czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Trzeźwość i samotność
Prima - Nie 29 Gru, 2019 23:55 Temat postu: Trzeźwość i samotnośćDzień dobry.Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona... jal - Pon 30 Gru, 2019 06:23 Witaj Prima - fajnie że jesteś
Siedem lat to szmat czasu... jak do tego doszłaś - bo chyba nie na zapartego ?
Pozdrawiam .Wiedźma - Pon 30 Gru, 2019 07:40 Czasem tak się dzieje, że zrywając z pijackim towarzystwem nie nawiązuje się nowych, trzeźwych znajomości.
Ja tak mam - osamotniłam się na własne życzenie już przy pierwszej (nieudanej) próbie wytrzeźwienia -
odeszłam z pracy, w której piłam z koleżankami, odizolowałam się od innych znajomych od kieliszka...
Myślałam, że znikną pokusy i przestanę pić. Ale powód mojego picia nie był w otoczeniu, ale we mnie.
Pić jeszcze długo nie przestałam, ale robiłam to w samotności, w ukryciu... Nie wróciłam do dawnych znajomych,
a gdy już ostateczne przestałam pić - nie nawiązałam nowych relacji. Ale nie cierpię z tego powodu -
lubię spędzać czas z samą sobą, nigdy się nie nudzę, jest mi dobrze tak jak jest. Myślę, że mam naturę samotnicy.
Ty najwidoczniej masz inna naturę, skoro samotność Ci doskwiera.
A próbowałaś to zmienić?Klarysa - Pon 30 Gru, 2019 10:35 Temat postu: Re: Trzeźwość i samotność
Prima napisał/a:
Dzień dobry.Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona...
Uważam, że trzeźwość wyklucza smutek i zagubienie jako stan trwały, bo oczywiście, doraźnie może się zdarzyć z powodów obiektywnych. A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?staaw - Pon 30 Gru, 2019 11:42 Temat postu: Re: Trzeźwość i samotność
Klarysa napisał/a:
Uważam, że trzeźwość wyklucza smutek i zagubienie jako stan trwały,
Ja uważam przeciwnie.
Klarysa napisał/a:
A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?
Cóż za celna ocena od pierwszego spojrzenia...Wiedźma - Pon 30 Gru, 2019 12:14
Klarysa napisał/a:
A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?
No bez przesady - siedem lat na d***?
Toż to by zwieracze nie wytrzymały! A hemoroidy gotowe eksplodować! pterodaktyll - Pon 30 Gru, 2019 13:46
Prima napisał/a:
Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona
Siedem lat chudych, siedem lat tłustych..............jak głosi.......... Dobra Księga Prima - Pon 30 Gru, 2019 13:49 Dzień dobry Jestem mile zaskoczona takim odzewem na mój króciutki post.
Moje picie trwało stosunkowo niedługo,tylko w samotności,powiem wręcz w niewielkiej ilości ale uzależniłam się bardzo szybko.Kiedy podjęłam pierwszą próbę niepicia wytrzymałam miesiąc a potem dopadł mnie ogromny głód alkoholowy, z którym nie podjęłam walki i znowu zaczęłam, tym razem znacznie zwiększając ilość kupowanych puszek piwa.Poczułam się w którymś momencie więźniem alkoholu do tego stopnia,że dostawałam napadów paniki tak silnych,że wręcz mnie paraliżowały.Strach i panika spowodowały,że zadzwoniłam do wyszukanego w internecie ośrodka i po prostu tam pojechałam.Nie przesadzę zbytnio gdy powiem,że już pierwszego dnia w mojej głowie zapadła decyzja "Nie będe pić,nigdy"Otoczyły mnie ciepło,życzliwość "pensjonariuszy" i terapeutów,usłyszałam,że to "tylko" choroba i można ją leczyć.Kamień spadł mi z serca bo myślałam,że z alkoholizmem nie wygram i że zawsze już będe więźniem butelki czy puszki.Wydawałoby się,że jako wykształcona osoba powinnam wiedziec,że alkoholizm się leczy.Niestety pijany i zarazem porażony strachem umysł odebrał mi logiczne myślenie.
W każdym razie terapię odbyłam,byłam bardzo pilnym "uczniem" i z pełną wiarą oraz przekonaniem,że mogę nie pić wróciłam do domu.Nie piję 7 lat.Nigdy nie dopadł mnie głód,nawrót ani nawet sen alkoholowy.Żyję normalnie aczkolwiek przestrzegam "higieny" trzeźwienia.Nie prowokuję losu ale też nie wprowadziłam specjalnych rygorów w domu.Rzadko alkohol się u nas pojawia i wtedy gdzieś tam sobie znikam w pokoju,czasem trochę posiedzę przy stole.W każdej takiej sytuacji,nie tylko w domu mówię po prostu " dziękuję,nie piję".Znam zasady,nie szarżuję.Znajomi,rodzina jakoś to zwyczajnie przyjęli.Prowadzę normalne życie, w zasadzie z niczego nie zrezygnowałam ale...wreszcie "ad rem" - jestem trzeźwa i jednocześnie wewnętrznie smutna,zamknięta i samotna mimo,że otaczają mnie bliscy,znajomi,pracuję.Mam wrażenie,że zawiodłam się na sobie sięgając po alkohol i do tej pory sobie tego nie wybaczyłam.Wszystkie moje emocje wyglądają jakby przeszły przez filtr i tylko pewna ich część do mnie trafia.Za mało radości,za mało prawdziwego śmiechu,szczęście też jakieś "okrojone" .To jest problem ,z który tu przyszłam.....Prima - Pon 30 Gru, 2019 13:59
pterodaktyll napisał/a:
Prima napisał/a:
Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona
Siedem lat chudych, siedem lat tłustych..............jak głosi.......... Dobra Księga
Coś w tym chyba jest ....Warte przemyślenia.pterodaktyll - Pon 30 Gru, 2019 14:02 "Miałem depresję. Nikomu o tym nie mówiłem. Sam musiałem podjąć wysiłek, by zawalczyć o swoje szczęście. Teraz wiem, że każdy dzień jest cenny! Nieważne, co ci się przydarzy w życiu, jesteś w stanie to pokonać! Życie jest warte przeżycia. Przytul kogoś, jeśli myślisz, że właśnie cierpi. Być może nie będzie jutra, trzeba więc zacząć żyć już dziś! I dziękuj Bogu za każdy dzień!"
~ Keanu Reevesjal - Pon 30 Gru, 2019 14:39
Prima napisał/a:
Prowadzę normalne życie, w zasadzie z niczego nie zrezygnowałam ale...wreszcie "ad rem" - jestem trzeźwa i jednocześnie wewnętrznie smutna,zamknięta i samotna mimo,że otaczają mnie bliscy,znajomi,pracuję.Mam wrażenie,że zawiodłam się na sobie sięgając po alkohol i do tej pory sobie tego nie wybaczyłam.Wszystkie moje emocje wyglądają jakby przeszły przez filtr i tylko pewna ich część do mnie trafia.Za mało radości,za mało prawdziwego śmiechu,szczęście też jakieś "okrojone" .To jest problem ,z który tu przyszłam.....
Może warto skorzystać z porady specjalisty od uzależnień lub psychologa... łatwiej przejdziesz przez wybaczenie sobie i innym ,jest szansa że zaczniesz się cieszyć tym co masz.
Bywa że mnie dopada jakieś wspomnienie z przeszłości w którym przepiłem swoją godność osobistą ale potrafię przetworzyć to na dzień dzisiejszy z wdzięcznością za to co mam.
Wspieram ciepło Prima - Pon 30 Gru, 2019 20:50 Moje emocje,mój stan nie leżą "odłogiem".Przeszłam psychoterapię,która miała pobudzić mnie do życia i nauczyc się nim cieszyć - tak to ogólnie ujmę.Staram się pamiętać i stosować to czego mnie uczono ale to wciąż nie to.Nie rozpamiętuję,nie wracam do tamtych chwil,nikt z bliskich też nie wraca do tego tematu.Myślę,że jednak straciłam do siebie szacunek mimo,iż zrozumiałam ,że to była choroba.Mam trudną,depresyjna naturę,której nie okazuję innym.To jest trudne na co dzień pokazywać oblicze nieadekwatne do tego co tkwi wewnątrz.Mój alkoholizm nie ujrzał "światła dziennego",późno też zauważyli najblizsi.Dla świata zewnetrznego jestem wciąż tą samą osobą wieć taką udaję.
Leczę depresję od lat ale jest już ona z grubsza mówiąc "ogarnięta" i według mojej lekarki farmakologia nie ma za bardzo tu już zastosowania.To co czuję tkwi we mnie gdzieś głęboko.Moja doktor mówi,że mam za smutne oczy.Może tak ma już być?Nie umiem juz przed nikim sie odkryć,stałam sie nieufna choć jest to niezauważalne.Mam za to wyostrzone zmysły na niesprawiedliwość,zło i zbyt mocno to przeżywam.Czasy jakie są , wiemy i niestety pokornie trzeba wiele spraw zmilczeć.To także powoduje ogromny dyskomfort w moim życiu.
Obiecuję,że juz nie będe nadawała na tych smutnych falach - potrzebowałąm o tym opowiedzieć.
Na co dzień zyje,funkcjonuje i jest sporo momentów waznych dla mnie,podnoszacych mnie na duchu.Szkoda tylko,ze tak szybko ulatują....Wiedźma - Pon 30 Gru, 2019 22:04 staszek - Pon 30 Gru, 2019 23:47
Prima napisał/a:
Obiecuję,że juz nie będe nadawała na tych smutnych falach - potrzebowałąm o tym opowiedzieć.
Witaj Prima
Być może, nie masz zaufanej osoby, której mogła byś się zwierzyć.
w każdej sprawie.Są niektóre ciężkie tematy życia codziennego,z którymi nie zawsze można sobie poradzić samemu.To może być przyczyną i obciążeniem,co powoduje twój stan.Postaraj się nie kumulować spraw,załatwiaj na bieżąco.Życzę powodzenia i uśmiechu na twarzy. Maciejka - Wto 31 Gru, 2019 04:35
Prima napisał/a:
Staram się pamiętać i stosować to czego mnie uczono ale to wciąż nie to.Nie rozpamiętuję,nie wracam do tamtych chwil,nikt z bliskich też nie wraca do tego tematu.Myślę,że jednak straciłam do siebie szacunek mimo,iż zrozumiałam ,że to była choroba.Mam trudną,depresyjna naturę,której nie okazuję innym.To jest trudne na co dzień pokazywać oblicze nieadekwatne do tego co tkwi wewnątrz.Mój alkoholizm nie ujrzał "światła dziennego",późno też zauważyli najblizsi.Dla świata zewnetrznego jestem wciąż tą samą osobą wieć taką udaję.
Leczę depresję od lat ale jest już ona z grubsza mówiąc "ogarnięta" i według mojej lekarki farmakologia nie ma za bardzo tu już zastosowania.To co czuję tkwi we mnie gdzieś głęboko.Moja doktor mówi,że mam za smutne oczy.Może tak ma już być?Nie umiem juz przed nikim sie odkryć,stałam sie nieufna choć jest to niezauważalne.Mam za to wyostrzone zmysły na niesprawiedliwość,zło i zbyt mocno to przeżywam.Czasy jakie są , wiemy i niestety pokornie trzeba wiele spraw zmilczeć.To także powoduje ogromny dyskomfort w moim życiu.
Obiecuję,że juz nie będe nadawała na tych smutnych falach - potrzebowałąm o tym opowiedzieć.
Na co dzień zyje,funkcjonuje i jest sporo momentów waznych dla mnie,podnoszacych mnie na duchu.Szkoda tylko,ze tak szybko ulatują....
Nie jestem uzalezniona, nie leczyłam sie na depresję. Niektorzy psychiatrzy probowali mi wmowic, ze jestem osoba depresyjna i mocno przezywam. Nie jestem osoba depresyjna, mocno przezywam to co jest we mnie, w moim świecie wewnatrz mnie.
Sama piszesz, ze czujesz sie, ze w świecie tzw, zewnetrznym zakladasz maskę, inni widza maskę, do Ciebie nie maja dostepu, ta maska mocno Ci przeszkadza.
Ja widze to w ten sposob.
Zbudowalas sobie obraz kobiety ze stali, ktora nad wszystkim ma " kontrolę" w sensie, ze jest silna, nie pokazuje swoich słabosci.
Pod tą maską, kryje sie wrażliwa, piękna i bogata wewnetrznie osoba.
Maska mocno do Ciebie przywiera i boli od niej Twoja dusza. Trudno śmiac sie jak cos mnie boli.
Oczy pokazuja smutek , bol.
Boisz sie innym pokazac jaka jestes naprawde bo wtedy rozwali sie caly Twoj świat, ten poukladany. Jak zareaguja najbliżsi, otoczenie, w pracy. Jak bedziesz czula sie w swojej ale nowej skórze.
Boisz sie, ze poczuja sie znow oszukani, nabici w butelkę, ze nastapi powtorka z rozrywki jak zaczynalas leczyc sie z choroby alkoholowej.
Pokazanie prawdziwej siebie wiąże sie pewnymi konsekwencjami, bol i szok , zdziwienie, niedowierzanie i nieufnosc otoczenia potrwa jakis czas potem naucza się Ciebie na nowo, nauczysz sie sama siebie na nowo.
Poczujesz sie lepiej, we wlasnej skorze.
To jest proces, nowa droga, boisz sie zaryzykowac, wejsc na nia bo boisz sie, ze sie zalamiesz, nie wytrzymasz, nie dasz rady, boisz sie tego bólu i cierpienia. To wszystko minie.
Potem bedziesz poznawala siebie na nowo, uczyla sie siebie, uczyc sie Ciebie beda musieli inni, otoczenie. Zycie stanie sie latwiejsze.
Troche o mnie: leczylam sie ze współuzaleznienia, bylam zona alkoholika , ktory zmarl z wycienczenia choroba alkoholowa, wychowalam sie w domu przemocowym gdzie alkohol rzadko gościl. Jestem DDD. Jak skonczylam swoja terapie , nie odzyskalam prawdziwej siebie, dalej czulam sie jakas wybrakowana, mialam niskie poczucie wartosci.
Swoje problemy z dziecinstwa probowalam rozwiazac za pomoca psychoterapii indywidualnej, ksiazek, czerpalam duzo z piosenek, przypadkowych rozmow, audycji radiowych i wszystkiego co sie dalo. Pracowalam tak sobie i dalej czulam sie hak ryba wyrzucona z wody.
Trafilam na ksiazke: Introwertyzm to zaleta.
Zaczelam czytac, jakby ktos nagle o mnie napisal. Nie zwariowalam , mam taki temperament. Odkrycie super.
Pracowalam z ta ksiazka dlugo. Bylo warto. Praca nad soba trwa dalej.
Teraz niedawno na fejsie trafillam na psychologa , ktiry prowadzi rozne kursy i lajvy na temat emocji. Ucieszylam sie, emocje to cos co mnie interesuje, co nadaje kolorow zyciu.
Psycholog w jednym z lajfow zahaczyla o temat 5 ran , ktore kazdy czlowiek nosi w sobie. Zainteresowalam sie tematem. Te rany to : rana porzucenia, zdrady, niesprawiedliwosci, odrzucenia i upokorzenia. Wszystkie te rany maja maski. Pod wszystkimi kryja sie cechy ludzi i ich najwieksze lęki.
Jesli przezywam rane niesprawiedliwosci to niesprawiedliwa jestem dla siebie, podobnie z innymi ranami.
Mialam problem jak poradzic sobie z dorosła panna, ktora jest okreslana jako depresyjna i miala epizod depresji i zniechecila sie do psychiatry.
