcie stanąć na nogi i dlatego napisałem to, co napisałem :)

JaKaJA - Pon 21 Mar, 2011 23:22

Leniu napisał/a:
A nie uważasz , że od tego są ośrodki terapeutyczne ?
oczywiście,że tak,ale wiele zależy gdzie i do kogo się trafi. Ja osobiście bardzo,bardzo dużo dowiedziałam się z forum tego i innych z postów takich jak te np.Tomoe i jestem bardzo wdzięczna za nie.Jak wyobrażasz sobie terapie podstawową kogoś tak ciekawskiego w tym temacie jak np.Ja w grupie ok 30 osobowej i 50 min.indywidualnej rozmowy raz w tyg? wiedza jaką posiada Tomoe i co ważne-chce się nią dzielić, może wiele wyjaśnić i pomóc "świerzakom" jakim i ja jestem.
Leniu - Pon 21 Mar, 2011 23:34

JaKaJA napisał/a:
Ja w grupie ok 30 osobowej i 50 min.indywidualnej rozmowy raz w tyg?


Nie wiem jak. W mojej grupie było 15 osób stale , tylko , że te osoby się zmieniały - łącznie przewaliło się około 120 osób (tak kierowniczka ośrodka powiedziała).

Spotkań indywidualnych nie można nazwać terapią.
Odnośnie Tamoe to myślę że ma większy problem aktualnie niż autor tematu.

Dobranoc

Jonesy - Pon 21 Mar, 2011 23:47

Ale sami przyznacie, że jak się coś u mnie dzieje, to już się dzieje. Nawet jak o laptopie jest rozmowa :)
Dobrej nocy kochani.
Jutro pracowity dzień - muszę w pracy nielegalnie domek dla lalek wyrysować a po pracy jestem "słomianym wdowcem" - misjonarka edukacji w powiecie zaczyna rady pedagogiczne. A moja terapeutka choruje nadal. Trochę mi jej szkoda, oby nic poważnego.

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 07:59

Leniu napisał/a:

Odnośnie Tamoe to myślę że ma większy problem aktualnie niż autor tematu.


Może najpierw naucz się poprawnie odczytywać mój nick, zanim zaczniesz odczytywać moje problemy.
Na razie nie odróżniasz "a" od "o"... Gubisz się na poziomie abecadła... a chcesz robić za encyklopedię zdrowia.

szymon - Wto 22 Mar, 2011 08:03

dokładnie, ja szanuję ta pracę.
teściowa jest nauczycieką z wieloletnim stażem i wiem ile pracuje w domu.
co tam 2-3h dziennie....

bonifikatą za to jest 2 miesiące wakacji, jednak nie zawsze pełne dwa miesiące

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 09:11

Tomoe napisał/a:
Leniu napisał/a:

Odnośnie Tamoe to myślę że ma większy problem aktualnie niż autor tematu.


Może najpierw naucz się poprawnie odczytywać mój nick, zanim zaczniesz odczytywać moje problemy.
Na razie nie odróżniasz "a" od "o"... Gubisz się na poziomie abecadła... a chcesz robić za encyklopedię zdrowia.


Oj, Tomoe, gdzie ten Twój anielski humor? Popatrz w lustro i zastosuj tę swoją bezinteresowną chęć psychoanalizy pod kątem agresji i jej przyczyn. Coś chyba u Ciebie nie za wesoło??? A do piątku daleka droga...

aazazello - Wto 22 Mar, 2011 09:14

Tomoe napisał/a:
Gubisz się na poziomie abecadła... a chcesz robić za encyklopedię zdrowia

Petroniusz - arbiter elegantiae. :mgreen:

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 09:18

loczek napisał/a:
dokładnie, ja szanuję ta pracę.
teściowa jest nauczycieką z wieloletnim stażem i wiem ile pracuje w domu.
co tam 2-3h dziennie....

bonifikatą za to jest 2 miesiące wakacji, jednak nie zawsze pełne dwa miesiące


Z informatycznego punktu widzenia mogę stwierdzić tylko tyle, że gdyby ministerstwo edukacji zrobiło dobry przetarg na aplikację dla nauczycieli, w której będzie wirtualny dziennik, testy i cała reszta okazałoby się nagle, że te 18 godzin to akurat tyle ile trzeba. Ale widzę po żonie, że nauczycielki (nie wiem jak nauczyciele) lubują się w braniu pracy do domu, wprost uwielbiają przepisywać dzienniki, uzupełniać je, wymyślać po 15 nowych testów, sprawdzianów i całą resztę. W każdej szkole serwer, logowanie na hasło albo kartę z uwierzytelnieniem, nauczyciel poprawia testy, wpisuje punkty i oceny z domu czy z klasy. Po żonie zauważyłem, że jak pomimo niechęci napisałem jej parę makr w excellu i tak przygotowałem program do pracy, to za chwilę musiałem to samo robić wszystkim koleżankom. A to tylko podsumowania półrocza był. To wszystko mogłaby robić ta aplikacja. Łącznie z generowaniem świadectw, kartek na wywiadówki itd.
No ale przecież po co to komu? Komputery w szkole są po to, żeby katechetka po kursie informatyki mogła uczuć dzieci jakim "guzikiem" włączyć komputer i po co jest lewy i prawy "kliczek" w myszce. O trzecim, czwartym, piątym nie ma pojęcia. A jakby trackballa zobaczyła to chyba by go w czarcim żebrze wykąpała.
Brutalnie to stwierdzam - pod względem informatyzacji polska edukacja jest batustanem.

pterodaktyll - Wto 22 Mar, 2011 12:36

Jonesy napisał/a:
widzę po żonie, że nauczycielki (nie wiem jak nauczyciele) lubują się w braniu pracy do domu, wprost uwielbiają przepisywać dzienniki, uzupełniać je, wymyślać po 15 nowych testów, sprawdzianów i całą resztę.

Zapewniam Cię, że nauczyciele są jeszcze bardziej zachwyceni................. :uoee:

pterodaktyll - Wto 22 Mar, 2011 12:38

Jonesy napisał/a:
pod względem informatyzacji polska edukacja jest batustanem.

Powiedz to może decydentom a nie tym, którzy muszą te wszystkie idiotyzmy "przerabiać" na własnym grzbiecie :p

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 15:23

Tomoe przepraszam - zrobiłem to nieumyślnie . :szok:
Tylko mnie nie sponiewieraj jak co niektórych.

szymon - Wto 22 Mar, 2011 18:38

Jonesy napisał/a:
Z informatycznego punktu widzenia mogę stwierdzić tylko tyle


itd... masz dobra podejście i ciekawe pomysły, jednak nie zdajesz sobie sprawy ile taki system kosztuje by ogarnąć wszystko
ile kosztują szkolenia pań i panów tzw "starej daty" by ten system obsługiwały
ile kosztowało by to nas wszystkich itp itd

zyski byłyby widoczne dopiero po kilku latach i jestem głęboko przekonany że poźniej by to tylko procentowało, przy założeniu, że system byłby dopnięty na ostatni guzik.

ale po co pieprzyć o tym tutaj???

życzę Ci żebyś udowodnił tylko sobie, że potrafisz iść w trzeźwości do ... a tak 95 lat :wysmiewacz: :wysmiewacz: chyba że chcesz więcej to tyle życzę

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 20:04

loczek napisał/a:
życzę Ci żebyś udowodnił tylko sobie, że potrafisz iść w trzeźwości do ... a tak 95 lat chyba że chcesz więcej to tyle życzę


Loczek a po 95 urodzinach 15 lat chlania i panienek obracania :lol2: :lol2: :lol2:

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 20:25

loczek napisał/a:


życzę Ci żebyś udowodnił tylko sobie, że potrafisz iść w trzeźwości do ... a tak 95 lat :wysmiewacz: :wysmiewacz: chyba że chcesz więcej to tyle życzę


Pokora kazałaby powiedzieć, że dzięki ale wolałbym narazie dzisiaj wytrzymać w trzeźwości dzisiaj...
Ale to w końcu ja :)
Więc dzięki wielkie i zobaczymy co da się zrobić!!!

stiff - Wto 22 Mar, 2011 20:31

Jonesy napisał/a:
że dzięki ale wolałbym narazie dzisiaj wytrzymać w trzeźwości dzisiaj...

Takie myślenie z czasem mija i trzeźwość staje sie normalnością... :)

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 21:13

stiff napisał/a:
Jonesy napisał/a:
że dzięki ale wolałbym narazie dzisiaj wytrzymać w trzeźwości dzisiaj...

Takie myślenie z czasem mija i trzeźwość staje sie normalnością... :)


A potem przychodzi znudzenie tym zwykłym życiem a po tym znudzeniu przychodzi radość trzeźwienia.
W moim przypadku to znudzenie o mało nie zakończyło się zapiciem :mysli: to było gdzieś po 8 miesiącach w trzeźwości. Ale to był mój przypadek a każdy jest inny.
Ja nie rozumiem tych ludzi , którzy przy tym trzeźwieniu zaczynają żyć jak w reżimie i przez pozostałe życie (a nie wiadomo ile go zostało) gnębią się i istotą ich życia staje się trzeźwienie.
Ostatnio widziałem terapeutę - przychodzi czasami na grupę AA . Pytam go co słychać a on takim grobowym głosem , całkiem jakby miał mi powiedzieć , że ma raka w ostatnim stadium do mnie JESTEM W NAWROCIE . On po prostu czekał na ten nawrót (teoretycznie i statystycznie 2 i 5 rok - przynajmniej tak na terapii mówili) do tego 5 roku trzeźwości i wsłuchiwał się w siebie by w końcu stwierdzić oczywistą oczywistość.
Takich ludzi staram się unikać No i jeszcze takich , co to bardzo cierpią z powodu niepicia , jest im ciężko , robią straszne poświęcenie A niech idą i się w cholerę napiją - będzie lżej i im i całemu światu.

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 21:23

Leniu napisał/a:
stiff napisał/a:
Jonesy napisał/a:
że dzięki ale wolałbym narazie dzisiaj wytrzymać w trzeźwości dzisiaj...

Takie myślenie z czasem mija i trzeźwość staje sie normalnością... :)


A potem przychodzi znudzenie tym zwykłym życiem a po tym znudzeniu przychodzi radość trzeźwienia.
W moim przypadku to znudzenie o mało nie zakończyło się zapiciem :mysli: to było gdzieś po 8 miesiącach w trzeźwości. Ale to był mój przypadek a każdy jest inny.
Ja nie rozumiem tych ludzi , którzy przy tym trzeźwieniu zaczynają żyć jak w reżimie i przez pozostałe życie (a nie wiadomo ile go zostało) gnębią się i istotą ich życia staje się trzeźwienie.
Ostatnio widziałem terapeutę - przychodzi czasami na grupę AA . Pytam go co słychać a on takim grobowym głosem , całkiem jakby miał mi powiedzieć , że ma raka w ostatnim stadium do mnie JESTEM W NAWROCIE . On po prostu czekał na ten nawrót (teoretycznie i statystycznie 2 i 5 rok - przynajmniej tak na terapii mówili) do tego 5 roku trzeźwości i wsłuchiwał się w siebie by w końcu stwierdzić oczywistą oczywistość.
Takich ludzi staram się unikać No i jeszcze takich , co to bardzo cierpią z powodu niepicia , jest im ciężko , robią straszne poświęcenie A niech idą i się w cholerę napiją - będzie lżej i im i całemu światu.


Oczywiście!
Z rakiem ludzie żyją i nie robią halo,
Z astmą ludzie żyją i nie robią halo,
Bez kończyn ludzie żyją i starają się nie robić halo.
Dlaczego niby z alkoholizmem ma być inaczej? To jest choroba, ja ją w pełni akceptuję. Leczę się i będę zapewne musiał do końca życia. I tyle. To i tak aż nadto. Oprócz tego mam życie, rodzinę, pracę, hobby, zainteresowania i całą resztę *p**** i *p**** które mnie czekają.

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 21:25

A czy oni ci przypadkiem nie przypominają ciebie samego, chłopie?
No weź sam sobie poczytaj, co tydzień temu pisałeś o sobie:
Leniu napisał/a:

Na początku mojego trzeźwienia nie mogłem się pogodzić z tym , że życie jest takie szare. Miałem też przez długi czas (około 10 miesięcy ) zaburzenia lękowe. Lekarz przyjmujący w OTU przepisał mi świństwo o nazwie l........ Brałem to przez 5 miesięcy , tylko niewiele mi to pomagało. Postanowiłem przestać to łykać (niezła jazda). Na którymś spotkaniu indywidualnym (właśnie w 10 miesiącu mojej trzeźwości ) mój terapeuta powiedział Leniu po co ci te różowe okulary? No powiem , że coś się we mnie wtedy stało. Powoli tabletki odstawiłem .
Lęki całkowicie ustały , a spokój ducha , taki prawdziwy przyszedł po roku w trzeźwości. Wielu przyjaciół z AA mówiło mi , że jak minie rok , to wszystko odejdzie - nie wierzyłem , a jednak się tak stało.
Teraz mi czegoś brakuje , stanąłem w miejscu a raczej się cofam.
Może ktoś wkleić linka , lub poleciś jakiś ośrodek gdzie można pójść na terapię pogłębioną?


A DZISIAJ?
Leniu napisał/a:

A tak poważnie to mnie to przeszło gdziś tak po 6 miesiącach i od tamtej pory zacząłem czuć , że żyję :)


Te dwa posty w odstępie siedmiu dni napisał ten sam alkoholik?

stiff - Wto 22 Mar, 2011 21:32

Leniu napisał/a:
W moim przypadku to znudzenie o mało nie zakończyło się zapiciem :mysli: to było gdzieś po 8 miesiącach w trzeźwości.

Ja takie stany miewam do dziś, tylko ze potrafię w porę je dostrzec i zatrzymać...
Leniu napisał/a:
robią straszne poświęcenie

Cierpią, ze nie pija i sa z tego powodu bardzo nieszczęśliwi,
ale to jest uleczalne, bo wystarczy znaleźć konkretny cel,
nie związany z trzeźwieniem i do niego dążyć...

stiff - Wto 22 Mar, 2011 21:33

Jonesy napisał/a:
Leczę się i będę zapewne musiał do końca życia.

Spytam nieśmiało co będziesz musiał... :roll:

stiff - Wto 22 Mar, 2011 21:35

Tomoe napisał/a:
Te dwa posty w odstępie siedmiu dni napisał ten sam alkoholik?

Co w tym dziwnego, mamy rożne jazdy i nastroje,
a piszemy często pod wpływem chwili...

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 21:40

Tomoe napisał/a:
A czy oni ci przypadkiem nie przypominają ciebie samego, chłopie?
No weź sam sobie poczytaj, co tydzień temu pisałeś o sobie:
Leniu napisał/a:

Na początku mojego trzeźwienia nie mogłem się pogodzić z tym , że życie jest takie szare. Miałem też przez długi czas (około 10 miesięcy ) zaburzenia lękowe. Lekarz przyjmujący w OTU przepisał mi świństwo o nazwie l........ Brałem to przez 5 miesięcy , tylko niewiele mi to pomagało. Postanowiłem przestać to łykać (niezła jazda). Na którymś spotkaniu indywidualnym (właśnie w 10 miesiącu mojej trzeźwości ) mój terapeuta powiedział Leniu po co ci te różowe okulary? No powiem , że coś się we mnie wtedy stało. Powoli tabletki odstawiłem .
Lęki całkowicie ustały , a spokój ducha , taki prawdziwy przyszedł po roku w trzeźwości. Wielu przyjaciół z AA mówiło mi , że jak minie rok , to wszystko odejdzie - nie wierzyłem , a jednak się tak stało.
Teraz mi czegoś brakuje , stanąłem w miejscu a raczej się cofam.
Może ktoś wkleić linka , lub poleciś jakiś ośrodek gdzie można pójść na terapię pogłębioną?


I widzisz Tamoe to jest właśnie to o czym piszą wszyscy - ile trudu trzeba sobie zadać , żeby gdzieś szukać (ja bym nie odnalazł tego postu i myslę , że jest sprzed około miesiąca alboe dalej - wklej date) , żeby udowadniać , że jest się cokolwiek wartym.
Napisz może co ten cytat wnosi - bo ja nie wiem.
Na terapię pogłębioną nie poszedłem - samo przeszło.
Że przypominają mi siebie samego to NIE ZNACZY że mam im narzucać swój tok myślenia jak TY to robisz i że muszą postępować tak jak ja.
Naprzwdę weź napisz co to miało wnieść ???
Zaraz znajdę (spróbuję ) tego posta i jak jest sprzed tygodnia to chylę czoła .

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 21:44

Sprzed miesiąca. Przepraszam, Twój pierwszy post na tym forum.

Ale mnie niepokoi, że ty Leniu sam sobie zaprzeczasz, opisując swój pierwszy rok niepicia.
Raz mówisz o znudzeniu życiem w ósmym miesiącu trzeźwości, raz mówisz o dziesięciomiesiecznym braniu tabletek z powodu zaburzeń lękowych, a za trzecim razem zapewniasz, że od szóstego miesiąca trzeźwości zacząłeś się cieszyć życiem...
To mi nie pasuje, że ty we własnych wspomnieniach się plączesz... :roll:
A przecież to nie było bardzo dawno temu.

A zresztą... co mnie to w końcu obchodzi.
Znowu będzie że się czepiam... :roll:

Marc-elus - Wto 22 Mar, 2011 21:47

Tomoe napisał/a:
To mi nie pasuje, że on we własnych wspomnieniach się plącze

Leniu, spoko, ostatnio Tomoe mi też zarzuciła że kłamałem we swoich wspomnieniach, jak wyjaśniłem jasno co i jak(okazało się że teorie dobudowała swoją, nic nie mającą wspólnego z faktami) to nawet nie raczyła burknąć przepraszam.

JaKaJA - Wto 22 Mar, 2011 21:47

Leniu napisał/a:
Na terapię pogłębioną nie poszedłem - samo przeszło.
:shock: :roll: nieźle.... :roll:
stiff - Wto 22 Mar, 2011 21:49

Tomoe napisał/a:
Znowu będzie że się czepiam... :roll:

Jak będzie, przecież jest... :D

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 21:50

Czy mylę się, przypuszczając, że kolega ignorowany, który zarzekał się, że już słowa na tym forum nie powie o "tej kobiecie" - znowu używa nicka "Tomoe"?
stiff - Wto 22 Mar, 2011 21:51

Marc-elus napisał/a:
burknąć

Skąd Ty bierzesz takie słownictwo, tylko nie pisz, ze sie czepiam,
bo stwierdzam fakt tylko... :p

stiff - Wto 22 Mar, 2011 21:52

Marc-elus napisał/a:
Leniu, spoko, ostatnio Tomoe
Tomoe napisał/a:
znowu używa nicka "Tomoe"?

No fakt i jak tu wierzyć w słowo pisane... :uoee:

Marc-elus - Wto 22 Mar, 2011 21:53

Hehe, ale ignor... :wysmiewacz:
Tomoe, weź się przestań ośmieszać, a co Ciebie obchodzi co ja piszę skoro naprawdę nie chcesz widzieć moich postów?
Nie będę cudował z cytatami bo to bezcelowe, teraz się objawił Jej talent "widzę niewidoczne", z tym że nie sądziłem że działa to też w przypadku opcji forum :)

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 21:55

A mnie tamoe niepokoi , że znowu się wcinasz jak tampon... nie powiem w co :wysmiewacz:
Nie wiem , gdzie tu niejasności. Wszędzie jest napisane "około" bo ja w przeciwieństwie do Ciebie nie liczę sobie ile to dni nie piję , Baaaa , nawet w miesiącach się mogę pierdyknąć.
I mam to w nosie a wiesz dlaczego? - bo nie jestem zawzięty jak Ty i mam takie wiesz ... realne towarzystwo a Ty to forum traktujesz jak ostatniego przyjaciela... i chyba tak jest .

Na koniec data z mojego zacytowanego posta Wysłany: Czw 17 Lut, 2011 18:47
Zacznij dokładniej zbierać informacje na mój temat , albo zapisz się do PISu bo tak jak oni próbujesz robić wielki halo z niczego żeby przyćmić swoją miernotę.
Normalnie Tamoe czuję jak alkohol wylewa się od Ciebie przez mój monitor :wysmiewacz:

Marc-elus - Wto 22 Mar, 2011 21:57

stiff napisał/a:
Skąd Ty bierzesz takie słownictwo, tylko nie pisz, ze sie czepiam,
bo stwierdzam fakt tylko...

Powinienem napisać "powiedzieć po cichu i w niemiłym tonie"?
stiff napisał/a:
No fakt i jak tu wierzyć w słowo pisane...

Stiff, no Ciebie nie podejrzewałem o wiarę w cuda :p
A tak serio to przecież nie atakuje, tylko uprzedzam Lenia w dobrej wierze, żeby nie musiał udowadniać że jest wielbłądem ponieważ wg ... "plącze się w zeznaniach"

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:00

Marc-elus napisał/a:
A tak serio to przecież nie atakuje, tylko uprzedzam Lenia w dobrej wierze,

Ty to za obrońcę uciśnionych zaczynasz robić, pachnie mi to komuna... g45g21

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:01

Marc-elus napisał/a:
żeby nie musiał udowadniać że jest wielbłądem

Cholera tego nie zauważyłem, to wtedy moje pytanie - a jest... :p

Marc-elus - Wto 22 Mar, 2011 22:04

stiff napisał/a:
pachnie mi to komuna.

Nie wyzywaj :)
stiff napisał/a:
Ty to za obrońcę uciśnionych zaczynasz robić

No skoro jedni się ubierają w piórka super-terapeutów internetowych to ja mogę w obrońce niesłusznie atakowanych.
Pamiętaj Stiff, poza nie jest zaprzeczeniem, jest ściganiem swojego ideału, po prostu każdy pozuje na tego kim chciałby być :lol:

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:06

Marc-elus napisał/a:
A tak serio to przecież nie atakuje, tylko uprzedzam Lenia w dobrej wierze, żeby nie musiał udowadniać że jest wielbłądem ponieważ wg ... "plącze się w zeznaniach"


Nie zamierzam się tłumaczyć ani udowadniać , że nie jestem wielbłądem HEJ a nie jestem ??? :mysli:
Ja po prostu nie pamiętam przedziałów czasowych , nie liczyłem każdych 24h - gdyby tak było wolałbym pić niż tak żyć. Jednak faktem jest , że po roku w moim przypadku zluzowałem całkowicie (czyt. życie stało się zajefajne)

Z tą osobą nie ma co dyskutować A tak nawiasem mówiąc to to Tamoe czy Tomoe to jest kobieta czy mężczyzna , bo jak kobieta to jeszcze zrozumiem (jakieś napięcia przedmiesiączkowe itd)

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:06

Marc-elus napisał/a:
poza nie jest zaprzeczeniem, jest ściganiem swojego ideału, po prostu każdy pozuje na tego kim chciałby być

Pozer bardziej mi sie kojarzy z kimś, kto gra kogoś kim nie jest,
bo w danym momencie może czymś wg. siebie błysnąć...

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:09

Leniu napisał/a:
że nie jestem wielbłądem HEJ a nie jestem ???

To jesteś czy nie jesteś, bo tak zamotałeś,
ze trudno jednoznaczna odpowiedz uzyskać... :D

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:15

Marc-elus napisał/a:
super-terapeutów internetowych


:lol2: :lol2: :lol2:

Może się przyjmie... :wysmiewacz:

Marc-elus napisz coś więcej o tym plątaniu się w zeznaniach - czy to karalne???
Ja pitolę może być grubo . O ja biedny nie przeczytałem regulaminu a tam jak wół stoi żeby spisać na kartce wszyskie ważniejsze fakty z datami i że zeznajemy pod przysięgą .... O ja biedny nie pamiętam czy to był 6 , 8 czy 10 miesiąc ojej!!!
Co teraz ze mną będzie Napiszcie Kochani !!!!

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 22:16

Leniu napisał/a:

Ja po prostu nie pamiętam przedziałów czasowych (...)
Jednak faktem jest , że po roku w moim przypadku zluzowałem całkowicie (czyt. życie stało się zajefajne)


I wtedy właśnie zacząłeś pisać na tym forum, żaląc się, że czujesz że się cofasz i szukasz dla siebie terapii pogłębionej...

Ale to nic, bo potem ci samo przeszło i jest ci już całkiem, ale to całkiem zajefajnie.
Aha.
Rozumiem. :)
Bardzo wnikliwa autoanaliza. :mysli:

To w końcu jesteś tym wielbłądem czy nie jesteś, bo się całkiem pogubiłam (abstrahując od moich cykli miesiączkowych)?

