To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Moja Historia i ciąg dalszy...

ana - Nie 21 Paź, 2012 18:32
Temat postu: Moja Historia i ciąg dalszy...
Witam,

od jakiegoś czasu wchodziłam na to forum a dzisiaj postanowiłam napisać. Co mnie tu sprowadza.
M. poznałam w zeszłym roku, zamieszkaliśmy razem - po czasie zorientowałam się, że jest alkoholikiem - weszłam we współuzależnienie strasznie.
Ratowałam gdy mówił, że chce się zabić, prowadziłam pijanego z pracy, w jakiś sposób oddałam się całkowicie z myślą, że "będzie dobrze".
Na szczęście dość szybko się ocknęłam - po akcji upicia się do nie przytomności - zaż....a - wspólnego łóżka i mnie przy okazji - powiedziałam, że to koniec i ma się natychmiast wyprowadzać - kilka dni trwało i się wyprowadził. Ulga niesamowita - wielkie ufffffffffff.
To było w grudniu zeszłego roku. Nowy rok spędziłam sama. On dzwonił do mnie składał życzenia itp. itd. W styczniu dzwonił, w lutym i chyba w marcu zaczęliśmy się spotykać. Ja wiedziałam, że to nie jest partner dla mnie - więc nasze spotkania były czysto koleżeńskie z odpowiednim dystansem, bez żadnego dotyku.
Oczywiście spotykaliśmy się jak on był trzeźwy. Jak tylko zorientowałam się, że coś pił kończyłam spotkanie.
W lipcu zbliżyliśmy się do siebie i ponownie jesteśmy razem - natomiast ja już teraz wiem, że to nie jest najlepszy pomysł.
Po pierwszym tygodniu bycia razem - mój "ukochany" nie przyszedł na spotkanie bo się upił - następnego dnia gorąco przepraszał itp.
Ja mu powiedziałam, że może jeszcze coś takiego raz wytrzymam, no może dwa, ale więcej nie. I od tego czasu on przestał pić.
To już minęły z 3 miesiące. i było całkiem dobrze, on twierdzi, że nie potrzebuje terapii, że to bez sensu itp. Natomiast ja chodzę.
Ostatnio się mnie zapytał czy zamieszkamy razem ja powiedziałam na pewno nie w tym roku, że ja potrzebuję czasu.
Natomiast ja dzisiaj dojrzałam do tego, że tak naprawdę ja tego nie chcę.
Mam wrażenie, że ja bardziej jestem dla niego niż on dla mnie czy my oboje.
Nawet nie wiem kiedy jego rzeczy pojawiły się w mojej szafie. Ale nie mieszkamy razem.
On by chciał zamieszkać razem w jakimś innym miejscu.
Zresztą mam takie głupie przekonanie, że ja jestem po to żeby spełniać jego potrzebny.
Racjonalnie wiem, że to bez sensu i że to nie tak, ale jakoś tak mocno w to wierzę.

Dzisiaj czytałam wątek Olgi - która uwolniła się od alko.

W sumie piszę tak żeby się tym z kimś podzielić. Dałam sobie czas do końca roku 2012.
Dzisiaj niedziela dzień wolny i jego i mój się pytam czy porobimy coś razem on mi mówi, że może wieczorem a ja mówię nie lepiej teraz a on mi na to teraz się mi nie chce.

olga - Nie 21 Paź, 2012 18:35

witaj ana :buzki:
ana - Nie 21 Paź, 2012 18:37

hej Olga :D
prześledziłam całą Twoją historię bardzo dużo mi dała.
Dziękuję.

pterodaktyll - Nie 21 Paź, 2012 18:37

Witaj ana :)
Kolejna "klasyka gatunku" ta Twoja historia.

ana - Nie 21 Paź, 2012 18:39

witam, :)

no tak.
Wiem, że pewnie zadam i klasyczne pytanie - chociaż znam odpowiedź - ale jak Waszym zdaniem nie ma szans na tego typu "odgrzewane" szlagiery?

olga - Nie 21 Paź, 2012 18:39

ana napisał/a:
prześledziłam całą Twoją historię bardzo dużo mi dała.


ehhh :beba: bądź mądra przed szkodą

pterodaktyll - Nie 21 Paź, 2012 18:40

ana napisał/a:
jak Waszym zdaniem nie ma szans na tego typu "odgrzewane" szlagiery?

Zapewne wiesz, że "Do tanga trzeba dwojga" ;)

Linka - Nie 21 Paź, 2012 18:42

witaj Ano :)
ana - Nie 21 Paź, 2012 18:47

mam takie poczucie, że on "chce mnie mieć" po to żeby czuć się komfortowo - bo wie, że może na mnie polegać i że jak trzeba to jestem.
Nawet doszło do tego, że pytam się go czy ma jakieś plany na przyszły tydzień - weekend on mówi, że jeszcze nie wie - a ja chciałam gdzieś wyjechać - się zastanawiałam czy zadzwonić do koleżanki bo co on na to.....
ale na szczęście ocknęłam się i zadzwoniłam do niej czy ze mną pojedzie, ale najgorsze jest to, że niektóre ruchy uzależniam od niego.... okropne.....

ale i tak pojadę - chociaż mam takie głupie przeświadczenie, że to jest przeciwko nam bo nie jadę z nim
no ale
skoro on raczej się ze mną nie liczy to czemu ja mam czekać na niego
przecież jestem dorosłą samodzielną kobietą
ale skąd u mnie taki "strach" że zrobię coś przeciwko nam - nie wiem.....

chciałabym z nim to jakoś uzgodnić, przegadać.... czemu nie mogę sama podjąć takiej decyzji....

zrobię to - chociaż emocjonalnie czuję strach i takie coś, że to będzie nie w porządku wobec niego...

ana - Nie 21 Paź, 2012 18:48

Witaj Linko,
ana - Nie 21 Paź, 2012 18:49

ps. jak wyłączyć bycie on-line?
piotr7 - Nie 21 Paź, 2012 18:54

Witaj Ano.
Jestem alkoholikiem ,ale gdybym musiał dokonać wyboru być z alkoholikiem przez resztę życia , czy dać sobie spokój to bez wahania wybrał bym opcję drugą .

ana - Nie 21 Paź, 2012 18:54

ehhh :beba: bądź mądra przed szkodą

jak prześledziłam Twoją historię i się wsłuchałam w siebie to stwierdziłam, że nie ma co dłużej się w to wkręcać. Jak się cieszę, że jeszcze z nim ponownie nie zamieszkałam..... :)

A to dlatego, że wspomnienia z tego co było rok temu i dwa uwielbiam miejsce, w którym mieszkam i szkoda by mi było się stąd wyprowadzać.


i niezależnie od niego robię sobie plany na przyszły weekend - przecież nie będę czekać, aż jaśnie książę się obudzi.

ana - Nie 21 Paź, 2012 18:57

[quote="piotr7"]Witaj Ano.
Jestem alkoholikiem ,ale gdybym musiał dokonać wyboru być z alkoholikiem przez resztę życia , czy dać sobie spokój to bez wahania wybrał bym opcję drugą .[/quote]

Witaj Piotrze,

wiesz co uważam, że on jest na swój sposób fantastyczną osobą - jest mega inteligentny, fajne poczucie humoru, ale jednak to co było w zeszłym roku dało mi sporo w tyłek. i nie mam zamiaru przechodzić tego jeszcze raz.

Tylko teraz trudność moja polega na tym, że nie chcę go skrzywdzić.

olga - Nie 21 Paź, 2012 19:16

ana napisał/a:
że niektóre ruchy uzależniam od niego.... okropne.....

ana napisał/a:
czemu nie mogę sama podjąć takiej decyzji....


... bo jestes współuzależniona...

ana napisał/a:
czuję strach i takie coś, że to będzie nie w porządku wobec niego...


a on jest w porządku wobec Ciebie?

ana napisał/a:
uważam, że on jest na swój sposób fantastyczną osobą


mój też był fantastyczny.....

ana napisał/a:
nie chcę go skrzywdzić.


a siebie chcesz?

ana - Nie 21 Paź, 2012 19:30

[quote="olga411"]ie chcę go skrzywdzić.


a siebie chcesz?[/quote]

ja mam takie przeświadczenie, że ja w tym nie jestem aż taka ważna....że ja sobie poradzę...a nad nim trzeba się "pochylić" i podać mu rękę....

pisząc to też sobie uświadamiam moje przekonania, moje poglądy i wiem, że one nie są zdrowe ani dobre dla mnie,
jak dzisiaj sobie wyobraziłam jak bym nas przedstawiła graficznie to on ogromny na cały rysunek a ja taka malutka wręcz mikro wychylam się z różnych miejsc....

wiem, że to nie jest w porządku wobec mnie samej i tak się cieszę, że uświadomiłam to sobie, że doszłam do tego.

wolę małymi krokami - najważniejsze, że decyzję podjęłam teraz potrzebuję czasu na wprowadzenie jej w życie. '

[quote="olga411"]a on jest w porządku wobec Ciebie? [/quote]

w wielu wypadkach nie, ale wielu jest.
Słyszałam kiedyś taką fajną metaforę
że jeśli byś dostała 10 róż i tylko jedno podbite oko to też byłoby w porządku?

a jeszcze do Ciebie Olga pytanie - jak teraz Ci się układa?
Czy dzieci dalej mają z nim kontakt? i czy Ty sobie układasz życie z kimś nowym?
(oczywiście jeśli nie są to za osobiste pytania?)

olga - Nie 21 Paź, 2012 19:49

ana napisał/a:
ja w tym nie jestem aż taka ważna..


kolejny, typowy objaw współuzależnienia
dla siebie samej jesteś najważniejsza, przynajmniej powinna do tego dążyć

ana napisał/a:
.a nad nim trzeba się "pochylić" i podać mu rękę....

żeby zapewnić mu komfort? komfort picia....

ana napisał/a:
w wielu wypadkach nie, ale wielu jest.


pamietaj, ze alkoholizm to choroba postępująca, mój alko też kiedyś bywał w porządku, póxniej coraz rzadziej aż przestał o to dbać

ana napisał/a:
jeszcze do Ciebie Olga pytanie -


Jestem sama ale nie samotna, powoli odzyskuję spokój wewnętrzny, dbam o siebie.
On nie ma kontaktu z dziećmi, nie dąży do tego. Dobrze, że tak się dzieje bo to burzyło by nasz spokój.

leon - Nie 21 Paź, 2012 20:06

Czesc Ana
Krzysztof 41 - Nie 21 Paź, 2012 20:44

Witaj ana :)
Wiesz o tym że wchodzisz w bagno z którego jest ciężko wyjść i jeżeli lubisz ekstremalne sporty i adrenalinę to znajdź lepiej odpowiednią dyscyplinę sportową jest mniej szkodliwa.
ana napisał/a:
jest na swój sposób fantastyczną osobą - jest mega inteligentny, fajne poczucie humoru,

I bardzo dobrym manipulantem.

rybenka1 - Nie 21 Paź, 2012 20:49

Witaj Ana . :skromny:
milutka - Nie 21 Paź, 2012 21:24

Cześć Aniu :)
Żeglarz - Nie 21 Paź, 2012 21:33

ana napisał/a:
Tylko teraz trudność moja polega na tym, że nie chcę go skrzywdzić.

To jest Twoje odczucie.
A czy racjonalnie potrafiłabyś powiedzieć w czym Twoja decyzja o ostatecznym rozstaniu będzie dla niego krzywdząca?