Teraz zostal on rozwiazany. To mnie przywialo na forum. Szukalam co moge zrobic jeszcze zeby ja zrozumiec, zeby chciala sobie pomoc. Nie widzialam ogromnego nakladu swojej pracy jaki w to wlozylam. Czulam sie winna tamtej sytuacji.
Dzis wiem, ze tamto bylo niruniknione, zrobilam to co trzeba i jak trzeba. Więcej sie nie da.
Ten problem ciagnal sie 10 lat. Teraz koniec. Widze inna , nowa droge swoja, jeszcze nie weszlam na nia ale wejde. Dla dzieci pozostane sobą.
Tak chaotycznie pisze.
Nie rozumiem dlaczego nie chcesz dzielic sie tym co w Tobie, co Ci doskwiera. Pierwszy krok juz zrobilas. Moze znajdziesz z pomoca innych rozwiazanie swojego problemu.
Moze warto rozwalic ten poukladany swiat i pozwolic sobie byc sobą.
Przezywanie emocji, kontakt z nimi, z potrzebami nie zabija, nie boli a napewno nie mocniej jak zakladanie maski na siebie.
Ja tez o wielu rzeczach nie mowie, mam kontakt ze soba ale pozwalam innym zeby robili po swojemu. Przeszkadzaja i draznia mnie niektore rzeczy ale nie rzucam sie z motyka na slonce.Maciejka - Wto 31 Gru, 2019 06:05 Jeszcze chce dopisac.
Napisalas, ze obiecujesz , ze nie bedziesz pisac co Cię boli od srodka i masz udane zycie.
Ja tu widze cos w rodzaju niemego krzyku, ze Twoje potrzeby tez sa wazne i jednoczesnie takie przekonanie wewnetrzne: Jestem nie wazna, inni maja wieksze problemy, zmartwienia. Nie będę nikomu soba zawracac glowy.pterodaktyll - Wto 31 Gru, 2019 09:59
Maciejka - Wto 31 Gru, 2019 10:05 A ja myślę, ze każdy ma swoj przepis na szczęście i najlepiej jak sam go odkryje. Klarysa - Wto 31 Gru, 2019 10:14
Maciejka napisał/a:
A ja myślę, ze każdy ma swoj przepis na szczęście i najlepiej jak sam go odkryje.
Moim pomysłem na szczęście była butelka calvadosu... Maciejka - Wto 31 Gru, 2019 10:26 A teraz jaki masz pomysl na szczęście?
Moj pomysl to po prostu zdrowie i rownowaga a reszta jest do zdobycia.pterodaktyll - Wto 31 Gru, 2019 10:47
Maciejka napisał/a:
Moj pomysl to po prostu zdrowie i rownowaga a reszta jest do zdobycia.
Ja wyznaję zasadę (za Dobrą Księgą oczywiście ), nie bierz życia zbyt poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z tego żywy Maciejka - Wto 31 Gru, 2019 10:54 Dobra zasada....
Ja bym nie chciala pod koniec zycia powiedziec jak tata: Przeżył wiek huk wie jek...
Poki zyje to mam czas i na powage i na zabawe i na dystans, grunt to rozsadnie z tego korzystac. Klarysa - Wto 31 Gru, 2019 15:39
Maciejka napisał/a:
teraz jaki masz pomysl na szczęście?
Przede wszystkim przestałam wiecznie uganiać się za szczęściem i dobrym samopoczuciem i w ogóle - nieustannie koncentrować się na sobie. A wtedy, po jakimś czasie, kilku-kilkunastu miesiącach, okazało się, że bywam szczęśliwa dość często.Prima - Wto 31 Gru, 2019 20:10 Jestem do głebi wzruszona Waszymi słowami.Maciejko - tak mądrze mi to wszystko napisałaś,będe do tego wracać.W ogóle to bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to forum.Tak szybko reagujecie i piszecie prosto z serca.
Wiele spraw muszę jeszcze przemysleć,pogodzić się z pewnymi procesami,które przychodzą po prostu z wiekiem,"stępić" nieco swoją wrażliwość bo zjada mnie od wewnątrz.Na pewno potrzebuje wyeliminowac co niektóre osoby z mojego otoczenia,które wysysaja ze mnie dobrą energię.../nie zabiję ich... :evil2"oczywiście /Nowy rok przede mną...warto coś zmienić.Potrzebuję radości z życia a mam z czego brać.Tylko tak ciężko.Wciąż myslę,że to nie dla mnie,że nie zasłużyłam,że zaraz coś niedobrego "dla równowagi" się stanie.
Sporo w życiu przeszłam i tak trudno mi wyjść ze skorupy by znowu nie być skrzywdzoną.
Myślę,że dość już tego czarnowidztwa.Jest piękny sylwestrowy wieczór,zaraz obejrzę jakis koncert bo kocham muzykę a jutro z nadziejami powitam nowy rok.Życzę Wam wszystkim samych dobrych dni staaw - Wto 31 Gru, 2019 20:27
Prima napisał/a:
Na pewno potrzebuje wyeliminowac co niektóre osoby z mojego otoczenia,które wysysaja ze mnie dobrą energię.../nie zabiję ich...
Po co eliminować? Wystarczy przestać karmić pasożyta a sam sobie polezie
Prima napisał/a:
: Potrzebuję radości z życia a mam z czego brać.Tylko tak ciężko.Wciąż myslę,że to nie dla mnie,że nie zasłużyłam,że zaraz coś niedobrego "dla równowagi" się stanie.
Z całą pewnością spotka Ciebie jeszcze dużo złego, sztuką jest by była to nauka a nie powód do rozpaczy. No i warto się cieszyć z bólu głowy, to znak że jeszcze żyjesz
Prima napisał/a:
Sporo w życiu przeszłam i tak trudno mi wyjść ze skorupy by znowu nie być skrzywdzoną.
Myślę,że dość już tego czarnowidztwa. :
Czarnowidztwo jest fajne dopuki nie paraliżuje działania, lepiej się miło zaskoczyć niż kolejny raz rozczarować
A. na depresję stosuję oświetlenie prawdziwymi żarówkami 100W.
Wprawdzie EU zakazała prawdziwych ale w sklepach są wstrząsoodporne. Takie same jak kiedyś tylko nazwę zmienili by były zgodne z przepisami. No i uważaj by lampa była dostosowana do takiej mocy.stiff - Wto 31 Gru, 2019 22:41 Temat postu: Re: Trzeźwość i samotność
Klarysa napisał/a:
Prima napisał/a:
Dzień dobry.Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona...
Uważam, że trzeźwość wyklucza smutek i zagubienie jako stan trwały, bo oczywiście, doraźnie może się zdarzyć z powodów obiektywnych. A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?
Nie pije już nascie lat ale tez mi zajęło sporo czasu, by się ogarnąć.To nie takie proste rozpocząć nowe życie, ale ważne jest by próbować nauczyć się cieszyć nie tylko tym, ze znów jesteśmy trzeźwi, ale i drobnymi sukcesami, których alko by nam nie dał osiągnąć...Maciejka - Śro 01 Sty, 2020 01:13 Prima ja tylko napisałam jak odbieram Twój wpis i podzieliłam sie w wielkim skrócie swoją drogą.
Dla mnie nie ma znaczenia na co ktos tam choruje, widze po prostu czlowieka.
A nie myślałaś zeby poszukac jakiegos psychoterapeuty , który by pomógł Ci zmienic Twoje myślenie?
Taka postawa: inni sa wazniejsi ode mnie, maja gorzej ode mnie, jestem nie wazna itp. To zamyka w tej właśnie skorupie, nic się nie chce, brakuje zwyczajnie sił.
Zauwazylam tez duzo lęku , przed pokazaniem prawdziwej siebie, przed bólem, przed oceną, przed tym , ze tego nie uniesiesz.
Teraz chowasz sie pod maska, jest Ci źle, tlumisz prawdziwą siebie.
Moze warto poszukac profesjonalnej pomocy i forum, moze w realu jakas grypa i spróbowac zmienic to co uwiera, co dusi
Ja taka mądra nie bylam kiedys, przeciwnie jak zaczynałam swoja droge bylam strzepkiem nerwow i trzesly mi sie rece, nidgy nie pilam, to spowodowalo zycie z alkoholikiem i bagaz z dziecinstwa. Potem powoli, pomalutku, chlopaki z AA co pokazali kierunek w ktorym mam isc, moja terapia, potem ciezka, trudna i dluga praca nad soba i zrobila sie ze mnie nowa osoba co zna swoja wartosc, umie sie obronic, jest szczesliwa pomimo tego co niesie zycie.
Mi tez nie bylo łatwo, tez mam trudna i smutna hustirie za soba, zycie pare razy mna zatrzeslo, rozwalilo na kawalki caly moj poukladany świat.
Otoczenie i rodzina byli w szoku jak nagle zobaczyli osobe, ktora okreslali, ze jest wyszczekana, ojciec to wprost mowil, ze mi tam na tej terapii to w glowie poprzewracali, bo nie daje sobie wejsc na glowe, nie pozwalam soba rzadzic, mam swoje zdanie.
Przeszlam przez to wszystko, zyje , nie pękłam.
Dzis tamta rodzina jest ze mnie dumna, stawia za wzor, mam z nimi dobry kontakt, mam dobry kontakt ze soba i swiatem, jestem soba, umiem radzic ze swoja nadwrazliwoscia i zwyczajnie wybieram dobre samopoczucie, szczescie od wewnatrz i jest mi dobrze.
Daje sie czasem wkrecic w jakas relacje co mi nie pasuje, w uklad gdzie sie dusze ale w miare szybko z tego rezygnuje
Wyznaje zasade. Ja ok.- Ty ok. Albo nie robimy interesow.
Jak chesz to moge Ci na PW wyslac plik na temat pieciu ran, dowiesz sie wiecej o tym. Tu po łebkach bapisalam.
Trzymaj sie kobieto, jestes wartosciowa osoba, tak samo wazna jak inni. Zawalcz o siebie.Maciejka - Śro 01 Sty, 2020 01:22 Aż zajrzalam skad mi tyle punktow pomocowych przybylo. Napisalam tylko co myślę, dalam infornacje zwrotna a Tobie to pomaga. Ciesze sie, bierz i korzystaj ile wlezie. Z czasem sama bedziesz czerpac z siebie tylko trzeba sprobowac wyhsc ze swojej skorupy
Nie pujesz i zyjesz, zawalcz o leosze jutro o lepsza jakosc zycia. Masz siłę i czas , ktory mozesz wykorzystac albo na tkwienie w skorupie albo na zycie pelnia, cała soba.
Ale rozgadal sie introwertyk jeden.
Szcześliwego Nowego Roku.Maciejka - Śro 01 Sty, 2020 03:23 Tak sobie pomyślałam.
Napisalam , ze widze w Twojej wypowiedzi kawałek siebie sprzed lat i jak sobie z tym poradziłam ale ja nie wiem co to jest głód, nawrót, nie chorowałam na depresję tylko byłam po tej drugiej stronie.
Mi przez takie czarne, dołujące myslenie i postawy pomagała na poczatku przejsc terapeutka a potem reszte zrobiłam juz sama.
Dobrze by było żebys oprócz psychiatry poszukała jeszxze terapeuty, sama wiesz jakiego co by pomógł przez to przejść i wsparcia na grupie , na fejsie tez są takie grupy, na forum , zebys miała wokół siebie ludzi co rozumieją problem.
Jeszcze taka uwaga: pamietam jak ja zaczynalam wychodzic spod buta i szok jaki byl dla rodziny. Nagle miałam glos i zaczęło mnie byc widac. Reakcja była mniej więcej taka:
Czemu nie powiedzialas, czemu nie przyszlas do nas tylko poszlas do obcych ludzi?
Odpowiedzialam krótko: Bo na Was nie moglam liczyc, nie potraficie mi pomoc, mieliscie mnie pod butem to poszlam do innych ludzi, znalazlam sobie inna " rodzinę"/
Pamietam tez strach u ojca jak sie bal , ze teraz to prawda wyjdzie na jaw, ze poniesie konsekwencje swoich działań, ze byc moze pójdzie siedziec bo corka to nie żonka i nie da sie ponizac i poniewierac.
Wytlumaczylam , ze nie chodzi mi o ukaranie taty tylko o mnie, o poznanie prawdy o uznanie , ze mam granice, jestem oddzielna osoba i nie pozwalam krzywdzic siebie i moich dzieci.
Tatus oczywiscie uwazal , ze on to Swieta osoba jest i chce tylko dobra mojego. Tak naprawde chcial dalej ustawiac mnie po swojemu i pokazywac jaki to on mądry i dobry a ja ta glupia i gorsza, nie mam nic do gadania, mam sie dostosowac.
A tu guza. Moje zycie, moja rodzina to moj teren ani kroku dalej. Jak chce to moze w tym uczestniczyc ale nie moze wprowadzac swoich porzadkow.
Nastapilo zerwanie kontaktu na pare lat a potem ja wyciagnelam reke na zgode ale wara od mojej rodziny.Prima - Śro 01 Sty, 2020 11:42 Nie miałam głodów ani nawrotów.Epizody depresji były ale byłam pod opieką swojej lekarki.
Dawno już przestałam liczyć na rodzinę.Nawet dzieci, choć je kocham nie obarczam swoimi dylematami.Alkohol nie zrobił rewolucji jako takiej w mojej rodzinie.Skrzętnie skrywałam picie,pracowałam,bawiłam wnuki.Idąc na terapię powiedziałam po prostu,że nie radzę sobie z alkoholem i chcę przestać pić.Mąż do dziś uważa,że nie byłam uzależniona tylko zaniedbałam depresję i tak chciałam ją leczyć.Był zaskoczony moją decyzja o leczeniu.Dzis szanuje to ,że nie piję.
Od zawsze byłam bardzo samodzielna i kierowałam swoim życiem.Moi bliscy,nie wszyscy oczywiście, nie pomagali mi kiedy pojawiały się problemy.Rodzice poumierali mi kiedy byłam młodą mężatką.Nie było do kogo pójść po radę.Tak więc zarządzałąm swoim życiem.Mąż pozornie energiczny i odważny wcale taki nie był.Do dziś to ja "noszę spodnie" aczkolwiek dba o wszelkie "męskie" prace i jak trzeba potrafi doskonale beze mnie funkcjonować.Ale to byłoby za piękne,ja Go "niosę" na swoich plecach.Dużo w tym mojej winy.Pozornie spokojna i opanowana potrafiłam i potrafić być cichym despotą.Ale to życie nadało mi takie n-te" imię" bo było mi to potrzebne.
W momencie gdy ciężar był za duży sięgnęłam po alkohol nie umiejąc nikomu wytłumaczyć co mi jest i zawołać o pomoc.Nastapiło przesilenie i zmęczenie materiału."Leczenie"rozwijało się powoli i nie zaszło daleko i na moje szczęście reszta zdrowego rozsądku właczyła alarm.
Terapia postawiła mnie na nogi ale też całkowicie zmieniła moje spojrzenie na świat.Czasem myślę,że zbyt mnie uwrażliwiła zamiast zahartować.Za dużo widzę,za dużo chciałabym zmienić choć tego nie robię ale wewnątrz rodzą się przez to frustracje.I to im wytoczyłam wojnę.Póki co jeszcze to wszystko jest w powijakach,stąd moje "wywnętrzanie".bo tak naprawdę to ja doskonale znam swoja psychikę ale szukam wsparcia,dobrego słowa,ciepła.
Wykreowałam postacktóra pozornir tego wcale nie potrzebuje i teraz ciężko się z tego wyplatac,ciężko w tym wieku znaleźć prawdziwego powiernika i obiektywnego sędzię.Ale będe szukać,będe na forach a resztę mam czym wypełniac - kilkoro wnucząt,które bardzo mnie kochają daje duże poczucie,że jestem komuś potrzebna.