Marc-elus - Wto 22 Mar, 2011 22:20

Leniu napisał/a:
Marc-elus napisz coś więcej o tym plątaniu się w zeznaniach - czy to karalne???

Wszystko zależy ile nie pijesz, ja jako że niecałe 3mieś to mam konfabulacje, kłamie, manipuluje. Nie wiem co mówię, albo mówię co wiem, jak wolisz. :p

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:21

stiff napisał/a:
Leniu napisał/a:
że nie jestem wielbłądem HEJ a nie jestem ???

To jesteś czy nie jesteś, bo tak zamotałeś,
ze trudno jednoznaczna odpowiedz uzyskać... :D


stiff akurat jeżeli o Ciebie chodzi to możesz mnie nazwać nawet kotem dwugarbnym i przyjmę to jak to ktoś napisał z pokorą . Ludzie , których darzę szacunkiem z definicji nie mogą mnie obrazić , mogą zranić a i owszem. :)

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 22:23

To jest, kuźwa, najśmieszniejszy temat na tym forum...
:ohoho:

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:26

Marc-elus napisał/a:
Wszystko zależy ile nie pijesz, ja jako że niecałe 3mieś to mam konfabulacje, kłamie, manipuluje. Nie wiem co mówię, albo mówię co wiem, jak wolisz.


No kuźwa oplułem monitor :D :D
Nie piję od 3 listopada 2009 ale to nie ma chyba jakiegoś wielkiego znaczenia.
Zapamiętałem tą datę chyba tylko dlatego , że w tym dniu umarł mi dziadek (a i tak z żoną jakieś parę miesięcy temu żeśmy się zastanawiali czy to był 3 czy 4 listopad).

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 22:31

Tomoe napisał/a:
To jest, kuźwa, najśmieszniejszy temat na tym forum...
:ohoho:


To się wreszcie z łaski swojej przestań w nim narzucać. już u Loczka prosiłem Cię o nieudzielanie sie w moich wątkach. niepotrzebnie podnosiś poziom agresji dyskusji i zaniżasz kulturę.
Tej Pani już dziękuję w moim temacie.

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:34

Tomoe napisał/a:
Ale to nic, bo potem ci samo przeszło i jest ci już całkiem, ale to całkiem zajefajnie.
Aha.
Rozumiem.
Bardzo wnikliwa autoanaliza.


Tak , może to niewyobrażalne dla Ciebie ale samo przeszło , wyobraź sobie , że nawet nie wiem kiedy .
A co najgorsze (dla Ciebie)... odbyło się to bez Twojego udziału . No kurka ... NIEMOŻLIWE.
Słuchaj tak jak już napisałem zakończyłem dyskusję z Tobą , Ponieważ nie przystaję z ludźmi o takim usposobieniu. Życzę powodzenia podczas przeglądania się w lustrze.
Jestem już którąś z kolei osobą , która nie chce podejmować z Tomoe dyskusji ale nie dociera do tej osoby Hmmmm... może to jest bot? :mysli:

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 22:34

Leniu napisał/a:
nie liczę sobie ile to dni nie piję , Baaaa , nawet w miesiącach się mogę pierdyknąć.

:mgreen:

Fajnie się z wami tańczyło, chłopaki.
Dobranoc... :)

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 22:37

Tomoe napisał/a:
Leniu napisał/a:
nie liczę sobie ile to dni nie piję , Baaaa , nawet w miesiącach się mogę pierdyknąć.

:mgreen:

Fajnie się z wami tańczyło, chłopaki.
Dobranoc... :)


Do niezobaczenia i nieusłyszenia.

Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 22:37

Leniu napisał/a:

Jestem już którąś z kolei osobą , która nie chce podejmować z Tomoe dyskusji


Wyliczę:
Jonesy
Marc-elus
Verdo
Leniu

To ja sobie teraz stad pójdę, a potem będę tylko obserwować, ile razy wymienicie mój nick po moim zniknięciu... :luzik:

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:41

Tomoe napisał/a:


Fajnie się z wami tańczyło, chłopaki.
Dobranoc...


Bóg z Tobą...
Ten bot to robi celowo - wyrywa sobie z kontekstu . Tam gdzie pisałem , że nie pamiętam czy był to 6 , 8 czy 10 miesiąc to sobie babsko wyrwało i wychodzi , że nie wiem ile czasu trzeźwieje.

Jak dla mnie może jeszcze raz wyrwać , ten ostatni a potem niech idzie mieszać w swoim jednoosobowym towarzystwie .

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:42

Tomoe napisał/a:
ile razy wymienicie mój nick po moim zniknięciu..

Tomoe wróć... :krzyk: :krzyk: :krzyk:

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:43

Tomoe napisał/a:
To ja sobie teraz stad pójdę, a potem będę tylko obserwować, ile razy wymienicie mój nick po moim zniknięciu...


Popatrz sobie , tylko na litość Boską NIE WRACAJ

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 22:44

stiff napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Leczę się i będę zapewne musiał do końca życia.

Spytam nieśmiało co będziesz musiał... :roll:


Leczyć się Stiff, leczyć się...

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:46

Leniu napisał/a:
że nie pamiętam czy był to 6 , 8 czy 10 miesiąc to sobie babsko wyrwało i wychodzi

A jakie to ma dla Ciebie znaczenie, przecież to co robisz ze swoim życiem,
ze żyje Ci się dobrze obchodzić powinno przede wszystkim tylko Ciebie,
a nikomu niczego nie musisz udowadniać...

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:48

Dobra poszła...

To teraz słuchaj mnie Jonesy OZ OZ OZ zapijesz zapijesz zapijesz :radocha: :radocha: :radocha:

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:48

Jonesy napisał/a:
Leczyć się Stiff, leczyć się...

Dlaczego sadzisz, ze jest Ci niezbędna wieczna terapia... :roll:
Przecież to w samym założeniu jest chore, bo z góry zakładasz,
ze nie wrócisz do normalności...

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 22:50

stiff napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Leczyć się Stiff, leczyć się...

Dlaczego sadzisz, ze jest Ci niezbędna wieczna terapia... :roll:
Przecież to w samym założeniu jest chore, bo z góry zakładasz,
ze nie wrócisz do normalności...


Co nazywasz normalnością Stiffi? Abstynencję permanentną? Czy picie kontrolowane? Bo jak picie kontrolowane, to będziemy się razem do końca życia leczyć, a jak abstynencję permanentną to jesteśmy nienormalni...

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 22:51

Leniu napisał/a:
Dobra poszła...

To teraz słuchaj mnie Jonesy OZ OZ OZ zapijesz zapijesz zapijesz :radocha: :radocha: :radocha:


Mówi Ci coś słowo "bumerang"...?

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:53

Jonesy napisał/a:
Co nazywasz normalnością Stiffi?

Wytrzeźwieć dla życia i nauczyć się żyć z alko nie pijać go,
tak da sie żyć, a niepicie wcale nie boli...

pterodaktyll - Wto 22 Mar, 2011 22:54

Jonesy napisał/a:
Abstynencję permanentną?

O ja pi***ole............... :wysmiewacz:
Jonesy napisał/a:
abstynencję permanentną to jesteśmy nienormalni...

Mów za siebie.........ja w tym nic nienormalnego nie widzę :evil2"

stiff - Wto 22 Mar, 2011 22:57

pterodaktyll napisał/a:
Mów za siebie.........ja w tym nic nienormalnego nie widzę :evil2"

Ja widzę, kolesie chodzą nawaleni w każdy weekend ,
a ja trzeźwy jak świnia... :D

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 22:57

stiff napisał/a:
Leniu napisał/a:
że nie pamiętam czy był to 6 , 8 czy 10 miesiąc to sobie babsko wyrwało i wychodzi

A jakie to ma dla Ciebie znaczenie, przecież to co robisz ze swoim życiem,
ze żyje Ci się dobrze obchodzić powinno przede wszystkim tylko Ciebie,
a nikomu niczego nie musisz udowadniać...


A żyje mi się baardzo dobrze . Tylko szkoda , że fakt iż miałem mały dołek z powodu mojej matki zresztą i opisałem to na forum ktoś sądzi że może wykorzystać przeciw tobie.
Widocznie starzy wyjadacze (forumowi, nie trzeźwienia) wiedzą , że to forum ma już status "tylko dla zadowolonych klientów" i nie pisze się tu o swoich dołkach , bolączkach itp Ma być "ale jest super, dziewczyna mnie rzuciła bank mnie ściga , alle ale ale jest super bo mam Was. Łojesu nie wiedziałem ze tu tak jest

stiff - Wto 22 Mar, 2011 23:01

Leniu napisał/a:
Łojesu nie wiedziałem ze tu tak jest

Fora Ci się popieprzyły przyjacielu... :roll:
Fakt, ze drugiego tak luzackiego forum nie ma, nie oznacza ze nie ma w nim miejsca
na rzeczy istotne...

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 23:10

Jonesy napisał/a:
stiff napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Leczyć się Stiff, leczyć się...

Dlaczego sadzisz, ze jest Ci niezbędna wieczna terapia... :roll:
Przecież to w samym założeniu jest chore, bo z góry zakładasz,
ze nie wrócisz do normalności...


Co nazywasz normalnością Stiffi? Abstynencję permanentną? Czy picie kontrolowane? Bo jak picie kontrolowane, to będziemy się razem do końca życia leczyć, a jak abstynencję permanentną to jesteśmy nienormalni...


stiff wypier..lą nas z tego forum :lol2:
Ale masz rację ..wraca się do normalności i tak naprawdę nie wiem jak to następuje ale pewnego dnia następuje i przestaje się myśleć o sobie jak o alkoholiku (chodzi mi o te natrętne myśli , że jestem inny , dlaczego itd) a zaczyna się żyć"normalnie bez aklo i nie przeszkadza mi że ktoś obok pije - jestem obojętny . Mam pracownika , który pije i wie , że ja kiedyś piłem . Co jest śmieszne to to , że on to ukrywa przede mną ale jek wiadomo 1 na 3 donosi i na bierząco wiem co np wyprawiał w Józefa , chociaż wcale nie chcę wiedzieć. W pracy ma być trzeźwy a że mu się łapki trzęsą jak mnie pótora roku temu to nieraz na niego sobie popatrzę z politowaniem.

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 23:13

stiff napisał/a:
Fora Ci się popieprzyły przyjacielu...


Nie udziealm się na żadnym innym o podobnej tematyce więc mało prawdopodobne :D

stiff - Wto 22 Mar, 2011 23:16

Leniu napisał/a:
stiff wypier..lą nas z tego forum :lol2:

Nie ma takiej opcji, bo tu panuje wolność słowa i przekonań...
Leniu napisał/a:
(chodzi mi o te natrętne myśli , że jestem inny ,

Ja nie czuje sie jakoś inaczej traktowany z tego powodu,
ze nie biorę udziału w libacjach i przed nikim nie muszę sie tłumaczyć
dlaczego nie pije...

stiff - Wto 22 Mar, 2011 23:18

Leniu napisał/a:
Nie udziealm się na żadnym innym o podobnej tematyce więc mało prawdopodobne
Leniu napisał/a:
że to forum ma już status "tylko dla zadowolonych klientów"

To skąd to stwierdzenie, które nie ma zastosowania na tym forum... :roll:

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 23:28

stiff napisał/a:
To skąd to stwierdzenie, które nie ma zastosowania na tym forum...


No bo wychodzi na to , że nie możesz napisać co czujesz w danej chwili a raczej powinieneś się zastanowić CZY napisać , bo za miesiąc ktoś ci powie : AHA ale miesiąc temu nie byłeś kozakiem , czułeś się zagubiony , zastanawiałeś się nad sobą Kuźwa jakby to było coś nienaturalnego , pomimo że miałeś taki stan przez 1-3 dni jesteś udupiony na najbliższy rok. no bo nie jesteś już taki fajny , bo miałeś dołek przecież.
A nieuzależnieni nie miewają takich stanów ? Chyba to naturalne jestem zwykłym człowiekiem i nie muszę już być twardzielem , którego udawałem gdy piłem.

Leniu - Wto 22 Mar, 2011 23:34

stiff napisał/a:
Ja nie czuje sie jakoś inaczej traktowany z tego powodu,
ze nie biorę udziału w libacjach i przed nikim nie muszę sie tłumaczyć
dlaczego nie pije...


Ja też się nie czuję jakoś szczególnie traktowany . Chociaż czasami jak wracam zmęczony do domu to widzę jak żona ucisza dzieciaki i sama też chodzi na paluszkach.
Rozmawialiśmy na ten temat a nawet zaprowadziłem ją do OTU na terapię indywidualną. Ale my jakoś nie jesteśmy fanatykami terapeutyzowania się w ośrodkach i jej to nie przypasiło. A mnie znowu nie przeszkadza , że dzieciaki są ciszej ajk ja jestem zmęczony :wysmiewacz:

Jonesy - Wto 22 Mar, 2011 23:44

In the land of the blind, the one-eyed man is a king...
Niestety u nas w świecie pijących permanentny abstynent jest...
I dlatego jestem zdania że do końca życia będę musiał się leczyć. Tak mówił facet na jedynym mitingu na którym byłem - że nie pije juz ponad 15 lat, ale wciąż chodzi na mitingi bo potrzebuje tego (to leczenie jakby nie było) a także na terapii, również jednej na jakiej byłem do tej pory jeden gośc, co nie pije 12 lat ponad stwierdził że on musi chodzić i na terapie i na mitingi, bo potrzebuje tego (to też leczenie). innych długotrwale niepijących nie znam. Ale znam 7-letnią abstynentkę i też chodzi na mitingi.
Co by potwierdzało moją teorię.

pterodaktyll - Śro 23 Mar, 2011 00:00

Jonesy napisał/a:
jestem zdania że do końca życia będę musiał się leczyć

Jak masz cukrzycę, to bierzesz insulinę i nie zastanawiasz się nad tym bo to decyduje o Twoim życiu i zdrowiu. Masz nadciśnienie bierzesz leki i nie kombinujesz bo jak Ci skoczy to może być nie halo z Tobą. Jesteś alkoholikiem latasz na mityngi bo to Twoja "pigułka" na utrzymanie zdrowia..........i nie ma się co zastanawiać nad tym faktem

Leniu - Śro 23 Mar, 2011 00:05

Jonesy napisał/a:
In the land of the blind, the one-eyed man is a king...
Niestety u nas w świecie pijących permanentny abstynent jest...
I dlatego jestem zdania że do końca życia będę musiał się leczyć. Tak mówił facet na jedynym mitingu na którym byłem - że nie pije juz ponad 15 lat, ale wciąż chodzi na mitingi bo potrzebuje tego (to leczenie jakby nie było) a także na terapii, również jednej na jakiej byłem do tej pory jeden gośc, co nie pije 12 lat ponad stwierdził że on musi chodzić i na terapie i na mitingi, bo potrzebuje tego (to też leczenie). innych długotrwale niepijących nie znam. Ale znam 7-letnią abstynentkę i też chodzi na mitingi.
Co by potwierdzało moją teorię.


No to mało jeszcze tych alkoholików znasz . Ja znam takich co mają po 18 , 22 lata trzeźwości i jeden pójdzie na mting raz na kilka miesięcy a drugi wcalae nie chodzi , twierdzi , że już tego nie potrzebuje Ani jeden ani drugi nie przechodził terapii.
Starasz się trochę osaczyć chyba.
Nie wiem , mnie pomogła terapia grupowa 3 razy w tygodniu po 2 godziny po południu ale to wcale nie znaczy że i ty powinieneś ją przejść.
Prawda jest taka , że im wcześniej podejmiesz jakieś zdecydowane kroki w którymkolwiek kierunku , tym prędzej nadejdzie ta "normalność" i nie myślenie o tym że musisz się leczyć.

Jacek - Śro 23 Mar, 2011 00:13

Jonesy napisał/a:
I dlatego jestem zdania że do końca życia będę musiał się leczyć.

to słuszne stwierdzenie jest :tak:
tyleż że nie można się od tego uzależnić
i zakrywać jak pod kloszem
w moim mniemaniu polega to na tym
aby wiedzieć kim się jest,i do kąt zawsze można się zwrócić
bo czasem będzie trzeba iść po chleb,drogą przez park
a czasem samotny w śród tłumów, na delegacji daleko od domu,od meetingów
ale skoro się wie kim się jest :beba: to nie straszny wiatr który w oczy dmie

Marc-elus - Śro 23 Mar, 2011 07:13

pterodaktyll napisał/a:
nie ma się co zastanawiać nad tym faktem

Coś już wcześniej czuć w Tobie było ekstremistę i dogmatyka :mgreen:
stiff napisał/a:
Nie ma takiej opcji, bo tu panuje wolność słowa i przekonań...

Popieramy demokracje ale jej nie stosujemy :)

aazazello - Śro 23 Mar, 2011 09:09

Jonesy napisał/a:
Dlaczego niby z alkoholizmem ma być inaczej? To jest choroba, ja ją w pełni akceptuję. Leczę się i będę zapewne musiał do końca życia. I tyle. To i tak aż nadto. Oprócz tego mam życie, rodzinę, pracę, hobby, zainteresowania i całą resztę *p**** i *p**** które mnie czekają.

Nie inaczej Arni, jak mawia ojciec dyrektor: alleluja i do przodu

aazazello - Śro 23 Mar, 2011 09:17

Leniu napisał/a:
A mnie tamoe niepokoi , że znowu się wcinasz jak tampon... nie powiem w co

Leniu napisał/a:
Normalnie Tamoe czuję jak alkohol wylewa się od Ciebie przez mój monitor

Nie wiem, czy to tylko niesmaczne, czy to tylko taka interesująca osobowość :shock:

ZbOlo - Śro 23 Mar, 2011 09:32

aazazello napisał/a:
Nie wiem, czy to tylko niesmaczne

...baaaarzdo niesmaczne....

Jonesy - Śro 23 Mar, 2011 09:56

Mam nadzieję że Pani ta ustosunkuje się do mojej prośby i nie będzie się już u mnie uzewnętrzniać. Unormalizuje się wtedy poziom agresji i zniknie uczucie niesmaku powodowanego komentarzami pod jej adresem. Tak to już bywa - kto sieje wiatr ten zbiera burzę. W temacie owej Pani nie mam nic więcej do powiedzenia. Szkoda psuć sobie humor w taki piękny, słoneczny dzionek.
pterodaktyll - Śro 23 Mar, 2011 20:10

Marc-elus napisał/a:
Coś już wcześniej czuć w Tobie było ekstremistę i dogmatyka

1. Pitolicie......Hipolicie :p
2. Pieprzysz bąka a on brzdąka :p :p

Właściwe podkreślić (wężykiem) :wysmiewacz:

szymon - Śro 23 Mar, 2011 20:28

niepotrzebne to było wszystko.
ten ma w głowie jedno a tamto jeszcze coś innego.
uszanujcie jeden drugiego a nie ironizujcie bez końca, nie daje to dodatniego rezultatu dla forum

stiff - Śro 23 Mar, 2011 21:15

loczek napisał/a:
nie daje to dodatniego rezultatu dla forum

Nie wiem co to jest dodatni rezultat, ale wiem, ze forum jest od tego,
aby każdy miał możliwość oceny tematu i wchodzenia w spory,
używając w tym celu argumentów, aby obronić swoje racje...

Jonesy - Śro 23 Mar, 2011 23:23

Dobra, koniec tego wątku w tym wątku.
Piątek już majaczy na horyzoncie, to już za 24 h i 36 min :)

Leniu - Pią 25 Mar, 2011 21:11

Jonesy !
Ty nie jesteś nabuzowany w ten piątek czy jak ?
Nic się nie dzieje - cisza spokój Żyjesz w ogóle???
Czyżby to buzowanie wywoływała jedna osoba (nicku nie wymienię , bo zagroziła że wróci a tego chyba nie chcesz ) ???
A może zapiłeś zgodnie z przewidywaniami osoby z 2 FAKULTETAMI ???
Nie nie w to nie uwierzę . Daj znać czy wszystko oki.

Jonesy - Pią 25 Mar, 2011 21:45

Wciąż jadę z wami :figielek:
pterodaktyll - Pią 25 Mar, 2011 21:47

Jonesy napisał/a:
Wciąż jadę z wami

A ktoś Cię wyrzucał? :mysli:

Marc-elus - Pią 25 Mar, 2011 21:48

Jonesy napisał/a:
Wciąż jadę z wami

Ile na liczniku? Bo jak poniżej roku to nie wiem czy z Tobą gadać... ;)
Fajnie że jesteś.

yuraa - Pią 25 Mar, 2011 21:49

Jonesy napisał/a:
Wciąż jadę z wami

czarnowidzom sceptykom i niedowiarkom stanowcze nie

a jak Ty to widzisz ?? entuzjazm pozostał ??

Leniu - Pią 25 Mar, 2011 21:50

Jonesy napisał/a:
Wciąż jadę z wami :figielek:


No i bardzo dobrze
Jak tam samopoczucie przy piątku? :)

rufio - Pią 25 Mar, 2011 21:51

Marc-elus napisał/a:
Bo jak poniżej roku to nie wiem czy z Tobą gadać.

Z takimi to się jeszcze gada - a z tymi powyżej roku - dyskutuje - ot co :wysmiewacz: :szok: :lol:

Marc-elus - Pią 25 Mar, 2011 21:54

rufio napisał/a:
Z takimi to się jeszcze gada - a z tymi powyżej roku - dyskutuje - ot co
Wybacz o Wielki że nie jesteśmy godni, ale tak to jest, nie ma co się przyrównywać do kogoś kto chlał przez 20lat, to dopiero mądrości się nabiera w takim okresie czasu :p
Leniu - Pią 25 Mar, 2011 21:59

Marc-elus napisał/a:
Wybacz o Wielki że nie jesteśmy godni, ale tak to jest, nie ma co się przyrównywać do kogoś kto chlał przez 20lat, to dopiero mądrości się nabiera w takim okresie czasu
:wysmiewacz:

Ja się do tej dyskusji nie wtrącam , ale pomimo tego że nie piję ponad rok nie uważam się za mądrzejszego od tego co nie pije 3 dni. No może bardziej z dystansem podchodzę ale nic poza tym.

stiff - Pią 25 Mar, 2011 22:00

Leniu napisał/a:
ale pomimo tego że nie piję ponad rok nie uważam się za mądrzejszego od tego co nie pije 3 dni.

Chcesz powiedzieć, ze dalej jesteś na etapie odstawienia tylko alko... :szok:

pterodaktyll - Pią 25 Mar, 2011 22:01

Marc-elus napisał/a:
Wybacz o Wielki że nie jesteśmy godni,

Moim zdaniem tą kwestię powinieneś wygłosić, klęcząc :p

Marc-elus - Pią 25 Mar, 2011 22:02

stiff napisał/a:
Chcesz powiedzieć, ze dalej jesteś na etapie odstawienia tylko alko

Chcesz powiedzieć, że masz tą samo na myśli co ja, czy co Leniu, jesli chodzi o rozumienie słowa mądrość? :lol:

rufio - Pią 25 Mar, 2011 22:02

Marc-elus napisał/a:
Wybacz o Wielki że nie jesteśmy godni, ale tak to jest, nie ma co się przyrównywać do kogoś kto chlał przez 20lat, to dopiero mądrości się nabiera w takim okresie czasu

Próbuje to zrozumieć co napisałeś i mogę dojść do dwóch wniosków - jestem w loży szyderców i mogę znieść lub robisz z Siebie kogoś kogo nie rozumiem i to już dla mnie za dużo . Szyderstwo jestem w stanie zrozumieć - bo to znam i nieraz stosuje - głupoty i robienie z Siebie trochę głupszego niż rzeczywistość wygląda to już obraza nie koniecznie mnie ale przede wszystkim Siebie samego . Tylko po co próbujesz używać armat tam gdzie tak naprawdę wystarczy proca ?

Jonesy - Pią 25 Mar, 2011 22:02

Terapeutka zaleciła ograniczenie postowania :) - dyskutowaliśmy na grupie problem mojej "agresji na forum"
Samopoczucie prześwietne.
Jak zresztą było co piątek z rana - tym razem jednak nie pisząc nic na forum utrzymałem je do wieczora :)
Coraz bardziej zaczynam lubić takie życie.
Wracam zaraz modelować, bede po 0:00 ZULU.

