czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Może ktoś pomoże?
kinia - Pią 20 Sie, 2010 22:25 Temat postu: Może ktoś pomoże?Witam Wszystkich
wiem już, że jestem osobą wspóluzależnioną i potrzebuję fachowej pomocy. Wiem już gdzie powinnam się zgłosić na terapię, ale myślałam jeszcze o samopomocowej grupie wsparcia Al-Anon, czy jest może na forum ktoś z Kielc i może mi dać namiary na taką grupę. Bo w Ośrodku w którym byłam w sprawie terapii nic nie wiedzą, a w Necie też niczego nie znalazłam. Z góry dziękuję. Mam nadzieję, że i Tu na forum kiedyś będę mogła wypłakać swoje żale? Przyjmiecie nową Zagubioną owieczkę???
Pozdrawiam ciepło!!! pterodaktyll - Pią 20 Sie, 2010 22:30
Mam nadzieję, że i Tu na forum kiedyś będę mogła wypłakać swoje żale? Przyjmiecie nową Zagubioną owieczkę???
Po to jest to forum żebyśmy się wzajemnie wspierali i zawsze można się wypłakać I nawet nie pytaj czy przyjmiemy... WITAM na pokładzie Kiniu Mysza - Pią 20 Sie, 2010 22:33
Jedyne co mam to spis mityngów AA.Jest grupa AA w Kielcachna ul.Jagielońskiej 42a.Mityngi mają w czwartki o 17.30.W trzeci czwartek jest mityng otwarty w którym możesz wziąć udział.Myślę,ze może być na nim niejedna Al-Anonka,a jeśli nie,to aowcy będą wiedzieli.stiff - Sob 21 Sie, 2010 05:15 Witaj... Borus - Sob 21 Sie, 2010 07:53 Cześć... Klara - Sob 21 Sie, 2010 08:17 Witaj Kiniu!
Nie wiem, czy szukałaś grup w tym spisie: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Szukałam Kielc i nie znalazłam
Nie myślałam, że istnieje jeszcze duże miasto bez takiej grupy.
Kiniu, może w tym spisie znajdziesz grupę gdzieś w pobliżu.
Gdy uczęszczałam na mityngi, przyjeżdżały do nas osoby z miejscowości odległych nawet o 70 km.beata - Sob 21 Sie, 2010 08:32
Klara napisał/a:
Nie myślałam, że istnieje jeszcze duże miasto bez takiej grupy.
Mnie się wydaje,że taka grupa tam istnieje,tylko nie zgłosiła się do spisu.Klara - Sob 21 Sie, 2010 08:50 Znalazłam coś takiego: http://www.al-anon.org.pl...zenie_30_al.pdf
Kiniu, możesz spokojnie jechać na mityng nie będąc uczestniczką zlotu.
WARTO!Jacek - Sob 21 Sie, 2010 10:14 cześć Kiniu
kinia napisał/a:
myślałam jeszcze o samopomocowej grupie wsparcia Al-Anon
na początek rozejrzyj się tak jak proponowała Klara - po okolicach
a jak się zorientujesz jak to wszystko działa,możesz sama taką grupę założyć
na ten przykład u mnie na jednej z grup,która powstała jako pierwsza
mieści się w budynku na terenie posiadłości księdza
ksiądz oddał na ten cel jedną stronę w części piwnicznej
i mieszczą się tam dwa podstawowe pomieszczenia
jedno to klub abstynenta i jest nie zależne od drugiego pomieszczenia gdzie odbywają się meetingi
a odbywają się w zgodzie pomiędzy grupami "AA" i "Al-anon"
"AA" mają w czwartki
"Al-anon" we wtorki
i tak panie z Al-anon dogadały się z grupą AA i mają pomieszczonko załatwioneKICAJKA - Sob 21 Sie, 2010 14:58 Ja też Cię witam Kiniu sabatka - Sob 21 Sie, 2010 18:09 hej hej wspólniczko kinia - Sob 21 Sie, 2010 23:59 O jak miło!!!
Bardzo Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie
Moja historia nie będzie niczym wyjątkowym wiele tu podobnych, a jednak każda inna.
Mam 34 lata, dwoje dzieci i męża alkoholika, z którym przeżyłam 13 lat.
W domu rodzinnym pił ojciec, a w obecnym mój mąż. ( chociaż z reguły to pije poza domem).
W moim przypadku sprawdziło się przysłowie: że „żona dowiaduje się na końcu” ! Już wyjaśniam dlaczego.
Od początku naszego wspólnego życia, mąż bardzo dużo pracował. Pracował w firmie specjalizującej się w wykończeniach wnętrz, jeżdżąc po całej Polsce, zdarzały się też okresy pracy na zagranicznych kontraktach. Do domu wpadał zazwyczaj na kilka dni średnio co trzy miesiące. Jak był w Polsce to częściej. Nigdy nie przyjeżdżał pijany. Zawsze w dobrym nastoju, czarujący miły i bardzo stęskniony.
Za jakiś czas przyszedł na świat nasz pierwszy syn. Tata tak bardzo był szczęśliwy, że miesiąc po narodzinach wyjechał do pracy i jak się za jakiś czas dowiedziałam pił ponad tydzień bez przerwy.
Coraz częściej zaglądał do kieliszka, przyjeżdżał wściekły, a to, że szef zaczął się czepiać w pracy, krzyczał na mnie, że zamiast go wspierać atakuję Go . Że robię z niego alkoholika, bo jak on się piwa w weekend napije z kolegami to wielka afera. I takie tam….
Manipulował, kłamał i za nic nie przyznał, że ma problem, że jest uzależniony. Dobrze, że jeszcze pieniądze na życie przysyłał,” bo im dalej w las tym więcej drzew’, potem i to się skończyło.
Pewnego dnia, zadzwonił telefon. Był to właściciel firmy w której pracował mój mąż. Poprosił o spotkanie. Powiedział, że chodzi o pani męża. Zgodziłam się na spotkanie. Przyjechał do mnie późno wieczorem, wówczas 4-letni Adaś spał już od godziny. Mąż był wtedy w Poznaniu.
Wtedy powiedział mi całą prawdę o moim mężu. Że owszem pracownikiem jest świetnym jeśli chodzi o wykonywanie swoich prac, że nigdy nie miał w swoim zespole tak dokładnego glazurnika, że za nic nie chciał by stracić tak dobrego pracownika. Szkoda, żeby wóda go zniszczyła.
Wspomniał, o próbie rozmowy z nim, ale mąż nie widział problemu.
Jak się później okazało Michał- szef męża, rozpoznał problem od razu, ponieważ sam miał siostrę alkoholiczkę.
Sugerował, żebym namówiła Sebastiana na leczenie. Próbowałam, naprawdę, ale on zaprzeczał, nadal uparcie twierdził, że nie jest chory.
Szybko znaleźliśmy wspólny język i w tamtym okresie stał się moim najlepszym przyjacielem. To od niego dowiedziałam się tak dużo na temat tej choroby.
Jak nie chcesz od niego odejść, to przynajmniej rób coś dla siebie, nie stój w miejscu- powtarzał. To za jego namową poszłam na studia, zaoczne bo zaoczne, ale dumna jestem, że udało mi się skończyć i obronić pracę dyplomową. Znalazłam też pracę, w sumie nic wielkiego, ale sama ją znalazłam, bez żadnych znajomości i to właśnie mnie wybrali.
Mąż tylko szydził: i co ci po tych studiach, strata czasu i pieniędzy, myślisz, że pracę jakąś znajdziesz, jeśli nawet to ile zrobisz ? itp. Nie rozumiałam wtedy tej jego postawy.
Tylko Michał trzymał za mnie kciuki, to On mnie wtedy wspierał.
Któregoś dnia zaproponował wspólny wyjazd na weekend. Zostaw Adasia u dziadków i jedźmy. Zgódź się!- prosił…
No i pojechałam. Te dwa dni były cudowne. Kraków upalne lato, późna kolacja… no i wiecie.
Zostaliśmy kimś więcej niż przyjaciółmi.
Oszukiwałam męża przez prawie dwa lata, ale tak dobrze mi było w tym związku. To Michał dał mi to wszystko czego tak bardzo potrzebowałam, czego tak bardzo mi brakowało!!!
Zakończyłam ten związek, bo nie wyrabiałam już psychicznie. Podwójne życie było koszmarem. Michał chciał być ze mną oczekiwał ode mnie podjęcia decyzji, ja nie umiałam się zdecydować. Bardzo dręczyły mnie wyrzuty sumienia.
Do tego stopnia, że powiedziałam o wszystkim Sebastianowi. On wpadł w taki szał, tak strasznie mnie pobił, wyzywał od najgorszych, a na koniec zgwałcił.
Dzięki Bogu, że Adaś był wtedy u babci. Po wszystkim wyszedł i nie było go przez kilka dni. Wrócił trzeźwy, błagał, żebym mu wybaczyła. Powiedział mi nawet cos takiego, że On wie że to jego wina, że przez niego znalazłam się w ramionach innego. Że mnie zaniedbywał, że oddaliliśmy się od siebie…
…Potem poszedł na terapię nie pił prawie dwa lata. Znalazł pracę na miejscu i miało być cudownie. Niestety nie było. On tak naprawdę chyba mi do końca nie wybaczy tej zdrady. Ja też nie wybaczyłam - tak bardzo mnie wtedy upokorzył, że przez ponad rok nie pozwoliłam się dotknąć. Był cierpliwy nie nalegał, kiedyś w końcu się przemogłam, ale i tak czułam, że zrobiłam coś wbrew sobie. On chyba to wyczuł. Nie wytrzymał -2 lata trzeźwienia legły w gruzach.
Potem kolejna próba 8 miesięcy i znowu ciąg.
Byłam jednym kłębkiem nerwów. Dwa razy wylądowałam w szpitalu(nawet OIOM zaliczyłam) Diagnoza- napadowy częstoskurcz nadkomorowy na tle zaburzeń nerwicowych.
Za jakiś czas zaszłam w drugą ciążę. Zawiodła antykoncepcja.
…Dwa miesiące temu odeszłam od męża. Zabrałam dzieci i jesteśmy w domu u moich rodziców. Wiem, że mąż nigdy się nie zmieni. Odkąd mnie nie ma pije bez przerwy. Wydzwania do mnie jego brat z pretensjami, wpędza mnie w poczucie winy, że jak się zachla to będę go miała na sumieniu. Od wczoraj przestałam odbierać telefony od niego. Nie mam już siły. Strasznie się boję co będzie dalej, czy sobie poradzę. Jedno wiem na pewno nie wrócę do tego „piekła na Ziemi ”
Ot, moja historia. Przepraszam za ten chaos, ale pisałam co mi ślina na język przyniosła. Ale lżej trochę.
Pozdrawiam ciepło. Flandria - Nie 22 Sie, 2010 00:17
kinia napisał/a:
Nie mam już siły. Strasznie się boję co będzie dalej, czy sobie poradzę
jasne, że sobie poradzisz anakonda - Nie 22 Sie, 2010 00:36 achhhhhhhhh ci alkoholicy to wcielone zlo .................................