Zaniedbałam kontakt z naturą i nie potrafię się przemóc a mieszkam w urokliwym miejscu.
Doskonale wiem,ze czeka mnie metoda małych kroków i tak zacznę.Dzis pójdę na spacer nad rzeczkę i będę karmic kaczki.Sama bo tak dziś chcę.
To tyle w noworoczny poranek.Nie planuję tego roku w jakis konkretny sposób.Żyje tu i teraz...Miłego Dnia Maciejka - Śro 01 Sty, 2020 11:58 To pewnie tez wiesz, ze frustracja to odpowiedz na niezaspokojone potrzeby. Ja nie walcze z frustracjami tylko przygladam sie swoim potrzebom. Frustracja czyli zlosc a to energia, ktora szuka ujścia. Jak ja stlumisz to chorujesz chocby poprzez ból duszy. Wiesz pewnie, ze ta energie mozesz przekierowac tak zeby cos sensownego z tego było.
Madrych decyzji i wyborów.Maciejka - Śro 01 Sty, 2020 15:23
Prima napisał/a:
Terapia postawiła mnie na nogi ale też całkowicie zmieniła moje spojrzenie na świat.Czasem myślę,że zbyt mnie uwrażliwiła zamiast zahartować.Za dużo widzę,za dużo chciałabym zmienić choć tego nie robię ale wewnątrz
Nie tak dawno czułam się podobnie, duzo widzialam, duzo i mocno czułam , tak jakby ta prawda co sie pokazała po tzw, odarciu z iluzji uwierała, nie umialam sobie czasem z tym radzic.
Nawet w moim temacie ludzie z forum pytali czy mi lepiej bylo bez terapii czy zaluje czy jakos tak.
U mnie problem byl z ta nieszczesna sprawiedliwoscia, denerwowalo mnie, ze inna osoba mysli albo postepuje w sposob nie taki jak powinna czyli po mojemu. Nie dawalam prawa by inni zyli i postepowali po swojemu. Jak zastosowalam do siebie haslo: żyj i daj życ : i jeszcze takie inne haslo: calkowita akceptacja: to mi przeszlo bawic sie w policjanta, tropiciela nieprawdy , w zmienianie innych , a potem jeszcze jak psycholog mi zwrocila uwage na rane niesprawiedliwosci i poczytalam o tym i popatrzylam w czym jestem niesprawiedliwa dla siebie to odpimpkowalam sie od innych i od siebie.
Nikt nie powiedzial, ze to lepsze, głebsze, prawdziwsze, realniejsze widzenie, czucie i przezywanie czasem nie będzie bolalo, ze nie bedzie czasem trudno a czasem radosnie.
Nasunal mi sie tekst na koncu ksiazki: Biegnaca z wilkami: tam jest , ze kobieta zbierajaca kosci niosla czaszke ze swiatlem w srodku czy jakos tak i ta czaszka ja czasami parzyła i miala ochote ja rzucic.
Mnie czasem tez uwiera ta moja wrazliwosc ale nie zamierzam jej ani przytepiac ani tlumic. To moj skarb, moje istnienie i tak ma byc chocby czasem bylo mi niewygodnie i parzylo w rece.Jras4 - Czw 02 Sty, 2020 04:05 musicie napisac program na trzezwienie dla siebie ..a nie czekac ze zrobi to za was ktos inny
ja z okresu srebrnego łancucha weszlem w okres tzrezwego betonu ,,stalem sie dzieki temu niesamowicie silny ,dziś jak mi ktos chce polewac smieje sie z niego jak Waldek KiepskiMaciejka - Czw 02 Sty, 2020 06:15 Prima a jak wyglada Twoja relacja sama ze sobą? Jak się czujesz ze sobą? Czy siebie nie porzucasz, nie odrzucasz, nie zdradzasz swoich wartosci, planow, czy postanowisz cos a potem z tego rezygnujesz?
Temat brzmi samotnosc, no wlasnie moze warto przyjrzec sie czy sama ze soba nie czujesz sie samotna?
Ja jestem sama ale nie samotna , jak czuje samotnosc to jak moge ide do ludzi a jak nie to zaczepie siostre lub brata wysylajac cos smiesznego. Reakcja jest zawsze. Nie ide z tym do rodzicow bo im dobrze we wlasnym swiecie mnie nie zrozumieja.
Druga rzecz: napisalas, ze masz duzo do zmiany w sobie i do tego sie przymierzasz.
Moze warto sie przyjrzec albo rozpisac sobie co chce zmienic, co najpierw, co moze poczekac, moze niekoniecznie , ze najpierw cos duzego zmienie ale male cos, drobne kroczki ale do przodu.
Ja jak mam cos na tzw. glowie to lubie sobie to napisac, czasem odkladam do jutra a dzis zajmuje sie czyms innym. Po nocy zwykle mam rozne pomysly na swoj problem a jak nie mam to albo pisze na forum albo zajmuje sie tym co jest na tu i teraz. Zawsze jest cos do zrobienia, jak cos tam poukladam to po tzw. glupawce pojawia sie cis innego , rozwoj i praca nad sova trwa ciagle.Maciejka - Czw 02 Sty, 2020 06:41 Piszesz potrzebuje wsparcia. A sama siebie jak wspierasz? Potrafisz traktowac siebie łagodnie, wyrozumiale czy moze jestes bardzo wymagajaca i surowa? Maska sprawiedliwosci wlasnie tak działa , ze czlowiek na zewnatrz a bywa, ze i dla sebie samego jest wymagajacy i surowy.
Tym wsparciem to ja bym szukala w realu bo w internecie czy telefonicznie to tak na pol gwizdka. Duzo daje taki kontakt na zywo, widzi sie reakcje, twarz , wiecej się slyszy, mozna doprecyzowac, wyjasnic.Prima - Czw 02 Sty, 2020 21:18
Maciejka napisał/a:
Maska sprawiedliwosci wlasnie tak działa , ze czlowiek na zewnatrz a bywa, ze i dla sebie samego jest wymagajacy i surowy.
I w tym chyba tkwi mój największy problem.Nie wziął się znikąd.Mam wrażenie,że całe życie coś muszę, dla "chcę" pozostaje niewiele miejsca i czasu.Mam świadomość,że pewne czynności należy wykonywać bo takie jest życie i do tego nie mam pretensji.Moja niełatwa codzienność spowodowałajednak ,że nadmiar czegoś co muszę zrobił ze mnie kogoś kto nie potrafi wrzucić na luz bo ogarnia mnie lęk,że czegoś nie zrobiłam,że coś "muszę"...Brakuje mi swobody,nie umiem o nią zawalczyć przez co zaniedbałam spotkania ze znajomymi,spacery.Zostaję w domu,czytam książki,oglądam tv,buszuję po necie ale wciąż jestem w gotowości.Nie,nie mam żadnych zakazów ale patrząc na to z innej strony, wymagania wobec mnie i oczekiwania są po prostu zawyżone.Poprzeczkę sama postawiłam kiedys wysoko i nie umiem jej opuścić.To męczy,frustruje,rodzi bunt z każdym dniem większy.I masz rację Maciejko,że zbyt wiele od siebie wymagam.Są dni kiedy nienawidzę najprostszych czynności.Od dziecka wymagano ode mnie bardzo wiele i ja to spełniałam,potem przeniosłam to na dorosłe życie przekonana,że tak ma być.Perfekcjonistką nie jestem ani pedantką,za to przekleństwem jest dla mnie zbyt duże poczucie odpowiedzialności i obowiązkowość.Mało tego - ja tego nauczyłam swoja rodzinę i nie umiem powiedzieć "nie" wtedy kiedy powinnam.Stało się regułą niemal,że ja zawsze wszystkiego dopilnuję.Zaczęłam psychoterapię nad swoja asertywnością ale nie skończyłam bo pani sie rozchorowała.Pewne rzeczy przyswoiłam i stosuję ale ciężko mi idzie.Ciężko jest przeforsować nowe podejście do życia.Samej też ciężko mi jest narzucić sobie jakiś nowy rytm dnia,tygodnia tak by z siebie byc zadowoloną.
Dziś wyszłam wreszcie na spacer,pochodziłam po sklepach,byłam w parku i było warto.Będę nad tym pracować.Dziękuję za tak wiele mądrych przemyśleń Maciejko i za to,że poświęcasz mi tyle czasu ale bardzo jest mi to potrzebne,takie spojrzenie z boku.Dziękuję Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 00:58 Musze, powinnam, itp. Ja to dawno wywalilam ze slownitwa. Czasem uzywam ale nie to juz mocy przymusu. Zamiast tego wole, decyduje sie na, chcę to zrobic, oooo zapomnialam jakie jeszcze slowa. Jak dorwiesz ksiazke . Zrozumiesz uczucia -Pokonasz problemy to wiecej tego znajdziesz. O depresji tez tam jest.
Poki co mam duzo wolnego czasu i nie mam co robic, bo w pracy wyszlo , ze mam po prostu wolne , mialam jechac do rodzicow ale co wyjde na miasto to upoluję ....wirusa i boje sie jechac w inne powietrze i siedze sobie w mieszkaniu
Jakos w tym roku z odpornoscia na bakier u mnie. Teraz spokojnie, trzy dni i pokonany wirusik. Suma sumarum po prostu uwazam na siebie. Trzymaj sie a rodzinka powoli przyzwyczai sie, ze mama to nie robot , maz tez moze pomoc starczy podniesc bunt. Dobra czasem starczy powiedziec, jestem zmeczona, pomoz mi, zrobie to jutro. Potrzebuje tego i tamtego.
Jest taka ksiazka o asstywnosci: Łagodnie, stanowczo , bez lęku- Majki Krol - Fijewskiej i jeszcze zagranicznych autorow: Asertywnosc , jak siegac po co chcesz nie raniac innych czy jakos tak. Rano poszukam w necie i napisze czy taki napewno tytul.Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 01:12 A ta nadodpowiedzialnosc nie wiem czy tez dostrzegasz nadkontrolę to po prostu współuzaleznienie. Rano wkleje cos na ten temat z komputera.Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 03:32 Obudziłam się , weszłam na forum i po spaniu. Wyłaczę telefon dziś na noc to będzie za dużo roboty żeby właczyc i pójde spać.
Dobra tytuł ksiazki; Asertywność
Sięgaj po to, czego chcesz, nie raniąc innych
Alberti Robert, Emmons Michael
drugi tytul i autor dobrze podany.
Współuzależnienie moi Kochani nie odnosi się tylko do rodzin osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, leków, przemocy czy czegokolwiek innego. Nie odnosi się jedynie do rodzin patologicznych czy z tak zwanymi problemami. Współuzależnionym jest każdy, kto próbuje kontrolować życie drugiego człowieka. Każdy, kto nadmiernie się interesuje, martwi, narzuca własne decyzje i rozwiązania, krytykuje. Współuzależnionym jest również ten, kto przyjmuje rolę ofiary, zaniża własną wartość, skazuje się na cierpienie, poniżenie, zgadza się na bycie kontrolowanym i ograniczanym. Współuzależnionym jest każdy, kto odbiera sobie bądź innym wolność.
cały tekst wziełam ze strony jesli masz fejsa; https://www.facebook.com/...5701?__tn__=K-RMaciejka - Pią 03 Sty, 2020 03:46 Napisałas , ze masz wnuki. Super od nich możesz uczyc się zabawy, luzu, smiechu, prawdziwości.
Ja też mam wnuki tylko moje daleko za wodą. jak był wnusio w kraju i był niemowlakiem jeszcze to w wolnym czasie wpadałam do córki ku jej radości bo babcia zajmie się maluchem a mama sobie odpocznie. Do rzeczy z tym maluchem bawiłam się do zmęczenia siebie bo maluch to energii miał i pocieszny bardzo był. Siedze sobie i gadam o czymś i nagle bum ksiażeczka na kolana. Maluch przyszedł na czterech nogach i z ksiażeczką do babci, jak nie chce się bawic klockami to niech mu poczyta, pooglada obrazki chociaż.
Ja tez miałam problem z zabawą i wstydzilam sie bawić sama a wnuki to świetna okazja żeby nad tym popracować. Potem nawet bez wstydu juz chodziłam w markecie na dział z zabawkami i ogladałam, sprawdzałam czy misiek odpowiednio miękki w dotyku itp itd.
O jeszcze jest mocna ksiazka o glebokiej nad soba , nad tym myśleniem ; Toksyczny wstyd, to sie nazywa.
Polecam też ; 5 zasad zdrowego myślenia. Poszukaj w necie.
Pracowałam nad tym jeszcze tak;
Brałam na tapete jakies zachowanie i stawiałam pytania;
jakie mam zyski zeby tak postępowac a jakie straty, czy dalej chcę tak postępować?
Sposobów jest dużo żeby to zmienić.
Nie wiem czy umiesz dochodzić do szkodliwych myśli, przekonań i potem stopować i zamieniac na pozytywne , budujące.
Ale wykonałam dużo pracy żeby dzis być uśmiechniętą, asertywną, wyluzowana osobą dziś. Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 05:59 Ja to wiem co to umiar , nie Jal? Jak sie rozpedze to z 250 osiagam dobra zartowalam. Cos w rodzaju szwedzkiego stołu tu zaserwowałam a Prima i kto ma jeszxze chęć weźmie to mu/ jej bedzie odpowiadac....jal - Pią 03 Sty, 2020 07:11
Maciejka napisał/a:
Ja to wiem co to umiar , nie Jal? Jak sie rozpedze to z 250 osiagam dobra zartowalam. Cos w rodzaju szwedzkiego stołu tu zaserwowałam a Prima i kto ma jeszxze chęć weźmie to mu/ jej bedzie odpowiadac....
Mam umiar w swoim nieumiarkowaniu... a może tylko mi się zdaje ?
ps. Maciejka, fachowo zajęłaś się koleżanką powyżej...Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 07:27 Dzięki za uznanie. Jal wiesz ,ze ta zaczepka to byl żart ze mnie samej.
Jak takie zawalenie sposobami, uwaznosc i wychwytywanie negatywnego myślenia i niszczacych postaw to fachowosc to ja bym zwiewala od takiego domorosłego terapeuty gdzie pieprz rośnie Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 07:50 Prima teraz pisze powaznie.
Weź z tej paplaniny co pasuje Tobie a jak nie umiesz sama dojsc do negatywnych mysli np. Jestem niewazna, za malo sie staram, musze to czy tamto i np. Mezem trzeba sie opiekowac, Faceci sa slabi, Sama zrobie to najlepiej itp to poszukaj terapeuty co pomoze Ci to zmienic. To trudna praca ale warta zachodu.
A mna sie nie przejmuj, kolezanka poprosila to czemu mam sie nie podzielic tym co wiem i jak to zrobilam ze swoim podworkiem, do tego jeszcze mam czasu poki co duzo.
Szefowa mi powiedziala, ze brak wiadomosci oznacza dobre wiadomosci i mam siedziec na d...i nie wymyślać, a jak mi sie nudzi to moge pozwiedzac sklepy. Tylko co z tymi wirusami Prima - Pią 03 Sty, 2020 14:38 Maciejko - jesteś Wielka.Lektura niezwykle wartościowa,wspaniale mi to przygotowałaś i az czuję się zażenowana taką życzliwą reakcją na moje problemy bo nie mam jak się zrewanzować.Wydawało mi się,że czytam dużo potrzebnych publikacji ale jak widać osoba patrząca/czytająca/ wyciąga inne wnioski a co za tym idzie podsuwa inne "podpowiedzi".Bardzo raz jeszcze dziękuję.Poświęciłaś mi bardzo dużo czasu - naprawdę jestem tym wzruszona.Gorąco Cię pozdrawiam
P.S.Działam - jade zaraz z koleżanką do galerii tylko po to,zeby pogapic sie na ciuchy,poprzymierzać, bo nic nie mamy zamiaru kupować a na koniec wypic dobra kawę Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 16:19 Brawo Ty.