Witaj Ano, :)
Paweł - współuzależniony

KICAJKA - Nie 21 Paź, 2012 22:38

Witaj ana :)
esaneta - Pon 22 Paź, 2012 04:44

witaj :)
Klara - Pon 22 Paź, 2012 06:57

Witaj Ano :)
Jo-asia - Pon 22 Paź, 2012 07:06

Witaj ana, :)
EmEr - Pon 22 Paź, 2012 09:49

Żeglarz napisał/a:
ana napisał/a:
Tylko teraz trudność moja polega na tym, że nie chcę go skrzywdzić.


To jest Twoje odczucie.
A czy racjonalnie potrafiłabyś powiedzieć w czym Twoja decyzja o ostatecznym rozstaniu będzie dla niego krzywdząca?


znam to uczucie - "krzywda" jego to raczej moje poczucie straty, obawy przed utrata kontroli
- jego to nie zaboli, a jesli nawet to nie za dlugo bedzie odczuwal bol - znajdzie zamiennik,
no chyba, ze faktycznie wytrzezwieje na dobre.... :szok:

czesc Ana ! :)

smokooka - Pon 22 Paź, 2012 09:52

Cześć Ano, jestem Agnieszka, jestem współuzależnioną alkoholiczką. Niepokoi mnie Twój nick? A raczej jego źródło - to od imienia, czy wyniszczającej choroby?
Żeglarz - Pon 22 Paź, 2012 12:16

EmEr napisał/a:
jego to nie zaboli, a jesli nawet to nie za dlugo bedzie odczuwal bol - znajdzie zamiennik,
no chyba, ze faktycznie wytrzezwieje na dobre....

Czy ból związany z rozstaniem podyktowanym racjonalnymi przesłankami można nazwać krzywdą?
Wg. mnie nie. Jest to konsekwencja zachowań prowadzących do decyzji o rozstaniu.

Żeglarz - Pon 22 Paź, 2012 12:18

smokooka napisał/a:
Niepokoi mnie Twój nick? A raczej jego źródło - to od imienia, czy wyniszczającej choroby?

Wybacz Smoczku, ale to pytanie zadane na forum wg mnie jest niestosowne.

smokooka - Pon 22 Paź, 2012 12:19

Żeglarz napisał/a:
smokooka napisał/a:
Niepokoi mnie Twój nick? A raczej jego źródło - to od imienia, czy wyniszczającej choroby?

Wybacz Smoczku, ale to pytanie zadane na forum wg mnie jest niestosowne.


Wybaczam.

Żeglarz - Pon 22 Paź, 2012 12:21

Dziękuję :)
ewa29 - Pon 22 Paź, 2012 19:00

Witaj :) Nie czekaj na niego aż się ocknie albo czy pojedzie z tobą sama jedź lub z koleżanką nie oglądaj się za siebie.Ja tak robie i uwierz mi że jest mi lżej.Mamy prawo być szczęśliwe a nasi alko niech se myślą o sobie a my o sobie żeby to nam było dobrze oni o nas się nie martwią taka prawda a my nie musimy być od nich uzależnione. Ja mieszkam w Tomaszowie Maz a od wczoraj jestem z dziećmi w łodzi bo mam kurs z PUP a mój alko myśli ze pojechałam na wypoczynek noi co ja tam będę niby robić ale po dłuższej gadce w końcu załapał że faktycznie mam kurs dzisiaj jak dzwonił to już pytał gdzie jestem co robie se myśle a niech mu szufladki chodzą.Najważniejsze że Ja jestem zadowolona.A Ty ana super że chodzisz na terapie Ja też i na al-anon chodzę pomaga mi to zresztą.Pozdrawiam tak na chwilkę weszłam bo nie mój komputer. :)
ana - Pon 22 Paź, 2012 21:32

Dobry wieczór :)

Krzysztof, Rybeńka, Milutka, Kicajka, Żeglarz, Eaneta, Klara, Jo-asia, EmEr, Smokoka i Ewa29

witajcie bardzo mi miło, że tak licznie "mnie odwiedziliście" :)

Jeszcze chciałam dodać, że wcześniej też byłam na forum tylko pod pseudonimem Bia - tam możecie poczytać moją przeprawę z tymże panem -wg zasad niedługo profil Bia zostanie usunięty.

(z powodu zapomnianego hasła założyłam nowe konto)

ana - Pon 22 Paź, 2012 21:34

właśnie się dowiedziałam, że już nie ma tego konta - ale można powiedzieć - klasyka.....
pietruszka - Pon 22 Paź, 2012 21:38

ana napisał/a:
już nie ma tego konta

Konto jest, ale już nieaktywne. :)

ana - Pon 22 Paź, 2012 21:39

[quote="Krzysztof 41"]ana napisał/a:
jest na swój sposób fantastyczną osobą - jest mega inteligentny, fajne poczucie humoru,

I bardzo dobrym manipulantem.[/quote]

zgadzam się z tym w całości.

[quote="Żeglarz"]To jest Twoje odczucie.
A czy racjonalnie potrafiłabyś powiedzieć w czym Twoja decyzja o ostatecznym rozstaniu będzie dla niego krzywdząca? [/quote]

nie wiem nawet - ale to chodzi o to, że jest mi go żal - ale być z kimś z litości to nie jest godne ani mnie ani jego.

[quote="EmEr"]znam to uczucie - "krzywda" jego to raczej moje poczucie straty, obawy przed utrata kontroli
- jego to nie zaboli, a jesli nawet to nie za dlugo bedzie odczuwal bol - znajdzie zamiennik,
no chyba, ze faktycznie wytrzezwieje na dobre.... [/quote]

jeśli chodzi o mnie to pewnie będzie mi brakowało zainteresowania moją osobą, ale czasem czuję ulgę z podjęcia decyzji - słusznej decyzji.
a z tym trzeźwieniem to już jakiś czas trwa ponad 3 m-ce.

[quote="smokooka"] Niepokoi mnie Twój nick? A raczej jego źródło - to od imienia, czy wyniszczającej choroby?[/quote]

jak najbardziej od imienia - Ania.

ana - Pon 22 Paź, 2012 21:57

[quote="ewa29"]Nie czekaj na niego aż się ocknie albo czy pojedzie z tobą sama jedź lub z koleżanką nie oglądaj się za siebie.Ja tak robie i uwierz mi że jest mi lżej.Mamy prawo być szczęśliwe a nasi alko niech se myślą o sobie a my o sobie żeby to nam było dobrze oni o nas się nie martwią taka prawda a my nie musimy być od nich uzależnione.[/quote]

powiem Ci, że też się "ratuję" organizuję sobie czas- jak najlepiej się da. Nie uwzględniając w tym jego.

a co jest najlepsze sytuacja z dnia dzisiejszego: Od wczoraj on się nie odzywał - a dzisiaj dzwonił do mnie ok 16 dwa razy ja nie odebrałam - potem oddzwoniłam około 21 i ja mówię mu, że dzwoniłeś a on no tak bo chciałem - Ci coś tam opowiedzieć jakąś historyjkę co mu się przytrafiła.normalnie jak gdyby nigdy nic. a ja się pytam a co z wczoraj on mówi no co zasnąłem - to mówię, że nie poczułam się zbyt fajnie - bo po co się ze mną umawiał. no i to mniej więcej tak wyglądało.

potem mi napisał sms-a "że ludzie go co chwila wystawiają, zawodzą -więc żebym nie miała do niego pretensji bo on ma wszystkiego dość".

a ja na to, że ok - ale to nie oznacza, że masz tak robić innym ludziom i że niefajnie jest obrywać za innych.

a on mi na to: Ja nie chcę nic robić innym, chcę spokojnie odpocząć.

ja już nie nie pisałam. i dałam mu spokój - z tym, że przed chwilą mi napisał o której jutro wychodzę pewnie chce rano przyjść - ale ja mu nic nie odpisuję - jakoś mi się nie chce i też nie chcę go tu rano widzieć.

bez sensu - on mi tak naprawdę wszystko ułatwia - zakończenie tego na amen. w każdym razie wiem, że jak to już skończę to na dobre.

Poza tym zorientowałam się w jaką "grę" on ze mną pogrywa - na początku naszego powrotu ja niewiele od niego chciałam on się starał - no w każdym razie bardzo zabiegał o mnie. Gdy dopiął swego i ja zaczęłam coś chcieć od niego zaczął się wycofywać....
no teraz to on już chce spokoju.... tylko ma jeszcze u mnie jakieś rzeczy - dałam sobie czas do końca 2012.
myślę, że szybciej to ogarnę. Na pewno przykre będzie to jak będzie zabierał ode mnie swoje wszystkie rzeczy, no ale taka kolej rzeczy.
Przykro z powodu zawiedzonych nadziei i pewnie oczekiwań, że w końcu ułożę sobie życie....


i jeszcze sobie pomyślałam, że może za dużo od niego chciałam - ale z drugiej przecież ja chciałam tylko z nim pobyć...

Babeta35 - Pon 22 Paź, 2012 21:59

Cześć Ana :D
Jestem Babeta, współ, DDD.
Mam też swój wątek w tym dziale i powiem Ci jedno z własnego doświadczenia i z rozmów z moim eks partnerem alko.Nie chcesz go skrzywdzić-ja też tak myślałam, należy podać pomocną dłoń, każdy powinien mieć drugą szansę.
Mój alko też był naprawdę fajnym facetem, mega inteligentny, super poczucie humoru-poznałam go jak był czynnym alkoholikiem czego nigdy nie krył.A ja naiwna i nie mająca pojęcia o tym jak jego choroba wpłynie na mnie weszłam w to jak w masełko.
O święta naiwności :szok: :szok: :szok: dopadło mnie mega współuzależnienie, ale teraz już wiem z jakiego powodu wybrałam właśnie takiego faceta a nie innego.
Przezłam terapię dla współuzależnionych, terapię DDA/DDD i wiem że żyję dla siebie, że to ja jestem najważniejsza i moje szczęści tylko się dla mnie liczy.

A teraz coś na dodanie Ci otuchy, kiedy chodziłam na terapię, alko pił i pił i pił......twierdził że jak będzie chciał to zawsze może przestać, pije bo lubi itp.itd.
Aż przyszedł taki moment w jego życiu że przestał, nie pije już od 6 miesięcy, biega 3 razy w tygodniu na terapię, raz w tygodniu do AA, chce być trzeźwy i tu pojawia się małe ale............................nie licz na to że zrobił to z mojego powodu bo go zostawiłam, bo za mną tęsknił bo dotarł do niego jaki miał skarb (choć Ptero twierdzi że byłam idealną współuzależnioną).
Opamiętał się i zaczął szukać pomocy tylko i wyłącznie DLA SIEBIE SAMEGO.
Nikt ani nic nie było go do tego w stanie skłonić, tyylko on sam.
Więc moja dobra rada, zajmij się tylko i wyłącznie sobą.....na nikogo nie masz wpływu, a już na czynnego alkoholika, nie dasz rady.
Pozdrawiam

olga - Pon 22 Paź, 2012 22:02

Wchodząc w ten "układ" wiedziałaś, że jest czynnym alko?
pterodaktyll - Pon 22 Paź, 2012 22:09

Babeta35 napisał/a:
Ptero twierdzi że byłam idealną współuzależnioną)

Siem rozmarzyłem........... :chmurka:

ana - Pon 22 Paź, 2012 22:12

cześć Babeta :)

[quote="Babeta35"]ale teraz już wiem z jakiego powodu wybrałam właśnie takiego faceta a nie innego. [/quote]

to jest dla mnie ciekawe dlaczego wybrałaś właśnie takiego?
i czy teraz masz już nowego?