Napewno sobie rade dasz Małgoś - Nie 22 Sie, 2010 00:45
kinia napisał/a:
Dwa miesiące temu odeszłam od męża.
Jeśli zdobyłaś się na taki krok, to bądź konsekwentna. Widocznie lepiej Ci bez męża niż z nim. Nikt nie jest skazany na bycie z kimś, z kim się męczy....
I nie przejmuj się tekstami jego brata, to typowe, że obwinia cały świat za picie brata, ale nie jego samego czyli jego nie radzenie sobie z życiem... Jeśli chce, to niech tonie...byle nie ciągnął innych za sobą
Ale nie mów tak:
kinia napisał/a:
Wiem, że mąż nigdy się nie zmieni.
bo tego nie wie nikt...
ważne, że Ty przestałaś wierzyć w niego, to wystarczający powód by powiedzieć do widzenia
kinia napisał/a:
Strasznie się boję co będzie dalej, czy sobie poradzę
przeczytaj sobie to, co mam napisane w podpisie... Małgoś - Nie 22 Sie, 2010 00:49
anakonda napisał/a:
achhhhhhhhh ci alkoholicy to wcielone zlo .................................
przede wszystkim cholernie przewrażliwieni na swoim punkcie beata - Nie 22 Sie, 2010 07:59
kinia napisał/a:
Strasznie się boję co będzie dalej, czy sobie poradzę
Wiesz,wydaje mi się po przeczytaniu Twojego postu,a właściwie to jestem pewna,że dasz sobie radę.Potrzebujesz teraz troszkę czasu,ale dasz radę.
kinia napisał/a:
…Dwa miesiące temu odeszłam od męża
Jeśli mogę to powiedzieć...BARDZO DOBRZE ZROBIŁAŚ.
kinia napisał/a:
Odkąd mnie nie ma pije bez przerwy. Wydzwania do mnie jego brat z pretensjami, wpędza mnie w poczucie winy, że jak się zachla to będę go miała na sumieniu.
Kiniu,na pewno nie będziesz winna,jeśli się zachla.Wcześniej czy później by się zachlał.Zaczynasz nowe życie i to na nim się skup.Na sobie i dzieciach.
Trzymam za Ciebie kciuki stiff - Nie 22 Sie, 2010 08:29
kinia napisał/a:
Strasznie się boję co będzie dalej,
Dalej to będzie dokładnie tak jak Ty zdecydujesz... Agusia 31 - Nie 22 Sie, 2010 09:11 Witaj Kiniu!!!
Jestem alkoholiczką i wiem jakie piekło na ziemi ja zgotowałam moim bliskim. Mam dwóch synów, każdy ma innego ojca. Moja choroba rozwaliła mi życie. teraz staram się je poskładać do kupy. Jest mi momentami bardzo ciężko.
Jesteś dzielną kobietą i wierzę,że dasz radę!!
Trzymaj się cieplutko i odzywaj się!!1
Pozdrawiam.Klara - Nie 22 Sie, 2010 09:21
kinia napisał/a:
wpędza mnie w poczucie winy, że jak się zachla to będę go miała na sumieniu.
to nie jest prawda!
Gdybyś wróciła do niego teraz, kiedy pije, mógłby się także "zachlać".
Nikt i nic nie może powstrzymać alkoholika od picia, oprócz niego samego.pietruszka - Nie 22 Sie, 2010 11:20 Witaj Kiniu
Myślę, że najwyższy czas zadbać o siebie i dzieci. Wśród moich znajomych jest mnóstwo dziewczyn, które podjęły decyzję o odejściu od mężów. I sobie radzą, psychicznie, finansowo... Pewnie często nie jest im łatwo, ale większość jest zadowolona ze swoich decyzji, niektóre tylko mówią "szkoda, że tak późno". A niektóre układają sobie życie no nowo.
A mąż? Jest dorosłym człowiekiem i SAM odpowiada za swoje życie.
kinia - Nie 22 Sie, 2010 13:37 Pięknie dziękuję za wszystkie posty i budujące opinie.
To wiele dla mnie znaczy, że nie potępiacie mnie za to, że zdradziłam.
Wiele razy w swoim życiu spotkałam się z potępieniem. m in. A czego ty się spodziewałaś, że cię po tyłku będzie całował. Inny chłop „już dawno by cię w niego kopnął”.
Zamiast się nim zająć, pomóc, ratować to poszłaś się pocieszać do innego! ( wierzcie mi naprawdę próbowałam… On sam nie chciał się zająć swoim zdrowiem)
Kiedyś też usłyszałam, że jeszcze bardziej Go w tą chorobę wpędziłam, że to moja wina, że pije coraz więcej. I jeszcze wiele, wiele innych przykrych słów. Najgorsze jest to, że wtedy też tak myślałam.
Pytałam: a co ze mną, czy moje uczucia się nie liczą? Czułam się opuszczona, odrzucona zepchnięta na dalszy plan, niekochana.
Wiem, to mnie nie usprawiedliwia zdrada jest zdradą. Męża też nie mogę za to winić, przecież wiedziałam co robię…
No, ale nic…
… czasu nie cofnę, ktoś inny popada w uzależnienia, depresję, albo jeszcze coś innego. A ja znalazłam wsparcie, pocieszenie i ukojenie w innym mężczyźnie.
Nie wstydzę się tego… bo dziś wiem, że było to najlepsze co mogło mnie wtedy spotkać.
I pewnie do końca życia nie znajdę odpowiedzi na pytanie: dlaczego, odrzuciłam uczucie Michała, tym bardziej, że był mi wtedy bardzo bliski?????
…czasem piszemy do siebie. Wyjechał na stałe do Portugalii, założył rodzinę, niedawno przyszła na świat Jego córka. Jest szczęśliwy
…A mnie pozostała tylko garstka wspomnień z tamtego okresu.
Już na sam koniec dodam, że nie czuję się winna, temu, że On pije, wiem, że na to nie miał wpływu ani mój romans, ani Ja sama.
Pozdrawiam i życzę Wszystkim słonecznej aury na końcówkę wakacji i resztę życia!!!beata - Nie 22 Sie, 2010 13:52
kinia napisał/a:
Wiele razy w swoim życiu spotkałam się z potępieniem. m in. A czego ty się spodziewałaś, że cię po tyłku będzie całował. Inny chłop „już dawno by cię w niego kopnął”.
Zamiast się nim zająć, pomóc, ratować to poszłaś się pocieszać do innego! ( wierzcie mi naprawdę próbowałam… On sam nie chciał się zająć swoim zdrowiem)
Kiedyś też usłyszałam, że jeszcze bardziej Go w tą chorobę wpędziłam, że to moja wina, że pije coraz więcej. I jeszcze wiele, wiele innych przykrych słów. Najgorsze jest to, że wtedy też tak myślałam.
Cóż ludziom najłatwiej jest kogoś potępiać,niż go wspierać.
kinia napisał/a:
I pewnie do końca życia nie znajdę odpowiedzi na pytanie: dlaczego, odrzuciłam uczucie Michała, tym bardziej, że był mi wtedy bardzo bliski?????
Mogę coś powiedzieć? : A powiem.Moim zdaniem głupio zrobiłaś.Miałaś szansę na naprawdę fajny związek.Ale wierzę,że gdzieś tam jest jeszcze jakiś Michał,i go spotkasz.Tego Ci życzę.
kinia napisał/a:
Już na sam koniec dodam, że nie czuję się winna, temu, że On pije, wiem, że na to nie miał wpływu ani mój romans, ani Ja sama.
Bardzo mnie cieszy,że wyciągasz takie wnioski. emigrantka - Nie 22 Sie, 2010 13:54 kinia, Zrobilas ten pierwszy krok ,krok najwazniejszy i najtrudniejszy ,nie wierze ,ze chcialabys teraz cofnac sie z obranej drogi
To czy maz sie zmieni czy nie musi Cie juz interesowac ,zdrada urazilaes jego meskie EGO ,zdrady nikt nie wybacza a jesli tak mowi to klamie ,,,
lepiej jak sobie zejdziecie z drogi tym bardziej ze podniosl na Ciebie reke ,zrobil to i nie cofnie sie przed nastepnym razem i moze dojsc do tragedii .Albo Ty nie wytrzymasz i poczestujesz go nozem ,wiele jest takich przypadkow
trzymaj sie
pozdrawaimWiedźma - Nie 22 Sie, 2010 14:28
kinia napisał/a:
Wyjechał na stałe do Portugalii, założył rodzinę,
Szkoda...
A odnośnie zdrady - czy jesteś pewna, że mąż podczas swoich zawodowo - pijackich wyjazdów był Ci wierny?
Nie sądzę, więc nie rób sobie wyrzutów, a jeśli już to jedynie o to, że zrezygnowałaś z tamtego związku.anakonda - Nie 22 Sie, 2010 14:35
Wiedźma napisał/a:
kinia napisał/a:
Wyjechał na stałe do Portugalii, założył rodzinę,
Szkoda...
Co szkoda chyba fajnie ze sobie gostek zycie ulozyl
Wiedźma napisał/a:
A odnośnie zdrady - czy jesteś pewna, że mąż podczas swoich zawodowo - pijackich wyjazdów był Ci wierny?
Jak to pisza bylas widzialas ,moze byl wierny co to za insynuacje i usprawiedliwianie Wiedźma - Nie 22 Sie, 2010 14:39 Czego się ciskasz, Anakondo?
Niczego nie insynuuję, tylko pytam, czy jest pewna.
anakonda napisał/a:
Co szkoda chyba fajnie ze sobie gostek zycie ulozyl
Jeśli nie zrozumiałeś to wyjaśniam - szkoda, że nie mogą już być razem.anakonda - Nie 22 Sie, 2010 14:42
Wiedźma napisał/a:
Czego się ciskasz, Anakondo?
Niczego nie insynuuję, tylko pytam, czy jest pewna.
Nie ciskam sie , zapewne pomagasz znalesc jej usprawiedliwienie
Wiedźma napisał/a:
Jeśli nie zrozumiałeś to wyjaśniam - szkoda, że nie mogą już być razem.
Zycie to nie Love Story Wiedźma - Nie 22 Sie, 2010 15:08
anakonda napisał/a:
zapewne pomagasz znalesc jej usprawiedliwienie
A uważasz, że Kinia potrzebuje usprawiedliwienia? Przecież nie żałuje tego co zrobiła.
A napisałam to co napisałam tylko po to, aby rozwiać jej obawy, że może spotkać się tu z potępieniem.
...przynajmniej z mojej strony... beata - Nie 22 Sie, 2010 15:15
Wiedźma napisał/a:
.przynajmniej z mojej strony...
I z mojej też Małgoś - Nie 22 Sie, 2010 15:24
beata napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
.przynajmniej z mojej strony...