Marc-elus - Pią 25 Mar, 2011 22:05

Rufio, tylko złośliwy byłem, jak to określiłeś: szyderczy.
Z tym że nie obraźliwie, ale z humorem, przynajmniej taki był mój zamiar, no i trochę w samoobronie ;)
Wybacz Byku(no tak mi się skojarzyło), bez urazy, jeśli to zabrzmiało jak armaty.

stiff - Pią 25 Mar, 2011 22:08

Marc-elus napisał/a:
że masz tą samo na myśli co ja, czy co Leniu,

A co to ja kuzwa jasnowidz... g45g21

stiff - Pią 25 Mar, 2011 22:09

Jonesy napisał/a:
Coraz bardziej zaczynam lubić takie życie.

Trzeźwe znaczy... :roll:

Leniu - Pią 25 Mar, 2011 22:10

stiff napisał/a:
Chcesz powiedzieć, ze dalej jesteś na etapie odstawienia tylko alko...


Nie
Chcę powiedzieć , że nie mam manii wyższości

A to ciekawe... jakby to było odstawiać ponad rok :szok:

Marc-elus - Pią 25 Mar, 2011 22:10

stiff napisał/a:
A co to ja kuzwa jasnowidz...

Niedobrze, a miałem nadzieje że razem obstawimy parę liczb. :mgreen:
Jonesy napisał/a:
Terapeutka zaleciła ograniczenie postowania :) - dyskutowaliśmy na grupie problem mojej "agresji na forum"

Możesz rozwinąć?

stiff - Pią 25 Mar, 2011 22:14

Leniu napisał/a:
Chcę powiedzieć , że nie mam manii wyższości

To coś normalnego...

rufio - Pią 25 Mar, 2011 22:14

Marc-elus napisał/a:
Rufio, tylko złośliwy byłem, jak to określiłeś: szyderczy.
Z tym że nie obraźliwie, ale z humorem, przynajmniej taki był mój zamiar, no i trochę w samoobronie ;)
Wybacz Byku(no tak mi się skojarzyło), bez urazy, jeśli to zabrzmiało jak armaty.

W porzo i niech mocz oraz księżyc będzie z Tobą ja idę nyny - jutro czekają z wytęsknieniem na mnie w pracy .prsk

Leniu - Pią 25 Mar, 2011 22:16

stiff napisał/a:
Leniu napisał/a:
Chcę powiedzieć , że nie mam manii wyższości

To coś normalnego...


No.... nie u wszystkich :D

Leniu - Sob 26 Mar, 2011 22:36

Jonesy napisał/a:
Terapeutka zaleciła ograniczenie postowania - dyskutowaliśmy na grupie problem mojej "agresji na forum"


Czyżby aż tak bardzo ograniczyła ? :mysli:

Ja tam agresji z Twojej strony nie widziałem :dokuczacz:

Napisz jak się czujesz po spotkaniu z tą terapeutką - ładna ? :mniam:

Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 01:05

No bo ja agresywny nie jestem. Coniektórzy po prostu widzieli co chcieli zobaczyć.
Mam pełne ręce roboty (a raczej robótki) ale idę do przodu - pod koniec sierpnia zlot modelarzy w Tczewie, mam nadzieję kuterka zaprezentować pod żaglami już. Co do mojej obecności na forum - jest taka jak powinna być, w końcu cały czas powtarzam, że mamy swoje życie i alkoholizm jako choroba jest jego częścią. Co nie znaczy, że pęd do trzeźwienia powinien to życie całkowicie zdominować. Z rakiem też ludzie żyją. Dlatego też staram się zaplanować sobie tak dzień, żeby jak najmniej o tym myśleć, a dekadencja powoduje że o tym myślę. Między innymi, bo ma też wiele zalet (zawsze wieczorem nadrabiam lekturę i staram się odpisać komu uważam że chciałbym odpisać).
I tak byle do przodu. Kolejny dzień na trzeźwo. I wiem że jutro wstanę nie skacowany. Podoba mi się to :)
Dobrej nocki.

PS. Leniu - istnieje pewna obawa, że zajrzy na to forum owa pani terapeutka. Myślę że już miałbym nieźle do pogadania, a co dopiero jakbym zaczął się nad jej urodą rozwodzić. Na takie tematy dżentelmeni publicznie nie rozmawiają.

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 06:59

Ja tylko jestem ciekawa, czy terapeutka i grupa terapeutyczna, prowadząc dyskusję o twoich zachowaniach na forum, przeczytali w ogóle ten temat na forum, a zwłaszcza twoje wypowiedzi.
Czy oni wiedzieli o czym dyskutują?
Czy znali temat tylko z twojej relacji?
:)

Zaproś ich może najpierw do lektury, a dopiero potem do dyskusji. :)

Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 08:08

Ja już Ci prosiłem kiedyś o nie zabieranie głosu w moim temacie. Najwyraźniej jednak potrzeba jest za silna... W moim wątku czuj się nieproszona.
szymon - Nie 27 Mar, 2011 11:14

kolego,
forum ma to do siebie, że może się każdy wypowiadać w każdym dziale swobodnie.
a tak na poważnie, czytam sobie i skacze po forum i bardzo ludzie napier... na Tomoe.
nie rozumiem tego pomimo tego, ze żyje sobie kobiecina w swoim świecie, podnieca się trzeźwością, euforycznie podchodzi do udzielania rad itd... stoję z boku i oceniam to całkiem inaczej niż wy. nie bronię tutaj nikogo, bo to nie temat postu, jednak prosiłbym o takie racjonalne podejście i przemyślenie każdego pytania czy rady tej niewiasty dwa czy trzy razy. bo warto. kazdy ma inny światopogląd i niekiedy nalezy się zastanowić nad tym co radzi druga persona i to z takim doświadczeniem. szacunek się nalezy każdemu.

moze trzeba to poprostu zaakceptować? każdy jest inny, a niepotrzebnie tyle jadu dostaje od userów... sami na nią naskakujecie i podniecacie napiętą już sytuację.

to tylko moja skromna, nic nie znacząca uwaga, stoję sobie z boku.
miłej niedzieli :)

Leniu - Nie 27 Mar, 2011 11:33

Tomoe napisał/a:
Leniu napisał/a:

Jestem już którąś z kolei osobą , która nie chce podejmować z Tomoe dyskusji


Wyliczę:
Jonesy
Marc-elus
Verdo
Leniu

To ja sobie teraz stad pójdę, a potem będę tylko obserwować, ile razy wymienicie mój nick po moim zniknięciu... :luzik:


No właśnie Jonesy przecież nikt nie wymienił nawet nicku. :rotfl:

Cóż za zakłamanie :beczy:


Jonesy chciałbym mieć taką pasję jak Ty nawet kiedyś próbowałem ale mi się wszystko posklejało :lol2: .
Widząc twoje opanowanie i cierpliwość potrzebną do wykonywania takich sczególików jak na zdjęciu to raczej spokojny jestem o Twoją trzeźwość :wysmiewacz:

Jacek - Nie 27 Mar, 2011 11:44

Jonesy napisał/a:
istnieje pewna obawa, że zajrzy na to forum owa pani terapeutka.

swego czasu,też miałem taką obawę
ciekawe czy tobie się uda :skromny:

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 11:55

Jonesy, jesteś założycielem tego wątku, ale nie jesteś jego właścicielem.
To nie jest twój dom. To nie jest twoje prywatne terytorium.
Nie ty tutaj dyktujesz zasady.
Zasady tego forum są dawno ustalone.
Forum istniało zanim ty do niego dołączyłeś.
I będzie istniało także wtedy gdy ty z niego znikniesz.
I to raczej ty, wchodząc na to forum, powinienieś się dostosować do zaad tutaj obowiązujących, a nie oczekiwać że inni ludzie dostosują się do ciebie.

Tak samo jak każdy ma prawo wypowiadać swoje sądy na mój temat, również te krytyczne - tak samo ja mam prawo pisać co tylko chcę i do kogo tylko chcę.
Również krytycznie.
Oczywiście mogę to robić tak długo, dopóki przestrzegam zasad obowiązujących na forum.
Jeśli ich nie przestrzegam - od tego są moderatorzy i administrator forum, aby mi udzielić ostrzeżenia lub wyciągnąć jakiekolwiek inne konsekwencje.
Mamy tutaj, na tym forum, identyczne prawa - i nie podejmuj prób ograniczania moich praw.
Ty możesz mnie o coś prosić.
Ale to ja sama zadecyduję, czy zechcę twoją prośbę spełnić, czy nie. To ja zdecyduję, czy chcę się w tym wątku wypowiadać czy nie. To bedzie mój wybór, rozumiesz?
:)

Jeśli nie chcesz mnie czytać, jeśli nie interesuje cię to co piszę - włącz mi opcję "ignoruj". Ja ten sposób stosuję, jeśli nie chcę kogoś czytać. Włączam mu ignora i nie zaprzątam sobie nim więcej głowy.

Nie próbuj mnie kneblować, tylko z tego powodu, że moje posty burzą twoje samozadowolenie. Nie masz takiej władzy, żeby mi odebrać prawo głosu. :)

Jacek - Nie 27 Mar, 2011 11:59

loczek napisał/a:
oceniam to całkiem inaczej niż wy

Loczku,oceniaj sobie to jak chcesz
ale nie możesz całej reszty wkładać w jeden worek - nie znając ich
pozwolę sobie Tomoe nie oceniać
lecz jej wypowiedzi są dla mnie drogowskazem

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 12:02

Jacek, twoje wypowiedzi również są dla mnie drogowskazem. :)
Czytam je bardzo uważnie, czasem po kilka razy. I dużo dla siebie biorę. :)

Jacek - Nie 27 Mar, 2011 12:07

Tomoe napisał/a:
Czytam je bardzo uważnie, czasem po kilka razy.

Alu,ja również uważam że w trzeźwieniu rzecz polega na słuchaniu,przemyśleniu
a nie tylko odstawieniu butelczyny

Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 12:12

Widzisz Tromoe, dłużej ja bez Ciebie wytrzymałem niż Ty beze mnie. I to tak wygłodniała byłaś że już wysmażyłaś kilka postów. Ale czego się spodziewać po kimś, kto stwierdził że nawet z trollem lubi pogadać. Co samotność z człowieka robi...
No to terapeutyzuj się, jak ma Ci to pomóc. Terapeutyzuj. Ale przez tydzień było tak fajnie - bez OZ, bez terapii, bez agresji i alkoholu z monitora. Oj za spokojnie było, za spokojnie...

Loczek, jak tam uważasz, mnie wnerwiła swoimi durnymi docinkami i podnoszeniem ogólnej agresji w wątku. Wyciągnęła chamskie rzeczy i zaczęła bombardować, gdy skończyły się racjonalne argumenty. Widać jednak nie tak łatwo się jej pozbyć jakby się wydawało. Pamiętaj tylko, że ta sama osoba, która tak cię pociesza, kiedyś życzyła (ŻYCZYŁA) Marcelusowi żeby kobieta do niego nie wracała za szybko. Jak myslisz, dzieli forumowiczów na lepszych i lepszejszych i ty jesteś w tym lepszym worku?

Leniu - z tym opanowaniem to masz rację - na forum modelarskim podpadły moje zawiasy. Robię na nowo, a poprzednie robiłem 3 dni. I to też było trzecie podejście. Cóż, do czterech razy sztuka... Ale po tym jak Tromoe zastartowała może być różnie - już czuję że agresja narasta i alkohol leci mi z monitora. A mam 22" - to dużo tego alkoholu się zmieści...

szymon - Nie 27 Mar, 2011 12:22

Jacek napisał/a:
lecz jej wypowiedzi są dla mnie drogowskazem

właśnie!! drogowskaz, a czy jedziemy z przepisami, czy są zasadne, czy głupie to odnas zalezy. jednak ten kto stawia drogowskac miał jakiś cel w tym.
przecież nikt nie stawia znaku "skręt w prawo" jak mamy zakręt w lewo, czyż nie?

Jonesy napisał/a:
Widać jednak nie tak łatwo się jej pozbyć jakby się wydawało

samo to znadnie by mnie osobiście zabolało, po co tak dźgać się po pleckach?
odnośnie życzenia dla marcelka, z żoną, żeby nie wracała za szybko: to dobra rada, bo tylko przez dużą stratę można zobaczyć kim ise było, kim się jest i kim możesz się stać. przecież nie życzyła żeby nie wracała wcale...

w jakim jesteśmy worku?
WSZYSCY JESTEŚMY W TYM SAMYM WORKU:
ja i ty
Tomoe
Jacek
Steew
Wiedźma
Beatka
Stiif
Kulfony
Predatory czy Pterodaktyle
Sokrotki i inne kwiotki....
czyż nie mamy czegoś wspólnego ? nie możemu tutaj na wzajem się wspierać?
tele dobra to forum niesie, tulu ludziom pomogło, zróbmy coś wspólnie!
pomagajmy sobie.

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 12:29

Jonesy napisał/a:
Widać jednak nie tak łatwo się jej pozbyć jakby się wydawało.


Kiedy ty na forum przyszedłeś - ja tu już byłam.
Jakim prawem podejmujesz teraz wysiłki "żeby się mnie pozbyć"?
Kto ci dał takie prawo?

Jeszcze raz mówię - włącz mi ignora i zacznij mnie konsekwentnie ignorować.
Nie zrobisz tego, Jonesy, bo jakoś dziwnym trafem ja ci bardzo mocno w twojej głowie i twoich emocjach siedzę. Ciekawe dlaczego tak się mną przejmujesz? Dlaczego akurat mną?
Widocznie coś jednak jest w moich wypowiedziach, co cię mocno porusza, co powoduje, że ani moja osoba, ani moje wypowiedzi nie są ci obojętne.
:)

Jacek - Nie 27 Mar, 2011 12:34

loczek napisał/a:
to dobra rada, bo tylko przez dużą stratę można zobaczyć kim ise było,

Loczku popieram kierunek twego myślenia
a co do tej rady,to podobne zajście przeżyłem na własnej skórze

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 12:35

Jonesy napisał/a:
Co samotność z człowieka robi...
No to terapeutyzuj się, jak ma Ci to pomóc. Terapeutyzuj. Ale przez tydzień było tak fajnie - bez OZ, bez terapii, bez agresji i alkoholu z monitora. Oj za spokojnie było, za spokojnie...


To ja cos tutaj pisałam o OZ? :shock:
Ja cos pisałam o alkoholu z monitora? :shock:
Ja pod twoim adresem użyłam słowa "agresja"?

Jonesy, opanuj się i nie przypisuj mi wszystkiego co tutaj inni ludzie do ciebie pisali.

A w kwestii mojego "terapeutyzowania się" to coś sobie tutaj wymyślasz na mój temat.
Ja swoją ostatnią profesjonalną terapię skończyłam w lipcu 2008 roku.
Ponad dwa i pół roku temu.
I nie była to terapia dla alkoholików, lecz dla Dorosłych Dzieci Alkoholików.

A skoro bez tego forum jest ci tak spokojnie że aż za spokojnie - to po co tutaj wracasz? :)

Marc-elus - Nie 27 Mar, 2011 12:44

Fajnie się czyta znowu te rzeczy, jak to dobrze że nie jestem tutaj głównym obiektem zainteresowania Tomoe :)
Jacek napisał/a:
ale nie możesz całej reszty wkładać w jeden worek - nie znając ich

Jacku, masz coś do dodania w temacie? Bo pisząc to co piszesz tylko dalej wznosisz barykady, nic więcej...

Ze swojej strony widzę to tak: Jones nie życzy sobie żeby Tomoe komentowała Jego posty, a Ona ma do tego prawo.
Ciekaw jestem co by było jakbym w Jej komentarzach do "Wychodzenia z zamieci" komentował wbrew Jej życzeniu? Zaraz podniosła by krzyk, już raz mi napisała że mam się na forum więcej do niej nie odzywać(jak to się ma do teorii parę postów wyżej, przecież mam prawo się odzywać :p )więcej, dała mi ignora a potem wypisywała bzdury że się nie może bronić przed tym co ja piszę :)
Dlatego nie komentuje, bo zwykła ludzka przyzwoitość tego mi broni. Nie zasady pisania na forum, nie żaden regulamin. Jak ktoś nie chce żeby się do niego odzywać to się nie odzywam.

Jones, mówiłem Ci, "załatw" sobie tego ignora, spokój będziesz miał, ja tam to lubię....

Coraz więcej osób zauważyło co tu się dzieje, Jones, ja, verdo, Leniu, już Stiff nawet leciutko coś brzdęknął na temat Jej "kampanii w sprawie powszechnej terapii"(nie będę cytował, wybacz Stiff za wymienienie Twojego nicka w tej sprawie :lol: ), Emigrantka też ostatnio coś napisała...
Usłyszałem od Tomoe zdanie że jak ileśtam osób coś mówi to wypadało by się zastanowić czy to przypadkiem nie jest prawda... może sama wreszcie się zastanowi....

Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 12:48

Loczek, zastanów się co wypisujesz - najpierw piszesz jak Ci ciężko bez żony, jak chcesz żeby wróciła, a teraz piszesz, że im dłużej jej nie ma tym lepiej. Ale może dla Marcela byłoby lepiej, a nie dla Ciebie?

Tomoe napisał/a:

A skoro bez tego forum jest ci tak spokojnie że aż za spokojnie - to po co tutaj wracasz? :)


W sumie to i nawet masz rację. Jakby mnie ktoś napisał, że sobie nie życzy moich wypowiedzi w swoim wątku, to bym prośbę uszanował. Skoro Ty nie odpuścisz pisania w moim wątku, jakby kultura nakazywała, skoro sobie Ciebie nie życzą, to w takim razie ja sobie odpuszczam. Tromoe, wątek jest Twój - terapeutyzuj siebie i kogo się da i jak się da. Tak się składa Tromoe, że ja mam swoje prywatne życie i mam się do kogo odezwać. Czego Tobie również życzę.

Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 12:51

Marc-elus napisał/a:

Dlatego nie komentuje, bo zwykła ludzka przyzwoitość tego mi broni. Nie zasady pisania na forum, nie żaden regulamin. Jak ktoś nie chce żeby się do niego odzywać to się nie odzywam.


Chciałem coś dopisać, ale każdy komentarz wydaje mi się zbędny. No nic, Tromoe "wygrała" - albo ona pisze w moim wątku albo ja. Inaczej tego nie widzę.

Marc-elus - Nie 27 Mar, 2011 12:52

Tomoe napisał/a:
Ja cos pisałam o alkoholu z monitora?

Post Tomoe:
Cytat:
bo on jest najwyraźniej jeszcze NIEDOPITY.


Tomoe napisał/a:
A skoro bez tego forum jest ci tak spokojnie że aż za spokojnie - to po co tutaj wracasz?

Ja tutaj wracam bo jedna chora osoba próbująca narzucić swoją wizje świata innym nie świadczy o całym forum, na którym jest wiele osób które z przyjemnością się czyta i dużo można się dowiedzieć.

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 12:54

Jonesy napisał/a:
Tak się składa Tromoe, że ja mam swoje prywatne życie i mam się do kogo odezwać. Czego Tobie również życzę.

A dziękuję.
Jakbyś czytał to co piszę o sobie w dziale "Pamiętniki" to byś wiedział, czym ja się dzisiaj od rana zajmowałam, zanim zaczęłam się odzywać w twoim wątku. I nie kręciłbyś sobie w głowie filmów o "biednej samotnej kobiecie, która nie ma prywatnego życia i się nawet nie ma do kogo odezwać".

Osobiste przytyki typu "Biedna samotna kobieta" pod moim adresem skierowały dotychczas dwie osoby z tego forum: jedną była Kiwi, ty jesteś drugą.
Ale ja nie mam wpływu na to, jakie filmy na mój temat tworzą sobie ludzie w wyobraźni.
I tego typu uwagi nie są w stanie mnie urazić. A to dlatego że nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. :)

Marc-elus - Nie 27 Mar, 2011 12:56

loczek napisał/a:
odnośnie życzenia dla marcelka, z żoną, żeby nie wracała za szybko: to dobra rada,

Wróciła bardzo szybko, uważam że świetnie iż tak się stało. Dopinguje mnie po trosze do terapii, układamy sobie spokojnie życie dalej. Jest naprawdę bardzo dobrze, absurdem byłoby stwierdzić że w jakikolwiek sposób przeszkodziło to w mojej drodze to trzeźwości.

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 13:08

Jonesy napisał/a:
No nic, Tromoe "wygrała" - albo ona pisze w moim wątku albo ja. Inaczej tego nie widzę.


No niezła manipulacyjka.
Zastosuj tę samą zasadę w swojej grupie terapeutycznej, Jonesy.
Jak ci ktoś z grupy powie o tobie coś, czego ty wolałbyś nie słuchać, bo cię to "wnerwia" - to mu odbierz prawo głosu. :p
Powodzenia w trzeźwieniu. :)

Pogódź się z sytuacjami, na które nie masz wpływu. :)

Nie masz wpływu na moje zachowania.
Dotarło? :)

Jacek - Nie 27 Mar, 2011 13:12

Marc-elus napisał/a:
Jacku, masz coś do dodania w temacie? Bo pisząc to co piszesz tylko dalej wznosisz barykady, nic więcej...

Tomku,a nie uważasz że próbujesz mnie wciągnąć w twoje intrygi ???
bo kto chciał to zrozumiał moją wypowiedź

Tomoe - Nie 27 Mar, 2011 14:04

Jeśli chodzi o Tomka, czyli Marcel-usa, z mojej perspektywy wygląda to tak:
Najpierw prosił mnie na pw i na gg o pomoc i wskazówki.
Pomoc i wskazówki otrzymał.
Potem, kiedy miałam dość jego narastającej napastliwości na forum pod moim adresem, najpierw poprosiłam, żeby się do mnie nie odzywał, ani na forum, ani na pw, ani na gg.
Ponieważ nie spełnił mojej prośby, a jego napastliwość się nasilała - dałam mu ignora. Przeprosił, poprosił o zdjęcie mu tego ignora.
Przeprosiny przyjęłam, zdjęłam ignora.
Niestety, niewiele to w jego zachowaniach zmieniło.
Zatem ignor na Marc-elusa został włączony ponownie.
Marc-elus jest drugą osobą na mojej liście użytkowników ignorowanych.
Tyle w temacie moich relacji z tym userem.
Z mojej strony one są zakończone.
A jeśli Tomek nadal uprawia jakieś tam swoje "intrygi" za moimi plecami, jeśli bawi się w kopanie i boksowanie powietrza w miejscu w który mnie już nie ma - no to ma jakiś problem. Tylko że teraz to jest jego problem, a nie mój. :)

Wniosek jaki mogłabym wyciągnąć ze swoich relacji z nim: "Nigdy nie pomagaj alkoholikowi, który cię o to prosi - bo wyhodujesz sobie osobistego wroga".

A ja jakoś nie wyciągam takiego wniosku... :)

sabatka - Nie 27 Mar, 2011 14:23

fajne te zawiasiki. ja tam do detali nigdy nie miałam ręki. moje zawiaski były większe z alu wycinane a potem wygładzane. w sumie to one miałe się nie urwać wyglądać idealnie już nie musiały, ale za to żaglówę miałam że ho ho kadłub fiolecik a żagiel wściekle różowy. wszyscy widzieli że Laska płynie hihihihi
Marc-elus - Nie 27 Mar, 2011 14:52

Tomoe napisał/a:
Nigdy nie pomagaj alkoholikowi, który cię o to prosi

To jest dopiero szczyt manipulacji, nigdy nie prosiłem o pomoc, poradziłem się jedynie w sprawie gdzie się skierować na terapie, zapytałem o parę szczegółów.
Część z nich uznałem za wartościowe, część z nich jako że były "skażone" krzywym spojrzeniem osoby "zakochanej" w terapeutach, terapiach, mitingach, uznałem za bezwartościowe dla mnie.
Tomoe napisał/a:
Potem, kiedy miałam dość jego narastającej napastliwości na forum pod moim adresem, najpierw poprosiłam, żeby się do mnie nie odzywał, ani na forum, ani na pw, ani na gg.

Śmiech na sali, kto śledził tamtą rozmowę ten wie. Chodziło o awanturę z Inkognito, obie Panie zachowywały się godnie siebie, ale niestety Tomoe na zwrócenie uwagi "obraziła się". To do Ciebie Jones, bo możesz nie wiedzieć.

Jacek napisał/a:
Tomku,a nie uważasz że próbujesz mnie wciągnąć w twoje intrygi ???
bo kto chciał to zrozumiał moją wypowiedź

Ja Ciebie w intrygi? W życiu bym nie chciał, nawet mi to nie w głowie.
Widocznie ja Ciebie nie zrozumiałem. :)

Spoko Jones, zaraz będziesz miał spokój, a kto nowy spróbuje dyskutować ten będzie "wyraźnie niedopity", napastliwy itd. Bo nie będzie gadał "po linii" dogmatu. Popatrzysz sobie z boku...

Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 21:59

e tam, odchudzili mi wątek. A takie wątki są dobre - kolorytu to nabiera. Przyjdzie taki młody początkujący trzeźwiący, poczyta mój wątek, to i wie, że go przywitają, pocisną, nakłóci się, nażartuje ile wlezie. A taki odrobaczony wątek to sama nuda - tylko OZ OZ OZ...
Jonesy - Nie 27 Mar, 2011 23:01

Widzisz yuraa, normalnie ktoś by się spytał dlaczego nie życzę sobie wynaturzeń Tromoe w moim wątku i pokazałbym co za lawinę uniesień spowodowała 8 stron temui byłoby jasne.
A tak jak zwykle nikt nic nie wie i bezczelny młody trzeźwiejący z paczką niewinną abstynentke "dusze kobietkę" objeżdają bez powodu. Co prawdą nie jest o czym wiem ja, ty, oraz reszta uczestników tej jakże konstruktywnej kłótni :)

Maja - Pon 28 Mar, 2011 07:42

Cytat:
Widzisz yuraa, normalnie ktoś by się spytał dlaczego nie życzę sobie wynaturzeń Tromoe w moim wątku i pokazałbym co za lawinę uniesień spowodowała 8 stron temui byłoby jasne.
A tak jak zwykle nikt nic nie wie i bezczelny młody trzeźwiejący z paczką niewinną abstynentke "dusze kobietkę" objeżdają bez powodu. Co prawdą nie jest o czym wiem ja, ty, oraz reszta uczestników tej jakże konstruktywnej kłótni :)
Cytat:
Ja tam Yuree rozumiem, to temat który jest dostępny nawet dla niezalogowanych użytkowników...

Muszę przyznać,że z uwagą śledziłam wasz emocjonujący wątek...kłotnie i przepychanki najlepiej odsłaniają charakter i pokazują co komu w głowie siedzi... :szok:
ale patrząc z perspektywy kogoś,kto ja ja kiedyś ,szuka informacji i trafia na taki watek,w którym jest ostra krytyka terapii,ośrodków uzależnień i celowości chodzenia na mityngi,to już nie jest tak fajnie bo prawda jest taka,że to są bardzo ważne narzędzia do wyjścia z nałogu.A jak taki pijący sobie poczyta,że ci którzy nie piją maja to wszystko za nic,to utwierdzi się,być może w fałszywym przekonaniu,że nic mu już nie pomoże i dalej będzie chlał...tczysto hipotetycznie,ale to forum słuzy właśnie zdobywaniu informacji o mozliwościach POMOCY dla uzależnionych...
chłopaki: Peace And Love sv4v

Marc-elus - Pon 28 Mar, 2011 07:47

Maja napisał/a:
jest ostra krytyka terapii,ośrodków uzależnień i celowości chodzenia na mityngi

Gdzie zobaczyłaś taką krytykę? :shock:
Tutaj jest ostra krytyka ale zachowań pewnych na forum, jak i bezkrytycznego oraz ślepego podchodzenia do tych narzędzi.

staaw - Pon 28 Mar, 2011 07:53

Marc-elus napisał/a:
Tutaj jest ostra krytyka ale zachowań pewnych na forum, jak i bezkrytycznego oraz ślepego podchodzenia do tych narzędzi.

Co do zachowań, OK, niektórzy przeginają, może wiosna idzie....
Narzędzia, żebym im ślepo nie uwierzył, nic by mi nie dały...
Sam mam teraz solidny nawrót, ale wiem co robić, nawet drogę do AA sobie przypomniałem, jakoś przez zimę było mi za daleko...

Wiedźma - Pon 28 Mar, 2011 08:02

staaw napisał/a:
Sam mam teraz solidny nawrót

Sorki za Trollownię, myślałam, że tam żartujesz :oops:

staaw - Pon 28 Mar, 2011 08:06

Wiedźma napisał/a:
Sorki za Trollownię, myślałam, że tam żartujesz

W trolowni było półżartem, choć pisałem o sobie. Nauczyłem się podchodzić z humorem do własnych słabości :buziak:

Jonesy - Pon 28 Mar, 2011 09:53

Nie widziałem żeby ktośtu krytykował ośrodki, terapie i inne narzędzia. Jedyna krytyka jaką tu można spotkać, w tym konkretnym wątku to z jednej strony krytyka nachalnych zachowań, "przymuszania" do leczenia określonymi ścieżkami, które są "jedyne i właściwe". Z drugiej strony jest ostra krytyka pod adresem ludzi, którzy się przed tym narzucaniem "jedynej słusznej drogi" bronią. Bo z tych lub innych powodów wolą nie stosować wszystkich technik.
Ot i tyle wszystkiego na ten temat.
Staaw, trzymam kciuki za rozsadek Twój. Za resztę nie muszę, bo ze zdroworozsądkowym podejściem będzie ok wszystko.
Pozdrawiam w 29 trzeźwym dniu.

JaKaJA - Pon 28 Mar, 2011 11:04

staaw napisał/a:
Na wiosnę miałem zawsze więcej okazji, z których skrzętnie korzystałem i wymyślałem nowe...
staawciu też tak mam,wiosnai lato bardzo mocno kojażymi się "z plenerem" ;) Mnie bardzo pomagają dłuuugie spacery z psem,takie prawie biegiem,wieczorami i jem więcej słodyczy :skromny: i warto "Przypomnieć" sobie drogę na miting w sytuacjach mega kryzysowych nictak nie podnosi na duchu jak trafienie w odpowiednie miejsce ;)
Jak będzesz chciał pogadać pisz :) :buziak: i nie daj się!! nawet z nawrotem można sobie dać radę,tylko ZRÓB COŚ ,nie zostawiaj tego jak jest-proszę :)

Jonesy - Pon 28 Mar, 2011 13:59

Ludziska, co to są te pamiętniki??? Bo raz, że nie mam pojęcia jaki cel mają, dwa, nie czytam, bo z założenia wiem, że pamiętników się nie czyta cudzych. O co biega w tym temacie??
yuraa - Pon 28 Mar, 2011 13:59

ja myślę że cały problem wynika z tego ja jakbym słyszał teksty;
-kiedy w koncu pójdziesz na terapie
-chyba kręcisz
-nic nie robisz
- wszystko źle
- opanuj się

może nie dosłownie ale sens ten sam.
to bym sie wk....

wydaje mi sie że kiedykolwiek do kogokolwiek pisałem to zawsze w formie:
ja robiłem, robie to i to i mi pomaga a Ty jak chcesz możesz spróbować iść podobną drogą, nie chcesz - twoja sprawa.

Marc-elus - Pon 28 Mar, 2011 14:31

yuraa napisał/a:
-kiedy w koncu pójdziesz na terapie
-chyba kręcisz
-nic nie robisz
- wszystko źle
- opanuj się

Właśnie na tym to polega, a alkoholik który dopiero co odstawił jest poddenerwowany, zdezorientowany często... Na tym etapie ciężko z uśmiechem i ochotą lecieć na terapie. Żeby wykrzesać z siebie energie to sadzę że u niektórych lewatywa z kawy by nie pomogła ;)

Jonesy - Pon 28 Mar, 2011 14:56

yuraa napisał/a:
ja myślę że cały problem wynika z tego ja jakbym słyszał teksty;
-kiedy w koncu pójdziesz na terapie
-chyba kręcisz
-nic nie robisz
- wszystko źle
- opanuj się

może nie dosłownie ale sens ten sam.
to bym sie wk....

wydaje mi sie że kiedykolwiek do kogokolwiek pisałem to zawsze w formie:
ja robiłem, robie to i to i mi pomaga a Ty jak chcesz możesz spróbować iść podobną drogą, nie chcesz - twoja sprawa.


Dzięki yuraa, bo już zaczynałem sądzić że to ja jakiś pieprznięty jestem...

Marc-elus napisał/a:

Właśnie na tym to polega, a alkoholik który dopiero co odstawił jest poddenerwowany, zdezorientowany często...


Niejednego zaawansowanego w leczeniu by zapewne też krew zalała od takiej wiązanki, puszczanej non stop.

Marc-elus napisał/a:
Na tym etapie ciężko z uśmiechem i ochotą lecieć na terapie. Żeby wykrzesać z siebie energie to sadzę że u niektórych lewatywa z kawy by nie pomogła ;)


Tu mamy Marcelus rozbieżność - ja nie chodzę bo nie mam lub nie mogę wykrzesać energii. Przecież zasuwam jak z pieprzem w du*** od rana do nocy i mam energię non stop. Mnie po prostu taka forma nie pasuje. Myślałem parę razy, żeby znowu iśc na miting, ale byłem po tym jednym razie taki zblazowany i zniechęcony, że koniec. Po pierwsze ta połowa z przymusu, jeden z nich nawet spał :szok: i każdy miał to gdzieś. No a jak zaczęli przemawiać te "dziadeczki" to sorry. Z tego pierwszego mitingu wyniosłem parę rzeczy. Oto one:
-dużo musiałbym jeszcze chlać, żeby większość z mitingowców dogonić (przedyskutowałem to z terapeutką i wiem, że to było pijane myslenie, już tak nie uważam - teraz się ciesze, że nie było mi dane dojechac tam gdzie oni)
-nie ma alkoholików w moim wieku, co znaczy że jestem jakiś dziwny (oczywiście że są, ale najwyraźniej nie korzystają z tego mitingu)
-z 20 ludzi będących tam entuzjazm miał tylko Jacek. Reszta to jakby mieli się nachlać/byli przechlani/świat im się skończył.
To są moje spostrzeżenia. Po tym trafiłem na grupę, gdzie są i młodzi i staży, prowadzone są rozmowy a nie monologi rzewnym głosem, ludzie się znają, doradzają sobie. Ta forma mi odpowiada. I to bardzo. Jak zdołam sam siebie przekonać, że wizyta na mitingu da mi więcej zysków niż strat to też zacznę chodzić. Chwilowo działa na mnie w odwrotną stronę.
Innych opcji nie rozpatruję dla siebie, nie widzę potrzeby.
Tyle mojego. Pędzę gotować.

Marc-elus - Pon 28 Mar, 2011 16:21

Jonesy napisał/a:
Tu mamy Marcelus rozbieżność - ja nie chodzę bo nie mam lub nie mogę wykrzesać energii

Nie pisałem o Tobie czy sobie, stwierdziłem fakt jaki pewnie występuje u wielu.
Jonesy napisał/a:
Mnie po prostu taka forma nie pasuje.

Miting czy terapia, bo ja pisałem o terapii akurat ;)
Ja traktuje terapie jak chodzenie do lekarza, może mi się nie podobać, nudzić mnie, ale ma mi pomóc więc na niej jestem uważny. Co do mitingu to uważam że jak się tam człowiek dobrze czuje, pomaga mu, to niech chodzi... ale jednocześnie niektórzy są zrobieni z innej gliny, nie pasuje im, cześć, pa....
ZbOlo napisał/a:
po turecku...???

Wole rozpuszczalke, bardziej gładko organizm przyjmuje ;)

Jacek - Pon 28 Mar, 2011 18:06

yuraa napisał/a:
wydaje mi sie że kiedykolwiek do kogokolwiek pisałem to zawsze w formie:
ja robiłem, robie to i to i mi pomaga a Ty jak chcesz

a mnie się wydaje że aowcy tak mają :skromny:

szymon - Pon 28 Mar, 2011 20:07

Jonesy napisał/a:
Oto one:
-dużo musiałbym jeszcze chlać, żeby większość z mitingowców dogonić (przedyskutowałem to z terapeutką i wiem, że to było pijane myslenie, już tak nie uważam - teraz się ciesze, że nie było mi dane dojechac tam gdzie oni)
-nie ma alkoholików w moim wieku, co znaczy że jestem jakiś dziwny (oczywiście że są, ale najwyraźniej nie korzystają z tego mitingu)
-z 20 ludzi będących tam entuzjazm miał tylko Jacek. Reszta to jakby mieli się nachlać/byli przechlani/świat im się skończył.


u mnie w grupie podobnie ale odbieram to inaczej:
- jest kilku baaaardzo mądrych kolegów, tak jak tutaj weterani ff4ghh
- są niedobici i szukają ślepo wsparcia, tak jak tutaj :flacha:
- jest jeden czy dwóch młodszych odemnie, tak jak tutaj :macho:
- są też zawadjacy, którym ciągle sponsorzy zwracają uwagę, tak jak tutaj dfgth6 cxvcv54g
- mamy tez fajne babki tak jak tutaj :) vdf54
- no i tu tam jest loczek i tu 433

Jacek - Pon 28 Mar, 2011 20:17

loczek napisał/a:
tu tam

mam nadzieję że ani tu,ani tam
po za tym ,podoba mnie się twoje humorystyczne podejście ,jest super :okok:

jolkajolka - Pon 28 Mar, 2011 20:44

JaKaJA napisał/a:
też tak mam,wiosnai lato bardzo mocno kojażymi się "z plenerem" ;) Mnie bardzo pomagają dłuuugie spacery z psem,takie prawie biegiem,wieczorami i jem więcej słodyczy


I ja tak robię :>

Jacek - Pon 28 Mar, 2011 22:00

jolkajolka napisał/a:
JaKaJA napisał/a:
też tak mam,wiosnai lato bardzo mocno kojażymi się "z plenerem" ;) Mnie bardzo pomagają dłuuugie spacery z psem,takie prawie biegiem,wieczorami i jem więcej słodyczy


I ja tak robię :>

nio,i ja też :tak:
tyle że we wszystkich porach roku :skromny:

Marc-elus - Wto 29 Mar, 2011 09:46

aazazello napisał/a:
kiedy masz zdrowy dystans

Bo mam dystans, do siebie, choroby, żartów itd...
Nie trzeba kochać terapii, ślepo wierzyć w AA...
Yuraa dobrze napisał, nie ma co na siłę wmawiać klientowi że jak mu się nie podoba to znaczy się że nawrót się zbliża albo to pijane myślenie...

Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 10:56

Piszę w swoim wątku, coby innym nie śmiecić.
Po pierwsze więc ponawiam pytanie - o co chodzi z tymi pamiętnikami? Bo może ja coś nie tak robię korzystając tylko z tego wątku???
Po drugie, i to chyba ważniejsze - przed chwilą pojawił się temat "zakrapianych snów" - co to znaczy "zakrapiane sny"? Nigdy w życiu nie miałem nic podobnego (3 razy zdażyło mi się że zginąłem (raz rozjechał mnie pociąg, raz zastrzelił Tom Cruise ze snajperki :mgreen: ) miałem też wiele snów z seksem w roli głównej. Ale o zakrapianych nie pamiętam. Czy to przez to że uwalałem się trupa zazwyczaj i film mi się zrywał? Czy mam "zakrapiane sny" ale we śnie zrywa mi się film i rano nic nie pamiętam???
Wiem, że pytanie brzmi śmiesznie, ale proszę szanowne towarzystwo o potraktowanie je poważnie - staram się pogłębiać wiedzę.
Dlatego też moje pytanie o pamiętniki - może takie roztrząsanie tam powinno się znaleźć??

Marc-elus - Wto 29 Mar, 2011 11:02

Jonesy napisał/a:
raz zastrzelił Tom Cruise ze snajperki

Nawrót murowany po takim śnie :wysmiewacz:
Nie "stać Cię" chociaż na śmierć z ręki Rutgera Hauera lub Joe Pesci?

Nie będę się mądrzył bo sny alkoholowe znam tylko z opowiadań, sądzę że Ci to wyjaśnią...

Wiedźma - Wto 29 Mar, 2011 11:07

Jonesy napisał/a:
ponawiam pytanie - o co chodzi z tymi pamiętnikami?

Nie bardzo wiem w jakim kontekście pytasz, więc odpowiem technicznie.
Kto ma ochotę pisać u nas pamiętnik, prosi mnie o założenie go i już.
W pamiętniku pisze tylko jego autor, a czytać mogą tylko osoby zalogowane.
Ewentualne rozmowy na temat treści pamiętników prowadzone są w dziale z komentarzami.
Tam też mają dostęp tylko osoby zalogowane.

Jeśli moja odpowiedź Cię nie satysfakcjonuje, to doprecyzuj pytanie. :mgreen:

Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 11:45

Chodzi mi Wiedźmo o to, czy są jakieś zasady typu: "w dziale alkoholizm i inne pisz tylko o tym a nie innym. Jak masz jakieś inne problemy pisz w pamiętnikach albo innym dziale"...
Póki co nikt nie zwrócił mi uwagi, że piszę nie na temat. Może na początku, że za dużo informacji podawałem, że lepiej takie info w pamiętnikach a zdjęcia w galerii.
Nieważne, bo i tak nie wiem co miałbym w takim pamiętniku pisać :)

Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 11:59

Wiedźmo, chyba jednak mógłbym mieć co napisać w takim pamiętniku... Byłabyś tak miła?
Wiedźma - Wto 29 Mar, 2011 12:55

Jonesy napisał/a:
Chodzi mi Wiedźmo o to, czy są jakieś zasady typu: "w dziale alkoholizm i inne pisz tylko o tym a nie innym
No bo w dziale Alkoholizm trza pisać głownie o alkoholizmie,
i większe dygresje zostają przenoszone w inne miejsca, żeby dział był przejrzysty także dla tych,
którzy tylko czytają w poszukiwaniu informacji.
W pamiętniku będziesz mógł pisać o wszystkim, co dotyczy Twojego życia, także o swoich pasjach.
Jonesy napisał/a:
Wiedźmo, chyba jednak mógłbym mieć co napisać w takim pamiętniku... Byłabyś tak miła?

Zawsze jestem miła 54rerrer
Co prawda jestem na nie swoim komputerze, ale zaraz spróbuję dostać się do panelu adm, chyba nie zapomniałam hasła :oops:

Wiedźma - Wto 29 Mar, 2011 13:03

Udało się! :mgreen:
Już masz pamiętnik. Sprawdź czy wszystko działa i załóż sobie temat na komentarze.

A przy okazji - minął Twój okres karencji, chcesz nadal do Galerników?

Jacek - Wto 29 Mar, 2011 13:08

Jonesy napisał/a:
"zakrapiane sny"? Nigdy w życiu nie miałem nic podobnego (3 razy zdażyło mi się że zginąłem (raz rozjechał mnie pociąg, raz zastrzelił Tom Cruise ze snajperki :mgreen: ) miałem też wiele snów z seksem w roli głównej. Ale o zakrapianych nie pamiętam.

bo nie oglądałeś "Tytanika" :mgreen:

Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 13:17

Jacol, na Tytatnicu byłem z Eweliną W, moją pierwszą przenajmiłością na randce w kinie Wilda. Niestety film nie pomógł w budowie szczęsliwego związku na etapie liceum. Chociaż mieliśmy również epizod na studiach, jak mawiają stara miłość nie rdzewieje. Teraz już ona dzieciata i ja dzieciaty...
W zeszłym roku był film Titanic II - o rejsie Titanicem w 100-tną rocznicę katastrofy. Nawet nie chciało mi się na bombie oglądać taka kupa.

Wiedźmo, jak najbardziej że do galerników dostąpię i się zaszczycę. Mam potrzebę ukazania mojej gębofacjaty.

Jacek - Wto 29 Mar, 2011 13:28

Jacek napisał/a:
bo nie oglądałeś "Tytanika" :mgreen:

Jonesy napisał/a:
na Tytatnicu byłem z Eweliną

no tak :tak: nadal podtrzymuję ,że nie oglądałeś "Tytanika" :mgreen:

Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 13:35

eee, znaczy tego:
http://www.filmweb.pl/film/Bar+Titanic-1979-4180 ???
Bo już sam nie wiem. Chyba że oskarżasz mnie o jakieś niecne zamiary w czasie seansu w kinie. Oj no to nie ładnie, nie ładnie...

Jacek - Wto 29 Mar, 2011 13:43

Jonesy napisał/a:
Chyba że oskarżasz mnie o jakieś niecne zamiary w czasie seansu w kinie. Oj no to nie ładnie, nie ładnie..

ależ co ty jak bym śmiał
jeno o kosmate myśli,które nie bardzo potrafiły się skupić na seansowej treści filmu :skromny:

Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 13:48

Jacku, w tamtych czasach (1997 rok) młodzież w drugiej klasie LO bynajmniej nie myślała o takich kosmatych sprawach. Całowanie po kątach i trzymanie za rączkę owszem. A sex to tylko w Bravo i w Bravo Girl...
Jacek - Wto 29 Mar, 2011 13:55

Jonesy napisał/a:
Całowanie po kątach i trzymanie za rączkę owszem.

no to nawet czerwone gitary wyśpiewały - dozwolone do lat 18
a ta część zakazana to poszła w myśli kosmate
no i jak tu się było skupić na filmie :skromny:

Kulfon - Wto 29 Mar, 2011 15:59

Marc-elus napisał/a:
Nie będę się mądrzył bo sny alkoholowe znam tylko z opowiadań


i na Ciebie przyjdzie czas, no chyba, ze .... Ty nie alkoholik ... :mysli:


mnie sie takie sny zdazaja od czasu do czasu, zregoly po imprezach zakrapianych,
albo wczasie nawarstwienia problemow gdy poziom stresu przekracza wszystkie dopuszczalne normy :uoee:

Marc-elus - Wto 29 Mar, 2011 16:05

Kulfon, jeżeli sny to warunek bycia alkoholikiem to być może wszystko przede mną, ale dotąd ich nie spotkałem. :) Ja ich nie mam i tyle, nie wiem za to czy miałeś takie jazdy jak ja po 4dniowym piciu, być może też nie...
To nie licytacja, ze mnie widocznie alkoholik który nie śni ;)

verdo - Wto 29 Mar, 2011 16:11

Ja po odstawieniu prawie zawsze mielem koszmary,najczesciej snily mi sie pogrzeby.Wrecz nagminnie.
Jonesy - Wto 29 Mar, 2011 16:21

verdo napisał/a:
Ja po odstawieniu prawie zawsze mielem koszmary,najczesciej snily mi sie pogrzeby.Wrecz nagminnie.

A Tom Cruise we fryzurze z Mission Impossible 2 ze snajperką komuś się śnił???
Ze swojej snajperki patrzyłem przez lunetę i nagle patrzę a tu lufa Toma i bum...

staaw - Wto 29 Mar, 2011 17:00

Sny alkoholowe są jednym z objawów głodu alkoholowego:

# Silna potrzeba wypicia połączona z tendencją do natychmiastowego zrealizowania.
# Uczucie tak zwanego „ssania w żołądku.”
# Odczuwanie braku czegoś – nie wiadomo, czego.
# Sny alkoholowe - po przebudzeniu trudno odróżnić czy to był sen, czy jawa?
# Suchy kac: nastrój jest taki, jak nazajutrz po dużym piciu, pomimo nie spożywania alkoholu.
# Uczucie "suszenia" – chęć spożycia alkoholu, nadmierne pocenie się, niepokój, drżenie ciała, różne bóle.
# Wrażenie odczuwania smaku lub zapachu alkoholu.
# Uczucie stałego napięcia lub rozdrażnienia.
# Pogorszenie się pamięci.
# Trudności w abstrakcyjnym myśleniu.
# Natrętne myśli o alkoholu – o tym, że alkohol przynosi ulgę i pomaga w rozwiązywaniu problemów.
# Przypominanie sobie przyjemnego stanu, jaki pojawiał się po wypiciu alkoholu.

http://terapia-uzaleznien...alkoholowego/29

U mnie pojawiały się sporadycznie po przekroczeniu 6 miesięcy trzeźwości, ostatnie tygodnie to masakra, budzę się i nie wiem czy na pewno jestem trzeźwy...
Ale to moja pierwsza wiosna na trzeźwo, a wcześniej się działo...

Jacek - Wto 29 Mar, 2011 18:50

staaw napisał/a:
# Natrętne myśli o alkoholu

tu stanowczo się nie zgadzam
ile to ja jak ten natręt myślał co 7 minut przez 7 minut o sextazach
i co ??? i tylko lufa,snajperki Toma :roll:

Wiedźma - Wto 29 Mar, 2011 22:52

Jonesy napisał/a:
Wiedźmo, jak najbardziej że do galerników dostąpię i się zaszczycę. Mam potrzebę ukazania mojej gębofacjaty.