[quote="olga411"]Wchodząc w ten "układ" wiedziałaś, że jest czynnym alko?[/quote]

wiedziałam, że ma problem z alkoholem - tylko nie wiedziałam co to tak naprawdę znaczy.
Myślałam bardzo książkowo - filmowo - że My razem sobie z tym poradzimy i będziemy żyć długo i szczęśliwie.....amen.....

Na szczęście dość szybko z tego wyszłam w zeszłym roku.

[quote="Babeta35"]a już na czynnego alkoholika, nie dasz rady.
Pozdrawiam[/quote]

jak pisałam on nie pije od około 3 m-cy jak mi mówił to:

- picie już jest bez sensu
- że czasami go ciągnie, ale wie, że nie ma sensu,
- że zmarnował sobie dużo życia,
- że gdyby nie ja....

[quote="Babeta35"]Nikt ani nic nie było go do tego w stanie skłonić, tyylko on sam. [/quote]

o tym, że chce przestać pić to była jego decyzję - akurat tego miałam świadomość, że zmusić go do niczego nie mogę - mogę jedynie zadbać o siebie.

Babeta35 - Pon 22 Paź, 2012 22:12

pterodaktyll napisał/a:
Babeta35 napisał/a:
Ptero twierdzi że byłam idealną współuzależnioną)

Siem rozmarzyłem........... :chmurka:

Ptero, dziewczyna w rozpaczy a Tobie tylko kosmate myśli po głowie chodzą. :milczek:

ana - Pon 22 Paź, 2012 22:12

tak na marginesie - czemu moje zaznaczenia nie są na biało - jak Wasze jak to zrobić?
ana - Pon 22 Paź, 2012 22:14

Babeta35 napisał/a:
Ptero, dziewczyna w rozpaczy a Tobie tylko kosmate myśli po głowie chodzą. :milczek:


na szczęście nie ma we mnie rozpaczy....nawet nie rozczarowanie
już bardziej tęsknota - za uczuciem, na które liczyłam.

ale się przeliczyłam.

olga - Pon 22 Paź, 2012 22:17

zaznacz fragment, który chcesz zacytować i kliknij "cytowanie selektywne"
Babeta35 - Pon 22 Paź, 2012 22:19

Czemu ten facet?
Nie da się w kilku słowach tego wyjaśnić ale się postaram, związek z nim dawał mi nieprzyjemne emocje, a te nieprzyjemne emocje dostawałam w moim dzieciństwie od mojego ojca.
Klasyka, tatusiu kochaj mnie !!!

Nie, nie mam innego, jestem sama bo nie jestem jeszcze gotowa na związek, ani z nim ani z nikim innym.

olga - Pon 22 Paź, 2012 22:20

ana napisał/a:
na szczęście nie ma we mnie rozpaczy....nawet nie rozczarowanie
już bardziej tęsknota - za uczuciem, na które liczyłam.


no to jesteś w "żałobie", pozwól sobie ją przeżyć
później będzie juz tylko lepiej

Wiedźma - Pon 22 Paź, 2012 22:20

ana napisał/a:
czemu moje zaznaczenia nie są na biało - jak Wasze jak to zrobić?

A temu, że sobie w profilu wszystkie ustawienia zrobiłaś na NIE.
Już to poprawiłam - możesz normalnie cytować.

ana - Pon 22 Paź, 2012 22:21

olga411 napisał/a:
no to jesteś w "żałobie", pozwól sobie ją przeżyć
później będzie juz tylko lepiej


tylko on jeszcze nie wie, że ja już takie decyzje podjęłam, dlatego dałam sobie czas do końca tego roku na wyprostowanie "tej sprawy"

ana - Pon 22 Paź, 2012 22:22

Wiedźma napisał/a:
A temu, że sobie w profilu wszystkie ustawienia zrobiłaś na NIE.
Już to poprawiłam - możesz normalnie cytować.


a dziękuję bardzo :)

ana - Pon 22 Paź, 2012 22:24

Babeta35 napisał/a:
Klasyka, tatusiu kochaj mnie !!!


chyba też u mnie coś takiego jest - niedowartościowanie i potrzeba zasłużenia na miłość
że trzeba naprawdę dużo z siebie dać żeby ktoś mnie pokochał

ale się cieszę, że u mnie cała ta historia z nim zaczęła się od czerwca 2011

a jak czytam forum, że osoby są w takich związkach po naście lub dzieścia lat - to jest aż przerażające.

Oczywiście z całym szacunkiem.

Wiedźma - Pon 22 Paź, 2012 22:25

Ale za chwilę może się okazać, że znów coś nie działa, więc zweryfikuj te ustawienia.
Babeta35 - Pon 22 Paź, 2012 22:27

ana napisał/a:
ale się cieszę, że u mnie cała ta historia z nim zaczęła się od czerwca 2011
jak nic z tym nie zrobisz, a raczej z sobą to też tak może być.
Z tego co piszesz to...... :szok:

olga - Pon 22 Paź, 2012 22:29

ana napisał/a:
ale się cieszę, że u mnie cała ta historia z nim zaczęła się od czerwca 2011


Babeta35 napisał/a:
jak nic z tym nie zrobisz, a raczej z sobą to też tak może być.


ja też mam wrażenie, ze siedzisz w tym "po uszy"

milutka - Pon 22 Paź, 2012 22:31

ana napisał/a:
Przykro z powodu zawiedzonych nadziei i pewnie oczekiwań, że w końcu ułożę sobie życie....
Czemu Ci słońce przykro ?....czego ?....,że weźmiesz ślub ,będziesz najszczęśliwszą panną młodą ,że po kilku tygodniach pewnie będziesz pod serduchem nosić jego dziecko i będziesz bardzo szczęsliwą przyszłą mamą mającą nadzieje ,że teraz to już wszystko się ułoży ?on dla Ciebie i maleństwa przestanie pić !-złudna nadzieja niestety :roll: ...będziesz wieczorami czekać na niego ,że wróci pijany i śmierdzący i będzie Cię przytulał zapewniając o swojej miłości ,,,,że Twoje problemy nigdy nie będa ważne bo zawsze to on będzie na pierwszym miejscu ,zmęczony ,zły bo w pracy znowu jakas porażka i właśnie dla tego będzie musiał się piwa napić :roll: ...a imprezy wszelkie -zawsze będziesz się kombinować jakby tutaj zrobić by się wcześniej urwać zanim on zdąży się opić i narobi wstydu ..a wtedy będziesz musiała zająć się nim i dzieckiem ?Za tym słońce będziesz tęskinić -za takimi nadziejami ?-oczekiwaniami na ułożenie sobie życia ?...na pewno nie chcesz tak żyć -uwierz mi :roll: życie z takim alkoholikiem to koszmar ,,,po jakimś czasie z bezsilności będziesz sobie tłumaczyć ,że inne mają gorzej ...A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze -bynajmniej dla mnie :roll: Ta ch....a złudna nadzieja ,że byłyśmy kochane ....
Ana -wybór należy do Ciebie -Ty jeszcze możesz tak pokierować swoim życiem by miało ona jakiś sens-powodzenia i słusznych wyborów życzę :pocieszacz:

pietruszka - Pon 22 Paź, 2012 22:49

olga411 napisał/a:
ja też mam wrażenie, ze siedzisz w tym "po uszy"

Aniu, uważnie bym się przyjrzała, jakie DDA/DDD Ci siedzi pod skórą. Bo jak to my nazywamy - skrzywiony celownik już masz.

ana - Pon 22 Paź, 2012 23:13

Babeta35 napisał/a:
jak nic z tym nie zrobisz, a raczej z sobą to też tak może być.
Z tego co piszesz to......


olga411 napisał/a:
ja też mam wrażenie, ze siedzisz w tym "po uszy"


na pewno on na mnie działa - bo inaczej nie byłabym pod jego urokiem - oczywiście zapamiętanym z początku naszej znajomości - po ponownym zejściu się

Ja już podjęłam decyzję, że z nim nie będę tylko daję sobie czas na skończenie tego.

ana - Pon 22 Paź, 2012 23:18

milutka napisał/a:
Czemu Ci słońce przykro ?....czego ?....,że weźmiesz ślub ,będziesz najszczęśliwszą panną młodą ,że po kilku tygodniach pewnie będziesz pod serduchem nosić jego dziecko i będziesz bardzo szczęsliwą przyszłą mamą mającą nadzieje ,że teraz to już wszystko się ułoży ?on dla Ciebie i maleństwa przestanie pić


żal mi, że jeszcze tego nie będę miała, ale absolutnie nie żal mi, że to nie będzie z nim - bo pamiętam, że jak to było w zeszłym roku. ale z drugiej strony - racja jest taka, że ponownie się z nim związałam.....mimo tamtych doświadczeń.

milutka napisał/a:
Ana -wybór należy do Ciebie -Ty jeszcze możesz tak pokierować swoim życiem by miało ona jakiś sens-powodzenia i słusznych wyborów życzę


ja już dokonałam decyzji teraz daję sobie czas na realizację tego wszystkiego.

ana - Pon 22 Paź, 2012 23:22

pietruszka napisał/a:
Aniu, uważnie bym się przyjrzała, jakie DDA/DDD Ci siedzi pod skórą. Bo jak to my nazywamy - skrzywiony celownik już masz.



tak myślałam żeby się udać do ośrodka na terapię współ, ale jeszcze tego nie zrobiłam.
ostatnio mu mówiłam, że chciałabym na coś takiego pójść a on mi mówi, że mówisz jak żona jakiegoś alkoholika ja mu na to żona może nie....

ale myślę, że jak skończę zajęcia te co mam teraz takie są terapeutyczne to pójdę.

esaneta - Wto 23 Paź, 2012 07:22

ana napisał/a:
osoby są w takich związkach po naście lub dzieścia lat - to jest aż przerażające.

pierwszy raz powiedziałam cos podobnego jakieś 5 lat po ślubie, kiedy usłyszałam historię kobiety, która po 10 latach takiego szarpania się z alkoholizmem męża posatnowiła odejść.
Dokładnie pamiętam zdanie, które wówczas wypowiedziałam: "Nie zamierzam czekać 10 lat na cud!"
Czekałam dłużej :/
Nie wystarczy zauwazyc problem, trzeba zacząć działać - a my współ* mamy z tym ogrooooomny problem.

pterodaktyll - Wto 23 Paź, 2012 08:30

esaneta napisał/a:
Nie wystarczy zauwazyc problem, trzeba zacząć działać - a my współ* mamy z tym ogrooooomny problem.

Oj macie, macie.....

ana - Wto 23 Paź, 2012 09:09

jak siebie zapytałam czy chcę z nim być to mam wielkie NIEEEEE!!!!!!!!!!!!!
A co czuję
- rozczarowanie
- złość
- wściekłość
- smutek
to tak wszystko pomieszane.

czuję się jak by mnie "wziął" wtedy kiedy chciał dobrze się ze mną zabawił a jak coś mu już nie gra to zostawił

ale patrząc z innej strony mogę być mu wdzięczna, że mi ułatwia zadanie,


jeszcze dodatkowo czuję się jakbym została ukarana za coś czego nie zrobiłam.

a najgorsze w tym wszystkim jest to, że chcę go zrozumieć....
ale w końcu czas stanąć po swojej stronie!!!!

esaneta napisał/a:
Dokładnie pamiętam zdanie, które wówczas wypowiedziałam: "Nie zamierzam czekać 10 lat na cud!"
Czekałam dłużej :/


mhm..... ja chcę to wszystko zakończyć ostatecznie i definitywnie do końca 2012!!!!!

i dziękuję wszystkim tutaj za wsparcie.

pterodaktyll - Wto 23 Paź, 2012 09:16

ana napisał/a:
najgorsze w tym wszystkim jest to, że chcę go zrozumieć....