I z mojej też
Ej, no spoko.... ja też babeczkę doskonale rozumiem i absolutnie nie potępiam.KICAJKA - Nie 22 Sie, 2010 16:10 Nie przez Ciebie zaczął,nie przez Ciebie skończy picie,lub życie,to wyłącznie jego problem.To co było już "se ne wrati"ani nie zmieni nic przeszłości, a przyszłość należy wyłącznie do Ciebie.Ty i przyszłość Twoich dzieci są najważniejsze,jeśli dawałaś sobie radę przy pijącym to tym bardziej dasz radę bez niego i jego problemów.Życzę Ci konsekwencji i powodzenia. Agusia 31 - Nie 22 Sie, 2010 17:41 Zamiast się nim zająć, pomóc, ratować to poszłaś się pocieszać do innego! ( wierzcie mi naprawdę próbowałam… On sam nie chciał się zająć swoim zdrowiem)
Byłam w związku z alkoholikiem i sama też jestem alkoholiczką. Próbowałam na wiele sposobów, żeby mój partner zaczoł się leczyć. Wszystko na nic.W broszurce tematycznej "Grzech czy choroba" przeczytałam wiele słów, które bardzo mnie ruszyły.
"RODZINA ALKOHOLIKA, NAWET NAJBARDZIEJ KOCHAJĄCA,PRZEWAŻNIE SZKODZI ALKOHOLIKOWI.PODSYCA JEGO CHOROBĘ. PODOBNIE JAK ALKOHOLIK WIERZY, ŻE PICIE LUB NIEPICIE TO KWESTIA WOLNEGO WYBORU I SILNEJ WOLI.CHCE WIĘC POMÓC ALKOHOLIKOWI WZMOCNIĆ JEGO WOLĘ. POŚWIĘCA SIĘ ,PILNUJE, TROSZCZY, WYMUSZA SOLENNE OBIETNICE.WSZYSTKO NA NIC. RODZINA POPEŁNIA TEN SAM BŁĄD CO ALKOHOLIK I PRZEŻYWA TAKIE SAME FRUSTRACJE. RODZINA TEŻ MUSI PRZESTAĆ WALCZYĆ. PRZYZNAĆ,ŻE JEST BEZSILNA WOBEC ALKOHOLIZMU NAJBLIŻSZEGO CZŁOWIEKA. DOPIERO WTEDY BEDZIE MOGŁA MU POMÓC.
JEDYNY SPOSÓB ,W JAKI RODZINA MOŻE ALKOHOLIKOWI POMOC, TO ZOSTAWIĆ GO W SPOKOJU. NIE NALEGAĆ, NIE NAKŁANIAĆ, NIE KRZYCZEĆ, NIE BŁAGAĆ. ALE TEŻ NIC ZA NIEGO NIE ZAŁATWIAĆ-ZAŚWIADCZEŃ LEKARSKICH, POŻYCZEK ANI ZWOLNIEŃ Z PRACY; NIE TŁUMACZYĆ GO CHOROBĄ. NIE SPRZĄTAĆ PO NIM PIJACKICH BRUDÓW. NIECH PIJE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. KAŻDY ALKOHOLIK NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ, BEZ NIEUMIEJĘTNIE KOCHAJĄCYCH GO BLISKICH I PRZYJACIÓŁ, PIŁBY O POŁOWĘ KRÓCEJ; DUŻO SZYBCIEJ OSIĄGNĄŁBY SWOJE DNO...."
Nie jesteś winna niczemu i nie daj sobie wmawiać głupot. Nie daj zrzucić na siebie odpowiedzialności. Z Tobą czy bez i tak piłby. Dobrze, że odeszłaś masz dzieci i żyj dla siebie i dla nich. Masz prawo do szczęścia!!!
Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko Agusia31...anakonda - Nie 22 Sie, 2010 20:35
Wiedźma napisał/a:
A napisałam to co napisałam tylko po to, aby rozwiać jej obawy, że może spotkać się tu z potępieniem.
...przynajmniej z mojej strony...
Ja tez jej nie potepiam bo za co?czarna róża - Nie 22 Sie, 2010 22:00 A ja daleka jestem od podsumowywania..zdrada usprawiedliwiona lub nie..jeśli ludzie się zdradzają to po prostu nie powinni ze sobą byc.kinia - Nie 22 Sie, 2010 22:41
beata napisał/a:
Moim zdaniem głupio zrobiłaś.Miałaś szansę na naprawdę fajny związek.Ale wierzę,że gdzieś tam jest jeszcze jakiś Michał,i go spotkasz.Tego Ci życzę.
Dzięki Beatko, chyba nikt lepiej ode mnie nie wie jak strasznie żałuję Jras4 - Nie 22 Sie, 2010 22:44
kinia napisał/a:
ratować to poszłaś się pocieszać do innego!
co cie obchodzi co myslą te mendy ...zacznji zyć swoim zyciem skoro nie byłas z ninnym to poco sie tłumaczyć ważne że ty znasz prawde ... a on jak chce pić to trudno widać musi umżeć i tylekinia - Nie 22 Sie, 2010 22:44
Wiedźma napisał/a:
czy jesteś pewna, że mąż podczas swoich zawodowo - pijackich wyjazdów był Ci wierny?
Nie Wiedźmo, nie jestem pewna. Wydaje mi się, że chyba Każdy kto żyje w związku na odległość ponosi takie ryzyko. Jras4 - Nie 22 Sie, 2010 22:50
kinia napisał/a:
ć ponosi takie ryzyko.
jakie że co że sie nachla ...Flandria - Nie 22 Sie, 2010 22:51
kinia napisał/a:
beata napisał/a:
Moim zdaniem głupio zrobiłaś.Miałaś szansę na naprawdę fajny związek.Ale wierzę,że gdzieś tam jest jeszcze jakiś Michał,i go spotkasz.Tego Ci życzę.
Dzięki Beatko, chyba nikt lepiej ode mnie nie wie jak strasznie żałuję
gdyby ten Michał był TYM Michałem to pewnie bylibyście razem, ale widocznie miało być inaczej
zresztą, dzięki temu, że nie odeszłaś wtedy od męża, masz teraz dwójkę cudownych dzieciaków, prawda ?
zadbaj o swoje szczęście, bo tylko szczęśliwa mama może uszczęśliwić swoje dzieci Jras4 - Nie 22 Sie, 2010 22:55 jaki michał o czym ty ględzisz ona nie była z jakimiś michałami .. to ten debil jeżdził i chlał ja sie jusz pogubiłem akie dziecikinia - Nie 22 Sie, 2010 22:58
Jras4 napisał/a:
kinia napisał/a:
ć ponosi takie ryzyko.
jakie że co że sie nachla ...
...nie Jras - zdrady.
Chyba nie do końca poznałeś moją historięJras4 - Nie 22 Sie, 2010 23:00 to wreszcie kto i kogo zdradził ..bo za wami babami nadążyć to nielada sztuka ...kinia - Nie 22 Sie, 2010 23:02
anakonda napisał/a:
Co szkoda chyba fajnie ze sobie gostek zycie ulozyl
...ależ absolutnie miał do tego prawo...Jras4 - Nie 22 Sie, 2010 23:08 zapoznałem sie z tematem ... ogarnoł mnie smutek .... niebende tu pisał a ocene zostawie dla siebie ..żegnai i powodzenia o ile to możliwe...Jras4 - Nie 22 Sie, 2010 23:09 http://www.youtube.com/watch?v=CA7gsx8Gngckinia - Nie 22 Sie, 2010 23:24 Serdeczne dzięki Jesteś Pozytywnie zakręcony Jras!!!kinia - Nie 22 Sie, 2010 23:38
anakonda napisał/a:
Zycie to nie Love Story
Nie wierzysz w prawdziwe uczucie, to smutne ,
... bo w takim razie jesteś ubogim człowiekiem.
kinia - Nie 22 Sie, 2010 23:42
Wiedźma napisał/a:
A uważasz, że Kinia potrzebuje usprawiedliwienia? Przecież nie żałuje tego co zrobiła.
Nie żałuję ani jednej chwili, jaką przeżyłam w tym nazwijmy to "związku w związku", I życzę każdemu, żeby choć raz w życiu poczuł się tak szczęśliwy jak ja wtedy. kinia - Nie 22 Sie, 2010 23:45
KICAJKA napisał/a:
To co było już "se ne wrati"ani nie zmieni nic przeszłości, a przyszłość należy wyłącznie do Ciebie.Ty i przyszłość Twoich dzieci są najważniejsze
I tego będę się trzymać!!!
Pozdrawiam ciepło!!! anakonda - Nie 22 Sie, 2010 23:46
kinia napisał/a:
.. bo w takim razie jesteś ubogim człowiekiem.
bo harleqinow nie czytam? Widze juz mnie oceniasz gratuluje moze zacznij od siebie a potem skup sie na mnie beata - Nie 22 Sie, 2010 23:48
kinia napisał/a:
chyba nikt lepiej ode mnie nie wie jak strasznie żałuję
beata - Nie 22 Sie, 2010 23:48
anakonda napisał/a:
bo harleqinow nie czytam?
To może zacznij anakonda - Nie 22 Sie, 2010 23:52
beata napisał/a:
To może zacznij
jak mi osobiscie bedziesz czytac czemu nie kinia - Pon 23 Sie, 2010 00:04
anakonda napisał/a:
bo harleqinow nie czytam? Widze juz mnie oceniasz gratuluje moze zacznij od siebie a potem skup sie na mnie
...ja też nie
nikogo nie oceniam, po prostu uważam, że miłość nadaje sens Naszemu życiu, i nie istotnne czy to jest miłość do męża, dzieci, czy do siebie samego!
Jeżeli tak to odebrałaś to wybacz Anakonda
A tak swoją drogą to naprawdę się ciskasz
Dobranoc beata - Pon 23 Sie, 2010 00:37
anakonda napisał/a:
jak mi osobiscie bedziesz czytac czemu nie
Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 06:15
Jras4 napisał/a:
zapoznałem sie z tematem
Od tego należało zacząć...anusiak - Pon 23 Sie, 2010 06:25
kinia napisał/a:
anakonda napisał/a:
Zycie to nie Love Story
Nie wierzysz w prawdziwe uczucie, to smutne ,
... bo w takim razie jesteś ubogim człowiekiem.
A ja uwazam, ze TY jestes ubogim czlowiekiem. Jak moglas zdradzac? Nie moglas po prostu go zostawic? chcialas go ukarac za alkoholizm czy co?
I nie, nie bede ci mowic, ze zamiast pomoc partnerowi poszlas do innego. Bede Ci mowic, ze zamiast odejsc od meza, perfidnie zdradzalas.
Wyobraz sobie, ze Twoj maz juz pewnie nie wierzy w prawdziwe uczucie przez Twoja zdrade. Nie chcialas z nim byc to trzeba go bylo zostawic, isc do Michala, a nie zdradzac perfidnie.