Ja tam tylko zabilam czas zeby sxybciej zlecial.
Sama to wszystko przerobilam i zajelo mi to lata pracy nad soba i powiem Ci ze czasem jak cis wymysle to nie wiem czy siebie zalowac czy lac ile wlezie. Wiedze mam, temat przerobilam, znam siebie dosc dobrze a xzasem tak potrafie sobie orzyealic , ze az ciezko sie pozbierac.
Tak swoja droga to byla okazja przyjrzec sie sobie, gdzie bylam, co zrobilam, gdzie jesten i ile mam w sobie samozaparcia, zaangazowania, wytrwalosci, pokory i cierpliwosci do siebie. Sila we wrazliwosci tkwi i w ....lęku przed bólem. Mam slaba tolerancje na bol i chce na wczoraj zeby nie bolalo. Czasem trzeba pocierpiec i bywa , ze ...dalej boli ale nie tak mocno Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 16:47 Do tego samozachwytu zapomnialam dodac , ze jeszcze mam w sobie duzo otwartosci na nowe, nieznane i jak juz obczaje problem , obejrze go z kazdej strony to na rozne sposoby go rozwiazuje az zaczne z tego sie smiac zamiast placzu, stekania i uAlania się.
W sumie to po co byc zlej mysli jak mozba byc dobrej.Maciejka - Pią 03 Sty, 2020 19:01
Prima napisał/a:
Maciejko - jesteś Wielka.Lektura niezwykle wartościowa,wspaniale mi to przygotowałaś i az czuję się zażenowana taką życzliwą reakcją na moje problemy bo nie mam jak się zrewanzować.Wydawało mi się,że czytam dużo potrzebnych publikacji ale jak widać osoba patrząca/czytająca/ wyciąga inne wnioski a co za tym idzie podsuwa inne "podpowiedzi".Bardzo raz jeszcze dziękuję.Poświęciłaś mi bardzo dużo czasu - naprawdę jestem tym wzruszona.Gorąco Cię pozdrawiam
Ja skonczylam terapie wspoluzaleznieniaTy inna, pracowalam na indywidualnej nad tym negatywnym mysleniem i nawet pamietam jak na programie osobistej terapii napisalam: postawa- kopnij mnie. Terapeutka sie usmiechnela znaczaco. Potem jeszcze byly po terapii warsztaty dla wspoluzaleznionych z asertywnosci, o lęku tam bylo, zlosci i tym racjonalnym mysleniu a resztę sposobow to sama odkrylam. Mielismy dwie listy ksiazek na temat wspoluzaleznienia i dda. Ja to wszystko przez te lata przepracowalam. Teraz starczylo sobie po prostu przypomniec. Nie potrzeba sie odwdzięczac , sama chcialam to napisac to napisalam. Boje troche alkoholikowi podpowiadac bo oni maja inaczej w sensie tych nawrotow, glodow i terapeuci ostrzegali przed dawaniem im dobrych rad bo moga nawet zapic. Troche takie wbijanie w poczucie winy.
Ty bylas otwarta na to co napiszę i chcialas to przeczytac. Nie czulam sie atakowana, nie bylo ironii, sarkazmu tylko mialas swoje zdanie.
Z boku patrzac jest dystans do tego.
Sama mialam problem z samooceba to i wychwytuje u innych.
Slucham co do siebie mowię i wybieram to co mi sluzy.
Mialam szanse przyjrzec sie tez sobie patrzac na Ciebie.
Jak widac malo to bylo bezinteresowne. Pomoglam sobie.
Nie czulam się glupsza czytajac Twoje zwrotki. Tu byl szacunek. Takie kpiny, ironia, sarkazm poduja czasem, ze czulam sie glupsza, teraz wiem , ze to swiadczy o osobie, ktora w taki sposob sie komunikuje.
Ja nawet nie wiedzialam co to za piorun te cale uczucia, potrzeby, pragnienia, itp. Tego wszystkiego jak dzieciak powoli sie nauczylam.
Tak swoja drogą.
Skoro jest tak dobrze, cud miod i orzeszki to dlaczego czujesz sie tak niekonfotowo i źle..
W wypowiedziach byla i jest odpowiedź. Dowalasz sobie i nie pozwalasz na wiele rzeczy. Tylko po co. W umię czego...Klarysa - Sob 04 Sty, 2020 11:32
Jras4 napisał/a:
musicie napisac program na trzezwienie dla siebie ..a nie czekac ze zrobi to za was ktos inny
Samolecznie? Samouzdrawianie z alkoholizmu? Przy bezsilności? Dobre! Prima - Pon 06 Sty, 2020 10:31
Klarysa napisał/a:
Samolecznie? Samouzdrawianie z alkoholizmu? Przy bezsilności? Dobre!
Czy mogłabyś Klaryso trochę szerzej,jaśniej? Bo nie wiem czy kpisz....czy..."o drogę pytasz?"Prima - Pon 06 Sty, 2020 11:12
Maciejka napisał/a:
Tak swoja drogą.
Skoro jest tak dobrze, cud miod i orzeszki to dlaczego czujesz sie tak niekonfotowo i źle..
Słuszne pytanie Maciejko.I jak piszesz "dowalasz sobie" też masz rację.Jakaś blokada mi się włączyła i nie potrafię upomnieć się o siebie wiedząc,że tylko tak moi bliscy zauważą mnie i to,że jest mi źle,że czegoś od Nich oczekuję.Ale też muszę wykrzesać w sobie więcej obiektywizmu i "wyłuskać" własne błędy.Ja nie jestem ideałem,wiem,że nadal potrafię sobie coś wkręcić i dręczyć się tym dopóki samo nie odpuści.Z jednej strony jestem osobą o spokojnym,łagodnym usposobieniu z drugiej zaś jakieś demony we mnie wstępują i jestem zagniewana na cały świat,pełna żalu i oczekiwań.Nic jednak samo sie nie dzieje.Moje stany wynikaja z konkretnych powodów - asertywność coraz bardziej "leży odłogiem",bardzo mała aktywność fizyczna gdy tylko zaczyna byc zimno.Zamykam się w czterech ścianach i na dłuższą metę przygnębia mnie to.Po domu chodzi mój m.,który zaczyna być wymagający niczym małe dziecko.Owszem,jest chory ale nie umysłowo więc po prostu mnie wykorzystuje z premedytacją.Ja dla świętego spokoju ustępuję a potem buduję w sobie bunt i żal.Takie to zwyczajne niby i dzieje sie w wielu domach.Mam tego świadomość i...nic z tym nie robię.I zbieram sobie takie codzienne "perełki".Mój stan ducha jest przez to coraz bardziej beznadziejny,z trudem wychodzę na spacer bo nie chce mi się spotkać ludzi i z nimi rozmawiać.Jest byle jak,sama sobie to funduję i w dodatku jestem tego cholernie świadoma.
Pewnie dobrze,że urlop się kończy i wrócę do ludzi.Ponieważ jednak mój stan nie podoba mi się,pojadę do mojej doktor i poproszę o psychoterapię.Nie mogę dopuścić do anhedonii a widzę,że do niej już tylko krok.
Z trudem ogarnę się i wyjdę...popatrzę na widowisko z okazji Święta Trzech Króli.Cóż,spotkam też znajomych ale tak trzeba bo kolejny dzień w domu mnie dobije.Miłego dnia Maciejka - Pon 06 Sty, 2020 11:25 Jejku ale cieżki stan duszy.
Ja tez chce juz pracowac ale nie pracuje. Nie mialam pomyslu co zrobic z czasem ale juz wynalalam sobie zajecie.
Ciesze sie, ze masz problem na wierzchu, masz plan. Pierwszy krok zrobiony.
Cieszy mnie, ze piszesz tu, wywalasz z siebie, masz na tzw. talerzu. Widac to , nie ma zamiatania pod dywan.
Nie wiem co Ci napisac. Trzymam kciuki zebys wyszla z tej beznadziei, zeby nie napisac pułapki.
Wszystko mija nawet najdluzsza zmija.
Zawsze tak nie bedzie. - to tekst do znalezienia w necie. Daje niezlego kopa.
Po burzy zawsze świeci slonce.
Pisz do nas. Maciejka - Pon 06 Sty, 2020 11:40 Ja z tą manipulacja na biednego, chorego tez mam jeszcze problem. Moze z osoba tylko wlasnie asertywnym podejsciem, tu nie wystarczy , ze ja widze, tylko o kontakt z wlasnymi potrzebami, o te wykorzystywanie przez innych i mowienie spokojnie, konsekwentnie , stanowczo , ze tego nie zrobię.
Tez mam na talerzu i podchodze do problemu jak do jerza.
Tez raczej jestem spokojna i łagodna dopoki nie jestem przemeczona, jak mam za malo czasu to pilnyje sie i to dosc rygorystycznie.
Te maski czasem nie sa takie do kitu ale trzeba madrze z nich korzystac.Prima - Pon 06 Sty, 2020 12:47
Cytat:
Te maski czasem nie sa takie do kitu ale trzeba madrze z nich korzystac.
No właśnie,maski.Jak by nie patrzył potrzebne są i nie ma co sobie z tego powodu robić wyrzutów.Potrzebne w pracy,w sklepie,na klatce schodowej mówiąc "dzień dobry" do wścibskiej sąsiadki....Te akurat łatwiejsze są w użyciu.Gorzej gdy w środku piekło lub pustka,beznadzieja czy samotność.Maski na te stany nie dość,że są z "górnej półki"to w dodatku uwierają...Im częściej się je zakłada tym więcej kosztują i bardziej uciskają.Ameryki oczywiście nie odkryłam i nie jestem odosobnionym przypadkiem życia w różnych maskach.Wazne by znaleźć jak najwięcej chwil do odkrycia swojego prawdziwego oblicza.I jest tych chwil niemało.Jako babcia ładuję akumulatory ilekroć mam u siebie dzieciaki ,przy własnych dzieciach nie muszę nikogo udawać i to także działa bardzo pozytywnie na moja psychikę.Gdy jestesmy "w kupie" to i mój m.zdrowieje....To tyle o maskach.Pozdrawiam staaw - Pon 06 Sty, 2020 13:09
Prima napisał/a:
Cytat:
Te maski czasem nie sa takie do kitu ale trzeba madrze z nich korzystac.
No właśnie,maski.Jak by nie patrzył potrzebne są i nie ma co sobie z tego powodu robić wyrzutów.Potrzebne w pracy,w sklepie,na klatce schodowej mówiąc "dzień dobry" do wścibskiej sąsiadki....Te akurat łatwiejsze są w użyciu.
No nie wiem...
Mi żadne maski nie są potrzebne.
Jak coś jest obrzydliwe i śmierdzi mówię o tym najkulturalniej jak umiem a sprawą adresata jest co z tym zrobi.
O dziwo dużo zdrowiej się wokół mnie zrobiło.
Przyjaciele wiedzą że można na mnie polegać a wrogowie (ci mądrzejsi) trzymają się z daleka...
Plus z tego jest taki że nie ma rzeczy do której wstydziłbym się przyznać, żadne plotki nie naruszają mojej godności a wrodzona duma każe ścigać oszczercę do siódmego pokolenia
Chyba że przeprosi, wtedy łatwo wybaczam Prima - Pon 06 Sty, 2020 13:51
staaw napisał/a:
Mi żadne maski nie są potrzebne.
Dlaszej części cytować nie będę bo pisząc o sobie w ten sposób niejako podsumowałeś mnie...A w życiu wcale nie jest tak,że zawsze da się pokazać swoje emocje,uczucia.Już w momencie kiedy sobie nakazujesz spokój by nie wybuchnąć bo tak nakazywałaby logika,zmieniasz swoje oblicze.Myślę,że nie do końca się porozumieliśmy co do kwestii masek.
Na pewno lżej jest temu kto "bez znieczulenia" okazuje swoje oblicze,emocje i myśli.Tak jest z pewnością wygodniej - to bardziej pasujące określenie.Nie wiem czy zostałam zrozumiana.Pozdrawiam
P.S.Mam w domu chodzący przykład zycia bez ubierania masek.Nie jest lekko....staaw - Pon 06 Sty, 2020 13:59
Prima napisał/a:
staaw napisał/a:
Mi żadne maski nie są potrzebne.
Dlaszej części cytować nie będę bo pisząc o sobie w ten sposób niejako podsumowałeś mnie...
Absolutnie nie miałem takiego zamiaru ani możliwości, przecież Ciebie nie znam
Napisałem jedynie co sam czynię by uniknąć zaplątania się w maski...
Prima napisał/a:
A w życiu wcale nie jest tak,że zawsze da się pokazać swoje emocje,uczucia.Już w momencie kiedy sobie nakazujesz spokój by nie wybuchnąć bo tak nakazywałaby logika,zmieniasz swoje oblicze.Myślę,że nie do końca się porozumieliśmy co do kwestii masek.
Stwarzając kobietę Bóg popełnił błąd komplikując pierwotną wersję.
Z pewnością Ciebie nie zrozumiem, ale może coś weźmiesz z moich doświadczeń
Prima napisał/a:
Na pewno lżej jest temu kto "bez znieczulenia" okazuje swoje oblicze,emocje i myśli.Tak jest z pewnością wygodniej - to bardziej pasujące określenie.
Nie wiem czy jest lżej czy wygodniej.
Wiem że jest to życie bez największego strachu z jakim żyłem pijaną część życia: strachu że coś się wyda...Klara - Pon 06 Sty, 2020 14:09
Prima napisał/a:
Mam w domu chodzący przykład zycia bez ubierania masek.Nie jest lekko....
Dobrze jest poniższy skecz potraktować z uwagą
staaw - Pon 06 Sty, 2020 14:14 Uwielbiam ten skecz.
U mnie uczucia, poczucie obowiązku i działanie leżą w oddzielnych pudełkach i w jednym momencie otwieram tylko jedno
Tylko na chwileczkę, by wrócić do pudełka nicości... Maciejka - Pon 06 Sty, 2020 14:17 Prima ja moze nie wyraziłam się jasno.
Chodzilo mi o sposob komunikacji.
Jesli powiem do kogos , ze on smierdzi np. Jak kolega to napisal to od sposobu w jaki to powiem ta osoba albo sie obrazi albo sie zawstydzi.
Faceci sa prosciejsi w " obsludze" i jakos tak moze latwiej im przychodza rozne rzeczy.
Kobiety nie wszystkie raczej sa delikatne w komunikacji.
Jechalam latem pociagiem kiedys i ja mam problem z potliewoscia. Bylo cieplo to twarz mokra byla od potu.
Do przedzialu weszla para, popatrzyla i mowi facet: otworz okno bo tu nieswiezy zapach. Nic nie powiedzialam, ze skory nie wyskocze.
Jedziemy dalej a dziewczyna nagle mowi do chlopaka: kiedy Ty ostatnio wlosy myles, jak zajedziemy do domu to ja napuszcze wody w wanne i Cie porzadnie umuję.
Mine chlopaka mozna sobie wyobrazic. Ledwo sie powstrzymalam zeby nie eybuchnac smiechem.Prima - Pon 06 Sty, 2020 14:17
staaw napisał/a:
Wiem że jest to życie bez największego strachu z jakim żyłem pijaną część życia: strachu że coś się wyda...