Rzeczywiście, zwłaszcza, że my sami siebie tak do końca nie rozumiemy, więc Ty masz praktycznie żadne szanse, że to zrozumiesz, a właściwie na huk Ci to potrzebne? Czy to coś zmieni?

ana napisał/a:
. ja chcę to wszystko zakończyć ostatecznie i definitywnie do końca 2012!!!!!

No to pogadamy 1.01.2013r. :mgreen:

Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 09:21

ana napisał/a:
mhm..... ja chcę to wszystko zakończyć ostatecznie i definitywnie do końca 2012!!!!!

powtarzasz to jak mantrę,
nie rozumiem, po co Ci tyle czasu, jak decyzję już podjęłaś?

olga - Wto 23 Paź, 2012 09:38

Weź toporek, uderz raz a dobrze, odrąb ten ogon co się za Tobą ciągnie (by Ptero), przestaniesz się męczyć. Zobaczysz jaką poczujesz ulgę, zaczniesz życ własnym życiem. Po co Ci te dwa miesiące męki?
ana - Wto 23 Paź, 2012 09:50

olga411 napisał/a:
Po co Ci te dwa miesiące męki?


nie wiem -ale jeszcze muszę dojrzeć do tego żeby jak mówisz - odrąbać się od niego.

Jak się "sobie przyglądam" to trochę działam przeciwko sobie - bo ja myślę za niego i oglądam siebie jego oczami. i widzę, że działam przeciwko niemu - że też jestem taka jak inne, które go zostawił.

pewnie chciałabym poczuć się wyjątkowa itp itd - pewnie klasyka......

ale czytając Wasze historie, i mając z nim doświadczenie wiem, że raczej lepiej nie będzie
poza tym jak mam z kimś budować związek kiedy nawet mu nie ufam.

W sumie to co jeszcze nas łączy to - że ma u mnie trochę swoich rzeczy - dodatkowo.
Potrzebuję powiedzieć, że to koniec żeby było jasne. - chyba bardziej dla mnie niż dla niego - bo muszę zadbać o siebie.

olga - Wto 23 Paź, 2012 09:57

ana napisał/a:
nie wiem -ale jeszcze muszę dojrzeć do tego

my współ lubimy być "skopane" aż do utraty człowieczeństwa niemalże żeby móc wreszcie podjąć decyzję

ana napisał/a:
trochę działam przeciwko sobie


trochę? :mysli: działasz przeciwko sobie

ana napisał/a:
pewnie chciałabym poczuć się wyjątkowa


tzn. jaka? bo nie rozumiem

ana napisał/a:
to co jeszcze nas łączy to - że ma u mnie trochę swoich rzeczy

Myślę, że dużo więcej Ciebie z nim łączy. Nadzieja, że da się "to" uratować, że jeszcze będzie dobrze. Pragnienie bycia z kimś, lęk przed samotnością......

ana - Wto 23 Paź, 2012 12:57

olga411 napisał/a:
my współ lubimy być "skopane" aż do utraty człowieczeństwa niemalże żeby móc wreszcie podjąć decyzję


ale skąd to się bierze takie samobiczowanie? pragnienie tego "krzyża" ?

olga411 napisał/a:
Myślę, że dużo więcej Ciebie z nim łączy. Nadzieja, że da się "to" uratować, że jeszcze będzie dobrze. Pragnienie bycia z kimś, lęk przed samotnością......
________


fakt na pewno więcej.... jakieś emocje itp itd

jak miałam z nim rozmowę przed ponownym zejściem się razem - to ja mu powiedziałam, że chyba czas żeby każdy z nas zaczął się spotykać z kimś innym - on mi na to, że on tylko ze mną itp
i ja mu mówiłam, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi - a on czemu nie i tydzień później weszłam i popłynęłam natomiast dzisiaj wychodzę z tej rzeki

jak tylko się z nim spotkam - to mu powiem, że już nie chcę, że nie mogę i że koniec.

nawet jak jechałam samochodem to sobie ćwiczyłam - co mu powiem i wiem już to dokładnie.

olga - Wto 23 Paź, 2012 13:13

ana napisał/a:
ale skąd to się bierze takie samobiczowanie? pragnienie tego "krzyża" ?


Z naszego współuzależnienia. Z życia w świecie iluzji i zaprzeczeń.
Tak bardzo pragniemy tej bliżej nieokreślonej normalności, że jesteśmy w stanie znosić coraz więcej i więcej, szukać pozytywów tej sytuacji, czekać w nieskończoność na tę normalność.
ana napisał/a:
on mi na to, że on tylko ze mną itp


mój, im bardziej chciałam skończyć to jego pomieszkiwanie u mnie, tym bardziej mnie "kochał"

EmEr - Wto 23 Paź, 2012 20:06

ana napisał/a:
jak tylko się z nim spotkam - to mu powiem, że już nie chcę, że nie mogę i że koniec.


zrob sobie prezent --> wez karton i spakuj wszystkie jego rzeczy jakie sa w domu - (z sypialni, kuchni, łazienki, plyty, gazety,...)wszystko co moze Ci sie z nim kojarzyc.Spakuj i postaw przy drzwiach - forma pozegnania, a jednoczesnie zacznie Ci to pudlo przeszkadzac i poczujesz ulge jak zniknie, zwolni sie miejsce obok Ciebie!!

vilemo - Wto 23 Paź, 2012 20:14

Ana masz wielką szansę niewiele cię z nim łączy- nie masz wspólnych finansów, domu dzieci, sakramentu
nie namyślaj się
jeśli nie będzie mocno chciał i nie zacznie się leczyć- nie czekaj na cud
mój dopiero przez ciężką chorobę przestał, bo grozi mu śmierć przez uduszenie- nic przyjemnego

ana - Wto 23 Paź, 2012 21:10

olga411 napisał/a:
Z naszego współuzależnienia. Z życia w świecie iluzji i zaprzeczeń.
Tak bardzo pragniemy tej bliżej nieokreślonej normalności, że jesteśmy w stanie znosić coraz więcej i więcej, szukać pozytywów tej sytuacji, czekać w nieskończoność na tę normalność.


zgadzam się z tym - i tym bardziej widzę, że ja po prostu chcę żeby tak było i tak naginam fakty, że jest po mojemu chociaż uczucia mówią co innego a fakty pokazują prawdę.

bo dzisiaj też sobie myślałam, że może jakieś trudności - tłumaczyłam go przed sobą a potem się zreflektowałam, że przecież wcześniej byłam w 8-letnim związku i jakoś nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żeby mnie potraktował jak ten teraz - że się nagle bez powodu przestał odzywać.

Jeszcze doszło do mnie, że naprawdę jestem uzależniona od niego ponieważ to od niego ma zależeć wiele rzeczy ja po prostu jestem a on robi co chce.

Dodatkowo - on jest mnie bardzo pewny - jakiś czas temu rozmawialiśmy o zeszłym roku i ja mu mówię jak byś się czuł gdybym się zachowała w stosunku do Ciebie jak Ty do mnie - np. byś do mnie dzwoniła ja bym się nie odzywała nie wróciłabym na noc - wiedziałbyś, że jestem z jakimś kolegą.
a on mi mówi nie ma co gdybać Ty byś tak nie zrobiła....

ale może coś w tym jest bo kiedyś kiedyś byłam w bardzo krótkim związku natomiast tamten chłopak mnie zdradził i napisał mi list - bo związek był na odległość - wtedy jeszcze była era listów:) - i pamiętam, że mi napisał, że mam nadzieję, że mu odpisze i że się spotkamy chociaż i tak wie, że tak będzie.....

i oczywiście się odezwałam pamiętam, że on i się do mnie nie odzywał - potem jego mnie przepraszała w jego imieniu - ale chore - że jemu zależy itp itd
spotkaliśmy się pamiętam - że czułam się źle zraniona, oszukana, zdradzona ale stwierdziłam, że skoro mu powiedziałam, czy powiedzieliśmy sobie, że mamy być razem to chociaż nie wiem co będziemy,
no ale wyjechałam stamtąd i tak się cieszyłam bo wiedziałam, że niedługo będzie koniec - i rzeczywiście za miesiąc dwa był koniec - odżyłam.

ale chyba za bardzo wierzę słowom albo jak komuś bliskiemu coś obiecam to chyba prędzej się zabiję niż nie dotrzymam słowa

koniecznie muszę sobie ułożyć w głowie na nowo

smokooka - Pią 26 Paź, 2012 19:29

ana napisał/a:
Niepokoi mnie Twój nick? A raczej jego źródło - to od imienia, czy wyniszczającej choroby?

jak najbardziej od imienia - Ania.


Dzięki za odpowiedź na moje kontrowersyjne pytanie. Pytałam dlatego tylko, że osoby współuzależnione mają często zachowania kompulsywne. Ja do takich należę, mam wiele różnych kompulsji, poza tą na szczęście. :)

ana - Pią 26 Paź, 2012 19:33

w niedzielę wybieram się na mityng otwarty jeszcze nigdy nie byłam na czymś takim.

szukam logiki w tym wszystkim na początku zabiegał - dzień w dzień - w tej chwili pustka nic cisz i to tak stopniowo z tygodnia na tydzień

ale w dłuższej perspektywie to dla mnie dobre - uwolnienie się od niego
nie wiem czy zaczął ponownie pić nie wiem nic nie wiem i jakoś nie dążę do tego żeby wiedzieć

ale dla mnie to jest to takie dziwne jeszcze tydzień temu było całkiem w porządku

on nie pił od lipca od około 3 m-cy a to, że pije ponownie to przyszło mi do głowy dopiero dzisiaj....

po co po co mi to było - ale człowiek uczy się i to najlepiej na własnych błędach.

ana - Pią 26 Paź, 2012 19:36

smokooka napisał/a:
Pytałam dlatego tylko, że osoby współuzależnione mają często zachowania kompulsywne. Ja do takich należę, mam wiele różnych kompulsji, poza tą na szczęście. :)


kiedyś i ja należałam do tej grupy miałam bulimię i kompulsywnie się objadałam, ale na szczęście to już za mną.

smokooka - Pią 26 Paź, 2012 19:38

ana napisał/a:
miałam bulimię i kompulsywnie się objadałam, ale na szczęście to już za mną.


Jak to zrobiłaś? Bo ja za dużo słodyczy wcinam i nie wyobrażam sobie, jak z tego wyjść :wstyd:

Dora - Pią 26 Paź, 2012 19:58

ana napisał/a:
kiedyś i ja należałam do tej grupy miałam bulimię i kompulsywnie się objadałam, ale na szczęście to już za mną.
I mnie to dotknęło, pomogła mi flu.....tyna. Teraz jem tylko białko bez tłuszczu i węglowodanów, zamiast słodyczy - piana z białek i słodzik.. Na razie się trzymam fny
ana - Pią 26 Paź, 2012 20:26

smokooka napisał/a:
Jak to zrobiłaś? Bo ja za dużo słodyczy wcinam i nie wyobrażam sobie, jak z tego wyjść :wstyd:


przez około rok chodziłam na terapię skondensowaną głównie na bulimii - oczywiście czasami jak się mocno zdenerwuję czy coś takiego to mam ochotę - albo nic nie jeść - albo np. zwymiotować, ale często zwycięża rozsądek, że to i tak nic nie da.

poza tym pamiętam jak się fatalnie czułam jak byłam w "ciągu" jedzeniowym.
dodatkowo w tamtym czasie miałam fantastycznego partnera, który mnie mocno wspierał.

a Ty chodziłaś na terapię w związku z tym?

smokooka - Pią 26 Paź, 2012 20:32

ana napisał/a:
a Ty chodziłaś na terapię w związku z tym?