Jezu, az mi cisnienie skoczylo.Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 06:57
Cytat:
Jezu, az mi cisnienie skoczylo.
Mi też - jak przeczytałam co napisałaś, Anusiaku.
Uważam, że stanowczo nadużyłaś słowa perfidnie.anusiak - Pon 23 Sie, 2010 07:14 nie potrafie inaczej myslec o osobach, ktore zdradzaja.
Nie jestes szczesliwa - odejdz. Ale nie zdradzaj. I nie dorabiaj do zdrady jakiejs wielkiej filozofii.beata - Pon 23 Sie, 2010 07:14
anusiak napisał/a:
Wyobraz sobie, ze Twoj maz juz pewnie nie wierzy w prawdziwe uczucie przez Twoja zdrade.
Ej,no coś Ty....sam nie został.Ma przecież swoją ukochaną flaszeczkę.Ona Go nigdy nie zdradzi.Będzie Mu wierna dopóki tylko będzie tego chciał.A nawet jeśli przestanie Jej tak namiętnie pragnąć,to ona i tak zawsze będzie krążyć w pobliżu czekając na Niego.To jest dopiero miłość. ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 07:16
Wyobraz sobie, ze Twoj maz juz pewnie nie wierzy w prawdziwe uczucie przez Twoja zdrade.
Ej,no coś Ty....sam nie został.Ma przecież swoją ukochaną flaszeczkę.Ona Go nigdy nie zdradzi.Będzie Mu wierna dopóki tylko będzie tego chciał.A nawet jeśli przestanie Jej tak namiętnie pragnąć,to ona i tak zawsze będzie krążyć w pobliżu czekając na Niego.To jest dopiero miłość.
Alkoholizm to choroba. Nikt nie zostal na wlasne zyczenie alkoholikiem.
To, ze ktos jest alkoholikiem nie znaczy, ze nie jest czlowiekiem. Nie byla szczesliwa, mogla odejsc, a nie przez wiele miesiecy zdradzac.ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 07:36
anusiak napisał/a:
Alkoholizm to choroba. Nikt nie zostal na wlasne zyczenie alkoholikiem.
...ale na pewno tej chorobie "walnie" pomagał, alkoholizm nie przenosi się drogą kropelkową... beata - Pon 23 Sie, 2010 07:45
anusiak napisał/a:
Alkoholizm to choroba
Współuzależnienie też.
anusiak napisał/a:
Nikt nie zostal na wlasne zyczenie alkoholikiem.
Współuzależnionym też anusiak - Pon 23 Sie, 2010 07:47
ZbOlo napisał/a:
anusiak napisał/a:
Alkoholizm to choroba. Nikt nie zostal na wlasne zyczenie alkoholikiem.
...ale na pewno tej chorobie "walnie" pomagał, alkoholizm nie przenosi się drogą kropelkową...
wiem wiem. ale sami wiemy jak rozwija sie uzaleznienie.ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 07:50
anusiak napisał/a:
ale sami wiemy jak rozwija sie uzaleznienie.
...wiemy, wiemy...beata - Pon 23 Sie, 2010 07:52
anusiak napisał/a:
ale sami wiemy jak rozwija sie uzaleznienie.
Ale co to ma do rzeczy?ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 07:58
beata napisał/a:
Ale co to ma do rzeczy?
....a musi...???anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:03
Cytat:
Ale co to ma do rzeczy?
A co mial do mojej wypowiedzi Twoj wywod na temat "milosci" do alkoholu?
beata napisał/a:
anusiak napisał/a:
Wyobraz sobie, ze Twoj maz juz pewnie nie wierzy w prawdziwe uczucie przez Twoja zdrade.
Ej,no coś Ty....sam nie został.Ma przecież swoją ukochaną flaszeczkę.Ona Go nigdy nie zdradzi.Będzie Mu wierna dopóki tylko będzie tego chciał.A nawet jeśli przestanie Jej tak namiętnie pragnąć,to ona i tak zawsze będzie krążyć w pobliżu czekając na Niego.To jest dopiero miłość.
Agusia 31 - Pon 23 Sie, 2010 08:11
ZbOlo napisał/a:
beata napisał/a:
To jest dopiero miłość.
..."do grobowej deski"... czasami
Każdy alkoholik przestaje kiedyś pić..
Niektórym udaje się to za życia...beata - Pon 23 Sie, 2010 08:15
anusiak napisał/a:
Twoj wywod na temat "milosci" do alkoholu?
A to,że nie jest taki biedy bo ma swoją ukochaną. ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 08:15
Agusia 31 napisał/a:
Każdy alkoholik przestaje kiedyś pić..
Niektórym udaje się to za życia...
....to prawda...., to tak jak z grzybami, też wszystkie są jadalne, ale niektóre tylko raz....beata - Pon 23 Sie, 2010 08:16 Poza tym czemu oceniasz kogoś,kogo nie znasz? Kto dał Ci to prawo? beata - Pon 23 Sie, 2010 08:20
kinia napisał/a:
On wpadł w taki szał, tak strasznie mnie pobił, wyzywał od najgorszych, a na koniec zgwałcił.
Czemu po prostu nie odszedł?Skoro było Mu tak bardzo źle? anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:21
beata napisał/a:
anusiak napisał/a:
Twoj wywod na temat "milosci" do alkoholu?
A to,że nie jest taki biedy bo ma swoją ukochaną.
To wcale nie jest smieszne.
Wbrew pozorom on tez jest ofiara.beata - Pon 23 Sie, 2010 08:23
anusiak napisał/a:
Wbrew pozorom on tez jest ofiara.
Mógł odejść.
anusiak napisał/a:
To wcale nie jest smieszne.
A czy Ja twierdzę,że jest?anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:26
beata napisał/a:
Poza tym czemu oceniasz kogoś,kogo nie znasz? Kto dał Ci to prawo?
Jakos wy go potraficie go ocenic jako zlo wcielone, a ja biedna meczennice.Klara - Pon 23 Sie, 2010 08:31
anusiak napisał/a:
Wbrew pozorom on tez jest ofiara.
Anusiu!
My tu rozmawiamy z żoną ofiary, więc siłą rzeczy rozpatrujemy sprawę jednostronnie skupiając się na tym, żeby Kinia wróciła do równowagi, gdyż jest to potrzebne i jej i dzieciom.
Nic nie pomoże obarczanie jej winą, bo spustoszenie wywołał przede wszystkim alkohol i osoba ten alkohol pijąca.
Zanim zaczniesz nadstawiać pierś w obronie alkoholików, zapoznaj się z cechami, które dane jest nabyć osobom mającym to nieszczęście, że związały się z alkoholikiem: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2046beata - Pon 23 Sie, 2010 08:32
anusiak napisał/a:
Jakos wy go potraficie go ocenic jako zlo wcielone, a ja biedna meczennice.
Ręce opadają. anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:34
beata napisał/a:
kinia napisał/a:
On wpadł w taki szał, tak strasznie mnie pobił, wyzywał od najgorszych, a na koniec zgwałcił.
Czemu po prostu nie odszedł?Skoro było Mu tak bardzo źle?
kinia napisał/a:
Oszukiwałam męża przez prawie dwa lata, ale tak dobrze mi było w tym związku.
wiesz co czuje czlowiek ktory dowiaduje sie, ze byl tak dlugo zdradzany, oszukiwany? Wscieklosc, panika, zal, ogromny bol i cierpienie.
Gdyby ja wtedy zabil byloby to okreslane jako "zbrodnia w afekcie" (chyba wiecie co to jest).
Ja jej bardzo wspolczuje ale nie potrafie patrzec na nia jako na biedna ofiare zlego alkoholika.beata - Pon 23 Sie, 2010 08:35
anusiak napisał/a:
wiesz co czuje czlowiek ktory dowiaduje sie, ze byl tak dlugo zdradzany, oszukiwany?
Już wiem,bije i gwałci. kinia - Pon 23 Sie, 2010 08:38
anusiak napisał/a:
A ja uwazam, ze TY jestes ubogim czlowiekiem. Jak moglas zdradzac? Nie moglas po prostu go zostawic? chcialas go ukarac za alkoholizm czy co?
Masz prawo do własnej opinii…
…ale najłatwiej jest krytykować kogoś, sytuację, w której się nigdy nie było i nie przeżyło
Najbardziej przykre jest to, że z takimi i podobnymi opiniami spotkałam się w miejscu w którym tak naprawdę nie powinny paść tego typu słowa. Mianowicie 5 lat temu kiedy udałam się na mój pierwszy otwarty mityng AA. Przecież to jedna z panujących tam zasad ( nie krytykuj, nie osądzaj). Po trzech spotkaniach dałam sobie spokój.
Dlatego nawiązując do pierwszego postu w moim wątku myślałam właśnie o Al.-anonkach, może tam kobiety będą „bardziej wyrozumiałe”?
…a swoją drogą to smutne, że żyjemy w kraju, gdzie facetom więcej się wybacza.
Taki, który zaniedbywał rodzinę, bił, poniżał, zdradził niejednokrotnie nie spotka się aż z tak ostrą krytyką jak kobieta.
…dlaczego… pytam?
….Bo pił….
Zostawiam Was z tą refleksją
beata - Pon 23 Sie, 2010 08:39
anusiak napisał/a:
ale nie potrafie patrzec na nia jako na biedna ofiare zlego alkoholika.
Pewnie dlatego,że nigdy nie byłaś ofiarą alkoholika.anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:39
beata napisał/a:
anusiak napisał/a:
wiesz co czuje czlowiek ktory dowiaduje sie, ze byl tak dlugo zdradzany, oszukiwany?
Już wiem,bije i gwałci.
Nie co robi, ale co CZUJE.beata - Pon 23 Sie, 2010 08:41
kinia napisał/a:
Zostawiam Was z tą refleksją
Mnie nie musisz zostawiać z taką refleksją,bo Ja Cię doskonale rozumiem Klara - Pon 23 Sie, 2010 08:42
kinia napisał/a:
…a swoją drogą to smutne, że żyjemy w kraju, gdzie facetom więcej się wybacza.
Kiniu, to nie jest tak!
Anusia dopiero od niedawna nie pije, solidaryzuje się więc z tym, kto jest jej jakby bliższy.
Nie oburzaj się na nią!
Ty też spróbuj ją zrozumieć!beata - Pon 23 Sie, 2010 08:42
anusiak napisał/a:
Nie co robi, ale co CZUJE.
A co czuje żona gdy mąż pije,bije i szlaja się po nocach,oszukuje?ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 08:42
kinia napisał/a:
żyjemy w kraju, gdzie facetom więcej się wybacza.
...jeśli chodzi o alkoholizm - muszę się zgodzić - nie ma w tej dziedzinie równouprawnienia... pijany facet, to nie to samo co pijana kobieta... facet po prostu pije...beata - Pon 23 Sie, 2010 08:43
kinia napisał/a:
myślałam właśnie o Al.-anonkach, może tam kobiety będą „bardziej wyrozumiałe”?