I ja ten strach mam już za sobą .Nie mam jednak w tej chwili potrzeby pisać o chorobie,która i mnie dotknęła.Mam potrzebę rozmowy,tej wirtualnej również, bo przez 7 trzeźwych lat dzieje się wokół mnie ŻYCIE i jak poczytasz mój wątek zrozumiesz,że niekoniecznie dotyczy to choroby alkoholowej.Mimo wszystko nie chcę by nasza rozmowa zamieniła się w jakiś bezsensowny spór.Ufam,że Twoim zamierzeniem było przekazanie mi wartości,którymi Ty się kierujesz w trzeźwym życiu.Z Twoich doświadczeń może kiedyś skorzystam.....Nie zaprzeczam.Maciejka - Pon 06 Sty, 2020 14:53 A ty odebralas wpis kolegi jako zaczepkę?
Ja nie. Po prostu chlopak podzielil sie jak sobie sam z tym radzi.
Dosc dlugo denerwowaly mnie wypowiedzi akurat Stasia. Teraz jak rozwiazalam problem w reakcji na cos tam córki to sie z tego śmieję. Widze podobny czasem sposob odbioru rzeczywistosci, podobny sposob wypowiedzi i podobne te poczucie sprawiedliwosci. Tylko kuźwa kazdy ma troche inne pocxucie sprawiedliwosci, wartosci jakimi sie kieruje, sposob w jaki odbiera świat i siebie itp i itd.
Napisalas, ze ucieka z Ciebie energia w domu z mężem.
Ta manipulacja i beton jakim jest otoczona powiedzmy taka osoba jest po prostu uciazliwa. Ona tylko bierze i bierze i ciagle jej malo i jeszcze to tlumaczenie, bo jestem chora, nie poradze sobie, zgine marnie.
Tak naprawde to wcale nie zginie tylko przyzwyczaila sie do zwyklego wygodnictwa.
Mozna sprobowac np. Powiedziec , ze jestem zajeta czy mozesz zrobic to sam, albo zrob sobie sam. Podejrzewam, ze pewnie jeszcze jeczy i narzeka. Mnie to wyprowadza z rownowagi.
Ja pewnie mam do rozplatania supel z d. rodzinnego. Ojciec tylko byl biedny i jeczal a ty skacz kolo niego. Nie wiem czy nie nastepuje tu przeniesienie na inna osobe.
Inaczej podchodze do tematu jak wiem , ze osoba jest naprawde chora. Wtedy nic tam mnie nie rusza.
Czyli wychodzi , ze mam radar ustawiony na udawanie , na krecenie sie niepotrzebne wokol delikwenta kosztem mnie samej.Prima - Wto 07 Sty, 2020 10:56 Jest faktycznie chory ale zaleczony.Doskonale sobie z wszystkim radzi gdy jestem poza domem.Owszem, jest troche zakręcony i zapomina np.wziąć leków lub coś tam innego ale do tego juz przywykłam.Każdy jest "jakiś",ja też jestem "jakaś".Martwi mnie i jednocześnie coraz bardziej przeszkadza to,że zaczął idealizować swoją przeszłość jednocześnie mnie spychając jakby w dół...Nie wiem co to za zjawisko...starość? I powiem,ze wcale mi sie to nie podoba bo mam wrażenie,że się rozwija.STOP Nie jest to forum zawiedzionych mężatek.. I to starych...w dodatku.Prawdą może być to,że jestem rozdrażniona przez co wszystko odczuwam zbyt intensywnie.Zawsze miałam z tym problem.
Wracam do pracy i powróci dawny rytm dnia bo nie będę cały dzień "pod ręką".Tymczasem wyszło słonko i choć rozleniwiło mnie tyle wolnego to wskakuję w buty i idę serotoninę oraz witaminę D3 z promieni UV załapać. Maciejka - Wto 07 Sty, 2020 11:34 Ja bywam rozdrazniona jak jestem zmeczona.
Na starosc ulegaja wzmocnieniu te negatywne cechy osobowosci. Jak ktos lubil narzekac za mlodu , negatywnie widziec swiat to na starosc bedzie jeszcze bardziej tak postepowac.
Miłego dnia.Prima - Wto 07 Sty, 2020 16:48 Ty to potrafisz pocieszyć... .Ad rem....Nie wolno dopuszczać do nadmiernego zmęczenia i to jest święta prawda.Tak też stanowi HALT. Od pewnego już czasu jakieś większe akcje typu mycie okien czy już naprawdę konieczne porządki, robię w etapach.Nie zostawiam też rozgrzebanej roboty.Nauczyłam się nie zaczynać czegoś jeśli wiem,że tego nie skończę.Nie było łatwo bo przeciez gdy byłam młodsza takiego czegoś nie robiłam.Bodaj do rana ale był błysk.
7 lat trzeźwienia to wiele zmian w moim życiu,podejście do spraw,dobór towarzystwa,udziału/lub nie w dyskusjach... Proces trwa i będzie trwał bo życie sie zmienia,rodzi nowe sytuacje,lat mi przybywa.Niejednokrotnie muszę odpuścić bo oto nagle chcę by wszystko było mo mojemu.Pokornie się wtedy samodyscyplinuję albo... w domu bardzo głośno co nie niekoniecznie znaczy twórczo.Dzieje się...Życie.
Alkohol zmącił mi porządek,zabrał na jakis czas ideały,zasady,odebrał zdrowy rozsądek ale to już było.Dziś jest nauką,przestrogą,"przekornym" przewodnikiem po trzeźwym życiu.Piłam,dzis nie piję i jutro też się nie napiję.Mam prawo ponarzekać,pouzalać się,mam prawo do błędów ale trzeźwość to stan,który finalnie prowadzi mnie tam gdzie trzeba.Pozdrawiam
Maciejka - Wto 07 Sty, 2020 17:06 Ja potrafie pocieszyc, bywalo , ze spierac sie i udowadniac swoje racje do u.....pierdliwego, przywalic kopa jak potrzeba, jak czasem cos powiem to nie wiem czy sie smiac czy zalowac, itp. normalnie jak sobie zazyczysz to dostaniesz.
Kiedys tam jak mialam balagan z problemami dda to nawet z pozycji dziecka uwazalam, ze mialam bardziej przerąbane jak dzieci z domu alkoholowego bo tam wiadomo alkohol , pijany tata i jasno widac i krecaca sie mama wokol taty a u mnie w domu to czlowiek cierpial, zyl na bombie zegarowej i nie wiedzial dlaczego, czemu tak sie dzieje.
Teraz jak juz wydoroslalam to wiem, ze bolu , cierpuenia sie nie porownuje, ze wychowalam sie w domu dysfunkcyjnym i wyszlam na ludzi.
Wazna jest moja historia ale wazniejsze co z tym robie , jak to przekuję na cos dobrego. Bylam w piekle, przeszlam przez czyściec a teraz mam niebo co sie przeglada w oczach i duzo nieba wokol siebie. Prima - Śro 15 Sty, 2020 19:17 Zaniedbałam pisanie,czytanie forum ale bywa i tak.Zachorował mój syn i zajęło mi to całkowicie mój umysł,emocje i czas.Wszystko inne przestało być ważne.Jestem matką.Odwiedziny w szpitalu wymagały ode mnie opanowania ale jednocześnie moje dziecko musiało poczuć,ze mimo iż jest dorosłe i ma swoją rodzinę, nadal ma mnie.Poza tym życie musi toczyc sie nadal.Praca,dom, no w nieco okrojonej wersji, ale jednak.Ciężko było bodaj czajnik z wodą nastawić...Męża całkiem ścięło aż byłam zaskoczona.Ale już stan zdrowia syna jest zadowalający a ja pomału wracam do żywych.Po raz kolejny dziekowałam Bogu,ze jestem trzeźwa osobą.Jesteśmy potrzebni naszym dzieciom,bliskim...Warto i trzeba zdrowiećWiedźma - Śro 15 Sty, 2020 21:55
Prima napisał/a:
Zachorował mój syn
Coś poważnego?Prima - Czw 16 Sty, 2020 14:57 Tak,zawał serca.Oczywiście sprawa już opanowana,niemniej jednak za młody jest....Czasy jakie mamy sprzyjają chorobom - złe odżywianie,stres,stąd takie reakcje organizmu. jal - Czw 16 Sty, 2020 15:15
Prima napisał/a:
Tak,zawał serca.Oczywiście sprawa już opanowana,niemniej jednak za młody jest....Czasy jakie mamy sprzyjają chorobom - złe odżywianie,stres,stąd takie reakcje organizmu.
Życzę dużo zdrowia i opieki Pana.Wiedźma - Czw 16 Sty, 2020 16:48
Prima napisał/a:
zawał serca
Ojej... To ile on ma lat?
No chyba powinien radykalnie zmienić tryb życia, bo pewnie coś robi nie tak.
Dobrze, że sytuacja opanowana. Ale niech zadba o siebie...
Współczuję stresu, wiem co to znaczy choroba dziecka - nawet tego dorosłego
Zdrowia życzę synowi.esaneta - Czw 16 Sty, 2020 19:05 Również zdrowia synowi życzę.Maciejka - Czw 16 Sty, 2020 19:14 Synowi zdrowia a Wam wszystkich dużo sily. g64 - Czw 16 Sty, 2020 20:00 zdrowia dla synaKrzyś1965 - Czw 16 Sty, 2020 22:56 Dużo zdrowia dla synaPrima - Pią 17 Sty, 2020 16:09 Bardzo Wam dziękuję za dobre słowa.
Zapisał się na specjalny program dla osób po 1.zawale - trwa rok i jest tam wszystko włącznie z dietetykiem.Ot takie nowości sa,czasem sie utrafi/bezpłatne/.Pewnie jakis projekt unijny.Juz jest w domu a ja pomału sie uspokajam.Pozdrawiam Wiedźma - Pią 17 Sty, 2020 18:14
Prima napisał/a:
Zapisał się na specjalny program dla osób po 1.zawale - trwa rok i jest tam wszystko włącznie z dietetykiem.
Super! Zwłaszcza ten dietetyk - no bo niestety większość chorób zaczyna się na talerzu
Prawidłowe odżywianie, ruch i wypoczynek to podstawa. Będzie dobrze! Prima - Pon 20 Sty, 2020 19:16 Było samotnie i źle,potem było stresowo,w niepokoju i lęku.Nie odreagowałam jeszcze do końca.Dopadają mnie lęki.W piątek z trudem prowadziłam samochód jadąc do pracy.Sobota bez sił i chęci do działania,przeleżana,z książką,z której niewiele rozumiałam.Wczoraj przełamałam wewnętrzny opór i mimo niedzieli sprzątałam dom,rozebrałam choinkę,co nieco przestawiłam w pokoju,zrobiłam 3 prania i tak zeszło mi do wieczora.Zmęczyłam się ale zdrowo.Byłam sama w domu,żadnych dodatkowych prac typu obiad,rozmów na które nie miałam ochoty.To było mi potrzebne.Zeszło napięcie prawie całkowicie kiedy na koniec zaserwowałam sobie odstresowującą kąpiel lawendową .Dziś obudziłam się "normalna",po pracy poszłam do parku na spacer.Lekko mroźne powietrze było przyjemne i takie oczyszczające.Tylko te lęki jeszcze mnie dopadają.Może melisa? Może do apteki zejść i jakieś ziółka poprosić?Syn czuje się dobrze a ja mimo to jeszcze jestem o Niego niespokojna.Ale czy to w ogóle powinno być dziwne u matki? Reakcja jest prawidłowa. Chyba powinnam to przyjąć do wiadomości i znowu sobie poszukać jakiejś roboty bo jak widzę najlepiej na mnie działa
.Mam od pewnego czasu opór przed spotkaniami.Jest mi dobrze samej ale przychodzą takie momenty,że kogoś bym jednak chciała i...nie mam takiego... kogoś.Są dzieci,wnuki,koleżanki z pracy,inne koleżanki,ale nie mam przyjaciółki.To co wydawało mi sie przyjaźnią nie przetrwało próby czasu,zdarzeń...Przyszedł moment gdy podzieliły i oddaliły nas od siebie priorytety,zainteresowania...i co tu dużo mówić staus materialny,niestety.Oznacza to ni mniej ni wiecej,ze przyjaźnią to nie było.Teraz trochę ciężko komuś zaufac a chciałabym mieć z kim poplotkować,powymieniać poglądy,pójść na spacer.Podejmuję jakies działania w tym kierunku ale chyba nie za bardzo się przykładam,do takich doszłam wniosków.A może za dużo wymagam?Za duże mam oczekiwania?Dziś najbardziej depresyjny dzień roku...coś w tym jest.Niedługo noc,wcześniej jakiś film sobie znajdę dla odmiany i to będzie koniec dnia.Miałam potrzebe popisać własnie tak,nieco chaotycznie,o wszystkim i o niczym.Pozdrawiam i zycze optymistycznych doznań jal - Pon 20 Sty, 2020 20:43
Prima napisał/a:
.Mam od pewnego czasu opór przed spotkaniami.Jest mi dobrze samej ale przychodzą takie momenty,że kogoś bym jednak chciała i...nie mam takiego... kogoś.Są dzieci,wnuki,koleżanki z pracy,inne koleżanki,ale nie mam przyjaciółki.
Dobrze że choć tutaj masz odwagę pisać o tym... dla mnie przyjaźń to wartość z górnej półki - nie mam takiej osoby (poza żoną),gdyż stawiam tej relacji niesamowite wymagania,często takie których ja sam nie spełniam a chciałbym widzieć u innych.
potem było stresowo,w niepokoju i lęku.Nie odreagowałam jeszcze do końca.Dopadają mnie lęki.W piątek z trudem prowadziłam samochód jadąc do pracy.Sobota bez sił i chęci do działania,przeleżana,z książką,z której niewiele rozumiałam.Wczoraj przełamałam wewnętrzny opór i mimo niedzieli sprzątałam dom,rozebrałam choinkę,co nieco przestawiłam w pokoju,zrobiłam 3 prania i tak zeszło mi do wieczora.Zmęczyłam się ale zdrowo.Byłam sama w domu,żadnych dodatkowych prac typu obiad,rozmów na które nie miałam ochoty.To było mi potrzebne.Zeszło napięcie prawie całkowicie kiedy na koniec zaserwowałam sobie odstresowującą kąpiel lawendową .Dziś obudziłam się "normalna",po pracy poszłam do parku na spacer.Lekko mroźne powietrze było przyjemne i takie oczyszczające.Tylko te lęki jeszcze mnie dopadają.Może melisa? Może do apteki zejść i jakieś ziółka poprosić?Syn czuje się dobrze a ja mimo to jeszcze jestem o Niego niespokojna.Ale czy to w ogóle powinno być dziwne u matki? Reakcja jest prawidłowa. Chyba powinnam to przyjąć do wiadomości i znowu sobie poszukać jakiejś roboty bo jak widzę najlepiej na mnie działa
Przeżyłaś szok i duzy wstrzas. Choroba syna spadła nagle jak grom z jasnego nieba. Dziecko było w kiepskim stanie. Wyszło z tego. Poradziłaś sobie z sytuacją chociaż nie było łatwo.
Wydaje mi sie , że w trudnych sytuacjach zachowujesz zimną krew a potem emocje odchodzą, ja tez tak mam. Bywa, ze napiecie ze mnei opada nawet kilka dni. Jestem typem osoby w której musi się ułożyc to i owo, nie mam tak , ze od razu, zapaliłam sie i zgasłam. To jest we mnie a opada troche dłużej. Moje dziecko tez otarło sie o śmierć, przepłakałam 3 dni w szpitalu potem lęk dopadałał mnie jeszcze długo nie tylko lek ale i poczucie winy, bezradnosc, bezsilnośśc, złosć, zagubienie, dezorientacja, bładzenie we mgle i ten lęk , ze sytuacja moze się powtórzyc , jak ja będę z tym żyła. Tu trochę inna sytuacja, nagła choroba syna, lęk o zycie , co dalej, i świadomosc ,która wdarła się dosc brutalnie , ze dziecko też moze nagle zachorować i może być żle. Swiadomosc, ze życie ludzkie jest kruche, trzeba dbac o życie, o zdrowie o siebie w każdym wieku.