Nie, póki co skupiam się na współuzależnieniu i alkoholizmie.

ana - Sob 27 Paź, 2012 23:41

witajcie - podjęłam decyzję jutro się z nim widzę i zamierzam to skończyć - definitywnie. Bardzo się boję, obawiam jak to będzie co on mi powie czy uda się mi to zakończyć. Trzymajcie za mnie kciuki.
leon - Sob 27 Paź, 2012 23:43

:kciuki:
Dora - Nie 28 Paź, 2012 09:24

:kciuki:
Żeglarz - Nie 28 Paź, 2012 14:42

ana napisał/a:
podjęłam decyzję jutro się z nim widzę i zamierzam to skończyć - definitywnie.
:brawo:
Ja też trzymam. :kciuki:
Jak będzie po wszystkim to napisz jak Ci poszło.
:)

ana - Nie 28 Paź, 2012 21:31

dzisiaj jest 100 dni jak on nie pije.

i mieliśmy rozmowę - ja powiedziałam, że nie mogę nie chcę i nie potrafię tak funkcjonować kiedy druga osoba przestaje się do mnie odzywać i jej po prostu nie ma, że to nie dla mnie...

jest mi smutno przykro :(

bo teraz nie wiem dlaczego tak, ale poczułam, że go kocham i że zależy mi na nim bardzo - jednak nie będę siebie poświęcać kiedy widz,ę,że nie jest mi dobrze.

mam teraz się z nim widzieć we wtorek......


:( :(:(:(:(:(:(:(

dopiero teraz poczułam jak był mi bliski :(

pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:35

ana napisał/a:
podjęłam decyzję jutro się z nim widzę i zamierzam to skończyć - definitywnie.

Tak napisałaś wczoraj..........
ana napisał/a:
mam teraz się z nim widzieć we wtorek......

A tak dzisiaj..................
:bezradny:

pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:36

ana napisał/a:
poczułam, że go kocham i że zależy mi na nim bardzo

do tanga trzeba DWOJGA!!!

Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 21:43

ana napisał/a:

dopiero teraz poczułam jak był mi bliski

ana napisał/a:
jest mi smutno przykro

jest mi smutno, jak widzę Twój smutek.
Boję się, że zmienisz zdanie.
ana napisał/a:
podjęłam decyzję jutro się z nim widzę i zamierzam to skończyć - definitywnie.

Z tego się cieszyłam. A to że
ana napisał/a:
dzisiaj jest 100 dni jak on nie pije.

to niczego nie zmienia.

olga - Nie 28 Paź, 2012 21:53

Jo-asia napisał/a:
ana napisał/a:
dzisiaj jest 100 dni jak on nie pije.


niepicie to mało....

Żeglarz - Nie 28 Paź, 2012 21:57

ana napisał/a:
jest mi smutno przykro

:pocieszacz:
ana napisał/a:
bo teraz nie wiem dlaczego tak, ale poczułam, że go kocham i że zależy mi na nim bardzo

ana napisał/a:
dopiero teraz poczułam jak był mi bliski

Z miłością to jest tak, że kochamy nasze wyidealizowane wyobrażenie o "przedmiocie" naszej miłości. Jeżeli ono pokrywa się z rzeczywistością to jesteśmy szczęśliwi, natomiast jeżeli nie ma spójności pomiędzy naszym wyobrażeniem, a realnym człowiekiem wówczas tego szczęścia nie możemy osiągnąć. Próbujemy żyć iluzją, ale to zwykle jest do czasu. Próbujemy zmienić naszego ukochanego, ale nie mamy takiej mocy, żeby zmienić drugiego człowieka.

Mam wrażenie, że Twoje wyobrażenie nadal jest bardzo żywe. Stąd Twoje rozterki.

ana - Wto 30 Paź, 2012 21:37

wiecie co w tej chwili jestem bardzo słaba i czuję swoją bezsilność wobec tej sytuacji.
ostatnio z nim rozmawiałam i powiedziałam, że ja tak dłużej nie chcę nie mogę i nawet nie umiem.
on mnie przytulił, wysłuchał i powiedział, że gdybyśmy mieszkali razem to by tak nie było (g.....prawda)!!!!!!!!

- nie byłoby jego odcięcia się emocjonalnego - czasami tak go nie nawidzę a czasami tak kocham

wiem, że byłam zdecydowana zakończyć to- ale jak się z nim widziałam to nie powiedziałam tego........ :(

dzisiaj mieliśmy się spotkać - no ale miał być u mnie około 21 i co jest 21:31 i co nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic cf2423f cf2423f cf2423f cf2423f cf2423f
chyba naprawdę pójdę po jakąś pomoc

bo to nie jest normalne kiedy po praktycznie tygodniu ciszy on się do mnie odezwał - tzn. widzieliśmy się - po tym zaczęłam myśleć, że go kocham że może dobrze by było zamieszkać razem

ja pie.....le!!!!!!! co się ze mną dzieje - co pie....ny sk...n
czemu on tak robi a czemu ja daję się tak traktować

co mnie przy nim trzyma - jaka jestem zła!!!!!!!
ja w niedzielę wylewałam łzy i się uzewnętrzniałam a on dzisiaj nawet nie raczył przyjść

ale zaraz przyjmuję jego "myślenie" chociaż skąd mogę wiedzieć jak on myśli

" że przecież nic takiego się nie stało" - przecież stało się! dzwonić do niego nie będę
nie jest to fajne dla mnie co się dzieje!

pietruszka - Wto 30 Paź, 2012 21:57

Pobudka...
ana napisał/a:
chyba naprawdę pójdę po jakąś pomoc

myślę, że to niegłupi pomysł...
naprawdę niegłupi...
a tak na marginesie ... jestem w związku z trzeźwiejącym alkoholikiem, on nie pije od blisko 7 lat... a nie wyobrażam sobie, jakby ten związek wyglądał, gdybym też nie poszła na swoją terapię. Bo wbrew pozorom bardzo dużo jest w naszych rękach... Lubisz się tak szarpać? Miłość nie oznacza bólu.... Tam gdzie jest ból i cierpienie to (moim zdaniem) nie ma miłości, jest niezdrowa fascynacja, toksyczny związek, fatalne zauroczenie...

ana - Wto 30 Paź, 2012 22:10

pietruszka napisał/a:
Lubisz się tak szarpać?


nie lubię.

na razie chodzę na takie zajęcia razem z trzeźwiejącymi alkoholikami osobami współuzależnionymi.

zależy w którą stronę pomyślę, bo czasami w taki nie chcę mieć już z nim nic do czynienia
a z drugiej próbuję to zrozumieć, że on ma teraz trudność,

ale źle mi
i nawet jak z nim skończę to będę uważała, że coś tracę - bo może jeszcze świeży mam obraz tego człowieka, którego pokochałam.

pterodaktyll - Wto 30 Paź, 2012 22:26

ana napisał/a:
chyba naprawdę pójdę po jakąś pomoc

Chyba czas najwyższy.........

ewa29 - Wto 30 Paź, 2012 23:35

ana napisał/a:
i nawet jak z nim skończę to będę uważała, że coś tracę


A Twój alko nie myśli o tym wcale że cię traci bo nawet chyba nie dajesz mu tego odczuć.Uważam że dobrze że chodzisz na grupę wsparcia ale dobrze ci zrobi również rozmowa z terapeutką :) Nie łam się i nie myśl tak bardzo za alko nie trudź myśli które nie są Twoje i nie warto się nakręcać.Pomyśl o sobie Twój alko nic nie robi ze swoją trzeźwością daj mu więc spokój niech nawet się zapije ale Ty walcz o siebie a resztę zostaw z tyłu głowy. :) Jak na razie tracisz kupę nerwów i zdrowie a można inaczej żyć :) Pozdrawiam cię ana :)

ewa29 - Wto 30 Paź, 2012 23:38

ana napisał/a:
czuję swoją bezsilność wobec tej sytuacji.


dlatego odpuść i daj czas czasowi teraz warto pomyśleć jak już wspomniałam tylko i wyłącznie o samej sobie ana :) :pocieszacz:

ewa29 - Wto 30 Paź, 2012 23:46

Ty jesteś najważniejsza a nie Twój alko.Naucz się mówić "Ja"a nie używaj zwrotów my,on zobaczysz że działa naucz się mówić o sobie a nie skupiaj się na swoim alko piszę to dlatego że też się tego uczę i czuję się znacznie lepiej. :lol2:
ewa29 - Śro 31 Paź, 2012 00:14
Temat postu: :)
Zapraszam na :)



:)

ana - Śro 31 Paź, 2012 21:30

pietruszka napisał/a:
Miłość nie oznacza bólu.... Tam gdzie jest ból i cierpienie to (moim zdaniem) nie ma miłości, jest niezdrowa fascynacja, toksyczny związek, fatalne zauroczenie...


fatalne zauroczenie... mhm... coś w tym jest
ewa29 napisał/a:
A Twój alko nie myśli o tym wcale że cię traci bo nawet chyba nie dajesz mu tego odczuć


no chyba nie... bo ja jeszcze jak bym o to walczyła... czasami - robię mu wyrzuty itd.
- to pewnie widać, że jeszcze mi zależy.

ewa29 napisał/a:
Zapraszam na :)


dziękuję dziękuję - chętnie skorzystam.

Sytuacja z dzisiaj - on zadzwonił do mnie chciał się spotkać - ale ja idę na imprezę - jutro mieliśmy razem jechać w moje strony i w jego strony - ale jak on wczoraj się nie odzywał to postanowiłam, że jadę sama i zresztą jutro nocuję u rodziców - spotykam się z koleżankami.

ale ale - czuję się źle - i nawet - ola boga - winna, że mu odmówiłam, że może jednak mogliśmy się spotkać - że mu tak powiedziałam, że czuł się winny - że mogłam inaczej mu powiedzieć - że nie potrzebnie mu dokładam zmartwień bo ma ich tak dużo (że aż nie ma czasu się do mnie odezwać)
ale im mniej mam z nim kontaktu tym mi lepiej

a z drugiej strony jak on się ze mną skontakuje to tęsknie itd.


ok idę na tą imprezę (on się pytał gdzie się wybieram - chciał iść ze mną - a ja się go pytam jak myślisz czy mam teraz ochotę iść z Tobą i udawać, że wszystko jest w porządku - on pewnie nie. ) no i dlatego idę sama! to znaczy z koleżankami.

dzięki zam Wasze wsparcie!
;)

olga - Śro 31 Paź, 2012 22:56

Cuś mi się zdaje, że masz nadzieję, że pograsz mu na jego emocjach i to spowoduję, że on się ocknie. Mam rację?
Jeśli coś robisz rób to dla siebie. Nie myśl o nim. Oczekiwanie na jego reakcję powoduje że przedłużasz agonię i cierpisz.

ana - Sob 03 Lis, 2012 21:57

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!

przed chwilą z nim rozmawiałam i on mi powiedział, że on teraz inaczej nie potrafi - w sensie, że praca tyle czasu poświęca itp itd

to ja mu na to, że to koniec!!! że ja nie chcę nie mogę się męczę z tym wszystkim.
on mówi, że mimo to chciałby się ze mną spotykać ja mówię, że nie że jak koniec to koniec - że ja potrzebuję czasu i że nie chcę poza tym chcę mieć normalny związek - a on na to, no co Ty musisz mieć męża i dzieci.

a ja mówię, że co Ty sobie wyobrażasz, że ja będę czekać aż będziesz miał czas się spotkać
że chcę normalnie sobie ułożyć życie - mówię zobacz jak ostatnio się widzimy to ja płaczę czy to jest normalne daj mi spokój

on na to - co on ma zrobić - ja zabrać swoje rzeczy

on mówi, że ich nie zabierze.
(z jednej strony mam jakąś nadzieję, ale ja już nie chcę ja chcę być wolna od niego)
:( ((((

jakie są zasady przy kończeniu związków?
pewnie takie żeby się uszanować i nie spotykać się więcej.

ja mówię, że jak sobie to wyobrażasz ja się zaangażowałam emocjonalnie i co mam się z Tobą spotykać jak gdyby nigdy nic
on na to, że też coś do mnie czuje.....

jednak teraz nie może inaczej - nie ma wyboru (k....@#@$@$% ) każdy ma wybór on teraz tak wybiera.

jutro ma znowu przyjść ...męczy mnie to....