To tak jakby Ja anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:46
kinia napisał/a:
anusiak napisał/a:
A ja uwazam, ze TY jestes ubogim czlowiekiem. Jak moglas zdradzac? Nie moglas po prostu go zostawic? chcialas go ukarac za alkoholizm czy co?
Masz prawo do własnej opinii…
…ale najłatwiej jest krytykować kogoś, sytuację, w której się nigdy nie było i nie przeżyło
Ja przezylam zdrade.
Tez mnie zdradzal przez 2 lata.
kinia napisał/a:
Taki, który zaniedbywał rodzinę, bił, poniżał, zdradził niejednokrotnie nie spotka się aż z tak ostrą krytyką jak kobieta.
Twoj maz przed zdrada bil Cie, ponizal, zdradzil? Moglas o tym napisac w pierwszym poscie.
Gdyby facet napisal "Przez 2 lata zdradzalem" napisalabym mu dokladnbie to samo co Tobie, a nawet ostrzej.
I tak, w tym temacie, jestem bardzo delikatna i potrafie w jakis tam sposob Cie zrozumiec, bo Twoj maz pil. Tym niemniej uwazam, ze Ty tez postapilas zle, bardzo zle.
Najlatwiej jest wszystko zwalic na alkohol.kinia - Pon 23 Sie, 2010 08:50
Cytat:
Twoj maz przed zdrada bil Cie, ponizal, zdradzil? Moglas o tym napisac w pierwszym poscie
Nie miałam tu na myśli swojego mężakinia - Pon 23 Sie, 2010 08:51
Sama nigdy nie zdradziłam mojego męża, natomiast jego picie odczuwałam jako zdradę i czasami nawet myślałam, że wolałabym żeby mnie zdradził z kobietą, bo wówczas wiedziałabym na pewno, że to koniec.
Sprawa byłaby jasna i klarowna.anusiak - Pon 23 Sie, 2010 08:53
beata napisał/a:
anusiak napisał/a:
Nie co robi, ale co CZUJE.
A co czuje żona gdy mąż pije,bije i szlaja się po nocach,oszukuje?
Beata. Ja mowie o tamtej KONKRETNEJ sytuacji. Facet przychodzi do domu, a tu zona wyskakuje z takimi rewelacjami.
Uwazam, ze to co zrobil bylo okropne ale wiem, ze jeden w takiej sytuacji skieruje agresje na inna osobe, drugi na siebie (ja podcielam sobie zyly).beata - Pon 23 Sie, 2010 08:53
anusiak napisał/a:
Nie moglas po prostu go zostawic?
Ja też czasami zadawałam sobie to pytanie.Dlaczego żony alkoholików od Nich nie odchodzą,skoro im tak źle.Odpowiedź jest banalna.Bo nie potrafią.Kinia po prostu uciekła w świat w którym ktoś Ją rozumiał,kochał,wspierał.I dobrze było Jej w tym świecie.Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 08:58 Ja nie potępiam Kini, bo to Ona sama dźwiga ciężar zdrady... Na tym to polega, że cierpią zawsze dwie strony - ta zdradzana ale i zdradzająca.
Alkohol zezwierzęca wszystkich tak samo uzależnionych jak i ich bliskich. To koszmarna choroba.. takie niby picie, ale na przestrzeni wielu lat potrafi zmieniać ludzi w potwory bez serca, sumienia... beata - Pon 23 Sie, 2010 08:58
Dlaczego żony alkoholików od Nich nie odchodzą,skoro im tak źle.Odpowiedź jest banalna.Bo nie potrafią.
...z mojego punktu widzenia.... to dobrze... myślę, że zawdzięczam tej "przypadłości"... życie...beata - Pon 23 Sie, 2010 09:01
ZbOlo napisał/a:
..z mojego punktu widzenia.... to dobrze... myślę, że zawdzięczam tej "przypadłości"... życie...
Tak to jest.Ktoś traci,a ktoś zyskuje.Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 09:01
Klara napisał/a:
Sama nigdy nie zdradziłam mojego męża, natomiast jego picie odczuwałam jako zdradę
Bo tak się czujemy, gdy facet woli towarzystwo flaszeczki... Zdradzone, oszukane beata - Pon 23 Sie, 2010 09:02
Małgoś napisał/a:
Bo tak się czujemy, gdy facet woli towarzystwo flaszeczki... Zdradzone, oszukane
beata - Pon 23 Sie, 2010 09:09
anusiak napisał/a:
Najlatwiej jest wszystko zwalic na alkohol.
Podejrzewam,że gdyby nie pił,to i zdrady by nie było.Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 09:09
ZbOlo napisał/a:
beata napisał/a:
Dlaczego żony alkoholików od Nich nie odchodzą,skoro im tak źle.Odpowiedź jest banalna.Bo nie potrafią.
...z mojego punktu widzenia.... to dobrze... myślę, że zawdzięczam tej "przypadłości"... życie...
Niestety, nie każdy potrafi przyjąć tą podaną dłoń... nie wiem od czego to zależy Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 09:11
beata napisał/a:
anusiak napisał/a:
Najlatwiej jest wszystko zwalic na alkohol.
Podejrzewam,że gdyby nie pił,to i zdrady by nie było.
Ano pisałam, że skupiamy się na reakcjach, a zapominamy o przyczynie całej sytuacji ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 09:12
beata napisał/a:
Tak to jest.Ktoś traci,a ktoś zyskuje.
...tak jak w życiu... "jeden jest zjedzony, by drugi mógł żyć"...Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 09:12 Ja zdradzałam męża i wiem jak ogromnym obciążeniem sumienia jest zdrada.
Wiem także, że decyzja o zdradzie nie następuje ot tak - a co mi tam, zdradzę, bo mam ochotę
Zdrada kobiety (przynajmniej moja) jest poprzedzona długim i bolesnym procesem doznawania krzywdy,
jest rozpaczliwym poszukiwaniem wyjścia z dramatycznej sytuacji, poszukiwaniem ulgi...
I napewno nie jest ona efektem perfidii i wyrachowania, ale raczej ostrych jazd emocjonalnych.
Zdrada rani obie strony, ale obciąża sumienie tylko jednej, więc pozostawmy temu sumieniu ocenę i karę,
ono to robi wystarczająco mocno i czyjakolwiek pomoc w tym jest zbędna, ba - jest okrucieństwem!ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 09:14
Ja zdradzałam męża i wiem jak ogromnym obciążeniem sumienia jest zdrada.
Wiem także, że decyzja o zdradzie nie następuje ot tak - a co mi tam, zdradzę, bo mam ochotę
Zdrada kobiety (przynajmniej moja) jest poprzedzona długim i bolesnym procesem doznawania krzywdy,
jest rozpaczliwym poszukiwaniem wyjścia z dramatycznej sytuacji, poszukiwaniem ulgi...
I napewno nie jest ona efektem perfidii i wyrachowania, ale raczej ostrych jazd emocjonalnych.
Zdrada rani obie strony, ale obciąża sumienie tylko jednej, więc pozostawmy temu sumieniu ocenę i karę,
ono to robi wystarczająco mocno i czyjakolwiek pomoc w tym jest zbędna, ba - jest okrucieństwem!
Dokładnie TAK!anusiak - Pon 23 Sie, 2010 09:25
beata napisał/a:
Podejrzewam,że gdyby nie pił,to i zdrady by nie było.
Tego nie mozesz wiedziec.
Wiedźma napisał/a:
ba - jest okrucieństwem!
Dla mnie okrucienstwem jest informowanie osobe zdradzana "wiesz co. Przez 2 ostatnie lata Cie zdradzalem/am. Ale teraz rzucilem/am kochanke/ka i powracam na lono rodziny. A mowie ci o tym dlatego, bo zjadaja mnie wyrzuty sumienia."
Mnie, mniej wiecej w taki sposb poinformowano. Z mojego punktu widzenia mogl mnie po prostu zabic. Byloby nawet lepiej, bo nie cierpialabym tyle.anusiak - Pon 23 Sie, 2010 09:34 Acha.
Chcialabym powiedziec, ze kiedy mnie zdradzano nie bylam uzalezniona od alkoholu. Ta choroba dopadla mnie pozniej.Flandria - Pon 23 Sie, 2010 09:44
anusiak napisał/a:
Z mojego punktu widzenia mogl mnie po prostu zabic. Byloby nawet lepiej, bo nie cierpialabym tyle.
Anusiak, bardzo Ci współczuję. To naprawdę bardzo musiało boleć i mogę sobie tylko wyobrazić ile Cię to kosztowało, jak bardzo wyniszczyło, i jak trudno Ci żyć po tym wszystkim.
Tylko weź proszę pod uwagę, że Kinia to nie Twój mąż. Jej historia jest zupełnie inna.
Jestem DDA, nigdy nie byłam ani alkoholiczką ani osobą związaną z alkoholikiem. Pobyt tutaj, wysłuchanie różnych historii alkoholików pomogło mi zrozumieć swojego ojca, i dzięki temu w tej kwestii udało mi się uporządkować swoje emocje. To dla mnie ogromny krok naprzód
Może spróbuj po prostu wysłuchać Kinii ? Zobaczyć tamtą sytuację jej oczami? Może również w jakiś sposób Ci to pomoże?
trzymaj się kochanie Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 09:44
anusiak napisał/a:
Ale teraz rzucilem/am kochanke/ka i powracam na lono rodziny. A mowie ci o tym dlatego, bo zjadaja mnie wyrzuty sumienia."
No to ja usłyszałam, że "przekonał się, że to jednak mnie kocha". Bo też byłam zdradzana, ślubny się motał i miotał między jedną a drugą... 4 lata! Mieszkał z nią...
A ja jedynie żałuję, że tak wiele czasu zajęło mi zrozumienie, że coś dawno się skończyło i jeśli sprawy tak się potoczyły, to czas zamknąć ten etap i zacząć nowy... choćby samotnie. Przecież to oczywiste, że zdrada nei pojawia sie ot tak, to efekt końcowy zepsucia związku. Można było robić coś tym fantem ale dużo wcześniej, a skoro się nie zrobilo, to widocznie nie było to takie ważne, bo warto przyjrzeć sie temu swojemu zwiazkowi z dystansu i tak z ręką na sercu, czy oby na pewno obie strony były szczęśliwe? U mnie paradoksalnie jego zdrada doprowadziła do tego, co dzieje się teraz, a teraz jestem szczęśliwa...kinia - Pon 23 Sie, 2010 09:51
anusiak napisał/a:
Chcialabym powiedziec, ze kiedy mnie zdradzano nie bylam uzalezniona od alkoholu. Ta choroba dopadla mnie pozniej.
Anusiak nie znam prawdę mówiąc Twojej historii, ale mam pytanie: Czy pomimo wszystko zostałaś w tym związkubeata - Pon 23 Sie, 2010 09:55
anusiak napisał/a:
Dla mnie okrucienstwem jest informowanie osobe zdradzana "wiesz co. Przez 2 ostatnie lata Cie zdradzalem/am. Ale teraz rzucilem/am kochanke/ka i powracam na lono rodziny. A mowie ci o tym dlatego, bo zjadaja mnie wyrzuty sumienia."