Tak to normalne , ze sie boisz, ze pojawia się lęk. Masz kontakt z tym, wiesz co robic i czujesz się z tym samotna.
Mamy nie ma, dzieci sa ale to inny temat, wnuki jeszcze inny temat. Nie masz nikogo z kim mogłabys o tym pogadać.
Prima napisał/a:
.Jest mi dobrze samej ale przychodzą takie momenty,że kogoś bym jednak chciała i...nie mam takiego... kogoś.Są dzieci,wnuki,koleżanki z pracy,inne koleżanki,ale nie mam przyjaciółki.To co wydawało mi sie przyjaźnią nie przetrwało próby czasu,zdarzeń...Przyszedł moment gdy podzieliły i oddaliły nas od siebie priorytety,zainteresowania...i co tu dużo mówić staus materialny,niestety.Oznacza to ni mniej ni wiecej,ze przyjaźnią to nie było.Teraz trochę ciężko komuś zaufac a chciałabym mieć z kim poplotkować,powymieniać poglądy,pójść na spacer.Podejmuję jakies działania w tym kierunku ale chyba nie za bardzo się przykładam,do takich doszłam wniosków.A może za dużo wymagam?Za duże mam oczekiwania
Mi też jest dobrze samej i też mam takie momenty, ze brakuje mi kogoś z kim bym mogla pogadać , pomilczeć , pobyc. Kiedys miałam takiego kogoś ale to nie była przyjażń, raczej koleżaństwo, zawiodłam się , zraziłam. potem przyszła praca dosc specyficzna gdzie takie kontakty sa mało możliwe. Znalazłam przyjaciela w samej sobie. Wędruje po swojej duszy, po emocjach jak po duzym domu z wieloma drzwiami i otwieram te , których potrzebuję , wnętrze nigdy nie jest puste, biore co chce , kiedy chcę, kiedy potrzebuję , czasem wstawiam coś nowego, sprzątam pomieszczenia, pogadam sobie z dorosłym, rodzicem , dzieckiem, mamą.
Prima napisał/a:
Miałam potrzebe popisać własnie tak,nieco chaotycznie,o wszystkim i o niczym.
Miło mi , ze udało mi sie Ciebie zachęcić żebyś jednak miałą tu swój kacik i właśnie tak popisała, keidy jest żle, dobrze, nijak. Cieszę sie, ze nie skończyło się na jednym problemie, że piszesz.
Ja też mam taką potrzebę zeby czasem popisac, poptrzec na to z boku, tez wiem ale jak napiszę to te myśli, wiedza, sa na talerzu. Lepiej widac, łątwiej sie pozbierać, coś dostrzec...
Dzis Dzień Babci to wszystkiego najlepszego babciu, dbaj o siebie, badz dla siebie dobra, wyrozumiała, pozwól sobie na nic nie robienie, na nic mi się nie chce, na jest mi do kitu i jest mi cudnie, postaraj sie o równowagę.
Może z czasem pojawi ta pani, która bedzie ta przyjacólką, otworzysz się na nowe, na zaufanie komus , sobie samej i tego Ci zycze w Dniu Babci jako babcia. Maciejka - Wto 21 Sty, 2020 08:41 Prima a Krajewskiego lubisz słuchać? A to znasz?
Nie jesteś sama, uwierz w siebie , uwierz w ludzi , uwierz w nas, nie jestes sama sa gdzies okna, ktore płoną caly czas.
To Osiecka i Krajewski i piosenka. Nie jestes sama.Maciejka - Śro 22 Sty, 2020 12:52 A to znasz?
Nie jest źle, nie jest źle,
Jeszcze nie, jeszcze nie dziś, nie o tej porze.
Nie jest źle, nie jest źle,
nie aż tak, żeby już być nie mogło gorzej.
Jeszcze jak było mi źle to lubiłam sluchac tego;
Gdy los daje znak - nie sprawiaj mu zawodu
W lot swą szansę łap - przedzieraj się do przodu
Uwierz w siebie, po prostu i zwyczajnie
Uwierz w siebie, a los się resztą zajmie
On podsunie Ci z lamusa wygrzebany
Jakiś zręczny trik, na krótko zapomniany
Świat to kupi, nie raz się tak zdarzyło
Świat to kupi, już kiedyś wszystko było
Mam nową zabawke i pierwsza proba wykonana;
Komputer mi się psuł i nie zdazyłam powiedzieć i prosto do domu dostawa z uczeniem mamuśki włacznie. Młodzież zna sie na tych zabawkach Prima - Śro 22 Sty, 2020 14:55 Dziękuję Maciejko - bardzo o mnie dbasz,to bardzo miłe.W ogóle jestem pozytywnie zaskoczona tym forum.Wracajac do Krajewskiego...bardzo chętnie słucham tego rodzaju muzyki,szczególnie,że przy Niej wzrastałam.Lubię dobre teksty,Osiecka jest ponadczasowa; lubię też czytać sentencje,oczywiście mnóstwo też czytam książek.To dużo daje.
Gdzieś tam na horyzoncie pojawiła się koleżanka ze szkolnych lat;jestesmy umówione.Zamieszkała niedawno w mojej miejscowości.Będę nad tym pracować by nie czuć sie samotną.Pozdrawiam gorąco Maciejka - Śro 22 Sty, 2020 15:21 Pierwszy krok za Tobą i samo idzie. Troche Cie zycie poturbowalo, przestraszylo ale bo burzy swieci slonce.
Milo mi czytac mile slowa. Nudze sie zwyczajnie Prima. To szukam zajęcia sobie.
Wczoraj za mna chodzilo Kukiza:
Jest taki dzien i kazdy tak ma
ze czasem jest źle , ze jakos nie tak.
A potem jest noc i znowu jest dzien
I uwierz mi, ze uśmiechniesz znow się.
Z glowy napisalam...
Na serio super , ze ktos sie pojawil.
Nie zapelnisz jednak nikim i niczym dziury , ktora jest w środku.
Ja sie nudze ale samotna czuje sie chwilami na ktrotko taka mała chandra mnie dopada.
Ostatnio czuje sie bezpiecznie od srodka i szczesliwa zwyczajnie.
Mogla by ta praca w koncu sie zaczac bo wariacje w glowie siedzą. pterodaktyll - Śro 22 Sty, 2020 15:24
Maciejka napisał/a:
wariacje w glowie siedzą.
Nie lekceważ pokusy, bo na drugi raz nie przyjdzie powiada............Dobra Księga Maciejka - Śro 22 Sty, 2020 15:42 Ty , Ty, Ty tez tak pomyslalam, jak pracowalam kilkabascie miesiecy to nie moglam sie doczekac qolnego i odpoczynku jak teraz mam wolne to mi sie nudzi.
Prima, taka mysl jeszcze takie moje madrisci.
Nie sztuka siedziec w czarnej d...i jęczec ale sztuka wystawuc nos do slonca i cos z tym zrobic, poszukac wyjscia.
Powodzenia z kolezanka.Prima - Sob 25 Sty, 2020 11:53 Sobota,weekend - nie zawsze je lubię.Dzieci,wnuki w swoich domach;chcą się sobą nacieszyć po tygodniu okrojonego dla siebie czasu.I niby jest dobrze bo w tygodniu oprócz pracy pomagam przy wnukach i w weekend powinnam wypoczywać.Okazuje się,że nie zawsze potrafię i bywa,że w poniedziałek jestem zmęczona.
Dziś miałam fatalne przebudzenie.Jakieś dziwne przemęczenie,rozdrażnienie i lęki,które co pewien czas się u mnie pojawiają jakby bez przyczyny.Piszę "jakby" bo gromadzony stres,nie zawsze "rozbrojony" jak należy, znajduje właśnie ujście w dniu wolnym od obowiązków.Domowe prace,te babskie raczej mnie nie stresują.Lubię usiąść przy kawie gdy w domu jest czysto i pachnie świeżością,gdy ugotuję obiad czy przyrządzę coś "ekstra".Ale nie zawsze tak jest.Dziś zrezygnowałam z zakupów,poszedł mąż.A przecież lubię wyjść w sobotę bo spotykam znajomych na zakupach i wracam taka "lepsza" do domu.Czasem coś drobnego,fajnego sobie kupię...jak to kobieta.Dziś blokada.Jutro duży obiad bo będzie Dzień Babci i Dziadka z cała rodziną.Powinnam się cieszyć a ja czuję lęk przed tym,że dzisiejszy nastrój nie minie i jutro ciężko będzie mi to ukryć...Tak to ze mną jest.Dopiero południe zatem podejmuje próbę rozruszania się.Ogarnę swoje gospodarstwo,posprzatam zwierzaczkom bo już pora i jednak wyjde z domu do sklepu zoologicznego.Tam tez zawsze poprawia mi sie nastrój bo kocham zwierzaki wszelkiego rodzaju.Zajrze potem i złoże meldunek czy "spinka" minęła.Już jest lepiej bo o tym napisałam i pomyślałam sobie o czytających mnie...."ale maruda" a wcale tego nie chcę.Zatem do popisania Maciejka - Sob 25 Sty, 2020 12:20 Maruda to smerf był
A tak na serio ; lubisz czarnowodtwo? O takie; jest mi ciezko to jutro bedzie jeszcze gorzej, nie ukryje tego...
A możesz przestać pisać takie czarne scenariusze?
Jak sobie wymyslisz tak będziesz miała.
Ja wolę podejśc do problemu tak;
Czuję lęk bo to i tamto;
Cześć , co mi chcesz powiedzieć? Inaczej; Co to dla mnie oznacza?
Jakie są realne szanse, ze będzie tak jak podpowiada mi lęk?
Co mogę zrobić żeby medal obrócił się na drugą stronę?
Wybieram dobre samopoczucie.
Ok. Dziś czuję sie zmeczona bo to i tamto. W Porządku. Jutro nowy dzień, Spotkam sie z rodziną i wybieram dobre samopoczucie, Będę szczęśliwa. Chcę pobyć z rodziną.Maciejka - Sob 25 Sty, 2020 12:24 Ach przypomniało mi się, jest taka ksiazka;
Nie bój się bać - Susan Jeffers.
Do pioruna pracy nad soba ale jak się przyłożyć to lęk się oswaja, wytraca się, jest lepiej.Maciejka - Sob 25 Sty, 2020 13:17
Prima napisał/a:
weekend powinnam wypoczywać.O
A kto Ci yakie normy narzucił?
W sumie to sobota, niedziela to dni odpoczynku od .... zajęć zawodowych na reset umysłu.
A czasem po takim odpoczynku jest tak;
Prima napisał/a:
nie zawsze potrafię i bywa,że w poniedziałek jestem zmęczona.
A psychicznie czy fizycznie?
Prima napisał/a:
romadzony stres,nie zawsze "rozbrojony" jak należy
czyli jak? Co to znaczy porządnie rozbrojony stres?
Prima napisał/a:
najduje właśnie ujście w dniu wolnym od obowiązków
Czyli chcesz na bieżaco rozbrajac stres?
Nie zawsze masz dostęp do siebie? Masz kłopot z przęzywaniem na pełnych obrotach emocji?
Mam taki temperament ,że nie zawsze mam dostep do siebie, jak dużo sie dzieje, duzo 'łapię' róznych rzeczy to mózg sie wylacza. Do głosu dochodzi to potem. Przyśni mi się coś bez sensu jak ja to nazywam ale jak pamietam sen to wiem , ze to mózg sprząta wczorajszy albo przedwczorajszy dzie. Musi byc miejsce na nowe, świat jest taki fajny, kolorowy, uwielbiam obserwować reakcje ludzi, czasem lubie sobie pogadać, czasem mnie pozaczepaiją, chłone to co zauważam, cieszę sie , ze moge chodzić nawet jak pobolewa kolano, moge widzieć , moge zrobić wszystko przy sobie i nie nadążać czasem za techniką.
Zaakceptowałam fakt, ze mój mózg działa tak a ne inaczej i mam w nosie; jak nalezy, powinnam, musze, wypada, powinnaś sie wstydzić bo nie robisz po mojemu itp.
Zamiast tego daje sobie prawo, ze ejstem człowiekiem, reaguje tak a nie inaczej, dociera coś do mnie bywa, ze po kilku dniach, zatapiam sie w sobie, zrobie cos inaczej, w inny sposób, jestem zmeczona vhociaż nic nie robię. Akceptuje i przyjmuje to co niesie życie, swój sposob wykonania czegoś, myslenia kontaktu ze sobą i jednoczesnie ciagle czegoś sie uczę, cos tam doskonale, czegos sie dowiaduje itpMaciejka - Pon 27 Sty, 2020 07:27 Prima a wiesz jak funkcjonuje mózg introwertyka?
Introwertyk jest jak żólw funkcjonuje powoli ale wiecej widzi, zauważa.
Ekstrawertyk jest jak zajac, on szybko zaiwania, szybciej reaguje.
Jak dośc dlugo myslalam , ze jestem powolna, nie rozumiałam dlaczego pewne rzeczy przychodza mi trudniej , w jaki sposob ładuję energie. Inni się dziwili, ze po kilku dniach nagle wracam do czegoś co oni juz dawno zapomnieli, że mcniej przęzywam, analizuję.
Ja tez miałam do siebie pretensje , ze nie umiem jak inni.
Potem był czas jak potrzebowałam uporzadkowania, poukładania, popakowania na pólki, szufladki i...dostawałam czasem kręćka. Były rzeczy które ze soba sie zazębiały, nakładaly na siebie i moje szufladki mogłam wsadzic w ....
Potem jeszcze uczyłam sie jak sobie radzic z nadwrażliwoscią, co mi przeszkadza, czego na pewno nei zniosę, z czym da sie poradzić i co moge zrobic żeby łatwiej mi się żylo.
Potem jakoś tak samo przyszło, ze przestałam szufladkowac, na półki patrzałam, wybieralam, machałam ręką i wywaliłam w ...te moje wymagania , nierealne, oczekiwania, zaakceptowalam, ze mam tak a nie inaczej, nie jestem wcale powolna i slamazarna. jak brakuje mi odpowiedniego słowa to zastapie je innym albo wytłumacze niewerbalnie, nauczyłam się doceniać i rozumiec mowe ciała, zeby sie nei wgapiać w rozmóce, dyskretnie obserwowac, wylapywać szczegóły, doceniac swój temperament, wrażliwość taką jaką mam. Czasem wychodzi to w rozmowie i rozmówca jest zdziwiony, ze ja zoabczyłama on nie zwrócił na to uwagi. Zaczęłam docenaić swój dar sluchania zeby slyszeć choc czasem zdarza się ze slucham i nei slysze. Nie wpadam w dół tylko naspenym razem zwróce na to uwagę a jak nie zwróce to swiat się nie zawali. Mi jest dobrze w swojej skórze, w swoim sposobie przezywania, reagowania.
A teraz to mi zadne zwierzątko nie przychodzi do glowy, mam duzo z żólwia, jakąs częśc z zajaca ale blizej mi do srodka skali.