:( ((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

ja mówię, że to mnie roz....la emocjonalnie a on mi na to czemu się taka sztywna zrobiłam (ja..pi@#$%^)
mówię na to, że zawsze taka byłam tylko ostatnio nie było potrzeby!

porażka!

bo on sobie nie wyobraża, że mnie nie ma - ale co to #$%^&^& ma być
mam czekać aż łaskawy książę się obudzi i poczuje potrzebę emocjonalną spotkania się ze mną

z jednej strony tak bym chciała gdyby było normalnie z drugiej widzę jak jest nienormalnie

jemu tylko chodzi żeby mógł się ze mną spotykać - pogadać pośmiać się itp itd

ana - Sob 03 Lis, 2012 22:02

chyba dla mnie najtrudniejszy jest moment kiedy czuję się winna jak on mi powiedział, że skoro ja tak chcę poczułam się winna
i się przestraszyłam, że on będzie o mnie źle myślał, że go skrzywdziłam

wiem, że pewnie typowa współ....

pewnie jakieś manipulacje tylko wytrzymać jego poczucie skrzywdzenia

to będzie dla mnie najgorsze.

olka - Sob 03 Lis, 2012 22:41

pietruszka napisał/a:
Miłość nie oznacza bólu.... Tam gdzie jest ból i cierpienie to (moim zdaniem) nie ma miłości, jest niezdrowa fascynacja, toksyczny związek, fatalne zauroczenie.

I za te słowa DZIĘKUJĘ!!! :buzki: :buzki:

pietruszka - Sob 03 Lis, 2012 22:55

Ana, jak długo się Ty z nim rozstajesz, tydzień? Nie szkoda Ci własnej energii? No chyba, że tak naprawdę to Ty jednak na coś liczysz... :mysli:
piotrAA82 - Nie 04 Lis, 2012 10:20

ana napisał/a:
chyba dla mnie najtrudniejszy jest moment kiedy czuję się winna jak on mi powiedział, że skoro ja tak chcę poczułam się winna
i się przestraszyłam, że on będzie o mnie źle myślał, że go skrzywdziłam


Witaj ana ;)
Nie wiem jak mają współuzależnieni, ja jestem alkoholikiem i też czasami lubię sobie kręcić filmy. Pewnie zna Twoje słabości i będzie chciał je wykorzystać. Kieruj się tym co Ty czujesz, nie kręć sobie filmów, proste rozwiązania są zazwyczaj najlepsze. Rozstania nadszedł czas :p

ana - Nie 04 Lis, 2012 11:04

po przespaniu się z tym - z tą sytuacją - oczywiście nie z nim ;)

dochodzę do wniosku, że koniec koniec koniec - czuję się uwolniona od tego -

jak nie chce zabrać swoich rzeczy to nie
przecież nie muszę się z nim widywać

ostatnio widziałam fajne stwierdzenie:

better lose a lover than love a looser!

to dla wszystkich współ, które chcą skończyć odejść itp itd.

esaneta - Nie 04 Lis, 2012 11:13

Tak napisałaś w sobotę tydzień temu:
ana napisał/a:
witajcie - podjęłam decyzję jutro się z nim widzę i zamierzam to skończyć - definitywnie. Bardzo się boję, obawiam jak to będzie co on mi powie czy uda się mi to zakończyć. Trzymajcie za mnie kciuki.


a to wczoraj
ana napisał/a:
ja mówię, że jak sobie to wyobrażasz ja się zaangażowałam emocjonalnie i co mam się z Tobą spotykać jak gdyby nigdy nic
on na to, że też coś do mnie czuje.....


jak myślisz, długo tak jeszcze dasz radę?
To co zacytowane powyżej, to klasyczny przykład niekonsekwencji osób współuzaleznionych.
Jeśli nie przerwiesz tego, bedzie tylko gorzej 8|

ana - Pon 05 Lis, 2012 22:11

koniec - dzisiaj zabrał część swoich rzeczy. po resztę przyjdzie w czwartek. mimo wszystko jest mi bardzo smutno, że to tak się kończy.
natomiast gdy pomyślę czemu tak się stało - czemu się rozstajemy to wiem dlaczego i wiem, że jest to słuszne :( :(:(

tęsknię za nim jako za fantastycznym człowiekiem (natomiast na pewno nie za jego zachowaniem)
co by było gdyby było - mogę sobie gdybać natomiast wiem, że tak będzie lepiej.
mimo, że to wszystko wiem - jest mi bardzo smutno.

mam jeszcze takie głupie poczucie winy, że ja go skrzywdziłam, że wyrządziłam mu wielką krzywdę szkodę....

pewnie chciałam go ratować itp itd
ale nie mogę poświęcić siebie

teraz czas na smutek... :(

olga - Pon 05 Lis, 2012 22:16

:pocieszacz: posmutkujesz sobie trochę i zapomnisz
rano jak sie obudzisz to pomyśl co by było gdybyś nadal w tym tkwiła, a nie o tych jego cechach, które czynią go "fantastycznym"
myślę, że go idealizujesz, bo żal po stracie Ci się włącza

Klara - Pon 05 Lis, 2012 22:20

ana napisał/a:
po resztę przyjdzie w czwartek

Jeszcze chce Tobą trochę pomanipulować!
Nie możesz mu tych ciuchów spakować i wystawić za drzwi???

ana - Pon 05 Lis, 2012 22:20

idealizuję na maxa - ale wiem, że nie mogę w tym być - ja tęsknię za nim a nie za byciem z nim
bo wiem, że jest to toksyczne dla mnie bycie z nim

i naprawdę życzę mu jak najlepiej natomiast z dala ode mnie

życzę żeby sobie ułożył życie
żeby był szczęśliwy

natomiast bez mojego udziału....
ja nie chcę - oczywiście teraz moja wyobraźnie tworzy happy end-y

- sobie wymyślam, że może 3 raz się zejdziemy i bla bla bla
ja chcę już stanąć na ziemi......

ana - Pon 05 Lis, 2012 22:27

Klara napisał/a:
Jeszcze chce Tobą trochę pomanipulować!
Nie możesz mu tych ciuchów spakować i wystawić za drzwi???


co Ty - tego bym nie zrobiła - wystawiła za drzwi.
w tej chwili nie mogłabym być taka okrutna dla niego - tak ja to widzę - to i tak jest dla mnie duży krok to co zrobiłam

że zdecydowałam się na koniec tego!

esaneta - Wto 06 Lis, 2012 08:14

ana napisał/a:
że zdecydowałam się na koniec tego!

Koniec, to koniec i kropka.
Opowiedz cos o sobie, bo jego juz poznałysmy dosyc dobrze.
Czym zajmujesz się na codzień? Pracujesz, uczysz się?
Jakie masz zainteresowania, czego słuchasz, co czytasz, co oglądasz?
Masz przyjaciół, znajomych, rodzinę?

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 09:25

esaneta napisał/a:

ana napisał/a:
że zdecydowałam się na koniec tego!

Koniec, to koniec i kropka.

Założymy się....? ;)

Janioł - Wto 06 Lis, 2012 09:27

pterodaktyll napisał/a:
Założymy się....?
hazardzista ? ;)
esaneta - Wto 06 Lis, 2012 12:37

pterodaktyll napisał/a:
esaneta napisał/a:

ana napisał/a:
że zdecydowałam się na koniec tego!

Koniec, to koniec i kropka.

Założymy się....? ;)

zadymy szukasz? :baba:
ja z koleżanka poplotkowac chciałam :]

ana - Wto 06 Lis, 2012 22:26

esaneta napisał/a:
Opowiedz cos o sobie, bo jego juz poznałysmy dosyc dobrze.
Czym zajmujesz się na codzień? Pracujesz, uczysz się?
Jakie masz zainteresowania, czego słuchasz, co czytasz, co oglądasz?
Masz przyjaciół, znajomych, rodzinę?


mam rodzinę, mam znajomych, mam przyjaciół, mam 29 lat
pracuję - utrzymuję się sama
chcę iść jeszcze na jedne studia,
lubię podróże, wyjścia szeroko rozumiane - do kina, teatru, pubów, restauracji ze znajomymi, lubię się śmiać, lubię robić dużo różnych rzeczy,
ogólnie lubię życie towarzyskie - podobno to jedyne życie jakie ma sens :)

to forum traktuję jako "wygadanie się" o sytuacji, w której się znalazłam.
co u siebie zauważyłam to, że najchętniej to bym się znalazła w kolejnym związku,ale zdrowym.

w sumie jeszcze tego nie skończyłam tego a już najchętniej bym była już z kimś dojrzałym.

a poza tym widzę, że sobie niezłe - hazardy urządzacie :wysmiewacz:

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:30

ana napisał/a:
u siebie zauważyłam to, że najchętniej to bym się znalazła w kolejnym związku,ale zdrowym.

w sumie jeszcze tego nie skończyłam tego a już najchętniej bym była już z kimś dojrzałym.

Cytat:
widzę, że sobie niezłe - hazardy urządzacie

Funty przeciwko orzechom, że znowu "popadniesz" w jakiś kolejny patologiczny związek :mgreen:

ana - Wto 06 Lis, 2012 22:36

pterodaktyll napisał/a:
Funty przeciwko orzechom, że znowu "popadniesz" w jakiś kolejny patologiczny związek


cudowna po prostu cudowna perspektywa!

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:41

ana napisał/a:
cudowna po prostu cudowna perspektywa!

Statystyka moja miła, statystyka. Wszystkie po takich związkach macie "skrzywiony celownik" i małe szanse na to są, że teraz stworzysz z kimś "normalny" związek. Dlatego pozwoliłem sobie te funty postawić :mgreen:

Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 22:42

pterodaktyll napisał/a:
małe szanse na to są, że teraz stworzysz z kimś "normalny" związek.

ale przecież musi być jakiś sposób?

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:46

Jo-asia napisał/a:
przecież musi być jakiś sposób?

Oczywiście ale na dobry początek trzeba zrobić porządek z samym sobą. Przecież osoby współuzależnione też są w jakiś sposób chore i rozbite psychicznie po takich przejściach jak związek z czynnym alkoholikiem. Jak osoba chora może tworzyć zdrowy związek? Moim zdaniem to nieco nierealne

Scarlet O'Hara - Wto 06 Lis, 2012 22:47

A szanse dawane alkoholikom?
Jest ich wiele.
- pierwsza,
- druga,
- trzecia,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- kolejna,
- ostatnia,
- naprawdę ostatnia,
- ta już naprawdę ostatnia,
- jak już tym razem nie dotrzyma obietnic, to więcej nie będzie prosił,
- wie, że wszystko jego wina i wszystko zawalił, ale błaga o ostatnią,
- wie, że nie potrafi dotrzymać obietnicy, ale jak mu nie dasz ostatniej szansy
skończy z sobą,
- teraz już naprawdę skończy,
- jest nikim, jest bydlęciem, ale błaga o ostatnią,
- ..."