Mnie, mniej wiecej w taki sposb poinformowano. Z mojego punktu widzenia mogl mnie po prostu zabic. Byloby nawet lepiej, bo nie cierpialabym tyle.
Widzisz?Nie trzeba było od tego postu zacząć?Teraz rozumiem także i Ciebie,oraz Twój punkt widzenia.
Tylko,że jest pewna różnica między Casanową,a załamaną żoną.
Postaraj się też zrozumieć,że dziewczyna znalazła wsparcie,przyjaźń,poznała smak prawdziwej miłości.I może gdyby nie ten romans i jego konsekwencje,nadal byłaby w związku z alkoholikiem.Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Wiedźma napisał/a:
- a co mi tam, zdradzę, bo mam ochotę
Tu się nie zgodzę.Są też tacy ludzie którzy właśnie tak postępują Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 09:58
beata napisał/a:
.Nic nie dzieje się bez przyczyny.
święte słowa....rufio - Pon 23 Sie, 2010 10:02 Nie wiem jakbym zareagował na wieść o zdradzie ale jedno wiem na pewno i to mówie z pełna swiadomościa słów - nie był bym zdziwiony ze tak sie stało - dlaczego ?
Ano dlatego że kazdy potrzebuje ciepła - rozmów o niczym i różnym - kazdy potrzebuje smiechu - chce usłyszec ze jest potrzebny i takie tam rózne różności - szczególnie kobieta - męższczyzna również ale kobieta szczególnie - jezeli dostanie to u innego bo ten co powinien tak mówic i zachowywac sie wybrał płyn z procentami i otoczke zwiazana z piciem .Jezeli nawet kosztem tzw wyrzutów sumienia moze przez chwile poczuc sie kochana/nym moim zdaniem jest to warte - a potem te wspomnienia trzymac przy piersi i w chwilach bólu przez chwile pobyc tam i poczuc ciepło ! NIKT NIE MA PRAWA OSADZAC SKORO NIE TRZYMAŁO SIE TAM REKI I PATRZYŁO NA TO TRZEZWYM OKIEM . Wiemy tylko to co napisała a czy znamy jej mysli - jej strach - jej łzy - jej poniżenie - czy ktos ja wtedy słuchał i słyszał ? Nie - bo przeciez co druga wymysla i przesadza - bo , bo bo bo i tak dalej .prskZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 10:06
rufio napisał/a:
nie był bym zdziwiony ze tak sie stało - dlaczego ?
...muszę przyznać, że były takie chwile w naszym "pijanym małżeństwie", że liczyłem się ze zdradą mojej żony...anusiak - Pon 23 Sie, 2010 10:30
Flandra napisał/a:
Może spróbuj po prostu wysłuchać Kinii ? Zobaczyć tamtą sytuację jej oczami? Może również w jakiś sposób Ci to pomoże?
Szczerze.
Ja ja nawet rozumiem, ze zdradzila bo jej maz pil. rozumiem, ze potrzebowala kogos z kim moglaby porozmawiac, ze brakowalo jej uczucia, troski, milosci.
Ale najbardziej mnie dotknelo to, ze wrocila do meza pomimo, ze wcale nie zalowala tej zdrady. Widzisz. Gdyby wrocila, bo zaluje, poinformowala go o tym, nie dlatego, ze juz nie moze zyc na dwa fronty, bo czuje z tego powodu dyskomfort, to bym jej bardzo wspolczula. Ale kiedy ktos wraca, informuje "bo ja juz tak dalej nie moge. Ach, te moje wyrzuty sumienia. O Jezu. Ale w sumie to wcale tego nie zaluje" to mnie to mierzi. A najgorsze jest to, ze taka osoba jeszcze oczekuje, ze my, zdradzani, go zrozumiemy, ba, pocieszymy i bedziemy sie zachowywac chocby tego wcale nie bylo
Flandra napisał/a:
trzymaj się kochanie
dziekuje:*
Małgoś napisał/a:
U mnie paradoksalnie jego zdrada doprowadziła do tego, co dzieje się teraz, a teraz jestem szczęśliwa...
A ja jestem wrakiem
beata napisał/a:
Widzisz?Nie trzeba było od tego postu zacząć?Teraz rozumiem także i Ciebie,oraz Twój punkt widzenia.
no moglam
kinia napisał/a:
Anusiak nie znam prawdę mówiąc Twojej historii, ale mam pytanie: Czy pomimo wszystko zostałaś w tym związku
2-3 miesiace. Myslalam, ze wybacze, ale nie moglam. Najgorsze bylo to, ze to moj facet jeszcze czul sie pokrzywdzony, bo ja go nie rozumiem i nie wiem jak on cierpi z powodu wyrzutow sumienia.
Oczekiwal, ze przejde nad tym do porzadku dziennego, wszystko bedzie tak jak dawniej. Ale nie moglo byc. ciagle myslalam "Dlaczego mnie to spotkalo?" Co zrobilam zle? I ciagle probowalam zrozumiec, poprawic moje ewentualne bledy (bo to nie bylo tak, ze przez 2 lata nie dostrzegalam tego czy owego. widzialam jak sie oddala, wymysla nowe hobby, zacheca mnie do rozpoczecia kursow, zebym tak sama nie siedziala kiedy on oddaje sie hobby (tak naprawde chcial miec wiecej czasu dla kochanki).kinia - Pon 23 Sie, 2010 10:34
rufio napisał/a:
Nie wiem jakbym zareagował na wieść o zdradzie ale jedno wiem na pewno i to mówie z pełna swiadomościa słów - nie był bym zdziwiony ze tak sie stało
Mój mąż też nie był zdziwiony...
szkoda tylko, że przyznał to później... po tym jak strasznie mnie upokorzył.
A swoją drogą, nie mogłeś chyba lepiej opisać uczuć jakie wtedy mną targały...
Dzięki wielkie Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 10:49
anusiak napisał/a:
Myslalam, ze wybacze, ale nie moglam. Najgorsze bylo to, ze to moj facet jeszcze czul sie pokrzywdzony, bo ja go nie rozumiem i nie wiem jak on cierpi z powodu wyrzutow sumienia.
miałam dokładnie taką samą sytuację... ale nie pozwoliłam się wpędzić w poczucie winy, tylko twardo tłumaczyłam by ślubny dał mi spokój bo ja chcę dalej żyć ale z nim już nie potrafię. I też właśnie po zdradzie zaczęłam bombardować się wieczorami voltami... tyle, że sytuacja wymagała ode mnie trzeźwości bo.. dzieci, bo ja jedna utrzymywałam rodzinę etc. Musiałam, nie mogłam sobie pozwolić na załamanie nerwowe, uciekałam w pracę ale też i w alko.. Rano kac i do roboty aż do wieczora..Mysza - Pon 23 Sie, 2010 10:49
rufio napisał/a:
NIKT NIE MA PRAWA OSADZAC SKORO NIE TRZYMAŁO SIE TAM REKI I PATRZYŁO NA TO TRZEZWYM OKIEM . Wiemy tylko to co napisała a czy znamy jej mysli - jej strach - jej łzy - jej poniżenie - czy ktos ja wtedy słuchał i słyszał ?
Rufio pozwolisz, że się pod tym podpiszę.....Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 10:50
Cytat:
Dla mnie okrucienstwem jest informowanie osobe zdradzana "wiesz co. Przez 2 ostatnie lata Cie zdradzalem/am. Ale teraz rzucilem/am kochanke/ka i powracam na lono rodziny. A mowie ci o tym dlatego, bo zjadaja mnie wyrzuty sumienia."
To nie okrucieństwo. Okrucieństwem jest świadome i celowe działanie powodujące czyjeś cierpienie,
a z tego co pisze Kinia nie wynika, aby w jej przypadku tak było.
Tu mamy raczej do czynienia z próbą zrzucenia ciężaru z własnego sumienia, może uzyskania przebaczenia...
Skutki takiego postępowania zwykle bywają opłakane, bo zdradzony partner często nie jest w stanie unieść tego ciężaru,
a nawet jeśli próbuje, to dalsze wspólne życie zamienia sie w piekło.
Uważam, że jeśli już ktoś zdradza, to niech sam się boryka ze swoim sumieniem
i nie informuje partnera o zdradzie.
Niech mu się lepiej przypisuje cynizm niż okrucieństwo - choć zwykle nie jest ani cyniczny ani okrutny.anusiak - Pon 23 Sie, 2010 10:51 Kiniu. Teraz moze ci troszke powiem jak to moglo wygladac z jego punktu widzenia
kinia napisał/a:
Zakończyłam ten związek, bo nie wyrabiałam już psychicznie. Podwójne życie było koszmarem. Michał chciał być ze mną oczekiwał ode mnie podjęcia decyzji, ja nie umiałam się zdecydować. Bardzo dręczyły mnie wyrzuty sumienia.
Do tego stopnia, że powiedziałam o wszystkim Sebastianowi.
Nie zakonczylas tego romansu, bo zalowalas, ale dlatego bo Ty juz tak nie moglas. to sie czuje. Naprawde.
kinia napisał/a:
On wpadł w taki szał, tak strasznie mnie pobił, wyzywał od najgorszych, a na koniec zgwałcił.
Ja pwadlam w szal, zwyzywalam od najgorszych i podcielam sobie zyly.
kinia napisał/a:
Po wszystkim wyszedł i nie było go przez kilka dni. Wrócił trzeźwy, błagał, żebym mu wybaczyła. Powiedział mi nawet cos takiego, że On wie że to jego wina, że przez niego znalazłam się w ramionach innego. Że mnie zaniedbywał, że oddaliliśmy się od siebie…
Zrozumial dlaczego go to spotkalo, chcial poprawy, bo cie kochal.
kinia napisał/a:
Potem poszedł na terapię nie pił prawie dwa lata. Znalazł pracę na miejscu i miało być cudownie.
jw.
kinia napisał/a:
Niestety nie było. On tak naprawdę chyba mi do końca nie wybaczy tej zdrady.
Pewnie nie. mogl tez widziec, ze wcale go nie kochasz, ze myslisz o innym.
kinia napisał/a:
Ja też nie wybaczyłam - tak bardzo mnie wtedy upokorzył, że przez ponad rok nie pozwoliłam się dotknąć. Był cierpliwy nie nalegał, kiedyś w końcu się przemogłam, ale i tak czułam, że zrobiłam coś wbrew sobie. On chyba to wyczuł. Nie wytrzymał -2 lata trzeźwienia legły w gruzach.
wiesz. On mogl tego wcale tak nie odebrac, ze czujesz do niego wstret, bo cie zgwalcil.