Ładuję energie w ciszy, najchętniej w ciemnym pokoju, jak jestem sama, przebywanie wśród ludzi przestało mnie meczyć. Mało mnie obchodza opinie na mój temat chyba, ze są konstruktywne, oparte na faktach a nie na wyobrażeniach i osobistej mapie kogoś.jal - Pon 27 Sty, 2020 07:46 Z natury jestem introwertykiem... ale o tym dowiedziałem się dopiero po wielu latach bycia za wszelką cenę ekstrawertykiem - po przejściu testów 98/100.
Teraz mam świadomość szczególnego pojmowania świata,ludzi i siebie, nie krzywdząc siebie nadmiernymi wyrzutami sumienia za pozorną bierność.
Introwertycy wszystkich krajów łączcie się ! Maciejka - Pon 27 Sty, 2020 07:50 Przybij piątkę introwertyzm to zaleta a nie wada, tego nie trzeba zwalczać, pracować nad tym zeby pewne rzeczy nie bolały dotkliwie i alkoholik cos o tym wie a pewne rzeczy rozwijać , wzamcniać, doceniać, cieszyć sie soba , swiatem.
Kobieta nigdy nie bezie facetem a introwertyk ekstrawertykiem. Nie nauczysz kota szczekać.Maciejka - Pon 27 Sty, 2020 08:13 A tak mi sie przypomniało ze świat. Grałyśmy w grę z liczbami i każde z nas pokładało sobie klocki po swojemu. Dziewczyny lubiły zagladać w moje klocki bo ja jestem dobra w skrable a to tak średnio. Moje ekstrawertyczne dziecko mówi; Jak Ty możesz sie połapać w tym bałaganie z takim zniesmaczeniem.
Na co ja odpowiadam;
Ja ie rozumiem jak Ty w swoim.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wiedźma - Pon 27 Sty, 2020 08:43
jal napisał/a:
Introwertycy wszystkich krajów łączcie się !
Maciejka napisał/a:
Kobieta nigdy nie bezie facetem
...też tak zawsze myślałam, ale ostatnio słyszałam, że podobnież już może... jal - Pon 27 Sty, 2020 09:18
Maciejka napisał/a:
Nie nauczysz kota szczekać.
A próbują nauczyć kota skakać na nartach, do niedawna uczył go kruczek.. ale efekt marny Maciejka - Pon 27 Sty, 2020 09:21 Ewa a ten facet a teraz kobieta może rodzić dzieci albo kobieta facet może zrobić spłodzić dziecko?Maciejka - Pon 27 Sty, 2020 09:22 [quote="jal"]
Maciejka napisał/a:
Nie nauczysz kota szczekać.
A próbują nauczyć kota skakać na nartach, do niedawna uczył go kruczek.. ale efekt marny [/quote
A Majka jeździ na rowerze i to chyba zawodowo.Maciejka - Wto 28 Sty, 2020 06:23
jal napisał/a:
po przejściu testów 98/100.
Ja też robiłam sobie taki test i też coś koło tego wyszło, mało co nie pasowało do mnie.
Jak moje dziecko było w szpitalu to mało się nie pozarłam nie pamietam czy z psycholożką czy z psychiatrą bo oni mnie pytali o jakieś zachowania introwertyczne i ja mowiłam , ze to temperament a one , ze to zaburzenie ze spektrum autyzmu i trzeba to leczyć bo pani się w tym specjalizuje i jej pasują pewne zwroty do zaburzeń ze spektrum autyzmu.
Potem okazało, ze ja miałam rację a nie one i była złosc i po mojej stronei i mojego dziecka że próbują wmówic cos czego nie ma a mi kazali wstrzymac sie z takimi opiniami bo mozna skrzydzić człowieka. Roozumiem, ze specjalista " z bożej łaski" po studiach moze krzywdzic ludzi i tak mówić ale jak zwykły człowiek tak powie to już jest afera. Takie to było niejasne, raz mówili tak a raz inaczej. Potem jakaś znana psychiatra wyśmiałą tą diagnoze i specjalistów, raczej tpo podchodziło pod dda i nakładały się te zaburzenia an temperament i ciezko było rozróznic co do leczenia a co do zaakceptowania i zostawienia w spokoju.
Zmierzam troche do tego, ze jak nie ma sie wiedzy to bywa, zę ekstrawertykowi ciezko zrozumieć introwertyka. Bywa, ze w ekstrawertycznym świecie introwertycy sa odrzucania przez innych nawet introwertyków za temeperament właśnie.Prima - Pią 31 Sty, 2020 12:40 "Mówią, że prostota polega na odkładaniu na bok tego, co widoczne, by zostało
tylko to, co znaczące. Ten pogląd, ta koncepcja jest rzeczą, która jak
najbardziej charakteryzuje introwertyków.
Nie lubią różnych sztuczek, rozmawiają tylko sensownie, zwracają uwagę
lub inwestują swój czas i energię w rzeczy, które w sumie nie pasują do ich
natury, duszy i osobowości(...)Błędnym stwierdzeniem jest, że introwertyk nienawidzi towarzystwa i nie ma
umiejętności społecznych. Wręcz przeciwnie. Mówimy o kimś, kto uzyskał
własną wolność.
W warunkach hiperaktywnego społeczeństwa, które ogranicza i uzależnia nas
od zewnętrznych źródeł informacji, introwertyk znalazł schronienie w samym
sobie, aby zostać bardziej kreatywnym, czułym, oryginalnym, analitycznym i
wielkim w zarządzaniu własnymi emocjami.
Czasami naprawdę nie ma potrzeby iść na imprezę i szukać sobie partnera. Ta
osobowość wie, jak się poruszać i jak się nawiązuje kontakt. Są to szybcy
uwodziciele, mistrzowie rozmów sam na sam, prostych momentów i
magicznej intymności"/znalezione w sieci/
Nie odzywałam się bo......bardzo dużo miałam do powiedzenia i odkładałam to na potem.Dzieki Tobie Maciejko i tym,którzy odwiedzaja mój wątek, poświęciłam sobie troche czasu,poczytałam itd po to by stwierdzic to co wiem od dawna,że jestem klasycznym przykładem introwertyka.Nie jest to moim zmartwieniem ale jak wiadomo,każda osobowość wywołuje różne reakcje otoczenia jak i to,że to otoczenie działa na samego introwertyka.Moja samotność,kiedy tak dobrze pomysleć, nie jest dla mnie problemem.Problemem jest to,że ze swoja natura bywam nieakceptowana tam gdzie bym chciała.Gdy musze robic cos wbrew swojej naturze wtedy czuję jakis ukryty żal,że pozostaje z tym problemem sama.
Zacytowałąm fragment z sieci ,który od dawna mam na pulpicie swojego laptopa.Wziełąm dwa fragmenty,które przemawiają do mnie i wtedy czuję sie lepiej.Temat - studnia.Życie jakie jest każdy z nas wie.Trzeba o siebie zadbać,zachować higienę ducha, by pozostać sobą i jednoczesnie nie być uciążliwym dla innych.To tak na razie o sobie...Pozdrawiam i dziekuję za Wasze wpisy - bardzo mi pomagają Maciejka - Pią 31 Sty, 2020 12:58 To znaczy, ze dobrze odczytałam Twój temperament? A ja pomyślałam, ze zalałam Ciebie czymś dziwnym i niezrozumialym.
Prima teraz lepiej podawać żrodło tego co sie cytuje bo ochrona praw autorskich, i odpowiedzialnosc tego co cytuje.
Lubię siedzieć w tych temperamentach. Introwertyk introwertykowi nierówny. Introwertyk to osoba, która ładuje energię bez tłumu, bywa, że jak dłuzej poprzebywa wśród ludzi, tłumu to jest padniety. Ja czasem jestem padnieta nic nierobieniem.
Jestem tym introwertykiem z końca skali, w tej małej grupie ludzi mieszzącej sie w 15- 20 %. Inaczej funkcjonuje introwertyk z tzw, środka skali, blizej środka ogólnie.
Mam 4 dzieci i każde jest inne, jak czytałam i pracowałam z ksiażką ; Dzieci sa z nieba- Autor Kobiety sa z wenus a męzczyźni z Marsa; to jest tam 4 typy temperamentu. Rzecz jasna nie wiem czy sa to czyste typy a nie mieszane ale mi znacznie ułatwiły rodzicielstwo i rozeznanie się w potrzebach, indywisualnosciach dzieci. Te typy to ;
1- aktywny . 2- wrażliwy, 3 responsywny i 4, receptywny.
Ja to ten receptywny jako dziecko, teraz to już mało kiedy potrzebuję ; teraz jest czas na to a potem na tamto
Jak pracowałam nad dda to pomagało mi to.
Niedawno jeszcze jedno z moich dzieci z taką pretensja wyskoczyło, ze ja to przeczytałm glupią ksiazkę i poszufladkowałam swoje dzieci a one wcale takie nie sa.
Ciekawa teoria bo jak zaczęłam sie stosować do rad w tej ksiazce to jakos tak łatwiejsze relacje miedzy rodzeńśtwem sie zrobiły. Jeszce uczyłam się 4 róznych sposobów komunikacji i do każdej inaczej.
To dziecko nawet mnie pochwaliło, ze pomogłam jej dostrzec jej talenty i zrobiłam co trzeba zeby nie była zazdrosna o utalentowaną siostrę.
Brawo mamuśka jednym słowem....
Fakt, nie mam problemow z nawiazywaniem kontaktów, aczkolwiek bywają problemy z podtrzymywaniem rozmowy. Kiedyś strasznie nie lubiłam tych gadek o niczym a teraz traktuje jako rozrywkę, realizuję potrzebę kontaktu....Maciejka - Pią 31 Sty, 2020 13:00 Milczący introwertyk kużwa.
Prima oj, nie pisałaś bo nie pisałaś i tyle , kropka. Winni się tłumaczą a Ty nie zrobiłas nic złego. Fajnie ,ze czujesz się rozumiana... Prima - Pią 31 Sty, 2020 13:32 Próbowałam znaleźć autora cytowanego tekstu ale niestety był tylko tytuł."Introwertycy a miłość – jak oni kochają?" - Piękno umysłu - Psychologia. Myslę,ze to wystarczy.Wiem,ze cytaty nalezy opatrywać autorstwem.Pozdrawiam Maciejka - Pią 31 Sty, 2020 15:18
Prima napisał/a:
Nie odzywałam się bo...
Tak sobie pomyśłałam ; Po co alkoholikowi i niealkoholikowi jest poczucie winy?
Jesli kurde zrobię coś zle i schranię to mam poczucie winy i staram sie naprawić. A emocjonalnie ; po co mi potrzebne i do czego jest poczucie winy?
Najniżej jest wstyd, ma najniższy poziom energii, toszke wyzej z niskim poziomem energii jest poczucie winy. Cięzko funkcjonować z pozycji osoby przepraszajacej za to że żyje.
Prima napisał/a:
bardzo dużo miałam do powiedzenia i odkładałam to na potem
Maciejka podłapała temat i nie daje dojśc Ci do słowa jak ekstrawertyk w akcji.
Dobra na poważnie; Ja podchodze do tego tak ze jakby bylo cos waznego to i tak powiem a jak niekoniecznie to dramatu wielkiego nie ma. Skoro coś tam się przejasniło, coś zaskoczyło to ok.
Jak będę miala wiecej roboty to tez tyle nie bede pisać Prima - Pią 31 Sty, 2020 16:50 Ja póki co mam jeszcze "przydomek" małomówna co jest oczywistą nieprawdą ale na kolejny stopień awansu na forum trzeba sobie zapracować.Z tym moim tłumaczeniem to jak z odpisywaniem na listy /dawne dzieje/; jeśli ktoś do mnie kieruje post to wypada odpowiedzieć.Tym bardziej jeśli to życzliwa dusza.To tak na marginesie.Miałam anginę.Już jest dobrze więc wylazłam z łóżka...i dorwałam się do laptopa .Jestem więc usprawiedliwiona.
Lubie to forum bo bije od Was dobra energia,której często mi brakuje.A Ty Maciejko bijesz tu rekordy Maciejka - Pią 31 Sty, 2020 17:41 Ja wychodzę z założenia, że czym emanujesz to przyciągasz. Fakt rzadko na twarzy gości posępna mina.
Trochę będę bronić Stasia choć tego nie potrzebuje on. Uważałam, że alkoholik co sam zmaga się z depresją i choroba alkoholowa lepsze da informacje zwrotne. A kolega no cóż ...ja czasem też lubię podyskutować, nawet szmaty czerwone na początku zarobiłam ale bez urlopu.
Na forum brakuje zwykłego wsparcia, zroxumienia. Akurat trafiłam na pokrewna duszę i okazuje się, że trafiam w potrzeby. Po prostu podzieliłam się swoją wiedzą, drogą jaką przeszłam, patrzę na siebie z perspektywy czasu i przy okazji inni odbijają się w moim lustrze a ja w lustrze innych i leci tak sobie życie.
Ja jestem też bardzo emocjonalna osoba, nie zawsze to widać ale czasem tego nie kryję. Nauczyłam się zarzadzac emocjami, obserwować myśli txw. Zapalniki i decydować co zrobię z tą emovja, jak wykorzystam energię. Ostatnio też czuje poziom energii z emocji.
Np. pomyśle wstyd, wchodzę w to , czuje się źle, mam ochotę schować się pod ziemię. Przeżywam to i decyduje , że teraz pomyśle sobie gniew np. czuje pulsowanie, ciepło w piersiach, jak potrzebuje tej energii to czasem świadomie wybieram gniem. Mam przypływ mogę przenosić góry. Dobra czuje radość, jest mi lekko w środku, chce mi śpiewać tańczyć skakać, mam energię, przeżywam to wykorzystuje często w pracy, na ulicy.
Teraz odkąd opadła zasłona związana z sytuacją z powiedzmy dorosła panna to zauwazylam , że rozumiem słowo szacunek i to szeroko. Gdybym teraz zaczynała przygodę z forum to bym pisała i zachowywała się zupełnie inaczej. Doroslam po prostu.
Trudno mleko się wylalo , Co było a nie jest...
Teraz jest inaczej, lepiej, pełniej , dojrzalej, z dystansem , bardziej po mojemu, w zgodzie z samą sobą.
Dobrze mi że sobą wśród ludzi i to widać. Tym emanuje na dziś.Maciejka - Pią 31 Sty, 2020 18:09 Nawiązując do poczucia winy to pytanie było ogólne. Nie da się wywalić na 100 procent tej emocji. To by oznaczało po prostu nie żyć, nie być człowiekiem. Można popracować nad tym żeby ono nie dołowało , nie pozwalało żeby inni mną, nami rządzili. Można popracować żeby ono nie było irracjonalne tylko jeśli coś tam wywinelam poczucie winy u mnie jest naturalne. Naprawiam to, wchodzę w emocje, wyciągam wnioski,dbam o siebie, jestem dobra i wyrozumiała dla siebie i żyję dalej.
Uważam , że np. alkoholik czynny nawywijal różne rzeczy, poniósł konsekwencje tego , potem wyciągnął wnioski i poczucie winy za tamto stare jest mi nie potrzebne do niczego.Maciejka - Wto 04 Lut, 2020 06:00 Prima nie wiem czy w tym się odnajdziesz.
Kiedyś mi terapeuta zdiagnozował, ze mam więcej lęku niż inni, taka sie urodziłam. Lekarze przepisywali mi leki na uspokojenie, na nerwiće, Potem jak usłyszałam diagnozę pana od emocji to podjęłam decyzję , ze skoro mam ten lęk w genach to go rozpracuję, nie bedzie mną rzadził. Dziś nauczylam się żyć z lękiem i słuchac co ma mi do powiedzenia, jak jest irracjonalny to stosuję racjonalne myślenie i lek sie wytraca jak realny to zastanawiam sie co zrobic z sytuacja zagrażającą mi w jakiś sposób. Warto to wiedziec bo łatwiej się odnależź, poradzic sobie bez jakiejs tam nerwicy i lekow na uspokojenie. Starczy sobie pooddychać.Maciejka - Pon 04 Maj, 2020 10:18 Prima, żyjesz? Jak sobie radzisz?dziadziunio - Pon 04 Maj, 2020 13:08 Może oddycha? i nie ma czasu na pisanie?