Kiedyś gdzieś to przeczytałam ....................

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:51

Scarlet O'Hara napisał/a:
Kiedyś gdzieś to przeczytałam ....................

A ja te wszystkie szanse dostałem............

Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 22:51

pterodaktyll napisał/a:
Jak osoba chora może tworzyć zdrowy związek?

czy to znaczy, że ja przez alkoholizm nigdy zdrowego związku nie stworzę? (nie wspomnę, że do tego jestem współuzależniona :( ) to mam dać sobie spokój?

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:57

Cytat:
czy to znaczy, że ja przez alkoholizm nigdy zdrowego związku nie stworzę? (nie wspomnę, że do tego jestem współuzależniona :( ) to mam dać sobie spokój?

Ależ oczywiście, że nie nasza droga Czytelniczko. Na dobry początek proponujemy abyś jeszcze raz, uważnie przeczytała nasz artykuł. Jego głównym założeniem jest to, że aby stworzyć zdrowy związek należy na dobry początek zrobić porządek ze sobą a głównie ze swoimi emocjami i nauczenia sie właściwych wyborów życiowych. Czy to oznacza, że nigdy? Naszym zdaniem-nie a wręcz przeciwnie, jest to czas, który należy poświęcić dla siebie aby być gotowym na ten nowy związek. Pozdrawiamy jak zwykle serdecznie-Redakcja :mgreen:

Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 23:02

pterodaktyll, jak zwykle, dziękuję :skromny:
to bardzo trudny temat dla mnie :( i nie tylko dla mnie :(
dlatego (niekiedy) daję się ponieść emocjom :wstyd2:

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 23:14

Jo-asia napisał/a:
to bardzo trudny temat dla mnie :( i nie tylko dla mnie :(
:tak:
Jo-asia napisał/a:
(niekiedy) daję się ponieść emocjom

A cóż w tym dziwnego. Lepiej dać się ponieść niż je tłumić :) :pocieszacz:

Scarlet O'Hara - Wto 06 Lis, 2012 23:17

pterodaktyll napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
Kiedyś gdzieś to przeczytałam ....................

A ja te wszystkie szanse dostałem............


To dobrze czy źle?

pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 23:22

Scarlet O'Hara napisał/a:
To dobrze czy źle?

Bardzo źle i to dla całej rodziny..........

Scarlet O'Hara - Wto 06 Lis, 2012 23:33

pterodaktyll napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
To dobrze czy źle?

Bardzo źle i to dla całej rodziny..........


Właśnie na taką odpowiedź liczyłam. ;)

ana - Sob 10 Lis, 2012 09:55

hej,

co by tu napisać - na razie u mnie smutno - oczywiście czasami tęsknię - natomiast jestem przekonana, że to dobra decyzja.

Nawet nie wiem co mam napisać - bo można napisać, że u mnie nic nie słychać, nic się nie dzieje...

pietruszka - Sob 10 Lis, 2012 18:42

ana napisał/a:
bo można napisać, że u mnie nic nie słychać, nic się nie dzieje...

brakuje Ci adrenalinki, która jest w związku z alkoholikiem? Organizm przyzwyczaja się dosć szybko do sytuacji zagrożenia. Mimo wszystko lepiej (moim zdaniem) skakać na bungee niż być w związku z czynnym alkoholikiem. Masz jakieś zainteresowania, pasje, Ana?

ana - Sob 10 Lis, 2012 20:07

pietruszka napisał/a:
Masz jakieś zainteresowania, pasje,


mam, ale nie chcę z kolei uciekać od tego co czuję - bo potrafię tak się zająć - to znaczy uciekać od siebie, że zupełnie nie wiem co się dzieje.

dzisiaj mam taki dzień dla siebie i teraz z kolei czuję taką nienawiść, złość - czuję się zła
że on tak się stało - czuję dużą złość do niego
a nawet mam takie pragnienie - żeby on żałował tego, że nie wyszło (nie wiem czemu, ale ogromnie by mi to sprawiło satysfakcję)
może to dziecinne, ale jednak tak teraz mam
a ta moja nienawiść to się rozchodzi chyba do wszystkich - to wszystko się we mnie gotuje trochę się wygadam, ale najchętniej to bym wyjechała uciekła - chociaż wiem, że od siebie nie ucieknę,

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

byłam na siłowni byłam na spacerze

nienawidzę go po prostu i nie chcę go widzieć nie chcę go znać %^%$$%$#%#$%#@$#%$^$%^$#%$#%!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ana - Sob 10 Lis, 2012 20:08

pietruszka napisał/a:
brakuje Ci adrenalinki


możliwe, że jestem przyzwyczajona do życia na emocjach na wysokich emocjach - jak on było to się tak nie zastanawiałam nad sobą jak teraz - a to wcale nie takie proste...........

ana - Sob 10 Lis, 2012 20:13

jeszcze dodam, że po tym wszystkim u mnie czuję się w jakiś sposób wykorzystana, że dałam się wykorzystać temu #%$^$%^%^%$^%^!!!
ana - Wto 13 Lis, 2012 21:19

Witam ponownie,

przed momentem się z nim widziałam - przyszedł po resztę rzeczy..... i ......w sumie nie wiem po co wchodziłam w dyskusję z nim - tłumaczyłam mu, że to nie ma sensu, z siebie robiłam osobę chyba bardziej pokrzywdzoną niż jestem, żeby on postawił się w mojej sytuacji, żeby mnie zrozumiał, że to naprawdę nie ma sensu.

jeszcze u mnie zostawił jakieś 2 rzeczy - jakieś marynarki, że nie ma gdzie tego - niby trzymać -................... i to u mnie jest.

jednak z drugiej strony uświadomiłam sobie, że to przecież ode mnie zależy czy dam się w to wciągnąć - koniec to koniec - przecież nie muszę odbierać telefonów itp itd.

nie wiem bez sensu - ja mówię, że koniec, że nie ma sensu
a on na to, że jak ja sobie to wyobrażam, że nie będziemy się sspotykać ja mówię, że tak, że to koniec - że nie zasługuję na takie traktowanie - jakim wcześniej mnie uraczył - typu umawialiśmy się nie przychodził itp itd.........

chociaż lepiej by mi było gdyby tych jego rzeczy u mnie nie było - co mam odesłać czy mu zagrozić czy po prostu niech leżą...........

Scarlet O'Hara - Śro 14 Lis, 2012 08:18

ano ja wysłałabym pocztą lub oddała do biura rzeczy znalezionych :evil:
pietruszka - Śro 14 Lis, 2012 17:17

ponoć nie ma miejsca na nową miłość, gdy w domu zalegają jakieś graty po poprzedniej (właśnie typy rzeczy byłego). Niby zabobon, stary przesąd, ale chyba z punktu widzenia psychologii współczesnej ma rację bytu. Chcesz się naprawdę uwolnić, rozstać, to wyślij mu pocztą.
ana - Czw 15 Lis, 2012 21:11

pietruszka napisał/a:
ponoć nie ma miejsca na nową miłość, gdy w domu zalegają jakieś graty po poprzedniej


pewnie wskazane byłoby żeby poczekać na nową miłość...
dojść do siebie po starej...

teraz u mnie cisza, pustka nic takiego się nie dzieje,
on dzisiaj do mnie dzwonił, że niby coś jego jest u mnie - ja mu napisałam, że u mnie nie ma jego rzeczy - nie chcę mieć z nim kontaktu a mam wrażenie, że on jeszcze szuka bez sensu to.

w sumie u mnie jest taki bez sens teraz

przychodzę z pracy czasem gdzieś pójdę spotkam się ze znajomymi, ale raczej tak średnio mi jest smutno obojętnie

mam wiele planów marzeń, ale teraz nie chce mi się nic robić...

olga - Czw 15 Lis, 2012 22:49

Daj sobie czas na przeżycie tej..... :mysli: ..... straty. Tak, emocjonalnie odbierasz to jako stratę, chociaż myśląc zdroworozsądkowo, jest to dla Ciebie korzyść.
Czas leczy rany, powoli emocje zaczną blednąć.

ana - Pią 16 Lis, 2012 08:29

olga napisał/a:
Tak, emocjonalnie odbierasz to jako stratę, chociaż myśląc zdroworozsądkowo, jest to dla Ciebie korzyść.
Czas leczy rany, powoli emocje zaczną blednąć.


jaki smutek mnie ogarnia, najchętniej to bym chciała żeby już było po 16 i żebym była w domu i najlepiej sama-mam dzisiaj iść na łyżwy

racjonalnie to wiem, że jest to bardzo dobra decyzja
z emocjami jeszcze pewnie trochę się pospieram.....

ana - Pią 16 Lis, 2012 08:30

cf2423f cf2423f cf2423f

czuję się zupełnie nie do życia -dzisiaj teraz nie, że w ogóle..

Klara - Pią 16 Lis, 2012 08:30

Ana, nie chce mi się szukać po tematach, ale zdaje mi się, że Ty jesteś DDA, prawda?
Scarlet O'Hara - Pią 16 Lis, 2012 19:15

ana napisał/a:
mam dzisiaj iść na łyżwy

racjonalnie to wiem, że jest to bardzo dobra decyzja
z emocjami jeszcze pewnie trochę się pospieram.....


chętnie zabiorę się z Tobą ;)

ana - Sob 17 Lis, 2012 11:51

Klara napisał/a:
Ana, nie chce mi się szukać po tematach, ale zdaje mi się, że Ty jesteś DDA, prawda?


dda nie koniecznie, ala ddd na pewno - a do tego mój brat ćpał i znęcał się nade mną - a rodzice uważali, że to poniekąd moja wina bo go prowokuję do tego - nie ten ton głos, nie to spojrzenie - to była właśnie prowokacja....

ale pisałam do niebieskiej linii bo nie wiedziałam co robić oni mi napisali, że to co on robi jest to znęcanie się ścigane z paragrafu już nie pamiętam jakiego

a schemat zawsze był taki sam - przepraszał mnie żałował a potem zaczynało się od nowa

po jakimś czasie nie wytrzymałam i gdy kolejny raz zrobił mi awanturę - bo nie chciałam mu dać pilota od telewizora czy nie przełączyłam na kanał taki jak on chce - to zadzwoniłam na policję i powiedziałam, że brat się nade mną znęca

on od razu wybiegł z mieszkania - oni przyjechali w domu była jeszcze mama w sumie nic takiego nie zrobili tylko go spisali i zapytali się go co on robi - a on im powiedział, żeby zobaczyli co ja robię - że to moja wina, że on się tak zachowuje
i powiem Wam, że po prostu jak ręką odjął - od tego momentu nie tknął mnie sku....l

powiedziałam mu, że jeśli jeszcze raz coś zrobi - to wytoczę mu proces i go pozwę - mój tata prawie się załamał, że jak to jego dzieci itp itd

mój brat nie mógł przeżyć, że ja wezwałam na niego policję, że jak mogłam..... ale ja mu zawsze mówiłam, że jest to jedna z najlepszych decyzji jaką podjęłam w życiu

no to z takiej rodziny pochodzę


potem się wyprowadziłam

Scarlet O'Hara napisał/a:
chętnie zabiorę się z Tobą ;)



zapraszam :)

ana - Sob 17 Lis, 2012 11:55

teraz jak to napisałam powyżej to bardzo mi przypomina schemat bycia z tym frajerem co teraz - po co mam być z nim skoro mi nie jest dobrze
skoro mnie krzywdzi

jeszcze z wczoraj on dzwonił do mnie od chyba z 5 razy nie odbierałam, ale w końcu z nim porozmawiałam - a zadzwonił bo chciał jakąś *p**** - znowu coś chciał - ja mówię to wszystko to na razie

Nie chcę z nim być - teraz zbiera się we mnie złość i jak tak dalej pójdzie to się wkurzę i mu oddam te jego garnitury, które są u mnie


a co jeszcze było śmieszne - to jak mu opowiadałam, że nienawidzę mojego brata itp - on mówił, że czuje się jak by słuchał swojej siostry bo ona z nim też miała różne przejścia - niezłe splątanie wydarzeń....