Ty wczesniej tez go upokorzylas, bylas z innym. On dzialal pod wplywem bardzo silnych emocji. Kiedy juz ochonal zrozumial co zrobil, bylo mu wstyd, tez cierpial ze cie skrzywdzil (chociaz wydaje mi sie, ze bardziej cierpial, ze popchnal cie w ramiona innego). Probowal to naprawic, robil co mogl. Pewnie nie odbieral Twojej niecheci jako konsekwencje gwaltu, ale jako to, ze kochasz innego.
Potem, kiedy w koncu sie przemoglas, dalej mogl tak czuc. Ze robisz to z przymusu, ze tak naprawde wolalas byc z Michalem.
ale powiedz czy tak nie bylo? Czy naprawde nie chcialas go bo cie zgwalcil czy dlatego bo po prostu nie moglas sie pogodzic z tym, ze nie jestes z Michalem?
Ja, po zdradzie, czesto lapalam sie na myslach "Czy teraz w tym pokoju jestesmy we dwoje, czy ona w jego myslach tez tu jest?", "Czy sniadanie, ktore jemy jest nasze, czy w jego myslach jest ta inna?", "Czy w lozku jestesmy we dwoje czy wolalby by byla w nim zamiast mnie ona?"
Wtedy zaczelam popijacanusiak - Pon 23 Sie, 2010 10:54
Małgoś napisał/a:
anusiak napisał/a:
Myslalam, ze wybacze, ale nie moglam. Najgorsze bylo to, ze to moj facet jeszcze czul sie pokrzywdzony, bo ja go nie rozumiem i nie wiem jak on cierpi z powodu wyrzutow sumienia.
miałam dokładnie taką samą sytuację... ale nie pozwoliłam się wpędzić w poczucie winy, tylko twardo tłumaczyłam by ślubny dał mi spokój bo ja chcę dalej żyć ale z nim już nie potrafię. I też właśnie po zdradzie zaczęłam bombardować się wieczorami voltami... tyle, że sytuacja wymagała ode mnie trzeźwości bo.. dzieci, bo ja jedna utrzymywałam rodzinę etc. Musiałam, nie mogłam sobie pozwolić na załamanie nerwowe, uciekałam w pracę ale też i w alko.. Rano kac i do roboty aż do wieczora..
Heh. Ja niestety nie mialam takiego bodźca jak dzieci. mialam dobra prace (nienormowany czas pracy, wiec moglam nasciemniac, ze popracuje w domu, a tak naprawde leczylam kaca, bylam w ciagu. Przeciez szefowej nikt nie zwolni ), kase. I niby wszytko bylo tak jak powinno być.kinia - Pon 23 Sie, 2010 10:56
anusiak napisał/a:
Ale najbardziej mnie dotknelo to, ze wrocila do meza pomimo, ze wcale nie zalowala tej zdrady. Widzisz. Gdyby wrocila, bo zaluje, poinformowala go o tym, nie dlatego, ze juz nie moze zyc na dwa fronty, bo czuje z tego powodu dyskomfort, to bym jej bardzo wspolczula. Ale kiedy ktos wraca, informuje "bo ja juz tak dalej nie moge. Ach, te moje wyrzuty sumienia. O Jezu. Ale w sumie to wcale tego nie zaluje" to mnie to mierzi. A najgorsze jest to, ze taka osoba jeszcze oczekuje, ze my, zdradzani, go zrozumiemy, ba, pocieszymy i bedziemy sie zachowywac chocby tego wcale nie bylo
To nie do końca jest tak...
Wtedy kiedy informowałam męża- żałowałam bardzo, nie mogłam na siebie patrzeć, wiedziałam jak bardzo Go skrzywdziłam.
... Przestałam żałować dużo, dużo później. kiedy to zrozumiałam, że nie mogę się już dłużej z tego powodu zadręczać, że nie mogę do końca życia za to pokutować.
Pomógł mi w tym psychiatra, który wytłumaczył mi, że wtedy na tamten moment tego potrzebowałam, tak czułam i muszę się z tym pogodzić.
Żałowałam wtedy- nie żałuję dziś, a to różnica!
Skomplikowane, ale nikt nie powiedział, że psychika ludzka i nasze uczucia nie są pokręcone!!!
Pozdrawiam ciepłoanusiak - Pon 23 Sie, 2010 10:58 Przepraszam, ze tka sie tu uzewnętrzniam ale traktuje to jako swego rodzaju katharsis.
Nikomu wczesniej tego nie mowilam, nawet terapeutce.
Przepraszam Kiniu, ze robie to w Twoim temacie.rufio - Pon 23 Sie, 2010 11:02 Tia a na dzień dzisiejszy na tym swym koniku prawdy i sumienia wyszłas najgorzej - nie ma ani tego ani tego i pozostało tylko wspomnienie - tylko jakie wspomnienie jest mocniejsze ? Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 11:05
anusiak napisał/a:
Nikomu wczesniej tego nie mowilam, nawet terapeutce.
na szczęście wylanie goryczy w necie też oczyszcza...Mysza - Pon 23 Sie, 2010 11:08
anusiak napisał/a:
Czy naprawde nie chcialas go bo cie zgwalcil
ja swego czasu, też odchodziłam do innego....poinformowałam i przyszłam zabrać rzeczy z domu...ale hmmm ...reakcja była ta sama co u Kini męża....pijany w sztok, awantura, wyzwiska...no może tylko do gwałtu nie doszło, choć blisko było....
i chociaż po kilku latach jakoś się zeszliśmy....to swoje uczucia i emocje z tamtego dnia....pamiętam do dziś...bardzo dokładnie...kinia - Pon 23 Sie, 2010 11:21
Małgoś napisał/a:
U mnie paradoksalnie jego zdrada doprowadziła do tego, co dzieje się teraz, a teraz jestem szczęśliwa...
W historiach, które kończą się w ten sposób, bohaterami zazwyczaj jest dwójka bardzo kochających się i bardzo dojrzałych emocjonalnie ludzi. I przede wszystkim nie zdążyła wygasnąć więź między nimi. kinia - Pon 23 Sie, 2010 11:25
anusiak napisał/a:
ale powiedz czy tak nie bylo? Czy naprawde nie chcialas go bo cie zgwalcil czy dlatego bo po prostu nie moglas sie pogodzic z tym, ze nie jestes z Michalem?
Tu akurat decydowały głównie odczucia cielesne, nigdy po czymś takim człowiek całkowicie nie dojdzie do siebie.
...wierz mi, wiem przeżyłamMysza - Pon 23 Sie, 2010 11:27
kinia napisał/a:
nigdy po czymś takim człowiek całkowicie nie dojdzie do siebie.
...wierz mi, wiem przeżyłam
Flandria - Pon 23 Sie, 2010 11:30
anusiak napisał/a:
ciagle myslalam "Dlaczego mnie to spotkalo?" Co zrobilam zle? I ciagle probowalam zrozumiec, poprawic moje ewentualne bledy
nadal się tak zastanawiasz ?kinia - Pon 23 Sie, 2010 11:34
anusiak napisał/a:
Przepraszam, ze tka sie tu uzewnętrzniam ale traktuje to jako swego rodzaju katharsis.
Nikomu wczesniej tego nie mowilam, nawet terapeutce.
Przepraszam Kiniu, ze robie to w Twoim temacie.
Wszystko OK! Po to tu wszyscy jesteśmy!!! Rozumiem Cię doskonale Małgoś - Pon 23 Sie, 2010 11:39
kinia napisał/a:
Małgoś napisał/a:
U mnie paradoksalnie jego zdrada doprowadziła do tego, co dzieje się teraz, a teraz jestem szczęśliwa...
W historiach, które kończą się w ten sposób, bohaterami zazwyczaj jest dwójka bardzo kochających się i bardzo dojrzałych emocjonalnie ludzi. I przede wszystkim nie zdążyła wygasnąć więź między nimi.
U mnie akurat obsada uległa zmianie, a tego najbardziej się bałam... i kurczowo trzymałam się małżeństwa które nie dawało mi szczęścia pomimo że mąż nie pił. Długo miałam poczucie winy, że on mnie kocha a ja nie potrafię tego odwzajemnić, choć starałam się jak tylko potrafiłam... Dzieci, wspólny dom.. za wcześnie podjęłam decyzję o ślubie. Fakt, że on bardzo się starał, zabiegał, naciskał... wyprosił. A ja nie potrafiłam powiedzieć NIE i tym samym to właśnie ja go skrzywdziłam...beata - Pon 23 Sie, 2010 11:45
kinia napisał/a:
Najbardziej przykre jest to, że z takimi i podobnymi opiniami spotkałam się w miejscu w którym tak naprawdę nie powinny paść tego typu słowa. Mianowicie 5 lat temu kiedy udałam się na mój pierwszy otwarty mityng AA. Przecież to jedna z panujących tam zasad ( nie krytykuj, nie osądzaj). Po trzech spotkaniach dałam sobie spokój.
Czy na pewno była to krytyka?A może po prostu tak to wtedy odebrałaś?
kinia napisał/a:
Dlatego nawiązując do pierwszego postu w moim wątku myślałam właśnie o Al.-anonkach, może tam kobiety będą „bardziej wyrozumiałe”?
Zapewne tak,bo solidarność jajników zobowiązuje,ale weź pod uwagę,że możesz tam spotkać zdradzaną żonę,która nie okaże Ci zrozumienia.beata - Pon 23 Sie, 2010 11:50
anusiak napisał/a:
Przepraszam, ze tka sie tu uzewnętrzniam ale traktuje to jako swego rodzaju katharsis.
Nikomu wczesniej tego nie mowilam, nawet terapeutce.
Jak już pisałam,nic nie dzieje się bez przyczyny anusiak - Pon 23 Sie, 2010 11:51
myszaczek napisał/a:
anusiak napisał/a:
Czy naprawde nie chcialas go bo cie zgwalcil
ja swego czasu, też odchodziłam do innego....poinformowałam i przyszłam zabrać rzeczy z domu...ale hmmm ...reakcja była ta sama co u Kini męża....pijany w sztok, awantura, wyzwiska...no może tylko do gwałtu nie doszło, choć blisko było....
i chociaż po kilku latach jakoś się zeszliśmy....to swoje uczucia i emocje z tamtego dnia....pamiętam do dziś...bardzo dokładnie...
Ze sie tak zapytam. Jakiej reakcji, Wy - zdradzajacy, oczekujecie od nas, zdradzanych?
Mysza - Pon 23 Sie, 2010 11:58
kinia napisał/a:
Dlatego nawiązując do pierwszego postu w moim wątku myślałam właśnie o Al.-anonkach, może tam kobiety będą „bardziej wyrozumiałe”?