Maciejka napisał/a:
. Starczy sobie pooddychać
Napisz proszę, coś może? więcej? podaj proszę częstotloiwość? ilość oddechów i wydechów na minutę? na godzinę? na dzień cały?
Miłego Maciejka - Pon 04 Maj, 2020 13:10 Dobrze się bawisz ? Ciebie nie pytałam.dziadziunio - Pon 04 Maj, 2020 13:19
Maciejka napisał/a:
Dobrze się bawisz
Średnio.
Chciałem się poradzić bo skoro wiesz, że wystarczy....to może podpowiesz ile? kiedy? jak? i gdzie?
I będę miał z głowy...no nie?
miłego Maciejka - Pon 04 Maj, 2020 13:31 Z osobą, która mnie nie szanuje nie rozmawiam. Kropka.dziadziunio - Pon 04 Maj, 2020 13:44
Maciejka napisał/a:
Kropka.
Spokojnie. tylko nie zapomnij o oddechu. A potem podejdz do ściany i tak frontalnie uderz w nią łbem...Może w ten sposób zrozumiesz, ze nie jestem, Twoim wrogiem i mam prawo tutaj pisać, tak jak i Ty....
Miłego, pozdrawiam
[ Komentarz dodany przez: Wiedźma: Wto 05 Maj, 2020 07:16 ] Za ten post czerwona kartka od WiedźmyJanioł - Pon 04 Maj, 2020 13:57
dziadziunio napisał/a:
i mam prawo tutaj pisać, tak jak i Ty....
ale i obowiązek zachowywania minimum przyzwoitości co jak widać jest poza zakresem twoich możliwościdziadziunio - Pon 04 Maj, 2020 14:00
Janioł napisał/a:
ale i obowiązek zachowywania minimum przyzwoitości co jak widać jest poza zakresem twoich możliwości
i viece wersa kolego.....
Miłego..
Jak tam u Ciebie z nawrotami? pojawiają się czy już są, na stałe?
pozdrawiam Janioł - Pon 04 Maj, 2020 14:13
dziadziunio napisał/a:
i viece wersa kolego...
Boże broń od takich kolegów bo od wrogów sam się opędzę.
Rozbawiłeś mnie i chyba po raz pierwszy, zaskoczyłeś ......mnie, dodał po chwili aby nie było niedomówień..
Niesamowite wprost i nie, do uwierzenia
Trzym się pterodaktyll - Pon 04 Maj, 2020 14:57
dziadziunio napisał/a:
A potem podejdz do ściany i tak frontalnie uderz w nią łbem.
A może byś tak sam walnął łbem o rzeczoną ścianę, zamiast namawiać kogoś innego
Może też byś coś zrozumiał...........
Nie jestem Twoim wrogiem jakby co i też mam prawo tu pisaćMaciejka - Pon 04 Maj, 2020 15:27 Miałam zgłosić ten post o walnieciu łbem ale chłopaki napisali coś w temacie. Swoją drogą to ja mam główkę i to całkiem fajna a łeb to raczej zwierzęta mają.
No cóż kultury uczymy się całe życie, ja też żeby nie było. Teraz mam fajną okazję poćwiczyć dobieranie słów żeby chciało się ze mną rozmawiać i ... korzystam z tego żeby słowa były jak perełki a co ....olga - Pon 04 Maj, 2020 17:26 dziadziunio, ależ Ty człowieku jesteś agresywny jal - Pon 04 Maj, 2020 19:30
olga napisał/a:
dziadziunio, ależ Ty człowieku jesteś agresywny
Facet jest pijany na sucho... dziadziunio - Wto 05 Maj, 2020 09:36
jal napisał/a:
na sucho
I za to.. Tobie dziękuję.
Wrócę jeżeli mi na to pozwilisz, jednak do poczatkó naszego się tu widywania i zapytam tylko ile lat przepiłeś? i gdzie w swojej bezsilnosci byłeś?. Bo wiesz....... znam wielu z tak wielkim niepiciem jak Twoje i wielu z nich, jest dziś moimi przyjaciólmi. Nikomu z nich nigdy by na myśl nie przyszło, aby być tu.... gdzie jesteś Ty?
Więc co jest grane? ile masz lat i kim jesteś? nikt Ciebie nie zna? a znać się z takim stażem, powinniście się wszyscy....... więc jak z tym jest? Ile masz lat i co? a raczej w co? tutaj sobie brachu pogrywasz?
Pozdrawiam Ciebie serdecznie i wybacz, że coś nie po twojej myśli ale tak to już jest...nie wierzę sobie.....co cenne.... a co dopiero innym... takim samym jak i ja ha, ha, ha
Miłegostaaw - Wto 05 Maj, 2020 09:52
dziadziunio napisał/a:
jal napisał/a:
na sucho
I za to.. Tobie dziękuję.
Wrócę jeżeli mi na to pozwilisz, jednak do poczatkó naszego się tu widywania i zapytam tylko ile lat przepiłeś? i gdzie w swojej bezsilnosci byłeś?.
Uważam że Jal, podobnie jak ja, piliśmy na tyle krótko by uniknąć całkowitej degeneracji mózgu...
dziadziunio - Wto 05 Maj, 2020 10:11
staaw napisał/a:
całkowitej degeneracji mózgu...
Spoko. Wszystko jeszcze przed Wami.
Ale nie o tym pisałem. Zapytałem tylko kim jest? bo to, ze uważa siebie za alkoholika to już wiem....I kogo zna? bo jego.... nie zna nikt...
Staaw wyluzuj, nie Ciebie pytałem...chyba żeś taki sam ....jak i on?
Pozdrawiam dziadziunio - Wto 05 Maj, 2020 10:25
staaw napisał/a:
Uważam że Jal, podobnie jak ja, piliśmy na tyle krótko by uniknąć całkowitej degeneracji mózgu...
gdzie bezsilność?
Przyjdzie, nie martw i nie ciesz się, ze coś Ciebie, pomineło..
Miłego Janioł - Wto 05 Maj, 2020 11:15
dziadziunio napisał/a:
I kogo zna?
Krzysztof Jarzyna ze Szczecina sie objawił........... klękajcie narody dziadziunio - Wto 05 Maj, 2020 11:45
Janioł napisał/a:
klękajcie narody
O widzę i trzeci z niezrozumiałego, brakujacego do pełni ogniwa, pomiedzy pijaczynką a akoholikiem
Witam i pozostawiam cały temat.... dla Ciebie, powodzenia
A gdzie Twój bohater, jal? Zapewne szuka aderesu, Krzysztofa Jarzyny z Pszczyny
Jak nawroty? grasz nadal? czy już Twoja wystawiła w końcu, Twoje graty za drzwi?
kiwi - Wto 05 Maj, 2020 12:45 Czytajac to wszystko .....ale sie usmialam ......
Synonimy do słowa „dziadek”
Pod spodem znajduje się zbiorcza lista wszystkich wyrazów bliskoznacznych do słowa dziadek:
dziad, dziadunio, senior, staruszek, tata taty, dziadowina, dziadzina, matuzal, matuzalem, nestor, starszy człowiek, starszy pan, starzec, dziadyga, dziadzisko, piernik, staruch, zgred, dziadzia, dziadzio, dziadziuś, dziadulek, dziadziunio.....a na synonimy nie wolno sie obrazac ......jak jeszcze dana osoba sobie to slowo wybrala sama , bez przymuszania .....Hi....Hi....Hi...
dlatego ja grzecznie napisze i juz zawsze przy tym zostane ....Pan Dziad !!!!
Pan Dziad ....zachowuje sie gorzej jak i Dr. Jekyll und Mr. Hyde .....w jednym temacie pisze tak slodko ze az mdli , a w drugim temacie lata z nozem i wbija w plecy .....
A najbardziej swinskie i tego nie nawidze ....ze gdzies poznajac czy wyczytujac kogos z przeszlosci zachowania czy zmartwiena czy klopoty ....zeby tej osobie dokuczyc czy ja skrzywdzic ....wyciaga znowu na swiatlo dzienne.
A po prostu jest to dlatego ze brak mu slow .....ma bardzo maly zasob slow .....
I dziwne jest to ....ze ja osobiscie Jala bardzo cenie i szanuje i bardzo lubie czytac co on pisze .....a ciebie od samego poczytku nie lubilam i nie lubie .....bo od poczatku wyczuwalam Twoja nieszczerosc ....i Twoja zlosliwosc .....
Ten temat to Trzezwosc i samotnosc .....jakia ogromna Samotnosc musi byc w zyciu Pana Dziada ???!!!.....i tak bolesna ze az wyje do ksiezyca co nocy .......Maciejka - Wto 05 Maj, 2020 12:55
kiwi napisał/a:
.ze gdzies poznajac czy wyczytujac kogos z przeszlosci zachowania czy zmartwiena czy klopoty ....zeby tej osobie dokuczyc czy ja skrzywdzic ....wyciaga znowu na swiatlo dzienne.
A po prostu jest to dlatego ze brak mu slow .....ma bardzo maly zasob slow .....
Moim zdaniem to jest postawa; Ja nie ok.- Ty nie ok.
Wyciaganie zachowań, potkniec innych ma na celu pokazanie, że nie jestem taki bezwartościowy i zly za jakiego mnie mają inni a że mamy tu doczynienia z projekcja to lepiej to przeczytać tak;
Czuję sie złym i bezwartosciowym cłowiekiem tak bardzo, ze muszę pokazać innym że wcale nie sa tacy fajni i dobrzy jakby oni chcieli. Mam potrzebę dowartościowania siebie kosztem innych.
Znam tę postawę z dzieciństwa, mój tato tak robił, udowadniał innym że jest dobrym człowiekiem kosztem ponizania innych, oczerniania innych, wyciagania na światło dzienne tego co było przed potopem. To kompleks niższości i niskie , skrajnie niskie poczucie włąsnej wartości. Człowiek co tak postępuje czuje się bardzo samotny i pusty w środku , zżera go toksyczny wstyd i poczuice winy ż enie jest dośc dobry.
Alez ja madra jestem , jak mojej matki dzieci
Moja terapeutka by była ze mnie dumna, dobrze odrobiłam lekcję i czegoś się nauczyłam i zrozumiałam coś. kiwi - Wto 05 Maj, 2020 13:34 Ale sie posmialam .....i znowu wyszlo na moje .....Hi....Hi...Hi....
Na synomim nie mozna sie obrazic , bo to jest pochodny z danego i jeszcze samodzielnie wybranego slowa .....
Synonimy do słowa „dziadek”
Pod spodem znajduje się zbiorcza lista wszystkich wyrazów bliskoznacznych do słowa dziadek:
Pan Dziad .....nareszcie pokazal .....jaki naprawde jest ......spadla maska i pod nia jest zaklamany brod.....oczywiscie to moje zdanie .....
Zachowuje sie jak przyslowiowy Dr. Jekyll und Mr. Hyde.....w jednym temacie pisze cukierkowo i slodko ze az sie mdli a w drugim temacie z nozem lata jak wsciekly !!!!!
A najgorsze z najgorszych jest to ze poslyszac czy przeczytajac kogos wczesniejsze zachowania czy klopoty czy sytuacje ....wyciaga dzis ....aby dokuczyc czy wysmiac czy po prostu skrzywdzic .....
Ma za maly repertuar slowJanioł - Wto 05 Maj, 2020 13:36
dziadziunio napisał/a:
Jak nawroty?
nie dość że nieokrzesany to jeszcze monotematyczny …….. żałość i poruta Maciejka - Wto 05 Maj, 2020 13:43 Wiecie a mi to czytajć nie ejst do smiechu. Jak smutno i czarno na duszy na dnie serca musi być i jak bardzo żle sie czuje ze sobą samym osoba, która pisze czy postepuje w taki sposób, chory sposób i nie widzi w tym nic złego.
\gdizes tam wyczytałam, ze jak coś jest chore to zostawic w spokoju i chyba tak by trzebab by było podejsc do wpisów Krzyśka.
Niedawno rozmawiałam z tatą , jest w konflikcie z kimś bliskim i nie jestem to ja. On nie zrobił nic złego i nie ma za co przepraszać. Taak, chciało by się powiedzieć; król nie przeprasza. A prawda jest taka , ze nie ma dymu bez ognia i do tanga trzeba dwojga.kiwi - Wto 05 Maj, 2020 13:48 Przepraszam ....dwa razy to samo zalaczylam ...
Maciejko ....bardzo fajnie napisalas ....zgadzam sie z Toba ....
Janiol ....milo pozdrawiam ...pterodaktyll - Wto 05 Maj, 2020 14:16
kiwi napisał/a:
.w jednym temacie pisze tak slodko ze az mdli
Masz rację, to rzeczywiście taki słodko pierdzący bełkocik staaw - Wto 05 Maj, 2020 14:21
kiwi napisał/a:
Ma za maly repertuar slow
kiwi - Pon 11 Maj, 2020 11:00 Jak Zdemaskować Manipulatora i Chronić Się Przed Toksycznymi Ludźmi
https://www.youtube.com/watch?v=aVRgYw1ZRM4Maciejka - Pon 11 Maj, 2020 11:07 O matko. Kiwi ile tu słuchania. A wiesz , że człowiek może skupić uwagę na 15 minutach gadania a potem jest zmęczony i się wyłącza albo przestaje słuchać?
Ja wolałam krótki wykład i ćwiczenia, zadania do wykonania albo poczytać coś i szukać w sobie zachowań i uczyć się nowych.Maciejka - Pon 11 Maj, 2020 11:23 Otworzyłam jeden link i pierwsza myśl. To już wiem , idę spać. Otworzyłam drugi i ojejku 30 technik manipulacji i dość słuchania. Albo nie chce o tym słuchać, albo słuchanie autora do mnie nie przemawia, nie trafia albo mam zmęczenie tematem. Sposobów komunikacji i przekazywania komunikatów też jest dużo.kiwi - Pon 11 Maj, 2020 11:30 Witaj Maciejko !
Kto powiedzial ze trzeba wszystko na raz ?! .....
To tak jak kawal o sloniu ......
Pytanie :Jak mozna zjesc duzego slonia ?!
Odpowiedz : Po kawalku ......Hi....Hi...Hi....
Lekcja w szkole trwa 45 min. i jest dwonek i przerwa .....zeby nie przemeczac ....
Dlatego wydaje mi sie ze 45 min mozna sie skupic ......
To tez zalezy od tematu ....zainteresowal mnie .....ciekawi .....az szkoda ze lekcja sie skonczyla ....temat dla mnie nudny .....to i minuty do dzwonka sie bardzo dluza .....
Milego dnia zycze !Maciejka - Pon 11 Maj, 2020 11:39 Ja jestem chyba na tym etapie, że dawno o tym wiem a teraz z Twoją pomocą po wielu latach wałkowania to poczułam z takim wewnętrznym mocnym przekonaniem, że moja wartość jest we mnie od środka i to czuje cała sobą i mam dość tego tematu. Starczy słuchać siebie i przełączyć radio w głowie na konstruktywna stacje nadawcza i już
Na mojej terapii terapeutka mówiła że 15 minut i przerwa a potem dalej. To ja nie wiem, może każdy ma inaczej.
A wiem. Ojciec tylko gadał a nie sluchalpewnie mam jakiś opór przez gadaniem dla pogadania . kiwi - Pon 11 Maj, 2020 11:55 Hallo