Scarlet O'Hara - Sob 17 Lis, 2012 23:42

Bo tak to już jest .
U mnie pił ojciec więc ja wybrałam takiego męża.
W domu rodzinnym męża teściowa "nosiła spodnie " bo teść pracował od rana do wieczora i pił.
Więc mój mąż znalazł sobie żonę ,która pełni funkcję głowy rodziny (tak jak jego mama) .
Nic dodać nic ująć. :mysli:

ana - Pon 19 Lis, 2012 23:15

wiecie co - jednego nie rozumiem - jak to jest - jak rzekomo "bylismy razem" i o on zaczął tak intensywnie pracować, że nie miał czasu dla nas - tak kiedy ja już definitywnie mu powiedziałam, że nie, że koniec - to widzę, że próbuje na różne sposoby znowu się zbliżyć do mnie, ale po co??

wczoraj do mnie dzwonił czy byśmy razem się spotkali i coś porobili razem a ja mówię, że nie i jakoś szybko go zbyłam za wiele nie wchodziłam w dyskusję powiedziałam cześć i rozłączyłam się....

i teraz znowu myślę, że go mi brakuje - w sensie takim fizycznym przytulenia się itd.

nie powiem, że miałabym ochotę też spędzić z nim czas tak po prostu tylko wiem, że nie przyniosłoby to nic dobrego na przyszłość - jest mi czasami trudno z tym.... ale wiem, że to przetrwam

olga - Pon 19 Lis, 2012 23:20

Kontakt z nim wyzwala emocje. Chcesz sie czuć dobrze - unikaj kontaktu, nie odbieraj telefonu.
Dora - Wto 20 Lis, 2012 00:54

Ja to wiem, on był zawsze obok, potrzymywał mnie na duchu w tym naszym rozstaniu !!!!
ana - Wto 20 Lis, 2012 14:56

olga napisał/a:
Kontakt z nim wyzwala emocje. Chcesz sie czuć dobrze - unikaj kontaktu, nie odbieraj telefonu.


dokładnie muszę tak zrobić bo teraz nie mam z nim kontaktu i jest spokój a jak wtedy z nim rozmawiałam to tęsknota itp

ale właśnie zmieniłam jego na imię na "nie odbierać"
może chociaż to mnie w jakiś sposób powstrzyma od nie odbierania
wiem, że musi minąć trochę czasu żebym się uwolniła od tęsknot...

ale rzeczywiście lepiej mi wyjdzie to bez niego.

ana - Wto 20 Lis, 2012 14:57

Dora napisał/a:
a to wiem, on był zawsze obok, potrzymywał mnie na duchu w tym naszym rozstaniu !!!!


a dalej utrzymujesz z nim kontakt?

Dora - Wto 20 Lis, 2012 15:02

Nie, zerwałam wszelkie kontakty, nawet zmieniłam numer telefonu. Odcięłam się całkowicie... To była toksyczna miłość, a ja byłam od niego uzależniona, musiałam przejść odwyk, to był jedyny sposób !
ana - Śro 21 Lis, 2012 19:36

znowu do mnie dzwonił 2 razy a może i więcej mam ochotę oddzwonić, ale nie chcę tego zrobić bo to nic dobrego nie wróży nic dobrego mi to nie przyniesie - znacie jakieś sposoby na "przetrwanie tego"?
staaw - Śro 21 Lis, 2012 19:38

Zmienić numer...
esaneta - Śro 21 Lis, 2012 19:44

Ustaw na jego numer profil cisza/milczy, nie będziesz nic słyszała :)
pietruszka - Śro 21 Lis, 2012 19:44

ana napisał/a:
na "przetrwanie tego"?

nie odbierać, zerwać kontakt?

Czy Ty na pewno chcesz się rozstać z nim na amen? :roll: Nie musisz tu odpowiadać. Sobie odpowiedz.

staaw - Śro 21 Lis, 2012 19:45

esaneta napisał/a:
Ustaw na jego numer profil cisza/milczy, nie będziesz nic słyszała :)

A co z komunikatami o nieodebranych połączeniach?
Ja bym się nie męczył...

esaneta - Śro 21 Lis, 2012 19:48

u mnie ńie ma komunikatów, mozna to ustawic :)
yuraa - Śro 21 Lis, 2012 19:48

ja mam w telefonie opcję
dodaj numer do czarnej listy
i po prostu odrzuca połączenie

staaw - Śro 21 Lis, 2012 19:49

A w rejestrze połączeń nie wyświetla Ci odrzuconych?
(u mnie wyświetla)

esaneta - Śro 21 Lis, 2012 19:51

wyswietla, ale wtedy usuwam, co zbyteczne :mgreen:
staaw - Śro 21 Lis, 2012 19:52

esaneta napisał/a:
wyswietla, ale wtedy usuwam, co zbyteczne :mgreen:

Dwa lata temu też byś usuwała?

esaneta - Śro 21 Lis, 2012 19:59

własnie wtedy zaczęłam :]
staaw - Śro 21 Lis, 2012 20:00

esaneta napisał/a:
własnie wtedy zaczęłam :]

A wcześniej?...

esaneta - Śro 21 Lis, 2012 20:09

sam wiesz, jak drzewiej bywało :beba: Ale zeby nie robić offtopa - nie ma znaczenia, czy wyciszę dzwięk, czy zmienię numer, wazne, by podjąc decyzję i konsekwentnie się jej trzymać :)
staaw - Śro 21 Lis, 2012 20:14

Właśnie mi się wydaje że na początku wyciszanie telefonu to taka "próba kontrolowania picia"...

(co do oftopa, Pietrucha pewnie wytnie zbyt długie dochodzenie do meritum)

esaneta - Śro 21 Lis, 2012 20:30

nie zgodzę się z Tobą Stasiu z tym wyciszaniem. Gdy podjęłam tę decyzję byłam do bólu konsekwentna. Nie miałam ochoty na uciązliwosci związane ze zmianą numeru. Nie chciałam odbierać i nie odbierałam, ot i cała filozofia :)
esaneta - Śro 21 Lis, 2012 20:36

Byłam związana umową abonamentową z operatorem
esaneta - Śro 21 Lis, 2012 20:47

ja mam abonament od 6 lat u tego samego operatora, odpowiadają mi warunki umowy i nie mam powodow ani potrzeby by to zmieniać :)
ana - Sob 24 Lis, 2012 19:33

Witam,

kwestia nie jest w zmianie nr-u czy operatora. Kwestią jest podjęcie decyzji i bycie konsekwentnym.

Wczoraj poszłam do ośrodka aa. Rozmawiałam z Panią terapeutką i ona mówi, że ja na pewno nie należę do osób współuzależnionych, bo:

- bo jak wchodziłam z nim w związek to wiedziałam, że on jest alko i że co się z tym wiąże,
- a ja się pytam a co z tym co robiłam, jak zapłaciłam za niego za taxi jak przyjechał pijany,
-że organizowałam dla niego całą pomoc bo chciał się zabić - rodziców jego ściągałam
- co prawda te wszystkie akcje z mojej strony były jednorazowe, bo często wyciągałam wnioski i nie powtarzałam niektórych zachowań - jeśli wiedziałam, że nie przyniosą skutku.

a ona na to, no wie Pani dziewczyny robią różne rzeczy....

ona rzekła, że bardziej problem widzi w mojej rodzinie pierwotnej, że jak już robić terapię to w tym obszarze.....

że u mnie jak już to bardziej działa mechanizm uzależnienia niż współuzależnienia..... np. od silnych emocji a ten związek mi do tego służył bardzo dobrze....


co Wy o tym sądzicie - chciałabym znać Wasze zdanie (rozmawiałam z nią łącznie około 20 minut).

staaw - Sob 24 Lis, 2012 19:42

ana napisał/a:
co Wy o tym sądzicie - chciałabym znać Wasze zdanie (rozmawiałam z nią łącznie około 20 minut).

Ja nie odważył bym się stawiać diagnozy przez internet.
Większość tu obecnych którzy przestali pić, przestało po terapii. Ja przestałem pić kiedy z terapii odszedłem i spróbowałem innych metod i zadziałało...
Nie widziałem siebie w grupie terapeutycznej i nie było siły żebym coś z niej wyniósł...

Uważam że powinnaś zrobić to z czym dobrze się czujesz a nie to co powiedzą Ci inni...
To Ty wiesz w jakich obszarach nie umiesz kontrolować swojego zachowania...

Moja żona też wiedziała że piję a wyszła za mnie. Niedawno doszła do wniosku że żadna z Niej współuzależniona tylko spragnione miłości DDA...

smokooka - Sob 24 Lis, 2012 19:44

Czy masz jakieś kolejne spotkanie wyznaczone w sprawie analizy Twojego problemu?
pietruszka - Sob 24 Lis, 2012 19:58

Ja jednocześnie pracowałam nad swoim współuzależnieniem i nad swoim dysfunkcyjnym dzieciństwem i jego wpływem na dalsze życie. Okazało się, że i tu i tu mam do zrobienia. Ja zawierzyłam mojej terapeutce.
smokooka napisał/a:
Czy masz jakieś kolejne spotkanie wyznaczone w sprawie analizy Twojego problemu?

Dobre pytanie :)

pannamigotka - Sob 24 Lis, 2012 20:28

kobita doszła do takich wniosków po 20 minutach? :shock:

czy ona jest na pewno specjalistą ds uzależnień?

pietruszka - Sob 24 Lis, 2012 20:29

pannamigotka napisał/a:
kobita doszła do takich wniosków po 20 minutach? :shock:

myślę, że to taka wstępna rozmowa :D

staaw - Sob 24 Lis, 2012 20:32

pannamigotka napisał/a:
czy ona jest na pewno specjalistą ds uzależnień?

Pewnie wujek jest kierownikiem przychodni a ona skończyła akademię rolniczą, wykształcenie wyższe więc ma... :luzik:

pannamigotka - Sob 24 Lis, 2012 20:47

staaw napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
czy ona jest na pewno specjalistą ds uzależnień?

Pewnie wujek jest kierownikiem przychodni a ona skończyła akademię rolniczą, wykształcenie wyższe więc ma... :luzik:

mgr psychologii a terapeuta ds uzależnień to 2 różne sprawy
zresztą sprawdzenie takiej osoby to jakaś minuta pracy

staaw - Sob 24 Lis, 2012 20:49

pannamigotka napisał/a:
zresztą sprawdzenie takiej osoby to jakaś minuta pracy

Uważasz że ważniejsze jest sprawdzanie kompetencji lekarza niż zażywanie przepisanych lekarstw?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group