Zapewne tak,bo solidarność jajników zobowiązuje,ale weź pod uwagę,że możesz tam spotkać zdradzaną żonę,która nie okaże Ci zrozumienia.[/quote]
Może rozwiązaniem było by udanie się na terapię, bo dopóki będziesz szukać usprawiedliwienia w oczach innych, to w zależności na kogo trafisz spotka Cię albo krytyka albo wsparcie.... Chociaż skoro piszesz, że teraz już nie żałujesz, to chyba nie ma się czym przejmować, że jedni rozumieją, a drudzy nie..Mysza - Pon 23 Sie, 2010 12:05
anusiak napisał/a:
Jakiej reakcji, Wy - zdradzajacy, oczekujecie od nas, zdradzanych?
szczerze..... ja po kilku latach jak czułam się zdradzana przez męża z butelką, oczekiwałam....że pozwoli mi odejść...bez dodatkowych atrakcji....
natomiast ciąg dalszy był również podobny....prośby, błagania, groźby, nawet przestał pić na jakiś czas......po powrocie....zaczęła się karuzela...
Ja rozumiem że reagujesz alergicznie na zdradzających, ale nie utożsamiaj się ze wszystkimi zdradzonymi, bo nie tędy droga.... nie ma tylko czerni i bieli...są też różne odcienie szarości...kinia - Pon 23 Sie, 2010 12:34
anusiak napisał/a:
Ze sie tak zapytam. Jakiej reakcji, Wy - zdradzajacy, oczekujecie od nas, zdradzanych?
Ja oczekiwałam podobnej… Pozwól mi odejść!!!
To On zapewniał, że wybaczył, że się z tym pogodził, ale w dalszym ciągu kocha, i życia bez Nas sobie nie wyobraża…
Dziś wiem na pewno: NIE WYBACZYŁ, zrozumiał dlaczego do niej doszło, ale nie wybaczył!!!
Nie mam o to ani żalu, ani pretensji,
Żal mogę mieć jedynie o to, że udawał przez tak długi okres czasu, i otwarcie nie przyznał, że „To się nie uda… że nie można tu już niczego uratować” Uważam, że nie potrzebnie dawał mi nadzieję, bo jestem pewna, że nasze drogi rozeszły by się już wcześniej i bylibyśmy w zupełnie innym miejscu…
…niestety ani ja, ani On nie potrafiliśmy podjąć wtedy tej ostatecznej decyzji…
kinia - Pon 23 Sie, 2010 12:45
myszaczek napisał/a:
Może rozwiązaniem było by udanie się na terapię, bo dopóki będziesz szukać usprawiedliwienia w oczach innych, to w zależności na kogo trafisz spotka Cię albo krytyka albo wsparcie....
udałam się ale na razie na indywidualną, i nie szukam usprawiedliwienia w oczach innych, po prostu chciałam się tu wygadać, i nie sądziłam, że sprawy przybiorą taki obrót, że zrobi się tu tak gorąco!!
Przyszła taka Kinia i namieszała, ale to dobrze bo poznam opinie innych ludzi, spojrzę na problem Ich oczami i sama się do nich ustosunkuję, albo i nie...Mysza - Pon 23 Sie, 2010 12:57
kinia napisał/a:
po prostu chciałam się tu wygadać
i bardzo dobrze zrobiłaś w końcu większość z nas w takim celu tu zagląda, żeby się wygadać....
kinia napisał/a:
że sprawy przybiorą taki obrót, że zrobi się tu tak gorąco!!
możesz mi wierzyć, że bywało tu już zdecydowanie bardziej gorąco...a jakoś się trzymamy,
ilu ludzi tyle punktów widzenia...najważniejsze żeby pamiętać, że każdy może mieć odmienne zdanie i potrafić to uszanować Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 13:36
kinia napisał/a:
Przyszła taka Kinia i namieszała
Ależ zapraszam jak najczęściej!
Ciebie i inne Kinie...ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 13:41
Wiedźma napisał/a:
Ależ zapraszam jak najczęściej!
Ciebie i inne Kinie...
...jest wielką nauką, możliwość poznania problemu oczami współuzależnionej i innego alkoholika... to cenne i pouczające doświadczenie...beata - Pon 23 Sie, 2010 13:43
kinia napisał/a:
i nie sądziłam, że sprawy przybiorą taki obrót, że zrobi się tu tak gorąco!!
myszaczek napisał/a:
możesz mi wierzyć, że bywało tu już zdecydowanie bardziej gorąco...
Oj,tak,bywało znacznie gorzej,ale przetrwaliśmy Poznałaś opinie osób zupełnie bezstronnych,zdradzających i zdradzanych.Tylko od Ciebie zależy ile z tego weźmiesz dla siebie.
kinia napisał/a:
po prostu chciałam się tu wygadać,
Trafiłaś w odpowiednie miejsce. beata - Pon 23 Sie, 2010 13:44
Wiedźma napisał/a:
Ciebie i inne Kinie...
Kinia jest tylko jedna rufio - Pon 23 Sie, 2010 13:59 Bezpieczniej jest mówic do monitora
Niezbadane sa głebie eteru
Mozna pisac prawde niewygodną
Mozna pisac przez łzy i smiech gorzki
Oczyszczenie przez samowynurzenie
Czy realnie powiedziesz to samo ?
Strach jest wielki a nie wiara jeszcze wieksza
Mowic w necie to jak jazda pociagiem
Mała jest szansa spotkac sie wiecej
Nieznajomy wysłucha bo tez jedzie w te strone
Wysiadzie przed nami lub za nami
Nie wiesz czy to cos da ale wiesz ze ulży i niech tak zostanie .ZbOlo - Pon 23 Sie, 2010 14:25
rufio napisał/a:
Mowic w necie to jak jazda pociagiem
...pociąg zwany Dekadencją, czy pociąg do Dekadencji...???pietruszka - Pon 23 Sie, 2010 15:42
rufio napisał/a:
Bezpieczniej jest mówic do monitora
Podoba mi się to Twoje rymowanie Rufio
A co do zdrady u współuzależnionych? Głód miłości jest wielki, wielkie jest pragnienie czułości, bycia wysłuchaną, zauważoną, docenioną. Sama onegdaj byłam blisko, tylko obiekt okazał się jednak mało interesujący. Gdyby bardziej, to kto wie, co by się stało
I choć nie byłam w związku zaobrączkowana to marzył mi się przystojny książę na białym koniu, który przyjedzie i porwie mnie z rąk tego przebrzydłego drania, który podszył się pod mojego wcześniejszego wybranka. Sama nie potrafiłam odejść. Marzyło mi się, że ktoś mi w tym pomoże. Może nawet zadecyduje za mnie. Teraz wiem, że znając swoje pewne skłonności do książąt ( książąt zaklętych w żaby) pewnie wpadałabym z deszczu pod rynnę. A życie to nie bajka. O czym zawsze mi brutalnie przypomiona mój ulubiony cytat Janet G. Woititz:
Cytat:
Kopciuszek to tylko bajka. Twój królewicz będzie prawdopodobnie wymiotował w Twój szklany pantofelek
anakonda - Pon 23 Sie, 2010 15:56
beata napisał/a:
anusiak napisał/a:
Najlatwiej jest wszystko zwalic na alkohol.
Podejrzewam,że gdyby nie pił,to i zdrady by nie było.
Pewna tego jestes? Tak czytajac te posty zastanawiam po co to cale zamieszanie najlepiej jak w przyrodzie splodzic potomka i po klopocie zero zdrad , tragedi rodzinnych itp.:DWiedźma - Pon 23 Sie, 2010 16:22
anakonda napisał/a:
po co to cale zamieszanie najlepiej jak w przyrodzie splodzic potomka i po klopocie zero zdrad , tragedi rodzinnych itp.:D
Nie widzę związku... Tomek - Pon 23 Sie, 2010 16:28
Wiedźma napisał/a:
anakonda napisał/a:
po co to cale zamieszanie najlepiej jak w przyrodzie splodzic potomka i po klopocie zero zdrad , tragedi rodzinnych itp.:D
Nie widzę związku...
Jakis związek musiał jednak być skoro pojawił się potomek, chyba, ze przez dzieworództwo beata - Pon 23 Sie, 2010 17:10
anakonda napisał/a:
Pewna tego jestes?
A czy napisałam,że jestem pewna? beata - Pon 23 Sie, 2010 17:16
pietruszka napisał/a:
I choć nie byłam w związku zaobrączkowana to marzył mi się przystojny książę na białym koniu, który przyjedzie i porwie mnie z rąk tego przebrzydłego drania, który podszył się pod mojego wcześniejszego wybranka.
Powiem szczerze,że jak przeczytałam w jaki sposób toczył się związek Kini z Michałem.....to aż Jej pozazdrościłam. Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 17:25
Tomek napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
anakonda napisał/a:
po co to cale zamieszanie najlepiej jak w przyrodzie splodzic potomka i po klopocie zero zdrad , tragedi rodzinnych itp.:D
Nie widzę związku...
Jakis związek musiał jednak być skoro pojawił się potomek, chyba, ze przez dzieworództwo
Nie widzę związku między spłodzeniem potomka a zerem zdrad! anakonda - Pon 23 Sie, 2010 18:20
Wiedźma napisał/a:
Nie widzę związku między spłodzeniem potomka a zerem zdrad!
NIe ogladasz filmow przyrodniczych? stiff - Pon 23 Sie, 2010 18:44 Czytałem ten temat z dużym zainteresowaniem i z wieloma opiniami bym podyskutował,
ale po co...
U mnie było wszystko na głowie postawione, bo nie tylko, ze piłem,
to jeszcze zdradzałem żonę...
Mialem świetny (wywiad ) , a Ona małe pole manewru wiec mogę przypuszczać z duza doza
prawdopodobieństwa, ze mnie nie zdradzała...
A było mi na ten czas wszystko jedno, jak Ona żyje pod tym kątem,
a nawet czasami dochodziłem do wniosku, ze gdyby miała skoki w bok,
to bardzo by mi tym ułatwiła życie...anakonda - Pon 23 Sie, 2010 18:58 Moze czasami warto....
Jras4 - Pon 23 Sie, 2010 20:15 Nie rozumiem ..jak dochodzi do zdrady .. nie pisze tego do żadnei tu osoby ale ogulnie .. mieć świadomośc że sie jest z kimś a leść i komuś innemu du** lizać a potem siadać z rodziną do stołu i zupkę zajadać .. to gorsze od pijaństwa ..Wiedźma - Pon 23 Sie, 2010 20:26
Jras4 napisał/a:
Nie rozumiem ..jak dochodzi do zdrady
Skoro nie rozumiesz, to nie oceniaj - tym bardziej w powyższy sposób.stiff - Pon 23 Sie, 2010 20:50
Cytat:
Ta rzeka czasem popłynąć chce...
To jest właśnie klucz do zdrady... Jras4 - Wto 24 Sie, 2010 19:04
Wiedźma napisał/a:
Skoro nie rozumiesz, to nie oceniaj
a czy ja oceniam ...mówie że nie rozumiem ...a Ty odrazu nie oceniaj ...jakbym ocenił to byś musiała mnie wywalić rozumiesz...beata - Śro 25 Sie, 2010 07:02
pietruszka napisał/a:
Kopciuszek to tylko bajka. Twój królewicz będzie prawdopodobnie wymiotował w Twój szklany pantofelek