Już! :mgreen:
dawaj te foty! :cwaniak:

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 07:05

Wiedźma napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Wiedźmo, jak najbardziej że do galerników dostąpię i się zaszczycę. Mam potrzebę ukazania mojej gębofacjaty.

Już! :mgreen:
dawaj te foty! :cwaniak:


No mosz...

A na miłego dnia początek:


ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 07:07

Jonesy napisał/a:
No mosz...

;) ...no to straciłem prymat najprzystojniejszego... :szok:

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 07:09

Doctor Jones kolego, Doctor Jones...
ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 07:35

Jonesy napisał/a:
Doctor
Jonesy napisał/a:
Doctor

...ja ino inż...

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 07:58

Marc-elus napisał/a:
jeżeli sny to warunek bycia alkoholikiem to być może wszystko przede mną, ale dotąd ich nie spotkałem.

Miałem podobnie, pierwszy pojawił się mniej więcej po roku, do tej pory na palcach jednej ręki można policzyć.

Marc-elus - Śro 30 Mar, 2011 08:02

aazazello napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
jeżeli sny to warunek bycia alkoholikiem to być może wszystko przede mną, ale dotąd ich nie spotkałem.

Miałem podobnie, pierwszy pojawił się mniej więcej po roku, do tej pory na palcach jednej ręki można policzyć.


aazazello, a ile to już czasu od "pierwszego kroku" i ostatniej wódeczki?
Pytam z ciekawości, tzn ile minęło skoro w tym czasie można policzyć na jednej ręce pracownika tartaku ;)

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 08:15

Marc-elus napisał/a:
aazazello, a ile to już czasu od "pierwszego kroku" i ostatniej wódeczki?

Marcellusie, po pierwsze to nie wypada, po drugie, grzmią co niektórzy na zwolenników fali i centymetra :mgreen: a ja człowiekiem pokoju i anarchii jestem.
Wódeczki? Pieszczotliwie. Ja byłem zwolennikiem zdrowego picia :mgreen: więc piłem tylko czerwone wino i naprawdę wierzyłem w jego zdrowotne właściwości. :wysmiewacz:

Marc-elus napisał/a:
policzyć na jednej ręce pracownika tartaku

Miałem nauczyciela w ogólniaku, który miał tylko dwa palce u jednej z rąk i nie wiedzieć dlaczego właśnie nią pokazywał, po apelu, że czwarte klasy wychodzą, bekę mieliśmy niezłą :oops:

Nie sny mnie dopadały, ale inne g***a z listy Steewa. Każdy dostanie swoje, dostosowane do indywidualnego zapotrzebowania. :)

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 08:20

O, to może miałem też, ale że film mi się zrywał jak śniłem, to nie pamiętam po przebudzeniu?? :skromny:
aazazello - Śro 30 Mar, 2011 08:24

Jonesy napisał/a:
film mi się zrywał jak śniłem, to nie pamiętam po przebudzeniu

Alkoholik pełna gębą, nawet w śnie zalany w trupa. :mgreen:

Marc-elus - Śro 30 Mar, 2011 08:26

aazazello napisał/a:
inne g***a z listy Steewa

Można wiedzieć czy też nie wypada? Pytam tylko dlatego że chciałbym wiedzieć ze względu na moją osobę.
Swoją drogą ciekawe, kryć tak się ;) , ja nie z tych co wyciągnie Twojego posta za 2lata i tryumfalnie krzyknie: "Mamy Cie!!!" Inne osoby w tym celują...

ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 08:28

Marc-elus napisał/a:
Inne osoby w tym celują...

...nie potrzebna uszczypliwość... ;)

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 08:34

Marc-elus napisał/a:
Można wiedzieć czy też nie wypada?


Proszę bardzo: # Uczucie stałego napięcia lub rozdrażnienia, pospolicie *ku**** zwałem.

Wejdź w użytkowników, wybierz mnie z listy i w pierwszym poście się dowiesz, to żadna tajemnica.

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 08:35

ZbOlo napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Inne osoby w tym celują...

...nie potrzebna uszczypliwość... ;)


haha, ZbOlo - inne osoby same dadzą radę się bronić, uszczypliwości Ci mają pod dostatkiem, ale to pewnie za parę dni nastąpi :)
Dobra ja odpuszczam. Weselej się od tego nie zrobi. A dogadanki nie prowadzą do niczego dobrego.

ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 09:14

Jonesy napisał/a:
Weselej się od tego nie zrobi. A dogadanki nie prowadzą do niczego dobrego.

...właśnie, właśnie... i tylko o to mi chodzi... ;)

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 12:20

Zaczynasz, Arni, dostrzegać coraz więcej destrukcji, które spowodowało twoje picie, to dobrze rokuje na przyszłość. :)
Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 13:33

aazazello napisał/a:
Zaczynasz, Arni, dostrzegać coraz więcej destrukcji, które spowodowało twoje picie, to dobrze rokuje na przyszłość. :)


No co ty gadasz? ja tam nic nie dostrzegam. Oprócz tego, że ortodoksyjny się robię jakiś taki :)

31 dni już nie piję, nie żebym sobie liczył. Ale przez te 31 dni nie pokłóciłem się ani razu z żoną, zawsze mam czas i cierpliwość do dzieci, pociągnałem przy modelu więcej niż przez pół roku, schudłem 6 kg i zrzuciłem brzuch. Nie muszę marnować czasu na znoszenie chlania do chaty, pić po kryjomu, chować się po kątach. Mam więcej czasu dla siebie i rodziny.
Nie wiem co mi następne 31 dni przyniesie, ale wiem jedno - sam sobie alkoholu do gardła nie wleję. Szkoda mi tego wszystkiego stracić. Nie śpieszy mi się do bycia sk***ysynem i łajzą co własnej żony nie umie docenić.

aazazello napisał/a:
Zaczynasz, Arni, dostrzegać coraz więcej destrukcji, które spowodowało twoje picie, to dobrze rokuje na przyszłość. :)


Nie jestem Arni - zajrzyj do galerii, jestem Jonesy :)

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 13:37

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
co własnej żony nie umie docenić.

Może wrzucisz jakieś fotki, cobyśmy i my mogli docenić ;)


Jej to już starczy moje docenianie.
Ale zawrzyjmy umowę Marceli - Ty pokażesz, ja pokażę...

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 13:38

Od ortodoksji do fanatyzmu jeden krok, więc się strzeż. :)
Myślę, że tego, tego napisałeś we współuzależnieniu nie ma się co wstydzić, to nawet bardziej istotne niż to, co napisałeś powyżej.

Marc-elus - Śro 30 Mar, 2011 13:39

Jonesy napisał/a:
Ty pokażesz, ja pokażę...

Hmmm w tej sprawie to PW, żartowałem bardziej niż pisałem serio. :)

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 13:39

Jonesy napisał/a:
Nie jestem Arni - zajrzyj do galerii, jestem Jonesy

Przykro mi nie znam gościa,to raz. dwa nie mam dostępu. Chcesz koniecznie Jonesy, będzie Jonesy, nie ma problemu.

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 13:40

Jonesy napisał/a:
Ty pokażesz, ja pokażę

Quźwa, ostatni raz przeżyłem coś takiego na basenie, kiedy miałem 12 lat.

Marc-elus - Śro 30 Mar, 2011 13:41

aazazello napisał/a:
ostatni raz przeżyłem coś takiego na basenie, kiedy miałem 12 lat.

Miło wspominasz? :wysmiewacz:

ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 13:41

aazazello napisał/a:
ostatni raz przeżyłem coś takiego na basenie

...i też z kolegą...???

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 13:42

aazazello napisał/a:
Od ortodoksji do fanatyzmu jeden krok, więc się strzeż. :)
Myślę, że tego, tego napisałeś we współuzależnieniu nie ma się co wstydzić, to nawet bardziej istotne niż to, co napisałeś powyżej.


Albo zaczynam trzeźwieć "trzeźwieć" albo nie wiem co. Wiosna?

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ty pokażesz, ja pokażę...

Hmmm w tej sprawie to PW, żartowałem bardziej niż pisałem serio. :)


Żoną własną kupczyć nie będę, starczy że ma męża alkoholika. I tam ją pokarało wystarczająco...

aazazello napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Nie jestem Arni - zajrzyj do galerii, jestem Jonesy

Przykro mi nie znam gościa,to raz. dwa nie mam dostępu. Chcesz koniecznie Jonesy, będzie Jonesy, nie ma problemu.


Wiedźma jedna uwaliła Ci wstęp do galerników? No to musisz uwierzyć z relacji kolegów i koleżanek.

Marc-elus - Śro 30 Mar, 2011 13:43

ZbOlo napisał/a:
aazazello napisał/a:
ostatni raz przeżyłem coś takiego na basenie

...i też z kolegą...???

ZbOluś, Ty z racji pełnionej funkcji powinieneś być wolny od uprzedzeń :p

ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 13:43

Jonesy napisał/a:
Żoną własną kupczyć nie będę

...pewnie nie chodziło o "takie" zdjęcia...

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 13:43

Znowu mi na wieczór wątek pochlastają :nerwus:
ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 13:44

Marc-elus napisał/a:
Ty z racji pełnionej funkcji powinieneś być wolny od uprzedzeń

...przecież nie widzę w tym nic nagannego... tylko zapytałem... ;)

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 13:54

Marc-elus napisał/a:
Miło wspominasz?

Przyznam, że nie pamiętam, ale chodziło o cele porównawcze a nie poznawcze. :mgreen:

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 13:57

ZbOlo napisał/a:
aazazello napisał/a:
ostatni raz przeżyłem coś takiego na basenie

...i też z kolegą...???

Niestety. Z koleżankami zaczęło się dopiero jakieś dwa lata później. :mgreen:

ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 14:02

aazazello napisał/a:
chodziło o cele porównawcze

...to rozumiem, każdy pewnie tak miał... aż boję się zapytać o wynik rywalizacji... :szok:

Stokrotka - Śro 30 Mar, 2011 14:04

aazazello napisał/a:
Od ortodoksji do fanatyzmu jeden krok, więc się strzeż.


I po co było się tak wykłócać. :wysmiewacz: ;)

Za 31 dni razem ze swoją ulubioną forumową koleżanką będzie młodziaków na terapie wysyłać. ;)

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 14:06

Stokrotka napisał/a:
Za 31 dni razem ze swoją ulubioną forumową koleżanką będzie młodziaków na terapie wysyłać.
:wysmiewacz:
A oni jemu, że jest fanatyk :wysmiewacz:

aazazello - Śro 30 Mar, 2011 14:08

ZbOlo napisał/a:
boję się zapytać o wynik rywalizacji

:mysli:
Chyba bardziej o włosy biegało, niż rozmiary. :mgreen:

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 14:08

Nie wywoływać wilka z lasu, bo się zacznie :nono:
ZbOlo - Śro 30 Mar, 2011 14:19

Jonesy napisał/a:
Nie wywoływać wilka z lasu, bo się zacznie

...właśnie, wracajmy do tematu...

Stokrotka - Śro 30 Mar, 2011 14:25

Cytat:
A oni jemu, że jest fanatyk :wysmiewacz:


:smieje: jakie to życie potrafi być czasami przewrotne.

Jacek - Śro 30 Mar, 2011 15:59

Jonesy napisał/a:
Ale przez te 31 dni nie pokłóciłem się ani razu z żoną,

a widzisz Bartusiu,ja ten gorszy a też nie zauważałem swoich strat ,abym był na jakimś dnie
ale zacząłem je zauważać podobnie jak ty,przy zyskach

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 16:09

Jacek napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ale przez te 31 dni nie pokłóciłem się ani razu z żoną,

a widzisz Bartusiu,ja ten gorszy a też nie zauważałem swoich strat ,abym był na jakimś dnie
ale zacząłem je zauważać podobnie jak ty,przy zyskach


jaki gorszy? Że co niby gorszy?? Gdzie ja napisał żeś gorszy???

Jacek - Śro 30 Mar, 2011 16:23

Jonesy napisał/a:
jaki gorszy? Że co niby gorszy?? Gdzie ja napisał żeś gorszy???


Bartku, ja to napisałem,bo ja tak się przedstawiłem
gdyż miało to zwrócić uwagę że byłem gorszy a nie uważałem się za takiego
ale zauważyłem to dopiero po odstawieniu butelczyny o zawartości alko

Jonesy - Śro 30 Mar, 2011 16:26

Jacek napisał/a:
Jonesy napisał/a:
jaki gorszy? Że co niby gorszy?? Gdzie ja napisał żeś gorszy???


Bartku, ja to napisałem,bo ja tak się przedstawiłem
gdyż miało to zwrócić uwagę że byłem gorszy a nie uważałem się za takiego
ale zauważyłem to dopiero po odstawieniu butelczyny o zawartości alko


Uff, bo już myślałem że Ci w afekcie pojechałem...

Jonesy - Czw 31 Mar, 2011 13:59

No to za chwilę spadam na terapię. Już się doczekać nie mogę... :)
Jacek - Czw 31 Mar, 2011 16:02

oby się nie potłukł sdf4t
Jonesy - Pią 01 Kwi, 2011 08:00

No i właśnie chyba się trochę potłukłem. Ale w pozytywnym znaczeniu. Dużo wczoraj ludziska gadali, byli tacy co wyszli z ośrodka, co terapię robili, byli i tacy co mają to przychodzą "żeby mieć spokój". Każdy coś mówił, najczęściej ważnego. Słuchałem i słuchałem a gdy przyszła moja kolej sam zacząłem mówić. Tylko kurde, nie to co chciałem powiedzieć, zacząłem mówić spontanicznie. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że na tym pierwszym mitingu na którym byłem, wiadomo jakie może mieć człowiek podejście. Był to drugi dzień od kiedy postanowiłem sobie coś ze sobą zrobić, a wejść na miting i powiedzieć "jestem alkoholikiem" po raz pierwszy, to dla większości chyba wielkie przeżycie. Nie neguję tego co widziałem, widziałem część ludzi, która miała miting kompletnie w du***, ale zastanawiam się czy ten mój szok nie przyćmił mi możliwe plusy jakie mogły z mitingu wyniknąć. Dlatego też postanowiłem właśnie wczoraj, że dam sobie i mitingowi drugą szansę. Spróbuję jeszcze raz. A dlaczego? Ano głównie dlatego, że bardzo mi się te ostatnie 30 dni podobało, to ciężko wyjaśnić, ale jest tak pozytywnie inaczej. Boję się teraz to zaprzepaścić i stracić, dlatego chciałbym "zwiększyć swoje szanse". Ogólnie podobało się to wszystkim na grupie, ale przecież ja nie mówię tego tam, żeby się przypodobać.
No, to do takich refleksji doszedłem.
No i miłego piątku wszystkim :okok:

Maja - Pią 01 Kwi, 2011 08:11

Jonesy napisał/a:
Ano głównie dlatego, że bardzo mi się te ostatnie 30 dni podobało, to ciężko wyjaśnić, ale jest tak pozytywnie inaczej. Boję się teraz to zaprzepaścić i stracić, dlatego chciałbym "zwiększyć swoje szanse".

dr.Jones,dobrze prawicie:)

aazazello - Pią 01 Kwi, 2011 08:31

Jonesy napisał/a:
Spróbuję jeszcze raz. A dlaczego? Ano głównie dlatego, że bardzo mi się te ostatnie 30 dni podobało, to ciężko wyjaśnić, ale jest tak pozytywnie inaczej.

Nie musisz niczego wyjaśniać, wiem dlaczego się podobało.
Co to znaczy pozytywnie inaczej w jednym zdaniu z podobało się 30 dni?

Jonesy - Pią 01 Kwi, 2011 08:35

aazazello napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Spróbuję jeszcze raz. A dlaczego? Ano głównie dlatego, że bardzo mi się te ostatnie 30 dni podobało, to ciężko wyjaśnić, ale jest tak pozytywnie inaczej.

Nie musisz niczego wyjaśniać, wiem dlaczego się podobało.
Co to znaczy pozytywnie inaczej?


To znaczy tylko, albo aż, że jest inaczej niż miesiąc temu w pozytywnym znaczeniu tej inności.

aazazello - Pią 01 Kwi, 2011 08:38

Jonesy napisał/a:
jest inaczej niż miesiąc temu w pozytywnym znaczeniu tej inności

Jasne

rufio - Wto 05 Kwi, 2011 18:24

Jonesy napisał/a:
Rufio, ale przecież trzepiemy pianę w wątku Kozła, którego najważniejszym zamierzeniem było na początek nie pić choćby przez tydzień. Czyż dla niego wszywka nie jest fajnym rozwiązaniem?
A co ja? No nie wiem o co Ci dokładnie chodzi. O zmiany chemiczne w mózgu? Napisz co przez to rozumiesz, ja napiszę jak to wygląda u mnie... Tym bardziej że sam wcześniej napisałeś że do etapu chemii w mózgu mi jeszcze brakuje :)

Tu Ci odpowiem co ja rozumiem przez "chemie mózgu " Nie chodzi mi o zmianę za pomocą farmakologi lub tym podobnych bzdetów - rozwiązanie polega na samym sobie - na zmianie swoich odczuć - pragnień - zrozumienia i poznaniu tego co boli i co ma pomóc a co może zaszkodzić - jak nauczyć się korzystać z tego co mamy pod ręką - nie biorąc pod uwagę wspomagacze - Jak nauczyć mózg aby myślał pozytywnie i brał do rozwiązywania problemów coś co jest bezpieczne - ze swego wnętrza i nie tylko - również z otoczenia (terapia - spotkania - forum) . Dlatego napisałem że jeszcze trochę Ci brakuje do " pełnej chemii mózgu " To nie jest żadna złośliwość z mojej strony - to tylko pokazanie jak długo droga jeszcze przed Tobą jak i również przede mną bo i ja wszystkiego jeszcze nie ogarniam . Tego można się nauczyć - tu można z biegiem czasu nabyć odruchu Pawłowa .
A co wszywki moje zdanie jest bardzo zdecydowane - To nic nie daje - sam to przerabiałem i w/g mnie jest to używanie globulki antykoncepcyjnej na chroniczny ból kręgosłupa . prsk

Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 19:14

oj Rufio, globulki teraz nie stosuje się przed stosunkiem. Starczy po stosunku - taki zajzajer że wszystko wyżre...
Wszywki osobiście sobie nie zrobię, tak jak na żadne piece czy elektrowstrząsy nie jeździłem, żeby palenie rzucić. Tak samo jak nie wierzę że magiczne proszki czy kawy odchudzające pomogą w zbiciu wagi.
Ale jak komus może to pomóc przetrwać trudne chwile, to po co mu bronić...

stiff - Wto 05 Kwi, 2011 19:19

Jonesy napisał/a:
taki zajzajer że wszystko wyżre...

Łącznie z macica... :D
Jonesy napisał/a:
Ale jak komus może to pomóc przetrwać trudne chwile, to po co mu bronić...

Tu nie chodzi o to aby komukolwiek coś zabraniać, a o uodpornienie sie na pokusę wypicia alko... :roll:

staaw - Wto 05 Kwi, 2011 20:23

Jonesy, myślałeś o pisaniu recenzji...
Niedawno skończyłem oglądać pamięć absolutną, przyczyniłeś się do tego...

Marc-elus - Wto 05 Kwi, 2011 20:25

staaw napisał/a:
pamięć absolutną

Stasiu, no w Twoim wypadku ten tytuł ma podwójne dno ;)

staaw - Wto 05 Kwi, 2011 20:27

:bezradny:
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 22:12

staaw napisał/a:
Jonesy, myślałeś o pisaniu recenzji...
Niedawno skończyłem oglądać pamięć absolutną, przyczyniłeś się do tego...


hehehe, a wiesz, że:
http://www.filmweb.pl/ser...09-534068/descs
myślałem?
:figielek:

Jonesy - Nie 10 Kwi, 2011 23:03

Po weekendzie, jako że nie brałem udziału w utarczkach na obu frontach podgoniłem z pracami w stoczni. Zawiasy zamontowane, reszta blacharki również. Dodatkowo kokpit sternika, co też nie było łatwą sprawą. Na szczęście mogę liczyć na potężne wsparcie kolegów modelarzy.



A co do trzeźwienia, to mam jeden mały problem - w zasadzie nie jest to kłopot spędzający sen z powiek, ale jednak. W sobotę będę na roczku chrześniaka.
Co prawda ja w tej chwili (i nie tylko w tej) jestem pewien na 100% że nie wypiję, jakoś się wytłumaczę (nie wprost, ale po swojemu), to zresztą nie jest impreza alkoholowa, w tej rodzinie jakby nie było alkohol stał zawsze na dalekim miejscu. I bardzo dobrze, mimo to jednak dyskomfort pewien drobny jest.
Tym się chciałem podzielić.

szymon - Pon 11 Kwi, 2011 05:28

mimo wszystko uważaj, w polsce większość imprez kończy się na alkoholu.
to że tam nie bedzie nic dla ciebie nie znaczy, twoja podświadomość powie tak:
imprezka, stół, rodzinka, to gdzieś musi się znaleźć coś do picia, przed w trakcie czy już po, uważaj na to

Kulfon - Pon 11 Kwi, 2011 05:33

Loczus, ja wiem doskonale dlaczego taki piekny sen mialem,
Opisze wieczorem, bo z telefonu w robocie stojac przy iknie jest malo wygodnie :wysmiewacz:

Jonesy - Pon 11 Kwi, 2011 14:15

Loczek mi odpisał a Kulfon myśląc że to do niego odpisał Loczkowi. I mi zagrabili wątek.
A mnie bidoka nikt nie pochwalił że ładne zawiasiki zrobiłem to będę robił 6 raz :beczy:
Zafundowałem sobie urlaub od 26 kwietnia do 29 kwietnia, co daje mi 9 dni wypoczynku, jeden dzień pracy 2 maja i znowu wypoczynek :)
To sobie potatkuję.

Marc-elus - Pon 11 Kwi, 2011 14:22

Jones, nie chce zbytnio Ciebie napawać optymizmem, ale może zmienisz tytuł wątku?
Na razie trwa pierwsza runda, ale nieźle Ci idzie, ja tam nie widzę pokonanego....

Jonesy - Pon 11 Kwi, 2011 15:01
Temat postu: It Ain't Over, Till It's Over
Zmieniam, nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
Zresztą, kwestia ta mocno zapadła mi w pamięci i nie raz do niej wracałem.
http://film.interia.pl/fi...alboa,28813,436

Jonesy - Pon 11 Kwi, 2011 15:15

Klara napisał/a:
It Ain't Over, Till It's Over
Nie wiem jak inni, ale ja potrzebuję tłumaczenia na ludzki język.


Nic się nie kończy, póki się nie skończy...

Co innego mógł Rocky wymyślić mądrego?
No może to:

Jacek - Pon 11 Kwi, 2011 16:39

Jonesy napisał/a:
A mnie bidoka nikt nie pochwalił że ładne zawiasiki zrobiłem

:pocieszacz: ależ ładnie,ładnie
no a tero ida zoboczyć je

Jonesy - Pon 11 Kwi, 2011 17:30

Marc-elus napisał/a:
Klara napisał/a:
Jaka głęboka ta myśl.... ufff.

Jak większość ról Sylwestra...


6 część Rockiego, zwana Rocky Balboa jest moim zdaniem jednym z najlepszych filmów w dorobku tego aktora. Osobiście wzruszył mnie do głębi. Nie bez znaczenia był fakt, że miało to być Sylwestra pożegnanie z kinem. Jednak Rambo 4 i Niezniszczalni pokazali że i on się myli :)
Mimo wszystko polecam gorąco.
A myśl, mimo tego co się wydaje, ma bardzo dużo sensu. I nie potrzeba jej głębi.

Kulfon - Pon 11 Kwi, 2011 20:22

Jonesy napisał/a:
Loczek mi odpisał a Kulfon myśląc że to do niego odpisał Loczkowi. I mi zagrabili wątek.


jakim cudem jest tu moj post ?? przeciez, to nie w tym temacie pisalem :mysli:
to mialo wyladowac w temacie loczka :mysli:


cos mi sie popierwiastkowalo :lol2:

szymon - Pon 11 Kwi, 2011 20:29

nie martw się, czytałem... :rotfl:
dadof2 - Wto 12 Kwi, 2011 07:36

Klara napisał/a:
It Ain't Over, Till It's Over
Nie wiem jak inni, ale ja potrzebuję tłumaczenia na ludzki język.


Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy...

Wiedźma - Wto 12 Kwi, 2011 08:13

dadof2 napisał/a:
Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy...

A może - póki życia, póty nadziei...? :drapie:

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 08:19

dadof2 napisał/a:
Klara napisał/a:
It Ain't Over, Till It's Over
Nie wiem jak inni, ale ja potrzebuję tłumaczenia na ludzki język.


Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy...


Z racji tego, że rzucając palenie i zaprzestając picia przestałem aktywnie wspierać państwo polskie podatkiem akcyzowym, patriotyczna interpretacja mi kompletnie nie podchodzi.
Aczkolwiek w dobie tego co się dzieje u nas obecnie (politycy a więc państwo żerujące na zwykłym człowieku) cytat "Jeszcze Polska nie zginęła, póki WY żyjecie" skierowany do nas były jak najbardziej na miejscu.
Mnie osobiście pasuje tekst w oryginale, tak jak Rocky to powiedział.

ZbOlo - Wto 12 Kwi, 2011 08:38

Jonesy napisał/a:
przestałem aktywnie wspierać państwo polskie podatkiem akcyzowym

...ale benzynę lub inne paliwo spalasz...????

pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 09:50

ZbOlo napisał/a:
benzynę lub inne paliwo spalasz...?

a jeżeli jest samowystarczalny? :mysli:

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 10:03

Benzyna czy bilet miesięczny niezbędne do poruszania. Gorzała i cygarety nie. Duża różnica.
O samowystarczalności to z DDDmenem gadaliście, ja to normalny jestem alkoholik, niesamowystarczalny :lol2:

pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 10:07

Jonesy napisał/a:
O samowystarczalności to z DDDmenem gadaliście,

O pardon, ja nie gadałem :uoee:

aazazello - Wto 12 Kwi, 2011 10:19

pterodaktyll napisał/a:
onesy napisał/a:
O samowystarczalności to z DDDmenem gadaliście,

O pardon, ja nie gadałem

Nie gadał, nie gadał. Wszyscy są niewinni a DDDMana nie ma a żal, a strata pozostały.

pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 10:22

aazazello napisał/a:
DDDMana nie ma a żal, a strata pozostały.

Jakoś nie zauważam u siebie takiego stanu z tego powodu........

aazazello - Wto 12 Kwi, 2011 10:25

pterodaktyll napisał/a:
aazazello napisał/a:
DDDMana nie ma a żal, a strata pozostały.

Jakoś nie zauważam u siebie takiego stanu z tego powodu

Mam nadzieję, bo pisałem o swoim żalu po stracie. :)
Gdzie mnie do cudzych emocji. Uchowaj SW.

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 10:33

Kurde, niby go nie ma a dalej kaszankę robi, nawet w moim wątku i to na moją kurna własną inicjatywę...
To dopiero szczyt manipulacji :uoee:

pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 10:34

aazazello napisał/a:
pisałem o swoim żalu po stracie.

Napisałes tak mało konkretnie, że wziąłem to do siebie :)

aazazello - Wto 12 Kwi, 2011 10:45

Jonesy napisał/a:
niby go nie ma a dalej kaszankę robi

Widzisz, tak to jest z wyjątkowymi osobowościami. :)

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 10:55

A propos wyjątkowych osobowości, ktoś widział gadającego diamenta ostatnio?
pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 11:00

Jonesy napisał/a:
ktoś widział gadającego diamenta ostatnio?

Ja widziałem ale gadającego.......pterodaktylla :p
diament przewinął się rano przez forum :lol2:

aazazello - Wto 12 Kwi, 2011 11:02

Jonesy napisał/a:
A propos wyjątkowych osobowości, ktoś widział gadającego diamenta ostatnio?

Obawiam, że już nie wróci. Nie poznamy trzeciej drogi i znowu żal po stracie h6h5g Co za niefartowny dzień.
Kacza łapa.

pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 11:04

aazazello napisał/a:
Obawiam, że już nie wróc

Wszyscy chłopcy odeszli już z naszego puebla..... :muza:

aazazello - Wto 12 Kwi, 2011 11:07

pterodaktyll napisał/a:
aazazello napisał/a:
Obawiam, że już nie wróc

Wszyscy chłopcy odeszli już z naszego puebla.....

Jest, jest wrócił cg45g

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 11:12

Macie samą esencję z Jorgiego. To jakby smietanka z diamentów:
http://komudzwonia.pl/vie...er=asc&start=15

Najpierw widzę jechał autorytatywnie,
Potem agresywnie,
Wreszcie zarzucił fochem,
A teraz kolegów szuka.

Diament

aazazello - Wto 12 Kwi, 2011 11:18

Jonesy napisał/a:
Diament

Widzisz, doceniłeś człowieka. Teraz, kiedy zdobył twój szacunek, czas otworzyć się na nowe poglądy. :)

dadof2 - Wto 12 Kwi, 2011 11:45

Jonesy napisał/a:
Najpierw widzę jechał autorytatywnie,
Potem agresywnie,



Bartek - przestan publicznie oceniac innych!

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 11:57

dadof2 napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Najpierw widzę jechał autorytatywnie,
Potem agresywnie,



Bartek - przestan publicznie oceniac innych!


Zgłoś posta, umiesz przecież. Poza tym nie oceniłem jego, nie napisałem że był agresywny, głupi czy cokolwiek. Napisałem jak odebrałem jego posty. Poczytaj sobie moją relację i tak samo oceniano moje, nie miałem nic przeciwko, ba oceniano nawet gorzej.
A jak się nie podoba, drażni, razi, to nie czytaj, nie ma przymusu.

szymon - Wto 12 Kwi, 2011 13:11

nawet się nie tłumacz kolego, szkoda nerwów.
co co jambo i do przodu

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 13:13

loczek napisał/a:

co co jambo i do przodu



szymon - Wto 12 Kwi, 2011 13:20

wybieram rudą
staaw - Wto 12 Kwi, 2011 16:20

loczek napisał/a:
wybieram rudą
Rozkręcasz się Loczku :wysmiewacz:
Wiedźma - Wto 12 Kwi, 2011 18:20

Jonesy, prosiłam Cię już kilka razy, żebyś nie oceniał i nie prowokował Jorgiego.
Skoro moje słowa nie docierają, dostajesz dziś ode mnie swoją pierwszą czerwoną kartkę cxvcv54g

Marc-elus - Wto 12 Kwi, 2011 18:25

Jones, straciłeś cnotę. :lol:
Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 19:52

To jest niesprawiedliwe, jakbym wiedział, że dostanę kartkę to byłbym bardziej dosadny i zrobiłbym to w jego wątku a nie w moim :nerwus:
Marc-elus - Wto 12 Kwi, 2011 19:54

Jonesy napisał/a:
zrobiłbym to w jego wątku a nie w moim
:wysmiewacz:
Ucz się być prawdziwym forumowym terrorystą, a nie jedynie warchołem :lol:

Stokrotka - Wto 12 Kwi, 2011 19:58

Jonesy :shock:
Ależ się rozszalałeś na forum. :mgreen:

Wiedźma - Wto 12 Kwi, 2011 20:01

Jonesy napisał/a:
jakbym wiedział, że dostanę kartkę

A to było tak trudno przewidzieć?
przecież w Trollowni Wiedźma napisał/a:
Panowie, przerzuciłam Wasze przepychanki tu, gdzie ich miejsce
i niech no mi się który z nimi wychyli na otwarte forum -
jak Bóg na niebie - odstrzelę! 34vcdc

yuraa - Wto 12 Kwi, 2011 20:02

Jonesy napisał/a:
To jest niesprawiedliwe, jakbym wiedział, że dostanę kartkę to byłbym bardziej dosadny i zrobiłbym to w jego wątku a nie w moim

to nie byla ostatnia krucjata jak sądzę

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 20:02

Stokrotka napisał/a:
Jonesy :shock:
Ależ się rozszalałeś na forum. :mgreen:


E tam, po prostu nie lubię jak ktoś leci ze mną w ch**
Teraz napisał konkretnie to i się odczepię. A nie przez kartkę. Niepokorny jestem :spadaj:

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 20:03

yuraa napisał/a:
Jonesy napisał/a:
To jest niesprawiedliwe, jakbym wiedział, że dostanę kartkę to byłbym bardziej dosadny i zrobiłbym to w jego wątku a nie w moim

to nie byla ostatnia krucjata jak sądzę

:rotfl: :lol2:

Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 20:04

Wiedźma napisał/a:
Jonesy napisał/a:
jakbym wiedział, że dostanę kartkę

A to było tak trudno przewidzieć?
przecież w Trollowni Wiedźma napisał/a:
Panowie, przerzuciłam Wasze przepychanki tu, gdzie ich miejsce
i niech no mi się który z nimi wychyli na otwarte forum -
jak Bóg na niebie - odstrzelę! 34vcdc


Taśtaś, mały skarżypytek jest na forum, a dzie on, a dzie??? :nono:

Jonesy - Pon 18 Kwi, 2011 08:51

Witam wszystkich na początku nowego tygodnia.
W sumie mam teraz dylemat, bo nie wiem, czy pisać tutaj czy w pamiętniku. Za dużo tego i potem człowiek się gubi. Póki co piszę normalnie na forum. Bo pamiętnika i tak mi nikt nie komentuje.
Jestem po sobotniej imprezie. Jak wspominałem - cisza i spokój. Każdy wytłumaczył sobie moje niepicie jak chciał, a nikt nie dusił, to się nie tłumaczyłem. Wyszło na to że jestem kierowcą. Nawet ślubnej "kazałem" wypić piwko jedno do kolacji. Chodziła potem szczęśliwa jak nie wiem co. W końcu to ja mam problem a nie ona, po co ma ciepieć ze mną. Przy czym zasady są jasne - chce się napić to po pierwsze ja o tym wiem wcześniej, po drugie nie na moich oczach, wreszcie po trzecie, śpię wtedy w innym łóżku. Ryzykować nie zamierzam :)
Życie toczy się pomalutku swoim tempem, a ja jestem bardzo zadowolony że ze wszystkim mierzę się na trzeźwo. O wiele więcej mam cierpliwości teraz, nie tylko w hobby ale i w życiu codziennym. Jak gadam to na jeden temat, a nie skaczę po tematach, lepiej mi się dogadać. Mam czas zawsze i chęci wszystko pozałatwiać. Odechciało mi się wieczorami oglądać filmy - inwestuję w siebie, w moją rodzinę oraz w hobby. A jak wracam ze stoczni to najczęściej kładę się spać, coby rano wstać wypoczętym i z humorem dla rodziny. Najfajniejsze jest to, że już nie muszę na zapas kombinować skąd wziąć kasę, jak i gdzie kupić browar, jak znieść go do domu, gdzie zbunkrować. Nie muszę biegać co chwila do kibla i popijać. Daje mi to niesamowity komfort, zwłaszcza psychiczny. Co ciekawe, zauważyłem w najbliższym otoczeniu, że od czasu jak nie piję, inni piją jakoś mniej. Najwyraźniej to własnie ja byłem prowodyrem picia. Co więcej, reszta, która mnie zna (sąsiedzi i dalsza rodzina) moją abstynencję tłumaczy sobie na różniste sposoby - "nie pije? ano pewnie wczoraj zachlał i dzisiaj nie może", "gdzie tam po działkach z tymi dziećmi chodzisz i pijesz po kryjomu, jedź sobie na pole, to ze spokojem sobie wypijesz i nikt Cię nie będzie denerwował" itd. I dobrze że tak jest, przynajmniej mam spokój. Jak piłem, nie chciałem żeby ktoś o tym wiedział, jak nie piję to też nie będę z tego halo wielkiego robił. Mam tylko taką cichą nadzieję, że uda mi się z powodzeniem to kontynuować.

PS. Żona przedwczoraj mi mówiła, że do tej pory jak chodziła do kościoła to wciąż się modliła, o to żeby było inaczej, żeby było lepiej. Teraz, jak twierdzi, od miesiąca, chodzi już i tylko dziękuje. Bo twierdzi, że o nic więcej prosić nie musi.

szymon - Pon 18 Kwi, 2011 09:07

miło się to czyta.
ale gościu pamiętaj! nie możesz spocząć na laurach, moim zdaniem to taki etap lekkiego podniecenia, który minie. musicie się wspierać nawzajem, ty się pilnuj, tak jak napisałeś, niech luba zgłacza przynajmniej "miesiąc" wcześniej chęć spożycia (nie mylić ze współżyciem).
ja na początku wymyślałem różne preteksty żeby nie pić, teraz mówię sczerze, że jak się napiję to będę pił codziennie a zarówno ty jak i ja tego nie chcemy, działa to najlepiej.
jeżeli ktoś pije w moim otoczeniu to wychodze, jeżeli czuje od kogoś alkohol to nie rozmawiam z nim itd, narazie nie akceptuję spożywania w mojej obecności.

PS
wiara jakaby nie była, przynosi nam przekonanie o czymś, jeżeli coś dostaniesz to dziękujesz, jak jest źle to prosisz o dobre itd... jeżeli po długim okresie proszenia coś dostajesz, wiara jest jeszcze silniejsza. moim zdaniem warto prosić ale nie wolno zapomnieć o podziękowaniu.

Marc-elus - Pon 18 Kwi, 2011 09:15

Jonesy napisał/a:
Chodziła potem szczęśliwa jak nie wiem co

Też mi się serce raduje jak widzę taki tajemniczy uśmiech na twarzy mojej Pani w takich sytuacjach. :)
Jonesy napisał/a:
Co ciekawe, zauważyłem w najbliższym otoczeniu, że od czasu jak nie piję, inni piją jakoś mniej.

Też tak mam, identycznie.
Jonesy napisał/a:
"nie pije? ano pewnie wczoraj zachlał i dzisiaj nie może"

Ignoranci w temacie alkoholizmu, nie pomyślą że właśnie mógłby, chciałby, piłby.
Jonesy napisał/a:
Bo twierdzi, że o nic więcej prosić nie musi.

Skomentuje muzyką:
http://www.youtube.com/watch?v=Xzf0rvQa4Mc

Tylko w zachwyt na sobą nie wpadaj ;)

Jonesy - Pon 18 Kwi, 2011 09:21

Pijąc czułem się jak bohater, a byłem zwykłym klaunem. Teraz jestem zwyczajnym szarakiem i jestem z tego dumny. Za nic bym tego nie zamienił.
Jacek - Pon 18 Kwi, 2011 10:10

Jonesy napisał/a:
Nawet ślubnej "kazałem" wypić piwko jedno

moje skupienie na takowych imprezkach nie polega na pilnowaniu czy kto inny pije
ile pije i czy w ogóle pije ,a już na pewno nie mnie komu mówić
czy pije czy ma pić
ja po prostu jestem zainteresowany tym co mnie interesuje
i pewnie scie ciekawi czym :mgreen:
nie trudno zresztą odgadnąć,w pierwej podziwiam lecz nie długo
bo zaraz po tym smakuję te kolorowe słodkie co to tam podają :mgreen:

Masakra - Pon 18 Kwi, 2011 16:36

Jonesy napisał/a:
Jestem po sobotniej imprezie

Jonesy napisał/a:
Ryzykować nie zamierzam

Cos mi tutaj brak logiki...
Jonesy napisał/a:
cisza i spokój.

W to tez jakos nie wierze... Tzn nie zebym Ci zarzucal klamstwo tylko kiedys mi sie wydawalo, ze mnie tez imprezy alkoholowe nie ruszaja a po prostu nie umialem rozpoznawac zmian u siebie badz jesli juz jakowes widzialem to nie wiazalem ich z przyjeciami.
Wszystko ladnie brzmi, imho az za ladnie i to jest podejrzane wlasnie 8)

Marc-elus - Pon 18 Kwi, 2011 16:43

Masakra napisał/a:
Wszystko ladnie brzmi, imho az za ladnie i to jest podejrzane wlasnie

Masakra, u mnie też wszystko bardzo ładnie(no, sprawy związane z alkoholem), właściwie mógłbym się podpisać pod postem Jonesa, też jestem "podejrzany"? Nie przesadzaj, Ty z tych co zobaczą butelkę mleka i jej unikają bo to butelka? ;)

Masakra - Pon 18 Kwi, 2011 17:04

Marc-elus napisał/a:
Ty z tych co

Wlasciwie to moje zdanie nie ma tutaj nic do rzeczy fsdf43t Po prostu uczeszczanie na imprezy alkoholowe w poczatkowym stadium trzezwienia jest spacerem po polu minowym i to mowia na kazdej terapii, wszyscy alkoholicy z wiekszym stazem i Ci co maja jakakolwiek wiedze na temat alkoholizmu . Tez tego doswiadczalem i tez "imprezy nie robily na mnie wrazenia" Do czasu...

Marc-elus napisał/a:
zobaczą butelkę mleka i jej unikają bo to butelka

Bez przesady, bez skrajnosci w skrajnosc 8) ale nie jestem tez z tych co polewaja, laza po barach, jedza kukulki czy siedza z pijacymi zajadajac lody z ajerkoniakiem :D
po prostu dostalem kilka nauczek i troche spokornialem wzgledem swojej choroby i zaczalem ja traktowac nieco powazniej. Bez wody po goleniu tez da sie ogolic:D
Oczywiscie kazdy robi jak uwaza
Pozdrawiam :p

Kulfon - Pon 18 Kwi, 2011 17:10

Masakra napisał/a:
Cos mi tutaj brak logiki...


nie pamieta wol jak cieleciem byl :p

tak ciebie, jak i mnie zgubila juz (nie) raz pewnosc siebie :wysmiewacz:

IMHO to "miodowy miesiac" 8)

Masakra - Pon 18 Kwi, 2011 17:11

Kulfon napisał/a:
nie pamieta wol jak cieleciem byl

Wlasnie pamieta- a dlaczego myslisz to pisze? :D

Kulfon napisał/a:
IMHO to "miodowy miesiac

Zeby nie zakonczyl sie rozwodem :roll:

Kulfon - Pon 18 Kwi, 2011 17:12

Masakra napisał/a:
po prostu dostalem kilka nauczek i troche spokornialem wzgledem swojej choroby i zaczalem ja traktowac nieco powazniej.


to tak jak ja :tak:

Masakra napisał/a:
Bez wody po goleniu tez da sie ogolic :D

nie da :uoee: (EDIT) chociaz w pierwszych tygodniach po odstawieniu zastanawialem sie jak smakuje, bylem o wlos od wypicia :uoee:

Klara - Pon 18 Kwi, 2011 17:13

Bartek, Ty im tu wrzuć lepiej linki do swoich dwóch wątków.
To ich więcej nauczy niż dziesiątki Twoich postów :D

Masakra - Pon 18 Kwi, 2011 17:35

Prosze bardzo

To ja

tak tu przyszedlem
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1194

na fali- po okolo miesiaca trzezwieniu- silny, stabilny bo swiat jest moj
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1277

bum
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1884


pierwsze kroki po wpadce (po najprostszej linii oporu rzecz jasna i w sposob ktory byl najwygodniejszy dla mnie)
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2030

kombinowania ciag dalszy
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2386

chwila przed kolejnym bum- kiedy juz cos jarzylem ale nie zareagowalem
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2484

bum
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2757

z pomoca Boga i przyjaciol z forum chyba wreszcie poobijany cos zrozumialem
temat
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2830

Jestem tutaj od sierpnia 2009. Nie pije od lipca 2010. To co chce przekazac to to, ze nasza choroba to nie zabawa w ciuciubabke... Watki ukazuja to co do tej pory przeszedlem. To ja.
Jesli myslisz, ze jestes inny to sprawdz... Byc moze dzieku temu masz okazje oszczedzic sobie troche masakry.
Bynajmniej tyle moge zrobic :)

Klara - Pon 18 Kwi, 2011 17:36

Popatrz, a mnie się zdawało, że były tylko dwa wątki.
Dzięki za to, co wyszukałeś :D

Masakra - Pon 18 Kwi, 2011 17:40

To ja dziekuje:)

a te tematy to kawal mojej drogi i jestem winny innym dzielic sie tym co juz sam mam fsdf43t

paulinkaaa - Pon 18 Kwi, 2011 18:06

Ja rowniez moglabym sie podpisac pod postem Jonesy'ego. Pierwsza impreza alkoholowa odbyla sie wczoraj, dobrze sie czulam, zadbalam jedynie o to, by nie pozostal zaden alkohol po. Nie potrafie na razie dobrze odmawiac wiec z tym byl jedynie troche cyrk. Lecz nie ciagnie mnie ani troche do picia, dzis rano czulam sie wspaniale mimo iz maz chuchal cala noc alkoholem. Powtarzac tego za czesto na razie nie chce i dlatego stresuja mnie zblizajace sie swieta. Ale jak na razie wszystko OK 8)
Masakra - Pon 18 Kwi, 2011 18:59

Ja tez sie podpidywalem pod tego rodzaju postami.
Myslalem sobie kurde przeciez nie na tym zycie polega zeby wszystkiego sobie odmawiac.
Przestalem pic ale chodzilem na wesela, dyskoteki, imprezy. Na tych imprezach nie pilem ani grama- wszyscy siedzieli przy wodce lub piwie a ja soczki i cola. O dziwo dobrze sie bawilem, a obserwujac innych jak pija i jak robia z siebie malpy widzialem siebie jak musialem wygladac tak samo. To jeszcze bardziej utwierdzalo mnie w przekonaniu ze wiecej sie nie napije. Po powrotach do domu rowniez nic dziwnego w sobie nie widzialem.
Az raptem... znalazlem sie w takiej sytuacji ze nawet nie wiem kiedy sie napilem. Prosze mi uwierzyc, ze kontakt z ziemia byl bardzo bolesny- ale jak to? mowilem do siebie... przeciez wiedzialem ze mam nie pic, przeciez bawilem sie tyle razy na trzezwo to jakim cudem sie napilem?
Dopiero bedac na terapii i poglebiajac swoja wiedze na ten temat zauwazylem ze ze mna caly czas sie cos dzialo tylko ja tego nie zauwazalem. Istnieje cala masa mechanizmow i dzialan podswiadomosci o ktorych nie mialem i czesciowo nadal nie mam pojecia.
Oczywiscie tez mnie przestrzegali ale musialem poczuc na wlasnej skorze...
Nie bez kozery zatem w bardzo podstawowych zaleceniach dla trzezwiejacych alkoholikow jest wymienione unikania imprez z alkoholem.
To nie znaczy ze mam sobie czegos odmawiac- jest cala masa imprez na ktorych nie ma alkoholu... a jak juz ide na dyskoteke moge zabrac ze soba drugiego alkoholika dla bezpieczenstwa... chociaz staram sie takich miejsc unikac.
Wszystko mozna trzeba tylko pokombinowac... a co jak co ale w tym jestesmy najlepsi
Ja dla przykladu dzis kombinuje jak lowic szczupaki w obcym kraju- mam do ogarniecia duzo przepisow, znalezienie miejsc, nabycie samochodu:) ale jak pomysle o tych metrowach ktore tu plywaja to ajjj:D
to zajmuje mi duzo czasu a przede wszystkim mam zajecie 8)
Oczywiscie ktos inny moze lubic znaczki a ktos podnoszenie ciezarow. Grunt to miec odskocznie.

paulinkaaa - Pon 18 Kwi, 2011 19:50

Dzieki Masakra za ten post. Dal mi duzo do myslenia poniewaz czytalam Twoja historie a mysle podobnie jak myslales Ty. Co prawda unikam imprez alkoholowych lecz gdy trudno sie wymigac to zamierzam je jakos zniesc. Lecz zdaje sobie sprawe ze jest to ryzykowanie.
Jacek - Pon 18 Kwi, 2011 19:53

Masakra napisał/a:
Wlasciwie to moje zdanie nie ma tutaj nic do rzeczy

właściwie to ja podzielam twoje wypowiedzi
sam Bartusiu wiesz jak to jest,do puki się nie sprawdzi na własnej skórze to się nie dowierza

Marc-elus - Pon 18 Kwi, 2011 20:56

Masakra, dzięki za linki, przeczytałem pobieżnie, wgłębię się bardziej w wolnej chwili.
Pouczające, tym bardziej się zastanowię nad tym wszystkim.

Jonesy - Pon 18 Kwi, 2011 21:12

Właśnie wlazłęm na konto, a tu znowu ruch. I super, bo znowu się czegoś nauczę. Ba, nie tylko ja wyciągnę wnioski, inni też wyciągają. I po to moim zdaniem jest to forum. Dzieki Bartku za to, że chciałeś się podzielić, przecież wiem, że gdybyś dobrze mi nie życzył to byś tego nie napisał. Impreza alkholowa jak ją szumnie nazwaliśmy, to roczek mojego chrześniaka. Głupio było nie iść. Co prawda wiem dobrze, co rozwiązało by sprawę - "słuchajcie, jestem alkoholikiem i się leczę", za czym mógłbym usiąść dumny z siebie i cieszyć się z comming outa do końca imprezy. My już testowaliśmy comming outy i skończyło się to wytykaniem palcami i ogólnym wstydem. A ja nie chcę stawiać siebie pod pręgierzem. Ale czy to co bym powiedział, spowodowałoby, że inni by nie pili? Raczej nie, bo i z jakiej racji by mieli. Czy mam omijać wszelkie grille latem jakie będę robił z teściami, bo oni piwo mogą pić? No też raczej nie.
Jak mam wymóc na całej rodzinie, żeby przy spotkaniach ze mną nic nie pili? Przecież to ja mam problem z piciem, a nie oni.
Co do roczku to (nie że patrzyłem i liczyłem) ale mieli jedną flaszkę na wszystkich i jakieś piwo. Więc gorzała nie lała się po stole, nikt się nie upił ani nie śpiewał. Ot, jak zazwyczaj u tej rodziny wypili parę kieliszków do kolacji. I tyle. Nie czułem się wybornie, ale jak parę razy powtarzałem, jest to cena jaką jestem gotowy zapłacić chętnie.

Aha, na rehabilitację mogę powiedzieć, że dostaliśmy zaproszenie na 18-tkę kuzyna. Grzecznie odmówiliśmy, bo uznaliśmy, że to impreza o "dosyć podniesionym stopniu ryzyka". Podobnież zrobię w przypadku wesel, o ile nie będzie to rodzeństwo.

Tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Jacek - Pon 18 Kwi, 2011 21:21

Jonesy napisał/a:
Co prawda wiem dobrze, co rozwiązało by sprawę - "słuchajcie, jestem alkoholikiem i się leczę"

nie koniecznie,wystarczy
- "nie dziękuję,mam takie prawo"
oczywiście z uprzednią propozycją napicia
te słowa pod słyszałem na meetingu (tam na którym miałem przyjemność siedzieć obok ciebie)

Masakra - Wto 19 Kwi, 2011 19:37

Nie ma problemu- zeby tylko ktos skorzystal fsdf43t

Jacek napisał/a:
sam Bartusiu wiesz jak to jest,do puki się nie sprawdzi na własnej skórze to się nie dowierza

Dokladnie Jacku :) To jest tak charakterystyczne dla tej choroby jak kaszel dla grypy :/

Jonesy - Śro 20 Kwi, 2011 13:46

Ok, Bartku przeczytałem wszystko i mogę wreszcie odpisać. Jak widzisz trochę czasu mi to zajęło, ale zgłębienie z pełną uwagą okresu półtora roku to dosyć pracochłonne zajęcie. A skoro się postarałeś i to wszystko znalazłem, między innymi dla mnie, ja zadałem sobie trud aby się z tym zapoznać.
Zakładam, że jesteś dosyć młodą osobą, gdzieś w wieku 23-24 lat, a może i młodszą. Ale przecież wiek nie jest ważny w tej chorobie - wszak i stary głupieje od alkoholu.
Ja Ci nie będę pisał jakie szczęście miałeś pomimo tych gleb, że w tak młodym wieku zauważyłeś co się dzieje. Podziwiam natomiast Twoją wytrwałość i doskonałe wręcz wyczucie czasu z terapią. Nie wiem czy ten demon w pokoju to nie był stany deliryczne.
Nie ukrywam, że lektura Twojej historii była dla mnie pouczająca, tak jak zresztą historia każdego alkoholika, który żyje trzeźwy. Dlatego między innymi tak lubię jeździć na grupę. Te spotkania dają mi niesamowicie wiele, a dodatkowo rozmowy przez drogę tam i z powrotem.
Nie miałem nigdy zapicia, bo tez i nigdy na poważnie do zaprzestania picia nie podchodziłem. Faktycznie że piłem od roku bez komfortu picia, nie dawało mi to radości i w końcu z pomocą żony doszedłem do wniosku że coś jest nie tak. A dalej już całkowicie samodzielnie postanowiłem coś z tym zrobić. Idzie jak idzie póki co, jest dobrze i nie piję.
W zasadzie od jakiegoś czasu jestem w stanie przeżyć cały dzień i ani razu nie pomysleć o procentach.
Staram się dzień wypełniać jak mogę, od poniedziałku do czwartku to nie było nigdy problemem, zawsze miałem co robić, największe ryzyko było w weekendy. Zapewne niedługo przeczytam mój wątek od początku, z perspektywy czasu, jedyne co mam w pamięci, to że pierwsze trzy tygodnie tutaj non stop się z kimś kłóciłem. Ale nie pamiętam o co i po co za bardzo.
Rozmowy na grupie i z terapeutką, rozmowy z żoną dużo mi dają. Ja czuję się innym człowiekiem, może nie tyle że lepszym niż inni, ale lepszym od reszty moich współmieszkańców z wioski, którzy dalej walą w kanał jak szalone kapeluszniki. Boję się obiecać żonie, że już teraz będzie tak cały czas, jednocześnie jest to jednym z moich największych marzeń. Żeby już jej nie zawieść ani razu. W ogóle zauważyłem ostatnio, że staram się wszystko co robię, robić solidnie i porządnie od początku do końca. Czy to hobby, czy zajmowanie się dziećmi czy inne tematy. Na przykład żona poprosiła o znalezienie klientów, którzy oddaliby krew na operację jej uczennicy. Nie tylko zorganizowałem niezłą grupę, to sam też poszedłem i pomimo panicznego lęku przed igłami (mdleję na sam widok), krew oddałem.
Co prawda, trochę zacząłem lekce sobie ważyć pracę zawodową, co zapewne objawi się zawaleniem czegoś wcześniej czy później, ale może być to spowodowane przemęczeniem. W końcu w większości roku pracuję sam, bo mój współkolega non stop na zwolnieniu siedzi, a te ponad 200 osób to trochę jest. Ale od 24 kwietna mam urlop i do pracy wracam 2 maja dopiero to naładuję akumulatory.

Te chrzciny, to nie była impreza typowo alkoholowa, wiedziałem od początku, że nawet jak pojawi się alkohol, to będzie w małych ilościach, a poza tym nikt nie będzie się narzucał. I tak było. Ale komfortu nie czułem ,a flaszka mnie drażniła. Poszedłem na czas popijania z dziećmi pilnować jak się bawią i problem zniknął. A że wiedziałem, że żona mówi że nie pije, bo dla mnie to robi, to stwierdziłem, że to trochę nie fair. W końcu to ja mam problem. Tylko poprosiłem, żeby do wieczora wstrzymała się z uściskami i całusami. Co sobie odbiliśmy koło północy.

Teraz żyję tak, że jestem ja, a obok gdzieś tam ten alkohol jest. Tylko że nasze tory są oddzielone pasem zieleni i ciężko przeskoczyć na ten drugi tor. Wolałbym osobiście, żeby zamiast tego pasa zieleni była przepaść albo mur, ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Mam też świadomość, że nawet jeden łyk spowoduje lawinę zdarzeń i zachowań, zmian w mózgu, które skończą się upiciem. Dlatego tez z całą pewnością i świadomością rezygnuję z jakiegokolwiek kosztowania, kombinowania, próbowania, degustowania czy innego. Nawet nie że rezygnuję, nie myślę o tym, nie zastanawiam się i nie chołubię tego. Wyzbywam się wszelkich myśli o alkoholu.

Nadchodzi teraz ciężki czas - po wiośnie lato i grille, wypady nad jezioro i nad morze. Tu i teraz mogę powiedzieć, że mam dobre myśli co do przyszłości i swojego trzeźwienia. Mam nadzieję że się nie przejadę na tym. Terapeutka się nie patyczkuje i widzę, że jak ktoś jej podpada, to od razu zachęca do podjęcia terapii zamkniętej, a że zacząłem od pierwszego kontaktu ufać jej jak ślepiec, to w momencie gdy to mi powie, nie będę się zastanawiał dwa razy.

Miałem kiedyś tu problem z leczeniem na NFZ. Po rozmowach z żoną stwierdziliśmy, że lepiej żebym był trzeźwym budowlańcem, niż pił dalej i pracował tu gdzie pracuję. Jak gdzieś wypłynie co robię i ktoś będzie miał o to pretensje, to pożegnamy się bez żalu. Będzie mi szkoda, bo mimo tej drobnej stagnacji teraz, bardzo lubię swoją pracę. Sprawia mi ona wiele satysfakcji. Z drugiej jednak strony chciałem być kucharzem zawsze, i nie wiem, czy w przypadku takiego zawrotu nie pójdę w tym kierunku. Ale to przyszłościowe myślenie.

Póki co jestem dobrej myśli i z radością i ufnością patrzę w przyszłość, ciekawy co mi przyniesie, ale nieważne co by to było, poradzę sobie, bo zmierzę się z tym na trzeźwo i mając wsparcie w żonie.

Nie oznacza to, że przestaję tu pisać, zawsze czytam wszystkie posty z tych co mnie interesują, na zaczepki odpowiadam :luzik: , no i tam gdzie uważam że się przyda to się wypowiadam. Chociaż mam pełną świadomość, że w trzeźwieniu raczkuję, oraz że nie mam przeszkolenia terapeutycznego, a moje posty mogą więcej szkody przynieść niż pożytku. Mam jednak czasem taką potrzebę niesienia pomocy, podzielenia się tym co ja przechodzę z kimś kto ma kłopoty.

Życie jest piękne, wiosna w pełni a święta tuż tuż. Co prawda to nie Boże Narodzenie, mimo wszystko jednak, patrząc całościowo, zwłaszcza na motyw zmartwychwstania, są to święta niezwykle optymistyczne w swoim wydźwięku.

szymon - Śro 20 Kwi, 2011 18:40

Jonesy napisał/a:
do pracy wracam 2 maja dopiero to naładuję akumulatory

tylko nie uzupełniaj elektrolitu! zalej wodą zwykłą, najlepiej deszczową.

Jonesy napisał/a:
Tylko że nasze tory są oddzielone pasem zieleni i ciężko przeskoczyć na ten drugi tor
g***o prawda! tory biegną razem, bez pasów zieleni i przepaści, jedziesz jednym kołem po alkoholu a drugim po rodzinie, życiu. gdziekolwiek byś pojechał pamiętaj o tym że pomykasz po torach, prawym i lewym. ty jesteś lokomotywa, w wagonach siedzi rodzina. przeczekaj te grile, ogniska i takie tam, nie drażnij wnętrza, nie daj mu furtki czy alternatywy.

arnold, trzymam kciuki za ciebie mocno! :macho:

PS
coś cicho ostatnio na forum...

yuraa - Śro 20 Kwi, 2011 20:27

loczek napisał/a:
coś cicho ostatnio na forum...

adrenaliny ci mało??
ja tez czekam az przyczajony tygrys czy ukryty smok zaatakuje

Wiedźma - Śro 20 Kwi, 2011 20:54

yuraa napisał/a:
ja tez czekam az przyczajony tygrys czy ukryty smok zaatakuje

:stres1:

szymon - Śro 20 Kwi, 2011 21:05

uspokoje was... sprawdzimy po świętach czy uśpiony tygrys (nie chodzi o naszego forumowego) się obudzi... oby nie.
Jonesy - Śro 20 Kwi, 2011 23:01

Prowokujecie, a niepotrzebnie. Odkąd odkryliśmy PW utarczki się ucięły :P
Ale o tym to może podobno tylko Wiedźma wie :wysmiewacz:
Ale jak koniecznie chcecie, to ściągnijcie banana jogiemu i zaczniemy dalej opowieści o Jasiu Tomahawku snuć i humorystycznych aspektach picia destrukcyjnego, tudzież o technikach szlifowania diamentów :)

No nic, spadam spać. Jutro jadę godzinę wcześniej do pracy, żeby zdążyć na grupę. Za nic bym nie odpuścił.

A Loczek jeździ lokomotywą po torach a Jonesy autem po autostradzie. Stać mnie - sprzedałem wszystkie butelki :dokuczacz:

szymon - Śro 20 Kwi, 2011 23:18

Jonesy napisał/a:
A Loczek jeździ lokomotywą po torach a Jonesy autem po autostradzie. Stać mnie - sprzedałem wszystkie butelki


i tak jutro będziesz myślał cały dzień o tych torach ;P

Wiedźma - Czw 21 Kwi, 2011 00:08

Jonesy napisał/a:
Ale o tym to może podobno tylko Wiedźma wie :wysmiewacz:

:nono:

Mario - Czw 21 Kwi, 2011 06:26

Jonesy napisał/a:
Tylko że nasze tory są oddzielone pasem zieleni i ciężko przeskoczyć na ten drugi tor.

To co oddziela od siebie dwa tory nie nazywa się pasem zieleni. Nazywa się międzytorze i wcale nie jest zielone.
Najczęsciej jest koloru brudnoszarego, tak jak tłuczeń torowy, którym jest wypełnione.
No ! :roll:

Jonesy - Czw 21 Kwi, 2011 06:44

Zara mi nerwa podniesiecie. Źle się zrozumieliśmy. Pisząc o torach miałem na myśli dwa pasy autostrady. Aczkolwiek jak teraz na to spojrzę, jest to też porównanie nieakuratne, ponieważ pasy autostrady zmierzające w tym samym kierunku podzielone są liniami malowanymi na asfalcie, zaś pasem zieleni, względnie również barierką rozdzielone są kierunki autostrady. Niemniej jednak pisząc moje porównanie miałem na myśli ten pas zieleni rozdzielający oba kierunki. Niby w każdej chwili można spróbować zawrócić, ale dzięki wiedzy i pracy nad sobą jest to mocno trudne i można sobie nieźle podwozie poobijać.

A pomiędzy torami, które są na podkładach raczej drewnianych a czasem betonowych nie powinno być tłucznia. Tłuczeń jest między podkładami. Pomiędzy torami jest powietrze. Oraz papier toaletowy wraz z fekaliami. I butelki po gorzale. Czasem jakieś zdechłe psy lub koty. Zdarzyć się też może kawałek nierozważnego pasażera, bądź też w przypadku Kościana wiosną - młodego samobójcy, który na koniec roku dostał pałę, względnie rzuciła go/ją dziewczyna/chłopak i świat się skończył. W obliczu tak poważnych problemów najwyraźniej jedyną alternatywą okazuje się wiadukt kolejowy. I tak się utylizują w Kościanie jednostki "słabsze".

staaw - Czw 21 Kwi, 2011 06:48

Jonesy napisał/a:
Pomiędzy torami jest powietrze. Oraz papier toaletowy wraz z fekaliami. I butelki po gorzale. Czasem jakieś zdechłe psy lub koty. Zdarzyć się też może kawałek nierozważnego pasażera,

Ja widuję również kwiaty, ale to może iluzja mojego chorego mózgu :mysli:

Mario - Czw 21 Kwi, 2011 07:02

Cytat:
A pomiędzy torami, które są na podkładach raczej drewnianych a czasem betonowych nie powinno być tłucznia. Tłuczeń jest między podkładami

Tor to jest raczej pojęcie ogólne.Generalnie niefachowe ;) To raczej droga kolejowa, która składa się z dwóch podstawowych elementów: podtorza i nawierzchni torowej.
Podtorze to budowla ziemna pełniąca rolę fundamentu toru kolejowego, przystosowana do ułożenia nawierzchni torowej a z kolei nawierzchnia torowa to coś co składa się z podsypki, która stanowi tłuczeń oraz ramy toru. W skład ramy toru wchodzą szyny, złączki, przytwierdzenia i podkłady.
Od podkładów drewnianych sie na dzień dzisiejszy odchodzi ( koszty i krótka trwałośc ) króluje teraz beton.

No ! :roll:

Jonesy - Czw 21 Kwi, 2011 07:08

Ale jakby pozyskać podkłady kolejowe i pociąć je na "plastry" to mamy śliczne, brązowe płytki drewniane na chodniczek w ogrodzie, których zazdrościć nam będą sąsiedzi i goście.

Z całą resztą się zgadzam w pełnej rozciągłości.

Mario - Czw 21 Kwi, 2011 07:12

Jonesy napisał/a:
Ale jakby pozyskać podkłady kolejowe i pociąć je na "plastry" to mamy śliczne, brązowe płytki drewniane na chodniczek w ogrodzie, których zazdrościć nam będą sąsiedzi i goście

Zgadza się. To efekt nasączania ich olejem kreozytowym :roll: Warunek jest jeden. Muszą być albo z buka , albo z dębu ( gdzie teraz takie znaleść ? ) Z drzrzew iglastych, juz tak to ładnie nie wygląda.

No ! :roll:

ZbOlo - Czw 21 Kwi, 2011 07:12

Jonesy napisał/a:
le jakby pozyskać podkłady kolejowe i pociąć je na "plastry" to mamy śliczne, brązowe płytki drewniane na chodniczek w ogrodzie, których zazdrościć nam będą sąsiedzi i goście.

...a jak "zwiórkować", to powstaje herbata czerwona - taki sam smak...

Klara - Czw 21 Kwi, 2011 07:43

Mario napisał/a:
Tor to jest raczej pojęcie ogólne.

Pochodzę z kolejarskiej rodziny z dziada - pradziada...
...a podkłady to mieliśmy w ramach przydziału na rozpałkę do pieca... :lol:

ZbOlo - Czw 21 Kwi, 2011 07:53

Klara napisał/a:
...a podkłady to mieliśmy w ramach przydziału na rozpałkę do pieca... :lol:

...no to ładny zapach się unosił z komina.... ;)

Mario - Czw 21 Kwi, 2011 08:08

Klara napisał/a:

...a podkłady to mieliśmy w ramach przydziału na rozpałkę do pieca

Było cos takiego.Oprócz tego 3.600 kg węgla jeszcze na rok.
Ale to było za mojej ukochanej komuny :( Teraz pozostał nędzny ekwiwalent.
Żeby ten gościu żył, do takiej niesprawiedliwości by nie doszło :roll:
http://youtu.be/tD651uQqV2k

stiff - Czw 21 Kwi, 2011 08:15

Mario napisał/a:
Żeby ten gościu żył, do takiej niesprawiedliwości by nie doszło :roll:

Przecież to za Gomułki staniały podkłady kolejowe, a mimo to go powieźli... :p

yuraa - Czw 21 Kwi, 2011 08:20

stiff napisał/a:
Przecież to za Gomułki staniały podkłady kolejowe

no i jeszcze łańcuchy i drut kolczasty
a bylismy światową potęgą w produkcji drutu kolczastego

stiff - Czw 21 Kwi, 2011 08:21

O kapuście jeszcze wspomnę... :wysmiewacz:
ZbOlo - Czw 21 Kwi, 2011 08:25

...przede wszystkim "wungiel"....
Mario - Czw 21 Kwi, 2011 08:29

Cytat:
Przecież to za Gomułki staniały podkłady kolejowe

Lokomotywy, staniały wtedy a nie podkłady :P

Tomoe - Czw 21 Kwi, 2011 08:31

yuraa napisał/a:
a bylismy światową potęgą w produkcji drutu kolczastego

I kartofli.

ZbOlo - Czw 21 Kwi, 2011 08:36

Tomoe napisał/a:
yuraa napisał/a:
a bylismy światową potęgą w produkcji drutu kolczastego

I kartofli.



...a te spusty surówek... w Hucie im. Lenina... lepsze niż karnawał w Ryjo.... ;)

Jonesy - Pią 22 Kwi, 2011 09:23
Temat postu: nieświadomki...
Ło Matko cygańska, ale miałem przed chwilą. Mam taką kobietkę w firmie, w sumie pozytywnie zakręconą, ale i potraktowaną przez życie okrutnie (obaj synowie zmarli już śmiercią nagłą w różnych odstępach czasu), tak że non stop na jakiś proszkach. Zawsze jej pomagam z komputerem. Ostatnio też z prywatnym (w końcu i tak to w pracy robię, to czemu nie, przynajmniej mam zajęcie). Zawsze się śmieję, bo wyskakuje z jakimiś niecodziennymi tantiemami. Ostatnio na przykład przyniosła mi karton lodów ciepłych (24 sztuki), tłumacząc że coś ją napadło, kupiła sobie, ale przecież nie zje... Tak ją jak drugą mamę traktuję, bo naprawdę ciepła i równa z niej babka.
Anyway, zapewne już się domyślacie o co chodzi.

Zachodzi do mnie chwilę temu i daje mi paczkę z życzeniami na święta. A w paczce jakieś daktyle z turkistanu oraz Szkocka. Prezent wziąłem, podziękowałem, życzyłem też najlepszego. Torbę odłożyłem na półkę i do pracy.
Nie minęło pięć minut a ja cały spocony :stres:
Nawet się nie zastanawiałem, telefon do kumpla, przyszedł, dałem mu flachę w prezencie, tłumacząc, że ostatnio był oddać krew ze mną na jedną uczennicę mojej żony, że to taki gest na święta. Koleś zdębiał ale flachę wziął, tłumacząc z radością że jakaś droga czy coś. A ja już tylko modliłem się żeby wylazł z tym cholerstwem z pokoju. Kurde, jakbym granat miał albo inny niewypał.
Także można by powiedzieć - sytuacja zażegnana. Ale kurde, jestem wściekły na siebie, bo po co to moje kozaczenie, torba na półkę i do pracy, czy mnie pop*****ło kompletnie? No ale mam teraz żywy i namacalny dowód. To nie była jakaś tam flaszka na stole w urodziny, tylko konkretne ja i butla oko w oko. I pocąc się przypomniałem sobie, że przecież ja nie mam walczyć, ja mam tej walki unikać. Jakby kolega nie odebrał telefonu to flaszka by przez okno poleciała.

I tak okazało się, że kobita chciała dobrze, a mogła tragedie spowodować. Ale musiałbym jej podziękować teraz, bo raz, że brutalnie mi oczy otworzyła na moją (pomału rodzącą się) pewność siebie, a dwa mogę sobie na nerwy zagryzać teraz daktyle z turkistanu. A zaręczam, że są niezwykle smaczne.

Co za dzień, a nie ma jeszcze południa...

staaw - Pią 22 Kwi, 2011 09:28
Temat postu: Re: nieświadomki...
Jonesy napisał/a:
I tak okazało się, że kobita chciała dobrze, a mogła tragedie spowodować.

Gdybyś powiedział że Ci szkodzi, drugi raz nie przyniesie...
A tak, następna okazja będzie i następne nerwy, jak kumpel telefonu nie odbierze?

ZbOlo - Pią 22 Kwi, 2011 09:32

...a do mnie dzisiaj przyjeżdża kuzyn z Niemiec... :szok: zapewne z "podobnym" prezentem - bo przecież wie, że ja piwosz jestem... na szczęście mam siostrzeńca... :bezradny:
Marc-elus - Pią 22 Kwi, 2011 09:43

Jonesy napisał/a:
mogła tragedie spowodować.

Eeetam, świątecznie by się zrobiło :wysmiewacz:
Jones, nie śmieje się z Ciebie, bo się dobrze skończyło.... ale czy jednak? Podobno(nie wiem, znam z opowiadań) po jakimś czasie się ta przygoda może odbić... uważaj na siebie. ;)

Jonesy - Pią 22 Kwi, 2011 09:54

Głupi będę jak napiszę że wszystko w porządku i jedziemy dalej. Mam stracha, nie spodziewałem się takiej reakcji. Teraz wiem, że następnym razem odmówię grzecznie przyjęcia podobnego prezentu, nie będę siebie testował, nawet jeśli "nieświadomie".

Idę sobie kawkę zrobić i zjem daktyla.

Jeżeli koleżanka chciałaby coś napisać, co według jej uznania może mi się przydać, bardzo proszę. Nie twierdzę, że sytuacja jest alarmowa, ale przyznam że dała mi nieźle do myślenia.

Jestem w stanie podwyższonej gotowości obecnie.

A swoją drogą, zapewne niejedno z nas będzie się borykać z takimi problemami przez święta, zwłaszcza, że w naszą tradycję jako żywo wpisany jest kielich na śmigusa. Jak sobie z tym radzicie?

staaw - Pią 22 Kwi, 2011 09:59

Tu masz odpowiedzi...
Ja jestem za mówieniem "NIGDY nie piję bo mi to szkodzi", jeżeli wiem że zostanę zrozumiany (coraz częściej mi to zwisa) mówię wprost "jestem alkoholikiem"...

ZbOlo - Pią 22 Kwi, 2011 10:02

Jonesy napisał/a:
Jak sobie z tym radzicie?

...są to kolejne moje trzeźwe święta, większość mojej rodziny wie, że nie używam alkoholu... mam szczęście...

szymon - Pią 22 Kwi, 2011 10:04

podobny przypadek miał loczek w pracy, nie pisał o tym bo jakoś nie warto było wtedy.
teraz mu się przypomniało.
zbliżały się jego imieniny, skumał, że coś planują bo się składali po 10pln... postanowił powiedzieć, że broń panie boże 0,7l w ładnej drewnianej trumieńce. piżame mu kupcie i kilka par skarpet. jak się ucieszył z piżamy, ma dużego miśka na klacie, a skarpety normalne. taki to miał przypadek loczek.

a teraz hit:
przyjechał do domu, ojciec ma w ręku kase i piżamę, przyjechała siostra i dała mu też piżamę.

PS
mama loczka ma balon wina z 2010, 40l, popalił wszystkie wężyki do spuszczania płynów, tyle mógł zrobić.

pozdr

Marc-elus - Pią 22 Kwi, 2011 10:07

loczek napisał/a:
mama loczka ma balon wina z 2010, 40l, popalił wszystkie wężyki do spuszczania płynów, tyle mógł zrobić.

Radykał, nie niszczy się ale oddaje w dobre ręce, takie co potrafią posmakować a nie tylko się schlać...

szymon - Pią 22 Kwi, 2011 10:10

Marc-elus napisał/a:
loczek napisał/a:
mama loczka ma balon wina z 2010, 40l, popalił wszystkie wężyki do spuszczania płynów, tyle mógł zrobić.

Radykał, nie niszczy się ale oddaje w dobre ręce, takie co potrafią posmakować a nie tylko się schlać...


to niech smakosz przyjezie z pompą głębinową lub zestawem wężyków :mysli:
kiedyś jak nie miałem pieniędzy to piłem włąsnie ten syf, litr i pozamiatane było.
ogólnie loczek nie przepadał za winem.

staaw - Pią 22 Kwi, 2011 10:11

Spokojnie Loczuś, powinna Ci dziękować że nie wysadziłeś balona dynamitem... :wysmiewacz:
Jonesy - Pią 22 Kwi, 2011 10:13

Kurde, musiałem mieć nerwa. Całą paczkę tych daktyli już zeżarłem...
Ale były dobre. Tera mnie mdli :beczy:

staaw - Pią 22 Kwi, 2011 10:14

Mineralki się napij...
Widzisz jak nieumiarkowanie bokiem wychodzi? :wysmiewacz:

MartiVW - Pią 22 Kwi, 2011 10:16

...no i nie walcz z alkoholem :) raczej go omijaj (to odnosnie tych popalonych wezykow.) :figielek:
Jonesy - Pią 22 Kwi, 2011 10:30

Ja nie paliłem wężyków, loczek popalił.

Kawy się napiję teraz, to mi przejdzie.

Swoją drogą (oczywiście pominąwszy fakt, że dobrze się skończyło) dobrze że mnie spotkała taka próba. Wiem teraz jak zareaguję na taką okoliczność i czego się wystrzegać. I jak malutki jestem. I słabiutki chyba też.

Jacek - Pią 22 Kwi, 2011 10:57

Jonesy napisał/a:
I tak okazało się, że kobita chciała dobrze, a mogła tragedie spowodować.

nie Bartusiu,nic z tych rzeczy
owszem,kobitka chciała okazać wdzięczność i to uczyniła
a do tragedii nie doszło bo to już była twoja podjęta decyzja
wielki czas aby już to zrozumieć że za takie decyzje jesteś ty sam odpowiedzialny
no i tak jak piszesz,oprócz okazałej wdzięczności otwarła tobie oczy
Jonesy napisał/a:
oczy otworzyła na moją (pomału rodzącą się) pewność siebie

gdy zrozumiesz że te decyzje jakie by nie były są podejmowane przez ciebie (a nie innych)
to ta pewność siebie będzie oceniana właśnie pod kątem tych decyzji
a i jeszcze gdybyś nie dał rady z tymi lodami
Jonesy napisał/a:
przyniosła mi karton lodów ciepłych

to wiesz na który meeting chodzę że o telefonie nie wspomnę :skromny:

Jonesy - Pią 22 Kwi, 2011 12:36

Jacek napisał/a:

a i jeszcze gdybyś nie dał rady z tymi lodami
Jonesy napisał/a:
przyniosła mi karton lodów ciepłych

to wiesz na który meeting chodzę że o telefonie nie wspomnę :skromny:


No miałem kumpli Ci masę w ten dzień. Opędzić się nie mogłem normalnie :uoee:

rejek - Pią 22 Kwi, 2011 15:19

Jonesy napisał/a:
A swoją drogą, zapewne niejedno z nas będzie się borykać z takimi problemami przez święta, zwłaszcza, że w naszą tradycję jako żywo wpisany jest kielich na śmigusa. Jak sobie z tym radzicie?


Ja sobie nie radzę .Samo się radzi.Wożę ze sobą w samochodzie flaszkę żubrówki juz z 3 lata.Zapakowaną -bo kupiłem ją kiedyś żeby komuś dać-ale sie z tym kimś nie widziałem to została.Tylko zapominam o niej-bo mam tyle gratów w bagażniku.
Czasem mi w rece wpada jak czegoś głebiej szukam.
Ostatnio wpadła mi z m-c temu jak samochód sprzatałem do sprzedaży.

To ja jak kamikadze jezdzę -na bombie ? :wysmiewacz:

Wiedźma - Pią 22 Kwi, 2011 15:21

rejek napisał/a:
na bombie ?

No. Zegarowej. :|

rejek - Pią 22 Kwi, 2011 15:26

Wiedźma napisał/a:
No. Zegarowej. :|


Myślisz że jest jakiś konkretny termin kiedy odpali?

Ja sądzę że to raczej zwykły granat.
Odpali ,kiedy to JA ,będę chciał wyjąć zawleczkę.

staaw - Pią 22 Kwi, 2011 15:31

Ludzie zapijają po kilkudziesięcioleciach trzeźwości...
Nawet jeżeli to "tylko" granat, warto się go pozbyć.
W chwili słabości do sklepu nie będzie Ci się (może) chciało iść, a do bagażnika blisko...

rejek - Pią 22 Kwi, 2011 15:43

staaw napisał/a:
W chwili słabości do sklepu nie będzie Ci się (może) chciało iść, a do bagażnika blisko...


Myślisz? Eee chyba raczej bym do sklepu poszedł.
Problem w tym że ja zapominam.
Jak to zrobić żeby pamiętać że tam ta flaszka jest?Jak ja po 5 min zapominam.Dziś post Jonesego mi przypomniał -że taka okoliczność jest.
I jeszcze chyba 3/4 sangrii za lodówką mam -jak tak już robię szczery rachunek sumienia -nie wiem tylko czy napewno bo mi sie nie chce sprawdzać.

Qrde te kłopoty z tym Niemcem :wysmiewacz:

Jacek - Pią 22 Kwi, 2011 15:44

rejek napisał/a:
Odpali ,kiedy to JA ,będę chciał wyjąć zawleczkę.

i zawsze będzie można zwalić na samo zapłon
lub że broń sama raz do roku odpala
staaw napisał/a:
W chwili słabości do sklepu nie będzie Ci się (może) chciało iść

Stasinek w co ty tam jeszcze wierzysz???
alkoholik w każdej chwili i o każdej porze może pójść
i jakimś cudem nawet bolące nogi nagle ozdrowiały

Jacek - Pią 22 Kwi, 2011 15:46

rejek napisał/a:
I jeszcze chyba 3/4 sangrii za lodówką mam

ooo qrde :szok: to już pole minowe

staaw - Pią 22 Kwi, 2011 16:02

Jacek napisał/a:

staaw napisał/a:
W chwili słabości do sklepu nie będzie Ci się (może) chciało iść

Stasinek w co ty tam jeszcze wierzysz???
alkoholik w każdej chwili i o każdej porze może pójść
i jakimś cudem nawet bolące nogi nagle ozdrowiały
Bywało w czasach d***, że do sklepu mi się nie chciało iść, ale na drugi dzień kiedy przechodziłem koło sklepiku, czemu nie...
Był to taki stan, że na wyjście pić mi się chciało za mało, ale jak by było, chlapnął bym...

A później to już jak zawsze :bezradny:

Jacek - Pią 22 Kwi, 2011 17:32

staaw napisał/a:
Bywało w czasach d***, że do sklepu mi się nie chciało iść

ja to mam tak z fajkami
jak mam,i mam jeszcze chodź na jedną paczkę
to mam wielkie plany nie palenia,gdy się skończą
a jak się skończą
to odnawiam wszystkie znajomości po drodze do sklepu :skromny:

Jonesy - Nie 01 Maj, 2011 21:17

Coby nikt nie sądził że odpadłem albo odpuściłem sobie dekadentów. Co to to nie, ale bardziej wolę czytać niż pisać ostatnio. Może przez to, że wolę się uczyć, niż durno wymądrzać.
Zatem zapraszam do mojego pamiętnika tych co mają ochotę poczytać co tam u mnie.
Do tematu It aint over till it's over wrócimy, gdy będę miał do napisania coś na temat abstynencji, co mogłoby pomóc temu czy innemu.

Jacek, ja po rzuceniu palenia ot tak, przez długi czas tłumaczyłem sobie i swojej (jeszcze wtedy dziewczynie) żonie że przecież faje rzuciłem z marszu, to pić też przestanę. Dużo się na tym tekście popiło, oj dużo. A jak teraz pomyślę to przygotowywałem grunt pod rzucanie ze dwa lata, a rzuciłem faktycznie od razu.

Jonesy - Pią 27 Maj, 2011 10:23

Tutaj sobie popiszę, a co mi tam. I tak dawno ruchu tu nie było.
Siedzę w pracy a oczy na zapałki. Od środy jestem samotnym ojcem, bo żona na wycieczkę klasową pojechała. W środę najmłodsza gorączkowała, w czwartek było ok, ale po południu zaczęła starsza. Uwijam się jak nie wiem co, żeby im wymamować i wytatować. A do tego jeszcze wczoraj dzień matki i urodziny teścia. I jak nadążyć ze wszystkim? Ja już wiem jak...
Do tej pory każdorazowy wyjazd żony, czy też hospitalizacja był natychmiastowym sygnałem i zielonym światłem. A potem, po powrocie szukała butelek, puszek i innych dziwnych. Miałem wielkiego stracha, czy sobie poradzę, a nie chciałem wam truć niepotrzebnie bo i po co. We wtorek miałem podjechać na miting baterie naładować dodatkowo, ale nie dałem rady - żona musiała się spakować a ktoś z małymi musiał być.
Cóż, żona wraca dzisiaj, małe są czyściutkie, pachnące, nakarmione i chyba zadowolone z czasu z tatą. Udało mi się, i tę krótką potyczkę wygrałem. W zasadzie nawet nie miałem kiedy pomyśleć o wypiciu, chyba że o 23:00 jak sobie jadłem kolację, ale i tak nie miałem ochoty ani siły.
Już wspominałem parę razy - polubiłem to nowe życie, które sobie zafundowałem. Zauważam zmiany i w wyglądzie (zeszczuplałem, cera lepsza, włosy zapuszczam dłuższe) i w samopoczuciu i w głowie. Zapewne jeszcze gigantyczna praca przede mną, ale o ileż przyjemniejsza, jak mogę zaobserwować jakieś zmiany na lepsze. Przecież rok temu żona w życiu by małych nie zostawiła ze mną - albo nocowały by u niani albo jak bym się uparł to odwołałaby wycieczkę. A teraz zupełnie inaczej.
I nie pomogły mi żadne zaklęcia, gusła ani modły. To co mi pomogło to spotkania na grupie i rozmowy z innymi alkoholikami. A że bardzo mi to pomaga, do podobnego zadania zaprzągłem Dekadencję. Czytam te historie wszystkie, nawet te dawne, które już się rozwiązały albo skończyły w połowie. Każda to dla mnie cenna lekcja, czego się wystrzegać, jakich błędów nie popełniać, jak sobie radzić w ciężkich sytuacjach.
Jak sobie radzić z życiem bez picia? Właśnie zauważam, że ja dopiero teraz zacząłem sobie z czymkolwiek radzić, mam kontrolę nad tym co robię, co mogę osiągnąć. To ja kontroluję swoje życie. Nie alkohol ani nie matka ani żona. Jestem wreszcie partnerem równoprawnym w związku, a nie tylko "dawaczem pieniędzy". Chcę pomagać żonie i współpracować z nią, bo to jedna z milszych form spędzania czasu wspólnie.
Nie jestem w jakieś euforii, ale jestem zadowolony z siebie na chwilę obecną. Zapicie w tym momencie, nie potraktowałbym jako jakąś nauczkę czy doświadczenie, a jako osobistą porażkę.

Maja - Pią 27 Maj, 2011 10:48

Przystojny i mądry-spełnienie marzeń po prostu :skromny:
A już myślałam,ze historie o partnerstwie w związku można między bajki włożyć.
Miło się czyta ten post,bo przywraca wiarę w sens moich starań. :)

Marc-elus - Pią 27 Maj, 2011 10:57

Maja napisał/a:
historie o partnerstwie w związku można między bajki włożyć.

Tak naprawdę to prawie zawsze jedna strona dominuje, czasem mniej a czasem więcej, ale to właśnie od tej strony zależy jak związek wygląda.

Dobrze że Ci się układa Bartku, gratulacje :okok:

pterodaktyll - Pią 27 Maj, 2011 20:22

Jonesy napisał/a:
To ja kontroluję swoje życie. Nie alkohol ani nie matka ani żona. Jestem wreszcie partnerem równoprawnym w związku, a nie tylko "dawaczem pieniędzy". Chcę pomagać żonie i współpracować z nią, bo to jedna z milszych form spędzania czasu wspólnie.
:okok: :okok: :okok: :okok: :okok:
rufio - Pią 27 Maj, 2011 20:27

Jonesy napisał/a:
Nie jestem w jakieś euforii

Bo i po co ? Open i juz .

Jonesy - Pią 27 Maj, 2011 20:44

rufio napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Nie jestem w jakieś euforii

Bo i po co ? Open i juz .


Ja Cię czasami naprawdę nie rozumiem co Ty masz na myśli...
Może poudawaj, że piszesz prostemu alkoholikowi. Albo jeszcze lepiej - nie udawaj, tylko tak zrób :)

Jonesy - Pon 13 Cze, 2011 08:58

Czas coś napisać. Część w pamiętnikach, bo osobista sprawa mocno, a część tutaj, bo dotyczy trzeźwienia.
Gdy zarejestrowałem się na Dekadencję były to moje pierwsze kroki ku trzeźwości. Ale przecież nie pierwsze w życiu. Tak na dobrą sprawę jak sobie pomyślę (a ostatnio często sobie o tym myślę - chcę żeby te myśli stale były na wierzchu w mojej głowie) to przecież ja rzucałem picie regularnie od jakiś dwóch - trzech lat. Regularnie co tydzień w poniedziałek rzucałem a w piątek zapijałem i zaliczałem mikrociąga. Tak było i teraz to widzę. Te wyrzuty sumienia, kace moralne, postanowienia poprawy, wytrzymywanie na "d***" do piątku. Czasem zdarzało się że i miesiąc wytrzymałem, czasem trzy. Ale zawsze z pełną świadomością, że robią to (niepicie) w konkretnym celu - żeby pokazać innym i sobie, że dam radę nie pić. A robiłem to po to, żeby potem się napić. Czyli parafrazując słowa Kapitana Jacka Sparrowa - "musimy walczyć, żeby móc później uciec" ja nie piłem, żeby potem móc pić. Wtedy to było bardzo ważne, teraz jest żałosne. Marzeniem najbardziej dalekosiężnym jakie miałem nie była godna emerytura i starośc u boku żony, radość z wnuków. O, nie. Moim marzeniem było na starość dochrapać się takiej emerytury, żebym mógł ze spokojem delikatnie upijać się codziennie . I nie widziałem w tym nic złego ani nienaturalnego - było to jak najbardziej w porządku wobec mnie. Nawet tego nie będę teraz komentował, myślę że nie wymaga to żadnego komentarza - jednak na wszelki wypadek, gdyby ktoś z nowotrzeźwiejących zastanawiał się jak wygląda "pijane myślenie" - własnie mniej więcej tak :)
Gdzieś też tak rok po ślubie zdałem sobie sprawę z tego że jestem alkoholikiem, mówiłem tak na siebie, kolegom też to mówiłem. A po co? Potrzebowałem kolejnego usprawiedliwienia swojego picia, a świadomość że jestem alkoholikiem była najlepszym usprawiedliwieniem - po prostu robiłem to czego się od alkoholika oczekuje że będzie robił.
Mimo tego jednak, że miałem tego świadomośc, ba, że pogodziłem się z tym, gdy zarejestrowałem się na Dekadencji (a była to moja druga rejestracja na forum chorób alkoholowych - pierwsza jakieś 3 lata temu - po paru postach z przerażeniem uciekłem się nachalć...) i zacząłem rozmawiać o problemie byłem na ostrym kacu. Do tego jeszcze moralniak (miałem jak się okazało depresję alkoholową). Gdy jechałem na pierwszy w życiu miting do beczałem w samochodzie jak głupi - co innego przyznać się przed sobą, a co innego publicznie przed innymi ludźmi. Do czego jednak zmierzam - pomimo tych postów na Dekadencji, spotkań z terapeutką, spotkań z grupą łapałem się na tym, że oto stoję teraz przed zupełnie nową drogą w życiu. I to było fajne. Tylko, że ja tę drogę widziałem jako mozolną i żmudną wędrówkę pod górę - taką wspinaczkę na Mount Everest. Z założeniem, że gdy już osiągnę ten szczyt, po pełnej udręk i znojów drodze, czeka mnie prosta i równiutka droga pełna radości. Jakby ktoś miał kolejne wątpliwości jak wygląda pijane myslenie - wydaje mi się że powyższe wyobrażenie trzeźwienia jest na to jeszcze lepszym przykładem. Zawsze mówiłem że moim największym wrogiem jest moja głowa - to ona płata mi figle. I zmanipulowała mnie tak, że moje trzeźwienie widziałem jako drogę przez mękę, że będę się męczyć strasznie, wspinać pod ciężką i niezdobytą górę, ale będę to wszystko robił, ten cały znój i poświęcenie, ta męczarnia tylko po to, aby "uleczyć się z alkoholizmu" i na prostej pełnej radości ścieżce po osągnięciu szczytu popijać sobie kontrolowanie.
Tak właśnie działa umysł alkoholika.
Dopiero po rozmowach z terapeutą, z grupą oraz z własną żoną (która pierwsza mi oczy otworzyła na błędy w rozumowaniu współczując mi męczarni (??))zauważyłem w jak pijany schemat zabrnąłem. Od jakiegoś czasu (tak z dwa miesiące, może mniej) przestałem się wspinać na tę moją górę. Zauważyłem za to, że zaczyna ona się "topić" - zmniejszać z każdym dniem odrobinę. Nie muszę wcale na nią wchodzić w męczarniach, pracując nad sobą po prostu czekam cierpliwie, aż stanie się tak mała (nie zniknie, ale zmniejszy się), że będę mógł spokojnie po niej chodzić. Pamiętając jednak, że o każdy pagórek można się potknąć, więc muszę uważać już do końca życia.
Długa jeszcze droga przede mną, zanim ta góra się zmniejszy, niejednym jeszcze moja głowa mnie zaskoczy, ale wiem jedno - terapeutka i grupa to moje najlepsze wsparcie w tym okresie. Zapewne również mitingi są takim wsparciem, na razie jednak radzę sobie bez nich, ale nigdy nie mówię nie, gdy nadejdzie chwila słabości nie będę się wahał ani chwili i będę szukał pomocy gdzie się da.
Co najważniejsze jednak w tym okresie trzech miesięcy to nawet nie to, oprócz tego że trwam w abstynencji oraz to, że od niedawna wreszcie zacząłem tak naprawdę trzeźwieć, to najważniejsze chyba jest to, że dotarło do mnie, że trzeźwiejąc i utrzymując abstynencję nie skazuję się na męczarnie ani na wspinaczkę na niezdobytą górę. Ja robię sobie dobrze. Ja zdrowieję, leczę się, rehabilituję. Ja teraz dopiero czuję że zaczynam znowu żyć.

No, to tyle chciałem napisać w kontekście tych niektórych wpisów typu "bo byłam na ognisku i tak strasznie ciężko mi się zrobiło na sercu bo bez alkoholu" - ku pokrzepieniu i pocieszeniu, a także a raczej głównie w odpowiedzi na wpisy typu "trochę nie piję i jestem dumny i silny" - miejcie się na baczności, bo alkohol i mózg alkoholika to przeciwnicy, których nie należy nigdy lekceważyć.

Ale mnie naszło na początku weeckendu :)

ZbOlo - Pon 13 Cze, 2011 09:05

Jonesy napisał/a:
Ale mnie naszło na początku weeckendu :)

...to prawda, ale ładnie napisałeś... :okok:

Tomoe - Pon 13 Cze, 2011 10:21

Jonesy napisał/a:
trzeźwiejąc i utrzymując abstynencję nie skazuję się na męczarnie ani na wspinaczkę na niezdobytą górę. Ja robię sobie dobrze. Ja zdrowieję, leczę się, rehabilituję. Ja teraz dopiero czuję że zaczynam znowu żyć.


Tak właśnie jest. :tak:

Jonesy - Pon 13 Cze, 2011 10:27

Tomoe napisał/a:
Jonesy napisał/a:
trzeźwiejąc i utrzymując abstynencję nie skazuję się na męczarnie ani na wspinaczkę na niezdobytą górę. Ja robię sobie dobrze. Ja zdrowieję, leczę się, rehabilituję. Ja teraz dopiero czuję że zaczynam znowu żyć.


Tak właśnie jest. :tak:


No, przecież już nawet wytłuściłem to :)

Tomoe - Pon 13 Cze, 2011 10:32

A ja zacytowałam, ponieważ widzę i czuję to identycznie jak ty.
Wybrałam kawałek, który jest mi szczególnie bliski. :)

Truskawka - Pon 13 Cze, 2011 10:33

Jonesy brawo... :) :) :)
Gonzo.pl - Pon 13 Cze, 2011 10:36

Tak właśnie jest Jonesy
Jonesy - Pon 13 Cze, 2011 10:45

oj tam oj tam, lepiej sobie poczytajcie ile mi zajęło zrozumienie tego i jak się wykłócałem z każdym :)
A to i tak dopiero, mogę powiedzieć, jest początek. Ale teraz to już chyba ten taki prawdziwy początek.

Truskawka - Pon 13 Cze, 2011 10:53

Jonesy napisał/a:
lepiej sobie poczytajcie ile mi zajęło zrozumienie tego i jak się wykłócałem z każdym

Nie ważne ile i jak i czy się wykłócaleś... Ważne że jesteś na dobrej drodze :)

Jonesy - Pon 13 Cze, 2011 11:00

Ważne ważne. W tym wątku akurat nie piszę dla własnych przemyśleń - to robię w pamiętnikach. Tu piszę dla innych, którzy jak ja są na początku drogi. Dla tych, którzy sami się wykłócają, zwodzą, oszukują. Dla tych, którzy pomocy szukają ale ją odpychają.
Truskawka - Pon 13 Cze, 2011 11:01

Ok. To ja się odłączam.
Gonzo.pl - Pon 13 Cze, 2011 11:05

Jonesy napisał/a:
oj tam oj tam, lepiej sobie poczytajcie ile mi zajęło zrozumienie tego

Problemy z przyjmowaniem pochwał? :skromny:

Maja - Pon 13 Cze, 2011 14:24

Jonesy napisał/a:
trzeźwiejąc i utrzymując abstynencję nie skazuję się na męczarnie ani na wspinaczkę na niezdobytą górę. Ja robię sobie dobrze. Ja zdrowieję, leczę się, rehabilituję. Ja teraz dopiero czuję że zaczynam znowu żyć.

tak,ja też się pod tym podpisuję.Też tak czuję.
Dla mnie to obok urodzenia dziecka największa i najwspanialsza przygoda życia.

rufio - Wto 14 Cze, 2011 12:36

No no i to miałem na myśli pisząc - po co ? Open i tyle . Będzie z Ciebie ludź . :D
Jonesy - Śro 15 Cze, 2011 08:14

O co kaman, kurde???
jorgus777 - Śro 15 Cze, 2011 10:14

Jonesy, "Tylko dla dorosłych".... i myślących !
yuraa - Czw 16 Cze, 2011 12:34

ciąg dalszy watku Jonesego:
nic się nie kończy, póki się nie skończy...część druga


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group